POLISH WEEKLY MAGAZINE
NUMER 1592 (1892) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK
22 MARCA 2025
Tomasz Bagnowski
NUMER 1592 (1892) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK
22 MARCA 2025
Tomasz Bagnowski
Wêgry mo¿e czekaæ polityczne trzêsienie ziemi. Peter Magyar, 43-letni prawnik i by³y cz³onek rz¹dz¹cego Fideszu, sta³ siê najpowa¿niejszym rywalem Viktora Orbana.
Jeszcze do niedawna Fidesz nie musia³ specjalnie martwiæ siê opozycj¹. Partia Magyara Tisza (Szacunek i Wolnoœæ) w ostatnim czasie zyska³a jednak tak¹ popularnoœæ, ¿e niektóre sonda¿e daj¹ jej nawet 47 proc. poparcia – o 11 procent wiêcej ni¿ Fideszowi. Sk¹d ta zmiana?
Peter Magyar, niegdyœ bliski wspó³pracownik Orbana, zerwa³ z Fideszem na pocz¹tku 2024 roku po skandalu zwi¹zanym z prezydenckim u³askawieniem wspó³pracownika rz¹du skazanego za tuszowanie molestowania seksualnego dzieci w jednym z pañstwowych sierociñców. Choæ decyzjê o u³askawieniu podj¹³ prezydent, sprawa zaci¹¿y³a na wizerunku premiera Orbana, bez którego zgody nic na Wêgrzech wydarzyæ siê nie mo¿e. W tym samym czasie ujawniono nagranie by³ej ¿ony Magyara, Judit Vargi, która w latach 2022-2023 by³a ministrem sprawiedliwoœci. Pokazuje ono nieprawid³owoœci przy œledztwach korupcyjnych i ³apówkarstwo w ministerstwie sprawiedliwoœci, gdzie podobno handlowano stanowiskami. Nagranie, które wyciek³o do mediów
prawdopodobnie za poœrednictwem samego lidera opozycji, szybko sta³o siê dowodem na systemow¹ nieuczciwoœæ w³adz. Magyar wykorzysta³ obie afery, by oskar¿yæ Fidesz o „kolesiostwo i mafijne metody” i b³yskawicznie zbudowa³ ruch, który dziœ zagra¿a hegemonii Orbana. Doœæ powiedzieæ, ¿e w wyborach do Parlamentu Europejskiego, w czerwcu 2024 r., Tisza zdoby³a 30 proc. g³osów osi¹gaj¹c rekordowy debiut. Tymczasem Fidesz spad³ do 44 procent, co by³o najs³abszym wynikiem od lat.
„Jedn¹ z przyczyn popularnoœci Magyara jest fakt, ¿e potrafi on ³¹czyæ konserwatystów, libera³ów i rozczarowanych zwolenników Fideszu – mówi w wywiadzie dla radia RFI Anna Kovács, wêgierska dziennikarka œledcza. Jego has³a: walka z korupcj¹ i inflacj¹ (ceny ¿ywnoœci na Wêgrzech posz³y górê o 60 proc. od 2021) oraz ostro¿noœæ wobec Rosji, trafiaj¹ we w³aœciwy punkt. Na jego wiece przychodz¹ dziesi¹tki tysiêcy, g³ównie m³odych ludzi, którzy dot¹d czêsto w ogóle nie anga¿owali siê w politykê.
PE£NE WYDANIE
➭ Krótko o trudnej sprawie – str. 3
➭ Jak dowiedzieæ siê, ¿e masz sprawê... – str. 5
➭ U Weteranów „Królowa art deco“ – str. 8-9
➭ Po¿egnanie ksiêdza Andrzeja Bielaka – str. 12
➭ Polski Krajowy Rejestr D³ugów... – str. 13
➭ Wykupienie cia³a – str. 15
Na mapie Warszawy Bazar Ró¿yckiego to miejsce legendarne. By³ to swoisty mikrokosmos, w którym mo¿na by³o kupiæ i sprzedaæ dos³ownie wszystko, ale tak¿e solidnie przek¹siæ. Jedn¹ z najwiêkszych i dziœ ju¿ nieco zapomnianych legend bazaru by³a postaæ Wincentego Andruszkiewicza, który znany by³ jako Wicuœ albo „Marynarz”.
zeczywiœcie Wicuœ by³ marynarzem, bo w m³odoœci s³u¿y³ na okrêcie podwodnym ORP „Wilk”. Z czasem przeniesiono go na najwiêkszy okrêt polskiej, przedwojennej floty, stawiacz min „Gryf”. Kampania wrzeœniowa skoñczy³a siê dla tego okrêtu szybko i tragicznie. Ju¿ 3 wrzeœnia ciê¿ko uszkodzony przez niemieckie bombowce okrêt, zosta³ zatopiony przez w³asn¹ za³ogê w porcie wojennym na Helu. Andruszkiewicz trafi³ do niewoli. Próbowa³ uciec z obozu jenieckiego, ale w trakcie ucieczki zosta³ ciê¿ko ranny w g³owê. Zosta³ uznany za inwalidê wojennego i dziêki temu zwolniono go z obozu. Postanowi³ u³o¿yæ swoje ¿ycie na nowo. Przeniós³ siê na warszawsk¹ Pragê, o¿eni³ siê i za³o¿y³ rodzinê.
Wicuœ zawsze by³ du¿ych rozmiarów, ale brak ruchu pasja do jedzenia sprawi³a, ¿e jego waga szybko przekroczy³a 200 kilogramów. Kogoœ o jego gabarytach i imponuj¹cej sylwetce nie da³o siê nie zauwa¿yæ. Uzna³, ¿e jedynym dla niego sposobem aby przetrwaæ w warunkach niemieckiej okupacji bêdzie dzialalnoœæ handlowa na
Bazarze Ró¿yckiego. Otworzy³ tam niewielk¹ „budê”, w której sprzedawa³ g³ównie jedzenie. Bazar têtni³ ¿yciem, bo w Warszawie brakowa³o dos³ownie wszystkiego. Sprytny i przedsiêbiorczy Wicuœ znalaz³ dostêp do wyrobów miêsnych z podwarszawskiego Karczewa i sprzedawa³ je na praskim bazarze. Najwiêksz¹ popularnoœci¹ cieszy³a siê kaszanka i bimber.
Na bazarze znali go niemal¿e wszyscy. Wszelka „r¹banka, s³onina, kaszanka” by³a towarem niezwykle cennym. Niemcy regularnie urz¹dzali ³apanki i aresztowali handlarzy miêsem. Zazwyczaj czekali na stacjach i dlatego polscy kolejarze zatrzymywali poci¹gi na kilka kilometrów przed stacj¹, ¿eby ci, co mieli taki towar mogli wysi¹œæ.
Braki w jedzeniu w stolicy by³y tak ogromne, ¿e nawet w centrum miasta, na Rondzie Waszyngtona, na wszystkich skwerach sadzono kartofle, siano ¿yto, a nawet sta³a tam obora z dwiema krowami. S³ynne do dziœ pyzy z Bazaru Ró¿yckiego robiono pocz¹tkowo z przemarzniêtych kartofli po to, ¿eby siê nie zmarnowa³y. Do dziœ s¹ tam sprzedawane ze wzglêdu na tê tradycjê, choæ jakoœæ ziemniaków jest znacznie lepsza.
W œwiecie suplementacji pojawia siê coraz wiêcej naturalnych substancji, które mog¹ wspieraæ proces odchudzania i poprawiaæ metabolizm.
Jednym z najbardziej obiecuj¹cych sk³adników jest berberyna, alkaloid roœlinny o dzia³aniu metabolicznym. Berberyna stosowana jest w tradycyjnej medycynie chiñskiej i ajurwedyjskiej, ale dopiero wspó³czesne badania potwierdzi³y jej skutecznoœæ w gulacji poziomu glukozy i wspomaganiu re dukcji tkanki t³uszczowej. Wyró¿niaj¹c¹ siê form¹ tego zwi¹zku jest Berberine Phytosome firmy Enzymatica, która zapewnia lepsz¹ przyswajalnoœæ i efektywnoœæ dzia³ania.
Jednym z mechanizmów dzia³ania berbe ryny jest aktywacja enzymu AMPK, na zywanego „prze³¹cznikiem metabo licznym” organizmu. Enzym ten od powiada za regulacjê procesów energetycznych i odgrywa istotn¹ rolê w spalaniu t³uszczu oraz kontroli poziomu cukru we krwi. Dziêki pobudzeniu AMPK, organizm zaczyna lepiej wyko-
rzystywaæ zasoby energetyczne, co sprzyja redukcji tkanki t³uszczowej. Berberyna wp³ywa te¿ na poziom hormonów reguluj¹cych apetyt, jak leptyna i grelina, co mo¿e pomóc w zmniejszeniu chêci podjadania. Dodatkowym atutem tego naturalnego alkaloidu jest jego wp³yw na mikroflorê jelitow¹. Badania wskazuj¹ na to, ¿e stan jelit ma bezpoœredni wp³yw na metabomasê cia³a. Berberyna dzia³a przeciwbakteryjnie, pomagaj¹c w eliminacji szkodliwych bakterii i wspieraj¹c rozwój korzystnej mikroflory. Przek³ada lepsze trawienie, efektywniejsze wch³anianie sk³adników od¿ywczych i optymalizacjê metabolizmu. Mo¿e to te¿ wp³ywaæ na aktywacjê brunatnej tkanki t³uszczowej, której zadaniem jest spalanie kalorii i produkcja ciep³a, co wspiera proces redukcji masy cia³a. Poza wspomaganiem odchudzania, berberyna wykazuje silne dzia³anie w regulacji metabolizmu glukozy. Badania wykaza³y, ¿e mo¿e dzia³aæ podobnie do metforminy, popularnego leku stosowanego w cu-
krzycy typu 2. Berberyna poprawia wra¿liwoœæ komórek na insulinê, co u³atwia transport glukozy do wnêtrza komórek i zmniejsza jej stê¿enie we krwi. Ponadto hamuje nadmiern¹ produkcjê glukozy w w¹trobie, co stabilizuje poziom cukru i ogranicza jego nag³e skoki, które mog¹ prowadziæ do napadów g³odu i uczucia zmêczenia. Klasyczna berberyna ma nisk¹ biodostêpnoœæ, co oznacza, ¿e organizm wch³ania j¹ w niewielkich iloœciach. Pomaga tu zastosowanie technologii fitosomalnej, któr¹ wykorzystano w produkcie Berberine Phytosome. Fitosomy to struktury lipidowe, zwiêkszaj¹ce przyswajalnoœæ substancji czynnych, co sprawia, ¿e nawet mniejsze dawki przynosz¹ lepsze efekty. Produkt jest wiêæ skuteczny, a jednoczeœnie zmniejsza ryzyko wyst¹pienia skutków ubocznych, takich jak dolegliwoœci ¿o³¹dkowo-jelitowe.
Mimo licznych korzyœci, stosowanie berberyny wymaga rozwagi. Osoby przyjmuj¹ce leki na cukrzycê lub nadciœnienie, powinny skonsultowaæ siê z lekarzem, poniewa¿ berberyna mo¿e nasilaæ dzia³anie tych leków, prowadz¹c do hipoglikemii lub nadmiernego obni¿enia ciœnienia. Równie¿ kobiety w ci¹¿y i karmi¹ce piersi¹ powinny zachowaæ ostro¿noœæ, gdy¿ nie ma wystarczaj¹cych badañ potwierdzaj¹cych bezpieczeñstwo berberyny w tych grupach.
Dla poszukuj¹cych wsparcia w odchudzaniu i regulacji poziomu cukru Berberine Phytosome stanowi doskona³y wybór. Dziêki formule fitosomalnej pozwala na efektywne wykorzystanie potencja³u berberyny, zapewniaj¹c maksymalne korzyœci zdrowotne.
Produkt dostêpny jest w Markowej Aptece Pharmacy – mo¿na tam dowiedzieæ siê wiêcej o jego dzia³aniu. Warto pamiêtaæ, ¿e suplementacja powinna byæ czêœci¹ zdrowego stylu ¿ycia, obejmuj¹cego zbilansowan¹ dietê i aktywnoœæ fizyczn¹, a decyzja o jej stosowaniu powinna byæ podejmowana œwiadomie, po konsultacji z lekarzem.
22 marca w Polish and Slavic Center Gallery odbêdzie siê otwarcie wyj¹tkowej wystawy, a zw³aszcza wyj¹tkowej dla Polsko-Amerykañskiego Klubu Fotografika w Nowym Jorku - jego wspó³za³o¿ycielki Zosi Zeleskiej Bobrowski.
Nie ma osoby, która poœwieci³aby Klubowi tak wiele czasu i dzia³añ na przestrzeni blisko 27 lat.
Nie wyobra¿am sobie, by na tej wystawie zabrak³o kogokolwiek, kto wie, ¿e Zosia traktuje Klub jak swoje ukochane dziecko.
Mo¿na powiedzieæ, ¿e Zosia zawsze by³a w Klubie na dobre i na najlepsze, bo dziêki niej z³ego nigdy nie by³o.
Ze wzglêdu na to, ¿e w Klubie znalaz³em siê nied³ugo po jego powstaniu w³aœnie dziêki Zosi, czujê siê jego ojcem chrzestnym i st¹d mój apel. Widzimy siê w sobotê 22 marca godzina 18:00 w Galerii Polish and Slavic Center przy 177 Kent Street, Brooklyn.
Edward Madej
„Krzy¿“ - wystawa w koœciele przy 7 ulicy
13 kwietnia, w Niedzielê Palmow¹ zapraszamy na wernisa¿ wystawy zatytu³owanej „Krzy¿”. Poka¿emy ró¿ne wizerunki krzy¿a, który dla chrzeœcijan jest symbolem ofiary i zbawienia, a tak¿e mi³oœci silniejszej ni¿ smieræ. W wystawie wezm¹ udzia³ polonijni artyœci, a bêdzie ona mia³a miejsce w koœciele œw. Stanis³awa Biskupa i Mêczennika na Manhattanie. Uroczyste otwarcie nast¹pi po mszy œwiêtej o godz. 12:00. Wystawê bêdzie mo¿na ogl¹daæ przez ca³y okres Wielkanocy.
Serdecznie zapraszamy. 101 E 7th Street, Manhattan
Serdecznie zapraszam na zbiorow¹ wystawê fotografii pt. „Spring Exhibition 2025”.
Autorami kilkunastu prac s¹:
Ma³gorzata Zatorska, Zosia Zeleska-Bobrowski, Magdalena Ma³aczyñska, Anna Skowron, Wojciech Kubik, Piotr Medyna, Dariusz Kanarek, Janusz Skowron i Mieczys³aw Mietko Rudek.
Bêdzie to 12. z kolei wystawa w Fine Art Corner przy 680 Manhattan Ave., Brooklyn, NY, Wystawa czynna jest od 24 marca do koñca maja 2025 r. Janusz Skowron, organizator wystaw w Fine Art Corner
„Przyp³yw” to internetowy magazyn literacki wydawany na Florydzie si³ami i entuzjazmem polonijnych zapaleñców. Niezwyk³y. Wart czytania i propagowania.
A w numerze: toasty szampanem Veuve Clicquot, krotochwile Ambrosego Bierca, miniaturowe pere³ki docenta Grzegorza, rozrywkowy krymina³ s³ynnego Earla Gardnera, wszystko o mi³oœci Inny M., groteski i straszyde³ka Charmsa oraz chichotki œmieszliwe, czyli pikantny groch z kapust¹.
redaktor naczelna
Zofia Doktorowicz-K³opotowska
trudnej sprawie
Ca³a Polska ¿yje nag³¹ œmierci¹ Barbary Skrzypek, przez wiele lat prowadz¹cej sekretariat prezesa Prawa i Sprawiedliwoœci Jaros³awa Kaczyñskiego, od piêciu lat przebywaj¹cej na emeryturze.
A oto najkrótszy przebieg wydarzeñ. Koalicja Obywatelska po dojœciu do w³adzy zapowiedzia³a rozliczenia z by³ym rz¹dem i tych rozliczeñ dokonuje. Jednym z nich jest wznowienie umorzonej przez poprzedni¹ w³adzê sprawy spó³ki Srebrna, w której g³ównym oskar¿onym jest Jaroslaw Kaczyñski. Pani Barbara Skrzypek wystêpowa³a w niej jako œwiadek. Przes³uchiwa³a j¹ trójka prawników sympatyzuj¹cych z obecn¹ w³adz¹. Przewodzi³a im prokurator Ewa Wrzosek znana z organicznej niechêci do PiS. To ona jest autork¹ bulwersuj¹cego powiedzenia, „to nie jest czas, ¿eby œciœle trzymaæ siê litery prawa”. To ona deklarowa³a swoje pogl¹dy pos³uguj¹c siê oœmioma gwiazdkami.
