Lounge Magazyn | No 25 | październik 2010

Page 1

lounge magazyn

25 bezcenny

moda

kultura

muzyka

wydarzenia

film

uroda

kariera

podr贸偶e

krak贸w

www.loungemagazyn.pl

pazdziernik 2010 ISSN 1899-1262



www.magnoliamed.pl

ul. Pilotów 2 w budynku ETIUDA

WKRÓTCE OTWARCIE SALONU LIPOSHOCK | LASEROTERAPIA | CHIRURGIA MAŁA ENDERMOLOGIA | KOSMETYKA TWARZY I CIAŁA MEDYCYNA ESTETYCZNA Tworzymy nową jakość w dziedzinie kosmetologii i medycyny estetycznej. Poprzez skrupulatnie dobrany zespół doświadczonych specjalistów oraz wyrafinowane technologie zbliżymy Twoje piękno do perfekcji.

...because quality matters lounge magazyn

1


redakcja

Redakcja:

od redakcji

J

ak łatwo zauważyć, jesień w pełni. I wcale nie mam tu na myśli spadających liści, krótszych dni czy dżdżystej pogody.

Szymek -

Chochlik Redakcyjny

Współpraca: Joanna Zajączkowska, Wirginia Bryll, Andrzej Ciochoń, Ola Ciejka, Adriana Gołębiowska, Adam Grzanka, Asia Jawor, Wojtek Klęczar, Anna Mazurczyk, Aga Mendel, Asia Oparcik, Joanna Ostrowska, Małgorzata Pawłowska, Anka Słowiakowska, Adrian Suszczyński, Szymon Wróbel Wydawca: MEDIA LOUNGE S.C. Redakcja Lounge Magazyn ul. Starowiślna 37 / 5b, 31-038 Kraków info@loungemagazyn.pl tel. (012) 633 77 33 Okładka i zdjęcie u góry: Aneta Kowalczyk patrz: sesja, str. 50 -55

Dla mnie krakowska jesień to przede wszystkim powrót szeroko i krótko rozumianej, wszechobecnej, kulturalno-rozrywkowej sztuki. Happeningi, wystawy, koncerty, zloty i inne objawy artystycznej aktywności aż wirują w powietrzu, powodując niebotyczny, informacyjny chaos, który momentami, przypomina mi piątkowe wyczyny krakowskich kierowców, usilnie próbujących przebić się przez szczelnie zakorkowane ulice miasta. Niektórzy co sprawniejsi artyści jesiennej zawieruchy, postanowili nawet wdrapać się na drzewa, zapewne po to, by nie zginać w tej informacyjnej puszczy i jak najszybciej znaleźć drogę do domu. Mnie osobiście włażenie na drzewa już dawno przestało kręcić i nie chwaląc się, w młodość, zaliczyłem ich na pewno więcej niż 365 - bez przebierania. Dlatego w październikowym wydaniu Lounge znajdziecie specjalnie wybrane przez nas co ciekawsze wydarzenia kulturalne, zapowiedzi najlepszych koncertów (oj! tu będzie się działo), premier kinowych i spektakli teatralnych. Oprócz tego w numerze Wasze ulubione Twarze Przy Barze, kilka interesujących wywiadów, parę złośliwych felietonów i wiele pięknych rzeczy z kolekcji jesień - zima, które jak wiadomo do niczego nie są nam potrzebne, ale każdy chce je mieć. Chcecie więcej!? Zapraszam do środka. Przyjemnej lektury. M.L.

Poglądy zawarte w artykułach i felietonach są osobistymi przekonaniami ich autorów i nie zawsze pokrywają się z przekonaniami redakcji Lounge. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania i przeredagowywania tekstów. Publikowanie zamieszczonych tekstów i zdjęć bez zgody redakcji jest niezgodne z prawem. Jeśli nadal wytrzeszczasz oczy na ten malutki tekst to znaczy ze potrzebujesz odrobiny relaksu i musisz szybko przejść do działu kafeteria lub po prostu weź zimny prysznic.

2

lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie


moda. kultura. lifestyle. na platformie multimedialnej Kiwi.

PLATFORMA MULTIMEDIALNA

Kanał LoungeTV powstał jako część Platformy Multimedialnej Kiwi - nowoczesnego projektu telewizji internetowej, tworzonej z pasją przez młodych, kreatywnych i ambitnych ludzi. To innowacyjna platforma multimedialna oferująca kanały LoungeTV i Megafon. W jednym miejscu znajdziesz krakowską rozrywkę, kulturę i informację, podane w formie materiałów video, relacji, wywiadów. Kiwi to nowoczesny, lokalny, multimedialny serwis, gdzie użytkownicy sami współtworzą materiały, komentują je tworząc wyjątkową społeczność. www.platformakiwi.pl

...because quality matters lounge magazyn

3


newsy | wydarzenia_

filtr miejski

Malopolska nasz region, nasza szansa rusza ponownie

PolTwór nadchodzi POLtwór to inicjatywa, która popiera oryginalną sztukę użytkową i autorski dizajn, zwracając jednocześnie uwagę na globalny problem jakim jest nadmiar śmieci wytwarzanych codziennie w naszych domach. Twórcy chcą inspirować ludzi do twórczego potraktowania rzeczywistości oraz świadomych zachowań konsumpcyjnych poprzez wyzwolenie większej wrażliwości na problemy środowiska naturalnego. Celem projektu POLtwór jest zwrócenie uwagi na problem jakim jest ilość śmieci produkowanych w gospodarstwach domowych, pobudzenie odpowiedzialności za ich wytwarzanie oraz zainspirowanie do zmiany przyzwyczajeń konsumpcyjnych.

W ramach programu Małopolska Nasz Region, nasza szansa, realizowanym w roku 2010, w okresie od listopada do grudnia br. na najpopularniejszym obecnie serwisie internetowym, służącym do publikacji i dzielenia się filmami, jakim jest You Tube, zaprezentowana zostanie seria wideo - wywiadów, których bohaterami będą mieszkańcy Małopolski, turyści, jak i zagraniczni goście. W ten sposób powstanie bardzo bogaty katalog filmów – źródło wiedzy na temat regionu Małopolski w formie indywidualnych opowieści, wrażeń i opinii przekazywanych przez bohaterów poszczególnych filmów. Innowacyjność projektu polega m.in. na tym, że promocja regionu została spersonalizowana poprzez wybranie grupy różnych osób, które stały się bohaterami tych krótkich wywiadów i jednocześnie – ambasadorami marki „Małopolska”. Nowatorskość przedsięwzięcia to również fakt, że korzysta ono z alternatywnych – w porównaniu z tradycyjnymi – środków przekazu, jakimi są media społecznościowe reprezentowane w tym przypadku przez You Tube. Użycie tego medium jako kanału reklamowego pozwoli na popularyzację Małopolski w nieograniczonym zakresie każdy użytkownik Internetu ma możliwość oglądania zamieszczonych w serwisie filmów, co pozwala na dotarcie do szerokiego grona odbiorców na całym świecie.

365 drzew 25 września zakończyła się akcja 365 drzew krakowskiej artystki Cecylii Malik, która codziennie od roku wspinała się na inne drzewo. Inspiracją dla artystyki była książka Baron Drzewołaz Italo Calvino. Cecylia długo szukała odpowiedniego drzewa, tła i kontekstu. Do każdej wspinaczki dobierała odpowiednie ubranie, stanowiące barwny akcent. Każde zdobyte drzewo zostało sfotografowane. W ten sposób powstała niezwykła galeria 365 barwnych zdjęć. Ostatnim zdobytym drzewem był Dąb Wolności przed Collegium Novum. Więcej na www.cecyliamalik.pl My polecamy artystce pozostałe części genialnej trylogii Italo Calvino - Rycerz Nieistniejący oraz Wicehrabia Przepołowiony - choć strach pomyśleć co będzie, jeśli i w nich pani Cecylia znajdzie inspiracje do dalszych performensów...

Jednym z działań będzie sześciodniowy cykl warsztatów z artrecyklingu (10 – 15.10), gdzie każdy dzień dotyczyć będzie innego surowca i rozpocznie się wykładem z zakresu ekologii. 16 października odbędzie się podsumowanie całego tygodnia warsztatów. Organizatorzy planują: - wernisaż najciekawszych prac wykonanych z surowców wtórnych; - pokaz mody z odzysku, realizowany w formie przedstawienia tanecznego; - akcje wymiany ubrań i książek. - zaprezentowane zostaną również sposoby przerabiania starych rowerów na nowe pojazdy jeżdżące tzw. tall bikes. - Pokaz filmó krótkometrażowych oraz animacji, zdjęć oraz innych działań mających zainspirować do ekologii. Podczas całego dnia odbywać się będzie równolegle targ artrecykling oraz eko produktów.Dzień zakończy się koncertem zespołu Pchełki. Całość zrealizowana zostanie na terenie Klubu Fabryka przy ul. Zabłocie 23 w Krakowie. Więcej na www.poltwor.com

fot. R. Bednarczyk / lounge

Kładka, która łączy...

Etiuda Anima 2010

30 września Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski uroczyście otworzył Kładkę Ojca Laetusa Bernatka. Otwarciu towarzyszyły koncerty dwóch jazzowych zespołów, spektakl muzyczny promujący debiutancki krążek Jacka Stefanika Ćma i pokaz pirotechniczny.

Festiwal, którego nazwa mówi za siebie. Już w listopadzie, po raz 17. z rzędu, w Krakowie odbędzie się kolejna edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Etiuda&Anima, podczas którego ponad 900 twórców ubiegać się będzie o statuetki Dinozaurów, nagród za najlepszy film krótkometrażowy oraz Jabberwockych, wyróżniających najlepsze animacje.

Kładka ma 145 metrów długości (rozpiętość między przęsłami) i ciekawą formę architektoniczną, której konstrukcja nawiązuje do budowy liścia. Nowa przeprawa połączyła dzielnice Kazimierz i Podgórze, dokładnie w miejscu, gdzie kiedyś istniał most Franciszka Józefa, nazwany też podgórskim. Autorem projektu kładki jest Autorska Pracownia Projektowo-Plastyczna prof. Andrzeja Gettera. Kładka składa się z dwóch pomostów – jeden dla pieszych, drugi dla rowerzystów. Więcej na: www.krakow.pl

4

lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

Podczas tegorocznego festiwalu będzie miało miejsce wydarzenie wyjątkowe, gdyż to właśnie w dniu jego inauguracji, 19 listopada 2010 roku dojdzie do ogłoszenia wyników międzynarodowego plebiscytu pod hasłem „ASIFA 50 na 50”. Poznamy wówczas tytuły 50 najlepszych filmów animowanych wyłonionych z okazji 50-lecia istnienia Międzynarodowego Stowarzyszenia Filmu Animowanego. www.etiudaandanima.com


LOZA

. Nowe oblicze LOZY. Nowy design Koktajli. Rynek Główny 41, Open from 9.00 a.m - 2.00 am

Zapraszamy na promocję wyśmienitych koktajli Margerita 19 PLN / 5,5 € Mojito 19 PLN / 5,5 € Milky Way 14 PLN /4 € . LOZA Klub Aktora Restauracja

Kraków, Rynek Główny 41 tel. 012 429 29 62 www.loza.pl ...because quality matters lounge magazyn

5


imprezy i otwarcia_

filtr miejski

17 września 2010 Baroque Restaurant & Cocktail Bar

PARTNERZY:

zdjęcia: lounge, mynight.pl

6

lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie


filtr miejski

imprezy i otwarcia_

pl

...because quality matters lounge magazyn

7


zdjęcia: Michalina Cebo / lounge

filtr miejski

imprezy i otwarcia_

Biznes Liga 2010 grupy Tamtamitutu, która w trakcie pokazów łączy body painting, etniczne stylizacje, tańce pierwotne i energetyczną muzykę perkusyjną na żywo. Podczas trawania gali można było skorzystać z relaksacyjnych masaży głowy, karku, dłoni. Profesjonalne masażystki Magia Day Spa były do dyspozcji gości cały wieczór. Instruktorzy

z Fitness Platinium zaprezentowali pokaz ZUMBA - tanecznej formy aerobiku. Organizatorzy przearanżowali również jedną z sal tanecznych we Franticu i na czas imprezy stworzyli salę gier, w której zorganizowali konkurs piłkarzyków oraz konkurs gry FIFA 2010 na konsolach Playstation. Zwycięzcy długo swietowali w barze...

zdjęcia: arch. Organizatora

Biznes Liga - organizator elitarnych rozgrywek piłkarskich dla firm po raz kolejny zorganizował uroczystą galę finałową dla swoich uczestników. 21 września Biznes Liga opanowała całą kamienicę przy ul. Szewskiej 5. Dwa kluby: Frantic i Shakers gościły kilkuset zawodników i osoby towarzyszące. Atmosferę rozgrzał występ

I Urodziny Racquet Squash Club gły przetestować profesjonalne korty oraz otrzymać porady. Dodatkowo przez cały dzień były przeprowadzane masaże, a miłośnicy kuchni japońskiej mogli spróbować i zobaczyć jak się przygotowuje prawdziwe sushi. I dzień Urodzin zakończono imprezą w klubie Rdza. Urodzinową niedzielę rozpoczęto Squashowym Turniejem Familijnym, w którym udział wzięli nie tylko dorośli, ale

także Juniorzy z największego programu squashowego dla dzieciaków w Krakowie Junior Squash Program. Klienci zmęczeni po sobotnich aktywnościach mogli się odprężyć podczas masażu muszlami, miodem lub czekoladą, a osoby chcącę dowiedzieć Jak zdrowo się odżywiać? mogły skorzystać z darmowych porad dietetycznych. (RSK)

orientalnych i zabiegów pielęgnacyjnych firmy PAT&RUB 100% natury. Kto chciał, mógł wziąć udział w wykładzie na temat współczesnej medycyny estetycznej. Można też było oddać się towarzyskiej rozmowie przy lamp-

ce japońskiego wina śliwkowego. Jak na uroczyste otwarcie przystało, nie zabrakło również dobrej muzyki i wytrawnego szampana.

zdjęcia: Michalina Cebo / lounge

19 września zakończyły się dwudniowe obchody I Urodzin Racquet Squash Club. W sobotę 50 miłośników programu Spinning® pedałowało na rzecz Krakowskiego schroniska dla Bezdomnych Zwierząt na placu przed budynkiem Racquet przy ul Zakopiańskiej. We wnętrzach klubu entuzjaści squasha mieli darmowe treningi z trenerami Racquet Squash Team, a osoby początkujące mo-

Otwarcie Salwator Spa 9 września mieliśmy przyjemność uczestniczyć w oficjalnym otwarciu nowego Salwator Spa przy ulicy Emaus 4. Właścicielki przygotowały wyjątkowy wieczór pod nazwą Kolory Orientu - było wyborne sushi, pokazy masaży 8

lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie



kafeteria

SKARBY Z INTERNETU, Z PRZYMRUŻENIEM OKA

specjalnego ambasadora ds. kontaktu z kosmitami. Miałby on zajmować się witaniem gości i doglądaniem, czy są humanitarnie traktowani. A już się martwiliśmy, że nowy ambasador nie będzie miał co robić. A jeśli na tej planecie rzeczywiście mieszkają kosmici, to mając do dyspozycji takie pokłady płynnego alkoholu, z pewnością się z nimi dogadamy - bo jak wiadomo - alkohol łagodzi obyczaje...

Antynoble 2010 - bez Polaków Sami nie wiemy, czy cieszyć się z tej wiadomości, czy też nie. Z jednej strony uhonorowanie Antynoblem to nic dobrego, z drugiej – znowu brakuje Polaków przy ogłaszaniu jakichś nagród. Ig Noble, czyli Antynoble zostały rozdaje 30 września. Rozdano je w 21 kategoriach. Nazwiska laureatów ogłoszono w obecności profesorów uczelni, studentów oraz rozbawionych laureatów prawdziwej nagrody Nobla. Ceremonię zorganizowano na uniwersytecie Harvarda. A jakie teorie wysnuli tegoroczni laureaci? Między innymi, że nietoperze po omacku uprawiają miłość francuską, chorych na astmę dobrze wysłać na przejażdżkę kolejką górską, a przeklinanie łagodzi ból i wpływa dobrze na trawienie. Patrząc na te teorie zastanawiamy się czemu jeszcze nie uhonorowali Jarosława Kielmucha.

Odkryto imrezową planetę Amerykańcy naukowcy (hehe, uwielbiamy wszystkie newsy rozpoczynające się od tych słów...) z Uniwersytetu kalifornijskiego w Santa Cruz odkryli nową planetę. Zdaniem badaczy na powierzchni planety może znajdować się woda oraz alkohol w stanie ciekłym, a siła grawitacji wskazuje na obecność atmosfery. Nowoodkryty obiekt nazwalo 581g. Jest 4 razy cięższa od Ziemi i krąży wokół gwiazdy Gliese 581. Zajmuje jej to 37 dni. Pomimo podejrzeń, że na planecie jest atmosfera naukowcy nie są pewni, czy nadaje się do zamieszkania przez ludzi. Nie wykluczają jednak że nie mieszkają tam kosmici. Wiadomość ta zbiegła się w czasie z powołaniem przy ONZ 10

lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

Trudy niemyślenia Matematycy i badacze mózgu, oczywiście amerykańscy, odkryli dlaczego myślenie o niczym jest męczące. Naukowcy odkryli, że myślenie pochłania energię, podobnie jak przerwanie procesu myślowego. Dla pewnej cześći społeczeństwa niemyślenie jest równie wyczerpujące co myślenie, bo ich naturalnym procesem jest przeciwieństwo myślenia. Dlatego nawet osiągnięcie stanu bezmyślności wymaga umysłowego wysiłku.

Grunt to dobra wymówka Dobra wymówka nie jest zła, a zwłaszcza jesli trzeba się wytłumaczyć np. firmie ubezpieczeniowej. Poniżej kilka autentycznych przykładów z opisów wypadków samochodowych w sporządzonych przez kierowcow w protokołach... - Wracajac do domu, podjechalem do złego domu i zderzyłem sie z drzewem, którego nie mam. - Inny samochód zderzył się z moim, nie ostrzegajac o swoich zamiarach. - Myślałem, że mam opuszczone okno jednak okazało się, że jest podniesione, kiedy wystawiłem przez nie rękę. - Zderzyłem się ze stojącą ciężarówką nadjeżdżającą z drugiej strony. - Ciężarówka cofnęła się przez szybę prosto w twarz mojej żony. - Odholowałem swój samochód z jezdni, spojrzałem na teściową i uderzylem w nasyp. - Przechodzień uderzył we mnie i przeszedł pod moim samochodem. - Facet był na całej drodze i wiele razy próbowałem go wyminąć zanim uderzyłem w niego. - Budka telefoniczna zbliżala sie, kiedy probowalem zjechac jej z drogi, uderzyła w mój przód. - Prowadziłem samochod już czterdzieści lat, kiedy zasnąłem za kółkiem i miałem wypadek. - Jechalem powoli, usiłując dosiegnąć szmatki, aby wytrzec okno, która zaczepiła się

o fotel. Kiedy ją pociągnąłem, uderzyłem się w twarz, straciłem kontrolę nad kierownicą i wjechałem do rowu. Gdy przyjechałem z powrotem z pomocą drogową, moje radio zniknęło. - Ostrożnie przyhamowałem, aby ta kobieta upadła jak najdelikatniej. -Nagle znikad pojawil sie niewidoczny samochod, uderzyl w moj samochod, po czym zniknal c.d.n.

Z ŻYCIA WZIĘTE Kukułka „Wczoraj wybrałam się na imprezę z moimi koleżankami. Powiedziałam mojemu mężowi, że wrócę o północy. - Obiecuję Ci kochanie, nie wrócę ani minuty później - powiedziałam i wybyłam. Ale. Impreza była cudowna! Drinki, balety, znów drinki, znów balety, i jeszcze więcej drinków. Było tak fajnie, że zapomniałam o godzinie... Kiedy wróciłam do domu, była 3 nad ranem. Wchodzę do domu, po cichutku otwierając drzwi, a tu słyszę tą wściekłą kukułkę w zegarze jak zakukała 3 razy. Kiedy się zorientowałam, że mój mąż się obudzi przy tym kukaniu, dokończyłam sama kukać jeszcze 9 razy... Byłam z siebie bardzo dumna i zadowolona, że chociaż pijana w cztery dupy, nagle taki dobry pomysł przyszedł mi do glowy - po prostu uniknęłam awantury z mężem... Szybciutko położyłam się do łóżka, myśląc jaka to ja jestem inteligenta! Ha! Rano, podczas śniadania, mąż zapytał o której wróciłam z imprezy. Powiedziałam mu więc, że o samiutkiej północy, tak jak mu obiecałam. On nic nie odpowiedział, nawet nie wyglądał na podejrzliwego. - Oh, jak dobrze, jestem uratowana... - pomyślałam i prawie otarłam pot z czoła. Mój maż, po chwili, spojrzał na mnie serio, mówiąc: - Wiesz, musimy zmienić ten nasz zegar z kukułką. Zbladłam ze strachu, ale pytam pokornym głosem: - Taaaak?? A dlaczego, kochanie? A on na to: - Widzisz, dziś w nocy kukułka zakukała 3 razy, potem - nie wiem jak to zrobiła - krzyknęła „O kurwa!”, znów zakukała 4 razy, zwymiotowała w korytarzu, zakukała jeszcze 3 razy i padła na podłogę ze śmiechu. Kuknęła jeszcze raz, nastąpnęła na kota i rozwaliła stolik w salonie, a potem powaliła się koło mnie i kukając ostatni raz - puściła głośnego bąka i zaraz zaczęła chrapać...”


...because quality matters lounge magazyn

11


mniej lub bardziej poważnie_

kafeteria

Z pamiętnika krakowskiego artysty cz. 13 - wrzesień 2010

C

oraz trudniej jest mi pisać o sobie. A przecież nie będę pisać o innych, bo po pierwsze, nie zasługują na to, a po drugie: znacie ciekawszą osobę, bardziej utalentowaną ode mnie? No właśnie! Ja też nie. A o Dańcu, który co roku występuje w Barbakanie nie ma co wspominać, bo to pewne jak to, że w grudniu nie spadnie śnieg, za to w lutym będzie go aż nadto. We wrześniu przytrafiło mi się wiele ciekawych rzeczy. Właściwie to dwie. Pierwszą był casting do programu Mam Talent, gdzie odniosłem spektakularny sukces. Drugim była impreza redakcyjna na moją cześć. Ale po kolei.

Spytacie pewnie skąd ten tekst? To proste. Nasz kreatywny tak ciągle mówi. Mawia za każdym razem. - Kielmuch, musimy trochę skrócić, zredagować, zrobić inaczej, bo tak nie wyjdzie. Albo: - No fajnie, fajnie, ale wiesz co? Zróbmy to inaczej, zadajmy inne pytania w wywiadzie. A wiecie co jest najlepsze? Że i tak ja to muszę robić! Po co więc liczba mnoga?

Na tym skończyła się moja przygoda z Mam Talent. Powiem Wam, że dobrze się stało, bo w dniu kiedy mielibyśmy nagrywać odcinek tego całego programu redakcja urządziła imprezę na moją cześć. Oficjalnie stwierdzono, że Kielmuch Party brzmi nieźle, ale musimy to nazwać inaczej. Zaproponowałem więc kolejną nazwę Party Kielmucha, ale również stwierdzili, że nie za bardzo. Miałem jeszcze inne pomysły, ale powiedzieli mi, że nie mogę tam dać swojego nazwiska. Nie ma problemu droga redakcjo, mam przecież imię. Party Jarosława. Spodobało się, ale zaraz nasunęły się skojarzenia z Partią Jarosława, więc sobie daliśmy spokój. Oficjalnie stanęło na Longer Party z okazji 25. wydanego numeru. Bardzo długa i dziwna nazwa. Niepotrzebna, bo wszyscy wiedzą, że Longer jest tylko jeden. Z tej okazji trzeba było wymyślić hasło przewodnie. Naczelny zlecił to kreatywnemu, bo on kreatywnie myśli. Miało być: bo dobra zabawa też ma znaczenie. Ja zmieniłem to na: bo długość też ma znaczenie. Ostatnio uczę się angielskiego i wiem co oznacza słowo Longer, no to chciałem zabłysnąć. Ale obruszył się na to artystyczny i powiedział, że to hasło jest głupie. Ania, nasza redakcyjna specka od mokrej roboty zaczęła się śmiać i coś tam wspomniała o innych cechach, ale nie będę tego wypisywać, bo przez cenzurę nie przejdzie. W każdym razie stanęło na dobrej zabawie, a długość stała się nieoficjalnym hasłem imprezy, która przyświecała do samego końca, zaraz obok ilości alkoholu.

Mój występ rozśmieszył sądowego, który zapytał co zademonstruję. Odpowiedziałem, że już zademonstrowałem i powinni teraz to ocenić. Zrobili dziwne miny, no to im pomogłem i podpowiedziałem, że mój talent to

Impreza była na moją cześć i jest to pewne. Po pierwsze był czerwony dywan, a wszyscy w redakcji wiedzą, że moim ulubionym kolorem jest czerwony, a po drugie: nie oszukujmy się, powiedziano wprost, że gdyby nie ja, to

Casting to zupełnie inny świat. Namówił mnie do tego Jędrzej, mówiąc, że przecież mam talent. No i miał rację. Niewątpliwie ten talent mam. A talent przecież nie może zniknąć, więc mogłem iść w każdej chwili. Poszedłem wtedy, kiedy nadarzyła się okazja, czyli Wojewódzki, Chylińska i ta trzecia, której nazwiska nie pamiętam, przyjechali do Krakowa. Te inne nazwiska są jakieś prostsze, bo mi się kojarzą z sądem. Sąd Wojewódzki, Grodzki, no i chylenie się ku upadkowi – to po ostatnim piciu nad Wisłą. Nieważne. W każdym razie poszedłem na casting i tam odniosłem spektakularny sukces. Pojawiłem się na scenie, przebrany za siebie (nic innego nie przyszło mi do głowy), uśmiechnąłem się „na naczelnego” (czyli tak, żeby było widać wszystkie zęby) i powiedziałem: - Musimy to zrobić inaczej, najlepiej po mojemu, bo po Waszemu to nie wyjdzie tak jak bym chciał.

12

ja w całej okazałości i ten talent aż ze mnie wycieka i jeżeli chcą, to się z nimi podzielę. A oni zrobili jeszcze bardziej zdziwione miny. Choć teraz, z perspektywy czasu, to wydaje mi się, że byli po prostu zachwyceni. Pierwsza odezwała się ta trzecia, której nazwiska nie pamiętam, ale wiem, że miało to coś wspólnego z łopatką, piaskownicą, wiaderkiem, foremką – jeden czort. Powiedziała: - Panie Jarosławie, pan to tak ogromny talent, że ten program nie będzie w stanie go należycie wykorzystać. Jestem skromnym człowiekiem i choć wiele osiągnąłem, nadal mam do tego dystans, więc tylko odpowiedziałem: - Wiem.

lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

Longer nie byłby taki sam. Odpowiedziałem skromnie, że to prawda i, że wiem. Dalej to już po staremu się działo. Poszliśmy z artystycznym do piwniczki lokalu (który dziwnie się nazywał Barok, czy coś takiego. Nie wiem. Ja wolałem inne okresy, np.: Renesans, ale to już nie ode mnie zależało) i szukaliśmy pustych baniaków po alkoholu, bo naszym planem była produkcja bimbru. Wiem, wiem, przerabialiśmy już to, ale tym razem mieliśmy lepszy pomysł i policja by nas już nie złapała. Niestety baniaków nie było, za to zobaczyliśmy piętnaście butelek wódki. Robert powiedział, że pijemy na koszt redakcji (czyli naczelnego) i żebyśmy nie mieli skrupułów. Na szczęście jestem trzeźwo myślący i wiem, że należy się dzielić. Dlatego zaprosiliśmy Anię i zostawiliśmy jedną butelkę dla naczelnego. Po pół godziny wróciliśmy na górę i dowiedzieliśmy się od niego (dziwnym trafem przestał się uśmiechać), że ktoś ograbił Barok z całej wódki i pozostało do picia tylko piwo, wino i whisky. Obruszyliśmy się z artystycznym, bo jak to tak można, że nam wódkę kradną. Nie wiem kogo tak podkusiło na kradzież wódki. Naczelny powiedział, że niestety nie mają w piwniczkach kamery, więc nie wiemy kto to zrobił. Ja byłem tak pijany, że nawet nie chciałem się bawić w detektywa. Dowiedziałem się tylko, że te 15 butelek to była wódka na całą imprezę. Tym bardziej się obruszyliśmy, że oszczędzamy na gościach, a tak nie powinno być. Odburknąłem coś nawet, że 15 butelek to na samą redakcję powinno być, ale Ania powiedziała, że kryzys, no to się zamknąłem. Nie powiedziałem, że to my wypiliśmy, bo jak by się poczuli inni goście, ale razem z Robertem za karę nie tknęliśmy już piwa, żeby inni mieli. Przerzuciliśmy się natomiast na whisky. Bo każdy szanujący się dziennikarz wie, że nie należy mieszać. Dlatego wino poszło w odstawkę. Zapomniała o tym Ania, dla której nie starczyło whisky i musiała z naczelnym sączyć wino. Bardzo im to wino posmakowało, bo naczelny nawet zaczął kawałami sypać, ale do dzisiaj żadnego z nich nie zrozumiałem. Wiem tylko, że jeden był o dwóch zwierzaczkach, i że jeden coś chciał od drugiego, ale po chwili sam naczelny powiedział, że to nie ma sensu.


kafeteria

mniej lub bardziej poważnie_

Najsmutniejsze w tym wszystkim było to, że pomimo tylu pięknych kobiet, ja nadal nie spotkałem miłości swojego życia. Pytałem się każdej po kolei czy umie robić pierogi, ale one odpowiadały, że potrafią tylko pić. No fajnie, rozumiem, ekstra, ale od picia to ja mam artystycznego, kreatywnego, naczelnego, Anię, Jędrzeja i masę innych osób, tudzież własne odbicie. Nie potrzebuję do tego kolejnych. A na pewno nie ładnych kobiet. One mają przecież tylko dobrze wyglądać. No nic, poszukiwań będzie ciąg dalszy w przyszłości. Po imprezie, która trwała całą noc, w myśl zasady, że długość ma znaczenie, wróciłem do apartamentu. Obudziłem się dwa dni później. To i tak nieźle. No i nie obudziłem się na Borku Fałęckim. Wszyscy dobrze wiemy (prawie wszyscy, bo ostatnio dostałem masę maili i informacji, że Borek Fałęcki to jednak nie jest koniec świata. Otóż uświadomię Was: Jest. Jeżeli myślicie inaczej, to znaczy, że się mylicie i odpowiada Wam fakt, że mieszkacie tam gdzie ludzie zastanawiają się, czy to Kraków, czy już inne miasto), że to koniec świata. Po przebudzeniu się nie do końca wiedziałem o co chodzi i dopiero telefon od naczelnego uświadomił mnie, że już czas wracać do roboty. On jednak nie dzwonił po to, pytał mnie skąd się wzięła u niego butelka wódki. Powiedziałem, że chciał ją wypić. Na to on, że mnie przeprasza, bo chyba sam wypił całe zapasy dla gości. Nie wyprowadzałem go z błędu, bo dawno doszedłem do wniosku, że z naczelnym zawsze należy się zgadzać i że naczelny zawsze ma rację. Przytaknąłem i powiedziałem, że nic się nie stało i, że najważniejsze, że potrafił się przyznać do błędu. Uświadomiłem sobie, że przez ten tekst stałem się też trochę kronikarzem, który spisuje losy redakcji. Dowiedziałem się jednak z encyklopedii, że kronikarze często zabarwiali fakty, fantazjowali. Natomiast ja piszę tylko prawdę. Bo są cztery prawdy. Trzy góralskie, który każdy zna. I ta czwarta, najważniejsza. Moja prawda. I tego się trzymajmy.

My nie jesteśmy zaprogramowani na wklepywanie danych.

myślimy, doradzamy, pomagamy

Zobacz blog Kielmucha! www.krakowski-artysta.pl

ul. Mogilska 65 31-545 Kraków www.ksiegowosc-polska.pl biuro@kp.biz.pl tel. (12) 686 37 70 ...because quality matters lounge magazyn

13


coolturka

wydarzenia_

wybrane WYDARZENIA - FESTIWALE - TEATR - OPERA - WYSTAWY - KONCERTY

WYSTAWA

Grupa Bloomsbury. Brytyjska bohema kręgu Virginii Woolf Międzynarodowe Centrum Kultury, Rynek Główny 25

15 IX 2010 - 19 I 2011 Od 15 września możliwe będzie podziwianie prac Grupy Bloomsbury, uważanej za jeden z najważniejszych czynników kultury brytyjskiej XX wieku. Jest to pierwsza w Polsce wystawa twórczości tej znanej grupy skupionej wokół pisarki Virginii Woolf i malarki Vanessy Bell (siostry Woolf ). Działalność grupy obejmuje okres od 1905 roku do momentu wybuchu II wojny światowej. Należeli do niej: Virginia Woolf, Vanessa Bell, Duncan Grant, Roger Fry i Dora Carrington. To właśnie ich prace znajdują się w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie. Wystawie towarzyszyć będzie cykl wykładów i wystąpień, przybliżających działalność Bloomsbury. Dodatkowo zaprezentowane zostaną książki wypożyczone z biblioteki Victioria University w Toronto dotyczące tejże grupy.

www.etnomuzeum.eu

TEATR BOMBSHELLS. Wieczór Panieński

Teatr Współczesny ul. Starowiślna 21, II piętro.

OBIEKTYW – NIE. Jacek Kubiena. Fotografie 1968 – 1986

25 IX do 14 XI 2010 Świat zapisany w tych kadrach został rozdzielony pomiędzy dziesiątki pudełek w zasobach

Bombshells. Wieczór Panieński to przedstawienie pełne dziewczęcej energii i humoru. To wyznanie miłości do mężczyzn z chichotem kobiet w tle. W kameralnej, niezobowiązującej

Muzeum Etnograficzne w Krakowie, Plac Wolnica 1

atmosferze przeżyjemy ponad godzinę błyskotliwie groteskowych, a czasem zaskakująco dramatycznych kobiecych opowieści. To doskonała propozycja emocjonującego rozpoczęcia towarzyskiego wieczoru! www.teatrkrakow.pl

Festiwal Genius Loci

Teatr Łaźnia Nowa, os. Szkolne 25

22 - 25 X 2010 Jednym z kolejnych projektów Teatru Łaźnia Nowa jest Festiwal Genius Loci, kolejna już edycja niekonwencjonalnego, artystycznego festiwalu. Wydarzenie teatralne istnieje od 2001 roku, a od 2004 roku związane jest z Nowa Hutą. Jak mówią sami organizatorzy, jest to festiwal, w którym liczy się przede wszystkim niekonwencjonalne podejście do tematu, szukanie nowych form wyrazu oraz eksperymenty lingwistyczne.

