LOST iZine #2

Page 1


Setting The Woods On Fire fot. J. Daciuk jandaciuk.tumblr.com





CREDITS Przy powstaniu #2 pomogli: Aron Klichowicz Daniel Koban Jan Daciuk Krystian Orzechowski Krzysztof Raban Kuba Bączkowski Marta Głudkowska Oskar Heleniak Patryk Burkacki Tim Kryukov Wojciech Augustyniak

Dziękuje!!!


CONTENT 14 - XXX - Felieton by Krysu 16 - Wywiad z ROAM 18 - Wywiad z Rooftops 26 - Wywiad z Safe to Say 32 - Wywiad z Moose Blood 38 - Portfolio: K. Bączkowski 60 - Wywiad z Heroes Get Remembered 64 - Klasyka: Mineral “The Power of Failing” 66 - Records of the year

fot. Daniel Koban www.danielkoban.blogspot.com


INTRO Jak miło usiąść przy komputerze, z utworem “Bending” Cloakroom’u na słuchawkach, i pomyśleć, że zostało tylko intro...tylko czy aż? To chyba jedna z najcięższych do ogarnięcia dla mnie częśći LOST’a. Numer ten różni się nieco od poprzedniego. Postanowiłem trochę urozmaicić tematykę, dodając trochę deskorolki, która od zawsze w jakimś stopniu mi towarzyszyła. Chyba zgodzicie się, że skateboarding przecina się z muzyką na wielu płaszczyznach, a fakt, że powiązać można deskę z fotografią czy filmem oraz ponad wszystko - z kreatywnością i zajawką, tylko to potwierdza. W bieżącym numerze jest też więcej wywiadów i zdjęć...Na końcu zamiast działu z recenzjami znajdziecie moje płytowe podsumowanie roku. Pewnie wielu Was się z moimi typami nie zgodzi, ale ludzie mają różne gusta, i to jest piękne prawda? Chciałem dodać, jeśli ktoś nie wie, że ruszył video projekt równoległy z zinem - LOST Unplugged, na którym będą się ukazywać akustyczne sesje z kapelami. Nie ma co przedłużać oto LOST iZine #2, zapraszam do środka! Bastian

fot. Daniel Koban www.danielkoban.blogspot.com

@LOST iZine


facebook.com/brainxc rys. P. Burkacki


The Stubs fot. K. Raban www.rabpop.blogspot.com





xXx

Felieton by Krysu//fot. J.Fronczak (shadesofgrey.pl)


“W ogóle nie pijesz?! A chociaż fajki palisz? Też nie?!” Gdybym za każdy tego typu tekst dostawał 10 zł, to miałbym już całkiem niezłą sumkę. - To co ty masz z życia? Co ja mam z życia? Hmm… W sumie często się nad tym zastanawiam. Jak każdy człowiek, niosę ze sobą mój własny bagaż doświadczeń – jedne są dobre, inne złe. Każdy też, ma swój sposób, żeby jakoś odreagować te negatywne, często są to fajki, alkohol, trawa. W pewnym momencie życia, zdałem sobie sprawę, że nie muszę być od tego wszystkiego zależny, że z problemami mogę poradzić sobie w inny sposób, bez jakichkolwiek używek. Od początku do końca sam! Poza tym, nigdy nie lubiłem pić dla zabawy. Nie chcę dzięki temu poczuć się lepszy od innych, bo wszyscy w tym kontekście jesteśmy tacy sami. Różnią się tylko metody. Chcę udowodnić samemu sobie, że jestem silny, potrafię uporać się ze swoimi słabościami. Wilk z TxL powiedział kiedyś bardzo fajne słowa. „Hardcore to nie jest absolut, jest tylko pierwiastkiem potrzebnym do spełnienia”. Dokładnie tym samym jest SxE. To dzięki niemu mam możliwość ogarnięcia nowych zajawek, realizowania się na innych płaszczyznach. Dla mnie to był ten pierwszy pierwiastek. Oczywiście, dla innych może być kompletnie niepotrzebny. I bardzo dobrze. Wszyscy jesteśmy inni, gdybyśmy byli tacy sami, byłoby cholernie nudno! Ja czuję się dobrze z X’em na dłoni, Ty czujesz się dobrze bez! Szkoda tylko, że przeciętny Kowalski tego nie rozumie. Kiedy mówię, że nie pije i nie pale, patrzą na mnie jak na debila. „To da się tak żyć bez wódki”? Jak widać da się! Co więc mam z tego życia? Mam dokładnie wszystko to, co zawsze chciałem mieć! Nie jestem wpisany w pewien schemat, weekend nie jest tylko okazją do najebki. Jest w tym czasie wiele innych świetnych rzeczy do zrobienia. To od nas samych zależy, jak wykorzystamy własny czas! Presja społeczna? Mam ją w dupie! To ja mam czuć się dobrze z samym sobą, nie społeczeństwo ze mną. O tym warto pamiętać.


ROAM to młoda kapela z Anglii, którą poznałem przez przypadek i jeden z ich ostatnich singli “Head Rush” bardzo przypadł mi do gustu...grają pop-punk z elementami melodycznego hc, i dają radę jak na tak młodą kapelę! Właśnie wydali nową siódemeczkę, co uznałem za dobrą okazję do przeprowadzenia krótkiego wywiadu! Jak jesteście pop-punk defenderami to bez wahania sprawdzajcie :) /Bastian


Cześć! Przedstawcie się I opowiedzcie, jak to się stało że założyliście kapelę ? Hej, tutaj Alex i Alex ( wokal i wokal/gitara). Wspólnie piszemy piosenki od czasów gimnazjum, wtedy założyliśmy „tandetnie” poppunkową kapelę z perkusistą Charliem i Samem zaraz po skończeniu szkoły. Graliśmy w tym składzie około roku, później zmieniliśmy trochę kierunek i wystartowaliśmy z ROAM (dodatkowo z Matt’em na basie) Ostatnio narobiło się sporo pop-punkowych kapel, ale wy w jakiś sposób się wyróżniacie, jak myślicie, dlaczego? Chcieliśmy połączyć wszystkie inspirujące nas rejony muzyczne, aby stworzyć coś troche bardziej zróżnicowanego od zwykłego pop punku. Chcieliśmy też wyjść do ludzi z radością, pisać nie tylko o smutnych sprawach, ale i o jaśniejszej stronie życia. Wydaliście niedawno niezłą EPke. Opowiedzcie co nieco o niej. Co inspirowało was podczas tworzenia materiału? Zaczęliśmy pisać „Head Down” zaraz po wydaniu „No Common Ground”. Duża część piosenki Head Ruch powstała pół roku przed jej wydaniem i przez ten czas miała wiele form. Jako inspiracje mogę podać Crucial Dudes, The Wonder Years i Sum 41. Kocham sposób w jaki Dan (Soupy – wokalista The Wonder Yearsprzyp.Bst.) śpiewa z głębią o wiele więszą niż wielu innych artysów.

