Numer 14 (marzec 1997)

Page 1

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH Dziś

BAL TRZECIEGO ROKU

+ 11 KWIETNIA 1997

Jest już wieloletnią tradycją organizowanie przez Samorząd Studentów Balu Trzeciego Roku, zwanego popularnie Połowinkami. I aby tradycji tej stało się zadość, w dniu 11 kwietnia bieżącego roku Bal taki się odbędzie. Zaś miejscem, które ugości studentów trzeciego roku oraz ich osoby towarzyszące będzie Aula Spadochronowa. Uczestnicy Balu bawić się będąmogli także w klubie "HADES". Bal rozpocznie się o godzinie 19:00. Aula Spadochronowa przystrojona zostanie przez studentów . Akademii Sztuk Pięknych, a na jej piętrach ustawione będą stoły dla gości. Tam także staną bary, w których kupić będzie można piwo i inne mocniejsze alkohole. W trakcie imprezy będzie można podziwiać pokazy zespołów tanecznych, w tym zespołu "Sabat" Małgorzaty Potockiej, a także popisy par w tańcu towarzyskim. Poza tym odbędzie się występ Quasi Kabaretu Rafała Kmity z rewelacyjnym Bartoszem Brzeskotem na czele. Przygotowana zostanie dla Was ,jaskinia hazardu", gdzie zagrać będziecie mogli w Black Jack 'a, Koło Szczęścia oraz Ruletkę . W trakcie imprezy przeprowadzonych będzie oczywiście wiele konkursów, w których wygrać będzie można m.in. dżinsy, butelki Absoluta, a także zagraniczną wycieczkę dla dwóch osób. Przygrywać będzie Wam zespół muzyczny, zaś rozbawianiem zajmie się wodzirej, który poprowadzi imprezę do białego rana. Na Balu obowiązywać będą stroje wieczorowe. Bilety w cenie 30 zł sprzedawane będą przez pierwszy tydzień tylko i wyłącznie studentom III roku (pytaj o nie w Samorządzie studentów lub rozglądaj się za stolikiem w Auli Spadochronowej). Jeżeli po upływie tego tygodnia, zostanąjeszcze jakieś bilety, będą mogli je nabyć pozostali studenci SGH. Zapraszają: Ogór & Parutka

~tO\JiEP-f \/i~~7f'PfJ Poszukiwania trwają. .. Nie znaczy to, że kogoś ścigamy. Bynajmniej. Poszukujemy kolejnych "zapaleńców" i społeczników do pracy w gazecie. Wszakże po ostatnim ogłoszeniu zgłosiło się do Redakcji kilka osób, ale nadal o obsadę vvołają Dział Promocji i Reklamy oraz Dział Techniczny, a i grafik jakiś by się przydał. Potrzebujemy osób obrotnych i zaradnych, które znajdować będą dla gazety sponsorów. Jednocześnie rozglądamy się za miłośnikami informatyki, którzy chcieliby gazetę składać na komputerze. No i wreszcie miło by było, gdyby w składzie Redakcji znalazł się rysownik z dużym zacięciem - jakoś nam tu brakuje ciekawej grafiki, zwłaszcza do nowej szaty graficznej, którą przygotowujemy ... No właśnie ... N aj prawdopodobniej już za miesiąc spotka Was raczej miła (choć dla użytkowników gazety w celach toaletowych pewnie nie) kredowo-śliska niespodzianka. Czy zżera Was już ciekawość? Mam taką nadzieję. No to do zobaczenia za miesiąc ... Jacek Polkowski

~MAGIEL

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

nr 14 Marzec 1997

w numerze m.in.:

-o tym, jak przyjemnie i ekscytująco spędzić wakacje; -Od Rzecznika PrasoUiefł.O SGH o kreowaniu własnego image; -U() zak()Chania jeden kr{)k - czyli trochę o miłości... ; -akademiki znów na linii - Czy MUSIMY BYć NAJDROŻSI •••?; -Piłkarskie opowiastki - Dzicic pcwf\cgo prz\isłowia; -w kącikufilmowym- ()SI~l2"' ()IIA. ~1-=ZAILII:Ż~"'Cłi'?; • -kolejny odcinek "Zycia·ta·nie· YEAH!-ba)ki";

-N~&l4ft~ IV ~~łf/ -o wizycie noblisty, James'a Mirrlees'a; -pierwszy z cyklu artykułów o firmie Colgate-Palmolive; -obiecany ostatni odcinek PCClĄQU :e HCU.Y\VOO~; -Zimowy Konkurs Fotograficzny- już wkrótce się kończy! -l'aMie 1'-rofcso-r:c?! -o szkolnych tytułach i stanowiskach; -KonkurSidło- nowi zwycięzcy oraz kolejne pytanko; -JAK To SIĘ ROBI W HELSINKACH .•. ?- o tym, jak to się robi... ?

'

AIESEC ~.-:.' .

ariery

Dni Kariery '97

Dni

Tegoroczna edycja Warszawskich Dni Kariery '97 jest organizowana przez Komitety Lokalne AIESEC przy Szkole Głównej Handlowej i Uniwersytecie Warszawskim, we współpracy z KL AIESEC przy PWSBiA. Podobnie jak wiele innych poważnych projektów, także Dni Kariery nie obeszłyby się bez pomocy i wsparcia dużych firm i instytucji. W tym roku szczególnie chcielibyśmy podzięko­ wać Oficjalnemu Sponsorowi Ogólnopolskiemu - Bankowi Handlowemu w Warszawie S.A., sponsorowi edycji warszawskiej firmie Danone Polska, a także patronom: prasowemu - "Gazecie Wyborczej" oraz radiowemu- Radiu "WaWa". Dni Kariery to jeden z ważniejszych projektów organizowanych przez AIESEC POLSKA. Pierwsze Targi Pracy odbyły się w 1982 roku i były pomysłem Komitetu Lokalnego AIESEC przy Szkole Głównej Planowania i Statystyki (dzisiejszej Szkole Głów­ nej Handlowej). W następnych latach odbyło się kilka edycji, po czym nastąpiło kilka lat przerwy. W warunkach transformacji systemowej zmienił się nieco sposób zatrudniania pracowników i kontakto,Nania się pracodawców ze studentami. Do potrzeb rekrutacyjnych dostosował się rynek, na którym wiosną 1992 roku Komitety Lokalne AIESEC przy Szkole Głównej Handlowej i Uniwersytecie Warszawskim zorganizowały ponownie Targi Pracy. Od tego momentu targi odbywały się cyklicznie dwa razy w roku i cieszyły się ogromnym zainteresowaniem zarówno ze strony studentów, jak i pracodawców. Dzięki rosnącemu zapotrzebowaniu na dobrze wyszkoloną kadrę menedżerską, wydarzenie to zaczęło rozwijać się coraz dynamiczniej. Dzięki tej imprezie stereotyp ubiegania się o pracę za pomocą kartki papieru z podaniem i CV zamieniono na bezpośredni kontakt potencjalnych pracowników z firmą. ciąg

nr 14

Marzec 1997

dalszy na stronie 13

strona l


lpierwsze ploty za ploty...

1

Kolejne zmiany oferty dydaktycznej Na ostatnim posiedzeniu Komisji Programowo-Dydaktycznej przyjęte zostały kolejne zmiany, które w zależności od decyzji Senatu wprowadzone zostaną do oferty dydaktycznej III poziomu. Poniżej prezentujemy ich przegląd: Ekonomia: przedmiot Algebra I wprowadzony w miejsce Ekonomii rozwoju obowiązuje studentów ro zpoczy nających naukę w SD od roku akad. 97/98. Studenci, którzy jeszcze nie zaliczyli Ekonomii rozwoju, mogąją wybrać z poziomu IV lub zaliczyć Algebrę I. Analiza matematyczna I wprowadzona w miejsce Oceny projektów gospodarczych obowiązuje studentów rozpoczynających naukę w SD od roku 97/98. Studenci, którzy jeszcze nie zaliczyli Oceny projektów gospodarczych, mogąją wybrać z poziomu III kierunku Gospodarka Publiczna lub zaliczyć Analizę matematyczną I. Przedmiot Informatyka gospodarcza I wprowadzony w miejsce Folityki gospodarczej II obowiązuje studentów rozpoczynających naukę w SD od roku akademickiego 97/98 . Studenci, którzy jeszcze nie zaliczyli Folityki gospodarczej II, mogąją wybrać z poziomu IV lub zaliczyć Informatykę gospodarczą I. Przedmiot Makroekonomia II rozszerzony został do wymiaru 60 godzin (4 pkt.). Studenci, którzy zaliczyli go w wymiarze 30 godzin (2 pkt.), nie muszą go powtarzać. Przedmiot Metody statystyczne (4 pkt.) wprowadzony w miejsce Teorii koniunktury (2 pkt.) oraz Współczesnych doktryn politycznych (2 pkt.) obowiązuje studentów rozpoczynających naukę w SD od roku akademickiego 97/98. Studenci, którzy jeszcze nie zaliczyli Teorii koniunktury, mogą ją wybrać z poziomu V, natomiast ci, którzy jeszcze nie zaliczyli Współczesnych doktryn ekonomicznych, mogą zaliczyć z poziomu IV Teorię kapitału ludzkiego. W zamian za Teorię koniunktury i Współczesne doktryny ekonomiczne można również wybrać Metody statystyczne. Przedmiot Mikroekonomia II rozszerzony został do wymiaru 60 godzin (4 pkt.). Studenci, którzy zaliczyli go w wymiarze 30 godzin (2 pkt.), nie muszą go powtarzać. Ponadto studenci, którzy do roku akademickiego 1995/96 zaliczyli Teorię pieniądza, nie muszą zaliczać Mikroekonomii II. Przedmiot Rachunek prawdopodobieństwa (4 pkt.) wprowadzony w miejsce Porównań systemów gospodarczych obowiązuje studentów rozpoczynających naukę w SD od roku akademickiego 97/98. Studenci, którzy jeszcze nie zaliczyli Porównań systemów gospodarczych, mogąje wybrać z poziomu III kierunku MSGiP (2 pkt.). Całkowita liczba punktów na III poziomie wynosić będzie 24. Finanse i Bankowość: Przedmiot Bankowość rozszerzony został do wymiaru 60 godzin ( 4 pkt.). Studenci, którzy zaliczyli go w wymiarze 45 godzin (3 pkt.), nie muszą go powtarzać. Przedmiot Finanse publiczne zwiększony został do wymiaru 45 godzin (3 pkt.). Studenci, którzy zaliczyli go w wymiarze 30 godzin (2 pkt.), nie muszą go powtarzać . Przedmiot Rachunkowość finansowa rozszerzony został do wymiaru 60 godzin (4 pkt.). Studenci, którzy zaliczyli go w wymiarze 45 godzin (3 pkt.), nie muszą go powtarzać.

"MAGIEL"- Niezależ~y

Przedmiot Prawo bankowe i ubezpieczeniowe wprowadzono w miejsce Prawa bankowego i handlowego. Studenci, którzy do roku akademickiego 1996/97 zaliczyli Prawo bankowe i handlowe, nie zaliczają nowo wprowadzonego przedmiotu. Przedmiot Zarządzanie finansami w przedsiębiorstwie wprowadzono w miejsce Finansów przedsiębiorstwa. Studenci, którzy do roku akademickiego 1996/97 zaliczyli Finanse przedsiębiorstwa, me zaliczają nowo wprowadzonego przedmiotu. Całkowita liczba punktów na III poziomie wynosić będzie 25. Gospodarka Publiczna: Przedmiot Ocena projektów gospodarczych zmienił nazwę na Ocena projektów rozwojowych. Przedmiot Zarządzanie w sektorze publicznym rozszerzony został do wymiaru 60 godzin (4 pkt.). Studenci, którzy zaliczyli go w wymiarze 30 godzin (2 pkt.), nie muszą go powtarzać. Wprowadzono przedmiot Ubezpieczenia (2 pkt.), który obowiązy­ wać b ędzie studentów rozpoczynających naukę w SD od roku akademickiego 97/98. Przedmiot Przedsiębiorstwo w sektorze publicznym wprowadzony w miejsce Teorii przedsiębiorstwa obowiązuje studentów rozpoczynających naukę w SD od roku akademickiego 97/98. Pozostali studenci mogą wybrać Teorię przedsiębiorstwa z poziomu III kierunku ZiM II lub zaliczyć Przedsiębiorstwo w sektorze publicznym. Całkowita liczba punktów na III poziomie wynosić będzie 23. Metody Ilościowe i Systemy Informacyjne: Wprowadzono nowy przedmiOt Rachunek prawdopodobieństwa (4 pkt.). Obowiązuje on studentów rozpoczynających naukę w SD od roku akad. 97/98. Całkowita liczba punktów na III poziomie wynosić będzie 16. Międzynarodowe Stosunki Gospodarcze i Polityczne: zmiany optsane poniżej w oddzielnym artykule. Zarządzanie i Marketing 1: Przedmiot Zarządzanie strategiczne (3 pkt.) wprowadzony w miejsce Teorii zarządza nia obowiązuje studentów rozpoczynających naukę w SD od roku akad. 97/98 oraz studentów, którzy dotychczas nie zaliczyli Teorii zarządzania. Całkowita liczba punktów na III poziomie wynosić będzie 21. Zarządzanie i Marketing II: Wprowadzono przedmiot Zarządza­ nie operacyjne (2 pkt.), który obowiązuje studentów rozpoczynają­ cych naukę w SD od roku akademickiego 97/98. Przedmiot Zarządzanie strategiczne w przedsiębiorstwie zmienił nazwę na Zarządzanie strategiczne. Całkowita liczba punktów na III poziomie wynosić będzie 24.

Zmiany na ID poziomie MSGiP Do tej pory w ofercie dydaktycznej studiów na III poziomie kierunku MSGiP znąjdował się trzypunktowy przedmiot Systemy i Doktryny Folityczne I (3 pkt.), który jeszcze niedawno rozbity był na dwa oddzielne przedmioty, tzn. Systemy Folityczne (2 pkt.) oraz Do~tryny Folityczne (2 pkt.). Na początku bieżącego roku, w zwtązku z przystąpieniem do prac nad nowym Informatorem, pojawił s i ę pomysł przesunięcia przedmiotu Systemy i Doktryny Folityczne I na IV poziom i ponownego utworzenia z niego dwóch wykładów. W związku z tym rozszerzony miał być wymiar godzin kilku innych przedmiotów, w tym Międzynarodowych Systemów Folitycznych oraz Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych II. Dyskusje na ten temat prowadzone były w ramach Komisji Programowo-Dydaktycznej, jednak nie uczestniczyli w nich przedstawiciele Katedry Studiów Politycznych, których temat ten dotyczył w największym stopniu.

Miesięcznik Studentów SGH, ukazuje się od grudnia 1995 roku, bezpłatny

Druk: Oficyna Wydawmcza SGH; Nakład: l 500 egzemplarzy, rozprowadzany na terenie SGH

Redaktor N~czelny: Jacek Polkow~ki, Dział. Ogó~nokulturałny: Felieton i Wywiad- Bianka Dźwigała, Film _ Piotr Bulak, Michał lacharze~S~I, M~zyk~ - Barbara .~~elska, MikOłaJ. S.pecht,. Dział Polityczno-Gospodarczy: Daniel Jasiński, Dział Sportowy: Grze· gorz RadzleJewskl, Dzmł PromocJI 1 Reklamy: WOJCiech Miller, Dział Turystyki i Internetu: Dariusz Jaworski Tomasz Kluk D · ł I n f ormacJI .. U l . D D J ' ' zia c~.e manyc~: orota r~zd, oanna Antczak, Dział Techniczny: Wydania Internetowe: Aneta Mazur Adres RedakCJI: AleJa N1epodległośc1 162, pok. 2A, 02-554 Warszawa, telefax: (0-22) 48-72-23 RedakcJa zastrzega so.bie pra.wo s~racania .i przeredagowywania nie zamówionych tekstów. Wszelkie uwagi i odpowiedzi na nasze konkursy mo zna prze.sy~ac .za posr~dmctwem s1ec1 Internet na adres magiel@sgh. waw.pl łub music@sgh. waw.pł Przedrukowywame Jakichkołwiek fragmentów gazety bez zgody Redakcji jest zabronione!!! Wydanie internetowe gazety znajdziesz pod adresem: http://akson.sgh.waw.pl/-magieł

~ MAGIEL

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

nr 14

Marzec 1997

strona 2


Na wniosek pracowników tejże Katedry odbyło się spotkanie, na które zaproszeni zostali: prof. Urszula Grzełońska-Przewodnicząca Komisji Programowo-Dydaktycznej, prof. Wojciech Roszkowski prof. Adam BudnikowKierownik Katedry Studiów Politycznych, , ski - Dziekan, Kolegium Gospodarki Swiatowej, prof. Stanisław Ładyka z KGS oraz prof. Adam Noga - Prorektor ds. Dydaktyki i Studentów. W trakcie spotkania ustalono, iż na III poziom w miejsce przedmiotu Systemy i doktryny polityczne l wejdzie przedmiot Porównania systemów politycznych (2 pkt.). Studenci, którzy do końca roku akademickiego 96/97 zaliczyli Systemy i doktryny polityczne L nie będą musieli zaliczać nowo wprowadzonego przedmiotu. Na III poziomie pojawi się całkiem nowy przedmiot - Porównania Systemów Gospodarczych (2 pkt.), zaś przedmiot Doktryny polityczne trafi na IV poziom. Międzynarodowe Stosunki Folityczne nadal wykładane będą w wymiarze 30 godzin (2 punkty). Przedmiot MSG II rozszerzony będzie do wymiaru 60 godzin (4 pkt.), zaś Zarządzanie strategiczne do wymiaru 45 godzin (3 pkt.). Jednakże studenci, którzy zaliczyli te wykłady w ich poprzednich wymiarach, nie będą musieli ich powtarzać. Całkowita liczba punktów wymaganych na III poziomie kierunku MSGiP wzrośnie do 24. Zmiany te wymagają oficjalnego zatwierdzenia przez Komisję Programowo-Dydaktyczną, a następnie przez Senat SGH. Jeżeli zostaną one przyjęte jeszcze w tym roku akademickim, to zaczną obowiązywać począwszy od następnego roku akademickiego.

Pozorne wybory? Jedną

z największych zalet naszej Uczelni jest możliwość swobodnego wyboru zaró\vno przedmiotu (oczywiście w pewnym zakresie), jak i prowadzącego ten przedmiot. Tymczasem w ofercie dydaktycznej na następny rok akademicki na 57 przedmiotów z obowiązkowego III poziomu ze wszystkich kierunków jest aż 17 przedmiotów, które mają tylko jednego prowadzącego ... W takiej sytuacji możliwość wyboru wykładowcy została w przypadku tych 17 przedmiotów całkowicie wyeliminowana. Sytuację tę tłumaczyć można faktem, iż 7 z tych przedmiotów należy do kierunku Gospodarka Publiczna, który ostatnimi czasy cierpi na brak zainteresowania ze strony studentów. Także, jeżeli chodzi o ofertę dydaktyczną IV poziomu, kierunek GP przoduje w "braku wyboru". Na 39 przedmiotów aż 7 w ogóle nie zostanie uruchomionych z tej przyczyny, iż nikt nie zgłosił się do ich prowadzenia. Z kolei aż 22 przedmioty prowadzone będą tylko przez jednego wykładającego. Na innych kierunkach sytuacja ta prezentuje się nieco lepiej , ale także nie olśniewająco... Bowiem prawie każdy kierunek ma w swojej ofercie na IV poziomie niemalże połowę przedmiotów z jednym tylko wykładowcą lub w ogóle bez prowadzącego . Najlepiej sytuacja wygląda na kierunku MSGiP, gdzie na 36 wykładów jest zaledwie 12 prowadzonych tylko przez jednego pracownika dydaktycznego i jedynie 2 przedmioty bez prowadzącego . Na kierunku ZiM I na 35 przedmiotów odpowiednio - 13 i 2, na kierunku ZiM II także na 35 przedmiotów - 17 i O, na kierunku MISI na 38 przedmiotów- 19 i 9, na kierunku FiB na 37 przedmiotów - 17 i l. Wynika z tego, że na IV poziomie ponad połowa przedmiotów z oferty dydaktycznej nie przedstawia sobą innego wyboru, jak tylko wybór pomiędzy tymi przedmiotami. Student nie ma możliwości doboru wykładowcy.

SGH a prywatne uczelnie

wyższe

Na ostatnim posiedzeniu Komisji Programowo-Dydaktycznej dyskutowana była kwestia współpracy naszej Szkoły z prywatnymi uczelniami wyższymi. Temat referował dr hab. Krzysztof MareckiProdziekan Studium Dyplomowego. W dniu l października ubiegłego roku zarejestrowane były w naszym kraju l 02 prywatne uczelnie wyższe, w tym 52 uczelnie ekonomiczne (36 - kierunek zarządzanie i marketing, 14 - finanse i bankowość, 8 - ekonomia, 4 - międzynarodowe stosunki gospodarcze i polityczne, 8 - turystyka i administracja). W Warszawie zarejestrowanych było 27 prywatnych uczelni (w tym 15 ekonomicznych). Ciekawostką jest to, iż w liczbie 52 prywatnych uczelni ekonomicznych j est zaledwie 6 uprawnionych do nadawania stopnia

~MAGI EL

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

magistra. Fakt ten z pewnościąjeszcze długo będzie jednym z waż­ niejszych czynników podtrzymujących wysoką pozycję SGH w rankingach wyższych szkół ekonomicznych. Przypomnimy tylko, iż w ostatnim rankingu zaprezentowanym przez "Wprost" SGH stała na czele zarówno rankingu szkół ekonomicznych, jak i wszystkich szkół wyższych w Polsce. Jednak pod względem edukacji ekonomicznej Uczelnię naszą "dogania" szkoła z Nowego Sącza. Konkurencja ze strony szkół prywatnych jest coraz większa, w związku z czym SGH będzie musiała dołożyć wszelkich starań, by utrzymać swoją dotychczasową pozycję. Kontakty z prywatnymi uczelniami ekonomicznymi nie muszą być jednak rozwijane wyłącznie na płaszczyźnie współzawodnictwa. W związku z tym SGH rozważa objęcie patronatu nad siecią prywatnych uczelni ekonomicznych. Argumenty przemawiające zarówno za realizacją, jak i za odrzuceniem projektu współpracy podzielono na trzy grupy, a mianowicie na argumenty dydaktyczne, naukowo-badawcze oraz finanso\ve. Nie wszystkie ekonomiczne uczelnie prywatne będą mogły być objęte patronatem SGH, lecz tylko te, które zgodzą się, aby ich plany i programy studiów były opiniowane i zatwierdzane przez Senat SGH, a także będą w 3/4 finansować wspólne prace naukowobadawcze oraz... No właśnie ... Najciekawsze jest zdanie mówiące, że "SGH otrzymuje 50% zysku z wpływów z czesnego (danej uczelni prywatnej) z całego okresu studiów od osób, które podjęły studia w tej szkole w wyniku informacji SGH' . "Informacja SGH' oznaczać ma tu informowanie studentów, którzy nie zostali przyjęci na studia stacjonarne lub zaoczne w SGH o istnieniu danej prywatnej uczelni ekonomicznej. Jednak, w jaki sposób będzie się określać to, że student przyszedł do danej uczelni prywatnej, ponieważ uległ tejże "informacji SGH'? Co lepsze, nasza Uczelnia pragnęłaby wykorzystywać powierzchnię dydaktyczną tych szkół po kosztach eksploatacji. A co w zamian? Uczelnia prywatna wykorzystywać będzie "bogate doświadczenie naukowe, dydaktyczne i organizacyjne SGH', prowadzić będzie z SGH wspólne badania naukowe (finansując większość ich kosztów), będzie wymieniać z SGH krajowe i zagraniczne publikacje i opracowania. SGH umożliwi pracownikom naukowo-dydaktycznym uczelni prywatnych uzyskiwanie stopni i tytułów naukowych, a absolwentom tych uczelni kontynuację nauki na uzupełniających studiach magisterskich. Poza tym nasza Uczelnia podejmie współ­ pracę nad wspólnym opracowywaniem pomocy dydaktycznych. Z pewnością współpraca ta przyniesie obu stronom duże korzyści. Ciężko jest jednak ocenić, komu większe. Nasuwa się jedynie pytanie, czy taki patronat nie jest formą uzależnienia uczelni prywatnej od naszej Szkoły, która w ten sposób może uzyskać znaczący wpływ na ofertę dydaktyczną tychże uczelni (przyp.: Senat SGH będzie zatwierdzać program studiów na tych uczelniach). Poza tym, przyjmowanie "obcych" studentów na zaoczne studia magisterskie nie jest uczciwe wobec studentów zaocznych. Przypomnimy tylko, że studia zaoczne w SGH są dwuetapowe: najpierw należy uzyskać dyplom licencjata, następnie zdać kolejne egzaminy na studia magisterskie. Liczba miejsc na studiach magisterskich jest o wiele mniejsza niż na studiach licencjackich, co powoduje, iż wiele osób w ogóle nie ma możliwości uzyskania dyplomu magistra. Po co więc przyjmować studentów z innych uczelni, jeżeli naszym wła­ snym nie gwarantujemy pełnego wykształcenia ekonomicznego?