OPERA Metropolitan Opera Kino Kijów, Al. Krasińskiego 34

9, 23 X 2010 Kino Kijów od 9 października zaprezentuje 11 transmisji przedstawień z The Metropolitan Opera w Nowym Jorku w sezonie 2010/2011. Będzie to zarazem jubileuszowy, 40. sezon pracy artystycznej w MET maestra Jamesa Levine’a, który do tej pory poprowadził blisko 2.500 przedstawień. W październiku odbędą się dwie transmisje, 9 oraz 23 października. Będą to: Złoto Renu Richarda Wagnera oraz Borys Godunow Modesta Musorgskiego. www.kijow.pl

KONCERT

www.laznianowa.pl

15, 16, 17 X 2010 Z okazji wieczoru panieńskiego spotykają się na przedmałżeńskie szaleństwa trzy przyjaciółki. Już wkrótce jedna z nich wstąpi w upragniony stan małżeński. Nim przyszła panna młoda obwieści światu swoje szczęście, każda z dziewczyn spojrzy w przyszłość, by przekonać się czym jest dla niej rola matki, żony lub kochanki i jak wiele ma wspólnego ze światem jej panieńskich wyobrażeń!

www.mck.krakow.pl

14

archiwalnych Muzeum Etnograficznego w Krakowie. Inne zdjęcia znajdują się w prywatnym archiwum autora – Jacka Kubieny. Ukazują rzeczywistość, jaką widział początkujący wówczas fotograf, m.in. podczas badań terenowych Muzeum Etnograficznego w Krakowie. Z jednej strony stanowią dokument tego „jak było”, z drugiej są świadectwem tego, jak fotograf „myślał, że jest”. Dziś to fotograficzne studium stawia niejedno pytanie, choćby o to, na ile wnikliwie patrzymy na naszą codzienność.

lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

Biała Bluzka

Teatr Łaźnia Nowa, os. Szkolne 25

24 X 2010 Po raz pierwszy w Krakowie Krystyna Janda zaprezentuje swój najnowszy spektakl muzyczny Biała bluzka oparty na opowiadaniu Agnieszki Osieckiej. Jest to historia Elżbiety – dziś dojrzałej kobiety po przejściach, która wspomina swoją miłość do opozycjonisty, przez pryzmat trudnych czasów socjalistycznej beznadziei i próbuje zmierzyć się z upływającym czasem. Przedstawienie miało swoją premierę w 1987 roku. Dziś aktorka wraz z reżyserką – Magdą Umer – powraca do tego „kultowego” spektaklu, przedstawiając klimat i koloryt minionego czasu w innym zabarwieniu, inaczej akcentując problemy. W swym monodramie o miłości niemożliwej Janda wyraża emocje również poprzez najważniejsze piosenki Agnieszki Osieckiej. www.laznianowa.pl

Maria Peszek Teatr Łaźnia Nowa, os. Szkolne 25

16 X 2010 Koncert Marii Peszek będzie jedną z atrakcji uroczystego trzydniowego otwarcia Łaźni Nowej. Artystka dała się poznać jako odważna, kontrowersyjna wokalistka, szokująca, budząca z otępienia, która pokazuje zupełnie nową, nieznaną wcześniej stronę muzyki. Laureatka Fryderyków i Paszportu Polityki. Muzycznie debiutowała w 2005 roku albumem Miasto mania, który szybko pokrył się platyną, a trzy lata później na rynku pojawiła się jej druga płyta Maria Awaria, która również zyskała status platynowej. Maria Peszek porusza w swojej muzyce problemy,


wydarzenia_

www.laznianowa.pl

Andrzej Sikorowski Koncert Jubileuszowy Kino Kijów, Al. Krasińskiego 34

11 X 2010 Z okazji 40-lecia pracy artystycznej Andrzeja Sikorowskiego odbędzie się koncert w Kinie Kijów. Będzie to jednocześnie koncert promujący płytę Zmowa z zegarem. W koncercie oprócz jubilata wystąpią również: Jaromir Nohavica, KROKE & Maja Sikorowska i Grzegorz Turnau.

Unsound Festival Różne miejsca

17-24 października 2010 Kolejna edycja festiwalu Unsound odbędzie się w dniach od 17 do 24 października 2010 roku w Krakowie. Festiwal ten jest głównym wydarzeniem w Polsce, kładącym nacisk na specjalne projekty, artystów debiutujących oraz wschodzące gwiazdy. W ciągu kilku dni imprezy, publiczność krakowska będzie miała przyjemność zatopić się w klimatach muzyki elektronicznej. Obok czołowych artystów sceny europejskiej elektroniki, znajdą się także twórcy poruszający się na granicach różnych gatunków muzycznych. Festiwal wychodzi poza standardy

współczesnej elektroniki tworząc mieszankę zaskakujących połączeń muzycznych i nowatorskich brzmień. Wydarzeniom muzycznym będą towarzyszyć liczne prezentacje oraz instalacje video. Mottem przewodnim tegorocznego festiwalu jest Horror – przyjemność strachu i niepokoju. W tegorocznej edycji wystąpią między innymi: Goblin - legendarny włoski zespół, któremu sławę przysporzyły ścieżki dźwiękowe do klasyków horroru włoskiego reżysera Dario Argento. Joy Orbison - jeden z najciekawszych producentów brytyjskiej sceny klubowej, którego muzyka to hipnotyczna hybryda house, garage, UK funky oraz dubstep. Lustmord - właść. Brian Williams, legenda sceny eksperymentalnej, przez prawie trzy

dekady niemal bezwzględnie unikał występów na żywo. Wydał 14 albumów, z których najbardziej docenianym jest nagrany w 1990 Heresy – przez wielu uważany za kamień węgielny gatunku dark ambient. Współpracował m. in. z Tool, The Melvins i Chrisem & Cosey, jest również członkiem grupy Puscifer, stworzonej przez Maynarda Jamesa Keenana, wokalistę grup Tool i A Perfect Circle. Ma na swoim koncie ponad 40 ścieżek dźwiękowych, m. in. do filmów takich jak Kruk czy Underworld. Jest również twórcą soundtracków do gier komputerowych - m.in. FarCry: Instincts, Unreal Tournament III, Assassins Creed.

coolturka

o których inni nie mówią, nie boi się dosadnego słownictwa, mocnych tekstów i szokowania wizerunkiem (nie tylko scenicznym). Na koncercie w Łaźni Nowej zagra piosenki znane już z poprzednich albumów oraz dwa premierowe nagrania specjalnie na otwarcie Łaźni Nowej.

www.unsound.pl

ską, poświęcone są aranżowaniu przestrzeni pozamuzycznej podczas koncertów muzyki gospel. www.7xgospel.com.pl

100% Teatru w Kinie Komediowe weekendy na scenie Kijów.Centrum

www.kijow.pl

Przyjazne Dusze (Teatru Kwadrat)

Festiwal 7xGospel różne miejsca

Kino Kijów, Al. Krasińskiego 34

19-31 październik Wszystkich fanów muzyki gospel zapraszamy do udziału w niezwykłym i wciąż zaskakującym Festiwalu 7xGospel, który odbędzie się w dniach 19-31 października 2010 roku. W ramach Festiwalu, zgodnie z wieloletnią tradycją, już po raz dwunasty odbędą się Warsztaty Gospel, impreza na stałe wpisana w kanon wydarzeń muzycznych w Krakowie, gromadząca co roku blisko dwa tysiące osób – kilkuset osobowy chór oraz ponad tysięczną publiczność koncertu finałowego. Koncert Finałowy warsztatów wzbogacony zostanie o wymiar wrażeń wizualnych, które wykreują uczestnicy międzynarodowych warsztatów „i-communicate. Building bridges between the stage and the audience”. Warsztaty te, finansowane przez Unię Europej-

5 listopada, godz. 21 Do urokliwego domu pod Londynem, będącego właśnie do wynajęcia, wprowadza się młoda para, Mary i Simon. On – początkujący pisarz powieści kryminalnych, ona – ciepła, dobra, kochająca swego męża dziewczyna. Jest w ciąży. Poprzednimi właścicielami domu byli, tragicznie zmarli Jack i Suzie. W spektaklu obserwujemy ewolucję stosunku duchów – Jacka i Suzie do młodych Mary i Simona. Duchy orientują się z czasem, że młoda para reprezentuje sobą to czego im, którzy ze świata odeszli, nie udało się na ziemi zrealizować. Postanawiają im pomóc, przy wsparciu anioła stróża.

Yasmin Levy Synagoga Tempel, ul. Miodowa 24

25 X 2010 25 października wystąpi piękna Yasmin Levy – jedna z najbardziej znanych pieśniarek sefardyjskich. Na koncercie zaprezentuje repertuar ze swojej najnowszej płyty Sentir, będącej połączeniem muzyki sefardyjskiej i flamenco ze współczesnymi kompozycjami samej Yasmin, Javiera Limona oraz Leonarda Cohena. Bilety będzie można nabyć w kawiarni Cheder Cafe (Józefa 36) oraz w Filmotechnice (Pasaż Bielaka).

Sztukę tę nazwać by można komedią romantyczną. Jest w niej bardzo wiele zabawnych sytuacji, ale również zdarzają się wzruszające. Jest pełna ciepła, miłości, prawdy o życiu, marzeń, żalu i niespełnionych snów. Pobudza do refleksji nad przemijaniem, ale czyni to w sposób jasny, wesoły i bardzo szlachetny. Dwie godziny obcowania z duchami nikogo, z pewnością, nie pozostawią obojętnymi. Wyst: Lucyna Malec, Grzegorz Wons, Ewa Wencel, Jan Kobuszewski, Ilona Chojnowska, Andrzej Szopa, Andrzej Nejman. Bilety: 59 - 89 zł www.kijow.pl

ZOBACZ TAKŻE: KONCERTY W LISTOPADZIE, STR. 19 ...because quality matters lounge magazyn

15


Popkulturawliczbach

Ola Ciejka, Wirginia Bryll

coolturka

Lady Ga-Ga

155

cm wzrostu - tyle mierzy piosenkarka emanująca energią za kilka takich!

.

16

lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie


...because quality matters lounge magazyn

17


muzyka | nowości_

coolturka

Recenzje nowości ze świata, kraju i Krakowa słowa: Andrzej Ciochoń

Skunk Anansie Wonderlustre

Brodka Granda

Machajus Siedem

Jak w życiu, tak i w muzyce powroty rzadko kiedy się udają. Ponadto im większy był dawny ogień, tym gorzej go ponownie wzniecić, a Skunk Anansie był przecież zespołem fenomenalnym...

Ilekroć słyszałem stare, gimnazjalne przeboje zwyciężczyni Idola, żałowałem zmarnowanego głosu i osobowości. Na szczęście Brodka nabrała charakteru, osłuchała się w dzisiejszej muzyce alternatywnej i wysmarowała świetny album Granda. Podobnie, jak muzyka, także jej nowy wizerunek jest frapujący i wydaje się idealnie pasować do osobowości.

Machajus to krakowski MC, który już w 2003 r. wraz z bratem (Lolo Hi) założył soundsystem Gang Ragga. Zafascynowany jamajskimi rytmami, przez lata budował swoją pozycję na lokalnej scenie, koncertując także z wieloma cenionymi artystami zagranicznymi. Mająca właśnie swoją premierę EPka Machajusa – Siedem, stanowi swoistą próbkę jego możliwości i zapowiedź długogrającego albumu. A możliwości są i to spore! Po pierwsze nałożone na jamajskie i niemieckie riddimy teksty są inteligentne i błyskotliwe, brak tu frazesów gówniarskich „hamanów” (Deja vu o nie marnowaniu życia, Parę chwil o nadziei i marzeniach). Po drugie Machajus nie uprawia tylko wszędobylskiego dancehallu (choć polot i nawijka w Tiger wymiata). Sięga za to do klasycznego ska i rocksteady (kapitalne, pełne radości O Życie Dbaj). Cieszy, że jego muzyka bliska jest reggae, bo to dziś rzadkość (Żyję Tu czy Baśń). No i po trzecie, Machajus to jeden z fajniejszych głosów wśród MC inspirujących się jamajskimi klimatami. EPka sprzedawana jest za jedyne 7,77 zł, a ze strony www.machajus.pl można ją ściągnąć za darmo. Polecam!

EAR Music

Sony Music

Z drugiej strony dobrze, że come back po dekadzie milczenia oznacza wydanie nowego materiału studyjnego. Promujący płytę singiel My Ugly Boy to dobry, klasyczny rockowy numer. Nie dziwię się, jeśli ktoś miał nadzieję na świetny krążek. Niestety, My Ugly Boy to jeden z lepszych fragmentów Wonderlustre, płyty która ani nie rozczarowuje, ani nie zachwyca. Kapela poszła za modnymi obecnie, rockowymi trendami i niestety nie wyszło jej to na dobre. Over The Love, You’re Too Expensive For Me czy You Can’t Always Do What You Like to najsłabsze fragmenty płyty. Jednak gdy Skin z kolegami przypominają samych siebie (My Love Will Fall, Feeling The Itch), od razu czuć jakościową różnicę. Ale kilka numerów to za mało. Reszcie brakuje pazura i zaskoczenia, czyli po prostu dawnego Skunka.

Nasze oceny:

- szkoda czasu

Antikings Records

Najczęstsza opinia, jaką słyszę pod adresem Grandy krąży wokół porównań do Nosowskiej. To prawda, ale we fragmentach (buńczuczny numer tytułowy). Poza tym wolę Brodkę od liderki Hey’a. Chwytliwe, taneczne elektro Krzyżówka Dnia czy pachnące folklorem W Pięciu Smakach są nie tylko porywające i pomysłowe. Numery te pokazują, jak bardzo rozwinęła się Brodka jako wokalistka. Wspaniałe KO przypomina z kolei Kate Bush, a śpiewane po francusku Excipit robi wrażenie swoim rozmachem i czarem… Mówiąc szczerze, to wolę Grandę od wszystkich płyt młodych Brytyjek razem wziętych.

- cienki bolek - ukryty smok

18

lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

- średnio na jeża - killer

- przyczajony tygrys


coolturka

muzyka | koncerty_

FUTUREHEADS

9 listopada, godz. 20.00 // Klub Fabryka, Zabłocie 23

TRICKY

5 listopada, godz. 20.00 // Klub Fabryka, Zabłocie 23 Wokalista, kompozytor i producent, odkrywca talentów, ale przede wszystkim legendarna postać bristol sound i najważniejszy twórca nurtu trip hop. Zadebiutował w formacji Wild Bunch, która przekształciła się później w Massive Attack. Wspólnie nagrali najważniejsze płyty gatunku, Blue Lines i Protection. W 1995 Tricky odniósł wielki sukces solowy za sprawą debiutanckiego albumu Maxinquaye. Dziś ma na swoim koncie dziewięć płyt i współpracę z wielkimi postaciami przemysłu muzycznego. Bjork pojawiła się na dwóch albumach, Nearly Good i Pre-Millennium Tension. Tricky komponuje dla niej muzykę, razem z PJ Harvey nagrywa Broken Homes (Angels With Dirty Faces, 1998). Na Blowback pojawiają się Anthony Kiedis i John Frusciante z Red Hot Chili Peppers oraz Cyndi Lauper. Artysta jest również odkrywcą talentu Martiny Topley-Bird i Costanzy Francavilla.

Gwiazda indie rocka z Wielkiej Brytanii, obok Franz Ferdinanda najważniejszy przedstawiciel nowej fali brytyjskiego post-punku. Nazwa zespołu pochodzi od tytułu hitu Flaming Lips Hit To Heath In The Future Head. Ich brzmienie można określić jako brytyjskie gitarowe granie z elementami indie i punk rocka. Zadebiutowali w 2004 roku albumem The Futureheads, z którego pochodzi ich pierwszy hit Decent Days And Nights. Nagrany przez nich w rok później cover Hounds Of Love Kate Bush uznany został przez magazyn „New Musical Express” utworem roku. W 2006 roku wydali

kolejny album, News And Tributes zachwyceni krytycy okrzyknęli The Futureheads nowym Blur! Na płycie poza wspomnianym Hounds Of Love, pojawił się również Munich Air Disaster, utwór zadedykowany ofiarom katastrofy lotniczej, w której zginęła część drużyny Manchester United. Kolejna płyta This Is Not The Word (2008) została entuzjastycznie przyjęta przez media i fanów, a prestiżowy magazyn „Q” w swojej recenzji pisze: To bez wątpienia ich najlepszy album. Nieprzewidywalny, zaskakujący! Podczas krakowskiego koncertu The Futureheads promować będą czwarty w swoim dorobku album - The Chaos (2010)

W 2008 Tricky powraca w wielkim stylu za sprawą doskonałego albumu Knowle West Boy, uznanego za jego najlepszą płytę od czasu debiutanckiego Maxinquaye. Podejmując najciekawsze wątki z dwóch ostatnich dekad brytyjskiej muzyki, opowiada współczesne i aktualne historie. Jednocześnie wraca do korzeni, szukając inspiracji w wielkomiejskim chaosie rodzinnego miasta. W niezwykłym tyglu miesza echa post-punka, reggae, hip hopu i czystego popu. 27 września ukaże się skupiający już teraz ogromną uwagę mediów najnowszy album Tricky’ego - Mixed Race, nagrany w domowym studiu artysty w Paryżu. Muzycy biorący udział w nagraniach - Franky Riley, Terry Lynn, Bobby Gillespie (Primal Scream), Hakim Hamadouche, Blackman oraz brat Tricky’ego, Marlon Thaws – gwarantują znakomitą mieszankę wpływów muzycznych z Wielkiej Brytanii, USA, Jamajki i Algierii. Tricky zapowiada również zdecydowaną zmianę swojego koncertowego wizerunku. Do tej pory statyczne i mroczne koncerty artysty mają się zamienić w dynamiczny i wizualnie atrakcyjny show.

Informacje na temat wszystkich trzech koncertów oraz biletów znajdziecie na www.fabrykaproductions.com

UWAGA: Dołączcie do nas i obserwujcie nasz profil na Facebooku - niedługo do wygrania bilety na powyższe koncerty! www.facebook.com/loungemagazyn

DE PHAZZ

11 listopada, godz. 20.00 // Klub Fabryka, Zabłocie 23 De Phazz – prekursorzy downtempo i lounge music. Zespół powstał w 1997 roku z inicjatywy kompozytora i producenta Pita Baumgartnera, wokalistów Karla Friersona i Barbary Lahr oraz pianisty Otto Engelharda. Dziś dorobek De Phazz to 8 albumów i kilkanaście przebojów. Już pierwsza płyta Detunized Gravity szybko zdobyła popularność w Niemczech. Niezwykłość i niecodzienność brzmienia przyciągała nowych odbiorców ich dźwięku - w błyskawicznym tempie

De Phazz podbili europejskie kluby. Ich nagrania ukazały się na wielu prestiżowych kompilacjach, m.in. Budha Bar, Hotel Costes, Paris Lounge, Saint-Germain Des-Pres-Cafe. Formacja wydała niedawno ósmą w swoim dorobku płytę Lala 2.0, na której testuje najlepiej sprawdzone przez siebie patenty, łącząc lounge jazz, soul, funk, gorące latino, dub, break beat, downtempo oraz zmysłowe wokale Pat Appleton i Karla Friersona.

...because quality matters lounge magazyn

19


coolturka

muzyka | wywiad_

Przy okazji koncertu z okazji Lounge Party w Baroque, z zespołem Dziewczyny rozmawia Adriana Gołębiowska

T

akiego zespołu dawno w Polsce nie było, wręcz zaryzykuję stwierdzeniem, że nigdy nie było. Ich muzyka sprawia, że nie potrafisz usiedzieć w miejscu. Poznajcie Dziewczyny, zespół który zaskakuje każdą piosenką. Na pierwszej płycie ochrzciły się mianem Dziewczyn z sąsiedztwa i tu ostro skłamały, bo one są z najwyższej półki! Droga do stworzenia zespołu była dość długa, wcześniej współpracowaliście z innymi zespołami, prawda? - Tak, to prawda! Każdy z członków zespołu Dziewczyny grał z różnymi wykonawcami sceny popowej i jazzowej. Tutaj można wymieniać i wymieniać... Chłopcy współpracowali prawie z wszystkimi wykonawcami <śmiech> Tutaj należy wymienić: Urszulę Dudziak, Marikę, Stanisława Soykę, Grażynę Łobaszewską, Lorę Szafran, Sydneya Polaka, Marylę Rodowicz i wielu innych, o czym można dowiedzieć się z naszej strony internetowej (www.zespol-dziewczyny.pl, www. myspace.com/zespoldziewczyny). Dziewczyny z zespołu współpracowały m.in z Jose Torre20 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

sem, Anną Serafinską, Łukaszem Zagrobelnym, Sofą, Kaszebe. Nazwa jest bardzo chwytliwa, ale dlaczego „Dziewczyny”? Przecież w zespole jest przewaga testosteronu. - Nazwa musi być krotka i chwytliwa! A krócej się nie da w naszym przypadku. Dwie dziewczyny z przodu, do których przez cały czas wszyscy mówią... dziewczyny <śmiech> Zresztą ta nazwa pozwala nam tworzyć taki a nie inny wizerunek na scenie, pod płaszczem słodkich pin up girls kryją się kobiety, owszem bardzo słodkie i niesamowicie wrażliwe, ale też pewne swej kobiecości. Takie, które czasem może nawet za dużo widzą, ale chcą mimo wszystko w głębi duszy pozostać niewinne i spontaniczne... mimo, iż są juz kobietami. Nazwa pozwala kokietować i stwarza pozory, to taka gra słów. Każdy kto usłyszy nasz zespół na żywo będzie miał okazje się przekonać. W swoich piosenkach mieszacie wiele stylów muzycznych, czy to Wasz sposób na zyskanie jak największego grona fanów? - Tworząc nie myślimy ilu fanów możemy zyskać dzięki określonemu stylowi muzycznemu. Bardziej skupiamy się na tym, by to było w pełni nasze i prawdziwe, by uzyskać stuprocentową zgodność muzyki i tekstu.

Często jest tak, że do piosenki podchodzimy przez parę prób zanim znajdziemy odpowiedni kierunek. Różnorodna stylistyka muzyczna wynika z szerokich zainteresowań zespołu. Nie chcemy ograniczać się w żaden sposób, a ponieważ możemy pozwolić sobie na mieszanie stylistyk, to robimy to, mając z tego ogromna frajdę! A skąd czerpiecie inspiracje? - Najczęściej inspiracje czerpiemy z naszych przeżyć, spotkań, filmów, książek, obserwacji i oczywiście muzyki. Jednak nie chcemy podawać tu wykonawców, gdyż jesteśmy zespołem, który próbuje nie sugerować się kimś konkretnym. Doceniamy wielu twórców, obserwujemy trendy światowe, ale robimy swoje. Jaka będzie druga płyta? Czym nas zaskoczycie tym razem? - Jeśli teraz odpowiemy na to pytanie to zaskoczenia nie będzie <śmiech> Osoby, które były na naszym krakowskim koncercie w restauracji Baroque miały okazje się przekonać w jakim kierunku idzie nasza twórczość, gdyż wtedy miała miejsce premiera naszej nowej piosenki Jesteś moim ideałem. Premiera przyjęta gromkimi oklaskami, co ucieszyło nas niesamowicie!


coolturka

muzyka_

Bierzecie udział w wielu festiwalach i konkursach. Z którego jesteście najbardziej dumni? - Najbardziej zaskoczył nas początek naszej drogi zespołowej i program Hit Generator. Odnieśliśmy tam dwukrotne zwycięstwo. Było to dla nas bardzo miłe doświadczenie i pierwszy spektakularny sukces. Staramy się stawiać sobie kolejne poprzeczki... i stawiać je coraz wyżej. Realizacja kolejnego celu dopinguje nas jeszcze bardziej. Dzięki temu pracujemy więcej, a to nas cieszy. Jesteśmy dumni z tego, że wydaliśmy płytę, kręcimy teledyski, że koncertujemy. Cieszymy się niesamowicie, że coraz więcej osób poznaje naszą muzykę i ją docenia. Próbowaliście swoich sił w konkursie Eurowizji. Czy to oznacza, że macie plany na karierę międzynarodową? - To prawda, cóż czas pokaże, ale chętnie... <śmiech> W jakiej kondycji według Was jest polski rynek muzyczny? - To ciężkie pytanie. Wiadomym jest, jaka muzyka jest puszczana w radiach. My jednak uważamy, że jedynym wyjściem w obecnej sytuacji jest tworzenie własnej muzyki. W ogóle jest to wyjście najlepsze, niezależnie od sytuacji <śmiech> Kondycja rynku, tego topowego, jest taka jaką ją widzimy, najtrudniej jest nowym wykonawcom. Nie ma oficjalnej sceny dla młodych. Media są poza debiutantami. Liczy się oglądalność, nie świeżość i różnorodność. Za oknem szarówka i coraz bliżej świąt. W swoim repertuarze macie już „piosenkę świąteczną”. Chcecie kontynuować pomysł kolęd w zaskakujących aranżacjach i w tym roku? - W tym roku pragniemy w końcu wykonać Nie ma zimy w nas na żywo, czego jeszcze nie mieliśmy okazji zrobić. A kolędować będziemy w zaciszu domowym <śmiech> Chyba, że... Dziewczyny życzę Wam samych sukcesów i bardzo dziękuję za rozmowę! - Dziękujemy! I Oczywiście Dziewczyny pozdrawiają czytelników magazynu Lounge!

Demenders Demenders to projekt wyjątkowy, nie tylko na krakowskim, ale i ogólnopolskim rynku muzycznym. To specyficzna mieszanka rocka, folku i bluesa, w której równie ważne są i melodia, i tekst. Repertuar zespołu to przede wszystkim autorskie piosenki. Obecne, akustyczne wcielenie DEMENDERS tworzą Marcin Mendera-Ziemiński (wokal, gitara akustyczna) i Grzegorz Skoczylas (gitara). Rozmowa z Marcinem Menderą-Ziemińskim, liderem projektu muzycznego DEMENDERS. Co się działo z Demenders w ciągu ostatniego roku – nieczęsto można Was było oglądać na scenie? - W pewnym momencie poczułem przesyt graniem. To znaczy nie graniem w ogóle, a w pełnym składzie – wiesz, przekrzykiwanie bębnów, rozkręconych gitar i basu jest na dłuższą metę męczące. Stwierdziłem, że chcę spróbować czegoś bardziej klimatycznego, kameralnego i wyciszonego Stąd pomysł na granie w duecie? - Dokładnie. A skoro duet, to z Grześkiem Skoczylasem – świetnie się rozumieliśmy w poprzednim wcieleniu Demenders, zatem nie odczuwałem potrzeby szukania kogoś innego. Jak w takim razie brzmi teraz Demenders? - W tak okrojonym składzie pojawia się zupełnie inne spojrzenie na muzykę. Jest sporo miejsca i przestrzeni, które można wykorzystać, nieco inaczej spoglądając na aranżację, brzmienie, czy harmonię utworów. Chciałem, by te numery zabrzmiały jak najbardziej „organicznie”, więc rozłozyliśmy je z Grześkiem na czynniki pierwsze i zaczęliśmy składać od nowa, ale z innym podejściem. Sprawiło to nam naprawdę wiele frajdy. Poza tym Grzesiek może wreszcie bezkarnie korzystać ze wszystkich swoich „magicznych pudełeczek” (śmiech). Co zatem można usłyszeć teraz na koncertach Demenders, i, najważniejsze, kiedy gracie najbliższy koncert? - Gramy, jak dawniej, głównie własne numery, a prócz nich garść coverów, takich ludzi jak Dave Matthews, John Mayer czy Peter Gabriel. Wszystkie informacje o terminach znajdziecie na naszym profilu Myspace. Najbliższy koncert gramy 7 listopada. Zapraszamy serdecznie.

Zobacz profil Demenders - www.myspace.com/demenders Zdjęcia: Krzysztof Skomski, Agencja Skomski ...because quality matters lounge magazyn

21


kadr z filmu Jestem Twój / www.jestemtwoj.pl

coolturka

film_

„Grzegorzek... nigdy Ci tego nie wybaczę!” Wywiad z Mariuszem Ostrowskim, filmowym Arturem w Jestem Twój Mariusza Grzegorzka. Jesteś przede wszystkim aktorem teatralnym. W filmie Jestem Twój Mariusza Grzegorzka grasz główną rolę męską. Wolisz pracować w teatrze, czy jednak ciągnie Cię bardziej do filmu? - W teatrze aktor ma zdecydowanie większą wolność, niż w kinie. Niewielu reżyserów przychodzi na swoje spektakle jak gra się ich ponad 50, więc mamy większą swobodę. Poza tym na spektaklu za każdym razem jest inna publiczność i dzięki temu inna energia. Kontakt z publicznością plus tzw. wkręcenie w rolę dają gigantyczną siłę na scenie. Od zawsze istnieje dyskusja a propos grania na gorąco i grania na chłodno w teatrze. Jeśli aktor lubi grac na gorąco i wchodzi w rolę, to jest to zajebiste i dzięki temu otwiera mu się wyobraźnia i jest w stanie wyciągnąć bardzo dużo z roli. Myślę, że dobry aktor potrafi zagrać i w filmie i w teatrze, jest to kwestia doboru środków. Kamera - jak to śpiewa OSTR - podwaja, i to jest prawda. OSTR? Znacie się? - Oczywiście! Pozdrawiam Ostrego. Spotkaliśmy się w studiu, jak nagrywałem swoją płytę Toporem w serce, bo pracowaliśmy z tym samym realizatorem. Od początku zastanawialiśmy się jak się mamy witać, czy po imieniu czy po ksywach. Stanęło na ksywach Sie ma Ostry, sie ma Ostry. Wróćmy do filmu. Czemu zdecydowałeś się na film Grzegorzka? - Film jako medium daje większą poetykę i „przestrzeń”. Jestem twój był dla mnie wyzwaniem na poziomie emocjonalnym i warsztatowym. W poprzednim filmie, 22 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

w którym zagrałem główną rolę (Spam Radka Hendla, 2004) moja postać była bardziej introwertyczna, ale pozytywna. Chociaż mam takie warunki, że często jestem obsadzany w rolach ciemnych charakterów, co według mnie jest ciekawsze, niż granie dobrych bohaterów - wbrew mojej naturze (śmiech). Człowiek ma taką twarz jaką ma i jest dobierany bez względu na jego środek i osobiste przekonania, a mimo to Radek obsadził mnie w roli człowieka ocierającego się o autyzm i chorobę Aspergera. Mimo wszystko uważam, że aktorzy są zazwyczaj dobrymi ludźmi (śmiech). Przynajmniej moi koledzy aktorzy tacy są! Skończyłeś Filmówkę w Łodzi. Jakie masz wspomnienia ze szkoły dotyczące ludzi, wykładowców? - Łódź wspominam bardzo dobrze, także dlatego, że to była już moja trzecia szkoła. Najpierw studiowałem w Gdyni w Studium wokalno-aktorskim. Jako nastolatek od razu wszedłem w teatr i to było niesamowite przeżycie: luz, skupienie na pracy i w teatrze i w szkole. Jednocześnie była duża swoboda plus plaża, morze, zabawa, taniec, energia i śpiew. Potem zacząłem studiować na Akademii Teatralnej w Warszawie, gdzie obowiązywał większy rygor. Nauczony pewnej swobody uczęszczałem na zajęcia, które wtedy uważałem za ważne, co kwalifikowało mnie do wyrzucenia z Akademii. W końcu wylądowałem na Filmówce, którą udało mi się ukończyć (śmiech!) Mówi się, że Filmówka to stara konserwa, że wszyscy żyją tam sławą minionych dziesięcioleci polskiego kina.

Czy to nie jest trochę tak, że ci młodzi ludzie są zamknięci za tym grubym, historycznym murem i żyją w zupełnie innym świecie? - Myślę, że tak jest wszędzie. Każda szkoła jest dla studentów totalnym kloszem i grajdołkiem, w którym ludzie się na własną prośbę zamykają. Natomiast jeśli ktoś w Łodzi ma ochotę wyciągnąć coś od wykładowcy, ma na to szansę – wszystko zależy od osobowości. Niektórzy mają „osobowoś”, bez „ć” na końcu, a inni mają osobowość i nie chcą leserować. Jak zaczęła się Twoja przygoda z Mariuszem Grzegorzkiem? Jak się poznaliście? W końcu zaczynaliście pracować w Teatrze Jaracza w Łodzi. - Zaczęło się bardzo zabawnie. Pierwszą sztukę zaraz po skończeniu szkoły zrobiłem w Teatrze Nowym w Łodzi jeszcze za kadencji Jerzego Zelnika. Była to sztuka pt. Choroba młodości w reżyserii Ireneusza Janiszewskiego, za którą dostałem Brylanta Dziennika Łódzkiego. Mój dyrektor z Teatru Jaracza, Waldemar Zawodziński wysłał Mariusza Grzegorzka na ten spektakl: „zobacz ten spektakl, bo tam jest taki jeden młody z fajną energią”. Grzegorzek oczywiście marudził, ale w końcu poszedł. Niespodziewanie okazało się, że energia i bezczelność mojej postaci totalnie go zaczarowały i postanowił zatrudnić mnie przy Lwie na ulicy, co było dla mnie wtedy nieprawdopodobnym skokiem warsztatowym. Wejście w Lwa na ulicy, jako młody chłopaczek, ze starszymi kolegami, było niesamowitym doświadczeniem. Na początku nawet nie wiedziałem, kto to jest, ten, jak mu tam,


film_

Jak się pracuje z mrocznym i nieobliczalnym Mariuszem Grzegorzkiem? - Grzegorzek uwielbia wchodzić w emocje, które za chwilę ma odegrać aktor. Z nim jest zawsze „twórcza jazda bez trzymanki”. W filmie, przyznaję, pracowało nam się ciężej. W teatrze było zawsze więcej czasu, luzu i dochodzenia do tej prawdy teatralnej jego świata. Grzegorzek jest zajebistym reżyserem dlatego, że potrafi zaprosić aktora w swój świat. Podobno to jest rzadkość, choć na razie udało mi się pracować tylko z takimi ludźmi, którzy zachęcili mnie do zobaczenia ich świata. W takich sytuacjach jestem zaczarowany i zawsze oddaję się całkowicie. W przypadku Grzegorzka mamy do czynienia z bardzo ciemną bajką, do której zaprasza zarówno aktorów, jak i widzów. To wszystko zahacza o psychozę... ciężki świat i trudna bajka. Krytyce piszą, że film Grzegorzka to film o kobiecości, relacjach rodzinnych i przede wszystkim o krańcowych emocjach. O czym jest film Jestem Twój według Artura? - O zależnościach międzyludzkich. Widzowie w tym przypadku albo zostają przez ten filmowy świat wchłonięci, albo on ich kompletnie nie obchodzi. Gdyby ten film został opowiedziany zgodnie z polskim kanonem, według którego aktor nie używa twarzy – gra żuchwą, niczym wielka marionetka, wszyscy byliby zachwyceni. I w tym tkwi problem. Polscy widzowie nie znają obrazów, w których byłyby przerysowane emocje. Kamera jest dla nich za blisko, co ich przeraża. Przy takich skokach emocjonalnych atmosfera na planie musiała być bardzo gęsta. Jak wyglądała praca na planie takiego filmu? - Było bardzo, bardzo ciężko. W trakcie miesięcznego okresu zdjęciowego tak naprawdę nie było czasu na improwizacje, narzekania, problemy. Schodziliśmy wykończeni psychicznie po jednej scenie, a Grzegorzek ustawiał kolejną i tak w kółko, na bardzo różnych rejestrach emocjonalnych. Praca była bardzo stresująca – jedna lokalizacja, ciemne emocje. W filmie musisz być cały czas ze swoją postacią, musisz nią żyć. Wyglądasz teraz zupełnie inaczej, niż w filmie. Jak wyglądało przygotowanie do roli Artura? - Wszystko zaczęło się bardzo wcześnie, kilka miesięcy przed zdjęciami. Musiałem do tej roli całkowicie zmienić swój wygląd. Zapuściłem włosy, wąsy, zacząłem pakować, co wpłynęło dość negatywnie na

odbiór mojej osoby w miejscach publicznych (śmiech). Szczególnie ograniczyło to moje kontakty z kobietami, czego Grzegorzkowi nigdy nie wybaczę (śmiech). Poza tym zmiana była tak radykalna, że dziś po pokazach filmu nikt nie jest w stanie mnie rozpoznać. Jestem Twój jest filmem, który dotyka problemu różnic społecznych, klasowych. Jaką postacią jest w tym układzie Artur? - Artur jest chłopakiem z nizin społecznych o bardzo brutalnym charakterze. Taki podwórkowy burak. Później okazuje się, że wychowany w komiksowo-wirtualnej rzeczywistości, na pierwszy rzut oka bandyta, jest w stanie bardzo dużo odczuwać. Jego życiowymi idolami są superbohaterowie i super wojownicy z gier komputerowych. Liczy się honor i odwaga. I nagle pod wpływem niespodziewanego uczucia ten człowiek się rozpada. Znajduje swoją wymarzoną księżniczkę, tak jak w życiu – każdy czeka na swojego księcia, bądź księżniczkę. Strzał amora i wielka miłość.