Naprzeciwko tej trójki prawników stanê³a Barbara Skrzypek, schorowana, Ÿle widz¹ca, niemaj¹ca wczeœniejszych doœwiadczenia z wymiarem sprawiedliwoœci. Trudno siê dziwiæ, ¿e w tej sytuacji poprosi³a o obecnoœæ pe³nomocnika. Spo-
sta³a wspó³praca
Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska
fotografia
Zosia ¯eleska-Bobrowski wydawcy
John Tapper
Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek
tka³a siê z odmow¹. Przes³uchanie trwa³o cztery godziny z kilkunastominutow¹ przerwa. W trzy dni póŸniej pani Barbara nagle umar³a. Atak serca. Czy jej œmieræ spowodowa³ stres zwi¹zany z przes³uchaniem? Mo¿e tak, a mo¿e nie. Tego siê nigdy nie dowiemy. Przes³uchanie nie by³o nagrywane, ani protoko³owane. Rozpêtuje siê burza. Œrodowisko Koalicji Obywatelskiej broni Ewy Wrzosek i towarzysz¹cych jej prawników. Politycy PiS wi¹¿¹ œmieræ Barbary Skrzypek z przes³uchaniem. ¯elazne elektoraty obu partii przeœcigaj¹ siê w hejterskich wpisach w internecie. Padaj¹ bardzo ostre oskar¿enia. Prokurator Wrzosek domaga siê ochrony i otrzymuje j¹.
I tu rodzi siê pytanie – dlaczego do tego konkretnego przes³uchania, z prokurator Wrzosek na czele, wydelegowano osoby tak bardzo stronnicze politycznie? Prokuratorów przecie¿ u nas nie brakuje. Czy to bezmyœlnoœæ, nonszalancja, czy poczucie bezkarnoœci?
Czy obecna w³adza nie zdaje sobie sprawy, ¿e w ten sposób podsyca wojnê polsko-polsk¹, która niszczy nas jako spo³eczeñstwo – w tak trudnych dla œwiata, Europy i Polski czasach?
Kurier Plus, Inc.
Adres: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 6
Tel: (718) 389-3018
E-mail: kurier@kurierplus.com
Internet: www.kurierplus.com
Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.
Ks. Ryszard Koper
Albo myœlicie, ¿e owych osiemnastu, na których zwali³a siê wie¿a w Siloam i zabi³a ich, by³o wiêkszymi winowajcami ni¿ inni mieszkañcy Jeruzalem? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeœli siê nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie. Pewien cz³owiek mia³ drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; poszed³ i szuka³ na nim owoców, ale nie znalaz³. Rzek³ wiec do ogrodnika „Oto ju¿ trzy lata, odk¹d przychodzê i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduje. Wytnij je; po co jeszcze ziemiê wyja³awia”. Lecz on mu odpowiedzia³: „Panie jeszcze na ten rok pozostaw; ja okopie je i ob³o¿ê nawozem; mo¿e wyda owoc. A jeœli nie, w przysz³oœci mo¿esz je wyci¹æ”. (£k 13, 4-9)
W styczniu tego roku dociera³y do nas apokaliptyczne obrazy po¿arów z po³udniowej Kalifornii. S³yn¹ca z luksusu dzielnica Pacyfic Palisades w Los Angeles, w której pojawi³ siê ogieñ jest teraz jednym wielkim pogorzeliskiem. P³omienie strawi³y roœlinnoœæ oraz tysi¹ce obiektów budowlanych, w tym najdro¿sze rezydencje hollywoodzkich gwiazd. Zniknê³y domy, popularne bary i restauracje, drogie sklepy, szko³y, siedziby banków... Tysi¹ce ludzi straci³o dach nad g³ow¹. Wœród nich znalaz³y siê osobistoœci z celebryckiego œwiata: Anthony Hopkins, Mel Gibson, Billy Crystal, John Goodman, James Woods, Jamie Lee Curtis czy Paris Hilton.
Zdaniem amerykañskich ekspertów z narodowych agencji i s³u¿b, rozmiar katastrofy spowodowa³y fatalne warunki pogodowe: niska wilgotnoœæ powietrza wynikaj¹ca z d³ugotrwa³ego braku deszczu, sucha roœlinnoœæ, a tak¿e wyj¹tkowo silne wiatry sprzyjaj¹ce rozprzestrzenianiu siê po¿aru. Inni mówi¹ o zaniedbaniach w³adz stanowych. Nie by³o wystarczaj¹cej iloœci sprzêtu do walki z po¿arem, nie by³o wody w dostêpnych na terenie miasta hydrantach, miasto by³o pozbawione niezbêdnych funduszy do walki z ¿ywio³em, które cofniêto z federalnych rezerw. Nie zabrak³o równie¿ takich, którzy mówili o karze bo¿ej. Apokaliptyczny ogieñ mia³ byæ kar¹ za rozliczne grzechy jej mieszkañców, a szczególnie hollywoodzkich gwiazd. Dla potwierdzenia tej tezy nag³oœniono sprawê Seana „Diddiego” Combsa, amerykañskiego producenta muzycznego i rapera oskar¿onego o przestêpstwa seksualne. Ukazuje ona, jak do szpiku koœci niemoralna jest celebrycka kasta. Zaœ na kanale YouTube Abednego Lufile przytoczono zachowanie aktorki Nikki Glaser w Los Angeles na gali wrêczania nagród „Z³ote Globy”, na której szydzi³a z papie¿a i wiary chrzeœcijan. W bluŸnierczym ¿arcie powiedzia³a „Bóg – Stwórca nie zosta³ wspomniany w p³omiennych
przemówieniach laureatów”. Co w domyœle znaczy³o, ¿e Bóg nie przedstawia dla nich ¿adnej wartoœci. Podobnych przyk³adów kpin z Boga i moralnoœci mo¿na przytoczyæ dziesi¹tki. W tym kontekœcie, niektórzy powo³ywali siê na s³owa œw. Paw³a z listu do Galatów: „Nie ³udŸcie siê: Bóg nie pozwoli z siebie szydziæ”.
Czy jest to kara Bo¿a? Patrz¹c przez pryzmat dzisiejszej Ewangelii musimy powiedzieæ zdecydowane nie. Do Jezusa przyszli ludzie, którzy donieœli o Galilejczykach, których krew Pi³at zmiesza³ z krwi¹ ich ofiar, sugeruj¹c, na co wskazuje szerszy kontekst ewangeliczny, ¿e jest to kara za ich grzechy. Jezus powiedzia³, ¿e zamordowani nie byli wiêkszymi grzesznikami ni¿ pozostali Galilejczycy. Nawi¹za³ tak¿e do innej tragedii, która mia³a miejsce w Jerozolimie, gdzie zawali³a siê wie¿a Siloam, zabijaj¹c osiemnaœcie osób, mówi¹c, ¿e zabici nie byli wiêkszymi grzesznikami ni¿ pozostali mieszkañcy Jerozolimy. Ca³oœæ zaœ podsumowuje s³owami ostrze¿enia: „Powiadam wam; lecz jeœli siê nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”. Nie jest to kara, ale ostrze¿enie, nie tyle przed œmierci¹ doczesn¹, która i tak bêdzie naszym udzia³em, ale o œmieræ w wiecznym wymiarze. Kara doczesna jawi siê jako ostrze¿enie przed wieczn¹ zatrat¹.
W wymiarze doczesnym nasze postêpowanie nieodwo³alnie mo¿e prowadziæ do nieszczêœcia na zasadzie prawa przyczyny i skutku. To samo prawo funkcjonuje tak¿e w ¿yciu moralnym i duchowym. Jeœli ktoœ nadu¿ywa alkoholu, za¿ywa narkotyki musi siê liczyæ z chorob¹ i przedwczesn¹ œmierci¹. Jeœli ktoœ nale¿y do mafii musi siê liczyæ z tym, ¿e zostanie zamordowany lub znajdzie siê za kratkami. Tego typu tragedie i choroby mog¹ byæ traktowane jako kara bo¿a, jednak ta kara nie pochodzi od Boga, ale od nas. Bóg jako mi³osierny Ojciec czeka z cier-
pliwoœci¹ i mi³oœci¹ na nasze nawrócenie. Jeœli bêdziemy uparcie trwali w grzechu, to sami bêdziemy winni tragedii, która nas dotyka. Bóg jest przede wszystkim mi³osiernym Ojcem, o czym mówi ewangeliczna przypowieœæ o nieurodzajnej fidze. Drzewo figowe jest jednym z najcenniejszych drzew w Palestynie, ale jeœli nie wydaje owoców jest bezu¿yteczne.
Ewangeliczny w³aœciciel winnicy zasadzi³ w niej drzewo figowe. A trzeba wiedzieæ, ¿e winnice by³y zak³adane na najbardziej ¿yznych glebach. A zatem figa otrzyma³a wszystko co jest potrzebne do owocowania, a jednak nie wydawa³a owoców. W³aœciciel postanowi³ j¹ zatem wyci¹æ. Jednak ogrodnik prosi³: „Panie jeszcze na ten rok pozostaw; ja okopiê j¹ i ob³o¿ê nawozem; mo¿e wyda owoc. A jeœli nie, w przysz³oœci mo¿esz j¹ wyci¹æ”. Mo¿emy siê domyœlaæ, ¿e w³aœciciel winnicy odroczy³ karê nad drzewem figowym, daj¹c mu niejako czas na „nawrócenie” i wydanie owocu. Ta przypowieœæ mówi o cierpliwej mi³oœci Boga do ka¿dego z nas. W³aœcicielem winnicy z drzewem figowym jest Bóg Ojciec, a Ogrodnikiem, który wstawia siê za nami i dostarcza nam wszystko, co je jest potrzebne do owocowania jest Chrystus.
Ta przypowieœæ w pierwszym rzêdzie odnosi siê do Izraela. Bóg szuka³ owoców wiary swojego ludu, ale ich nie znalaz³, chocia¿ dba³ o niego poprzez przymierza, prawo, proroków, œwi¹tyniê, cuda umacniaj¹ce wiarê i ocalaj¹ce ¿ycie.
Jest to pouczaj¹ca historia, która ma dalszy ci¹g w naszym ¿yciu. Od Boga otrzymujemy ¿ycie w cudownym œwiecie. Otrzymujemy te¿ wiele ró¿nych talentów. Na naszej drodze Bóg stawia wspania³ych ludzi. Na drodze wiary daje nam Jezusa, Ewangelie, s³owo Bo¿e, wspólnoty koœcielne, szko³y, katechetów, sakramenty i wiele innych wartoœci. To wszystko jest jak urodzajna gleba w winnicy i wystarcza, aby wydaæ obfity owoc naszej wiary. Owoc mi³oœci i dobra, owoc sprawiedliwoœci i pokoju, owoc zbawienia i ¿ycia wiecznego.
Okres Wielkiego Postu jest czasem zastanowienia siê nad owocami naszego ¿ycia i wezwaniem do wewnêtrznego wyciszenia siê w obliczu Boga. W tej ciszy zrodzi siê zbawienny owoc pokoju, o którym pisze œw. Matka Teresa z Kalkuty: „Owocem ciszy jest modlitwa. Owocem modlitwy jest wiara. Owocem wiary jest mi³oœæ. Owocem mi³oœci jest s³u¿ba. Owocem s³u¿by jest pokój”.
Zapraszamy na strony Autora: ryszardkoper. pl i nytravelclub.pl
Zapraszamy w niedzielê, 23 marca br po mszy œw. o godz. 12 na prelekcjê pt. Ksiêgi liturgiczne koñca XV w., któr¹ poprowadzi ks. dr Jakub W³odarczak
Koœció³ Œw. Stanis³awa B. i M. 101 E 7th Str., Manhattan miêdzy 1 Av i Av A Info: 212-475-4565
W przypadku wszelkich wypadków zwi¹zanych z potkniêciem siê i upadkiem prawnik musi zawsze próbowaæ udowodniæ, ¿e warunki, które spowodowa³y upadek stanowi³y zagro¿enie. Czasami osoby pozwane bêd¹ argumentowaæ, ¿e wada by³a „trywialna” lub „jawna i oczywista”, zatem bêd¹ prosiæ sêdziego o oddalenie danej sprawy.
W sprawie dotycz¹cej potkniêcia oraz upadku, pieszy uprawia³ jogging na ulicy dwukierunkowej. Ruch uliczny przebiega³ w obie strony. W celu unikniêcia zbli¿aj¹cego siê pojazdu, pieszy ruszy³ w lewo, w stronê pobocza. Po przedostaniu siê na pobocze, pieszy zosta³ ranny w momencie potkniêcia siê oraz upadniêcia na podniesion¹ krawêdŸ zag³êbienia jezdni, inaczej mówi¹c zapadliska w jezdni. W takiej sytuacji prawnik od potkniêæ i upadków jest osob¹ niezbêdn¹.
Odbywaj¹ce siê na jezdni prace budowlane przyczyni³y siê do opisanego defektu w jezdni. W momencie wypadku firma budowlana wykonywa³a prace wykopaliskowe. Firma instalowa³a wówczas przewody gazowe. Poszkodowana osoba pozwa³a firmê budowlan¹. Ofiara wypadku twierdzi³a, ¿e firma nie zapewni³a wystarczaj¹cych œrodków bezpieczeñstwa przed niebezpiecznym stanem jezdni spowodowanym pracami wykopaliskowymi. W odpowiedzi, firma budowlana stwierdzi³a, ¿e wada by³a „trywialna”, zatem sprawa powinna zostaæ oddalona. Prawnik poszkodowanej specjalizuj¹cy siê w sprawach zwi¹zanych z potkniêciem oraz upadkiem sprzeciwi³ siê proœbie firmy budowlanej. W Nowym Jork, aby stwierdziæ, czy wada jezdni jest „trywialna”, s¹dy przy-
gl¹daj¹ siê szerokoœci, g³êbokoœci, podniesieniu, nieregularnoœci oraz ogólnemu wygl¹dowi wady. Zwracaj¹ równie¿ uwagê na czas, miejsce oraz okolicznoœci, które przyczyni³y siê do powstania wypadku. O ile wada nie jest „trywialna” lub „nieistotna pod wzglêdem fizycznym”, ³awa przysiêg³ych musi zdecydowaæ, czy stanowi ona zagro¿enie.
W tym przypadku firma budowlana poprosi³a sêdziego prowadz¹cego rozprawê o oddalenie sprawy. S¹d ni¿szej instancji przychyli³ siê do wniosku. Prawnik od potkniêæ i upadków zaapelowa³ w imieniu poszkodowanego pieszego. Prawnik stwierdzi³, ¿e firma budowlana nie udowodni³a, ¿e wada jezdni okaza³a siê „trywialna”. S¹d wy¿szej instancji opowiedzia³ siê po stronie poszkodowanej i stwierdzi³, ¿e firmie budowlanej nie uda³o siê ustaliæ, ¿e wada jezdni by³a nieistotna. Firma równie¿ nie udowodni³a, ¿e nie by³a odpowiedzialna za stworzenie warunków zagra¿aj¹cych bezpieczeñstwu pieszych na jezdni. Poszkodowany pieszy by³ w stanie uchyliæ decyzjê s¹du ni¿szej instancji, oddalaj¹c¹ jego sprawê. Poszkodowana dokona³a tego opisuj¹c zagra¿aj¹cy bezpieczeñstwu charakter wady jezdni, w wyniku czego dozna³a ona obra¿eñ.
W przypadku opisywanej sprawy s¹d wy¿szej instancji spojrza³ na fotografie przedstawiaj¹ce wspomnian¹ wadê jezdni. S¹d przyjrza³ siê równie¿ dowodom wskazuj¹cym na to, ¿e wypadek mia³ miejsce, gdy firma budowlana dokonywa³a prac wykopaliskowych. Dodatkowo s¹d odnotowa³ wymiary powsta³ej wady. Wada jezdni mia³a 1,2m szerokoœci oraz 2,44m d³ugoœci. By³a równie¿ g³êboka na wysokoœæ przynajmniej 0,025m. S¹d wy¿szej instan-
cji stwierdzi³, ¿e firma budowlana nie udowodni³a, ¿e stan do jakiego doprowadzi³a jest fizycznie nieistotny. Równie¿ firma budowlana nie by³a w stanie udowodniæ, ¿e praca wykopaliskowa nie zwiêkszy³a ryzyka odniesienia obra¿eñ u pieszego. S¹d wy¿szej instancji równie¿ odrzuci³ argument firmy budowlanej mówi¹cy, ¿e pieszy powinien by³ unikn¹æ uprawiania joggingu na jezdni. Fotografie ukaza³y pomarañczowe oznaczenia umieszczone na obwodzie wady jezdni. W momencie, kiedy pieszy wnosi pozew dotycz¹cy potkniêcia siê i upadku na jezdni, wówczas pozwani czêsto stwierdzaj¹, ¿e zagro¿enie by³o „widoczne i oczywiste”. Oznacza to, ¿e osoba poszkodowana, która w rozs¹dny sposób oszacowuje mo¿liwoœæ wyst¹pienia ryzyka, powinna zauwa¿yæ wadê i jej unikn¹æ.
