➭ Jak dochodzi do ugody w postêpowaniu... – str. 5
➭ Konferencja dzia³aczy niepodleg³oœciowych – str. 5
➭ K³opoty z Boyem – str. 9
➭ Sól œw. Agaty – str. 13
POLISH WEEKLY MAGAZINE
NUMER 1587 (1887) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 15 LUTEGO 2025
➭ Jak dochodzi do ugody w postêpowaniu... – str. 5
➭ Konferencja dzia³aczy niepodleg³oœciowych – str. 5
➭ K³opoty z Boyem – str. 9
➭ Sól œw. Agaty – str. 13
NUMER 1587 (1887) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 15 LUTEGO 2025
Tomasz Bagnowski
Administracja prezydenta Donalda Trumpa wprowadzi³a 10-procentowe c³a na wszystkie produkty importowane z Chin, wznawiaj¹c politykê protekcjonistyczn¹ z jego pierwszej kadencji. Choæ Kanada i Meksyk uzyska³y miesiêczny okres zawieszenia nowych taryf, eksperci ostrzegaj¹ przed potencjalnymi skutkami dla amerykañskiej gospodarki.
C³a wesz³y w ¿ycie na mocy rozporz¹dzenia wykonawczego prezydenta oficjalnie motywowanego walk¹ z przemytem fentanylu do USA. Obejmuj¹ one towary o wartoœci ponad 400 miliardów dolarów rocznie, g³ównie komputery, elektronikê, sprzêt elektryczny i odzie¿. Pekin zareagowa³ b³yskawicznie, og³aszaj¹c w³asne œrodki odwetowe. Wprowadzi³ dodatkowe c³a na amerykañski gaz skroplony, wêgiel i maszyny rolnicze oraz ograniczenia w eksporcie minera³ów krytycznych dla zaawansowanych technologii. Chiny zapowiedzia³y tak¿e dochodzenie antymonopolowe przeciwko Google oraz umieœci³y dwie amerykañskie firmy, w tym w³aœciciela marek Calvin Klein i Tommy Hilfiger, na „liœcie podmiotów niewiarygodnych”.
Eksperci z Capital Economics oceniaj¹, ¿e chiñska odpowiedŸ jest stosunkowo ³agodna – nowe c³a obejm¹ amerykañski eks-
port wart oko³o 20 miliardów dolarów, czyli zaledwie 12 procent ca³ego eksportu USA do Chin. Co znamienne, Pekin nie obj¹³ restrykcjami strategicznych towarów, takich jak zaawansowane uk³ady scalone czy sprzêt lotniczy, pozostawiaj¹c sobie pole do dalszych negocjacji.
Najbardziej zagro¿one nowymi c³ami s¹ ma³e przedsiêbiorstwa, które nie maj¹ takiej si³y negocjacyjnej jak du¿e korporacje. Wed³ug nadchodz¹cego raportu National Small Business Association, ponad po³owa ankietowanych w³aœcicieli firm jest zaniepokojona polityk¹ celn¹ Trumpa. Problem polega na tym, ¿e przy niskich mar¿ach bêd¹ zmuszeni przerzuciæ ca³oœæ dodatkowych kosztów na klientów, ryzykuj¹c utratê sprzeda¿y.
Podczas gdy Chiny mierz¹ siê z nowymi c³ami, Kanadzie i Meksykowi uda³o siê wynegocjowaæ miesiêczne odroczenie, choæ ka¿dy kraj przyj¹³ inn¹ strategiê.
➭ Kartofle z Marsa – str. 15
➭ 7 rzeczy, których emeryt powinien siê wyzbyæ – str. 17
Chris Miekina
W 1955 roku w Pa³acu Kultury i Nauki w Warszawie mia³ miejsce odczyt znanego pisarza, podró¿nika i fascynata wypraw polarnych, Czes³awa Centkiewicza. Omawia³ on plany naukowe Miêdzynarodowego Roku Geofizycznego, który skupia³ siê na badaniach polarnych i w unikalny sposób ³¹czy³ wysi³ki badawcze krajów le¿¹cych po obu stronach ¯elaznej Kurtyny.
Centkiewicz nawi¹za³ do historii badañ polarnych uznaj¹c, ¿e samoloty s¹ najskuteczniejszym narzêdziem badawczym w tych nieprzyjaznych cz³owiekowi rejonach. Mówi³, ¿e pierwszym na œwiecie lotnikiem, który w 1914 r. odby³ szereg lotów polarnych nad Arktyk¹, by³ rosyjski pilot Iwan Nagurskij, który w 1917 r. zagin¹³ w niewyjaœnionych okolicznoœciach, w zawierusze Rewolucji PaŸdziernikowej. W tym momencie z jednego z rzêdów s³uchaczy gwa³townie zerwa³ siê cz³owiek i rozpaczliwym g³osem krzykn¹³ w stronê Centkiewicza: „Ale ja ¿yjê! Na-
zywam siê Jan Nagórski i jestem Polakiem, a nie Rosjaninem!”
Na sali zapanowa³a konsternacja. Zaskoczony Centkiewicz opuœci³ mównicê i szybkim krokiem podszed³ do Nagórskiego. Zadawa³ krótkie, rzeczowe pytania, na które Nagórski równie rzeczowo odpowiada³. Chwilê póŸniej nie by³o w¹tpliwoœci, ¿e Jan Nagórski jest rzeczywiœcie tym za kogo siê podawa³ i rzeczywiœcie lata³ nad Arktyk¹ w poszukiwaniu zaginionych ekspedycji Siedowa, Brusi³owa i Rusanowa.
Immu-driner Hot z SynoptisPharma, czêœæ presti¿owej serii Œwiat Zdrowia, to suplement, który sta³ siê synonimem innowacji w dziedzinie zdrowia.
Ten unikatowy produkt, dostêpny w mowanej Markowej Aptece Pharmacy w enpoint na Brooklynie, zyska³ uznanie dziêki swojej skutecznoœci i wysokiej jakoœci.
Immu-driner Hot to wiêcej ni¿ suple ment; to przemyœlane po³¹czenie natury z uk¹, wspieraj¹ce Twój system odporno œciowy i poprawiaj¹cy samopoczucie. Przyjrzyjmy siê bli¿ej jego sk³ad nikom. Imbir, nie tylko rozgrzewa i pobudza, ale tak¿e dzia³a jako na turalny œrodek przeciwzapalny, wspomagaj¹c organizm w walce z infekcjami. Kurkuma, znana ze swoich w³aœciwoœci przeciwutleniaj¹cych, pomaga utrzy-
maæ zdrowe funkcje komórkowe i metaboliczne. Czarny bez, silny antyoksydant, dostarcza wsparcie dla uk³adu immunologicznego, podczas gdy acerola, wype³niona witamin¹ C, jest nieocenionym wsparciem dla odpornoœci i ogólnego stanu zdrowia.
To co wyró¿nia Immu-driner Hot, to nie tylko jego bogaty sk³ad, ale równie¿ forma, któr¹ mo¿na ³atwo przyj¹æ.
Przygotowanie napoju jest banalnie proste – wystarczy zalaæ gor¹c¹ wod¹ saszetkê, aby w kilka chwil cieszyæ siê smacznym i rozgrzewaj¹cym napojem. To idealne rozwi¹zanie dla ka¿dego, kto szuka efektywnego i przyjemnego sposobu na wzmocnienie odpornoœci, szczególnie w ch³odniejsze dni.
Markowa Apteka Pharmacy zlokalizowana na Greenpoincie stanowi gwarancjê, ¿e otrzymujesz produkt autentyczny i najwy¿szej jakoœci.
Œwiat Zdrowia i seria któr¹ reprezentuje Immu-driner Hot, jest znany z zaufania
i zadowolenia klientów, co œwiadczy o niezmiennym zobowi¹zaniu SynoptisPharma do dostarczania produktów, które realnie wp³ywaj¹ na poprawê zdrowia.
Za¿ywanie Immu-driner Hot to doœwiadczenie, które przenosi rutynowe dzia³anie suplementów na nowy poziom. To nie tylko ochrona przed przeziêbieniami czy innymi dolegliwoœciami, ale inwestycja w d³ugotrwa³e zdrowie i dobry nastrój. Ka¿da fili¿anka tego napoju to krok w kierunku ¿ycia pe³nego energii i witalnoœci.
Nie czekaj, a¿ pierwsze symptomy przeziêbienia przypomn¹ Ci o potrzebie dbania o zdrowie. Odkryj Immu-driner Hot i poczuj ró¿nicê ju¿ od pierwszego ³yku. Niech ten gor¹cy napój stanie siê Twoim codziennym rytua³em, który nie tylko poprawi Twoj¹ odpornoœæ, ale równie¿ wprowadzi odrobinê luksusu do Twojego ¿ycia. Zapraszamy do Markowej Aptece Pharmacy na Greenpoincie, gdzie zdrowie spotyka siê z najlepsz¹ jakoœci¹.
Droga redakcjo, bardzo lubiê czytaæ Kartki z przemijania Andrzeja Józefa D¹browskiego. Mimo, ¿e wydaj¹ siê mieæ osobisty charakter zawieraj¹ g³êbokie przemyœlenia o uniwersalnym znaczeniu. Napisane zawsze z podtekstem i niewymuszonym poczuciem humoru, niekiedy bardzo odwa¿nie, zawsze zmuszaj¹ce do przemyœleñ. Pokazuj¹ ogromn¹ wiedzê i wielorakie doœwiadczenia autora, nie tylko tych zwi¹zanych z kultur¹ i sztuk¹. Przemijanie, wbrew pozorom, nie zale¿y od wieku i dotyczy wszystkich, a szczególnie m³odych, którzy zbyt póŸno o nim zaczynaj¹ myœleæ.
Chcia³em zapytaæ, czy redakcja mo¿e w jakiœ sposób wp³yn¹æ na zwiêkszenie wielkoœci publikacji, jeœli ma tak¹ mo¿liwoœæ?
Nazwisko autora listu znane redakcji
Bal Walentynkowy Children's Smile Foundation ju¿ 15 lutego
Walentynki to czas, w którym zakochani w sposób szczególny wyznaj¹ sobie wzajemn¹ mi³oœæ. To tak¿e dobry moment na wsparcie dla osób znajduj¹cych siê w potrzebie, a zw³aszcza dzieci. Temu te¿ s³u¿y doroczna charytatywna impreza organizowana przez Children's Smile Foundation, z której ca³kowity dochód przekazywany jest na pomoc chorym i znajduj¹cym siê w potrzebie dzieciom. W tym roku bêdziemy pomagaæ rodzeñstwu z Long Island osieroconemu w tragicznych okolicznoœciach i wychowywanych obecnie przez babciê i dziadka. Organizatorzy informuj¹, ¿e na balu bêd¹ licytowane cenne przedmioty. S¹ to m.in: piêkna kolia podarowana przez Pierwsz¹ Damê RP Agatê Kornhauser-Dudê, rêkawica z autografem zdobywczyni srebrnego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Pary¿u – Julii
Szeremety i jej trenera Tomasza Dylaka oraz obraz kanadyjskiej artystki Leslie i du¿oformatowy rysunek Edwarda Lutczyna. Charytatywna impreza odbêdzie siê w najbli¿sz¹ sobotê, 15 lutego, w sali balowej Terrace On The Park na Queensie. Ci którzy zdecyduj¹ siê na udzia³ w balu w ostatniej chwili mog¹ jeszcze kupiæ bilet telefonuj¹c pod numerami telefonów: (347) 602 3622, (718) 894 6443 lub
➦ na stronie internetowej: www.childrenssmilefoundation.org
➦ drog¹ emailow¹: info@childrenssmilefoundation.org
Wszyscy w naszym œrodo wisku dobrze znaj¹ Krzysz tofa Medynê, znakomitego saksofonistê jazzowego.
Krzysztof jest nie tylko œwiet nym muzykiem, z d³ug¹ i n¹ histori¹ zawodow¹, ale rów nie œwietnym „opowiadaczem”, pe³nym humoru i dystansu do samego siebie. W³aœnie wyda³ ksi¹¿kê o której pisze tak: z przyjemnoœci¹ informujê, ¿e moja ksi¹¿ka zatytu³owana „Krzysztof Medyna Krotochwile, saksofon i jazz Czyli ca³e moje ¿ycie” jest do nabycia w ksiêgarniach internetowych w Polsce, w tym w popularnym MPIK-u. W Stanach bêdzie dostêpna podczas spotkañ autorskich, o których bêdzie powiadamiaæ
polonijna prasa, oraz ja sam na moim koncie Facebook. Ksi¹¿ka zawiera informacje moim rodowodzie, krótk¹ historiê mojej rodziny, ale g³ownie traktuje zabawnych momentach mojego ¿ycia, chocia¿ nie zawsze œmiesznych. Moj¹ historiê spisa³ i literacko opracowa³ doktor Mariusz A. Wolf, który ma na swoim koncie du¿o powa¿niejsze dzie³a literackie (...) Oczywiœcie skorzystaliœmy z okazji i zaprosiliœmy Krzysztofa i Mariusza A Wolfa na spotkanie do naszej redakcji. Odbêdzie siê ono 6 marca (czwartek) o godz. 18:00 w siedzibie Centrum Polsko-S³owiañskiego (pierwsze piêtro) przy 176 Java Street na Greenpoincie. Serdecznie zapraszamy.
sta³a wspó³praca
redaktor naczelna
Zofia Doktorowicz-K³opotowska
Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska
fotografia Zosia ¯eleska-Bobrowski
wydawcy
John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska
Adam Mattauszek
Kurier Plus, Inc.
Adres: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 6
Tel: (718) 389-3018
E-mail: kurier@kurierplus.com
Internet: www.kurierplus.com
Ks. Ryszard Koper
On zaœ podniós³ oczy na swoich uczniów i mówi³: „B³ogos³awieni jesteœcie wy, ubodzy, albowiem do was nale¿y królestwo Bo¿e. B³ogos³awieni wy, którzy teraz g³odujecie, albowiem bêdziecie nasyceni. B³ogos³awieni wy, którzy teraz p³aczecie, albowiem œmiaæ siê bêdziecie. B³ogos³awieni jesteœcie, gdy ludzie was znienawidz¹ i gdy wy³¹cz¹ was spoœród siebie, gdy zel¿¹ was i z powodu Syna Cz³owieczego podadz¹ w pogardê wasze imiê jako niecne: cieszcie siê i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem ich przodkowie czynili prorokom. £k 6, 20- 23
W czasie Mszy œw. zada³em dzieciom pytanie nawi¹zuj¹ce do zacytowanej na wstêpie Ewangelii: „Kto z was chcia³by byæ biedny, g³odny, p³acz¹cy i nielubiany przez ludzi niech podniesie rêkê?” Zdezorientowane dzieci zaczê³y siê rozgl¹daæ wokó³ siebie, ale ¿adne z nich nie podnios³o rêki. Zada³em zatem kolejne pytanie: „Kto z was chcia³by byæ bogaty, radosny i lubiany przez ludzi niech podniesie rêkê?” Wszystkie dzieci podnios³y rêce. S¹dzê, ¿e gdyby zadano podobne pytania doros³ym, to reakcja by³aby identyczna. To pierwszy odruch, gdy bez wiêkszego zastanowienia i g³êbszej refleksji nad dzisiejsz¹ Ewangeli¹ próbowalibyœmy odpowiedzieæ na te pytania. By³yby to odpowiedzi bardzo przyziemne bez wymiaru nadprzyrodzonego. A do tego wymiaru prowadz¹ nas s³owa Jezusa – b³ogos³awieni, inaczej szczêœliwi, biedni, g³odni, p³acz¹cy, przeœladowani. A zatem gdyœmy zadali pytanie: Kto z was chcia³by byæ szczêœliwy niech podniesie rêkê, to z pewnoœci¹ pojawi³by siê las wzniesionych r¹k.
Szukajmy zatem znaczenia szczêœcia, o którym Jezus naucza na Górze B³ogos³awieñstw. B³ogos³awieni, inaczej szczêœliwi s¹ biedni, g³odni, p³acz¹cy i znienawidzeni. Dla skontrastowania Jezus zapowiada nieszczêœcie bogatym, sytym, rozeœmianym, chwalonym przez innych. Co to ma znaczyæ? Czy Chrystus chce nam powiedzieæ, ¿e mi³e jest Bogu nasze ubóstwo materialne? Czy Bóg potêpia nasz¹ zaradnoœæ w gromadzeniu dóbr materialnych? Niedorzeczn¹ wydaje siê nam twierdz¹ca odpowiedŸ. Wyjaœnienia trzeba szukaæ na innej drodze. Z pewnoœci¹ poni¿sza opowieœæ mo¿e byæ prób¹ szukania w³aœciwej odpowiedzi na te pytania. W jednym z plemion afrykañskich stosowany jest wyrafinowany sposób chwytania ma³p. Robi siê klatkê i umieszcza siê w niej ma³pie smako³yki. Otwór w klatce jest na tyle du¿y, ¿e ma³pa swobodnie
wk³ada do niej ³apê. Jednak, gdy chwyci smako³yk to ju¿ nie mo¿e wyci¹gn¹æ ³apy z klatki. Ma wtedy dwa wyjœcia. Puœciæ smako³yk i wyjœæ na wolnoœæ, albo trzymaæ jedzenie i pozostaæ w pu³apce. Ma³pa zazwyczaj nie wypuszcza przysmaku z ³apy. Przychodz¹ myœliwi i zach³anne zwierzê traci wszystko, ³¹cznie z ¿yciem.
Œwiat materialny zastawia na nas wiele pu³apek. Mog¹ byæ ni¹ bogactwa, luksusy, przyjemnoœci, radoœci. To wszystko nie jest z³e, ale mo¿e staæ siê pu³apk¹, gdy powy¿sze wartoœci stan¹ siê celem samym w sobie. A przecie¿ cz³owiek ma duchowy wymiar i powo³any jest do wy¿szych rzeczy ni¿ jedzenie, picie, p³awienie siê w przyjemnoœciach. Powo³any jest do szczêœcia, które przekracza nawet granice œmierci.
Realizacja takiego powo³ania wymaga wyrzeczeñ. Bardzo czêsto zdobywanie wy¿szych wartoœci wi¹¿e siê z rezygnacj¹ z wielu przyjemnoœci. Dobrze o tym wiedz¹ studenci, którzy rezygnuj¹ z przyjemnoœci ¿yciowych, aby zdobyæ dyplom. Ten dyplom jest wa¿ny, ale jest coœ jeszcze wa¿niejszego, o czym pisze œw. Pawe³ w Drugim Liœcie do Tymoteusza: „W dobrych zawodach wyst¹pi³em, bieg ukoñczy³em, wiary ustrzeg³em. Na ostatek od³o¿ono dla mnie wieniec sprawiedliwoœci, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy”.
Ilekroæ Koœció³ wynosi na o³tarze b³ogos³awionych, og³asza publicznie, ¿e osi¹gnêli oni szczêœcie wieczne, do którego powo³any jest ka¿dy z nas. Zaœ najpewniejsz¹ drog¹ do realizacji tego powo³ania jest droga b³ogos³awieñstw, o których s³yszymy w dzisiejszej Ewangelii.
S³owo b³ogos³awieñstwo dos³ownie oznacza szczêœcie. Droga szczêœcia, któr¹ okazuje Jezus, wzywa do przemiany, nawrócenia. Orêdzie Ewangelii, które jest Dobr¹ Nowin¹ dla wszystkich ludzi podsumowuj¹ s³owa: „Nawróæcie siê i ¿yj-
cie”. Oznacza to jednak umieranie dla siebie i ¿ycie dla Boga i bliŸniego bez liczenia siê z kosztami. Jest to odmienne od tego, co œwiat opisuje jako szczêœcie, czêsto uto¿samiane ze zdrowiem, bogactwem, m³odoœci¹, piêknem materialnym. To jest wa¿ne, ale bardzo ulotne jak mówi psalmista: „Dni cz³owieka s¹ jak trawa;/kwitnie jak kwiat na polu. / ledwie muœnie go wiatr, a ju¿ go nie ma, / i miejsce, gdzie by³, ju¿ go nie poznaje”. To wszystko jest darem Boga, mamy siê tym cieszyæ, ale wa¿niejsze jest to co ma zostaæ w naszych rêkach, gdy „ledwie muœnie nas wiatr”.
B³ogos³awieñstwa oznaczaj¹ ¿ycie zgodne z ewangelicznym przes³aniem Jezusa Chrystusa. Stawianie Bo¿ych dróg ponad naszymi w³asnymi i pielêgnowanie ¿ycia modlitwy i pokornej s³u¿by. Jeœli chcemy byæ nape³nieni radoœci¹ i prawdziwym pokojem oraz szczêœciem nieba musimy oczyœciæ nasze serca ze wszystkiego co blokuje dostêp do Boga. Ubóstwo ducha oznacza posiadanie Boga ponad wszystko inne.
To Bóg jest najwiêkszym skarbem, a nie pokaŸne konto bankowe, wysokie stanowisko, czy szybki samochód. Wszystkie
te rzeczy szybko mijaj¹ w ¿yciu i nie mo¿na ich zabraæ ze sob¹. Trafnie ujmuje to protestancki kaznodzieja Billi Graham: „Czy kiedykolwiek widzieliœcie na cmentarzu samochód do przeprowadzek?
