Niezależny Miesięcznik Studentów SGH Numer 124 Maj - Czerwiec 2011 ISSN 1506-1714
www.magiel.waw.pl
spis treści / Tak naprawdę to nie mieliśmy pomysłu na temat numeru. Więc po prostu go nie ma...
60
72
maj - czerwiec 2011
Piętnaście lat? Czyli jesteśmy już legalni!
04-05
06-07
maj – czerwiec 2011
08-09
Co będzie jak skończy się kalendarz Majów? Kalendarz Czerwców.
12-13
artykuły organizacji /
maj-czerwiec 2011
AIP
szaleństwo premiera Turcji? /
1
KPMG_Magiel_022011.indd 1
2011-02-22 10:42:03
kultura / Jointów nie palę, ale jestem pierwszy za legalem.
maj - czerwiec 2011
/ recenzje
26-27
/ rola producenta w produkcji filmowej
28-29
Odyseja filmowa 2010: napisy końcowe
Czasami miłość wiedzie w otchłań nas samych, a co gorsza ludzi, których kochamy. - Paolo Coelho
maj - czerwiec 2011
recenzje /
maj - czerwiec 2011
maj - czerwiec 2011
/ koncerty vs złoty
36-37
Rok
Wystąpili
1991
AC/DC, Metallica
1994
Carlos Santana, Aerosmith, Bob Dylan
1996
Metallica, Michael Jackson, Pearl Jam, Bryan Adams, Tina Turner
1998
Rolling Stones
1999
Metallica
2000
Tina Turner
2003
Marylin Manson, Erykah Badu
2004
Metallica
2005
U2, Jean Michel Jarre
2006
Guns’N’Roses
2007
Pearl Jam, Red Hot Chili Peppers, Rolling Stones, Rod Stewart
2008
Metallica, Celine Dion, Carlos Santana, The Police, Iron Maiden, Jay -Z, The Prodigy, Bob Dylan
2009
Madonna, Radiohead, Kylie Minogue, Rammstein, Moby, U2
2010
Depeche Mode, Elton John, Faithless, Muse, Pearl Jam, Deep Purple, AC/DC, Lady Gaga
recenzje /
maj - czerwiec 2011
/ festiwale
38-39
pierwszy numer MAGLA /
... a wszystko zaczęło się w grudniu 1995 roku maj - czerwiec 2011
/ Maciej Kuźmicz
O historii MAGLA oraz osobistym stosunku rozmawiamy z drugim redaktorem naczelnym – Maćkiem Kuźmiczem. R OZ M AW I A Ł :
A DA M P R Z E D P E Ł S K I
Adam Przedpełski: Kiedy i dlaczego dołączyłeś do redakcji
Magla?
Maciej Kuźmicz: To był chyba 1997 rok. Przyszedłem do MAGLA na samym początku studiów. Pamiętam bardzo dobrze jak to się zaczęło. Na roku studiowało wtedy ponad tysiąc osób. Strasznie dużo ludzi, nikt nikogo nie znał. Trzeba było się zastanowić co ze sobą zrobić. Pewnego jesiennego dnia, siedząc sobie na auli spadochronowej na schodach doznałem olśnienia. Doszedłem do wniosku, że nic samo z siebie do mnie nie przyjdzie. Wtedy studia nie dzieliły się na licencjackie i magisterskie, więc miałem w perspektywie pięć długich lat. Pomyślałem, że tyle czasu z samą matematyką, ekonomią itd. nie będzie wcale takie fascynujące.
No i trafiłeś na Jacka Polkowskiego... To prawda, choć MAGIEL po raz pierwszy wpadł mi w ręce jeszcze na kursach przygotowawczych, które miały zagwara ntować dostanie się na super uczeln i ę (śmiech). Mieszk ałem w DS Sabinki i choć spędziłem tam może półtora tygodnia, to wydaje mi się, jakby trwało to znacznie dłużej. Z jakiegoś powodu chwyciłem numer MAGLA i pomyślałem, że to naprawdę świetna sprawa.
