Magazyn Spożywczy 03 / 2016 [3]

Page 1

Numer 3/2016 [3]

www.magazynspozywczy.com.pl

ALOHA! marka magazynu

- czyli Petarda, Urwis i Kosmos

GRUPA BRJ - Smak na piwa specjalne

Food trucki na dobre wjechały do Polski

browarnictwo / opakowania / automatyka i robotyka / street food / linie technologiczne

ZMIANY ZMIANY


III OGÓLNOPOLSKA KONFERENCJA MENADŻERÓW JAKOŚCI, PRODUKCJI I LOGISTYKI Innowacje i przedsiębiorstwo inteligentne szansą na uzyskanie przewagi konkurencyjnej.

18-19.05.2017 r., Wieliczka ORGANIZATORZY

www.polskiprzemysl.com.pl

www.langas.pl zima 2016


WYDAWCA AF Media

AF Media ul. 6-go Sierpnia 14 90-416 Łódź www.afmedia.com.pl NIP 7251753870 REGON 473258344

REDAKCJA Adam Sieroń / redaktor naczelny kom.: 505 369 537 adam.sieron@magazynspozywczy.com.pl Anna Strożek / dziennikarz anna.strozek@magazynspozywczy.com.pl Monika Bralewska / dziennikarz monika.bralewska@magazynspozywczy.com.pl Anna Grzesik / dziennikarz anna.grzesik@magazynspozywczy.com.pl

MARKETING marketing@magazynspozywczy.com.pl

REKLAMA reklama@magazynspozywczy.com.pl

KOREKTA BLURB Pracownia edytorska 92-780 Łódź, ul. Grabińska 10 B m. 4 www.pracownia-edytorska.pl kom: +48 781 999 961 biuro@pracownia-edytorska.pl

PROJEKT I SKŁAD Quality Pixels s.c. 90-416 Łódź, ul. 6 Sierpnia 14 www.qualitypixels.pl kom.: +48 517 446 864 grafik@polskiprzemysl.com.pl

Szanowni Państwo, wszystko, co się wiąże z pojęciem „slow food”, staje się coraz istotniejszym elementem zachowań konsumentów (czyli tak naprawdę wszystkich nas) i dokonywanych przez nich wyborów. Gołym okiem widać, że zwiększa się świadomość żywieniowa i wiedza o tym, co tak naprawdę jemy. Coraz więcej ludzi wie, czym są syrop glukozowo-fruktozowy i glutaminian sodu z jednej strony oraz odpowiednie proporcje kwasów omega-3 i omega-6 z drugiej strony. Coraz więcej ludzi szuka informacji nie tylko o tym, ile jest mięsa w mięsie, lecz także o tym, z jakiego źródła ono pochodzi. Dlatego też w tym numerze „Magazynu Spożywczego” opisujemy inicjatywę Smakuj Lokalnie, której założyciele są przekonani o tym, że… najlepiej poznawać Polskę poprzez jej lokalne potrawy. Informacje o nowym podejściu do tematyki żywienia znaleźć można również w artykułach o trendach konsumenckich w roku 2017, a także w prezentacji firmy o wiele mówiącej nazwie Zmiany Zmiany, produkującej batony energetyczne ze składników pochodzenia roślinnego i bez dodatku konserwantów. O tym, jakie korzyści daje to nowe podejście, dobrze wiedzą również miłośnicy piwa. W ostatnim czasie na rynku pojawiło się wiele lokalnych browarów oferujących piwa wysokiej jakości i – co równie ważne – o różnorodnych smakach. W tym kontekście przedstawiamy Browar Staropolski, a także spółkę BRJ, znaną z marek takich jak Ciechan, Tenczynek i Lwówek. Interesującym aspektem, na który zwracamy uwagę, są food trucki. Ostatnio śmiało wjechały one do Polski i skutecznie zmieniają rynek konsumentów. Dotychczasowi miłośnicy fast foodów, zamiast hamburgerów i frytek, mają możliwość spróbowania wielu oryginalnych potraw właściwie z całego świata. Zgodna z filozofią slow food „ochrona prawa do smaku” stała się elementem również polskiego rynku spożywczego.

© Magazyn Spożywczy 2017 Żadna część ani całość tej publikacji nie może być reprodukowana w jakiejkolwiek formie i dla jakiegokolwiek celu bez uprzedniej zgody wydawcy. Materiały zdjęciowe zawarte w artykułach są udostępnione przez firmy posiadające prezentacje. Tym samym firmy wyrażają zgodę na publikowanie i rozpowszechnianie zdjęć w zakresie niezbędnym do realizacji publikacji w „Magazynie Spożywczym”.

Co jeszcze znajdą Państwo w tym numerze „Magazynu Spożywczego”? Opis technologii, dzięki którym zmiany w obszarze produkcji żywności są nie tyle nawet realne, ile w stu procentach skuteczne. Posiadaczami tego typu technologii są m.in. firmy MKR Technika, WAM Technology czy też B&P Engineering. Zapraszam do lektury.

www.magazynspozywczy.com.pl

Adam Sieroń redaktor naczelny „Magazynu Spożywczego”


46

SPIS TREŚCI / STAŁE DZIAŁY

EFEKTYWNA ORGANIZACJA

4 | Szybciej, krócej, taniej, czyli wdrażanie zmian w procesach LEAN MANAGEMENT W PRODUKCJI

6 | Lean management – antidotum na problemy przedsiębiorstwa PRAWO W FIRMIE

8 | Podatek handlowy w zawieszeniu MARKETING

10 | Komunikacja tajną bronią sprzedawcy OPAKOWANIA

12 | Znamy oczekiwania branży RAPORT

16 | Trendy konsumenckie na rynku spożywczym w roku 2017

16 10

6


SPIS TREŚCI / ARTYKUŁY

WYDANIE 3/2016

18 | Smak na piwa specjalne Rozmowa z członkiem zarządu Grupy BRJ, Maciejem Jakubiakiam

24 | Zaczynamy pisać nową historię Browaru Staropolskiego Wywiad z Markiem Łycyniakiem o przyjętej strategii, jej efektach i planach na podbicie rynku polskiego

30 | Paczka bez konserwantów Inicjatywa Smakuj Lokalnie pomaga lokalnym producentom trafić do konsumentów z całej Polski

30

32 | Aloha! Zmiany Zmiany – czyli Petarda, Urwis i Kosmos O zdrowych batonach energetycznych ze składników pochodzenia roślinnego bez dodatku konserwantów, barwników i polepszaczy smaku

36 | Food trucki na dobre wjechały do Polski Foodtruckowy biznes alternatywą dla jedzeniowych straganów

52

38 | Większe bezpieczeństwo w kontakcie z substancjami chemicznymi: PE 100-RC Zbiorniki z tworzyw sztucznych dla przemysłu spożywczego

42 | WAM Technology – polskie cysterny z Koszalina O tym, jak bezpiecznie przetransportować tysiące litrów mleka, czekolady, estrów albo oleju spożywczego

46 | Potrzeba zrodziła nasz sukces Projektowanie i produkcja kompletnych linii technologicznych do produkcji soków i koncentratów owocowych oraz warzywnych

18

52 | Precyzja i wydajność — roboty ABB w jednym z największych zakładów cukierniczych w Europie 12 robotów ABB typu delta FlexPicker IRB360 gwarantuje wydajność na poziomie 900 sztuk zapakowanego produktu w ciągu jednej minuty

54 | Dolina Rodanu, czyli wino z papieskiego szczepu

42


EFEKTYWNA ORGANIZACJA

Szybciej, krócej, taniej, czyli wdrażanie zmian w procesach Michał Kopczewski

założyciel firmy Processum, specjalizującej się w poprawie efektywności organizacji. Od kilkunastu lat doradza zarządom jako konsultant. Autor książek „Praktyczne lekcje zarządzania projektami” oraz „Alfabet zarządzania projektami”.

Każda zmiana w firmie to walka. Przede wszystkim – z dotychczasowymi przyzwyczajeniami. Łatwiej jest robić coś po staremu, bez żadnych rewolucji, a znacznie trudniej przestawić się na inny sposób działania. Menadżer, który zapragnie udoskonalać procesy, musi zdać sobie sprawę, że nie wszyscy od razu podzielą jego entuzjazm.

„Przecież działamy tak od 10 lat i jest dobrze” – powiedzą zwolennicy dotychczasowego porządku. Co zatem zrobić, by ich przekonać?

zakupów, jeśli nie zrozumie takiej potrzeby dyrektor produkcji, kierownik działu zamówień i kierownik magazynu.

NIC NA OKO

Guru zarządzania zmianą – prof. John Kotter – nazywa to trafnie budowaniem koalicji. Jeśli zyskamy zrozumienie kilku kluczowych osób, to szansa na prawdziwą zmianę w procesach znacząco rośnie. Samotny donkiszot rzadko bywa skuteczny w organizacji.

Z przemodelowaniem procesów biznesowych – paradoksalnie – jest jak z procesem… sądowym: trzeba zacząć od zebrania dowodów! Jeśli zabieramy się do optymalizacji procesów produkcyjnych, to trzeba spędzić kilka dni na produkcji. Można zrobić zdjęcia, które dokumentują nieefektywne – naszym zdaniem – miejsca ulokowania maszyn. Można dokładnie policzyć czas zużywany na przezbrojenie linii, liczbę zatrzymań, łączny czas trwania przestojów itp. Warto wszystko wynotować, aby późniejsze wnioski opierać na faktach, a nie odczuciach. Identycznie należy postępować z procesami, które nie zachodzą w jednej hali i przez to są trudniejsze do uchwycenia. Przykładem niech będzie proces obsługi klienta czy proces reklamacji. Tu też mamy mnóstwo faktów do zebrania: począwszy od statystyk (liczba telefonów, szybkość reakcji konsultanta), a skończywszy na odczuciach samych klientów (krótka ankieta bywa niezwykle przydatna). Uzbrojeni w bagaż danych podejmujemy kolejne kroki.

BEZCENNI SPRZYMIERZEŃCY Procesy mają to do siebie, że biegną w poprzek organizacji. Przy realizacji niemal dowolnego procesu na co dzień współpracują ludzie z różnych działów. Zatem menadżer, który zainicjował optymalizację jakiegoś procesu, musi jak najszybciej znaleźć sprzymierzeńców. Zmiany w procesie będą często wymagały współpracy i zrozumienia w całej organizacji. Kierownik działu obsługi klienta sam nie wdroży zmian w procesie reklamacji, jeśli nie dogada się z szefem call center. Dyrektor pionu sprzedaży nic nie osiągnie, jeśli nie przekona regionalnych kierowników sprzedaży. Nie usprawnimy procesu

6

Zbierane wcześniej przykłady i dowody mają służyć właśnie przekonaniu innych. Z faktami trudno dyskutować. Pozostaje tylko stawić im czoła. Koalicja kilku osób może to zrobić skutecznie.

ZARZĄD SPONSOREM PRZEDSIĘWZIĘCIA Nawet jeśli inicjatywa poprawy procesu powstała gdzieś w organizacji, to nie wolno zapominać o zarządzie. Jego wsparcie bardzo pomoże w podkreśleniu powagi naszych zamiarów. Istnieją kultury organizacyjne, w których dopiero sygnał od zarządu przekonuje ludzi do działania. Trudno się na taki stan rzeczy obrażać. Po prostu zacznijmy od przekonania zarządu do naszych pomysłów. Potem wystarczy krótki komunikat do pracowników, np. e-mail informujący o planowanych zmianach. Jeśli zostanie napisany przez prezesa, to całą inicjatywę będą musieli od początku traktować poważnie. A o to przecież nam chodzi.

WIZJA NOWEGO PROCESU Teraz trzeba trafić do pracowników. Nic nie uzyskamy, mówiąc o „planowanej optymalizacji”, „poszukiwaniu lepszych opcji realizacji przebiegu procesu” czy „reinżynieringu” (tak, tak, widziałem tak spolszczone słowo!). W najlepszym razie spotkamy się ze wzruszeniem ramion. W najgorszym – z jawną obstrukcją (bo taki dziwny slang może się kojarzyć ze zwolnieniami lub innym podstępem). Bez czytelnej zima 2016


wizji tego, co chcemy uzyskać, nic nie wskóramy. A więc jaki jest nasz cel – mówiąc po ludzku? Jak go dobrze sformułować, aby spotkać się ze zrozumieniem i chęcią współpracy? Oto kilka przykładów. „Każda reklamacja rozpatrzona w ciągu 24 godzin”. „Obniżenie kosztów zakupu surowca o 15% do końca roku”. „Wdrożenie do końca czerwca elektronicznej formy kontaktu z dostawcami”. „Skrócenie czasu przezbrojenia linii produkcyjnej do 35 minut”. Jeśli w tak klarownej formie uda się przedstawić nasz cel, to dla każdego stanie się jasne, do czego dążymy. Wspólnie!

WARSZTATY Zwykle najskuteczniejszym zespołem pracującym nad zmianą procesu będzie ten złożony z 3-5 osób. W takim składzie łatwo zrobić wspólne warsztaty czy tzw. burzę mózgów, dyskutować i poszukiwać lepszych rozwiązań. Większe grupy są trudniejsze do opanowania. Nie zapominajmy o urozmaiceniu składu takiego zespołu. W podanym przykładzie procesu reklamacji można zaprosić do takiego zespołu roboczego następujące osoby: • kierownika call center (zna doskonale tę część procesu, która polega na przyjmowaniu telefonów od rozżalonych klientów); • doświadczonego konsultanta call center (osobiście wie, z czym ludzie dzwonią, czego oczekują, potrafi podać konkretne przykłady); • opiekuna klienta z działu sprzedaży (zna proces od drugiej strony – regularnie rozmawia z klientem i wie, czy był zadowolony ze sposobu załatwienia niedawnej reklamacji); • kogoś z działu IT (może podpowiedzieć, jak udoskonalić bazę danych zgłoszeń reklamacyjnych). Ci ludzie na co dzień nie pracują razem, ale są częścią całego procesu. Wnoszą różnorodne punkty widzenia. Dzięki tej rozmaitości istnieje większa szansa na pojawienie się trafnych lub przełomowych pomysłów. Niezwykle pomocna jest również mapa procesu. Analizując taki szkic krok po kroku, zyskujemy możliwość znalezienia miejsc wymagających udoskonalenia. Tu znowu przydają się zebrane wcześniej fakty. Co trzeci telefon pozostaje nieodebrany? Pracownik call center przekazuje zgłoszenia dalej dopiero na koniec zmiany? Baza danych otwiera się zbyt wolno? Nie wiadomo, kto ma się skontaktować z klientem, aby rozwiązać sprawę? Oto mamy słabe punkty całego procesu, którymi trzeba się zająć podczas warsztatów.

Nowy przebieg procesu należy dobrze udokumentować. Najlepiej w formie nowej mapy procesu, wzbogaconej o odpowiednie opisy zmian. Na niektórych stanowiskach potrzebna jest wręcz nowa instrukcja postępowania. Czasem nie obejdzie się bez modyfikacji systemu IT.

PRZESZKOLENIE Tylko niektórzy biorą udział w optymalizacji procesu. Potem jednak trzeba umiejętnie nowe zasady przedstawić wszystkim osobom, których zmiany dotyczą. Z mojego doświadczenia wynika, że ten etap bywa traktowany po macoszemu. Mając już nową mapę procesu, odruchowo spoczywamy na laurach. A przecież w organizacji nikt jeszcze nic o zmianach nie wie! Nie można zapomnieć o dokładnym przekazaniu nowej koncepcji każdemu pracownikowi. Członkowie zespołu roboczego powinni tu odegrać kluczową rolę – rolę trenerów. Będą czasem bardziej wiarygodni niż dyrektor. To oni bowiem obmyślali zmiany w szczegółach.

ZADZIAŁA CZY NIE? Pora teraz porównać efektywność nowego i starego procesu. Skoro zbieraliśmy dane i fakty „przed”, to wypadałoby uczynić to samo „po”. Zaplanujmy zatem podobną obserwację, aby uzyskać porównywalne rezultaty. Czy spadł czas obsługi, tak jak się spodziewaliśmy? Zdarza się mniej nieporozumień? Wzrosła średnia ocena w ankietach klientów? Ile udało się oszczędzić miesięcznie na zakupach? Na koniec przestrzegam przed niecierpliwością. Nowy proces musi się ułożyć jak nowy but. W pierwszych dniach efekt może nie być zauważalny. Każda zmiana na początku sprawia kłopot. Ludzie mogą być zagubieni, a nawet nieporadni. Potrzebują nieco czasu, by dojść do mistrzostwa w nowym procesie. Dokonajmy więc pomiarów dopiero po miesiącu czy dwóch, aby wyciągnąć prawidłowe wnioski.

EKSPERYMENT KONTROLOWANY W wypadku niektórych procesów istnieje możliwość wdrażania stopniowego. Telekomunikacja Polska, uruchamiając po raz pierwszy Błękitną Linię (na owe czasy absolutnie nowatorski dla tej firmy sposób kontaktu z klientami), zaczęła od jednego regionu – Poznania. Dzięki temu można było w praktyce zaobserwować, jak proces działa, i wprowadzić kolejne poprawki, zanim dokonano rozszerzenia na cały kraj. Dla wielu procesów możemy zaprojektować takie ograniczone środowisko i w pierwszej kolejności wprowadzić zmiany np. tylko w jednym mieście, tylko w wybranym oddziale, tylko dla kilku klientów, tylko dla jednej grupy towarów… Zwykle udaje się wychwycić pewne niedociągnięcia. Łatwiej wtedy doszlifować proces, zanim zdecydujemy się go wdrożyć w całej firmie. ■

7


LEAN MANAGEMENT W PRODUKCJI

Jan M. Janiszewski

project manager Langas Group, doktorant w Kolegium Nauk o Przedsiębiorstwie SGH

Lean management – antidotum na problemy przedsiębiorstwa

L

ean management to po polsku „szczupłe zarządzanie”. Termin lean production został wymyślony przez Johna Krafcika, naukowca pracującego nad projektem International Motor Vehicle Program w Massachusetts Institute of Technology. „Produkcja jest szczupła, ponieważ używa mniej wszystkiego w porównaniu z produkcją masową – połowę ludzkiego wysiłku w fabryce, połowę przestrzeni produkcyjnej, połowę inwestycji w narzędzia. Połowę pracy inżynierskiej do opracowania nowego wyrobu w dwukrotnie krótszym czasie. Wymaga również utrzymania mniej niż połowy zapasów, prowadzi do mniejszej liczby błędów i produkuje większy, ciągle rosnący asortyment produktów”1. Ta definicja utworzona

przez Krafcika została później rozszerzona przez Jonesa i Womacka o pojęcie lean thinking2. „Odchudzone myślenie umożliwia przede wszystkim uporządkowanie czynności tworzących wartość w optymalnej kolejności, przeprowadzenie tych czynności bez zakłóceń wtedy, kiedy jest na nie zapotrzebowanie […], [a także] coraz efektywniejsze ich wykonanie. Odchudzone myślenie jest odchudzone, ponieważ daje ono możliwość, aby robić coraz więcej, wykorzystując coraz mniej – mniej ludzkiego wysiłku, mniej urządzeń, mniej czasu i mniej miejsca – i jednocześnie zbliżać się do osiągnięcia celu, jakim jest dostarczenie klientom dokładnie tego, czego chcą”. 2

1

J.P. Womack, D.T. Jones, D. Ross, Maszyna, która zmieniła świat,

Wyd. ProdPress.com, Wrocław 2008, s. 14.

8

J.P. Womack, D.T. Jones, Odchudzanie firm: eliminacja marno-

trawstwa kluczem do sukcesu, Centrum Informacji Menedżera, Warszawa 2001, s. 17–18.

zima 2016


Wdrażając lean management w przedsiębiorstwie, musimy pamiętać, aby szczupłe procesy były wdrażane w całej firmie – kluczowe jest w tym zakresie szerokie spojrzenie. Standardy ustanowione przez menadżerów powinny docierać do każdej komórki, każdego wydziału, biura i pracownika organizacji To właśnie szczupłe myślenie stanowi antidotum na zdefiniowane przez Taiichiego Ohno, współtwórcę Systemu Produkcyjnego Toyoty, marnotrawstwo występujące w organizacji, związane z: nadprodukcją, czekaniem, zbędnym transportem czy przewozem, nadmiernym lub niewłaściwym przetwarzaniem, nadmiernym stanem zapasów, zbędnymi ruchami oraz defektami. Amerykańscy badacze dołożyli jeszcze jeden rodzaj marnotrawstwa – niewykorzystaną kreatywność pracowników. W celu jego eliminacji firmy na całym świecie stosują systemy sugestii3 – pracownicy zgłaszają swoje pomysły w celu usprawniania działalności przedsiębiorstwa. Usprawnienia mogą dotyczyć zarówno procesu dostarczania usługi, procesu produkcji, jak i miejsca pracy, a także poprawy ergonomii i bezpieczeństwa w środowisku pracy.

KAIZEN – FUNDAMENT KONCEPCJI LEAN MANAGEMENT Mówiąc o lean management, musimy wspomnieć o fundamencie tej koncepcji, jakim jest ciągłe doskonalenie (continuous improvement). Związane jest to z japońską filozofią kaizen (kai – zmiana, zen – dobry), polegającą na wprowadzaniu prostych i niewielkich zmian za pomocą małych kroków. W proces doskonalenia musi być zaangażowane całe przedsiębiorstwo i wszyscy pracownicy powinni przestrzegać przyjętych reguł działania. Kultura organizacyjna z biegiem czasu

przekształca się w kulturę kaizen, której dwa filary to ciągłe doskonalenie i szacunek dla ludzi. W kulturze kaizen niezwykłą wagę przywiązuje się do uwidaczniania problemów i uczenia się na błędach. Kolejnym kluczowym elementem jest praca zespołowa i kontrola jakości.

