Numer 137 (SGH) (marzec 2013)

Page 1

Numer 137 Marzec 2013 ISSN 1506-1714 UW

Niezależny Miesięcznik Studentów

Cichnący szelest banknotów Komu tak naprawdę opłaca się plastikowa rewolucja?

Jeden krok do tyłu, dwa kroki do przodu O tym jak spełnia się marzenia za murami zakładu poprawczego

SGH

www.magiel.waw.pl

O Polakach słów kilka Co powoduje, że Wojciech Smarzowski jest uważany za bardziej polskiego reżysera niż Andrzej Wajda?


ARTYKUŁ SPONSOROWANY GJ?9FAR9LGJRQ

Zagraj o staż 1. 2. 3. 4.

Zarejestruj się na www.grasz.pl Do 8 kwietnia rozwiąż zadanie Wybierz fundatora Twojej praktyki Zabłyśnij na rozmowie kwalifikacyjnej

Wygraj płatną praktykę oraz atrakcyjne nagrody dodatkowe

47%

laureatów konkursu, po odbytych stażach pozostało w firmach, gdzie z powodzeniem kontynuuje karierę zawodową.

Michał Groniewski Dwukrotny laureat „Grasz o staż”. Prywatnie zdobywa Koronę Ziemi. Uwielbia poznawać nowych ludzi.

www.facebook.com/graszostaz H9LJGF @GFGJGOQ

H9LJGFA E=<A9DFA

listopad 2012


spis treści / 5 marca – Dzień Teściowej i Dentysty. Przypadek? Wątpie .

25

40

52

64

Kto da więcej na dzieci?

O polakach słów kilka

Kierunek? Powiśle

World Press Photo

a Uczelnia

f Książka

j Warszawa

p Czarno na Białym

06 07 08 09 10 11

30 32

F i l a r y r o z w o ju s t u d e n c k i e g o K o n k u r s n a p r o je k t – A B C Deutsch macht spaß! Śpiewająco przez studia 1 0 0 l a t i c o d a l ej ? M a m o, w r ó c ę z a r o k !

34 36

40 42

8 Temat Numeru 16

J e d e n k r o k d o t y ł u, d w a k r o k i d o przodu

c Polityka i Gospodarka 20 21 22 24 25 26

Z à i ji à n , f a b r y k i ! St r a s z ą s a m i w s t r a c h u Jednostka kontra świat B yc i e g eje m s i ę o p ł a c a Kt o d a w i ę c ej n a d z i e c i ? Cichnący szelest banknotów

Recenzje Duży festiwal w małym mieście

Wydawca:

Prezes Zarządu:

Dominika Basaj dominika.basaj@magiel.waw.pl Adres Redakcji i Wydawcy:

al. Niepodległości 162, pok.64 02-554 Warszawa tel. (022) 564 97 57

58 59

d Muzyka 44 45 46 48

i Człowiek z Pasją 56

P r o c e s o r c i ą g l e p r a c uj e

Granie na topie W yg l ą d a n y n a s t ę p c a

o Sport

Zapomniany artysta Recenzje / ploteczki Warszawa na żywo @MyBloodyValentine

60

64

Wo r l d P r e s s P h o t o

q Felieton

Na krańcu Europy

k Po godzinach

O Polakach sł ów kilka Recenzje

Grać na całego i walczyć do upadłego

68 69

St u d i a – a p o c o t o k o m u? S k we jk o w a n i

r Kto jest Kim? 70

J a k u b M u ć k /A r k a d ius z F i l i p

t Trzy po Trzy 71

Kobiety świata

u Rozrywka 72 73

Spó łka partnerska Rozrywka

v Do góry nogami 64

Karolina Pierzchała Z-ca Redaktor Naczelnej: Magdalena Gansel, Aleksandra Wilczak Organizacje: Michał Wrona Uczelnia: Anna Grochala Polityka i Gospodarka: Robert Szklarz Człowiek z pasją: Jakub Warnieło Felieton: Karol Serena Film: Emil Marinkow Muzyka: Adrian Szorc Teatr: Aleksander Stelmaszczyk Książka: Anita Gadomska Warszawa: Dominika Basaj Sport: Anastazja Dębowska Turystyka: Marta Maślak 3po3: Elżbieta Nycz Rozrywka: Marlena Tępińska Redaktor Naczelna:

Stowarzyszenie Akademickie Magpress

54

e Film

K a l e n d a r z w yd a r z e ń

K i e r u n e k? P o w i ś l e

m Turystyka

h Teatr

b Organizacje 13

52

art, cafe, BOOKS Recenzje

Po godzinach: Szymon Czerwonka Czarno na Białym: Maciej Simm W Subiektywie: Bohdan Ilasz Do Góry Nogami: Redaktor Nieodpowiedzialny Korekta: Bartosz Kosiński,

Urszula Stelmach Dział foto: Ewa Przedpełska Dyrektor Artystyczny: Wojciech Kuczek Dział Księgowy: Katarzyna Kopycka Dział Promocji i Reklamy: Jakub Warnieło Dział WWW: Aleksander Reszka

Współpraca: Wojciech Adamczyk, Robert Bańburski, Bartek Bartosik, Marcin Bator, Tomasz Bielak, Jacek Bisiński, Sylwia Bojar, Adam Dąbrowski, Anna Drwięga, Mariusz Dudek, Piotr Dziadosz, Małgorzata Gawlik, Paulina Głogowska, Natalia Góral, Katarzyna Grabos, Jerzy Gut-Mostowy, Michał Irmiński, Damian Iwanowski, Maciej Jabłoński, Anna Kalinowska, Piotr Kawczyński, Anastazja Kiryna, Karol Kopańko, Kuba

Do góry nogami

Kopryk, Magdalena Kosecka, Bartosz Kosiński, Ada Kuczyńska, Bartosz Lada, Weronika Łopieńska, Dominika Makarewicz, Kasia Matuszek, Piotr Filip Micuła, Oskar Miller, Kamil Mucha, Zuzanna Napiórkowska, Tomasz Nisztuk, Elżbieta Nycz, Konrad Obidoski, Danisz Okulicz, Kama Olasek, Bartosz Olesiński, Kamil Osiecki, Krzysztof Pawlak, Grzegorz Piasecki, Arleta Piłat, Piotr Piłat, Paula Pogorzelska, Agnieszka Porzycka, Adam Przedpełski, Michał Puchała, Aleksander Pudłowski, Mateusz Radecki, Patrick Radecki, Marika Roda, Paweł Ropiak, Janusz Roszkiewicz, Maksym Rudnik, Wojciech Sabat, Agata Serocka, Monika Sikorra, Magdalena Skrodzka, Ewa Stempniowska, Alicja Sukiennik, Adrian Szorc, Magdalena Szprądowska, Aleksandra Szydłowska, Kacper Szyndlarewicz, Melania Śmigielska, Przemysław Terlecki, Mikołaj Tchorzewski, Maria Toczyńska, Kuba Torenc, Mateusz Umiastowski, Michał Wiaderek, Ewa Widenka, Katarzyna Wilk, Rafał Wyszyński, Michał Zajdel, Andrzej Żurawski Redakcja zastrzega sobie prawo do przeredagowania i skracania niezamówionych tekstów. Tekst niezamówiony może nie zostać opublikowany na łamach NMS MAGIEL.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych reklam.

Artykuły, ogłoszenia i inne materiały do wydania kwietniowego prosimy przesyłać e-mailem lub dostarczyć do siedziby Redakcji do 19. marca. Druk pokrywają w całości sponsorzy i reklamdawcy. Nakład: 7000 egzemplarzy Okładka: Aleksandra Wilczak, Wojciech

Kuczek Makieta pisma: Maciej Simm, Olga Świątecka współpraca: Maciej Szczygielski

Kontakt do członków redakcji w formacie: imie.nazwisko@magiel.waw.pl Jesteś zainteresowany współpracą? Napisz na: rekrutacja@magiel.waw.pl

marzec 2013


/ wstępniak Belka dedykowana Dominice J.

(Nie)stracone ambicje K A R O L I N A P I E R ZC H A Ł A REDAK TOR NACZELNY

ukierkowe życie? Willa z basenem, dobrze płatna i satysfakcjonująca praca oraz szczęśliwa rodzina. Do kompletu brakuje tylko wakacji w skąpanej w słońcu Prowansji. Przypuszczalnie, właśnie w ten sposób większość z nas zdefiniowałaby swoje oczekiwania dotyczące przyszłości, nawet jeżeli ten sztampowy model nie do końca wpisuje się w czyjeś życiowe preferencje. A czy zastanawialiście się kiedykolwiek, jakie ambicje mogą mieć młodzi ludzie przebywający w zakładach poprawczych? Albo czy w ogóle je posiadają? Może się wydawać, że poprawczak w papierach jednoznacznie przekreśla ich szanse na świetlaną przyszłość. W końcu, kto zechce obcować z człowiekiem, który miał w przeszłości kłopoty z prawem? Ale może wyrwanie się z często dysfunkcyjnych rodzin to szansa, aby wejść na nową ścieżkę życia? Być może okazanie odrobiny zainteresowania i zrozumienia, bez oceny przeszłych wydarzeń, to punkt zwrotny w życiu młodych przestępców. O wyjątkowych nadziejach i ambicjach, często niezrozumiałych albo zwyczajnie zaskakujących przeciętne-

C

Może wyrwanie się z często dysfunkcyjnych rodzin to szansa, aby

rys. Mateusz Rażniewski

wejść na nową ścieżkę życia?

go studenta uczelni wyższej, przeczytacie w Temacie Numeru. Ponadto, zapraszam do lektury artykułu dotyczącego naszego wschodniego sąsiada, a dokładnie relacji pomiędzy władzą a opozycją na Białorusi (Straszą sami w strachu). Propaganda, zafałszowane podręczniki i ograniczony dostęp do rzetelnych informacji, czyli coś, co dla naszego pokolenia znane jest wyłącznie z opowiadań dziadków czy rodziców, lekcji historii, bądź filmów, dla naszych rówieśników kilkaset kilometrów na wschód jest codziennością. Pytanie brzmi: jak długo to jeszcze potrwa? Dla tych z Was, dla których topniejący śnieg jest ostatecznym sygnałem do wiosennej pobudki i mających ochotę ruszyć się z czterech ścian mieszkania w celu eksploracji Warszawy, przygotowaliśmy coś specjalnego. Na fanów muzyki na żywo w interesujących miejscówkach czeka Muzyczna Mapa Warszawy (Warszawa na żywo). Jeśli natomiast lubicie dobrą kawę, smaczne ciasta czy planszówki – zdecydowanie przeczytajcie o perełkach, jakie skrywa w sobie Powiśle (Kierunek? Powiśle). 0

04-05


Aktualności 17. urodziny Magla fot. Adam Dąbrowski

Mamo, wrócę później

26 lutego hucznie

świętowaliśmy

rzystwo i niezapomnianą noc dziękujemy wszystkim, którzy znowu postanowili wrócić później do domu i wspólnie z nami bawili się w 1500m2 do samego rana!

fot. Zuzia Radzimirska

17. urodziny Magla. Za cudowne towa-

Z kolei tegorocznym laureatom plebiscytu na Inspirację Roku, dr Piotrowi Maszczykowi oraz dr Jakubowi Borowskiemu, składamy jeszcze raz serdeczne gratulacje.

Do zobaczenia za rok!

fot. Marcin Bator

fot.Maria Toczyńska

NMS Magiel

marzec 2013

fot. Maria Toczyńska

aktualności /


/ nowy system finansowania projektów I nie myśl, że Ci w firmie pomnik postawią.

Filary Rozwoju Studenckiego Podział środków w ramach Funduszu Ruchu Studenckiego zawsze wzbudzał wiele emocji i kontrowersji wśród studentów SGH. Nowy system finansowania ma rozwiązać ten problem i zaktywizować środowisko akademickie. Norbert Subczyński

redakcjA:

S y lw i a P o ło n ow s k a , M i c h a ł Lu b a ś

studentów przy ograniczonych zasobach? Aby aka jest największa zaleta studiowarozwiązać ten problem, a w konsekwencji zania w SGH? Większość wskaże pewproponować podział środków FRS-u, wybrano nie renomę Uczelni, łatwość znaProrektora ds. Dydaktyki i Studentów, który lezienia pracy po jej ukończeniu czy szerokie współpracuje z Zarządem Samorządu Studenkontakty z biznesem. Są jednak tacy, którzy za tów SGH. Na podstawie wniosków składanych tę największą wartość uznają jakość ruchu stuprzez organizacje oraz ich merytorycznej oceny denckiego i działalność w organizacjach. SGH Prorektor oraz Zarząd muszą dokonać wyboru jak żadna inna uczelnia chlubi się niezwykle prężnym ruchem studenckim. Mnogość organizacji i SKN-ów może przyprawić niektórych o zawrót głowy, ale jedno jest pewne – każdy znajdzie tu coś dla siebie. Działalność studencka to przede wszystkim doskonała forma spędzania wolnego czasu w gronie znajomych i przyjaciół, czego nie ułatwia przeciętnemu studentowi system organizacji studiów w SGH. To także miejsce rozwijania swoich umiejętności i zainteresowań oraz zdobywania doświadczenia, które procentuje w przyszłej karierze. Jedną z kilku przeszkód w działalności studenckiej jest stopień trudności pozyskania środków na jej finanCzy nowy system finansowania projektów w sowanie. Wszystkie organizacje i koła FRS-u spełni oczekiwania kół i organizacji? naukowe działają non-profit, więc fundusze na projekty muszą pozyskiwać od partnerów lub ubiegać się o dofinansowanie z projektów, które najbardziej zasługują na dofiFRS-u. W ramach Funduszu Ruchu Studencnansowanie i przyznać im odpowiednią kwotę. kiego Rektor przeznacza środki na finansowaW tym miejscu powstaje pytanie: co oznanie zgodnie z rozporządzeniem uzasadnionej cza „najbardziej zasługują”? Czy pieniądze mają merytorycznie naukowej i kulturalnej działaldostać tylko niektóre z nich lub też więcej, lecz ności studenckiej. Bez tych pieniędzy realizacja kosztem mniejszego dofinansowania? Może wielu studenckich inicjatyw (nawet tych najpojednak za kryterium wyboru przyjąć jakość ich pularniejszych) byłaby po prostu niemożliwa. realizacji w ubiegłych latach oraz potencjał? Z pewnością każdy poda inną odpowiedź na to pytanie i często nie będzie ona zgodna z konAwantura o kasę cepcją, którą akurat wybrały osoby będące Niestety środki z FRS-u są dość ograniczow danym roku w Zarządzie. ne, a liczba chętnych na ich pozyskanie bardzo Z tego powodu rozdział środków z FRS-u od duża. Co roku kwota dofinansowania, o jaką zawsze budził wiele emocji. Co roku znaczącej ubiegają się organizacje i SKN-y, kilkukrotliczbie projektów nie jest przyznawane dofinannie przewyższa rzeczywistą wartość dostępsowanie. Wówczas wśród członków organizacji, nych środków. W ubiegłym roku złożonych która go nie otrzymała, rodzi się pytanie: Czezostało 249 wniosków na łączną kwotę ponad mu to akurat nasz projekt nie dostał nic z FRS-u? 1 000 000 złotych, przy ostatecznym budżePrzez lata przeradzało się ono niejednokrotnie cie FRS-u wynoszącym 550 000 zł. Mamy więc w ataki na podmiot, który tego podziału dodo czynienia z typowym ekonomicznym prokonywał, czyli Zarząd Samorządu Studentów. blem, czyli: jak zaspokoić ogromne potrzeby

J

06-07

Oliwy do ognia dolewa jeszcze fakt, iż to właśnie Samorząd jest największym beneficjentem środków z FRS-u. Wynika to głównie z działalności statutowej Samorządu jako organu Uczelni, czego efektem jest konieczność realizacji przez niego wielu projektów skierowanych do całej społeczności uczelnianej na czele z Juwenaliami SGH oraz Otrzęsinami.

Trzy Filary Taka sytuacja doprowadzała do wielu nieporozumień na linii Samorząd – organizacje. Padały więc propozycje, aby ten system zmienić, gdyż nie był on doskonały. W odpowiedzi na te sugestie Zarząd Wojciecha Strzałkowskiego wyszedł z propozycją Reformy Systemu FRS, która miałaby rozwiązać dotychczasowe problemy. Głównym założeniem proponowanych zmian stał się podział środków z FRS -u na tzw. „Trzy Filary” rozdysponowywane niezależnie od siebie. Kryramach terium podziału mają stanowić cele, na które przeznaczone będą środki z poszczególnych filarów, to znaczy: przedsięwzięcia skierowane do wszystkich studentów, projekty adresowane do określonej grupy zainteresowanych oraz nowe inicjatywy. Pierwszy filar mają stanowić środki przeznaczone na budżet Samorządu Studentów, czyli jego działalność projektową (w tym wynikającą z działalności statutowej) oraz na inne projekty integrujące całe środowisko akademickie (np. Bal Karnawałowy SGH). Poza tym część środków przeznaczana jest na zadania wynikające z obecności SGH w Forum Uczelni Ekonomicznych oraz Parlamencie Studentów Rzeczpospolitej Polskiej, informowanie studentów o sytuacji na Uczelni oraz inne inicjatywy skierowane do wszystkich studentów. Znaczącą różnicą w stosunku do poprzedniego systemu jest sama procedura podziału środków w ramach drugiego filaru. Są one rozdysponowywane pomiędzy projekty organizacji i SKN-ów. W odróżnieniu od inicjatyw realizowanych w ramach pierwszego filafot. Jean-Michel Baud

T E K S T:


nowy system finansowania projektów /

ru, adresuje się je do węższej grupy studentów. Mają na celu poszerzanie ich konkretnych zainteresowań oraz umiejętności, w zależności od działalności poszczególnych organizacji i kół naukowych. Za podział środków odpowiedzialna jest powołana przez nie Rada Kół i Organizacji. Przedstawiciel każdej z organizacji ma prawo do oceny wniosków na podstawie wspólnie przyjętych kryteriów. Następnie Zarząd RKiO, na podstawie zebranych i uśrednionych ocen, proponuje podział środków, który musi zostać zaakceptowany przez całą Radę.

Takie rozwiązanie daje możliwość wspólnego i samodzielnego przyznawania pieniędzy, za które ich członkowie są współodpowiedzialni.

Nowa inicjatywa! Pilotażowy podział środków na nowych zasadach w dwóch filarach został już przeprowadzony w tym roku przez Zarząd Michała Lubasia i zakończył się sukcesem. Wciąż na podział czekają środki w trzecim – być może najważniejszym – filarze. Pochodzą one z tzw. „puli konkursowej”, która ma zostać przeznaczo-

na na realizację nowych projektów w SGH. Wydzielenie na ten cel środków z FRS-u ma zachęcić studentów do nowych pomysłów i jeszcze bardziej zaktywizować środowisko akademickie. Nowy system jest więc szansą na realizację projektów, które często kiełkują już w naszych głowach, jednak nie mogły zostać powołane do życia ze względu na brak wystarczających funduszy. Wszystkie zmiany mają w zamyśle wpłynięcie na lepszą jakość projektów, a w konsekwencji umocnienie ruchu studenckiego. 0

Konkurs na projekt - ABC III filar otwiera przed każdym studentem SGH szanse na realizację własnego projektu. Wystarczy tylko spróbować swoich sił, przygotować plan i wziąć udział w „Konkursie na projekt”! T E K S T:

Norbert Subczyński

redakcjA:

S y lw i a P o ło n ow s k a , M i c h a ł Lu b a ś

Studenci 1. Konkurs na projekt

2. Ocena projektu

uż w marcu rozpocznie się „Konkurs na projekt” skierowany nie tylko do organizacji i kół naukowych, ale do wszystkich studentów SGH! Dzięki III filarowi każdy student, nawet niezrzeszony w żadnej organizacji studenckiej, będzie mógł zgłosić własną propozycję projektu. Aby wziąć udział w konkursie, studenci będą musieli jedynie wypełnić stworzony w tym celu formularz, uwzględniający m.in.: koszty, ryzyko niepowodzenia czy dokładny plan realizacji projektu. W odróżnieniu od wniosków o dofinansowanie w ramach II filaru, propozycje projektów w ramach III filaru będą rozpatrywane przez cały rok akademicki. Co ważne, zgłaszane pomysły nie mogą być kolejnymi edycjami realizowanych już wcześniej projektów, lecz muszą być to całkowicie nowe inicjatywy.

J

Dwa źródła Po złożeniu wniosków specjalnie powołana w tym celu komisja, składająca się z przedstawicieli Samorządu oraz Rady Kół i Organizacji, dokona ich weryfikacji i oceny. Twórcy

Uczelnia 3. Przyznanie środków na projekt

4. Wstępna faza realizacji projektu

5a. Kontynuacja prowszystkich pomysłów jektu z dotychczasozostaną poproszeni wymi środkami o osobiste zaprezentowanie inicjatywy i udzielenie odpowie6a. Kolejna edycja projektu dzi na pytania dow całości organizowana tyczące samej realii funansowana w ramach I lub II filaru zacji projektu przed komisją konkursową. W ostatnim etapie komitet zdecyduje, które z nich uzyskają dofinansowanie. W trakcie realizacji projektu istnieje możliwość podwojenia początkowo uzyskanych funduszy bezpośrednio przez Uczelnię, jeżeli potrzeba dodatkowego dofinansowania zostanie uzasadniona. O tym, które inicjatywy mogą ubiegać się o dodatkowe środki, decyduje ponownie komisja konkursowa na podstawie wniosków i analizy celów projektu. Wybrane pomysły zostaną zaprezentowane Kanclerzowi SGH przez Członka Zarządu Samorządu Studentów ds. Finansów wraz z propozycjami ich wspólnego finansowania. Jeżeli projekt spełni kryteria Uczelni, jego dofinan-

5b. Dofinansowanie z funduszu Uczelni

6a. Kolejna edycja projektu w całości organizowana i funansowana przez Uczelnię

sowanie zostanie podwojone, w przeciwnym razie projekt będzie kontynuowany z wykorzystaniem dotychczasowo przyznanych środków w ramach FRS-u .

Perspektywy Samorząd Studentów SGH, który jest odpowiedzialny za podział pieniędzy w ramach puli konkursowej, oferuje pomoc i merytoryczne wsparcie przy realizacji zwycięskich projektów, jeżeli tylko ich twórcy wyrażą taką chęć. Stwarza to szanse dla studentów, którzy na co dzień nie są aktywnymi działaczami organizacji i kół naukowych. Jeżeli projekt odniósł sukces, istnieje możliwość zorganizowania i sfinansowania jego kolejnej edycji. W przypadku, gdy inicjatywa nie uzyska dofinansowania z dodatkowego funduszu Uczelni, kolejne edycje mogą zostać zrealizowane w ramach I lub II filaru, o ile otrzymają one akceptację komisji. 0

marzec 2013


/ o lektoracie z języka niemieckiego z nieco innej strony

Deutsch macht Spaß! Język niemiecki budził na naszej Uczelni od zawsze wiele emocji, niestety najczęściej tych negatywnych. Doskonale świadczą o tym powszechnie krążące żarty (SGH - Szkoła Germanistyki Handlowej), Facebookowy profil Nie

śpię, bo robię niemiecki czy niedawno spotykane ulotki mianujące język niemiecki „stresującym lektoratem”. tekst:

da n i e l k r a s i ń s k i

zy panująca wśród studentów niechęć do tego języka jest rzeczywiście uzasadniona? Choć to pytanie nie brzmi zbyt optymistycznie, warto na początek zacytować słowa lektorki języka niemieckiego, mgr Ireny Posmykiewicz: Englisch ist ein Muss und Deutsch ist ein Plus.

fot. flickr.com (marfis75)

C

Kiedyś było inaczej… W dziejach naszej Uczelni system nauczania języków obcych ulegał wielu przeobrażeniom. W latach swojej „świetności” dwa lektoraty wykładane były przez 10 semestrów, czyli przez cały okres trwania studiów. Tego zaszczytu dostępowali studenci słynnego wydziału Handlu Zagranicznego. Pozostali także nie mogli narzekać, ucząc się języków przez 8 semestrów. Absolwenci tego prestiżowego na owe czasy kierunku mieli też możliwość przystąpienia do egzaminu resortowego z udziałem przedstawiciela Ministerstwa Handlu Zagranicznego, co otwierało wówczas drzwi do wielkiej kariery. Po transformacji systemowej dostosowano treści nauczania do realiów gospodarki rynkowej. Nauka języków obcych wciąż trwała 4 lata. Rozpoczęto też współpracę z DAAD (Niemiecka Centrala Współpracy Akademickiej), która finansowała pobyty studenckie i naukowe w Niemczech. Co ciekawe, ówcześni studenci SGH po zakończeniu studiów mogli zdać prestiżowy egzamin (Prüfung Wirtschaftsdeutsch), który często pozwalał bez problemu znaleźć zatrudnienie w takich firmach jak choćby: Bayer, Siemens, MAN lub Deutsche Bank.

A jak jest dzisiaj? Obecnie SGH wciąż cieszy się dużą renomą, mimo, iż nauczanie języków obcych ograniczono tylko do 4 (Studium Licencjackie) i 2 semestrów (Studium Magisterskie). Zmniejszenie liczby godzin przeznaczonych na lektoraty uważane jest za jedną z głównych przyczyn spadku poziomu nauczania języków obcych (przez tak krótki okres niemożliwe jest utrwalenie struktur językowych i słownictwa, aby móc z nich potem korzystać w praktyce). Na pocieszenie warto napomknąć, iż lektorzy uważają, że poziom ostatnich roczników jest całkiem niezły, gdyż studenci są komunikatywni,

08-09

ukończenie specjalizacji Management der DeutschPolnischen Wirtschaftsaktivitäten, która jest szczególnie atrakcyjna w przypadku chęci podjęcia pracy w polsko-niemieckich firmach. Dzięki Forum można także na późniejszych etapach kształcenia kontynuować studia na partnerskiej uczelni w Moguncji. Nie zapominajmy też, iż mamy możliwość poprawienia swoich umiejętności językowych poprzez wyjazd na Erasmusa do krajów niemieckojęzycznych.

Dlaczego akurat niemiecki? nie obawiają się mówić i aktywnie uczestniczyć w zajęciach; to bardzo zmotywowane grupy.

Nie wszystko stracone Jeśli zapytamy studentów uczących się języka niemieckiego oraz tych, którzy mają np. hiszpański, o to, czy nauka sprawia im przyjemność, z pewnością dużo mniej pozytywne opinie usłyszymy o języku naszych zachodnich sąsiadów. Dlaczego tak jest? Cóż, nie bez kozery mówi się: Der Spanischlehrer kommt mit der Gitarre zum Unterricht und der Deutschlehrer… mit der Grammatik. Sama forma prowadzenia zajęć, czy sposób oceniania wpływa na nasz stosunek do przedmiotu. Warto zaznaczyć, iż czasem dobrym wyjściem może okazać się zwykła rozmowa z wykładowcą na temat schematu zajęć. Wbrew pozorom lektorzy potrafią być otwarci na dialog. Mimo, iż lektoraty trwają tak krótko, nie stoimy na z góry straconej pozycji. Podczas piątego semestru, gdy pojawia się bardzo niekorzystna luka w nauczaniu języków obcych, można skorzystać z bogatej oferty modułów, które realizują tematy i zagadnienia, na które wcześniej zwyczajnie nie było czasu. Oferta dodatkowych przedmiotów CNJO jest bardzo bogata.

Poznaj sąsiada Inną interesującą propozycją rozwijania znajomości języka niemieckiego jest z pewnością udział w zajęciach Polsko-Niemieckiego Forum Akademickiego SGH. Stwarza ono możliwość uczęszczania na zajęcia z obowiązkowych przedmiotów (np. Mikro-, Makroökonomie czy Finanzen), jak i zaliczania ich w języku niemieckim. Dodatkowo pozwala ono na

Jeśli wciąż nie jesteście przekonani, co do przydatności języka niemieckiego, zauważmy, że Niemcy to nie tylko nasi sąsiedzi, ale również najwięksi partnerzy handlowi (ponad 20 proc. udziału w eksporcie Polski). Niemieckie firmy, nieprzerwanie od transformacji ustrojowej, intensywnie inwestują w naszą gospodarkę oraz zatrudniają wielu polskich pracowników, także wyższego szczebla. Niemieccy pracodawcy cenią nas za pracowitość, pomysłowość, chęć rozwoju oraz znajomość języków obcych. Wbrew obiegowej opinii, Polacy nie cieszą się w Niemczech wyłącznie złą sławą. W niemieckiej prasie ukazują się chwalące nas artykuły, jak np. w „Der Spiegel”: Polen wird Deutschland überholen (Polska prześcignie Niemcy). Dodajmy również, iż język Goethego liczy się również na arenie międzynarodowej. Za wisienkę na torcie można uznać fakt, iż prezesem zarządu Deutsche Bank Polska jest absolwent SGH, a pierwszym dyrektorem Commerzbanku był także „nasz człowiek”.

Schmetterling Butterfly, mariposa, papillon, motyl i… der Schmetterling. Czy to nie brzmi dumnie? Wbrew pozorom nauka języka niemieckiego nie musi być udręką, a jego znajomość może okazać się bardzo przydatna. Cóż, w takim razie nie pozostaje nam nic innego, jak chętnie uczęszczać na zajęcia. Potraktujmy to jako inwestycję w przyszłość. Czy istnieje bowiem jakieś większe źródło satysfakcji niż zaliczony niemiecki? 0 Za pomoc w zebraniu materiałów oraz przygotowaniu artykułu dziękujemy Pani mgr Irenie Posmykiewicz, bez której merytorycznego wsparcia ten tekst by nie powstał.


Chór SGH /

Śpiewająco przez studia Choć wiele organizacji na naszej Uczelni pozwala na działalność przy różnego rodzaju projektach, targach lub konferencjach, to tylko nieliczne umożliwiają rozwój w nieco bardziej artystycznym wymiarze. Jedną z nich jest z pewnością Chór SGH, który już od 20 lat odnosi sukcesy na szczeblu zaróno lokalnym, jak i międzynarodowym, gromadząc studentów kochających śpiew i muzykę. Ag ata f ry d ryc h

rawie żadna ważna uczelniana uroczystość nie obędzie się bez występu Chóru SGH. Jednak pokaz ten to zaledwie mała próbka, która nie oddaje całej skali działalności jednej z największych i najistotniejszych organizacji artystycznych na Uczelni, która w tym roku obchodzi swoje XX-lecie.

P

Queen i Nirvana w chóralnym wydaniu Starsi absolwenci pamiętają zapewne, że dawniej istniał „jakiś Chór Szkoły Głównej Handlowej”. Jednak swój obecny kształt zawdzięcza Tomaszowi Hynkowi, który reaktywował zespół w 1993 roku i do dziś pozostał jego głównym dyrygentem. To właśnie on jest ojcem wielu sukcesów organizacji . Chór nie tylko uświetnia uczelniane uroczystości, lecz godnie reprezentuje Szkołę Główną Handlową, odnosząclicznesukcesypodczaskrajowych oraz zagranicznych konkursów. W ciągu ostatnich kilku lat może się poszczycić I miejscem w kategorii chórów akademickich w IV Ogólnopolskim Konkursie Chóralnym w Szamotułach oraz zwycięstwem w Międzynarodowym Konkursie Chóralnym w Namestovie na Słowacji. Chór SGH brał też udział w trzech konkursach z cyklu European Grand Prix, z czego w dwóch – w bułgarskiej Warnie oraz w chorwackim Zadarze – zajął drugie miejsce (w tym ostatnim przegry-

wając zaledwie o 0,3 punktu ze zwycięskim chórem z USA). Poza konkursami bierze on udział również w wielu festiwalach i projektach – jak choćby koncertując w ramach cyklu Mazowsze w Koronie w różnych miejscowościach województwa. Chór przez lata swojej działalności wydał również 3 płyty: Debiut, Pasję Arvo Pärta oraz Gospel Mass Roberta Raya. Mszę Gospel, przy akompaniamencie muzyków, usłyszeć będzie można również podczas Koncertu Chóru z okazji XX-lecia, który odbędzie się 23 marca na Auli Spadochronowej. Główny repertuar obejmują nie tylko utwory klasyczne jak motety Bacha czy utwory Mendelssohna, bądź współczesne utwory muzyki klasycznej, ale także utwory muzyki popularnej – takie jak Bohemian Rhapsody zespołu Queen czy Smells like Teen Spirit Nirvany oraz Dziewczynę o perłowych włosach Omegi.

Sukcesy to nie wszystko Chór SGH to przede wszystkim ludzie, którzy go tworzą. W przeciwieństwie do wielu kół i organizacji, w których zwykle największa aktywność ich członków przypada na czasy studiów licencjackich, Chór składa się zarówno z osób studiujących, jak i absolwentów (co ciekawe, nie tylko Szkoły Głównej Handlowej) – niektórzy śpiewają tu już od kilkunastu lat, nie wyobrażając sobie życia bez poniedziałkowych i czwartkowych prób oraz spotkań z wieloletnimi przyjaciółmi, których właśnie tu poznali. Chór SGH to jednak nie tylko próby – raz bądź dwa razy do roku chórzyści spędzają weekend na warsztatach chóralnych w Jachrance, za dnia ćwicząc śpiew, a wieczorem – imprezując w swoim gronie. Regularnie mogą też brać udział w emisjach głosu u profesjonalnego nauczyciela. Dodatkowo, przynajmniej raz do roku w okolicach kwietnia bądź maja, organizowany jest kilkudniowy wyjazd na zagraniczny konkurs chóralny – do europejskich krajów takich jak Włochy, Słowenia, Bułgaria czy Chorwacja, gdzie również łączony jest śpiew z integracją całego zespołu. Chór to organizacja, która od 20 lat zrzesza grupę pozytywnych i otwartych ludzi. Łączy ich jedna pasja – pasja do muzyki i śpiewania, dzięki której odnoszą sukcesyktóra, a także która daje możliwość poznania wielu niezwykłych osób i przyjaciół na długie lata. 0 fot. Archiwum Chóru SGH

tekst:

O tym, jak zostać chórzystą, rozmawialiśmy z Joanną Frej, starostą Chóru SGH MAGIEL: Czym wyróżnia się Chór SGH na tle innych organizacji? joanna frej: Z pewnością jest on pewną odskocznią od codziennej uczelnianej rzeczy-

głosów szkolonych, przyjmujemy też osoby, które nigdy profesjonalnie nie śpiewa-

wistości. Zajmujemy się tym, co sprawia nam przyjemność i co jest naszym hobby, przy

z wykształceniem muzycznym, natomiast fakt ten zdecydowanie nie jest czynnikiem

okazji też wyjeżdżamy – nie tylko na warsztaty, ale też na koncerty i konkursy w Pol-

decydującym.

ły, a okazują się po prostu naturalnym talentem. W Chórze są też oczywiście osoby

sce i zagranicą. Jesteśmy paczką przyjaciół i spotykamy się też poza próbami. Z jednej strony nie jesteśmy typową „organizacją” projektową, z drugiej zaś, każdy, kto aspi-

Jak i kiedy można zrekrutować się do Chóru SGH?

ruje do działalności czysto organizacyjnej, na pewno znajdzie tu coś dla siebie, dlatego

Rekrutacja trwa u nas przez cały rok. Mamy jeden duży nabór w październiku, natomiast

że jest też bardzo dużo pracy i wyzwań związanych np. z organizowaniem koncertów.

później również można do nas dołączyć. Wystarczy do nas napisać maila (sghchor@

gmail.com – przyp. red.) i zgłosić się do nas, wtedy umawiamy się na przesłuchanie Jakie kryteria trzeba spełniać, aby mieć szansę zostać chórzystą? Trzeba lubić śpiewać i potrafić robić to w miarę dobrze. Nie potrzebujemy koniecznie

z naszym dyrygentem. Wszystkich, którzy na początku roku nie mieli okazji przyjść na rekrutację, a teraz są chętni – zapraszamy serdecznie!

marzec 2013


/ Stowarzyszenie Absolwentów SGH

100 lat i co dalej?

Stowarzyszenie Absolwentów SGH weszło w 101 rok działalności. Warto z tej okazji zastanowić się, co trzeba uczynić, aby Stowarzyszenie stało się na powrót tak ważną organizacją w życiu Uczelni, jaką było w latach trzydziestych ubiegłego stulecia. tekst:

S t e fa n z awa dz k i

latach trzydziestych, kiedy to SGH była jedynie małą prywatną uczelnią, organizacja absolwentów nosiła trochę śmiesznie dziś brzmiącą nazwę: Stowarzyszenie Wychowańców SGH. Był to bardzo prężny związek, liczący kilkuset członków, przesiąknięty duchem przedsiębiorczości, prowadzący przynoszącą dochody działalność szkoleniową i wydawniczą, a także mający swoje oddziały w większych miastach Polski (nawet w ówczesnym Wolnym Mieście Gdańsk), a w Warszawie prowadził własny lokal klubowy przy ul. Miodowej. Stowarzyszenie było sponsorowane przez dwa banki: Bank Polski i Bank Gospodarstwa Krajowego. Zapewniało ono swoim członkom nie tylko możliwość brania udziału w interesujących imprezach, ale również wyjazdy na zagraniczne studia podyplomowe, dysponując funduszem stypendialnym, którego wartość w przeliczeniu sięgała rocznie ok. 1,2 mln złotych. Była to w dużej mierze zasługa ówczesnego prezesa Wacława Szuriga, który potrafił łączyć obowiązki redaktora wpływowego tygodnika „Polska Gospodarcza” z menedżerskim kierowaniem Stowarzyszeniem.

A jak jest obecnie…? Współcześnie można zauważyć, iż wśród kierownictwa Stowarzyszenia panuje błędne przekonanie, że młodzi absolwenci opuszczający Uczelnię nie są zainteresowani dalszymi kontaktami z nią, ani tym bardziej przynależnością do absolwenckiej organizacji. Zrezygnowano nawet z prób przygotowania jakiejś oferty, która mogłaby przyciągnąć młodsze osoby, ograniczając się jedynie do wysyłania członkom Stowarzyszenia „Gazety SGH” i dając im prawo do bezpłatnego udziału w wykładach Uniwersytetu Trzeciego Wieku. W efekcie SGH co roku opuszcza 2500 absolwentów, a do Stowarzyszenia należy formalnie ok. 400 osób – głównie emerytów, z których co trzeci płaci regularnie składki – a tak naprawdę aktywni działacze to ok. 30 osób – tylu członków pojawia się na dorocznych walnych zebraniach. Mało atrakcyjna oferta i nieubłagany upływ czasu powodują, że co roku zmniejsza się ich ilość. Tymczasem Biuro ds. Absolwentów, nie mogąc oprzeć się na Stowarzyszeniu, jeśli chodzi o kontynuowanie koniecznych dla Uczelni kontaktów z mło-

10-11

fot. flickr.com (Kai-Chu)

W

Absolwenci nie chcą tracić kontaktu z Uczelnią. dymi absolwentami, powołało własną organizację: Klub Absolwentów i odniosło duży sukces – w ciągu roku zyskał on 1000 członków! Członkiem klubu staje się absolwent, który wystąpi o kartę rabatową, wydawaną przez Biuro ds. Absolwentów. Daje ona prawo do uczestniczenia w organizowanych przez nie imprezach. Nie obowiązuje płacenie składek. Klub nie jest formalną organizacją – nie ma władz; kontakt z członkami utrzymywany jest wyłącznie drogą mailową.

