Słońce, gorący piasek Teneryfy i luksusowa willa, w której Emi spędza wakacje z rodzicami. Trudno o lepszą scenerię dla letniej miłości. Problem w tym, że Emi bardziej niż miłością, zainteresowana jest... pingwinami. A może tylko sobie to wmawia? Kto jeszcze zakocha się tego lata? Girls in Love to seria pasjonujących powieści dla nastolatek – tych zakochanych, odkochanych i całkowicie na miłość odpornych. Wartka akcja pełna niespodzianek i barwni bohaterowie sprawiają, że książki te czyta się jednym tchem. Dobra fabuła to jednak nie wszystko. Książki z serii Girls in Love to także świetny sposób na naukę języka angielskiego – obce zwroty i zdania zostały naturalnie wplecione w fabułę powieści, a trudniejsze słówka wytłumaczono w minisłowniczkach. W serii ukazała się także powieść Trzy punkty dla miłości
ISBN 978-83-7476-895-5
Cena 14,90 zł
Langenscheidt
Love Takes a Holiday
Tina Zang
Berlin • Monachium • Warszawa • Wiedeń • Zurych • Nowy Jork
Tytuł oryginału: Love Takes a Holiday/Liebe auf Urlaub Autor oryginału: Tina Zang
Przekład i adaptacja: Marta Walewska Redaktor prowadzący: Joanna Szeligowska Redakcja: Sabina Bauman Korekta: Klaudyna Cwynar, Joanna Moczyńska Okładka: Gra yna Ficenes Zdjęcie na okładce: © BlueOrange Studio/ Shutterstock.com, © Hunorka/ Shutterstock.com Skład i łamanie: Graffiti, Daniel Potęga
© for the original edition: 2007, Langescheidt KG, Berlin und München © for the Polish edition: 2010, Langenscheidt Polska Sp. z o.o., Warszawa
Langenscheidt Polska Sp. z o.o. 02-548 Warszawa ul. Gra yny 13 www.langenscheidt.pl
ISBN 978-83-7727-011-0
NIEDZIELA
3
I, M E J U Z U WYL ZUJ! W Y LU Właśnie się obudziłam i leżąc wygodnie w łóżku, zaczęłam rozmyślać o prowiancie na drogę. Po omacku poszukałam Konstantego Kota, który jak zwykle rozłożył się na mojej poduszce. Gdy tylko położyłam dłoń na jego brzuszku, natychmiast zaczął mruczeć. Nagle ktoś zapukał do drzwi. – Sandra przyszła! – zawołała mama z tak nienaturalną radością, że od razu wróciły dawne wspomnienia. Sandra Walczak była córką najlepszej przyjaciółki mamy – Sylwii. Obie leciały z nami na Teneryfę. – Aby ten olbrzymi dom letniskowy nie wydawał się taki pusty – jak powiedział tata – i abyśmy w ogóle mogli pozwolić sobie na takie wakacje. Dzięki wspólnej podróży koszty wynajmu dzieliliśmy na trzy rodziny: nas, Sandrę i Sylwię Walczak oraz przyjaciół z Anglii, którzy mieli do nas dołączyć – rodzinę Brownów. Tak bardzo cieszyłam się na ponowne spotkanie z Agnes i jej kuzynem Jamiem, że byłam gotowa przez całe dwa tygodnie znosić towarzystwo Sandry. Nie widziałam jej od mniej więcej sześciu lat. Może zmieniła się przez ten czas? Gdy byłam jeszcze za mała, aby uciec od jej towarzystwa, mama zawsze wysyłała ją do mojego pokoju, a sama oddawała się pogawędkom z Sylwią.
4
NIEDZIELA
– Sandra przyszła – krzyczała wtedy. – Bawcie się grzecznie. Za każdym razem kłóciłyśmy się zajadle i po pewnym czasie nasze mamy zrozumiały, że nie wszyscy rówieśnicy chętnie się ze sobą bawią. Nie próbowałam udawać radości. Przykryłam kołdrą siebie i Konstantego Kota. – Nie chcę znać tej głupiej krowy – szepnęłam. – Ta głupia krowa już tu jest – usłyszałam nad głową głos Sandry. Zerknęłam spod kołdry. Sandra stała na środku pokoju i rozglądała się dookoła. – Nadal wszędzie masz pluszaki. Ale obciach. – Jak zwykle umiesz się zachować – odpowiedziałam z niechęcią. Sandra rozsiadła się w fotelu i wyniosłym ruchem głowy odrzuciła włosy do tyłu. Od razu zauważyłam, że pod obcisłą bluzką miała koronkowy biustonosz. Co za bezczelność, ja nie nosiłam jeszcze nawet zwykłego stanika. Z niechęcią przyznałam, że wyglądała… świetnie. Miała nieco za cienkie brwi, przez co wydawała się nieustannie zdziwiona, ale tak czy inaczej musiałam wyglądać przy niej jak sierotka Marysia. Bawiłam się kosmykami swoich włosów i za wszelką cenę próbowałam wyglądać poważnie. Zauważyłam, że każdy paznokieć Sandry był miniaturowym dziełem sztuki. – Czasochłonne te twoje malunki – powiedziałam obojętnym tonem. – Moja mama ma własne studio paznokci – z dumą odpowiedziała Sandra. – To śmieszne, nie? Po dzieciach zawsze widać, co robią ich rodzice. Ty jesteś tak samo kudłata jak chore psy u weterynarza.
