POLISH WEEKLY MAGAZINE
NUMER 1595 (1895) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 12 KWIETNIA 2025
Tomasz Bagnowski
NUMER 1595 (1895) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 12 KWIETNIA 2025
Tomasz Bagnowski
Pocz¹tek wojny celnej Stanów Zjednoczonych z reszt¹ œwiata to zarazem pocz¹tek nowej ery w stosunkach miêdzynarodowych. Ery, w której relacje miêdzy pañstwami zostan¹ podporz¹dkowane przede wszystkim wzglêdom bezpieczeñstwa, a nie zasadom wolnego handlu i swobodnego przep³ywu ludzi.
Pocz¹tek wojny celnej Stanów Zjednoczonych z reszt¹ œwiata to zarazem pocz¹tek nowej ery w stosunkach miêdzynarodowych. Ery, w której relacje miêdzy pañstwami zostan¹ podporz¹dkowane przede wszystkim wzglêdom bezpieczeñstwa, a nie zasadom wolnego handlu i swobodnego przep³ywu ludzi.
Pierwszym zwiastunem tego nowego porz¹dku nie s¹ jednak c³a wprowadzone ostatnio przez Donalda Trumpa, lecz przegrana przez Zachód wojna na Ukrainie – wydarzenie, które poci¹gnie za sob¹ daleko id¹ce konsekwencje dla globalnej polityki. Mo¿na zastanawiaæ siê, jak wiele terytorium Ukraina utraci w wyniku rosyjskiej inwazji i co w ogóle pozostanie z pañstwa, które sta³o siê aren¹ starcia si³ znacznie od siebie potê¿niejszych. Kluczowym faktem jest jednak to, ¿e Rosja skutecznie zablokowa³a dalsze rozszerzanie NATO na wschód. Nikt nie ma ju¿
chyba w¹tpliwoœci, ¿e obecne negocjacje tocz¹ siê de facto o to, ile Ukraina straci na rzecz Rosji, a ile na rzecz USA, które oczekuj¹ zwrotu swojej „inwestycji” w wojnê.
Niezale¿nie od tego, jak te negocjacje siê zakoñcz¹, Rosja wychodzi z konfliktu wyraŸnie wzmocniona. Przede wszystkim dlatego, ¿e po raz kolejny udowodni³a œwiatu swoj¹ si³ê militarn¹ si³ê, z któr¹ ¿adne europejskie pañstwo nie mo¿e siê samodzielnie równaæ. A tak¿e dlatego, ¿e rosyjska gospodarka, odporna na zachodnie sankcje i skutecznie ochraniania przez sprawn¹ politykê W³adimra Putina, przywróci³a Rosji miejsce w gronie œwiatowych potêg, z którego by³a praktycznie wykluczona od czasu rozpadu ZSRR. G³os Moskwy bêdzie siê wiêc liczy³ coraz bardziej – co dla wielu w Europie i Unii Europejskiej, przyzwyczajonych do lekcewa¿enia Rosji, mo¿e byæ trudne do zaakceptowania.
➭ Komunikat Konsulatu o wyborach – str. 3
➭ Jak znaleŸæ najlepszego prawnika do sprawy... – str. 5
➭ Jan Lisiecki triumfuje jako kameralista – str. 5
➭ 15 lat po Smoleñsku – str. 6
➭ Kiedy firma ubezpieczeniowa nie wyp³aci... – str. 13
➭ Dwadzieœcia lat po wojnie – str. 15
Nie ma dziœ watpliwoœci, ¿e gdyby nie Zygmunt Pu³awski, historia polskiego lotnictwa potoczy³aby siê zupe³nie inaczej. Jak? Tego nie wiadomo. Wiadomo za to, ¿e w latach miêdzywojennych jego zaledwie kilkuletnia dzia³alnoœæ nada³a polskiemu lotnictwu zupe³nie nowy i ekscytuj¹cy kierunek rozwoju.
Zygmunt Pu³awski urodzi³ siê 24 paŸdziernika 1901 roku w Lublinie. W 1920 roku zda³ maturê w Szkole Handlowej Mêskiej, a nastêpnie wst¹pi³ do batalionu harcerskiego, który mial broniæ Lublina przed bolszewikami Budionnego. Do walk na szczêœcie nie dosz³o i m³ody Zygmunt rozpocz¹³ studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki Warszawskiej. Jego ojciec by³ robotnikiem i nie staæ go by³o na studia dla syna, dlatego Pu³awski musia³ dorabiaæ udzielaj¹c korepetycji. By³ prawdziwym tytanem energii i pracy. Wiedza przychodzi³a mu z ³atwoœci¹ i mimo wielu obowi¹zków znajdowa³ czas aby dzia³aæ w Sekcji Lotniczej Ko³a Mechaników Studentów, gdzie konstruowa³ szybowce. Do tego uprawia³ wioœlarstwo, wspinaczkê górsk¹ i narciarstwo. Zosta³ tak¿e cz³onkiem Aeroklubu Warszawskiego. Nie uznawa³ wypoczynku bezczynnego.
Na rok przed ukoñczeniem studiów opracowany przez niego projekt dwup³atowego samolotu myœliwskiego „Skant” otrzyma³ wyró¿nienie w konkursie
Ministerstwa Spraw Wojskowych. Po studiach Pu³awski wyjecha³ do Pary¿a, gdzie praktykowa³ w s³ynnych zak³adach lotniczych Bregueta.
Po powrocie do Polski, Pu³awski odby³ s³u¿bê wojskow¹ w lotnictwie, bo wojsko uwa¿a³o, ¿e ka¿dy konstruktor lotniczy powinien umieæ lataæ aby rozumieæ czego siê od niego oczekuje. Ukoñczy³ s³u¿bê wojskow¹ w 1927 roku i rok póŸniej zosta³ przyjêty do pracy w Pañstwowych Zak³adach Lotniczych w Warszawie, gdzie testowano w³aœnie metalowy samolot produkcji francuskiej Wibault 70. Nie by³ on szczytem techniki, ale jego metalowe poszycie sprawi³o, ¿e m³ody in¿ynier Pu³awski mia³ szansê zapoznaæ siê z technologi¹ samolotów budowanych kompletnie z metalu. Takie samoloty by³y wówczas na œwiecie nowoœci¹. W wiêkszoœci wytwórni lotniczych kad³uby samolotów spawano z rurek metalowych, które oblekano drewnem lub nawet p³ótnem.
Inicjatorzy aukcji, adwokaci: Aleksandra i Pawe³ Szymañscy.
W Instytucie Pi³sudskiego odby³a siê aukcja obrazów, z której dochód zostanie przeznaczony na dzia³alnoœæ Instytutu. Podczas niedzielnego po³udnia zaproszeni goœcie podziwiali prace, które zosta³y przekazane na rzecz Instytutu przez kolekcjonerów sztuki Ryszarda i Janinê Kowalczuków.
Wœród obrazów by³y prace polskiego artysty Alojzego Balcerzaka (1930-2021), Joanny Stañko, Eugene Maziarza, Agnes Legowiecki, a tak¿e znanego brazylijskiego artysty Gregorego Fink’a.
Wszystkie obrazy w piêknych ramach zaprezentowano w Galerii Instytutu i z przyjemnoœci¹ informujemy, ¿e wiêkszoœæ z nich znalaz³a nowy dom w polsko-amerykañskich rodzinach. Polskie, pe³ne barw krajobrazy, martwa natura czy bia³o-czarne litografie powêdro-
Mecenas Joanna GwóŸdŸ z wylicytowanym obrazem.
wa³y do nowych w³aœcicieli, a Instytut zyska³ fundusze potrzebne na kontynuacjê swojej statutowej misji zabezpieczania polskiego dziedzictwa w USA.
Instytutowa aukcja sztuki okaza³a siê interesuj¹c¹ i po¿yteczn¹ inicjatyw¹.
Dziêkujemy wszystkim, którzy wziêli w niej udzia³ i tego dnia odwiedzili Instytut.
Bywaj¹ dni, kiedy wszystko wydaje siê zbyt trudne. Kiedy poranek zaczyna siê zmêczeniem, a wieczór koñczy frustracj¹. Gdy cia³o nie nad¹¿a za myœlami, a myœli za sercem. To wtedy zaczynamy rozumieæ, ¿e potrzebujemy czegoœ, co nas odbuduje od œrodka.
Tridufit to nie tylko suplement diety. To troska zamkniêta w kapsu³ce. To subtel ny, ale zdecydowany impuls, który mó wi: „czas zadbaæ o siebie”.
Za t¹ niepozorn¹ nazw¹ kryje siê sta rannie opracowana receptura oparta na synergii sk³adników, które wspieraj¹ organizm w sposób kompleksowy i wielowymiarowy. Tridufit to trój moc – si³a, wytrzyma³oœæ i rów nowaga – ukryte w harmonii naturalnych substancji.
W centrum formu³y znajduje siê koenzym Q10 – sk³adnik,
który z wiekiem zaczyna znikaæ z naszych komórek. To on odpowiada za produkcjê energii w mitochondriach, naszych wewnêtrznych elektrowniach. Gdy go brakuje, pojawia siê zmêczenie, ospa³oœæ, spadek formy. Dziêki Tridufit odzyskujemy to brakuj¹ce ogniwo – odzysku-
Obok niego dzia³a L-karnityna, znana z wp³ywu metabolizm t³uszczów. To w³aœnie ona pomaga organizmowi efektywnie wykorzystywaæ energiê t³uszczu, poprawiaj¹c jednoczeœnie wytrzyma³oœæ fizyczn¹ i regeneracjê. Szczególnie cenna dla tych, którzy wracaj¹ do aktywnoœci fizycznej lub zmagaj¹ siê z przemêczeniem. Nie mo¿na pomin¹æ ekstraktu z ¿eñ-szenia koreañskiego – prawdziwego króla adaptogenów. To on podnosi odpornoœæ na stres, poprawia koncentracjê i sprawia, ¿e organizm ³atwiej radzi sobie z wyzwaniami codziennoœci. Jego dzia³anie jest delikatne, ale g³êbokie – jak cicha pomocna d³oñ w momentach s³aboœci.
Formu³ê dope³niaj¹ witaminy z grupy B, niezbêdne dla uk³adu nerwowego, serca i przemiany materii, a tak¿e witamina E – silny antyoksydant chroni¹cy komórki przed stresem oksydacyjnym. To wszystko tworzy spójn¹ ca³oœæ, która dzia³a nie tylko na objawy, ale i na przyczyny zmêczenia.
Tridufit to propozycja dla tych, którzy chc¹ poczuæ siê lepiej – bez rewolucji, ale z g³êbok¹ zmian¹ jakoœci ¿ycia. To suplement dla ludzi aktywnych, pracuj¹cych, ucz¹cych siê, ale te¿ dla tych, którzy pragn¹ odzyskaæ równowagê po chorobie, stresie czy po prostu po ¿yciowym przeci¹¿eniu.
Bo czasem wystarczy jedno ma³e „tak” dla siebie, by œwiat zacz¹³ wygl¹daæ inaczej.
Tridufit – Twoja nowa si³a, dostêpna w Markowej Aptece i najlepszych punktach aptecznych.
Przekazujemy informacje zwi¹zane z wyborami Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, które odbêd¹ siê w komisjach w Nowojorskim Okrêgu Konsularnym w sobotê, 17 maja 2025 r. (ew. ponowne g³osowanie – tzw. II tura w sobotê, 31 maja 2025 r.) w godz. 7.00-21.00.
ZAPISY NA WYBORY
1. Podobnie jak w latach ubieg³ych, do spisu wyborców mo¿na dopisaæ siê przez: • portal e-wybory (ewybory.msz.gov.pl) – rekomendujemy to rozwi¹zanie ze wzglêdu na jego prostotê i szybkoœæ
• przesy³aj¹c e-mailem skan wniosku o dopisanie do spisu wyborców zawieraj¹cy odrêczny podpis na adres: nowyjork.wybory@msz.gov.pl – wniosek bêdzie dostêpny do pobrania na stronie www.gov.pl/web/usa/wybory-prezydenta-rp-2025-za-granica
• osobiœcie w Konsulacie RP w Nowym Jorku w godzinach pracy urzêdu – nie ma koniecznoœci umawiania siê, wnioski s¹ dostêpne na sali petentów.
Uwaga: wziêcie udzia³u w poprzednich wyborach nie oznacza automatycznego wpisania do spisu wyborców. Za granic¹ nie tworzy siê sta³ych spisów wyborców, w przeciwieñstwie do Polski. Zatem obywatele polscy mieszkaj¹cy za granic¹ musz¹ przed ka¿dymi wyborami dokonaæ rejestracji do wyborów.
2. 13 maja up³ywa termin przyjmowania zg³oszeñ do spisu wyborców oraz wniosków o zmianê obwodu g³osowania (do tego dnia wyborca samodzielnie mo¿e zmieniæ obwód g³osowania poprzez system e-wybory).
3. Do 15 maja mo¿na z³o¿yæ do konsula wniosek o wydanie zaœwiadczenia o prawie do g³osowania. Wniosek o zaœwiadczenie mo¿na z³o¿yæ osobiœcie w Konsulacie RP w Nowym Jorku w godzinach pracy urzêdu – nie ma koniecznoœci umawiania siê.
PRZEBIEG WYBORÓW
4. W naszym okrêgu konsularnym powo³ano 15 obwodów g³osowania:
➦ Nowy Jork I
233 Madison Avenue (Jan Karski Corner), New York, NY 10016
➦ Nowy Jork II
177 Kent Street, Brooklyn, NY 11222
➦ Nowy Jork III
100 McGuinness Boulevard, Brooklyn, NY 11222
➦ Nowy Jork IV 61-21 56th Road, Maspeth, NY 11378
➦ Nowy Jork V
109 York Avenue, Staten Island, NY 10301
➦ Buffalo
128 Wilson Street, Buffalo, NY 14212
➦ Copiague
1 Molloy Street, Copiague, NY 11726
➦ Floral Park
309 Jericho Turnpike, Floral Park, NY 11001
➦ Clark
177 Broadway, Clark, NJ 07066-1849
➦ Linden
131 East Edgar Road, Linden, NJ 07036
➦ Passaic
6 Wall Street, Passaic, NJ 07055
➦ Wallington
127 Paterson Avenue, Wallington, NJ 07057
➦ New Britain
112 Grove Street, New Britain, CT 06053
➦ Stamford
804 Atlantic Street, Stamford, CT 06902
➦ Boston
655 Dorchester Avenue, Boston, MA 02127
5. G³osowaæ w Stanach Zjednoczonych
mo¿na tylko i wy³¹cznie na podstawie wa¿nego polskiego paszportu, nie ma mo¿liwoœci g³osowania na podstawie dowodu osobistego.
Za granic¹ nie jest mo¿liwe g³osowania przez pe³nomocnika. W tych wyborach nie bêdzie równie¿ g³osowania korespondencyjnego.
Wszystkie informacje, komunikaty i prawo wyborcze s¹ dostêpne na stronie Pañstwowej Komisji Wyborczej: www.pkw.gov.pl
Informacja PKW o warunkach udzia³u obywateli polskich w g³osowaniu w obwodach g³osowania utworzonych za granic¹ dostêpna jest na stronie: https://wybory.gov.pl/prezydent 2025/pl/pkw_aktualnosci/66687
Szczegó³owe informacje dotycz¹ce wyborów znajduj¹ siê na stronie internetowej
Konsulatu: www.gov.pl/web/usa w zak³adce poœwiêconej Wyborom.
Zachêcamy równie¿ do œledzenia Facebooka i Twittera Konsulatu.
Facebook: Consulate General of the Republic of Poland in New York
Twitter: @PLinNewYork
Odszed³ od nas wspania³y Cz³owiek. Przyjaciel na dobre i na z³e.
Œ.P.
na zawsze pozostanie w naszych sercach
Wyrazy wspó³czucia ¯onie Joannie i ca³ej Rodzinie
sk³adaj¹
Krystyna Dura
Jerzy i Ryszard Œwi¹tkowski i Monika z rodzin¹
redaktor naczelna Zofia Doktorowicz-K³opotowska
sta³a wspó³praca
Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska
fotografia Zosia ¯eleska-Bobrowski wydawcy
John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek
Kurier Plus, Inc.
