riviera_sopot_12_marzec_2007

Page 1

W numerze między innymi:

Dziś Rospuda, jutro Bałtyk >> str. 4

Open’er już w czerwcu >> str. 9

Rozmowa z Pawłem Huelle, prozaikiem, poetą i publicystą

Nie przewiduję zwycięstwa moherowych dekli

N

ie przewiduję zwycięstwa moherowych dekli. Raczej ich stałą, ciągle o coś się awanturującą obecność. Kaczyńscy przeminą, jak Kwaśniewski, Gierek. Nikt ich nie wybierze. Padną tak jak kiedyś AWS, a potem SLD. To normalne. Nas, wyborców powinno interesować przede wszystkim – co po

nich zostanie. Ile kilometrów nowych autostrad? Jakie ekspresowe – de facto – połączenia kolejowe? Ile nowoczesnych rozwiązań w zarządzaniu państwem? Z tego punktu widzenia większość naszych ugrupowań jest zastraszająco do siebie podobna. Cwaniactwo i kolesiostwo, a po nas choćby potop. Nieudolność

i pyskówki w sejmie. A do tego witkacowski Gnębon Puczymorda z twarzą na pół Leppera, na pół obu Giertychów. Zwłaszcza ten stary – tatuś – były doradca Jaruzelskiego i chwalca sojuszu z ZSRR, a teraz europoseł. Czy to jest dekomunizacja? >>czytaj na s. 3

Miarczyński Żeglarzem Roku

fot. Wojtek Jakubowski/KFP

>> str. 16

Promocja nowej ksiązki Pawła Huelle „Ostatnia Wieczerza” w Ratuszu Staromiejskim.


2 kalendarium

gdańsk w skrócie

Premiera „Strajku” Schloendorffa

19

lutego w kinie Neptun w Gdańsku odbyła się prapremiera filmu Volkera Schloendorffa „Strajk”. Jest on poświęcony strajkowi w Stoczni Gdańskiej w sierpniu  roku. Początkowo miał nosić tytuł „Legenda Anny Walentynowicz”, ale była suwnicowa Stoczni im. Lenina nie zgodziła się, aby w filmie figurowało jej nazwisko. Na premierową projekcję wstęp mieli tylko zaproszeni goście. Część widzów uznała, że obraz Schloendorffa fałszuje historię. Sam reżyser, zapewnia, że niczego nie zafałszował i nie chciał nikogo obrazić. Powiedział także, że jest „wstrząśnięty” reakcjami polskich widzów. W kinach „Strajk” można oglądać od  lutego.

fot. autor nieznany

Kalendarium imprez 1 – 28 lutego 2007 każdy czwartek – g. 18.00 Czwartkowy Wieczór Muzyczny w Dworku Sierakowskich 1 – 31.03 odkryte lodowisko – Molo 5.02 – 5.03 wystawa prac plastycznych uczniów Zespołu Specjalnego Kształcenia Podstawowego i Gimnazjalnego Nr 27 w Gdańsku – Oliwie – MBP Filia 1 – 18.03 wystawa „Wiara/Spojrzenia” (Mike Abrahams, Andrzej Dragan) – PGS 1 – 31.03 wystawa prac plastycznych – Młodzież z gimnazjum i szkół średnich – MDK 1 – 31.03 Wojewódzki Konkurs Recytatorski Poezji Polskiej – eliminacje miejskie – Dzieci i młodzież ze szkół podstawowych, gimnazjum, szkół średnich – MDK 1 – 31.03 wystawa „Kruche piękno” – Chińska kolekcja Carla Cordsa ze zbiorów Museum für Angewandte Kunst Frankfurt – Muzeum Sopotu 1.03 – 20.04 Konkurs Literacki „Biblioteka i ja” – MBP 2.03 g. 18.00 – „Bajki z lamusa wyjęte” zajęcia literacko-plastyczne; czytanie bajek i wyświetlanie filmów retro, zabawy integracyjne, gry dydaktyczne – MBP Filia 6 2 – 26.03 wystawa prac Dariusza Syrkowskiego w Dworku Sierakowskich 2 – 4.03 g. 19.00 – premiera spektaklu „Noel Wspak”, reż.: Ewa Ignaczak – Teatr na Plaży 3.03 g. 9.00 – 8. kolejka Sopockiej Ligi Koszykówki, Stowarzyszenie Trivium – II LO 3.03 g. 10.00 – warsztaty fotograficzne z cyklu „Zima w obiektywie”, Instytut Informacji Publicznej 3.03 Grand Prix Sopotu 2007 – plaża Sopot, okolice molo, g. 10.00 – MOSiR Sopot 3.03 zawody regionalne w ujeżdżeniu – Hipodrom Sopot 4.03 g. 18.00 Koncert Żanny Biczewskiej – Sala PFK na terenie Opery Leśnej – BART 5.03 g. 17.00 Teatrzyk Sopockiej Biblioteki Pacynka zaprasza na premierę przedstawienia: „O smoku wawelskim” – MBP 5.03 g. 17.00 – „Z bajką przez świat” głośne czytanie dzieciom, zabawy integracyjne, gry dydaktyczne – MBP Filia 2 6.03 konkurs matematyczny „Jantar” etap szkolny – Gimnazjum nr 2 6.03 g. 17.00 Wtorkowe czytanie, spotkanie najmłodszych dzieci z literaturą – MBP Filia 7 6.03 g. 20.30 DKF Kurort: „Idol”, Polska, 1984 – Kino Polonia 9.03 g. 18.00 „Bajki z lamusa wyjęte” zajęcia literacko-plastyczne; czytanie bajek i wyświetlanie filmów retro, zabawy integracyjne, gry dydaktyczne – MBP Filia 6 9 – 11.03 g. 19.00 premiera „Developed code” choreografia i wykonanie: Monika Grzelak, Joanna Czajkowska, Przemysław Wereszczyński, Jacek Krawczyk – Teatr na Plaży 10.03 „Rajd Kobiet o Puchar Lotosu” – Automobilklub Orski 10.03 g. 9.00 – 9. kolejka Sopockiej Ligi Koszykówki, Stowarzyszenie Trivium – II LO 10.03 g. 10.00 – warsztaty fotograficzne z cyklu „Zima w obiektywie”, Instytut Informacji Publicznej 10 – 11.03 zawody regionalne w skokach – Hipodrom Sopot 13.03 g. 17.00 – wtorkowe czytanie spotkanie najmłodszych dzieci z literaturą – MBP Filia 7 13.03 g. 20.30 DKF Kurort: „Koniec nocy”, Polska, 1956 – Kino Polonia 13 – 14.03 Halowe Drużynowe mistrzostwa Polski Kobiet – SKT 14 – 31.03 wystawa prac Eleonory Baryłko – Galeria Triada – PGS 16.03 g. 18.00 „Bajki z lamusa wyjęte „ zajęcia literacko-plastyczne; czytanie bajek i wyświetlanie filmów retro, zabawy integracyjne, gry dydaktyczne – MBP Filia 6 16.03 g. 19.00 Pokazy filmowe – Teatr na Plaży 16.03 g. 19.30 Biesiada Literacka z udziałem Wojciecha Eichelbergera – psychologa, psychoterapeuty, autora popularnych książek z pogranicza psychologii, antropologii i duchowości – MBP 17.03 g. 9.00 – 10. kolejka Sopockiej Ligi Koszykówki, Stowarzyszenie Trivium – II LO 17.03 g. 10.00 warsztaty fotograficzne z cyklu „Zima w obiektywie”, Instytut Informacji Publicznej 17.03 g. 18.00 – Wygnanie z Arkadii, czyli jak doszło do zagłady polskiego ziemiaństwa – spotkanie ze Stanisławem Załuskim, pisarzem, publicystą i honorowym prezesem Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego. Wieczór autorski pisarza połączony zostanie z promocją wydanej ostatnio książki, zatytułowanej „Wygnanie z Arkadii”. Hotel Rezydent. 17.03 g. 19.00 pokazy filmowe – Teatr na Plaży 20.03 g. 17.00 spotkanie najmłodszych dzieci z literaturą – MBP Filia 7 20 – 21.03 g. 10.00 i 13.00 Lekcja teatralna z Herbertem „Alchemik halucynacji” z inspiracji cyklem wierszy „Pan Cogito” Zb. Herberta, wykład poświęcony twórczości poety poprowadzi dr hab. Marek Adamiec – Teatr na Plaży 21.03 – 09.04 wystawa „Przygoda IV” – fotografia w gdańskiej ASP - PGS 22.03 konkurs matematyczny SUDOKU finał – Gimnazjum nr 2 23.03 g. 12.00 – 62. rocznica wyzwolenia Sopotu, złożenie wiązanek na Cmentarzu Armii Radzieckiej z udziałem wojskowej asysty honorowej Marynarki Wojennej RP 23.03 g. 18.00 „Bajki z lamusa wyjęte” zajęcia literacko-plastyczne; czytanie bajek i wyświetlanie filmów retro, zabawy integracyjne, gry dydaktyczne – MBP Filia 23 – 25.03 g. 19.00 spektakl – Męskie solo „Helikopter Tanz Streichtquartett” Teatr Okazjonalny „A teraz Ja!” Stajnia Pegaza – Teatr na Plaży 24.03 g. 9.00 – 11. kolejka Sopockiej Ligi Koszykówki, Stowarzyszenie Trivium – II LO 24.03 g. 10.00 warsztaty fotograficzne z cyklu „Zima w obiektywie”, Instytut Informacji Publicznej 24.03 Rajdowy Puchar Prezydenta Sopotu o Puchar Lotosu – Automobilklub Orski 24.03 XII Otwarte Mistrzostwa Sopotu w Szachach – Dzieci i młodzież ze szkół podstawowych, gimnazjum, szkół średnich – MDK 24 – 25.03 Mistrzostwa Okręgu w skokach. – Hipodrom 26.03 g. 17.00 „Z bajką przez świat” głośne czytanie dzieciom, zabawy integracyjne, gry dydaktyczne – MBP Filia 2 27.03 g. 17.00 spotkanie najmłodszych dzieci z literaturą – MBP Filia 7 29 – 30.03 g. 19.00, premiera „Na wschodzie i na zachodzie”, reż.: Marek Brand – Teatr na Plaży 30.03 g. 18.00 „Bajki z lamusa wyjęte” zajęcia literacko-plastyczne; czytanie bajek i wyświetlanie filmów retro, zabawy integracyjne, gry dydaktyczne – MBP Filia 6 30.03 – 22.04 wystawa prac Aliny Jackiewicz-Kaczmarek w Dworku Sierakowskich 31.03 g. 9.00 – 12. kolejka Sopockiej Ligi Koszykówki, Stowarzyszenie Trivium – II LO 31.03 g. 19.00 „Pieśni Bułata Okudżawy” wykonanie: Paweł Orkisz – Teatr na Plaży

Strajk w Stoczni im. Lenina w sierpniu 1980 r.

krótko z Gdańska… Niemcy z wizytą kurtuazyjną W piątek  lutego przy nabrzeżu Oliwskim w Nowym Porcie zacumował okręt rakietowy niemieckiej marynarki wojennej – Augsburg. Jednostka odbywa -miesięczny rejs po portach europejskich. Podczas pobytu

Zwycięstwo nastolatek W plebiscycie na Człowieka Roku  ogłoszonym przez gdańską redakcję „Gazety Wyborczej” zwyciężyły dwie nastolatki, uczennice I i III LO w Gdańsku: Ewa Baturo i Agata Głombiowska, pokonując  konkurentów do tego tytułu. Dziewczyny zaprojektowały tablicę

Do Tczewa ekspresowo Prawdopodobnie już jesienią tego roku mieszkańcy Trójmiasta będą jeździć do Tczewa autostradą A. Rok później będzie można dojechać bez wyprzedzania „na

Brawurowe włamanie  tysięcy złotych ukradli złodzieje z Urzędu Pocztowego przy ulicy Kartuskiej w Gdańsku. Do włamania doszło w sobotę  lutego, tuż po zamknięciu poczty. Złodzieje weszli do budynku przez okno i wyjęli torbę

Tramwaj z Dortmundu W piątek  lutego w zajezdni we Wrzeszczu stanął pierwszy tramwaj z serii, jaką Gdańsk chce nabyć od Dortmundu. Niemieckie pojazdy nie są najmłodsze – mają ponad  lat. Ich zaletą jest dwukierunkowość jazdy. Posiadają

Niewinnie aresztowany dostanie odszkodowanie W roku  Jarosław N., fotograf zajmujący się robieniem zdjęć dzieciom w trójmiejskich przedszkolach został oskarżony o gwałt na , letniej dziewczynce. Blisko rok spędził w więzieniu. W marcu  roku Sąd Okręgo-

w Polsce marynarze zwiedzą Trójmiasto. W sobotę i w niedzielę okręt mogli obejrzeć mieszkańcy Gdańska. W poniedziałek rano załogę Augsburga odwiedzili uczniowie II LO, a o południu studenci Politechniki Gdańskiej.  lutego Niemcy opuścili Gdańsk. mającą uczcić pamięć ofiar stanu wojennego na Wybrzeżu. Projekt zyskał uznanie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i  grudnia ubiegłego roku tablica została odsłonięta na Placu Solidarności przed Stocznią Gdańską. Uroczystość wręczenia nagród uczennicom odbyła się  lutego br. w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. trzeciego” do Nowych Marz pod Grudziądzem. Na inne odcinki A nie wjechały jeszcze koparki, a gdzie niegdzie nie dokonano jeszcze wykupu gruntów. z pieniędzmi z otwartego sejfu. Opuścili budynek tą samą drogą. W tym momencie w urzędzie było jeszcze sporo pracowników, ale nikt niczego nie zauważył. Kiedy wreszcie wezwano policję po włamywaczach nie było już śladu.

Rospuda pod Neptunem Ponad  osób zebrało się pod fontanną Neptuna w Gdańsku, aby zaprotestować przeciwko niszczeniu doliny Rospudy. Mimo protestów ekologów, oraz ostrzeżeń Unii Europejskiej, drogowcy chcą poprowadzić tamtędy obwodnicę Augustowa. Budowa rozpocznie się od wycięcia około  tysięcy drzew. Może to dopro-

Super-orkiestra na Ołowiance  lutego w sali Polskiej Filharmonii Bałtyckiej na Ołowiance wystąpiła niemiecka orkiestra Gewandhausorchester, uważana za jedną z pięciu najlepszych orkiestr symfonicznych świata. Orkiestra Sukiennicza powstała w roku  roku w Lipsku, a jed-

Zablokowane lotnisko  lutego, około godziny  na lotnisku w Rembiechowie siadał mały dwusilnikowy samolot. Na skutek pęknięcia opony samolot zjechał z pasa startowego i utknął

Psie kłopoty W ciągu kilku najbliższych tygodni Straż Miejska w Gdańsku będzie rozdawała właścicielom psów torebki na psie kupy. Potem będzie można kupować torebki w specjalnych automatach po 

Protestowali emeryci one dwie kabiny, z przodu i z tyłu. Nie muszą więc zawracać na pętli. Na końcu trasy motorniczy przechodzi z jednej kabiny do drugiej i jedzie w odwrotnym kierunku. Dortmundzkie tramwaje będą wykorzystane na nowej linii ze śródmieścia na Chełm. wy w Gdańsku uwolnił go od wszelkich zarzutów.  lutego br. Sąd Apelacyjny w Gdańsku zasądził na korzyść niewinnie posądzonego kwotę  tysięcy złotych, jako odszkodowanie za krzywdy moralne i utratę zarobków. Kwotę tę Jarosławowi N. będzie musiał wypłacić Skarb Państwa.

 lutego około  emerytów i rencistów z „Solidarności” zebrało się przed Urzędem Wojewódzkim w Gdańsku. Przyczyną manifestacji była zapowiedź premiera Jarosława Kaczyńskiego,

wadzić do zniszczenia unikatowej flory i fauny w dolinie rzeki. Do osób zgromadzonych na Długim Targu przemówił wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego Radek Kryszk. Stwierdził, że decyzja władz jest absurdalna i należy się jej przeciwstawić wszelkimi siłami. Protest w obronie doliny Rospudy podpisało już ponad  tysięcy osób.

nym z jej założycieli był Jan Sebastian Bach. W programie gdańskiego koncertu znalazły się symfonia B-dur Roberta Schumanna i V symfonia cis-moll Gustawa Mahlera. Dyrygował Ricardo Chailly – dyrektor generalny Opery w Lipsku i . w historii kapelmistrz Gewandhausorchester. na grząskiej łące. Nic nikomu się nie stało, ale ruch na lotnisku przez kilka godzin był wstrzymany. Aż do wieczora samoloty lądowały w Gdańsku z dużym opóźnieniem. groszy za sztukę. Kto nie posprząta po swym psie i zostanie zauważony przez strażników otrzyma tzw. „żółtą kartkę” i trafi do bazy danych. Przy następnym zatrzymaniu zapłaci mandat w wysokości od  do  złotych. że w roku  nie będzie waloryzacji rent i emerytur. Emeryci wręczyli wojewodzie pismo skierowane do premiera. Twierdzą w nim, że rząd ich oszukał, wykazując się arogancją przypominającą czasy PRL.


rozmowa miesiąca… 3

Nr 3(12) marzec 2007

Rozmowa z Pawłem Huelle, prozaikiem, poetą i publicystą

fot. Elżbieta Lempp

Najpierw dajcie nam jeść, a potem mówcie o wolności

Co będzie „z tą Polską”? To samo co teraz: zwlekanie bądź zaniechanie reform. Upadek autorytetów. Bardzo złe drogi, coraz gorsze pociągi. I na pewno doskonałe samopoczucie polityków.