NIEDZIELA
5
Zdenerwowałam się, ale w gruncie rzeczy Sandra miała rację. Wyskoczyłam z łóżka i powiedziałam: – Muszę się spakować. – O rany, to ty jeszcze nie jesteś spakowana? Ja wzięłam trzy kostiumy bikini – powiedziała Sandra, jakby mnie to w ogóle interesowało. – Poza tym krótką bluzeczkę oraz fantastyczny komplet ze stringami. A ty? – Kąpię się nago – warknęłam opryskliwie, wyciągając z szafy pierwszy lepszy T-shirt i wciskając go do plecaka. – To pewnie odstrasza rekiny – powiedziała Sandra. – Spoko. Tam są tylko delfiny. – Też dobrze. – I pingwiny. – Bzdura. – Wcale nie, są w Loro Parku. Sandra nadąsała się. – Nie szpanuj – mruknęła. Ja szpanuję?! A kto tutaj opowiada o swoich seksownych strojach? Ustawiłam się tak, aby Sandra nie widziała białej bawełnianej bielizny, którą wkładałam do torby. Potem wyszłam umyć zęby, aby nie dostała zakażenia krwi, gdybym w napadzie wściekłości ugryzła ją w opalone na solarium ramię. Kto już w kwietniu jest tak brązowy? Z lustra spoglądała na mnie blada twarz. Będę potrzebowała litrów mleczka do opalania, aby nie spiec się jak burak. Sandra podreptała za mną. – Jaka śliczniusia – powiedziała. – Mam na myśli twoją piżamę. W misie! Ja śpię tylko w jedwabnych koszulach nocnych. Ale na tobie wisiałyby jak worek.
6
NIEDZIELA
Lepiej ci w tych dziecięcych piżamach... A tak właściwie, kto to są ci Brewnowie, którzy z nami jadą? – Brownowie – poprawiłam ją. – To nasi przyjaciele z Londynu. Tata dawno temu miał praktykę w londyńskim ZOO. Wynajmował tam mieszkanie, a jego współlokatorem był Jack Brown, też student weterynarii. Po wyjeździe taty pozostali w kontakcie i wymyślili sobie coroczną wymianę rodzinną. Co dwa lata w lecie jadę z mamą do Agnes i jej mamy do Londynu, a jej bracia wraz z tatą przyjeżdżają tutaj. W następnym roku odwrotnie, Agnes i Beverly przyjeżdżają do nas do Gdańska, a tata i Marcin lecą do Londynu. Nie wspomniałam, że od trzech lat udział w wymianie bierze również kuzyn Agnes, Jamie, który nie jeździ z chłopakami, tylko z naszą „babską grupą”. Bardzo się cieszę na spotkanie z nim, bo Jamie to świetny kucharz, i do tego bardzo miły facet... – Wynocha, muszę zrobić siku – zamknęłam za nią drzwi i odetchnęłam z ulgą. Gdy dziesięć minut później wykąpana i ubrana w ulubione dżinsy i T-shirt weszłam do pokoju, Sandra nadał analizowała wszystkie informacje. – Przecież teraz jest wiosna, a nie lato. A my lecimy na Teneryfę wszyscy razem. To nie jest wasza normalna wymiana. – No bystrzacha z ciebie – powiedziałam nieco przyjaźniej. – Latem Brownowie jadą na trzy miesiące do Kenii, bo tata Agnes pracuje w rezerwacie przyrody. Więc przenieśliśmy wyjazd i postanowiliśmy spotkać się wcześniej i to wszyscy razem. Wynajęliśmy przepiękną willę.
NIEDZIELA
7
– Tak, wiem. Mama pokazała mi ją w internecie. Zrobiłam już plan, jak najlepiej podzielić się pokojami. Ja chcę pokój z podwójnym łóżkiem i własną łazienką. Sandra jak zwykle musiała decydować. Z tego powodu nie umiałyśmy się razem bawić. Zawsze mówiła: – Jeśli nie zrobisz tego, co ja chcę, już nie będziesz moją przyjaciółką i nigdy więcej nie będę się z tobą bawiła. Na co ja odpowiadałam: – Świetnie, wreszcie się ciebie pozbędę. Następnie Sandra zaczynała krzyczeć i wyć, skarżąc się, że ją uderzyłam, nadepnęłam i popchnęłam. Była bardzo pomysłowa. – Podział pokoi omówimy na miejscu – powiedziałam. – Powinnaś raczej wziąć dwuosobowy, chyba że chcesz spać z mamą w jednym łóżku? Sandra wykrzywiła twarz, robiąc już nie tylko zdziwioną, ale i głupią minę, po czym zmieniła temat. – Jacy są bracia Agnes? – Nie wiem, nigdy ich nie widziałam. To znaczy raz na lotnisku, zanim wystartowali, ale to było dawno. – Ile mają lat? – Ron ma dziesięć lat, Derek dwanaście, a Michael szesnaście – policzyłam szybko. – Szesnaście – ucieszyła się Sandra. – Fajny jest? – Nie wiem, nie zwracałam uwagi. A teraz muszę wreszcie przygotować prowiant. Podchodząc do schodów, z pokoju usłyszałam głos mamy, która po raz kolejny pakowała walizkę. Poszłam
8
NIEDZIELA
sprawdzić, czy nie potrzebuje pomocy. Odchodząc od zmysłów, stała między stosem toreb a górą ciuchów. – Co zrobimy, jeśli przez dwa tygodnie będzie padało i wezmę za mało ciepłych ubrań? – Albo gdy przez dwa tygodnie będzie słonecznie i będziesz miała za mało przewiewnych ubrań? – dodała Sylwia, która jej pomagała, składając bluzki. – Albo gdy moje walizki wylądują w Maroku? Odetchnęłam głęboko w nadziei, że mój spokój udzieli się mamie. – Nie martw się, nie jesteś sama. W ostateczności pożyczę ci moje zapasowe dżinsy. A Marcin z pewnością odda ci jeden ze swoich wielkich T-shirtów. Słowa te w ogóle jej nie uspokoiły, a wręcz przeciwnie, zaczęła jeszcze szybciej upychać kolejne bluzki i spódnice. – Nie jestem stworzona do pakowania. Z tego powodu urodziłaś się w domu, Emilko. Przy Marcinie tak długo się pakowałam, że w międzyczasie odeszły mi wody. – Dziękuję za pikantne szczegóły – rzuciłam i szybko popchnęłam Sandrę w kierunku schodów. – Po co ci prowiant? – podreptała za mną do kuchni. – Myślałam, że masz anoreksję. A może bulimię? – Daj mi znać, jak przejdzie ci złośliwy nastrój. Wtedy spróbujemy normalnie pogadać! – nie miałam ochoty na tłumaczenie, że mam ekstremalnie sprawną przemianę materii. Lekarz przypuszcza, że mój organizm zaczyna przekształcać jedzenie w energię, zanim dotrze ono do żołądka.
