M YŚ L G L O B A L N I E – C Z Y TA J L O K A L N I E w w w. r i v i e r a 2 4 . p l
Skiba na Święta
Fot. Kosycarz. Druga odsłona
>> s. 10
>> s. 11
Dostarcza skórze kwasy Omega 3+6, magnez oraz
Rok II Nr 12(21) grudzień 2007
witaminy
www.kosmetykiAA.pl
Naturalna dieta ujędrniająca
NOWOŚĆ!
NUTRI UJĘDRNIANIE Każdy niemal mieszkaniec Polski zapytany, jakie są jego ulubione święta, bez wahania wskaże Boże Narodzenie, a przede wszystkim poprzedzający je dzień Wigilii. W hierarchii kościelnej wyżej stoi Wielkanoc, symbolizująca zmartwychwstanie Chrystusa i jego tryumf nad siłami ciemności, ale dla przeciętnego mieszkańca Ziemi nie ma nic bardziej wzruszającego i radosnego ponad moment zapalenia świeczek na choince, dzielenie się opłatkiem z najbliższymi, stół z sianem ukrytym pod obrusem. >> O kaszubskiej Wigilii czytaj na s. 8
Szczęśliwych i Radosnych Świąt Bożego Narodzenia Naszym Czytelnikom, Mieszkańcom Trójmiasta, a w szczególności Sopocianom, a także Współpracownikom naszej gazety, Reklamodawcom i Sponsorom wraz z podziękowaniami za dotychczasowe wsparcie składa Redakcja miesięcznika „Riviera”
POL Brokers sp. z o.o. www.polbroker.pl
Spokojnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wielu sukcesów w realizacji wszystkich planów w nadchodzącym Nowym Roku 2008 wszystkim swoim Klientom i osobom współpracującym życzy POL Brokers sp. z o.o. Sopot, ul. Grunwaldzka 23/6 Tel. 058 551-72-57, 550-79-78
2 kalendarium
Sopot
www.riviera24.pl
Sopocianka w rządzie Donalda Tuska
wtorki 4, 11, 18 grudnia – g. 17.00 „KSIĄŻKA NA PIĄTKĘ” głośne czytanie, zabawy dla dzieci, Miejska Biblioteka Publiczna, Filia Nr 5 każdy czwartek – g. 18.00 Czwartkowy Wieczór Muzyczny w Dworku Sierakowskich każdy piątek 7, 14, 21, 28 grudnia – g. 18.00 „Baśnie, Bajki, Bajeczki – czytane, słuchane i oglądane” – impreza dla dzieci, MBP, Filia Nr 6 listopad – marzec 2008 – „Paul Puchmüller. Architekt, który przemienił Sopot w miasto”, Muzeum Sopotu; szczegóły na s. 4.
Katarzyna Hall do MEN Bartek Sasper
W
iceprezydent Gdańska do spraw polityki socjalnej, mieszkanka Sopotu, Katarzyna Hall została ministrem edukacji narodowej w rządzie Do-
nalda Tuska. Na stanowisku wiceprezydenta zastąpiła ją Ewa Kamińska. Absolwentka psychologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i filozofii KUL, znana działaczka samorządowa, ostatnio pełnomocnik wojewody do spraw kobiet i rodziny. Nowa pani minister edukacji urodziła się marca r.
w Gdańsku. Ukończyła VIII Liceum Ogólnokształcące w rodzinnym mieście. Po maturze rozpoczęła studia matematyczne na Uniwersytecie Gdańskim. Karierę zawodową rozpoczęła jako nauczycielka w Zespole Sportowych Szkół Ogólnokształcących. Później pracowała jako wykładowca w Instytucie Mate-
fot. Krzysztof Mystkowski / KFP
7.11 – 2.12 VII Konkurs o Nagrodę im. Daniela Chodowieckiego – PGS 29.11 – 15.12 wystawa Hanny Treblińskiej-Kubicz „Malowane pastelami, czyli krótkie historie z życia wzięte”, Galeria Triada do 1.12 „Czarownice w bajkach mieszkają, na miotłach latają i na konkurs zapraszają!” – konkurs plastyczny dla dzieci, MBP, Filia Nr 6 do 31.12 „Powspominać zawsze warto, czyli jak zmieniało się osiedle i piękniała biblioteka” – wystawa z okazji 60-lecia biblioteki, MBP, Filia Nr 6 do 31.12 „60 lat z Biblioteką. Rodzinne fotografie czytelniczych pokoleń” – konkurs fotograficzny, MBP, Filia Nr 8 do 31.12 Galeria w korytarzu „60 lat minęło” wystawa o bibliotece, MBP Biblioteka Główna do 31.12 „Sopockie wschody i zachody słońca” – konkurs fotograficzny, MBP, Filia Nr 1 do 11.01 „Lalki mają głos!” – konkurs plastyczny dla dzieci, MBP Biblioteka Główna do 31.11 „Bajkowi przyjaciele na co dzień i na niedzielę” – wystawa prac plastycznych uczestników konkursu, MBP, Filia Nr 7 1.12 g. 20.00 premiera książki Wojciecha Fułka i Romana Stinzing-Wojnarowskiego „Kurort w cieniu PRL-u Sopot 1945-1989”, Krzywy Domek 1.12 g. 19.00 premiera spektaklu „Visitores” – Julia Mach i Filip Szatarski. Klub Atelier, Sopocka Scena Off De Bicz 1.12 g. 21.00 DJ Romero i Fox, klawiszowiec, który dotychczas grał z Kayah, Reni Jusis czy 15 Minut Projekt w ramach cyklu Fuzja didżejów z muzykami, Zielony Dwór, al. Niepodległości 78, wstęp wolny! 2.12 g. 12.00 „Zielona babcia” Teatr Klapa z… szopką zaprezentuje przedstawianie pt. „Klimek i Koperek w Betlejem”, Zielony Dwór, al. Niepodległości 78 2.12 g. 20.00 koncert zespołu Orchid (www.myspece.com/orchidband), Dworek Sierakowskich 3 – 7.12 FESTIWAL POEZJI – SOPOT 2007 szczegóły programu s. 13. 3.12 g. 17.00 Teatrzyk Pacynka zaprasza na przedstawienie „Jaś i Małgosia”, MBP, Biblioteka Główna 3 – 6.12 MIKOŁAJKI W OFF DE BICZ 03.12 i 05.12 g. 9.00 i 11.00 „Braciszek i siostrzyczka” wg braci Grimm – Stacja Szamocin 04.12 i 06.12 g. 9.00 i 11.00 „Pan Huczek” wg opowiadań Hannu Makaeli – Stacja Szamocin 3.12 – 30.01 zapisy na III edycję kursu komputerowego dla seniorów i bezrobotnych, MBP, Filia Nr 8 4.12 g. 19.30 Biesiada Literacka z Jackiem Fedorowiczem, Urząd Miasta Sopotu 4.12 g. 20.30 DKF Kurort, „Nóż w wodzie”, reż. R. Polański, Polska, 1961, 90 min., kino Polonia 5 – 30.12 g. 18.00 otwarcie wystawy fotografii Witolda Węgrzyna pt. „Obecność sytuacje V”, PGS 5.12 g. 20.30 „War Zone”, reż. Tim Roth, Sarah Radclife – UK / Włochy, 1999, 98 min, DKF Marcello, Kino Polonia 6.12 g. 17.00-20.00. Festyn Rodzinny dla mieszkańców Sopotu. Gimnazjum nr 2 7.12 g. 17.00 Mikołajki, MBP, Filia Nr 7 7.12 g. 19.00 Koncert z poezją. Polska Filharmonia Kameralna – Sopot – Sala Koncertowa PFK 7 i 8.12 g. 19.00 premiera spektakli „Bio-obiekt. Intro” i „Tak”, Teatr Okazjonalny, Sopocka Scena Off De Bicz 8.12 g. 17.00 wernisaż wystawy Anny Nowińskiej i Krystyny Wantuch „Tkanina i Rysunek”, Dworek Sierakowskich 8.12 Rajd Samochodowy o Puchar Lotosu III – Automobilklub Orski 10.12 g. 17.00 Wesołych Świąt – wieczór opowiadań o Św. Mikołaju, wykonanie ozdób na choinkę; dla młodszych dzieci, MBP, Filia Nr 2 10.12 g. 18.30 Teatr przy stole: Henning Mankell „Antylopy” czytają: Marzena Nieczuja – Urbańska, Jarosław Tymański, Krzysztof Gordon – Dworek Sierakowskich 11.12 – 31.01 11.12 g. 17.00 uroczysty finał konkursu „Zwierzęta pluszowe, nasi przyjaciele”. Wystawa prac konkursowych, MBP, Filia Nr 5 11.12 g. 20.30 DKF Kurort, „Mordercze lato”, reż. Spike Lee, USA, 1999, 142 min., Kino Polonia 12.12 g. 17.00 Dyskusyjny Klub Książki – Kazuo Ishiguro „Nie opuszczaj mnie” MBP, Biblioteka Główna 12.12 g. 18.30 mecz piłki siatkowej SPK Kamionka vs. Trefl II Gdańsk, Szkoła Podstawowa nr 9 12.12 g. 20.30 „Moje życie beze mnie”, reż. Isabel Coixet – Hiszpania / Kanada, 2003, 106 min, DKF Marcello, Kino Polonia 13.12 g. 11.30 spotkanie z przedszkolakami 6-latkami z Przedszkola nr 10 w Sopocie poświęcone tradycjom Bożego Narodzenia, MBP, Filia Nr 5 13.12 g. 12.00 „Czarownice w bajkach mieszkają, na miotłach latają i na konkurs zapraszają!” – finał konkursu plastycznego, MBP, Filia Nr 6 14.12 g. 18.00 promocja książki Hanny Cygler „Czas zamknięty”, Dworek Sierakowskich 14 i 15.12 g. 19:00 Premiera spektaklu „Punkt” Teatr Cynada i Eltermann / Chmielewska, Sopocka Scena Off De Bicz 18.12 g. 20.30 DKF Kurort, „Jazda”, reż. J. Sverák, Czechy, 1994, 85 min., Kino Polonia 28.12 g. 18.00 promocja książki Beaty May „To dla ciebie – This is for you”, Dworek Sierakowskich
matyki Uniwersytetu Gdańskiego. Po roku uczestniczyła w tworzeniu gdańskiej oświaty niepublicznej. Współtworzyła koncepcję programową pierwszego prywatnego liceum na Pomorzu – Gdańskiego Liceum Autonomicznego; była również jego pierwszym dyrektorem. Katarzyna Hall znalazła się wśród założycieli Gdańskiej Fundacji Oświatowej. W powołała Sopocką Autonomiczną Szkołę Podstawową, została również pełnomocnikiem zarządu GFO. W latach - pracowała na rzecz Rady Konsultacyjnej ds. Reformy Edukacji Narodowej. lutego prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz powołał ją na stanowisko wiceprezydenta miasta ds. polityki społecznej. listopada br. premier Donald Tusk zaproponował jej stanowisko Ministra Edukacji Narodowej. Nowa pani minister jest żoną Aleksandra Halla, znanego polityka, założyciela Ruchu Młodej Polski, posła na Sejm w latach - oraz -. Ma trzech synów z pierwszego małżeństwa (pierwszy mąż zmarł). Nie należy do żadnej partii.
Katarzyna Hall jedzie do Warszawy po tekę ministra edukacji.
MOPS nagrodzony listopada Minister Pracy i Polityki Socjalnej uhonorował pracowników Działu Pomocy Socjalnej sopockiego MOPS listem gratulacyjnym. Wyróżnienie to zostało przyznane za szereg nowatorskich rozwiązań pomocy podopiecznym MOPS, szcze-
gólnie w dziedzinie projektu Asystent Rodziny. Program ten jest realizowany od wiosny roku. W jego ramach osoby bezrobotne, po przeszkoleniu, zostają asystentami rodzinnymi i sami pomagają innym, znajdującym się w trudnych warunkach życiowych. (bs)
Sopot Film Festiwal W dniach – listopada odbyła się siódma edycja Sopot Film Festiwal. Na Festiwal zgłoszonych zostało ponad filmów krótkometrażowych z krajów. Do pokazów jury dopuściło filmy. Najwyższy poziom reprezentowały filmy animowane, choć na Festiwalu wyświetlono również wiele ciekawych fabuł. Grand Prix zdobyły cztery
obrazy. W dziedzinie fabuły nagrodę otrzymał „Armando” włoskiego twórcy Massimiliano Camaitiego, zaś nagrodę dla filmu animowanego „Caracas” Anny Błaszczyk. Najlepszą fabułą polską okazała się „Teczka” Jakuba Kossakowskiego. Natomiast za najciekawszy film twórcy pochodzącego z Wybrzeża uznano „x” Bartosza Paducha. (bs)
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego roku, wszystkim Mieszkańcom i Przyjaciołom Sopotu, a także czytelnikom „Riviery”, życzymy zdrowia i powodzenia w życiu osobistym i zawodowym.
Jacek Karnowski Prezydent Miasta Sopotu
Wieczesław Augustyniak Przewodniczący Rady Miasta Sopotu
Gdańsk 3
Nr 12(21) grudzień 2007
Wszystkim mieszkańcom Metropolii Gdańskiej składam serdeczne życzenia ciepłych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia oraz spokoju w Nowym Roku fot. materiały KWP
listopada -letni Paweł i letni Marcin szli ulicą Poznańską w Oliwie. W pewnej chwili zauważyli leżącą na ulicy paczkę. Profesjonalnie zapakowaną, z adresem nadawcy i odbiorcy. Nie zastanawiając się długo zabrali ją i zanieśli na najbliższy komisariat policji na Przymorzu. Policjanci ustalili, że paczkę zgubił przewoźnik fir-
my kurierskiej, a wewnątrz są wysokiej klasy telefony komórkowe, ładowarki i karty startowe. Wartość zguby wynosiła około tysięcy złotych. Po tym wydarzeniu chłopcy zostali zaproszeni do Urzędu Miasta, gdzie w obecności Prezydenta Gdańska, Komendanta Policji, przedstawiciele firmy kurierskiej i Fundacji Żyć Bezpiecznie złożyli im podziękowania i wręczyli upominki.
Paweł Adamowicz Prezydent Miasta Gdańska
Nagrodzeni chłopcy w towarzystwie rodziców, prezydenta Miasta Gdańska Pawła Adamowicza i Komendanta Miejskiej Policji w Gdańsku – podinsp. Krzysztofa Szymika.
Powołanie ECS
nach postoczniowych, w rejonie Placu Solidarności. Koszt budowy tej placówki wyniesie milionów złotych, z czego milionów stanowić będą fundusze unijne. Planowane otwarcie pierwszego obiektu ECS, którym będzie budynek muzeum wyznaczono na rok .
Rocznica bitwy
fot. Krzysztof Mystkowski / KFP
listopada w Dworze Artusa zostało uroczyście powołane Europejskie Centrum Solidarności. Jego dyrektorem został dominikanin, ojciec Maciej Zięba. Ma on pokierować zespołem osób stanowiących pierwszą „załogę” Centrum. ECS powstaje na tere-
Uroczystość podpisania umowy założycielskiej Europejskiego Centrum Solidarności. Nz. dyr. ECS o. Maciej Zięba i Pawel Adamowicz.
Poszerzone Jelitkowo Opiekujący się trójmiejskimi plażami Urząd Morski w Gdyni systematycznie umacnia zagrożone przez Bałtyk plaże. Prace prowadzone są przy pomocy refulera, który pobiera piasek z dna morskiego i przenosi go wraz z wodą rurociągiem na ląd. W ten sposób przed kilkoma laty utworzono sztuczną plażę w Gdyni. W ubiegłym roku zastrzyk z piasku otrzymała plaża w Sopocie, na-
Koncert kursu dyrygenckiego grudnia w sali koncertowej Akademii Muzycznej w Gdańsku odbędzie się koncert finałowy kursu dyrygenckiego Polskiej Filharmonii Kameralnej. W koncercie wystąpi czterech dyrygentów. -letni Adi Bar z Izraela, oraz trzech Niemców: -letni Mathias Krueger urodzony w Rottweil, -letni Ingo Stadtmueller i -letni Sebastian Zierer z Regensburga. Jako solista wystąpi -letni Białorusin, Kirył Kieduk, cudowne dziecko fortepianu, który karierę rozpoczął już w wieku lat. Dziś jest on laureatem wielu konkursów pianistycznych, występował w kra-
przeciw klubu żeglarskiego Hestia. W tym roku przyszła kolej na gdańskie plaże. Na wiosnę prace prowadzono w Brzeźnie, a w listopadzie refuler niemal dwukrotnie poszerzył plażę w Jelitkowie. Daje to gwarancję, że zimowe sztormy nie zdemolują obsadzonych roślinnością nadmorskich wydm. Również plażowicze będą mieli w przyszłym sezonie znacznie więcej powierzchni do opalania i wypoczynku. jach całej Europy, grając między innymi koncerty Bacha, Mozarta, Bartoka, Beethovena, Chopina i innych. Drugą solistką będzie urodzona w Darmstadt -letnia Nina Zedler. W programie wieczoru przewidziano uwerturę z opery „Czarodziejski flet” Mozarta i koncert fortepianowy A-dur tego samego kompozytora, uwerturę koncertową „Egmont” i koncert skrzypcowy D-dur Bethovena, oraz uwerturę z operetki „Zemsta nietoperza” Johanna Straussa. Koncert wspiera Fundacja Współpracy PolskoNiemieckiej, zaś realizuje go Akademia Muzyczna w Gdańsku, wraz z Wyższą Szkołą Muzyczną z Frankfurtu nad Menem.
listopada minęła rocznica bitwy morskiej pod Oliwą. Stoczyły ją w roku floty polska i szwedzka. Okrętami polskimi dowodził admirał Arend Dickmann, a Szwedami admirał N. Stiernskold. Eskadra szwedzka została rozbita i zmuszona do ucieczki. Zwycięstwo to zaowocowało przerwaniem trzyletniej blokady morskiej Gdańska. Od jednej z ostatnich kul wystrzelonych przez nieprzyjaciela zginął admirał Dickmann. Rocznicę bitwy uczciła Poczta Polska. W Urzędzie Pocztowym przy ulicy Długiej w Gdańsku można było z tej okazji kupić okolicznościowe karty, a w okienku filatelistycznym ostemplować stemplem z wizerunkiem admirała Dickamanna i herbem Gdańska. Inicjatorem wydania kart i stempla było Stowarzyszenie Żeglarsko-Szantowe GEITAWY w Kielcach. Akcji patronował Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Okolicznościowe karty pocztowe upamiętniające rocznicę bitwy pod Oliwą wydała Poczta Polska
Wreszcie przestaną truć listopada w siedzibie Fabryki Fosforów w Gdańsku odbyła się konferencja, na której eksperci z Politechniki Gdańskiej, Włodzimierz Cichy i Tadeusz Su-
fot. materiały Urzędu Miasta
Uczciwi chłopcy nagrodzeni
kowski przedstawili projekt ostatecznego zamknięcia hałdy fosfogipsów w Wiślince. Przeciwko istnieniu tej hałdy, na której „Fosfory” zgromadziły setki tysięcy ton odpadów poprodukcyjnych, od dawna protestują ekolodzy.
Adres redakcji:
Wydawca:
Druk:
81-703 Sopot, ul. Kościuszki 61 tel. (058) 555-73-76 redakcja@riviera24.pl www.riviera24.pl
PPHU RIVIERA SOPOT Gabriela Łukaszuk 81-703 Sopot, ul. Kościuszki 61
Polskapresse sp. z o.o. 80-720 Gdańsk, ul. Połęże 3
Dział reklamy:
Redaktor naczelny: Krzysztof Maria Załuski tel. 0 668 17 77 63
reklama@rivierasopot.pl
Niezamówionych materiałów redakcja nie zwraca, zastrzega sobie także prawo do ich redagowania. Za treść reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialności
Spływające z niej wody deszczowe zatruwają okoliczne kanały, a także przedostają się do Martwej Wisły. Aby temu zapobiec naukowcy zamierzają obsadzić hałdę wierzbami. Drzewa te pochłaniają ogromne ilości desz-
czówki, co ma przyczynić się do obniżenia poziomu wód gruntowych i tym samym odcięcia ich od zanieczyszczeń. Nieczynna już hałda zostanie pokryta zielenią. Prace rekultywacyjne mają się zakończyć w roku .
