M YŚ L G L O B A L N I E – C Z Y TA J L O K A L N I E w w w. r i v i e r a 2 4 . p l
Rok IV Nr 02 (35) luty/marzec 2009
Sopot. Mieszkańcy kurortu chcą referendum, na zebranie podpisów pod wnioskiem wystarczyły im dwa tygodnie.
CZY KARNOWSKI MUSI ODEJŚĆ? P
rezydent Sopotu, Jacek Karnowski zaproponował mieszkańcom kurortu ocenę swojej prezydentury w drodze referendum. Na konferencji prasowej, która odbyła się 2 lutego w Urzędzie Miasta powiedział, że to mieszkańcy Sopotu powin-
fot. Krzysztof Mystkowski / KFP
Krzysztof M. Załuski
ni ocenić, czy ma on nadal pracować na rzecz miasta, czy z pełnionego stanowiska zrezygnować. Podkreślił także, że nie czuje się winnym stawianych mu przez prokuraturę zarzutów i zaapelował do sopocian o masowe podpisywanie się pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum. Mieszkańcy apelu wysłuchali i w ciągu zaledwie dwóch tygodni złożyli prawie 4 tys. podpisów.
Mieszkańcy Sopotu składają podpisy pod wnioskiem o rozpisanie referendum w sprawie pozostania lub odwołania Prezydenta Miasta Sopotu. Nz. Anna Łukasiak, pełnomocnik Grupy Inicjatywnej ds. przeprowadzenia referendum i Jacek Karnowski, prezydent kurortu.
>> więcej na s. 6
Dwa miliony poszły z dymem
Copacabanę rozebrał pożar Bartek Sasper
C
fot. Krzysztof Mystkowski / KFP
opacabana była lokalem sezonowym, rozbieranym po wakacjach i ponownie składanym przed nadejściem
To był jeden z najpopularniejszych sopockich klubów. Przez cały sezon drewnianą dyskotekę Copacabana, usytuowaną na plaży tuż przy Łazienkach Południowych, wypełniały tłumy młodzieży.
lata. Tak było każdego roku, aż do jesieni 2008. Gdy przez wrzesień właściciel klubu nie kwapił się z rozbiórką, w październiku Urząd Miasta Sopotu zerwał z nim umowę i wezwał do likwidacji obiektu. Właściciela ponaglił także Urząd Wojewódzki, który w styczniu br. wydał nakaz roz-
Pożar klubu Copacabana zakończył żywot jednego z najpopularniejszych sopockich klubów.
biórki w ciągu dwóch tygodni. Właściciel zignorował nakaz, tłumacząc się brakiem pieniędzy – prace likwidacyjne Copacabany wyniosłyby około 300 tysięcy złotych. Klub pozostawał zamknięty na głucho aż do niedzieli lutego. Tego dnia, tuż przed godziną , drewniana konstrukcja stanęła w ogniu. Copacabana spłonęła doszczętnie w ciągu kilkudziesięciu minut, strażacy nie mieli tu nic do powiedzenia, mogli jedynie nie dopuścić, aby pożar przeniósł się na sąsiadujący z klubem hotel.
Dotąd nieznana jest przyczyna pożaru. Wyklucza się awarię instalacji elektrycznej, ponieważ budynek był odłączony od prądu. Gwałtowność, z jaką ogień się rozprzestrzenił sugerowałaby podpalenie. Właściciel nie widzi jednak w swym otoczeniu wrogów, którzy chcieliby go zniszczyć. Sam jest poza podejrzeniem, ponieważ budynek o wartości ponad dwóch milionów złotych nie był ubezpieczony. Sprawą zajęła się prokuratura. Jak do tej pory jej przedstawiciele nie ujawnili żadnych szczegółów śledztwa.
W imieniu Grupy Inicjatywnej Referendum pragnę serdecznie podziękować wszystkim mieszkańcom Sopotu za złożenie swoich podpisów na listach. Dzięki Państwa obywatelskiej postawie udało nam się zdobyć wymaganą ilość podpisów w rekordowo krótkim czasie dwóch tygodni. Szczególnie dziękuję wszystkim wolontariuszom, którzy pomogli nam w akcji zbierania podpisów. Bez Was nie osiągnęlibyśmy tak łatwo tak wspaniałego wyniku! A wszystkim tym, którzy dodawali nam otuchy, wsparcia i wyrażali poparcie dla Prezydenta – wielkie dzięki! Pełnomocnik do spraw Referendum – Anna Łukasiak
2 Informacje Urzędu Miasta Sopotu
www.riviera24.pl
Debata w sopockim w Gimnazjum Nr 3
1.03 2.03 3.03 3.03 3.03
4.03 4.03
5.03 6.03 7.03 9.03 10.03 10.03 12.03 13.03 14.03 14. – 15.03 16 – 17.03 16.03 17.03 17.03 17.03 18.03 19.03 19.03 – 1.04 19.03 20.03 21.03 21.03 22.03 23.03 24.03 24.03 24.03 26.03 27.03 27.03 28 – 29.03 29.03 31.03 31.03 31.03
g. 19.00 Premiera spektaklu „Gaz” – Teatr na Plaży g. 17.00 Spektakl kukiełkowy Teatrzyku „Pacynka” p.t. „Fałszywy książę”, zajęcia plastyczne – MBP g. 16.00 „Wtorkowe czytanie” głośne czytanie tekstów literackich dzieciom – MBP, Filia Nr 7 g. 17.00 „Książka na piątkę” głośne czytanie dzieciom, zabawy plastyczne – MBP, Filia Nr 5 g. 18.00 Prelekcja A. Masłowskiego (przewodnika po Gdańsku, rektora Akademii Rzygaczy) z cyku Wędrówki Pomorskie pt. „Perypetie miłosne dawnych Gdańszczan” – MBP, Filia Nr 2 g. 16.30 Spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki – MBP, Biblioteka Główna g. 18.00 – Otwarcie wystawy „Korczak i jego dzieło” – wystawa zbiorowa, autorzy: F. Maśluszczak, J. Stanny, R. Strent, J. Wilkoń. Wystawa czynna do 29.03 – Państwowa Galeria Sztuki g. 17.00 „Czytać, by wiedzieć” spotkania czytelniczo-edukacyjne dla dzieci – MBP, Biblioteka Główna g. 18.00 „Z bajką mile spędzamy chwile” zajęcia literacko-plastyczne dla dzieci – MBP, Filia Nr 6 g. 11.00 zawody narciarskie o Grand Prix Sopotu 2008/2009 – Łysa Góra, IV edycja, MOSiR g. 17.30 „Wieczorynka” głośne czytanie dzieciom, zabawy plastyczne – MBP, Filia Nr 2 g. 16.00 „Wtorkowe czytanie” głośne czytanie dzieciom – MBP, Filia Nr 7 g. 17.00 „Książka na piątkę” głośne czytanie dzieciom, zabawy plastyczne – MBP, Filia Nr 5 g. 17.00 „Czytać, by wiedzieć” spotkania czytelniczo-edukacyjne dla dzieci – MBP, Biblioteka Główna g. 18.00 „Z bajką mile spędzamy chwile” zajęcia literacko-plastyczne dla dzieci – MBP, Filia Nr 6 Lampy zabytkowe z kolekcji prof. I. Humlowej z Warszawy, otwarcie wystawy – Muzeum Sopotu g.19.00 „Single Story” wg powieści L. Ullmann „Zanim zaśniesz”, reż.: A. Kochanowska – Teatr Off de Bicz g. 10.00 i 13.00 Bajki „Pan Huczek” – Np. opowiadań „Herra Hu” H. Makela, reż.: L. Zarembińska – Teatr Off de Bicz g. 18.30 Spotkanie „Giełda pomysłów patchworkowych” – MBP, Filia Nr 5 g. 16.00 „Wtorkowe czytanie” głośne czytanie dzieciom – MBP, Filia Nr 7 g. 17.00 „Książka na piątkę” głośne czytanie dzieciom – MBP, Filia Nr 5 g. 20.30 DKF Kurort: Portret Rodzinny –Dom wariatów, reż. M Koterski, Polska, 1985, 93 min. Kino Polonia. g. 10.00 i 13.00 Bajki „Tancereczka i Kominiarczyk”, wg baśni H. Ch Andersena „Pastereczka i kominiarczyk”, reż.: L. Zarembińska – Teatr Off de Bicz g. 17.00 „Czytać, by wiedzieć” spotkania czytelniczo-edukacyjne dla dzieci – MBP, Biblioteka Główna g. 18.00 Wernisaż wystawy J. Rusinek i F. Kalkowskiego – Galeria Triada, PGS g. 19.00 Koncert w ramach jubileuszu Opery Leśnej: Dorota Miśkiewicz – Sala Koncertowa PFK, Opera Leśna, BART g. 18.00 „Z bajką mile spędzamy chwile” zajęcia literacko-plastyczne dla dzieci – MBP, Filia Nr 6 g.19.00 Spotkanie Czwartkowe z cyklu ARCHEpelag Grotowskiego. Spotkanie z K. Bednarskim – Teatr Off de Bicz g. 19.00 Koncert w ramach jubileuszu stulecia Opery Leśnej w Sopocie: Maria Peszek „Maria Awaria” – Sala Koncertowa PFK, Opera Leśna, BART g. 19.00 ARCHEpelag Grotowskiego Efekt Motyla „Król Kier znów na wylocie” wg powieści H. Krall – Teatr Off de Bicz g. 17.30 „Wieczorynka” głośne czytanie dzieciom, zabawy plastyczne – MBP, Filia Nr 2 g. 16.00 „Wtorkowe czytanie” głośne czytanie dzieciom – MBP, Filia Nr 7 g. 17.00 „Książka na piątkę” głośne czytanie dzieciom, zabawy plastyczne – MBP, Filia Nr 5 g. 20.30 DKF Kurort: Portret Rodzinny – Pod jednym dachem, reż, J. Hrebejk, Czechy, 1999, 115 min. Kino Polonia g. 17.00 „Czytać, by wiedzieć” spotkania czytelniczo-edukacyjne dla dzieci – MBP, Biblioteka Główna g. 16.00 „Poetyckie podejście do kuchni” spotkanie z L. Tomaszewską – MBP, Filia Nr 2 g. 18.00 „Z bajką mile spędzamy chwile” zajęcia literacko-plastyczne dla dzieci – MBP, Filia Nr 6 g. 19.00 „Umiłowania” wg noweli „Sybilla” P. Lagerkvista, reż.: E. Ignaczak – Teatr Off de Bicz g. 17.00 Biesiada Literacka z Mariuszem Czubajem – MBP, Biblioteka Główna g. 16.00 „Wtorkowe czytanie” głośne czytanie dzieciom – MBP, Filia Nr 7 g. 17.00 „Książka na piątkę” głośne czytanie dzieciom – MBP, Filia Nr 5 g. 20.30 DKF Kurort: Portret Rodzinny – Bracia, reż. S. Bier, Dania, 2004, 117 mi. Kino Polonia
O
statni tydzień przed feriami upłynął w sopockim w Gimnazjum Nr 3 pod hasłem Praw Człowieka. Inspiracją projektu poświęconemu łamaniu i ochronie tych niezbywalnych praw były słowa „…Imagine all the people living life in peace…”, pochodzące ze słynnej pacyfistycznej pieśni Johna Lennona „Imagine.” Pomysłodawczyni i organizatorka projektu, Małgorzata Bohdanowicz-Fułek uznała, że tekst ten jest znakomitym przykładem, jak muzyka może wpływać na ludzi i przekazywać ważne przesłanie, że tra-
fiając do milionów napełnia nadzieją, że lepszy świat jest możliwy. Trzeba tylko wyobrazić sobie „ludzi żyjących w pokoju.” W ramach projektu uczniowie zorganizowali wystawę wykonanych przez siebie plakatów. Ich tematyka była różna – przedstawiały miejsca, w których łamie się prawa człowieka oraz organizacje i ludzi dbających o ich przestrzeganie. Powstał także kalendarz na rok 2009, w którym kolejne miesiące są ilustracją jednego z praw wybranych z Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Ilustracje wykonali uczniowie
szkoły podstawowej i gimnazjum. Nad stroną techniczną i graficzną kalendarza czuwali nauczyciele: Maria Szpindor, Helena Dobrodziej, Iwona Wierzba i Małgorzata Bohdanowicz-Fułek. Podsumowaniem projektu była debata, która odbyła się stycznia w Gimnazjum nr . Zostali na nią zaproszeni uczniowie ze wszystkich sopockich gimnazjów. Każdy zespół miał za zadanie przygotować prezentację multimedialną na jeden z wybranych tematów, związanych z prawami człowieka. Po zakończonej prezentacji uczniowie debatowa-
fot. kmz
Kalendarium Imprez SOPOT marzec 2009
Uczniowie o Prawach Człowieka
Umowa na dofinansowanie rewitalizacji Parku Północnego podpisana
Sopot otrzyma ponad 2 miliony złotych
2
4 lutego w Sali Herbowej Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego podpisana została umowa pomiędzy marszałkiem Janem Kozłowskim a wiceprezydentem Sopotu Pawłem Orłowskim na dofinansowanie sopockiego projektu „Kompleksowa rewaloryzacja Parku Północnego w Sopocie, etap I”, realizowanego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Pomorskiego 2007–2013. Na jej podstawie Sopot otrzyma 2 200 000 złotych dotacji. W ramach projektu, poza pielęgnacją istniejącego, niejedno-
krotnie bardzo cennego przyrodniczo drzewostanu, posadzone zostaną nowe drzewa i krzewy. Wybudowany zostanie również bezkolizyjny układ ścieżek: pieszej, rowerowej i dla rolkarzy. Powstaną też place do rekreacji i odpoczynku. Na terenie Parku utworzona zostanie także ścieżka przyrodniczo-edukacyjna oraz zamontowane oświetlenie do granicy z Gdynią. Prace w Parku Północnym rozpoczną się jeszcze przed sezonem letnim tego roku. Obecnie prowadzony jest przetarg na roboty budowlane. (as)
Dofinansowanie organizacji pozarządowych Rozstrzygnięta została pierwsza tura otwartego konkursu na dofinansowanie sopockich organizacji pozarządowych. Ogólna kwota to , miliona złotych. Najwięcej przeznaczono na upowszechnienie kultury fizycznej i sportu – tysięcy złotych. Kultura i sztuka zostaną wsparte kwotą . złotych. Profilaktyka i terapia uzależnień otrzymały tysięcy, turystyka i promocja miasta – tysiące, sport kwalifikacyjny tysięcy.
Rodzina zastępcza poszukiwana Uznając potrzebę polepszenia losu dzieci osieroconych i porzuconych Sejm Rzeczpospolitej Polskiej ogłosił rok Rokiem Rodziny Zastępczej. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Sopocie od dawna zajmuje się tym problemem. Aktualnie w mieście dziewięćdziesięcioro dzieci znalazło ciepło rodzinne w rodzinach zastępczych. MOPS udziela tym rodzinom wsparcia finansowego na częściowe pokrycie kosztów utrzymania dzie-
li na interesujące ich tematy: Co stanie się ze stereotypami w dobie globalizacji i integracji? Przetrwają – w jakich sferach czy też zanikną?, Granice tolerancji – czy są i gdzie przebiegają?, Co młodzież może zrobić, żeby zapobiedz łamaniu praw człowieka?, Działalność jakich osób w obronie praw człowieka zasługuje na szczególne uznanie i dlaczego? Młodzież zastanawiała się również, czy aktorzy i muzycy walczący o prawa człowieka kierują się altruizmem, czy też robią to z uwagi na rozgłos i reklamę. Debacie z zainteresowanie przysłuchiwali się zaproszeni goście: Konsul honorowy Królestwa Niderlandów i Szwecji, przedstawiciele Biura Poselskiego Eurodeputowanego Janusza Lewandowskiego, Kuratorium Oświaty i Urzędu Miasta, rodzice i uczniowie. Po zakończeniu debaty uczniowie przedstawili pokazową „Lekcję o prawach człowieka”, której scenariusz napisała polonistka Krystyna Derdowska. Ona również była reżyserem i czuwała nad całością przedstawienia. Aktorzy – uczniowie pokazywali przykłady łamania praw człowieka na świecie i propozycje, jak walczyć z tym problemem. Być może dzięki takim projektom młodzież lepiej będzie rozumiała najnowszą historię i ludzi, walczących o swoje prawa. (as)
Mniejsze sumy po kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy otrzymały edukacja, ekologia, zdrowie i ochrona środowiska. Największa kwota – ponad dwa miliony zostanie przekazana Miejskiemu Ośrodkowi Opieki Społecznej na świadczenia specjalistyczne dla ludzi chorych, dla dzieci i osób w podeszłym wieku. Wnioski o dofinansowanie w ramach drugiej tury otwartego konkursu ofert mogą być składane do końca kwietnia. Większość środków w tej turze ma być przeznaczona na organizację letniego wypoczynku. (as)
cka, oraz zapewnia pomoc psychologa, pedagoga i prawnika. Sopocki MOPS poszukuje kolejnych rodzin, które zechciałyby uznać dziecko pozbawione rodziców za swoje. Kandydaci muszą spełniać poniższe warunki: mieć pełnię praw obywatelskich, dobre zdrowie i mieszkać na stałe na terenie RP. Nie może na nich ciążyć wyrok pozbawienia władzy rodzicielskiej. Muszą też zapewnić dziecku odpowiednie warunki mieszkaniowe, oraz posiadać stałe źródło dochodu. (as)
Sopot 3
Szanowni Państwo, Drodzy Mieszkańcy Sopotu.