On był dużą inspiracją w warstwie lirycznej. Nagrywaliśmy z Ian’em Sadlerem w Emeline Studios, słyszeliśmy wiele dobrych rzeczy nagranych przez niego i jest świetnym kolesiem. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tej współpracy. Muszę przyznać, że macie niezłe teledyski, nagrane przez Elliot’a Inghama. Kolejny utalentowany reżyser z wysp ( w pierwszym numerze rozmawiałem z A. Henery’m z Basement, który kręci dla RFC Records)! Jak opisalibyście współpracę z Elliot’em? Elliott Ingham jest naszym dobrym przyjacielem, jest częścią ROAM, bez niego nie osiągnęlibyśmy tyle…On po prostu wie co robi, wie dokładnie jakiego obiektywu użyć, aby nagrać odpowiednie ujęcie, zna wiele świetnych sztuczek których używa do osiągnięcia odpowiedniego obrazu. Jest bardzo utalentowany, i mamy nadzieje że swoją ciężką pracą wyrobi sobie nazwisko. Na koniec – jakie macie plany na przyszłość? Odwiedzicie Polskę ;) ? Główny plan to być w trasie jak najwięcej, nie mamy konkretnych planów na granie po Europie ale z pewnością będziemy do tego dążyć w 2014, i miejmy nadzieje że Polska będzie tego częścią!

facebook.com/roamuk roamuk.bandcamp.com


“Things we do before we die...” Rooftops to świetna kapela z Moskwy, w moim odczuciu ich muzyka jest świetna odpowiedzią i/czy alternatywą dla kapel wydawanych w USA takich jak Basement czy Title Fight (z kórymi grali trasę po Europie, z której polska publiczność może ich kojarzyć). Bardzo lubie takie emocjonalne hardcorowe klimaty z nutką alternatywy czy grunge’u, dlatego bardzo ucieszyłem się gdy miałem okazję przeprowadzić wywiad z wokalistą grupy - Tim’em. Było o nazistowskim rapie, ich ostatniej EPce i o pijanych niedźwiedziach...Zapraszam! /Bastian


Siema! Przedstaw się proszę I opowiedz o założeniu Rooftops :) Siema! Rooftops to ja (Tim), Alex, Kir i Andrew. Nasz pierwszy koncert daliśmy wiosną 2011, ale kapele założyliśmy jesienią 2010. Początkowo chcieliśmy brzmieć jak Nothington czy coś w tym stylu. Wcześniej każdy z nas grał w kapelach hardcore’owych, więc marni z nas byli kompozytorzy i wokaliści hehe. Na koncerty naszych poprzednich kapel wpadało sporo osób, więc mieliśmy już jakieś grono odbiorców. Nasze pierwsze wydawnictwo – „from 10” – było gówniane, nie mogło być inaczej. Oczywiście daliśmy z siebie wszystko, ale na tamten moment tylko na tyle było nas stać. Potem w międzyczasie była piosenka akustyczna „Big City Lights” którą nagraliśmy spontanicznie na próbie. Też nie było genialnie, ale mieliśmy to w dupie. Wtedy nie sądziliśmy że ktoś ,poza naszymi kumplami, może być zainteresowany naszą muzyką. Po nagraniu drugiego albumu nasz basista odszedł. Myśleliśmy o tym, żeby przestać grać, ale wtedy poznaliśmy Andrew który idealnie się wpasował. Grał wtedy w kapeli Stop The Car która miała się lada moment rozpaść, więc zgodził się dołączyć do składu na czas touru z Man Overboard po Rosji i Ukrainie, po czym został z nami

na stałę i jest bardzo ważną częścią składu,a na pewno najbardziej odpowiedzialną ;) „Moscow wasteland” nagraliśmy już z Andrew. Po tej EPce i trasie z MOB dostawaliśmy dużo zaproszeń na koncerty, więc zaczęliśmy myśleć o Europie. Przed końcem zimy rozpoczęliśmy pracę nad naszym ostatnim wydawnictwem (“things we do before we die”), które prawie nam się podoba hehe. No, w sumie nawet się podoba ;) Próbowaliśmy podejść do tematu poważnie i urozmaicić nasze granie. Inspirowały nas stare kapele alternatywne i emo punkowa scena lat 90tych. Ostatnio odszedł jeden z naszych gitarzystów, ale nie zamierzamy rezygnować z grania. Więc, jesteście z Rosji. Jak wygląda życie, tworzenie muzyki i tourowanie w Waszym kraju? Krąży wiele mitów o Rosji ;) O Rosji, haha. Chciałbym zacząć od tego, że Rosja jest zupełnie inna od Europy. Każde miasto różni się od siebie, i chodzi mi o poziom życia, zachowanie, priorytety, rozwój kultury itp. Szczerze, Moskwa jest najlepszym miejscem do życia w Rosji. To proste, bo w innych miastach nic nie ma. Mam na myśli różne okoliczności, nie tylko korzyści materialne i karierę, ale również rzeczy związane z kulturą. W Moskwie jest wszystko. Opowiem Ci o tym.


Życie tutaj zmienia się z roku na rok, tendencje się zmieniają. Wszystko szybko się zmienia. Parę lat temu miasto uginało się pod presją nazistowskiego rapu i gówien w tym stylu. Przed tym każdy uwielbiał hardcore punk. Każdy był aty-faszystą. Każdemu wydaje się że jest politykiem. Wzrasta liczba emigrantów, a każdy z nich żyje według własnych zasad czy zasad swojej religii. Ale to temat na osobną rozmowę…Ogólnie dobrze mi się tu żyje, wiele osób dojrzało i przestało robić głupoty. Aktualnie mniej osób chodzi na koncerty niż kiedyś, chociaż to też zależy od tego kto gra, miejsca i daty… Rosyjska publiczność jest o wiele bardziej szalona niż europejska. Wiele z naszych koncertów wygląda jak ostatni gig Have Heart na FLUFFie. Wszystko dlatego, że nie wiele zachodnich kapel nas odwiedza, więc ludzie wyczekują koncertów. Co do tourów…Jeszcze nie odwiedziliśmy Syberii, ale planujemy! Najbardziej oddalony na wschód punkt który odwiedziliśmy to Ekaterinburg (Ural). Na południe – Simferopol (Ukraina). Mówię o krajach do odwiedzenia których nie potzrebujemy wizy. Każdy, nawet mały dystans dla nas, dla Europejczyków wydaje się duży. Poziom organizacji koncertów tutaj jest o wiele gorszy, ale też są wyjątki. A więc podsumowując - główne różnice, pomiędzy Europą a

CIS (Wspólnota Niepodległych Państw, zrzeszająca część byłych krajów ZSRR-pryp. Bst) to odległości między miastami, gówniane drogi i szalone dzieciaki na koncertach hehe reszta jest podobna. Co do mitów – nie, nie ma u nas niedźwiedzi z bałałajkami pijących wódkę, pomimo że można to obejrzeć na filmiku na youtube :P Opowiedz nam proszę o Waszej ostatniej EP’ce. Są jakieś szanse na ‘fizyczne’ wydanie? Niestety wciąż szukamy wytówni…Ciągle czekamy na moment, kiedy dostaniemy maila od Run For Cover z wiadomością „Siema, jesteście spoko, wydajmy jakąś płytę!” hahaha. Things We Do Before We Die miało wyjść na winylu I kasetach. Koleś który to ogarniał okazał się być oszustem. Nazywa się Vanya i ma chujowy label Behind Punk. Nie chcemy być częścią tego gówna. Zebrał pieniądze z pre-orderów I znikął pomimo tego że mieszka w tym samym mieście co my. Nie mamy zamiaru go szukać, ale lepiej niech na nas przypadkiem nie trafi… P.S. Pod naszą presją oddał część pieniędzy, ale nie wszystko…ale mamy teraz nauczkę by nie ufać nikomu. Właściwie w Rosji nie mamy labeli ani produkcji winyli itp. Dlatego jedynie wrzucami muzykę na bandcamp.