Krzysztof Maria Załuski

K

.M.Z.: Właśnie ukazała się twoja 9. już książka – „Ostatnia Wieczerza”. Podobnie jak w poprzednich powieściach, umieściłeś akcję w Gdańsku. Tym razem w niedalekiej przyszłości. Gdańsk trochę się zmienił: parę ulic po raz kolejny przemianowano, powstała aleja braci Kaczyńskich, w sąsiedztwie kościołów pobudowano meczety, miastem wstrząsają terrorystyczne zamachy. Nie są to bynajmniej ataki islamskich fundamentalistów, lecz efekty działania „misjonarza trzeźwości”, który dokonując zamachów walczy z nałogiem picia alkoholu. Czy tak wyglądać będzie w niedalekiej przyszłości IV RP pod rządami Prawa i Sprawiedliwości?

P.H.: Nie wiem. To są raczej znaki powszechnych niepokojów, moje intuicje, nie proroctwa. Mamy przecież mnóstwo rozmaitych misjonarzy, nie tylko trzeźwości. Dopóki występują na ulicach, czy nawet w telewizji – wszystko jest w porządku. Demokracja. Ale jak zaczynają mieć wpływ na parlament, na legislację – ogarnia mnie jednak niepokój. Zwróć uwagę, że ten typ misjonarzy nie odwołuje się zazwyczaj do tego co w nas dobre, pozytywne, wpólnotowe. Grzmią o zakazach i plemieniu. To chory, zły, w dodatku archaiczny język. Jeden z bohaterów „Ostatniej wieczerzy” to ksiądz Monsignore, producent podłej marki wina o tej samej nazwie. Mając w pamięci niedawny proces o naruszenie dóbr osobistych, jaki wytoczył ci

Adres redakcji:

Wydawca:

81-703 Sopot, ul. Kościuszki 61 tel. (058) 555-73-76 redakcja@rivierasopot.pl www.rivierasopot.pl

PPHU RIVIERA SOPOT Gabriela Łukaszuk 81-703 Sopot, ul. Kościuszki 61

Redaktor naczelny: Krzysztof Maria Załuski tel. 0 668 17 77 63

pewien znany gdański prałat, nie trudno domyślić się, że twoja powieść to kolejne zderzenie ideologii – światopoglądu europejczyka z postawą obrońców polskiej religijności. Istnienie alei Kaczyńskich w „mieście nad zatoką” oznaczać może jednak zwycięstwo moherowych beretów… A może się mylę? Nie przewiduję zwycięstwa moherowych dekli. Raczej ich stałą, ciągle o coś się awanturującą obecność. Kaczyńscy przeminą, jak Kwaśniewski, Gierek. Nikt ich nie wybierze. Padną tak jak kiedyś AWS, a potem SLD. To normalne. Nas, wyborców powinno interesować przede wszystkim – co po nich zostanie. Ile kilometrów nowych autostrad? Jakie ekspresowe – de facto – połączenia kolejowe? Ile nowoczesnych rozwiązań w zarządzaniu państwem? Z tego punktu widzenia większość naszych ugrupowań jest zastraszająco do siebie podobna. Cwaniactwo i kolesiostwo, a po nas choćby potop. Nie-

udolność i pyskówki w sejmie. A do tego witkacowski Gnębon Puczymorda z twarzą na pół Leppera, na pół obu Giertychów. Zwłaszcza ten stary – tatuś – były doradca Jaruzelskiego i chwalcą sojuszu z ZSRR, a teraz europoseł. Czy to jest dekomunizacja? Kim więc my Polacy jesteśmy dzisiaj, czym jest nasza wiara? Koniunkturalną próżnią? Tego nie można stwierdzić jednym zdaniem. Jednak na pewno skrzydło intelektualne Kościoła, tradycja Lasek, Więzi, Znaku, Tygodnika Powszechnego – jest w odwrocie, a może znaleźć się w podziemiu. Główny nurt – także w episkopacie – to fala ojca dyrektora. Rzecz w tym, że powinna być jakaś równowaga. Amerykański neonazistowski portal internetowy „Redwatch” napisał o tobie: „Paweł Huelle – żydowski pisarz zaangażowany w akcje antyrasistowskie. Autor wielu książek o tematyce żydowskiej, filosemita zamieszkały w Gdańsku…”. Nie obawiasz się, że po takiej „reko-

Dział reklamy:

Druk:

reklama@rivierasopot.pl tel. 0 501 362 333

Polskapresse sp. z o.o. 80-720 Gdańsk, ul. Połęże 3

Niezamówionych materiałów redakcja nie zwraca, zastrzega sobie także prawo do ich redagowania. Za treść reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialności

nakład: 20 000 egz

mendacji” może cię spotkać los Macieja D., jednego z warszawskich działaczy lewicowych, którego nazwisko najpierw pojawiło się na neofaszystowskiej stronie organizacji Blood & Honour, a następnie w maju zeszłego roku dokonano na niego zamachu? No cóż, komenda główna policji z Warszawy prowadzi w tej sprawie śledztwo. Mam nadzieję, że skutecznie. Te portale są uruchamiane z różnych stron, ale oczywiście robią to ludzie stąd. Być może nawet z Gdańska. Pomagają im – ideologicznie – takie pisma jak „Wieczór” gdzie w jednym numerze napisano, ze jestem „pisarzem żydowskim”, ale również, że ksiądz Jankowski mógłby zostać… prezydentem Polski. Aktywiści zachodnioniemieckiej bojówki terrorystycznej Rote Armie Fraction uważali, że kapitalizm wymusza na obywatelach stosowanie terroru „samoobronnego”, że terror to pochodna braku komunikacji pomiędzy władzą a społeczeństwem. Czy brak tej komunikacji, tej dyskusji na tematy wręcz podstawowe, a jednocześnie rosnąca nienawiść pomiędzy politycznymi oponentami, nie grozi wybuchem terroryzmu w Polsce? Grozi, ale może jeszcze nie dzisiaj. Terroryzm niszczy wszystko, także wartości, w imię których rzekomo walczy. Dotyczy to tak samo Basków, Irlandczyków, jak wszelkich innych terrorystów. Ja na przykład popieram Czeczenów w ich walce o samostanowienie, ale akty terroru temu towarzyszące uważam za ich klęskę, nie sukces. To jest prezent dla Putina. Związek pomiędzy polską, chamską już wręcz, praktyką polityczną i agresją jest w „Ostatniej wieczerzy” bardzo wyraźny, mimo że ten wątek potraktowałeś z ironią. Nie obawiasz się, że fala terroru skierowana przeciwko różnego rodzaju gauleiterom i genskom, przekonanych święcie o swojej nieomylności może nas zalać w bardzo niedalekiej przyszłości? Przecież wystarczy tylko iskra… Tego nie da się przewidzieć. Jeśli w Polsce dojdzie do aktów terroru, to raczej ze strony ludzi wykluczonych ekonomicznie, pozbawionych elementarnych praw i zabezpieczeń społecz-

nych. Jak mówi Wielki Inkwizytor w Braciach Karamazow – najpierw dajcie nam jeść, a potem mówcie o wolności Co jest w takim razie powodem złości, która coraz bardziej dzieli Polaków? Niedobór świętości i prawdy, czy ich nadmiar? Na ile prawdziwe jest twierdzenie Przemysława Czaplińskiego, który recenzując „Ostatnią wieczerzę” napisał w „Gazecie Wyborczej”, że „Polska pogoń za świętością w istocie jest dążeniem do posiadania racji. Dlatego tylko krok od niej do przemocy”? Czy rzeczywiście wiara nawet w słabej postaci prowadzi do przemocy, a polski katolicyzm dopasował się do kapitalizmu i odsłonił swoje nacjonalistyczne podłoże? To temat na inną książkę. A właściwie rozprawę socjologiczno-społeczną. Ja tylko obserwuję, że nasz typ katolicyzmu zbliża się nieuchronnie do jakiegoś postsarmatyzmu. Ludowego, karykaturalnego. Nie wiem, czy polski katolicyzm dopasował się do kapitalizmu, wiem natomiast, że wielu księży, podobnie jak „cywili” wzdycha za starym systemem. Było fajnie! Pełna taca, a dla wszystkich gwarantowana praca. Pisząc „Ostatnią wieczerzę” bawiłeś się trochę w Lema, odrobinę w Schulza. Co w takim razie twoim zdaniem, ale poważnie, będzie z za parę lat „z tą Polską”? To samo co teraz: zwlekanie bądź zaniechanie reform. Upadek autorytetów. Bardzo złe drogi, coraz gorsze pociągi. I na pewno doskonałe samopoczucie polityków. Dziękuję bardzo za rozmowę. Paweł Huelle – prozaik, poeta, wykładowca uniwersytecki, felietonista. Pracował jako dziennikarz w Biurze Informacji Prasowej „Solidarności”, w latach – był dyrektorem Ośrodka Gdańskiego TVP. Sławę w kraju i zagranicą przyniosła mu debiutancka powieść „Weiser Dawidek”. Ostatnio ukazała się jego kolejna powieść „Ostatnia Wieczerza”. Huelle uhonorowany został wieloma prestiżowymi nagrodami, m.in. uzyskał nominację do Literackiej Nagrody NIKE, a w  r. za powieść „Mercedes Benz” otrzymał Paszport Polityki.


4 społeczeństwo

www.riviera24.pl

Trójmiasto. Dziś Rospuda, jutro Bałtyk

Polscy rybacy uznani zostali największymi na Bałtyku kłusownikami. Inspektorzy Komisji Europejskiej twierdzą, że dopuszczalne limity zostały przekroczone przez Polaków o 48,7 proc. Doszli do tego wniosku na podstawie kontroli prowadzonych w latach 2005-2006.

fot. kmz

My z dorsza żyjemy

Polscy rybacy twierdzą, że to unia ich oszukuje, nie oni unię.

Agnieszka Kamińska

U

nijni kontrolerzy wzięli pod lupę ponad 200 statków pływających pod banderami sześciu nadbałtyckich państw (nie byli tylko na fińskich i estońskich kutrach).

Wykryli, że to polscy rybacy najbardziej zaniżali w dokumentach ilość złowionych ryb, chociaż w rzeczywistości łowili o wiele więcej. Zdaniem inspektorów taka sytuacja zagraża populacji dorszy w Bałtyku i niewykluczone, że rozpocznie się postępowanie przeciwko Polsce. Raport miał trafić wyłącznie do ministrów odpowiedzialnych za gospodarkę

morską w poszczególnych państwach, ale został ujawniony przez szwedzkie media. Autentyczność tych danych oficjalnie potwierdziła unijna komisja. Kolejne państwa na czarnej liście to: Szwecja, Litwa, Niemcy, Dania i Łotwa. Dokument wywołał lawinę kontrowersji. Oburzeni są przede wszystkim polscy armatorzy rybaccy.

Nie jesteśmy kłusownikami – To jakiś absurd. Po co byśmy mieli kłamać w dokumentach, przecież wiemy, że są sprawdzane. Te oskarżenia są niesprawiedliwe, uderzą tylko w polski przemysł rybacki. Wygląda na to, że komuś na tym zależy – twierdzi Bogdan Waniew-

ski, prezes polskiego Stowarzyszenia Armatorów Rybackich. Sami rybacy nie czują się winni. Twierdzą, że od początku wejścia Polski w struktury unijne, są traktowani po macoszemu. Uważają, że to oni są ofiarami przepisów. – Jak można nam zarzucać kłusownictwo i oszustwo, jeśli nasze limity połowowe są mniejsze niż w innych bałtyckich krajach. To nas oszukano. Jeśli są jakieś przekroczenia limitów, to nie z cwaniactwa, tylko biedy. Jeszcze nigdy Polski rybak nie łowił tak mało. To właśnie nam najbardziej zależy na ochronie dorsza – ekologom i inspektorom. My z dorsza żyjemy. Tyle lat go łowimy i nagle ktoś twierdzi, że przez nas jest zagrożony – twierdzi anonimowo rybak, mieszaka w Gdyni, łowi na Bałtyku od  lat. Co zrobi ministerstwo? Na to, że stanie w obronie rybaków, raczej się nie zanosi. – Minister szczegółowo zapozna się z zarzutami, będzie rozmawiać z komisarzami, ale trzeba pamiętać, że obowiązują nas europejskie umowy – zauważa Piotr Jakubczyk, z biura prasowego Ministerstwa Gospodarki Morskiej.

Wkrótce nie będą mieli co łowić O nielegalnych połowach od miesięcy informują ekolodzy

z Greenpeace, którzy regularnie kontrolują Bałtyk z pokładu swego statku. Zapowiadają nasilenie protestów w obronie dorsza. – Z naszych informacji wynika, że limity są bardzo poważnie przekroczone. Inspektorzy tylko potwierdzili to, co nam udało się ustalić. Rozumiemy rybaków, którzy z połowów żyją, ale trzeba zrozumieć, że jeśli unijne wytyczne nie będą respektowane, to za jakiś czas w ogóle nie będą mieli co łowić. Limity są ustalane proporcjonalnie do wielkości populacji w poszczególnych częściach Bałtyku i zostały wynegocjowane i zaakceptowane przez rząd, również polski – wyjaśnia Jacek Winiarski z Greenpeace Polska. Czy więc oprócz manifestacji w obronie Doliny Rospudy (w Gdańsku i w  innych miastach odbyły się one  lutego) przyjdzie czas na marsze w obronie dorsza? – Nie możemy dopuścić by dorsz czuł się źle – śmieje się Marek Starczewski, ekolog z Gdańska. – Nie zależy nam na protestach przeciwko polskim, czy jakimkolwiek innym rybakom, ale zależy nam na uwypukleniu problemu. Gdyby nie kampania w obronie Rospudy, nikt by nawet się nie zastanowił gdzie ona się znajduje i czy czasem nie niszczymy skrawka Polski bezmyślną decyzją. To samo trzeba zrobić w sprawie dorsza.

Sopot. U nich znajdziesz pomoc

Party workerzy powoli opanowują Sopot. Co tam robią i dlaczego powinniśmy ich znać, wyjaśnia Ania Michalska.

Monika Zboińska

M

.Z.: Jesteś party workerką, czy to znaczy, że na imprezy chodzisz jak do pracy? A.M.: Właściwie tak, ale nie chodzę tam, żeby się dobrze bawić. Party workerzy mają za zadanie, w razie potrzeby udzielić pierwszej pomocy. Czasem trzeba wezwać karetkę, czasem w tłumie odnaleźć znajomych osoby, która się źle czuje, aby się nią zaopiekowali. Pomagamy osobom, które przesadziły z alkoholem lub narkotykami. Rozmawiamy z ludźmi i mówimy im, że jeśli już „biorą”, to niech robią to w sposób najmniej zagrażający ich zdrowiu. Na przykład nie powinni mieszać alkoholu z ekstazy, nie brać kilku tabletek LSD pod

rząd, ponieważ zaczną one działać dopiero po około godzinie i gdy ktoś weźmie zbyt dużą dawkę, to może się to dla niego źle skończyć. Ostrzegamy dziewczyny, aby uważały, co piją i nie spuszczały z oka swojej szklanki. Ktoś łatwo może tam dosypać narkotyk. Substancje, które powodują utratę świadomości, nie mają smaku, zapachu i koloru, dlatego są niewyczuwalne. Po wypiciu tak doprawionego drinka, dziewczynę łatwo wyprowadzić z lokalu i zgwałcić. Ostrzegamy, uważaj na to, co pijesz i z kim się bawisz. Program obejmuje większość klubów w Sopocie, ponieważ to tam znajduje się centrum rozrywkowe Trójmiasta. Czy imprezowicze nie traktują was jak obcych, natrętnych, niepotrzebnych? Program „Czyste dźwięki” właściwie dopiero się zaczął i tak naprawdę, po serii szkoleń, do-

piero nabywamy doświadczenia. W weekendy szesnastu party workerów odwiedza większość sopockich klubów. Nasz młody wiek pomaga w nawiązaniu porozumienia z klubowiczami. Nikogo nie chcemy pouczać, ani tym bardziej umoralniać. Nie mówimy, że imprezy są złe. Nie, sami też potrafimy się bawić i chodzimy do klubów. Jako party workerzy uświadamiamy zagrożenia i mówimy jak ich unikać. Dajemy wskazówki, jak bawić się bezpiecznie. Nie możemy sprawić, że świat będzie piękny, a narkotyki znikną. Pracujesz także z bezdomnymi i narkomanami. Jakie cechy musi mieć osoba, która zajmuje się pomocą innym? Musi przede wszystkim lubić ludzi, być kontaktowa, otwarta. Inaczej się pracuje z bezdomnymi, którzy mówią nam: „co wy możecie wiedzieć o życiu”. Inaczej pracuje się z narkomanami z dworca, inaczej z imprezowiczami z klubów. Musimy przede wszystkim wierzyć, że wszystko jest możliwe.

Fot. Monika Zboińska

Czyste dźwięki ulicy i klubu

Ania Michalska jest party workerką, można ją spotkać w sopockich klubach.


reklama 5

Nr 3(12) marzec 2007

Wygnanie z Arkadii czyli jak doszło do zagłady polskiego ziemiaństwa 17 marca br. o godz. 18.00 w Hotelu Rezydent odbędzie się spotkanie ze Stanisławem Załuskim pisarzem, publicystą i honorowym prezesem Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego. Wieczór autorski pisarza połączony zostanie z promocją wydanej ostatnio książki, zatytułowanej „Wygnanie z Arkadii”. Spotkanie poprowadzi wybitna aktorka Krystyna Łubieńska. Wieczór uświetni muzyka w wykonaniu znakomitego kompozytora i muzyka Janusza Hajduna.

„Wyjątkowa, bo… kobieta” Krzywy Domek w Sopocie już po raz drugi organizuje spotkanie wyjątkowych kobiet, tym razem w nowootwartej sali konferencyjno-widowiskowej. W tym roku naszymi bohaterkami będą trójmiejskie artystki, reprezentujące różne profesje szeroko rozumianej sztuki, m.in. tancerka, reżyserka teatralna, aktorka, śpiewaczka fado, rzeźbiarka i projektantka mody. Wśród zaproszonych gości znajdą się Panie ze środowisk opiniotwórczych, biznesu, kultury i sztuki. Spotkanie zatytułowane „Wyjątkowa, bo… kobieta” odbędzie się 8 marca o godzinie 19.00.

o książce… Książka Stanisława Załuskiego opisuje ostatnie lata istnienia polskiego dworu i likwidację ziemiaństwa jako warstwy społecznej, która przez prawie tysiąc lat odgrywała dominującą rolę w życiu kraju. W formie wspomnieniowo-anegdotycznej autor

opowiada o zwyczajach, przymiotach i przywarach tego środowiska w okresie przedwojennym. Następnie przechodzi do okupacji niemieckiej, aby zakończyć opowieść dramatycznym zderzeniem ziemiaństwa z zalewająca Polskę nawałą sowiecką i zadekretowaną przez Stalina reformą rolną.

