Numer 18 (październik 1997)

Page 1


lEL eee UCZELNIA Takie przypadki nie istnieją ...... ...... .3 Rozdanie dyplomów ukończenia kursu MBA - Aula Główna, 19 października 19 9 7 roku .. .. .. ... ........... .... ... . .. ... 4 TRANS '9 7 .. .... ....... . ... ... . ..... . . ... 4 Raport " MAGLA " o stanie edukacj i w SGH (l) - Krętymi drogami do celu ..... ..... ... .. .... ..... ... .... .. . ... ... 5-6 SAKSY. .... .... .......... ... .. .... .. ... ..... 7 Pokrótce ..... ... ... ...... ... ..... .. .... ... .. .. ..7 FOTO Głębia ostrości dla opornych ... .. .... 8 Konkurs fotograficzny: Fotografia wakacyJ·na .............. ................... .. 8 POLITYKA i GOSPODARKA Widziały gały co wybierały...... ...... .. 9 Niewola niewiedzy - Kwadratura okrągłego stołu ... ......................... .. 9 AKADEMIKI Nowy semestr - nowa (zd)Rada ....... 10 Akademikgate, czyli Powrót B atmana

..... ........ ... .... ... ....... .......... ..... 10-11 Komisja do spraw Akademików informuJ·e . .. .. ...... .. .. .... . .... .... ... . ... .. . . 11

SPORT Ty tuł dla H ouston .... .. ...... .. ... .... ... 12 31 paździ e rnika - początek nowych emocji .. . . . . .................... . . .... . . 12 Zwycięstwo w cieniu klęski .... .. .. 12 Jeszcze długo musimy poczekać .. .. 13 COLGATE-PALMOLIVE Praktyki w Colgate-Palmolive.. ... ....13 KSIĄŻKA Polska według Kuronia ....................13 Bluzgać każdy może ... .............. 15-16

Marqueza realizm bestialski ......... .. 16

INTERNET IRCowa skrypciarnia ....... ...... .. ...... 17 Wstęp do " Kursu HaTeeMeLa " ...... .. ... .......... . ... .. ...... ....... 18-19 REPORTAŻ

Miasto bolesne nad

Vuką ........ .. 20-21

FILM XIII Warszawski Festiwal Filmowy .................. ... ... ........ ..... ... . ......... 22-23 Okropnie subiektywne podsumowanie wakacyjnego sezonu kinowego ......... 23

W kinie obok Ciebie ...... ............. .24 Po drugiej stronie lustra, czyli Lynch w krainie czarów ..... ... ...... ............ ...25 Kobieta na piątkę ........ ... .. .. ....... . 25

TURYSTYKA Spaghetti z kangura ... ......... ............ .26 Miasto wielu światów (1) ..... ...... .... 27 Autostop dla początkujących .. .. 27-28 Klub Turystyczny Ekonomistów " TRAMP " - Suomi czyli Finlandia ........ ...... .. .. ..................... .... .... .. 28 Przeszliśmy

Niezależny Miesięcznik Stude11ldH'

.\.GH

: ADRES REDAK \11 Aleja Niepodległości 162, llokl•J (,(ua 02-554 Warszawa telefon centr. (O 22) 48 50 61, 49 12 51 Wl'W. fax centr. (O 22) 49 53 12 e·mail: magiel@sgh.waw.pl Strona WWW http ://akson.sgh. waw .pll-magiel

7~7

Pireneje - Pokaz slajdów

... ...... ........ .. ... .......... ... .. ... ..... . 28

SKŁAD

ORGANIZACJE AEGEE - Spanie na sianie, czyli: A EGEE Summer Ev ent ... ... ..... . 29 AEGEE- On va a l 'Europe! Summer University .... ... ......................... . 29-30 AIESEC - Dni kariery '97.... ... ........ 30 Studenckie Ko ło Naukowe Finansów Międzynarodowych - Symulacja ONZ w SGH........... ...... ........ ............ ... 30 Ko ło N aukow e Ana liz E k on o micznyc h ... ... . .. .. .. .. ...... ..... .... .. ... .. . . 31 AEGEE - Socrates Action Days .... . 31 MUZYKA Spaw n - The album ........................32 Crematory ,, Awake ''... ...... ...........32-33 KULTowy koncert ............ ... .... .. . 33 KONKURS... .. .. .... ........ .. .. .. ..... ..... 33 Muzyczny Telegraf .... ............ . 34 Nowości wydawnicze ...... .... ...... . 34 Konkurs Sony Music .... ... .. ... . ... 34 Ciekawostki z sąsiedztwa - dz iś " Stodoła " ... ... .. .... ......... ... .. .. . .. 34

REDAKCJI:

Redaktor Naczeln·•v Jacek Połkowski, e-mail: polkos@sgh.waw.pl

Dział Informacji a>

Uczelnianvch '

Joanna Antczak, e-n1ail: jantcza@sgh.waw.pl Dorota Drozd, e-n1ail: ddrozd@sgh.waw.pl Edyta Ożarowska , e-mail: eozaro@sgh.waw.pl

Dział Ogólnokulturalny

Film, Teatr, Wystawa,

Książka

Piotr BuJak, e-mail: pbulak@sgh.waw.pl Maciek Kuźmicz, e-mail: tnkuzmi@sgh.waw.pl Marcin Wyrwał, e-mail: ama72@plearn .cdu .pl Michał Zacharzewski, e-mail: mzacha@sgh.wuw.pl

Muzyka . :::·:

:

· Barbara Bielska, e-tnail: bbiels@sgh.wnw.pl Mikołaj Specbt, e-mail: mspech@ gh.wa w. 1l

Dział Polityczno-Gospodarczy Daniel Jasińsk.i;e•mail: djasin@sgh .waw.pl

wściBOSS

Papierowe pogaduszki ....... ... .. .. 35-36

oi/lif·Sportowy

KARIERA DLA LESERA Konkurs na najgorszy indeks ............36

Grzegorz Radziejewski, e-mail: grndzi (o) "i~h . wuw.pl lzabella Zawiślinska , e-mail: izawi s(a) s~ h . w aw.p l

PRZERÓŻNOŚCI Brawurowa interwencja .............. .37 Dżiusmenka ... .. .. .. ...... . ... ..... . . . 37 Galeria MAGLA .... ..... ....... ... ..... . 37

Dział !'!mstyki i

· !?·:\turystyka Tomasz Kluk, e·mail: tkluk~1) sgh . wa w. 1 l Sebastian Urlik, e-mail: surlik(a)sgh.waw.pl

KULTURA Fiesta na " Rampie "....... .. ..................38 Jesteśmy przekaźnikiem ludu - wywiad z Toto la Momposina ... .. .. ....... ..... .. 38

. /ntemet "·*'-~tr Kuch'at$lU~·: e-mai l: chopi n«l)sgh .wuw.pl ·: Aneta Mazur; e-mail: atnazur(alsgh.wuw.pl

FOTOREPORTAŻ

Galeria Rekrutacyjna II..............39-40

Druk gazety: Zakład Poiigraficzny, ul. Krasickiego 78, 05-500 Warszawa, teł. 0-601 222-749 Podziękowania dla Pracowni Metod i Środków Dydaktycznych oraz dla Centrum Informatycznego za udzieloną pomoc i użyczony sprzęt.

Internetu

Dział

Technicznv: a.

Fotografia ·.. ..

Rafał

Kameckif e-mail: rkamec@sgh.waw.pl ..

Skład i łamanie: Jacek Polkowski, e-mail:

polkos ~11 sg h . waw.pl

Dział Promocji i . . ar

Reklamv '

. Marta Wyszkowska Redakcja zastrzega sobie prawo p rzeredagowywania i skracania nie zamówionych tekstów. Artykuły, ogłoszenia i inne materiały do kolejnych wydań pisma prosimy dos tarczać na dyskiętktJCh do siedziby Redakcji lub przesyłać s iec ią Internet •c;Jo łi,.·~~~~~~(i) mtęs:iąp:Bt : :_,., :",


Takie przypadki nie Żakiety, garnitury, krawaty, telefony ko -

mórkowe, pagery, laptopy, smali business ... Tak nas widzą, tak o nas piszą. Jako przykład niech posłuży cytat z ,,Gazety Wyborczej":

" Wrażenie, szczególnie wśród studentów SGH, robi także posiadanie własnej firmy. ( ..) Gracze giełdowi z telefonami komórkowymi przy uchu i w garniturowych 1nundurach, którzy krzyczą przez całą Aulę Spadochronową, ile sprzedali, a ile kupili, wywołują uś1niechy politowania u innych studentów ". Owszetn, wyvvołują Ue ś li

w ogóle spotyka się takie przypadki). Artykuł niniejszy nie będzie jednak mówił o oklepanytn stereotypie studenta-biznesmena, ale o zupełnie innym obliczu esgiehowca i o tym, do czego student tej U czelni jest tak naprawdę zdolny ...

Był

sobie lufcik...

Oprócz składania zleceń giełdowych student SG H . potrafi dokonać dosłownie wszystkiego, a przykłady destrukcji przez· niego szerzonej można tnnożyć w nieskończoność. Weźmy na przykhtd takie natryski i znajdujące się w nich prysznice na długich, kuszących swą cienkością wężach . Do czego standardowo służą te urządzenia, każdy wie. Ale przecież można je zastosować w zupełnie inny sposób, a mianowicie odciąć nożyczkami rączkę prysznica i położyć ją z boku jako dekorację (albo czort wie co). A jeżeli w jednym dniu dokona się tego w kilku prysznicach, 1nożna już otworzyć galerię sztuki .. . Ostatnio wrzaskietn tnody stało się posiadanie własnego palnika od kuchenki gazowej. A że nie można niestety przyspawać ich do podstawy, ani przywiązać łat1.cuchem, palniki wciąż giną. Ale na Boga! Do czego można je potem wykorzystywać!?

Własny

"smol biznes" założyli niegdyś mieszkańcy czwartego piętra. Interes rozkwitał z każdyn1 dniem, produkcja rosła vy imponują­ cym ten1pie i właściciele już zostalib:x_ Rockefellerami, gdyby interes nagle nie przekwitł, a konkretnie nie został zsabotowany. Otóż, zazdrosna admin istracja akaden1ika skonfiskowała

istnieją...

osobie tej tak bardzo nie spodobało się jej odbicie, że strzaskała lustro jednym, celnym kopnięciem ... Widocznie jakiś karateka trenuje sobie na słabszych ... Przez pewien okres atrakcją "przyjęć" organizowanych w "Sabinkach" było rozładowy ­ wanie gaśnic przec iwpożarowych. W chwili obecnej wszystkie gaśnice w akademiku są nowe. Poprzednie ugasiły żądze rozrywek niektórych itnprezowiczów. Jednego z nich przyłapano na "gorący1n uczynku", gdy po opróżnieniu trzech gaśnic na wyższych piętrach, taszczył pod pachą ko lejną "ofiarę", tytn razem z pierwszego piętra. Zalany w trupa delikwent tłumaczył portierce, że gaśnicę znalazł i chce jedynie odnieść ją na miejsce. Jemu też się upiekło (za sprawą wstawiennictwa z Góry ... ). Niebywałego wycz ynu dokonał student, który ... zdetnontował sedes w toalecie męskiej, po czytn zaniósł go do toalety żeńskiej i tam ustawił na innym sedes ie. Pod presją adininistracj i student przyznał s ię do przestępstwa i zapłacił za naprawienie szkód. Połamane górnopółki w toaletach, pourywane zasłony i drążki w prysznicach, polo·adzione i zdewastowane pojetnniki na papier toaletowy i mydło, rozbite l us tra, popalone firanki na korytarzach - to zwykła codzienno ść w akademikach. Efekt tej destrukcji jest taki, że w