Porównując ‘things to do before we die’ i ‘moscow wasteland’ da się zauważyć jak dojrzeliście jako zespół I w ogóle! Jest mroczniej i dojrzalej. Jak według Ciebie ten zespół Cię zmienił, o ile w ogóle tak się stało :) Jest rok różnicy pomiędzy tymi dwoma EPkami…nie za długo, ale wiele rzeczy się w tym czasie zmieniło. Wiele doświadczyliśmy co dobiło się na naszej muzyce i tekstach. Naszym zdaniem „Things We Do Before We Die” jest naszym jedynym dobrym wydawnictwem. Po nagraniu tej EPki zdaliśmy sobie sprawę z tego, do czego jesteśmy zdolni i że możemy się rozwijać i stawać coraz lepsi w tym co robimy. Jak większość kapel, nie mamy zbyt oryginalnych tekstów, ale każdy jest osobisty i każdy odzwierciedla to, co czujemy. Myślę że są osoby które mogą się z nimi identyfikować. Widziałem Wasze kolaboracyjne blaty z jednym z lokalnych skateshopów, opowiesz coś o tym? Tak! Zrobiliśmy własne deski z moskiewskim skateshopem “Destroy” I chłopakami z Union Skateboards. Był to dość długi process, bo nie mamy w Rosi żadnej manufaktury i zamawialiśmy je z Kanady. Czekaliśmy na nie od wiosny i przyszły parę tygodni temu. Tak na marginesie, jesteśmy

pierwszą kapelą w CIS która ma swoje blaty hehe Wiele kapel nawija o deskorolce, ale my naprawdę jeździmy i jesteśmy gotowi zmierzyć się w S.K.A.T.E z każdym – za kasę hahaha Oprócz kapeli masz jeszcze firmę odzieżową, prawda? Tak, razem z moimi kumplami, Ostapem z Madrytu i Egorem z mateczki Moskwy prowadzimy firmę odzieżową. Ispirują nas mroczne klimaty i firma Well Fed z mocnymi ulicznymi akcentami. Nie jesteśmy firmą streetwearową, czu firmą w ogóle…Robimy rzeczy dla znajomych i ludzi którym się to podoba :) mamy swój profil na bigcartelu - keepersoftheyard.bigcartel. com. Wszystkie grafiki są nasze, nic z tumblra czy innego gówna. Wyjaśniamy ulice naszych miast, możecie zauważyć to na naszych ciuchach…i jakoś jest świetna! Na koniec – opowiedz coś o planach kapeli na przyszłość :) Stary, nie możemy się doczekać dwumiesięcznego touru po Rosji I Europie! Mamy nadzieje, że wpadniemy również do Ciebie i Twoich znajomych w Polsce ;) Latem planujemy również wydac nasze pierwsze LP Właśnie siędzę na próbie i Ci odpisuje, kiedy reszta chłopaków komponuje nowe kawałki, i wiesz co? Są zajebiste!


Rooftops facebook.com/rooftopsmoscow rooftopsmoscow.bandcamp.com vk.com/rooftopsmoscow --facebook.com/backyardcollective





O Safe to Say dowiedziałem się jakoś w dniu premiery teledysku do piosenki “Bleed” z ich debiutanckiego albumu, i muszę przyznać - zakochałem się. Niby korzenie pop punkowe, ale ich muzykę rozpatrywałbym bardziej w kategoriach emo/grunge. Niesamowita dawka emocji, bardzo mocno odczuwalny klimat muzyki z lat 90tych. Pomimo że takowe inspiracje są ostatnio modne wśród kapel, Safe to Say według mnie niewątpliwie się wyróżnia, i ich debiutancki album jest wart poświęcenia mu odrobiny uwagi! intro i wywiad: Bastian


Cześć!

Przedstaw

się

:)

Siema, nazywam się Brad I gram na gitarze/śpiewam w Safe to Say :) Opowiedz mi o STS, co inspiruje Was jako zespół i może coś o powstaniu zespołu. Jesteśmy zespołem z Markham, Ontario. Nie wiem jak określić nasz gatunek muzyczny…wydaje mi się że nasze piosenki mają w sobie trochę ze wszystkiego hehe Zaczęliśmy jako pop punkowa grupa, ale mieliśmy już tego dość po wydaniu „Sick to Death”. Wszyscy dorastaliśmy słuchając Brand New i Nirvany, i rzeczy typowo w tym stylu. Myślę że to, zmieszane z naszą miłością do sceny hardcore’owej daje jakiś obraz naszej muzyki i tego jak wyglądają nasze występy. A jakie obiste

Twoje osinspiracje?

Muzycznie inspirują mnie kapele które kochałem dorastając, mam gdzieś czy to ‘cool’ czy nie. To sięga od starych, punkowych kapel do zespołów

takich jak Sigur Ros (który jest, i zawsze będzie najlepszą kapelą na świecie!). Oprócz tego, jakkolwiek słabo i oklepanie to brzmi, inspiruje mnie moje środowisko. Przyjaciele, związki…nawet chodzenie na koncerty hardcore’owe jest tego dużą częścią. Po kilku mniejszych wydawnictwach wydaliście pierwsze LP – „With Everything In Between”, które jest świetne! Nie jest to po prostu kolejne pop punkowe wydawnictwo, mamy tu dużo emo i kapel rodem z lat 90tych. Opowiedz o procesie tworzenia tej płyty. Tak! Jeśli mam być z Tobą szczery, żaden z nas nie słucha już pop punku, a jeśli już się tak zdarzy, to są to starsze kapele czy kawałki naszych znajomych, więc gdy zdecydowaliśmy się na nagranie płyty, zgodziliśmy się co do tego, że chcemy napisać piosenki które po kilku chwilach nam się nie znudzą. Postanowiliśmy również nie martwić się o to, by spełnić jakieś poszczególne wymogi gatunkowe. O wiele łatwiej się pisało w taki sposób. Dzięki temu odwiedziliśmy muzycznie wiele rejonów, o które wcześniej byśmy się martwili, czy nie są „za mocne” bądź „za wolne”. Nagrywanie też różniło się pod kilkoma względami. Między innymi dlatego, że było to nasze pierwsze nagrywanie z Terrencem na perkusji. Jeśli chodzi o to, to bardzo przyspieszyło cały proces, bo jest on świetnym bębniarzem! Na każdej innej płytce oprócz „WEIB” gitary nagrywane były bezpośrednio, co było ok patrząc pod kątem tamtych


Jeśli chodzi o wokale, nagrałem więcej warstw i harmonii niż zwykle, po prostu bawiłem się głosem :) Piosenka „Trip” jest tego bardzo dobrym przykładem. Nagrywanie było też trochę dziwne, bo podzieliło się na dwie części. Druga została zarejestrowana po odejściu jednego z gitarzystów. Właśnie! Po wypuszczeniu teledysku do “Bleed” jeden z gitarzystów odszedł i ty przejąłeś drugą gitarę. Dlaczego zdecydowałeś się na śpiewanie i granie, a nie na znalezienie nowego gitarzysty? Jesse właściwie odszedł w trakcie montowania teledysku, co było dziwne, ale musieliśmy szybko podjąć pewne kroki. Mieliśmy zagrać podczas Heartfest 7 w Gatineu (dwa dni po premierze teledysku!) i mieliśmy umówioną część trasy z Daylight niedługo potem, więc chcieliśmy być już zwarci i gotowi. Myśleliśmy o tym, by na szybko zwerbować kogoś na gitarę i nauczyć go kawałków, ale jednak zdecydowaliśmy że ja będę w stanie zagrać to lepiej niż inni i dobranie kogoś do składu byłoby dziwne. Szczególnie patrząc pod kątem klimatu nowych nagrań, zdecydowaliśmy że tak będzie najlepiej. Jak myślisz, dlaczego jaguary I jazzmastery są ostatnio tak popularne haha? Szczerze, nie mam pojęcia! Osobiście chciałem jag’a/jazzmastera w jakimś dziwnym kolorze odkąd skończyłem 12 lat i słuchanie Nirvany było dla mnie religią haha

więc kiedy zdecydowaliśmy, że przejmę rolę gitarzysty w składzie, pierwszą rzeczą jaką zrobiłem było sprzedanie mojej starej gitary i kupienie jazzmastera na którym gram teraz. Jest idealny! Fendery mają takie unikatowe brzmienie, z którym inne gitary nie mogą konkurować. Większość zespołów jakie znam używa Fenderów (telecasterów itp.). Nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć… wyglądają cudownie haha myślę że to też ma z tym dużo wspólnego. Kiedyś, jak będzie mnie stać, kupię sobie miętowego jazzmastera! Myśleliście już o trasie po Europie? Jeśli tak, musicie zahaczyć o Polskę! Jak na razię skupiamy się na dostaniu się do Stanów i zagraniu tam jak największej ilości koncertów. Terrence niedawno zjeździł Europę uzupełniając skład innej kapeli, i mówi że widział parę osób śmigających w naszym merch’u itp., co jest niesamowite haha Jak już załatwimy Stany zrobimy co w naszej mocy, by dostać się do Europy. Każdy kogo znam, kto koncertował w Europie mówi że nie ma nic lepszego! Polska wydaję się naprawdę super. Moja siostra pracuje tutaj w polskiej piekarni, macie genialne jedzenie! Jakie macie plany na przyszłość? Aktualnie pracujemy nad kilkoma fajnymi rzeczami. Właśnie skończyliśmy weekondowy wypad z Exalt (lokalna kapela hardcore’owa). Tworzymy zina o tym