„Fot. Kosycarz -niezwykłe zwykłe zdjęcia” to ponad 60 lat historii na zdjęciach ojca i syna, czyli Zbigniewa i Macieja Kosycarzy. Historii związanej z Gdańskiem, Gdynią, Sopotem i Pomorzem. Fotografie pokazują nie tylko wielkie i znane wydarzenia, ale głównie życie codzienne ludzi, ich stroje, zabawę, pracę, a także miejsca, które tak się zmieniły w ciągu lat, że gdyby nie podpisy pod zdjęciami, to trudno byłoby je rozpoznać. Wiele fotografii ogląda się z uśmiechem na twarzy, ale nie brakuje też takich wywołujących zadumę. Na pewno sporo sytuacji i zdarzeń przedstawionych na stronach tego albumu jest częścią naszych wspomnień z minionych lat. Album można zamówić drogą wysyłkową poprzez stronę agencji KFP: www.kfp.pl » cena detaliczna 59 zł. » cena sprzedaży wysyłkowej 50 zł.


6 reportaż

www.riviera24.pl

Gdańsk. Stołówka w baraku

Obiad na 160 talerzy

Bogumiła Rydlewska oprócz zbudowania nowej jadłodajni na Stogach, nie ma innych marzeń.

Agnieszka Kamińska

B

ogumiła każdego dnia karmi 160 osób. Prowizoryczną stołówkę prowadzi od kilkunastu lat. Przychodzą do niej bezdomni, bezrobotni i chorzy z dzielnicy. Nie brakuje matek, których pensja albo zasiłek nie wystarcza na kupno chleba dla dzieci. W czasie ferii zimowych lub letnich w jadłodajni stołują się dzieci. – Dzieci z ubogich rodzin jedzą w szkole, a co mają zrobić w czasie przerw w nauce? Przychodzą do mnie. Nie wszystkie dzieci cieszą się z wakacji, czy ferii. Nie dlatego, że nie wyjeżdżają, ale dlatego że są głodne. Przychodzą tu również nastolatki, które

stołowały się gdy miały po kilka lat. Widzę jak dorastają prosząc o gorącą zupę, bo ich rodziców na tyle nawet nie stać – twierdzi letnia Bogumiła Rydlewska.

Bez tej zupy byłoby po mnie Po ciepły posiłek zgłasza się coraz więcej pracujących, ale zarabiających zbyt mało by samodzielnie gotować. Co chwila wpada dziecko ze słoikiem po zupę. Bogumiła zna wszystkich podopiecznych, o każdym potrafi powiedzieć kilka słów. Pamięta parę alkoholików mieszkającą w altanie. – Podawałam kobiecie jedzenie na serwecie. Iwona miała na imię… Taki obiad kojarzył jej się z domem, którego nie miała, z czymś normalnym, bezpiecznym. Przychodziła do mnie, by poczuć godność, poczuć się czło-

wiekiem. Niestety nie była w stanie wyrwać się z nałogu. Nie mogła więc zamieszkać w noclegowni, ani współpracować z instytucjami pomocowymi. Mogła przychodzić tylko do mnie. Któregoś dnia nie przyszła, spaliła się ze swym konkubentem w altanie. Bardzo mi jej brakuje. Już  podopiecznych mi zmarło – mówi Bogumiła. Któregoś dnia nie przyszedł na zupę Szczepan, bezdomny. Nie pojawił się też następnego dnia i następnego. Poszła go szukać z termosem zupy. Znalazła w budynku przeznaczonym do rozbiórki. Leżał bez życia. – Zachorowałem i nie mogłem się ruszyć. Bo ja nogi strasznie chore mam, odmrożone albo czort wie, co w nich siedzi. Zasłabłem, bo od kilku dni nie jadłem. Bogusia przyszła do mnie z gorącym jedzeniem, wezwała lekarza. Gdyby nie ona, dawno byłoby po mnie. Zawdzięczam jej życie. Inni jak prowadzą takie stołówki to o czwartej zamykają i idą do domów. Ona jest w stołówce do nocy – mówi Szczepan Jadczak, były kierowca, ma  lat i dwóch synów – stomatologa i inżyniera budownictwa.

Bogumiła przygotowuje obiady razem z dwiema kucharkami. Kobiety gotują każdego dnia ok.  litrów zupy. Zawsze serwują też drugie danie. – Obiady robimy z tego, co mamy. Czasem podajemy gotowane ziemniaki, kotlety, czasem naleśniki, rybę. Zawsze dajemy ludziom jedzenie do domu, jakieś serki, soki. Dzieci najbardziej lubią frytki. Po południu jak zostanie obiad to roznosimy go ludziom do domów. Nic się nie marnuje. Stogi to dzielnica wielu głodnych ludzi. Modlimy się tylko o to, żeby było co gotować – przyznaje Jolanta Drozd, współpracownica Bogumiły.

dworcu głównym. Bogumiła mieszka z trzecim, bezrobotnym, synem. – Ja już widziałam najgorsze rzeczy i ludzi w najgorszych sytuacjach, dlatego nie odczuwam wstrętu na widok alkoholika, narkomana czy bezdomnego. Dużo się modlę, bo bez tego nie miałabym siły. Ale nie jestem jakąś dewotką! Wiem, że Bóg nic za mnie nie zrobi – dodaje. Osoby, które z nią współpracują nie mają wątpliwości co do jej poczucia misji i bezinteresowności. – To święta osoba, spotkało ją wiele nieszczęść i nadal nie jest jej łatwo. Nigdy niczego nie chciała dla siebie, nie słyszałem żeby się skarżyła. Nie było człowieka w potrzebie, któremu by nie pomogła – mówi Władysław Ornowski z gdańskiej fundacji „Pan Władek”. W tym roku Bogumiła otrzymała honorowy tytuł Gdańskiego Darczyńcy . * na konto stołówki, którą prowadzi p. Bogumiła, można wpłacać pieniądze, nr konta to: 18 1540 1098 2001 5549 6601 0001, BOŚ, o/Gdańsk.

Bez jadłodajni ludzie sobie nie poradzą Wszystkie produkty pochodzą od darczyńców. Przed laty Bogumiła sama przynosiła w reklamówkach warzywa i owoce od handlarzy z bazaru. Teraz, gdy zapas się kończy, obdzwania duże firmy. Jeździ po mięso do ubojni oddalonych czasem o kilkadziesiąt kilometrów. Największym problemem jest jednak utrzymanie placówki – opłacenie prądu i gazu. Często na konto jadłodajni

fot. Agnieszka Kamińska

fot. Agnieszka Kamińska

W centrum gdańskich Stogów jest bazar. A w centrum bazaru jadłodajnia Bogusławy Rydlewskiej. Całe życie mieszkańców toczy się wokół tego zielonego baraku. Nadmorski kurort, zakorkowany przez turystów w lecie, w zimie wygląda jak martwy. Tylko jadłodajnia nie jest martwa nigdy.

Bogumiła przelewa całą swoją emeryturę (czyli ok.  zł). Kobieta ma jeszcze inny problem. Stołówka mieści się w starym magazynie i sanepid uznał, że obiekt nie spełnia norm wymaganych do prowadzenia żywienia zbiorowego. Groził, że go zamknie. – No to szybko ściągnęłam wyparzarkę do naczyń z dawnej stołówki uniwersyteckiej, więc inspekcja nie cofnęła zezwolenia na prowadzenie placówki. Czy inspektorzy znów się nie pojawią, nie wiem. Nie mamy tu najlepszych warunków… Prezydent Gdańska obiecał nowy obiekt z łazienkami, w której bezdomni mogliby się umyć. Część środków muszę jednak sama zgromadzić. Muszę to zrobić, bo bez jadłodajni w tym miejscu, ludzie sobie nie poradzą. Głód to najpotworniejsza rzecz na świecie. Musi mi się udać – twierdzi. Bogumiła oprócz budowy nowej jadłodajni nie ma innych marzeń. Z wykształcenia jest laborantką i nauczycielką. Pracowała m.in. w Porcie Gdańskim. Los ciężko ją doświadczył. Straciła dwóch synów – Ryszarda ktoś wyrzucił z kolejki podmiejskiej, Mariusz miał zapaść na

Szczepan Jadczak, bezdomny: Bogusia przyszła do mnie z gorącym jedzeniem, wezwała lekarza. Gdyby nie ona, dawno byłoby po mnie

Sopot. Prokurator po stronie podejrzanych.

Po śmierci Bartka Starczewskiego ulicami Sopotu przeciągnął Czarny Marsz

Krzysztof M. Załuski

B

artek Starczewski pochodził z Lęborka. W Sopocie od trzech lat studiował zarządzanie. Zapisał się także na Politechnikę Gdańską, gdzie zamierzał uczyć się matematyki. Studia przerwała mu nagła śmierć. Pobity w Sopocie do nieprzytomności i pozostawiony na ulicy Powstańców Warszawy został przejechany przez taksówkę. Pośredni sprawcy tragedii, to trzej młodzi mieszkańcy osiedla Przymorze. To oni pobili Bartka.

Oni pozostawili go na jezdni, w sytuacji zagrażającej życiu. Oni wreszcie próbowali uniknąć odpowiedzialności, nakłaniając świadków do składania fałszywych zeznań. Trzy przestępstwa, z których każde zagrożone jest karą do trzech lat więzienia. Dlatego zdumienie budzi propozycja prowadzącego sprawę prokuratora Marka Wasilewskiego, aby oskarżeni poddali się dobrowolnej karze. Każdy otrzymałby dwa lata pozbawienia wolności, z zawieszeniem na lat pięć. Takie stanowisko prokuratora zaskoczyło sopockich policjantów, którzy napracowali się cięż-

ko, aby odnaleźć i zatrzymać sprawców śmierci Bartka Starczewskiego. Ich zdaniem, oskarżeni w żadnej mierze nie zasługują na tak łagodne traktowanie. W śledztwie nie okazali skruchy, próbowali bronić się, kłamiąc. Nie wezwali karetki pogotowia, choć musieli zdawać sobie sprawę, że nieprzytomnego studenta przejechał samochód. Podobnego zdania jest Jakub Starczewski, brat zamordowanego Bartka. – Oni nie tylko zabili mi brata. Tym czynem całą rodzinę doprowadzili do załamania nerwowego. A teraz za coś takiego mają dostać karę w zawieszeniu? I to ma być prawo? – pyta rozgoryczony Jakub. Na szczęście sędzia Andrzej Węglowski z sopockiego sądu okazał się surowszy od oskarżyciela publicznego. Postanowił, że proces odbędzie się w normalnym trybie. Rozprawa została wyznaczona na  marca. Wyrok może zostać ogłoszony jeszcze tego samego dnia.

Sprawa śmierci 21-letniego studenta UG, który w październiku zeszłego roku został bestialsko zakatowany w sopockim Parku Północnym wstrząsnęła całym Trójmiastem. Pośrednimi sprawcami śmierci byli młodzi gdańszczanie, którzy za parę dni staną przed sądem. Prokuratur zgodził się, by oskarżeni poddali się dobrowolnej karze, która według propozycji obrony miałaby wynieść 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Zarówno sąd, rodzina ofiary, jak i sopoccy policjanci są zaskoczeni decyzją prokuratury. 6 marca finał tragedii rozegra się na sali sądowej.

fot. kmz

fot. kmz

Szokujący finał zabójstwa Bartka Starczewskiego

Na ulicy Powstańców Warszawy, w miejscu gdzie rozegrała się tragedia, studenci ustawili znicze


recenzje, zapowiedzi 7

Nr 3(12) marzec 2007

Książki z krainy cienia

słowo/obraz terytoria poleca

Obrazy rozsypanego miasta…

Andrzej Stanisławski

Karina Szyszko

W

K

gdyńskim wydawnictwie VAM ukazały się dwie książki Jana Piepki: „W cieniu blizy” i „Rozmowy z Cieszkiem”. Pierwsza to zbiór felietonów z lat 1952–1959, drugą wydawnictwo reklamuje jako „Pomorskiego Małego Księcia”. Wydawca – Roman Ross – zamierza wznowić także wiersze Piepki, pisane z myślą o dzieciach i młodzieży. Współczesnemu czytelnikowi nazwisko Piepki nie mówi nic. Zmarły  marca  roku pisarz od prawie  lat nie istnieje w obiegu literackim. Jest to gorzka prawidłowość nakazująca przekreślać wszystko, co miało miejsce w czasie niesłusznym. Przez trzydzieści lat zamieszkały w Sopocie przy ulicy Goyki autor był jedną z najbarwniejszych postaci pomorskiego środowiska literackiego, ciesząc się ogromną popularnością, zwłaszcza wśród młodzieży i społeczności kaszubskiej (wiele utworów pisał w języku kaszubskim). Niestety w świecie zdominowanym przez tabloidy i żyjącym od skandalu do skandalu nieżyjący pisarz stoi na przegranej pozycji. Z nieboszczykiem nie można przeprowadzić wywiadu, nieboszczyk nie zdemoluje po pijanemu nocnego klubu, nie nawiąże romansu z gwiazdką filmów porno, nie zgwałci nastoletniego chłopca. Więc o czym tu pisać wielkimi literami na pierwszej stronie? Chyba wyciągniętą z IPN informację, że być może był to agent służb specjalnych. Ale cóż to za satysfakcja zdołować kogoś, kto jest już zadołowany na całą wieczność? A ponieważ Piepka nie był ani pedofilem, ani agentem, więc po co się nim zajmować? Na swoją obronę autor z Sopotu ma tylko to, że napisał kilka dobrych książek, że w ciągu swego średnio długiego życia odbył kilka tysięcy spotkań autorskich. Rozśmieszając „gadkami kaszubskimi” młodzież szkolną Pomorza, Wielkopolski, Śląska i kilku innych dzielnic naszego kraju. W „Leksykonie pisarzy polskich” wybitny krytyk Piotr Kuncewicz nazwał Piepkę „piewcą kaszubszczyzny”. Porównał go do takich twórców jak Tadeusz Nowak, czy Wiesław Myśliwski. „Panuje znakomicie nad stylem, szczególnie godne uwagi są jego opisy przyrody, gdzieś z daleka czuć powiew symbolizmu”. Jako pisarz Piepka wzrastał powoli. Jego pierwsze książki: „Purtkowe stegny” i „Hanysek” są jeszcze obciążone piętnem socrealizmu, nie wybiegają ponad przeciętność. Pełnią artyzmu wykazał się dopiero w powieściach z drugiej połowy lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Takie powieści jak „Szumiące wrzosy”, „Dzieżby w głogach”, czy „Cisza” powinny były zapewnić mu trwałe miejsce na polskim Parnasie. To smutne, że stało się inaczej.

Z dwóch zaprezentowanych przez VAM książek „W cieniu blizy” wydawca mógł sobie darować. To dobrze, że autor pisał swoje felietony po kaszubsku, zawężając tym samym krąg czytelników. Pierwsza połowa lat pięćdziesiątych to dno polskiej literatury. Kiedy zły czas przeminął każdy z ówcześnie piszących chciał jak najprędzej zapomnieć o tworzonych według recepty socrealizmu dziełach. Piepka z pewnością także. „Rozmowy z Cieszkiem” to zupełnie inna jakość. Mają one rzeczywiście wiele wspólnego z Saint Exupery’m. Są nie tylko opowiastkami filozoficznymi, lecz w dodatku zawierają ogromną dawkę liryzmu. „Gwiazdy co wieczór przychodzą nad ziemię, żeby przynieść ludziom sny”. „Taflę jeziora skuł mróz, żeby sobie odpoczęła”. „Wiatr wychodził z lasu z przedwiośniem za pazuchą”. „Cień – to jest miejsce za drzewem, gdzie schowało się słońce”. „Czy jest możliwe, żeby ptak fruwał śladami czyich myśli?” Takich prostych, zarazem zaskakujących poetyckością zwrotów mamy w „Rozmowach” co niemiara. Z rozważań Cieszka dowiadujemy się, że gazeta „rozmawia z każdym, przy każdym spojrzeniu”, że dlatego mamy dwoje oczu, aby móc zobaczyć, co dzieje się po drugiej stronie nosa. A dzieje się tam niemało! Że w Krainie Lenistwa jedni ludzie mają dwie prawe ręce do drapania się za uchem, a inni dwie lewe – do roboty. Przyroda jest w tej książce nie tłem, przed którym odbywa się dyskurs autora z jego małym duszkiem. Ona żyje, współtworzy dzieło, jest czymś, z czego Cieszek wychodzi i w czym znika co chwila. Jak „Mały Książe” są „Rozmowy z Cieszkiem” książką dla każdego czytelnika. Młodego i dorosłego. Bawią, uczą, zmuszają do myślenia. Duże brawa dla starych przyjaciół autora, którzy, jak sami piszą, wielkim wysiłkiem zdołali wydać to dzieło. Dla formalności należy sprostować błąd, jaki się zakradł do W cieniu blizy. Czytamy tam, że „Związek Literatów Polskich w Gdańsku zapomniał o swoim dawnym prezesie”. Otóż Piepka nigdy nie był prezesem Oddziału ZLP. W latach pięćdziesiątych pełnił funkcję skarbnika, a w roku  organizacja partyjna przy ZLP zaproponowała mu funkcję przewodniczącego, jednak Piepka odmówił przyjęcia tego wątpliwego zaszczytu. Jan Piepka – W cieniu blizy – zbiór felietonów, str. 167, Wydawnictwo VAM, Gdynia 2004 Jan Piepka – Rozmowy z Cieszkiem – str. 193, Wydawnictwo VAM, Gdynia 2006

oniec i początek. Gdańsk 1945–1955” to album fotografii z pierwszego powojennego dziesięciolecia miasta. Zawiera kilkaset, w większości niepublikowanych dotąd zdjęć, wybranych spośród fotografii zgromadzonych na potrzeby wystawy zorganizowanej przez Muzeum Narodowe z okazji obchodów milenium Gdańska. Stefan Figlarowicz i Aniela Śliwka poświęcili kilka lat na poszukiwanie rozproszonych po

świecie i ludziach zbiorów ikonograficznych. Wyłonił się z nich pasjonujący fragment historii: obraz powojennych zniszczeń i odbudowy Gdańska, narodziny nowej społeczności w mieście opuszczonym przez jego dawnych mieszkańców. Książkę uzupełniają komentarze autorów i bohaterów zdjęć, noty i dokumenty z epoki. Z przedmowy Pawła Huelle: „Tamten dziwny czas, który znam z opowiadań, relacji, wspomnień, także z fotografii, miał dla mnie zawsze w sobie coś tajemniczego. Nie co dzień i nie w każdym mieście dokonywała się przecież tak zasadnicza zmia-

na. Gdańsk, który częstokroć w swojej historii przechodził z rąk do rąk, teraz doświadczał czegoś więcej. Zupełnie jak w średniowiecznej legendzie o szczurołapie z Hameln, jego mieszkańcy opuścili domy, a na ich miejsce przybyli ludzie nowi. Zmieniły się nie tylko nazwy ulic, fasady rekonstruowanych kamienic czy rozkład tramwajowych linii. Zmienił się duch tego miejsca, który w tak dużym stopniu zależy od języka, religii, obyczaju. A wszystko to dokonywało się nie dość, że na ruinach, to jeszcze w atmosferze niewyrównanych krzywd”.