W tej sytuacji s¹d opowiedzia³ siê po stronie prawnika od potkniêæ i upadków, stwierdzaj¹c, ¿e mimo i¿ stan jezdni by³ „widoczny i oczywisty”, firma budowlana powinna by³a wykazaæ, ¿e stan jezdni „z natury jest niebezpieczny”. Oznacza to, ¿e w³aœciciel (lub w tym przypadku firma wykonuj¹ca prace wykopaliskowe) musi udowodniæ, ¿e stan jezdni nie wymaga³ napraw, aby zapobiec takim wypadkom jak opisany powy¿ej. S¹d uzna³, ¿e firma budowlana nie udowodni³a, ¿e wada by³a „widoczna i oczywista”, a nie „z natury niebezpieczna”.
Powy¿sza sprawa ukazuje jak wa¿nym jest dla prawnika od potkniêæ i upadków ustalenie stanu wady od pocz¹tku prowadzenia sprawy. Poszkodowana osoba mo¿e nie pomyœleæ, aby zebraæ fotografie miejsca zdarzenia zaraz po wypadku. Skontaktowanie siê z prawnikiem najszybciej jak to mo¿liwe po wypadku jest nie-
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
zbêdne tak samo jako posiadanie fotografii miejsca zdarzenia, czy wymiary jezdni, bowiem zaraz po wypadku mog¹ one ulec zmianie. Poprzez prowadzenie œledztwa na miejscu wypadku, mo¿emy udowodniæ, ¿e stan jezdni by³ niebezpieczny oraz, ¿e strona odpowiedzialna za jezdniê powinna by³a naprawiæ powsta³¹ podczas u¿ytkowania jezdni wadê. Zatem w takiej sytuacji jak powy¿sza prawnik od potkniêæ i upadków jest priorytetem.
Dobieg³ koñca miêdzynarodowy konkurs pianistyczny w Hilton Head w Po³udniowej Karolinie. Drug¹ nagrodê przyznano w nim polskiemu pianiœcie Piotrowi Alexewiczowi. Artysta bêdzie wkrótce obchodziæ swoje 25 urodziny.
Hilton Head jest jednym z najbardziej licz¹cych siê amerykañskich konkursów pianistycznych, który dla wielu laureatów jest znacz¹cym krokiem do póŸniejszych sukcesów. Wœród zwyciêzców tego konkursu znaleŸæ mo¿na nazwiska artystów, którzy osi¹gnêli ju¿ miêdzynarodowe sukcesy, takich jak: Ran Dank (Izrael), Lukas Vondráèek (Czechy) Michail Lifits (Uz-
bekistan), Kevin Chen (Kanada) czy Jaeden Izik-Dzurko (Kanada).
Piotr Alexewicz wzbudzi³ moje zainteresowanie ju¿ w 2018 roku. Wtedy zauwa¿ony zosta³ przez s³ynnego krakowskiego pedagoga profesora Stefana Wojtasa, który nalega³, abym przyjecha³ pos³uchaæ tego utalentowanego artysty. W kilka tygodni póŸniej Alexewicz dost¹pi³ zaszczytu wystêpowania na Festiwalu Chopinowskim w Dusznikach, co korespondowa³o tak¿e z debiutanckim nagraniem zaoferowanym mu przez NIFC (Narodowy Instytut im. Fryderyka Chopina). Jak widaæ jego talent dostrzegany zosta³ doœæ wczeœnie przez najwa¿niejsze instytucje muzyczne kraju. Edukacja muzyczna Alexewicza przez wiele lat zwi¹zana by³a z Wroc³awiem, gdzie pobiera³ nauki najpierw u Ma³gorzaty Borkowskiej, a potem tam¿e na Akademii Muzycznej im. Karola Lipiñskiego u profesora Paw³a Zawadzkiego. Dziœ swoje rzemios³o pianistyczne doskonali za granic¹ u znanego rosyjskiego pedagoga Konstantina Szczerbakowa w Zurychu. Jego zwyciêstwo na amerykañskim konkursie – bo zdobycie II nagrody wci¹¿ tak mo¿na kwalifikowaæ - nie pojawi³o siê znik¹d. W 2017 i 2020 dwukrotnie zwyciê¿y³ na Ogolnopolskim Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie, co pozwoli³o mu na udzia³ w Kon-
kursie Chopinowskim. W 2021 r. s³ucha³em jego gry w trzecim etapie i pamiêtam jak wielkie wra¿enie zrobi³y wówczas na mnie jego Preludia. To, ¿e nie znalaz³ siê w finalenie nie wp³ynê³o negatywnie na jego karierê, bo regularnie zapraszany jest na tak presti¿owe festiwale jak Chopin i Jego Europa, dla NIFC nagrywa kolejne p³yty i czêsto wystêpuje za granic¹. Do ostatnich takich sukcesów zaliczyæ nale¿y wystêp w Filharkonii Berliñskiegj wykonuj¹c V Koncert fortepianowy Es-dur op. 73 Ludwiga van Beethovena z orkiestr¹ Berliner Symphoniker pod batut¹ Hansajörga Schellenbergera. S³uchaj¹c fina³u konkursu Hilton Head, podczas którego Piotr Alexewicz gra³ Koncert f-moll op. 21 Chopina, obawia-
³em siê nieco, bo tego typu delikatna, subtelna, bezpretensjonalna interpretacja nie zawsze odnajduje zrozumienie i nale¿yte uznanie jury, szczególnie, ¿e dwójka jego kolegów na fina³ wybra³a tak potê¿ne kompozycja jak koncerty Czajkowskiego i Rachmaninowa. Okaza³o siê jednak, ¿e nawet w konkurencji bardziej znamienitych koncertów, koncert Chopina i czysty, naturalny talent pianisty zosta³y dostrze¿one i docenione. (...) Piotr Alexewicz jest ceniony za swoj¹ wra¿liwoœæ muzyczn¹, techniczn¹ bieg³oœæ oraz g³êbok¹ interpretacjê dzie³ fortepianowych, co czyni go jednym z najbardziej obiecuj¹cych polskich pianistów m³odego pokolenia.
Polskie wczoraj i dziœ
Latem 1969 r. przyby³a do Krakowa grupa kilkudziesiêciu m³odych ludzi polskiego pochodzenia ze Stanów Zjednoczonych. Odbyli krótki kurs jêzyka polskiego, wys³uchali kilku wyk³adów z historii Polski i zwiedzili najbardziej popularne miejsca turystyczne. By³ to pocz¹tek Szko³y Letniej Uniwersytetu Jagielloñskiego.
Oficjalna nazwa instytucji – Szko³a Letnia Kultury i Jêzyka Polskiego UJ zosta³a przyjêta nieco póŸniej. W po³owie lat 70ych liczba uczestników letnich kursów w Krakowie wynosi³a ju¿ kilkaset osób. Olbrzymia wiêkszoœc studentów pochodzi³a z USA i Kanady. W Stanach, wyjazdy do Polski organizowa³a Fundacja Koœciuszkowska, a w Kanadzie Fundacja Reymontowska. Fundacjê Koœciuszkowsk¹ reprezentowali zwykle profesor Stanis³aw Blejwas z Central Connecticut State University oraz dr Dorota Mierzwa-Pieni¹dz, córka za³o¿yciela Fundacji Stefana Mierzwy.
Z biegiem czasu zaczê³y przyje¿d¿aæ osoby z Europy Zachodniej, nie zawsze polskiego pochodzenia. Pod koniec lat 70ych pojawili siê nauczyciele jêzyka polskiego z tak odleg³ych krajów jak Chiny, Japonia lub Kolumbia.
Jednak w dalszym ci¹gu zdecydowan¹ wiêkszoœæ stanowili polonusi z Ameryki Pó³nocnej. Struktura wiekowa uczestników szko³y by³a bardzo szeroka – od nastolatków do osób po osiemdziesi¹tce. Osoby starsze reprezentowa³y zwykle drugie pokolenie emigrantów ze starego kraju i mówi³y doœæ dobrze po polsku. Przyjazd do Polski by³ dla nich tani¹, atrakcyjn¹ form¹ spêdzenia wypoczynku letniego. Warunki zakwaterowania uczestników w domu studenckim by³y raczej spartañskie – po dwie osoby w niewielkim pokoju ze wspóln¹ u¿ywalnoœci¹ ³azienek. Krytyczne uwagi o warunkach mieszkaniowych pojawia³y siê jednak raczej rzadko. Wielkim plusem by³o wy¿ywienie. Sto³ówka z obs³ug¹ kelnersk¹ wydawa³a smaczne posi³ki, przygotowane z naturalnych, œwie¿ych produktów. Z deserów najwiêksze uznanie mia³y poziomki z bit¹ œmietan¹. Program turystyczny dla uczestników obejmowa³ Zakopane, sp³yw Dunajcem, by³y obóz w Oœwiêcimiu, kopalniê soli w Wieliczce oraz klasztor jasnogórski w Czêstochowie. Przed powrotem do domu uczestnicy mieli dwa dni na zwiedzanie Warszawy, Ka¿da grupa mia³a swojego polskiego kierownika oraz kilku pilotów/opiekunów. Byli to najczêœciej studenci anglistyki. Mimo, ¿e nie by³em anglist¹, mia³em okazjê pracowaæ w Szkole w latach 70-ych – raz jako kierownik grupy, a kilka razy jako pilot. Inauguracja letnich kursów mia³a miejsce w Collegium Novum lub w Collegium Maius. Wyk³ad inauguracyjny wyg³asza³y znane osoby ze œwiata nauki i kultury. W latach 90-ych byli to m.in. profesor Norman Davis oraz Czes³aw Mi³osz.
Wyk³ady z historii i kultury polskiej prowadzili w Szkole wybitni naukowcy, np. Karol Estreicher, Józef Gierowski, Wiktor Zin.
By³o to widaæ miêdzy innymi w miniony weekend kiedy na Wêgrzech odbywa³y siê uroczystoœci zwi¹zane z obchodami œwiêta narodowego upamiêtniaj¹cego rewolucjê wêgiersk¹ z 1848 roku przeciwko Imperium Habsburgów. Peter Magyar zgromadzi³ na swoim wiecu rzeszê zwolenników, mog¹c¹ liczebnoœci¹ rywalizowaæ z wiecem Orbana, a podczas przemówienia oskar¿y³ swojego by³ego szefa o dzielenie narodu. „Rz¹dz¹cy arogancko œmiej¹ siê nam w twarz” – wo³a³ Magyar do stoj¹cych w deszczu zwolenników.
Tisza to wci¹¿ one man show. Brakuje jej struktur, a Magyarowi – doœwiadczenia w budowie ogólnokrajowej machiny wyborczej. Dodatkowo system wyborczy na Wêgrzech, a tak¿e zmiany w kszta³cie okrêgów wyborczych, faworyzuj¹ rz¹dz¹cych. Reakcja samego Orbana, który ostro krytykuje by³ego wspó³pracownika za „prowadzenie kampanii oszczerstw” œwiadczy jednak o tym, ¿e traktuje on powa¿nie zagro¿enie z tej strony.
Warto podkreœliæ, ¿e Magyar nie stawia wy³¹cznie na atakowanie rz¹du. Widaæ to po subtelnej zmianie tonu w kwestiach polityki zagranicznej. Lider partii Tisza potêpia rosyjsk¹ agresjê na Ukrainê, ale jego postulaty to g³ównie wsparcie humanitarne i dyplomatyczne. Trudno by³oby mu równie¿ zarzuciæ bliskoœæ wobec W³adimira Putina, co krytycy wytykaj¹ Orbanowi. W kwestii stosunku do Unii Europejskiej ró¿nice z Fideszem s¹ bardziej wyraŸne. Tisza do³¹czy³a do Europejskiej Partii Ludowej (EPP), z której Fidesz wyrzucono w 2021 roku za ³amanie zasad demokratycznych.
Magyar, podobnie jak Donald Tusk przed wyborami w Polsce, obiecuje odblokowanie miliardowych funduszy z Unii Europejskiej poprzez reformê wymiaru sprawiedliwoœci na Wêgrzech, jednoczeœnie podkreœlaj¹c, ¿e sama Unia Europejska wymaga reform. Orban tymczasem zapowiada dalsz¹ konfrontacjê z UE, która w jego wyst¹pieniach czêsto porównywana jest do Zwi¹zku Radzieckiego i dalsze przykrêce-
Zakoñczenie poszczególnych kursów odbywa³o siê zwykle w uroczym dworku Uniwersytetu, w Modlnicy. Uczestnikom programu rozdawano dyplomy, a spotkanie umila³y wystêpy tanecznych zespo³ów ludowych.
W latach 70-ych i 80-ych Polska by³a rajem dla turystów z tward¹ walut¹. Dotyczy³o to równie¿ uczestników Szko³y Letniej, którzy namiêtnie odwiedzali sklepy Pewexu i Cepelii. Niektórzy byli bardziej zainteresowani wysy³aniem paczek z wyrobami sztuki ludowej za ocean, ni¿ programem naukowym Szko³y.
Od tamtych czasów wiele siê zmieni³o. Kursy jêzyka polskiego prowadzone s¹ przez ca³y rok, tak wiêc z nazwy instytucji usuniê-
nie œruby opozycyjnym mediom i innym organizacjom krytycznym wobec rz¹du, które Orban oskar¿a o przyjmowanie pieniêdzy od zagranicznych sponsorów. Ogólnokrajowe wybory na Wêgrzech odbêd¹ siê na wiosnê przysz³ego roku. Dzisiejsza popularnoœæ Petera Magyara mo¿e do tego czasu zmaleæ, a on sam zamiast przej¹æ w³adzê okazaæ siê tylko przejœciow¹ polityczn¹ sensacj¹. Orbanowi sprzyja zmiana w³adzy w Stanach Zjednoczonych i bliskie zwi¹zki z Donaldem Trumpem. Trudno jednak powiedzieæ, czy to co dziœ widziane jest jako atut, za rok nie stanie siê obci¹¿aj¹cym baga¿em. Lekcewa¿enie jakie prezydent USA okazuje Europie, groŸby wprowadzenia ce³ w wysokoœæ nawet 200proc. na
to przymiotnik „letnia”. Obecnie jest to Szko³a Jêzyka i Kultury Polskiej Uniwersytetu Jagielloñskiego. W dalszym ci¹gu sporym powodzeniem ciesz¹ siê kursy letniae, ale liczba ich uczestników systematycznie maleje. W ubieg³ym roku wziê³o w nich udzia³ zaledwie 150 osób. Sk³ada siê na to kilka czynników. Drugie pokolenie polskich emigrantów, które tak chêtnie odwiedza³o Kraków w ubieg³ym wieku, prawie ca³kowicie wymar³o. Równie¿ wybuch pandemii kilka lat temu do³o¿y³ swoje. Na koniec, kursy letnie dla cudzoziemców organizuje obecnie nie tylko uniwersytet w Krakowie, lecz wiele innych uczelni w Polsce. ❍
europejskie wina i inne towary, raczej Trumpowi, a tym samym Orbanowi zwolenników w Europie nie przysporz¹. Kluczow¹ spraw¹ dla partii Tisza bêdzie kwestia budowy sprawnej organizacji wyborczej, zdolnej mobilizowaæ poparcie w ca³ym kraju, co Orban opanowa³ do perfekcji. Dodatkowo Fidesz rz¹dzi ju¿ na Wêgrzech tak d³ugo (od 2010 roku), ¿e zdo³a³ opanowaæ wszystkie struktury pañstwa. Odsuniêcie od w³adzy partii rz¹dz¹cej zawsze jest trudne, a partii takiej jak Fidesz jeszcze trudniejsze. Has³a Orbana wci¹¿ dobrze rezonuj¹ na Wêgrzech, ale jego partia niegdyœ praktycznie bez konkurencji, zyska³a teraz groŸnego rywala.