"Obcy" studenci będą płacić Na mocy Zarządzenia Rektora SGH z dnia 3 lutego 1997 roku osoby nie będące studentami SGH zobowiązane będą do wnoszenia opłat za zaliczanie zajęć dydaktycznych prowadzonych w naszej Uczelni. Ustalone zostały wysokości opłat, jakie "obcy" studenci wnosić będą do kasy SGH za pobieranie nauki w naszej Szkole. I tak, za jeden przedmiot w semestrze zapłacą oni 300 zł, za dwa przedmioty- 550 zł, a za każdy kolejny przedmiot w semestrze- po 200 zł. Opłata ta musi zostać wniesiona w terminie nie późniejszym niż dwa tygodnie od chwili uzyskania zgody Dziekana na zaliczenie przedmiotu w SGH. ciąg dalszy na następnej stronie

nr 14

Marzec 1997

strona 3


Niewniesienie opłaty w tym temunie oznacza wycofanie zgody Dziekana. Dodatkowo, wszyscy studenci innych uczelni, którzy zaliczyli przedmiot w SGH i chcieliby uzyskać odpowiednie zaświadczenie, będą musieli płacić za każdy taki papierek 3 zł. .. No cóż, jest to szkoła ekonomiczna, czy nie ... ?

Powrót AZS·U Informacją,

która z pewnością ucieszy wszystkich miłośników sportu, będzie ta o reaktywowaniu się na naszej Uczelni Akademickiego Związku Sportowego. W ubiegłym roku akademickim organizacja ta bowiem "umarła śmiercią naturalną", tzn. praktycznie przestała istnieć. Główną tego przyczyną było odejście z Uczelni większości jej dotychczasowych działaczy, którymi w przeważają­ cej większości byli studenci piątego roku. Niewątpliwie do upadku Związku przyczyniło się także odebranie mu pomieszczenia, w którym do tej pory spotykali się działacze. I tak przez długi okres nie słychać było nic o AZS-i e, funkcjonowały jedynie jego sekcje. I oto pod koniec listopada ubiegłego roku odbyło się spotkanie osób zainteresowanych wznowieniem działalności Związku. Efektem tego spotkania było oficjalne reaktywowanie działalności organizacji. Wybrano nowy Zarząd, którego Prezesem została Edyta Piekarska- studentka II roku, członek sekcji siatkó\vki. Organizacja nadal nie posiada swojego pomieszczenia, a to mimo wszystko utrudnia jej funkcjonowanie. Przeszkodą w działalności AZS-u jest także ograniczony dostęp do uczelnianych sal sportowych i wciąż słabe wyposażenie naszej Szkoły we wszelkiego rodzaju sprzęt sportowy. W planach nowego Zarządu AZS-u leży otworzenie możliwie największej liczby nowych sekcji, tak aby każdy student mógł znaleźć w tej organizacji coś, co by go zainteresowało. Poza tym, ważnym celem jest polepszenie bardzo niskiej pozycji SGH w przeróżnych rankingach sportowych. Lokata SGH nie jest słaba z powodu naszej kiepskiej kondycji, czy nieodpowiedniego przygotowania do zawodów, lecz z powodu tego, iż przedstawiciele naszej Uczelni rzadko uczestniczą w zawodach. Należy więc to zmienić. Zadaniem na najbliższą przyszłość jest wystawienie uczelnianej reprezentacji na zbliżające się Mistrzostwa Szkół Wyższych w Brydżu Sportowym (Wrocław, 25-27.IV), uruchomienie regularnych rozgrywek wewnątrzuczelnianych w koszykówce i siatkówce, a także rozwinięcie działalności nowopowstałej sekcji narciarstwa. Wszystkie zainteresowane osoby zapraszamy do współpracy. Kontakt: pokój nr l O w budynku G (CWFiS). Miłośnicy narciarstwa powinni kontaktować się z Wojtkiem Foroncewiczem.

Wysportowani

ekonomiści

Koszykarze z sekcji koszykówki Akademickiego Związku Sportowego pojadą na mistrzostwa polskich uczelni ekonomicznych, które odbędą się w dniach 28-30 kwietnia bieżącego roku w Katowicach. Imprezy tego typu organizowane są regularnie co dwa lata. W tym roku odbędą się mistrzostwa w koszykówce i w piłce nożnej, w ubiegłym zaś roku zorganizowane były mistrzostwa szkół ekonomicznych w piłce siatkowej -nasze panie zajęły na nich III miejsce, panom poszło trochę gorzej - uplasowali się na IV pozycji. W bieżącym roku to właśnie SGH będzie organizatorem mistrzostw uczelni ekonomicznych w piłce nożnej. Zawody odbędą się w maju, więc pozostało jeszcze trochę czasu na ich przygotowanie. Naszym zawodnikom, którzy wezmą udział w mistrzostwach w koszykówce życzymy powodzenia!

san w Turnieju Pięciu Piłek Przedstawiciele Szkoły Głównej Handlowej po raz pierwszy wezmą udział w Turnieju Pięciu Piłek organizowanym w dniach od 13 do 18 kwietnia w Cergy-Pontoise we Francji (30 km od Paryża). W turnieju, w pięciu dyscyplinach, tzn. w siatkówce, koszykówce, piłce nożnej i ręcznej oraz rugby, zmagać się będą przedstawiciele kilkudziesięciu szkół przede wszystkim z Europy, ale także i z innych krajów z całego świata, np. z Algierii, Libanu, Turcji i Izraela. Do tej pory zgłosiło się już blisko 1700 kandydatów - niestety organizatorzy mogą przyjąć jedynie 950 osób. Nasz uczelniany AZS wystawił trzy drużyny: piłkarzy, siatkarek oraz siatkarzy.

~MAGIEL

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

Reprezentanci wszystkich zakwalifikowanych do turnieJU szkół dotrą na miejsce w niedzielę 13 kwietnia. Od poniedziałku do środy odbywać się będą wstępne eliminacje, w czwartek ćwierćfinały, w piątek zaś finały .

Każda drużyna, biorąca udział

w turnieju ma prawo wystawić jedną, najlepszą osobę, która zagra w meczu przeciwko drużynie francuskiej. Spośród zgłoszonych w ten sposób zawodników sędziowie wyłonią skład międzynarodowej drużyny, która w czwartek stoczy pokazowy mecz z Francuzami. Nie pozostaje nic innego, jak tylko życzyć naszym zawodnikom dobrej formy i oczywiście sukcesów w turnieju.

Trzynasty Doktorat Donoris Causa

san

Pisaliśmy kiedyś

o tym, iż nasza Szkoła zamierza nadać tytuł dokto- · ra honoris causa profesorowi Hansowi J. Paffenholzowi z Uniwersytetu w Duisburgu ("MAGIEL", nr 10, listopad 1996). W dniu 20 listopada 1996 roku Senat jednomyślnie przyjął uchwałę o rozpoczęciu procedury nadania profesorowi tego tytułu. Po kilku miesią­ cach, na posiedzeniu w dniu 19 lutego pani Rektor, prof. Janina Jóźwiak, przedstawiła wyniki tejże procedury, tzn. recenzje prof. L. Frąckiewicz oraz prof. T. Kierczyńskiego, a także wniosek promotora, prof. W. Wrzoska, o nadanie tytułu doktora honoris causa SGH profesorowi Paffenholzowi. "Profesor Paffenho/z jest inicjatorem oraz promotorem wielostronnej współpracy naukowej i dydaktycznej SGH z Uniwersytetem w Duisburgu - stwierdziła pani Rektor - Jest on wieloletnim przyjacielem Pafski i Polaków, przyjacielem pracowników nauki i studentów. W okresie 15 lat nie szczę­ dził inwencji i trudu, aby dokumentować tę przyjaźń nowymi oraz nowatorskimi inicjatywami, sprzyjającymi twórczej współpracy naukowej, rozwojowi nauki oraz kształceniu młodego pokolenia studentów, a także przyjaznemu współżyciu ludzi sąsiednich krajów". Senat przyjął uchwałę nadającą tytuł doktora honoris causa tego zaszczytnego profesorowi z Niemiec. Uroczystość nadania , tytułu odbędzie się w środę 9 kwietnia (Swięto SGH) o godzinie 11 :00 w Auli Głównej SGH. Będzie to już 13 tytuł doktora honoris causa nadany przez SGH. Miejmy nadzieję, że okaże się on dla profesora szczęśliwym.

Jak zarejestrować

organizację studencką?

Ponieważ

sami zostaliśmy zobowiązani do zarejestrowania gazety jako (uwaga!) organizacji studenckiej działającej na terenie SGH, podzielimy się z Wami naszymi doświadczeniami w zakładaniu takiej organizacji. Kwestie uczelnianych organizacji studenckich reguluje Zarządzenie Rektora SGH z dnia 5 grudnia 1996 roku. Na mocy tego dokumentu wszelkie organizacje i koła studenckie prowadzące działalność na terenie Uczelni podlegają obowiązkowi rejestracji. Zaś na Uczelni mogą działać zarejestrowane: "koła naukowe, artystyczne, sportowe - dla którym organem rejestrowym jest Rektor" oraz "uczelniane oddziały stowarzyszeń działających na podstawie prawa o stowarzyszeniach-zaewidencjonowane w rejestrze Rektora". Aby "koło naukowe, artystyczne lub sportowe" zostało wpisane do rejestru organizacji, należy złożyć do Biura Rektorskiego: "wniosek zawierający imienną listę członków założycieli (min. 6 osób), regulamin koła, pisemną zgodę pracownika Uczelni na sprawowanie przez niego funkcji opiekuna, zaś w przypadku kół naukowych pisemną zgodę Pełnomocnika Rektora ds. Kół Naukowych". Aby uczelniany oddział stowarzyszenia został wpisany do rejestru organizacji, należy złożyć do Biura Rektorskiego: "wniosek zawierający imienną listę członków założycieli oddziału w liczbie wymaganej statutem stowarzyszenia, statut stowarzyszenia, zgodę wła­ ściwego organu stowarzyszenia na utworzenie przy SGH oddziału". Przepisy przepisami, ale co tak naprawdę należy zrobić, aby stworzyć np. koło malarskie? Otóż należy znaleźć co najmniej sześć osób zainteresowanych malowaniem w tym kole. Następnie stworzyć regulamin, czy - jak kto woli - statut koła, który określać ma zasady funkcjonowania organizacji, tryb powoływania jej organów, takich jak np. Walne Zebranie, czy Zarząd, przyjmowanie nowych członków i wykluczanie "odmieńców", itd.

nr 14

Marzec 1997

strona 4


Regulamin musi być zgodny ze Statutem Uczelni, co znaczy, że nie mo że go łamać. Zgodność tę stwierdza Zespół Prawników Biura Rektorskiego. Dopiero w momencie zaakceptowania przez nich regulaminu koła, można przystąpić do wypełniania dalszych formalno ści , tzn. znalezienia sobie opiekuna - pracownika Uczelni (chyba raczej naukowo-dydaktycznego), który wyrazi pisemną zgodę na sprawowanie opieki nad organizacją. Zadania takiego opiekuna są praktycznie żadne, jest on raczej tworem teoretycznym, chociaż od członków organizacji zależy , jaki zakres uprawnień wewnątrzorganizacyjnych osoba ta otrzyma. To, co na pewno należy do zakresu kompetencji opiekuna, to reprezentowanie koła poza Uczelnią (organizacja nie posiada własnej osobowości prawnej i korzysta z osobowości prawnej S zkoły). Opiekun może też rozstrzygać ewentualne spory wynikłe pomiędzy członkami koła. Koło naukowe do faktycznego zaistnienia potrzebuje dodatkowo uzyskać zgodę Pełnomocnika Rektora ds. Kół Naukowych (funkcję tę pełni obecnie pani mgr Małgorzata Podogrodzka). Komplet dokumentów składa się do Biura Rektorskiego, który przekazuje je Rektorowi ds. Studentów. Ten z kolei dokonuje akceptacji wniosku (choć może np. odrzucić regulamin, czy też nie zatwierdzić kandydatury opiekuna, co się jeszcze nie zdarzyło). Pełen zestaw niezbędnych papierków oraz pozostałe informacje dotyczące powoływania organizacji studenckiej w SGH otrzymacie w Biurze Rektorskim (pok. 149 G). Tak zarejestrowana organizacja ma prawo korzystać ze środków finansowych wydzielonych przez Uczelnię na działalność studencką. Pieniędzmi tymi dysponuje Samorząd Studentów i to on uzgadnia z poszczególnymi organizacjami wielkość przysługujących im środków. Koła naukowe finansowane są bezpośrednio przez Uczelnię z funduszy wydzielonych na działalność naukową studentów. Podziałem tych pieniędzy zajmuje się Pełnomocnik Rektora.

Wizyta na szczycie W czwartek 13 marca bieżącego roku Szkoła Główna Handlowa go ściła Ambasadora Republiki Federalnej Niemiec - pana Johannesa Baucha. W trakcie spotkania z Władzami , pracownikami oraz studentami naszej Uczelni, które odbyło się w sali Senatu Akademickiego SGH, pan Ambasador wygłosił wykład pod tytułem "Stosunki pomiędzy Niemcami i Polską - ich rozwój i perspektywy". Pan Ambasador podkreślił, i ż podstawą decydujących zmian w tej dziedzinie w ostatnich latach były traktaty polsko-niemieckie, a konkretnie "Traktat między Republiką Federalną Niemiec a Rzecząpospolitą Polską o potwierdzeniu istniejącej między nimi granicy" oraz "Traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy". D z ięki tym traktatom rozwinęła się szeroka współpraca pomiędzy naszymi państwami zarówno na szczeblu szefów rządów i ministrów, jak i. na szczeblu parlamentów oraz niemieckich landów, będący ch obecnie partnerami wielu polskich województw. Traktaty te uregulowały sporne niegdy ś kwestie mniejszości niemieckiej w Polsce oraz Polonii w Niemczech. Powstała także organizacja "Niemiecko-Polska Współpraca Młodzieży ", tzw. Jugendwerk, dzięki której od 1992 roku około 270 000 młodych ludzi wzięło ud z iał w wymianie młodzieży. Wzrosła też współpraca pomiędzy miastami (np. Berlin-Warszawa) oraz współpraca transgraniczna na 1997 rok planowanychjest blisko 350 wspólnych przedsięwzięć związanych z walką z przestępczością. Oczywiste jest rozwijanie i pogłębianie współpracy w dziedzinie kultury, nauki, kształcenia, a także wojskowości .

Pan Ambasador wskazał także na imponującą w spółpracę SGH z niemieckimi uniwersytetami, objawiającą się m.in. powstaniem Polsko-Niemieckiego Forum Akademickiego. Jedną z obszerniejszych części wykładu było przyjrzenie się polskoniemieckiej współpracy w dziedzinie polityki i ekonomii. Pan Ambasador uwypuklił fakt, iż w ostatnich latach stopień wzrostu handlu pomiędzy Polską a Niemcami osiągał dwucyfrowe liczby, a rozmiar bilateralnych obrotów handlowych sięga ponad 25 miliardów DM rocznie. Niemcy są najwi ększym partnerem handlowym Polski - ponad 1/3 polskiego eksportu wy syłana jest do Niemiec. Z

~ MAGIEL

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

drugiej strony Polska była dla Niemiec w 1995 roku po raz pierwszy największym partnerem handlowym w Europie Środkowo­ Wschodniej przed Rosją, wyprzed zając już niektórych partnerów z Unii Europejskiej (np. Danię). Niemieckie inwestycje bezpo średnie w Polsce łącznie od 1990 roku prze kroczą niebawem sumę 4 miliardów DM. Odnośnie stosunków politycznych, pan Ambasador stwierdził, iż życzeniem Niemiec jest to, aby Polska stała się wkrótce członkiem Unii Europejskiej. Niemcy postrzegane są przez inne kraje UE, jako motor rozszerzenia tej organizacji na Wschód. Na zakończenie wykładu pan Ambasador podkreślił istnienie bardzo pozytywnych perspektyw dla rozwoju wszelkiej współpracy międ zy Polską a Niemcami.

Ministerstwo nas

wyceniło...

... na 5 220 000 zł. Taką bowiem s umę przyznał naszej Uczelni Departament Nauki i Szkolnictwa Wy ższego Ministerstwa Edukacji Narodowej w formie dotacji Funduszu Pornocy Materialnej na rok 1997. Dotychczasowe tegoroczne wydatki z Funduszu pokrywane były z "topniejących" w tempie natychmiastowym środków, które pozostały na nim z poprzedniego roku. W piśmie informującym o przyznaniu SGH wspomnianej sumy Departament przedstawił zalecenia dotyczące jej pod ziału pomiędzy poszczególne cele. I tak, 868 000 zł przeznaczonych ma być na remonty akademików (wyliczone na podstawie kubatury obiektów socjalnych), zaś pozostała kwota ma zostać podzielona w następującej proporcji: 2/3 środków na stypendia socjalne, naukowe i zapomogi, zaś 113 na dofinansowania do miejsca w akademiku. Jak podkreślono w piśmie, kwota 5 220 tysięcy złotych jest jedynie kwotą planowaną i może ulec nieznacznemu zwiększeniu ze środ­ ków rezerwy na pomoc stypendialną. Znając jednak przybliżoną sumę pieniędzy przysługujących naszej Uczelni, Komisja Stypendialna Samorządu Studentów wraz z Komisją ds. Akademików i Zarządem Fundacji administruj ącej domami studenta, może określić wysokość stawek poszczególnych stypendiów oraz kwoty, jaka przeznaczona będzie na realizację konkretnych celów w akademikach.

Chór poleci na konkurs Chór akademicki SGH poleci 23 marca do Budapesztu na między ­ narodowy konkurs chórów. Ta pre sti żowa impreza odbywa się co dwa lata w różnych miejscach na całym świecie i dotyczy nie tylko chórów akademickich. Do konkursu bowiem może przystąpić praktycznie każdy chór - zarówno profesjonalny, jak i amatorski, którym niewątpliwie jest właśnie nasz Chór. Kwalifikacji zaś dokonują organizatorzy na podstawie przesłanych przez poszczególne chóry nagrań. W tym roku w ten sposób akredytowano 71 chórów z całego świata, w tym także Chór z SGH. Dwa lata temu Polskę reprezentował tylko jeden chór, niestety nie nasz uczelniany. Chór nasz już od pewnego czasu jest chórem żeńskim, co wynika z problemów z naborem gło s ów m ęs kich . Panowie są jak widać bardzo nieśmiali lub nie lubią s i ę ud zielać, bo w brak walorów wokalnych nie wierzymy ... Do Budapesztu poleci więc grupa naszych studentek pod opieką prof. Marty Juchnowicz - Prodziekana SP. Życzymy powodzenia! Zaś podróż ta nie byłaby możliwa, gdyby nie pomoc finansowa Polskich Linii Lotniczych LOT, MEN, Samorządu Studentów oraz oczywiście Władz Uczelni. Dziękujemy!