„Koniec i początek. Gdańsk 1945– 1955”, wybór i opracowanie Stefan Figlarowicz, Aniela Śliwka, inicjał literacki Günter Grass, przedmowa Paweł Huelle, słowo/ obraz terytoria, Gdańsk 2000

Gdańsk. Nowe oblicze stoczni

Adwokaci malują, gospodynie śpiewają Agnieszka Kamińska

O

soby, które odwiedzają Ośrodek Teatru Znak na terenie stoczni Gdańskiej wychodzą z niego odmienieni. Pod warunkiem, że biorą udział w warsztatach artystycznych. Rzeźbiarka Marzena Niećko potrafi wykrzesać talent z adwokata i gospodyni domowej, nastolatka i emerytki. Ale nie tylko ona. Każdy może spróbować aktorstwa pod okiem reżyserów Janusza Gawrysiaka i Alicji Mojko. Powinni czuć się usatysfakcjono-

wani ci, którzy chcą spróbować sił w minach. Kurs z pantomimy prowadzi Hubert Stenzel. Warsztatowicze mogą nauczyć się malować według wskazówek Magdaleny Golon, absolwentki gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych lub śpiewu chóralnego, którego uczy Agnieszka Błonkiewicz, absolwentka Akademii Muzycznej w Gdańsku. Ośrodek Teatru Znak odkrywa w mieszkańcach Trójmiasta nie tylko artystyczne oblicze, ale też charytatywne. „Gdańsk dla dzieci” to impreza, podczas której mieszkańcy, artyści, policjanci, sportowcy i przedstawiciele władz miasta zebrali pieniądze na rzecz oddziału he-

matologii dziecięcej Akademickiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu oraz Akademii Medycznej w Gdańsku. Dzięki różnym formom działalności budynki, w których niegdyś mieściła się dyrekcja stoczni, znów ożyły. Teren postoczniowy nie jest już tylko niszą, w której tworzy garstka artystów, czy czekającym na inwestycje „miejscem zero” obciążonym historycznym bagażem. Wreszcie udało się przyciągnąć mieszkańców i to bez konieczności sprowadzania Davida Gilmoura. Warsztaty z sukcesem prowadzone są od października ub. roku. Amatorzy mają możliwość zeprezentowania się szer-

szej publiczności. Systematycznie organizowane są wystawy, spektakle, koncerty. – Przychodzą do nas ludzie, trudniący się różnymi zajęciami i w różnym wieku. Niektórzy chcą oderwać się od szarego życia, inni mogą u nas robić coś o czym zawsze marzyli. To nasz sukces – mówi Agata Kirol, rzeczniczka ośrodka. Na warsztaty można się zapisać: Ośrodek Teatru Znak, ul. Doki 1, budynek 13a, znak@free.art, tel. 501 218 860, 504 033 295, 58 763 15 07.

Jubileuszowe koncerty w Operze Bałtyckiej w Gdańsku

Polska Filharmonia Kameralna Sopot ma już 25 lat

P

ierwszy z cyklu siedmiu koncertów uświetniających jubileusz 25-lecia Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot odbędzie się 17 marca b.r., o godz. 19.00 w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Zaproszenie do udziału w koncercie przyjęli wybitni soliści – muzycy młodego pokolenia: Sergei Nakariakov (trąbka) i Vera

Okhotnikova (fortepian). Całością dyrygować będzie założyciel Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot – Wojciech Rajski, świętujący w tym roku swój jubileusz 35-lecia pracy artystycznej. Patronat honorowy nad wszystkimi koncertami jubileuszowymi objęli Marszałek Województwa Pomorskiego – Jan Kozłowski oraz

Prezydent Miasta Sopotu – Jacek Karnowski. Pod batutą Wojciecha Rajskiego, założyciela orkiestry, która przyjęła nazwę Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot usłyszeć będzie można utwory mistrzów tworzących w XIX i XX wieku, w tym Etiudę Karola Szymanowskiego w -rocznicę

śmierci wielkiego, polskiego kompozytora. W programie koncertu usłyszymy następujące utwory: Karol Szymanowski – Etiuda b-moll op.  nr ; Georg Friedrich Haydn – Koncert na Flügelhorn i ork. C-dur (w oryg. na wiolonczelę); Dymitr Szostakowicz – Koncert na fortepian, trąbkę i ork. smyczkową op. ; Ludwig van Beethoven – Symfonia nr  c-moll op. . Bilety w cenie: I miejsca –  zł normalny,  zł ulgowy; II miejsca –  zł normalny,  zł ulgowy; wejściówki (na pół godz. przed koncertem) –  zł. Biletu do nabycia w kasie Opery Bałtyckiej. Informacja i rezerwacje: tel. /  ; e-mail: bow@operabaltycka.pl. fot. kmz

Jan Piepka – zapomniany pisarz z Sopotu

Szczegóły na stronie: www.riviera24.pl


8 kultura

www.riviera24.pl

J

Sopot. Premiery w Off de BICZ

fot. materiały promocyjne

Niech cię poniesie wehikuł

„Na wschodzie i na zachodzie” Ericha Remaque’a po prostu trzeba zobaczyć.

ak w lustrze będziemy przeglądać się w bohaterach, których w tym miesiącu przedstawią nam artyści Sopockiej Sceny Off de BICZ. Szans ku temu będzie mnóstwo i to w premierowym, przepysznym wydaniu, zawsze inspirowanym dramaturgią z najwyższej półki. Na początek,  marca o godz. , zobaczymy „Noela Wspak” Stajni Pegaza. Monodram powstał na podstawie „Matki” Witkacego. Aktorzy wykorzystali pojęcie negatywu, znane z techniki fotografii, by opowiedzieć o człowieku, który chciałby żyć bez ograniczających go zasad społecznych, kulturowych, religijnych. Przedstawieniu towarzyszy muzyka do słów Stanisława Grochowiaka i Haliny Poświatowskiej – śpiewa Marta Andrzejczyk. „Noela Wspak” wyreżyserowała Ewa Ignaczak, gra Grzegorz Szlanga. Ciekawie zapowiada się  marca, o godz. , spektakl taneczny – „D-KOD-R” Teatru

Okazjonalnego. Jak twierdzą artyści, powstał on z fascynacji m.in. możliwościami komunikacyjnymi ciała. Uważają, że jest ono jak wehikuł życia – przewozi nas przez szczęście i nieszczęścia, pozwala pokonać rozmaite zakręty. Dla artystów, Joanny Czajkowskiej, Jacka Krawczyka, Moniki Grzelak i Przemysława Wereszczyńskiego, jest czymś szczególnym. Czym? Trzeba zobaczyć. Marka Branda i Bartosza Frankiewicza z Zielonego Wiatraka musimy zobaczyć w „Na wschodzie i na zachodzie” (premiera  marca). Spektakl powstał na podstawie głośnego dzieła Ericha Remaque’a, wydanego w . Jego siłą jest niezwykła aktualność. Bohater zmuszony do uczestnictwa w wojnie, prowokuje nas do myślenia – czy i gdzie przebiega granica spełnienia obowiązku wobec ojczyzny albo co zwalnia nas z jego wykonania. Wieczór prezentujący spektakle poświę-

cone mężczyznom „Męskie solo” to gratka nie tylko dla panów. Interpretacje życia mężczyzny – artysty zobaczymy w wykonaniu teatru tańca i teatru dramatycznego. (agka)

Co i kiedy grają „Noel Wspak” wg Matki Witkacego – 2, 3, 4 marca, godz. 19. „D-KOD-R” – 9, 10, 11 marca, godz. 19 „Na wschodzie i na zachodzie” – 29, 30 marca i 1 kwietnia, godz. 19. „Męskie solo” – 23, 24, 25 marca, godz. 19. Pieśni Bułata Okudżawy w wykonaniu Pawła Orkisza – 31 marca, godz. 17 i 19. Bilety: 25 i 20 zł (premiery, spektakle gościnne), 20 i 15 zł (dotyczą spektakli granych regularnie. Rezerwacja (058 555 22 34, 609 690 038, sopockasa@sopot.pl)

Pod patronatem Riviery SOPOT Trójmiejska scena alternatywna

Bartek Sasper

B

ałtycka Agencja Artystyczna BART zaprasza na koncert żanny Biczewskiej. Recital rosyjskiej artystki odbędzie się 4 marca o godz. 18.00 w sopockiej Sali Koncertowej PFK na terenie Opery Leśnej. Żanna Biczewska (wł. Żanna Władimirowna Biczewskaja) urodziła się ur.  czerwca  r. w Moskwie. Pierwszą gitarę dostała na  urodziny. Zamiłowanie do rosyjskich ballad rozwijała w Państwowej Szkole Sztuki Cyrkowej i Estradowej w klasie wokalu. W  roku rozpoczęła profesjonalną karierę sceniczną. Niepodobna do nikogo szybko zyskała miano estradowej indywidualności. Na pewno nie można powiedzieć o niej, że jest „modną piosenkarką”. Śpiewa to, co „jej w duszy gra”, co jest zgodne z jej duchowymi poszukiwaniami. – Każdą piosenkę długo noszę w sobie, obmyślam, pojawia się ona w mękach, jak dziecko… Wkładam w nią cząstkę swojego serca – mówi artystka. W rosyjskich pieśniach i romansach zakochała się do nieprzytomności po spotkaniu z inną znakomitością radzieckiej estrady, Bułatem Okudżawą, którego po dziś dzień nazywa swoim „ojcem chrzestnym i nauczycielem”. W repertuarze Biczewskiej, poza romansami i ludowymi balladami, odnaleźć można także utwory autorskie, takie jak: Bradiaga, Cziornyj woron, Matuszka, Razłuka, i Wiecziernij zwon.

W  roku Żanna Biczewska została laureatką Państwowego Konkursu Artystów Estrady w Moskwie. Od tej pory zaczęła podbijać serca publiczności w całej Europie. Osiem razy wystąpiła w paryskiej „Olimpii”, koncertowała w USA, Kanadzie, Izraelu i w wielu innych krajach. W  roku została laureatką Międzynarodowego Konkursu Artystów Estrady w Poznaniu, a w  roku na Międzynarodowym Konkursie w San Remo otrzymała nagrodę „Złotej gitary”. Wcześniej była również jurorką Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze. W latach dziewięćdziesiątych Żanna Biczewska zaczęła śpiewać pieśni białogwardyjskie (album Liuba, bratcy, liuba…, Russkaja golgota), oraz pieśni napisane przez jej ojca Romana i męża Giennadija Ponomariowa. Niedawno poszerzyła repertuar o cykl pieśni o Rosji, w którym dominuje temat carski (Wieruju, Mój narod, Swaboda, Dwugławyj orioł). W  roku otrzymała tytuł Narodowej Artystki Rosji. Od  roku współpracuje z rozgłośnią Głos Rosji, w której prowadzi autorski program Od serca do serca. Ma także swoją audycję w prawosławnym radiu Radonież. Jej płyty rozchodzą się w milionowych nakładach w ponad  krajach. Wokalista legendarnej grupy The Rolling Stones, Mick Jagger, powiedział o niej, że jest „wysepką prawdziwej, wiecznej sztuki w oceanie współczesnej muzyki”. Bilety w cenie 40 PLN normalny i 30 PLN ulgowy do nabycia w kasach: BART ul. Kościuszki 61, 81-703 Sopot; tel. 058/ 555-84-51, oraz w sieci Ticket Online www.ticketonline.pl

Koszący lot nadbałtyckiej Ćmy

fot Małgorzata Piontke

Żanna Biczewska w Operze Leśnej

Małgorzata Piontke

Z

espół Ćma gra od 2003 roku. Tworzą go sopoccy muzycy Joanna i Grzegorz Rozkwitalscy (klawisze/bas/głos), Adam Piskorz (gitary), Michał Ciesielski (saksofony) i Mateusz Drewing (perkusja). Swoją muzykę określają jako „transujący dżezrock, czyli oryginalne dźwięki znad bałtyckiego morza”. Ćmie niestraszne eksperymenty, łączenie styli, nowe podejście do brzmień i rytmów. Inspiracje zespół czerpie z najprze-

różniejszych gatunków muzycznych: funk, jazz, rock, swing, punk rock, noise, trans a nawet technobity. Choć młody, ma już na swoim koncie kilka nagród, m.in. „Bursztynowe Skrzypce” na Festiwalu „Bazuna ”, I miejsce na Przeglądzie Kapel Niezależnych „Głośnik ”, II miejsce oraz Nagrodę Publiczności na „Malborskim Przeglądzie Muzycznym ”. Poza tym koncertuje w trójmiejskich klubach.  lutego zagrał w Żaku wraz z kultową grupą Voo Voo. – Voo Voo bardzo się nam spodobało po usłyszeniu „Płyty” z  roku – opowiada gitarzysta Ćmy Adam Piskorz. – Chodzili-

śmy na ich koncerty, byli nam najbliżsi pomysłem, atmosferą, tekstami i muzyką. Dlatego do nich trafiliśmy. Posłuchali naszego demo i nasza muzyka spodobała im się na tyle, że gramy z nimi już drugi raz. Mam nadzieję, że nie ostatni. To świetni ludzie. Pierwszy koncert był dla nas dużo większym przeżyciem, bo być na jednej scenie z tymi, których się podziwia to naprawdę jest coś. Teraz jesteśmy już na tyle doświadczeni, że fakt grania z gwiazdą traktujemy nieco inaczej. Nie ma tak wielkiej tremy. Po prostu chcemy jak najlepiej wypaść i dobrze się przy tym bawić. Występ połączonych formacji Ćma i Voo Voo w Żaku miał nie-

powtarzalną atmosferę. Voo Voo – jeden z najlepszych koncertowych zespołów w Polsce w połączeniu z sopockimi brzmieniami Ćmy okazał się wyjątkowo interesującym przedsięwzięciem muzycznym. – Ćma cały czas się rozwija, gramy coraz więcej i powoli wypuszczamy się poza Pomorze – mówi Piskorz. – W kwietniu chcemy podskoczyć do Słupska, Koszalina i Szczecina… Nasza wizja dżezz-rockowego grania ulega ciągłym zmianom, każdy koncert jest nieco inny. Wierzę, że mamy przed sobą przyszłość. więcej na stronie: www.cma.muzyka.pl


kultura 9

Nr 3(12) marzec 2007

Gdynia. Open’er już w czerwcu

O niedostępnych gwiazdach i ich agentach, dwóch samolotach dla Sigur Ros i problemach z Björk, opowiada Mikołaj Ziółkowski, właściciel firmy Alter-art, organizator Heineken Open’er Festiwal.

