riviera_sopot_14_2007

Page 1

W numerze między innymi: Sopot. Ruszyła budowa tunelu Już za  miesięcy z Monciaka na molo będziemy mogli przechodzić bezkolizyjnie. Stanie się tak za sprawą, liczącego prawie sto metrów długości, tunelu drogowego. Przygotowania do jego budowy rozpoczęły się kilka miesięcy temu. Pod koniec kwietnia ruch na ulicy Grunwaldzkiej i Powstańców Warszawy został wstrzymany. Zamknięciu ulic towarzyszył festyn – uliczny happening w wykonaniu artystów Sopockiej Sceny Off De Bicz i koncert grupy Ikenga Drummers. Urzędnicy magistratu rozdawali samochody, niestety były to jedynie plastikowe zabawki. (as)

Gdańsk. EURO 2012

Cywilizacyjna szansa dla Pomorza Polska wraz z Ukrainą wygrała walkę o zorganizowanie mistrzostw Europy w piłce nożnej – EURO 2012. Za pięć lat, na stadionie Baltic Arena w Gdańsku będzie można obejrzeć cztery mecze mistrzostw, w tym jeden ćwierćfinałowy.

>> Więcej na s. 5

Pod koniec kwietnia organizacja Greenpeace ogłosiła raport, z którego wynika, że hałda fosfogipsów w gdańskiej Wiślince emituje toksyczne substancje. Do tej pory firma GZNF Fosfory – Ciech, która jest właścicielem hałdy, lekceważyła problem i protesty mieszkańców. Tymczasem statystyki są porażające. Według ekologów zapadalność na nowotwory w Trójmieście jest dwa razy wyższa niż średnia krajowa, a w gminie, w której leży Wiślinka – nawet trzy razy ją przewyższa. Greenpeace domaga się natychmiastowego zaprzestania emisji rakotwórczych substancji i zamknięcia hałdy. Fosfory, które zatruwają okolicę od  lat, powinny także na własny koszt rewitalizować Wiślinkę. (bs) >> Więcej na s. 3 Raport Greenpeace dostępny na stronie: www.greenpeace.org

rep. KFP

Gdańsk. A jednak truje…

Wizualizacja stadionu Baltic Arena, który ma powstać w gdańskiej dzielnicy Letniewo

Krzysztof M. Załuski W ciągu trzech lat w gdańskiej dzielnicy Letniewo powstanie nowoczesny stadion, który pomieści  tysiące widzów. Aby go wybu-

dować trzeba będzie wysiedlić ponad  właścicieli ogródków działkowych. Jako rekompensatę działkowicze otrzymają miejsce pod nowe ogródki (planowana lokalizacja to Krakowiec nad Martwą Wisłą) lub  tysięcy złotych tytułem odszkodowania. Początek budowy stadionu planowa-

ny jest na listopad bieżącego roku, zakończenie w roku . Prace przygotowawcze mają się rozpocząć już za dwa, trzy miesiące. Stadion, z lotu ptaka, będzie przypominał olbrzymią bryłę bursztynu. Jego koszt może przekroczyć sto milionów euro. >>więcej na s. 10


2 kalendarium

1.05 2.05 2.05–30.09 3.05 3.05 4.05 5–6.05 5.05 6.05 6.05 7.05–31.12 7.05 7.05 7.05–29.06 7.05–31.12 7.05–30.07 7–11.05 8.05 8.05 9.05 9–27.05 9–13.05 10.05 12.05 12 – 13.05 14.05 15–16.05 18.05

18.05 18.05 18.05 21.05 22.05 23.05–17.06 25–27.05 26.05 27.05 28.05 29.05 29.05 30.05–24.06 31.05

II Koncert Jubileuszu 25-lecia Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot Drugi z cyklu sześciu koncertów uświetniających Jubileusz -lecia Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot odbędzie się  maja b.r. o godz. . w Sali Koncertowej Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot na terenie Opery Leśnej. Zaproszenie do udziału w koncercie przyjął wybitny wiolonczelista David Geringas. Całością dyrygować będzie Wojciech Rajski, obchodzący w roku bieżącym jubileusz -lecia pracy artystycznej. Patronat honorowy nad wszystkimi koncertami jubileuszowymi objęli: Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Kazimierz Michał Ujazdowski, Marszałek

Orkiestrada 2007 Prezydent Miasta Sopotu Jacek Karnowski, Przewodniczący Rady Miasta Wieczesław Augustyniak i Bałtycka Agencja Artystyczna bart zapraszają na obchody Rocznicy Konstytucji -go Maja w Sopocie. Przemarsze Orkiestr odbywać się będą o każdej pełnej godzinie od . do ..

III Międzynarodowy Festiwal Chóralny Mundus Cantat Sopot 2007 W dniach od  do  maja odbędzie się III Międzynarodowy Festiwal Chóralny „Mundus Cantat Sopot ”. Jest to impreza cykliczna, zapoczątkowana w . Festiwal rokrocznie gromadzi w Sopocie artystów z całego niemal świata, prezentujących zróżnicowane style muzyczne. W poprzednich edycjach udział wzięło ponad tysiąc uczestników z  krajów m. in.: Filipin, Bośni i Hercegowiny, Bułgarii, Kolumbii, Finlan-

„JETHRO TULL” w Operze Leśnej Bałtycka Agencja Artystyczna BART zaprasza  sierpnia b.r. o godz. . do Opery Leśnej w Sopocie na jedyny w Polsce koncert legendarnej brytyjskiej formacji Jethro Tull. W sierpniu  roku na prowincjonalnym festiwalu bluesa i jazzu w Subury wśród wielu znanych wykonawców pojawił się zespół, o którym mało, kto słyszał. Jego występ trwał niecałą godzinę. Ale owacjom nie było końca. W następnych dniach cała brytyjska prasa rockowa trąbiła o sensacyjnym debiucie, objawieniu i niezwykłym odkryciu.

Województwa Pomorskiego – Jan Kozłowski oraz Prezydent Miasta Sopotu – Jacek Karnowski. PFK Sopot pod batutą swojego założyciela Wojciecha Rajskiego zagra utwory Pawła Łukaszewskiego, Roberta Schumanna i Benjamina Brittena. Solistą będzie David Geringas – wybitny litewski dyrygent, wiolonczelista i profesor w klasie wiolonczeli w Hochschule fuer Musik Hannsa Eislera w Berlinie. Jego uczniowie to laureaci konkursów na całym świecie. Artysta regularnie koncertuje z najlepszymi orkiestrami z Berlina, Monachium, Paryża, Wiednia, Tokio i wielu innych w prestiżowych centrach muzycznych. Nagrodzony wieloma znaczącymi nagrodami muzyk ma w swoim repertuarze utwory powstałe od wczesnego baroku po współczesność.

Trasa: początek – spod Urzędu Miasta Sopotu, ulica T. Kościuszki, ul. Bohaterów Monte Cassino, Molo.

W programie koncertu znajdą się następujące utwory: P. Łukaszewski – Sinfonietta per archi R. Schumann – Koncert wiolonczelowy a-moll op.  B. Britten – Wariacje na temat Francka Bridge’a op.

Bilety w cenie  zł normalny,  zł ulgowy do nabycia: w kasach BART ul. Kościuszki , w systemie Ticket Online www.ticketonline.pl oraz na godzinę przed koncertem. Informacja i rezerwacja: tel. /-/; e-mail: bilety@sopot.pl

fot. kmz

1–3.05 1–6.05

Otwarcie sezonu turystycznego na molo – KMS Młoda sztuka ze zbiorów Galerii Piekary w Poznaniu – PGS Turniej Teatralny „Niebieskie Tarcze” – MDK „Kruche piękno” Chińska kolekcja ze zbiorów Museum für Angewandte Kunst Frankfurt – Muzeum Sopotu Otwarcie sezonu żeglarskiego – SKŻ Majówka z Off De Bicz – najnowszy repertuar teatrów pracujących przy Scenie Off de Bicz – Teatr na Plaży g. 17:00 Wojciech Staroniewicz Quintet – Molo g. 16:00 „Miłość ci wszystko wybaczy”, piosenki XX–lecia Międzywojennego Milonga Baltica – Molo „60 Lat Sopockiej Biblioteki 40 Lat Czytelni Naukowej” – wystawa jubileuszowa – MBP g. 12.00 – 17.00 Orkiestrada – przemarsz orkiestr Monciakiem. Pełny program na stronie 2 – BART g. 18.00 Msza Święta w intencji Ojczyzny – Kościół Garnizonowy, g. 19.30 złożenie kwiatów pod pomnikiem AK g. 17:00 zespół Daned – Molo Regaty katamaranów otwarcia sezonu – Navigo g. 17:00 zespół Hydro – Molo g. 19:00 esden_emiter voice_electronic duo – Dworek Sierakowskich g. 17:00 Sopocka Orkiestra Promenadowa – Molo „60 Lat Sopockiej Biblioteki” – MBP g. 17.00 Premiera „Legendy o Sopońce” – Teatrzyk Sopockiej Biblioteki Pacynka MBP g. 17.00 „Z Bajką Przez Świat” – gry i zabawy dla dzieci – MBP Filia 2 „Podstawy komputera” kurs dla seniorów i bezrobotnych – MBP filia 8 Galeria w Korytarzu „60 lat minęło” wystawa o bibliotece – MBP „Zabawa zaczyna się po 60–tce” wystawa Studentów Uniwersytetu Trzeciego Wieku – MBP Filia 5 „Czy poznajesz to miejsce?”, konkurs fotograficzny – MBP Filia 7 g. 17.30 „Tropami wczesnego osadnictwa” – wykład Aleksandry Szymańskiej– Bukowskiej – PTTK Sopot g. 20.30 DKF Kurort: „La Strada”, reż. F. Fellini – Kino Polonia Dzień Europy – Opera Leśna Katarzyna Szydłowska – malarstwo – Państwowa Galeria Sztuki Mundus Cantat Sopot 2007 (Międzynarodowy Festiwal Chóralny). g. 17.00 spotkanie z Marylą Hempowicz – MBP Filia 1 g. 11.00 Łysa Góra. Zawody rowerowe Inter Sport Family Cup 2007 – MOSIR „Pieśni według Schulza” spektakl muzyczny – Teatr na Plaży g. 17.00 „Z Bajką Przez Świat” gry i zabawy dla dzieci – MBP Filia 2 g. 9.00 i 11.00 Lekcja teatralna dla przedszkoli „Magiczna trupa Robinsona Bluesa” spektakl muzyczny – Teatr na Plaży g. 19.00 Koncert Jubileuszowy 25-lecia Polskiej Filharmonii Kameralnej – Sopot, Sala Koncertowa PFK, Opera Leśna w Sopocie – pełny program na stronie 2 – BART g. 18.00 „O Złote Pióro Sopotu” – rozstrzygnięcie konkursu poetyckiego i promocja antologii „Miejsce Obecności” 2007 – MBP Filia 7 g. 19.00 Biesiada Literacka z Radosławem Sikorskim – UM Sopotu g. 19.00 „Małpy Trzy” Kino Variatino – Teatr na Plaży g. 17.00 „Z bajką przez świat” głośne czytanie dzieciom – MBP Filia 2 g. 20.30 DKF Kurort: “Idol”, reż. T. Haynes – Kino Polonia g. 18.00 wystawa Anny Bem–Boruckiej i Macieja Klauznera – Dworek Sierakowskich g. 19.00 „Na wschodzie i zachodzie”, reżyseria: Marek Brand -Teatr na Plaży „Rajdowe Mistrzostwa Sopotu O Puchar Lotosu” – Automobilklub Orski g. 19.00 „Treny” – projekt muzyczno–poetycki – Dworek Sierakowskich g. 17.00 „Z Bajką Przez Świat” głośne czytanie dzieciom – MBP Filia 2 g. 18.00 „Obsesja dźwięku” – rozmowy przy kawie: słuchowisko na żywo – Teatr na Plaży g. 20.30 DKF Kurort: “A Hard Day’s Night”, reż. R. Lester – Kino Polonia Mistrzowie grafiki – wystawa w 75 rocznicę urodzin i 10 rocznicę śmierci R. Stryjca – PGS g. 18.00 „Biblioteka i ja” – rozstrzygnięcie konkursu literackiego – MBP

PFK Sopot pod batutą Wojciecha Rajskiego gra już 25 lat

godz. . – Msza Święta w intencji Ojczyzny w Kościele p.w. św. Jerzego oraz przemarsz uczestników uroczystości pod pomnik Żołnierzy AK w Sopocie

.–. – Gminna Orkiestra Dęta Gminy Gniewino; kapelmistrz: Waldemar Szczypior .–. – Orkiestra Dęta OSP w Rychwale; kapelmistrz Zbigniew Osajda

.–. – Reprezentacyjna Orkiestra Dęta Ziemi Puckiej; kapelmistrz: Ryszard Bizewski .–. – Orkiestra BEGAMA przy powiatowym Zespole Szkół nr  w Kościerzynie; kapelmistrz: Dariusz Wencki .–. – Orkiestra Morskiego Oddziału Straży Granicznej; kapelmistrz: Porucznik Jarosław Rywalski

dii, USA, Hiszpanii, Węgier, Szwecji, Łotwy. Tradycyjnie już przesłuchania oraz koncerty towarzyszące odbywać się będą w sopockich kościołach, natomiast na koncert finałowy, który odbędzie się w sobotę  maja o godzinie ., organizatorzy zapraszają wszystkich do Opery Leśnej. W tym roku, podobnie jak w poprzednich edycjach, chóry będą się zmagać

w trzech kategoriach muzycznych: muzyka sakralna, ludowa, gospel, jazz i spirituals. Będziemy mieli okazję wysłuchać również najmłodszych chórzystów, gdyż organizatorzy pokusili się o dodanie kategorii chóry dziecięce. Cała impreza zostanie ozdobiona paradą chórów na sopockim Monciaku, na którą zapraszamy w piątek  maja o godz. .. Wstęp na wszystkie imprezy jest bezpłatny.

Patronat nad projektem objęli Prezydent Miasta Sopotu, Wojewoda Pomorski, Marszałek Województwa Pomorskiego. Jury pod przewodnictwem dr hab. Waldemara Górskiego z Akademii Muzycznej im. St. Moniuszki w Gdańsku przyzna Statuetkę Sopockiej Mewy, nagrody pieniężne oraz dyplomy. Serdecznie zapraszam nie tylko melomanów i miłośników chóralistyki, lecz także tych wszystkich, którzy mają ochotę wziąć udział w wyjątkowym wydarzeniu! Dodatkowe informacje dotyczące tej i poprzednich edycji festiwalu można uzyskać na stronie internetowej www.munduscantat.sopot.pl.

(Przemarszom Orkiestr towarzyszyć będą podchorążowie z AMW w Gdyni)

Międzynarodowy Festiwal Chóralny „Mundus Cantat Sopot 2007 – uczta dla melomanów

W  roku, przez dwa tygodnie, członkiem zespołu był Tony Iommi, gitarzysta, który w rok później założył legendarny zespół heavy metalowy Black Sabbath. Jego jedyny występ z zespołem został zarejestrowany podczas koncertu „The Rolling Stones Rock’n’Roll Circus”, którego gospodarzem był słynny zespół The Rolling Stones. \W  roku z kolei, na jednym z koncertów grupy, za perkusją zasiadł Phil Collins, wokalista i perkusista grupy Genesis. Pochodzący z płyty The Broadsword and the Beast () utwór Cheerio stał się jednym z sygnałów muzycznych otwierających prowadzony w Programie III Polskiego Radia przez Piotra

Kaczkowskiego program „Mini Max”. Muzyka grupy była jedną z głównych inspiracji twórczych dla Grzegorza Ciechowskiego, lidera zespołu Republika. Zespół Jethro Tull zagrał już blisko  koncertów, odwiedzając ponad  państw świata, czterokrotnie gościł w Polsce – ostatni ich wy-

stęp w odbył się  maja  roku w poznańskiej Arenie. Bilety w cenie  zł,  zł,  zł,  zł do nabycia w kasach: BART ul. Kościuszki , - Sopot, tel. / -- lub , oraz w sieci Ticket Online www. ticketonline.pl

materiały prasowe

28.04–1.05 12.04–6.05 1–31.05 1–31.05

Bałtycka Agencja Artystyczna BART zaprasza

fot. kmz

Kalendarium imprez maj 2007 każdy czwartek g. 18.00 Czwartkowy Wieczór Muzyczny w Dworku Sierakowskich

pod patronatem Riviery

Legendarny zespół Jethro Tull wystąpi w sopockiej Operze Leśnej


z regionu 3

felieton

Nr 5(14) maj 2007

Prosto z piekła

Sopot

Wejście na molo znowu płatne

Kilimandżaro

K

ażdy zna tę białą czapę, niestety nie śniegu, na hałdzie trującego śmiecia. Nie ma nikogo, kto by jechał autobusem z Gdańska do Sobieszewa, żeby nie podziwiał tego widoku. Pokazują palcami, kontemplują, „Nasze Kilimandżaro!” mówią. Faktycznie, podobieństwo łudzące, choć skala jeszcze nie ta. Zatem: co zrobić z Kilimandżaro? Od lat pytają wszyscy chorzy na raka (Gdańsk słynie z największej w całym kraju zachorowalności na raka płuc, najgroźniejszego i niedającego się wyleczyć.) Nikt nie wie, dlaczego. Pewnie świeże powietrze morskie? Nie pytały tylko władze. Żadne i nigdy. Ani komuchy, ani wojskowi w stanie wojennym (pamiętam, że wojewoda gen. Cygan łaskawie pozwolił podwyższyć dozwoloną wysokość hałdy. W związku z tym niektórzy po dziś dzień nazywają ją Cygańską Górą). Solidaruchom też było to ganc egal. Ani ziębi, ani parzy.

J

ak co roku wraz z rozpoczęciem sezonu letniego dzierżawca sopockiego molo, Kąpielisko Morskie Sopot, postanowił przywrócić opłaty za wstęp. Od 28 kwietnia obowiązują następujące ceny biletów: normalny w niedziele i święta – 3,80 zł, ulgowy – 2,00, normalny powszedni – 3,00, ulgowy – 1,40, karnet 15 biletowy – normalny – 37,00, karnet 15 biletowy – ulgowy – 18,00, karta stała normalna na

odprowadzających truciznę. Na dole kąpią się luminarze i dostojnicy, na górze piękny park krajobrazowy, tak dzisiaj modny. A cóż może być bardziej modne od Kilimandżaro? I raczej park, niż sanatorium, jak radzą niektórzy. To ostatnie wymaga stałego gruntu, a Kilimandżaro dawno przerosło limity wysokości ustalone przez gen. Cygana i wciąż pnie się w górę. Więc niech oddają kasę turyści i podziwiają malowniczy pejzaż. Póki jest. Projekt poważny. Zrobić to, co w Czarnobylu. Sarkofag. Mauzoleum ku czci świętego śmiecia. Otoczyć je grubym betonem, wnikającym głęboko pod ziemię, żeby nie było przesięków. Orkiestra powinna grać właśnie o to! Wielka orkiestra świątecznej pomocy! Na samym topie. Gra warta świeczki, której płomień strzela prosto do nieba! Podpowiadam Owsiakowi, bo może on zapomniał, co najważniejsze. Lepiej likwidować przyczyny, niż hałaśliwie uprawiać filantropię skutków. Teraz nie zdąży, ale na przyszły rok jak znalazł. Ja nie mogę o tym zapomnieć. Znam górę fosfogipsów, gdy nie była jeszcze Kilimandżaro, czy Mt. Fosforex, bo i tak ją nazywają tubylcy. Znam ją jako jamę w ziemi po wyrobionej cegielni, wiele lat temu przepływałem obok kajakiem i zastanawiałem się, co to takiego... Jako znany dobroczyńca i nędznik, oba projekty dedykuję wszystkim zainteresowanym nieodpłatnie, ze wskazaniem jedynie moich praw autorskich.