4 Sopot Budowa hali sportowo-widowiskowej na granicy Sopotu i Gdańska dawno już wyszła spod ziemi. Ukończone są żelbetowe pylony, na których wspierać się będzie stalowa konstrukcja dachu. Budynek ma zostać oddany do użytku za miesięcy, tzn. grudnia roku. Wiosną roku będą tam mogły odbyć się pierwsze imprezy. Aktualnie prowadzone są rozmowy na temat udzielenia koncesji przedsiębiorstwu, które wykona instalacje energetyczne: ogrzewanie, klimatyzację, wentylację itp. Sopoccy
Taksówkarz skazany
urzędnicy przygotowują także przetarg mający wyłonić firmę, która zostanie głównym operatorem hali. W pierwszym okresie funkcjonowania obiektu będą jednak kłopoty z dojazdem do niej. Z dolnym Sopotem łączy ją ulica Łokietka – na razie jest to droga gruntowa. Do Gdańska dojazd ma zapewnić Droga Zielona, biegnąca wzdłuż Żabianki do alei Grunwaldzkiej w rejon ulicy Czyżewskiego. Będzie to związane z wybudowaniem tunelu pod torami kolejowymi. Budowa obu tras rozpocznie się wiosną przyszłego roku i potrwa kilkanaście miesięcy.
Windą na peron
fot. kmz
Od listopada na peron SKM w Sopocie można wjechać windą. Stanowi to ogromne ułatwienie, przede wszystkim dla ludzi star-
Pylony, na których wspierać się będzie dach hali, górują nad dawnymi łąkami. Okoliczni mieszkańcy czekają z utęsknieniem na drogę, która skróci dystans pomiędzy Sopotem a Gdańskiem.
Trwa rewitalizacja sopockich kamienic. Miało być „sto elewacji na stulecie”, jest już około . Ostatnio nową szatę zewnętrzną otrzymały domy przy ulicy Haffnera i Chopina . Od roku program ten pochłonął ponad milionów złotych i cieszy się niesłabnącą popularnością. Z własnej inicjatywy odświeżają swoje kamienice wspólnoty mieszkaniowe, a finansowo wspiera je
Paul Puchmueller w Muzeum Sopotu
Nowa winda ułatwi życie podróżnym, zwłaszcza starszym i niepełnosprawnym
Arkady po remoncie Dobiegł końca remont pawilonów przy arkadach sopockiego mola. Inwestycję finansowało Kąpielisko Morskie Sopot, dzierżawca mola. Z prawej strony arkad powstała restauracja o nazwie „Fregata”. Może ona pomieścić konsumentów, na parterze i na piętrze. W sezonie ilość miejsc zwiększy się o – na tarasie
magistracie. Jest uważany za najwybitniejszego architekta wznoszącego sopockie budowle. Według jego projektów powstał Zakład Kąpielowy przy molo, Łazienki Północne i Łazienki Południowe, Ratusz, oraz trzy budynki szkolne. Wystawa będzie czynna do marca roku. (bs)
Posąg króla Zygmunta Augusta ozdabiający szczyt wieży Ratusza Głównego Miasta ufundowali mieszczanie gdańscy wdzięczni królowi za mediację podczas zamieszek religijnych. W marcu roku, podczas szturmu Gdańska przez Armię Czerwoną posąg został całkowicie zniszczony. Kopię wykonano po wojnie dość szybko. Już w roku pokryty dwoma kilogramami złota król znów spoglądał na gród nad Motławą z wysoko-
i w ogródku letnim. Budynek wieńczący lewą stronę arkad pomieści sklep z bursztynami, kasy mola, oraz na piętrze kawiarnię „Bursztynową” dla gości. W lecie, podobnie jak we „Fregacie” w „Bursztynowej” będzie mogło zasiąść dodatkowo osób na tarasie piętra oraz w ogródku. W obu lokalach znajdzie stałe zatrudnienie osób, a sezonowo. (as)
Zdjęcie figury Zygmunta Augusta z ratuszowej wieży wymagało nie lada precyzji.
Nagroda dla Marszałka
„Fregata” to nie tylko miejsce gdzie można dobrze zjeść, nowa restauracja to także nowe miejsca pracy.
Sopocki ratusz – jedno z dzieł Paula Puchmuellera
Hotel w miejsce „Marago” Na rogu ulicy Powstańców Warszawy i Morskiej w Sopocie była w czasach PRL kawiarnia „Marago”, nie ciesząca się specjalnie dobrą reputacją. Potem lokal został zamieniony na salon gry i towarzystwo tam uczęszczające było jeszcze mniej ciekawe. Działkę o powierzchni metrów kwadratowych, na której stał pawilon kupił biznesmen Andrzej Grzechnik i obec-
nie buduje w tym miejscu trzypiętrowy hotel. Wykonawcą jest firma wznosząca Centrum Haffnera, czyli Spółka NDI. Hotel będzie mógł przyjąć pierwszych gości w roku . Będzie niewielki, zaledwie pokojowy. Na parterze znajdzie się restauracja na miejsc, a w podziemiu garaż na samochodów. Właściciel nie wyklucza sprzedaży obiektu. Liczy, że za metr kwadratowy dostanie od nabywcy nawet tysiące złotych.
Budowa Centrum Haffnera w Sopocie postępuje naprzód, wszystkie budki z rybami, kebabami i pizzami znajdujące się niegdyś na terenie przyszłego Centrum dawno już zostały rozebrane. Z jednym wyjątkiem. Jest nim pawilon byłego supersamu na rogu ulicy Monte Cassino i Powstańców Warszawy. Nie można go do końca wyburzyć, ponieważ grunt, na którym stoi jest prywatną własnością, zaś właściciele są nieuchwytni. Część działki należy
do podejrzanego o morderstwo i poszukiwanego listem gończym Janusza L., część do nieżyjących od dawna małżonków Ilków. Miejsca pobytu ich spadkobierców też nie daje się ustalić. Prezydent Sopotu, Jacek Karnowski nie wyklucza, że jeśli osoby te szybko się nie odnajdą, trzeba je będzie wywłaszczyć, a pozostałą część zawalidrogi rozebrać. Na szczęście na miejscu pawilonu ma być plac, tak więc jego obecność nie zawadza na razie firmie budującej Centrum Haffnera.
Pawilon handlowy szpecący przez dziesięciolecia centrum Sopotu i przejście dla pieszych przecinających jezdnię, to juz historia, wkrótce powstanie tu urokliwy skwer.
Marszałek Województwa Pomorskiego, Jan Kozłowski uhonorowany został w tym roku ogólnopolską nagrodą samorządową im. Grzegorza Pałki. Uroczystość wręczenia nagród odbyła się listopada w Warszawie. Prócz Marszałka otrzymali je: komisarz Unii Europejskiej Danuta Huebner, b. minister rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka i prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Jan
Tramwaje z Dortmundu Pół roku temu Gdańsk zakupił w Dortmundzie dwa używane tramwaje NC. Obecnie władze miasta negocjują z Niemcami zakup jeszcze takich samych wozów. Dortmund wymienia swój tabor na nowy, przystosowany do jazdy w podziemnych tunelach i sprzedaje dotychczasowe tramwaje po rewelacyjne niskiej cenie tysięcy złotych (nowy, nisko-
Konsultant wybrany
fot. kmz
fot. kmz
Kłopoty z pawilonem
ści ratuszowej wieży. Obecnie nadszedł czas remontu rzeźby. Aby ją zdjąć z wysokości metrów trzeba było zatrudnić trzech alpinistów i sprowadzić dźwig z odpowiednio długą wysięgnicą. Mający centymetrów wzrostu król stanął na ziemi w piątek listopada. Nim przetransportowano go do pracowni, która przeprowadzi jego renowację, z ostatnim z Jagiellonów sfotografowało się spore grono gdańszczan. Odmłodzony król ma powrócić na swój podniebny tron wiosną roku.
szych i niepełnosprawnych. Winda została zainstalowana w tunelu, przy wejściu od strony ulicy Chopina. Na podstawie porozumienia pomiędzy władzami miasta a PKP renowacji zostaną poddane wszystkie stacje kolejowe w Sopocie. Dotyczy to w pierwszym rzędzie najbardziej zaniedbanego przystanku Sopot Wyścigi. Zostanie on radykalnie przebudowany. Również tam, podobnie jak w Sopocie Głównym i na Kamiennym Potoku będzie zainstalowana winda. Kosztami tych inwestycji miasto i PKP podzielą się po połowie. Istnieje możliwość zrefundowania części wydatków z puli programu Infrastruktura i Środowisko Unii Europejskiej. (as)
fot. kmz
listopada w Muzeum Miasta Sopotu została otwarta wystawa prezentująca dorobek Paula Puchmuellera, zmarłego w roku sopocianina. Puchmueller był przez ponad dwadzieścia lat budowniczym miejskim w sopockim
miasto. Mieszkańcy wystąpili także do władz miejskich z propozycją umieszczania na odnowionych domach reklam. Byłoby to połączone z partycypowaniem przez reklamodawcę w remont. Sprawą tą zajęli się radni na XI Sesji Rady Miasta w dniu listopada. Projekt uchwały zakładał, że reklama zostanie umieszczona na budynku po zakończeniu remontu na okres trzech lat. Będzie to dotyczyło budynków stojących przy alei Niepodległości. (bs)
fot. kmz
Grubo ponad sto elewacji
Zygmunt August zdetronizowany
rator Marek Wasilewski zażądał dla oskarżonego maksymalnej kary – lat pozbawienia wolności. Taką karę sędzia Radomir Boguszewski uznał za zbyt wysoką. Przypomniał, że Jerzy P. najechał na Starczewskiego nieumyślnie. Jego wina polega na ucieczce z miejsca zdarzenia i próbie zatarcia śladów. Dlatego sąd zdecydował wymierzyć mu karę lat więzienia. Prócz tego oskarżony ma zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych przez okres lat i musi zapłacić na rzecz fundacji wspierającej ofiary wypadków drogowych tysięcy złotych. Wyrok nie jest prawomocny.
Zakończył się proces -letniego Jerzego P., taksówkarza z Rumi. W nocy z na października ubiegłego roku przejechał on swoim mercedesem leżącego na jezdni ulicy Powstańców Warszawy studenta Bartosza Starczewskiego. Wcześniej grupa chuliganów z Przymorza ciężko pobiła studenta, pozostawiając go bez przytomności na ulicy. Również Jerzy P. odjechał z miejsca wypadku nie udzielając rannemu pomocy, a następnie usiłował zetrzeć ślady krwi ze swego wozu. Starczewski jeszcze tej samej nocy zmarł w szpitalu. Podczas rozprawy w Sądzie Rejonowym proku-
fot. Wojtek Jakubowski /KFP
Hala rośnie, na razie ulic brak
Gdańsk
listopada w Urzędzie Miasta Gdańska została podpisana umowa z firmą Ernst & Yuong, która będzie konsultantem do spraw budowy stadionu Baltic Arena. Zadaniem konsultanta jest przygotowanie dokumentacji przetargowej na wykonawcę stadionu. Firma sporządzi także
Kozłowski nie jest pierwszym działaczem Wybrzeża odznaczonym nagrodą im. Pałki. W ubiegłym roku nagrodą taką przyznano przewodniczącemu Sejmiku Województwa Pomorskiego Brunonowi Synakowi, a dwa lata temu prezydentowi Sopotu, Jackowi Karnowskiemu. Jeszcze wcześniej, bo w roku to zaszczytne wyróżnienie otrzymał aktualny wicemarszałek województwa Mieczysław Struk, wówczas burmistrz Jastarni. podłogowy tramwaj kosztuje grubo ponad milion złotych). Prócz ceny, zaletą dortmundzkich tramwajów jest ich umiejętność „wspinania się” nawet na strome wzniesienia. A taka będzie właśnie nowa trasa, prowadząca ze Śródmieścia na Chełm. I to z myślą o niej dokonany został zakup NC. Pierwszych dziesięć wozów przybędzie do Gdańska w przyszłym roku. Reszta – sukcesywnie – do roku . studium wykonalności Baltic Areny, programu jej użytkowania, oraz zajmie się doradztwem technicznym i ekonomicznym. Ernst & Young to firma zatrudniająca ponad sto tysięcy specjalistów różnych specjalności w państwach świata. W Polsce działa od roku .
Gdańskie Święta 5
Nr 12(21) grudzień 2007
5 grudnia rozbłyśnie Gdańska Choinka
Święty Mikołaj na Długim Targu Gdańsk był pierwszym miastem w Polsce, gdzie narodziła się tradycja witania świętego Mikołaja i zapalania światełek na choince ustawionej w centrum miasta. To inauguracyjne powitanie miało miejsce w roku 1989, u samego zarania III RP. Od roku 1999 organizatorami imprezy są: Miasto Gdańsk, Fundacja Choinki Gdańskiej i Młodzieżowy Klub Twórczy „Plama” Archipelag Kultury. Organizują one dwie imprezy: Gdańską Choinkę i Gdańską Wigilię.
fot. materiały promocyjne UM Gdańsk
dent wraz z Mikołajem przejdą pod Zieloną Bramą i zajmą miejsce na scenie. Martwa do tej pory choinka rozbłyśnie tysiącami świateł, wydobywając z mroku zawieszone na niej ozdoby. Zdradzając tajemnice scenariusza imprezy możemy zapewnić, że ozdoby będą szczególnie piękne i z pewnością wzbudzą podziw Mikołaja. Zapewne zechce on poznać ich wykonawców. Prezydent wyjaśni, że są one
dziełem dzieci z gdańskich szkół i przedszkoli. Mikołaj wybierze najładniejsze ozdoby, po czym, wraz z Prezydentem wręczy autorom nagrody. Święty Mikołaj nie będzie mógł długo zabawić w Gdańsku. Będzie go czekała długa podróż po Polsce i spotkania z dziećmi z innych miast i wsi. Wobec tego Prezydent zaproponuje, aby we dwóch odprowadzili dzieci Drogą Królewską ku Złotej Bramie. Barwny bajkowy orszak
fot. materiały promocyjne UM Gdańsk
fot. materiały promocyjne UM Gdańsk
fot. materiały promocyjne UM Gdańsk
dzie się w nim Królowa Śniegu, Królewna Śnieżka, Kai, Gerda, Krasnoludki, Mróz i Śnieżynki. Na Zielonym Moście, obok restauracji Tawerna, otoczony dziećmi będzie czekał na Mikołaja Prezydent Miasta, Paweł Adamowicz. Zagra orkiestra, hukną petardy, w kłębach dymu Prezy-
fot. materiały promocyjne UM Gdańsk
W
tym roku uroczystość powitania świętego Mikołaja w Gdańsku odbędzie się jak zwykle na Długim Targu, tuż przy Fontannie Neptuna. Obok bożonarodzeniowego drzewka stanie scena, na którą 5 grudnia o godzinie 16.30 wstąpi konferansjer prowadzący imprezę. Opowie on zgromadzonym dzieciom o zbliżającej się wizycie, a także o historii Gdańskiej Choinki. Obok sceny będzie ustawiony kufer, do którego dzieci mogą wrzucać listy do Świętego Przyjaciela Maluchów. O godzinie . na Motławie ukaże się statek z Mikołajowym Orszakiem. Prócz Świętego znaj-
przejdzie Długim Targiem i ulicą Długą. Około godziny . Gdańsk pożegna Mikołaja. Nie na długo. Święty z pewnością odwiedzi jeszcze Wybrzeże, aby swoją obecnością uświetnić Gdańską Wigilię. Wigilia, podobnie jak Gdańska Choinka, odbędzie się na Długim Targu. Trochę nietypowo, bo nie , lecz grudnia. W dniu tym ulicą Długą przejdzie orszak Aniołów i Kolędników, przebranych w starogdań-
skie stroje. Pochód zatrzyma się przy Gdańskiej Choince, przy której tym razem stanie symboliczny stół wigilijny. Aniołowie obdarują przybyłych na uroczystość mieszkańców miasta opłatkiem i zimnymi ogniami. Pośród tysięcy ogników zebrani będą mogli przełamać się opłatkiem, oraz wysłuchać życzeń świątecznych, które złożą im ojcowie miasta, oraz przedstawiciele Kościoła.
6 biznes
www.riviera24.pl
Sześćdziesięciolecie firmy „Szydłowski”
Amerykański sen po polsku Konrad Franke
P
fot. kmz
rzeciwności towarzyszyły rodzinie od początku. Najpierw hitlerowcy zmusili protoplastę rodu, Józefa Szyd-
Historia grupy „Szydłowski” to rzadki w naszym kraju przykład połączenia rzemieślniczej tradycji, ludzkiej wytrwałości i obywatelskiej uczciwości. W ciągu zaledwie sześćdziesięciu lat, trzy pokolenia rodu Szydłowskich, z małej piekarni, przekształciły rodzinną firmę w potężną grupę kapitałową.
łowskiego, do opuszczenia rodzinnej Wielkopolski i wyjazdu na Podlasie. Potem, po wkroczeniu bolszewików do Polski komunistyczne państwo dwukrotnie odbierało mu dorobek życia. A jednak udało mu się nie tylko przetrwać, lecz także – wraz ze swoimi synami i wnukami – znacznie poszerzyć zakres działalności. Obecnie w posiadaniu rodziny, poza macierzystą Piekarnią-Cukiernią, znajduje się sieć sklepów na terenie Gdańska i Gdyni, hotel w centrum Wrzeszcza oraz dwie kawiarnie Café Ferber – jedna na Starym Mieście, druga na Monciaku w Sopocie.
Senior rodu Józef Szydłowski urodził się w roku w rodzinie rzemieślniczej. Ojciec wpoił mu, że w tej profesji najważniejsza jest konsekwencja i solidność. Gdy miał czternaście lat wiedział już, że zostanie piekarzem. W tym celu rozpoczął naukę zawodu. Kiedy ją ukończył wybuchła II wojna światowa. Aby uniknąć wcielenia do Wehrmachtu, przeniósł się wraz z rodziną na Podlasie, do wsi Trzebieszów. Tam wynajął dom i piekarnię. – Niemcy dali nam przydział razówki i piekliśmy chleb na kartki dla Polaków wysiedlonych z Poznańskiego, w ten sposób udało nam się jakoś przeżyć – opowiada Józef Szydłowski. – Po zakończeniu wojny mój wspólnik, pan Knady wyjechał do Poznania, a ja otworzyłem swoją pierwszą piekarnię. Trwało to jednak krótko, bo po dwóch latach komuniści mi ją zabrali.
Przez pół roku prowadziłem ją jeszcze jako kierownik, później z Gdańska przyjechał mój kolega, który namówił mnie na przeprowadzkę na Wybrzeże. Pierwsza gdańska piekarnia pana Józefa znajdowała się na ulicy Traugutta we Wrzeszczu. Prowadził ją od do roku. Wówczas to komuniści pozbawili go własności i miejsca pracy po raz drugi. Aby z czegoś żyć p. Józef zatrudnił się przy budowie lotniska w Pruszczu Gdańskim. Razem z nim pracowali tam jego piekarze. Karierę budowlańca zakończył w roku, wraz z końcem stalinizmu. – Kiedy Gomułka wszedł na tron, znowu ruszyłem z piekarniami – śmieje się pan Józef. – Najpierw na Traugutta, potem na Słowackiego gdzie w tej chwili pracuje mój najmłodszy syn Jan. Pod koniec lat siedemdziesiątych Szydłowscy rozpoczęli budowę kolejnej piekarni przy ulicy Słowackiego . Pierwszy bochen chleba opuścił piec w stanie wojennym, w roku . Piekarnię tę prowadzi do dziś syn pana Józefa, Andrzej Szydłowski.
