JakToZrobić

Page 1


O czym (i jak) będzie tu mowa? Ta książka będzie o tym, jak nadać życie swoim planom i marzeniom; jak przekuć to, co ma się w głowie, na faktyczne działanie i jak przejść od mówienia o czymś do zrealizowania swoich zamierzeń. W dalszej części zaś znajdziesz kilka przydatnych narzędzi i wskazówek, pomocnych w takim organizowaniu swojej pracy, aby projekty nie były skazywane na porzucenie czy zapomnienie, ale by znajdowały swój szczęśliwy koniec. Będzie to więc wiedza bardzo konkretna, bez wielu ozdobników i wielostronicowych tłumaczeń “dlaczego powinno być tak, a nie inaczej”. Wiedza, która nie skupia się na jakiejś wąskiej dziedzinie, ale pozwala spojrzeć na temat całościowo. Oczywiście, tego rodzaju wiedza wypływa przede wszystkim z doświadczenia. Przetestowałem ją na “polu bitwy” w prawdziwym życiu, przy pracy nad wieloma projektami i firmami, które prowadzę od ponad dziesięciu lat. Zatem: Jak będzie? Tak, jak zapowiedziałem krótko i konkretnie. Jak używać tego poradnika? Po pierwsze, nie czytaj go od deski do deski - zaglądaj do tych działów, które Cię interesują. Po drugie - nie str. 2 ( / (108


słuchaj mamy i taty… po tej książce możesz bazgrolić, rysować, notować… Właśnie po to została stworzona, aby być dla Ciebie czymś w rodzaju zeszytu; by być czymś, co będzie z Tobą ciągle, w torbie, na biurku, na półce... To książka dla każdego, kto CHCE zrobić COŚ, ale nie do końca wie, JAK. To tyle tytułem wstępu… więc do dzieła! :) Aha! W całej książce zwracam się do Ciebie jako do “Czytelnika”. Mówiąc więc: “zobacz, jak możesz…”, mam na myśli Ciebie właśnie, Czytelniku, nie rozróżniając rodzaju męskiego i żeńskiego. Mam nadzieję, że nikogo tym nie urażę. Nie chciałbym, aby roiło się tu od niezgrabnych zdań, w rodzaju “zobacz, jak mogłabyś/mógłbyś…”. Przyznaj (Czytelniku), że nie byłoby to najciekawsze rozwiązanie.

str. 3 ( / (108


SPIS TREŚCI… ale nie taki zwyczajny! Możesz go potraktować jako listę zadań lub mapę myśli.

Głównym celem tego poradnika jest to, abyś dowiedział się jak zrealizować swoje marzenia, pomysły i idee, które masz w głowie. Zanim więc zabierzemy się do czegokolwiek, potrzebny będzie POMYSŁ. Kiedy już będziesz go miał, pierwsze kroki należy skierować w stronę wizji… Ja nazwę ją MARZENIAMI, które koniecznie trzeba ZAPISAĆ. Jeśli i ten etap będziesz miał już za sobą, czas na PODZIELENIE MARZEŃ NA KAWAŁKI - jak tego dokonać, pokażę na przykładzie mojej marki, NOTJUSTSHOP. Nie będzie to jednak koniec, trzeba bowiem pamiętać o PRZYPOMINANIU SOBIE O MARZENIACH (jeśli jesteś ciekaw, DLACZEGO TO TAKIE WAŻNE, znajdziesz tu odpowiedź).

str. 4 ( / (108


W końcu będziesz dysponować kompletem podstawowych wiadomości, a przed Tobą zawidnieje start. I wtedy POJAWI SIĘ STRACH… JAK SOBIE Z NIM PORADZIĆ? Oprócz kilku zasad, które dalej opisałem, pamiętaj, że wcale nie musisz ryzykować wszystkim i RZUCAĆ SIĘ NA GŁĘBOKĄ WODĘ! NIE MA TAKIEJ POTRZEBY! Jak więc zacząć nie ponosząc ogromnego ryzyka? Pokłońmy się przed czymś, co się nazywa LEAN STARTUP (tutaj opowiem Ci, co to takiego) - jedną z najważniejszych zasad w tym sposobie realizowania projektu jest ta, aby POKAZAĆ ŚWIATU TWÓJ PRODUKT.

A pieniądze? Na początkowym etapie KOSZTY SĄ NIEWAŻNE! Zapytasz… JAK TO?! ANO TAK… KOSZTY SĄ NIEISTOTNE, co oznacza, że nie musisz mieć wielkiego budżetu, aby coś zacząć. Najważniejsze, żeby dowiedzieć się CO INNI MYŚLĄ O TYM, co zrobiłeś - a do tego przecież nie potrzebujesz góry pieniędzy. Musisz jednak str. 5 ( / (108


poznać szczerą opinię o swoim produkcie. Zapytaj więc - KUPIŁBYŚ TO? TAK? WIĘC TO KUP! Niech to, co tworzysz, nie będzie od razu wielkie… zrób MNIEJ, ALE SZYBKO I DOBRZE. I nie zapomnij, Twoje dzieło MUSI BYĆ ŁADNE! Na koniec, zobacz jak budować swoją firmę czy projekt tak, jak się kiedyś SKŁADAŁO CHOINKĘ… tak, tak - choinkę :)

A teraz… czekają nas dosłownie dwa zdania (nie więcej) na temat MARKETINGU - nie jest to publikacja poświęcona temu tematowi. Książek, stron internetowych czy innych źródeł mówiących o marketingu w szczegółach, jest na rynku mnóstwo. Co jednak dla nas jest najistotniejsze? Zacznijmy od pojęcia TARGETU. Kiedy już go określisz, nie martw się, jeśli nie będziesz mieć pieniędzy na kampanię marketingową. Na początku chodzi przecież o zdobywanie PIERWSZEGO, DRUGIEGO I TRZECIEGO KLIENTA, a nie wszystkich na raz! Możesz też ZADZIAŁAĆ TAK JAK MY I STWORZYĆ WŁASNY RYNEK, adresować produkt do str. 6 ( / (108


ludzi, których sam wybierasz i OPOWIADAĆ IM, JAK “TO” POWSTAŁO, A NIE, CO “TO COŚ” MA. Przypominam: TO NIE JEST KSIĄŻKA O MARKETINGU i więcej na ten temat w niej nie znajdziesz.

Kiedy będziesz już wiedzieć co i jak, nadejdzie pora na poznanie kilku narzędzi, które pozwolą Ci działać szybciej i efektywniej. Zaczniemy od rozważań nad PRODUKTYWNOŚCIĄ i AUTOMATYZACJĄ pracy (od razu wyjaśnię też, dlaczego to takie ważne). Dalej będzie mowa o NAWYKACH I PROCEDURACH, które - jak się okazuje - mają wielką moc! Twórzmy je więc na własny użytek, pamiętając, by DAĆ IM SZANSĘ, ABY SIĘ MOGŁY ZMIENIAĆ. Mało kto o tym mówi, a jest to przecież podstawą ciągłego doskonalenia. Kolejna część poradnika zawiera kilka słów o tym, JAK NAUCZYĆ SIĘ NAWYKÓW. A skoro mówimy o nowych nawykach, to i o zmianach w życiu czy w pracy. A skoro już mówimy o zmianach, to warto zapamiętać, że… POWAŻNE ZMIANY ZAWSZE NA

str. 7 ( / (108


POCZĄTKU BOLĄ, ale później jest dużo lepiej! Lepiej niż przed samą zmianą!

Jeśli dobrniesz do tego miejsca, zaczniesz zbierać coraz więcej przydatnych narzędzi. Kolejnym z nich jest CHMURA, czyli przechowywanie danych w sieci. To naprawdę przyspiesza pracę!

Później będzie mowa o micie MULTITASKINGU… nie sposób tego dobrze robić, trzeba więc działać inaczej. I wreszcie nadejdzie czas na dwie myśli, które są niemal najważniejszymi częściami tej książki - NIE CHODZI O TO, BY BYĆ KREATYWNYM oraz MNIEJ ZNACZY WIĘCEJ, co można śmiało wkomponować w ZASADĘ 80/20.

Na kolejnych stronach opiszę sposób, w jaki zarządzam swoimi projektami - a więc przedstawię Ci SŁOIK i od razu wyjaśnię, jak go używać. Czyli - HIERARCHIA , dalej SLOTY oraz informacja, JAK TEGO SŁOIKA UPILNOWAĆ - w końcu str. 8 ( / (108


to tylko symbol :) Kończąc dywagacje o słoiku, będzie jeszcze mowa o PRZYPOMINAJCE. A dalej? Dalej znajdziesz podsumowanie tego, jak W SKRÓCIE TEN SŁOIK DZIAŁA. Zobaczysz, że jest to banalna metoda, którą można wyjaśnić w kilku zdaniach nawet osobie spotkanej przelotnie na ulicy - do czego swoją drogą zachęcam :)

Powoli zbliżając się do końca, dojdziemy do problemu trawiącego każdy twórczy umysł, czyli CO ZROBIĆ Z GENIALNYMI POMYSŁAMI? Kiedy poznasz odpowiedź na to pytanie, będzie można powiedzieć, że zostałeś wyposażony w najważniejsze narzędzia. Będziesz więc w tym momencie osobą, która ma pomysł, wie czego chce i wie, jak to zrealizować. Będziesz mieć też zestaw przyrządów, które pozostanie Ci teraz udoskonalać. Ostatnią rzeczą, którą trzeba będzie zrobić jest… RUSZYĆ z miejsca i zacząć realizować swoje plany! A jeżeli tak naprawdę przeczytałeś tę książkę tylko z ciekawości i NADAL NIE WIESZ, CO ZE SOBĄ ZROBIĆ? Zajrzyj do str. 9 ( / (108


ostatniego rozdziału, który powie Ci, co czynić w takim przypadku. Podpowiem tylko, abyś zapamiętał słowa Marka Twaina:

“Za 20 lat, bardziej będziesz żałować tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś…”.

:)

Najszczerzej jak to możliwe… życzę Ci powodzenia!

str. (10 / (108


Skąd brać pomysły? Gęsia skórka. Zanim zaczniemy opowiadać sobie o tym jak realizować własne pomysły, zastanówmy się, jakie powinny one być. Moje doświadczenia (oraz doświadczenia wielu znakomitości tego świata) wskazują na to, że opierając swój pomysł na siebie na pasji, mamy większe szanse na osiągnięcie sukcesu, szczęścia i wszystkiego, na czym nam zależy. Robiąc coś z zaangażowaniem, łatwiej przezwyciężyć problemy (które zawsze się pojawiają), łatwiej podejmować ryzyko i łatwiej wyznaczać kierunek, w którym chce się podążać... Nie targają Tobą żadne dylematy, nie zadajesz sobie pytań w rodzaju “Co teraz?”. Pasja… to właśnie to, do czego powinieneś dążyć, szukając pomysłu na siebie. Ale jak ją odkryć? Jak wymyślić sposób na siebie i swoją przyszłość opierający się właśnie na niej? Odpowiedzią jest…

str. (11 / (108


Jeżeli jesteś w miejscu, w którym widzisz, czujesz lub słyszysz coś, co wywołuje na Twoich rękach gęsią skórkę (związaną oczywiście nie z zimnem, tylko z ekscytacją), to właśnie tam szukaj pomysłu na siebie, na biznes i na marzenia. Gęsia skórka to barometr, który wyznacza Ci kierunek poszukań swojej pasji. Pomyśl, gdzie ostatnio “TO” czułeś, jakie to było miejsce, kogo wtedy spotkałeś, co wtedy słyszałeś lub widziałeś... Masz to? To teraz idź TAM znowu. Poznawaj TYCH ludzi i rozmawiaj z nimi o TYM, co czujesz. Wsłuchaj się jeszcze raz w TO, co słyszałeś wcześniej… świadomie podejdź do swoich odczuć i odpowiedz sobie na pytanie, gdzie jest TEGO więcej… Kiedy już się tego dowiesz, idź tam… podążaj za gęsią skórką od miejsca do miejsca, od zdarzenia do zdarzenia. A teraz zdradzę Ci coś bardzo ważnego… już samo poszukiwanie pasji i podążanie za gęsią skórką doprowadzi Cię w nieznane dotąd miejsca i sytuacje. I to odkrywanie, ta podróż jest tutaj najważniejsza… Ważniejsza nawet niż sama pasja. Dlaczego? Ponieważ wszyscy mogą jej (pasji) poszukiwać, czerpiąc z tych poszukiwań satysfakcję i radochę… wszyscy bez wyjątku! Nie każdy jednak w ciągu swojego życia odnajduje str. (12 / (108


prawdziwą pasję, która będzie z nim do ostatnich dni. Mało tego, raz odkryta pasja może się zmieniać - niezmienna jest jednak chęć jej poszukiwania. Szukaj więc. Od tego zacznij. Idąc tą drogą, w końcu odkryjesz, jaki masz na siebie pomysł, jakie są Twoje marzenia i co chcesz robić.