1 rok – 106,00, karta stała ulgowa na 1 rok – 53,00, karta sezonowa normalna (dla mieszkańców Sopotu) – 34,00, karta sezonowa ulgowa (dla mieszkańców Sopotu) – 17,00, karta dla emeryta z Sopotu do roku 2009 – 12,00. Bilet ulgowy przysługuje dzie-

ciom i młodzieży do 16 lat, dzieci do lat 3 mogą wejść na pomost bez biletu. Bilet na statek białej floty nie upoważnia do bezpłatnego wejścia na molo. Ceny biletów są wyższe od zeszłorocznych o 10 do 30 gr. Jest to pierwsza od 4 lat podwyżka. (bs)

fot. kmz

Jacek Łaszcz

Tylko truje. Ludzie i tak wybiorą, bo księża na lekcjach religii ani Ojciec Dyrektor w Radiu Maryja nic zdaje się nie wiedzą o śmieciach. Nigdy o tym nie mówią, pewnie Pan Bóg wreszcie się zajmie i nastąpi ostateczne rozwiązanie kwestii śmieci. Więc co z nią zrobić? Wystrzelić w kosmos? Głupi żart. Nie uszczęśliwiałbym tym Kosmosu. W gazetach piszą, że brudy z hałdy płyną sobie do Martwej Wisły. Nawet wykopują kanaliki, żeby lepiej płynęły. Kłopot zdaje się z tym, że hałda jest eksterytorialna. Leży poza Gdańskiem, o miedzę, ale jego dzielnice zatruwa... Zresztą, czy to ważne, kto komu zatruwa? W końcu wszystkie śmieci są nasze… Jak zwykle, są dwa rozwiązania. Mówiąc po amerykańsku, plan A i plan B. Lub inaczej mówiąc, wersja poważna i niepoważna... Zacznę od projektu humorystycznego, bo jest tańszy i w sam raz na moje poczucie humoru. Należy zaprosić bosów obu zainteresowanych gmin, niech się wezmą pod rączki i solidarnie zdobywają nasze Kilimandżaro pod ostrzałem mediów. Równocześnie z obu stron powinny zdobywać górę zatrutego śmiecia rywalizujące z sobą ekipy: polarnika Kamińskiego z Jasiem Melą i himalaisty Michałka Kochańczyka. Ufundować wielką nagrodę Kilimandżaro. Kto pierwszy, ten lepszy... Trzeba też koniecznie zorganizować zdrowotne kąpiele błotne dla wytypowanych przez publikę luminarzy u wylotu kanalików

Podwyżka cen biletów

Gdynia

Open’er – Oj, będzie się działo!

J

uż tylko dwa miesiące dzielą nas od jednej z największych imprez muzycznych w kraju, jaką jest gdyński Heineken Open’er Festival 2007. 28 czerwca Babie Doły zapełnią się tysiącami fanów techno, rap, hip-hopu, ethno, bluesa, reggae, a następnego dnia – 29 czerwca, na płycie lotniska muzycy dadzą pierwsze koncerty. Festiwal będzie trwał trzy dni, do 1 lipca. Karnet na wszystkie koncerty, wraz z miejscem na polu na-

miotowym kosztuje 269 złotych. Bez noclegu o 20 złotych taniej. Bilety jednorazowe – 130 złotych. Kto chce, może je nabywać już dziś w punktach sieci Ticketpro, lub przez Internet: www.heinekenmusic.pl i www.alterart.pl. W Babich Dołach wystąpią artyści tej miary co brytyjska gwiazda muzyki hiphop, 22-letni Dizzee Rascal, francuski pionier muzyki techno – Laurent Garnier, jeden z najwybitniejszych zespołów światowych –

grupa Muse, czy też brytyjska formacja Freeform Five. Nie zabraknie również długo wyczekiwanych Beastie Boys i Björk. Na festiwal zaproszone zostały także polskie zespoły i soliści – m.in.: Car is On Fire, East West Rockers, Indios Bravos, Kombajn Do Zbierania Kur Po Wioskach, Łąki, Łan, Novik i Smolik. Z trójmiejskich zespołów warto wymienić Aptekę, Bassissters Orchestra i Pink Freud. (bs)

Nowe Centrum Biurowe

Z

początkiemkwietniaw Gdyni Redłowie wmurowano kamień węgielny pod budowę najnowocześniejszego w Trójmieście centrum biurowego pod

nazwą Łużycka Office Park. Będzie się ono składało z pięciu pięciopiętrowych budynków. Ich całkowita powierzchnia wyniesie 30 tysięcy metrów kwadratowych.

Pod ziemią znajdzie się parking na 700 samochodów. Inwestycja, której koszt oblicza się na 150 milionów złotych ma zostać zrealizowana do końca 2009 roku. (as)

Gdańsk

Nowa dzielnica w śródmieściu

W

ciągu najbliższych trzech miesięcy Urząd Miasta Gdańska zamierza ogłosić międzynarodowy konkurs na zabudowę pięciohektarowej działki w rejonie Targu

Siennego i Targu Rakowego. Przewiduje się tam nową siatkę ulic, domy mieszkalne, sklepy, biurowce. Tereny kolejowe, od Huciska do ul. Armii Krajowej znikną pod betonową płytą, któ-

ra również zostanie zabudowana. Dojazd do nowej dzielnicy ułatwi nowy przystanek SKM GdańskŚródmieście. Koszt inwestycji to 300 do 400 milionów euro.

Rektor i dziekan pomówieni fot. Monika Zboińska

Z

Mt. Fosforex czyli mauzoleum ku czci świętego śmiecia

Adres redakcji:

Wydawca:

81-703 Sopot, ul. Kościuszki 61 tel. (058) 555-73-76 redakcja@riviera24.pl www.riviera24.pl

PPHU RIVIERA SOPOT Gabriela Łukaszuk 81-703 Sopot, ul. Kościuszki 61

Redaktor naczelny: Krzysztof Maria Załuski tel. 0 668 17 77 63

początkiem kwietnia tygodnik „Wprost” podał, że rektor Uniwersytetu Gdańskiego prof. Andrzej Ceynowa, oraz dziekan Wydziału Filologiczno-Historycznego prof. Józef Włodarski byli w PRL agentami SB. Po ukazaniu się tej informa-

Dział reklamy:

Druk:

reklama@rivierasopot.pl

Polskapresse sp. z o.o. 80-720 Gdańsk, ul. Połęże 3

Niezamówionych materiałów redakcja nie zwraca, zastrzega sobie także prawo do ich redagowania. Za treść reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialności

nakład: 30 000 egz.

cji rektor zarzucił tygodnikowi kłamstwo. Oznajmił, że nigdy nie był agentem służb specjalnych, co stwierdził już podpisując oświadczenie lustracyjne. Ponieważ „Wprost” nie zamierza wycofać swych insynuacji, ani przeprosić rektora, profesor Ceynowa

poda redakcję do sądu. Profesor Włodarski przyznał, że na przełomie lat 1974/1975 miał kontakty z SB, ale na nikogo nie donosił i nie brał pieniędzy od bezpieczniaków. Rada Wydziału niemal jednomyślnie udzieliła mu wotum zaufania.


4 Gdynia

www.riviera24.pl

Dla każdego coś dobrego

Dla zabawy i dla zdrowia

Jak majówka – to tylko w Gdyni

Miasto przyjazne dzieciom

1 maja – Rodzinny Wtorek 13.00 – 19.00 godz. 13:00 – 13:15 Muzyka mechaniczna; powitanie Końjo godz. 13.15 – 13.45 Pokaz baniek mydlanych – I wyjście godz. 13:45 – 14:45 Stromski – koncert godz. 14:45 – 15:00 Teatrzyk dla dzieci – I wyjście godz. 15:00 – 15:30 Końjo – konkursy, animacje godz. 15:30 – 16:00 Pokaz baniek mydlanych – II wyjście godz. 16:00 – 17.00 Halina Frąckowiak – koncert godz. 17:00 – 17:15 Teatrzyk dla dzieci – II wyjście godz. 17:15 – 17.45 Pokaz baniek mydlanych – III wyjście godz. 17:45 – 18.00 Końjo- konkursy, animacje godz. 18:00 – 19.00 eM – koncert godz. 19:00 zakończenie imprezy 2 Maja 2007 – Młodzieżowa, Klubowa Środa 16.00 – 20.30 godz. 16:00 – 16:15 Marek Sierocki – powitanie godz. 16:15 – 16:30 Pokaz Barmański z degustacją godz. 16:30 – 17:15 DJ ERB (Soho) godz. 17:15 – 18.00 DJ-ski duet Funkenstein (Papryka) godz. 18:00 – 18:15 Pokaz Barmański z degustacją godz. 18.15 – 18.45 Pokaz Breakdance godz. 18.45 – 20.15 Kalwi i Remi – taneczne show i pokaz ognia godz. 20.15 – 20.30 Pokaz Barmański z degustacją i pokazem ognia, zakończenie imprezy

budowywany, po ostatniej wojnie, jak większość tego typu obiektów w Polsce, popadł w ruinę. Również park przy al. Zwycięstwa  jeszcze do niedawna był niemal dziki. Dopiero ostatnio, dzięki prowadzonym pracom porządkowym, odzyskał dawną świetność.

niego niewiele krótsze i tylko odrobinę węższe. Miało  m długości i  m szerokości, na jego końcu znajdowała się przystań dla statków białej floty. Po wojnie orłowskie molo wielokrotnie było niszczone przez sztormy.  maja br. zostało po raz kolejny udostępnione spacerowiczom. Przebudowa pomostu trwała  miesięcy i kosztowała , mln złotych – pieniądze pochodziły z budżetu Urzędu Miasta. Remont objął konstrukcję całego mola – drewniane pale zostały wzmocnione stalowymi obręczami, zbudowano nowy pokład, krawężniki i balustrady. Zamontowane zostały także nowe ławki i stylowe oświetlenie.

Torpedownia w Babich Dołach Dal miłośników trochę nowszej historii mamy nieco zapomnianą atrakcję turystyczną. Są to ruiny torpedowni w Babich Dołach. Obiekt wybudowany został w  roku przez Niemców, jako główny element ośrodka badawczego Luftwaffe – to tutaj testowano nowe typy torped. Budynek usytuowany został w odległości  metrów od brzegu, w miejscu gdzie Zatoka Gdańska

Odkryj Kolibki Będąc już w Orłowie trudno nie odwiedzić parku w Kolib-

Ruiny gdyńskiej torpedowni w Babich Dolach

Krzysztof M. Załuski A może na rowerze…

Orłowskie molo wielokrotnie niszczone przez sztormy znowu lśni nowością.

pamiętać – mają bezwzględnie pierwszeństwo.

Molo w Orłowie

Fot. bs

Alternatywą dla złaknionych ciszy i świeżego powietrza może być rower

kach, który wraz z dworem stanowi jeden z nielicznych, zachowanych na terenie Gdyni zespołów pałacowo-parkowych. Pierwsza wzmianka o Kolibkach pochodzi z  roku. W miejscu, gdzie obecnie stoi XIX-wieczny klasycystyczny pałac, wcześniej

Fot. kmz

Festyn na Placu Grunwaldzkim to nie koniec majówkowych atrakcji i bynajmniej nie jedyny sposób na spędzanie w Gdyni wolnego czasu. Dla osób stroniących od wielkomiejskiej wrzawy i wysublimowanych dowcipów Końja mamy kilka nieco spokojniejszych propozycji… Wiosna to początek sezonu rowerowego. Amatorzy dwóch kółek masowo wsiadają na swoje jednoślady i ruszają w Polskę. W Gdyni rowerzyści mają do dyspozycji aż  kilometrów tras rekreacyjnych i  kilometry ścieżek komunikacyjnych – m.in. trasy z Wielkiego Kacka do Osowej (, km), z Witomina do Chwarzna (, km), z Dąbrowy do Chwarzna (, km) czy z Leśniczówki Gołębiewo do plaży na granicy Gdyni i Sopotu (, km). Przy okazji przypominamy, że

Jeśli nie rower, to może mały spacer w głąb morza i… historii? Jedną z największych atrakcji Gdyni jest niewątpliwie orłowskie molo. Pierwszy drewniany pomost powstał w tym miejscu w roku . Wybudowała go w iście ekspresowym tempie Kompania Szkolna Batalionu Mostowego Wojska Polskiego z Modlina. Ówczesne molo skutecznie konkurowało ze słynnym sopockim pomostem – było od

W

fot. Andrzej J. Gojke

3 Maja – Wspomnień Czar 13.00 – 19.00 godz. 13:00 – 13:30 Końjo – powitanie, muzyka mechaniczna godz. 13:30 – 14.10 zespół Zayazd – I wyjście godz. 14.10 – 14.30 Końjo – konkursy godz. 14:30 – 15:30 Krystyna Giżowska – koncert godz. 15:30 – 16:10 zespół Zayazd – II wyjście godz. 16:10 – 17:10 Alicja Majewska i Włodzimierz Korcz – koncert godz. 17:10 – 17:40 Końjo – konkursy godz. 17:40 – 19:00 Obsesja – koncert godz. 19:00 zakończenie imprezy

trasy rekreacyjne są dwukierunkowe i obowiązuje na nich ruch prawostronny. Jadąc przez las należy zachować szczególną ostrożność z uwagi na możliwość pojawienia się pojazdów służb leśnych, ciężkiego sprzętu i pieszych, którzy – o czym należy

Mali gdynianie mają obecnie do dyspozycji 41 placów zabaw. Wkrótce, przy plaży śródmieście, powstanie kolejny. Opiekuje się nimi gmina. Usytuowane są na terenie całego miasta: na, skwerach, zieleńcach i w parkach.

wznosił się dwór, w którym gościli królowie Jan III Sobieski i Stanisław Leszczyński. Obecnie zespół pałacowo-parkowy zajmuje obszar , ha. W jego skład wchodzą: dwór z  roku, stajnia i budynki gospodarcze z II połowy XIX wieku. Śladem dawnej świetności jest ogród ozdobny z XVIII wieku, park z połowy XIX wieku oraz park leśny, w którym zachowały się fragmenty,,Pawilonu Widokowego” zwanego także „Grotą Marysieńki”. Pałac wraz z przylegającym do niego folwarkiem był przez stulecia wielokrotnie prze-

osiąga głębokość  metrów. Torpedownia połączona była z lądem drewnianym pomostem, którym biegły tory kolejki wąskotorowej, służącej do transportowania torped. Do pomostu przylegały zabudowania małego portu. Po wojnie wyposażenie ośrodka zostało wywiezione do ZSRR, a ostatni odcinek molo zniszczony, aby utrudnić dostęp do opuszczonego budynku. Pomost i zabudowania portu były do końca lat -tych XX wieku wykorzystywane przez wojskowych płetwonurków jako akwen do ćwiczeń. Nieremontowany obiekt powoli jednak popadał w ruinę, a basen portu ulegał zamuleniu. Obecnie z torpedowni korzystają amatorzy jachtingu. Poniemiecki ośrodek budzi również zainteresowanie spacerowiczów i… filmowców. W jego murach kręcono „Czterech pancernych i psa”, „Kryminalnych”, oraz niedokończony film Andrzeja Żuławskiego „Na srebrnym globie”. W przewodniku Pascala „Polska dla aktywnych” gdyńska torpedownia jest opisana jako miejsce ciekawe dla płetwonurków. Aby do niej trafić trzeba z pętli na Babich Dołach kierować się w stronę osiedla, obok samolotu skręcić w ul. Dedala i dalej iść nią prosto do końca. Obok bloku przy ul. Dedala  należy zejść schodami na plażę, skąd już doskonale widać betonowe ruiny.

iększość placów zabaw powstała z myślą o najmłodszej grupie wiekowej tj. o dzieciach do 6 lat. Są one otoczone ogrodzeniem i wyposażone m.in. w piaskownice, bujaki i niewielkie zjeżdżalnie. Istnieją również place dla dzieci nieco starszych, które nie skończyły lat 12. Tu ustawione zostały urządzenia odpowiednio dostosowane do tej grupy użytkowników, np. większe zestawy zabawowe, czy ścianki wspinaczkowe. Gdyńska młodzież ma z kolei do dyspozycji boiska i stoły do ping-ponga. Dla ułatwienia integracji dzieci zdrowych z niepełnosprawnymi, gmina wyposaża place zabaw w urządzenia przystosowane dla dzieci na wózkach inwalidzkich. Takie urządzenia istnieją m.in. w Parku Rady Europy czy przy ul. Gryfa Pomorskiego. Wiele placów zabaw powstała z inicjatywy rad dzielnic, które jako rzecznicy lokalnych spo-

wymianę starych urządzeń na nowe, które posiadają odpowiednie certyfikaty bezpieczeństwa. Gmina finansuje także dostawianie nowych urządzeń oraz wykonywanie ogrodzeń. Wszystkie te zabiegi mają na celu podniesienie ich bezpieczeństwa i atrakcyjności. Gdyńskie place zabaw są objęte kompleksową opieką. Raz w roku wiosną jest wymieniany piasek w piaskownicach, a wszystkie urządzenia również raz w roku są malowane. Kontrolowana jest także ich czystość. Corocznie w budżecie miasta przeznaczane są środki na realizację nowych i modernizację istniejących placów zabaw. W roku bieżącym zarezerwowano na ten cel   zł. Z tych pieniędzy sfinansowana zostanie m.in. modernizacja placów zabaw przy ul. Metalowej, Powstania Śląskiego, Legionów, Piekarskiej, przy Stawku na Obłużu, w Parku Rady Europy i na Kamiennej Górze.

fot. Krzysztof Mystkowski / KFP

Maj to okres festynów i zabaw na świeżym powietrzu. Urząd Miasta Gdynia, jak co roku przygotował bogaty program imprez plenerowych, na które zaprasza wszystkich mieszkańców Gdyni i okolicy. Tegoroczna majówka przebiegnie pod hasłem „Dla każdego coś dobrego”. Kolejne dni przeznaczone są dla innej grupy wiekowej. Imprezy odbywać się będą popołudniami na Placu Grunwaldzkim. Oto szczegółowy program:

Plac zabaw na Oksywiu.

łeczności, znający najlepiej jej potrzeby, proponują miejsce i sposób jego zagospodarowania oraz rezerwują środki finansowe na ten cel w swoim budżecie. Od  roku na terenach gminnych powstało  nowych placów zabaw. Do największych i najatrakcyjniejszych z nich, oprócz wcześniej wymienionych, należą place zabaw przy ul. Wieluńskiej, Śląskiej, Zielonej i Bławatnej. Co istotne, istniejące place są na bieżąco modernizowane poprzez

Ponadto powstaną nowe place przy ul. Złotej, Bohaterów Starówki Warszawskiej i przy al. Zwycięstwa. Gmina zbuduje również boiska na terenie rekreacyjnym przy ul. Wieluńskiej i ul. Radosnej.  lipca na plaży Śródmieście powstanie bardzo atrakcyjny plac zabaw, połączony z miejscem wypoczynku dla rodziców. (opr. kf) Pełen wykaz placów zabaw w Gdyni na stronie www.riviera.pl


Sopot 5

Nr 5(14) maj 2007

Sopot. Ruszyła budowa tunelu

Festyn na dobry początek Już za 14 miesięcy z Monciaka na molo będziemy mogli przechodzić bezkolizyjnie. Stanie się tak za sprawą, liczącego prawie sto metrów długości, tunelu drogowego. Przygotowania do jego budowy rozpoczęły się kilka miesięcy temu. Pod koniec kwietnia ruch na ulicy Grunwaldzkiej i Powstańców Warszawy został wstrzymany. Zamknięciu ulic towarzyszył festyn – uliczny happening w wykonaniu artystów Sopockiej Sceny Off De Bicz i koncert grupy Ikenga Drummers. Urzędnicy magistratu rozdawali samochody, niestety były to jedynie plastikowe zabawki.

23

kwietnia punktualnie o godzinie 12. ul. Gr unwaldzką w Sopocie przejechał ostatni samochód. Sygnalizacja świetlna została wyłączona, a jezdnię przedzieliły policyjne zapory. O godzinie 17. ruszyli szczudlarze, klowni, aktorzy Sopockiej Sceny Off De Bicz, muzycy z grupy Ikenga Drummers i tłum sopocian. Na jego czele szli ojcowie miasta: prezydent Jacek Karnowski i wiceprezydent Paweł Orłowski. Tak wyglądał początek wielkiego kopania…

ców Warszawy i dalej dotychczasową trasą. Inaczej przebiega także trasa autobusu , który całkowicie omija dolną północną część Sopotu. Oblicza się, że zamknięcie Grunwaldzkiej i Powstańców Warszawy spowoduje wzrost liczby pojazdów w alei Niepodległości o jedną trzecią, czyli w ciągu doby przemierzać ją będzie do  tysięcy samochodów. Nowy tunel będzie miał  metrów długości, z tego prawie sto metrów trasy zostanie przykryte płytą. Wjazd od południa zaczynał się będzie przy ulicy Ogrodowej, od północy – przy skrzyżowaniu z ulicą Morską. Ze względu na gabaryty (, metrów wysokości) tunel będzie dostępny

fot. materiały promocyjne

Bartek Sasper

Z dużymi inwestycjami łączą się zwykle poważne problemy komunikacyjne. Tak będzie również w przypadku budowy sopockiego tunelu. Prace nad tunelem potrwają do czerwca  roku, oznacz to, że do tego czasu musimy się liczyć z korkami. Zresztą nie tylko kierowców przejeżdżających przez Sopot czekają objazdy. Z utrudnieniami muszą się także liczyć piesi, pragnący dostać się na molo od strony Monciaka. Zmianom ulegną również trasy linii autobusowych. Autobusy linii  do momentu otwarcia tunelu kursować będą okrężnymi trasami poprzez ulice Chopina, Kościuszki, Podjazd, aleję Niepodległości, Goyki, Haffnera i Morską do Powstań-

fot. kmz

Schemat objazdów linii autobusowych

tylko dla samochodów osobowych. Niemożność przejazdu ciężarówek nie ma większego znaczenia dla kierowców TIR-ów, ponieważ pojazdy te mają zakaz wjazdu do dolnej części kurortu. Więcej kłopotów mogą mieć piętrowe autokary, które również nie

zmieszczą się w tunelu. Głębsze drążenie jest jednak niemożliwe ze względu na płytkość zalegania wód gruntowych. Równolegle z tunelem będzie trwała budowa hotelu Sheraton, Domu Zdrojowego, mającego pełnić funkcję centrum kongre-

sowego, multikina, oraz budynków handlowo-usługowych i mieszkalnych. Koszt kompleksowego zagospodarowania dolnego Sopotu, to nieco ponad  milionów złotych. Kwotę tę wyłożył Bank PKO i prywatny inwestor.