Drugie pokolenie Synowie pana Józefa – Andrzej, Marek i Jan z powodzeniem kontynuują dzieło ojca. – Jak to się mówi w gwarze piekarskiej: „po piekarni uczyliśmy się chodzić, praktycznie od urodzenia” – żartuje p. Andrzej. – Pamiętam, że mając lat zostałem sam w zakładzie. Rodzice wyszli na jakieś spotkanie i długo nie wracali. W pewnej chwili pomyślałem sobie, że o tej godzi-
Bracia Paweł i Jacek, to już trzecie pokolenie rodu Szydłowskich. Synowie p. Andrzeja przejęli po ojcu nie tylko doświadczenie zawodowe. Świadomi są również faktu, że tradycja zobowiązuje do jakości i dbałości o klienta. Kontynuując dzieło dziadka i ojca hołdu-
sem zazdrościłem kolegom wolności, teraz nie żałuje dzieciństwa spędzonego przy kadziach z zakwasem. Ojciec wiedział jak przekazać nam swoja wiedzę i doświadczenie. I że to jedyna droga do zawodowej perfekcji i zadowolenia klienta, a to w naszej firmie najważniejsze sprawy. Podobnie jak Andrzej Szydłowski, jego synowie odeszli nieco od kursu wyznaczonego przez seniora rodu p. Józefa. Jacek otworzył kawiarnię Café Ferber na ul. Długiej w Gdańsku, Paweł w Sopocie przy najsłynniejszym w Polsce deptaku – ul. Monte Cassino. – Nasze kawiarnie to tradycja i nowoczesność – podkreśla Paweł Szydłowski. – To doskonałe miejsce na spotkania z przyjaciółmi, na randki, czy rozmowy biznesowe. W Café Ferber staraliśmy się stworzyć przyjazny niezobowiązujący, a jednocześnie elegancki klimat. Nasze zabiegi doceniają nie tylko ludzie, szukający wytchnienia od codziennego zgiełku. Przychodzą tu również gwiazdy filmu, teatru, estrady i sportu. Ludzie młodzi i nieco starsi. Paweł i Jacek, mimo młodego wieku mają już sprecyzowane plany
ją zasadzie, że receptura i surowce użyte w produkcji pieczywa to jedna strona medalu, druga zaś, to serce włożone w pracę. – Uczyliśmy się tego, podobnie jak ojciec, od samego początku – wspomina Paweł Szydłowski. – Kiedy inni bawili się w Indian, policjantów czy berka, my piekliśmy chleb, bułki i rogaliki. Cza-
na przyszłość firmy „Szydłowski”. Chcą iść szlakiem wytyczonym przez seniora rodu. Nie rezygnują jednak z poszukiwania własnej drogi, którą ich zdaniem jest gastronomia sieciowa. Stąd pomysł na Café Ferber. Sądząc z rozmachu z jakim ruszyli, jest to pomysł znakomity, dobrze rokujący kolejnemu pokoleniu rodu Szydłowskich.
została przyjęta do Światowej Unii Piekarstwa, a sam Szydłowski znalazł się w ścisłych władzach zarządu. W roku, z uwagi za zasługi wybrany został III wiceprezydentem Unii; w roku był już prezydentem Światowej Unii Piekarzy. Funkcję tę pełnił dwa lata. – W tym czasie starałem się promować na arenie międzynarodowej nie tylko pomorskie piekarnictwo, lecz również kulturę regionu – mówi p. Andrzej. – Zrezygnowałem, bo czas uciekał. Żeby dobrze wykształcić swoich następców musiałem bardziej poświęcić się pracy zawodowej. Teoria teorią, ale to praktyka czyni mistrza. Mam nadzieję, że kolejne pokolenie Szydłowskich, będzie nadal kierować się zasadami wpojonymi nam przez mojego ojca.
Trzecie pokolenie
fot. kmz
Sopocka Café Ferber – najnowszy nabytek rodziny Szydłowskich, lokal prowadzi Paweł Szydłowski
ną frajdę, taki nietypowy plac zabaw, na którym mimo woli uczyliśmy się warzenia, narabiania i formowania bochenków. W roku Andrzej Szydłowski po raz pierwszy dostał możliwość samodzielnego prowadzenia rodzinnej piekarni. Z propozycji ojca jednak nie skorzystał. Postanowił spróbować sił zupełnie sam. Wyjechał na rodzinne Podlasie, do Międzyrzecza, gdzie przez parę lat prowadził piekarnię. Tęsknił jednak za rodziną i za morzem. Do piekarni na ul. Słowackiego wrócił w roku. Osiem lat później przejął ją od niego młodszy brat, Jan Szydłowski. Pan Andrzej przeniósł się do nowo wybudowanego zakładu, mieszczącego się przy ul. Słowackiego . W roku powstaje kolejna piekarnia Szydłowskich, tym razem na gdańskiej Żabiance. Objął ją Marek, najmłodszy syn Józefa Szydłowskiego. Od tej chwili istnieją już trzy firmy pod jednym szyldem. Jak przysłowiowe grzyby po deszczu, powstają także punkty sprzedaży pieczywa, należące do rodziny.
Café Ferber to miejsce, w którym tradycja przenika się z nowoczesnością.
nie powinien być już przerabiany kwas. Wdrapałem się na jakiś stołek i chciałem wymieszać kwas ręcznie, byłem jednak za słaby. Bardzo się tym zmartwiłem, na szczęście w tym momencie do piekarni wszedł mój tato i sam dokończył przerabianie kwasu. Pan Andrzej i jego bracia piekarnictwo mają we krwi. Mieszkanie ich rodziców graniczyło z piekarnią dosłownie przez próg. Wychodząc z jednego z pokoi wchodziło się wprost do zakładu. – Największy problem miała z tym nasza mama, bo na ubraniach i butach wnosiliśmy do pokoi mąkę, którą bez przerwy musiała sprzątać – wspomina p. Andrzej. – My za to mieliśmy ogrom-
W roku p. Andrzej postanowił poszerzyć zakres działalności. Otworzył hotel położony przy al. w Gdańsku Wrzeszczu. Hotel „Szydłowski”, to -gwiazdkowy, usytuowany najbliżej lotniska w Rębiechowie obiekt tego typu w Trójmieście. Specjalizuje się w obsłudze klientów biznesowych i grup turystycznych. Andrzej Szydłowski nie jest wyłącznie rzemieślnikiem. Od wielu lat działa również społecznie. Od pracuje w rzemieślniczych samorządach, nie tylko w regionie pomorskim, lecz także w ogólnopolskim Związku Rzemiosła Polskiego. W roku od podstaw budował Stowarzyszenie Rzemieślników Piekarstwa RP. Organizacja ta wkrótce
Wszystkim naszym Klientom, Partnerom oraz Pracownikom firmy składamy życzenia Spokojnych i Radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz Pomyślności i Sukcesów w Nowym 2007 Roku Grupa Szydłowski
Gdynia 7
Nr 12(21) grudzień 2007
Droga Różowa tuż przed oficjalnym otwarciem
Nowy dowódca dla marynarzy Marynarka Wojenna ma nowego szefa. Dotychczasowy dowódca – admirał Roman Krzyżelewski podał się do dymisji. Jego rezygnację przyjął były już minister obrony narodowej Aleksander Szczygło. W sobotę listopada na pokładzie ORP „Błyskawica” nastąpi-
Przyjazny przedsiębiorczości Dyplom i złotą statuetkę otrzymał w Warszawie Prezydent Gdyni Wojciech Szczurek. Wyróżnienie zostało przyznane miastu za zwycięstwo w konkursie „Samorząd
ło zaprzysiężenie nowego dowódcy. Został nim kontradmirał Andrzej Karweta. Karweta ma lat, jest żonaty i ma troje dzieci. Jego syn i dwie córki aktualnie studiują. Do chwili powołania na obecne stanowisko pełnił funkcję dowódcy okrętu, potem dywizjonu, a ostatnio był zastępcą szefa sztabu Marynarki Wojennej. przyjazny przedsiębiorczości” w kategorii gmin miejskich. Gdynia należy do miast, gdzie systematycznie są realizowane przedsięwzięcia pobudzające przedsiębiorczość i zachęcające firmy do lokowania kapitału właśnie tu.
Straszak na pijanych kierowców Tegoroczna policyjna akcja „Znicz” przyniosła na Pomorzu wyjątkowo przerażający plon. W ciągu „długiego weekendu” od października do listopada br. na drogach województwa zatrzymano pijanych kierowców. Podczas ubiegłorocznych zaduszek takich osobników bez wyobraźni było . Każda sprawa kierowcy „z promilami” trafia do sądu. Zwykle, jeśli nie doszło do wypadku i obyło się bez ofiar w ludziach, wyrok opiewa na karę więzienia w zawieszeniu, czasowego odebrania prawa jazdy, czasem także nazwisko „pirata drogowego” zostaje opublikowane w prasie. Gdzie, zdaniem adwokatów, należy w pierwszym rzędzie kilkakrotnie się zastanowić, nim po spożyciu alkoholu siądzie
fot. Wojtek Jakubowski /KFP
listopada w Gdyni przy ulicy Zawiszy Czarnego nastąpiło uroczyste otwarcie Muzeum Miasta Gdyni. Przecięcia wstęgi dokonał prezydent RP Lech Kaczyński. Przy okazji powiedział, że jako sopocianinowi, czyli człowiekowi osadzonemu w pół drogi pomiędzy Gdańskiem i Gdynią, bliżej mu do tej drugiej. Muzeum gdyńskie będzie obrazowało historię i przemiany miasta dokonujące się na przestrzeni ostatnich lat. Jest ono tak zagospodarowane, aby zwiedzający poczuli klimat zaprzeszłej epoki, zarówno przedwojnia, jak okresu PRL. Bu-
ORP „Błyskawica” wśród arystokratów
Prezydent Lech Kaczyński otworzył Muzeum Miasta Gdyni
dowa muzeum pochłonęła milionów złotych. Normalny bilet wstępu kosztuje złotych, ulgowy złotych. Dyrektorem placówki została Dagmara Płaza-Opacka.
się za kierownicą? Jak się okazuje miastem takim jest Gdynia. W tamtejszym Sądzie Rejonowym wyroki wydaje sędzia Andrzej Węgłowski. Powszechna fama głosi, że nie ma on miłosierdzia dla drogowych piratów. I chwała mu za to.
Wszystkim naszym Klientom, Partnerom, Pracownikom firmy i ich Rodzinom oraz Mieszkańcom Trójmiasta składamy życzenia zdrowia ciała i spokoju ducha, a także harmonii w domu i w miejscu pracy. Pracownicy Centrum Sportowo-Rekreacyjnego Sopot
CENTRUM SOPOT Sp. z o.o. ul. Zacisze 7/9 81-823 Sopot tel. (058) 551-23-11
listopada Gdynia gościła prezesa stowarzyszenia „The World Ship Trust”, lorda Ambrose Greenway’a. Udekorował on okręt-muzeum „Błyskawica” medalem International Maritime Haritage Award. To prestiżowe odznaczenie przyznawane jest najsłynniejszym okrętom świata. Między innymi medalem tym odznaczony został okręt admirała
Nelsona HMS „Victory”, „Mary Rose” – jednostka flagowa króla Henryka VIII, oraz słynny szwedzki okręt wojenny „Vasa”. „Błyskawica”, która brała udział w II wojnie światowej ma na swoim koncie dwa zniszczone i sześć uszkodzonych okrętów wojennych, sześć zestrzelonych samolotów (w tym na pewno i prawdopodobnie), trzy uszkodzone łodzie podwodne i dwa zatopione statki transportowe wroga.
fot. Krzysztof Mystkowski / KFP
fot. materiały Urzędu Miasta Gdyni.
listopada drogowcy ukończyli budowę kolejnego odcinka Drogi Różowej, która stanowi alternatywę dla alei Zwycięstwa na odcinku od centrum Gdyni do Orłowa. Droga kosztowała miliony złotych, jest w obu kierunkach dwupasmowa, a w rejonie skrzyżowań ma po trzy pasy. Na
Muzeum Miasta Gdyni otwarte
odcinkach zabudowanych będzie posiadała ekrany akustyczne, chroniące mieszkańców przed nadmiernym hałasem. Dla kierowców utrudnieniem jest odcinek od ulicy Przemyskiej do Stryjskiej. Tam, na razie, ruch może się odbywać tylko po jednym pasie ze względu na trwające jeszcze prace przy budowie chodników.
Niszczyciel ORP Błyskawica otrzymał od międzynarodowego stowarzyszenia The World Ship Trust najwyższe wyróżnienie International Maritime Hertage Award.
Myśliwski po raz kolejny laureatem
fot. materiały KWP
Do Orłowa Drogą Różową
Niekwestionowanym królem literatury polskiej w roku został prozaik najstarszego pokolenia, Wiesław Myśliwski. Jego słynna już powieść „Traktat o łuskaniu fasoli” otrzymała dwie najważniejsze, przyznawane w kraju nagrody. W październiku Myśliwskiemu przyznano nagrodę NIKE, a listopada prezydent Gdyni, Wojciech Szczu-
rek, wręczył mu Nagrodę Literacką Gdyni w dziedzinie prozy. Tę samą nagrodę w dziedzinie poezji otrzymał Wojciech Bonowicz z Krakowa za tomik „Pełne morze”, a w dziedzinie eseju Krzysztof Środa za książkę „Projekt handlu kabotyńskiego końmi”. Każda z gdyńskich nagród wynosi tysięcy złotych. Laureaci otrzymują także pamiątkową statuetkę wykonaną przez Dobrochnę Surajewską.
8 Pomorze na Święta
www.riviera24.pl
Kaszubska Wigilia wczoraj i dziś
Nim zaniknie tradycja
Wigilijne zwyczaje na Kaszubach są podobne do ceremonii pielęgnowanych w innych częściach kraju, tu i ówdzie można jednak dojrzeć znaczące różnice. Polskie tradycje uczty wigilijnej
Na Kaszubach choinka zadomowiła się stosunkowo późno, bo dopiero z początkiem XX wieku. Również powoli, w stosunku do innych dzielnic, wchodziła tradycja łamania się opłatkiem. Z początku zwyczaj ten praktykowano tylko w ziemiańskich dworach i w domach zamożniejszych gospodarzy. Być może był to wyraz pewnego konserwatyzmu Kaszubów, niechętnie przyjmujących obce nowinki. Lud tu przecież pobożny, może bardziej niż gdzie indziej przywiązany do wiary rzymsko-katolickiej i od wieków uroczyście obchodzący święta Bożego Narodzenia. Przygotowania do Wigilii rozpoczynały się na kaszubskiej wsi już z początkiem adwentu. Do tego czasu należało ukończyć wszystkie prace polowe, nie uchodziło, aby gospodarz w grudniu wychodził na swój zagon z końmi. W kościołach wczesnym rankiem odprawiano roraty, w których obowiązkowo brały udział wiejskie kobiety z dziećmi. W szkołach organizowano bożonarodzeniowe
mają około trzystu lat. Niewiele krótszy jest obyczaj stawiania w domu i ubierania choinki. Świąteczne drzewko przywędrowało do nas z Niemiec. Miało symbolizować rajskie Drzewo Wiadomości Dobrego i Złego, dlatego powinny na nim wisieć jabłka – pamiątka owego fatalnego owocu, który wbrew bożemu zakazowi zerwała nasza biblijna pramatka – Ewa.
przedstawienia, czyli jasełka. Właściciele gospodarstw doprowadzali swe obejścia do porządku: chałupa, podwórze, budynki inwentarskie – wszystko musiało błyszczeć jak nowe. Już na dwa tygodnie przed Wigilią po wsi chodzili chłopcy z szopką. Szopki były drewniane, przyozdobione domowym sposobem. Z papieru formowano postacie Świętej Rodziny, Trzech Króli,
Krzysztof M. Załuski
D
la starożytnych, którzy nie tylko nie znali żarówki, ale nawet nie posiadali lampy naftowej, moment przeminięcia najkrótszego dnia stanowił zwycięstwo światła ponad ciemnością, życia ponad śmiercią. Takiego święta młody kościół chrześcijański nie mógł zlekceważyć i musiał je jakoś zagospodarować. Ponoć z tamtych czasów wywodzi się obyczaj stawiania dodatkowego nakrycia na wigilijnym stole. Było ono, nie jak dziś, przeznaczone dla niespodziewanego gościa, lecz dla duchów zmarłych przodków.
pasterzy, zwierząt. Centralną postacią szopki była oczywiście figurka Chrystusa. Kolędników musiało być minimum trzech. Byli ucharakteryzowani na bociana – symbol zbliżającego się Nowego Roku, kozła – płodności i niedźwiedzia – przedstawiciela wrogich sił przyrody. Chłopcy chodzili od domu do domu, a wpuszczani do izby śpiewali kolędy. Tradycyjnie obdarowywano ich drobnymi monetami.
Gwiżdże W wigilijne przedpołudnie we wsi pojawiali się gwiżdże. Była to, podobnie jak w przypadku kolędników grupa przebierańców, ale znacznie liczniejsza. Przewodził główny gwiżdż, w czapce ze słomy, którego atrybutami był dzwonek i gwizdek używany przez nocnych stróżów. Prócz tradycyjnego bociana, kozła i niedźwiedzia na łańcuchu,
grupę uzupełniał dziad i baba, Żyd lub Cygan, wesoły diabełek Purtk i śmierć z kosą. Towarzyszył im akordeonista, który po wejściu do chałupy wygrywał skoczne melodie. Niedźwiedź pląsał, bocian szczypał dziewczęce pośladki drewnianym dziobem, inni członkowie grupy porywali domowników do tańca. Główny gwidżdż rozdawał grzecznym dzieciom cukierki i orzechy, niegrzeczne chłostał korbaczem, czyli słomianym powrósłem. Gwiżdże, podobnie jak kolędnicy byli wynagradzani miedziakami, a ponieważ byli to już dorośli parobcy częstowano ich „na rozgrzewkę” kieliszkiem wódki. W jakim stanie znajdowali się po obejściu całej wsi, lepiej nie wspominać. Gwiżdże jeszcze raz dawali o sobie znać w przeddzień Nowego Roku. Był to czas na psoty. Gwiżdże potrafili nie tylko wyprowadzić gospodarzowi wóz na środek zamarzniętego jeziora, ale nawet rozebrać go na elementarne części. Wyjmowali bramy z zawiasów, odstawiając je na bok, podobno zdarzały się przypadki, że psia buda razem z jej lokatorem lądowała na dachu stodoły. Psotnicy zatykali także przewody kominowe. Jeszcze nie tak dawno w Chwaszczynie omal nie doprowadziło to do tragedii. Na skutek niedrożności komina cała rodzina podtruła się czadem.
Hej kolęda, kolęda
fot. kfp
Podobnie, ale inaczej
fot. kfp
Słowo „wigilia” wywodzi się z łaciny. Vigilia oznacza straż, czuwanie. Czuwanie przed narodzeniem Dzieciątka… Oczywiście nikt nie jest w stanie wskazać dnia, w którym Jezus Chrystus przyszedł na świat. Przecież nawet rok Jego urodzenia nie został dokładnie ustalony i na pewno nie jest to rok zerowy. Ustanawiając święto Bożego Narodzenia Kościół nawiązywał do starych tradycji świata pogańskiego, gdzie jednym z najważniejszych wydarzeń było przesilenie dnia z nocą. To właśnie w dniach po 20 grudnia dzień przestaje się skracać i, po paru dobach wahania, zaczyna się wydłużać, co polskie przysłowie kwituje słowami: „Na Nowy Rok przybyło dnia na barani skok”.