str. (13 / (108


Masz pomysł? Świetnie! Kolejnym krokiem są marzenia. Kiedy już wiesz czego chcesz, przychodzi czas na realizację tego, co sobie wymyśliłeś. To jest właśnie pierwszy z kluczowych momentów, w którym zdecydowana większość ludzi wszystko rzuca. Przyczyna tkwi w tym, że mówienie zawsze przychodzi nam łatwo, a zdecydowanie trudniej jest coś po prostu zrobić. Zwykle na tym etapie mamy tylko ogólny pomysł na siebie - np. “chcę być bogaty” albo “chcę zmieniać świat” itp... Aby ułatwić sobie wprowadzenie tych zamierzeń w życie, potrzebujesz konkretnego celu do którego dążysz, wyraźnej wizji, bądź po prostu marzenia. Co należy więc zrobić? Zamknij oczy i wyobraź sobie siebie za kilka miesięcy lub za kilka lat… wtedy, gdy Twój pomysł się urzeczywistnił. Jesteś tam? Więc odpowiedz, co widzisz. Gdzie teraz jesteś? Na jachcie, w super samochodzie, w Afryce, gdzie budujesz szkołę dla lokalnych dzieciaków? Konkretnie, co widzisz? Konkretnie! To bardzo ważne. str. (14 / (108


Kto jest obok ciebie? Jakich ludzi widzisz, czy są to Twoi obecni przyjaciele? A może to inne osoby? Dzieci? Żona, mąż? Konkretnie! Co widzisz, co czujesz? Jakie kolory Cię otaczają, jakie dźwięki, czy rozgrzewa Cię słońce, czy jest zimno od mrozu? Konkretnie! Po co te wszystkie pytania i szczegóły? Aby móc namalować w myślach swoje marzenie, tak jak malarz maluje obraz. Masz to? Więc teraz posłuchaj…

I kropka.

str. (15 / (108


Zapisz to! W ramach kolejnego kroku, zapisz swoje marzenia na kartce, w notesie, gdzieś na stronie www… gdziekolwiek, ale w takim miejscu, aby można było do nich sięgać co pewien czas. To może być notatka, pamiętnik (którego prowadzenie polecam) lub prawdziwy obraz. Okazuje się bowiem, że sam akt zapisania swoich marzeń powoduje, że mamy dużo większe szanse na ich spełnienie. Zawieramy ze sobą kontrakt, który podświadomie jest przez nas odbierany jako ważniejszy, niż tylko słowo.

Zapisz lub naprawdę

swoje marzenia!

str. (16 / (108


Podziel je kawałki... Idziemy jak burza… to dopiero początek, a już wiesz, gdzie szukać pomysłów; wiesz, kim będziesz za kilka lat i masz to zapisane. Ciągle jednak jest to coś WIELKIEGO, coś, co Cię może i ekscytuje, ale też przeraża. Jak się za to wszystko zabrać? Co dalej? Znowu zamknij oczy. Jesteś TUTAJ. Teraz przefruń o kilka miesięcy lub lat… do miejsca, które przed chwilą opisałeś, namalowałeś czy zapisałeś. Teraz jesteś w miejscu, gdzie Twoje marzenie się spełniło. Już nie jesteś tutaj, jesteś TAM. Ułatwijmy sobie to ćwiczenie. Wstań i zaznacz w dowolny sposób miejsce, w którym właśnie stoisz… np. połóż swój telefon na ziemi. Ten telefon oznacza na osi czasu dzień dzisiejszy. Przesuń się teraz o kilka kroków w dowolnym kierunku. Stań w miejscu. To jest miejsce i czas, w którym udało ci się zrealizować swoje marzenie. To jest przyszłość na Twojej osi czasu. Spójrz za siebie. Popatrz na telefon leżący na ziemi… czyli na swój obecny dzień. Co musiało

str. (17 / (108


się wydarzyć, abyś przeszedł od tamtego miejsca do tego dzisiejszego? Teraz cofnij się i powiedz, jakie duże wydarzenie w Twoim życiu poprzedziło moment, w którym właśnie jesteś, czyli chwilę, kiedy osiągnąłeś swój cel? To nie musi być coś konkretnego, nie rozmyślaj nad tym zbyt długo, po prostu… co to było? Zrób krok do tyłu, w kierunku “dnia dzisiejszego”, czyli telefonu leżącego na ziemi. Zrobione? Ok... A co było przed TYM wydarzeniem? Jaki był kolejny etap? Wiesz już? A co było jeszcze wcześniej? I tak dalej, i tak dalej… W ten sposób możesz dojść od dnia, w którym spełniłeś swoje marzenie, do dnia dzisiejszego, a droga, którą w ten sposób przebędziesz, jest drogą, która pozwoli Ci zrealizować swoje marzenie. Proste? Pewnie, że tak! Teraz więc jesteś w dniu dzisiejszym. Patrzysz na swoje marzenie i widzisz drogę, która do niego prowadzi. Droga ta posiada kilka etapów, kroków, które przed chwilą wykonałeś.

str. (18 / (108


Ty jednak skup się tylko na najbliższym. Na tym etapie, który leży najbliżej Twojego obecnego dnia. Zastanów się, co trzeba zrobić, aby zrealizować ten właśnie etap… ten konkretny pierwszy krok. Stwórz teraz ścieżkę, która doprowadzi Cię do zakończenia tego pierwszego etapu. Wiesz już o co chodzi? Za chwilę może okazać się, że do osiągnięcia Twojego Wielkiego Marzenia, tego celu, który chcesz osiągnąć za np. 3 lata, potrzeba ni mniej, ni więcej, jak tylko złapać teraz, w tej chwili, za telefon i skontaktować się ze swoim kumplem, który pracuje na pobliskiej uczelni i który to kumpel będzie mógł umówić Cię z jednym z profesorów, od którego dowiesz się… i tak dalej, i tak dalej. Wystarczy jeden telefon dzisiaj, teraz… by zrealizować swoje wielkie marzenie za kilka lat.

To już nie wydaje się takie trudne, prawda? Po prostu… rozmontuj swoje wielkie marzenia na mniejsze kawałki, a potem pierwszy, najbliższy kawałek podziel na jeszcze mniejsze.

str. (19 / (108


Przykład… NOTJUSTSHOP NOTJUSTSHOP to marka odzieżowa, której jestem twórcą i którą zarządzam. Jest to firma produkująca i sprzedająca koszulki, bluzy itp., a za zarobione w ten sposób pieniądze pomaga dzieciom z ubogich rodzin. To mój pomysł na życie, moja pasja Dzisiaj jest to mała kilkuosobowa firma. Za kilka lat jednak ma to być globalna sieć sklepów, gdzie każdy z nich będzie pomagał lokalnej młodzieży. Nowy York, Singapur, Tokyo, Warszawa, Paryż, Los Angeles… wszędzie tam będzie NOTJUSTSHOP. To jest nasze wielkie marzenie, które ścigamy. Mogę sobie wyobrazić, jak będą wyglądały te sklepy i co będzie się w nich działo. Gdy zamknę oczy, widzę twarze ludzi, czuję tę energię… Gdy zamknę oczy wiem, jak będzie wyglądał nasz świat za kilka lat. Moje marzenie jest

,

a gdy popatrzy

się uważnie na to, na jakim etapie realizacji jest teraz, to wydaje się wręcz przeogromne! Co musi się stać, abyśmy mogli dogonić nasz cel? Hmm… zastanówmy się i cofnijmy o krok.

str. (20 / (108


NOTJUSTSHOP musi stać się popularny. “Nie idę na impreze bez NJS’a!” - wtedy otwieranie kolejnych sklepów będzie tylko kwestią czasu. Ok…zróbmy zatem kolejny krok wstecz i pomyślmy, co było, zanim NJS stał się popularny? Wiele ludzi musi się u nas ubierać… (I znów krok do tyłu.) Jak tego dokonać? Wiele osób musi o nim usłyszeć. (Krok wstecz.) A jak to zapewnić? Tu jest problem… nie mamy pieniędzy na kampanie reklamowe. Musimy zatem jednemu po drugim, osoba po osobie pokazywać, że istniejemy i co robimy. Marketing wirusowy musi zrobić resztę. (Krok wstecz!) Jak to zrealizować? To nie powinno być trudne poprośmy naszych dotychczasowych Klientów o pomoc. Krok do tyłu i… … jestem w dniu dzisiejszym. Muszę więc TERAZ zadzwonić do jednego z moich Klientów i poprosić go o polecanie naszej marki znajomym. Wystarczy jeden telefon wykonany TERAZ, aby spełnić wielkie marzenie Z PRZYSZŁOŚCI. str. (21 / (108


Przeszliśmy tym sposobem od wizji ogromnej firmy do dnia dzisiejszego. I o to nam właśnie chodziło. Nakreśliłem sobie jedną z możliwych dróg, które mogą doprowadzić mnie do wymarzonego celu. Teraz, po wykonaniu tego pierwszego kroku, otrzymam informację zwrotną i będę wiedział, co zrobić w następnym kroku, i następnym, i kolejnym. Tak to właśnie działa.

str. (22 / (108


Ostatnia, ale bardzo ważna rzecz… Przypominaj sobie o tym! Nikt na to nie zwraca uwagi, a przecież bez względu na to, czy coś jest zapisane i gdzie jest przechowywane, to i tak będziemy o tym zapominać. Wracaj więc do swoich marzeń i wytyczonej ścieżki, przypominaj je sobie. Dzięki temu ciągle będziesz zmotywowany, oraz - co ważniejsze - będziesz poruszać się konsekwentnie i prosto do celu. Podczas każdego tygodnia czy miesiąca pracy pojawia się wiele dodatkowych rzeczy do zrobienia i pokus, by zająć się jakimś “fajnym” projektem - Twój cel zaś staje się coraz bardziej odległy i zamglony. Kiedy jednak przypomnisz sobie, po co tak na prawdę codziennie pracujesz i do czego dążysz, marzenie wyostrzy się i skorygujesz kurs… a wszystkie projekty, którymi się zajmujesz, a które Cię do tego celu nie przybliżają, będą mogły trafić do kosza. Tak! Kiedy tylko spostrzeżesz, że robisz coś, co nie przybliża Cię do Twoich marzeń, natychmiast przestań to robić!

str. (23 / (108


W jaki sposób przypominać sobie o celach? Skorzystaj z przypominajki - ja na przykład używam Google Calendar, który co tydzień automatycznie wysyła mi maila z przypomnieniem, abym przyjrzał się marzeniom i sprawdził, czy jestem na dobrej drodze do ich spełnienia.

str. (24 / (108


Dlaczego przypominanie jest takie ważne? To proste! Chodzi o koncentrację. Jeżeli skoncentrujesz się na swoim zadaniu, wykonasz je szybciej i lepiej. A jeżeli zajmujesz się dwudziestoma rzeczami na raz? Cóż, kiepsko to widzę… Jak wspomniałem wcześniej, koncentracja spada z czasem. Kiedy zabierasz się za jakiś projekt, jesteś na nim skupiony - to normalne. Ale po kilku dniach wpada Ci do głowy kolejny fajny pomysł i zabierasz się za niego. A za chwilę pojawiają się kolejne zadania i po paru kolejnych dniach okazuje się, że Twój początkowy projekt jest tylko jednym z wielu, które próbujesz realizować. To zupełnie normalne i naturalne w świecie kreatywnych osób. Wtedy jednak powinieneś zajrzeć do swojej listy marzeń i sprawdzić, które z wykonywanych przez Ciebie zadań/projektów pomagają Ci je zrealizować. Są takie? A więc je zostaw… ale resztę wyrzuć bez litości do śmieci… albo zapisz je sobie gdzieś na boku i przestań się nimi zajmować. Tracisz tylko czas! str. (25 / (108


Zostało więc kilka projektów, wśród których jest ten jeden (lub maksymalnie trzy), od którego zacząłeś. Co teraz? Te, od których się zaczęło, muszą zostać i muszą być zrealizowane do końca. A reszta… czeka na później. Aby ten schemat zadziałał, musisz sobie przypominać o swoich celach/wizji/marzeniach i sprawdzać, czy to co robisz, pomaga Ci się tam dostać. (Tutaj polecam, abyś odszukał rozdział poświęcony “Słoikowi”… jest tam opisany świetny patent na zarządzanie swoim czasem, projektami, dniem… a nawet życiem!)