Nie wiem, czy wiecie, ¿e Donald Trump nie jest pierwszym prezydentem USA, który ma chrapkê na Grenlandiê. W 1949 roku mia³ j¹ bowiem Harry Truman. Chcia³ kupiæ tê wyspê za ówczesne sto miliony dolarów. Duñczycy jednak stanowczo mu odmówili. Po latach odmówili tak¿e Trumpowi, kiedy chcia³ kupiæ Grenlandiê podczas swej pierwszej prezydenckiej kadencji. Kiedy teraz propozycjê ponowi³, wiêkszoœæ mieszkañców tej krainy topniej¹cych lodów nie wpad³a w zachwyt. Nie smuci go to, bo jest przekonany, ¿e wczeœniej lub póŸniej Grenlandiê zdobêdzie. Miejmy nadziejê, ¿e nie si³¹. Miejmy te¿ nadziejê, ¿e nie dojdzie do si³owego podbicia Kanady, która nie kwapi siê, by staæ siê 51 stanem USA. W ramach czynienia Ameryki ponownie wielk¹, Trump zmieni³ ju¿ nazwê Zatoki Meksykañskiej na Zatokê Amerykañsk¹. Bez ogl¹dania siê siê na uczucia i odczucia po³udniowych s¹siadów. Wielka Ameryka ma je w nosie.
Kiedy s³yszê liczne peany na czeœæ Trumpa, to zaczynam siê baæ nie tyle jego, ile jego zwolenników. Przera¿aj¹ mnie ich wypowiedzi na temat nieop³acalnoœci pomocy dla walcz¹cej Ukrainy i dyskryminowanie osoby prezydenta Ze³enskiego. Celuje w tym tak¿e wielu naszych rodzimych trumpistów, kaczystów, konfederatów i braunistów. Po obu stronach Atlantyku. Nie ma dla nich znaczenia, ¿e ich idol nie ukrywa swej sympatii dla zbrodnicze-
Wtorek
go Putina. Polecam im zatem obejrzenie dokumentalnego filmu Oksany Karpowycz „Przechwycone”. To wstrz¹saj¹ce dzie³o o straszliwych zniszczeniach wojennych, cierpieniach zwyk³ych ludzi i o zarejestrowanych przez Ukraiñców telefonicznych rozmowach rosyjskich so³datów z ich matkami i ¿onami. Opowiadaj¹ w nich m.in. o mordowaniu bezbronnych cywilów, o stosach rozk³adaj¹cych siê póŸniej trupów i torturach, jakim poddawani s¹ schwytani Ukraiñcy. Jedn¹ z nich ci¿ so³daci nazwali „21 ró¿ami”. Polega ona na rozcinaniu wszystkich palców r¹k i stóp oraz penisa od góry w dó³ tak finezyjnie, by przypomina³y „p¹ki rozkwitaj¹cych ró¿”. So³dat, który o tym mówi nie mo¿e siê doczekaæ, kiedy opowie to swojej mamie, nie przez telefon, a osobiœcie. (Sic!). O tych bestialstwach Donald Trump i jego wielbiciele nie mówi¹ ani s³owa. I tak, jak on nie komentuj¹ równie¿ udzia³u w walkach przeciw Ukraiñcom so³datów z Korei Pó³nocnej. A tymczasem nastroje antyukraiñskie podsycane s¹ coraz bardziej m.in. przez prawicowych polskich polityków, pocz¹wszy od tych, którzy chc¹ zdobyæ poparcie wyborców. Bynajmniej nie zabiegaj¹ o ich g³osy po d¿entel-
godziny generalnie sprowadzi³o siê do tego, ¿e car Rosji odrzuci³ de facto zawieszenie broni w wersji amerykañsko-ukraiñskiej. Ale po kolei.
Pisze, ceniony przeze mnie, Jarema
Piekutowski:
„Media spo³ecznoœciowe s¹ g³ównie miejscem walki o status spo³eczny, roz³adowywania gniewu, pompowania ego, virtue signalling. Jak to kiedyœ napisa³ @Micha³ Wolski: Podstawow¹ funkcj¹ internetów jest umo¿liwienie obra¿ania innych, naigrywania siê z nich i pokazywania w ten sposób swojej przewagi intelektualnej i moralnej.
Ja mam gdzieœ tê ca³¹ walkê. Dlatego piszê w mediach spo³ecznoœciowych coraz mniej, a ju¿ zw³aszcza rzadziej komentujê sprawy bie¿¹ce.”
Pe³na zgoda. Coœ co mia³o byæ nowym medium, okaza³a siê œciekiem w du¿ej mierze, którego nale¿y unikaæ.
Œroda
Wczoraj odby³a siê rozmowa prezydenta USA Donalda Trumpa z prezydentem Rosji W³adimirem Putinem. Dwie i pó³
„Zgodziliœmy siê co do natychmiastowego zawieszenia broni w ca³ej energetyce i infrastrukturze, z za³o¿eniem, ¿e bêdziemy pracowaæ szybko, by osi¹gn¹æ ca³kowite zawieszenie broni, a ostatecznie po³o¿yæ kres tej okropnej wojnie pomiêdzy Rosj¹, a Ukrain¹ – napisa³ przywódca USA na swojej platformie Truth Social.
Po raz kolejny powtórzy³ swoje twierdzenie, ¿e wojna nigdy by siê nie zaczê³a, gdyby to on by³ wówczas prezydentem USA.
„Omówionych zosta³o wiele elementów kontraktu na rzecz pokoju, w tym fakt, ¿e zabijane s¹ tysi¹ce ¿o³nierzy i zarówno prezydent Putin, jak i prezydent (Ukrainy Wo³odymyr) Ze³enski chcieliby, aby to siê skoñczy³o. Ten proces idzie teraz z pe³n¹ moc¹ i skutecznoœci¹ i przez wzgl¹d na ludzkoœæ miejmy nadziejê, ¿e osi¹gniemy cel“ – napisa³ Trump.
Tyle Trump, którego od razu popar³y tuby propagandowe MAGA, jak to prezydent USA ratuje Ukrainê i jej infrastrukturê. Jednak to bajeczki, bo przecie¿ ledwie od³o¿y³ s³uchawkê, Putin da³ zielone œwiat³o i kolejne naloty na Ukrainê, w tym infrastrukturê energetyczn¹, odby³y siê.
Andrzej Józef D¹browski meñsku. Donald Trump ma bowiem w Polsce nie tylko swych wyznawców, ale i naœladowców.
Bardzo siê bojê, ¿e trwaj¹ca nieustannie nad Wis³¹ walka o w³adzê doprowadzi do tragedii. Przestrzegam zatem przed dalszym pog³êbianiem podzia³ów, nienawiœci¹, dehumanizacj¹ przeciwnika, dzieleniem rodaków na lepszych i gorszych. Przypominam sytuacjê z 1922 roku, kiedy endecja twierdzi³a, ¿e prezydent Gabriel Narutowicz zosta³ wybrany g³osami „gorszych” Polaków, a prezydenta Rzeczypospolitej powinni wybraæ „prawdziwi” Polacy. Nie wolno o niej zapomnieæ! Dzisiaj cz³onkowie i zwolennicy Zjednoczonej Prawicy oraz Konfederacji Wolnoœæ i Niepodleg³oœæ czuj¹ siê tymi¿ prawdziwymi Polakami. Po raz n-ty przypominam, ¿e z pog³êbiaj¹cego siê dramatycznie podzia³u polskiego narodu/spo³eczeñstwa nie wyniknie nic dobrego. Ani trwa³ego.
Czêsto czytam i s³yszê o wy¿szoœci moralnej prawicy nad lewic¹. Pytam zatem, czy dobrymi przyk³adami wspó³czesnego konserwatyzmu i tradycyjnych wartoœci chrzeœcijañskich oraz rodzinnych s¹ Donald Trump, który ma piêcioro dzieci z trzema kobietami i Elon Musk maj¹cy 13 dzieci z czterema kobietami?
Józef Pi³sudski – „Kto nie by³ socjalist¹ za m³odu, ten na staroœæ bêdzie skurwysynem”. W innej wersji – „œwini¹.” Otó¿ wyznam dumnie, ¿e skurwysynem ani œwini¹ nie jestem, bo za m³odu by³em socjalist¹. W pierwotnym i najszlachetniejszym znaczeniu tego okreœlenia. Kto wie, czy gdybym ¿y³ przed II-g¹ Wojn¹, to nie wst¹pi³bym do PPS-u. Podkreœlam – przed II Wojn¹! A dzisiaj? Dzisiaj kierujê do Zwierzchnoœci te oto s³owa: od skrajnej lewicy i takiej¿e prawicy zachowaj mnie Panie! Zachowaj mnie równie¿ od wszelkich totalitarystów i imperialistów, nacjonalistów i szowinistów, ideowych psychotyków i nawiedzonych paranoików, tropicieli spisków i cudzych zysków, wyszukiwaczy wrogów i fanatycznych wielbicieli bogów. Amen. ❍
Oficjalnie Kreml poinformowa³ z kolei, ¿e Putin zgodzi³ siê wstrzymaæ ostrza³ ukraiñskiej infrastruktury energetycznej na 30 dni i wyda³ ju¿ w³aœciwy rozkaz rosyjskiej armii. Zreszt¹ i tak nie mia³ czego powstrzymywaæ, bo przecie¿ od pocz¹tku inwazji na pe³n¹ skalê w³adze w Moskwie twierdz¹, ¿e nic cywilnego nie atakuj¹… Nie, wcale, ani trochê.
Przeprowadzi³em bardzo dobr¹ rozmowê z prezydentem Ukrainy Wo³odymyrem Ze³enskim, by uzgodniæ stanowiska Rosji i Ukrainy, jesteœmy na dobrej drodze – oœwiadczy³ prezydent USA Donald Trump dzisiaj. Zaznaczy³, ¿e rozmowa trwa³a oko³o godziny. – Jesteœmy jak najbardziej na dobrej drodze – doda³ prezydent USA. Dobre i tyle, ¿e telefon do Ze³enskiego w ogóle siê odby³, a nie dosz³o do ¿adnej Ja³ty na twardo.
Z kulisowych przecieków wynika, ¿e Putin zachowuje siê tak, jakby wojnê wygra³. Chce dla siebie czterech obwodów
na Ukrainie, nawet tych ich czêœci nie zajêtych, zakazu wstêpu Ukrainy do NATO i de facto jej rozbrojenia.
Do mediów przeciek³y ¿¹dania Moskwy stawiaj¹cej warunki, które maj¹ doprowadziæ do choœby krótkotrwa³ego rozejmu: – embargo na jakiekolwiek dostawy broni z Zachodu
zakaz mobilizacji wojska ukraiñskiego
zakaz szkolenia Ukraiñców na terenie krajów NATO – ¿adnych wojsk NATO na terytorium Ukrainy w jakiejkolwiek formie. Rosja oczywiœcie nie musi wykonywaæ nic. W przysz³ym tygodniu maj¹ nast¹piæ dalsze rozmowy delegacji amerykañskiej i rosyjskiej w Arabii Saudyjskiej. Pi³eczka jest teraz po stronie Donalda Trumpa. No to poka¿ nam, panie prezydencie, jak pan robisz te swoje beautiful deale z takim twardzielem jak Putin, no poka¿… ❍
Nowy Jork
Bardzo chcia³a byæ Polk¹. I tê swoj¹ polskoœæ w sobie nosi³a, kultywowa³a. Jej ¿ycie by³o niezwykle barwne, podobnie jak malowane przez ni¹ obrazy.
Na œwiat przysz³a 16 lub 11 maja, prawdopodobnie 1898 roku jako Tamara Rozalia Gurwik-Górska. Podaje siê równie¿, ¿e mia³a na imiê Maria. Podobnie jak wiele kobiet z wy¿szych klas spo³ecznych tego czasu Tamara naci¹ga³a prawdê o swym wieku. „New York Times” zamieœci³ notê biograficzn¹, któr¹ malarka nades³a³a do redakcji tu¿ przed œmierci¹, zgodnie z któr¹ w jej nekrologu znalaz³a siê informacja: „urodzona w 1902 r.”. Podobne problemy sprawia miejsce jej urodzenia. Wszystko wskazuje na to, ¿e przysz³a na œwiat w Moskwie. Ona sama mówi³a, ¿e w Warszawie.
Konsekwentnie wymazywa³a swoje ¿ydowskie korzenie. Ojciec, Borys Gurwik-Górski, zamo¿ny rosyjski ¯yd, znikn¹³ z jej ¿ycia wczeœnie. Twierdzi³a, ¿e rodzice siê rozwiedli, mo¿liwe jest jednak, ¿e pope³ni³ samobójstwo. Matka Malwina z domu Dekler, pochodzi³a z zamo¿nej i wp³ywowej rodziny i mia³a jeszcze dwójkê dzieci: Adrienne i Stañczyka. Tamara by³a wychowywana w Warszawie przez matkê i dziadków Deklerów, którzy nale¿eli do elity towarzysko-kulturalnej, byli zaprzyjaŸnieni m. in z Arturem Rubinsteinem i Ignacym Janem Paderewskim. Silne poczucie polskiej to¿samoœci narodowej odziedziczy³a po matce, która wpoi³a jej szacunek do ojczyzny.
Przysz³a „królowa art déco” od najm³odszych lat wyró¿nia³a siê kapryœnym charakterem. Pierwsze podró¿e wymusza³a na babce, symuluj¹c chorobê. Uzdrowiæ s³abn¹c¹ nastolatkê móg³ tylko wyjazd do ciep³ej Italii. Babka te wyprawy fundowa³a i obie panie, starsza i m³odsza, doskonale siê bawi³y. To w³aœnie w³oskie wakacje a tak¿e nauka w lozañskiej szkole uformowa³y j¹ jako artystkê. Czyste barwy, precyzyjne rysunki, draperie i cienio-
wania a tak¿e niekonwencjonalna stylizacja, w której postacie budowane s¹ z uproszczonych bry³, to efekt tych dzieciêcych podró¿y i poznawania sztuki renesansowych mistrzów.
W 1911 roku Tamara przeprowadzi³a siê do Petersburga. Zamieszka³a u ciotki, arystokratki Stefanii Stiffer. Tam uczy³a siê rysunku na Akademii Sztuk Piêknych. Wieczorami natomiast uczestniczy³a intensywnie w ¿yciu towarzyskim i kulturalnym. Stifferowie zabierali j¹ na przedstawienia baletowe do Teatru Maryjskiego i do prywatnego teatru ksi¹¿¹t Jusupowów, na elitarne recitale i koncerty w Carskim Siole, letniej siedzibie Romanowów. Dorasta³a, staj¹c siê rozpieszczon¹ i kochaj¹c¹ luksusy dziewczyn¹. Bywa³a w najmodniejszych kurortach: Karlsbadzie, Marienbadzie, Monte Carlo. W 1916 roku poœlubi³a Tadeusza £empickiego, syna bratanicy Cypriana Kamila Norwida. Pochodz¹cy ze szlacheckiej rodziny m³ody prawnik by³ wybitnie przystojnym mê¿czyzn¹ i jedn¹ z lepszych partii w mieœcie, a tym samym ulubieñcem petersburskiej socjety. To by³o nie lada wyzwanie zdobyæ tak¹ partiê. Tamara postanowi³a zostaæ ¿on¹ £empickiego, chocia¿ jej rodzina mia³a zastrze¿enia, gdy¿ kandydat na mê¿a nie pracowa³ w zawodzie i nie mia³ maj¹tku, mia³ za to reputacjê kobieciarza. Nastoletnia Tamara pozna³a go na balu karnawa³owym. Sama te¿ nie by³a typem szarej myszki, na balu wyst¹pi³a w przebraniu ch³opki i nawet prowadzi³a ze sob¹ ¿ywe gêsi. Po latach wspomina³a, ¿e wybra³a go przede wszystkim dlatego, ¿e by³ Polakiem: „I ja by³am Polk¹. I od razu siê w nim zakocha³am, poniewa¿ by³ taki przystojny.”
W grê wchodzi³ równie¿ jej potê¿ny posag. Jeszcze tego samego roku, 16 wrzeœnia, na œwiat przysz³a ich córka Marie-Christine £empicka, która w póŸniejszych latach by³a znana jako Kizette de Lempicka-Foxhall. Po œlubie Tamara doda³a sobie „de” przed nazwiskiem i za granic¹ przedstawia³a siê arystokratycznie jako de Lempicka.