W dniu wigilijnym Kaszubi pościli od rana. Uczta rozpoczynała się o godzinie -ej, lub wcześniej, z chwilą zabłyśnięcia pierwszej gwiazdy. Z tym, że słowo „uczta” użyte jest nieco na wyrost. Gospodarząc na lichych ziemiach Kaszubi nie mogli sobie pozwolić na wystawne posiłki. Na zasłanym białym obrusem stołem (siano pod spodem mogło być, ale niekoniecznie), znajdowało się najczęściej to, co wyhodowano w polu i w ogrodzie. A więc kasza, groch, pierniki z marchwi, zbożowa kawa, lub miętowa herbata. Obowiązkową potrawą musiała być zupa brzadowa, gotowana na suszonych owocach z kluskami. W miarę jak podnosiła się stopa życiowa miejscowej ludności, Wigilie stawały się coraz obfitsze. Po zupie podawano trzy rodzaje śledzi: z jabłkami, ze śmietaną na słodko i z olejem. Do tego „pulki”, czyli ziemniaki w mundurkach. Główne danie stanowił karp, lub karaś. Rybacy z Półwyspu Helskiego często raczyli się węgorzem z kluskami i śliwkami. Na deser był makowiec, babka drożdżowa, czasem sernik, owoce. W żadnym szanującym się domu nie pito do Wigilii alkoholu. Przy stole zabawiano się rozmową, śpiewano kolędy. Potem całe rodziny szły na pasterkę. Dopiero po nabożeństwie
można było napić się piwa lub wódki, przegryzając wędlinami z własnego chlewa i kurnika. W tym celu przed świętami zabijano świniaka, oraz kilka gęsi. Mięsne wyroby musiały starczyć jako okrasa aż do wiosny. Ponieważ, zgodnie z tradycją, świadkami narodzin Chrystusa były zwierzęta, Wigilia stawała się dniem szczególnej troski o to co fruwa, skacze, biega, ryczy, gdacze, szczeka, lub miauczy. Domowe zwierzęta dostawały dodatkowy posiłek, do którego dodawano okruchy z wigilijnego stołu – chleb, kluski. Ptakom gospodynie wystawiały do ogrodu snop niemłóconego zboża. W drugi dzień świąt do kościoła przynoszono nieco owsa do poświęcenia. Owies był następnie rozrzucany po polach, co miało zapewnić urodzaj w nadchodzącym Nowym Roku. Święconym zbożem karmiono także inwentarz żywy. Na Kaszubach nie było natomiast zwyczaju, aby prezenty dzieciom wręczał święty Mikołaj. Rolę tę spełniał Gwiazdor. Miał on na sobie kożuch, wywrócony włosiem na wierzch i przepasany słomianym pasem. Na twarzy maskę, wykonaną z cielęcej skóry, tak zwaną „larwę”. Maska pozwalała Gwiazdorowi zachować anonimowość wobec ciekawskiej dzieciarni.
Ważna słoma Ważną rolę w kaszubskich obyczajach świątecznych odgrywała słoma. Snopy z żyta, pszenicy, owsa i jęczmienia stawiano w kątach izby i ozdabiano kolorowymi wstążkami. Zwyczaj ten obowiązywał zarówno w chłopskich chatach, jak w dworskich salonach. Również w Wigilię gospodarze opatulali drzewa owocowe słomianymi chochołami, aby zabezpieczyć je przed mrozem i leśnymi gryzoniami. Właściciel sadu uderzał przy tym obuchem siekiery w pień, grożąc drzewu, że je zetnie, jeśli będzie się leniło z wydaniem owoców. Stukano także laskami w ule,
przypominając pszczołom o czekającym je obowiązku gromadzenia miodu. Słomę z wigilijnych snopów rzucano potem w zasiane jesienią oziminy, co miało je chronić przed wymarznięciem i, podobnie jak święcony owies, zapewnić dobry przyszłoroczny plon. Słoma służyła też do wypełniania sienników, a nawet poduszek pod głowę. W myśl kaszubskiego porzekadła, które mówi: „Na słomie człek sa rodzy i na słomie umiro”.
Wróżby W okresie od Wigilii do święta Trzech Króli we wsiach powstrzymywano się od prac domowych, takich jak pranie, szycie, przędzenie. Był to czas zabawy, tańców, śpiewów, wróżenia sobie przyszłości. Wróżby odnosiły się zwykle do przepowiadania pogody na przyszły rok, długiego życia, czy też prędkiego zgonu, ożenku lub zamążpójścia. Był zwyczaj lania roztopionego ołowiu na wodę. Rzucano trzewikiem ponad głową w kierunku drzwi. Jeśli trzewik upadł nosem ku wyjściu, rzucający mógł się spodziewać opuszczenia domu w niedługim czasie – skutkiem własnego ślubu, ale także i pogrzebu. W niektórych wsiach wpuszczano do izby gąsiora. Do której dziewczyny ptak najpierw podszedł, ta jako pierwsza miała wyjść za mąż. Cios starym obyczajom zadała telewizja. Wprawdzie i dziś w niektórych tradycyjnych rodzinach kaszubskich w wigilijny wieczór zarówno radio jak telewizor są wyłączone, a biesiadnicy umilają sobie czas śpiewaniem kolęd, ale domów takich jest coraz mniej. Trudno jeszcze powiedzieć, jaki wpływ na zanik tradycji będzie miał komputer, internet, telefon komórkowy. Świat zmienia się w tempie, jakiego nie znały ubiegłe wieki. To pewne, że globalizacja nie służy regionalizacji. Warto więc zawczasu pielęgnować stare tradycje.
Pomorze na Święta 9
Nr 12(21) grudzień 2007
Wędrówki po Rivierze Północy
fot. kmz
Radunia, pracowita rzeka Jar Raduni – prawie jak Wielki Kanion Kolorado. Rzeka wżyna się w polodowcowe wzgórza morenowe nawet na głębokość do 40 – 50 metrów.
Trochę statystyki
fot. kmz
Z pewnością nie można przyrównać Jaru Raduni do Wielkiego Kanionu Kolorado. Inna wielkość rzeki i inna głębokość wąwozu. Jest to jednak jeden z najpiękniejszych zakątków Kaszubszczyzny, kto go nie widział, niech żałuje. Na długości kilometrów rzeka wżyna się na głębokość do – metrów w polodowcowe wzgórza morenowe. Spadek na tym odcinku wynosi – procent. Nurt jest gwałtowny, pienisty, rzeka skacze po głazach i zwalonych w jej koryto pniach drzew. Jar jest w całości porośnięty lasem, drzewostan mieszany, z przewagą liściastego. Rosną tu dęby, graby, olchy, rzadziej buki. Nachylenie stoku wynosi do stopni, w niektórych miejscach brzegi są urwiste, niemal pionowe. Temperatura tu wyraźnie niższa niż poza jarem, wilgotność powietrza przekracza znacznie przeciętną dla tych terenów. Jar Raduni to raj dla roślin i zwierząt. Występuje tu gatunków roślin, wśród nich gatunki chronione, jak storczyk obuwnik pospolity, tojad dzióbaty, naparstnica zwyczajna, pierwiosnek lekarski, listeria jajowata i wiele innych, na ogół rozpoznawanych tylko przez botaników. Ze zwierząt można spotkać borsuki, łasice, tchórze, norniki północne, a także zagrożonego wyginięciem bezkręgowca – skójkę gruboskorupkową. Jar Raduni znalazł się w programie Natura , jako ostoja specjalnie chronionych siedlisk. Ciekawym pomnikiem techniki jest żelazny most kolejowy, przerzucony ponad Jarem obok wsi Rutki. Kiedyś jeździły po nim pociągi na trasie Pruszcz Gdański – Kartuzy. Od kilku lat linia jest nieczynna, stanowiąc wyrzut sumienia dla PKP, które chyba zbyt pochopnie rezygnują z rzekomo nieopłacalnych szlaków. Linia ta przez blisko km biegnie równolegle do Raduni i mogłaby sta-
Pręgowo – Najstarszy murowany kościół na Pomorzu, wybudowany z kamieni polnych
Żelazny most kolejowy nad Jarem Raduni w pobliżu wsi Rutki stanowi pomnik techniki. Kiedyś jeździły po nim pociągi na trasie Pruszcz Gdański – Kartuzy, dziś do treningów używają go miłośnicy sportów ekstremalnych.
Rezerwat nad Radunią to raj dla roślin i zwierząt; botanicy doliczyli się 537 gatunków roślin, wśród nich wiele chronionych.
fot. kmz
Ogólna długość Raduni wynosi około , km (według różnych źródeł od , km do , km). Podobnie różnie jest oceniana wielkość jej dorzecza – od do km kwadratowych. Średni przepływ na wysokości Pruszcza Gdańskiego wynosi , metra sześciennego na sekundę. Z reguły najwyższy poziom wody jest wiosną, kiedy topnieją śniegi, najniższy latem. Od tej reguły bywają jednak odstępstwa. Boleśnie przekonali się o tym mieszkańcy Gdańska w lipcu roku, kiedy po wielkiej burzy połączonej z oberwaniem chmury Radunia przerwała wał przeciwpowodziowy, zalewając dzielnicę Orunia. Jezioro Stężyckie, z którego rzeka wypływa, znajduje się na wysokości metrów ponad poziomem morza. Ujście do Motławy to poziom praktycznie zerowy. Przez wymienionych powyżej jezior Radunia płynie na długości kilometrów i na tym odcinku spadek rzeki jest mini-
Cud natury
fot. kmz
P
łynąc przez jeziora Radunia robi pętlę, najpierw zmierzając ku północy, aby z Kłodna zawrócić o 180 stopni na południe. Wypływ z kompleksu jezior ma miejsce obok wsi Ostrzyce. Stamtąd Radunia kieruje się na północny-wschód do Żukowa. Z początku płynie spokojnie meandrami pośród łąk, od Somonina przyspiesza, aby w okolicach Babiego Dołu zmienić się w niemal górski potok. Za Żukowem rzeka coraz wyraźniej zatacza łuk ku wschodowi, a następnie aż do Pręgowa wytycza sobie koryto w kierunku południowym. Dalej Radunia meandruje nieustannie aż do Pruszcza Gdańskiego, mijając po drodze kolejne zbiorniki wodne, tym razem sztuczne, powstałe dzięki spiętrzeniu wód zaporami. Za Pruszczem rzeka ostro zawraca na północ, w kierunku Gdańska, rozdzielając się równocześnie na dwa koryta. Część wód spływa na Żuławy, aby we wsi Krępiec wpaść do Motławy, część sztucznym kanałem dociera do centrum Gdańska i tu również łączy się z wodami Motławy.
Radunia, główna rzeka Kaszubszczyzny bierze swój początek na torfowych łąkach, nieco powyżej jeziora Stężyckiego. Szybko ginie w jego wodach, aby wynurzyć się tuż przed miejscowością Stężyca i po kilkuset metrach przepaść ponownie w otchłani znacznie większego jeziora Raduńskiego Górnego. Takie wyłanianie się i znikanie powtarza się jeszcze pięciokrotnie, kiedy nurt rzeki mija jeziora Raduńskie Dolne, Kłodno, Małe i Duże Brodno, oraz Ostrzyckie.
fot. kmz
Andrzej Stanisławski
malny. Również powolny jest jej bieg na odcinku Ostrzyce – Kiełpino. Dalej mamy dwa przełomy, pierwszy na odcinku Babi Dół – Borkowo (tzw. Jar Raduni), oraz od Łapina do Pruszcza Gdańskiego, gdzie jednak zapory wodne, tworzące sztuczne jeziora, nie pozwalają Raduni zbytnio się rozpędzić.
Elektrownia w Łapinie – jej wały sięgają wysokość 13,8 metra.
nowić idealny ekologiczny środek transportu zarówno dla mieszkańców położonych nad nią wsi, jak i dla turystów. Tory powoli zarastają trawą, most w Rutkach na razie się trzyma, choć brakuje już w nim kilku desek. Roztacza się z niego wspaniały widok na dolinę rzeki. Most upodobali sobie miłośnicy sportów ekstremalnych. Alpiniści wspinają się po konstrukcji pamiętającej czasy cesarstwa niemieckiego, zaś amatorzy bungee skaczą na linie z pomostu w przepaść jaru. Jar służy również kajakarzom. Od lat każdego roku odbywa się Zimowy Spław Przełomem Raduni. Ze względu na wartkość prądu, stosunkowo małą ilość wody, oraz sterczące z dna głazy jest to jedna z trudniejszych tras kajakowych w Polsce, a już na pewno najtrudniejsza w północnej części kraju. Preferowane są kajaki lekkie, jednoosobowe, o małym zanurzeniu.
Rzeka pracuje dla ludzi Od siedmiu wieków Radunia pracuje dla ludzi. Już w pierwszej połowie XIV wieku zaczęły na niej powstawać młyny, kuźnie, kaszarnie, folusze. Do zmiany wykorzystania spadu wód rzeki doszło w pierwszej połowie XX wieku. Niemal równocześnie, w tym samym roku na miejsce młynów i innych drobnych obiektów powstały pierwsze dwie elektrownie wodne: w Straszynie i w Rutkach. Pierwsza miała moc prawie , MW, druga zaledwie kilowatów. Po pierwszej wojnie światowej Rutki, jako jedyna z raduńskich elektrowni znalazła się w granicach państwa polskiego. Zaplanowana jako elektrownia mająca zaopatrywać w prąd okoliczne miejscowości powiatu kartuskiego, w latach dwudziestych ubiegłego wieku musiała wspomóc powstającą właśnie Gdynię. Spiętrzenie wody poprzez budowę zapory w Straszynie spo-
wodowało powstanie największego w tym rejonie zbiornika wodnego. Po II wojnie światowej zaczęły nad nim powstawać ośrodki wczasowe, które jednak zlikwidowano po roku . W tym czasie Jezioro Straszyńskie stało się źródłem zaopatrzenia w wodę pitną dla Gdańska. Z tego też powodu Straszyn pracuje aktualnie jako elektrownia szczytowa przez sześć godzin na dobę, dzieląc się raduńską wodą z przedsiębiorstwem Saur Neptun. Są tu zainstalowane dwie turbiny, z których przynajmniej jedną można potraktować jako techniczny zabytek. Skonstruowano ją w roku . Mimo swego wieku wciąż jest sprawna i wciąż produkuje prąd. Pierwsza wojna światowa postawiła przed władzami Wolnego Miasta kwestię zaopatrzenia Gdańska w energię elektryczną. Chcąc się uniezależnić od Polski, Senat Gdańska postanowił wybudować na Raduni szereg elektrowni, do maksimum wykorzystując energetyczne możliwości rzeki. Wykupiono wszystkie pracujące na niej młyny i rozpoczęto budowę elektrowni. Jako pierwsze (nie licząc Straszyna) w latach - powstały zakłady w Bielkowie i w Łapinie. Zapora ziemna w Łapinie, uszczelniona ekranem glinowym, ma ponad pół kilometra długości, zaś wysokość spadu sięga , metrów. Ciekawostką jest rozwiązanie techniczne otwierania i zamykania włazu odprowadzającego wody burzowe. Stalowy segment podnosi się i opada automatycznie poprzez wykorzystanie siły wyporu wody działającej na pływaki zainstalowane w komorach przyczółka jazu. Moc Łapina to prawie , MW. Największa z działających obecnie na Raduni elektrowni stoi we wsi Bielkowo. Spiętrzenie wód wynosi tam blisko metrów. Uzyskano je poprzez budowę sztucznego kanału na szerokim zakolu rzeki. Zapora, w odróżnieniu od pozostałych, jest betonowa. Powstały w sąsiedztwie Kolbud zbiornik wodny ma ha. Moc Bielkowa to , MW – prawie połowa mocy wszystkich elektrowni tzw. „Kaskady Raduni”. Trzecią pod względem wieku jest elektrownia w Pruszczu Gdańskim. Wybudowano ją w roku w miejscu, gdzie rzeka rozwidla się na Starą Radunię, spływającą na Żuławy i Nową, czyli Kanał Raduni. Jest najmniejsza z ośmiu tu omawianych, ma moc zaledwie KW. W latach – powstały na Raduni jeszcze trzy niewielkie elektrownie. W Prędzieszynie, Kuźnicy i Juszkowie. Wykorzystują spadek wody pomiędzy Straszynem, a Pruszczem. Ich łączna moc nie przekracza MW.
Kościół z kamieni polnych Wędrując brzegiem Raduni warto odwiedzić położone nad nią
wsie. Bodaj najciekawsze jest Pręgowo. Pierwsza wzmianka o nim pochodzi z roku . W roku wielki mistrz krzyżacki Konrad von Jungingen podarował Pręgowo klasztorowi sióstr Brygidek, które gospodarowały tam do końca I Rzeczpospolitej. Wieś jest malowniczo położona na wzgórzu, ponad wijącą się w dole Radunią. Osobliwością Pręgowa jest kościół z początku XIV wieku. Jeden z najstarszych na Pomorzu. Oryginalny, bo zbudowany z kamieni polnych. Wewnątrz znajduje się ołtarz z lat , uzupełniony w wieku XIX. W kruchcie można obejrzeć granitową kropielnicę z połowy XIV wieku, zaś na jednym z bocznych ołtarzy gotyckie figury św. Doroty i św. Małgorzaty. Jeden z dwóch zawieszonych na kościelnej wieży dzwonów ma wypisaną inskrypcję z roku . We wsi przetrwał także kamienny obelisk z roku z wykonaną w barokowym stylu figurą św. Jana Nepomucyna. Wieś była zawsze zamieszkana przez Kaszubów. Jak wynika ze spisu mieszkańców z roku Pręgowo zamieszkiwało katolików, ewangelików i osób wyznania mojżeszowego.
Dwa razy „naj” Przybysza z głębi Polski, wjeżdżającego do Gdańska dzisiejszym Traktem Świętego Wojciecha intrygować musiała wysoka skarpa po lewej stronie, towarzysząca mu niemal od Pruszcza, aż do dzielnicy Orunia. Gdyby zadał sobie trud, aby wspiąć się na ową skarpę, ujrzałby w obramowaniu wałów rzekę, płynącą bystro wysoko ponad ulicą. Do dziś niewielu pewnie wie, że owa rzeka, tzw. Nowa Radunia, jest najstarszym w Polsce ręką ludzką wykonanym kanałem wodnym. Zbudowali go w XIV wieku Krzyżacy, ma zatem już blisko lat. Budowa kanału Raduni, rozwiązała wiele ważnych kwestii. Radunia stanowiła nie tylko źródło zaopatrzenia Gdańska w wodę pitną. Dzięki niej można było również napełnić fosy otaczające miasto i zamek krzyżacki. Najważniejszym jednak zadaniem jakie postawiono przed rzeką było wykorzystanie jej siły energetycznej. Około połowy XIV wieku, wkrótce po ukończeniu Kanału Raduni, w samym sercu Gdańska, powstał Wielki Młyn. Jego maszynerie napędzała ujarzmiona przez ludzi rzeka. Był to wówczas największy zakład przemysłowy Europy. Jak do tej pory Radunia nie doczekała się osobnej monografii, jak choćby sopockie Molo. Warto chyba aby historię tej najpracowitszej pomorskiej rzeki wzięli na warsztat gdańscy pisarze i historycy.
10 felieton
kultura
www.riviera24.pl
Opowiadanie wigilijne
Niech moc będzie z Wami!