B
ardzo serdecznie dziękuję mieszkańcom Sopotu za, jak zawsze, obywatelską postawę i poparcie mojej idei zwołania obywatelskiego referendum. W wielu miastach w Polsce inicjatorom referendum nie udało się zebrać potrzebnej ilości głosów w ciągu 60 dni. Nam zajęło to niespełna dwa tygodnie! Chciałbym tą drogą także wyjaśnić Państwu dlaczego wniosek złożony przez radnych Prawa i Sprawiedliwości o zwołanie referendum przez Radę Miasta uważam za skrajnie nieodpowiedzialny. Taki wniosek mógłby spowodować rozwiązanie Rady Miasta, co uniemożliwiłoby w wielu wypadkach korzystanie Sopotu ze środków unijnych. Rada Miasta jest w tej chwili Sopotowi bezwzględnie potrzebna. Musi ona reagować w sposób bezzwłoczny w wypadku wielokrotnej konieczności zmiany budżetu wynikającej m.in. z przyznawanych zewnętrznych dofinansowań do naszych inwestycji. Musi ona również móc reagować na zmiany budżetu w kontekście czekającego Polskę jak i cały świat ciężkiego kryzysu finansowego, który może dotknąć nawet Sopot – miasto o najbardziej stabilnym budżecie.
Dlatego apeluję do wszystkich sił politycznych o rozsądek i niedestabilizowanie Rady Miasta Sopotu. Dalszy los mojej osoby jako Prezydenta Miasta Sopotu w obecnie zaistniałej sytuacji oddaję w ręce mieszkańców Sopotu. To tylko Oni w demokratycznym państwie mają prawo decydować o tym, czy mam zakończyć starania o kolejne środki unijne na: przebudowę dworca w Sopocie, budowę domu seniora i wiele innych inwestycji w naszym mieście. Mam również nadzieję na szybkie wyjaśnienie w sądzie tych i zapewne następnych zarzutów prokuratorskich. W najbliższych dniach ustosunkuję się publicznie do tych już postawionych. Jeszcze raz bardzo serdecznie Państwu dziękuję za obywatelską postawę i poparcie wniosku o referendum oraz słowa wsparcia w tych trudnych chwilach.
Jacek Karnowski Sopot, Prezydent Miasta Sopotu
26 lutego 2009 r.
Opera Leśna na miarę XXI wieku
Unia zrewitalizuje sopocki amfiteatr targi. W jednym z nich ma zostać wyłoniony wykonawca prac budowlanych, w drugim ich nad-
Bartek Sasper
zorca. Przetargi zostaną ogłoszone zaraz po podpisaniu umowy o dofinansowaniu. Szybkie roz-
U
Zimowy kiermasz W piątek lutego w Bibliotece Głównej w Sopocie przy ulicy Obrońców Westerplatte , w godzinach od do odbędzie się Zimowy Kiermasz Taniej Książki.
Adres redakcji:
fot. materiały promocyjne BART
nia Europejska przekazała 28 milionów złotych dotacji na remont Opery Leśnej. Pieniądze te Miasto Sopot pozyskało w ramach programu „Rozwój oraz poprawa infrastruktury o znaczeniu ponadregionalnym”. Podpisanie umowy o dofinansowaniu ma nastąpić w marcu br. Całość prac remontowych wyniesie 74,3 mln złotych, tak więc dzięki dotacji Miasto wyda nań z budżetu niewiele ponad 46 milionów. Władze Sopotu przygotowują już dwa prze-
W ofercie znajdą się pozycje z zakresu beletrystyki polskiej i obcej, książki popularnonaukowe, historyczne, poradniki itp. Wszystkie książki będą sprzedawane w cenie już od groszy. (as)
Wydawca:
81-838 Sopot, Al. Niepodległości 753 PPHU RIVIERA SOPOT redakcja@riviera24.pl Gabriela Łukaszuk www.riviera24.pl 81-838 Sopot, Al. Niepodległości 753 Redaktor naczelny: Krzysztof Maria Załuski Dział reklamy: tel. 0 668 17 77 63 reklama@rivierasopot.pl
Druk:
Polskapresse sp. z o.o. 80-720 Gdańsk, ul. Połęże 3 Niezamówionych materiałów redakcja nie zwraca, zastrzega sobie także prawo do ich redagowania. Za treść reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialności
Windsurfing lodowy Przez dni, od do lutego br. w Rydze odbywały się Mistrzostwa Świata w Windsurfingu Lodowym. Zawody rozgrywano na tafli zamarzniętego jeziora, a uczestniczyło w nich zawodników z krajów, w tym liczna, siedemnastoosobowa ekipa polska. Polacy też odnieśli bezprzykładne zwycięstwo we wszystkich konkurencjach, zaś tryumfatorami z reguły byli zawodnicy Sopockiego Klubu. Żeglarskiego Hestia. Mistrzem świata został z dużą przewagą nad rywalami Jarosław Miarczyński. Srebrny medal przypadł Cezaremu Rośleniowi (AZS AWFiS Gdańsk. Brązowym medalistą został młodszy
poczęcie remontu stwarza możliwość jego zakończenia jeszcze przed sezonem letnim w roku 2010. Najistotniejszymi pracami będzie wykonanie nowego dachu Opery, który ma chronić przed deszczem całą widownię, oraz wymiana drewnianych ław na plastikowe krzesła i wybudowanie balkonu na tysiąc miejsc. Dzięki temu zwiększy się pojemność leśnego amfiteatru z obecnych 4500 miejsc do 6500. Zmodernizowane zostanie zaplecze dla artystów, natomiast ze względu na koszt musiano na razie zrezygnować z budowy infrastruktury towarzyszącej: nowych obiektów gastronomicznych, toalet, sklepów.
kolega Miarczyńskiego z SKŻ Hestia Jacek Piasecki, który jako niepełnoletni uzyskał tytuł Mistrza Świata Juniorów. Świetnie spisały się także sopockie panie. Mistrzynią została Natalia Wójcik, wicemistrzynią Agnieszka Bilska (obie SKŻ Hestia). Brąz zdobyła Kamila Tomkiewicz (YKP Warszawa). Na lodzie rozegrany też został bieg maratoński. Tu również bezkonkurencyjni byli sopocianie. Wśród panów tryumfowali: Miarczyński, Jan Suliński i Paweł Tarnowski (wszyscy SKŻ Hestia), wśród pań zawodniczki tego klubu zajęły pierwsze (Wójcik) i trzecie (Bilska) miejsce. (as)
Były radny PiS oskarżony Na proces o zniesławienie oczekuje bliski współpracownik Jacka Kurskiego były sopocki radny PiS, Jakub Świderski, który podczas kampanii wyborczej w roku rozprowadzał w Sopocie broszurę pt. „Obserwator sopocki”. W zamieszczonych tam materiałach oskarżał prezydenta Sopotu o korupcję. Jacek Karnowski wytoczył Świderskiemu proces o zniesławienie. Na rozprawie w dniu lutego br. oskarżony złożył wniosek o zawieszenie postępowania sądowego do czasu zakończenia tzw. afery sopockiej. Sędzia Ludwika Małkowska z Sądu Rejonowego w Gdańsku nie przychyliła się do wniosku Świderskiego i wyznaczyła kolejną rozprawę na marzec. Za zniewa-
Z pomocą pokrzywdzonym W ramach Tygodnia Pomocy Ofiarom Przestępstw Sąd Rejonowy w Sopocie, Komenda Miejska Policji, Miejska Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, oraz Punkt Informacji Kryzysowej (te dwa ostatnie w siedzibie MOPS Al. Niepodle-
Wiosenne sprzątanie Władze Sopotu szykują się do wiosennego sprzątania miasta. Służby odpowiedzialne za porządek mają zwiększyć częstotliwość i zakres sprzątania, Straż Miejska będzie upominała (bez nakładania mandatów) właścicieli posesji o utrzymanie porządku. Jak co roku do czyszczenia miasta zgłaszają się organizacje młodzieżowe. Za sprzątanie wyznaczonych rejonów miasta mło-
Perony SKM przed remontem milionów złotych będzie kosztował remont sopockiego peronu SKM, a milionów remont przystanku Sopot – Wyścigi. Połowa wydatków na ten cel będzie pochodziła z funduszy Unii Europejskiej, na drugą połowę złożą się solidarnie SKM oraz Miasto Sopot. Nadzorowany przez sopockie władze projekt wizualnego
Woda smaczna i zdrowa Ministerstwo Środowiska przyznało Sopotowi . miliona złotych na uporządkowanie gospodarki wodno-ściekowej w mieście. Kwota ta pozwoli na wykonanie szeregu prac, mających sprawić, iż woda pitna w kurorcie będzie zdrowsza i smaczniejsza, a Zatoka Gdańska czyściej-
Bal Marzeń W sali koncertowej na terenie Opery Leśnej w Sopocie odbył się bal charytatywny Fundacji „Trzeba Marzyć”. Był to już czwarty bal organizowany w Sopocie przez tę fundację. Bal był nietypowy. Bawiła się na nim ponad setka dzieci, które przybyły tu wraz z rodzicami. Były pokazy tańców towa-
żenie prezydenta i głoszenie nieprawdy grozi oskarżonemu nawet rok pozbawienia wolności. (bs)
fot. kmz
Nr 02(35) luty/marzec 2009
Jacek Kurski podczas zwołanej na placu budowy Centrum Haffnera konferencji prasowej inaugurującej kampanię samorządową w roku 2006. Za jego plecami płot oklejony „Obserwatorem sopockim”, broszurą rozprowadzaną przez Jakuba Świderskiego.
głości ) uruchomiły w dniach – lutego dyżury, podczas których będą przyjmowane skargi odnośnie przypadków stosowania przemocy. Osoby dyżurujące szczególną uwagę mają zwracać na przypadki krzywdzenia dzieci. Zgłaszającym się będzie udzielana pomoc psychologiczna i prawna. (as) dzież i dzieci otrzymują wynagrodzenie, przeznaczane później na akcję „Wakacje za własne pieniądze”. W ubiegłym roku Sopot porządkowało ponad osób, a miasto wydało na ten cel tysięcy złotych. W tym roku organizatorzy spodziewają się jeszcze większej aktywności młodych. Sprzątanie odbywać się będzie w dwóch turach: marzec – kwiecień i maj – czerwiec. (as)
wyglądu peronu ma nawiązywać do XIX wieku. Jego nawierzchnia będzie wykonana z kamiennego bruku, kolumny podtrzymujące wiatę mają być rzeźbione i kolorowe. SKM na swojej stronie internetowej proponuje trzy kolory: bursztyn, stare złoto i jasny brąz. Jak do tej pory większość internautów opowiada się za bursztynem. Prace mają być wykonane jeszcze w bieżącym roku. (kf)
sza. Sprawi to budowa stacji uzdatniania wody, oraz zmodernizowanie kilometrów sieci kanalizacji sanitarnej. Dzięki uszczelnieniu rur kanalizacyjnych ścieki nie będą przedostawały się do wód gruntowych, a w dalszej kolejności do morza. Prace budowlane zostały już rozpoczęte, ich zakończenie przewidziane jest w roku . (as)
rzyskich, występy magika, zabawa z psami z Fundacji Dogtor, czytanie bajek, a także pyszne jedzenie. Fundacja „Trzeba Marzyć” opiekuje się grupą ciężko chorych dzieci. Pieniądze pozyskane dzięki balowi pozwalają spełnić ich marzenia, często bardzo nietypowe. Jak do tej pory było tych spełnionych marzeń . (kf)
4 Gdańsk
www.riviera24.pl
Z Ostródy do Gdańska, czyli wakacje sprzed sześciu dekad
W poszukiwaniu jutra
1 – 30.03
„Wielkanoc na starej pocztówce” – Towarzystwo Przyjaciół Gdańska
5 – 26.03
J. Pieleszek – „Kolekcje” – NCK, Ratusz Staromiejski, ul. Korzenna 33/35
5.03
g. 18.00
6.03
„Moją mowę rozumie cały świat”, J. Haydn w 200. rocznicę śmierci – Polska Filharmo-
In Progress – S. Finn – CSW Łaźnia
nia Bałtycka 6.03
g. 18.00
5.03
Projekt „28 dni” – Grupa Metropolia – CSW Łaźnia
Iwona Zając Mama – CSW Łaźnia
6 – 8.03
Projekty w ramach Dnia Kobiet – CSW Łaźnia
7.03
Baba Impreza z okazji Dnia Kobiet – Winda GAK, ul. Racławicka 17
7 – 8.03
g. 10.00 – 17.00 JogaBo… Olga Szwajgier „Laboratorium głosu – Odkryj swój głos” – warsztaty - Nowa Synagoga, ul. Partyzantów 7
7 – 30.03
„Świat koronek” – Cebulka GAK, ul. Dworska 29 a
8.03
„Oruńskie Koncerty Kameralne” – Spółdzielnia Mieszkaniowa „Południe”, kościół św. Jadwigi, ul. Krzemowa 3
9.03
„Spadkobiercy” (Alain Krief) – reż. R. Szejd – Polska Filharmonia Bałtycka
13.03
g. 18.00 Immediate Art – wykład prof. R. W. Kluszczyńskiego – CSW Łaźnia
13.03 – 7.04
Wystawa zbiorowa grafiki grupy “Printavera” z Ekaterinburga (Rosja) – Wyspa Skar-
Stanisław Załuski
B
ył 24 lipca 1948 roku. Hala Główna Gdańskiego Dworca kolejowego, oraz wieża z zegarem były spalone, ale w bocznym korytarzu znajdowała się tymczasowa poczekalnia i nawet jakiś bufet, w którym można było niedrogo zejść śniadanie. Ojciec wcześniej zamówił mi pokój w hoteliku „Wołyń” na rogu ulicy Brackiej, kilkadziesiąt metrów od bramy Politechniki. Uczelnia, na której miałem studiować chemię wprawiła mnie w zachwyt. Kompleks budynków z czerwonej cegły, wtopiony w zieleń otaczających go cmentarzy, prezentował się okazale. Główny gmach był częściowo spalony podczas wojny i remontowany. Jego rewitalizacja ciągnęła się szereg lat, aż do czasu
Pociąg pospieszny z Warszawy do Gdyni wjechał na peron w Iławie około godziny drugiej. Był mocno przepełniony. Trzy godziny spędziłem stojąc w korytarzu, aby o piątej rano wysiąść na Gdańskim Dworcu. Była to moja pierwsza dłuższa powojenna podróż, nie licząc repatrianckiego przejazdu z Ciechanowa do Ostródy we wrześniu 1945 roku. Połączenia kolejowe z Gdańskiem były niekorzystne. Chcąc się dostać nad morze rankiem, trzeba było z Ostródy wyjechać wieczorem i pół nocy spędzić na stacji w Iławie. chemiczne. Jego zdaniem byłoby dla mnie o wiele korzystniej wybrać inżynierię lądowo-wodną. Po ukończeniu studiów inżynier chemik zarabiał przeciętnie tysięcy złotych (po denominacji waluty w roku – złotych), inżynier budownictwa około tysięcy. Przy tym chemik, chcąc nie chcąc musiał pracować w przedsiębiorstwie państwowym, natomiast budowlaniec miał szansę zaczepić się w jednej z licznych jeszcze wtedy prywatnych firm inżynieryjnych. Zmiana profesji nie stanowiła dla mnie problemu. Inżynieria
Fot. Zbigniew Kosycarz / KFP
Kalendarium Imprez GDAŃSK marzec 2009
Główne Miasto na przełomie lat 40. i 50.
bów GAK, ul. Turystyczna 3 13.03
g. 19.00 Koncert A. von Zemlinsky,“Die Seejungfrau”, J. Ibert, Koncert fletowy, M. Ravel, „Bolero” – Polska Filharmonia Bałtycka g. 18.00 Parakino – prof. W. Kluszczyński – CSW Łaźnia
14 – 15.03
Projekt Drama – Teatr Poza Tym, GAK, ul. Dworcowa 9
29.03
g. 12.00 Koncert w Muzeum Historycznym Miasta Gdańska – Stowarzyszenie Muzyczne Fot. arch. KFP
14.03
FORZA, Dom Uphagena 15.03
Arie, duety i sceny operowe W. A. Mozarta – Akademia Muzyczna w Gdańsku, ul. Łąkowa 1, Gdańsk
16 – 17.03
g. 09.00 i 11.00 „Muzyczne spotkania w Filharmonii” – Koncerty edukacyjne dla dzieci i młodzieży – Polska Filharmonia Bałtycka
18.03
Stare Miasto i Jego Ratusz – wykład A. Januszajtisa z cyklu O dawnym i dzisiejszym Gdańsku – dziedzictwo kulturowe, NCK.