inwestorotn środki trwałe w postaci aparatury do wyrobu bin1bru, a także zacier przygotowany do produkcji następnej partii towaru " na ekspoti". Na drugi dzień jeden z przeds iębi or­ ców staral się odzyskać skarby, lecz bardzo się zdziwił, gdy usłyszał, że adtninistracja wszystko wyrzuciła na śtnietnik ... Kochanego powietrza nigdy dosyć - uznali pewni n1ie szkańcy "Sabinek", długo nad tym myś leli , po czytn wymontowali z okna lufciki. By l i przy tyn1 bardzo zapobiegliwi i zatroszczyli się o to, aby lufciki nie zagracały cennej powierzchni mieszkalno-użytkowej akadetnika. Powróciły więc one w okolice okna, a nawet jeszcze dalej ... Jeden lufci k poszy bował prosto na dziedz iniec, drugi zaś wykonał lot w przeciwny In kierunku - na ulicę ... Podobny los spotkał także biedną szafeczkę nocną, której właściciele zapragnęli uczy nić z niej fotiepian i to Chopina... Pięknie rozpoczę­ ty na trzecitn piętrze lot zakończył s ię tragicznie na betonowych płytach chodnikowych. Zatniast romantycznych brzdęków strun dało s ię słyszeć wielkie, głuche "łup" . Autorzy widowiska mieli pecha - lotowi szafeczki towarzyszył przejazd radiowozu · policyj n ego. Funkcjonar i u s ze zauważyli obiekt i ... N ie, nie aresztowali szafeczki , lecz poinformowali o zaj ś ciu administrację. Jak n1ożna było s ię spodziewać., nikt nie poniósł najtnniejszych konsekwencji (co niektórzy by l i za wysoko postawieni - trzecie piętro to nie pat1er... ). W temacie wy latywania za okno nie można nie wspomnieć .o dywanie, który wyfrunął prosto na dziedz iniec "Sabinek". Widocznie zn udził się właścicielotn lub kupili sobie nowy. Do administracji dywanu nie dało s ię zanieść - bo to Brak lufcika w natrysku zmuszał biednych studentów do opatulania się czymkolwiek w celu zachowania pod prysznicem stałej w końcu ty le schodów trzeba ciepłoty ciała (to taki żart... ). przebyć w dół, a i winda mo. nie . d zta . ł ał a ....? ze Obie windy w "Sabi nkach" rzadko są "Sabinkach" nie wiesza się już nowych firan, nie tnontuje nowego wyposażenia w toaletach. spraw ne jednocześnie i to nie tylko z winy samych siebie, ale często za sprawą jeżdżących N ie zawieszono także nowej tablicy ogłosze­ niowej w miej scu poprzedniej - spalonej komnimi studentów. Szybkie to one też nie są, a pletnie w trakcie pewnego szalonego weekjuż szału tnożna dostać , gdy ktoś powciska guendu. Ze szczątkami drzwi ni e da się raczej z iki na wszystkich piętr ac h i trzeba s ię co mieszkać, w "Sabinkach" wyn1ieniono więc c hwilę zatrzyn1ywać. Takiego też prawdopoostatnio 20 sztuk(!) drzwi ... dobnie szału dostał osta~nio jeden z mi eszkańAle przecież studenta SGI-I nie stać na takie . ców akademika. Aby zetnśc ić się na wrednej i wyczyny . Praworządny student S GI-l nie złoś liwej windzie, skopał doszczętnie od środ­ ściąga na egzaminach ("Gazeta SGI-I", nr 73, l ka(!) jej drzwi, przez co urządzenie wyzionęło października, artykuł H . Sosnowskiej "Knot w ducha na drugim piętrze. Od tamtego czasu MAGLU"), nie dewastuje więc także nie swowinda stoi nieczynna - wymiana drzwi będzie jego mienia. Takie przypadki po prostu nie istkosztowała , bagatela, 10 000 płn. Je śli nie znajdzie ~ię winowajca, koszt retnontu pokryją nieją, a wszystko powyższe zostało dokonane przez gremliny ... mieszkańcy drugiego piętra. Jacek Polkowski, Zlljęcia: Tomek Kluk Inna osoba przeglądała się zawzięcie· w lustrze zdobiącym windę i ... lustro pękło. Albo P.S . Dziękujemy gorąco naszemu 1nodelowi samo z siebie (a tak rzadko s ię dzieje), albo też Piotrowi za użyczenie ciałka .. .


Ci lEL

Rozdanie dyplomów -Aula

Główna

SGH, 19

ukończenia

października

kursu MBA

1997 roku fot~ TtnllflSZ Kluk

............................................................ .....

TRANS '97 W dniach 17 i 18 października, pod patronatem Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej oraz Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Le ś nictwa, a także przy współpracy licznych przed się biorstw i instytucji wspierających i sponsoruj ących, zorganizowana została przez Kolegium Gospodarki , Swiatowej SGH druga już konferencja tniędzynarodowa z cyklu TRANS. Tym razetn Inottern spotkania była "Wspólna Europa - ekonomiczne dylematy transpor tu i ekologii", a

WSPÓLNA EUROPA·

.. )NOMICZNE DYlEMATY TRANS PORTU l EKOlOGU COMMON EUROPE .. .