Dzień zemsty
Wojciech Fułek
O
statnie wybory parlamentarne całkowicie przemodelowały polską scenę polityczną i przyniosły Pomorzu, a zwłaszcza Trójmiastu nie tylko ogromną satysfakcję z zaangażowania obywatelskiego mieszkańców, bowiem tak wysokiej frekwencji nie odnotowano tu jeszcze nigdy (liderem znów okazał się Sopot z ponad 70% udziałem swoich mieszkańców). Trudno bowiem nie kryć też zadowolenia, kiedy gdańszczanie, gdynianie czy sopocianie trafiają tak licznie do ław sejmowych czy ministerialnych gabinetów. Jakby to humorystycznie nie zabrzmiało, największe stężenie władzy na 1 m2 powierzchni przypada znów w Sopocie, bowiem w tej chwili nie tylko Prezydent RP pochodzi z tego miasta, ale i nowy Premier podkreśla na każdym swoje gdańskie korzenie i sopocką przystań rodzinną. A tu przecież jeszcze w odwodzie ważny minister nowego rządu – Katarzyna Hall, to też sopocianka. Mało znana do tej pory w polityce, bo bezpartyjna, wywołała falę zainteresowania swoją osobą i dziennikarze wprost prześcigali się, aby opisać jej sylwetkę. I to w tak ciepłych, pastelowych kolorach, że aż boję się trochę, aby jej na samym początku nie zagłaskano. Ale to zapewne sam Donald Tusk winny jest tego zamieszania nie tylko przez niespodziewaną dla większości obserwatorów sceny politycznej nominację, ale i określenie, iż to „genialna kobieta”. Tygodnik „Polityka” poświęcił jej cały artykuł pod wielce wymownym tytułem „Pani poukładana”, zatem zainteresowanych odsyłam do tego artykułu, trzymając zaciśnięte kciuki za powodzenie nowej misji dotychczasowej Wiceprezydent Gdańska. Gdzieś w tle Katarzyny Hall mamy ważnych gdańszczan w kancelarii Premiera – Tomasza Arabskiego (niegdyś szefa „Radia Plus” i Redaktora Naczelnego „Dziennika Bałtyckiego”) czy Sławomira Nowaka. Czy ta silna pomorska reprezentacja rządowa przełoży się jakoś na korzyści dla naszego województwa i poszczególnych miast? Czy oprócz prestiżu i splendoru Gdańsk i Sopot będą mogły czuć się jakoś specjalnie wyróżnione? Z pewnością sam fakt, iż Premier jest stąd, dla Pomorza stano-
wi bezcenny prezent wizerunkowy, zwłaszcza, jeśli Donald Tusk potrafi wykorzystać ogromny potencjał zaufania społecznego, jaki właśnie złożono w jego ręce. Jeszcze nigdy w historii Najjaśniejszej Rzeczypospolitej (i dajmy już spokój jej numeracji) po roku wyłonione w demokratycznych wyborach nowe władze nie dysponowały tam ogromnym kapitałem poparcia i zaufania. Dlatego też samo słowo „zaufanie” było odmieniane przez wszystkie możliwe przypadki w nieco przydługim – przynajmniej moim zdaniem – inauguracyjnym expose Premiera. Jak nie zawieść tego zaufania i sprostać wszystkim wyzwaniom, jakie dzisiaj stoją przed rządem – oto jest pytanie, na które zapewne jeszcze nikt nie ma gotowej odpowiedzi. Jestem jednak dziwnie spokojny, iż nowe władze – nawet jeśli Pomorza nie będą jakoś specjalnie faworyzować (co byłoby zresztą dość krótkowzroczną polityką), to – przekazując więcej władzy samorządom, wyzwolą obywatelską aktywność i uwolnią ją przynajmniej częściowo z ciasnych gorsetów absurdalnych czasami przepisów, procedur i administracyjnych barier. A zwłaszcza uwolnią na tyle, na ile się da, gospodarkę od bezpośredniego wpływu polityków i przywrócą partnerskie relacje na linii wojewodowie – samorządy wojewódzkie i marszałkowie. A jeśli odpowiednio wykorzysta się jeszcze – co jest przecież przez Donalda Tuska właśnie zapowiadane – ogromną „moc rażenia” takich międzynarodowych postaci i autorytetów jak Lech Wałęsa czy prof. Władysław Bartoszewski (co prawda profesor nie jest gdańszczaninem, ale trzeba było widzieć te tłumy, które przychodziły na spotkania z nim w roku ubiegłym, kiedy wręczano mu zaszczytny tytuł Honorowego Obywatela Sopotu), to o opiniotwórczą i skuteczną politykę zagraniczną będziemy spokojni. Czy to wszystko wystarczy, aby mieszkańcy Pomorza po latach wspominali z wdzięcznością Premiera z Sopotu i ministrów z Gdańska? Na pewno potrzebne jest jeszcze wyraźne wsparcie rządowe w takich sprawach, jak Euro i budowa Baltic Areny, autostrada A-, czy tzw. tunel średnicowy, który udrożniłby z pewnością komunikacyjny układ Trójmiasta. Dobrze by było przy okazji nie zapominać, jak duży (do tej pory praktycznie niewykorzystany) pomorski potencjał tkwi też w Pałacu Prezydenckim. Gdyby tylko można było go uwolnić, z korzyścią dla naszego regionu… Niech zatem w Nowym, Roku, pomorska moc będzie z Wami i niech politycy nie przechodzą nigdy na ciemną stronę mocy, czego czytelnikom „Riviery”, mieszkańcom Pomorza i sobie nieustająco życzę.
Krzysztof Skiba
B
arbara Klamot była właścicielką największego sklepu rybnego w mieście. Sklep ten miał bardzo dobrą opinię u klientów. Ryby zawsze były tu świeże, a obsługa miła i fachowa. W okresie przedświątecznym sklep rybny zwiększał swe obroty. Naród ogarniał istny szał zakupów. Obok prezentów pod choinkę ludzie masowo kupowali karpie, które po zamordowaniu zjadali życząc sobie pokoju i miłości. Organizacje zrzeszające karpie jak również wegetarianie i pacyfiści od lat protestowali przeciwko tej zbrodniczej tradycyji. Wznoszono słuszne hasła: „Uwolnić karpie! Zamknąć grube ryby!”. Protesty te niestety nie spotykały się ze zrozumieniem społeczeństwa, a policja często je rozganiała. Zawiódł także rzecznik praw obywatelskich, który oświadczył, że dzieci, ryby i Mandaryna głosu nie mają.
W tej sytuacji pomóc mogła tylko mafia karpi. Ojciec chrzestny mafii – stary karp Ogonek zwołał naradę szefów wszystkich mafijnych rodzin. Mafia postanowiła ukrócić zabijanie swoich współbraci dając odstraszajacy przykład. Wybór padł na właścicielkę sklepu rybnego Barbarę Klamot. Wieczór wigilijny pani Klamot spędzała w gronie rodzinnym. Nic nie zapowiadało mającej niebawem nastąpić tragedii. Wszystkim biesiadnikom udzielał się miły, świąteczny nastrój. Dzielono się opłatkiem, śpiewano kolędy i opowiadano sobie najnowsze dowcipy. W pewnym momencie zgodnie z tradycją podano karpia. Nikt z uczestników wieczerzy nie wiedział, że podany na półmisku karp jest członkiem mafii. Z rozkazu Ogonka jeden z jego goryli udał martwego karpia, dał się przyrządzić w potrawę i w trakcie konsumpcji stanął Barbarze Klamot w gardle. Sprzedawczyni wybałuszyła oczy, zakrztusiła się i zaharczała. Jej twarz przybrała kolor niemodnej tapety w kwiat-
IV Ogólnopolskie Biennale Malarstwa i Tkaniny Unikatowej – Trójmiasto 2007
Gdyńska uczta sztuki Bartek Sasper
B
iennale Malarstwa i Tkaniny Unikatowej organizowane są w Trójmieście już po raz czwarty. Dotychczas impreza odbywała się na terenie Międzynarodowych Targów Gdańskich w Oliwie. Tym razem jej gospodarzem będzie Gdynia, a dokładnie nowo wybudowane Muzeum Miasta Gdyni. Podobnie jak w poprzednich latach, tegoroczne biennale spotkały się z ogromnym zainteresowaniem zarówno artystów, jak i instytucji kulturalnych z Polski i zagranicy. Do konkursu stanęli twórcy z całego kraju. Do drugiego etapu konkursu jury zakwalifikowało 166 prac, w tym 112 obrazów i 54 tkaniny unikatowe. 5 grudnia wybrane zostaną najlepsze prace z obu dziedzin. Rozdanie nagród nastąpi 7 grudnia podczas wernisażu. Tego samego dnia będzie można zobaczyć także autorski pokaz mody Agnieszki Gruszki oraz bi-
żuterię wykonaną przez Aleksandra Gliwińskiego. Od 8 grudnia do 30 stycznia w Muzeum Miasta Gdyni prezentowana będzie wystawa pokonkursowa. Jej twórcy liczą, że będzie to nie tylko przegląd najlepszych prac z dziedziny malarstwa i tkaniny unikatowej, lecz również miejsce spotkań miłośników sztuki z wiodącymi polskimi artystami. Chcieliby także, aby następne biennale w 2009 roku było już stałą gdyńską imprezą o zasięgu międzynarodowym. Nad IV Ogólnopolskimi Biennale Malarstwa i Tkaniny Unikatowej – Trójmiasto 2007 patronat objęli Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Marszałek Województwa Pomorskiego oraz Prezydenci Gdańska, Gdyni i Sopotu. Organizatorem imprezy jest Stowarzyszenie Promocji Artystów Wybrzeża ERAART oraz Muzeum Miasta Gdyni. Imprezę sfinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego i Centrum Kultury w Gdyni.
fot. archiwum autora
Sopockie co nie co
ki. Rodzina Barbary Klamot wpadła w panikę. Pechowa sprzedawczyni zatańczyła jak na rozżarzonym węglu i padła martwa na wigilijny stół rozbijając po drodze trzy najładniejsze bombki na choince. Był to swoisty akt zemsty za tysiące sprzedanych przez nią karpi. Rodzina Barbary Klamot długo nie mogła dojść do siebie po tym wstrząsającym wydarzeniu. Do dziś na wspomnienie rozbitych bombek wszystkim
wilgotnieją oczy. Gdy wieść o ponurej egzekucji rozniosła się w środowisku właścicieli sklepów rybnych na sprzedawców padł blady strach. Od czasu śmierci Barbary Klamot nie zniknęła świąteczna tradycja zjadania karpi. Właściciele sklepów rybnych zmuszani są jednak do płacenia Ogonkowi słonego haraczu.
„Kurort w cieniu PRL-u...” już w księgarniach grudnia odbyła się premiera książki: „Kurort w cieniu PRL-u Sopot – ”. Jej autorami są Wojciech Fułek i Roman Stinzing-Wojnarowski. „Kurort…” to nostalgiczna opowieść o historii Sopotu, tej najnowszej, o której nie do końca chcemy pamiętać. Jednak autorzy bardzo zgrabnie z nią sobie radzą.
Z okazji świąt Bożego Narodzenia składamy Państwu, członkom naszego Towarzystwa, wszystkim Miłośnikom tenisa, Waszym Rodzinom i Bliskim – najserdeczniejsze życzenia. W Nowym 2008 Roku życzymy wszystkim Sopocianom szczęścia, pogody ducha, sukcesów w pracy i w życiu osobistym SOPOCKIE TOWARZYSTWO TENISOWE
kultura 11
Nr 12(21) grudzień 2007
Fot. Kosycarz – Niezwykłe Zwykłe Zdjęcia
Trójmiejska nostalgia – odsłona druga
fot. Zbigniew Kosycarz
fot. Zbigniew Kosycarz
Zabawa sylwestrowa w Trójmieście przy samodzielnie wykonanych dekoracjach. Żadnej z pań nie popsuł humoru fakt, że koleżanki miały prawie identyczne kreacje. 31 grudnia 1976 roku. Sopot. Ul. Bohaterów Monte Cassino. Po prawej, w miejscu parterowych pawilonów znajdują się obecnie nowoczesne apartamentowce. Warto zwrócić uwagę na reklamę ośrodków Praktyczna Pani, gdzie sopocianki mogły skorzystać z różnych usług oraz zasięgnąć porad. 18 kwietnia 1978 roku.
Kiedy wagi łazienkowe nie były jeszcze tak popularne, wystarczyło 50 groszy i można było na ulicy sprawdzić wagę swojego ciała. Waga osobowa przed kinem Leningrad (dzisiaj Neptun) na ul. Długiej w Gdańsku. Lata 60.
nych najwymowniejsza okaże się scenka z rozpalonego słońcem Sopotu – tandetnego, komunistycznego wczasowiska, które na naszych oczach przemienia się w europejski kurort. A może coś jeszcze bardziej banalnego – np. rodzinny wypad na włoskie lody z „automatu”, albo spotkanie w barze z kumplami na małym jasnym. Na pewno wielu czytelników na zdjęciach Zbigniewa i Macieja Kosycarzy rozpozna siebie albo swoich bliskich – znajomych z pracy, ze szkolnej ławy, z podwórka… Album „Fot. Kosycarz – Niezwykłe Zwykłe Zdjęcia” to jednak nie tylko zdjęcia, to również świetny tekst – podpisy pod fotografiami, dzięki którym autor przybliża, szczególnie młodym ludziom, komunistyczne paranoje i fobie. Na zdjęciach widzimy bony PeKaO, napój cytroneta sprzedawany w foliowych wo-
Typowy bufet z piwem i wódeczką w jednym z trójmiejskich lokali gastronomicznych. 3 grudnia 1974 roku.
reczkach, polski samochód Mikrus, a także żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza w pełnym rynsztunku pilnujących opalają-
cych się plażowiczów. Starsi być może przypomną sobie, że Zaspa wcale nie tak dawno była lotniskiem, a na Osiedlu Młodych im.
Jakuba Wejhera, w pobliżu wyrastającej z ziemi hali widowiskowo-sportowej, stał na przełomie lat . i . pomnik… szybowca. Dzisiejsi -latkowie wrócą pamięcią na karuzelę ustawioną w miejscu, gdzie obecnie stoi hotel Mercure Hevelius, lub pod studnię Neptuna na Długim Targu, gdzie u ulicznego sprzedawcy kupowali lody Calypso. Zdziwienie zapewne wzbudzą zdjęcia okolicy Dworca Głównego PKP w Gdańsku, która przez ostatnie lat aż trzykrotnie całkowicie zmieniała swoje oblicze. – Album nie jest adresowany wyłącznie do mieszkańców Trójmiasta i Pomorza, moim zdaniem doskonale oddaje klimat tamtej, zamkniętej na szczęście, epoki, zresztą nie tylko w Polsce, ale w całej Europy Wschodniej – mówi Maciej Kosycarz. I ma racje, bo te nostalgiczne historie, o których tak wspaniale obiektywem aparatu opowiadają ojciec i syn Kosycarzowie, równie dobrze mogły się zdarzyć w Berlinie Wschodnim, w Nowosybirsku lub w Bukareszcie.
Album „Fot. Kosycarz – Niezwykłe Zwykłe Zdjęcia – część II”; zdjęć z lat – z Gdańska, Trójmiasta i Pomorza; autor: Maciej Kosycarz; s. , oprawa twarda; wymiary: x mm; wydawca: Kosycarz Foto Press / KFP; Gdańsk ; ISBN/ EAN ----; cena detaliczna zł; w sprzedaży od grudnia
fot. Krzysztof Mystkowski / KFP
fot. Zbigniew Kosycarz
Sopot jako pełnomorski port. Przy molo po prawej zacumowany okręt wojenny, a po lewej „Mazowsze”, największy statek wycieczkowy Żeglugi Gdańskie, tzw. Białej Floty. Statek „Mazowsze” miał kabiny pasażerskie i odbywał również pełnomorskie rejsy zagraniczne, głównie do portów Związku Radzieckiego i NRD. Można śmiało powiedzieć, że ten, kto odbył taki rejs podczas sztormu, zaliczył prawdziwą morską przygodę, ponieważ statkiem niesamowicie bujało i jedynie nieliczni opierali się chorobie morskiej. Rok 1960.
fot. Zbigniew Kosycarz
P
ierwsza część albumu spotkała się z niezwykle dobrym przyjęciem czytelników. – Opowiadano mi historie, w których rodzice dawali album swojemu dziecku, jako świąteczny prezent, a w chwilę potem znajdowali pod choinką ten sam album, tyle że inny egzemplarz, jako upominek od swojego dziecka – śmieje się Maciej Kosycarz. – Dla rodziców były to wspomnienia z młodości, dla młodego człowieka przybliżenie tego, o czym uczył się w szkole, czy słyszał od rodziców. Już kilka dni po ukazaniu się pierwszego albumu, wiele osób pytało autora o następny, z kolejną fotograficzną wędrówką przez historię i wspomnienia, wędrówkę szczególnie bliską nam – mieszkańcom Gdańska, Gdyni czy Sopotu, bo związaną z Trójmiastem, z Pomorzem. – Przez ostatni rok bardzo intensywnie pracowałem nad drugą częścią „Fot. Kosycarz…” – mówi autor. – W tym czasie przygotowałem i opisałem kolejną porcję zdjęć z lat – . Do przejrzenia miałem kilkanaście tysięcy klatek, wybrałem zdjęć. Większość z tych fotografii nie była nigdzie publikowana. Trudno powiedzieć, które z nich są najciekawsze. Jak zwykle w takich wypadkach o ocenie zdecydują emocje – dla jednych tymi naj, naj będą zdjęcia, na których odnajdą kawałek swojego życia lub życia rodziców czy dziadków. Być może będzie to dawno zapomniana zabawa sylwestrowa w zgrzebnej scenerii lat siedemdziesiątych, albo magiczny zaułek w betonowej dzielnicy, gdzie spędziło się dzieciństwo. Dla in-
fot. Zbigniew Kosycarz
Krzysztof M. Załuski
Równy rok temu z maszyn drukarskich zszedł album „Fot. Kosycarz – Niezwykłe Zwykłe Zdjęcia”. Nim trafił do księgarń wiadomo już było, że jego pomysłodawca, Maciej Kosycarz, trafił w dziesiątkę. Nie wiele jest bowiem wydawnictw albumowych tak sugestywnie przedstawiających trójmiejski czas przeszły i zaprzeszły. Pod tegoroczną choinkę znany gdański fotografik przygotował drugą odsłonę swoich i swojego ojca wspomnień.
1 grudnia br. w centrum handlowym „Manhattan” odbyła się promocja albumu „Fot. Kosycarz – Niezwykle Zwykle Zdjęcia część II”. Nz. Maciej Kosycarz (autor albumu), Jacek Karnowski (prezydent Sopotu), Lech Wałesa (b. prezydent RP) i Ryszard Kokoszka (gdański restaurator).
12 inwestycje
www.riviera24.pl
Sopockie centrum kultury czeka na remont
Drugie życie Dworku Sierakowskich
fot. Łukasz Gawroński
Dobra nowina
Dworek Sierakowskich już od 33 lat daje schronienie sopockim twórcom kultury.
Krzysztof M. Załuski
3
3 lata temu posesja została oddana w użytkowanie Towarzystwu Przyjaciół Sopotu. Jak się okazało, było to na wskroś trafne posunięcie lokalnych władz. Statutowymi celami Towarzystwa jest ochrona i pielęgnowanie dziedzictwa kulturowego Sopotu. Ludzie, którzy w nim działają, nie tylko starają się nie dopuścić do dewastacji zabytkowego obiektu, lecz robią wszystko by przywrócić mu dawny blask.