Monika Zboińska

C

zy to prawda, że Justin Timberlake przyjedzie do Gdyni? To kompletna bzdura. Na pierwszej stronie jednej z gazet ukazał się artykuł, w którym pojawiła się taka informacja. Nikt z nami tego nie konsultował. Temat Justina Timberlake’a w kontekście Open’era nigdy się nie pojawił. Zdecydowaliśmy się zdementować tę informację dosyć szybko, ponieważ dużo osób, fanów festiwalu do nas pisało, że Timberlake nie pasuje do Gdyni. Chociaż ja jestem pełen uznania dla jego twórczości, nagrał ostatnio świetną płytę, to fani festiwa-

lu dość niepochlebnie wyrażali się o pomyśle zaproszenia go na festiwal. Z jakimi artystami negocjacje były najbardziej zażarte? W tym roku najtrudniejsze negocjacje były z Björk. Artystka zdecydowała się na zagranie kilku koncertów na całym świecie w ramach promocji nowej płyty, w związku z tym rozpoczęła się ogromna walka pomiędzy różnymi festiwalami i nie tylko festiwalami, aby to u nich wystąpiła. Był taki moment, gdy byliśmy przekonani, że nam odmówi. Ostatecznie, różnymi zabiegami udało nam się doprowadzić do tego, że jednak zaśpiewa w tym roku w Gdyni. To był najcięższy proces negocjacyjny, co nie znaczy, że najdłuższy. Nad Beastie Boys pracowaliśmy trzy lata. Mu-

sieliśmy czekać, na właściwy moment, tzn. wyjście nowej płyty. Gdybym chciała zaprosić jakąś supergwiazdę, co powinnam zrobić? To bardzo specyficzna branża, specyficzny rynek. Takimi rzeczami zajmuje się tylko kilkaset osób na świecie – kilkuset promotorów i kilkudziesięciu agentów. Trzeba znać ich wszystkich? Żeby funkcjonować na rynku, organizować festiwale lub sprowadzić jednego artystę, to tak, trzeba ich wszystkich znać. Ten biznes oparty jest na pewnej tradycji, zaufaniu, słowie, a nie na pieniądzach. Wcale nie jest tak, że jeśli ktoś ma kilka milionów dolarów, to może zaprosić Madonnę. Zajmuję się tym od ponad dziesięciu lat, ale dopiero od kilku lat jestem na poziomie, na którym jest możliwe zapraszanie artystów z górnej półki. Na to trzeba pracować bardzo długo i mieć osiągnięcia. Wtedy osiąga się ten komfort, że najwięksi agenci gwiazd odpowiadają na

maile i odbierają telefony. Jeśli ktoś spoza kręgu, bez konkretnego dorobku, próbuje się skontaktować z gwiazdą, to raczej nie uzyska połączenia. Ile jest w Polsce osób, które potrafią sprowadzić topową gwiazdę? Jest kilka osób w tym zawodzie. To nie problem zaprosić popularnego w jednym sezonie artystę, na przykład na otwarcie hipermarketu w Polsce. Ale sprowadzenie kogoś z najwyższej półki, trudno dostępnego, potrafi kilka osób w kraju. Jakie są największe problemy w negocjacjach z agentem gwiazdy? Dany artysta decyduje się na zagranie dwudziestu lub trzydziestu koncertów rocznie na całym świecie. Sztuka polega na tym, aby doprowadzić do tego, że przyjedzie właśnie do Polski. Wybierze występ u nas, a nie gdzie indziej. Problemem jest też specyfika polskiego rynku. Bilety na Open’era są dwu lub trzykrotnie tańsze niż na inne europejskie festiwale, ale artyście musimy zapłacić tyle, ile wymaga. Dla nas są to astronomiczne pieniądze, a dla nich normalne stawki, które zwykle biorą za koncert. Czasem musimy zapłacić więcej. Siła nabywcza naszych odbiorców jest dużo mniejsza niż w innych krajach, a to ma wpływ na negocjacje. Dla przykładu zespół Muse jest gwiazdą, która otwierała w tym roku

Fot. Materiały promocyjne

Spełniam swoje muzyczne marzenia

Mikołaj Ziółkowski – organizator Heineken Open’er Festiwal

robimy koncert z jednym artystą i on nagle go odwołuje, dzień lub kilka godzin wcześniej. Drugim problemem jest sytuacja na rynku. Ilość pracy, którą trzeba wło-

Impreza roku

fot. Tadeusz Skibiński / KFP

Festiwal odbędzie się w dniach 29 czerwca – 1 lipca 2007. Podczas trzydniowej imprezy wystąpi około 12 artystów zagranicznych oraz najlepsi polscy wykonawcy. Swój udział potwierdzili Björk, Muse, Beastie Boys i Sonic Youth. Do 31 marca cena 3-dniowych karnetów wynosi: 199 zł (bez pola namiotowego) i 219 zł (z polem namiotowym) Od 1 kwietnia cena 3-dniowych karnetów wynosić będzie: 249 zł (bez pola namiotowego) i 269 zł (z polem namiotowym) Bilety dostępne są w punktach sieci Ticketpro (listę punktów znajdziecie Państwo na http://www.ticketpro.pl/) oraz na http://www.opener.pl/ i http://www. heinekenmusic.pl/

Manu Chao na scenie Heineken Open’er Festiwal w Gdyni, lotnisko Babie Doły.

stadion Wembley. Siedemdziesiąt tysięcy biletów na ten koncert sprzedało się w ciągu dwóch godzin. Zorganizowano drugi koncert, na który bilety równie dobrze się sprzedały. W Gdyni zagrają dla trzydziestu tysięcy. Taka jest skala. Inną stroną tego biznesu jest to, że słowo jest zdecydowanie ważniejsze niż podpisanie kontraktu. Jakie koszmary spędzają sen z powiek organizatora koncertów masowych? Największy, to oczywiście odwoływanie koncertów, to jest nieuniknione w przypadku festiwali. Za każdym razem tak się zdarza. Przy tak dużej liczbie artystów nie jest możliwe, aby nic się nie wydarzyło, dlatego zawsze jesteśmy przygotowani, że będą problemy. Sprzedajemy imprezę jako całość, brak jednego artysty może się zdarzyć. Problem jest wtedy, gdy

żyć, aby zbudować taki festiwal jak Open’er jest niewspółmierny do poziomu niebezpieczeństw. Łatwo jest zniszczyć to, na co pracowaliśmy przez tyle lat. Jednak marka festiwalu jest tak silna i ustabilizowana, że nie powinienem się bać. To gust podpowiada panu kogo zaprosić? Tak, spełniam swoje muzyczne marzenia. Na przykład Sigur Ros, który występował w ubiegłym roku, obejrzałem kilka lat wcześniej we Francji. Uważam, że to był jeden z najciekawszych koncertów, jakie widziałem i dlatego chciałem pokazać go polskiej publiczności. Pamiętać też muszę, czym jest festiwal i na jakich opiera się zasadach, czyli o trzech nurtach muzycznych – elektronika, hip-hop i rock. Ważne jest też to, aby do Gdyni przyjeżdżali artyści nowi lub dobrze znani, ale działa-

jący w awangardzie muzyki, tak jak Björk i Beastie Boys. Nie interesują nas muzycy, którzy odcinają kupony od tego, co robili w latach siedemdziesiątych. Czym sobie Gdynia zasłużyła na ten festiwal? Po pierwszej edycji festiwalu, który odbył się w Warszawie zdecydowaliśmy, że powinniśmy go przenieść nad morze, chodziło o piękne usytuowanie geograficzne. Festiwal miał być ważną częścią pobytu nad morzem. Jeśli chodzi o położenie Gdyni pod względem przebiegu tras artystów, to niestety nie jest to najlepsze miejsce. To trudny teren chociażby ze względu na brak autostrad. Łatwiej jest dojechać na południe Polski, na Śląsk, zespołowi, który koncertował w Czechach lub w Niemczech. Musimy czasem dokonać magicznych sztuczek, aby wynająć prywatne samoloty, które dowiozą artystów do Gdyni. Dla Sigur Ros musieliśmy wynająć aż dwa, jeden dla zespołu, drugi – aby przewieść sprzęt. Jednak Gdynia to miasto młode, energetyczne, otwarte na nowości. Parę lat temu trudno było uwierzyć, że jesteśmy w stanie stworzyć festiwal na europejskim poziomie. Prezydent Szczurek nam uwierzył. Kolejny powód, dlaczego właśnie tu organizujemy festiwal jest sentymentalny. Od wielu lat mieszkam w Warszawie, ale urodziłem się w Gdyni. Dziękuję za rozmowę i życzę kolejnego sukcesu.


10 z 3miasta

www.riviera24.pl

Ogłoszenia Urzędu Miasta Sopotu Strefy spacerów z psami W Sopocie jest zarejestrowanych  psów. Sprzątanie po swoim psie jest obowiązkiem każdego właściciela. Dlatego z jednej strony stwarzamy udogodnienia dla właścicieli czworonogów, ale z drugiej będziemy skutecznie egzekwowali zachowanie czystości w mieście.

Wkrótce (na początku kwietnia) na terenie Sopotu oznaczonych zostanie 14 stref spacerów z psami. Będzie tam można spuścić swojego pupila – zaopatrzonego w kaganiec – ze smyczy. W strefach ustawione zostaną specjalne pojemniki na psie odchody. Takie same kosze pojawią się także w innych punktach miasta.

Prezydent Miasta Sopotu ogłasza XV edycję „Konkursu na najładniejszą posesję”

D

o udziału w konkursie zapraszamy wszystkich mieszkańców miasta jak również szkoły, instytucje, osiedla mieszkaniowe. Oceniać się będzie wszystkie prace wykonane w okresie od marca do sierpnia 2007 roku zmierzające do upo-

rządkowania własnego otoczenia. Uczestnicy powinni zgłosić do dnia 30 czerwca br. swój udział w konkursie w Urzędzie Miasta Sopotu – Wydział Inżynierii i Ochrony Środowiska, osobiście, pocztą lub telefonicznie – 5213794. Dla uczestników przewiduje

się nagrody indywidualne i zbiorowe. Podziału nagród dokona komisja konkursowa powołane przez Prezydenta Miasta Sopotu. Rozstrzygnięcie konkursu odbędzie się w październiku 2007 r.

Wydział Inżynierii i Ochrony Środowiska UM Sopotu informuje: Jak wykorzystać środki z Funduszu Ochrony Środowiska?

W

ydział Inżynierii i Ochrony Środowiska w Sopocie przypomina wszystkim zainteresowanym, że mogą się starać o dofinansowanie swych projektów ze środków Gminnego i Powiatowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Środki Funduszu przeznaczone są na następujące cele: . Edukację ekologiczną i propagandowe działania w tym zakresie . Pomoc dla systemów kontrolowania stanu środowiska, zużycia wody i ciepła . Działania modernizacyjne i inwestycyjne służące ochro-

nie środowiska i gospodarce wodno-ściekowej . Urządzanie i utrzymywanie terenów zielonych . Przedsięwzięcia związane ze składowaniem odpadów i ich gospodarczym wykorzystaniem . Działania zapobiegające powstawaniu zanieczyszczeń i odpadów, oraz wprowadzanie czystszych produkcji. . Wspieranie przedsięwzięć związanych z utylizacją odpadów azbestowych Pierwszeństwo w rozpatrywaniu wniosków przysługuje podmiotom gospodarczym i osobom indywidualnym, pokrywającym

minimum  % kosztu realizacji projektu. Zaopiniowane wnioski WIiOŚ przedkłada Prezydentowi Miasta celem zaakceptowania wielkości dotacji i wyrażenia zgody na uruchomienie środków finansowych. Wnioski o dofinansowanie należy składać do Wydziału Inżynierii i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Sopotu wraz z załącznikami. Szczegółowe informacje można uzyskać w WIiOŚ w Urzędzie Miasta Sopotu przy ulicy Kościuszki /. Rozpatrywanie wniosków odbywa się na bieżąco w ciągu całego roku.

Gdynia. Program dla czystego morza

Przejrzysty Bałtyk Monika Zboińska

M Grafika. Moz

Strefy Spacerów z psami: . Park Północny – za Kolibą . Koniec ul. Kujawskiej przejście do Mazowieckiej . ul. Cieszyńskiego/Malczewskiego . Skarpa ul. Obodrzyców . ul.  Marca przejście do Malczewskiego

. ul. Sienkiewicza przejście do Malczewskiego . Parking Opera Leśna . Zaplecze ul. Goyki do ul. Budzisza . Wąwóz ul. Obr. Westerplatte . ul. Sikorskiego – istniejąca toaleta . ul. Wybickiego po prawej stronie do Konopnickiej

. ul. Kasprowicza przejście do Conrada . Skarpa od ul.  Maja do Polnej . ul. Bitwy pod Płowcami – Lasek Karlikowski

orze i plaże wkrótce będą czystsze. To dobra wiadomość nie tylko dla mieszkańców Trójmiasta, ale przede wszystkim dla turystów i rybaków. Urząd Miasta w Gdyni jest w trakcie realizacji programu „Poprawa czystości wód Morza Bałtyckiego poprzez rozwój systemów gospodarki wodnej”. – Celem jest zmniejszenie ilości zanieczyszczeń odprowadzanych z wodami opadowymi i roztopowymi do Morza Bałtyckiego z obszarów południowowschodniej części Regionu Morza Bałtyckiego – wyjaśnia Mo-

nika Grocholewska z Wydziału Przygotowania Inwestycji Urzędu Miasta w Gdyni. – Program trwa już od  roku, natomiast rozpoczęcie realizacji inwestycji jest przewidziane na  rok. W tej chwili przygotowujemy dokumentację. Gmina Miasta Gdyni wraz z pięcioma partnerami otrzymała dofinansowanie z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regional-

nego (EFRR). Partnerami są Kłajpeda na Litwie, Kosakowo, Reda, Rumia i Wejherowo. Całkowity koszt projektu wynosi , mln euro, w tym dofinansowanie z ERFF wynosi  tys. euro. Gmina Miasta Gdyni (partner wiodący projektu) otrzyma  tys. euro, natomiast wkład własny gminy w realizację projektu wyniesie  tys. euro.


z 3miasta 11

Nr 3(12) marzec 2007

Sopot. Honorowi krwiodawcy z Komendy Miejskiej Policji

Krople, które ratują życie P

rzy Komendzie Miejskiej Policji w Sopocie działa Klub Honorowych Dawców Krwi. Stowarzyszenie zrzesza zarówno policjantów jak i cywilnych pracowników policji. Jej celem jest działalność na rzecz rozwoju krwiodawstwa w Sopocie. W tym celu jej członkowie cztery razy w roku organizują akcję zbiorowego oddawania krwi. Ostatnia taka akcja miała miejsce  stycznia tego roku, kolejna przewidywana jest na kwiecień. Wtedy to pod sopocką komendę podjeżdża specjalny ambulans, w którym ochotnicy mogą oddać

Oddali już 820 litrów – Takie akcje są bardzo potrzebne, bo nawet kilka kropli może uratować komuś życie – mówi prezes Klubu, Kazimierz Bagiński. Po chwili dodaje, że w latach - sopoccy policjanci oddali łącznie blisko  litrów krwi. On sam ma już na koncie prawie  litry. Te cyfry robią wrażenie, ale rzeczywiście jest się czym pochwalić. Zwłaszcza, że dziś coraz trudniej o chętnych. – Dopiero, kiedy przekonujemy się na własnej skórze, jak bardzo krew jest potrzebna, rozumie-

krótko z Gdyni… Nagrody „Za wybitne zasługi dla Gdyni” rozdane Jak każdego roku, w święto Gdyni –  lutego, na uroczystej sesji Rady Miasta wręczone zostały medale im. Eugeniusza Kwiatkowskiego „Za wybitne zasługi dla Gdyni”. W tym roku

Ukraińcy zrezygnowali Spółka ISD Polska, będąca filią Ukraińskiego Związku Przemysłowego Dombasu nie wykazuje zainteresowania przejęciem Stoczni Gdynia. Ukraińcy chcą, aby Skarb Państwa wsparł stocznię kwotą , miliarda złotych, podczas gdy jej zadłużenie wynosi tylko pół mi-

104 kandydatów do nagrody  lutego minął termin zgłaszania książek do nagrody literackiej Gdyni za rok . W walce a statuetkę i  tysięcy złotych nagrody weźmie udział  autorów z całej Polski. Wśród zgłoszonych znaleźli się tacy pisarze jak Julia Hartwig, Hanna Krall i Olga Tokarczuk,

Do kogo należy Pekin? Trzech właścicieli  hektarów na Wzgórzu Dreszera w Gdyni chce sprzedać swą ziemię deweloperowi za kwotę ponad  milionów dolarów. Powstałoby tam luksusowe osiedle. Rzecz w tym, że w tej części Grabówka, zwanej od przedwoj-

Gdyński Uniwersytet zaprasza Gdyński Uniwersytet Trzeciego Wieku przygotował szeroką ofertę dla seniorów. Emeryci będą mogli brać udział w spływach kajakowych, odbywać wycieczki krajoznawcze, spotykać się w klubach seniorów, chodzić

otrzymali je Andrzej Barczak, Bogdan Fota i Cech Rzemiosł i Przedsiębiorczości. Bogdan Barczak za osiągnięcia dydaktyczne Szkoły Podstawowej nr , której dyrektoruje. Fota za wspieranie drużyn koszykówki. Cech za działalność charytatywną, oraz sukcesy produkcyjne.

my, że to, co robią Honorowi Dawcy Krwi jest naprawdę ważne – mówi Bagiński. – Szpitale dysponują coraz lepszymi urządzeniami diagnostycznymi, jednak nawet najnowocześniejsza aparatura bez ludzkiej krwi często nie jest w stanie uratować życia. Oddając krew, zwłaszcza jako policjanci, spotykamy się z niezwykle pozytywnym odbiorem społecznym. Bo nie dość, że dbamy o bezpieczeństwo w mieście, to jeszcze swą krwią ratujemy ludziom życie. Członkowie sopockiego Klubu oddają krew honorowo. Kilka razy w roku (np. z okazji obchodów Dni Honorowego Dawcy Krwi) Zarząd Klubu HDK, najbardziej zaangażowanym policjantom, przyznaje odznaki Zasłużonego Honorowego Dawcy

Ofiara pełna słodyczy Klub HDK zajmuje się nie tylko propagowaniem honorowego krwiodawstwa. Jego członkowie prowadzą w szkołach również pogadanki na tematy związane z krwiodawstwem i udzielaniem pierwszej pomocy. – Organizujemy najprzeróżniejsze konkursy i imprezy kulturalno-oświatowe dla młodzieży. Taka działalność społeczna kosztuje naprawdę wiele trudu – mówi Bagiński. – Trzeba podarować innym nie tylko swoją wiedzę, lecz także swój czas, który można byłoby spędzić na przy-

Kazimierz Bagiński, prezes Klubu Honorowych Dawców Krwi przy Komendzie Miejskiej Policji w Sopocie, oddał już 44 litry krwi.

kład z rodziną lub przyjaciółmi. Ale to daje efekty. – W  roku w Sopocie powstały dwa Kluby HDK, niestety oba po czterech latach upadły – mówi z rozgoryczeniem prezes Bagiński. – Może dlatego tak bardzo cieszę się, widząc na akcjach krwiodawstwa nowych ochotników. Wbrew pozorom krwiodawstwo to pełna słodyczy humani-

tarna pomoc. Przed oddaniem około pół litra krwi na ochotnika czeka kaloryczny posiłek. Natomiast po akacji… osiem tabliczek czekolady. – Ale nie o to przecież chodzi – śmieje się p. Kazimierz. więcej zdjęć na: www.riviera24.pl

Gdańsk. Trasa Sucharskiego i Obwodnica Południowa

Drogi drogie mieszkańcom Monika Zboińska

J

est już koncepcja techniczna, nie wiadomo tylko kiedy ruszy budowa. Nie mniej mieszkańcy Gdańska na pewno doczekają się Trasy Sucharskiego. Chociaż o mały włos do rozpoczęcia prac w ogóle by nie doszło. W grudniu  „Gazeta Wyborcza” opublikowała informacje, że trasa została wykreślona z rządowej listy projektów współfinansowanych przez Unię Europejską, przez co budowa stanęła pod znakiem zapytania. Dzięki staraniom pomorskich polityków m.in. wicemarszałka senatu Macieja Płażyńskiego, projekt wrócił na rządową listę. Zgodnie z harmonogramem, inwestycja ma zostać zrealizowana w latach –. – Aktualnie posiadamy już wykonaną koncepcję techniczną Trasy Sucharskiego – mówi Michał Brat z Wydziału Informacji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Gdańsku. – Port zajmuje się tłumaczeniem streszczenia technicznego do inicjatywy Jaspers. Jest to program pomocy technicznej – przy apliko-

liarda. Po wycofaniu się izraelskiego armatora Ramiego Ungara Dombas był jedynym inwestorem przymierzającym się do zakupu gdyńskiej fabryki statków, która zgodnie z harmonogramem powinna zostać sprywatyzowana do końca czerwca br.

a także Jacek Dohnel, Stefan Chwin, Sławomir Mrożek, Jerzy Pilch, Jarosław Marek Rymkiewicz, Andrzej Stasiuk, Michał Witkowski, Jacek Żakowski i wielu innych. Nagroda będzie przyznana w trzech kategoriach: poezji, prozy i eseju. Kapituła pod przewodnictwem prof. Piotra Śliwińskiego ogłosi swój werdykt we wrześniu br. nia Pekinem mieszka około  osób, które niegdyś wydzierżawiły ten teren i tam się pobudowały. Mieszkańcy powołali Stowarzyszenie Mieszkańców Wzgórza Dreszera i skierowali sprawę do prokuratury, celem wyjaśnienia kto faktycznie jest właścicielem spornego terenu. do kin i teatrów. Wszystko od  roku życia i wszystko za darmo. Miasto przeznaczyło na ten cel  tysięcy złotych. Szczegółowych informacji można zasięgnąć w Centrum Aktywności Seniora w Gdyni przy ulicy  Maja -. Telefon: --.