ONOMIC DU.EMMAS Of TRANSPORT AND ECOlOG .,

~~~~,;;;;,;

transportem mają tutaj szczególny wydźwięk, albowiem to właśnie on przyczynia się w dużym stopniu do wzrostu powyższych zagrożeń. Obrady przebiegały dwutorowo: w Auli Głównej rano i późnym popołudniem odbywa-

l '

9 .

'7iiii1

', . · l>;<H ~i

:$1 _

ły się

to dlatego, iż zmiany zachodzące na globalnym rynku światowym i ich tempo w coraz więk­ szym stopniu zagrażają środowisku naturalnemu. Organizatorzy konferencji chcą zwró cić przy tym uwagę na konieczność podjęcia zdecydowanych działań w celu ochrony środowis­ ka, w którym żyjemy. Problemy związane z

1 t.

nej w sferze zaopatrzenia. Później głos zabrał prof. dr Wojciech Pap r ocki z Katedry Transportu SGH, który zapoznał słuchaczy ze sferą logistyki w o bsłud ze procesów utylizacj i. Ciekawym wy d ał mi s i ę zaproponowany sposób my ś l eni a przy robieniu zakupów - należa łoby wybierać produkty wytwarzane lokalnie, które nie muszą być transportowane na duże odległośc i : jedyny problem to taki, że lokalne towa- ·

sesje plenarne, natomiast po obiedzie prezentowane były nadesłane na konferencję referaty, w obrębie czterech grup roboczych. Prof. dr hab. Krzysztof R utkQwski, przewodzący komisji "Ekologistyka", już na wstępie podkreślił, iż ekologia i logistyka przenikają się wzajemnie: z jednej strony bowiem może­ my mówić o takich rozwiązaniach transportowych, które są ekologicznie neutralne, z drugiej jednakże ważne jest zastosowanie nowoczesnych technik logistycznych przy opracowywaniu np. systemu utylizacji odpadów. W dalszej części wysłuchałem m. in. wystąpienia pana lana Black'a z Uniwersytetu Cranfield, który piękną angielszczyzną podzielił się z nami doświadczeniami brytyjskimi w zakresie rozwoj u tzw. społeczeństwa trwałego (zaspokaja swoje obecne potr~eby, nie zakłócając możl iwości przyszłych generacji co do zaspokajania ich potrzeb) w dziedzinie łańcuchów zaopatrzeniowych oraz działalności operacyj-

mogą być

niekonku rcn yjnl!. Po przerwie wysłuchaliśtny obszernych fragtncntów wyróż­ nionej przez VOLVO prncy autorstwa Jacka G ier asa (III rok SOI I) pt. "Sy tenty ekologistyczne oparte o cykl żYcitl prodąktu. Wpływ rozwiązań prawitych lla warunki ich funkcjonowania". W konferencji wzi li także udzi ał pracowry

nicy akademii ekonomicznych, go ście z Niemiec (Muenster), Wielkiej Brytanii, Belgii, USA, Francji, Czech, Kanady, Holandii, Rosji, a także przedstawiciele wielu zainteresowanych firm. Mam jedynie cichą nadzieję, że doczekalny s ię rozwiązań prawno-instytucjonalnych, które uwzględnią potrzebę ochrony środowiska naturalnego. Tomasz Kluk tkluk@sgh.waw. p l · Zdjęcia: Jacek Polkowski


Raport "MAGLA" o stanie edukacji w SGH (l)

nie zależy więc na wiedzy, a jedynie na dobrych ocenach (powody: l . stypendium naukowe, 2. ładnie wyglądający indeks, 3. presja opinii o naszej Szkole, gdzie podobno ocena System edukacyjny w SGH zakłada możli­ do innych grup ćwiczeniowych były znikome. dostateczna postrzegana jest jako pewna fonna wość indyw idualnego kształtowania ścieżki Najmniej zabawne są lektoraty o godzinie nieudolności negocjacyjno-kombinatorskiej , 4 . studiów, co oznacza swobodny, w ograniczo- 20:00, kiedy to w atinosferze leżenia na ław­ presja rodziców, itd.). Na czyn1 polega wspomniana łatwość zalinym (sic!) stopniu, wybór przedmiotów i wy- kach, ziewania, mazania po zeszytach i książ­ kładow ców. Pośrednio system ten stwarza kach trzeba ustosunkować s ię do kwestii Do czania przedrniotu? Przede wszystkim na u" szansę doboru terminów i godzin zajęć, a you think that if we like eating sweet things, możliwieniu studentom "zrzynania na kolanie" wszystko po to, aby umożliwić studentom zdo- i t' s probably a habit we learnt from our pa- i nie tylko na kolanie ... (polecamy artykuł bywanie wszechstronnej wiedzy podług ich u- rents?". I gdzie te imprezy ... ? Przejdźmy jed- "Zrzynanie na kolanie, czyli sesyja egzaminacyjna w SGH", "MAGIEL", nr 17). Wykła­ podobań, zainteresowań oraz podług przyszłe­ nak dalej , do innych niespodzianek, jakie fundowca przychodzi na egzamin sam, przynosi go miejsca pracy. Brak przyporządkowani a duje nam system nowoczesnego szkolnictwa. studenta do konkretnego wydziału utnożliwia Studenci wybierają wykładowców według (lub dostaje od zdających) gazetę albo· inne osobom mniej zdecydowanym wybór kierunku swoich preferencji, a Szkoła zatrudnia tylko "czytadło", dyktuje (lub rozdaje) pytania, po studiów nawet na szóstym semestrze (choć w tych nauczycieli akademickich, którzy znaleźli czym siada przy katedrze i zagłębia się w lekzałożeniu studenci tnieli dokonywać tego wyuznanie w oczach studentów. Na pierwszy rzut turze (albo w ogóle na chwilę wychodzi). W boru już po ukończeniu trzeciego semestru). oka wygląda nieźle. Ukryta jest tu jednak zna- auli rozpoczyna się "Sajgon" - szepty (np. "Pst! Ty, podaj to temu chłopakowi obok... "), System rankingowy miał za zadanie z jednej cząca skaza całego systetnu. Nie można zastrony gwarantować dobrym studentom moż li­ przeczyć, że wielu wykładowców stosuje o- okrzyki (np. "Izka! ... Ej Maciek! Szturchnij Izkę!. .. Izka! Masz piąte! ?"), szelesty, wędrówki wość "dostania się" na dowolny z uruchomiokreślone "chwyty" w celu przyciągnięcia na nych wykładów, a także na zdobywanie wie- swoje przedmioty sporej grupy studentów. Są ściąg, książek, ba!, prac, a nawet przemieszczanie s i ę samych zainteredzy u naj lepszych (a przez to naj bardziej pożą­ sowanych ... I jak w takiej atmosfedanych - w założeniu) pracowników naukorze nie odpowiedzieć poprawnie na wych. Z dn1giej strony, system ten miał pozpostawione pytania lub na powwalać na wyeliminowanie wykładów mało tarzający się od lat test, w którym jeprzydatnych oraz wykładowców słabych, nie dynie niektóre pytania zostały inapotrafiących zainteresować studentów swoim czej sformułowane lub ustawione w przedmiotem, i wreszcie, na wyselekcjonowainnej kolejności? Tyczy się to oczynie i promowanie zajęć, na które chodziłoby wiście niektórych egzatninów pisię z przyjemnością po to , aby się c ze goś ~ sen1nych, szczególnie tych, w któkonkretnego nauczyć. rych uczestniczy trzysta czy czterysTakie były założenia reformy, która vv cią­ ta osób. Nawet jeśli wykładowca gu ostatnich lat prze istoczyła dawn ą Szkołę przyprowadzi ze sobą jedną lub Główną Planowania i Statystyki w naprawdę Po mo;m trupie! dwie osoby pilnujące, nie będzie w Albo da mi pan tego nowoczesną i postępową, jak na warunki po 1plusa, albo się stąd stanie zapanować nad procederem skie, Szkołę Główną Handlową. Jako studenci nie ruszę... ! ściągania i porozumiewania się zdatej S zkoły , a więc bezpośredni odbiorcy usług jących. Podobne przypadki spotyka edukacyjnych przez nią oferowanych, docenia- to chwyty dozwolone (czyt.: pożądane z punkmy wysiłek osób, które tę reformę przeprowa- tu widzenia systemu edukacji), ale również się takż e na egzatninach ustnych, inne są dziły . Z całą odpowiedzialnością stwierdzamy, "zagrania" co najtnniej nieuczciwe, choć - jak jedynie metody ... Niektórzy wykładowcy na że- w porównaniu z innymi uczelniami polskipokazuje rzeczywistość - tolerowane, a przez egzaminie ustnym przytnykają oko na tzw. mi i to nie tylko ekonomicznytui - SGH jest to także dozwolone. Jedni pracownicy dydak- "schodzenie z tematu" i w efekcie, rozpoczyzdecydowanie najbardziej "otwarta na studen- tyki oferują więc atrakcyjny, dynamiczny, a nając rozmowę od czynników lokal izacji przeta". Znamy bowiem bardzo mało uczelni, na często bardzo niekonwencjonalny sposób pro- my słu, można s kończyć na wczorajszej proktórych studenci mają tyle wolnego czasu na wadzenia wykładu, uzupełniają zajęcia projek- mocji w Geant, czyli na przysłowiowej "gadce życ ie prywatne, rozrywki (kino, teatr, itd. - nie cjami, intrygującymi czy też rozbawiającymi o wszystkim i o niczym". Skrajnym przypadkiem ułatwiania studentowi zdania egzaminu zawsze "rozrywka" w pojęciu akademickim przykład~mi, komunikują się ze słuchaczami , musi oznaczać libację) , działalność w organi- st~rają się "wciągnąć" ich w dyskusje i wresz- jest podyktowanie zestaw u pytań , jakie zacjach, a także na pracę zawodową, czy nawet cie polecają studentom ciekawą lekturę , którą poJawtą stę na egzaminie, czy to pisemnym, studia V.: innych uczelniach wyższych. Trzeba niekoniecznie stanowić musi skrypt (ale np. czy ustnytn. Efekt jest zawsze taki sam - w prasa, czy informacje z Internetu). To ta bar- indeksie piątka (z plusem) i już można zacząć przyznać, że SGH pozwala nan1 na to wszystdzo pozytywna strona konkurencji. Jest jednak rozpowiadać znajomym: "zapisujcie się, jest ko. I wcale na to nie będziemy narzekać. W tym momencie zaraz zakrzyczą nas stu- wielu pracowników, którzy sprawiają wraże­ extra, piątka za friko ... " . Przedstawiony mechanizm sam s ię nakręca. nie, iż konkuruj ą czytnkolwiek, tylko nie atden~i pierwszego i drugiego roku, którym ta Jeśli bowien1 udało Ci się dostać czwórkę lub dowolność wyboru wykładów wcale nie ułat­ rakcyj nością i poziomem wykładu. Czym więc piątkę , nie wkładając w to wielkiego wysiłku wiła zbytnio życ ia. Chodzi oczywiście o niezmogą oni zwrócić na siebie uwagę studentów? byt udany rozkład zajęć, który spowodował, że · Między innymi łatwością zaliczenia przedmio- naukowego, a przy okazji nie marnowałeś czaznaczna część osób przebywa w Szkole od go- tu. Nie można przecież zaprzecŻyć temu, że su na nudny wykład, z pewnością polecisz tego dziny 8:00 do 20:40 z kilkoma godzinami "o- oferowanie wysokich ocen za dosłowne NI C wykładowc ę swoim znajomym. Oni w kienek". Ponad dwanaście godziri siedzenia na przyciąga szerokie rzesze studentó w. Nie przys zło ści polecą go innym osobon1 i tak dalej ... Można powiedzieć, że jest COOL! Stuwykładach, w bibliotece czy w Hadesie i nakażdego bowiem żaka zżera ambicja pochlowet najukochańsza SGH tnoże szybko obrzyd- nięcia jak największej ilo ści wiedzy. Zwłasz­ diujesz na najlepszej uczelni, masz same pią­ nąć do reszty. Ależ dlaczego nie fascynują cza, że w wielu przypadkach ta wiedza szybko teczki, będziesz miał rewelacyjną pracę (dzięki Was zaj ęcia w piątek o godzinie 19.00, kiedy przeleci nam przez głowy po egzaminie i już dyplomowi), rodzice są zachwyceni, a Ty jespan dr X znudzonym głosem omawia sposoby raczej nie będzie ona nam potrzebna w prak- teś zadowolony i- najważniejsze- nie przetnę­ posługiwania się programem baz danych. Najtyce, chyba że przy okazji kolejnego przedmio- czasz s ię wcale. ciąg dalszy na następnej stronie gorsze jest to, że możliwości przeniesienia się tu o podobnej (identycznej) treści. Niektórym

Krętymi

drogami do celu ...

...:>

ł


Krętymi

drogami ...

Jednakże

Twoja wiedza -jeśli chciałeś takową posiadać - jest znikoma. Oczywi śc ie różnie z tym bywa na poszczególnych kierunkach. Ogólnie mówiąc, najbardziej ambitnymi Iderunkami, które pozwalają na minimum " leserstwa", są: MISI oraz Finanse i Bankowość. Inne kierunki, w mniejszym lub większym stopniu, sprzyjają nieuczeniu s ię i łatwemu zdobywaniu ocen oraz punktów kredytowych. I nie dzieje się tak tylko dlatego, że Kolegia zatrudniają wykładowców nieodpowiedzialnych i "konkurujących " w przedstawiony powyżej sposób. Przyczyną tego stanu rzeczy jest także tragiczna oferta niektórych kierunków i to często już na poziomie trzecitn. Aby nie sprawiać przykrości niektórytn wykładowcom, nie będziemy tu wymieniać konkretnych przedmiotów. Wystarczy, że powiemy, i ż poziomy czwarty, piąty i szósty kilku kierunków to zbiorowisko przedmiotów, których pobieżna tematyka traktuje o bzdurach mało istotnych z punktu widzenia przy szłego ekonomisty. Nie oszukujmy się: studentów ta tematyka nie interesuje, a fakt, że zapisują s ię na ten wykład ma zup ełnie inne wytłumaczenie. Można ironizować i domagać się uruchomienia np. przedmiotu: "Równoległość szyn tramwajowych a problematyka spójności gratnatycznej zdań wielokrotnie zło żo ­ nych" ... W SGH jest to możliwe ... Czy naprawdę nie można stworzyć czegoś w rodzaju komisji, która zatwierdzałaby przydatność programu uruchamianego przedmiotu, kontrolowałaby jakość wykładów, "warto ść"