Między marzeniem, a rzeczywistością Od początku istnienia Towarzystwa jego zarząd i kolejni pre-
zesi mieli spójną wizję funkcjonowania Dworku. Chcieli uczynić z niego prężny ośrodek kultury, promieniujący na całe miasto. Z wielkim rozmachem organizowali tu koncerty, wystawy, spotkania autorskie, spektakle teatralne, prelekcje i festiwale poezji. Za prezesury Jana Kozłowskiego, doprowadzono też do powstania przytulnej kawiarenki z najlepszą w Sopocie herbatą. Obecna dyrektorka biura TPS, pani Izabela Jakul, urzędująca w Dworku od roku, z powodzeniem kontynuuje obrany kierunek. – Przez te wszystkie lata staramy się jak najpełniej realizować nasze marzenia, ale ze względu na ciasnotę, nie zawsze wychodziło nam tak, jak byśmy sobie tego wszyscy życzyli – mówi. Rzeczywiście większość z nie-
W roku całkiem wyraźnie zarysowała się szansa na pełną realizację zamierzeń twórców stowarzyszenia. – Dostaliśmy z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego prawie tysięcy złotych na sporządzenie wszystkich wymaganych dokumentów i ekspertyz mówi p. Jakul. – Prace te, łącznie z kosztorysem remontu, są już zakończone. Mamy też pozwolenie konserwatora zabytków na przebudowę obiektu i teraz czekamy na nabór wniosków w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego. Ma to nastąpić wiosną nadchodzącego roku. W opracowaniu wniosku od strony merytorycznej Towarzystwu Przyjaciół Sopotu pomoże Urząd Miasta. Jeśli wniosek zostanie rozpatrzony pozytywnie, TPS zrealizuje projekt modernizacji o wartości prawie milionów złotych, z czego procent będą stanowić fundusze Unii Europejskiej. – Po przeprowadzeniu rewitalizacji, obiekt będzie piękniejszy, niż gdybyśmy go wybudowa-
Elektrociepłownie Wybrzeże S.A. nagrodzone
Praca, jakość i satysfakcja 11 listopada na Zamku Królewskim w Warszawie odbyła się uroczystość wręczenia Polskich i Europejskich Nagród Jakości przyznawanych przez Krajową Izbę Gospodarczą, Polskie Centrum Badań i Certyfikacji oraz EFQM z siedzibą Brukseli. Nagrody te przyznawane są od roku 1995 i stanowią podsumowanie osiągnięć najlepszych firm polskich w dziedzinie zarządzania jakością. Zaszczytne wyróżnienie Europejskiej Fundacji dla Zarządzania Jakością – EFQM przypadło w tym roku gdańskiej firmie Elektrociepłownie Wybrzeże S.A.
Konrad Franke
W
yróżnienie przyznano za „Uznanie za Doskonalenie – poziom 4 gwiazdki”. Pod tą enigmatyczną
i trudną dla laika do zrozumienia nazwą kryje się poparta wynikami ogromna praca zarządu i wszystkich pracowników EC Wybrzeże. A także ich satysfakcja z sukcesu. Nagrodę osobiście odebrał Prezes Zarządu Elektrociepłowni, Waldemar Dunajewski.
Poziom pierwszy europejskiego zarządzania jakością EC Wybrzeże osiągnęły już przed rokiem. Dzisiaj poszły dalej, sięgając po drugi stopień, stanowiący zewnętrzne uznanie dotychczasowych osiągnięć Spółki. W czerwcu Zarząd EC Wybrzeże zapoznał się z wynikami we-
li od nowa – mówi z zadowoleniem dyrektor Jakul. – Na górną kondygnacje przeniesiemy biura Towarzystwa, oraz redakcje „Toposu” i „Rocznika Sopockiego”, stwarzając tym samym dogodniejsze warunki pracy obu zespołom. Natomiast cały parter zostanie przeznaczony na szeroko pojętą działalność kulturalną.
Projekt przebudowy zakłada likwidację dotychczasowych toalet i wyburzenie prowizorycznych ścianek. W ten sposób zwiększy się powierzchnia sali wystawienniczej i koncertowej – ta ostatnia pomieści w przyszłości nawet stu słuchaczy na raz. Kawiarnia zostanie usytuowana w północnym skrzydle i będzie miała dwa wejścia: od ulicy i z sali wystawowej. Prawdziwa rewolucja czeka piwnice. Będą one powiększone i pogłębione. Dzięki temu znajdą się w nich nie tylko pomieszczenia magazynowe, ale także szatnia z prawdziwego zdarzenia, oraz toalety. Bezpieczne zejście do nich zapewnią nowe, wygodne schody. Poważne zmiany zajdą również w otoczeniu Dworku. – Znajdujący się na tyłach posesji ogród zostanie powiększony – tłumaczy Izabela Jakul. – Powstanie w nim letnia scena na koncerty, spektakle teatralne i „kino pod gwiazdami”. Dzieci otrzymają wspaniały plac zabaw z karuzelą, huśtawkami, zjeżdżalniami i piaskownicą. Inne też będzie użytkowanie budynków gospodarczych. Ma w nich zostać zainstalowana kotłownia, wentylatornia, zaplecze dla sceny letniej, toalety dla gości ogródkowej kawiarni. Do tego
wnętrznej samooceny firmy i zdecydował rozpocząć proces aplikacyjny na drugi poziom wyróżnienia EFQM. Już we wrześniu do Elektrociepłowni przybyli asesorzy EFQM i odbyli ponad dwadzieścia spotkań z pracownikami wytypowanych obszarów. Na podstawie ich raportu EFQM w Brukseli postanowiła o przyznaniu wyróżnienia. Warto dodać, że takie wyróżnienie otrzymało do tej pory zaledwie kilka przedsiębiorstw w Polsce. Podczas warszawskiej uroczystości europejskie nagrody wyróżnionym firmom wręczał Robert Leloup Wiceprezydent Dyrekcji Zarządzania i Organizacji Grupy EDF we Francji, zarazem członek Rady Dyrektorów EFQM. W swoim wystąpieniu zwrócił on uwagę, że wyzwaniem dla nowoczesnego zarządzania są nie tylko podejmowane inicjatywy, ale przede wszystkim osiągane dzięki temu wyniki produkcyjne. Tu, jako bizneso-
fot. kmz
Rewolucja w centrum kultury Po remoncie sala koncertowa pomieści nawet do stu osób.
fot. kmz
zliczonych imprez, jakie odbywają się w Dworku, wygląda podobnie: wszystkie salki zatłoczone ludźmi do granic możliwości (a pewnie i do granic tolerancji Straży Pożarnej), wieszaki przewracają się pod ciężarem okryć, zaś przed toaletą ustawia się kolejka pań i panów. Wbrew intencjom działaczy TPS, przez lata Dworek się dekapitalizował i wymagał przebudowy. Sytuacja zmieniła się dopiero po śmierci ostatniego sublokatora, mieszkającego na piętrze. Od tego momentu TPS stało się jedynym użytkownikiem zabytku.
Przytulna kawiarnia zostanie przeniesiona z południowego do północnego skrzydła
trzeba dodać wymianę konstrukcji i więźby dachowej, unowocześnienie ogrzewania i wentylacji, przebudowę sieci wodno-kanalizacyjnej. Poszerzone zostaną drzwi wejściowe, tak aby umożliwić przejazd przez nie wózkom inwalidzkim. Cała posesja zostanie otoczona nowym ażurowym parkanem. Symbolem nawiązania do dawnych czasów stanie się pomnik Kajetana hrabiego Sierakowskiego, pierwszego właściciela i fundatora Dworku. – Remont Dworku może potrwać dość długo, ale nie damy się zamknąć całkowicie – mówi
dyrektor Jakul. – Prace będą prowadzone etapami, tak abyśmy, mimo wszystko, mogli działać. Myślę, że warto się przemęczyć, aby potem móc zakosztować twórczej przestrzeni. Gruntownie przebudowany obiekt przy ulicy Czyżewskiego nie utraci swej historycznej tkanki typowego dworu polskiego, będzie za to mógł w pełni służyć sopockiej kulturze, stając się magnesem dla środowisk twórczych, oraz dla wszystkich, którzy ponad krzykliwą tandetę współczesności przekładają spokój i elegancję.
fot. materiały EC Wybrzeże S.A.
Dworek Sierakowskich jest najstarszym w całości zachowanym zabytkiem Sopotu. Usytuowany na końcu ulicy Czyżewskiego, tuż przy skarpie, nawet w najgorętsze dni lata, kiedy na oddalonym o zaledwie sto metrów Monciaku kłębią się tłumy turystów i wczasowiczów, stanowi oazę ciszy i spokoju.
Uroczystość wręczenia wyróżnienia „Uznanie za Doskonalenie – poziom 4 gwiazdki” – Prezes Zarządu Elektrociepłowni, Waldemar Dunajewski (po środku), Robert Leloup, (po prawej), Agnieszka ToczkoGierszewska, Tadeusz Buchacz – Umbrella Stowarzyszenie Konsultantów, (po lewej) Swietłana Reszka, Piotr Szczepański.
wych liderów wymienił Volkswagen Motor Polska i gdańskie Elektrociepłownie Wybrzeże. Prezes Dunajewski zadeklarował, że EC Wybrzeże nie poprzestaną na dotychczasowych osiągnięciach i będą dalej dosko-
nalić jakość zarządzania. Podziękował też Wiceprezesowi EC Wybrzeże Jean-Noel Reimeringerowi, oraz wszystkim pracownikom firmy za pełne zaangażowanie w jej rozwój.
literatura 13
Nr 12(21) grudzień 2007
Prozatorski debiut Anny Janko
Poznań zaprezentuje się nad Bałtykiem
Być kobietą, być… Andrzej Stanisławski
J
anko pochodzi z rodziny poetów. Zarówno matka – Teresa Ferenc, jak ojciec – Zbigniew Jankowski, to czołowi polscy poeci. Wiersze pisze także jej młodsza siostra – Milena Wieczorek. Ich mieszkanie na sopockim Brodwinie (na X piętrze z widokiem na morze) przez lata było uznawane za najbardziej poetyckie miejsce nie tylko na Wybrzeżu, ale w całym kraju. Potem Janko wyszła za mąż i przeniosła się do Wrocławia, a następnie do Warszawy. Nigdy jednak nie utraciła kontaktu z Wybrzeżem. Jej ostatnia książka, omawiana tu „Dziewczyna z zapałkami” sygnowana jest miejscem i datą: „Gdańsk, styczeń 2007”. „Dziewczyna z zapałkami” to rzecz, którą powinna przeczytać każda kobieta, żyjąca w związku z mężczyzną, a także każdy mężczyzna na tyle inteligentny, aby zależało mu na wniknięcie w duszę najbliższej mu kobiety. Powieść można odbierać wielorako. W pierwszym rzędzie jako manifest feministyczny. Niesłychanie mocny i barwny w opisie. Oto żona biznesmena, niepracująca, ale urobiona po łokcie w codziennym trudzie: dzieci, zakupy, sprzątanie, pranie, gotowanie, nad nią mąż – pan-władca i obowiązkowa rola myszki domowej: „żona to jest rzeźba kamienna, zawsze stoi w tym samym kącie”. Feministki, z pełną satysfakcją powinny zaaprobować końcowe zdania powieści, w których narratorka mówi o swoim mężu: „Przegrałam, ale wygrałam… Co nas zabija, to nas wzmacnia. Sprzedam Pawia, w książce go zamknę i sprzedam, sprzedam całe tamto uszkodzone życie i kupię sobie coś za to, kupię sobie nowy los.” „Dziewczynę z zapałkami” można uznać za krzyk rozpaczy kobiety, która widzi jak w niedobranym związku zatraca samą siebie, młodzieńczą miłość, intelekt, dawne i dzisiejsze marzenia. „Pawiu, mój Pawiu – zwraca się do męża narratorka. – Jak ja mogę cię kochać? Nie mogę. Muszę… To już jest co innego niż miłość, to związek chemiczny. Jak NaCl, HO, CO. Jeśli się rozpadnie, to sól nie posoli mięsa, woda nie ugasi pragnienia, oddech udusi, świat przestanie działać, zacznie się apokalipsa”. W powieści można wreszcie widzieć pastisz pamiętnika, spisywanych na gorąco notatek, kapitalny w swoim autentyzmie. Janko pisze w pierwszej osobie, tak sugestywnie, że – podejrzewam – większość czytelników (czytelniczek – przede wszystkim) uzna „Dziewczynę z zapałkami” za autentyk, za osobiste przeżycia autorki. W każdej po-
Annę Janko namaścił sam król polskiej krytyki literackiej, nieżyjący już Artur Sandauer. To on uznał tom wierszy młodziutkiej wówczas poetki: „List do królika doświadczalnego” za jedno z najważniejszych wydarzeń literackich roku 1977. Dziś na półki trafia kolejny znakomity debiut sopockiej pisarki – tym razem prozatorski.
wieści zawarta jest jakaś cząstka życia i psychiki pisarza. Na to nie ma rady. Gdyby więc przyjąć, że autorka przedstawiła w powieści własny los, świadczyłoby to o jej niesłychanej odwadze. Któż bowiem pozwoli sobie publicznie powiedzieć o swym mężu: „Dwa metry wzrostu, duży fiut, ale głowa nieustawna i serce słabo oświetlone”; albo o teściowej: „Koścista, zawinięta w ciemną wyświeconą skórę. I tylko te usta mięsne, szerokie, a za nimi w płaskiej jaszczurczej szczęce osadzone solidne uzębienie”? Sądzę, że przeważająca część przedstawicielek płci pięknej, poruszona lekturą „Dziewczyny z zapałkami” (książkę tę napisaną w sposób niesłychanie emocjonalny, trudno czytać z dystansem) zakrzyknie, jeśli nie głośno, to gdzieś w głębi duszy: „Boże! Przecież to o mnie. To moje (nasze) życie!” Niektóre czytelniczki, przyrównując siebie do narratorki uśmiechną się pewnie gorzko: „No, trochę przesadziła ze swoimi nieszczęściami. W końcu on jej nie bił, jak mój bije mnie. A że wrzasnął, że kopnął nocnik z siusiami dziecka, których nie zdążyła wylać do sedesu, bo akurat zadzwonił telefon. To od biedy można znieść. Taki już nasz kobiecy los”. Natomiast słuchaczki Radia Maryja zarechoczą radośnie: „Powinna była na mszę chodzić. Do Boga się modlić. Wtedy i teściowa byłaby przystępniejsza i mąż więcej szanował”. Książka Janko, poza niezwykle subtelną analizą kobiecej duszy i psychologiczną wiwisekcją współczesnego małżeństwa, to przede wszystkim język: bogaty w słowa i w metafory, iskrzący się porówna-
niami. W „Dziewczynie z zapałkami” odnalazłem jeden z najpiękniejszych opisów przyrody w literaturze polskiej. Nie sposób nie przytoczyć go w całości, zwłaszcza, że odnosi się on do naszego Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, do Sopotu, konkretnie do okolic Brodwina: „W ciemności nie widać pojedynczych drzew, ale czuje się potężny magnetyzm lasu. Czuje się, jak ten olbrzym wstrzymuje swój ciężki oddech, jak ten oddech gęstnieje, zawiesza się coraz wyżej, by po chwili opaść szerokim poszumem gdzieś w głębi. Życie zbiorowe drzew, we dnie oczywiste i przyjazne, nocą staje się obcym rytuałem. Las pije noc jakoś zwierzęco, strasznie, potężnie, jednocześnie jest boleśnie nadczuły, nadwrażliwy, zdaje się reagować na każdy najcichszy dźwięk, na trzask gałęzi, dreszcz poszycia pełnego śpiących stworzeń, krzyknięcie przebudzonego ptaka. Jakby był przestraszony sam sobą, zdziwiony, że jest tym, czym jest, że ta niepojęta ilość istnień – od jednokomórkowców po wielozłożone, od pleśni i grzybów w ziemi przez szybko bijące serduszka jeży i ptaków, śpiące czujnie ciepłe ciała saren i zajęcy, po sosny i świerki, których czubki rysują chaotyczne wykresy w chmurach – że to wszystko jest właśnie nim – lasem.” Tylko wybitny poeta potrafi pisać równie barwnie i sugestywnie. Artur Sandauer nie mylił się tak wysoko oceniając poetycki debiut Anny Janko. Nie dane było mu niestety doczekać debiutu prozatorskiego pisarki. Anna Janko,„Dziewczyna z zapałkam”, Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa r., s. , cena zł.
Andrzej Stanisławski Festiwal połączony jest z rozstrzygnięciem VI Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Rainera Rilkego. Konkurs poetycki sięga tradycjami roku i jest organizowany raz na dwa lata. Festiwal jest nieco młodszy, jego pierwsza edycja przypada na rok . Tym razem Festiwal odbędzie się pod hasłem „Poznań nad morzem”. Do Sopotu przybędzie wielu znanych poetów poznańskich starszego i młodszego pokolenia. Czytelnicy poezji będą mogli zobaczyć i usłyszeć swoich ulubionych autorów, między innymi Bogusławę Latawiec, Edwarda Balcerzana, Mariusza Grzebalskiego, Marka Wasilewskiego. Swoje sale na spotkania autorskie i prelekcje użyczył Urząd Miasta i Muzeum Sopotu. Imprezy festiwalowe odbywać się także będą w Dworku Sierakowskich i w sopockim Spatifie, zaś koncert galowy na zakończenie Festiwalu grudnia w sali koncertowej Polskiej Filharmonii Kameralnej na terenie Opery Leśnej. Koncert ten zostanie poświęcony twórczości najbardziej znanego poety pochodzącego z Poznania – Stanisławowi Barańczakawi. Wiersze poety recytować ma znany aktor Mariusz Benoit. Podczas koncertu uhonorowani zostaną laureaci Konkursu im. R. M. Rilkego. W tym roku jury miało nie lada orzech do zgryzienia, musiało przeczytać i ocenić prawie trzy tysiące nadesłanych wierszy. Nagrodę główną wysokości tysięcy złotych otrzymała krakowska poetka Joanna Lech. I nagrodę i tysiąc złotych – Maciej Plata z Łomianek. II nagrodę i złotych – Marcin Cielecki z Olsztyna. III nagrodę i złotych – Piotr Tomczak z Myszkowa. Wiersze laureatów zostaną opublikowane w dwumiesięczniku literackim „Topos”.
Początek grudnia w Sopocie upłynie pod znakiem kolejnego festiwalu, tym razem literackiego. Od 3 do 7 grudnia odbywał się tu będzie Festiwal Poezji – Sopot 2007. Jego bohaterem jest Poznań i jego poeci. W kurorcie zawitają m.in. Marek Wasilewski, Mariusz Grzebalski, Jerzy Grupiński, Edward Pasewicz, Roman Bąk, Jan Kasper, Sergiusz Sterna-Wachowiak, Tadeusz Żukowski i Bogusława Latawiec. Patronat honorowy nad imprezą sprawuje Marszałek Województwa Pomorskiego Jan Kozłowski, Prezydent Poznania Ryszard Grobelny, oraz Prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Organi-
zatorami Festiwalu są Urzędy Miast Sopotu i Poznania, Biblioteka im. Raczyńskich w Poznaniu, Bałtycka Agencja Artystyczna BART, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, oraz „Topos”.