str. (26 / (108


Zaczynasz - boisz się… Czy to normalne? Masz już pomysł oraz wytyczoną drogę do jego realizacji, przypominajka działa, powolutku możesz już zaczynać… I nagle pojawia się strach i stres, tracisz poczucie bezpieczeństwa i nie wiesz co przed Tobą. To normalne! Do tej pory wszystko było tylko planowaniem, ale teraz przychodzi pora, by zrobić coś rzeczywistego. Strach i wynikający z tego stres jest więc tutaj czymś zupełnie naturalnym… a nawet potrzebnym! Zanim powiem Ci jak sobie radzić ze stresem i nie wpadać w panikę, powinieneś wiedzieć kilka ważnych rzeczy. Strach i stres jest największy przez 30 minut od momentu pojawienia się - po tym czasie jednak ustępuje i można zacząć zbierać myśli, zastanawiać się nad adekwatną reakcją, a nie działać bez składu i ładu.

str. (27 / (108


Oczywiście strach i stres, jako odczucia nieprzyjemne, zdają się mówić “NIE IDŹ TAM, TO TEREN GROŹNY, BO NIEZNANY”... ale z drugiej strony, są tam też nowe, niewykorzystane jeszcze szanse i możliwości. Jeśli przełamiesz strach, wejdziesz na zupełnie nowy poziom, zaczniesz się rozwijać i odnosić sukcesy. A jeśli pozwolisz, by strach i stres Cię paraliżowały? Wybacz… ale nie powinieneś liczyć na to, że coś się zmieni. Będzie tak jak dotychczas :) Jest takie powiedzenie: “Sukces mierzy się ilością trudnych decyzji, które trzeba było podjąć”. Wejście na nową ścieżkę jest jedną z nich. I kolejna sprawa: pamiętaj o tym, o czym mówią statystyki. Spośród 10 złych scenariuszy, które sobie wymyślisz, zrealizować może się tylko… jeden. (Tak, tak! Jeden na 10 złych scenariuszy.) Ale przecież oprócz tych 10 złych, możliwe jest jeszcze ze20 średnich i może nawet z 10 świetnych! A więc na 40 scenariuszy, tylko jeden zły może się faktycznie ziścić. To tylko 2,5%! ;) Zatem… jak sobie radzić ze stresem i strachem? Najbardziej boimy się tego, co nieznane. Gdy idziesz na egzamin, Twój stres osiąga apogeum tuż przed jego rozpoczęciem. Dostajesz pytania str. (28 / (108


i... stres od razu mija, i to nawet wtedy, gdy wiesz, że na żadne z nich nie udzielisz odpowiedzi! Skoro więc boimy się głównie nieznanego, następnym razem w obliczu stresu i strachu wyobraź sobie, CO konkretnie się stanie, jeżeli sytuacja Cię stresująca zacznie przybierać zły obrót. Tak jak swoje marzenia, o których była mowa wcześniej, tak teraz wyobraź sobie niepowodzenie. Narysuj je w głowie. Uwierz, że po tym stres i strach nie będą tak obezwładniające. Oczami wyobraźni zobacz też działanie - skoro już wiesz co się stanie, gdy wszystko pójdzie nie tak, zastanów się, co wtedy zrobisz. Jak zareagujesz, jakie działania podejmiesz? Stwórz swój plan awaryjny, ale zrób to szybciutko i nie zastanawiaj się nad nim zbyt długo - szkoda czasu… i tak go nie wykorzystasz :) Ale po jego opracowaniu kolejna porcja stresu powinna zniknąć. A gdy to się już uda - czas na ostatni, najlepszy sposób na walkę ze strachem. Zamiast myśleć o tym co będzie, gdy się nie uda, pomyśl o tym co będzie, jeśli wszystko się powiedzie! Po to właśnie są marzenia, po to je zapisałeś je na kartce i przypominasz sobie o nich, aby z uśmiechem na ustach podejmować kolejne trudne str. (29 / (108


decyzje. Pomyśl, co będzie JAK SIĘ UDA! Działaj tak jak sportowcy przed wielkim wydarzeniem, którzy motywują się, “nakręcają” i wyobrażają sobie co będzie, kiedy jako pierwsi miną linię mety. Do roboty!

I... wkurz się! Psychologia mówi, że aby dokonać jakiejś zmiany w życiu, aby zacząć coś nowego i przełamać strach, musisz się rozzłościć na to, co Cię otacza. TY nie dasz rady? TY nie możesz żyć jak gwiazda? A kto powiedział, że Ci się nie uda?! Powiedz sobie, że już masz dosyć, że jesteś na siebie… zdenerwowany :)! Zaklnij, “rzuć mięsem”, walnij pięścią w stół i pokaż wszystkim, na co Cię stać!

str. (30 / (108


Nie rzucaj się na głęboką wodę! Jeszcze na moment pozostańmy przy tematyce związanej ze stresem. Kiedy zabierasz się za coś nowego, nie wiesz co Cię czeka - a to może wywoływać i wzmacniać negatywne odczucia, zwłaszcza gdy próbujesz od razu “rzucić się na głęboką wodę”. Tymczasem wcale nie musisz tak zaczynać! Nie ryzykuj wszystkiego! Osób, którym taki nagły “skok w przepaść” się udał, jest naprawdę niewiele. Budowanie czegoś nowego to proces, który ma większe szanse powodzenia, jeśli realizuje się go powoli. Krok po kroku. Buduj swoje marzenia element po elemencie. Podążaj za marzeniami wolniej… ale ciągle, bez zatrzymywania się. Nie musisz rezygnować od razu ze swojej dotychczasowej pracy. Nie musisz zmieniać miejsca zamieszkania. Swoje marzenie możesz realizować nawet “po godzinach”, aż w końcu przyjdzie dzień, kiedy stwierdzisz: “tak, jestem gotów na to, by poświęcić się mu na całego”.

str. (31 / (108


Tak więc od teraz… niech każdy dzień będzie małym kroczkiem do przodu, kolejną cegiełką… aż w końcu zobaczysz to…

Jeżeli myślisz o firmie, z pomocą przyjdzie Ci Lean Startup… o którym napiszę już za moment.

str. (32 / (108


Lean StartUp - co to? Chcesz zarabiać na życie prowadząc własną firmę? Świetnie! Przyglądamy się więc tradycyjnej szkole, a ta mówi, że tworząc przedsiębiorstwo musisz zrobić badania rynku, biznesplan, określić strategię, zdobyć finansowanie na wynajem lokalu, zakup hurtowej ilości surowca albo produktu do sprzedaży, następnie zarejestrować firmę, mieć stronę www, a może nawet zatrudnić ludzi... W efekcie, kiedy patrzysz na taki wykaz… tracisz ochotę na cokolwiek. Takie “tradycyjne” podejście do biznesu zostaw sobie na później - kiedy już będziesz miał wielkie zaplecze finansowe i zatrudnisz kilkadziesiąt osób… chociaż zapewniam Cię, że nawet wówczas będziesz tworzył swoje nowe projekty na bazie Lean StartUp (już teraz w wielu przypadkach korporacje pracują i tworzą w oparciu właśnie o metody Lean). “Tradycyjne” podejście do tworzenia biznesu jest bardzo trudne i odstrasza. Co zatem zrobić, jeżeli to właśnie na własnej firmie chcemy budować swoją przyszłość? Twórz LEAN STARTUP! str. (33 / (108


Ale co to takiego? Jedno zdanie… POKAŻ ŚWIATU SWÓJ PRODUKT! Aby tego dokonać, nie potrzebujesz zakładać firmy - to, że będziesz ją miał, nie sprawi, że w cudowny sposób produkt pojawi się na rynku. Aby tego dokonać, nie potrzebujesz innego lokalu niż Twój dom albo garaż. Aby tego dokonać, pewnie nie będziesz potrzebował sekretarki, zastępu pracowników i nowego komputera. Raczej nie! Zapewniam Cię… aby tego dokonać, nie będziesz potrzebował fury pieniędzy! (No dobrze, jeżeli tworzysz nową wersję wahadłowca, będziesz jej potrzebował… ale w takim wypadku, ten podręcznik nie jest dla Ciebie.)

A więc

pokaż

światu

swój

produkt! (I

poznaj kilka rad...) Na tym skup swoją uwagę. Nic innego nie powinno Cię teraz interesować, tylko to, aby pokazać ludziom, co chcesz tworzyć. Masz pomysł na produkt? Pomyśl, jak i gdzie możesz wykonać jego pierwszą wersję. To może być nawet jedna jedyna str. (34 / (108


wersja na całym świecie… pytanie brzmi: kto ją może zrobić, gdzie i na kiedy? Przykład 1: Jeżeli myślisz o stworzeniu nowej ciekawej aplikacji na telefon - stwórz symulację jej działania. Może wystarczyć zwykły film, w którym pokazujesz obraz za obrazem, screenshot za screenshotem i opisujesz jak wszystko działa! Nie koduj od razu - zanim przystąpisz do pracy, pokaż innym to, co chodzi Ci po głowie. Przykład 2: Chcesz tworzyć koszulki? Poproś grafika o pomoc. Niech stworzy na ekranie komputera obraz tego, co będziesz chciał sprzedawać. Dostępnych jest mnóstwo różnych szablonów, które można dowolnie modyfikować, nakładać swoje wzory, zmieniać kolory… możesz nawet ściągnąć zdjęcie konkretnej koszulki czy bluzy i przerobić je w taki sposób, aby wszystko wyglądało jakby zostało przez Ciebie uszyte, a do tego jeszcze znalazło się na profesjonalnej sesji fotograficznej! Na komputerze czynność ta jest “do zrobienia” w ciągu kilkudziesięciu minut (nawet dla średnio zaawansowanego grafika). Koszt - zero… w najgorszym wypadku, wypłacisz grafikowi kilka str. (35 / (108


złotych. A w prawdziwym, “analogowym” świecie? Uszycie koszulki, nadruk, sesja foto, modele czy modelki, profesjonalny fotograf, grafik… to koszty liczone w tysiącach… A poza tym, ile na to wszystko potrzebowałbyś CZASU! Przykład 3: Jeśli myślisz o wprowadzeniu nowej usługi, czeka Cię najprostszy scenariusz, ponieważ nie musisz przygotowywać niczego - wystarczy opowiedzieć innym o swoim pomyśle. Nie twórz usługi, nie organizuj wszystkiego, tylko zapytaj innych - co wy o tym sądzicie? Przykład 4… z życia wzięty: Oto historia marki Looly Wooly Doodle, firmy szyjącej ciuszki dla dzieci. Zaczęło się od tego, że kilka lat temu Brandi, twórczyni tej marki, otrzymała od męża w prezencie maszynę do szycia. Ponieważ w tym czasie nie pracowała zawodowo tylko opiekowała się swoimi dzieciakami, miała trochę czasu, by szyć dla nich ubrania. Za każdym razem po zakończeniu prac na nowym projektem, robiła zdjęcie swego dzieła i pokazywała je na Facebooku. W ten sposób świat dowiedział się o Looly Wooly Doodle i... pojawiły się pierwsze prośby o uszycie koszulki czy sukienki - a więc i pierwsza str. (36 / (108


sprzedaż. Firma nie miała wtedy żadnej strony www, właściwie nie była nawet firmą, nie wynajmowała pomieszczeń (ponieważ wszystko odbywało się w garażu),

ale wiedziała, co

podoba się klientom. Za każdym razem gdy powstawał nowy projekt, jego zdjęcie trafiało na Facebooka i rozpoczynała się dyskusja. Podoba się? A może coś zmienić? Fajny? No to działamy i produkujemy jego hurtową ilość... Dzisiaj firma zatrudnia dziesiątki szwaczek i działa w hali o powierzchni około 2000 metrów kwadratowych. A wszystko zaczęło się od zdjęcia na portalu społecznościowym, nie od biznesplanu, nie od rejestracji firmy, nie od kredytu... Ale od pokazania ludziom, co marka chce zaoferować. GENERALNA ZASADA BRZMI ZATEM TAK: Stwórz produkt, pokaż go ludziom i dowiedz się, co o nim myślą! Czy go kupią? Czy będzie się im podobał?