Adres: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 6
Tel: (718) 389-3018
E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com
Ks.
Ryszard Koper
Gdy przyszli na miejsce zwane „Czaszk¹” ukrzy¿owali tam Jego i z³oczyñców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Jezus mówi³: „Ojcze przebacz im, bo nie wiedz¹, co czyni¹”. A oni rozdzielili miêdzy sob¹ jego szaty. By³o oko³o godziny szóstej i mrok ogarn¹³ ca³¹ ziemiê a¿ do godziny dziewi¹tej. S³oñce siê zaæmi³o i zas³ona przybytku rozdar³a siê przez œrodek. Wtedy Jezus zawo³a³ donoœnym g³osem: „Ojcze, w Twoje rêce powierzam ducha mego”. Po tych s³owach wyzion¹³ ducha. Na widok tego, co siê dzia³o, setnik odda³ chwa³ê Bogu mówi¹c: „Istotnie, cz³owiek ten by³ sprawiedliwy”. Wszystkie te¿ t³umy, które zbieg³y siê na to widowisko, gdy zobaczy³y, co siê dzia³o, powraca³y bij¹c siê w piersi. (£k 23, 33-34, 44-48)
Pamiêtam z lat dzieciñstwa liturgiê Niedzieli Palmowej, a by³o to jeszcze przed Soborem Watykañskim II, po którym wprowadzono wiele zmian, tak¿e w liturgii Niedzieli Palmowej. W domu mojego dzieciñstwa przygotowanie do jej prze¿ycia rozpoczyna³o siê kilka dni wczeœniej. Na podmok³ych miejscach Puszczy Solskiej szukaliœmy wierzby pokrytej baziami. Tê wierzbê nazywaliœmy palm¹, mimo, ¿e w niczym nie przypomina³a tej prawdziwej z ciep³ych krajów. To jeszcze bardziej wi¹za³o j¹ z liturgi¹ Niedzieli Palmowej. Puszcza Solska budzi³a siêz zimowego snu do ¿ycia. Zapach ¿ywicy i zieleni wychylaj¹cej siê z nabrzmia³ych p¹ków drzew przyprawia³ o radosny zawrót g³owy. Pojawia³y siê bia³e zawilce i fioletowe przylaszczki, a wid³aki i mchy przybiera³y intensywn¹ zieleñ wiosny. Wszystko pulsowa³o w rytmie niezliczonych ptasich œpiewaków. Ta radoœæ budz¹cego siê ¿ycia wpisywa³a siê w radoœæ zbli¿aj¹cych siê Œwi¹t Zmartwychwstania Pañskiego, któr¹ poprzedza³a Niedziela Palmowa, zwana w tradycji polskiej Niedziel¹ Mêki Pañskiej, Niedziel¹ Kwietn¹, Wierzbn¹, Ró¿d¿kow¹. W koœcio³ach dawnej Polski, czêsto nieogrzewanych, panowa³ jeszcze przenikliwy ch³ód. Ale w tê niedzielê w koœciele nie czu³o siê zimy, tylko wiosnê. Ka¿dy trzyma³ w rêku kolorow¹ palmê, która pachnia³a budz¹c¹ siê do ¿ycia przyrod¹.
Wierzbowa witka pokryta baziami w towarzystwie zielonego mirtu, bukszpanu, barwinku, barwionych suszonych traw uroczyœcie by³a œwiêcona w Niedzielê Palmow¹ w parafialnym koœciele. Pe³na radoœci jest równie¿ Ewangelia towarzysz¹ca poœwiêceniu palm i uroczystemu wejœciu do œwi¹tyni. A wszystko to na pami¹tkê wjazdu Jezusa do Jerozolimy. Prawdopodobnie by³a to radoœæ jakiej doœwiadczy³em kilka lat temu, bior¹c udzia³ w jerozolimskiej procesji Niedzieli Pal-
mowej. Procesja rozpoczyna siê w Betfage, gdzie Jezus wed³ug Ewangelii dosiada³ osio³ka, na którym wje¿d¿a³ do Jerozolimy. Tysi¹ce ludzi z ca³ego œwiata, w twiêkszoœci m³odzie¿ uczestniczy³a w tej procesji. Radosne, prawie taneczne rytmy pieœni procesyjnych sprawia³y, ¿e m³odzi ludzie, a tak¿e ojcowie i bracia franciszkanie nie mogli siê im oprzeæ itañcem wyra¿ali swoj¹ radoœæ. Procesja ci¹gnê³a siê kilka kilometrów, od Betfage przez Górê Oliwn¹, dolinê Cedron i Bramê œw. Szczepana do koœcio³a œw. Anny w murach starej Jerozolimy.
W Ewangelii œw. £ukasza czytamy: „Gdy jecha³, s³ali swe p³aszcze na drodze. Zbli¿a³ siê ju¿ do zboczy Góry Oliwnej, kiedy ca³e mnóstwo uczniów zaczê³o wielbiæ radoœnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. I mówili g³osem donoœnym: ‘B³ogos³awiony Król, który przychodzi w imiê Pañskie. Pokój w niebie i chwa³a na wysokoœciach”.
Œw. £ukasz nie wspomina palm rzucanych Jezusowi pod nogi tylko p³aszcze. W tym fakcie mo¿emy upatrywaæ pewien zamys³. OdpowiedŸ na pytanie: co jest dla nas najwa¿niejsze w ¿yciu, ukazuje kim tak naprawdê jesteœmy, czego siê mo¿na po nas spodziewaæ, jakie s¹ nasze priorytety ¿yciowe, jaka jest nasza mi³oœæ do Boga i bliŸniego, czy mo¿emy liczyæ na tê mi³oœæ. W czasach Jezusa p³aszcz by³ najdro¿szym elementem garderoby. Wiêkszoœæ ludzi mia³a tylko jedno okrycie wierzchnie, które by³o stale naprawiane, ³atane. Dla najbiedniejszych z biednych p³aszcz by³ czymœ wiêcej ni¿ elementem garderoby – by³ ich schronieniem i domem. £ukasz opisuje, ¿e witaj¹cy Jezusa rzucali pod Jego nogi p³aszcze, które dla najbiedniejszych by³y czymœ najcenniejszym co posiadali.
To jest pierwsze przes³anie Niedzieli Mêki Pañskiej. Rodzi ono pytanie, czy
Bóg w moim ¿yciu jest na pierwszym miejscu i czy jestem gotów zrezygnowaæ z wszystkiego co mnie oddala od Niego? Tu nie wystarczy zgadzaæ siê z m¹drym powiedzeniem: gdy Bóg jest na pierwszym miejscu w naszym ¿yciu, to wszystko inne bêdzie na swoim miejscu. Ta pouczaj¹ca maksyma wystawia nas nieraz na wielkie próby, bo w naszym ¿yciu na pierwsze miejsce natrêtnie pchaj¹ siê przyjemnoœci z pominiêciem prawa Bo¿ego, zach³annoœæ materialna krzywdz¹ca bliŸniego, bezpardonowe d¹¿enie do w³adzy i wykorzystywanie jej na krzywdê bliŸniego, pogoñ za s³aw¹ nie licz¹c¹ siê z moralnoœci¹, narkotykowe i alkoholowe szukanie przyjemnoœci ¿ycia. I tak mo¿na mno¿yæ w nieskoñczonoœæ. Jednak takie mno¿enie nie zast¹pi naszego osobistego rachunku sumienia w gronie rodziny i spo³ecznoœci, w której ¿yjemy. Uporanie siê z tymi grzechami stawia Boga w naszym ¿yciu na pierwszym miejscu i jest podobne do rzucenia p³aszczy najbiedniejszych z biednych na palmowej drodze Jezusa.
Centralnym punkiem liturgii Niedzieli Palmowej jest czytanie Mêki Pañskiej.
Przed Soborem Watykañskim II po jej przeczytaniu nie by³o homilii, tylko przejmuj¹ca cisza. Pomijano nawet koñcow¹ aklamacjê: „Oto s³owo Pañskie”. W taki dzieñ czuje siê, ¿e najbardziej wymown¹ odpowiedzi¹ na s³owo Bo¿e jest cisza, która tworzy mistyczne miejsce spotkania cz³owieka z Bogiem. Nawet najlepsza homilia nie mo¿e siê zmierzyæ z tak¹ cisz¹. Homilia mo¿e odwracaæ uwagê od najg³êbszego nurtu medytacji zd¹¿aj¹cej œladami cierpienia Jezusa na Golgocie. Homilia mo¿e byæ jednak przydatna, ukazuj¹c w³aœciwy kierunek naszego skupienia i medytacji. Ale to na innej zasadzie ni¿ w poni¿szej historii. Ma³y Jasio nale¿a³ do najgorszych uczniów w szkole publicznej. Rodzice próbowali ró¿nych sposobów, aby zmotywowaæ go do nauki. Nic to jednak nie dawa³o. Postanowili zatem przenieœæ go do szko³y katolickiej. Pod koniec roku Jasio by³ najlepszym uczniem w klasie. Rodzice dociekali co sta³o siê powodem co jest powodem takiej zmiany. Jasio odpowiedzia³: „Kiedy wszed³em do tej nowej szko³y i zobaczy³em tego faceta wisz¹cego na krzy¿u, wiedzia³em, ¿e ludzie tutaj s¹ œmiertelnie powa¿ni, nie ma ¿artów, nie chcia³em ryzykowaæ”. Chrystus na krzy¿u nie jest po to, aby nas straszyæ, ale aby pokazaæ nam swoj¹ bezgraniczn¹ mi³oœæ, która jest gotowa oddaæ swoje ¿ycie nawet za swoich nieprzyjació³.
Jezus modli siê na krzy¿u za swoich oprawców: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedz¹, co czyni¹”. Ta Mi³oœæ z krzy¿a czeka na nasz¹ odpowiedŸ i jest wo³aniem o postawienie Boga w naszym ¿yciu na pierwszym miejscu.
Zapraszamy na strony Autora: ryszardkoper. pl i nytravelclub.pl
Jeœli dozna³eœ urazu w miejscu pracy, powinieneœ zadaæ sobie bardzo wa¿ne pytanie: „Jak znaleŸæ najlepszego prawnika do wypadku w miejscu pracy?”.
Wypadki w miejscu pracy bardzo czêsto oznaczaj¹ katastrofalne uszkodzenia, które mog¹ powa¿nie i permanentnie zmieniæ ¿ycie pracownika. W przypadku doznania takiego urazu powinieneœ jak najszybciej zrobiæ kilka rzeczy – w tym znaleŸæ najlepszego prawnika. Jak znaleŸæ najlepszego prawnika do spraw wypadków w miejscu pracy? Nie powinien Ciê zaskoczyæ fakt, ¿e najlepsi z najlepszych rezyduj¹ w Nowym Jorku. Najpowa¿niejsze wypadki maj¹ miejsce na placach budowy. Nale¿y jednak pamiêtaæ, ¿e przepisy dotycz¹ce wypadków w miejscu pracy wi¹¿¹ siê z ptawem stanowym. Jeœli doznasz urazu na placu budowy w Long Island czy Westchester City, wci¹¿ najlepiej jest skontaktowaæ siê z doœwiadczonym prawnikiem z Nowego Jorku.
Polecenia od rodziny i przyjació³ Jednym sposobem na znalezienie dobrego prawnika jest zasiêgniêcie opinii rodziny i przyjació³. Wielu mog³o mieæ ju¿ doœwiadczenia z prawnikami w przesz³oœci. W Platta Law Firm traktujemy naszych klientów jak cz³onków dalekiej, ale wci¹¿ tak samo mile widzianej rodziny. Szczycimy siê tym, jak wielu klientów
przekracza próg naszej firmy dziêki poleceniom od naszych poprzednich klientów.
Poszukiwania prawnika przez internet Bardzo dobrym pomys³em jest te¿ poszukiwanie za pomoc¹ internetu. Najlepsi prawnicy maj¹ w³asne witryny internetowe na których mo¿na znaleŸæ wszystkie informacje o ich firmie. Bardzo czêsto mo¿na tam znaleŸæ ich biografie, poprzednie sprawy oraz opinie klientów. Wszystkie te informacje pomog¹ Ci stwierdziæ, czy chcesz skontaktowaæ siê z firm¹.
Co na to zwi¹zki zawodowe?
Jeœli jesteœ cz³onkiem zwi¹zku zawodowego, mo¿esz poprosiæ jego cz³onków o pomoc w znalezieniu prawnika. Kierownictwo zwi¹zku bardzo czêsto posiada listê prawników którzy s¹ ekspertami w dziedzinie prawa dotycz¹cego bran¿y w której pracujesz. W Platta Law Firm nasi prawnicy do spraw dotycz¹cych uszkodzeñ osobowych reprezentowali ju¿ cz³onków wielu ró¿nych zawodów.
Wybór odpowiedniego prawnika w sprawie urazu w miejscu pracy mo¿e byæ jedn¹
Urodzony w Kanadzie, w rodzinie polskich emigrantów, Jan Lisiecki nie jest obcy nowojorskim s³uchaczom.
Wystêpowa³ w Nowym Jorku od lat, czêœciej jako solista z najlepszymi orkiestrami, ale równie¿ w recitalach solowych. W kwietniu pojawi³ siê w ods³onie kameralisty, graj¹c ze œwiatowej s³awy niemieck¹ skrzypaczk¹ Juli¹ Fischer. Jest ona jedn¹ z nielicznych artystek, która z równ¹ ³atwoœci¹ porusza siê po gryfie skrzypiec jak po klawiaturze fortepianu.
W programie wieczoru znalaz³y siê trzy sonaty: Mozarta (B-dur K. 378), Beethovena (F-dur op. 24, zwana równie¿ „Wiosenn¹”) i nieco mniej popularna Sonata d-moll op. 121 Roberta Schumanna, który w przeciwieñstwie do Mozarta i Beethovena pozostawi³ po sobie zaledwie trzy dzie³a na te instrumenty.
Zaskoczy³o mnie, ¿e Julia Fischer, która w notce programowej entuzjastycznie wyra¿a³a siê o sztuce pianistycznej swojego kolegi, gra³a ca³y program z pamiêci. Zazwyczaj podczas recitali sonatowych, artyœci albo oboje graj¹ z pamiêci, albo u¿ywaj¹ nut. Wiemy, ¿e ka¿da kobieta potrafi sobie sama otworzyæ drzwi, albo sama za³o¿yæ p³aszcz; jednak do dobrych zwyczajów nale¿y aby mê¿czyzna otworzy³ przed ni¹ drzwi, albo poda³ palto. Inna rzecz, ¿e nawet najs³ynniejsza dziœ
skrzypaczka, Anne Sophie Mutter, gra równie¿ z pamiêci, a jej fantastyczny partner-pianista, Lambert Orkis – z nut. No có¿, liczy siê przede wszystkim w³asna wygoda…
Co do samego programu – bez w¹tpienia najwiêksze wra¿enie zrobi³a na mnie symfonicznych rozmiarów Sonata Schumanna. Utwór ten coraz bardziej mnie fascynuje i znajdujê w nim coraz wiêcej momentów przejmuj¹cego piêkna. Rozpoczyna siê niecodzienn¹ deklaracj¹ stanowczoœci i poddania: g³oœne akordy obu instrumentów, przerywane przez ³kaj¹c¹ deklamacjê skrzypiec, zapowiadaj¹ nadchodz¹c¹ pasjonuj¹c¹ historiê. Niezwyk³y balladowy ton powraca w trzeciej czêœci, kiedy arpeggia (³amane akordy) skrzypiec przywodz¹ na myœl lutniê, która akompaniowa³a bardom w ich opowieœciach. Mia³em wra¿enie, ¿e w³aœnie w tej kompozycji muzycy nabrali „wiatru w ¿agle” i zademonstrowali koncertowy temperament. By³a to wrêcz porywaj¹ca interpretacja. Elementy, które uprzednio odgrywa³y mniejsz¹ rolê: œpiewnoœæ i piêkny dŸwiêk skrzypiec, faluj¹ce frazy, trochê cygañski temperament, w grze Fischer zosta³y wyeksponowane, zaœ pianista towarzyszy³ jej w równie pewny siebie, przekonuj¹cy sposób. Chocia¿ gra³ z determinacj¹ solisty, potrafi³ zachowaæ doskona³¹ równowagê miêdzy instrumentami.