19.03
Dzień Jedności Kaszubów – Zrzeszenie Kaszubsko – Pomorskie
20.03
g. 18.00 Parakino – K.Jurecki – CSW Łaźnia
20.03
g. 19.00 Wielcy dyrygenci, J. Domarkas – Polska Filharmonia Bałtycka
20.03
Przegląd pieśni i piosenek o moim mieście – Towarzystwo Przyjaciół Gdańska, Sala Koncertowa Cappelli Gedanensis
21.03
„Halka” – Premiera – Państwowa Opera Bałtycka
21.03
A. Orlova – koncert – Dworek Artura GAK, ul. Dworcowa 9
21.03
Pierwszy Dzień Wiosny, g. 19.00 – Mistrzowie kameralistyki – Haydn, Beethoven, Czajkowski, Dok – Polska Filharmonia Bałtycka
Ul. Dluga w 1945 roku.
uzyskania przeze mnie dyplomu w roku 1953. Ale wówczas w roku trwały wakacje i zarówno rektorat, jak dziekanaty były nieczynne. Ktoś skierował mnie do siedziby Bratniej Pomocy Studentów PG, mieszczącej się w budynku sławnej w latach późniejszych „Kwadratowej”. Dyżurujący tam studenci poinformowali mnie, że egzamin wstępny rozpocznie się września i złożą się nań trzy przedmioty: matematyka, chemia i nauka o Polsce.
22.03
g. 18.00 Per Sinfonia d’Organo – J. Skudlik – organy – Polska Filharmonia Bałtycka
Politechnika Gdańska
23.03
Gdzie jest Ciaptak? – eliminacje do konkurs – Dom Sztuki GAK, ul. Stryjewskiego 25
Wieczorem złożyłem wizytę profesorowi Marianowi Sieńkowskiemu, kuzynowi naszych przedwojennych sąsiadów, właścicieli majątku Włosty w powiecie ciechanowskim, Śniechowskich. Profesor, który był kierownikiem katedry metaloznawstwa na wydziale mechanicznym odradził mi studia
26.03
g. 18.00 Wręczenie Nagród Miasta Gdańska w Dziedzinie Kultury Splendor Gedanensis oraz Tytułu Mecenasa Kultury oraz koncert specjalny: Nigel Kennedy – Miasto Gdańsk, Polska Filharmonia Bałtycka
27.03 27.03
Międzynarodowy Dzień Teatru – Nagroda Teatralna – Miasto Gdańsk g. 19.00 Muzyka dawna – J. S. Bach – „Pasja według św. Jana” – Polska Filharmonia Bałtycka
27.03 – 5.04
Kurs Bachowski – Pasja wg Św. Mateusza – prof. P. Eswood – Akademia Muzyczna w
była mi równie obca, co chemia. Tak czy owak wkraczałem na teren dziewiczy. Spędziłem wtedy na Wybrzeżu dwa dni. W programie wycieczki znalazło się zwiedzanie Gdańska i Sopotu. Pogoda była wspaniała i zarówno gruzy Głównego Miasta, jak gdański port, sopockie molo i jego okolice wydawały mi się siódmym cudem świata. Starówka praktycznie nie istniała. Od dworca aż do Motławy rozciągało się morze gruzów. Nieliczne kamieniczki ocalały w okolicy placu Dominikańskiego, jedynym czynnym kościołem była Bazylika św. Mikołaja. Ówczesna wersja głosiła, że Niemcy wycofując się przed nacierającą Armią Czerwoną palili dom za domem. Dopiero po październikowej odwilży roku oficjalnie przyznano, że marszałek Konstanty Rokossowski kazał bombardo-
Ziemia obiecana
Gdańsku, ul. Łąkowa 1/2 28.03
Koralina wg Neila Gaimana – premiera, reż. W. Falenczak - Teatr Miniatura, ul. Grunwaldzka 16
29.03
Koncert z cyklu koncertów organowych i kameralnych w kościele Zmartwychwstania Pańskiego w Gdańsku Wrzeszczu – Gdańskie Centrum Organowe, ul. Gomółki 11/13
29.03
Krakowski Salon Poezji w Gdańsku, M. A. Kalmus – Ratusz Staromiejski, ul. Korzenna
30.03 – 5.04
Fot. Zbigniew Kosycarz / KFP
33/35 30.03
Gdzie Gdzie jest Ciaptak? – finał konkursu – Dom Sztuki GAK, ul. Stryjewskiego 25 50 lat Ogólnopolskich Konkursów Tańca i ich 30-lecie w Gdańsku – Ogólnokształcąca Szkoła Baletowa, Państwowa Opera Bałtycka
30.03 – 6.04
XVI Ogólnopolski Konkurs Tańca im. W. Wisiołłowskiego Gdańsk 2009 – Ogólnokształcąca Szkoła Baletowa, Opera Bałtycka
Zniszczona gdańska Starówka, widok na ulice św. Ducha i Szeroką, na drugim planie kościół św. Jana ok. roku 1949
wać miasto z dział ustawionych na Biskupiej Górce. W rok po tej pierwszej wycieczce na Wybrzeże, zamieszkałem u rodowitych Gdańszczan. Państwo Fabrowscy niechętnie wspominali szturm „wyzwoleńczej” armii; nie były to czasy sprzyjające zwierzeniom mającym związek z polityką. Kiedyś jednak wyrwało im się zdanie, że po zakończeniu działań wojennych Gdańsk palił się jeszcze przez wiele tygodni. Dla mnie, mieszkańca podobnie spalonej Ostródy, nie trudno było odgadnąć kto podsycał ogień. Chodząc ścieżkami wydeptanymi pośród zwałów cegieł podziwiałem piękno ażurowych murów Zbrojowni, ocalałe elewacje kamieniczek przy Piwnej, zasypane gruzem przedproża Mariackiej, wdzięczną fontannę Neptuna, osmalony fronton Dworu Artusa. Niemniejszy zachwyt wzbudził Sopot. Tak pięknych jak wtedy rabat kwiatowych nie widziałem w tym mieście do pierwszych lat XXI wieku. Ale później „Perła Bałtyku” z każdym rokiem szarzała. Być może w roku zielenią miejską opiekowali się jeszcze przedwojenni ogrodnicy, którzy potem wyjechali do Niemiec, lub przeszli na emeryturę. Faktem jest, iż w miarę upływu czasu kwietne dywany stawały się coraz mniej interesujące, a wytworne towarzystwo na „Monciaku” i na molo zastąpiły tabuny wczasowiczów z FWP i dzieciaki z kolonii letnich. Zwiedziłem wtedy wystawę w Biurze Wystaw Artystycznych, na gruzach dawnego Domu Zdrojowego. Realizm socjalistyczny nie był jeszcze obowiązkowym kierunkiem i wystawa, jak na tamte czasy była dość awangardowa, co mnie – wychowanemu na malarstwie tradycyjnym – nie bardzo przypadło do gustu. Ale o to chodziło. Wejście do hal wystawowych miało podłoże mer-
kantylne. Każdy przybysz z głębi Polski, który po obejściu pawilonów ostemplował w kasie bilet kolejowy, otrzymywał zniżkę w wysokości % na powrót do miejsca zamieszkania. Można powiedzieć, że PKP były sponsorem wystawy. Był to jednak sponsor szczególny, ponieważ sponsorował nie galerię, lecz zwiedzających. Kultura często miała wtedy pierwszeństwo przed ekonomią. Ktoś widać wpadł na pomysł, że w ten sposób uda się ściągnąć na wystawę ludzi, którzy do tej pory nie oglądali żadnych obrazów, poza sakralnymi i ewentualnie jeleniem na rykowisku. Czy rzeczywiście „lud” skorzystał z okazji, aby się dokształcić artystycznie, a przy okazji zaoszczędzić parę groszy? Sądząc po nikłej frekwencji akcja ukulturalnienia mas raczej nie wypaliła.
Układanie puzzli Ostatni miesiąc wakacji spędziłem w Lipowie, na przygotowaniach do egzaminu wstępnego. Zamiast jako tako opanowanej już chemii, musiałem uczyć się fizyki, która była obowiązkowym przedmiotem na wydziale inżynierii lądowo-wodnej. Leżąc na łóżku próbowałem drążyć podręcznik i po przeczytaniu kilku stron zasypiałem z nudów. Nastąpił odpływ entuzjazmu dla nauk ścisłych, natomiast z coraz większym zapałem pisałem powieść. Był tam groch z kapustą: przedwojenne środowisko ziemiańskie, szkoła średnia również sprzed wojny, ale niepokojąco podobna do tej, którą właśnie ukończyłem, okupacja niemiecka, konspiracja, bohaterstwo i zdrada. Powieść nosiła tytuł „Człowiek bez duszy”. Potem zmieniłem go na „W pochmurną noc”. W roku po miażdżącej recenzji Róży Ostrowskiej, rzuciłem maszynopis na dno szuflady. I wydobyłem go po czterdziestu latach, aby podjąć temat na nowo, tym razem już w pełni profesjonalnie, jako „Układanie puzzli”.
Gdańsk 5
Nr 02(35) luty/marzec 2009
Nagrody dla młodych naukowców
Mieszkańcy Osowej i Matarni protestują
Już po raz siódmy prezydent Gdańska Paweł Adamowicz wręczył nagrody młodym naukowcom (przed rokiem życia). W tym roku otrzymali je dr inż. Anna Mietlarek-Kropidłowska z Politechniki Gdańskiej i dr Michał Harciarek z Uniwersytetu
Trasa Kaszubska – którędy?
T
Protest mieszkańców gdańskich dzielnic Osowej i Matarni przeciwko zmianom przebiegu Trasy Kaszubskiej.
Tania złotówka szansą dla turystyki
czu poprzez Morenę i Suchanino na Targ Sienny w Śródmieściu. W pożegnaniu „Ikarusa”, wzięli udział prezydent miasta Paweł Adamowicz, jego zastępca, wiceprezydent Maciej Lisicki, prezes ZKM Jerzy Zgliczyński oraz liczni wielbiciele archaicznych pojazdów. Jak zapewnili przedstawiciele ZKM Gdańsk, nie wszystkie „Ikarusy” trafią na złom. Dwa egzemplarze – jeden zwykły i jeden przegubowy – będą w lecie, jako atrakcja minionych lat, obsługiwać linie turystyczne. (as)
Wbrew pozorom słabnąca złotówka może przyczynić się do zwiększenia obrotów firm żyjących z turystyki. Drogie euro, dolar, czy funt brytyjski sprawią, że Polacy planujący urlop w nadchodzącym sezonie letnim, za-
Starówka z parkingami Aż trzy podziemne parkingi na miejsc powstaną na obrzeżach Głównego Miasta w Gdańsku. Zostaną usytuowane przy Podwalu Przedmiejskim i Podwalu Staromiejskim, oraz pod skwerem Dariusza Kobzdeja. Inwestor w zamian za wybudowanie parkingów otrzyma licencję na ich użytkowanie przez lat.
Fot. Maciej Kosycarz / KFP.PL
stycznia br. z ulic Gdańska znikły ostatnie autobusy marki „Ikarus”. Po latach eksploatacji, produkowane na Węgrzech pojazdy zastąpione zostały standardowymi i przegubowymi „Solarisami”. Przez niemal trzy dekady gdańszczanie korzystali z „Ikarusów”, w tym z autobusów przegubowych. Ostatni kurs przegubowy model i standardowy krotki odbyły na trasie linii wiodącej od Dworca PKP w Gdańsku Wrzesz-
Pamiątkowe zdjęcie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, prezesa ZKM Jerzego Zgliczyńskiego, milosnikow komunikacji i mieszkancow Gdanska z historycznym juz Ikarusem na Targu Siennym w Gdansku. 31.01.2009
Trójmiejskie gwiazdy sportu W plebiscycie zorganizowanym przez „Gazetę Wyborczą”, najlepszym sportowcem Trójmiasta za rok uznany został gimnastyk Leszek Blanik, złoty medalista olimpijski. Drugie miejsce zajął również złoty medalista z Pekinu, wioślarz Adam Ko-
Armata w muzeum W Muzeum Poczty Polskiej w Gdańsku można od niedawna oglądać armatę. Jest to replika niemieckiego -milimetrowego działa L.I. G-, które września roku ostrzeliwało Pocztę Polską w Gdańsku, a następnie było użyte w walkach na Westerplatte. Arma-
fot. Wojtek Jakubowski / KFP
Budowa Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku, może się już rozpocząć. Teatr znalazł się na liście inwestycyjnych przedsięwzięć wspieranych przez Unię
Europejską w ramach programu „Rozwój oraz poprawa stanu infrastruktury o znaczeniu ponadregionalnym”. Jego budowa pochłonie milionów złotych, z czego aż milionów to dotacja unijna. (as)
rol, a trzecie florecista Radosław Glonek. Drużyną roku zostali koszykarze Asseco Prokom Sopot, trenerem prowadzący Blanika Andrzej Lewit. Objawieniem roku była w Gdańsku Katarzyna Furmanek, w Gdyni Angelika Paradowska, a w Sopocie Przemysław Zamojski. Za mecenasa roku uznano firmę Asseco Poland. (as) ta w każdym calu odpowiada oryginałowi. Ważące czterysta kilogramów działo mogło wystrzeliwać do pocisków na minutę i stanowiło standardowe wyposażenie piechoty Wehrmachtu. W Europie zachowało się zaledwie kilka sztuk oryginalnych -milimetrówek L.I. G-. (as)
Olivia w zastępstwie We wrześniu br. w Polsce odbędą się Mistrzostwa Europy w Koszykówce. Miały one znaleźć swój finał w Hali Widowiskowo-Sportowej na granicy Gdańska i Sopotu, obliczonej na tysięcy widzów. W sytuacji, gdy budowa hali się przedłuża, Trójmiastu pozostał tylko jeden obiekt, w którym mogą odbywać się mecze na poziomie mistrzostw kontynentu. Jest nią hala gdańskiej Olivii, ale jej pojemność wynosi tylko , tysięcy
Kryzys dopadł kulturę Gdańskie Muzeum Bursztynu zamierzało zakupić w Niemczech wyroby z tego kruszcu, pochodzące z XVI, XVII i XVIII wieku. Ich właścicielem jest znany kolekcjoner monachijski, Georg Laue. Muzeum Bursztynu, przy wsparciu Ministerstwa Kultury już dwukrotnie nabywało cenne przedmioty z kolekcji Laue’a. Tym razem kwota zakupu miała wynieść tysięcy
Na tyłach Zespołu Dworu Miejskiego (obecnie Dom Harcerza) już niedługo ma powstać Teatr Szekspirowski.