W poszukiwaniu modus vivendi Nonsensem byłaby próba konkurowania z Klubem Absolwentów w dotarciu do młodej generacji. Konieczne jest jednak znalezienie modus vivendi z Klubem, aby poprzez tę instytucję napływała do Stowarzyszenia młodzież. Jest to kwestia „być albo nie być” naszej organizacji. Konieczne jest w tej sprawie porozumienie kierownictwa Stowarzyszenia z Prorektorem sprawującym pieczę nad Klubem i dyrektorem Biura ds. Absolwentów. Rozwiązaniem mogłoby być – z zachowaniem pełnej autonomii Klubu – nadanie jego członkom statusu „kandydata” do Stowarzyszenia, mającego

w porównaniu do członków rzeczywistych nieco ograniczone prawa (np. brak czynnego prawa wyborczego), ale mogącego w każdej chwili otrzymać pełne prawa. Jednak, aby członkowie Klubu Absolwentów chcieli wyrazić taką chęć, konieczne jest przeprowadzenie poważnych zmian programowych i organizacyjnych.

Konieczne zmiany Przede wszystkim Stowarzyszenie powinno tętnić życiem i stać się forum spotkań osób o podobnych zainteresowaniach, dając okazję do poznania ciekawych postaci, do których nie można by dotrzeć inną drogą czy nawiązania nowych kontaktów lub uczestniczenia w pasjonujących dyskusjach i imprezach towarzyskich, a także miejscem, gdzie można uzyskać pomoc w rozwiązywaniu różnych trudności życiowych. Proponuję, aby jeszcze w trakcie tego roku akademickiego zorganizować choćby kilka interesujących spotkań dla członków Stowarzyszenia i Klubu Absolwentów, które byłyby sygnałem, że coś się zaczyna dziać w organizacji. Zmiany organizacyjne można rozpocząć od usprawnienia funkcjonowania zarządu. Jedną z bolączek jest to, że członkowie nie mają ściśle określonych obowiązków, oczekując wyłącznie na polecenia i decyzje prezesa, a pomiędzy comiesięcznymi zebraniami zarządu, które zbyt często przeradzają się w jałowe dyskusje, nic się nie dzieje. Konieczne jest usprawnienie pracy zarządu poprzez przydzielenie każdej wybranej osobie zadań, za które byłaby odpowiedzialna i zobligowanie jej, aby do pomocy zwerbowała kilku wolontariuszy. I tak mogłyby powstać komisje zajmujące się konkretnymi sprawami, zarząd pracowałby w sposób ciągły, a członkowie wiedzieliby do kogo i w jakiej sprawie można się zwrócić.0

Masz jakieś pomysły? Skontaktuj się z autorem. Cieszę się, że zjazd z okazji 100-lecia można uznać za udaną

Mam prośbę, zwłaszcza do młodych pracowników SGH, a tak-

imprezę. Odmłodzony zarząd potrafił się zmobilizować, co przy-

że do magistrantów, którzy przecież mają już status absolwen-

niosło efekty. To dobry prognostyk na przyszłość. Szkoda tylko,

tów. Proszę o kontakt mailowy w sprawie pomysłów na ożywie-

że była to impreza bardzo kameralna, która przeszła bez więk-

nie działalności Stowarzyszenia. Czekam nie tylko na sugestie, ale

szego echa. Nie zaplanowano udziału liczniejszej rzeszy, zwłasz-

także na deklaracje aktywnego udziału w realizacji zgłoszonych

cza młodych, absolwentów i nie zaprezentowano zdecydowane-

projektów.

go programu odnowy Stowarzyszenia.

Stefan Zawadzki (jastrzebiec.zawadzki@gmail.com)


wymiany studenckie /

Mamo, wrócę za rok!

Wymiana zagraniczna to niewątpliwie kuszący aspekt studiów, na który decyduje się coraz więcej studentów. To nie tylko ciekawe doświadczenie, ale i niejednokrotnie karta przetargowa podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Czasem niestety słono nas to kosztuje. t e k s t:

k ata r z y n a m at u s

odszlifowanie języka, poznanie obcej kultury, niecodzienne podróże czy możliwość uczestnictwa w ciekawym projekcie to niewątpliwie najprzyjemniejsza strona wyjazdu na uczelnię partnerską. Wymiana studencka, która przecież sama w sobie jest niezwykle cennym doświadczeniem, może nam jednak również umożliwić otrzymanie wymarzonego stanowiska. Istnieje też inny aspekt takiego wyjazdu – finansowy. W zależności od formy wymiany, może on stanowić nie lada problem. Chociaż, jeśli chodzi o programy typu Erasmus lub CEMS MIM, na których otrzymuje się stypendia, koszty nie wydają się być tak wysokie, jednak w przypadku umowy bilateralnej mogą być już całkiem spore.

P

Uczelnia nie zawsze pomoże

nawet się o nie nie ubiegała. Problem dostrzegają również sami studenci. Jak mówi Przemek, absolwent SGH – Jeśli chodzi o moich znajomych, to w większości przypadkow wyjazd

Całkowite ich koszty, w zależności od tego, dokąd jedziemy, mogą wahać się nawet od 20 do 30 tysięcy złotych za semestr. w znacznej mierze był finansowany przez rodziców. Mówimy tu niekiedy nawet o bardzo wysokich kwotach, tak więc niestety najlepsze uczelnie są często zamknięte dla osób mniej zamożnych. I blędne koło trwa dalej - zazwyczaj ci, którzy jadą w lepsze miejsca, dostają lepszą pracę.

Azji czy Ameryki Południowej to skok na głęboką wodę. Nie tylko ze względu na olbrzymią odmienność kulturową i inne wzorce zachowań ludzi, ale też standard życia, który często, np. w moim przypadku, przypominał „survival” (wszechobecna pleśń, spanie w kurtce zimowej etc.). Adam, który podobnie jak Ania, jeszcze do niedawna studiował na Tajwanie, również przyznaje: Moje oczy otworzyły się jeszcze raz i zacząłem dostrzegać szczegóły, których przed wymianą nigdy nie brałem pod uwagę! Najwyraźniej jednak zmiana w sposobie patrzenia na życie uwydatnia się w wypowiedzi Krzysztofa – studenta, który semestr spędził w Japonii – Erasmus ma ten minus w porównaniu z Azją czy Ameryką Południową, że nie jesteś wyrwany ze „swojego” patrzenia na świat i rzucony w miejsce, gdzie ludzie nie zachowują się w doskonale znany nam sposób, ceniąc ustalony od dekad porządek społeczny. Wyjeżdżając poza Europę, wreszcie zauważasz, że Smoleńsk, Madzia, poseł Siwiec czy Palikot to tylko planktony w tym oceanie zdarzeń. To dystansuje, a przecież dystans jest w życiu potrzebny i zdrowy.

fot. flickr.com (vanhookc)

Zakwaterowanie, jedzenie, szczepienia, opłaty za standardowe formalności, karty miejskie, przelot oraz oszczędności na drobne wydatki to kwestie, które przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę, planując swój budżet wyjazdowy. Całkowite ich koszty, w zależności od tego, dokąd jedziemy, mogą wahać się nawet od Okiem studenta 20 do 30 tysięcy złotych za semestr. Ci, którym udało się wyjechać, twierW trakcie przeprowadzania wywiadzą, że wymiana bardzo pomogła im dów ze studentami dowiadujemy się, że nie w znalezieniu pracy.. Ania przekonana jest, każdy może pozwolić sobie na taki wydaże w dużej mierze to pobyt na tajwańskiej tek. Mówi się jednak, iż dla chcącego – nic uczelni pozwolił jej oczarować rekruterów: trudnego. Tak oto pojawiła się anegdotka 80 proc. czasu mojej rozmowy rekrutacyjnej o młodym mężczyźnie, który aby wyjedo Ernst & Young spędziłam, rozmawiając chać… zaciągnął kredyt. o Tajwanie oraz tamtejszych wierzeniach i Weźmy jednak pod uwagę, że nawet przesądach. Rekruterzy byli pod wrażeniem uczęszczanie na zwykły kurs językowy faktu, że będąc za granicą, udało mi się rówmoże spowodować potęgowanie się nieNa wymianie zagranicznej możemy zawrzeć znajomości na całe życie. nież aktywnie działać studencko (będąc na równości w dostępie do edukacji, a także Tajwanie brałam udział w Symulacjach w jej poziomie. Prof. dr hab. Tomasz Szkudlarek, Obrad ONZ, współorganizowałam czterokrotnie Tanprzedstawiciel światowej czołówki krytycznych badem Courses, byłam też w SKN-ie Gotowania!). Im dalej, tym lepiej? dań społecznych pisze, że elity w systemie szkolnym Podobne podejście ma większość studentów, któNikogo nie trzeba przekonywać, iż nie wszystszukają enklaw niedostępności. Na studiach wyżrzy uważają, że wymiana była ich najsilniejszą kartą kie wyjazdy da się porównać. Moi respondenci nieszych może to być właśnie najbardziej atrakcyjna pod przetargową. Co więcej, w ten sposób myślą również zmiennie podkreślali, że kiedy jedzie się do innego względem merytorycznym studencka wymiana. ci, którzy przez cały czas wiedzę zdobywają jedynie kraju europejskiego, nie odczuwa się kolosalnej różStawianie takich wniosków wydaje się zbyt śmiana macierzystej uczelni. Są oni przekonani, że o wienicy w mentalności obcokrajowców, jak w przyłe, zważywszy na fakt, iż w SGH nie przeprowadzale łatwiej byłoby im dostać się na ciekawą praktykę padku, gdy zmienia się całkowicie krąg kulturowy. no badań na ten temat. Znamienne jest jednak to, że czy dobre stanowisko, jeśli przynajmniej przez seAnia, studentka IV roku SGH mówi: Każde podróżadna z osób, z którymi rozmawiałam, nie tylko nimestr działaliby przy projektach na uniwersytetach że – i bliższe, i dalsze - uczą nas, jak odnaleźć się w nogdy nie korzystała ze stypendium socjalnego, ale też w USA, Chinach, Japonii czy Singapurze. 1 wym miejscu. Jednak nie oszukujmy się, wyjazd np. do

marzec 2013


/ wymiany studenckie

Okiem rekrutera Słuchając tego typu opinii, można odnieść wrażenie, że studenci przykładają bardzo dużą wagę do wymian zagranicznych; czasami wręcz uzależniają od niej dostanie pracy. To przeświadczenie dodatkowo wzmacniają przykłady z życia znajomych, kiedy to dowiadujemy się, że któryś z nich długo bezskutecznie poszukiwał pracy, jednak po semestrze spędzonym na uczelni usytuowanej w najbardziej egzotycznym zakątku świata bez problemu ją dostał. Czy tak jest naprawdę? Jak się okazuje, opinie rekruterów są podzielone. Wszyscy jednak zgadzają się, co do tego, iż na osiągnięcia studenta trzeba patrzeć całościowo i brać pod uwagę jego aktywność również w innych obszarach. Pytanie o to, czy wyjazd zagraniczny jest jednym z najważniejszych atutów, Pani Katarzyna Malec z KPMG komentuje w następujący sposób: Pewne kompetencje można zdobyć, współpracując w grupie obcokrajowców na zajęciach w Polsce na polskiej uczelni, jak i w Japonii czy Chinach podczas wymiany studenckiej.

I zaraz wyjaśnia: Są osoby, które więcej użytecznych i cenionych kompetencji rozwiną poprzez odbycie wolontariatu w Polsce niż podczas pobytu na uznanej uczelni zagranicą, bądź odwrotnie. I tu, ponownie, dużo zależy od motywacji danej osoby i indywidualnych predyspozycji. Podczas rekrutacji nie oceniamy, czy lepiej było wyjechać na wymianę, czy też zostać w Polsce, tylko bierzemy pod uwagę kompetencje przydatne w kontekście danego stanowiska. Oraz najważniejsze – żeby kandydat nam je zaprezentował i podał przykłady sytuacji, kiedy miał okazję się nimi wykazać, niezależnie, czy to miało miejsce w Polsce, czy w egzotycznym kraju.

Wyjeżdżając poza Europę, wreszcie zauważasz, że Smoleńsk, Madzia, poseł Siwiec czy Palikot to tylko planktony w tym oceanie zdarzeń. To dystansuje, a przecież dystans jest zdrowy i potrzebny w życiu.

A więc jedźmy!

fot. flickr.com (munir)

Anna Siembida, Koordynator ds. rekrutacji w międzynarodowej firmy doradztwa strategicznego The Boston Consulting Group w rozmowie z MAGLEM wskazuje, że zagranioczne uczelnie inaczej kształcą studentów, bardziej sta-

wiając na pracę zespołową i praktykę. Zaznacza, że ważniejsze od samego zagranicznego wyjazdu jest to, jaką uczelnię partnerską się wybiera. W BCG najbardziej cenione są te szkoły, które zajmują wysokie miejsca w prestiżowych rankingach, mają rozbudowany program współpracy z firmami i są dobrze oceniane przez starszych stypendystów. Anna Siembida dodaje: W systemie studiów bolońskich, kiedy tak łatwo można wyjechać za granicę, trzeba mieć dobry powód żeby z tego nie skorzystać. Po tych słowach można odnieść wrażenie, że studia zagraniczne są takim samym wymogiem jak znajomość języka angielskiego. Zwłaszcza, że Koordynator ds. rekrutacji z BCG dodaje, iż 90% pracowników firmy ma na swoim koncie studia zagraniczne. Cóż, nawet jeśli nie jest to najpilniejszy punkt do realizacji, jeśli chodzi o pomoc socjalną czy stypendialną, to mimo wszystko instytucje wspierające naukę i rozwój adeptów polskich uczelni powinny dążyć do zapewnienia jak największej liczbie osób nie tylko dostępu do najniezbędniejszych potrzeb, ale również do tych ponadstandardowych możliwości edukacyjnych (gdy nie są w stanie zrobić tego rodzice). Zwłaszcza w dobie coraz większej globalizacji rynku pracy. 0

Wyjazd za granicę to niezwykła okazja nie tylko do zgłębienia obcych kultur czy podszkolenia języka obcego, ale też nabrania dystansu do rzeczywistości.

12-13


kalendarz wydarzeń / Portowe miasto Porto. Kilka łyżek dziegdziu w tej beczce miodu. Obdarujmy niewiasty goździkiem i pończochami. Rozrywkowa spółka partnerska. Szwaby depczące moje marzenia. MAGIEL tekstami stoi.

Kalendarz wydarzeń marzec 2013 7 - 8 — Konferencja Forum Młodej Logistyki i Logistyczne Targi Pracy S K L o g i s t y k i St o s o w a n e j

10 — Zapisy na konferencję Inspiring Solutions CEMS Club SGH

12 - 15 — Konferencja Emerging Europe K l u b I n we s t o r a

14 — XVI Maraton Firm Konsultingowych SKN Konsultingu

14 — Dni Kariery w PKiN AISEC

XII Forum Młodej Logistyki

Polish Real Estate Market

To najstarsza konferencja poświęcona logi-

Jest to zupełnie nowa konferencja, której

styce w Polsce. W Gmachu Głównym Politech-

tematyka po wi cona jest zagadnieniom inwe-

niki Warszawskiej po raz kolejny spotkają się

stycyjnym na rynku nieruchomo ci. W tym roku

środowiska studenckie i najbardziej wpływowi

motywem przewodnim b d aspekty zwi za-

przedstawiciele branży TSL oraz zaproszeni

ne ze zmianami w infrastrukturze Warszawy

goście. Najbardziej aktywne koła naukowe

oraz poznanie lokalnego rynku nieruchomo ci.

z Polski i zagranicy walczą o tytuł najlepszego

Na konferencj przyjeżdża grupa 45 studentów

młodego logistyka. Każdy zespół musi obronić

z Nottingham Trent University.

swoje pomysły przed innymi studenami jak i kapitułą ekspertów, zrzeszającą najważniejsze postacie logistyki w Polsce. Pierwszego dnia Konferencji odbędą się także Logistyczne Targi

Non-Corporate Summer

Pracy. Jest to doskonała okazja do spotkania

Targi Wyjazdów Zagranicznych Non-Corpora-

z pracodawcami w sektorze transportu, spedy-

te Summer już po raz trzeci na Auli Spadochro-

cji i logistyki. Więcej informacji na stronie:

nowej! 15 marca będziecie mogli poznać oferty

www.logistycznetargipracy.pl

workcamp’ów, European Voluntary Service, praktyk zagranicznych, work & travel i summer

15 — Targi Non-Corporate Summer

universities organizowanych m.in. przez AIESEC,

ESN SGH

Party Camp, Projects Abroad, Bridge Agency,

18 - 22 — Konferencja Praca w Kulturze

Emerging Europe 2013

NZS SGH

20 — Konferencja Polish Real Estate Market S K N I n we s t yc j i i N i e r u c h o m o ś c i

20 — Targi pracy Kierunek: Bank! NZS SGH

20 - 22 — Konferencja Inspiring Solutions C E M S C l u b Wa r s z a w a

21 — Konferencja Controlling a rachunkowość SKN Rachunkowości

23 — XX - lecie istnienia Chóru SGH

Education First, Student Travel. Oferta skierowa-

Wielcy ekonomiści, czołowi polscy przed-

na jest głównie do studentów I i II roku SL, jednak

siębiorcy i wybitni praktycy biznesu podzielą

każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Warto

się swoją wiedzą i bogatym doświadczeniem

zadbać o idealne CV, spędzając jednocześnie

z uczestnikami 9. edycji konferencji Emerging

wakacje w ciekawy i pożyteczny sposób.

Europe, która dotyczy zarówno inwestowania, jak i szeroko pojętej sytuacji gospodarczej w krajach Europy Środkowo–Wschodniej. W tym roku tradycyjne wykłady zastąpią dynamicz-

Kierunek: Bank!

ne panele dyskusyjne. Konferencja odbędzie

NZS SGH po raz drugi zaprasza na targi pracy, tym

się w dniach 12 – 15 marca w Szkole Głównej

razem w nowej odsłonie. Przyjdź 20 marca na Aulę

Handlowej. 14 marca zapraszamy na imprezę

Spadochronową, sprawdź jak ciekawa może być praca

w

studentów

w banku i daj się poznać praacodawcom! W czasie targów

z krajów Europy Środkowo–Wschodniej. Więcej

profesjonalne firmy szkoleniowe zorganizują warsztaty,

informacji: www.emerging-europe.pl

które pozwolą Wam podnieść Wasze kwalifikacje. Więcej

międzynarodowym

gronie

informacji: www.facebook.com/KierunekBank

Chór SGH

26 - 27 — Warszawskie Dni Informatyki Uczelnie warszawskie

XX - lecie Chóru SGH Już 23 marca na Auli Spadochronowej Chór

Informacja Koordynujesz projekt? Organizujesz konferencję albo event? Możemy Ci pomóc dotrzeć do społeczności studenckiej SGH oraz UW. Napisz do nas, krótko (do 700 znaków ze spacjami) przedstawiając swoją inicjatywę. Na pewno zaproponujemy Ci miejsce w kalendarzu wydarzeń. W MAGLU za kontakt z organizacjami odpowiada Michał Wrona. Aby dowiedzieć się więcej, napisz: patronaty@magiel.waw.pl. Teksty przesłane inną drogą mogą nie zostać opublikowane. Deadline na notki do następnego numeru: 18.03.2013r.

Controlling a rachunkowość

SGH świętować będzie XX-lecie swojego ist-

SKN Rachunkowo ci zaprasza studentów

nienia W czasie tego wyjątkowego koncertu

na konferencj naukow Controlling a rachun-

zaprezentuje swój obecny repertuar, zarówno

kowo , zależno ci i wzajemne oddziaływanie,

sakralny, jak również rozrywkowy (obok utwo-

która odb dzie si 21 marca w sali 1b w bud. C

rów Bacha usłyszymy Queen). Niezwykłych

w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.

wrażeń dostarczą także muzycy akompaniujący

Zapraszamy

Chórowi w drugiej części koncertu w Mszy Go-

rachunkowo ci

spel, wykonanej razem z byłymi chórzystami,

poszerzy swoj wiedz z zakresu zarz dza-

którzy śpiewali w tej organizacji przez ostatnie

nia efektywno ci przedsi biorstwa. Wykłady

20 lat. Więcej informacji:

otwarte. Wi cej informacji oraz zapisy na warsz-

www.sgh.waw.pl/chor

taty na www.sknrachunkowosci.pl

wszystkich

zainteresowanych

i controllingiem, pragn cych

marzec 2013


/ kalendarz wydarzeń

Praca w Kulturze

Dni Kariery

Warszawskie Dni Informatyki

Zaplanuj swoją karierę w kulturze! W dniach

Zbliża si kolejna odsłona Dni Kariery – najwi k-

W dniach 26-27 marca 2013 roku w gmachu

18-22 marca weź udział w konferencji Pra-

szych studenckich targów pracy, praktyk i staży

MiNI Politechniki Warszawskiej (ul. Koszykowa

ca w kulturze w Szkole Głównej Handlowej.

w Polsce. To doskonała okazja, aby stan

twarz

75) odbędzie się czwarta edycja Warszawskich

Cykl warsztatów z wybitnymi specjalistami

w twarz z potencjalnymi pracodawcami, pozna

Dni Informatyki – największej bezpłatnej stu-

z zakresu inwestycji w sztukę, emisji głosu

ich wymagania czy uzyska odpowiedzi na nurtu-

denckiej konferencji w Polsce dotyczącej bran-

oraz aktorstwa, a także spotkania z niezwy-

j ce Ci pytania. Ponadto b dziesz miał możliwo

ży IT. Wydarzenie organizowane jest przez koła

kłymi osobistości – m.in. Marią Seweryn, Woj-

otrzymania warto ciowych informacji na temat

naukowe z warszawskich uczelni przy wspar-

ciechem Malajkatem, Michałem Olszańskim

swojego CV i kwalifikacji. Rozmowa z pracownikami

ciu Asseco Poland i Accenture. Zapraszamy do

to tylko część atrakcji, jakie dla Was przygoto-

wiod cych firm czy wymiana oczekiwa to tylko

zapoznania się z nowościami z branży IT na se-

waliśmy. Zapisy już od 11 marca. Więcej infor-

kilka powodów, dla których Dni Kariery od ponad

sjach z zakresu IT Management, IT Development

macji: www.kultura.nzssgh.pl.

20 lat ciesz si wielk popularno ci na polskim

oraz infrastruktura & sieci. Aby wziąć udział

rynku pracy. Odwied nas już 14 marca w Pałacu

w WDI wystarczy zarejestrować się na stronie

Kultury i Nauki

www.warszawskiedniinformatyki.pl.

Gra Giełdowa

WALP

Maraton Firm Konsultingowych Już 14 marca w godzinach 9.00- 16.00 na Auli Spadochronowej naszej Uczelni odbędą się znane i cenione wśród studentów oraz przed-

SKN Inwestor z Uniwersytetu Łódzkiego już

Brakuje Ci niecodziennych przeżyć? Właśnie

stawicieli biznesu targi firm konsultingowych.

po raz ósmy organizuje ogólnopolski konkurs

ruszyły zapisy do Warszawskiej Akademickiej

Podczas Maratonu uczestnicy mogą zapoznać

Gra Giełdowa Jest przeznaczony zarówno dla stu-

Ligi Paintballowej. Już po raz czwarty zapew-

się ze specyfiką pracy w konsultingu, możliwo-

denckiej braci, jak i dla młodszych kolegów z liceów.

niamy dużą dawkę adrenaliny, dobrą zabawę

ściami zatrudnienia oraz usługami oferowany-

Zapraszamy więc przyszłych inwestorów, a także

i atrakcyjne nagrody do wygrania. Liga jest

mi przez czołowe firmy doradcze. Weź udział

wszystkich chcących spróbować swoich sił na gieł-

wspaniałą okazją dla doświadczonych zawodni-

w wykładach, case studies oraz konkursach

dzie. Być może odkryjecie w sobie prawdziwy talent!

ków jak i tych, którzy chcą spróbować swoich

z atrakcyjnymi nagrodami. Przyjdź na Aulę Spa-

Na platformie inwestycyjnej otrzymujecie wirtualne

sił po raz pierwszy. Rozgrywki WALP’u to kilka

dochronową, porozmawiaj z przedstawicielami

10 000 PLN na start i od Waszej strategii zależy,

spotkań w kwietniu, w trakcie których wyłonio-

firm i nie pozwól uciec swojej szansie! Wszelkie

czy uda się Wam zostać rekinem giełdowym.

ne zostaną drużyny walczące w wielkim finale.

aktualności możesz śledzić na naszej stronie

Więcej

Znajdź nas na www.walp.pl

internetowej: www.16maraton.pl

www.skninwestor.com.

informacji

na

naszej

stronie:

Konferencja Inspiring Solutions T E K S T: J ulia

B ielecka

Zbliża się szósta już edycja najbardziej znanej ogólnopolskiej studenckiej konferencji na temat nowoczesnych zastosowań technologii informacyjnych. W tym roku CEMS Club Warszawa oraz Samorząd Studentów Szkoły Głównej Handlowej prezentują Inspiring Solutions z jeszcze większą ilością energii i pomysłów na poszerzanie własnych horyzontów. Jak co roku, w ramach naszych warsztatów i case studies współpracujemy z gigantami branży - Oracle, Procter & Gamble, Google, K2 czy MicroStrategy. Inspiring Solutions to trzy dni warsztatów, case studies i spotkań ze specjalistami, dzięki którym uczestnicy będą mieli okazję do zdobycia praktycznej wiedzy w ramach czterech ścieżek tematycznych: Think Big to ogromne przedsięwzięcia, oszałamiające projekty, śmiałe podejście. Ścieżka o tym, że dzięki technologii nie ma rzeczy niemożliwych! Pokażemy projekty i inicjatywy, którym towarzyszy myśl think out of the box. Business Intelligence stanowi doskonałą

14-15

okazję do zapoznania się ze sposobem, w jaki narzędzia informatyczne pozwalają przekształcać dane w informacje, a informacje w wiedzę. Dzięki BI wiemy jak zwiększyć konkurencyjność przedsiębiorstwa. Marketing and Technology to wiedza o tym jak budować popyt na produkty za pomocą Internetu. Marketing wykorzystujący nowe technologie bardzo często jest jedynym sposobem na uzyskanie przewagi nad konkurencją. Mobile - ścieżka pokazująca nowe możliwości, jakie dają urządzenia przenośne i aplikacje mobilne. Dynamiczny rozwój tego sektora powoduje zmian na rynku nowych technologii, dając licznym przedsiębiorstwom szansę na jeszcze szybszy rozwój. W tym roku wprowadzamy dodatkowe panele: Inspiring Talks stanowi serię kilku 10-minutowych inspirujących wystąpień na tematy związane z IT. Są dynamiczne, treściwe i celne – po to, aby mówca zaraził audytorium swoją pasją. W panelach dyskusyjnych czekają na uczestników wspaniali oratorzy,

emocjonujący temat, cała aula zgromadzona by wysłuchać i wziąć udział w burzliwej dyskusji. W tym roku tematem panelu będzie kwestia Big Data oraz szans i zagrożeń, jakie ze sobą niesie. Nasze Inspiring Startups to okazja do posłuchania wystąpień ciekawych i inspirujących osób, których firmy startując od zera, urosły do potężnych rozmiarów. Już dziś zakreśl na czerwono w kalendarzu datę 20-22 marca! Pamiętaj, że zapisy otwieramy 10 marca – liczy się Twój refleks – miejsca rozchodzą się w ciągu kilku godzin od rozpoczęcia zapisów. Rokrocznie konferencja cieszy się ogromną popularnością, a uczestnikami są studenci nie tylko warszawskich uczelni. Warto polubić nasz profil na Facebooku, – co dzień znajdziesz tam dawkę ciekawostek i motywujących informacji ze świata technologii informacyjnych. Więcej informacji na naszej stronie: www.inspiringsolutions.pl. Inspiring Solutions znajdziesz też na Facebooku, Twitterze oraz Google+.


Reckitt Benckiser /

Co robi? Dyrektor marketingu Marketing Manager (Category Manager, Portfolio Manager)

Senior Brand Manager Brand Manager Junior Brand Manager Assistant Brand Manager

Zarządza całym działem marketingu. Cele sprzedażowe i profitowe raportuje Menadżerowi Generalnemu. Zarządza kategorią, w ramach której firma ma swoje marki (np. karmy dla zwierząt). Koordynuje prace BM/ SBM w swojej kategorii. Cele sprzedażowe i profitowe, raportuje Dyrektorowi Marketingu. Zarządza dużą marką. Wprowadza produkty, ATL i BTL, ustala politykę cenową, cele sprzedażowe i profitowe. raportuje do MM. Zarządza dużą marką. Wprowadza produkty, ATL i BTL, ustala politykę cenową, cele sprzedażowe i profitowe. raportuje do MM. Zarządza małą marką. Wprowadza produkty, ATL i BTL, ustala politykę cenową, cele sprzedażowe i profitowe. raportuje do BM. Prace asystenckie dla BM, w tym reklama BTL i analizy. Tworzy raporty dla BM.

Tylko tu można realnie przyspieszyć! Must have: • Praca w marketingu w czasie studiów (staż) • Zmiana kategorii (doświadczenie min. z dwóch) • Wprowadzanie produktów • Rozwój ATL • Zarządzanie ludźmi

Średni czas na stanowisku

Szybka ścieżka

Średni czas na Zarobki netto w stanowisku tyś. zł 5-10 lat

od 18

5 lat

12-15

1 rok

10-11

2-3 lata

6-9

1-3 lata

4-5

1-2 lata

2-3

Wiek 35 lat

Dyrektor marketingu Marketing Manager

5 lat

5 lat

30 lat

(Category Manager, Portfolio Manager)

1 rok

1 rok

29 lat

Senior Brand Manager

2-3 lata

2 lata

27 lat

Brand Manager

1-3 lata

1 rok

26 lat

Junior Brand Manager

1-2 lata

1 rok

25 lat

Assistant Brand Manager


/ normalność Śmiech jest najbardziej zaraźliwy, jak się rozśmieszy gruźlika.

Jeden krok do tyłu

dwa kroki do

przodu

Proces edukacyjny przypomina w swojej strukturze długodystansowy wyścig, w którym nagrodą jest dobrze płatna praca, wysokie poczucie własnej wartości, albo po prostu zaspokojona ciekawość czy lepsze perspektywy na przyszłość. Problem polega jednak na tym, że nie wszyscy mamy w nim równe szanse, a linia startowa podobnie zresztą jak linia mety, zostały wyznaczone w zupełnie różnych miejscach. T e k s t:

16-17

A l e k s a n d r a W i lc z a k

Z dj ę c i a :

To m a s z B i e l a k


warsztaty /

owszechnie panuje przekonanie, że każdy ma prawo do rozwijania swoich pasji, zainteresowań i umiejętności. Przeciętny student renomowanej uczelni patrzy na studiowanie przez pryzmat własnych doświadczeń – czyli kolejnych etapów kształceniowych, zaczynając od szkoły podstawowej i na uniwersytecie bądź akademii kończąc. Tak powinien wyglądać ten proces i w większości przypadków tak właśnie wygląda, ale nie dla tych, którym – między innymi w wyniku poważnych zaniedbań wychowawczych – zostało odebrane prawo do wolności i którzy swoją edukację kontynuują albo zaczynają po drugiej stronie muru zakładu poprawczego.

P

Echo przeszłości W podwarszawskiej Falenicy mieści się schronisko dla nieletnich, w którym przebywają wyłącznie dziewczęta. Ośrodek w rzeczywistości łączy w sobie dwie instytucje, ponieważ oprócz schroniska znajduje się tam także zakład poprawczy. Różnica między nimi jest taka, że w tym pierwszym przebywają dziewczyny oczekujące na rozprawę sądową na tak zwanym okresie sankcji, który z reguły wynosi 3 miesiące, ale w praktyce podopieczne zostają na jego terenie znacznie dłużej. Ustawa o postępowaniu w sprawach nieletnich informuje, że w zakładach poprawczych przebywa młodzież od 13 do 21 roku życia. Jednak to, w jakim wieku wychowanka opuści placówkę, zależy od jej postępów w resocjalizacji, wewnętrznej chęci zmiany, a także od zakresu i poziomu edukacji, na którym się znajduje. Z tym jednak bywa bardzo różnie. Często zdarza się, że efektem panującej w środowisku domowym patologii, jest ogromna luka w procesie edukacyjnym, która powoduje, że niekiedy dwudziestolatka trafiająca do ośrodka wychowawczego kontynuuje naukę na poziomie 4 klasy szkoły podstawowej. Minimum czasu, jaki musi spędzić na terenie placówki to pół roku, a o jej dalszym losie decyduje sąd. Żadna z wychowanek nie znalazła się w tym miejscu bez konkretnej przyczyny. Kaliber wykroczeń, które zdarzało im się popełnić, jest bardzo różny, począwszy od grożenia członkom rodziny słowami: Zabiję cię, po kradzieże, pobicia rówieśników, rozboje, a także te najcięższe występki przeciwko życiu ludzkiemu. Dlaczego tak się dzieje i co motywuje młode dziewczyny do popełniania tego typu przestępstw? Najczęściej wszystko zaczyna się w domu, w którym rodzicie albo nie pracują, czego efektem jest ogromna bieda, z której dziecko za wszelką cenę chce się wyrwać, odsiadują wyrok w zakładzie karnym lub też walczą z alkoholizmem bądź innymi nałogami. Wynikiem zaniedbania

i braku zainteresowania dzieckiem są później różnego rodzaju deficyty młodzieży, charakteropatie, problemy emocjonalne, akty przemocy, zagubienie poczucia własnej wartości i brak wiary we własne siły. To właśnie ośrodek resocjalizacyjny jest instytucją, której zadaniem jest odbudowanie tego braku wiary w siebie i pomoc w odkryciu własnych zainteresowań, na które wcześniej z różnych powodów nie było czasu. Każda wychowanka, która trafia do placówki, ma na jej terenie zapewnioną szkołę i edukację w warsztatach szkolnych, czyli przysposobienie do zdobycia konkretnego zawodu. W Falenicy nauczanie prowadzone jest na poziome szkoły podstawowej, gimnazjalnej, oraz zasadniczej szkoły zawodowej. W ramach nauki zawodu, dziewczęta zdobywają wiedzę z zakresu gastronomii, haftu, krawiectwa i fryzjerstwa. Każda z nich przebywa trzy godziny dziennie w szkole, a pozostałe trzy na warsztatach przy odpowiednim podziale na klasy. Wszystkie wychowanki przechodzą najpierw tak zwany okres diagnostyczny w każdym dziale, aby kierownik warsztatów mógł ocenić, czy są na przykład zdolne manualnie, czy może interesują się czymś zupełnie innym. W specjalnie przystosowanych pracowniach znajdują sie maszyny krawieckie, przy pomocy których dziewczyny szyją fartuchy, odzież ochronną dla pracowników ośrodka, a także pościel czy prześcieradła. Jedna z wychowanek bardzo chciała dostać się do szkoły krawieckiej. Nauczyła sie haftować i szyć, ale najważniejsze było to, że odkryła w sobie coś, czego wcześniej nie znała i sprawiało jej to dużą przyjemność i niemałą satysfakcję. W nagrodę za dobre sprawowanie mogła zatrzymywać uszyte przez siebie ubrania, które z czasem stawały się coraz bardziej estetyczne.

ry w siebie i pomoc w odkryciu

życia. Jej obecny poziom to 3 klasa gimnazjum, więc o podjęciu studiów w jej przypadku raczej nie może być mowy, ale uzyska świadectwo i tym samym przepustkę do wolności. Wychodzi z ośrodka z czystą kartą, ponieważ nigdzie nie jest napisane, że uczęszczała do gimnazjum przy zakładzie poprawczym. Nikt nigdy nie dowie się, patrząc na samo świadectwo, że wychowanka przebywała w schronisku dla nieletnich, bo nie chodzi tu o stygmatyzację, ale o danie jej nowej szansy. Placówka w żaden sposób nie hamuje rozwoju, wręcz przeciwnie. Marzeniem jednej z dziewcząt było uczęszczanie do technikum gastronomicznego, ponieważ chciała czegoś więcej niż to, co oferowała jej szkoła zawodowa. Codziennie dostaje więc przepustki, idzie do szkoły, wraca, jest kontrolowana, odrabia lekcje, a przydzielony jej psycholog pozostaje w stałym kontakcie z wychowawcą klasy i jeździ na zebrania tak jak rodzic. Ta dziewczyna żyje na terenie zakładu poprawczego, ale na zewnątrz się uczy i tym samym stara się budować swoją lepszą przyszłość, myśląc o tym, jak będzie wyglądało jej przyszłe życie, kiedy w końcu wyjdzie na wolność. Zdarzają się jednak sytuacje, w których ewentualne problemy występują nie ze strony wychowanki zakładu, ale ze strony nauczycieli i środowiska zewnętrznego. Miałam kilka lat temu podopieczną, która rozpoczęła naukę w technikum w Otwocku. Dopóki zarówno nauczyciele jak i rówieśnicy nie dowiedzieli się, że jest z zakładu poprawczego wszystko było w porządku. Później jednak została odstawiona na „boczny tor”. Po jakimś czasie sama przyszła do mnie i powiedziała: „Nie dam już rady, to otwarte środowisko jest dla mnie przerażające, nieprzychylne, nieżyczliwe...” Daleka jestem od tego, żeby pokazywać dziewczętom drogę pójścia na skróty czy drogę mówienia nieprawdy, bo pracujemy nad czymś zupełnie innym. Ale nasze społeczeństwo nie jest gotowe na współdziałanie i współpracę z takimi osobami, więc czasami lepiej nie mówić... Nie tyle nie przyznawać się, ale po prostu nie mówić, bo zamyka to wiele drzwi. To jest bardzo przykre, ale niestety prawdziwe. – mówi mgr Joanna Szostak, kierownik internatu.

własnych zainteresowań

Docenić codzienność

To właśnie ośrodek resocjalizacyjny jest instytucją, której zadaniem jest odbudowanie tego braku wia-

Czysta karta Edukację w placówce dziewczęta kończą właśnie na poziomie szkoły zawodowej. Jest wśród nich wychowanka, która za chwilę z mocy prawa opuści zakład wraz z ukończeniem 21 roku

Oprócz kierunków związanych ze szkołami zawodowymi, na terenie zakładu działają różne koła zainteresowań i zajęcia, w których wychowanki mogą uczestniczyć. Są to między innymi drużyna harcerska, koło turystyczne, koło fotograficzne, koło religijne, koło muzyczne, koło plastyczne, koło taneczne, koło zapaśnicze oraz wolontariat. Polega on na tym, że raz w tygodniu dziewczęta jeżdżą do domu pomocy

marzec 2013


/ fotografie

społecznej i tam opiekują się osobami niepełnosprawnymi. Karmią je, wychodzą z nimi na spacer, pomagają w wykonywaniu codziennych czynności. To jest niesamowite, bo często naszym wychowankom wydaje się, że nie można mieć już gorzej niż mają one same. A kiedy tam pojadą i zobaczą człowieka leżącego w łóżku, zdanego na ich łaskę albo niełaskę, zaczynają doceniać, że same mogą mówić, chodzić czy nawet telefonować, że mają bliskich... Wtedy trochę zmienia się ich światopogląd. Zresztą są takie podopieczne, które trafiły do nas za bardzo poważne czyny i czasem same przychodzą i mówią: myślę że jestem na takim etapie, że potrzebuję zrobić coś dla

drugiego człowieka, żeby w jakimś stopniu uspokoić swoje wyrzuty sumienia. Żeby dać komuś coś, co wcześniej innej osobie odebrałam. I to jest chyba najpiękniejsze, co możemy sobie wymarzyć w naszej pracy wychowawcy. – dodaje pani Joanna. W okresie zimowym i letnim podopieczne jeżdżą wraz z opiekunami na narty, w góry i inne ciekawe miejsca. Doskonale wiedzą, że gdyby nie pobyt w zakładzie, prawdopodobnie nigdy nie miałyby takiej możliwości. Nie wszystkie potrafią to docenić, często boją się czegoś nowego, czego do tej pory nie próbowały, ale okazja do nauki sprawia im w większości ogromną radość. Rozwijanie talentów odbywa

się w ich przypadku również na płaszczyźnie artystycznej, ponieważ niektóre z wychowanek potrafią na przykład bardzo dobrze śpiewać. Na terenie zakładu działa koło muzyczne, które funkcjonuje nie tylko w placówce, ale ma przedstawienia także w warszawskich uczelniach, domach kultury czy w domach seniora. Wychowawcy i pracownicy ośrodka starają się pokazywać umiejętności swoich podopiecznych na zewnątrz i uświadamiać ludziom, że to są normalne dziewczyny, które mają pasje, hobby, zdolności... Próbują udowodnić, że pobyt na terenie schroniska dla nieletnich nie oznacza wcale bycia złym i skreślonym społecznie człowiekiem. Większość wychowanek, a w zasadzie każda z nich, jeżeli tylko ukończy 16 rok życia, ma możliwość – biorąc pod uwagę swoje kwalifikacje zawodowe – ukończenia kursu kwalifikacyjnego z różnych zakresów i dziedzin. W tej chwili odbywa się w placówce kurs: piekarz ciastkarz, a kiedyś dziewczęta dojeżdżały na Podwale na kurs kelnerski, barmański, manicure... To są takie możliwości, w które my możemy wyposażyć wychowankę, i mamy też taką satysfakcję że od nas dziewczyna nie wychodzi z niczym, że to nie był czas stracony. Nie dość, że dostaje od nas świadectwo ukończenia szkoły, to jeszcze ma ukończony kurs kwalifikacyjny. To jest kurs, po ukończeniu którego można podjąć pracę w Paryżu czy Berlinie, bo ma on moc pełnoprawnego certyfikatu. Pewnie, że to kosztuje mnóstwo pracy i energii, ale naprawdę warto. – tłumaczy kierownik internatu.