JVowy Regulamin Studiów w SGII Przygotowywana jest nowa wersja Regulaminu Studiów w Szkole Głównej Handlowej. Treść obowi ązującego obecnie Regulaminu ulegnie kompleksowym zmianom, które jednak nie zmienią zasadniczo statusu studenta w naszej Uczelni . Większa część poprawek dotyczy ć będzie rozbudowanych i niejasnych sformułowań . Zal etą nowego Regulaminu będzie wi ę c j ego zwięzłość i zrozumiało ść. W wyniku prac nad nowym Regulaminem prawdopodobnie stworzona zostanie jednolita wersj a przepisów dotyczących studiowania dla wszystkich rodzajów studiów. W następnych numerach gazety będziemy jeszcze powracać do tego tematu. SA:I-gon (Studencka Agencja :Informacyjna)

nr 14

Marzec 1997

strona 5


Trzy po trzy

NA MALKONTENTÓW W wielkich bólach rodziły się I Mistrzostwa SGH w Halowej Piłce Nożnej, ale koniec końców szczęśliwie doszły do skutku. A doprawdy nie była to łatwa sprawa. Najpierw dosłownie psim swędem udało się zabukować halę we Włochach (działo się to na początku stycznia, a tymczasem wszystkie terminy do końca marca były już zajęte), później nastąpił niczym nie uzasadniony atak spóźnionych­ zawiedzionych na organizatorów. Dlatego, bo do turnieju zakwalifikowano "jedynie" szesnaście zespołów. Rzeczywiście półtora dnia wystarczyło, by lista startowa pękła - chętni walili drzwiami i oknami. Trzeba przyznać, że zainteresowanie imprezą przerosło najśmielsze oczekiwania, amatorów halowego kopania znalazło się aż nadto. Skąd ich tylu? - chciałoby się zapytać. I tak sformułowane pytanie nie byłoby bezzasadne, o nie! Gdzież bowiem byli ci entuzjaści piłki, gdy śmiercią naturalną umierała B - klasowa drużyna SGH? Co porabiali, kiedy nieliczni zapaleńcy (bywało nawet, że grali w siódemkę!) wypluwali płuca, reprezentując barwy naszej szacownej Ałma Mater w rozgrywkach międzyuczelnianych? Przykro stwierdzić, ale na dramatyczne apele, m. in. na łamach tej gazety, nie odpowiedział literalnie nikt. Nie znalazł się żaden zła­ many kopacz. Zero sportowców. Po prostu dno. Aż tu nagle, ni stąd ni zowąd obrodziło nam piłkarzy - i wszyscy chcą, ba, wręcz marzą o tym, by grać w hali. No to ja się wtedy pytam ,gdzie tu sens, gdzie logika?! Przecież każdy zdrowo myślący człowiek zdaje sobie sprawę, że dopiero futbol na świeżym powietrzu jest grą wspaniałą, zaś halowe jego wydanie to zaledwie nędzna namiastka tej dużej, prze-

RUSZALIGA Jakoś

tak przykro spędzało się przydługie, zimowe wieczory, coś tak smutnawo było, czegoś brakowało. Ale na bok troski, w górę serca - znowu rusza liga! Oczywiście nie myślę o profesjonalnejprzekupnej (czytaj na następnej stronie), ta ruszyła swoją drogą. Tym razem mam przyjemność donieść o starcie tej najbardziej nieskazitelnej z wszelkich imprez, czystej jak łza dziewicy, Akademikowej Ligi Piłkarskiej. Jak wszyscy zainteresowani doskonale wiedzą, jest to właściwie początek drugiej rundy rozgrywek, bowiem część spotkań została rozegrana jesienią. Teraz, wiosenką, przyszedł czas, by wyłonić kolejnych (tzn. drugich) zwycięzców naszej zabawy. A wszystko wskazuje na to, iż poznamy ich podczas bombo\VO zapowiadających się tegorocznych Sabinkalii. Jeśli sprawy przybiorą korzystny obrót, Wielki Finał drugiej edycji ALP rozegrany zostanie w dniu 17 maja, tuż przed gościnnymi występami kapel typu rock. Przygotovvujcie więc zawczasu mowy dziękczynne, przydadzą się przy odbieraniu nagród! Kto wygra tym razem? Tego nie wie nikt - zaśpiewałby pewno znany fan piłki nożnej, Bogdan Łazuka. Rzeczywiście walka zapowiada się niezwykle emocjonująco, jest kilka drużyn o dużym potencjale i porządnej sile gry. To cieszy, że w porównaniu do roku

~MAGIEL

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

strzennej piłki. Owszem, przynosi troszkę satysfakcji, ale tylko wtedy, gdy pogoda na dworze taka, że psa nie wygnasz. Tymczasem na boiskach pod chmurką nie chce ganiać nikt, natomiast adoratorów hali wręcz setki. Panowie, toż nawet małe dziecko wie, iż bardzo dobrze dla zdrowia pobiegać co nieco na świeżym powietrzu! I proszę się nie zasłaniać niezdrową, warszawską atmosferą. Jak widać niekłamane (?) rozgoryczenie tych, którzy zbyt późno zgłosili swój akces uczestnictwa w Mistrzostwach (niestety, nie mogli zagrać wszyscy - ograniczenia czasowe), trudno potraktować jako szczere. Spieszę zapewnić wszystkich nieutulonych w swym żalu, że niejednokrotnie jeszcze będą mieli szansę błysnąć piłkar­ skim kunsztem na zielonej trawce. Wystarczy tylko odrobina dobrych chęci i w minimalnym choćby stopniu otwarte oczy i uszy. Naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, by każdy z Was mógł zasilić naszą reprezentacyjną ekipę. Przecież już dawno ktoś mądry wymyślił, że od przybytku głowa nie boli. Warszawa, 12 marca Radziej PS. Z tego wszystkiego nie oddałem królowi tego, co królewskie. Przepraszam i odrabiam zaległości. Otóż po morderczej doprawdy walce zaszczytny tytuł I Halowych Mistrzostw SGH w Piłce Nożnej przypadł w udziale drużynie ALI Star, która w wielkim finale zmogła ekipę o wiele mówiącej nazwie Denaturat. Jeszcze raz okazało się, że sportowy tryb życia popłaca, bowiem wynik końcowy brzmiał 2: l (2:0), a zwycięzcy wystąpili w składzie: Michał Suchocki, Sebastian Janusz, Jerzy Sańko, Aleksiej Klepikow, Maciej Szczęsny, Adam Białek, Maciej Drachał i Andrzej Gałkowski. Gratulacje!

ubiegłego

poziom turnieju wzrósł. Doprawdy coraz częściej jest na czym oko zawiesić, przez co rozgrywki cieszą się stale rosnącym zainteresowaniem. No cóż, nie pozostaje nic innego, jak tylko ży­ czyć sobie podtrzymania tego niewątpliwie pozytywnego trendu, częstego trzepotu bramkarskich siatek, wygodnych butów, sprawiedliwych sędziów, wiernych kibiców (tj. pięknych pań na wypełnionych po brzegi trybunach) i miękkiej, zieloniutkiej murawy. No, i jeszcze żeby Was nie wyganiali z Narbutta. Do zobaczyska na boisku! (gr) A oto jak się aktualnie rzeczy mają:

l. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13.

Tańczący

z Piłkami

3-Setki Czarne Żniwo KS Grosik ADP Gazebo KS ABC (m) Desperados Leszcze Sarenki Winners Drużyna X SmirnoffDrinkers II LZS Grom

nr 14

5 5 6 5 5 4 4 5 4 5 6 4 4

Marzec 1997

15 12 12 12 9

6 6 6 6 6 3

o o

37:13 50:14 36:24 18:6 17:16 18:16 10:13 15:19 11:14 10:18 15:26 10:31 13:48

strona 6


PIŁKARSKIE

OPOWIASTKI (CZ.3)

DZlEJE PE

EGO

PRZVSŁOWlA W sezonie poolimpijskim 1992193 faworyta do mistrzostwa Polski wskazywało się bez większych trudności. Nafaszerowany reprezentantami Lech Poznań miał w cuglach sięgnąć po kolejny tytuł. I sięgnął... A było to tak: kilka kolejek przed zakończeniem ligi doszło w Poznaniu do meczu, który miał rozstrzygnąć o prymacie dla miejscowych. Lech potykał się z Legią. Zwycięstwo gospodarzy zała­ twiłoby sprawę, lecz... prowadzeni przez trenera W. i opłacani pieniędzmi szefa Kodaka, pana R., warszawiacy obronili remis! Teraz na drodze do upragnionego MISTRZA POLSKI, na który stolica czekała 20 lat, stanął niespodziewanie ubożuchny (przynajmniej tak głosili jego włodarze) ŁKS . Tak się jakoś porobiło , że w pewnym momencie drużyny owe zrównały się punktami i jak się miało okazać później - zostało tak już do samiutkiego końca. Legia i ŁKS szły łeb w łeb , krocząc od zwycięstwa do zwycięstwa, z tym jednak zastrzeżeniem, że wygrane legionistów były bardziej okazałe . W efekcie, choć bilans punktowy mieli rywale identyczny, to jednak w decydującej w takich przypadkach różnicy bramek istotną przewagę posiadali legioniści . Wydawało się w pewnym momencie, że już przedostatnia kolejka przesądzi losy tytułu: podczas gdy w Warszawie szczecińska Pogoń "kontrolowanie" uległa wojskowym 0: l, po dwudziestu minutach drugi kandydat na mistrza przegrywał w Lubinie ze spokojnym o ligowy byt Zagłębiem 0:2! Pragnienie powtórzenia sukcesu sprzed 3 5 lat, kiedy to łodzianie pobili wszystkich krajowych rywali (by później w Europie dać się pobić 0:5 mistrzowi ... Luksemburga), było tak silne, że na boisku miedziowego zespołu zdarzył się "cud". Zdeterminowani goście wzięli sprawy w swoje ręce i wbili przeciwnikom trzy bramki nie tracąc już żadnej . W ten sposób przed ostatnim rozdaniem Legia i ŁKS miały ty Ie samo punktów, przy korzystnym dla warszawian bilansie bramkowym (plus 4 ). Kończącą sezon ligową kolejkę PZPN ustalił na niedzielę, 20.VI. l 993. By uniknąć układania wyników wszystkie mecze, jak Polska długa i szeroka, miały rozpocząć się o godzinie 17.00. W nąjbardziej interesujących spotkaniach Łódzki KS podejmował "spadniętą" już Olimpię Poznań, zaś Legię czekał wyjazd pod Wawel, do "spokojnej" Wisły. Pierwsza para nie wywoływała specjalnych emocji. Piłkarze z Łodzi mieli na luzie "puknąć" słabosilnych poznaniaków i oczekiwać wieści z grodu Kraka. A tam z kolei się działo! W przeddzień meczu prezes Wisły , znany optyk Piotr V., ogłosił, że za zwycięstwo z Legiąjego piłkarze skasują nie zwyczajowe sto baniek, lecz sumę trzykrotnie wyższą. Więcej, pod hasłem "kibole wszystkich klubów łączcie się", fani z całej Polski zapowiedzieli zawarcie niecodziennej sztamy i zbiorowy zjazd do Krakowa. Cel jasny - dopingować krakusóvv by powszechnie znienawidzona Legia nie sięgnęła po tytuł. Parę

dni przed

decydującą batalią

do warszawskiego szpitala na Wołoskiej zawitał dobrodziej stołecznego klubu- Janusz R. Wcześniej , w wyniku wypadku samochodowego, spędził wiele bezsennych nocy w klinice w Radomsku. Podczas tejże hospitalizacji szefa wygrywanie kolejnych meczów przychodziło podopiecznympiłkarzom nadzwyczaj ciężko. Domyślano się nie bez powodu, że wraz ze sponsorem powędrował na prowincję również klucz do kasy. Szpitalna izba szefa Legii była celem nader częstych pielgrzymek prominentnych działaczy wojskowego klubu. Czyżby tak bardzo troszczyli się o zdrowie swego mocodawcy? Z pewnością, ale już tak zupełnie "przy okazji" udało się namówić znajdującego się w poważnym stanie pooperacyjnym pana R. by spakował szpi-

~MAGIEL

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

talne manele i odwiedził kasą płynącą Szwajcarię, gdzie znajdowały się nieprzebrane zapasy środków finansowych ,jego" Kodaka. Znający realia futbolowej dżungli starzy legijni wyjadacze wiedzieli, że po to by ocalić tak bliskie mistrzostwo należy tworzącej się właśnie anty-warszawskiej spółdzielni przeciwstawić ciężką kasę. W takim wypadku nie mogło się obejść bez inwestycji z zewnątrz. A warto było zaryzykować te skromne 0.5 mln dolców, przecież w niedalekiej perspektywie kusiły grube miliony rozdawane w Lidze Mistrzów. Silnie umotywowany Romanowski zapomniał tedy na jeden dzień o swym ciężkim stanie i "służbowo" poleciał zagranicę.

Niedziela, godzina 17.00 - gwizdek w Krakowie. Minutę później zaczynają w Łodzi. Początkowo wyjątkowo spokojnie, obaj faworyci zdają się wyczekiwać na ruch konkurenta. Choć na stadionie ŁKS-u zabroniono spikerowi informowania o aktualnym wyniku z Krakowa ("by nie denerwować piłkarzy i trenerów") niemniej wszyscy wiedzieli co jest grane, a to dzięki relacjom nieocenionego Studia S-13 . Na Wiśle zaś, tradycyjnie co parę minut stadion dowiaduje się co dzieje się w Łodzi. A tam nic ciekawego. Jednak do czasu. Po dwudziestu minutach łodzianie wzięli się do roboty i trach, wpada pierwsza bramka. Kilka chwil i w Krakowie także zmiana wyniku. l :0 prowadzą goście. Nie minęły dwa paciorki i ŁKS ładuje drugą bramę. No tak, muszą przecież lać kelnerów. Traf chciał, że kiedy krakowski spiker raportował o tym wydarzeniu, w posiadaniu piłki znajdował się Kowalczyk. Jeden zwód, drugi i po chwili stan na obu stadionach brzmi 2:0. Jednak kiedy sędzia w Krakowie gwizdał na przerwę, w mieście włókniarzy szał radości ŁKS zdobywa trzeciego gola. Na takie dictum Legia nie mogła już odpowiedzieć . Przynajmniej nie w tej połowie ... Tak więc po 45 m.in. wicelider odrabia stratę jednej bramki do lidera. Cała Polska przy radioodbiornikach, za pośrednictwem wspomnianego Studia S13 dowiaduje się od wzruszonego sprawozdawcy (notabene Tomasza Zimocha, obecnie rzecznika prasowego Marka Citki) jakże wspaniale poczynają sobie fantastyczni piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego. W tym samym czasie dziennikarz z Krakowa przeprasza słuchaczy, za to, że zamiast z piłkarskiego meczu, nadaje relację z cyrku. Po przerwie farsa trwa w najlepsze. Bramka za bramkę, jak gdyby wydarzenia na obu stadionach odbywały się na zasadzie naczyń połączonych . W Łodzi widzowie fetują grę swoich, w Krakowie kibice szykują się do linczu "bandytów" i "sprzedawczyków". Oferujący przed spotkaniem potrójną stawkę prezes V. opuszcza wiślacki obiekt pół godziny przed zakończeniem "widowiska". Zdaje sobie sprawę, iż pupile wystawili go na pośmiewisko. Takie życie, Legia dała więcej. Business is business. Po morderczej walce, z wydatną pomocą sprzętu telekomunikacyjnego LEGIA MISTRZEM POLSKI! Koniec doprawdy niecodzienny: ŁKS - Olimpia 7: l , Wisła -Legia 0:6. Ładne wyniki, nieprawdaż? Tylko nie wiedzieć czemu, nie spodobały się naszej futbolowej władzy, czyli PZPN. W wyniku burzliwych obrad zwołanych wkrótce po nieoczekiwanym(?) przebiegu ligowego finiszu bohaterowie afery zostali ukarani. Legię i ŁKS pozbawiono tytułów odpowiednio mistrza i wicemistrza kraju, Olimpię i Wisłę objął roczny zakaz transferów. Co ciekawsze nikomu nic nie udowodniono, nikogo nie złapano za rękę . Wystarczyło, że powszechnie szanowany trener Ryszard Kulesza zagrzmiał ze zjazdowej ambony: "cała Polska widziała, a wy byliście ślepi?!!" i sprawiedliwości stało się zadość . Decyzją Związku wydarty Legii tytuł powędrował do trzeciego w końcowej tabeli Lecha. I tak oto język polski wzbogacił się o kolejne przysłowie. Gdzie dwóch się bije... Dalszy scenariusz dopisało samo życie: UEFA wykluczyła Legię i ŁKS z europejski ch rozgrywek (ponoć na wniosek "życzliwych" wysłanników z Polski, działacze Lecha nie chcieli wypłacić swym zawodnikom premii za mistrzostwo, itd. itp. Ot, polskie piekiełko w futbolowym wydaniu. Radziej

nr 14

Marzec 1997

strona 7


Cltśl!

razu,

że

Dwie nowe rubryki nam dojdą. WAL DO KINA -tu będą się pojawiać propozycje na miniony, bądź nadchodzący miesiąc (wybrane internetowo przez Was) oraz WAL (S)KINA, gdzie prezentowane będą Wasze opinie. Proszę o formułowanie ich skrótem, syntezą i metaforą. .. Ma być krótko, węzłowato i precyzyjnie (nie chodzi tu rzecz jasna o koszarową precyzję) . W śród tych, co mailną, będziemy losować nagrody (na razie jeszcze nie wiemy jakie, bo dystrybutorzy się ociągają z nawiązaniem kontaktu z nami). Wydrukowane teksty nagrodzimy normalną redakcyjną "wierszówką", znaczy się uściskiem dłoni. .. Dzisiaj riposta na zeszłomiesięczną recenzję CRASH-u - widać od autorowi (anonimowemu niestety) film się nie spodobał.

A więc to było tak: on ją... ona jego... oni siebie... one siebie ... A potem była zmiana i... a potem były jeszcze dwie takie zmiany... a potem ... dalej w tym samym guście przez 1,5 godziny. Bohaterom filmu prawie udało się razciupciać na strzępy zasadę nierozelwalności popędu płciowego od uczuć wyższych. ..

Kontakt: pbulak@sgh.waw.pl albo ogólnomaglowski (magiel@sgh.waw.pl, skrzyneczka, itd.). Piotr Bu lak

~u

s11\A\112-",

się

I()ILA\ ~III~ZA\ILIE7i~-",~(Jti1 Uwaga: Tego się nie da czytać. To są opisane wyniki. Wytnij, zachowaj. Pokaż koledze lub koleżance.

W tym roku komisje, jury, przedstawiciele, recenzenci, krytycy jednym słowem "ludzie z branży" na wszelkich konkursach nagradzali niezależnych (zwanych także,, indies "- od independent). Nominacje do najbardziej prestiżowych nagród kinowych pokazują, że w tym roku promuje się takich właśnie ludzi. Po rozdaniu "Złotych Globów" mówiło się, że niezależni opanowali kino. Wielkie studia i wielka kasa była nagradzana wielokrotnie. W tym roku wybrano jednak inną grupę twórców. Kim jest w ogóle niezależny? Niezależni to człowiek (w liczbie pojedynczej lub mnogiej), który robi filmy poza wytwórniami i ich szmalem. Zwykle za własną kasę. Stara się nie ulegać modom i realizować pomysły, o których zawsze marzył (ale brak środków nie pozwalał mu na realizację). Jeżeli chodzi o narodowość, to często (obok Amerykanów) są to Australijczycy i Anglicy. Tegorocznym zwycięzcom "Złotych Globów" został niezależnie wyprodukowany dramat wojenny "The English Patient" (aż 7 nominacji). Aktorskie "Złote Globy" za najlepsze role dramatyczne przypadły ludziom zupełnie w Stanach nie znanym - Australijczykowi Geoffreyowi Rushowi (debiut w głównej roli na dużym ekranie) i naprawdę niezłej Brytyjce Brandzie Blethyn (ta z kolei rozbiła bank z tegorocznymi nagrodami aktorskimi - obok Globu Złota Palma i nominacja do Oskara). Również tegoroczne Cezary wpisały

Quentin. W dodatku Tarantino. Najgorętsze nazwisko na zachód od dowolnego miejsca na Ziemi. Zrobił dwa filmy, został nowym bogiem i odpoczął. Tymczasem na ekrany naszych polskich kin trafił niedawno zestaw specjalny o nazwie "Cztery pokoje". Są to cztery nowele wyreżyserowane przez młodych, bardzo gniewnych ludzi. Cztery pokoje, w których coś się dzieje. I będący, jak się zdaje, pod wpływem środków utrudniających koordynację ruchów boj hotelowy, który musi zachrzaniać przez całą noc, bo goście mają życzenia. A jest Sylwester. W pierwszym pokoju znajdzie kobiety, które sobie nieco zabalowały i wydaje im się, że są wiedźmami. Jedna nawet na miotle przyleciała. W drugim pokoju jakiś kretyn mści się na zdradzającej go żonie. W trzecim - desperacki gangster zostawia dzieci na noc same, a w łóżku jest trup, a na stoliku szampan. W czwartym - zalany, genialny reżyser wyprawia balangę dla znajomych. Zakłada się też z

pewnym kolesiem. Co ma do tego Quentin? Co prawda wszyscy nieabnegaci już wiedzą, ale powiem. Otóż, jak twierdzi Quentin, to Quentin wymyślił i

~MAGIEL

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

w w/w nurt. Triumfatorem był "Mikrokosmos", dokument popularno-naukowy nagrodzony pięcioma statuetkami. Również pozostałe nagrodzone filmy są niskobudżetowe i -jak twierdzą bywalcy festiwalowi - antyhoollywoodzkie. Za najlepszy film zagraniczny uznano, nagrodzony na wielu festiwalach, "Przełamując fale" Larsa von Triera. Tegoroczne Palmy również ozłociły niezależniaków. Nasze "Złote Żaby" także spojrzały na nich łaskawym wzrokiem. "Złote Globy" uważane są za swoiste przedbiegi do Oskara. Tutaj zaś niezależniacy triumfują Gak na razie w fazie nominacji - wiadomo zaś, że reszta to czysta loteria). Niezależne produkcje, takie jak "The English Patient", "Fargo", "Sekrety i Kłamstwa" oraz "Shine" (nominowane jako najlepsze filmy roku) zdobyły razem 31 nominacji (w tym "The English Patient" aż 12). Wyparły one wysokobudżetowe widowiska hollywoodzkich studiów filmowych. Sami Anglicy otrzymali w tym roku aż 69 nominacji." W tym rokujednak akademia chciała dać nauczkę producentom, którzy sądzą, że duże pieniądze wystarczą, by kupić najlepszych artystów, widownię i do tego jeszcze nagrody" - twierdzi Bob Thorton nominowany do Oskara za adaptację scenariusza i główną rolę w "Sling Blade". "To wspaniały trend, czymkolwiek by był powodowany. W czasach, gdy wszystko wydaje się pozostawać w rękach wielkich korporacji, sterujących naszą rzeczywistością, gustami, czy też stylem i blokujących oddolną inicjatywę, nagle ktoś nagradza osoby myślące i tworzące niezależnie. To jest nasze odrodzenie" - skomentował B. Ray, dyrektor studia, które wyprodukowało "Sekrety i Kłamstwa". O tym, czy członkowie "Academy of Motion Pictures Arts and Sciences" okażą się zgodni z przedstawicielami nowojorskiej krytyki filmowej, przekonamy się już 24 marca. Piotr BuJak on zebrał gniewnych. O pierwszych dwóch reżyserach, a mianowicie o Allison Anders i Alexandre Rockwellu, właściwie mało kto słyszał. Zabłysnęli na festiwalu w Sundance i ich gwiazda zgasła wraz z "Czterema pokojami". Ich pokoje nie wnoszą nic nowego, ot -przedłużają czas filmu, acz muszę stwierdzić, że RockweB na sam koniec się rozkręca. Po co więc ich kawałki? Quentin zawsze lubił celebrować napięcie. W takich "W ściekłych psach" oczekiwanie na akcje jest dużo ciekawsze niż sama strzelanina. Tu natomiast wszyscy oczekują dwóch ostatnich pokoi i temperatura rośnie. A jest na co czekać. Rodriguez i Quentin naprawdę są świetni. Pierwszy z nich zrobił niezły kawałek komediowy (pani Allison, pani patrzy i się uczy). Grający w nim Desperado Rodriguez przechodzi sam siebie i oczywiście staje obok. Ukazuje całą głupotę człowieka, na jakiego lansują go szefowie Hollywood. Quentin zaś nawiązując do klasyki (sam Hitchcock) obrazuje sam siebie - oczywiście w krzywym zwierciadle. Zawiera w swych wypowiedziach tyle aluzji, że aby móc je wszystkie wyłapać, trzeba by iść do kina z dyktafonem. W dodatku sam występuje w swym pokoju "dla tych, co uważają mnie za d ... i nie chcą oglądać mojej zakazanej gęby". Coś w tym jest. ciąg dalszy +