Sielankê ma³¿eñsk¹ przerwa³a rewolucja bolszewicka w 1917 roku. £empicki jako arystokrata i kontrrewolucjonista zosta³ aresztowany. Zakochana Tamara, korzystaj¹c z protekcji szwedzkiego konsula i p³ac¹c za to „wysok¹ cenê”, wywalczy³a uwolnienie mê¿a z wiêzienia, po czym para wyemigrowa³a przez Daniê do Pary¿a. Nie by³ to koniec ich problemów. Mieszkali w podrzêdnym hoteliku, Tadeusz nie potrafi³ pozbieraæ siê po bolszewickim areszcie, cierpia³ na depresjê, nie mia³ pracy i nie móg³ utrzymaæ rodziny. Brakowa³o pieniêdzy, a bi¿uteria i kosztownoœci
Tamary, które wyprzedawa³a, bardzo szybko topnia³y. Wtedy artystka postanowi³a wykorzystaæ swoj¹ pasjê do malowania. Podjê³a studia w paryskiej Academie Ranson, u Maurice’a Denisa, który inspirowa³ j¹ dekoracyjnoœci¹ form. Rytmicznoœæ i powœci¹gliwoœæ gestów, podpatrywa³a u drugiego ze swych nauczycieli, André Lhote’a. By³a ambitna. Szuka³a inspiracji, regularnie jeŸdzi³a do W³och studiowaæ sztukê i ogl¹daæ dzie³a renesansowych mistrzów. Odby³a rejs do Ameryki luksusowym liniowcem Paris. Uwa¿nie studiowa³a pojawiaj¹ce siê w sztuce nowe nurty – dadaizm, surrealizm. Chodzi³a na wystawy fowistów i abstrakcjonistów,
a jednoczeœnie do g³osu dochodzi³ kult idei klasycyzmu. Florenckie, rzymskie i weneckie dzie³a sztuki jakie ogl¹da³a bêd¹c nastolatk¹, rozbudzi³y w niej têsknotê za tworzeniem czegoœ wiêkszego i wa¿niejszego. By³a wra¿liwa, zdolna ale te¿ niebywale pracowita. Zaczê³a malowaæ obrazy w celach zarobkowych. Ten pomys³ wydawa³ siê mocno ryzykowny, gdy¿ w latach 20. XX wieku w Pary¿u malowa³o tysi¹ce artystów. £empicka jednak nie poddawa³a siê, nauczy³a siê ³¹czenia ró¿nych stylów i w efekcie stworzy³a swój w³asny: nowoczesny i klasyczny, ³¹cz¹cy tradycyjn¹ sztukê ze wspó³czesnym art déco. Okaza-
³o siê to strza³em w dziesi¹tkê. Obrazy szybko zaczê³y byæ popularne, trafia³y na ok³adki modnych magazynów, sta³y siê synonimem luksusu, a ona z czasem zaczê³a byæ uwa¿ana za najbardziej reprezentatywn¹ przedstawicielkê art déco. Na pocz¹tku lat 20. by³a u szczytu malarskich mo¿liwoœci. Prace wystawi³a po raz pierwszy w 1922 roku. W promocji sztuki pomaga³a jej siostra, bêd¹ca w komisji przyjmuj¹cej obrazy na wystawê w Salonie Jesiennym w Pary¿u, ale równie¿ sam André Lhote patronowa³ pierwszym wystawom dzie³ swej podopiecznej. Malowa³a g³ównie portrety i akty o kubicznych formach. Znakiem rozpoznawczym jej malarstwa sta³a siê precyzyjnoœæ i dba³oœæ o szczegó³y. By³a pracoholiczk¹, pracowa³a niekiedy po kilkanaœcie godzin dziennie, pozwalaj¹c sobie w przerwach tylko na szampana, masa¿ i k¹piel. Prawdziw¹ furorê robi³y zw³aszcza naturalnej wielkoœci portrety, które arystokratki i ¿ony bogatych przemys³owców zaczê³y masowo zamawiaæ. Maluj¹c geometryzuj¹ce, jakby chromowane sylwetki swoich modeli, patrzy³a na nich okiem rzeŸbiarza, deformuj¹c postacie pod wp³ywem emocji. Obrazy £empickiej by³y prowokacyjne, ale nie szokuj¹ce, wiêc œwietnie nadawa³y siê do salonów. Ich popularnoœæ szybko prze³o¿y³a siê na sukces finansowy. Obliczono, ¿e do 28 roku ¿ycia artystka zarobi³a milion dolarów. Z okresu paryskiego pochodzi jedno z najwiêkszych dzie³ £empickiej: „Autoportret w zielonym Bugatti”, który powsta³ w 1922 roku na zamówienie magazynu „Die Dame”, uznany za symboliczny wizerunek nowoczesnej i wyemancypowanej kobiety z tamtego okresu i uwa¿any za klasyczny przyk³ad sztuki art déco. Artystka wcieli³a siê w postaæ siedz¹c¹ za kierownic¹ sportowego Bugatti, samochodu o jakim marzy³a, lecz którego nigdy nie mia³a. Pierwszym obrazem, za który £empicka dosta³a nagrodê: grand prix na Exposition Internationale de Beaux-Arts w Bordeaux by³ portret jej nastoletniej córki Kizette. Zaczêto doceniaæ jej nowatorstwo i geniusz. „Wnios³a nutê nowoœci do sztuki portretu” – pisano w „Le Figaro”. Malarka prowadzi³a awangardowy tryb ¿ycia, nieustannie ubarwia³a swój ¿yciorys. Ubiera³a siê zawsze niezwykle elegancko w najlepszych salonach mody, lubi³a tak¿e wyrazist¹ i rzucaj¹c¹ siê w oczy bi¿uteriê. Kocha³a bohemê. Wœród jej przyjació³ byli: s³ynny projektant mody Paul Poiret, Coco Chanel, japoñski malarz Foujita, Marie Laurencin, van Dongen i Moj¿esz Kisling, zwany ksiêciem Montparnasse’u, tak¿e – Jean Cocteau i „immoralista” André Gide. Uwielbia³a wypoczywaæ na Lazurowym Wybrze¿u w towarzystwie Francisa Scotta Fitzgeralda. Znana by³a z ekscentrycznych pomys³ów, postanowi³a na przyk³ad wst¹piæ do klasztoru niedaleko Parmy i zostaæ zakonnic¹, ale przedsiêwziêcie skoñczy³o siê na tym, ¿e namalowa³a jedynie portret matki prze³o¿onej. Swoje modelki znajdowa³a czêsto na ulicy. Bohaterkê s³ynnej „Piêknej Rafaeli” spotka³a w Lasku Buloñskim. Dziewczyna, jak spora czêœæ jej modelek, by³a „dam¹ lekkich obyczajów”. Jej malarstwo szybko zyska³o przydomek perwersyjnego i kontrowersyjnego, co w efekcie tylko przysparza³o jej popularnoœci. Dziêki temu iloœæ zamówieñ na portrety wywo³a³a niemal masow¹ produkcjê obrazów.
„W sztuce geniusz polega na tym – powtarza³a za Jeanem Cocteau – ¿eby wiedzieæ, jak daleko mo¿na siê posun¹æ za daleko”.
w zielonym bugatti, 1929, w prywatnej kolekcji
Malowa³a na przekór pr¹dom i dyktatorom epoki. Pragnê³a mieæ zawsze ostatnie s³owo. By³a temperamentna i egocentryczna, nie liczy³a siê z innymi, nie sz³a na kompromisy. Osi¹gnê³a sukces mimo, ¿e krytycy wcale nie byli jej przychylni, zdecydowanie wiêcej uwagi poœwiêcali jej pozamalarskim ekscesom ni¿ twórczoœci. Obyczajowa swoboda Polki ze zmanipulowanym ¿yciorysem uchodzi³a za skandaliczn¹ nawet w sercu œwiatowej bohemy. By³a czêst¹ bohaterk¹ ówczesnej prasy i kronik towarzyskich. Lubi³a alkohol, narkotyki, papierosy i towarzystwo. Ale tak¿e ca³e noce przesiadywa³a w Luwrze, gdzie dziêki przyjaŸni z dozorc¹, przy lampkach i œwiecach odwzorowywa³a dzie³a mistrzów. W œlad za pracowitoœci¹ szed³ rozwi¹z³y tryb ¿ycia, odmienny od ogólnie akceptowanych zwyczajów. Nocami szala³a – tañczy³a, oddawa³a siê przyjemnoœciom romantycznych uniesieñ. Nie jest tajemnic¹, ¿e wykorzystywa³a swe wdziêki do osi¹gniêcia w³asnych celów. Wierzy³a, ¿e bycie artystk¹ usprawiedliwia wszystko. Obca jej by³a ob³uda i pruderia, a liczne romanse, zarówno z mê¿czyznami, jak i kobietami, sprawi³y, ¿e ma³¿eñstwo z Tadeuszem £empickim zakoñczy³o siê w 1927 roku rozwodem. W 1934 roku wysz³a ponownie za m¹¿ za bogatego austriackiego barona Raoula
Kobieta w niebieskiej sukience, ok. 1933, kolekcja Marka Roeflera, Villa la Fleur.
Martwa natura z jajkami, 1941, Musée d'art moderne et contemporain de Saint-Etienne Métropole
Kuffnera, który by³ w³aœcicielem najwiêkszego prywatnego maj¹tku w monarchii austro-wêgierskiej, a tak¿e w³aœcicielem du¿ej kolekcji malarstwa. Zachwyca³a go sztuka £empickiej, dlatego zosta³ równie¿ jej mecenasem. W 1938 roku Kuffner sprzeda³ posiad³oœci na Wêgrzech i wywióz³ swoj¹ kolekcjê dzie³ sztuki antycznej. Obserwuj¹c narastaj¹ce nastroje faszyzmu, w 1939 roku ma³¿onkowie wyjechali do USA, gdzie pocz¹tkowo Tamara cieszy³a siê ogromn¹ popularnoœci¹. Zamieszkali najpierw w Nowym Jorku, potem w Beverly Hills. Tam artystka równie¿ s³ynê³a z bujnego i dekadenckiego ¿ycia, sta³a siê czêœci¹ elity towarzyskiej. ZaprzyjaŸni³a siê z Tyronem Powerem i Gret¹ Garbo. By³a ulubion¹ portrecistk¹ gwiazd Hollywood i elit finansowych. Wybuch II wojny œwiatowej dokona³ zmiany w jej malarstwie. Koszmar, który ogarn¹³ ca³y œwiat, wyeliminowa³ ekskluzywnoœæ portretowania „piêknych i bogatych”, na rzecz g³êbszych wartoœci i prostoty. Tamara szuka³a poczucia bezpieczeñstwa w tworzeniu stabilnych kompozycji martwych natur, a jeœli decydowa³a siê malowaæ portrety, to ludzi spoza elit czy pierwszych stron gazet. Anga¿owa³a siê w pomoc ¿o³nierzom, prowadzi³a ró¿ne akcje charytatywne, zajmowa³a siê tak¿e projektowaniem mundurów dla kobiet. Wobec radykalnych zmian w sztuce powojennej, zwracaj¹cej siê raczej ku tradycji surrealizmu i abstrakcji, popularnoœæ malarki zgas³a. Mimo dramatycznych prób zmiany stylu, naœladowania surrealistycznych pejza¿y czy ekspresyjnej, fakturowej abstrakcji, nast¹pi³ schy³ek jej kariery.
Jej pobyt w USA sprawi³, ¿e Europa o niej zapomina³a. Moda na bohemê minê³a. Jej sztuka przesta³a poruszaæ. Zaczê³a wiêc tworzyæ swoj¹ legendê na nowo. Rozsy³a³a swoje zdjêcia do prasy, organizowa³a przyjêcia. Nazywano j¹ „baronow¹ z pêdzlem”. Jednak dobra passa nie trwa³a d³ugo. W 1943 r. baronowie przenieœli siê z powrotem do Nowego Jorku.
To, co w Pary¿u zbudowa³o j¹ jako artystkê: balansowanie na skraju sztuki i komercji, testowanie granic obyczajowoœci i seksualnych tabu, w Ameryce sprawi³o, ¿e nie traktowano jej powa¿nie. Mimo to nie poddawa³a siê. Malowa³a przez ca³e ¿ycie, poszukuj¹c nowych stylów, ewoluuj¹c w kierunku abstrakcji. Próbowa³a eksperymentowaæ z nowymi technikami –na przyk³ad zamienia³a pêdzel na szpa-
chlê, zaczê³a tworzyæ monochromatyczne obrazy o rozmytych konturach i bezpretensjonalnych tematach. Powoli jednak jej twórczoœæ przechodzi³a w zapomnienie i wkrótce zrezygnowa³a z wystawiania swoich prac.
Tamara z drugim mê¿em prze¿y³a niemal 30 lat, a po jego œmierci w listopadzie 1962 roku przeprowadzi³a siê do Houston, niedaleko córki. Ostatnie lata ¿ycia spêdzi³a w Meksyku, w domu zwanym „Tres Bambus”, w pobli¿u wulkanu El Popo, który nazywa³a „swoim bratem”. Kocha³a to miejsce, tam zaczê³a wykonywaæ repliki swoich obrazów.
W latach 70-tych przypomniano sobie o niej na chwilê, na fali powrotu mody na art deco. Nie uda³o jej siê jednak nigdy odzyskaæ s³awy z okresu paryskiego. Prawdziwy sza³ na £empick¹ mia³ siê bowiem zacz¹æ dwadzieœcia lat po œmierci artystki. Ponownie moda na £empick¹ przysz³a z Hollywood. W latach 80-tych jej obrazy zawis³y w domach Madonny, Barbry Streisand, Jacka Nicholsona. Jeszcze za ¿ycia malarki powstawa³y na jej temat ksi¹¿ki. Pierwsza – w 1957 roku. Pod koniec lat 80. pojawi³a siê biografia opowiedziana przez jej córkê Kizette. I wszystkie niewystarczaj¹co kompletne.
Zmar³a 18 marca 1980 roku podczas kopiowania swojego ulubionego portretu „Rafaeli”. Jej prochy zosta³y – zgodnie z jej wol¹ – rozrzucone z helikoptera nad wulkanem El Popo.
Dzisiaj obrazy £empickiej sprzedawane s¹ za bajoñskie sumy, obliczone na oko³o 87 mln dolarów. Nic wiêc dziwnego, ¿e Metropolitan Museum of Art z wielk¹ chêci¹ przyj¹³ „Damê w b³êkicie” w darze od Kizette, gdy¿ „najwiêkszym ¿yczeniem Tamary by³o znaleŸæ siê w muzeum w mieœcie, które tak bardzo kocha³a, i w którym mieszka³a ponad 20 lat”.
Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz
Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003
e-mail: pava.swap@gmail.com tel. 212-473-0580, www.pava-swap.org
W czasach wojny najczêœciej jedzono kaszê jaglan¹ i czarny chleb z marmolad¹. Na Bazar Ró¿yckiego przychodzili tak¿e Niemcy, którzy sprzedawali swoj¹ przydzia³ow¹ bieliznê, mundury, a nawet broñ. Kupowali ¿ywnoœæ, ale tak¿e sprzedawane w pude³eczkach tzw. „wszy tyfusowe”. Zara¿ali siê nimi i dziêki temu zamiast na front wschodni trafiali do izolatki.
Wicuœ „Marynarz” mia³ usposobienie Zag³oby. Mimo, ¿e pochodzi³ z Augustowa na Pradze traktowano go jako swojego. Jowialny i dowcipny olbrzym ³atwo znajdowa³ nowych przyjació³, a wraz z nimi nowe mo¿liwoœci zarobku. Szybko sta³ siê maskotk¹ bazaru. Potrafi³ do obiadu wypiæ litr bimbru, co nie robi³o na nim wiêkszego wra¿enia. Kupowa³ hurtowo towar z okradzionych, niemieckich wagonów. Na Bazarze sz³o wszystko. Wagon m¹ki sprzedawano w godzinê. Ma³o kto wówczas wiedzia³, ¿e Wicuœ wspiera tak¿e dzia³alnoœæ polskiego podziemia, dla którego zdobywa³ niemieck¹ broñ. Mia³ te¿ informacje na temat planowanych ob³aw i ³apanek. By³ solidnym partnerem i szybko zyska³ sobie szacunek wœród partyzantów. Z praskich rzezimieszków zorganizowa³ grupê, która dyskretnie kontrolowa³a lokalne targi i bazary. Kiedy, któryœ z polskich, „granatowych policjantów” stawa³ siê nadgorliwy i rozbija³ przekupkom ich mizerne stragany, dostawa³ na oczach ludzi kulkê w ³eb… Co ciekawe, na „Marynarza” nigdy nie z³o¿ono do Niemców ¿adnego donosu.