który będzie świetny. Będzie pare super zdjęć, historia o moim hamburgerze, który popadł w niepamięć haha i wiele innych rzeczy. Pracujemy też nad kolejnym teledyskiem. Wraz z Pattym ( który nakręcił nasze 2 pozostałe klipy ) damy z siebie wszystko, aby stworzyć coś oryginalnego. Jest też parę rzeczy, którymi się bardzo jaram, ale nie mogę o tym za bardzo mówić, ale wszyscy wierzymy że to wyjdzie bo byłaby to najfaniejsza rzecz w historii *odpukać*. To chyba tyle…po prostu będziemy grać i robić ile możemy, i mieć nadzieje na najlepsze!

facebook.com/safetosayband safetosayband.bandcamp.com safetosayband.tumblr.com


fot. O. Heleniak facebook.com/ OskarHeleniakfoto



Głośno ostatnio o tym całym “emo revival”, ale jak to tak na prawdę jest miałem okazję spytać perkusistę młodej brytyjskiej emo kapeli Moose Blood. Ponad to pogadaliśmy o dotychczasowych wydawnictwach chłopaków, okładce ostatniego splitu i nadchodzącym LP tej wspaniałej i bardzo dobrze zapowiadającej się kapeli. /Bastian


Siema stary, przedstaw się I opowiedz o tym jak założyliście Moose Blood :) Yo, jestem Glenn i gram na bębnach. Moose Blood właściwie zaczęło się od naszego wokalisty Eddiego. Siedział nad kilkoma kawałkami demo i chciał na ich fundamentach postawić zespól, lineup był w zasadzie oczywisty, bo przede wszystkim jesteśmy przyjaciółmi. Myślę, ze w tamtym czasie wszyscy chcieliśmy zacząć cos nowego, nasze pozostałe składy zmierzały ku końcowi. Jakiś czas temu dołąćzyliście do rodziny No Sleep Records. Jak to się stało?! Przede wszystki gratulacje!!! Dzięki! Myślę, że Chris z No Sleep usłyszał nas po raz pierwszy, kiedy Departures zasugerowali ten split na początku tego roku. Wytwórnia odezwała się do nas po tym, aby spytać czy dołączymy do ich szeregów. Jaramy się pracą z nimi, No Sleep jest świetną wytwórnią. W waszych tekstach wymienione są pewne płyty, jak Deja Entendu czy s/t American Football, co mniej więcej pokazuje jaka muzyka was inspiruje, ale mógłbyś opowiedzieć coś więcej o Waszych wpływach?

Mamy kupę wspólnych inspiracji, ale tez masę własnych. Myślę, że wszyscy u nas w zespole mamy na iTunesie pokryty każdy obszar muzyczny. No może poza dubstepem.. Nie sprawdzałem, ale mam ogromną nadzieje, że nikt z zespołu nie słucha dubstepu. Ostatnio jest głośno o tzw. „emo revival”…jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Seria artykułów na NPR scharakteryzowała emo jako ‘zdominowane przez mężczyzn’ i myślę, ze samo to wystarcza, żeby spisać na straty cokolwiek, co mają na ten temat do powiedzenia. Z drugiej strony, jeśli cale to gadanie o ‘emo revival’ spowoduje, ze ludzie odkryją nowe zespoły, o których w innym wypadku by nie usłyszeli to myślę, ze to fajna sprawa. Wypuściliście niedawno split z Departures, który jest świetny. Opowiedz coś o samym splicie i o procesie tworzenia tego materiału. To ja jestem na okładce splitu! Myślę, że to istotny fakt, o którym każdy powinien wiedzieć :) Poszliśmy do lasu około północy, żeby to zrobić, było totalnie czarno i balem się dużo bardziej, niż się do tego przyznaje. Nagraliśmy split w ciągu 2 dni spędzonych z Departures, mieliśmy po


fot. Elena// ghostxcat.tumblr.com

jednym dniu na nagranie i był to czadowy weekend. Chyba najistotniejszym, co z niego wynieśliśmy poza kawałkami, jest wiedza, ze jednorazowe grille z Tesco są do dupy. Nie polecam. Byliście częścią touru Funeral For a Friend w UK, ale już nie w Europie, co mnie zasmuciło. Dlaczego? Planujecie nas odwiedzić ;) ? Mieliśmy wyjątkowego farta, że udało nam się załapać na trasę po UK, nie zaoferowano nam jednak miejsca na reszcie europejskiej trasy i dlatego nie pojechaliśmy. Ale miejmy nadzieje, uda nam się dotrzeć do Europy przynajmniej raz w przyszłym roku. Zdecydowanie chcemy u Was zagrać. Podobno pracujecie nad debiutanckim LP :) Jakieś szczegóły? Na razie tylko piszemy, kawałki się składają całkiem zgrabnie i wszyscy bardzo sie jaramy tym, co z tego wyjdzie!

Czy wy wszyscy zbieracie płyty? Podziwiałem Twoją kolekcję na tumblr i jest całkiem imponująca! Jak myślisz, dlaczego ostatnio zbieranie winyli wzrasta na popularności, pomimo że coraz częściej słyszymy, że przemysł muzyczny umiera? No, wszyscy kupujemy winyle. Ja osobiście wspieram muzykę w ten sposób, bo wiem, że hajs albo bezpośrednio pójdzie do zespołów, albo do wytworni, które za tą kasę będą w stanie wydać więcej rzeczy. I lubię po prostu końcowy efekt…wygląd płyty, duża grafika, fajne rzeczy w środku i coś, co czadowo brzmi i wygląda. No i wspieranie sklepów z nagraniami niezależnych wytwórni jest mega ważne. Na przykład Banquet Records w Kingston jest sklepem, który robi strasznie dużo dla całej sceny poprzez organizowanie koncertów, dobrze jest okazać jakieś wsparcie takiemu miejscu.. i w zamian dostajesz różne świetne płyty, czego tu nie uwielbiać!

Co sądzisz o scenie emo w UK?

Na koniec…jakie są Wasze plany na przyszłość :)?

Jest świetna! Wszyscy serio się wspierają, są pracowici i ciągle zewsząd pojawiają się nowe zespoły, co jest naprawdę super.

Miejmy nadzieje, że 2014 będzie dla nas wspaniałym rokiem. Chcemy skończyć album, wydać go i wtedy koncertować ile się da! Dzięki! :)


facebook.com/MooseBlood mooseblood.bandcamp.com m o o s e b l o o d . t u m b l r. c o m


fot. K.Godek


PORTFOLIO:

Kuba Bączkowski O Kubie Bączkowskim usłyszałem pierwszy raz ładnych parę lat temu, gdy zaczynałem interesować się deskorolką. Przeczytałem bodajże wywiad z nim w INFO, po czym stwierdziłem, że musi być interesującą osobą. Później zobaczyłem jego part w trzeciej części Garażu Kuby Kaczmarczyka, co tylko utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Zajawy dodawał fakt, że pochodzi on z Wrocławia, czyli bądź co bądź w pewnym sensie moich rodzinnych okolic. Później okazało się, że oprócz świetnej jazdy facet robi też bardzo dobre zdjęcia. Powiem więcej, stworzył jednego z najlepszych zinów/ magazynów niezależnych jakie widziałem w ostatnim czasie - Barrier SkateMag. To wszystko sprawiło, że uznałem, że nie ma lepszej osoby wywiadem z którą mogłem otworzyć deskorolkową sekcję w moim zinie :) Zapraszam do czytania i oglądania!