nr 14

Marzec 1997

strona 8


Sekrety i 'l(famstwa Złoty Glob '96, Złota Palma w Cannes '96, Złota Żaba toruń­

skiego Camerimage '96, pięć nominacji do Oscara '96, z takim bagażem wchodzi do warszawskich kin najnowszy film Mike'a Leigh'a "Sekrety i Kłamstwa". Dicka Pope' a, autora zdjęć do "Sekretów i Kłamstw" poznałem w hallu auli im. Mikołaja Kopernika, gdzie odbywał się toruński Camerimage '96. Wysoki, siwiejący pan z nienagannym oxfordzkim akcentem, chciałoby się rzec, typowy Anglik. Tym, co odróżnia Dicka od tzw. stereotypu Anglika, jest jego całkowity brak rezerwy w stosunku do innych i wybitnie nieangielska żywotność. Dick przyszedł, aby pogratulować udanego filmu młodemu meksykańskiemu twórcy, którego byłem tłumaczem, Guillermo Granillo. Odniósł się do niego z taką sympatią i szacunkiem, jak by to film meksykanina, a nie jego, był głównym faworytem festiwalu. Rozmowa szybko jednak zeszła na temat filmu, za który Dick Pope otrzymał później główną nagrodę festiwalu. "Sekrety i Kłamstwa" to film o ludziach bliskich sobie z powodu powiązań rodzinnych i mniej lub bardziej regularnych kontaktów, a jednocześnie dalekich z powodu zbudowanej z kłamstw i sekretów bariery wzajemnego niezrozumienia. Cynthia, robotnica w fabryce pudełek, mieszka z córką Roxanne trudniącą się zamiataniem ulic, w szarej dzielnicy Londynu. Brat Cynthii, Maurice, jest dobrze sytuowanym fotografem mieszkającym w ładnym domu z żoną Monicą. Wszyscy są sfrustrowani i pełni wzajemnych pretensji. W taki układ wkracza nagle Hortense, osoba bogata, szczęśliwa, słowem, jakby nie z tej bajki. Hortense okazuje się być nieślubną córką Cynthii oddaną przez nieletnią matkę do domu dziecka. Kontrast między "wesołą'' rodzinką a nową postacią jest pogłębiony czarnym kolorem skóry Hortense. Początkowy szok Cynthii przekształca się stopniowo w sympatię i przyjaźń z córką uosabiającą wszystko, do czego ani matce, ani drugiej córce Roxanne nigdy nie udało się choćby przybliżyć. Jest to zaledwie początek przezabawnych, a jednocześnie przesyconych głębokim dramatyzmem perypetii bohaterów filmu. Finałowa scena przyjęcia w domu Maurice'a to prawdziwy majstersztyk: najpierw przez dobrych kilkanaście minut aktorzy powodują, że widzowie spadają - sam widziałem! - z krzeseł w porywach spazmatycznego śmiechu a potem, z przerażającą nagłością, sytuacja zmienia się o 180 stopni powodując ciarki na plecach tych, którym w oczach nie zdążyły zaschnąć jeszcze łzy śmiechu. Prawdziwe katharsis, nie ma co. A wszystko za sprawą jednego z najbardziej genialnych twórców współczesnego kina, jakim jest Mike Leigh. Reżyser "Życie jest słodkie", "High Hopes", "Bieak Moments", czy "Nadzy", żeby wymienić te najbardziej znane, zwany "malarzem Wreszcie się doczekaliśmy! Po blisko trzech miesiącach od premiery w USA na ekrany naszych kin wkroczyła "Evita", czyli - jak głoszą niektórzy "najbardziej oczekiwany film roku". I trzeba przyznać, że faktycznie wszyscy czekaliśmy na niego z niecierpliwością, a to przede wszystkim za sprawą zgrabnie przeprowadzonej kampanii reklamowej, w którą czynnie włączyła się telewizja i prasa, zasypując nas całą masą informacji na temat zarówno filmu, jak i jego bohaterki, czy li "przewodniczki duchowej narodu Argentyny" - Evy Duarte Peron, którą lud ochrzcił mianem Evity. Dowiedzieliśmy się na jej temat prawie wszystkiego, a przy okazji odkurzono już trochę zapomnianą Madonnę, która praktycznie wprosiła się na plan filmowy, zostawiając w tyle wszystkie inne - równie słynne, choć mniej kontrowersyjne -kandydatki do roli Evity. Bowiem jak głosi plotka, Madonna przesłała reżyserowi filmu, Alanowi Parkerowi, ośmiostronicowy list, w którym szczegółowo tłumaczyła, dlaczego to właśnie ona powinna zostać obsadzona w roli Świętej Evy. A powinna nią zostać między innymi z tego powodu, iż potrafi dobrze

~MAGIEL

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

miniatur", "rzeźbiarzem ludzkich twarzy" jest mistrzem ukazywania ludzi, jakimi naprawdę są, ich konfliktów, problemów, barier, których nie mogą przeskoczyć, ale także ich przyjemności, zabaw i miłości jaką się darzą. Taką mieszankę znajdziecie również w "Sekretach i Kłamstwach". Aż trudno uwierzyć, że w tym, jak i w żadnym innym filmie Leigh'a, nie istnieje nic takiego, jak scenariusz. "Nie oznacza to jednak, że film jest całkowitą improwizacją'', prostuje Dick Pope, "Na to jest czas przed przystąpieniem do pracy. Generalnie jednak, film był tworzony z dnia na dzień. Ostatnia scena została wymyślona przez Mike' a już po oficjalnym zakoń­ czeniu zdjęć. Musieliśmy wracać na plan i dokręcać ją, co spowodowało spóźnienie na pożegnalny bankiet, gdzie, kiedy w końcu przybyliśmy, wszystkie drinki zostały już wypite". Jeśli chodzi o obsadę, to poza znakomitą Breodą Blethyn (Cynthia), uhonorowaną za swoją rolę Złotą Palmą i Złotym Globem, próżno szukać twarzy gwiazdorów. Kluczowe pozycje okupują etatowi aktorzy Leigh' a: Timothy Spali (Maurice), Phillis Loga n (Monica), Claire Rushbrook (Roxanne). Dla Mariaone Jean Baptiste rola Hortense była pierwszą, jaką kiedykolwiek zagrała, a był to debiut wspaniały. David Thewils (chłopak Roxanne, lecz niech mnie diabli, jeśli pamiętam jakie imię nosił w filmie) rozpoczął rolą w "Sekretach i kłamstwach" międzynarodową karierę. "Ten film jest filmem o patrzeniu, jak my widzimy innych i siebie i jak inni widzą nas", podsumowuje Dick Pope. Cóż mogę dodać? Idźcie po prostu na ten film, nie zawiedzie Was, obiecuję. Marcin Wyrwał, e-mail: ama72@plearn.edu.pl

c. d. W USA film nie zrobił wielkiej kasy. Także prasa niewiele o nim pisała. A przecież gdyby go tak skrócić do "2 pokoi", to mogłoby wyjść naprawdę interesujące dziełko.

Jak by

się

wam udało

dostać

bilety o

połowę tańsze- iść! Michał

Zacharzewski

4 POKOJE (Four Rooms) W roli chłopca Tim Roth. Pokój l: reżyseria: Allison Anders, występują: Valeria Go lino, Sammi Davis, Lili Taylor, Madonna. Pokój 2: reżyseria: Alexandre Rockwell, występują: David Poval, Jennifer Beals. Pokój 3: reżyseria : Robert Rodriguez, występują: Antonio Banderas, Tamlyn Tomita, Danny Verduzco. Pokój 4: reżyseria: Quentin Tarantino, występują: Quentin Tarantino, Bruce Willis, Paul Calderon, Jennifer Beals.

śpiewać

i tańczyć, zaś historia jej życia i tego, w jaki sposób dotarła na szczyty sławy, do złudzenia przypomina losy Evity, a jej podobieństwo fizyczne do słynnej pani prezydentowej jest niepodważal­ ne. I rzeczywiście, zbieżność rysów twarzy obu pań nasuwa skojarzenia o klonowaniu... Odrzucając wszelkie dywagacje na temat niechlubnej przeszłości Madonny, bo tak naprawdę kogo to teraz interesuje, należy z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że mało kto potrafiłby lepiej zagrać (i oczywiście wyśpiewać) tę rolę niż \vłaśnie Madonna. Inną sprawą jest fakt, iż nie była ona w stanie sprostać oryginalnej tonacji musicalu "Evita", którą odpowiednio dla niej obniżono. Podobno sam mistrz A. L. Webber był jak najbardziej przeciwny takiemu, a nie innemu doborowi odtwórczyni tytułowej roli. Przeciwko obsadzeniu Madonny w roli Evy Peron, protestowali także starsi Argentyńczycy, pamiętający jeszcze czasy Swiętej Evity i Nowej Argentyny. Na murach pojawiały się napisy "Niech żyje Evita, do diabła z Madonną! " . Doszło nawet do tego, iż kwestie związane z kręceniem filmu na terenie Argentyny musiały być rozwiązywane drogą dyplomatyczną za pośrednictwem angielskiej ciąg dalszy na stronie l O ambasady.

nr 14

Marzec 1997

strona 9


W efekcie, po długich sporach, prezydent Argentyny - Carlos Menem - udostępnił ekipie filmowej taras prezydenckiego pałacu Casa Rosada, gdzie sfilmowano sceny, w których Evita śpiewa tłumom słynny utwór "Don 't ery for me Argentina". Zupełnie inaczej podeszli do sprawy młodzi Argentyńczycy. Nie zważając na opinie swych rodziców i dziadków, całymi dniami skandowali pełne uwielbienia hasła pod oknami hotelu, w którym zatrzymała się Madonna wraz z ekipą filmową. Krzyczeli jednak nie pod tym oknem, w związku z czym Jonathan Pryce, odtwórca roli Juana Perona, niejednokrotnie miewał długie, nieprzespane noce. O samym filmie można powiedzieć tyle, że jest wyjątkowy. Przede wszystkim dlatego, iż praktycznie pozbawiony jest klasycznych dialogów "mówionych", a bohaterowie porozumiewają się i wypowiadają, śpiewając. Muzyka, obok bogatej scenerii i wielości kostiumów, jest jednym z największych atutów filmu. Można powiedzieć, że wręcz przytłacza ona swoim ogromem i z pewnością wpływa na to, iż widzowi niejednokrotnie kręci się w oku łza. "Całość muzyki osiągnęła w nagraniu fascynujące, współczesne brzmienie" - twierdzi Alan Parker. W nagraniach skorzystano z wielu technicznych zdobyczy zarówno w dziedzinie zapisywania, jak i odtwarzania dźwięku. W ścieżce dźwiękowej z filmu uderza także bogactwo instrumentów - w teatrze ich ilość ogranicza pojemność kanału orkiestrowego, w przypadku nagrań studyjnych takie ograniczenie nie istnieje. Zaskoczeniem dla wszystkich będzie niewątpliwie całkiem niezła gra Madonny, która przyzwyczaiła nas do tego, iż z jej strony nie

"kultowych" kreacji kinowych (może oprócz kreacji odzieżowych ...). I chyba Madonnie rzeczywiście tak bardzo zależało na tej roli lub też naprawdę historia Evity była jej własną historią, w każdym razie piosenkarka spisała się na medal, bo przecież nie na Oscara... Kto bowiem z elitarnej Akademii przyznałby pannie o tak poszlakowanej przeszłości tak prestiżową nagrodę, czy choćby nominację do niej. Madonnie ciężko będzie kiedykolwiek wstąpić do tego "towarzystwa wzajemnej adoracji", tak jak dla Evity Peron niemożliwym było pozyskanie przychylności ze strony bogatych klas rządzących Argentyną. Aby zrozumieć ten film (tzn. wiedzieć, o co w nim chodzi), należy niewątpliwie kilka razy przesłuchać płytę z muzyką lub wczytać się w skrypt ze słowami poszczególnych piosenek. Z kolei, aby wydobyć całe piękno z muzyki, trzeba pójść do kina i zobaczyć film. Proponuję więc zacząć od kasety z muzyką, bowiem kinowe tłuma­ czenia tekstów piosenek sąjakimś nieporozumieniem. Nie wątpię w to, że dokonał ich domorosły poeta, który nie mogąc dać sobie rady z pewnymi sformułowaniami czy idiomami, pouzupełniał tłuma­ czenie własnymi wstawkami. W efekcie ·wielokrotnie mamy do czynienia z sytuacją, w której teksty śpiewane przez aktorów mało mają wspólnego z ukazującymi się na ekranie tłumaczeniami, nafaszerowanymi dodatkowo poetyckimi przestawieniami szyku, jakby to naprawdę miało na kimś zrobić wrażenie. Jeżeli ktoś nie zna dobrze angielskiego, jest zgubiony, bo nic nie zrozumie, zapewniam. Jest to jednak mankament, który nie powinien wpłynąć na decyzję o obejrzeniu tego filmu. G.p.) P.S. Pojawiła się już dwukompaktowa ścieżka dźwiękowa z filmu!

~~ •rlj KĄCIK KINA

dycji. Dla niego wejście na drogę występku jest równoznaczne z rezygnacją z własnej rodziny. Film sugeruje, że jest to droga nieuchronnie prowadząca do destrukcji wewnętrznej. Jednak w ostatecznym rozrachunku reżyser dość mocno opowiada się po stronie wiary w człowieczeństwo. N a uwagę zwraca bardzo naturalna gra głównego bohatera oraz plastyczność niektórych scen (szczególnie tej ze złotą rybką). Gorąco zapraszam na projekcje!

OVERGROUND Chcielibyśmy rozpocząć

nowy cykl, z którego zawsze będziecie mogli dowiedzieć się, co nowego słychać w naszym kinie i przeczytać recenzje filmów, które będziecie mogli zobaczyć u nas w najbliższym czasie. Na początek nasze plany na wiosnę:

PROGRAM KINA OVERGROUND: WIOSNA 97 27 marca 3 kwietnia 8-1 O kwietnia 17 kwietnia 22-24 kwietnia 8 maja 15 maja 22 maja

Rykszarz Miasto zaginionych dzieci Cykl "Miłość blondynki": Nagi instynkt, Jak Harry poznał Sally, Przed wschodem słońca Czysta formalność Przegląd filmów Andrieja Tarkowskiego: Dziecko wojny, Zwierciadło, Ofiarowanie 11 Postino (Listonosz) Rosencratz i Guildestem nie żyją Urodzeni mordercy

bilety (tylko)- 4 zł, karnety (na cztery filmy) - 12 zł

RYKSZARZ film opowiada o człowieku zarabiającym na życie wożąc ludzi rykszą. I choć cała akcja rzeczywiście skupia się na nim, to jednak dla mnie film dotyczył czegoś więcej. Jest opowieścią o mieście i o narodzie wietnamskim. O ludziach żyjących niemalże w rynsztoku, w cieniu drapaczy chmur ze szkła i stali, którzy nie mają szans na dołączenie do tej garstki, której się powiodło. Dla nich istnieją tylko dwie opcje: wegetować i umrzeć w

Jak sugeruje

nędzy

lub

żyć

tytuł,

wbrew

własnemu

sumieniu. Jest to wybór

naprawdę

tragiczny, gdzie każda ewentualność prowadzi donikąd. Szczególnie cierpi nasz bohater, wychowany w poszanowaniu dla religii i tra-

~MAGIEL

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

należy oczekiwać żadnych

Teraz recenzja filmu, którego projekcja marca bieżącego roku.

odbyła się

w czwartek 21

Nienawiść Film ten może pochwalić się najbardziej wartościowym trofeum (opinia autora), jakie ma do zaoferowania tak zwany przemysł filmowy. Otóż, debiutujący na festiwalu w Cannes w 1995 roku Matthieu Kassovitz otrzymał Złotą Palmę za reżyserię. Tym samym dołączył do grona takich twórców, jak Andrzej Wajda, Emir Kusturica czy (baczność) Quentin Tarantino (spocznij). A teraz może coś o samym filmie. Fabuła dotyczy jednego dnia z życia trzech kumpli mieszkających w, delikatnie mówiąc, niezamożnej i "nieciekawej" dzielnicy Paryża. Dnia takiego samego jak wszystkie poprzednie i takiego samego jak prawdopodobnie wszystkie następne. Życie sączy się tu z minuty na minutę, bez planów, bez nadziei, zanurzone w otępieniu. Pokazując taki obraz, reżyser bardzo wciąga nas, ale i przygotowuje nasze nastroje na ostatnie sekundy filmu (o których nic więcej). Film zachwyca również od strony technicznej. Jest czarno-biały, oddając w ten sposób klimat tamtego świata-bez radosnych barw i różnorodności. Nie jestem pewien, czy było to zamierzeniem reży­ sera, ale w ten sposób film nabrał bardziej dokumentalnego charakteru, wrażenie to jeszcze potęguje skrupulatnie odliczany czas. Niesamowite są również zdjęcia i montaż, bardzo ciekawie pracuje kamera. Jako ciekawostkę dodam jeszcze to, że Kassovitz pojawił się w roli jednego ze skinhead' ów. Artur Banach

nr 14

Marzec 1997

strona 10


JAK To SI]I: ROBI WHELSINKACH ••• ? Podobnie. Ogólnie można powiedzieć, że Finowie są pokrewni Polakom. Aczkolwiek nie we wszystkich kwestiach. Weźmy np. szkołę - temat bliski nam wszystkim. Organizacja studiów jest prawie identyczna, natomiast egzaminy wyglądają zupełnie inaczej. Zapomnijcie o ściąganiu, gotowcach, czy choćby niegroźnym podpowiadaniu. Oni tam nawet nie wiedzą, co to takiego jest. Biedni nieświadomi. Jeśli

chodzi o podobieństwa - np. imprezy. Wyglądają tak, jak nasze polskie, bo na stołach przeważa wódka Ueśli się truć, to przynajmniej z klasą), tylko pod różnymi postaciami: schnaps albo punsch, w zależności od zaawansowania balangi. Inny jest natomiast jej przebieg. W Polsce najpierw się pije a potem śpiewa, a w Finlandii śpiewa się po to, aby się napić. Ale nie martwcie się, skutek jest taki sam ... Kac następnego dnia. Teraz może o trochę poważniejszych tematach - np. fińskie firmy. Po wizytach w kilku z nich (niektóre również znane na polskim rynku: NOKIA - telekomunikacja, F AZER - słodycze, SILJA LINE - promy), jedno zdanie, powtarzane wielokrotnie, utkwiło nam szczególnie w pamięci, a mianowicie: "Nasza firma jest najlepsza, my to wiemy i WY też powinniście to wiedzieć". Tej pewności

W jednym z poprzednich numerów "MAGLA" prezentowane były wyniki ankiet przeprowadzonych wśród studentów I roku SGH. Nie jesteśmy z pewnościąjako uczelnia dobrym obiektem do pełnych porównań, ale ciekawe jest to, jakie wyniki dają podobne badania prowadzone przez American Council on Education (opublikowane przez "The Chronicle o f High er Education"). Wyniki badań opracowano na podstawie 240 tysięcy ankiet zebranych jesienią 1995 roku i są one reprezentatywne dla około półtora milionowej populacji freshmen 'ów. Jedynie 33% amerykańskich studentów I roku starało się o przyjęcie tylko do jednej uczelni wyższej, 14% złożyło aplikacje do dwu, 16% do trzech, a kolejne 14o/o do czterech szkół. Do więcej niż siedmiu uczelni papiery złożyło 7,5% studentów! Spośród studentów I roku 27% planuje zdobycie co najwyżej bakalaratu, a 37% co najwyżej magisterium. Warto wiedzieć, że uczelnie amerykań­ skie oferują więcej "poziomów" dyplomów, niż tylko te dwa. Dla 77% studentów zasadniczym powodem pójścia na studia była możliwość uzyskania po nich lepszej pracy, 39% z nich liczyło, że po studiach będą "more cultured person"- ciekawe, jak to jest w przypadku studentów polskich? Blisko 34o/o studentów poszło na uniwersytet pod naciskiem rodziców, a 7o/o z powodu trudności w znalezieniu pracy. Ciekawe, że aż 18% studentów wybrało studia, jako formę ucieczki spod opieki rodziców, zaś 3,6o/o stwierdziło, że nie miało nic lepszego do zrobienia niż pójść na studia. Wśród kryteriów, jakimi kierowali się przyszli studenci wybierając uczelnię, najważniejszymi są: reputacja (49%) i znajdowanie pracy przez absolwentów danej uczelni (43%). Rankingami uczelni kierowało się w swym wyborze 7% kandydatów. Dla 28% wybór opierał się na poszukiwaniu uczelni o niskim czesnym, a 2,5% wybrało daną uczelnię, bo na żadną inną ich nie przyjęli! Prawie 86% studentów wierzy, że lepsza edukacja i więcej miejsc pracy znacząco obniżą przestępczość. A 41% w ciągu ostatniego roku uczestniczyło w zorganizowanych demonstracjach. Tylko 14% amerykańskich studentów I roku pali papierosy! Ale prawie 55% pije piwo lub wino. 34% twierdzi, że marihuana powinna być zalegalizowana, a jednocześnie 77% uważa, że pracodawca powinien mieć prawo do zażądania przeprowadzenia testów związanych z ewentualnym zażywaniem narkotyków przez pracowników. W uczelniach amerykańskich w roku akademickim 1994-95 studiowało 1600 Polaków i w "rankingu" liczby obcokrajowców

Niezależny Miesięcznik

Beata Kamińska, Agnieszka

Motyczyńska

byliśmy

ZA OCEANEM •••

~MAGIEL

siebie brakuje naszym rodzimym firmom. Ale jeszcze jest czas, aby się tego nauczyć. Kilka zdań o życiu codziennym w Helsinkach. Jest ono na pewno na dużo wyższym poziomie. Ogólnie wszystko jest drogie, co wcale nie powinno dziwić, gdyż przeciętne zarobki w Finlandii również są kilka razy większe od przeciętnych zarobków w Polsce. I w końcu czas na ciekawostki. Coś dla osób kiepsko orientują­ cych się w terenie. Jeśli znasz angielski, to nigdy nie zgubisz się w Helsinkach. Tam \Vszyscy znają ten język, a często nawet jeszcze parę innych. Ale dobra wiadomość dla tych, co nie posiadają lub jeszcze, przypadkiem, nie posiedli tej umiejętności. Ostatnio bardzo popularny staje się również rosyjski. O tym wszystkim i o wielu innych rzeczach dowiedziałyśmy się uczestnicząc w "International Helsinki Days", (oczywiście dzięki ZSP; siedziba główna: budynek G, pokój 61c3). Organizatorem była szkoła HANKEN, czyli Svenska handelshogskolan w Helsinkach, która gościła nas w dniach 16-25.02.1997. Uczestnikami tego l O-dniowego week-u było 18 studentów z 9 krajów. W ramach współpracy międzynarodowej zacieśniłyśmy stosunki z kilkoma narodami ... wymieniając adresy, nie tylko mailowe. P.S. Więcej nie zamierzamy pisać, bo nie ma o czym. Tam po prostu trzeba pojechać.

Studentów SGH

na 50 miejscu. Najwięcej obcokrajowców pochodziło z Japonii (ponad 45 tysięcy), z Chin (39000) i Tajwanu (36000). I na koniec opłaty: przeciętne czesne wynosiło (w latach 199495) rocznie od 2689 dolarów w uczelniach publicznych do 11522 dolarów w uczelniach prywatnych. Czesne jest bardzo zróżnicowa­ ne, przykładowo w uczelniach publicznych: od 1500 dolarów w Północnej Karolinie i na Hawajach, aż do 5752 dolarów w stanie Vermont. Średnia płaca (rocznie) w uniwersytetach publicznych wynosi 53000 dolarów.

