3 minute read
Najbardziej problematyczny film Ameryki Aleksandra Matynia
w „Peaky Blinders” na próżno szukać jakiejkolwiek postaci w kolorowym Tshircie czy krótkich spodenkach. Wszystkie stroje bohaterów doskonale oddają atmosferę czasów, w których dzieje się akcja. Choć kobiety prezentują się doskonale w eleganckich sukniach i skromnych kapeluszach, na pierwszy plan zdecydowanie wysuwają się mężczyźni. Wszystkich członków gangu Peaky Blinders cechuje niesamowite wyczucie stylu. Thomas, Arthur i John zawsze pokazują się na mieście w długich, szarych płaszczach i charaktery
stycznych kaszkietach, od których, według legendy, powstała nazwa gangu. To tylko kilka z wielu powodów, dlaczego zakochałam się w „Peaky Blinders”. Nawet, jeśli nie czujecie się przekonani do obejrzenia tego serialu, uważam, że warto dać mu szansę. Może nie spodoba się wam tak bardzo jak mnie, ale przynajmniej znajdziecie zajęcie na kilka tygodni kwarantanny. a po powrocie do szkoły będziecie mieli okazję popisać się na historii wiedzą na temat pierwszej wojny światowej.
Advertisement
Większości z nas „Powrót do przyszłości” kojarzy się z nie samo-witym sukcesem komercyjnym, świetnie dobraną obsadą oraz przemyślaną scenografią. Jednakże proces powstawania filmu całkowicie burzy tę optymistyczną wizję. Dwóch przyjaciół, Bob Gale i Robert Zemeckis, nigdy nie liczyło na to, że ich historyjka o nastolatku podróżującym w czasoprzestrzeni DeLoreanem stanie się hitem kasowym (tym bardziej, że początkowo Marty miał podróżować lodówką zasilaną energią jądrową). z drugiej strony nikt nie dawał im takiej nadziei. w wytwórni Columbia Pictures stwierdzono, że w scenariuszu brakuje scen erotycznych i nikt tego nie obejrzy. Polityka Disneya zabraniała z kolei kręcenia filmów, w których matka zakochuje się we własnym synu. Inne studia uznały, że „przyszłość” w tytule nie rokuje dobrze. Zemeckis i Gale byli coraz bardziej zdesperowani. Do Stevena Spielberga aż wstyd się zgłosić, ale to ich jedyna szansa po czterech latach bezowocnych poszukiwań. Ostatecznie przyjaciel po fachu zgodził się wyprodukować film w ramach Amblin Entertainment, które miało za sobą hity takie jak „E.T.” czy „Gremliny”. Jednak wobec problemów, jakich przysporzyła obsada aktorska, poszukiwanie wytwórni okazało się jednym z najmniejszych zmartwień. Kłopot był już z odtwórcami ról głównych. Michael J. Fox, wymarzony do roli Marty’ego, odmówił udziału w filmie, gdyż był zajęty inną produkcją. Doktor Emmett Brown (Christopher Lloyd) wystąpić nie chciał, bo pomysł wydał mu się głupi. Przekonały go dopiero kopie scenariusza porozrzucane przed domem oraz żona. Stanął więc na planie filmowym u boku Erica Stoltza,
pierwszej wersji Marty’ego. Obdarzony melancholijną fizjonomią młody aktor grał tak rzewnie, że lekka komedia familijna przerodziła się w tragedię nastolatka zagubionego w czasie, który w dodatku nie potrafi jeździć na deskorolce. w związku z tym, pomimo sześciu tygodni pracy oraz wydatków sięgających 14 milionów dolarów, postanowiono nakręcić film od nowa, tym razem z Michaelem J. Foxem, który z radością przyjął rolę za dodatkowe 3 miliony. Na planie przebywał jednak tylko w godzinach od osiemnastej do drugiej w nocy, gdyż od rana do późnego popołudnia kręcił amerykański sitcom. To nie koniec problemów: wraz z wprowadzeniem Marty’ego #2 należało zmienić mu dziewczynę, bo aktorka była za wysoka; Christopher Lloyd też był za wysoki, więc musiał garbić się przez połowę filmu. Biff Tannen (Thomas F. Wilson) okazał się natomiast za niski, ale było już za późno, żeby zadzwonić do poprzedniego kandydata. Ojciec Marty’ego (Crispin Glover), choć nie został zastąpiony, bez przerwy kłócił się o to, jak powinien wyglądać
szkolny kujon. Jedynie z Leą Thompson nie było problemu… choć jej charakteryzacja zajmowała cztery godziny. Kręcenie filmu też nie należało do najłatwiejszych zadań. Ze względu na grafik Foksa nagrywano przede wszystkim po północy, więc po kilkumiesięcznej pracy wszyscy byli na skraju wyczerpania. Większość scen została nakręcona na zapleczach Universal Studios, ponieważ żadne miasto nie pozwoliło na wprowadzenie rekwizytów z lat 50-tych. Plan filmowy został właściwie znaleziony jedynie dzięki znajomości ze Spielbergiem, który wykorzystał typowy dla amerykańskich miasteczek plac z ratuszem już przy produkcji „Gremlinów”. Żeby odróżnić dwie płaszczyzny czasowe, miasto z lat 50- tych było lśniąco czyste, natomiast Hill Valley z 1985 roku tonęło w śmieciach. Poszczególne mieszkania bohaterów były porozsiewane po całej Kalifornii, a słynną studniówkę nagrano w kościele ewangelicko-metodycznym. Wreszcie, po 100 dniach pracy, „Powrót do przyszłości” został ukończony. w wyniku wspomnianych wyżej komplikacji premiera była przesuwana co najmniej dwa razy. Choć początkowo nikt nie spodziewał się odzewu ze strony widzów, a Zemeckis przewidywał, że pomysł okaże się klapą, pokaz testowy został tak entuzjastycznie przyjęty przez widownię, że film pojawił się na ekranach miesiąc wcześniej niż planowano. Przez jedenaście następnych tygodni od premiery 3 lipca 1985 roku „Powrót do przyszłości” utrzymywał się na pierwszym miejscu amerykańskich repertuarów kinowych i zarobił najwięcej spośród filmów powstałych w Ameryce Północnej tego roku.