TRAKTOWANIE KOLEJNEGO PROCESU JAKO KLIENTA Każda praca to w istocie zestaw procesów, a każdy proces ma zarówno swojego dostawcę, jak i swojego klienta. Materiał lub informacja uzyskiwane w procesie A (będącym dostawcą) zostają przetworzone i udoskonalone w procesie B, a następnie przekazane do procesu C. Kolejny proces należy zatem zawsze traktować jako klienta. Koncepcja traktowania kolejnego procesu jako klienta odnosi się do dwóch typów klientów: wewnętrznych (w obrębie firmy) oraz zewnętrznych (na rynku). Większość pracowników organizacji ma do czynienia z klientami wewnętrznymi. Ta świadomość powinna się przekładać na dążenie do tego, aby nigdy nie przekazywać do następnego procesu wadliwych elementów czy nieprecyzyjnych informacji. Jeżeli wszyscy członkowie organizacji stosują się do tej zasady, klient zewnętrzny otrzymuje wysokiej jakości produkt bądź usługę. W prawdziwym systemie gwarantowania jakości wszyscy członkowie organizacji przestrzegają powyższej zasady4. Wdrażając lean management w przedsiębiorstwie, musimy pamiętać, aby szczupłe procesy były wdrażane w całej firmie – kluczowe jest w tym zakresie szerokie spojrzenie. Standardy ustanowione przez menadżerów powinny docierać do każdej komórki, każdego wydziału, biura i pracownika organizacji. Należy pamiętać, że fabryka to nie tylko proces produkcji, lecz także logistyka, księgowość, sprzedaż, marketing czy dział obsługi klienta. Świadomość pracowników działów nieprodukcyjnych dotycząca lean management nie może być mniejsza od wiedzy zdobytej przez osoby biorące bezpośredni udział w produkcji danego wyrobu. Koncepcja ciągłego doskonalenia powinna dotyczyć wszystkich pracowników. Ciągłe doskonalenie jest niezwykle ważne w kontekście standaryzacji pracy. Pracownicy, którzy opracują nowy albo lepszy standard, czują się za niego w sposób naturalny odpowiedzialni, w związku z tym starają się go przestrzegać. Jeżeli natomiast standard zostanie narzucony przez przełożonych, to pracownicy mogą odczuwać opory psychiczne przed jego przyjęciem. W ustanawianie nowych standardów i doskonalenie już istniejących należy koniecznie angażować wszystkich pracowników. ■ 4

3

Mogą być nazywane również systemami pomysłów albo systemami kaizen.

M. Imai, Gemba Kaizen: zdroworozsądkowe podejście do strategii ciągłe-

go rozwoju, MT Biznes, Warszawa 2012.

9


PRAWO W FIRMIE

Tomasz Strzałkowski

doradca podatkowy, Kancelaria Prawna Chałas i Wspólnicy

Podatek handlowy w zawieszeniu

S

przedawcy detaliczni od 1 września 2016 r. mają obowiązek opodatkowania przychodów ze sprzedaży detalicznej. Wprowadziła go ustawa z 6 lipca 2016 r. o podatku od sprzedaży detalicznej (Dz.U. 2016, poz. 1155). Wydaje się, że los tej daniny w jej obecnym kształcie będzie wyjątkowo krótki, bowiem już 19 września Komisja Europejska wszczęła szczegółowe postępowanie wyjaśniające w sprawie polskiego podatku od sprzedaży detalicznej. Komisja wydała również nakaz zobowiązujący Polskę do zawieszenia stosowania tego podatku do czasu zakończenia jego analizy przez KE. W ślad za tym minister rozwoju i finansów w dniu 18 października wydał rozporządzenie w sprawie zaniechania poboru podatku od sprzedaży detalicznej (Dz.U. 2016, poz. 1723). Jednak Ministerstwo Finansów nie złożyło broni i zapowiedziało, że od 1 stycznia 2017 r. danina w nowej wersji będzie już obowiązywać. Zgodnie z rozwiązaniami przyjętymi we wspomnianej ustawie płatnikami podatku są sprzedawcy detaliczni, przy czym przez sprzedawcę detalicznego rozumie się osobę fizyczną, osobę prawną, spółkę cywilną oraz jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej, dokonującą sprzedaży detalicznej. Przedmiotem opodatkowania jest przychód ze sprzedaży detalicznej. Przez sprzedaż detaliczną rozumie się dokonywanie na terytorium Polski w ramach działalności gospodarczej zbywcy odpłatnego zbywania towarów konsumentom na podstawie umowy zawartej: • w lokalu przedsiębiorstwa w rozumieniu art. 2 pkt 3 ustawy z 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta (Dz.U. poz. 827, z 2015 r. poz. 1854 oraz z 2016 r. poz. 615), • poza lokalem przedsiębiorstwa w rozumieniu art. 2 pkt 2 ustawy z 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta, także wtedy, gdy zbywaniu towaru towarzyszy świadczenie usługi odrębnie niezaewidencjonowanej. Podstawę opodatkowania podatkiem stanowi osiągnięta w danym miesiącu nadwyżka przychodów ze sprzedaży detalicznej ponad kwotę 17 mln zł. Przychodem ze sprzedaży detalicznej są kwoty otrzymane przez podatnika z tytułu sprzedaży,

10

w tym zaliczki, raty, przedpłaty i zadatki – także wtedy, gdy kwoty te podatnik otrzymał przed wydaniem towaru. Warto przypomnieć, że przychód ze sprzedaży detalicznej określa się na podstawie wielkości obrotu zaewidencjonowanego za pomocą kas rejestrujących oraz obrotu niezaewidencjonowanego, zgodnie ze zwolnieniem określonym w przepisach wykonawczych. Przychód ze sprzedaży detalicznej nie obejmuje należnego podatku od towarów i usług. Przychód osiągnięty w danym miesiącu pomniejsza się o kwoty wypłacone w tym miesiącu z tytułu zwrotu towarów po odliczeniu podatku od towarów i usług. Obowiązek podatkowy powstaje z chwilą osiągnięcia w danym miesiącu przychodu przekraczającego 17 mln zł i dotyczy przychodu powyżej tej kwoty osiągniętego od tej chwili do końca miesiąca.

KE NAKAZUJE POLSCE ZAWIESIĆ STOSOWANIE PODATKU HANDLOWEGO Jaką wysokość mają stawki podatku? Wynoszą one: • 0,8% podstawy opodatkowania – w części, w jakiej podstawa opodatkowania nie przekracza kwoty 170 mln zł; • 1,4% nadwyżki podstawy opodatkowania ponad kwotę 170 mln zł – w części, w jakiej podstawa opodatkowania przekracza kwotę 170 mln zł. Właśnie zastosowanie progresywnych stawek podatku, opartych na wielkości przychodów, jest przedmiotem sporu z Komisją Europejską, która obawia się, że takie stawki podatkowe mogą przynosić selektywną korzyść przedsiębiorstwom o niższych przychodach, a w związku z tym mogą stanowić pomoc państwa w rozumieniu przepisów UE. Zdaniem KE podatek handlowy w jego obecnym kształcie może naruszać art. 107 ust. 1 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, zgodnie z którym wszelka pomoc przyznawana przez państwo członkowskie lub przy użyciu zasobów państwowych w jakiejkolwiek formie, która zakłóca lub grozi zakłóceniem konkurencji poprzez sprzyjanie niektórym przedsiębiorstwom lub produkcji niektórych towarów, jest niezgodna z rynkiem wewnętrznym w zakresie, w jakim wpływa na wymianę handlową między państwami członkowskimi. zima 2016


Aby środek został uznany za pomoc w rozumieniu przytoczonego przepisu, musi spełniać wszystkie następujące warunki: • można go przypisać państwu i musi on być finansowany z zasobów państwowych; • musi zapewniać korzyść przedsiębiorstwu; • korzyść ta musi być selektywna; • korzyść musi zakłócać konkurencję lub grozić jej zakłóceniem oraz wpływać na wymianę handlową między państwami członkowskimi. Na podstawie wstępnej oceny przeprowadzonej przez Komisję ustawa została uznana za stanowiącą pomoc państwa. Jako że środek został wdrożony z naruszeniem klauzuli zawieszającej, ustanowionej w art. 108 ust. 3 traktatu, to – zdaniem KE – stanowi on również pomoc niezgodną z prawem w rozumieniu art. 1 lit. f) rozporządzenia (UE) 2015/1589. Z uwagi na to KE wszczęła formalne postępowanie wyjaśniające w sprawie polskiego podatku od sprzedaży detalicznej i wydała nakaz zobowiązujący Polskę do zawieszenia stosowania tego podatku do czasu zakończenia jego analizy przez KE. „Taka struktura progresywnych stawek skutkuje tym, że przedsiębiorstwa o niskich przychodach albo nie płacą podatku od sprzedaży detalicznej, albo płacą znacznie niższą jego średnią stawkę niż przedsiębiorstwa o wysokich przychodach […]” – wskazała KE w komunikacie. Ponadto, według wstępnej oceny KE, progresywna stawka nie jest uzasadniona logiką systemu podatkowego w Polsce, która zakłada gromadzenie środków finansowych w celu zasilenia budżetu ogólnego. Polska dotychczas nie wykazała, dlaczego więksi sprzedawcy detaliczni powinni zostać objęci innym podatkiem niż mniejsze podmioty w świetle celów podatku od sprzedaży detalicznej. Stanowisko jest następstwem decyzji podjętej przez KE w lipcu 2016 r. w sprawie węgierskiego podatku progresywnego opartego na przychodach w sektorze sprzedaży detalicznej. KE uznała, że narusza on unijne zasady pomocy państwa ze względu na to, że podatek ten przyznał selektywną korzyść przedsiębiorstwom, które osiągają niższe przychody w stosunku do ich konkurentów.

MIMO VETA… Polskie władze się bronią. Ich zdaniem z uwagi na to, że podatek od sprzedaży detalicznej stanowi podatek bezpośredni z tytułu odpłatnego zbycia towarów konsumentom, wchodzi w zakres polskiej autonomii fiskalnej. Według przedstawicieli władz Polska ma więc swobodę w zakresie decydowania o jego kształcie, tak aby zapewnić jak najskuteczniejsze osiągnięcie zakładanych celów środka.

Strona polska twierdzi ponadto, że podatek został wprowadzony w sposób, dzięki któremu będzie prosty do zastosowania i oparty na obiektywnym kryterium, czyli na wielkości obrotów przedsiębiorstwa. W opinii strony polskiej wspomniany podatek nie prowadzi do dyskryminacji ze względu na branżę, formę prawną, sposób organizacji działalności, zyskowność i pochodzenie kapitału. Według polskich władz sprawy węgierskie przywołane w pismach KE nie są właściwym punktem odniesienia w przedmiotowej sprawie. Polski podatek od sprzedaży detalicznej charakteryzuje się mniejszą progresywnością stawki podatkowej niż opłaty badane w związku ze sprawami węgierskimi (które zakładają od czterech do ośmiu stawek o ogromnym zróżnicowaniu) ze względu na strukturę rynku w Polsce. Nie dyskryminuje przedsiębiorstw zagranicznych ani krajowych, ani nie zakłada zróżnicowania ze względu na strukturę udziałową/kapitałową. Ma ponadto inny cel. Dochód z podatku w Polsce miałby bowiem trafiać do budżetu państwa i – zdaniem Polski – jest konieczny do pokrycia kosztów programu świadczeń wychowawczych „Rodzina 500 plus”. Strona polska twierdzi również, że progresywny charakter podatku jest spójny z ogólną logiką krajowego systemu podatkowego.

…PODATEK ZAWIESZONY Mimo zgłaszanych przez stronę polską zastrzeżeń do stanowiska KE resort finansów zawiesił pobór podatku. Zgodnie z rozporządzeniem wydanym 18 października br. zaniechano poboru podatku od przychodów ze sprzedaży detalicznej osiągniętych przez sprzedawców detalicznych. Zaniechanie ma zastosowanie do przychodów osiągniętych od 1 września 2016 r. do 31 grudnia 2016 r. Należy jednak pamiętać, że rozporządzenie nie zwalnia z innych obowiązków podatkowych, w tym składania miesięcznych deklaracji podatkowych o wysokości podatku od sprzedaży detalicznej (PSD-1). Tak więc mimo zawieszenia poboru podatku sprzedawcy detaliczni są zobowiązani do składania właściwemu dla podatnika naczelnikowi urzędu skarbowego deklaracji o wysokości podatku od sprzedaży detalicznej (PSD-1) za miesięczne okresy rozliczeniowe w terminie do 25. dnia miesiąca następującego po miesiącu, którego podatek dotyczy. Od tej zasady ustawa od podatku od sprzedaży detalicznej przewiduje jeden, ale znaczący wyjątek. Zgodnie z art. 10 ust. 2 ww. ustawy sprzedawcy detaliczni, których miesięczny przychód ze sprzedaży detalicznej nie przekracza kwoty 17 mln zł, nie składają deklaracji podatkowej o wysokości podatku. Sprawa podatku od sprzedaży detalicznej ma charakter dynamiczny. Zgodnie z wypowiedziami medialnymi, jeśli KE podtrzyma swoją decyzję, to ministerstwo zamierza zaskarżyć ją do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Równocześnie resort finansów zapowiedział, że 1 stycznia 2017 r. podatek handlowy zacznie obowiązywać według nowej formuły. Resort finansów nie ujawnił jeszcze, kiedy projekt nowego podatku zostanie przedstawiony rządowi i jaką będzie miał konstrukcję. ■

11


MARKETING

Agnieszka Klejne

Best Communication

Komunikacja tajną bronią sprzedawcy

S

przedaż to temat rzeka. Można ją rozpatrywać w wielu aspektach – w zależności od typu klienta, modelu biznesowego, cyklu sprzedaży, rodzaju czy nawet potrzeby, jaką dane usługa lub produkt zaspokajają. Jest jednak jeden czynnik w sprzedaży niezmienny, a często niedoceniany lub nawet mocno zaniedbywany – komunikacja – to właśnie ona kształtuje wielkość sprzedaży handlowca. Istnieje wiele bodźców, które działają na klienta dokonu-

12

jącego zakupu. Wytrawny sprzedawca powinien je szybko ustalić i świadomie na nie wpływać, tym bardziej że każdy klient jest inny. Bardzo ważna jest znajomość technik sprzedażowych oraz negocjacyjnych – ich doskonałe opanowanie znacznie ułatwia handlowcom pracę. Czyni ją bardziej efektywną i przyjemną. Niemniej żaden handlowiec nie będzie skuteczny bez bardzo dobrze opanowanych umiejętności komunikacyjnych. Co istotne – podniesienie swych kwalifikacji w obszarze komunikacji nie zima 2016


wymaga wielkich inwestycji. Przy minimalnych nakładach na szkolenie z zakresu komunikacji handlowiec może nie tylko usprawnić wiele procesów na każdym etapie sprzedaży, lecz także zwiększyć jej skuteczność.

MATERIAŁY GRAFICZNE JAKO NARZĘDZIE KOMUNIKACJI FIRMY Z KLIENTEM Jest wiele narzędzi komunikacji, które firmy stosują w celu promocji i sprzedaży swoich produktów. Ich zastosowanie ma na celu zbudowanie zaufania do marki i przekonanie klienta do zakupu produktu bądź usługi. Odpowiednio przygotowane materiały graficzne, takie jak foldery reklamowe, ulotki czy katalogi, są czynnikiem wzbudzającym zainteresowanie klientów. Jesteśmy przecież wzrokowcami i lubimy ładne rzeczy. Koszt właściwie przygotowanych materiałów przekłada się na zwiększoną sprzedaż. Dodatkowo przygotowanie materiałów graficznych przez profesjonalistę zagwarantuje spójność projektów z wizerunkiem firmy, co jest istotne, gdy patrzymy na przedsiębiorstwo jako całość. Nie trzeba przy tym od razu zatrudniać sztabu grafików ani mieć ich na comiesięcznej liście płac. Można podjąć współpracę z wybranym grafikiem wtedy, kiedy trzeba przygotować materiały. Nie ponosimy wówczas dodatkowych kosztów, a dostajemy materiały przygotowane profesjonalnie, zgodnie z identyfikacją wizualną przedsiębiorstwa.

PRACOWNICY WIZYTÓWKĄ FIRMY Nie od dziś wiadomo, że to pracownicy kreują wizerunek przedsiębiorstwa. To oni są wizytówką firmy i to do nich powinny być skierowane działania szkoleniowe z zakresu komunikacji czy sprzedaży. Szkolenia to najlepszy sposób na ugruntowanie, zgłębienie i podniesienie kwalifikacji zawodowych pracowników, szczególnie tych z pierwszej linii frontu (pracowników terenowych, przedstawicieli handlowych, sprzedawców, pracowników biura obsługi klienta). Firma inwestująca w szkolenia pracowników coraz bardziej liczy się w branży, idzie z postępem, a także jest godnym przeciwnikiem dla konkurencji. Zapewniwszy pracownikom udział w szkoleniu dedykowanym, zarządzający mają pewność, że kadra zdobywa wiedzę, jakiej od niej oczekują, i która pomoże przedsiębiorstwu uzyskać przewagę konkurencyjną. Co naprawdę ważne, szkolenia prowadzone przez ekspertów odbywają się w siedzibie firmy w godzinach, które najbardziej odpowiadają zainteresowanym, a poziom szkolenia jest dopasowany do pracowników. Szczególny nacisk jest kładziony na to, by szkolenie było możliwie najlepiej dopasowane do specyfiki danej branży, a przykłady przywoływane podczas spotkania były z życia wzięte. Oczywiście wiąże się to z wieloma godzinami przygotowań ze strony prowadzącego, jednak efekt w postaci zadowolenia uczestników szkolenia jest tego wart.

Nieco inaczej jest wtedy, gdy wysyłamy pracownika na szkolenie zewnętrzne. Wartością dodaną uczestnictwa w tego typu wydarzeniach jest możliwość wymiany doświadczeń z pracownikami innych firm. Nawiązuje się wówczas ciekawe znajomości, które w przyszłości mogą się okazać ważne dla przedsiębiorstwa. Nie ma natomiast możliwości ingerowania w poziom szkolenia oraz w treści przekazywane przez szkoleniowca. Termin również jest z góry ustalony i nie można go zmienić.

BEZ PRZEPŁYWU INFORMACJI ANI RUSZ Komunikacja sprzedażowa to nie tylko ładne foldery czy wyszukane słownictwo używane przez handlowców, lecz także swobodny przepływ informacji wewnątrz działu handlowego. Pracownicy muszą być dobrze poinformowani o nowościach i promocjach. Powinni również wiedzieć, jakie firma odniosła sukcesy na danym polu (zdobycie ważnej branżowej nagrody, podpisanie kluczowego kontraktu), by móc te informacje odpowiednio wpleść w rozmowę z klientem. Im większy dział handlowy, tym trudniej utrzymać jednakowy poziom wiedzy wśród pracowników. Jednak i na to są sposoby: od intranetu, przez newsletter wewnętrzny, po spotkania lub szkolenia okresowe. Przepływ informacji jest istotny również z innego względu. Klienci różnią się od siebie – można ich wprawdzie pogrupować, jednak zasadniczo do każdego dociera inny argument. Dlatego też warto omawiać rozmowy z klientami w gronie innych handlowców w firmie, by móc zidentyfikować poprawnie potrzebę klienta, a następnie dobrać odpowiedni dla niego sposób komunikacji. Wybór argumentów do zakupu produktu/usługi w rozmowie z klientem jest kluczowy do zamknięcia sprzedaży. Jednych przekonają twarde statystyki i dane, innych empatia handlowca wobec problemów sygnalizowanych przez klienta. Przy doborze atutów produktu/usługi ważna jest również analiza dojrzałości konsumenckiej poszczególnych grup klientów. Większość firm dysponuje ogólną ofertą sprzedażową, która trafia do bardzo szerokiego grona odbiorców. Warto poświęcić czas i stworzyć różne oferty dla różnych grup klientów. Innych argumentów użyjemy, żeby przekonać wizjonera, a jeszcze innych – by zachęcić do zakupu klienta dojrzałego.

CZASY, W KTÓRYCH LICZY SIĘ WYŁĄCZNIE ZMIANA W czasach, kiedy stałe są tylko zmiany, szkolenia szyte na miarę są skuteczną formą dydaktyczną zarówno dla szeregowych pracowników, jak i dla wyższego szczebla. Tempo zmian skłania firmy do inwestowania w wiedzę pracowników. Również w tzw. umiejętności miękkie. To one, w połączeniu z wiedzą branżową, determinują jakość obsługi klienta, a tym samym wpływają na wysokość przychodów spółki. ■

13


OPAKOWANIA

Adam Sieroń

redaktor naczelny Magazynu Spożywczego

Znamy

oczekiwania branży O tym, w jaki sposób, bazując na doświadczeniu i dobrych pomysłach konstruktorskich, tworzyć innowacyjne, a także największe w skali światowej maszyny dla branży poligraficznej i opakowaniowej, rozmawiamy z Bernardem Langerem, prezesem zarządu MKR Technika.