Pod koniec wojny ¿ycie Andruszkiewicza uleg³o znacz¹cej zmianie. Wspólnie z Józefem Bednarskim za³o¿yli interes, który sta³ siê ich ¿yciowym przedsiêwziêciem. Przy ulicy Brzeskiej otworzyli lokal gastronomiczny. Nie wyró¿nia³ siê gabarytami, ale szybko sta³ siê niezwykle popularny. Przychodzili tam okoliczni handlarze z bazarów, ¿o³nierze podziemia, urzêdnicy i rzemieœlnicy. Niemcy bali siê tego miejsca i tylko czasem zagl¹dali tam wracaj¹cy ze wschodu ¿o³nierze Wehrmachtu po to, aby sprzedaæ zdobyczn¹ broñ. Do jej kupna upowa¿nienie mieli tylko ludzie „Marynarza”. Nic dziwnego, ¿e przy Brzeskiej mieœci³a siê centrala ruchu oporu na Pradze. W lokalu Andruszkiewicza czêsto oblewano udane, bazarowe transakcje. Jeœli ktoœ zrobi³ dobry interes zamawia³ tatara z koniny z jajkiem, ogórkiem, musztard¹ sarepsk¹, marynowanymi rydzami i sardynkami z puszki. Podobno taki tatar by³ fenomenalny. W lokalu urz¹dzano tak¿e imieniny. Kie-
dy wybuch³o w Warszawie Powstanie, Praga zosta³a przez Niemców b³yskawicznie spacyfikowana. „Marynarz” nakaza³ wszystkim ³¹cznikom zakopaæ opaski i wróciæ do domu. Przejœcia na drug¹ stronê Wis³y ju¿ nie by³o, a Niemcy metodycznie palili zajmowane przez siebie budynki na Pradze. To wtedy sp³on¹³ Bazar Ró¿yckiego. Niemal¿e z dnia na dzieñ Pragê zajêli Polacy z armii Berlinga a Niemcy uciekli na drug¹ stronê Wis³y przez Most Poniatowskiego.
Po wojnie Bednarski wróci³ na Brzesk¹, ale lokal podupada³ i potrzebowa³ inwestora. Znów pojawi³ siê Andruszkiewicz, który posiada³ spor¹ gotówkê i wkrótce lokal ruszy³ pe³n¹ par¹. Nadano mu nazwê „Schron u Marynarza” choæ na lokal mówiono najczêœciej knajpa „pod ryjkiem”, bo podawano tam wyborne
œwiñskie ryjki, uszy, golonki i nó¿ki. Takie by³y gastronomiczne upodobania tamtych czasów. Panowa³a opinia, ¿e w „Schronie” mo¿na by³o siê najeœæ do syta za rozs¹dn¹ cenê. Menu opiera³o siê na prostych, ale solidnych daniach, które smakowa³y wszystkim. Mo¿na tam by³o dostaæ pyszn¹ baraninê, œledzie, zrazy wo³owe z kasz¹ gryczan¹, a przede wszystkim s³ynne flaki, które szybko sta³y siê specjalnoœci¹ restauracji. Dzieci dostawa³y na obiad talerz ziemniaków ze zsiad³ym mlekiem.
Potrawy czêsto gotowa³ sam Wicuœ. Pracowa³ z pasj¹ i mo¿na go by³o spotkaæ w „Schronie” ka¿dego dnia. Oprócz kuchni czêsto pracowa³ „na kasie”, gdzie siadywa³ na dwóch krzes³ach, które by³y w stanie unieœæ jego imponuj¹ce gabaryty. Ze wzglêdu na wagê nigdy nie jeŸdzi³ taksówkami, bo siê do nich nie mieœci³. Do transportu po Warszawie u¿ywa³ doro¿ki, która pod jego ciê¿arem szura³a resorami po nawierzchni, a woŸnica musia³ siê mocno trzymaæ na koŸle, ¿eby z niego nie spaœæ. W knajpie panowa³ zawsze idealny porz¹dek i nigdy nie by³o awantur. Ka¿dego awanturnika Wicuœ wyrzuca³ przez drzwi lokalu na bruk.
Popularnoœæ „Schronu u Marynarza” szybko przekroczy³a granice Pragi i przyje¿d¿ali tam goœcie z ca³ej Warszawy. „Na flakach” bywa³ tam premier Cyrankiewicz, i inni prominentni ludzie w³adzy, partyjnego aparatu PZPR, a nawet szefowie milicji. W lokalu u Wicusia „Marynarza” miesza³y siê ze sob¹ ró¿ne œwiaty. Obroty ros³y, ale pojawi³y siê tak¿e nowe problemy.
Fakt, ¿e sto³owali siê tam rozmaici dygnitarze i milicjanci, a alkohol la³ siê strumieniem, wywo³a³ zainteresowanie Urzêdu Bezpieczeñstwa, który zaproponowa³ Wicusiowi wspó³pracê. „Marynarz” mia³ nadstawiaæ ucha i przekazywaæ do UB informacje na temat bywalców restauracji. Wicuœ mia³ jednak swoje niez³omne zasady i zdecydowanie odrzuci³ tê propozycjê. Taka odmowa nios³a ze sob¹ powa¿ne konsekwencje. Z dnia na dzieñ zaczê³y siê pojawiaæ w „Schronie” ró¿ne kontrole i inspekcje. Szukano powodu aby móc na Andruszkiewiczu wywrzeæ presjê i zmusiæ go do wspó³pracy. W tym czasie podniesiono tak¿e podatki, co dodatkowo utrudnia³o dzia³alnoœæ lokalu. Podczas jednej z takich kontroli znaleziono trzy niezaksiêgowane butelki gruziñskiego koniaku. Milicja uzna³a to za przêstepstwo i aresztowa³a Andruszkiewicza, a nastêpnie trzyma³a go w areszcie przez pó³tora miesi¹ca. Wicuœ nie zamierza³ siê jednak poddaæ. Ta jego determinacja wzmocni³a podziw i zbudowa³a szacunek do jego osoby. Zniecierpliwione w³adze postawi³y „Marynarza” przed wyborem: albo zacznie donosiæ, albo lokal zostanie zamkniêty. Na co Wicuœ odpowiedzia³: „Z bólem serca zamknê, ale kapusiem nie bêdê”. Ta decyzja oznacza³a koniec „Schronu u Marynarza”, który w³adze zamieni³y na sklep wêdkarski. Wicuœ powróci³ na Bazar Ró¿yckiego. Znów zaj¹³ siê handlem, g³ównie walutami. Wiedzia³, ¿e jest obserwowany, ale radzi³ sobie doskonale. O zamkniêciu jego lokalu przez „ubeków” kr¹¿y³y legendy, a on sam sta³ siê lokalnym bohaterem. By³ symbolem sprytnego i zaradnego „cwaniaka warszawiaka”. Jego postaæ szybko wpisa³a siê w krajobraz powojennej Pragi.
Sam Bazar Ró¿yckiego zosta³ w koñcu upañstwowiony, co zdecydowanie zmieni³o charakter tego miejsca. O „Marynarzu” jednak ci¹gle tam pamiêtano. Po zamkniêciu „Schronu” Andruszkiewicz mocno podupad³ na zdrowiu. Stara, wojenna rana g³owy wywo³a³a postêpuj¹cy parali¿ ca³ego cia³a. Zmar³ w 1964 roku w wieku zaledwie 56 lat. Pochowano go na Cmentarzu Bródnowskim. Swoim ¿yciem udowodni³, ¿e nawet w najciê¿szych czasach mo¿na zachowaæ honor i cz³owieczeñstwo. Byæ lojalnym i uczciwym wobec przyjació³, klientów i samego siebie. U³o¿ono o nim nawet piosenkê, w której œpiewano: Tu, za kontuarem, kilogramów parê, król marynarzy, obs³ugiwa³ wiarê. Pó³ lytra, œwiñskie ucho, nadaj¹ ¿arciu ton, bo nie je nikt na sucho, gdzie marynarski schron.
Weronika Kwiatkowska
Od tygodnia œpiewa³. Pod oknem. Koncerty zaczyna³y siê wczesnym wieczorem. I trwa³y d³ugo w noc. Czasem do œwitu. Co to za dŸwiêki? – zastanawialiœmy siê, wyrwani ze snu. Dziecko? Ale przecie¿ s¹siadka z noworodkiem wróci³a do Albanii. M¹¿ siê wyprowadzi³. Chyba siê rozstali. Zreszt¹ nie wiem. Ktoœ mówi³, ¿e kupili dom w Pensylwanii. Nie widzia³am ich ju¿ dobrych parê lat. Mo¿e to jakiœ instrument? Ale kto by æwiczy³ po nocach? Zwierzê? Kocie serenady, które pamiêta³am sprzed lat, brzmia³y inaczej. Mia³y ni¿sz¹ amplitudê dŸwiêku. Inny rejestr. Wygl¹daliœmy do ogródka, ale w ciemnoœci nic nie by³o widaæ. Gdy otwieraliœmy okno, zawodzenie cich³o. Pani Matka spa³a na krzeœle. Albo pod kaloryferem. Niewzruszona. Jakby nic siê nie dzia³o. Wracaliœmy do ³ó¿ka. A nastêpnej nocy historia siê powtarza³a.
W koñcu go zobaczyliœmy. Siedzia³ na kamieniu. Du¿y, puchaty, czarny jak p³uca palacza. Koci Romeo. Przygl¹da³ siê nam. Z bezpiecznej odleg³oœci. Mru¿y³ zielone œlepia. Wpatruj¹c siê w okienko, przez które do mieszkania w³aœnie wesz³a jego wybranka. Takiego masz zalotnika? – zagai³ K. kotkê. Ale nie doczeka³ siê odpowiedzi. Pani Matka, podstarza³a i nieco sfatygowana licznymi porodami, ziewnê³a i zaczê³a wylizywaæ tyln¹ ³apê.
*
Siedzia³ na parapecie i patrzy³ przez szybkê – relacjonowa³ K. po powrocie z ³azienki. A kotka z drugiej strony, broni³a dostêpu. Nazajutrz zobaczyliœmy ich razem w ogrodzie. Pani Matka le¿a³a na pieñku. A absztyfikant kornie warowa³ pod jej stopami. Chyba siê polubili – pomyœla³am na g³os. Ale dzieci z tego nie bêdzie. Kotka ju¿ dawno wysterylizowana. Na nic umizgi. I arie o zmierzchu
*
W sobotê ogl¹daliœmy „Brutalistê” w pokoju po³o¿onym w drugiej czêœci mieszkania. Zgasiliœmy œwiat³o w ca³ym
Wyprowadzki na ogó³ s¹ smutne. …zaraz, przed tygodniem opisywa³em przecie¿, w ponurym tonie, moj¹ wyprowadzkê, po dwóch latach, z filipiñskiego hotelu. Brzmia³o to groŸnie, ludzie wrêcz pytali, czy podj¹³em decyzjê o jakiejœ dramatycznej zmianie w ¿yciu. Obieca³em daæ odpowiedŸ za tydzieñ ale jeszcze trochê na to poczekajcie. Naprawdê, ci¹g dalszy bêdzie optymistyczny, ale pozwólcie mi jeszcze trochê powspominaæ przeprowadzki. Na smutno? Nie wiem, ale na pewno nostalgicznie. Te sytuacje by³y udzia³em nas wszystkich tutaj: emigrantów, Polonii, reemigrantów, podró¿ników. Przeprowadzaliœmy siê wielokrotnie i to nie do innej czêœci miasta, ale do innych krajów a nawet na inne kontynenty – i to z obaw¹ lub mocnym postanowieniem, ¿e to na zawsze. St¹d w pakowaniu walizek nie by³o wiele radoœci, entuzjazmu, oczekiwania na przygodê, jak mia³o to miejsce przy szykowaniu siê na wyjazd wakacyjny. Przeciwnie – serce krwawi³o z ka¿d¹ rzecz¹ wk³adan¹ do walizki. Albo odk³adan¹ na bok, gdy siê w baga¿u nie zmieœci³a.
Moja pierwsza wyprowadzka by³a zapewne najbardziej dramatyczna, ale ten dramat toczy³ siê w g³owie jedynie. Wy-
domu. Odpaliliœmy projektor. I przez blisko dwie godziny nie wychodziliœmy „z kina”. Dopiero w po³owie seansu – film trwa trzy godziny 36 minut – K. poszed³ do kuchni zrobiæ herbatê. Iw ciemnoœci zobaczy³ dwie plamy na kanapie. Gdy tylko siêgn¹³ do w³¹cznika, czarny cieñ podniós³ siê z pos³ania i ruszy³ do okna. Wygl¹da na to, ¿e Pani Matka ma nowego ch³opaka! – K. przyniós³ dobr¹ nowinê. Ciekawe, czy wprowadzi siê na sta³e? Tej nocy Romeo pojawia³ siê i znika³ kilkakrotnie. Raz zasta³am go gotowego do wyjœcia, ale gdy ukucnê³am i zaczê³am mówiæ spokojnym, ciep³ym g³osem, zawróci³ spod okna i po³o¿y³ siê na pod³odze. Nie pozwoli³, ¿ebym za bardzo siê zbli¿y³a. Ale nie uciek³. Przyjrza³am mu siê uwa¿niej. Gêste, lœni¹ce futro. Czyste pazury. Musi mieæ dom. I pe³n¹ miskê. Choæ, jak odkryliœmy rankiem, dokoñczy³ kolacjê kotki, bo ona nigdy nie wylizuje talerzy do czysta.
O pi¹tej nad ranem w poniedzia³ek obudzi³ mnie ha³as. Potem us³ysza³am kroki. A kiedy z trudem otworzy³am oczy, zobaczy³am jak nasz nowy lokator biegnie z dzikim wrzaskiem przez sypialniê, po czym zawraca do tzw. du¿ego pokoju i napastuje Pani¹ Matkê. Zerwa³am siê na równe nogi i popêdzi³am na ratunek. Ale kiedy dotar³am na miejsce, zobaczy³am tylko czarny ogon znikaj¹cy w okienku
dla kotów. Julia, nieco oszo³omiona, siedzia³a pod krzes³em. I patrzy³a wymownie. Postanowi³am zaryglowaæ wejœcie od strony ogródka, by adorator ju¿ wiêcej nie nachodzi³ biedaczki, i po³o¿y³am siê z powrotem do ³ó¿ka. Nie min¹³ kwadrans, us³ysza³am g³oœny lament. Miauczenie zamienia³o siê w zawodzenie; jêczenie przechodzi³o w gruchanie. Wydawa³o mi siê nawet, ¿e s³yszê poszczególne s³owa, a wszystkie wypowiadane z pretensj¹ i ¿alem. W koñcu fatygant siê zmêczy³. I oddali³ w sobie tylko znanym kierunku. Kiedy usnê³am ponownie przyœni³y mi siê hordy dzikich zwierz¹t. ¯yrafy. Nosoro¿ce. Tygrysy. Ma³py. Ogromne ptaki. Gady. I p³azy. Próbuj¹ce wydostaæ siê z mieszkania przez jedno, w¹skie okno. Rozbijaj¹ce siê o szyby. Taranuj¹ce drzwi. Kiedy obudzi³am siê po raz drugi, gra³a mi w g³owie piosenka Republiki: Skoczy³ kot/A za kotem pies Za nim koñ/A za koniem ja Razy piêæ/Skaczê razy piêæ Nie ma ciê
Wyskakuje œwiat
Najpierw pstr¹g/A za pstr¹giem karp Potem ja/Po mnie morski koñ Morski pies/A na koñcu kot Nie ma ciê Moja œmieræ na piêæ*
* Grzegorz Ciechowski, Œmieræ na piêæ, 2002. ❍
Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com
prowadza³em siê do Ameryki z mieszkania rodziców, którzy w nim zostali i to a¿ do œmierci. Nie widzia³em wiêc go³ych œcian, zostawi³em wszystko jak by³o, w tym moje ksi¹¿ki, p³yty d³ugograj¹ce i sprzêt stereo. Zabra³em jedynie dwie, dopuszczone przez linie lotnicze, walizki. Kolejne apartamenty w Nowym Jorku, choæ zdarza³o siê, ¿e pomieszkiwa³em w nich kilka lat, mia³y charakter tymczasowy: by³y wynajmowane od w³aœciciela budynku albo podnajmowane, wraz z meblami, od legalnego lokatora. Do pierwszego z mieszkañ wnios³em owe dwie walizki, do kolejnych coraz wiêcej gratów; wiadomo, nawet biedny emigrant obrasta w rzeczy. Dopiero jednak, gdy kupi³em mieszkanie, w 1997 roku, zacz¹³em tworzyæ dom. Nie przesadzaj¹c z wydatkami, w³o¿y³em sporo starañ i serca w urz¹dzenie zgodnie z moim gustem, wyposa¿y³em kuchniê we wszelkiej ³y¿ki i miksery, a szafy w wieszaki, ³y¿ki do butów i pastylki na mole.
Gdy mieszkanie sprzeda³em po 20 latach, bo postanowi³em wróciæ do Polski, odczu³em prawdziwy dramat wyprowadzki.
Piêknie o przedmiotach pisa³, niedawno zmar³y, Marcin Wicha. Wspominaj¹c odchodzenie i ¿a³obê po matce, wplata³ w te myœli refleksje o przedmiotach, niemych œwiadkach i dowodach prze¿ytych spraw, dokumentacji ludzkiej egzystencji.