Nie myślałem o AIESEC-u ani o żadnej innej organizacji. W ogóle nie lubię się zrzeszać, jednak Magiel wydał mi się odpowiednim miejscem, aby poznać ciekawych ludzi. No i żeby pisać. Bo pisanie zawsze było jakoś obecne w moim życiu, zawsze mocno mnie definiowało i nadal chyba definiuje. Teraz troszkę mniej, ale pióro zdecydowanie mnie ukształtowało. Dlatego wszedłem do pomieszczenia w którym mieściła się wtedy redakcja. Jacek siedział jak zwykle odwrócony plecami do drzwi, przy jedynym komputerze z kolorowym monitorem. To była piekielnie stara maszyna, ale jedyna, na której byliśmy w stanie zrobić coś graficznego. Było jeszcze kilka komputerów, ale nic oprócz redagowania tekstu i przeglądania Internetu nie dało się na nich robić. Z tym, że były to jeszcze czasy, kiedy komputer obsługiwało się z Unixa. Jedynie Michał Zacharzewski umiał to obsługiwać. Cała reszta co najwyżej pisała maile. No i wszedłem do redakcji. Powiedziałem, że chcę coś robić i dalej już poszło. Poszedłem na koncert Kultu i napisałem z niego recenzję. To była najdłuższa i najnudniejsza recenzja na świecie. Dzisiaj może słuzyć za poradnik Jak nie pisać. (fragmenty recenzji sprzed lat publikujemy obok przyp. red.) Napisałem ją ręcznie, ponieważ nie posiadałem wtedy komputera.
Poszedłem na koncert Kultu i napisałem z niego recenzję. To była najdłuższa i najnudniejsza recenzja na świecie. Dzisiaj może słuzyć za poradnik Jak nie pisać.
40-41
No właśnie, jak wyglądała organizacja pracy w redakcji? Organizowaliśmy się spontanicznie. To był czas kiedy nikt nie miał laptopa. Przenośny komputer był wtedy rzeczą dostepną tyl-
ko dla ludzi pokroju Leszka Balcerowicza. Był to też okres, kiedy komputery stacjonarne nie były wcale takie powszechne. Stanowisk komputerowych na korytarzach też było zaledwie kilka i to pozbawionych Windowsa. Pracowalismy tak, że każdy przynosił swój kawałek tekstu na dyskietkach, nośniku wówczas tak powszechnym jak dziś pendrive`y. Ci, którzy nie mieli dostępu do komputera pisali na miejscu. To było niesamowicie integrujące. Wszyscy wchodzili, wychodzili, było głośno. Trochę się gadało, trochę pracowało i trochę wygłupiało. Nie zajęło mi dużo czasu, aby wsiąknąć w tę atmosferę, zaadaptować do tego, jak przebiegało życie w MAGLU. Nie było przy tym żadnych formalnych spotkań, kolegiów redakcyjnych. Planowaliśmy z dnia na dzień, bo przecież codziennie się tam spotykaliśmy. Tak naprawdę, przez pierwsze dwa lata dużo częściej byłem w MAGLU niż na zajęciach. I to było dobry sposób, żeby poznać więcej osób i w sumie dużo więcej się nauczyć.
I dlaczego właśnie Ty zdecydowałeś się przejąć pałeczkę po Jacku? To było tak, że Jacek powoli zbliżał się do zakończenia studiów i Magiel zawsze zabierał mu mnóstwo czasu. A ja byłem bardzo zafascynowany robieniem gazety. W pewnym momencie Jacek powiedział, że ma dosyć. Był prawdziwą alfą i omegą w redakcji, w tym sensie, że wiedział jak napisać, jak złamać, jak złożyć, jak ustawić grafiki itd. Przez kolejne pół roku zajmowaliśmy się Maglem razem, co było niezmiernie pożyteczne, bo bardzo trudno byłoby mi się nauczyć tego samemu. Trochę podejmowania decyzji, trochę kryzysów. Pamiętam jak napisaliśmy jakiś artykuł o CNJO i wybuchła
Maciej Kuźmicz /
straszna awantura. Istnieliśmy wtedy może ze trzy lata, więc nie byliśmy na stałe wpisani w krajobraz uczelni. Wtedy to był stres. Niemniej jednak, najlepiej pamiętam długie godziny pracy nad miesięcznikiem, rozmów, wyciskania tekstów z ludzi. Nikt nie robił tego dla wpisu w CV ani dla pieniędzy, tylko dlatego że chciał. To były też czasy, kiedy mało kto posiadał telefon komórkowy. Mój pierwszy to był stary Philips, którego kupiłem, aby być pod ręką. Przy czym nie można było do kogoś zadzwonić i powiedzieć: Ej stary co tam u ciebie? albo wysłać smsa, bo ten ktoś nie miał telefonu. Trzeba było dzwonić do akademika albo do domu. Wszyscy się wtedy uczyliśmy i to takich rzeczy, których nie można było nabyć nigdzie indziej. Trochę współpracy, trochę kompromisu. To wtedy przekonałem się, że merytokracja jest najważniejsza, że twój autorytet płynie nie z tego kim jesteś, ale jak dobry jesteś. Nie byłem jednak długo redaktorem naczelnym. MAGIEL mocno mnie wyczerpał. Po pół roku przychodzenia do redakcji rano i wychodzenia wieczorem (nie chodząc przy okazji na zajęcia), po tym jak wszyscy wyjeżdzali na wakacje czy ferie, a ja zostawałem, bo musiałem coś skończyć. Po takim doświadczeniu wiedziałem kim na pewno nie będę. Nie będę dziennikarzem.