Jezus ostrzega nas przed nieumiarkowanym przywi¹zaniem do rzeczy materialnych, które sprawiaj¹, ¿e ludzie zapominaj¹ o Bogu. Przypomina równie¿, ¿e standardy tego œwiata niekoniecznie oznaczaj¹ równie¿ standardy Boga. Wzywa nas tak¿e, abyœmy budowali lepszy œwiat, w którym panuje radoœæ, sprawiedliwoœæ, nie ma zabójstw i wyzysku, oszustw i ucisku. To staje siê Ÿród³em naszej radoœci i poczucia szczêœcia. Wielki Doktor Koœcio³a, œw. Tomasz z Akwinu powiedzia³, ¿e nikt nie mo¿e ¿yæ bez radoœci. Dlatego ci, którzy s¹ pozbawieni duchowej radoœci, szukaj¹ innych jej form, tylko po to, aby odkryæ, ¿e prawdziwa radoœæ, która naprawdê zaspokaja i trwa wiecznie, to radoœæ w Bogu. Obyœmy poznali radoœæ i szczêœcie przynale¿noœci wy³¹cznie do Boga, przez Chrystusa, naszego Pana iw Duchu Œwiêtym. Niech nasz g³ód i pragnienie nie bêd¹ skierowane na rzeczy materialne, ale na królestwo pokoju i sprawiedliwoœci, które Bóg nam wszystkim oferuje. Znajdujemy prawdziw¹ radoœæ w czynieniu woli Boga.
Jeremiasz w pierwszym czytaniu poetycko podsumowuje powy¿sze rozwa¿ania: „B³ogos³awiony m¹¿, który pok³ada ufnoœæ w Panu, i Pan jest jego nadziej¹. Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wod¹, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia siê, gdy nadejdzie upa³, bo zachowa zielone liœcie; tak¿e w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawaæ owoców”. ❍
Zapraszamy na strony Autora: ryszardkoper. pl i nytravelclub.pl
Zazwyczaj strony omawiaj¹ ugodê w czasie, kiedy Komisja zajmuje siê kwesti¹ trwa³ych obra¿eñ. Jedn¹ z opcji jest ugoda zgodnie z sekcj¹ 32. Strony mog¹ równie¿ uregulowaæ okreœlone kwestie w sprawie, wprowadzaj¹c zastrze¿enie. Ugoda na podstawie sekcji 32 jest umow¹ zrzeczenia. Ubezpieczyciel wyp³aci pieni¹dze, a w zamian pracownik zrzeka siê pewnych praw z roszczenia. Np. poszkodowany pracownik mo¿e zrezygnowaæ z odzyskania utraconych przysz³ych zarobków w ramach roszczenia. Pracownik mo¿e te¿ zrezygnowaæ z pokrycia przysz³ych rachunków medycznych przez ubezpieczyciela. Ugoda na podstawie sekcji 32 jest elastyczna, a poszkodowany pracownik mo¿e dostosowaæ j¹ do swoich potrzeb. Jedn¹ z czêstych sytuacji jest taka, gdy pracownik chce w przysz³oœci poddaæ siê operacji. W takim przypadku pracownik mo¿e chcieæ ukszta³towaæ ugodê na podstawie sekcji 32 w sposób, który nie wykluczy z roszczenia mo¿liwoœci otrzymania pokrycia kosztów opieki medycznej. W przeciwnym razie za operacjê i terapiê musia³by zap³aciæ z w³asnej kieszeni, z kwoty uzyskanej w ramach ugody.
Czasami ugoda na podstawie sekcji 32 ca³kowicie zamyka roszczenie. Nazywa siê to ''pe³n¹ i ostateczn¹'' ugod¹ na podstawie sekcji 32. W ramach pe³nej i ostatecznej ugody o œwiadczenia pracownicze ubezpieczyciel dokona jednorazowej wyp³aty na rzecz pracownika. W zamian pracownik zrzeknie siê dalszych roszczeñ. Po zatwierdzeniu przez Komisjê pe³nej i ostatecznej ugody zgodnie z sekcj¹ 32, ubezpieczyciel nie jest ju¿ d³u¿ej odpo-
wiedzialny za jakiekolwiek wyp³aty w danej sprawie. Komisja ds. odszkodowañ pracowniczych (Workers' Compensation Board) musi zatwierdziæ wszystkie postanowienia ugody zawartej na podstawie sekcji 32. Komisja zazwyczaj przeprowadza przes³uchanie na podstawie sekcji 32 w celu omówienia umowy z poszkodowanym pracownikiem przed jej zatwierdzeniem.
W trakcie przes³uchania sêdzia upewni siê, ¿e pracownik rozumie warunki umowy oraz to, za co bêdzie w przysz³oœci odpowiadaæ. Na stronie internetowej Komisji znajduje siê film wyjaœniaj¹cy postanowienia ugody zawartej na podstawie sekcji 32. Komisja wymaga, aby wszyscy poszkodowani pracownicy obejrzeli ten film przed zatwierdzeniem ugody zawieranej na podstawie sekcji 32.
W ramach ugody o œwiadczenia pracownicze, Komisja wymaga porozumienia Medicare Set-Aside (MSA), które spe³nia okreœlone kryteria. MSA to okreœlona kwota z ugody zawartej na podstawie sekcji 32, któr¹ pracownik musi od³o¿yæ na poczet przysz³ych kosztów leczenia. W wiêkszoœci przypadków, jeœli poszkodowany pracownik kwalifikuje siê do Medicare (program ubezpieczeñ zdrowotnych dla osób powy¿ej 65. roku ¿ycia) w momencie zawarcia ugody lub mo¿e kwalifikowaæ siê do Medicare w ci¹gu najbli¿szych 30 miesiêcy, to bêdzie wymagane Medicare Set-Aside. MSA mo¿e byæ wymagane tylko w przypadku ugody, która obejmuje zrzeczenie siê w roszczeniu czêœci medycznej. Nie ma to znaczenia w przypadku ugody, która obejmuje jedynie utracone zarobki.
Jeœli strony chc¹ zawrzeæ ugodê dotycz¹c¹ jedynie czêœci postêpowania o œwiadczenia pracownicze, to mog¹ zawrzeæ zastrze¿enie. Takie zastrze¿enie to podpisana umowa, która jest realizowana przez strony. Strony mog¹ korzystaæ z zastrze¿eñ w celu rozwi¹zania prawie ka¿dego problemu zwi¹zanego z roszczeniem. Podobnie jak w umowie na podstawie sekcji 32, Komisja musi zatwierdziæ wszystkie zastrze¿enia. Po zatwierdzeniu, Komisja wyda decyzjê potwierdzaj¹c¹ warunki zastrze¿enia.
Strony czêsto wykorzystuj¹ tego typu postanowienia ugody o œwiadczenia pracownicze, aby rozwi¹zaæ kwestiê trwa³ego uszczerbku na zdrowiu z roszczenia. Prawnik od œwiadczeñ pracowniczych mo¿e je wykorzystaæ do rozwi¹zania kwestii zwi¹zanych z utrat¹ mo¿liwoœci korzystania z czêœci cia³a przez pracownika lub utrat¹ zdolnoœci zarobkowej pracownika. Strony mog¹ równie¿ zawrzeæ zastrze¿enie, by rozwi¹zaæ kwestiê stopnia niepe³nosprawnoœci. Wszystkie te kwestie maj¹ wp³yw na kwoty przyznane w sprawie. Zastrze¿enie mo¿e równie¿ upowa¿niaæ do leczenia, w tym terapii, zastrzyków lub operacji. Prawie wszystkie kwestie z roszczenia podlegaj¹ negocjacjom. W interesie stron czêsto le¿y raczej wypracowanie rozwi¹zania ni¿ podjêcie ryzyka, jakie niesie za sob¹ postêpowanie s¹dowe. Wykwalifikowany prawnik jest w stanie rozwi¹zaæ wiêkszoœæ kwestii w drodze ugody. S¹ jednak przypadki, w których ubezpieczyciel nie z³o¿y rozs¹dnej oferty. Do zadañ prawnika od œwiadczeñ pracowniczych nale¿y rozpatrzenie ka¿dej sprawy w celu
W latach 80. oko³o 35 tysiêcy Polaków otrzyma³o w USA prawo osiedlenia ze statusem uchodŸców lub azylantów politycznych. Przyby³o ponadto 400-500 tys. osób na pobyt czasowy lub w ramach ³¹czenia rodzin. No i jeszcze pojawi³a siê spora grupa drog¹ nielegaln¹, której rozmiarów nikt nie policzy.
Emigranci polityczni przybywali z ró¿nym baga¿em doœwiadczeñ i ro¿nym zaanga¿owaniem w dzia³alnoœci opozycyjnej. ZnaleŸli siê w Ameryce przewodnicz¹cy regionów „Solidarnoœci”, jak i szeregowi cz³onkowie. W Kalifornii osiad³ Andrzej Rozp³ochowski, w Detroit Leszek Waliszewski – liderzy œl¹skiej „S”. W Chicago zamieszkali Jaros³aw Cho³odecki z opolskiej „S” czy dzia³acz antykomunistyczny Andrzej Czuma. W Nowym Jorku lub okolicy znaleŸli siê legendarny ¿o³nierz AK i WiN oraz dzia³acz niepod-
leg³oœciowy pu³kownik Marian Go³êbiewski, ponadto Zygmunt Staszewski z dolnoœl¹skiej „S”, Miros³aw Domiñczyk z „S” regionu œwiêtokrzyskiego czy te¿ Andrzej Burghardt, dzia³acz „S” z Czêstochowy, który stworzy³ specjalne stowarzyszenie ³¹cz¹ce dzia³aczy zwi¹zkowych na przymusowej emigracji. Emigranci polityczni trafiali najczêœciej do najwiêkszych skupisk polonijnych, czyli Chicago i Nowego Jorku, ale nie zabrak³o ich w Bostonie i na Florydzie, w St. Louis, Seattle i Los Angeles.
Nie wszyscy anga¿owali siê po przyjeŸdzie w dalsz¹ dzia³alnoœæ na rzecz wolnej Polski i nie nale¿y mieæ o to pretensji. Ale nie by³o chyba miasta i miasteczka, gdzie trafili, aby coœ siê nie dzia³o – coœ co mia³o pomóc Polsce i przybli¿yæ niepodleg³oœæ. Tworzy³y siê ma³e organizacje, by³y pisma czy programy radiowe, by³y Msze œwiête i demonstracje. Powstawa³y apele i oœwiadczenie, zbierano – jak-
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
¿e przydatne w tamtym czasie – pieni¹dze, aby s³aæ je nastêpnie do Polski. By³a, rzecz jasna, dzia³alnoœæ stricte polityczna, rozmowy z kongresmanami i senatorami, by³a aktywnoœæ w amerykañskich mediach i wizyty w Waszyngtonie. Ka¿dy dzia³a³ jak móg³ i jak potrafi³. Ka¿dy poœwiêci³ czas, ¿ycie rodzinne i zawodowe, nikt grosza nie ¿a³owa³.
*
4-6 czerwca 2025 r. w Wirginii Zachodniej planowana jest konferencja, która ma zgromadziæ, tych, którzy prowadzili dzia³alnoœæ polityczn¹ w USA. Patronat zapowiedzia³o kilka wa¿nych instytucji, bêd¹ tak¿e Amerykanie, którym temat nie jest obojêtny. Inicjatywa wysz³a od ludzi, którzy w latach 80. zamieszkali w Nowym Jorku. To by³o wa¿ne miejsce na politycznej mapie polskiej emigracji, byæ mo¿e najwa¿niejsze. Choæ Chicago uchodzi³o za stolicê Polonii amerykañskiej (tutaj siedziby
oceny ryzyka i stwierdzenia, czy oferta jest uczciwa. Wykwalifikowany prawnik oceni dowody medyczne, w³aœciwoœæ miejscow¹ sprawy, prawnika strony przeciwnej i orzecznictwo, aby okreœliæ najlepszy sposób postêpowania. Jeœli rozwa¿asz ofertê ugody w swojej sprawie, skontaktuj siê z kancelari¹ The Platta Law Firm, by skorzystaæ z bezp³atnej konsultacji. Ocenimy twoj¹ sprawê i przedstawimy profesjonaln¹ opiniê odnoœnie ka¿dej oferty oraz tego, czy jest ona uczciwa i rozs¹dna. Jeœli oferta nie jest uczciwa, bêdziemy walczyæ w twojej sprawie przed Komisj¹, aby uzyskaæ nale¿ne ci odszkodowanie. ❍
mia³y dwie najwa¿niejsze organizacje polityczne: Kongres Polonii Amerykañskiej i Ruch Spo³eczno-Polityczny POMOST), to Nowy Jork by³ – wraz z Waszyngtonem – centrum ¿ycia politycznego. To w Nowym Jorku wizyty zaczynali dzia³acze „Solidarnoœci” i organizacji niepodleg³oœciowych. Tutaj aktywni byli cz³onkowie Konfederacji Polski Niepodleg³ej, Solidarnoœci Walcz¹cej czy Polskiej Partii Niepodleg³oœciowej. Trzeba zaznaczyæ, ¿e ich aktywnoœæ nie koncentrowa³a siê wy³¹cznie na Polonii, lecz przynosi³a efekty w sferach amerykañskich.
*
Losy i wysi³ki emigracji politycznej lat 80. nie zosta³y do tej pory dobrze zbadane i opisane. Jest jeszcze czas, aby zachowaæ ten czas dla potomnoœci. Byæ mo¿e konferencja w Wirginii Zachodniej bêdzie temu s³u¿yæ. Nasza Konferencja „Emigracja niepodleg³oœciowa w USA w latach 80.” odbêdzie siê pod Honorowym Patronatem Instytutu Pamiêci Narodowej.
W latach 60-ych by³ jednym z najbardziej wp³ywowych dygnitarzy partyjno-rz¹dowych. Wielu jego zwolenników uwa¿a³o go za potencjalnego nastêpcê W³adys³awa Gomu³ki na stanowisku przywódcy PZPR.
Mieczys³aw Moczar (w³aœciwie Miko³aj Demko) urodzi³ siê w 1913 r. w £odzi w rodzinie polsko-ukraiñskiej. Ojciec przysz³ego ministra Tichon Demko by³ prawos³awnym Rusinem (Ukraiñcem), matka Bronis³awa (z domu Wierzbicka) by³a katoliczk¹.
M³ody Mietek po ukoñczeniu szko³y podstawowej zapisa³ siê na kursy zawodowe w zakresie œlusarstwa, a nastêpnie pracowa³ w fabryce w³ókienniczej. Na dalsz¹ naukê rodzice nie mieli pieniêdzy.
W roku 1937 wst¹pi³ do Komunistycznej Partii Polski (KPP). W latach 19381939 wiêziony by³ za dzia³alnoœæ komunistyczn¹. Po napaœci Niemiec i Zwi¹zku Sowieckiego na Polskê Moczar przedostaje siê do Bia³egostoku, gdzie zostaje zwerbowany przez sowiecki wywiad i odpowiednio przeszkolony. Wiosn¹ 1941 r. zostaje przerzucony na tereny Polski okupowane przez Niemców i wraca do rodzinnej £odzi. Tu podejmuje podziemn¹ dzia³alnoœc komunistyczn¹.
W maju 1943 r. Mieczys³aw Moczar zostaje dowódc¹ Gwardii Ludowej okrêgu lubelskiego.
GL by³a zbrojn¹ organizacj¹ podleg³¹ komunistycznej PPR. Nieco póŸniej zosta³a przekszta³cona w Armiê Ludow¹. Moczar uczestniczy w walkach partyzanckich na terenie lubelszczyzny i obwodu kieleckiego. Swoje wspomnienia z tego okresu opisze w wydanej w latach 60-ych powieœci „Barwy walki”.
Po zakoñczeniu wojny zostaje mianowany genera³em brygady oraz szefem Urzêdu Bezpieczeñstwa w £odzi. Na tym stanowisku da³ siê poznaæ jako bezwzglêdny wróg podziemia niepodleg³oœciowego. Jedn¹ z jego metod traktowania ¿o³nierzy niez³omnych by³o m.in. przetrzymywanie dwudziestu osób w ma³ej celi.
W roku 1948 w³adze komunistyczne w Polsce podejmuj¹ walkê z tzw. odchyleniem prawicowo-nacjonalistycznym. Szereg wysoko postawionych dzia³aczy partyjnych zostaje oskar¿onych o popieranie „polskiej drogi” do socjalizmu. Moczarowi zarzuca siê antysowieckoœæ i antysemityzm.
W sierpniu 1948 r. Moczar sk³ada samokrytykê, która dzisiaj wydaje siê wrêcz groteskowa. W liœcie do Biura Politycznego PPR genera³ pisze: Zwi¹zek Radziecki nie jest tylko naszym sojusznikiem, to jest powiedzenie dla narodu. Dla nas, dla partyjniaków Zwi¹zek Radziecki jest nasz¹ Ojczyzn¹, a granice nasze nie jestem w stanie dziœ okreœliæ, dziœ s¹ za Berlinem, a jutro na Gibraltarze.
Samokrytyka nie uratowa³a Moczara, który zosta³ przeniesiony na ma³o wa¿ne stanowisko szefa Wojewódzkiej Rady Narodowej w Olsztynie. Wróci³ do ³ask dopiero po przewrocie paŸdziernikowym 1956 r. Przez szereg lat sprawuje urz¹d ministra spraw wewnêtrznych.
Premier Kanady Justin Trudeau postawi³ na konfrontacyjne podejœcie, gro¿¹c odwetem i jednoczeœnie wdra¿aj¹c program wzmocnienia granic za 900 milionów dolarów. Z kolei prezydent Meksyku Claudia Sheinbaum wybra³a drogê dyplomatyczn¹ i zakulisowe negocjacje, wykorzystuj¹c pozycjê Meksyku jako najwiêkszego partnera handlowego USA. Trump nazwa³ nowe c³a „pierwsz¹ salw¹”, sygnalizuj¹c mo¿liwoœæ dalszej eskalacji. To niepokoj¹cy sygna³ dla gospodarki amerykañskiej, która ju¿ teraz zmaga siê ze skutkami wczeœniejszych taryf z pierwszej kadencji Trumpa, kiedy to oko³o 60 procent chiñskiego eksportu zosta³o objête dodatkowymi op³atami. Wielu ekspertów twierdzi, ¿e ponowne rozpoczêcie wojny handlowej mo¿e destabilizowaæ globalne ³añcuchy dostaw i pro-
wadziæ do wzrostu cen dla amerykañskich konsumentów. Szczególnie niepokoj¹ce jest to w kontekœcie obecnej sytuacji gospodarczej, gdzie inflacja nadal stanowi wyzwanie dla amerykañskich gospodarstw domowych.
Obecna sytuacja ró¿ni siê od 2018 roku, kiedy Trump po raz pierwszy wprowadzi³ c³a wobec Chin. Dziœ globalne ³añcuchy dostaw s¹ bardziej zdywersyfikowane, a Chiny maj¹ wiêksze doœwiadczenie w radzeniu sobie z amerykañskimi taryfami, umieszczaj¹c produkcjê w krajach nieobjêtych c³ami jak na przyk³ad Wietnam, czy Zjednoczone Emiraty Arabskie i stamt¹d eksportuj¹c do USA. Jednoczeœnie amerykañska gospodarka jest bardziej wra¿liwa na zak³ócenia handlowe. Kluczowe bêd¹ najbli¿sze tygodnie, które poka¿¹, czy Trump i Xi Jinping
Na pocz¹tku lat 60-ych Moczar zostaje przywódc¹ nieformalnej „frakcji partyzantów”. Byli to w wiêkszoœci dzia³acze partyjni i kombatanci wrogo nastawieni do „kosmopolitów i libera³ów” w szeregach PZPR. W tym wypadku s³owo „kosmopolici” oznacza³o osoby pochodzenia ¿ydowskiego. Moczarowcy g³osili has³a patriotycznego komunizmu i odrzucali ideologie i wartoœci, które wed³ug nich by³y „niepolskie”.
Pozycjê Moczara umacnia³o równie¿ to, ¿e przez wiele lat pe³ni³ funkcjê wiceszefa kombatanckiej organizacji Zwi¹zek Bojowników o Wolnoœæ i Demokracjê (ZBOWiD). Genera³ znany by³ z tego, ¿e popiera³ przywrócenie dobrego imienia ¿o³nierzom AK, a nawet NSZ. „Partyzanci” mieli wp³ywy w wielu œrodowiskach naukowo-kulturalnych, jak równie¿ w wojsku i milicji. Zdecydowanie przeciwstawiali siê „kosmopolitycznym” opiniom w ¿yciu kulturalnym, szczególnie w filmie i wydawnictwach.
znajd¹ sposób na deeskalacjê napiêæ. Prezydent USA zapowiedzia³ rozmowê z chiñskim przywódc¹, co mo¿e byæ pierwszym krokiem do z³agodzenia konfliktu. Jednak droga do porozumienia jest mocno problematyczna, szczególnie ¿e obie strony maj¹ w³asne priorytety polityczne (Rosja) i gospodarcze. Dla amerykañskich konsumentów i przedsiêbiorców oznacza to okres zwiêkszonej niepewnoœci i potencjalnie wy¿szych kosztów. Dzia³ania Trumpa w sferze handlu zagranicznego mog¹ uzasadniaæ dane. W 2024 roku deficyt handlowy USA osi¹gn¹³ rekordowy poziom 1,2 biliona dolarów, co by³o wynikiem wzrostu importu oraz utrzymuj¹cej siê si³y dolara, która hamowa³a eksport. Wed³ug danych Departamentu Handlu, import towarów i us³ug do Stanów Zjednoczonych wzrós³ o 6,6 proc. do 4,1 biliona dolarów, a konsumenci chêtnie kupowali zagraniczne produkty, w tym czêœci samochodowe, leki na odchudzanie, komputery i ¿ywnoœæ. Choæ eksport USA równie¿ osi¹gn¹³ rekordowy poziom 3,2 biliona dolarów, to wzrost by³
Du¿o zamieszania wywo³a³a sprawa has³a „obozy koncentracyjne” w nowym wydaniu Wielkiej Encyklopedii Powszechnej. Autorzy stwierdzili, ¿e w niemieckich obozach zginê³o 99 proc. ¯ydów oraz 1 proc. Cyganów i innych. Zaliczenie Polaków do „innych” wywo³a³o prawdziw¹ burzê (zreszt¹ s³usznie) w wielu œrodowiskach, nie tylko „partyzanckich”.