NIEDZIELA
9
– A twój brat... zawsze wyglądał jak mały misio. Zmienił się? – drążyła dalej. – Owszem. Stał się dużym niedźwiedziem. – Szkoda. Wolę napakowanych kolesi. Złożyłam kanapkę wypełnioną grubymi plastrami szynki i sera. – Marcin i tak woli normalne dziewczyny. – Na plaży na pewno poznam fajnych chłopaków. – Powiedz, jedziesz na wakacje czy na podryw? – Przecież właśnie po to jeździ się na wakacje! Może tobie wystarczy oglądanie skaczących pingwinów, ja mam poważniejsze wymagania, jeśli mam się dobrze bawić. Mama i Sylwia w odpowiednim momencie weszły do kuchni. Dzięki temu masło nie znalazło się na twarzy Sandry. – O rany, przez to pakowanie całkiem zapomniałam nakarmić koty i przygotować śniadanie. Ciągle ten pośpiech! – zawołała mama. Tata i Marcin przysiedli się do nas jak dwa wielkie niedźwiedzie. – Nic nie szkodzi – powiedział tata, rozdzielając kanapki. – Emilka zrobiła wystarczająco dużo dla nas wszystkich. – No nie, mój prowiant! – zawołałam. – Nie panikuj – uspokoiła mama. – Jamie już się zatroszczy o to, żebyś nie głodowała.
10
NIEDZIELA
FOR S K C A P S AGNE Y DOGS STRA In London, the Browns were also getting ready for their trip to Tenerife. Agnes heaved her stray dog – przybłęsuitcase off the bed. Her dog Ken da (pies) watched her closely. He knew she was to heave – podnosić going to leave. closely – blisko, tutaj: z dużą uwagą She had started telling him about her to be going to do trip to Tenerife a long time ago, to make sth – planować albo zrobić coś za sure he got used to the idea of spendchwilę ing two weeks without her. Ken was to make sure a big, friendly dog with silky brown fur. – upewnić się His black eyes told her everything about to get (got, got) used to sth his moods and feelings. – przyzwyczaić się Agnes was sure he could read her do czegoś mind as well as she could read his. silky – jedwabisty – Aunt Jane is going to take good mood – nastrój care of you – she promised. Aunt Jane to read sb’s mind – czytać w czyichś was Jamie’s mum, who was house- and myślach dogsitting while they were all away. to take care of sb – opiekować się – She said she’s going to paint lots of kimś wonderful pictures of you – aunt Jane had sketch – szkic already started making sketches. Ken had sat perfectly still and made pretty faces. He was a born model. Agnes carried the suitcase downstairs into the kitchen where she found Jamie busy preparing his famous sandwiches.
NIEDZIELA
11
– For Emi – he said. Agnes grinned and opened her suitto grin – wyszczecase on the worktop. She went to fetch rzać zęby tins of dog food from the larder and w uśmiechu stacked them on top of her T-shirts and worktop – blat kuchenny shorts. larder – spiżarnia – For stray dogs – she informed Ken. to stack – układać – Poor, unloved creatures, just like you w stos before I found you. creature – stworzenie He gave her one of his gentle looks to wrap – owinąć telling her he understood and wasn’t cling film – folia jealous at all. Jamie fed Ken a piece of do żywności luggage – bagaż bacon, wrapped the sandwiches in to call – wołać cling film and put them in a small coolscales – waga box. excess baggage – Luggage check! – Agnes’s dad – nadbagaż called from the hall. She went to find out to announce – tutaj: oświadwhat he was talking about. Dad had put czyć the bathroom scales next to the front to see to sth door. – dopilnować czegoś – We’re not going to pay for excess brick – cegła baggage this time – he announced. – I’ll to rent – wynająć see to that. Agnes’s twelve-year-old brother Derek was already there with a suitcase that looked as if it were full of bricks. – We’ve rented a villa – Agnes said. – We don’t have to build a house there. Jack Brown looked at the scales. – Three kilos over the limit. Let’s see – he opened Derek’s suitcase and found it was full of books.