MKR Technika specjalizuje się w produkcji różnego typu maszyn dla branży poligraficznej, a także opakowaniowej. Czy któreś z oferowanych rozwiązań technicznych ma dla firmy szczególne znaczenie? Tak, są takie urządzenia, jest ich kilka, ale szczególnie dwa spośród nich kwalifikują się do tego, aby o nich powiedzieć. Pierwsze to urządzenie, które w branży poligraficznej określane jest jako maszyna montażowa płaska do składu form drukarskich o nazwie ProfiMount 3500. Podobnie jak i pozostałe nasze urządzenia została ona w całości zaprojektowana przez naszych konstruktorów i wykonana przez naszych pracowników technicznych oraz automatyków. Ma ona dla nas o tyle duże znaczenie, że jako jedyni w Europie, a może i na świecie podjęliśmy się kompleksowego wykonawstwa wspomnianego urządzenia, które – jeżeli chodzi o gabaryty i powierzchnię roboczą – jest największym, jakie zostało do tej pory wyprodukowane. Oprócz wspomnianej już powierzchni roboczej ProfiMount 3500 zostało wyposażone w szereg nowych i innowacyjnych rozwiązań technicznych oraz technologicznych. Jego odbiorcą była jedna z wiodących i największych zarówno w kraju, jak i w Europie przygotowalni dla branży opakowaniowej firma Chespa w Krapkowicach, nasz podstawowy partner biznesowy, znany na rynku dostawca produktów i usług dla branży poligraficznej, producent klisz fotopolimerowych (form drukarskich dla fleksografii, analogowych i cyfrowych). W trakcie pracy nad tą maszyną mieliśmy do rozwiązania wiele różnych problemów technicznych. Jednym z nich były rozmiary. Doszło nawet do tego, że gdy mieliśmy ją montować w hali produkcyjnej u klienta, braliśmy pod uwagę albo demontaż bramy wejściowej, albo nawet dachu. Postanowiliśmy

14

jednak zrobić urządzenie z dwóch części, a później złożyć je na miejscu. W tym momencie ważną kwestią stała się sztywna konstrukcja całości maszyny. Udało się jednak zachować jej wszystkie parametry techniczne. Jestem przekonany, że w tej chwili obie strony są z tego projektu bardzo zadowolone.

w chwili obecnej realizujemy kolejną instalację do podczyszczania popłuczyn po farbach dla jednego z producentów opakowań kartonowych. Muszę więc przyznać, że zarówno oferowane przez nas instalacje do podczyszczania popłuczyn po farbach, jak i automatyczne myjnie do pojemników i beczek cieszą się obecnie sporym zainteresowaniem klientów zima 2016


Czy wiesz, że... Oprócz budowy maszyn, urządzeń i innych przyrządów wspomagających pracę w branży poligraficznej – w tym m.in. szerokiej gamy stojaków, regałów specjalistycznych, mających zastosowanie w gospodarce magazynowej każdej firmy branży poligraficznej i opakowaniowej – MKR Technika oferuje również montaże maszyn, urządzeń i instalacji technicznych, naprawy, remonty oraz konserwacje i przeglądy techniczne. Co warte podkreślenia – firma posiada niezbędne uprawnienia do prowadzenia tego typu prac w strefach zagrożonych wybuchem, wydane przez Główny Instytut Górnictwa w Katowicach. Przedsiębiorstwo prowadzi także szereg prac spawalniczych. Ma możliwość wykonywania prac spawalniczych stali węglowej, stali nierdzewnej i aluminium różnymi metodami. W wypadku spawania aluminium MKR Technika ma na swoim koncie kilka ton konstrukcji aluminiowych.

Drugim urządzeniem, które wyprodukowaliśmy i o którym warto powiedzieć, jest automatyczna krajarka do gilz papierowych i tekturowych (z automatycznym magazynem gilz), mająca szerokie zastosowanie w przemyśle opakowaniowym i papierniczym. Podobnie jak w ProfiMount 3500 w maszynie tej zastosowano wiele innowacyjnych rozwiązań technicznych i technologicznych. Co warte podkreślenia, również w tym wypadku cała dokumentacja projektowa wykonana została przez naszych konstruktorów i projektantów.

Jak widać, wykonują państwo maszyny na indywidualne potrzeby klientów. Z pewnością duże znaczenie mają w tym wypadku stosowane przez firmę technologie. Tak, w zdecydowanej większości nasze urządzenia realizowane są w odpowiedzi na konkretne zapotrzebowanie ze strony klientów. Dobrym przykładem jest tutaj kontrakt,

który realizowaliśmy w jednej z największych drukarń opakowań papierowych w Polsce i w Europie. Nie tylko wykonywaliśmy projekt, lecz także zrealizowaliśmy dostawę kompletnej instalacji do podczyszczania popłuczyn po farbach. Instalacja ta jest w pełni zautomatyzowana i ekologiczna. Pracuje praktycznie w obiegu zamkniętym (tzn. bez zrzutu filtratu na zewnątrz instalacji). Dzieje się tak dlatego, że filtrat jako czynnik procesu filtracji ciśnieniowej instalacją doprowadzany jest do automatycznych myjni, które myją pojemniki po farbach i beczki o pojemności 200 l. Filtrat ten w całości zawracany jest do wtórnego obiegu poprodukcyjnego. Warto dodać, że automatyczne myjnie też są produktami firmy MKR Technika. Faktem jest, że w chwili obecnej realizujemy kolejną instalację do podczyszczania popłuczyn po farbach dla jednego z producentów opakowań kartonowych. Muszę więc przyznać, że zarówno oferowane przez nas instalacje do podczyszczania popłuczyn po farbach, jak i automatyczne myjnie do pojemników i beczek cieszą się obecnie sporym zainteresowaniem naszych klientów.

Czy podstawowe znaczenie ma w tym wypadku nastawienie firmy na tworzenie nowatorskich rozwiązań technologicznych? Dla MKR Technika innowacyjność jest priorytetowa. To od stopnia innowacyjności maszyn i urządzeń zależy nasza pozycja na rynku. W związku z tym już stało się tradycją, że co pewien czas wprowadzamy na rynek poligraficzny i opako-

15


Czy wiesz, że... MKR Technika specjalizuje się w budowie różnego typu maszyn. Główną grupę stanowią maszyny i urządzenia dedykowane producentom opakowań papierowych i tekturowych, a także drukarniom z tej branży. Innym ważnym odbiorcą produktów firmy jest branża poligraficzna. Mający swoją siedzibę w Krapkowicach na Opolszczyźnie producent ma w swoim portfolio m.in.: automatyczne krajarki do gilz tekturowych i papierowych, laminatory przemysłowe, instalacje podczyszczalni popłuczyn po farbach z prasami filtracyjnymi, komorowymi oraz podczyszczalniami ociekowymi (dla drukarni firm opakowaniowych drukujących farbami fleksograficznymi na bazie wody), mieszadła różnego rodzaju (przyścienne, kontenerowe, laboratoryjne, stanowiskowe z napędem elektrycznym i pneumatycznym), maszyny montażowe dla montaży form drukarskich (dla drukarni firm opakowaniowych), automatyczne myjnie do pojemników i beczek o pojemności 200 l, urządzenia do mierzenia odporności na ścieranie farb poligraficznych oraz szereg innych urządzeń mających zastosowanie w branży poligraficznej, w tym w gospodarce magazynowej tej branży.

waniowy kolejne urządzenia i maszyny, na które pojawia się konkretne zapotrzebowanie. Wynika to ze znajomości oczekiwań branży, gdyż się z niej wywodzimy. I wiemy, jakie są potrzeby firm, które w tej branży funkcjonują. W związku z tym na naszych deskach kreślarskich już teraz pojawiają się pierwsze zarysy kolejnych urządzeń, których oczekuje rynek poligraficzny i opakowaniowy.

W takim razie w jaki sposób dobierane są parametry oferowanych przez firmę maszyn wykonywanych na indywidualne zamówienia? Na czym polega cały proces? Na etapie pierwszych rozmów klient zgłasza nam konkretne problemy natury technicznej. Następnie wspólnie analizujemy potrzeby klienta, a uzyskane informacje są wykorzystywane przez nasz dział techniczny, w którego skład wchodzą konstruktorzy, projektanci, inżynier produkcji, automatycy i elektronicy. Z tych kilku, czasem kilkunastu spotkań – w zależności od stopnia trudności i zaawansowania technicznego oraz technologicznego projektu – w składzie, o którym wspomniałem, powstaje pierwszy zarys koncepcji każdego z poszczególnych elementów, tzn.

16

automatyk przedstawia swoją koncepcję, mechanik i konstruktor swoją itd. Całość jest po raz kolejny analizowana. Wstępnie opracowany projekt zostaje przekazany klientowi i z nim omówiony. Po akceptacji założeń projektowych przez potencjalnego zamawiającego zostaje mu przedłożona oferta cenowo-techniczna. W momencie otrzymania konkretnego zamówienia rozpoczynamy prace związane z przygotowaniem dokumentacji zarówno projektowej, jak i warsztatowej. Cała procedura odbywa się w ten sposób, gdyż nasze urządzenia i maszyny są w głównej mierze produkowane na konkretne, indywidualne potrzeby klienta. Chciałbym podkreślić, że nasza firma już w chwili utworzenia, to jest w roku 2006, wysłała do swoich potencjalnych klientów jasny i czytelny przekaz: „Nie ograniczamy się do przyjęcia zamówienia, ale jesteśmy doradcą naszych partnerów. Pracownicy firmy pozostają do dyspozycji klientów w zakresie rozwiązań projektowych i technicznych, tak aby realizacja inwestycji nastąpiła z największą korzyścią dla odbiorców maszyn MKR Technika”. Dla przykładu – produkujemy coraz większe maszyny, gdyż takie jest zapotrzebowanie na rynku opakowań. Ma to związek choćby z pakowaniem sprzętu RTV, np. telewizorów o coraz większych przekątnych ekranu. Konstruujemy maszyny, które są w stanie w pełni sprostać oczekiwaniom branży. zima 2016


Podkreśla pan, że podstawową kwestią są określone potrzeby klienta. Przede wszystkim trzeba bardzo uważnie potencjalnego klienta wysłuchać, a mówiąc ściślej – wsłuchać się w przekazywane nam przez niego informacje. Tym bardziej że po drugiej stronie nie zawsze mamy do czynienia ze specjalistą znającym zagadnienia techniczne. Dlatego istnieje potrzeba, aby zadawać jak najwięcej pytań i uzyskiwać jak najwięcej w miarę konkretnych odpowiedzi. Czasami proponujemy klientowi więcej rozwiązań, aby on w swojej firmie lub też z ludźmi z branży mógł te propozycje przedyskutować. Po tym etapie z reguły nasi pracownicy techniczni udają się do klienta i na miejscu uszczegóławiają projekt, dobierając dla jego potrzeb najbardziej optymalne rozwiązania. Po takich ustaleniach spisujemy notatkę służbową, w której określamy wspólnie zawarte ustalenia i dalsze kierunki działania w danym temacie.

MKR Technika jest firmą stosunkowo młodą. Nasza firma wywodzi się wprost z branży poligraficznej. Kilkanaście lat temu byliśmy pracownikami dużej miejscowej firmy – Chespy Krapkowice – jednej z największych działających w branży poligraficznej. Miała ona tak dużo zamówień, że postanowiono wydzielić spółkę, która będzie jej zapleczem technicznym. Istnieliśmy więc sześć lat pod szyldem Chespy, a w roku 2006 nasza spółka została całkowicie wydzielona ze struktur tej firmy. Początkowo wykonywaliśmy 90% zleceń dla Chespy, która w dalszym ciągu jest dla nas bardzo ważnym partnerem biznesowym, ale zaczęliśmy również zdobywać klientów na terenie całej Polski. W tej chwili można śmiało stwierdzić, że – praktycznie rzecz biorąc – w niemal każdej firmie opakowaniowej pracują nasze maszyny i urządzenia. Jeżeli chodzi o rynek zagraniczny i branżę poligraficzną, to nasze urządzenia pracują w firmach w Niemczech, w Czechach i w Rumunii. A więc, choć można powiedzieć, że nasza firma należy do tych stosunkowo młodych, to w branży poligraficznej działamy już od roku 1992. Dzięki temu mamy bardzo dobrą perspektywę, aby rynek i zachodzące na nim zmiany móc

obserwować i w nich uczestniczyć. Podkreślić należy, że zmiany w technologii są ogromne. Dobrym tego przykładem są pierwsze urządzenia wyprodukowane przez MKR Technika, w których zastosowano rozwiązania dziś praktycznie już niespotykane. Oczywiście, trzeba stwierdzić, że nie było wtedy na naszym rynku dostępu do nowinek, rozwiązań różnych zagadnień technicznych, podzespołów, elementów i części do budowy urządzeń o dużym zaawansowaniu technicznym i technologicznym. Dziś urządzenia i maszyny można budować łatwiej – należy mieć tylko dobry pomysł i koncepcję, a reszta właściwie jest dostępna.

Można stwierdzić, że MKR Technika łączy doświadczenie z innowacyjnością? Rzeczywiście, mamy już niemałe doświadczenie w branży budowy maszyn i urządzeń. Zdecydowana większość kadry technicznej może się pochwalić ponad trzydziestoletnim doświadczeniem w tym zakresie. Zatrudniamy jednak również kilku pracowników technicznych z nieco świeższym spojrzeniem na te kwestie. Dzięki połączeniu tych dwóch elementów możemy proponować naszym partnerom z jednej strony fachowość wynikającą z wieloletniego doświadczenia zawodowo-technicznego, a z drugiej strony świeże, aktualne rozwiązania stosowane obecnie na rynku. Projektując i budując nasze urządzenia, staramy się stosować jak najwięcej innowacji związanych z automatyką i elektroniką, tak aby klient, otrzymując do użytkowania nasze urządzenia, poczuł, że zostały one zaprojektowane i wykonane z myślą o jego konkretnych potrzebach. Doświadczenie to kapitał, który buduje się latami, cały czas go uzupełniając i szlifując. Ważny jest także dobry pomysł, bo bez niego daleko się nie zajedzie. I w te dobre pomysły koniecznie trzeba wkładać nowoczesne rozwiązania technologiczne. Reasumując – te trzy ważne atuty muszą być stosowane i wdrażane razem, dopiero wtedy można robić coś naprawdę ciekawego, interesującego i jednocześnie dającego się spieniężyć. Najważniejszym ogniwem w tym łańcuszku jest klient, gdyż w gruncie rzeczy to dzięki niemu można rozwijać firmę. ■ reklama

Packaging Innovations 9. Mi´dzynarodowe Targi Opakowaƒ 4-5 kwietnia 2017, EXPO XXI Warszawa

www.packaginginnovations.pl


RAPORT

Robert Szataniak

dyrektor marketingu Pamapol

Trendy konsumenckie na rynku spożywczym w roku 2017 Zmieniające się potrzeby i oczekiwania konsumentów są jednym z najważniejszych czynników mających wpływ na rynek. W ostatnich latach wyraźnie zaznaczyło się kilka dominujących trendów, a niektóre z nich okazały się na tyle istotne, że będą mieć wpływ na rynek spożywczy jeszcze przez kolejne lata. Jak więc będzie wyglądał rok 2017? Prezentujemy zestawienie kilku najważniejszych trendów konsumenckich, które będą się rozwijać w roku 2017 i w latach kolejnych.

ZMIANA MODELU RODZINY I TRYBU ŻYCIA Nowy model rodziny i zmiana trybu życia to jedne z najważniejszych bezpośrednich przyczyn ewolucji postaw i zachowań konsumenckich. Spowodowały to przede wszystkim sytuacja kobiet, które coraz częściej są aktywne zawodowo, oraz wzrost liczby

18

gospodarstw jednoosobowych, opierających się na innym modelu zakupowym niż gospodarstwa rodzinne czy kilkuosobowe. Wraz ze wzrostem zaangażowania w pracę i rozwój kariery Polacy potrzebują zaoszczędzić jak najwięcej czasu na mniej znaczących czynnościach takich zima 2016


jak np. codzienne zakupy. To dlatego tak ważne stają się szybkie i wygodne rozwiązania, dzięki którym można zaoszczędzić cenne minuty, a nawet godziny. Niemały wpływ na rozwój rynku będzie miał program „Rodzina 500 plus”. Choć na razie nie jest on aż tak odczuwalny w branży spożywczej, to jednak szacuje się, że jego całkowity wpływ na rynek wyniesie od 1,1 do 2,5% całkowitego wzrostu sprzedaży w latach 2016–2017, przy czym widoczny skok nastąpi w przyszłym roku (na podstawie raportu „Handel spożywczy w Polsce w latach 2010–2020” zrealizowanego przez firmę Roland Berger).

WZROST ŚWIADOMOŚCI I OCZEKIWAŃ Innym ważnym trendem mającym wpływ na rynek spożywczy jest stały wzrost świadomości konsumentów, a co za tym idzie – zwiększenie ich oczekiwań. Już od dłuższego czasu możemy zauważyć, że coraz więcej osób zwraca uwagę na skład i jakość produktów, a trend ten ma mocny potencjał wzrostowy i z pewnością będzie się rozwijał w kolejnych latach. Tak więc z jednej strony konsumenci są bardziej zainteresowani żywnością i produktami wyższej jakości, a z drugiej strony wciąż zwracają uwagę na cenę. To dobra wiadomość przede wszystkim dla dyskontów, które oferują konkurencyjne ceny, ale także dla marek własnych, które zyskują na znaczeniu.

Drugim najszybciej rosnącym segmentem jest convenience. Szybsze tempo życia spowodowało, że ten trend ma coraz większe znaczenie DYSKONTY GÓRĄ Według danych przedstawionych w raporcie Roland Berger dyskonty są najszybciej rosnącym segmentem nowoczesnego handlu spożywczego pod względem wartości rocznej sprzedaży w Polsce. Oprócz tego są także liderem, jeśli chodzi o efektywność mierzoną zarówno sprzedażą przeliczoną na powierzchnię, jak i sprzedażą przeliczoną na pracownika. Segment dyskontów bardzo dobrze dopasowuje się do trendów konsumenckich – zbliża się do supermarketów pod względem szerokości asortymentu oraz loka-

lizacji sklepów. Dodatkowo coraz częściej konsument może znaleźć w nich żywność ekologiczną, produkty premium oraz te sprzedawane pod markami własnymi, a także ofertę lokalną, a wszystko to w konkurencyjnych cenach. „Dostrzegając coraz większe znaczenie patriotyzmu konsumenckiego, dyskonty zaczynają bardziej dbać o eksponowanie produktów z rynku rodzimego, pochodzących od polskich producentów. Naszym zdaniem patriotyzm konsumencki będzie się w kolejnych latach rozwijał, co jest dla nas jako dla producenta krajowego niezwykle ważne” – mówi Robert Szataniak, dyrektor marketingu Pamapolu.

CONVENIENCE CORAZ SILNIEJSZY Drugim najszybciej rosnącym segmentem jest convenience. Szybsze tempo życia spowodowało, że ten trend ma coraz większe znaczenie – można to bardzo dobrze zaobserwować na przykładzie sklepów wykorzystujących ten format. Z badań wynika, że są one najbardziej dopasowane do współczesnego konsumenta, gdyż znajdują się blisko i oferują w miarę szeroki asortyment, dzięki czemu codzienne zakupy można zrobić szybko i wygodnie. W dobie ciągłego braku czasu i życia w biegu te atuty stanowią mocną przewagę konkurencyjną. Trend convenience sprzyja także niektórym kategoriom produktowym, takim jak np. dania gotowe, pasztety czy konserwy. „Dania gotowe i konserwy to produkty, które wpisują się w oczekiwania konsumentów przede wszystkim ze względu na szybkość i wygodę przygotowania, a także lepszy skład” – zauważa Robert Szataniak.

INTERNET DOSŁOWNIE WSZĘDZIE Bardzo duży i znaczący wpływ na konsumentów, ich postawy i zachowania będzie miał rozwój cyfryzacji, smartfonów i rozwiązań internetowych – zarówno w postaci e-commerce, jak i udogodnień w postaci różnych usług. Jak podaje raport Roland Berger, polscy konsumenci (zwłaszcza ci młodsi) często korzystają z zakupów online – w latach 2011–2015 internetowa sprzedaż detaliczna wzrosła o 92%, podczas gdy mobilna sprzedaż detaliczna – aż o 449%! Konsumenci coraz bardziej oczekują także spersonalizowanego i innowacyjnego podejścia firm i marek. Takie możliwości stwarza IoT (Internet of Things), który w kolejnych latach będzie się szybko i dynamicznie rozwijał, stwarzając m.in. nowe możliwości komunikacji z konsumentami. Szacuje się, że w roku 2020 do sieci będzie podłączonych 25– –50 mld urządzeń. Wartość rynku IoT w roku 2016 została oszacowana na 200 mld dol., a w roku 2019 ma to być już 1,3 bln dol. ■

19


ANNA STROŻEK

k a m S a w i p na e n l a j c e p s

P

olskie browary muszą się mierzyć z dużą konkurencją, rynek jest bowiem nasycony piwami produkowanymi przez światowe koncerny, a także liczne duże i lokalne firmy polskie. To chyba jednak nikogo nie zraża, bo wydaje się, że swoje miejsce znajdują zarówno ci mali, jak i duzi. Pogoń konsumentów za nowymi i oryginalnymi smakami sprawia, że wszystkie browary, bez względu na wielkość, starają się zaspokoić nawet najbardziej wymagające gusta polskich i zagranicznych piwoszy. Moda na pozornie niełączące się z piwem smaki nie przemija i – choć sprzedaż orzeźwiających piw owocowych rośnie szczególnie latem – trwa cały rok. Jak podaje Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie, prognozowane trendy w polskiej branży piwnej są bardzo wyraźne: rozwój piw specjalnych, wyróżniających się smakiem, stanie się kierunkiem podstawowym. „Krajowy rynek piwa jest już rynkiem dojrzałym i nasyconym, a jego dalszy rozwój będzie zmierzał w kierunku dywersyfikacji oferty produktowej w odpowiedzi na rosnące wymagania konsumentów

Dynamicznie rozwijająca się świadomość polskich piwoszy dochodzi do momentu, w którym liczy się technologia wytworzenia trunku, jego skład, a w efekcie smak dobrego piwa z polskiego browaru zima 2016


21


22

coraz bardziej świadomych i otwartych na piwne innowacje oraz piwa o mniejszej zawartości alkoholu” – czytamy w podsumowaniu roku 2015. Instytut GfK na podstawie przeprowadzonych przez siebie badań podaje: „Choć w strukturze sprzedaży w Polsce wciąż króluje popularne «jasne pełne», na drugim miejscu w rankingu plasują się piwa smakowe, a miejsce trzecie należy do – ex aequo – piw pszenicznych, niepasteryzowanych oraz niskoalkoholowych radlerów. Piwowarzy właśnie w tym segmencie widzą potencjalną szansę na wzrost rynku, który postrzegany jest jako już nasycony – statystyczny Kowalski konsu-

muje średnio 98 litrów złocistego trunku rocznie, co plasuje nas pod tym względem w ścisłej europejskiej czołówce”. Zapotrzebowaniu na niezwykłe smaki próbuje sprostać grupa Browary Regionalne Jakubiak, pod której szyldem działają browary: Ciechan, Lwówek, Bojanowo, Tenczynek i Biskupiec. Jak mówi członek zarządu spółki BRJ, Maciej Jakubiak, poszukiwanie wyjątkowych, w tym lokalnych, smaków to już bardzo charakterystyczna cecha polskich konsumentów. Jest to zresztą zjawisko znacznie wykraczające poza branżę piwną. „Dynamicznie rozwijająca się świadomość polskich piwoszy dochodzi do momentu, w którym liczy się technologia wytworzenia trunku, jego skład, a w efekcie smak dobrego piwa z polskiego browaru” – wyjaśnia.