Lee Hookerze, B.B. Kingu i Muddy Watersie. Koncerty bluesowe odbywają się najczęściej w zadymionych knajpach, w których stoi pianino. Wszyscy w kapeluszach, z papierosami w ustach. Chciałem być taki jak oni. Pewnego razu poszedłem do kiosku, kupiłem papierosy i po powrocie do domu usiadłem do pianina. Z szafy wyciągnąłem kapelusz mojej mamy, na pianinie postawiłem popielniczkę i zapaliłem pierwszego w życiu papierosa, grając All blues Roberta Milles’a. Palę po dziś dzień, już trzynaście lat... ale rzucam. Z kim z polskich reżyserów chciałbyś teraz pracować? Na jakie role czekasz? - Chciałbym pracować z reżyserami, którzy wprowadzają w kinie zamieszanie: Wojciech Smarzowski, Jan Jakub Kolski, Xawery Żuławski, Mariusz Grzegorzek (śmiech!). Marzy mi się zawsze granie w filmie, który jest mocny, charakterystyczny, który różni się od tej całej popowej papki. Czy on w konsekwencji będzie uznany za dobry, czy zostanie całkowicie zjechany, liczy się pomysł i energia.

W filmie partneruje Ci Małgorzata Buczkowska. Gracie jedną z mocniejszych scen erotycznych w polskim kinie ostatnich lat. Wyobrażam sobie, że nie poszło ot tak? - Ciężko jest grać takie sceny i to nie jest kokieteria. Gosia jest moją koleżanką, co nie zmienia faktu, że tak ostra scena nie była dla nas bułką z masłem. Musieliśmy się przed sobą odkryć prywatnie. Może prościej byłoby witać się z obcą osobą w samej bieliźnie. Musisz dbać o komfort tej drugiej osoby, kamera jest nad tobą i jeszcze ktoś kropi cię wodą, żebyś był spocony. Stres totalny. Jeśli ktoś kto myśli, że w odgrywaniu takiej sceny jest coś podniecającego - jest w głębokim błędzie.

Występujesz również w polskich serialach: Barwy szczęścia, Plebania, Ranczo. Sprzedajesz się polskiej popkulturze telewizyjnej? - Gówno prawda. To jest mój zawód. I choć nie są to seriale na poziomie amerykańskim, decyduje się na to jako aktor, bo aktorstwo ma też takie odcienie. Jest to dobry trening i gra się bardzo różnorodne postacie. Nie ma w tym nic złego. Jeszcze w szkole żyłem złudzeniami, że pójście do reklamy, czy do serialu to jakaś całkowita masakra i że twoja twarz zostanie opatrzona. Nic bardziej mylnego. Można być artystą totalnym, który takich rzeczy nie rusza i najczęściej spędza dni z kromką chleba, czekając na telefon. Ja do takich aktorów nie należę!

W Teatrze Jaracza w Łodzi zrobiłeś uznany monodram Toporem w serce na podstawie tekstów Rolanda Topora, w którym śpiewasz. Czyżby teraz przyszedł czas na muzykę? Roland Topor interesował mnie od zawsze przede wszystkim ze względu na abstrakcyjne myślenie i absurd życia. On powoduje uśmiech na ludzkiej twarzy. Ludzie boją się absurdu i boją się Topora, bo odsłania mechanizmy systemu, który nas w pewien sposób zawsze kontroluje. Po spektaklu została płyta z piosenkami i chęć zrobienia czegoś więcej w muzyce. Mam ogromną ochotę na swing.

Rozmawiała: Joanna Ostrowska

Skąd zainteresowanie właśnie tym gatunkiem muzycznym? - Wszystko zaczęło się od bluesa i od ucieczki ze szkoły muzycznej, w której nudziła mnie klasyka. Na prywatnych lekcjach poznałem improwizacje bluesowe, które pozwoliły mi potem w wielu momentach ryzykować także w kwestii aktorstwa. Miałem wtedy 17 lat i zakochałem się w John

coolturka

Gregorek, Grzegorczuk (śmiech!). To było jedno z najważniejszych doświadczeń mojego aktorskiego życia. Nagle okazało się, że ten facet stawia przede mną takie wymagania i wyzwania, że życzyłbym sobie tego do końca mojej kariery.

Jestem Twój

reż. Mariusz Grzegorzek Marta, trzydziestoletnia lekarka, traci panowanie nad swoim życiem. Odrzuca zakochanego w niej męża, biznesmana Jacka. Zostaje sama. Przypadkowo poznaje młodego kryminalistę Artura, który zakochuje się w niej bez pamięci. Nagłe niekontrolowane zbliżenie, niechciana ciąża, którą Marta chce usunąć. Artur chce ratować dziecko, pomaga mu w tym matka. Tajemnice, maski, skrywane obsesje wybuchają z wielką siłą. Jakie będą losy nienarodzonego dziecka?

premiera: 17 września ...because quality matters lounge magazyn

23


film_

coolturka

Butcher’s Film – Filmowi rzeźnicy z Krakowa

S

ą młodzi, zdolni, chętni do pracy, a przede wszystkim mocno napaleni na kręcenie filmów. Lounge rozmawia z Arturem Michalikiem, jednym z członków grupy, który opowiada o początkach, sukcesach i o planach na przyszłość. Jesteś członkiem filmowej grupy Butcher’s Films. Od kiedy działacie? - Działamy już 9 lat, od początku 2001 roku. Ale dopiero po kilku latach, około 2005 roku, gdy znalazło się więcej ludzi chętnych do pracy i do pomocy, przestała to być zabawą, a stało się swego rodzaju sposobem na życie. Wtedy też zaczęły powstawać pierwsze poważniejsze filmy, które można już było gdzieś pokazać, grupa stopniowo się powiększała, zdobywaliśmy coraz lepszy sprzęt. Skąd pomysł na nazwę Waszej grupy? - Wszyscy o to pytają. Filip Rudnicki, prezes grupy, lubi nawet z tego żartować, bo za każdym razem podaje inną historię. A tak naprawdę chyba się wstydzi przyznać, skąd się ta nazwa wzięła. W czasach, gdy grupa powstała, popularną grą było Diablo, jednym z czarnych charakterów był właśnie Butcher (ang. rzeźnik - przyp. red). Dzisiaj ta nazwa wydaje się trochę pejoratywna, staramy się aspirować do ambitnej tematyki. Grupa już jednak jest rozpoznawalna na rynku kina niezależnego, więc nazwa została. Ale przecież w pewnym sensie ta nazwa do Was pasuje. Są u Was sami faceci, prawda? - No tak, ale to akurat przypadek. Mamy dwie stałe aktorki, które się u nas udzielają, dziewczyna Filipa Rudnickiego powoli zaczyna się zajmować kierownictwem produkcji, oficjalnie nie została jeszcze mianowana członkinią grupy, trzeba to nadrobić. Zdarzyło się kiedyś, że zostaliśmy posądzeni o szowinizm, bo w wielu naszych filmach kobiety nie są przedstawiane w najlepszym świetle. Właśnie, jakbyś określił Waszą twórczość? W jaką stronę chcecie iść teraz? Nie idziemy w żadną konkretną stronę jako grupa. Mamy czołowych reżyserów – Filipa Rudnickiego, Adama Uryniaka i Przemka Filipowicza i każdy z nich uprawia inny rodzaj kina, idzie we własnym kierunku. Ciężko nas tak naprawdę jednoznacznie zaklasyfikować. Filip Rudnicki robi kino dramatyczne, psychologiczne, Adam Uryniak bardzo lubi kino gatunkowe, natomiast Przemek Filipowicz jest jakby pomiędzy, robi także dokumenty. Jesteśmy wszechstronni. Jesteście grupą niezależną, samodzielnie produkujecie własne filmy. Jak zdobywacie na nie pieniądze? - Gdy stawialiśmy pierwsze, znaczące kroki, wszystko pokrywaliśmy z własnej kieszeni. Nie 24 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

potrzebowaliśmy też zbyt dużych nakładów finansowych, budżet filmu czasem zamykał się tak naprawdę w paruset złotych. Później nasze filmy zaczęły się stopniowo podobać na festiwalach kina niezależnego i wygrywać nagrody, kilka było emitowanych telewizji. Nagrodami zwykle były pieniądze, więc po prostu inwestowaliśmy je w kolejne filmy lub lepszy sprzęt. Filipowi Rudnickiemu i Adamowi Uryniakowi udało się już wyrobić pewną renomę, zaczęli się więc starać o dofinansowania. Prowadzicie też działalność komercyjną? - Tak, staramy się też samodzielnie zarabiać, by móc robić coraz lepsze filmy. BF Studio zajmuje się realizacją filmów na zlecenie, są to reklamówki i teledyski. Jeden z Waszych ostatnich filmów, Nędza, Filipa Rudnickiego, uzyskał spory rozgłos. Jego premiera miała miejsce w krakowskim Multikinie. Czy w związku z tym planujecie wypłynąć na szersze wody, robić większe produkcje, angażując rozpoznawalne nazwiska? - Jasne, chcielibyśmy robić kino mainstreamowe, tylko po kolei. Pojawiają się w naszych filmach już bardziej rozpoznawalni aktorzy, jak Krzysztof Globisz i Iwona Bielska w Nędzy. Powoli zaczynamy pozyskiwać coraz lepszych operatorów, bardziej profesjonalny sprzęt. Staramy się uderzać w główny nurt kina, by nie zostać na zawsze w kinie niezależnym. Najnowszy film Adama Uryniaka - Zniknięcie, oparty na opowiadaniu Olgi Tokarczuk, ma spore szanse, by stać się bardziej rozpoznawalną produkcją, będzie to już pełny metraż. Jego teaser jest już dostępny na YouTubie i naszej stronie internetowej. Liczymy na to, że znajdzie się jakiś chętny dystrybutor. Właśnie, Wasze filmy nie ukazują się w regularnej dystrybucji. Gdzie można je w takim razie zobaczyć? - Przede wszystkim większość z nich jest dostępna na naszej stronie internetowej (www.bf.art.pl), kilka filmów udało nam się pokazać w telewizji w kanale Kino Polska i TVP Kultura, raz na jakiś czas są one emitowane. Zostają jeszcze jednorazowe pokazy i festiwale kina niezależnego w całej Polsce. Jakie są Wasze największe sukcesy festiwalowe? - Oh, jest ich z milion! (śmiech) Opowiedz o chociaż jednym... - Do tej pory jesteśmy najbardziej dumni z głównej nagrody w kategorii najlepszy zagraniczny film krótkometrażowy na VII festiwalu FIC Móstoles w Madrycie, Adam Uryniak zdobył tą nagrodę za Podglądacza.

Bazyl, człowiek z kulą w głowie (reż. Jean-Pierre Jeunet, 2009 r.) Tytułowy Bazyl wiedzie nieskomplikowane i na wskroś monotonne życie, niezmącone żadną troską – mieszka w szarej kamienicy, pracuje zaś w wypożyczalni wideo. W tę poukładaną rzeczywistość, jakby na złość, wkracza brutalne zrządzenie losu – bohater dostaje kulkę w głowę. Rzut monetą nad stołem chirurgicznym i natchniona sentencja pielęgniarki („Lepiej żyć ze świadomością ryzyka niż bez świadomości istnienia”) decydują co dalej: kulka zostaje, od tej pory Bazyl jest na swój sposób wyjątkowy. Jednak ta wyjątkowość komplikuje jego życie na tyle, że nigdzie niechciany, ląduje na podmiejskim wysypisku u podobnych do niego odmieńców. Podobnie jak nasz bohater, wszyscy zostali kiedyś spisani na straty i zepchnięci na społeczny margines. Razem jednak tworzą osobliwą rodzinę. To istna galeria osobliwości: dziewczyna kalkulator (nic dziwnego, ojciec geodeta i matka krawcowa), żywa kula armatnia, staruszek wynalazca oraz kobieta-guma, która lubi zwijać się w kłębek i chować w lodówce (trudne dzieciństwo). Przypadkiem (a jakże, to kolejne sploty dziwacznych okoliczności determinują życie bohatera) Bazyl dowiaduje się, kto jest producentem feralnego pocisku i kto pośrednio przyczynił się do śmierci jego ojca. Grupa dziwaków, spora doza fantazji, nieposkromiony huraoptymizm i plan staje się oczywisty: wykończyć dwóch największych handlarzy bronią. Jean-Pierre Jeunet, jakby rozczarowany szarą, zastaną rzeczywistością, tworzy własny, alternatywny świat, przesycony niebanalnym humorem, błyskotliwym pomysłem (mecz piłkarski z minami przeciwpiechotnymi!)i odrobiną surrealizmu ze szczyptą baśniowości. Bo u kogo jeszcze kolor nieba może być zielony? Nieszczęście Jeuneta polega na tym, iż zrealizował jeden absolutnie doskonały film - „Amelię” (2000 r.) i niestety piętno jej geniuszu ciągnie się za nim aż po dzień dzisiejszy. Tworząc dzieło jakże stylistycznie podobne do swego największego sukcesu, nie da się uniknąć porównań. I tym razem Jeunet zatracił nieco właściwe proporcje: przejrzystość opowiadania i postaci ugina się pod naporem atrakcji i fajerwerków. Raz jest śmiesznie, raz strasznie, wszystko zaś jest przyprawione sporą dozą groteski i absurdu, ale i zamieszania i chaosu. A jednak nie można mu odmówić uroku, czułości w spojrzeniu na swych dziwacznych bohaterów i głębokiej wiary w powodzenie jednostki.

Rozmawiała Małgorzata Pawłowska Małgorzata Pawłowska


felieton_

coolturka

Mówię, więc jestem… Ponieważ nie zaczyna się od „no więc”, to zacznę od „zali wżdy”, czyli kompletnie i absolutnie niezrozumiałej sentencji, którą bohaterka filmu Shrek była zwróciła się do tytułowego bohatera tegoż filmu, wywołując u niego, jak i prawdopodobnie u większości oglądających film, konfuzję (dla czytelników urodzonych po roku 1970 – słowo konfuzja oznacza zakłopotanie, dla osób urodzonych po roku 1985 – słowo zakłopotanie oznacza WTF?). Pewnie zadajecie sobie teraz pytanie czemu od samego początku tak tłumaczę i objaśniam? Otóż temu, że niniejszy tekst traktował będzie o komunikacji.

B

ynajmniej chodzi mi o MPK, PKP, PKS itp. No i teraz Ci, którzy na lekcjach Języka Ojczystego uważali mało, słabo albo w ogóle uważają, że przed bynajmniej chochlik redakcyjny zżarł wyraz „nie”. A właśnie, że nie. Bo słowo bynajmniej jest samo w sobie zaprzeczeniem i mówiąc bynajmniej nie zaprzeczamy podwójnie, a jak ktoś uważał na lekcjach matematyki, to doskonale wie, że minus i minus daje plus, co jest absolutnie logiczne, bo dwie skrzyżowane kreseczki dają krzyżyk, czyli plus. Żeby w zarodku zdusić podejrzenia o kryptoreklamę oraz sianie niepokojów na tle religijnym, nie będę rozwijał ani objaśniał wyrazów krzyżować ani plus. Jeżeli wykluczymy, fenomenalnie poniekąd funkcjonujące i uwielbiane przez tłumy niepomiernie zadowolonych Klientów instytucje związane z szeroko pojętym przemieszczaniem osób tj. masowym transportem osobowym pozostaje pewnie jeszcze wiele innych możliwości, więc żeby niepotrzebnie nie przedłużać, niniejszym wyłuszczam, że chodzi mi o komunikację po prostu międzyludzką. Z biologii miałem, z tego co kojarzę, ocenę dobrą (4), więc ekspertem nie jestem, aczkolwiek o ile dobrze pamiętam, ludzie od zwierząt różnią się (w sferze komunikacji) tym, że futrzaki, pełzaki, robaki i inne ssaki, o ile w ogóle, komunikują wyłącznie pierwotne emocje, typu agresja, dominacja, strach, podporządkowanie, sygnały godowe itp. Natomiast człowiek, oprócz komunikowania emocji, potrafi też komunikować myśli, idee, szeroko pojmowany światopogląd. Aby komunikat mógł zaistnieć niezbędny jest komunikator, czyli nadawca, kanał, czyli środek, za pomocą, którego komunikat jest wysyłany, oraz odbiorca, czyli ten, do kogo komunikat jest wysyłany. Jest to najprostsza definicja komunikacji, niestety niepełna. Ponieważ brakuje w niej bardzo istotnego elementu, a mianowicie pojęcia kod. Otóż nadawca wysyłając komunikat automatycznie go koduje (omijając temat zakłóceń komunikacyjnych, które na tym etapie rozważań potrzebne nie są nam do niczego), mając nadzieję, że odbiorca prawidłowo odkoduje (zinterpretuje) przekaz. Jeżeli tak się nie stanie, to: a). nadawca i odbiorca porozumiewają się w różnych językach;

b). nadawca mówi niewyraźnie; c). odbiorca akurat nie słuchał; d). odbiorca posługuje się innym kodem niż nadawca e). doszło do nieporozumienia. Aby komunikacja zadziałała prawidłowo, obie strony muszą, jak to się mówi, nadawać na tych samych falach. W przeciwnym wypadku z komunikacji nici i co najwyżej może dojść do nieporozumienia. Wyjątek stanowi komunikacja damsko-męska na poziomie relacji małżeńskiej, gdzie termin nieporozumienie wymaga opisania w monografii, której objętość prawdopodobnie będzie większa lub równa Encyklopedii Britannica. Wracając do tematu: warunkiem zaistnienia porozumienia, jest to, aby odbiorca odkodował komunikat zgodnie z zamierzeniem nadawcy. Aby tak się stało, nadawca, musi (jak już wspomniałem) tak zakodować swój przekaz, aby odbiorca mógł go odkodować zgodnie z zamierzeniem nadawcy. Kolejny warunek, który do porozumienia prowadzi, to wola odbiorcy. Jeżeli odbiorca: a). nie słucha; b). słucha bez zrozumienia; c). słyszy biernie; - mamy do czynienia z monologiem, zwanym komunikacją jednostronną. Z komunikacji jednostronnej w zasadzie nic nie wynika, chyba, że ktoś lubi słuchać własnego głosu, a takich, zwłaszcza na Wiejskiej i okolicach, nie brakuje. Aby to zaobserwować należy włączyć dowolny program informacyjny. Teoretycznie komunikacja to proces dwustronny i po wysłaniu komunikatu powinno zaistnieć zjawisko, które literatura fachowa opisuje jako sprzężenie zwrotne – odbiorca przetworzył komunikat i przesłał nadawcy wiadomość zwrotną. Wiadomość zwrotną można podzielić na kilka podstawowych typów: a). zrozumiałem, zgadzam się; b). zrozumiałem, zgadzam się, ale…; c). zrozumiałem, nie zgadzam się; d). nie zrozumiałem. Jeżeli wystąpi punkt „d”, to komunikacja nie zaistniała nawet na poziomie pierwotnym i stanowi punkt wyjściowy do powstania wspomnianej powyżej monografii. W skrócie można go nazwać: Ale o co Ci chodzi?

Jeżeli wystąpił punkt „a”, komunikat brzmiał prawdopodobnie: Zostawmy tą robotę w cholerę i chodźmy na piwo. Punkt „b”, to jeden z przypadków komunikacji w relacji damsko-męskiej, zwany też - Kochanie masz rację, ale… i najczęściej występuje w dwóch przypadkach: pierwszy wtedy, gdy idziesz do szefa po podwyżkę; drugi, gdy pytasz żonę, czy możesz iść z kumplami na piwo. Komunikacja odbywa się na wielu płaszczyznach. Bardzo modne swego czasu było wielkie odkrycie komunikacji niewerbalnej. Obecnie pojawił się termin asertywność i jest odmieniany przez wszystkie przypadki i osoby. U mnie osobiście, nie wiedzieć czemu, hasło asertywność budzi agresywność. Na koniec pozwolę sobie jeszcze przytoczyć jedną statystykę dotyczącą komunikowania się. Otóż człowiek, przy jednorazowym kontakcie komunikacyjnym, jest w stanie przyswoić jakieś 5% nowych informacji, czyli jeżeli lekcja w szkole trwa 45 minut, to statystycznie rzecz biorąc, po 2 minutach i 25 sekundach nauczyciel mówi do ściany. W przypadku wykładów na studiach jest to całe 4,5 minuty. A teraz pomyślcie sobie co się dzieje w czasie np. wszelkiego rodzaju debat politycznych, dyskusji panelowych itp. Nie ma szans, żeby ludzie się dogadali. Jeżeli weźmiemy jeszcze pod uwagę fakt, że raczej nie są do siebie otwarcie nastawieni, to szanse na porozumienie wynoszą mniej niż zero. Następnym razem, jak włączysz telewizor, będziesz wiedział, czemu masz nieodparte wrażenie, że zamiast rzeczowej wymiany argumentów, jesteś świadkiem normalnej regularnej jatki. Morał? Żeby się porozumieć i żeby coś z tego było, trzeba naprawdę dużo dobrej woli i jeszcze więcej otwarcia na Twojego interlokutora, którego trzeba traktować jak partnera. Podstawą jest słuchanie, bo jeżeli nie posłuchasz, nie zrozumiesz, a jak nie zrozumiesz, to sprzężenie zwrotne nie będzie początkiem dialogu, tylko kłótni. Statystycznie, z tego tekstu zrozumiałeś tyle, że widziałem Shreka i skończywszy pisać ten tekst poszedłem na piwo. Adrian Suszczyński

...because quality matters lounge magazyn

25


coolturka

poezja_

Pikniki Poetyckie 2010 - konkurs Młodzi na łodzi Lounge Magazyn był patronem medialnym letnich pikników poetyckich, które odbywały się w Poznaniu, Krakowie i Warszawie. A na piknikach, obok dużej dawki poezji trwał w najlepsze ogólnopolski konkurs poetycki Młodzi na łodzi, w którym można było wygrać darmowe, roczne warsztaty literackie, wydanie własnego tomiku czy publikacje wierszy w prasie. Finalistkami zostały: Kasia Wiśniewska z Łodzi, Paulina Korzeniewska z Zielonej Góry i Hania Dikta z Piekar Śląskich, która prezentowała swoje wiersze w Krakowie. I właśnie dlatego postanowiliśmy ją Wam przedstawić. Hanna Dikta jest nauczycielką, laureatką licznych konkursów literackich i poetyckich. Jak sama mówi, wiersze zaczęła wysyłać na konkursy dopiero rok temu - przede wszystkim, by się sprawdzić. Jej euforia „pokonkursowa” zwykle nie trwa długo. Czy śnią jej się wiersze? Czy można być poetą z zawodu? Co ciekawego jest w konkursach poetyckich? Z Hanią Diktą, laureatką III miejsca w ogólnopolskim konkursie poetyckim Młodzi na łodzi, rozmawia Agnieszka Żelazko, wydawca, poetka, organizatorka i pomysłodawczyni Pikników Poetyckich. Jaka jest Twoim zdaniem najczęściej spotykana reakcja innych ludzi, gdy ktoś (lub Ty) przedstawia się: Jestem Poetką. Czy można być Poetką z zawodu? - Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nigdy jeszcze nie przedstawiłam się w ten sposób. Myślę jednak, że „zwykli” ludzie, tacy, jakich spotykam w pracy czy na ulicy, pasję pisania traktują najczęściej z przymrużeniem oka. Może nieco bardziej poważnie, jeśli odnosi się w tej dziedzinie jakieś sukcesy. Nie sądzę, żeby można było zawodowo zajmować się pisaniem wierszy. Wydaje mi się, że uczynienie z tworzenia poezji obowiązku mogłoby je wręcz uniemożliwić. Ja przynajmniej nie wyobrażam sobie pisania pod przymusem. Co jest ciekawego w konkursach poetyckich? Jesteś laureatką wielu z nich. Teraz zajęłaś III miejsce w konkursie Młodzi na łodzi. - Wiersze na konkursy zaczęłam wysyłać rok temu. Przede wszystkim z chęci sprawdzenia się, przekonania, czy to co robię, wyda się interesujące osobom zawodowo związanym z literaturą. Ku mojemu zdumieniu okazało się, że tak. Niestety, poczucie, że jestem niezłą poetką, trwa u mnie zwykle zaledwie kilka dni – od czasu dowiedzenia się o nagrodzie, do finału - potem znowu zaczynam mieć wątpliwości. Konkursy umożliwiają także poetom spotykanie się nawzajem na imprezach finałowych. Są one – podobnie jak większe przedsięwzięcia poetyckie, takie jak pikniki, w ramach których odbyły się półfinały oraz finał konkursu Młodzi na łodzi, czy warsztaty poetyckie, w których także zdarzyło mi się uczestniczyć, doświadczeniem bardzo osobom piszącym potrzebnym. Czujemy się po nich chyba mniej osobni, naładowani pozytywną energią i wiarą, że to co robimy, ma sens. Są różne szkoły. Co jest w pisaniu ważniejsze: warsztat, czy serce? Podczas warszawskiego pikniku poetyckiego młodzi poeci niemalże pokłócili się o to :-) - Myślę, że wiersz rozpoczyna się w sercu, a kończy w głowie. Nie potrafiłabym napisać tekstu, którego nie czuję, który mnie nie dotyka – niekoniecznie jako osobiste doświadczenie. Nigdy nie napisałam niczego na zamówienie. Uważam jednak także, że bardzo ważny jest etap typowo rzemieślniczej pracy nad wierszem, wykreślanie - dobieranie jak najwłaściwszych słów. To jak wykańczanie domu, który się zbudowało, zawieszanie firanek, sadzenie kwiatów na balkonie. Takie cyzelowanie sprawia mi zwykle wiele przyjemności. Śnią Ci się czasem wersy? Kiedy przychodzą najlepsze pomysły? Bo u mnie przed snem... - Wiersze niestety nie śnią mi się, ale często przychodzą do mnie, kiedy usypiam dzieci. Bywa także, że - jak u Ciebie - pojawiają się tuż przed snem, ale wtedy nie mam z nich zbyt dużego pożytku, bo brakuje mi silnej woli, żeby wstać z łóżka, zapalić światło i je zapisać. Rano oczywiście nie ma już po nich najmniejszego śladu. Bardzo wiele pomysłów na wiersze przychodzi mi do głowy w pociągu. Niestety, nie podróżuję w ten sposób zbyt często. Jak bliscy reagują na Twoje pisanie? - Bliscy wpierają mnie i cieszą się z moich sukcesów, choć poezja nie jest bynajmniej w moim domu tematem numer jeden. Nawet ja sama czasem na długie dni zapominam, że piszę wiersze.

26 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

Zwycięskie wiersze konkursu Młodzi na łodzi KATARZYNA WIŚNIEWSKA rock around the cock ala z elementarza ma dziś aids na śniadanie grzecznie je płatki ze śniegiem z najpiękniejszych alpejskich dolin i nigdy nie sypia dwa razy z tym samym mężczyzną wczesnym popołudniem robi testy na poziom hormonów lub zgodność charakterów z ulubioną telewizyjną postacią i rozważa sens istnienia inteligentnych form życia w kosmosie chciałaby odwiedzić tropikalne kraje i mieć zdjęcie z papieżem ale boi się latać to jak maleć razem z samolotem i zostać zmiażdżonym do rozmiarów kropki w źrenicy a przecież tyle jest jeszcze do wiosny miłości jeszcze musi poznać gorzki smak finału w ustach

PAULINA KORZENIEWSKA o piątej zginam się wpół w cerkwi dotykając ziemi dziękując za dwadzieścia lat i sto dni dobrej karmy momentami czułam się jak Rambo w pierwszej części zaszywałam rany w toalecie pociągu i krew kapała na białą bluzkę wódka stoi w plastikowym pojemniku i nic się nie dzieje pola lasy zima wszędzie są takie same a na rogatkach miasta tylko zabytki które się nie zachowały pojutrze spotkam mamę i tatę i powiem „wróciłam” jakbym kłamała bo tylko w podróży można być w domu szukając spokojnego miejsca dla siebie i głowy z każdym dniem moja walizka robi się lżejsza zostały mi brudna kartka i czyste majtki na przesiadkę w Bohatyrowiczach czasem wschód jest po prostu dobry podaje rękę która nie jest spocona Mińsk – Wilno, 21.03.10

HANNA DIKTA koncertowe memento mori obsiedli mnie jak ptaki. stado wyliniałych kruków w nieświeżych marynarkach i mokasynach sprzed półwiecza. dziarską miną maskowali zalążki parkinsona albo zdiagnozowanego miesiąc wcześniej raka, o którym wciąż nie potrafią powiedzieć rodzinie. zapach butwiejących pod lodem trawników. pomyślałam, że staruszkowie powinni chodzić najwyżej parami. drobić chleb na starówce albo machać zza szyby domku na wsi, do którego zjeżdżamy tylko wtedy, kiedy świeci słońce.


coolturka

czytelnia_

Leander Kahney

Być jak Steve Jobs Podobnie jak Bill Gates, Michael Dell czy Mark Zuckerberg nie skończył college’u. W młodości eksperymentował z narkotykami, jest zadeklarowanym wegetarianinem, do biura czasem przychodzi bez butów, słynie z niekontrolowanych napadów szałów, a prezesa Pepsi Johna Sculleya namówił do przyłączenia się do jego firmy słowami: Chcesz przez resztę życia sprzedawać słodzoną wodę, czy zmieniać świat?. Chodzi rzecz jasna o Steve’a Jobsa – założyciela Apple.

Paweł Goźliński

Jul Nie raz zastanawiałam się co tak naprawdę skłania mnie do sięgnięcia po daną książkę – czy to tytuł przyciąga, czy dobra recenzja, czy nazwisko autora? Chyba wszystko po trochu, bo w przypadku książki Pawła Goźlińskiego, tytuł Jul jest dość zastanawiający, a sam autor porównywany jest do klasyka kryminału, Marka Krajewskiego. Więcej mi nie było trzeba i już od pierwszych stron się „zaczytałam”. Muszę dodać, że miłośnikom dziennikarskiej sztuki nazwisko autora z pewnością jest znane, gdyż Goźliński kieruje działem reportażu Gazety Wyborczej oraz jej reporterskim magazynem Duży Format. Jul to jego prozatorski debiut, moim zdaniem wielce udany. Bo Jul to kryminał romantyczny. Już samo usadowienie powieści w Paryżu temu sprzyja, a jeśli jeszcze dodamy zbrodnię z Trzema Wieszczami i polską Wielką Emigracją w tle, tworzy nam się intrygująca fabuła. Ciekawe jest wplecenie wspomnianych postaci Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego; to wokół nich toczy się akcja i oni są sprawcami wydarzeń. Jednak głównym bohaterem jest Adam Podhorecki – polski emigrant po przejściach, osiadły w Paryżu.

Książka Leander Kahney’a Być jak Steve Jobs wbrew przypuszczeniom nie jest kolejną apoteozą fenomenu Jobsa i Apple. Jego postać ukazana zostaje w sposób dość obiektywny, wraz z zaletami i wadami, można wręcz odnieść wrażenie, że autor jest aż nader chłodny i wyrachowany. Pokusił się on nawet o umieszczenie na końcu każdego z rozdziałów wypunktowanego podsumowania zatytułowanego Nauki Steve’a, w których czytamy na przykład: Nie słuchaj swoich klientów. Oni nie wiedzą, czego chcą, co stanowi z kolei nawiązanie do innej dewizy Jobsa: Ludzie nie wiedzą, czego chcą, dopóki im tego nie pokażesz. Należy jednak wskazać na kilka wad. Mimo że historia Jobsa jest niemalże sprzęgnięta z historią Apple, autor nieraz „odpływa” w stronę technicznych meandrów PowerBook’ów, iMaców i innych produktów, przez co czytelnik w pewnym momencie się gubi. Potęguje to jeszcze brak chronologii i swoisty brak wewnętrznej spójności – z książki bowiem nie wyłania się żadna teza czy „przesłanie”. Mimo to warto sięgnąć po tę pozycję, by przynajmniej w jakimś stopniu poznać kto tak naprawdę stoi za ubóstwianym iPhonem. Kamil Stanuch

Podhorecki to postać i ciekawa, i tragiczna, a jego koleje losu i przeżycia mogłyby służyć za kanwę osobnej powieści. Dość by powiedzieć, że nie straszne mu były walki z kozackimi żołnierzami, czego ślad nosi na twarzy, jak również syberyjskie mrozy, skąd uciekł wraz z żoną i dziećmi. Niestety postać Adama alegorycznie odzwierciedla tragiczne i zawiłe losy Polski, która istniała jedynie w wielkich sercach wieszczów oraz emigracji paryskiej. Tak samo jak Ojczyzna, został okrutnie doświadczony przez polityczną zawieruchę i tak jak ona, praktycznie umarł. Nie mniej jednak to Podhoreckiemu przypadło w udziale zmierzyć się z zagadką serii morderstw, do których dochodzi wśród Polaków i ich znajomych. I wszystkie te wydarzenia dziwnie łączą się z osobą Adama. A ponieważ sumienie jego nie do końca jest czyste, tym bardziej pragnie odnaleźć mordercę, by chociaż w ten sposób odkupić winy z przeszłości. Bo gdyby można się od czasu do czasu wysrać sumieniem, życie byłoby sto razy lżejsze.* Jul to wspaniały kryminał historyczny, a autor imponuje znajomością epoki romantycznej. Zbrodnia mistrzowsko splotła się z losami polskiej Wielkiej Emigracji, a Paryż pokazał swoje mroczne oblicze. Intryga trzyma w napięciu gwarantując nieprzespane noce.

Małgorzata Kobus *fragment powieści

...because quality matters lounge magazyn

27


czytelnia_

coolturka

Gdy czytacie tę notkę, tysiące dziewczyn na całym świecie siedzą przed ekranami komputerów i łowią „sponsorów”, którzy mają uczynić ich życie bogatszym, bardziej interesującym, barwniejszym. Jak sobie z tym potem będą radzić? Jaka jest droga, na którą wkraczają? Czy nie stracą na niej siebie? Czy to życie, jakie wybierają, naprawdę będzie lepsze i łatwiejsze od dotychczasowego? W Sponsorowanej Agi Kuligg ukazany został jeden z możliwych wariantów takiego właśnie wyboru. Jednocześnie jednak ta powieść sporo mówi o naszym rozwarstwionym świecie społecznym i pułapkach, jakie zastawia na ludzi. I dlatego właśnie z pełnym przekonaniem polecam tę wartką, sprawnie napisaną relację opisującą powszechnie znane i jednocześnie nie dość rozpoznane doświadczenie.” - Leszek Szaruga

Fragment powieści Sponsorowana

Szukam sponsora Sponsorowana to historia uczciwej, pochodzącej z niewielkiego miasteczka, wychowanej w konserwatywnej rodzinie dziewczyny, która zafascynowana Warszawą i łatwymi pieniędzmi postanawia zostać luksusową prostytutką. Chcąc naśladować „świetnie” radzące sobie koleżanki, znajduje sponsora i rozpoczyna nowy, niszczący jej moralność, etap w życiu. Plan szybkiego wzbogacenia się okazuje się destrukcyjny dla jej dotychczasowego systemu wartości, a coś, co wydawało się proste, zaważa na całym życiu. Trudny, bolesny seks, postępowanie wbrew wpojonym zasadom, wejście w sferę kłamstwa, wreszcie świat młodych, sponsorowanych kobiet i Warszawa widziana oczami naiwnej dziewczyny – obok historii głównej bohaterki znajdziemy tu także refleksję o wyniszczającej pracy w korporacji i pustych ludziach udających przyjaciół. Czy dziewczynę spotyka coś dobrego? Owszem – pozna samą siebie tak dobrze, jak nigdy dotąd, odkryje, że jej dotychczasowe relacje z rodziną były inne niż przypuszczała, a uśpiona dotąd seksualność – mimo początkowych trudności – narodzi się na nowo. Autorka, dziennikarka z wykształcenia, zafascynowana sztuką reportażu, zyskała inspirację do napisania tej książki po przeprowadzeniu kilkunastu rozmów ze sponsorowanymi dziewczynami, gdy zbierała materiały do pewnego reportażu.