PROGRAM FESTIWALU POEZJI – SOPOT 2007 Poniedziałek (3 XII) 18.00 Muzeum Sopotu, ul. Poniatowskiego 8 – Spotkanie z Markiem Wasilewskim, Redaktorem Naczelnym „Czasu Kultury”. 20.00 Muzeum Sopotu, ul. Poniatowskiego 8 – Spotkanie z poetami Mariuszem Grzebalskim i Edwardem Pasewiczem. Prowadzenie: Tadeusz Dąbrowski. Wtorek (4 XII) 12.00 Urząd Miasta Sopotu, ul. T. Kościuszki 25/27 – Otwarcie wystawy o Stanisławie Barańczaku ze zbiorów Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu pt. „Stanisław Barańczak. Tytan w świecie bez granic”. 12.30 Urząd Miasta Sopotu, ul. T. Kościuszki 25/27 – Sesja naukowa dedykowana Stanisławowi Barańczakowi. Udział biorą: prof. Stanisław Stabro, Sergiusz Sterna Wachowiak, Joanna Roszak. Prowadzenie: Artur Nowaczewski. 18.00 Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, ul. Czyżewskiego 12 – Prezentacja serii książek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich Oddział Poznań. Udział biorą: Roman Bąk, Wojciech Gawłowski, Jerzy Grupiński, Jan Kasper, Tadeusz Żukowski. Prowadzenie: Sergiusz Sterna-Wachowiak. 20.30 Teatr Na Plaży, al. Mamuszki 2 (na plaży obok Grand Hotelu) – Recital Jarosława Jar Chojnackiego. Środa (5 XII) 18.00 Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, ul. Czyżewskiego 12 – Prezentacja antologii „Rzeczywiste”: Roman Bąk, Jan Kasper, Sergiusz Sterna-Wachowiak, Tadeusz Żukowski. Prowadzenie: Wojciech Kudyba. 20.30 Teatr Na Plaży, al. Mamuszki 2 – Performance „Opowieść o Truposzu”. Wykonawcy: Roman Puchowski – Krzysztof Kuczkowski. Prezentacja filmu muzycznego Barbary Świąder „Halucynacje hrabiego Von Zeit”. Czwartek (6 XII) 17.00 Café del Arte, Krzywy Domek, ul. Bohaterów Monte Cassino 53 – Premiera nowego tomu wierszy Bogusławy Latawiec „Odkrytki”. Prowadzenie: prof. Kazimierz Nowosielski 19.00 SPATiF, ul. Bohaterów Monte Cassino 54 – Biblioteka „Toposu”: Przemysław Dakowicz „Albo-Albo”, Jarosław Jakubowski „Pseudo”, Wojciech Kudyba „Gorce Pana”. Prowadzenie: Artur Nowaczewski. 21.00 SPATiF, ul. Bohaterów Monte Cassino 54 – Slam poetry/ prowadzi Wojciech Boros. Na zakończenie recital Jacka Kuleszy (Von Zeit). Piątek (7 XII) 17.00 Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, ul. Czyżewskiego 12 – Wspólne czytanie wierszy Jurorów Konkursu, Juliana Kornhausera, Wojciecha Kassa i Krzysztofa Kuczkowskiego oraz laureatów Konkursu im. Rilkego. 19.00 Sala Koncertowa Polskiej Filharmonii Kameralnej – Sopot, ul. Moniuszki 12 – Gala połączona z wręczeniem nagród laureatom Konkursu im. R. M. Rilkego. Esej o Stanisławie Barańczaku wygłosi prof. Edward Balcerzan. Wystąpi Polska Filharmonia Kameralna – Sopot pod dyr. Andrzeja Straszyńskiego. W programie Mieczysław Karłowicz, Edward Grieg i Benjamin Britten. Poezje S. Barańczaka czytać będzie Mariusz Benoit.
Bałtycka Agencja Artystyczna BART zaprasza
Bal sylwestrowy w Operze Leśnej Poczuj w Sylwestra magiczny klimat miejsca, w którym pojawiają się największe polskie i zagraniczne gwiazdy estrady.
J
ak co roku Bałtycka Agencja Artystyczna BART zaprasza na niezwykły Bal Sylwestrowy w sopockiej Operze Leśnej. Organizatorzy zapowiadają przepyszna zabawę do białego rana. Sala Koncertowa PFK rozbrzmiewać będzie największymi przebojami ostatnich dekad. Nowy Rok goście powitają przy pieczonym dziku i grzanym winie, podziwiając niezwykle widowisko-
wy pokaz fajerwerków. Wykwintne menu dogodzi podniebieniu najbardziej wymagających smakoszy. Nie zabraknie też konkursów i innych niespodzianek. grudnia, godz. :; Sala Koncertowa PFK, Opera Leśna. Ilość miejsc ograniczona. Zaproszenia w cenie PLN/osoba. Szczegółowe informacje i rezerwacje: Bałtycka Agencja Artystyczna BART, tel. / --; / --; gastronomia@ sopot.pl; www.bart.sopot.pl
14 porady
www.riviera24.pl
Kosmetyczny Instytut Dr Irena Eris proponuje
Adwokat radzi
Wszystko jest dźwiękiem
Zachowek dla wnuków
dr Maria Slott
D
źwięk towarzyszy człowiekowi zawsze i wszędzie. W każdym miejscu pracy i w domu. W sklepie, teatrze, na zakupach. Dźwiękiem jest muzyka, mowa, szmery. Hałas i cisza. Świat i człowiek. Nie wszyscy uświadamiamy sobie, jak ogromne oddziaływanie na nasz organizm mają odgłosy świata, w którym żyjemy. Można się o tym przekonać testując najnowszą propozycję masażu, jaka pojawiła się w ofercie Kosmetycznego Instytutu Dr Irena Eris w Sopocie. Zabieg o nazwie C – energia dźwięku, to masaż, u którego podstaw leży prastara wiedza o istocie oddziaływania dźwięku.
Ponad lat temu znalazła ona swoje zastosowanie w hinduskiej sztuce uzdrawiania. Zgodnie z wyobrażeniami ludzi wschodu człowiek powstał z dźwięku, zatem sam jest dźwiękiem. Jedynie żyjąc w harmonii ze sobą i swoim otoczeniem jest w stanie tworzyć swoje życie w sposób wolny i kreatywny. C – Energia dźwięku, którego istotą jest bezdotykowy rytuał, głęboko i trwale relaksuje, wprowadza w stan wewnętrznej równowagi. Pod wpływem subtelnego dźwięku tybetańskich mis, przenikającego kolejne części ciała, stres i napięcie ustępują miejsca głębokiemu uspokojeniu. Masaż dźwiękiem wzmacnia jednocześnie siły i energię potrzebne do realizowania zadań w codziennym życiu, poprawia zdolności koncentracji, stymuluje krea-
tywność i twórcze siły. Zabieg posiada cechy terapeutyczne: likwiduje napięcia karku i pleców, usuwa bóle głowy, uspokaja i pogłębia oddech. Badacze twierdzą, że reguluje także przemianę materii i uwalnia od skurczów podbrzusza. Wykonywany jest samodzielnie lub w wersji z masażem częściowym, co szczególnie polecane jest osobom będącym zwolennikami tradycyjnych metod masażu. Nowy zabieg na ciało sprzyja dobremu samopoczuciu i urodzie, dlatego raz w tygodniu – w każdy czwartek – w Kosmetycznym Instytucie Dr Irena Eris w Sopocie przez najbliższe trzy miesiące będą się odbywały bezpłatne pokazy dla klientek, które w tym dniu skorzystają z innych zabiegów kosmetycznych. Zapraszamy do instytutu na jesiennozimowe spotkania z dźwiękiem.
Flügger farby to jakość, na którą Cię stać!
Udany rok 2007
K
oniec roku jest doskonałą okazją do podsumowań i przygotowania planów na przyszłość. W roku 2007 wzrosła liczba naszych usatysfakcjonowanych klientów. Większość z nich odwiedza sklepy Flügger farby z polecenia malarzy, wykonawców, znajomych. Dziękujemy wszystkim klientom sklepów Flügger farby za zakupy w naszych placówkach handlowych w mijającym roku. Przez cały rok obserwowaliśmy wzrost sprzedaży naszych produktów, a także większą znajomość i rozpoznawalność marki Flügger. Marka ta jest kojarzona z bardzo dobrą jakością produk-
tów, doskonałą obsługą i fachowym doradztwem. Marka Flügger to również rzetelność, uczciwość i przyjaźni handlowcy. Klienci zauważają także, że ceny naszych produktów są porównywalne z cenami innych farb na rynku. W mijającym roku udało nam się wprowadzić na rynek wiele nowych wyróbów. Wśród nich pojawiła się farba do ścian wewnętrznych i sufitów, która od razu stała się bestsellerem – Flutex Plus. Ta dyspersyjna akrylowa farba nadaje powierzchni kolor czystej bieli, jest matowa i ma doskonałe parametry zmywalności. Wśród asortymentu Flügger zadebiutowała również marmu-
rowa masa szpachlowa Stucco fino oraz tynk dekoracyjny Provencale. Stucco fino jest gotową do użycia masą wapienno-gipsową z pyłem marmurowym, umożliwiającą uzyskanie powierzchni przypominającej włoskie stiuki. Idealnie gładka powierzchnia stiuku odbija światło i powoduje efekty przestrzenne, można ją wykorzystać przy zdobieniu ścian, jak również sufitów. Nadaje się do różnego rodzaju pomieszczeń: pokojów, przedpokojów, korytarzy, kolumn, kominków i innych. Tynk dekoracyjny Provencale pozwala na uzyskiwanie przestrzennych efektów struktural-
an Zbyszek był dzieckiem z drugiego małżeństwa swojego ojca; Andrzej z pierwszego. Starszy syn, mieszkał w Krakowie, gdzie przeprowadził się mając 3 lata wraz z matką, zaraz po rozwodzie rodziców. Rodzice Zbyszka również się rozwiedli, mieszkali jednak nadal na jednej posesji, z dwóch stron domu. Kiedy Zbyszek, osiągnąwszy pełnoletniość, oznajmił ojcu, że nie chce przejąć po nim prowadzenia restauracji, a zamierza pracować w branży stoczniowej, został przez niego wyklęty. Na jakiś czas musiał nawet wyprowadzić się z domu rodzinnego, chociaż w okazałym budynku rodziców, w którym na dole mieściła się restauracja było 10 pokoi wynajmowanych letnikom. Zbyszek wrócił, kiedy miał już żonę i 2 dzieci i wówczas zamieszkał w budynku gospodarczym, w jedno pokojowym mieszkaniu, które sam przystosował do celów mieszkalnych. Pomagał ojcu w prowadzeniu restauracji, pomagał w remontach pokoi na wynajem, chociaż ojciec nigdy nie rozliczał się z nim tak, jak na początku obiecywał. Bywało, że nie odzywali się do siebie tygodniami, a potem znowu było prawie normalnie. Andrzej – przyrodni brat Zbyszka przyjeżdżał raz na kilka lat, na weekendy. Dopiero od 2000 r. Andrzej częściej odwiedzał ojca, praktycznie co roku, a w ostatnich latach nawet zabierał ojca do sie-
bie, do Krakowa. Na początku 2006 r. Andrzej załatwił ojcu pobyt w szpitalu w Krakowie, czym ojciec bardzo się szczycił. Ostatecznie ojciec zmarł w szpitalu w Gdańsku, do końca opiekowała się nim córka i synowa – żona Zbyszka, ponieważ Zbyszek pracował już od roku w Irlandii. Na pogrzeb przyjechali obaj synowie, formalnościami zajął się Andrzej i w całości, włącznie ze stypą, pokrył wszystkie koszty. Po pogrzebie Andrzej, żegnając się ze Zbyszkiem poinformował swego przyrodniego brata, że u dzielnicowego zostawił dla niego kserokopię testamentu ojca. Z treści testamentu (sporządzonego w 2000 r.) wynikało, że do całości spadku zmarły powołał swego najstarszego syna – Andrzeja, natomiast Zbyszka wydziedziczył tj. pozbawił prawa do zachowku. Powody wydziedziczenia spadkodawca podał nieprawdziwe i łatwo byłoby udowodnić przed sądem, że Zbyszek nigdy swoim postępowaniem nie dał powodów do wydziedziczenia go. Ojciec zarzucał synowi, że nie zajmował się nim, kiedy ten leżał w 1984 r. w szpitalu, chociaż Zbyszek zawiózł go do szpitala, odebrał i odwiedzał co drugi, trzeci dzień na zmianę z matką i siostrą. Ojciec miał również do niego żal, że sprzedał jego samochód, chociaż faktycznie był to samochód jego matki. Zbyszek sprzedał go, posiadając pełnomocnictwo matki do sprzedaży, a pieniądze w ten sposób uzyskane w całości jej oddał. Pomimo takiej sytuacji Andrzej oświadczył, że nie wypłaci Zbyszkowi zachowku, i że może najwyżej skierować sprawę do sądu. Gdyby to
zrobił i gdyby sąd uznał, że wydziedziczenie było bezpodstawne dostałby ½ tego, co uzyskałby gdyby dziedziczył z ustawy tj. bez testamentu. Ostatecznie uznaliśmy, że o zachowek wystąpią dzieci p. Zbyszka. W chwili śmierci dziadka tj. w lipcu 2007 r. jedno z nich było jeszcze małoletnie – miało 17 lat, ma więc prawo do zachowku w 2/3, a nie jak dorosły tj. 1/2. Ponieważ nieruchomość jest b. duża – powyżej 5.000 m2, a w połowie stanowi spadek odziedziczony przez p. Andrzeja, wnuki zmarłego dostaną prawie 50.000 zł, a więc więcej niż dostałby p. Zbyszek.
nych na płaskich powierzchniach ścian i sufitów oraz ozdabianie elementów architektonicznych wnętrz, nadając im indywidualny wygląd. Dzięki zawartym w tynku składnikom m.in. marmurze Carrara i spoiwie polimerowym, możliwe jest uzyskanie zróżnicowanych powierzchni o charakterze rustykalnym, w tym przypominającym piaskowiec. W mijającym roku pojawiły się również nowe wzory tapet. Na wiosnę ukazała się kolekcja Geometric. W kolekcji znajdujemy odważne wzory: zarówno małe, dyskretne kwadraty, jak i duże, imponujące okręgi i dzięki temu formy kolekcji Geometric naturalnie pasują do wystroju biur, restauracji i prywatnych domów. W listopadzie ukazała się elegancka kolekcja Nordic Leaves. Wzory tapet nawiązują do delikatnej skandynawskiej roślinności, która jednocześnie potrafi
zaskoczyć swymi niebanalnymi kształtami. Od lat obserwujemy stały wzrost popularności farby do ścian wewnętrznych Flutex . Zaletami tego produktu są: matowa, mocna i zmywalna powierzchnia, łatwość aplikacji i renowacji, doskonałe krycie. Flutex to również pełna paleta kolorystyczna, do wyboru na każde żądanie klienta. Naszym klientom podoba się również możliwość barwienia farby na dowolny kolor wg NCS, RAL i wg własnych wzorników producenta. Klient sam decyduje o kolorach, nie narzucamy mu gotowych barw. Służymy za to zawsze poradą, co do odpowiedniego doboru kolorów i efektów, jakie można uzyskać na ścianie. W związku z tym próbki kolorów stanowią doskonałą pomoc przy podejmowaniu decyzji o zakupie farby. Próbka koloru to , l farby wybarwionej na ko-
lor wskazany przez klienta. Próbką można wymalować - m powierzchni i sprawdzić, czy dany odcień będzie się dobrze prezentować. Zapraszamy Państwa do odwiedzin sklepów Flügger farby w kolejnym roku. Gwarantujemy przyjazną atmosferę, pełen asortyment produktów do dekoracji wnętrz oraz wygodny dojazd i parking w pobliżu sklepu. Flügger Sp. z o.o. www.flugger.pl
Aleksandra Cichowicz-Pietrzak
P
Autorka prowadzi kancelarię adwokacką w Sopocie przy al. Niepodległości ; tel. () ; , mail: cichow@go.pl Art.991 § 1 KC Zstępnym, małżonkowi oraz rodzicom spadkodawcy, którzy byliby powołani do spadku z ustawy, należą się, jeżeli uprawniony jest stale niezdolny do pracy albo, jeżeli zstępny uprawniony jest małoletni 2/3 wartości udziału, który by mu przypadał przy dziedziczeniu ustawowym w innych zaś wypadkach połowa udziału wartości tego udziału (zachowek). Art. 1008 KC Spadkodawca może w testamencie pozbawić zstępnych, małżonka i rodziców zachowku (wydziedziczenie), jeżeli uprawniony do zachowku: 1. wbrew woli spadkodawcy postępuje uporczywie w sposób sprzeczny z zasadami współżycia społecznego, 2. dopuścił się względem spadkodawcy, albo jednej z najbliższych mu osób umyślnego przestępstwa przeciwko zdrowiu, życiu lub wolności albo rażącej obrazy czci, 3. uporczywie nie dopełnia względem spadkodawcy obowiązków rodzinnych. Art. 1011 KC Zstępni wydziedziczonego zstępnego są uprawnieni do zachowku, chociażby przeżył on spadkodawcę
W związku z nadchodzącymi Świętami Bożego Narodzenia chcemy Państwu życzyć wielu sukcesów i zadowolenia z podjętych wyzwań oraz dalszej owocnej współpracy w nadchodzącym roku
Trójmiasto czyta dzieciom 15
Nr 12(21) grudzień 2007
Mirosław Stecewicz, Leon Korn
Przygody na wyspie Umpli Tumpli Reklama Słońca W maju, wczesnym rankiem, Ziózio wybrał się nad Zatokę Wulkaniczną, aby obejrzeć wschód Słońca. Stanął na wysokiej wydmie ponad plażą i czekał. Niebo na wschodzie rozjaśniało się, srebrzyło, złociło, różowiało. Wreszcie spoza horyzontu wysunęło się coś białego. Nie było to jednak oczekiwane przez Ziózia Słońce, lecz pasażerski statek, który płynął prosto ku wyspie Umpli Tumpli. Ziózio obserwował go nieco zdziwiony, bo statki z Letnikami zwykle zaczynały przypływać dopiero w połowie czerwca. Jego zdziwienie powiększyło się, gdy za pierwszym statkiem ukazał się drugi, za drugim trzeci, czwarty i piąty. „Co się dzieje?” – myślał Ziózio. – Dlaczego wszyscy Letnicy postanowili równocześnie odwiedzić naszą wyspę? I to o tak wczesnej porze roku. Dla tylu ludzi nie starczy miejsc w hotelach, pensjonatach i w naszych domach. Chyba, że będą spali pod namiotami.” Statków nadpływało coraz więcej. Zbliżały się do wyspy ze wszystkich stron. Ziózio nie mógł nadążyć z liczeniem. Było ich ze sto albo więcej. – Dosyć! – wołał Ziózio na widok każdego okrętu wyłania-
jącego się zza horyzontu. – To prawdziwa inwazja! Gdzie my was wszystkich pomieścimy? Zabraknie ziemi pod namioty. Co się stało? Skąd ten najazd? Spojrzał w niebo i nagle wszystko zrozumiał. Oto nad wyspą unosiła się reklama Słońca. Słońce wycięte z papieru, pomalowane złotą farbą i przypięte do błękitu agrafkami. Reklama była olbrzymia. Na pewno widać ją było na całym świecie, a przynajmniej na jego połowie. Ziózio nie zwlekając ani chwili popędził do miasta Turmo i zaczął walić w drzwi Pękatego Domu Burmistrza, Pana Dymka. Po chwili na progu ukazała się okutana szlafrokiem okazała postać plantatora dyń. – Grozi nam wielkie niebezpieczeństwo! – zawołał Ziózio. – Słońce powiesiło nad wyspą swoją reklamę. Wielką na pół nieba. Do takiej reklamy Letnicy ciągną, jak muchy do miodu. Pewnie myślą, że u nas Słońce świeci przez całą dobę i będą mogli opalać się w dzień i w nocy. Cała Zatoka Wulkaniczna roi się od statków. Niedługo pasażerowie zaczną schodzić na ląd. Trzeba coś zrobić, żeby chociaż część okrętów popłynęła gdzie indziej. Pan Dymek nie tracąc czasu, tak jak stał: w piżamie, kapciach i szlafroku pobiegł do Ratusza. Tam uderzył w dzwon, wzywając mieszkańców na bardzo pil-
ne zebranie. Wyspiarze zjawili się jak kto stał. Babcia Drepcia miała na głowie ciepły wełniany szalik. Pan Ziele plątał się w długiej zielonej koszuli nocnej. Ojciec Małej Ali zjawił się z twarzą pokrytą mydlaną pianą, bo właśnie zaczynał się golić. We włosach Cioci Titli tkwiły papiloty, a w kudłach Straszydły Dydłonia pełno było słomy, bo na tę chłodną majową noc Straszydło zagrzebało się w ogromnej stercie. – Drodzy mieszkańcy Umpli Tumpli! – przemówił Burmistrz. – Właśnie dostałem wiadomość, że grozi nam najazd Letników, jakiego jeszcze nie było. Letnicy są u nas zawsze mile widziani, ale co za dużo, to niezdrowo. Dlatego należy zdjąć reklamę Słońca, która przywabia zamorskich gości. Niestety reklama wisi wysoko na niebie i nie wiadomo, jak się do niej dostać. Może ktoś ma pomysł, jak to zrobić? – Ależ to proste! – zawołała Mała Ala. – Wystarczy kogoś, na przykład Ziózia, zamienić w kondora. Pani od przyrody mówiła nam w szkole, że kondory żyją w jednych z najwyższych gór świata – w Andach, w Ameryce Południowej. Są więc przyzwyczajone do lotów na ogromnych wysokościach. Ziózio-Kondor wzbije się w górę, odczepi reklamę Słońca od nieba i ściągnie ją na ziemię. I będzie po wszystkim.