I tak zostało. W momencie w którym przychodziłem to było oczywiste, że MAGIEL nazywa się MAGIEL i absolutnie nikt tego nie kwestionował.
Bo była to już poważna marka.
To był ten szalony czas, kiedy detronizowalismy Gazetę SGH jako dominujące medium na uczelni. Był to też czas wyborów rektorskich, kiedy chcieliśmy zachować niezależność i pisaliśmy polityczne teksty. To również było niesamowite doświadczenie. Byliśmy gazetą z ambicjami. I nadal jesteśmy, z tego co widzę.
Jak najbardziej świadoma. Po piątym roku, kiedy z Maglem byłem już luźno związany zastanawiałem się nad tym, na co mam ochotę. Wróciłem wtedy z Danii ze stypendium i miałem przed sobą wybór czy zostać konsultantem w firmie doradczej czy nie. Dostałem się na praktyki do Gazety Wyborczej i zdecydowałem, że to będzie to. Wiedziałem, że to nie będzie jakaś superpłatna praca i nie zostanę dyrektorem, ale nigdy nie chciałem nim być. Doszedłem do wniosku, że po prostu lubię pisać. Jeździć i pisać. To nie było łatwe- Gazeta nie wysyłała ludzi po studiach daleko, ale krok po kroku osiągnąłem cel. Zjeździłem cały rozwijający się świat i o tym pisałem. Zrobiłem to, czego chciałem.
Czy wiesz zatem dlaczego MAGIEL nazywa się tak jak się nazywa? Jacek zawsze twierdził, że jeden z jego przyjaciół i ludzi z którymi współpracował nazywał się Magielski. Stąd jego pseudonim – Magiel.
Dnia siódmego października Anno Domini 1997 w klubie Park, obchodzącym 15-lecie dostarczania wrażeń muzyczno-imprezowo-kulturalnych studentom (i nie tylko), zagościła legenda polskiego rocka – KULT. Szczęśliwie, Wasz Korespondent za pomocą sobie jedynie znanych Sposobów i Forteli prze-
No właśnie. Jak oceniasz obecnego Magla?
pustkę do muzycznego raju otrzymał, niezwłocz-
Szczerze mówiąc nigdy nie potrafiłem wyrazić czy MAGIEL mi się podoba czy nie, bo dla mnie on zawsze był. Zdziwiłbym się i bardzo by mnie zasmuciło, gdyby zniknął. Widziałem jednak różne wersje, bo wiele pokoleń tworzyło to czasopismo i nadal wielu czeka w kolejce. Strasznie się z tego cieszę, bo dostrzegam potrzebę dzielenia się. Bo robienie prasy, czy mediów w ogóle, to dzielenie się tym co uważamy za ważne i potrzebne. To jest miejsce na kreacje. Oczywiście, że teraz jest inaczej. Za moich czasów były inne problemy, pracowali inni ludzie. To wszystko nie byłoby możliwe bez Artura Kowalskiego. To była taka osoba, która zajmowała się sponsoringiem i reklamą. Bez niego MAGIEL nigdy by nie przetrwał, ponieważ Uczelnia nigdy go nie finansowała, a jest przecież darmowy. W pewnym momencie zastanawialiśmy się czy nie wystartować z projektem płatnym. Nie było wtedy „Dlaczego?”, które wystartowało niedługo po tym, jak zaczęlismy się zastanawiać nad płatną wersją dla wszystkich uczelni w Warszawie. Koniec końców, to dzięki Arturowi nasze czasopismo przetrwało, a ja nie zwariowałem do końca. Najwiekszą nauką było to, że nie da się takich przedsięwzięć robić samemu. Nie wyobrażam sobie, jak można zrobić gazetę tylko mówiąc innym jak ma ona wyglądać.
