3 minute read
LAS NIE CICHNIE
from Echa Leśne 4/2021
Kazimierz Nóżka
wieloletni leśniczy leśnictwa Polanki w Nadleśnictwie Baligród, współtwórca profilu Nadleśnictwa Baligród na Facebooku.
Advertisement
Nam, ludziom, wydaje się, że kiedy spadnie śnieg, to świat zwalnia, a w przyrodzie nadchodzi czas odpoczynku. Zimowy las jednak nie cichnie. W świecie zwierząt zimą toczy się normalne, czasami całkiem głośne, życie.
tekst: Kazimierz Nóżka
Fot. Daniel Klawczyński/Borium Nie wszystkie dzikie zwierzęta idą spać, kiedy spadnie pierwszy śnieg. Niektóre lubią, podobnie jak ludzie, się trudzić i zimę spędzają niezwykle aktywnie. Gdy niedźwiedzie zapadają w zimowy sen, to w świecie roślinożerców trwają przygotowania do tej ciężkiej pory roku. U nas w Bieszczadach żubry zaczynają gromadzić się w duże stada. Schodzą wtedy w doliny z wyższych partii gór. Instynkt oraz doświadczenie podpowiadają im, że niżej będzie mniej śniegu, a aura bardziej przyjazna. Wiedzą, że nie zabraknie im kobierców jeżyny, czyli po naszemu ostrężyny, która jest podstawą ich diety.
Podobnie jak żubry zachowują się jelenie, które z nastaniem zimy zbijają się w chmary. Byki, czyli samce jeleni, zbierają się w swoje męskie grupy, a łanie z cielętami i młodymi byczkami w swoje.
Zimowe zbieranie się zwierząt w większe skupiska ma jeden cel – pozwala im przetrwać chłodniejsze i mniej przyjazne miesiące. Wiadomo, w grupie zawsze raźniej i bezpieczniej. Więcej zwierząt oznacza więcej par oczu do obserwacji, więcej par uszu do słuchania i więcej par kopyt, gdyż nawet przekopywanie grubej warstwy śniegu lepiej wychodzi w grupie niż samotnie.
Najbardziej ze śniegu i mrozu cieszą się z pewnością wilki. Są drapieżnikami i jako drapieżniki mają w zimie ułatwione polowanie. Po pierwsze widzą lepiej, bo na drzewach i na podszycie nie ma liści, a przecież w Bieszczadach ten podszyt jest bardzo gęsty. Po drugie, lepiej słyszą.
W zimowych warunkach wilki stają się bardziej efektywnymi myśliwymi, a ich polowania zbiorowe są doskonale zorganizowane. To mądre zwierzęta, wiedzą, że po śniegu przyjdzie ostry mróz, zamarzną górskie potoki i rzeki i wokół nich będą mogły prowadzić polowanie. Wilki napędzają na zamarznięte zbiorniki jelenie i sarny, które na lodzie tracą równowagę, przewracają się i stają się łatwym łupem.
Raz widziałem takie polowanie i więcej nie chcę. Przy moim miękkim sercu stwierdzam, że nie jest to widok, który chciałbym oglądać. Wystarczy, że zimą niemal każdego ranka, idąc do pracy, widuję na śniegu ślady tego, co się działo w nocy. Już z daleka wzrok przykuwają krwawe szczątki jeleni lub saren. W miejsce uczty szybko zlatują się kruki, sroki, sikorki i inne drapieżne ptaki, które żywią się resztkami z wilczego stołu.
Przy okazji warto wziąć pod lupę sikorki, czyli kolorową ptasią drobnicę. Dla większości sikorka to sympatyczny, barwny ptaszek. Najczęściej widujemy czarno-żółte bogatki lub modraszki z pięknym berecikiem. Obserwujemy je przez okno, przysiadujące na balkonie, w karmniku, kiedy podjadają słoninę czy nasiona.
Jednak są to ptaki, które, by przeżyć, muszą zachowywać się jak inne gatunki drapieżne. Sikory potrafią zaatakować wróble przy karmniku, są zawsze tam, gdzie leżą szczątki jakiegoś zwierza. Pracowicie wydziobują skraweczki mięsa czy tłuszczu ze skóry lub porzuconej kości.
Zima to także dobry czas na łowy dla rysi i żbików, które polują na gryzonie i ptaki. Rysie czyhają na sarny, to one są podstawą ich diety. Pożywiają się też na ofiarach wilków. Kilka razy uchwyciliśmy na naszych fotopułapkach, jak rysie podchodzą, żeby dokończyć wilczą robotę. Leśne koty czują w powietrzu, że zima nie trwa wiecznie, wiedzą, że przyjdzie marzec i wtedy zaczną się te ich pomiaukiwania.
Zima jest także doskonałym czasem do poznawania lasu. Podziwiania nie tylko pięknych bieszczadzkich krajobrazów, ale ujrzenia tego, co w pozostałych porach roku jest przed nami ukryte. Zimą łatwiej odczytać tropy i ślady zwierząt, ułatwia nam to śnieg. Kiedy pojawi się nowy puch, a nie musi go być dużo, to zacierane są stare tropy. I wtedy pojawiają się na nim świeże. Dopiero po tak zwanej ponowie doskonale widać, co się w lesie dzieje.
Przy odrobinie szczęścia w zimowym lesie możemy również trafić na przebiegającą przez drogę wilczą watahę, zbitą chmarę jeleni czy tak jak u nas w Baligrodzie, na spore stado żubrów. Zwierzęta te wywierają ogromne wrażenie, jedno z nich waży kilkaset kilogramów, a widok zbitych w stado kilkudziesięciu sztuk, które stoją na skraju lasu czy polany, zwala z nóg. Mimo że żubrów jest coraz więcej, to spotkanie ich ciągle jest rzadkością. I na koniec mam przestrogę. Pamiętajmy, że cokolwiek byśmy w lesie spotkali, to uważajmy, bo ze zwierzyną nigdy nic nie wiadomo.