str. (37 / (108


A koszty są teraz mało istotne. Nie myśl teraz o tym, ile musisz wydać na jeden egzemplarz swojego produktu, na stworzenie jego wizualizacji, czy na pracę grafika. Na pewno będzie to cena o wiele za wysoka… w przeliczeniu na jedną sztukę produktu. Jednak nie to jest teraz najważniejsze! Pewnie chciałbyś zamówić wiele sztuk swojego produktu, aby cena jednostkowa była niska, dzięki czemu od razu miałbyś godziwą marżę i zarobek. Ale skąd wiesz, że ten produkt w ogóle się sprzeda? Co z tego, że jedna sztuka będzie Cię kosztowała np. 5$, skoro kupisz ich tysiąc, a sprzedasz ledwie 20 sztuk… i to w dodatku tylko swojej mamie, rodzinie i przyjaciołom. Na ten moment koszty jednostkowe są nieistotne. Patrz na cały kapitał, którym dysponujesz. Dlatego zamiast wydawać 5000$ na zakup 1000 sztuk produktu w cenie 5$ za sztukę… wydaj 100$ i stwórz jeden prototypowy egzemplarz tego, co chcesz sprzedać. Załóżmy, że ten “prototyp” umieścisz w swoim sklepie z ceną 30$… Przy kwocie 100$, którą dotychczas wydałeś, wydaje się to zupełnym bezsensem - nie o to tu jednak chodzi! str. (38 / (108


Powtórzę jeszcze raz

Właśnie tak! Niech powiedzą, że Twój produkt jest fajny, albo niech powiedzą, co im w nim nie pasuje. Kiedy będziesz wiedział co trzeba poprawić, wydaj kolejne 100$, stwórz poprawioną (znów jedną!) wersję swojego produktu i ponownie zapytaj ludzi o zdanie. Zbierz ich opinie i wydaj kolejne 100$… i tak w kółko! Kiedy w końcu wydasz 1000$, będziesz miał zrobionych dziesięć prototypów, a każdy z nich będzie lepszy od poprzedniego i będzie bardziej dopasowany do wymagań Twoich klientów. A ten ostatni BĘDZIE DOKŁADNIE TAKI, JAKIEGO CHCĄ! Dopiero teraz zamów większą ilość… ale nadal nie szalej z zakupami hurtowymi. Najpierw sprawdź, czy będziesz w stanie sprzedać 100 sztuk swojego produktu.

str. (39 / (108


Udało się? Super! Zobacz więc w jakim jesteś miejscu. Wydałeś dużo mniej niż 5000$ i masz dopracowany, “podrasowany” według wytycznych klientów, produkt. Wystarczy teraz dostarczyć im to, czego pragną czyli to, co właśnie Ty posiadasz! Sukces!

str. (40 / (108


Chcesz kupić? To kup! Najważniejsze pytanie. Mam jeszcze jedną uwagę. Kiedy już wykonasz prototyp swojego produktu i będziesz chciał się dowiedzieć, co inni o nim sądzą, pewnie zgłosisz się do swojej mamy, taty, brata, rodzeństwa czy przyjaciół. Najprawdopodobniej wszyscy oni powiedzą, że wykonałeś świetną robotę, a produkt jest genialny. Będą skłonni go nawet od Ciebie kupić! To oczywiście super, jednak istnieje duża szansa, że chcą to zrobić ponieważ Cię lubią, a nie dlatego, że produkt jest taki świetny. Pytaj więc nieznajomych, kumpli z pracy, ludzi na portalach społecznościowych itp. I tu kolejna uwaga: jeżeli ktoś powie, że produkt jest super, Ty spytaj, czy podoba mu się on na tyle, aby go kupić. Jeśli ta osoba potwierdzi, że tak, że chętnie kupiłaby Twój produkt, wówczas Ty powiedz: “TO KUP GO! TOWAR DOSTARCZĘ JAK TYLKO RUSZYMY PEŁNĄ PARĄ, ALBO ZWRÓCĘ CI PIENIĄDZE.”

str. (41 / (108


Jeżeli ten ktoś dokona wtedy zakupu, to odniosłeś pierwszy wielki sukces! Twój produkt jest naprawdę świetny i ludzie chcą go mieć, nawet jeżeli trzeba poczekać. To wielki plus! Ale jeżeli ten ktoś zacznie się wykręcać, mówić, aby poczekać “do pierwszego” itp… to po prostu nie chce dokonać zakupu. Zapytaj wtedy, dlaczego? Dowiedz się, co jest nie tak i popraw swój prototyp.

str. (42 / (108


Pokaż mniej, ale szybko i dobrze. Niech produkt lub wymyślona przez Ciebie usługa będą miały mniej funkcji, bajerów i czy dodatków niż to co sobie zakładasz w jej finalnej wersji. Skup się na jednej podstawowej rzeczy, którą Twój produkt/usługa ma robić. To bardzo ważne! Później będziesz dokładał kolejne dodatki, możliwości, funkcje. Teraz jednak zastanów się, jaka jest najważniejsza rzecz, na której opiera się Twój pomysł, i ją właśnie pokaż. Dzięki temu, że skupisz się na jednej jedynej rzeczy, swój prototyp pokażesz szybciej. Mając tylko jedną rzecz do zrobienia, zrobisz ją dobrze i porządnie, tak aby działała bez problemów lub wyglądała świetnie. Uwierz mi, lepiej niech coś prostego wygląda i działa dobrze, niż aby wyglądało źle i działało kiepsko, ale posiadało mnóstwo możliwości! No właśnie… à propos wyglądu produktu...

str. (43 / (108


Twój produkt musi być ładny!

str. (44 / (108


Ludzie oceniają rzeczy po wyglądzie. Jeśli im się podobają, a do tego jeszcze działają należycie - jest świetnie. Ale jeżeli coś wygląda źle, jeżeli pierwsze wrażenie jest kiepskie, to trudno będzie Ci je zatrzeć nawet wtedy, gdy wszystko będzie działało bez zarzutu.. Kupujemy oczami! Nie zapomnij o tym.

LeanStartup - budowanie choinki!
 str. (45 / (108


A marketing? Czasami nawet najlepsze pomysły mogą nie zawojować świata, jeśli nikt się o nich nie dowie. Marketing jest więc jedną z najważniejszych rzeczy, o jakie musisz zadbać, chcąc wypromować swój produkt. A pierwszą rzeczą, o której musisz pamiętać planując swoje działania jest… target.

str. (46 / (108


str. (47 / (108


Target jest najważniejszy. Nie sprzedasz broni ludziom kochającym pokój. Nie sprzedasz grzebieni osobom pozbawionym włosów (wiem coś o tym - nie mam włosów i nie kupuję grzebieni :)), ani traktora ludziom mieszkającym w mieście… ...ale sprzedasz broń żołnierzom. Grzebień sprzedasz fryzjerom bądź ludziom z bujną czupryną; traktor zaś sprzedasz rolnikowi. Wiesz o czym mowa? Target to grupa ludzi, która może być zainteresowana Twoim produktem. Możesz nawet tworzyć produkt specjalnie dla wybranej przez siebie grupy - tak będzie Ci dużo łatwiej go sprzedać, bo będziesz wiedział, do kogo ma trafić. Zadaj sobie pytania: Kim są ludzie, którym chcesz sprzedać swój produkt? Gdzie chodzą, co czytają, czym się interesują? Jak i gdzie spędzają wolny czas? Chodzi o to, abyś wiedział gdzie są interesujące Cię osoby i jak do nich dotrzeć. Dzięki wiedzy na temat tego, co czytają, możesz adekwatnie umieścić swoją reklamę. Wiedząc, gdzie chodzą, możesz prowadzić swoje działania marketingowe w odpowiednich miejscach i formach. Pamiętaj więc o targecie! Określ swoją grupę odbiorców, bo…

str. (48 / (108


Pierwszy, drugi, trzeci klient. Do Twojej dyspozycji jest mnóstwo różnych programów i narzędzi marketingowych. Każdy z nich stanowi odrębny świat i to na tyle duży, że tworzone są osobne firmy zatrudniające całe gromady specjalistów, zajmujących się tylko tym jednym narzędziem. Aby z tych narzędzi korzystać, potrzebny jest naprawdę zasobny portfel, a poza tym… najprawdopodobniej i tak nie dasz rady dojść samemu do takiego poziomu, jaki reprezentują te właśnie wspomniane firmy! Nie martw się jednak, bo przecież Twoim celem nie jest tworzenie wielkich kampanii marketingowych, trafiających do wszystkich osób z wytyczonego przez Ciebie targetu… przynajmniej nie na początku ;) O co więc chodzi? O sprzedanie tego, co masz i o zdobywanie klienta za klientem! A do tego nie potrzeba Ci przecież billboardów ani reklamy w TV. Jak więc tego dokonać? Kontaktując się bezpośrednio z tymi, którzy mają kupić Twój produkt. Zresztą, zauważ, że tworząc firmę w oparciu o Lean StartUp, już od pierwszych chwil właśnie TO robisz! Kontaktujesz się z potencjalnymi kupcami i zdobywasz klientów. Rób to więc dalej!

str. (49 / (108


Rozmawiaj z ludźmi, mailuj i dzwoń do nich, sprzedawaj im pojedyncze sztuki swoich produktów na portalach społecznościowych - nawet jeżeli nie ma z tego wielkiego zarobku. W końcu zobaczysz, że na Twojej stronie przybywa odwiedzin, Twój blog jest czytany przez coraz większą grupę ludzi, a Twoje konto na “społecznościówce” jest coraz popularniejsze. Marketing wcale

kosztować góry

pieniędzy! Nie jest to marketing tak szybki i dający tak spektakularne efekty jak w przypadku zaangażowania zewnętrznej agencji… ale jeżeli nie stać Cię na agencję, ta forma będzie najlepszą i jedyną możliwą.

str. (50 / (108


A może stworzysz własny rynek? Nasz przykład strategii działania.

Oto historia jednej z naszych koszulek - jej nazwa to “Wyjdź”. Stworzyliśmy ją razem z amatorską ligą koszykówki i jej 54 drużynami oraz z jednym z podkrakowskich domów dziecka. Super akcja. Koszulka, która okazała się naszym najpopularniejszym produktem, na początku wykonana była jedynie w wersji męskiej myśleliśmy, że tylko zawodnicy z drużyn amatorskiej ligi będą chcieli je nosić, ale okazało się, że ich dziewczyny, żony i dzieciaki też takie chcą :) Co jednak jest tutaj najważniejsze? Stworzyliśmy sobie własny niewielki rynek, składający się z zawodników ligi koszykówki oraz wszystkich, którzy znają tych zawodników. Zaprosiliśmy do współpracy pewne środowisko, które po zakończeniu całego projektu same chciało zakupić efekt naszej pracy, ponieważ wszyscy utożsamiali się z tym produktem… to było ich dziecko!

str. (51 / (108


Ty możesz postąpić w podobny sposób. Zaproś pewną grupę ludzi do współpracy (najlepiej przedstawicieli większej społeczności) i zróbcie razem coś szytego na wspólną miarę. To działa, i to tak świetnie, że zupełnie odeszliśmy od standardowej produkcji odzieży - teraz wszystko co tworzymy, powstaje w oparciu o ten właśnie sposób. Każda koszulka i każda bluza jest tworzona z określoną grupą zapaleńców. To produkty, które są adresowane do konkretnej grupy ludzi, a co najważniejsze, mają swoją niepowtarzalną historię. Właśnie… Historia…

str. (52 / (108


Nie mów mi co masz, ale opowiedz, JAK to powstało! Opowiadanie historii to jedna z najlepszych metod komunikacji marketingowej. Opowiadając historię tego, jak powstał Twój produkt czy usługa, skąd się tu wziąłeś, jakie były “zwroty akcji” bądź kroki milowe sprawiasz, że nie tylko wydasz się sympatyczniejszy, ale też ludzie zapamiętają co do nich mówisz. Nie mów więc co MA Twój produkt i dlaczego jest lepszy od innych. Powiedz lepiej DLACZEGO go stworzyłeś!

str. (53 / (108


To nie jest książka o marketingu... Na tym już koniec, jeżeli chodzi o marketing. Zapamiętaj tylko, że Twoim zadaniem nie jest tworzenie kampanii reklamowych, ale sprzedaż swojego produktu… a to (przy początkowej niewielkiej skali) możesz robić korzystając z telefonu, maila czy konta na portalu społecznościowym. Od tego zacznij. Kiedy już będziesz miał na to środki i potrzebną wiedzę, wtedy skorzystaj z usług fachowców zatrudnij kompetentnego specjalistę lub podpisz umowę z firmą zewnętrzną. Wiedza dotycząca marketingu jest przeogromna - nie jest Twoją rzeczą, aby ją posiąść w całości.