Kolejka do robienia zdjęć W Falenicy pracuję od września, natomiast wcześniej prowadziłem zajęcia fotograficzne w innym ośrodku przez 15 lat. Ku mojemu zaskoczeniu natrafiłem tutaj na niesamowity grunt i potencjał, ponieważ dziewczyny, jeśli chodzi o fotografię, są naprawdę niezwykłe. Mogą się fotografować od rana do nocy! Ciągle robią te zdjęcia, ciągle je drukują, ciągle czegoś chcą, bez przerwy. Ustawia się do mnie długa kolejka – kolejka do robienia zdjęć. – opowiada pan Ireneusz, który od niespełna pół roku prowadzi w schronisku dla nieletnich zajęcia z montażu, obróbki zdjęć czy też samej sztuki fotografii. To właśnie on odpowiada za zrobienie dziewczynom zdjęć legitymacyjnych, aby nie trzeba było wychodzić poza ośrodek. Jest w budynku, w dziale warsztatów mała salka, stanowiąca pracownię pana Ireneusza ze względu na dużą białą ścianę, która służy mu jako tło. Zdjęć zrobionych tutaj mamy całe mnóstwo! Dziewczyny się fotografują, wysyłają wydrukowane zdjęcia do swoich domów... Ostatnio mama jednej z wychowanek trafiła z dnia na dzień do aresz-

18-19


opieka /

tu. Wtedy moja podopieczna przyszła do mnie i poprosiła, żebym zrobił jej zdjęcie, bo chciałaby wysłać je swojej mamie. Po to tu właśnie jestem. Wykonam fotografię, obrobię ją, wydrukuje i wręczę tej dziewczynie zgodnie z jej prośbą. Czasami zdarza się, że zdjęcia są wysyłane do narzeczonych, chłopaków... To jest coś, czym nasze wychowanki są bardzo żywo zainteresowane, to widać. Cieszę się z tego, że mogę choćby w ten sposób zagospodarować im czas, żeby nie myślały o jakichś głupotach, okaleczaniu się czy innych rzeczach. Odczuwam naprawdę dużą satysfakcję, kiedy widzę na ich twarzach promienny uśmiech. – dodaje pan Irek. Na terenie internatu znajduje się kilka dobrze wyposażonych pracowni komputerowych, które pozostają do dyspozycji dziewczyn podczas zajęć szkolnych i w porze wieczorowej. Jeśli czegoś potrzebują, zawsze mogą zgłosić się do wychowawcy lub opiekuna. Fotografia w ich przypadku spełnia rolę niecodziennego rodzaju terapii na zaburzenia depresyjne czy stany nerwicowe, ponieważ dzięki niej mogą spojrzeć na siebie przez szkło obiektywu i być może zauważyć coś, czego nie widziały do tej pory.

Chcę żyć normalnie Renata permanentnie wagarowała, uciekała ze szkoły, wytaczano jej sprawy sądowe o demoralizacje. Do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego trafiła w wieku 14 lat z Domu Dziecka, z którego policja wielokrotnie przywoziła ją pijaną lub pod wpływem narkotyków. Za którymś razem zaczęła się bić z policją

i wychowawcami, dlatego proces umieszczenia jej w ośrodku został znacznie przyspieszony. Wyszła z niego po 4 latach i rozpoczęła naukę w technikum, ponieważ zawodówkę już ukończyła. Chce zdać maturę i iść na studia, a w przyszłości znaleźć pracę i założyć rodzinę. Skończyła szkołę zawodową o dwuletnim profilu „Kucharz małej gastronomii”, natomiast obecnie uczy się w technikum na kierunku technik portów i terminali.

Chce zdać maturę i iść na studia, a w przyszłości znaleźć pracę i założyć rodzinę. Ośrodek dał mi bardzo wiele. Zauważyłam, jak ważne jest bycie człowiekiem, który chce coś w życiu osiągnąć, bo nie zawsze jest tak, że po wyjściu z ośrodka idzie się do szkoły i kontynuuje naukę. Uświadomiłam sobie również, że w życiu nie jestem ważna tylko ja, ale też ludzie, którzy mnie otaczają. Jak każdy człowiek mam obawy co do swojej przyszłości, nie wiem, czy uda mi się znaleźć pracę i czy będę umiała zbudować normalną rodzinę. – mówi Renata, która dziś ma ambicje, aby aplikować na studia pedagogiczne, logistyczne lub transportowe i jak najlepiej wykorzystać umiejętności zdobyte w ośrodku wychowawczym.

W warszawskim schronisku dla nieletnich Wojtek spędził kawałek swojego życia. Najpierw znalazł się w pogotowiu opiekuńczym, później w domu dziecka. Jego matka nadużywała alkoholu odkąd pamięta, a ojciec na długi czas trafił do więzienia. W rodzinnym domu był wielokrotnie bity i poniżany. Uciekał i kradł, ponieważ nie miał co jeść. Mając ciągle na uwadze swoją przeszłość, boi się alkoholizmu, biedy i tego, że mógłby skończyć podobnie jak rodzice. Marzę o tym, żeby pójść do technikum, skończyć szkołę i mieć własną kochającą rodzinę. Chcę po prostu zacząć żyć normalnie. – przyznaje. Na to, jacy jesteśmy, na wykształcenie, podejście do życia czy system wartości ma wpływ przede wszystkim rodzina i sposób, w jaki jesteśmy wychowywani. To właśnie z domu wynosimy pierwsze wzorce i to właśnie od tych najmłodszych lat zaczynają kształtować się nasze autorytety i uwypuklać schematy zachowań. Nie każdy ma zapewniony łatwy start, a niektórym poprzeczka została postawiona bardzo wysoko. Dla zdecydowanej większości proces edukacyjny przebiega zgodnie z przewidzianym na to trybem i wraz z upływem lat oznacza ukończenie jednej szkoły i rozpoczęcie nauki w następnej. Dla większości też rozwijanie pasji czy realizowanie marzeń jest czymś naturalnym, na co zwykle ma się czas i czemu można się poświęcić. Wielokrotnie jednak życie weryfikuje ambitne plany, ale najważniejsze jest to, by mimo wszystko się nie poddawać i po tym jednym kroku zrobionym w tył, mieć siłę na postawienie dwóch kolejnych kroków do przodu. 0

marzec 2013


/ exodus przmysłu z Chin “Już nie wystarczy lać beton i asfalt, trzeba przyjąć inne priorytety” Krzysztof Rybiński

Zàijiàn, fabryki!

Stary dowcip mówi, że trzy najpopularniejsze słowa na świecie to Made in China. Okazuje się jednak, że nawet „fabryka świata”, jak określane jest Państwo Środka, może przejść redukcję etatów. t e k s t:

K a m i l M u c h a , B a r to s z L a da

dy ostatnie trzydzieści lat przyniosło ze sobą nasilenie procesów globalizacyjnych spowodowane zastosowaniem przez zachodnie korporacje strategii offshoringu (czyli przenoszenia produkcji do tych państw, w których jest ona tańsza), nikt nie spodziewał się, że fabryki z powrotem będą lokowane w państwach rozwiniętych, które od tej pory miały żyć głównie z usług. Jednak stopniowe zmiany w gospodarce pokazują, że nawet najbardziej zagorzali zwolennicy produkcji w Chinach muszą zweryfikować swoje plany.

G

Reshoring? Komu zatem opłaca się „wracać do domu”? Przykłady takich amerykańskich gigantów jak Intel, Caterpillar, General Electric czy Ford, które zdecydowały się na przeniesienie swojej infrastruktury przemysłowej z powrotem do USA, pokazują, że tak naprawdę prawie każdy menedżer powinien zastanowić się nad sensem, nie tylko ekonomicznym, utrzymywania swoich zakładów po przeciwnej stronie Pacyfiku. Odległość, z której wynikają koszty przewozu produktów oraz utrudniony kontakt między projektantami a wykonawcami, to argumenty, które trzeba było brać pod uwagę już podczas przenosin do Państwa Środka. Od tamtej pory znacząco wzrosły jednak ceny ropy naftowej, a świat na wielu innych płaszczyznach zmieniał się w szalonym tempie. Najbardziej namacalnym problemem stały się oczywiście rosnące koszty pracy, ale akurat one same w sobie powodują raczej exodus do jeszcze tańszych krajów. Z pomocą w wytłumaczeniu tego zjawiska przychodzą czynniki technologiczne, niedoceniane często przy skomplikowanych stosunkach społecznych i ekonomicznych. Każda z wymienionych wcześniej firm używa coraz bardziej zaawansowanego sprzętu, do którego obsługi potrzeba wysoko wykwalifikowanych inżynierów – a takich w Chinach

po prostu brakuje. Dodatkowo, automatyzacja produkcji zmniejsza też różnice kosztowe, a często nawet je odwraca. Ceny energii potrzebnej do zasilania coraz większej liczby urządzeń są bowiem o wiele niższe w Stanach Zjednoczonych, głównie za sprawą rewolucji łupkowej. Najnowsza zdobycz motoryzacji, Tesla Model S, produkowana jest nawet w Dolinie Krzemowej, jednej z najdroższych lokalizacji nie tylko w USA, ale i na świecie. Jeszcze kilkanaście lat temu byłoby to nie do pomyślenia. Z coraz większymi rozbieżnościami rozwojowymi wiążą się także problemy przemysłu precyzyjnego, w szczególności odgrywającej coraz większą rolę nanotechnologii. Zleceniodawcy z USA często skarżą się na dużą liczbę niedoróbek w niemal każdej przesyłanej przez Pacyfik partii produktów. Również nie na rękę jest na pewno chińskie skrajnie liberalne prawo patentowe, w szczególności dla przedsiębiorców stawiających na tak kluczową dziś innowacyjność. Brak regulacji z sojusznika staje się zatem wrogiem.

800 mln dol. wyda w najbliższych la-

tach General Electric na przywrócenie produkcji do swojej fabryki w Louisville w stanie Kentucky, niemal w całości przeniesionej do Chin w latach 90 XX wieku.

Nie takie tanie Chiny Wyprowadzka fabryk znad Morza Żółtego okazuje się dotykać nie tylko przemysłu wysokich technologii, lecz również przetwórstwa. Oglądając metki produktów kojarzonych dotąd z chińskim przemysłem, takich jak ubrania czy buty, coraz częściej zamiast słynnego napisu mówiącego, że zostały wyprodukowane w Państwie Środka, widzimy nazwy krajów takich jak Wietnam, Birma czy Bangladesz. Nic w tym dziwnego, gdyż produkcja w Chinach jest coraz droższa. W przeliczeniu na dolary w porównaniu do 2000 r. płace w ChRL wzrosły pięcio-

Koncern Ford planuje zakończyć operację przenoszenia swoich fabryk z Chin z powrotem do USA

do 2015 roku.

20-21

krotnie, zaś według prognoz w obecnym roku wzrosną o 18 proc., co zresztą związane jest ze świadomą polityką chińskich władz, które dążą do poprawy bytu materialnego obywateli. Obecnie przeciętne miesięczne zarobki w chińskim przemyśle wynoszą około 2400 juanów (250 dolarów), podczas gdy pracownicy birmańskiego przemysłu lekkiego zarabiają jedynie około 110 dolarów miesięcznie. Z kolei, jeśli weźmiemy pod uwagę pozostałe koszty pracy, to okazuje się, że Wietnam jest o połowę tańszy od Chin, zaś Birma – nawet pięciokrotnie. Te czynniki sprawiają, że coraz więcej firm, nie tylko zresztą z Zachodu, przenosi swoją produkcję z państwa Konfucjusza w znacznie tańsze miejsca. Najjaskrawszym przykładem są zresztą inwestycje samych Chińczyków, którzy tylko w Birmie do kwietnia 2012 r. zainwestowali ponad 14 mld dolarów i otworzyli ponad 200 firm.

Redukcja, lecz nie likwidacja Jest jeszcze oczywiście za wcześnie, by mówić o odrodzeniu społeczeństwa industrialnego z okresu po II wojnie światowej, jednak samemu istnieniu trendu nie można zaprzeczyć. Najbardziej na jego efekty ostrzą sobie zęby zachodni politycy. Dla Baracka Obamy jest to szansa na odrodzenie amerykańskiego przemysłu, pobudzenie wzrostu i okazja do odparcia ataków republikanów. Mimo wszystko, nie można jeszcze powiedzieć, że Chiny przechodzą zapowiadane już „twarde lądowanie”. Płace rosną, infrastruktura jest stopniowo modernizowana, a skala zjawiska opuszczania kraju przez inwestorów nie jest póki co tragiczna. Dla większości z nich dostęp do miliardowego rynku z ciągle rosnącą klasą średnią jest po prostu obowiązkiem. Wciąż jeszcze za wcześnie, by Chińczycy powiedzieli swojemu przemysłowi zàijiàn – do widzenia. 0


opozycja na Białorusi /

Straszą sami w strachu Świat od dawna śledzi historię Białorusi – kraju będącego pułapką dla własnych obywateli. Rządzący nie zwracają uwagi na głosy wewnątrz kraju i nie reagują na sankcje Zachodu. Wydaje się, że sterujący państwem to kapitanowie o kamiennym sercu. A może jednak władza odczuwa ludzkie emocje, a przede wszystkim strach? anonim.

Krwawy teatr

w sk

a

Szybko się jednak okazało, że może być gorzej. W kraju ponownie zawrzało, kiedy w akcie terrorystycznym 11 kwietnia 2011 r. w wybuchu na stacji metra Kastrycznikaja zginęło 15 osób. Emocje po tragedii nie zdążyły jeszcze opaść, gdy kraj zobaczył schwytanych terrorystów: 25-letnich tokarza Dmitrija Konowalowa i elektryka Wladimira Kowaliowa. Po błyskawicznym procesie „winni” zostali rozstrzelani. Jednak pewne okoliczności zdarzenia wielu do dzisiaj nie dają spokoju. Po pierwsze, śledztwo zostało zamknięte niesłychanie szybko, bo już 13 kwietnia, czyli dwa dni po ataku. Po drugie, istnieją i zostały przedstawione sądowi nagrania, gdy 15 minut po wybuchu ze stacji wychodziło dwóch mężczyzn ze sprzętem do rozminowywania, ębo

Wolne wybory w 2010 roku zakończyły się tragedią: setki rannych, mnóstwo aresztowań, liderzy opozycji za kratami. Ktoś, kto oczekiwał, że ten wieczór skończy się rewolucją, obudził się w kraju gorszym od tego, który zastał poprzedniego poranka. Media elektryzowały

ja D

Demokracja = wolność?

s t az

B

wiadomości o „Płoszczy” (bel. – plac). „Legalne”, czyli uznane przez władze, opisywały agresję tłumów, oskarżając kandydatów na prezydenta o propagowanie wandalizmu. Opozycjoniści protestowali przeciwko niesprawiedliwości, chociaż władza starała się im to jak najbardziej utrudnić: w nocy zablokowano dostęp do najważniejszej strony internetowej o nastrojach anty-łukaszenkowskich: charter97. org. Portal jednak szybko (choć nie wszędzie) powrócił do życia. Podobny los spotkał stronę o podobnej tematyce belaruspartisan.org, która nie jest dostępna chociażby na wydziałach historii i dziennikarstwa oraz w akademikach Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego. Talk-show „Wybor”, po tym, gdy podczas specjalnego odcinka, prowadzący Sergiej Dorofiejew nie żałował prowokacyjnych pytań w stronę prezesa Centralnej Komisji Wyborczej Lidii Jermoszynej, zniknął z programów telewizyjnych pod pretekstem ferii świątecznych.

A na

iałorusini wciąż odczuwają szok po wydarzeniach z 2010 roku. Wtedy po przegranej w wyborach 19 grudnia, eks-kandydaci podjęli próbę zdobycia władzy siłą. Spisek z udziałem zagranicznych służb specjalnych oraz niektórych zachodnich struktur został przygotowany wcześniej (…) niszczono szyby i drzwi Siedziby Rządu. Około godziny 23 milicji udało się powstrzymać wszystkich uczestników manifestacji, a najbardziej agresywni jej przedstawiciele zostali zatrzymani… Taką wersję wydarzeń podaje jeden ze szkolnych podręczników. Jego treść mogłaby być przekonująca, gdyby nie to, że każdy gimnazjalista może znaleźć na Youtube dziesiątki nagrań, na których funkcjonariusze Oddziału Specjalnego Przeznaczenia biją kobiety czy osoby ranne leżące na ziemi.

r ys.

t e k s t:

nie wyglądających na saperów. Później nie zostali powołani nawet jako świadkowie. Obywatele nie uwierzyli w winę podejrzanych i zaczęli wychodzić na ulice, organizując demonstracje antyprezydenckie, szybko zresztą przerywane przez policję aresztującą najbardziej aktywnych działaczy. Wbrew wszystkiemu, akcje przyjęły charakter regularny – odbywały się w środy. Najbardziej znaczącą ich cechą zostało to, że stały się one… milczące. Żeby nie dawać milicji powodów do przerywania wydarzenia, teksty o charakterze politycznym, mogące stanowić pretekst do interwencji, zastąpiono klaskaniem. Okazało się jednak, że to także może być karane. W Internecie popularność bardzo szybko zdobyła żartobliwa fraza o tym, jak nauczycielkę z przedszkola zamknięto za klaskanie z dziećmi. Tak absurdalne działania władze doprawiły blokowaniem znanej sieci społecznościowej VK.com (odpowiednika Facebooka), przez którą rzeczywiście były organizowane środowe zgromadzenia.

Państwowa schizofrenia Artykuł nr 5 Konstytucji białoruskiej mówi o tym, że podstawą demokracji w Państwie jest różnorodność instytucji politycznych, poglądów i opinii. Czy ma jednak prawo nosić miano demokratycznego kraj, w którym jednym z obowiązkowych przedmiotów akademickich jest ideologia? Anastazja Daszkiewicz, żona uwięzionego działacza politycznego Dymitra Daszkiewicza, dla strony charter97.org pisze, że władza na Białorusi jest chora na schizofrenię. Skomentowała w ten sposób wiadomość o tym, że władze Mińska zabroniły akcji masowego puszczania lampionów z okazji Walentynek. Władze boją się przejawów jakiejkolwiek aktywności społecznej, tego, że nie będą w stanie kontrolować. Dyktatura lęka się tego, że wszystko może pójść nagle nie według planu, a wtedy stracą kontrolę nad sytuacją. Po co wydawać pozwolenia i czekać na niespodzianki, skoro można zabronić wszystkiego i spać spokojnie? Czy nie jest to zwykły przejaw strachu? 0

marzec 2013


/ terroryzn w Polsce

fot. Katie Brady (CC)

Jednostka kontra świat Wyrokiem sądu podejrzany o usiłowanie zamachu na Sejm Brunon K. zostanie w areszcie co najmniej do 9 maja, rozpętując tym samym dyskusje i obawy. O taktyce samotnego wilka oraz o realnym zagrożeniu atakami terrorystycznymi w Polsce opowiada Grzegorz Cieślak, ekspert Centrum Badań nad Terroryzmem w Collegium Civitas. R ozmawia ł a :

N ata l i a G ó r a l

M A G I E L : Co oznacza określenie samotny wilk? Jaka jest definicja stricte akademicka? G R Z E G O R Z C I E Ś L A K : Możemy rozróżnić kilka takich definicji. Z całą pew-

nością są to te osoby, które posługują się narzędziami terrorysty często w obronie pewnych ideałów politycznych lub światopoglądowych, tudzież chcą do nich przekonać innych ludzi. Te jednostki nie przynależą do żadnych organizacji i nie zabiegają o taką przynależność, a na pewno nie mają z nimi bezpośrednich powiązań. Jednym słowem, może to być zarówno osoba autoradykalizująca się we własnym świecie, w którym zamyka się jak Breivik, jak i taki człowiek jak chociażby Timothy McVeigh – on poszukiwał poparcia dla swoich poglądów, których emanacją było wykluczenie

22-23

wpływów rządu federalnego i przywrócenie niezależności poszczególnych stanów. Tacy ludzie potrzebują minimalnej ilości pomocników, kogoś, kto powie – tak, masz rację, ja podzielam Twoje zdanie. Z drugiej strony, mogą też wyznawać poglądy zasłyszane i interpretować je we własnym zakresie, zupełnie opacznie, bo przecież nie mają kontaktu z żadną organizacją. Tym samym radykalizują coś, co w gruncie rzeczy radykalne nie jest. To jest przestroga głównie dla naszych polityków, że często ten dzisiejszy, niezwykle bezkompromisowy język polityki może pobudzić kogoś, kto źle zrozumie, źle zinterpretuje i posłuży się przemocą nawet tam, gdzie nikt do niej wprost nie nawoływał.


terroryzm w Polsce /

Jakie charakterystyczne cechy ma samotny wilk? Czy będzie to osoba wykształcona, a może zamożna?

W tym drugim przypadku moglibyśmy mówić o zwykłym kryminale i dowolnie mnożyć przykłady.

Podczas konferencji Lone wolf/solo terrorism – nowe tendencje we współczesnych zagrożeniach terrorystycznych analizowano tę kwestię na przykładach różnego typu zamachów, których sprawcy byli charakteryzowani jako samotny wilk lub solo terrorysta. Nie ma tam jednego wzorca charakteru sprawcy. Chociaż z drugiej strony trudno mówić, że są to osoby niezwykle ubogie, bo takie jednostki są raczej manipulowane przez organizacje, przez ludzi, których moglibyśmy nazwać agentem wpływu. Samotny wilk to tak naprawdę osoba na tyle wykształcona i dobrze sytuowana, by móc zrealizować swój plan. Przecież to nie jest tak, że można mieszkać, będąc zamkniętym w czterech ścianach jak Breivik, ale nie płacąc czynszu. Jakieś środki mieć trzeba. Choćby na przykład saletra amonowa (jeden z komponentów bomby), którą Breivik nabył legalnie w Polsce, kosztowała go nie mniej niż około 1500zł za tonę. Inaczej mówiąc, pewien budżet jest tutaj niezbędny do prowadzenia takiej działalności. O ile w organizacji fundusze mogą pochodzić z darów lub z różnego rodzaju manipulacji, to samotny wilk musi często poświęcić własne pieniądze lub, co też warto spostrzec, niekiedy nie mając tych pieniędzy, wykorzystać nietypowe adaptacje, jak np. buldożer do przejechania kogoś, kogo zamachowiec uzna za swojego przeciwnika.

Mamy do czynienia z takimi przykładami. Chciałbym, może dla uniknięcia jakiejś politycznej oceny, nie mówić, kiedy tak się działo. Znamy jednak takich zamachowców, którzy mówią bardzo dużo o poglądzie politycznym, w imieniu którego zabijają, a kiedy zweryfikować ich życiorys, to okazuje się, że żadnej aktywności politycznej ani nawet społecznej wcześniej w ich przypadku nie było. Ta autoradykalizacja nastąpiła więc albo w miejscu, którego nie mogliśmy zaobserwować wprost po lub równocześnie z popełnianym czynem przestępczym.

Te jednostki nie przynależą do żadnych organizacji i nie zabiegają o taką przynależność, a na pewno nie mają z nimi bezpośrednich powiązań.

Taki samotny wilk najczęściej działa w duchu jakiejś idei. Jakie mogą być przykłady tej misji? Najczęściej jest to jakaś fuzja poglądów politycznych i światopoglądu sensu stricte. Większość osób prezentowanych na konferencji to albo supremacjoniści, rasiści, neofaszyści, albo osoby związane gdzieś luźno ze światowym dżihadem, którego kulminacją są pseudoislamistyczne, niezwykle radykalne działania. Nie można też tutaj powiedzieć, że nie da się pokazać osoby, która takich poglądów w ogóle nie wyznaje, gdyż możemy mieć do czynienia z całkowicie absurdalnym i irracjonalnym działaniem, jednak umotywowanym wtórnie politycznie. Dlatego też czasami ekspert ma problem, czy najpierw była misja, którą akt terroru miał wesprzeć, czy raczej początkowo był ktoś dramatycznie agresywny, który chciał po prostu komuś innemu wyrządzić krzywdę, a potem, dla podkreślenia własnej roli i jej wagi, dopisał do tego misję polityczną lub światopoglądową.

Czyli akt terroru może wynikać zarówno z pobudek religijnych, politycznych, jak i ze zwykłego przypadku? Ja nie mówię o pobudkach religijnych, lecz tylko o światopoglądowych. Z kolei przypadek często będzie tutaj wyzwalaczem. Może to być na przykład krzywda, która wydarzyła się w rodzinie lub nie taki tryb kariery, jaki zamachowiec sobie wymarzył. Ale będzie to raczej tylko bodziec inicjujący działania. W przypadku światopoglądu czy poglądu politycznego – gdyż nie nazwałbym tego religią, bo nie znam takiego wyznania, które by wprost zakładało zabijanie oponentów – trzeba rozgraniczyć dwa nurty. Pierwszy to sytuacja, w której ktoś ma pewien pogląd, broni go i kiedy nie udaje mu się ta obrona, sięga po radykalne środki. Z kolei drugi to jakby odwrócony nurt tego samego zjawiska – ktoś jest agresywny, atakuje innych i dla podkreślenia własnej roli prezentuje nam pewną ideę, która rzekomo ma stać za jego zachowaniem i pokazuje nam, że jego światopogląd się czymś wyróżnia. Dla większości ekspertów powstaje tu pytanie, bardzo głęboko zakorzenione – co było pierwsze? Ten światopogląd, który popchnął do pewnego działania, czy odwrotnie, przestępstwo, a potem opowiadanie o swojej wizji świata.

Jakie są szanse na powielanie wzorca samotnego wilka – przy publicznym demonstrowaniu swojego światopoglądu – w Polsce?

Niezwykle duże i to głównie dlatego, że w Polsce nie działają duże organizacje terrorystyczne. My, Polacy nie przepadamy za zrzeszaniem się, za hierarchizacją i dlatego te światowe organizacje związane z dżihadem nie mają u nas aż tak silnych wpływów, co nie znaczy, że nie będziemy ich celem. Natomiast działanie w bardzo małej grupie i samodzielnie trochę leży w naszej naturze. Polacy – w tym również i ja – lubimy działać niekiedy we własnym interesie, podkreślając własne zdanie. Nawet kiedy się z kimś zgadzamy, to bardzo często podkreślamy, że jego pogląd pasuje do naszych przekonań. Nie znaczy to, że Polak jest bardziej prawdopodobnym sprawcą takiego działania, ale daje to sygnał, że metoda samotnego wilka, solo-terrorysty, jest bardziej prawdopodobna w naszym państwie. I tak naprawdę, po 22 lipca dwa lata temu, kiedy Breivik dokonał swojego zamachu, nasze analizy wskazywały, że z tego typu przypadkiem możemy się spotkać z o wiele większym prawdopodobieństwem niż na przykład z działaniem dużej, zorganizowanej grupy terrorystycznej, co potwierdziło się w listopadzie ubiegłego roku w związku z planowanym zamachem Brunona K.

Co w takim razie należałoby robić, by nie paść ofiarą takich ataków? Jaką profilaktykę warto stosować? Myślę, że obywatel naszego kraju nie broni się przed metodą podejmowaną przez terrorystę, tylko przed skutkiem ataku terrorystycznego. Powinniśmy wiedzieć, jak zachować się, kiedy wybuchnie bomba albo gdy istnieje takie prawdopodobieństwo, jakimi metodami powiadamiać się o zagrożeniu oraz np. upewniać się, czy w szkołach są właściwie organizowane alarmy, przygotowane miejsca i rejony ewakuacyjne. To chyba jest dzisiaj trochę tak, że przyzwyczailiśmy się do pewnej gry, swojego rodzaju działania przeciwpożarowego, z którego każdy zdaje sobie sprawę, że jest słuszne, ale również każdy myśli sobie, że go to nie dotknie Z aktem terroru jest inaczej. Kiedy jesteśmy jego świadkami, straty mogą być całkowite, więc przygotowujemy się do reagowania na każdy jego przejaw. To nawet nie tylko sama gotowość, bo przecież na poziomie znajomości z kimś można zauważyć, że nagle ta osoba zaczyna wygłaszać o wiele bardziej radykalne poglądy niż dotąd. Także zwrócenie uwagi na to, że ktoś z naszych bliskich na przykład kupuje czy posługuje się komponentami urządzeń wybuchowych, substancjami chemicznymi, których wcześniej nie używał, może być ważnym sygnałem. To nie jest żaden rodzaj bycia skarżypytą, bo „oto pójdę i doniosę, bo ktoś coś kupił”. Oczywiście, że nie. Samemu też możemy zwrócić uwagę i myślę, że im ktoś nam bliższy, tym bardziej powinniśmy się mu przyjrzeć, czy nie brnie w uliczkę, z której potem nie ma wyjścia, bo kończy się to albo więzieniem, albo śmiercią – czy będzie to śmierć z własnej ręki, czy w wyniku interwencji służb. 0

marzec 2013


/ seksualność w polityce

Bycie gejem się opłaca

Kiedy gejowski działacz Harvey Milk zdobył mandat do rady miasta San Francisco, pisarz John Cloud powiedział, że nadszedł czas, gdy jawny gej nie musi dłużej ukrywać swojej orientacji seksualnej. Na przykładzie polskich gwiazd LGBT można powiedzieć, że jawny gej wręcz musi obnosić się ze swoją orientacją, by móc odnieść sukces w polityce. t e k s t:

Ja n u s z r o s z k i e w i c z

nnę Grodzką, Roberta Biedronia i Radomira Szumełdę łączy nietypowa orientacja seksualna oraz przekonanie, że nie powinno się oceniać ludzi przez jej pryzmat. Jednak mimo tych często powtarzanych deklaracji, wszyscy zaistnieli w życiu publicznym właśnie dzięki wystawianiu na pokaz swojej kontrowersyjnej seksualności, która do dziś pozostaje w centrum ich wypowiedzi i działalności politycznej.

A

Przede wszystkim prawa transseksualistów

for. Radek Oliwa (CC)

Anna Grodzka zasłynęła startem w ostatnich wyborach parlamentarnych z listy Ruchu Palikota. Choć wcześniej pracowała w branży wydawniczej i poligraficznej, to nie o kulturze i biznesie mówiła w trakcie kampanii wyborczej, a właśnie o metamorfozie, jaką przeszła po operacji zmiany płci. W wywiadzie dla portalu NaszeMiasto.pl powiedziała, że w Sejmie chciałaby walczyć o równość praw człowieka, przede wszystkim zaś o prawa osób transseksualnych. Retoryka Grodzkiej wraz z poparciem kontrowersyjnego lidera przyniosły jej oszołamiający sukces – głosami prawie 20 tys. krakowian została pierwszą w historii transseksualną posłanką. Z nikomu nieznanej działaczki SLD stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych posta-

Anna Grodzka należy do osób, które wybiły się politycznie na swojej seksualności.

24-25

ci Internetu – według statystyk Google Trends zainteresowanie internautów Grodzką skoczyło wtedy z poziomu 0 do 100 w stupunktowej skali. Później nazwisko transseksualistki pojawiało się w kontekście procesu wytoczonego naczelnemu „Frondy”, dowcipów KorwinaMikkego i 41. miejsca w rankingu najbardziej wpływowych osób LGBT na świecie dziennika „The Guardian” – na końcu triumfalnie zagościło na okładkach „Newsweeka” i „Wprostu”, oczywiście przy okazji refleksji o jej orientacji seksualnej. Również klubowi koledzy Grodzkiej widzą ją przede wszystkim jako transseksualistkę zaangażowaną w walkę o przywileje dla „osób transpłciowych”. Kandydatką Ruchu do Sejmu stała się – jak sama przyznaje – bo w partii znano ją przede wszystkim z działalności w fundacji Trans-Fuzja, pomagającej osobom transpłciowym. A dlaczego zarekomendowano ją na wicemarszałka? Ponieważ to osoba, która walczy z wykluczeniami, wykluczeniami płci, jak to powiedział sam lider partii.

Takich ludzi trzeba w polityce? O Biedroniu głośno zrobiło się w 2010 roku, kiedy jako obserwator Kampanii Przeciw Homofobii uczestniczył w lewicowym kontrmarszu wobec Marszu Niepodległości. Biedroń wyrwał wtedy pałkę jednemu z policjantów i uderzył go w twarz, za co został aresztowany. Nazwisko działacza skoczyło wtedy na szczyt statystyki Google Trends, osiągając poziom 100/100. Być może właśnie wtedy dostrzegł go Janusz Palikot, który w tym samym czasie budował nową partię i szukał ludzi potrafiących zwrócić na siebie uwagę mediów. Kiedy nadszedł rok wyborów parlamentarnych, Biedroń dostał zaszczytną jedynkę na liście Ruchu Palikota w Gdyni – oczywiście za walkę w obronie homoseksualistów. Lider Ruchu, zapytany przez „Super Express” o przyczyny nawiązania współpracy ze znanym gejem, stwierdził, że przez lata skutecznie walczył o swoją sprawę. Takich ludzi trzeba w polityce. Podobnie jak w przypadku Grodzkiej, afiszowanie się z własną orientacją opłaciło się. Bie-

droń dostał się do parlamentu, dostając ponad 16 tys. głosów. Nietrudno się domyślić, że jako poseł najczęściej zabierał więc głos w sprawach dotyczących dyskryminacji i przywilejów dla homoseksualistów. Najpoważniej zaangażował się w pracę nad ustawą o związkach partnerskich. Także w mediach nieustannie przypominał widzom o swojej orientacji – chociażby w rozrywkowym programie Kilerskie karaoke, gdzie po całym występie ku uciesze publiczności nie omieszkał zrobić niedwuznacznej uwagi o bolącej go pupie.

Partia bardziej otwarta Od stylu Biedronia odcina się Radomir Szumełda, przez długi czas anonimowy aktywista PO z Trójmiasta, który po przyznaniu się do homoseksualizmu na Facebooku znalazł się w centrum zainteresowania mediów. W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” powiedział, że Robert Biedroń wykreował siebie na polityka, który w pierwszej kolejności jest gejem, a dopiero później posłem, a on sam chciałby, by dla ludzi fakt, że jest gejem, był całkowicie nieistotny, co nie znaczy zatajony. Jednak sprawy homoseksualistów zajmują Szumełdę bardziej, niż sam to przyznaje – we wszystkich mediach, w których dotychczas występował, zabierał głos wyłącznie w sprawie związków partnerskich i Anny Grodzkiej. Już trzy lata przed wyborami parlamentarnymi nie wyklucza wystartowania na kandydata na posła, rzecz jasna w obronie interesów homoseksualistów – komentując dla TVN24 fiasko ustaw o związkach partnerskich, zadeklarował, że będzie bardzo pracował nad tym, żeby Platforma Obywatelska zmieniała się na partię bardziej otwartą. Nietypowa orientacja seksualna okazuje się dzisiaj sposobem na sukces dla osoby, która nie obawia się występów przed mediami i cieszy się poparciem którejś z parlamentarnych partii politycznych. Obecną koniunkturę dla ambitnych homoseksualistów celnie podsumował sam Robert Biedroń, który w styczniu zwrócił się do posłów z niecodziennym wezwaniem: Apeluję do posłów, wszystkich posłów, wyjdźcie z szafy! To się opłaca. Zobaczcie, jaki ja mam komfort bycia sobą! 0


polityka prorodzinna /

Kto da więcej na dzieci?