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
Pierwsza czêœæ koncertu nie przekona³a mnie a¿ tak bardzo. W wolniejszych, œpiewnych czêœciach sonat Mozarta i Beethovena, brakowa³o mi czasami prawdziwie wokalnego, „operowego”, charakteru. Obie zagrano poprawnie, ale bez specjalnie pamiêtnych momentów.
Beethovenowska sonata zwana nie bez powodu, „Wiosenn¹”, jest faktycznie niepospolicie beztroska i pogodna. W ca³ej twórczoœci kompozytora ta sonata ma najkrótsz¹ czêœæ „Scherzo” – trwa nieco ponad minutê; wydawa³o mi siê, ¿e Lisiecki i Fischer pobili nawet rekordy prêdkoœci. W wykonanej na pocz¹tek sonacie Mozarta, od artystów tej klasy oczekiwa³bym nieco wiêkszej zgodnoœci artykulacji. Natomiast koda koñcz¹ca utwór by³a wyborna – Mozart dajê w niej próbkê „opery na skrzypce i fortepian” i tutaj obaj wykonawcy wrêcz iskrzyli energi¹ i wirtuozeri¹. Choæ zarówno Lisiecki jak i Fischer s¹ znanymi w Nowym Jorku wykonawcami, nie spodziewa³em siê ani wysprzedanej do ostatniego miejsca sali, ani ekstatycznej reakcji publicznoœci, która po ostatnich akordach sonaty Schumana zgotowa³a artystom owacjê na stoj¹co. Brawom i okrzykom nie by³o koñca, a nasza para wynagrodzi³a s³uchaczy dwoma bisami: pierwszym z nich by³o Scherzo c-moll Brahmsa. By³ to zarówno naturalny, jak i inteligentny wybór, poniewa¿ jest to
z najwa¿niejszych decyzji naszego ¿ycia. W Platta Law Firm zajmujemy siê najbardziej skomplikowanymi sprawami wypadków jakie mo¿na napotkaæ zarówno w stanie, jak i mieœcie Nowy Jork, od Manhattanu, przez miêdzy innymi Brooklyn, Queens, Bronx, Staten Island, a na Long Island koñcz¹c. Wiemy jak zapewniæ naszym klientom najlepsz¹ ochronê prawn¹ jak¹ mo¿na otrzymaæ. Mamy szczer¹ nadziejê ¿e has³o „jak znaleŸæ najlepszego prawnika do urazu w miejscu pracy” poprowadzi ciê do nas. ❍
fragment hybrydowej sonaty skomponowanej przez trzech kompozytorów-przyjació³: Schumanna (czêœæ Ii IV), Dietricha (II) i Brahmsa (III). Brahmsowskie scherzo charakterem nawi¹zuje do energicznego, ¿wawego scherza w sonacie Schumanna. Mia³em uczucie, ¿e nasza para znalaz³aby uznanie pierwszych wykonawców tego dzie³a w 1851 r. – najwybitniejszej pianistki owych czasów Clary Schumann (¿ony kompozytora) i Josepha Joachima, który by³ najwiêkszym skrzypkiem swojej epoki.
Drugim bisem, choæ publicznoœæ najwyraŸniej pragnê³a ich wiêcej – by³a œlicznie zaintonowana Melodia Czajkowskiego.
Miejmy nadziejê, ¿e oboje artyœci powróc¹ wkrótce do Nowego Jorku – wydaj¹ siê dobrze dobran¹ muzyczn¹ par¹.
9 kwietnia 2010 r. ogl¹da³em do póŸnej nocy nagrany na kasetê VHS koncert piosenek W³odzimierza Wysockiego w wykonaniu polskich aktorów. Nastêpnego dnia wsta³em kilka minut po 9:00 i w³¹czy³em TV Polonia. Na pasku w dolnej czêœci ekranu wyczyta³em: Prezydent Lech Kaczyñski nie ¿yje. Poniewa¿ kilka tygodni wczeœniej prezydent powa¿nie chorowa³ pomyœla³em, ¿e prawdopodobnie zmar³ naturaln¹ œmierci¹. Dopiero po chwili dotar³a do mnie straszna wiadomoœæ o katastrofie samolotowej. Kwietniowa sobota 2010 r. by³a najwiêkz¹ tragedi¹ w dziejach powojennej Polski. W delegacji udaj¹cej siê na uroczystoœci 70-ej rocznicy zag³ady polskich oficerów w Katyniu by³ prezydent RP Lech Kaczyñski z ¿on¹, prezydent na uchodŸstwie Ryszard Kaczorowski, dowództwo wojska polskiego, kilkunastu pos³ów i senatorów, duchowieñstwo ró¿nych wyznañ, przedstwiciele szeregu instytucji pañstwowych oraz rodziny tych, którzy zginêli na „nieludzkiej” ziemi. £¹cznie z za³og¹ na pok³adzie samolotu by³o 96 osób. Zginêli wszyscy. Przyczyny katastrofy nie zosta³y do tej pory w pe³ni wyjaœnione. Sprawuj¹cy
wówczas w³adzê rz¹d premiera Tuska odda³ ca³e dochodzenie w rêce Rosjan, którzy stwierdzili, ¿e przyczyn¹ katastrofy by³ b³¹d polskich pilotów. Polska komisja pod przewodnictwem Jerzego Millera wyda³a raport, który w zasadzie nie odbiega³ od stanowiska strony rosyjskiej.
Ca³¹ sprawê potraktowano jak wypadek zwyk³ego, pasa¿erskiego samolotu, nie bior¹c pod uwagê, ¿e w katastrofie zginê³o dwóch prezydentów, parlamenarzyœci, genera³owie i inni dostojnicy pañstwowi. Zwykle przy tego rodzaju wypadku dochodzenie prowadzi komisja miêdzynarodowa.
Kilkanaœcie lat po tragedii smoleñskiej spo³eczeñstwo polskie jest podzielone co do przyczyn katastrofy. Przeprowadzone kilka lat temu badania opinii publicznej wykaza³y, ¿e ponad 20 procent respondentów uwa¿a, ¿e by³ to zamach, a oko³o 30 proc. nie wyklucza mo¿liwoœci zamachu. Prawie po³owa zapytanych nie ma zdania lub twierdzi, ¿e by³ to wypadek. Mo¿na przypuszczaæ, ¿e po zbrodniczym ataku Rosji na Ukrainê trzy lata temu, odsetek uznaj¹cych tragediê smoleñsk¹ jako zamach zwiêkszy³ siê.
Jak wiadomo prezydent Kaczyñski nie cieszy³ siê sympati¹ na Kremlu. W roku 2008 polski przywódca zdecydowanie potêpi³ rosyjsk¹ agresjê na Gruzjê i przyby³ do Tbilisi wraz z prezydentami i premierami Ukrainy, Litwy, £otwy i Estonii. Istnieje teza, ¿e zapobieg³o to wkroczeniu wojsk rosyjskich do stolicy republiki. W filmie Antoniego Krauzego „Smoleñsk”, ktoœ zwraca siê do Lecha Kaczyñskiego ze s³owami: Putin tego Panu nie zapomni.
Wiele przemawia za tym, ¿e rosyjski dyktator jest „specjalist¹” od katastrof lotniczych. W marcu 2000 r. na moskiewskim
Konflikt na Ukrainie os³abi³ tymczasem Uniê Europejsk¹ i szerzej – ca³¹ Europê. Ujawni³ nie tylko przepaœæ militarn¹ dziel¹c¹ UE od Rosji, ale te¿ ca³kowit¹ zale¿noœæ kontynentu od Stanów Zjednoczonych w kwestiach bezpieczeñstwa. Polska, mimo wydatków rzêdu niemal 5proc. PKB na obronnoœæ, by³aby w stanie samodzielnie odeprzeæ rosyjsk¹ inwazjê najwy¿ej przez tydzieñ lub dwa. Inne kraje – jak Holandia, Belgia, Dania czy Szwecja – w ogóle nie dysponuj¹ armi¹, która mog³aby realnie przeciwstawiæ siê Rosji. Niemcy i Francja, pogr¹¿one w gospodarczym kryzysie, nie s¹ w du¿o lepszej sytuacji. To wszystko pokazuje, jak s³aba na arenie miêdzynarodowej jest dziœ Europa – i ¿e Unia Europejska wchodzi najprawdopodobniej w okres wieloletniej destabilizacji wewnêtrznej. Dodatkowym problemem dla Europy jest nowy, niespodziewany zwrot w polityce USA. Donald Trump, niegdyœ po-
strzegany jako kontrowersyjny celebryta-biznesmen bez doœwiadczenia politycznego, przeobrazi³ siê w globalnego gracza o ambicjach przewy¿szaj¹cych wielu jego poprzedników. Nie interesuje go podtrzymywanie starych sojuszy, miêdzynarodowych porozumieñ czy systemów wartoœci – tego, nad czym europejskie komisje potrafi¹ debatowaæ godzinami. Trump podporz¹dkowuje swoj¹ politykê dwóm celom: wzmocnieniu œwiatowej pozycji USA i przygotowaniu siê na nadchodz¹ce starcie z Chinami – równie¿ przez zajêcie jak najsilniejszej pozycji obronnej. St¹d jego ostatnie c³a uderzaj¹ w Uniê Europejsk¹ i Chiny, a nie w Rosjê – bo Trump chce zachowaæ pewne atuty na wypadek fiaska negocjacji ukraiñskich. Kanada i Meksyk, choæ wczeœniej ju¿ objête wzrostem ce³, przy ostatniej fali podwy¿ek zosta³y de facto oszczêdzone – bo w myœl Doktryny Monroe stanowi¹ „blisk¹ zagranicê” USA, czyli strefê ich nie-
Piêtnaœcie lat temu w katastrofie lotniczej pod Smoleñskiem zginê³o 96 osób m.in. prezydent Lech Kaczyñski z ma³¿onk¹ oraz ostatni prezydent RP na uchodŸstwie Ryszard Kaczorowski.
lotnisku Szeremietiewo uleg³ wypadkowi niewielki samolot pasa¿erski. Oficjalnie przyczyn¹ katastrofy by³o oblodzenie skrzyde³ samolotu. Jedn¹ z ofiar by³ znany dziennikarz i twórca politycznych programów telewizyjnych Artiom Borowik, który posiada³ kompromituj¹ce informacje z ¿ycia Putina i zamierza³ je og³osiæ w najbli¿szych dniach. Do katastrofy dosz³o na dwa tygodnie przed wyborami prezydenckimi, w których Putin ostatecznie wygra³ uzyskuj¹c nieco ponad 53 procent g³osów.
Dwa lata temu g³oœno by³o o sprawie œmierci rosyjskiego biznesmena i twórcy wojskowej Grupy Wagnera Jewgieniego Prigo¿ina. Jego militarna jednostka, która werbowa³a kryminalistów, uczestniczy³a w inwazji na Ukrainê. Prigo¿in mia³ bliski kontakt z Putinem i by³ jego zaufanym.
Wiosn¹ 2023 r. Prigo¿in zacz¹³ ostro krytykowaæ rosyjskie Ministerstwo Obrony za nieudolnoœc i brak postêpu w dzia³aniach na Ukrainie.
W czerwcu 2023 r. Grupa Wagnera zbuntowa³a siê i rozpocze³a marsz na Mo-
ograniczonej dominacji. Niezrozumia³e dla wielu d¹¿enie do przejêcia Grenlandii równie¿ wpisuje siê w tê logikê – chodzi o zajêcie przez USA uprzywilejowanej pozycji w zbli¿aj¹cej siê gospodarczej, a mo¿e i militarnej, konfrontacji z Chinami. Innymi s³owy Trump nie traktuje UE jako równorzêdnego partnera, lecz jako s³abe ogniwo zachodniego bloku, które albo podporz¹dkuje siê œciœlej linii Waszyngtonu, albo bêdzie osamotnione na arenie miêdzynarodowej. Europejscy i œwiatowi politycy nie powinni te¿ liczyæ na to, ¿e uda siê „przeczekaæ Trumpa” i ¿e po jego odejœciu polityka USA wróci na stare tory. Najprawdopodobniej tak siê nie stanie. Dostêp do surowców (na Grenlandii czy Ukrainie), kontrola Kana³u Panamskiego, walka o dominacjê w Arktyce – to wszystko nadal bêdzie strategicznym celem Ameryki, niezale¿nie od tego, kto bêdzie zasiada³ w Bia³ym Domu. To oznacza, ¿e œwiat, wchodzi w now¹ fazê ostrej rywalizacji miêdzy najwa¿niejszymi potêgami. Obok USA i Chin pojawia siê Rosja oraz – jeszcze s³abe gospodarczo – Indie, które
skwê zajmuj¹c po drodze du¿e miasto Rostów nad Donem. W rezultacie negocjacji osi¹gniêto porozumienie i wagnerowcy wrócili na front ukraiñski.
23 sierpnia Prigo¿in zgin¹³ wraz z dziwiêcioma osobami w wyniku katastrofy samolotu lec¹cego z Moskwy do Petersburga. Wed³ug amerykañskich Ÿróde³ rz¹dowych na pok³adzie samolotu znajdowa³ siê ³adunek wybuchowy. Byæ mo¿e Putin nie móg³ wybaczyæ Prigo¿inowi braku lojalnoœci.
W³adze rosyjskie s¹ w dalszym ci¹gu w posiadaniu wraku polskiego samolotu, jak równie¿ oryginalnych „czarnych” skrzynek. Wieloletnie starania o zwrot tych przedmiotów dochodzenia nie przynios³y rezultatu.
Dok³adne i uczciwe zbadanie przyczyn tragedii smoleñskiej powinno byæ dokonane bez wzg³êdu na ró¿ne przeciwnoœci. Wymaga tego godnoœæ Rzeczpospolitej jak równie¿ pamiêæ o tych, którzy zginêli w kwietniu 2010 roku. ❍
na razie próbuj¹ przej¹æ od Chin rolê globalnego centrum taniej produkcji. W tej niestabilnej sytuacji miêdzynarodowej wszystkie pañstwa, szczególnie œrednie i ma³e bêd¹ stawiaæ bezpieczeñstwo narodowe ponad zasadami wolnego handlu, otwartymi granicami, prawami imigrantów i mniejszoœci.
Zmiana ta jest ju¿ zreszt¹ widoczna, chocia¿by w rosn¹cej popularnoœci partii nacjonalistycznych. Le Pen we Francji, AfD w Niemczech itd. Nacjonalizm najbli¿szych dekad bêdzie zapewne znacznie silniejszy ni¿ obecnie. Œwiat mo¿e podzieliæ siê na nowo, w sposób przypominaj¹cy czasy zimnej wojny. USA, nadal przewodz¹ce Unii Europejskiej, bêd¹ mia³y po swojej stronie Japoniê, Kanadê, Koreê Po³udniow¹ i Australiê, a przeciwko sobie Chiny i Rosjê, której Zachód raczej ju¿ nie odzyska. Dlatego Unia Europejska nie odpowie prawdopodobnie znacz¹co na c³a Trumpa, a gospodarka USA nie poniesie wiêkszych strat. Ucierpieæ mo¿e drobny biznes – ale to cena, któr¹ Ameryka bêdzie gotowa zap³aciæ.
Szlag mnie trafi³, kiedy us³ysza³em, jak polscy, polonijni i polsko-amerykañscy trumpiœci przekonywali wspólnych znajomych, ¿e to Ukraiñcy powinni zakoñczyæ wojnê, oddaj¹c Rosji swe wschodnie terytoria oraz Krym. Jakby tego by³o ma³o, oœwiadczyli tak¿e, i¿ w pe³ni popieraj¹ nie tylko prorosyjsk¹ politykê Trumpa, ale tak¿e jego plan wysiedlenia Palestyñczyków z ich odwiecznej ziemi. Nabrali wody w usta, kiedy zapyta³em, dlaczego c³a nak³adane przez ich idola na niemal na ca³y œwiat, nie zosta³y na³o¿one na Rosjê? Nie odpowiedzieli te¿ na pytanie, dlaczego Trump i rz¹dz¹cy wraz z nim miliarderzy nie potêpili ataku Rosjan na Krzywy Róg, w którym zginêli niewinni ludzie, a wœród nich dziewiêcioro dzieci. Nie ukrywam, ¿e w tej sytuacji nie mam ju¿ ochoty dialogowaæ z tymi¿ polskimi, polonijnymi i polsko-amerykañskimi trumpistami. Z innymi tak¿e nie. Szkoda mojego czasu i moich nerwów.