Pod koniec lat 60-ych pozycja Moczara by³a tak silna, ¿e uwa¿ano go za kandydata na nastêpcê Gomu³ki.
Genera³ spacyfikowa³ bunt studencki w marcu 1968 r. Kilka miesiêcy póŸniej uzyska³ jedn¹ z najwy¿szych funkcji partyjnych – sekretarza KC PZPR. W warszawskich kawiarniach kr¹¿y³o popularne wówczas powiedzenie – „Kto nie z Mieciem, tego zmieciem”.
Gomu³ka zosta³ odsuniêty od w³adzy po rewolcie robotniczej na Wybrze¿u w grudniu 1970 r. Wydawa³o siê, ¿e dla Moczara nadszed³ ¿yciowy moment kariery. Jednak decyduj¹cy g³os mia³a Moskwa. Sowiecki premier Aleksjej Kosygin oœwiadczy³: Jest to przewrotny i g³êboko zdemoralizowany cz³owiek. Antysemita, dwulicowiec, maj¹cy nieskrywane sk³onnoœci dyktatorskie. (...) KPZR bêdzie odradza³a polskim towarzyszom z KC PZPR wysuwanie Moczara na I sekretarza PZPR. W rezultacie szefem PZPR zosta³ technokrata ze Œl¹ska Edward Gierek. Na pocz¹tku lat 70-ych pozycja Moczara i „partyzantów” wyraŸnie s³abnie. Musia³ odejœæ z najwy¿szch stanowisk w PZPR. Zosta³ mianowany na stosunkowo mniej wa¿ny urz¹d Prezesa Najwy¿szej Izby Kontroli. Umiera w listopadzie 1986 r. Zgodnie z jego wol¹ zosta³ pochowony w R¹blowie na lubelszczyŸnie, na terenie walk partyzanckich w których dowodzi³ oddzia³em Armii Ludowej. ❍
napêdzany g³ównie us³ugami, takimi jak doradztwo biznesowe i finansowe, oraz wydatkami zagranicznych turystów w USA. Natomiast eksport towarów rós³ wolniej ze wzglêdu na wysok¹ wartoœæ dolara, która podnios³a ceny amerykañskich produktów na rynkach zagranicznych. Szczególnie dotkniêty zosta³ eksport pojazdów i czêœci samochodowych, który spad³ o 10,8 miliarda dolarów w porównaniu z 2023 rokiem. Jednym z g³ównych czynników by³a rosn¹ca konkurencja ze strony chiñskich producentów samochodów elektrycznych, którzy zdominowali rynek, zw³aszcza w Chinach. Dodatkowym ciosem dla amerykañskiego sektora motoryzacyjnego by³y strajki w zak³adach produkcyjnych. USA notuj¹ deficyt handlowy pomimo rekordowego eksportu ropy naftowej wynosz¹cego 44,9 miliarda dolarów. Najwiêkszy deficyt handlowy odnotowano w wymianie z Chinami (295,4 miliarda dolarów), a nastêpnie z Uni¹ Europejsk¹, Meksykiem, Wietnamem i Irlandi¹.
Kiedy solenizantom i jubilatom ¿yczê do¿ycia stu lat, to zazwyczaj mówi¹, ¿e to za d³ugo i ¿e wystarczy im mniej. Dziwi mnie to, gdy¿ ja sam chcia³bym doci¹gn¹æ do tej¿e setki. Oczywiœcie w dobrym zdrowiu i ze sprawnym umys³em. Czujê jednak, ¿e tak siê nie stanie i dlatego ju¿ dziœ dokonujê wstêpnego remanentu minionych trzech æwierci mojego ¿ywota. Oczywiœcie nie bêdzie to remanent pe³ny, bo muszê mieæ trochê tajemnic na póŸniej. Otó¿ w pierwszej æwiartce okaza³o siê, ¿e mogê byæ tylko humanist¹, bo do czego innego zupe³nie siê nie nadajê. Nauki œcis³e i przyrodnicze s³abo wchodzi³y mi do g³owy, by³em tak¿e antytalentem technicznym i manualnym. Z przedmiotów wojskowych mia³em dwójê i na domiar z³ego by³em zdeklarowanym pacyfist¹. I jestem nim nadal. Bo¿e b¹dŸ mi³oœciw… W dwóch nastêpnych æwieræwieczach napisa³em ponad dwa tysi¹ce artyku³ów, wyredagowa³em ponad trzysta numerów gazet, sporz¹dzi³em kilkanaœcie reporta¿y i fotoreporta¿y dla wydawnictw nielegalnych, wyre¿yserowa³em siedemnaœcie przedstawieñ teatralnych, przygotowa³em ponad setkê podziemnych audycji radiowych, informowa³em o wydarzeniach kulturalnych w polonijnym radiu i polonijnej telewizji, wypuœci³em w œwiat trzy roczniki maturzystów i prze¿y³em kilka mi³oœci. Uff! To rzecz jasna nie wszystko, ale nie chcê dalej zanudzaæ pe³n¹ list¹ dokonañ. A i niedokonania te¿ powinienem wyliczyæ. Dziœ niektórzy czytelnicy i historycy uwa¿aj¹, ¿e mia³em tak bogate ¿ycie, i¿ powinienem opisaæ je w autobiografii lub powieœci o sobie. Ja jednak nie s¹dzê, ¿e mój
Poniedzia³ek
¿ywot by³/jest ciekawszy od ¿ycia innych ludzi i ¿e ja sam mogê byæ osobnikiem interesuj¹cym. Krótko mówi¹c –nie widzê w sobie niczego nadzwyczajnego, poza ró¿nymi niegroŸnymi dziwactwami. Piszê o tym po raz któryœ, bo znów nasilaj¹ siê namawiania, ¿ebym to swoje ¿ycie jednak przela³ na papier. Bijê siê z myœlami w tej kwestii, zw³aszcza kiedy prosz¹ historycy.
Zmar³a profesor Jadwiga Puzynina, wybitna znawczyni literatury i jêzyka polskiego, zwi¹zana przez wiele lat z Wydzia³em Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. By³em Jej studentem.
Jej pasje jêzykoznawcze by³y zaraŸliwe, pocz¹wszy od studiów nad jêzykiem Cypriana Kamila Norwida. Znakomite s¹ Jej rozprawy: „Nazwy czynnoœci we wspó³czesnym jêzyku polskim. S³owotwórstwo, semantyka, sk³adnia” oraz rozprawa w pracy zbiorowej „Gramatyka wspó³-
1. Dominacja energetyczna Ameryki w œwiecie czyli „s³awetne drill, baby, drill)
2. Deregulacja amerykañskiej gospodarki
3. Ciêcia podatkowe i zmiana filozofii finansowania pañstwa – mniej z podatków dochodowych obywateli, wiêcej z ce³
Mniej wiêcej widaæ, o co chodzi Trumpowi z tymi c³ami i generalnie polityk¹ handlow¹ wobec œwiata. T³umaczy³ to Peter Navarro, g³ówny doradca do spraw handlu i bardzo zaufany pana prezydenta. Coœ, co wygl¹da na dzia³ania chaotyczne, jest de facto prób¹ tzw. wywrócenia stolika i stworzenia systemu na nowych zasadach. Aby poradziæ sobie z rosn¹cym d³ugiem publicznym, deficytem handlowym i skutkami deindustrializacji, Trump musi stworzyæ dobrobyt Ameryki na nowych zasadach: ten torcik Produktu Krajowego Brutto nie tylko musi siê gwa³townie zwiêkszyæ, ale musi byæ tworzony na nowych zasadach. Nie da siê jechaæ dalej na takim d³ugu – po raz pierwszy w tym roku USA musz¹ p³aciæ 1 000 miliardów dolarów rocznie samych odsetek! To wiêcej ni¿ ca³e wydatki Ameryki na obronnoœæ – teraz 860 mld. dolarów. Przepis na now¹ Amerykê?
4. Wolny handel czyli de facto dominacja Ameryki – stawki celne maj¹ równie¿ na celu sprowadzenie jak najwiêkszej iloœci kapita³u i mocy produkcyjnych do Stanów Zjednoczonych. Reszta to szczegó³y i dodatki. Perspektywa dla Unii Europejskiej, niezbyt weso³a…
Œroda
No to mamy jasnoœæ co do Ukrainy. Sam prezydent Donald Trump og³osi³, ¿e rozmawia³ z prezydentem Rosji W³adymirem Putinem i ustalili, ¿e bêd¹ negocjowaæ. Trump, zas³aniaj¹c siê „zdrowym rozs¹dkiem”, napisa³ w medium spo³ecznoœciowym Truth, ¿e mówi³ o „sile narodów” amerykañskiego i rosyjskiego, wspólnej walce w czasie II wojny œwiatowej, ¿e siê odwiedz¹… no i o tym, ¿e czas zatrzymaæ rzeŸ Rosjan i Ukraiñców. Dobrze w tym wszystkim, ¿e Trump napisa³, i¿ powiadomi³ o rozmowach prezydenta Wo³odymyra Ze³eñskiego…
Andrzej Józef D¹browski czesnego jêzyka polskiego. Morfologia”. Znakomity jest równie¿ akademicki podrêcznik „S³owotwórstwo wspó³czesnego jêzyka polskiego”, który profesor Puzynina napisa³a wspólnie z profesor Renat¹ Grzegorczykow¹. Bardzo bliskie mi by³o Jej przeœwiadczenie, ¿e jêzyk jest obrazem duszy i przejawem, zarówno poziomu umys³owego i kultury pojedynczego cz³owieka, jak i ca³ego narodu/spo³eczeñstwa. Œwiadcz¹ o tym Jej ksi¹¿ki takie jak: „Jêzyk wartoœci”, „S³owo – wartoœæ – kultura”, „Wartoœci i wartoœciowanie w perspektywie jêzykoznawstwa”. Podziwia³em odwagê Pani Profesor, z jak¹ wspó³pracowa³a z Komitetem Obrony Robotników (KOR-em) i organizowa³a w Stanie Wojennym pomoc dla studentów i naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego przeœladowanych przez w³adze komunistyczne. Nie wiedzia³em, ¿e w czasie niemieckiej okupacji nale¿a³a do Szarych Szeregów, co podziwiam w stopniu najwy¿szym. Mia³em zaszczyt poznaæ Pani¹ Profesor bli¿ej za spraw¹ Jej uczelnianej asystentki M. S., z któr¹ by³em mocno zwi¹zany w latach swych podyplomowych studiów teatralnych. Lubi³a mnie, co wyra¿a³a ofiarowywanymi mi ksi¹¿kami pisarzy zakazanych w PRL-u. By³em szczêœliwy, kiedy mówi³a, ¿e w³adam ³adn¹ polszczyzn¹. Dziêki Niej mog³em poznaæ w Zak³adzie dla Niewidomych w podwarszawskich Laskach œwiat ociemnia³ych osób. Opiekowa³y siê nimi ofiarnie siostry Franciszkanki S³u¿ebnice Krzy¿a. W tych¿e Laskach widywa³em prymasa Stefana Wyszyñskiego i mia³em mo¿noœæ rozmawiania z niektórymi luminarzami Koœcio³a Katolickiego oraz nauki i kultury polskiej. Niedawno przytoczy³em w „Kartkach” wypowiedŸ Pani Profesor o naszej obecnej mowie, dziœ przypomnê j¹ raz jeszcze, bo jest bardzo aktualna. „Coœ niedobrego dzieje siê miêdzy nami. Jêzyk Polaków odznacza siê k³ótliwoœci¹, agresj¹ i bardzo du¿o jest w nim ocen negatywnych. Brakuje natomiast w nim chêci porozumienia, przyjacielskich kontaktów, bliskoœci. Mo¿na wrêcz mówiæ o sta³ej tendencji do oceniania negatywnego. (...) Rozwija siê jêzyk negatywnych emocji i relacji. I to odnosi siê tak¿e do jêzyka elit politycznych”. To przypomnienie jest wo³aniem na puszczy, bo nasz jêzyk jest coraz bardziej chamski i prymitywny. I ten potoczny, i ten polityczny. Kto nie wierzy, niech zacznie go s³uchaæ.
Wyznaczy³ te¿ zespó³ negocjatorów z Rosjanami: sekretarz stanu Marc Rubio, doradca do spraw bezpieczeñstwa pañstwa Mike Walz, szef CIA John Ratcliff, negocjator specjalny Steve Witkoff. Ciekawe, ¿e w zespole nie ma by³ego genera³a Keitha Kelloga, dotychczasowego wys³annika ds. Ukrainy. Mo¿e dlatego, ¿e by³ zbyt proukraiñski?
Negocjacje zaczn¹ siê „natychmiast”, bo „¿adne ¿ycie wiêcej nie mo¿e byæ utracone“…
Wszystko to wpisuje siê w przekaz sprzed kilku godzin, który przywióz³ do Europy nowy szef Pentagonu, Pete Hegseth Poinformowa³ on Europejczyków:
1. Ameryka nie mo¿e zagwarantowaæ, ¿e bêdzie broniæ Europy. Musi skupiæ siê na w³asnym bezpieczeñstwie i rywalizacji z Chinami.
2. Waszyngton zablokuje ka¿d¹ formê zaanga¿owania NATO w misjê stabilizacyjn¹ na Ukrainie po rozejmie. „¯adnych amerykañskich ¿o³nierzy” w si³ach pokojowych, misja pokojowa „nie bêdzie mia³a mandatu NATO”.
3. Oczekiwanie na powrót Ukrainy do granic sprzed 2014 r. jest „nierealistyczne”.
4. Stany Zjednoczone „nie bêd¹ d³u¿ej tolerowaæ” nierównowagi si³ w obrêbie NATO, która oznacza uzale¿nienie Europy od Ameryki. Polityka Waszyngtonu bêdzie mia³a na celu umo¿liwienie
Europejczykom budowania w³asnych zdolnoœci, gdy¿ „realia strategiczne uniemo¿liwiaj¹ Stanom Zjednoczonym bycie g³ównym gwarantem bezpieczeñstwa w Europie”.
6. Podkreœli³ te¿ koniecznoœæ wys³ania si³ stabilizacyjnych na Ukrainê, ale bez Amerykanów i bez gwarancji zwi¹zanych z art. 5. Ma to byæ zadanie Europejczyków i sojuszników z innych pañstw.
Ukraina ma otrzymaæ „jakieœ” gwarancje bezpieczeñstwa, ale „jakieœ” to blisko do „¿adne”. Moskwa na pewno wykorzysta okazjê, aby dodatkowo os³abiæ Kijów. W skrócie – politycy europejscy dostali to, na co d³ugo pracowali. Podlizywanie siê Merkelowej Rosji, kosztem w³asnego bezpieczeñstwa. Korzystanie z jazdy pó³darmo w NATO poprzez nieinwestowanie we w³asne si³y i przemys³ obronny. Wreszcie zalewanie wszystkiego potokiem s³ów i waty s³ownej, pe³nej zapewnieñ, troski, oburzenia, generalnie radosnego pitolenia, a vis a vis rosyjska wieloletnia agresja. Mo¿e byæ szansa na pokój, ale mo¿e byæ to zgni³y kompromis groŸny dla Polski. A w Polsce tymczasem popis bawi siê w najlepsze, ganianiem siebie, opluwaniem, wsadzaniem do wiêzieñ. Obyœmy kiedyœ nie przeklinali duetu Tusk – Kaczyñski. Narzekali, ¿e Polska nie jest taka, jakiej byœmy wszyscy chcieli…
Od tego momentu jego spokojne i ciche do tej pory ¿ycie z dnia na dzieñ uleg³o zmianie. W domu nieustannie dzwoni³ telefon, a kontaktu z nim szukali dowódcy sowieckiego lotnictwa polarnego, którzy ostatecznie zaprosili go do Moskwy, gdzie zorganizowano uroczyste spotkanie. Przysz³o na nie wielu by³ych kolegów Nagórskiego, z którymi lata³ jeszcze w carskiej armii. Przyjêcie odby³o siê w „Domu lotnika” w Moskwie, gdzie wspominano stare czasy. Wszyscy zgadzali siê, ¿e w ówczesnych warunkach i na prymitywnym sprzêcie Nagórski lataj¹c nad Arktyk¹ dokona³ nadzwyczajnego wyczynu. Ka¿dy by³ tak¿e ciekaw, dlaczego zosta³ uznany za martwego.
Na prze³omie 1916-17 roku Nagórski dowodzi³ dywizjonem lotnictwa morskiego na ba³tyckiej wyspie Sarema. Podczas jednaj z walk Niemcy odciêli samolot Polaka od reszty jego kolegów, otoczyli go i bezlitoœnie ostrzelali z karabinów maszynowych. Jedna z kul trafi³a pilota w nogê, a inne pociski zniszczy³y silnik jego samolotu. Nagórski bez namys³u skierowa³ swój wyposa¿ony w p³ywaki samolot ku wodzie, bezpiecznie l¹duj¹c na nieco wzburzonym tego dnia morzu. Niemcy jednak nie rezygnowali i nieustannie atakowali ko³ysz¹cy siê na falach bezbronny samolot. Nagórski wskoczy³ do lodowatej wody, a chwilê póŸniej jego samolot zaton¹³ rozsiekany ogniem niemieckich kaemów. Do l¹du by³o daleko, zacz¹³ zapadaæ zmrok i pilot zda³ sobie sprawê, ¿e czeka go œmieræ. By³o ju¿ ciemno, gdy na powierzchni morza zauwa¿y³ œlizgaj¹ce siê œwiat³o reflektora. Szybko doszed³ do wniosku, ¿e to niemiecki okrêt ze szperaczem. Nie mia³ jednak wyboru – to by³a ostatnia szansa na uratowanie ¿ycia. Krzykn¹³ w stronê ludzi z reflektorem, a ci natychmiast wyci¹gnêli z wody. Okaza³o siê, ¿e znalaz³ go rosyjski okrêt podwodny. Nagórski by³ w kiepskim stanie i zosta³ odstawiony do szpitala polowego.
W armii rosyjskiej wpisano go na listê zabitych w walce. Koledzy widzieli jak zosta³ osaczony przez Niemców, jak przymusowo l¹dowa³ na morzu i jak jego samolot dos³ownie rozpad³ siê na kawa³ki pod niemieckim ogniem. Byli przekonani, ¿e nie móg³ z tego wyjœæ z ¿yciem. Nagórski próbowa³ nawi¹zaæ kontakt ze swoim dowództwem, ale Rosja w tym czasie mia³a ju¿ zupe³nie inny problem, którym by³a Rewolucja PaŸdziernikowa. Kraj pogr¹¿y³ siê w chaosie i kiedy pilot w koñcu dotar³ do swojego dywizjonu, ten by³ ju¿ w sk³adzie Armii Czerwonej i nikt nie przejmowa³ siê biurokratyczn¹ dokumentacj¹. Kiedy w 1919 r. Nagórski powróci³ do Polski fakt, ¿e jego dywizjon by³ czêœci¹ Armii Czerwonej wykluczy³ jego szanse na wst¹pienie do Wojska Polskiego. Zaj¹³ siê wówczas w³asnym ¿yciem, a o jego niezwyk³ym wyczynie zupe³nie zapomniano.
Zaledwie kilka lat wczeœniej, w 1913 roku, kariera lotnicza Nagórskiego zapowiada³a siê znakomicie. Ukoñczy³ szko³ê pilota¿u i by³ in¿ynierem lotnictwa morskiego. Jego dowódc¹ by³ admira³ ¯danko, który organizowa³ ekspedycjê ratow-
nicz¹ w rosyjskiej Arktyce i rozwa¿a³ mo¿liwoœæ wykorzystania samolotów. Do polarnych lotów wytypowa³ Nagórskiego, który mia³ tak¿e wybraæ typ i rodzaj maszyny lotniczej. Nagórski wybra³ samolot, który móg³ startowaæ tak z wody jak i londu. By³ to samolot typu „Farman” z samochodowym silnikiem Renault, po który Nagórski osobiœcie pojecha³ do Pary¿a. Samolot by³ w stanie rozwin¹æ maksymaln¹ prêdkoœæ dochodz¹c¹ do 110 km/h i utrzymywaæ siê w powietrzu przez piêæ godzin. Zamówiony we Francji samolot wys³ano do Oslo, gdzie za³adowano go na statek ekspedycji ratunkowej. W Oslo Nagórski wielokrotnie spotyka³ siê ze s³ynnym norweskim polarnikiem Roaldem Amundsenem, który w 1911 r. jako pierwszy dotar³ do Bieguna Po³udniowego. Konsultowa³ z nim kwestie warunków polarnych. Wiadomoœci o Arktyce w tamtych czasach by³y sk¹pe, a praktyczna wiedza Amundsena wrêcz bezcenna.
Statek „Gerta”, na którym znalaz³ siê Nagórski dotar³ najpierw do Murmañska by stamt¹d wyruszyæ na Now¹ Ziemiê œladami zaginionej ekspedycji polarnej prowadzonej przez badacza Siedowa, który planowa³ zdobycie Bieguna Pó³nocnego. Samolot Nagórskiego by³ z³o¿ony w skrzyniach, a rosyjska za³oga statku pow¹tpiewa³a nie tylko czy bêdzie on w stanie z³o¿yæ samolot, ale w ogóle nim lataæ. Moment próby nadszed³, gdy „Gerta” dotar³a do granicy lodów i nie mog³a ju¿ dalej ¿eglowaæ na pó³noc. Nagórskiego z mechanikiem wysadzono na niewielkiej wyspie, wy³adowano skrzynie z samolotem i statek szybko ruszy³ na po³udnie uciekaj¹c przed mia¿d¿¹c¹ si³¹ lodów. Nagórski
z mechanikiem zostali na bezludnej wyspie jak Robinson i Piêtaszek, zdani tylko na w³asne si³y. Z najwiêkszej ze skrzyñ, z której wydobyto p³aty samolotu zrobili sobie prowizoryczne schronienie i bez zw³oki zabrali siê za monta¿ samolotu. Samolot sk³adano na mrozie, przy u¿yciu tylko podstawowych narzêdzi. Takie zadanie by³o po prostu niewykonalne. Sam silnik wa¿y³ 250 kilogramów i musia³o go podnieœæ tylko dwóch ludzi! Nagórski by³ jednak cz³owiekiem upartym i zawsze znalaz³ sposób by dopi¹æ swego. Kompletny monta¿ hydroplanu zaj¹³ Nagórskiemu zaledwie cztery doby i po zabraniu niezbêdnych zapasów wraz z mechanikiem wystartowa³ i skierowa³ samolot na pó³noc. Ws³uchiwa³ siê w pracê silnika, który dzia³a³ bez zarzutu. Jego miarowe mruczenie by³o najpiêkniejsz¹ muzyk¹ jakiej Nagórski kiedykolwiek s³ucha³. Od silnika zale¿a³o ¿ycie powietrznych polarników.