Nasze piwa w zdecydowanej większości zawierają polskie gatunki chmielu, natomiast do niektórych specjalistycznych piw ściągamy chmiele z Ameryki, Nowej Zelandii czy Australii

STARE BROWARY POWRACAJĄ DO ŻYCIA Marek Jakubiak, właściciel firmy, już w latach 90. zaczął inwestować w nieczynne historyczne browary i w ten sposób stopniowo do portfolio jego firmy trafiły: Ciechan, Lwówek, Bojanowo, Tenczynek i Biskupiec. Maciej Jakubiak twierdzi, że „wykupić jest łatwo, trudniej taki browar znaleźć, zebrać kapitał i podołać nie lada wyzwaniu, jakim jest reaktywacja zakładu produkcyjnego w otoczeniu niejasnych – czasami również dla urzędników – przepisów ustalanych przez: nadzór budowlany, konserwatora zabytków, sanepid, urząd celny, urząd miar, ochronę środowiska”. W browarach grupy BRJ zachowywane są tradycyjne zima 2016


metody warzenia – w przypadku Tenczynka jest to tradycyjna metoda przy użyciu nowej warzelni. Z kolei w pozostałych browarach do produkcji piwa wykorzystywane są urządzenia i metody obecne już w browarach podczas ich zakupu przez grupę BRJ. Receptury w dużej mierze opierają się na tradycyjnych składnikach, często pozyskiwanych zza granicy. „Nasze piwa w zdecydowanej większości zawierają polskie gatunki chmielu, natomiast do niektórych specjalistycznych piw ściągamy chmiele z Ameryki, Nowej Zelandii czy Australii. Cechują się one aromatami cytrusów, mango czy żywicy. Chmiel to podstawowy składnik piwa, ale zawsze podkreślamy, że nie z chmielu robi się piwo, że chmiel to tylko przyprawa. Podstawą, która pozwala ugotować założony gatunek, jest zasyp słodowy, czyli odpowiednia mieszanka słodów”. Firma idzie jednak z duchem czasu i modernizuje zastane technologie oraz maszyny. „Nasze piwa słyną z najwyżej jakości, dlatego nie przestajemy ulepszać i modyfikować parku maszynowego – zapewnia Maciej Jakubiak. – Największa inwestycja, którą właśnie kończymy, to nowe serce browaru Lwówek. Warzelnia, bo o niej mowa, otworzy przed najstarszym browarem w Polsce nowe możliwości. Z początkiem roku 2017 będzie już można spróbować piw warzonych w nowych «garnkach»”.

we, mniej oczywiste smaki: Milk Stout – pasteryzowane, niefiltrowane piwo o aromacie kawowym z nutą paloną, wyczuwalną delikatną nutą żywiczną oraz słodkimi owocami pochodzącymi z chmielu australijskiego; Aborygen – piwo typu australian IPA, pasteryzowane, niefiltrowane, z wyczuwalną charakterystyczną dla tego gatunku intensywną goryczką, dla której balansem są nuty owoców egzotycznych, cytrusowych i ananasa; a także Imperial Stout – niepasteryzowane, niefiltrowane, o charakterystycznym palonym smaku z wyraźnym smakiem kawowym, z wyczuwalną lekką słodyczą. Maciej Jakubiak zapewnia, że najmłodszy browar w grupie BRJ notuje największy procentowy wzrost sprzedaży, a bardzo dużym powodzeniem wśród produktów z Tenczynka cieszą się smakowe piwo z sokiem pigwowym oraz Lager Dortmundzki.

Z danych firmy Nielsen wynika, że 63% piwa kupowanego w handlu detalicznym sprzedaje się w małych sklepach, i to głównie na nie stawia spółka BRJ. „Dystrybucja działa w trzech kanałach: nowoczesnym, hurtowym i tradycyjnym. Tradycyjnym zajmuje się nasza firma dystrybucyjna, która zaopatruje osiem oddziałów w całej Polsce i mniej więcej 4 tys. kontrahentów. Czasem do jakiegoś sklepu przychodzą klienci, którzy wolą Malinowe zamiast Kokosowego, a w sklepie sto metrów dalej jest zupełnie na odwrót. Nasi przedstawiciele monitorują więc przebieg sprzedaży i ich rolą jest dobranie najszerszego rotującego asortymentu do sklepu”. Jak zapewnia przedstawiciel spółki, jej wyroby nie wymagają skomplikowanych akcji marketingowych, bowiem „najważniejszym marketingiem jest wyrób dobrego produktu, który szybko zdobywa kolejnych klientów”.

NIE TYLKO JASNE Miłośnicy piwa z pewnością spotkali się z wyrobami BRJ, nawet jeśli są bardzo wybredni. Na półkach sklepowych można bowiem znaleźć rozmaite piwa pochodzące z browarów grupy, od klasycznych jasnych, przez coraz popularniejsze ostatnio piwa typu american india pale ale (AIPA), aż po tak zaskakujące kompozycje smakowe jak piwo kokosowe czy piwo z sokiem pigwowym. Na podstawie oferty grupy BRJ i wyników sprzedażowych można stwierdzić, że Polacy lubią piwne nowości i nie boją się sięgać po oryginalne smaki, do niedawna zupełnie z piwem niekojarzone. Najnowszym zakupem w portfolio spółki jest browar Tenczynek, którego historia sięga roku 1553. Proponuje on klientom, obok popularnych piw typu lager i marco-

23


Kolejny browar działający pod szyldem grupy BRJ – Lwówek – istnieje już ponad 800 lat. Proponuje on konsumentom rozwiniętą serię klasyczną, w której skład wchodzą jasne piwa dolnej fermentacji: Lwówek Książęcy (warzone metodą dekokcyjną, fermentujące w rzadko już dziś spotykanych otwartych kadziach), Lwówek Ratuszowy i Lwówek Wrocławskie. Lwówek Wiedeński to pełne piwo półciemne dolnej fermentacji w stylu lagera wiedeńskiego. Lwówek Belg to piwo górnej fermentacji w stylu belgijskiego pale ale, filtrowane. Z kolei Lwówek Porter to mocne, ciemne piwo dolnej fermentacji, warzone metodą dekokcyjną. Piwo poddawane jest długotrwałej zimnej fermentacji oraz leżakowaniu i pasteryzowane. Dużą popularnością cieszy się Lwówek Jankes – piwo górnej fermentacji, niefiltrowane, do którego stworzenia używa się pięciu odmian chmielu. Ciemna barwa piwa Jankes pochodzi od słodu melanoidowego i karmelowego. Lwówek Jankes powstał według niepowtarzalnej receptury, która nie odwołuje się do żadnych dotychczas znanych wzorców, dlatego jego styl został określony jako Lwóweckie ALE. „Nieustannie zaskakuje nas dynamika rozwoju piwa Jankes z browaru Lwówek” – mówi Maciej Jakubiak. Ciekawostką w ofercie Lwówka jest piwo Malinowe – jasne, lekkie piwo smakowe dolnej fermentacji. Podczas degustacji wyczuwa się nie tylko smak malin, lecz także akcent goryczkowy, dzięki czemu nie zapominamy, że mamy do czynienia z piwem. Najbardziej kojarzoną i najszerzej spotykaną w sklepach marką BRJ jest Ciechan, którego wyroby otrzymały już wiele nagród i wyróżnień, ale najcenniejszą jest wysoka ocena wiernych konsumentów, którzy nagrodzili jakość i smak piwa Ciechan w Plebiscycie na Najlepsze Piwo i Browar Roku. Maciej Jakubiak przyznaje: „Najsilniejszym brandem w grupie jest Ciechan, dzięki któremu z każdym rokiem w sezonie zbliżamy się do limitu możliwości produkcyjnych”. Od wielu lat sztandarowym pro-

24

duktem tego browaru jest Ciechan Wyborne – orzeźwiające piwo o wyraźnej chmielowej goryczce, z pełnym słodowym posmakiem. Jak zapewniają przedstawiciele browaru, rezygnacja z pasteryzacji Ciechana Wybornego stworzyła ogólnopolską modę na piwo nieutrwalane. Wyjątkowość tego trunku tkwi właśnie w niestosowaniu jakichkolwiek metod utrwalania i 30-dniowym terminie przydatności do spożycia. Metoda wytwarzania i smak piwa mają nawiązywać do tradycji, gdy piwo warzono bez pośpiechu, poświęcając wszystkim etapom odpowiednią ilość czasu i należytą uwagę. W osiągnięciu najwyższej jakości bardzo istotna jest stosowana w ciechanowskim browarze otwarta fermentacja, charakteryzująca naturalny proces powstawania piwa. Browar w Ciechanowie był pierwszym w Polsce, w którym uwarzono piwo pilzneńskie, przed wojną znane pod nazwą Lagrowe, które do dziś ma silną pozycję wśród produktów Ciechana. Nie mniej znane jest piwo Ciechan Miodowe, które od pojawienia się dwanaście lat temu co roku wybierany jest najlepszym miodowym piwem w konsumenckim w Plebiscycie na Piwo Roku według portalu <Browar.biz>. Ciechan Miodowe jest pasteryzowane, niefiltrowane, z dodatkiem wyłącznie naturalnego miodu. Smak tego piwa jest doceniany również poza granicami naszego kraju, gdyż trafia ono wraz z innymi wyrobami grupy BRJ na rynek brytyjski. Ciechana Miodowego na tym rynku w roku 2016 sprzedało się dwukrotnie więcej aniżeli w roku 2015. „To pokazuje, jak dużo mamy jeszcze do zrobienia na rynkach zagranicznych – przyznaje Maciej Jakubiak. – Planujemy pozyskiwać kolejnych kontrahentów na świecie, stąd projekt tworzenia komórki zajmującej się eksportem, która ruszy pełną parą na przełomie lat 2016 i 2017”. Ciechan Pszeniczne to z kolei piwo pszeniczne warzone tradycyjnymi metodami z wykorzystaniem drożdży górnej fermentacji. Kolejna pozycja browaru to Ciechan Słodowe, o którym tak opowiada Maciej Jakubiak: „Słodowe to piwo, które zastąpiło Ciechana Mocnezima 2016


go, ma podobne parametry z delikatnymi modyfikacjami. To była dobra decyzja, bo Słodowe cieszy się dużo większą popularnością, sięgają po nie zarówno fani byłego Mocnego, jak i nowi konsumenci, którzy spróbowali tego piwa jako nowości, a jego smak i aromat sprawił, że przy nim zostali”. W portfolio Ciechana znajdują się również inne piwa specjalne: Porter, Krzepiak (bezalkoholowy

napój słodowy na bazie brzeczki piwnej), Ciechan Shandy (który składa się z 40% piwa i 60% lemoniady miodowo-cytrynowej) oraz Ciechan AIPA. Warto wspomnieć, że dwa lata temu grupa BRJ zaproponowała coś również dla amatorów mocniejszych trunków – mowa o Porterówce wytwarzanej w Browarze Ciechan według tradycyjnych receptur. Jest to likier słodowy powstały w wyniku połączenia dojrzałego, długo leżakowanego piwa Porter Ciechan ze specjalnie przygotowanym w alembiku destylatem piwnym. Trunek jest wytwarzany z czterech rodzajów słodu jęczmiennego: monachijskiego, karmelowego, pilzneńskiego i czekoladowego. Browar Bojanowo to przede wszystkim klasyczne pozycje: piwo jasne pełne typu lager – Wielkopolskie, piwo ciemne górnej fermentacji – Czarny, lagery Toporek, Strażackie, Złoty Smok i pils Szwejk. Nie oznacza to jednak, że Bojanowo nie bierze udziału w walce o konsumenta za pomocą nietuzinkowych smaków, czego dowodem są piwa Maorys (żytnie IPA), a przede wszystkim piwo Kokosowe. W jego zapachu odnajdziemy wyraźną słodycz kokosa delikatnie mieszającą się z nutami słodowymi. Jak mówi Maciej Jakubiak, grupa szykuje kolejne nowości i nie przestaje rozwijać dotychczasowej oferty, w tym piw typu american pale ale: „Nasze portfolio zawiera piwa takie jak: Lwówek Jankes, Bojan Maorys, Tenczynek Aborygen czy Ciechan Aipa. W przyszłym roku szykuje nam się jeszcze jedna premiera z browaru Bojanowo. Myślę, że będzie o niej głośno, bo przełamiemy pewien utarty schemat”. Spółka BRJ wprowadza na rynek specjalne piwa również z myślą o wyjątkowych okazjach. Na ostatnią Wielkanoc w sprzedaży pojawił się Porter Wielkanocny, na tegoroczne Boże Narodzenie klienci również mogą liczyć na coś nowego: „Planujemy wprowadzić zestaw prezentowy z browaru Tenczynek, na chwilę obecną mogę jedynie zdradzić, że będą to dwie odmiany piw długo leżakowanych” – mówi Maciej Jakubiak. Jeszcze do niedawna wydawało się, że piwa smakowe to produkt, który trafia szczególnie do gustu konsumentek, jednak, jak wskazują obserwacje Macieja Jakubiaka, piwa te są równie popularne wśród mężczyzn: „Przestaliśmy celować w dane grupy, robimy wyśmienite, delikatne i co najważniejsze naturalne piwa smakowe, po które sięga tyle samo pań, co i panów, ponieważ są najzwyczajniej smaczne. Wychodzimy z innego założenia niż browary korporacyjne, nie określamy grupy docelowej, dla której robimy produkt, naszym założeniem zawsze jest uwarzenie wyśmienitego piwa, a takie w bardzo krótkim czasie samo tworzy grupę docelową. Można tworzyć strategie marketingowe, określać grupy docelowe, dobierać specjalnie kolory etykiet i kształt butelek, ale nie to jest celem browaru (o czym zapomniało 90% rynku). Celem naszych browarów pozostaje warzenie dobrego piwa. My sygnujemy produkty naszym nazwiskiem, to honorowa gwarancja, jaką dawali browarnicy już w XIX wieku. Kontynuujemy tę tradycję”. ■

25


ANNA GRZESIK

ZACZYNAMY PISAĆ NOWĄ HISTORIĘ BROWARU STAROPOLSKIEGO Od kiedy Browar Staropolski trafił w ręce nowego właściciela, jakość produkowanego tam piwa znacznie się poprawiła. Zakład przejęty przez spółkę Dystrybucja Pomorze w ciągu dwóch lat zdążył odbudować swoją pozycję na rynku browarów rzemieślniczych. „Zaczynamy pisać nową historię Browaru Staropolskiego” – mówi Marek Łycyniak, prezes Browaru Staropolskiego, z którym rozmawiamy o przyjętej strategii, jej efektach i planach na podbicie rynku.

26

zima 2016


B

rowar Staropolski ze Zduńskiej Woli to mały, regionalny browar warzący piwo metodą tradycyjną z wykorzystaniem otwartych kadzi fermentacyjnych. Od maja 2014 r. należy do firmy Dystrybucja Pomorze sp. z o. o. Pomimo konieczności przeprowadzenia dużego remontu zakładu jeszcze w tym samym roku powstało w nim pierwsze piwo. Nowy właściciel postanowił od samego początku warzyć piwo najwyższej jakości. „Dzięki zastosowaniu metody otwartej fermentacji nasze piwa cechują walory smakowe niedostępne trunkom produkowanym w przemysłowych tankofermentorach” – mówi Marek Łycyniak, prezes spółki Dystrybucja Pomorze. Do produkcji piw, zgodnie ze średniowieczną tradycją, używane są wyłącznie tradycyjne składniki. Zakład nie używa tanich zamienników ani syntetycznych dodatków przyśpieszających proces produkcji. Zgodnie z filozofią Browaru Staropolskiego dobre piwo musi dojrzewać spokojnie, bez pośpiechu.

REMONTY I ODBUDOWA REPUTACJI Początki dla nowego właściciela browaru w Zduńskiej Woli wcale jednak nie były łatwe. Kupując zakład, zarząd nie miał pojęcia, jak złą sławą cieszyły się produkty poprzedników. „Tej pracy domowej nie odrobiliśmy. Dopiero po zakupie i remoncie, kiedy zaczęliśmy się spotykać z lokalnymi dystrybutorami oraz przedstawicielami handlu detalicznego, usłyszeliśmy, że musimy jak najdalej uciec od tamtych wyrobów” – wspomina Łycyniak. Ich jakość była tak wątpliwa, że nawet odpowiedzialni za warzenie pracownicy Browaru Staropolskiego nie pamiętali już, jak powinien smakować ten złoty trunek. „Było naprawdę bardzo źle” – wspomina prezes i wnioskuje, że dla poprzedniego właściciela liczyła się najniższa cena, a jakość nie miała właściwie żadnego znaczenia.

Zgodnie z filozofią Browaru Staropolskiego dobre piwo musi dojrzewać spokojnie, bez pośpiechu

Nowy nabywca browaru w ekspresowym tempie wyremontował najważniejsze pomieszczenia: warzelnię, fermentację i filtrację. Misją od teraz stało się warzenie piwa najwyższej jakości z wykorzystaniem tylko naturalnych składników oraz tradycyjnej metody otwartej fermentacji. Od momentu wyprodukowania pierwszego piwa proces warzenia, fermentacji i leżakowania miał nie być przyśpieszany. „Proces produkcji piwa składa się z czterech głównych etapów: warzenia, fermentacji, leżakowania oraz rozlewu. To proces długotrwały. Warzenie zajmuje od 8 do 12 godz., fermentacja – około 2 tyg. w wypadku piw dolnej fermentacji lub 3–4 dni w wypadku piw górnej fermentacji. Proces leżakowania to minimum 3 tyg., gdy mowa o piwie lekkim, a maksimum 180 dni, gdy mowa o piwie typu Porter. Tych procesów nie przyśpieszamy. Nawet gdy brakuje nam jakiegoś produktu, cierpliwie czekamy na zakończenie każdego z tych etapów” – tłumaczy Łycyniak. Ponadto, znając dynamikę rynku piwnego w Polsce, zarząd spółki postanowił wprowadzić do swojej oferty produkty z każdego segmentu piwnego, zarówno z górnej, jak i dol-

27


Od 1892 roku do dziś… nej fermentacji. W ten sposób prawie upadły Browar Staropolski został postawiony na nogi i z dnia na dzień zaczął się rozwijać.

DOCENIONY SMAK Na pierwszy pozytywny odzew konsumencki nie trzeba było długo czekać. Już w 2015 r. piwo Staropolskie Dworskie otrzymało znak „Jakość Tradycja” potwierdzający walory produktu warzonego z wykorzystaniem tylko naturalnych składników. W konkursie mogły wziąć udział jedynie piwa wyprodukowane tradycyjnym sposobem i o tradycyjnym składzie, wyłącznie z surowców, których pochodzenie jest identyfikowalne i które nie zawierają komponentów GMO. Kolejnym docenionym przez konsumentów piwem Browaru Staropolskiego został Złoty Ul Ałtajski z dolnej fermentacji z dodatkiem miodu ałtajskiego. „Do produkcji użyliśmy aż pięciu rodzajów słodu, w tym trzech słodów karmelowych nadających piwu pełnię smaku i głębię aromatu. W ten sposób delikatna goryczka chmielowa przeciwstawiona jest złożonemu i szlachetnemu smakowi wyjątkowego miodu” – mówi Marek Łycyniak. Piwo to zostało okrzyknięte najlepszym piwem na Łódzkich Piwowarach i zdobyło prawie połowę wszystkich oddanych głosów. Oprócz tego Złoty Ul Ałtajski w sierpniu tego roku został ogłoszony najlepszym piwem miodowym w Polsce w największym konkursie konsumenckim, jakim są Chmielaki Krasnostawskie.

28

Browar Staropolski powstał w roku 1892 jako browar typu parowego. Jego pierwszym właścicielem i prawdopodobnie założycielem był Izrael Tykociner. Następnie browar został sprzedany Abramowi Warszawskiemu, a w roku 1902 przeszedł w ręce przedstawiciela znanej łódzkiej rodziny piwowarów – Zenona Anstadta. Po jego śmierci spadkobiercą zakładu została jego żona Helena z dziećmi. W roku 1919 przedsiębiorstwo przeszło w ręce Józefa Ungera i Szymona Fürstenberga. Już dwa lata później browar stał się własnością Magierkiewiczów i pozostał w ich rękach do wybuchu II wojny światowej. Następnym właścicielem została rodzina Blusiewiczów, która zarządzała firmą w latach 1947–1951. Pod koniec roku 1951 browar został upaństwowiony i włączony w skład Łódzkich Zakładów Piwowarskich. Na przełomie lat 1996 i 1997 rodzina Blusiewiczów odzyskała do niego prawa i rozpoczęła działalność firma rodzinna Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Handlowe Browar Staropolski. Przeprowadzona wtedy modernizacja browaru pozwoliła na zwiększenie mocy produkcyjnej do 100 tys. hl piwa rocznie. Pod koniec lat 90. zarząd zdecydował się na eksport swoich produktów do Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, gdzie cieszyły się one powszechną popularnością wśród Polonii brytyjskiej i amerykańskiej. W roku 2007 z powodu braku umiejętności w walce o konsumenta z dużymi koncernami piwowarskimi zakład został sprzedany. Następne lata były dla Browaru Staropolskiego bardzo trudne, nowi właściciele kompletnie nie dbali o jakość i nastawili się głównie na sprzedaż mocnego piwa w puszce. W wyniku takiej polityki browar został postawiony w stan upadłości. W roku 2014 zakład zakupiła Dystrybucja Pomorze.

zima 2016


Od końca września 2016 r. browar warzy i rozlewa piwo dla Carlsberg Polska, które trafia tylko do najlepszych lokali gastronomicznych Nie było to jednak jedyne zwycięskie piwo producenta w tym konkursie. Browar Staropolski zdobył tam jeszcze pięć medali: dwa srebrne za piwa PRL i Piwna Mapa Świata – Ipa oraz trzy brązowe medale za inne piwa z serii Piwna Mapa Świata – Dunkel Weizen, Kultowe oraz Rodowite. „Bardzo cenimy wszystkie te medale, ale najbardziej srebrny dla PRL, brązowy dla Kultowego w kategorii jasnych lagerów oraz brązowy dla Rodowitego w kategorii Pils. W tych kategoriach konkurencja była największa, ponieważ piwa te reprezentują prawie 80% polskiego rynku piwa” – wyjaśnia Marek Łycyniak.