Schemat objazdów samochodów prywatnych „Fot. Kosycarz -niezwykłe zwykłe zdjęcia” to ponad 60 lat historii na zdjęciach ojca i syna, czyli Zbigniewa i Macieja Kosycarzy. Historii związanej z Gdańskiem, Gdynią, Sopotem i Pomorzem. Fotografie pokazują nie tylko wielkie i znane wydarzenia, ale głównie życie codzienne ludzi, ich stroje, zabawę, pracę, a także miejsca, które tak się zmieniły w ciągu lat, że gdyby nie podpisy pod zdjęciami, to trudno byłoby je rozpoznać. Wiele fotografii ogląda się z uśmiechem na twarzy, ale nie brakuje też takich wywołujących zadumę. Na pewno sporo sytuacji i zdarzeń przedstawionych na stronach tego albumu jest częścią naszych wspomnień z minionych lat. Album można zamówić drogą wysyłkową poprzez stronę agencji KFP: www.kfp.pl. Można kupić go również w trójmiejskich księgarniach. » cena detaliczna 59 zł. » cena sprzedaży wysyłkowej 50 zł.


6 rozmowy

www.riviera24.pl

Pawilon pnie się w górę

Gdynia. Regionalna Fama zakończona

Zwyciężył autentyzm i oryginalność

która przecież nieodłącznie kojarzy się z artystami młodymi – podsumowuje Jacek Bunsch, członek jury i dyrektor Teatru Miejskiego im. Witolda Gombrowicza w Gdyni. – Nie chodziło zatem o braki warsztatowe, ich wskazanie jest wręcz misją tego przeglądu, ale o powielanie schematów myślowych. Nie chcę w żaden sposób generalizować, ale wydaję się to być podyktowane ogólnym brakiem chęci poszukiwań, panującym w środowiskach studenckich. To dziwne, bo przecież wystarczy przypomnieć sobie legendarne kabarety, które właśnie dzięki „robieniu czegoś, czego jeszcze nie było” stały się później gwiazdami sceny.

Podróż marzeń kończy się w Gdyni O Ogólnopolskich Spotkaniach Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów opowiada Janusz Janowski – organizator i pomysłodawca „Kolosów”.

Przemysław Rydzewski Skąd zrodził się pomysł „Spotkań” i „Kolosów”? Obecny kształt imprezy jest wynikiem jej stopniowej ewolucji, efektem pracy i zbieranych przez lata doświadczeń. Początkowo chciałem zorganizować spotkanie podróżników. Później pomyślałem, że dobrze byłoby też ściągnąć grotołazów, alpinistów i żeglarzy. I

to się udało – stworzyliśmy pierwszą w Polsce imprezę interdyscyplinarną. Uczestniczą w niej wszyscy, którzy zmagają się z żywiołami. Łączy nas taki właśnie sposób na życie. Okazało się też, że pomimo pewnych różnic, czujemy się ze sobą wręcz doskonale. Kolejnym krokiem było wymyślenie nagrody, statuetki, która spopularyzowałaby zarówno samą imprezę, jaki i jej uczestników. Tak oto zrodziły się „Kolosy”. Dlaczego to właśnie Gdynię mianowałeś „stolicą podróżni-

ków”, sam jesteś przecież krakowianinem? Nim przystąpiłem do realizacji „Spotkań”, przez siedem lat wydawałem magazyn turystyczny. Podróżując po Polsce, uczestnicząc w wielu imprezach targowych poznawałem gdynian i ich wizję miasta. Odniosłem wrażenie, że Gdynia czymś się wyróżnia na tle kraju, że pragnie być inna, promować się nie tyle poprzez bilbordy, co konkretne działania. Tym samym, wszędzie było o niej głośno. Postanowiłem to wykorzystać, a władze

Przyjechaliście na studia do Trójmiasta z małych, kaszubskich wiosek. Jakie znaczenie dla waszej twórczości ma fakt pochodzenia? W tej chwili już nie, ale na początku, gdy lokalne media zaczęły nazywać nas „zespołem kaszubskim” było to bardzo pomocne. Co ciekawsze, działo się tak głównie dlatego, że wykonywaliśmy piosenkę pod tytułem „Tancerka kaszubska”. Tak naprawdę, prócz tytułu, nie miała ona nic wspólnego ze wspominanym folklorem. Z braku pomysłu na tekst zaczęliśmy też parafrazować „Kaszëbsczé jezora, kaszëbsczi las”. Myślę, że była to jakaś nowość na scenie muzycznej. Lokalnie jest to bardzo interesujące, ale w tej chwili musimy myśleć szerzej. Gramy koncerty w całej Polsce, a przecież już sto kilometrów od Kartuz, nikt by nie rozumiał, o czym śpiewamy. Etykieta oczywiście pozostała, czasami dla żaru mówimy o sobie: „Kaszubski Zespół Pieśni i Tańca – Pawilon.” Co w takim razie teraz gracie? To trudne pytanie… żaden zespól nie chce być zaszufladkowany. Nasz styl muzyczny nazwaliśmy „rockbeaty miasto”. Znaczy to tylko tyle, że łączymy beat, czyli dobry, „unoszący stopy” rytm z rockiem, którym zawsze się inspirowaliśmy. Znajdziesz tu też elementy funku, klasycznego disco lat siedemdziesiątych. Tak naprawdę, to zespół Pawilon postawił sobie jedno zadanie – zagrać koncert przed Pogodno. Teraz są to nasi koledzy. Trudno wciąż w to uwierzyć. Trzymam w ręku świeżo wydaną płytę „Offensywa” skompilowaną przez Piotra Stelmacha – „trójkowego” dziennikarza. Wśród szesnastu zespołów jest też Pawilon. Jak do tego doszło? miasta od samego początku zgodziły się ze mną współpracować. W tej chwili skojarzenie jest już jednoznaczne „Spotkania” i „Kolosy” – to Gdynia. Dlaczego akurat kolosy, monumentalne rzeźby z Wyspy Wielkanocnej? Kolosy z Wyspy Wielkanocnej, są doskonałym przykładem „podróży marzeń”, czegoś, co wiecznie trwa, a czego osiągnięcie okazuję się być ostatecznie niemożliwym. Bo, gdy już czegoś dokonamy, nie możemy się zatrzymać, nie możemy na tym poprzestać. Podróżnicy bezustannie szukają nowych wrażeń. Kolosy to symbol dążenia do tego, co nieznane, niepoznane, nieosiągalne. Przy czym nie chodzi o to, że jest to nagroda kolosalna wymiarowo, lecz o to, że jest to

fot. materiały promocyjne

Programowej Festiwalu Fama, Alicja Sawicka. Zdobywca trzeciego miejsca, zespól Mr Caco to oczywista, ale podana w doskonałej oprawie muzycznej stylistyka psychodelicznej, a może bardziej glam-rockowej tradycji lat siedemdziesiątych. – Tu przede wszystkim zwróciliśmy uwagę na wykonawstwo, na tak zwane „zgranie” oraz talent, który ma potencjał, aby się w przyszłości rozwinąć – mówi Marta Szadowiak, jurorka i dyrektor Akademickiego Centrum Kultury Uniwersytetu Gdańskiego. Poziom artystyczny tegorocznego festiwalu nie był niestety imponujący. – Uczestnikom brakowało oryginalności, siły stwórczej,

Przemysław Rydzewski

Zespól Pawilon czyli Mateusz Słowik – gitara, Sebastian Rymanowski – gitara basowa, Adam Niklewski – organy, Michał Słowik – perkusja, Mateusz Szulc – wokal.

Braliśmy udział w paru festiwalach w tym: „Debiuty na Monciaku”, który udało nam się wygrać. Nagrodą było dziesięć godzin w studiu, dokupiliśmy więcej i nagraliśmy ep-kę pod tytułem „Elo”. Rozesłaliśmy ją po całej Polsce. Piotr Stelmach usłyszał o nas prawdopodobnie od muzyków Pogodno lub The Car Is On Fire. Odnalazł wspomnianą płytkę i w swojej autorskiej audycji puścił utwór „Blisko”. Ludziom się spodobało. Zadzwonił i zapytał czy chcemy być na jego płycie, oczywiście się zgodziliśmy. Co znaczy to wyróżnienie dla młodego zespołu, które nie ma jeszcze na koncie debiutanckiej płyty? Przede wszystkim liczy się fakt, że płyta jest dostępna w całej Polsce. Widnieje na niej podpis Piotra Stelmacha i „Trójki”, tym samym to wielka szansa na zaistnienie. W końcu z setek nagrań, które otrzymał wybrał te szesnaście najbardziej wartościowych. Z drugiej strony do akcji „Offensywy” podchodzimy bez zbędnych emocji – to taki pośredni sukces, który być może pozwoli wytwórniom płytowym o nas usłyszeć.

A jednak jest to pułap, który dla wielu zespołów wydaje się być nieosiągalny. Jak osiąga się taki sukces? Szczerze mówiąc nie wiem. Chyba trzeba stworzyć jakąś strategię działania i się jej trzymać. W naszym wypadku były to koncerty. Początkowo graliśmy ich więcej niż prób. Na początku nie można robić z siebie gwiazdy. Nie można marudzić, że jest zła promocja, że nagłośnienie nie to, i że mikrofon śmierdzi. To wszystko jest nieistotne. Chodzi o to, żeby zaprosili cię kolejny raz. Krótko mówiąc, nie bać się sceny. Trzeba pamiętać, że koncert to interakcja między zespołem a publicznością – dopiero to połączenie daje efekt. Pamiętam jak po jednym z występów podszedł do nas Grabarz z Pidżamy Porno i powiedział: „My jesteśmy jak stare, dobre, zjełczałe ciasto, a wy jak wiosenne sukienki.” W takim razie, kiedy wreszcie ukaże się wasza debiutancka płyta? Rozmowy z wytwórniami trwają. Ktoś znający się na rzeczy powiedział nam, że nie mamy tzw. „numeru radiowego”, który pociągnąłby cała płytę i nie pozwolił jej utonąć. Pracujemy nad czym takim.

symbol spełnionych, okiełznanych marzeń. Przyznajemy ją tym, którym się udało. Czy w dziewięcioletniej historii „Spotkań” coś szczególnego utkwiło ci w pamięci? Nie będę mówił o dokonaniach, bo zbyt wiele z nich zasługuje na miano szczególnych. Pamiętam natomiast jak w czasie wręczania nagrody za wyprawę na Spitsbergen psim zaprzęgiem, laureaci wprowadzili na scenę

dwa, wspaniałe psy, które dopomogły im w zdobyciu wyróżnienia. Działo się to w Teatrze Muzycznym, który wówczas gościł „Podróżników”. Scena przeszła akurat generalny remont, praktycznie wymieniono ją wówczas na nową. Pieski, najwidoczniej ze stresu, zsikały się, a ja tylko obserwowałem, jak kałuża wciąż rośnie i rośnie... Skończyło się, na szczęście dla mnie, tylko na śmiechu.

fot. Adrian Larisz

1

3 kwietnia werdykt jurorów ogłosiła Karina Rompa, wieloletnia organizatorka trójmiejskich przeglądów. – Za wyjątkową oryginalność i autentyzm w tworzonej sztuce, pierwszą nagrodą w postaci wyjazdu na festiwal Fama  do Świnoujścia oraz trzech tysięcy złotych, postanowiliśmy uhonorować Macieja Wojnickiego. Drugiego miejsca nie przyznano, na trzecim z nagrodą tysiąca złotych uplasował się zespół Mr. Caco. Przyznano również siedem wyróżnień, które przypadły: Teatrowi Studenckiemu Gdańskiej Wyższej Szkoły Humanistycznej, Teatrowi Tańca Uniwersytetu Gdańskiego, Gosi Szmudzie z zespołem, projektowi „Zapis Tańca” w wykonaniu absolwentek Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku oraz tancerzy, a także zespołom Pullover i Snails. – Jest mi niezmiernie miło, ponieważ już po raz drugi zostałem wybrany laureatem trójmiejskiej Famy. Cztery lata temu stworzyłem własną formułę grania, która też została doceniona przez jury. Porzuciłem ją na pewien czas, by w tym roku powrócić do wypracowanej wówczas koncepcji wyrazu. Tym samym, otrzymałem dowód na to, że moja twórczość ma sens – mówi Maciej Wojnicki. – Pieniądze przeznaczę na uzupełnienie sprzętu. Planuję grać wiele koncertów i tym samym przygotować się do letniego finału – dodaje. Wyróżniony pierwszą nagrodą projekt o nazwie „Mananasoko” to w dużym skrócie jednoosobowa orkiestra zaprzyjaźniona z hasłami DIY i lo – fi, w którym swój udział mają skrzypce, głos oraz programowanie. - Odetchnęliśmy z ulgą po występie Macieja, bo wiedzieliśmy, że jeśli wygra to w pełni zasłużenie – komentuje wynik jurorka i przewodnicząca Rady

Przez trzy popołudnia prezentowali swoje umiejętności tegoroczni uczestnicy gdyńskiej FAMY. Ostatniego wieczoru jury odczytało werdykt. Zwyciężył gdańszczanin Maciej Wojnicki. To on będzie reprezentować Trójmiasto na letnim finale festiwalu w Świnoujściu.

fot. archiwum

Przemysław Rydzewski

O tym jak trójmiejski zespół Pawilon wypłynął na szerokie wody ogólnopolskiej sceny muzycznej, a ich utwór „Blisko” znalazł się na składance „Offensywa”, sygnowanej podpisem Piotra Stelmacha – redaktora III Programu Polskiego Radia rozmawiamy z Mateuszem Szulcem, wokalistą zespołu.

Wyróżnieni Kolosami podczas tegorocznych Ogólnopolskich Spotkaniach Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów


recenzje 7

Nr 5(14) maj 2007

Nowa powieść Johna Updike’a

Wydawnictwo słowo/obraz terytoria zaprasza

Prawdziwe oblicze Ameryki

Bergman – mityczny reżyser

ostatecznych, Marii – z myślą o umierającej matce i dramacie ojca. Dla miłośników twórczości Bergmana „Trzy dzienniki” będą również niezwykłym „portretem artysty w czasach starości”.

Ingmar Bergman „Trzy dzienniki”, zestawione przez Marię von Rosen, przeł. Tadeusz Szczepański Dzienniki Ingmara Bergmana, jego żony Ingrid oraz ich córki Marii są przejmującym świadectwem rodzinnego dramatu. Stanowią zapis zmagania się Ingrid ze śmiertelną chorobą, Ingmara – z własnym wiekiem i bezradnością w obliczu spraw

Ingmar Bergman „Przedstawienia”, przeł. Tadeusz Szczepański Trzy utwory dramaturgiczne będące analizą ludzkich namięt-

ności i erotycznych obsesji. Zrealizowany przez Liv Ullmann scenariusz „Wiarołomnych” opowiada historię małżeńskiego trójkąta wysnutą z osobistych przeżyć autora. „Duchowa przypadłość” przedstawia w formie monologu portret kobiety w średnim wieku, która pogrąża się w chorobie psychicznej. „Miłość bez kochanków” to wielowątkowa opowieść osnuta wokół kryzysu małżeńskiego, który stał się tematem filmu Bergmana „Z życia marionetek”.

Ketil Bjørnstad „Liv Ullmann. Linie życia”, przeł. Milena Skoczko

Gdańsk. 15 lat Maybe Theatre Company

Może teatr, może po angielsku? Patryk Szczerba

T

rójmiejska grupa teatralna Maybe Theatre Company obchodzi 15- lecie istnienia. W tym roku będzie można obejrzeć kolejne spektakle. Działalność formacji ma jedno podłoże – zrodziła się z miłość do teatru i języka Shakespeare’a. Wszystko zaczęło się  lat temu, gdy grupa rozmiłowanych w teatrze osób postanowiła założyć na Uniwersytecie Gdańskim koło naukowe. Było to pochodną sukcesu, jaki studenci filologii angielskiej odnieśli w  roku przygotowując przedstawienie „A Tempest in a Spaceship”. Był to musical oparty na sztuce Williama Shakespeare’a “The Tempest”. Aktorzy nazywają to przedstawieniem „zerowym”, ponieważ zapoczątkowało całą serię premier. Kołem opiekuje się Tadeusz Z. Wolański, wykładowca Filologii Angielskiej UG.

Nie tylko dla studentów W grupie teatralnej znajdują się nie tylko studenci filologii angielskiej. W jej składzie są zarówno osoby, które studia już

skończyły, jak i ci, którzy jeszcze ich nie zaczęli. Warunkami, które kandydaci muszą spełniać są miłość do teatru i znajomość języka angielskiego. – Nie ograniczamy się tylko do musicali. Chętnie wystawiamy dramaty, komedie, kameralne sztuki, przygotowujemy koncerty piosenek i słuchowiska radiowe. Każdy z naszych wykonawców może realizować się w tym, w czym jest najlepszy – grze aktorskiej, śpiewie czy tańcu. Jest też miejsce dla ludzi, którzy wolą pracować poza sceną – przy promocji i produkcji spektakli – mówi Joasia Wolska, sekretarz Maybe Theatre Company. Aktorzy na scenie posługują się wyłącznie językiem angielskim (wyjątkiem był koncert piosenek Agnieszki Osieckiej „Niech żyją młode żądze”). Przez  lat przez MTC przewinęło się około  osób. Grupa grała przedstawienia w wielu miejscach Trójmiasta i nie tylko. Z ważniejszych miejsc warto wymienić Dużą Scenę Teatru Wybrzeże, Akademię Muzyczną i Teatr Muzyczny w Gdyni. Formacja wystąpiła również kilka razy poza Pomorzem, m.in. w Warszawie i Poznaniu. Dwukrotnie grali w Bratysławie i raz w Newcastle. Ciekawostką jest fakt, że jedno z przedstawień

było wystawiane w trójmiejskich pubach.

Zapis wielogodzinnych rozmów, które Ketil Bjørnstad przeprowadził z Liv Ullmann. Opowieści o jej trudnych związkach z mężczyznami, zwłaszcza z Ingmarem Bergmanem, o drodze do sukcesu i cieniach sławy: nadużywaniu alkoholu i pracoholizmie – sąsiadują z anegdotami ze świata filmu i polityki. Z rozmów z Ullmann oraz z fragmentów jej dziennika wyłania się obraz życia niezwykłej kobiety, jednej z największych skandynawskich artystek.

Andrzej Stanisławski

W

Tadeusz Szczepański „Zwierciadło Bergmana”, (wydanie III poprawione) Najpełniejsza dziś w światowej literaturze monografia życia i twórczości wybitnego reżysera filmowego. Rekonstruując bergmanowski mit, badając jego wątki i symbole, Szczepański uzmysławia, w jak wielkim stopniu artystyczna biografia reżysera jest nie tylko kluczem do najgłębszych zakamarków jego duszy – pasji i lęków, wyobraźni i pragnień – ale także pozwala stanąć twarzą w twarz z nieprzeniknioną tajemnicą istnienia, przekroczyć próg nieświadomej sfery jungowskiego cienia, a być może także zapanować nad mitem i jego destrukcyjną siłą. – Naszym celem jest propagowanie kultury teatru anglojęzycznego w Gdańsku, w Polsce i na całym świecie. Obce są nam działania komercyjne – tłumaczy Joasia. – O fundusze na bieżącą działalność zabiegamy, jak każde koło naukowe, pisząc podania o dotacje z kasy UG. Z różnym efektem.