nie wchodząc do Parku [...]. „Rozgrzewacz przed-
Nie zniknąłeś jednak ze świadomości studentów SGH. Twój autorski tekst znajduje się w słynnym podręczniku do niemieckiego Deutsch im Buro.
się na wyżyny interpretacji utworu…
Poważnie? Żartujesz? To jest naprawdę niesamowite (smiech). O ja nie mogę, ale hardkor. Jeśli mój tekst znajduje się w Deutsch im Buro to mogę śmiało powiedzieć, że mając 32 lata odniosłem gigantyczny sukces. Wyobrażam sobie jak muszą mnie przeklinać ci wszyscy studenci, którzy go tłumaczą. Muszę kupić nowe wydanie. 0
[...]Końcowy optymistyczny akcent na otarcie łez
Jeśli mój tekst znajduje się w „Deutsch im Buro” to mogę śmiało powiedzieć, że mając 32 lata odniosłem gigantyczny sukces.
A jednak życie zadecydowało inaczej. Czy była to świadoma decyzja?
RECE N ZJ A M A Ć K A KUŹ M ICZ A , K T Ó R A UK A Z A Ł A SI Ę w 17 N U M ERZE M A G L A .
kultowy” grał głośno, mocno i dobrze, ocierając się trochę tekstami i bardzo wokalem (w porywach nawet trzy „stworki przy mikrofonach!) o krakowskie Świetliki. Zapowiadając w ostatnim, reggae’owym numerze, że Słuchać to wam wolno, ale
tylko STWORKÓW , zszedł ze sceny robiąc miejsce dla Nich, czyli Gwiazdy, Atrakcji Wieczoru, Legendy – po prostu KULTU. W międzyczasie półgodzinna przerwa pozwoliła Parkowi osiągnąć stan przepełnienia i czuć było żądzę koncertu – w takiej właśnie atmosferze wyszli do ludzi muzycy oczekiwanego cały wieczór zespołu. Zaczęli mocno. [...] Od razu cała publiczność zafalowała, podskoczyła i stała się żywym dowodem słuszności teorii mówiącej o zamianie energii muzyki KULTU na pozytywną energię podskoków, pokrzykiwań i machania rekami (ogólnie mówiąc, zwykłego pogo). [...] Jak to zwykle bywa na koncertach KULTU, świetna zabawa mieszała się w znakomitych proporcjach z liryzmem i goryczą doskonałych tekstów. [...] Po obowiązkowym Baranku, Psalmie
151 i wielu innych smakowitościach (w części zupełnie nowych) podanych przez KULT, zespół zszedł na zasłużoną przerwę. Swoje ciężkie dwa kwadranse przeżyły wówczas krany z piwem, do których tłumnie pospieszyli spragnieni słuchacze. Druga część koncertu to przede wszystkim starsze utwory. [...] Już wtedy wiadomo było, że koncert ma się ku końcowi. Pojawiła się jeszcze
Wódka, [...] nadeszła też w końcu długo oczekiwana, menelsko-liryczna Celina, gdzie chór wspiął … I koniec, niestety. [...] Podsumowując: to był naprawdę doskonały, ponadprzeciętny koncert. tym, którzy bardzo chcieli, ale nie mogli współuczestniczyć w owej uczcie dla ducha i ucha (z najróżniejszych względów), a KULT lubią – zespół ma dużo bardzo dobrego, nowego materiału, więc nowej płyty spodziewać się można już wkrótce. A szybkiego jej doczekania życzy Wam Maciek.
maj - czerwiec 2011
/ Opinie o MAGLU
Marcin Poznań rzecznik SGH
Pracownicy uczelni oraz członkowie redakcji. PRZYGOTOWAŁA:
A L E K S A N D R A KO S I O R
W MAGLU bardzo podoba mi się to, że nie boicie się podejmować tematów trudnych i staracie się wyjaśniać zawiłości, drążycie. Cieszę się, że możecie poświęcać dużo miejsca tematom niezwykle złożonym, np. obszerny, kilkustronicowy artykuł okładkowy na temat sytuacji finansowej Uczelni, budynku F i planu naprawczego sprzed kilku numerów. To bardzo cenne, bo obszerne rozmowy np. z Kanclerzem SGH, pozwoliły wyjaśnić wiele skomplikowanych kwestii. Pod tym względem MAGIEL – choć niezależny - pełni bardzo cenną rolę ważnego kanału komunikacyjnego między Uczelnią, a studentami. Poza tym, kreatywnie podchodzicie do tematów i zawsze przyciągacie moją uwagę tematem z okładki. Do tego macie świetne pomysły na okładkowe ilustracje. Podobają mi się także rysunkowe komentarze w każdym numerze. Każdy z nich jest nieco prowokacyjny, ale prawdziwy. Żelaznym punktem lektury MAGLA jest też dla mnie rubryka Kto jest kim.