Na pytanie Mi³osza K³eczka, pisowskiego dziennikarza z TV Republika, czy Donald Tusk jest niemieckim agentem, prawicowo-narodowy historyk S³awomir Cenckiewicz odpowiedzia³: „Tusk nigdy nie zosta³ zwerbowany. Oskar¿anie Tuska, ¿e by³ agentem SB, KGB, czy agentem niemieckim jest wielkim k³amstwem. ObraŸliwym dla niego, ale i dla prawdy. To paradoks, ¿e bêdê go tutaj broni³”. Ciekawe, jak zareaguje na tê wiadomoœæ
Wtorek
Jeremi Zaborowski
„Wierzê w Boga m¹drzejszego ode mnie, Ojca niebrutalnego, Stworzyciela ludzi wolnych i Œwiadka ich wyborów. Wierzê w Syna wiernego do koñca, który da³ siê rozebraæ, dotkn¹æ i zabiæ, ¿eby móc byæ przy mnie we wszystkim. Wierzê w Œwiêt¹ Krew p³yn¹c¹ nie na darmo, w cich¹ Obecnoœæ, w mi³osiern¹ Sprawiedliwoœæ. Wierzê w Ducha, który Bóg wie po co przechowa³ ka¿d¹ moj¹ ³zê. Wierzê dziœ i mam nadziejê, ¿e te¿ jutro.”
S³owa te napisa³a Toœka Szewczyk, w „Nie umar³am – od krzywdy do wolnoœci”.
Jak pisze wydawca: „s¹ to pora¿aj¹co szczere i g³êbokie wyznania kobiety skrzywdzonej przez ksiêdza.”
Id¹ Œwiêta Wielkiej Nocy. Oddawajmy Mu ca³e z³o, niech przemienia je w Dobro.
Œroda
Genialne posuniêcia, na jakie nie zdoby³by siê nikt, a trzeba? Czy raczej sen wariata, który rozwali œwiat jaki znamy?
W zale¿noœci kto, jakie ma przekonania, taka dla niego prawda: MAGA wyznawcy widz¹ tylko geniusz Trumpa, zamydlaj¹c sobie oczy coraz g³upsz¹ propagand¹ (np. „pieni¹dze w ¿yciu nie s¹ najwa¿niejsze”)
prezes PiS-u Jaros³aw Kaczyñski i jego wyznawcy, którzy ju¿ rytualnie oskar¿aj¹ Tuska o agenturalnoœæ. Ciekawe, czy informacjê tê przeka¿e rzeczona TV Republika, nienawidz¹ca Tuska wrêcz patologicznie. Pytam o to nie jako wielbiciel szefa PO i jego rz¹dów, bo nim nie jestem, tylko jako zwyk³y cz³owiek oczekuj¹cy prawdy.
Z chodzikiem zachodzê do galerii i galeryjek sztuki na East Village, Lower East Side i niektórych na SoHo. Zazwyczaj jestem jedynym zwiedzaj¹cym. Nie dziwiê siê, bo nie widujê w nich poruszaj¹cych wizualnie i myœlowo obrazów, rysunków, grafik i rzeŸb. Nie widujê ich tak¿e w reporta¿ach fotograficznych i filmowych z nowo powsta³ego Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Bywaj¹ tam natomiast najró¿niejsze koncepcje i koncepcyjki, obsesje i obsesyjki oraz prowokacje i prowokacyjki, nie maj¹ce moim zdaniem niczego wspólnego ze sztuk¹. Oczywiœcie eksponowane s¹ jako dzie³a artystyczne. No có¿, dzisiaj sztuk¹ jest to, co ktoœ uwa¿a za sztukê. Nawet ogórek przylepiony do œciany, czy mucha na niej rozgnieciona.
5 kwietna minê³a setna rocznica urodzin profesora Zbigniewa Raszewskiego, ojca polskiej teatrologii, czyli nauki o teatrze.
gdy rynki finansowe stapiaj¹ siê i skwiercz¹ niczym mas³o na rozgrzanej patelni.
Antytrumpowcy te¿ w amoku: „a nie mówiliœmy, wariat, szaleniec, dyktator“…
Zwykli obywatele coraz bardziej nerwowi bo wokó³ chaos, ich konta emerytalne skwiercz¹ jak mase³ko na patelni (czarny humor: by³y konta 401k, teraz s¹ ju¿ 301k, a mo¿e nawet 201k), ju¿ szykuj¹ siê na recesjê i zaciskanie pasa.
A Chiny nie odstawiaj¹ nogi. Odwrotnie, por꿹 musku³y Trump waln¹³ c³a 104 procent na towary z Chin? Chiny odpowiedzia³y akcj¹ odwetow¹ – 84 procent na amerykañskie. Swoje do³o¿y³a Unia Europejska, odpowiadaj¹c na amerykañskie c³a Trumpa, w³asnymi barierami handlowymi.
Co dalej?
Sen wariata w wersji jeszcze mocniejszej?
Oh wait, Trump zawiesi³ wszystkie c³a na 90 dni. Z wyj¹tkiem Chin, tym ostatnim dokrêci³ œrubê na 125 proc. Bior¹c pod uwagê brak szacunku, jaki Chiny okaza³y œwiatowym rynkom, niniejszym podnoszê taryfê na³o¿on¹ na Chiny przez Stany Zjednoczone Ameryki do 125 procent ze skutkiem natychmiastowym – napisa³ Trump we wpisie na swoim portalu spo³ecznoœciowym Truth Social. Z drugiej strony, bior¹c pod uwagê fakt, ¿e ponad 75 krajów wezwa³o przedstawicieli Stanów Zjednoczonych w celu negocjacji w sprawie rozwi¹zania omawianych kwestii dotycz¹cych handlu, barier handlowych, ce³, manipulacji walutowych i ce³ niepieniê¿nych, a te kraje nie podjê³y, na moj¹ zdecydowan¹ sugestiê, ¿adnych dzia³añ odwetowych przeciwko Stanom Zjednoczonym, zdecydowa³em o 90-dniowej PRZERWIE i znacznie obni¿onej wzajemnej taryfie celnej w tym okresie, wynosz¹cej 10 procent, równie¿ ze skutkiem natychmiastowym – doda³. Po¿yjemy, zobaczymy… ❍
Andrzej Józef D¹browski
By³ znakomitym znawc¹ sztuki teatralnej, znakomitym wyk³adowc¹ w warszawskiej PWST, znakomitym redaktorem naukowym i wspó³redaktorem bezcennego „S³ownika teatru polskiego” oraz autorem informacji o teatrze polskim we w³oskiej „Enciclopedia dello spettacolo”. Najs³ynniejszymi dzie³ami profesora Raszewskiego sta³y siê „Krótka historia teatru polskiego” – podrêcznik wci¹¿ niezast¹piony przez pe³niejsze kompendium – i rewelacyjn¹ monografi¹ o Wojciechu Bogus³awskim. Historycy dramatu nie mog¹ pomin¹æ jego monograficznych uwag o twórczoœci Gabrieli Zapolskiej i Tadeusza Rittnera. Profesor Raszewski wraz z prof. Bohdanem Korzeniewskim redagowa³ kwartalnik „Pamiêtnik Teatralny”, który z racji swego poziomu jest unikatem w skali œwiatowej. Przypomnienia warte s¹ tak¿e inne jego prace, m.in. „Teatr na placu Krasiñskich”, „Staroœwiecczyzna i postêp czasu. O teatrze polskim 1765-1865”, „Pamiêtnik gapia. Bydgoszcz, jak¹ pamiêtam”, „Mój œwiat”. Dla historyków literatury i teatru oraz dla krytyków teatralnych pomocna mo¿e byæ przygotowana przez niego antologia „Sto przedstawieñ w opisach polskich autorów”. Rzecz absolutnie niezwyk³a, bo mo¿na w niej znaleŸæ uwagi o spektaklach pisarzy i poetów tej rangi, co Juliusz S³owacki, Boles³aw Prus, Stefan ¯eromski, Jaros³aw Iwaszkiewicz, czy Kazimierz Wierzyñski. Szczególnie bliski jest mi dziennik osobisty profesora, wydany w dwóch tomach pt. „Raptularz”. Za spraw¹ niezwyk³ej erudycji i szerokich horyzontów umys³owych ich autor jawi siê w nim jako wspania³y humanista. By³ autorytetem tyle¿ intelektualnym, co etycznym. To on, wraz z profesorem Stefanem Treuguttem, namówi³ mnie na napisanie pracy magisterskiej o wielkich kreacjach scenicznych El¿biety Barszczewskiej. Dzisiaj wracam do jego zapisków, porównuj¹c z nim swoje myœlenie o sprawach i ludziach, zjawiskach spo³ecznych i artystycznych oraz o ¿yciu codziennym. W tym¿e „Raptularzu” profesor Raszewski przypomnia³ bliskie mi marzenie Leona Schillera, najwiêkszego polskiego re¿ysera teatralnego w pierwszej po³owie XX wieku – „Pary¿ powinien le¿eæ bli¿ej Warszawy, tak ¿eby w niedzielê mo¿na by³o pojechaæ doñ tramwajem”.
Nowy Jork
Dnia 8 kwietnia 1525 roku w Krakowie podpisano niezwyk³y traktat wieñcz¹cy dwa i pó³ wieku zmagañ Polski z pañstwem Zakonu Krzy¿ackiego. Dwa dni póŸniej na rynku krakowskim odegra³a siê scena, któr¹ wszyscy znamy z poruszaj¹cego obrazu Jana Matejki – ho³d ostatniego wielkiego mistrza krzy¿ackiego Albrechta Hohenzollerna koñcz¹cy potêgê i istnienie pañstwa zakonnego w Prusach.
Zanim jednak do niego dosz³o, musia³ przebrzmieæ ca³y wiek XV, w którym wojny z zakonem by³y wrêcz na porz¹dku dziennym. Pocz¹wszy od Wielkiej Wojny 1409-1411 z najbardziej znan¹ bitw¹ grunwaldzk¹, poprzez szereg wojen w okresie panowania W³adys³awa Jagie³³y toczonych po pierwszym pokoju toruñskim w 1411 r., a koñcz¹c wojn¹ trzynastoletni¹ 1454-1466 w okresie rz¹dów Kazimierza Jagielloñczyka, któr¹ wieñczy³ drugi pokój toruñski – 1466 r. ³ami¹cy potêgê pañstwa zakon-
nego. W jego wyniku zakon pozostawa³ ju¿ tylko cieniem swojej dawnej potêgi. Dotychczasowa stolica pañstwa krzy¿ackiego, Malbork, oraz ca³e zamo¿ne Prusy Królewskie czyli Pomorze Gdañskie i okoliczne ziemie przesz³y pod panowanie Polski. Odt¹d wielcy mistrzowie, którym przyznano miejsce w senacie koronnym, zostali zobowi¹zani sk³adaæ ho³d w³adcy polskiemu, s³u¿yæ królowi rad¹, a tak¿e udzielaæ pomocy militarnej Koronie Polskiej. Odebranie krzy¿akom po³owy terytorium, ustanowienie pañstwa zakonu wasalem Królestwa Polskiego mia³o rozwi¹zaæ problem krzy¿acki. Jednak od koñca XV w. dochodzi³o do sporów polsko-krzy¿ackich w sprawie z³o¿enia ho³du lennego. Dwaj ostatni wielcy mistrzowie krzy¿accy – Fryderyk, ksi¹¿ê saski i Albrecht Hohenzollern-Ansbach – konsekwentnie odmawiali z³o¿enia przysiêgi wiernoœci królowi polskiemu. Byli oni jednoczeœnie ksi¹¿êtami Rzeszy i mieli poparcie cesarza Maksymiliana I. W tej sytuacji w Koronie
snuto ró¿ne plany, bardziej lub mniej realne, rozwi¹zania kwestii krzy¿ackiej. Wœród nich pojawi³ siê miêdzy innymi projekt przeniesienia krzy¿aków na Podole, by tam walczyli z niewiernymi, a terytorium Prus krzy¿ackich by³oby wcielone do Polski.
Zygmunt I by³ najm³odszym synem Kazimierza Jagielloñczyka. Jego szanse na koronê by³y minimalne, jednak¿e krótkie rz¹dy jego braci, którzy nie pozostawili potomków, umo¿liwi³y mu objêcie w³adzy w Polsce. Na króla zosta³ koronowany 24 stycznia 1507 roku. Pañstwo, które odziedziczy³ by³o rozleg³e tak, jak jego problemy. Polskie interesy by³y zagro¿one oprócz wrogo nastawionych krzy¿ackich Prus Zakonnych, od zachodu przez Habsburgów, od po³udnia przez Turków, a od wschodu przez Moskwê.
Najwiêcej problemu sprawia³ królowi polskiemu jego siostrzeniec, Albrecht Hohenzollern, który nie tylko wbrew ustaleniom pokoju toruñskiego odmawia³ z³o¿e-
nia monarsze nale¿nego ho³du lennego, nie wys³a³ mu posi³ków na wojnê z Moskw¹, do czego by³ zobowi¹zany ale równie¿ rozpocz¹³ budowanie wrogich Polsce miêdzynarodowych sojuszy, miêdzy innymi z Habsburgami i Wielkim Ksiêstwem Moskiewskim, w celu podwa¿enia ustaleñ pokoju toruñskiego i odzyskania ziem utraconych wtedy przez Zakon. W 1517 r. wielki mistrz zawar³ przymierze zaczepno-odporne z w³adc¹ moskiewskim Wasylem III i czyni³ dalsze przygotowania do wojny z Polsk¹. Najpierw jednak otwarcie za¿¹da³ zwrotu Pomorza Gdañskiego i Warmii czyli Prus Królewskich, oraz wyp³aty 1,5 miliona guldenów tytu³em odszkodowania za 50-letni¹ polsk¹ „okupacjê” tych ziem.
Zygmunt Stary nie zbagatelizowa³ zagro¿enia. Rozpocz¹³ intensywne zabiegi dyplomatyczne na dworze cesarskim, celem rozerwania antypolskiego sojuszu. Zdawa³ sobie sprawê z tego, o czym zapominali póŸniejsi polscy w³adcy i politycy, ¿e sojusz niemiecko-rosyjski oznacza dla Polski rych³¹ klêskê.
Królowi, przy udziale króla Czech i Wêgier W³adys³awa II Jagielloñczyka, uda³o siê w Wiedniu 1515 r. porozumieæ z Habsburgiem i zawrzeæ traktat dynastyczny. Zgodnie z jego postanowieniami w razie wygaœniêcia linii Jagiellonów w Czechach i na Wêgrzech te przypadn¹ Habsburgom. W zamian cesarz zobowi¹za³ siê do zerwana sojusz z Moskw¹ oraz nieingerowania w sprawy polsko-krzy¿ackie. Tym samym zakon straci³ poparcie swojego najsilniejszego sojusznika.
Nie z³ama³o to jednak oporu hardego ksiêcia. Ostatecznym rozwi¹zaniem by³a kolejna – ostatnia – wojna z zakonem krzy¿ackim, tocz¹ca siê w latach 1519-1521. Spowodowa³a ona du¿e zniszczenia kraju pañstwa zakonnego i dalsze os³abienie pozycji politycznej wielkiego mistrza. W obliczu niepowodzeñ wojennych, coraz wiêkszych nacisków z zewn¹trz, zwiêkszaj¹cych siê zaleg³oœci finansowych wobec wojsk zaciê¿nych oraz przy silnej opozycji stanów pruskich, Albrecht podpisa³ 5 kwietnia 1521 r. czteroletni rozejm z Koron¹ Polsk¹. W Krakowie odtr¹biono zakoñczenie konfliktu jako polski sukces. Na wie¿y katedry na Wawelu zawieszono z tej okazji dzwon, nazwany póŸniej „Zygmuntem”.