Marek Rocki

Jest to tytuł książki Mikołaja Gogola, której to adaptację, opartą na wersji scenicznej Michała Bułhakowa, miałem przyjemność obejrzeć w ostatni piątek w Teatrze Współczesnym. Jeśli jeszcze nie byłeś, drogi Czytelniku, na tej sztuce (premiera bowiem odbyła się, jak wyczytałem w programie, w grudniu 1995 roku), to spróbuję Cię niniejszym artykułem zachęcić do tego. Scenariusz opowiada historię pewnego przekrętu - jak to byśmy określili słowem często obecnym w dzisiejszym świecie - oto głów­ ny bohater, Cziczikow, realizuje oryginalny, trzeba przyznać, pomysł na szybkie wzbogacenie się . Aby podrażnić Twoją ciekawość, dodam, że tytuł dzieła odgrywa w tym pomyśle zasadniczą rolę ... Gogol oprócz wspomnianego "dorobkiewicza" przedstawia nam całą galerię postaci-typów ludzkich, które "przyrządza" z dużą szczyptą ironii, ale i wnikliwości spojrzenia. Najważniejsze w całej sztuce wydały mi się właśnie kreacje owych ludzkich charakterów. Bowiem oprócz bystrego oka samego autora, swój talent w ich ożywienie wnieśli wspaniali aktorzy grający w tej adaptacji. Dawno nie byłem na podobnie obsadzonej sztuce. Wymienię jedynie tych, którzy wzbudzili największy aplauz: Krzysztof Kowalewski (pamiętany chociażby jako Roch Kowalski z Potopu), Zbigniew Zapasiewicz (dzięki ucharakteryzowaniu trudno go rozpoznać - gra jedną z najbardziej "martwych dusz"), Bronisław Pawlik (największe oklaski), Marta Lipińska, Henryk Bista. Gogol oprócz śmiechu, bo zapomniałem powiedzieć, że publiczność ma ciągłe okazje, żeby się zdrowo pośmiać - i chociażby dlatego warto się na sztukę wybrać, proponuje odbiorcy refleksję nad sensem ludzkiego życia- może warto jąjuż indywidualnie podjąć?

Piotr Łukasz Wiśniewski Na koniec krótki cytat z książki Gogola: ,, Wszystkiemu winno nabywanie: z jego powodu powstały sprawy, które świat nazywa n z e b ar d z o czysty m i".

nr 14

Marzec 1997

strona 11


CZY MUSIMY BYĆ NAJ DROŻSI ••• ? Na dzień dzisiejszy domy studenta Szkoły Głównej Handlowej są jednymi z najdroższych akademików w Warszawie. Realny koszt utrzymania miejsca w naszym akademiku wynosi obecnie 185 zł, nie licząc kar za zniszczenia. Koszt zakwaterowania studenta w akademikach innych uczelni waha się od 55 do 180 złotych. W większości z tych uczelni nie istnieje, tak jak u nas, automatyczne dofinansowanie do miejsca w domu studenta. Ewentualne dofinansowania przyznawane są przez specjalne komisje, zaś ich wielkość uzależniona jest od sytuacji materialnej studenta. W wielu przypadkach dofinansowanie nie polega na zmniejszeniu kwoty, jaką student ma zapłacić w kasie akademika, lecz na wypłaceniu mu stypendium w celu pokrycia części kosztów związanych z zakwaterowaniem Przyjrzyjmy się bliżej kosztom domów studenta innych uczelni . Poni żej przedstawiam informacje otrzymane od przedstawicieli Samorządów Studenckich różnych uczelni warszawskich. Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego - od marca koszt akademika wynosi tu 180 zł, choć w okresie od października do lutego studenci płacili 150 zł . Studenci, którzy na mocy decyzji Wydziałowej Komisji Stypendialnej otrzymują stypendium socjalne, zwolnieni są automatycznie z połowy opłaty za akademik i uiszczają jedynie 90 zł. W niektórych uzasadnionych przypadkach Komisja może przyznać częściowe zwolnienie z opłaty za akademik osobie, która nie pobiera stypendium socjalnego. Są to jednakże przypadki sporadyczne. Połitechnika -miejsce kosztuje od 140 do 180 zł w zależności od położeni a i standardu akademika. Dofinansowania do miejsca w domu studenta są tylko i wy łącznie indywidualne i przyznawane są przez Wydziałową Komisję Socjaln ą w wysokości od 40 do 70 zł w zależności od dochodów opiekunów studenta. Nieliczne Wydziały stosują jednolitą stawkę dofinansowania w wysokości 70 zł wobec wszystkich studentów zamieszkujących akademik. Dofinansowanie przyznawane jest w formie stypendium socjalnego i wypłacane studentowi na rękę. Szkoła Główna Służby Pożarniczej - studenci tej uczelni nie wnoszą żadnych opłat za zakwaterowanie w akademiku. Wszystkie koszty związane z utrzymaniem studenta ponosi Państwo , a w skład tych kosztów wchodzi właśnie zakwaterowanie w akademiku, poza tym wy żywienie, pomoce dydaktyczne i naukowe oraz umundurowanie. Co lepsze, studenci tej szkoły otrzymują miesięczny żołd w wysoko ści średnio 200 zł . Indywidualna wysokość żołdu uzależnio­ na jest od roku studiów oraz od stopnia, jaki dany student posiada. Co pewien czas niektórzy studenci otrzymują dodatkowo nagrody także w formie pieniężnej. Uniwersytet Warszawski - studenci opłacąją pełen koszt utrzymania jednego miejsca w akademiku, który wynosi obecnie od 150 do 170 zł . Wydziałowe Komisje Stypendialne mają prawo przyznawać dofinansowanie do miejsca w wysokości od 30 do 100% opłaty , jaką student wnosi za zakwaterowanie w akademiku. Dofinansowanie przyznawane jest w formie stypendium socjalnego i wy pła­ cane w gotówce. Akademia Sztuk Pięknych - studenci płacą około 144 zł miesi ęcznie. Jest to całkowity koszt utrzymania jednego miejsca w akademiku. Dofinansowanie istnieje tylko w formie stypendium, którego wielkość uzależniona jest od wysokości dochodu opiekunów studenta i przeważnie waha się w przedziale od 30 do 80 zł. Akademia Wychowania Fizycznego - ogólną tendencją kształtują­ cą wielkość opłaty za akademik jest ilość osób zamieszkujących pokój. Istnieje także podział na akademik "Rotacyjny", gdzie zamieszkują asystenci, studenci obcokrajowcy, małżeństwa oraz wybitni sportowcy, akademik męski oraz żeński , który jest obecnie w remoncie. Panie tymczasowo pomieszkują u panów, tzn. akademik m ę ski na jakiś czas przek s ztałcono w koedukacyjny. W akademiku "Rotacyjnym" miejsce w pokoju jednoosobowym kosztuje 147 zł, w dwuosobowym- 130 zł. W akademiku męskim miejsce w pokoju dwuosobowym kosztuje 97 zł, w pokoju trzyosobowym - 84 zł, w czteroosobowym- 71 zł i w pokoju sześcioosobowym -55 zł. Akademia Teatralna - nie ma problemu z akademikami, gdyż po prostu ich nie posiada i korzysta z należących do Politechniki Warszawskiej domów studenta na osiedlu Jelonki.

~ MAGIEL

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

Akademia Medyczna - opłatę ustala s ię w zależności od ilości osób zamieszkujących pokój: w pokoju dwuosobowym zakwaterowanie kosztuje 180 zł od osoby, w pokoju trzyosobowym - 160 zł od osoby i w pokoju czteroosobowym - 140 zł od osoby. Głównym kryterium przyznania akademikajest dochód brutto przypadający na jednego członka rodziny, który w bieżącym roku akademickim nie mo że być większy niż 530 zł. Dofinansowanie przyznawane jest automatycznie wszystkim osobom, które w normalnym trybie otrzymały miejsce w akademiku. Wielkość dofinansowania ustalona jest na 50% kwoty, stanowiącej koszt utrzymania tego miejsca, czyli obecnie 90 zł, 80 zł lub 70 zł i tyle właśnie płacą studenci za zakwaterowanie. Dofinansowanie to nie przysługuje osobom, które otrzymały miejsce w domu studenta w trakcie roku akademickiego (w wyniku zwolnienia się tego miejsca) i których dochód brutto na członka rodziny jest wyższy od wspomnianej sumy. Z powyższych danych wynika niezbicie to, iż Szkoła Główna Handlowa posiada najdroższe akademiki w Warszawie. Nie zapominajmy bowiem, że całkowity koszt utrzymania jednego miejsca w domu studenta SGH wynosi obecnie 185 zł, z czego 115 zł płaci student, zaś pozostałe 70 zł zabierane jest z Funduszu Pornocy Materialnej (dofinansowanie). Ponieważ Szkoła jest jeszcze w trakcie podliczania wydatków poniesionych z Funduszu w 1996 roku, nie wiadomo dokładnie , jak dużym obciążeniem dla niego były właśnie domy studenta. Pewne jest jednak to, że wydatki zwią­ zane z akademikami stanowiąjeden z większych ubytków środków z Funduszu. W tej sytuacji z ogromnej części pieniędzy , które -jak sarna nazwa Funduszu wskazuje - przeznaczone są na pomoc materialną dla wszystkich bez wyjątku studentów studiów dziennych, czyli dla około 5000 osób, korzysta nieco ponad 115 uprawnionych. Na wielu innych uczelniach dofinansowanie do miejsca w akademiku przyznawane jest indywidualnie na podstawie udokumentowanej sytuacji materialnej studenta. W SGH każdy zakwaterowany w akademiku student automatycznie płaci o 70 zł mniej. Jednocześnie bardzo wiele miejsc podlega "czarnorynkowej" sprzedaży, polegającej na tym, iż część osób składa wnioski o zakwaterowanie tylko po to, aby później odsprzedać otrzymane miejsce za sporą sumkę, która w ubiegłym roku dochodziła nawet do 900 zł. W ten sposób w akademikach SGH zamieszkuje duża grupa osób o wymarzonej wręc z sytuacji materialnej, a także studenci z innych uczelni. Ich wszystkich "sponsoruje" oczywiście nasz uczelniany Fundusz Pomocy Materialnej. W przypadku indywidualnego przyznawania dofinansowania np. przez Komisję Stypendialną, część z tych osób w ogóle by go nie otrzymała, zaś inni - naprawdę potrzebujący zostaliby zwolnieni w większym stopniu z opłaty. Z kolei osoby z innych uczelni, mieszkające nielegalnie w naszych akademikach, nie miałyby możliwości ubiegania się o takie dofinansowanie. Ta forma przyznawania dofinansowania byłaby korzystna także dla studentów spoza Warszawy, wynajmujących w stolicy mieszkanie lub pokój . Komisja przydzielająca dofinansowanie mogłaby przyznawać je także tym osobom - nigdzie bowiem nie jest powiedziane, że należy dopłacać tylko i wyłąc znie do miejsc w akademikach. Zakwaterowanie na klasycznej stancji także kosztuje i to znacznie więcej niż pojedyncze miejsce w akademiku. ciąg

nr 14

Marzec 1997

dalszy

-+

strona 12


"[)o zakothania ieden W tym roku świat stanął na głowie i wiosna zaczęła się w lutym. Czarny scenariusz mówi, że to \vszystko przez dziurę ozonową i efekt cieplarniany. Ale obok wizji pesymistycznej zawsze istnieje jakieś optymistyczne wytłumaczenie. Na przykład: ktoś chciał, żebyśmy wcześniej obudzili się ze snu zimowego, żebyśmy rozgrzani słonkiem i rozradowani widokiem pierwszych pączków chętniej ze sobą rozmawiali, częściej się uśmiechali i obdarzali cieplejszymi uczuciami. Obserwuję u siebie i u innych także wielce optymistyczne zjawisko: na wiosnę człowiek staje się szczęśliwszy. Płeć przeciwna staje się przyczyną radosnych palpitacji serca... Wiosna jakoś tak nieodłącznie kojarzy się z miłością. Być może skojarzyła się ona w ten sposób także organizatorom cyklu wykła­ dów "Sympatia - Miłość - Małżeństwo". Nie żebyśmy wszyscy z miejsca i od razu planowali wesela i mariaże na tę wiosnę, ale może warto wysłuchać tego, co mają do powiedzenia na trudny do opisania temat uczuć różni mądrzy ludzie. Pierwszy wykład z cyklu zatytułowany był "W zgodzie z sobą i innymi". Kiedy więc już obudziliśmy się z zimowego odrętwienia i bardzo zapragnęliśmy być szczęśliwi, musimy wiedzieć, że stanu tego nie można osiągnąć bez pogodzenia się z samym sobą i z tymi, obok których przyszło nam żyć . Jak się do tego zabrać? Odpo,viedzi na to pytanie dostarcza psychologia. Nauka ta jest w stanie powie-

bardzo wiele, ale zawsze rozbija się o jakąś tajemnicę. Tak więc psychologia podpowiada, że człowiek przystępu­ jąc do pogodzenia się ze sobą, musi dokonać rozrachunku z okresem dzieciństwa. Osoby, które w dzieciństwie i w młodości nie doznały miłości, w swym dorosłym życiu nie są w stanie okazywać miłości, dręczą się zazdrością i niewiarą w miłość żony czy męża. Pani psycholog, prowadząca ostatni wykład, podała przykład, który przeraził mnie i wrył się w pamięć. Opowiedziała o eksperymencie medycznym, polegającym na odłączeniu niemowląt od matek. Dzieci próbowano wychowywać w sterylnych warunkach, karmiono je regularnie, przewijano, etc. Nikt ich jednak nie przytulał. Czuły się odrzucone, choć było to jedynie odrzucenie psychiczne. Wyniki eksperymentu zaskoczyły i zszokowały lekarzy, gdyż więk­ szość niemowląt zmarła. Zabił je brak miłości. Dorosły człowiek jest silniejszy, więc często żyje bez miłości - nie jest to jednak z

DNI KARIERY '97

CZY MUSIMY•••?

c. d.

dzieć

o

człowieku

pewnością życie szczęśliwe.

Jeśli więc

okazji, by pogodzić się z ludźmi , by wreszcie opuścić tę norę, w której zagrzebaliśmy się ostatnimi czasy bardzo głęboko, to może właśnie wiosna jest dobrą porą, by to zrobić? Może wykłady z cyklu "Sympatia - Miłość - Małżeństwo" dotychczas nie

było

podpowiedzą, pomogą, natchnąjakimś pomysłem?

Magdalena

Szymańska

c. d.

Powróćmy

Studentom stworzono możliwości lepszego zaprezentowania siebie, swoich umiejętności, wiedzy i kwalifikacji. Od 1993 roku Targi Pracy przyjęły formułę ogólnopolską. Poza Warszawą w latach 1993 i 1994 podobnego typu spotkania odbyły się również w Gdańsku, Krakowie, Wrocławiu, Katowicach i Poznaniu. Jednak dopiero rok 1995 był przełomowy . Nastąpiła zmiana formuły i nazwy Targów Pracy na Dni Kariery. Warszawska edycja Dni Kariery '97 będzie się składała w tym roku z trzech części . W dniu l O kwietnia w gmachu Szkoły Głównej Handlowej zamierzamy przeprowadzić dyskusje panelowe z udziałem kilku dyrektorów personalnych z firm o różnym profilu działalności. Tematem ma być problem planowania kariery i specyfika pracy w różnych przedsiębiorstwach. Dyskusję ma poprowadzić osoba z firmy doradztwa personalnego. Targowa część Dni Kariery już od kilku lat związana jest z salami wystawowymi Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. W tym roku targi odbędą się 14 i 15 kwietnia w Sali Ratuszowej PKiN. Tu będą mogli spotkać się ci, którzy poszukują dobrych pracowników i ci, którzy chcą znaleźć interesującą pracę. Pierwszego dnia odbędzie się konferencja prasowa z udziałem Ministra Pracy i Polityki Socjalnej prof. Tadeusza Zielińskiego. Ponadto jak co roku przewidujemy szkolenia i wykłady dla osób odwiedzają­ cych targi. Zamknięciem tegorocznej edycji Dni Kariery będą warsztaty (17 i 18 kwietnia) dla studentów ostatnich lat oraz absolwentów zakwalifikowanych przez firmy w czasie trwania targów. Mają one na celu zademonstrowanie specyfiki pracy w konkretnej firmie i wymagań stawianych potencjalnym pracownikom. Przyczynią się także do podniesienia wiedzy uczestników i pozwolą im na sprawdzenie się w rozwiązywaniu nowych ciekawych problemów. Miejmy nadzieję, że także w tym roku Dni Kariery zostaną sprawnie zorganizowane i zakończą się obustronnym sukcesem.

Hubert Telecki WARSZAWA S•G•H

~MAGIEL

Niezależny Miesięcznik

Public Relations Dni Kariery '97

Studentów SGH

jednak do problemu wysokiego kosztu utrzymania naszych akademików. Nie do mnie należy stwierdzenie, że koszt ten jest zawyżony, czy też, że mógłby być niższy. Nie ja ustalam jego wielkość, nie znam nawet poszczególnych jego składowych. Pewne jest tylko to, że w koszt ten liczone są zakupy mebli oraz sprzętu elektrycznego. Nasuwa się pytanie, dlaczego my, studenci, którzy obecnie mieszkamy w akademikach, mamy opłacać rzeczy, które służyć będą jeszcze wielu przyszłym użytkownikom akademików? Czy zakupy te nie powinny być, tak jak remonty, finansowane z Funduszu Pornocy Materialnej, albo czy ich koszty nie mogłyby być rozkładane w długim okresie pomiędzy większą liczbę osób? Aby być obiektywnym, nie zaprzeczę temu, iż wszystkie nasze akademiki charakteryzują się bardzo wysokim standardem, którego przykładem może być idealny stan i nowoczesność sprzętu sanitarnego oraz wyposażenia pomieszczeń używanych przez ogół mieszkańców. Każdy pokój podłączony jest do wewnętrznej sieci telefonicznej, zaś akademiki posiadają "telefoniczne wyjścia na zewnątrz", podczas gdy na niektórych uczelniach domy studenta nadal podłączone są do szkolnej centrali telefonicznej. W każdym pokoju znajduje się lodówka, nowa jest większość mebli. Mamy sale sportowe, telewizyjne, kluby studenckie, stołówkę. W "Sabinkach" działają-nie-działają nowoczesne windy, zaś dzięki zainstalowaniu elektrycznych drzwi otwieranych przez portierki przestało być groźnie i jakoś dawno nikt nikogo nie okradł. Problemem pozostaje nadal dewastowanie wspólnych urządzeń. Studenci będą płacić za te szkody do momentu, dopóki nie zmądrzeją. Z drugiej strony, ile by to było krzyku, gdyby kazano ogółowi studentów płacić za zniszczenia dokonane na terenie Uczelni ... ! Nie stawiam więc jednoznacznego wyroku. Z jednej strony bowiem można patrzeć na ten problem z perspektywy samego wysokiego kosztu, jaki ponosimy z tytułu utrzymania akademików, jednak z drugiej strony standard naszych akademików jest nieporównywalnie lepszy niż w wielu domach studenckich innych uczelni. Mam nadzieję, że do tego tematu jeszcze wielokrotnie powrócimy na łamach pisma i że do dyskusji włączy się zarówno Zarząd Fundacji, która przejęła akademiki od Uczelni, Przewodniczący Komisji ds. Akademików, jak i wszyscy zainteresowani studenci. (j.p.)

nr 14

Marzec 1997

strona 13


głównie

W dniach 19-21 marca odwiedził Polskę laureat Nagrody Nobla z 1996 roku w dziedzinie nauk ekonomicznych - profesor James A. Mirrlees. U czynił to na zaproszenie Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Wizytę zorganizował Komitet Lokalny AIESEC przy SGH, zaś pomysłodawcą była grupa studentów tej przygotowująca międzynarodowe seminarium organizacji "DECISIONS 2000". Pobyt profesora Jamesa A. Mirrleesa sponsorowany był przez CITIBANK. Noblista poprowadził otwarty wykład na temat "ECONOMICS OF INCENTIVES AND INFORMATION". Ostatnimi laureatami Nagrody Szwedzkiej Króle\vskiej Akademii Nauk w dziedzinie nauk ekonomicznych zostali: brytyjski profesor James A. Mirrlees oraz Kanadyjczyk William Vickerey. Nagrodę otrzymali za opracowanie teorii podejmowania decyzji w warunkach braku pełnej informacji. Zwrócili oni uwagę na istotną rolę informacji we współczesnej gospodarce. Jest to szczególnie istotne tam, gdzie w interesie uczestników rynku leży niemóvvienie całej prawdy. Asymetryczni e rozpowszechniona informacja jest często wykorzystywana strategicznie w celu uzyskania przewagi nad konkurentami - w takiej sytuacji kluczową rolę odgrywa według laureatów identyfikacja ukrytych motywów rządzących postę­ powaniem podmiotów rynku. Teoria stworzona przez laureatów Nagrody Nobla ma duże zastosowanie w: -zawieraniu umów ubezpieczeniowych, które powstrzymują ubezpieczonych przed niefrasobliwością; -tworzeniu systemu podatkowego, który pozwala jak najlepiej wykorzystać efekty pracy; -ustalaniu zasad organizowania przetargów, które pozwalają osią­ gnąć jak największy dochód; -ustalaniu zasad zwrotu zakupionych towarów zmniejszających do minimum nieuzasadnione zwroty; -tworzeniu systemu płac kadry kierowniczej, który skłania menedżerów do największego wysiłku. Profesor James Mirrlees i William Vickerey otrzymali Nagrodę Nobla za opracowanie metodologii działania. Był to wyją­ tek, gdyż zwykle nagroda przyznawana jest twórcom całościowych teorii. Nie poprzestali oni na teorii, ale wnioski swych badań próbowali sprawdzić \V praktyce. Na podstawie wniosków ze swych badań próbowali \Vdrożyć w życie nowe rozwiązania (William Vickerey w latach 50-tych opracował proces optymalizacji sieci metra w Nowym Jorku). James A. Mirrlees opierając się na swojej teorii stwierdził, że obciążenie podatkowe klas średnich w Wielkiej Brytanii może być znacznie wyższe bez negatywnych skutków. Przykładem

wykorzystania teorii laureatów są nowoczesne systemy wynagradzania kadry kierowniczej. Rada nadzorcza nie ma wystarczających informacji, by rzetelnie ocenić pracę prezesa zarządu, ponieważ na wynik osiągany przez firmę wpływają także czynniki niezależne od menedżera. Płace kierownictwa muszą być powiązane z wynikami przedsiębiorstwa, ponieważ będzie to dla nich zachętą. Gdy jednak wynagrodzenie menedżera jest zbyt ściśle powiązane z wynikami firmy, wówczas rada nadzorcza musi mu więcej zapłacić, by zrekompensować dodatkowe ryzyko. James A. Mirrlees urodził się w 1936 roku w Minngaff w Szkocji. Tytuł magistra matematyki otrzymał w 1957 w Edynburgu, a doktora w 1963 na uniwersytecie w Cambridge. W okresie 19691995 był profesorem ekonomii na uniwersytecie w Oxfordzie. Obecnie jest profesorem ekonomii na uniwersytecie w Cambridge. Profesor Mirrlees jest jednym z czołowych teoretyków ekonomii w Anglii. Ponieważ jednak unikał prognozowania w sferze zjawisk makroekonomicznych, jego nazwisko znane było

