Gospodarka
W gospodarce i ekonomii trzeba Z prof. Elżbietą Mączyńską rozmawia Kamil Broszko. l Cywilizacja industrialna stopniowo ustępuje cywilizacji cyfrowej.
Procesy te sprawiają, że świat jest w kapitalnym remoncie, w swoistym przesileniu cywilizacyjnym. l Nie rozumiem, dlaczego prezesi niektórych firm uzyskujący wielomilionowe dochody roczne płacą podatek w wysokości 32 proc. Dla takich podatników w wielu krajach stosuje się trzeci próg podatkowy, np. w wysokości 40 proc., i kolejne, wyższe progi. l Wzrost zainteresowania inwestorów zagranicznych rynkiem mieszkaniowym w Polsce jest m.in. następstwem wprowadzenia ograniczeń w nabywaniu mieszkań w celach inwestycyjnych na rynku niemieckim. l Z dużym prawdopodobieństwem napłyną do Ukrainy pokaźne środki pomocowe na likwidację strat wojennych w ramach projektu, który już teraz jest nazywany drugim planem Marshalla. l Pojawił się pomysł, żeby dokonać takich zmian w konstytucji, aby wydatki na zbrojenia nie wchodziły do limitu zadłużenia publicznego, który wynosi teraz 60 proc. PKB. l W okresie prezydentury Billa Clintona w USA obowiązywało hasło „Ekonomia, głupcze”. Dziś coraz więcej krajów dostrzega problem narastania nierówności społecznych i rozumie, że są one niekorzystne dla rozwoju społeczno-gospodarczego i samego biznesu.
Kamil Broszko: W jaki sposób wojna w Ukrainie wpływa na polską gospodarkę? Elżbieta Mączyńska: Na to pytanie nie ma ostatecznej odpowiedzi, bo zbyt wiele jest niewiadomych. Przede wszystkim nie wiadomo, jak długo ta wojna będzie trwała, co się w jej trakcie jeszcze wydarzy, jakiego typu następstwa będą miały miejsce. Na razie wiemy, że Ukraina otrzymała możliwość kandydowania do Unii Europejskiej i z niej skorzystała – prezydent Zełenski podpisał stosowny wniosek. W związku z tym przy pozytywnych dla Ukrainy rozstrzygnięciach wojennych możliwości rozwojowe tego kraju, obecnie dramatycznie niszczonego wojną, z pewnością będą rosły, i to z różnych przyczyn. Po pierwsze, z dużym prawdopodobieństwem napłyną do Ukrainy pokaźne środki pomocowe na likwidację strat wojennych w ramach projektu, który już teraz jest nazywany drugim planem Marshalla. Ukraina stanie 34
się zatem ogromnym placem budowy, otwartym dla inwestorów, którzy będą odbudowywać i modernizować zniszczony kraj, ale przy okazji także sami odnosić korzyści. Jeżeli napłyną inwestycje, to jest wielce prawdopodobne, że uchodźcy wojenni zaczną wracać do kraju, a Ukraina zyska status kraju szybko rozwijającego się zgodnie z zachodnimi standardami liberalnej demokracji. Oczywiście jest to scenariusz przy założeniu, że wojna nie będzie ulegała dramatycznej eskalacji, a przede wszystkim – że nie zostanie użyta przez Rosjan broń jądrowa, co byłoby początkiem i końcem totalnej zagłady. W takich realiach tkwi teraz świat, a z nim nasz kraj. Dotkliwe są ekonomiczne następstwa napaści Rosji na Ukrainę. Świat ogarnia inflacja, wynikająca m.in. z zakłóceń w podaży produktów, których przed wojną dostawcą była Ukraina. Zakłócenia w podaży wiążą się też z nakładanymi na Rosję sankcjami, w tym embargiem na
nr 1 (37), 2022