oceny postawionej przez prowadzącego, itd. ? Jeżeli takowa komisja w SGH istnieje, to chyba naprawdę nic nie robi ... W tym świetle stosowany w naszej Szkole system rankingowy traci sens. W wielu przypadkach bowiem nie promujemy osób naprawdę zdolnych, ale osoby potrafiące kombinować i dosłownie "żebrać" o oceny, poprawiając s ię dziesiątki razy aż do momentu uzyskania pożą­ danego efektu. Najlepiej świadczy o tym sytuacja ze stypendiami naukowymi . Na której jeszcze uczelni stypendium naukowe pobiera ponad połowa studiujących? W ubie głych latach Samorząd Studentów starał się zredukować liczbę osób otrzymujących to stypendium. Podwyższono wymaganą średnią z 4,0 do 4,3, gdyż z obliczeń wynikało, że przy takim poziomie średniej "odpadnie" spora liczba pobierają­ cych pieniądze. W momencie zatwierdzania list stypendialnych okazało się jednak, że stypendium naukowe otrzymywać będzie wcale nie o wiele mniej osób niż poprzednio. Po roku postanowiono więc jeszcze raz podwyższyć próg. Tym razem efekt był bardziej zadowalający, ale też nie taki, jakiego oczekiwano. Dlaczego? Większość studentów przeraziła s ię perspektywą utraty stypendiów i "postarała s ię " o lepsze oceny. W zdecydowanej większości przypadków oznacza to, że wykładowcy dali się "naciągnąć" na błagania w stylu: "zabraknie mi jednej dziesiątej do stypendium, jeżeli nie postawi mi pani/pan tego plusa". Oczywi śc ie miło jest otrzymywać dobre stopnie i jeszcze

c. d.

milej jest dostawać za to pieniądze, które bardzo poprawiają nam humor i samopoczucie. Potnału jednak z ambitnego pierwszaka, który pełen zapału id z ie na pierwszy wykład , człowiek zmienia s ię w żądną sukcesów "bestię". Czwórka z plusem jest wielką przykrością, która spotyka esgiehowca ze strony niesprawiedliwego wykładowcy, a piątka poważnie obniża średnią. Przestajemy się " uczyć" dla wiedzy, uczymy się ty lko dla ocen. Czy można zmienić ten stan rzeczy? Oczywiście, lecz najpierw należy go dostrzec. Odnosi się jednak wrażenie, że Władze S zkoły nie chcą zrozumieć, że taki problem istnieje i że należy go rozwiązać . Większość kadry dydaktycznej woli tkwić w wypracowanym przez n1edia przekonaniu o elitarności tej Uczelni, o jej wyjątkowym poziotnie nauczania i o ambitnych studentach wręcz " po żerających wiedzę" . Doskonale świadczy o tym artykuł pt. "Knot w MAGLU " autorstwa pani prof. Honoraty Sosnowskiej, który ukazał s ię na poc zątku paźdz ierni ka w " Gazecie SGH ', (gazecie pracowników - jakby jeszcze ktoś nie zauważył). Tekst ten miał być odpowiedzią na opub li kowane w czerwcowym wydaniu " MAGLA" artykuły pt. "Zrzynanie na kolanie ... " oraz "Ankieta: Jak oceniamy naszych wykładowców?". Przypominamy (lub też informujemy), że artykuł z "Gazety SGH" oburzał s ię na opublikowane w " MAGLU" ankiety przeprowadzone wśród studentów pierwszego roku, które dotyczyły wykładowców. Pani profesor s krytykowała m . in. umieszczone w ankiecie rubryki, które odnosiły s ię do tematyki omawianej przez nas powyżej, czyli "adekwatność oceny" i "łatwość zaliczenia". Cóż, ankieta była jaka była, może niezbyt udana ze wzglę­ du na czasami zbyt mała liczbę respondentów przyczyny tego zostały dokładnie opisane tuż obok tabelek z ocenami (wystarczyło doczytać). Autorom ankiety nie chodziło jednak o naukowy eksperyment, a le o udz ielenie pomocy nowym studentom, którym przy kompletnym braku informacji na temat wykładow­ ców nawet pojedync ze wypowiedzi mogły okazać się przydatne . Co do jednego nie ma wątpliwości - studenci na ankiety nie narzekali, a z pewnością wielu z nich wykorzystało ich wyniki przy podejmowaniu wyboru wykładow­ cy. Druga sprawa: w szystk ich zainteresowanych powiadamiamy, iż ankietę przeprowadził Samorząd Studentów SGH, a nie Redakcja "MAGLA" (znowu wystarczyło doczytać). Wy niki ankiety zosta ły opublikowane przede wszystkim w informatorze dla I roku (strasznie duży nakład, który rozszedł się po całej Polsce - pewnie w następnej "Gazecie SGH" dostanie się Samorządowi). Opublikowanie wyników ankiety w "MAGLU" miało na celu zaspokoić ciekawość osób, które informatora nie otrzymają. Pani prof. Sosnowskiej także nie przypadły do gustu metody ściągania na egzaminach, przedstawione przez nas w artykule "Zrzynanie na kolanie ... ". Spieszymy poinformować, że

zaprezentowane przy kłady nie były wyssane z palca, ale oparte na rzeczywistych wydarzeniach za i stniałych na terenie GI-l. W każdym razie konkluzja artykułu pani osnowskiej jest następująca: takie przypadki w Gl-I nie istnieją... Nie ma więc ściągani a na egzaminach, a te nieliczne wykroczenia, które potwierdzają regułę, uwłaczają większości rzete lnej braci studenckiej . O zgrozo! Wszyscy nasi znajomi, którzy przeczytal i mag lowego "knota" o "zrzynaniu", a także "Knota w MAGLU", pytali się: "0 co chodzi? Przecież napisaliśc ie prawdę". Nie wierzymy w to, że my w "MAGLU" publikujemy jedynie "knoty", zaś pani profesor Sosnowska niesie żakom "kaganek wiedzy". O naszej racji niech świadczy opinia o studentach SGH wśród młodzieży innych uc ze lni warszawskich. Nie trzeba chyba dodawać , że nie należy ona do najpochlebniejszych. Matny więc m .in. opinię studentów-kombinatorów i leserów, którzy za wszelką cenę chcą przej ść przez studia bezbol eśni e. Generalnie tnożna powiedzieć o "syndrotnie GH" wśród jej studentów. Uważają oni, i ż sam fakt studiowania tutaj otwiera przed nimi szeroko wrota do kariery . . Z kolei wykładowco m fakt bycia nauczycielami akademickimi w SGH przys parza wiele splendoru w kontaktach z firm ami i instytucjami. Wydaje się więc, że wszystkim na tej Uczelni odpowiada istniejąca sytuacja. Ogólne dobre samopoczucie utrwala arcypozytywna opinia o SGH w środkach masowego przekazu. Naj lepszym przykładetn ni ech będ z ie publikowany cyklicz ni e przez tygodnik " WPROST" ranking szkół wyższych. SGH od kilku lat zajmuje w nim pierwsze miejsce jako szkoła wyższa w ogóle. N ie chce natn s ię wierzyć, że na wszystkich innych uczelniach jest tak samo łatwo. Co roku patrzymy na naszych kolegów-studentów egza ltujących s ię wynikami owego ranking u. J ednocześnie wid zimy wszystkie absurdy tutej szego systemu edukacyjnego. Nie n1 oże 1ny s ię nadziwić, że ludzie dają się tak łatwo manipulować i że tak szybko rezygnują z jakichkolwiek swoich aspiracji, nie stawiają sobie wymagań i celów, wykorzystując niedos konałośc i Regulaminu Studiów. Poruszamy tutaj jednak problem stosunku studentów do oferowanych przez państwowe (więc bezpłatne) ucze Jnie możliwości inwestowania w siebie, czyli zdobywania wiedzy. Być może jest to kwestia indywidualnej odpowiedzialnoś­ ci każdego z nas: jak do studiów - bez względu jakich i gdzie odbywanych - podchodzimy. Jednego jesteśmy pewni: o wiele ważniejszy ni ż liczba ocen ce luj ących w indeksie jest nagromadzony w okresie studiów zasób wiedzy - k ap itał , który przy n osić będz ie wymierne korzyści w przyszłośc i . Rozumiemy więc zdziwienie pewnej Amerykanki, dla której niezrozumiały był fakt, iż mając bezpłatną oś­ wiatę wyższą studenci polscy nie doceniają tego i szukają możliwości prześlizgiwania s ię . Swego czasu pan Andrzej Olechowski wydał podobno bryk, w którym opisywał, jak bezbole śnie przejść przez SGPiS . Myślimy, że niestety nie byłoby problemu napisać podobnej książki w obecnych warunkach. Ale czy to jest aż tak śmieszne? J. Antczak, T. Kluk, J. Polkowski


SAKSY Sytuacja materialna, tudzież wewnętrzna potrzeba, zmusza wielu studentów do podjęcia pracy zarobkowej podczas wakacji (a przynajmniej przez ich częśćr Oferta pracodawców jest bardzo wszechstronna: począwszy od zatrudnienia w supermarketach, poprzez prace porządkowe ( tnycie okien, sprzątanie), udział w promocjach (ostatnio w Redakcji na własnej skórze doświadczyliśmy jej oddziaływania, słysząc co dwie sekundy dziewczynę zachęca­ jącą do kupna Gazety Studenckiej 1150. przechodnia; po kilku godzinach było to naprawdę nie do wytrzymania), na krajowych i zagranicznych pracach sezonowych skończywszy. Wszystkim znana jest chyba związana z tym prawdziwa (!) historia, w której student zarabiający na wakacje na budowie posłużył pewnej pani za doskonały przykład moralizują­ cy. Synek tejże kobiety czuł wyjątkową awers-

---Na terenie SGH, w dawnych pomieszczeniach Dziekanatu Studiutn Zaocznego, otworzył swoją filię Bank PeKaO S.A. Praktycznie w trakcie całych wakacji trwał generalny remont pomieszczeń (Dziekanat SZ był chyba najbardziej zaniedbanym dziekanatein na naszej Uczelni). Oficjalne otwarcie filii banku przesunęło się nieco w czasie, ale za to odbyło się hucznie, przy akompaniamencie zespołu i z wystawnym bankietem w klubie profesorskim "Jajko". Kilka miesięcy wcześn.iej Bank PeKaO S.A. zainstalował przy wejściu do budynku głównego całodobowy bankotnat. Zarówno otwarcie filii, jak i montaż bankomatu są wynikiem długoletniej współpracy tej instytucji finansowej z naszą Szkołą. W ubiegłym roku Bank był głównym sponsorem obchodów "90-lecia SGH" (na zdjęciu: jeszcze miesiąc temu tak wyglądały pomieszczenia Banku). ---W dniach20-21 października K.omitet Lokalny AIESEC SGH zorganizował AIESEC DAYS '97. Rekordowa ilość sponsorów sprawiła, że tym razem działo się naprawdę wiele. Już na samym początku, równo o godzinie

do nauki, więc mamusia straszyła go, iż jak będzie nadal uchylał się od swoich obowiąz­ ków, to skończy, tak jak ci panowie (gdybyż ona wiedziała kim są owi "robotnicy"). Innym rodzajem prac sezonowych są prace w rolnictwie. Oczywistym jest, że te, które są związane z wyjazdami zagranicznymi, kilkakrotnie bardziej się opłacają. Za dwa miesiace tnożna zarobić około 6000 PLN. Za co tyle płacą? Otóż cały dzień wożą człowieka po polu, wśród zieleni, pod baldachimem - gdy słoń­ ce zbyt mocno praży, w godzinach popołud­ niowych podają obiad, w ciągu całego dnia zimne napoje, a co najistotniejsze - za to wszystko człowiekowi płacą!!! (Powyższa opowieść jest relacją znajomego pracującego na polach ogórkowych w Niemczech) Idylla... Ale niestety to tylko tnarzenia. W rzeczywistości praca była bardzo ciężka, w ciągłym upale, obiadki obozowe, a zieleń ogórków powodowała awersję do tychże

13:30, z trzeciego piętra Auli Spadochronowej, w obecności tłumnie zgromadzonych studentów, spadły z hukiem dział armatnich balony. To było coś! Serię wykładów i treningów, które odbywały się przez dwa dni, zakończyła szalona impreza w HADESie. Bilety na tę imprezę rozeszły sie już na długo przedtem, a dzięki hojności sponsorów tnożna było wygrać jedną z przygotowanych nagród, których łącz­ na wartość przekroczyła 6000 zł. Licznie przybyli studenci świadczą o tym, iż osiągnięto główny cel imprezy, czyli zaprezentowanie się szerokiej rzeszy ---Na początku listopaCom m unity of da możecie spodziewać European Management się tego, że nasza USchools czelnia zostanie przystrojona w kolory yellow'n'blue (czyli kolory Unii Europejskiej). Ogł·Clszona będzie bowie~ uzupełniająca rekrutacja na jednosemestralne studia w ramach programu CEMS. Co to jest CEMS? Szukajcie informacji w sieci Internet na NOTICEBOARD w ORGANIZACJE/CEMS. Jeżeli jednak preferujecie kontakt osobisty,. to bliższych informacji udzieli Wam Biuro CEMS, ktore mieści się w pokoju 1116 w bud "F". ---Klub PARK obchodzi piątą rocznicę powstania. Z tej okazji 27 października zorganizowany został bal, na który zaproszono znanych sympatyków klubu, a także osoby, które współtworzyły jego historię . "MAGIEL" był tam obecny (co oznacza, że jakiś tam wpływ na historię klubu mieliśmy -jak poinformował ·nas prowadzący klub Jac~k Łukjanow, po arty. kule "Klub Łup-Łup", który ukazał się w "MAGLU" równo rok temu, trzeba było zmienić całą ochronę klubu; no cóż, to się nazywa potęga mediów ... i o to chodzi!). ---Nakreślono już plany nowego budynku SGH, który powstanie w przyszłości na zbiegu Alei Niepodległości i ulicy Madalińskiego. Szkoła nie ma jeszcze funduszy na tę budowę, a~e liczy na sponsorów. Szerzej o tej inwestycji napiszemy w następnym numerze. ---Wielka radość zapanowała wśród maturzystów polskich liceów na wieść o zniesieniu eg-