~MAGIEL

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

w kręgach akademickich. Laureat skupił się przede wszystkim na problemie znalezienia optymalnego poziomu opodatkowania dochodów w celu uzyskania równowagi między pobudzaniem rozwoju gospodarczego, a zdobywaniem niezbędnych dla państwa środków finansowych. Od wielu lat znajdował się w wą­ skim gronie faworytów do Nagrody Nobla. James A. Mirrlees był współautorem książki pt. "Project Appraisal and Planning", która uważanajest za "biblię" w kręgu inwestorów. Profesor James Mirrlees uważany jest przez swoich współpracowników za przemiłą osobę. Jego hobby jest "czytanie powieści kryminalnych i innych form matematyki". Za swój najszczęśliwszy uznaje nie ten dzień, w którym otrzymał nagrodę, ale ten, w którym udało mu się rozwiązać problem optymalnego opodatkowania. PRAIESEC

Pattie Profesorze?! (l) W poprzednim odcinku ("MAGIEL" nr 12, styczeń 1997) przedstawiłem przyczyny powodujące, że nazwanie "magistrem" każdego pracującego w naszej Uczelni nauczyciela może spowodovvać co najmniej lekką obrazę. Uczelniany savoir vivre, podobnie jak wojskowy, ma swoje wymagania. W wojsku do podpułkownika i do pułkownika mówi się: "Panie pułkowniku", a w uczelni wyższej zarówno do osoby posiadającej stopień doktora, jak i do osoby, która zrobiła habilitację, czyli do doktora habilitowanego, mówimy "Panie doktorze". Najczęściej, zwracając się do nauczycieli, nie używa się stanowisk, na jakich są zatrudnieni. Nie słyszałem, by ktoś zwrócił się do asystenta: "Panie asystencie", usłyszeć można raczej "Panie magistrze". Jedynym wyjątkiem jest stanowisko profesora nadzwyczajnego. Praktycznie każdy, zwracając się do doktora habilitowanego, zatrudnionego na stanowisku profesora nadzwyczajnego (a więc nie mającego tytułu profesora!), mówi "Panie profesorze". Spotyka to przykładowo niżej podpisanego. To oczywiście miło być nazwanym profesorem, ale pozostaje świadomość, że jest to niezasłużone. Istotne jest przy tym to, że doktor habilitowany zatrudniony na stanowisku profesora nadzwyczajnego jest "profesorem" tylko tej uczelni, która go zatrudnia na tym stanowisku. O stanowisku profesora nadzwyczajnego mówi się nawet "profesor uczelniany", w odróżnieniu od "profesora belwederskiego", czyli tego, który posiada tytuł (KONKURS AUDIOTELE: gdzie nadawany jest tytuł profesora: na Wawelu, w Malborku czy w Belwederze???). Jeśli doktor habilitowany pracuje (a to się zdarza) w kilku uczelniach, to w jednej z nich może być adiunktem, a w innej profesorem nadzwyczaJnym. Zwrot ;,Panie magistrze" stosowany wobec asystenta jest uzasadniony także wobec nauczycieli zatrudnionych na stanowiskach "dydaktycznych". Generalnie, nauczyciele w uczelniach wyższych dzielą się bowiem na dwie grupy: pracowników dydaktycznych i dydaktyczno-naukowych. Dydaktyczno-naukowi to ci, którzy oprócz nauczania mają w swych obowiązkach prowadzenie badań naukowych: asystenci, adiunkci i profesorowie. Tak zwani "samodzielni pracownicy naukowi" (w niektórych uczelniach mówią o nich "samodziały"), czyli doktorzy habilitowani i profesorowie mają w swych obowiązkach także kształcenie kadr naukowych. Inaczej mówiąc, "samodzielność" polega na tym, że pracę doktorską (tak jak i magisterska) przygotowuje się pod opieką promotora, którym może być doktor habilitowany lub profesor. Pracownicy dydaktyczni to lektorzy, starsi lektorzy, wykładowcy, starsi wykładowcy oraz instruktorzy. Stanowisko, na jakim zatrudniona jest dana osoba zależy od posiadanych kwalifikacji i w dużym stopniu od stażu pracy. Zasadnicza różnica pomiędzy tymi stanowiskami polega na liczbie godzin pensum dydaktycznego. Ale o pensum dydaktycznym napiszę już w następnym odcinku.

MarekRocki

nr 14

Marzec 1997

strona 14


COLGA TE-PALMOLIVE Firma Colgate-Palmolive zajmuje się wytwarzaniem i sprzedażąproduktów do pielęgnacji ciała i włosów, higieny jamy ustnej i środków czystości domowej. Nasze najbardziej znane na świecie marki to Colgate, Palmolive i Ajax. Na rynku polskim dostępne są także kosmetyki dla mężczyzn Mennen, mydła antybakteryjne Protex oraz dezodoranty antyperspiracyjne Lady Speed Stick. Nasze produkty wyróżniają się wysoką jakością. Przy ich wytwarzaniu opieramy się na doświadczeniu zgromadzonym przez dwieście lat. Kupująje chętnie konsumenci w 211 krajach, nasze biura i fabryki znajdują się w 94 krajach. W Colgate-Palmolive pracuje prawie 38 000 osób na całym świecie . Dzięki ich pracy obroty firmy w ubiegłym roku wyniosły 8, 75 mld dolarów USA. Colgate-Palmolive (Poland) rozpoczęła swoją działalność w 1992 r. Już w styczniu 1993 roku otworzyliśmy własną fabrykę w Halinowie pod Warszawą. Produkujemy w niej obecnie pasty do zębów Colgate (Great Regular Flavour, Tartar Control, Total, Cool Gel, Baking Soda), mydła Palmolive, szampony Palmolive Naturals, szampony i odżywki do włosów Palmolive Optima, środki czystości domowej Ajax oraz płyny do mycia naczyń Palmolive. Produkty wytwarzane w Halinowie stanowią 75% naszej rocznej sprzedaży. Od 1994 r. Colgate-Palmolive (Poland) prowadzi również działalność eksportową.

Colgate-Palmolive zajmuje się nie tylko działalnością produkcyjną i handlową. Jako światowy lider w dziedzinie higieny jamy ustnej firma pracuje nad pogłębianiem świadomości w tym zakresie. Colgate-Palmolive Poland od ponad 2 lat realizuje program "Pokolenie bez próchnicy", w ramach którego od 1994 pomagamy Ministerstwu Zdrowia i Opieki Społecznej w realizacji programu egzogennej fiuorkowej profilaktyki próchnicy. Prowadzimy też Klub Colgate, do którego należą dzieci systematycznie dbające o swoje zęby. Klub liczy już 50 tysięcy członków. Ochrona środowiska jest ważnym celem naszej firmy. Colgate-Palmolive (Poland) ukończyła właśnie budowę kolektora ścieków, który łączy znajdującą się na terenie fabryki chemiczną podoczyszczalnię ścieków technologicznych z oczyszczalnią biologiczną w Długiej Kościelnej. Inwestycja ta służy również gminie- do kolektora mogą podłączyć się okoliczni mieszkańcy. Kandydaci do pracy w Colgate-Palmolive Poland nie muszą posiadać doświadczenia zawodowego, choć jest ono mile widziane, na przykład w formie praktyk wakacyjnych lub pracy w niepełnym wymiarze godzin. Na większość stanowisk wymagamy dobrej znajomości języka angielskiego i umiejętności obsługi komputera. W pracownikach cenimy przede wszystkim: • zaangażowanie w pracę - silna wewnętrzna motywacja i entuzjazm; • zdolności interpersonalne - umiejętność porozumiewania się, pracy w zespole i rozwiązywania problemów; • otwartość - chęć nabywania nowej wiedzy i pogłębiania umiejętności; • kreatywność i inicjatywa - niekonwencjonalne myślenie, chęć dzielenia się pomysłami, mogącymi przyczynić do usprawnienia działalności firmy i jej produktów oraz umiejętne ich realizowanie;

się

Jeżeli jesteś

zainteresowany pracą w naszej firmie, jesteś studentem ostatniego roku, bądź właśnie ukończyłeś wyższą uczelnię, prześlij do nas wypełniony formularz zgłoszeniowy lub życiorys wraz z listem motywacyjnym. Napisz, jaki dział uważasz za odpowiedni dla siebie i czym chciałbyś się zajmować. Otrzymane oferty zostaną przeanalizowane, a wybranych kandydatów zaprosimy na wstępną rozmowę kwalifikacyjną do naszego biura w Warszawie. Kolejnym etapem będą rozmowy kwalifikacyjne z kierownikami określonych działów. Efektem tych wszystkich spotkań będzie dokonanie wyboru i zaproszenie kandydata na ostatecznąrozmowę w celu omówienia szczegółów dalszej współpracy.

Serdecznie zapraszamy do naszego stoiska w czasie Dni Kariery, które odbędą się w dniach 14 i 15 kwietnia w Pałacu Kultury i Nauki.

Palmoli~

Colg a COLGATE-PALMOLIVE POLAND Spółka z o. o. pl. Inwalidów l O 01-552 Warszawa Artykuł

~ MAGIEL

ten rozpoczyna serię publikacji na temat firmy Colgate-Palmolive.

Niezależny Miesięcznik Studentów SGH

nr 14

Marzec 1997

strona 15


dziwić

.rYe11 rD NIE

llłlf(A Witam Was serdecznie w pierwszym w tym roku wiosen-

nym wydaniu "MAGLA". Tematem, o którym najwięcej się mówi w ostatnich tygodniach jest bez wątpienia klonowanie, czyli jakby nie patrzeć, coś w rodzaju zabawy w Pana Boga. Brytyjscy naukowcy przyznali się do skłonawania owcy z pojedynczej komórki dorosłego osobnika. Dolly, bo tak ma na imię ta słynna owieczka, jest idealną kopią swojej matki. Wiadomość o stworzeniu genetycznej kopii dorosłej owcy zelektryzowała naukowców na całym świecie i wywołała poruszenie wśród nas wszystkich. Aż strach pomyśleć, co może się wydarzyć, jeśli ktoś \vpadnie na pomysł klonowania dorosłych ludzi. Oczyma wyobraźni już widzę całe armie wojsk złożonych, powiedzmy, z replik Schwarzenegger' a albo innego MacGyver' a. Co prawda naukowcy odrzucają alarmistyczne scenariusze kopiowania fiihrerów jako czystą fantazję, ale z drugiej strony nie możemy odrzucić hipotezy, że prędzej czy póź­ niej znajdzie się wśród badaczy jakaś czarna owca, która zacznie klonować ludzi. A tak z drugiej strony, to kto wie, czy zabieg taki nie byłby zbawienny na przykład dla naszej skromnej gazety. Koledzy redaktorzy, może z braku jakichkolwiek perspektyw na przetrwanie naszego pisma skłonujmy się póki czas? Rządzenie krajem to kawał ciężkiej roboty. Nie to, że godzinami trzeba wysiadywać na obradach Sejmu, Senatu, na naradach w ministerstwach, to jeszcze te ciągłe wyjazdy, spotkania, balangi. Straszne. Najbardziej podziwiam polityków z PSL-u. Ci to dopiero mają zdrowie. I trzeba przyznać, że nie oszczędzają się ani trochę. O ich zagranicznych wojażach już kiedyś pisałem, a ich popisy przy popularnym jednym głębszym też są powszechnie znane. No, ale też dobór braci partyjnej jest podobno bardzo staranny i byle kto do koryta w PSL-u się nie dopcha. Jeden z chłopskich wojewodów powiada, że aby ub iegać się o wysokie stołki w ich partii trzeba posiadać pewien wachlarz ważnych cech, z których najważ­ niejsza to umiejętność jednorazowego spożycia co najmniej 0,5 litra wody ognistej. A jak ktoś na ministra by chciał, to przynajmniej 0,75 literka. I w takim to oto klimacie biedny premier Romuś Jagiel iński przebywać musiał i nie dziwne, że na zdrowiu podupadł. I jeszcze w dodatku od Pawlaka Waldemara wymówienie z roboty dostał . Naprawdę, aż mi go żal. No, ale konflikt Waldka i Romka w PSL-u trwa nie od dzisiaj i prędzej czy później mogliśmy się spodziewać, że Pawlak zrobi porządek. Sytuację tę skomentował jeden z polityków chłopskiej partii, mówiąc: "Najboleśniejsze bywają kłopoty z własnym członkiem"(!?) . I tak oto małorolny Waldi z tarczą, a bogaty obszarnik Jagieliński wręcz przeciwnie. Co tu się dzieje!? Zupełnie świat zwariował! Jak wieść niesie, nasz były władca-Lechu-buduje sobie nową chałupę. Tuż obok starej. Naoczni świadkowie powiadają, że dom tak jakby na wzór i podobieństwo kaplicy jakiejś się prezentował. No, ale to dziwić nie może, przecież Lechu zawsze był blisko z kościołem. Tymczasem, jak to zwykle bywa przy przeprowadzkach, nadarzyła się idealna okazja, aby zrobić porządki i pozbyć się z domu wszystkiego, co niepotrzebne. I Lesiu z okazji skorzystał. Jak donoszą gdańscy dziennikarze, na miejskim wysypisku śmieci odnaleziono autobiograficzną książkę Borysa Jelcyna z odręczną dedykacją dla Lecha Wałęsy, a wraz z nią pięć innych książek, również dedykowanych byłemu prezydentowi RP. Panie prezydencie, nie ładnie tak postępować z prezentami i gdzie szacunek. A z drugiej strony, autorzy tych pozycji musieli nieźle przynudzać, że Lechu tak brutalnie się z nimi obszedł. Bo przecież chyba nie chodziło o to, że nie zrozumiał treści? Pozostańmy jeszcze przez chwilę w Gdańsku. Od kilku dni targają miastem potężne manifestacje organizowane przez pracowników upadającej stoczni. Sytuacja jest bardzo skomplikowana. Zwolnienie 3800 osób jest dla Gdańska jak bomba z opóźnionym zapłonem, a rząd dla zwalnianych stoczniowców nie przygotował na Wybrzeżu ani jednego miejsca pracy. W tej sytuacji nie możemy się

~MAGIEL

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

sytuacji, jaka zapanowała w mieście . Główną formą protestu jest blokowanie ulic, rozniecanie ognisk z opon w newralgicznych miejscach miasta. "Solidarność" zapowiada wielką akcję w obronie Stoczni Gdańskiej i innych jej podobnych upadających zakładów. Nie da się ukryć, że upadek Stoczni jest życiową tragedią pracują­ cych tam dotychczas robotników, którzy mogą w tej chwili pozostać bez środków do życia, ale z drugiej strony musimy zdać sobie sprawę ile kosztuje państwo utrzymywanie takich zakładów przy życiu. Państwo, czyli także nas wszystkich. Znów głośno o największym marzeniu reżysera Hoffmana, czyli o realizacji pierwszej części Sienkiewiczowskiej trylogii : "Ogniem i mieczem". Dwu-i-półgodzinny film fabularny i sześcio­ godzinny serial ma kosztować 23 mln złotych, najwięcej w historii polskiego kina. Pieniądze już się o dziwo znalazły. 9 milionów da telewizja, 3 kinematografia, kolejne 2 Browary Okocim (wiadomo, Zagłoba), Kredyt Bank udzieli nomen omen kredytu na 12 milionów. Już zaczęły się przygotowania do produkcji, a premierę zaplanowano na pierwszą połowę 1999 roku. Czy film będzie dobrym interesem, nie wiadomo. Wstępne obliczenia wykazują jednak, że aby zwrócić tylko kredyt bankowy, film musiałoby zobaczyć około 3 milionów widzów, czyli tyle, ile największy szlagier kinowy w Polsce -"Park Jurajski". Aby zwiększyć szanse filmu na rekordową oglądalność, reżyser będzie się starał zaangażować największe nazwiska wśród aktorów. A więc, być może zobaczymy Bogusława Lindę jako Bohuna, Zbigniewa Zamachowskiego jako Michała Wołodyjowskiego, Janusza Gajosa jako Zagłobę, a może nawet Izabellę Scorupco jako piękną Helenę? Pożyjemy, zobaczymy. Tymczasem nie można już ukryć faktu, że coraz bardziej stajemy się państwem europejskim. Jeszcze nie tak dawno zdecydowana większość z naszych rodaków "zwijała żagle" przy pierwszej nadarzającej się okazji, aby tylko zmienić ojczyznę na bardziej zachodnią i los swój poprawić. Tabuny całe zostawały Niemcami bądź Szwedami, albo chociaż posiedziały troszeczkę w sferach pieniądza wymienialnego, aby się dorobić. Szczególnie sportowcy nasi upodobali sobie ten exodus i całymi zespołami wyjeżdżali na Zachód, przy czym obojętne było, czy będą tam występować w renomowanych, czy też całkowicie regionalnych klubach. A teraz co się porobiło? W głowach się poprzewracało . Na przykład taki futbolista Citko. Bije się o niego pół Europy, proponując ogromne pieniądze, a Citko nic. W ostatnich dniach doszło jednak do całkowitego przewrotu w dziejach rynku transferowego w naszym kraju. Oto do Polski przybył kopać piłkę najprawdziwszy Niemiec. Fakt pojawienia się tego faceta u nas napawa dumą. Panie i panowie, mamy nad Wisłą gastarbeiter' a, zaczyna się Europa. Ktoś może powiedzieć, że to emeryt i nigdzie poza Polską pracy by już nie znalazł. Może to i prawda, ale fakt pozostaje faktem - on pracuje dla nas! I tym optymistycznym akcentem żegnam się do następnego razu. Jasiek

ZAPtACA PICTRAMI... ' wie,' Dzień Świętego Walentego. Nikt W miesiącu lutym, każdy więc

tak się gorąco robi od tych pocałunków i uścisków, iż ogień się w nas rozpala nieziemski. .. Niewątpliwie mieszkańcy akademika " Sabinki" rozpalili się z tego powodu do czerwoności, przez co gasić musieli swoje zapały pianą z rozwieszonych na korytarzach gaśnic . Oto bowiem inspekcja BHPiOP wykazała niespotykaną dotąd dewastację podręcznego sprzętu gaśniczego... Straty podliczono na sumę 1900 zł! Musiało być naprawdę gorąco, skoro wiele gaśnic na zawsze zniknęło ze swych miejsc, zaś kilka innych zostało kompletnie wyładowanych. Żarty żartami, lecz prawda jest taka, iż w ciągu trzech miesięcy, które upłynęły od czasu ostatniej inspekcji, studenci zdołali "rozbroić" większość akademikowych gaśnic . Będą więc musieli wyrównać te szkody - mieszkańcy każdego z pięter zapłacą karę w wysokości, która pozwoli na ponowne skompletowanie sprzętu gaśniczego na danym piętrze ... Opłacało się? wściBOS nie zaprzeczy,

nr 14

że

Marzec 1997

strona 16


rCClĄC

DC HCI.I.YWCCD część

V- ostatnia (uff!)

roga z Arizony do New Mexico wiedzie przez górzyste bezdroża .. J~dąc opust~szał_ą autostradą można ~l bo zasnąć gdy Jest s1ę JUŻ odpow1edn10 nasyconym otaczającymi Widokami - albo włączyć głośno radio i ... zacząć testować prędkość samochodu. Od czasu do czasu można pościgać się z mijającymi nas co godzinę lub rzadziej turystami lub mieszkańcami tegoż zakątka świata. Niestety nasz samochód miał elektronicznie ograniczaną prędkość maksymalną, co oznaczało , że więcej niż około 120 mil na godzinę pojechać się nie dało. Zważywszy , że limit wynosił tam 75 mil to i tak było to dużo za dużo. Zmęczeni trwającąjuż blisko tyd zień podróżą, coraz częściej zmienialiśmy się za kierownicą. Teraz spanie było większa atrakcją niż jazda przez pustynię. W końcu jednak przestało być monotonnie :-) A było to tak ... Byliśmy już na obszarze New Mexico, pięknego stanu, którego nazwa wskazuje na to, że bezpośrednio graniczy on z Meksykiem. Wojtek akurat spał, gdy ja, znudzony już "ściganiem" się z pewna panią, która od dłuższego czasu " towarzyszyła" nam na autostradzie, zauważyłem w lusterku coś , czego mówiąc szczerze nie spodziewaliśmy się uniknąć na trasie liczącej w sumie ponad 7500 kilometrów. Tak, w końcu nas mieli. Zaspany (ale czujny!) spojrzałem w pewnej chwili w lusterko, a tam ... no tak, dyskoteka -jak to mówią nasi rodacy za wodą. W tej samej chwili spojrzałem na prędkościomierz no i obudziłem się już zupełnie. Ostatni znak, jaki pamiętałem , mówił coś o 75 milach na godzinę, a u mnie (w momencie, gdy już rozpocząłem hamowanie) było tego jeszcze jakieś 83 . No to ładnie - pomyślałem i nie chcąc zabierać Wojtkowi atrakcji, obudziłem go, mówiąc cicho "mają nas". Zatrzymałem się powoli. Znając tutejsze zasady, ręce położyłem na kierownicy i w tej pozycji czekałem na rozwój wydarzeń. Policjant, który zatrzymał się spory kawałek za nami, wysiadł z samochodu i ręką wskazał ... no właśnie ... wskazał prawdopodobnie na to, byśmy się cofnęli. Ponieważ dla mnie wyglądało to tak, jakby przywoływał do siebie kierowcę wysiadłem po prostu i udałem się w jego kierunku. Uff, dobrze że ci ludzie - mimo wszystko - mają nerwy, bo mogłoby się to różnie skończyć. Policjant chwycił bowiem za miejsce, gdzie przypięty miał pistolet i mniej więcej w takiej pozycji mnie oczekiwał. Przywitał mnie standardowym: "How are you". Odpowiedziałem, że tak sobie się mam. Wówczas to dowiedziałem się, że chyba coś nie tak dzisiaj ze mną, bo policjant ścigał mnie jakieś trzy kilometry i dopiero, gdy obaj minęliśmy 6 samochodów udało mu się podjechać w ten sposób, by mógł dać mi znak do zatrzymania. Co??? pomyślałem. Ścigał mnie? O kurdę ... No to ładnie. Do tego zapytał, czy się gdzieś spieszymy, bo nawet przed chwilą przekraczaliśmy dozwoloną prędkość o ponad 10 mil (to w USA kwalifikuje się na dość wysoki mandat i zatrzymanie prawa jazdy). Zarzut o uciekanie był nie do odparcia (po prostu: nie uciekałem nikomu!), ale z pręd­ kością się zgadzało. Próbowałem się usprawiedliwiać, mówiąc, że

tu jest tak pusto, że nawet na prędkościomierz nie chce się spoglą­ dać, a poza tym: "jak pan widzi, właśnie zjechaliśmy ze wzniesienia (faktycznie tak było!), więc prędkości nabrałem jakoś automatycznie". Policjant popatrzył na mnie i poprosił o dokumenty. Musiałem po nie wrócić do samochodu. Sięgając przez okno, mogłem kątem oka zobaczyć, że Amerykanin ponownie przyjął pozycję bojową. Oczywiście nie wyjąłem pistoletu i go nie zastrzeliłem, tylko grzecznie - z polskim prawem jazdy - udałem się z powrotem w jego kierunku. "Oh, international driving licence?" - zapytał, na co odpowiedziałem mu twierdząco w myślach, śmiejąc się z tego ' international' (prawo jazdy było bowiem zwykłym polskim, które w USA można do 3 miesięcy od przyjazdu normalnie używać). Ponieważ miałem ze sobą również paszport i ten dokument wywołał zainteresowanie. "Where you from?" - usłyszałem. Odpowiedziałem , że tu w USA mieszkamy jakieś 3000 mil od miejsca, gdzie