Powieść „Sponsorowana” Agi Kuligg, której patronuje Lounge Magazyn, będzie w sprzedaży od 15 października. Za to my już teraz mamy siedem, jeszcze ciepłych egzemplarzy przedpremierowych, które mogą powędrować w Wasze ręce. Książki rozlosujemy wśród wszystkich, którzy do końca października wyślą maila na adres: konkurs@loungemagazyn.pl, wpisując w temacie tytuł książki. Powodzenia! 28 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

Miało nie boleć jak jasna cholera, miało nie boleć wcale, nie wwiercać się w ciało tysiącem małych igieł kłujących delikatną skórę od wnętrza ud po samą szyję, miało nie chcieć mi się płakać, miałam pamiętać puszysty dywan, po którym nie ślizgają się kolana, czuć pod plecami miękki jedwab prześcieradeł, miało być jak w komedii romantycznej: łatwo, z fajerwerkami i napiwkiem na nowe buty, z uśmiechem jego stalowych oczu i zadowoleniem, które przyszło nagle, rozjaśniło wszystko, ułatwiło decyzję, wskazało drogę. Z każdym jego ruchem, uderzeniem we mnie, wpompowaniem, wtłoczeniem wstrętnej, lepkiej mazi jego pożądania, chce mi się wymiotować coraz bardziej: bach – za wszystkie kłamstwa mniejsze i większe, bach – za swoją głupotę, gdy tutaj wchodziłam ze sztucznie przyklejonym uśmiechem, starając się pamiętać, że jestem luksusową prostytutką, bach – za łazienkę z marmurami, w której zażyłam drugą tabletkę uspokajającą, nie mam pojęcia, dlaczego akurat teraz nie działają, bach – za zasłony drapowane, które przykleiły się do okien, jakby nagle słońce zgasło, cały jego blask zniknął pod naporem ludzkiej chciwości, bach – za szampana, od którego mdli mnie z każdym ruchem, którego rocznik mam głęboko w dupie, wypiłam jednym haustem, nie doceniając kryształowego kieliszka, bach – za wielkie łoże, w którym zdajemy się tonąć, nieporadni na środku szalejącego oceanu, ja zapadam się w pościel, przygnieciona wielkim cielskiem, trzymam się kurczowo jego ramion, które są jak tratwa na spienionych falach, a te wciąż większe i większe, popychane urywanym dźwiękiem jego oddechu, chcą mnie zabrać ze sobą, bach – za nasze ciuchy kotłujące się na podłodze, mój stanik, który zdarł jednym ruchem, dobrze, że nie kupiłam nic nowego, przynajmniej pieniądze leżą bezpiecznie w szufladzie, teraz czerń koronki zdaje się walczyć z jego nieprzyzwoicie białą koszulą, która jeszcze przed chwilą wydawała się taka elegancka, bach – za wspólny taniec, ostatni moment naszego dobrego wychowania, bach - za Patrycję Świnię, której zawsze wydaje się, że ma rację i wie wszystko najlepiej, która chodzi w markowych ciuchach, a ja nigdy nie będę takich miała, jeśli się nie postaram, bach – za Andżelę i Mikę, które codziennie do pracy podwozi inna bryka, bach, bach, bach, bach, bach, bach, bach, bach, bach, muszę się trzymać jego ramion, dłonie ześlizgują się ze spoconej skóry, paznokcie wbijają w plecy, czy to już dobry moment, bym zaczęła udawać, czy to dobry moment na delikatne jęki, chce mi się wyć z rozpaczy, nie wytrzymam dłużej tej farsy, nie ma najmniejszego sensu się oszukiwać i robić czegoś wbrew sobie tylko dla pieniędzy, dlaczego ja tego nie potrafię, dlaczego nie jestem taka jak one, dlaczego im przychodzi to z łatwością i jeszcze czerpią z tego przyjemność, wzdychają z rozkoszą, robią loda z uwodzicielskim uśmiechem, powstrzymując odruch wymiotny, gdy główka penisa drażni im migdałki, grafitowe oczy nagle spoglądają na mój grymas, no i co leżysz jak kłoda, mówiłaś, że wystarczy w tobie jeden guzik nacisnąć i zaczynasz się rozpalać. Mam ochotę wykrzyczeć, że nigdy nie będzie umiał znaleźć tego guzika, gdy będzie rzucał się na mnie jak wygłodniała hiena, nagle zaczynam płakać, nie mogę opanować łez, znów wielka gula rośnie w gardle, nabrzmiewa wszystkimi pytaniami, na które nadal nie znalazłam odpowiedzi, łzy tryskają strumieniem, o rany dziecko, może lepiej idź już do domu, skoro masz się tak zachowywać, masz rację pójdę, debilu jeden i tak ci się na nic nie przydam w tym stanie, nie rozłożę nóg zachęcająco, nie pogłaskam cię po twoim przyjacielu, jedynym prawdziwym kompanie najlepszych zabaw, nie wsunę ręki między uda, byś mógł sobie popatrzeć, więc po co tak naprawdę miałabym być ci potrzebna, no przecież nie po to, byśmy porozmawiali, zapomniałam chociaż na chwilę, że ja też dziś jestem tylko dziurą bez twarzy, dobrze, że nie wygiąłeś mnie w szpagat, ale to dopiero początek. Muszę wstać, unieść swoje ciało na nogach, które mam teraz jak z waty, odnaleźć mój koronkowy stanik i majtki zaplątane w twojej białej, wrednej, drogiej koszuli, ubrać się z godnością, której dawno już nie mam, wyjść wyprostowana jak struna, przerażona tym, co właśnie zrobiłam, muszę pójść najpierw do łazienki, nie mogę wyjść oblepiona twoją wstrętną spermą, nie mogę iść ulicą, gdy moja skóra pachnie twoim zasranym zapachem, znów woda, zbawienna woda jest mi potrzebna, piję łapczywie prosto z prysznica, mam absolutnie gdzieś, czy ma bakterie, nic się nie liczy w tej chwili, przecież we mnie jest milion twoich bakterii, które pływają sobie wbrew mojej woli, jakby zapuściły kotwicę, nie – tysiące kotwic. Opieram głowę o płytki, chłód zaczyna oblepiać rozpalone policzki, każda kropla drażni naskórek, porysował moje ciało zarostem, brzuch i piersi, na ramionach mam małe plamki, które po sobie zostawił, jak mógł mi to zrobić, jakbyśmy byli na wojnie, mam nadzieję, że ja też go zraniłam, moje paznokcie naznaczyły jego mięśnie, żyjesz? Żyję, a co cię to obchodzi? No, jakoś mnie obchodzi, nie wyglądałaś za dobrze przed chwilą, nie wyglądam za dobrze, bo zaczęłam się z tobą zadawać, no przepraszam bardzo, ale szczególnie nie musiałem cię do tego namawiać, umówiliśmy się tutaj i sama przyszłaś, na dodatek płacę ci za to, chyba pamiętasz? Pamiętam fiucie i to aż za dobrze, przyszłam tutaj i zaraz chciałam uciec, ale już mnie nie puściłeś, myślę zamykając i otwierając oczy, to jak? Żyjesz, czy nie żyjesz? Jak z tobą rozmawiam to znaczy, że żyję, przestań się odzywać do mnie, bo biorę prysznic, więc jak nie masz mi nic do powiedzenia to zamknij się i siedź sobie w tej pięknej pościeli, patrz, czy przypadkiem twoja biała koszula w tym czasie nie zrobiła się jeszcze bielsza! (...)

Aga Kuligg to pseudonim literacki poetki i dziennikarki, która dotychczas publikowała pod własnym nazwiskiem. Fragmenty Sponsorowanej ukazały się w antologii Dzień pod znakiem królika (2009, Wydawnictwo Papierowy Motyl oraz Instytut Badań Literackich PAN). Autorka jest zafascynowana reportażem społecznym. Ukończyła Dziennikarstwo i Komunikację Społeczną na UJ. Jest również absolwentką warsztatów kreatywnego pisania w IBL PAN. Uczestniczy w Studium Literacko Artystycznym UJ. Wydała również dwa tomiki poetyckie (2009 i 2010).


recenzje kontrolowane_

coolturka

GRZANKA WRÓBLEM Męska Pasja?

Granie po Męsku

Z racji na miasto, w którym się urodziłem i gminę, w której wychowałem, zawsze na imprezach czułem na sobie presję. Góral, urodzony w Żywcu, wychowany w Jeleśni (gdzie znajduje się najstarsza zachowana karczma w tej części Europy) - to zobowiązuje. Ale od tego lata Żywiec to dla mnie nie tylko piwo, to przede wszystkim cykl genialnych koncertów zwanych Męskim Graniem. Końcem września właśnie w Żywcu odbył się finał tej imprezy. 12 tysięcy ludzi przyszło zobaczyć takie postacie jak Maciej Maleńczuk, Wojciech Waglewski, Abradab, czy zespół Myslovitz. A przez cały cykl po męsku grali choćby Stańko, Możdżer… Bilety sprzedawały się jak świeże bułeczki i nie pozostaje nic innego jak cieszyć się z faktu, że na Żywieckim finale organizatorzy zapowiedzieli powtórzenie serii koncertów za rok! Grzanka: Piękna to idea i dobór artystów zacny. Kiedyś byłem konferansjerem na całej trasie Żywcowej – cudny i pisiorowy okres to był. Czułem się jak na kolonii muzycznej. Wtedy to jeszcze Lech Janerka był i Raz Dwa Trzy – w sensie zespół. Cieszy jak ktoś w ten sposób męski jest. Jest, Jest, Jest…

Granda!

Wybaczcie Panie, Panowie, Panowie, Panie, że pojadę prywatą, ale w końcu Jest, jest, jest…! Tydzień przed oficjalną premierą dostałem do recenzji nową płytę Moniki Brodki i przez tydzień nie wyjmowałem jej z mojego odtwarzacza... Ale wróćmy na moment dwa lata wstecz, kiedy Monika wystawiała w krakowskiej Pauzie swoje zdjęcia z okazji Miesiąca Fotografii. Właśnie wtedy udało mi się spotkać po dłuższej przerwie z moją młodszą, licealną koleżanką. Monika wspomniała wtedy, że chce dopracować swoją kolejną płytę, że pozbyła się presji wytwórni i w końcu spokojnie pracuje.Mówiła, że teraz to będzie jej płyta. Tak też się stało, Monika odrobiła zadanie domowe! Serdecznie gratuluję jej, że może stanąć przed lustrem i powiedzieć: Pani prezes, melduję wykonanie zadania. Grzanka: Szymonidło puszczał mi tę płytę i przyznam, że na mnie też wrażenie zrobiła i to pozytywne bardzo. Wręcz odwrotnie proporcjonalne do metamorfozy niejakiej, a wręcz nijakiej Chylińskiej. Broda czaaaduuu...!

Anioł Gawliński

Teraz mniej poważnie, a może właśnie zbyt poważnie i brutalnie … W połowie września swoją premierę miał nowy teledysk Roberta Gawlińskiego do kawałka Anioł Miriam. Teledysk zszokował wszystkich, bo nie posiadał akcentów przewijających się ostatnio przez większość polskich klipów. Mowy oczywiście o kobietach, a precyzyjniej: biustach, pośladkach, pośladkach, biustach i jeszcze biustach na plaży w Miami, a właściwie kurzymi Jajami (kategorii C) pod Poznaniem. Robert Gawliński znany jest z kontrowersyjnych showbiznesowych zachowań, takich jak np. bark ust z botokus, czy (o zgrozo!) jedna żona od 23 lat! Jak dobrze, że jeszcze istnieją w kraju nad Wisłą tacy artyści.

Czasem w życiu mężczyzny pojawia się pokusa, która w formie wysokorozwiniętej i przeistoczonej nazywa się pasją. Wielu pasjonatów spotykałem na swej drodze; tak wielu, że w pewnym momencie poczułem się jak bohater gry komputerowej, który posiadł dar spotykania pozytywnych wariatów. Wiele widziałem, bo i człowiek ma lata swoje i You Tube, ale moje uczestnictwo w rekonstrukcji historycznej to wręcz auto szok. Mój pierwszy raz to udział wraz z grupą Rekonstrukcji Historycznej Wrzesień ’39 w odtworzeniu bitew pod Tomaszowem Lubelskim. Aspekt edukacyjny spory, ale ten przygodowy - nieopisywalny. Jako szczęśliwy posiadacz wysymulowanej kategorii D, po raz pierwszy uczestniczyłem w regularnych manewrach. Teren szkoły w którym stacjonowaliśmy przeistoczył się w spore koszary i to z okresu września ‘39. Dźwięk marszu i podkutych butów, a nawet warkot silników czołgowych. Niebawem napiszę większy artykuł na temat rekofenomenu, więc dzisiejszy opisz potraktujmy jak małe manewry. Zapraszam na stronę www.wrzesien39.pl Wróbel: Kiedyś Kuba W., znany juror programu Mam Talent powiedział, że człowiek bez pasji jest dla niego jak inwalida drugiej grupy… Nic dodać, nic ująć...

Pan Śmiałek

Śmiałek, Karol zresztą, to zjawisko przypominające fraktal, tak różny a jednocześnie i paradoksalnie spójny. Wiele koncertów poczułem już, ale bycie na szoł Śmiałka i jego ekipy, to woda na mój mentalny młyn. Można tam znaleźć wszystko, bo jest i rockowe pierdolnięcie i kunszt muzyków i spektakliszcze - jak nie wiem i nie chce nazywać nawet. Nie będę się rozpisywał nad samym koncertem, bo uważam, że to lektura obowiązkowa i ten temat zakończę – do zobaczenia następnym razem na wyziewie mózgowym ekipy około Śmiałkowej! Zostało mi trochę miejsca, zatem więc mała refleksja. Jak to pięknie że w zalewie komercji i zespołów coverowych Lizard King przyjął pod swoje skrzydła Karola i jego kilkuset fanów, bo sala pełna była. Co prawda, jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale mam nadzieję że to raczej klin pancerny wbity w nijakość artystyczną. Ufff, ale pojechałem... Wróbel: Oj Adaś, Adaś, pojechałeś... Muzykę na żywca wielce doceniam, finezję, kunszt artystów. Ale Śmiałka muszę zobaczyć, bo zaintrygowało mnie wspomniane przez ciebie rockowe pierdolnięcie...

Muzyczny Spacer

Zapach kobiety – z klubu. Jakiś czas temu szedłem i to na dodatek ulicą taką, na której kiedyś tętniło życie młodzieży raczej na czarno ubranej i słuchającej muzyki, której nie lubią nasi rodzice. Mam wrażenie, obserwując clubbing, że czynnik Freudowski wygrywa, że już nie ma takiego popytu na dyskusje przy piwie i zgadywanie jaki numer Sepultury właśnie grają w zadymionej knajpie. Wszedłem do jednego lokalu - pusto jak po anihilacji metalowców, tylko szczątkowo zapach rock’n’rolla pozostał. W poszukiwaniu smrodku poszedłem dalej. Kiedyś to było, koncerty piwniczne i to niecoverowe – nawet niektórym się całowanki zdarzały, między komentowaniem umiejętności basisty i brakiem takowych u gitarzysty. Ba, czasem nawet tym basistą bywałem ja. Kolejna piwnica i cudowna niespodzianka. Jak kapsuła czasu - zapach, dźwięk i cała reszta, i to jaka fajna. Przeżyłem coś pięknego jeśli chodzi o doznania muzyczne. Całowanki nie było, ale był za to zespół, idealny do tego - zespól Tourette`a, a wiecie co to za pozytywne fuck yeeah, shit. C.d.n.

Grzanka: Właściwie to nie mam Ci co napisać. Ale to dobrze, bo oznacza to, że się w pełni zgadzam z tym co napisałeś .Gawlinskiego szanuję wielce i, co ciekawe, koncert „Made In Poland” był pierwszym koncertem na którym byłem – Gawlińskiemu dziękuję za transgresję.

Wróbel: Pamiętam swój pierwszy wywiad z Muńkiem Staszczykiem. Długi, poważny, alkoholowy, czasami groteskowy... W połowie wywiadu, przy jednym z tzw. trudnych tematów Muniek zamyślił się i po chwil spytał: „A może pierniczę jak zgred?”. Drogi Adasiu, do zgreda jeszcze Ci daleko… I może nawet ta całowanka była, tylko nie pamiętasz?

Adam Grzanka – Wulkan energii z Nowej Huty! Aktor kabaretowy, członek krakowskiej Formacji Chatelet. Prowadził Maraton Uśmiechu w TVN oraz reality game show Hole in the Wall w TV4. Konferansjer i satyryk, wielokrotny laureat festiwali kabaretowych i artystycznych. Muzyk (jako DJ Mazut), twórca projektu Nowa Huta Gangsta, ostatnio możecie go usłyszeć na falach Anty Radia Multiinstrumentalista i kompozytor, a także twórca instalacji multimedialnych. Felietonista i współtwórca kabaretonów i koncertów multimedialnych. Prywatnie fan mocnych brzmień i wojennych rekonstrukcji.

Szymon J. Wróbel – Góral spod Żywca. Dziennikarz, na co dzień związany z Dziennikiem Polskim, w czwartki prowadzi dwie swoje rubryki. Dla platformy Orange współtworzy program Czego słuchają gwiazdy?. W TVP3 pracował przy takich programach jak Pokolenie UE i Kraków dla pocztujących. Twórca charytatywnych imprez Przyjaciele Clubbingu. Ostatnio zdobywał szlify przy programie „Mam Talent”. Można usłyszeć go na MieścieMuzyki RMF, jak również zobaczyć na malopolskatv.pl gdzie prowadzi swój program Płyta na gramofon. ...because quality matters lounge magazyn

29


Twarze Przy Barze

zdjęcia: Michalina Cebo / lounge

5 URODZINY 3 września 2010

Dżojn our Fan page na Facebooku. Wygrywaj wejściówki na najciekawsze imprezy w mieście, zdobywaj płyty z ulubioną muzyką, poznawaj nowych ludzi. Zostań częścią Lounge Magazyn na www.facebook.com/loungemagazyn 30 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie


lounge

BARY I RESTAURACJE //

...because quality matters lounge magazyn

31


bary i restauracje

ciekawostki_

Oktoberfest Oktoberfest in München, to niemieckie święto październikowe – dożynki chmielowe w Monachium w Bawarii. Oktoberfest odbywa się corocznie od 1810 roku na przełomie września i października i jest jednym z największych na świecie festynów ludowych. W ostatnich latach przeciętna liczba odwiedzających wynosiła sześć milionów.

Restauracja na drzewie Innowacyjnością i pomysłowością wykazali się mieszkańcy Nowej Zelandii. A raczej tamtejsi inwestorzy. Właśnie wybudowano tam pierwszą na świecie restaurację na drzewie. Obiekt nazywa się Yellow Treehouse i jest projektu Petera Eisinga i Lucy Gauntlett z biura architektonicznego Pacific Environments Architects. Restauracja znajduje się na wysokości 10 metrów nad ziemią i obsługuje pierwszych gości.

Żydowska Restauracja

W trakcie trwania festynu spożywanych jest około pięciu milionów litrów piwa, sprzedawanego tradycyjnie w litrowych kuflach tzw. Mass. Oktoberfest w liczbach: - 820 razy interweniowała policja - 333 osoby zostały zatrzymane - zgłoszono jeden gwałt i 137 uszkodzeń ciała - 23 kieszonkowców trafiło za kratki - 4100 osobom pomocy udzielił Czerwony Krzyż Oktoberfest jest największym na świecie świętem piwa, który odbywa się na błoniach Theresienwiese. Wyrasta tam co roku miasteczko namiotów oraz liczne atrakcje. Tradycja Oktoberfest sięga początków XIX wieku, kiedy świętowano ślub bawarskiego następcy tronu. W tym roku impreza trwała do 4 października.

W Warszawie utworzono jedyną w swoim rodzaju restaurację całkowicie żydowską. Shlomo’s znajduje się na ulicy Bagno. Można tam zjeść potrawy znamienne dla kuchni Żydów polskich, jak również dla kuchni Żydów z Maroka, Iranu i współczesnego Izraela. Aranżacja wnętrza również jest oryginalna: bar jest w kształcie gwiazdy Dawida (podobno jako jedyny w Europie), zaś w środku znajdują się specjalne, rytualne umywalki, które służą do mycia rąk przed posiłkiem. Pytaniem pozostaje, czy restauracja będzie czynna w szabas, ale podobno w Izraelu udało się już wybrnąć z tego problemu. Wystarczy, że klienci składają zamówienia i płacą za jedzenie w piątek. Wtedy restauracja przygotowuje dania, które gotują się do soboty...

Dress Code do Strogonoffa

Legendy i mity o makaronie

Jak większość tradycyjnych potraw, tak i ta ma swoją legendę. Rosyjski arystokrata żyjący w XIX wieku w Odessie, książę Strogonoff, jako człowiek dobrego serca organizował u siebie tzw. otwarte obiady, na które mógł przyjść każdy, pod warunkiem, że był dobrze ubrany. Na tę okazję kucharz księcia, Antoine Careme, przygotowywał danie z pokrojonej polędwicy wołowej i pieczarek w sosie musztardowo-śmietanowym. I tak powstał doskonały Beef Strogonoff.

Większość źródeł podaje, iż to Marco Polo sprowadził makaron do Włoch z podróży po Azji w 1292 roku. Jednak historia makaronu we Włoszech sięga czasów starożytnych Rzymian, którzy ponoć zawdzięczali go bogom. Powszechna legenda głosi, iż makaron został wynaleziony przez greckiego boga ognia, Hefajstosa. W klasycznej literaturze brak jest jednak jakichkolwiek wzmianek na ten temat.

Królewski McDonald’s W centrum handlowym nieopodal zamku Windsor, zakupionym przez fundusz inwestycyjny rodziny królewskiej, otworzono restaurację McDonald’s. Z okien pałacu widać nawet sławne łuki amerykańskiego fast foodu. Jedynym problemem jest nieprzystosowany podjazd, którym nie przejedzie królewski Rolls-Royce. Co na to pracownicy restauracji? Są dumni, że królowa wybrała ich, a nie Burger Kinga. A w tym czasie miliony brytyjczyków nadal dzielnie walczą z nadwagą...

32 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

Tea Time Nie ma nic lepszego na zimne jesienne wieczory jak dobra herbatka. Anglicy obliczyli, że picie codziennie 5-6 filiżanek herbaty pokrywa dzienne zapotrzebowanie człowieka na: w 6% na witaminę B6 w 9% na witaminę B1 w 10% na kwas foliowy w 25% na witaminę B2 w 45% na potas Na zdrowie!

Specyficznym rodzajem makaronu były szerokie kluski, nazywane przez Greków laganon. Makaron ten był przypiekany na gorących kamieniach, bądź w piecach. Apicius – rzymski pisarz I wieku naszej ery opisał przygotowanie makaronu, do którego potrzebne są: timballi i ciasto. Składniki te nazywane były lagana. Przepis na ciasto nie został podany, ale podano wskazówki dotyczące układania warstwami i przyprawiania go mięsem i rybami. Przypomina to dzisiejsze ravioli lub tortellini. Źródło: www.food-info.net


bary i restauracje

vinoteka_

Winny weekend na Węgrzech G

dzie wybrać się w tym roku na jesienny weekend? Dla miłośników dobrej kuchni i jeszcze lepszego wina, Węgry to idealne miejsce. My, średnie pokolenie wychowaliśmy się właśnie na węgierskich winach. Nie tylko straszący do dziś na półkach supermarketów wątpliwego pochodzenia Egri Bikaver, ale i lekka Kadarka, kwaśnawe rieslingi czy drogie i trudno dostępne Tokaje stanowiły typowe menu smakosza z epoki późnego Gierka.

planował powstańcze batalie Franciszek Rakoczy.

Niestety, jakość tych płynów zniechęciła większość z nas raz na zawsze. Zafascynowani tym, że za butelkę z etykietą po francusku można zapłacić mniej niż pół pensji, zapomnieliśmy o bratankach. Teraz zatem znakomita okazja, żeby sobie przypomnieć.

Prawdziwego Egri Bikaver egerscy winiarze produkują bardzo niewiele. Niestety nie mają dość pieniędzy, by wynająć renomowanych prawników i przeciwstawić się kołchozowym uprawom znad Balatonu, które bezprawnie używają nazwy Egri.

Król win i wino królów – to Tokaj. Niestety samo miasteczko Tokaj i ogromne piwnice Rakoczego to kwintesencja winnej komercji. Grupy turystów, drogie, masowe degustacje i jeszcze droższe wina – to nie jest to, czego prawdziwy pasjonat wina poszukuje. Jeśli lubicie bogaty aromat i miodowy smak Tokaju pojedźcie dalej – do Sarospatak. Tam, przy lampce Tokaju

Życzymy miłego weekendu!

Obowiązkowy etap winnej podróży po Węgrzech to Eger. Piękne, stare miasto, warto się tam zatrzymać na nocleg. Centrum winne to oddalona nieco od centrum Dolina Pięknej Pani, dla językowo ambitnych – Szepasszony vőlgy.

Egészségedre! Mariusz Ekiert www.dobrewina.pl

...because quality matters lounge magazyn

33


bary i restauracje

restaurant review_

PL. NOWY 8 TEL. +48 12 428 54 75 WWW.TOKYOFUSION.PL

Fuzja smaków. Ostatnio zastanawialiśmy się ze znajomymi, kiedy i gdzie pojawiło się w Krakowie pierwsze sushi? Doszliśmy do wniosku, że wszyscy pamiętamy małą budkę z sushi w miejscu, gdzie teraz dumnie wznosi się gmach nowoczesnego hotelu, niedaleko Filharmonii. Od tej pory jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się coraz to nowsze bary i restauracje. Krakowianie polubili sushi. Jedni, dlatego, że jest modne, inni, bo znają się na dobrej kuchni. Motywy nie są istotne, więc i nie zdradzimy naszych. W każdym razie w zeszłym tygodniu wybraliśmy się do Tokyo Fusion na Placu Nowym. Doszły nas słuchy, że od października wprowadzają zupełnie nowe menu, więc oczywiście zapragnęliśmy być jednymi z pierwszych, którzy spróbują nowej kuchni fusion.

że uwielbiam mleczko kokosowe w kompozycji z limonką. Równie godny polecenia i idealny na jesienne wieczory jest bulion dashi z wołowiną i ryżem, pikantny i rozgrzewający. Ponieważ apetyty dopisywały nam tego wieczoru, zdecydowaliśmy się na „między-danie”. Tokyo Fusion słynie z naprawdę imponującego menu, a ponieważ nigdy wcześniej nie próbowaliśmy sushi serwowanego na ciepło, na naszym stole pojawiła się wielka taca z misternie ułożonym wulkanem. Wyglądało kosmicznie, efektownie, a wielkość kawałków okazała się dla nas prawdziwym wyzwaniem. Przeglądając menu natknęliśmy się na sałatkę z kaczki, marynowanej w ziołach i podawanej z sosem sezamowym. Zamówiliśmy

Placu, w którym mowa o całkowitym zakazie ruchu w tym rejonie. Pomysł dobry i czekamy cierpliwie! Tymczasem zjedźmy coś- pomyśleliśmy i poprosiliśmy o wcześniej zamówione dania główne. Wybraliśmy sałatkę ze smażonego łososia na łódce z krabowego chipsa-smaczne, ale uwaga na delikatne żołądki, curry z owocami morza, polędwicę wołową w słodkiej glazurze i tempurę z krewetek. Stali bywalcy barów sushi wiedzą zapewne, że tempura to potrawa składająca się z owoców morza i jarzyn, w naleśnikowej panierce, smażona na głębokim oleju. Nie każdy jednak wie, że danie to bynajmniej nie jest japońskim wynalazkiem. Tempura do Kraju Kwitnącej Wiśni trafiła z Portugalii, której kuchnia była z kolei pod dużym wpływem wypraw Vasco

Samo miejsce, na pierwszy rzut oka nie przypomina barów sushi, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Tylko wielkie malowidło na ścianie przedstawiające Bruce’a Lee zdradza nam, że będzie orientalnie. Reszta wnętrz zachowana jest w raczej chillout’owych klimatach, kolorowe stołki barowe, wygodne sofy, łagodne oświetlenie. Prosto, wręcz minimalistycznie, dzięki temu cała nasza uwaga była skupiona na potrawach, które zaraz miały znaleźć się na naszym stoliku. Usiedliśmy przy oknie, by móc napawać się cudnym i wciąż ciepłym wieczorem. Swoją drogą jesień w tym roku nas rozpieszcza, dlatego by to uczcić zamówiliśmy butelkę wina. Zapobiegawczo, spodziewając się piekielnie pikantnych potraw, wybraliśmy białe wytrawne. Jako startery zamówiliśmy zupy. Moja ulubiona galangalowa zupa z kurczakiem i bambusem jak zwykle mnie nie zawiodła pewnie, dlatego,

i ledwo zdążyłam przygotować swoje pałeczki, jak sałatka zniknęła z talerza. Cóż, musiała być smaczna! Poprosiliśmy o małą przerwę, przed kolejnym zamówieniem i czekając na dania główne, rozejrzeliśmy się raz jeszcze po lokalu. Po pierwsze: rewelacyjna lokalizacja dla wszystkich lubiących obserwować jak Plac Nowy tętni życiem. Tokyo Fusion otwarte jest od 9 rano, można wpaść na kawę i pogapić się przez wielkie okna. Serwują również śniadania, jeżeli ktoś ma ochotę na japoński omlet, pyszną jajecznicę, czy dietetyczne fit śniadanie- polecamy! My akurat, odwiedziliśmy to miejsce w samym środku tygodnia, późnym wieczorem, więc na brak atrakcji za oknem narzekać nie mogliśmy. Jedyne, co na Placu Nowym może przeszkadzać to spaliny i kurz. Za dużo jeździ tedy samochodów, za blisko stolików, przy których chciałoby się zjeść lunch czy wypić drinka w spokoju i bez zasłaniania twarzy serwetką. Ponoć rozważany jest projekt przebudowy

da Gamy do Indii. Także do końca chyba nie będzie wiadomo, skąd tak naprawdę pochodzi to danie. Jedno jest pewne, że w wykonaniu kucharza Tokyo smakuje wyśmienicie. Nie mogliśmy sobie odmówić deserów, bo Tokyo słynie z lodów z zielonej herbaty i pysznych sorbetów. Próbowaliśmy, potwierdzamy! Skończyliśmy kolejną butelkę wina, pożegnaliśmy się i chyba, jako ostatni goście wyszliśmy w cudną jeszcze nie jesienną a późnoletnią noc. Kazimierz jak zwykle wirował tysiącem barw i głosów, nam trochę wirowało w głowach po winie, ale nastroje dopisywały. Bardzo podoba mi się krakowski trend na sushi. To nieważne, czy chodzimy do sushi barów przez snobizm czy z miłości do japońskiej kuchni. Grunt, że mamy w Krakowie takie miejsca jak Tokyo Fusion i, że możemy spróbować dobrej i zdrowej kuchni.

34 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

Ania Strugalska


Ku c hn i a

M i s tr z贸w

Krak贸w, ul. Szpitalna 20-22, tel.: +48 12 429 68 50, www.leonardo.com.pl ...because quality matters lounge magazyn

35


bary i restauracje

na widelcu_

Asia Oparcik

Szlachectwo zobowiązuje

N

ie ma co, głodny człowiek nie ma teraz łatwo. Ograniczenia, wynikające z poprawności politycznej, nie pozwalają w pełni się cieszyć tradycjami kuchni wielu krajów. Potrawy mięsne, do niedawna pyszne i niewinne, stały się kontrowersyjnym tematem. Strach podnieść do ust choćby upieczone prosię, nie czując jednocześnie na karku palącego wzroku jakiegoś wegetariańskiego jegomościa. Kiedyś mężczyzna (sprawiedliwie czy nie, dotyczyło to bowiem głównie mężczyzn) okutany w skóry, a następnie w strój myśliwski, gdy tylko poczuł pierwszy głód - wyruszał przed siebie. Wraz z pierwszym kurem, w towarzystwie koni i psów, udawał się niestrudzenie na poszukiwania zwierzyny. Mając po swojej stronie ostrą broń, a w głowie grożące widmo pustego brzucha, gotowy był zrobić wiele dla pięknej sztuki zwierzyny.

Organizują festiwale, promują lokalnych wytwórców, edukują i markują, swoim przychylnym okiem, produkty warte uwagi.

Soczysta zieleń lasów była nie tylko estetycznym wytchnieniem dla oka, ale przede wszystkim źródłem pożywienia. To właśnie z lasów na polskie stoły szlacheckie lądowały króliki, kuropatwy, sarny czy dziki.

Również przekazy cudzoziemców znajdujących się na dworach polskich dużo mówią o niegdysiejszej kuchni naszego kraju. Zagraniczni goście niejednokrotnie chwalili właśnie rodzaje i sposoby przygotowania naszych mięs.

Czy to nieobuty chłop czy bogaty szlachcic na zagrodzie – w kuchni dawnej polski mięso zajmowało szczególną pozycję. Dla biedaka było wyczekiwanym rarytasem, doświadczanym najwyżej kilka razy w roku, z okazji najważniejszych świąt. Bogaty, choć opływał w dostatki, także uważał mięsiwa za szczyt kulinarnego wyrafinowania i wyraz jego zamożności. Choć dla niego nie były zarezerwowane tylko na szczególne okazje, to jednak ich liczba i rodzaj, a także wymyślne potrawy jakie z nich powstawały, świadczyły o poziomie zamożności domu gospodarza. Literatura pełna jest długich opisów, gdzie pod dębowym stropem, na wielkich hakach, wiszą rzędami kawały szynki, a długie stoły uginają się pod pełnymi półmiskami. Dziś coraz chętniej podróżujemy i poznajemy kuchnię innych nacji. Nowe smaki, oryginalne dotąd połączenia stają się nam coraz bliższe. Nikogo nie dziwi sushi na proszonej kolacji. Zdarza się tak, że chętniej niż po domowy twaróg sięgamy po ricottę, a zamiast wiejskiej kiełbasy kupujemy chorizo. Z drugiej strony akcje organizacji typu Slow Food starają się nam przypominać o kulinarnym dziedzictwie.

O tym, że mięsa są ważne dla naszej kuchni, świadczy liczba samych tylko kiełbas wpisanych na Listę Produktów Regionalnych. Lisiecka, Wiejska pieczona z Górna, Swojska pilzneńska, Głogowska czy „Nadwieprzańska”. Można wyliczać w nieskończoność.

Kłopotem współczesnej kuchni polskiej jest brak pamięci. Bowiem dla wielu kuchnia polska to nieodzowny schabowy i ziemniaki. Albo wołowina i ziemniaki. Względnie kura i (tak,tak )... ziemniaki. Wydaje się, że zapomnieliśmy o kilogramach aromatycznych przypraw, z których kiedyś tak często korzystano. O kaszach, które jadano w wielu formach, prawie codziennie. O sposobach przygotowywania jarzyn. Biorąc to wszytko pod uwagę w tym miesiącu bawimy się klasyką polskiej kuchni. A więc owszem – kura i ziemniaki. Ale jakie! Najlepsze jesienne smaki, śliwki i orzechy, w służbie ku uwspółcześnieniu naszych kulinarnych everlastów.