str. (54 / (108


str. (55 / (108


Automatyzuj! Zauważ, że zarówno osoby żyjące “od pierwszego do pierwszego” jak i ci, którzy latają prywatnymi samolotami, mają 24 godziny w ciągu doby, przez 365 dni w roku. Czas jest dla wszystkich jednakowy. Jak to więc możliwe, że w ciągu tego samego czasu jedni są w stanie zrobić dużo więcej od innych? Automatyzacja jest jednym z sekretów. Spróbuj sprawić, by proste czynności wykonywane codziennie przebiegały automatycznie, niemal bez Twojej ingerencji; bez poświęcania uwagi i cennego czasu. Używaj elektronicznych kalendarzy, programów lub innych sposobów, żeby nie musieć pamiętać np. o dacie przeglądu samochodu, terminie opłacenia składki ZUS w firmie itp. Wypracuj mechanizmy działania, abyś wiedział co zrobić z nowym pomysłem, który złośliwie wpadnie Ci do głowy akurat podczas jazdy samochodem - żeby wiedzieć gdzie i jak go zanotować oraz jak do niego później wrócić. Gdy tworzysz biznes, zadbaj o to, aby procesy w nim zachodzące były spisane i żeby każdy wiedział, co robić (też “z automatu”)... Jak tego dokonać? Stwórz nawyki i procedury.

str. (56 / (108


Dlaczego to takie ważne? Naukowcy stwierdzili, że świadomie wykonujemy zaledwie 10% czynności. Pozostałe 90% to działania podświadome, oparte na naszych nawykach i zwyczajach! Jeśli więc nauczysz się je tworzyć, zmieniać i edytować, zyskasz kontrolę nad tymi 90% tego, co robisz i co się dookoła dzieje.

str. (57 / (108


Nawyki i procedury... Już wyjaśniam, o co chodzi. Kiedy wyjeżdżasz np. na wakacje, musisz wiedzieć, po prostu automatycznie wiedzieć, że trzeba zerknąć do swojego smartfona (załóżmy, że do programu Evernote), w którym masz zapisaną listę rzeczy, o których nie wolno Ci zapomnieć. To, że pamiętasz o konieczności zerknięcia do smartfona, to nawyk. Patrzysz więc na tę listę i co tam widzisz? - załatwić ubezpieczenie - zabrać 5 par majtek - zabrać kąpielówki - zabrać okulary przeciwsłoneczne - zabrać olejek do opalania - wyłączyć gaz... ...i tak dalej, i tak dalej. Te czynności, ten zestaw konkretnych zadań, których wykonanie jest konieczne do zamknięcia jakiegoś tematu, to już procedura. Ważna uwaga: zauważ, że każde zadanie określa bez cienia wątpliwości, co trzeba zrobić. Lista zawiera hasło “zabrać kąpielówki”, a nie tylko “kąpielówki”, co naprawdę ma spore znaczenie. W str. (58 / (108


swojej liście zadań, czegokolwiek by ona nie dotyczyła, sformułuj kolejne punkty w sposób konkretny. Procedury i nawyki dotyczą zwykle czynności, które wykonujemy cyklicznie. Zauważ, że nasze życie składa się głównie z sytuacji powtarzalnych - jeśli więc będziesz miał odpowiednie procedury, dużo łatwiej będzie Ci nad nimi zapanować. Innym przykładem działania opartego na procedurze i nawyku jest sytuacja, w której chcesz ugotować jakąś potrawę i nie pamiętasz (albo nie wiesz), jak tego dokonać. Chcesz znaleźć odpowiedni przepis, więc w tym celu zaglądasz do książki kucharskiej... To, że niemal instynktownie wiedziałeś co należy zrobić, aby poznać przepis, jest właśnie nawykiem.. Dalej… otwierasz książkę i znajdujesz w niej gotowe zestawy czynności do wykonania, dokładnie zapisane, krok po kroku. Wystarczy teraz, że będziesz podążać za tymi krokami… które są gotową procedurą.

str. (59 / (108


Inny przykład ? Pamiętasz film “Apollo 13”? Opowiada on prawdziwą historię, kiedy to astronauci mający wylądować na Księżycu, wpadają w poważne tarapaty, będąc już w przestrzeni kosmicznej. “Houston, mamy problem!” Kapitan wiedział, jak działać w tak awaryjnej sytuacji - nawykowo zawiadomił Houston o problemach. W Houston zaś cały sztab ludzi przygotował procedurę, dzięki której astronauci mogli przeżyć i wrócić na Ziemię. Przygotowano im zestaw czynności do wykonania… krok po kroku. Odpowiednie nawyki i procedury umożliwiły im przetrwanie..

str. (60 / (108


Tworzymy procedury. To naprawdę nic trudnego i spokojnie… nie musisz od razu stworzyć skryptu idealnego. I tak jeszcze nie raz będzie on musiał ulec zmianie. Na pierwszym etapie musisz zidentyfikować czynności, które można ująć w formę procedur. Zastanów się, jakie czynności wykonujesz co pewien czas, a może nawet codziennie? Do mycia zębów procedury raczej nie potrzebujesz, ale już mailing do klientów czy stworzenie nowego projektu można zamknąć w zbiór jasno określonych zadań, nawet jeżeli ta czynność, tak jak w przypadku tworzenia nowego projektu, jest wykonywana w nierównych odstępach czasu. Co jeszcze może skorzystać na wprowadzeniu procedur? Spisz to sobie na kartce, aby mieć jasność, czym się zajmujesz. Będziesz potrzebował jakiegoś miejsca, gdzie te procedury zapiszesz - ja korzystam z programu Trello (www.trello.com) jeżeli chodzi o zarządzanie firmą, i Evernote (www.evernote.com) - jeżeli chodzi o zarządzanie prywatnymi sprawami, które mają być dostępne tylko dla mnie. W obu tych programach czekają na mnie listy zadań do wykonania. Oczywiście Ty możesz używać dowolnego innego programu, np. Google str. (61 / (108


Docs czy jakiejkolwiek listy zadań. (Uwaga: ważne, aby wszystkie gromadzone tam dane znajdowały się w chmurze - a więc nie były zapisywane na Twoim komputerze czy smartfonie, ale były gdzieś na serwerach. Zresztą, o chmurze powiem na kolejnych stronach.) Zastanów się, jakie czynności trzeba odhaczyć, aby dana procedura mogła być uznana za pełną. Co trzeba zrobić, aby dany temat zamknąć? Pamiętasz przykład z pakowaniem się? Na podobnej zasadzie zapisz w wybranym przez siebie programie (np. w Evernote), co masz zrobić, kiedy wyjeżdżasz na wakacje albo na konferencję - co zabrać, czy zgasić światło, wyłączyć prąd, gaz itp... Oto Twoja pierwsza prosta procedura (prosta, ale bardzo przydatna). Analogicznie stwórz inne procedury - listę zakupów, comiesięczną kontrolę swoich finansów czy przygotowanie kampanii marketingowej na Facebooku. Kiedy już będziesz je mieć, pamiętaj o rzeczy najważniejszej…

str. (62 / (108


Daj procedurze szansę, aby się zmieniała.

Właśnie… kiedy będziesz pracować z daną procedurą, może się okazać, że coś trzeba pozmieniać, coś da się zrobić szybciej, jakieś punkty mogą być wyrzucone a jakieś dodane. I bardzo dobrze! Na końcu każdej procedury powinieneś wpisać sobie dodatkowe zadanie: “usprawnić tę procedurę, jeśli to możliwe”. W ten sposób będziesz miał szansę na uczynienie jej jeszcze lepszą i bardziej dopracowaną. To proces uczenia się i korzystania z nabytej wiedzy. Początkowo procedury mogą być niedoskonałe, mogą zawierać błędy i być zbyt uproszczone lub rozbudowane. Ważne jest jednak, aby przy okazji korzystania z nich, czynić je coraz doskonalszymi. P.S. Kaizen - to sposób dochodzenia do wielkiej pozytywnej zmiany, do usprawnienia procesu poprzez ciągłą zmianę jego drobnych elementów. Kaizen spopularyzowała Toyota… gdybyś chciał wiedzieć :)

str. (63 / (108


Jak nauczyć się nawyków? Nauczenie się nawyków jest prawdziwą sztuką. Nawet jeśli dla swojej firmy i życia prywatnego masz przygotowane świetne zestawy procedur, niewiele z tego wyniknie, jeżeli nie masz nawyku, który je uruchomi. Nauka nawyków nie jest niestety łatwa. Jak wyrobić w sobie nawyk do czynności wykonywanej raz w tygodniu (jak np. sprawdzanie swojej sytuacji finansowej), a nie codziennie (co, swoją drogą, też jest nie lada wyzwaniem)? Na szczęście istnieje na to sposób. Kiedy chcę się nauczyć jakiegoś nawyku, wpisuję go sobie do kalendarza (korzystam z Google Calendar - jak pamiętasz, dążymy do tego, aby wszystkie dane były w chmurze). Wpisuję więc tam swój nawyk - np. pod piątkiem, o godzinie 9 rano: “Sprawdź swoje dane finansowe. Procedura jest tu: www.jakiślink.com”. Następnie ustawiam powtarzanie (w wymiarze cotygodniowym), a także powiadomienie, czyli automatyczny alarm, który włączy się o 9 rano w każdy piątek (pamiętasz? Była mowa o tym, aby wszystko automatyzować). I koniec… Teraz mogę zupełnie zapomnieć sprawie :) Komputer pamięta wszystko za mnie.

str. (64 / (108


Jeśli zaś chcemy wyrobić w sobie codzienne nawyki, np. chcemy się uczyć codziennie pięciu nowych słów w języku hiszpańskim… postępujemy według tego samego schematu! Możesz skorzystać z tych samych narzędzi (pamiętaj, im mniej programów i narzędzi musisz kontrolować, tym lepiej). Ustaw tylko przypomnienie na każdy dzień... i załatwione. Kiedy mam ustawione swoje przypominajki mające mi pomóc w wyrobieniu nowych nawyków, to właściwie już po tygodniu pamiętam co powinienem zrobić i gdzie mam swoje procedury. Wszystko już wiem i mam w głowie, ale nie wyłączam jeszcze przypomnienia w kalendarzu, tylko z uporem maniaka, przez cały miesiąc, kieruję się jego podpowiedziami. Dopiero po tym czasie mogę myśleć o wyłączeniu przypominajki. Nauka mówi, że aby coś weszło nam w krew i dotarło do podświadomości, musi to być wykonywane sukcesywnie, dzień po dniu, przez 21 dni ciągiem. Inne badania mówią, że konieczne jest 40 dni takiej rutyny, a jeszcze inne, że nawet 60. Zaprzęgając do roboty komputer ułatwiasz sobie sprawę, a efekt końcowy będzie taki, jaki chcesz uzyskać - czyli w Twojej głowie utworzy się nowy nawyk.

str. (65 / (108


Poważna zmiana na początku boli! Wprowadzasz nawyki, zmieniasz sposób w jaki dotychczas działałeś i masz nadzieję, że będzie lepiej… przecież po to wprowadzasz te zmiany! Co się jednak okazuje? Niestety nie jest lepiej, nie jest nawet tak jak było… jest GORZEJ! Nie oznacza to jednak, że robisz coś nie tak; to zupełnie normalne zjawisko i nie musisz się tym martwić, ale robić swoje, działać, przezwyciężać nowe problemy, które nagle się pojawiły… a później wprowadzone zmiany zaczynają przynosić efekty. Tak mówi nauka i doświadczenie… tak po prostu jest. Dlaczego warto pamiętać o tej zależności? Ponieważ wiele osób po dokonaniu zmian w swoich nawykach i w swoim życiu, spodziewa się niemal natychmiastowej poprawy. Kiedy ona nie przychodzi… rezygnują z ledwo co wprowadzonych zmian i zaczynają szukać nowych elementów wartych skorygowania. Nie pracują nad usprawnieniem nowej ścieżki, tylko dokonują kolejnej zmiany, która znowu (zgodnie z “odwiecznymi prawami przyrody” i nauki) powoduje, że na początku jest gorzej. I tak, str. (66 / (108


ciągle szukając nowych ścieżek, wpadamy nieustannie w… bagno.

str. (67 / (108


Co więc robić? Walczyć! Uświadom sobie, że dokonując poważnych zmian w swoim życiu, na początku pewnie będzie coś nie tak. Kiedy jednak nie zejdziesz z tej nowej ścieżki, kiedy przezwyciężysz kłopoty (a tak się przecież prędzej czy później stanie), otrzymasz nagrodę i osiągniesz swój cel, a zmiana zacznie przynosić pozytywne efekty. Pamiętaj o tym i nie rezygnuj w razie trudności!