Siemanko Kuba, powiedz nam ile już jeździsz na desce? Siema! Na desce jeżdżę od 1996 / 97 roku, więc jak łatwo policzyć, ok 17 lat. Czym zajmujesz się poza deskorolką? W moim przypadku stwierdzenie: „poza deskorolką” to niewłaściwe określenie, ponieważ większość rzeczy którymi się zajmuję w jakiś sposób było lub jest z nią związane. Realizuje swoją pasję jaką jest fotografia, wydaje „Barrier”, zarabiam na życie pracując na freelansie jako projektant graficzny, spędzam czas z moją ukochaną Dziewczyną, spotykam się ze znajomymi… proste rzeczy, które pozwalają mi się spełniać i być szczęśliwym. Co do fotografii – kiedy i w jaki sposób się nią zajarałeś. Muszę przyznać, że bardzo lubię Twoje foty. Jakiego sprzętu używasz? Fotografia przewijała się w moim życiu chyba od samego początku, a to za sprawą mojego Ojca - pasjonata, który robił zdęcia od zawsze, głównie amatorsko. Pamiętam jak wywoływał je w ciemni zrobionej w łazience… Było to dla mnie wtedy magiczne i niepojęte. Moja fascynacja fotografią rozwijała się równolegle z deskorolką i wydaje mi się, że właśnie dlatego robienie zdjęć deskorolkowych stało się dla mnie naturalną koleją rzeczy. Był czas kiedy miałem okazję współpracować z rożnymi polskimi fotografami jak: Rafał Wielgus (mój pierwszy wywiad, w DosDedos), Wojtek Antonów (mój wywiad w Info)… I już wtedy miałem przeczucie, że prędzej czy później też będę robił zdjęcia. Byłem wtedy młody i skupiony głównie na deskorolce, ale z upływem czasu zmieniło się moje podejście i możliwości. Pojawiła się chęć robienia czegoś więcej, aż w końcu nadszedł ten dzień, w którym kupiłem pierwszy “PRO” aparat (był to Canon 40d z kitem 18-55). Myślałem, że nigdy nie będzie mnie na niego stać, ale jednak raty to zajebista sprawa, no i tak się zaczęło. Wychodziłem na deskę z aparatem, pstrykałem setki zdjęć, próbowałem, słuchałem rad, wyciągałem wnioski, szczerze - nie spodziewałem się,

że tak to wszystko się potoczy. Odnośnie sprzętu to w dalszym ciągu nie stać mnie na sprzęt moich marzeń- używam Canona 1D mkII, 70-200, 4L, i samyanga 8mm, dwie lampy speedlight, wyzwalacze atlas. Sporo „lajfstajlowych” zdjęć robię aparatami analogowymi, Canonem AL1, Agfą Isolette. Leciwy sprzęt średniej klasy, ale daje radę. Jesteś w polskim teamie Nike SB, z którym chyba sporo podróżujecie w celach nakrywkowych. Jaki był najmilej wspominany przez Ciebie czy najciekawszy skate-trip na jakim byłeś? Tutaj muszę sprostować jedną rzecz, mianowicie nie jestem w Polskim teamie Nike SB. Owszem jakiś czas temu byłem, jednak w obecnej chwili, od kilku dobrych lat jestem wspierany, ale nie sponsorowany. Mam w czym chodzić i jeździć, za co dziękuję Kubie Kaczmarczykowi. Szczerze mówiąc, taki układ jest dużo lepszy zarówno dla mnie jak i dla Kuby, nie ma co ukrywać, poziom mojej jazdy raczej stoi w miejscu, poza tym coraz częściej bardziej skupiam się na zdjęciach niż na robieniu trików. Jesteśmy zgraną ekipą, często jeździmy razem, spędzamy czas poza deską, mamy podobne upodobania, gusta i podejście do deskorolki, doskonale się rozumiemy… Dlatego każdy wyjazd jest zajebisty i mile prze zemnie wspominany i chyba nie mam swojego ulubionego. Kto jeszcze Cię wspiera oprócz Nike? Oprócz Nike nie wspiera mnie nikt oficjalnie. Jednak często zdarza się tak, że dostaje deski od zaprzyjaźnionych firm takich jak Filharmonia, Youth, Polar, albo kupuje w lepszych cenach, co też jest dla mnie supportem. Nie zależy mi na byciu sponsorowanym, ten czas mam już dawno za sobą, ale zależy mi na wspieraniu prawdziwych deskorolkowych firm, które są tworzone przez odpowiednich ludzi. Niestety w naszym kraju mało kto rozróżnia co jest warte wsparcia, a co nie… Ludzie kupują w internecie u “największych” dystrybutorów, tym samym nabijając kabzę ludziom zupełnie nie związanym z deskorolka, tylko dlatego, że będą mieli 10 pln taniej…


Eniz Fazliov fs nosebluntstall




Michał Juraś ollie


Opowiedz o swoich inspiracjach, zarówno tych deskorolkowych jak i fotograficznych. Największą inspiracją dla mnie jest codzienność i ludzie. Nigdy nie starałem się nikogo naśladować, ale na pewno jest kilka osób, deskorolkowców, których działanie i osobowość są dla mnie inspirujące i nakręcają mnie do działania. Jeśli chodzi o deskorolkę, nie jest to nikt z top 5 streetleague. Dill, Papalardo, Puleo, Alv, Gonz - to są nazwiska, za którymi kryją się osobowości deskorolki, a nie bezpłciowe maszynki do robienia trików. “Tricks are for kids, style is forever”, jak to ktoś kiedyś powiedział. W fotografii inspirują mnie: Brian Gaberman, Mike O’ Meally, Grant Brittain, Helmut Newton… Jakiś czas temu stworzyłeś niezależny magazyn skate/foto – Barrier SkateMag, stannowiący swoistą alternatywę dla dominującego na rynku INFO, i ukazującego się co jakiś czas Dizastera. Ugryzłeś temat trochę z innej strony, jest minimalistycznie i ilość świetnych zdjęć powala. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że to taki magazyn z wyższej półki, dla koneserów. Opowiedz o kulisach powstania Barrier’a i coś o całej inicjatywie. Miło mi słyszeć tak pochlebną opinię na temat “Barrier”, dziękuję. Barrier powstał całkiem spontanicznie- planowaliśmy z Kuba Kaczmarczykiem stworzyć zin, który by towarzyszył wydaniu filmu “Grey Area”. Okazało się jednak, że budżet jest prawdopodobnie niewystarczający i musimy z tego pomysłu zrezygnować. I temat praktycznie umarł, do czasu aż zacząłem przeglądać zdjęcia, które nazbierały mi się na dysku. Praktycznie w ciągu sekundy zdecydowałem, że robię to! Uznałem, że szkoda mi jest trzymać te wszystkie zdjęcia na dysku i jednocześnie szkoda też wrzucić je do internetu bo chce robić coś ambitnego. To był ten moment by stworzyć gazetę, w której będę publikował zdjęcia polskich i zagranicznych fotografów na najwyższym poziomie. Chciałem pokazać deskorolkę taką jaka mnie interesuje. Dodatkowo założenie było takie, że będzie