Kłopotem współczesnej kuchni polskiej jest brak pamięci. Bowiem dla wielu kuchnia polska to nieodzowny schabowy i ziemniaki. Albo wołowina i ziemniaki.

tekst, przepis i zdjęcie: Asia Oparcik / jarinthecity.blogspot.com 36 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

MARYNOWANE PIERSI KURCZAKA (ŚLIWKOWE) Z ORZECHOWYM PUREE (porcja dla dwóch osób) Składniki: dwie pojedyncze piersi kurczaka (lekko rozbite) 2 łyżki dobrych powideł śliwkowych 1 łyżka gęstego octu balsamicznego 1 łyżka miodu 2 łyżki oliwy sól, pieprz 500 gram ziemniaków 100 gram orzechów (dowolnych, ale pamiętajmy o sezonie na włoskie) 2 łyżki masła bardzo ciepłe (!) mleko gałka muszkatałowa opcjonalnie: 2 łyżki naturalnego masła orzechowego Przygotowanie: Robimy marynatę z powideł, miodu, octu balsamicznego, oliwy i przypraw. Wkładamy w to piersi kurczaka (polecam sposób z woreczkiem foliowym) i dajemy do lodówki na 2-3 godziny. Po tym czasie grillujemy piersi w piekarniku, w temp. 180o C, około 20 minut lub dopóki skórka nie będzie smakowicie brązowa. Orzechy tłuczemy na ścisłą masę. W tym czasie gotujemy ziemniaki, odcedzamy całą wodę i gorące przeciskamy przez praskę do rondelka. Dodajemy 2 łyżki masła (też masło orzechowe, jeśli używamy), przyprawy (gałka, sól i pieprz do smaku) i orzechy. Mieszamy zamaszyście łyżką. Dodajemy mniej niż 100 ml mleka i stawiamy na mały gaz na około minutę. W tym czasie mieszamy energicznie, żeby się nie przypaliło. Zdejmujemy z gazu. Kurczaka kroimy i podajemy z dużą ilością puree.


bary i restauracje

restaurant review_

Kraków, ul. Limanowskiego 11 tel: (12) 423 50 01, (12) 656 55 41 www.restauracja-delecta.pl

Delektuj się smakiem.

W

iększość z nas chcąc dobrze zjeść wybiera albo Kazimierz ze względu wielokulturowość kuchni, albo Rynek, bo to po prostu Rynek. Inne dzielnice Krakowa, traktowane są, niesłusznie, po macoszemu. Na przykład Podgórze. Mało, kto wie, że oprócz muzeum, rynku podgórskiego czy szkoły artystycznej, jest tam sporo fajnych knajpek i restauracji. My ostatnio w jeden z deszczowych, paskudnych wieczorów odkryliśmy, jak potem przeczytałam na portalu gastronomicznym: „najlepszą pizzerię na Podgórzu”. Nie mieliśmy ochoty na pizzę, ale restauracja wyglądała przytulnie, strasznie lało, poza tym menu wyglądało, co najmniej zachęcająco. Mowa o Restauracji Pizzerii Delecta przy ulicy Limanowskiego. Nie sposób nie zauważyć tego miejsca, zielone markizy, ciepłe światło bijące z dużych okien. Restauracja istnieje od 15 lat, nie wiemy jak to możliwe, że nie trafiliśmy tu wcześniej. Włoski klimat nastroił nas bardzo pozytywnie, dobrze, że weszliśmy do środka, bo jak się potem okazało Delecta ma świetnego kucharza. Dostaliśmy stolik w sali na piętrze. O ile dolna sala przypomina typową włoską pizzerię, piętro, po remoncie, jest jasną i elegancką restauracją. Na dobry początek wybraliśmy wino, oczy-

wiście włoskie - czerwone Bardolino (75 zł butelka). Nasz charyzmatyczny kelner podał nam pastę z czarnych oliwek, masło czosnkowe i świeże paluszki crostini. Mogliśmy spokojnie czekać na przystawki. A było warto, bo zamówiliśmy Szpinak duszony z czosnkiem i suszonymi pomidorami (17 zł), Tatar z łososia (24 zł), Kurki smażone z czosnkiem i pietruszką (20 zł) i Sałatkę Delecta (18 zł). Na naszym stole pojawiły się talerze. Wyglądały naprawdę ładnie, estetycznie ułożone, przystrojone, sosy dokładnie tam, gdzie trzeba, a nie po całym talerzu. Zwracamy na to dużą uwagę - skoro jesteśmy tym, co jemy, to jedzmy coś, co wygląda ładnie, a nie tylko dobrze smakuje. Przy okazji, nasze przystawki smakowały wyśmienicie. Zrobiliśmy sobie małą przerwę przed głównymi daniami. To był wieczór bez papierosa, bo w sali, w której siedzieliśmy nie wolno palić. Popieramy! Czas mijał nam miło, oddaliśmy się gorącej dyskusji na temat dyskryminacji płci, parytetów, krakowskich celebrytów i Barcelony. Kiedy atmosfera zrobiła się już niebezpiecznie gorąca, tanecznym krokiem zbliżył się nasz kelner i zapytał, czy jesteśmy gotowi na dania główne. Oczywiście, że byliśmy, wino pobudziło nasz apetyt. Zdecydowaliśmy się na potrawy mięsne. Ja wybrałam Kurczaka w sosie truflowym

podawanego z zapiekanymi ziemniaczkami i warzywami (35 zł) i z ręką na sercu, tak dobrego sosu nie próbowałam dawno. Znajomi postawili na Polędwicę wołową w dwóch różnych odsłonach: grillowaną i podawaną w sosie borowikowym (48 zł) oraz z masłem czosnkowym (44 zł) - obie odpowiednio wysmażone i godne polecenia. Naszej kolacji towarzyszyło wiernie wino. Zamówiliśmy kolejną butelkę, tym razem Chianti Arezzio ( 75 zł). To był idealny wybór: wytrawne z głębokim smakiem pozostającym długo na podniebieniu, piękny rubinowy kolor i korek pachnący orzechami. Polecam to wino, na jesienne wieczory z książką lub dobrym filmem. Cudem chyba, zmieściliśmy desery: Creme Brulee (15 zł) i Panna Cottę (15 zł), zamówiliśmy sobie też mocne espresso. Byliśmy ostatnimi gośćmi, nasz kelner cierpliwie i z uśmiechem pożegnał nas w drzwiach. Nie chciało nam się wracać do domu, niestety był środek tygodnia i nie mogliśmy sobie pozwolić na kolejne godziny przy winie. Delecta kusi nie tylko ciepłą, rodzinną atmosferą i bogatym włoskim menu. To podobno również najlepsza pizzeria w okolicy. Pizzy tego wieczoru nie próbowaliśmy, ale będziemy mieli pretekst, żeby wrócić. Skorzystamy z najbliższej okazji. Ania Strugalska

...because quality matters lounge magazyn

37


lounge poleca | lounge recommends

Lunch Time! Od jakiegoś czasu zaobserwować można rosnącą popularność lunch’y. Samo słówko LUNCH pochodzi z krajów anglojęzycznych i oznacza krótki i lekki posiłek spożywany w trakcie szybkiej przerwy obiadowej. Moda na lunch’e trafiła i do Krakowa. Żyjemy w biegu, jemy w pośpiechu, często na lunch zapraszamy naszych klientów i przy posiłku załatwiamy interesy. Oranżeria Avanti zaprasza na Lunch Dnia w cenie 35 PLN z lampką wina lub zimnym napojem. Lunch Dnia od poniedziałku do piątku w godzinach od 12.00 do 15.00.

Znaleźliśmy dla Was kilka miejsc idealnych na biznes lunch, spotkanie z przyjaciółmi, czy krótki odpoczynek od pracy. Miejsc, gdzie możesz zjeść lunch - smaczny i niedrogi.

Oranżeria Avanti ul. Karmelicka 7 tel.: 12 430 07 21, www.avanti.krakow.pl

2

Lunch dnia w cenie 20zł (w skład wchodzą zupa lub przystawka, danie główne, deser, woda mineralna). Lunche serwowane są Dominikanska w godz.12.00-17.00 od poniedziałku do piątku.

Restauracja Japońska KURA zaprasza od wtorku do piątku w godz. 13:00 - 15:00 na Lunch Dnia - Hot Roll - gorący zawijaniec wieprzowy z ryżem i sosem curry za jedyne 10 zł! Na miejscu lub na wynos.

Restauracja Dominikańska 2 Plac Dominikański 2

Restauracja KURA ul. Estery 5

tel.: 12 422 07 50, www.restauracja-dominikanska2.pl

tel.: 502 377 180

red.lounge & garden zaprasza na Lunch Dnia. Od poniedziałku do piątku w godzinach od 12 do 15 Lunch Dnia w cenie 21 PLN oraz lampka wina lub zimny napój gratis.

Lokal Tajemniczy Ogród zaprasza codziennie od 8 do ostatniego klienta. W samym sercu Kazimierza, w przyjemnej atmosferze możesz zjeść śniadanie oraz lunch, przeczytać świeżą prasę. Do każdego Lunchu Dnia lampka wina lub herbata gratis.

red.lounge & garden ul. Kupa 6

Tajemniczy Ogród pl. Nowy 9 tel.: 12 430 67 76, www.tajemniczyogrod.pl

tel.: 12 376 40 52, www.red-lounge.pl 38 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie


lounge

MODA //

ul.Rakowicka 11, Krak贸w tel. +48 12 4 300 200 www.maniewski.pl

photo by Sylwia Gaczorek

...because quality matters lounge magazyn

39


moda

newsy_ Asia Jawor

Kto w tym roku dla H&M? W listopadzie w 200 sklepach H&M pojawi się kolekcja zaprojektowana przez znakomitego designera Alberta Elbazma - dyrektora artystycznego Lanvin oraz Lucasa Ossendrijvera, projektanta odzieży męskiej. - To było wyjątkowe doświadczenie, podczas którego dwie firmy z przeciwnych biegunów pracowały razem, bo wyznają tę samą filozofię: dostarczać radość i piękno kobietom i mężczyznom na całym świecie – powiedział Alber Elbaz. To jedno z najbardziej wyczekiwanych wydarzeń roku w świecie mody. Pierwszy film promujący kolekcję pojawi się 2 listopada na całym świecie. Trzy tygodnie później będzie dostępna w sklepach.

Fashion News od Galerii Kazimierz Krakowska Galeria Kazimierz rozpoczyna wydawanie nowego, miesięcznego newslettera elektronicznego, skierowanego do wszystkich klientów galerii. Newsletter będzie miał za zadanie przedstawiać najważniejsze informacje o wydarzeniach, nowych produktach i modowych trendach oraz aktualnych promocjach. W galeryjnych wiadomościach nie zabraknie również ciekawych artykułów, profesjonalnych porad stylistów oraz interesujących profili znanych osób związanych z modą, sztuką i kulturą. - Taka forma elektronicznej komunikacja z klientami to coraz popularniejsza forma mediów firmowych, cechujących się szybkością i dużą interaktywnością - co pozwala na trwałe budowanie relacji partnerskich miedzy klientami odwiedzającymi galerie, a wystawcami. - mówi koordynatorka projektu Katarzyna Bałuszek. Wszystkich zainteresowanych już dziś odsyłamy na stronę galerii www.galeriakazimierz.pl

Chanel w rozmiarze XXL Na amerykański rynek trafią „małe czarne” w rozmiarze XXL. Znani projektanci, jak Chanel, Dolce & Gabbana, Yves Saint Laurent, Roberto Cavalli czy Alexander McQueen będą produkowali sukienki w rozmiarze XXL – amerykańskim 20. Do amerykańskiej sieci sklepów Saks Fifth Avenue kilka luksusowych marek wchodzi z większymi rozmiarami. Jak twierdzą eksperci, kobiety o dużych rozmiarach są tak niezauważane przez rynek i producentów luksusowych, że bardzo chętnie wydadzą więcej pieniędzy na dobrze skrojoną sukienkę czy kostium, a ekskluzywne domy mody gwarantują jakość, konstrukcję dostosowaną do budowy ciała XXL, no i modę.

Gautier i Bruni Charytatywnie Carla Bruni-Sarkozy została twarzą kampanii Born HIV Free. Głównym założeniem kampanii było zwrócenie uwagi na problem rodzących się na całym świecie dzieci z wirusem HIV oraz zebranie dodatkowych funduszy na walkę z chorobą. Matki mogą zakazić swoje dzieci wirusem HIV w czasie ciąży, porodu i karmienia piersią. Program UNAIDS ma na celu ograniczenie i likwidację tego zjawiska. - Każdego roku rodzi się 400 tysięcy dzieci z HIV pomimo, że mamy środki medyczne i ekspertów, by temu zapobiec - mówi Bruni. Limitowana edycja T-shirtów zostały zaprojektowane przez Jean Paula Gautiera, a nabyć je można od 6 września. www.bornhivfree.org

Nowa miara Polaków Łódzki Instytut Włókiennictwa poszukuje osób chętnych do bezdotykowego pomiaru sylwetki w kabinie 3D. Badania te mają na celu ustalenie nowej tabeli rozmiarów Polaków, co naturalnie ulepszy jakość projektowania ubrań oraz ich konstrukcje. Ostatnie tego typu przedsięwzięcie miało miejsce około 25 lat temu. Pojawiła się jednak obawa, że będzie mało chętnych, ponieważ Polacy mają coraz większe kompleksy i z niechęcią podchodzą do tego typu przedsięwzięć. www.iw.lodz.pl

Fashion Night Out Największa modowa impreza z udziałem ogromnej sławy designerów, stylistów, wydawców, modelek i modeli i całą masą ubrań i pokazów mody miała miejsce 14 września w Nowym Jorku na Fashion Night Out. To międzynarodowe wydarzenie nie tylko modowe, ale i kulturalne. To impreza, która pozwala zwrócić oczy reszty świata w kierunku dziedziny sztuki, jaką jest moda – zarówno pret a porter jak i haute couture.

40 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie


moda

trendy_ Monika Gąsiorek

Krótka historia… małej czarnej Istotą mody jest jej zmienność. Są jednak takie rzeczy, które nie zmieniają się od lat i wciąż są na czasie. Jedną z nich jest mała czarna. Sukienka, niezależnie od epoki, zawsze była atrybutem kobiecości. Pokazywała status majątkowy i klasę społeczną kobiety. Także i dziś podkreśla nasz charakter, figurę i upodobania. Choć jej długość i fason zmieniają się, to istnieje model, który ciągle pozostaje bez zmian - dobrze nam znana mała czarna. Pomocna w każdej sytuacji i odpowiednia na każdą okazję. Ta prosta w formie sukienka jest idealną bazą do stroju wieczorowego, codziennego i biznesowego. Swoją wyjątkowość zawdzięcza wysokiemu gatunkowo materiałowi i ponadczasowemu krojowi. Wystarczą drobne dodatki by rozbudować i zmienić jej charakter. Uniwersalność i dopasowanie do każdego rodzaju sylwetki czynią z niej element pożądania, niezbędny w szafie każdej z nas. Pierwsza mała czarna pojawiła się w 1926 roku, a jej matką jest Coco Chanel - to ona wprowadziła na salony tą prostą, ale jakże elegancką sukienkę. Madame Chanel jest także autorką samej nazwy „mała czarna” (użyła jej krytykując swoja rywalkę w świecie mody, Elsę Schiaparelli). Jednak pełnię swej sławy zdobyła ona w latach 50. i 60. XX wieku - została rozsławiona przez ówczesne gwiazdy kina, które bardzo chętnie pokazywały się w tej kontrowersyjnej sukience. Najbardziej znaną „reklamą” małej czarnej jest kreacja Audrey Hepburn w kultowym filmie Śniadanie u Tiffany’ego. Niestety dom mody Chanel nie miał wyłączności na projektowanie i sprzedaż tego modelu. Popularność owej sukienki spowodowała, że stała się ona marzeniem i obowiązkiem każdej kobiety. Tak zostało po dziś dzień. Oto kilka ważnych punktów, które powinna znać każda kobieta, by wyglądać wyjątkowo w swojej małej czarnej: - Wybieraj sukienki z najlepszych materiałów. - Kup tą, która idealnie leży na Tobie. Ważne, by nie była za mała, ani za duża. - Zastanów się, czy fason, który wybrałaś, jest odpowiedni do Twojej figury. - Kiedy wybierzesz ją na wielkie wyjście, koniecznie zadbaj o szczyptę ekstrawagancji wysokie szpilki, efektowną torebkę, czy spektakularną biżuterię, które podkreślą Twój charakter. - Pamiętaj, że proste i klasyczne ubrania są zawsze modne i odpowiednie na każdą okazję. Dlatego warto zainwestować w kilka bestsellerów.

...because quality matters lounge magazyn

41


moda

trendy_

Modna Szafa Stylistka, redaktorka naszego działu modowego - Monika Gąsiorek, na co dzień dbająca o wizerunek swoich klientów oraz ich szaf, odkrywa sekrety swojej jesiennej garderoby. - W tym sezonie w mojej szafie dominuje minimalizm. Stawiam na jakość i wygodę. Przeważającymi kolorami są czerń, szarość, brąz, odcienie beżu i różu. Podstawą mojej garderoby są spodnie - wybieram te z wysokim stanem, 42 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

w męskim stylu. Są one bazą do stroju codziennego, jak i wieczorowego. W chłodne dni najlepiej sprawdza się ponadczasowa kurtka skórzana. Ja wybrałam ramoneskę, która rockowym charakterem idealnie odnajduje się w obowiązujących trendach. Świetnie sprawdza się ona w duecie ze spódniczką mini z tulipanową wstawką i jedwabną bluzką w kolorze popiołu. Uwielbiam wysokie obcasy, a w szczególności szpilki, których mam pokaźną kolekcję. W tym sezonie jednak

zachwyciły mnie botki - drewniaki na masywnym obcasie i platformie. Moim najlepszym zakupem na sezon jesienny jest długi, obszerny sweter w skandynawskie wzory, obszyty futerkiem i ciepła futrzana czapka w stylu rosyjskim. Jak wiadomo, całość składa się z drobiazgów, a w moim przypadku drobiazgami są torebki i naszyjniki. Uwielbiam duże, pakowne torby, jak i małe kopertówki. Jeśli chodzi o naszyjniki, wybieram tylko masywne i wyraziste.


...because quality matters lounge magazyn

43


moda

trendy_ Jesień / Zima 2010

Trendy jak się patrzy Asia Oparcik

C

hoć staramy się negować jak tylko się da, nie dopuszczać do siebie tych myśli, to jednak musimy stawić czoło faktowi, że oto nadeszła jesień. Zapoczątkowana „babim latem” (nazwa zapewne ma łagodzić powakacyjną traumę), nieubłaganie nadchodzi po upalnych, leniwie toczących się sierpniowych dniach. Jednak ponieważ w życiu warto doszukiwać się jasnych stron – co podobno pomaga przeciwstawiać się marskości wątroby i niedoczynności serca – zauważmy, że jesień przynosi nam także to, co pozwala spojrzeć na nią łagodniejszym okiem. Mowa tu o modzie, a dokładnie o nowym jej sezonie. Zatem chusteczki na bok, ołówki w dłoń – oto przegląd najmocniejszych trendów na jesień/zimę 2010

miodowym odcieniom. Pojawiają się na dodatkach - „bezbarwne” szpilki wspaniale wydłużają nogi, miękkie zamszowe rękawiczki otulają swoim ciepłym materiałem, a torebki w takim kolorze zyskują na lekkości. A to jest szczególnie godne zauważenia, biorąc pod uwagę wielkość i wagę przeciętnej kobiecej torebki. Niejaką nowością są odcienie karmelowe na sukienkach – kolor, który wydaję się trudny do noszenia, świetnie sprawdza się zarówno na wieczór, jaki i podczas codziennej bieganiny. W prostej formie, w połączeniu z metalicznymi dodatkami, staje się wręcz rockowy, zdecydowanie stając do konkurencji z niezmiennie modną czernią. Kamel posiada jedną dużą przewagę nad innymi kolorami – nawet na skomplikowanych i zdobnych kształtach, pełnych falban, kontrafałd i wycięć, jest wciąż elegancki i pełen klasy. Podczas, gdy ciemne kolory tylko ukrywają te elementy, a intensywne sprawiają często nieco tanie wrażenie, kamel wydobywa to co najpiękniejsze, jednocześnie tonując dla oka nadmiar ozdobników. Spójrzmy zatem prawdzie w oczy, parafrazują znane powiedzenie w środowisku mody – Kamel is new black.

niedawna uchodziło za tandetne i zbyt krzykliwe. Jednak, aby uniknąć niechcianego, taniego looku, te dwa kolory łączymy na tkaninach szlachetnych i prostych, choć zdecydowanych krojach. Dla bardziej ostrożnych karminowa czerwień pojawi się w jesiennych dodatkach – długich rękawiczkach, zamaszystych szalach, czy w postaci paska podkreślającego linię żakietu. Dla odważnych w wersji total look – zaczynając od krwistego płaszcza, poprzez spodnie czy sukienki, aż do ognistej barwy rajstop i butów. Warto zauważyć, że ten kolor też doskonale wygląda w połączeniu ze skórą – na wąskich rurkach (Balmain) czy sukienkach prezentuje się doskonale.

Jeśli chodzi o zestawienia – tu nie ma nowości. Nadal elegancję „klasycznego” żakietu przełamujemy, wydawałoby się, niepasującymi elementami – skórzane legginsy czy takie też spodnie, to już standard. Nowością jest jednak krój naszego żakietu – najmodniejszy to ten bez klap i kołnierzyka, raczej gładki, często z asymetrycznym i nowoczesnym (zamek) zapięciem. Skórzana kurtka od kilku sezonów niepodzielnie króluje na ulicach wielu miast na całym świecie. Ostatnio najmodniejsza była ramoneska – przywodząca na myśl Easy Ridera czy zespoły metalowe z lat 70 i 80. Teraz powraca w prostszej, eleganckiej formie – to już nie rock, ale raczej szyk. Mało przeszyć i nitów. Niewiele też na niej zamków i kieszonek. Świetnie skrojona, dopasowana do ciała niczym, wybaczcie prostackie skojarzenia, druga skóra, pełni raczej rolę kolejnej marynarki lub nowego żakietu. W odpowiednim zestawieniu, z eleganckimi częściami garderoby, może być także ubraniem do biura, o ile nie obowiązuje nas ścisły dress code.

Phillip Lim

Żakiet czy kurtka – oto jest pytanie Jeśli jesień, to powrót do dawno zapomnianych kurtek, żakietów, marynarek czy trenczyków. W tej kwestii wybieg dał jasny sygnał - decydujemy się zatem albo na klasyczny, często wręcz archetypiczny, chanelowski żakiet albo na nieśmiertelną kurtkę skórzaną.

Chloe

Kolor, którego nie ma Pierwszą tendencją, która zdecydowanym krokiem wchodzi na arenę jest kolor. A raczej jego brak. Na arenę bowiem wchodzi Kamel. Transformując z delikatniejszej, jaśniejszej wersji beżu, istniejącej silnie w kolekcjach wiosna/lato 2010, kolor ten zdominował wiele wybiegów. Obecny jest przede wszystkim na wspaniałych, monumentalnych płaszczach pełnej długości. W takim zestawieniu uzyskuje wyjątkowo elegancki wydźwięk, dodając nam wręcz staroświeckiej elegancji. Jednak nie tylko klasyczne kształty sprzyjają

Givenchy

Lub kolor, który krzyczy W kontrze do spokojnych i wysublimowanych odcieni biszkoptowych, pojawia się głęboka czerwień. Ta jednak nie jest jedynie żywa czy ingresywna. Teraz ma wspaniały, bogaty odcień karminu. Łączymy ją z ukochaną przez wszystkie kobiety czernią – połączenie, które do

44 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

Jednak spadkobiercy Chanel rekonstruują swoje dzieła – jedni dodają tu i ówdzie jakieś błyszczące dodatki (co zapewne nie spodobałoby się samej Coco - orędowniczce prostoty), cekiny czy w wersji glam - rockowej nity; inny wolą pobawić się raczej formą. Powiększone ramiona, zapoczątkowane w zeszłym roku, są wciąż obecne, jednak w bardziej współczesnej, dyskretniejszych formie.

Phillip Lim

Okryj mnie Tym co nieodzownie kojarzy się z sezonem jesienno-zimowym są płaszcze. Każdego roku korzystamy z okazji (i nie dotyczy to tylko kobiet), aby usprawiedliwić zakup nowego okrycia wierzchniego. Tłumaczymy sobie, że przecież ten kolejny szary płaszcz jest zupełnie inny od tych trzech, które już wiszą w naszych szafach. Choćby materiał – podczas gdy tamte są ze stuprocentowej wełny, ten jest


z mieszanki wełny z angorą w stosunku 90-10. Zatem jak widać – zupełnie inny.

komponowało się z szerokimi, ciętymi z koła spódnicami. W długości do połowy łydki są wyjątkowo wyrozumiałe dla pełniejszych bioder – pokazują najsmuklejszy fragment nogi i smukłe kostki. Ukrywają lekki nadmiar tu i ówdzie. Góra gorsetowa – z rękawkami ¾ lub w formie topu o szerokich ramiączkach dopełnia total looku. Trend powrócił na fali sentymentów zapoczątkowanych popularnym serialem amerykańskim Mad Men, którego akcja dzieje się w wielkomiejskiej scenerii lat 50.

Jednak spokojnie – tym razem nie musicie szukać żadnych usprawiedliwień. Bowiem tegoroczny sezon przynosi nam prawdziwą rewolucję – dwa silne, a zaraz nowe trendy. Po pierwsze peleryna – nazwa, która w naszym języku nieco niezgrabnie kojarzy się głównie z przeciwdeszczowymi okryciami dla przedszkolaków lub roboczymi ubraniami dla określonych profesji. Jednak ta peleryna nie wiele ma z nimi wspólnego. Jest uszyta z drogich materiałów – kaszmir, angora czy wełna merino jest często obecna na metce. Delikatnie spływająca z ramion, stanowi świetne dopełnienie najmodniejszych spodni sezonu – długich i wysokich w stanie spodni garniturowych. Jednak nie trzymając się ściśle trendów sezonu także znajdziecie dla niej zastosowanie – peleryna doda nieco szyku zwykłym dżinsowym rurkom czy ukochanym już przez wszystkie europejskie narody legginsom. O ile jednak peleryna, nawet w swojej najdłuższej wersji, kończy się w okolicach kolan, to nowy płaszcz Anno Domini 2010 ma tylko jedna słuszną długość – do samej ziemi. Skrojony ze wspaniałych szlachetnych materiałów, prosty, żeby nie powiedzieć ascetyczny w formie – wydłuża sylwetkę jednocześnie wysmuklając ją. Wydawać by się mogło, że jest to trend tylko dla osób wysokich – nic bardziej mylnego. W zestawieniu z wysokimi, ale wygodnymi szpilkami lub botkami na słupku, czy z wysokim kozakami, może być ukochanym przyjacielem nawet dla niższych dziewczyn i kobiet. To co zdecydowanie przemawia na jego korzyść to fakt, że żaden inny nie może się z nim równać jeśli chodzi o ochronę przed zimnym, jesiennym wiatrem buszującym po polskich ulicach.

Maksymalnie Projektanci, nawet ci najbardziej ekscentryczni, dbają o swoje klientki – dlatego też proponują elementy garderoby, które idealnie się dopełniają i do siebie pasują. A zatem jeśli widzimy długie płaszcze to naturalną koleją rzeczy są spodnie i spódnice dopełniające ten trend. Dlatego też czas zaznajomić się z nowościami w tej

Doo.Ri

dziedzinie. Jeśli spodnie to raczej te szerokie, garniturowe, z nieodzownym kancikiem. Jednak to na co warto zwrócić uwagę to ich wysokość w stanie – bowiem tym razem stan wyraźnie idzie do góry. To już nie biodrówki, to już nawet nie spodnie sięgające okolic pępka. Te najwyższe sięgają żeber. I choć wielu wyda się to zbyt przerysowane, to taki krój, w połączeniu z wysokimi obcasami, sprawi że choć na chwilę poczujemy się jak jedna z modelek stąpająca po wybiegach podczas Fashion Week. Nie inaczej jest ze spódnicami i sukienkami – już w lecie powrócił styl cygański w nowym, bardziej ekskluzywnym wydaniu. Teraz ta długość transferuje do jesieni, jednak już w innym charakterze. Spódnice sięgające ziemi są raczej wąskie, w kształcie odwróconego smukłego kieliszka – lekko rozszerzają się tylko w okolicach kostek. Nowością jest faktura materiału i nadruki – a raczej ich brak. W lecie z długimi spódnicami korespondowały kwiaty i kolorowe mazie na materiałach – teraz mamy do czynienia z gładkimi powierzchniami. Długa, jednokolorowa spódnica w połączeniu z krótkim żakietem, często przewiązanym skórzanym paskiem, „robi” nam nową sylwetkę – długą i równą, jedynie z delikatnie zaznaczoną talią. Nie jest to trend dla kobiet o wyraźnie zaznaczonych biodrach i piersiach, jednak cała reszt będzie zachwycona. Skojarzenia z wyzwolonymi kobietami okresu art-deco jak najbardziej słuszne.

Louis Vuitton

BB – będzie bogato Bogato, jeśli chodzi o ilość falban i tiulów tworzących nasze nowe, szerokie spódnice. Bowiem na palecie mistrzów znów styl słynnej Brigitte Bardot. Spektakularny pokaz Marca Jakoba dla Louis Vuitton i pokaz, ukochanej marki redaktorów mody, Prady spowodował powrót zachwytu nad „prawdziwą” kobieca sylwetką. Zatrudnienie do pokazu modelek o bardziej pełnych (choć wciąż szczupłych) kształtach idealnie

U innych projektantów podobne spódnice zestawiono niedbale z szerszymi swetrami – nadając im nieco współcześniejszy, bardziej grunge’owy charakter. Ten eklektyczny miks pozwala uwspółcześnić styl BB, dodając mu nieco pazura. Tym samym jest to styl osiągalny i pożądany na kobietach od dwudziestego do pięćdziesiątego roku życia – dowodem niech będzie obecność na pokazie LV Elle „Body” McPherson, która w wieku 47 lat wciąż wygląda wspaniale.

Ekskluzywne Oryginalne Niebanalne Kolekcja Fall / Winter 2010 /11 Boutique VANITÀ, Kraków ul. Stolarska 6

www.mebags.pl

c.d.

moda

trendy_ Jesień / Zima 2010


trendy_ Jesień / Zima 2010

moda

c.d. z poprzedniej strony

puścili wodze fantazji i pokolorowali wszystko, co tylko wpadło im w ręce. Tym samy naszym oczom ukazały się przedziwne połączenia – furta fluorescencyjne: pomarańczowe, żółte czy błękitne, jednoznacznie przypomniały nam o ukochanym programie z dzieciństwa – Ulicy Sezamkowej.

rozchełstana z zalotnie prześwitującym koronkowym stanikiem.

Alexandre Herchcovitch

Etniczny zachwyt

Louis Vuitton

Dla równowagi, do ugrzecznionego stylu bardotki, część projektantów zaproponowała nam istne szaleństwo stylów, kolorów i faktur w duchu nowego etno. Zapatrujemy się nie tylko na Afrykę, co zapoczątkowane było już na wiosnę, ale spoglądamy także na Azję. Syberyjska księżniczka, obecna u Chanel, wita się z kaukaskimi i gruzińskimi plemionami, indyjskimi dziewczętami i japońskimi gejszami. Jednak swoje kimona chowamy w szafach. Nie chodzi bowiem o dosłowne przeniesienie lokalnych tradycji, czy nawet o ich współczesne, zachodnioeuropejskie interpretacje. Tym razem mocno mieszamy. Nie przejmując się łamaniem geograficznych barier, łączymy swobodnie elementy poszczególnych kultur, tworząc miejską i nonszalancką mieszankę wybuchową. Temu artystycznemu uniesieniu sprzyja tworzenie warstw – od delikatnych szyfonów, poprzez mające swoją wagę wełny, aż do materiałów wagi ciężkiej – futer i tkanin pokrytych metaliczną nitką – wszystkie nałożone jednocześnie na sylwetkę doskonale pasują do tego trendu. Takie ludowe motywy doskonale współgrają z elementami współczesnej garderoby – trampkami typu Converse czy sportowymi bluzami z kapturem, a także z tradycyjnie wracającymi co sezon angielskimi motywami – kratami i tweedami. Dopełnieniem tego nieco szalonego trendu są nowe futra – już nie tylko te eleganckie, naturalne bądź sztuczne. Tym razem projektanci

Wartość dodana

A.F. Vandevorst

Nowy mężczyzna... Jest kobietą. Tak to nie pomyłka – o ile w modzie męskiej kilka nowości, to prawdziwym przełomem jest „zagrabienie” elementów męskiej garderoby przez kobiety. Po pierwsze: to co na głowie – nie bójcie się, projektanci nie wymagają od nas poświęceń w stylu Joanny d’Arc, chodzi o to co będziemy na niej nosić. Otóż po okresie królowania męskich kapeluszy z okresu prohibicji, później tych o szerokim rondzie, inspirowanych okresem Woodstocku, teraz czas zaznajomić się z małym i zgrabnym melonikiem. Jego bardzo męskie konotacje przełamujemy damskimi dodatkami – botkami i sztywnymi torebkami, które swoją elegancja i kobiecym kształtem skutecznie odczarowują dla nas ten nowy kapelusz. Mężczyznę w nas obudzi także wszechobecna skóra – nie tylko na wspomnionej wyżej kurtce, ale także na sukienkach, spódnicach, długich płaszczach czy bluzkach. Nieodzownym elementem tego trendu jest też męska koszula – zarówno ta klasyczna bawełniana, biała lub błękitna, ale także i ta dżinsowa, wkładana zawsze do spodni (a nie wyciągnięta na nie), szczelnie zapięta pod szyją lub nonszalancko

46 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

Jak w każdym sezonie jesienno-zimowym ważną częścią wybiegów są dodatki - torby i buty. I jak prawie zawsze po wiosennych torbach-workach, teraz powracamy do bardziej usztywnionych, strukturalnych kształtów. Najmodniejszą wielkością są torby średnie – wydaje się, że projektanci postanowili zainspirować się bardziej praktycznością i wygodną, niż własnym szaleństwem w tym względzie. Zatem odchodzą w niebyt (a przynajmniej na te kilka miesięcy) torebki-futerały na komórkę. Kończymy z obciążaniem kieszeni własnych lub partnera wszystkimi tymi rzeczami, które nie zmieściły się nam do tych mikroskopijnych dziełek sztuki kaletniczej. Jednocześnie żegnamy się też z torbami gigantami, które zawsze przywodzą mi na myśl bezkształtne dzikie zwierze, stwora z szafy gotowego pożreć nie tylko swoją właścicielkę, ale także wszystkie postronne osoby i sprzęty. Większość nowych toreb ma usztywniane dno i małą stylową rączkę, czasem z dodatkowym paskiem do noszenia na ramię. Jest to jednak raczej wymuszona, przez komercyjne podejście, ugoda – podstawą są bowiem torebki noszone w ręku. Jeśli chodzi o materiały, to oczywiście stawiamy na skórę. Jednak sporą konkurencję stanowi dla niej welur w głębokich, lecz nieco przydymionych odcieniach. Nowością jest szerokie zastosowanie przez projektantów piór i futer.