W ostatnich latach rozgorzała licytacja między prawicowymi partiami o to, która z nich jest najbardziej prorodzinna i przekaże największe pieniądze na politykę z tym związaną. Choć wyścig ten ma już niekwestionowanego lidera, można odnieść wrażenie, że wśród miliardów złotych obietnic zapomniano o tym, co chcemy naprawdę osiągnąć. t e k s t:

paw e ł r o m a ń s k i

rzez ubiegłych kilka lat problem malejącej liczby urodzeń w Polsce jest stosunkowo często podejmowany przez prawicowe partie polityczne. Ich eksperci coraz bardziej zaskakują nas propozycjami zmian, które mają odwrócić niekorzystne trendy demograficzne. Za początek licytacji można chyba uznać przedwyborcze postulaty PJN z 2011 roku, pośród których znalazło się między innymi wsparcie w wysokości 400 złotych miesięcznie na każde dziecko do 18 roku życia. Solidarna Polska jest nieco mniej hojna i obiecuje jedynie 300 złotych, co i tak obciążyłoby budżet niemałą kwotą 26 mld złotych rocznie. Nawet rząd Donalda Tuska, który przez ostatnie lata koncentrował się jedynie na ograniczaniu wydatków, znalazł parę miliardów złotych na pakiet zmian, wśród których jest między innymi wydłużenie urlopów macierzyńskich. „Zwycięzcą” licytacji został jednak PIS oraz Krzysztof Rybiński, proponując 1000 złotych miesięcznie na każde dziecko. Widać więc, że partiom opozycyjnym dosyć łatwo przychodzi wydawanie pieniędzy, którymi nie dysponują. Może jednak warto zastanowić się, czy te wysokie środki pieniężne rzeczywiście mogą uratować gospodarkę przed zapaścią demograficzną?

P

Czy to zadziała? Politycy starają się nas przekonać, że znaczne środki budżetowe przekazywane rodzinom przekonają je do reprodukcji, a zagrożenia związane ze starzeniem się polskiego społeczeństwa zostaną zażegnane. Efektywność polityki pronatalistycznej (czyli mającej prowadzić do zwiększenia liczby urodzeń) budzi jednak wątpliwości. W latach 80. dobrobyt gospodarstw domowych był o wiele niższy niż obecnie, a jednak dzieci rodziło się znacznie więcej niż teraz . Pokazuje to, że sytuacja materialna nie jest czynnikiem decydującym o powiększeniu rodziny. Za obecnymi trendami demograficznymi stoją zmiany kulturowe, rosnąca rola edukacji oraz życia zawodowego. Środki wydawane na politykę pronatalistyczną nie zmienią tego stanu rzeczy. Co gorsza, pieniądze przekazywane w ramach różnego rodzaju ulg i transferów w dużej mierze

trafiają do gospodarstw domowych o dobrej sytuacji materialnej, co dodatkowo zmniejsza ich skuteczność. Zwolennicy aktywności państwa w tym obszarze często przytaczają przykłady Francji i Szwecji jako dowodów skuteczności proponowanych przez nich rozwiązań. Mimo niewątpli-

388 416 yle dzieci urodziło się w T

Polsce w 2011 roku. To niewiele więcej niż połowa z rekordowego roku 1983, kiedy to na dzieci świat przyszło

723 605

Przy tej liczbie narodzin w 2011 roku współczynnik dzietności wyniósł

1,3

podczas gdy prostą zastępowalność pokoleń gwarantuje poziom

2,1

wych sukcesów tych państw, warto jednak zauważyć, że współczynniki płodności w tych krajach są niższe niż chociażby w Stanach Zjednoczonych, które nie prowadzą absolutnie żadnej polityki w tym zakresie.

Czy nie jest za późno? Zakładając, że działania państwa są w stanie podnieść liczbę urodzeń, to i tak nie uchronią one gospodarki przed trudnościami, jakie ją czekają. Przez ostatnie 20 lat w Polsce rodziło się relatywnie niewiele dzieci. To nieliczne pokolenie właśnie wchodzi w okres produkcyjny, a z drugiej strony opuszcza go bardzo liczna grupa osób z wyżu powojennego. Nawet podniesienie wieku emerytalnego, które było koniecznym krokiem,

nie zabezpieczy gospodarki przed kurczeniem się zasobu pracowników w ciągu najbliższych 20 lat. Polityka pronatalistyczna nie może tego zmienić, gdyż na jej pierwsze pozytywne efekty będziemy musieli poczekać przynajmniej dwadzieścia parę lat. Warto się więc zastanowić, czy nie łatwiej będzie przejść przez kryzys demograficzny bez balastu proponowanych pakietów prorodzinnych, kosztujących budżet wiele miliardów złotych rocznie.

Czy nie można inaczej? To, że w przyszłości będzie nas mniej, wcale nie musi jednak oznaczać, że polska gospodarka nie będzie się rozwijać. Przed nami jest również wiele szans, które należy wykorzystać. Malejąca liczba uczniów prowadzi do oszczędności w szkolnictwie, które zamiast przesuwać na inne wydatki, można wykorzystać na lepsze wyedukowanie przyszłych pokoleń. Możemy się pogodzić z tym, że siły roboczej w Polsce będzie coraz mniej, ale postawić na jej wysoką jakość i efektywność. Programiści z naszego kraju od wielu lat osiągają sukcesy na międzynarodowych zawodach i należą do ścisłej światowej czołówki. Doceniają to już światowe koncerny, które lokują w naszym kraju centra informatyczne oraz outsourcingowe. Z pewnością istnieje wiele więcej obszarów, w których polska gospodarka może się wyróżnić i rozwijać nawet w okresie czekających nas trudności. Naturalnie, państwo powinno pomagać rodzinom posiadającym dzieci, świadcząc dla nich szereg usług takich jak opieka w żłobkach i przedszkolach lub różnego rodzaju zniżki i ulgi. Choć takie działania są potrzebne, to nie należy jednak liczyć, że mogą odwrócić trendy demograficzne. Dlatego zamiast realizować propozycje prawicowych partii opozycyjnych i pompować miliardy złotych w politykę prorodzinną, lepiej skoncentrować się na poszukiwaniu wzrostu w innych obszarach. Dzięki temu poradzimy sobie z obciążeniami spowodowanymi przez starzenie się społeczeństwa, jak i nie przysporzymy sobie kolejnych, jakimi byłyby nadmiernie rozdmuchane wydatki rządowe. 0

marzec 2013


/ obrót bezgotówkowy w Polsce

Cichnący szelest banknotów Wyższość kart nad gotówką wydaje się bezdyskusyjna – niższe koszty, większa wygoda i bezpieczeństwo. Dlatego instytucje finansowe z Narodowym Bankiem Polskim na czele nie szczędzą środków na promocję obrotu bezgotówkowego. Komu jednak tak naprawdę opłaca się „plastikowa rewolucja”? t e k s t:

robert szklarz

zacuje się, że koszty obrotu gotówkowego wynoszą w Polsce ponad 10 mld zł. Składają się na nie wydatki związane z budową i konserwacją skarbców, konwojami, przeliczaniem bilonu i banknotów, a przede wszystkim z utrzymaniem kas i kasjerów w bankach i na pocztach. Są to koszty ponoszone przede wszystkim przez bank centralny i banki komercyjne, nic więc dziwnego, że to właśnie bankowcy przekonują do jak najczęstszych płatności kartą. Po ostatnim kryzysie wiele się mówi o tym, że to, co korzystne dla sektora bankowego, opłaca się także społeczeństwu jako całości, więc na tanim systemie płatności powinno zależeć nam wszystkim. Są jednak tacy, którym nie jest to za bardzo na rękę.

S

wać obrót bezgotówkowy, bo jego obsługa stanowi dla nich kolejne źródło przychodu. Koszty systemu płatniczego są przy tym częściowo przerzucone na przedsiębiorców. Do tego trzymanie przez klientów swoich środków na rachunkach zwiększa płynność banków i pozwala na rozszerzenie akcji kredytowej.

Silny sojusznik

Wcześniej wspomniane wysokie opłaty akceptanta są znaczącą barierą w rozwoju systemu bezgotówkowego, bowiem odstraszają sklepikarzy od zakładania terminali. Z tej przyczyny Polska znajduje się w ogonie Europy pod względem liczby terminali POS (ang. point of sale) na milion mieszkańców. Z pomocą przychodzi tu ustawodawca, który pracuje nad projekNie taki tani plastik tem urzędowego nakazu Sklepikarz umożtyle w 2011 roku wyniosły ograniczenia interchange liwiający płatności koszty emisji znaków pieniężfee, stanowiącej główną nych, czyli monet i banknokartą ponosi z tego składową opłaty akceptów, przez NBP. Stanowiło to tytułu znaczne koszok. 1,4 proc. wszystkich przyty. Przede wszysttanta. Z jednej strony kim, dzierżawa terchodów banku centralnego. ograniczyłoby to przyminala – to wydatek chody banków, ale zarzędu 120 zł miechęciłoby też do akcepsięcznie. Do tego od tacji kart większą liczbę każdej transakcji odprowadzane jest około 2-3 przedsiębiorców, co zrekompensowałoby część proc. jej wartości w postaci tzw. opłaty akcepstrat i znacznie upowszechniło płatności „platanta. Oczywiście wszystkie te wydatki są przestikami”. Ponadto trwają prace nad umożliwieniem operzucane na konsumentów w postaci wyższych ratorom bankomatów wprowadzenia tzw. opłacen towarów. Według badań przeprowadzonych ty surcharge, czyli dodatkowej prowizji pobieraprzez Fundację Rozwoju Obrotu Bezgotówkonej od każdej wypłaty nie od organizacji karty wego (FROB), aż 74 proc. przedsiębiorców uważa gotówkę za najtańszy instrument płatniczy. płatniczej, jak to ma miejsce obecnie, a bezpośrednio od wypłacającego klienta. Pozwoli to Z tego powodu wielu z nich wciąż nie zdecyna rozszerzenie sieci bankomatów poprzez rozdowało się na dołączenie do grona akceptantów mieszczenie ich tam, gdzie do tej pory było to kart. Do tej grupy należą także duże korporacje, nieopłacalne. Głównym celem tego działania takie jak sieć dyskontów Biedronka. To, co dla jednych jest wydatkiem, dla innych jest oswojenie obywateli z nowymi technologiastanowi przychód. Według FROB roczne przymi. – Wprowadzenie możliwości stosowania surchody banków zrzeszonych w organizacjach kart charge byłoby ruchem w kierunku realizacji strategii rozwoju obrotu bezgotówkowego. Uwzględnia płatniczych (Visa, MasterCard) w Polsce wynoona etap wzrostu liczby bankomatów jako niezbędszą z tego tytułu około 2 mld zł rocznie. Jak ny do zwiększenia tego obrotu. Zaufanie do karty więc widać, poza ograniczeniem kosztów obrobuduje się poprzez bankomat. – tłumaczy w wytu pieniężnego, bankowcom opłaca się promofot. włodi (CC)

262 mln zł

26-27

wiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” Marek Szafirski, szef Euronet Polska. Warto także wspomnieć o obowiązku przeprowadzania transakcji w formie bezgotówkowej w przypadku przekroczenia pewnej kwoty. Obecnie w Polsce przedsiębiorcy są zobligowani do skorzystania z pośrednictwa banku przy przekazach opiewających na kwoty powyżej równowartości 15 tys. euro. Jednak obserwując trendy panujące w Europie możemy wkrótce spodziewać się obniżenia tej wartości. Na przykład we Włoszech wynosi ona obecnie zaledwie 1 tys. euro i dotyczy także płatności konsumenckich.

Ale po co to komu? Można w tym miejscu zadać sobie pytanie, dlaczego państwo tak aktywnie wspiera rozwój obrotu bezgotówkowego. Wiele mówi się o ograniczaniu kosztów związanych z emisją pieniądza i utrzymania systemu płatniczego. Nikt jednak nie ukrywa, że istotną korzyścią państwa jest ograniczenie szarej strefy poprzez większą kontrolę nad transakcjami dokonywanymi przy użyciu kart i przy przelewach. Przy stopniowym wycofywaniu gotówki z obiegu przeprowadzanie nieopodatkowanych transakcji będzie stawało się coraz trudniejsze. W przypadku całkowitego przejścia na pieniądz elektroniczny rząd będzie mógł bez przeszkód podnosić podatki ze świadomością, że ucieczka przed fiskusem będzie bardzo utrudniona. Taki scenariusz wydaje się jak na razie bardzo odległy, jednak pomysł zupełnego wycofania gotówki z obiegu coraz częściej pojawia się w debacie publicznej, choćby w takich krajach jak Japonia, Korea Południowa czy Szwecja. Jest tylko kwestią czasu, kiedy dotrze on do nas. Plastik zajmuje coraz ważniejsze miejsce w naszych portfelach. Być może kiedyś zupełnie zastąpi on szelest banknotów? 0

Masz pytanie do autora? A może chcesz napisać swój tekst? Zapraszamy! pig@magiel.waw.pl


GAZETKA MAGIEL 2013 03 00.pdf 1 2013-02-18 10:57:29

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K



kultura / sugar man, you’re the answer

Trochę

Kultury

Polecamy: 30 KSIĄŻKA art, cafe, BOOKS MAGIEL z wizytą w MiTO

40 FILM O Polakach słów kilka Jacy jesteśmy w filmach Wojciecha Smarzowskiego?

fot. Katarzyna Matuszek

46 MUZYKA Warszawa na żywo Przewodnik po stołecznych miejscówkach

Dasz się ponieść? dominika makarewicz ydawać by się mogło, że dzisiejsze czasy są już stracone dla kultury, a przynajmniej dla obcowania z nią na żywo. Rozwój Internetu i nowinki techniczne pozwoliły wielu osobom na ograniczenie kontaktu z otoczeniem do niezbędnego minimum. Po co mielibyśmy iść do biblioteki, kina czy teatru, skoro możemy zrobić wszystko w domowym zaciszu? Książki, a właściwie ebooki, można ściągnąć na tablet, filmy obejrzeć na jednej z licznych darmowych witryn internetowych, a muzyki wysłuchać za pośrednictwem YouTube czy Spotify. Na szczęście dla nas i dla przyszłych pokoleń, kultura łatwo się nie poddaje i dzielnie walczy z narastającym zanikiem kontaktów międzyludzkich. Jej najlepszym orężem są zdecydowanie wszelkiego rodzaju koncerty. Co jest w nich tak magiczne, że ciągle mają rację bytu w dzisiejszym świecie? Co sprawia, że spragnieni kontaktu z ulubionym artystą (chociaż najczęściej ogranicza się on do przebywania w tym samym miejscu) fani przejeżdżają setki kilometrów, żeby na kilkadziesiąt minut pogrążyć się w innej, lepszej rzeczywistości? Dlaczego ludzie mający w codziennych realiach pretensje do całego świata, kiedy muszą postać kilkanaście minut w kolejce do lekarza, są w stanie cza-

W

Kultura łatwo się nie poddaje i dzielnie walczy z narastającym zanikiem kontaktów międzyludzkich. Jej najlepszym orężem są zdecydowanie wszelkiego rodzaju koncerty.

tować pod sceną kilka, a czasem i kilkanaście godzin, żeby być niej jak najbliżej? Magia koncertów działa zarówno na odbiorców muzyki, jak i na samych artystów. Z jednej strony mamy więc fanów – setki, czasem nawet tysiące osób, których może dzielić wiele – status społeczny, płeć, poglądy polityczne. Łączy ich jednak zawsze jedno – uwielbienie do wybranego artysty i jego twórczości. Z drugiej zaś strony są sami muzycy, którzy poprzez występy na scenie zyskują status niemal bogów. Sztandarowym przykładem może być Mick Jagger, który (jakby to powiedziała moja babcia) nie grzeszy urodą, a mimo to w czasach największej świetności Rolling Stones’ów był bożyszczem damskiej części publiczności. Koncerty są fenomenem, który pokazuje, że nie jest jeszcze z nami tak źle. Dopóki mamy siłę i ochotę, żeby wysłuchać na żywo ulubionego artysty, dopóki doceniamy wyższość koncertów nad nagraniami studyjnymi, dopóty nie musimy obawiać się przyszłości, w której najbliższy kontakt z naszą ukochaną muzyką będziemy mieli poprzez białe słuchawki iPoda. Bowiem taka perspektywa – a sądzę, że w tej kwestii większość czytelników się ze mną zgodzi – byłaby co najmniej przerażająca. 0

maj - czerwiec marzec 2013 2010



recenzje /

Lata 60. i 70. XX wieku, warszawska

gangsterów opowiada tragiczną historię

(oparta na zdobytych przez pisarza infor-

Praga. Konstrukcją, na której opiera się

„Księcia”. Hersztem słów i literackim mi-

macjach z pierwszej ręki od półświatka

całokształt Dobrego, jest historia Stefana

strzem każdej chwili zawartej w Dobrym

tamtych lat) w połączeniu ze znakomitymi

„Księcia” Karśnickiego, studenta, które-

jest jednak bezkonkurencyjny Mieczysław

dialogami (czy może lepiej pojedynkami

mu banda praskich bandziorów brutalnie

„Petro” Heldbaum. To bohater arcyciekawy,

słownymi) ukazuje bolesną, ale ponad-

gwałci i zabija ukochaną. Zrozpaczony

były guru prawej strony Warszawy, a także

czasową prawdę o władzy, o społeczeń-

młodzieniec rzuca studia, po czym podej-

niekiedy porte-parole samego Waldemara

stwach i o hierarchiach, których świat był

muje naukę sztuk walki – chce zemścić

Łysiaka. Dialogi, w których „Petro” staje

i jest pełen.

się na łotrach, którzy zmaltretowali jego

w szranki z kolejnymi rozmówcami ,są naj-

które przywdziewają najwięksi intryganci

dziewczynę. Napisanie słowa więcej o fa-

bardziej wciągającym elementem powieści;

tego świata. Ramy czasowe Dobrego odno-

bule tej książki byłoby poważnym przewi-

stanowią niejako esencję książki. Esencję,

szą się przede wszystkim do komunizmu,

nieniem wobec czytelnika, jednak jeszcze

która pozostanie chyba na zawsze gdzieś

ale tylko ślepcy mogliby nie dostrzec uni-

większym – nieodnotowanie absolutnie

z tyłu głowy czytelnika, żeby w odpowied-

wersalności zarzutów stawianych przez

genialnie wykreowanych bohaterów po-

nim momencie z niego zakpić. Mało który

autora światu, który, bez względu na ja-

wieści. Narracja należy do Józefa „Foks-

inny bohater przez te 350 stron Dobrego

kąkolwiek politykę, doktrynę czy religię,

trota” Glinki, kumpla Karśnickiego, który

będzie potrafił dać odpór bezczelnie po-

nigdy nie stanie się Arkadią.

językiem nasączonym praskim slangiem

uczającym szarżom „Petroniusza”. Fabuła

SEBASTIAN MAKARUK

ocena:

Mówi prawdę o maskach,

xxxxz

Dobry Łysiak

Dobry

Waldemar Łysiak Wydawnictwo Ex Libris 36,99zł

xxzzz

ocena:

Zabić powieść

Zabić ojca Amelié Nothomb

Wydawnictwo Muza 17,49zł

Regularnie, co 12 miesięcy belgijska pi-

Bohaterem Zabić ojca jest Joe, młody ilu

sarka Amélie Nothomb wydaje krótką, ale

zjonista obdarzony niezwykłym talentem. Po

treściwą powieść. Każdego roku oczekuję ze

trafieniu do Normana, wielkiego mistrza iluzji,

Motyw kompleksu Edypa wydaje się być

zniecierpliwieniem nowej publikacji. Niestety,

chłopiec staje się jego uczniem, a z czasem

budowany z zamysłem, a okazuje się jedynie

twórczość pisarki jest literacko bardzo nie-

i przybranym synem. Natura Joe jest tajemni-

rzuconym luźno pojęciem, wraz z rozwojem

równa. Spośród kilkunastu książek ma ona

cza; młodzieniec obdarzony jest umiejętnością

powieści tracącym na wartości i sensie.

w swoim dorobku teksty mistrzowskie, takie

wyjątkowej koncentracji i wytrwałości, ale

Język powieści Nothomb, który zawsze

jak Metafizyka rur, Higiena mordercy czy Rtęć,

jest w nim jeszcze coś, co zastanawia i budzi

charakteryzował się elokwencją i błyskotli-

ale popełniła też kilka nowel o wątpliwym

niepokój, coś, co determinuje jego działanie

wością, w Zabić ojca jest po prostu nużący.

kunszcie. Z przykrością stwierdzam, że w

i sprawia, że przewyższa on swego mistrza.

Dlatego, pomimo posiadanego potencjału

powinno budować nastrój tajemnicy i zagadki, którego w noweli zdecydowanie zabrakło.

tym roku mamy okazję przeczytać zaledwie

Pomysł na książkę był naprawdę dobry,

fabularnego połączonego z niemałymi umie-

stustronicową książkę Zabić ojca, która na-

o czym świadczy zakończenie, ale sam tekst

jętnościami autorki, książka ta zalicza się do

leży do drugiej ze wspomnianych kategorii.

pozbawiony jest suspensu i intelektualnej gry,

grupy nieudanych.

Rama powieści jest bardzo solidna pod kątem

którymi (co widać w jej udanych powieściach)

Opublikowana już we Francji nowa powieść

merytorycznym. Otwiera ją intrygujący cytat

Nothomb potrafi operować w sposób niesamo-

Barbe-bleie (Sinobrody) zapowiada się dużo

z Huxleya, a zamyka błyskotliwa i zaskaku-

wity. W Zabić ojca postać Joe jest niespójna,

lepiej. Co prawda to kolejny rok oczekiwania,

jąca pointa. Dodatkowym atutem noweli jest

a przez to niewiarygodna i nieudana. Akcja to-

ale Nothomb nauczyła już swoich czytelników,

nadanie jej formy opowieści snutej przez nar-

cząca się na pograniczu magii i oszustwa oraz

że czasem warto poczekać.

ratorkę-pisarkę.

połączenie ryzyka ze światem spirytualnym

MILENA BUSZKIEWICZ

Nowości wydawnicze Oficyny Wydawniczej marzec SGH 2013 Dzieciństwo Jezusa

Lewa strona życia

John Maxwell Coetzee Wydawnicto Znak 39,90 zł

Lisa Genova Wydawnictwo Papierowy Księżyc 34,49 zł

Pogrom w przyszły wtorek Marcin Wroński Wydawnictwo W.A.B. 31,99 zł

marzec 2013


/ art, cafe, BOOKS

art, cafe,

BOOKS

Książka, dobra kawa i estetyczne, przestronne wnętrze, w którym z łatwością można się skupić na wybranej lekturze. Brzmi jak idealny przepis na lokal, łączący w sobie kawiarnię i księgarnię zarazem. Takich właśnie lokali powstało w Warszawie już bardzo wiele, jednak ten wyróżnia się spośród innych nie tylko doborem unikatowych publikacji, ale również niespotykanymi dotychczas działami tematycznymi, indywidualnym podejściem do każdego zainteresowanego czytelnika i wieczorami autorskimi, w których udział brali nie tylko polscy, ale też zagraniczni goście. Witajcie w MiTo. TEKST I FOTOGRAFIE:

32-33

A L E K S A N D R A W I LC Z A K


art, cafe, BOOKS /

szystko zaczęło się od pomysłu na miejsce, które mogłoby stać się czytelnią, ośrodkiem sztuki i kultury oraz przestrzenią, w której odbywałyby się wernisaże, wystawy czy koncerty. Idea samej księgarni nie była sprecyzowana od samego początku. Z czasem zaczął klarować się jasny podział na część z albumami skupiającymi się na designie, modzie, fotografii, malarstwie czy grafice, aż po mniej typowe dziedziny sztuki, takie jak na przykład projektowanie t-shirtów lub street art. Trzeba było nadać temu charakterystyczny kształt, który wyróżniłby MiTo od innych kawiarni jakich wiele. Drugą „strefą czytelnika” okazały się być dwa duże regały podzielone na kwadratowe półki, na których książki są starannie poukładane zgodnie z odpowiadającymi im działami. Można bez problemu trafić na kategorie takie jak: teoria sztuki, kino, teatr, filozofia, nauki społeczne, gender, Warszawa, kulinaria czy biografia i wspomnienia. Właścicielom tego miejsca zależy nie tylko na tym, aby wynajdowane publikacje były nietypowe i interesujące, ale również, by były dobrze wydane. Strasznie spodobała mi się nowopowstała grupa na Facebooku „Kupiłbym tę książkę gdyby nie okładka”. Z jednej strony to błahy problem, bo niby najważniejszy powinien być środek i treść, ale jednak coś w tym jest. W czasach, w których mamy powszechnie dostępne e-booki i kiedy praktycznie wszystko możemy przeczytać w Internecie, kupiona przez nas książka jest czymś wyjątkowym, co przyjemnie wziąć do ręki. Poza tym, jeśli jest dobrze i estetycznie wydana, możemy w niej znaleźć coś więcej niż sam tekst - mówi Jan Ambroziewicz, kierownik i manager księgarni.

W

sze dla dzieci, a literatura dziecięca stanowi oddzielny dział w księgarni, który chętnie odwiedzają rodzice ze swoimi pociechami. Właściciele i pomysłodawcy starają się wyszukiwać pozycje odbiegające nieco od klasyki takiej jak Pinoko czy Sherlock Holmes, chociaż takie tytuły również widnieją na półkach. Wszyscy pracownicy są świetnie przygotowani, aby poinformować rodziców i doradzić im przy wyborze odpowiedniej książki.

Mówisz – masz! MiTo jest księgarnią partnerską Narodowego Centrum Kultury, ale współpracuje również z Fundacją Bęc Zmiana czy Instytutem Goethego. Aby jak najbardziej ułatwić czytelni-

kom dostęp do wybranych publikacji, twórcy tego miejsca zajmują sie nie tylko sprzedażą, ale również zamawianiem książek dla klientów. Są w stanie sprowadzić niemal każdy egzemplarz, bez względu na to czy jest on albumem czy czymś zupełnie innym. Każda pracująca tu osoba wie dokładnie skąd można zamówić konkretne książki, ile co kosztuje i ile będzie trwało sprowadzanie zamówienia. Oprócz spotkań autorskich w księgarni odbywają się także debaty na temat publikacji, spotkania z czytelnikami i różnego rodzaju wystawy, koncerty oraz wernisaże. To idealne miejsce dla miłośników sztuki i dobrej lektury, dlatego każdy bibliofil i zarazem fan, dobrej kawy będzie czuł się tutaj jak w domu. 0

Kreatywne podejście Na półkach można znaleźć także książki w językach obcych - na chwilę obecną jedynie po angielsku, ale w planach jest również wprowadzenie publikacji francuskich, niemieckich i hiszpańskich. Wyjątkowym działem, którego nie ma nigdzie indziej jest dział LGBT ( ang. Lesbians, Gays, Bisexuals, Transgenders ), opatrzony tęczowym kwadracikiem tematycznym. Na całą Polskę powstały może 2 lub 3 księgarnie internetowe, które zdecydowały się na wprowadzenie takiej właśnie kategorii, dlatego każdy zainteresowany ma w MiTo niepowtarzalną szansę znalezienia czegoś dla siebie. Ciekawą alternatywą dla szukania książek samemu są organizowane przez kawiarnię kiermasze tematyczne, towarzyszące takim wydarzeniom jak na przykład dni MDM-u. Sporadycznie odbywają się także kierma-

marzec 2013


/ recenzje / repertuar marzec Teatr wraca z południa.

Repertuar*

warszawskich teatrów:

Winny / Niewinny

Marzec 2013

von Horvátha, w reżyserii Agnieszki Glińskiej. Stacja kolejowa, karczma, apteka oraz tumany kurzu przewalające się przez mieścinę na Dzikim Wschodzie PRL-owskiej rzeczywistości to sceneria tego przedstawienia. Mimo

Sen nocy letniej

Kabaretto

Kolacja dla głupca

Sceny niemalże

Ja, Feuerbach

małżeńskie

WARSZAWSKA OPERA KAMERALNA Żywot rozpustnika

Natan mędrze

Siodło Pegaza

Umowa, czyli Łajdak ukarany

Pożegnania Księżniczka na opak wywrócona Udręka życia

Kto zawinił? Odpowiedź padnie dopiero w czasie sądu ostatecznej instancji. Jest to spektakl o tym, że pozory i wkładanie do szufladek mogą nie być słuszne w kontekście winy, kary i odpowiedzialności. Na uwagę zasługują perfekcyjnie podręcznikowe, drugoplanowe kreacje drobnomieszczańskiego oberżysty (Paweł Wawrzycki), syna rzeźnika (Grzegorz Daukszewicz) oraz dwuznaczne postacie (na szczęście nie wszystko jest podane czarno na białym!): aptekarza (Krzysztof Stroiński) i córki oberżysty (Agnieszka Pawełkiewicz). Poprzez taki dobór postaci reżyser żongluje steoretypami o polskiej wsi oraz

Bezimienne dzieło

Kobieta z zapałkami

i zgrzytanie zębów na skutek katastrofy kolejowej.

Reż Agnieszka Glińska Te a t r St u d i o S p e k t a k l e : 1 2 , 13 , 14 i 15 m a r c a

TEATR NARODOWY

Ostry Dyżur

szybko. Pocałunek, sygnał, trzask, a następnie płacz

Sąd Ostateczny

Koncert pasyjny (Kościół św. Jacka)

Der Kaiser von Atlantis

sennej atmosfery, wydarzenia następują po sobie bardzo

fot. materiały teatru

Merylin Mongoł

xxxxz

Siła przyzwyczajenia

ocena:

TEATR ATENEUM

Aktor Balladyna W mrocznym mrocznym domu

Mam w d*** małe miasteczka – pisał jeden z kaska-

przeplata je z głęboko zakorzenionymi ludzkimi uprze-

derów polskiej literatury, Andrzej Bursa. My może nie

dzeniami, a także powiewającym na wietrze społecznym

powinniśmy aż tak deprecjonować życia w lokalnej spo-

ostracyzmem.

łeczności, lecz docenić małe miasteczka, ot chociażby ze

Fabuła tworzy logiczną, nie do końca przewidywalną

względu na potencjał artystyczny brudów narodu kryją-

całość, a napięcie stopniuje znakomicie wkomponowana

cych się w zakamarkach małomiasteczkowości.

orkiestra dęta. Jakby to zapewne powiedział Gustaw Ho-

W takiej aurze rozgrywa się akcja Sądu Ostatecznego

Taniec «Delhi»;

loubek: kupa dobrego aktorstwa.

P I O T R DZ I A D O S Z

austriackiego międzywojennego dramatopisarza, Ödöna

TEATR NA WOLI Dwoje biednych rumunów

Kamasutra

Madame

Kabaret na koniec świata

Nasza klasa

Iluzje

Teatr jednego aktora niemieckiego dramatopisarza, Tankreda Dorsta. Fronczewski przedstawia widzom historię aktora, który gotów był oddać życie na scenie, jeśli tylko zaszłaby taka potrzeba. Jego

TR WARSZAWA

zachowanie jest przepełnione emocjami i zupełnym oddaniem

Jackson Pollesch

Uroczystość

W imię Jakuba S.

(K. Lupa) Persona.

Cudotwórca

Ciało Simone

Persona. Marilyn

Chciałbyś pisać o teatrze? A może podzielić się komentarzem? Zapraszamy do kontaktu: teatr@magiel.waw.pl

34-35

ocena:

TEATR DRAMATYCZNY

roli, którą przyjął. Można wręcz odnieść wrażenie, że to nie gra, lecz prawdziwa historia zdesperowanego Fronczewskiego, który pragnie wrócić na scenę po długiej nieobecności. O tym właśnie ma opowiadać spektakl, o zderzeniu „starego z nowym”. Świetnie fot. Bartosz Warzecha

Nosferatu

xxxxz

Anioły w Ameryce

Ja, Feuerbach Reż. Piotr Fronczewski Te a t r At e n e u m S p e k t a k l e : 2 2 , 2 3 i 24 m a r c a

symbolizuje to asystent reżysera (w tej roli Grzegorz Damięcki), siedzący razem z widzami na balkonie, z nowoczesnym telefonem w ręku, zupełnie ignorując Feuerbacha, podczas gdy ten za wszelką cenę pragnie przyciągnąć jego uwagę, mimo że jest to dla niego upokarzające, gdyż w końcu czuje się genialnym artystą. Piotr Fronczewski jest jednym z niewielu polskich aktorów, którzy byliby w stanie zmierzyć się z trudną materią Ja, Feuer-

bach. Spektakl pozwala podziwiać wspaniały kunszt reżysera i aktora zarazem. Jednak po opuszczeniu teatru czułem pewien niedosyt, czegoś mi w tej sztuce brakowało. Być może związane

Spektakl promowany jest hasłem Fronczewski reżyseruje Fron-

jest to z samą naturą monodramu, gdyż przyzwyczajeni jesteśmy

czewskiego, które dobrze oddaje to, co zobaczymy na deskach

do spektakli z udziałem wielu aktorów, tymczasem tutaj naszą

Teatru Ateneum. Recenzowanie Ja, Feuerbach równoznaczne jest

uwagą zarządza bez przerwy jedna osoba. Przeżycie inne niż

z oceną gry jednego aktora, który nie pozostawia wiele miejsca

zwykle, jednak warto spróbować. Dla widzów jest to przykład

dla innych, choć nie jest jedyną postacią na scenie. Trudnego za-

zderzenia czegoś „nowego ze starym”, który poczujemy na wła-

dania bycia sobie sterem i okrętem podjął się Piotr Fronczewski,

snej skórze.

prezentując swoją wizję sztuki napisanej przez współczesnego

MICHAŁ WRONA


recenzje / repertuar marzec /

Repertuar*

Stałość w tym niestałym kosmosie?

warszawskich teatrów: Marzec 2013

Środkiem wyrazu artysty jest sztuka – za jej pomocą wyrazić można poglądy, postawić pytania bądź nawet udzielić odpowiedzi dotyczących rzeczywistości. To z pozoru banalne twierdzenie nie dotyczy wcale wielu współczesnych twórców, dla których sztuka jest

będzie wyrażanej „treści”, dopóty nie będzie można nazwać jej arcydziełem. Szacunek Iwanowi Wyrypajewowi należy się za to, że tworzone przez niego perełki – myślę o napisanych przez niego sztukach Wyrypajew ogranicza się w nich jednak raczej do stawiania pytań i nie kwapi się z udzieleniem odpowiedzi. Tak było w Iluzjach (traktu-

ocena:

wystawionych w Warszawie – aspirują, o ile nie należą, do arcydzieł.

jących o istocie miłości), podobnie i w UFO. Kontakt. Ten ostatni tytuł to sztuka oparta na dziesięciu wywiadach z osobami, które z jednej strony twierdzą, że widziały UFO, a z drugiej były w opinii twórcy „okej”, czyli w jakiś sposób godne zaufania. Wywiady przekształcone zostały w dziesięć monodramów, których wysłuchać możemy w prze-

fot. Krzysztof Bieliński

twórczość określać można mianem dzieła, jednak dopóki pozbawiona

xxxxx

TEATR WIELKI-OPERA NARODOWA

zaledwie próbą wzbudzenia w widzu emocji. Bywa, że tak rozumianą

Oskar i Ruth

Faza Delta

Sebastian X

UFO. Kontakt

Rewolucja balonowa

Zbrodnia i kara

Wariat i zakonnica

Marzenie Nataszy

R e ż . I w a n W y r y p a je w Te a t r St u d i o S p e k t a k l e : 6 m a r c a , 1 1 i 1 2 m a ja

Lokomotywa

TEATR CAPITOL

winniśmy ufać relacjom, które właśnie zostały zaprezentowane. Mimo że nie można zgodzić się z sugerowanym twierdzeniem, że

osobami wyjątkowymi w swoim środowisku; każdy znalazł coś waż-

prawdziwość relacji nie ma znaczenia dla ich wymowy (bo jeśli histo-

nego dla siebie (bezpieczną przystań, nieziemską ciszę, sokratejską

ria jest fałszywa, to morał z niej płynący – również), to przecież wy-

niewiedzę, prostotę); wreszcie wszyscy mówili o doświadczeniu ko-

wołane przez spektakl zaciekawienie absolutem pozostaje. Pytanie

smosu tak, jakby spotkali Boga, choć tylko niektórzy mieli wcześniej

o stałość w tym niestałym kosmosie, postawione niegdyś w Iluzjach,

związek z religią. Mimo, że rozważania prowadzone są raczej na grun-

w jakiś sposób zadane zostało raz jeszcze w UFO. Kontakt. Choć bez

cie new age niż poważnej teologii, ostatnia cecha jest znacząca.

odpowiedzi, jest to pytanie kluczowe dla ludzi, polecam więc poszu-

nie zresztą jak duża część przedstawienia. Podkreśla się, że nie po-

Sen Nocy Letniej

Klara

Postacie łączy kilka cech: po kontakcie z obcymi zdają się być

Zakończenie okazuje się zaskakujące, a co więcej dowcipne, podob-

Poranek Muzyczny

Medeamaterial

TEATR POWSZECHNY

konującym wykonaniu studentów PWST z Krakowa. W przerwach spektakl urozmaicają fantastyczne obrazy wyświetlane w tle.

Traviata

Klimakterium ... i już Gwiazda i ja Wielka przygoda małej księżniczki

Dwie połówki pomarańczy Kabaret Moralnego Niepokoju Szwedzki stół

TEATR SYRENA

kać odpowiedzi – choćby poprzez obejrzenie przedstawienia.

ALEKSANDER STELMASZCZYK

Dziwne uczucie...