miast zagranicy wybiorą wczasy nad polskim morzem. Z drugiej strony turyści zagraniczni, zwłaszcza z pobliskiej Skandynawii, chętniej odwiedzą nasze tanie Wybrzeże. Czy ta optymistyczna prognoza się sprawdzi, przekonamy się już za parę miesięcy. (as)
Brama Wyżynna do remontu Właściciel gdańskiej Bramy Wyżynnej – Muzeum Historyczne Miasta Gdańska – złożyło do władz samorządowych wniosek o dofinansowanie prac remontowo-konserwatorskich powyższego obiektu. Będzie to możliwe w ramach Regionalnego Progra-
mu Operacyjnego finansowanego z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Wniosek ma być rozpatrywany w czerwcu, w drodze konkursu. Po remoncie, we wnętrzu odrestaurowanej Bramy, przewidziane jest ulokowanie biur Centrum Informacji Tu r yst yc z n e j – R e g i on a l n e j i Miejskiej. (as)
Siedemdziesiąt lat, to niemal wieczność, trzeba jednak pamiętać, że inwestora czekać mogą niemiłe niespodzianki. Parkingi będą budowane na terenie dawnego średniowiecznego Gdańska i oczywiście pod ścisłą kontrolą archeologów. Władze miasta pragną, aby pierwszy parking był gotowy w roku , jednak znaleziska archeologiczne mogą czas budowy znacznie wydłużyć. (as)
widzów. Zgodnie z przepisami pozwala to jedynie na rozgrywanie meczów fazy grupowej. Licząca lat Olivia wymaga jednak pilnego remontu. Takie prace właśnie się rozpoczęły. Ich zakres przewiduje malowanie ścian, wymianę drzwi wejściowych, odnowienie szatni i toalet, położenie kafelek na tarasie. Na więcej nie starczy na razie ani czasu, ani pieniędzy. Remont będzie prowadzony etapami i nie spowoduje konieczności wyłączenia hali z eksploatacji. (as) euro. MKiDN było gotowe wyłożyć tysięcy złotych, reszta, czyli około tysięcy miała pochodzić z kasy miasta. I tu zrodził się problem. Takich pieniędzy w kryzysowym budżecie Gdańsk nie posiada. Sprawa nie jest jeszcze zamknięta definitywnie. Urzędnicy obiecują, że będą szukali brakującej kwoty. Jednak praktyka mówi, że gdy w kasie zaczyna brakować pieniędzy, ofiarą cięć, w pierwszej kolejności, pada zwykle kultura. (as)
Maciej Kosycarz / KFP
Pożegnanie z Ikarusem
Teatr Szekspirowski otrzymał dotację
Fot. Maciej Kosycarz / KFP
rasa Kaszubska łącząca Obwodnicę Trójmiasta z Drogą Krajową S-6 jest inwestycją niezbędną i jej budowy nikt nie kwestionuje. Licząca około 40 kilometrów trasa łączyłaby się z S-6 w okolicy Lęborka. Dzięki niej kierowcy jadący w kierunku Szczecina i Koszalina mogliby omijać zatłoczone ulice Gdyni, Rumii i Redy. Problemem jest węzeł na gdańskiej obwodnicy, na którym, trasa miałaby swój początek. Są trzy rozwiązania: Wielki Kack, Matarnia i Owczarnia. Każde z tych rozwiązań oprotestowują mieszkańcy miejscowości, przez które ma przebiegać Trasa Kaszubska. Niezależnie od protestów ostateczna decyzja zapadnie w marcu br., a podejmie ją Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Budowa Trasy ma się rozpocząć w roku 2010 i potrwa do roku 2013. (as)
Gdańskiego. Inżynier Kropidłowska otrzymała nagrodę za swe prace w dziedzinie chemii, dr Harciarek za wykrycie zależności pomiędzy udanym przeszczepem nerki, a sprawnością funkcjonowania mózgu. Nagrody dla każdego z laureatów wyniosły tysięcy złotych. (as)
Już niedługo w Bramie Wyżynnej pomieszczone zostanie Centrum Informacji Turystycznej
Skate Park w Modelarni Na byłym terenie Stoczni Gdańskiej, gdzie w przyszłości powstanie dzielnica Nowe Miasto, miłośnicy sportów ekstremalnych utworzyli Skate Park. Powstał on w dawnej modelarni stoczniowej, którą miłośnicy jazdy na rolkach, lub BMX-ach
Wspólne inspekcje Tymczasowe stoiska handlowe nie przynoszą uroku ulicom, na których są stawiane, a już w żadnym razie nie przystoją takim trasom spacerowym, jak ulica Długa, czy Długi Targ w Gdańsku. Przepędzenie handlarzy sprzed zabytkowych budowli nie jest jednak takie proste. Strażnicy miejscy mogą co najwyżej wystawić im mandat w wysokości złotych. Ale nie mogą już zarekwirować
własnym sumptem wyremontowali i wyposażyli w sprzęt potrzebny do akrobatycznych wyczynów. Otwarty w tych dniach Skate Park jest czynny od poniedziałku do piątku w godzinach od do , natomiast w sobotę i w niedzielę od do . Bilet wstępu kosztuje złotych, miesięczny karnet – złotych. (as) wystawionego towaru. Aby usprawnić walkę z nielegalnym handlem, Straż Miejska w Gdańsku nawiązała współpracę z Urzędem Kontroli Skarbowej, w celu wspólnego prowadzenia inspekcji. Funkcjonariusze Urzędu mają prawo wystawiać wyższe mandaty niż Straż, mogą także sprawdzić źródło pochodzenia towaru. Stwarza to szansę skuteczniejszego uporania się z problemem nielegalnie stawianych straganów. (as)
6 Społeczeństwo
www.riviera24.pl
Sopot. Mieszkańcy kurortu poparli obywatelski wniosek o rozpisanie referendum.
CZY KARNOWSKI MUSI ODEJŚĆ? Krzysztof M. Załuski
P
o ogłoszeniu przez prokuraturę zarzutów pod adresem Jacka Karnowskiego, sopoccy radni PiS ponowili stawiane od lipca zeszłego roku żądanie dymisji prezydenta. Na posiedzeniu Rady Miasta, które odbyło się 30 stycznia br. próbowali nawet zgłosić wniosek o rozpisanie w tej sprawie referendum. Wniosek został jednak przez Radę odrzucony ze względów proceduralnych. Trzy dni później prezydent Karnowski postanowił sam zwołać referendum. Na konferencji prasowej, która odbyła się 2 lutego w Urzędzie Miasta powiedział, że to mieszkańcy Sopotu powinni ocenić, czy ma on nadal pracować na rzecz miasta, czy z pełnionego stanowiska zrezygnować. Podkreślił także, że nie czuje się winnym stawianych mu zarzutów i zaapelował do sopocian o masowe podpisywanie się pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum. Mieszkańcy apelu wysłuchali i w ciągu dwóch tygodni złożyli pod wnioskiem prawie 4 tys. podpisów.
28 stycznia prokuratura krajowa postawiła prezydentowi Sopotu Jackowi Karnowskiemu osiem zarzutów, w tym siedem o charakterze korupcyjnym. Prezydent twierdzi, że jest niewinny i dlatego nadal będzie rządził miastem – jeśli nie do końca kadencji, to na pewno do chwili ogłoszenia wyników miejskiego referendum. Problem w tym, że nie wiadomo na czyj wniosek ma zostać ono rozpisane.
pełnomocnik Grupy Inicjatywnej ds. przeprowadzenia referendum. – Mieliśmy na to dni, ale wystarczyły dwa tygodnie. Widać, że sopocianie mają nie tylko energię i wiarę w uczciwość pana prezydenta Karnowskiego, lecz również poczucie odpowiedzialności za los Sopotu. W pierwszym tygodniu marca podpisy zostaną przekazane Komisarzowi Wyborczemu w Gdańsku, który w ciągu dni zweryfikuje ich ważność. Kolejne dni komisarz ma na zorganizowanie, przeprowadzenie i ogłoszenie wyników referendum.
Premier jest przeciw
– Aby referendum się odbyło, musieliśmy zebrać dziesięć procent podpisów sopockich wyborców, czyli minimum osób – mówi Anna Łukasiak, radna Samorządności Sopot, a zarazem
fot. kmz
Wystarczyły dwa tygodnie
Jak wynika z badań PBS, ogłoszonych lutego br. większość mieszkańców Sopotu to zwolennicy Jacka Karnowskiego. Do grupy tej nie należy jednak premier Tusk – również sopocianin. Jego zdaniem Karnowski powinien odejść, i nie mieszkańcy, lecz radni muszą doprowadzić do referendum. W tym przypadku, po podjęcia przez radnych stosownej uchwały i zwycięstwie Karnowskiego, Rada Miasta musiałaby zostać rozwiązana. Taka perspektywa nie podoba się ani mieszkańcom, ani członkom sopockiej Platformy, którzy obawiają się chaosu w mieście. Szef sopockiej Platformy, prof. Michał Woźniak nazwał naciski premiera łamaniem kręgosłupów i przedmiotowym traktowaniem mieszkańców.
– Prezydenta wybrali sopocianie, więc to oni powinni decydować o kształcie referendum, a nie radni – powiedział naszej gazecie.
Bezsensowna uchwała
Ostatecznie jednak rajcy PO ulegli presji władz wojewódzkich i lutego złożyli do Rady Miasta projekt uchwały. Pod wnioskiem podpisało się ośmiu z dziewięciu radnych. Jednocześnie szef klubu Platformy, Cezary Jakubowski, zapowiedział, że zwróci się do władz partii z pytaniem, czy w związku z zakończeniem zbierania podpisów pod wnioskiem obywatelskim, głosowanie nad uchwałą ma jakikolwiek sens. Od momentu zwołania sesji i przegłosowania uchwały, do momentu jej uprawomocnienia musi minąć dni. Oznacza to, że wniosek radnych może zostać przekazany komisarzowi najwcześniej kwietnia, ponieważ najbliższe posiedzenie Rady Miasta jej przewodniczący dr. Wieczesław Augustyniak wyznaczył na marca. Nawet jeśli uchwała o referendum przejdzie, co jest praktycznie przesądzone, to i tak weryfikacja podpisów pod wnioskiem obywatelskim będzie zakończona przynajmniej tydzień przed wpłynięciem do Komisarza Wyborczego wniosku radnych. Wygląda więc na to, że wątpliwości przewodniczącego klubu radnych PO są jak najbardziej zasadne.
Prezydent Sopotu Jacek Karnowski na konferencji prasowej, która odbyła się 2 lutego w Urzędzie Miasta.
My tu gadu, gadu a…
Kurski kocha, lubi, szkaluje…
Krzysztof M. Załuski
C
ałkiem niedawno prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński ogłosił całkowitą przemianę wizerunkową swojej partii. Odtąd polityka konfrontacji i wojny miała zostać zastąpiona polityką miłości i pokoju. Najwyraźniej intencje pryncypała nie przemawiają do posła PiS Jacka Kurskiego, który postanowił rozpętać krucjatę
przeciwko Sopotowi i jej prezydentowi. Kurort nazwał „miastem bezprawia”, Jacka Karnowskiego „prezydentem bezprawia”, a sopockich radnych oskarżył o „uzależnienie ekonomiczne” od prezydenta, który „rozpaczliwie trzyma się fotela”. Na takie dictum trudno nie zareagować, zwłaszcza, jeśli pada z ust posła RP Jacka Kurskiego, znanego przecież nie od dziś z subtelnych wypowiedzi, przestrzegania przepisów nie tylko drogowych, wrodzonej skromności, a także, z tego, że – jak to sam określił – „wraz z koleżankami i kolegami z PiS w Sopocie konsekwentnie od wielu lat tropi i piętnuje patologie toczące to miasto”. Nic dziwnego, że prezydent Karnowski trochę się wkurzył i na zwołanej lutego konferencji prasowej poinformował, że Urząd Miasta Sopotu wystosował na ręce posła pozew i pismo
przedprocesowe. Karnowski zarzucił Kurskiemu, że rozpowszechnia w mediach fałszywe informacje, jakoby „córka jednego z radnych zatrudniona jest w sekcji promocji Urzędu Miasta Sopotu”. Zdaniem prezydenta, za te słowa Kurski powinien wpłacić dziesięć tysięcy złotych na konto sopockiego Caritas oraz zamieścić w mediach stosowne sprostowanie. Karnowski zaznaczył, że „żadna córka, tudzież syn radnego, nie są zatrudnieni w urzędzie”. Zażądał też od parlamentarzysty przeprosin za to, że określił Sopot mianem „miasta kompletnego bezprawia, miasta w którym hulają przestępcy i dokonywane są wzajemne porachunki”. – Sopot jest uznawany przez mieszkańców i turystów za miasto bezpieczne – podkreślił Karnowski. – Jeśli poseł Kurski nie przeprosi, będzie pozew, a także wniosek o duże odszkodowanie”.
Na ripostę ze strony posła nie trzeba było długo czekać. Boss pomorskiego PiS przyznał, że w jego wypowiedzi nastąpiła wprawdzie pewna nieścisłość, co jednak nie zmienia faktu, iż córka jednego z sopockich radnych, będąc prezesem Automobilklubu Orski, „dostaje kasę od miasta”. Poseł wyjaśnił także, że stwierdzenie „miasto bezprawia”, nie dotyczyło mieszkańców Sopotu. – Kocham to miasto – zapewnił i dodał, że „trzeba bardzo wiele buty i bezczelności, żeby znajdując się pod pręgierzem ośmiu zarzutów kryminalnych, w tym siedmiu o charakterze korupcyjnym, ośmielać się pozywać posła RP”; w związku z tym nikogo nie ma zamiaru przepraszać. Kurski dorzucił jeszcze, że „pod rządami Jacka Karnowskiego Rada Miasta Sopotu stała się prywatnym folwarkiem ludzi całkowicie uzależnionych od widzimisię Jacka Karnowskiego”.
Tym razem urażeni poczuli się sopoccy radni, którzy oskarżyli posła o zniesławienie, zażądali przeprosin oraz wpłaty tysięcy złotych na rzecz Hospicjum św. Józefa w Sopocie. W ramach rewanżu Kurski zapowiedział złożenie pozwu cywilnego przeciwko Karnowskiemu, który zasugerował publicznie, że w r. poseł PiS, jako ówczesny wicemarszałek województwa, kupił leśniczówkę pod Sztumem za wyjątkowo korzystną sumę i, że transakcję tę, powinno prześwietlić Centralne Biuro Antykorupcyjne. Kurski uważa, że tysięcy złotych za leśniczówkę to właściwa cena i żąda od prezydenta Sopotu przeprosin oraz wpłacenia tys. zł na konto gdańskiej Lechii. Bez wątpienia wspieranie finansowe istotnych dla regionu instytucji, zarówno hospicjów jak i klubów sportowych jest
działaniem godnym poparcia. Nie jestem jednak pewien, czy w takiej właśnie formie. Być może również okładanie się pozwami sądowymi jest jedynym skutecznym sposobem walki politycznej. Może… Śmiem jednak wątpić, czy przysparza to chluby Sopotowi, a tym bardziej podnosi wiarygodność posła Kurskiego. No chyba, że linia polityczna szefa pomorskiego PiS jest bardziej złożona, niż to się może na pierwszy rzut oka wydawać. Być może Kurski przejął się jednak dyrektywami prezesa Kaczyńskiego i wygłupia się wyłącznie z miłości do Sopotu i jego prezydenta. No cóż, nie nam, ciemnemu ludowi, dociekać prawdziwych intencji posła RP Jacka Kurskiego. Jaka jest prawda pokarze już wkrótce wynik referendum.
Kultura 7
Nr 02(35) luty/marzec 2009
Sopot. VI edycja konkursu Grupa Ergo Hestia rozstrzygnięta
Stańko, Smolik, Dąbrowska, Biczewska i inni...
GWIAZDY NA JUBILEUSZ
Z Artystycznym Indeksem Hestii do ASP i Nowego Jorku
Bartek Sasper
W
jubileuszowym cyklu mogliśmy do tej pory zobaczyć i usłyszeć Tomasza Stańkę i Andrzeja Smolika, Annę Dąbrowską oraz grupę Czesław Śpiewa Trio. W marcu na scenie PFK Sopot przy Operze Leśnej wystąpią jeszcze Dorota Miśkiewicz, Maria Peszek oraz Żanna Biczewska z balladami Bułata Okudżawy.
W bieżącym roku sopocka Opera Leśna obchodzi stulecie swego istnienia. Od roku 1909 leśny amfiteatr był miejscem wielu doniosłych wydarzeń muzycznych, z których najważniejsze to – przed wojną Międzynarodowe Festiwale Wagnerowskie, a po jej zakończeniu – Międzynarodowe Festiwale Piosenki, w różnej formie trwające do dziś. Z okazji jubileuszu Opery, Bałtycka Agencja Artystyczna BART i Urząd Miasta Sopotu zaplanowały szereg imprez artystycznych, w tym szereg koncertów współczesnych polskich i rosyjskich artystów.
Piątym z kolei wydarzeniem artystycznym, uświetniającym jubileusz sopockiej Opery będzie koncert Marii Peszek. Piosenkarka wystąpi marca o godzinie .. w sali koncertowej Polskiej Filharmonii Kameralnej, gdzie zaprezentuje nagrania ze swojej drugiej płyty „Maria-Awaria”. Maria Peszek jest aktorką, piosenkarką, autorką tekstów. Karierę zrobiła wręcz błyskawicznie. Jej debiutancka płyta „Miasto Mania”, nagrana wraz z liderem zespołu Voo Voo, Wojciechem Waglewskim i jego dwoma synami, stała się przebojem roku i zdobyła tytuł Platynowej Płyty. Artystka otrzymała za nią dwa „Fryderyki” w katego-
Bułat Okudżawa
Koncert dedykowany największemu chyba rosyjskojęzycznemu bardowi wszechczasów stanowić będzie także pierwszą odsłonę tegorocznej edycji festiwalu Sopot Bards Meeting. marca o godz. . na deskach Teatru Muzycznego w Gdyni miłośnicy rosyjskich ballad zobaczą m.in. Żannę Biczewską, Eugena Malinowskiego, Daniela Olbrychskiego, Stanisławę Celińską, Piotra Machalicę, Marcina Przybylskiego i wielu innych. W ich wykonaniu usłyszeć będzie można niezapomniane pieśni
Okudżawy w wersjach oryginalnych i polskich tłumaczeniach (m.in. Osieckiej, Mandaliana, Młynarskiego, Woroszylskiego) takie, jak „Buty”, „Błękitny balonik”, „Arbat”, „Aleksander Siergiejewicz Puszkin”, „Ostatni trolejbus”, „Pożegnanie z Polską”. Imprezę poprowadzą: wdowa po Bułacie Olga Okudżawa, Maria Szabłowska, Krzysztof Szewczyk oraz Paweł Sztompke. Koncert ilustrowany będzie materiałami archiwalnymi dotyczącymi życia, przeszłości wojennej i wizyt w Polsce wielkiego artysty, który wywarł tak znamienny wpływ na losy polskiej i rosyjskiej inteligencji drugiej połowy poprzedniego stulecia. Bilety w cenie: zł, zł do nabycia w kasie Bałtyckiej Agencji Artystycznej BART, w Sopocie na ul. Kościuszki , w Teatrze Muzycznym w Gdyni oraz w systemie Ticket Online www.ticketonline.pl. Wejściówki na koncerty Doroty Miśkiewicz i Marii Peszek można nabyć w kasie znajdującej się we foyer sali koncertowej PFK lub zakupić przez internet, w systemie Ticket Oneline www.ticketonline.pl. albo www.bart.sopot.pl. Więcej informacji pod numerem telefonu -- -/
E
riach Nowa Twarz Fonografii i Produkcja Muzyczna Roku. Na drugą płytę wielbiciele głosu Peszek musieli czekać trzy lata. „Maria-Awaria” ukazała się we wrześniu roku. Przy jej nagraniu artystka współpracowała z Andrzejem Smolikiem. Piosenki z tej płyty śmiało można nazwać przebojami, łatwo wpadają w ucho, nadają się do nucenia w kuchni, łazience, sypialni, czy na spacerze. Można też przy nich zatańczyć. „Maria-Awaria” rozchodziła się błyskawicznie, już w miesiąc po premierze uzyskała miano Platynowej Płyty.