Nie rezerwujemy ich jednak tylko na wieczór – także torby codzienne wyglądają jakby stanowiły swoisty miks, pomiędzy torbą a ukochanym misiem z dzieciństwa. Jeśli chodzi o buty to najważniejszą nowością są nowe czubki. Po kilku latach triumfu okrągłych nosków, które były odtrutką po koszmarnych wydłużonych szpicach, powracają te klasycznie lekko zaokrąglone i wydłużone. Obcasy także zdają się być wyjątkowo dla nas łaskawe – nie, nie znikają ani tym bardziej nie obniżają swojej wysokości. Choć niektórzy projektanci starali się zaproponować niskie obcasiki albo przerażające buty Eskimosa (Chanel), to jednak wybiegi zostały zdominowane przez wciąż wysokie, ale teraz wyraźnie pogrubione słupki. Ich masywny wygląd odejmuje kilogramów sylwetce, jednocześnie pozwalając na stabilne przemieszczanie się po miejskiej dżungli.

Chloe

Wśród fasonów wciąż obecne botki ponad kostkę na platformie, lekko spiczaste czółenka i monumentalne muszkieterki do połowy uda. Oczywiście nie zapominamy o biżuterii, która stanowi dopełnienie nowych tendencji. Tu nie ma miejsca na subtelności – stawiamy na XXL. Kolczyki i naszyjniki stanową same dla siebie ozdobę – nietypowe połączenia materiałów – tiule z metalem, plastik z perłami, to w tym sezonie standard. Dużo biżuterii z serii DIY (Do It Yourself – zrób to sam). Wyglądają jakby niewprawna ręka fashionisty próbowała połączyć w jedno wiele różnych stylów. Jednak z zaskakująco udanym efektem. Taki miks doskonale dopełni proste, architektoniczne sukienki i bluzki, a także sfeminizuje „męskie” koszule. Asia Oparcik


Dzień Przyjemności KERASTASE! Już wkrótce DZIEŃ OTWARTY w naszym Instytucie. Zarezerwuj sobie czas 26.10.2010 r. i skorzystaj z bogatej oferty zabiegów wykonywanych całkowicie za DARMO! Rytuały pielęgnacyjne włosów, kosmetyka twarzy, manicure japoński. Więcej szczegółów już niebawem na naszej stronie na Facebooku. Na pożegnanie podarunek w postaci mini produktów. Telefoniczna rezerwacja miejsc - ilość ograniczona.

Instytut Urody No 1 Kraków, ul. Wieniawskiego 62, tel.: 12 411 76 51, www.no1instytut.pl ...because quality matters lounge magazyn

47


profil_

moda

Zemełka i Pirowska

Modny duet M

ówiły jaskółki, że najgorsze są spółki. W tym przypadku przysłowie to nie sprawdziło się. Duet Zemełka i Pirowska to świeży powiew w polskim świecie mody. Zamiast głośnej Warszawy wybrały klimatyczny Kraków. Tu tworzą, pracują i mieszkają. O swojej pasji do mody, inspiracjach i planach na przyszłość opowiadają Agata Zemełka i Anna Pirowska. Pracownia projektantek i showroom mieści się w samym centrum Krakowa, przy ulicy Wielopole. Krzątają się w nich współpracownicy i klienci Agaty i Ani. Przed wywiadem projektantki wypożyczają jeszcze stroje do kolejnych sesji zdjęciowych. W biegu przepraszają, że tak długo to trwa. Po chwili zasiadamy przy małym stoliku, na różowych krzesłach, w pięknie urządzonym showroomie. Wszystko jest w nim przemyślane: kolor ścian, meble, dodatki. Najbardziej jednak rzucają się w oczy dwa długie wieszaki, na których mieści się ich nowa, jesienna kolekcja.

Projektantki …od zawsze! Zaczęło się od ukończenia krakowskiej szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru, gdzie poznały się i zaczęły współpracę ze sobą. Jak wspominają: „Zawsze kochałyśmy modę, od dzieciństwa interesowałyśmy się nią”. Same dochodziły do wszystkiego. Nazywają siebie „samoukami”, mówiąc: „Wciąż się uczymy, pracując tutaj i od siebie nawzajem”. Zapytane o Kraków i powód, dla którego wybrały to miasto, odpowiadają: „Tutaj mieszkamy, żyjemy, tu są nasze rodziny. Ale, przede wszystkim, inspiruje nas Kraków - ma swój wyjątkowy, artystyczny klimat”.

Kobieta według Zemełki i Pirowskiej Kolekcja duetu skierowana jest do każdej kobiety - zarówno młoda dziewczyna jak i dojrzała kobieta znajdzie w niej coś dla siebie. Projektantki w swojej ofercie posiadają dwie linie: casualową i wieczorową.

„Nasze ubrania cechują, przede wszystkim minimalizm i proste formy”. Stworzyły wirtualny Concept Store online - www.zemelkapirowska.com/store, w którym, oprócz ich kolekcji, dostępne są torebki, biżuteria, okulary, a nawet obrazy młodych, polskich projektantów.

Polka na co dzień Bycie projektantkami to obserwowanie, zwracanie uwagi na detale. Zapytane o codzienny wygląd Polek mówią: „Jest całkiem nieźle. Polki są zadbane i ładnie wyglądają. Wszystko to zaczyna się stopniowo zmieniać. Jesteśmy narodem zachowawczym i boimy się wychodzić przed szereg, ubierając coś kontrowersyjnego. Powoli przełamujemy konwenanse. Zaczynamy zmieniać naszą szarą ulicę w bardziej kolorową, co naprawdę cieszy.”

Nowa kolekcja Dostępna jest już nowa kolekcja Zemełki i Pirowskiej na sezon jesienny. Znajdziemy w niej wiele dzianin, ciepłej, parzonej wełny i skandynawskich wzorów. Dominują w niej minimalizm, kobiecość, geometryczne i asymetryczne kroje. „Zawsze chciałyśmy stworzyć taką kolekcję: spokojną w kolorach i kształtach. Nasze wcześniejsze projekty były bardzo kolorowe - teraz się uspokoiłyśmy. Poczułyśmy się gotowe do stworzenia takiej kolekcji.”

Osiągnięcia i plany na przyszłość Czteroletnia współpraca zaowocowała wieloma sukcesami. Dziewczyny zapisały się na kartach pierwszej w Polsce publikacji, pod tytułem Modą Zaklęci. Antologia polskich projektantów, poświeconej modzie i rodzimym projektantom. Na swoim koncie mają również wiele pokazów i sesji zdjęciowych. Coraz częściej ich ubrania wybierają polskie gwiazdy, jak Monika Richardson, Małgosia Socha, Edyta Herbuś, Ada Fiał. „Ostatnio nasz styl upodobała sobie Magda Mołek, którą często można zobaczyć w naszych sukienkach na żywo, w Dzień Dobry TVN. Niedawno, przy okazji promocji najnowszej płyty Lovefinder, w naszych

48 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

fot. Jacek Ura, modelka: Sylwia Błaszczyk/Moye Models, makijaże: Agata Wrona/Moye, włosy: Tomasz Karcz

ubraniach występowała Novika, a obecnie nawiązałyśmy współpracę z aktorką Marietą Żukowską. Natomiast podczas trzeciej edycji You Can Dance dbałyśmy o wizerunek Weroniki Marczuk-Pazury”. Pytane o plany na przyszłość, odpowiadają krótko: „Chcemy wyjść poza granice naszego kraju i w tym celu, na dobry początek, nawiązałyśmy współpracę z butikiem w Wiedniu – Ostform. W najbliższym czasie mamy zamiar odbyć podróż po

stolicach Europy - Berlin, Praga, Londyn, Mediolan, w celu poszukiwania inspiracji oraz nowych miejsc i nowego rynku zbytu dla naszych rzeczy”. Projektantki nie zapominają jednak o Polsce. Pragną i tu otworzyć swój butik lub Concept Store, w którym dostępne będą ich kolekcje oraz ciekawe dodatki młodych, zdolnych projektantów - czego życzymy im z całego serca. Monika Gąsiorek



zdjęcia, makijaż, włosy, stylizacja: aneta kowalczyk / www.anetakowalczyk.com modelka: natalia / moss model 50 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie


...because quality matters lounge magazyn

51


52 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie


...because quality matters lounge magazyn

53


54 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie


Aneta Kowalczyk ukończyła studia na kierunku Stosunki Międzynarodowe o specjalności komunikacja i mass media. Jej przygoda z fotografią rozpoczęła się w chwili, kiedy to po raz pierwszy stanęła przed obiektywem jako modelka. Zajęcie to, podjęte okazjonalnie w trakcie studiów, było początkowo odskocznią od codzienności. Z czasem, mimo podjęcia aktywności zawodowej w zupełnie innej dziedzinie, hobby, które miało być tylko wypełnieniem wolnego czasu przekształciło się w pasję. Spełnianie się w zupełnie innej roli dało sposobność do poznania wielu interesujących ludzi z branży fotograficznej.

Pewnego rodzaju gra aktorska, która ma miejsce przed obiektywem, zupełnie inny rodzaj wyzwań zdecydował ostatecznie wkroczeniem w świat, który pochłonął ją bez reszty. Stało się oczywiste, że cześć jej życia bezsprzecznie zwiąże się z fotografią, nie była jeszcze wówczas pewna, jaką formę przybierze to zainteresowanie. Lubi fotografię czarnobiałą, inspiracje czerpie z magazynów, albumów fotograficznych jak i internetu, gdzie ma okazje oglądać zdjęcia tych znanych jak i zupełnie nieznanych, a uzdolnionych fotografików. Jej zdjęcia już po roku pracy z aparatem były prezentowane na seminarium foto-

graficznym w Goteborgu i przedstawione szerokiemu gronu specjalistów w tej dziedzinie, gdzie spotkała się z ogólnym uznaniem jako osoba, która w relatywnie krótkim czasie osiągnęła wysoki etap w dziedzinie fotografii. Uważa, ze najpiękniejsze w życiu jest dążenie do celów i sięganie po to co z pozoru wydaje nam się nieosiągalne. W życiu bowiem ważne jest żeby robić to co się kocha. Wystarczy tylko uwierzyć w siebie, we własne siły i możliwości. www.anetakowalczyk.com

...because quality matters lounge magazyn

55


moda

trendy_ Asia Jawor

1.

2.

3.

4.

5.

8.

7. 9.

10.

6.

11.

Szaro, buro i ponuro...?

Jesień zapukała do naszych okien. Żal było pożegnać lato, ale miło zakupić parę stylowych, cieplejszych okryć. Zwłaszcza teraz, kiedy projektanci proponują mężczyznom tak cudne, jesienne kolory i niezwykłe faktury ubrań. W tym sezonie sięgamy po klasykę w najnowszym wydaniu. Ubieramy się warstwowo, rozpoczynając od t-shirtów, koszul, poprzez grube, oversizowe swetry i wełniane skarpety nałożone na nogawki beżowych spodni lub jeansów. Do takiej kompilacji najlepiej dodać stylowy kaszkiecik i zdecydowanie wysokie buty. Garderoba powinna być utrzymana w jesiennej tonacji, jednak z naciskiem na tę żywszą i radośniejszą paletę kolorów. 1. Ray Ban Aviator 2. Burton 3. Abercrombie & Fitch 4. Diesel 5. Topman 6. Abercrombie & Fitch 7. Abercrombie & Fitch 8. Ben Sherman 9. Paul Smith 10. Zara 11. Zara 56 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie


moda

trendy_ Asia Oparcik

1. 3.

2.

4.

5. 8.

7.

6.

Look na październik

Październikowe chłody pozwoli nam przetrwać skórzana kurtka podbita wełną z wysokim kołnierzem. Jednak pomimo niepogody dalej celebrujemy kobiecość – ołówkowa spódnica, minimalistyczny bawełniany gorset i delikatna, jedwabna koszula nawiązują do najlepszych tradycji lat 50. Aby jednak nie było za grzecznie, sięgamy po zdecydowane dodatki – masywne botki na „motorowej” podeszwie i torebkę w zdecydowanym kolorze. 1. L’agence 2. Topshop 3. Yves Saint Laurent 6. Thomas Wylde 7. Alaia 8. Proenza Shouler

4. Pierotucci

5. Topshop

...because quality matters lounge magazyn

57


moda

profil_

wzrost: 178 cm, wymiary: 80/60/88

agencja: Fashion Color

O sobie Będąc małą dziewczynką wyobrażałam sobie jak to jest być modelką i marzyłam sobie po cichu, że też bym chciała w przyszłości nią być. Dziś mam 16 lat i rozpoczęłam pierwszy rok w tarnowskim liceum. Moją przygodę z modelingiem zaczęłam dość wcześnie, obecnie jestem w Agencji Fashion Color. Pamiętam do dziś jak przypadkiem w sklepie spotkałam właścicielkę tejże agencji - Anię Ciupryk, która zaprosiła mnie na casting i tak to się zaczęło. Świetne jest to, że mogę poznawać nowych ludzi, zdobywać doświadczenie i podróżować. Podejmując pracę modelki, mogłam zwidzić wiele ciekawych, związanych z modelingiem miejsc. Najważniejszy dla mnie był Mediolan, Wiedeń i cudowny Paryż. Niedawno wróciłam z Fashion Week w Wiedniu, co było dla mnie ogromnym doświadczeniem. Obecnie jestem na etapie tworzenia portfolia, bo bez tego ani rusz, oraz zdobywania doświadczenia związanego z modelingiem. Wciąż się uczę i mam nadzieje, że jestem na dobrej ścieżce. Widzę jak powoli spełniają się moje marzenia z dzieciństwa. To jest bezcenne... Staram sie jakoś pogodzić swoją pracę modelki wraz z obowiązkami jakie mam chodząc wciąż jeszcze do liceum, co czasem nie jest takie proste. Rónocześnie staram się rozwijać swoje pasje. Uwielbiam tańczyć ,a szczególnie zafascynował mnie hip-hop. Uprawiam również różne sporty, bo nie potrafię usiedzieć w jednym miejscu. A od jakiegoś czasu moją nową pasją jest snowboard.

58 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie


lounge

ZDROWIE I URODA //

...because quality matters lounge magazyn

59


zdrowie i uroda

kosmetyki_ Asia Jawor

Newsy

Perfumy W ulubionym zapachu czujemy się jak w ubraniu. Jednak jak w modzie, tak i tu, możemy wybierać w tym, co od dawna gości na naszych półkach lub sięgnąć po modne nowości. Oto kilka propozycji perfum, które w ostatnim czasie trafiły na sklepowe półki. Każdy, w zależności od upodobań i gustów zapachowych z całą pewnością znajdzie coś dla siebie.

Inglot podbija Las Vegas W samym centrum Las Vegas, w bliskim sąsiedztwie znanego Ceasar’s Palace, został otwarty salon polskiej marki Inglot. To już drugi ze sklepów otwartych za oceanem. Pierwszy, od ponad roku, mieści się w Nowym Jorku. Firma Wojciecha Inglota znana jest od lat ’80. Dziś poza USA możemy nabyć jej produkty w Kuwejcie, Dubaju, czy Indiach. Oby tak dalej!

Le Mâle Terrible, Jean Paul Gaultier Znany projektant zaproponował zapach dla mężczyzn, po który ma nadzieje sięgną również kobiety – zwłaszcza te szalone i nieco chłopięce. W jego składzie znajdziemy grejpfrut, wanilię, lawendę i wetiwer.

Sensuous Noir, Estee Lauder Zapach ten jest następstwem znanego już Sensouous. Odkrywamy w nim wiele tajemniczości i zmysłowości. Jego głównym akcentem jest paczula, którą otulają kwiaty i drzewa.

Corallium, Carthusia Mirra, drzewo laurowe, mandarynka, paczula cedr, szałwia i bergamotka, a na sam koniec piżmo. To szczególna mieszanka stworzona z myślą o mężczyznach.

L’Wren Scott dla Lancome L’Wren Scott to amerykańska projektantka, znana z dopasowanych ubrań szytych na osoby wysokie. W palecie kolorów proponowanych przez nią dla Lancome podstawą będą eleganckie czerwienie w mocnych akcentach i odcieniach bordo. Propozycją projektantki są szminki, błyszczyki, cienie do powiek, lakiery do paznokci oraz maskary w odcieniach szarości.

Oud Royal, Armani Prive Zdecydowanie orientalny zapach, przenoszący nas myślami w dalekie podróże. To niezwykłe połączenie piżma, róży, drzewa sandałowego, szafranu i zapachy kadzideł.

C for Women, Clive Christian Perfum łączący jaśmin, tuberozą, miodową ambrę, mandarynkę, vetiver i musk. A wszystkie te wonie znajdują się w brązowej buteleczce, którą charakteryzuje wieczko w kształcie korony.

Hypnotic Poison Eau Sensuelle, Dior To najnowszy zapach Diora, który kojarzyć możemy z przepiękna Monicą Bellucci. To kontynuacja zapach Hypnotic Poison z 1998 roku. Połączone ze sobą nuty: wanilia, heliotrop i migdał.

Zapach „The Sun” dla kobiet To nietypowe przedsięwzięcie, w którym gazeta The Sun sygnuje swoim logo perfumy. Co równie niepowtarzalne, to opis ich zapachu, który charakteryzować ma cztery kobiety: stylową Sarah Jessikę Parker, charyzmatyczną Sophii Loren, uwodzicielską Beyonce i urokliwą Cheryl Cole. Cóż, niełatwo wyobrazić sobie tę wybuchową mieszankę. Musimy uzbroić się jeszcze w odrobinę cierpliwości, a po perfumy pojechać do Anglii. 60 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

L’Abeille, Guerlain To bardzo ekskluzywna edycja perfum, wydana w zaledwie 46 buteleczkach, a jej koszt to około 12 tysięcy funtów. Zapach tej unikatowej woni, to połączenie kwiatu pomarańczy, mimozy, jaśminu nutą traw i miodu.


O

świeżym spojrzeniu na stylizacje, nowej kolekcji i swojej Akademii opowiada Małgorzata Babicz i jej team stylistów.

Akademia Stylizacji to bardzo twórcza instytucja, która koncentruje się nie tylko na obsłudze klienta, ale również na szkoleniach fryzjerskich, tworzeniu własnych kolekcji oraz pokazów alternatywnych. Jak udaje się wam to wszystko realizować? Małgorzata Babicz: Tylko dzięki temu, że jest to dla nas nie tylko praca, ale pasja i hobby. Akademia to „naczynia połączone”: lata moich doświadczeń i, co bardzo ważne, wiedza i spontaniczności młodych osób ze mną pracujących. To właśnie one gwarantują to tzw. „świeże spojrzenie” na stylizacje. Wspomniała Pani, że młodzi styliści to ważna część Akademii? Małgorzata Babicz: Dla mnie najważniejsza, bo właśnie w młodych jest nasza przyszłość. Młodzi styliści pracujący w naszej Akademii to ludzie bardzo kreatywni, począwszy od fryzjerów Pawła Babicza i Kuby Brychcego poprzez wizażystkę i stylistkę Paulę Maj. Paweł jest współzałożycielem Akademii? Małgorzata Babicz: Mogę nawet stwierdzić, że jest inicjatorem jej założenia. Mnie jakoś nigdy nie starczało odwagi na samodzielną działalność, zawsze byłam freelancerem - szkoleniowcem dla innych firm. Dzięki Pawłowi i innym młodym talentom Akademii wiem, że jej działalność będzie się rozwijać i będzie kontynuowana w przyszłości. Paweł, co sprawia ci większa satysfakcję, praca w salonie czy szkolenia w Akademii? Paweł Babicz: Praca z klientem w salonie daje dużą możliwość realizowania własnych pomysłów i przez to tworzenia stylizacji, a to daje mnóstwo satysfakcji. Szkolenia z kolei, to swojego rodzaju wymiana doświadczeń, dzielę się swoją wiedzą z innymi stylistami, ale również dużo się od nich uczę. W Waszych sesjach zdjęciowych publikowanych w mediach, pośród Waszego teamu pojawia się również stylistka Paula Maj. Jaka jest jej rola w Akademii? Małgorzata Babicz: Paula to bardzo młoda osoba, która realizuje swoje pomysły zarówno w wizażu jak i stylizacji w naszych kolekcjach. Jej kreatywność daje nam możliwość tworzenia bardzo śmiałych, a zarazem wyrafinowanych stylizacji.

Paula, pracowałaś również przy najnowszej kolekcji Akademii Stylizacji zatytułowanej Venus. Skąd czerpałaś inspiracje do stworzenia nowej kolekcji? Paula Maj: Nawiązując do nowych trendów w świecie mody chciałam uzyskać „mariaż” kobiety klasycznej, pięknej, wyrafinowanej i mocnej z kobietą z przyszłości (kosmitką). W moich stylizacjach kobieta mocna, z charakterem jest wojowniczką na swojej planecie, emanuje kobiecością, której idealne kształty podkreślają fasony lat 30. i 60. oraz utrzymane w tym klimacie stylizacje włosów. Zastosowałam monochromatyczną kolorystykę, z której wyłania się kwintesencja kobiecości.

Ul. Borsucza 20, Kraków Tel.: 12 267 10 73, 508 164 800

Wasz salon uchodzi za ekskluzywne miejsce w Krakowie, a co za tym idzie drogie i z tego względu niedostępne dla wszystkich. Małgorzata Babicz: To nie do końca prawda, że nasz salon to miejsce dla wybranej klienteli. Młodzi ludzie pracujący w naszej Akademii wykonują usługi na bardzo wysokim poziomie i otwierają się na swoje pokolenie, dlatego ceny strzyżeń u Pawła i Kuby stanowią 50% ceny tej usługi w salonie. Kuba, u Ciebie i u Pawła można ostrzyc się za połowę standardowej ceny salonowej. Czy dzięki temu Waszymi klientami są tylko osoby z młodszej grupy wiekowej ? Kuba Brychcy: Dużą grupą są młodzi ludzie, ale strzygą się u nas osoby w różnym przedziale wiekowym. Cieszę się, że darzą nas zaufaniem też osoby starsze pomimo tego, że w zawodzie pracujemy dopiero od 4 lat. Wiemy, że dużo jeszcze przed nami, natomiast wiedza i umiejętności, które udało nam się do tej pory nabyć w Akademii, dają nam możliwość realizowania własnych pomysłów na stylizacje, nie tylko w pracy w salonie, ale również podczas sesji zdjęciowych oraz pokazów. W każdym razie nie osiadamy na laurach, Pani Małgorzata codziennie mobilizuje nas do tworzenia własnych kreacji, nigdy nie wyręcza nas w pracy. Paweł, te niższe ceny Waszych - chyba mogę tak powiedzieć- „młodych” usług były Twoją inicjatywą? Paweł Babicz: Sami o tym zdecydowaliśmy, ponieważ przy doświadczonych stylistach, których w naszej Akademii zdecydowanie nie brakuje, trudno jest zaistnieć. Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy na tym etapie życia, kiedy naszą misją jest nadal nauka i zdobywanie doświadczenia, a nie tylko zarabianie pieniędzy.

Kolekcja Venus strzyżenie: Paweł Babicz, make up: Paula Maj stylizacja: Paula Maj, foto: Piotr Stokłosa Modelka: Klaudia Kozik (Reklamex)

Serdecznie zapraszamy zainteresowanych zmianą swojej stylizacji do młodych stylistów studia fryzur Małgorzaty Babicz.


zdrowe ciało_

zdrowie i uroda

W tym miesiącu trener osobisty Radek Kruczek prezentuje trzy ćwiczenia na piłce do pilates, która każdy może zakupić w hipermarkecie za ok. 50 zl. (piłka na zdjęciu ma obwód 75cm). Możemy na niej wykonać mnóstwo ćwiczeń z własnym ciężarem ciała lub zastąpić nią ławeczkę do ćwiczeń z hantlami. Ćwiczenia na piłce angażują więcej mięśni ponieważ wykonujemy je na niestabilnym podłożu i stymulujemy w ten sposób w większym stopniu układ nerwowy. To powoduje większe splanie kalorii oraz szybsze efekty podczas pracy na sylwetką.

Konkurs:

“Powakacyjny powrót do formy “ Do wylosowania trzy darmowe “samodzielne“ pakiety treningowe o wartości 300 zł., oraz trzy kupony zniżkowe 40% na dowolny trening lub pakiet treningowy z oferty www.allforbody.com Szczegóły na: www.facebook.com/loungemagazyn

Polecamy spróbować.

• Pompki na piłce dla zaawansowanych.

• Unoszenie bioder na piłce. Ćwiczenie świetnie wpływa na jędrność tylnej części ud, pośladki, w mniejszym stopniu łydki oraz mięśnie dolnej części pleców. W leżeniu na plecach układamy obie stopy na piłce, a następnie unosząc biodra podciągamy piłkę pod nogi. Maksymalny efekt osiągniemy, jeśli podciągniemy piłkę do momentu, aż brzuch, biodra, uda będą w jednej lini (tak jak na zdjęciu). Następnie opuszczamy biodra, przetaczając piłkę do pozycji wyjściowej. Wariant dla zaawansowanych to ćwiczenie z jedną nogą na piłce (tak jak na zdjęciu). Wykonujemy 3 serie po 15 powtórzeń.

62 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

Dużo trudniejsze pompki, które oprócz wzmacniania ramion, pleców, klatki piersiowej i brzucha, świetnie wpływają na stabilizację barków. Zapobiegają kontuzjom stawu barkowego (w tenisie i siatkówce). Piłkę należy ustawić w narożniku pokoju aby nie mogła się przetoczyć. Dla mniej zaawansowanych polecam wykonać to ćwiczenie w staniu, a piłkę ustawić w narożniku na wysokości klatki piersiowej. Wykonujemy 3 serie za każdym razem max. liczbę powtórzeń (w zależności od siły). Dla Pań polecam pompki w staniu, 2 serie po 15 powtórzeń.

• Podciąganie nóg do klatki piersiowej na piłce. Ćwiczenie wzmacnia mięśnie brzucha, w mniejszym stopniu triceps i barki. Podpieramy się rękami na podłodze i układamy stopy na piłce. Ćwiczymy przetaczając piłkę jak najbliżej klatki piersiowej. Następnie wracamy do pozycji wyjściowej. Wariant dla zaawansowanych to zrobienie jednej pompki przed każdym powtórzeniem. Wykonujemy 3 serie po 12 powtórzeń.


włosy_

Porady Stylisty Maciek Maniewski

Włosy pod kontrolą podczas deszczu

Zabłyśnij z nami!

Najbardziej prozaicznym skutkiem zmoknięcia podczas jesiennej słoty jest przeziębienie. Jednak dla pań, których włosy podatne są na kręcenie pod wpływem wilgoci, jesienny deszcz oznacza także utratę kontroli nad swoją fryzurą. Zanim wskażę jak można temu zaradzić, krótko wyjaśnię zjawisko kręcenia się włosów. Włosy bywają kręcone lub kędzierzawe w zależności od tego, jakie są ich mieszki. Im bardziej spłaszczona część mieszkowa, tym większy skręt włosa. Spłaszczenie mieszka silnie oddziaływuje na całą strukturę włosa, w znacznym stopniu redukując ilość zawartego w nim płynu zwanego CMC (jest to emulsja wody i tłuszczów, która chroni i cementuje płytki keratyny). Ze względu na ten deficyt, włosy kręcone lub kędzierzawe mają tendencję do łatwego przesuszania się i matowienia, stają się łamliwe i trudne do rozczesania. Używanie suszarki powoduje dalszą utratę płynu CMC. W takich warunkach włos poszukuje wody w środowisku zewnętrznym, aby przywrócić optymalny poziom nawilżenia. Dlatego właśnie włosy kręcone lub kędzierzawe są tak wrażliwe na wilgoć, która przywraca im skręt istniejący przed wysuszeniem. Kiedy moje klientki skarżą się na niekontrolowane kręcenie się włosów, polecam im serię kosmetyków DEFRIZZ SYSTEM z linii LIDING LIFE od KEMON. Kosmetyki te zawierają oleisty wyciąg z konopi siewnych, wzbogacony o kwasy tłuszczowe, konieczne dla przywrócenia optymalnej ilości płynu CMC we włosach. Szampon DEFRIZZ łagodnie myje włosy, sprawia, że łatwo się rozczesują, są sprężyste i lśniące. Maska DERIZZ zapewnia intensywną kurację polecaną do włosów suchych, kręconych, kędzierzawych, ondulowanych lub układanych za pomocą prostownicy. Wreszcie odżywki DEFRIZZ intensywnie odbudowują włosy, ułatwiają rozplątywanie pasm, czynią włosy miękkie w dotyku. Kosmetyki DEFRIZZ rozwiązują problem utraty kontroli nad fryzurą podczas deszczu, nie uchronią jednak przed przeziębieniem, dlatego szczególnie jesienią polecam nabierać odporności całego organizmu przez zdrową dietę i aktywny tryb życia.

Kraków, ul. Szuwarowa 1 tel.: 12 262 48 48, kom.: 664 089 539

www.cascada-spa.com ...because quality matters lounge magazyn

63


Metamorfoza

Fotograf:

Łukasz Piech

www.lukaszpiech.pl

Stylizacja i wizaż:

Asia Jawor

www.styleworkshop.pl

Stylista fryzur:

Ewa Warmuz

maxmodels.pl/ewulka.html Stylista fryzur:

Paulina Jędrych www.paulinajedrych.pl

Kosmetyki Mineralne

Everyday Minerals

www.kosmetyki-mineralne.com

100% Naturalne Kosmetyki

Aubrey Organics

www.aubreyorganics.com.pl

Zobacz jak powstała sesja!

http://bit.ly/loungesesja


Czy ja nie lubię poniedziałków? Kraków, ul. Emaus 4/10 (wejście od ul. Kościuszki - pętla tramwajowa) tel.: 12 427 10 00, 668 099 388, www.salwatorspa.pl

P

o wyczerpującym dniu w pracy nie ma nic lepszego od wieczoru w Spa. Zwłaszcza, jeżeli wyczerpujący dzień to poniedziałek i mamy przed sobą jeszcze cały tydzień. Do tego dochodzi walka z jesienną chandrą, innymi słowy nie ma, na co czekać, trzeba się jakoś ratować. Z tą myślą wyszłam z biura. Zazwyczaj w takich momentach, udawałam się w kierunku Spa na Placu Mariackim, bo tam mam najbliżej, poza tym poleciła mi to miejsce kiedyś moja dobra znajoma. Zna się dziewczyna na rzeczy, często miewa poniedziałkowe chandry. Tym razem jednak wsiadłam w samochód i ruszyłam w zupełnie inną stronę… Szczęśliwie omijając korki, mknęłam Mostem Dębnickim, spoglądając od czasu do czasu na wystającą z torebki błękitną wizytówkę. Minęłam znak w lewo do Klasztoru Norbertanek. Nie, aż takiej chandry nie mam - pomyślałam i skręciłam w przeciwnym kierunku do Salwator Spa. Podekscytowana niesamowicie zjechałam prawie ze zjazdu dla niepełnosprawnych, dobrze, że nie zrobiłam sobie krzywdy przed samym wejściem! Bo ja się zawsze muszę tak śpieszyć! Ale oto już zamykają się za mną wielkie oszklone drzwi, wpadam w wygodny brązowy fotel, a przede mną staje filiżanka zielonej herbaty. Rozmowa jest krótka, bo panie doskonale chyba wiedzą, czego mi trzeba. Chwilę później miejsce biurowej garsonki zajmuje wielki pachnący szlafrok, a szpilki zamieniam na wygodne frotowe kapcie. Ok, nie miałam tego dnia szpilek, ale komfort pozbycia się obuwia był porównywalny. Cały mój wieczorny rytuał rozpoczęłam w saunie. Wytrzymałam całe 15 minut! Zazwyczaj siedzę dłużej, ale przyznam się szczerze, że byłam zbyt ciekawa, co mnie dalej czeka. A dalej było już tylko lepiej. Godzinny masaż orientalny ze zmysłowym olejkiem aromatycznym. Oj olejek ten był bardzo zmysłowy, bo straciłam poczucie

rzeczywistości na dość długo. Aromatyczny był również bez wątpienia, bo w całym gabinecie unosił się słodki zapach czekolady. Moja masażystka, z postury maleństwo, ale w rękach miała chyba boski dar! Do tego amatorka jogi, ależ mi po drodze z takimi ludźmi. Po masażu w pół hipnozie zostałam zaprowadzona do pani Renaty, która zajęła się moimi dłońmi. Dostałam niezłą reprymendę za zniszczone paznokcie, ale podobno płytkę paznokcia mam niespotykanie białą i ładną. Jak się jej nie rujnuje przez pospieszny manicure- podkreśliła pani Renata. Przyglądam się teraz moim dłoniom… Bosko! Ale to zasługa poniedziałkowych zmagań personelu Salwator Spa i kosmetyków Opi. Ja za to mam mocne postanowienie poprawy: będę bardziej dbała o moje dłonie, słowo! Zrelaksowana do granic możliwości, jak mi się wtedy wydawało, trafiłam w kolejne fachowe ręce, które zaaplikowały mi m.in. zabieg ujędrniający o działaniu antyzapalnym. Kosmetyki z linii Agera, z dużą zawartością witaminy C, to istne zbawienie dla mojej alergicznej skóry. Okazało się, że moja cera jest w bardzo dobrym stanie. To zapewne przez te poniedziałkowe chandry kończące się w Mariackim Spa - pomyślałam, a do mojej pani kosmetyczki uśmiechnęłam się szeroko. W trakcie zabiegów dowiedziałam się, że Salwator i Mariacki Spa to ta sama firma. Teraz już wiem, dlaczego moja znajoma – specjalistka od krakowskich salonów Spa wręczyła mi tę błękitną wizytówkę. Dla wszystkich poruszających się samochodami – Salwator Spa to super alternatywa dla Mariackiego, bo zawsze jest gdzie zaparkować! Kiedy wychodziłam z salonu, było już zupełnie ciemno. Okazało się, że spędziłam w Spa 4 godziny. Naprawdę nie wiem, jak się to stało, ale było warto, bo mimo 12 nieodebranych połączeń, byłam w cudownym i kompletnie nieponiedziałkowym nastroju. Mam zamiar wrócić do Salwator Spa, bo podobno można wynająć cały salon i urządzić babski wieczór. Znajoma niedługo wychodzi za mąż, więc panieński urządzimy dla niej właśnie tam. Polecam też wszystkim zakochanym gabinet masażu dla dwojga z małą saunąwygląda naprawdę kusząco. Na pewno tu wrócę. Przecież nikt nie zadba o moje dłonie tak dobrze, jak pani Renata. Dziś środa, a ja dalej z przyjemnością wspominam poniedziałkowy wieczór i może to tylko złudzenie, ale wciąż czuję w powietrzu zapach czekoladowego olejku do masażu. Ania Strugalska

...because quality matters lounge magazyn

65


zdrowie i uroda

felieton kosmetyczny_

Co ze sobą zrobić… w październiku?

przygotowania do zimy

P

o lecie, a jeszcze przed zimą, polecam wizytę u kosmetyczki. Jesień to dobry czas na mikrodermabrazję w formie kuracji z zabiegami odżywczo-nawilżającymi. Jesień to także czas, kiedy w gabinecie kosmetycznym jest chyba najciekawiej. Dlaczego? Dlatego, że w czasie, kiedy klientki leżą z maskami na twarzy, mają potrzebę podzielenia się swoimi wrażeniami z wakacji. Ostatnio spędziłam w gabinecie ponad 3 godziny i usłyszałam w tym czasie kilka relacji. Pierwsza z pań, która za parawanem obok mnie korzystała z zabiegu odnawiającego skórę po lecie, opowiadała o długo odkładanej wyprawie do Włoch. Zaciekawiła mnie ta wyprawa, więc pytam, gdzie dokładnie była. Niestety nie wiedziała, ale na pewno była w Watykanie. Druga odwiedziła siostrę w Niemczech, niedaleko Berlina: Niestety z tych 2 tygodni to niewiele pamiętam, bo cały czas piłam… Oczywiście nie mogło zabraknąć Egiptu. Była tam pani, która korzystała z manicure. Najbardziej zadowolona była z tego, że pierwszy raz w życiu tak się równo opaliła. Kiedy zapytałam czy widziała piramidy, Nil, odpowiedziała, że mąż był i wrócił zachwycony…a ona wolała się opalać. Jestem już po mikrodermabrazji, kosmetyczka nakłada kojącą maskę algową. Zostaję sama, bo panie zza parawanu zakończyły już wizytę. Teraz mogłam spokojnie zaplanować kosmetyczne zakupy na jesień: odżywcze kokosowe masło do ciała ZIAJA (szybko regeneruje skórę i pięknie pachnie), krem do rąk z biokompleksem lnianym, krem do stóp chyba też z biokompleksem lnianym (wiosną szybko sobie poradził z suchością skóry moich stóp). Zadzwonię jeszcze do mojej konsultantki Mary Kay i zafunduję sobie zestaw do pielęgnacji twarzy TIME WISE (emulsję do mycia twarzy, krem pod oczy, serum na dzień i emulsję do twarzy). Będzie trochę kosztować, ale trudno - zimą trzeba się chronić dobrymi kosmetykami. Rozmyślając o zakupach, z nadmiaru ciszy zasnęłam. Kiedy kosmetyczka mnie obudziła za parawanem była już kolejna klientka, która na pytanie kosmetyczki jak minął jej urlop odparła, że jak zwykle na… sprzątaniu i czytaniu książek. Oprócz pielęgnacji twarzy zaproponowano jej zabieg regenerujący na dłonie gratis, które – z tego, co dosłysza66 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