– Podoba mi się twój pomysł, Alu – pochwalił dziewczynkę Pan Dymek. – Muszę tylko wiedzieć, czy twoje czary są na tyle mocne, aby zamienić Ziózia w kondora, a kondora z powrotem w Ziózia. No i nie wiadomo, czy Ziózio się zgodzi… – Oczywiście, że się godzę! – wykrzyknął Ziózio. – Zawsze marzyłem, żeby obejrzeć naszą wyspę z góry, czyli z lotu ptaka. – To leć! – zawołała Ala. – Wyjęła zza paska sukienki czarodziejską różdżkę i machnęła nią w kierunku Ziózia. Z różdżki wytrysnął szmaragdowy promień, a Ziózio, jakby w odpowiedzi na to machnięcie zatrzepotał skrzydłami, w które zmieniły się jego ręce i wzbił się w powietrze. Wyspiarze obserwowali go, dopóki nie stał się maleńki, jak czarna kropka na tle błękitnego nieba. Wreszcie znikł z oczu nawet najbystrzejszych dalekowidzów. – Żeby tylko powrócił – szepnęła Ciocia Titli. – Wróci, Ciociu, wróci – uspokoiła ją Mała Ala. – Nie takie żeśmy rzeczy wyprawiali i nic złego się nie stało. Czekali z zadartymi głowami kilkanaście minut, ale Ziózia nigdzie nie było widać. A potem zobaczyli, że reklama Słońca odczepiła się od błękitu i płynie w kierunku białej chmurki. Ziózio-Kondor postąpił inaczej niż mu radziła Ala. Zamiast ściągnąć reklamę na ziemię, odczepił
ją od nieba i tymi samymi agrafkami przyczepił do białej chmurki. Właśnie powiał wiatr i chmurka odpłynęła od wyspy Umpli Tumpli, holując reklamę za sobą. W Zatoce Wulkanicznej powstało zamieszanie. Pierwsze statki stały już przy nabrzeżu i marynarze szykowali się do rzucenia trapów, po których Letnicy mieli zejść na ląd. Teraz trapy zostały ponownie wciągnięte na pokłady, odczepiono także cumy. Śruby zaczęły mącić wodę, statki ustawiały się dziobami do pełnego morza. Wkrótce cała flotylla odpłynęła, podążając w ślad za reklamą Słońca. – Hurra! – krzyknęli zgromadzeni przed Ratuszem wyspiarze. – Niech żyje Ziózio! – I Mała Ala Czarodziejka! – dodał Pan Ziele. Ala dygnęła skromnie, ale Ziózio nie mógł dosłyszeć okrzyków wznoszonych na jego cześć. Wciąż jeszcze bujał wysoko, sam na sam ze Słońcem, które uważnie obserwowało jego poczynania.
– Sprytny jesteś, Zióziu – pochwaliło go. – Niewiele brakowało, a wasza wyspa zostałaby rozdeptana przez Letników na placuszek. Ten placuszek ryby obgryzłyby dookoła i pozostałby z niego tylko środek. A na środku wyspy trudno byłoby się wam wszystkim pomieścić. Na każdego wyspiarza przypadłby kawałek lądu wielkości znaczka pocztowego. Chyba nie chciałbyś, Zióziu, mieszkać na znaczku pocztowym? – Hm! – mruknął Ziózio, który słuchał grzecznie, latając zwrócony dziobem ku swemu rozmówcy. Czuł, jak od lawiny gorących promieni dziób czerwienieje i myślał, że jeszcze trochę i zacznie się brzydko łuszczyć. Więc wreszcie zamachał Słońcu na pożegnanie skrzydłami i runął w dół, aby za chwilę, już nie jako Kondor, lecz zwykły chłopiec prosić Ciocię Titli o tłusty krem, dobry na bąble wykwitające mu właśnie na nosie.
Zestawienie imprez świątecznych MOPS
Sopot dla potrzebujących Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej przygotował szereg spotkań i akcji pomocowych dla swoich podopiecznych z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia: 2 grudnia, godz. 11.00 w Urzędzie Miasta Sopotu – Zabawa Mikołajkowa dla 62 dzieci z rodzin korzystających z pomocy MOPS. 10 – 21 grudnia – 30 dzieci otrzyma paczki świąteczne od niespokrewnionych rodzin zastępczych. 14 grudnia, godz. 16.00 w Dziennym Domu Pomocy Społecznej – spotkanie opłatkowe członków Stowarzyszenia Stwardnienia Rozsianego. 16 grudnia, godz. 14.30 w Urzędzie Miasta Sopotu – spotkanie opłatkowe dla 100 starszych i samotnych osób organizowane przez Polski Komitet Pomocy Społecznej. 16 grudnia, godz. 11.00 – 14.00 przy ul. Bohaterów Monte Cassino – poczęstunek świąteczny dla mieszkańców Sopotu organizowany przez Karczmę Polska Zagroda wspólnie z Urzędem Miasta Sopotu, MOPS-em oraz „Caritasem”. 18 grudnia, godz. 15.00 w Dziennym Domu Pomocy Społecznej – spotkanie opłatkowe Polskiego Związku Emerytów i Rencistów. 19 grudnia, godz. 17.00 w Dziennym Ośrodku Adaptacyjnym – spotkanie opłatkowe Klubu dla Osób z Zaburzeniami Psychicznymi. 20 grudnia – spotkanie świąteczne dla młodzieży uczestniczącej w projekcie „Można inaczej” w siedzibie ZHP Hufcu Sopot. 20 grudnia– spotkanie wigilijne w Domu Dziecka na Wzgórzu 21 grudnia, godz. 12.30 spotkanie dla pensjonariuszy Dziennego Domu Pomocy Społecznej i Dziennego Ośrodka Adaptacyjnego. 22 grudnia, godz. 16.00 w Dziennym Domu Pomocy Społecznej – spotkanie opłatkowe dla 30 stałych podopiecznych MOPS-u. 24 grudnia, godz. 10.00 – 14.00 w „Caritasie” odbędą się „Jasełka” dla wszystkich samotnych oraz potrzebujących wsparcia mieszkańców Sopotu; organizatorzy: Urząd Miasta Sopotu, „Caritas”, MOPS w Sopocie. 23–24 grudnia, akcja „Zostań Świętym Mikołajem” – wolontariusze MOPS odwiedzą z paczkami świątecznymi ok. 300 rodzin znajdujących się pod opieką MOPS (osoby starsze, samotne, dzieci).
16 sport
www.riviera24.pl
Pod naszym patronatem
IV Rajdowy Puchar Prezydenta Sopotu
Ruszyła Sopocka Liga Halowa
Na drogach sprawnie i bezpiecznie
1
7 listopada, w hali sportowej III Liceum Ogólnokształcącego na Brodwinie rozpoczęły się rozgrywki VII edycji Sopockiej Ligi Halowej im. Pawła Orlińskiego. Do udziału w rozgrywkach zgłosiło się 14 drużyn. Tytułu mistrza z ubiegłego sezonu broni zespół Oldboje Sopot. Zawody odbywać się będą przez całą zimę w hali liceum przy ulicy Kolberga w każdą sobotę od godziny 9 rano do 16ej. Pięcioosobowe drużyny grają systemem „każdy z każdym” – mecz i rewanż. Spotkania trwają dwa razy po dwanaście minut. Na inaugurację rozgrywek przybyli przedstawiciele władz Sopotu, oraz wielu znanych sportowców i działaczy. Inauguracyjny mecz rozegrany został pomiędzy drużyną Urzędu Miasta, a Gwiazdami Ligi. W drużynie samorządowców wystąpił prezydent Sopotu, Jacek Karnowski i wiceprezydent Paweł Orłowski. Gwiazdy nie przestraszyły się Ojców Miasta i wygrały :. Otwarcie sezonu urozmaicono pokazami fitness i kulturystyki. Wystąpił m.in. mistrz Polski Henryk Kryszkiewicz z Sopockiego Stowarzyszenia Kulturystyki i Rekreacji. W listopadzie rozegrano trzy kolejki spotkań, w tym dwie w ciągu jednego dnia. Po trzech
Lechia na III miejscu w lidze W dobrym nastroju zakończyli sezon jesienny piłkarze gdańskiej „Lechii”. Drużyna z ulicy Traugutta po rozegraniu spotkań ( w rundzie jesiennej i awansem z rundy wiosennej) jest na trzecim miejscu w tabeli II ligi piłkarskiej. Do prowadzących Śląska Wrocław i Piasta Gliwice „Lechia” traci po dwa punkty. Wiosną, konkretnie
Współpraca z Kopenhagą
W
dniu 24 listopada br. odbyła się czwarta eliminacja Rajdowego Pucharu Prezydenta Sopotu. Wśród zgłoszonych załóg, oprócz kierowców amatorów, w klasie „Gość” pojawili się również licencjonowani zawodnicy rajdowi i wyścigowi. Mariusz Małyszczycki pilotowany przez Pawła Raczaka w samochodzie Subaru Impreza STI nie dał żadnych szans konkurencji i wygrał klasę „Gość”
Sopot. Podsumowanie roku w Uczniowskim Klubie Sportowym NAVIGO
Sopot. Upominki dla najlepszych sportowców
Katamarany do hangarów
Zakończenie sezonu żeglarskiego
Bartek Sasper
D
la sopockiego klubu był to ważny rok. Już w styczniu rozpoczęto przygotowania do utworzenia pierwszej w Polsce klasy żeglarskiej o specjalności katamaranów. Jej zawodnicy rekrutują się z uczniów Gimnazjum Sportowego Nr. 3 w Sopocie. Projekt jest realizowany ze środków Unii Europejskiej, przy współudziale władz miasta i szkoły. W styczniu odbył się chrzest trimarana Exploder 25. Uczestnicy klubu testowali go wiosną na wodach Zatoki Gdańskiej. W minionym sezonie odbyło się aż pięć ogólnopolskich regat organizowanych przez NAVIGO. Sezon otworzyły regaty „O Puchar Charzyków”. Odbyły się one w dniach 5 – 6 maja. Członkowie klubu zajęli w nich 5 i 8 miejsce, startując razem z seniorami, ale zwyciężyli w kategorii juniorów. W regatach Sopot Catamaran Cup w dniach 22–24 czerwca uczestniczyło 30 katamaranów z całego kraju. W poszczególnych wyścigach tryumfowali członkowie Klubu: Adam Skomski, Jakub Kopyło-
w kwietniu roku „Lechiści” wezmą również udział w ćwierćfinałowych rozgrywkach Pucharu Polski. Do ćwierćfinału Pucharu zakwalifikowała się także gdyńska „Arka”. W lidze „Arka” zajmuje czwarte miejsce o punkt za „Lechię”. Wiosną obie wybrzeżowe drużyny będą próbowały wywalczyć awans do ekstraklasy piłkarskiej. Na ligowe boiska piłkarze powrócą marca. (as)
to rewizyta za bytność uczniów Gimnazjum w Danii. Podczas bytności w Sopocie Duńczycy rozegrali mecze towarzyskie w Sopocie, Gdańsku i Gdyni. Sopoccy uczniowie zostali ponownie zaproszeni do Kopenhagi. Termin wizyty, to wiosna . (bs)
Mariusz Małyszczycki w Subaru Impreza STI nie dał żadnych szans konkurencji
wicz, Wojciech Kaliski, Jerzy Białek, oraz Marek Żebrowski. W lipcu pięciu zawodników NAVIGO, w tym juniorzy Kaja Morawiec i Jerzy Białek uczestniczyli w długodystansowych regatach w Szwecji. Również w lipcu odbyły się wyścigi „Trzy mola”, na trasie Brzeźno – Sopot – Orłowo. Kulminacją sezonu były Morskie Mistrzostwa Katamaranów w dniach – sierpnia. I tutaj tryumfowali sopocianie: Skomski i Kopyłowicz na Exploderze , Maja Kos, Kaja Morawiec i Maciej Stasiak w klasie ACat, oraz Tymoteusz Bendyk i Tomasz Żędzianowski, którzy zostali młodzieżowymi mistrzami Polski. Sezon zakończyły regaty rozegrane w dniach – września. Pozostaną one długo w pamięci uczestników ze względu na sztormowy wiatr i przenikliwe zimno. Prócz wyżej wymienionych młodych zawodników, w całym sezonie na wyróżnienie zasługują jeszcze Alicja Czykiel i Zuzanna Golińska, Marcin Badzio, Marcin Kamiński, Mateusz Kobylański, Maciej Siemko i Piotr Weltrowski. Obecnie klub współpracuje przy konstruowaniu nowego katamarana „Sopot”. Będzie on stanowił nową klasę żeglarską.
Bartek Sasper
W
sobotę 24 listopada odbyło się podsumowanie sezonu Klubu Żeglarskiego Hestia Sopot. W ostatnim roku Klub zorganizował dziesięć imprez sportowych, w tym tak prestiżowe jak Regaty o Puchar Prezydenta Sopotu w dniach 21– 24 czerwca, Regaty o Puchar Prezesa Grupy Ergo Hestia w dniach 20– 22 lipca, Mistrzostwa Świata Juniorów w olimpijskiej klasie RS:X w dniach 27 lipca – 4 sierpnia, czy też Mistrzostwa Europy w klasie %0% w dniach 25 sierpnia – 2 września. Rok był bardzo udany dla zawodników Hestii. W sumie zdobyli oni medale na Mistrzostwach Świata, Europy i Polski. Tradycyjnie już najlepszym okazał się Przemek Miarczyński, zdobywca srebrnego medalu na Mistrzostwach Świata w klasie olimpijskiej RS:X, złoty medalista Mistrzostw Europy w tej samej klasie, oraz złoty medalista Mistrzostw Polski w klasie Neil Pryde RS:X i w Formule Windsurfing. Srebrny medal Mistrzostw Świata Juniorów RS:X wywalczyła Maja Dziarnowska. Wicemistrzem świata Techno – U został Paweł Tarnowski, a w klasie Techno – U Marcin
Urbanowicz. Również srebro zdobył Paweł Frydrychowicz w Mistrzostwach Świata RCB Grand Masters. Brązowy medal Mistrzostw Świata Techno -U przypadł Mateuszowi Hoppe. Prócz Miarczyńskiego złote medale na Mistrzostwach Polski zdobywali: Paweł Hlavaty w slalomie, Łukasz Grodzicki w olimpijskiej klasie Neil Pryde RS:X, Młodzież i na długim dystansie w klasie RS:X. Mistrzynią długich dystansów w olimpijskiej klasie RS:X została Małgorzata Białecka, a Mistrzynią Polski Juniorów w tej samej klasie Maja Dziarnowska. Paweł Tarnowski wywalczył złoto na Ogólnopolskiej Olimpiadzie młodzieży w klasie Techno . Zawodnikom osobiście gratulował prezydent miasta Jacek Karnowski. Najlepszym wręczył upominki. W sezonie roku SKŻ Hestia będzie organizatorem również dziesięciu imprez. Najważniejsze z nich to Mistrzostwa Europy Formuły Windsurfingu na początku czerwca, Regaty o Puchar Prezydenta Sopotu w dniach – czerwca, Regaty o Puchar Prezesa Grupy Ergo Hestia, Puchar Bałtyku w dniach – lipca i Mistrzostwa Świata Techno RCB Masters, które odbędą się w dniach od do sierpnia.
Młodzi duńscy i sopoccy koszykarze
foto. kmz
fot. archiwum
fot. kmz
Sopockie Gimnazjum Sportowe Nr. odwiedziła w listopadzie drużyna koszykarska Vaerleose Basketball Club z Kopenhagi. Młodzi koszykarze są mistrzami swego kraju z rocznika . Ich obecność na Wybrzeżu
rundach na czele, z pełnym dorobkiem punktowym znalazły się dwie drużyny. Zeszłoroczny mistrz, czyli Oldboje Sopot, oraz dość niespodziewanie Saur Neptun Gdańsk. Kolejne miejsca w tabeli zajmują: Microsystem Gazeta Gdańska Sopot z punktami, oraz SPK Sopot i KS ZG Torpedo Sopot mające po punktów. punktów zgromadziło PKP Cargo Gdynia. Na dalszych miejscach są: KP Sopot i Karlikowo Sopot – po punkty, Kamionka Sopot i Balticon Sport Gdańsk – po punkty. Alfa PMedia Sopot i Albert Gdańsk mają po punkcie. Tabelę zamyka drużyna MCHV – na razie bez punktu. Organizatorami turnieju są Studencki Klub Sportowy Torpedo Sopot, oraz Instytut Informacji Publicznej przy współpracy z Urzędem Miasta Sopot. Od samego początku Ligę pilotuje Prezydent Sopotu, Jacek Karnowski i jego pełnomocnik do spraw uzależnień Małgorzata Pobłocka. Do gości honorowych Sopockiej Ligi Halowej dołączył w tym roku Marszałek Województwa Pomorskiego Jan Kozłowski i Rektor Uniwersytetu Gdańskiego prof. Andrzej Ceynowa. Partnerami Ligi są Saur Neptun Gdańsk, PTK Centertel, PKP Cargo CM Gdynia, Microsystem, Towarzystwo Pomocy św. Brata Alberta, Lechia Gdańsk. Patronat medialny zapewniają: Gazeta Wyborcza, Gazeta Gdańska, Radio Kaszebe, platforma medialna PMedia. Pl oraz miesięcznik „Riviera”.
Piotr Falęcki – Andrzej Witecki w Skodzie Favorit .. Podsumowując rajd trzeba powiedzieć, że walka o zwycięstwo w poszczególnych klasach trwała do
Fot. Maciej Kurczalski
Bartek Sasper
Krzysztof Kuliński
przed drugim Tomaszem Barwikiem w VW Golfie III GTI z przewagą 53 sekund. W tym miejscu warto przypomnieć, że Mariusz Małyszczycki zdobył w swoim debiutanckim sezonie 2007 mistrzostwo Polski w wyścigach górskich oraz rajdowy Puchar Polskiego Związku Motorowego. Wśród kierowców amatorów w klasyfikacji generalnej triumfował Piotr Sikorski z Piotrem Baryszem w Oplu Astrze GSI. Kierowca z Olsztyna pokonał Andrzeja Krawczyka, również jadącego Astrą, różnicą zaledwie sekund. Trzecie miejsce przypadło załodze
ostatniego odcinka specjalnego, a sytuacja w punktacji ulegała ciągłym zmianom. Zarząd Automobilklubu Orski dziękuje wszystkim załogom za stawienie się na starcie zawodów i zaprasza na kolejne Konkursowe Jazdy Samochodem, dzięki którym można podnieść swoje umiejętności prowadzenia samochodu w bezpiecznych warunkach.
Czołowe zawodniczki sopockiego NAVIGO Maja Kos i Kaja Morawiec zwyciężyły w Morskich Mistrzostwach Katamaranów
Kandydaci do olimpijskiej kadry narodowej: Przemek Miarczyński – Mistrz Świata w klasie olimpijskiej RS:X, Max Wójcik – 12. w Mistrzostwach Świata w klasie olimpijskiej RS:X, Łukasz Grodzicki – Mistrz Polski Młodzieży w klasie RS:X, Małgorzata Białecka – Mistrzyni Polski w długich dystansów w olimpijskiej klasie RS:X, Marta Hlavaty – 10. miejsce w Mistrzostwach Europy seniorów.