warzyw na długi czas. Zarobki ... też niezbyt rewelacyjne w porównaniu z tym, ile za taką samąpracę życzyli sobie Niemcy. Co pewien czas nasi studenci pojawiali się w telewizji. Gospodarstwo, jako wzorowo prowadzone, było tematem reportaży w niemieckich mediach. Wtedy to niespodziewanie okazywało się, że tak naprawdę polskich pracowników jest bardzo mało (gdy w rzeczywistości stanowili około 90% zatrudnionych), pracują bardzo kiepsko i biorą za to kolosalne sumy. Gdy Polacy próbowali się odzywać, na mikrofon nakładano futerko absorbujące dźwięk, aby odgłosy z otoczenia nie nagrywały się na taś-

.

tnę.

W ten oto sposób niektórzy przekonali się, cóż oznacza zwrot "prace sezonowe", a mamusia z krnąbrnym synkiem nigdy nie dowiedziała się, jakie było pochodzenie społeczne wspomnianych robotników. Edyta

Ożarowska

zaminu z matematyki na egzaminach wstęp­ nych do SGH! Wiadomość taka ukazała się w wywiadzie z Przewodniczącym Samorządu Studentów SGH zatnieszczanym w miesięcz­ niku PANI (nr 11 /97). Winny całego zamieszania zamierza "wysłać sprostowanie". Byle szybko, bo istnieje zagrożenie, że czwartoklasiści zapotnną o tym ciekawym przedmiocie. ---Ukazał się nowy Kalendarz Akademicki SGH. Porlobnie jak w poprzednie~ latach, kalendarz został ozdobiony wieloma kolorowymi zdjęciatni z życia uczelni (uwaga! zamieszczone zostały w nim zwycięskie zdjęcia z ubiegło­ rocznego letniego konkursu fotograficzego "MAGLA"). Szkoda tylko, że większość treści i fotografii znowu poświęcona jest kadrze profesorskiej, podczas gdy głównym odbiorcą Kalendarza są studenci. Szanowna Redakcjo Kalendarza Akademickiego! Prosimy o więcej życia ... studenckiego! Jeżeli jeszcze w następ­ nyn1 wydaniu pojawi się choć jedna kartka na notatki, Kalendarz rozejdzie się, jak świeże bułeczki. (Kalendarz można nabyć w "skrypciarni " w budynku głównym).


Głębia ostrości Wakacje i po wakacjach. Było, minęło, ale czy na pewno jednak minęło? Mam nadzieję, że uwieczniliście na swoich zdjęciach kilka niezapomnianych chwil z Waszego pobytu w górach, nad morzem, u cioci na wsi lub zrobiliście wspaniały reportaż z zalanych obszarów Polski południowo-zachodniej. Zanim przejdę jednak do tematu głównego, muszę na wstępie poruszyć parę spraw organizacyjnych. Po pierwsze przypominam o rozpisanym konkursie fotograficznym (huraaa!), w którym można wygrać niczego sobie nagrody, no i oczywiście mieć szansę zaprezentowania swoich prac szerszemu gronu odbiorców* (także gronu pedagogicznetnu). Regulamin konkursu jest zamieszczony pod tym artykułem, ale wszystkich zainteresowanych zapraszamy także do złożenia wizyty w Redakcji. Następna sprawa dotyczy założonego już w czerwcu kącika "Zenit kontra reszta świata". Znajduje się on na stronach internetowych "MAGLA", gdzie mają być zamieszczane wszelkie głosy za i przeciw rosyjskiej technologii. Niestety dopiero mają być, ponieważ póki co nikt nie odważył się przesłać swoich uwag i opinii. A nie wierzę, że nikt nie miał kiedyś takiego sprzętu i nie miał kłopotów ze światłomierzem, bądź też nie uginał się pod ciężarem solidnie wykonanej puszki apara~u (no, ale komuś przygrzmocić to tnożna było tym żelastwem, że aż huczało). Wszystkie listy dotyczące kwestii pt. Zenit będą opublikowane w Internecie, jak również prawdopodobnie w "MAGLU", więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko zachęcić wszystkich do pisania. Tyle spraw organizacyjnych (ufff), nareszcie mogę przejść do sedna, czyli do głębi ostrości. Na początek kilka wyjaśnień i porównanie tego, co widzi aparat, a co oko ludzkie. Otóż, nieostrość jest niewidziana przez człowie­ ka, gdyż mózg skupia się tylko na tym, co oko

dla opornych (1) widzi ostro. Jednak nieostrość nadal istnieje. Możemy to sprawdzić w następujący sposób: patrząc na przedmiot znacznie oddalony od nas, jednocześnie trzymamy dłoń w polu widzenia. Zauważymy wówczas, iż nie widzimy naszej ręki ostro, jednak gdy tylko skierujemy nasz wzrok bezpośrednio na rękę, będzie ona wyraźnie widoczna, gdyż nasz mózg wyda do oka polecenie ustawienia na niej ostrości (jest to taki rodzaj auto-focus'a, stosowanego w obiektywach). Jak się nad tym zastanowić, to w pewnym sensie jesteśmy ciągle oszukiwani lub niedoinformowani przez mózg, który pomija nieostre tła lub pierwsze plany, czyniąc je w ten sposób niewidzialnymi, choć w rzeczywistości istnieją (może ktoś kiedyś ukróci tą samowolę naszych mózgów). Kolejną kwestią, za którą możemy podziękować naszym mózgom, jest widzenie tylko w małym obszarze ostrych rzeczy, np. czytając książkę, ostro widzimy tylko kilka linijek i to nawet nie na całej ich długości . Tak, nie wygląda to optymistycznie. Jednak z pomocą przychodzi nam fotografia. Dzięki niej wszystkie nieostrości (pierwszoplanowe i te w tle) są jak najbardziej do zaobserwowania. Daje to oczywiście ogromne pole do wykorzystywania nieostrości w sposób twórczy. Któż bowiem nie zwrócił uwagi na piękne portrety osób w licznych magazynach mody lub czasopismach poświęconych fotografii. Wspaniałe kompozycje są właśnie oparte na wykorzystaniu głębi ostrości. W przypadku portretów głębia ostrości rozpoczyna się kilka centymetrów przed twarzą osoby, a koń­ czy się zaraz za głową. W ten sposób na zdję­ ciu widzimy wyraźną twarz osoby, jej wyrazistość jest dodatkowo potęgowana kontrastem z nieostrym tłem. Wykorzystując głębie ostrości przy portretach, zmuszamy osobę oglądającą zdjęcie do skoncentrowania się tylko i wyłącz­ nie na głównym obiekcie, czyli na twarzy, cała

FOTOGRAFIA WAKACYJNA Zapraszamy do udziału w drugiej edycji letniego konkursu fotograficznego! Na zwycięzców czekają niezmiernie atrakcyjne nagrody, no i oczywiście możliwość zobaczenia własnego zdjęcia na wystawie pokonkursowej. Główną nagrodąjest aparat fotograficzny! Wszystkich zainteresowanych prosimy o zapoznanie się z regulaminem konkursu, który publikujemy poniżej.

REGULAMIN KONKURSU: l. Konkurs ma charakter otwarty. 2. Konkurs odbywa się w kategorii ogólnej (tematyka i technika zdjęć dowolna). 3. Uczestnictwo w konkursie jest bezpłatne. 4. Każdy autor może złożyć nie więcej niż pięć prac. 5. Format zdjęć musi być nie mniejszy niż l OX15 i nie większy niż 50X60 (podpowiemy, że najlepszym formatem jest 15X21 ). 6. Nadesłane prace nie podlegają zwrotowi. 7. Zdjęcia należy składać w Redakcji MAGLA, w pokoju 66a (antresola) lub przysyłać na adres podany w stopce w terminie do 15 listopada

nieostra, rozmyta reszta stanowi tylko tło, które nie jest analizowane przez ludzkie oko. Podsumowując, możemy już określić, co to jest głębia ostrości. Otóż, nie owijając i gmatwając sprawy można powiedzieć, iż jest to obszar w którym wszystkie obiekty są ostro odwzorowane na błonie fotograficznej. Jednocześnie wszystko to, co leży poza głębią ostrości jest widziane na zdjęciu jako rozmazane, nieczytelne obszary. Głębia ostrości może rozciągać się prawie od obiektywu do jakiegoś punktu w przestrzeni lub też od jakiejś odległości do nieskończoności, jak również może znajdować się pomiędzy nieostrościami (na pierwszym planie i w tle). I tyle słowem wprowadzenia. Na zakończenie muszę Was poinformować, iż ten tekst jest tylko wstępem do następnego artykułu dotyczącego głębi ostrości. Mogę tylko zapowiedzieć, że w następnym odcinku bę­ dzie dużo rysunków, schematów i przykłado­ wych zdjęć. Ale to dopiero w następnym numerze "MAGLA". Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zachęcić Was do nieodkłada­ nia aparatów fotograficznych w kąt, razem z płetwami, rakietką do badmintona i listami od wakacyjnej miłości. Fotografujcie o każdej porze roku. Jesienne złote parki stanowią naprawdę wspaniały materiał na wykazanie się zdolnościami fotograficznymi (podpowiem, że o piątej, szóstej godzinie rano wisi w parkach piękna lekka mgła - doskonałe wypełnienie tła na zdjęciu). Powodzenia. Rafał Kamecki, rkamec@sgh.waw.pl

* prace nagrodzone trzema pierwszymi miejscami w zeszłorocznym Wielkim Wakacyjnym Konkursie Fotograficznym zostały opublikowane w "Kalendarzu Akademickim 1997/98". Niestety autorzy kalendarza nie wymienili z nazwiska autorów zdjęć.

1997 włącznie. 8. Każda praca powinna na odwrocie posiadać następujące dane autora: -imię i nazwisko; -adres i telefon kontaktowy; -uczelnia i rok studiów (jeżeli autor jest studentem); -rodzaj aparatu, którym zdjęcie zostało wykonane i nazwa techniki; -tytuł pracy (nie dłuższy niż 50 znaków); (uwaga: opis pracy należy wykonać długopisem, co zapobiegnie rozmazaniu się tekstu. Prace opisane flamastrem lub innym rozcierającym się pisakiem nie będą przyjmowane). 9. Nagrodzone zdjęcia i inne ciekawe prace zostaną zaprezentowane na wystawie zorganizowanej na terenie Uczelni. l O. Informacje o werdykcie konkursu zostaną podane w momencie otwarcia wystawy. 11. Werdyktjury jest nieodwołalny. 12. Redakcja MAGLA zastrzega sobie prawo do bezpłatnej reprodukcji naj lepszych prac na łamach pisma, kalendarza akademickiego SGH oraz innych wydawnictw uczelnianych. 13. Ostateczna interpretacja regulaminu należy do organizatora- Redakcji MAGLA. Zapraszamy!!!

P.S. Informacje na temat konkursu znajdziesz też na Internecie pod adresem:http://akson.sgh.waw.pll-magiellfotolato.htm


Widziały gały

co wybierałyl

Kolejne wybory do Sejmu i Senatu poza nami. Chętni do nauki mogą na ich przykładzie uczyć się nowoczesnego rozumienia demokracji. Starożytni , wymyślając "rządy ludu", zakładali jednocześnie, że będzie to sprawowanie władzy przez większość ludzi wolnych. Oczywi ś cie trwała większość mogła z czasem przekształcić się w dyktaturę większości nad mniejszością, ale tym problemem starożytni nie zaprzątali sobie głowy, no może z wyjąt­ kiem Arystotelesa. On bowiem stanowczo odrzucał zasadę rządów większości racjonalnie dowod ząc, i ż w każdym państwie l udzie rozumni, prawi i roztropni są w mniej szości. Uznanie więc, że większość tna zawsze rację, oznac zało zaakceptować władzę głupców nad ludźmi mądrymi , a tego Arystoteles uczynić nie mógł. Kampania wyborcza była w moim odczuciu niemrawa, a jej profesjonalizm tak opiewany w ś rodkach masowej komunikacji, czasami mus iał wzbudzać uśmiech politowania. Zwycięz­ ców się nie sądzi, ale weźmy srebrnych medalistów - SLD. Główne hasło wyborcze tego ugrupowania: Dotrzymaliśmy słowa, było defensywne, statyczne, odpersonifikowane i skierowane donikąd, a raczej w przeszłość i dodatkawo kojarzy się z pierwszą osobą liczby mnogiej - my - (w domyś le: my towarzysze .. ). Rozumiem, że zostało kolektywnie wytypowane z kilku, ale ... Nie tylko spec od marketingu politycznego, ale średnio rozgarnięty ucze ń zbiorczej szkoly gminnej w Pułtusku znający polską

r zeczy wistość

wie, że na dotrzy mywaniu słowa żadnego interesu zrobić się nie da. Mało tego, żaden hussinesman z pierwszej setki nie jest w niej dlatego, iż dotrzymywał słowa, często z wprost przeciwnego powodu. Nie jest to więc w anna domini 1997 w Polsce hasło no ś ne i przedsiębiorcy z SLD dobrze o tym wiedzą. Moja propozycja hasła była inna, lecz nie znalazła uznania - czy słusznie? "Nic nie obiecujemy i słowa dotrzymamy", by pozostać w zaproponowanej stylistyce. Z podobnego powodu - hasła - trzeba także przyczepić się do UW. Profesor tak ładnie patrzy z plakatu, jego twarz przykuwa wzrok, czekam w napięciu aż coś do mnie powie, mówi: Mądry wybór -lepsze życie. No i wpadka, bo czyż lider inteligenckiej partii zwraca s ię do swego wyborcy, często inteligenta, często nawet inteligentnego, w taki sposób? Ja byłem rozczarowany! Chciałbym, aby N asz Profesor zwróc ił się do mnie, skromnego nauczyciela akademickiego, jak prawdziwy mentor, któremu ufam, jeśli mówi ludzkim głosem, a nie sloganem. Wyobrażam sobie spokojną twarz i rzeczowy ton: Wybierz mądrze - żyj lepiej! Czy podstawowe podręczniki z zakresu marketingu politycznego uznające bezosobową formę za błędną w takich przypadkach, są zakazane w organizacjach Unii Wolności? Trzeci przypadek był, jak sądzę, najwięk­ szym knotem, w którym dobre być może intencje, fatalnie wyrażono a dotyczył plakatów wyborczych ROP-u. Na tle nobliwej sylwetki zas-