Tu nie chodzi o wartoœæ przedmiotów. Ma³o kto z nas ma drogocenna bi¿uteriê, zegarki, dzie³a sztuki, wielk¹ gotówkê w materacu. Bogaci ludzie s¹ ubezpiecze-
ni, oni kradzie¿y i zniszczenia przy przeprowadzce siê nie boj¹. Bogacz zleca sprzeda¿ jednej ze swoich rezydencji i nawet do niej nie wpadnie przed transakcj¹, bo wszystko w niej, w tym kupione hurtem przez projektanta meble i obrazy, jest czêœci¹ pakietu, jedynie podbijaj¹c cenê nieruchomoœci. Fotele zaprojektowane przez Eero Saarinena nie maj¹ wartoœci sentymentalnej, bo nowy w³aœciciel ani razu na nich nie usiad³. Rezydencja, kupiona za dziesiêæ milionów dolarów, zostaje po kilku latach sprzedana za milionów piêtnaœcie. Krzes³a wliczone w cenê. My, zwyczajni ludzie, przenosz¹c siê z £om¿y na Brooklyn, z Brooklynu do Arizony, z Arizony do £om¿y, tak naprawdê wszystko co wa¿ne zmieœcilibyœmy w jednym kartonie. Nic po latach u¿ytkowania nie wygl¹da jak nowe, mo¿na by to jedynie sprzedaæ za grosze przed gara¿em. Pozostaj¹ przedmioty z konotacj¹ emocjonaln¹: ten wazonik kupi³ pierwszy ukochany; to pi³ka i rakieta syna, kiedy jeszcze trenowa³; w tej ramce jest ³adne zdjêcie mamy. Chcia³oby siê te rzeczy zachowaæ, ale jeœli nie zmieszcz¹ siê w walizce, a za nadbaga¿ p³aci siê maj¹tek? Zdjêcie traci wiêc ramkê, a czasem po prostu je siê digitalizuje; od tej pory bêdzie w telefonie i komputerze. Rakietê tenisow¹ niestety siê wyrzuca. Trauma przeprowadzki polega na tym, ¿e ogl¹daj¹c ka¿dy przedmiot oceniamy jego wartoœæ, zastanawiamy siê, po co w³aœciwie go kupowaliœmy, myœlimy, czy siê na cokolwiek przyda³. A gdyby go nie kupiæ, mo¿na by te pieni¹dze zaoszczêdziæ. No ale co mo¿na by³o z nimi zrobiæ? Przepiæ w barze, wydaæ na wycieczki, zainwestowaæ w akcje (i straciæ)? Tak czy owak, wszystko nadaremno! Gdy wyprowadza³em siê z mojego taniego hoteliku, tak¿e dokonywa³em prze-
gl¹du rzeczy. Jedzenie skoñczê, a to w puszkach zabiorê. Plastikowe, tandetne pó³ki, miot³y, lampki, plastikowe talerze? Czy¿bym chcia³ je nadal mieæ w – tej przecie¿ lepszej, bogatszej, ciekawszej –przysz³oœci? Jenny wiele rzeczy zabiera dla swojej rodziny. Czêœæ zostawiam dla personelu hotelu. To, co biorê ze sob¹, mieœci siê w jednej taksówce. Rozwodzê siê o tych po¿egnaniach z przedmiotami, bo czyta³em ostatnio na amerykañskim forum ciekaw¹ dyskusjê o tym, co robiæ z rzeczami bliskich, którzy zmarli. Pozostawszy sam po œmierci ojca w jego mieszkaniu, systematycznie, nie maj¹c ¿adnych w¹tpliwoœci, usun¹³em wszystkie rzeczy (poza zdjêciami oraz kilkoma ksi¹¿kami). By³y stare, zniszczone, brzydkie, przaœne, nikomu niepotrzebne. (Tata rozczuli³ mnie kiedyœ mówi¹c: – Janku, jak ja ju¿ odejdê, to tu w tym mieszkaniu praktycznie wszystko masz!)
Amerykanie dzielili siê swoimi doœwiadczeniami z porz¹dkowaniem rzeczy po zmar³ych. Pracy by³o du¿o i by³a emocjonalnie trudna, bo odczuwa siê wyrzuty sumienia wyrzucaj¹c coœ, co by³o drogie dla drogiej osoby. St¹d kolejne eliminacje przedmiotów – i znowu przesiewy. Powszechnym zdaniem dyskutantów, nikt nie by³ zainteresowany kupnem lub przyjêciem rzeczy. Starsi ludzie pisali, ¿e obiecywali dzieciom i wnukom wszystkie rzeczy po sobie; tamci jednak nie byli zainteresowani. Mo¿e ktoœ wzi¹³ ma³¹ broszkê, ktoœ zabytkow¹ zapalniczkê – i tyle. Jak ktoœ podsumowa³, gromadzone przez ca³e ¿ycie sprzêty podobaj¹ siê tylko w³aœcicielowi, gdy¿ odpowiada³y jego potrzebom i gustom. Oznacza to te¿ jednak, ¿e oprócz w³aœciciela nie podobaj¹ siê nikomu wiêc kiedyœ, tak jak on, odejd¹ w niebyt.
Z g³êbokim ¿alem zawiadamiamy, ¿e dnia 13 marca 2024 roku, w wieku 87 lat, odszed³ do Domu Ojca ksi¹dz kanonik Andrzej Bielak – kap³an oddany Bogu i ludziom, gorliwy duszpasterz, który przez wiele lat s³u¿y³ Polonii amerykañskiej oraz wiernym w Polsce i na Litwie.
Uroczystoœci pogrzebowe rozpoczê³y siê w pi¹tek, 14 marca, od wystawienia cia³a i modlitwy za zmar³ego w koœciele œw. Antoniego z Padwy w Jersey City. 15 marca, odby³a siê Msza Œwiêta pogrzebowa, której przewodniczy³ i kazanie wyg³osi³ ks. pra³at Bogus³aw Zieziula kolega z lat seminaryjnych œp. ks. Andrzeja, który specjalnie na tê okazjê przyby³ z Bia³egostoku. W uroczystoœciach uczestniczy³o 17 kap³anów, rodzina, przyjaciele oraz wierni z parafii, w których ks. Andrzej pe³ni³ swoj¹ pos³ugê duszpastersk¹. Po Mszy Œwiêtej cia³o zmar³ego zosta³o przewiezione do Amerykañskiej Czêstochowy, gdzie spoczê³o w kap³añskiej sekcji cmentarza.
Kap³an o niezwyk³ej drodze ¿ycia
Ksi¹dz Andrzej Bielak urodzi³ siê 14 kwietnia 1937 roku we Lwowie. By³ synem Henryka i Zofii z domu Gross, którzy mieli jeszcze trzech synów: Mariana, Janusza i Adama. Po wojnie w latach 1950 brat Marian wyemigrowa³ do Stanów Zjednoczonych, póŸniej do³¹czy³a do niego mama Zofia.
Tata, Henryk Bielak szed³ z Armi¹ Andersa i umar³ w Egipcie i tam zosta³ pochowany. Brat Marian Bielak walczy³ pod Monte Cassino. Spoczywa na Cmentarzu Weteranów w Czêstochowie.
Przed wst¹pieniem do seminarium Andrzej by³ nauczycielem chemii i biologii. W 1965 roku przyby³ do Ameryki, gdzie pog³êbia³ swoj¹ wiedzê w dziedzinie biologii. Choæ ci¹gmê³o go do nauki, to w 1990 roku (po œmierci mamy) zdecydowa³ siê na krok niezwyk³y i odwa¿ny –wst¹pi³ do Wy¿szego Seminarium Duchownego w Bia³ymstoku, odpowiadaj¹c na g³os powo³ania, który nosi³ w sercu. Œwiêcenia kap³añskie przyj¹³ 27 maja 1995 roku z r¹k arcybiskupa Stanis³awa Szymeckiego. Nastêpnie rozpocz¹³ kap³añsk¹ drogê jako wikariusz w parafii w Micha³owie (1995-1996), a nastêpnie w parafii Œwiêtego Ducha w Wilnie
(1996) i parafii œw. Antoniego w Sokó³ce (1996-1998). W roku 1998 powróci³ do Stanów Zjednoczonych, gdzie przez kolejne lata pos³ugiwa³ w parafiach Archidiecezji Nowojorskiej, oddaj¹c siê duszpasterstwu polskiej spo³ecznoœci. By³ znany ze swojej wielkiej gorliwoœci i zaanga¿owania w ¿ycie polonijnych parafii. Jego kap³añska s³u¿ba i oddanie zosta³y docenione – w 2015 roku otrzyma³ tytu³ Kanonika Kolegiaty w Krypnie.
Kap³an o wielkim sercu
Ksi¹dz Andrzej by³ cz³owiekiem cichym, pokornym, pe³nym ¿yczliwoœci i oddania drugiemu cz³owiekowi. Unika³ skupiania uwagi na sobie, zawsze gotów do pomocy, uœmiechniêty i ¿yczliwy wobec ka¿dego, kogo spotka³ na swojej drodze. Wielu zapamiêta go jako kap³ana, który swoje ¿ycie odda³ w pe³ni Bogu i ludziom, a tak¿e jako cz³owieka, który nigdy nie zapomina³ o swoich korzeniach i wiernie s³u¿y³ zarówno w Polsce, jak i za oceanem. Bardzo czêsto mo¿na by³o go spotkaæ przy okazji ró¿nych uroczystoœci religijnych, polonijnych i kulturalnych.
Uczestniczy³ w m.in. w wydarzeniach organizowanych przez Weteranów Armii Polskiej, bra³ udzia³ w spotkaniach pod Pomnikiem Katyñskim w Jersey City, a tak¿e uœwietnia³ swoj¹ obecnoœci¹ i modlitw¹ Œniadania Wielkanocne przy pomniku króla W³adys³awa Jagie³³y w Central Parku w Nowym Jorku. Zawsze obecny tam, gdzie Polonia jednoczy³a siê we wspólnocie wiary, historii i tradycji.
Cichy s³uga Boga i ludzi ¯ycie ksiêdza Andrzeja by³o ca³kowicie oddane s³u¿bie innym. Nie opowiada³ wiele o sobie, nie mówi³ o swojej rodzinie ani o swojej przesz³oœci – bardziej interesowa³o go dobro i potrzeby tych, których spotyka³ na swojej drodze. By³ duszpasterzem, który s³ucha³, rozumia³ i niós³ nadziejê.
Przez ca³e swoje kap³añskie ¿ycie by³ otwarty na modlitwê i zawsze gotowy, by w Sakramencie Pokuty i Pojednania jednaæ ludzi z Bogiem. Spêdza³ godziny w konfesjonale, na wzór œw. Ojca Pio, którego codziennie wspomina³ wraz ze œw. Janem Paw³em II i œw. Faustyn¹ Kowalsk¹ podczas odprawiania Mszy Œwiêtej.
By³ kap³anem mi³osierdzia, który nie ocenia³, lecz przyjmowa³ z otwartym sercem ka¿dego, kto szuka³ przebaczenia i duchowego wsparcia. Choæ by³ cz³owiekiem g³êbokiej duchowoœci, nie brakowa³o w nim radoœci ¿ycia. Lubi³ œpiewaæ polskie pieœni patriotyczne, spotykaæ siê w gronie przyjació³ i dzieliæ siê darem wiary, optymizmu i ¿yczliwoœci. Mia³ niezwyk³y dar budowania relacji, potrafi³ dodaæ otuchy i inspirowaæ innych do odkrywania w³asnych talentów oraz realizowania marzeñ.
Przez ponad 25 lat odprawia³ codziennie Mszê Œwiêt¹ w parafii œw. Stanis³awa Biskupa i Mêczennika na Manhattanie. By³ zwi¹zany z Ojcami Paulinami, ze wspólnotami Odnowy w Duchu Œwiêtym
Lew Judy, Rodzin¹ Ró¿añcow¹, Grup¹ Mi³osierdzia Bo¿ego i aktywnie uczestniczy³ w procesji Bo¿ego Cia³a na Manhattanie i Nabo¿eñstwach Fatimskich. G³êboko prze¿ywa³ adoracjê Najœwiêtszego Sakramentu, a swoj¹ mi³oœæ do Matki Bo¿ej Jasnogórskiej okazywa³ w ka¿dej chwili swojego ¿ycia.
Pielgrzym i duchowy przewodnik Wielokrotnie pielgrzymowa³ do Amerykañskiej Czêstochowy w Doylestown, PA,
gdzie czu³ siê jak w domu. By³o to miejsce jego duchowego umocnienia, a jednoczeœnie miejsce, do którego powraca³, by zawierzaæ Maryi swoich parafian i ca³¹ Poloniê. Nie tylko modli³ siê za ludzi, ale tak¿e motywowa³ ich do dzia³ania. Zachêca³ do rozwijania talentów, pasji i zainteresowañ, pokazuj¹c, ¿e ka¿dy cz³owiek ma do odegrania wa¿n¹ rolê w Bo¿ym planie. By³ szanowanym powiernikiem ludzkich tajemnic, do którego mo¿na by³o przyjœæ z ka¿d¹ spraw¹ i zawsze znaleŸæ otwarte serce oraz m¹dr¹ radê. Ks. Andrzej Bielak zapisa³ siê wœród spo³ecznoœci polonijnej jako gorliwy i œwi¹tobliwy kap³an, którego wiara i dobroæ pozostawi³y niezatarty œlad w sercach tych, którzy mieli szczêœcie go spotkaæ.
Spoczynek w Amerykañskiej Czêstochowie Po zakoñczeniu ziemskiej drogi ks. Andrzej Bielak spocz¹³ na cmentarzu w Amerykañskiej Czêstochowie, gdzie spoczywa równie¿ jego rodzina. Choæ jego g³os ju¿ nie zabrzmi w nowojorskiej œwi¹tyni, jego duch, modlitwa i œwiadectwo ¿ycia pozostan¹ z nami na zawsze.
Krajowy Rejestr D³ugów (KRD) to jedno z g³ównych biur informacji gospodarczej w Polsce. Zrozumienie, jak dzia³a KRD, mo¿e byæ szczególnie przydatne dla tych, którzy dziel¹ czas pomiêdzy Stanami i Polsk¹, maj¹ w kraju jakiœ maj¹tek albo prowadz¹ tam interesy.
Czym jest KRD?
Krajowy Rejestr D³ugów zajmuje siê zbieraniem, przetwarzaniem i udostêpnianiem informacji na temat zobowi¹zañ finansowych osób fizycznych oraz firm w Polsce. Jego g³ównym celem jest zwiêkszenie przejrzystoœci finansowej oraz zapewnienie bezpieczeñstwa obrotu gospodarczego. KRD gromadzi dane na temat zobowi¹zañ finansowych mieszkañców Polski, które s¹ nastêpnie udostêpniane uprawnionym firmom, instytucjom finansowym czy osobom fizycznym.
W przeciwieñstwie do Biura Informacji Kredytowej (BIK), o którym pisaliœmy dwa tygodnie temu (w sieci szukaj ”Co warto wiedzieæ o swojej kredytowej kartotece w polskim BIK”), KRD gromadzi tylko negatywne informacje dotycz¹ce d³u¿ników. Tym samym, jeœli ktoœ zalega ze sp³at¹ zobowi¹zañ, mo¿e zostaæ zg³oszony do Krajowego Rejestru D³ugów.
Kto doniesie na ciebie do KRD
Wierzyciele, czyli osoby lub instytucje, które maj¹ do odzyskania nale¿noœci, mog¹ zg³aszaæ d³ugi do KRD. Aby to zrobiæ, musz¹ spe³niæ okreœlone warunki. Przede wszystkim d³ug musi byæ wymagalny, czyli termin sp³aty musi ju¿ min¹æ. Dodatkowo, d³ug musi wynosiæ co najmniej 200 z³. w przypadku osoby fizycznej i 500 z³ w przypadku przedsiêbiorstwa. Wierzyciel musi równie¿ posiadaæ tytu³ wykonawczy, taki jak wyrok s¹du lub umowê z d³u¿nikiem, z której wynika zobowi¹zanie. Po spe³nieniu tych warunków, wierzyciel mo¿e zg³osiæ d³ug do KRD, dostarczaj¹c odpowiednie dokumenty oraz dane dotycz¹ce d³u¿nika. KRD przetwarza dostarczone informacje i weryfikuje ich poprawnoœæ. Po weryfikacji, dane te s¹ gromadzone w bazie danych KRD, gdzie s¹ przechowywane i udostêpniane uprawnionym podmiotom.
Kiedy Polonus mo¿e trafiæ na czarn¹ listê Wydaje siê, ¿e skoro ocean dzieli nas od Polski, nie musimy zaprz¹taæ sobie
g³owy Krajowym Rejestrem D³ugów. Niestety, stare grzechy mog¹ przeœladowaæ wiele osób, jak równie¿ wspó³czesne zaniedbania.