BROWAR STAROPOLSKI DZIŚ Obecnie browar zatrudnia 65 osób, a jego całkowite moce produkcyjne wynoszą około 150 tys. hl rocznie. Liczba rodzajów piw warzonych przez Browar Staropolski jest imponująca. Spółka ma dwie flagowe rodziny, całkowicie różne. Jedna z nich to piwo Staropolskie. Tradycyjne, z hasłem przewodnim: „dumni z historii”. Piwo to jest rozlewane do tradycyjnych butelek z zamknięciem pałąkowym, zwanych krachlami. Druga flagowa rodzina to BestBir, czyli piwo z naturalnym syropem lubelskiego Herbapolu dla ludzi z poczuciem humoru.

dla zespołów muzycznych, a większość etykiet projektuje jeden z bardziej znanych w kraju muzyków z nurtu hiphopowego – Tomek Mielewski (pseudonim Gruby Mielzky). Pierwsze „muzyczne” piwo powstało dla zespołu Alcoholica. „Po którymś z koncertów panowie z zespołu napili się naszego Anstadta i zapytali, czy moglibyśmy produkować dla nich takie piwo” – wspomina Marek Łycyniak. Następnie z browarem skontaktował się Krzysztof Skiba, a potem zespół Poparzeni Kawą Trzy. „Jacka Kreta, który jest miłośnikiem gryczanych miodów ałtajskich, zaciekawił nasz potrójnie gryczany Anstadt. Piwo bardzo mu posmakowało, więc postanowił odwiedzić nas w browarze. Tak się złożyło, że jego przyjaciel jest importerem miodu ałtajskiego, więc przy okazji nawiązaliśmy współpracę” – opowiada Łycyniak. Jeszcze do niedawna każde piwo wyprodukowane przez Browar Staropolski można było kupić w sieci marketów Alma. Spółka wycofała się jednak ze współpracy z tym dystrybutorem. Gdzie więc można znaleźć piwo ze Zduńskiej Woli? Marek Łycyniak podkreśla, że niemal każdego dnia firma dociera ze swoimi produktami do kolejnych punktów sprzedaży detalicznej. Zaznacza jednak, że budowanie dystrybucji dla tak małych firm jest procesem długotrwałym. „Cierpliwość wypracowana przy procesie warzenia piwa jest tu niezwykle przydatna” – mówi. W tej chwili, oprócz wielu sieci regionalnych, Browar Staropolski jest obecny w sieciach hipermarketów Auchan, Intermarché, a także w niektórych sklepach Carrefour oraz Kaufland.

Od końca września 2016 r. browar warzy i rozlewa piwo dla Carlsberg Polska, które trafia tylko do najlepszych lokali gastronomicznych. „Jesteśmy bardzo dumni, że jedna z największych grup piwnych na świecie doceniła jakość piw warzonych w naszym browarze i wybrała nas na swojego partnera” – mówi Łycyniak. Ponadto spółka stara się co miesiąc wprowadzać do swojego portfolio nowe piwo. W ciągu najbliższych miesięcy zamierza rozpocząć sprzedaż nowych zimowych BestBirów i czterech rodzajów piw z serii Rugby Beer: Młyn, Haka, Angielska Szarża oraz Damska Zagrywka. Znaczna część marży ze sprzedaży Rugby Beer zostanie przeznaczona na stypendia dla młodych zdolnych rugbystów, których spółka będzie wysyłać na praktyki do RPA czy Nowej Zelandii.

MUZYCZNE PIWA Część piw z portfolio Browaru Staropolskiego została wzbogacona o delikatną… nutę. Browar Staropolski jest prawdopodobnie najbardziej muzycznym browarem w Polsce, ponieważ w swojej ofercie ma już kilka piw stworzonych

29


Rozmowa z Markiem Łycyniakiem, prezesem Browaru Staropolskiego Przez kilka lat, począwszy od roku 1998, pracował pan w zarządzie Broka. W tamtym czasie był pan pierwszą osobą, która dokonała rewolucji piwnej w Polsce – jako pierwszy wprowadził pan na rynek piwo smakowe Cooler. To była zupełna nowość. Jakiej nowości dziś potrzebuje branża piwna? Patrząc na półki z piwem w naszych sklepach, szczególnie tych specjalistycznych, mogę powiedzieć, że już nic nie jest w stanie nas zaskoczyć. Ale na tym polega postęp, że w końcu znajdzie się ktoś, kto nie będzie wiedział, że na rynku są wszystkie możliwe style oraz rodzaje piwa, i wprowadzi coś nowego. Jestem przekonany, że my również wkrótce zaskoczymy rynek nowymi produktami.

30

high gravity. Dlatego my postawiliśmy na jakość. A czym się kierować? Myślę, że własnym gustem. Klient, który raz się zawiedzie, drugi raz wybierze innego producenta.

Jakie główne bariery napotyka dziś branża piwna w Polsce? Wysoką akcyzę i wojnę cenową między największymi firmami piwnymi: Kompanią Piwowarską, Żywcem i Carlsbergiem. Najwięksi gracze (szczególnie te dwie pierwsze firmy), podpisując umowy z detalistami, „kupują” u nich powierzchnię, blokując dostęp do rynku mniejszym browarom, w tym takim jak nasz.

No właśnie – dziś jest tego naprawdę sporo. Jak się w tym wszystkim nie pogubić?

Mimo to prognozy dla browarów rzemieślniczych wydają się optymistyczne. Według Michała Jaskólskiego, prezesa Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych, ich udział w rynku w ciągu kilku najbliższych lat może z 2% wzrosnąć nawet do 10%.

Mamy dostęp do bardzo wielu produktów, ale nie wszystkie warte są grzechu. Niestety, spora część producentów nastawiona jest tylko na zysk. Dotyczy to zwłaszcza większych browarów, które stosują tańsze zamienniki i przyśpieszają proces produkcji, wykorzystując tzw. metodę

Jest w tym dużo racji, pod warunkiem że browary rzemieślnicze zmienią nieco podejście do rynku. Bardzo duża część tych browarów nazywa się rzemieślniczymi, ale ich działalność ogranicza się do projektu i zakupu etykiet, któzima 2016


re naklejają na produkty zamówione w różnych browarach regionalnych. Wielu rzemieślniczych producentów piwa chce dużo zarobić, mało sprzedając. Dlatego te piwa są bardzo drogie. Segment ten na pewno urośnie w momencie, w którym zacznie powstawać więcej prawdziwych browarów rzemieślniczych, a więc tych, które będą warzyły piwo we własnym zakładzie, dzięki czemu obniżą ceny swoich produktów.

Jak to w końcu jest z tym piwem – jest zdrowe czy jednak niekoniecznie? Nie znam osoby, która by stwierdziła, że piwo nie jest zdrowe. Picie piwa obniża ciśnienie i reguluje procesy metaboliczne. Badania przeprowadzone przez włoski instytut Fondazione di Ricerca e Cura „Giovanni Paolo II” wykazały, że wypicie jednego piwa dziennie zmniejsza ryzyko zawału serca i wylewów. Do podobnych wniosków doszedł na łamach „British Medical Journal” zespół pod kierunkiem dr. Martina Bobaka z londyńskiego University College. Piwo chroni przed powstawaniem kamieni nerkowych i żółciowych. Substancje zawarte w chmielu pobudzają wydzielanie soków żołądkowych i obniżają poziom glukozy we krwi. Piwo zawiera tak-

że sporo witamin, związków mineralnych, błonnika czy antyoksydantów. Spośród dostępnych na rynku alkoholi to właśnie piwo zawiera najwięcej witamin. Jest bogate w witaminy z grupy B – PP/B3 (niacynę), B2 (ryboflawinę), B6 (pirydoksynę) i B9 (kwas foliowy). Ponadto ma właściwości napoju izotonicznego, który wyrównując ciśnienie międzykomórkowe, pozwala na szybkie przyswajanie substancji odżywczych. Po ciężkim treningu możemy stracić nawet 2% wody z organizmu oraz liczne minerały. Wypicie piwa czy dwóch doskonale uzupełnia ten niedobór. Wszystko to zapewniają woda źródlana, potas, cukry słodowe, witaminy i magnez. Badacze z uniwersytetu w Granadzie doszli do wniosku, że po wysiłku piwo może nawadniać lepiej niż woda. Te wszystkie zdrowotne właściwości dotyczą szczególnie piw warzonych tradycyjnie, z wykorzystaniem otwartej metody fermentacji oraz naturalnych składników, a nie tanich zamienników. Zdrowsze też jest piwo niefiltrowane, gdyż wiele witamin jest ściśle związanych z drożdżami, które zostają na filtrach. Nie zapominajmy jednak, że piwo to również alkohol, który w nadmiarze jest szkodliwy. Dlatego nie możemy pić go w nadmiernych ilościach. ■

31


ANNA STROŻEK

Paczka

bez konserwantów W dobie supermarketowych półek uginających się od wysoko przetworzonej żywności coraz większą popularność zaczął zyskiwać zupełnie inny trend – naturalne produkty od lokalnych rolników i małych producentów. Konsumenci, coraz bardziej świadomi, chcą wiedzieć, skąd pochodzą kupowane przez nich produkty, i zależy im na tym, aby była to żywność świeża i w jak najmniejszym stopniu modyfikowana. Ponadto coraz bardziej zabiegani chętnie korzystają z gotowych rozwiązań ułatwiających znajdowanie żywności zdrowej i smacznej. Aby sprostać tym wymaganiom, powstają inicjatywy takie jak Smakuj Lokalnie, pomagające lokalnym producentom trafić do konsumentów z całej Polski, a wybrednym smakoszom znaleźć produkty spełniające ich oczekiwania.

I

nicjatorami Smakuj Lokalnie są Filip Doliński i Marcin Maj, którzy dużo podróżują po Polsce i są przekonani, że najlepiej ją poznawać poprzez lokalne potrawy. Ponieważ informacje na temat takich produktów były rozproszone i nie zawsze łatwo dostępne, niecałe dwa lata temu Doliński i Maj założyli portal <Smakujlokalnie.pl>, który ma być bazą informacji na temat lokalnych produktów z całego kraju. Producenci mogą założyć na nim swój profil i w ten sposób

32

promować własną ofertę wśród konsumentów. Baza producentów szybko zaczęła się powiększać, obecnie jest ich dwustu. Z biegiem czasu właściciele portalu doszli do wniosku, że warto ułatwić jego użytkownikom zakup wybranych przez nich najlepszych produktów. Tak powstał sklep Smakuj Lokalnie, w którym w sprzedaży znalazło się kilkanaście słoikowych produktów małych producentów. „Podczas prac nad portalem weszliśmy w środowisko producentów, zima 2016


zyskaliśmy ich zaufanie, poznaliśmy oferowane produkty. Staliśmy się patronem medialnym różnych targów dla branży ekologicznej – w Łodzi, Wrocławiu, Bielsku-Białej, Tychach, Zielonej Górze, Warszawie, a nawet w Pradze. Zaczęliśmy się orientować, kto jest dobry, a od kogo lepiej nie kupować. Pomyśleliśmy, że skoro mamy już dość szeroką wiedzę, możemy zacząć sprzedawać pod własną marką produkty delikatesowe w słoikach, bez konserwantów” – wyjaśnia Filip Doliński. Pomysł ten na życzenie klientów jeszcze się rozwinął. Firma zaczęła sprzedawać gotowe paczki świeżych produktów, które teraz są dla niej priorytetem. Idea nabiera coraz większego rozpędu i zaczyna wykraczać poza granice rodzimej dla założycieli portalu Łodzi, choć na razie najłatwiejszy dostęp do paczek mają mieszkańcy właśnie tego miasta i okolic – to dla nich Smakuj Lokalnie znalazło sześć punktów, w których można odbierać zamówienia. Paczki trafiają jednak także do Wrocławia. „Idea jest taka, żeby klienci składali zamówienia do środy do godziny 12, a odbierali je w wyznaczonych punktach w piątek. Jest to bardzo wygodne, ponieważ zamawiający nie musi się martwić o zakupy na weekend, a skomponowany przez nas zestaw wystarcza dla całej rodziny przynajmniej na kilka dni. Najważniejsze jest to, że takich produktów nie znajdzie się w supermarkecie. Ludzie są teraz bardziej świadomi tego, co spożywają, coraz więcej się o tym mówi, każdy chce dobrze zjeść, dlatego nasz pomysł spotkał się z pozytywnym odbiorem”. Wszystko, co można znaleźć w paczkach, pochodzi od małych firm lokalnych, które według Filipa Dolińskiego mają tę przewagę nad dużymi firmami, że można bez problemów dodzwonić się do ich właścicieli, porozmawiać z nimi i dowiedzieć się, z czego są zrobione ich wyroby. Smakuj Lokalnie oferuje klientom paczkę małą i dużą, a od niedawna także delikatesową. Produkty w paczkach zmieniają się co tydzień, pochodzą od różnych producentów i rolników i – jak zapewniają pomysłodawcy przedsięwzięcia – wszystkie są wysokiej jakości. „Wyroby przywozimy z całej Polski, gdyż mamy wielu zaufanych producentów. Na przykład produkty z gęsiny dostarczamy głównie z Pomorza, bo naszym zdaniem są one najlepsze, ale godnych zaufania serowarni jest już około czterdziestu, dlatego sery w naszych paczkach pochodzą z różnych stron kraju”. Paczka mała to produkty podstawowej potrzeby: chleb, jaja wiejskie, mleko, pasztet, twarożek, warzywa i masło oraz deser do wyboru: plaster miodu bądź ręcznie robione ciasto. Paczka duża cieszy się największą popularnością, a znaleźć w niej można te same podstawowe produkty co w paczce małej oraz cztery lub pięć wyrobów dodatkowych takich jak wędliny, sery z serowarni zagrodowych, dania gotowe. Paczka delikatesowa została wprowadzona do sprzedaży niedawno, ale szybko znalazła swoich zwolenników, którzy znajdują w niej produkty z paczki dużej oraz dodatkowe wyroby delikatesowe. Dociekliwi znajdą na produktach etykiety, z których mogą się dowiedzieć, jakie składniki zawiera dany wyrób. Ich spis wygląda zupełnie inaczej niż na opakowaniach produktów z supermarketów. „W wypadku naturalnej żywności chodzi o to, aby składników było jak najmniej. Na przykład

Jeśli się je produkty naturalne chociaż dwa miesiące, to później już da się wyczuć chemię w produktach ze sklepu twarożek powinien się składać z niepasteryzowanego mleka krowiego, kultur bakterii, podpuszczki, ewentualnie soli, a nie z całej tablicy Mendelejewa. Żeby naprawdę wiedzieć, co kupujemy w markecie, musimy przestudiować rozwinięty opis każdego wyrobu, a do tego ciężko jest w nich znaleźć coś naturalnego. My chcemy ułatwić konsumentom zakupy i dotarcie do zdrowych produktów. Z doświadczenia wiem, że jeśli się je produkty naturalne chociaż dwa miesiące, to później już da się wyczuć chemię w produktach ze sklepu”. Smakuj Lokalnie zaczęło też działać na rzecz uświadamiania konsumentów i wraz z Jagiellońskim Instytutem Żywienia oraz fundacją „Czytaj skład” prowadzi kampanię wyjaśniającą, dlaczego istotne jest czytanie etykiet na produktach, i podpowiadającą, co warto kupować, a czego lepiej unikać. W planach są również paczki spersonalizowane – na przykład skierowane do wegan czy wegetarian, ale najpierw wegańskie produkty trafią do sklepu Smakuj Lokalnie. Dodatkowo niebawem możliwe będą degustacje produktów sprzedawanych w paczkach w punktach odbioru. To wszystko ma doprowadzić do zwiększenia sprzedaży w Łodzi i Wrocławiu. Jak podsumowuje Filip Doliński: „chodzi o zapewnienie młodym ludziom wygody w kupowaniu naturalnych zdrowych produktów. Dzięki Smakuj Lokalnie nie muszą już chodzić na zakupy, wystarczy, że odbiorą paczkę, a mają zapewnione dobre, świeże jedzenie na kilka dni”. Smakuj Lokalnie nie boi się konkurencji, gdyż znalazło sposób na zainteresowanie konsumentów swoją ofertą: „Tym, co nas odróżnia od firm konkurencyjnych, jest to, że nie nastawiamy się na certyfikowane produkty ekologiczne, bardziej interesuje nas dobry smak, chcemy zapewnić klientowi naturalne, zdrowe produkty. Nie jesteśmy internetowym targowiskiem ze zdrową żywnością, sprzedajemy gotowe rozwiązanie zastępujące weekendowe zakupy w postaci zestawów produktów bardzo wysokiej jakości”. W zalewie masowo produkowanej żywności z pewnością warto zainteresować się mniejszymi producentami, dla których dostarczenie konsumentowi naprawdę smacznych i wysokiej jakości wyrobów to często kwestia być albo nie być. Warto też wczytywać się w etykiety i być świadomym konsumentem w czasach, kiedy wybór w sklepie jest coraz trudniejszy. Kosztowanie lokalnych smaków może przy okazji stać się ciekawą przygodą. ■

33


Aloha! MONIKA BRALEWSKA

Zmiany Zmiany – czyli Petarda, Urwis i Kosmos Zmiany Zmiany to młoda firma produkująca najwyższej jakości zdrowe i smaczne batony energetyczne ze składników pochodzenia roślinnego bez dodatku konserwantów, barwników i polepszaczy smaku. Na stronie internetowej Agata Golonka i Filip Stefański piszą, że firma powstała z potrzeby realizacji marzeń. O jej początkach, oryginalnych produktach i planach na przyszłość opowiada Agata Golonka – współwłaścicielka firmy.

34

zima 2016


Skąd pomysł na taką działalność i czy wcześniej zajmowali się państwo podobną branżą? Pomysł na firmę pojawił się mniej więcej w 2010 r. Ta myśl dojrzewała. W 2013 r. powstały pierwsze próby, testy rynkowe, a w roku 2014 sprzedaliśmy pierwsze batony. Przed założeniem naszej firmy zajmowaliśmy się zupełnie innymi dziedzinami. Najpierw to pomagało i przeszkadzało jednocześnie, ale zdobyte doświadczenie pozwoliło zupełnie inaczej spojrzeć na całe przedsięwzięcie i ruszyć z nim na poważnie. Początki były niełatwe, wymagały wyrzeczeń i nauczyły nas pokory. Z drugiej strony oddanie przedsięwzięciu i ciągła gonitwa za poukładaniem wszystkich elementów były możliwe dzięki ogromnej liczbie pozytywnych opinii, komentarzy, sygnałów i zapytań z rynku. To, że nasze produkty zostały życzliwie przyjęte, że smakowały ludziom i doceniono oryginalne opakowania oraz podejście do promocji, pomagało działać dalej.

Jak produkcja była zorganizowana na początku, a jak wygląda obecnie? Skąd pochodzą orzechy, owoce, pestki i nasiona, z których powstają państwa batony? Zaczynaliśmy jako autentyczna manufaktura, z jedną mikromaszyną, cała reszta pracy była wykonywana ręcznie. W pierwszym tygodniu wyprodukowaliśmy około 300 batonów, co bardzo nas wtedy cieszyło. Od tego momentu zrobiliśmy duży krok naprzód. Dzisiaj nasz zakład to półautomatyczna produkcja, w którym człowieka na każdym etapie wspiera maszyna. Całość działa w małej miejscowości o urokliwej nazwie Czeska Wieś, w województwie opolskim. Składniki dostępne w kraju zamawiamy u sprawdzonych miejscowych producentów, ale ponieważ większość składników naszych batonów nie jest uprawiana w Polsce, musimy się opierać na importerach. Jest kilka świetnych hurtowni, z którymi współpracujemy.

Przyjrzyjmy się zatem składowi państwa produktów. Nasze batony mają krótką i zrozumiałą listę składników (część pochodzi z upraw ekologicznych), np. Aloha to: daktyle, figi, orzechy nerkowca, migdały, słonecznik, kokos i nierafinowany olej kokosowy, a Urwis jabłkowy – dedykowany dzieciom – ma jeszcze prostszy skład: suszone jabłka, rodzynki i orzechy nerkowca. Nie dodajemy żadnych niepotrzebnych składników: wypełniaczy, polepszaczy ani konserwantów, stąd termin przydatności do spożycia określony został na 12 tygodni od daty produkcji. W batonach nie ma syropów, cukru czy słodzików – tylko naturalne cukry występujące w użytych surowcach. Nasze produkty stanowią doskonałe uzupełnienie zdrowej diety i pełnowartościową przekąskę. Są alternatywą dla przetworzonych słodyczy z długą listą sztucznych składników.

Udowadniamy, że można inaczej: zdrowo, smacznie, słodko, w zgodzie z naturą. I wierzymy, że podziękują nam za to nasze samopoczucie, wygląd i zdrowie Udowadniamy, że można inaczej: zdrowo, smacznie, słodko, w zgodzie z naturą. I wierzymy, że podziękują nam za to nasze samopoczucie, wygląd i zdrowie.

Aloha, Urwis, Kosmos, Petarda, Lewy sierpowy – nazwy państwa batonów są nietuzinkowe. Proszę opowiedzieć, jak powstały. Aloha, Kosmos i Lewy sierpowy to trzy pierwsze smaki, które obecnie nazywamy klasycznymi. Nazwy wymyśliliśmy wspólnie, w większym gronie, zanim jeszcze rozpoczęliśmy samą produkcję. Następnie część z tych osób wybrała inną drogę zawodową, a ja z Filipem zdecydowaliśmy się na stworzenie firmy i dopracowanie smaków. Kolejne produkty – Petarda i Urwisy: jabłkowy oraz bananowy – dołączyły w 2015 r. Nazwy były wymyślane podczas wypraw w góry, rozmów do świtu, spontanicznych wyjazdów, spacerów zarówno po odległych, jak i bliskich zakątkach świata.

Opakowania państwa batonów również są wyjątkowe. Opakowania, podobnie jak cała reszta, przeszły długą drogę, zanim udało się znaleźć ten idealny wzór. Od samego początku wiedzieliśmy, jak chcemy pakować batony. Pewien zaprzyjaźniony artysta stworzył pierwsze logo, następnie powstały opakowania, a kiedy po bardzo długim czasie udało się znaleźć drukarnię, która przygotowała nam całość dokładnie tak, jak chcieliśmy, mogliśmy zacząć działać.