One i my

Trener Życia

Przebudzenie

Pajęcza Sieć

Hallo Szpicbródka

Cafe Bolero Night

Zamach na MocCarta

Plotka

TEATR STUDIO

Nic nie czuję. To takie dziwne uczucie. Powinnam płakać, smucić się, ale nic nie czuję. Dziwne uczucie. – tymi słowami

Czarnobylska modlitwa

Ożenek

UFO. Kontakt

Sierpień

Sąd Ostateczny

Karolina Gruszka rozpoczyna spektakl Taniec „Delhi” w reży-

dialogi piątki aktorów. Na uwagę zasługuje wybitna kreacja neurotycznej tancerki (Karolina Gruszka), sprytnej pielęFudalej – warto czekać na jej błyskotliwy monolog o wieprzowinie!). Cała akcja jest podzielona na siedem równorzędnych aktów i rozgrywa się w szpitalnej poczekalni. W takiej scenerii toczą się rozmowy na temat śmierci bliskiej osoby, niespełnionej miłości oraz czerpania korzyści z cierpienia innych. Międzyludzkie perypetie są okraszone ideą bezwzględnego artystycznego piękna, które odzwierciedla taniec głównej bohaterki natchniony jej przygodą na targu pośród slumsów

ocena:

gniarki (Agata Buzek) oraz recenzentki teatralnej (Beata

Teatr Powszechny fot. materiały teatru

Przedstawienie ma charakter konceptualny, a na główny plan wysuwają się przemyślane, czasem surrealistyczne,

xxxxx

serii rosyjskiego dramatopisarza, Iwana Wyrypajewa.

Taniec “Delhi” R e ż . I w a n W y r y p a je w Te a t r N a r o d o w y S p e k t a k l e : 2 6 i 27 m a r c a

w zatłoczonym indyjskim mieście. Życie dla sztuki jest przeciwstawione przyziemnym obowiązkom pielęgnowania relacji

i niechęć wśród jego przeciwników. Aby przekonać się, do

z bliskimi oraz poszanowania dla społecznych konwenansów.

której grupy należysz, koniecznie odwiedź Teatr Narodowy

Odwieczny dylemat pozostaje nierozstrzygnięty.

w marcu lub kolejnych miesiącach. Krótko mówiąc: Wyrypa-

Tytułowy taniec “Delhi” wywołuje skrajne emocje u widowni: ekscytację i pasję jego adoratorów oraz zbulwersowanie

zaprasza studentów! Bilety na spektakle we wtorki i środy można rezerwować w specjalnej cenie 25 zł. *

Redakcja zastrzega sobie prawo do skrócenia repertuarów.

jew w szczytowej formie.

P I O T R DZ I A D O S Z

marzec 2013


jak zorganizować przegląd teatralny w mieście, o którym (prawie) nikt nie słyszał?

Duży festiwal w małym mieście Pasja i zdeterminowanie – te słowa najlepiej opisują dziewczyny, które samodzielnie zorganizowały ogólnopolski festiwal teatralny. W tym roku przygotowują się już do jego 3. edycji. DOMINIKA MAKAREWICZ

lecko nie jest dużym miastem i zapewne większość ludzi nie potrafiłaby go wskazać na mapie. Położone w północno-wschodniej Polsce, ściśle rzecz biorąc na Mazurach, nie jest typowym celem podróży statystycznego Polaka. Tym większy podziw wzbudza inicjatywa pięciu młodych dziewczyn z Olecka, które nie tylko stworzyły w swojej rodzinnej miejscowości Niezależny Amatorski Teatr Studencki Hoc Loco, ale też w niecały rok później powołały do życia Olecki Przegląd Teatrów Amatorskich CHiMERA. Przegląd obejmuje swoim zasięgiem zarówno amatorskie grupy teatralne z całej Polski (poprzednie edycje: Kraków, Suwałki, Warszawa, Goleniów, Chełm, Gryfino), jak też teatry mające na swoim koncie osiągnięcia na scenie offowej ( Teatr Krzyk z Maszewa i Teatr Brama z Goleniowa). Obecnie dziewczyny przygotowują się już do 3. edycji „CHiMERY”. Na pomysł wpadłyśmy 3 lata temu, podczas podróży powrotnej z Krzykowiska (festiwalu teatralnego odbywającego się w Maszewie – przyp. red.). Rozmawiałyśmy w wagonie o tym, jak fajnie byłoby zorganizować coś podobnego u nas, w Olecku. Chciałyśmy je trochę ożywić i przywrócić mu teatralnego ducha. – mówi Justyna Pławska, jedna ze współorganizatorek „CHiMERY”, a także studentka pierwszego roku w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Porozumiałyśmy się ze stowarzyszeniem „Olecka Strefa Inspiracji”, po czym wystąpiłyśmy do Urzędu Miasta z projektem o dofinansowanie. Na pierwszą „CHiMERĘ” dostałyśmy chyba 4 tysiące złotych, jednak była to tylko kropla w morzu potrzeb.

O

Kłopoty z organizacją Organizowanie jakiegokolwiek większego wydarzenia (o czym pewnie przekonała się duża część studentów zarówno Szkoły Głównej Handlowej, jak i Uniwersytetu Warszawskiego) przysparza zawsze wielu problemów. Szczególnie, gdy robi się coś od podstaw, bez niczyjej pomocy. Zwłaszcza merytorycznej. Same zrobiłyśmy baner, same, uzbrojone w ulotki drukowane w domu, ruszyłyśmy w miasto, żeby rozpropagować naszą inicjatywę. Najbardziej zabolało nas, gdy nasze przedsięwzięcie przypisano miejscowemu Ośrodkowi Kultury, który w żaden sposób nam nie pomógł. Brak wsparcia zmusza do wytężonej pracy. Żeby

36-37

zniwelować koszty, dziewczyny zajmują się stroną graficzną – Jedna z nas, Milena, co roku wymyśla plakat, więc oszczędzamy na grafiku, a przy okazji promujemy zdolną aktorko-plastyczkę – tłumaczy organizatorka. Ośmielone po sukcesie pierwszej edycji przeglądu, dziewczyny postanowiły zawalczyć o następne. Złożyły kolejny wniosek o dofinansowa-

Najbardziej zabolało nas, gdy nasze przedsięwzięcie przypisano miejscowemu Ośrodkowi Kultury, który w żaden sposób nam nie pomógł.

być warsztat teatralny z teatrem Krzyk, a z charakteryzacji i fotografii – z Mariuszem Kobaru.

Plany na przyszłość Co dalej z „ChiMERĄ”? Justyna odpowiada: Ciągle jest wiele spraw do poprawienia. Musimy bardziej przyglądać się ofercie teatrów, które kwalifikujemy na przegląd – wiem, że z niektórych spektakli ludzie wychodzili w trakcie ich trwania – ale z roku na rok potrafimy coraz lepiej wykorzystywać zgromadzone doświadczenie. Dziewczyny, oprócz pracy nad sukcesem festiwalu, przywiązują również dużą wagę do rozsławienia Mazur i kolejnych spektakli „Hoc Locu”. W tym roku oczywiście chcemy zrobić CHiMERĘ z większym rozmachem, wyeliminować błędy. Najbardziej zależy nam jednak na tym, żeby ludzie dowiedzieli się, że gdzieś tam na Mazurach jest urokliwe miejsce i żeby nas odwiedzili. Kiedy już przyjadą, nie będzie problemu w rozkochaniu ich w Olecku. Chcemy też wystawić premierowy spektakl, w który włożyłyśmy już bardzo dużo czasu i sił. Z uwagi na fakt, że wszystkie jesteśmy studentkami, w dodatku studiującymi w różnych miastach, trudno jest nam niestety przeprowadzać próby. Jak widać, nie tylko w prężnie rozwijającej się Warszawie czy innym dużym mieście można zrealizować, choćby i te najśmielsze, plany. Wszystko zależy wyłącznie od wysiłku i zaangażowania, które włożymy w ich realizację. Powtarzając za Wergiliuszem: Ogranicza nas jedynie nasza wyobraźnia. 0

nie, jednak wtedy pojawił się problem natury czysto formalnej. Ponieważ Teatr Hoc Loco nie ma osobowości prawnej, przedsięwzięcie łączono ciągle ze Strefą Inspiracji. – I tu zaczyna się konflikt z zarządem tejże organizacji. Chociaż to my robiłyśmy absolutnie wszystko, a zarząd tylko podpisywał dokumenty, powstały pewne zgrzyty. Pamiętam na przykład sytuację z pieniędzmi przeznaczonymi na plakaty. Powiedziano nam, że są w drukarni, jednak po telefonie do tejże okazało się, że tam nikt nic nie wiedział o żadnych plakatach. Pomimo wszystkich przeszkód, przegląd przynosi dużo radości samym organizatorkom.Życie podczas festiwalu to istna magia, szczególnie, gdy jesteś organizatorem i musisz dbać o wszystko – począwszy od dobrej atmosfery aż do sprzętu, publiki, reklamy czy wyżywienia i zakwaterowania. „CHiMERA” to nie tylko spektakle. W ofercie znajdują się również zajęcia z profesjonalista- Festiwal stworzyło pięć dziewcząt: Milena Hościłło, Urszula mi. W tym roku ma to Karolina Najechalska, Justyna Pławska i Aleksandra Ziopaja.

fot. materiały Teatru HOC LOCO

T E K S T:

Korąkiewicz,



/ The Boston Consulting Group

Czym jest case study interview i jak się do niego przygotować?

Case study to metoda rekrutacji, chętnie wykorzystywana przez firmy z branży doradztwa strategicznego. Kandydat jest proszony o rozwiązanie problemu biznesowego, często inspirowanego rzeczywistym projektem, którym zajmował się konsultant prowadzący rozmowę. Taka forma rozmowy kwalifikacyjnej pozwala obydwu stronom lepiej się poznać – my możemy spojrzeć na Ciebie jako na członka zespołu projektowego, Ty poznajesz naszych konsultantów i styl pracy BCG. ozmowa kwalifikacyjna trwa około godziny i składa się z trzech części: 1 15-20 min. – rozmowa o Tobie, Twoich doświadczeniach, osiągnięciach, oczekiwaniach i motywacji 1 30 min. – case study, czyli analiza problemu biznesowego 1 5-10 min. – czas, gdy możesz zapytać konsultanta o BCG i naszą pracę

R

Twoja rola podczas interview Twoim zadaniem jest przeanalizowanie problemu biznesowego i przedstawienie propozycji jego rozwiązania. Co będzie oceniał konsultant? 1 Strukturę Czy potrafisz uporządkować problem i w jasny sposób zarekomendować rozwiązanie? 1 Umiejętność priorytetyzacji Czy z case study potrafisz wybrać te dane, które są niezbędne do jego rozwiązania? Czy umiesz zidentyfikować, jakich informacji brakuje? 1 Dobrą komunikację Czy jesteś w stanie przedstawić ścieżkę myślową, która doprowadziła Cię do danego rozwiązania?

Zdajemy sobie sprawę z tego, że wielu studentów nie zetknęło się z case studies na swoich uczelniach i dlatego sprawne rozwiązanie problemu biznesowego może być pewnym wyzwaniem. Jak sobie z nim poradzić? Oto pięć kroków, które pomogą Ci ustrukturyzować podejście do case studies: 1 Porządkowanie – zanotuj wszystkie fakty i sprawdź, czy dobrze rozumiesz problem i zadanie. Zadaj pytania, które pozwolą Ci uzupełnić niezbędne informacje 1 Plan – wybierz informacje, które wydają Ci się najważniejsze dla rozwiązania problemu. Spróbuj sformułować robocze hipotezy – nie ograniczaj się do standardowych metod, bądź kreatywny 1 Analiza – skoncentruj się na postawionym pytaniu i faktach. Odrzuć te hipotezy, które nie pasują do obrazu sytuacji i wybierz te, które wydają się najbardziej prawdopodobne. Zastanów się, jak uargumentować wybrane opcje. Jeszcze raz sprawdź wyniki 1 Prezentacja – przedstaw swoje rekomendacje i wnioski 1 Dalsze kroki – jeżeli w case study dostrzegłeś jakieś luki, teraz o nich powiedz. Czy były jeszcze jakieś elementy, które należałoby wziąć pod uwagę? Przykład case study Otrzymałeś zlecenie opracowania strategii oferty produktowej dla firmy Trevor’s Toys Inc. Twój zespół ma bardzo niewiele czasu na przygotowanie wniosków – masz zaledwie 12 tygodni na realizację projektu. Musisz rozważnie gospodarować czasem, jeśli chcesz zapewnić firmie usługę o najwyższej jakości…

38-39

Pełne case study dostępne jest na stronie www.bcg.com/join_bcg. Rozwiąż je i sprawdź się. Zobacz, czego możesz oczekiwać od tego typu rozmowy kwalifikacyjnej. Nasze rady: 1 Daj sobie czas. Nie przechodź do rozwiązania zbyt szybko. Upewnij się, czy rozumiesz problem 1 Pytaj aby uzyskać wszystkie potrzebne Ci informacje – prowadzący rozmowę naprowadzi Cię na właściwe rozwiązanie 1 Stawiaj hipotezy, zwracając uwagę na to, aby były one czytelne dla osoby prowadzącej rozmowę 1 Sprawdzaj poprawność dokonywanych obliczeń – uzyskasz za to kilka dodatkowych punktów 1 Zwracaj uwagę na wskazówki prowadzącego – chcemy, żeby Ci się powiodło i nie będziemy Ci tego utrudniać 1 Bądź elastyczny: jeśli twoje podejście nie prowadzi do rozwiązania, zatrzymaj się, przemyśl główne punkty i skoryguj swoją strategię 1 Rozróżniaj, co jest istotne a co nie, skup się na kwestiach istotnych i nie pozwól żeby pochłonęły Cię detale 1 Unikaj stosowania podręcznikowych rozwiązań i obiegowej wiedzy 1 Poszukuj kreatywnego i nowatorskiego podejścia do rozwiązywania problemu oraz 1 Bądź sobą i baw się dobrze! Jeżeli uznasz, że było to dla Ciebie przyjemne i interesujące doświadczenie, na pewno spodoba Ci się praca konsultanta w BCG. 0

Powodzenia! Anna Siembida Recruiting Coordinator The Boston Consulting Group


Grow Further.


/ Wojciech Smarzowski

O Polakach słów kilka Piekło – każdy naród ma swój własny kocioł, w którym doznaje uciech gotowania się w smole i gorącym oleju. Przy każdym kotle stoi diabeł. Gdy któryś z Francuzów, Greków czy innych Ugandyjczyków próbuje wygramolić się z kotła, diabeł od razu dźga prewencyjnie delikwenta szpicem, by ten nie pomyślał sobie, że z tego piekła da się wygramolić. Tylko przy kotle Polaków brak jakichkolwiek strażników, bo gdy którykolwiek próbuje się wydostać, rolę diabłów z radością pełnią rodacy, z werwą ściągając kolegę na samo dno gara. T E K S T:

B A R T E K B A R TO S I K

rzucanie widza do takiego właśnie kotła umiłował sobie Wojciech Smarzowski, najbardziej polski z polskich reżyserów (tak, znacznie bardziej polski od niejakiego Andrzeja Wajdy). I mimo, że w kontekście ogólnej kondycji rodzimej kinematografii takie określenie można by uznać za pejoratywne, to w tym przypadku jest wyrazem uznania dla najwyższego kunsztu autora. Nikt tak jak Smarzowski nie potrafi wyciągnąć na powierzchnię narodowych przywar, które siedzą głęboko w Polakach. Analiza Polaka w wykonaniu „Smarzola” (jak sam każe do siebie mówić) nie ogranicza się jednak do kultywowania stereotypów o naszym kraju, które są zakorzenione w umysłach przeciętnego Europejczyka czy Amerykanina. W jego filmach pokazane są te zachowania i mentalność, które zrozumieć mogą tylko osoby na co dzień żyjące w Polsce. W kraju, w którym polityczna transformacja prze-

W

40-41

bieg(ł)a całkiem sprawnie, podczas gdy ta mentalna ciągle jest w powijakach. Filmy Smarzowskiego cechuje brud i moralna zgnilizna bohaterów, które wydają się być nie tyle zwichnięciem ich własnego moralnego kręgosłupa, co zwyrodnieniem wywołanym przez komunistyczną spuściznę i społeczne przyzwolenie, a nawet pochwałę kombinatorstwa i oportunizmu. Smarzowski pokazuje Polskę spoconą i śmierdzącą gorzałą, Polskę lewych interesów i równie nieprawych ludzi.

Małżowina Niespełna godzinny, telewizyjny debiut reżysera z 1998r. na pozór nie wpisuje się w poetykę jego późniejszych dzieł, ponieważ zamiast pokazania brzydkiego wycinka panoramy społeczeństwa polskiego, skupia się bardziej na jednostce, jej problemach, przemyśleniach i radzeniu sobie

z rzeczywistością. Moim zdaniem film jest jednak kluczowy dla odczytania późniejszej twórczości Smarzola, ponieważ (nad)wrażliwe oko może zauważyć, że główny bohater koreluje w pewien sposób z widzem zaznajamiającym się z Weselem, Domem złym czy Drogówką. Niby jest odizolowany w swoich czterech ścianach od otaczającego go brudu, niby przegląda wszystko przez zniekształcający obraz wizjer/ekran. Podświadomie czuje jednak, że sam w sobie również ma sporą porcję tych odrażających cech, co główny bohater, „robiący w kulturze” M., który wnikliwie obserwuje otaczający go świat – wrzeszczącego sąsiada-alkoholika, paplającą sąsiadkę, odgłosy miłości bynajmniej nieplatonicznej, czyli całą kakofonię, która jest tak charakterystyczna dla filmów Smarzowskiego. Pomimo dystansowania się od tych zachowań („zupełnie jak zwierzęta" – mawia M.), sam bohater tkwi w tym samym bagnie, co znienawidzeni sąsiedzi. Korzysta z usług prostytutek,

fot : materiały prasowe

Sasha Grey: „Wchodzisz? Czy tak będziesz stał?”


Wojciech Smarzowski /

a jego spotkania z kumplami kończą się łazienkowymi sesjami poalkoholowych wymiotów. Ot, taka drobna, codzienna hipokryzja.

Wesele W 2004 roku Smarzowski zabrał widzom pośrednika w percepcji jego filmów, jakim był M., i kazał samodzielnie dochodzić do nieciekawych wniosków o samych sobie. Fabuła Wesela kręci się wokół wiejskiego ślubu, który bogaty gospodarz Wojnar wyprawia swojej ciężarnej córce. Wesele trzeba zorganizować, bo co sobie ludzie o córce lokalnego bogacza pomyślą? I nieważne jest to, że pan młody nie kocha wybranki – dostanie sportowy samochód, to powinno być wystarczającym zadośćuczynieniem. Zresztą ów samochód, jak i wszystko inne na tym weselu, jest mocno podejrzane. Zapłaty za auto domaga się mafia, wódka pochodzi z przemytu, a bigosu podawanego gościom w żaden sposób nie można nazwać świeżym. Akcja Wesela osadzona jest we współczesnych czasach, jednak bohaterowie filmu wyglądają na żywe relikty peerelowskiej mentalności. Lewe interesy, drobne machlojki, pozerstwo, a wszystko spowite w oparach wódki, którą weselnicy wlewają w siebie w ilościach hurtowych. Hurtowo wylewa się z ekranu również główny polski towar eksportowy – żółć i zawiść w stosunku do każdego. Gospodarz organizuje wesele w myśl zasady „zastaw się, a postaw się”. By zademonstrować swoje bogactwo gotów jest niemal na każdą brudną zagrywkę. Goście, ledwo widzący na oczy, zastanawiają się tylko, jak komuś podłożyć świnię, względnie wychędożyć druhnę w obskurnej toalecie. Doskonałym komentarzem do moralnej kondycji weselników jest repertuar weselny, w którym pijacka wersja Roty przeplata się z Białym Misiem.

pozwala przypuszczać, że los może się jeszcze odmienić. Jednak w kontekście twórczości Smarzowskiego berbeć symbolizować może coś zupełnie odwrotnego.

Róża W nagrodzonej na WFF Róży autor cofa się o kolejne pokolenie, pokazując powojenne, traumatyczne i faktycznie przerażające losy Mazurów. Przedstawia raczej losy ofiar, niż oprawców. W każdym poprzednim filmie Smarzowski stosował pewien zabieg, który w jakiś sposób pokazywał, że to, co widzimy na ekranie to nie dokumentalny zapis wydarzeń, tylko film. W Weselu była to groteska, w Domu Złym pewna nadrealność, zaś w Małżowinie ciekawe zabiegi formalne. W Róży wszystko cechuje się bolesnym wręcz realizmem, co potęguje emocjonalne oddziaływanie filmu. Nietypowe jest to, że swoim protagonistą Smarzol ustanowił postać niemal krystalicznie czystą, niezłomną. Tadek jest skrajnie różny od innych filmowych bohaterów reżysera. Być może tak dobra postać została wprowadzona dla kontrastu, pokazania jasnego punktu,

fry 2 na końcu skrótu). To banda skorumpowanych, wiecznie pijanych i niepotrafiących utrzymać chuci na wodzy indywiduów, których naczelną wartością w życiu jest oportunizm, a z nihilizmu uczynili niemal religię. Każdy z siódemki bohaterów symbolizuje jeden z grzechów głównych, ale nikt nie ogranicza się wyłącznie do swojej specjalności, więc wszyscy taplają się w jednym bagnie. Film posiada tak wielką moc oddziaływania również dlatego, że zepsuci w nim nie są wyłącznie główni bohaterowie, zepsute jest całe miasto, w którym żyją i pracują. Przeraża to, że mentalna spuścizna Polski Ludowej siedzi głęboko w dosłownie każdym, kogo wyłapie oko kamery. Brak jest postaci stricte pozytywnych, brak jest też jakiejkolwiek nadziei, bo gdy głównemu bohaterowi udaje się w pewnym stopniu wyjść z zakrętu, spotyka go spóźniona, ale zasłużona kara. Wojciech Smarzowski jest ciekawą osobistością na tle polskiej kinematografii. Z jednej strony cieszy, że wśród młodych (powiedzmy) polskich reżyserów pojawił się ktoś, kogo zazdrościć nam mogą bardziej kinematograficznie rozwinięte nacje, ale

Brzydota protagonistów Smarzola swoje korzenie miała w epoce PRL-u – czasach nędznej wódki, biedy i zwierzęcego seksu. Nie tej Polski walczącej o wolność waszą i naszą, ale tej umorusanej, zapitej i życzącej sąsiadowi skręcenia karku albo przynajmniej pożaru domu. Jak w żadnym innym swoim filmie reżyser dehumanizuje bohaterów, w sposób najbardziej jaskrawy pokazując, co jest w nich najpodlejsze. Środoń wiedzie nijakie życie wiejskiego zootechnika. Nie wychyla się, nie chce od życia niczego więcej. Wszystko zmienia się wraz ze śmiercią jego żony. Gwałtowny upadek moralny bohatera nie sprawia, że staje się wyrzutkiem zdrowego społeczeństwa, tylko pozwala mu równać do jego poziomu, poziomu „jak ja nie zjem Ciebie, to Ty zjesz mnie”. Dom Zły jest jak do tej pory najbardziej ponurym filmem w dorobku reżysera, jedynym promykiem nadziei jest scena narodzin dziecka, która

Marcin Dorociński w Róży ponieważ skala zła obecnego w filmie pobiła wszelkie rekordy, nie tylko w polskim kinie. Róża jest filmem wielkim, choć przerażającym, ponieważ Smarzowski wychodzi poza granice Polski, pokazuje, że zło jest rzeczą uniwersalną i pomimo najszczerszych chęci i starań nawet najczystszych jednostek, zazwyczaj triumfuje.

Drogówka Najnowszy film „wesołego Wojtka” traktuje o grupie policjantów z warszawskiej drogówki. Stróże prawa przedstawieni są w sposób, w jaki lubią myśleć o nich ludzie z pokolenia JP (bynajmniej bez cy-

z drugiej, oglądając jego filmy, widz czuje się źle. Nawet gdy film jest na poły komedią, to jednak z reguły śmiech towarzyszący oglądaniu jego obrazów jest nie tyle śmiechem przez łzy, co nerwowym chichotem, próbą zdystansowania się od tego, co rozgrywa się na ekranie. Najstraszniejsze w filmach Smarzowskiego jest to, że oglądając je, ma się dziwną świadomość, że historie, mimo wielkiego przejaskrawienia i hermetyczności wycinków polskiego społeczeństwa (policjanci, wiejscy weselnicy), którego dotyczą, w pewien sposób opowiadają o samym widzu. To paradoks jego obrazów: niby nas nie dotyczą, a jednak potwornie bolą. 0

marzec 2013

fot : materiały prasowe

Dom Zły


/ recenzje

Stawka większa niż piłka Film jest reżyserskim debiutem Anny Wieczór-Bluszcz, której asystował mąż, Przemysław, wcielający się również w rolę ojca głównego bohatera. Poznajemy go – jakżeby inaczej – podczas wysłuchiwania transmisji z pamiętnego dla starszego pokolenia meczu Polska – Portugalia, w czasie którego Deyna zdobył swoją najbar-

xxxxz

Ocena:

dziej rozpoznawalną bramkę, strzelając z rzutu rożnego. Piłka nożna przez cały czas projekcji znajduje się na pierwszym planie, determinując swoją wagą wszystkie zachowania bohaterów, poczynając od porodu opóźnionego relacją piłkarską (świetna scena w szpitalu), a kończąc na miłości biorącej swój początek na stadionie. Mówi się, że to, jakie nosimy imię, wpływa na nasze zachowanie. U Kazika, głównego bohatera f ilmu, możemy odnaleźć wszystkie najlepsze cechy, które zadecydowały o sukcesie jego piłkarskiego pierwowzoru. Nieustępliwość w dążeniu do celu, ciekawość świata i promieniujące wewnętrznie dobro. Tylko talentu piłkarskiego za grosz. I właśnie ten brak jest kołem zamachowym dla wielu zabawnych sytuacji, bo

Być jak Kazimierz Deyna (Polska 2012) Reż. Anna Wieczur-Bluszcz Premiera: 1 marca 2013

Ojciec Kazika (imię nie pada w f ilmie) widzi w swym synu przyszłego boga futbolu i konsekwentnie dąży do uczynienia z niego profesjonalisty. Zresztą aspekt komediowy, zaszyty w meandrach scenariusza opartego na noweli Radosława Paczochy, jest najmocniejszą stroną całego f ilmu, sprawiającą, że widownia co chwila wybuchała salwami śmiechu. To nie gra aktorska, reprezentowana przez anemicznego

Polskie komedie. Najstarsi, zasłużeni przedstawiciele tego gatunku, jak Sami

Marcina Korcza, czy tylko rzetelnie zagrany drugi plan, z którego wybija się feno-

Swoi czy Kogel - Mogel do dziś ściągają tłumy przed telewizory, natomiast nowe

menalny Jerzy Trela, przynosi widzowi wrażenie doskonale spędzonych minut, lecz

obrazy, których tytuły z szacunku dla czytelnika pominę, przypominają raczej ból

świetnie poprowadzona historia, zgrabnie łącząca ustrojowe przemiany ze zmianą

głowy. Nie ma się więc co dziwić, że bombardowani wyrobami komedio-podobnymi,

światopoglądową pokolenia dorastającego w wolnej ojczyźnie.

wolimy to co stare i sprawdzone. Oglądając zwiastun Być jak Kazimierz Deyna , ży-

Jeśli ktoś cierpi na alergię do polskich produkcji, będących cherlawą próbą wzbu-

wiłem się nadzieją, że f ilm będzie pierwszą jaskółką, która pokaże talent polskich

dzenia uśmiechu na naszych ustach, to jako odtrutkę polecam Być jak Kazmierz Dey-

twórców nie tylko do kręcenia łzawych dramatów z martyrologią w tle. Na szczęście,

na – obraz pogodny, lekki i z pozytywnie nastawiającym morałem.

nie zawiodłem się.

KAROL KOPAŃKO

A miało być tak pięknie sielanka pośród południowych winnic. Słodycz aż kapie. W tle czai się już jednak mroczna historia, która z końcem lata coraz bardziej wypełza na pierwszy plan, wygaszając ostatnie przebłyski wakacyjnej bajki. A potem z lubością je pochłania historię o wejściu w dorosłość?

x x x yz

Ocena:

i trawi wraz z samymi bohaterami. Czego trzeba więcej, by stworzyć wciągającą Co się zatem dzieje? On doprowadza do nielogicznej katastrofy, choć nie jest fajtłapą. Jej chyba nie udaje się tego zrobić, choć logicznie powinno, i to z łatwością. On przyjeżdża, ona ucieka. On mówi, ale ona to ignoruje. A potem ona milczy, choć on chciałby jej wysłuchać. Pełna symetria zachowań, uczuć i myśli dwóch osób zakochanych w sobie po uszy? Raczej fabularna konsekwencja aż do bólu zębów i migawki nastrojów pokazywane na zakładkę – na zasadzie „raz on, raz ona”. Zamiast silnych emocji jest zbiór ich poszatkowanych ekstraktów i seria

Nieulotne (Polska 2012) Reż. Jacek Borcuch

Premiera: 8 lutego 2013

niespójnych, zbyt łatwo tragicznych wydarzeń, w które wikłają się bohaterowie i miotają razem ze skołowanym widzem. Coś widzimy, choć nie bardzo wiemy co. I raczej się tego nie dowiemy. Malownicza Walencja, niepocztówkowy Kraków i migający ukradkiem product-placementowy Kwidzyn, o którego obecności w f ilmie świadczy tylko napis na drogowskazie. A i to chyba jedynie dlatego, że

Najpierw ustalmy fakty. Patrzymy na zdjęcia subtelne, lekkie i czarujące.

właśnie stamtąd pochodzi reżyser. Zaczęło się poetycko, wyszło chyba dość

Z kategorii tych, co pożerają mózg i kradną oczy. Świetne, co też niedawno do-

pretensjonalnie. Miało ambicję być życiowe i współczesne, okazało się raczej

ceniono na festiwalu w Sundance. Ukradkiem przypatrujemy się więc przyjemnej

sentymentalne i odrealnione. Chciało zachwycać, ale jednak nie zachwyca. I mimo

powierzchowności aktorów i ich przekonującej grze, słuchając przy tym raczej

hipnotyzujących zdjęć wniosek jest dość trzeźwy: można obejrzeć, tylko po co?

nieczęstych dialogów. Malownicze widoki, miłość, młodość i szczęście. Studencka

MACIEJ NOWICKI

42-43



/ muzyczna opowieść Jak mówi się na gitarzystę, który zerwał z dziewczyną? – Bezdomny.

Zapomniany artysta Życie lubi zaskakiwać. Banał, ale jak inaczej podsumować historię Sixto Diaza Rodrigueza? Syna meksykańskich imigrantów ze Stanów Zjednoczonych, który miał zostać następnym Bobem Dylanem, ale prawie swoje całe życie spędził z dala od kariery muzycznej. Bynajmniej nie na własne życzenie. K ata r z y n a S i t e k

o uszu polskiej publiki Rodriguez dotarł dzięki dokumentowi Searching for Sugar Man. To co zwraca naszą szczególną uwagę, to nie wykonanie, jakość, czy nawet główny bohater, a niezwykła historia, która mogłaby stać się scenariuszem mocnego filmu fabularnego. Opowiada ona losy osoby, o której, tak na dobrą sprawę, przecież niewiele wiemy. Chaotycznie powstał obraz człowieka, który pojawiał się i znikał, zanim dane mu było zdobyć rozgłos. Oczywiście należy dodać tylko parę drobnych szczegółów o tym choćby, że w ciągu tego pojawiania się i znikania wydał dwie płyty, porzucił muzykę, popełnił samobójstwo, zawojował Republikę Południowej Afryki, by na koniec zmartwychwstać. Kim w takim razie jest Sixto Diaz Rodriguez i w którym momencie tak naprawdę zaczyna się jego przygoda z muzyką?

D

Nieudana próba Lata 70., dwaj producenci z wytwórni Sussex Records podążają ciemnymi ulicami Detroit do jednego z pubów, żeby posłuchać twórczości artysty, o którym nie wiedzą nic poza tym, że ma talent i świetnie sobie radzi z gitarą. Po wejściu do środka zauważyli niepozornego chłopaka siedzącego w kącie i grającego swoje ballady. Od razu wyczuli, że może zostać artystą na miarę Boba Dylana – oczywiście, jak się później okazało, Bob jest tylko jeden, a kariera Sixto obrała zupełnie inną drogę. Wytwórnia proponuje nagranie płyty, która ma swój debiut w 1970 r. i nosi tytuł Cold Fact. Następnie w 1971 r. wychodzi drugi krążek: Coming from Reality. I tu historia mogłaby znaleźć swój finał, gdyż obie płyty sprzedają się w znikomym nakładzie, w związku z czym wytwórnia rozwiązuje kontrakt z Rodriguezem. Jednakże ta przedziwna opowieść dopiero się zaczyna.

Niespodziewany sukces Niedługo po tym, gdy plany zrobienia wielkiej kariery znalazły się w koszu, jego nagrania trafiają do Republiki Południowej Afryki, gdzie od razu stają się hitami. Sugar Man

44-45

zaś zostaje nieoficjalnym hymnem walczącej z apartheidem Afryki. Utwory Rodrigueza są tak popularne, że sprzedają się lepiej niż płyty The Rolling Stones czy Elvisa Presleya. Powstaje mnóstwo kopii i kompilacji, każdy chce je mieć. Nikt jednak nie jest w stanie powiedzieć, kim jest autor, skąd pochodzi i co się z nim obecnie dzieje. Fani są tym bardziej poruszeni, kiedy dociera do nich plotka o tym, że ich idol popełnił samobójstwo podczas jednego ze swoich koncertów. Pod koniec lat 90. dwóch zagorzałych fanów, Stephen ‘Sugar’ Segerman i Craig Bartholomew Strydom, postanawia dowiedzieć się czegoś więcej niż to, co o Rodriguezie było w ich kraju powszechnie wiadomo. Z zapałem śledzą jego teksty, analizując je kawałek po kawałku, szukając choćby najmniejszego tropu, który mógłby ich doprowadzić do swojego idola. Odbyli nawet kilka dalekich podróży, lecz nie przybliżyło ich to do niczego konkretnego. W końcu założyli też stronę poświęconą Rodriguezowi. To był strzał w dziesiątkę! Odezwała się do nich kobieta, która przedstawiła się jako córka artysty. W rezultacie w 1998 r. odbyła się pierwsza trasa koncertowa Rodrigueza, oczywiście nigdzie indziej jak w RPA. W 2008 i 2009 odświeżone zostały obydwa albumy, a w styczniu 2012 odbyła się premiera filmu Searching for Sugar Man.

Film Malika Bendjelloula opowiadający ze szczegółami całą historię Sixto Diaza Rodrigueza zdobył Oscara w kategorii Najlepszy Dokument. Searching for Sugar Man został już obsypany licznymi nagrodami m.in. BAFTA, czy nagrodą jury i publiczności na Sundance Film Festival. Wiele dobrego można również napisać o soundtracku do filmu, wydanym pod tym samym tytułem. Płyta to kompilacja 14 utworów z początku lat 70. XX w. Muzyka utrzymana jest w stylu folkowo–rockowym o bardzo charakterystycznym brzmieniu, od początku silnie definiującym styl Rodrigueza. Idealnym dopełnieniem świetnego dźwięku są, wciąż aktualne, społeczne i polityczne teksty. To wszystko składa się na płytę wartą odsłuchania, która, tak samo jak film, może poszczycić się sukcesami, jak choćby wysokie miejsca na światowych listach przebojów. Cóż można dodać – dzięki determinacji wielu osób, w szczególności dwóch oddanych fanów, dostaliśmy zarówno bardzo dobry film, jak i świetną płytę. Teraz z niecierpliwością czekamy na trzeci album Sixto Diaza Rodrigueza. Podczas swojej przerwy napisał prawie 30 utworów, dltego producent będzie miał z czego wybierać. W porównaniu z wyboistą drogą do trzeciego krążka nie będzie to raczej wielkim wyzwaniem. 0

fot. Materiały prasowe – Gutek Film

T E K S T:


Transgressive, Warner Bros

scalić dobre, wyraziste single w jeszcze lepszą całość. Potencjał Total Life Forever Foals też poniekąd zmarnowali.

a Open’er trwał trzy dni i kosztował dwa razy mniej niż

Owszem, nowe, łagodniejsze i bardziej melodyjne brzmie-

obecnie. To były złote czasy dla nastoletnich chłopców

nie intrygowało, ale całokształt raczej raził monotonią.

z Wielkiej Brytanii, którzy oprócz odpowiedniej stylówki

Tymczasem Holy Fire broni się przed banałem solidnymi

(wąskie spodnie, kraciaste koszule, włosy w nieładzie)

kompozycjami sprawnie operującymi na pograniczu funku

mieli gitarę, chęć do grania i co najmniej dwóch kolegów

(Inhaler, Everytime), chwytliwego popu (My Number) i cie-

do skompletowania zespołu. Młodsze wersje nieźle już

płego, gitarowego brzmienia (Out Of The Woods). To płyta,

poczynającego sobie w mainstreamie Bloc Party mnoży-

której chce się słuchać i do której z chęcią się wraca. Złoty

ły się jak przysłowiowe grzyby po deszczu. Wszystkie,

środek pomiędzy intensywnością debiutu a dojrzałością

zgodnie z obietnicami brytyjskiej prasy muzycznej, mia-

drugiego krążka.

ły być nadzieją tamtejszej alternatywy. Dziś na palcach

Co prawda trochę martwi fakt, że Foals wcale nie są

jednej dłoni można policzyć tych, którym się udało. Foals

zespołem przełomowym. Przyjemność ze słuchania Holy

nie tylko otwierają tę skromną stawkę, ale także swoim

Fire jest ewidentna i autentyczna, ale nic z niej właściwie

trzecim długogrającym krążkiem zostawiają konkurencję

nie wynika. Dopóki muzyka gra, trudno nie być entuzjastą

daleko w tyle.

i nie wystawić chłopakom piątek za staranne odrobienie

Holy Fire to zdecydowanie najlepsza pozycja w ich do-

swojej pracy domowej. Z drugiej strony, jeszcze trudniej

robku muzycznym. W końcu nagrali spójny album, który

sobie wyobrazić, że ta płyta wystarczy, aby reanimować

przy tym nie grozi popadnięciem w nudę. Dynamika debiu-

wydającą ostatnie tchnienia brytyjską scenę indie rocka.

tanckiego Antidotes miała siłę rażenia bomby atomowej,

Do tego potrzeba cudu, a nie nadziei.

ale brakowało tam wspólnego mianownika, który mógłby

M a g da l e n a G a ns e l

Nick Cave ciągle zaskakuje. Po zakończeniu działalności

melancholijne We No Who U R, urzeka swoją delikatnością

zespołu Grinderman, podczas której przyzwyczaił swoich

i przypomina ballady z czasów The Boatman’s Call. Przez

słuchaczy do jazgotliwych, brutalnych i głośnych brzmień,

kolejne utwory na pierwszym planie pozostaje sam Cave,

a także kilku przedsięwzięć pozamuzycznych, w wiel-

podczas gdy w tle słychać subtelne, lekko płynące dźwię-

kim stylu powraca do współpracy nad starym, słynącym

ki smyczków i klawiszy, uzupełniające opowiadane przez

z dekadencko–melancholijnego stylu, projektem Nick Cave

niego, niekiedy niezwykle poetyckie, niekiedy całkowicie

and The Bad Seeds z nowym, piętnastym już albumem Push

błahe, historie tworzą razem spójną i sugestywną całość.