Paulina Głogowska
Marek Rocki SE N AT O R R P, P R O F ES O R S G H , B Y ŁY REK T O R
N A P L U S : To fascynujące, że MAGIEL z sukcesem działa już tyle lat, żyje i
B Y Ł A SZE F O WA DZI A ŁU M UZ Y K A
rozwija się, a jednocześnie zachowuje tradycje. Chwała twórcy i założycieCzęsto żartuję sobie, że jeśli coś pójdzie nie
lowi MAGLA, chwała kontynuatorom.
po mojej myśli to „wypiszę się z MAGLA”. Ale te-
N A M I N U S : moim zdaniem, za mało piszecie o bieżących sprawach uczel-
raz, będąc na drugim końcu Europy na Erasmu-
ni. Jak mówił jeden z przewodniczących Samorządu: My (w domyśle: stu-
sie, moje myśli wciąż krążą wokół tej organi-
denci) przez całe życie będziemy absolwentami Tej uczelni – więc przedsta-
zacji. Przeglądając maile sprawdzam jak idzie
wiajcie swoje opinie i dyskutujcie na łamach MAGLA. No, chyba, że Waszym
przygotowywanie nowego numeru, w czasie
zdaniem nie ma problemów...
trwania maglowych projektów duchem jestem ich uczestnikiem, wypytuje, co słychać, bo tak tęsknie za tymi ludźmi. Patrząc po starszych kolegach łatwo można stwierdzić, że odciąć od MAGLA się nie da. Przyjaźnie pozostają na całe życie, nabrane umiejętności pomagają w dorosłym życiu, a wspomnienie satysfakcji z uda-
Maciej Sosnowski B Y ŁY RED A K T O R N A CZE L N Y
nego artykułu, czy wykonanej pracy przy or-
Kupowałem kanapkę w Jajku, gdy zwróciłem uwagę na przewodni-
ganizacji dużej konferencji dają więcej radości,
czącego pewnego „elytarnego” koła naukowego i chłopaka z I roku.
niż ze zdanej przy pierwszym podejściu eko-
Przewodniczący powiedział do niego: “Piotrze. Powiedz co zrobiłeś
nometrii.
dla organizacji bym cię nie wyrzucił”. Kanapki nie zjadłem - tak byłem zniesmaczony. Sytuacja ta przypomniała mi się, gdy jeden z Maglowiczów powiedział: bo u nas są zajawko-
Piotr Filip Micuła SZE F DZI A ŁU F E L IE T O N
Kiedy ktoś mnie pyta, skąd jestem, odpowiadam: z MAGLA! A dlaczego jestem z MAGLA? Tak się składa, że na to pytanie już sobie udzieliłem odpowiedzi. Klasyczna definicja MAGLA zakłada, że MAGIEL to ludzie, a nie organizacja.
wicze nie karierowicze . Tak było i tak jest. Nie jest to efekt jakiejś skomplikowanej wielostopniowej rekrutacji, na której trzeba onanizować się tym, jakim się jest cool. Tak jakoś się dzieje, że z roku na rok traf iają do redakcji osoby, które jakoś się przyciągają - słowo zajawkowicze traf ia tu w punkt.
Po niespełna dwóch semestrach studiowania jestem gotów podpisać się pod
Nie będę pisał frazesów, że łączy nas wspólna
tym stwierdzeniem obiema rękami. Żadna inna organizacja w SGH nie ma takiego współczynnika ludzi studiują-
pasja jaką jest dziennikarstwo - bo kłamałbym.
cych ekonomię, palących papierosy i kochających się w długich dyskusjach na wszelakie tematy. Człowiek taki jak
Nowoprzybyli do MAGLA rzadko kiedy potrafią pi-
ja, z bardzo specyficznym poczuciem humoru i nerwicą natręctw, może czuć się w tutaj jak ryba w wodzie.
sać, robić zdjęcia czy łamać tekst. Uczą się tego
Niewątpliwie najwspanialszym uczuciem jest świadomość uczestnictwa w projekcie, którego efekty można podziwiać co miesiąc w kilku tysiącach egzemplarzy. Jak to możliwe, by studenci uczelni ekonomicznej wydawali pełnoprawne czasopismo zawierające zarównoprzepisy kuchenne, recenzje książek, jak i ranking popularnych warszawskich siłowni? Odpowiedzi szukajcie w pokoju 64 na antresoli.