Krwi. Dawcom wręczane są upominki ufundowane przez sponsorujące akcję sopockie firmy Center-Mot Peugeot i Oceanic. fot. kmz

Małgorzata Piontke

krew. Bezcenny płyn dociera do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa w Gdańsku, by później wspomóc trójmiejskie szpitale.

waniu o środki z UE oraz przy wyborze Inżyniera Kontraktu. Przetarg na aplikację o środki unijne oraz na studium wykonalności został chwilowo wstrzymany do momentu, gdy dowiemy się czy Jaspers zechce nas wesprzeć. Wówczas wpiszemy również ich sugestie i pomysły – dodaje Brandt. Trasa Sucharskiego ma stanowić podstawowe drogowe połączenie Portu Gdańskiego a szczególnie Portu Północnego, z siecią dróg krajowych, w tym z drogą ekspresową S i autostradą A. Ma także łączyć inne projektowane trasy: południową obwodnicę Gdańska i Drogę Zieloną. W ten sposób powstać ma północna obwodnica Gdańska, w której skład będą wchodzić właśnie Trasa Sucharskiego, Droga Zielona oraz Trasa Kaszubska. Trasa Sucharskiego będzie przebiegać przez kilka gdańskich dzielnic takich jak Olszynka, Stogi z Przeróbką i Letnica. Ma dwukrotnie przeciąć Martwą Wisłę: na moście wantowym w rejonie ul. Elbląskiej oraz zaraz za ujściem do Martwej Wisły Kanału Kaszubskiego. Info. źródło: Urząd Miejski w Gdańsku

krótko z Sopotu… Centrum Haffnera wychodzi z ziemi.

Grafika. Moz

Luksusowy hotel, mający stanowić jeden z elementów Centrum Haffnera w dolnym Sopocie, wyrasta już z ziemi. Budowniczowie pracują na jego drugiej kondygnacji. Dobiegają końca poprawki projektu Domu Zdro-

jowego, w którym uwzględniono zachowanie fragmentów przedwojennego Kurhausu. Zgodnie z planem, w połowie kwietnia ruszy budowa tunelu dla samochodów pod ulicą Grunwaldzką, dzięki czemu będzie można bezkolizyjnie przejść z ulicy Monte Cassino na molo.


12 porady

www.riviera24.pl

Adwokat radzi

Kosmetyczny Instytut Dr Irena Eris radzi

Alimenty po rozwodzie bez orzekania o winie

Mud Body Care Czas na glinki

Aleksandra Cichowicz-Pietrzak

P

an Stanisław rozwiódł się z żoną po prawie 40 latach wspólnego życia, po tym jak żona opróżniła jego konto, a pieniądze, ponad 30.000 zł, oszczędności bez zgody męża podarowała swemu bratankowi na samochód. Wspólnych dzieci małżonkowie nie mieli, bo p. Alicja nie chciała mieć dzieci, nad czym p. Stanisław bardzo ubolewał. Małżeństwo ostatecznie rozwiązano bez orzekania o winie, chociaż p. Alicja nie zgadzała się na rozwód początkowo wskazując, że ma bardzo niską emeryturę i całe życie była na utrzymaniu męża – wojskowego na wysokim stanowisku, później żądała rozwodu z wyłącznej winy męża. Winę męża upatrywała w tym, że po wieloletnim pożyciu chce ją opuścić na starość. Pan Stanisław wskazywał, że nie zgadza się na dalsze utrzymywanie małżeństwa, które od wielu lat nie istnieje, że utracił już do żony całkowicie zaufanie, że żona wielokrotnie go zdradzała, wynosiła z domu drogocenne pamiątki po jego rodzicach, wyjeżdżała na drogie zagraniczne wycieczki mówiąc, że jedzie do sanatorium i za każdym razem obiecywała, że to się więcej nie powtórzy. Wcześniej p. Stanisław już wnosił pozwy rozwodowe, bo faktycznie nie żyli ze sobą od

art. 60 § 1 kr i op. Małżonek rozwiedziony, który nie został uznany za wyłącznie winnego rozpadu pożycia i który znajduje się w niedostatku, może żądać od drugiego małżonka rozwiedzionego dostarczania środków utrzymania w zakresie odpowiadającym usprawiedliwionym potrzebom uprawnionego oraz możliwościom zarobkowym i majątkowym zobowiązanego. § 3 Obowiązek dostarczania środków utrzymania małżonkowi rozwiedzionemu wygasa w razie zawarcia przez tego małżonka nowego małżeństwa. Jednakże gdy zobowiązanym jest małżonek rozwiedziony, który nie został uznany za winnego rozkładu pożycia, obowiązek ten wygasa także z upływem pięciu lat orzeczenia rozwodu, chyba że ze względu za wyjątkowe okoliczności sąd, na żądanie uprawnionego przedłuży wymieniony termin pięcioletni. wielu lat, ale za każdym razem wycofywał sprawy z sądu pod wypływem obietnic żony. Ostatecznie zapadł rozwód bez orzekania o winie. P. Alicja nie żądała w trakcie rozwodu alimentów, a p. Stanisław zostawił jej na wyłączną własność wspólne mieszkanie. W chwili rozwodu p. Stanisław otrzymywał emeryturę w wysokości ok. . zł, a p. Alicja niewiele ponad  zł. P. Stanisław mimo, że w wyroku rozwodowym nie orzeczono obowiązku alimentacyjnego, na prośbę b. żony, przekazywał jej co miesiąc po  zł, później po –  zł, a na święta dodatkowo  zł. Takie wsparcie miało trwać tylko przez pierwsze miesiące po rozwodzie, ale z czasem p. Stanisław przyzwyczaił się do tej sytuacji i regularnie słał byłej żonie dobrowolne alimenty. Po kilku latach otrzymał od pani Alicji list, w którym b. żona zażądała podwyżki, argumentując, że własna emerytura i jego marne  zł nie starcza jej na życie. Uprzedziła b. męża, że jeśli nie podwyższy jej alimentów, to skieruje sprawę do sądu. Do mojej kancelarii p. Stanisław trafił, kiedy sprawa już była w sądzie. B. żona zażądała zasądzenia alimentów w wysokości  zł miesięcznie. Wskazywała, że choruje na serce, stawy, nadciśnienie, i że jej emerytura nie star-

cza na życie tj. na opłacenie mieszkania, wykup lekarstw i jedzenie. Badając sprawę ustaliłam, że właśnie mijała piąta rocznica uprawomocnienia się rozwodu. Poradziłam p. Stanisławowi, aby w takiej sytuacji w ogóle zaprzestał płacenia alimentów. Przed sądem wnosiłam o oddalenie powództwa w całości i wskazywałam, że minęło już pięć lat od orzeczenia rozwodu, rozwód zapadł bez orzekania o winie, a schorzenia powódki są zwykłymi schorzeniami, na jakie chorują ludzie po -tym roku życia, w związku z czym nie ma podstaw, aby p. Stanisław dalej płacił b. żonie alimenty. Sąd Rejonowy w Gdańsku podzielił moje zdanie i oddalił powództwo w całości. Sąd Okręgowy w Gdańsku utrzymał w mocy wyrok I instancji. Wychodząc z sądu słyszałam jak p. Alicja mówiła do swojej przyjaciółki, która towarzyszyła jej na rozprawie: „Źle zrobiłam, że zażądałam podwyżki, bo Stasiu dawałby mi te  zł do końca życia, a teraz nie będę miała nic”. Miała rację. Autorka prowadzi kancelarię adwokacką w Sopocie przy al. Niepodległości ; tel. ()   ;    , mail: cichow@go.pl

krótko z Sopotu… Kiedy wreszcie ruszy budowa Hali?  lutego Budimex wygrał kolejny przetarg na budowę Hali widowiskowo-sportowej na granicy Sopotu i Gdańska. Zaproponowana przez firmę cena budowy, to  milionów złotych.

Sopot o suchym pysku  lutego Rada Miasta Sopotu postanowiła ograniczyć sprzedaż alkoholu w centrum kurortu. Po godzinie  napoje alkoholowe

Konkurenci byli gotowi wznieść Halę za kwoty przekraczające  milionów. W trzy dni po zwycięstwie Budimexu, startujące w przetargu konsorcjum firm Polimex Mostostal, Doraco i Mega oprotestowało wyniki konkursu. Oznacza to kolejne opóź-

nienie w rozpoczęciu i tak już bardzo opóźnionej budowy. A na wybudowanie obiektu nie ma już tak wiele czasu. Ma on być gotowy do końca  roku. W razie opóźnienia mogą być kłopoty z otrzymaniem dotacji z Unii Europejskiej.

będzie można nabyć tylko w lokalach gastronomicznych lub na obrzeżach miasta. Oznacza to zamknięcie sześciu sklepów, mających dotąd prawo do nocnej sprzedaży wódki, wina i piwa.

Uchwałę poparło  radnych,  wstrzymało się od głosu,  był przeciw. Uchwała musi jeszcze uzyskać aprobatę wojewody pomorskiego i zostać opublikowana w Dzienniku Urzędowym.

Katarzyna Szymkiewicz Małgorzata Szymańska

P

rzyjemne ciepło, masaż stóp i głowy, cicha muzyka i delikatna woń kompleksów aromatycznych, wszystko to może sprawić, że ogarnie nas senność. Jeśli poddamy się temu uczuciu, kto wie może przyśni się nam starożytny Egipt, w którym jego mieszkańcy okładają swe ciała gliną z brzegów Nilu, wiedząc o jego dobroczynnym właściwościach zdrowotnych i pielęgnacyjnych. A może starożytna Grecja, w której Hipokrates leczy okładami z glinek… W Kosmetycznym Instytucie Dr Irena Eris Mud Body Care to nowa propozycja czterech zabiegów na ciało, wykorzystujących właściwości pielęgnacyjne naturalnych glinek. Substancje te, wydobywane spod ziemi z głębokości około  metrów, są bogate w makro i mikroelementy niezbędne do prawidłowego funkcjonowania skóry i utrzymania jej w dobrej kondycji. Wśród dobroczynnych pierwiastków i soli mineralnych znajdziemy sód, magnez, wapń, potas, cynk, żelazo… Glinki przybierają różne barwy – związane jest to z większym nasyceniem niektórych pierwiastków, a co za tym idzie, z różnorodnymi właściwościami pielęgnacyjnymi. Dzięki nim powstały cztery zabiegi na ciało o podobnym schemacie, lecz odmiennym działaniu: · C – Red Mud Body Care SM – Zabieg kojący z czerwoną glinką · C – Orange Mud Body Care SM – Zabieg ujędrniający z pomarańczową glinką · C – Yellow Mud Body Care SM – Zabieg oczyszczający z żółtą glinką · C – Green Mud Body Care SM

– Zabieg energizujący z zieloną glinką Zabieg Mud Body Care rozpoczyna się od przygotowania skóry, która zostaje oczyszczona Preparatem Kondycjonującym, a następnie delikatnie złuszczona i wygładzona Sorbetem Peelingiem Cukrowym. Kosmetyczka wykonuje nim masaż aż do momentu rozpuszczenia się drobinek ściernych. Tak przygotowane ciało maluje pędzlem, nanosząc odpowiednią Maskę Glinkową, w zależności od wybranego zabiegu – żółtą, pomarańczową, zieloną lub czerwoną. Każda z masek działa inaczej. Żółta – oczyszcza, pomarańczowa – ujędrnia, zielona – energizuje, czerwona – koi.

Ciało pokryte maską otulone zostaje ciepłym pledem; w czasie, gdy skóra poddana jest dobroczynnemu działaniu glinek, kosmetyczka wykonuje okład z ciepłego kompresu i masuje zmęczone stopy. Jeśli wyrazimy zgodę wykonywany jest delikatny masaż głowy. Już po pierwszym zabiegu widoczna jest poprawa stanu skóry. Zauważamy wygładzenie i pojędrnienie. Skóra jest nawilżona, miękka i delikatna w dotyku. Rezultat zachęca do skorzystania z kolejnych czterech zabiegów powtarzanych w odstępie tygodnia. Zabieg trwa od , do  godzin, to czas wypełniony relaksem, spokojem i pełnym odprężeniem.


dbaj o zdrowie

Nr 3(12) marzec 2007

Opowiadanie

Dbaj o zdrowie

Był sobie cyrk

Krzyżówka

Krzysztof Maria Załuski W namiocie było duszno. Joaquin wyszedł na zewnątrz i przez chwilę patrzył na ośnieżone góry. Potem usiadł na pryzmie siana i zapalił papierosa. Zamknął oczy i wsłuchiwał się w szum płynącego w dole Renu. Rzeka była ciemna i niespokojna. Jej błotny zapach mieszał się z wonią zwierząt. Kiedyś fetor słoni go drażnił, unaoczniał jak nisko się stoczył… Teraz Joaquin uświadomił sobie, że ten smród zagłusza w nim wszelkie egzystencjalne cierpienia. Przed dwudziestu paru laty, kiedy po wojskowym puczu uciekł ze swojego kraju do Europy, miał nadzieję, że nie spędzi tu więcej niż kilka miesięcy. Wierzył, że najpóźniej latem wróci do normalnej pracy. Wierzył, że kiedyś znowu usiądzie przy biurku, i znowu zajmie się swoimi badaniami… Ta wiara jednak z każdym miesiącem, z każdym rokiem coraz bardziej w nim topniała. Ostatnio zrozumiał, że do kraju nie wróci już nigdy… Jeszcze parę miesięcy temu rozmawiał z Pablem o powrocie, o tym, że emigracja dobra jest dla ślusarzy i dla górników, a nie dla takich jak on. Pokłócili się nawet o tamten pucz sprzed dwóch dekad i o rewolucję, która doprowadziła do obalenia wojskowej junty. Pablo stwierdził, że po rewolucji wszystko pozostało po staremu, że ofiara i krew, tych którzy zginęli z rąk policji, niczemu nie posłużyła. – To nic nie dało, bo nie mogło nic dać. Na rewolucjach zyskują jedynie szumowiny, podszywające się pod obrońców ludu. Tak było od początku historii, ale my nie chcieliśmy o tym pamiętać – zżymał się Pablo. – Spójrz na naszych rodaków, którzy przyjeżdżają tutaj do pracy. Sama miernota i łajdactwo… Ten świat nie należy już do nas, zrozum to wreszcie. Joaquin nie potrafił pogodzić się z tym, co mówił Pablo. Gorycz, którą wylewał z siebie starzec burzyła mu obraz kraju, za którym tak tęsknił, a który według Pabla istniał jedynie w jego pamięci. Joaquin otworzył oczy. Światło, mimo że słońce pochylało się już nad wzgórzami, było jasne i ostre. Roberto i Fernando wyprowadzali z boksów po przeciwnej stronie cyrkowego placu dwa ostatnie słonie. Szare kolosy potykały się o łańcuchy, którymi powiązane miały nogi. Kiwały przy tym nerwowo głowami i czujnie obserwowały poczynania podpitych mężczyzn. Joaquin wiedział, jak bardzo zwierzęta boją się pchnięć bosakami, któ-

rych ci dwaj im dzisiaj wyjątkowo nie szczędzili. Znał te słonie od wielu lat, znał je od czasu, kiedy właściciel cyrku kupił je w jednym z hiszpańskich ogrodów zoologicznych. Te dwie samice miały na imię Guapa i Linda. Parę tygodni temu to właśnie Linda zadeptała starego Pabla. Roberto i Fernando skończyli swoją robotę i klnąc, zatrzaskiwali teraz skoble przy platformach. Joaquin zastanawiał się ile ci faceci mogą mieć lat. „Osiemnaście? Dwadzieścia?”, myślał. On sam miał niewiele więcej, kiedy w ładowni portugalskiego trawlera dobijał do portu w Lizbonie, a potem pociągiem jechał do Niemiec, gdzie kolega z uczelni obiecał mu pracę w biurze

projektów… Ale pracy wtedy nie było. Nie było też mieszkania, ani niczego. W obozie dla uchodźców poznał Pabla. To on namówił go na ten cyrk. – Praca ze zwierzętami jest przyjemniejsza niż z ludźmi. Słoń cię nie zdradzi, nie zrobi ci świństwa… – powiedział już w ciężarówce, którą jechali do Schwarzwaldu. Joaquin leżał z półprzymkniętymi powiekami. Palił papierosa i próbował wyobrazić sobie Lindę, zrywającą łańcuch i rozdeptującą legowisko, w którym spał stary Pablo. „Przecież to niemożliwe”, myślał. „Linda, ciągnąc łańcuch przednią prawą nogą, podcięłaby sobie lewą tylną”. Słońce zaszło za chmury i Joaquin poczuł na ramionach chłód. Podniósł się i wolnym krokiem obszedł namiot. Rozplątał rzemienie i poopuszczał na noc brezentowe zasłony zwinięte nad wejściem. Jeszcze raz sprawdził zamki w boksach, w których stały zebry, lamy i kuce. Potem przez chwilę patrzył na afrykańskie świnki, które pochrapywały przez sen jak dzieci… Wychodząc pomyślał: „Jak to dobrze, że transport mniejszych zwierząt odchodzi dopiero jutro. I że dziś w nocy wyjadą stąd te przeklęte słonie”. Kiedy mijał baraki z toaletami, drogę zastąpił mu Fernando.