łam – były bardzo zniszczone urlopowym sprzątaniem. Na szczęście nie było rozmów o szczegółach sprzątania, a o przeczytanych książkach. Pani Marlena postanowiła poczytać o miejscach, które jak stwierdziła najbardziej chciałaby jeszcze odwiedzić, ale wciąż te inne wydatki: dokończenie domu, dorastające dzieci… W końcu zaczęła opowiadać o Ajaccio, Bonifacio, Propriano, czyli o Korsyce. Najbarwniej opisywała malowniczą, trasę ze wschodniego do zachodniego wybrzeża wyspy, która oddaje całą prawdę o wciąż dzikiej i dlatego pięknej Korsyce. Podobno auto na tej trasie powinni prowadzić tylko doświadczeni kierowcy, bo jest ona nie tylko malownicza, ale i kręta, blisko przepaści bez zabezpieczeń. Powinnam już zapłacić i iść do domu, ale zrobiło się tak ciekawie, że postanowiłam zostać jeszcze na zabiegu kojącym na okolice oczu. Pani Marlena kontynuowała swoją opowieść o Korsyce z przewodnika jeszcze ponad godzinę. Skończyła, kiedy wcierano jej odżywczy krem do rąk na zakończenie zabiegu. Ja również byłam już po wszystkim, wyszłam zza swojego parawanu i mogłam teraz przywitać się z panią Marleną. Zapłaciłyśmy i razem wyszłyśmy z gabinetu. Chętnie zostałabym tutaj nawet na tydzień – skwitowała na koniec pani Marlena i szybko pobiegła na przystanek autobusowy. W tym momencie przypomniało mi się, że zawsze o tej porze obiecuję sobie, że za rok pojadę na cały tydzień do nadmorskiego SPA. Niestety codzienna gonitwa powoduje, że od 5 lat planuję, ale nic z tego nie wychodzi, bo terminy, pilne sprawy, priorytety…Ale w tym roku koniec! Wrócę do domu i zarezerwuję 7 dni w Kołobrzegu lub Sopocie. Początek października to dobry termin na SPA nad polskim morzem: turyści już dawno stąd wyjechali, ceny wróciły do normalnego poziomu, pogoda potrafi jeszcze mile zaskoczyć. Wróciłam do domu i po przejrzeniu kalendarza postanawiam zarezerwować tydzień w SPA. Szukam wśród dziesiątek ofert w Sopocie, Juracie, Kołobrzegu, Międzyzdrojach, w pewnej nadmorskiej, mało znanej miejscowości. Nie wiem, którą ofertę wybrać. Jedna z nich szczególnie się wyróżnia. Zabierz z sobą przyjaciółkę – dopłata tylko 400 zł – brzmiało hasło promocyjne ośrodka w pewnej nadmorskiej, mało znanej miejscowości. Stwierdzam, że jeśli dołożę 400 złotych mogę sprawić frajdę pewnej atrakcyjnej, ale spracowanej kobiecie. Przy okazji będę mieć towarzystwo ciekawej osoby. Dzwonię do mojej kosmetyczki i proszę o kontakt do

pani Marleny. Kiedy do niej zadzwoniłam, nie mogła rozmawiać, bo była akurat na wywiadówce. Oddzwoniła, przekazałam jej moją propozycję: czy nadal chce pani zostać tydzień na zabiegach w gabinecie kosmetycznym, ale nad naszym polskim morzem? Odpowiada, że oczywiście chce. Ale nawet jak jest promocja, to jej teraz nie stać. Odpowiadam, że ja wygrałam 2 – osobowy pobyt i chcę ją zabrać, jako moją koleżankę - gratis. Powiedziała, że oddzwoni za chwilę. Po dwóch godzinach odebrałam telefon od pani Marleny, która przyjęła propozycję. Wylądowałyśmy w pokoju z widokiem na morze. Wczesnym rankiem joga na plaży, po śniadaniu spacer i czas na pierwsze zabiegi. Pani Marlena przywiozła ze sobą mnóstwo ciuchów, torebek, butów i… futro. Zauważyłam, że jest posiadaczką podróbek dwóch cennych torebek: Birkin Bag Hermesa i Louis Vuitton. Okazało się, że to nie są podróbki a oryginały sprezentowane przez męża… Wieczorem pokazała mi 2 piękne suknie, które zamierzała ubrać na wieczór w hotelowym klubie. Okazało się, że to suknie Roberto Cavalli, które kupiła na zakupach we Florencji 2 miesiące temu…Nie wytrzymałam i zapytałam: Stać cię na takie luksusowe suknie, torebki a urlop spędzasz w domu na sprzątaniu? Odpowiedziała: Sprzątałam nasz jacht po dwutygodniowym rejsie po Morzu Śródziemnym. Najbardziej podobała mi się Korsyka… Aga Mendel


...because quality matters lounge magazyn

67


obyczaje

felieton_

Wielkość MA znaczenie

S

ą takie mity pocieszycielskie serwowane zarówno kobietom jak i mężczyznom, po których mają się dobrze poczuć w swojej niedoskonałości. Mity te mają też na celu zgrabne wytłumaczenie naszej nieudolności, lenistwa, braku gustu i (przede wszystkim) chęci. A tak na marginesie - wielkość penisa ma znacznie! Na początek – z grubej rury – wszystko ma znaczenie w seksie. I nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej. Bo to taka sfera życia, w której liczy się całokształt, ale przede wszystkim szczegół. Jeśli szczegół Ci nie pasuje, będzie jak kamyk w bucie. Wystarczająco irytujący, żeby zepsuć całą podróż. Na to jest tylko jedna rada – wywal kamyk z buta, a nie udawaj, że go nie ma. A takim właśnie udawaniem, wypieraniem problemu są mity pocieszycielskie, którymi uwielbiamy się karmić, żeby poczuć się lepiej. Ale to „lepiej” nigdy nie przychodzi. Jakiekolwiek słowa nie padły na temat penisa, żarty w stylu „mały, ale wariat” – kobiety rozmawiają na temat wielkości i technik seksualnych swoich partnerów. Co gorsza (to już tylko dla facetów o mocnych nerwach) kobiety Was porównują. Jeśli nie na głos w towarzystwie, to w głowie. Po każdym seksie analizują w myślach co zrobiłeś, a co zrobił Twój poprzednik i co powinien zrobić Twój następca (jeśli Ciebie już skreśliły z listy). Nie ma więc co osiadać na laurach. Jeśli natura Cię nie wyposażyła, ucz się technik, sztuczek i wynagradzaj Twoje niedoskonałości. To nie jest tak, że jak kobieta Cię kocha, to już nie zwraca uwagi na to, że czegoś Ci brak lub masz tego za mało. Jeśli Twoja wybranka nie ma lat szesnastu, to miłość nie zasłoni jej oczu wystarczająco mocno. Będzie widzieć Twoje braki, być może z czasem coraz wyraźniej. Jeśli więc nie będziesz się starał – odpadasz. I żadne pocieszanie tego nie zmieni,

68 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

może tylko skrzywić Twój własny obraz Ciebie, przez co nigdy nie staniesz się lepszy. Z kobietami zresztą wcale nie jest lepiej. Uparcie szukają faceta, dla którego najważniejsze będzie wnętrze, bo tylko taki jest godny ich wianka, łóżka, czy czego tam chcą. Tylko, że cokolwiek facet Wam nie powie, oni ZAWSZE najpierw patrzą na to jak wyglądasz i dopiero potem oceniają to twoje super bogate wnętrze. Mężczyźni są tak skonstruowani i kropka. Nie ważne czy jest intelektualistą z zacięciem pisarskim, czy fizykiem z umysłem super ścisłym. Zza swoich rogowych okularów najpierw spojrzy w kierunku Twojej pupy i piersi, a dopiero potem na książkę, którą dzierżysz pod pachą. Zresztą w niektórych przypadkach i tak bardziej zainteresuje go owa pacha, niż książka. Więc mówienie o facecie, który ma cię najpierw dobrze poznać, a potem ewentualnie przelecieć (nawet w myślach) to bzdura. To naiwna wymówka dla tych z nas, które są zbyt leniwe, żeby się przyłożyć do swojego wyglądu. Bo tutaj nie jest mowa o tym co natura ci dała, ale o tym – co ty z tym fantem zrobisz. Nie zasłaniaj mu wiecznie widoku twoich nóg najlepszymi nawet jeansami. Skończ z fałszywą skromnością, zasłanianiem dekoltu, jakby twoje piersi miały czekać pod golfem na lepsze czasy. Uświadom sobie, że podczas gdy ty będziesz mu prezentować swoje poczucie humoru, niewątpliwą inteligencję, on będzie tylko rozmyślał, jak wygląda Twój tyłek, ukryty pod wielkimi, nieforemnymi spodniami typu alladynki. Najlepiej więc dla niego, a przede wszystkim dla ciebie jest pokazać mu się w jak najlepszym wydaniu, tak, żeby potem już spokojnie i bez stresu mógł zgłębiać twoje wnętrze (w ten lub inny sposób). No i jeszcze o finansach, chociaż o nich nie przystoi mówić. Mówić może i nie, ale popatrzcie jak dyskretnie – mniej lub bardziej – eksponujemy ile mamy, ile zarabiamy. Nad kobietami, które nieumyślnie powiedzą coś na temat samochodu

ciąży mit blachary. Utarło się nie zaglądać do portfeli, do kieszeni. Ale przecież tak było od zawsze. Książę poniekąd poleciał na Kopciuszka, ale kiedy? Dopiero jak zobaczył Kopciuszka nieźle odpicowanego przez dobrą wróżkę. A te wszystkie bajkowe dziewczynki do kogo ciągnęły? Do bogatych domów, do bogatych panów z karocami (wtedy były karciary?), na salony. To mit kolejny, ta miłość bez patrzenia w konto! Teraz też się przyciągamy portfelami, może trochę bardziej elegancko, może trochę inaczej. Mówimy co prawda, że stan konta nie ma znaczenia, że liczy się wnętrze. Mit, mit, mit. Stan konta wylezie w związku prędzej czy później. Gorzej to znoszą faceci – niestety. Jeśli ona więcej zarabia, jeśli ma samochód, jeśli – o zgrozo! – spłaca (i będzie 30 lat spłacać) własne mieszkanie – jemu się wydaje, że jest przy niej miękki. No i miękki się staje – i nie staje! Faceci nie radzą sobie z radzącą sobie kobietą. Ona natomiast średnio sobie radzi z facetem, który jest darmozjadem. Przepraszam za słowo, ale o takich teraz wcale nie trudno. Okazuje się, że jest taki gatunek faceta, który gdzieś dorobi, tu trochę popracuje, tam trochę skołuje. Generalnie w życiu robi „coś”. Nie ma samochodu, nie ma na papierosy, nie ma na wyjazd. I tu pojawia się pytanie? Dlaczego ona, wykształcona, z pozycją wypracowaną ciężką pracą, ma kogoś takiego utrzymywać? Z miłości? Przecież w końcu odkryje, że jest sponsorką, a nie partnerką. I wtedy jak go rzuci – gromy na nią lecą! Bo zagląda w kieszeń! Bo tylko na pieniądzach jej zależy. A rzucający owe gromy mitomani, w swoim mitycznym świecie mają się znakomicie. Nie muszą się starać, nie muszą wyglądać, nie muszą w ogóle nic. Oni po prostu są. I za to się ich kocha, pożąda … i tylko wysp tych nie ma. Pani Żaba


euroGYM Rekreacja & Fitness ul. Sołtysa Dytmara 3 (Salwator Tower) tel.: 12 383 41 05

Siłownia i sala Cardio – wielofunkcyjne systemy treningu siłowego. W naszym klubie znajdą Państwo najwyższej jakości sprzęt renomowanej firmy TECHNOGYM. Elegancki i jednocześnie idealnie zharmonizowany pomiędzy użytecznością a estetyką. Czeka na Państwa sala siłowni, którą tworzy przestronne, klimatyzowane wnętrze, a specjalistyczne maszyny treningowe oraz sprzęt do ćwiczeń z wolnym obciążeniem umożliwią prowadzenie każdego rodzaju treningu oporowego. Całość dopełnia dobrze wyposażona sala cardio. Bieżnie, rowerki, steppry i orbitrecki z najnowszej linii TECHNOGYM Excite wyposażone w monitory tv, sprawią, iż treningi cardio przestaną być nudne i na zawsze zagoszczą w Państwa sesjach treningowych. W naszej ofercie znajduje się również nowość na rynku fitness stworzona głównie z myślą o kobietach – TECHNOGYM linia Wave – specjalistyczne urządzenia do treningu ud i pośladków.

Oferujemy gorące kąpiele w komfortowych jacuzzi, które stanowią doskonały relaks i masaż nie tylko po wysiłku fizycznym, a także piękny basen rekreacyjny z zamontowanymi dwoma hydromasażami oraz przeciwprądem, który tworzy sztuczną falę. W pomieszczeniu basenu zamontowany jest ledowy telebim o powierzchni 6 m2 doskonale komponujący się z całym wnętrzem basenowym. Non stop muzyka i sport.

W euroGYM czekają na Państwa nie tylko komfortowe wnętrza, oraz przejawiająca się na każdym kroku dbałość o szczegóły, ale przede wszystkim wyjątkowi ludzie tworzący miłą i przyjazną atmosferę.

• SAUNA, ŁAŹNIA PAROWA, SAUNARIUM • ZAJĘCIA AQUA FITNESS, NAUKA PŁYWANIA • KORT TENISOWY, MINI GOLF • PROFESJONALNY TRENING PERSONALNY • FITNESS BAR

...because quality matters lounge magazyn

69


zdrowie i uroda

sen_

wkraczając w

P

rzesypiamy jedną trzecią naszego życia, co dzieje się z naszym organizmem w tym czasie? Mózg odpoczywając, nie wyłącza się całkowicie . Potrafi nas przenieść w inną rzeczywistość, jaką są nasze sny. Rzeczywistość często dla nas zaskakującą i niezgłębioną.

w jedną z dwóch podstawowych faz snu - wolnofalową NREM. Faza ta trwa od 80 do100 minut, usuwa zmęczenie fizyczne i regeneruje organizm. Po niej następuje faza snu, tzw. paradoksalna REM, trwająca ok. 15 minut, w czasie której zaobser-

Już starożytne cywilizacje doceniały wagę snów. Pierwsza księga o snach pochodzi z Mezopotamii, a i mędrcy starożytnej Grecji interesowali się marzeniami sennymi. Bardzo często porównywano stan snu do śmierci. W mitologii greckiej Hypnos - bóg snu był bliźniaczym bratem Tanatosa - boga śmierci. Również w Biblii znajdziemy wiele miejsc opisujących rolę snu.

Potrzeba regeneracji Dzięki badaniom naukowym i nie tylko (bo któż z nas nie próbował wystawić swego ciała i umysłu na katorgę bezsenności), wiemy, iż bez snu nasz organizm nie mógłby normalnie funkcjonować. Mózg i ciało zmuszone są do tego, by się regenerować. Kiedy śnimy? Istnieją w człowieku trzy jaźnie: świadomość (logiczne myślenie), podświadomość (emocje i uczucia) oraz nadświadomość. W ciągu dnia funkcjonują dwie pierwsze, z tym że na pierwszym planie jest świadomość. W nocy świadomość wycofuje się, jest wyłączona, a wszystko co się dzieje, spowodowane jest naszą podświadomością. Między jawą a snem występuje faza przejściowa. Właśnie w niej jest moment, kiedy obie jaźnie działają niemal równorzędnie – już swe rządy obejmuje podświadomość, ale świadomość jeszcze jest obecna, co pozwala zaobserwować i zauważyć niezwykłe wrażenia. Najczęściej są to wrażenia słuchowe, ale mogą być też dotykowe lub wzrokowe. Faza ta jest krótka, toteż często umyka naszej uwadze i zasypiamy, popadając 70 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

Takimi bodźcami może być strumień światła słonecznego lub dźwięk ustawionego przez nas budzika. Jeśli chcemy zapamiętywać sny powinniśmy nie otwierać po przebudzeniu gwałtownie oczu, a przed zaśnięciem powtarzać sobie, że będziemy mieli kontrolę nad tym co się nam przyśni.

Interpretacje i sny świadome Jak interpretować sny? Podświadomość ma swój własny bezsłowny język, język symboli, obrazów i emocji. Dużo ważniejsze od tego co spotykamy w naszym śnie jest to, jakie towarzyszą nam odczucia przy tym. Własne sny najlepiej jest interpretować samemu, gdyż tylko my sami znamy nasz stosunek do ludzi, którzy się śnią czy do zjawisk, które mają na nas wpływ.

wowano szybkie ruchy gałek ocznych. I to właśnie podczas REM wzmożona jest aktywność mózgu, dzięki czemu każdy z nas śni. W ciągu nocy mamy 4 lub 5 takich cykli, dlaczego więc nie wszyscy i nie zawsze pamiętamy swoje sny?

Odwieczna zagadka Okazuje się, że to budzenie ma bardzo istotny wpływ na nasze zapomniane marzenia senne. W momencie, gdy jakikolwiek bodziec fizyczny do nas dociera, podświadomość się wycofuje, a na jej miejsce natychmiast pojawia się świadomość, która „kasuje” sen.

Idylliczne obrazy mają wymowę negatywną, gdy towarzyszą nam przy nich negatywne emocje, natomiast przerażające senne momenty mogą mieć wymiar pozytywny, gdy odczuwamy ulgę czy np. satysfakcję. Czym są świadome sny? Bez wątpienia fascynującą przestrzenią umysłu, gdzie, jeśli potrafimy, możemy doświadczyć wrażeń, wyznaczając sobie granice. Jednym słowem- zjawisko LD (świadomego snu) może być z naszym wpływem kontrolowaną przestrzenią naszej podświadomości. Wpływ na treść snu zależy od „umiejętności” śniącego.


zdrowie i uroda

sen_

CENTRUM KOSMETYCZNO - DERMATOLOGICZNE

LD można wykorzystać przy zwalczaniu koszmarów, lub dla poznawania swoich możliwości umysłowych. Bez zbędnych starań można uzyskać chwilowy stan świadomości podczas snu, 20% populacji doświadczyło tego przynajmniej raz w życiu. Panowania nad snem można się nauczyć, dzięki specjalnym technikom śniący może dostrzegać nierealną rzeczywistość i zmieniać przebieg zdarzeń podczas snu. Często, zdając sobie sprawę, że to tylko sen, budzimy się lub doświadczamy tzw. fałszywego przebudzenia, które odciąga nas od snu. Sen się ulatnia wraz z włączaniem świadomości, dlatego warto zapisać sen zaraz po przebudzeniu.

DEPILACJA LASEROWA TRWALE I BEZPIECZNIE Tylko do 15 listopada

do

40 % taniej (na 3 zabiegi)

Czasami pamiętamy tylko jego zakończenie - wtedy można cofnąć się od tego ostatniego fragmentu do poprzedniego, potem do jeszcze wcześniejszego itd. Bezpośrednio po obudzeniu, w ten sposób można „odzyskać” większość snu. Ćwiczenia świadomości, pamięci oraz stworzenie dobrych warunków podczas snu, a nawet niektóre substancje naturalne zawarte w ziołach ułatwiają osiągnięcie świadomości sennej.

Senny świat inspiracji Sny stanowią do dziś tajemnicę i nieustanną inspirację dla artystów, a wielu wybitnych twierdzi, że genialne myśli pojawiły się właśnie podczas snu. Z inspiracji sennych korzystało wielu - muzycy, tacy jak Paganini, Beethoven, Schumann; surrealiści w malarstwie; pisarze i poeci – Goethe, Lewis Caroll. Niemiecki chemik F.A. Kekule, odkrywca atomowej struktury benzenu, na konferencji naukowej w 1890 roku powiedział: Panowie, nauczcie się śnić!, gdyż swojego odkrycia dokonał właśnie dzięki snom. Specjalistą w tej sztuce wykorzystywania snów był sławny wynalazca Thomas Edison, który wypracował sobie własną technikę zapamiętywania snów, z których czerpał inspirację do swych licznych wynalazków.

Makijaż permanentny 30% taniej Zadzwoń już dziś!

Tematyka świadomego snu w różnych aspektach pojawia się również w literaturze (Kontroler Snów Marka Nocnego, czy Ptasiek Williama Whartona) jak i kinematografii (Donnie Darko, Otwórz oczy, Zagubiona autostrada czy ostatnio - Incepcja). Czy warto zgłębić swą wiedzę na temat snu? Czy usiłować pamiętać, to czego doświadczamy co noc? Dlaczego nie? Sny zabierają nam codzienność, ale dają nam możliwości doświadczenia tego, z czym nigdy nie zmierzymy się w realnym świecie - zgłębienia własnej podświadomości. Wirginia Bryll

Kraków, ul Św. Tomasza 30 tel.: 12 292 03 03

www.dermed.pl

...because quality matters lounge magazyn

71


POCZUJ RÓŻNICĘ Odkryj niezwykłe efekty technologii

Thermocut system

Wellness to filozofia, styl życia, coraz bardziej popularny trend, jakim jest dążenia do najdłuższego zachowania młodości, zdrowia, dobrego samopoczucia i świetnej kondycji. Do tej pory na tą potrzebę odpowiadały głównie gabinety odnowy biologicznej, centra fitness i kluby SPA teraz… KURACJE WELLNESS DLA TWOICH WŁOSÓW poleca atelier fryzjerskie O „Gorących nożycach” Jaguar Thermo-Cut opowiada Tomasz Marut kreator moderator, stylista… właściciel salonu

w Krakowie.

W czasach ciągłego pospiechu, presji i stresu potrzeba pielęgnacji urody i relaksu bywa jednak często pomijana. Teraz dzięki systemowi Thermo-Cut, stworzonemu przez renomowanego niemieckiego producenta profesjonalnych narzędzi fryzjerskich Jaguar, salony fryzjerskie mogą zaoferować klientom nie tylko zwykłe strzyżenie, lecz kompleksową kuracje zdrowotną, kurację wellness dla włosów. System Thermo-Cut, zwany gorącymi nożyczkami, pozwala zaoferować klientom ekskluzywną usługę, niewymagającą żadnego wysiłku z ich strony. Stylista zaspokaja pragnienie pięknych włosów i modnej fryzury, a jednoczenie zapewnia rozwiązanie różnorodnych problemów z włosami. Klienci traktują stylistę jako eksperta od spraw urody i wellness, a ich wymagania ciągle wzrastają wraz z zwiększającą się konkurencją na rynku usług fryzjerskich. Tradycyjne strzyżenie pozostawia końcówki włosa nieuszczelnione. Przy użyciu systemu Thermo-Cut końcówki włosa są automatycznie uszczelniane podczas strzyżenia gorącym ostrzem. Dzięki temu włos nie traci naturalnej wilgotności oraz substancji odżywczych i jest skutecznie chroniony przed niekorzystnymi wpływami środowiska. Po kilku zabiegach znika problem z rozdwajających się końcówek. Włosy pozostają sprężyste, pełne objętości i blasku. Ciekawostką jest fakt, ze nasi przodkowie stosowali świece, aby sklecić rozdwojone końcówki. Oczywiście takiej metody nie polecamy. System Thermo-Cut jest również idealnym uzupełnieniem konwencjonalnej pielęgnacji włosów. Promienie UV, zanieczyszczenie powietrza, zmiany temperatury, zabiegi chemiczne mogą uszkodzić włosy. Otwarte końcówki są przyczyną nadmiernej utraty wilgoci, co prowadzi do rozdwajania się włosów i pozbawia je ochrony przed dalszymi uszkodzeniami. „Gorące nożyce” przywracają je szybko do naturalnego stanu. Skuteczność systemu Thermo-Cut i korzyści dla włosów wynikające z zabiegów wellness zostały udowodnione i zatwierdzone po długoterminowym stosowaniu przez niezależnego niemieckiego eksperta. Jego raport potwierdza, że włosy pod wpływem takich właśnie zabiegów nabierają lekkości, połysku, są bardziej podatne na układanie i łatwiejsze w pielęgnacji. Usługa strzyżenia „gorącymi nożycami” jest innowacją w zakresie pielęgnacji włosów. Zarówno efekty, jak i doznania, jakich doświadcza klient podczas zabiegu, wpływają na to, że staję się on coraz bardziej popularny i nieodłącznym rytuałem. Ponadto system Thermo-Cut pozwala naszemu salonowi wyróżnić się od konkurencji i zbudować profesjonalny, ekskluzywny wizerunek. Zapraszam serdecznie Tomasz Marut

Podziękowania dla firmy SILOG za udostępnienie fachowych informacji o systemie Thermo Cut oraz pozwolenie na wykorzystanie materiałów tekstowych.

Atelier Avant Apres, Racławicka 26, Kraków, tel.: 12 357 73 57, avant_apres@wp.pl


color by

STylizacje 2010

UL. RACナ、WICKA 26 TEL. 12 357 73 57


Twarze Przy Barze

THE BEST OF WRZESIEŃ

74 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

Dżojn our Fan page na Facebooku. Wygrywaj wejściówki na najciekawsze imprezy w mieście, zdobywaj płyty z ulubioną muzyką, poznawaj nowych ludzi. Zostań częścią Lounge Magazyn na www.facebook.com/loungemagazyn


// // // // //

lounge

DESIGN DOM I WNĘTRZA MOTOLOUNGE TECHNOLOUNGE CLUBBING

...because quality matters lounge magazyn

75


design

wydarzenia_

odsłona niemiecka:

Inicjatywa Dizajn.DE! Kraków październik 2010 - styczeń 2011 } Trzecia już odsłona Inicjatywy Dizajn to zaproszenie do zapoznania się z niemieckim pierwiastkiem w sztuce i dizajnie, niemiecką szkołą i sztuką projektowania. Harmonia, spójność, precyzyjne i świadome projektowanie to wyróżniki stanowiące o jakości niemieckich projektów i realizacji. Przedstawiamy Państwu doskonałych niemieckich Artystów oraz efekty ich współpracy z polskimi Twórcami; projektantów, firmy i marki, którzy stanowią czołówkę światowego dizajnu. Trzecia odsłona Inicjatywy to okazja do dogłębnej analizy fenomenu niemieckiego dizajnu! } Celem wydarzeń organizowanych w ramach Inicjatywy przez jej twórców - firmę Prodesigne i Fundację Pauza - jest integracja środowiska skupionego wokół sztuki projektowania, promocja artystów i projektantów, wizjonerów i filozofów. Inicjatywa Dizajn to dialog ‚z i na temat’ współczesnego wzornictwa i dizajnu. To cykl spotkań z osobami postrzegającymi otoczenie jako przestrzeń do kreacji, poszukującymi, które spośród wielu propozycji będą mogły wybrać własne inspiracje. Wydarzenia w ramach niemieckiej odsłony Inicjatywy Dizajn: } (IN AND) OUT OF SPACE wystawa prac Leny Hensel oraz fotografii Wojciecha Mazura i Dominika Papaja } LOGIK, MORAL UND MAGIE spotkanie z twórcami sukcesu marki Phoenix Design (listopad 2010 - Prodesigne) } GöTZ DIERGARTEN wystawa fotografii Nowa Huta: O kolorach i formach (styczeń 2011 - Galeria Pauza)

www.prodesigne.com.pl

www.fundacjapuaza.pl

www.goethe.de/krakow

} (IN AND) OUT OF SPACE

wystawa prac Leny Hensel oraz fotografii Wojciecha Mazura i Dominika Papaja Wystawa rzeźb Leny Hensel i fotografii duetu Mazur&Papaj, dokumentującej obecność dzieł Hensel we wnętrzach zaprojektowanych i wykonanych przez zespół Prodesigne, to okazja do zaprezentowania roli dzieła sztuki w ożywianiu i zmianie charakteru wnętrza. Dzięki pracom Hensel, surowa, wręcz hotelowa przestrzeń zyskuje wyrazistość, szlachetność i subtelność. Sztuka zamknięta we wnętrzu nadaje mu nowe oblicze, zmienia i oswaja nieznane, nieudomowione przestrzenie. Sztuka nadaje charakter, określa użytkownika, nobilituje. W tym kontekście prace Leny Hensel dają wnętrzom życie. Dzięki pracom Hensel, Mazura i Papaja widzimy jak subtelne zmiany wprowadzone w aranżacji przestrzeni wpływają na jej odbiór i postrzeganie. Wprowadzamy sztukę do wnętrz! Tą wystawą pokazujemy, iż ARTEFAKTY poprawiają jakość naszego życia, zmieniają wnętrza, stanowią doskonałe uzupełnienie oferty projektowej gwarantując pierwszorzędny efekt. Agata Kukułka

Lena Hensel (1980, Berlin). Po maturze odbyła roczną praktykę w atelier rzeźbiarza Rainer Fest w Berlinie. Ukończyła Akademie der bildenden Künste w Norymberdze (Wydział Rzeźby), a następnie obroniła dyplom na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (także na Wydziale Rzeźby). Lena Hensel tworzy autorską techniką. Łączy materiały delikatne z szorstkimi, miękkie z twardymi. Obiekty i rysunki tworzą relacje, a więc i instalacje, wykraczające poza klasyczne ramy rzeźby czy grafiki. Od 2007 Lena Hensel intensywnie działa artystycznie w Krakowie oraz Berlinie, zorganizowała Międzynarodowe Sympozjum Rzeźbiarskie Fe.kontakt (Fabryka Schindlera, Kraków). Uczestniczyła w wystawach zbiorowych w Niemczech i Polsce (m.in. w Poznaniu, Zielonej Górze, Tarnowie, Hamburgu, Essen). W 2009 roku odbyła się pierwsza indiwidualna wystawa Leny Hensel materia in somnis, w galerii Kolory w Krakowie. Stypendystka Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w roku 2010. Wernisaż wystawy: 16 października 2010, godz. 17.37 - Prodesigne www.prodesigne.com.pl - Wystawa czynna do 23.12.2010

76 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie


wydarzenia_

DIZAJN I SZTUKA W NASZYM ŻYCIU

Sztuka - niska, wysoka, nowoczesna, klasyczna, to za Wikipedią: dziedzina działalności ludzkiej, uprawiana przez artystów. Nie istnieje jedna spójna, ogólnie przyjęta definicja sztuki, gdyż jej granice są redefiniowane w sposób ciągły, w każdej chwili może pojawić się dzieło, które w arbitralnie przyjętej, domkniętej definicji się nie mieści. Sztuka spełnia rozmaite funkcje, m.in. estetyczne, społeczne, dydaktyczne, terapeutyczne, jednak nie stanowią one o jej istocie.” Gdy przyjmiemy, iż Artystą jest ten który uprawia Sztukę, mamy prawdziwy dysput filozoficzny! Tak, wszystko pięknie, tylko Sztuka i Artysta nie zaistnieje bez Odbiorcy, a ryzykując wiele uważam, iż SZTUKA broni się sama i nieważne czy jest utrwalana na płótnie, kamieniu, drewnie, czy w przestrzeni... Dysputę tę chciałbym wpisać w realne wnętrza i zdarzenia, dlatego oprawiam ją w magię materii, czytając poetycką twórczość Leny Hensel, niemieckiej Artystki, która Kraków obrała za swoją życiową destynację. Lena, śladem stwórcy, powołuje swój kosmos. Kosmos wnętrza, które w realnym podmiocie materializuje się. Materializuje się we wnętrzach zgoła odmiennych, biurowych, przemysłowych, które witają nas czerwonymi dywanami, lustrami, betonem określającym granice. Lena wkracza w przestrzeń, by ją objąć, zakreślić granice, zaskoczyć swoją sztuką.

Po co to i dla kogo? Dla emocji, dla magii, dla innych... Codzienność to obcowanie z elementami wręcz stworzonymi dla wystroju wnętrz. Z przedmiotami zaprojektowanymi by służyć, dla których funkcja, technologia, ergonomia ujarzmia estetykę, używa jej. Przestrzeń zastana jest już w pewien sposób wytworem kompromisu pomiędzy projektantem, inwestorem, budżetem, a funkcjonalnością. Codzienność to schemat zachowań domowników: picia porannej kawy, czytywania poczty, powitań, spotkań, pożegnań, prezentacji...

Sztuka to dar. Umiejętność nadawania kształtu dla emocji, myśli, wydobywania ich z własnego wnętrza. W relacji intymnej: dzieło - twórca, my możemy badać odpowiedzi nam i tylko nam dostępne, my wprowadzamy w nasze wnętrze naszą emocję, tworzymy naszą intymną sztukę. Stawiając dziś pierwszy felietonowy krok, krok dla ćwiczenia zarówno siebie, jak i czytającego w szaradzie na pozór banalnej - zachęcam do wspólnego redefiniowania pojęć. Gdy każdy z nas poczuje w sobie sens słów „wnętrze” i „Sztuka”, gdy zmierzy się tym co te słowa łączą, to zrozumie jak szeroki mamy wachlarz do dalszych rozważań. Wnętrze samo w sobie to dom dla emocji, więc chcąc przeżywać dobre emocje - miejmy dobre wnętrza. Chcąc być choć trochę zrozumiałym, tłumaczę się już z wprowadzonej logiki... Moja dysputa odnosi się do tematu - czy możliwe jest wzbogacenie wnętrz prawdziwą Sztuką? Wnętrz codziennych: tych mieszkalnych, jak i tych publicznie użytkowanych. Czy dobrze zaprojektowany przedmiot z kategorii DIZAJN - taki jak wyciskarka do cytrusów by Starck, krzesło Panton by Panton z Vitry, czy fotel Ghost by Starck z Kartella to już Sztuka czy tylko sztuka? Czy chcąc sobie ułatwić kształtowanie wnętrza sięgając po ikony dizajnu - możemy już śmiało nazywać siebie odbiorcami Sztuki czy też tylko ze sztuką obcujemy? Czy w czasach powszechnej dostępności wzorów, ich autorskie zestawianie tworzy unikatowość, czy w czasie, gdy artyści sami w sobie stanowią produkt ich twórczość gwarantuje nam Sztukę i czy unikat to już artyzm? Na powyższe starałem się znaleźć odpowiedź w swoim pierwszym felietonie z cyklu - dizajn i sztuka w naszym życiu. Robert Niessner Twórca Prodesigne www.prodesigne.com.pl Posłowie: Paradoksalnym plenerem do niniejszego materiału stała się wystawa „Out of Space” Leny Hensel we wnętrzach Prodesigne.

E27 / szezlong Loll

N

ie będąc profesorem, nie będąc artystą, mam zabrać głos. Ba!, mam stawiać odpowiedzi na temat sztuka w projektowaniu wnętrz. Ha! Bagatela - jak zakrzyknął Żeleński Boy pytany o nazwę dla nowo powstałego krakowskiego teatru i jakież było jego zdziwienie gdy na tym okrzyku kazano mu pozostać...

design

[O sztuce (w) projektowania(u) wnętrz.