Satysfakcja, nie komercja

W maju o sztuce

Za swoje największe przedsięwzięcie i sukces uznają musical „Rent”. – To była niesamowita sprawa. Rozmach rocznych przygotowań oraz miejsce: Centrum Stocznia Gdańska, w którym przyszło nam grać. To wszystko bardzo motywowało całą ekipę – mówi Małgosia Kudlik, specjalista od PR Koła. Przedstawienie odbiło się szerokim echem wśród trójmiejskiej publiczności. Docenione, zarówno przez krytyków, jak i widzów, były również spektakle „Peepshow”, „The Ghost Train” oraz „Christmas show”, które były wystawiane w okresie Świąt Bożego Narodzenia.

Wkrótce będzie można oglądać młodych aktorów w nowych rolach. Trwają próby kolejnego spektaklu pt. „The Shape of Things”. – To historia dwóch par. Jedna dopiero się poznała, druga właśnie się zaręczyła. Evelyn, jedna z głównych postaci, opracowuje swój dyplomowy projekt artystyczny i w związku z tym padną pytania o sztukę, o jej granice, kto decyduje o podziale na to, co jest dziełem a to, co nim nie jest. Akcja rozgrywa się w miasteczku studenckim. – mówi Joasia. Premiera już w maju w gdańskim Teatrze Miniatura.

fot. Patryk Szczerba

Wydawnictwo słowo/obraz terytoria zaprasza na panel poświęcony życiu i twórczości Ingmara Bergmana z udziałem Ewy Sadowskiej-Mrozek, Mileny Skoczko, Tadeusza Szczepańskiego. Impreza odbędzie się 16 maja o godz. 18 w Klubie Żak, w Gdańsku, przy al. Grunwaldzkiej 195/197.

ydawcy wolno reklamować swój towar. Gdybyśmy jednak chcieli zanalizować Terrorystę jako portret zamachowca i jako thriller, czekałoby nas rozczarowanie. Przez 150 stron trzystustronnicowego tekstu nie dzieje się nic, co by miało związek z tak złowieszczym dla zachodniego świata terroryzmem, zaś o napięciu odbierającym sen czytelnikowi można pomarzyć dopiero na ostatnich 30 stronach, a i to nie do końca. W dodatku rozwiązanie przyjęte przez autora wydaje się być wyłącznie jego pobożnym życzeniem, a tytułowy bohater – Ahmad Achmawy jest postacią papierową. Prawdopodobnie Updike z rozmysłem uczynił kandydata na samobójcę wątpiącym muzułmaninem. Ma to uspokoić amerykańskiego czytelnika, straszonego na co dzień widmem kolejnego zamachu, w którym mają zginąć dziesiątki czy setki ludzi. „Nasi rodzimi wyznawcy islamu nie są tacy krwiożerczy – zdaje się mówić pisarz. – Na widok parki uroczych dzieci z pewnością odezwie się w nich sumienie, a stary mądry żyd nawróci ich na amerykańską wiarę”. Finałowa scena – ta, która miała być thrillerem, jest przeraźliwie wydumana, aż korci zapytać gdzie była CIA, FBI, snajperzy i inni przedstawiciele służb specjalnych, którzy raczej nie mają w zwyczaju cackać się z potencjalnymi zamachowcami, zwłaszcza o nieco innym od białego kolorze skóry. Na szczęście Terrorysta ma jeszcze jeden wątek, moim zdaniem ciekawszy, stanowiący jakby powieść w powieści. Jest to obraz zwyczajnej Ameryki, nie tej rodem z Hollywood, nie Piąta Aleja, nie Wall Street, ani Las Vegas. Zwykłe, prowincjonalne miasto, gdzieś w stanie New Jersey. Miasto, w którym do zbudowanego przed stu laty liceum chodzi dwa tysiące uczniów: ćpunów, potencjalnych bandytów, kandydatek na prostytutki. Liceum, z którego nauczyciele umykają po lekcjach, szczęśliwi, że ich tego dnia nie pobito, nie znieważono, nie wyśmiano. Liceum z bramkami do wykrywania metali i uzbrojonymi po zęby ochroniarzami. „Na korytarzach liceum wyczuwa się zapach perfum, ludzkich wyziewów, gumy do żucia, nieczystej żywności ze szkolnego bufetu, oraz rozgrzanego przez młode ciała materiału – bawełny, wełny, syntetyków. Między lekcjami rozpętuje się tam burza ruchu; hałas cienką warstwą unosi się nad ledwie tłumioną agresją”.

W poznańskim wydawnictwie REBIS ukazała się 25 już powieść Johna Updike’a.. Wydawnictwo reklamuje Terrorystę jako „niezwykłą próbę wniknięcia w umysł potencjalnego terrorysty i zrozumienia jego racji i motywów… Jest to pierwsza w dorobku autora książka tak bliska thrillerowi… Ta powieść już została zaliczona do najważniejszych dzieł literackich ostatnich lat”. To wszystko dzieje się w mieście zamieszkałym przez różnokolorową zbieraninę ludzi wyzbytych nadziei na przyszłość, w mieście skąd „fabryki przeniosły się na południe i zachód, gdzie siła robocza była tańsza i bardziej posłuszna i nie trzeba było transportować z tak daleka rudy żelaza i koksu.” W mieście „gdzie pięciopiętrowe domy towarowe i stłoczone biura żydowskich i protestanckich wyzyskiwaczy tworzyły niegdyś ciągłą fasadę ze szkła, cegły i granitu, teraz widać wyburzone prześwity i dawne wystawy zabite sklejkami, na których mnożą się naniesione sprayem graffiti.” Miasto brudu i zbrodni, gdzie w nocy „wozy policyjne zatrzymują się przy białych przechodniach, zakładając, że albo szukają narkotyków, albo potrzebują ostrzeżenia co do niebezpieczeństw grożących im w tej okolicy”. Updike zdziera maskę ze swego kraju, Maskę kryjącą prawdziwe oblicze najbogatszego w świecie super-mocarstwa, którego obywateli nie interesuje nic poza seksem, żarciem i oglądaniem seriali filmowych. Czyni to z pasją demaskatora, z odwagą ideowca pragnącego naprawić to, co jest nie do naprawienia. I chwała mu za to. John Updike. „Terrorysta”. Przeł. Jerzy Kozłowski, Dom Wydawniczy REBIS Poznań. , str. , cena . zł.


8 smak i styl

GTT

www.riviera24.pl

Chiński Hotel Zong Hua

Gdańsk. 10. Targi Turystyczne

Przestrzeń na końcu nieba i wody

Nim zacznie się lato

Bartek Sasper

Bartek Sasper

Nie trzeba jechać do Azji, aby poczuć smak i atmosferę Chin. Namiastkę Królestwa Środka, i to całkiem autentyczną, jak twierdzą Chińczycy stołujący się w Sopocie, gwarantuje kuchnia hotelu Zong Hua.

W

Co chińska dusza zapragnie

Sala restauracyjna

Dziewczyna w qipao posadziła nas przy stole i zniknęła. W chwilę później pojawił się mężczyzna ubrany również w tradycyjny szanghajski strój. Jak się potem okazało był to kierownik restauracji, pan Andrzej, który stara się osobiście obsługiwać wszystkich gości – proponuje im wykwintne dania i doradza jakie do nich dobrać wino. Nam zaproponował na początek zakąskę na zimno i zielona herbatę. Do wyboru było kilkanaście potraw – m.in. ośmiorniczki na ostro, „stuletnie” jaja chińskie, prażone orzechy włoskie na słodko, ucho wieprzowe z pietruszką i kaczka na słono. Beatrice zamówiła kawałki kurczaka w sosie orzechowym, ja poprosiłem o ozory wieprzowe w pięciu smakach. Na drugie danie wzięliśmy wołowinę z grzyb-

Najwspanialsze wakacje Chińczycy siadając przy stołach nie zamawiają, tak jak Europejczycy, każdego dania osobno, jedzą jednocześnie zakąski, zupę (którą tradycyjnie podaje się na koniec obiadu) i danie główne, często paląc do tego papierosy. Aby mieć dostęp do wszystkich potraw na raz, kelnerzy ustawiają gościom talerze na okrągłym obrotowym blacie, do którego łatwiej sięgnąć, niż w przypadku tradycyjnego nieruchomego stołu. Po zjedzeniu rosołu z kukurydzą i chińskim makaronem wyszliśmy na taras, z którego rozpościera się wspaniały widok na molo, morze i niebo. Pan Andrzej opowiadał nam anegdoty o wybitnych gościach, którzy odwiedzają sopockiego Chińczyka w trakcie festiwali, pokazywał ogród ze złotymi rybkami i plażę, na której latem wypoczywają hotelowi goście. Beatrice była zachwycona. Powiedziała, że mimo fatalnej pogody były to jej najwspanialsze, chociaż tak krótkie wakacje.

fot. kmz

fot. kmz

rożytną wiedzą feng-shu. Tu też wszystko było egzotyczne, wonne i pełne tajemnicy: i kelnerzy, i prawdziwi chińscy kucharze, i bar sushi, w którym można zjeść oryginalne dalekowschodnie potrawy. Nawet goście, popijający przy okrągłych chińskich stolikach zieloną herbatę, nie przypominali typowych bywalców trójmiejskich lokali.

fot. Kasia Swinarska

Sopocki Hotel Chiński, jest jednym z najbardziej charakterystycznych budynków kurortu. Mieści się w odrestaurowanych Łazienkach Południowych, pomiędzy parkiem a piaszczystą plażą. Wejścia do niego strzegą oryginalne chińskie lwy. Mijając je Beatrice powiedziała, że poczuła się, jakbyśmy przenieśli się w inny czas i inną przestrzeń – do Pekinu, Szanghaju, a może nawet do antycznego Xian. Zong Hua, pomimo że na zewnątrz odbudowany ściśle według wskazań konserwatora zabytków, w środ-

ku w niczym nie przypomina przedwojennej przebieralni dla plażowiczów. Na ścianach chińskie malowidła, kaligrafie i wachlarze. W przeszklonych gablotach wazy i biżuteria, pod sufitem czerwone lampiony. Do pełni szczęścia Beatrice brakowało jedynie Terakotowej Armii pierwszego chińskiego cesarza Qin Shi Huang Di. Zajęci podziwianiem eksponatów, nie zauważyliśmy, że podeszła do nas dziewczyna przebrana w granatowe qipao – tradycyjny ubiór chińskich kobiet. Zapytana o restaurację zaprowadziła nas jasnym korytarzem do przestronnej, dwupoziomowej sali, urządzonej zgodnie ze sta-

kami „muer” i wieprzowinę po syczuańsku, mimo że obydwoje mieliśmy ochotę na koronną chińska potrawę: kaczkę po pekińsku – to danie jednak trzeba zamówić co najmniej dobę przed spożyciem. Kierownik restauracji proponował nam jeszcze rybę w kształcie wiewiórki, która – zdaniem stołujących się w Zong Hua Chińczyków – jest nawet lepsza niż w oryginalnym chińskim wydaniu. – Podaje się ją w całości w sosie słodko-kwaśnym dodatkami krewetek i warzyw – tłumaczył nam pan Andrzej. – Najsmaczniejszą jej częścią jest głowa, a policzki ryby wycina się i podaje osobie najważniejszej przy stole.

fot. kmz

Zabrakło tylko Terakotowej Armii

fot. kmz

G

dy kilka tygodni dni temu odwiedziła mnie Beatrice, przyjaciółka z Hiszpanii, plan zwiedzania Trójmiasta miałem w zasadzie gotowy: molo, Monciak, Dwór Artusa i Skwer Kościuszki… Pogada, jak to na Wybrzeżu w kwietniu, nie była najlepsza, więc zwiedzanie trójmiejskiej metropolii poszło nam w tempie iście błyskawicznym. Kiedy już nieźle zmarznięci i głodni wylądowaliśmy znowu w Sopocie, Beatrice zapytała mnie, gdzie można tu coś dobrego zjeść. Zaznaczyła jednak, że nie ma ochoty ani na pizzę, ani na schabowego, a tym bardziej na kebab czy hamburgera. Miało to być coś niepowtarzalnego, w niebanalnej atmosferze, najlepiej nad samym morzem, z widokiem na piętrzące się fale i niebo. Wybór padł na hotel Zong Hua…

halach przy ulicy Beniowskiego już po raz dziesiąty odbywały się Gdańskie Targi Turystyczne. Stoiska 255 wystawców z całego świata odwiedziło przeszło 10 tysięcy gości. Pomorze reprezentowały Gdańsk, Sopot i Kaszuby. Tegoroczna, jubileuszowa wystawa GTT tradycyjnie już stanowiła introdukcję sezonu turystycznego na Pomorzu. W dniach od  do  kwietnia swoją ofertę prezentowali touroperatorzy, biura podróży, regionalne i lokalne organizacje turystyczne oraz regiony z kraju m.in. Mazowsze, Podlasie, Śląsk, woj. Podkarpackie, Lubelskie, Ziemia Kłodzka i Pieniny. Przyjechali także reprezentanci Augustowa, Inowrocławia, Gniezna, Grudziądza oraz prominentnego debiutanta – Krakowa. Dużym zainteresowaniem zwiedzających cieszyły się stoiska Euroregionów Bałtyk, Śląsk Cieszyński i Beskidy. Zwiedzający oblegali również wystawców z zagranicy – w tym roku do Gdańska przyjechali m. in. przedstawiciele Republiki Południowej Afryki, Tunezji, Fran-

cji, Litwy, Łotwy, Estonii, Białorusi, Ukrainy, Czech, Niemiec i Norwegii. Po raz pierwszy na targach swoją ofertę turystyczną zaprezentowała Irlandia i Chorwacja. Niezwykle obiecująco wyglądały oferty linii lotniczych Norwegian Air Shuttle oraz reprezentowanych przez firmę Aviareps  linii lotniczych Emirates, Condor, Eva Air, Air Namibia, TACV Cabo Verde Airlines, Air Madagaskar, Air Sahara, Ariana Afghan Airlines, BWIA British West Airways, Air Seychelles i Varig. Pomorze reprezentowały m. in. Gdańska Organizacja Turystyczna, Stowarzyszenie Turystyczne Sopot i Stowarzyszenie Turystyczne Kaszuby. Sopockie stoisko przygotowało Stowarzyszenie Turystyczne Sopot wspólnie z Fitness & Wellness Klubem Koloseum. Ekspozycja cieszyła się dużą popularnością. Gości przyciągał zarówno Jan Łuka – żywa sopocka legenda sportów siłowych, Aleksandra Kobielak – Mistrzyni Świata Fitness jak i Jakub Maliszewski, który „na żywo” wyczarowywał obrazy o tematyce marynistycznej. Na stoisku otrzymać można było darmowe broszury, ulotki, mapy i wydawnictwa związane z kurortem, m. in. miesięcznik „Riviera”.

Targowe hale odwiedziło 10 tys. gości


propozycje na lato 9

Nr 5(14) maj 2007

O najpiękniejszym przylądku na ziemi, afrykańskim Las Vegas i czaszce australopiteka rozmawiamy z radcą Ambasady Republiki Południowej Afryki w Polsce Willie van der Westhuizenem.

Odkryj nowe oblicze Południowej Afryki Jest to już czwarta wizyta przedstawicieli ambasady Republiki Południowej Afryki na Gdańskich Targach Turystycznych. Czy promocja RPA w Polsce, w kraju jakby nie patrzeć odległym, daje efekty? Nie mamy jeszcze pełnych danych za rok , ale już teraz wiemy, że w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy ubiegłego roku liczba odwiedzających nasz kraj Polaków wzrosła o ponad  proc. Jest to niewątpliwie efekt prowadzonej od czterech lat akcji promocyjnej. Zauważyliśmy również, że od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej nastąpił znaczny przyrost wymiany gospodarczej. W zeszłym roku obroty handlowe pomiędzy naszymi krajami wzrosły aż o  proc. Kontakty zarówno turystyczne, jak handlowe coraz bardziej się intensyfikują, trend jest więc pozytywny. Jakie regiony Republiki Południowej Polacy jako turyści odwiedzają najchętniej? Co ich tam przyciąga?

hannesburga. Miejscowość ta to jedna z najbardziej fascynujących atrakcji na świecie, a także najpopularniejszy kurort południowoafrykański. To tu właśnie znajduje się największa farma krokodyli, słynny Kwena Garden. Czego jeszcze nie odkryliśmy w RPA, a co pańskim zdaniem powinniśmy zobaczyć? Niewątpliwie region Kimberley. Miasto to słynie z kopalń diamentów, wydobywanych z tzw. kominów kimberlitowych. Największy z dotychczas znalezionych diamentów to kryształ Cullinan, który ważył  gramów. Tu również w roku  roku znaleziono kompletną czaszkę australopiteka, który zasiedlał te tereny ok. , mln lat temu. Inną wartą polecenia atrakcją jest Port Elizabeth, gdzie obowiązkowo należy zobaczyć Fort Fryderyk, kamieniczki rzemieślników, wieżę wybudowaną dla uczczenia lądowania osadników w  roku i koniecznie nadmorski rezerwat przyrody Cape Retrival, nie zapomnijmy także o spacerze po plaży, a przy odpływie również po rafie koralowej. To właśnie w Port Elizabeth w zeszłym roku polska re-

prezentacja pływacka przygotowywała się do mistrzostw świata. Poleciłbym również pustynię Kalahari i pokryty polnymi kwiatami płaskowyż Namaqualand. Brzmi zachęcająco… A jakie są koszta takiej wycieczki i w jaki sposób najlepiej się dostać do RPA? Niestety nie ma dotąd bezpośrednich połączeń pomiędzy Republiką Południowej Afryki a Pol-

ską. Polacy chcący się dostać do naszego kraju muszą skorzystać z połączeń via Frankfurt, Amsterdam, Zurych, Londyn lub Paryż. Cena przelotu uzależniona jest od taryf przewoźnika i od sezonu, w którym chcielibyśmy udać się na urlop. Rozpiętość cen jest duża, w przybliżeniu trzeba jednak liczyć około  tys. złotych na osobę. A jak kształtują się ceny

fot. materiały promocyjne Ambasada RPA

Krzysztof Maria Załuski

Oczywiście Kapsztad, zwany „Matką Miast” Republiki Południowej Afryki. Turyści, odwiedzający to liczące przeszło  lat miasto, przyjeżdżają tu, aby zobaczyć nie tylko wspaniałą kolonialną architekturę i niekończące się plaże, lecz także jedyne w swoim rodzaju Ogrody Kompanii, posadzone jeszcze przez Jana van Riebecka, założyciela Kapsztadu… Trudno w trzech zdaniach wymienić choćby cząstkę atrakcji, jakie oferuje to miasto i najbliższa okolica. Na razie chyba wystarczyć nam będzie musiała opinia sir Francisa Drake’a, najsławniejszego z angielskich korsarzy, który o Przylądku Dobrej Nadziei, położonym kilkanaście kilometrów na południe od Kapsztadu, powiedział, że „to najpiękniejszy przylądek na całej ziemi”. Ja zresztą to samo mógłbym powiedzieć o całym południu naszego kraju. Nie oznacza to, że atrakcje RPA kończą się na Kapsztadzie. Wręcz przeciwnie. Polacy odwiedzają tak samo chętnie miasto Durban, gdzie jest równie pięknie, ale bardziej tropikalnie. Miłośnicy ryzyka i safari jeżdżą z kolei na wschód, pod granicę z Mozambikiem lub wybierają się do Sun City, czyli afrykańskiego Las Vegas, położonego na zachód od Jo-

O fiordach, domkach letniskowych i o tym, jak dostać się za koło podbiegunowe rozmawiamy z Anną Szulc – przedstawicielką koncernu turystycznego Novasol.

