Volvo Ocean Race w liczbach
o
ru
0
ru
0
k
ru
0
k
u
u z
ż
n
n
贸
ru
0
say yes to vodka / Sen wzmacnia, wódka usypia. Wniosek: wódka wzmacnia.
grudzień 2011
j o u -Po co wymyślono pralki? - Żeby kobiety też mogły programować.
r
GRY BEZ PRĄDU
MAGIEL
szot bary / Stary postaw wódkę. Ale przecież się nie przewróciła?
Kulturalnie przy wódeczce Chciałoby się kiedyś obalić mit wiecznie pijącego studenta. Walnąć go w pysk, zbombić doszczętnie. Ale ile razy można to robić w Bistro czy Zakąskach? Odwiedziliśmy pewnego sobotniego wieczoru trzy inne miejsca, gdzie można kulturalnie spędzisz czas na piciu i jedzeniu. Tak dla odmiany oczywiście. Między Wódką a Zakąską
Meta
Filip z konopi
Mieto atleto
Piotr łotr
ul. Chmielna 13
Bar Warszawa
ul. Foksal 21
ul. Miodowa 2
OCENA: 88877
OCENA: 88887
OCENA: 88877
Wieczór zaczęliśmy od nowo powstałego szot baru w sa-
Żarty się skończyły, tak samo jak małe kielonki – Meta przy-
Po solidnej dawce w Mecie doceniliśmy dalekie usytuowanie
mym centrum Warszawy, bo na Chmielnej. Zero hipsterów
witała nas solidnymi pięćdziesiątkami. Czuliśmy się jednak
Baru Warszawa od innych lokali. Spacer trochę nas ocucił, a
popijających Cuba Libre czy prawie wysokoprocentowe
odosobnieni w naszym rytuale picia tego wódki w otoczeniu
przy okazji klimat Krakowskiego sprawił, że nawet tak po-
Mojito. Tu pije się wódkę. Lokal jednak zadbał, byśmy po-
ludzi nastawionych raczej na picie piwa. My jednak będąc
spolita i ordynarna rozrywka nabrała kulturalnego wymia-
woli wdrożyli się w nastrój upojenia alkoholowego serwując
w swoim świecie celebrowaliśmy nasz rytuał przy okazji
ru. Szkoda, że w środku nie było takiego nastroju i jedynymi
przystępne trzydziestki i to bez menisku! Szczęście, że
wchodząc w rolę Magdy Gessler, lamentując nad niedopra-
powodami długiego postoju był obowiązek dziennikarskiej
mieliśmy jeszcze siły, bo usiąść nam się nie udało, chociaż
wionym tatarem. Ciekawostką z menu była za to golonka.
rzetelność i gastrofaza. Będąc w stanie, w którym zamiast
przyszliśmy stosunkowo wcześnie. Przed dalszą wędrów-
Meta była tylko przystankiem, a wiszący nad nami temat
kawioru lub żabich udek każdy wybrałby przesolonego
ką posililiśmy się śledzikiem i tatarem, z perspektywy czasu
polityki, a także widok pustych kieliszków na stole był zna-
cheeseburgera, smak jedzenia nawet za dużo nie zmieniał.
– najlepszymi na naszej trasie.
kiem do kontynuowania tyrady.
Podziękowaliśmy i poszliśmy do Bistro. Ale już nie piliśmy.
OCENA: 88877
OCENA: 88887
OCENA: 88977
Pierwsza stacja na naszej trasie i coż, co najwyżej solidna
Meta okazała się być stacją pośrednią naszej mar-
Następna stacja Warszawa. Uwaga stacja końcowa. W
trójka. Ceny standardowe, za to tatar i śledzik na piąt-
szruty. W urządzonym w PRL-owskim klimacie lokalu
ofercie „Pyzy jak z różyczca”, których w pozostałych
kę. Może i cena 8 zł za „danie” jest niska, nie oznacza to
atmosfera zdecydowanie bardziej sprzyja dłuższemu
lokalach nie uświadczymy, jednak porcje skromne, a
jednak, że jako klient szanować się nie będziemy, a poda-
przystankowi. Z wyjątkiem ścian, na których bez
wystrój baru nie wyróżnia się w żaden pozytywny
wanie dań na plastikowych talerzykach o brak szacunku
większego smaku wiszą wszelkie możliwe pamiątki
sposób. Ciężko zapamiętać, jakiekolwiek bardziej lub
do klienta zakrawa. To nie jedyna wada lokalu znajdują-
minionej epoki, bar urządzono z klasą. Ogromny plus
mniej pozytywne wrażenia po odwiedzeniu Warsza-
cego się przy ulicy Chmielnej. Niestety, stojąc przy barze
za małe akcenty, takie jak charakterystyczne talerze
wy. No może z wyjątkiem uniformów barmanów, któ-
odczuwamy na swoich plecach oddech znajdującej się
Lubiana czy podawaną w ramach „popity” oranżadę.
rych kraciaste koszule stanowią bardzo miłą odmianę
za nami ściany oddzielającej ladę od części „siedzącej”.
Ceny może i odrobinę wyższe, za to kieliszki 50-tki
wobec tych z innych lokali, ubranych w koszulki pro-
Wszystko to powoduje, że wychodząc możemy się po-
wypełnione są po samą krawędź.
ducenta wódek.
OCENA: 88897
OCENA: 88877
OCENA: 88887
Po wejściu do knajpy binokle parują od buchającego
Żółtawe światło i swąd wydychanych procentów –
Jako pierwsi uwagę zwracają stojący za ladą wycac-
ze środka ciepłego powietrza, na co strudzonym po-
wiesz, że jesteś w Mecie! Kielonek za 5 zł okazuje się
kani panowie w szelkach i kaszkietach. Chapeau bas
móc może tylko sprawnie zaserwowana zimna wód-
być sprytnym fortelem, bowiem barman lejąc gorzałę
za wódkę, wreszcie Wyborowa zamiast męczonej
ka. Smakowite i stosunkowo niedrogie przekąski w
wypełnia kieliszek po brzegi pięćdziesięcioma (!) mi-
wszędzie Żołądkowej De Luxe! W blasku neonów, es-
postaci tatara i śledzia dużo tracą na sposobie ich
lilitrami wódki. Jedzenie drogie i przeciętne – tatar
tetyce wnętrza i przy dźwiękach popularnych ballad
podawania, który ze względu na jednorazowe tale-
smakiem ma więcej wspólnego z masą z mielonego
nie uświadczy się tutaj szemranych typów. Jedzenie
rzyki bardziej od lokalu przypomina firmowy piknik.
pieprzu, niż mięsem wołowym. Bezładny wystrój i
smaczne, ale serwują go mniej niż w pozostałych
Całokształt wrażeń ratuje charakterystyczny dla
brak przestrzeni wraz ze wspomnianymi pięćdzie-
lokalach i cenowo nie stanowi godnej konkurencji.
Zakąsek wystrój, dużo światła i powtarzalność wy-
siątkami czyni Metę miejscem odpowiedniejszym do
Miejsce bardziej na oryginalną randkę niż rytualne
powiadanej przy ladzie frazy jeszcze jedną kolejkę
dostania w zęby lub zalania się w sztok niż spędzania
moczenie mord w doborowym towarzystwie.
poproszę .
czasu ze znajomymi.
czuć co najwyżej gdzieś „miedzy wódką a zakąską”.