12
NIEDZIELA
– Oh, someone’s planning to open a library on Tenerife. – Holidays are for reading – Derek said stubbornly. stubbornly – uparcie – You read day and night all year to bend (bent, round. Give your eyes a break. bent) over – I need at least one book a day or I’ll – pochylić się hardback – książget bored. ka w sztywnej His father bent over and took out oprawie seven hardbacks. paperback – książka w miękkiej – Paperbacks are lighter. Go and get oprawie some. Your turn – he said to Agnes. to groan – jęczeć Agnes tried not to groan as she heaved completely – całthe suitcase onto the scales. She didn’t kowicie put it down completely but made sure weight – waga part of the weight was still pulling on her No cheating! – Nie oszukiwać! arms. let alone – nie – No cheating! Dog food, I suppose mówiąc o to obey – posłu– her dad said. chać, przestrzegać Mrs Brown joined them. She was partly – częściowo pulling a trolley. to enter – wejść do – Agnes, there are supermarkets on to fill – wypełnić (się) Tenerife. You can buy all the dog food deadly – zabójczy you need over there. Take this stuff out and add some clothes instead. I’m sure you haven’t packed enough to wear for two days, let alone two weeks. Agnes obeyed, at least partly. When she returned, there were still four tins in her suitcase, wrapped in shirts to disguise them. Michael was next. The moment he entered the hall, the air filled with a deadly com-
NIEDZIELA
13
bination of deodorant and aftershave. Michael was the vainest sixteen-year-old boy Agnes had vain – próżny ever met. hardly – tutaj: Agnes had learnt everything about the z ledwością, prawildlife on the Canaries. wie wcale to be fond of sb – There are hardly any insects on – lubić kogoś Tenerife – she said, holding her nose certainly – z pew– but after your visit the rest will have left nością the island, too. hairy – owłosiony to turn red – Hardly any insects? – Jamie asked. – zaczerwienić się – Really? What about spiders, then? lucky frying pan Agnes knew why he wanted to know. – szczęśliwa patelnia Jamie was fond of Emi, and Emi was to blush – zaczerscared of spiders. Agnes grinned. wienić się, zaru– Very few. Certainly no big, hairy mienić to sigh – wzdychać ones you need to protect Emi from. deeply – głęboko Jamie turned red. Agnes’s dad no one – nikt weighed Jamie’s suitcase and opened it. sigh – westchnienie – What have we here? saucepan – rondel – That’s my lucky frying pan – Jamie whisk – trzepaczka said, blushing even more – and some to turn out to be – okazać się być other kitchen stuff. as well – również Jack Brown sighed deeply. to insist – nalegać – Is there no one in this family who can go on holiday without taking half the house with them? With a sigh, Jamie returned the pan, a saucepan and an extra-large whisk to the kitchen. Michael’s suitcase turned out to be too heavy as well. – You need to get rid of two kilos of luggage – his father insisted.
14
– Do I? – Michael had recently star ted answering every question with a short, condescending counter-question. It had become impossible to talk to him. Not that Agnes minded. She gave his room a wide berth, anyway, because his taste in music had suffered as badly as his manners. Ron was the last to join them in the hall. He carried a suitcase in each hand. The first, a battered old leather bag, weighed nothing at all. – That’s Mr Friendly’s luggage, then – his dad said with a pleased look at the scales. – This guy really knows how to pack. Mr Friendly was Ron’s invisible friend. Ron had inherited him from Agnes six years ago, when he suddenly fell very ill on his fourth birthday. They were all terribly afraid he would die. Thanks to Mr Friendly’s soothing presence – and maybe also thanks to antibiotics – he survived. Agnes had only planned to lend Mr Friendly to Ron until he got better, but then she had discovered she was old enough to get by without Mr Friendly’s help. So she had allowed Ron to keep him. Ron took good care of Mr Friendly. He talked to him and fed him invisible food. Now he had packed
NIEDZIELA
recently – niedawno condescending – wyniosły counter-question – opowiedź pytaniem na pytanie impossible – niemożliwe to give (gave, given) sb/sth a wide berth – omijać coś/kogoś szerokim łukiem taste – tutaj: gust to suffer – ucierpieć manners – maniery battered – zniszczony leather – skóra; skórzany to inherit – odziedziczyć to fall (fell, fallen) ill – zachorować soothing – uspokajający presence – obecność antibiotics – antybiotyki to survive – przeżyć to lend – pożyczyć komuś to get (got, got) better – wyzdrowieć, wydobrzeć
NIEDZIELA
15
a suitcase with invisible clothes, as Agnes noticed with great satisfaction. – If this suitcase is empty, I could put some of my books in it – Derek said. – No way – Ron clutched the bag protectively. – Your stupid books will crumple Mr Friendly’s shirts. – Who cares, if nobody can see him? Mr Friendly can run around naked and nobody will notice. – And we should all get going now – their mum interrupted – or the plane will leave without us. – Oh, will it? – Michael said haughtily. – What about dad’s suitcase? – Ron wanted to know. – It’s already in the car – his father answered. His wife folded her arms. – Did you pack all your cameras and stuff? Did you? Jack mumbled something about important equipment. – One camera is enough to photograph animals with – Beverly decided. – Let Dad take his equipment – Agnes suggested – and I’ll take my dog food, Derek can take his books, Jamie his lucky pan, and we’ll all be happy. Jack rolled his eyes heavenward. – Oh Lord, give me strength! – then he went to take one of his suitcases back into the house. Agnes gave
to discover – odkryć to get by – radzić sobie satisfaction – satysfakcja to clutch – trzymać kurczowo protectively – tutaj: w obronie to crumple – gnieść Who cares? – I co z tego? naked – nagi to get going – wyruszyć haughtily – wyniośle to fold one’s arms – skrzyżować ręce to mumble – mamrotać equipment – sprzęt heavenward – ku niebu strength – siła
16
Ken a parting hug, and they all clambered into the minivan. A light April rain sprayed onto the windscreen. Agnes closed her eyes, dreaming of sunshine and palm trees, and of how she’d make sure Jamie and Emi finally admitted to themselves that they were made for each other.