Pocz¹tkowo samolot mia³ dotrzeæ do skraju wyspy Nowa Ziemia i powróciæ, ale Nagórski z otuch¹ ws³uchuj¹c siê w nienagann¹ pracê silnika uzna³, ¿e poleci dalej na pó³noc. Nieoczekiwanie nad jedn¹ z wysp zauwa¿y³ coœ, co przypomina³o niewielk¹ drewnian¹ szopê! Postanowi³ sprawdziæ odkryte miejsce i bezpiecznie posadzi³ swój samolot na sporej po³aci p³askiego lodu. Domek, który zobaczy³ z powietrza okaza³ siê pusty. Panowa³ w nim idealny porz¹dek, a na prostym, zbitym z bali stole le¿a³a metalowa rurka, w której wnêtrzu znajdowa³y siê dokumenty. Okaza³o siê, ¿e w tym domku w 1912 roku spêdzi³ zimê zaginiony badacz polarny Siedow. Opisa³ on dok³adnie wszystkie swoje badania i pomiary jakich dokona³. Opisa³ tak¿e ciê¿k¹ zimê jak¹ prze¿y³ na arktycznej wyspie. Na ostatniej stronie dokumentów prosi³ o dostarczenie ich do sztabu rosyjskiej marynarki wojennej, a tak¿e o pomoc w ewakuacji jego ekspedycji, która mia³a czekaæ na ratunek na Ziemi Franciszka Józefa.
Odkrycie Nagórskiego by³o sensacyjne. Ten jeden lot wykaza³ jak pomocny w Arktyce jest pojazd lotniczy. Na informacje jakie polski pilot zdoby³ samolotem, statek potrzebowa³by przynajmniej rok. Nagórski nie mia³ ju¿ paliwa na dalszy lot, ale z miejsca, gdzie wyl¹dowa³ mia³ go odebraæ statek „Andromeda”, który przedziera³ siê przez lody w kierunku Nowej Ziemi. Nieoczekiwanie rozchorowa³ siê jego mechanik i po dwóch dniach sta³o siê jasne, ¿e obu lotnikom zaczyna brakowaæ prowiantu. Polak uzna³, ¿e konserwy jakie mieli ze sob¹ pozostawi choremu, a sam wyruszy na polowanie. Uda³o mu siê ustrzeliæ fokê. By³a zbyt du¿a aby zawlec j¹ do obozowiska, wiêc Nagórski wyci¹³ z niej dziesiêciokilogramowy p³at miêsa, który zabra³ ze sob¹. Kiedy wróci³ po resztê okaza³o siê, ¿e zabit¹ fokê znalaz³ bia³y niedŸwiedŸ, który widz¹c polskiego pilota natychmiast ruszy³ w jego kierunku. Nagórski bez zastanowienia z³o¿y³ siê do strza³u i po³o¿y³ bestiê trupem. Potê¿ny niedŸwiedŸ oznacza³ nie tylko ciep³¹ skórê, ale tak¿e ogromn¹ iloœæ miêsa. Nagórski by³ ju¿ teraz pewien, ¿e bez problemu doczeka statku z prowiantem.
Statek dotar³ do nich dwa tygodnie póŸniej. Na pok³ad zabrano chorego, uzupe³niono paliwo i zaopatrzenie. W zastêpstwie chorego mechanika wyznaczono Nagórskiemu innego marynarza. Polak dokona³ w rosyjskiej Arktyce piêciu ponad czterogodzinnych lotów i kilkanaœcie krótszych. Samolot okaza³ siê pomocny nie tylko w poszukiwaniach zaginionych polarników, ale tak¿e w ocenie stanu lodu, przez który zamierza³ przedzieraæ siê statek. Dziêki zdjêciom lotniczym mo¿na by³o poprawiæ mapy. Samolot w Arktyce okaza³ siê byæ wrêcz nieoceniony. Warto pamiêtaæ, ¿e pierwszy arktycznym lotnikiem na œwiecie by³ Polak, Jan Nagórski.
Karol Irzykowski w swoim pamflecie, nazwa³ Boya-Zeleñskiego „Beniaminkiem”. To okreœlenie napsu³o mu wiele krwi. Prawda jednak jest taka, ¿e wœród jego wspó³czesnych, niewielu dorównywa³o mu inteligencj¹ i wszechstronnoœci¹ wiedzy.
Tadeusz ¯eleñski do swojego nazwiska do³¹czy³ niezbyt powa¿ny przydomek „Boy”, który otrzyma³ we wczesnej m³odoœci na lekcjach angielskiego. Ten przydomek wrós³ jednak w niego tak mocno, ¿e o jego ¿onie mówiono Boyowa, a o nich jako parze – Boyowie. Z rosn¹c¹ s³aw¹ Tadeusza ¯eleñskiego przydomek „Boy” sta³ siê jego mark¹ literack¹. Mimo angielskiego przydomka nie by³ wybitnym znawc¹ angielskiego i zamiast t³umaczyæ Szekspira przet³umaczy³ na polski ca³¹ najwa¿niejsz¹ literaturê francusk¹.
Boy-¯eleñski to cz³owiek dwóch œwiatów. To przede wszystkim wybitny t³umacz, satyryk, autor s³ynnych „S³ówek”, recenzent teatralny, ale tak¿e lekarz i dzia³acz spo³eczny zajmuj¹cy siê problemami, które s¹ aktualne tak¿e dziœ. Zdecydowanie wyprzedza³ swoj¹ epokê we wszystkim, czym siê zajmowa³ i mo¿na powiedzieæ, ¿e tak naprawdê rozumiemy go w pe³ni dopiero dzisiaj. Dokona³ tytanicznej pracy przek³adaj¹c na jêzyk polski kanon literatury francuskiej i do dziœ niewielu t³umaczy mo¿e siê z nim równaæ, bo duch Boya wci¹¿ szybuje nad polskimi przek³adami dzie³ Balzaka czy Prousta. Nadal uwa¿a siê, ¿e jego przek³ady to przek³ady ostateczne. T³umaczy³ z pasj¹ godn¹ wielkiej sprawy. Robi³ je w desperacji aby nie popaœæ w czeluœci depresji. Wierzy³ w ocalenie poprzez literaturê. Jest to zdumiewaj¹ce, bo czêsto zapomina siê, ¿e w literaturze by³ zupe³nym amatorem. By³ z wykszta³cenia lekarzem i praktykowa³ medycynê, ³¹cz¹c j¹ z literatur¹. We wszystko co robi³ anga¿owa³ ca³¹ swoj¹ energiê. Najpierw chcia³ byæ naukowcem i poœwiêci³ temu 19 lat ¿ycia. PoŸniej zaj¹³ siê literatur¹ staj¹c siê jednoczeœnie centrum ¿ycia towarzyskiego, gdzie imponowa³ wszystkim niecodziennym, a dla wielu gorsz¹cym poczuciem humoru. Balansowa³ czêsto na granicy dobrego smaku. Byæ mo¿e wyniós³ to z domu, gdzie matka zabrania³a mu œpiewaæ niektórych – wed³ug niej gorsz¹cych – fragmentów operetek. Przekorny Boy œpiewa³ je wówczas wspak. Jego poczucie humoru znalaz³o swoje ujœcie w krakowskim kabarecie „Zielony Balonik”, do którego pisywa³ skandalizuj¹ce nieco teksty, ale to ten kabaret zrobi³ z niego artystê. Kariera artystyczna wyraŸnie by³a mu pisana. W koñcu by³ synem kompozytora W³adys³awa ¯eleñskiego i pisarki Wandy z Grabowskich. Jego kuzynem by³ Kazimierz Przerwa-Tetmajer. Mo¿na powiedzieæ, ¿e bez korzeni nie ma literatury, ale rodzina nie widzia³a w nim pisarza. Zadebiutowa³ w 1895 roku, gdy opublikowa³ cztery sonety. Opinia rodziny by³a mia¿d¿¹ca i w konsekwencji m³ody Tadeusz póŸniej bardzo siê tego wstydzi³. By³ niezwykle cenionym krytykiem teatralnym i wyraŸnie lubi³ to zajecie mimo,
¿e sam mówi³, ¿e recenzentem zosta³ przypadkiem. PóŸniej jednak przyzna³ siê, ¿e te felietony w ca³oœci oddawa³y to kim by³ i z pewnoœci¹ s¹ dziœ kluczem do zrozumienia jego osobowoœci. By³ literackim ekshibicjonist¹. Opowiada³ ¿enuj¹ce historie ze swojej m³odoœci – tak¿e o chorobie wenerycznej jak¹ wtedy przeszed³. Aby unikn¹æ s³u¿by wojskowej w armii austriackiej udawa³ wariata i wydawa³ z siebie niekontrolowane dŸwiêki. Krakowska policja aresztowa³a go na Plantach za œpiewy, które funkcjonariusze uznali za pijackie. Jednoczeœnie prowadzi³ praktykê lekarsk¹ w szpitalu cywilnym. Jego specjalizacj¹ by³a pediatria i pracowa³ w organizacji zwanej „Kropla Mleka”. Za³o¿y³ j¹ po tym, jak wróci³ ze studiów dokszta³caj¹cych we Francji, gdzie zapozna³ siê z mo¿liwoœciami tworzenia pokarmu dla niemowl¹t. W tamtych czasach œmiertelnoœæ wœród niemowl¹t by³a bardzo du¿a i czêsto wynika³a z braku pokarmu, jakim tradycyjnie by³o mleko matki. Swoje francuskie doœwiadczenie przeszczepi³ na grunt krakowski.
Medycyna bardzo ¯eleñskiego poci¹ga³a i przez wiele lat bada³ jej mo¿liwoœci. Do dziœ zachowa³y siê jego prace z neurologi i hematologii. W ci¹gu czterech lat opublikowa³ 11 prac naukowych z zakresu medycyny i teksty poœwiêcone „Kropli Mleka”. Ostatecznie postawi³ na pediatriê i leczy³ krakowsk¹ biedotê. Z³oœliwi mówili, ¿e nie móg³ byæ dobrym lekarzem, bo ba³ siê widoku krwi. Wojna œwiatowa sprawi³a, ¿e mia³ zaburzenia na tle nerwowym. Dlatego do dziœ, kiedy mówi siê o karierze lekarskiej Boya-¯eleñskiego, to zazwyczaj jest to forma anegdotyczna.
Bêd¹c lekarzem zacz¹³ udzielaæ siê na krakowskiej gie³dzie kabaretowej wystêpuj¹c w tzw. „Szopce”, a poŸniej w kabarecie „Zielony Balonik”, co zdecydowanie zaszkodzi³o mu w karierze medycznej. W tej samej gazecie potrafi³ dawaæ dwa og³oszenia, z których jedno dotyczy³o kabaretu, gdzie podpisywa³ siê jako Boy, a obok by³o og³oszenie o gabinecie lekarskimdoktora ¯eleñskiego. W koñcu musia³ wybraæ co chce robiæ w ¿yciu.
Postawi³ na literaturê. Mia³ jak na swoje czasy dosyæ szokuj¹ce i obrazobur-
cze poczucie humoru. Ci, którzy siê na jego dowcip obra¿ali, mówili z³oœliwie, ¿e jego poczucie humoru jest dowodem zwapnienia aort mózgowych. Za jego „Litaniê ku czci Matrony Krakowskiej” starsze damy z krakowskiego towarzystwa nie chcia³y podawaæ mu rêki.
Powa¿na czêœæ dzia³alnoœci Boya-¯eleñskiego to t³umaczenia z literatury francuskiej. Przet³umaczy³ „Myœli” Pascala, „Tristana i Izoldê”, „Niebezpieczne zwi¹zki”, Moliera, Rabelaisa, Prosuta i Balzaka. Mówiono, ¿e t³umaczy³ hurtowo.
Dzisiejsi t³umacze francuskiej literatury maj¹ z Boyem ogromny problem. Boy t³umaczy³ impulsywnie, czêsto opuszczaj¹c nie tylko akapity, ale i ca³e strony. Dziœ Boy jako t³umacz nie mia³by ¿adnych szans, bo standardy t³umaczeñ s¹ ju¿ inne. Mimo to, ka¿dy wspó³czesny t³umacz literatury francuskiej wie jak trudno jest walczyæ z legend¹ Boya i raz jeszcze t³umaczyæ to, co on zrobi³ przed nimi. Ca³a niemal¿e przet³umaczona na polski literatura francuska ma w sobie ducha Boya.
Znany ze z³oœliwoœci sam pozornie by³ ³atwym celem do drwin. Nie tylko kula³, ale mia³ piskliwy g³osik, który mocno kontrastowa³ z jego niedŸwiedzi¹ postur¹. Charakter mia³ melancholijny i depresyjny. Zdawa³ sobie z tego sprawê i mówi³, ¿e ma to po matce. Nienawidzi³ polskiej tradycji szlacheckiej. Kontusz by³ dla niego symbolem zacofania, a dzieje szlachetczyzny go brzydzi³y. Mia³ do tego osobisty uraz, bo ziemiañska czêœæ jego rodziny nie przyjê³a zbyt dobrze jego matki, Wandy Grabowskiej, córki kupca warszawskiego i ¿ydowskiej frankistki. Boy by³ bezwzglêdnym œledczym w tropieniu spo³ecznej ob³udy i w kulturze szlacheckiej tê ob³udê nie tylko dostrzega³, ale i obna¿a³. Sta³ siê przez to wrogiem konserwatystów i w konsekwencji narodowców. Narodowcy mówili o nim, ¿e bêd¹c potomkiem starej ziemiañskiej rodziny, przez matkê jest ¿ydem i do tego frankist¹. On sam zachowywa³ przy tym kamienny spokój i pisz¹c o Polakach i ¯ydach mówi³, ¿e „¿yjemy obok siebie, a tak ma³o o sobie wiemy”. Z tego powodu ¯eleñskiego obrzucano wieloma epitetami. Mówiono o nim: „powiatowy bezbo¿nik”, „najemnik Rosji”, „cham ateista”, „aposto³ moralnego zepsucia”, „cadyk ze Smolnej”, „hetman reformacji seksual-
nej”. Wiêkszoœæ tych przydomków wymyœli³ mistrz pamfletu Adolf Nowaczyñski i prawdopodobnie te przezwiska równie¿ bawi³y Boya, choæ w drugiej po³owie lat 30-tych nie by³o ju¿ mu do œmiechu. Odgryza³ siê jak móg³ i by³ w tym mistrzem. Nawet Witkacy by³ wobec niego bezsilny, który przecie¿ sam by³ mistrzem humoru. Faktem jednak jest, ¿e w tamtym czasie Boy-¯eleñski by³ prawdziw¹ potêg¹ i trudno mu by³o dotrzymaæ pola.
Razem z ¿on¹, Zofi¹ byli pionierami walki o prawa kobiet. Adam Grzyma³a-Siedlecki mówi³ jednak g³oœno, ¿e Boy robi to dla poklasku i mamony. Obaj byli kiedyœ przyjació³mi, by w koñcu staæ siê zajad³ymi wrogami. W ksi¹¿ce „Niepo¿egnani” Grzyma³a napisa³, ¿e przed przewrotem majowym spo³ecznikostwo by³o Boyowi obce, ale przecie¿ jeszcze jako lekarz, Boy dba³ o zdrowie najbiedniejszych. Dziœ feministki wci¹¿ korzystaj¹ z hase³ wymyœlonych przez Boya. Jednym z nich by³o „piek³o kobiet”. Jest on tak¿e autorem powiedzenia „pijane dziecko we mgle”. Do dziœ mówimy „boyem” nie zdaj¹c sobie z tego sprawy. Prywatnie Tadeusz Boy-¯eleñski by³ bardzo ³agodnym i uczuciowym cz³owiekiem. Publicznie by³ bezwzglêdnym drapie¿nikiem. Wielu mia³o o to do niego ¿al. Walczy³ z instytucj¹ koœcio³a katolickiego, choæ nigdy nie walczy³ z religi¹, a tylko z ludŸmi, którzy j¹ reprezentowali. Chcia³ aby pañstwo by³o œwieckie. Zyska³ przez to nie tylko potê¿nych wrogów, ale tak¿e straci³ wielu czytelników.
Po wybuchu II wojny œwiatowej trafi³ do Lwowa. Kiedy do miasta wkroczyli Sowieci, bardzo zabiegali o jego wzglêdy. Wielu dziœ pos¹dza go o kolaboracjê, choæ Boy wykorzystywa³ swoje koneksje tak¿e do tego aby pomoc wielu ludziom. Zdecydowanie nikogo nie skrzywdzi³ i nic na tym nie zyska³ w porównaniu choæby z Wand¹ Wasilewsk¹. Nie wiedzia³, do czego zdolni s¹ Sowieci. Po wkroczeniu Niemców do Lwowa zosta³ przez nich zamordowany wraz z elit¹ intelektualn¹ miasta i miejsce jego pochówku jest do dziœ nieznane. Wierzy³, ¿e bez wzglêdu na okolicznoœci nale¿y pozostaæ sob¹. Wierzy³ te¿ w ocalenie poprzez literaturê i mia³ dobre przeczucie, bo tylko dziêki niej dziœ o nim pamiêtamy.
Data 10 lutego 1940 roku na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej okupowanych przez Sowietów, zapisa³a siê tragiczn¹ kart¹. Z zaskoczenia, w œrodku nocy sowieckie NKWD dokona³o gigantycznej operacji wywiezienia na Sybir oko³o 250 tys. Polaków.
Przy 40. stopniowym mrozie (by³a to najmroŸniejsza zima od lat) wyrwano ze snu i wyrzucono z ciep³ych domów tysi¹ce naszych rodaków, g³ównie osadników wojskowych, kolonistów, pracowników s³u¿by leœnej, wójtów, so³tysów, bogatszych gospodarzy i dzia³aczy spo³ecznych wraz z ich rodzinami, nie wy³¹czaj¹c dzieci, starców i chorych. Dano im jedynie od 20 do 30 minut na ubranie siê i spakowanie, pozwolono zabraæ tyle ile potrafili unieœæ w rêkach, g³ównie odzie¿ i ¿ywnoœæ. Ich ca³y dorobek ¿ycia (domy, budynki gospodarcze, sprzêt rolniczy i inwentarz ¿ywy) zosta³ skonfiskowany, a praktycznie rozgrabiony przez sowieckie w³adze. W trzaskaj¹cy mróz ³adowano przera¿onych ludzi na sanie i pod zbrojn¹ eskort¹ wieziono na zbiorcze stacje kolejowe. Tam ³adowano ich do brudnych, bydlêcych wagonów. W okropnym œcisku, zaduchu (rolê toalety pe³ni³a dziura w pod-
³odze wagonu), bez mo¿liwoœci umycia siê z braku wody, rozpoczêli pod siln¹ stra¿¹ swoj¹ podró¿ w nieznane na wschód, która trwa³a wiele tygodni. Zmar³e osoby, które nie znios³y tej koszmarnej podró¿y (g³ównie niemowlêta i starcy), by³y przez
obs³ugê transportów usuwane z wagonów podczas postojów i zostawiane w œniegu na poboczach, bez modlitwy i po¿egnania, nie mówi¹c o pogrzebie.
W miejscach docelowego zes³ania warunki bytowe stworzone dla deportowanych Polaków by³y ekstremalnie trudne i mia³y tragiczne skutki. Ostry klimat, przepe³nione drewniane baraki pe³ne robactwa, ciê¿ka praca ponad si³y, sta³e niedo¿ywienie i g³ód, choroby zakaŸne, brak podstawowej opieki lekarskiej, lekarstw i œrodków sanitarnych, powodowa³y du¿¹ œmiertelnoœæ wœród zes³añców, którym nie dane by³o doczekaæ wydostania siê z nieludzkiej ziemi Zwi¹zku Sowieckiego i spoczêli w niej na zawsze. Dla uczczenia tych tragicznych wydarzeñ sprzed 85 lat, 9 lutego 2025 roku odby³y siê w koœciele œw. Micha³a Archanio³a w Bridgeport, CT uroczystoœci zorganizowane ju¿ po raz 15. przez Helenê Knapczyk, naczeln¹ prezeskê Korpusu Pomocniczego SWAP, która w dzieciñ-
stwie prze¿y³a koszmar wywózki na Sybir i przez pó³tora roku doœwiadczy³a tam traumatycznych prze¿yæ.
Oprócz Heleny Knapczyk obecni te¿ byli inni Sybiracy: Teresa Plawska i W³adys³aw Slanada. Ze wzglêdu na trudne warunki pogodowe nie dojecha³ ponad 100-letni Fryderyk Dammond.