Łódź Design Festival 2010 14 - 30 października

Tematem przewodnim czwartej edycji Międzynarodowego Festiwalu Designu w Łodzi jest AMAZING LIFE – niezwykłe życie. Do współpracy przy projekcie zostali zaproszeni Agnieszka Jacobson-Cielecka z wystawą Crumple Zone oraz Oskar Zięta prezentujący Underpressure. Obie wystawy prezentują różne procesy projektowania, inspiracje, nietypowe materiały oraz sposoby w jakich artyści poszukują i gromadzą pomysły. Na wystawie Crumple Zone zobaczymy zdeformowane przedmioty, które wydają się pozbawione swej funkcji, urody i energii. Mają powyginane nogi lub całe „ciała”. Są rachityczne (Gazelle Serhna Gurkana). Czasem dla obrony zbijają się w stada, tworząc nową formę (Kraud). Niektóre wyglądają jakby nie zostały ukończone – trwają w bezruchu, czekając na wyrok. Ale są też przedmioty będące ich zupełnym przeciwieństwem. Uginają się, otaczając nas swoją formą. Wciśnięte, spięte gumkami (Aze design i Frank Willems) wyglądają na zaprojektowane po to, by przeciwdziałać siłom nacisku, chronić i zabezpieczać. Underpressure przełamuje stereotypy związane z dmuchanymi przedmiotami, które większość z nas kojarzy z plażowymi akcesoriami i odpustowymi zamkami. Jednak stary sposób nadmuchiwania miękkich form ma też zastosowanie w innych przedmiotach. Na wystawie zobaczymy więc nadmuchiwane sofy (Blow Sofa, Malafor), fotele (Fotel Blow, Zanotta), lampy (Inflating Lights, Erik Stehmann), powietrzne sanki (Airboard, proj. Joe Steiner), a nawet dmuchane godło (Godło, Bartek Mucha). Na festiwalu po raz pierwszy zaprezentowane zostaną Wystawy Specjalne, które w sposób szczególny interpretują hasło AMAZING LIFE. Wśród nich designerskie rowery zaprojektowane przez czołowych projektantów mody, takich jak na przykład Kenzo Takada czy Agatha Ruiz de la Prada. Nowym wydarzeniem w ramach festiwalu jest także Przegląd Portfolio – konfrontacja początkujących projektantów z dziennikarzami, kuratorami i doświadczonymi projektantami. Od 14 października dzięki wsparciu Mecenasa – Ceramiki Paradyż, również cała Łódź zostanie naszpikowana designem. Przygotowane zostaną Wystawy Towarzyszące (ponad 35!), Przegląd Szkół (7 polskich i 8 zagranicznych), finał konkursu make me! (o 20000 zł walczyło ponad 250 osób), warsztaty, wykłady oraz... wieczorne imprezy w łódzkich klubach. www.lodzdesign.com ...because quality matters lounge magazyn

77


technolounge

gadżety_

Wielofunkcyjny odtwarzacz multimedialny Acer To eleganckie i klasyczne urządzenie to najnowszy odtwarzacz multimedialny Revo view od firmy Acer. Co potrafi? Przede wszystkim wyświetla filmy w rozdzielczości 1920 x 1080p i odtwarza dźwięk w standardach Dolby Digital i DTS. Ponadto posiada min. dwa porty USB , wyjście HDMI, złącze kompozytowe oraz czytnik kart pamięci. To ciekawy sposób na jakościowe wzbogacenie możliwości korzystania z multimediów w zaciszu domowym. Cena: ok. 150€

Nokia E7 Biznesowa Nokia E7 pracująca pod kontrolą systemu operacyjnego Symbian^3, to obecnie jedna z najciekawszych z propozycji fińskiego producenta. Smartfon posiada wysuwaną z boku klawiaturę, która usprawnia obsługę telefonu. Model został wyposażony w 4-calowy ekran AMOLED o rozdzielczości 360 x 640, oraz wzbogacony o technologię, która zwiększa widoczność w świetle słonecznym, ułatwiając tym samym korzystanie z telefonu w każdych warunkach. Ponadto posiada 256 MB pamięci RAM, 16 GB wbudowanej pamięci flash, łączność WiFi 802.11, łączność Bluetooth 3.0, port USB, nawigację GPS oraz 8-megapikselowy aparat z możliwością kręcenia filmów w jakości HD 720p oraz podwójnym fleszem LED, funkcję rozpoznawania pisma odręcznego, akcelerometr, cyfrowy kompas, czujnik zbliżeniowy, złącze HDMI, radio FM, pełną przeglądarkę internetową z obsługą dotyku, wsparcie dla Flash Playera 10.1 oraz baterię, która zapewni do 9 godzin rozmów w trybie GSM Telefon będzie dostępny w pięciu wersjach kolorystycznych: szarej, białej, zielonej, pomarańczowej i niebieskiej. Cena: ok. 495 €

Projektor w aparacie Nikon Coolpix S1100pj to nowa wersja modelu S1000pj, czyli aparatu fotograficznego z wbudowanym projektorem. Od starszego brata różni go przede wszystkim jakość- w nowszej wersji zwiększono jasność rzutowanego obrazu z ok. 10 do 14 lumenów. Model ma matrycę o rozdzielczości 14,1 megapiksela, szerokokątny (28140 mm) zoom optyczny z 5-krotną możliwością zbliżania oraz 3-calowy dotykowy ekran LCD. Produkt umożliwia ciekawy sposób prezentowania zdjęć oraz filmów, bez konieczności korzystania z monitora komputera czy innych urządzeń. Cena: ok. 1450zł.

Więcej na temat gadżetów i nowych technologii zobaczysz na www.webshake.tv Webshake.tv to nowa telewizja internetowa o internecie i gadżetach. Oglądaj odcinki, bierz udział w konkursach i wygrywaj super nagrody! www.webshake.tv www.facebook.com/webshaketv

78 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

Samsung Galaxy Tab Tablet od Samsunga z 7-calowym dotykowym ekranem TFT-LCD o rozdzielczości 1024x600 ma przede wszystkim służyć celom społecznościowym, biznesowym i multimedialnym. Urządzenie posiada dwie kamery: jedna umożliwia korzystanie z połączeń wideo, druga służy robieniu zdjęć i nagrywaniu filmów. Galaxy Tab to jak na razie najpoważniejszy konkurent dla iPada, jest odrobinę mniejszy i lżejszy (waży tylko 380 g.) od tabletu Apple. Dzięki tej mobilności można znaleźć dla niego wiele różnych zastosowań. Cena: ok. 700 €.


technolounge

gadżety_

Kamerka Toshiba Camileo HD Toshiba wprowadziła na polski rynek kamerkę HD - Camileo H30. Według zapewnień producenta, urządzenie ma idealnie łączyć cechy kamery i aparatu fotograficznego. I faktycznie, rozmiar nie powinien nas zwieść - nagrywa ona filmy w jakości Full HD i posiada aparat cyfrowy o rozdzielczości maks. 10 mln pikseli, 5-krotny zoom optyczny i 4-krotny zoom cyfrowy oraz funkcję stabilizacji obrazu. Obok jakości, niewątpliwymi zaletami są jej poręczność, lekkość i niemal kieszonkowe wymiary. Cena ok. 800 zł.

galeria

audio-video Nowe produkty w Galerii Artcinema w Krakowie

Kamerka Toshiba Camileo HD W ofercie firmy Looxcie pojawiła siłę miniaturowa kamera umieszczona na słuchawce Bluetooth, która osadzona na uchu może transmitować każdy nasz ruch. Rejestruje ona obraz w rozdzielczości 480 x 320 pikseli z prędkością 15 klatek na sekundę. Zestaw powstał głównie z myślą o użytkownikach serwisów społecznościowych: dzięki połączeniu z telefonem komórkowym mogą oni bezpośrednio informować znajomych o aktualnie wykonywanych czynnościach i towarzyszących im wrażeniach. Cena: ok. 600 zł.

Graficzny kalkulator TI-Nspire TI-Nspire CAS Touchpad od firmy Texas Instruments oferowany z oprogramowaniem komputerowym TI-Nspire CAS, to świetna propozycja dla wszystkich uczniów i studentów. Został on wyposażony w ekran o rozdzielczości 115 DPI oraz panel dotykowy, ułatwiający dokonywanie obliczeń i poruszanie się po menu. Kalkulator umożliwia równoczesną analizę czterech prezentacji w różnych formach: algebraicznej, graficznej, geometrycznej, numerycznej i tekstowej. Świetne ułatwienie zwłaszcza dla tych, którzy mimo konieczności powrotu do nauki, myślami zostali jeszcze na wakacjach. Cena: ok. 450zł.

inteligentny budynek

ul. Zakopiańska 153, 30-435 Kraków tel.: +48 12 640 20 00 www.artcinema.pl, info@artcinema.pl ...because quality matters lounge magazyn

79


lifestyle

single page

Anna Mazurczyk

Jak uwodzić i jak dać się uwieść Jak uwieść kobietę, część I

S

ingle to wrażliwa grupa ludzi o różnych stylach życia i różnym zapatrywaniu na świat. Jedni są lwami salonowymi, gentlemanami, którym nie oprze się żadna kobieta, inni próbują podrywu, ale marnie im to wychodzi . Niektórzy w ogóle nie próbują, bo są nieśmiali, szybko się denerwują, nie mają odwagi podejść do kobiety. Jedną z przyczyn braku możliwości skutecznego podrywu jest brak komunikacji międzypłciowej. Co znaczy kiedy kobieta mówi: Późno już, chyba powinnam iść do domu? Mężczyzna odczyta dosłownie, że późno już, więc partnerka chce iść do domu… Ale jakże się myli! Dla kobiety nie oznacza to dosłownie to samo. Mówi w domyśle: Tak naprawdę to nie chcę jeszcze iść, zatrzymaj mnie, pokaż, że jestem dla Ciebie ważna. Kiedy kobieta opowiada o swojej koleżance, bardzo prawdopodobne, że sama myśli lub czuje podobnie. Że chciałaby, być może, żeby jej partner zachował się tak jak partner koleżanki lub zupełnie odwrotnie: żeby właśnie tak się nie zachowywał…

Porozumienie między płciami determinuje cały związek i zachodzące w nim relacje. Niezrozumienie prowokuje kłótnie, a potem starania, żeby przyjęła przeprosiny itp. itd. Bardzo ciężko jest zrozumieć kobietę… Do tego dochodzą jeszcze inne elementy: czas cyklu comiesięcznego, wariactwa hormonów, problemy bieżące, zaległe i przyszłe oraz szereg innych bardzo ważnych rzeczy. Za to mężczyzna jest jak otwarta książka: wystarczy nauczyć się kilku liter i już wiadomo o co chodzi: albo o pieniądze albo o sex.

Mężczyźni, jeżeli tylko nie mają natury kobiecej, są łatwiejsi do rozszyfrowania. Mówi: Jestem głodny - wystarczy go nakarmić. Ogląda się za kobietami: wystarczy go nakarmić. Ziewa: wystarczy go położyć do łóżka. Wydaje się więc, że instrukcja obsługi 80 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

mężczyzny byłaby połowę cieńsza, niż mówiąca o tym jak zrozumieć kobietę. Poza tym inna budowa mózgu, stereotypy kulturowe i cechy osobnicze powodują ogromne zawiłości w damsko-męskiej znajomości. Jednak nie należy się zniechęcać. To, że odprowadziło się kobietę do domu (bo przecież powiedziała, że chce już iść), jeszcze nie czyni końca znajomości.

Często zdarza się, że kobiety uwypuklają swoje wady zamiast zalet. Może się to wydawać dziwne, ale one, tak jak w przypadku późnej pory – wcale nie chcą, żeby facet przyglądał się im bliżej i uważnej. Chcą żeby zapewniał że to nie prawda! Że są najpiękniejsze na świecie i wcale nie mają zbyt długiego nosa, grubych łydek czy cellulitu. Mężczyźni! Nie szukajcie tych wad u kobiet. Ona zapewne są zmyślone i nieprawdziwe. Nie zapominajcie natomiast o kilku komplementach i miłych słowach. To czasem trudne, ale działa. Kobiety są z reguły łagodnymi stworzeniami, a kiedy dostaną kilka głasków, są ,,jak do rany przyłóż”. Za to, kiedy czują się zaniedbywane, nie omieszkają wspomnieć o swoim koledze z pracy, który właśnie przysłał im romantycznego smsa, czy opowiedzieć o koleżance, która była zaniedbywana przez swojego faceta i… Dlatego, by zdobyć kobietę należy się do tego dobrze przygotować. I oczywiście w zależności jaki typ kobiety jest aktualnie potrzebny, należy zwrócić się do odpowiedniej osoby po poradę. W przypadku, gdy chcemy poderwać kobietę romantyczną, o łagodnej naturze, zwracamy się do innej kobiety (najlepiej zaufanej: może to być siostra lub przyjaciółka – która nie jest Twoją byłą partnerką itp.). Kobiety mają w sobie ogromne pokłady romantyczności, trzeba tylko wiedzieć jak je aktywować. Inna kobieta będzie wiedziała to doskonale. Kiedy chcemy poderwać ognistą laskę, która na pierwszy rzut oka wydaje się niedostępna, najlepiej weźmy kilka lekcji u doświadczonego singla z wyboru. Taki singiel zwykle zna się na podrywaniu. Zna pewnie także triki zwabiające spojrzenie, wywołujące uśmiech,

czy dreszcz podniecenia. Tylko uwaga: nie idź z nim na tą samą imprezę. Może się okazać, że będzie chciał zademonstrować swoje sztuczki na dziewczynie, która miała być twoim celem…

Do każdego typu kobiety trzeba zastosować inne techniki uwodzenia, ale wszystkie potrzebują dobrej oprawy: zadbanego wyglądu, subtelnego zapachu, miękkich włosów, czystych butów i czystego samochodu, a także, przynajmniej na początek: zachowania zasady intymności w odległości. W skrócie: nie zbliżaj się z nosem do jej ucha na pierwszej randce. Niech przytuli się do ciebie bez poczucia, że jak to zrobi, to do łóżka już tylko krok. W ostateczności, wytłumacz się kluczami w kieszeni albo czymś równie mądrym. Z tych wszystkich ważnych rzeczy najważniejszą jednak wydaje się być mowa ciała. Pozycja półleżąca, rozkraczone nogi i zajmowanie całej kanapy nie pomoże w zdobyciu ukochanej. Z kolei nie przesadzajmy w druga stronę: kobiece ruchy podniecają tylko nieliczne Panie, ale te z kolei lubią towarzystwo panów kochających panów. Co w rezultacie nie jest złym wyjściem, kiedy chcemy zwabić ją „na geja”.

Uwodzenie to trudna sztuka, ale można się jej szybko nauczyć. Wystarczy trenować na koleżankach z pracy, sąsiadkach, paniach w sklepie czy innych cudownych kobietach. Kiedy już nie będziemy się mogli od nich uwolnić, będziemy dostawać miłosne maile czy smsy, możemy wyruszyć na poszukiwanie tej jedynej. A potem następnej i następnej….


WS Z YS T KO Z ACZ Y N A S IĘ OD. . . . .

UŚM I ECHU! ! !

UŚM I ECHU! ! !

UŚM I EC

HU!!!

UŚM I ECHU! ! !

Stomatologia

Wejdź na naszą nową stronę internetową: www.stomatologiacichon.pl i dowiedz się jak możemy spełnić Twoje marzenia.

STOMATOLOGIA CICHOŃ ul. Lelewela 13, 30-108 Kraków Umów się na wizytę: 12 421 07 43 www.stomatologiacichon.pl www.implantologiacichon.pl


clubbing

kalendarium_

9 października - Frantic

Housexy

PAUL DEIGHTON /Housexy Rec./UK/ Millo /frantic/ BLEZZ /go deeper/krakow/ HOUSEXY to najmłodsze dziecko londyńskiej agencji Ministry Of Sound. Marka ta powstała w czerwcu 2005 roku. Jest to cykl imprez organizowany na całym świecie i promujący nieco lżejsze odmiany muzyki house. Wydaje również kompilacje pod tym samym tytułem, a na swoim koncie ma już cztery specjalne albumy, które zostały wydane w ciągu 12 miesięcy. Od początku działalności odbyło się już ponad 100 eventów na całym świecie. Bardzo dużym sukcesem cieszą się imprezy w Wielkiej Brytanii w klubach Oceana, Faces, Minibar oraz oczywiście raz w miesiącu w słynnym Ministry Of Sound w Londynie. Wraz z formacją Pukka Up - Housexy zagościło na Ibizie w klubie Es Paradis co okazało się wielkim sukcesem. W ostatnich miesiącach 2009 roku HOUSEXY udało się do Ameryki Południowej gdzie w Villa Uber w Sao Paulo zorganizowano party na którym bawiło się 2500 osób. W grudniu odwiedzili Afrykę Południową i Johannesburg oraz Cape Town, aby zorganizowac pre party przed trasą Love Cape Town, która odbyła się w 2007 roku. Jeżeli chodzi o muzykę - HOUSEXY stawia na soulful, funky, sexy house. Rezydentami cyklu są Nick Bridges, który mixował wszystkie dotychczasowe kompilacje HOUSEXY, a także Richard Murray, Tom Murgatroyd, Patrick Hagenaar, Jake Duval oraz Shane Kehoe jak również bardziej znani Seamus Haji, ATFC, Freemasons, Bobby & Steve czy Beginnerz. Na imprezach Housexy zawsze przygotowywany jest specjalny wystrój i dekoracje co sprawia że uczestnicy czują doskonałą atmosferę oraz HOUSEXY vibe! 9 padziernika po raz kolejny krakowscy bywalcy imprez będą mogli na żywo sprawdzić i przekonać się co to HOUSEXY na imprezie w klubie Frantic. Za konsolą zagra jeden z rezydentów – Paul Deighton oraz DB Cooper z formacji Groove Society, a także Phil Jensky. Paul Deighton to jeden z flagowych DJ’ow marki Ministry Of Sound. Tylko w 2009 roku odwiedzil takie kraje jak Chiny, Hiszpania, Rosja, Maroko, Bahrajn, Francja. Gra rowniez w legendarnym Ministry Of Sound w Londynie. Paul spedza także czas na produkcji muzyki. Jego najwiekszy hit to Don’t Go wydany dla wytworni Cr2 records.

15 października - Rdza

Daniel Bovie Roy Rox

DANIEL BOVIE & ROY ROX /Defected/ Keta /Moralist/Horyzont/ Monosystem /Horyzont/Bydgoszcz/ OMG /The Freakz/ Young Jizzus /The Freakz/ 15 października w klubie Rdza zaprezentuje się dwójka doskonale znanych belgijskich artystów z labelu Defected – Daniel Bovie i Roy Rox - twórcy hitu ostatnich tygodni - Love Me. Potrafią rozgrzać do czerwoności każdy parkiet! Daniel Bovie i Roy Rox znają sie od dzieciństwa. Pewnie dlatego ich DJ-ska współpraca jest tak udana i owocna. Obaj zaczęli przygodę z muzyką w wieku 16 lat i od tej pory nie rozstają się ze studiem nagraniowym, choć trwa to już dwie dekady. Na swoim koncie mają współpracę z Ministry of Sound, Defected, Positiva, Peppermint jam czy Strictly Rhythm. Daniel i Roy zasłynęli ostatnio siglami Stop Playing With My Mind, Love Me i Preacher. 82 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

9 października - Cień

Ibiza Most

Wanted

Gordon Edge /Bora-Bora/Kinky Malinki/Ibiza/ Barillo /Sunset People/Loco Label/Cień Klub/ Dirty Rush /Sensualistikz/Loco Label/Krk/ Bębny: Domino /Krk/ A-coustic /Czekolada/Lublin/ Dannyboy /Cień Klub/Krk/ Projekt Ibiza Most Wanted dd 4 lat regularnie promuje specjalnie dla Was najgorętsze brzmienia, a na imprezach, które swą nazwę zaczerpnęły z magicznej wyspy, organizatorzy poznali sylwetki najbardziej rozpoznawalnych artystów słynących z rezydentury w największych klubach na Ibizie: Pete Gooding, Smokin Jo, Jonathan Ulysses, Tocadisco, Olav Basoski, Paul Jackson czy Paul Harris to niektóre z nich. 9 Października impreza wystartuje z drugiego piętra Pałacu Lubomirskich, a specjalnie dla was wyląduje Dj, producent i trębacz w jednej osobie rezydent Bora Bora na Ibizie po raz pierwszy w Polsce GORDON EDGE. Jako dj rozgrzewa parkiety na całym świecie już od 15 lat! Dzięki unikalnemu połączeniu gry na trąbce oraz ponadprzeciętnym umiejętnością dj’skim Gordon odniósł wielki sukces na całym świecie. Jest artystą uniwersalnym. Bez znaczenia czy gra na małym kameralnym party, czy w dużym klubie – zawsze na wysokim poziomie. Stworzone przez niego kawałki spod znaku ambient i house znalazły się na wielu znanych kompilacjach, min: Café Del Mar: Chill House 1 – ‘So Good’ Dreams Vol. 2, Café Del Mar: Chill house 3 – ‘Siempre’, Café Ibiza: Nirvana Lounge2, Buddha Bar (Paris): Vol. 2 i Vol. 5 Ministry of Sound. W najbliższym czasie nakładem wytwórni Subliminal ma się ukazać najnowszy numer Gordona pod tytułem Set Your Body Free.

UWAGA!

Organizatorzy cyklu Ibiza Most Wanted przygotowali dla was konkurs! Na 4 edycjach imprezy przy wejściu będą rozdawane karty, zawierające pytanie. Osoby które zbiorą wszystkie 4 karty i odpowiedzą na wszystkie pytania wezmą udział w losowaniu wyjazdu na Ibizę!



clubbing

kalendarium_

15 października - Frantic

Ibiza Project DIO /planeta.fm, wawa/ Nelle /go deeva rec., wawa/ Moondeck /utopia, wawa/ HDD Cut /frantic/ Sky /frantic/ Po prostu nie było innej możliwości. Ze spotkania tych trzech osobowości musiało powstać coś wyjątkowego. Energia i charyzma Filipa Friedmanna (czyli dja Phila Freemana), talent i osobowość Dionizego Koniecznego (czyli dja Dio) oraz kreatywność i entuzjazm Juliana Kozankiewicza dały początek jednemu z najciekawszych projektów klubowych w Polsce. W 2006 roku wymarzyli sobie Ibizę w Warszawie. Z tego marzenia powstał cykl Ibiza Sunrise. Philowi Freemanowi i Dio udało się odtworzyć atmosferę najlepszych eventów hiszpańskiej mekki clubbingu. Energetyczne sety, egzotyczne tancerki, oryginalne dekoracje i wizualizacje, przede wszystkim zaś – atmosfera, pełna radości i pozytywnej energii – to wszystko po brzegi wypełniało najpopularniejsze warszawskie kluby – NOBO, Operę i Capitol. W międzyczasie zorganizowali 2 imprezy Ibiza Sunrise Party na samej Ibizie. Ale im było mało… Wiosną 2010 Dio, Filip i Julian postanowili przekształcić cykl imprez w coś znacznie większego. Coś, czego w Polsce jeszcze nie było. Coś, na co wszyscy czekali. Imprezy, radio, prasa, społeczność, design. IBIZA PROJECT.

22 października - Rdza

Tomcraft Najbardziej poszukiwany niemiecki DJ wystąpi w Rdzy! Tomcraft (Thomas Bruckner) grywał na takich festiwalach jak Love Parade (Berlin) Rave City (Monachium), Goliath (Zurich), Unity (Dusseldorf ). Thomas współpracuje z wieloma artystami przy miksowaniu utworów oraz jest autorem licznych remiksów takich wykonawców jak np. Depeche Mode, Pet Shop Boys, Simple Minds, czy też Sonique. Jest autorem między innymi przeboju Loneliness.

15 października - Fabryka

DUB Temple #25 3 Lions Sound feat. Uprising Sounds & Digital Digsy (UK) Steppa Warriors (Wrocław) Rootzkilla / Cieszyn Dubseed / Kraków Wraz z nowym sezonem po wakacjach powraca cykl Dub Temple, który od teraz odbywał się będzie w klubie Fabryka. Olbrzymia przestrzeń, potężny soundsystem 23000W mocy i solidne dubowe sesje z udziałem czołowych polskich i europejskich soundsystemów staną się atutem cyklu DT po zmianie lokalizacji imprezy. Uprising Sounds /St Annes Yard/Jah Waggy’s Records/ A & O Records/Wielka Brytania/ - Swoją przygodę z Reggae artysta zaczął w wieku 13 lat, a gdy miał zaledwie15 lat, trafił na imprezę Jah Shaki w podlondyńskim Southend. Ta masywna sesja tak go zainspirowała, że zaczął kolekcjonować winyle, dubplejty, a następnie razem z przyjacielem zbudował swój własny sound system. Następnie zajęli się produkcją własnych utworów i współpracą z takimi artystami jak: Jah Warrior, Conscious Sounds, Disciples, Alpha & Omega, Jonah Dan, Jah Tubbys crew, Dan I Imperial Sound Army, Iration Steppas, Anayah Roots, Jah Zebi, Dub Tribulation, Echo Roots, Danni Locks, ECU. Kiedy spotkał Digital Disy 3 Lions Sound i wspólnie zaczeli grać sety w radio dołączył do 3 lions Sound i od tej pory prowadzą wspólnie cotygodniową audycję radiową na falach Audio Shack Radio. Digital Digsy zaczynał jako dj techno, grając na wielu imprezach w UK, festiwalach i nielegalnych muzycznych rejwach by z powodu przeprowadzki i perypetii rodzinnych odejść ze sceny na około 8 lat. Przez ten czas scena muzyczna w Wielkiej Brytanii zmieniła się nie do poznania. Zmiana była potrzebna również w jego życiu i zarażony przez brata miłością do reggae/dub poznaje Iration Steppas co początkuje nowy punkt w jego muzycznym życiu - pragnie tworzyć i grać muzykę w takim wydaniu. Cyfrowy styl połączony z jego muzyczna przeszłością tworzy energetyczną steppersową mieszankę jaka prezentuje na falach radia w audycji, którą zapoczątkował by promować swoją twórczość. To jednak nie było dla niego spełnieniem i dzięki inspiracji kilku osób stworzył sound system i tak narodził się 3 Lions System. Praca w radio trwała indywidualnie dopóki nie spotkał Lee Gardner’a oraz Darrena (Uprising Sounds) z którymi obecnie prowadzi regularnie audycje Dubshack Saturday - regae/dub radio show który jest odzwierciedleniem granych przez nich live reggae sesji.

84 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

23 października - Frantic

Rhythmix exclusive RAE /defected rec./UK/ DB COOPER /groove society/krakow/ AIMAR /moralist/bydgoszcz Gospodarzem cyklu Rhythmix Exclusive jest wieloletni rezydent klubu DB Cooper. Tym razem jego gościem specjalnym będzie znakomita brytyjska artystka RAE, która swoją popularności i reputację na scenie zawdzięcza przede wszystkim temu, że należy do niezwykle wąskiego grona artystów, którzy równocześnie są w stania śpiewać i kręcić płytami na równie wysokim poziomie.

konkursy, nagrody,

wejściówki na imprezy! dołącz do nas: facebook.com/loungemagazyn



Twarze Przy Barze

zdjęcia: Michalina Cebo / lounge

Pokaz Mody 16 września 2010

86 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

Dżojn our Fan page na Facebooku. Wygrywaj wejściówki na najciekawsze imprezy w mieście, zdobywaj płyty z ulubioną muzyką, poznawaj nowych ludzi. Zostań częścią Lounge Magazyn na www.facebook.com/loungemagazyn


pasaż

przewodnik po dobrych firmach_

Wyszukane i zróżnicowane menu naszej restauracji powstaje przy użyciu najwyższej jakości składników i jest efektem współpracy z doświadczonym japońskim szefem - Iwasaki Tamotsu oraz młodym, zdolnym mistrzem sushi - Robertem Jelonkiem

Nasze mocne strony: Masaż relaksacyjny VIP Masaż gorącymi kamieniami Warsztaty masażu dla amatorów Dla firm szczególnie polecamy: Masaż OFFICE

ul. Pawia 5 (Galeria Krakowska) tel. (012) 628 72 52

Ul. Zachodnia 5/11B 30-350 Kraków

ul. Kamieńskiego 11 (Bonarka City Center) tel. (012) 298 62 61 restauracja@miyakosushi.pl

www.miyakosushi.pl

STOMATOLOGIA Wykreuj z nami swój uśmiech KOMPLEKSOWE USŁUGI W ZAKRESIE STOMATOLOGII

ul. Lelewela 13 tel: +48 12 421 07 43

www.stomatologiacichon.pl

• • • •

Tel. 602-588-859

www.lokomocjon.com Zapraszamy

pielęgnacja twarzy i ciała relaksujące kąpiele i masaże zabiegi na dłonie i stopy basen, jacuzzi, sauny

tel. 12 261 86 00 www.krysztalowespa.pl rabat 20%* na hasło LOUNGE MAGAZYN

*rabat nie dotyczy pakietów i akcji promocyjnych

...bo jakość ma znaczenie

najwygodniejszym miejscem dla Twojej reklamy! chcesz wiedziec więcej zadwoń lub napisz tel.: (12) 633 77 33 info@loungemagazyn.pl

...because quality matters lounge magazyn

reklama w lounge - (012) 633 77 33 - info@loungemagazyn.pl

Implantologia-przełom w implantologii- implant Nobel Active Protetyka- PROCERA system Stomatologia estetyczna Znieczulenie komputerowe The Wand Wypełnienie światłoutwardzalne Licówki Wybielanie natychmiastowe BEYOND Ozonoterpia Higienizacja Ortodoncja Chirurgia stomatologiczna

kontakt@lokomocjon.com ul.Rakowicka 11, Kraków tel. +48 12 4 300 200 www.maniewski.pl

87


ostatnia strona_

Pozatym

O tym, dlaczego Wodecki profetą jest Rodzimych tasiemców telewizyjnych zazwyczaj nie oglądam, chyba że niekiedy Czas honoru. Ale to pewnie serial dość niszowy, pomijany w większości toczonych przez (bardzo) szeroko pojętą tzw. młodzież dysput dotyczących naszej odcinkowej produkcji audiowizualnej. Bo ilu młodych ludzi zainteresuje serial o tematyce historycznej? Chyba niewielu więcej niż film z Eugeniuszem Bodo. A to oczywiście głównie dlatego, że większość młodych obywateli naszego wspaniałego kraju ma jego historię głęboko gdzieś. I wcale mnie to nie dziwi. Podręczniki do nauki tego przedmiotu napisane są tak, że ich lektura jest równie pasjonująca jak wgłębianie się w zawiłości intrygi książki telefonicznej. I podobnie uczniom referowane: nazwisko, cyferki, nazwisko, cyferki. A wiadomo – czym skorupka za młodu… Poza tym w szkole rzadko uczą łaciny, skąd więc taki młody, a później i starszy, człowiek miałby wiedzieć, że Historia Magistra Vitae Est? Złośliwi mogliby rzec, że nie oglądam polskich seriali z zazdrości. Że mężczyznom w nich występującym zazdroszczę kasy, mnóstwa wolnego czasu i powodzenia u płci przeciwnej, a kobietom – kasy, mnóstwa wolnego czasu i powodzenia u płci przeciwnej. Bo faktycznie, w tych produkcjach bohaterowie i bohaterki tylko rozbijają się superbrykami po mieście, chodzą do modnych lokali, a kochanek i kochanków mają całe mnóstwo. Warszawa wygląda jak Nowy Jork, Wrocław nieco tylko gorzej. Nawet studenci żyją na poziomie nieosiągalnym dla większości rodaków po studiach. Aż widz mógłby zapomnieć, że to serial o ciężko pracujących prawnikach/architektach/pracownikach agencji reklamowej. Żeby przypadkiem do tego nie doszło, od czasu do czasu serwuje się telewidzowi scenę w supereleganckim biurze, podczas której omawiane są bardzo istotne kwestie dotyczące dalszego rozwoju firmy. Albo jeszcze ważniejsze sprawy – kto z kim spał i dlaczego. Żeby nie było, że mówię jak filozof o fizykochemii molekularnej - swego czasu obejrzałem – fragmentarycznie, ale jednak – kilka tego rodzaju produkcji. I naprawdę, jeśliby nawet zarzut nieoglądania ich z zazdrości uznać za w (raczej małej) części prawdziwy (poza jednym wyjątkiem, ale o tym niżej), to podstawowy powód mojego bojkotu naszych seriali jest zupełnie inny – ich niezbyt wysoki poziom, powiedzmy, artystyczny (tu też wyjątek: 39 i pół). Co innego jednak podobne produkcje zza Oceanu. Produkt o nazwie „współczesny amerykański serial” to jedna z niewielu dobrych rzeczy, jakie Ameryka dała światu – zaraz po NBA, Woodym Allenie, Kurcie Vonnegucie i The Doors. Bukowski urodził się w Niemczech, więc się nie liczy. Trudno bowiem nie zachwycić się ironią i cynizmem w Californication, oryginalnym humorem w Sześć stóp pod ziemią czy mistrzowskim zobrazowaniem hipokryzji Amerykanów w Trawce. A to tylko zdecydowanie

88 lounge magazyn ...bo jakość ma znaczenie

przykładowo. Do tego w nich wszystkich są świetne dialogi, ciekawe intrygi i – no właśnie: aktorstwo. O dwie klasy lepsze niż w przypadku polskich, powiedzmy, odpowiedników. Choć każdego nieznanego mi rodzimego serialu boję się bardziej niż wegetarianin schabowego, z reguły – prędzej czy później – ten strach przełamuję. W nadziei, że jednak tym razem będzie inaczej. Że to będzie ten chwalebny wyjątek. Takoż zrobiłem, ze sporym opóźnieniem zresztą, całkiem niedawno. Obejrzałem jeden odcinek pewnego TVN-owskiego hitu. A właściwie niespełna piętnaście minut tego odcinka. I, kurczę, muszę stwierdzić, że Wodecki to musi mieć jakiś dar przepowiadania przyszłości – już kilkadziesiąt lat temu przewidział, że wszyscy będą „Maję znać i kochać”. W ciągu tego niecałego kwadransa imię tytułowej bohaterki serialu padło chyba ze dwadzieścia razy. Z pół Krakowa, tak na oko, bardzo chciało jej w czymś pomóc (niestety nie za bardzo zrozumiałem w czym). Majka musiała się spotkać z przyjaciółką akurat w godzinach jej pracy. Szef nie zezwolił tej przyjaciółce na godzinę przerwy – więc ona robotę rzuciła i poszła na spotkanie. Dosłownie, bo miała jakieś trzydzieści metrów – zza baru do kawiarnianego ogródka, w którym Majka już czekała. Inna koleżanka zachachmęciła, sporo naturalnie ryzykując, szklankę swojemu przełożonemu, żeby Majka mogła wykonać badania DNA (czy coś takiego). Wreszcie, kolega Majki wyznał jej miłość. Naturalnie Majka kocha innego, ale on, znaczy ten kolega, będzie czekał, choćby do końca życia, aż pokocha jego. Ach, jak ja zazdroszczę tej Majce! Wojciech Klęczar P.S. Wczoraj w autobusie usłyszałem, jak pewien facet zwierzał się swojej koleżance z tego, iż namiętnie ogląda Usta Usta. Bo według niego to naprawdę dobry serial. No cóż, będę musiał sprawdzić, czy tak jest rzeczywiście. Ale to za jakiś czas. Jeszcze nie do końca ochłonąłem po Majce. /Od. red. Serial „Usta Usta” nakręcony został na podstawie rewelacyjnego angielskiego „Cold Feet”, więc Panie Wojtku, bądź dobrej myśli - może nie być tak źle.../




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.