mecenasa widniał napis: "Ruch Odbudowy Polski Jana Olszewskiego" i numer listy. W zamyśle, mając wyraźnego lidera, ugrupowanie chciało, jak mniemam, skojarzyć niezbyt rozgarniętym wyborcom jego nazwisko z nazwą partii. Wyszło śmiesznie. Rezolutny uczeń pewnej szkoły zbiorczej, że o studencie przodującej Uczelni ekonomicznej nie wspomnę, mogli zasadnie i w dobrej wierze spytać, dlaczego namawia ich się do odbudowy Polski Jana Olszewskiego, skoro i poprzedni prezydent i obecny powiadają, iż Polska jest naszą wspólną Rzecząpospolitą? Zasadne byłoby też pytanie, co Jan Olszewski zrobił ze swoją (podkr. moje - J.O.) Polską skoro trzeba mu ją odbudowywać? Nawoływanie do odbudowy Polski Mecenasa, mogło u części bystrzejszych obserwatorów naszego życia politycznego , wzbudzić niepokój o zgodność takich działań z dopiero co zaakceptowaną w referendum Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. Już bowiem jej art.1 stanowi, cytuję: Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli, koniec cytatu. Wzmogło również chęć głoso ­ wania na A WS czy Unię, bo one jak dotąd o odbudowie Polski Krzaklewskiego czy Geremka nie wspominają. Polityka to jednak coraz częściej zajęcie dla osób wywodzących się z pozytywnej setekej i i wielki po temu czas. Że czas ten nie w pełni jeszcze nastał widać po działaniach zwią­ zanych z formowaniem nowej koalicji rządo­ wej i wyłanianiem premiera. Ale to już cał­ kietn odmienne zagadnienie.

Joachim

Osiński

dać.

Niewola niewiedzy

Kwadratura·okrągłego

łużonego

stołu

Aparat państwowy po 1989 roku przez cały ale utrata kontroli nad Polską sprawi, że czas opleciony był nićmi operacji, która zaowo- jakiekolwiek eksperymenty z niepodległą cowała okrągłytn stołem i losami Polski. OkUkrainą, Białorusią czy Gruzją będą niemożli­ rągły stół należy ocenić jednoznacznie, jako we. W Czechach została rozpracowana siatka próbę przedłużenia żywota komunistycznego w około l 00 agentów KGB, w Polsce dwóch. ramach transformacji systemowej. Inaczej : Polska jest krajem czterokrotnie większym od przedłużenie rzeczywistej kontroli nad państ­ Czech. Oznacza to, że Polskie elity władzy są wem przez dokoptowanie nowych elit. Kontro- nasycone około 400 agentami KGB! lowane oddanie fasady władzy dla zatrzymania Władze w krajach satelickich ZSRR obejrzeczywistej kontroli nad krajem. To, co się odmowały te same grupy społeczne i organizacje, bywa na naszych oczach w skali całego impety le że w błękitnych koszulach i pod nowymi rium sowieckiego (może z wyjątkiem Czech), hasłami wspólnej Europy (ZSL -> PSL, PZPR jest. zap lanowaną zm ianą formuły zasilana -> SdRP, SZSP -> ZSP, itd.). Pragnęli kupić finansowego komunistycznej "nowej klasy". zwycięstwo w "demokr~tycznych" wyborach, Źródła zasilania zdobywane do tej pory przy . aby oddać się do bezwarunkowej dyspozycji i pomocy aparatu partii komunistycznej mają złożyć pokłon nowym panom z Brukseli zateraz zmienić jedynie formę z rozsypującej się miast Moskwy. W Polsce, ze względu na stogospodarki planowanej na kwitnącą pseudorynpień świadomości narodowej i niepodległoś­ kową Tyle, że jest to rynek oligarchiczny. Tak ciowej, konieczne było wchłonięcie części elit gigantycznej operacji nigdy dotąd w skali świa­ przywódczych opozycji z kręgów lewicy laicta nie podjęto. Jesteśmy ciągle w centrum tej kiej. Okrągłego stołu nie robiła opozycja. Ci z rozgrywki. Stalin wielokrotnie pewtarzał, że rzeczywistych działaczy " Solidarnośc i", którzy Pol ska jest perłą w koronie sowi~ckiego przy nim usiedli już w okresie stanu wojenneimperium. Można oddać Chorwację i Słowenię, go, byli zewnętrznymi wizytówkami rzeczy.: można doprowad z ić do podziału Czechosło­ wistego ośrodka władzy i finansów "Solidarwacji i stracić kontrolę nad częściąjej obszaru, ności". Do okrągłego stołu nie należało zasia-

Niestety został rozpoczęty proces, co do którego decyzje zostały podjęte poza Polską. Był to proces "ewolucji", w którym policja polityczna miała być głównym motorem przemiany w Polsce. I tak się stało, ze wszystkimi tego konsekwencjami po dzień dzisiejszy. Komuniści

do zrobienia swego "interesu" potrzebowali grupy, która jawiła się wtedy jako elita opozycyjna, a jeszcze lepiej -jako solidarnośc iowa. Tę rolę świetnie odegrało środo­

wisko obecnej Unii Wolności (poprzednio ROAD i Unia Demokratyczna). Zapewniono im pewną "działkę" w podziale łupów, z których profity zbierają do dziś. Przez pewien okres czasu wydawało się jeszcze, że Wałęsa kontroluje całą operację po to, by ją późn iej przejąć. Jego autotytet był kreowany przez trzy czynniki: dostęp do zachodnich środków przekazu, dostęp do zachodnich pieniędzy i dostęp do decyzyjnych kręgów politycznych PRL-u; stopniał jednak szybko do zera. Ostatecznie władzę w 1989 roku przejął grubokreskowy, półkomunistyczny rząd Kiszczaka i Mazowieckiego. Zaczęto wmawiać teorię solidamościowej pokojowej rewolucji "bez zbitej szyby". Dziś wiemy, że w Polsce nie było zbitej szyby, bo nie było żadnej rewolucji.

Ireneusz Dąbrows ki źródło : "Lewy czerwco·w y"


Nowy semestr nowa (zd)Rada czyli ściąganie haraczu w Sabinkach Studenci naszej szacownej Uczelni sąj uż przyzwyczajeni do dziwnych i ciekawych rzeczy, które d z iej ą s ię w "Sabinkach". Wiele osób jeszcze do dzisiaj ma w pamięci ostatnie wybory przewodniczącego Rady Mie szkańców i towarzyszącą temu burzliwą katnpanię wyborczą, która mogła zadowo li ć nawet najwybredniejszych koneserów obrzucania się jajkami. J ednakaż przewodniczący m został ten, kto został, przegrani (no może nie wszyscy) pogodz ili się z werdykte1n ludu i nowy semestr mieliś my rozpocząć w bratniej studenckiej przyjaźni. Niestety, zaczęło s ię zupełnie inaczej. Otóż, sukces wyborczy to za mało , Rada Mieszkańców oprócz naszych gło sów w wyborach potrzebowała przecież jeszcze naszych pieniędzy. Podobno po to, aby nas u szczęś liwić , tzn. organizować różne imprezy i inne igrzyska dla ludu (a przynaj1nniej taki co roku był plan, a z wykonanietn jak to z wykonanietn, wiarlotno). Dużo, ni edużo , ale wszystkiego 20 zł od każdego kwaterującego s ię studenta. Niestety o takitn fakcie jak ten , że każda wpłata jest dobrowolna, szacowna pani kierowniczka DS "Sabinki" wespół z przewodn iczącym Rady Mieszkańców nie zdążyli poinfonnować zainteresowanych. Ba, nie do ść, że nie zdąży li , to ich amnezja s ię g nęła tak daleko, iż okazało s ię nagle, że wp isowe to jest obowiązkowe. Fakt, i ż zgodnie z regulaminem DS "Sabi nki" nie możn a pobierać dodatkowych opłat bez zgody Rektora, szacowna Rada [a może w tytn momencie już (zd)Rada Mieszkańców] i adtninistracja DS starała s i ę prze tnil czeć. Ale i to nie było wystarczające, bo przecież zawsze trafiają s i ę jakieś j ednostki pragnące "wytrwale dociekać Prawdy i swoją po stawą dawać jej świ adectwo". I na to nasz znakomity duet pod tytułetn: pani kierowniczka DS i przewodniczący RM znalazł receptę. Ład ni e wy drukowane i podpisane pismo (szkoda tylko, i ż nie przez uprawnione do tego osoby), głosiło, że uiszczenie "wpisowego" w wysokości 20 zł jest warunkiem zakwaterowania, a to już na atnen zatnykało usta wszystkim "dociekaczotn" i zmuszało do pokory. I tak też s i ę działo ; najn1niejsze probletny były ze studentami pierwszego roku, którzy troch ę jeszcze wystraszeni (a szczęś l iwi zarazem, że miejsce jest), nie robili w iększych problemów. Dla opierającyc h s ię "kierownictwo" tniało w zanadrzu jeszcze jedno

"pisemko" zawierające wytnóg posiadania zdjęcia i dowodu osobistego przy kwaterowaniu. Oczywi ście o fakcie, i ż rzeczy te można dostarczać do l O paźd z i ernika, starano s i ę i w tytn wypadku usilnie zapotninać. Lecz gdy ni e pomogły pisma, oświadczeni a, groźne miny oraz chór gło­ sów wzywających ,,płać! ", próbowano wpłynąć na delikwenta, strasząc: nie wpuszczaniem do s iłowni , do sal i telewizyjnej czy też na imprezy organizowane przez RM (czego między innytni doświadczył niżej podpisany). O fakc ie, że mie sz kańcy tn ają prawo do korzystania "ze wszystkich urządzeń Domu Studenckiego" (tak głos i regulamin) i tym razem szacowne "kierow nictwo" zapomniało (wiadomo, amnezja nie zna granic). Jedynie niektórzy przedstawiciele Komisji ds. Akademików Satnorządu Studentów SGH zdobyli s ię na odwagę i powiedzieli to, co powiedzieć powinni; czyli, że zgodnie z regulaminetn wpisowe jest nieobowiązkowe, tylko Rektor może nakładać jakiekolwiek opłaty, a p istno pokazywane przez kierowniczkę nie ma żadnej mocy prawnej oraz (uwaga!) zastraszonym przysługuje prawo zwrotu owych 20 zł i nakoniec, aby w razie jakichkolwiek problemów informować Komisję . Osobiście jestem przeciwnikietn uszczęś liwiani a ludzi na s iłę (w tym wypadku tn ieszkaóców) i do tego za ich pieniądze. To my powinniśn1y decydować i zgodnie z prawem dobrowolnie zgo dz ić s ię lub nie na "wpisowe". Publiczne pieniądze to jak wiadotno pieniądze "niczyje", można w i ęc s i ę z nimi obc h odz i ć, czyli wyd awać inaczej, po swojemu. Najciekawsze jest to, i ż "obrabowani" zosta l i ś tny nie przez tnafię pru szkows ką, gang woło tniński czy też innych podejrzanych "goścj", ale właś ni e tn.in. przez (podobno naszą) Radę Mieszkai1ców, która "tna stanowić foru tn współpracy dl a wszystk ich mieszkańców" (tak przynajmniej tnówi regulamin), a j ak widać na powyższy m przykładz ie , jest obecnie polem do nadużyć i korzyści odnoszonych przez jej członków . Czy więc naruszanie regulaminu przez kierownictwo DS ujdzie płazem , czy tnieszkańcy w końcu będą tnogli decydować o swoich pieniądzach , czy inne osoby z kotnisji "akaden1ikowej" Samorządu Studenckiego postarają s ię być naprawdę naszym i przedstawicielami i bronić naszych interesów w odzyskaniu "skradzionych" pieniędzy? Mam też nadzi eję, i ż sprawą za interesują s ię Władze Rektorskie (pod nie to przecież akademiki "podpadaj ą''), a także Komisj a Dyscyplinarna SGH (prawo wszakże jest po to, by je przestrzegać).

Krzysztof Zajkowski e-mail: kzajko@sgh.waw.pl, http://akson.sgh.waw.pl/-kzajko

Akademikgate, czyli Powrót Batmana Rady Mieszkańców DS-1 "Sabinki " i postanowiłem napi sać ten artykuł po przeczytaniu kilku tekstów, które trafiły na li stę d yskusyjną "polityka". Dotyczyły one pieniędzy zbieranych podczas kwaterowania w akadetnikach SGH. Tzw. wpisowe zbierane jest co roku od przynajmniej czterech lat we wszystkich naszych akademikach. A to dlatego, że żadn e pieniądze, ani szkolne, ani satnorzą­ dowe nie są przeznaczane na bieżące potrzeby domów studenta. Natomiast środki zbierane w ten sposób przeznaczane są na organizację róż­ nych in1prez studenckich (tn.in. corocznych Sabinkalii), opłacany jest abonatnent Canal+, część wydatkowana jest na potrzeby s iłowni i zakup sprzętu sportowego, etc. Tak wi ęc, pieniądze te nie trafiają do czyjejś kieszeni, tylko wracają do studentów w formie darmowego lub tańszego piwa czy kiełbasek, możli wośc i korzystania ze sp rzętu sportowego, siłowni bądź grilli ogrodowych. Ale - rzeczywiś cie - nigdzie nie jest napisane, że wpłaty są obowiązkowe, więc ci z Was, którzy uważają, że nie warto ich zostawić, prawdopodobnie będą mogli odebrać wpisowe przy płaceniu za akademik. Tylko co potem ... Natomiast bardzo dziwi mnie fakt, że ten który rozpoczął całą aferę - "student, któremu dobro społeczności akademickiej l eży zawsze na sercu" Uak czytamy w jednym z listów z wyżej wspomnianej listy dyskusyjnej), który niczytn Robi n dziarsko walczył z Adtnini stracją DS-1 i "niedobrą' ' Radą Mieszkańców, jest przyjacieletn - znan ego nam już z wyborów na P rzewodn ic zącego Rad y Mieszkańców - mojego kontrkandydata (nazwijmy go na potrzeby tego artykułu Batmanem). To właśnie Batman jest tajemniczym członkien1 satnorządowej Komisji ds. Akaden1ików, do którego zwrócił s i ę oficjałJestem

Przewo dniczący m

nie nasz Robin z pro ś bą o pomoc. Ale o tym za chw il ę, bo pozostał jeszcze jeden fakt, który bardzo mnie ś mieszy. Otóż, Batman był c złonkiem poprzedniej Rady Mie szkańców i wyobraźcie sobie, że wtedy też zbierane było wpisowe i nikt (a już na pewno nie Batman i Robin) nie krzyczał, że tak nie wolno. Htnintn, dziwne ... Wyc iągnięcie wniosków pozostawiam Wan1. Nadszedł wreszcie odpowiedni mo1nent aby przej ść do najważniej­ szej chyba części - pisma. Pisma różnorakie - oficjalne i nie, z pieczątką czy bez, na papierze kredowy1n, czy też na zwykłym, szarym kartonie to nie istotne; zawsze odgrywają one ważną rolę, i tym razetn nie jest inaczej . W dziedzinie pism Batman doszedł nietnalże do perfekcji. No bo kto z mie szkańców " Sabinek" nie pa1n ięta słynnego już chyba ogłosze­ nia o nowouruchomionym dekoderze do Canal+, zamaszyście podpisanego przez naszego Batmana z jego zeskanowaną podob izną w tle. No ale wróćtny do ten1atu ... Obowiązek okazania dowodu osobistego i legityJnacji studenckiej podczas kwaterowania, jak również posiadanie zdjęcia, nie był naszym (tzn. Rady Mieszkańców i Administracji) "w id z i-mi-s ię", ale zaleceniem Kotnisji ds. Akademików, podpisanym przez jej Przewodniczące­ go i pod stęplowanym jego pieczątką (zapamiętajmy ten drobny fakt, gdyż tylko takie pisma - z podpisem i pieczątką przewodniczącego - są pistnam i ważnymi). Nikt też nie utrzy tnywał w tajemnicy, że zdjęcie można donieść do l O paźdz iernika br., dlatego też kilka egzemplarzy tego pisma zostało wywieszonych przed admini stracją oraz w holu akademika. ciąg