Norweska przygoda na każdą kieszeń

fot. materiały promocyjne Ambasada Norwegii

Krzysztof M. Załuski Novasol to największy w Europie pośrednik wynajmu domów wakacyjnych w Skandynawii. Firma działa prawie  lat, posiada przedstawicielstwa we wszystkich niemal krajach Unii, jednak na Targach w Gdańsku pojawiła się po raz pierwszy. Dlaczego? O tym, że Norwegia to kraj, w którym dobrze się zarabia, wiedzą już chyba wszyscy. Firma Novasol, wspólnie z norweską ambasadą i dzięki jej pomocy, postanowiła przekonać Polaków, że można tam także spędzić niezapomniane wakacje. Z racji położenia Trójmiasta, a co za tym idzie dużego prawdopodobieństwa zainteresowania jego mieszkańców turystyką wyjazdową na Północ, na miejsce pierwszej promocji wybraliśmy Gdańskie Targi Turystyczne. Aby zainteresować naszą ofertą gości, odwiedzających Targi, Ambasada Norwegii przygotowała mapy i informatory. Do współpracy zostały zaproszone również firmy turystyczne. My, jako Novasol, generalnie zajmujemy się bazą noclegową – domami i apar-

tamentami wakacyjnymi w całej Skandynawii, ale są tu też biura podróży, które organizują wy-

cieczki. Swoją ofertę zaprezentowały również tanie linie lotnicze Norwegian, które obsługują trasy

utrzymania, hotele, restauracje? Ceny oczywiście uwarunkowane są kategorią hotelu. Podobnie jest z restauracjami. Generalnie jednak życie w RPA jest tanie, a dodatkowo przybyszowi z Polski sprzyja dobry kurs złotego wobec randa. Oznacza to, że ten, kto już dotrze do RPA, spędzi tam wspaniałe wakacje. Republika Południowej Afryki gwarantuje idealną pogodę, niespotykane nigdzie indziej atrakcje przyrodnicze i architektoniczne, dobrą kuchnię i wyśmienite tutejsze wina, a wszystko to przy niższych niż w Europie cenach. Słowem, zamiast po raz trzeci pod rząd jechać do Hiszpanii, Grecji czy Francji, warto choć raz wybrać się do Południowej Afryki. Obiecuję, że wrażenia będą niezapomniane. Dziękuję za rozmowę.

pomiędzy Polską a Skandynawią. Łącznie na Gdańskie Targi Turystyczne przybyło z Norwegii sześć firm i Ambasada. Czy prawdą jest, że na podróż do norweskich fiordów nie stać przeciętnie zarabiającego Polaka? Absolutnie! To mit tak samo nieprawdziwy, jak twierdzenie, że Norwegia jest krajem zimnym i ponurym. Atrakcje, które oferujemy, przeznaczone są na każdą kieszeń. Jesteśmy w stanie w taki sposób zaplanować naszym klientom wakacje, żeby nie okazały się dla nikogo imprezą rujnującą. Turysta indywidualny, który zdecyduje się na skandynawską przygodę, nie zapłaci za nią więcej niż wydałby jadąc na południe Europy. Za to wrażenia, jakie będą mu dane, są o wiele bogatsze, od tych, jakie oferują plaże Morza śródziemnego. Co szczególnie poleciłaby pani polskim turystom wybierającym się latem do Skandynawii? Tym, którzy po raz pierwszy wybierają się do Norwegii proponuję wyjazd do Oslo. Można tu zobaczyć najważniejsze zabytki stolicy tego niezwykłego kraju – mam na myśli Zamek Królewski, Norweski Teatr Narodowy, Ratusz, twierdzę Akershus, Park Frogner ze sławnymi rzeźbami

Gustawa Vigelanda i oczywiście wzgórze Holmenkollen ze skocznią narciarską. Poleciłabym również wycieczkę do fiordów na wysokości Bergen. Ta trasa gwarantuje nie tylko atrakcje architektoniczne, lecz również zapierające dech widoki – w rejonie tym znajduje się największy norweski fiord Sognefjord, który liczy  kilometrów długości i , kilometra głębokości. Natomiast tych, którzy już połkną norweskiego bakcyla, zachęcałabym do wypadu za koło podbiegunowe, aż po Lofoty lub nawet do Nordkappu, gdzie znajduje się najdalej wysunięty na północ kraniec Europy. W jaki sposób najłatwiej dostać się do Norwegii? Do tej pory większość turystów korzystała z promów morskich – droga prowadziła albo przez Danię, albo przez Szwecję, skąd trzeba było szukać dalszych połączeń. Obecnie polski turysta może skorzystać z usług linii lotniczych Norwegian, które oferują przelot z Gdańska do Oslo nawet za sumę poniżej  złotych w jedną stronę. Można oczywiście podróżować od początku do końca autokarem lub samochodem przez Danię, a następnie mostem z Kopenhagi do Malmö w Szwecji i dalej już do Norwegii.

Jest to wyprawa nieco dłuższa, ale widokowo niesamowita. Ile czasu powinniśmy zarezerwować, aby chociaż odrobinę poznać Norwegię? Dwa tygodnie to okres optymalny, ale z naszego doświadczenia wynika, że nawet w ciągu tygodnia można całkiem szczegółowo zwiedzić ten kraj. Z jakimi kosztami musi się liczyć czteroosobowa rodzina pragnąca spędzić urlop wśród fiordów? Już od  złotych dziennie na osobę można wynająć tradycyjny dom norweski lub apartament z oferty Novasol. Ceny zakwaterowania uzależnione są oczywiście od standardu domu wakacyjnego – tu możemy wybierać między prostymi, ale wygodnymi domami, a luksusowymi willami z basenem. Istotny jest również termin podróży. Jeżeli zdecydujemy się na okres poza szczytem turystycznym, na przykład w maju lub czerwcu, to są to sumy rzędu od ,  złotych na rodzinę. W sezonie letnim te ceny trochę wzrastają, ale tygodniowe zakwaterowanie  do  osób nie powinno przekroczyć łącznej kwoty od  złotych. Inną kwestią jest wyżywienie. Ceny produktów spożywczych są wyższe niż w Polsce, ale zaopatrując się w zwykłych supermarketach nie powinniśmy zbyt drastycznie uszczuplić portfela. Zaręczam, że wspaniałe widoki, nieskażona przyroda, swoboda i bezpieczeństwo, jakie oferuje nam Norwegia, są niewspółmierne do poniesionych kosztów. Dziękuję za rozmowę. Ja również dziękuję i serdecznie zapraszam do Norwegii.


10 społeczeństwo

www.riviera24.pl

Gdańsk. EURO 2012

Gdańsk. Nowa kampania reklamowa

Autostrady, nowe linie SKM i Inter-City

Miasto dla zuchwałych

E

uro 2012 to cywilizacyjna szansa dla Trójmiasta. Aby z niej skorzystać potrzebne są jednak inwestycje w infrastrukturę. Plany są ambitne – do czasu rozpoczęcia rozgrywek ma zostać przywrócony ruch pociągów SKM na trasie Gdańsk Główny – Gdańsk Nowy Port, ukończona Trasa Sucharskiego (łącznie z tunelem pod Martwą Wisłą) oraz Obwodnica Południowa. Już w roku 2007 zmodernizowana zostanie całkowicie ulica Marynarki Polskiej. W następnych latach przewiduje się drugą nitkę na całej długości ulicy Słowackiego, od alei Grunwaldzkiej do lotniska w Rębiechowie. Rewelacyjnie przedstawia się kwestia odbudowy zniszczonej w okresie wojny linii kolejowej z Wrzeszcza przez Kokoszki do Osowej. Rząd gotów jest dać na ten cel pół miliarda złotych. Pozwoliłoby to nie tylko odbudować przedwojenny szlak kolejowy, lecz także przedłużyć go do

Rozpoczęła się kampania promocyjna Gdańska. Spoty reklamowe i bilbordy będzie można oglądać nie tylko w Polsce, ale także na Wyspach Brytyjskich. Kampania ma dotrzeć do 10 milionów ludzi. Może cześć z nich się skusi i przyjedzie do Gdańska na wakacje.

Monika Zboińska

T

rzydziestosekundowy film reklamowy budzi duże emocje. Utrzymany w mrocznym klimacie nie mówi wprost o największych atutach miasta, o historii i zabytkach. Ma intrygować. Głos lektora mówi: „W tym mieście jest coś niezwykłego. Trudno to wyrazić słowami… Nie pytaj nas, co takiego jest w Gdańsku, tylko odważ się. Zobacz sam.” Kampania kosztowała , mln zł. W Polsce potrwa do  maja. Będzie można oglądać spoty reklamowe w telewizji, a także reklamy w prasie i Internecie. Bilbordy zawisną przede wszystkim w dużych miastach powyżej  tys. mieszkańców, m.in. w Warszawie, Łodzi, Wrocławiu, Krakowie, Katowicach, Poznaniu i Szczecinie. W Anglii, Szkocji i Irlandii akcja promocyjna ruszyła

 kwietnia. Zasięg kampanii obejmuje przede wszystkim miasta, z którymi Gdańsk ma bezpośrednie połączenia lotnicze, a więc Londyn, DoncasterSheffield, Glasgow, Edynburg, Liverpool w Wielkiej Brytanii oraz Dublin, Cork, Shannon w Irlandii. O urokach Gdańska dowiedzą się czytelnicy takich gazet jak „The Sun”, „The Glasgow Herald”, „Daily Record”, „The Evening News” oraz widzowie programów Discovery Channel, Discovery Travel & Living. To pierwsza akcja promocyjna Gdańska o tak dużym zasięgu i budżecie. Adresowana jest do odbiorców w wieku – lat, dobrze wykształconych mieszkańców dużych miast. Wcześniej miasto zrealizowało kampanię reklamową „Zaczęło się w Gdańsku” z okazji . rocznicy podpisania porozumień sierpniowych. W  roku promowało się w dużych miastach

niemieckich podczas mistrzostw świata w piłce nożnej oraz w Europie pod hasłem „Gdańsk – Miasto Bursztynu”.

W przyszłości władze miasta chcą namawiać do odwiedzenia Gdańska Skandynawów, Hiszpanów, Niemców i Amerykanów.

fot. materiały promocyjne

Krzysztof M. Załuski

lotniska w Rębiechowie, zmodernizować linię Osowa – Gdynia, oraz wykonać całkiem nowy odcinek od Gdyni Cisowej do lotniska w Babich Dołach. W ten sposób oba lotniska byłyby połączone szybką koleją miejską, umożliwiającą pasażerom dotarcie do centrum Gdańska i Gdyni bez przesiadki. Koszt całego projektu, opracowanego już przez gdańskich naukowców, wynosi około  milionów, tak więc, po uzyskaniu dotacji, trzeba by znaleźć tylko brakujące sto milionów złotych. Niewątpliwie perspektywa Euro  stanie się bodźcem dla przyspieszenia prac nad budową autostrady A, tak aby była ona gotowa do roku  na całej długości, aż do granicy Czech. Realne jest też unowocześnienie linii kolejowej z Gdyni do Warszawy, pozwalające pociągom Inter-City rozwijać na tej trasie prędkość do  kilometrów na godzinę. EURO  to szansa dla całego Pomorza i wielkie przyspieszenie. I tej szansy zmarnować nie wolno.

Takimi plakatami władze miasta namawiają do odwiedzenia Gdańska

O emigracji, diasporze i różnorodności w judaizmie rozmawiamy z prof. Ruth Tsoffar, antropologiem, etnografem i specjalistą w dziedzinie literatury porównawczej. Urząd Miasta Sopotu Informuje, że w dniach od  maja do  czerwca  roku Organizuje dla sopockiej młodzieży zlecone prace porządkowe terenów zielonych miasta pod hasłem „Wakacje za własne pieniądze”

Ciągle zadaję sobie pytanie: kim jestem?

W pracach zleconych mogą wziąć udział młodzieżowe organizacje mające siedzibę w Sopocie i zrzeszające dzieci i młodzież w wieku  –  lat.

Magdalena Raszewska

Zgłoszenia przyjmuje i informacji udziela Wydział Inżynierii i Ochrony Środowiska Tel.  -- 

Prezydent Miasta Sopotu ogłasza XV edycję „Konkursu na najładniejszą posesję” Do udziału w konkursie zapraszamy wszystkich mieszkańców miasta jak również szkoły, instytucje, osiedla mieszkaniowe. Oceniać się będzie wszystkie prace wykonane w okresie od marca do sierpnia  roku zmierzające do uporządkowania własnego otoczenia. Uczestnicy powinni zgłosić do dnia  czerwca br. swój udział w konkursie w Urzędzie Miasta Sopotu – Wydział Inżynierii i Ochrony Środowiska, osobiście, pocztą lub telefonicznie – -. Dla uczestników przewiduje się nagrody indywidualne i zbiorowe. Podziału nagród dokona komisja konkursowa powołana przez Prezydenta Miasta Sopotu. Rozstrzygnięcie konkursu odbędzie się w październiku  r. Wydział Inżynierii i Ochrony Środowiska UM Sopotu

W

Izraelu dzieci wzorowały się na bardziej liberalnych wzorcach niż te, na których wychowywali się ich rodzice, imigranci... Dokładnie. W latach siedemdziesiątych w Izraelu rozkwitał liberalizm. Życie toczyło się na ulicy i tam rozwijała się kultura. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych docierały do nas liberalne wzorce z zachodu. Odrzucaliśmy kulturę rodziców, a do domu przynosiliśmy nowe wzorce z ulicy. Izraelczyk chciał być przeciwieństwem Żyda żyjącego w diasporze. Pani rodzice pochodzą z Bagdadu, a Pani urodziła się w Izraelu. Czyli i pani odrzucała kulturę swoich rodziców. Tak. Rodzice starali się z tym walczyć. Cała ta sytuacja była dla nich bardzo trudna. Były spięcia między rodzicami a moją młod-

szą siostrą. Ona chciała wychodzić i spotykać się ze znajomymi, a tata uważał, że miejsce kobiet jest w domu. Stosunki międzypokoleniowe były bardzo napięte. Toczyły się nieustanne negocjacje. Spory mogły dotyczyć wszystkiego – tego jak spędzasz czas, co jesz, jak się ubierasz. Była też bariera językowa, bo dzieci mówiły po hebrajsku, a rodzice po arabsku. Zdarzało mi się upominać mamę, aby nie mówiła do mnie w tym języku. Języki, którymi posługiwali się Żydzi żyjący w diasporze symbolizowały dla nas – Żydów urodzonych w Izraelu – wszystkie negatywne aspekty naszej historii. Teraz, gdy mieszka pani w USA, pani syn także jest dzieckiem imigrantów... Dokładnie. Wyjechałam do Stanów w  roku. Tam urodził się mój syn. Jego ojciec pochodzi z Hiszpanii, ja z Izraela. W naszym domu znalazło się miejsce dla obydwu kultur. Syn kocha język hebrajski i słucha izraelskiej

muzyki hip-hopowej. Myślę, że ma bardzie komfortową sytuację, niż ja w jego wieku. Ja spędziłam  miesięcy w armii. Po wyjeździe z kraju wcale nie było mi łatwiej, ciągle zadaję sobie pytanie, kim jestem i gdzie jest moje miejsce. Czy studiowanie antropologii

pomogło pani zrozumieć procesy, jakie zachodziły w pani rodzinie? Oczywiście. Z drugiej strony należy podkreślić, że to, co działo się w moim życiu, miało oczywiście wpływ na wybór kierunków studiów. Chciałam uporządkować to, co wydarzyło się w moim życiu.

Ruth Tsoffar Profesor literatury porównawczej i Women’s Studies, adiunkt Instytutu Antropologii Uniwersytetu w Michigan. Specjalizuje się w interdyscyplinarnych i porównawczych metodach badania literatury i kultury żydowskiej, koncentrując się na pracach dotyczących wielokulturowego feminizmu i pisarzy niekanonicznych. Jej nauczanie podkreśla społeczną i polityczną rolę pisania i czytania w kolektywnej i indywidualnej świadomości. Zaproszona przez Naukowe Koło Socjologiczne Uniwersytetu Gdańskiego „Socjokolektiv” rozmawiała ze studentami o różnorodności w judaizmie oraz o kryzysie ideologii Izraela, o wczesnych próbach zdefiniowania nacji żydowskiej jako homogenicznej, o kulturze wojny i przemocy oraz o jej wpływie na konstrukcję płci.


rozmaitości 11

Nr 5(14) maj 2007

Gdańsk. Turystyka niekonwencjonalna.

Gdańsk. Pechowa działka przy Zdrojowej

Rozglądaj się i zadzieraj głowę

Dawny niemiecki punkt sprzedaży mleka przy ul. Biskupiej 34

Gdynia. Europejczycy służą nam pomocą.

Polska da się lubić Na terenie Trójmiasta pracuje obecnie dwunastu zagranicznych wolontariuszy. Są to uczestnicy finansowanego z Programu Komisji Unii Europejskiej projektu „Młodzież w Działaniu”.

Przemysław Rydzewski

W

olontariat Europejski stanowi niepowtarzalną okazję wyjazdu za granicę. Jednak, jak podkreślają organizatorzy, nie jest to zwykła oferta wycieczkowa skierowana do ciekawych świata mieszkańców „starego kontynentu”. Na wolontariusza czeka wiele wyzwań, z czego najważniejsze to podjęcie pracy w organizacji non – profit. – W Polsce Program działa już w  roku, czyli od momentu, gdy zaczęliśmy starać się o członkostwo w Unii. Pobyt wolontariusza nic nas nie kosztuje, co więcej, organizacja goszcząca go zyskuje międzynarodowy prestiż – tłu-

maczy Magdalena Harszkowicz, menadżer programu koordynowanego przez gdyńskie Centrum Współpracy Młodzieży. Jej słowa potwierdza również Alicja Fontańska, wychowawczyni współpracująca z wolontariuszką w świetlicy socjoterapeutycznej „Vitava” na Witominie. – Julia Hagenkotter jest osobą bardzo aktywną i pomysłową – mówi Fontańska. – Dzięki niej dzieci poznały obcy kraj, jego historię, a nawet typowe dla Niemiec potrawy. To ważne, bo nagle okazało się, że nauka obcego języka nie musi oznaczać wyłącznie nudnych lekcji.

Rzeczypospolita w oczach Europy Wśród zagranicznych wolontariuszy są Ukraińcy, Niemcy, Węgrzy, Austriacy, Belgowie,

mi się także dotrzeć do książki dla pensjonariuszy zakładu, napisanej brajlem – opowiada odkrywca. Pasja p. Mikołaja zatacza coraz szersze kręgi- pasjonat historii zbiera pocztówki i butelki z przedwojennych browarów. Miłośnicy starego Gdańska mogą dzielić swoja pasję na forum strony www.dawnygdansk. pl. Jest wiele osób chętnych do dyskusji. Uczestnicy wymieniają się informacjami opartymi na własnych obserwacjach, publikacjach, starych mapach. Dzięki forum sporo osób pasjonujących się przeszłością Gdańska nawiązało ze sobą kontakty.

Monika Zboińska

Szwedzi, Francuzi, Hiszpanie, Grecy i Turcy. Dlaczego tu przyjechali? Najprościej chyba ująć to ich własnymi słowami: – Przyjechaliśmy by pomagać, robić coś pożytecznego dla innych – mówi jednym tchem Michalis Kontopirakis z Grecji, pracujący w Fundacji „Sprawni Inaczej. – A dlaczego wybraliśmy właśnie Polskę? Ponieważ byliśmy ciekawi kraju o całkiem odmiennej i mało znanej kulturze, kraju który w bardzo szybkim tempie wydobywa się z komunistycznego zacofania. Chciałem zobaczyć na własne oczy tę transformację.” W programie unijnym może uczestniczyć praktycznie każdy. – Jedynym ograniczeniem jest wiek, musi być to osoba pomiędzy . a . rokiem życia.

Nie trzeba wykazywać się szczególnymi cechami, wystarczy być aktywnym i chętnym do działania. Pracować można przy różnych projektach w zależności od tego, co kogo interesuje – tłumaczy Ukrainka – Olga Sobczenko. Enguerran Massis z Francji, opowiada o sobie... po polsku!: – Przyjechałem sześć miesięcy temu i skorzystałem z darmowych kursów polskiego. Uczyłem się, bo dzieci nie rozumiały, co do nich mówię – mówi. – W ramach projektu wolontariusze mają zapewnione mieszkania, w centrum Gdyni są to dwa lokale. – Mieszkamy w szóstkę i jesteśmy jak mała rodzina. Gdy wracam z pracy zawsze ktoś jest w domu i pyta, jak mi minął dzień. Często ze sobą dyskutujemy, przy czym najlepiej rozmawia się nam... w toalecie – opowiada ze śmiechem Hanna Asp ze Szwecji opiekująca się dziećmi w „Mrowisku”. Program „Europejskiego Wolontariatu” zapewnia uczestnikom wyżywienie. – Jedzenie kupujemy sami, dostajemy na nie pieniądze od organizacji –  zł. Wystarcza, a w razie czego możemy dołożyć

z kieszonkowego, które wynosi  zł – mówi Reyes Cobo Ruiz pracująca z dziećmi niepełnosprawnymi w gdyńskim ośrodku rehabilitacyjnym.