Skąd biorą się pomysły na kolejne smaki? Co państwa inspiruje? Nowe smaki to nowe wyzwania dla nas, aby zrobić coś innego, coś skierowanego do konkretnych odbiorców. Batony sportowe muszą być jeszcze lepiej zbilansowane, jeśli chodzi o skład, z kolei batony dla dzieci powinny być nieco mniejsze i w zdecydowanie łatwiejszych do zaakceptowania smakach. Inspirują nas ludzie, z którymi rozmawiamy, podający nam konkretne wskazówki i pomysły na to, co chcieliby od nas kupić w przyszłości. Inspirują nas proste

35


składniki, smaczne i dobrej jakości, które pozwolą przekonać świat do tego, że baton może być smaczny również bez czekolady (do której oczywiście nie mamy większych zastrzeżeń [śmiech]).

Jak testują państwo nowe smaki? Nie zagłębiając się w szczegóły, robimy to na wszystkie możliwe sposoby. Zdarzyło się, że kilka smaków odpadło na tym etapie. To część całości w procesie twórczym, którym ośmielam się nazwać proces powstania i produkcji naszych batonów.

Od pomysłu do gotowego produktu – proszę opowiedzieć, jak wygląda ta droga. Najpierw są pomysł i receptura. Liczy się nie tylko smak, lecz także wartości odżywcze. Nasze batony mają dodawać energii, więc produkt musi spełnić określone kryteria. Gdy smak i konsystencja są już dopracowane, następuje faza przygotowań graficznych i wszelkiego rodzaju badań niezbędnych do wprowadzenia żywności na rynek. Po otrzymaniu kompletu dokumentów z laboratoriów i urzędów produkt zostaje umieszczony w ofercie.

Ile osób tworzy obecnie firmę Zmiany Zmiany? Zmiany Zmiany to w tym momencie siedem osób, bez których całość nie mogłaby funkcjonować. Ja z Filipem skupiamy się na sprawach organizacyjnych, promocyjnych, handlowych oraz administracyjnych. Jedna osoba odpowiada za finanse i księgowość. Najważniejsze w firmie są jednak osoby zajmujące się bezpośrednio produkcją i przygotowywaniem przesyłek. Poza stałą ekipą jest oczywiście szerokie grono osób, z którymi współpracujemy zadaniowo – nasz zdolny grafik, wspaniali dietetycy czy też sportowcy.

36

Jakich nowości możemy się spodziewać w najbliższym czasie? Nowe produkty powstają w odpowiedzi na rozwój rynku i przede wszystkim rosnącą świadomość oraz wymagania klientów. Rozmowy na targach, informacje wysyłane do nas poprzez media społecznościowe, nowości na rynku europejskim – to wszystko inspiruje do tego, co chcemy produkować i jak chcemy działać. Słuchamy swoich klientów, to najważniejsze. Obecnie dopinamy ostatnie formalności związane z wdrożeniem czegoś zupełnie nowego i zaskakującego – mam na myśli baton warzywny Farmer. Testowaliśmy wiele różnych wariantów i postawiliśmy na coś, naszym zdaniem, smacznego, świeżego i jednocześnie bardzo odważnego. Czujemy, że baton warzywny narobi sporo zamieszania na rynku zdrowej żywności. Zaproponujemy trzy smaki: burak, pomidor i szpinak. Chwilę później w sprzedaży pojawi się nowy produkt w postaci wygodnych, małych i bardzo poręcznych Kawałków z energią – będzie to jeszcze wygodniejsza forma przekąski, którą testowaliśmy na festiwalach biegowych i górskich, gdzie zyskała duże uznanie. To wszystko jeszcze w tym roku.

A dalsze plany? Chcemy systematycznie powiększać kanały dystrybucji, a co za tym idzie, inwestować w zwiększanie mocy produkcyjnych. zima 2016


Planów zawsze mamy pod dostatkiem i skupiamy się na tym, aby nie leżakowały w szufladzie. Jak dotąd udaje się realizować stawiane cele, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni.

W ilu miejscach w Polsce można dziś kupić państwa produkty? W tym momencie jest ich około 360. Mają różny charakter – to sklepy ze zdrową żywnością, miejsca aktywności sportowej, kawiarenki i powoli też sklepy sieciowe. Myślimy o zagranicy, na razie jednak skupiamy się na rozwoju sieci dystrybucji w kraju. Część kraju obsługujemy bezpośrednio my, a w kilku rejonach od niedawna współpracujemy z dystrybutorami.

Imprezy sportowe – promocja firmy czy styl życia? Często bierzemy udział w imprezach sportowych. To bardzo dobre miejsce na promocje, spotkania z ludźmi prowadzącymi aktywny tryb życia, a także profesjonalistami. Nasze batony mają dostarczać dobrej energii, dosłownie i w przenośni – bo zawierają wysokoenergetyczne naturalne składniki, a więc idealne paliwo właśnie dla sportowców. Biegi górskie, maratony, duże imprezy fitness – tam staramy się pojawiać. Z naszych batonów korzystają himalaiści, maratończycy, kolarze, adepci wspinaczek górskich, ale i pływacy, żeglarze czy hokeiści. Komunikują się państwo z klientami (oraz fanami, bo myślę, że można tak powiedzieć) przez media społecznościowe. Kto prowadzi konta na Instagramie i Facebooku?

Nasze batony mają dostarczać dobrej energii, dosłownie i w przenośni – bo zawierają wysokoenergetyczne naturalne składniki, a więc idealne paliwo właśnie dla sportowców

Zajmujemy się tym osobiście, na tyle, na ile pozwala nam na to czas. Lubimy być w kontakcie z tymi wszystkimi niesamowitymi historiami, które udaje nam się usłyszeć, zobaczyć czy przeczytać. To niezwykłe, ile osób docenia naszą pracę. Przy okazji – dziękujemy!

Czy ekożywność to dobry pomysł na biznes? Zdrowe batony, zdrowe produkty to część bardzo widocznej potrzeby zmiany patrzenia na świat. Ludzie chcą się lepiej odżywiać, dbać o zdrowie, aktywnie spędzać czas, co z kolei stwarza miejsce dla produktów takich jak batony, o których rozmawiamy. Naszym zdaniem to dobry pomysł na biznes. ■

37


ANNA STROŻEK

Food trucki na dobre wjechaLy do Polski

K

ażdy, kto w ostatnich latach brał udział w jakimś większym festiwalu na świeżym powietrzu, miał okazję spróbować jedzenia z mobilnych barów lub restauracji – food trucków. Kuchnia na kołach to najprostszy sposób na zapewnienie ludziom jedzenia podczas imprez na świeżym powietrzu w miejscach, gdzie nie ma restauracji stacjonarnych. Coś dla siebie znajdą w nich wszyscy, zarówno konsumenci niewymagający, jak i ci z bardziej wyrafinowanym podniebieniem – amatorzy kanapek, burgerów, pizzy, tradycyjnej polskiej kuchni czy też potraw orientalnych. Dużą popularnością cieszą się także kawiarnie na kółkach i – bardziej klasyczne – wozy

38

z lodami. Food trucki stały się nieodłącznym elementem krajobrazu na imprezach organizowanych pod gołym niebem zarówno w dużych miastach, jak i mniejszych miejscowościach i wydaje się, że nie są tylko przejściową modą. Świetnie to widać na organizowanym od dwóch lat Łódź Street Food Festival, którego dwanaście edycji cieszyło się niesłabnącym zainteresowaniem i zgromadziło wielu właścicieli food trucków oraz tłumy łodzian. Warszawa również ma swój w całości poświęcony restauracjom na kółkach Food Truck Festival. O popularności imprezy z pewnością może świadczyć to, że w tym roku odbyła się ona aż cztery razy. W Gdańsku organizowany jest Festiwal zima 2016


Smaków Food Trucków, który miał już osiem edycji. Coś dla siebie znajdą również miłośnicy wegetariańskiej kuchni na kółkach – w Krakowie odbywa się Wege Festiwal Foodtruckowy. Zloty organizują też inne większe miasta, między innymi Szczecin, Katowice, Białystok. Zainteresowanie klientów i chęć rywalizacji właścicieli wzmagają dodatkowo konkursy na najlepszy food truck organizowane w różnych miastach Polski. Nikogo nie zniechęca konieczność jedzenia na stojąco, a dużym plusem z pewnością jest możliwość obserwowania, jak przygotowuje się posiłki. Mobilne kuchnie przyciągają mnóstwo klientów, a ich właściciele cieszą się swobodą i możliwością oferowania swojego menu na różnych imprezach oraz trafiania do konsumentów z całego kraju. W przeciwieństwie do właścicieli lokali nie muszą pracować w stałych godzinach i w tych samych miejscach. Jadą tam, gdzie jest zapotrzebowanie na ich potrawy. Wejście w foodtruckowy biznes jest dosyć proste. Wystarczy założyć własną działalność gospodarczą, otrzymać pozwolenie sanepidu (podstawowe wymogi to dwie umywalki, woda bieżąca, urządzenia chłodnicze, łatwo zmywalne szafki, szatnia na ubrania i używanie półproduktów) oraz oczywiście samochód – może to być już gotowy food truck lub inny pojazd, który da się zaadaptować. Potem już nic tylko ruszać w drogę. Czy jednak łatwo znaleźć swoje miejsce na tak – wydawałoby się – nasyconym rynku? Jak przekonuje Filip Słowiński, właściciel food trucka Bystro, są miejsca, w których łatwiej się przebić niż w innych: „Łódź nie jest jeszcze tak bardzo oblegana, dlatego tu łatwiej o sukces, z kolei rynek warszawski jest dużo bardziej obłożony. Mamy teraz boom na food trucki, więc zainteresowanie ludzi i firm organizujących różne eventy jest naprawdę duże. W tym roku w sezonie letnim praktycznie na każdym kroku można było spotkać food truck, więc w tej branży nie ma problemu ze znalezieniem miejsca dla siebie. Oczywiście są miejsca lepsze i gorsze, ale to już kwestia nauki i rozpoznania rynku. Ten, kto ma jakiś pomysł i potrafi go zrealizować, z pewnością się odnajdzie. Jeśli ktoś jest kreatywny, to w kuchni na kołach może zrobić równie smaczne jedzenie, jak w dobrej restauracji”. Food truck to zresztą dla wielu droga do własnej restauracji i dobry początek dla miłośników gotowania, których nie stać na otwarcie lokalu. Mobilne kuchnie nie tylko przyjeżdżają na organizowane przez miasto festiwale, lecz także są chętnie zapraszane między innymi na firmowe imprezy integracyjne w większych miastach. Duże zainteresowanie budzą jednak również w mniejszych miejscowościach, gdzie stały się świetną alternatywą dla straganów z jedzeniem rozstawianych podczas okolicznościowych imprez na powietrzu. Restauracje na kółkach są też zapraszane na imprezy w całej Polsce, a nawet za granicą. Jak wynika z doświadczeń właścicieli mobilnych restauracji, najbardziej opłacalna jest obecność na wydarzeniach chętnie odwiedzanych przez młodych ludzi – festiwalach muzycznych i koncertach plenerowych. Z food trucka można sprzedawać właściwie wszystko. „Im ciekawsze, bardziej urozmaicone pomysły, tym więcej lu-

Z food trucka można sprzedawać właściwie wszystko, im ciekawsze, bardziej urozmaicone pomysły, tym więcej ludzi można przyciągnąć dzi można przyciągnąć – mówi Filip Słowiński. – W tym roku akurat zdecydowanie widzę boom na burgery, choć dużo jest także jedzenia meksykańskiego: tortilla, tacos. Zdarzają się też zupełnie odmienne i oryginalne propozycje, słyszałem o food trucku, który serwuje pampuchy z sosem – możliwości jest mnóstwo”. Warto pamiętać, że na imprezach dla food trucków ich właściciele muszą płacić za możliwość wystawienia się – w Łodzi jest to wydatek rzędu 200-500 zł za dwa dni (tyle zazwyczaj trwa festiwal). Rejestracja na tego typu imprezie to jednak dla restauratorów na kółkach najprostsza droga, aby trafić ze swoją ofertą do szerszego grona smakoszy. Dodatkowo mogą oni liczyć na zapewnienie nie tylko miejsca, lecz także wyrównanej konkurencji, gdyż zazwyczaj organizatorzy imprez tego typu, układając listę food trucków, biorą pod uwagę menu i starają się, aby nie przeważyły pojazdy serwujące jedną potrawę: na przykład kanapki czy pierogi (tak, są również food trucki z pierogami). Poza imprezami zorganizowanymi właściwie trudno jest uzyskać od miasta pozwolenie na zatrzymanie się z mobilną restauracją. Niestety, foodtruckowy biznes jest sezonowy, choć to być może stwarza większe możliwości dla bardziej wytrwałych właścicieli mobilnych restauracji, gotowych jeździć i sprzedawać swoje dania również zimą, choćby podczas festynów bożonarodzeniowych. Na ogół trzeba się liczyć z tym, że wraz z nadejściem chłodniejszych dni foodtruckowy interes zapada w zimowy sen. Skoro jednak moda na food trucki rozwijała się w Stanach Zjednoczonych w latach 30., a dziś restauracji tego typu jest tam już co najmniej kilka tysięcy, to może nie ma sensu zrażać się sezonowością? Choć do Polski food trucki przyjechały późno, wygląda na to, że dopiero się rozpędzają. Według Food Truck Portal jest ich około 300, najwięcej w Warszawie (122), następnie w Trójmieście (59), Krakowie (35) i Wrocławiu (38). Patrząc na letnie imprezy w Łodzi, można śmiało powiedzieć, że i ona goni czołówkę. Czy zatem food trucki na stałe zaparkują w Polsce? „Myślę, że ta moda będzie trwała. Food trucki wywodzą się z USA, a tam zjawisko nie dość, że nie zamiera, to wręcz się rozwija” – zapewnia właściciel Bystro. ■

39


Najnowsza generacja materiałów do produkcji zbiorników z PE

Większe bezpieczeństwo w kontakcie z substancjami chemicznymi: PE 100-RC

Od roku 2010 można zauważyć częstsze stosowanie nowego materiału PE: PE 100-RC. Początkowo był on używany do budowy rurociągów i obecnie jest tam standardem. Co to za materiał i czym się różni od swoich poprzedników?

Inż. dypl. (FH) Michael Wille

Gerhard Weber Kunststoff-Verarbeitung GmbH Statyka/konstrukcja – DVS Prezes grupy roboczej W 4.3b www.weber-kunststofftechnik.de

Inż. dypl. (FH) Dieter Eulitz

SIMONA AG Technologia półfabrykatów Technical Service Center www.simona.de

A

gresywne media charakteryzujące się wysokim chemicznym współczynnikiem pomniejszającym, w większym stopniu narażające otoczenie, stawiają szczególne wymagania w zakresie produkcji zbiorników. Szczególnie problematyczne staje się tutaj magazynowanie oraz obsługa tych mediów. Zbiorniki stalowe gumowane można użytkować przez krótszy czas – rozkład materiału może się wiązać z negatywnym wpływem na eksploatację i otoczenie. Wówczas zastosowanie znajdują zbiorniki z polietylenu (PE). Tworzywo sztuczne to materiał stosunkowo młody. Jednym z najprostszych pod względem chemicznym tworzyw sztucznych jest polietylen (PE). Jego łańcuch cząsteczkowy składa się tylko z atomów węgla i wodoru. Przemysłowa produkcja polietylenu o dużej gęstości (PE-HD) stała się interesująca dopiero wraz z rozwojem katalizatorów (katalizator Zieglera-Natty) służących do polimeryzacji etylenu mniej więcej w połowie lat 50. XX w. Od tego momentu

Cynkowanie ogniowe

trwały nieustanne prace nad polietylenem, przy czym każda z generacji umożliwiała ekonomiczne projektowanie zbiorników z zachowaniem bezpieczeństwa utrzymującego się na stałym poziomie. Najnowszym typem polietylenu, jaki można stosować w produkcji urządzeń, zbiorników i rurociągów, jest PE 100-RC.

ROZWÓJ POLIETYLENU OD PE 100 DO PE 100-RC Ogólne właściwości materiału wyjściowego PE-100 mówią same za siebie: przeznaczenie do kontaktu z żywnością, elastyczność/udarność, homogeniczność materiału, brak systemu złożonego, brak powłok, brak włókien szklanych, trwałość chemiczna, proste czyszczenie ze względu na niebiegunowe właściwości powierzchni oraz prosty i tani recycling po upływie zaplanowanej żywotności. Również w przypadku materiału RC mamy do czynienia z PE 100, który w procesie produkcji został zmodyfikowany tak, by był najbardziej odporny na powolną propagację pęknięć (RC – resistant to crack) z całej grupy różnych typów FNCT, próbka do badań

40

artykuł sponsorowany

zima 2016


Materiał niebieski

Materiał czarny

Materiał biały

Możliwość ustawienia wewnątrz i na Możliwość ustawienia wewnątrz i na zewnątrz Warunkowa odporność na działanie zewnątrz Odporny na działanie promieni UV Odporny na działanie promieni UV promieni UV Możliwości ustawienia wewnątrz

Temperatura powierzchni materiału Temperatura powierzchni materiału Temperatura powierzchni materiału w wyniku działania promieni słonecz- w wyniku działania promieni słonecz- w wyniku działania promieni słonecznych do 45˚C nych do 80˚C nych do 60˚C Właściwości zbiorników PE według kolorów

PE (z wyjątkiem usieciowanego PE). Ta właściwość odróżnia go od PE 100. PE 100-RC został stworzony specjalnie na potrzeby budowy rur układanych w ziemi, gdzie punktowe, zewnętrzne obciążenie w ziemi lub w nacięciu, powstałe podczas kładzenia rur, może doprowadzić do pęknięcia, nawet po upływie dłuższego okresu eksploatacji. Wysoka odporność na powolną propagację pęknięcia zapewnia także większe bezpieczeństwo podczas składowania krytycznych mediów w zbiornikach. Jeżeli medium spowodowało powstanie w materiale mikropęknięcia (pęknięcia naprężeniowego), to w wypadku lepszej odporności PE 100RC na dalsze pękanie można założyć, że rozprzestrzenianie się pęknięcia w głąb materiału zostanie utrudnione. Ma to bezpośredni wpływ na żywotność konstrukcji: „[…] Chemiczny współczynnik pomniejszający dla przepływu medium A2B można obniżyć w wypadku mediów powodujących powstawanie pęknięć naprężeniowych” [DVS, s. 139, Adnotacja 1]. Z tego powodu zbiorniki do przechowywania mediów, na przykład kwasu siarkowego ≤ 96%, rzeczoznawcy ds. mediów dopuszczają do dłuższych okresów użytkowania.

Minimalne okresy trwałości zgodnie z DVS w odniesieniu do różnych surowców

Poza tym w konstrukcjach wykonanych z PE 100-RC nacięcia powstałe w sposób niezamierzony podczas obróbki, transportu, ustawienia czy użytkowania zbiornika [patrz: Cynkowanie ogniowe] nie mają aż tak dużego znaczenia jak w wypadku PE 100 czy nawet PP-H.

NAJLEPSZE WYNIKI W FNCT: OBRAZ NAPRĘŻEŃ MATERIAŁU RC Ze względu na wysoką odporność na dalsze pękanie materiału PE 100-RC konieczne byłoby zastosowanie bardzo długiego okresu badania dla typowej, czasowej

Bezpośrednie porównanie uwydatnia znaczne różnice pomiędzy PE 100-RC a innymi typami PE w zakresie odporności na powolną propagację pęknięcia. Wynik testu FNCT jest jednoznaczny: PE 100-RC charakteryzuje się minimalnym okresem trwałości wynoszącym 8760 godz. próby na ciśnienie wewnętrzne, aby móc stwierdzić występowanie takiej cechy materiału. Dlatego w celu znacznego skrócenia okresu badania stosuje się tzw. test FNCT (Full Notch Creep Test). W teście tym określa się zasadniczo obraz nacięcia, względnie odporność materiału na dalsze pękanie. Aby określić tę cechę, wykonuje się nacięcie ostrzem w próbce do badań o wymiarach na przykład 100×10×10 mm, pośrodku każdej z czterech stron, na tej samej wysokości, na głębokość 1,7 mm±0,2 mm [patrz: FNCT, próbka do badań]. Tak przygotowaną próbkę wystawia się na obciążenie rozciągające 4 N/mm2 w roztworze środka powierzchniowo-czynnego (2% Arkopal N-100) w temperaturze 80°C. Poszczególne typy PE muszą przejść test bez powstania pęknięcia przez odpowiedni minimalny czas, aby móc je przyporządkować do różnych typów PE. Wartości minimalne dla stosownych surowców podano w DVS Taschenbuch, wydanie 2016, DVS 2205-1, załącznik 1, na stronie 12 [patrz: Minimalne okresy trwałości zgodnie z DVS w odniesieniu do różnych surowców].

41


Dla instalacji w oczyszczalniach ścieków, które wielu producentów wybudowało z PP-H ze względu na jego jasny kolor, materiał PE w kolorze białym stanowi dobrą ekonomiczną alternatywę

Białe zbiorniki PE

Bezpośrednie porównanie uwydatnia znaczne różnice pomiędzy PE 100-RC a innymi typami PE w zakresie odporności na powolną propagację pęknięcia. Wynik testu FNCT jest jednoznaczny: PE 100-RC charakteryzuje się minimalnym okresem trwałości wynoszącym 8760 godz. Tym samym minimalny okres trwałości dla PE 100-RC w porównaniu z PE 100 jest ok. 30 razy dłuższy.