Pamięci Bułata Okudżawy Ostatnim z cyklu jubileuszowych koncertów poświęconych obchodom stulecia Opery Leśnej będzie widowisko zatytułowane „Związani jednym losem… w hołdzie Bułatowi Okudżawie”.
fot. materiały promocyjne
Nowa twarz polskiej fonografii
Dorota Miśkiewicz
fot. materiały promocyjne
Dorota Miśkiewicz uważana jest za jedną z najciekawszych młodych polskich wokalistek, poruszających się bardzo sprawnie pomiędzy jazzem a wyrafinowanym popem. O klasie Doroty świadczą sławy, z którymi dotąd współpracowała i koncertowała. Wśród nich znaleźli się m.in. Nigel Kennedy, Tomasz Stańko, Ewa Bem, Anna Maria Jopek, Wojciech Młynarski, Włodzimierz Nahorny, a nawet Cesaria Evora. Legendarna pieśniarka z Wysp Zielonego Przylądka zaprosiła Miśkiewicz – jako jedyną polską wokalistkę oprócz Kayah – do wspólnego nagrania utworu, promującego ostatnią swoją płytę. W Sopocie Dorota Miśkiewicz wystąpi marca o godz. .. Podczas koncertu promować będzie swoją najnowszą, trzecią już w karierze płytę zatytułowaną „Caminho”. Przy jej realizacji pracowali m.in.: Grzegorz Turnau, Grzegorz Markowski, Marcin Wasilewski, Marek Napiórkowski oraz pochodzący z Brazylii perkusjonista Guello, którego brazylijskie podejście do rytmu nadało koloryt nowym piosenkom Doroty.
fot. materiały promocyjne
Dorota goes to Sopot
Andrzej Stanisławski
Maria Peszek
rgo Hestia jest grupą towarzystw ubezpieczeniowych, oferującą ubezpieczenia majątkowe i na życie. Jest także jedną z najaktywniejszych sopockich instytucji wspierających kulturę i sport. W 2004 roku utworzyła fundację na rzecz integracji zawodowej osób niepełnosprawnych – Integralia. Niezwykle istotną sferą działalności Hestii jest także popieranie młodych talentów artystycznych. Jednym z przejawów tej działalności jest konkurs o Artystyczny Indeks Hestii. W tym roku stanęło do niego trzystu uczniów, reprezentujących 21 średnich szkół plastycznych z całego kraju, m. in. z Bielska-Białej, Gdyni, Jarosławia, Kalisza, Kielc, Katowic, Koszalina, Lublina, Łodzi, Łomży, Olsztyna, Opola, Poznania, Szczecina, Supraśla, Tarnowa, Warszawy, Wrocławia, Zabrza, Zielonej Góry i Zakopanego. W sumie przedstawili oni ponad tysiąc prac z zakresu malarstwa i rzeźby. Zwycięzcy pierwszego, regionalnego etapu konkursu, zaproszeni zostali do Sopotu. W dwutygodniowych warsztatach plastycznych prowadzonych przez profesorów gdańskiej ASP wzięło udział 21 młodych artystów. Z tej grupy wyłoniono laureatów konkursu. Pierwszą nagrodę – indeks Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku otrzymał Bartłomiej Ogłoza, uczeń z Zespołu Szkół Plastycznych w Gdyni. I wyróżnienie dostało się w ręce Marty Nadolle z Liceum Plastycznego w Poznaniu, II wyróżnienie otrzymała Małgorzata Kalinowska z Zespołu Sztuk Plastycznych w Łodzi, a III Adam Leszczuk z Zespołu Państwowych Placówek Kształcenia Plastycznego w Opolu. Zmagania o „Artystyczny Indeks Hestii” odbywają się już od sześciu lat. W pierwszej edycji, w roku , laureatką została Dominika Jurczyk z Kielc, w roku – Justyna Dziechciarska z Nałęczowa, w roku – Marcin Różański z Zamościa, w roku – Martyna Wolna z Zabrza, w roku – Michalina Gniazdowska z Zambrowa. Konkurs, którego nagrodą są studia na wy-
28 lutego ogłoszone zostały wyniki ogólnopolskiego konkursu „Artystyczny Indeks Hestii”. Konkurs ten Grupa Ergo Hestia w Sopocie organizuje przy współudziale Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. W tym roku była to już jego szósta edycja.
fot. kmz
OPERY LEŚNEJ
Tegoroczny zdobywca indeksu Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku Bartłomiej Ogłoza, uczeń z Zespołu Szkół Plastycznych w Gdyni nie mógł ukryć wzruszenia i radości.
dziale malarstwa gdańskiej ASP, został niejako zainspirowany wcześniejszym pomysłem sopockiego towarzystwa ubezpieczeniowego, a mianowicie „Artystyczną Podróżą Hestii”, również organizowaną wespół z ASP. Udział w tym konkursie biorą studenci gdańskiej uczelni. Najzdolniejszym z nich Hestia funduje dwa stypendia. Laureat wyjeżdża na miesiąc do Nowego Jorku, zdobywca drugiego miejsca, również na miesiąc – do Walencji. Warto przypomnieć, że pierwszą siedzibą Akademii Sztuk Pięknych był od roku Sopot. W roku uczelnia przeniosła się do Wielkiej Zbrojowni w Gdańsku, gdzie aktualnie kształci się studentów. -
8 Kultura
www.riviera24.pl
Gdańsk. Nowa inicjatywa Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Josepha Conrada-Korzeniowskiego
Zbigniew Walczak
W
odpowiedzi na te wyzwania władze Gdańska i Dyrekcja WiMBPG powołały do Życia „Filię Gdańską”. Placówka ta gromadzi księgozbiór i prasę poświęconą wyłącznie Gdańskowi. Organizuje spotkania autorskie, wykłady jak również koncerty. W okresie od 23 maja do końca 2008 r. odbyły się 42 takie spotkania oraz 32 wycieczki dla dzieci. Te ostatnie to „Baśniowe wędrówki po Gdańsku” – spacery połączone z opowiadaniem gdańskich podań i legend, w miejscach, których dotyczą. W sumie uczestniczyło w tych imprezach prawie dwa tysiące trzysta osób! Biblioteka prowadzi też normalną pracę, udostępniając książki, prasę i bezpłatnie internet swym czytelnikom i turystom, tak licznym na ulicy Mariackiej. W roku bieżącym odbyły się już spotkania z Barbarą Szeczepułą, Waldemarem Borzestowskim, Arturem Nowaczewskim i Dawidem Majerem, oraz z profesorem Jerzym Sampem. To ostatnie było pierwszym z cyklu
„Gdańska tożsamość – moje wybory. Rozmowy o książkach” W numerze z r. (listopad-grudzień) czasopisma
Wraz z rozwojem cywilizacyjnym zmieniają się zadania bibliotek publicznych. Poza zachowywaniem dziedzictwa narodowego, zaspokajają one potrzeby oświatowe, kulturalne i informacyjne całego społeczeństwa. Muszą jednak gromadzić, opracowywać i udostępniać również wiedzę o własnym regionie i jego mieszkańcach, zarówno tych mieszkających na danym terenie od pokoleń jak i tych nowych, reprezentujących różne grupy etniczne i narodowe a dążące do asymilacji kulturowej. Taką sytuację mamy w Gdańsku. To efekt zarówno wydarzeń po 1945 roku jak i wynik wstąpienia Polski do Unii. „ Dni” ukazał się artykuł pt. „Gdzie szukać gdańskiej tożsamości”. Pisarze oraz znawcy spraw naszego miasta opowiadali w nim o książkach, które ukształtowały ich miłość do Małej Ojczyzny. WiMBP w porozumieniu z redakcją zaprosiła do „Filii Gdańskiej” niektóre z tych osób. Ideą twórców tego cyklu jest, aby w każdy pierwszy wtorek miesiąca, aż do końca roku, można się było w bibliotece spotykać i rozmawiać o książkach „gdańskich”. Zaproszenie przyjęli m.in.: dyr. Biblioteki Gdańskiej PAN Maria Pelczarowa, prof. Andrzej Januszajtis, Mieczysław Abramowicz, prof. Stefan Chwin, Paweł Huelle i Przemysław Gulda. Podsumowaniem będzie panelowa rozmowa wszystkich gości na zakończenie której wyłoniony zostanie „Gdański kanon
lektur obowiązkowych”. Potwierdzone już terminy spotkań to kwietnia – Andrzej Januszajtis i maja – Maria Pelczarowa. Kolejna inicjatywa „Fili Gdańskiej” to
„… rzecz o Lechu Bądkowskim” Rok został ogłoszony Rokiem Lecha Bądkowskiego, pisarza, publicysty, tłumacza, działacza kaszubskiego, członka Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w sierpniu r., pierwszego rzecznika prasowego Solidarności, bojownika o wolną i demokratyczną Polskę. Bądkowski miał lat, gdy zaczęła się II Wojna Światowa, walczył nad Bzurą, potem przedarł się do Francji. Za walki pod Narwikiem (w Samodzielnej Brygadzie Strzelców Podhalańskich) został
fot. kmz
„Filia Gdańska” – rzecz dla miłośników historii i kultury
Na pierwszym spotkaniu z cyklu „… rzecz o Lechu Bądkowskim” sławnego ojca wspominała córka – Sławina Kosmalska.
odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari. Odbył przeszkolenie cichociemnego – nie doszło jednak do jego lądowania w kraju. Biblioteka Wojewódzka zaprasza na cykl spotkań poświęconych temu wielkiemu gdańszczaninowi. Trzy pierwsze odbędą się w „Filii Gdańskiej” a uwieńczy je finałowa konferencja w Bibliotece Głównej na Targu Rakowym. Całość przygotowywana jest we współpracy ze Zrzeszeniem Kaszubsko-Pomorskim i redakcją miesięcznika „Pomerania”. Spotkania na ul. Mariackiej zostaną osnute na tle trzech wywiadów udzielonych przez Lecha Bądkowskiego Polskiemu Radiu. Zostaną uzupełnione rozmową na żywo z ludźmi mu bliskimi. Pierwsze spotkanie odbędzie się lutego r.
o godz. . w dwudziestą piątą rocznicę śmierci pisarza. Sławnego ojca wspominać będzie córka – Sławina Kosmulska. Rozmowę poprowadzi Anna Sobecka z Radia Gdańsk. Temat cyklu: „… rzecz o Lechu Bądkowskim” zaczerpnięto z książki Pawła Zbierskiego „Na własny rachunek: rzecz o Lechu Bądkowskim”, uhonorowanej nagrodą bibliotekarzy Pro Libro Legendo za rok . Audycja „Lech Bądkowski – moje życie” to fragmenty wywiadu „Z Pomorza pod Narwik” przeprowadzonego z pisarzem w r. przez Reginę Witkowską.
Omówione wyżej projekty to nie wszystko, co ma do zaoferowania biblioteka na Mariackiej.
II wojny światowej, ale pewne stereotypy lansowane w okresie PRL i żywe do dziś dla ludzi, według których tysiąc lat naszej historii, to tysiąc lat walki z naporem teutońskim, tkwią w nim i co i raz ujawniają się w kolejnych partiach napisanej przez niego książki. „Musiałem zrezygnować z dzieciństwa – zwierza się Stasiuk. – Musiałem wyrzec się tych pięknych zaklęć: Hände hoch, raus,
polnische Schweine, którymi posługiwaliśmy się na podwórku w wieku lat siedmiu, przyswajając sobie podstawy niemieckiego… pozbyłem się pewnych odruchów. Gdy widzę Niemca w podeszłym wieku, to widzę po prostu starego człowieka, a nie człowieka tej czy innej formacji wojskowej. Teraz pomagam im wkładać walizki na półki… przestało mnie zajmować, czy byli w Wehrmachcie, czy w SS, czy może w Luftwaffe. Zapewne gdzieś byli. Pan Bóg dał im wystarczająco dużo czasu, by mogli o tym rozmyślać.” A więc tolerancja, przekreślenie stereotypu. Jednak już w innym miejscu autor stwierdza: „Nie da się na trzeźwo pojechać z Polski do Niemiec. To jednak jest trauma. W równym stopniu dotyka specjalistów od uprawy szparagów i pisarzy. Nie da się do Niemiec pojechać na luzie. Jak do, powiedzmy, Monaco, Portugalii albo na Węgry. Jazda do Niemiec to jest psychoanaliza.”
Proponujemy, zapraszamy…
marca odbędzie się tutaj promocja książki Zbigniewa Gacha „Leon Rybak” (wydanej przez „Gdański Kantor Wydawniczy”). Wstępnie uzgodnione są również kolejne spotkania. Wojciech Gruszczyński, mieszkający w Szwecji, przedstawi drugi tom pozycji „Wolne Miasto Gdańsk. Przewodnik po mieście” („Yellow Factory”). marca – w „Filii Gdańskiej” w ramach akcji „Pora Poezji” wystąpi Paweł Huelle. Z kolei marca odbędzie się promocja książki Pawła Dzianisza „Wokół Conrada”, wspólne wydawnictwo WiMBPG oraz Polnord-Oskar. W kwietniu będzie miało miejsce spotkanie z muzykiem Wiesławem Bernolakiem, autorem wspomnień zatytułowanych „Bernolak Boogie”. Książkę wydaje Gdański Kantor Wydawniczy. Ponad to w każdą drugą środę miesiąca o godzinie . odbywają się w „Filii Gdańskiej” spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki. Trzy kolejne spotkania (marzec, kwiecień, maj) poświęcone będą twórczości Barbary Szczepuły, Olivera Loewa i Pawła Huellego. Więcej informacji o inicjatywach biblioteki można znaleźć na stronie www.wbpg.org.pl lub w siedzibie „Filii Gdańskiej” na ulicy Mariacką , tel.: (-) --, mail: filia_gdanska@ wbpg.org.pl.