NIEDZIELA
parting hug – uścisk na pożegnanie to clamber – wgramolić się to spray – mżyć windscreen – przednia szyba palm tree – palma to admit – przyznać
NIEDZIELA
17
NIE Ę I S O G U Ł TA K D I Ś M Y, E M I WIDZIEL W samolocie Sandra od razu usiadła na miejscu przy oknie. Bardzo mnie to zdenerwowało, ponieważ uwielbiam wyglądać przez okno, gdy lecę samolotem. Wyobrażam sobie wtedy, że jestem ptakiem, który szuka przyjemnego miejsca do lądowania, zastanawiając się, gdzie założyć gniazdo. Albo że jestem ufoludkiem, który właśnie odkrył Ziemię, teraz ogląda ją zaskoczony i zastanawia się, jakie istoty tutaj mieszkają i jak mógłby nawiązać z nimi kontakt. – Emilko, usiądź obok Sandry – zaproponowała mama. – Mogłybyście sobie miło porozmawiać. Spojrzałam na nią z niedowierzaniem. Czy naprawdę nie widziała, co się dzieje? W drodze na lotnisko musiała przecież słyszeć, jak się sprzeczałyśmy. Cóż, może była zbyt zajęta przeglądaniem w myślach zawartości swojej walizki. Uratował mnie mój brat, który usiadł dokładnie między mną a Sandrą. Moje miejsce znajdowało się wprawdzie tuż przy przejściu, ale pas bezpieczeństwa w postaci Marcina oddzielał mnie od prawdziwego problemu, czyli od Sandry. Marcin idealnie nadaje się do roli bufora. Po pierwsze, jest okrągły. A po drugie, ma bardzo łagodne usposobienie, którego pozazdrościłby mu nawet Dalajlama.
18
NIEDZIELA
Gdy byliśmy w powietrzu, Sandra wyjęła przewodnik po Teneryfie i zaczęła oglądać zdjęcia. – To wygląda jak krajobraz księżycowy – powiedziała. – I taki też jest – odpowiedział Marcin tonem znawcy. Wiedziałam, co będzie dalej. Marcin to urodzony bajarz. Żaden człowiek nie potrafi wymyślać tak dziwnych historii i opowiadać ich w tak wiarygodny sposób. Gdy byłam mała, ciągle ich wysłuchiwałam. Dziewięć lat temu, kiedy pojechaliśmy na wakacje do Włoch, Marcin wskazał samochód naszych sąsiadów z domku campingowego. – Nie stać ich nawet na porządne auto – powiedział grobowym głosem. – Muszą jeździć z kierownicą po złej stronie. Popatrzyłam tępo przez okno zielonego samochodu. Rzeczywiście, kierownica znajdowała się w nim po prawej stronie. – Po co ludzie kupują coś takiego? – Ponieważ jest tańsze – Marcin pociągnął mnie za rękę, zaprowadził za auto i wskazał na owalną plakietkę. Były na niej litery „GB”. – To skrót, który oznacza „generalnie bieda” – właśnie chciałam powiedzieć, że jest mądralą, bo umie czytać, a ja jeszcze nie, ale w tym momencie tata dostał takiego ataku śmiechu, że z rąk wypadły mu wszystkie torby, które niósł. Gdy zbierał i upychał do walizki rozrzucone rzeczy, mama wyjaśniła mi, że „GB” to skrót od „Great Britain”, oraz że tam wszystkie auta mają kierownicę po prawej stronie. Rok później, podczas swojej pierwszej podróży do Londynu, przekonałam się, że to prawda.
NIEDZIELA
19
– Ale jak to, skąd ten krajobraz księżycowy? – zapytała Sandra. – Nie uczyliście się o tym w szkole? – odpowiedział pytaniem Marcin. – Dziewięć milionów lat temu pędzący meteoryt uderzył w Księżyc, którego kawałek się oderwał i pod wpływem tego uderzenia poleciał dalej wraz z meteorytem. Meteoryt ledwo co ominął Ziemię, natomiast kawałki Księżyca wpadły do morza na zachód od Afryki i w taki sposób powstały Wyspy Kanaryjskie. – Serio?! – Sandra gapiła się to na Marcina, to na przewodnik. – O tym nie ma ani słowa w przewodniku. – Ale z pewnością jest tam napisane, że na Teneryfie występuje bardzo dużo roślin, których nie można spotkać w żadnym innym miejscu na Ziemi – powiedział Marcin. Sandra przekartkowała przewodnik do rozdziału na temat fauny i flory, po czym zaczęła czytać. – Tak, rzeczywiście – rzekła po chwili. – Widzisz! – powiedział Marcin triumfalnie. W końcu podano jedzenie. Do wyboru była potrawa z makaronu o trzech smakach albo ryż z kurczakiem. Na nic nie mogłam się zdecydować, ponieważ oba dania wyglądały smakowicie. Sandra wzięła kurczaka, więc ja zdecydowałam się na makaron. Sandra plastikowym widelcem rozgrzebała jedzenie. – Wygląda okropnie. Tego nie da się jeść – wzięła mały jogurt, który podano na deser, i oderwała wieczko. – Chcesz mój jogurt? – zapytałam. – Ja w zamian mogę zjeść twojego kurczaka.