Nie tylko pracą wolontariusz żyje – Ostatnio zostaliśmy zaproszeni do domu naszych polskich przyjaciół, który położony jest nad samym morzem. Było naprawdę wspaniale… – wspomina Belgijka, Belinda Witz, opiekująca się niepełnosprawnymi dziećmi. – Polacy mają podobne charaktery do Hiszpanów. Doskonale się rozumiemy, w kwestii, tak zwanego, „korzystania z życia” – dodaje Hiszpanka Teresa Lopez Garcia.

fot. Monika Zboińska

D

zięki odbudowie Hali Brzegowej w Brzeźnie dzielnica miała odżyć i wypięknieć. Plany były wielkie. Skończyło się na kupie gruzu. Po latach procesów sądowych mediacja między dzierżawcą działki i przedstawicielami gminy Gdańsk może zakończy spór. Działka przy ulicy Zdrojowej  jest jedną z najatrakcyjniejszych w Gdańsku dzięki doskonałej lokalizacji, dostępowi do morza i swojej historii (do  r. stała tam Hala Brzegowa a na przedłużeniu ulicy do  roku było molo). Jej wartość szacowana jest dziś na około  milionów złotych. W  gmina zdecydowała się wystawić działkę w przetargu i poszukać dzierżawcy wieczystego, aby wybudował w tym miejscu halę. Przetarg wygrał Kordian Borejko, członek SLD, honorowy prezes Sopockiego Klubu Tenisowego. Zapłacił wtedy  tys. złotych i obiecał, że hala w Brzeźnie stanie w ciągu czterech lat. Od tamtego czasu, czyli przez  lat Borejko gra na nosach urzędników. Gdy nie wywiązał się z umowy i nie zaczął budować przez pierwsze cztery lata, zarząd miasta dał mu szansę i przedłużył czas na zagospodarowanie działki o kolejne dwa lata. Jednak, gdy znowu nie dotrzymał terminu, gmina zdecydowała się wypowiedzieć dzierżawę. Sprawa trafiła do sądu. Niespodziewanie przed końcem

Przedwojenna Hala Brzegowa w Brzeźnie – wczoraj i… dziś

rozprawy Borejko złożył w magistracie oświadczenie, że właśnie budowę rozpoczyna. W rzeczywistości skończyło się na ogrodzeniu działki płotem. Po raz kolejny gmina podała Borejkę do sądu. Sąd przychylił się do wniosku magistratu i wydał decyzję o uznaniu dzierżawy wieczystej za nieważną. Borejko musi ponadto oddać miastu , tys. zł za radcę prawnego i wpłacić , tys. zł do kasy skarbu państwa za niezapłacone opłaty sądowe. Radość urzędników nie trwała długo, ponieważ w tym czasie Borejko sprzedał prawo do dzierżawionego przez siebie gruntu wrocławskiej firmie Toya. Odwołał się też od wyroku sądu pierwszej instancji i… wygrał apelację. Aby wyjaśnić sytuację prawną, strony oddały się w ręce mediatorów z Polskiego Centrum Mediacji. Pertraktację trwają. Mieszkańcy Brzeźna nie mają złudzeń – mediator działki nie zagospodaruje. Wolontariusze spędzą na Wybrzeżu od sześciu do dwunastu miesięcy. W tym czasie „opiekować” się nimi będą polscy mentorzy. – Moje zadanie polega na byciu „dobrym duchem”. Musiałem zbudować więź wzajemnego zaufania, tak by pochodząca z Austrii Gudrun Woerister nie miała oporów z opowiedzeniem mi o swoich problemach. Myślę, że tak powinniśmy odnosić się do wszystkich cudzoziemców – mówi Maciej Filipski. Centrum Współpracy Młodzieży, ul. Tatrzańska , - Gdynia, tel. ()   , fax ()   . Więcej informacji dotyczących projektu znajdziesz na stronie: www. cwm.org.pl

fot. A. Sołczyńska

T

uryści zwiedzający Gdańsk podążają zwykle utartymi ścieżkami. W centrum zainteresowania znajduje się Stare Miasto z Neptunem, Żurawiem i Kościołem Mariackim. Warto jednak tę obowiązkową marszrutę nieco wydłużyć, śledząc mniej znane ślady przeszłości, zachowane z dala od szlaków turystycznych. W zaułkach mniej reprezentacyjnych dzielnic miasta często kryją się blaknące pamiątki po migracjach, przesuwaniu granic i codziennym życiu dawnych Gdańszczan. Najwięcej śladów zostawili po sobie Niemcy. Na elewacjach starych kamienic odkryto już  napisy, w większości powstałe w Wolnym Mieście Gdańsku w latach –. – Większość śladów jest poniemiecka, oddaje to strukturę narodowościową miasta do czasu II wojny światowej. Jest tylko  procent napisów polskich. Są też rosyjskie, pozostawione po przemarszu radzieckiej armii. Oprócz napisów, są jeszcze słupy graniczne, hydranty, studzienki ściekowe – opowiada Mikołaj Wierzbicki, twórca strony internetowej www.dawnygdansk.pl, asystent na Wydziale Prawa Uniwersytetu Gdańskiego. Większość śladów zachowało się w dzielnicach niezburzonych w trakcie wojny, czyli we Wrzeszczu, na Biskupiej Górce, w części Śródmieścia.

dzienki ściekowe i słupy graniczne wyznaczające niegdyś zasięg Wolnego Miasta Gdańska. Te materialne ślady historii znaleźć można w lasach, w centrum miasta i na obrzeżach. Wystarczy mieć oczy szeroko otwarte. – Najwięcej uwagi poświęciłem napisowi nad wejściem do Domu Asystenta Akademii Medycznej. Mieści się on na końcu ul. Do Studzienki, w Królewskiej Dolinie. Napis informuje, o znajdującym się tam w przeszłości zakładzie dla niewidomych. Dziś jest niestety słabo widoczny, ale jest jednym z niewielu, które udało mi się odnaleźć również na archiwalnych zdjęciach. Udało

fot. Magdalena Raszewska

Magdalena Raszewska

Mikołaj Wierzbicki przeprowadził się do Gdańska z Łodzi w  roku. Miał wtedy osiem lat. Kiedy kilka lat później znajomy poprosił go o oprowadzenie po mieście, Mikołaj postanowił poznać je od podszewki. – Pierwszy poniemiecki ślad – wyblakły szyld „Obst – Gemüse” (warzywa – owoce) zauważyłem w  roku na ulicy Partyzantów we Wrzeszczu. Coś wychodziło spod tynku. Ten widok zapadł mi w pamięci. Poczułem, że miasto zdradza mi jedną ze swoich tajemnic. Ślad historii wychodzi na powierzchnię. Od tego momentu zacząłem przyglądać się cegłom i odpadającym tynkom, rozglądać się i zadzierać głowę. Nadal jeżdżę rowerem po Gdańsku i szukam nietypowych miejsc oraz zapomnianych zaułków. Cieszę się z każdego obiektu, który uda mi się sfotografować – mówi Mikołaj Wierzbicki o początkach swojej pasji. Strona internetowa istnieje już ponad cztery lata i kiedy jej twórcy uda się odkryć nowy zapomniany „skarb” lista obiektów jest aktualizowana. – Dokonałem archiwizacji i kategoryzacji napisów na dzielnice i języki na potrzeby Biura Konserwatora Zabytków UM w Gdańsku. Taka praca wiele znaczy, ponieważ niektóre spośród odkrytych i sfotografowanych napisów już nie istnieją – zostały zamalowane, lub rozebrano budynki, na których widniały. Warto zwrócić uwagę nie tylko na napisy. Podziwiać można także zabytkowe hydranty, stu-

Mediator hali nie wybuduje

Wolontariusze przyjechali z całej Europy. Są wśród nich Ukraińcy, Niemcy, Węgrzy, Austriacy, Belgowie, Szwedzi, Francuzi, Hiszpanie, Grecy i Turcy.


12 porady

www.riviera24.pl

Adwokat radzi

Kosmetyczny Instytut Dr Irena Eris proponuje

Niegodny dziedziczenia

Królewskie stopy Dr Eris – miętowe, cynamonowe, aksamitne

Aleksandra Cichowicz-Pietrzak

A

ndrzej X, wdowiec był osobą konfliktową i apodyktyczną. Nie był lubiany w pracy. Również z rodziną nie utrzymywał praktycznie kontaktów. Swoją żonę i czwórkę dzieci często bił i wyzywał. Żonie połamał żebra i odbił nerki. Dzieci traktował podobnie. Latami znęcał się bezkarnie nad swoją rodziną. Nikt nigdy nie zgłaszał tego na policje, ponieważ jedynie on pracował i utrzymywał cały dom. Kiedy zmarła żona, tylko syn Krzysztof do niego zaglądał, reszta całkowicie zerwała kontakty. Syn Krzysztof był jego ukochanym dzieckiem. Ojciec zawsze traktował go lepiej niż innych. Na swój sposób kochał też syna Krzysztofa – Jurka i to temu wnukowi zapisał w testamencie swoje własnościowe mieszkanie.

Kiedy rozpadło się małżeństwo Krzysztofa, ojciec zaproponował mu, aby z nową kobietą zamieszkał u niego. Z czasem zamieszkał tam też Jurek, który był bardzo z ojcem związany. Między p. Andrzejem i konkubiną syna zaczęło dochodzić do konfliktów. Pan Andrzej ciągle miał uwagi na temat jej zachowania, gotowania itp. Ostatecznie ojciec zażądał, aby konkubina Krzysztofa wyprowadziła się z jego domu. Krzysztofowi bardzo zależało na tej kobiecie, bo była dla niego szansą na nowe życie. Postanowił, że z kolegą wywiozą „dziadka” do lasu i pobiją, tak żeby się przestraszył i zrozumiał, że jest już stary i nie może rządzić w domu tak, jak kiedyś. Wziął ze sobą do lasu jeszcze -letniego syna Jurka. Na skutek pobicia i pozostawienia nocą w zimie p. Andrzej zmarł. Policja szybka ustaliła faktycznych sprawców. Wszyscy zostali aresztowani i toczy się przeciwko nim sprawa karna przed Sądem Okręgowym w Gdańsku, również przeciwko Jurkowi, który nawet nie tknął dziadka, ale był obecny przy zdarzeniu i nie udzielił mu żadnej pomocy. W czasie przesłuchań w sądzie nikt z rodziny nie żałował denata, a jedynie sprawców, a dzieci zmarłego mówiły wręcz, że gdyby p. Andrzej zmarł wcześniej to może matka jeszcze by żyła. Wszyscy współczuli Jurkowi, że przez ojca został wciągnięty w taką straszliwą sprawę.

Przegląd ślubnych szaleństw

Tak, zgadzam się! Monika Zboińska

A

ch co to był za ślub! Chciałoby się tak powiedzieć, niestety możemy się tylko domyślać, jak wyglądała ceremonia ślubna córki prezydenta, Marty Kaczyńskiej i Marcina Dubienieckiego, która odbyła się 21 kwietnia w Juracie. Para młoda do końca odmawiała wszelkich komentarzy na temat swojego związku. Ślub jedynej córki prezydenta to na pewno ogromne wydarzenie. Spróbujmy pofantazjować, jak mogła wyglądać ta uroczystość. Miejsce zdarzenia Nie wiemy, jak dokładnie wygląda ośrodek prezydencki w Juracie. Na pewno jest dobrze chroniony. Ale czy tak dobrze, jak na przykład miejsce wesela księcia Felipe, następcy tronu Hiszpanii i dziennikarki telewizyjnej Letizi Ortiz Rocasolano? Wtedy na uli-

cach Madrytu czuwało  tys. policjantów i członków Gwardii Cywilnej, na dachach – strzelcy wyborowi, na niebie – samoloty F- i dwie maszyny wczesnego ostrzegania AWACS. Przestrzeń powietrzna nad Madrytem zamknięto w sobotę na  godzin. Madonna także nie życzyła sobie żadnych obcych osób na swoim weselu z Guyem Ritchie’m. Ceremonia odbyła się w szkockim zamku, a nad bezpieczeństwem gości czuwały trzy agencje ochrony, w tym jedna kierowana przez byłego komandosa. Paparazzi dowiedzieli się o ślubie dopiero  godzin później, gdy para młoda zdążyła już wyruszyć w poślubną podróż. Podobno Madonna zemściła się w ten sposób na dziennikarzach, ponieważ podczas jej ślubu z Seanem Pennem  lat temu helikoptery z fotografami na pokładzie zagłuszyły całą ceremonię. Niektórzy wcale nie boją się fotoreporterów, wręcz przeciwnie ich obecność jest bardzo pożąda-

Kiedy wyjdzie z więzienia nie będzie miał też mieszkania po dziadku. W takiej sytuacji sąd uznał go za niegodnego dziedziczenia i mieszkanie przekazał pozostałej trójce rodzeństwa p. Krzysztofa. Autorka prowadzi kancelarię adwokacką w Sopocie przy al. Niepodległości  tel. ()   ;     mail: cichow@go.pl

art. 928 § 1 k.c. Spadkobierca może być uznany przez sąd za niegodnego, jeżeli: 1) dopuścił się umyślnie ciężkiego przestępstwa przeciwko spadkodawcy; 2) podstępem lub groźbą nakłonił spadkodawcę do sporządzenia lub odwołania testamentu albo w taki sposób przeszkodził mu w dokonaniu jednej z tych czynności; 3) umyślnie ukrył lub zniszczył testament spadkodawcy, podrobił lub przerobił jego testament albo świadomie skorzystał z testamentu przez inną osobę podrobionego lub przerobionego. § 2 Spadkobierca niegodny zostaje wyłączony od dziedziczenia tak jakby nie dożył otwarcia spadku.

na. Rezolutne pary młode na swoim szczęściu chcą zarobić, więc zawierają umowy z kolorowymi pismami. Magazyn OK! zapłacił za wyłączność do fotografowania ślubu Catheriny Zeta Jones i Michaela Douglasa milion funtów. Michał Wiśniewski poszedł jeszcze dalej. Jeśli ktoś zapłacił  dolarów, to mógł osobiście uczestniczyć w ceremonii ślubnej Michała i Ani Świątczak w Las Vegas. Co ubrać, gdzie się bawić Pofantazjujmy teraz o tym, bez czego nie może odbyć się ślub. Nie mam tu na myśli urzędnika stanu cywilnego lub księdza, ale sukienkę ślubną. To ze względu na welon i długi tren małe dziewczynki marzą o tym, aby wyjść za mąż. Sukienka Heather Mills, obecnie byłej już żony Paula McCartneya kosztowała bagatela pięć tysięcy funtów. Ale nie o koszt kreacji tu chodzi. O sukience pierwszej żony McCartneya Lindy Eastman nic nie wiadomo, kroniki podają jedynie, że po wyjściu z urzędu miała na sobie żółty płaszcz. Ich małżeństwo przetrwało prawie  lat. Po śmierci Lindy, Paul ożenił się po raz drugi. Z Heather Mills wytrwał tylko cztery lata.

mgr Alicja Kwiecień

W

iosną zdarza się, że nagle – z dnia na dzień – „odkrywamy”, że mamy nogi. Z ulgą zrzucamy ciężkie obuwie, w kąt idą ciepłe rajstopy, grube spodnie… I co dalej? Uważne spojrzenie nie poprawia nam humoru. Jak zaakceptować niepokornie rosnące włoski, nagle odkrytą szorstkość stóp, nadmiernie przesuszoną skórę albo pękające pięty? Czy można temu zaradzić? Oczywiście! Właśnie nadszedł czas na woskowanie i profesjonalny pedicure. Co możemy zyskać? Powiedzmy obrazowo…Królewskie Stopy. W Kosmetycznym Instytucie Dr Irena Eris częściowych zabiegów pielęgnacyjnych na stopy wykonuje się miesięcznie dziesiątki. Szczególnym powodzeniem cieszy się pedicure, poprzedzony woskowaniem łydek, a kończący się specjalnym zabiegiem pielęgnacyjnym. Kosmetyczki wykonują zabieg pedicure w rękawiczkach jednorazowych, za pomocą profesjonalnego sprzętu, tzw. frezarki kosmetycznej, do której używa się wyłącznie jednorazowych końcówek. Podobnie jest z pilnikami oraz patyczkami do odsuwania skórek. Procedura taka Prasa uznała, że kreacja ślubna Camilli Parker Bowles, narzeczonej księcia Karola była zbyt skromna, żeby nie powiedzieć, że książe poskąpił pieniędzy na sukienkę. Szczyt oburzenia nastąpił wówczas, gdy rok po ślubie na jednej z imprez Camilla miała na sobie ten sam żakiet, co w urzędzie stanu cywilnego. Wszyscy za to doskonale pamiętają, wystawną sukienkę księżnej Diany, pierwszej żony księcia Karola. To małżeństwo jednak zakończyło się tragicznie. Mamy nadzieję, że córka prezydenta postawiła na skromność i nie wydała fortuny na ślubną kreację. Pieniądze można przecież wydać na ucztę weselną i wystrój sali. Do ozdoby doskonałe są kwiaty, takie jak na ślubie Jennifer Aniston i Brada Pitta. Ich goście bawili się we wspaniałym ogrodzie z widokiem na ocean (do dekoracji użyto  tys. kwiatów). Florystka z Beverly Hills przybrała różami i tulipanami stoły, a specjalnie stworzone na okazję ślubu fontanny zapełniła pływającymi, egzotycznymi kwiatami lotosu. Całość oświetlały niesamowite ilości świec, sprowadzonych na życzenie

zapewnia klientowi najwyższe bezpieczeństwo i higienę zabiegu. Pedicure jest bezbolesny, bezinwazyjny i bezpieczny. Czysta ulga i przyjemność dla naszych stóp… Na zakończenie klient może wybrać jeden z kilka firmowych zabiegów pielęgnacyjnych do stóp. Ich nazwy budzą same dobre skojarzenia. Któż z nas nie chciałby mieć np. Aksamitnych, Miętowych lub Cynamonowych stóp? Nasuwa się pytanie, co to w praktyce oznacza? AKSAMITE STOPY to zabieg z peelingiem, masażem stóp oraz okładem z ciepłej parafiny. Wspaniale nawilża i wygładza skórę czyniąc ją prawdziwie aksamitną. MIĘTOWE STOPY – zabieg wykonywany w wersji do kostek lub do podudzi – jest szczególnie lubiane w upalne dni, gdyż użyta w nich maska z mentolem chłodzi i koi. Gdy jest chłodniej, klienci z upodobaniem wybierają zabieg głęboko rewitalizujący skórę, czyli CYNAMONOWE STOPY – jest to zabieg rozgrzewający, połączony z peelingiem, masażem reflektorycznym stóp oraz maską cynamonową.

relaksacją ciała i masażem. To nowość i niespodzianka dla stałych klientów instytutu. Wibrujący masaż mechaniczny pleców sterowany pilotem oraz relaksujący hydromasaż podczas kąpieli stóp, dopełniają przyjemności podczas zabiegu pedicure. Na naszym rynku takie urządzenia to rzadkość. Możemy je spotkać tylko w najbardziej renomowanych ośrodkach pielęgnacyjnych, ulokowanych głównie w czterogwiazdkowych hotelach. Tym bardziej cieszymy się, że mamy to cudo w środku Sopotu, w zasięgu ręki. Łatwo możemy osobiście ocenić walory nowego profesjonalnego sprzętu SPA i sami poczuć się SPA, czyli „uzdrowieni przez wodę” (spa – łac. sanus per aquam – zdrowie przez wodę). Autorka jest dyplomowaną kosmetyczką sopockiego Kosmetycznego Instytutu Dr Irena Eris

W Kosmetycznym Instytucie Dr Irena Eris pojawił się ostatnio ultra nowoczesny profesjonalny fotel Pedicure SPA, pozwalający łączyć zabieg pedicure z głęboką Aniston z Tajlandii. Dodatkowo gości zabawiały cztery orkiestry i czterdziestoosobowy chór. Na weselu Sandry Bullock z Jesse’em Jamesem przyjaciele bawili się w namiocie z bursztynowymi kandelabrami zwisającymi z sufitu i wielkimi snopkami siana, które zastąpiły stoły (wystrój nawiązywał wyglądem do cowboyskiego salonu). Goście sami brali sobie potrawy i siadali do jedzenia wprost na snopkach. Na takie ekstrawagancje mogą sobie pozwolić tylko gwiazdy filmowe, córki prezydentów raczej nie. Ale jeśli chodzi o tort, to można zaszaleć. Tort następcy tronu Norwegii księcia Haakona i Mette-Marit miał cztery metry i był w kształcie łodzi wikingów ułożonych w piramidę. Wbrew wszystkim Ani elegancka suknia ślubna, ani oryginalne wesele nie gwarantują szczęścia małżeństwu. Najważniejsze to powiedzieć „tak” właściwej osobie. Wiemy, że dla Marty Kaczyńskiej jest to drugi ślub. W dodatku jej wybrankiem jest syn działacza wrogiej jej ojcu partii politycznej. Wiele było przypadków ślubów potomków głów państw wbrew woli rodziców. Holenderski książę Johan Frizo, drugi syn królowej Beatrix, w  roku poślu-

bił działaczkę praw człowieka Mabel Wisse Smit. Tym samym stracił prawa do tronu. Para nie otrzymała zgody władz na ślub ze względu na nieprawdziwe informacje podane przez nich o dawnym związku panny młodej z zamordowanym ponad  lat temu szefem holenderskiej mafii Klaasem Bruinsma. Książę Frizo wolał jednak małżeństwo z byłą kochanką gangstera od prawa sukcesji tronu. Córka cesarza Japonii – księżniczka Sayako wychodząc za mąż za Yoshikę Kurodę – zwykłego urzędnika miejskiego i osobę niezwiązaną z dworem cesarskim opuściła rodzinę cesarską i utraciła tytuł, przyjmując nazwisko męża. Jej dzieci nie będą miały praw do tronu, gdyż tron cesarski w Japonii jest dziedziczony jedynie w linii męskiej. Co w takim razie stanie się z naszą Martusią Kaczyńską? Szczerze mówiąc wątpię, że córka prezydenta RP zostanie wyklęta za poślubienie Marcina Dubieneckiego, syna działacza Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Chociaż różnie to w życiu bywa. Na razie wiadomo, że na uroczystości weselnej nie było ani premiera, ani babki panny młodej, Jadwigi Kaczyńskiej.