Uroczystoœæ zaszczycili swoj¹ obecnoœci¹ m.in. Krzysztof Szczerski – Ambasador, Sta³y Przedstawiciel RP przy Narodach Zjednoczonych w Nowym Jorku, p³k Mateusz Jaworski – z-ca Attaché Obrony przy Ambasadzie RP w Waszyngtonie, p³k Krzysztof Steæ – Starszy Doradca Wojskowy przy Sta³ym Przedstawicielstwie RP przy ONZ w NY, Mateusz Dêbowicz – Wicekonsul RP w Nowym Jorku oraz Wielcy Marsza³kowie Pady Pu³askiego w Nowym Jorku: Jadwiga Kopala (2021), Piotr Praszkowicz (2024) i Krzysztof Zió³kowski (2025).
Na czele licznej grupy ze Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce sta³ naczelny komendant – Tadeusz Antoniak. W jej sk³ad wchodzili weterani z nastêpuj¹cych placówek: Pl. 12 w Filadelfii, PA; Pl. 24 w Bridgeport, CT; Pl. 36 w Clifton, NJ; Pl. 111 w New Britain, CT; Pl. 119 w Hartford, CT i Pl. 123 w Nowym Jorku. Poczet sztandarowy w b³êkitnych mundurach, na czele z komendantem Okrêgu IV SWAP Waldemarem Ogorza³kiem, wystawi³a Placówka 119 w Hartford. Wraz z weteranami przyby³y cz³onkinie Korpusu Pomocniczego Pañ z trzech placówek SWAP: Pl. 36 w Clifton, Pl. 111 w New Britain i Pl. 119 w Hartford.
Obecne by³y delegacje polonijnych organizacji m. in. Kongresu Polonii Amerykañskiej (Jan Kocur – prezes na stan Connecticut), Instytutu Pi³sudskiego w Nowym Jorku (prezes dr Iwona Korga), Centrali Polskich Szkó³ Dokszta³caj¹cych (prezes Dorota Andraka) oraz wielu polonijnych szkó³ wraz z pocztami sztandarowymi.
Uroczyst¹ Mszê Œwiêt¹ celebrowali proboszcz parafii œw. Micha³a Archanio³a o. Norbert Siwiñski i ks. ppor. rez. dr Dawid Surmiak, który wyg³osi³ przejmuj¹c¹ homiliê adresowan¹ do sybiraków i ich tragicznych prze¿yæ na nieludzkiej ziemi Zwi¹zku Sowieckiego. Przytoczy³ m. in. fragment wypowiedzi Piotra Cywiñskiego – dyrektora Pañstwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau: Uczymy historii. To nie jest to samo, co uczenie pamiêci. Historia to znajomoœæ faktów, pamiêæ to ich œwiadomoœæ, w³aœnie tak potrzebna dziœ. Pamiêæ jest kluczem dla dzisiejszego œwiata i projektowania przysz³ego. A tymczasem nadal uczymy tylko historii, a nie pamiêci. Kim jesteœ bez pamiêci? Nie masz historii. Nie masz doœwiadczenia ani punktów odniesieñ. Jeœli nie masz pamiêci, to nawet nie wiesz, któr¹ drogê wybraæ. A jeœli naprawdê jej nie masz, to uwierz: Twoi wrogowie wymyœl¹ Ci pamiêæ.
¯yczenia Sybirakom z³o¿yli: Ambasador Krzysztof Szczerski, p³k Mateusz Jaworski, konsul Mateusz Dêbowicz i Tadeusz Antoniak. Stan Borys recytowa³ wiersz Cypriana Kamila Norwida pt. „Czy podam siê o amnestiê?“
Po zakoñczeniu Mszy Œwiêtej odby³a siê okolicznoœciowa akademia, sprawnie prowadzona przez Anetê Matyszczyk. Po odœpiewaniu hymnów narodowych w wykonaniu chóru Paderewski z New Britain, g³os zabra³a Helena Knapczyk, która przywita³a wszystkich przyby³ych i w serdecznych s³owach podziêkowa³a im za chêæ uczczenia pamiêci o naszych rodakach, którzy padli ofiar¹ sowieckiego terroru na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej.
Rys historyczny tych wydarzeñ przedstawi³ dr Teofil Lachowicz, archiwista SWAP. Okolicznoœciowe ¿yczenia i wyrazy szacunku dla Sybiraków z³o¿yli: ambasador Krzysztof Szczerski, p³k Mateusz Jaworski, konsul Mateusz Dêbowicz i komendant SWAP Tadeusz Antoniak.
Nastêpnie odby³a siê ceremonia udekorowania osób wyró¿nionych przez Zarz¹d G³ówny SWAP za pracê na rzecz amerykañskiej Polonii. „Medal Ignacego Jana Paderewskiego” otrzymali: ambasador Krzysztof Szczerski, proboszcz o. Norbert Siwiñski i Edyta Kulak (prezes Zarz¹du Polskiej Szko³y w Bridgeport). P³k. Krzysztof Steæ wyró¿niony zosta³ „Medalem 100-lecia czynu Zbrojnego Polonii Amerykañskiej”. W programie artystycznym wyst¹pili uczniowie polonijnych szkó³ z Bridgeport, CT; New Haven, CT; Derby, CT; New Britain, CT; Stamford, CT; Manville, NJ i Wallington, NJ oraz cz³onkowie zespo³ów tanecznych „Orlêta” i „S³owianie”. Wiersz Cypriana Kamila Norwida pt. „Czy podam siê o amnestiê?” recytowa³
znany muzyk, wokalista i kompozytor
Stan Borys. Piêkn¹ oprawê muzyczn¹ zapewnili: chór Œw. Faustyny w Bridgeport i chór Polonia-Paderewski w New Britain. Wielkie s³owa uznania nale¿¹ siê dla kadry pedagogicznej tych szkó³, która wspaniale przygotowa³a uczniów do tego wystêpu.
Ostatnim punktem oficjalnego programu by³o chóralne odœpiewanie „Roty” przez wszystkich zebranych. Po akademii mia³ miejsce wspólny posi³ek, gdzie by³ czas na bli¿sze poznanie i rozmowy, zw³aszcza z trójk¹ Sybiraków. Sponsorem by³ Okrêg 2. SWAP w Nowym Jorku.
Wra¿enia z uroczystoœci w Bridgeport znalaz³y odzwierciedlenie na Facebooku. Przytoczmy kilka z nich: W 85. rocznicê zes³ania Polaków na Syberiê pamiêtamy o tych, którzy w 1940 roku zostali deportowani przez w³adze sowieckie. By³ to moment, który na zawsze zmieni³ ¿ycie tysiêcy rodzin, rozdzielaj¹c bliskich i skazuj¹c ich na ¿ycie w ekstremalnych warunkach. Dziœ sk³adamy ho³d ich bohaterstwu i pamiêci, przekazuj¹c m³odszym pokoleniom wiedzê o tych wydarzeniach, by nigdy nie zapomniano o losach naszych przodków. Pamiêtamy o ofiarach tej tragedii, ich determinacji i walce o przetrwanie. Niech ich historia bêdzie przypomnieniem o sile ludzkiego ducha. Dziêkujemy Pani Helenko za Pani si³ê ducha, za wszystkie wspania³e lekcje historii w polonijnych i amerykañskich szko³ach.
* * *
Sybiracy to elita narodowa, bo to oni byli œwiadkami najwy¿szych ofiar, jakie poniós³ nasz naród w XX wieku.
* * *
Chyba nigdzie na œwiecie poza Polsk¹ nie jest tak uroczyœcie i patriotycznie obchodzona rocznica zsy³ki setek tysiêcy Polaków na Syberiê. Przepiêkna, edukacyjna i artystycznie bogata uroczystoœæ. Podziêkowanie dla wszystkich, którzy przygotowali program artystyczny, jak równie¿ przyjechali z daleka mimo œniegowych prognoz.
* * *
85. rocznicê masowej deportacji Polaków na Syberiê nie mo¿na by³o spêdziæ inaczej ni¿ tylko poœród najwiêkszych Œwiadków Historii na przepiêknej uroczystoœci w Bridgeport w stanie Connecticut. Ca³ym sercem z Wami, zw³aszcza niesamowitej, walecznej, niez³omnej i cudownej Sybiraczki oraz polonijnej dzia³aczki Heleny Knapczyk, która tê rocznicow¹ uroczystoœæ zorganizowa³a po raz 15.
* * *
To wyj¹tkowy czas, kiedy mo¿na jeszcze porozmawiaæ z tymi, którzy osobiœcie prze¿yli okrucieñstwa lat wojny. To ju¿ ostatnie chwile na spotkanie siê z ¿yw¹, niezafa³szowan¹ histori¹.
* * *
Polecam odwiedziæ stronê Parafia œw. Micha³a Archanio³a – Bridgeport, CT, gdzie mo¿na ods³uchaæ mszê œw. oraz transmisjê z akademii.
ZDJÊCIA: ZYGMUNT BIELSKI
Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz
Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003
e-mail: pava.swap@gmail.com tel. 212-473-0580, www.pava-swap.org
Z racji liturgicznego wspomnienia œw. Agaty 5 lutego zamieœci³em na Facebooku refleksje o tej Œwiêtej. Jest to fragment mojej najnowszej ksi¹¿ki „Zapis serca. Tradycje ludowo-religijne”, której prezentacja odbêdzie siê wiosn¹ tego roku w Polsce. Wpis na Facebooku cieszy³ siê du¿ym zainteresowaniem, st¹d pojawi³a siê sugestia, aby ten fragment ksi¹¿ki opublikowaæ w Kurierze Plus, na co przysta³em z wielk¹ radoœci¹.
Œwiêta Agata ¿y³a w III wieku. Pochodzi³a z zamo¿nego rodu w Katanii na Sycylii. S³ynê³a z urody i m¹droœci. Po przyjêciu Chrztu œlubowa³a dziewictwo, poœwiêcaj¹c swoje ¿ycie Chrystusowi. O jej rêkê zabiega³o wielu konkurentów. Wœród nich by³ konsul rzymski Kwincjan, który ura¿ony odrzuceniem oœwiadczyn wezwa³ Agatê do urzêdu. Oznajmi³ jej, ¿e jako chrzeœcijanka zas³uguje na œmieræ, ale on mo¿e j¹ uratowaæ, jeœli za niego wyjdzie. Jeœli go odrzuci grozi³ torturami i œmierci¹. Agata trwa³a przy Chrystusie. Namiestnik skaza³ j¹ na œmieræ poprzedzon¹ torturami. W czasie tortur miasto nawiedzi³o trzêsienie ziemi. Przera¿ony namiestnik nakaza³ zaprzestanie tortur, gdy¿ dostrzeg³ w tym karê Bo¿¹. Ale to nie uchroni³o Agaty. Szesnastolatkê rzucono na rozpalone wêgle. Ponios³a œmieræ mêczeñsk¹ za wiarê. W rok po œmierci œw. Agaty wybuch³ wulkan Etna i rozpalona lawa zagra¿a³a miastu. Mieszkañcy Katanii prosili œw. Agatê o wstawiennictwo u Boga i pos³u¿yli siê jej welonem dla powstrzymania ognistej lawy. Miasto zosta³o uratowane. I tak œw. Agata zosta³a obrana patronk¹ chroni¹c¹ przed po¿og¹. Polska tradycja ujmuje to w przys³owiach: „Gdzie œwiêta Agata, tam bezpieczna chata” lub „Sól œwiêtej Agaty, strze¿e od ognia chaty”. 5 lutego, w dzieñ liturgicznego wspomnienia œw. Agaty œwiêci siê sól, która ma chroniæ od po¿arów i piorunów. W mojej wiosce w czasie po¿aru obsypywano sol¹ œw. Agaty p³on¹ce budynki, wierz¹c, ¿e uchroni to od rozprzestrzenienia siê ognia na inne zabudowania. Czasami sypano sól, aby skierowaæ p³omienie w po¿¹danym kierunku.
Wspomnienie z lat mojego dzieciñstwa zdaje siê potwierdzaæ tê wiarê. W czasie upalnego dnia pas³em z bratem i kolegami krowy. Nagle us³yszeliœmy przeraŸliwy ryk syren i nad gospodarstwem s¹siadów zobaczyliœmy ciemny dym i krwawe p³omienie ognia. Fascynuj¹ce, a zarazem przera¿aj¹ce widowisko. Stra¿ i mieszkañcy wioski gasili po¿ar. W s¹siednich gospodarstwach w poœpiechu wynoszono wszystko z domów bo spodziewano siê, ¿e wiatr skieruje p³omienie na pobliskie zabudowania. Wszystko wskazywa³o, ¿e tak siê stanie. I wtedy s¹siadka Marynka obsypa³a sol¹ p³on¹ce gospodarstwa i posz³a w kierunku pó³. Ku zaskoczeniu wielu, wiatr zacz¹³ wiaæ w tym kierunku. Sformu³owanie „Ku zaskoczeniu wielu” nie jest do koñca prawdziwe, bo prawie wszyscy wierzyli, ¿e sól œw. Agaty to sprawi³a. S¹siadka zosta³a na polach do ugaszenia po¿aru.
Wierzono tak¿e, ¿e sól œw. Agaty chroni przed piorunami. Poœwiêcon¹ sól wsypywano do wykopu przy dr¹¿eniu studni lub przy jej czyszczeniu, co mia³o zapewniæ wodzie czystoœæ. Sól dodawano do karmy dla byd³a, aby je uchroniæ od zarazy. By³a tak¿e traktowana jako lekarstwo na bezp³odnoœæ i znak przyzywaj¹cy Boga w czasie powodzi. W dniu œw. Agaty œwiêcono tak¿e chleb i wodê, które w ludowej tradycji mia³y podobne zastosowanie jak sól. Te œwiête znaki bywa³y nieraz traktowane cokolwiek przewrotnie. S³ysza³em, jak osoba zajmuj¹ca siê drobnym przemytem mówi³a, ¿e do toreb ze szmuglowanym towarem wsypywa³a nieco soli œw. Agaty i celnik nigdy nie wykry³ przemytu.
Œw. Agata czczona jest jako patronka zawodów maj¹cych kontakt z ogniem: kominiarzy, ludwisarzy, odlewników, a tak¿e patronka karmi¹cych matek i orêdowniczka w chorobach piersi, które odciêto Œwiêtej w czasie tortur. Modlitwa poœwiecenia soli, chleba i wody ukazuje sens obrzêdowoœci ludowej: „Wszechmog¹cy, wieczny Bo¿e, pokornie b³agamy Twoj¹ niezmiern¹ ³askawoœæ: w ojcowskiej swej dobroci racz pob³ogos³awiæ tê sól, któr¹ stworzy³eœ i da³eœ na u¿ytek rodzajowi ludzkiemu. Niech wszystkim, którzy jej u¿yj¹, przysporzy zdrowia duszy i cia³a, a cokolwiek jej siê dotknie lub bêdzie ni¹
posypane, niech zostanie uwolnione od wszelkiej nieczystoœci oraz napaœci z³ego ducha. Prosimy, aby Jezus Chrystus, Chleb ¯ywy, który zst¹pi³ z nieba, pob³ogos³awi³ chleb i wodê za wstawiennictwem naszej Patronki. B³agamy te¿, aby chleb i woda za wstawiennictwem œw. Agaty chroni³y nas i nasze domostwa, mieszkania od niebezpieczeñstw po¿aru i od innych przeciwnoœci”. (...) Œw. Agata zapowiada³a tak¿e pogodê o czym mówi¹ przys³owia: „Na œwiêtej Agaty schn¹ na p³ocie szmaty”. „Gdy Œw. Agata po b³ocie brodzi, cz³ek w Zmartwychwstanie po lodzie chodzi”. „W dzieñ Agaty, to dopiero pó³ zimy rogatej”. „Œw. Agata w zimê bogata”. Po Œwiêtej Agacie widzimy myszy w chacie”. „Œwiêta Agata chatê wymiata”.
Ju¿ 22 lutego 2025 r, na Manhattanie odbêdzie siê jedno z najbardziej wyczekiwanych wydarzeñ w polonijnym kalendarzu – Bal Marsza³kowski w Parafii œw. Stanis³awa B. M. To wyj¹tkowa uroczystoœæ, która co roku gromadzi Poloniê, ³¹cz¹c tradycjê, elegancjê i œwietn¹ zabawê.
Na goœci czeka wspania³a muzyka, wyœmienite jedzenie, loteria fantowa i wiele dodatkowych atrakcji. Jednym z najwa¿niejszych momentów wieczoru bêdzie oficjalne og³oszenie Marsza³ka oraz Miss Polonia. Z radoœci¹ informujemy, ¿e Marsza³kiem tegorocznej Parady Pu³askiego zosta³ Antoni Kuczyñski i to on poprowadzi parafiê z 7. ulicy Pi¹t¹ Alej¹.
To zaszczytne wyró¿nienie zosta³o przyznane osobie, która od lat aktywnie anga¿uje siê w ¿ycie polonijne oraz parafialne, pielêgnuj¹c polskie tradycje i katolickie wartoœci.
Antoni Kuczyñski pochodzi z Bia³egostoku. Wychowany w katolickiej rodzinie, z silnymi tradycjami patriotycznymi, od najm³odszych lat ¿y³ blisko Koœcio³a i wydarzeñ narodowych. Podobnie jak bracia: Franciszek, Zdzis³aw i Jerzy – zosta³ ministrantem w rodzinej parafii.
Ukoñczy³ Technikum Mechaniczne oraz Politechnikê Bia³ostock¹ na Wydziale Budowy Maszyn, uzyskuj¹c tytu³ in¿yniera mechanika. W 1990 roku, poszukuj¹c lepszego ¿ycia dla swojej rodziny, Antoni Kuczyñski wyemigrowa³ do USA na wizie pracowniczej. Mimo pocz¹tkowych trudnoœci, dziêki zawodowemu doœwiadczeniu i determinacji, uda³o mu siê odnaleŸæ w nowej rzeczywistoœci. Tak¿e jego ¿ona znalaz³a zawodowe spe³nienie w Stanach – pani Bo¿ena pracuje w zespole lekarzy specjalizuj¹cych siê w wymianie stawów kolanowych. I chocia¿ oboje pocz¹tkowo planowali powrót do Polski, to po narodzinach syna podjêli decyzjê o pozostaniu tu na sta³e.
Syn Szymon Kuczyñski pracuje obecnie w Senior Estimator/Project Manager, a drugi syn Oliver Mateusz studiuje prawo na Rutgers University i pracuje w kancelarii prawnej.
Do parafii Œwiêtego Stanis³awa B i M Antoni Kuczyñski wraz rodzin¹ nale¿y od 1991 roku. Jego synowie przyjmowali w naszym koœciele sakramenty. Antoni nale¿y do Towarzystwa im. Jezus, pe³ni Funkcjê Trustee doradzaj¹c m.in. w sprawach remontowo – budowlanych, pomaga przy dekoracjach œwi¹tecznych i organizacji uro-
czystoœci, nale¿y do Komitetu Parady Pu³askiego dzia³aj¹cego w parafii. Da³ siê poznaæ równie¿ jako wyœmienity organizator i kucharz, przygotowuj¹c potrawy na lokalne wydarzenia.
Antoni Kuczyñski jest dumny, ¿e jest Polakiem. Jego ojciec Franciszek by³ ¿o³nierzem Narodowych Si³ Zbrojnych, a on sam dzia³a³ w „Solidarnoœci”, za co doœwiadcza³ szykan w PRL-u. Dziêki rodzinie wyniós³ g³êbok¹ wiarê w Boga i wiernoœæ ojczyŸnie. Promuje polsk¹ kulturê i historiê wœród amerykañskich znajomych, przybli¿aj¹c im polskie smaki i tradycje. Jego przywi¹zanie do Polski przejawia siê równie¿ w aktywnym udziale w ¿yciu Polonii i Koœcio³a. W Paradzie Pu³askiego uczestniczy od 1991 roku. Jest przekony, ¿e uczestnictwo w tym wyj¹tkowym marszu, który jest form¹ promocji polskoœci w Stanach Zjednoczonych, to nieod³¹czny elemnt bycia czêœci¹ polskiej spo³ecznoœci. Dla Kuczyñskiego Parada Pu³askiego to ho³d dla polskich bohaterów i okazja do przedstawienia amerykañskiemu spo³eczeñstwu bogactwa polskiej kultury, historii i dorobku. Jego nominacja na Marsza³ka Parady Pu³askiego 2025 jest uznaniem za wieloletnie zaanga¿owanie na rzecz Polonii i Koœcio³a oraz docenie-
niem jego wk³adu w umacnianie polskiej to¿samoœci w USA.
Serdecznie gratulujemy Antoniemu Kuczyñskiemu tej zaszczytnej funkcji i ¿yczymy wielu sukcesów!
Bal Marsza³kowski to uroczystoœæ, która odbywa siê tylko raz w roku, dlatego warto zaplanowaæ ten wieczór z wyprzedzeniem. Organizatorzy zapewniaj¹, ¿e atmosfera bêdzie niezapomniana, a wydarzenie pozostawi piêkne wspomnienia na d³ugi czas. Bal odbêdzie siê w parafii œw. Stanis³awa B.M., na Manhattanie 22 lutego 2025 godz. 20:00.
Jan Latus
Obyœ ¿y³ w ciekawych czasach! –brzmi znane i chêtnie powtarzane ¿ydowskie „¿yczenie”, które de facto jest kl¹tw¹. Jak najbardziej ¿yjemy w ciekawych czasach i wygl¹da na to, ¿e bêd¹ one takie przez d³ugi czas, nawet przez ca³e nasze ¿ycie. Niepokoj¹ce to jest, zw³aszcza jeœli ktoœ s³ucha porad dietetycznych i zdrowotnych, wiêc zamierza do¿yæ do setki albo i d³u¿ej. Nie uciek³em na kraj œwiata, ¿eby przestaæ siê œwiatem interesowaæ. Skoñczy³y siê czasy wysp bezludnych, d¿ungli odciêtych od cywilizacji. Ba, nie ma ju¿ nawet letnisk pod Warszaw¹, gdzie nie ma ³atwego dostêpu do telewizji i gazet (a ja takie czasy jeszcze pamiêtam). Prawie nigdy nie „pokrywa³em” polityki w ramach mojej polonijnej dzia³alnoœci dziennikarskiej. A tym bardziej nie pisa³em o niej, gdy mog³em – ju¿ jako felietonista – pozwoliæ sobie na wybór tematów odleg³ych od bie¿¹cych wydarzeñ.