20
NIEDZIELA
Sandra o dziwo zgodziła się na zamianę i w ten oto sposób spróbowałam obu potraw. Podchodząc do lądowania, zobaczyliśmy szczyty gór wyłaniające się ponad małymi chmurami. Byłam najedzona, zadowolona, a w brzuchu czułam przyjemne mrowienie – znak podekscytowania wakacjami. – To Teide, najwyższy szczyt Hiszpanii – przeczytała Sandra w przewodniku. – Tutaj jest napisane, że Wyspy Kanaryjskie są pochodzenia wulkanicznego. Sądzę, że w szkole źle cię nauczyli – dodała ze wzrokiem wbitym w Marcina. – Przecież to proste, pod wpływem uderzenia fragmentów Księżyca nastąpił wybuch wulkanu – powiedział Marcin niewzruszony. Gdy wpadał w trans, nie było łatwo go spławić. Jego nauczyciele od fizyki, biologii i historii nieustannie musieli sprawdzać, czy to, co mówił na lekcjach i wypisywał na klasówkach, odpowiadało prawdzie. Bardzo sprytnie modyfikował fakty i dlatego trudno było go rozgryźć. Gdy wylądowaliśmy, było jeszcze wczesne popołudnie. Lekki wiatr poruszał liśćmi palm rosnących przed lotniskiem. Odetchnęłam głęboko. Rozkoszowałam się słońcem mile pieszczącym skórę, a każda komórka mojego ciała cieszyła się na tę podróż. Z wypożyczalni odebraliśmy auto, minivana, i wyruszyliśmy do miejscowości Chayofa. Trasa była piękna. Na prawo od autostrady wznosiły się skalne ściany, które wyglądały tak, jakby rzeczywiście pochodziły z Księżyca, pomijając rosnące na nich pojedynczo kaktusy. Po lewej stronie rozciągało się morze, które wyglądało zupełnie jak na pocztówkach. Wreszcie dojechaliśmy na miejsce,
NIEDZIELA
21
do Chayofa, gdzie czekała na nas luksusowa willa – oraz rodzina Brownów, która przyleciała godzinę wcześniej. Chayofa to willowa miejscowość pełna bujnych ogrodów. Tata dwa razy pomylił drogę, ale w końcu znaleźliśmy nasz dom. Zaparkowaliśmy między jeepem a samochodem osobowym. Oba auta z pewnością wypożyczyli Brownowie. Wysiadłam i z zachwytem popatrzyłam na piętrową rezydencję. Nagle przybiegła Agnes i rzuciła się na mnie z taką siłą, że o mało co nie uderzyłam w najbliższą palmę. – Emi! Look what a lovely house we have. I must show you the swimming pool. It’s fantastic. And the rooms are so big and sunny! Poszperała w kieszeni spodni i wyjęła zapakowaną szczoteczkę do zębów. – And I bet you forgot to pack your toothbrush again. Zapominałam szczoteczki do zębów za każdym razem, gdy jechałam do nich do Londynu. Tym razem oczywiście też jej nie wzięłam. – Oh, you’re so sweet. W międzyczasie pojawili się pozostali członkowie rodziny Brownów. Wszyscy obejmowali się ze wszystkimi, tracąc rachubę, kto z kim się już przywitał. W końcu stanął przede mną Jamie. Wyglądał, jakby nie wiedział, co ma zrobić ze swoimi rękami. Jeszcze w ostatnie wakacje półnadzy pluskaliśmy się bez skrępowania w jeziorze, a teraz najwyraźniej bał się na mnie spojrzeć. Nie przejęłam się jego nieśmiałością i objęłam go mocno jak za dawnych czasów. Jamie
22
NIEDZIELA
zaśmiał się z ulgą, a ja zauważyłam, że jego głos stał się niższy. – Oh, Emi, it’s great to see you again. I missed you loads. – I missed you too, especially your loads – bardzo cooking – tutaj: cooking. umiejętności kucharskie – I’ve got something for you, wait a second – przeprosił mnie i zaraz wró- incredible – niesamowite cił z torebką, w której było kilka sand I’m starving. wiczy. – Umieram z głodu. – Incredible, it’s even better than awful – straszny your sandwiches as I remember them. – I changed the recipe a little – powiedział zadowolony. – Ale słodziutki! – wyszeptała Sandra. – Czy to Michael? – Nie, to Jamie. Jamie, this is Sandra – przedstawiłam ją z niechęcią. Gdyby to zależało ode mnie, Jamie przez całe dwa tygodnie nie powinien w ogóle zauważyć Sandry. – Hi – powiedział Jamie. Widziałam dokładnie, gdzie spojrzał odruchowo, zanim jego wzrok znalazł się na twarzy Sandry. Cóż, świat się zmienia. – Can I have a sandwich, too? – poprosiła Sandra. – I’m starving. The food on the plane was awful. – Sure! – jeden z przygotowanych specjalnie dla mnie sandwiczy à la Jamie wylądował w precyzyjnie pomalowanych łapskach Sandry. – Yummy! – powiedziała po pierwszym gryzie. – This is the best sandwich I’ve ever had.
NIEDZIELA
23
Czy mi się wydawało, czy jej pochwała ucieszyła go bardziej niż moja? Zaledwie skończyła się podlizywać Jamiemu, już przeszła do Agnes. – Your earrings are beautiful. O tym, że Agnes, poza kolczykami, wyglądała jakby właśnie wyszła z lasu po dwutygodniowej walce o życie, nie wspomniała. – I collect earrings – wyjaśniła Agnes. – These are made of parrot feathers feather – pióro old chap – stary from the zoo where my dad works. – How fascinating! – Sandra sprawiała wrażenie, jakby w ogóle nie mogła oderwać od nich wzroku. Dołączył do nas Ron. Agnes wypchnęła go przed siebie. – This is my youngest brother Ron – rzuciła z uśmiechem. – And this is Mr Friendly – powiedział Ron i wskazał na miejsce obok siebie. – Hi, Mr Friendly! – Pana Friendly znałam jeszcze z czasów, kiedy należał do Agnes. Ja nigdy nie miałam niewidzialnego przyjaciela, za to jako dziecko zawsze dużo rozmawiałam z moimi pluszakami. Dzisiaj ze smutków zwierzam się wyłącznie Konstantemu. Koty to najlepsi przyjaciele na świecie. Gdy potrzebujesz pocieszenia – mruczą, kiedy się boisz – uspokajają, a gdy się nudzisz – popisują się swoją zręcznością. Podszedł do nas Marcin i przywitał Pana Friendly radosnym: – Hello, old chap.