44-45
na miejscu, zarażeni zajawką od tych, których tutaj zastali.
relacja z Magiel Day 2011 /
Magiel Day
18 marca 2011 roku MAGIEL plażował na spadochronie podczas Magiel Day’a. Mogliście z nami porozmawiać, zobaczyć jak działamy, a także zrobić sobie profesjonalne zdjęcia. Oto kilka z nich... F O T O G R A F IE :
PAW E Ł K A R S K I
Redaktor Wiaderek – szef działu Muzyka opowiada Świeżym Piórom o specyfice pracy w redakcji.
Szefowa działu Uczelnia: Ola Traczyk. MAGIEL to miesięcznik studencki rozprowadzany bezpłatnie w SGH. Wydajemy 7 numerów w ciągu roku. Każdy z nich to około 80 stron treści na różne tematy. Ale to nie tylko gazeta. To także długie godziny spędzone w redakcji 64A.
Redaktor Kosiński
Two girls, two ananases maj - czerwiec 2011
/ recenzje
48-49
o życiu i innych małych sprawach / Nie garb sie
maj - czerwiec 2011 2010
/ indyjska podróż Sąsiad pyta Fąfarę, który lubi podróże i alkohol: – Gdzie ostatnio byłeś na wycieczce? – Nie wiem, jeszcze nie wywołałem filmów.
52-53
indyjska podr贸偶 /
maj - czerwiec 2011
/ Co i gdzie w wakacje?
54-55
/ Imperium Zyngi The Internet is a hole you pour your friends into for a never-ending stream of kitten photos and porn. Of course, that’s quite a bargain, for some of us. - Richard Stevens III
54-55
przenośnie w 3D /
maj - czerwiec 2011
/ Lody dla ochłody Najcięższa na świecie kapusta ważyła 56kg. Wyhodował ją Bernard Lavery z Walii. Pewnie narobił bigosu.
64-65
Szklane oko sędziego /
SPORT
maj - czerwiec 2011
SPORT
magiel
SPORT
KONFERENCJA MEDIASTUDENT
varia / - Jaką muzykę puszczają sobie Niemcy do snu? - Szlafrok
maj - czerwiec 2011
/ Grand Press Photo 2011
72-73
Grand Press Photo 2011 /
maj - czerwiec 2011
/ Grand Press Photo 2011
74-75
/ warszawiak o warszawie ... a z drugiej Włochy i Bródno.
76-77
system edukacji /
maj - czerwiec 2011
/ szefowie organizacji studenckich
78-79
szefowie organizacji studenckich /
/ siłownie Formę ciśniemy do maksa, nie ma lipy!
80-81 magiel
Doradzamy najlepiej: aplikuj do Ernst & Young W Ernst & Young poziom mierzymy w pionie. To, jak szybko będziesz się rozwijać, zależy wyłącznie od Ciebie. Potramy docenić świeże pomysły, inicjatywę i zaangażowanie. Zapewniamy ścieżkę awansu opartą na obiektywnym i rzetelnym systemie oceny. Oferujemy stabilne warunki zatrudnienia, ambitne projekty i pracę w międzynarodowym środowisku najlepszych specjalistów. Dołącz do zespołu w Dziale Audytu – poszukujemy Asystentów i Praktykantów do naszego biura w Warszawie. Przygotowaliśmy dla Ciebie: • Ofertę pracy – jeżeli masz ukończone studia magisterskie lub właśnie je kończysz, • Program Praktyk – jeżeli kończysz studia magisterskie w przyszłym roku, • Program Dwuletni – jeżeli interesujesz się rachunkowością, kończysz studia licencjackie i planujesz kontynuację nauki na studiach magisterskich. Wypełnij formularz zgłoszeniowy na stronie:
www.ey.com.pl/kariera
14_ZACZNIJ_MAGIEL_210x297_bezdaty_new.indd 1
11-05-16 13:34