tam więcej zdjęć niż tekstu a co za tym idzie, każdy numer będzie bardziej albumem niż gazetką informacyjną. Chciałem też pokazać, że w Polsce scena deskorolkowa, też potrafi być na europejskim poziomie - zarówno jesli chodzi o triki, jak i zdjęcia - mam nadzieję, że udaje mi się realizować ten zamysł. Kiedy numer 3 :) ? Numer #3 jest właśnie w drukarni, czekam na proof. Myślę, że przed Świętami nakład trafi do najlepszych sklepów w Polsce, Europie i nie tylko;) Więc zapraszam. Scena deskorolkowa w ostatnich latach w Polsce bardzo prężnie się rozwija. Co masz do powiedzenia w Tym temacie? Jasne, scena się rozwija, powstaje sporo skateparków, skateplaz, co owocuje milionami różnego rodzaju montaży, które niestety zazwyczaj są na bardzo średnim poziomie. W dzisiejszych czasach jest niesamowite parcie na fejm. Każdy chce być znany i zdecydowanie ludziom brakuje samokrytyki… Zachęcam do głębszego zastanowienia się nad tym co się robi … Czy aby na pewno montaż ze skateparku gdzie jest crooked, boardslide i kickflip 50/50 to materiał, którym trzeba się chwalić przed całą Polską ? Nie wydaje mi się, a jednak, niemal codziennie kilkanaście tego typu klipów trafia do sieci. Naprawdę, dziwię się, że portale deskorolkowe umieszczają takie rzeczy na swoich stronach … Nie moje sprawa, ale jak ktoś z zagranicy wchodzi na taki portal i ogląda sobie przykładowo takie dwa lub 3 montaże to jego opinia na temat polskiej deskorolki kreuje się w mgnieniu oka. Nie mówię, że scena deskorolkowa w Polsce jest słaba, bo tak nie jest. Jest naprawdę sporo dobrej, przemyślanej deskorolki, wychodzą dobre party, ale mam wrażenie ,że gdzieś to ginie pośród setek (nikomu nie ubliżając) słabych -zarówno trikowo, jak i montażowo- filmików. Kto według Ciebie zostanie skaterem roku ? Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia kto w Polsce mógłby zostać SOTY (Skater Of



Michał Juraś bs heelflip


Year - przyp.Bst) nie przypominam sobie, żadnego wydarzenia które mogłoby wyraźnie wskazać mi jakąś konkretną osobę, tak jak miało to miejsce w zeszłym roku, gdy nagrodę dostał Krzysiek Poskrobko - człowiek Deskorolka. The Year) nie przypominam sobie, żadnego wydarzeTaknia z ciekawości i w nawiązaniu do tem-mi jakąś konkktóre mogłoby wyraźnie wskazać atyki – jakiej retnąZina osobę, tak jakmuzyki ostanio słuchasz? miało to miejsce, gdy Co nagrodę daje Ci dostał powera podczas jazdy ? w pełni zasłużony ;)Krzysiek Poskrobko. Słucham bardzo różnej muzyki, zależnie od humoru. fanem i Joy Division, lubię Bad TakJestem z ciekawości w nawiązaniu do tematyki Zina – jakiej Brains, ale lubię też posłuchać Wu-Tangu, Slick muzyki słuchasz? Co daje Ci powera podczas jazdy ;) ? Ricka, Nasa albo Jefferson Pixies… od humoru. JeSłucham bardzo różnejAirplains muzyki,czyzależnie Jeststem naprawdę dobrej muzyki, więcBrains, nie fanem sporo Joy Division, lubię Bad ale lubię też zamykam swoich upodobań w jednym gatunku. posłuchać Wu-Tangu, Slick Ricka, Nasa albo Jefferson Airplains czy Pixies… Jest naprawdę sporo dobrej muzyNa ki, koniec coś upodobań o swoich więc nie opowiedz zamykam swoich w jednym gatunku. planach na przyszłość, możesz też Na rodzinę pozdrowićcoś hehe :) koniec opowiedz o swoich planach na Moje plany na przyszłość to dalej robić swoje. przyszłość, możesz też rodzinę pozdrowić hehe :) Rozwijać nie stać miejscu, progres jest ważny. Moje się, plany na wprzyszłość to dalej robić swoje. Rozwi-

jać się, nie stać w miejscu, progres jest ważny. Dzięki za zainteresowanie moją osobą i ten wywiad, pozdrawiam 5 Dzięki za zainteresowanie moją osobą ! i ten wywiad, pozdrawiam 5 ! Również dziękuje, wysokie 5 dla Kuby i powodzenia z Barrierem, w życiu na Również dziękuje, wysokie 5 dla i Kuby i powodzedesce, a teraz zapraszam do obczania z Barrierem, w życiu i na desce, a teraz - zapraszam jenia zdjęć mojego rozmówcy do kilku obczajenia kilku zdjęć mojego:) rozmówcy :)


Krzysiek Poskrobko bs lip





Maciek Rybicki fakie wallride


Szymon Sipowicz no comply




Maciek Rybicki fakie wallride


George fs noseslide





fot. M.Bąkiewicz

Warszawski skład Heroes Get Remembered długo kazał czekać na na swój debiutancki album. Miałem niedawno okazję spytać dlaczego tak długo, co inspirowało ich przy pracy nad tą pytą i jak pomóg im udział w telewizyjnym show. Zapraszam do czytania! /Bastian


Siema! Przedstawcie się się pokrótce :) Siema! Jestem Arek gram na gitarze i śpiewam w zespole Heroes Get Remembered. Hej, nazywam się Robert i gram na bębnach. Mart, wokal, bas. Niedawno światło dzienne ujrzała wasza nowa płyta Lies. Od wydania Anthony Forgotten minęły jakoś 3 lata. Sporo czekania jak dla osoby znającej was z MBTM, a co dopiero dla osób będących z Wami od początku. Dlaczego tak długo? M: Chcieliśmy żeby nasz debiut był dobry nie tylko od razu po wydaniu, ale także po latach. Wiem, że to może brzmi niedorzecznie, bo nie da się przewidzieć dalszego rozwoju zespołu po debiutanckiej płycie, ale mam takie poczucie, że gdyby ukazało się to co mogłoby się ukazać wcześniej to szybko byśmy tego żałowali. “Lies” jest bardzo dopracowane i to między innymi zajęło nam sporo czasu. A: . Sporą część tego czasu zajęła nam pre-produkcja. Na samym początku nagraliśmy ok. 15 utworów w wersji demo, z czego później kilka odpadło i zastąpiliśmy je nowymi. Również nagranie „Lies” trwało sporo czasu – głównie ze względu na to, że sporo koncertowaliśmy, a chcieliśmy maksymalnie dopracować materiał. Obserwuje wasze poczynania od bitwy o łódźstock w 2009, kiedy to piosenką ‘call the superhero’ skradliście moje serce :) Wtedy było w waszej muzie więcej Kalifornii,pop punkowych motywów, oraz, jak potem się okazało na epce Anthony Forgotten, dostrzec można było wpływy bardziej emopunkowych kapel. Teraz wasza muzyka jest jakby dojrzalsza, trochę innych inspiracji można się w niej doszukać ale i skład jest

trochę inny. Co miało większy wpływ na zmianę brzmienia, zmiany w składzie czy może dorośliście jako muzycy? M: Albo się dorasta, albo jest się muzykiem, to nie idzie w parze. R: Taka jest naturalna kolej rzeczy. Pokaż mi dobry zespół, który gra od pierwszej płyty to samo (śmiech). Zmiany w składzie były koniecznie. Ja z Arkiem dogadujemy się z Martem idealnie – znamy się z innych zespołów, jesteśmy przyjaciółmi od dobrych wielu lat, nie mogło być tak, aby to nie wywarło żadnego wpływu na muzykę. Muzycy nigdy nie dorastają (śmiech). A: Moje upodobania muzyczne znacząco zmieniały się wraz z wiekiem, co oczywiście miało wpływ na graną przeze mnie muzykę. Warto jednak zaznaczyć, że ten proces ewolucji ciągle trwa, kto wie co będzie na drugiej płycie . „Lies” traktuję jako debiutancki album z krwi i kości, a jak to w przypadku debiutu bywa jest to zbiór kompozycji z różnych etapów trwania zespołu. Prawdziwy początek naszej muzycznej drogi. Arek,jak to się stało ze przeskoczyłeś na gitarę? Nie powiem,nie uszło to mojej uwadze, gdyż zawsze jak widzę kapelę z jaguarem bądź jazzmasterem, jakoś zaczynam mieć do niej słabość :D A: Prawda jest taka, że od początku działalności zespołu sporo utworów wymyślałem na gitarze,( np. wspomniane przez Ciebie wcześniej „Call The Superhero”), dlatego też kiedy doszło do rotacji w zespole - nie miałem problemów ze zmianą instrumentu. No i również bardzo lubię Jaguary i Jazzmastery hehe R: Gitarzyści mają większe powodzenie, to normalne, że przeskoczył na gitarę! W nowych piosenkach oprócz punkowych korzeni słychać mocne alternatywne wpływy oraz grungowe, stonerowe