OD KOLORU DO ZAKRESU STOSOWANIA Zbiorniki z PE 100-RC można produkować ze zgrzewanych arkuszy lub rury nawojowej standardowo w kolorze czarnym, niebieskim i białym. Oprócz kwestii wyglądu każdy kolor wyróżnia się specjalnymi właściwościami dopasowanymi do zakresu stosowania. Podczas gdy wartość FNCT oraz odporność chemiczna są na takim samym wysokim poziomie, to o planowanym zakresie użytkowania decydują różnice pod względem pochłaniania ciepła i światła oraz odporność na działanie czynników atmosferycznych. Właśnie ze względu na przynależność polietylenu do grupy termoplastycznych tworzyw sztucznych, czyli termoplastów (thermós – gorący, plássein – formować), to temperatura elementu stanowi decydujący czynnik w odniesieniu do statyki względem konstrukcyjnego kształtowania zbiorników. W wyniku pochłaniania ciepła podczas insolacji otrzymujemy różne temperatury powierzchni dla różnych kolorów [patrz: Właściwości zbiorników PE według kolorów].

42

Jeśli chodzi o silosy na materiały stałe czy bioreaktory, gdzie ze względu na zachodzące procesy nie może dojść do wolnej konwekcji wewnątrz zbiornika, polietylen PE 100-RC w kolorze białym ma istotne zalety. Temperatura miejscowego nagrzewania elementu na wskroś jest wówczas obniżona. W ten sposób możliwe jest znaczne zminimalizowanie negatywnego wpływu na statykę czy zakłócenia procesu technologicznego. W zależności od odcienia zbiornika dochodzi do absorpcji, względnie rozproszenia różnej ilości światła. Czarny pochłania wszelkie długości fal światła i tym samym „połyka” maksymalną jego ilość, a biały rozprasza całe światło. Dlatego zwłaszcza w zamkniętych pomieszczeniach, gdzie przechowywanych jest wiele zbiorników, można zaoszczędzić energię świetlną, stosując białe konstrukcje. Dla instalacji w oczyszczalniach ścieków, które wielu producentów wybudowało z PP-H ze względu na jego jasny kolor, materiał PE w kolorze białym stanowi dobrą ekonomiczną alternatywę [patrz: Białe zbiorniki PE]. Biały PE 100-RC zapewnia także lepszą widoczność dna zbiornika w wypadku cieczy przezroczystych. To zaleta zwłaszcza w instalacjach przemysłowych do eloksalowania, instalacjach galwanicznych oraz tych typu KTL, ponieważ pozwala ona na wykrycie cząsteczek, które oddzieliły się od nośników.

PRZYSZŁOŚĆ PE Na koniec warto jeszcze raz podkreślić decydującą zaletę tego polietylenu: materiał PE 100-RC jest nową generacją PE 100, która zapewnia aktualnie najwyższą znaną odporność na powolną propagację pęknięć. Spoglądając w przyszłość, można powiedzieć, że coraz częściej producenci zbiorników z tworzyw sztucznych będą przechodzić na materiał PE 100-RC. Weber Polska sp. z o.o. – jako producent zbiorników – oraz Simona AG – jako producent materiału płytowego – już dziś zdobywają rynek i rozpowszechniają materiał PE 100-RC do produkcji zbiorników. ■ zima 2016


WorldFood IV Międzynarodowe Targi Żywności i Napojów 11 – 13 kwietnia 2017 EXPO XXI WARSZAWA

Dowiedz się więcej na: www.worldfood.pl

Łączymy Twój biznes ze światem

Organizowane przez


Anna Grzesik

WAM Technology – polskie cysterny z Koszalina

Jak bezpiecznie przetransportować tysiące litrów mleka, czekolady, estrów albo oleju spożywczego? Można w beczkach. Ale jeszcze lepiej posłużyć się cysterną; cysterną od producenta z wieloletnim doświadczeniem, uwzględniającego specyficzne potrzeby danej branży.

T

aką firmą bez wątpienia jest przedsiębiorstwo z Pomorza Zachodniego – WAM Technology sp. z o.o. Choć powstała w 2013 r., już ma duże doświadczenie w branży, ponieważ trzon zespołu stanowią byli pracownicy Wytwórni Aparatury Mleczarskiej z Sianowa, która na rynku polskim istniała od 1995 r., ale musiała zakończyć swoje działanie. Byli pracownicy wytwórni się jednak nie poddali. Uzbrojeni w doświadczenie oraz spójną i klarowną wizję tego, jak powinna wyglądać i działać firma w tej branży, założyli WAM Technology.

Z SIANOWA DO KOSZALINA Początki nie były łatwe, firma wynajmowała biura i hale po zamkniętej wytwórni w Sianowie. Miejsce to nie mogło w pełni zaspokoić potrzeb i ambicji spółki wdrażającej zupełnie nową wizję, rozwiązania techniczne i nowo-

czesny sprzęt. „Od początku wiedzieliśmy, że jeśli chodzi o zaplecze techniczne i powierzchniowe, to zakład w Sianowie jest dla nas tylko miejscem startowym” – mówią członkowie zarządu: prezes Dariusz Ataman i wiceprezes Arkadiusz Żukowski. Dodają, że z uwagi na wiek budynków i hali nie było możliwości przystosowania ich do potrzeb nowoczesnej spółki, jaką jest WAM Technology. Od początku swego istnienia firma dążyła do zrealizowania swojego pięcioletniego planu budowania marki, zakładającego rozszerzenie bazy klientów, zakup odpowiednich technologii, pozyskanie dostawców i wypracowanie stabilności finansowej. Realizacja planu miała zaowocować otworzeniem nowej siedziby w lepszych warunkach i lokalizacji. Jednak plany planami, a życie życiem. Spółka przeliczyła się nieco w swych założeniach i… pięcioletni plan zrealizowała już po upływie trzech. W rezultacie od


PŁYNNY INTERES Specjalnością WAM Technology są cysterny wykonane ze stali kwasoodpornej przeznaczone do przewozu materiałów płynnych. Chodzi zarówno o produkty spożywcze: wodę, mleko, soki, czekoladę, melasę, oleje, jak i produkty chemiczne: AdBlue (wodny roztwór mocznika), RSM (wysoko skoncentrowany nawóz azotowy), estry (komponenty biopaliw), parafinę, solankę i wiele innych. Swoją ofertę spółka kieruje przede wszystkim do branż przetwórstwa i transportu spożywczego, mleczarskiego, napojowego, olejowego, tłuszczowego, chemicznego i innych. Obecnie najwięksi odbiorcy spółki to branża mleczarska, chemiczna i olejowa. Wszystkie cysterny przeznaczone do przewozu towarów spożywczych posiadają stosowny certyfikat Państwowego Zakładu Higieny, dopuszczający je do transportu wymienionego towaru, a wszystkie cysterny transportujące towary wymagające specjalnych warunków temperaturowych mają międzynarodowy certyfikat ATP upoważniający do transportu towarów i artykułów spożywczych szybko się psujących.

WSPÓŁPRACA Z FIRMĄ BODEX

początku kwietnia tego roku firma dysponuje już nowoczesnym biurem oraz halą produkcyjną zlokalizowaną w koszalińskiej strefie ekonomicznej. „W Sianowie dysponowaliśmy halą o powierzchni ok. 600 m2 i kilkoma pokojami biurowymi. W nowej siedzibie mamy do dyspozycji halę o powierzchni prawie 2000 m2 i biuro o powierzchni ponad 100 m2. To daje nam więcej możliwości, jeśli chodzi o równolegle prowadzone projekty, liczbę maszyn oraz zatrudnienie” – wyjaśnia Bartosz Walczak, dyrektor do spraw klientów kluczowych. Chociaż obecnie dla WAM Technology pracuje około 50 osób, gdy tylko firma w pełni zaaklimatyzuje się na nowym miejscu, rozpocznie analizę warunków i możliwości przerobowych nowej hali, z pewnością pojawią się nowe potrzeby. Bardzo prawdopodobne, że spółka wkrótce rozpocznie poszukiwanie wykwalifikowanej kadry pracowniczej. „Jesteśmy pozytywnie nastawieni do wzrastającego zapotrzebowania na nasze wyroby. Jeżeli liczba zleceń nadal będzie się utrzymywać na zadowalającym poziomie, to na pewno rozważymy zwiększenie składu osobowego zarówno produkcji, jak i innych działów” – mówią prezesi.

Partnerem biznesowym spółki WAM Technology jest firma BODEX, dostarczająca podwozia do wszystkich naczep spółki. „Z firmą BODEX współpracujemy od samego początku naszego istnienia – wyjaśnia prezes Dariusz Ataman. – Wszystkie nasze cysterny naczepy (i większość przyczep, o ile klient nie posiada własnego podwozia) jeżdżą na podwoziach właśnie tej marki. Główną cechą decydującą o tym, że nawiązaliśmy i utrzymujemy współpracę z tą firmą, jest fakt, że w przeciwieństwie do innych producentów podwozi nasi konstruktorzy pozostają w kontakcie z konstruktorami BODEX i mogą na każdym etapie produkcji podwozia dopasowywać je do naszych cystern, przez co możliwe jest w pełni indywidualne podejście do każdego projektu” – tłumaczy. Pozostali producenci podwozi oferują swoje produkty według własnego schematu z bardzo niewielką możliwością modyfikacji, co zmuszałoby spółkę, podobnie jak innych producen-

Naszym klientom oferujemy tylko produkt najwyższej jakości, do którego sami mamy zaufanie potwierdzone przez dziesiątki zadowolonych klientów


tów, do dopasowywania cysterny do podwozia. To z kolei uniemożliwiałoby w pełni dopasowanie całego produktu do potrzeb klienta końcowego. W kwietniu zeszłego roku dzięki współpracy inżynierów z działów konstrukcyjnych WAM Technology i BODEX spółce udało się wyprodukować pierwszą sztukę lżejszej niż dotychczas naczepy samonośnej. Cysterna naczepa o typowej dla naczep mleczarskich pojemności 25 400 l ważyła jedynie 5 800 kg. Konstruktorom udało się to osiągnąć dzięki zastosowaniu najnowszych technologii, materiałów i rozwiązań. W celu wyeliminowania zbędnych elementów wprowadzono nowe materiały oraz rewolucyjne elementy designerskie. „Konstrukcja takiej naczepy, a także mniejsza rama podwozia pozwalają na znaczące zmniejszenie wagi i obniżenie środka ciężkości, co istotnie wpływa na komfort jazdy – mówi Rafał Lesisz, kierownik działu konstrukcyjno-technologicznego. – Waga jest obecnie bardzo ważna dla wszystkich klientów spółki. Każdy kilogram zdjęty z pojazdu to dodatkowy kilogram towaru, który można przewieźć. To przekłada się w oczywisty sposób na wydajność i zyski przemysłu transportowego” – dodaje. Komfort jazdy chwalą przede wszystkim użytkownicy naczep, czyli kierowy, którzy jeżdżą z naczepami samonośnymi produkcji WAM Technology. Wszyscy jednogłośnie podkreślają, że prowadzi się je bardzo dobrze, bez względu na to, czy cysterna jest pusta, pełna, czy napełniona tylko w jakiejś części. Oprócz redukcji wagi głównym celem było zachowanie parametrów wytrzymałościowych i jakościowych. Większość polskich producentów, oferując klientowi „lżejszą” cysternę, zmniejsza po prostu grubość zbiornika i płaszcza zewnętrznego. Takie rozwiązania są jednak dobre na krótką metę, ponieważ zmniejszają trwałość i wytrzymałość konstrukcji, co w konsekwencji często prowadzi do pęknięcia zbiornika lub innych uszkodzeń. „Każdy transportowiec czy kierowca, któremu na trasie pękł zbiornik i wyciekł towar, wie, że to kwestia nie tylko ogromnych strat finansowych, lecz także konsekwencji prawnych. Dlatego też w naszej firmie nigdy nie stosujemy tego typu praktyk. Oferujemy tylko produkt najwyższej jakości, do którego sami mamy zaufanie potwierdzone przez dziesiątki zadowolonych klientów” – mówi kierownik. Tę filozofię potwierdza również wygląd cystern z Koszalina. Nietrudno zauważyć, że firma przywiązuje dużą wagę do designu. „Oferowanie produktów nowoczesnych,

funkcjonalnych, ale też estetycznych jest jednym z podstawowych celów naszej firmy – przyznaje prezes. – Zarząd spółki rozumie, że klient często kupuje to, co mu się spodoba, dlatego do wyglądu cystern przykłada tak dużą wagę. Firma stara się, aby każdy produkt (od etapu projektowania do wyjazdu z hali produkcyjnej) był przemyślany pod względem estetyki oraz wykonany z należytą dokładnością i dbałością o szczegóły. Każdy z naszych konstruktorów oraz kierownictwo produkcji dba o to, żeby nasze wyroby stanowiły najlepszą wizytówkę firmy” – dodaje.

CYSTERNY DO ZADAŃ SPECJALNYCH Wśród klientów WAM Technology znajdują się nie tylko firmy mleczarskie czy olejowe. Czasem pojawiają się niecodzienne zlecenia, które urozmaicają pracę zespołu. O pomoc do spółki zwróciły się na przykład firmy przewożące tak oryginalne materiały, jak krew zwierzęca czy też całe ryby. Niestandardowe towary są zawsze ciekawe, ponieważ wymagają specyficznego transportu i wdrożenia nowych rozwiązań niespotykanych w przewozie towarów standardowych. Rafał Lesisz, zapytany o najciekawsze realizacje, wspomina projekt cysterny przeznaczonej właśnie do transportu całych ryb znajdujących się w wodzie. „Najciekawszy w tym projekcie był rozładunek, ponieważ musiał się odbywać grawitacyjnie przez specjalną zamykaną pneumatycznie śluzę w dennicy tylnej poprzez podniesienie przodu cysterny” – wspomina. Projekt wymagał od konstruktorów wdrożenia nie tylko systemu pneumatycznego do otwierania śluzy, lecz także systemu hydraulicznego do podnoszenia przodu cysterny jak w wywrotce. Innym ciekawym i niestandardowym produktem są cysterny przeznaczone do przewozu krwi zwierzęcej. Taki towar wbrew pozorom wymaga sporej uwagi i indywidualnego podejścia do sprawy. „W tego typu medium często znajdują się elementy stałe, takie jak fragmenty kości czy chrząstki, które uniemożliwiają stosowanie zaworów i armatury (rur, złączy, pomp itd.) przeznaczonych do produktów płynnych. Stosujemy wtedy zawory kulowe przystosowane do łamania cząstek stałych oraz pompy z wirnikami, które nie ulegną uszkodzeniu w kontakcie z nimi” – opowiada. Kolejna kategoria produktów wymagająca dokładnego przemyślenia projektu to produkty, które muszą być utrzymywane w odpowiednio wysokiej temperaturze, w przeciwnym wypadku ulegają stężeniu lub krystalizacji.


Przykładem takich produktów są np. czekolada, parafina, AdBlue. – „Stosujemy głównie dwie metody podgrzewania cystern: gorącą parą, jeżeli klient posiada generator pary w miejscu załadunku i możliwość podgrzewania na trasie, lub aktywne podgrzewanie glikolem – wyjaśnia dyrektor Bartosz Walczak. – Obu metodom służą specjalne kanały grzejne zamontowane na zbiorniku”. Dyrektor zaznacza, że większość producentów poprzestaje na podgrzewaniu samego zbiornika, pomijając zawory i rury spustowe do rozładunku. „Prowadzi to do tężenia i krystalizacji przewożonego produktu podczas rozładunku, a w konsekwencji do powstania zatoru uniemożliwiającego opróżnienie cysterny i wymaga kosztownych remontów” – podkreśla specjalista.

Profesjonalny dostawca włazów, pokryw, wzierników, lamp, dla przemysłu spożywczego, farmaceutycznego, chemicznego oraz paliwowego.

Poza cysternami ciekawym zleceniem dla spółki było wykonanie zabudowy przyczepki przeznaczonej do transportu upolowanych zwierząt dla Koła Łowieckiego „Echo” z Sianowa. „Nasza firma nie obawia się żadnego zlecenia, zrealizujemy nawet najbardziej nietypowe zamówienie” – z satysfakcją stwierdza wiceprezes Arkadiusz Żukowski.

W NAJWYŻSZYM STOPNIU ZINDYWIDUALIZOWANE Od początku głównym celem spółki było i jest dostarczanie najlepszych rozwiązań, zapewnienie najwyższych standardów obsługi oraz oferowanie produktów nowoczesnych, funkcjonalnych, estetycznych i dopasowanych do potrzeb klienta. Przyświeca jej dbałość o każdy szczegół zamówienia i indywidualne podejście do każdego klienta. Głównym atutem firmy jest umiejętność personalizacji produktu. „Nie jesteśmy dużym zakładem produkującym seryjnie i wypuszczającym identyczne produkty – mówi Bartosz Walczak. – Każdy nasz klient jest zatem traktowany indywidualnie. Rozumiemy, że nie tylko każda branża, lecz także każdy zakład, a nawet każdy kierowca ma swoje indywidualne standardy, potrzeby i upodobania w zakresie użytkowania naszych produktów”. Od projektu podwozia po włazy górne – każdy element naczep oraz innych produktów jest dokładnie omawiany z klientem w celu jak najbardziej komfortowego użytkowania. Spółka służy fachowym doradztwem na każdym kroku, jednak ma na względzie fakt, że to klient decyduje o końcowym kształcie projektu. Odbiorcami produktów są również kontrahenci spoza Polski, choć z racji odległości tego typu zlecenia są dla pracowników spółki sporym wyzwaniem. Nie przeszkadza to spółce w realizacji zamówień dla klientów z Rosji, Ukrainy, Litwy, Łotwy, Estonii, Ukrainy, Białorusi, Niemiec, Holandii, Belgii czy Francji. Firma posiada również kilku przedstawicieli za granicą, między innymi w Anglii, w Niemczech, na Litwie i na Ukrainie, co ułatwia kontakt z potencjalnymi klientami. Najdalej cysterny marki WAM Technology pojechały do Azerbejdżanu. „Najczęściej rozmawiamy z pośrednikiem lub przedstawicielem. Brak możliwości osobistego spotka-

Firma S T A D A M Adam Statkiewicz 78-200 BIAŁOGARD, ul. Lutyków 9 Tel. +48 94 3120686, Mob +48 508119550 Fax.+48 94 7213087, e-mail: stadam1@wp.pl www.stadam.pl, Skype: adamstatkiewicz

nia z klientem docelowym bywa utrudnieniem – przyznaje Bartosz Walczak. – W takich wypadkach musimy bardzo dokładnie i precyzyjnie zebrać wywiad i specyfikację wymagań. Ponieważ klient często widzi nasz produkt dopiero po dostarczeniu go za granicę, musimy być pewni, że wysłana cysterna spełnia wszelkie oczekiwania kontrahenta. Zawsze musimy pamiętać o sprawdzeniu przepisów dotyczących cystern w danym kraju, szczególnie jeżeli wysyłamy produkty poza Unię Europejską” – dodaje. Zapytani o najbliższe plany prezesi spółki mówią przede wszystkim o rozwoju, nowoczesnych rozwiązaniach technologicznych i dbaniu o kontakt z klientami. Firma uważnie obserwuje też pierwsze oznaki otwarcia się rynku komponentów biopaliw, czyli estrów i oleju rzepakowego. W najbliższym czasie planuje otrzymanie certyfikatów pozwalających na produkcję cystern do przewozu towarów niebezpiecznych podlegających przepisom ADR (międzynarodowa konwencja dotycząca drogowego przewozu towarów niebezpiecznych). To pozwoliłoby WAM Technology otworzyć się na kolejną, zupełnie nową gałąź branży transportowej. Patrząc na wcześniejsze osiągnięcia spółki, można wnioskować, że nastąpi to bardzo szybko. Powstała niespełna trzy lata temu firma WAM Technology stanowi bowiem niezbity dowód na to, że innowacyjne myślenie w połączeniu z dobrze zgranym zespołem doświadczonych specjalistów stanowią klucz do sukcesu. ■


Potrzeba Wojciech Stepaniuk

zrodziła nasz sukces By poznać historię sukcesu firmy B&P Engineering z Przeworska na Podkarpaciu, trzeba sięgnąć pamięcią do roku 2003. Wtedy to Peter Bauer, wówczas jeszcze właściciel i prezes spółki O.K. Owocowe Koncentraty, zwrócił uwagę na to, że każdy remont zakładu czy też rozbudowa parku maszynowego wiąże się z dużymi trudnościami wynikającymi stąd, że na rynku krajowym brakowało przedsiębiorstw produkujących specjalistyczne maszyny i oferujących kompleksową obsługę dla zakładów przetwórstwa owocowo-warzywnego. Można więc powiedzieć, że to potrzeba zrodziła sukces przeworskiej firmy.

P

oczątki były trudne. Brakowało wszystkiego, w tym prostych zbiorników magazynowych ze stali chromoniklowej. Tego typu urządzenia były oferowane przez firmy funkcjonujące na terytorium Niemiec oraz Austrii, a ich ceny były wysokie, podobnie jak koszty transportu. Ponadto w Polsce brakowało specjalistów, w tym spawaczy z uprawnieniami do spawania metali szlachetnych. Prezes Bauer postanowił to zmienić i podjął decyzję o budowie zakładu produkującego nie tylko zbiorniki magazynowe, lecz także inne urządzenia dla przemysłu spożywczego i przetwórczego. W roku 2005 nabył od koncernu Südzucker część bazy przemysłowej po byłej cukrowni w Przeworsku. Przejął również część pracowników tego przedsiębiorstwa. Stan techniczny nabytych nieruchomości był wręcz opłakany. Maszyny i urządzenia, które znajdowały się na terenie nabytych nieruchomości, wymagały kapitalnego remontu. Prezes Bauer miał jednak szczegółowy plan budowy i rozwoju nowego podmiotu gospodarczego, który konsekwentnie realizował. W pierwszej kolejności przeprowadzono szereg plac budowlanych. Rozpoczęto proces wymiany urządzeń i kompletowania linii produkcyjnej. Ruszyły poszukiwania potencjalnych klientów. Dzięki kontaktom w branży przemysłu przetwórczego pojawiły się pierwsze zamówienia, i to zarówno od klientów krajowych, jak i zagranicznych.