13

Chłopak był wyższy do niego i z pewnością silniejszy. Joaquin spróbował go ominąć, ale Fernando przytrzymał go za ramię. – Ty naprawdę myślisz, że któryś z nas to zrobił? – zapytał. Joaquin się nie odezwał. – Ale po co mielibyśmy go zabijać? – ciągnął Fernando. – Żeby odebrać mu słonie? Przecież od roku było wiadomo, że Helmuth sprzeda wreszcie ten cały burdel, a nowy właściciel wywali z roboty przynajmniej połowę ludzi… Pablo był za stary, a jeśli nawet upierałby się, żeby zostać, to wcześniej czy później i tak któryś ze słoni zrobiłby z niego marmoladę. Sam wiesz w jakim był stanie. Przecież on już od trzech lat nie trzeźwiał. – Wiem… – przerwał mu Joaquin. – I wiem też, że on was nakrył, jak okradaliście kasę. I że

chciał to zgłosić… – Co ty mówisz, człowieku? – chłopak cofnął się o krok. Joaquin zapalił papierosa i wypuścił z płuc dym prosto tamtemu w twarz, a potem odwrócił się i zaczął zsuwać w kierunku rzeki. Słyszał jak chłopak mu grozi, jak wyśmiewa go, i jak w chwilę później namawia, żeby napili się razem wina, bo przecież to już koniec pracy w tym cyrku, i być może nigdy więcej się nie zobaczą. Joaquin nie miał jednak ochoty ani na rozmowę, ani na wino. Kiedy upewnił się, że Fernando zawrócił, usiadł na trawie. Czuł teraz zapach nocy, taki sam jak w dzieciństwie: zapach rzeki, żywicy i ziół… I wtedy w tych ciemnościach zobaczył Pabla, który dopijał właśnie swoją ostatnią w życiu butelkę whisky. „Daj im spokój”, powiedział nie odwracając się do Joaquina, „Jaka to dla ciebie i dla świata różnica, czy to był wypadek czy morderstwo? Czy to oni, czy to ja sam siebie zabiłem? Mówiłem ci już, że świat, w którym jest jeszcze miejsce na przyzwoitość, dobroć prawdę i sprawiedliwość, istnieje jedynie w twojej wyobraźni”. Joaquin obserwował księżyc, który wyszedł zza wzgórz i teraz szybko piął się w górę. Patrzył na plamy, którymi był pokryty i pomyślał, że kiedy dwadzieścia lat temu schodził pod pokład tamtego cuchnącego rybami kutra, księżyc wyglądał dokładnie tak samo.

POZIOMO . Wąż – symbol apteki . Biały, noszony przez farmaceutę . „…… już tutaj nie mieszka” . Jedna drugą myje . Europejska stolica . Środek przeciw bólowy też odurzający . Lipnicka . jeden ze znaków drogowych – nakazujących . Kupisz go w aptece . Na skręcona kostkę . Na ranę . Dobry lub uciążliwy – a trudno go zmienić . Jak w piosence – jeden niepodobny do drugiego . dowcip

PIONOWO . Miasto z „najsłynniejszym” dworcem kolejowym . Bryła idealna . Część meczu tenisowego . Ściśle chroniona górska roślina lecznicza . W chowanego lub w berka . Trudna do rozgryzienia – nie tylko w owocach . imię Grechuty . Miś z klapniętym uszkiem . „materiał” na obrączkę . przyrządzany z ziółek . np.: Babuni . makieta, imitacja . na opatrunek – elastyczny lub dziany . stromy . bolesny, na palcu lub stopie . porządek

Rozwiązanie krzyżówki prosimy przesłać na adres redakcji: „Riviera SOPOT”, ul. Kościuszki 61, 81-703 Sopot lub mailem: redakcja@rivierasopot.pl. Wśród czytelników którzy do 23 marca nadeślą prawidłowe rozwiązanie krzyżówki rozlosujemy 15 atrakcyjnych nagród ufundowanych przez sieć aptek Dbam o Zdrowie. Do wygrania czekają zestawy kosmetyków.


14 opowiadanie, felieton

www.riviera24.pl

Mirosław Stecewicz, Leon Korn

Przygody na wyspie Umpli Tumpli Uśmiech foki i loki

Z

iózio i Funio wybrali się na daleki spacer brzegiem morza. Szli i szli, aż doszli do Dziwnego Miejsca. Była to jakby klatka zbudowana z promieni słonecznych. Zamiast podłogi znajdowała się w niej gruba warstwa czystego, żółciutkiego piasku. Na tym piasku leżała Foka. Chłopcy nie wiedzieli, że miejsce, w którym się znaleźli jest Dziwne. Dlatego bardzo się zdziwili. Nie tyle widokiem Foki,

których na wyspie Umpli Tumpli jest sporo i wszystkie lubią wylegiwać się w cieple słonecznych promieni. Zdumiał ich jej wygląd i zachowanie. Foka miała na głowie loki i uśmiechała się całą paszczą. – To niemożliwe! – wykrzyknął Ziózio, zbliżając się do Dziwnego Miejsca i pochylając nad Foką. – Foka, która się śmieje! Nikt w szkole mi nie uwierzy, kiedy o tym powiem. – Uśmiech, jak uśmiech – powiedział Funio, również nachylając się nad uśmiechniętą Foką. . – Loki! To jest dziw! Kto widział na świecie Fokę z lokami?

Oglądali niezwykłe zwierzę ze wszystkich stron. A Foka leżała w tym samym miejscu, uśmiechała się, a od czasu do czasu potrząsała pięknie zakręconymi lokami.. . – Śmiejąca się Foka! – nie przestawał się dziwić Ziózio. – To coś niesamowitego! – Loki są bardziej niesamowite – stwierdził Funio. – Loki Foki! Kto by pomyślał! – Głupi jesteś! – denerwował się Ziózio. – Loki Foki, to nic. Uśmiech Foki, to jest coś! I zaczęli się kłócić. Czerwoni ze złości krzyczeli coraz głośniej. Ziózio wołał: „Uśmiech Foki!”

Sopockie co nieco

Motyl w cieniu PRL-u

Wojciech Fułek

W

ielokrotnie zastanawiałem się, jak wyglądałby Sopot, gdyby nie

długi cień PRL-u, rzucany m.in. za sprawą blokowisk na nasze miasto. Niestety, nie dowiem się tego nigdy. Jeden z moich przyjaciół, architekt, obliczył, że przykładowo na osiedlu Przylesie aż  procent mieszkańców zmieściłoby się w domkach jednorodzinnych, bliźniakach i szeregowcach, zlokalizowanych na miejscu bloków. Potrafię sobie wyobrazić Sopot z osiedlami takimi jak Brodwino, zabudowanymi małymi domkami w stylu angielskim, każdy z malutkim, jednak własnym ogródkiem. Nie rozumiem natomiast, jak można było przed laty

podjąć decyzję o lokalizacji bloków w centrum kurortu, w sąsiedztwie zabytkowych willi i kamienic – dla mnie była to architektoniczna zbrodnia, popełniona w majestacie socjalistycznego prawa. Z tym architektonicznym balastem peerelowskiej przeszłości będziemy niestety zmagać się jeszcze wiele lat, prawdopodobnie do momentu, kiedy bloki z wielkiej płyty same zaczną się kruszyć. Prawdopodobnie dla Sopotu nie będzie to katastrofą, ale są przecież w Polsce całe miasta-blokowiska, które same sobie nie poradzą z tym problemem.

A Funio: „Loki Foki!”. Nagle spojrzeli jeden na drugiego i zamilkli. A potem przerażeni usiedli na piasku. – Funiu! – wyszeptał Ziózio. – Czy wiesz, co się z tobą stało? Jesteś łysy, jak kolano. Funio przeciągnął dłonią po nagiej skórze czaszki. – Z tobą nie lepiej – westchnął. – Nie masz na głowie ani jednego włoska. – Jak to możliwe, żeby wyłysieć tak nagle? – szeptał coraz bardziej przerażony Zziózio. – Co z nami będzie? Co powie Ciocia Titli, jak nas zobaczy? W szkole wszystkie dzieci będą się z nas śmiały.

Funio nie odpowiedział. Nadal patrzyli jeden na drugiego i nie wiedzieli, co ze sobą począć. Tymczasem Foka miała widocznie dosyć ich towarzystwa, bo podniosła się leniwie i podreptała w kierunku morza. Ale kiedy tylko opuściła Dziwne Miejsce, zmieniła się nie do poznania. Z jej paszczy zniknął uśmiech, a głowę pokryła równa, gęsta sierść. W niby-klatce z promieni słonecznych pozostały po niej ufryzowane loki. Wisiały w powietrzu, jak karnawałowy balonik, uwięziony na sznurku. – Już wiem! – wykrzyknął Ziózio. – Rozumiesz, Funiu? W tym

Dziwnym Miejscu temu, kto się śmieje, wyrastają na głowie loki. A ci którzy się kłócą stają się łysi. – W takim razie – zastanowił się Funio, – jeśli wyjdziemy z tego Miejsca, powinniśmy odzyskać nasze czupryny. I tak się stało. Opuścili klatką i pomaszerowali dalej. Ziózio ze zwichrzoną jasną czupryną, a Funio z krótko przystrzyżoną ciemną szczotką włosów. Zaś w Dziwnym Miejscu, obok loków pozostały błyszczące w słońcu dwie różowiutkie łysiny, bez jednego włoska.

A może, tak jak we wschodnich landach niemieckich, sprawa rozwiąże się sama – bloki opustoszeją, bo ich mieszkańcy nie zechcą już w nich mieszkać? Tylko gdzie nasi „blokersi” się przeniosą? Może do trzech milionów obiecanych mieszkań, które stały się już przedmiotem kabaretowych żartów? Sopot przez pół wieku bronił swojej legendy, tradycji i tożsamości. Mimo odniesionych ran bronił niezależności skutecznie, pozostając przez dekady kolorowym motylem na tle szarej rzeczywistości PRL-u. Blizny jednak pozostały i przez wiele lat przyjdzie nam jeszcze zmagać się ze spuścizną „słusznie minionego okresu”, choć z tą materialną nasze miasto pewnie da sobie radę. Gorzej z infekcją „peereliozy”, z którą każdy z nas musi poradzić sobie sam.

Czy chcę tego, czy nie – jestem dzieckiem PRL-u. W peerelowskim państwie się urodziłem, wychowywałem, chodziłem do szkół, ukończyłem studia, pracowałem, założyłem rodzinę (wtedy jeszcze nazywało się to „podstawowa komórka społeczna”). Jakimś cudem udało mi się zachować niezależność myślenia i zdrowy rozsądek. Nie czuję się kombatantem podziemia, choć nie byłem też bierny i coś tam, na miarę swoich możliwości, próbowałem robić. Dziś jednak, zamiast bez końca powracać do minionych zdarzeń, wolę myśleć o przyszłości, nie tylko swojej, ale i mojego miasta. Pamięć jest ważna, ale nie można zapominać, że żyjemy w teraźniejszości, kreując przyszłość. Może dlatego nad pisanie i lekturę kuriozalnych raportów z przeszłości, przedkładam pisanie i czytanie

książek o naszej historii, także tej sopockiej. Każdy żywy organizm bardziej potrzebuje światła, niż mroku. Ta zasada przekłada się również na organizm miasta. Kurort, jakim jest Sopot, powinien być skąpany w słońcu, a nie w cieniu. Zwłaszcza, jeśli ten cień jest aż tak posępny.

Manuela Gretkowska w Sopocie

Chciałabym, żeby Partia Kobiet była w Polsce niepotrzebna Maugo Domańska Iwona Wrońska

fot. kmz

2

Manuela Gretkowska w nowej roli – liderki Partii Kobiet

4 lutego, sobotnie południe. Aula Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Sopocie jest szczelnie zapełniona, głównie kobietami, ale widać też mężczyzn i kilkoro dzieci. Z pięcioletnią Zosią przyszła aktorka Marta Kalmus. Zaczyna się spotkanie z Manuelą Gretkowską, pisarką, ale tutaj liderką Partii Kobiet i ruchu społecznego Polska jest Kobietą. Zgromadzone osoby to w większości uczestniczki tej inicjatywy. Ich liczba w Trójmieście przekracza , a z każdym dniem przybywają nowe osoby.

Manuela Gretkowska mówi o drastycznej dyskryminacji kobiet w Polsce i o jej dramatycznych kosztach indywidualnych i społecznych, o obudzonej sile i energii kobiet, o założeniach ruchu i partii, o programie. Z sali padają pytania. – Skąd pomysł stworzenia Partii Kobiet? – Pomysł powstał z tego, że Polska jest kobietą, ale w obecnej sytuacji za parę lat ma szansę stać się femme fatale Europy. Jest ostatni moment, żeby to zmienić, wchodząc do parlamentu. Nie obiecuję, że to będzie za rok. Obiecuję, że przez przemiany ekonomiczne znajdą się środki, m. in. na zasiłki. Potrzebne są pieniądze na konieczne reformy. W Polsce te reformy zostały po-

rzucone (powołuje się na raport z „The Economist”). Aby mieć środki na przeprowadzenie reform potrzebny jest wzrost PKB na poziomie przynajmniej  proc. (taki mają Słowacja, Litwa, Estonia). Przy obecnym tempie rozwoju gospodarczego, jest całkiem realne, że w ciągu paru lat przegonią nas Bułgaria i Rumunia. Powstanie Partii Kobiet to nie tylko efekt złych nastrojów, lecz także pochodna pomysłów rządu na traktowanie kobiet. Kwestia kobiet jest realizowana w sposób katastrofalny. Rząd polski otrzymał z Komitetu ONZ ds. Eliminacji Dyskryminacji Kobiet instrukcje, dotyczące nierównego traktowania kobiet – podobne w przeszłości dostała RPA za dyskryminację czarnoskórych obywateli. – Dlaczego nazwa Partia Kobiet? – pyta jedna z uczestniczek spotkania. – „Partia” w demokracji to zachęta do działania, „Kobiet” bo chce aktywizować kobiety w polityce – tłumacz Gretkowska. – Polska ma  miejsce na świecie pod względem ilości kobiet

Autor jest wiceprezydentem Sopotu, poetą i scenarzystą, obecnie wspólnie z Romanem Stinzigiem przygotowuje książkę zatytułowaną „Kurort w cieniu PRL-u – Sopot 1945–89”.

w parlamencie. Rządzą mężczyźni, a potencjał kobiet nie jest wykorzystywany. Mężczyźni w parlamencie żyją ideologią i często zgodnie z nią głosują. Kobiety to emocje i konkretne, codzienne życie. A pomysł stworzenia Partii Kobiet, to zapałka rzucona na benzynę emocji. – Gdzie można zobaczyć program partii? – Deklaracja programowa znajduje się na naszej stronie internetowej www.polskajestkobieta.org. Wypowiedź pani Krystyny z Gdyni: – Chcę pani powiedzieć, Manuelo, że w tak krótkim czasie bardzo dużo pani osiągnęła. Tyle lat mężczyźni nami rządzą. Uwielbiam mężczyzn, ale czas, żebyśmy się obudziły. Dobrze, że jest tu tyle młodych osób, które na szczęście jeszcze nie wyjechały z kraju. Po tych słowach rozległy się brawa. Brawa dla pani Krystyny. Brawa dla Manueli. Brawa dla kobiet. I dla mężczyzn rozumiejących kobiety.


sport 15

Nr 3(12) marzec 2007

Sopot. Żywe maskotki w Parku Gdynia. Międzynarodowy Festiwal Filmów i Programów Sportowych Południowym

Alfi i Kiara, czyli państwo Kucykowie

Mazurenko nagrodzony Bartek Sasper

W

dniach od 17 do 19 lutego w Warszawskim Centrum Olimpijskim PKOL odbywał się Międzynarodowy Festiwal Filmów i Programów Sportowych. O nagrody w ośmiu kategoriach rywalizowało

158 produkcji filmowych z 34 krajów. Wśród laureatów znalazła się polska produkcja autorstwa Igora Mazurenko, twórcy gdyńskiej firmy Mazurenko Armwrestling Promotion Vendetta. Gdynianin otrzymał Nagrodę Główną w kategorii Programy Sportowe za cykl reportaży poświęconych zawodowemu siłowaniu na ręce. Każdy odcinek stanowi relację z najważniejszych

walk, które odbywają się w Europie, Azji i Ameryce. Mazurenko w finale pokonał mi. in. produkcje telewizyjne „Ring wolny” (telewizja N Sport), „Clip” (telewizja Polsat Sport), „Multiliga +” (telewizja Canal+) oraz „Pełnosprawni” (telewizja TVP). Jury, w którym zasiadali m. in. Daniel Olbrychski, Jerzy Gruza, Janusz Zaorski, Ewa Kasprzyk oraz przedstawiciele Polskiego

Komitetu Olimpijskiego, ogłosiło werdykt podczas uroczystej gali w stołecznym Centrum Olimpijskim. Gościem honorowym festiwalu był profesor Franco Ascani, prezydent Światowego Festiwalu Filmów i Programów Sportowych w Mediolanie. więcej na stronach: www.riviera24.pl www.sportfilmfestival.pl

Sopocka szansa na ekstraklasę Jacek Noetzel

Dla wielu maluchów spotkanie z Kiarą i Alfim stanowi większe przeżycie, niż spacer po molo, czy zabawa na plaży.