Recenzja. Niemcy według Andrzeja Stasiuka
I powierzchnia, i głębia Andrzej Stanisławski „Dojczland” to obserwacje autora z wędrówek po Republice Federalnej, z miasta do miasta, z hotelu do hotelu, z jednego spotkania autorskiego na drugie. Dworce kolejowe, terminale lotnicze, drogie restauracje i bary z piwem i zapiekankami. Jak obliczył autor plonem tych wędrówek było zaliczenie niemieckich miast i wsi, gdzie miłośnicy literatury znad Renu i Szprewy słuchali, co ma im do powiedzenia polski pisarz. Do tych miast i wsi trzeba jeszcze dodać pewną ilość miejscowości w Austrii i niemieckojęzycznej Szwajcarii. Pewnie żaden z pisarzy żyjących pomiędzy Bugiem i Odrą nie przemierzył tylu kilometrów wzdłuż i wszerz ojczyzny Goethego i Bismarcka, żaden nie stanął oko w oko z równie liczną rzeszą obywateli RFN. Z tym, że owe kon-
W swojej powieści „Dolina Radości” Stefan Chwin pisze: „Nie ma głębi, jest tylko powierzchnia”. Sentencja ta zdaje się pasować do najnowszej książki Andrzeja Stasiuka „Dojczland”. Po swych refleksjach z podróży do krajów bałkańskich, z których najbardziej dojrzałe intelektualnie i literacko wydaje się być „Jadąc do Babadaj”, Stasiuk zajął się Niemcami. takty zdają się dotykać raczej powierzchni niż głębi. Powyższe stwierdzenie nie stanowi zarzutu. Stasiuk nie jest publicystą zobowiązanym do śledzenia aktualnych problemów polityki kanclerza i jego rządu, nie jest także socjologiem, który chciałby wgryźć się w fenomen niemieckiej duszy. On jest pisarzem i opisuje to, co go w danej chwili zafrapowało. Mogą to być kłopoty z rozmienieniem banknotu o nominale euro na drobne, jakaś Chinka czy Koreanka, którą kontrolerzy nakryli na jeździe bez biletu, obserwacja kibiców piłkarskich wracających z meczu, cy-
gańscy grajkowie w na pół pustym wagonie i dziesiątki innych tego rodzaju scenek, których przeciętny człowiek najprawdopodobniej w ogóle by nie zauważył, nie zapamiętał. Zarejestrowanych, jak rejestruje się obrazy przy pomocy migawki aparatu fotograficznego. Zatem nie głębia, lecz powierzchnia. Jest jednak w „Dojczlandzie” drugie dno, być może ciekawsze dla uważnego czytelnika. Jest to stosunek autora, jako Polaka, do kraju za Odrą i narodu ten kraj zamieszkującego. Stasiuk urodził się sporo lat po zakończeniu
Stąd pewnie tyle tych scenek obyczajowych, zaobserwowanych przez Stasiuka dotyczy mniejszości narodowych, gastarbeiterów z południa i wschodu Europy. Są oni zdecydowanie bliżsi mentalnie autorowi, niż stali mieszkańcy RFN. Jemu w najmniejszej mierze nie imponuje niemieckie bogactwo, ani niemiecki styl życia. Z większą sympatią patrzy na dawne NRD, niż na zachodnie landy. Tu po prostu czuje się bardziej u siebie. „Słowiańskość, komunizm, trochę gorsza dieta i tańsze kosmetyki to są jednak elementy uczłowieczające”. Nie ma głębi, jest tylko powierzchnia. Może tak, a może nie… Jedno jest pewne: „Dojczland” to świetnie napisana książka, którą, mówiąc językiem potocznym: „czyta się jednym tchem”. Andrzej Stasiuk, „Dojczland”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec , s. , cena złotych
Kultura 9
Nr 02(35) luty/marzec 2009
Gdańsk obchodzi dwudziestopięciolecie śmierci jednego z najwybitniejszych Pomorzan XX wieku
Lech Bądkowski – pisarz, działacz, polityk
Lecha Bądkowskiego ujrzałem po raz pierwszy lutego roku. Jako członek Koła Młodych przy Gdańskim Oddziale Związku Literatów Polskich dostałem wówczas zaproszenie na zebranie seminaryjne, które miało się odbyć w siedzibie ZLP, w Sopocie przy ulicy Powstańców Warszawy, w starym budynku stojącym na działce, gdzie dziś ma swą siedzibę Dom Pracy Twórczej ZAIKS-u. Jedną z cech panującego wówczas systemu stalinowskiego był obowiązek powszechnego dokształcania się. Organizowano wykłady marksizmu-leninizmu dla robotników w fabrykach, dla urzędników w biurach, dokształcać się musieli także pisarze. Literackie seminaria odbywały się w niedzielne przedpołudnia, raz w miesiącu, z przerwą na sezon letni. Seminarium w dniu lutego było jednym z ostatnich. Stalinizm dogorywał i po wakacjach nikt już obowiązkowych szkoleń nie próbował reanimować. Referat pod tytułem „Polska literatura rewolucyjna” wygłosiła wtedy Stanisława FleszarowaMuskat, pełniąca – jeśli dobrze pamiętam – obowiązki prezesa Gdańskiego Oddziału ZLP. Autorka „Snu o morskiej potędze” powiedziała między innymi, że Kostka Napierski żył w XIV wieku. Zostało to sprostowane przez niepozornego blondyna w wieku trzydziestu kilku lat, który przesunął żywot Napierskiego o trzysta lat, do wieku XVII. Fleszarowa nadal upierała się przy swoim zdaniu, ja zaś, przyznając w duchu rację owemu blondynowi, którym okazał się Lech Bądkowski, pomyślałem, że nie wszyscy pisarze są tak wszechstronnie wykształceni, jak wówczas sądziłem. Seminarium to odbywało się już po nagłośnieniu referatu Nikity Chruszczowa na XX Zjeź-
Życzliwy promotor Po zebraniu z pewną nieśmiałością wręczyłem pisarzowi maszynopis swojego najlepszego jak sądziłem opowiadania, prosząc go o opinię. Z podobną prośbą wystąpiło jeszcze dwóch członków Koła Młodych: Jerzy Maliński i Józef Piasecki. Umówiliśmy się na spotkanie w klubie dziennikarza, w Domu Prasy przy Targu Drzewnym. Bądkowski w sposób życzliwy, ale zarazem bezlitosny rozłożył nasze literackie próby na czynniki pierwsze. Opowiadania moich kolegów
Prezes oddziału ZLP
skrytykował totalnie, radząc im, aby zajęli się swoim zawodem i dali spokój literaturze (obaj byli początkującymi inżynierami). W moim również dopatrzył się wielu słabizn, jednak w niektórych scenach dojrzał zalążek talentu, który warto nadal szlifować. Wydał mi się wtedy niezwykle bezinteresownym człowiekiem, jakby nie było poświęcił
W roku we wszystkich oddziałach ZLP odbywały się wybory władz, oraz delegatów na Zjazd Delegatów Związku. Zebrani niemal jednogłośnie wybrali prezesem Oddziału Gdańskiego Lecha Bądkowskiego. Jedynymi żyjącymi uczestnikami tego zebrania są dziś Zbigniew Szymański i Sławomir Sierecki. Obaj od dawna na literackiej emeryturze. Niewiele wiem na temat tej pierwszej kadencji Lecha. Po Październiku ’ Koła Młodych zostały rozwiązane, a literacki narybek Wybrzeża zorganizował się w Gdańskiej Grupie Młodych. Jej trzon stanowili przyszli członkowie Związku: Jerzy Afanasjew,
Związku Młodzieży Socjalistycznej. Wyszły dwa numery tzw. „jednodniówki„ pod tytułem „Nabrzeże”. Niestety obie mocno pocięte przez cenzurę. Na wydanie trzeciego numeru nie zgodził się Komitet Wojewódzki PZPR. Na zebraniu Oddziału ZLP w dniu kwietnia roku poprosiliśmy prezesa o interwencję u sekretarza propagandy KW Tadeusza Wrębiaka. Bądkowski odmówił. Argumentował, że jeśli władze zgodzą się na wydawanie pisma przez grupę młodych, w rewanżu będą żądali spolegliwości z naszej strony. W rezultacie będzie to pismo nie literatów, lecz PZPR. Wraz z Bogdanem Justynowiczem usiłowałem tłumaczyć, że do tej pory ZMS dawał nam wolną rękę w doborze materiałów do jednodniówek. Poparła mnie Róża Ostrowska, a po niej inni literaci. Bądkowski znalazł się niespodziewanie w opozycji wobec własnego zarządu i choć zaznaczył, że negatywnego zda-
trzem zaledwie raczkującym kandydatom na literatów sześć godzin, praktycznie cały dzień pracy. Niewielu uznanych pisarzy by się na to zdobyło. Nie wiem, co Lech Bądkowski robił w pamiętne dni październikowe roku. Na trybunie wielkiego wiecu przed głównym gmachem Politechniki Gdańskiej z literatów była wtedy tylko Róża Ostrowska. Być może Lech znajdował się wówczas gdzie indziej. Czy to wśród robotników w Stoczni Gdańskiej, czy też wyjechał do Warszawy, stanowiącej centrum huraganu odnowy. Trudno sobie wyobrazić, aby w takim czasie siedział w domu i pisał powieść. Bądkowski był w tym czasie blisko związany z Ostrowską i mogli podzielić się rolami. Nie wiem jaki był stopień ich zażyłości. Czy łączył ich tylko wspólny zawód i poglądy polityczne, czy była to głębsza przyjaźń. Róża była bardzo piękną kobietą, o orientalnej urodzie. Talentem literackim niewątpliwie przewyższała Lecha. Jej niedokończony wskutek przedwczesnej śmierci autorki „Mój czas osobny” to być może obok „Weisera Dawidka” najwybitniejsza powieść, jaka kiedykolwiek została napisana na gdańskim Pomorzu. Na fali październikowej „odwilży” Bądkowski z Ostrowską usiłowali utworzyć w Trójmieście pismo społeczno-literackie. Już zbierano materiały do pierwszego numeru, już formował się zespół redakcyjny. Ale pismo się nie ukazało. Władze wojewódzkie nie miały zaufania do żołnie-
fot. materiały archiwalne
Niepozorny blondyn
dzie KPZR, toteż czterogodzinna dyskusja obracała się głównie wokół spraw politycznych. Doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy Różą Ostrowską i Bądkowskim z jednej, a redaktorem Kozłowskim z drugiej strony. Ci pierwsi domagali się zmian mających „uczłowieczyć system”, Kozłowski, kierownik redakcji kulturalnej Polskiego Radia w Gdańsku, twardo opowiadał się za dotychczasową linią polityczną. Warto dodać, że wkrótce potem Kozłowski wyjechał do Izraela i słuch o nim zaginął. Były to burzliwe miesiące, atmosferą przypominające czasy pierwszej Solidarności. maja roku, jak zawsze w niedzielne przedpołudnie, odbyło się kolejne zebranie Oddziału ZLP z udziałem członków Koła Młodych. Przybył na nie redaktor naczelny „Dziennika Bałtyckiego” Krak, oraz ktoś z wydziału propagandy KW PZPR. Nastrój był gorący, sala huczała, zagłuszając twardogłowe argumenty Kraka. Literaci protestowali przeciwko praktykom kneblowania ust, domagano się dopuszczenia twórczości „nieprawomyślnych” pisarzy na łamy czasopism. Zwróciłem wtedy uwagę na wystąpienie Bądkowskiego, który zasugerował potrzebę zmiany ordynacji wyborczej do Sejmu. Jak na tamte czasy był to bardzo mocny postulat.
rza z września roku, który całą wojnę spędził w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie i do przedstawicielki wileńskiej inteligencji, w której żyłach płynęła w dodatku żydowska krew.
fot. materiały archiwalne
B
ądkowski przyszedł na świat 24 stycznia 1920 roku, a odszedł do wieczności w wieku 64 lat, 24 lutego 1984. „Otrzymaliśmy wiadomość, że dziś zmarł gdański pisarz Lech Bądkowski” – tymi dziewięcioma słowami wypowiedzianymi przez spikerkę regionalny Magazyn Kulturalny TV skwitował śmierć jednego z najwybitniejszych Gdańszczan drugiej połowy XX wieku. O Bądkowskim napisano już wiele książek i artykułów. W poniższym szkicu chciałbym ukazać początki jego działalności jako pisarza i działacza społecznego w czasach tak odległych, że większości jego biografów nie było jeszcze na świecie.
fot. materiały archiwalne
Stanisław Załuski
Rok 2009 ogłoszony został na Wybrzeżu rokiem Lecha Bądkowskiego. Mija właśnie 25 rocznica śmierci pisarza, a w roku 2010 przypadnie 90 rocznica jego urodzin.
Obrady MKS w sierpniu 1980 r. Na pierwszym planie Tadeusz Mazowiecki z tyłu Lech Wałęsa, obok Lech Bądkowski
Mieczysław Czychowski, Bolesław Fac, Bogdan Justynowicz, Mirosław Stecewicz i niżej podpisany. Bądkowski spoglądał ku tej grupie z pewnym niepokojem, obawiając się czy władze partyjne nie wykorzystają nas przeciwko starszym członkom Oddziału na zasadzie rotacji pokoleń. Że nie były to obawy bezpodstawne świadczy chociażby to, że prócz Stecewicza wszyscy wyżej wymienieni członkowie Gdańskiej Grupy Młodych należeli do PZPR, a ich wstąpienie do ZLP było tylko kwestią czasu. Październikowa odwilż powoli odchodziła w przeszłość, zaś partia konsekwentnie usuwała w cień ludzi niepokornych. Prezesowi Oddziału nie zaproponowano żadnej intratnej posady, kwestia powołania na Wybrzeżu tygodnika kulturalnego utknęła w martwym punkcie. Na tym tle doszło do zderzenia pomiędzy Bądkowskim, a Gdańską Grupą Młodych. W tym czasie Grupa również usiłowała wydać czasopismo społeczno-literackie. Naszym sponsorem, jakbyśmy to dziś nazwali, był Komitet Wojewódzki
nia nie zmienia, ustąpił pod presją większości. Jego interwencja na nic się nie zdała. Klimat w Gdańsku nie służył harmonijnej współpracy władz wojewódzkich ze środowiskami twórczymi.
Referent na sopockim zjeździe Kadencja władz ZLP trwała trzy lata. W roku miały się odbyć ponowne wybory Zarządów Oddziałów, oraz Zjazd Delegatów mających wybrać Zarząd Główny. Istniała praktyka, iż zjazdy odbywały się przemiennie: jeden w Warszawie, następny w wytypowanym przez władze Związku mieście wojewódzkim. Tym razem pisarze zdecydowali zebrać się w Gdańsku, a właściwie w Sopocie. Zjazd ZLP był w tamtych czasach ważnym wydarzeniem w skali kraju, któremu z uwagą przyglądali się zarówno miłośnicy literatury, jak również władze PRL. Organizacja zjazdu spadła na barki gospodarzy, czyli w pierwszym rzędzie prezesa Oddziału. Lech Bądkowski znakomicie sprawdził się w tej
roli. Pisarze zostali zakwaterowani w Grand-Hotelu, tamże, w sali zwanej koncertową, toczyły się również obrady. Delegaci zostali otoczeni opieką poszczególnych członków Gdańskiego Oddziału ZLP, oraz członków Gdańskiej Grupy Młodych. Przypadła mi wtedy rola szefa transportu, to znaczy odprowadzanie pisarzy wyjeżdżających na spotkania autorskie do samochodów czekających na nich przed Grand-Hotelem. W jednym przypadku zakończyło się to zabawną przygodą. Eskortowałem Jerzego Putramenta i kiedy doszliśmy do miejsca, gdzie parkowały wypożyczone przez rozmaite przedsiębiorstwa gdańskie samochody, okazało się, że na miejscu jest tylko furgonetka „Żuk”. Trochę mnie to przeraziło, jakby nie było miałem do czynienia nie tylko z wiceprezesem Zarządu Głównego ZLP, ale także członkiem KC PZPR. Próbowałem jakoś wytłumaczyć brak limuzyny, ale Putrament przyjął swój los z humorem. „Rydz Śmigły gorszym rzęchem uciekał do Rumunii”, powiedział sadowiąc się na wysokim siedzeniu obok kierowcy. Ukoronowaniem ówczesnej działalności Lecha Bądkowskiego był wygłoszony przez niego referat na temat sytuacji literatury w Polsce. Został on bardzo ciepło przyjęty przez delegatów. Mniej pewnie w kręgu literatów lojalnych wobec reżimu, bardziej w grupie opozycjonistów, którym ton nadawali Antoni Słonimski, Wiktor Woroszylski, Artur Międzyrzecki, Władysław Bartoszewski, Andrzej Szczypiorski. Sopocki Zjazd można uznać za początek drogi, która w latach - miała uczynić z Bądkowskiego jednego z najbardziej szanowanych działaczy „Solidarności”. Dokończenie w następnym numerze
Stanisław Załuski Pisarz i publicysta, urodzony w roku 1929 w Warszawie, od 1948 r. związany z Wybrzeżem, od 1963 członek Związku Literatów Polskich, autor 29 książek dla dorosłych i dla młodzieży, dwóch sztuk teatralnych i kilkunastu słuchowisk radiowych.