Jednym z głównych przedmiotów działalności B&P Engineering jest projektowanie i produkcja kompletnych linii technologicznych do produkcji soków i koncentratów owocowych oraz warzywnych


SPECJALNOŚĆ FIRMY Jednym z głównych przedmiotów działalności B&P Engineering jest projektowanie i produkcja kompletnych linii technologicznych do produkcji soków i koncentratów owocowych oraz warzywnych. Firma specjalizuje się w projektach pod klucz, czyli realizuje projekty kompleksowo, począwszy od sporządzenia projektu, poprzez produkcję maszyn i urządzeń, orurowanie, montaż, uruchomienie, aż po serwisowanie, w tym serwis online. Drugą dziedziną działalności B&P Engineering są usługi subcontracting dla uznanych firm zagranicznych. Mowa tu o produkcji zbiorników, reaktorów, wymienników rurowo-płaszczowych i obróbce skrawaniem. Firma dysponuje specjalistycznym oprogramowaniem do projektowania

i wizualizacji oraz wykwalifikowaną kadrą konstruktorów, co pozwala jej świadczyć wysokiej jakości usługi projektowe. Bierze udział w realizacji nowych inwestycji, modernizacjach i przebudowach istniejących linii technologicznych. Przyjmuje zlecenia zarówno na produkcję jednostkową, jak i mało- oraz średnioseryjną. Zawsze ściśle współpracuje z klientami, służąc im swoim doświadczeniem i wiedzą. Produkuje oraz uruchamia maszyny i urządzenia zgodnie z potrzebami i wymogami klientów. Kompleksowo realizuje modernizację istniejących linii technologicznych. Przebudowuje urządzenia i maszyny zgodnie z panującymi trendami w technice i inżynierii. Opracowuje i wdraża dokumentację jakościową, nadzoruje próby i testy, wykonuje analizy oraz prowadzi szkolenia pracowników. Proponuje także nowe rozwiązania i ciekawe innowacje. Firma stawia oczywiście na profesjonalizm, bezpieczeństwo i elastyczność. „Nie satysfakcjonuje nas nadążanie za technicznymi trendami. Naszym celem jest ich wyprzedzanie. Nie boimy się trudnych tematów. Chętnie je analizujemy, jeszcze chętniej rozwiązujemy” – mówi Peter Bauer.

ROZWÓJ Firma planuje kolejne inwestycje, wchodzi na nowe rynki, systematycznie powiększa grono klientów. To najlepiej świadczy o kondycji B&P Engineering. Z lokalnie działającego niewielkiego zakładu produkcyjnego powstała marka, która jest rozpoznawalna niemal na całym świecie. Wyroby firmy charakteryzują się dużą innowacyjnością, wysoką jakością i przede wszystkim niezawodnością. Fundamentem B&P Engineering są pracownicy, którzy swoim wkładem pracy przyczynili się do rozwoju firmy. To właśnie ich zaangażowanie, wiedza oraz doświadczenie stanowią najcenniejszy kapitał przedsiębiorstwa. „Staramy się go inwestować najlepiej,

10 milionów TS 8 ENCLOSURES

POWER DISTRIBUTION

CLIMATE CONTROL


Przez 13 lat obecności na rynku firma wyrobiła sobie odpowiednią markę, którą cechują solidność oraz duże zaangażowanie w prowadzone działania jak tylko jest to możliwe. Systematycznie zwiększamy udział w rynku naszych wyrobów. Staramy się być wszędzie tam, gdzie możemy dotrzeć do nowych klientów. Stąd nasza obecność na najważniejszych targach organizowanych w Polsce i poza granicami naszego kraju. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że w naszej branży sukces nie rodzi się z niczego. Technologia zmienia się z dnia na dzień. Dlatego kładziemy nacisk na ciągłe doskonalenie i wdrażanie innowacyjnych rozwiązań technologicznych, które podnoszą naszą efektywność” – mówi Peter Bauer.

odzwierciedlają fachowość oraz rzetelność. Ciągła kontrola procesów technologicznych, modyfikacja procedur wewnętrznych, utrzymywanie wysokiej jakości wykonywanych usług oraz systematyczne podwyższanie jakości obsługi klientów – to priorytetowe kierunki rozwoju firmy. „Nadrzędnym celem firmy jest satysfakcja klientów oraz ich zaufanie do jakości naszych produktów i usług. Jako niezawodny partner potrafimy sprostać każdym wymogom jakościowym. Nad prawidłowym przebiegiem produkcji czuwa zespół wykwalifikowanych inżynierów, który w kontakcie z klientami pracuje nad optymalizacją i realizacją rozwojowych koncepcji. Nasze obszerne know-how i ciągły dialog z klientami umożliwiają elastyczność i orientację na indywidualne potrzeby branżowe” – wyjaśnia prezes.

Przez 13 lat obecności na rynku firma wyrobiła sobie odpowiednią markę, którą cechują solidność oraz duże zaangażowanie w prowadzone działania. Firma z powodzeniem zrealizowała setki projektów, dzięki którym stała się uznanym przedsiębiorstwem i to nie tylko na rynku lokalnym, lecz także międzynarodowym. Współpracuje zarówno z małymi, jak i dużymi firmami krajowymi oraz zagranicznymi. Zdobyła liczne referencje, które w pełni

System szaf TS 8, którego 10-milionowy egzemplarz właśnie opuścił taśmę produkcyjną, stał się sprawdzonym standardem na całym świecie. Sukces zawdzięczamy również Państwu: Waszemu zaufaniu, lojalności i zaangażowaniu, co ma dla naszej pracy bardzo duże znaczenie. Za to serdecznie dziękujemy 10 milionów razy.

IT INFRASTRUCTURE

SOFTWARE & SERVICES www.rittal.pl


Przedsiębiorstwo wdraża pomysły swoich klientów z wykorzystaniem najnowszych układów programowych światowych liderów w tej dziedzinie Starannie dobrane rozwiązania firma opiera na nowoczesnych technologiach i sprawdzonych modelach. Są one dedykowane specyficznym wymogom danego sektora przemysłowego i wpływają znacząco na wzrost efektywności i ciągłą poprawę wyników produkcyjnych klientów.

FIRMA AUTOMATYKĄ STOI Oferta firmy w zakresie automatyzacji to układy kontrolne oraz pomiarowe, począwszy od projektu, po realizację oraz uruchomienie. Przedsiębiorstwo wdraża pomysły swoich klientów z wykorzystaniem najnowszych układów programowych światowych liderów w tej dziedzinie. „Niemal w stu procentach nasze układy są prototypami powstałymi na skutek wspólnego projektu z klientem. Naprawiamy układy automatyki, dobieramy elementy zastępcze. Projektujemy i wykonujemy nietypowe układy kontroli i sterowania z wykorzystaniem komponentów własnej konstrukcji” – wylicza Peter Bauer. Firma dokonuje także zmian w ramach rozbudowy i aktualizacji istniejących układów automatyzacji i sterowania. Montuje układy regulacji, sterowania, okablowanie oraz dostarcza wszystkie niezbędne komponenty do klienta i uruchamia aparaturę.

KLIENCI Współcześni klienci są bardzo wymagający, zazwyczaj poszukują produktów wysokiej jakości w konkurencyjnej cenie. Stają się też coraz bardziej otwarci na nowości rynkowe i wykazują coraz większą gotowość do zmiany przyzwyczajeń. Chętnie też eksperymentują z nowymi produktami i markami. Mają coraz większe wymagania wobec producenta i jego produktów. Chcą też otrzymywać jak najwięcej informacji na temat oferowanych produktów. Każdy z nich spodziewa się, że kontakt z firmą spełni jego wszystkie oczekiwania. „Dla nas każdy klient jest ważny. Skrupulatnie gromadzimy informacje na temat ich potrzeb, czego efektem są nowe produkty oraz nowe usługi. Dotychczas z powodzeniem zrealizowaliśmy setki projektów, i to nie tylko na rynku krajowym. Ciągła kontrola procesów technologicznych, modyfikacja procedur wewnętrznych, utrzymanie wysokiej jakości wykonywanych usług, a także systematyczne podwyższanie jakości obsługi klientów to priorytetowe kierunki działalności” – dodaje prezes.


Trzynastoletnie doświadczenie firmy w dziedzinie inżynierii opiera się na wielu zrealizowanych dużych projektach. Jednym z nich była budowa kompletnej linii produkcyjnej dla zakładu przetwórczego Owoc Łącki z Olszany koło Nowego Sącza. Dzięki zastosowaniu technologicznie innowacyjnych rozwiązań proces produkcyjny w tym zakładzie jest w pełni zautomatyzowany, łącznie z wizualizacją i archiwizacją danych na każdym etapie produkcji. Wydawać się może, że 13 lat funkcjonowania B&P Engineering to krótki okres w porównaniu z doświadczeniem firm, które mogą się pochwalić znacznie bogatszą tradycją. „W tym czasie osiągnęliśmy naprawdę bardzo dużo. Przede wszystkim wyrobiliśmy sobie odpowiednią markę, którą cechuje solidność oraz duże zaangażowanie w prowadzone działania. Pomimo trudnych czasów transformacji polskiej gospodarki oraz zawirowań na rynku zakład nadal rozwija się bardzo dynamicznie. Firma przeszła głęboką modernizację i restrukturyzację. Mamy nowo wybudowane, nowoczesne hale produkcyjne, stale wzbogacamy park maszynowy i systematycznie tworzymy nowe miejsca pracy” – wylicza Peter Bauer. Na początku w B&P Engineering pracowało zaledwie 20 osób. Obecnie firma zatrudnia ponad 200 pracowników.

KONKURENCJA Firma boryka się oczywiście z konkurencją. Ta na pewno jest niemała. „Trzeba jednak zaznaczyć, że o pozycji w naszej branży decyduje wysoka jakość produktów i usług, tak pożądana przez klientów. Od początku istnienia w B&P Engineering stawiano na rzetelną obsługę klienta. «Niezawodność, solidność, zaangażowanie – to nasza dewiza»” – mówi prezes. Jak walczyć z konkurencją? Rozwojem firmy. Przyszłość będzie nadal budowana na fundamencie zaufania i zadowolenia klientów. Klienci są partnerami, z którymi współpracuje się na każdym etapie projektu, i na pewno w tej kwestii nic się nie zmieni. „Nadal będziemy ustalać najwyższe standardy we wszystkim, co robimy, wyznaczać ambitne cele i je osiągać, a siłą napędową będzie sukces naszych klientów” – wyjaśnia Bauer. Niewątpliwie bardzo ważnym czynnikiem rozwoju firmy będzie dalsza rozbudowa jej powierzchni produkcyjnej. Niebawem uruchomiona zostanie nowoczesna komora do kuleczkowania, w której procesowi obróbki poddawane będą elementy ze stali nierdzewnej. Ruszy budowa kolejnych obiektów, a mianowicie trzech nowoczesnych hal produkcyjnych. Systematycznie firma będzie poszerzać oraz unowocześniać park maszynowy. Tylko w ostatnich miesiącach zakupiła supernowoczesne, sterowane numerycznie tokarki, automatyczne linie do produkcji zbiorników oraz robot spawalniczy. Planowany jest również zakup kolejnych nowoczesnych maszyn, które znacznie usprawnią produkcję. ■


PRECYZJA I WYDAJNOŚĆ — roboty ABB w jednym z największych zakładów cukierniczych w Europie

Nowa linia technologiczna w Przedsiębiorstwie Przemysłu Cukierniczego Tago jest najnowocześniejszym i jednym z największych ciągów technologicznych produkcji ciastek w Europie. Pakowane na niej słodkości są tak delikatne, że tylko precyzja robota pozwala im trafić do blistrów w nienaruszonym stanie. 12 robotów ABB typu delta FlexPicker IRB360 gwarantuje wydajność na poziomie 900 sztuk zapakowanego produktu w ciągu jednej minuty, a niezawodny system wizyjny oraz oprogramowanie PickMaster zapewniają prawidłową koordynację pracy urządzeń.

O

statnie kilka lat to okres zakrojonej na szeroką skalę modernizacji i automatyzacji produkcji w firmie Tago, która w tym roku obchodzi swoje 50-lecie. Jest to zakład cukierniczy największy w Europie pod względem liczby linii produkcyjnych i różnorodności wyrobów. Firma ma obecnie 32 linie o łącznej wydajności od 180 do 270 t wyrobów na dobę w zależności od asortymentu.

54

„Mamy wiele bardzo nowoczesnych linii produkcyjnych, a w tym roku zakład wzbogacił się o nową, bardzo skomplikowaną linię produkcji ciastek brazylijskich i japońskich, wyposażoną w roboty ABB – mówi Tadeusz Gołębiewski, założyciel i właściciel firmy Tago. – Bez tych robotów nie bylibyśmy w stanie uruchomić nowej produkcji, ponieważ tego typu ciastka są tak delikatne, że pakowanie ich ręcznie bez uszkodzenia produktu zima 2016


Dobra współpraca z ABB przy projektowaniu i montażu nowej linii produkcyjnej zaowocowała kolejnym kontraktem zaproponowała więc chwytaki mechaniczne na tyle delikatne, by nie niszczyć produktu, a jednocześnie trzymające wystarczająco mocno, by ciastko nie spadło w trakcie przenoszenia. To bardzo ważny aspekt techniczny, ponieważ 12 robotów ustawionych na wydajność 900 sztuk na minutę powoduje, że każdy z nich musi podnieść i ułożyć w blistrze ciastko w czasie krótszym niż jedna sekunda, co wymusza dość znaczne przyspieszenia i prędkości. „Dobra współpraca z ABB przy projektowaniu i montażu nowej linii produkcyjnej zaowocowała kolejnym kontraktem – dodaje Robert Karczewski, dyrektor produkcji w firmie Tago. – Budowany właśnie zupełnie nowy ciąg technologiczny również zostanie wyposażony w urządzenie tej firmy, najnowszy robot IRB 6700, który będzie służył do automatycznego pakowania produktów”. jest zupełnie nieopłacalne. Roboty w tym wypadku to jedyne rozwiązanie ze względu na wydajność oraz precyzję działania”. System dostarczony do Tago wykorzystuje 12 robotów ABB typu delta FlexPicker IRB360, które pobierają produkty bezpośrednio z przenośnika taśmowego zaraz za tunelem chłodzącym. „W zakresie dostawy ABB była kompletna linia pakowania – tłumaczy Jakub Pawlak, szef Regionalnego Centrum Aplikacji Zrobotyzowanych ABB w Polsce. – Oprócz robotów dostarczyliśmy przenośniki i podajniki do blistrów. Bardzo ważną częścią dostawy był też system wizyjny wykorzystujący oprogramowanie ABB PickMaster 3, które umożliwia integrację wszystkich urządzeń w linii w taki sposób, by rejestrować orientację produktu na przenośniku, śledzić jego położenie i wyznaczać punkt poboru dla robotów. System zapewnia również kontrolę jakości, ponieważ obraz z kamery jest porównywany ze wzorcem wyrobu zaimplementowanym w oprogramowaniu i produkty niespełniające wymagań jakościowych są odrzucane”. Jednym z najtrudniejszych wyzwań było… samo ciastko, które jest bardzo kruche i delikatne – składa się z dwóch warstw bezy połączonych kremem i pokrytych czekoladą. Wymusiło to rezygnację ze standardowego w tym przemyśle podciśnieniowego poboru produktu. Firma ABB

Tago jest uznanym producentem wyrobów cukierniczych zarówno w kraju, jak i za granicą. Prowadzi działalność eksportową obejmującą swoim zasięgiem ponad 50 krajów na pięciu kontynentach. Oferuje bogaty wybór produktów, m.in. ciastka francuskie, pierniki, wafle i rurki waflowe, kruche i herbatniki, roladki i biszkopty, herbatniki laminowane i luksusowe produkty w czekoladzie. ABB (ABBN: SIX Swiss Ex) jest liderem w technologiach dla energetyki, robotyki i inteligentnych ruchomych urządzeń mechanicznych, automatyki przemysłowej i sieci energetycznych, obsługującym klientów z sektora użyteczności publicznej, przemysłu i transportu oraz infrastruktury na całym świecie. Kontynuując ponad 125-letnią historię innowacji, ABB tworzy przyszłość cyfryzacji przemysłu, przewodząc rewolucji energetycznej i czwartej rewolucji przemysłowej. Grupa ABB zatrudnia około 135 tys. pracowników w ponad stu krajach świata. ■ Zachęcamy do kontaktu: Media Relations Aleksandra Jasińska 24/7Communication Tel: +48 500 002 429 aleksandra.jasinska@247.com.pl www.abb.com

55


Dolina Rodanu, czyli wino z papieskiego szczepu Losy najsłynniejszych regionów winiarskich w Europie często splatały się z burzliwymi wydarzeniami historycznymi. Przy okazji zbliżającej się dziewiątej edycji profesjonalnych targów Rhône Valley Wines we Francji warto przypomnieć, jak na rozkwit winnic w Dolinie Rodanu wpłynęła słynna papieska niewola awiniońska. To w dużej mierze dzięki wydarzeniom z XIV w. region uznawany jest dziś przez wielbicieli win za kultowy.

D

olina Dolina Rodanu na południu Francji to jeden z najważniejszych punktów na mapach miłośników win, którzy cenią sobie nie tylko ich smak, lecz także tradycję. Od lat obowiązuje zasadniczy podział regionu na część południową i północną. Pierwsza, rozciągająca się od Awinionu do Montélimar, to klimat bardziej śródziemnomorski, a więc przede wszystkim szczepy grenache, mourvedre i cinsault. Północ, czyli teren od Vienne do Valence, to już głównie syrah i biały viognier. To oczywiście nie koniec podziałów, bo poszczególne apelacje win przypisywane są nie tylko południu i północy regionu, lecz także prawemu (np. saint-péray) i lewemu (np. hermitage) brzegowi rzeki. Dziś winnice Doliny Rodanu zajmują blisko 70 tys. ha ziemi i wytwarza się tam rocznie ok. 3 mln hl wina. Tyle suche fakty i liczby.

JAN XXII, CZYLI SMAKOSZ I ZNAWCA WINA Winiarskie tradycje Doliny Rodanu kształtowały się jeszcze przed naszą erą, ale znawcy wina utrzymują, że jednym z najważniejszych momentów w jej historii była właśnie awiniońska niewola papieży w latach 1309–1377. Pierwsze dwa dni przyszłorocznej 9. edycji Rhône Valley Wines (10– –13 kwietnia) odbywać się będą w dawnym pałacu papieskim w Awinionie – budynku wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Paradoksalnie więc tłuste lata tamtejszych winnic przypadły na wyjątkowo chudy okres Stolicy Apostolskiej, zaangażowanej w liczne konflikty z władzą świecką. To właśnie wtedy winnice Doliny Rodanu zyskały swoją renomę. Jak wiadomo, źródłem konfliktu, który w konsekwencji doprowadził do przeniesienia Stolicy Apostolskiej do Awinionu, była chęć podporządkowania sobie papiestwa przez królów. I właśnie pod naciskiem ówczesnego króla Francji Filipa IV Pięknego papież Klemens V przeniósł się do Awinionu, godząc się jednocześnie na uzależnienie od króla. Według dostępnych źródeł historycznych to właśnie Klemens V podjął decyzję o sadzeniu kolejnych winorośli w okolicach Awinionu. Żeby jednak zrozumieć, jak istotny był to ruch, trzeba wiedzieć, jak ważnym trunkiem było w średniowieczu wino i z jakimi problemami borykali się jego ówcześni producenci. Na łamach portalu <historia. org.pl> ciekawie te sprawy porusza historyk Łukasz Fik. Po upadku imperium rzymskiego z powodu wojen zniszczono wiele winnic, przez co znacznie zmniejszyła się ilość produkowanego wina. „Kościół także miał problemy z zaopatrzeniem się w wino. We wczesnym średniowieczu nie należał on do najbogatszych instytucji. Szczególnie biedni

56

byli zakonnicy. Oni na brak wina znaleźli najlepszy sposób. Każdy klasztor tuż po lokacji obsadzał własną winnicę. Początkowo były one wykorzystywane tylko do celów prywatnych zakonu. Z czasem, gdy ilość wytwarzanego wina rosła, pieniądze zarobione w ten sposób były przeznaczane na inwestycje w nowe winnice i tak nakręcała się spirala zysku. W późnym średniowieczu zakony miały monopol na produkcję wina w całej Europie”.

HISTORIA NA 15 TYS. METRÓW KWADRATOWYCH Klemens V doskonale o tym wiedział. Czas największego rozwoju winnic w Dolinie Rodanu przypadł jednak na okres panowania Jana XXII. Historia zapamiętała go jako jednego z najbardziej pracowitych papieży awiniońskich, a jednocześnie wielkiego fana wina. To on w dużej mierze przyczynił się do rozwoju papieskich winnic w Châteauneuf-du-Pape, czyli okolicy, gdzie wzniesiono letnią rezydencję papieży awiniońskich. Kiedy zmarł w roku 1334, jego następcą został Benedykt XII. W późniejszych dekadach rozwój papieskich winnic w okolicach Awinionu był już dziełem kolejno Klemensa VI, Innocentego VI, Urbana V i ostatniego z czasów niewoli Grzegorza XI. Co ważne, każdy z nich był Francuzem pochodzącym z południa tego kraju. Być może właśnie ich przywiązanie do tych terenów sprawiło, że XIV w. uznaje się za jeden z najbardziej przełomowych momentów w winiarskiej historii Doliny Rodanu. Renoma win z tego regionu rosła nawet wtedy, kiedy w roku 1377 stolica apostolska powróciła do Rzymu. Warto też poświęcić kilka zdań samemu pałacowi papieskiemu, który jest nie tylko główną atrakcją turystyczną leżącego w Prowansji Awinionu, lecz także jedną z największych w całej Francji. Imponujący kompleks liczący ok. 15 tys. m2 powierzchni jest również największym zamkiem gotyckim w Europie, dlatego każdego roku odwiedzają go tłumy turystów. Chociaż z dawnego wystroju nie zostało już wiele, to pałac wciąż jest symbolem średniowiecznego przepychu i wielkiej roli ówczesnego Kościoła. Dziś z myślą o turystach udostępniono do zwiedzania 25 pomieszczeń. Udział w 9. edycji Rhône Valley Wines będzie więc dobrą okazją do ich obejrzenia. Po tym, jak 10 i 11 kwietnia producenci, sprzedawcy i importerzy win spotkają się w pałacu papieskim w Awinionie, targi przeniosą się do Tain l’Hermitage i Mauves (12 kwietnia) oraz Ampuis (13 kwietnia). ■ Agencja Interaktywna Bloomnet zima 2016


57


58

zima 2016


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.