The Sky Away.

Owa spójność zwłaszcza zasługuje na uznanie – muzycy

Zawsze, kiedy ceniony artysta czy zespół wydaje nową

doskonale reagują na zmiany głosu wokalisty, wprowadza-

płytę, słuchacze obawiają się, że spotka ich rozczarowa-

jąc bardziej wyraziste brzmienia, aby zapobiec ewentual-

nie, a album okaże się dużo słabszy od poprzednich. Jed-

nej monotonii.

nak nie w tym przypadku. Od Cave’a wymaga się wiele, ale

Push The Sky Away to ponad 40-minutowa podróż do

on niezmiennie od lat nie zawodzi i potrafi sprostać oczeki-

momentami mrocznej krainy subtelności, która na długo

waniom fanów, nawet tych najbardziej wymagających.

zapada w pamięć i do której chce się wielokrotnie wracać.

Jest to chyba najbardziej subtelny i kameralny album

Pozycja obowiązkowa nie tylko dla szanującego się fana

w karierze Australijczyka, o czym przekonujemy się już

twórczości charyzmatycznego Australijczyka, ale dla każ-

w pierwszych minutach. Można odnieść wrażenie, że ze-

dego, kto ceni łagodne bluesowe brzmienia na spokojne,

spół potrzebował się wyciszyć po ostatnim, dosyć dra-

długie wieczory.

pieżnym albumie Dig, Lazarus, Dig. Otwierające całą płytę,

A g ata S e r o ck a

xxxxy

Foals Holy Fire

Może w to nie uwierzycie, ale jeszcze sześć lat temu indie rock był okej, NME wyznaczało trendy w muzyce,

ocena:

xxxxz

ocena:

recenzje / ploteczki /

Nick Cave Push The Sky Away Bad Seed Ltd.

@ Magielek: muzyka Wielki Polak na emigracji – Tomasz Stańko, po raz kolejny obdarzył nas nagraniem swojej trąbki. Świeżutka płyta prosto z Ameryki, nagrana z New York Quartet – wyższy poziom gwarantowany. I MAGIEL bez ironii poleca, to trzeba usłyszeć. A potem pokazać znajomym. Szczególnie tym z E&Y.

Zastanawialiście się kiedyś, czy lepiej być muzykiem, czy menadżerem? W przypadku Slayera odpowiedź jest jasna, skoro 10 proc. przychodów z trasy trafiało do zespołu. Co gorsza, gdy Dave Lombardo (perkusista) zainteresował się, gdzie wędruje reszta, dostał maila od prawników, że może nie pojawiać się na australijskiej trasie. Prawnikom polecamy automat perkusyjny –lepiej się zamortyzuje.

Nogi z waty, przyspieszony oddech, szybsze bicie serca. To efekty nowego singla Jamesa Blake’a. Biorąc pod uwagę fakt, że jedna z wicenaczelnych chce wyjść za mąż za tego pana, powstrzymamy się od komentarza na jego temat. Jednak naprawdę nie wiemy, co kobiety widzą w facecie, który jęczy bardziej niż one.

Gdyby ktoś tymczasem chciał posłuchać jakichś nowych rapsów polecamy płyty Long. Live. ASAP oraz Pro Era PEEP: The aPROcalypse . Pierwszej przedstawiać nam się nie chce – wszyscy zainteresowani znają Rocky’ego, druga zaś to bardzo ciekawy mixtape, do którego swoje 3 grosze wtrącił np. Statik Selektah. Gwarantujemy, że znajomi ich nie znają. W naszej redakcji też właściwie nikt ich nie zna.

Kiedyś wystarczył talent. Trochę później, kiedy ceny płyt były niewspółmierne do przychodów, potrzebny był talent, szczęście i może dobra promocja. W dobie Internetu niby się da, ale tak właściwie to się nie da. Chyba, że się poddało skaryfikacji i zrobiło sobie tatuaż na oczach. Tak, znany głównie z youtube’a, „raper” Popek dołączył do zacnego grona artystów, którzy zdobyli złotą płytę. MAGIEL szczerze gratuluje dobrze wydanych pieniędzy polskim gimnazjalistom.

W końcu zapowiadał się dobry festiwal w stolicy – Warsaw Winter Music Festival. Pojawił się właściwie znikąd, line-up tworzyły zespoły raczej nieznane. Oprócz jednej jedynej gwiazdy – SBTRKT. Wszystko miało być tak pięknie, gdyby nie drobny szczegół – gwiazda odwołała swój występ. Efekt? Festiwal odwołany „z przyczyn niezależnych od organizatorów”.

marzec 2013


/ przewodnik po stolicy

Warszawa na żywo czyli skuteczna recepta na odkrycie świata muzyki, który drzemie w stołecznych piwnicach. T ekst:

1

Melania Śmigielska

Barometr ul. Smolna 40

W każdy poniedziałek polecamy serdeczprawdę ich stać. Przede wszystkim nie nie klub, którego nazwa zmienia się co pół stnieje coraz więcej możliwości słuchamuszą wykonywać utworów skomporoku, a aktualnie brzmi Barometr. Mieści się na nia muzyki, i to nawet legalnie, a jenowanych pod publiczkę – po prostu Smolnej niedaleko tzw. Pawilonów, czyli w saśli nielegalnie, to też jest fajnie. Proimprowizują, tak jak im w duszy zagra. mym Centrum. W Barometrze jest radukuje się coraz lepsze słuchawki, nie mówiąc Po drugie publiczność również jest nietuczej jazzowo. Tutaj usłyszymy typowe o różnych niesamowitych sprzętach nagłaśniazinkowa. Siadając przy stoliku obok pocieszstandardy jazzowe, ale nie oznających. Klikamy play, podkręcamy bas, siadamy nego pana z wąsem, nigdy nie wiadomo, czy cza to, że taka Nirvana byłaby na kanapie i słyszymy bicik, skrzypeczki czy darprzypadkiem zaraz nie wyjdzie on przed widowniemile widziana. Warcie gardła – co kto lubi! Co więcej można zrobić, nię i nie zaśpiewa niczym Prince. Na jam’ach możte podkreślenia jest to, żeby poczuć i jeszcze lepiej odebrać muzyczne wina spotkać na pozór zwykłych ludzi, którzy biorąc że klimatem zbliżamy bracje? Może pójść na koncert? Niby kiedy? W piąinstrument czy mikrofon do ręki, stają się kimś zusię tu do Nowego Orleanu. tek przecież impreza w klubie, a w sobotę domówka pełnie innym. Nie ma czasu na nudę. Słuchacz Barometr mieści się w piwniu ziomka. Ile to kosztuje? Miliony monet! Poza jest ciągle zaskakiwany, a to nowym muzycy, ściany są z czerwonej cegły i, co tym, przecież Open’er jest dopiero w lipcu! kiem na scenie, a to zmianą repertuaru. istotne, w sali koncertowej można palić. Pragniemy Was zatem zaskoczyć przedstawiaIle razy poszliśmy na koncert i wydaJamy rozkręcają: przystojny saksofonista, jąc kilka ciekawych miejsc, do których można liśmy mnóstwo pieniędzy, a w zaniezwykle sympatyczny perkusista i basista. Jesię wybrać w celu posłuchania muzyki na żywo mian za to dostaliśmy jęcząceśli macie ochotę na prawdziwy jazz wysokiej klai nie wydając przy tym miesięcznego budżetu. go hipstera odurzonego narkotykami, sy, zajrzyjcie właśnie tam. W inne dni klub Zacznijmy od cyklicznych, cotygodniowych jam w dodatku bez zespołu, ale za to z laptoBarometr oferuje liczne ciekawe koncersession organizowanych w różnych sympatycznych, pem z jabłuszkiem? Tutaj nie ma możliwoty, także warto tam zaglądać nie tylzwykle offowych klubach w Warszawie. ści bycia zawiedzionym. Tutaj wykonawcy ko w poniedziałki. Na czym polega takie jam session? Kluczem jest przychodzą z własnej woli i pragną się pokazać tu muzyka grana na żywo, a nawet można rzec na z jak najlepszej strony. Czują, że mają swoje 5 minut gorąco. Na początku kilku muzyków, najczęściej i muszą je wykorzystać. Wielu bywalców to paperkusista, basista, gitarzysta i jeden dęciak, rozkręsjonaci, którzy, nie mając swojego zespołu, podcają grę. Zazwyczaj jeden z nich nadaje rytm czy grywają sobie w domu, a na jam’y przychobit, a reszta się dołącza, tworząc jednorodną meChwila Klub dzą, aby pokazać światu swoją twórczość. lodię z powtarzającym się motywem. Następnie ul. Ogrodowa 31/35 Wydarzenia takie mogą kojarzyć się przede każdy prezentuje solówkę na swoim instrumencie. wszystkim z jazzem, a jak wiadomo nie Wraz ze wzrostem temperatury na scenie pojawiają W każdy wtorek polecamy trochę barjest to najpopularniejszy gatunek. Jeśli się nowi artyści, w tym także wokaliści, prezentując dziej offową klubokawiarnię o nazwie Chwijednak nie przepadacie za tymi brzmieswoje wariacje na grany akurat temat. Obserwowala Klub. Tu do jamów podchodzi się z większym niami, to nie ma problemu. Przyjdzienie takiej improwizacji jest niezwykłym przeżyhumorem i dystansem, o czym świadczy cie na jam do jednego z warszawskich kluciem. Po pierwsze, członkowie składu podstawowechoćby przewrotna nazwa eventu odbów i nawet się nie zorientujecie, że przez go pochodzą często ze znanych zespołów, z których bywającego się się tu co wtorek tj. 3 godziny, które tam spędziliście, grano mukojarzymy tylko twarz wokalisty. Na występach na Chwilowy Dżemor. W miejscu zykę, której przez całe życie unikaliście. Wszystdużych scenach podgrywają liderowi grupy, potym prowadzi się luźniejszą ko za sprawą atmosfery, energii i emocji z jakimi zostając w cieniu. Tu możemy zobaczyć ich w zupolitykę doboru repersłuchacz opuszcza miejsce zdarzenia. Poza tym pełnie innej roli, tuaru, usłyszymy zaoprócz jazzu, można usłyszeć bogactwo brzmień gdzie dają z sietem więcej funky, ale – poczynając od hip-hopu, a kończąc na mebie wszystko też rock, jazz czy blues. AtMonobar talu. Zależy to od tego, jak daleko wyi pokazują, mosfera jest rodzinna, bez truul. Żurawia 32/34 konawców poniesie fantazja. Jedna co nadu można do kogoś zagadać i napić nym słowem: rewelacja! 0 się wspólnie piwka czy zjeść pierogi. W czwartki świetny jamowy kliChwila organizuje także wiele konmat można było poczuć w Monobarze, certów indie rockowych, a na ich scepozostaje nadzieja, że doczeka się kontynuacji nie często pojawia się także Duże Pe. w nowym miejscu – na Żurawiej. W Mono Jam session o bluesowym charakterze odWystępującym można przyzawsze istniała duża swoboda w improbywa się także we wtorki w Harenpisać raczej styl Justina Timwizowaniu. Tu możemy posłuchać dzie. berlake’a czy Jamiego Woona niż i popatrzeć na muzyków realizuRyszarda Riedla. Polecamy dużo barjących się w bardziej współdziej niż piątki w Mono. czesnym repertuarze.

I

2

3

46-47


ie

ka

dersa

przewodnik po stolicy /

Mi

od

ow a

i

e

Now

5

6

late lii P

4

elna

i Chm

7

Książęca Klub 55 ul. Żurawia 32/34

ch K

r z yż y

Oprócz licznych imprez tanecznych Klub 55 organizuje też mnóstwo koncertów. Lokal nie jest duży, a często gości artystów znanych szerszej publiczności. Warto wtedy tam zawitać, gdyż bez problemu można dostać się pod scenę i przybić swojemu idolowi piątkę, a może nawet pięćdziesiątkę... Grany jest tu przede wszystkim hiphop. Sprawdźcie to!

ska kow szał

W wakacje z Cafe Kulturalnej ludzie aż „wylewali” się na zewnątrz, tworząc często niemały tłum. Zimą gorące temperatury sutrzymują się i klubokawiarnia na bieżąco zaskakuje nas nowymi koncertami. Jest to miejsce otwarte na wszelkie gatunki muzyczne. Ostatnio zaproszono na scenę nawet hip-hop, mimo że z pozoru nie wygląda na miejsce dla panów w szerokich spodniach. A jednak. W marcu organizowane jest duże wydarzenie hip-hopowe, a mianowicie 3 Urodziny Rap History Warsaw. Cafe Kulturalna nie odchodzi przy tym od zapraszania kameralnych offowych zespołów, tworzonych przez wyjątkowo utalentowanych muzyków.

lna

Smo

ze Pl. Tr

37 Mar

iL

mi r A Al.

Nowowiejska

zd Al. Uja

?

dległo

po Al. Nie

o

śc

reg o t a B

owskie

Miejsc, gdzie muzyka gra w Warszawie jest jeszcze mnóstwo. Na rozgrzewkę proponujemy Wam powyższe kluby i klubokawiarnie. Jeśli będziecie na spontanicznym wypadzie w Centrum, to wiecie już, gdzie się kierować, żeby oryginalnie spędzić wieczór pozostawiający niezapomniane wrażenia.

owej Al. Armii Lud

ha

Cafe Kulturalna Pl. Def ilad 1 (Pałac Kultury i Nauki)

ka

z grod o w No

wia Żura

1

Szuc

r

kie

s olim z o r Je

iat

y Św

a

italn

Szp

Emi

II wła a Pa

n Al. Ja

Filtrowa

ci mieś

a

yska z r k to Świę

Al.

6

Tamka

sk a kow

zn Żela

ta Pros

szał

2

M ar

O

wania coś ciekawego i oczywiście muzycznego. Jeśli macie wolny wieczór i nie wiecie, co z nim zrobić, a oczekujecie nowych, alternatywnych i wysokiej jakości brzmień, zajrzyjcie do Powiększenia. Tutaj nawet DJ zaskoczy Was dobrą nutą.

Sztuki & Sztuczki ul. Szpitalna 8A

Niedawno powstały klub jest niczym powiew lata w zimowy wieczór, gdyż charakter oferowanych koncertów, przypomina plenerowe eventy w Cudzie nad Wisłą. Warto zainteresować się tym klubem, gdyż co chwilę grają w nim coraz lepsze zespoły, poza tym można też załapać się na jakąś interesującą wystawę.

d Prze

oli mieszczący się w ścisłym cenSKlub . l A trum. Prawie codziennie ma do zaoferoa ow d o gr

5

k ie ows Krak

Powiększenie ośul.c Nowy Świat 27 4 n r da

marzec 2013


/ magielmuzyka tweetuje

@MyBloodyValentine Stało się, legenda powróciła. Zespół, którego ostatnia płyta jest starsza niż większość czytelników MAGLA, wydał nową o bezceremonialnym tytule m b v. Czy spodoba się poczętym przy odsłuchach poprzedniczki – Loveless – i co powiedzą starsi o 22 lata rodzice? @littlegansel, @pakulista, @piotrekzawislak, @obroncashoegazu, @AdrianSzorc, @bruwozniak, @MietoStrzelecki, @AndrzejZurawski Tekst:

#start ^

Przypominamy: wpisy na Twitterze są w formie odwróconej chronologii, pierwszy wpis znajduje się na końcu – od niego zaczynamy lekturę.

48-49


PROGRAM PRAKTYK I STAŻY

Praca przez dużo P Wiemy, po czym rozpoznać dobrą pracę. Dobra praca to praca przez dużo P: prestiżowa, perspektywiczna, dla pasjonatów, no i z pensją, rzecz jasna. I te, i inne P znajdziesz w PZU. Zapraszamy.

pzu.pl

PZU 035 13 Balon Prasa Magiel 210x297 28_02 wer1.indd 1

28/02/2013 18:06


Share the moment. Youth HotSpots in Germany Must Sees Shopping Bars & Cafés Festivals & Events www.germany.travel/youth

Ściągnij aplikację! Twoje top miejsca i bezpłatny dostęp do Wi-Fi gdy jesteś w drodze. Aplikacja dostępna od marca 2013.

© Getty Images

Nightlife


styl życia / Przykro mi. Nie mam pomysłu na tę belkę..

Styl

życia

Polecamy: 52 WARSZAWA Kierunek? Powiśle

Spacer po stołecznej mekce hipsterów

58 CZŁOWIEK Z PASJĄ Procesor ciągle pracuje O Bachu i nie tylko rozmawiamy z architektami z biura HS99 60 SPORT Grać na całego i walczyć do upadłego

fot. Kasia Matuszek

AZS Politechnika Warszawska vs pieniądze

Bardzo irytujące przekleństwo a l i c ja s u k i e n n i k yskusja toczyła się na poziomie. Zahaczono o reparacje wojenne dla Izraela i sytuację mniejszości narodowych w Polsce. A przewodził jej on – młody, (chyba) wykształcony erudyta. Autobus sunął powoli wzdłuż Alei Niepodległości. I nagle, prawie jednocześnie, wydarzyły się trzy rzeczy: pojazd gwałtownie zahamował, pasażerka przewróciła się, a na nią jej walizka, a po całym autobusie echem odbiło się donośne i siarczyste bip, które padło z ust kierowcy. Erudyta (a może troglodyta?) natychmiast wkroczył do akcji: Bip, dziadu, kartofle bip wieziesz czy bip ludzi? - zakrzyknął. Kierowca pokornie przemilczał zaczepkę, a chłopak odwrócił się do swoich współpasażerów: Bip, bip, bip – argumentował. No bip , bip! – przytaknęła mu koleżanka. – Dokładnie, bip - włączył się do dyskusji postronny pasażer. I tak oto przez dłuższą chwilę towarzystwo uprzyjemniało sobie podróż „bipowaniem”. Profesor Miodek podsumował kiedyś „bipowanie” celnym stwierdzeniem, że nikt, potknąwszy się o płytę chodnikową, nie powie: Bardzo mnie irytują nierówności chodnika, które znienacka narażają mnie na upadek. Nasuwa mi to złe myśli o władzach gminy. Podobnie, uderzywszy się młotkiem w palec, nie będziemy ubolewać nad niezwykle nieprzyjemnym uczuciem, które przeszywa nasz kciuk przez ów pecho-

D

Przypomina mi się cały szereg sytuacji, w których komuś puściły nerwy. Czy w naturze współczesnego człowieka leży bycie chamem?

wy młotek. Warto jednak rozróżniać sytuacje, w których posługujemy się wulgaryzmami: domowe zacisze od miejsc publicznych. Czy erudyci-troglodyci to nowy gatunek homotylko-czasem-sapiens, który wykształcił się w drodze ewolucji? Przypomina mi się słynne Spieprzaj, dziadu, które swego czasu zepsuło PR pewnego polityka (nie żeby wcześniej ów PR był szczególnie dobry). Przypomina mi się, kultowy już, brudny stół znanego publicysty. Przypomina mi się cały szereg sytuacji, w których komuś puściły nerwy. Czy więc w naturze współczesnego człowieka leży bycie chamem? Czy jesteśmy kulturalni tylko wtedy, kiedy liczymy na profity z tego tytułu, a gdy czujemy się bezkarni, pozwalamy sobie na zupełną swobodę ekspresji? Prawdziwie kulturalnego człowieka poznać można po tym, że kulturalnie wysławia się zawsze (za wyjątkiem może tego metaforycznego wypadku z młotkiem albo dyskusji przy piwie w przyjacielskim gronie), niezależnie od tego, czy rozmawia z szefem, czy z podwładnym, czy prowadzi miejski autobus, czy też upomina jego kierowcę. Współpasażera z autobusu, bip, pozdrawiam i mam, bip, nadzieję, że, bip, nie tylko na, bip, kulturalne tematy, nauczy się, bip, rozmawiać kulturalnie. Bip, bip, bip. 0

marzec 2013


Warszawa

Kierunek? Powiśle Leniwe sobotnie popołudnie jest świetną okazją do odkrycia innego oblicza Warszawy. Nasze miasto w ostatnich latach przeżywa renesans i ciekawe inicjatywy wypełniają przestrzeń publiczną. Chcemy wyróżnić miejsca szczególnie zasługujące na uwagę, więc zapraszamy Was na wyprawę po Powiślu− jednej z najintensywniej żyjących dzielnic Warszawy. T E K S T:

Dominika basaj

Z dj Ę c i a :

M a ry s i a To c z y ń s k a

onieważ prawdziwą przyjemność sprawia mi jedzenie i odkry wanie now ych smaków, pierwsze kroki skierowałam ku klubokawiarni sto900 (ul. Solec 18/20). Pamiętałam zachw yt mojej przyjaciółki Magdy nad weekendow ymi brunchami, gdzie za 24 zł „jesz, ile chcesz”. Według innych znanych mi łakomczuchów, cena, mimo że w ydaje się być w ygórowana, jest jak najbardziej adekwatna do jakości i różnorodności proponowanych przysmaków. Lokal sam w sobie to bardzo przyjemne miejsce i zachęca do spędzenia leniwego poranka z dobrą gazetą i kubkiem pełnym kaw y. W ciepłe dni można w ygrzewać się na patio dzielonym z klubem 1500 m2 i obserwować warszawskie trendseterki odwiedzające położony w tym samym podwórku butik Love&Trade (ul. Solec 18/20). Kiedy już z delikatnym uśmieszkiem na twarzy dokonałam oceny ich w ymyślnych, na pierwszy rzut oka, bardzo niekomfortow ych kreacji, sama weszłam do środka. (A co mi tam!) Gdyby jeszcze tylko mój portfel był trochę zasobniejszy to przysięgam, znalazłabym się w „siódmym niebie”. Nie mniej, skończyło się jak zawsze. Odłożyłam wszystko na wieszak, dokonawszy uprzednio skomplikowanych obliczeń jednoznacznie wskazujących, że na nic mnie nie stać. Pomimo mojej płytkiej kieszeni, będę miała w pamięci ten adres (polecam zaintere-

P

52-53 magiel

Love&Trade sować się asortymentem również panom!). Z pełnym i bardzo zadowolonym brzuszkiem, w ybrałam się na spacer wzdłuż ulicy Solec, skręcając następnie w Ludną. Idąc cały czas prosto dotarłam do osiedla „Ludna”, będącego przykładem pięknego powojennego modernizmu. Budowę rozpoczęto w latach 60. i zgodnie z ówczesnymi założeniami, starano się zachować jak najwięcej przyjaznej dla mieszkańców zieleni (osiedle zbudowano na terenie dawnego Parku Kul-

tury i Wypoczynku). Skierowałam się następnie w stronę dobrze znanego wszystkim lubiącym weekendowe rozry wki PK P Powiśle (ul. Leona Kruczkowskiego 3B), które o tej porze roku świeciło pustkami. Zresztą, odkąd lokalna społeczność postawiła ostre warunki dotyczące swojej koegzystencji z rozpasanymi by walcami wieczornych imprez, „Warszaf ka” przeniosła się gdzie indziej. Szłam dalej wzdłuż pasażu handlowego Arkada, w którym nie mieści się nic

Dziurka od Klucza


Warszawa

godnego uwagi oprócz znanego szerokiemu spektrum sklepu Destylatornia (ul. Solec 81b). Nie wiem, czy to królestwo alkoholi otwarte jest całą dobę, ale na pewno wtedy, kiedy inne sklepy są już zamknięte. Trochę nieporadnie stanęłam na skrzyżowaniu ulicy Solec i Alei 3 Maja. Skuszona pozyty wnymi opiniami, skierowałam się ku knajpie, którą właściciele sami określają jako „miejsce dla ludzi z otwartymi głowami oraz pasją do przyjemnego i kreaty wnego spędzania wolnego czasu”. O ile otwarte głow y będą przydatne do próbowania najróżniejszych fuzji smaków serwowanych w Solec 44 (nazwa zainspirowana adresem) przez odważnego szefa kuchni, Aleksandra Barona, to miejsce kusi przede wszystkim

Jednak im dalej w las, tym więcej drzew. Przemieszczając się w stronę BUW-u, coraz więcej jest miejsca, które aż proszą się o uwagę.

miłośników planszówek. Chciałoby się powiedzieć, że to nie jest kawiarnia, ani nawet klubokawiarnia, lecz świetlica skupiająca miłośników spokojnej rozry wki z całego miasta. Jednak „im dalej w las, tym więcej drzew”. Przemieszczając się w stronę BU W-u, coraz więcej jest miejsc, które aż proszą o uwagę. Przede wszystkim bezkonkurencyjny dla mnie Czuł y Barbarzyńca (ul. Dobra 31), który oprócz kawiarni jest miejscem pełnym ambitnej literatury. Dodatkowo, jest to niew yczerpane źródło inspiracji na g wiazdkowo-urodzinowoimieninowe prezenty. Na półkach, oprócz książek, znajdziemy bogaty w ybór filmów i... Moleskine’ów. Kilkaset metrów dalej, w dawnej stajni, otworzona została klubokawiarnia WarsA ndSawa (ul. Dobra 14/16). Miałam przyjemność zawitać tam tylko raz, przy okazji koncertu organizowanego przez moich znajomych w bliźniaczo położonej pracownii ceramicznej. Nie zdążyłam nic zjeść, ale słyszałam zapewnienia, że warto pokusić się o małą degustację − według właścicieli wszystko jest przyrządzane tylko domow ymi sposobami.

Wierzę im na słowo, bo ten lokal jest tak przytulny, że czułam się jak podczas wizyty u bardzo dobrych sąsiadów. WarsAndSawa ma chyba większe ambicje niż zostanie kolejną klubokawiarnią. Stara się animować życie lokalnej społeczności i udostępnia swoje progi dla kreaty wnych młodych ludzi, więc warto trzymać rękę na pulsie i interesować się życiem tego małego miejsca z wielkim potencjałem. Przepysznym zwieńczeniem dnia okazała się dla mnie wizyta w, bodajże, najlepszej włoskiej restauracji w Warszawie mieszczącej się niedaleko BU W-u. Dziurka od K lucza (ul. Radna 13) jest małą knajpą, którą Maciej Nowak określa jako „miejsce idealne dla księżniczek ”. Dawno w yrosłam z takich zabaw, ale wiem, że nic nie przebije papardelle z kurczakiem w sosie śmietanow ym połączonego z zielonym pesto, miodem i peperoncino dodanym dla smaku. Wisienką na torcie jest klasyczna już deserowa propozycja − rozpły wające się w ustach tiramisu Limoncello. Nazwa może być myląca − nie znajdziemy tam kaw y, lecz nasączony cytrusową nalewką biszkopt przykryty słodkim kremem. Wszystko jest warte grzechu. 0

Powiśle - historia w kilku zdaniach Powiśle to osiedle oraz obszar Miejskiego Systemu Informacji po ł ożony w Śródmieściu poniżej skarpy wiślanej. Jego tereny w najdawniejszych czasach nie stanowiły dobrego miejsca dla osadnictwa ze względu na podmokły teren oraz częste zalewanie przez Wisł ę. W XIX wieku Powiśle sukcesywnie rozrasta ł o się, stając się dzielnicą zamieszkaną g ł ównie przez biednych i niewykwalif ikowanych robotników. Obszar zosta ł znacznie zniszczony podczas powstania warszawskiego, szczególnie na początku września, kiedy to po upadku Starego Miasta g ł ówne niemieckie siły zosta ły skierowane do stłumienia tamtejszych walk. Po wojnie osiedle częściowo odbudowano, a częściowo przebudowano, stworzono także wiele terenów zielonych. Większe znaczenie Powiśle zyska ł o jednak dopiero pod koniec X X wieku, kiedy wybudowano Nową Bibliotekę Uniwersytecką na Dobrej. źródło: http://warszawa.wikia.com/wiki

Sto900 marzec 2013


/ wakacje w Porto

Na krańcu Europy Raj dla surferów, gratka dla amatorów wina, a także doskonałe miejsce dla każdego, kto ceni sobie wypoczynek z dala od wielkomiejskiego zgiełku i spacery krętymi, stromymi uliczkami. Wszystko to w mieście kilkukrotnie mniejszym od Warszawy – słonecznym Porto. TEKST i fotografie:

Ag ata s e r o C ka

ie da się ukryć, że Portugalia wciąż żyje w cieniu swojego wschodniego, a zarazem jedynego, sąsiada – Hiszpanii. Całkiem niesłusznie, bo ten stosunkowo niewielki kraj ma wiele do zaoferowania, czego doskonałym przykładem jest leżące na północy nadmorskie miasto Porto, od którego wywodzi się nazwa całego kraju. Położone na wzgórzach i z widokiem na bezkresny Ocean Atlantycki, chętnie wita turystów nie tylko całoroczną piękną pogodą, ale także bogactwem zarówno kulturalnym, jak i kulinarnym.

N

Między tradycją a nowoczesnością Porto jest drugim co do wielkości (po Lizbonie) miastem w Portugalii, o prężnie rozwijającej się gospodarce oraz bardzo dobrej infrastrukturze drogowej i komunikacji miejskiej. Jest jed-

nocześnie miejscem wielu kontrastów, w którym bieda spotyka się z luksusem. Obok nowoczesnych szklanych wieżowców stoją zniszczone kamienice z odpadającym tu i ówdzie tynkiem oraz praniem powieszonym na zardzewiałych balkonach. Historia miesza się tu z nowoczesnością. Porto szczyci się również wieloma zabytkami, m.in. Katedrą Sé czy Palácio da Bolsa (Pałacem Giełdowym), które rokrocznie przyciągają wielu turystów. Warto odwiedzić również starówkę, która została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wiele budynków, zarówno zabytkowych, jak i tych typowo mieszkalnych, pokryte jest azulejos, czyli biało-niebieskimi kafelkami charakterystycznymi dla portugalskiej architektury, które dodają uroku nawet najbardziej zaniedbanym budowlom. Porto bywa czasem nazywane miastem mo-

stów. Punktem obowiązkowym każdej wycieczki jest spacer dwupoziomowym mostem Dom Luis I, zaprojektowanym przez ucznia Gustava Eiffela. Większość punktów wartych odwiedzenia zlokalizowana jest w dzielnicy Ribeira. Ciekawym punktem na mapie Porto jest księgarnia Livraria Lello, założona w XIX w., którą łatwo przeoczyć, bowiem jej fasada wydaje się dosyć niepozorna. Za to wnętrze zadowoli największych malkontentów – urządzona w iście królewskim stylu z wijącymi się czerwonymi schodami, księgarnia ta posłużyła za scenerię do filmów z serii o Harrym Potterze.

Pięknie jak na widokówce Kuchnia, wino i bogata oferta kulturalna przyciągają turystów, ale prawdziwym magnesem są pocztówkowe krajobrazy, do których chętnie powraca się w rodzinnych albumach. Warto wybrać się w okolice ratusza przy Praça do General Humberto Delgado i wspiąć się na wieżę widokową, aby z innej perspektywy oglądać stare kamienice i jeden z najbardziej reprezentatywnych placów w całym mieście. Kolejnym ciekawym punktem widokowym jest zewnętrzna żelazna winda Lada, blisko mostu Luis I w nadrzecznej dzielnicy Ribeira. W okresie wakacyjnym można wybrać się w nostalgiczną podróż zabytkowym pociągiem z początku XX w. z drewnianymi wagonami po całej dolinie Douro, od Peso da Régua do Tua, z postojem w Pinhăo, która zapewnia niezapomniane widoki i wrażenia.

Kraina winem płynąca W upalne dni warto wybrać się na spacer wzdłuż rzeki Douro, aby odwiedzić lokalne winnice na Cais da Riviera. Panuje w nich przyjemny chłód, który jest niezbędny w procesie produkcji win, będących wizytówką miasta. Pod dachami małych fabryk dojrzewają hektolitry pysznego i cenionego na całym świecie Porto – wina mocniejszego i słodszego od wszystkich innych znanych rodzajów, którego sekret polega na dodaniu brandy przed zakończeniem procesu fermentacji. Winiarnie te otwarte są przez cały rok i oferują możliwość zwiedzania za symboliczną opłatą.

54-55


wakacje w Porto /

Raj dla podniebienia Zgodnie ze starym polskim porzekadłem: kiedy wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one najlepszą drogą do poznania obcej kultury jest zazwyczaj spróbowanie lokalnej kuchni. Pod tym względem Porto jest miastem szczególnie atrakcyjnym, gdyż cena za pyszny, tradycyjny obiad jest na miarę każdej kieszeni. Szczególnie zadowoleni będą amatorzy ryb i owoców morza, bowiem, jak przystało na nadmorskie miasto, Porto oferuje ich wiele. W kuchni portugalskiej czołowe miejsca zajmują sardynki oraz wędzone dorsze. Jeżeli jednak nie przepadasz za rybami warto spróbować francesinhi, którą Portugalczycy traktują jako lokalny fast-food. Jest to rodzaj zapiekanki składającej się z bardzo dużej ilości roztopionego sera, dosłownie milimetrowej warstwy pieczywa i najróżniejszych rodzajów mięsa. Warto pamiętać, że po przyjęciu zamówienia kelner często przynosi małe przekąski, na przykład pierożki czy owoce morza. Nie jest to jednak wyraz jego hojności – to płatne zakąski, dlatego po ich skosztowaniu nie należy się dziwić, że rachunek jest dużo wyższy, niż zakładaliśmy.

Muzyczny raj dla każdego Nie samym jedzeniem jednak człowiek żyje. Po smacznym posiłku warto zainteresować się muzyczną ofertą Porto, która wbrew pozorom jest dosyć obiecująca. Każdy znajdzie tu coś dla siebie – od tradycjonalistów po wielbicieli elektroniki i typowo klubowych brzmień. Porto nie jest kolebką fado, czyli tradycyjnego ga-

tunku muzycznego, nazywanego nieraz portugalskim bluesem, ale są tu knajpy, w których co jakiś czas można posłuchać tego rodzaju muzyki. Cais de Ribeira to doskonałe miejsce na wieczór ze względu na rozmaite kawiarnie i puby, które wieczorami tętnią życiem. W większości hoteli i miejsc noclegowych, których oferta skierowana jest do młodych ludzi, często można dostać informacje o najróżniejszych aktualnych wydarzeniach kulturalnych albo wybrać się na grupowy pub crawl, czyli w trasę po najlepszych pubach w mieście, np. do Plano B. Dla wielbicieli muzyki alternatywnej, ciekawym może być fakt, że od dwóch lat na początku czerwca odbywa się festiwal Optimus Primavera Sound, młodszy brat barcelońskiej edycji, która jest uznawana przez magazyn „Pitchfork” za jeden z najlepszych festiwali muzyki alternatywnej w Europie.

Oceanu szum Osoby, które najbardziej cenią sobie wielogodzinne wylegiwanie się nad brzegiem morza, także nie będą zawiedzione. W upalny dzień można odpocząć na podmiejskich plażach, opalając się albo spędzając czas bardziej aktywnie – Portugalia to kraj dla surferów. Bardziej zaawansowani mogą zmierzyć się z falami na własną rękę, początkujący – pod okiem instruktora w jednej z wielu szkółek. Porto jest miastem niezapomnianym, w którym każdy, nawet najbardziej wybredny podróżnik, znajdzie coś dla siebie. Niezależnie od pory roku jest to wspaniałe miejsce na wypoczynek i ucieczkę od zabieganej codzienności. Gdy raz ktoś odwiedzi to miejsce raz, myśl o powrocie nie da mu spokoju 0

Ciekawostki dla odwiedzających Porto Wyjeżdżającym do Porto MAGIEL radzi zapoznać się z paroma praktycznymi informacjami: 1. Trudno jest znaleźć bezpośrednie połączenie lotnicze z Polski w niskiej cenie, dlatego warto szukać tzw. składanych połączeń na przykład przez Mediolan albo Madryt. 2. Lot to największy wydatek podczas całej podróży – komunikacja miejska jest stosunkowo tania, a z lotniska do centrum miasta można dojechać za 2 euro. 3. Na wycieczkę warto wybrać się niezależnie od pory roku – zimy są ciepłe i łagodne, a latem, ze względu na bliskość oceanu, temperatura powietrza nie jest tak uciążliwa.

4. Mimo wielu superlatyw warto pamiętać o kwestiach bezpieczeństwa – kradzieże są dość częstym zjawiskiem. 5. Mimo, że jest to miasto nastawione na zagranicznych turystów, warto nauczyć się kilku podstawowych portugalskich zwrotów, zwłaszcza jeżeli chce się zejść z najbardziej uczęszczanych szlaków i odkrywać Porto na własną rękę. 6. W sercu miasta działa wiele hosteli, w których za około 10 euro można spędzić noc we współdzielonym pokoju. W cenie bardzo często oferowane jest śniadanie, a pracownicy zazwyczaj chętnie doradzają, jakie miejsca zwiedzić, aby poczuć prawdziwy klimat Porto.

marzec 2013


Jaki wpływ na architekturę ma twórczość Bacha? Jak można uwolnić się od myślenia opracy? Otym i owielu innych aspektach pracy architektów MAGIEL rozmawiał z Dariuszem Hermanem, Wojciechem Subskim i Piotrem Smierzewskim z biura architektonicznego HS99, projektantami najlepszego polskiego budynku architektonicznego XXI wieku. ROZMAWIAŁ:

WOJCIECH ADAMCZYK

FOTOGRAFIE:

HSgg/WOJCIECH 6RELA

MAGIEL: Waszprojekt- bibliotekawKatowicachzostała uznana za najlepszypolski budynek architektoniczny XXI wieku oraz zwyciężyła wgłosowaniu wserwisie ArchDaily na budynek roku 2012 wkategorii Muzea iBiblioteki. Zarówno ten,jak i inne projekty s~ naprawdę innowacyjne i zaskakuj~ce - sk~d czerpiecie pomysły?