10 Trójmisto czyta… Opowiadanie dla dorosłych
Lokator Krzysztof Maria Załuski
S
amotność nie wpływała na niego najlepiej. Nie to, żeby bał się pustych ścian, skrzypiących podłóg i szczękających drzwi – nie, do tego zdążył się już przyzwyczaić. Po prostu nie lubił, kiedy wieczorami nie było do kogo się odezwać. Może dlatego tamtego dnia nie spieszył się z powrotem do domu. Po pracy kręcił się trochę nad rzeką, obserwował dziewczyny, o których wiedział tylko tyle, że nigdy nie odważy się ich zaczepić. Potem podjechał parę stacji metrem i przeszedł wąskim tunelem na drugi brzeg rzeki. Na łąkach naprzeciwko obserwatorium astronomicznego odbywał się jakiś ludowy festyn: płonęły ogniska, kuglarze połykali sztylety i szpady, stary fakir pluł ogniem i zaklinał węże, brodaci prorocy zwiastowali koniec świata, okoliczni oszuści zwoływali podpitych mężczyzn na partię kości. Adam raz nawet zagrał z nimi i wygrał kilka groszy – potem, już na dworcu w centrum miasta, wypił za te pieniądze trzy piwa i podwójną brandy; dwie kolejne puszki wziął ze sobą do kolei podmiejskiej. Siedząc w pustym wagonie znowu przypomniał sobie o samotności, która czeka na niego w domu, która towarzyszyć mu będzie przez całą zimę w kuchni, w łazience, w każdym z pięciu pokoi, w martwym o tej porze roku sadzie, w szopie z drewnem. Popatrzył w okno, ale pociąg zjechał pod ziemię i za szybą przesuwał się teraz tylko jednolity brunatny mur. I wtedy zobaczył tamtą dziewczynę: jej profil odbijał się w szklanej tafli. Siedziała w sąsiednim przedziale po tej samej stronie, co on – mógł więc obserwować tylko jej niewyraźne
odbicie. Im dłużej się jej przyglądał, tym bardziej wydawało mu się, że kogoś mu przypomina. Nie wiedział jednak kogo. Otworzył puszkę i pomyślał, że ostatnio za dużo pije, że coraz częściej sny plączą mu się z jawą, rojenia z rzeczywistością, przeszłość z teraźniejszością. Zamknął oczy i słyszał jedynie łomot wentylatora gdzieś pod sufitem, i zgrzytanie kół na krzyżujących się co chwilę torach. Czuł swąd nadpalonego towotu i drapiącą w nosie gorycz kurzu. Wydawało mu się także, że czuje słodki, kwiatowy zapach tamtej dziewczyny. I wtedy przypomniał sobie zdjęcie, które parę miesięcy temu pokazał mu Leon. – To jest właśnie Anna, moja żona – powiedział z dumą. Ale tydzień temu Leon zwierzył mu się, że Anna jest bardzo chora, i że musi wracać do kraju. – Adam, nie gniewaj się… Rozmawiałem z teściową. Anna jest w szpitalu. Nikt nie wie ile jej jeszcze zostało. To jest rak. Dziś rano Adam pożegnał się ze Leonem, oddał mu w całości kaucję i zapewnił, że jak tylko wszystko się ułoży i przyjedzie znowu do pracy, to zawsze może liczyć na tanie lokum. Adam był wściekły. Wiedział, że po sezonie nie wynajmie już nikomu żadnego pokoju. Przyjeżdżający na zbiór jabłek robotnicy ze Wschodu już wyjechali, albo właśnie zbierają się do powrotu. Przez chwilę myślał z nadzieją o pracownikach pobliskiego parku rozrywki, ale zaraz przypomniał sobie o piętrowych kontenerach, które w tym roku dla nich wybudowano. Od stacji do domu, szedł najpierw wzdłuż szerokiego kanału, a potem nasypem równolegle do muru starej, nieczynnej walcowni. Pod murem w gęstych krzakach, dzieci bezrobotnych emigrantów bawiły się w wojnę: rozstrzeliwały
się na wzajem, gwałciły, obcinały dłonie i głowy… Wieczorami schodzili się tutaj bezdomni pijacy. Mieli fioletowe twarze i sine pokryte świerzbem ręce. Ilekroć Adam ich mijał, pozdrawiali go w dialekcie, którego nie rozumiał. Tamtego dnia ich jednak nie było. Nie było nikogo; zresztą całe osiedle sprawiało wrażenie wymarłego. Po powrocie do domu wyłączył odkręcony na maksimum grzejnik. Klnąc na rozrzutność Leona, zaparzył sobie herbaty, dolał do szklanki koniaku i zaczął szukać papierosów. Leon siedział na podłodze w swoim pokoju. Czerwone słońce, które plątało się jeszcze pomiędzy bezlistnymi gałęziami starej jabłoni, barwiło jego długie włosy na rudo, niby płomienie. Po jego policzkach, jak dziecku, ściekały łzy. Dopiero po wypiciu drugiego kieliszka przyznał się do wszystkiego: – Ona ma kogoś… Wczoraj złożyła sprawę o rozwód. Adam nawet nie próbował go pocieszać; wiedział przecież, że współczucie nic nie daje. Wiedział także, że tamta kobieta i tak do niego nie wróci, a jeśli nawet będzie próbowała, to powinien wyrzucić ją za drzwi zanim odejdzie z następnym facetem… Nie powiedział mu jednak o tym, bo wiedział również, że każdy mężczyzna musi sam do tego dojrzeć. Poklepał go tylko po ramieniu i zaproponował, żeby poszli na stację benzynową po wódkę. Pili w milczeniu i patrzyli jak wygasłe drewno zamienia się w biały popiół, jak stygnie niebo i ziemia, jak umiera cały świat. Adam zauważył go dopiero około południa, kiedy po śniadaniu wyszedł do ogrodu na papierosa. Leon wisiał na pasku pod jednym z drzew. Chłodny wiatr rozwiewał jego anielskie włosy. W niebo, jak ptaki szukające schronienia przed zimą, wzbijały się pierwsze samoloty. Z sąsiedniego domu słychać było nawoływania starej Czeczenki, która znowu nie mogła poradzić sobie z wnukami.
www.riviera24.pl
Bajki z Wyspy Umpli Tumpli
Włosy na zębach Krokodyla który może ci pomóc w kłopotach. – Jak to sobie wyobrażasz? – zdziwił się Krokodyl. – Zwyczajnie – wzruszył ramionami Fryzjer. – Czy zastanowiłeś się, dlaczego od trzech dni nie udało ci się złapać ani jednej ryby, jaszczurki, raka albo zająca? Przecież ty samym wyglądem odstraszasz każdego, kto na ciebie spojrzy. Możesz uśmiechać się ile chcesz, ale i tak wszyscy będą widzieli nie twój uśmiech, tylko twoje straszliwe zęby. – Nie mogę zamknąć paszczy. Kto zechce się zbliżyć do takiego nie uśmiechniętego ponuraka? – Widzisz! – zawołał tryumfalnie Fryzjer. – Na tym rzecz polega! Musisz uśmiechać się, ale jednocześnie nie pokazywać zębów. – W jaki sposób?! – prychnął Krokodyl, uderzając ogonem w wodę z taką siłą, że bryzgi zrosiły oba brzegi rzeki Bulk-Pulk. – Zaczynasz mnie nudzić, Panie Fryzjerze. Lepiej podejdź bliżej. Powiem ci coś na ucho. – Zaraz podejdę. Ale nie po to, żebyś mnie schrupał na drugie śniadanie, które dla ciebie byłoby pierwszym i ostatnim. Mówiłem, że chcę ci pomóc. Mam pastę na porost włosów. Kupiłem ją w ubiegłym roku w Zatoce Wulkanicznej na Targu Staroci u pewnego HandlarzaKarzełka. Jeszcze na nikim jej nie wypróbowałem, ale Karzełek zapewniał, że nawet na piasku wyrosłby włosy, gdyby wysmarować nią plażę. Jeżeli twoje zęby pokryją gęste włosy, będziesz mógł uśmiechać się całą paszczą, nie budząc w nikim przerażenia. Krokodyl zastanowił się. Pomysł wydał mu się całkiem do rzeczy. Otworzył jeszcze szerzej paszczę, a Fryzjer pokazał mu tubkę, po czym zbliżył się trochę drżąc ze strachu, i każdy ząb z osobna wysmarował czarną połyskliwą maścią. Skutek był oszałamiający.
Stanisław Załuski & Mirosław Stecewicz
T
ylko najstarsi mieszkańcy Umpli Tumpli: Babcia Drepcia i Dziadek Pokrzywowy pamiętają, kiedy na wyspie pojawił się pierwszy Zielony Krokodyl. Przybył nie wiadomo skąd i zagrzebał się w mule rzeki Bulk-Pulk. Niedaleko mostu, przez który trzeba przejść, aby z miasta Turmo dostać się do Zatoki Wulkanicznej. Krokodyl otworzył paszczę w dobrodusznym, jak sądził, uśmiechu i leżał nieruchomo, niby zwalony pień wielkiego drzewa. Czekał na zdobycz, która zwabiona jego uśmiechem, wpadnie mu do paszczy. Czekał i nie mógł się doczekać. Bo nawet najgłupsza ryba miała dosyć rozumu, aby trzymać się z daleka od Krokodyla prezentującego dwa rzędy zębów długich i gęstych, jak sztachety w płocie. Przy tym ostrych, niby fryzjerskie brzytwy. Po trzech dniach daremnego wyczekiwania, widząc, że nikt nie daje się nabrać na jego uśmiechy, Krokodyl wpadł w złość. – Czy wreszcie jakaś żywa istota zechce zawrzeć ze mną bliższą znajomość?! – wrzasnął. – Co za stworzenia mieszkają na tej wyspie Umpli Tumpli? Chyba przyjdzie mi tutaj zdechnąć z głodu! Jęki Krokodyla usłyszał przechodzący przez most Fryzjer. Zatrzymał się, oparł łokciami o balustradę i patrzył z góry na olbrzymiego gada. – Co mi się tak przyglądasz? – zapytał Krokodyl. – Podejdź bliżej i pogadajmy. Może zaprzyjaźnimy się ze sobą? Wyglądasz na dosyć tłustego… to znaczy chciałem powiedzieć: sympatycznego. – Zaprzyjaźnić się? – zastanowił się Fryzjer. – To całkiem możliwe. Tym bardziej, że jestem jedynym człowiekiem na wyspie,
W ciągu paru minut na krokodylich zębach wyrosły puszyste włosy. Fryzjer zaczesał je tak, aby z daleka nie było widać ani jednego zęba i cofnąwszy się na bezpieczną odległość przyglądał się swemu dziełu. – Teraz możesz sobie polować, ile chcesz – stwierdził. – Za tydzień znowu się zobaczymy. Od tej pory zielony drapieżnik nie musiał narzekać na brak pożywienia. Fryzjer odwiedzał go regularnie, przynosząc cały swój warsztat: lustra, brzytwy, nożyce, szczotki, grzebienie, suszarki, pudry i szampony. Mył włosy rosnące na zębach Krokodyla, przystrzygał je, gdy były zbyt długie, czesał i układał w piękne loki. Był teraz jedną z najsławniejszych osób na wyspie Umpli Tumpli. Wieść, że jego klientem jest Zielony Krokodyl, rozeszła się szeroko i wszyscy wyspiarze chcieli się strzyc i golić tylko u niego. Kiedy jednak nadeszło lato, jak zwykle na Umpli Tumpli słoneczne i upalne, owłosionemu Krokodylowi zrobiło się za gorąco. Pocił się, narzekał, wreszcie wyznał Fryzjerowi, że zamierza opuścić wyspę na zawsze. Planował wyruszyć na daleką Północ. Od rekinów słyszał, że jedzenia jest tam w bród: całe ławice tłustych śledzi i jeszcze tłustszych fok. Zaś chłody go nie przerażały. Mając tyle włosów w paszczy nie musiał obawiać się przeziębienia gardła. Na próżno Fryzjer starał się go odwieść od tego zamiaru. Krokodyl był nieubłagany i Fryzjer, nie chcąc opuścić przyjaciela, postanowił popłynąć razem z nim. Pewnego ranka załadował na grzbiet Krokodyla przybory do strzyżenia i golenia i obaj wypłynęli na pełne morze. Nikt ich już potem nie widział, ani o nich nie słyszał. A po pewnym czasie na wyspę Umpli Tumpli sprowadził się inny Zielony Krokodyl. Być może jakiś krewny, a może nawet syn tamtego.
Nowy Projekt Muzeum Sopotu
„Polonia Sopocka” w archiwach mieszkańców
Ś
rodowisko sopockiej Polonii było niezwykle aktywne. Polacy byli skupieni w różnych stowarzyszeniach (m.in. Towarzystwo Ludowe, Towarzystwo Śpiewackie „Lutnia”, Towarzystwo Polek i in.), posiadali też własną siedzibę – „Dom Polski” przy dzisiejszej ul. Chopina. Od samego początku działalności organizacji polonijnych patronowała im katolicka parafia „Gwiazda Morza”. W ramach najnowszego projektu zorganizowane zostaną m. in. sesja naukowa, wystawa, koncerty pieśni patriotycznych, wy-
Przed wybuchem drugiej wojny światowej Sopot zamieszkiwało 28 tysięcy osób. z czego ok. 10–12 % stanowili Polacy. Dzisiaj pozostała już tylko nieliczna garstka osób, pamiętających tamte czasy. Aby przypomnieć tę piękną kartę w dziejach miasta Muzeum Sopotu przygotowuje w roku 2009 cykl imprez pod wspólnym hasłem „Polonia Sopocka”.
fot. materiały Muzeum Sopotu
Janusz Dargacz
dana zostanie książka zawierająca wspomnienia przedwojennych mieszkańców Sopotu, powstanie też film poświęcony tematyce dawnej sopockiej Polonii. Ważnym zadaniem realizowanym przez Muzeum Sopotu będzie również renowacja zabytkowych sztandarów organizacji polskich, które działały przed r. przy parafii „Gwiazda Morza”. Wszystkie działania odbywające się w ramach projektu „Polonia” są realizowane we współpracy z Urzędem Miasta Sopotu oraz parafią NMP Wniebowziętej „Gwiazda Morza”. Jednak projekt ten nie może zostać zrealizowany bez udziału samych mieszkańców miasta oraz wszystkich osób zainteresowanych jego historią. Muzeum Sopotu zwraca się
z apelem do wszystkich osób związanych z przedwojenną sopocką Polonią, aby zechciały podzielić się swoimi domowymi zbiorami. Muzeum jest zainteresowane wszelkimi pamiątkami związanymi z życiem sopockich Polaków przed r. – materiałami dokumentującymi działalność dawnych organizacji polskich, dokumentami, zdjęciami i innymi pamiątkami należącymi do spuścizny po miejscowych
działaczach, bądź po prostu ilustrującymi codzienne życie polskiej społeczności w przedwojennym Sopocie. Muzeum Sopotu będzie wdzięczne, jeśli pamiątki te zostaną przekazane do zbiorów muzealnych w formie darowizny, ale również za możliwość wypożyczenia ich na wystawę bądź umożliwienie wykonania kopii. Prosimy o kontakt w tej sprawie z p. Karoliną Babicz, nr tel. . Liczymy bardzo na Państwa pomoc! Muzeum Sopotu – Willa Ernsta Claaszena, ul. Poniatowskiego , - Sopot, tel. () , fax () , e-mail: muzeum@sopot.pl, www.muzeumsopotu.pl
sztuka 11
Nr 02(35) luty/marzec 2009
Robert Stadler w Galerii Świętojańskiej T
rójmiasto odwiedza coraz więcej artystów światowej klasy. Coraz częściej pojawiają się tutaj niezwykłe dzieła i koncerty. Przybywa warsztatów prowadzonych przez znakomitości świata kultury, nauki i sztuki. Miłośnicy tego rodzaju duchowej rozrywki nadal jednak odczuwają pewien niedosyt, zwłaszcza porównując ilości imprez, jakie odbywają się w zachodnioeuropejskich ośrodkach kultury. Z tym większym uznaniem należy przyjąć najnowszą inicjatywę Nadbałtyckiego Centrum Kultury, które postanowiło sprowadzić do gdańskiego Centrum św. Jana pracę Austriaka, Roberta Stadlera. Prezentacja jego instalacji jest jednocześnie inauguracją nowego programu noszącego nazwę Galeria Świętojańska. Projekt Galeria Świętojańska przygotowany został specjalnie z myślą o przestrzeni kościoła św. Jana w Gdańsku, rewitalizowanego od roku przez NCK. Jego celem jest rozwinięcie konsekwentnego programu działań artystycznych inicjowanych dla i w kontekście tego niezwykłego obiektu. Sztuka wpisana zostanie w budynek nie tylko tematycznie, ale i fizycznie. Inaugurację programu stanowi prezentacja instalacji austriackiego artysty Roberta Stadlera – prostego, wy-
razistego znaku zapytania zakomponowanego z siedmiu świecących kul zawieszonych w nawie głównej kościoła. W oczywisty sposób koresponduje ona z założeniami Galerii domagającej się od zaangażowanych w nią twórców i kuratorów postawy krytycznej, badawczej, kwestionującej, jeśli trzeba – testującej. Jest jednak w projekcie coś znacznie bardziej interesującego. Szczególną uwagę zwraca sposób, w jaki Stadler posługuje się światłem. Niewiele ma ono wspólnego z łagodną iluminacją (jakiej oczekiwalibyśmy w przestrzeni sakralnej). Nie jest to światło przefiltrowane przez witraże, a przeniesione do środka budynku wprost z ulicy, ponadto użyte w przewrotny sposób. Po pierwsze jako tworzywo, budulec znaku konotującego niewiedzę, po drugie w celu wywołania iluzji, wprowadzenia widza w błąd, zasugerowania obrazu innego niż rzeczywisty. Podczas otwarcia Galerii zaprezentowany zostanie również najnowszy projekt muzyczny Michała Jacaszka, który przedstawi swój PENTRAL (łac.: wnętrze, duch, świątynia). Artysta podjął w nim próbę dźwiękowego opisania gotyckiego wnętrza kościoła nagrywając śpiew, organy, a także całe spektrum przypadkowych odgłosów w trzech za-
bytkowych świątyniach gdańskich. Zabiegi studyjne, a także klimat melodii i aranżacji podporządkowany został idei pokazania kościoła jako pełnego tajemnic, olbrzymiego muzycznego instrumentu. Koncert w kościele św. Jana jest prezentacją rezultatów kilkumiesięcznej pracy nad projektem PENTRAL. Zebrane w muzyczne kompozycje dźwięki, powrócą do miejsca, z którego pochodzą. Wnętrze św. Jana zabrzmi niejako „podwójną” akustyką, a efekt zwiększony będzie poprzez rozstawienie nagłośnienia dookoła publiczności. Oprócz Jacaszka, obsługującego elektronikę wystąpią dwie wokalistki: Maja Siemińska i Lena Majewska. W nocy z na marca, na dzień przed otwarciem wystawy, na elewacji „zieleniaka”, pierwszego gdańskiego „drapacza chmur” pojawi się świetlisty znak zapytania. Będzie to pierwsza próba animacji budynku, którą prowadzić będzie w tym roku Biuro Gdańsk Europejska Stolica Kultury . (opr. kf) Wernisaż wystawy odbędzie się marca br. o godz. ., wstęp za okazaniem zaproszenia, wejście bez zaproszenia – zł (ilość zaproszeń ograniczona). Instalacja czynna od do marca w godzinach ...