A ja zawsze mia³em w¹tpliwoœci. Stara³em siê kierowaæ kompasem moralnym, ale powstrzymywa³em siê przed ciskaniem obelg i rzucaniem miêsem, choæ Internet bardzo dziœ do tego zachêca. Nie rozumia³em fenomenu, sk¹din¹d dobrych prywatnie i inteligentnych w swojej pracy zawodowej ludzi – wiem, bo ich osobiœcie zna³em – którzy, gdy przychodzi³o do komentowania polityki, przeistaczali siê w Joannê d’Arc i Reytana. A jeœli oœmieli³em siê nawet nie rozpocz¹æ z nimi walki na s³owa, ale jedynie coœ odrobinkê zakwestionowaæ, postawiæ znak zapytania, zasugerowaæ inne odpowiedzi, natychmiast stawa³em siê wrogiem, zdrajc¹ i zaprzañcem wykluczanym z grona znajomych choæbym nie wiem, ile zamieœci³ swoich zdjêæ z papie¿em.
Unikanie polityki po powrocie do Polski by³o zadaniem trudnym dlatego, ¿e ten kraj le¿y nam na sercu, jakkolwiek byœmy siê na pokaz nie zamerykanizowali gdzieœ w Teksasie lub Kalifornii. Bêd¹c na miejscu widzia³em, jak ogromne, trudne do powstrzymania – bo sta³y za nimi pieni¹dze, resorty si³owe, media – si³y zmierza³y do
Mój pobyt w Polsce po powrocie ze Stanów to historia wewnêtrznych zmagañ: pisaæ o polityce (w tym przypadku: krajowej) czy nie. Wyczuwa³em rezerwê Szefowej, choæ godzi³a siê ona na komentowanie polityki na swoich ³amach, a nawet dopuszcza³a dwug³os (wielu g³osów nigdzie ju¿ na œwiecie nie ma; jest dwug³os, my i oni). Rezerwa nie wynika³a z jakiejœ wielkiej kontrowersyjnoœci moich pogl¹dów politycznych, w koñcu podziela je ca³a, wielomilionowa, „bañka”, ale z tego, ¿e ja siê do komentowania polityki podobno nie nadajê, a na pewno siê w tym marnujê. Do analiz politycznych trzeba zapiek³oœci, zacietrzewienia, poczucia nieomylnoœci i moralnej wy¿szoœci. Potrzebne jest te¿ poczucie, ¿e s³u¿y siê wielkiej sprawie, na przyk³ad rozmontowania pañstwa, a nastêpnie budowy nowego, lepszego na gruzach. Poczucie to daje dyspensê na k³amanie (sorry, „mijanie siê z prawd¹”), s³own¹ agresjê i manipulacjê, gdy¿ walczy siê o wielk¹ sprawê. Cel uœwiêca œrodki.
przeistoczenia pañstwa w coœ zupe³nie nowego. I niekoniecznie w to, co by³o moim celem i marzeniem. Co dla jednych by³o triumfalnym marszem w kierunku innej, wyœnionej Polski, dla drugich by³o zaprzepaszczaniem osi¹gniêæ ostatnich dekad. Emigracja wewnêtrzna –w warszawskim mieszkaniu, w parku, w barze – by³a trudno osi¹galna. W mieszkaniu kusi³y, by je w³¹czyæ, telewizor, radio, laptop, telefon. Tylko krok dzieli³ od zanurzenia siê w zewnêtrznoœci, polityce, walce na ostre i coraz czêœciej chamskie, s³owa. Rozmawiaj¹c z ludŸmi nie mog³em tak ca³kowicie abstrahowaæ od polityki, gdy¿ od niej zale¿a³a kariera akademicka profesora, u³atwienia lub utrudnienia podatkowe i prawne dla w³aœciciela ma³ej firmy, lansowanie lub sekowanie artysty w mediach. Lecz przecie¿ na Filipinach nie bêdê siê musia³ tym zajmowaæ! Ograniczy³em do minimum rozmowy z mieszkaj¹cymi tu lub wizytuj¹cymi cudzoziemcami, gdy¿ wiedzia³em, ¿e prêdzej czy póŸniej wdepnê w ekskrementy pogl¹dów, którymi siê brzydzi³em.
Przez pewien czas czu³ki mojego laptopa by³y nastawione na przyjemne aspekty ¿ycia. Dlaczego wreszcie nie zatroszczyæ siê, tak na serio, o zdrowie? Obsesyjne pod¹¿anie za dietetycznymi i medycznymi modami potrafi zape³niæ ca³¹ jaŸñ niejednego cz³owieka, a osobliwie pañ, o czym przekonywa³em siê przys³uchuj¹c siê rozmowom w salonach fryzjerskich na Greenpoincie. Nie ma te¿ ¿adnych wymówek, ¿eby – bêd¹c na koñcu œwiata – nie zape³niaæ sobie czasu s³uchaj¹c ulubionej muzyki, ogl¹daj¹c stare i nowe filmy, czytaj¹c ksi¹¿ki. Wreszcie mo¿na nadrobiæ zaleg³oœci (wzglêdem kogo?), swoj¹ duszê na
Instytut Józefa Pi³sudskiego w Ameryce zaprasza na Bieg Tropem Wilczym, Bieg Pamiêci ¯o³nierzy Wyklêtych – 2 marca 2025, Forest Park, Queens.
Bieg Tropem Wilczym to ogólnopolski projekt koordynowany przez Fundacjê Wolnoœæ i Demokracja w Pol-
sce, którego celem jest oddanie ho³du ¿o³nierzom polskiego podziemia antykomunistycznego i antysowieckiego dzia³aj¹cego w latach 1944-1963 w obrêbie przedwojennych granic RP. Bieg organizowany jest na dystansie 1963 metry – jest to odwo³anie do roku, w którym zgin¹³ ostatni ¯o³nierz Wyklêty – Józef Franczak ps. Lalek.
nowo uwra¿liwiæ, a umys³ przyzwyczaiæ na nowo do myœli idealistycznych, w ¿yciu nieprzydatnych. Ba, nic nie stoi na przeszkodzie, by wreszcie wzi¹æ siê za bary z Panem Bogiem i uwznioœliæ siê rozmyœlaniami, sk¹d siê bierzemy i jak w zwi¹zku z tym powinniœmy ¿yæ. Ale siê nie da, nie potrafiê. Jestem œwiadkiem wstrz¹sów tektonicznych na ca³ym œwiecie, wojen toczonych i nam gro¿¹cych, wojen na czo³gi, s³owa, c³a. Wojna u granic Polski nie jest wymys³em, zbrodnie wojenne s¹ dowiedzione. Istniej¹, maj¹ siê dobrze i pr¹ do zaw³adniêcia œwiatem pañstwa potê¿ne, uzbrojone, myœl¹ce tylko o ekspansji i podbojach, a t³amsz¹ce swoich obywateli. W wielu krajach nudne kiedyœ ¿ycie polityczne przeobrazi³o siê w histeriê oskar¿eñ, niszczenie praw demokratycznych, represje, a ju¿ na pewno nienawiœæ wobec opozycji. Widzê dziœ œwiat plemion, podzielonych spo³eczeñstw i despotów próbuj¹cych rz¹dziæ niczym œredniowieczni królowie. Próbujê coœ z tego zrozumieæ czytaj¹c cenione tytu³y, gazety i ksi¹¿ki. Jako cz³owiek starej daty i poniek¹d z bran¿y, s³ucham fachowców, ludzi m¹drych, którzy niejedno widzieli i zrozumieli. Ich g³os niknie jednak w internetowym wrzasku bluzgów, a ich wiarygodnoœæ jest oœmieszana, gdy¿ reprezentuj¹ jakieœ mityczne, sprzedajne „mainstreamowe media”. Natomiast najbardziej ekspansywna polityka zagraniczna i najbardziej restrykcyjna polityka wewnêtrzna znajduj¹ swoich zwolenników, a s¹ ich w Sieci miliony.
Czy da siê od tego odizolowaæ, choæby siê mieszka³o na Filipinach?
W Nowym Jorku Bieg Tropem Wilczym organizowany jest przez Instytut Józefa Pi³sudskiego w Ameryce, pod honorowym patronatem Konsula Generalnego w Nowym Jorku, Mateusza Sakowicza.
Informacje dotycz¹ce biegu: ➦ Data: 2 marca 2025, zbiórka o godzinie 11:00 ➦ Lokalizacja: Forest Park, Queens ➦ Dystans: 1963 metry Szczegó³owe informacje oraz mo¿liwoœæ rejestracji znajdziecie Pañstwo na stronie: www.pilsudski.org
W ci¹gu dwóch zaledwie tygodni w legendarnej Carnegie Hall wyst¹pi³o z solowymi recitalami trzech triumfatorów z Warszawy. Trzecim by³ zwyciêzca Konkursu Chopinowskiego w 2015 r., Koreañczyk Seong Jin Cho. Jego recital powi¹zany by³ z promocj¹ nowo wydanego nagrania dzie³ Ravela. By³ on trzecim muzykiem, który w ostatniej dekadzie zdoby³ sobie wiern¹ i entuzjastyczn¹ publicznoœæ nowojorsk¹ - ni¿ej podpisany równie¿ siê do niej zalicza.
Tego wieczoru w jak zwykle wype³nionym po brzegi audytorium im. Isaaca Sterna panowa³ jêzyk koreañski. Wœród podekscytowanego t³umu zwraca³y uwagê czêsto zjawiskowo piêkne Koreanki, a widownia reagowa³a og³uszaj¹cymi oklaskami witaj¹c artystê. Z tego rodzaju przyjêciem zazwyczaj spotyka siê gwiazda rocka. Ale Cho JEST teraz tego typu gwiazd¹ i na entuzjastyczne przyjêcie w pe³ni sobie zas³u¿y³.
Swój recital pianista ograniczy³ do dzie³ solowych Ravela i po raz pierwszy mia³em szansê us³yszeæ komplet tych fascynuj¹cych kompozycji.
Wymagaj¹cy dla artysty i publicznoœci program Cho s³usznie podzieli³ na trzy czêœci, choæ skutkiem tego salê koncertow¹ opuszczaliœmy ju¿ po godzinie 23:00.
Zastanawia³em siê, jakie s¹ najbardziej pochlebne s³owa, jakimi krytyk mo¿e obdarzyæ wykonawcê. Wydaje mi siê, ¿e tymi s³owami by³yby: „Panie Cho, s³ucha³em Pana i zapomnia³em o innych interpretacjach tych doskonale mi znanych utworów”.
Bo faktycznie podczas 130 minut muzyki na myœl nie przychodzi³y mi porównania, sugestie, aby cokolwiek zabrzmia³o inaczej; artysta ca³kowicie poch³on¹³ moj¹ uwagê i dotyczy³o to tak¿e wiêkszej czêœci publicznoœci.
Dwaj najwiêksi francuscy kompozytorzy prze³omu XIX i XX wieku, Claude Debussy (1862-1918) i Maurice Ravel (18751937) okreœlani s¹ czêsto jako tzw. impresjoniœci i prawd¹ jest, ¿e ich warsztat kompozytorski, pomimo ró¿nic, opiera siê na „malowaniu” muzyk¹.
Gdyby przyj¹æ, ¿e czêsto pastelowe barwy Debussy’ego s¹ bli¿sze Monetowi czy Renoirowi, to „malowanie dŸwiêkami” Ravela mia³oby wiêcej wspólnego z Wassilym Kandinskym, który wrêcz inspirowa³ siê kompozycjami Ravela. Powi¹zania muzyki z malarstwem by³y doœæ g³êbokie: w jednym z trzech wa¿nych cykli, które us³yszeliœmy tego wieczoru, w suicie „Miroirs” (Lustra/Odbicia) jej trzecie ogniwo nosi nazwê „Une barque sur l’ocean” (Stateczek na morzu). W³aœnie ta muzyczna ilustracja morskiego ¿ywio³u jest dedykowana malarzowi, Paulowi Sordesowi. Obraz morza: ko³ysanie statku na morskich falach, niemal namacalny dotyk morskiej piany, zmieniaj¹cy siê kolor wody, jest szczególn¹ form¹ podziwu muzyka dla twórcy malarskich p³ócien. W tym samym cyklu jego najs³ynniejszym chyba fragmentem jest „Alborada del grazioso”,
czyli „poranne serenady nadwornego ¿artownisia”. Tutaj kompozytor-imitator bezb³êdnie wychwytuje hiszpañsk¹ atmosferê i taneczne rytmy, jak równie¿ specyficzne efekty powtarzanych prêdko nut. Te repetycje, doœæ elementarne na gitarze, s¹ niezmiernie trudne do odtworzenia na fortepianie. Dla Cho ta kompozycja okaza³a siê kolejn¹ igraszk¹: repetycje czy popisowe glissanda zagra³ z lekcewa¿¹c¹ ³atwoœci¹, a zalotny, folkowy charakter utworu przekaza³ z kolorytem i elegancj¹.
Mówi¹c o igraszkach: jedn¹ z niezmiernie impresjonistycznych kompozycji w pierwszej czêœci programu jest „Jeux d’eau” (Igraszki wody) – utwór wzorowany byæ mo¿e na utworze Liszta o podobnej nazwie – to kolejny przyk³ad migotania i skrzenia siê kropel wody, wytryskaj¹cych z fontann, szemrania strumyków i szumu wodospadu, dŸwiêki ilustrowane innowacyjn¹ technik¹ kompozytorsk¹.
Muzyka fortepianowa Ravela jest znana z wysokiego stopnia trudnoœci technicznej i interpretacyjnej. Niemal wszystkie jego kompozycje wymagaj¹ od pianistów nie tylko zaawansowanych umiejêtnoœci technicznych, ale tak¿e wra¿liwoœci na subtelnoœci brzmieniowe i harmoniczne. Wydaje mi siê, ¿e sukces Seong Jin Cho polega³ nie tylko na jego niebywa³ych umiejêtnoœciach, ale te¿ na niezrównanej kontroli klawiatury. Podczas œrodkowego ogniwa tryptyku „Gaspard de la nuit”, dzie³a uznawanego za jedno z najtrudniejszych w historii, czêœci nazwanej Le gibet (Szubienica) Ravel wymaga od pianisty kilku plansz dŸwiêkowych, które musz¹ pozostaæ od siebie niezale¿ne. Dzwon towarzysz¹cy temu muzycznemu obrazowi nie powinien zmieniaæ temperatury brzmienia, barwy ani dynamiki, bez wzglêdu na to, co dzieje siê w innym rejestrze instrumentu. Cho od lat imponowa³ mi w wykonaniach muzyki francuskich kompozytorów i jego niezrównany dotyk klawiatury sta³ siê czêœci¹ tego sukcesu; klawisze nale¿y
nie tylko naciskaæ, ale czasami g³askaæ. Warto pozostaæ przy trzech utworach stanowi¹cych „Gaspard de la nuit”. Nazwa pochodzi z cyklu wierszy Aloysiusa Bertranda pod tym samym tytu³em. Tutaj Ravel dŸwiêkami maluje Ondynê, morsk¹ nimfê, podobn¹ do naszej Œwitezianki. Szubienicê „Le gibet”, ilustruje ko³ysaniem siê wisz¹cego jeszcze na niej skazañca. Najtrudniejszym pianistycznie i najlepsz¹ muzyczn¹ ilustracj¹ nocnych igraszek i figlów zmory jest „Scarbo”. Jak rzadko w kompozycjach Ravela, ka¿de z trzech ogniw poprzedzone jest fragmentem poematu Bertranda. Pewne publiczne wykonania lub nagrania p³ytowe uwzglêdniaj¹ tê fascynuj¹c¹ korelacjê muzyki i poezji. Pozwolê sobie, przytoczyæ fragment niepokoj¹cego tekstu:
Oh! jak czêsto go s³ysza³em i widzia³em, Scarbo, kiedy o pó³nocy ksiê¿yc b³yszczy na niebie jak srebrna tarcza na lazurowym sztandarze usianym z³otymi pszczo³ami.
„Ile¿ razy s³ysza³em jego z³owrogi rechot w cieniu wnêki i jego paznokcie zgrzytaj¹ce o jedwabn¹ zas³onê mojego ³ó¿ka!
Ile¿ razy widzia³em go, jak siada³ na pod³odze i krêci³ piruety na jednej nodze, kiedy wirowa³ po pokoju jak wrzeciono, które wypad³o z r¹k czarodziejki.
Gdy ju¿ myœla³am, ¿e znik³, ten straszny krasnal zdawa³ siê rozci¹gaæ miêdzy ksiê¿ycem, a mn¹ jak wie¿a gotyckiej katedry, a na jego spiczastej czapce chwia³ siê z³oty dzwon!
Ale wkrótce jego cia³o przybra³o niebieskawy odcieñ, przezroczysty jak wosk œwiecy, twarz zblad³a jak topniej¹cy wosk –i nagle jego œwiat³o zgas³o”
W moim pojêciu jest to najdoskonalszy wzór symbiozy s³owa i muzyki. Gdyby mnie zapytano, jaki fragment muzyczny jest najbardziej niepokoj¹cy, przera¿aj¹cy, napawaj¹cy groz¹, to wybór musia³by paœæ w³aœnie na ravelowskie „Scarbo”.
Inna suita szeœciu kompozycji „Le tombeau de Couperin” (Pomnik ku czci Couperina) to jedno z ostatnich dzie³ solo-
wych inspirowanych wojennymi prze¿yciami kompozytora, który podczas pierwszej wojny œwiatowej by³ kierowc¹ wojskowej ciê¿arówki. Ka¿da z szeœciu czêœci utworu poœwiêcona jest jednemu z poleg³ych na wojnie przyjació³ kompozytora, ale ca³oœæ inspirowana jest form¹ suit Couperina i jej czêœci oparte s¹ na wzorach tej klasycznej suity. Wœród nich znajdziemy nawet fugê, formê dot¹d przez Ravela nie wykorzystan¹. Niezrównanym majstersztykiem tego cyklu jest wieñcz¹ca go brawurowa Toccata, kolejny wirtuozowski popis kompozytora i kolejny pokaz nieskazitelnej pianistyki Cho. Nie wspomnia³em dot¹d, ¿e pianista ca³y recital wykona³ z pamiêci i jedyn¹ luk¹ pamiêciow¹ by³o to, ¿e podczas d³ugiego, niezmiernie wymagaj¹cego programu, zapomnia³ zagraæ choæby jedn¹ fa³szyw¹ nutê. Nale¿y zaznaczyæ, ¿e program recitalu obejmowa³ obok doskonale znanych dzie³, równie¿ szereg miniatur, albo niezmiernie rzadko s³yszanych, albo te¿ jak w przypadku „Serenade grotesque”, „Prelude” wykonanych w Carnegie Hall po raz pierwszy. W ci¹gu zaledwie dziesiêciu dni us³ysza³em wiêc wspania³ych wirtuozów, którzy miêdzynarodow¹ i wielk¹ karierê, rozpoczynali od triumfów w Warszawie. Obaj s¹ wyœmienitymi wirtuozami o nieograniczonych mo¿liwoœciach technicznych, czêsto równie¿ muzycznych. W ostatnich latach sztuki Cho s³ucha³em niejednokrotnie po obu stronach oceanu; podobnie jego m³odszego kolegi, Bruce’a Liu. Moje dotychczasowe zastrze¿enia wobec Koreañczyka, coraz bardziej zanikaj¹. Myœlê, ¿e „przyjaŸniejszy dla publicznoœci”, na scenie, byæ mo¿e sympatyczniejszy Liu, dla pewnych s³uchaczy to zapewne atrakcyjny wykonawca. Cho nie ma zwyczaju okazywania emocji, mimiki twarzy, ostentacyjnego rzucania r¹k do góry, lub nawet odwzajemniania uwielbienia publicznoœci uœmiechem. Pod tym wzglêdem jego scenicznym guru wydaje siê inny legendarny pianista, Grigory Sokolov, który od ponad 25 lat nie pojawi³ siê z koncertami w Stanach Zjednoczonych. On równie¿ wychodzi na scenê, siada do fortepianu jak gdyby emocjonalnie odseparowany od publicznoœci, dokonuje pianistycznych cudów, wstaje i schodzi z estrady. Dwa s³owa: „pianistyczne cuda” powinny siê staæ podsumowaniem tej recenzji. Omawiany recital Seong Jin Cho transmitowany by³ na ¿ywo przez platformê streamingow¹ STAGE+, œciœle powi¹zan¹ z firm¹ nagraniow¹ Deutsche Grammophon, która obecnie reprezentuje kilku chopinowskich laureatów z Warszawy (Cho, Liu, Blechacz, Zimerman). Wierzê, znaj¹c ¿ycie, ¿e jakaœ ¿yczliwa dusza nagra³a wystêp Cho i byæ mo¿e ten niezapomniany recital ju¿ wkrótce bêdzie dostêpny na You Tube. Z chêci¹ powtórnie obejrzê i pos³ucham!
To, co stworzy³o nasz¹ ludzk¹ cywilizacje w obecnej formie to fakt, ¿e koczuj¹cy przez setki tysiêcy lat cz³owiek nagle nauczy³ siê uprawiaæ ziemiê i od tego momentu wystarczy³o ju¿ piêæ tysiêcy lat aby ludzkoœæ przesz³a z kamienia ³upanego i rozwinê³a siê w cywilizacjê pukaj¹ca do bram kosmosu.