HS99: Praca zespołowa poszerza bank wiedzy o architekturze, multiplikuje pomysły i przyspiesza ich weryfikację. Zmniejsza ona szanse na zakochiwanie się w złych ideach. To właśnie w pracy zespołowej upatrujemy naszą moc. Na pomysływpływ ma wszystko. W najmniejszym stopniu śledzenie pracy kolegów. Znajomość bieżących realizacjach jest oczywiście potrzebna do tego, by nie wyważać otwartych drzwi, by nie powielać błędów, ale to nie w niej szukamy inspiracji, czy pomysłów.

Czy zdobywane przez Was nagrody przynosz~ satysfakcję i siłę do dalszego działania?

Nagrody to podsumowanie jakiegoś rozdziału, w tym przypadku okresu, jaki dzieli koncepcję konkursową od momentu przekazania obiektu studentom. Oczywiście, nagroda jest powodem do satysfakcji, jednak głowy zaprzątają nam już zupełnie inne projekty. Skutecznie odciągają naszą uwagę od splendorów. Nagrodysądobcym pretekstem do rozmów o architekturze, a mamy wrażenie, że o niej mówi się zbyt mało i zbyt powierzchownie, a przecież to jedyna sztuka, na którąjesteśmy skazani. Sztuka której wyłą­ czyć czy zamknąć nie sposób. Grzegorz Piątek (krytyk architektury dziesięcioletniego

56-57 MAGIEL

i kurator- przyp. redakcja) powiedział, że jeśli nie zajmiemy się architekturą, to architektura zajmie się nami. Czy nagrody zmieniają coś w naszym podejściu do architektury? Chyba nie. Zawsze staraliśmy się poważnie traktować każde zadanie bez względu na jego wielkość, wagę czy budżet i pozostanie to tak długo jak długo będziemy zajmować się architekturą.

Czy macie jakieś inspiracje, wzorce, którymi się kierujecie? Życie i twórczość Jana Sebastiana Bacha. Trochę żartujemy, ale tylko trochę. Piotr wśród prawie trzech tysięcy wirryli posiada ponad dwa metry płyt z muzyką rodziny Bachów. Nie szukamy sylwetek do naśladowania. Inspiracji szukamy również poza architekturą, aby nie zjadała własnego ogona.

Czy uważacie, że Wasz budynek mógłby zostać uznany wprzyszłości za zabytek architektury? Czy chcielibyście, by stał się wzorcem dobrej ilrchitektury? Chcielibyśmy jedynie trwały

by sprostał naszym oczekiwaniom, czyli żeby był fizycznie, funkcjonalnie i estetycznie. W trwałości upatrujemy

Biuro architektoniczne HS99 Powstało

w 1999. Od

2009

roku

właścicielami

pracowni

są:

Dariusz Her-

man. Wojciech Subalski i Piotr Śmierzewski. Najważniejsze projekty pracowni to Zakrystia Podziemna przy XIV wiecznej katedrze oraz siedziba redakcji Gło­ su Pomorza w Koszalinie, dom H8 pod Warszawą a także realizowana od 2009 roku Biblioteka Akademicka na terenie Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.


HSgg/

czŁOWIEK z PASJĄ

m

Nawet wyświechtane słowo "ekologia" jest z nią związane. naturalnemu niesie moment narodzin budynku i jego śmierci (utylizacji). Im budynek będzie dłużej żyć, tym mniejsze straty dla środowiska. Stanie się tak, jeśli będzie potrzebny i jeśli będzie trwały, również w aspekcie funkcjonalności i estetyki.

Iberyjskim, ogromna populacja w Azji, czy nieznajomość polskiej śred­ niej krajowej brutto? Mamy nadzieję, że to może chodzić o współpracę przy projektach z HSową metką.

Można zauważy[, że ci'gle trwa swoisty wyścig między architektami. Dok'd według Was

Każdy z nas posiada inną legendę na ten temat. To chyba nie jest waż­ ne czy wybór był świadomy czy przypadkowy. Zaclen z nas nie miał w rodzinie architektów, więc nie mieliśmy świadomego wyobrażenia o zawodzie. Czy to były trafne wybory? Wolimy się nad tym nie zastanawiać, bo odpowiedzi nie będą oczywiste. Czy wyobrażamy sobie życie bez architektury? Tak.

dużą wartość.

Największą krzywdę środowisku

d'ży architektura ijak mog' wygl,da[ budynki za kilkanaście, kilkadziesi,t lat? Jeśli w naszej pracy możemy mówić o wyścigach, to tylko przy okazji startów w konkursach architektonicznych, które z jednej strony są najlepszym sposobem dochodzenia do rozwiązań, a z drugiej strony najlepszym sposobem utrzymywania pracowni w dobrej formie. Architektura nie jest samotną wyspą. Odzwierciedla dążenia i aspiracje społeczeństw. Tak więc podąża w tym samym kierunku co świat. Czy do zagłady, czy do rozkwitu? Nie wiemy. Bardziej od przewidywania przyszłości interesuje nas próba przeczucia nieprzemijającej wartości w tym co robimy obecnie, inaczej mówiąc: wartość których elementów, idei, pomysłów rozwiązań powstających dzisiaj ma szansę nie zdewaluować się w przyszłości.

Co należy zrobi[, aby wygra[ konkurs na projekt? Czy koszty realizacji odgrywaj, duż' rolę?

Konkursy architektoniczne realizacyjne na konkretny budynek organizowane są na podstawie ustawy o zamówieniach publicznych, tak powszechnie krytykowanej. I o ile w części dotyczącej wyboru oferenta na podstawie najniższej ceny jest to krytyka zasłużona, o tyle w branży architektonicznej ustawa dopuszcza przeprowadzenie konkursu i wyboru wykonawcy zlecenia na podstawie oceny merytorycznej przedstawionych projektów budynków. Inwestor zamiast być skazanym na jeden najtań­ szy projekt, wybiera swój budynek spośród średnio 30-40 propozycji. I to jest dobre. Zdarza się, że przewidywane koszty realizacji są jednym z kryteriów oceny, jednak inwestor świadomie podchodzący do problemu, wie jaki ma budżet i chce w ramach tego budżetu dostać maksymalnie dobre rozwiązanie. Wtedy oferenci zobowiązani są jedynie do podpisania oświad­ czenia, że budynek według ich projektu zmieści się w wyznaczonym budżecie. I to też jest dobre. A jak wygrać konkurs? Mieć bardzo dobry projekt, przemyślany w każdym detalu, podany w zrozumiały i atrakcyjny sposób. Trafić na jury, które doceni Twój tok myślenia i zaprezentowane rozwiązania. I mieć trochę szczęścia. Wtedy jest dobrze.

Dlaczego architektura? Czy mieliście jakieś szczególne powody, czy był to raczej strzał, który okazał się później trafnym wyborem?

Jak wygl,da praca architekta na co dzień? To bardzo indywidualne. Na przykład tak: wczesna pobudka, wanna, planowanie, projektowanie "wirtualne", telefon, samochód, kilometry, negocjacje, budowa, rzutnik, rozmowy, zegarek, zegarek, zegarek, chwile skupienia w drodze z K do K, stres, spotkania, spotkania, rodzinne wytchnienie, przeglądy projektów, wanna - lektura, projektowanie "wirtualne"... Dni są bardzo różne i na tym chyba polega uroda tego zawodu, brak rutyny, konieczność nieustannej edukacji, spotykanie nowych osób, zjawisk, miejsc.

Wida[, że Wasza praca wi,że się zpoświęceniem ogromnej ilości czasu, czy znajdujecie czas na inne zajęcia? Architektura to nie wszystko. Istnieje życie po architekturze, ale ... Czy gotujesz, czy jesteś w kinie, czy rozmawiasz z przyjaciółmi, procesor cią­ gle pracuje. Oderwać myśli od architektury na dłużej można chyba tylko skacząc na bungee ...

Nad czym obecnie pracujecie? Naszym najważniejszym obecnie tematem jest Centrum Kultury w Wałbrzychu. To stosunkowo duży i odpowiedzialny projekt zawierają­ cy między innymi siedzibę Filharmonii Sudeckiej z salą na 600 widzów i salą kameralną. To temat, który lubimy chyba najbardziej- dopisywanie historii pewnego fragmentu miasta do końca. Wałbrzych to inspirujące miejsce. li;l

Czy wzwi,zku z wyróżnieniem projektu przez

portal Archdaily spotkali się Panowie z pozytywnym odzewemjeśli chodzi ooferty pracy? N a skutki wyróżnienia chyba trzeba jeszcze poczekać- to było tydzień temu. Jednak jeśli jesteśmy już przy ofertach pracy, to odkąd nasze projekty zostały zauważone przez zagraniczne portale, na skrzynce mailowej mamy miesięcznie kilkanaście aplikacji w sprawie pracy spoza Polski. Głównie z Hiszpanii i krajów Dalekiego Wschodu. Kryzys ekonomiczny na półwyspie

Biblioteka Akademicka - Uniwesytet Śląski w Katowicach marzec 2013


PO GODZINACH

/ skrót multimedialny / nowe konsole

PlayStation 4!!! Wreszcie coś się ruszyło. Teraz czas na nowego Xboxa!

Nowe SimCity Po wielu latach oczekiwania już 5 marca pojawi się pełnoprawna i oficjalna kontynuacja znanej serii city builder’ów SimCity. Stworzona przez studio Maxis gra ma powrócić do początków serii oraz postawić na wiele różnych możliwości rozwoju miasta. Ograniczenie przestrzeni przewidzianej pod jedno miasto ma skłonić graczy do tworzenia wyspecjalizowanych miast (przemysłowych, miastkasyn, miast-kurortów etc.) oraz wzajemnej interakcji między nimi. A jeśli graczowi nie spodoba się to, co stworzył, to zawsze może zesłać na swoją metropolię tornado, UFO lub inną katastrofę i zacząć wszystko od nowa.

Znikające gigabajty Wielka niespodzianka spotkała kupujących nowe tablety Microsoftu z Windows 8 na pokładzie. Jak się okazało, wersja z 64 GB pamięci ma ich do wykorzystania jedynie 23 (!), gdyż resztę zajmuje system operacyjny. Podobnie rzecz się ma z wersją z 128 GB, gdzie na potrzeby Windowsa 8 zarezerwowano 45 GB. Jedynym pocieszeniem jest możliwość korzystania z kart microSD.

Bankructwo THQ Nietrafione inwestycje i złe zarządzanie doprowadziły do bankructwa jednego z największych producentów i wydawców gier na świecie. Nieudana próba wyjścia poza same gry i wyprodukowania własnego tableta (uDrow Game Tablet) skończyła się bardzo niską sprzedażą i utopieniem w projekcie wielu milionów dolarów. Późniejsze próby restrukturyzacji firmy nie zdały egzaminu, a niespodziewanie niska sprzedaż ostatnich szlagierów firmy ( The Darkness II, Darksiders II) i ciągłe opóźnianie premiery kilku innych doprowadziło do bankructwa oraz wyprzedaży studiów i marek należących do THQ. W wyniku tego doszło do takich promocyjnych zakupów: SEGA nabyła studio Relic Entertiment (i markę Company of Heroes), Koch Media – Valiant (i marki Saints Row oraz Metro), natomiast Ubisoft zakupił między innymi praktycznie ukończoną grę South Park: The Stick of Truth.

Granie na topie Zapomnijcie o telewizji, smartfonach, tabletach, a już na pewno o AGD – tegoroczne Consumer Electronics Show chciało zaskarbić sobie nasze serca nowymi pomysłami na granie, a użyło do tego nie Samsunga czy Sony, a Nvidii, Razera i Valve. T E skt:

K a r o l ko pa ń ko

d dawna było wiadomo, że ten rok będzie dla branży szczególny. Wg większości analityków w 2013 roku mamy się wreszcie doczekać, jeżeli nie premiery, to chociażby zapowiedzi następców Xbox’a 360 i PlayStation 3. Miałoby to nastąpić podczas największego święta gier, czyli czerwcowych targów E3 w Mieście Aniołów. Jednak to Consumer Electronics Show 2013 stał się pierwszym miejscem, gdzie nowe konsole zostały pokazane światu. Handlowy Razer Edge (ambitna hybryda laptopa, konsoli i tabletu), Project Shield Nvidii, a także Steam Box od Valve są gwarantem zaostrzenia się hardwarowo-softwarowej konkurencji. Dodatkowo można stwierdzić, że granie na Androidzie nigdy nie miało się lepiej. Producenci telewizorów wypatrują tylko aplikacji, które mogłyby przyciągnąć graczy przed ekrany, a Google wspomina o wprowadzeniu do swojej telewizji usługi streamowania gier we współpracy z OnLive. Nie zapominajmy też o dzieciach KickStartera: konsolce wielkości przerośniętego pendrive’a z designem w stylu retro – czyli GameSticku – i urządzeniu, do którego hackowania namawiają developerów gier sami twórcy urządzenia, które zostało ochrzczone mianem Ouya .

O

Tarcza od Nvidii Co jest tak niesamowitego w Project Shield ? Otóż to przenośna, oparta na Tegrze 4 kon-

tak właśnie wygląda nowa konsloa Nvidii - Shield

58-59

solka, która, pozbawiona ekranu, niczym nie wyróżniałaby się ze stosu padów. Jednak to właśnie 5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości HD sprawia, że jest o niej tak głośno. Dzięki niemu – i oczywiście krzemowym wnętrznościom – w każdym miejscu na świecie będziemy mogli pograć w gierki z Google Play ( Jelly Bean na pokładzie) i TegraZone. Najbardziej nowatorskie jest jednak rozwiązanie, iż jeśli mamy w swoim PC procesor graficzny Nvidii, to będziemy mogli za jego pomocą streamować dowolną posiadaną przez nas pecetową grę na Shieldzie ! Za wcześnie jednak na wyrokowanie, czy projekt ten jest Świętym Graalem elektronicznej rozrywki, czy nie. Mimo wszystko jestem pewien, że stanowił będzie, wyczekiwane po PS Vita , odświeżenie tematu handheldów, które nieubłaganie oddają rynek mobilny smartfonom. Jeśli Shield nie będzie dla nich wystarczającą zaporą, nie zatrzyma ich już nic.

Po myszkach czas na konsolę Kolejną konsolą nowej generacji mogącą zawojować rynek może być Razer Edge . Jest to kontynuacja Project Fiona, spinająca w sobie całe pecetowe dziedzictwo z konsolowymi rozwiązaniami w formie zgrabnego tabletu. Hybryda ta posiada Windows 8 i dwa odłączane kontrolery, które przywodzą na myśl „różdżki” z PlayStation Move . W zamyśle produkt ma zapewniać doświadczenia nieróżniące się od tych ze stacjonarnych sprzętów bez utraty przenośności. O ile patrząc na zdjęcia, teza o mobilności wydaje się być dyskusyjna, o tyle zerkając na specyfikację urządzenia (Intel Core i5/i7 + Nvidia 640M) można zafot. materiał prasowe Nvidia

Skrót multimedialny


nowe konsole / PlayStation 4 / mobilny kącik /

ryzykować twierdzenie, że urządzenie to będzie w stanie uruchomić wszystkie obecne na rynku produkcje. Niestety, większość w minimalnych ustawieniach graficznych, ale nie można mieć wszystkiego. Problemów z grami nie będzie miał na pewno Xi3 Piston, czyli nowe dziecko Valve wyprodukowane we współpracy z firmą Xi3. Szerzej znane jest jako Steam Box, gdyż ma on obsługiwać gry dostępne właśnie na tej platformie. Jego dokładna konfiguracja nie jest jeszcze znana, ale pewne pojęcie o zastosowanych układach może dać informacja, iż Xi3 podejmowało już wcześniej (za pomocą KickStartera) próby zdobycia funduszy na własny projekt. Miał być wyposażony w chip graficzny AMD, czterordzeniowy procesor, 8 GB R AM-u i jednoterabajtowy dysk twardy. Szefostwo Valve przyznaje jednak, że Piston nie jest właściwym Steam Boxem, nad którym firma pracuje już od jakiegoś czasu, a jedynie pewną przygrywką – próbą zbadania rynku. Na finalny produkt, który, tak jak

urządzenie Xi3, będzie zamkniętym w zgrabnej obudowie pecetem, trzeba jeszcze poczekać.

Welcome to the world of gaming, Neo Jesteśmy świadkami czasów, w których granie staje się mainstreamowe. Trend ten swój początek miał w momencie premiery Nintendo Wii, spopularyzowanej polityką koncentrującą się na tzw. „niedzielnych graczach”. Dopiero później casualowym targetem ( określenie tej grupy użytkowników ) zainteresowali się producenci smartfonów, a za nimi podążyli twórcy facebookowych gierek. Ich sukces pokazuje, że konsumenci oczekująją szybszych cyklów produkcyjnych, ciągłych aktualizacji i nieustannego wnoszenia nowych rozwiązań bez podnoszenia barier wejścia dla nowych użytkowników. W opozycji do tego popytu stoją konsole-antyki z 7-letnim cyklem życiowym, które mogą niebawem zostać odesłane w niebyt nowoczesnej rozrywki przez urządzenia zaprezentowane na Consumer Electronics Show. 0

Wyglądany następca W nocy z 20 na 21 lutego Anno Domini 2013 miała miejsce długo oczekiwana prezentacja nowej konsoli od Sony. Podczas PlayStation Meeting 2013 światło dzienne ujrzało wreszcie PlayStation 4! T E skt:

S z y m o n C z e rwo n k a

S4, którego premierę przewidziano na koniec roku 2013, ma być ewolucją, a nie rewolucją w stosunku do swoich poprzedników. Dzięki potężnej specyfikacji sprzętowej, która może ulec jeszcze drobnym zmianom, PlayStation 4 ma zapewnić graczom poziom rozgrywki, o którym dotąd mogli jedynie śnić. Producenci chcą to osiągnąć między innymi poprzez rozwinięcie pomysłu PlayStation Move. Dzięki połączeniu funkcji PlayStation 4 Eye oraz nowego pada DualShock 4 mają one działać niczym wyżej wymieniony Move. Co ważne, obie rzeczy będą dodawane do każdego zestawu PS4, także nie będzie trzeba ich kupować osobno za kolejne kilkaset złotych. Ponadto nowy Eye ma działać na podobnych zasadach co znany z konkurencyjnej konsoli Xbox Kinect . Do tego wszystkiego dochodzi możliwość uruchamiania gier z PS 4 za pomocą WiFi na PlayStation Vita . Współpracę z Sony i ich nową konsolą ogłosili już najpoważniejsi producenci gier. Zna-

P

lazły się wśród nich również rodzime studia: CDProjekt RED, Techland oraz City Interactive. Zaprezentowano również parę wielkich produkcji, które ukażą się na tej platformie, między innymi: Killzone: Shadow Fall, Watch_Dogs, Destiny (nowa gra twórców serii Halo) oraz, co jest dość dużą niespodzianką, Diablo III. Niestety i tym razem znalazło się parę łyżek dziegciu w tej beczce miodu. Za największą należy uznać bardzo prawdopodobną możliwość opóźnionej premiery PS4 w Europie. Jest to o tyle możliwe, że już PS3 ukazało się tam pół roku po jego Japońskiej premierze. Ponadto zapowiadany jest brak wstecznej kompatybilności (nawet w grach rozprowadzanych cyfrowo) z poprzednią konsolą Sony. Na szczęście może zmieni się to po uruchomieniu usługi PlayStation Cloud pozwalającego grać w produkcje z PS4 w chmurze. Sony wykonało już swój ruch, teraz kolej na odpowiedź Microsoftu. 2013 rok zapowiada się na bardzo ciekawy dla wszystkich graczy. 0

PO GODZINACH Mobilny kącik

CamScanner Producent: IntSig Information Co., Ltd. dostępność: iOS, Android Semestr letni w pełni. Część studentów rozpoczęła już proces gromadzenia materiałów z poszczególnych przedmiotów. W rezultacie tu i tam można zaobserwować żaków stojących w coraz dłuższych kolejkach do upragnionego punktu ksero. Według prognoz zjawisko to będzie w nadchodzących miesiącach nasilać się aż do osiągnięcia punktu kulminacyjnego, przewidzianego na letnią sesję egzaminacyjną. Dla braci studenckiej pojawiło się jednak światełko nadziei. Z pomocą przychodzą jej sprytne aplikacje na smartfony, które zamieniają je w przenośne skanery. Jedną z nich jest CamScanner. Program pozwala w szybki i prosty sposób kopiować różnorodne materiały oraz dzielić się nimi z towarzyszami niedoli. Wystarczy, że wykonamy za jego pomocą zdjęcie strony, której kopii potrzebujemy. Co ciekawe, aplikacja potrafi poradzić sobie z bolączką, jaką jest nachylenie telefonu w stosunku do kartki, w skutek czego na zdjęciu dokumenty są zazwyczaj węższe u góry, a szersze u dołu. Program dokonuje nie tylko odpowiedniej korekty kątów, ale dodatkowo wyostrza obraz, co zapewnia lepszą czytelność tekstu. W rezultacie otrzymujemy plik łudząco podobny do dokumentu zeskanowanego w profesjonalnym skanerze. Następnie wykonane zdjęcia możemy przekonwertować na plik pdf, co jest szczególnie przydatne, gdy przesyłamy komuś wiele stron skopiowanych notatek. Pozytywnym zaskoczeniem jest ponadto liczba oferowanych opcji udostępniania plików. Oprócz tradycyjnej drogi mailowej, bluetootha i MMS-ów, aplikacja oferuje integrację m.in. z Facebookiem, dyskami internetowymi i serwisem Evernote. Na rynku możemy spotkać więcej programów o funkcjonalności zbliżonej do CamScanner. Programy te występują przeważnie w dwóch wersjach: pełnej płatnej i ograniczonej bezpłatnej. Jednak tym, co pozytywnie wyróżnia CamScanner na tle konkurencji jest fakt, iż studenci i pracownicy naukowi mogą za darmo korzystać z jego pełnej wersji. Wystarczy, że podczas pierwszego uruchomienia programu podadzą swój uczelniany adres e-mail z domeną zawierającą cząstkę edu. Studentów UW na pewno ucieszy wiadomość, że program współpracuje z domeną student.uw.edu.pl.

A r l e ta P i ł at

marzec 2013


SPORT / siatkówka w stolicy Oscar Pistorius chyba zapomniał, że kłamstwo ma krótkie nogi.

Grać na całego i walczyć do upadłego Wydawać by się mogło, że Warszawa to wręcz wymarzone miasto dla rozwoju klubu sportowego. Wśród 3 mln mieszkańców aglomeracji znajdują się tysiące potencjalnych kibiców i sponsorów. Tymczasem rzeczywistość okazuje się niezwykle brutalna, czego dowodem jest przypadek sekcji siatkarskiej AZS- u Politechniki Warszawskiej. T E K S T:

U R S Z U L A S T E L M AC H

F o t o g r af i e :

D o m i n i k a Ja n asz k i e w i cz

ostatnich latach popularność piłki siatkowej w Polsce znacznie wzrosła dzięki boiskowym sukcesom (zarówno reprezentacji, jak i klubów), organizacji imprez międzynarodowych w naszym kraju oraz postępującej profesjonalizacji tego sportu. Dyscyplina przyciągnęła finansowych potentatów – by wymienić tu operatora sieci Plus, koncern naftowy Orlen czy Polską Grupę Energetyczną. Za sprawą współpracy z telewizją Polsat (nierzadko nazywaną najlepszą siatkarską telewizją na świecie) rozgrywki pokazywane są w najwyższej jakości, a nowinki techniczne (jak chociażby system weryfikacji „challenge”) wywodzą się właśnie znad Wisły i są naśladowane na arenie międzynarodowej. Budżety klubów z czołówki tabeli liczone są w milionach złotych. Przyrost wartości medialnej męskiej siatkówki klubowej

Money, money, money… Warto przyjrzeć się burzliwej historii sponsorowania stołecznego klubu. Czasy największej finansowej prosperity przypadają na lata 2006 i 2007. Siedem lat temu zarząd siatkarskiej sekcji AZS PW podpisał umowę sponsorską z jedną z największych polskich firm deweloperskich – J.W. Construction. Rok później do grona sponsorów tytularnych dołączyła firma Osram. Klub nie osiągnął jednak spektakularnych sukcesów, co wywołało natychmiastową reakcję ze strony sponsorów

fot. KIA @coldhawaii PWA World Cup, John Carter

W

w Polsce jest wręcz astronomiczny – skoczył z nieco ponad 4 mln zł w 1999 roku do ponad 119 mln zł 10 lat później. Tym bardziej muszą dziwić ciągłe kłopoty, z którymi boryka się sekcja siatkarska AZS-u Politechniki Warszawskiej.

Potrójny blok drużyny AZS-u.

60-61 magiel

– Józef Wojciechowski (Prezes J.W. Construction) zdecydował o rozwiązaniu umowy sponsorskiej z AZS PW i przeznaczeniu środków na finansowanie piłkarskiej Polonii Warszawa, której to był właścicielem w latach 20082012. Podbramkową sytuację AZS- u uratowała umowa z biurem podróży Neckermann, jednak siatkarze zajęli ostatnie, 10. miejsce w PlusLidze i spadli do niższej klasy rozgrywkowej. Byłby to zapewne koniec meczów na najwyższym siatkarskim szczeblu w Warszawie, gdyby spraw nie załatwiono przy „zielonym stoliku” – miejsce w PlusLidze odkupiono za pół miliona złotych od Jadaru Radom. Od 2010 roku sekcja siatkarska występuje pod nazwą AZS Politechnika Warszawska. Tajemnicą poliszynela jest jednak fakt, że w sezonie 2011/2012 klub ciągle znajdował się na granicy bankructwa. Sytuacja wydawała się beznadziejna, gdy pod znakiem zapytania stanęła licencja uprawniająca do dokończenia sezonu. Zawodnicy nie otrzymywali wynagrodzenia od kliku miesięcy, a klub chronicznie zalegał też z innymi opłatami. Udało się dzięki ogromnej determinacji całego środowiska – prezes klubu, Jolanta Dolecka, prowadziła długie negocjacje z urzędem miasta, 2 tys. kibiców skierowało do rady miasta petycję z prośbą o pomoc finansową, a zawodnicy zakładali kamizelki z napisem SOS, by zwrócić uwagę na dramatyczną sytuację klubu. Może dzięki temu ktoś zauważy, że powstał tutaj niezły zespół, który walczy mimo wszystkich przeciwności. Inicjatywa nie jest skierowana przeciwko klubowi, ale jest to apel do społeczności warszawskiej. Być może ktoś zdecyduje się nam pomóc. Na to liczymy – skomentował wtedy zaistniałą sytuację dla „Gazety Wyborczej” Marcin Nowak, zawodnik stołecznego klubu. Obecnie sponsorami strategicznymi są fir-


siatkówka w stolicy /

SPORT

my Imtech, Mostostal Warszawa i Bilfinger Berger Budownictwo. Finansowanie drużyny oparte jest też m.in. na współpracy z Miastem Stołecznym Warszawą oraz Politechniką Warszawską. Warto nadmienić, że pojawił się również niekonwencjonalny pomysł współpracy z Mennicą Polską, która niestety nie doszła do skutku.

Grać, ale gdzie? Niestety, problemy stołecznego klu- Zawodnicy Politechniki Warszawskiej podczas rozgrzewki. bu nie kończą się na kwestiach stricte finansowych. W Warszawie istnieją dwie poo uwagę widzów z przebogatą ofertą kultutencjalne lokalizacje do rozgrywania meczów ralną miasta. Włodarze klubu są oczywiście siatkarskich: Arena Ursynów i hala Torwar, świadomi tej sytuacji i podejmują odpowiedjednak każda z nich obarczona jest poważnie działania. W jednym z wywiadów rzecznymi wadami. Pierwsza, gdzie najczęściej gra nik prasowy stołecznej drużyny stwierdził, stołeczny klub, jest swoistym ,,cudem” archiże chce, aby o klubie pisano i mówiono tak tektonicznym. Mianowicie posiada tylko jeddużo, by przebić popularność… mamy Madzi ną dużą trybunę; trzy pozostałe ściany w hali z Sosnowca. W trakcie meczów wygrać możzajęte są przez niewielkich rozmiarów ławki na atrakcyjne nagrody, a organizatorzy dokładają wszelkich starań do przygotowania opralub mini-trybuny z kilkoma rzędami. Trudno wy artystycznej widowiska, jednak nie zawsze wyobrazić sobie mecz z drużynami z czołówwystarcza to do zapełnienia hali. Wielu obserki PlusLigi na hali będącej w stanie pomiewatorów klasyfikuje to zjawisko jako specyfikę ścić maksymalnie 2000 kibiców. Co prawda, dużego miasta, jednak smutnym jest również problem ten rozwiązuje hala Torwar (z liczfakt, że pomimo kilkudziesięcioletniej histobą miejsc 4800), jednak tu kwestia organizacji meczu natrafia na aspekty finansowe – wynarii sekcji siatkarskiej (została założona w 1924 jęcie i pozostałe koszty związane z pojedynczą roku), w stolicy nie wykształciła się tradycja rozgrywką to wydatek rzędu 40 tys. zł. Dokibicowania. W Olsztynie czy Rzeszowie czędatkowym zmartwieniem dla włodarzy klubu stym widokiem są trzypokoleniowe grupki kijest bliskość stadionu Legii Warszawa – doszło biców zmierzające na mecz ukochanego klubu, natomiast na stołecznych trybunach podobne już do kuriozalnych sytuacji, kiedy to z powozjawisko należy do rzadkości. Bardzo nieprzydu napływu kibiców na spotkanie legionistów dojazd na mecz siatkówki był po prostu niejemna sytuacja miała także miejsce w trakmożliwy. Niestety, plany budowy hali siatkarcie listopadowego meczu ze Skrą Bełchatów – warszawska publiczność ewidentnie opowieskiej z prawdziwego zdarzenia (którymi podziała się po stronie przyjezdnych, zapominachwalić się mogą Łódź, Gdańsk, Bydgoszcz, Wrocław, a w najbliższym czasie nawet Krając o lokalnym patriotyzmie. ków) utknęły w martwym punkcie.

Kibic płaci, kibic wymaga Na specyfikę działalności AZS-u wpływa też bez wątpienia publiczność – ciekawą zbiorowością są stołeczni kibice siatkówki. Bez dwóch zdań należą do jednych z najbardziej wymagających w kraju. Rozgrywane w Warszawie mecze muszą stoczyć ciężką batalię

Pokonać, ale nie zwyciężyć

Takie właśnie hasło widnieje na transparencie warszawskiego Klubu Kibica i doskonale oddaje specyfikę działalności klubu. Zarząd AZS PW wykonuje tytaniczną pracę, aby kontynuować byt sekcji siatkarskiej. Za wzór może uchodzić chociażby polityka transferowa klubu – zrezygnowano z polskich gwiazd

jak Zbigniew Bartman i Michał Kubiak na rzecz młodych, perspektywicznych zawodników (by wspomnieć tu transfer rozgrywającego Fabiana Drzyzgi), wspieranych kilkorgiem doświadczonych graczy. W obecnym sezonie zespół pod wodzą niedoświadczonego, ale utalentowanego trenera Jakuba Bednaruka odniósł już kilka spektakularnych zwycięstw i po rundzie zasadniczej plasował się na szóstym miejscu w tabeli. W ćwierćfinale warszawski zespół dzielnie walczył, ale poniósł porażkę z finalistą Ligii Mistrzów i zdobywcą Pucharu Polski, ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Sytuacja, w której w trakcie sezonu na pierwszy plan wysuwają się kwestie finansowe i organizacyjne zamiast sportowych, należy do trudnych, by nie powiedzieć chorych, a to spotkało stołeczny klub już kilkukrotnie. Czy godzi się, by w kraju, w którym piłka siatkowa aspiruje do miana sportu narodowego, a ligę wymienia się jednym tchem wśród trzech najlepszych na świecie, klub regularnie musiał manewrować na krawędzi, by przetrwać? Eksperci przecierają oczy ze zdumienia, ponieważ AZS gra dalej (i wygrywa!), mimo że wydaje się to niemożliwe. Pytanie brzmi: jak długo można przetrwać, będąc regularnie ignorowanym przez lokalne władze i sponsorów, walcząc jednocześnie o względy tak wymagających kibiców? Warszawski klub jest nie lada ewenementem – nawet jego włodarze nie znają odpowiedzi na to pytanie. Każdy walczy o swój byt. – Nawet nie wiem, jak nam udawało się wygrywać te walkę przez ostatnie dziewięć lat – podsumowała sytuację klubu Jolanta Dolecka w ubiegłorocznym wywiadzie dla portalu siatka.org. 0

marzec 2013


Media Student –2013 –

Konferencja Mediów Studenckich 13-14 kwietnia 2013

www.mediastudent.org


varia / pozdro z BUW-u

Na

koniec

Polecamy: 64 CZARNO NA BIAŁYM World Press Photo

Przegląd najlepszych fotografii minionego roku

64 3PO3 Kobiety świata! Świętujemy 8 marca

Wyczerpujące oczekiwanie m ag da ko s ec k a zekanie to dość wyczerpujący stan, a żyjemy w czasach, w których wiecznie musimy na coś czekać. Czekamy na telefon, list, wiadomość, nowy sezon serialu. Jest to męczące głównie z tego powodu, że wciąż wydaje się nam, że tracimy przez to czas, którego ciągle mamy za mało. Zniecierpliwieni, nie potrafimy zdystansować się do niektórych spraw oraz zwyczajnie zaakceptować takiego, a nie innego stanu rzeczy. Studiując, jak pewnie większość z Was, często podróżuję pociągami. Zawsze trzeba czekać na opóźniony pociąg, na przesiadkę. Jest to czas bardzo dziwnych przemyśleń oraz obserwacji, bo jesteśmy nagle jakby wyrwani z rzeczywistości, w której żyjemy, zawieszeni na chwilę. Duża grupa ludzi czekająca na dworcu; tyle różnych twarzy, życiowych historii, a każda inna. Porażki i kłopoty, ale również radość i uśmiech, chociaż nie każdy szczery, czasami z wyraźną oznaką bólu ukrytego gdzieś pod maską codzienności. Zauważam dwójkę ludzi – mężczyznę i kobietę. Nie są niechlujnie ubrani, ale od razu można poznać, że nie należą nawet do szeroko pojmowanej klasy średniej. Kobieta zagląda do śmietnika znajdującego się w hali głównej dworca, żeby znaleźć co wartościowsze przedmioty. Może nie zwróciłabym na to uwagi, w końcu to dość częsty widok, gdy-

C

Zniecierpliwieni, nie potrafimy zdystansować się do niektórych spraw oraz zwyczajnie zaakceptować takiego, a nie innego stanu rzeczy.

by nie jej próby ukrycia tego, po co w rzeczywistości przyszła na dworzec. Przemierza halę bardzo wolnym krokiem, rozgląda się i uważnie studiuje rozkład jazdy pociągów, zatrzymując się przy każdym ze śmietników, ale ja wiem, że w rzeczywistości wcale nie śledzi tekstu, przesuwa jedynie niewidzącym wzrokiem po literach i cyfrach. Towarzyszący jej mężczyzna z plastikową reklamówką w ręku jest wyraźnie zdezorientowany próbą zachowania się „normalnie” oraz niezwracania na siebie uwagi. Bardzo współczuję kobiecie wstydu, który jej towarzyszy. Odprowadzam parę wzrokiem aż do wyjścia z dworca. Za chwilę zauważam małego chłopca. Ma 8, może 9 lat. Idąc tyłem, nieustannie przemierza dworzec w kółko. Wydaje się, że nikt nie zwraca na niego uwagi, ale on również sprawia wrażenie niezainteresowanego otoczeniem. Jest pochłonięty do reszty tym, co robi. Chyba tak jak każdy z nas. Żyjemy w swoim własnym, odrębnym świecie. Czasami te światy się przenikają, czasami krzyżują, czasami wpuszczamy kogoś do niego, ale chyba nigdy do końca nie pozwalamy mu przeniknąć do swojej rzeczywistości. Najważniejsze jednak jest chyba to, żeby wpuścić tam samego siebie, bo czasem nawet nam samym nie pozwalamy tam wejść. 0

marzec 2013

fot. Katarzyna Matuszek

70 KJK Kto jest kim Po długiej przerwie wracamy do MAGLowania pracowników naszej uczelni


/ World Press Photo 2013

World Press Photo

Najbardziej prestiżowy konkurs fotograficzny na świecie to doskonały pretekst do pochylenia się nad problemami, o których zazwyczaj tylko napomyka się w codziennych wiadomościach.

T E K S T:

M ac i e j S i mm

64-65

F O T O G R A F I E DZ I Ę K I U P R Z E J M O Ś C I W O R L D P R E S S P H O T O F O U N D AT I O N


World Press Photo 2013 /

World Press Photo of the Year 2013 Paul Hansen, Szwecja, Dagens Nyheter 20 Listopada 2012, Strefa Gazy, Terytorium Palestyńskie Dwuletni Suhaib Hijazi oraz jego starszy brat Muhammad zostali zabici, gdy ich dom został zniszczony przez izraelski pocisk rakietowy. Zginął również ich ojciec, Fouad, natomiast matka została ciężko ranna. Na zdjęciu: ciała dzieci niesione są do meczetu na uroczystości pogrzebowe.

marzec 2013


/ World Press Photo 2013

1st Prize - Contemporary Issues Stories Maika Elan, Wietnam, Most 22 Czerwca 2012, Da Nang, Wietnam Para - Phan Thi Thuy Vy oraz Dang Thi Bich Bay relaksują się po powrocie ze szkoły. Wietnam nigdy nie sprzyjał związkom jednopłciowym. Dopiero niedawno komunistyczny rząd zaczął głośno mówić o legalizacji małżeństw homoseksualnych. Jeśli tak by się stało - Wietnam zostałby pierwszym azjatyckim krajem uznającym małżeństwa tej samej płci.

3rd Prize - General News Stories Daniel Berehulak, Australia, Getty Images 7 Marca 2012, Rikuzentakata, Japonia po uderzeniu Tsunami Sosna nad brzegiem morza. Daniel Berehulak, rok po tsunami, które pochłonęło ponad 15tys. istnień ludzkich, dokumentował obszary najbardziej dotknięte przez kataklizm. Odbudowa ciągle trwa. Tysiące ludzi żyją w tymczasowych mieszkaniach.

66-67


World Press Photo 2013 /

3rd Prize - Observed Portrait Singles Ilona Szwarc, Polska, Redux Pictures Kayla, Boston, USA

1st Prize - Staged Portrait Stories Stephan Vanfleteren, Belgia, Panos for Mercy Ships/De Standaard. People of Mercy, Guinea

„American Girl” to popularna seria lalek, która może zostać dostosowana wyglądem tak, aby przypominała właściciela. Na zdjęciu Kayla pozuje ze swoją lalką na tle portretu swoich dzadków.