24
NIEDZIELA
Marcin bardzo dobrze znał Rona, Dereka i Michaela, no i oczywiście również Pana Friendly. Za to Agnes spotkał dzisiaj po raz pierwszy. Sandra sceptycznie popatrzyła na Marcina. – Czy Pan Friendly również jest z Księżyca? – You have to speak English, the Browns don’t understand Polish – powiedział Marcin, nie tracąc rezonu. – I can’t see this so-called Mr Friendly. so-called – tak zwany Is he from the moon, or what? You’re to pull sb’s leg pulling my leg again. – nabrać kogoś – Not at all – Marcin objął ramieniem niewidzialnego Pana Friendly. – I wish I had a friend like him. Shall I ask him if you’re his type? – Możesz mnie pocałować gdzieś – parsknęła Sandra i odeszła. – Jestem szczęśliwy, że nie jesteś taką lalą jak ona, bo nie wytrzymałbym z tobą – powiedział do mnie Marcin. W końcu zaczęliśmy rozdzielać pokoje. Obok basenu był mały domek ogrodowy. Tam wprowadzili się rodzice Agnes. Na parterze, zaraz obok olbrzymiego salonu z oszklonym frontem, znajdowała się sypialnia z łazienką, zarezerwowana przez naszych rodziców. Na piętrze czekały na nas dwie olbrzymie marmurowe łazienki oraz cztery sypialnie z mięciutkimi dywanami i ścianami w drewnie. Jedną z nich zajęli Ron, Derek i Michael. Marcin i Jamie dostali wspólny pokój, tak jak Sandra i jej mama. Natomiast w ostatnim zamieszkałyśmy we dwie z Agnes. Gdy tylko znalazłam się
NIEDZIELA
25
w pokoju, zawartość plecaka od razu przełożyłam do komody, której szerokie szuflady otwierały się bezgłośnie. Następnie wskoczyłam na różowiutką pościel i powiedziałam: – I don’t like the way Sandra is suckto suck up to sb ing up to everyone. – podlizywać się Agnes usiadła obok mnie i powiedziakomuś to create a diverła radośnie: sion – odwracać – Don’t worry. I’ll keep her away from uwagę Jamie. I’m really good at creating diverspy – szpieg sions. Like those spies in action movies. What do you reckon? – Co I could be your undercover agent. What o tym sądzisz? do you reckon? to not have a Agnes uwielbiała jeszcze bzdurne gry clue – nie mieć pojęcia w „na niby”, choć była zaledwie o pół all by oneself roku młodsza ode mnie. – całkiem sam – Jamie can take care of himself the way it’s supposed to be – tak, – powiedziałam, nie godząc się na jej jak powinno być propozycję. Agnes tak silnie potrząsnęła głową, że kolczyki z piór odleciały jak małe przestraszone papużki. – You really don’t have a clue, do you? Od kiedy Agnes mówiła tak zagadkowo? Zawsze była bezpośrednia. Prosto w twarz potrafiła powiedzieć takie rzeczy, których ja nie odważyłabym się napisać w anonimowym liście. – I don’t have a clue about what? Agnes oparła się na łokciu. – I’m sure it’s more fun if you find out all by yourself. That’s the way it’s supposed to be. If I tell you,
26
NIEDZIELA
there’ll be no more romance in it. So romance – romanthink of this as top secret. tyczność – What’s Sandra got to do with dense – tępy to wind sb up romance? – drażnić się – Not Sandra. Are you really this z kimś, denerwować kogoś dense or are you just winding me up? whatever Pomału robiło się dziwnie. – cokolwiek – Look, whatever it is, just keep it to childish – dziecinny yourself. Me, I’m just here for a holiday to go out with sb and some of Jamie’s great food. I don’t – chodzić z kimś care about your childish spy games. couple – tutaj: – This isn’t about spy games – po kilka wiedziała Agnes. – It’s about something very, very serious. Have you ever fallen in love? Czyżby Agnes chciała mnie zeswatać z Panem Friendly? Po niej można się było wszystkiego spodziewać. – No, not really. There was a boy I went out with for a couple of weeks, but it wasn’t at all as exciting as I thought it would be. Możliwe, że Sandra miała rację mówiąc, że do udanych wakacji trzeba mi tylko skaczących pingwinów. To prawda, nie miałam większych oczekiwań. Nie rozwinęłam się widać na tyle, aby chichotać za plecami chłopaków i godzinami plotkować o tym, kto do kogo pasuje, a komu koniecznie trzeba znaleźć drugą połówkę. Dziewczyny z mojej klasy uwielbiały takie tematy, a ja zawsze byłam trochę z boku i czułam się, jakbym spadła z księżyca. – That’s because it was the wrong boy – powiedziała Agnes. – For each of us there is a Mr Right.
NIEDZIELA
27
– And for you it’s James Bond, so that you can play undercover agents with him. Zamiast odpowiedzi, dostałam poduszką w głowę. Znów było jak za dawnych czasów.
NIEDZIELA
28
S Y A L P S E N AG ER K A M H C T A M Agnes changed into her red bikini. – You didn’t happen to see any stray dogs on your drive here? – she asked Emi, who was rummaging through her clothes drawer. – No, but I’m sure one will cross our path sooner or later. Emi wriggled into her swimming costume. Agnes had a talent for attracting lost and wounded animals. Abandoned dogs, stray cats, injured birds and rabbits which had been hit by a car – they all somehow found their way to Agnes. Whenever she stayed at Emi’s house, a lonely kitten turned up. Emi now had three cats. After Agnes’s next visit she was sure to have four. – Which reminds me to give you a kitten kiss from Mr Belly – said Emi, pulling the straps over her shoulders. She rubbed her cheek against Agnes’s. – Konstanty Kot sends you his loudest purr – she tried but failed to imitate him – and Sir Hiss sends greetings, too.