str. (68 / (108


Chmura - co to jest (i dlaczego warto to wiedzieć). Była już mowa o różnych programach, które pozwalają nam kontrolować procedury, pomagają uczyć nawyków itp... Pora więc, aby wspomnieć co nieco o chmurze. Praca w chmurze to, najprościej rzecz ujmując, korzystanie z narzędzi i programów, które zapisują naszą pracę nie na konkretnym komputerze, tablecie czy smartfonie, ale gdzieś tam w Sieci, na serwerach… w chmurze ;) Zalety takich programów są ogromne. Nie trzeba instalować programów na własnym sprzęcie, ponieważ narzędzia są dostępne za pomocą zwykłej przeglądarki. Co ważniejsze, nasze dane są dla nas dostępne z każdego miejsca na świecie (wystarczy dostęp do Internetu) i mogą łatwo być współdzielone (czyli kilka osób może uczestniczyć w tworzeniu dokumentu czy projektu, nie jest też konieczne uaktualnianie ich, ponieważ wszystko dzieje się automatycznie, bez naszej ingerencji). Wszystkie dane są przy tym bezpiecznie - poważnie, często znajdują się na pilnie strzeżonych serwerach, na pewno mniej narażonych na kradzież, niż zwykły komputer.

str. (69 / (108


Oto przykłady narzędzi działających w chmurze, z których najczęściej korzystam. Używając ich, mam wszystko pod kontrolą: Trello - zarządzanie projektami firmowymi, zadaniami. To serce całego ekosystemu, które umożliwia mi pracę z zespołem, monitorowanie postępu prac, współdzielenie treści i materiałów, monitorowanie terminów itd. Gmail - wiadomo, skrzynka mailowa. Używam jej codziennie... Google Drive i jego pakiet biurowy - to taki Office online ;) Służy do tworzenia analiz, pisania niektórych dokumentów, tworzenia tabeli itp. Evernote - notatki. Tam trafia cały “piasek” (znajdź dział “Słoik”, by dowiedzieć się, co to takiego, ten piasek).

str. (70 / (108


Multitasking? Zapomnij o tym! Zapomnij o tzw. multitaskingu, czyli wykonywaniu kilku czynności na raz. Nie można skutecznie działać odbierając telefon, śledząc skrzynkę mailową i zajmując się aktualnym projektem w jednej chwili. Po pierwsze, człowiek najlepiej funkcjonuje wtedy, gdy koncentruje się na jednej czynności w danym czasie. Po drugie, jeżeli w ciągu całego dnia pracy ciągle “przełączasz się” pomiędzy poszczególnymi zadaniami, Twoja efektywność jest bardzo niska. Wyobraź to sobie… ktoś dzwoni - odbierasz. Dostajesz maila - odpowiadasz. Później próbujesz się zorientować, na jakim etapie przerwałeś to, co wcześniej robiłeś i nawet udaje Ci się przez kilka minut kontynuować tamto zadanie, ale nagle przychodzi wiadomość z Facebooka - więc odpowiadasz. I znów wracasz do swojego poprzedniego zadania, próbując działać dalej… A że przypomina Ci się, że miałeś wysłać maila - z miejsca go wysyłasz… i tak dalej, i tak dalej... Pomyśl o czasie marnowanym na to ciągłe “przełączanie się” pomiędzy zadaniami, na zbieranie myśli i przywracanie koncentracji, na zastanawianie się, czy aby na pewno to czy tamto str. (71 / (108


skończyłeś... Z każdym “przełączeniem” tracisz bezpowrotnie kilkadziesiąt sekund, a do tego dochodzi jeszcze rozbicie koncentracji, co wpływa na spowolnienie tempa działania… W efekcie, zamiast coś zrobić w godzinę - robisz to w cztery. To ma tak ogromne znaczenie! Jak więc działać? Jak powinna wyglądać wyżej przedstawiona sytuacja? Odbierasz telefon… następnie pracujesz nad swoim projektem i robisz to do momentu, kiedy nie stwierdzisz że… już wystarczy. Dopiero teraz patrzysz na maila i odpowiadasz na wiadomości przez następne 1,5 godziny… i po sprawie. Następnie sprawdzasz swoje listy zadań, gdzie czeka na Ciebie kolejna zgrupowana porcja czynności do wykonania. Z tą listą działasz przez kolejną godzinę. Później trafiasz na Facebooka i zajmujesz się tylko nim… robisz to przez następną godzinę. I koniec. Zobacz jak ładnie wszystko jest teraz poukładane i o ile mniej “przełączeń” Cię czeka. Dzień w pracy się kończy, a Ty masz albo dużo więcej wykonanych zadań… albo rozprawiłeś się z nimi w o połowę krótszym czasie! str. (72 / (108


I idziesz do domu.

Myślisz, że tak się nie da? Zastanów się więc, dlaczego ludzie osiągający wielkie sukcesy mają czas na korzystanie z jachtów i zwiedzanie świata, skoro zarządzają wielkimi firmami i mają masę spraw na głowie? Powiesz, że mają też masę ludzi do pomocy? To prawda, mają - ale mają też miliony więcej spraw do załatwienia! Dlaczego więc udaje im się wszystko wykonać w ciągu tych samych 24 godzin, które ma każdy z nas? Dlatego, że wiedzą jak zarządzać swoim czasem. Skoro więc o multitaskingu lepiej zapomnieć, to jak organizować swoją pracę i czas? Odpowiedzią jest słoik z piaskiem, kamykami i głazami. Zanim jednak napiszę o nim coś więcej, muszę Ci przekazać jeszcze dwie ważne rzeczy…

str. (73 / (108


Niechodzi o kreatywność Nie nie… jeszcze raz…

Sądzę, że to ważne, żebyś wiedział jak powinno podchodzić się do dnia pracy. Z obserwacji wiem, jak wielu jest ludzi bardzo kreatywnych, mających tysiąc pomysłów na minutę, podchodzących do wszystkiego z entuzjazmem i chcących działać już zaraz, teraz... Uwierz mi, takich osób jest naprawdę mnóstwo… Problem jednak w tym, że to niekoniecznie oni osiągną “najwyższe szczyty” - i to nie im udaje się realizować wszystkie swoje plany i marzenia.. Cały szkopuł tkwi w tym, że to nie o kreatywność chodzi. Ludzie, którzy spełniają swoje marzenia, mogą być (i często są!) kreatywni, ale mogą też nie mieć ciekawych pomysłów. Wszystkich jednak

str. (74 / (108


wyróżnia to, że potrafią realizować projekty, za które się biorą. Innymi słowy, zapamiętaj, że nawet tysiąc świetnych pomysłów, które ktoś wypowiedział lub nawet spisał, jest nic nie wartych w porównaniu z choćby jednym średnim pomysłem, który został zrealizowany. I koniec, kropka! Bądź więc bezlitosny dla swojej kreatywności. Nie porzucaj jej, ale też nie bierz od razu “na warsztat” wszystkiego, co wpadnie Ci do głowy. Skup się na swoim celu; rób mniej, ale do końca. A nowe pomysły zapisuj (najlepiej w chmurze) i… zapomnij o nich. Później wrócisz do tych notatek, jako do źródła inspiracji - ale dopiero wtedy, kiedy zakończysz pracę z aktualnie trwającymi projektami.

str. (75 / (108


I jeszcze tylko…

less is more.

Tłumacząc na język polski, “mniej znaczy więcej”. Tak jak pisałem wcześniej, jeden średni, ale ZREALIZOWANY pomysł, jest wart milion razy więcej niż nawet tysiąc świetnych pomysłów, które nigdy nie doczekały się realizacji. A skoro tak, to zamiast rozrzucać swoją energię, czas i środki na łapanie kilku srok za ogon… skup się na jednej. Niech cała Twoja para i potencjał będą skierowane na to konkretne zadanie, nad którym teraz pracujesz. Less is more - to dotyczy też sposobu, w jaki podchodzisz do narzędzi, z których korzystasz. Im masz ich mniej, tym lepiej dla wszystkiego czym się zajmujesz! Co ciekawe, istnieje pewna zasada, która bardzo dobrze uzupełnia to, co właśnie sobie powiedzieliśmy. To zasada Pareto, zwana też zasadą 80/20.

str. (76 / (108


Czym jest zasada 80/20?

To dość proste. Wedle tej zasady, za 80% Twoich efektów odpowiada tylko 20% Twoich działań. Co to oznacza? Skoro tylko 20% Twoich trudów umożliwi Ci wykonanie aż 80% zadań, warto skupić się na tych bardziej efektywnych 20% swojego czasu, wykonać te 80% zadań i... powielać ten proces. Zdiagnozuj też, co mieści się w 80% czasu odpowiadającego za jedynie 20% wykonanych zadań, aby usprawniać funkcjonującewówczas procesy. Szukasz praktycznych przykładów stosowania tej zasady? Proszę bardzo ;) 20% Twoich klientów odpowiada za 80% Twoich zysków, a z drugiej strony, aż 80% klientów generuje jedynie 20% zysków. Jakie płyną stąd wnioski? Zobacz, jaki jest profil klienta z tych złotodajnych 20% i szukaj właśnie takich kontrahentów, usuwając tych z 80%, którzy nie dokładają do Twego biznesu zbyt wiele. (Oczywiście wszystko zależy od przyjętej przez Ciebie strategii, poza tym nie warto uzależniać swojego biznesu od tylko kilku odbiorców, ale te str. (77 / (108


str. (78 / (108


rozważania musisz przeprowadzić indywidualnie, zależnie od własnych potrzeb i sposobu działania.) Innym przykładem może być nauka języka obcego. Można przyjąć (jak zresztą potwierdzają mądrzejsi ode mnie), że za poznanie wybranego języka w 80% będzie odpowiadać tylko 20% wysiłku. Ale też doszlifowanie pozostałych 20% niuansów językowych, dzielących Cię od płynnego porozumiewania się tą mową, będzie Cię kosztowało aż 80% wszystkich wysiłków! Oznacza to, że w tym samym czasie albo opanujesz kilka języków, każdy na poziomie 80%, albo tylko jeden z nich - ale na 100% :) Pamiętaj wiec o tej zasadzie i poszukuj tych działań, które faktycznie sprawiają, że Twoje projekty się rozwijają. Szukaj tych 20% rzeczy odpowiedzialnych za 80% wyników i kasuj te 80% rzeczy, które odpowiadają za tylko 20% efektów.

str. (79 / (108


Słoik Czas na przedstawienie Ci słoika z piaskiem, kamykami i kamieniami. Zobacz obrazek poniżej…

str. (80 / (108


Słoik to metoda, której używam do prowadzenia własnych projektów i organizowania swojego czasu. Jest to też najprostsza i najbardziej skuteczna z metod, z jakich kiedykolwiek korzystałem… a przetestowałem ich naprawdę sporo! Słoik to symbol Twojego dnia, Twoich 24 godzin… Ten słoik to jedna doba, czyli dokładnie tyle czasu, ile na realizację swoich zadań ma każdy człowiek na Ziemi - biedny i bogaty, brzydki i ładny, chłopak i dziewczyna :) W słoiku znajdują się kamienie różnej wielkości - jak widzisz, są tu głazy, kamyki i piasek. A każdy z nich symbolizuje coś innego. to Twoje najważniejsze projekty; to sprawy, które sprawiają, że posuwasz się w kierunku realizacji swoich marzeń, celów, wizji. Głazy są projektami, zatem zawierają zbiory zadań, dat, zasobów i dokumentów… Najważniejsze, że te wszystkie elementy są niezbędne, by zrealizować Twój Wielki Projekt. Jak wiele powinno ich być w Twoim słoiku? Jak najmniej (jak pamiętasz, “less is more”), ale zawsze MUSI znajdować się tam co najmniej jeden. To właśnie on pozwala Ci poruszać się w kierunku swoich

str. (81 / (108


marzeń. Jeśli nie ma żadnego głazu, można powiedzieć, że stoisz w miejscu.

to projekty, które nie prowadzą do realizacji Twoich marzeń, ale musisz lub chcesz je zrealizować. Aby móc tego dokonać, potrzebne będzie zaistnienie jakiegoś ciągu zdarzeń, wykonanie kilku bądź kilkunastu zadań. Np. wyjazd na wakacje pociąga za sobą grupę zadań, które musisz zrealizować, aby na te wakacje pojechać. Z drugiej jednak strony, ten wyjazd raczej nie spowoduje (tak sobie przyjmijmy), że zrealizujesz swoje wielkie życiowe marzenie. Ile powinno być tych kamyków? Jak najmniej! A najlepiej, gdyby nie było ich wcale. Dlaczego? Ponieważ szkoda rozpraszać swoją energię i zasoby na coś, co nie prowadzi do wymarzonego celu. Niestety, chcemy czy nie, kamyki się zdarzają, więc musi być też i dla nich miejsce w słoiku.