~ MAGIEL

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

stoimy, a tak w ogóle, to jesteśmy z Polski. I nie wiem .. czy wiedział, co to Polska, czy jak wielu Amerykanów słyszących "Poland" wziął to za "Holland", czy też po prostu wstydził się zapytać "Polska- a gdzie to jest?". Porozmawialiśmy jeszcze chwilę (m.in. o ... wzrastającej przestępczości w Hollywood), no i w końcu usły­ szałem, że co prawda limity prędkości w tym stanie są rygorystycznie egzekwowane, ale ponieważ jesteśmy z Europy, pierwszy raz w Ameryce, to nam daruje. Radził nam jedynie, by uważać, jeżeli chcemy sobie jeździć szybko, bo inny może być twardszy. Uff... no to zaliczyliśmy State Troopera (policjant patrolujący autostradę). Teraz mieliśmy wolną drogę w kierunku stolicy stanu New Mexico - miasta Albuqerque. Dotarliśmy tam szybko . Samo miasto nie robi specjalnego wrażenia, pewnie dlatego, że jest położone z dala od wielkiego świata i ludzie żyją tam raczej swoim życiem. Charakterystyczna zabudowa, XVIII-wieczny rynek z katedrą to cechy wyróżniające Albuqerque z miast, które widzieliśmy wcześniej. W mieście natknąć się można na wiele sklepów z pamiątkami produkowanymi przez Indian. Poza tym jest cicho i spokojnie. Za cicho ... W końcu uciekliśmy w daleką - będąca ostatnim fragmentem naszej podróży - trasę. Trasę, która miała nas zaprowadzić do Memphis, stolicy stanu Tennessee. W cześniej jednak przyszło nam zwiedzić kilka innych stanów. Przejechawszy przez północny Texas, dotarliśmy do Oklahomy stanu, którego stolicą jest miasto Oklahoma City. Do tego miasta dojechaliśmy późnym wieczorem i od razu zaskoczyły nas pustki na ulicach. Widząc to, zdecydowaliśmy , że zobaczymy jedynie z samochodu "co tu dają'' i jedziemy dalej. A co dawali? Jedną z charakterystycznych budowli w Oklahomie jest usytuowana w samym centrum szklarnia, ogród botaniczny. Jak przeczytaliśmy w przewodniku, kilku naukowców żyje tam "w zgodzie z przyrodą", przeprowadzając jakieś eksperymenty. Czego ci Amerykanie nie wymyślą!? Poza tym Oklahoma, jak wielu zapewne pamięta, to miasto, w którym doszło dwa lata temu do najtragiczniejszego w historii Stanów Zjednoczonych zamachu bombowego. W budynku federalnym im. Alfreda Murraha zginęło wówczas blisko 120 osób. Z Oklahomy udaliśmy się do Arkansas. Ten stan za to zasłynął zupełnie niedawno, gdyż to właśnie stąd pochodzi obecny prezydent USA - Bill Clinton. Przed wyborem na to stanowisko był on gubernatorem Arkansas i pracował w mieście Little Rock, stolicy tego stanu. Budynek rządowy w mieście robi wrażenie, bo architektura przypomina Biały Dom, ale to w zasadzie tyle, co można tam podziwiać. Poza tym mało ludzi, jakby i stąd wszyscy nagle wyjechali. Z Arkansas to już rzut beretem do Tennessee i do Memphis, stolicy Rock'n'Rolla. Most nad rzeką Missouri i już jest się na miejscu. Na samym środku mostu ogromny napis wita nas w Tennessee - stanie, z którego pochodzi .. . wiceprezydent USA, Albert Gore. Szybko dotarliśmy do ośrodka informacyjnego, gdzie zaopatrzyliśmy się w mapy, które miały nam pomóc w dotarciu do Graceland, słynnej posiadłości króla Rock' n'Rolla- Elvisa Presleya. Po godzinie byliśmy na miejscu. Posiadłość położona jest w dzielnicy nie robiącej specjalnego wrażenia. Wygląda to tak, jakby kiedyś (wtedy, gdy dom ten za niecałe l 00000 $ kupował młody Presley) była tu dzielnica bogaczy i do dziś wszyscy, oprócz właśnie spadkobierców Presleya, się wynieśli. Graceland to wspaniale prosperujące przedsiębiorstwo. Miliony turystów co roku płacą sporo, by zobaczyć dom Presleya, muzeum ukazujące przebieg jego kariery z pamiątkami , takimi jak złote i platynowe płyty , stroje z koncertów, prezenty od fanów, itp. Poza tym można zwiedzić muzeum samochodów i motocykli, a także ... dwa - stojące w pobliżu - prywatne samoloty, którymi kiedyś król podróżował. Przy okazji na każdym kroku natknąć się można na sklep z pamiątkami , więc bez zakupienia czegoś nie da się stamtąd wyjść. Nam udało się po około dwóch godzinach. Zaliczyliśmy w tym czasie samą rezydencję Presleya, którą zwiedza się z walkmanem za uszami, w którym przewodnik opowiada nam o tym, co widzimy. ciąg dalszy na stronie 18

nr 14

Marzec 1997

strona 17


Od Rzecznika PrasoUlef/O SGH Chciałbym dziś zaproponować

Wam podjęcie tematów, które być może części Szanownych Czytelników "MAGLA" wydadzą się mało interesujące, albo nawet drażliwe... Jacy jesteśmy, jak się zachowujemy, jakie sprawiamy swoją osobą wrażenie na otoczeniu ... Jednym słowem, jak przedstawia się nasz własny image. Czy warto inwestować w swój image? Proszę tylko nie pomyśleć, że zamierzam kogokolwiek pouczać lub wychowywać. Nic z tych rzeczy! Od wychowania są tatuś i mamusia, a potem już trzeba działać na własny rachunek. Nie oznacza to jednak, że nie można się doskonalić, że teraz jest już za późno na dopracowanie swojego wizerunku. Za kilka lat, kiedy opuścicie mury tej U czelni, wielu z Was zostanie zapewne biznesmenami, dyrektorami, ekspertami. Założycie własne firmy lub będziecie pracować na eksponowanych, odpowiedzialnych stanowiskach. , Zródłem Waszych sukcesów będą na pewno wiadomości zdobyte w czasie studiów, Wasze talenty organizacyjne, przedsiębiorczość, inicjatywa, a także posiadane lub zdobyte pieniądze czy kontakty. Niezależnie jednak od tego wszystkiego, liczyć się będzie bardzo właśnie Wasz wizerunek, który zdołacie sami wykształtować. Chciałbym rozpocząć cykl artykułów poświęconych tym zagadnieniom. Nie będzie to poradnik savoir-vivre'u, lecz porady starszego kolegi (czyli moje). Ufam, że przydadzą się one Wam zarówno w codziennym życiu już teraz, jak i w niedalekiej przyszłości. Postaram się w nich podpowiedzieć, jak pozyskiwać sympatię kolegów i zwierzchników, jak starać się o dobrą pracę, jak się ubierać, z kim i jak rozmawiać, jak zachowywać się w określonych sytuacjach. Te kwestie są niestety w naszym kraju jeszcze bardzo niedoceniane, lecz np. w USA i w Europie Zachodniej napisano na ten temat całe tomy książek i poradników. Może właśnie dlatego bardzo rzadko widuje się tam biznesmenów w ciemnym garniturze, białych skarpetkach i z brudnymi paznokciami. .. Pierwsze 11 sekund! To właśnie amerykańscy badacze odkryli, że podczas pierwszego spotkania z kimś nieznanym, osoba ta może dokonać oceny naszej postaci już w ciągu II sekund! Często czyni to zresztą zupełnie podświadomie. Wiecie o tym sami - poznajecie gdzieś kogoś i albo ta osoba wzbudza Waszą sympatię, albo wręcz odwrotnie. Wystarczy dosłownie chwila, abyśmy wiedzieli, czy chcemy z kimś dalej rozmawiać, czy jak najprędzej odejść. Czy jednak zastanawialiście się kiedyś dłużej nad tym, jak inni oceniają Was? Skąd się bierze to odpychanie lub przyciąganie? Są ludzie (również wśród Waszych koleżanek i kolegów), wzbudzający powszechną sympatię, lubiani, interesujący, potrafiący z każdym porozmawiać, pożartować, mający powodzenia u płci przeciwnej . Ale są i tacy, którzy z trudnością nawiązują kontakty, wydają się niesympatyczni, gburowaci, brzydcy ... Dlaczego tak jest? Dlaczego jedną osobę jesteśmy w stanie od razu polubić, a inna natychmiast wzbudza naszą niechęć, a niekiedy wręcz odrazę? Jak Cię widzą, tak Cię piszą ... Z pewnościąjednym z najistotniejszych czynników decydujących o tzw. pierwszym wrażeniu, jest wygląd zewnętrzny człowieka. Jest to czynnik niezmiernie ważny, lecz muszę od razu podkreślić, że nie jedyny i decydujący. Nie wystarczy zatem być przystojnym, wysokim, dobrze zbudowanym brunetem, czy też delikatną, zgrabną blondyneczką o twarzyczce aniołka (co kto woli, to już kwestia upodobań ... ), by spotykać się z sympatią i uznaniem otoczenia. To nie w tym rzecz, nie każdy ma przecież urodę modelki lub supermana! Nie wystarczy też ubierać się w modne ciuchy z najdroższych salonów ... Z pewnością ładna dziewczyna prędzej wpada \V oko mężczyźnie (i vice versa!), lecz na ogół mamy niewielkie możliwości zmiany swojej urody. Możemy za to popracować nad tym, co już dostaliśmy w darze od natury. Mało jest osób, których zachwyt wzbudzą tłuste włosy, łupież, brudny kołnierzyk koszuli, zabłocone obuwie, dziura w rajstopach, nie mówiąc już o niemiłej woni bijącej od

~MAGIEL

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

rozmówcy. Wtedy nawet najprzystojniejszy chłopak i najładniejsza dziewczyna wydadzą się nam odrażający! Niestety, gdy patrzy się na ludzi w autobusie czy na ulicy - jakże często można zauważyć przykłady niechlujstwa, braku dbałości o siebie i to również wśród osób młodych. Poruszam tu dość intymne sprawy, lecz tak to właśnie jest - \vystarczy jeden rzut oka, by coś takiego zauważyć. Szczególnie kobiety są bardzo spostrzegawcze i od razu umieją wykryć wszelkie mankamenty. To pierwsze wrażenie może zresztą pozostać na bardzo długo w czyjejś pamięci, a późniejsze starania o zmianę swojego wizerunku często są już bezsensowne. Również w kontaktach służ­ bowych wygląd człowieka ma bardzo istotne znaczenie. O wiele lepiej rozmawia się nam z eleganckim, zadbanym urzędnikiem, niż z facetern w wymiętym, przepoconym garniturze, prawda? Niestety, przez bardzo wiele lat w naszym kraju interesant był w urzędach niemile widzianym petentem, więc większość panów i pań "z okienek" bynajmniej nie starała się sprawiać swoją osobą pozytywnego wrażenia. N a szczęście, przynajmniej w pewnym zakresie, ta rzeczywistość się zmieniła.

Dbaj my o siebie! Wniosek nasuwa się sarn: po prostu dbajmy o siebie, o swój wygląd zewnętrzny. Biznesmeni zachodni poświęcają bardzo wiele czasu na toaletę, dobór garderoby, a także utrzymanie kondycji fizycznej. Nikogo nie dziwi już także mężczyzna odwiedzający gabinety kosmetyczne i salony odnowy biologicznej. Namawiam Was zatem serdecznie do tego, by pójść w ślady ludzi, którzy dbać o siebie potrafią. Wbrew pozorom nie potrzeba na to wielkich pieniędzy! Najważniejsza rzecz to dobre chęci. Są ludzie, którzy nie potrafią wyjść z domu nieuczesani, w nieświeżej koszuli i bez wejścia pod prysznic. Ale są i tacy, którym to wcale nie przeszkadza... Warto sobie podpowiedzieć, do której grupy się zaliczamy i chcemy się zaliczać. Za miesiąc o tym, jak poznawać nowych ludzi. Jerzy Bitner, Rzecznik Prasowy SGH

~eCIĄC ~ Het.t.YWee~

c.d.

A jest co podziwiać, choć entuzjaści techniki pewnie by się zawiedli, bo choć Elvis miał w pokoju trzy telewizory stojące bezpośred­ nio obok siebie, do tego kolorowe (lata siedemdziesiąte!), to dziś można jedynie się podśmiewać, patrząc na nie. A działają! Poza tym funkcjonuje tu stadnina koni i korty tenisowe. Tuż przy rezydencji można zatrzymać się na chwilę w tzw. Memoriał Field. W miejscu tym pochowani są rodzice Elvisa, a także on sam. Tyle! Koniec! Wreszcie, czy może nie? Cóż ... Z jednej strony byliśmy na tyle wykończeni trwająca już (a może dopiero) tydzień podróżą, że stęskniło nam się za powrotem, no ale z drugiej ... za tydzień, dwa mieliśmy wracać do Polski, a to znaczy, że i do szkoły i do monotonii codzienności. Wszystko co dobre musi się skończyć. Ważne, że później jest co wspominać. I tak do następnego razu :-) To już ostatnia część

"Pociągu ... ".

W pięciu odcinkach udało mi się opisać naszą podróż przez USA prawie w całości, choć momentami chaotycznie. Ciężko jest bowiem odtworzyć dokładnie to, co działo się już ponad pół roku ternu. Jakoś się udało, a na koniec chciałbym zapewnić, że podróżowanie po USA i zwiedzenie w krótkim czasie naprawdę wielu zakątków tego kraju jest możliwe, nie jest drogie i dla chcącego nic trudnego. Spróbujcie, żałować - gwarantuję - nie będziecie .

Zbliżają się

tegoroczne wakacje, więc czas skończyć ze wspominaniem poprzednich i szykować się do następnych. Dokąd się wybieracie? Może ktoś planuje jakieś ciekawe wypady? A może gdzieś już byliście, chcielibyście o tym napisać? Proszę o informacje, najlepiej via Internet pod adres: darek@sgh.waw.pl. Przy okazji informuję, że funkcjonuje lista dyskusyjna travel-1, poświęcona podróżom. Zachęcam do zapisywania się. Do usłyszenia! (dj)

nr 14

Marzec 1997

strona 18


Praktycznie o ...

Najwięcej dopłacać

INTER RAIL <26 Chciałbym podzielić się

z Wami paroma praktycznymi informacjami o INTER-RAIL'u, czyli wieloprzejazdowym kolejowym bilecie zniżkowym dla młodzieży Europy. Kraje europejskie pogrupowane zostały w 7 stref, a mianowicie: A - Wielka Brytania, Irlandia Płn. , Republika Irlandii; B - Szwecja, Norwegia, Finlandia; C- Austria, Dania, Niemcy, Szwajcaria; D - byłe kraje socjalistyczne: Polska, Republika Czeska, Republika Słowacka, Bułgaria, Chorwacja, Rumunia, Węgry; E - Belgia, Francja, Holandia, Luksemburg; F - Hiszpania, Portugalia, Maroko; G- Grecja, Włochy, Słowenia, Turcja oraz bezpłatne połączenie promowe Brindisi - Patras. Istnieją cztery podstawowe wersje biletu: -bilet ważny na l strefę na okres 15 dni- 160 ECU (569,60) -bilet na 2 strefy na l miesiąc - 195 ECU ( 694,20) -bilet na 3 strefy na l miesiąc- 224 ECU (797,50) -bilet GLOBAL (wszystkie strefy) na l miesiąc- 252 ECU (897,20) W wybranym okresie 15 dni lub miesiąca jesteśmy uprawnieni do dowolnej ilości przejazdów pociągami drugiej klasy, z wyjątkiem ekspresów, IC/EC i innych wymagających dopłaty. Bilet Inter-Rail kupić można w kasie W ASTEELS na Dworcu Centralnym (od poniedziałku do soboty w godzinach od 8:00 do 19:00 i w niedziele od 10:00 do 19:00) lub też w kasach międzynarodowych innych dworców. W nawiasach podałem jego ceny w zł, po kursie z 6 marca. Przemieszczanie się tym sposobem nie jest być może tak urokliwe jak autostop, ma jednak bezsprzeczne zalety w przypadku ograniczenia czasowego: możemy wyspać się w pociągu i dotrzeć wszędzie zgodnie z planem, mając dowolność w wyborze ścieżki podróżowania. Choć - z drugiej strony - przeglądając , godną polecenia wszystkim książkę Andrzeja Urbanika "Przez Swiat. Informacje turystyczne z całego świata", dochodzę do wniosku, że ten prawdziwy smak przygody odnaleźć można jedynie podróżując ,jak się da". Teraz postaram się powiedzieć, co konkretnie nam ów bilet daje w poszczególnych krajach (omówię te, w których byłem). Niemcy: bez dopłaty jeździmy wszystkimi lokalnymi (RE, RB), pospiesznymi, a także Interregio. Na IC/EC musimy dopłacić 7 DM, ale - co ciekawe - dopłata ta jest ważna l dzień czyli opłaca się. Dopłata jest większa i zależy od ilości kilometrów. Dodatkową, niezależną od INTER-RAIL możliwościąjest tzw. Wochenendticket -kosztuje 35 DM, jest ważny dla 5 osób i umożliwia dowolną ilość przejazdów pociągami lokalnymi (RE, RB, SE, S-Bahn) w czasie weekendu - przez cały rok. Belgia: jeździmy bez dopłaty wszystkimi pociągami łącznie z IC/EC - miejscówka jest fakultatywna, a Belgijki bardzo ładne. Dysponujemy stamtąd dogodnymi połączeniami z Holandią, gdzie dopłata jest wymagana, poza tym wszystkie inne pociągi są do naszej dyspozycji. We Francji poruszamy się wszystkim poza TGV: dopłata tutaj jest kosztowna i zależy od ilości kilometrów. Ja jechałem z Lille do Paryża i musiałem uszczuplić swoją sakwę o 75 franków (odległość 300 km pokonałem w 58 minut!!!). Największe możliwości otwiera przed nami INTER-RAIL w Szwajcarii. Jeź­ dzimy wszystkimi pociągami Szwajcarskich Kolei Związkowych, poza tym bezpłatnie poruszamy się większością kolei prywatnych, także linowych (np. Koleje Alp Berneńskich) - szczegółowy wykaz firm biorących udział w ofercie INTER-RAIL otrzy mujemy wraz z biletem, na wiele jednostek żeglugi śródlądowej mamy 50% zniżki Uadąc pociągiem z Brig do Zermatt musimy się liczyć jedynie z 50% bonifikatą - krajobrazy rekompensująjednak i to).

\1) MAGIEL

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

musimy w Hiszpanii, co związane jest z charakterystyczną konstrukcją systemu RENFE. Poruszając się w obrębie l prowincji, np. Andaluzji, nie dopłacamy nic: uży­ wamy pociągów regionalnych i lokalnych ekspresów. Gdy chcemy jechać dalej, na przykład przez noc, by przy okazji zaoszczędzić na noclegu (ale jest to raczej li tylko oszczędność czasowa, bo zarówno ja, jak i Ty, drogi Czytelniku, śpisz, gdzie popadnie), musimy się liczyć z dopłatami : od 500 peset na tzw. ESTRELLĘ (klimatyzowane, wygodne przedziały), 1800 lub więcej na T ALGO (szybki ekspres o charakterystycznym niskim zawieszeniu) do kilku tysięcy peset na AVE (pędzące do 300 km/h), choć znam takich, co jeździli AVE bez biletu (hasło konduktora "Get out next station" traci sens - następny przystanek bowiem za 300 lub więcej kilometrów). Najwięcej emocji wzbudza jednak podróż pociągami kolei portugalskich, pamiętających wczesnego Salazara, w niewielkim tylko stopniu zelektryfikowanych (sic!). Przy nich wehikuł Johna Deppa z filmu "Truposz" jest groźnym cudem techniki. Jeździmy bez dopłat, problem w tym, że wolno i niepunktualnie, a i sieć połączeń w kraju i z Hiszpaniąjest niezbyt dogodna. Przyznam się, że zasmakowałem w tym sposobie podróżowania. W ciągu miesiąca można zobaczyć naprawdę wiele: jednego dnia chodzić po Pirenejach, by nazajutrz kąpać się w ciepłym morzu. Na swej drodze spotykamy wielu młodych Europejczyków podróżujących w ten sposób, więc wypada mi tylko życzyć: do zobaczenia na dworcu w Kordobiel Tomasz Kluk

LiJA 8B

~C ~D

B:IE

~F ~G

P.S. Mapka przedstawia podział Europy na poszczególne strefy. I jeszcze krótka notka z ulotki reklamującej Inter-Rail: "Bilet uprawnia do odbycia dowolnej liczby przejazdów w 2 klasie wszystkich pociągów na obszarze danej strefy lub stref (wyjątek: w wypadku wykupienia biletu na strefę, do której należy kraj zamieszkania podróżnego, ma on prawo do nabycia dwóch biletów z ulgą 50% na przejazd od miejsca zamieszkania do granicy oddzielającej jego kraj zamieszkania od któregokolwiek z krajów wchodzących w skład tej samej strefy". I jeszcze jedno: jeżeli obywatel Polski wykupuje bilet wyłącznie na strefę D, ma prawo do bezpłatnego przejazdu od miejsca zamieszkania do stacji granicznej z Czechami lub Słowacją. Piętnastodnio­ wy bilet na strefę D kosztuje mniej niż na inne strefy, bo tylko 126 ECU. Ceny przedstawione w artykule obowiązują tylko dla obywateli Bułgarii , Chorwacji, Czech, Jugosławii, Macedonii, Rumunii, Słowacji, Polski i Węgier. Dla obywateli innych krajów europejskich, WNP oraz Algierii i Tunezji ceny te są znacznie wyższe.

nr 14

Marzec 1997

strona 19


Idzie wiosua i...