Na liœcie d³u¿ników figuruj¹ osoby, które nierzetelnie sp³acaj¹ raty po¿yczek i kredytów w Polsce. Mo¿na tam trafiæ przede wszystkim za brak p³atnoœci za towary lub us³ugi np. zaniedbane rachunki za telefon komórkowy, Internet, gaz, pr¹d, wywóz œmieci, czynsz czy polisê ubezpieczeniow¹. Ryzyko znalezienia siê w rejestrze ponosz¹ równie¿ osoby, które nie p³ac¹ kar za jazdê bez biletu oraz d³u¿nicy alimentacyjni.
Masz w Polsce mieszkanie czy dom? Upewnij siê, ¿e op³aty za czynsz, podatki gruntowe i us³ugi komunalne s¹ regularnie pokrywane. Najlepiej skorzystaæ z online banking i ustawiæ p³atnoœci na autopilota.
Kiedy KRD udostêpni informacji o tobie Informacje zgromadzone w KRD s¹ udostêpniane uprawnionym firmom, instytucjom finansowym czy osobom fizycznym na podstawie umowy zawartej przez nich z KRD. Klienci KRD mog¹ korzystaæ z ró¿nych oferowanych us³ug, takich jak raporty o zad³u¿eniu, monitoring zmian w zad³u¿eniu oraz weryfikacja wiarygodnoœci kredytowej potencjalnych kontrahentów.
Krajowy Rejestr D³ugów regularnie aktualizuje swoje bazy danych, a wierzyciele s¹ zobowi¹zani do informowania go o wszelkich zmianach w statusie d³ugu, takich jak sp³ata zobowi¹zania, zawarcie ugody czy umorzenie d³ugu.
Korzyœci i konsekwencje korzystania z KRD
Dla wierzycieli korzystanie z Krajowego Rejestru D³ugów niesie za sob¹ liczne korzyœci. Przede wszystkim umo¿liwia skuteczniejsz¹ windykacjê nale¿noœci, poniewa¿ informacje zgromadzone w KRD pomagaj¹ w identyfikacji d³u¿ników i w ocenie ich zdolnoœci do sp³aty zobowi¹zañ. Ponadto, dostêp do danych o zobowi¹zaniach finansowych pozwala na podejmowanie bardziej œwiadomych decyzji biznesowych, co zmniejsza ryzyko finansowe.
Dla d³u¿ników obecnoœæ w Krajowym Rejestrze D³ugów miewa powa¿ne negatywne konsekwencje. Informacje o ich zad³u¿eniach s¹ dostêpne dla potencjalnych wierzycieli, co mo¿e utrudniæ d³u¿nikom uzyskanie kredytu, po¿yczki czy leasingu. Obecnoœæ w rejestrze równie¿ wp³ywa na ich wiarygodnoœæ w oczach partnerów biznesowych i klientów, co mo¿e prowadziæ do utraty zaufania i ograniczenia mo¿liwoœci prowadzenia dzia³alnoœci gospodarczej.
Jakie s¹ g³ówne ró¿nice miêdzy BIK i KRD?
Podstawowa ró¿nica miêdzy BIK i KRD le¿y w tym, z jakiego powodu siê trafia do danego rejestru. Biuro Informacji Kredytowej rejestruje wszystkie zobowi¹za-
nia, co pozwala na wypracowanie pozytywnej, jak i uzyskanie negatywnej historii kredytowej, co póŸniej uwzglêdniane bywa przez banki. Krajowy Rejestr D³ugów natomiast rejestruje wy³¹cznie osoby i podmioty gospodarcze, które, jak nazwa wskazuje, s¹ d³u¿nikami. Druga ró¿nica le¿y w podmiotach uprawnionych do zg³aszania do tych rejestrów. Do BIK mog¹ zg³aszaæ wpisy wy³¹cznie banki, SKOK-ii wybrane firmy pozabankowe. W przypadku KRD sprawa jest nieco bardziej z³o¿ona. Instytucje bankowe i kasy oszczêdnoœciowo-kredytowe rzadko korzystaj¹ z KRD. Firmy pozabankowe udzielaj¹ce po¿yczek z kolei maj¹ prawo zg³oszenia takiego wpisu dopiero po 60 dniach spóŸnienia ze sp³at¹. Ponadto wœród podmiotów uprawnionych do wpisów w KRD znalaz³y siê m. in.: spó³ki kolejowe, spó³dzielnie mieszkaniowe, dostawcy us³ug telekomunikacyjnych i internetowych, ubezpieczalnie i inni wierzyciele, jeœli spe³niaj¹ okreœlone warunki. Krótko mówi¹c, brak kartoteki w Biurze Informacji Kredytowej jest dla nas minusem (nikt nam jeszcze w Polsce nie zawierzy³), a brak kartoteki w Krajowym Rejestrze D³ugów – plusem (nie jesteœmy nikomu winni pieniêdzy).
Czy osoba z USA powinna obawiaæ siê Krajowego Rejestru D³ugów?
Z perspektywy osoby mieszkaj¹cej w Stanach Zjednoczonych, KRD mo¿e wydawaæ siê podobne do amerykañskich biur informacji kredytowej, takich jak Equifax czy Experian, choæ ró¿ni siê w zakresie i sposobie dzia³ania.
Osoby mieszkaj¹ce w USA, które nie prowadz¹ dzia³alnoœci gospodarczej w Polsce, ani nie maj¹ tam zobowi¹zañ
El¿bieta Baumgartner
nie jest prawnikiem i nie udziela porad prawnych. Niniejszy artyku³ zosta³ napisany wy³¹cznie w celach informacyjnych. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in. „Planowanie spadkowe, czyli jak uporz¹dkowaæ swoje sprawy w Stanach i w Polsce” oraz „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem” i wielu innych. S¹ one dostêpne w wersji elektronicznej w witrynie: www.PoradnikSukces.com tel. 1-718-224-3492
finansowych, nie musz¹ obawiaæ siê Krajowego Rejestru D³ugów. Powtórzmy: KRD dzia³a na terenie Polski i gromadzi informacje dotycz¹ce zobowi¹zañ finansowych tylko w Polsce. Niemniej jednak, osoby maj¹ce z Polsk¹ bliskie wiêzi powinny byæ œwiadome funkcjonowania KRD i jego potencjalnych konsekwencji.
Jak sprawdziæ swoj¹ kartotekê w KRD Aby sprawdziæ swoj¹ kartotekê w Krajowym Rejestrze D³ugów, wejdŸ na stronê www.krd.pl i wybierz opcjê dla osób prywatnych. Nastêpnie za³ó¿ darmowe konto, podaj¹c swoje dane osobowe i potwierdzaj¹c to¿samoœæ przez przelew weryfikacyjny na symboliczn¹ kwotê (np. 1 z³) lub za pomoc¹ profilu zaufanego. Maj¹c konto w systemie, mo¿esz bezp³atnie raz na szeœæ miesiêcy pobraæ raport na swój temat. W raporcie znajdziesz informacje o ewentualnych d³ugach oraz o podmiotach, które je zg³osi³y. Je¿eli znajdziesz tam b³êdy, to mo¿esz skontaktowaæ siê z wierzycielem i podj¹æ kroki w celu uregulowania zobowi¹zania oraz usuniêcia wpisu. ❍
dowiesz siê z ksi¹¿ek El¿biety Baumgartner
„Jak oszczêdzaæ na podatkach“. Przepisy podatkowe, jak rozliczyæ siê samodzielnie. Cena $20. „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem. Podrêcznik agresywnej gry podatkowej“. Spadki, darowizny, przychody, inwestycje, sprzeda¿ mieszkania, konta w USA i w Polsce, walka z IRS. Ustawa o ujawnianiu kont zagranicznych FATCA. Cena $35. Równie¿: „Emerytura reemigranta w Polsce”, „Powrót do Polski” i wiele innych. Ksi¹¿ki s¹ uaktualnione na rok 2025 i dostêpne tylko w wersji elektronicznej w witrynie www.PoradnikSukces.com, tel. 718-224-3492, poczta@poradniksukces.com. www.PoradnikSukces.com
Fundacja Ars Activa we wspó³pracy z Slavic Arts Ensemble Inc w dniach 21-23 marca 2025 roku organizuje Festiwal „Silni Wiar¹ i Nadziej¹” z okazji 20. rocznicy œmierci Œwiêtego Jana Paw³a II. Festiwal bêdzie stanowi³ ho³d dla Papie¿a Polaka, który sta³ siê duchowym przewodnikiem oraz symbolem jednoœci dla Polonii i ca³ego narodu polskiego.
Bêd¹ wystêpowaæ profesjonalni artyœci, jak skrzypkowie Mariusz Monczak, Mieczys³aw Gubernat, kompozytor i pianista Jakub Polaczyk, organistka i dyrygentka Patrycja Peczara, sopranistka Patrycja Pos³uszna, baryton Wojciech Bonarowski i kontrabasista Pawe³ Knapik, jak i amatorskie zespo³y polonijne: Krakowianki i Górale, Dzieci Kostki, Chór Hejna³ oraz Dzieciêcy Chór Copernicus.
Program koncertów obejmie utwory sakralne, muzykê klasyczn¹ oraz pieœni patriotyczne, inspirowane przes³aniem Œwiêtego Jana Paw³a II.
Celem festiwalu jest nie tylko uczczenie pamiêci Papie¿a, ale równie¿ integracja polonijnej spo³ecznoœci oraz promocja polskiej kultury i historii. Fundacja Ars Activa, dzia³aj¹ca na rzecz Polonii nowojorskiej od ponad 10 lat, ma na swoim koncie liczne wydarzenia artystyczne, w tym dziewiêæ koncertów w Carnegie Hall. Festiwal odbywa siê pod honorowym patronatem Konsula Generalnego RP Mateusz Sakowicza. Organizacjê festiwalu wspieraj¹ Polsko S³owiañska Unia Kredytowa, Polsko S³owiañskie Centrum, Pu³aski Bisness Associetion and professional Men, Romuald Magda Na wszystkie koncerty wstêp jest wolny. Serdecznie zapraszamy.
NA GAZOWE
● USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS
● RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY
● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION
● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z
T³umaczenia ✓ Sprawy imigracyjne ✓ Notariusz 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653
pieniêdzy i paczek
– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.
● katar sienny ● bóle pleców ● rwê kulszow¹ ● nerwobóle ● impotencjê
● zapalenie cewki moczowej ● bezp³odnoœæ ● parali¿ ● artretyzm ● depresjê ● nerwice
● zespó³ przewlek³ego zmêczenia ● na³ogi ● objawy menopauzy ● wylewy krwi do mózgu
● alergie ● zapalenie prostaty ● rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.
Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku
144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354
Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 19:00; tel. (718) 359-0956
1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223
Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-19:00, w niedziele 12:00 - 15:00; tel. (718) 266-1018
www.drshuguicui.com
W ostatniej, 24 Ksiêdze, Homer osi¹ga najwy¿sze szczyty patosu: wznios³a, emocjonuj¹ca czêœæ poematu, trzymaj¹ca w napiêciu i chwytaj¹ca za gard³o. Opowiada o samotnej wyprawie starego króla Priama po cia³o syna.
Niepokój bogów
Po uroczystoœciach pogrzebowych Achilles wci¹¿ nie mo¿e znaleŸæ ukojenia. Pastwi siê nad cia³em Hektora, tak jakby chcia³ go po wielokroæ zabiæ. Oczywiœcie nie przynosi mu to ulgi. Cierpi. Matka Tetyda, która w ostatnich dniach ¿ycia bohatera jest ci¹gle przy nim, stara siê go pocieszyæ, jak mo¿e; mówi nawet: Dla ciebie by³oby dobrze kobiecej
Zaznaæ mi³oœci. (K. Je¿ewska)
Inne przek³ady nadaj¹ nieco odmienny odcieñ znaczeniowy tej wypowiedzi, jednak zwrot ów sta³ siê dla wielu komentatorów koronnym argumentem potwierdzaj¹cym homoseksualny zwi¹zek ³¹cz¹cy go z Patroklesem: rozpacz Achillesa jest jak po stracie kochanka, a nie serdecznego przyjaciela. Ruch gejowski obra³ greckiego bohatera za swego patrona na œwiadectwo, ¿e najwspanialszy mê¿czyzna w literaturze zachodniej by³ z ich rodzaju, choæ przecie¿ homoseksualizm dawnej Grecji mia³ nieco inny charakter i wydŸwiêk ni¿ dzisiejszy.
Achilles jest niespokojny, bogowie s¹ zaniepokojeni brutalnym traktowaniem cia³a Hektora, które wymaga pochówku. Rozwa¿aj¹ nawet pomys³ wykradzenia zw³ok przez boskiego arcy-z³odzieja, Hermesa, w koñcu jednak przystaj¹ na inne rozwi¹zanie. Pos³anka Zeusa przylatuje do Troi i namawia Priama, aby samotnie uda³ siê z hojnymi darami do namiotu Achillesa i wykupi³ cia³o zabitego syna. W tej nadzwyczaj niebezpiecznej wyprawie opiekowaæ siê nim bêdzie Hermes, przewodnik zmar³ych do krainy cieni.
Zrozpaczony Priam ka¿e szykowaæ dwa wozy: jeden wype³nia skarbami, zaprzêgniêty w mu³y, drugi – pusty ci¹gniony przez konie. Jednym powozi sam, drugim – jego najwierniejszy s³u¿¹cy.
Wêdrówka do obozu przeciwnika
Wyjechali z miasta ¿egnani lamentem odprowadzaj¹cych. Ich wyprawa przypo-
mina kondukt ¿a³obny wyprawiaj¹cy siê do królestwa zmar³ych – samotnie, straszno, po ciemku, w obcej scenerii. Po drodze spotykaj¹ eleganckiego m³odzieñca wysokiego rodu. To w³aœnie bóg w ludzkim przebraniu, który przeprowadza ich bezpiecznie do obozu Achajów, do siedziby Achillesa. To ju¿ nie zwyk³y namiot z poprzednich ksi¹g, ale twierdza, do której ¿ywym nie sposób siê dostaæ.
Zdumia³ siê gospodarz na widok przybyszów. Priam b³aga go o zwrot cia³a Hektora w zamian za cenne podarki. Pada na kolana, ca³uje jego rêce:
„nikt ze œmiertelnych nie dozna³ tego, czego ja dziœ doznajê, Kiedy do ust swych podnoszê rêce zabójcy mych dzieci”, powiada.
Wzruszy³ siê na to chmurny Achilles, wspomnia³ swego starego ojca, zaprosi³ Priama do sto³u, ¿eby siê posili³, nastêpnie odpocz¹³ nieco, przespa³ siê, a potem wyruszy z powrotem z Hektorem. Jego cia³o kaza³ obmyæ, namaœciæ, owin¹æ w bogat¹ szatê i w³o¿yæ na wóz.
Priam jeszcze prosi o dziewiêæ dni zawieszenia broni na uroczystoœci pogrzebowe i po krótkim wytchnieniu obaj Troja-
nie odjechali, ponownie pilotowani w drodze powrotnej przez Hermesa.
Tak kiedy rycerzowi grobowiec wynieœli, Do królewskiego domu gromadnie siê zeœli:
Œwietn¹ ucztê ludowi da³ Pryam w swym dworze.
Ten by³ obchód pogrzebny po wielkim Hektorze.
(Franciszek Dmochowski)
„Iliada” poœwiêcona Achillesowi koñczy siê apoteoz¹ jego najwiêkszego przeciwnika.
„Iliada” i malarstwo
Obrazów korzystaj¹cych z tematyki 24 Ksiêgi jest co niemiara, ale wszystkie w³aœciwie takie same. No bo có¿ tu dodaæ, zmieniæ? Szkocki artysta, Gavin Hamilton, utrzyma³ sw¹ kompozycjê w mrocznej scenerii. Siwy Priam przypada do kolan siedz¹cego Achillesa, ca³uje go w rêkê. Po obu stronach towarzysze Szybkonogiego – po lewej kobiety, po prawej mê¿czyŸni. Wszyscy poruszeni wzruszaj¹c¹ sytuacj¹. Bardzo podobny obraz namalowa³ wspó³czesny Hamiltonowi, klasycysta francuski. Jerôme-Martin Langlois, choæ nie s¹dzê, ¿eby siê wzajem inspirowali. Obaj artyœci korzystali po prostu z tego samego Ÿród³a.
I na zakoñczenie trzeci obraz, wybitnego Jacquesa-Louis Davida, przedstawiaj¹cy Andromachê, pocieszan¹ przez syna, op³akuj¹c¹ mê¿a przywiezionego do Troi. Dzie³o to spotka³o siê z takim uznaniem, ¿e Davida przyjêto na tej podstawie w poczet cz³onków Akademii Królewskiej.