Od ponad pó³ wieku cz³owiek coraz œmielej zapuszcza siê w obcy œwiat. Pozwala na to zaawansowana technologia, ale podstawowe fakty dotycz¹ce esencji ludzkiego istnienia pozostaj¹ dok³adnie takie same jak wiele tysiêcy lat temu. Cz³owiek aby ¿yæ musi jeœæ. Mo¿na oczywiœcie w podró¿ kosmiczn¹ zabraæ ¿ywnoœæ ze sob¹, ale nie wystarczy jej na zbyt d³ugo. Co zatem nale¿y zrobiæ, aby nie tylko przetrwaæ w kosmosie, ale przede wszystkim nie umrzeæ tam z g³odu?
Kultowy film sci-fi „Star Trek” opowiada o kosmicznych podró¿ach cz³onków Galaktycznej Federacji, do której nale¿a³a Ziemia. Stosowali oni gastronomiczny replikator, który jak w magicznej skrzynce by³ w stanie z moleku³ stworzyæ najbardziej wyrafinowane potrawy. Niestety w dzisiejszych czasach taki replikator nadal jest elementem fantastyki naukowej. Nie wyszliœmy jeszcze poza fazê zupy pomidorowej w proszku – nawet jeœli jest ju¿ ona robiona w 14 smakach. Od biedy na takiej zupie da siê prze¿yæ na Ksiê¿ycu, bo le¿y on zaledwie dwa dni drogi od Ziemi, ale co siê stanie z ludŸmi w bazie na Marsie, gdy nie dotrze tam, któryœ z pojazdów z zaopatrzeniem? Najszybszy przelot na Marsa to szeœæ miesiêcy i dlatego ludzie na tej planecie musz¹ mieæ inny sposób pozyskiwania ¿ywnoœci.
W warunkach kosmicznych je siê inaczej. Astronauci powoli trac¹ smak, bo puchnie im twarz i z tego powodu cierpi¹ kubki smakowe, a tak¿e wêch. Jedzenie nie sprawia tam przyjemnoœci, a stan niewa¿koœci powoduje ubytek masy miêœniowej. Niesmaczne jedzenie sprawia, ¿e je siê tylko wtedy, kiedy siê musi. To z kolei mo¿e wywo³aæ napiêcia pomiêdzy astronautami, których psychika w ciasnej i niewygodnej stacji wystawiana jest na powa¿n¹ próbê. Dlatego logicznym rozwi¹zaniem wydaje siê byæ kosmiczna farma. Pozaziemskie uprawy nie tylko dostarcza³yby œwie¿ych owoców i warzyw, ale tak¿e da³yby wymierne korzyœci psychologiczne.
W USA nad kosmicznymi uprawami pracuje siê od lat 50-tych, a wiêc jeszcze przed za³o¿eniem NASA. Pierwsz¹ upraw¹ w przestrzeni kosmicznej by³y glony, które mia³y przede wszystkim zapewniaæ dodatkow¹ iloœæ tlenu. Chlorella doskonale zaaklimatyzowa³a siê w warunkach kosmicznych produkuj¹c du¿o tlenu, a powietrze w kosmicznych kapsu³ach pachnia³o mokrym sianem. Z glonów zrobiono nawet ciasteczka, ale smakowa³y paskud-
nie i zjedzono je tylko „dla dobra ludzkoœci”. Powa¿ne eksperymenty kosmiczne z chlorell¹ prowadzili Sowieci, którzy wys³ali j¹ nawet na Ksiê¿yc. Jednak najlepsze nawet algi nie maj¹ ¿adnych szans z ziemniakiem.
W filmie fabularnym pt. „Marsjanin”, pozostawiony na Czerwonej Planecie astronauta stan¹³ przed wizj¹ œmierci g³odowej i aby przetrwaæ, w jednym z obiektów bazy za³o¿y³ ziemniaczan¹ farmê. To wszystko oczywiœcie fikcja literacka. NASA myœl¹c o uprawach w kosmosie koncentrowa³a siê g³ównie na glonach i sa³atach, ale dla Rosjan dobra „kartoszka” to podstawa i od lat prowadz¹ badania jak uprawiaæ w kosmosie nie tylko ziemniaki, ale tak¿e ry¿ i pszenicê. Stworzyli na Syberii supertajn¹ stacjê badawcz¹, gdzie w warunkach symuluj¹cych inn¹ planetê uprawiano wiele roœlin. W odciêtych kompletnie od œwiata kapsu³ach badawczych uprawiali pszenicê, sojê, sa³atê, marchew, rzodkiewkê, buraki, ziemniaki, ogórki, kapustê, cebulê i oczywiœcie trochê alg. Taki system by³ w stanie zapewniæ ¿yj¹cym w kapsule ludziom 100 proc. potrzebnego tlenu i ponad po³owê po¿ywienia. Trwa³a Zimna Wojna i Amerykanie w obawie, ¿e Sowieci przed nimi zaczn¹ zasiedlaæ inne planety tak¿e zaczêli eksperymentowaæ z ziemniakami.
Dziœ NASA znów powróci³a do kosmicznych upraw sa³aty i ziemniaki wypad³y z ³ask. Jako powód podano, ¿e na Stacji Kosmicznej nie ma wystarczaj¹cych iloœci wody aby je oczyœciæ i ugotowaæ. Sa³ata bez mycia jest bezpieczna do spo¿ycia. Do tego jest to sa³ata czerwona, poniewa¿ posiada sk³adnik pomagaj¹cy w naprawie zniszczonego przez promieniowanie kosmiczne DNA. Sa³ata zostawia po sobie niewiele odpadów, co tak¿e jest bardzo wa¿ne.
Na Stacji Kosmicznej obok sa³aty uprawia siê tak¿e zio³a i rzodkiewkê, której li-
œcie rownie¿ s¹ jadalne. Nie uda³ siê za to eksperyment z truskawkami - kie³kowa³y bardzo d³ugo i ostatecznie da³y kilka marnych owoców. Pierwsza sa³ata wyros³a na Stacji Kosmicznej w 2014 roku. Astronautom nie pozwolono jej zjeœæ i zosta³a wys³ana do badañ na Ziemi. Tam okaza³o siê, ¿e brakuje jej wiele listków i ostatecznie astronautom pozwolono na zjedzenie reszty sa³aty z uprawy na Stacji.
Jednak aby kolonizowaæ Marsa sa³ata nie wystarczy. Konieczny bêdzie poczciwy kartofel. Najwiêkszym problemem w jego uprawie jest promieniowanie kosmiczne. Atmosfera na Marsie jest cieniutka, a planeta nie posiada w swoim wnêtrzu aktywnego j¹dra magnetycznego, które by przed tym chroni³o. Dlatego jeœli powstan¹ tam jakieœ uprawy, to w przeciwieñstwie do tego, co widzieliœmy w filmie, nie bêd¹ one w budynku, a pod powierzchni¹ planety.
Nie ma jednak w¹tpliwoœci, ¿e roœliny daj¹ sobie znacznie lepiej radê w kosmosie ni¿ my. Aby ros³y wystarczy im zaledwie 10 proc. ziemskiej grawitacji. To, czego roœliny potrzebuj¹ najbardziej to œwiat³o, konieczne do procesu fotosyntezy. Na szczêœcie w dzisiejszych czasach nie jest to problem, bo obecnie na skalê masow¹ produkuje siê diody LED, które mo¿na zaprojektowaæ tak, aby dawa³y œwiat³o w okreœlonym spektrum. Takiego œwiat³a w zamkniêtych pomieszczeniach u¿ywa siê w komercyjnych farmach w Holandii. Œwiat³a pal¹ siê tam przez ca³¹ dobê, a roœliny rosn¹ jak szalone. Holendrzy to mistrzowie sztucznego œwiat³a i dziêki temu stali siê jednym z najwiekszych eksporterów ¿ywnoœci na œwiecie. Po³owa niemieckiej stacji badawczej Neumayer na Antarktydzie, któr¹ zbudowano na ogromnych palach tu¿ przy Biegunie Po³udniowym, dziêki sztucznemu œwiat³u produkuje ogromne iloœci œwie¿ych owoców i warzyw. Tê czêœæ stacji nazwano…
„Eden”. Spektrum œwiat³a jest tam dostosowane do potrzeb roœlin, co da³o plony wiêksze, ni¿ na zwyk³ej farmie w optymalnych warunkach. W „Edenie” samej sa³aty zebrano 350 kg! Niemieccy polarnicy czuli siê naprawdê szczêœliwi maj¹c tyle œwie¿ych warzyw i zió³, a sam „Eden” powsta³ w miejscu, które swoimi warunkami przypomina klimat Marsa. Problem w tym, ¿e ca³oœæ tych upraw jest hydroponiczna, a ziemniaki… có¿… Ziemniaki potrzebuj¹ gleby.
Bez gleby nie ma ¿ycia. Potrzebuj¹ jej roœliny, bakterie i grzyby. Czy ziemskie roœliny s¹ w stanie pokochaæ marsjañsk¹ glebê? Na szczêœcie mo¿na to sprawdziæ, bo NASA posiada symulatory, które s¹ w stanie odtworzyæ glebê tak z Marsa jak i z Ksiê¿yca.
Za³ogi „Apollo” przywioz³y na Ziemiê prawie pó³ tony ksiê¿ycowej gleby, wiêc jej sk³ad jest doskonale znany. Póki co, z Marsa nie przywieziono jeszcze niczego, ale sk³ad i rodzaje gleby na tej planecie zosta³y przeanalizowane przez laboratoria na marsjañskich ³azikach i sondach i dlatego mo¿na j¹ odtworzyæ w symulatorach. Gleba ksiê¿ycowa jest szara, gruba i ostra. Gleba z Marsa jest czerwona, bo jest w niej du¿o tlenku ¿elaza. Nie ma tak¿e w sobie materii organicznej Tak¹ glebê mo¿na zamówiæ z NASA przez internet i kosztuje ona 2500 dolarów za 100 kilogramów. Z pewnoœci¹ nie jest tania. NASA tworzy³a tê glebê do testów kó³ ³azików i innych instrumentów badawczych. Obecnie w takiej glebie uprawia siê rozmaite roœliny z myœl¹ o marsjañskich farmach.
Ju¿ pierwszy dzieñ eksperymentu z marsjañsk¹ gleb¹ by³ bardzo obiecuj¹cy, bo po zaledwie 24 godzinach wykie³kowa³o w niej ¿yto. Roœliny w ogóle nie przejmowa³y siê ostrymi kszta³tami tej gleby i korzenie doskonale znajdowa³y w niej swoje miejsce.
„Przez 25 lat co tydzieñ by³am publicznie poni¿ana ze wzglêdu na moj¹ wagê, wykorzystywana przez tabloiody. Komicy z tego ¿artowali, kiedy chcieli, a ja to akceptowa³am, bo myœla³am, ¿e na to zas³u¿y³am” – powiedzia³a Oprah Winfrey, która wielokrotnie wypowiada³a siê publicznie o stygmatyzacji oty³oœci i o swojej walce o szczup³¹ sylwetkê. W 1988 roku gwiazda amerykañskiej telewizji pojawi³a siê na scenie ci¹gn¹c za sob¹ wózek z 30 kilogramami t³uszczu zwierzêcego. Ten symboliczny gest mia³ reprezentowaæ jej przemianê po tym, jak schud³a po przejœciu na dietê p³ynn¹. „G³odzi³am siê przez kilkanaœcie tygodni, ¿eby wejœæ w upragnione stare jeansy Calvina Kleina. To by³ ob³êd” – wspomina³a. Zreszt¹, po powrocie do normalnych posi³ków, waga natychmiast wróci³a i Oprah musia³a po¿egnaæ siê z now¹ sylwetk¹. Ale nie by³o to jej ostatnie s³owo. Przez dekady na oczach widzów chud³a i przybiera³a na wadze, próbuj¹c najró¿niejszych diet i metod.
Kolejny krok ku zmniejszeniu rozmiaru Oprah zrobi³a w 2021 roku po operacji kolana. D³ugo stara³a siê schudn¹æ na w³asn¹ rêkê, ale w koñcu przyzna³a, ¿e przyjmuje leki na oty³oœæ, dziêki którym zrzuci³a 18 kg. Podkreœla³a wtedy, ¿e nie dzia³aj¹ one wcale jak magiczna ró¿d¿ka, a swoj¹ metamorfozê zawdziêcza przede wszystkim ciê¿kiej pracy. „Wstydzi³am siê tego, ¿e biorê Ozempic. Chcia³am wszystkim udowodniæ, ¿e mam siln¹ wolê”. Dziœ o zaletach, ale te¿ skutkach ubocznych farmakologicznego leczenia oty³oœci, mówi otwarcie.
„Ludzie, którzy nie choruj¹ na oty³oœæ, nawet nie wiedz¹, o czym mowa. To by³a jedna z rzeczy, z których zda³am sobie sprawê, kiedy pierwszy raz przyjê³am GLP-1. Przez te wszystkie lata myœla³am, ¿e ci szczupli ludzie po prostu byli bardziej zdyscyplinowani, mieli o wiele mocniejsz¹ siln¹ wolê, jedli lepsze jedzenie i byli w stanie d³u¿ej siê tego trzymaæ. Potem zrozumia³am, ¿e oni nawet o tym nie myœl¹. Jedz¹, jak s¹ g³odni i przestaj¹, kiedy s¹ syci. I tyle” – powiedzia³a Oprah i podkreœli³a, ¿e kiedy ktoœ zmaga siê z oty³oœci¹, taki schemat od¿ywiania siê nie sprawdza.
Ta wypowiedŸ Winfrey nie spodoba³a siê wielu internautom, którzy zasypali gwiazdê komentarzami mówi¹cymi o tym, ¿e osoby z natury szczup³e te¿ myœl¹ o jedzeniu i maj¹ ochotê na niezdrowe przek¹ski, jak wspomniane w programie frytki, ale siê kontroluj¹ i ciê¿ko pracuj¹, ¿eby utrzymaæ sylwetkê. Wywi¹za³a siê internetowa burza, z której nic, jak zwykle, nie wyniknê³o. Szczupli dawali oty³ym m¹dre i przenikliwe rady typu „mniej ¿reæ”, a otyli szczup³ym radzili, by siê lepiej wyedukowali, bo nie maj¹ pojêcia, o czym mówi¹. *
„Tak, trzeba mieæ odwagê, ¿eby robiæ to, na co ma siê ochotê. Ta chêæ bycia sob¹ w naszych warunkach jawi siê jako dziwactwo. Tak by³o, kiedy zaczyna³am, tak jest i teraz” – mówi³a w jednym z wywiadów Kalina Jêdrusik. „Po latach pracy w tym zawodzie okaza³o siê, ¿e by³am zbyt otwarta na ludzi. Nie potrafi³am zas³oniæ siê na ringu i dlatego czêsto uderzano mnie. Rozwiera³am ramiona, sz³am ulic¹ weso³a, rozeœmiana, w krótkiej spódnicy. By³am przecie¿ m³oda. Taki
'kolorowy ptak', ale wokó³ mnie fruwa³y szare, jednakowe ptaki. Takie same jak ja, ale jednak inne. Kiedy kolorowy ptak wyleci z klatki, zostanie natychmiast zadziobany przez szare. Jak w przyrodzie! Nie postêpowa³am tak, aby kogokolwiek szokowaæ. Chcia³am czuæ siê swobodnie, chcia³am byæ sob¹” – t³umaczy³a. Choæ nie by³o to ³atwe. Ani wtedy, ani teraz. Gdyby ¿y³a, 5 lutego aktorka obchodzi³aby 95 urodziny.
*
„Dwie pielêgniarki i lodowata kozetka. Moje najdawniejsze wspomnienie” – pisze Micha³ Witkowski w pierwszej czêœci swojej autobiografii z podtytu³em „Wiara”. „Maj¹ typowe dla lat siedemdziesi¹tych sztywne bia³e czepki z czarnymi paseczkami, s¹ o¿ywione, s¹ rubaszne. […] Œmierdzi pañstwow¹ s³u¿b¹ zdrowia. Bia³y parawan. Œciany pomalowane do po³owy ¿ó³taw¹ farb¹ olejn¹, ¿eby ³atwiej by³o myæ g¹bk¹. […] Ryczê strasznie, bo kozetka jest powleczona bia³¹, lodowat¹ cerat¹. Lata siedemdziesi¹te ton¹ w mitologicznej mgle. Jak statek widmo na zamglonym morzu. […] Pamiêæ z tych najwczeœniejszych lat funkcjonuje poprzez zapomniane zapachy, na przyk³ad zapach elektrycznoœci” – dodaje Witkowski i wymienia: zapach przepalonych ¿arówek, obudowy telewizora, budek z pr¹dem, skobli i bezpieczników. Ale s¹ te¿ inne wonie. „Lata siedemdziesi¹te œmierdzia³y skwaœnia³ym nabia³em, sklepem z ciekn¹cymi kefirami, powa¿n¹, trójk¹tn¹, solidn¹ wag¹, wielkim elektrycznym m³ynkiem do mielenia kawy, zapach tej œwie¿o mielonej kawy, picie oran¿ady z porcelanowym korkiem na drucie, ogl¹danie jakiejœ budowy, zbieranie skobli do procy, smrody z pieców i kominów” – lista jest
d³uga, a opisy kolejnych warstw tamtej rzeczywistoœci, bardzo plastyczne. Jeœli zmys³ zapachu macie szczególnie wyczulony, podró¿ z autorem „Drwala” do póŸnego PRL-u bêdzie prawdziw¹ przygod¹. *
Chyba, ¿e bardziej dzia³aj¹ na Was kolory. Wtedy warto zajrzeæ do „Magazynu Przekrój” i poczytaæ o ich historii. Na przyk³ad niebieski. Ulubiona barwa we wszystkich krajach Zachodu, ale dopiero od… pierwszej wojny œwiatowej. „Dla staro¿ytnych Rzymian b³êkit by³ kolorem… barbarzyñskim. Niebieskie oczy postrzegano niemal jako defekt fizyczny” – czytamy w artykule Anny Arno. „B³êkit doceni³y dopiero epoki œredniowiecza i renesansu. Na freskach i obrazach tablicowych zamiast z³otego t³a pojawi³o siê jasne niebo”. Co ciekawe, odwiecznym „wrogiem” niebieskiego by³ czerwony. Konkurowali miêdzy sob¹ farbiarze, którzy produkowali oba barwniki. „W Turyngii kupcy „czerwieni” próbowali przekonaæ witra¿ystów do przedstawiania diab³ów na niebiesko, aby obrzydziæ im konkurencyjny kolor”. Ma³o kto wie, ¿e do XIX w. na czerwono ubierano w Europie panny m³ode, a do dziœ w sukniach o tej barwie, id¹ do œlubu Hinduski. Z kolei zielony uwa¿any by³ za przeklêty. „Aktorzy teatralni odmawiali wystêpowania w zielonych kostiumach, bo spowity w ten kolor Molier zas³ab³ na scenie i wkrótce zmar³. Jak siê okazuje, za przes¹dami kryje siê odrobina prawdy. Uzyskiwane ze zwi¹zków miedzi zielone farby bywa³y silnie toksyczne”.
*
Robin Williams, jeden z najbardziej kochanych przez widzów aktorów, potrafi³
rozbawiaæ nie tylko ludzi, ale tak¿e… zwierzêta. S³ynna historia o przywróceniu uœmiechu pogr¹¿onemu w ¿a³obie po œmierci przyjaciela gorylowi, nie przestaje wzruszaæ, mimo up³ywu lat. Wszystko zaczê³o siê od amerykañskich etologów, którzy nauczyli goryla o imieniu Koko komunikowania siê z ludŸmi za pomoc¹ jêzyka migowego. Koko by³ wyj¹tkowo inteligentny, ale przechodzi³ przez bardzo trudny okres, do tego stopnia, ¿e badacze obawiali siê, ¿e mo¿e cierpieæ na ciê¿k¹ depresjê. Postanowili mu pomóc znajduj¹c nowego towarzysza zabaw, przy okazji obserwuj¹c czy istniej¹ prawdziwe granice poznawcze miêdzy ludŸmi, a gorylami. Naukowcy zwrócili siê do Robina Williamsa, znanego komika, i zapytali, czy spêdzi³by trochê czasu z Koko. Aktor zgodzi³ siê, chocia¿ mia³ pewne w¹tpliwoœci. Nie by³ ekspertem od naczelnych i martwi³ siê, czy uda mu siê nawi¹zaæ kontakt z gorylem. Ale gdy siê poznali, Williams stwierdzi³, ¿e interakcja z Koko przypomina interakcjê z ciekawskim dzieckiem, i jeœli tylko pozwoli gorylowi zbli¿yæ siê do siebie we w³asnym tempie, wspó³praca mo¿e byæ owocna. I rzeczywiœcie, nie musia³o min¹æ du¿o czasu, by Koko zacz¹³ interesowaæ siê swoim nowym goœciem. Najpierw zafascynowa³y go okulary Williamsa, które okreœla³ mianem „dziwnych szklanych oczu”. Wkrótce zacz¹³ komunikowaæ siê z Williamsem za pomoc¹ jêzyka migowego, proponuj¹c gry i zadaj¹c zaskakuj¹co wnikliwe pytania, które wprawi³y aktora w os³upienie. Szybko znaleŸli wspólny jêzyk. ¯artowali, ³askotali siê, bawili i dzielili siê historiami ze swojego ¿ycia. Naukowcy byli zdumieni i poprosili Koko, aby opisa³ Williamsa jednym s³owem. Goryl wybra³ okreœlenie „przyjaciel”. G³êboko poruszony spotkaniem aktor, gdy dowiedzia³ siê, ¿e uda³o mu siê rozœmieszyæ goryla, który by³ na skraju depresji, postanowi³ odwiedzaæ Koko, kiedy tylko by³o to mo¿liwe, a nawet nakrêci³ z nim kilka filmików, na których opowiada³ siê za ochron¹ gatunków i przeciwko eksperymentom na zwierzêtach.