Trójmiasto czyta dzieciom dbaj o zdrowie

Dbam o zdrowie… A TY?

Mirosław Stecewicz, Leon Korn

Prostata – męska sprawa

Przygody na wyspie Umpli Tumpli W

pogodny letni dzień Ziózio i Funio wypłynęli łodzią na Zatokę Wulkaniczną. Na niebie nie było ani jednej chmurki, od morza wiał lekki wietrzyk. Nic nie zapowiadało, aby niespodziewanie mógł się zerwać groźny sztorm. Chłopcy mieli ze sobą wędki z długich bambusowych kijów, haczyki większe i mniejsze, smaczne przynęty, oraz wiele zapału. Ale to wszystko na nic się zdało. Daremnie zarzucali wędki, wiosłowali tu i tam, zmieniali przynęty. Funio próbował nawet przemawiać do ryb w ich języku, zachwalając pyszne robaki i kawałki gotowanego mięsa uczepione do haczyków. Wszystko na próżno. Żadne morskie stworzenie ani myślało zainteresować się ich haczykami i przynętami. – Co się dzieje? – dziwił się Ziózio. – Czyżby wszystkie ryby wyniosły się z Zatoki Wulkanicznej? Uciekły? Ale przed kim? Poszły spać? W altanie z wodoro-

Tekst: Katarzyna Iga Gawęcka – scenarzystka, autorka książek i filmów dokumentalnych oraz książek dla dzieci. Ostatnio stworzyła program telewizyjny dla dzieci zatytułowany „Przytulaki”. Ilustracje: Justyna Trapkowska

Powiedziawszy to Funio ponownie wsadził głowę pod wodę i zabełkotał po rybiemu: – Powiedz, Rybo, dlaczego wyglądasz jak pokrojona bułka? Czy to jakaś nowa rybia moda? Dziwna Ryba nie odpowiedziała, a on nie mógł już dłużej jej zagadywać, bo zaczynało brakować mu powietrza. Napił się przy tym słonej wody. – Wątpię, czy się czegoś dowiemy – westchnął. – Ryby na ogół nie są rozmowne. Chyba, że jest to Ryba pod każdym względem wyjątkowa. – Nie jestem wyjątkowa! – doszedł go nagle głos z głębi morza. – Jestem tylko Rybą Zamyśloną. Kiedy się zamyślam, dzielę się na kawałki, żeby wyglądać dziwacznie. Wtedy inne ryby ode mnie uciekają i morze wokoło robi się puste. To doskonała ochrona przed napastnikami. Żaden szanujący się rekin nie wpłynie na pusty akwen. Chyba, że byłby to Rekin Zamyślony, który… W tym momencie coś wielkiego potrąciło łódź, woda zaki-

piała, a chłopcy ujrzeli tuż pod powierzchnią morza maleńkie zamyślone oczy i paszczę pełną olbrzymich zębów. Paszcza się zamknęła, a w niej znikło coś podobnego do długiej, pokrojonej bułki. Jeszcze przez chwilę widać było trójkątną grzbietową płetwę, prującą fale, ale i ona znikła, a woda się uspokoiła i wygładziła. Ziózio i Funio spojrzeli po sobie i nic nie mówiąc chwycili za wiosła. Płynęli szybko, byle prędzej do brzegu. Już wiedzieli, że tam gdzie grasuje Zamyślony Rekin lepiej ryb nie łowić. – Nic nie złapaliśmy, Zióziu – westchnął Funio. – Za to dowiedzieliśmy się czegoś nowego o podwodnym świecie. Z tym zamyśleniem, to jest ciekawy pomysł! Można by nim zadziwić niejednego kolegę. Odstraszając przy tym silniejszych od siebie. Gdyby tak… Tu oczy Funia dziwnie błysnęły i Ziózio był już pewny, że za chwilę zobaczy jak wygląda Zamyślony Funio.

mgr Maja Glich

P

rostata (stercz, gruczoł krokowy) jest to gruczoł wydzielania zewnętrznego umiejscowiony poniżej pęcherza, który otacza cewkę moczową. Po czterdziestym, pięćdziesiątym roku życia, gruczoł ten może się powiększać, czego objawem jest częste oddawanie niewielkich ilości moczu. Jest to sygnał by udać się do lekarza urologa. Proste badanie, oraz oznaczenie poziomu PSA (swoisty antygen sterczowy) w surowi-

Kaczka W małym stawie spała kaczka, a wiatr podkradł się znienacka, dmuchnął, świsnął - zadudniło... kaczce pióra przetrzebiło. Więc zerwała się biedaczka i krzyknęła – „Jakem kaczka, złapię cię łobuzie migiem i odpowiesz za swój figiel.” Rak, co widział zajście całe, rzekł do kaczki – „Plany śmiałe... ale lepiej wygładź pióra i nie szukaj wiatru w chmurach. Wiatru już natura taka, hula sobie, figle płata, cały świat jest jego domem, ruch, niepokój, wir - żywiołem.” Ale trudna z kaczką gadka, gdy trafiła się jej gratka pokazania wszystkim w trzcinach, jaka dumna z niej ptaszyna. Przekonana całkowicie, że odpłaci się sowicie, wyruszyła w świat szeroki rozzłoszczona jak dwa smoki! Ledwie wyszła za podwórko, zobaczyła wiatr za górką. Wypadł z lasu, kaczkę minął, zniknął w trawie za doliną.

cy krwi, jest podstawowym elementem profilaktyki nowotworów tego narządu. Wczesne stwierdzenie przerostu prostaty pozwala na podjęcie odpowiedniego leczenia, dlatego ważne jest, aby każdy mężczyzna po . roku życia przynajmniej raz w roku badał poziom PSA. Natomiast po  roku życia u mężczyzn, u których stwierdzono rodzinne występowanie tego nowotworu! Panowie! Dbajcie o swoje zdrowie! Autorka jest pracownikiem Apteki Nadmorskiej, Sopot, ul. Grunwaldzka , tel.  .

fot. kmz

Zamyślona ryba

stów obchodzą urodziny najstarszego dorsza? Przechylił się, wsadził głowę pod wodę i przez krótką chwilę obserwował głębinę. – Nie wierzę własnym oczom – powiedział, potrząsając głową i opryskując Funia fontanną kropli z mokrych włosów. – Popatrz ty, Funiu. Z kolei Funio przewiesił się przez burtę. Przy okazji o mało nie utopił okularów, które zsunęły mu się z nosa. Złapał je w locie i stracił równowagę. Teraz już nie tylko okulary, ale cały Funio byłby wpadł do wody. W ostatniej chwili Ziózio chwycił go za nogę i przytrzymał. – Widziałeś? – powiedział, kiedy Funio wyciągnął głowę spod wody. – To chyba jakieś czary. Ona tkwi pod naszą łodzią i wcale się nie rusza. Wygląda, jak bułka pokrojona na kromki. Lepiej zmykajmy stąd. – Poczekaj – powstrzymał go Funio. – Muszę z nią porozmawiać i dowiedzieć się, dlaczego jest taka dziwaczna. Potrzymaj tylko moje okulary.

13

Popędziła w tym kierunku, zatrzymała się na wzgórku i dojrzała wtedy z dala, jak wiatr czmychnął - gdzieś w szuwarach. Szybkim truchtem tam pobiegła, nic prócz żab już nie dostrzegła. Przycupnęła w tataraku, a wiatr kręcił się w wiatraku. Podreptała w stronę łąki, wiatr tam właśnie ganiał bąki. Dała za nim chyżo nura, ale on już bujał w chmurach. Cały dzień gonitwa trwała. Tak mniej więcej wyglądała: wiatr na górze, kaczka w dole, wiatr w kominie, kaczka w polu... Utrudziła się biedaczka i usiadła obok pniaczka. Złość jej przeszła, mdlała prawie. Zamarzyła o swym stawie... Koniec bajki moi mili. Jedno pamiętajcie stale: zanim coś postanowicie mierzcie siły na zamiary. A i warto dodać krótko: życie to psikusów tygiel, pomyśl zatem razy kilka, nim odpłacisz się za figiel.

REKLAMA


14 trójmiejska lista przebojów

www.riviera24.pl

Trójmiejskie co nieco

Propozycje czytelników

Historia jednej znajomości…

Hula-Hop z Sopotplastu

Powrót szczekaczki Monika Zboińska

P

ani w czerwonej czapce jest proszona o wejście na zebrę” – taki komunikat może wkrótce usłyszeć niejedna mieszkanka Sopotu. Władze miasta, Straż Miejska i Policja planują do kamer monitorujących miasto podłączyć również głośniki. Ale to nie koniec pomysłów.

F

irma Sopotplast – Zakłady Przemysłu Terenowego – miała swoją siedzibę na Wzgórzu Browarnianym. Powstała w roku 1957, swój żywot zakończyła w roku 1994. W Sopotplaście produkowano folie winidurowe, oraz galanterię z tworzyw sztucznych, eksportowaną także do krajów Europy Zachodniej. W początku lat sześćdziesiątych kontakty z Zachodem zaowocowały modą na taniec, a raczej zabawę pod nazwą hula – hop. Zabawa polegała na kręceniu w takt muzyki, lub bez niej, kołem wprowadzanym

Autor jest Wiceprezydentem Sopotu, przygotowuje właśnie do druku książkę „Kurort w cieniu PRL-u, Sopot -.”

Sopot. Wszystko dla ochrony

Wśród koncepcji rozbudowy monitoringu jest także system identyfikacji pojazdów oraz zainstalowanie ekranów, na których odtwarzany byłby obraz z kamer oraz komunikaty o ciekawych wydarzeniach kulturalnych, odbywających się na terenie kurortu. Na ul. Monte Cassino miałyby się pojawić również megafony, czyli popularne w czasach PRL „szczekaczki”. Komunikaty wygłaszałby obsługujący system dyżurny strażnik. Taka forma monitoringu już od półtora roku sprawdza się

Jerz Cisłak

w Jastrzębiu Zdroju. W kilku miejscach Warszawy działa natomiast system identyfikujący pojazdy wjeżdżające do miasta i wyjeżdżające z niego. – Na podstawie numerów rejestracyjnych wiedzielibyśmy, kto wjeżdża do Sopotu. Na monitorze byłaby również widoczna postać kierowcy. To dobre narzędzie prewencji, jak również pomoc w odnajdywaniu skradzionych pojazdów – mówi Mirosław Mudlaff, komendant Straży Miejskiej w Sopocie.

w ruch ciałem. Koło takie było wykonane z twardego plastyku, prążkowane, o odpowiedniej giętkości, grubości i wadze. I właśnie takie koła, jako pierwszy na Wybrzeżu, zaczął produkować i sprzedawać w swoim firmowym sklepie Sopotplast. W Sopocie i gdzie indziej nastał szał na hula-hop. Kręciło się i chodziło z kołem po ulicy, po podwórku, po plaży. Kręciło się, obracając koło na brzuchu i biodrach. Potem nastała moda na kręcenie na szyi, na kolanach, na ramionach, oraz na przerzucaniu koła z jednego miejsca na drugie. Dzieci i młodzież urządzały nieformalne zawody, w których zwyciężał ten, kto wykonał największą ilość obrotów, nie dopuszczając do upadku koła. Do

dobrego stylu należało zakończenie kręcenia przez zatrzymanie koła w powietrzu ręką. Moda na hula-hop trwała kilka lat. Przed sklepem Sopotplastu ustawiały się kolejki, jak po mięso. Długie, pełne niecierpliwych miłośników kręconej zabawy. Jak zwykle w tamtych czasach podaż nie dorównywała popytowi. Kiedyś zdarzyło się nawet, że napierający na drzwi tłum stłukł szybę wystawową. Potem, tak jak każda moda, przeminęło zainteresowanie hula-hopem. Koła poszły w odstawkę i zapomnienie. Dzisiaj warto chyba ten epizod włączyć do tworzonej listy trójmiejskich hitów.

fot. archiwum

C

ieszy mnie odzew czytelników na moją propozycję utworzenia Trójmiejskiej Listy Przebojów, którą miesiąc temu przedstawiłem na łamach „Riviery”. Wybrane i nagrodzone przez redakcję propozycje będziemy publikować w kolejnych numerach „Riviery”. Ja tymczasem chciałbym zaproponować czytelnikom dalszą zabawę, tym razem w muzyczną listę przebojów związanych z Trójmiastem. Mogłyby się na niej znaleźć zarówno kompozycje bezpośrednio związane z Gdańskiem, Gdynią czy Sopotem, jak też muzyczne przeboje wykonawców, stąd się wywodzących. Prawdopodobnie największym hitem Trójmiasta wszechczasów jest „Historia jednej znajomości”. Utwór ten (autorstwa duetu Krzysztof Klenczon – Jerzy Kossela) w roku  nagrały „Czerwone Gitary” – zespół składający się z mieszkających w Gdańsku Klenczona i Dornowskiego, sopocianina Seweryna Krajewskiego oraz gdynian Skrzypczyka i Kosseli. „Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew – wszystko to w letnie dni przypomina ciebie mi” – tymi słowami polscy Beatlesi zapadli w pamięć kilku pokoleniom. „Czerwone Gitary” to oczywiście nie jedyny zespół z gitarowego zagłębia big-beatu, jak niegdyś nazywano gdańskie Wy-

skiego) oraz piosenkarzy (Hannę Banaszak i Mirosława Czyżykiewicza) na stworzenie unikalnej i wyjątkowej płyty „Sopocki nokturn”. Warto też przypomnieć autorski duet Janusza Hajduna i Jerzego Afanasjewa w niezapomnianej piosence „Niech no tylko zakwitną jabłonie”. Doskonały wykonawca ballad Edwarda Stachury – Marek Gałązka z Olecka nagrał z kolei niedawno (przy współpracy z „gdańskim” Tymonem Tymańskim i wytwórnią Biodro Records) płytę zatytułowaną „Tu stacja Sopot”, która stanowi jego osobisty hołd dla nadmorskiego kurortu i podziękowanie dla mieszkańców Wybrzeża za lata spędzone właśnie nad Bałtykiem. Z kolei Larry Ougwu (skądinąd sprawny i kreatywny dyrektor Nadbałtyckiego Centrym Kultury w Gdańsku) i jego zespół Ikenga Drumers nagrali utwór „Sopot”, a Adam Makowicz zadedykował temu miastu jedną ze swoich kompozycji („ x Sopot”). Nie wiem, niestety, na ile Gdańsk i Gdynia zapisały się w kompozycjach polskich twórców, ale jestem przekonany, iż – nawet jeśli tylko nieliczne piosenki, mające lokalne odniesienia, takie jak wspomniana na początku „Historia jednej znajomości”, przejdą ostatecznie do historii jako przeboje – to i tak będą one doskonałym nośnikiem promocji poszczególnych miast i całego regionu. Niezawodnym czytelnikom „Riviery” przypominam, że czekamy na kolejne propozycje do listy (nie tylko) muzycznych przebojów Trójmiasta. Listy proszę kierować na adres: wfulek@ sopot.pl lub redakcja@riviera. pl.

Żadne miasto w Polsce nie może pochwalić się systemem monitorów – bilbordów. W Sopocie miałyby wisieć na Monciaku. Oprócz poprawiania bezpieczeństwa promowałyby miasto. – Jesteśmy w fazie przygotowywania i opracowywania kosztorysu dla poszczególnych pomysłów. W kwestiach technicznych pomagają nam pracownicy Politechniki Gdańskiej. Wspólnie będziemy się także starać o środki unijne – wyjaśnia Mirosław Mudlaff Obecnie w mieście zainstalowanych jest  kamer. Zapisują obraz przez  godziny na dobę. W najbliższym czasie dojdą jeszcze dwie w Parku Północnym, będą rejestrować to, co się dzieje w pobliżu sopockich dyskotek.

fot. archiwum

Wojciech Fułek

brzeże. Niestety w dorobku „Czerwono-Czarnych” czy „Niebiesko-Czarnych” nie odnajdziemy przebojów z trójmiejskimi odniesieniami, choć obydwa „kolorowe” zespoły, które tu przecież się narodziły, pozostawiły po sobie ogromną ilość łatwo wpadających w ucho piosenek. „Niedziela będzie dla nas” śpiewana przez Wojtka Kordę czy „Trzynastego” Kasi Sobczyk (dla informacji młodszego pokolenia – nie jest to piosenka o wprowadzeniu stanu wojennego) są takimi właśnie evergreenami. Trójmiasto to także miejsce artystycznych narodzin Czesława Niemena, chociaż nie doczekaliśmy się od niego tak jednoznacznego wyznania, jakim obdarzył Warszawę – „Mam tak samo jak ty, miasto moje, a w nim najpiękniejszy mój sen, najpiękniejsze dni…” śpiewał w niezapomnianym „Śnie o Warszawie”. Na Wybrzeżu narodziły się również takie formacje jak TSA, Kombi, Cytrus, LSD, Jaguar, She, Bielizna, Apteka i Dzieci Kapitana Klossa. Wymieniłem, zresztą dość chaotycznie i przypadkowo, tylko małą część z długiej listy trójmiejskich wykonawców muzyki rockowej. Nie jest bowiem możliwe w tak krótkim felietonie umieścić wszystkich ważnych dla Wybrzeża muzyków. Bezwątpienia zawsze miało i ma Trójmiasto szczęście do wyjątkowych artystów, takich choćby jak autorka przepięknej piosenki „Sopockie bolero” – Agnieszka Osiecka, która poświęciła kilka lat swojej aktywności sopockiemu Teatrowi Atelier. Z okazji jubileuszu -lecia nadania Sopotowi praw miejskich inna poetka piosenki, Grazyna Orlińska (autorka słynnego przeboju „Chałupy welcome to”) namówiła świetnych kompozytorów (m. in. Janusza Hajduna, Włodzimierza Korcza i Ryszarda Poznakow-


Sopot 15

opowiadanie

Nr 5(14) maj 2007

Chińska kolekcja Carla Corsa

Krzysztof Maria Załuski

M

eczet jeszcze nie płonął. Tamci mężczyźni dopiero wrzucali przez okna butelki z benzyną. Dwaj wybijali szyby w sąsiednim budynku. Jeden malował coś sprayem na murze. Z tej odległości Rosa nie mogła jednak odczytać liter. W mroku widziała tylko swastykę i szubienicę, na której wisiał półksiężyc… Kiedy w kilka minut później z okien świątyni wypełzły najpierw kłęby czarnego dymu, a w chwilę potem jęzory ognia, policji nadal nie było. Nie było także straży pożarnej i ambulansu. A przecież Rosa dzwoniła po pomoc już dobre półgodziny temu. I na pewno nie ona jedyna. „To niemożliwe, żeby w tym mieście nie było nikogo, komu los niewinnych ludzi byłby obojętny”, pomyślała. Ulica nadal była pusta. Ogień okopcił już białe mury meczetu i sięgał teraz do połowy wysokości kilkunastometrowego minaretu. Podpalacze już dawno uciekli, a mimo to nikt nie wyszedł na ulicę, nikt nie próbował gasić świątyni – muzułmanie pewnie bali się wyjść z domów, a chrześcijanie i żydzi obserwowali zza firan płonące zabudowania. I wtedy Rosa przypomniała sobie własne dzieciństwo; przypomniała sobie jak przed laty w zupełnie innym mieście, w dalekiej Europie płonęła synagoga… Ale tamten pożar, pomimo że żarzył się przez całe życie w jej pamięci, istniał jakby w innym wymiarze, w rzeczywistości, która nie do końca była jawą i nie do końca snem. Rosa była wtedy małą dziewczynką i niczego nie rozumiała: ani dlaczego ojcowie jej koleżanek podpalili bożnicę, w której modliła się z rodzicami i sąsiadami, ani dlaczego nie wolno jej było samej wychodzić na podwórko kamienicy, w której mieszkali. Nie rozumiała także dlaczego wszyscy jej bliscy musieli uciekać z własnego miasta, z własnego kraju aż za ocean…

