PROLOG
Na
POCZĄTKU III WIEKU p.n.e. zachodnią część Śródziemnomorza zdominowała Kartagina, największe miasto-państwo Afryki Północnej. Kartagińczycy byli ludem morza, prowadzącym handel na terenie basenu Morza Śródziemnego aż do Atlantyku, poza Cieśniną Gibraltarską. Żeglowali na północ, docierając do Brytanii, i być może wysyłali ekspedycje wokół południowego krańca Afryki. Możliwości ich floty stały się legendarne. Kartagińczycy byli potomkami Fenicjan, a ich język należał do grupy semickiej, i był spokrewniony z arabskim, asyryjskim, hebrajskim i innymi z tej licznej grupy językowej. Wyznawali politeizm, a ich głównymi bóstwami byli Baal Hammon (często błędnie nazywany Molochem) i bogini Tanit. Wielu ich bogów domagało się ofiar z ludzi, a Kartagińczycy nie oszczędzali na ofiarach. W szczególnych okolicznościach poświęcali nawet własne potomstwo, a dla najszlachetniejszych rodów ofiarowanie swoich dzieci płomieniom Baala Hammona uważano za powód do wielkiej dumy. Po śmierci Aleksandra Wielkiego Kartagina oparła się rozprzestrzeniającym się koloniom greckim, a wpływy na własnym terytorium zarezerwowała dla siebie. Założyła kolonie 5
w Hiszpanii, aby przeciwstawić się potędze już istniejących tam kolonii greckich (obecna Kartagena nazywała się pierwotnie Cartago Nova: Nowa Kartagina). Po ustanowieniu obecności militarnej na Sycylii, Kartagina popadła w konflikt z nową, parweniuszowską siłą, której hegemonia obejmowała półwysep italski: Rzymem. Jego ustrojem politycznym była republika, a Rzymianie trudnili się rolnictwem. Pod względem charakteru różnili się od Kartagińczyków tak bardzo, jak to tylko możliwe. Podczas gdy Kartagińczycy byli żeglarzami i zadowalali się kontrolowaniem miast na wybrzeżach, Rzymianie niechętnie wyprawiali się w morze i nade wszystko kochali ziemię. Zagarniali jej tak dużo, jak tylko mogli i nigdy nie wypuszczali z rąk. Kartagińczycy preferowali wykorzystywanie najemnych oddziałów w wojnach lądowych, zaś do służby w marynarce i obrony Kartaginy, nieustannie zagrożonej powstaniami w jej posiadłościach w Afryce Północnej, wykorzystywali własnych obywateli. Dla Rzymian służba wojskowa była obowiązkiem obywatelskim, a zaszczytna służba w legionach najpewniejszą drogą do awansu społecznego. Podchodzili do wojny w sposób całkowicie różny od innych narodów. Nie dbali o indywidualny heroizm, przedkładając podporządkowanie nawet najszlachetniej urodzonych pracy machiny zespołowej, jaką był legion. Postrzegali wojnę jako zadanie, a nie wspaniałą przygodę i podchodzili do niej w sposób metodyczny. Rozumieli, że równie często jak mieczem, wojny wygrywa się kilofem i łopatą. Gdy przegrywali, robili wszystko, aby dociec, co zrobili źle, a następnie to naprawić. Gdy zwyciężali, oceniali, co zadziałało, a co nie, i również dokonywali zmian. Rzymianie rzadko popełniali ten sam błąd dwa razy. Być może najbardziej zadziwiające było to, że w przeciwieństwie do innych ludów tych czasów, Rzymian nie demoralizowała przegrana. Jeśli ich 6