Zygmunt I wykorzysta³ czas rozejmu i zawar³ szereg sojuszy z pañstwami oœciennymi. Albrecht w odró¿nieniu od króla polskiego, boryka³ siê z problemami. Postêpuj¹cemu rozk³adowi wewn¹trz Zakonu towarzyszy³y brak perspektyw na posi³ki z Rzeszy oraz czyni¹ca du¿e postêpy reformacja religijna, która trafi³a na podatny grunt, gdy¿ Albrecht wytraci³ ca³y swój wojowniczy impet i pod wp³ywem kazañ Marcina Lutra zacz¹³ powa¿nie podchodziæ do sekularyzacji Zakonu.
Rozpoczête z królem Zygmuntem Jagielloñczykiem negocjacje zwieñczone zosta³y podpisaniem 8 kwietnia 1525 r. przez obie strony uk³adu pokojowego, tzw. traktatu krakowskiego. W jego wyniku nast¹pi³a sekularyzacja pañstwa zakonnego. Zakon krzy¿acki w Prusach uleg³ likwidacji, a jego dawny wielki mistrz Albrecht Hohenzollern przyj¹³ luteranizm, zosta³ œwieckim ksiêciem „w Prusach” i lennikiem Polski. Król Polski zachowa³ tytu³ pana i dziedzica ca³ych Prus. Ksi¹¿ê mia³ wspieraæ polskiego w³adcê w prowadzonych wojnach oraz uzyska³ prawo zasiadania w senacie. Polska mia³a prawo rozstrzygaæ ewentualne spory pomiêdzy ksiêciem a jego poddanymi. Lenno pruskie mia³o byæ odt¹d dziedziczone w linii mêskiej Albrechta i jego trzech braci. Prusy z pañstwa zakonnego sta³y siê w ten sposób dziedzicznym ksiêstwem lennym. Utworzone zosta³o tu pierwsze luterañskie pañstwo w Europie.
Donios³oœæ tego wydarzenia wymaga³a dodatkowego i spektakularnego ceremonia³u lennego, który odby³ siê w poniedzia³ek 10 kwietnia 1525 r. i znany jest pod nazw¹ „Ho³d pruski”. Z przekazów i relacji wspó³czesnych znany jest przebieg tej ceremonii. Tego dnia oko³o godziny 10-tej konny orszak królewski opuœci³ zamek wawelski i uda³ siê do ratusza, gdzie król zosta³ przyodziany w p³aszcz i koronê. Nastêpnie w towarzystwie radców opuœci³ ratusz i uda³ siê na specjalnie przygotowane, bogato przyozdobione podium usytuowane na rynku g³ównym obok ratusza. W najbli¿szym towarzystwie króla znaleŸli siê m³ody 5-letni ksi¹¿ê August, Jan Statilius – pose³ króla Wêgier, dziewiêciu biskupów, wojewodowie, kasztelanowie, rajcy pruscy z Torunia i Elbl¹ga, a wokó³ barier stra¿ pe³ni³o 2000 pieszych zbrojnych dzier¿¹cych strzelby, w³ócznie i halabardy.
Tu¿ przed godzin¹ 11.00 na miejsce przybyli wys³annicy Albrechta, wœród których znalaz³ siê biskup pomezañski z Kwidzyna Erhard von Queis. To w³aœnie on jako pierwszy zabra³ g³os i oddaj¹c nale¿n¹ królowi czeœæ poprosi³ w imieniu margrabiego o nadanie lenna. Zaraz po tym radcy Albrechta udali siê po ksiêcia, który przywdziany w zbrojê przyby³ w towarzystwie brata Jerzego i ksiêcia legnickiego Fryderyka. Po wejœciu na podium ca³a trójka przyklêknê³a, a znajduj¹cy siê bli¿ej króla Albrecht, k³ad¹c dwa palce na Ewangelii spoczywaj¹cej na kolanach króla, z³o¿y³ uroczyst¹ przysiêgê wiernoœci „Najjaœniejszemu w³adcy i panu, Jego Moœci Zygmuntowi królowi Polski, wielkiemu ksiêciu Litwy, Rusi i wszystkich Ziem Pruskich panu i dziedzicowi”. Król gestem symbolicznym nada³ nowemu ksiêciu lenno pruskie, za³o¿y³ na jego szyjê z³oty ³añcuch, wart 600 guldenów! i wrêczy³ mu chor¹giew z bia³ego adamaszku z czarnym or³em (dawnym herbem Zakonu w Prusach), który na szyi mia³ królewsk¹ koronê, a na piersi literê „S” (Sigismundus – monogram króla). By³o to nowe god³o
Albrechta, teraz ju¿ ksiêcia pruskiego i ukazywa³o wasaln¹ zale¿noœæ jego i jego rodu od Królestwa Polskiego. Po tym symbolicznym akcie król pasowa³ go na œwieckiego rycerza. Z informacji spisanej przez jednego ze œwiadków tej ceremonii, biskupa warmiñskiego i senatora Maurycego Ferbera, po przysiêdze Albrechta towarzysz¹cy ksiêciu dostojnicy zakonni zerwali ze swoich p³aszczy przyszyte krzy¿e zakonne. By³ to równie¿ gest symboliczny, oznaczaj¹cy likwidacjê pruskiej ga³êzi Zakonu. Z³o¿ony ho³d, by nie by³ kwestionowany, tego samego dnia zosta³ zatwierdzony tzw. dokumentem lennym. Po tej uroczystoœci wszyscy uczestnicy ceremonii krakowskiej konno udali siê do koœcio³a œw. Stanis³awa, gdzie odœpiewano hymn Te Deum laudamus [Ciebie Bo¿e chwalimy], a nastêpnie na Wawel, gdzie król wyda³ wystawne przyjêcie obdarowuj¹c goœci drogimi podarkami. Czy przyjêcie ho³du lennego od Albrechta Hohenzollerna by³o strategicznym zwyciêstwem, czy politycznym b³êdem, który w d³u¿szej perspektywie os³abi³ Rzeczpospolit¹? Czy win¹ za póŸniejsze uniezale¿nienie siê Prus od Polski nale¿y obarczyæ przede wszystkim Zygmunta, czy wy³¹cznie jego nastêpców? Spór o ocenê królewskiej decyzji odnoœnie do sekularyzacji Prus Zakonnych rozpocz¹³ siê bezpoœrednio po ho³dzie. Wybitni polscy humaniœci – Jan £aski czy Jan Dantyszek – biskup warmiñski – zarzucali królowi brak konsekwencji w polityce zagranicznej. Jan Dantyszek pisa³ na pocz¹tku 1525 r. do króla Zygmunta: „Nie powinno siê pomin¹æ ¿adnej sposobnoœci, a¿eby wejœæ w posiadanie tego kraju, sk¹d tyle nieszczêœæ od dawnych czasów spada³o na Polskê, gdy¿ okazywanie ³askawoœci i mi³osierdzia, zw³aszcza wrogom, czêsto przynosi³o niepowetowane szkody”. Obaj uwa¿ali, ¿e w³adca zmarnowa³ doskona³¹ okazjê do ca³kowitej likwidacji pañstwa zakonnego nie wykonuj¹c postanowienia sejmu piotrkowskiego, obraduj¹cego od grudnia 1524 do koñca lutego 1525 r.: „nie zawieraæ ani pokoju, ani rozejmu z Zakonem, lecz usun¹æ go”. Szlachta tego chcia³a, i to bardzo. Kieruj¹c siê zwyk³ym instynktem politycznym, biskup i poeta Stanis³aw Hozjusz pyta³ w swoim wierszu:
Powiedz, ktokolwiek przeczytasz te sprawy, Czyli nie nazwiesz monarchê szalonym, Co mog¹c ³atwo skoñczyæ z zwyciê¿onym, Wzrok mu swój wola³ pokazaæ ³askawy?
Jednoczeœnie dla wielu wspó³czesnych ho³d pruski by³ wielkim triumfem Zygmunta I Starego. Stanis³aw Hozjusz, historyk Marcin Kromer czy Erazm z Rotterdamu – wielki autorytet czasów odrodzenia na arenie miêdzynarodowej, filozof i publicysta – bronili decyzji króla, podkreœlaj¹c zaletê pokojowego rozwi¹zania sporu, uwa¿aj¹c je za œmia³e i racjonalne. Sytuacja w Polsce by³a napiêta, a podczas wojny w latach 1519-1521 w skarbie brakowa³o pieniêdzy na wojska zaciê¿ne. Jak zwykle polska szlachta niechêtnie opodatkowywa³a siê na cele wojenne. By³ to okres, gdy walczy³a z mo¿now³adcami o prymat w pañstwie. Powo³ano ruch egzekucyjny domagaj¹cy siê równoœci ca³ej szlachty. Zatem wznowienie wojny mog³oby doprowadziæ do wrzenia i buntu. Tymczasem pokojowa likwidacja zakonu k³ad³a kres jego antypolskiej dzia³alnoœci. Zlikwidowano niebezpieczn¹ instytucjê koœcieln¹, tworz¹c pañstewko zale¿ne od Polski i odcinano je od wszelkiej pomocy, tak ze strony papiestwa jak i cesarstwa.
Cokolwiek jednak mieliby tutaj do powiedzenia historycy, najwiêkszy wp³yw na kszta³towanie opinii Polaków na temat ho³du pruskiego odgrywa³ i wci¹¿ odgrywa niezwykle sugestywny, teatralny i barwny obraz Jana Matejki z 1882 r., na którym monumentalnie przedstawionemu momentowi polskiej chwa³y przygl¹da siê z boku zamyœlony, znaj¹cy przysz³oœæ Stañczyk.
Redakcja: Jolanta Szczepkowska, Teofil Lachowicz
Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003
e-mail: pava.swap@gmail.com tel. 212-473-0580, www.pava-swap.org
Tego chyba nikt siê nie spodziewa³! Nie doœæ, ¿e niebawem ruszaj¹ zdjêcia do nowej wersji adaptacji kultowej powieœci Boles³awa Prusa „Lalka”, to na dodatek, w roli Stanis³awa Wokulskiego ma wyst¹piæ aktor, którego mo¿na podejrzewaæ o wszystko, ale z pewnoœci¹ nie o brak charyzmy i magnetyzmu – Marcin Dorociñski. Jak wiêc Izabela (kto zagra g³ówn¹ rolê pozostaje nadal tajemnic¹) bêdzie w stanie odrzuciæ awanse tak przystojnego mê¿czyzny? – zastanawiaj¹ siê widzowie. I apeluj¹, by jednak przemyœleæ decyzje obsadowe.
Tymczasem aktor, który wcieli siê w rolê kupca z aspiracjami, oœwiadcza: „S¹ w polskiej kulturze postaci, które ¿yj¹ i odbijaj¹ siê echem w ka¿dym z nas. Stanis³aw Wokulski jest jedn¹ z nich, to cz³owiek pe³en sprzecznoœci, marzyciel i pragmatyk, romantyk i rewolucjonista. Jestem zaszczycony, ¿e bêdê móg³ pod¹¿yæ œladami wielkich aktorów: Mariusza Dmochowskiego oraz Jerzego Kamasa i zmierzyæ siê z legend¹ stworzon¹ przez Prusa, pokazaæ j¹ w nowym œwietle i mojej interpretacji”– mówi Marcin Dorociñski. I dodaje: „Mam nadziejê, ¿e widzowie zobacz¹ w Wokulskim nie tylko bohatera XIX w., ale i kogoœ bliskiego naszym czasom. Bo choæ czasy siê zmieniaj¹, serca wci¹¿ bij¹ tak samo. Mam nadziejê, ¿e sprostam temu olbrzymiemu wyzwaniu i nie zawiodê – nie tylko wielbicieli Prusa – ale przede wszystkim kinomanów”.
W narodzie poruszenie. Czêœæ widzów w zachwycie: „Nareszcie! Po sukcesie remake’u „Znachora” czas na „Lalkê” ”. Inni, zgryŸliwie: „Serio? Nikt ju¿ nie umie wymyœlaæ nowej historii, tylko w kó³ko odgrzewaj¹ te niezbyt porywaj¹ce kotlety?” –pytaj¹ retorycznie. Ktoœ dorzuca: „Ciekawi mnie ta chêæ wspó³czesnego filmu polskiego do mierzenia siê z dzie³ami wybitnymi, ewentualnie przynajmniej bardzo dobrymi. Lenistwo? Nieznajomoœæ literatury polskiej? Mo¿e nakrêciæ „Faraona”? Mo¿e remake „Kana³u”?”. „Po co?”, „(...) Takie dzie³a powinny byæ chronione. To nie ma prawa siê udaæ, choæby dlatego, ¿e nie ma ju¿ tak wybitnych aktorów”. Ale wiêkszoœæ jest ciekawa efektów, bo „o ile mo¿na by³o zrozumieæ niechêæ Izabeli do wygl¹daj¹cego jak zblazowany nauczyciel historii Wokulskiego, o tyle ciê¿ko bêdzie wyt³umaczyæ awersjê do takiego ciacha, jak Dorociñski. Mo¿e byæ grubo”. Producenci, czemu trudno siê dziwiæ, broni¹ swojego wyboru. „Jesteœmy dumni, ¿e Marcin Dorociñski wcieli siê w jedn¹ z najs³ynniejszych postaci polskiej literatury. Jesteœmy wiêcej ni¿ pewni, ¿e to bêdzie najwspanialszy Wokulski w historii polskiego kina i ¿yciowa rola Marcina”. Po¿yjemy, zobaczymy.
*
„Ten zwi¹zek przypomina kabel do ³adowarki, który pogryz³ pies. Niby jeszcze ³aduje, ale to nie ma prawa tak dalej dzia³aæ” – tak zaczyna siê opowieœæ Marii Zb¹skiej „To nie mój film”. Obraz, który zdoby³ nagrodê Z³otego Pazura na festiwalu w Gdyni, wyró¿niono za „inne spojrzenie” na temat, który – wydawa³oby siê – jest ju¿ przez artystów wyeksploatowany do cna, a mianowicie: mi³oœæ w fazie rozpadu. Wanda (w tej roli Zofia Chabiera) i Janek (Marcin Sztabiñski) jad¹ na oparach. Silnik
siê krztusi. Pali siê czerwona lampka. Ale auto, z rozpêdu, jeszcze siê toczy. Oboje wiedz¹, ¿e albo czeka ich gruntowny przegl¹d i droga naprawa, albo… bêd¹ musieli kupiæ nowe. Ale to „wydatek”, na który ¿adne z nich nie ma ochoty. Siedz¹ wiêc na parkingu, jak w jednej ze scen, sfrustrowani i nieszczêœliwi, i zastanawiaj¹ siê, co dalej robiæ. W koñcu decyduj¹ siê na wspóln¹ wyprawê. Nie do mechanika – czyli terapeuty par. Ale nad polski Ba³tyk. Zim¹. Pakuj¹ na sanki najpotrzebniejsze rzeczy. Zabieraj¹ namiot. I ruszaj¹ w drogê. 400 kilometrów wzd³u¿ linii brzegowej. I jedna zasada: nie wolno im zejœæ z pla¿y nawet po jedzenie. Musi im wystarczyæ to, co zabrali ze sob¹.
Prosta historia, ale napisana genialnie. Œwietne kreacje aktorskie. Przepiêkne zdjêcia. B³yskotliwy, inteligentny scenariusz. Trochê zabawnie, trochê smutno. A przede wszystkim m¹drze. Polecamy! *
Richard Chamberlain – to nazwisko œwietnie znaj¹ Polki, szczególnie te, które w po³owie lat 80. siedzia³y przykute do telewizorów ogl¹daj¹c serial „Ptaki ciernistych krzewów”. Aktor wciela³ siê tam
w rolê ksiêdza Ralpha de Bricassarta uwik³anego w zakazany romans z Meggie Cleary, rozpalaj¹c zmys³y mieszkanek Kraju Nad Wis³¹ i nie tylko. Drug¹ najbardziej popularn¹ rol¹ tego zabójczo przystojnego Amerykanina, by³ tytu³owy „Szogun”. Serial, w którym gra³ angielskiego nawigatora Johna Blackthorne'a zadebiutowa³ na antenie Telewizji Polskiej w styczniu 1985 roku i szybko sta³ siê jednym z najbardziej kultowych seriali tamtej dekady. Kiedy pod koniec lat 90. pojawi³ siê w Warszawie na uroczystoœci wrêczenia statuetek Telekamery jego obecnoœæ wywo³a³a prawdziwe poruszenie. Aktor by³ zdumiony tym, jak silne reakcje wywo³uje u polskich widzów. „Nigdzie mnie tak nie przyjêto jak u was. Jestem tu naprawdê kochany. W USA nigdy nie by³em a¿ tak popularny” – mówi³ z wyraŸnym wzruszeniem.