dalszy na następnej stronie

..


Akademikgate... c. d. Brak zdjęcia nie oznaczał wszakże odmowy zakwaterowania, tylko zatrzymanie Karty Mieszkańca do czasu doniesienia zdjęcia. Jeśli chodzi o "ładnie sfabrykowane pisemko, w którym nakazywało się pod groźbą niezakwaterowania zapłatę wpisowego" (znów cytat z listy dyskusyjnej), to nasz Rob in chyba się troszeczkę zagalopował (no, ale w końcu to bohater). Nie było w ty1n piśmie ani słowa o płaceniu wpisowego, lecz zawierało ono procedury po stępowania w przypadku zakłócania porządku, w całości zresztą oparte na Regulaminie Dornów Studenta SGH (Zarządzenie Rektora nr l O z dnia 24.02.1995). Pisrno to nie tylko było podpisane przeze Inni e i Panią Kierownik DS-1 (do czego na mocy regulaminu jest w pełni uprawniona - kto nie wierzy, niech sprawdzi - mówi o ty.m m.in. § 17 tegoż regulaminu), ale też przez Prezesa Fundacji SGH. Tak więc, w świetle prawa pismo to było ważne. Zajmijmy się więc pismem trzecim, a jest niin odpowiedź Batrnana na pismo Robina w sprawie wpisowego. Batman, bardzo poważnym tonem, stwierdza, że wszystko, co czytaliśmy podczas kwaterowania, to kompletna bzdura, włącznie z pismem wydanyn1 przez władze akademika, które według wykładni samego Batmana jest nieważne . W razie jakichkolwiek problemów kontaktować się z nim, samym Batmanem, któ-

Komisja do spraw Akademików informuje Zgodnie z obietnicą przedstawia1n kolejną dawkę "nudów" z półek Komisji ds . Akademików Wielce Szanownego i Poważanego przez Wsje Duszi Samorządu Studentów SGH. N a wstępie chciałbym przeprosić studentów pierwszego roku za horror, jaki przeszli podczas procedury przyznawania miejsc w akademikach. Nauczony doświadczeniem poprzednich lat, bardzo starannie przygotowałem wnioski i kryteria przyznawania miejsc oraz ustaliłem tenninnadsyłania podań na 3 września br., tak aby osoby, które miejsca nie otrzymały , miały czas i moZliwość poszukania sobie czegoś innego. Na moje nieszczęście Szanowny Autor Wspaniałego "Poradnika użyt­ kownika SGH", zaproponował, aby wniosek i kryteria były jego integralną częścią. Z mieszany1ni uczuciaJTli zgodziłem się na tę propozycję, co okazało się moiin życiowym błęde1n. Szanowny Autor bowie1n (zapewne w ramach oszczędności) zlecił przygotowanie do druku Wspaniałego Poradnika naświetlarni, której odcięto prąd (nie płaciła), i do której wszedł prokurator. Szanowny Autor zastosował w rozpaczy zasadę "zrób to sam", preparując sa1nodzielnie (mimo tego, że przez całe wakacje byłe1n w Warszawie) wniosek i kryteria pełne błędów, które wprowadziły wielu z Was w osłupienie . Jakby tego było mało , Szanowny Autor W spaniałego Informatora sarnowolnie przesunął (bez konsultacji z Komisją) termin składania podań na 8 września br., uzasadniając później swoją decyzję powodzią, która dotknęła wielu nieszczęśników. Informuję więc Szanownego Autora, że na około 600 złożonych podań zaledwie trzy zawierały informacje o stratach spowodowanych powodzią. Mam nadzieję , że Szanowny Autor przeprosi ponad 400 osób, które w ostatniej chwili szukały mieszkania. To sarno zapewne uczyni Przewodniczący Komisji. OdwoławcŻej, który z powodu wyjazdu nie raczył rozpatrzyć Waszych odwołań, a pretensje, jak również dodatkowa praca spadły na KomisJę ds. Akademików. . Myślę, że czas przejść do spraw bardziej przyjemnych - chciałbym podziękować na łamach gościnnej prasy członko1n Komisji ds. Akademików za pracę, a w szczegó l ności - Małgorzacie Duczek i jej pomocnikoln, za stworzenie kartotekowej bazy studentów oraz Marcinowi Dudkowi i spółce za rewelacyjne Gak na pierwszy raz) zorganizowanie akcji "Mieszkanie dla Studenta". Mam nadzieję, że praca tych osób nie zostanie zmarnowana i kartoteka będzie na bieżąco uzupełniana, ct w niedalekiej przyszłości skomputeryzowana (pod war~nkiem, że Komisja ds. Informatyki doprowadzi wreszcie "system komputerowy" Samorządu do stanu, pozwalającego na sprawną obsługę studentów, a nie tylko na grę w Duke'a).

ry wtedy wkroczy do akcji. Tu z żalem muszę stwierdzić, że jedyną rzeczą, którą pismo napisane przez naszego bohatera ma wspólną z Samorząde1n Studentów i Komisją ds. Akademików, jest papier z nagłówkiein wyżej wy1nienionych (no i oczywiście zamaszysty podpis Batmana - członka Samorządu). Komisja nigdy nie podjęła decyzji o wydaniu takiego pisma, a więc było to samowolne działanie Batmana. Komisja nie podjęł a tej że decyzji nie przez lenistwo, czy też opieszałość, ale 8Iatego, że "osobą ko1npetentną do dokonywania interpretacji Regulaminu jest Prorektor ds. Dydaktyki i Studentów" (i ostatni już cytat - tym razem z Regulaminu Don1ów Studenta SGH, §29). Innymi słowy, Batman podważając ważność pisma podpisanego przez Panią Kierownik, Prezesa Fundacji i przez mnie, sam wydał pismo nieważne.

Na zakończenie chc iałbym dodać, że od czasu wyborów Batman nie pozwala mi zapomnieć o swojej obecności, rzucając pod nogi kolejne kłody. Obrona przed jego zaczepkami i prostowanie, często mijają­ cych się z prawdą, zarzutów zajmuje mi więcej czasu niż załatwianie spraw akademika. Dlatego też proponowałbym, aby Batman, Robin i reszta ich teamu spożytkowali swój zapał i energię w im1y sposób i zaję­ li się wreszcie czymś konstruktywnym, czego im i sobie szczerze życzę. Marek Łuczkiewicz m luczk@sgh.waw.pl Chciałbym także,

aby jednorazową akcję "Mieszkanie dla Studenta" autorzy spróbowali (przy wsparciu Fundacji SGH) przekształcić w coś trwałego np. "Studenckie Centrum Pośrednictwa Mieszkaniowego", którego zadaniem byłoby: poszukiwanie ofert tnieszkań do wynajęcia, utrzymywanie stałego kontaktu z osobmni, instytucjami i biurami poś­ rednictwa, które takie oferty posiadają, kojarzenie osób poszukujących współlokatorów.

Pisząc

w październ iku o pracach Komisji, nie wypada nie napisać o tegorocznym kwaterowaniu, a pisać jest o czym. Zgodnie z wiosenną zapowiedzią Komisja wydała bezwzględną walkę z handlem miejsca1ni m.in. poprzez lmninowanie kart mieszkańca wraz ze zdjęcie1n i porównywanie ich z dowodem osobistym jak i legitymacją studencką oraz uważne . przyglądanie się wywieszany1n "handlowyn1" ogłoszeniom. W chwili pisania artykułu na liście studentów, którzy bezpowrotnie stracili prawo do miejsca w akademiku znajduje się 26 osób i lista nie jest zamknięta, a w najbliższym czasie zostanie przedstawiona Rektorowi ds. Dydaktyki i Studentów. Równie bezwzględne postępowanie spotka akade1nikowych wandali (od tej pory nie pomoże im wstawiennictwo "wysoko postawionych osób") - będą w trybie natychmiastowy1n wykwaterowywani na Jelonki. Przy tej okazji warto wspomnieć o pracach Ko1nisji nad nowym, bardziej rygorystycznym Regulaminem Dornów Studenta SGH, w który1n będzie wreszcie uregulowana m.in. kontrowersyjna sprawa wpisowego. W obecnej sytuacji jest to prawo zwyczajowe i nie będę na tym etapie rozstrzygał czy zostanie obligatoryjnie wprowadzone do nowego regulaminu. W całej sprawie dziwi tnnie stanowisko (nieoficjalne) Zarządu Fundacji SGH, który twierdzi, że jezeli tnieszkańcy nie będą płacić, to nie będzie in1prez. Chciałbym przypomnieć Fundacji, że większość swoich dochodów czerpie z majątku akademików, który niekoniecznie 1nusi wiecznie służy ć celom gospodarczyn1. Warto także odświeżyć zapomniane już przez niektórych cele statutowe Fundacji. Na zakończenie chciałbym wspomnieć o wspólnych działaniach Komisji i Fundacji SGH w sprawie rozbudowy akaden1ika "Hennes". Pomysł powstał kilka lat temu ... i został odłożony do lan1usa. Dzięki ·wsparciu Przewo dniczącego Parlamentu Studentów - kol. Andrzeja Szejny Ministerstwo Edukacji Narodowej zwiększyło tegoroczny Fundusz Pon1ocy Materialnej o około 300 tys nowych zł z przeznaczenie na wykonanie wymaganych przez prawo budowlane planów. Obecnie w "Hermesie" zostały osuszone funda1nenty i wykonana ekspertyza, która '·s twierdza, iż jest możliwe nadbudowanie pięciu dodatkowych kondygnacji oraz przebudowanie pokoi na dwuosobowe apartamenty z prysznicem i WC. W trakcie opracowywania znajduje się wstępny kosztorys, po którego otrzymani u wystąpimy do MEN o wyasygnowanie odpQwiednich środków na inwestycję. Marcin Żelazel{


l Y l UŁ DLA HOUSTON WNBA jest to kobieca zawodowa liga koszykówki - j ak to m ów i ą złośliwi , takie babskie NBA. Oficjalnie liga zainaugurowała swój sezon 21 czerwca bieżącego roku, a prezydenten1 li gi został Val Ackerman. O utworzeniu kobiecej N BA w Stanac h Zjednoczo nych mówiło s ię w o statnich lata ch coraz głośniej. Na przeszkodzie s tały jednak obawy, czy zyska ona odpowiednią popularność, czy li po prostu: czy s ię o płaci. Jak s ię okazało , sukces WNBA przeszedł najśmiel sze oczekiwania, a reakcja koszykarskiej publiczności okazała się fenomenalna. Szefowie ligi l i czy l i na to , że w pierwszym se zo ni e ro zgrywe k przyci ąg ną około 4000 fanów, ale gdy ju ż na pierwszym meczu pojawiło s ię ponad 14000 pełnych entuzjazmu widzów, wiadomo było , że jest to strzał w d z iesiątkę . Zawodniczki New York Liberty pokonały w tym historyczny m n1eczu Los Angeles Sparks w hali Great Western Forum. Liga WNBA składa s i ę z dwóch kon-

31

ferencji - wschodniej i zachodniej , w których druży ny rozgry wają po 28 spotkań w rundz ie zasadniczej. Do dalszych rozgrywek awansują po dwie dru żyny z każdej konferencji, które walczą w półfinałach . Zwy cięzca konferencji wsc hodniej gra z dru gą dru ży ną konferencji zachodniej. Drugą parę stanowią: zwycięzca konferencji zachodniej i druga druży na konferencji wschodniej. Do finału pr ze chod zą zwyc ięzcy obu półfinałów. W finale wyłaniany j est zwy cię zca ligi . Należy zauważyć, iż w półfinałach i fin ale rozgrywa s ię tylko po jedny m meczu. Pierwszytn mistrzem WN BA w 1997 roku została druży na Houston Comets. A oto podsumowanie sezonu 1997 WNBA:

Konferencja Wschodnia l . Houston Comets 2. New York Liberty 3. Charlotte Sting 4. Cleveland

18-1 O (wygrane do 17 -l l 15-13 15-1 3

października- początek

inauguracja sezonu NBA 1997/ 98 ro zp ocz nie s ię 3 1 października czternastoma spotkaniatni - w tytn meczem Chicago Bulls z Boston Celtics i Utah Jazz z Los Angeles Lakers- to kibice koszykówki będ ą n1ogli zobaczyć obrońcę mistrzowskiego tytułu dru ży nę z Chicago już 17 października podczas Turnieju McDonald's w Paryżu. Koszykarze Chicago Bulls w ostatnim sezonie ponownie okaza li s ię najlepszytn z e spo ł e 111. Dru ży nę nękał y kontuzje, ciążyło na nich brzemi ę zes połu, który mus i powtórzyć swój wyczyn sprzed roku. Zdobywaj ąc piąte tnistrzostwo w ciągu siedtniu lat poprawili os iągnię­ cie Los A ngeles Lakers, którzy piąć ty tułów wywalczy li w dłuższym okresie - dz iew ięciu sezonów. Generalnie większą l icz bą sukcesów w całej historii NBA mogą pochwalić s ię tylko dwa kluby ligi: Boston Celtics - zdobyli tytuł mistrza N.BA 16 razy - i wspotnniani wcześniej L.A. Lakers - li-krotni mi strz owie. Natotniast Chicago są jedy nym k lubem, który zost ał tnistrzem pięciokrotnie pokonując za każdy m razem w mec zac h finałow y ch innego przeciwnika (L.A. Lakers, Portland, Phoenix, Seattle i Utah). Bulls wywalczyli też zeszłoroczny stosunek zwycięstw do porażek w meczach rozegranych na własnym terenie (39-2) i jest to drugi rezultat w dziejach N BA. Natomiast ich wynik w grach w yjazdowych , czy li 30-11, w połączeniu z Mitno ,

że

Zwycięstwo

w cieniu