armię rozbito, tworzyli kolejną, a potem kolejną, jeśli było to konieczne. Winą za porażkę nie obarczali gniewu bogów czy przewagi przeciwnika. Ludzie popełniali błędy, a te można było naprawić. Wiedzieli, że najważniejszą bronią była dyscyplina i spójność legionu. Rzymianie nazywali Kartagińczyków „Puni”. W taki sposób wymawiali greckie słowo poeni – Fenicjanie. Dlatego też wojny, które z czasem nastąpiły, nazwano punickimi. Były trzy wojny punickie. Drugą z nich można zaliczyć do najbardziej przełomowych w historii ludzkości. Pierwsza wojna z Kartaginą zakończyła się zwycięstwem Rzymu. Rzymianie pobili Kartaginę na lądzie, jak również w swój zwykły, metodyczny sposób nauczyli się żeglować i w efekcie pobili ją na morzu. Rzym zdobył Sycylię, z jej bogatymi miastami i żyznymi ziemiami. Następnie przez wiele lat Kartaginę zajmowała rewolta jej najemników i podbitych miast, rewolta tak okrutna, że zaszokowała nawet samych Rzymian, Greków i inne narody obszaru Morza Śródziemnego, przyzwyczajone przecież do niemal nieustannego pozostawania w stanie wojny. W tym samym czasie Rzymian nękały najazdy Galów na północną Italię. W końcu Rzym i Kartagina wznowiły konflikt, ale druga wojna całkowicie różniła się od pierwszej. Tym razem wodzem głównej armii kartagińskiej został Hannibal, a Rzymianie boleśnie odczuli, iż był on jednym z kilku naprawdę wielkich generałów w historii. Bitwa po bitwie rozbijał rzymskie legiony, a robił to z armią, która ustępowała im zarówno pod względem liczebności, jak i wyszkolenia. Wygrywał po prostu dzięki swoim umiejętnościom dowódczym, i było to coś, czemu Rzymianie nie mogli sprostać. W bitwach nad Trebią, nad Jeziorem Trazymeńskim, i w najbardziej druzgocącej pod Kannami, Hannibal zmiażdżył swo7
ich przeciwników. Kanny po dziś dzień stanowią przykład prawdopodobnie najdoskonalej zaplanowanej i poprowadzonej bitwy w historii. Rozgromieni Rzymianie z trudem zebrali kolejną armię. Z historii wiemy, że Rzym mianował dyktatorem Kwintusa Fabiusza, a Fabiusz odmówił starcia z Hannibalem w otwartej bitwie, zamiast tego atakował jego tyły i linie komunikacyjne, stopniowo go osłabiając i nigdy nie dając szansy na wykorzystanie legendarnych umiejętności dowódczych. Owa taktyka przyniosła mu sławę i przydomek „Kunktator”, to znaczy „zwlekający”. Hannibal szukał sprzymierzeńców i zawarł sojusz z młodym królem Filipem V Macedońskim, który odziedziczył znakomicie wyszkoloną armię macedońską. Filip obiecał pomoc, ale nigdy nie pojawił się w Italii. W tym samym czasie Publiusz Korneliusz Scypion, żołnierz o umiejętnościach porównywalnych do zdolności Hannibala, wszczął wojnę w Hiszpanii i odciął Hannibalowi drogę lądową do Kartaginy. Następnie udał się do Afryki, zmuszając go, aby opuścił Italię i wrócił bronić ojczyzny. Pod Zamą Kartagińczyk po raz pierwszy poniósł klęskę, a Scypion zyskał przydomek „Afrykański”. Rzym został ocalony. Była też trzecia wojna, ale tym razem Kartagina nie miała już Hannibala. Rzymianie podbili Kartaginę i zniszczyli ją ze skrupulatnością, która stała się przysłowiowa. To historia, którą znamy. Druga wojna punicka należała do tych, że gdyby przebiegła w inny sposób, całkowicie zmieniłaby bieg historii i wszystkiego, co wydarzyło się później, a świat zachodni byłby zdominowany przez ludzi tak różnych od nas jak Aztekowie. W Dzieciach Hannibala dzieje przebiegły właśnie w inny sposób.
8