WiêŸ miêdzy Koko i Williamsem by³a tak g³êboka, ¿e przetrwa³a nawet po œmierci aktora w 2014 roku. Kiedy goryl dowiedzia³ siê, ¿e aktor zmar³, zapyta³ swoich opiekunów, czy mo¿e spêdziæ kilka dni w cichej refleksji, bo chce op³akaæ przyjaciela.
Koko zmar³ cztery lata póŸniej, w 2018 roku, w wieku 46 lat. Dziœ jest wspominany jako jeden z najwa¿niejszych naczelnych w historii badañ naukowych, co jest dowodem niezwyk³ych powi¹zañ, jakie mog¹ istnieæ miêdzy gatunkami. ❍
Przejœcie na emeryturê powinno zainspirowaæ ciê do uporz¹dkowania twojego stanu posiadania. Powody bywaj¹ ró¿ne: niektórzy chc¹ siê przenieœæ w cieplejsze rejony albo do Polski, niektórzy wol¹ zmieniæ dom na mniejszy albo na w³asnoœciowe mieszkanie, ³atwiejsze do utrzymania. Inni planuj¹ przenieœæ siê bli¿ej dzieci i wnuków. Ale nawet je¿eli nie myœlisz o przeprowadzce, warto wyeliminowaæ niektóre rzeczy, by uproœciæ ¿ycie i polepszyæ finanse.
Dodatkowe nieruchomoœci
Du¿y dom na przedmieœciach, dacza nad wod¹, udzia³y czasowe (timeshare), mieszkanie i jakaœ dzia³ka po rodzicach w Polsce. Posiadanie wielu nieruchomoœci mog³o w przesz³oœci byæ symbolem statusu lub m¹dr¹ inwestycj¹. Wiele osób dorobi³o siê maj¹teczku na kilkurodzinnej kamienicy. Jednak na emeryturze koszty posiadania dodatkowych domów lub gruntów, w tym podatki od nieruchomoœci, ubezpieczenie i utrzymanie, mog¹ byæ uci¹¿liwe, a k³opoty z lokatorami i remontami frustruj¹ce. Z biegiem czasu szczególnie niedogodne s¹ nieruchomoœci po³o¿one daleko: w Polsce czy na Florydzie. Rozwa¿ sprzeda¿ nieruchomoœci, w których nie mieszkasz. Wp³yn¹ ci za to dodatkowe œrodki, zmniejszysz bie¿¹ce wydatki i bêdziesz mia³ mniej bólu g³owy. Gotówka w banku jeœæ nie prosi.
Je¿eli swoje posiad³oœci planujesz zostawiæ rodzinie, to porozmawiaj wczeœniej z ksiêgowym na temat konsekwencji podatkowych albo siêgnij po ksi¹¿kê Planowanie spadkowe.
Nieu¿ywane pojazdy
Jeœli ograniczy³eœ swoj¹ codzienn¹ rutynê lub mieszkasz w spo³ecznoœci z dobrym transportem publicznym, mo¿e siê okazaæ, ¿e nie potrzebujesz tylu pojazdów co wczeœniej. Z m³odszych lat pozosta³ ci motocykl, skuter, ³ódka, albo jakiœ pojazd terenowy? Utrzymanie, ubezpieczenie i rejestracja wielu pojazdów jest kosztowne, a sprzeda¿ któregoœ z nich mo¿e zapewniæ zastrzyk finansowy, zmniejszyæ roczne wydatki i zwolniæ miejsce w gara¿u.
A mo¿e pozosta³ ci Hammer albo Jeep, który spala mnóstwo benzyny? Sprzedaj go w pierwszej kolejnoœci, zostaw samochód ekonomiczny. Samochody oszczêdne lub hybrydowe mog¹ znacznie zaoszczêdziæ na benzynie, zw³aszcza jeœli masz sta³y bud¿et emerytalny. Rozwa¿ sprzeda¿ pojazdów poch³aniaj¹cych paliwo w zamian
za coœ bardziej ekonomicznego, zarówno dla twojego portfela, jak i œrodowiska.
Kolekcje
Ca³e ¿ycie coœ zbieramy. Niektóre z naszych zbiorów s¹ cennymi kolekcjami, ale czêœciej jest to zbiór rzeczy, które kiedyœ nam siê podoba³y, a teraz niepotrzebnie zabieraj¹ miejsce. Przejrzyj swój stan posiadania i wyzb¹dŸ siê balastu.
➦ Kolekcje, których ju¿ nie u¿ywasz mog¹ iœæ na pierwszy ogieñ. Skoro dany zbiór niczemu nie s³u¿y i ju¿ nie cieszy, to dobry znak, ¿e mo¿esz go sprzedaæ/oddaæ/wyrzuciæ. Mo¿e to obejmowaæ ksi¹¿ki, komiksy, figurki, p³yty winylowe, pami¹tki z podró¿y lub inne przedmioty, które przesta³y byæ dla ciebie wa¿ne.
➦ Kolekcje, które s¹ drogie w utrzymaniu mog¹ obejmowaæ zbiory samochodów, motocykli, broni lub innych przedmiotów, które wymagaj¹ regularnej konserwacji lub napraw, czy ubezpieczenia.
➦ Kolekcje, które zajmuj¹ du¿o miejsca: Niektóre zbiory (mebli, obrazów) zajmuj¹ du¿¹ przestrzeñ. Ale nawet kolekcje w³óczek, kostiumów halloweenowych, œwi¹tecznych dekoracji, starych butelek, kamieni itp. staj¹ siê zawaliskiem, szczególnie w ma³ym domu czy w mieszkaniu.
Oczywiœcie, niektórzy emeryci ciesz¹ siê swoimi zbiorami ca³e ¿ycie, podczas gdy inni mog¹ zdecydowaæ siê ich wyzbyæ. Najbardziej rozczarowani mog¹ byæ ci, którzy uwa¿aj¹, ¿e uszczêœliwi¹ dzieci przez zostawienie im swoich „skarbów”. Je¿eli nie jest to kolekcja, która mo¿e byæ spieniê¿ona (z³ote monety, unikalne znaczki itp., bi¿uteria), po naszej œmierci najprawdopodobniej wyl¹duje na œmieciach.
Przestarza³y sprzêt
Wraz z postêpem technologii wiele starych urz¹dzeñ szybko siê dezaktualizuje: magnetowidy, odtwarzacze kr¹¿ków DVD, wideokasety VCR, przeró¿ne gry komputerowe przesz³y do lamusa. Nie s¹ ju¿ u¿ywane, ale wiele osób ci¹gle trzyma je w szafach w nadziei, ¿e kiedyœ siê przydadz¹. Jest to w¹tpliwe.
Je¿eli masz cenne rodzinne zdjêcia, slajdy czy filmy na starych mediach, znajdŸ firmê, która dokona konwersji na wspó³czesne cyfrowe formaty jpeg czy MP4, ³atwe do odtwarzania i edycji na ka¿dym komputerze czy smartfonie. Nastêpnie zrób domowe archiwum z zapasowymi kopiami.
Co do starego sprzêtu, to rozwa¿ jego usuniêcie. Sprzeda¿ starych megnetowidów, komputerów, aparatów fotograficznych czy innych gadgetów mo¿e zwolniæ miejsce w domu i zapewniæ trochê dodatkowej gotówki. Ponadto zmniejsza ba³agan. Upewnij siê, ¿e usuniesz ze sprzêtu wszystkie dane osobowe. Je¿eli nikt nie chce kupiæ twoich staroci, rozwa¿ oddanie ich albo poddanie recyclingowi.
Nadmiar mebli i artyku³ów gospodarstwa domowego
Jeœli zmniejszy³eœ swoj¹ przestrzeñ ¿yciow¹ lub po prostu chcesz na emeryturze
El¿bieta Baumgartner
prowadziæ bardziej minimalistyczny styl ¿ycia, sprzeda¿ nadmiaru mebli i innych artyku³ów gospodarstwa domowego mo¿e byæ zarówno wyzwalaj¹ca, jak i korzystna finansowo.
Prawdê mówi¹c, sprzeda¿ u¿ywanych zwyk³ych mebli i domowych sprzêtów nie jest ³atwa. Trudno je nawet oddaæ za darmo. Spróbuj wystawiæ swoj¹ ofertê na Craigslist czy Facebook Market Place.
Bi¿uteria i inne skarby
Przez lata wiele osób gromadzi bi¿uteriê czy cenne zegarki, których ju¿ nie nosi. Do tego mog¹ dochodziæ z³ote monety, srebrna zastawa, inne precjoza. Je¿eli te przedmioty maj¹ znaczn¹ wartoœæ, ich sprzeda¿ mo¿e daæ przyp³yw gotówki i wyzwoli ciê od trudu bezpiecznego ich przechowywania i od lêku przed ich kradzie¿¹.
Z drugiej strony, mo¿esz mieæ ca³e pud³a bi¿uterii kostiumowej, która nie jest nic warta, a zajmuje miejsce. Oddaj j¹ do Salvation Army albo Good Will.
Nieu¿ywany sprzêt sportowy
Lubi³eœ zimowe sporty? Masz narty, zestaw kijków, butów narciarskich, zimowe kombinezony. Grywa³eœ w golfa i by-
nie jest prawnikiem i nie udziela porad prawnych. Niniejszy artyku³ zosta³ napisany wy³¹cznie w celach informacyjnych. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in. „Amerykañskie emerytury”, poœwiêconej indywidualnym programom emerytalnym i wielu innych. S¹ one dostêpne w wersji elektronicznej w witrynie: www.PoradnikSukces.com tel. 1-718-224-3492
³eœ dumny ze swojej kolekcji golfowych kijków? Od dawno przesta³eœ uprawiaæ sport, a pozosta³y sprzêt zajmuje ci po³owê strychu. Skoro wiek i zdrowie nie pozwalaj¹ na kontynuowanie intensywnej aktywnoœci fizycznej, warto wyzbyæ siê rupieci. Wystaw rzeczy na sprzeda¿ na sieci, a z pewnoœci¹ znajd¹ siê chêtni.
Podsumowanie
Emerytura stwarza dobr¹ okazjê do oceny tego, co naprawdê jest w ¿yciu wa¿ne. Wyzbywszy siê przedmiotów lub aktywów, które nie s³u¿¹ ju¿ ¿adnemu celowi, a nawet drenuj¹ twoje finanse, uproœcisz swoje ¿ycie, zmniejszysz niepotrzebne wydatki i odzyskasz ¿yciow¹ przestrzeñ. ❍
uporz¹dkowaæ
Zadbaj o swoich bliskich, przeka¿ dorobek w odpowiednie rêce bez podatków i s¹dów. Pomo¿e w tym ksi¹¿ka El¿biety Baumgartner „Planowanie spadkowe w Stanach i w Polsce“ dostêpna tylko w wersji elektronicznej w witrynie www.PoradnikSukces.com, tel. 718-224-3492, poczta@poradniksukces.com.
Równie¿ dostêpne s¹: „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem”, „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej”, „Obywatelstwo z przeszkodami” i dwadzieœcia kilka innych poradników www.PoradnikSukces.com
Plony by³y jednak bardzo mizerne, bo naukowcy nie stosowali ¿adnych nawozów i podlewali roœliny tylko wod¹. Nastêpnie te pierwsze roœliny zosta³y „zaorane” – aby mog³y s³u¿yæ jako kompost –i na takiej glebie wyros³a fasola, rzodkiewki i pomidory, które da³y owoce wielkoœci ma³ej monety. W trzecim eksperymencie roœliny ponownie zosta³y u¿yte jako kompost, ale dodano tam jeszcze to, czego zapewne nie zabraknie na marsjañskiej stacji. Zrobiono wiêc dok³adnie to samo, co „Marsjanin” z filmu, który do gleby doda³ ekskrementy swoich kolegów. Brzmi to obrzydliwie, ale roœliny przesz³y same siebie. Wyprodukowano w ten sposób ogromne iloœci fasoli, a czubki pomidorów trzeba by³o œcinaæ, bo przerasta³y laboratoryjn¹ szklarniê. W ostatnim eksperymencie, w którym powtórzono wszystkie poprzednie elementy, dodano do gleby d¿d¿ownice, które natychmiast zaadoptowa³y siê w nowych warunkach i nawet zaczê³y siê rozmna¿aæ. Pozostaje jeszcze kwestia zapylania roœlin, ale tu znów przyda³y siê holenderskie doœwiadczenia, bo w tamtejszych szklarniach ¿yj¹ trzmiele, które siê tym zajmuj¹.
Trzmiele zasypiaj¹ zim¹ na szeœæ miesiêcy czyli jest to idealny moment aby wys³aæ je w d³ug¹ podró¿ na Czerwon¹ Planetê. Laboratorium zaprosi³o swoich sponsorów na ucztê z³o¿on¹ z warzyw jakie wyros³y na ksiê¿ycowej i marsjañskiej glebie. Podobno ksiê¿ycowa rzodkiewka jest bardziej pikantna, a ta która ros³a na glebie marsjañskiej bardziej s³odka. Ten udany eksperyment sprawia, ¿e szansa na placki ziemniaczane z Marsa jest jak najbardziej realna, gdy na tej planecie powstanie pierwsza pozaziemska kolonia.
Sprzedam mieszkanie w Warszawie
Saska Kêpa 50 metrów kwadratowych, dwie sypialnie.
1.516.444.6679 – John
✓ Bilety Lotnicze ✓ Wysy³ka pieniêdzy i paczek ✓ T³umaczenia ✓ Sprawy imigracyjne ✓ Notariusz 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653
– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.
● katar sienny ● bóle pleców ● rwê kulszow¹ ● nerwobóle ● impotencjê
● zapalenie cewki moczowej ● bezp³odnoœæ ● parali¿ ● artretyzm ● depresjê ● nerwice
● zespó³ przewlek³ego zmêczenia ● na³ogi ● objawy menopauzy ● wylewy krwi do mózgu ● alergie ● zapalenie prostaty ● rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.
Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku
144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354
Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 19:00; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223
Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-19:00, w niedziele 12:00 - 15:00; tel. (718) 266-1018 www.drshuguicui.com
NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS
● RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY
● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION
● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152
Du¿o siê dzieje pod Troj¹, ale artyœci jakoœ nie zainteresowali siê tematyk¹ Ksi¹g od 10 do 13. Nie dziwiê siê, ¿e nie chcieli czerpaæ inspiracji z Ksiêgi 10, zwanej potocznie Dolonej¹. Od dawna, czyli jeszcze od czasu uczonych aleksandryjskich, którzy szperali po ogromnych zbiorach biblioteki nim j¹ spalili Arabowie w 642 r, tê czêœæ „Iliady” uwa¿ano za póŸny wtrêt do poematu; mo¿e nawet fragment satyryczny.
Doloneja opowiada o nocnej wyprawie zwiadowczej pewnego gamonia, Dolona, któremu Hektor zleca pójœcie na przeszpiegi, by dowiedzieæ siê, co tam Achaje knuj¹ w swoim obozie. Równoczeœnie z greckiego obozu w podobnym celu, czyli by zorientowaæ siê w zamiarach Trojan obozuj¹cych pod murami miasta, wyruszaj¹ dwaj znakomici wojownicy, Odyseusz i Diomedes. Intryga jest iœcie komediowa, ale jej przedstawienie bynajmniej nas nie œmieszy, z prostego wzglêdu: poczucie humoru staro¿ytnych by³o dalekie od naszego. Bohaterowie natykaj¹ siê na Dolona, zabijaj¹ go (w sposób „œmieszny”?), napadaj¹ na obozowisko jednego z trojañskich sojuszników, zabijaj¹ i w³adcê, i jego gwardiê przyboczn¹, porywaj¹ jego wspania³e konie oraz w chwale wracaj¹ do obozu. Zabawne – prawda?
Kobiecy podstêp Wojna przebiega zgodnie z intencj¹ Zeusa, który przecie¿ obieca³ matce Achillesa, ¿e Trojanie zaczn¹ zwyciê¿aæ. Zdesperowany Hektor postanawia jednym potê¿nym uderzeniem pokonaæ napastników i skoñczyæ tê wojnê na swoj¹ korzyœæ. Trojanie ruszaj¹ i gromi¹ przeciwników, zdobywaj¹ „mur” – w rzeczywistoœci: szañce obronne i palisadê chroni¹ce obóz grecki i dobieraj¹ siê do ich okrêtów zacumowanych w zatoce. Chc¹ je spaliæ, aby tym samym uniemo¿liwiæ przybyszom z dalekich krajów powrót do domu. Ca³a wyprawa – grabie¿cza w istocie – straci³aby sens. W tej wielkiej batalii pogardzany Parys okazuje siê najskuteczniejszym wojownikiem, rani bowiem strza³ami z ³uku i eliminuje z walki wielu wyœmienitych wojowników greckich.
Na Olimpie zapanowa³ niepokój. Czêœæ bogów, sprzyja Achajom i pragnie ich zwyciêstwa. ¯ona Zeusa, Hera, jak udzielna ksiê¿na, chce prowadziæ w³asn¹ politykê, ale oficjalnie nie mo¿e sprzeciwiaæ siê woli mê¿a. Ale od czego podstêp kobiecy – stary jak œwiat i zawsze skuteczny.
„Najlepsza jej sercu wyda³a siê w³aœnie myœl, aby udaæ siê samotnie piêknie wystrojona,
Mo¿e rozbudzi siê w nim chêæ mi³osnych, ³ó¿kowych igraszek
Na widok jej piêknoœci, a wtedy sen s³odki, ³agodny
Zmorzy jego powieki i przenikliwy umys³.” (N. Chadzinikolau)
Miêdzy ma³¿onkami, jak to czêsto w tego rodzaju stadle bywa, panuj¹ napiête stosunki. On, Zeus, czêsto karze j¹ dotkliwie za niepos³uszeñstwo, ona „nienawidzi³a go w duszy”.
Przygotowania do konfrontacji w sypialni
Hera sposobi siê wiêc do swoistej walki – niemal na wzór wojowników ziem-
skich. Jej orê¿em jest uroda, powab i noœæ wzbudzania w mê¿czyznach erotycz nej namiêtnoœci; polem konfrontacji –pialnia. Naciera siê specjalnymi mik sturami, cudownymi kremami, któ re nie tylko wzmacniaj¹ jej bosk¹ urodê, ale te¿ rozsnuwaj¹ wokó³ niej zapach przyci¹gaj¹cy ka¿dego mê¿czyznê. Od Afrodyty wy³udza „przepaskê zaklêt¹”
w przepasce tej wszystkich rozkoszy uroki siê mieszcz¹:
Powab mi³osny, têsknota po¿¹dañ i zwierzeñ poufnoœæ, Z³udne podniety, co zwodz¹ umys³y najrozumniejszych. (K. Je¿ewska) Skutecznie wy³udza ów magiczny element stroju, bowiem Afrodyta, bogini mi³oœci, nale¿y – jak Czytelnik zapewne pamiêta – do sprzymierzeñców Troi, ale przecie¿ podstêp kobiecy nie ma granic. Hera, która w gruncie rzeczy nie znosi swego mê¿a-brutala i notorycznego uwodziciela co piêkniejszych kobiet, czyni dalsze przygotowania do tej specyficznej walki, a¿ gotowa, wyrusza. Ujrza³ j¹ Zeus i zaraz mu ¿¹dza myœl omroczy³a jasn¹ (I. Wieniewski)
Wiadomo, mê¿czyŸni g³upiej¹ w obliczu kobiecych wdziêków. Hera osi¹gnê³a swoje. Po tym erotycznym konflikcie ³ó¿kowym bóg bogów usn¹³ g³êboko, a jego ma³¿onka ponagla w³adcê mórz i wszelkich wód, Posejdona, by skorzysta³ z okazji, póki go Zeus nie widzi i pospieszy³ na pomoc Achajom.
Zeus i Hera w malarstwie Jeden z czo³owych przedstawicieli zachodniego malarstwa barokowego, Annibale Carracci ozdobi³ scenê oszukania/uwiedzenia Zeusa dodatkowymi symbolami, aby widz nie mia³ w¹tpliwoœci, co ona przedstawia: z lewej widzimy pawia, œwiêtego ptaka poœwiêconego Herze, symbolu dumy, piêkna i nieœmiertelnoœci; staro¿ytni wierzyli, i¿ miêso pawia nie psuje siê. Przypominam Czytelnikom, i¿ w Renesansie upowszechni³y siê rzymskie nazwy greckich bogów, tote¿ greckiemu Zeusowi odpowiada rzymska nazwa Jupiter, a Herze – Junona, albo Juno, zaœ Afrodycie – Wenus. Po prawej, od strony Zeusa, Amorek naci¹ga swój ³uk, ale bez strza³y. Nie ma wiêc mowy o uczuciu mi³oœci, a tylko o seksualnej ¿¹dzy.
Jean-Baptiste Marie Pierre, do rewolucji francuskiej nadworny malarz królewski, zobrazowa³ homeryck¹ scenê na mod³ê rokokow¹, pe³n¹ powietrza i lekkoœci podkreœlonej przez unosz¹ce siê nad Zeusem t³ustawe amorki, mimo ciê¿kiego skalnego szczytu, na którym dojdzie miêdzy królewskimi ma³¿onkami do mi³osnych zmagañ. Po lewej paw, ptak Hery. U stop Zeusa, „rzymski” orze³, symbol królewskiej w³adzy i potêgi. Cornelis de Vos, flamandzki artysta, który mia³ nieszczêœcie mieszkaæ w Antwerpii w tym samym czasie, co Rubens, funkcjonowa³ w cieniu swego wielkiego krajana, tote¿ nawet oficjalnie nie nazywa³ siê malarzem, ale handlarzem dzie³ sztuki. Ale by³ ca³kiem popularnym malarzem, na brak zamówieñ nie móg³ narzekaæ, tak¿e mo¿nych tego œwiata, którzy lubili antyczne sceny, jak na przyk³ad, tê w³aœnie, hoZeusem i or³em u jego stóp oraz Her¹ z pawiem u boku.