Nikt wtedy nie wiedzia³, ¿e Richard Chamberlain by³ homoseksualist¹. Gwiazdor przez wiêkszoœæ ¿ycia ukrywa³ swoj¹ orientacjê seksualn¹, obawiaj¹c siê, ¿e wp³ynie negatywnie na jego karierê. Dopiero w 2003 roku, w wieku 68 lat, dokona³ coming outu w swojej autobiografii zatytu³owanej „Shattered Love: A Memoir”. Jego wieloletnim partnerem by³ pisarz i aktor
Martin Rabbet, z którym zawar³ zwi¹zek ma³¿eñski. Para po wielu latach relacji rozsta³a siê, ale mê¿czyŸni pozostali w przyjacielskich stosunkach. To w³aœnie on poinformowa³ o œmierci aktora. Richard Chamberlain odszed³ 29 marca. Przyczyn¹ jego œmierci by³y komplikacje po udarze. Mia³ 90 lat.
Kto przeczyta³ i pokocha³ powieœæ Sigrid
Nunez „Przyjaciel” (org. „The Friend”) tego z pewnoœci¹ ucieszy fakt, ¿e na ekrany amerykañskich kin w³aœnie wesz³a filmowa wersja tej genialnej opowieœci. Wydana w 2018 roku ksi¹¿ka traktuj¹ca o stracie, przyjaŸni, starzeniu siê i wyj¹tkowej relacji cz³owieka z psem, szybko sta³a siê bestsellerem New York Timesa, a tak¿e zapewni³a autorce National Book Award. Kilka lat póŸniej pismo umieœci³o „Przy-
jaciela” na liœcie stu najlepszych dzie³ XXI wieku, a dzisiaj mo¿emy oceniæ, czy re¿yserzy David Siegel i Scott McGehee nie uczynili krzywdy literackiemu pierwowzorowi i zrobili udan¹ ekranizacjê. W centrum opowieœci, podobnie jak na œwietnej ok³adce polskiego wydania ksi¹¿ki, znajduje siê pies. I to nie byle jaki: majestatyczny, dostojny, ³aciaty dog niemiecki. Bohaterka (na ekranie – Naomi Watts) po œmierci przyjaciela i mentora (w tej roli Bill Murray) jest zmuszona przygarn¹æ zwierzê. Kobieta pocz¹tkowo nie jest przekonana do tego pomys³u. Nie doœæ, ¿e nie darzy czworonogów szczególnym uczuciem, to trudno jej przetrzymywaæ czarno-bia³ego Apollo w niewielkim mieszkaniu na Manhattanie. „Iris bierze psa wbrew jakiemukolwiek rozs¹dkowi. Zaczyna jednak zdawaæ sobie sprawê z tego, ¿e dog cierpi z powodu straty swojego pana tak samo, jak ona odczuwa brak przyjaciela. Stopniowo siê poznaj¹, zaczynaj¹ siê tolerowaæ, a¿ w koñcu ³¹czy ich mi³oœæ” – streszcza fabu³ê David Siegel. I przekonuje, ¿e warto wybraæ siê do kina. Jeœli filmowa adaptacja jest choæ w po³owie tak poruszaj¹ca, jak literacki pierwowzór –rzeczywiœcie, nie ma na co czekaæ. Najbli¿sze seanse np. w Angelika Film Center na Manhattanie. ❍
Weronika Kwiatkowska
To musia³y byæ po³owinki. Albo jakaœ inna impreza szkolna. Mia³yœmy w³osy do pasa. I czelnoœæ. ¯eby wyk³ócaæ siê o to, jaka muzyka pop³ynie z g³oœnika. Która kaseta wyl¹duje w magnetofonie. By³y dwie frakcje: pop i alternatywa. Jedni chcieli bawiæ siê przy znanych i lubianych, inni marzyli, by run¹æ w pogo, wykrzyczeæ treœci kontestuj¹ce i generalnie odpaliæ tryb koncertowy. Nie przeszkadza³o nam, ¿e jesteœmy w mniejszoœci. Przeciwnie. By³ to powód do dumy. Odró¿niæ siê od t³a. Nie zgin¹æ w masie. Kwestionowaæ. Bojkotowaæ. Odrzucaæ zastan¹ rzeczywistoœæ. Wybieraæ drogê mniej uczêszczan¹. Iœæ pod pr¹d. Tak¹ postawê wybiera³yœmy intuicyjnie. Choæ w pokoleniowym buncie nie by³yœmy oryginalne. Nowe zawsze chce wyprzeæ stare. Takie jest odwieczne prawo natury Ale w tej licealnej kontestacji by³o coœ niewinnego. Pierwszego. Co dziœ wspo-
mnie mama. Ale zanim siê odwróci³am, bia³a g³owa zniknê³a w t³umie.
Z tamtego wyjazdu pamiêtam jeszcze podró¿ poci¹giem. I plastykowy woreczek, w którym p³ywa³y dwa glonojady. I ¿e bardzo siê ba³am, ¿eby nic im siê nie sta³o po drodze. I ¿e chcia³am mieæ chomika. Albo papu¿ki.
*
minam z rozrzewnieniem. Studiujê fotografiê, któr¹ przes³a³a kole¿anka z liceum. I próbujê rozpoznaæ tamt¹ szesnastoletni¹ dziewczynê. Mam na sobie d³ug¹ sukienkê w drobne wzorki. I buty z blach¹. Tañczê, uœmiechniêta. A., która na zdjêciu widoczna jest od ty³u, nosi³a wtedy pomarañczowe Martensy. Pamiêtam jej kieckê. Krótk¹, flanelow¹, w kratkê. Kupi³a j¹ w tzw. indyjskim sklepie, przy Starym Rynku w Poznaniu. Nagle otwiera siê jakaœ klatka w g³owie. Widzê to miejsce. Schodkami w dó³. Obezw³adniaj¹cy zapach kadzide³ek. Tania bi¿uteria. Karty Tarota. Lecz¹ce kryszta³y. Figurki z koœci s³oniowej. Kolorowe kilimy. Interes nale¿a³ do Ma³gorzaty Ostrowskiej – przypomina A. – wokalistki Lombardu. Raz spotka³am j¹ na mieœcie. To musia³a byæ zima. Pewnie jakoœ w grudniu, przed Gwiazdk¹. Pojecha³yœmy z mam¹ po rybki do sklepu zoologicznego, który z kolei prowadzi³ Bohdan Smoleñ – s³ynny satyryk i aktor. Nie spotka³yœmy go. Mo¿e by³ akurat na próbach Kabaretu TEY? Mo¿e pi³ na zapleczu? Ale w drodze do domu, chyba gdzieœ w okolicach Ratusza, a mo¿e na Pó³wiejskiej, natknêliœmy siê na… Meluzynê. Patrz, Ostrowska – szturchnê³a
Jan Latus
Czêœci¹ wyposa¿enia mojego nowego mieszkania jest wisz¹cy na œcianie zegar Seiko, wielki jak te na dworcach kolejowych. Pewnej nocy budzi mnie wydzieraj¹ca siê za œcian¹ dziewczynka. Zegar pokazuje 4:40 rano. Moi s¹siedzi to, jak siê zd¹¿y³em zorientowaæ, starszy, gruby, bia³y facet z filipiñsk¹ partnerk¹ i córeczk¹, na moje oko 2-3 letni¹. Œliczna, urocza dziewczynka, ale tej nocy ca³y czas p³acze. Có¿ poradzê, dzieci czasem p³acz¹; mo¿e jest chora, mo¿e ma gor¹czkê. Jej p³acz wydaje siê jednak koœci¹ niezgody tej pary. Facet wychodzi z mieszkania, ale nie mo¿e wróciæ, wiêc najpierw puka do drzwi, a skoro nie ma odzewu ¿ony, zaczyna w drzwi waliæ, kopaæ bez opamiêtania, a¿ trzês¹ siê œciany. Mo¿e to oddzia³ SWAT wywa¿a drzwi do kryjówki terrorystów? Chyba nie, bo kolesia partnerka jednak wpuszcza. Nastêpnego dnia widzê ich, z córeczk¹, przy basenie. Nadchodzi jednak kolejna noc. Tym razem p³acz¹ca po drugiej w nocy dziewczynka zostaje karnie wyrzuconana korytarz, gdzie szuka pomocy miêdzy innymi pod moimi drzwiami. Czu³bym siê niekomfortowo skar¿¹c siê (donosz¹c?) na s¹siadów do managera
budynku, tym bardziej na policjê. Tak podobno, bez wahania, reaguj¹ Niemcy i Szwajcarzy. Nie podoba³o mi siê to te¿ u niektórych Amerykanów, którzy, zamiast najpierw porozmawiaæ z s¹siadem, od razu wzywali authorities. Abstrahuj¹c od s³usznoœci mojej skargi, czu³bym siê jak jakiœ szkolny skar¿ypyta, a nawet gorzej – konfident w³adz w komunistycznym kraju. No i na pewno nie potrafi³bym ju¿, jakby nigdy nic, rozmawiaæ z s¹siadem. Na razie wiêc siê powstrzymujê przed skargami. Zobaczymy – wynaj¹³em to mieszkanie na szeœæ miesiêcy. Poza tym jednak w budynku jest cicho. Za cicho. Czujê siê trochê jak w manhattañskim wie¿owcu, w którym mieszkaj¹ –wiem to z filmów kryminalnych – ludzie samotni, szurniêci, psychopatyczni. W moim poprzednim hoteliku by³ basen, umiejscowiony wœród parterowych bungalowów i gêsto posadzonych palm. Przy basenie siedzieli, czasem do póŸnej nocy, lokatorzy hotelu – turyœci lub rezydenci z ograniczonymi œrodkami do ¿ycia. Ich sto³y by³y zastawione tanim rumem, piwem, popielniczkami, a czasem kurczakami i rybami, bo obok, na wêglowym grillu, mo¿na sobie by³o je usma¿yæ. Czasem siedzia³y rodziny filipiñskie (hotel by³ tani); bywa³y rodziny mieszane, zagraniczno-filipiñskie. Z basenu dochodzi³o pluskanie i œmiech dzieci, od stolików – weso³e rozmowy, a czasem emocjonalne dyskusje. Teoretycznie obowi¹zywa³y jakieœ przepisy: liczby goœci, zakazu spo¿ywania alkoholu, ale nikt siê nimi nie przejmowa³,
A teraz stojê pod scen¹. I przygl¹dam siê jak idol z m³odoœci, z dobrze zarysowanym brzuchem, w krótkich spodenkach, na chudych, bladych nogach, kiwa siê przy mikrofonie. Wygl¹da na to, ¿e podwójny koncert (Strachy Na Lachy/ Pid¿ama Porno) to wysi³ek dla 60-letniego Graba¿a. Polscy rockmani nie maj¹ zapa³u Micka Jaggera. Nie skacz¹ po scenie jak nakrêcane króliki z reklamy Duracella. Wyci¹gaj¹ statyw w kierunku publicznoœci. I czekaj¹, ¿e to ona odwali robotê. Zaœpiew refren, który coraz trudniej samemu wyci¹gn¹æ. Wykrzycz¹ treœci, które ju¿ nie rezonuj¹ z autorem. Których ju¿ mu siê nie chce œpiewaæ. Jesteœmy starzy – myœlê. Kiedy to siê sta³o? ¯e tak nas poturbowa³ czas? Ledwie wczoraj na szaber szliœmy agrest rwaæ.*
A teraz mamy zmarszczki. Drugie podbródki. Blizny po operacjach. Depresjê. Muszê uwa¿aæ na krêgos³up – mówiê w kierunku dziewczyny w okularach. Jestem w rekonwalescencji – t³umaczê. Prosz¹c, by na mnie nie wpada³a. S³yszê jak szepcze coœ kole¿ance do ucha. A potem zapewnia, ¿e zrobi¹ bufor, ¿eby nic mi siê
nie sta³o. W przerwie przedstawiaj¹ siê i mówi¹, ¿e przyjecha³y z Connecticut. Po drugim wiaderku wype³nionym puszkami kolorowych drinków, nie s¹ w stanie utrzymaæ równowagi. Girls night out! –krzycz¹. I rozlewaj¹ lepki p³yn na buty. W œrodku sali – m³yn. Dziesi¹tki mê¿czyzn w œrednim wieku; z brodami, w czarnych koszulkach. T³um faluje. Skanduje. Œpiewa. Na sali od nas jest tu trzech – £ysy, ja i Anka. Mamy ukryt¹ dobrze broñ. Mamy zaciœniête gard³a. „Bal u senatora”. Kawa³ek z 1993 roku. Mia³am wtedy 16 lat. I na polskim przerabia³am III czêœæ „Dziadów”. Ogromnie t³uste panie/Tasuj¹ panom pos³om/ Nikt do powiedzenia nie ma tu nic/ Choæ wszyscy krzycz¹ g³oœno/ O nas zapomnia³a historia/ Po imieniu nam wo³a bieda/ Choæ ju¿ sprzedaliœmy wszystko/ Co mo¿na by³o sprzedaæ.
Czekam na „Kotów kat ma oczy zielone” i „Chorego na wszystko”. Ale akurat te numery nie wybrzmi¹ ze sceny dzisiejszego wieczoru. Nie szkodzi. I tak czujê wdziêcznoœæ, ¿e tu jestem. ¯e stojê. ¯e zdzieram gard³o. Ezoteryczny Poznañ/ Na Wildzie mieszka szatan/ Czarna magia, wolno zapalaj¹ siê neony/ Ju¿ po godzinach szczytu/ Wracam z radia/ Jestem lekko uwalony/ Oczy mi siê rozje¿d¿aj¹/ Nie zgadzaj¹ mi siê strony/ Go³êbie wydziobuj¹ okruchy dobrobytu/ Miêdzy krzes³em a pod³og¹/ Wszystko po staremu/ Na-na-na-na-na-na/ Nieznoœna lekkoœæ butów… ❍
* Kasia Nosowska – Ledwie wczoraj
Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com
w tym – maj¹cy przecie¿ podgl¹d na monitorach – pracownicy recepcji.
W moim nowym hotelu te¿ jest basen. Nie jest podœwietlony w nocy, a w ogóle mo¿na z niego korzystaæ tylko do 9 wieczorem. W ogóle prawie nikt siê w nim nie k¹pie. To nie jest miejsce, gdzie ciesz¹ siê ¿yciem du¿e, niezamo¿ne filipiñskie rodziny ani ekspaci-abnegaci, którzy maj¹ wszystko gdzieœ. Jestem w drogim miejscu, mieszkaj¹ tu cudzoziemcy z miesiêcznym dochodem, jak s¹dzê, 2-3 krotnie wy¿szym ni¿ tamci z V-Jour Hotel. Co chc¹ mieæ zamo¿ni ludzie? Przede wszystkim spokój. Umieszczony obok basenu bar zosta³ na dobre zamkniêty, bo lokatorzy nie ¿yczyli sobie podobno g³oœnych parties. Jeden starszy pan codziennie przep³ynie, dla zdrowotnoœci, kilka d³ugoœci basenu. Czasem zapl¹cze siê filipiñska laska, któr¹ przygarn¹³ na jakiœ czas do domu bogaty cudzoziemiec. Niemniej, absolutnie nie czujê siê tu, jakbym by³ na nieustannych wakacjach, w tropikach, mia³ przygodê ¿ycie. Przypomina mi to raczej amerykañskie kondominia czy gated communities, gdzie przy osiedlowym basenie musi byæ ratownik, a w ogóle basen jest otwarty tylko w sezonie letnim. I oczywiœcie mowy tam nie ma o rumie, papierosach i zapraszaniu goœci.