Ojciec zawiózł ich wtedy z matką do Hamburga, skąd popłynęli ogromnym, brudnym statkiem do Nowego Jorku. Z tamtej podróży Rosa zapamiętała straszny sztorm, podczas którego była chora i bała się, że wszyscy zatoną. Zapamiętała także, że po kilku dniach morze się uspokoiło, i że chodziła z ojcem po wszystkich pokładach tego ogromnego, rdzewiejącego statku. Ojciec pokazywał jej niemieckich żydów, którzy tak jak oni uciekali za ocean przed Hitlerem. – Widzisz ilu nas jest? Damy sobie radę i w Ameryce. A naziści jeszcze za to wszystko zapłacą – powtarzał z zapamiętaniem. Ale Rosa go nie słuchała, patrzyła w wodę i myślała o koleżankach, których już nigdy nie miała zobaczyć. Zastanawiała się, dlaczego wszyscy Niemcy mieliby płacić za jakiegoś Hitlera? Dlaczego cały naród musi cierpieć przez jakiegoś obłąkańca? A potem, już jako nauczyciel akademicki, wielokrotnie zastanawiała się nad problemem odpowiedzialności zbiorowej – nie tylko Niemców. I doszła do wniosku, że odpowiedzialność zbiorową wymyślili politycy. Wymyślili ją tylko po to, by wzniecać jeszcze większą nienawiść pomiędzy narodami, i żeby zyskiwać tym samym przyzwolenie społeczne na fizyczne zniszczenie ekonomicznego wroga. Napisała nawet na ten temat kilka książek, ale nie udało jej się zainteresować nimi żadnego wydawcy. Próbowała też rozmawiać na ten temat z mężem – Sean wolał jednak pub i towarzystwo innych, rudych jak on Irlandczyków. Z kolei syn, Julian, wprawdzie słuchał ją uważnie, ale kiedy pytała go wprost, co o tym wszystkim sądzi, mówił jedynie: – Mamo, tamta wojna już dawno się skończyła. A teraz Niemcy są okay. Tego rodzaju tłumaczenie do Rosy jednak nie docierało. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego jedne narody najpierw w mediach nazywa się śmiertelnymi wrogami Stanów Zjednoczonych, a potem nagle stają się one ich sojusznikami; dlaczego bojownik o wolność z czasem zamienia się w terrorystę, a terrorysta w bo-

ul. Kościuszki 61; 81-703 Sopot; tel.: 058 555 73 76; kom.: 0 668 177 763

Poszukujemy Przedstawicieli Handlowych Oczekujemy od Ciebie: • doświadczenia w sprzedaży powierzchni reklamowej •komunikatywności • entuzjazmu Osoby zainteresowane naszą propozycja, prosimy o przesłanie CV oraz listu motywacyjnego na adres redakcji lub mailem (redakcja@riviera24.pl). Aplikacje powinny zawierać klauzulę: „Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych zawartych w ofercie pracy dla potrzeb procesu rekrutacji (Ustawa z 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych, Dz. U. nr 133 poz. 883)”

jownika? Czym tak naprawdę jest zachodnia demokracja? Dla niej wszystko to było hipokryzją, najobrzydliwszym z obrzydliwych kłamstw, bo uprawianym w imię rzekomej wolności i prawa… I może dlatego Rosa nie potrafiła teraz, po tym co się stało na Manhattanie, tak jak jej sąsiedzi nienawidzić ani tego Saudyjczyka bin Ladena, ani muzułmanów jako takich… I może właśnie z powodu tych wątpliwości, przez całe życie nie potrafiła przekonać się do tego kraju, do tych nikczemnych, zakompleksionych pastuchów, do ich wszechobecnych flag, nacjonalistycznych pieśni, do ich megalomani i szowinizmu i pospolitego chamstwa. Zasłaniając kotarę, przypomniała sobie słowa ojca: – Zobaczysz, w Ameryce wszystko będzie inne. Tam jest szacunek dla człowieka, jest demokracja i tolerancja… Amerykanie kochają wolność i prawo. W ich kraju nikt nikogo nie prześladuje ani za kolor skóry, ani za poglądy, ani za religię. I pomyślała, że kiedyś w to wszystko wierzyła, że przynajmniej chciała w to wierzyć. Ale potem, kiedy jej bliscy umarli – i jej rodzice, i mąż, i przyjaciółki, a teraz jej jedyny syn – coś w niej pękło, runęła cała nadzieja, cała ufność i cała wiara… Julian pracował w Nowym Jorku w dziale sprzedaży jakiejś firmy medycznej i przyjeżdżał do domu tak rzadko, że czasem Rosa zapominała o jego istnieniu. A teraz, w tym koszmarnym zamachu na Manhattanie, zginął naprawdę i już go nigdy nie zobaczy… Rosa odeszła od okna. Włączyła telewizor i przez chwilę szukała programu z lokalnymi wiadomościami. Wszystkie kanały retransmitowały jednak tylko dziennik CNN; wszędzie w nieskończoność zapadały się płonące wieże World Trade Center. Na ich tle politycy całego świata nawoływali do krwawej krucjaty przeciwko muzułmanom. Przerzucając programy, Rosa zastanawiała się, kto z nich na tej zbrodni najwięcej zarobi. I wtedy przypomniała sobie jeszcze raz ojca, jak umierając przywołał ją do siebie i powiedział: – Wybacz Różyczko, pomyliłem się… Ten świat jest takim samym światem, jak tamten, z którego uciekliśmy. I dlatego kiedyś Bóg go unicestwi… Ale nie trzeba żałować świata, w którym jedni ludzie zarabiają pieniądze na śmierci i krzywdzie innych ludzi. Rosa wyłączyła telewizor i położyła się do łóżka. Zanim zasnęła, pomyślała jeszcze, że tym razem ojciec rzeczywiście się pomylił, bo zło przebrane za dobro jest niezniszczalne.

„Kruche piękno” w Muzeum Sopotu Małgorzata Buchholz-Todoroska W Muzeum Sopotu można jeszcze do końca maja zwiedzić wystawę „Kruche piękno. Chińska kolekcja Carla Cordsa ze zbiorów Museum für Angewandte Kunst we Frankfurcie nad Menem”.

C

arl Cords należał do najwybitniejszych kolekcjonerów sztuki chińskiej pierwszej połowy XX wieku. Prawie całe życie spędził w Berlinie, który był wówczas ważnym centrum wystawiennictwa, badań i kolekcjonerstwa dalekowschodniego. Urodzony w 1879 r. w rodzinnym majątku Olszewice pod Inowrocławiem – wówczas w granicach pruskiej Prowincji Poznań, wraz z rodziną zamieszkał w latach 90. XIX w. w Berlinie. Dobra Cordsów znalazły się po 1918 r. w granicach odrodzonej Rzeczypospolitej, aby ich nie utracić Carl wraz z bratem zarządzającym majątkami rodzinnymi przyjął w 1920 r. obywatelstwo polskie. W 1937 r. opuścił Berlin i przeprowadził się do modnego uzdrowiska Sopot, leżącego w granicach Wolnego Miasta Gdańska. W 1938 r. w Muzeum Miejskim w Gdańsku Cords zaprezentował znaczną część swej chińskiej kolekcji – wystawa miała znakomitą prasę, choć właściciel zbiorów wystąpił anonimowo. Po wybuchu wojny Cords pozostał w Sopocie, a w  r. złożył kierownictwu Muzeum Miejskiego w Gdańsku propozycję przekazania w darze własnych zbiorów. Wobec niejednoznacznej postawy władz Gdańska i braku zdecydo-

Prof. Bartoszewski Honorowym Obywatelem Sopotu „Jestem człowiekiem spełnionym i szczęśliwym, bo wszystko co robiłem dla ludzi dobrego wróciło do mnie z nawiązką.” Te słowa profesor Władysław Bartoszewski wypowiedział  kwietnia br. w Sopocie, podczas uroczystości nadania

Po 2,5 lat za pobicie Bartka S.  kwietnia w sopockim sądzie odbyła się kolejna rozprawa dotycząca śmierci Bartosza S. Przypomnijmy, -letni student został w październiku ubiegłego roku pobity przed jedną z sopockich dyskotek, a następnie przejechany przez taksówkę na ul. Powstańców Warszawy. W procesie oskarżonych jest trzech

wanej odpowiedzi skierował rok później swą propozycję do Frankfurtu nad Menem, gdzie została natychmiast przyjęta. W  r. spakowana w skrzyniach kolekcja chińskiej sztuki opuściła na zawsze Gdańsk. W noc z  na  marca  r., kiedy do Sopotu wkraczały wojska radzieckie Carl Cords popełnił samobójstwo. Został pochowany w nieznanym miejscu. Po  latach od tamtych tragicznych wydarzeń Muzeum Sopotu wraz z Muzeum we Frankfurcie zorganizowało wystawę, która oprócz prezentacji wybranych obiektów chińskich ze zbiorów Cordsa przybliża zapomnianą postać wybitnego kolekcjonera. Kuratorzy wystawy dokonując wyboru obiektów zdecydowali się pokazać w Sopocie przede wszystkim ceramikę chińską – od najstarszych naczyń i rzeźb z III w. p.n.e. związanych z kultem grobowym, poprzez wspaniałe naczynia kamionkowe z pierwszego tysiąclecia naszej ery, słynne misy i czarki z XIV i XV w. wykonane w delikatnej technice seladonowej, wielobarwne rzeźby dachowe z XVI i XVII w., aż do powszechnie podziwianej w Europie białoniebieskiej i barwnej porcelany z XVI, XVII i XVIII w. W Sopocie można obejrzeć ponad  eksponatów wybranych z liczącej około  obiektów kolekcji. Prezentacja ukazuje

rozwój chronologiczny ceramiki chińskiej – jej różnorodne techniki, style i dekoracje. Oprócz porcelany Carl Cords posiadał w swych zbiorach również dzieła dawnego rzemiosła chińskiego wykonane w innych materiałach, takich jak: kość słoniowa, brąz, laka, jedwab, emalie komórkowe, jadeit, róg nosorożca itd. Na sopocką wystawę wybrano kilkanaście przedmiotów ukazujących te niezwykłe materiały, które mają podkreślić bogactwo i różnorodność kolekcji. W zaaranżowanym gabinecie kolekcjonera prezentowane są nieliczne oryginalne dokumenty związane z Cordsem. Wystawę chińskiego rzemiosła uzupełnia prezentacja starodruków ze zbiorów Biblioteki Gdańskiej PAN, pochodzących z dawnych księgozbiorów gdańskich patrycjuszy, opisujących europejskie wyprawy misyjne i poselskie do Cesarstwa Chin od XVI po XVIII w. Wystawa „Kruche piękno. Chińska kolekcja Carla Cordsa ze zbiorów Museum für Angewandte Kunst we Frankfurcie nad Menem” czynna jest w Muzeum Sopotu do  maja br., od wtorku do piątku w godz. .-. oraz w soboty i niedziele od godz.. do .. Muzeum Sopotu, - Sopot, ul. Poniatowskiego , tel.    , muzeum@sopot.pl

mu tytułu Honorowego Obywatela Miasta. Natomiast Aleksander Hall, wygłaszając laudację na jego cześć mówił: „Profesor Bartoszewski ma już swoje niekwestionowane miejsce w historii Polski i Europy. Ważne, piękne i zaszczytne.” Z Sopotem profesor związany jest od ponad  lat. Po raz pierwszy postawił nogę na tutejszym molo

jako dziecko, w roku . Obecnie przyjeżdża do kurortu rok rocznie na Wielkanoc, zatrzymując się w Domu Pracy Twórczej ZAIKS. Jest wykładowcą KUL i sekretarzem generalnym PEN-Clubu. Dwukrotnie pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych. W obecnej kadencji Parlamentu jest senatorem.

młodych mieszkańców Przymorza, którzy skatowali studenta, a następnie pozostawili nieprzytomnego na jezdni. Miało to być ostatnie posiedzenie sądu w tej sprawie, jednak z powodu nieobecności dwóch świadków sędzia Andrzej Węglowski zmuszony był wyznaczyć nowy termin na  kwietnia. W tym dniu zapadł wyrok. -letni Łukasz M. oraz -letni Sebastian M. i Łukasz B. otrzymali po , lat bez-

względnego więzienia. Sędzia Węglowski uzasadniając werdykt podkreślił, że oskarżeni zachowali się wyjątkowo brutalnie bijąc i kopiąc Bartosza S. po całym ciele. Ciosy te mogły nawet spowodować śmierć. Wyrok nie jest prawomocny. Obrońcy skazanych zamierzają apelować do Sądu Okręgowego w Gdańsku.  maja ruszy drugi proces w tej samej sprawie. Będzie dotyczył taksówkarza, który Bartka przejechał i uciekł z miejsca wypadku.

fot. materiały promocyjne Muzeum Sopotu

Pierwsza krucjata XXI wieku


16 sport

www.riviera24.pl

A miało być tak dobrze

Koszykarze chlubą Trójmiasta

P

K

Gdańsk. Lechia bez szczęścia

o pierwszych meczach wiosennej rundy II ligi piłkarskiej zdawało się, że Lechia Gdańsk bez problemu awansuje do ekstraklasy. Niestety w kwietniu przyszła seria porażek. W kolejnych pięciu meczach Lechia

zdobyła zaledwie 2 punkty, spadając w tabeli na piąte miejsce. Do drugiego, premiowanego bezpośrednim awansem do I ligi, brakuje im już ośmiu punktów. A tuż za plecami gdańszczan czai się Polonia Warszawa, która

w rundzie wiosennej wygrywa mecz za meczem. Działacze Lechii zapowiadają, że drużyna kryzys ma już za sobą, ale poprawy nie widać. (as)

oszykówka to sport numer jeden w Trójmieście. Po zakończeniu tegorocznej przygody w ligach europejskich zarówno koszykarki Lotosu Gdynia, jak koszykarze Prokomu Trefl Sopot są skoncentrowani na finałowych i półfinałowych spotkaniach o mistrzostwo Polski. 21 kwietnia dziewczęta z Gdyni przystąpiły do finałowego boju z Wisłą Kraków. Po dwóch me-

czach, które odbyły się w Krakowie wynik konfrontacji brzmiał 1:1. Na kolejne dwa spotkania Wiślaczki przyjeżdżają do Gdyni. Panowie dzień później rozpoczęli walkę o finał. W meczach rozegranych na własnym parkiecie pokonali odwiecznego rywala – Anwil Włocławek 90:83 i 90:89. Następne dwa spotkania odbędą się we Włocławku. Mistrzem Polski pań zostanie drużyna, która

jako pierwsza czterokrotnie pokona swe rywalki. Podobnie do czterech zwycięstw będzie się toczyć półfinałowy turniej mężczyzn. W jednym i w drugim przypadku trudno typować zwycięzców. Stawka jest niesłychanie wyrównana. Wydaje się jednak, że zarówno Lotos jak Prokom Trefl mają nieco większą szansę zdobycia kolejnych trofeów mistrzowskich. (as)

Gdynia. PZPN ogłosił wyrok

Arka w II lidze fot. Krzysztof Mystkowski / KFP

12 Mecz o mistrzostwo II ligi Lechia Gdańsk – Śląsk Wrocław. O piłkę walczą Marcin Szulik (Lechia) i Benjamin Imeh (Śląsk)

Sopot. Rusza kolejna klasa sportowa

Gimnazjaliści na katamaranach

0:10. Po ostatniej klęsce z Zagłębiem Lubin 0:6 trener Stawowy zrezygnował ze swej funkcji. Twierdzi, że nie ma już pomysłu, jak poderwać drużynę do boju. Oby nie okazało się po zakończeniu tegorocznych rozgrywek, że ponieważ Arka zgodnie z wynikami na boiskach zajęła miejsce spadkowe z ekstraklasy, degradacja nastąpi nie do II, a do III ligi. Aby nie doszło do najgorszego konieczna jest mobilizacja działaczy, trenerów, a przede wszystkim samych zawodników. (as)

Sopot. Rogowska ma nowego trenera

Trofimow: 5 metrów jak najbardziej realne

wania na Zatoce Gdańskiej. Przewidziane są też wyjazdy na obozy i uczestnictwo w regatach. Uczniowie mają ćwiczyć pod okiem mistrza Polski w tej dyscyplinie Jacka Noetzla. Do ich dyspozycji będzie sprzęt sopockiej szkoły katamaranowej Navigo. (bs)

N

ajwybitniejsza sopocka lekkoatletka, Anna Rogowska, życiowy rekord ustanowiła 26 sierpnia 2005 roku. Przy pomocy tyczki przeskoczyła wówczas nad poprzeczką zawieszoną na wysokości 4.83 m. Potem były kontuzje, a z nimi słabsze wyniki. Mąż Rogowskiej i trener w jednej osobie, Jacek Torliński wpadł na pomysł by sięgnąć po pomoc byłego trenera rekordzistki świata w skoku o tyczce Jeleny Isimbajewej – Jewgienija Trofimowa. Zdaniem rosyjskiego szkoleniowca Rogowska ma ogromne, niewykorzystane możliwości i osiągnięcie przez nią wysokości 5 metrów jest jak najbardziej realne. A ponieważ po kontuzjach nie ma już śladu, sopocianka może w tym roku sprawić swym fanom miłą niespodziankę. Mistrzostwa świata w lekkiej atletyce rozpoczną się w Japonii pod koniec sierpnia. (as) fot. kmz

działanie klasa windsurfingowa, w przyszłym roku szkolnym ruszy klasa o specjalności katamaraning. Od września uczniowie tej szkoły będą mogli bezpłatnie uczyć się żeglowania na dwukadłubowych jachtach. Klasa będzie liczyła około dwudziestu uczniów. W programie tygodniowych zajęć będzie 10 godzin pły-

trenera Wojciecha Stawowego, aby nie opuszczał Wybrzeża. Również prezydent Gdyni Wojciech Szczurek zapowiedział, że miasto nie odwróci się od zdegradowanego klubu i należy uczynić wszystko, aby mógł on za rok powrócić do ekstraklasy. Niestety w Arce widać symptomy załamania. Doskonale spisujące się do tej pory drużyna, po odwieszeniu jej przez PZPN przegrywa mecz za meczem i to w kompromitującym stylu. Wynik ostatnich trzech spotkań to zero punktów i stosunek bramek

fot. Krzysztof Mystkowski/KFP

W

sopockim Gimnazjum Sportowym nr. 3 powstaje klasa katamaranów. Projekt ten jest wspierany ze środków Unii Europejskiej w ramach realizowanego przez Miasto Sopot projektu MARITUR. W roku szkolnym 2006/2007 pod kierunkiem trenera Grzegorza Mańkuckiego rozpoczęła

kwietnia Wydział Dyscypliny PZPN ogłosił wyrok wobec drużyn I i II ligi oskarżonych o kupowanie meczów w ubiegłych sezonch. Arka Gdynia została ukarana degradacją do II ligi, grzywną w wysokości 200 tysięcy złotych, oraz pięcioma punktami ujemnymi, które zostaną jej odjęte na początku przyszłego sezonu piłkarskiego. Właściciel klubu, Ryszard Krauze oświadczył, że zamierza utrzymać budżet klubu na dotychczasowym poziomie, oraz nakłonić

„Dzień Młodego Żeglarza” na Międzynarodowych Targach Gdańskich. Młodzież żeglarską z Sopotu reprezentował Sopocki Klub Żeglarski oraz Uczniowski Klub Sportowy NAVIGO. Promowano także klasę żeglarską w Gimnazjum Nr 3 w Sopocie.

Anna Rogowska podczas zeszłorocznych zawodów Tyczka Na Molo.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.