czy hard rockowe echa, wszystko z dużą dawką melodii. Czym inspirowaliście się tworząc nowy materiał? R: W okresie po MBTM słuchałem bardzo dużo Queens Of The Stone Age, Thrice, Alexisonfire, Foo Fighters i pierwszych płyt Biffy Clyro. Wydaje mi się, że to gra bębniarzy tych kapel miała wtedy na mnie największy wpływ. A: Zależało nam na tym, żeby była to szczera rockowa muzyka grana przez trójkę przyjaciół. Chcieliśmy, żeby Lies brzmiało brudno, niczym płyta żywcem wyjęta z lat 90 - przeniesiona do obecnych czasów. Lies wydaliście w barwach wytwórni MTJ.Dlaczego zdecydowaliście się akurat na tę wytwórnie ? M: To niewiarygodnie proste. Spodobał im się nasz materiał, bez kompromisów i żadnych “ale”, a nam się spodobało ich podejście do rynku muzycznego. Wzięliście udział w MBTM, gdzie doszliście do półfinału i oczarowaliście jury. Dlaczego zdecydowaliście się zgłosić do komercyjnego programu i jak myślicie, w jakim stopniu Wam to pomogło ? R: . Wzięliśmy udział w pierwszej edycji. Decyzję podjęliśmy, kiedy tak naprawdę nie zdawaliśmy sobie sprawy jak ten program będzie wyglądał. Wiedzieliśmy, że jest szansa zaprezentowania ludziom w TV naszej muzyki. Głównie przemawiał fakt, że mogliśmy tam zagrać własne numery. Wszelkie propozycje grania coverów od razu odrzucaliśmy. Umówmy się – to jest reklama na szeroką skalę, przez długi czas, będąc garażowym zespołem nie udałby nam się dotrzeć do tylu ludzi. Wiadomo, że jest to duży przekrój społeczny, ale uważam, że było warto. Bawiliśmy się świetnie i o to przede wszystkim chodziło.

A: Osobiście zawsze uważałem to za bardzo dobrą formę promocji. W latach ’60 wiele znakomitych zespołów grywało w programach telewizyjnych. Mimo, że formuła prezentacji muzyki w telewizji poszła w nieco inną stronę, to występ przed wielomilionową publicznością zawsze będzie dla zespołu znakomitą okazją do zaprezentowania swojej twórczości nowej grupie odbiorców. Jesteście w trakcie trasy promocyjnej Lies. Jak odbiór płyty do tej pory ? M: Z tego co słyszymy można wnioskować, że warto było czekać z jej nagraniem i wydaniem. R: Odbiór płyty, zarówno przez naszych znajomych, jak i fanów, jest bardzo pozytywny. Wszyscy nam gratulują wydania płyty. Mówią, że podoba się to ten numer, to tamten. Że ciągle odkrywają coś nowego po każdym następnym przesłuchaniu albumu. Wiesz, takie słowa budują. Jeśli ktoś docenia to co robisz, to motywuje Cię do jeszcze lepszego działania i jeszcze większej pracy. Dla mnie ta płyta jest spełnieniem moich dziecięcych marzeń, kiedy po raz pierwszy usiadłem za bębnami. Teraz czas na kolejne (śmiech). Plany na przyszłość :)? R: Moim planem na życie jest granie w HGR, natomiast z tym bliższym to na pewno zagranie jak największej ilości koncertów. Zdajemy sobie sprawę, że reputacji i zaufania ludzi nie zbuduje się na kilku klipach na YT czy wystąpieniu u Kuby Wojewódzkiego. Trzeba po prostu grać ile się da. Taki mamy cel na najbliższe miesiące. Zima, wiosna - koncerty. Potem jakieś festiwale i imprezy na otwartych przestrzeniach. Myślę, że pod koniec lata lub na jesieni usiądziemy do rejestrowania kolejnego albumu. Dzięki chłopakom za wywiad :)!


f a c eb o o k . c o m / h e ro e s g e t re m e mb e re d heroesgetremembered.com


KLASYK: Mineral “The Power of Failing” Nie jestem wielkim fanem tatuaży. Nie posiadam żadnego. Jednak gdybym miał kiedyś wydzierać sobie jakąś frazę na skórze, to mogłaby to być dowolna linijka tekstu z albumu The Power of Failing zespołu Mineral. Czasami łapię się na tym, że kiedy słyszę „emo”, myślę „Mineral”. Nic w tym dziwnego, bo chyba nie ma drugiej kapeli w tym klimacie, która by tak silnie obrosła legendą, była inspiracją dla tak wielu innych zespołów i kształtowała brzmienie gatunku zarazem. Pamiętam, że Mineral poznałem kiedy sam zacząłem interesować się tym rodzajem muzyki i do dziś nie zapomnę uczucia towarzyszącego przy pierwszych odsłuchaniach „Gloria”. W tym samym czasie zasłuchiwałem się też w Diary SDRE, do którego twórczość chłopaków z Austin jest często porównywana, jednak to Mineral wyrył we mnie piętno lojalności i to właśnie za sprawą wydanego w 1997 roku The Power of Failing. Sam zespół powstał w 1994 roku w Teksasie, kiedy to wokalista i gitarzysta Chris Simpson znudzony graniem solowych koncertów w klubach przeprowadził się z Houston do Austin. Wtedy zaczął on poszukiwać reszty składu i po niewielkich roszadach, wykrystalizował się ostateczny skład Mineral. Ironicznie sam Chris Simpson nie utożsamia twórczości Mineral z „emo”, a za inspiracje przy kreowaniu początkowego brzmienia zespołu podaje takie zespoły jak Smashing Pumpkins, U2, czy Superchunk. Słuchanie debiutu Mineral jest jak emocjonalny spacer po równoważni, na której jesteśmy zmuszeni do balansowania między melodyjnymi zwrotkami, rosnącym napięciem i wybuchowymi refrenami („Slower”, „Gloria”). Na otwieranej znakomitym wprowadzeniem („Five, Eight and Ten”) płycie znajdziemy kawałki wysoko energetyczne („Gloria”, „July”) jak i w wolniejszym tempie melancholijne kompozycje („Silver”, „If I Could”, „Take the Picture Now”). Należy przy tym jednak pamiętać, że każdy utwór z tego albumu potrafi być silnie zróżnicowany w swojej formie i przesłuchując kolejne piosenki nie należy przyzwyczajać się do nastroju z pierwszych sekund nagrań. Materiał z The Power of Failing jest według mnie doskonałym przykładem solidnie napisanych utworów przy zachowaniu indywidualnego i surowego charakteru każdego z osobna. Szczere do cna i zarazem poruszające teksty Chrisa Simpsona doskonale uzupełniają mocną sekcję rytmiczną i zawodzące, nieraz sprzęgające brzmienie gitar. Znaczący jest też fakt, że większość utworów liczy sobie ponad 4 minuty co jest bardzo miłym akcentem, szczególnie kiedy słucha się tak dobrych kompozycji. Trudno jest mi wskazać najlepsze utwory z tej płyty, bo po prostu wszystkie są imponujące. Gdybym jednak miał polecić ten album komuś, kto jeszcze go nie słyszał (wstyd!), to myślę, że na szczególną uwagę zasługują „Slower” i „Parking Lot”. Są to utwory, które noszą w sobie chyba największy ładunek tego, co w Mineral było najlepsze – szczery, emocjonalny dysonans, którego nie osiągnął chyba żaden inny zespół. Mineral nagrał jeszcze tylko jeden album po The Power of Failing i tak, jak podobne kapele z lat 90. rozpadł się po kilku latach aktywności. W przeciwieństwie jednak do innych, Mineral wciąż nie powrócił w wielkiej fali reaktywacji zespołów, której jesteśmy świadkami w ostatnich latach. To jest chyba główny powód dlaczego zespół ten niesie ze sobą taką legendę i utęsknienie. /Aron Klichowicz



RECORDSOF THEYEAR... ...moim skromnym zdaniem.