matchmaker – swat(ka) to change – tutaj: przebrać się to happen to do sth – zrobić coś przypadkiem drive – jazda to rummage – przeszukać to wriggle into sth – wbić się w coś (ubranie) to attract – przyciągać, wabić wounded – zraniony abandoned – porzucony injured – ranny somehow – jakoś whenever – zawsze gdy kitten – kociak to turn up – pojawiać się to remind sb to do sth – przypominać komuś, żeby coś zrobił kiss – pocałunek Mr Belly – „Pan Brzuszek”
NIEDZIELA
strap – ramiączko to rub – pocierać cheek – policzek purr – mruczenie to fail to do sth – nie zrobić czegoś to imitate – naśladować Sir Hiss – „Sir Syk” greeting – pozdrowienie to cover – przykrywać to spit – pluć to cuddle up – tulić się, przytulać loving – kochający tip – czubek flat – płaski honestly – szczerze, uczciwie grown-up – dorosły messy – nieporządny, w nieładzie spare – zapasowy padded bra – usztywniony gąbką biustonosz cleavage – głęboki dekolt superficial – płytki on the other hand – z drugiej strony
29
Emi hissed. Agnes covered her face with her hands, because after hissing his little heart out, Sir Hiss would always spit at her. It was his way of saying hello. As soon as he had the hissing and spitting routine out of the way, he’d cuddle up to her and be very loving. Emi took Agnes’s hands away and kissed the tip of her nose. – Don’t worry, I’m not going to spit at you. She took a step back so Agnes could see her properly. – Tell me the truth, do I look like a woman? Her simply cut, blue swimming costume made her chest look even flatter than it was. – No, not at all – Agnes said honestly. – Even I look more grown-up than you, although I’m younger and have messy hair. Try on my spare bikini. It’s got a padded bra. Maybe that’ll help a little. Of course, even in this bikini Emi didn’t look half as sexy as Sandra, but Agnes was sure Jamie didn’t care about Sandra’s cleavage. He wasn’t that superficial. Michael, on the other hand...
30
NIEDZIELA
– I just had a brainwave – Agnes brainwave whispered as they walked downstairs to – olśnienie join the others by the pool. – Next time to think sb is the bee’s knees I have a chance to talk to Sandra alone, – uważać kogoś za ósmy cud świata I’ll tell her what a fantastic guy Michael twit – głupek is. And then I’ll tell Michael that Sandra besotted – zaduthinks he’s the bee’s knees. He’s such rzony a twit, I’m sure he’ll be besotted with to fiddle with sth – bawić się czymś her in no time at all. Then you’ll have to get sth – zrozunothing to worry about. mieć coś Emi fiddled with her hair. obviously – What could I possibly have to worry – wyraźnie to owe – zaabout? wdzięczać – You just don’t get it, do you? in that respect – Is this your spy game again? – pod tym względem – Oh, forget it. Agnes was sure it was better for Emi to lead (led, led) – prowadzić to discover her true feelings a bit at combined – połączony a time. She shouldn’t have mentioned Jamie at all. For Agnes, other people’s emotions were an open book. Jamie was so obviously in love with Emi. How could anybody not notice? Emi had to know deep down that there could be no other boy for her than Jamie. Well, Agnes was really good at playing matchmaker. Most of the girls in her class owed her a lot in that respect. Agnes often wondered how her parents had managed to fall in love and get married without her help. The stairs led right down into the combined living and dining room. The kitchen was on the right. Agnes and Emi found Jamie merrily opening
NIEDZIELA
31
cupboards and inspecting cutlery drawers. He was in his element. – Look at this! – with undisguised enthusiasm he pointed at a huge glass bowl overflowing with fresh fruit. He opened the fridge to show them how nice and full it was. – The landlord said we’d find a welcome package. It’s more than generous. I’ll be able to prepare a nice dinner for everybody. Emi clapped her hands. – Great. Your cooking is the best part of the holiday. Shall we go shopping together tomorrow? Have you got a cookbook with Spanish recipes? Do you know how to make paella? Someone came up from behind and pushed Agnes aside. It was Sandra, wearing a bikini that was more than daring. She said with a reproving glance at Emi: – How can you treat Jamie like this? He’s not your servant! – she beamed at Jamie. – Why don’t you come out to the pool and have some fun? Agnes took Sandra by the arm with a gentle but firm grip. – Believe me, Jamie is having all the fun he can take. She walked her to the open French windows leading to the garden.
to inspect – kontrolować, badać cutlery – sztućce undisguised – nieskrywany to overflow – przelewać się landlord – właściciel domu package – paczka generous – hojny aside – na bok, na stronę daring – śmiały reproving – karcący glance – zerknięcie servant – służący to beam – uśmiechnąć się promiennie firm – mocny, stanowczy grip – chwyt to walk sb – tutaj: zaprowadzić kogoś French window – drzwi tarasowe
32
NIEDZIELA
– Have you already met my gorgeous gorgeous – przebrother Michael? piękny, wspaniały As they crossed the lawn, she let go lawn – trawnik of Sandra’s arm and pointed to the other to dip – zanurzać good-looking end of the garden. Michael was standing – atrakcyjny by the pool, carefully dipping a toe into posh – ekskluzywny the water to test the temperature. big shot – waż– The good-looking guy over there niak, gruba ryba – that’s my dear brother Michael. All the currently – obecnie girls in Hampstead are crazy about him. – Hampstead? I thought you were next door – (mieszkający) obok from London. rubbish – tutaj: – Hampstead is the poshest place to bzdura live in London. All the big shots live since – tutaj: ponieważ there. Multimillionaires, actors, pop stars, impressed – pod you name it. Michael is currently going wrażeniem out with the daughter of a film star next offended – obrażony door. bait – przynęta The truth was, Michael wasn’t going mane – grzywa out with anyone. And the people next glossy – błyszczący door were an elderly couple with no kids at all. Agnes was sure Sandra wouldn’t find out she had told her a load of rubbish, since Michael didn’t talk much these days. – A film star – Sandra seemed quite impressed. – The daughter of a film star – Agnes corrected. – She’s an incredibly beautiful girl. I hope you’re not offended if I say so, but I don’t think you have a chance with Michael. Sandra took the bait. She shook her mane of glossy black hair – We’ll see.