N

azywają się Kiara i Alfi. Są nieduże – niewiele ponad metr wzrostu. Lubią dzieci, bez protestu pozwalając maluchom siadać sobie na grzbietach. Lubią też pieszczoty i chętnie pozują do zdjęć. Kiara ma 7 lat, Alfi 4. Oba to już dorosłe konie, a raczej ze względu na niepokaźny wzrost – kuce. Zarówno klaczka jak ogierek miały niewesołe dzieciństwo. Ich pierwsi właściciele nie byli, mówiąc popularnie „koniarzami”. Nie wiedzieli, jak należy postępować z kucykiem, jak go karmić, jak oswoić. Kiedy pani Grażyna Neubauer (dyplomowany instruktor jazdy konnej) zdecydowała się na ich zakup, Alfi cierpiał na chorobę skóry i wcale nie wyglądał tak przystojnie jak obecnie. Miał ogromną nadwagę i był tak złośliwy, że właściciele bali się do niego zbliżać. Aż trudno uwierzyć, że to ten sam kucyk, który dziś pozwala się głaskać setkom dzieci i stanowi jedną z najmilszych maskotek Sopotu. Podobnie wyglądała historia Kiary. Kucyk miał niemiłe przejścia z psami i kolizję z rowerem. Kiara kulała na dwie nogi, niepodobna było wyobrazić jej sobie jako wierzchowca dla najmłodszych. A jednak się udało i konik w każdej sytuacji zachowuje stoicki spokój. – Nasze kucyki w tym roku już trzeci sezon z rzędu będą

O

d kilku lat widać w Polsce wyraźny wzrost zainteresowania żeglarstwem. Dzięki sukcesom naszych reprezentantów na międzynarodowych arenach i medalom w mistrzostwach świata, wywalczonych przez Przemka Miarczyńskiego i Mateusza Kuśnierewicza w igrzyskach olimpijskich, żeglarstwo staje się powoli naszym sportem narodowym. Coraz częściej dzieci i młodzież zaczynają żeglarską przygodę w klubach i szkółkach żeglarskich. Elitarna do niedawna dyscyplina sportu staje się coraz łatwiej dostępna. Sopot usytuowany w sercu ogromnej aglomeracji stał się w ostatnich latach ważnym ośrodkiem żeglarstwa plażowego. Jest to dyscyplina sportu, która nie potrzebuje portu ani mariny, zawodnicy doskonale radzą sobie, wypływając na wodę bezpośrednio z plaży, niejednokrotnie pokonując duży przybój. Formami żeglarstwa plażowego, które najlepiej sprawdzają się w takich warunkach są katamara-

Walory specjalistyczne szkoły Sopockie Gimnazjum nr , w którym prowadzone są szkolenia w zakresie katamaraningu, posiada ku temu świetne warunki – bliskość klubu żeglarskiego, pływalni, plaży, baza szkolna, to tylko najważniejsze jej atrybuty. Ostatnio, ze względu na znaczny wzrost zainteresowania żeglarstwem i świetne walory specjalistyczne szkoły, pojawiła się możliwość utworzenia sportowej klasy gimnazjalnej o profilu żeglarskim.

Młodzież ze szkółki katamaranów Navigo

będzie zaletą bardzo pomocną w dalszej nauce, ale nie będzie koniecznym warunkiem do przyjęcia do gimnazjum. Uczeń mający doświadczenie zawodnicze lub rekreacyjne będzie mógł rozwijać swoje żeglarskie umiejętności poprzez zindywidualizowanie programu nauczania. Natomiast uczeń stawiający pierwsze kroki będzie miał możliwość poznania czym jest żeglarstwo, nauczenia się żeglowania i poznania wszystkich aspektów z nim związanych.

Zasady rekrutacji Rekrutacja do klasy żeglarskiej nie wymaga specjalnych testów sprawnościowych, oprócz umiejętności pływania oraz zaświadczenia lekarskiego o braku przeciwwskazań do uczestnictwa w zajęciach. Przy rekrutacji doświadczenie żeglarskie ucznia

Organizacja zajęć

fot. Navigo

Bartek Sasper

spacerować po Sopocie, sprawiając swym widokiem radość dzieciom, oczywiście, jeśli planów nie pokrzyżuje nam przebudowa dolnej części miasta – mówi z niepokojem pani Grażyna – Dla wielu maluchów spotkanie z Kiarą i Alfim stanowi większe przeżycie, niż spacer po molo, czy zabawa na plaży. Żywe zwierzę jest nieporównanie ciekawsze od gumowego zamku do skakania, czy taranujących się elektrycznych samochodzików. Zwłaszcza, że panie Grażyna Neubauer i Dorota Sadowska (dyplomowany pedagog) oprowadzające kucyki, potrafią niezwykle ciekawie opowiadać o ich zwyczajach, wprowadzając dzieci w świat końskiego życia. Jazda konna wywiera niezwykle pozytywny wpływ na organizm człowieka, zwłaszcza małego dziecka. Pobudza krążenie krwi, wzmacnia układ oddechowy, hormonalny, mięśniowy i stawowy, znakomicie działa na nerwy. Rytmiczny, lekko kołyszący ruch konia stwarza poczucie ciepła, jest przez jeźdźca odczuwane jako coś ciepłego, miłego. Łagodzi charakter, przynosi radość. Jest to z pewnością jedna z najatrakcyjniejszych form rekreacji i terapii. Przed wiekami koń był najlepszym towarzyszem człowieka. Obecnie został w znacznej mierze wyparty przez psa. Warto chyba wrócić do starej tradycji. Kiara i Alfi już od wczesnej wiosny będą czekać na swych przyjaciół w sopockim Parku Południowym, tuż obok solanki.

ning i windsurfing. Sopocki ośrodek windsurfingu jest znany na całym świecie, a żeglujące tu katamarany stanowią najsilniejszy w Polsce ośrodek sportowy. Od wielu lat nasi żeglarze zdobywają laury na mistrzostwach Polski w różnych klasach katamaraningu. fot. Navigo

Fot. Grażyna Neubauer

Powstaje pierwsze w Polsce gimnazjum żeglarskie o specjalizacji katamaraningu

Jacek Noetzel (z lewej) na olimpijskim katamaranie Tornado

 osobowa klasa zostanie podzielona na dwie grupy po osób, które w okresie przewidzianym na zajęcia na wodzie – to jest we wrześniu, październiku, maju i w czerwcu – będą uczestniczyć w dwóch blokach treningowych po  godzin każdy ( godzin praktycznych tygodniowo dla ucznia). W miesiącach: listopad, grudzień, styczeń, luty, marzec, kwiecień uczniowie będą realizować zajęcia w grupie  osobowej w następujących blokach w ciągu tygodnia: zajęcia teoretyczne  godziny, zajęcia specjalistyczne w terenie  godziny. Uczniowie oprócz zajęć dotyczących żeglarstwa biorą

udział w zajęciach programowych wychowania fizycznego w wymiarze  godzin tygodniowo. Na koniec roku szkolnego uczniowie wezmą udział w tygodniowym obozie żeglarskim, szlifując bardzo intensywnie swoje umiejętności żeglarskie. Na program szkolenia żeglarskiego składają się zajęcia praktyczne na wodzie, czyli żeglowanie; zajęcia praktyczne w klubie, czyli praca przy sprzęcie; prace bosmańskie; zajęcia specjalistyczne, rozwijające sprawność specjalistyczną ucznia; zajęcia teoretyczne w formie wykładów i ćwiczeń oraz regaty szkolne. Autor jest żeglarzem, instruktorem, wielokrotnym medalistą mistrzostw Polski w klasach przygotowawczych, olimpijskich i morskich, mistrzem Polski na olimpijskim katamaranie Tornado i sędzią żeglarskim. Kontakt: Zespół Szkół Nr 3 w Sopocie, ul. Haffnera 55, tel. (058) 551-01-11, www.sportowa3.sopot.pl lub 0503114384; katamaran@ sopot.pl; www.katamaran.sopot.pl; Rekrutacja będzie miała miejsce w terminie od 1 marca do 13 kwietnia 2007 roku.


16 sport

www.riviera24.pl

Sopot. Nagrody rozdane

Przemek Miarczyński Żeglarzem Roku 2006

M

iędzynarodowa Federacja Żeglarska (ISAF) opublikowała swój najnowszy ranking. W windsurfingowej klasie olimpijskiej RS:X najwyżej z Polaków sklasyfikowani zostali zawodnicy Sopockiego Klubu Żeglarskiego Hestia Sopot: Marta Hlavaty i Przemek Miarczyński – oboje zajęli czwarte miejsce. Jest to najwyższa lokata polskich zawodników we wszystkich klasach żeglarskich. Dorównuje im tylko Katarzyna Szatyńska, która startując w klasie Laser Radial również zajęła czwartą lokatę. Podobnie jak ISAF także Polski Związek Żeglarski przyznał nagrody za najlepsze osiągnięcia sportowe oraz wspieranie polskiego żeglarstwa. Nazwiska zwycięzców ogłoszono na Targach Wiatr i Woda. Dominowali przedstawiciele windsurfingowej kadry olimpijskiej. Żeglarzem Roku  został Przemek Miarczyński (SKŹ Hestia Sopot), brązowy medalista Mistrzostw Świata RS:X w Torbole. Tytuł Żeglarki Roku  przyznano Zo-

więcej zdjęć na: www.riviera24.pl

fot. SKŻ

Bartek Sasper

fii Klepackiej (YKP Warszawa) ( m w Mistrzostwach Świata w klasie RS:X), Trenerem Roku  został Paweł Kowalski za wyniki sportowe zawodników kadry w olimpijskiej klasie RS:X Naroda Dziennikarz Roku  przypadła reporterowi TVP Gdańsk, Janowi Lindnerowi, który otrzymał ją za promowanie żeglarstwa w mediach oraz cykl odcinków szkoleniowych dla początkujących deskarzy z udziałem kadry olimpijskiej PZŻ, realizowanych na sopockim akwenie. Doceniono także wysiłki sopockiej firmy ERGO Hestia, która zwyciężyła w kategorii Mecenasa Żeglarstwa. Tytuł ten Hestia otrzymała za wspieranie windsurfingu polskiego i zapewnienie warunków do optymalnego szkolenia zawodników. Pozostałe wyróżnienia to: Sponsor Roku , który za nieustanne wspieranie przygotowań olimpijskich kadry PZŻ przypadł General Motors Poland, oraz Organizator Imprezy Roku  dla MKŻ Arka Gdynia za organizację Mistrzostw Europy w olimpijskiej klasie Laser.

Gdańsk. Coalition Wysokie Loty w centrum miasta

Sopot. Prokom Trefl znowu wygrywa

Święto sportów ekstremalnych

Koniec kłopotów mistrza Andrzej Stanisławski

Bartek Sasper

2

4 lutego na Targu Węglowym odbyła się II edycja największego święta sportów ekstremalnych na Pomorzu – Coalition Wysokie Loty Gdańsk 2007. Po ubiegłorocznym sukcesie imprezy, tegoroczne Wysokie Loty zostały przeniesione z bastionu „Żubr” do centrum miasta. Gdańska architektura w połączeniu z feerią świateł nadała

całemu wydarzeniu niepowtarzalnego kolorytu. Główną atrakcją wieczoru były loty na motocyklach crossowych – niektórzy zawodnicy osiągali wysokość  piętra. W imprezie wziął udział wicemistrz świata Czech Libor Pobmol, który oniemiałym z zachwytu widzom zaprezentował kilka ze swoich niezwykłych backflipów. W Gdańsku gościł również najlepszy polski zawodnik FMX, Bartosz Ogłaza z Diverse Extreme Team. W konkursie Jibbing Jam wystąpili najlepsi polscy pro-snow-

boarderzy, którzy wraz z „Cruzers Snow Tour” walczyli o główną nagrodę wysokości  dolarów. Udział w zawodach wzięli także zawodnicy Diverse Extreme Teamu – Diana Sadłowski i Bartosz Rusin. Sportowym emocjom towarzyszyła muzyka na żywo – wystąpili m.in. Dj Cent i Dj Twister. W przerwie zagrał „Brahu”, który promował swoją najnowszą płytę „Wchodzę do gry”. Na zakończenie imprezy wystąpił radomski duet „Jamal”, znany za takich hitów jak Policeman i Tubaka. (bas)

Lotos na czele

K

oszykarki Lotosu Gdynia odniosły kolejny sukces w sobotę 10 lutego wysoko zwyciężając SMS Łomianki 88

do 44. Po tym zwycięstwie gdynianki są samodzielnymi liderkami Ford Germaz Ekstraklasy. O dwa punkty wyprzedzają głów-

nego rywala – Wisłę Kraków, która ma jednak do rozegrania zaległy mecz z Dudą Leszno. (as)

Jednak nie popłynie

K

apitan Roman Paszke zrezygnował na razie z rejsu dokoła świata. Powodem jest ogromna ilość gór lodowych w okolicy przylądka Horn. Kapitan Paszke zamierzał na katama-

ranie „Bioton” pobić rekord samotnego opłynięcia kuli ziemskiej. Wynosi on 77 dni, 14 godzin, 18 minut i 33 sekndy. Należy do kobiety Ellen MacAthur. W zaplanowany rejs kapitan Paszke

9

, 10 i 11 lutego w Gdyni i Sopocie rozegrano turniej o Puchar Polski w koszykówce. Na starcie stanęło osiem najlepszych drużyn z Dominet Bank Ekstraligi. W finale spotkały się zespoły Prokom Trefl Sopot i Anwil Włocławek. Wydawało się, że mecz będzie formalnością. W DBE Prokom zajmuje pierwsze miejsce, Anwil ósme. A jednak mistrz z Sopotu nie obronił zdobytego przed rokiem pucharu, przegrywając z Anwilem 66 do 72. Jedyną pociechą dla kibiców mogło być zwycięstwo miejscowych tancerek w turnieju cheeleanderek. Piękne dziewczyny z Sopotu okazały się bezkonkurencyjne, już po raz trzeci zwyciężając w tej konkurencji. Do hali sportowej ludzie nie przychodzą jednak, aby oglądać popisy baletowe, lecz kibicować swej drużynie. Niestety Prokom

Trefl nie dawał im powodów do radości. Wyjazd 14 lutego do Barcelony w ramach rozgrywek Top 16 Euroligi zakończył się klapą. W Katalonii gospodarze łatwo wygrali w stosunku 92:73. Gdy więc w cztery dni potem w rozgrywkach ligowych Prokom Trefl z największym trudem pokonał Gipsar Stal Ostrów :, w Sopocie się zagotowało. Kibice ostentacyjnie przestali dopingować swoją drużynę. Do opinii publicznej docierały wieści, że w klubie źle się dzieje. Najpierw w świat poszły plotki o ręcznych przepychankach Donatasa Slawiny z Rashidem Atkinsem, po których ten pierwszy został zawieszony w prawach zawodnika. Potem trener Eugeniusz Kijewski wyrzucił z drużyny Justina Hamiltona, oraz zwolnił z pracy swego zastępcę, II trenera Jacka Winnickiego. To do reszty rozeźliło kibiców. Miejscowa prasa podsycała złą atmosferę. Pisano, że tylko właściciel klubu, Ryszard Krauze może uratować Prokom, rezyg-

nując z Kijewskiego i zatrudniając zagranicznego trenera. W takiej atmosferze drużyna wyjechała do Stambułu na kolejny mecz Euroligi. Tym razem z Efes Pilsen, z którym Prokom grał już osiem razy i tyleż razy przegrał. W dodatku w drużynie nie mógł wystąpić kontuzjowany Adam Wójcik. Tak więc wydawało się, że sopocianie skazani są na pożarcie. Tymczasem stało się coś niewiarygodnego. Po dwóch kwartach Prokom prowadził :. Na  minut przed końcem przewaga sopocian wzrosła do  punktów. W tym momencie nastąpił zryw Efesu. Amerykańskie gwiazdy Andrew Nicholas i Horace Jenkins doprowadziły do remisu :. Turecka publiczność szalała. Ale doping nie pomógł. W dogrywce lepsi okazali się zawodnicy znad Bałtyku. Wygrali : i całe spotkanie :. Warto dodać, że jest to w ogóle pierwszy w historii tryumf polskiej drużyny w koszykarskiej Eurolidze.

Rogowska na podium wyruszy być może jesienią. Na razie chciałby pobić rekord szybkości katamaranów na trasie Europa – USA. (as)

Z

awodniczka SKLA Sopot, Anna Rogowska zajęła trzecie miejsce w skoku o tyczce podczas prestiżowego turnieju w Doniecku. Z powodu kontuzji sopocianka pauzowała

przez niemal cały ubiegły sezon. Start w Doniecku to dopiero drugi występ po wielomiesięcznej przerwie. Rogowska uzyskała wynik 4.72 metry. Identyczny rezultat miała druga w tych zawo-

dach, Australijka Kym Howe. Zwyciężyła Rosjanka Jelena Isinbajewa bijąc halowy rekord wynikiem 4.93 metrów. (as)


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.