to już pojedyncze drobne zadania (nie projekty), jak np. “idź na zakupy”, “odpisz na maila”, “przedłuż domenę”, “zamów wizytę u dentysty” itp. Piasek jest najmniej ważny, ale niestety, i nim trzeba się zająć. Jest go zwykle str. (82 / (108


dość sporo i...tak już zostanie. Bez względu na to, jak bardzo będziemy się starali go unikać, będzie pojawiał się zawsze - czy to po rozmowie telefonicznej, czy po otwarciu skrzynki mailowej. Piasek jest najmniej ważny, bo nie doprowadza do realizacji Twoich marzeń, a po drugie, są to pojedyncze proste zadania, nie wymagające od nas większych zasobów czasu czy uwagi. Skoro więc piasek nie jest specjalnie istotny, należy zajmować się nim na końcu - po zakończeniu prac nad głazami i kamykami. Skoro już wiesz, co to słoik, czas dowiedzieć się, jak go używać.

str. (83 / (108


Jak używać słoika - hierarchia zadań. Twój dzień pracy powinien wyglądać tak:

GŁAZY KAMYKI

PIASEK

Swój dzień pracy zaczynasz od głazów; dopiero kiedy skończysz się nimi zajmować, przechodzisz do kamyków (jeżeli je masz), a na samym końcu bierzesz się za piasek. Kiedy pracujesz nad głazem czy kamykiem, skrzynka mailowa może być używana tylko wtedy, gdy musisz do kogoś napisać lub czekasz na wiadomość dotyczącą tego właśnie projektu. Wszystkie inne wiadomości mailowe są teraz nieważne. Przypominam… maile to źródło piasku. Ba, powiem nawet, że maile to wielkie, niekończące się źródło piasku, więc wręcz nie wolno Ci zaczynać dnia od sprawdzenia skrzynki mailowej.

str. (84 / (108


Jak używać słoika - sloty Slotem będziemy nazywali wycinek czasu z Twojego dnia pracy, który poświęcasz na dany głaz, kamyk czy cały piasek. Powiedzmy, że jest godzina 8:30 rano. Nastaw teraz minutnik (ja ustawiam timer w telefonie) na półtorej godziny i przez ten czas zajmij się jednym głazem. Po co ten minutnik? Abyś nie musiał sam pamiętać o wytyczonej godzinie - niech pamięta o tym maszyna. Po co w ogóle ustawiać timer? Tym sposobem motywujesz się do tego, aby maksymalnie skupić się na danym projekcie i jak najwięcej zdziałać w ciągu tych 90 minut. Poza tym, ułatwiasz sobie planowanie swojego dnia pracy. Koncentrujesz się więc tylko na tym głazie, myślisz tylko o nim i próbujesz zrobić jak najwięcej TYLKO w jego ramach. Nie ma teraz maili, telefonów, Facebooka (no chyba, że potrzebujesz się z kimś skontaktować, by ten projekt mógł zostać zrealizowany). To półtorej godziny tylko dla Ciebie i Twojego głazu. To czas na pracę na 120% normy!

str. (85 / (108


Półtorej godziny już minęło? Super, dobra robota! Zobacz teraz, ile udało Ci się zrobić w tak krótkim czasie, koncentrując się tylko na tym jednym projekcie! A dlaczego nie posiedzieć nad nim dłużej? Teoretycznie mógłbyś może i tak zrobić, wszystko koniec końców zależy od tego, jak sobie zaplanujesz swój dzień pracy, ale 90 minut wysiłku na 120% normy spowoduje, że będziesz czuł zmęczenie. Warto więc zrobić wtedy przerwę. Wstań, zrób sobie herbatę, napij się wody, po prostu zrób sobie minutkę przerwy i ponownie nastaw minutnik, by zaczął odmierzać następny slot… następne 1,5h pracy. Te dalsze 90 minut wykorzystaj już do innego projektu, kolejnego głazu. A jeżeli masz tylko jeden, zajmij się nim ponownie… znów zrób jak najwięcej w ciągu tej półtorej godziny. Ile tylko zdołasz! Koniec? Świetnie! Teraz zobacz, jak wielu rzeczy udało Ci się dokonać w tym czasie! Możesz wreszcie nieco wyluzować. Jest mniej więcej 11:30, więc kolejne pół godziny przeznacz na piasek. Tylko 30 minut, nie więcej! Nastaw minutnik - i dopiero teraz możesz otworzyć str. (86 / (108


str. (87 / (108


skrzynkę mailową. Jeśli 30 minut minęło, jest południe - a więc czas na obiad. Masz wolne do 13:00. Nie myśl w tym czasie o pracy - pogadaj z kumplami, obejrzyj film na YouTube, posłuchaj radia... Zrelaksuj się :) Po 13:00 rozpoczynasz kolejny slot przeznaczony na następny głaz. Kończysz nad nim prace o 14:30 i… WŁAŚCIWIE TO, CO NA DZIŚ BYŁO NAJWAŻNIEJSZE, MASZ SKOŃCZONE. Zająłeś się wszystkimi głazami ze swojego słoika i posunąłeś się do przodu o niebotyczną ilość kroków (zwłaszcza w porównaniu z dniami, gdy nie masz tak zorganizowanego czasu pracy). Fajne uczucie, prawda? Zrobić tak wiele i mieć jeszcze tyle czasu w zanadrzu! Jeżeli masz jakiś kamyk, nastaw minutnik na 60 minut i zajmij się nim. Po tym… zostaje już tylko piasek, czyli coś, co jest najmniej istotne i najprostsze do realizacji.

str. (88 / (108


Jakie programy pomogą w upilnowaniu słoika? Słoik to tylko symbol, więc prawdziwe pytanie brzmi, jak zarządzać swoim czasem i pracą w myśl “filozofii” słoika (jak bardzo dziwnie by to nie brzmiało). Nie wiem, czy pamiętasz, ale przekonywałem Cię już, że im mniej, tym lepiej. Dotyczy to też programów i narzędzi, których używasz do zapanowania nad swoim dniem pracy. Rodzaj narzędzi, z których będziesz korzystał, zależy oczywiście od tego, czy pracujesz sam, czy też musisz dzielić się swoim słoikiem z innymi - pracownikami, wspólnikami itp. Przedstawię Ci aplikacje, których sam używam. Na pewno są też inne podobne produkty, ale ich nazwy są na ten moment nieistotne. Ważne, żebyś dowiedział się, jaka jest ich rola w metodzie “na słoik” :)

str. (89 / (108


-

Trello (http://bit.ly/

trellolukasza) - to serce wszystkiego… tu jest mój słoik, w którym trzymam głównie głazy i kamienie. (Piasek, jak już wspominałem, plącze się w wielu miejscach - między innymi dlatego jest taki kłopotliwy.) W Trello tworzę więc projekt, który jest moim głazem, i na nim skupiam swoją uwagę przez określony czas w dniu pracy. Dokładnie tak, jak to opisałem wcześniej. Nie otwieram żadnego innego projektu, wszystkie grzecznie czekają na swoją kolej aż do momentu, kiedy nie skończy się “slot” poświęcony na ten właśnie głaz. Trello jest znakomitym narzędziem do współdzielenia się zadaniami z innymi członkami zespołu, dlatego używam go też do organizacji piasku - ale tylko tego firmowego, dotyczącego biznesu. Stworzyłem sobie osobny projekt (dla ułatwienia oznaczyłem go innym kolorem), do którego trafia piasek - nie są to maile, ale zadania, którymi trzeba się szybko zająć. Chodzi też o to, by łatwo można było przydzielić osobę, która będzie odpowiedzialna za wykonanie jakiegoś konkretnego zadania i o to, aby każdy członek zespołu wiedział, że w naszej firmie takie właśnie zadanie jest przez kogoś realizowane (im więcej wszyscy wiedzą, tym str. (90 / (108


lepiej dla firmy… ale to już temat na zupełnie inną historię). Wspomniałem, że tym piaskiem trzeba zająć się szybko - ale dopiero po głazach i kamykach, rzecz jasna. W Trello znajdują się TYLKO te głazy, kamienie i piasek, którymi mam się zająć TERAZ (nie ma tam miejsca na pomysły, które być może będę chciał realizować w bliżej nieokreślonej przyszłości). Jest to też program, w którym przechowuję swoje procedury (pamiętasz, kiedy o nich mówiłem?), czyli już wcześniej zaprogramowane, ale wciąż w razie potrzeby poprawiane, zbiory zadań, zasobów, dokumentów itp. Jak to działa? Kiedy tworzę nowy głaz lub kamyk, lub gdy potrzebuję jakiejś części dla tych projektów (np. informacji dla dziennikarzy), nie robię tego “z głowy”. Wchodzę do swojej listy procedur i wybieram odpowiednią z nich. Potem ją kopiuję, wstawiam w adekwatne miejsce (w dany głaz lub kamyk) i załatwione! Lista zadań do wykonania jest stworzona w ciągu 3 sekund, a dodatkowo, jest to lista ułożona na podstawie wniosków z poprzednich tego typu działań, więc jest o niebo lepsza, niż gdybym próbował tworzyć ją “od zera”. str. (91 / (108


Trello jest darmowe i dziecinnie proste w obsłudze. To taka wielka tablica korkowa, na której naniesione są żółte samoprzylepne karteczki - na każdej z nich możemy coś napisać, a potem umieścić ją w dowolnym miejscu na tablicy… tak to mniej więcej działa. Poza tym, Trello umożliwia współdzielenie się zadaniami, przypisanie osób do zadań itp. (co czyni go idealnym programem dla zespołu) i jest dostępne z każdego urządzenia - z komputera, smartfonu, tabletu… zdecydowanie polecam. - Evernote (http://bit.ly/ evernotelukasza) - to jeden z najlepszych programów do wyłapywania piasku i przechowywania pomysłów “na później” (więcej o pomysłach “na później” opowiem nieco… później :)). Ten programik umożliwia mi zrobienie zdjęcia, zapisanie ciekawej strony www, wiadomości mailowej, notatki głosowej lub tekstowej - a wszystko to z poziomu dowolnego smartfona, strony internetowej czy aplikacji działającej na komputerze (uwaga, aplikacja jest instalowana, ale wszystkie dane i aktualizacje oparte są o chmurę).

str. (92 / (108


Po prostu, jeśli coś jest do zrobienia, ale nie “na już”… przenoszę to do Evernote i mogę zapomnieć o sprawie. Ktoś daje mi wizytówkę i mówi, by w razie czego dzwonić? Robię zdjęcie wizytówki i wrzucam je do Evernote, a samą wizytówkę wyrzucam. Znalazłem mały błąd na stronie swojej firmy? Zapisuję stosowną wzmiankę w programie i usuwam problem z głowy. Sekunda roboty i po kłopocie. Evernote jest zatem jednym z miejsc do gromadzenia piasku (drugim jest mail). Jednak nie chodzi przecież o to, aby coś tylko zapisać i przechowywać, ale by dane zadanie kiedyś wykonać! Ustawiłem więc przypominajkę (korzystając z Google Calendar), która raz na dwa tygodnie uświadamia mnie, że trzeba przejrzeć trzymany w Evernote piasek. Po takim komunikacie zabieram się za jego sortowanie. Jeśli robi się to systematycznie, nie ma go zbyt wiele, więc nie jest to nic trudnego. Zaczynam dodawać tagi w ramach samego programu (dzięki czemu piasek staje się nieco bardziej uporządkowany), umieszczam go w odpowiednich miejscach (istnieje możliwość tworzenia własnych folderów)… Generalnie w całym tym sortowaniu chodzi o to, aby w razie potrzeby wiedzieć, gdzie czego str. (93 / (108


szukać, bądź by zawęzić swój obszar poszukiwania. Spróbuję zobrazować to przykładem. Twoim piaskiem może być np. potwierdzenie nadania numeru NIP Twojej firmie - jest ono wykorzystywane na tyle często, że warto je przechowywać w znanym miejscu, ale na tyle rzadko, że zdarza się zapomnieć, gdzie to “znane” miejsce się znajduje :) Kiedy więc np. bank prosi o przysłanie skanu takiego dokumentu, zaczynasz poszukiwania. Jeden segregator, drugi, trzeci… Wreszcie masz upragniony dokument - więc możesz zająć się jego skanowaniem i przesłaniem mailem… w końcu wszystko jest zrobione i.... pozostaje tylko schować ten dokument ponownie i z głowy ;). NIP to tylko przykład, równie dobrze możesz potrzebować skanu dowodu osobistego, prawa jazdy czy dowolnych innych dokumentów firmowych, których przecież zbiera się sporo. A jakby to wyglądało przy wykorzystaniu Evernote? Otrzymuję potwierdzenie nadania numeru NIP, robię zdjęcie przy wykorzystaniu programu i tworzę notatkę, w której oprócz zdjęcia wpisuję informację o miejscu przechowywania wersji papierowej. Powiedzmy, że mijają dwa tygodnie, str. (94 / (108