Makone Suamoro, 30 lat. Martwię się że moja szyja puchnie tak bardzo. Mam

nadzieję że to nie rak, ponieważ moje dzieci mnie potrzebują. Gwinea jest jednym z najsłabiej rozwiniętych krajów na świecie. Ponad 60 proc. populacji żyje za mniej niż dolara dziennie.

1st prize - Sports Features Stories Jan Grarup, Dania, Laif 21 Lutego 2012, Mogadishu, Somalia Somalijska Federacja Koszykówki utrzymuje uzbrojonych żołnierzy, którzy mają chronić kobiety grające w drużynie narodowej. Spotykają się one z częstymi groźbami śmierci, ponieważ, według radykalnych islamistów, kobiety nie powinny uprawiać sportu. Kapitan drużyny, 19 letnia Suweys mówi - Ja po prostu chcę rzucać. Koszykówka

pozwala mi zapomnieć o wszystkich problemach.

marzec 2013


/ gorzka prawda o sesji Z okazji zbliżającej się Wielkanocy panom zdrowych, a paniom smacznych jajek.

Studia - a po co to komu? A d r i a n S zo rc dy piszę ten tekst, dogasają powoli zgliszcza kolejnej już sesji. Drugie terminy za nami, pozostaje czekać na wyrok cezarów akademickiego Koloseum. Czy dadzą nam żyć i przepuszczą, byśmy za pół roku znowu mogli zawalczyć o przetrwanie, mierząc się z kartami egzaminacyjnymi? Kolejne zwycięstwo w tej walce o życie na arenie herosów, pełnej zmagań z dzikimi bestiami i samym sobą, przestała mi już dawać satysfakcję z wygranej. Dlaczego? Okazuje się, że dzikie bestie wcale nie są takie dzikie, Cezar myślami jest daleko przy pewnej małej galijskiej wiosce, a heroizm współtowarzyszy także zasługuje na komentarz. W czym rzecz? Otóż śmiać mi się już chce, gdy po raz kolejny staję się świadkiem tej przesyconej absurdem sesyjnej otoczki. Gdy przez magiczne dwa tygodnie raz na pół roku ktoś nam – olaboga! – każe się uczyć. I tak pojawia się PROKRASTYNACJA – czyli po polsku opierdalanie się przez ludzi, którzy niebawem będą uważali się za elitę społeczeństwa i moralnych spadkobierców przedwojennej Inteligencji. I tak zaczyna się sprzątanie pokoju, seriale, buwing, a w tym sezonie doszło jeszcze obserwowanie żubrów. Tylko na naukę czasu zwykle nie starcza. Jak to się kończy, wiadomo. Wszystko z telefonu zerżnąłem; X. mi podyktował; podłożyłem gotowca. Chyba nie ma takiego studenta, którego takie patenty mogłyby poruszyć lub chociaż zadziwić. Wiem, że żyję w Polsce i muszę zaakceptować pewne normy społeczne wykształcone przez lata komunizmu. Wrodzone cwaniactwo i skłonność do nieróbstwa wyczuwam również w sobie. Mimo to, idąc kilka lat temu na studia naiwnie myślałem, że czasy długopisów oklejonych „pomocami”, zabawy w kotka i myszkę z nauczycielami, których dobrze znałem, odejdą do lamusa. Nic z tego. Będę uczciwie i systematycznie pracować – tego nie powiedział poważnie żaden student, nigdy. Gdy brak tych cnót jest oczywisty jak wschód i zachód słońca, wydawać by się mogło oczywistym, że idąc na uczelnię wyższą spotkamy się ze zdecydowanym „oporem materii” i że mądrzy profesorowie, podpisując się swoim nazwiskiem pod naszą oceną, biorą odpowiedzialność za naszą wiedzę, wystawiając tym samym świadectwo nie tylko protegowanym, ale i swojej pracy. Tymczasem, jak wiadomo, ryba psuje się od głowy. Owszem, mogę uderzyć się w pierś i powiedzieć: Tak, jestem przedstawicielem pokolenia, które na czytanie książek wykazuje silną alergię,

G

„Tak, wiem, że Państwo ściągają” rzucono zza katedry obrażonym tonem. Po wykładzie, którego częściej nie było niż był, ćwiczeniach nie na temat i literaturze przedmiotu opisującej nowoczesne instrumenty finansowe na rynku marek niemieckich to tylko wierzchołek góry lodowej.

68-69

ale wydaje mi się, że to nie wyjaśnia żałosnego obrazu polskiego szkolnictwa wyższego. W związku z tym chciałbym wskazać palcem innego winnego. A raczej winnych. Tych, którzy najbardziej narzekają na to, jak jest źle. Na wykładach zarzekają się, że nienawidzą ściągania, że powyrzucają wszystkich nieuczciwych na zbity pysk. W czasie egzaminów czasem nawet każą usiąść co drugi rząd. Tylko co z tego, gdy zaraz po rytualnym marszczeniu brwi, podnoszeniu głosu i kręceniu nosem zasiadają sobie wygodnie na krześle, zaczytując się w najnowszej „Wyborczej”. Tak właśnie wygląda opisane wcześniej Koloseum, a konkretniej cyrk. I zostawiając na boku młodych oportunistów, których społeczna presja zmusiła do pójścia na studia trzeba zapytać, co zmusiło podobnych im nieudaczników do tego, żeby stanąć za katedrą? Czy rzeczywiście to taki świetny pomysł, by nie nauczywszy się zbyt wiele na studiach swoją mierność przekazywać dalej? Czasem bywa jak w popularnym powiedzeniu i kropla potrafi przelać czarę goryczy. Tak, wiem, że Państwo ściągają – rzucono zza katedry obrażonym tonem. Po wykładzie, którego częściej nie było niż był, ćwiczeniach nie na temat i literaturze przedmiotu opisującej nowoczesne instrumenty finansowe na rynku marek niemieckich to tylko wierzchołek góry lodowej. A potem zazwyczaj następuje wielka loteria – piąteczki dla szczęśliwców i dwójeczki dla tych, którzy chociaż ściągnęli to samo, nie mieli tyle szczęścia – trzeba będzie spróbować jeszcze raz. Błędne koło zamyka się ponownie, brak szacunku występuje w każdej możliwej kombinacji. Wykładowcy z pasją to gatunek jeszcze nie wymarły, lecz z pewnością zagrożony. Najczęściej przez ich kolegów po fachu, którym się nie chce. W ten właśnie sposób zaczyna się spirala pogardy autorytetami, instytucjami czy jakimikolwiek wartościami. Jesteśmy świadkami bezustannej próby reform. Oznacza to, że chyba ktoś zdaje sobie z tego sprawę, że jest po prostu tragicznie, że polskie uczelnie to światowa liga okręgowa. Obserwując dwie najlepsze szkoły wyższe w naszym kraju, aż boję się myśleć o tym, co dzieje się w innych miastach. Jeśli tak ma wyglądać kształtowanie krajowych elit, to obawiam się, że profesor Jan Stanek ma rację. Tak, zostaliśmy oszukani, trochę na własne życzenie, bo tak było wygodniej. Wszak niewiedza jest błogosławieństwem. 0


internet wykrada normalne życie /

Skwejkowani PAW E Ł R O P I A K astanawialiście się kiedyś nad tym, czym zajmujecie się po powrocie z uczelni? Konia z rzędem temu, kto uświadamia sobie powtarzalność dni powszednich, pozostającą w ścisłym związku z magicznym przesunięciem wskazówek zegara o dwie godziny do przodu. Odłóżmy na chwilę na bok wszystkie szlachetne, ambitne i wzniosłe cele, jakie stawiamy sobie zwłaszcza po sesji. Warto zadać sobie pytanie: czy te pierwsze chwile po powrocie do domu są w jakikolwiek sposób produktywne? Czy możemy sobie z czystym sercem powiedzieć, że przeżywamy najprzyjemniejsze lata swojego życia wykorzystując czas najlepiej, jak się da? Dla naszego posesyjnego lenistwa the sky is the limit. W końcu po tak ciężkich zmaganiach z egzaminami należy nam się odpoczynek. I jest to w porządku, od tego mamy ferie. Odpoczynek przyda się zwłaszcza tym, którzy zrealizowali zatrważająco wysoką liczbę ECTS-ów. Jako, że dzisiaj w Internecie możemy znaleźć praktycznie wszystko, potrzeba bardzo niewiele by bez reszty pochłonąć uwagę nic niepodejrzewającego, tragicznie wymęczonego po sesji studenta. W ramach tzw. „odmóżdżania się” często przegląda on strony pokroju kultowego już Kwejka. „Nie ma spiny, są przecież późne godziny” – te słowa nabierają rangi motta, gdy obowiązkowo sprawdzamy feeda tysięcznego fanpage’a pokroju SGH Memes lub Spotted: BUW. Wskazówki zegara przesuwają się nieubłaganie, ale nasz student jest już w sidłach i dla niego czas zatrzymał się w miejscu. Świat wirtualny jeszcze przez pewien czas będzie święcił triumfy nad szarą rzeczywistością. Internet oddziaływuje na nas w skali, o której nawet nie mamy pojęcia. Pojawiają się już quasi-naukowe sformułowania jak „kwejkizacja” – proces kreowania zachowania studenta przez zalewające go morze memów. Powiedzenia „Jestę studentę” czy „Co ja pacze!?” weszły już do językowego kanonu i w nikim nie budzą oznak zdziwienia. I właśnie w tym miejscu zaczyna się cała „umysłowa Kambodża” – zjawisko, przez które de facto tracimy cząstkę samych siebie. Coś cennego zdaje się nam niepostrzeżenie umykać, a pewne wartości podlegają dewaluacji. Widać to, gdy porównamy znaczenie przypisywane niektórym osobom i rzeczom obecnie

Z

i przed kilkoma laty. W zamierzchłych czasach BUW był miejscem nauki i spotkań, a nie „odpicowywania się” w nadziei na bycie wyspottowanym. Aktualnie w czasie wizyty w tej bibliotece sprawdzamy Spotted: BUW co kilka minut i przeszywa nas dreszczyk emocji, kiedy tylko administrator doda nowego posta. To tylko przykłady objawów nieograniczonej prokrastynacji – dolegliwości numer jeden większości studentów. Oskarżeń wobec Internetu – złodzieja czasu – jest jednak dużo więcej. Kiedyś głównymi towarzyszami młodego człowieka było grono znajomych i przyjaciół, a nie Facebook. Zamiast wyskoczyć na basen lub pobiegać, spędzamy kolejne wieczory w pozycji siedzącej z nosem wlepionym w ekran monitora. Jesteśmy świadkami substytucji kolejnych czynności życiowych przez sieć. Są ludzie, którzy pracują na tyle ciężko, że kiedy wezmą już swój upragniony urlop, wolny czas poświęcają na nadrobienie zaległości w relacjach z przyjaciółmi i rodziną oraz realizację swoich pasji i zainteresowań. Kilkugodzinna przejażdżka rowerem, egzotyczna podróż czy lektura dawno zaplanowanej książki to dla nich najlepszy sposób na wykorzystanie cennego, wolnego czasu. Trudno nie zadać sobie pytania: czy ja także w najlepszy możliwy sposób wykorzystuję swój wolny czas? Czy wystarczająco dużo przeznaczam na kontakt ze swoimi najbliższymi? Jedno z przysłów mówi, że ludzie sukcesu mają wszystko zaplanowane. Na pierwszy rzut oka nie jest to nic odkrywczego. Może jednak przeznaczając dodatkowe godziny na naukę języka, spotkanie z bliskimi lub przesłuchanie niedawno zakupionego albumu łatwiej dostrzec, że większość tych rzeczy, z których zrezygnowaliśmy, były niczym innym jak pospolitymi zapychaczami czasu. Co więcej, na skracaniu dnia o parę godzin się nie kończy, bo „kwejkizacja” to maszynka do modyfikacji naszych zachowań i języka. Teraz, zamiast własnego komentarza, do sytuacji dopasowujemy odpowiedni tekst z widzianego wczoraj mema. To wszystko składa się na prostą drogę na manowce. A może by tak, jako inteligentni i ambitni ludzie, za których chcemy uchodzić, przeznaczyć czas na coś, co wymaga więcej wysiłku niż przewijanie kółkiem myszki w celu znalezienia kolejnych memów? 0

„Nie ma spiny, są przecież późne godziny” – te słowa nabierają rangi motta, gdy obowiązkowo sprawdzamy feeda tysięcznego fanpage’a pokroju SGH Memes lub Spotted: BUW. Wskazówki zegara przesuwają się nieubłaganie (...)

marzec 2013


/Jakub Mućk / Arkadiusz Filip/

Kto jest Kim? Jakub Mućk

Doktorant w Zakładzie Wspomagania i Analizy Decyzji

W i e k: niebawem 26 wiosna w moim życiu M i e j s c e U r o dz e n i a : Sosnowiec T y t u ł N au kow y: magister P r owa dzo n y P r z e d m i o t: ekonometria H o b by: makroekonomia, podróże, muzyka, zadawanie pytań N a j w i ę k s z a z a l e ta : koleżanka mówi, że uczynność N a j w i ę k s z a wa da : trochę ich jest i każdy znajdzie coś dla siebie O s o b a p o dz i w i a n a : kilka osób się znajdzie U lu b i o n y f i l m : w zależności od nastroju, ostatnio Hiszpański Cyrk U lu b i o n a K s i ą ż k a : substytuowana przez papery i handbooki U lu b i o n a g a z e ta : z periodyków o niższej częstotliwości wydawania to Econometrica oraz AER

U lu b i o n y a r t y s ta :

jest ich wielu i często pojawią się w moich słuchaw-

kach, od charyzmatycznego głosu Eddiego Veddera, poprzez geniusz Komedy, aż do czegoś bardziej współczesnego i alternatywnego reprezentowanego chociażby przez elegancką formację Skalpel

U lu b i o n a p o s tać z f i l m u /k s i ą ż k i : nie ma takiej szczególnej postaci N a j w i ę k s z y s u kc e s : po cichu liczę, że jest jeszcze przede mną N i e s p e ł n i o n e m a r z e n i e : jest ich cały worek Ż yc i ow e m o tto : ocenię ex post, a więc pod koniec życia, które motto będzie życiowe

Dlaczego wybrał Pan karierę nauczyciela akademickiego? Dlaczego wybrałem studia doktoranckie? Przede wszystkim zainteresowanie ekonomią w ujęciu teoretycznym jak i empirycznym, ciekawość świata oraz duża dawka energii dostarczana przez dydaktykę. No i, last but not least, to spotkanie odpowiednich wykładowców podczas studiów, którzy zainspirowali mnie do samodzielnego studiowania.

Co Pana razi u studentów?

Brak zainteresowania przedmiotem (jakimkolwiek, niekoniecznie moim), nastawienie wyłącznie na zdobycie dyplomu a potem pracy; myślenie wg utartych schematów.

Najciekawszy kwiatek z egzaminu?

Niestety nie wiem, czy posiadam prawa autorskie :)

Co należy zmienić w SGH?

Może warto docenić, co jest dobrego w SGH?

Jaką radę dałby Pan studentom?

Warto znaleźć dokładne zainteresowanie w życiu i starać się dopasować do tego profil wykształcenia. Z drugiej strony studia to znakomity czas do samodzielnego uczenia się wielu rzeczy, zarówno teoretycznych jak i praktycznych, które są poza programem nauczania (choćby szerszego i bardziej wnikliwego czytania periodyków naukowych).

Arkadiusz Filip

Doktorant w Kolegium Analiz Ekonomicznych

W i e k: 20 + epsilon m i e j s c e u r o dz e n i a : Radzyń Podlaski T y t u ł N au kow y: mgr (a nawet mgr^2) P r owa dzo n y P r z e d m i o t: ekonometria, ekonometria stosowana, metody ekonometryczne

H o b by: podróże Największa zaleta: wytrwałość w dążeniu do celu N a j w i ę k s z a wa da : upór Osoba podziwiana: pewnie nie będę oryginalny, ale pierwsza, która przychodzi mi na myśl to Jan Paweł II

U l u b i o n y F i l m : ciężko wybrać jeden bo takiego nie ma, może Gra U lu b i o n a K s i ą ż k a : mam tu podobny problem jak w przypadku filmu, niech będzie Imię róży

U lu b i o n a g a z e ta : brak U lu b i o n y a r t y s ta : Louis de Funès U lu b i o n a p o s tać z f i l m u /k s i ą ż k i :

Hercule Poirot z serii powie-

ści Agathy Christie

N a j w i ę k s z y s u kc e s : uzyskanie licencji aktuariusza N i e s p e ł n i o n e m a r z e n i e : podróż dookoła świata Ż yc i ow e m o tto : Mierz siły na zamiary, nie zamiar podług sił

Dlaczego wybrał Pan karierę nauczyciela akademickiego? Lubię pracę ze studentami i czuję, że mam z nimi dobry kontakt. Przekazywanie im nowej wiedzy i umiejętności sprawia mi dużą satysfakcję.

Co Pana razi u studentów?

Rzadko miewam sytuacje, w których coś by mnie w studentach raziło. Może postawa roszczeniowa, podejście w stylu mnie się należy i już.

Najciekawszy kwiatek z egzaminu?

To będzie akurat z kartkówki, nie z egzaminu. Kartkówka miała formę testu, do każdego zdania należało się ustosunkować czy jest ono prawdziwe, czy fałszywe. Jeden ze studentów spytał mnie, wskazując na dołączone do testu tablice rozkładu t-Studenta, czy przy każdej z tych liczb również ma napisać, czy jest ona prawdziwa, czy fałszywa. Oczywiście rozbawił tym całą grupę.

Co należy zmienić w SGH?

Pierwsze co mi przychodzi na myśl to: - przywrócić elastyczność zakłóconą przez wprowadzenie sztywnego podziału na studia licencjackie i magisterskie, - przywrócić przedmioty matematyczne i języki w takim wymiarze, w jakim były one jakieś 10 lat temu, - zmienić zasady rekrutacji na studia magisterskie, wprowadzając egzamin weryfikujący, czy kandydat posiada wiedzę, jaką normalnie zdobyłby na 3 latach studiów licencjackich na kierunku, na który aplikuje.

Jaką radę dałaby Pan studentom?

Przeżyć studia tak, aby było co wspominać przez długie lata.

70-71


kobiety świata / Poniższy tekst nie ma na celu zranienia niczyich uczuć, wręcz przeciwnie, eksponuje piękno świata

Kobiety świata! Marzec to zdecydowanie miesiąc kobiet. Po pierwsze jest ich święto, dlatego każdy mężczyzna powinien obdarować przynajmniej jedną niewiastę goździkiem i pończochami. Wydatek nieduży, a sprawi wiele radości. Po drugie zaczyna się wiosna, czas prokreacji wśród zwierząt, kiedy to kobiety zamieniają się w niebezpieczne kusicielki, a mężczyźni tracą głowy. Trzech kolegów z naszej redakcji poczuło już pierwsze podmuchy wiosny, niesamowicie wygłodnieli i nabrali różnych smaczków…

Alkoholowy Olek

Zmotoryzowany Emil

Kulinarny Roger

Afroamerykanki

Azjatki

Europejki

„Chciałem być sobą za wielką wodą, Na czekoladę

Curry, czyli aromatyczna mieszanka przypraw pocho-

Jak głosiło hasło kampanii społecznej sprzed kilku lat:

poczułem chęć” śpiewał niegdyś Janusz Panasewicz

dząca z dalekich stron orientu o wyrazistym smaku,

„Pij mleko, będziesz wielki”. Niewątpliwie to właśnie

z zespołu Lady Pank. Czekolada jest bardzo lubianym,

zdobywa coraz większą popularność w naszych stro-

mleko będzie prawdopodobnie najlepszym wyborem,

raczej delikatnym smakołykiem, no chyba że występu-

nach. Charakteryzuje się ostrością i polecana jest

jeśli chodzi o codzienną konsumpcję. Stanowi ono

je w gorzkiej odmianie. Często postrzegana jest jako

poszukiwaczom mocnych doznań smakowych. Za naj-

zazwyczaj nasz pierwszy posiłek, zarówno w życiu,

substytut miłości, a na pewno znakomite lekarstwo

ostrzejszą uważana jest odmiana tajska, choć trzeba

jak i każdego dnia. Szczególnie ważne, by spożywać

na różne smutki. Choć bardzo smaczna, w nadmia-

na nią uważać, bo nigdy nie wiemy, co znajduje się

je za młodu, lecz nie w nadmiernych ilościach, ponie-

rze może zaszkodzić. Najlepiej smakuje na owocach,

w środku. Jest to przyjemne urozmaicenie, lecz samo

waż mogłoby to grozić odwapnieniem kości. Wśród

w szczególności bananach lub winogronach.

w sobie Curry raczej nie mogłoby stanowić podstawy

smakoszy zdecydowanie najbardziej lubiane jest

codziennej diety dla nieprzyzwyczajonych europej-

mleko naszej rodzimej produkcji, uważane za jeden z

skich żołądków.

naszych naczelnych towarów eksportowych.

Czarnoskóre jejmoście w mniemaniu mężczyzn po-

Dalekowschodnie kobiety doskonale współgrają i od-

Niewiasty ze Starego Kontynentu uważane są za naj-

winny być jak duży amerykański SUV. Zatem receptą

powiadają wyobrażeniom o małym, japońskim hatch-

bardziej skomplikowane w obsłudze, dlatego też w

na powodzenie w oczach facetów staje się ogromny

backu. Nie powinny być skomplikowane w obsłudze,

tej małej charakterystyce przyrównam je do klasycz-

bagażnik i równie pokaźny przód. Jak to w przypadku

oszczędne, raczej poręczne, zawsze pod ręką i stale

nej, europejskiej limuzyny. Cholerstwo to nie dość,

uterenowionych samochodów, wersja bez dachu nie

gotowe do współpracy. Podobno to Tajki są najlep-

że dużo spala, to jeszcze potrafi odwdzięczyć się

wchodzi w rachubę, rzeczy dopełnia więc iście soulo-

szym i najpraktyczniejszym materiałem na żonę – wy-

wyjątkowo drogim serwisem. Wprawdzie wrażenia

we, bujne afro. Jedyną wadą jest ich paliwożerność,

dają z siebie niewiele dźwięków, a jak już to zrobią, to

z ujeżdżania i ujarzmiania kilkuset koni mechanicz-

ale jak to mówią: trzeba jakoś wykarmić te konie drze-

muszą mieć naprawdę dobry powód. Wypisz wymaluj

nych są nieziemskie, ale mogą skończyć się kolejną

miące pod maską.

hatchback.

katastrofą finansową i rychłym spotkaniem z wymiarem sprawiedliwości. Niestety, dla właścicieli limuzyn sądy są wyjątkowo srogie i nieprzychylne.

Choć kolor samego trunku się nie zgadza, to czarnoskó-

Żółtą odmianą od codzienności jest likier. Orientalne

Ekwiwalentem białych kobiet w klasie alkoholi bez

re kobiety mają wiele wspólnego z czarnymi etykietami

odmiany tego trunku przywodzą na myśl wycieczki do

wątpienia jest wódka czysta. Dla Polaków, tak samo

Jacka Danielsa. Nie chodzi tu tylko o to, że marka ta po-

najbardziej egzotycznych zakątków Azji. Wersja z cy-

jak kobieta rasy kaukaskiej, jest ona codziennością.

wstała w okresie końca niewolnictwa w Stanach Zjed-

namonem przypomina wycieczki na usłaną pięknymi

Bez wątpienia łączy je sposób korzystania – w grun-

noczonych ani o to, że najlepsze butelki przewyższają

kobietami z rodu Tamilów, a kwiat pomarańczy przy-

cie rzeczy liczy się efekt, jaki zapewniają. Szczególnie

średnią długością życia mieszkanki Afryki. Obcowanie

pomina zmysłowe Tajki. Kontakt z likierem może być

widać to po długim braku kontaktu z nią – wtedy je-

z Jackiem Danielsem jest dla każdego mężczyzny ra-

jednak zdradliwy - w końcu nigdy nie wiadomo, czy nie

steśmy w stanie sięgnąć nawet po Wódkę z Czerwoną

rytasem i chlubą. Najlepiej jednak zdezynfekować go

trafi się jajeczny czy bezjajeczny.

Kartką. Jednak mimo że częściej niż rzadko obie przy-

łykiem coca-coli.

prawiają nas o poranny ból głowy, to i tak ze skulonym ogonem wracamy do łóżka... eee, stolika.

marzec 2013


ROZRYWKA

/ Opowiadanie

Why are the pirates called pirates? Because they ‘Arrrr!’

Spółka partnerska KO N R A D O B I D O S K I

iedy tylko drzwi supernowoczesnej windy otworzyły się, do środka pewnie wkroczyło dwóch mężczyzn w nienagannie skrojonych garniturach i drogich koszulach z wykrochmalonymi kołnierzykami. Po wejściu każdy z nich spojrzał na prędkość przesuwania się kolejnych numerów na ekranie oraz rozejrzał się na wypadek, gdyby w kabinie znajdowała się kamera. Gdy obaj byli pewni, że nic im nie grozi, przywarli do siebie w sposób zupełnie niemechaniczny, prawie dziki, kontrastujący z uprzednią skrupulatnością w każdym ruchu. Jednak po kilku pieszczotach opanowali się i bez zbędnej nerwowości zaczęli poprawiać marynarki i krawaty, przeczesali palcami włosy przylizane brylantyną. Po wyjściu na właściwym piętrze obaj wyglądali już jak przystało na współwłaścicieli poważnej firmy budowlanej. Czekała tam już na nich sekretarka ich przyszłego kontrahenta. Wyglądała dokładnie tak jak można było się tego spodziewać. Blondynka w wieku około trzydziestu lat, średniego wzrostu, ubrana w stonowany strój i nosząca okulary. Kiedy zakończyli zdawkowe, acz uprzejme, powitania, poprowadziła panów plątaniną korytarzy ziejących z obu stron otworami niezamkniętych biur, z których dochodziły nerwowe rozmowy, dźwięki telefonów i stuk klawiszy. Obaj doskonale pamiętali warunki pracy w dużych korporacjach, ba – pamiętali jak szaleńczo konkurowali z innymi studentami na uczelni, żeby tylko dostać się na praktyki i za darmo generować cały ten pozorny rozgardiasz. Wtedy każdy z nich wiele by dał, żeby osoba na stanowisku, które obecnie nawet nie ma bezpośredniego kontaktu z żadnym z nich, pozwoliła im biegać po kawę, przepisywać dokumenty i wykonywać co mniej przyjemne telefony. Byle tylko zwiększyć sobie szanse na robienie dokładnie tego samego, tyle że w końcu za pieniądze. Średnie pieniądze. Ale kto mógł wtedy przypuszczać jak potoczy się los? Wiadomo, mówiło się o tym ile to osób zakłada firmy, jak biorą ogromne kredyty i żebrzą o dofinansowania, żeby przy pomocy umiejętności i wiedzy zdobytych podczas wesołych lat nauki akademickiej, pomnożyć dostępny kapitał i „za parę lat mieć dziesięć razy tyle pienię-

K

72-73

dzy, co idioci pracujący w korpo”. Nikt tylko nie wspominał, że większość takich inicjatyw upada po maksymalnie pięciu latach, zostawiając człowieka na lodzie, bez grosza, bez doświadczenia w Curriculum Vitae, ale za to z niespłaconą pożyczką na pół miliona. Gdy dotarli do gabinetu ze złotym napisem „PREZES” na masywnych drzwiach, sekretarka nacisnęła klamkę i wprowadziła panów do pomieszczenia. Następnie przedstawiła każdego z osobna starszemu mężczyźnie, który przez swoje gabaryty ociężale wstał zza biurka o roz-

zes tego nie zauważył, lub uznał za stosowne udawać, że nie widzi. Dekadę wcześniej byłoby to niemożliwe. Przez ostatnie dziesięć lat czasy zmieniły się nie do poznania. Teraz ich orientacja seksualna nawet nie to, że była tolerowana, co kompletnie nie miała znaczenia. Kiedy kończyli studia i starali się o pracę, wielokrotnie spotykali się z sytuacją, gdzie jeśli w jakiś sposób skłonności homoseksualne wychodziły na jaw, szkodziły, a czasem nawet rujnowały ich plany zawodowe związane z firmą. Czasem odczuwalne było to tylko w napięciu i pogardzie, które zagęszczały powietrze gdy wchodzili do biura. Czasem przedstawiciel działu kadr od razu dziękował im za współpracę starając się panować nad zniesmaczonym grymasem na twarzy. Z biegiem lat i zdobywanym szacunkiem, umiejętności i kwalifikacje stawały się znacznie istotniejsze niż seksualność, kolor skóry, płeć, wyznanie. Liczył się zysk przynoszony przez pracownika. Można powiedzieć, że rozwój społeczeństwa i krzewienie idei równości, mimo usilnych prób, w żaden sposób nie dorównało dzikiemu kapitalizmowi w promowaniu postaw tolerancji. Kiedy ostatnie punkty spotkania zostały zrealizowane, a wszelkie niuanse omówione lub zapisane w obowiązkach podwładnych do sprecyzowania, jako nie warte czasu ich szefów, cała trójka podniosła się ze skórzanych foteli i uroczyście złożyła podpisy na wszystkich kopiach dokumentów. Uścisneli sobie prawice, tak naprawdę gratulując w myślach głównie samym sobie, dopili chłodną już kawę i ciepłą już brandy. Po wszystkich rytuałach klient osobiście odprowadził kontrahentów do windy, w której oni pogratulowali jeszcze odpowiednio sobie nawzajem. Obaj mieli wtedy w głowie tę samą myśl. Co za szczęście, że jeszcze nie tak dawno temu normalnym było zakazać związków partnerskich. Może zakazać to złe słowo, jednak dokładnie tak wtedy to odebrali. Dla buntowniczych młodych ludzi oczywistą była potrzeba pokazania sprzeciwu na takie traktowanie nie tylko przez współobywateli, ale przez własny rząd. Tylko przecież nie chodzi o to, żeby tupnąć nogą i obrazić się na cały świat, prawda? 0 rys. Agnieszka Bartosiak

T E K S T:

miarach niemal tak imponujących jak on sam. Grzeczności nie trwały długo, mężczyzna doskonale rozumiał, że jego goście są podekscytowani i najchętniej od razu przystąpiliby do omówienia kwestii pozostawionych na to spotkanie. Westchnął, myśląc o tym jak bardzo on był nerwowy podczas negocjowania swojego pierwszego dużego kontraktu. Nawet jeśli teraz sto milionów za budynek to dla niego niewiele, jak rozemocjonowani muszą być oni jako właściciele firmy? Dwaj posiadacze świeżo upieczonego milionowego przedsiębiostwa, z maksymalnym profesjonalizmem i spokojem na jakie było ich stać, przystąpili do ostatniej fazy rozmów. Z każdą minutą byli coraz bardziej przekonani, że podpisanie umowy opiewającej na kwotę o niewyobrażalnej liczbie ośmiu zer było jedynie kwestią czasu. Warunki nie były może doskonałe, ale nawet z wyjątkowo ostrożnych rachunków wynikało, że przedsiębiorstwu nie tylko zwrócą się koszty przedsięwzięcia, które przysporzy mu przy okazji, jakże cennej, reputacji, ale zupełnie realny jest także zarobek. Konwersacja szła nad wyraz gładko, mimo iż pewne warunki negocjowali z pełną stanowczością. Raz nawet jeden musiał powstrzymać drugiego od zbyt ostrej odpowiedzi zdecydowanym dotknięciem w kolano. Pre-


Osoba, która zamówiła ptysia, zapłaciła 1 dolara więcej niż Hope.

Hope zapłaciła więcej niż osoba która piła americano.

Hope nie zamówiła puddingu ryżowego.

Linda, osoba która zamówiła pudding chlebowy i osoba, która piła mokkę, to różne osoby.

Osoba, która zapłaciła $7.99, nie zamówiła tiramisu.

Osoba, która piła cappuccino, zapłaciła 1 dolara więcej niż Linda.

Yolanda zamówiła ptysia.

Spomiędzy osoby, która zapłaciła $7.99 i Ivana, jedna piła mokkę, a druga zamówiła pudding ryżowy.

2.

3.

4.

5.

6.

7.

8.

9.

Idealna kobieta. Tylko ona tak naprawdę istniała. Przecież wszyscy wiedzą, że nie ma kogoś takiego jak Święty Mikołaj albo Idealny Mężczyzna ;)

Kto więc ocalał?

P r z yg o t o w a ł a :

A rle t a P i ł a t

Rozwiąż, przyporządkowując każdej z liter cyfrę od 1 do 9. Który sławny polski uczony urodził się w roku hfbc?

Sumy

Sudoku

Trudne

Podczas pewnej śnieżnej i burzliwej Wigilii ta idealna para jechała krętą drogą swym idealnym samochodem, kiedy dostrzegli kogoś w oddali. Jako perfekcyjni ludzie, zatrzymali się by zaoferować pomoc. Stał tam święty Mikołaj z ogromnym workiem zabawek. Nie chcąc zawieść dzieci w Wigilię, zabrali Mikołaja razem z workiem do samochodu i zaczęli rozwozić prezenty. Niestety, warunki drogowe pogorszyły się i idealna para oraz święty Mikołaj rozbili się. Przeżyła tylko jedna osoba.

Dawno, dawno temu idealny mężczyzna i idealna kobieta spotkali się. Po idealnych zaręczynach mieli idealny ślub. Ich wspólne życie było oczywiście... idealne.

Zagadka

Spomiędzy osoby która zapłaciła $9.99 i osoby, która zamówiła ptysia, jedna piła espresso, a druga to Jennie.

1.

Wyznacz zamówiony deser, wielkość rachunku i kawę, którą piła każda z osób, pamietając, że każdemu atrybutowi przyporządkować można dokładnie jedną osobę.

Łamigłówka

Humor w poziomie

Średnie Szatańskie


Śmieszny gaz? He He

Do Góry Nogami

-u został zbieg z Samorządu ani ESN m ący icz odn ew prz że , tym doW tym numerze nie piszemy o swoją wizytę w SGH, po tym jak ł oła odw o ieg jsk ope Eur u ent o tym, że Przewodniczący Parlam zysu w strefie euro. y i nie pomoże mu rozwiązać kry ucz nie już ien Bag z rek Ma że , wiedział się PR ZY GO TO WA Ł:

LN Y RE DA KT OR NI EO DP OW IE DZ IA

roczne zaposzyscy pamięta my zeszło illa mówiące odw Go wiedzi założycieli zność akadełec spo on i ien odm o tym, iż z. Ok aza ło blu cję duk pro micką nie tylko poprzez bluz zaócz opr tr wia na w słó się, że nie rzucali oni jąc na aża Zw ki. zul ż... kos częli produkować równie korpomajest ry któ , illa odw Go nowego partnera zurków, następnym prorzeniem esgiehow ych szc alni będą zapewne ska rszw ej jektem naszej lok aln czuję, bo cią glę kogoś petki z serii “Smrodu nie zinny tydzień pracy god 70ce brifuję” wy trzymują ruk iem “Drogi śnie - baju, ora z koszule nocne z nad idbaju”. Pid żamki oczyw sten baju, żyję cią glę na ietaw pos do h, kic ers jon ście tylko w celach kolekc nia w biurze.

C

graf. Robert Szklarz Photograph

y

W

y nieskrępowa ną ienka jest gra nica międz niesie redakwyobraźnią a głupotą. Jak iód ł tego dow no daw cyjna nowina, nie GL razem z MA EM orSK N Ma rketingu, który zyk a a Biznes. Jego członganizuje konferencję Mu iem, by jako panelistę bow li wa kowie zapropono arskiego. Fani wydarzeń zaprosić... Jacka Kaczm organizację mogą więc tę ez prz organizowanych nych miesiącach zapewne zacierać ręcę - w następ ący pracy w agencji rek laodbędzie się panel dot ycz Drapera oraz dyskusja na mowej z udziałem Dona i a marki, którą poprowadz temat strategii budowani ie otn sam się ł czu nie ki ars Steve Jobs. A żeby Kaczm Biznes, MAGIEL postara na konferencji Muzyka a ysława Gintrowsk iego.... się jeszcze ścią gnąć Przem

H. rzenia - codzienność studenta SG ma ją zu oli mb sy re któ e, wc ha uc Niemcy depczący dm Wielk iej Różowej ze smutami fantastycziedawno byliśmy świadk z Uniwersy tetu nego koncertu big bandu Chopina. Zayka der Fry . Muzycznego im ten wystąpół w jak iej zes sta nawia jednak forma, gościnstęp wy to był nie pił w Wielk iej Różowej iami. eln ucz y rac y międz ny, ale początek współp ma FC UM a jasn jest y O ile pierwsza czę ść umow zej nas h rac mu cznie w dawać jeden koncert miesię druga czę ść umow y, zi bud Uczelni - to wątpliwości ferować? Redaktor Nieodbo co SGH może im zao jedynego rozsądnego wy powiedzia lny doszed ł do zie będ r kto Re za występy, tłumaczenia - w zamian FC naszych “najlepszych UM ał aw odd o ow pni sto zarządzania finansami. w kraju”, specja listów od , że obchodzą się oni dzą Muzyc y jeszcze nie wie i tak jak Piotr Ka szubsk i z uczelnianymi pieniędzm wymi... z banknotami dw ustuzłoto

N

666

ielu studentów zny bra k naszej kiem odnotowuje rok roc kingach uczelUczelni w światowych ran tych krajow i ycj poz dek ni ekonomicznych i spa owiły wziąć się tan pos ni zel Uc dze wła wych. Nowe ten sta n rzeczy. Zabra no jednak w garść i zmienić sób nietypow y - nie pod się do tego jednak w spo ków run wa a eni psz ule u cel jęto żadnych kroków w ższenia poziomu merytostudiowa nia czy podwy korzystano sta rą bok serwy rycznego zajęć, lecz iana kategorii wagowej. ską sztuczkę, jak ą jest zm stu nie uruchomiono pro po W semestrze letnim i studiach magisterskich kierunku Ekonomia na najlepc wię a , yną jed się ła tym samym SGH sta wdopodobnie na świecie szą, uczelnią w Polsce i pra iczne, na których nie nom eko w kategorii “Uczelnie wykłada się ekonomii” 0

W


BAT_Magiel_A4.indd 1

2/27/13 5:24:35 PM


EY_latawiec_MagPress_210x297_outl.indd 1

13-02-12 18:32


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.