Sopocka Państwowa Galeria Sztuki proponuje
Korczak i jego dzieło J
anusz Korczak urodził się w 1878 w Warszawie, zmarł w 1942 r w hitlerowskim obozie zagłady w Treblince. Korczak był nie tylko wybitnym pedagogiem, lecz również lekarzem, społecznikiem, pisarzem i publicystą. Po ukończeniu studiów medycznych na Uniwersytecie Warszawskim, został powołany do służby medycznej w czasie wojny rosyjsko-japońskiej. Po powrocie z frontu praktykował w Berlinie, Paryżu i Londynie. W latach 1905–1912 pracował w Szpitalu dla Dzieci Żydowskich w Warszawie. W tym czasie prowadził również aktywną działalność społeczną m.in. w Towarzystwie Dobroczynności, Stowarzyszeniu „Pomoc dla Sierot” oraz Towarzystwie Kolonii Letnich dla Dzieci. W roku 1912 podjął pracę na stanowisku dyrektora Domu Sierot dla dzieci żydowskich przy ul. Krochmalnej w Warszawie, gdzie, podobnie jak w utworzonym wspólnie z Maryną Falską w roku 1919 „Naszym domu”, wprowadzał w życie swe nowatorskie teorie pedagogiczne, których głównym celem było uznanie autonomii i godności dziecka za sprawę priorytetową w procesie wychowania. W tym czasie, aż do wybuchu wojny inicjował i prowadził szereg badań dotyczących dzieciństwa, zajmował się szeroko rozumianą działalnością społeczną i oświatową, m.in. stworzył i redagował czasopismo „Mały Przegląd”, wykładał w Państwowym Instytucie Pedagogiki Specjalnej oraz w Wolnej Wszechnicy Polskiej, wygłaszał pogadanki w Polskim
„Portret prawdziwego człowieka można malować językiem muzyki, poezji, plastyki – obrazem, rysunkiem” – pisze w katalogu wystawy „Korczak i jego dzieło” Jadwiga Bińczycka, przewodnicząca Polskiego Stowarzyszenia im. J. Korczaka. Najnowsza propozycja sopockiej PGS jest właśnie takim artystycznym przypomnieniem postaci Janusza Korczaka, jednego z najwybitniejszych pedagogów ubiegłego wieku. Wystawa potrwa od 4 do 29 marca.
fot. materiały PGS
Gdańsk. Nowa inicjatywa Nadbałtyckiego Centrum Kultury
Radio. Jego dorobek literacki obejmuje zarówno książki dla dzieci, z których najbardziej znane to „Król Maciuś Pierwszy” 1922 i „Kajtuś Czarodziej” 1934, jak również eseje, artykuły i pozycje poświęcone problemom wychowania m.in.: „Dziecko salonu”, 1906; „Jak kochać dziecko”, 1920, „Prawidła życia”, 1923. W roku 1940 decyzją niemieckich władz okupacyjnych Dom Sierot przeniesiono na teren warszawskiego getta. „Piątego sierpnia 1942 zlikwidowano Dom Sierot Janusza Korczaka. Razem z Korczakiem i dziećmi do Treblinki wywieziono także wychowanków i pracowników innych sierocińców getta.”
Na wystawie zaprezentowanych zostanie ponad prac znanych grafików i ilustratorów m.in. Juliana Bohdanowicza, Krystyny Lipki-Sztarbałło, Franciszka Maśluszczaka, Bogusława Orlińskiego, Zuzanny Orlińskiej, Janusza Stannego, Rałała Strenta, Józefa Wilkonia, Zdzisława Witwickiego, Agnieszki Żelewskiej. Prace te, w większości powstały podczas warsztatów, zorganizowanych przez Sanatorium im. Janusza Korczaka w Krasnobrodzie, które odbyły się czerwcu r., w ramach programu operacyjnego Ministerstwa Kultury Dziedzictwa Narodowego „Patriotyzm jutra”. Wystawie towarzyszy album zawierający ilustracji opatrzonych fragmentami tekstów Janusza Korczaka. Wernisażowi, który odbędzie się we środę marca o godz. . towarzyszyć będzie program słowno-muzyczny w wykonaniu: Wojciecha Namiotło, Tomasza Lipskiego i Tomasza Dobiesa, członków Stowarzyszenia „Jeden Świat” i zespołu Ikenga Drummers. Wystawa będzie czynna do marca od wtorku do niedzieli w godz. . – .. (opr. kf)
Flügger farby również w Bydgoszczy i w Rumi
Nowe sklepy duńskiego potentata Do niedawna mieszkańcy Bydgoszczy i Rumi chcąc dokonać zakupu farb dekoracyjnych i produktów do wykończenia powierzchni duńskiej firmy Flügger farby musieli jeździć do Gdańska, Gdyni lub Sopotu. W lutym ta sytuacja się zmieniła, Flügger farby otworzył dwa kolejne sklepy – 11 lutego w Bydgoszczy przy ul. Szubińskiej 75-77 i 18 lutego w Rumi przy ul. Grunwaldzkiej 18. pety Fiona oraz narzędzia malarskie, szpachle itp. Flügger A/S istnieje na rynku w Danii od r., posiada następujące zakłady produkcyjne: fabrykę farb, klejów, impregnatów na bazie wody w Kolding – Dania, fabrykę tapet Fiona w Faborg – Dania, fabryki narzędzi malarskich w Bodafors i Bankeryd – Szwecja oraz fabrykę impregnatów do drewna, produktów na bazie rozpuszczalników w Bollebyg – Szwecja. W r.
Flügger zaczął otwierać własne sklepy oraz budować ich sieć. Obecnie jest ich w Danii, Szwecji, Norwegii oraz Islandii ponad . Klientami firmy w Skandynawii są przede wszystkim firmy budowlane, zajmujące się pracami malarskimi oraz konsumenci preferujący wysoką, profesjonalną jakość. Koncepcja firmy Flügger to produkcja i sprzedaż kompletnego asortymentu farb dla budownictwa, bejc, tapet, narzędzi i innych
akcesoriów o dobrej jakości. Priorytetem jest produkcja ekologicznych produktów minimalizujących zanieczyszczenie środowiska naturalnego oraz zapewniających piękną, odporną powierzchnię. W specjalistycznych sklepach Flügger farby klient ma całkowitą gwarancję na zakup wszystkich niezbędnych artykułów do renowacji, remontu, czy wykończenia budynków i pomieszczeń wraz z kompleksowym, profesjonalnym doradztwem.
fot. materiały promocyjne Flügger farby
P
oza wspomnianymi punktami Flügger Sp. z o.o., z siedzibą w Sopocie, posiada również sklepy firmowe w Warszawie, Gdańsku, Gdyni, Sopocie, Zielonej Górze, Łodzi, Wrocławiu, Poznaniu, Swarzędzu i Lesznie. We wszystkich tych placówkach klienci mogą uzyskać specjalistyczne porady, obejrzeć prezentację oferty handlowej, oraz zaopatrzyć się w produkty do wykończenia powierzchni, w tym: farby do wnętrz (emulsje akrylowe, emalie akrylowe i alkidowe), farby elewacyjne, silikonowe, silikatowe, produkty do efektów specjalnych, farby gruntowe, impregnaty do drewna, lakiery do podłóg i boazerii, oleje do podłóg, okładziny ścienne do malowania, ta-
Więcej informacji znajdziecie Państwo na stronie: www.flugger.pl. Pełna oferta produktów Flügger oraz zalece-
nia ich stosowania znajduje się na stronie: www.gm.flugger.com
12 Rozmaitości
www.riviera24.pl
Opowiadanie podwodne
Ostatni powrót Rambo Krzysztof Skiba
R
ambo powoli nakładał bluzę od pidżamy. Przytulił na moment pluszowego misia stojącego na nocnej szafce, zmówił trzy zdrowaśki i zgrabnym ruchem wskoczył do łóżka. Pościel ogrzana ciałem leżacej obok młodej żony Rambo – Kryśki zachęcała do baraszkowania. Rambo zapalił lampkę i sięgnął po ostatni numer pisma „Świat nastolatki”. Kilka dni temu podczas golenia zauważył, że wyskakują mu małe pypcie na czole, a w „Świecie nastolatki”, aż roiło się od porad jak zwalczać pypcie. Kryśka zmysłowo dotknęła go kolanem w podbrzusze. Rambo lekko zawył z podniecenia i oblizał swą zajęczą wargę. Dopiero teraz zauważył, że Kryśka jest półnaga. Dziewczyna leniwie przeciągając się w łóżku odsłaniła swe piersi i tatuaże. Rambo patrząc na jej płaski brzuch z rysunkiem trupiej czachy oraz motywami słońca, butelki, kieliszka, żaglówki i zdobnym napisem „Mazury nights” czuł się jak spragniony wędrowiec na pustyni, który patrzy na oranżadę w proszku. Rambo zdjął spodnie od pidża-
my i nerwowo poprawił swoje włosy na plecach. W momencie gdy rzucone w przestrzeń gacie Rambo osiągały w locie spadania szybkość odrzutowca i zaczepiły o wiszący na ścianie obraz Davida Parrisha zadzwonił telefon. – Tu pułkownik Gruby Rycho z CIA. Chciałbym rozmawiać z Rambo – zaskrzeczał głos w słuchawce. – Przy telefonie – brzmiała odpowiedź. – Wiem, że rozmawiam z wielkim patriotą amerykańskim. Z bohaterem wojny w Korei, Wietnamie, Laosie, Kubie i na Wyspach Bahama. – Zgadza się – odparł uśmiechając się Rambo. – Wiem, że rozmawiam z właścicielem Orderu Jastrzębia Mocnego, Medalu Wolności, Demokratycznego Orderu Podwiązki stanu Virginia, Złotej Odznaki Wojskowej Armii USA i Szarfy Honorowej Placu Boju i Znoju jak również Srebrnego Krzyża Przyjaźni z Osobami Które Podczas Wojen Straciły Swoją Ulubioną Gumę Do Rzucia. – To prawda zdobyłem te wszystkie odznaki. – Drogi Rambo, dobrze, że jesteś. Wzruszenie i trwoga odbiera mi mowę. Ameryka w niebezpieczeństwie! – tu pułkownik Gruby Rycho przerwał na chwilę i pochlipał sobie w słuchawkę – Generał Mc Dowell oszalał i chce od jutra wprowadzić na terenie całych Stanów Zjednoczonych stan wojenny. – Co ty mówisz!!?? – Drogi Rambo. Ojczyzna wzywa! Ratuj! Pomocy! Aaaaaaa!!! – głos w słuchawce najpierw darł się niemiłosiernie, a później słychać było jakąś sza-
motaninę i trzy strzały z pistoletu. Głos pułkownika i zapewne on sam zamarł. – Hallo, hallo! co się dzieje? Przerwali mi połączenie – Rambo bezradnie rozłożył ręce. – Ty durniu nie rozumiesz, że tego człowieka ktoś zastrzelił – krzyknęła Krystyna. Rambo wiedział co ma robić. Sytuacja wyglądała poważnie. Miłość z Krystyną mogła poczekać. Najpierw ojczyzna potem seks. Czekała go kolejna trudna i niebezpieczna misja. Do każdej wyprawy Rambo przygotowywał się bardzo dokładnie. Najpierw długo i starannie mył zęby i robił sobie makijaż. Następnie dzwonił do zegarynki i sprawdzał swój horoskop w „Głosie Wróżki”. Dokładnie kompletował swój sprzęt na akcję. Ubrał się w drelichy wojskowe i buty na wysokim obcasie. Do łydki przykleił sobie dwa noże, jeden widelec, niezbędny tłuczek do mięsa i przepychacz do kibla. Do uda pistolet maszynowy i czołg pantera. Jaja obłożył ołowiem. Do pasa przy spodniach przyczepił miny przeciwczołgowe, zdjęcie swojej Krystyny i sto pięćdziesiat granatów zaczepnych. Na głowę nałożył sześć hełmów, trzy peruki, dwanaście par okularów i dżokejkę daszkiem do tyłu. Sprawdził zamki we wszystkich swoich sześćdziesięciu pistoletach. Ponadto wziął jeszcze łuk, dzidę, gaśnice pianową, obligacje skarbu państwa, karabinek snajperski, procę, miotacz gazu, kurtkę kuloodporną, kasetę z największymi przebojami Depeche Mode i najnowsze wydanie przygód Kaczora Donalda, którego lektura zawsze rozluź-
niała go przed akcją.Nie ulegało wątpliwości. Rambo i tym razem zda egzamin. Był gotowy do spełnienia zadania. Pożegnał się z żoną i trzaskając drzwiami wyszedł z mieszkania. Po przejściu dziesięciu kilometrów Rambo zorientował się, że nie wie gdzie idzie. Czy miał iść w kierunku Afganistanu, a może na południe Francji? Pułkownik Gruby Rycho nie zdążył przekazać mu żadnej konkretnej wskazówki. Co gorsza zauważył u siebie brak starej harcerskiej finki, która była jego szczęśliwym talizmanem. Nóż ten o niesamowicie cienkim ostrzu zwyczajowo przyklejał sobie do czoła na zwykły klej do tapet. Po krótkim namyśle Rambo postanowił wrócić do domu po nóż i dobrą mapę. Odwrócił się i ruszył w drogę powrotną. Jakież było jego zdziwienie gdy w swoim łóżku zastał nagą Krystynę i pułkownika Grubego Rycho. Oboje mieli seksowne kajdanki na dłoniach i słuchali nagrań Big Cyca. Rambo był silnym człowiekiem. Wytrzymał tortury w Wietnamie. Wytrzymał własne liczne rozstrzeliwania w Korei. Wytrzymał dywanowe bombardowania i ostatnią płytę Britney Spears, wytrzymał nawet porażkę Piaska na Eurowizji i sukces Ich Troje w Opolu ale oszustwa Krystyny nie mógł. Jego powrót do domu okazał się ostatnim powrotem Rambo. Padł na ziemię bez czucia wypuszczając z ręki odbezpieczony granat. Tekst pochodzi z tomu „Opowiadania podwodne”, który w kwietniu br. opublikuje wydawnictwo Zysk.
Sopot. Partnerstwo Publiczno-Prywatne
Siedem lat oszczędności
B
udowa Nowego Centrum Sopotu, zwanego popularnie Centrum Haffnera przebiega rekordowo szybko. Wystarczy wymienić dotychczasowe osiągnięcia: Tunel dla samochodów, łączący ulicą Grunwaldzką z Powstańców Warszawy, dzięki czemu piesi uzyskali bezkolizyjne przejście z „Monciaka” na Molo, oraz pięciogwiazdkowy hotel Sheraton SPA z 189 pokojami. Finiszuje również budowa Domu Zdrojowego z Miejską Galerią Sztuki o powierzchni 2500 metrów kwadratowych, Centrum Biznesowym (kilka sal konferencyjnych, w tym największa na 600 miejsc), Informacją Turystyczną i Pijalnią Wody Mineralnej i tarasem widokowym. Wkrótce ukończo-
Przystępując do wielkiej inwestycji, jaką była zabudowa dolnej części miasta, władze Sopotu skorzystały z systemu PPP, czyli Partnerstwa Publiczno-Prywatnego. Inwestycja była finansowa zarówno przez miasto, jak i firmy prywatne w ramach zawiązanej spółki. Miasto wnosiło teren, firmy go zabudowywały. Sopot nie jest pierwszym miastem, w którym zastosowano PPP, jednak właśnie tu, bardziej niż gdzie indziej widoczne są skutki prowadzenia inwestycji w tym systemie. na będzie także budowa gmachu mieszkalno-biurowego z miejscami dla 400 samochodów, oraz kompleks, w którym znajdą się sklepy, kino z sześcioma salami i apartamenty mieszkalne. Budowa Nowego Centrum Sopotu dała pracę około 600 osobom, a po jej zakończeniu w powstałych budynkach zainstalują się 33 firmy, zatrudniające około 400 pracowników.
Niejako przy okazji tej wielkiej inwestycji wyremontowano , km ulic, , km kanalizacji deszczowej, km sieci wodociągowej i kanalizacyjnej. Z podatków od nowopowstałych nieruchomości do kasy miasta spłynie każdego roku milion złotych, a pośrednie dochody Sopotu wzrosną o około , milionów złotych (w cenach z roku ). Szacuje się, że przy normalnej re-
alizacji inwestycji komunalnych budowa Nowego Centrum Sopotu trwałaby około lat. W systemie PPP zaledwie trzy lata. W Urzędzie Miasta przygotowywany jest projekt, aby w tym samym systemie zagospodarować okolice stacji kolejowej. Przewiduje się tam wzniesienie nowego dworca, hotelu, centrum handlowo-usługowego, parkingów i przejść podziemnych. (kf)
„FOT. KOSYCARZ – NIEZWYKŁE ZWYKŁE ZDJĘCIA CZĘŚĆ III” Maciej Kosycarz pracował nad trzecią edycją albumu niemal rok. Przekopał setki tysięcy negatywów i zdjęć – zakurzonych, fascynujących, tajemniczych. Wiele z nich było niezarchiwizowanych, pozbawionych jakiegokolwiek opisu. Tysiące godzin spędzone przed ekranem komputera, mrówcza, często niemalże detektywistyczna praca przyniosła jednak efekt – bo oto mamy trzeci już album „Fot. Kosycarz…” – niezwykłą, lecz jakże bliską opowieść o Gdańsku, Sopocie i Gdyni, powojenną historię Trójmiasta „pisaną” obiektywem ojca i syna – Zbigniewa i Macieja Kosycarzy. Zdjęcia: Zbigniew i Maciej Kosycarz Redakcja i opracowanie: Maciej Kosycarz Kosycarz Foto Press / KFP, Gdańsk 2008 ISBN 978-83-913709-5-7 cena detaliczna 59 zł.