Mieszkam w nowym miejscu zaledwie kilka tygodni. W sumie jest to oczywiœcie zmiana na lepsze: mieszkanie jest ³adne i komfortowe, telewizor ma lepszy obraz, obs³uga jest nie tylko mi³a, ale i profesjonalna. Przygl¹dam siê lokatorom, lepiej ich poznam niebawem. Wiêkszoœæ stanowi¹ chyba Amerykanie. Przyjechali tu jeszcze w czasach, gdy wszystko by³o dla nich i dla Filipiñczyków bardziej oczywiste i proste: ka¿dy podziwia³ USA i chcia³ tam mieszkaæ. Amerykanie, którzy przyjechali
na Filipiny, byli czêsto zamo¿nymi, z podwójn¹ i potrójn¹ emerytur¹/rent¹, weteranami. Oni served their country, ka¿dy by³ im za to wdziêczny, chodzili wiêc – nawet kulej¹c z powodu disability – z podniesion¹ g³ow¹. Czy i w ostatnich miesi¹cach z dum¹ mówi¹ wszystkim, sk¹d przyjechali, i czy wszyscy tutaj nadal ich lubi¹ i podziwiaj¹? To temat na osobny felieton. Tak czy inaczej, s¹ to ludzie – nie tylko przecie¿ Amerykanie, tak¿e Anglicy czy Niemcy – którym siê w ¿yciu finansowo dosyæ powiod³o. Na tyle przynajmniej, ¿eby w kraju Trzeciego Œwiata za¿ywaæ relatywnego komfortu i bezpieczeñstwa. Ciekawe, jak siê wœród nich odnajdê. Mia³em ju¿ wprawdzie doœæ tego starego hoteliku, ale przewijali siê tam turyœci z ca³ego œwiata, nawet z Polski i Turcji, a i d³ugoterminowi lokatorzy – z Kataru, Arabii Saudyjskiej, Australii – uczyli ró¿nych spojrzeñ na œwiatowe i ¿yciowe sprawy. Nie chcia³bym napisaæ, ¿e mieszkam w luksusowym domu starców – a¿ tak smutno tu nie jest. Wydaje siê jednak, ¿e ¿yje siê tu innym trybem. Wszystko, co fajne, niech siê dzieje na zewn¹trz: wycieczki, wyjœcia do knajp, zakupy w galerii. Mieszkania maj¹ byæ zaœ luksusowe, ciche i bezpieczne. Maj¹ chroniæ przed przestêpczoœci¹, ha³asem i smrodem miasta Trzeciego Œwiata. Mo¿na do takiego luksusowego mieszkanka wzi¹æ z baru dziewczynê na noc, ale obiadu dla grupy przyjació³ lub filipiñskiej rodziny tu siê nie ugotuje. Trzeba pójœæ na miasto. Bêdê informowa³, jak idzie mi socjalizowanie siê z nowymi s¹siadami; byæ mo¿e zawrê nowe, takie na wy¿szym poziomie wyrafinowania, znajomoœci. Albo te¿ zabije mnie pewnej nocy, opêtana przez diab³a, córeczka s¹siadów.
Pu³awski zapali³ siê do po mys³u zbudowania polskiego, metalowego myœliwca i ju¿ w 1929 roku stworzy³ w³asn¹ konstrukcjê samolotu, która nazywa³a siê PZL (od Pañstwowych Zak³adów Lotniczych) P1 (litera P oznacza³a nazwisko Pu³awskiego). Samolot okaza³ siê bardzo udany i rok póŸniej otrzyma³ seriê wyró¿nieñ. Ma³o jednak brakowa³o, aby wszystko skoñczy³o siê tragicznie. Prototyp samolotu oblatywa³ doœwiadczony pilot, kapitan Boles³aw Orliñski, który ws³awi³ siê swoim pionierskim lotem do Tokio, za co otrzyma³ od japoñskiego cesarza Order Wschodz¹cego S³oñca. Podczas lotu prototypem Pu³awskiego, nieoczekiwanie zapad³ siê blaszany „nosek” jednego skrzyd³a i straci³o ono swoje w³aœciwoœci aerodynamiczne. Samolotem niebezpiecznie zarzuci³o i w takiej sytuacji pilot powinien wyskoczyæ ze spadochronem. Kapitan Orliñski, znany ze swojego flegmatycznego charakteru zachowa³ jednak spokój, opanowa³ maszynê i bezpiecznie ni¹ wyl¹dowa³. Mia³o to ogromne znaczenie. Gdyby konstrukcja zosta³a rozbita, prawdopodobnie porzucono by dalsze nad ni¹ prace. Szczêœliwie skrzyd³o szybko naprawiono i wznowiono kolejne próby.
wym Konkursie Samolotów Myœliwskich w Bukareszcie. Pilotuj¹cy samolot pu³kownik pilot Jerzy Kossowski odniós³ na nim wspania³y sukces. Wygra³ osiem z 15 konkurencji, pokonuj¹c maszyny angielskie, francuskie, czechos³owackie, holenderskie i niemieckie, stanowi¹ce wówczas czo³ówkê œwiatow¹. Pu³awski przyj¹³ to nadzwyczaj skromnie. Z uporem i pasj¹ pracowa³ nad kolejnymi konstrukcjami.
I ca³e szczêœcie, bo konstrukcja Pu³awskiego by³a pod wieloma wzglêdami nowatorska i mia³a przynajmniej dwie cechy nie zastosowane do tej pory w ¿adnym samolocie na œwiecie. Nowatorskie by³y skrzyd³a samolotu, nazwane póŸniej „polskim p³atem”, „p³atem Pu³awskiego” lub „mewim skrzyd³em”, bo rzeczywiœcie przypomina³y skrzyd³a mewy. Tak skonstruowane skrzyd³o, zwê¿aj¹c siê przy kad³ubie nie tylko nie zas³ania³o pilotowi widoku, ale by³o tak¿e bardzo wytrzyma³e. Pomys³ ten opatentowano i górnop³aty tego typu budowa³o na œwiecie kilka wytwórni samolotów. Rosjanie zaadoptowali polsk¹ konstrukcjê p³ata do budowy rozpoznawczych dwup³atowców Polikarpowa. Najczêœciej na bazie „polskiego skrzyd³a” budowano samoloty obserwacyjne i hydroplany. Polska by³a jednak jedynym krajem, który tworzy³ takie samoloty w wersji myœliwskiej.
Drugie wybitne rozwi¹zanie Pu³awskiego wi¹za³o siê z tzw. podwoziem no¿ycowym i amortyzatorami ukrytymi w kad³ubie. Do tego czasu przewa¿a³y podwozia osiowe, najczêœciej „wi¹zane” do samolotu, przez co stawia³y du¿y opór. Podwozie Pu³awskiego by³o bardziej aerodynamiczne. a amortyzatory powietrzno olejowe, znacznie lepsze od gumowych. Ten system podwozia stosowany jest po dziœ dzieñ. Samolot PZL P-1 okaza³ siê prawdziw¹ rewelacj¹.
Na prze³omie czerwca i lipca 1930 roku PZL P-1, wzi¹³ udzia³ w Miêdzynarodo-
Nie wszystko jednak uda³o mu siê zrealizowaæ. Pu³awski chcia³ aby silnik do samolotu P-1 by³ rzêdowy, ale w Polsce nie produkowano takich silników, a za³o¿eniem konstrukcyjnym by³o wykonanie wszystkich elementów samolotu w kraju. Budowano za to silniki w uk³adzie gwiazdowym, co zmusi³o Pu³awskiego do przekonstruowania samolotu i w ten sposób powsta³a wersja zwana PZL P-6. Niemal¿e natychmiast powsta³a kolejna wersja samolotu, przystosowana do lotów na wiêkszej wysokoœci. Nazwano j¹ P-7 i niezw³ocznie wprowadzono do seryjnej produkcji. Samolot i jego mo¿liwoœci zaprezentowano na pokazach lotniczych w Pary¿u. Lata³ na nim kapitan Orliñski, który s³yn¹³ z brawurowych akrobacji. Samolot Pu³awskiego mia³ wspania³e w³aœciwoœci akrobatyczne, ale pokaz Orliñskiego wywo³a³ sensacjê i wprowadzi³ widzów w zdumienie. Polski pilot na polskim samolocie po raz pierwszy zademonstrowa³ figurê akrobatyczn¹ zwan¹ korkoci¹giem podczas wznoszenia siê do góry, a nie jak do tej pory, podczas spadania w dó³. Specjaliœci uznali, ¿e P-6 to najlepszy samolot myœliwski na œwiecie, który „na milê wyprzedza wszystkie inne zbudowane na kontynencie europejskim”.
Zamówienie rz¹dowe na samolot PZL P-7 obejmowa³o 150 sztuk, które zamierzano wprowadziæ do polskiego lotnictwa wojskowego. Tego typu samolot chcia³a nabyæ nawet Francja, ale wymagano od konstruktora zastosowania znacznie mocniejszego silnika. W ten sposób powsta³ model PZL P-24, samolot jak na swoje czasy bardzo nowoczesny. Dziêki temu poprawiono tak¿e oryginaln¹ konstrukcjê P-7 tworz¹c s³ynne samoloty PZL P-11, które wziê³y póŸniej udzia³ w Kampanii Wrzeœniowej. P-11 oblatano ju¿ wiosn¹ 1931 roku i by³a to ca³kowicie konstrukcja Pu³awskiego.
Ostatni model samolotu P-24 dokoñczy³ wspó³pracownik Pu³awskiego, pochodz¹cy z Bia³orusi, Wsiewo³od Jakimiuk. By³ wybitnym konstruktorem lotniczym, absolwentem Sorbony, który po wojnie bra³ udzia³ w projektowaniu naddŸwiêkowego „Concorde’a”
Polskie lotnictwo zamówi³o 200 sztuk samolotów P-11. Kolejne 50 zamówi³a
Rumunia, która zakupi³a tak¿e licencjê na jego produkcjê. Samoloty P-24 po tym jak w 1934 roku w swojej klasie pobi³y rekord prêdkoœci, osi¹gaj¹c 414 km/h, zosta³y w 1936 roku zamówione tak¿e przez Rumuniê, Bu³gariê, Grecjê i Turcjê. Ta popularnoœæ sprawia³a, ¿e polski przemys³ lotniczy pracowa³ pe³n¹ par¹ i mia³ przed sob¹ wielk¹ przysz³oœæ. Jednak postêp w technologii lotniczej w tamtych czasach by³ tak szybki, ¿e zaledwie dwa lata póŸniej, w 1938 roku, wszystkie samoloty konstrukcji Pu³awskiego okaza³y siê ju¿ przestarza³e. Tyle, ¿e wtedy od kilku lat nie by³o go ju¿ wœród ¿ywych.
Pu³awski uwielbia³ lataæ, choæ w opinii kolegów nie by³ najlepszym pilotem. Zarzucano mu niepotrzebne podejmowanie ryzyka i uzale¿nienie od adrenaliny. Po wyjeŸdzie na urlop do Afryki Pu³awski zapragn¹³ wejœæ w posiadanie w³asnego, samolotu. By³ ju¿ znanym konstruktorem, nieŸle zarabia³, ale by³o to wci¹¿ za ma³o aby kupiæ sobie samolot. Zacz¹³ projektowaæ hydroplan, którym chcia³ lataæ
z Warszawy do Kazimierza nad Wis³¹ i tam l¹dowaæ na rzece. W plenerach malarskich Kazimierza bra³a udzia³ Hanna Henneberg, pierwsza kobieta w Aeroklubie Warszawskim, która uzyska³a dyplom pilota, a prywatnie narzeczona Pu³awskiego. Zaprojektowany przez konstruktora hydroplan zosta³ nazwany PZL P-12 i zainteresowa³a siê nim Marynarka Wojenna. 21 marca 1931 roku Pu³awski wraz z Hann¹ mieli dokonaæ próbnego lotu prototypem, ale w ostatniej chwili okaza³o siê, ¿e malarka nie mo¿e lecieæ, bo ma wa¿ne zajêcia na ASP. Tego dnia nie by³o innych chêtnych i na miejscu pasa¿era, które by³o obok pilota, u³o¿ono kilka kawa³ków betonu. Na rozmok³ym od deszczu mokotowskim lotnisku odradzono mu tego lotu. Pu³awski by³ jednak uparty. Wczesna wiosna ze swoj¹ kapryœn¹ pogod¹ nie jest zbyt bezpieczna tak dla pilotów jak i konstrukcji lotniczych. Samolot potrzebowa³ niemal¿e ca³ej d³ugoœci lotniska aby oderwaæ siê od ziemi. Ju¿ w powietrzu, przelatuj¹c nad Ochot¹, Pu³awski postanowi³ skrêciæ. W tym momencie betonowe bloczki zwali³y siê pilotowi na nogi i na dr¹¿ek sterowy. Pu³awski straci³ panowanie nad samolotem i run¹³ na ziemiê. Zmar³ w karetce pogotowia w drodze do szpitala Ujazdowskiego.
„Kurier Warszawski” informuj¹c nastêpnego dnia o tym tragicznym wydarzeniu umieœci³ w nag³ówku: „Straszna katastrofa lotnicza”. Zygmunt Pu³awski w dniu œmierci mia³ zaledwie 29 lat. Jego postaæ to symbol z jednej strony triumfu polskiej myœli lotniczej ale i pychy, jak u mitycznego Ikara, który wiarê we w³asny geniusz przep³aci³ ¿yciem.
Ubezpieczenie na ¿ycie jest wa¿nym elementem planowania finansowego, zapewniaj¹cym wsparcie dla bliskich w przypadku twojej œmierci. Niemniej jednak, istniej¹ sytuacje, w których firma ubezpieczeniowa mo¿e odmówiæ wyp³aty œwiadczenia. Zrozumienie tych okolicznoœci jest niezbêdne, aby unikn¹æ potencjalnych problemów i zapewniæ ochronê finansow¹ dla swoich najbli¿szych.
Nieujawnienie istotnych informacji W czasie zawierania umowy nale¿y wype³niæ kwestionariusz medyczny, w którym ubezpieczyciel pyta o ogólny stan zdrowia i ewentualne choroby. Wa¿nym elementem wywiadu jest tak¿e okreœlenie zawodu i bran¿y, w której siê pracuje. To te obszary, w których k³amstwa nie pop³acaj¹. Klient, który ukrywa prawdê, licz¹c na to, ¿e dziêki temu miesiêczna stawka bêdzie ni¿sza, musi zdawaæ sobie sprawê z ryzyka. Zatajenie lub podanie nieprawdziwych danych mo¿e skutkowaæ odmow¹ wyp³aty œwiadczenia. Na przyk³ad, niezg³oszenie przewlek³ej choroby lub na³ogu, takiego jak palenie tytoniu, bywa podstaw¹ do uniewa¿nienia polisy. Dlatego wa¿ne jest, aby byæ ca³kowicie szczerym podczas wype³niania wniosku ubezpieczeniowego.
Wy³¹czenia odpowiedzialnoœci zawarte w polisie
Ka¿da polisa ubezpieczeniowa zawiera tzw. wy³¹czenia odpowiedzialnoœci, czyli sytuacje, w których ubezpieczyciel nie jest zobowi¹zany do wyp³aty odszkodowania. Typowe wy³¹czenia obejmuj¹:
➦ Samobójstwo w okresie karencji: Wiele polis zawiera klauzulê, zgodnie z któr¹ w przypadku samobójstwa ubezpieczonego w okreœlonym czasie od zawarcia umowy (zazwyczaj 2 lata), œwiadczenie nie zostanie wyp³acone.
➦ Œmieræ w wyniku dzia³añ wojennych lub aktów terrorystycznych: Polisy czêsto wy³¹czaj¹ odpowiedzialnoœæ za zdarzenia wynikaj¹ce z uczestnictwa w wojnie, zamieszkach czy aktach terroru.
➦ Ryzykowne zachowania i sporty ekstremalne: Jeœli ubezpieczony zginie podczas uprawiania sportów ekstremalnych, takich jak skoki spadochronowe czy nurkowanie na du¿ych g³ê-
bokoœciach, a polisa nie obejmuje takich aktywnoœci, ubezpieczyciel mo¿e odmówiæ wyp³aty.