więc otrzymuję powiadomienie z kalendarza, by przyjrzeć się swojemu piaskowi z Evernote - więc wchodzę tam i widzę moją notatkę. W ramach sortowania nadam jej tagi “nazwa firmy” oraz np. “NIP” i “dokumenty firmowe” - trwa to dosłownie 2 sekundy. I koniec. Teraz, kiedy ktoś poprosi mnie o ten dokument, wystarczy mi mój smartfon. Wejdę na Evernote, wyszukam tag o nazwie “NIP” i zawężę w ten sposób swój obszar poszukiwania. Pojawią mi się np. cztery notatki oznaczone takim tagiem, z czego jedna z nich to poszukiwany dokument, który wysyłam do mojego adresata od razu z poziomu programu. Cały ten opis jest bardzo długi, ale uwierz mi… kiedy stosujesz podobne mechanizmy w praktyce, wszystko działa w ciągu kilku sekund! Jeszcze jedna rzecz dotycząca Evernote. Dla mnie jednymi z najważniejszych tagów są “pomysł” oraz “NJS”. Jeżeli do któregoś z elementów dodanych do programu przypiszę te właśnie tagi, oznacza to, że jest to pomysł nie tylko wart zapamiętania, ale też dotyczący mojej marki, NOTJUSTSHOP. Kiedy kończę pracę nad jakimś głazem, wchodzę do Evernote i patrzę na wszystkie elementy oznaczone tymi tagami - mam str. (95 / (108


wtedy pod ręką wszystkie ciekawe idee, które przyszły mi do głowy kiedyś, dawno temu, podczas jazdy samochodem czy podczas rozmowy... Teraz jest czas, aby wybrać jedną z nich i zająć się nią - czyli stworzyć na jej podstawie głaz w Trello (tak, ten piasek, który wcześniej wrzucałeś do Evernote, może nagle stać się głazem w Twoim słoiku). Na podobnej zasadzie umieszczam piasek w Trello - oczywiście, jeżeli zadanie jest bardzo proste i szybkie do wykonania (piasek potrafi być czasem naprawdę drobny), nie przenoszę go do żadnych innych programów, tylko od razu je realizuję i zamykam. Evernote w swojej podstawowej wersji jest oprogramowaniem darmowym, można jednak dokupić wersję płatną oraz wersję biznesową. Uwaga: jeśli ktoś chce używać tego programu do zarządzania swoim słoikiem wraz z innymi osobami w zespole, musi wiedzieć, że nie da się tego zrobić - przynajmniej w 2014 roku :) Mówię o tym na podstawie własnych doświadczeń - uwierz mi, my też tego próbowaliśmy, ale Evernote nie jest stworzony do łatwego współdzielenia i edycji treści w zespole.

str. (96 / (108


- Gmail - jego chyba przedstawiać nie trzeba. To miejsce, gdzie spływa najwięcej piasku - a dlaczego? Odbierane maile są elementami projektów, głazów, kamyków, piasku i całych słoików… ale nie Twoich!

(Oczywiście

wyjątkiem są sytuacje, kiedy mail jest Ci potrzebny do realizacji jakiegoś Twojego głazu ze słoika…) Zastanów się, kiedy Ty wysyłasz maila? Zwykle wtedy, kiedy TY czegoś chcesz. Taki mail ląduje więc w skrzynce innej osoby - i to ona teraz musi się zająć tym, czego TY chcesz, a nie tym, czego sama chce :) Rozumiesz teraz, dlaczego maile są takie groźne? No właśnie - ponieważ zabierają TWÓJ CZAS, a tak naprawdę do przodu idzie NIE TWOJA ROBOTA. Tak więc skrzynka mailowa to dla mnie piasek. Zajmuję się nim na samym końcu dnia i dopiero wtedy odpowiadam na wiadomości. Ty też masz zapewne dużo maili, a co za tym idzie - dużo piasku. Co z tym zrobić? Wywal do kosza co tylko się da! Zauważ, że większość maili to jakieś oferty, reklamy itp.. Wyrzucaj je do śmieci, nawet bez str. (97 / (108


czytania! Przecież i tak wiesz co (i w jakim celu) tam jest! Po drugie, wypisz się z list mailingowych, które tak na prawdę Cię nie interesują. Wykręcenie się z mailingów, których nie czytasz, znacznie zmniejszy ilość śmieci w skrzynce. Po trzecie - jeżeli jest coś ciekawego, coś, czym chciałbyś się zająć później… prześlij to do Evernote i usuń maila ze skrzynki odbiorczej. Staraj się ją utrzymywać tak, aby pod koniec dnia nie było w niej ani jednego maila. Po czwarte, możesz skorzystać z takich narzędzi jak np. Boomerang for Gmail (http:// bit.ly/boomeranglukasza) lub Active Inbox (http://bit.ly/activelukasza). Te programy umożliwiają dodawanie notatek do wiadomości mailowych, przesuwania wiadomości na później, aby pojawiły się wtedy, kiedy będziesz chciał się nimi zająć itp. Są to narzędzia szczególnie przydatne, kiedy mamy do czynienia z prostą odpowiedzią na jakąś wiadomość; kiedy nie chodzi o wykonanie jakiegoś zadania czy bardziej skomplikowanej czynności tylko o to, aby odpowiedzieć na str. (98 / (108


email! Przecież takich wiadomości jest mnóstwo i to one zabierają nasz cenny czas. Po piąte (i najważniejsze!), pamiętaj… mail to piasek i zajmuj się nim dopiero wtedy, gdy skończysz pracę nad głazami i kamykami. O wszystkich powyższych zasadach możesz zapomnieć, ale ta MUSI być dla ciebie najważniejsza.

str. (99 / (108


Jeszcze jeden ważny element przypominajka. Załóżmy, że korzystasz z Evernote i wrzucasz do niego piasek. Trzeba się nim zająć od czasu do czasu, ale wiesz jak to będzie początkowo wyglądało? Minie tydzień, dwa, miesiąc i nagle sobie przypomnisz: “O matko! Mam piasek do zagospodarowania!”. Wejdziesz do programu, zobaczysz 300 czekających na Ciebie rzeczy i… rzucisz to wszystko w kąt. Aby więc nie mieć podobnych problemów - nastaw sobie przypominajkę. Wykorzystaj do tego Google Calendar, czyli kalendarz Google, którego też chyba przedstawiać nie trzeba. Kalendarz stanowi bardzo ważny element całej układanki, bo to właśnie w nim zaprogramowane mam wszystkie automatyczne powiadomienia, dzięki którym uruchamiane są całe procedury. No i dzięki niemu nie muszę pamiętać o porządkowaniu piasku - ponieważ pamięta o tym za mnie. Raz na dwa tygodnie otrzymuję automatyczą wiadomość o tym, że mam sprawdzić i uporządkować swój piasek. Raz na tydzień, że mam sprawdzić swoje cele i to, czy poruszam się zgodnie z str. 100 ( / (108


wytyczoną ścieżką. Innym razem dostaję powiadomienie, aby umówić się na przegląd samochodu czy zrobić coroczne badanie lekarskie. Przykłady można mnożyć… Zaprogramuj więc cyklicznie powtarzające się wydarzenia i zapomnij o nich. Niech Google Calendar pamięta o wszystkim za Ciebie.

str. 101 ( / (108


Słoik - w skrócie Zapamiętaj. Słoik to doba, którą dysponujesz. Planuj swoją pracę tak, aby mieć co najmniej jeden, a maksymalnie trzy głazy ZAWSZE w słoiku (choć liczba głazów zależy od liczebności i sprawności twojego zespołu… pamiętaj, less is more!). Piaskiem się nie przejmuj - on się zawsze jakoś pojawia :). Swój dzień pracy podziel na sloty - np. półtoragodzinne odcinki (odradzam dłuższe), w których zajmujesz się głazami, piaskiem lub kamykami (jeżeli takie się pojawiają). W ciągu trwania danego slotu pracuj jak zwariowany i skup się tylko nad jednym głazem lub jednym kamykiem (lub ogólnie piaskiem). Wypracuj sobie system zarządzania tym słoikiem. Staraj się jak najwięcej automatyzować -

używaj

przypominajki (np. Google Calendar) i miej miejsce, do którego wrzucasz swój piasek (ja używam do tego Evernote oraz Gmaila, niczego więcej - w końcu mniej znaczy więcej!) Gdy pojawia się piasek - wrzuć go tam, gdzie trzeba i zapomnij o nim. Ma on się pojawić dopiero wtedy, gdy przyjdzie na niego czas. I to tyle ! str. 102 ( / (108


Co z genialnymi pomysłami? Zapisz i zapomnij - to tak w skrócie. A nieco obszerniej: uważaj na swoje genialne pomysły, każdy kreatywny człowiek ma ich mnóstwo. Problem tkwi w tym, że dopóki nie zostaną zrealizowane, są nic nie warte, są piaskiem w słoiku. A jeżeli zaczniesz brać się za taki czy inny nowy pomysł, Twoje dotychczasowe projekty (głazy ze słoika) nie będą realizowane i gdzieś utkną. Wszystko dlatego, że zapaliłeś się do czegoś nowego i chcesz się tym zająć właśnie teraz, kosztem wcześniej realizowanych zadań. Nie rób tego! Masz genialny pomysł? Potraktuj go jak na piasek przystało; jak coś, co jest do zrobienia, ale na tę chwilę są ważniejsze rzeczy. Dopóki któryś z projektów (głazów) nie zostanie przez Ciebie zakończony, nie zabieraj się za tworzenie kolejnego. Dopiero wtedy gdy zamkniesz poprzedni projekt, przeszukajswoje pomysły (pamiętasz, jak mówiłem o tagowaniu piasku, który wpada do Evernote? Dzięki temu łatwiej odnajdziesz swoje nowe, genialne pomysły) i stwórz głaz. I tu uwaga :)

str. 103 ( / (108


str. 104 ( / (108


Bardzo często zdarza się, że coś, co wydaje Ci się pomysłem epokowym, po kilku dniach już takim nie jest. Zapamiętaj - dobrze jest dać sobie czas na ochłonięcie i nie brać się za realizację nowego pomysłu od razu. Poczekaj, wyluzuj, zakończ to, czym zajmujesz się teraz… a jeżeli po upływie tego czasu nadal będziesz uważał, że pomysł jest genialny - działaj! Stwórz z niego głaz i wrzuć go do słoika. A na koniec… pamiętasz jak mówiłem, że liczy się realizacja pomysłów, a nie sama kreatywność w ich tworzeniu?

str. 105 ( / (108


Zostaje Ci więc tylko jedno - RUSZYĆ! To już końcówka przygody z przenoszeniem tego, co ma się w głowie, do świata realnego. Na tym etapie masz już wszystkie najważniejsze rzeczy: pomysł i marzenie (przy czym wiesz, jak ono wygląda i wiesz, jak można je zrealizować). Masz też zestaw narzędzi, które pozwolą Ci stać się bardziej produktywnym; masz wiedzę o słoiku i wiesz, jak pracować z projektami i jak sprawiać, aby zadania były realizowane. Stoisz teraz na początku długiej i krętej drogi. Nie wiesz co cię czeka, ale mając wspomniane wyżej narzędzia, będzie Ci łatwiej i szybciej przedzierać się przez trudności i niewiadome. A teraz… zacznij. Pomyśl, co trzeba zrobić na początku. Jaki jest pierwszy malutki krok - i zrób to. Dzisiaj pierwszy. Jutro drugi. Pojutrze trzeci i czwarty… potem piąty i szósty…

str. 106 ( / (108


A gdy nadal nie wiesz od czego zacząć? Nie martw się. Pewnie przeczytałeś tę książkę z ciekawości, a teraz miliony pomysłów i myśli kłębi się w Twojej głowie. Od czego zacząć? Co z robić? Oto odpowiedź… zacznij tylko od pierwszej części tego poradnika, od jego “nienormalnego” spisu treści. Kierując się nim, będziesz mógł zaliczać kolejne zadania, niczym z listy. Czy masz na siebie pomysł? Jeśli tak, idź dalej. Jeśli nie - przejdź do rozdziału, który jest temu poświęcony i skup się tylko na tym, co Cię teraz interesuje. Możesz od razu korzystać z narzędzi, ze słoika… najważniejsze jest jednak, abyś zaliczył pierwsze zadanie, byś zrobił pierwszy krok.

Potem… następny. I kolejny. I jeszcze jeden.

str. 107 ( / (108


Zacznij; na tym się właśnie skup. Niech to będzie Twoim pierwszym zadaniem. Aby zacząć… …od początku. …od pierwszego kroku.

str. 108 ( / (108


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.