LP(zagraniczne) 5.

Balance and Composure „The Things We Think We’re Missing” - płyta poruszyła mnie od momentu, gdy usłyszałem singiel “Tiny Raindrop”, który mocno zakomunikował, że b&c również kłaniają się w stronę ducha alternatywy lat 90’tych, grunge’u i emo klasyków tamtych lat. Można by pomyśleć „ile można, teraz prawie każda kapela idzie w tym kierunku”. Cieszy mnie to, że jednak większość przekłada te inspiracje troszkę inaczej na swoje utwory, dzięki czemu nie brzmi to jak kopia kopii, czego ta płyta jest idealnym przykładem.

4.

Pity Sex „Feast of Love” – bardzo przyjemna dawka alternatywy/szugejzu/emo wyśpiewana na dwa zaspane głosy (męski i damski). Wszystko na bardzo wysokim, jak dla mnie poziomie, nie ma się do czego przyczepić. Robią swoje i robią to dobrze.


3.

State Faults „Resonate/Desperate” – ten krążek obczaiłem bardzo niedawno, ale to tak zwana „miłość od pierwszego przesłuchania”. Świetny krzyczany wokal, i te emocje… Musicie przesłuchać, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście! Świetna mieszanka screamo, post rocka i melodii, która po prosty chwyta za serce!

2.

Nai Harvest „Whatever” – jest surowo, jest strasznie melodycznie, jest spory ładunek emocjonalny…Album świetny od początku do końca. Mocno nawiązują do lat 90tych, którą przekładają na nasze czasy, co daje piorunujący efekt. Smaczku dodaje, że to dopiero długogrający debiut, a brytyjski emo-grunge’owy duet już zapowiada EP’ke, która, słysząc po pierwszym singlu, również da czadu!

1. Daylight „Jar” – Bez

żadnego zastanowienia – mój faworyt. Wielu próbowało, ale to Daylight wskrzesił ducha lat 90’tych, grunge’u i alternatywy w najlepszy i najbardziej naturalny sposób. Surowo, mocno, w klimacie. Dochodzi do tego świetna otoczka, layout albumu również rodem wyciągnięty z czasów świetności Nirvany oraz mistrzowskie teledyski Alexa Henery’ego. Majstersztyk.


EP(zagraniczne) 5.

Moose Blood „Moving Home” – jeden z młodych zespołów brytyjskich, o których nagle zrobiło się głośno, bo przecież emo revival (taaa…) i nagle mają kontrakt w wytwórni z USA…z tym że w wypadku Moose Blood mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jest to kontrakt zasłużony. Bardzo fajnie mieszają klimaty starego, alternatywnego emo z bardziej aktualnymi motywami, dodając do tego własne 3 grosze. Chłopaki nagrywają teraz debiutancji LP o którym z pewnością będzie głośno!

4.

Gnarwolves „Funemployed” – emo punk z hardcore’owymi motywami? Smutny strzał w pysk z momentami zadumy? TAK! Gnarwolves wydali kolejną świetną EPkę, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Świetna kapela, jeszcze lepsi ludzie robiący to naprawdę z czystej zajawki. Odsyłam do pełnej recenzji w poprzednim numerze LOST’a.


3.

Cloakroom „Infinity” – kolejna recenzowana w poprzednim numerze EP’ka, niepowtarzalny klimat, wszystko jakby rozmyte, wijące się i płynące niczym górski strumień. Nic tylko zamknąć oczy i utonąć w magii tej mieszanki shoegaze’u, post-punka i emo.

2.

Title Fight „Spring Songs”-to zdumiewające, z jaką dokładnością kapela odwzorowała klimat muzycznej alternatywy lat 90tych. Pod tym względem, w moim odczuciu, jedynie ten materiał dorównuje „Jar” zespołu Daylight. Na szczególne wyróżnienie zasługuje według mnie pierwszy singiel „Be a Toy”. Smaczku dodaje fakt, że kawałki zostały zarejestrowane całkowicie analogowo, co słychać, i co (mi) się bardzo podoba!

1.

Swan Dive „Fly Towards The Sun” – minialbum Swan Dive, o którym była mowa w wywiadzie z Felixem (Day by Day Rec.) i którego ukazania się wyczekiwałem niczym zaliczenia z kolokwium, nie zawiódł mnie pod żadnym względem. Potężna mieszanka wszystkiego co najlepsze w shoegaze, grunge’u i alternatywnym rock’u powaliła mnie na łopatki. Polecam przesłuchać i zamówić, bo jak dla mnie to ‘must have’. Rozmyty wokal, przester, proste i niesamowicie chwytliwe i zapadające w pamięć kawałki, czego chcieć więcej? No właśnie, proszę, WIĘCEJ!


POLSKIE 5.

Heroes Get Remembered „Lies” – debiutancki krążek długogrający formacji ze stolicy. Sądząc po burzliwych dyskusjach i kłótniach na fanpejdżu LOST’a śmiem sądzić, że jedni ucieszą się z umieszczenia tej płyty w moim TOP5, a inni usuną mnie ze znajomych ( :( ) ale zespół niewątpliwie na to zasłużył, pomimo wszystko jest to świetny krążek. Są elementy grunge’owe, punkowe, stoner’we, alternatywne i mnóstwo odniesień do klasyków hard rocka. Cieszy mnie to że jest coraz więcej kapel, które nie zamykają się na dany gatunek i nie boją się eksperymentować

4.

Brooks Was Here „High Violance” – o EP’ce tej sporo było w internetach ostatnimi czasy. Fajne darcie ryja, muzyka z pomysłem. Jest smutno no, ale w tej muzyce chyba o to trochę chodzi? Mocny level-up w stosunku do wcześniejszych kawałków.


3.

Dead Dingo „Crows and Bones” – tego wydawnictwa mogę słuchać w kółko. Jest mocno, jest mrocznie, są super zmiany tempa i fajne riffy. Proste gitary zagrane jakby proste nie były. Tekstowo również bardzo fajnie, no i świetny wokal. Miód, bardzo fajne chaotyczne hardkory. Już nie mogę się doczekać jakichś nowych numerów z nowym wokalistą, ciekawe co chłopaki pokażą :)

2.

Fueling the Fire „Bruises” - No współczuje chłopakom…Miałbym mega problem z wyborem singla przy tej EP’ce bo…wszystkie numery są świetne! Moimi faworytami są „The Juniperus” i „Modern Witchcraft”, aczkolwiek reszta im nie ustępuje :) Głównie melodyczne alternatywne melodie z punkowym zacięciem i krzyczanymi wstawkami. Naprawdę bardzo świetny, i wydaje mi się że mocno niedoceniony materiał. Polecam!

1.

Beaver „EP 2013” – Nie powiem…Trochę trzeba było poczekać na taką kapelę w Polsce…zakochałem się od pierwszych dźwięków kawałka „Struggles”. Mocny, nowoczesny, naładowany po brzegi emocjami hardcore…mmm… Naprawdę, wszystkie niedociągnięcia umykają gdzieś w tle, skupiasz się po prostu na graniu…i to jakim graniu…i oby to granie trwało jak najdłużej i było mega owocne! Obyście za rok znowu byli na szczycie tej listy :)!



fot. ナ「kasz Zgrzebski kasiaimyk.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.