Ra¿¹ce niedbalstwo lub dzia³ania niezgodne z prawem
Ubezpieczyciele mog¹ odmówiæ wyp³aty œwiadczenia, jeœli œmieræ ubezpieczonego nast¹pi³a w wyniku ra¿¹cego niedbalstwa lub dzia³añ niezgodnych z prawem. Przyk³ady obejmuj¹ prowadzenie pojazdu pod wp³ywem alkoholu lub narkotyków, udzia³ w przestêpstwach czy lekkomyœlne zachowania zagra¿aj¹ce ¿yciu. W takich przypadkach ubezpieczyciel mo¿e uznaæ, ¿e sam przyczyni³eœ siê do swojej œmierci, co stanowi podstawê do odmowy wyp³aty.
Naruszenie warunków umowy ubezpieczeniowej
Ka¿da polisa zawiera okreœlone warunki, które ubezpieczony musi spe³niaæ. Naruszenie tych warunków, takie jak nieop³acenie sk³adek w terminie, mo¿e skutkowaæ wygaœniêciem polisy i brakiem ochrony ubezpieczeniowej. Dlatego wa¿ne jest, aby dok³adnie zapoznaæ siê z treœci¹ umowy i przestrzegaæ jej postanowieñ.
Powiedzmy, ¿e twoja mama op³aca³a swoj¹ polisê na ¿ycie przez ponad trzydzieœci lat. Ostatnio, z powodu choroby, zapomnia³a op³aciæ kilka sk³adek ubezpieczeniowych, co doprowadzi³o do wygaœniêcia jej polisy. Po jej nag³ej œmierci z³o¿y³eœ wniosek o wyp³atê œwiadczenia, jednak ubezpieczyciel odmówi³, wskazuj¹c na brak aktywnej polisy w momencie œmierci. Wniosek: Warto ustawiæ p³acenie sk³adek ubezpieczeniowych na autopilota i mieæ sk³adki ubezpieczeniowe op³acane regularnymi przelewami.
Okres karencji
Wiele polis ubezpieczeniowych wprowadza tzw. okres karencji, czyli czas od momentu zawarcia umowy, w którym ochrona ubezpieczeniowa nie obowi¹zuje w pe³ni. Jeœli œmieræ ubezpieczonego nast¹pi w tym okresie, ubezpieczyciel mo¿e odmówiæ wyp³aty œwiadczenia. Firmy ubezpieczeniowe stosuj¹ kres karencji po to, by ludzie nie wykupywali polis na ¿ycie tu¿ przed swoj¹ spodziewan¹ œmierci¹. Okres karencji mo¿e wynosiæ na przyk³ad trzy miesi¹ce w przypadku zdiagnozowania choroby nowotworowej, albo szeœæ miesiêcy w przypadku zawa³u serca lub udaru mózgu. Zdarzenia takie jak samobójstwo lub samookaleczenie wi¹¿¹ siê z nawet 2-letni¹ karencj¹.
Brak uprawnieñ do prowadzenia pojazdu
Jeœli œmieræ ubezpieczonej osoby nast¹pi³a w wyniku wypadku komunikacyjnego, a nie posiada³a ona wa¿nego prawa jazdy, firma ubezpieczeniowa mo¿e od-
mówiæ wyp³aty œwiadczenia. Prowadzenie pojazdu bez wymaganych uprawnieñ jest traktowane jako naruszenie prawa.
Udzia³ w dzia³aniach wojennych lub s³u¿bie wojskowej Ubezpieczyciele wy³¹czaj¹ odpowiedzialnoœæ za zdarzenia wynikaj¹ce z aktywnego udzia³u ubezpieczonego w dzia³aniach wojennych, misjach wojskowych czy s³u¿bie w si³ach zbrojnych. Jest to wyraŸnie napisane w polisie.
Z pomoc¹ ¿o³nierzom przychodzi Servicemembers” Group Life Insurance (SGLI), które oferuje niedrogie ubezpieczenie terminowe. Cz³onkowie s³u¿by, którzy spe³niaj¹ okreœlone kryteria, s¹ rejestrowani automatycznie i nie musz¹ polegaæ na prywatnie wykupionych polisach.
Choroby istniej¹ce wczeœniej
Jeœli ubezpieczony zmar³ z powodu choroby, która istnia³a przed zawarciem umowy ubezpieczeniowej i nie zosta³a ujawniona, ubezpieczyciel mo¿e odmówiæ wyp³aty œwiadczenia. Dlatego wa¿ne jest, aby podczas zawierania umowy dok³adnie informowaæ o swoim stanie zdrowia.
Na przyk³ad, Pani Barbara dowiedzia³a siê, ¿e ma raka i szybko wykupi³a polisê na ¿ycie, by daæ finansowe zabezpieczenie swojemu mê¿owi i nastoletnim dzieciom.
Na wniosku nie wyjawi³a swojej diagnozy nowotworowej. Po jej œmierci z powodu tej choroby, ubezpieczyciel odmówi³ wyp³aty odszkodowania rodzinie, wskazuj¹c za powód zatajenie jej stanu zdrowia.
Przeprowadzka za granicê Tu nas czeka niespodzianka. Nawet je¿eli polisê na ¿ycie wykupisz w Stanach
El¿bieta Baumgartner
nie jest prawnikiem i nie udziela porad prawnych. Niniejszy artyku³ zosta³ napisany wy³¹cznie w celach informacyjnych. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in. „Powrót do Polski”, „Amerykañskie emerytury”, „Otwieram biznes”, „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej” i wielu innych. S¹ one dostêpne w wersji elektronicznej w witrynie: www.PoradnikSukces.com tel. 1-718-224-3492
Zjednoczonych, to firma ubezpieczeniowa mo¿e zrzec siê odpowiedzialnoœci, gdybyœ przeniós³ siê do Polski, nie poinformowa³ o tym firmy ubezpieczeniowej i tam zmar³. Firmy wiedz¹, ¿e podró¿ za granicê wi¹¿e siê z wiêkszym ryzykiem. Niektóre polisy natomiast nie rozró¿niaj¹ miejsca zgonu po okreœlonym czasie, np. 2 latach. Spytaj swego agenta.
Wniosek
Nie wystarczy siê ubezpieczyæ na ¿ycie, nale¿y jeszcze mówiæ prawdê, unikaæ niebezpiecznych sytuacji oraz upewniæ siê, ¿e beneficjent polisy wie o jej istnieniu i zg³osi siê po odszkodowanie. ❍
Jak pomniejszyæ podatki
dowiesz siê z ksi¹¿ek El¿biety Baumgartner
„Jak oszczêdzaæ na podatkach“. Przepisy podatkowe, jak rozliczyæ siê samodzielnie. Cena $20. „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem. Podrêcznik agresywnej gry podatkowej“.
Spadki, darowizny, przychody, inwestycje, sprzeda¿ mieszkania, konta w USA i w Polsce, walka z IRS. Ustawa o ujawnianiu kont zagranicznych FATCA. Cena $35.
Równie¿: „Emerytura reemigranta w Polsce”, „Powrót do Polski” i wiele innych. Ksi¹¿ki s¹ uaktualnione na rok 2025 i dostêpne tylko w wersji elektronicznej w witrynie www.PoradnikSukces.com, tel. 718-224-3492, poczta@poradniksukces.com.
www.PoradnikSukces.com
Mê¿czyzna 63-letni szuka lekkiej pracy w œrodowisku polskojêzycznym. Tel. 347.280.8434 – Tadeusz
Znane Biuro Rozliczania Podatków Micha³a Pankowskiego zmieni³o adres.
Dzia³a teraz przy 67 West Street #435, 4 piêtro, Greenpoint. ¯eby umówiæ siê na spotkanie wystarczy zatelefonowaæ 917. 847. 8594
Mile widziani dawni i nowi klienci
NA GAZOWE
● USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS
● RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY
● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION
● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z
Notariusz 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653
Sprawy imigracyjne
– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.
● katar sienny ● bóle pleców ● rwê kulszow¹ ● nerwobóle ● impotencjê
● zapalenie cewki moczowej ● bezp³odnoœæ ● parali¿ ● artretyzm ● depresjê ● nerwice
● zespó³ przewlek³ego zmêczenia ● na³ogi ● objawy menopauzy ● wylewy krwi do mózgu
● alergie ● zapalenie prostaty ● rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.
Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku
144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354
Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 19:00; tel. (718) 359-0956
1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223
Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-19:00, w niedziele 12:00 - 15:00; tel. (718) 266-1018
www.drshuguicui.com
„Odyseja” jest poematem bardzo odmiennym od „Iliady”: nie chodzi tylko o treœæ, ale przede wszystkim o formê narracji – jest ona homerycka w stylu, ale kompozycja poematu jest odmienna. St¹d niemal powszechne przekonanie dziœ, ¿e autorem drugiego utworu by³ ktoœ inny, nie ten sam Homer z „Iliady”. Niekiedy sugestie co do autorstwa utworu s¹ zgo³a absurdalne, o czym bêdzie okazja wspomnieæ w dalszym ci¹gu opowieœci.
Bouvard i Pecuchet – dwie komiczne postaci satyrycznej powieœci Gustava Flauberta, dochodz¹ w pewnym momencie do wniosku, ¿e ca³a zachodnia literatura wywodzi siê z utworów Homera: dzie³a póŸniejsze traktuj¹ bowiem albo o konflikcie, o wojnie (w szerokim rozumieniu), albo o podró¿y, wêdrówce – tak¿e jak najszerzej pojêtej.
Poemat o powrocie do domu
I coœ jest na rzeczy: Odyseja opowiada o upartej, na przekór wszystkiemu, wêdrówce Odyseusza spod Troi do rodzinnej Itaki, do ¿ony i syna. Stanowi jakby model niezliczonych póŸniej dzie³ na ten sam temat – podró¿y, wêdrówki, niez³omnego d¹¿enia do celu. Bohater pokonuje po drodze ogromne przeciwnoœci, stacza nadludzk¹ walkê z si³ami potê¿niejszymi od niego, jednak dziêki m¹droœci i przebieg³oœci (z czego by³ znany), woli ¿ycia i uporowi, nie poddaje siê.
Ksiêga 1 Odysei rozpoczyna siê w Itace. Dziesiêæ lat ju¿ minê³o od zdobycia Troi, a w³adca wyspy do domu nie wróci³. Minê³o wiêc 20 lat od chwili, kiedy Odyseusz zostawi³ ¿onê, Penelopê z ma³ym synkiem, by udaæ siê na wojnê, która, przypomnê, trwa³a dziesiêæ lat. Jego syn, Telemach, ju¿ dorós³, jest jednak m³odzianem – niedoœwiadczonym, samotnym, poniewieranym przez mo¿nych panów Itaki i okolicznych królestw, którzy zadomowili siê na dworze Odyseusza: siedz¹, pij¹, ucztuj¹ (na koszt nieobecnego gospodarza), czekaj¹ na decyzjê Penelopy: o jej rêkê siê bowiem ubiegaj¹ w przeœwiadczeniu, ¿e jest wdow¹, bo jej m¹¿, skoro nie wraca tak d³ugo, to zapewne nie ¿yje, albo znalaz³ sobie inny dom. Podejrzenie jest ca³kiem uzasadnione, bo bogowie obraduj¹cy na Olimpie wiedz¹, ¿e Odyseusz utkn¹³ na ma³ej wyspie, gdzie trzyma go praktycznie uwiêzionego rozkochana w nim nimfa Kalipso. Trzeba wiêc dzia³aæ, coœ zrobiæ. Homer zaczyna sw¹ pieœñ:
Mê¿a wyœpiewaj, co œwiêty gród Troi Zburzywszy, d³ugo b³¹dzi³ i w tu³aczce swojej Si³a ró¿nych miast widzia³, pozna³ tylu ludów Zwyczaje, a co przygód doœwiadczy³ i trudów! A co strapieñ na morzach, gdy przysz³o za siebie Lub za swe towarzysze stawiæ siê w potrzebie, By im powrót zapewniæ! Nad si³y on robi³…
tak tê inwokacjê do muz i ca³y poemat przet³umaczy³ niezbyt udatnie romantyczny poeta Lucjan Siemieñski. Podobnie jak w przypadku „Iliady”, bêdê korzysta³ z trzech przynajmniej polskich przek³adów – powy¿ej wspominanego, marnego; proz¹ przez Jana Parandowskiego i praktycznie osobnego dzie³a sztuki, osobliwego nadzwyczaj przedsiêwziêcia Józefa Wittlina. Czas ruszaæ w drogê
Atena, serdeczna orêdowniczka Odyseusza, nalega u ojca, Zeusa, aby impas w losach bohatera przezwyciê¿yæ. Postanowiono wiêc, ¿e pos³aniec bogów, Hermes, wyruszy do Kalipso i naka¿e jej uwolnienie Odyseusza, zaœ Atena zjawi siê w Itace, by rozwiaæ zw¹tpienie w umyœle Telemacha.
Sp³ywa na wyspê i – oczywiœcie w przebraniu pewnego wielkiego kupca i wytrawnego ¿eglarza, aby przekonywaæ go, ¿e ojciec na pewno ¿yje i trzeba tylko zasiêgn¹æ jêzyka, aby siê dowiedzieæ gdzie Odys mo¿e przebywaæ. Radzi przy tym, aby w pierwszej kolejnoœci udaæ siê do Pylos, do starego Nestora, a dalej, do Sparty, gdzie króluje Menelaos (obie postaci doskonale znane z „Iliady”). Byæ mo¿e oni wiedz¹ coœ wiêcej o losach Odyseusza.
Zgnêbiony Telemach wraca do domu, gdzie natyka siê na ur¹gaj¹cych mu zalotników przesiaduj¹cych w jego pokojach i bawi¹cych siê na jego koszt. Rozmawia te¿ z matk¹ wci¹¿ oczekuj¹c¹ na powrót mê¿a. Przesiaduje w swoim pokoju, trzyma siê z dala od nieproszonych go-
œci, którzy naciskaj¹ na ni¹ i na syna, aby coœ wreszcie postanowili.
Noc zapada, syn Odysa k³adzie siê spaæ otulon runem owieczki ca³¹ noc duma³ Telemach o tej podró¿y, co go czeka³a z namowy Ateny. (Józef Wittlin)
Jest wiêcej w tej ksiêdze otwieraj¹cej akcjê – nie tyle dziania siê, co sugestii i aluzji – dla nas wa¿nych dla zrozumienia ca³oœci poematu, dla wspó³czesnych Homerowi – istotnych, aby ca³oœæ umieœciæ w kontekœcie ca³ej wojny trojañskiej i jej nastêpstw. Zostawmy to jednak do kolejnego tekstu, a teraz parê s³ów o obrazach.
Wierna Penelopa
John William Waterhouse, jeden z czo³owych brytyjskich prerafaelitów przedstawi³ Penelopê oblegan¹ przez zalotników. Niezgodnie z tekstem homeryckim (trzyma³a siê w pokoju z dala od nich) na obrazie „natrêtnych gachów czereda” pcha siê przez okna ze swymi niechcianymi umizgami. Przy krosnach tka p³ótno – przysz³y ca³un grobowy dla Laertesa, ojca Odyseusza i jej teœcia. Obiecuje, ¿e jak skoñczy, wtedy podejmie decyzjê w sprawie przysz³ego ma³¿onka. Tymczasem, jak j¹ podejrza³a jedna ze s³u¿¹cych, Penelopa pruje to, co przez dzieñ utka³a, tak ¿e jej praca nie ma koñca. Odwrócona ty³em do okien, chowaj¹c g³owê przed wœcibskimi adoratorami, przegryza przêdzê, aby zniszczyæ to, co zrobi³a przez ca³y dzieñ. Odmiennie uj¹³ ten znany temat inny Brytyjczyk Joseph Wright of Derby, przedstawiaj¹c Penelopê samotn¹, w œwietle lampy siedz¹c¹ przy œpi¹cym synu i pruj¹c¹ to, co utka³a za dnia. Obok w pó³mroku rzeŸbiona postaæ jak figura Odyseusza wy³aniaj¹ca z ciemnoœci – pamiêæ ¿ony o zaginionym mê¿u i przypomnienie zarazem o nim, ¿e zyje, ¿e zd¹¿a do domu.