•••••O•G•Ł•O•S•Z•E•N•I•A•••••

* * ~IM OWY KONKURS * *: ** FOTOGRAFICZNY:* ~*

Redakcja "MAGLA" ogłasza ZIMOWY KONKURS FOTOGRAFICZNY dla wszystkich wielbicieli najzimniejszej pory roku. Tematyka zdjęć oczywiście dowolna, ale w jakiś sposób wiążąca się z zimą. Z pewnością macie wiele wspaniałych fotek, które zrobiliście w trakcie ferii. Nie wstydźcie się ich zaprezentować innym studentom. A przy okazji możecie wygrać jedną z wielu cennych nagród. A głó\vnym trofeum jest. .. APARAT FOTOGRAFICZNY!!! Na Wasze prace czekamy do l kwietnia 1997 roku włącznie. Więcej o konkursie dowiesz się z internetowej strony MAGLA (adres http w stopce redakcyjnej). Zdjęcia wysyłajcie na adres pocztowy Redakcji (także w stopce na drugiej stronie). Czekamy na Wasze prace!!!

KOMPUTERY • • •

SKŁADANIE

UPGRADE SKUP I SPRZEDAŻ CZĘŚCI

MEGATANIO!!! Sabinki, pokój 303,

teł.

64-63-200 wewn. 303

Biuro Programów Międzynarodowych i Wymiany Studentów Szkoły Głównej Handlowej pilnie poszukuje osoby do pomocy w prowadzeniu korespondencji związanej z wymianą studentów w ramach Programu CEMS. Wymagana jest bardzo dobra znajomość języka angielskiego w mowie i pisaniu. Osoby zainteresowane proszone są o kontakt z Biurem. telefon bezpośredni (0-22) 49-51-44 telefon centrali (0-22) 48-50-61 lub 49-12-51, wew. 760 lub 761 pokój 1116 w budynku F

... można np. pomarzyć (i pogapić się bezmyślnie w górę), albo popatrzeć na świat przez różowe okulary (słowem kluczowym są tu okulary) ... Ci, którzy potrzebują rekonwalescencji po zimowej sesji, tak robią i całkiem przypadkiem mogą wypatrzeć coś ciekawego na tablicach ogłoszeniowych.

Ci, którzy nadal pozostają pod wrażeniem słowa pisanego, zapewne wezmą się i za tego "MAGLA". Więc korzystając z okazji chciała­ bym wyrównać ich szanse i jeszcze raz opiszę to, o czym ostatnio zrobiło się głośno dzięki pewnemu, wcale niezwykłych rozmiarów, plakatowi (patrz: Aula Spadochronowa). Otóż, niedawno dotarła do nas intrygująca informacja, iż grupka (20 osób) Finów z Uniwersytetu w Helsinkach zapragnęła zwiedzić nasz piękny kraj i pobuszować po lesie (najlepiej w górach, bo u nich ci ich nie za dużo). W zamian za to zapraszają nas do siebie (łeb za łeb), na tzw. Survival, czyli szkołę przeżycia. Ale bez obawy! Dla intelektualistów też coś przygotowali. Obie imprezy odbędą się w maju Uak łatwo policzyć 2x8 dni). Koszty - przejazd do Finlandii i pobyt gości u nas. A poza tym: jest to propozycja dla tych, którzy sesję załatwią w tzw. międzyczasie, mają ochotę pogłowić się, jak zorganizować tor przeszkód, bieg nocny i imprezy towarzyszące dla uczestników, a z rzeczy ważniejszych : jak przygotować całą imprezę od strony organizacyj no-finansowej . Ci, którzy mają ochotę popracować umysłowo lub też wysilić się w inny sposób mogąkontaktować się: e-mail: SKULI lub !GARDO. Ci po prostu pojadą. Iwona Gardoń Samorząd Szkoły

poszukuje

dwóch osób do pracy w biurze Samorządu począwszy

UWAGA! Praca w godzinach 8:00-16:00. Płatna. Oferty prosimy składać w pokoju Samorządu Studentów (nr 2a). Panie mile widziane!

Klub Studencki SGH "PARK" zaprasza wszystkich studentów na koncerty zespołów: ONA- w dniu 8 kwietnia

CAMP AMERICA Ifyou are: • free some time in June; • good with kids. We offer you: • an adventure of a lifetime; • a free London-New York flight; • help in obtaining your J-1 visa; • nine weeks' work in a US summer camp; • free accommodation and meals; • poeket money; • up to ten weeks for independent traveL Seriously interested? Contact Adam at 649 83 58 or agrabo@sgh. waw.pl

~ MAGIEL

Niezależny Miesięcznik Studentów SGH

od następnego roku akademickiego.

Wymagania: -minimum średnie wykształcenie; -znajomość programów Ex cel, Access i Word 6. O; -obsługa komputerów; -znajomość co najmniej języka angielskiego; -miła aparycja i komunikatywność.

UWAGA!!! Wszyscy, którzy chcą uczestniczyć w Programie Wymiany Międzynarodowej CEMS!!! Już niedługo nowy nabór - informacji szukaj wkrótce na plakatach na terenie Uczelni.

SUMMER JOBSIN THE USA!

Studentów Głównej Handlowej

oraz

KAZIK NA ŻYWO- w dniu 22 kwietnia. Koncerty

Po

rozpoczną się

o godzinie 20:00 na patio klubu. Bilety nabyć można w kasie klubu w dniu koncertu od godziny 18:00.

zakończeniu

koncertów do godz. 2:00 trwać będzie W AW A-SZAŁ z polską muzyką.

UWAGA! Dla pierwszych dwudziestu osób, które prześlą maiła na adres magiel@sgh.waw.pl, mamy dwadzieścia darmowych, podwójnych zaproszeń po dziesięć na każdy koncert. Kto pierwszy, ten lepszy!

•••••O•G•Ł•O•S•Z•E•N•I•A•••••

nr 14

Marzec 1997

strona 20


Językowe

plotki o tym, iż pewne kręgi związane z dydaktyką rozważają znaczne skrócenie okresu nauczania pienvszego i drugiego języka. Dotychczasowy, ciągnący się przez dziewięć semestrów, kurs języka A miałby być zredukowany do sześciu semestrów, zaś trzyletni język B do zaledwie trzech lub czterech semestrów. Od kilku

miesięcy

za i przeciw ....

po Uczelni

krążą

Co przemawia za takim projektem? Pomysłodawcy

i zwolennicy tej idei twierdzą, że liczba godzin języków w SGH zdecydowanie przekracza wymagane minima ustalone przez Radę Główną Szkolnictwa Wyższego i Ministerstwo Edukacji Narodowej. Według tych osób, na piątym roku student zajęty jest wszystkim innym, lecz nie naukąjęzyka- ma do napisania pracę magisterską, nadrabia zaległe punkty niezbędne do uzyskania absolutorium, czy też po prostu już pracuje. Mało tego, pomysłodawcy projektu uważają, iż także na czwartym roku język jest zupełnie zbędny, na co wskazuje niska frekwencja na lektoratach. Innym argumentem przemawiającym za redukcjąjęzyków jest ogromny ich udział w minimach programowych, a także ich znaczny wpływ na ostateczną ocenę ze studiów. W przypadku skrócenia okresu nauczania języków studenci, aby uzyskać tę samą ilość punktów, będą musieli zaliczyć większą ilo ść specjalistycznych przedmiotów, co polepszy i poszerzy ich wiedzę ekonomiczną. Z drugiej strony, będzie to sprzyjać lepszemu wykorzystaniu pracowników Uczelni. Tak duża liczba języków dezorganizuje pracę innych jednostek, m.in. poprzez tworzenie problemów z dostępem do sal. Poza tym według osób popierających ten kierunek zmian -jest to niezmiernie demoralizujące, że tylko pracownicy CNJO nie poddawani są normalnym mechanizmom konkurencji, tak jak inni dydaktycy, którzy muszą składać swoje oferty do informatora, a następnie podlegać wyborom studenckim. Poza tym liczba lektorów jest zbyt duża i stanowią oni ogromne obciążenie dla budżetu Uczelni.

Co przemawia przeciwko projektowi? za skróceniem języków prawie o połowę musi pójść obniżenie stopnia opanowania obu języków . Jeżeli drugi język skończy się po trzecim semestrze, to do końca studiów studenci praktycznie go zapomną. Będzie to znaczne obniżenie przygotowania studentów do pracy zawodowej, do konkurowania o pracę ze studentami innych, bardzo dynamicznie rozwijających się uczelni, do utrzymywania kontaktów zagranicznych. Szkoła nie może sobie pozwolić na tak drastyczne zmiany, jeżeli chce realizować swój plan internacjonalizacji nauczania, rozszerzania współpracy z zagranicznymi W

ślad

szkołami ,

w tym również w ramach CEMS. Poza tym języki zawsze były jednym z głównych atutów SGH i m.in. dzięki nim Szkoła osiągnęła tak wysoką pozycję w rankingach. Ich redukcja wpłynie znacząco na spadek tej pozycji, która kształtuje przecież wysoką obecnie jakość dyplomu SGH. W przeciągu długoletniej historii Uczelni języki zawsze odgrywały znaczącą rolę w programie nauczania. Ich redukcja byłaby z pewnością wątpliwym prezentem na 90-tą rocznicę założenia Szkoły i mogłaby stać się początkiem końcajej dobrej passy. argumenty przytoczył: Jacek Polkowski

SII,\L\\EI~

IN 'rHE liSA "1 \\'HY NłtT!

Jeże li

nie zaplanowaliście sobie jeszcze wakacji i nie macie na nie dobrego pomysłu, a jednocześnie chcielibyście zrobić coś wyjątko­ wego i nie siedzieć w domu, zapraszam do Camp America. Za pośrednictwem tej brytyjskiej organizacji można spędzić ciekawie wolny czas w Stanach Zjednoczonych. Chodzi o niezarobkową wymianę kulturalną (wiza J-1). Podstawowym wymaganiem jest umiejętność porozumiewania się po angielsku i dostępność w czerwcu. Im wcześniej, tym lepiej. Uczestnik otrzymuje kieszonkowe, bilet na przelot na trasie Londyn - Nowy Jork - Londyn, zakwaterowanie, wyżywienie i kilka drobniejszych spraw, płaci zaś dwa depozyty i ubezpieczenie (polisa o wartości ćwierć miliona dolarów), w sumie około $300. Camp America oferuje kilka programów: Counsellor. Praca w charakterze opiekuna/opiekunki na obozie dla amerykańskich dzieci, najczęściej połączona z prowadzeniem zajęć sportowych, muzycznych, zresztąjakichkolwiek. Campower. Praca na koloniach, ale nie związana z dziećmi. Obejmuje zwykle zajęcia w kuchni, bądź utrzymanie ogólnego porządku. Famiły companion. Program podobny do Au Pair - dziewczęta spędzają lato przy amerykańskiej rodzinie, opiekując się małymi dziećmi. Dzięki

Camp America spędziłem już dwa razy wakacje w USA. Praca jest dość ciężka, ale wdzięczna i naprawdę daje dużo satysfakcji. Niewątpliwymi dodatkowymi korzyściami są "poszerzenie horyzontów" i doświadczenie językowe. Rekrutację kończymy w pierwszej połowie kwietnia, więc zainteresowanych proszę o bardzo szybki kontakt - otrzymacie broszurę, wstępny formularz i wskazówki, co z tym zrobić. Adam Grabowiec Camp America Interviewer Student III roku SGH

~ogaitski tfiłlack - mu;:llka ;:c ~kanollnafttii roocm••• "A gdyby pękł Krzyż, panujący talizman, wówczas z szaleńczym, dzikim rykiem nadciągnęliby dawni jego obrońcy... Talizman ów jest kruchy i nadejdzie kiedyś dzień, w którym się złamie. Powstaną starzy, kamienni bogowie i strząsną z oczu pył tysiącleci. A Thor, idąc przed siebie z ogromnym mieczem, rozbije w proch gotyckie katedry... " Heinrich Heine Ogólnie rzecz biorąc, black kojarzony jest zazwyczaj z rozwrzeszBardzo żałuję, że przez 12 lat mojej edukacji na stopniu podstawowym i średnim, nie dane mi było poznać choć trochę mitologii czaną i zdrowo podpitą zgrają herastych kolesi, co to dla ubawu latają po cmentarzach i rozwalają nagrobki. Nie zaprzeczę, że jest w germańskiej czy skandynawskiej. Tłoczono mi do głowy mity o tym trochę prawdy, ale nie jest to wina samej muzyki (egzystuje dzielnym Herkulesie, opowieści o wyfircykowanej sforze Apollina, czy wszechwładnym Zeusie, namiętnie rozkochanym w ziemskich bowiem powiedzenie, że to właśnie muzyka łagodzi obyczaje). niewiastach i wymykającym się spod czujnego oka Hery w poszuOsobiście doszukuję się innej przyczyny. U schyłku wieku indukiwaniu cielesnych uciech. A wszystko to zamiast skandynawskich strializmu i Internetu brak jest jakiegokolwiek ideału, czegoś do czego młodzi ludzie mogli by się odwołać i z czego czerpać swoją sag o mężnych wojownikach zwących s ię wikingami, sag o nocnej siłę. Żyjemy w czasach, gdzie potrzebny jest bohater silny i zdecyciszy przerywanej szczękiem mieczy i tętentem końskich kopyt, dowany. Namacalny i konkretny. Odrzucający wszelką hipokryzję . zamiast legend o potężnych bogach Północy pogrążonych w wieczUczciwość i wrażliwość jest kojarzona tylko i wyłącznie ze słabo­ nym śnie. Może dlatego, kiedy w łapska wpadły mi dokonania ścią. Nie szukając więc daleko wielu młodych ludzi sięgnęło po blackowców z tzw. szwedzkiej szkoły grania, wystąpił na mojej postać znaną i starą jak Świat. Sięgnęli z przekonaniem, że dzięki twarzy niezdrowy rumieniec zafascynowania zupełnie obcą mi historią. Tak to się właśnie zaczęło. Zanim jednak o samej muzyce, niemu staną się silni i wyzwolą się z klatek własnego umysłu. Wszyscy wiemy, o kogo chodzi, więc nie ma potrzeby wymieniania chcąc nie chcąc trzeba wspomnieć o otoczce, jaka zazwyczaj towaVERTE! rogatego z nazwiska... rzyszy blackowi.

~ MAGIEL

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

nr 14

Marzec 1997

strona 21


Jogański

zmieniającym się

liiark c.d.

(A gdyby tak stanęli przed nim twarzą w twarz ... dopiero poczuliby jak są mali i słabi) . Zanim zdecydowałam się pisać o blacku i przybliżyć Wam nieco moje ulubione kapele, sięgnęłam po wkładki z kaset i uważnie się im przyjrzałam (żeby mnie później nie ekskomunikowano, czy nie nałożono żadnej anatemy). Odetchnęłam z ulgą, bo ani razu nie pojawiła się znajoma ksywka pana, w imię którego grupki zdrowo stukniętych tną koty i obdzierają ze skóry psy. Miało być o muzyce, nie przeciągam więc już przynudzania o subkulturze i przechodzę do sedna sprawy, co blackiem się zwie. Z Krainy Tysiąca Jezior pochodzi nowy fiński projekt o nazwie Thy Serpent. Tworzy go czterech długowłosych z dość charakterystycznymi dla blacku freskami na gębie, czyli tzw. pyszczkami. Leaderem grupy jest gitarzysta Sami Tenetz, pogrywający w zespole na gitarze. Jak na razie zespół pozostaje tworem studyjnym, a szkoda, bo warto by wyskoczyć na jakiś gig w ich wykonaniu. Wokalista unika raczej bełkotliwych wrzasków, a wszystko to na korzyść w miarę ' normalnego' głosu i zwiększonej dawki instrumentalnych kawałków. Muzyka Thy Serpent to bardzo klimatyczny black, czasami wręcz ocierający się o symfoniczne brzmienia. Bardzo melodyjnie, ale i zarazem bardzo mrocznie, co w połączeniu z dość ambitnymi tekstami tworzy z "Forest of witchery". bardzo udany album. Czy nowatorski? Chyba jednak nie, ale warto sięgnąć po fińskie widzenie świata. "like a corpse rotting in a rack or wintry winds coming over fast; it is a!l a re minder of a single fact: alilife held s o de ar is only he re to pass" Z Krainy Fiordów i Fieldów wywodzi się kolejny band o swojsko brzmiącej nazwie Hades. Nikt nie ma chyba wątpliwości, że taka nazwa już zobowiązuje. Jest ciężej i wolniej, czasami wręcz duszno, a wydać też się może, że bardziej chaotycznie i nieposkładanie. Trudno tu się doszukiwać jakiegoś szczególnego piękna, bo nie takie było zamierzenie czterech Norwegów (svvoją drogą chłopcy faktycznie hołdują tradycji wikingów i to ze zdwojoną siłą- Darwin byłby szczęśliwy widząc swoje brakujące ogniwo ... ). Ich muzyka miała ranić uszy i całkiem dobrze sobie z tym poradzili. Nie wiem, czy słowo ' transowa' najlepiej oddaje jej ducha, ale właśnie ono ciśnie mi się na usta. Między porykiwaniami wokalisty, którym uroku odmówić nie można, słychać czasami chrzęst oręża, tubalne chóry, a nawet. .. nieco skandynawskiego folku. To wszystko przebija się całkiem zgrabnie spod całego ciężaru gatunkowego. Na deser zaś teksty zapowiadające powstanie starych bogów i krwawą vendettę nad uzurpatorami z Południa, teksty o zniewalającej famme fatale (to chyba taki odpowiednik Damy Serca ze średniowiecznej , rycerskiej Europy), okrutnej i żądnej władzy . Wymarzona żona dla bojownika boga Thora. W zamierzeniu autora miało być chyba patetycznie i wzniośle, ale przedobrzył nieco i zahacza to nieraz o kicz (liczą się przecież dobre chęci, a nimi podobno piekło wybrukowane). Na szczęście, vocal jest na tyle niewyraźny, że można sobie dośpiewać własną wersję wydarzeń. "enslaving eyes of a wistful darkness; cali me as a silent prayer; s he is the one of nocturnal be auty; force me to become her slave " album ,,Again shall be" przypadł komuś go gustu, to spieszę z informacją, że już niedługo powinno być dostępne kolejne dokonanie nagranie zespołu ,,Dawn of the dying su n". Mork Grynning to mój zdecydowany faworyt gatunku. A wszystko to przez tą świdrująco-wibrującą gitarę, która towarzyszy nam n ieodłącznie przez cały album " Tusen ar har gatt" . Zresztą nie tylko gitara jest tu piorunująca. Album jest pewną konceptualną całością i tworzy opowieść żywcem przeniesioną z zamierzchłych czasów na schyłek naszego milenium. Zaczyna się to tak:

tempie muzyki. Są klimatyczne wstawki w l 00% instrumentalne, są chwile naprawdę mocne, jest czas na odsapnię­ cie, a więc wszystko to, co znaleźć się powinno na albumie w pełni przemyślanym, z niedobieranym z doskoku materiałem. Polecam. A na zakończenie coś z życia: ksywki, pod jakimi występują najczę­ ściej blackowcy. A w wymyślaniu coraz to nowszych prześcigają niejeden chory umysł. Oto na przykład dowiadujemy się ostatnimi czasy, że Lord VIadian Luciferian, nie jest już Vladianem Luciferianem, ale Lordem Kaiphasem, a Demonaz to też ładne imię. Podobnie jak rodzimeMoiraczy Raścisław . Nic dodać, nic ująć ... A tak na poważnie, to ograniczona brakiem miejsca pominęłam większość naprawdę znanych i dobrych kapel. Na szczęście o nich pisuje się częściej w prasie muzycznej niż o tych, o których tu napomknęłam.

Marduk, Abigor, Old man's chiłd, Bewitched, Dark Funeral też powinny zostać tu pokazane, jeśli nawet nie ze względu na muzykę, to przynajmniej na wierność pewnej ideologii, której się trzymają. Od lat. Z mrocznym pozdrowieniem BVB (vampire@sgh.waw.pl) P.S. Dwie ważne wiadomości dla fanów cięższego grania. Pierwsza: już we wtorek (25 marca) w Krakowie show Mercyful Fate i Kinga Diamonda. Jako support wystąpi rodzimy Moonlight. Hala Wisły, start o 19.00. Druga: 3 maja (sobota) w katowickim spodku 12 edycja Metalmanii, gdzie zabłysną m.in. takie gwiazdy jak Moonspell, The Gathering, Samael, Anathema, nasza Sirrah. Start przewidziany na godz. 13.00.

PlYTOMANIAK Lacrimosa: Stil/e O O O O 1/2 (dla goth 'ów) RE W E L A C JA ! Po prostu rewelacja ! ! ! I na tym ta recenzja zakończyć się powinna. W moim skromnym słowniku nie ma takich wyrazów, które mogłyby oddać piękno i energię zawartą w "Ciszy". A w takiej ciszy to mogłabym nawet oddać ostatnie tchnienie ... Po dwóch latach milczenia (nie licząc oczywiście mini CD "Stolzes Herz") ukazał się nowiutki, zniewalająco piękny materiał niemieckiego duetu. Już od pierwszych taktów nie miałam wątpliwości, że Lacrimosa poszła w zdecydowanie w dobrym kierunku. Czego jak czego, ale odmówić panu T ilo W olffowi talentu nie można. Co tyczy się również, lubującej się w skórzanej bieliźnie, pani Anne Nurmi (powalające "No every pain hurts ... '' - Niemka śpiewająca po angielsku z akcentem francuskim ... To naprawdę trzeba usłyszeć). Płyta pełna pięknych pasaży, ciągłych zmian tempa i nastrojów, niesamowitej ilości nagromadzonych brzmień (choćby " D ie StraBe der Zeit") i doskonale zaaranżowana, do czego Lacrimosa zdążyła nas już przyzwyczaić. Chóry na przemian z rzężąco-charczącym głosem Tila, anielskie vocale pełnej spokoju i harmonii Anne, gitarowe rifiy wraz ze skrzypcami i czystym brzmieniem fortepianu. A całości dodaje smaku poetycki hochdeutsch ... Chyba jest zbyt wcześnie, by obwoływać "Stille" płytą roku, ale z czystym sumieniem można napisać, że jest to niewątpliwie płyta pierwszego kwartału Roku Pańskiego 1997. BVB

Jeżeli

"In the year 1999 four beings disappeared jron1 this world... NIDAS, ELDON, ERIN, CAHN This is wha t happened to them ... the story is retold by Nidas" a potem już na zmianę raz angielski, raz norweski, raz angielski, raz norweski itd. Wykrzyczane, zaśpiewane, wybełkotane przy ciągle

~ MAGIEL

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

Alicia Silverstone. Tak brzmi prawidłowa odpowiedź na pytanie sprzed miesiąca. Spośród poprawnych odpowiedzi wybraliśmy metodą NKWNTB® trójkę zwycięzców: Jacek Kowałczewski, Mikołaj Mnietz, Dagmara Jakubczak. Next question: Czterech Skandynawów zafascynowanych dokonaniami zespołu Metallica nagrało w ubiegłym roku bardzo specyficznaformę tributu. Niedawno wiolonczelowy kwartet odwiedził i nasz kraj, dając koncert w radiowej trójce. Czy pamiętasz tytuł tego albumu? Na odpowiedzi czekamy do 15 kwietnia A.D. 1997 pod stałym adresem interneto\vym: music@sgh.waw.pl lub przy skrzynce kontaktowej naprzeciwko portierni w budynku Gie. Powodzenia ! ! !

nr 14

Marzec 1997

strona 22


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.