Na kilka godzin przed pojedy nkiem Gołoty z Lewis'em, na kontynencie europej skim odbyła s ię walka o mistrzostwo świata w boksie wagi półciężk i ej w wersji WBO mi ę d zy obrońcą mistrzowskiego tytułu, pochodzącym z Gdańs­ ka obywatelem niemieckim - Dariuszem Michalczewskitn, a pretendentem do tego tytułu Walijczykiem Nicky Piper'em . Dla Walijczyka by ła to trz ecia próba zdobyc ia mistrzostwa świata i - jak sam powiedział po przegranym pojedynku - ostatnia. Michalezewski nato1niast kontynuuje wspaniałą serię zwycięstw. Była to jego 3 5 wygrana w zawodowej karierze, a 28 zakończo na przed czasem . Obronił on tytuł mistrzowski i zdobył pas po raz dziesiąty. Już w pierwszej rundz ie, po potę żnych ciosach słynnego "Tigera", Piper. był liczony dwukrot-

Konferencja Zachodnia

porażek)

70-54 .59-41 65-51

Kolejny sezon tej nowej li gi zapowiada s ię również bardzo obiecująco. Jest tam naprawdę wiele wartościowych zawodniczek, jak choćby Rebecc a Lobo , Tina Thon1p son , Cynthia Cooper czy Kym Hampton. Dodatkowych atrakcji mogłoby przys porzyć przystąpienie do WNBA nowych ze społów, co nie jest wykluczone. O ty m, czy będ z ie to tylko ch w i łowy sukces ligi, czy też zadomowi s ię ona na stałe w kalendarzu rozgrywek koszykarskich, przekonamy s ię w przeci ąg u najbli ższych dwóch, trzech lat.

I.Z.

nowych emocjil

zeszłoroczny1n

33-8 , daje w efekcie najlepszy rezultat z dwóch kolejnych sezonów. O tym czy w tytn sezonie uda s ię graczon1 tego zespołu zdobyć kolejny tytuł chyba za wcześnie rozstrzygać, wszak nie rozegrano jeszcze ani jednego tneczu. Jeś li jednak można s i ę pokusić o pierwsze prognozy oczywiście czysto spekulacyjne, to skoro udało itn s ię pi ęć razy to dlaczego n1a s ię nie udać szósty tym bardziej, że wszystkie zespoły będą starały się By ki zdetronizować a przy takim fanatycznym dążeniu łatwo o błędy. Chicago nie ma natomiast nic do stracenia. Są już niepodważa lnytni kró latni koszykówki tej dekady, a w ferworze rywalizacji chyba tnało która druży na czuje s i ę tak dobrze jak oni. Dużo będz ie za leżało również od ostatecznego składu ławki rezerwowych Bulls i od tego czy gracze nie będą nadmiernie prześ l adowani przez kontuzje. Reas un1ując : kolejny tytuł dla Chicago Bulls jest bardzo realny choć musimy być przygotowani na to, iż nie będzie to już liga ty lko jednego zespołu jak w ciągu ostatnich dwóch lat, a Chicago będzi e grało ostrożniej nie dążąc do pobicia swojego rekordu wygranych meczy z sezonu 95/96 (72 wygrane na 82 spotkania). Muszą oszczędzać s iły na play offs - a ewentualne rekordy tno gą być mił y m produktem ubocznym .

klęski

on dużą odpornością na uderzenia Michalczewskiego. Dalsze rundy przebiegały już spokojnie pod kontrolą Dariusza, jednak Walijczyk powoli odzyskiwał s iły i w pi ątej rundzie zad ał kilka ciosów Michalczewskiemu w podbródek, a po jednym z nich ten ostatni wyglądał nawet na zatnroczonego. Ale to był jeden z nielicznych momentów, kiedy Piper nawiązał równorzędną walkę z obrońc ą ty tułu . Przewagę Michatczewskiego potwierdza statystyka ce l ności ciosów. Po piątej rundzie Walijczyk mi ał tylko 36% celnych ciosów - na 205 zadanych trafił tylko 74 . Michalezewsk i natomiast zadał w tytn samym czas ie 13 1 ciosów z czego trafił 98. Rozstrzygaj ąca była siódma runda. Po pół­ torej minucie ciężki prawy sierpowy "Tigera" nie. Trzeba

1. P hoenix Mercury 16-12 14-14 2. Los Angeles Sparks 3. Sacramento l 0-18 4. Utah 7-21 Półfinały: Houston Comets - Charlotte Sting NY Liberty - Phoenix Mercury Finał Houston Comets- NY Liberty

przyznać, że zaimponował

I.Z. powalił

Walijczyka na kolana. Po liczeniu Piper bronił s ię, opierając s ię o liny. Ostatecznie, gdy ledwo stojący na nogach Walijczyk zszedł do narożnika, sekundanci pretendenta clo mistrzowskiego pasa WBO, podda li go. Być może jeszcze w grudniu Michalezewski stoczy kolejną walkę z Amerykaninem Lou Dei Valle, jednak jego głównym celetn jest walka o mistrzostwo świata wersji WB C z - uważanym za najlepszego w tej kategorii - bokserem Royetn Jonesem. Kto wie, tnoże i Polak, choć z pochodzenia, zostanie mistrzem św iata w tej presti żowej kategorii. A tak na marginesie, "tny" -jak nikt inny - potrafimy marnować talenty, a to, czego nie z marnuj emy, oddajemy za friko "innym" . M ów ię tu o sporcie, ale jest tak chyba nie tylko w tej dz iedz inie. Czas coś z tym zrobić!

I.Z.


Na sali w Atlantic City zebrał się ponad 15-tysięczny tłum: tu miała odbyć się walka o mistrzostwo świata wagi c iężkiej wersji WBC . Były tatn znane sławy amerykańskiego sportu, jak np . legendarny ba se b ~łllista New York Yankees - Joe D i Maggi o, Donald T rum p i Roy Jones Jr. Nie zabrakło równie ż czterotysięcznej polskiej widowni, tnachającej biało-czerwonymi flagami, która przy była oglądać zwycięstwo Polaka - ich Andrew. I o ile w Polsce kibice boksu mieli wątpliwości co do tego pojedynku, to na pewno nie dotyczyły one formy, przygotowania, ani też tego, czy Gołota sprosta potędze Lennoksa Lewi sa. Obawiano się o to, czy Polak będzie walczył czysto i czy nie pójdzie w ślady dwóch poprzednich walk z Riddickiem B owe' em, w których został zdyskwalifikowany, a które mogły zakończyć się jego wygraną. I tu po raz kolejny Andrzej Gołota naprawdę nas zaskoczył . Nie tylko walczył czysto, a nawet bardzo czysto, on po prostu wcale nie walczył! Zaraz po wejściu na ring można było zauważyć, że coś jest nie tak. Gołota był spięty, ocię­ żały , zdenerwowany. Jeszcze po okrzyku spikera, Michaela B uffera, "Let' s g et ready for the Rumbie! " Polak próbował grać mocnego i pewnego siebie. Jego gesty może uspokoiły pewną część kibiców, lecz na pewno nie oszukały trenera Lou Duva, który - narażając się na

PRA

ringowego - bardzo długo krzyczał coś do Polaka zanim pozwolił mu rozpocząć walkę. Zaraz po gongu otwierają­ cytn pierwszą rundę, gdy Gołota próbował zadać cios, okazało się, że jest za wolny. To, co sam wykorzystywał w dotychczasowych walkach, co było jego atutem i dawało tnu przewagę nad rywalami, tym razem się nie sprawdziło . To Lewis b y ł szybszy, agresywniej szy, płynniej się poruszał - robił dokładnie to, co Gołota w pierwszej walce z B owe' em. Wyprzedzał, wykorzystywał prz wagę szybkości, a ta -jak powiedział nasz były wybitny bokser, dwukrotny mistrz olimpijski Jerzy Kulej - w wadze ciężkiej odgrywa decydującą rol ę. Ogromna grupa polskich kibiców w, sali zamarła w przerażeniu. Nadzieje Polaków, że nasz rodak zostanie mistrzetn świata zawodowców, legły w gruzach po 95 sekundach walki, podczas której Anglik zadał 30 celnych ciosów a Polak tylko 2 i był dwukrotnie liczony. Tak oto prysła jak bańka myd lana również nasza nadzieja na odrodzenie potęg i polskiego boksu. Mo ż na się w tytn miej sc u zas t anawiać nad przyczyną tego zajścia, nad tytn, jak ułoży się dalsza "kariera" Gołoty. Jest tu wiele znaków zapytania i niejasnośc i , nawet takich, czy Andrzej stanie jeszcze na ringu. Nie jest bowietn tajetnnicą, że Gołota w ostatniin czasie stracił nie tyle chęć do walki -bo że był ni ezłym rozuwagi

sędziego

rabiaką to

nasi studenci na pewno widzą, a mury klubu Park same się o tym przekonały - co czerpanie przyjemności z walki na ringu. Główną przyczy ną, dla której jeszcze na nitn stawał, były pieniądze . Teraz, pomimo przegranej, dostał on oficjalnie 2,5 mln dolarów, a za obie walki z Bowe'em ponad l ,5 mln dolarów. Do tego dojdzie około 4 mln dolarów poprzez Z iggy'ego Rozalskiego i jego firmę, która dostanie 20o/o wpływów z walki. Pomimo, że nie są to wygórowane kwoty, jak na Amerykę , to na pewno pozwolą naszemu bokserowi na życ ie na odpowiednim poziomie, a Gołota nie będzie musiał już robić tego, czego nie lubi. Dodatkowo, ostatnia przegrana spycha go z rankingu bokserskiego poza pierwszą dziesiąt­ kę , gdzie znacznie dłużej czeka s ię na walkę o mistrzostwo i za znacznie mniejsze pieniądze. Nie należy także zapotninać o tym, iż po walce Gołota stracił przytomność i całą noc spędził w szpitalu. Może w ięc jedną z przyczyn ewentualnego rozstania się Andrzej a z ringiem będą kłopoty zdrowotne. To sąjednak duzi chłopcy i mają parę nie tylko w gęb ... ale i w pięśc iach. Żeby nie być posądzonym o złoś liwość i personalne animozje, ja naprawdę życzę Gołocie jak naj lepiej i je ś li zdecyduje s ię na dalsze walki, będę trzytnała kciuki za tytuł tnistrzowski. A co 1ni tam!

I.Z.

KI W COLGATE - PALMOLIVE LATO 199 7

Obecnie rozpoczynam czwarty rok socjologii na Uniwersytecie Warszawskim. Instytucja praktyk wakącyjnych nie jest na tej humanistycznej uczelni tak popularna jak w SGH. Często żdarza s ię, że nawet o Targach Pracy studenci dowiadują się tylko dzięki własnej inicjatywie. Jednak sygnały ze świata business'u docierają czasan1i i tu. Coraz więcej studentów rozumie, że aby wybrać zawód, który ich będzie faktycznie pasjonował, warto spróbować swoich s ił jeszcze podczas studiów. Na przykład w formie praktyki lub stażu. Pojawiamy s ię więc od czasu do czasu na Dniach Kariery i podejmujemy coraz skuteczniej współzawod­ nictwo ze studentami innych uczelni ... Kierując się takimi właśnie przesłankami , znalazłam się na wakacyj nej praktyce w dziale Human Resource w Colgate-Palmolive Poland. Z firmą Colgate-Palmolive spotkałatn s ię, tak jak prawdopodobnie wielu ~Was. Mijając rzędy stoisk ulokowanych na wiosennych Targach Pracy w Pałacu Kultury, krótką chwilę spęd ziłam również rozmawiając z przedstawicielami C-P. Zabrałam foldery, ulotki, informatory i. powęd­ rowałatn dalej. Po powrocie do domu górę zebranych w ten sposób materiałów położyłam na biurku i tłumacząc sobie, że i tak nie mam szans, stopniowo o nich zapomniałam ... Dla mnie, studentki Uniwersytetu, ubieganie s ię o pracę według takich reguł nie stanowiło rzeczy powszedniej. N ikt z moich znajomych wcześniej nie słyszał o praktykach wakacyjnych. Jednak, mimo wielu okoliczności zniechęcających, postanowiłam spróbować. Następnym moim krokien1 było więc wysłanie ofert i niecierpliwe wyczekiwanie na rezultat. Po około dwóch tygodniach otrzymałam telegram z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną do Colgate-Palmolive. Spotkania rekrutą­ cyjne były dla mnie bardzo ciekawym doświadczeniem, tyn1 bardziej , że starałam się o pracę w dziale Human Resource. Mqgłam już w pewnyn1 stopniu poznać -firmę, panujące w C-P zwyczaje i jeszcze bardziej przekonać s i ę, że dużo mogłabym skorzystać z praktyki wakacyjnej. Szczęśliwie przebrnąwszy przez gąszcz rozmów kwalifikacyjnych,

23 czerwca stremowana zjawiłam s i ę na swoją praktykę. Pracę rozpoczęłatn od wykonywania bardzo prostych czynności , takich jak odpisywanie na oferty, uzupełnianie bazy danych, porządkowanie dokumentacji. Były to bardzo dobre zajęcia, dzięki któryn1 stopniowo mogłatn oswoić się z fi rmą, pracownikami, rytmetn dnia pracy i us pokoić etnocje, które towarzyszą chyba każdemu młodetnu praktykantowi. Po kilku dniach poczułam s ię o wiele śmi e l ej - otrzymałam także bardziej satnodzielne zadania. Nareszcie mogłam poznać wszystko to, o czym wcześ­ niej czytałam tylko w podręcznikach . S ądzę, że trafiłam całkiem nieźle , ponieważ Colgate-Palmolive o kazała się finną wręcz modelową. W zakresie Human Resource są tu realizowane prawie wszystkie naukowe reguły , o których czytałam i dys kutowałam podczas zajęć akademickich. W trakcie swojej sześ cioty godniowej pracy miałam także czas na zadawanie pytań, czytanie - czyi i poznawanie wszystkich sfer działalności hutnan resource. Ponadto 1nogłan1 poznać zasady działania całej organizacji i zetknąć s ię z pracą innych działów. W czasie tych sześciu tygodni poczułam się prawdziwym pracownikie1n firmy. Bardzo podobała mi s ię panująca w C-P, ułatwiająca pracę atmosfera. Nabrałam także więcej śmiałości i nauczyłam się wielu czynności użytecznych w codziennej studenckiej egzystencji. Mam wrażenie, że od października o wiele łatwiej przychodzić mi będzie załatwianie wielu spraw w wydziałowym sekretariacie. Lepiej poznałam też swoje możli­ wości. Dowiedziałam s ię, jakie zaję cia lubię , jakie spraw i ają mi probletny, co jeszcze powinnam przeczytać, czego się uczyć ... Szczerze polecam taką formę nauki w praktyce wszystkim ciytelnikom "MAGLA".

Magdalena Jakubowska

COLGATE-PALMOLIVE POLAND Sp. z o.o. Pl. Inwalidów l O


Polska według Kuronia Jacek Kuroń, Jacek Żakowski: "Siedmiolatka, czyli kto ukradł Polskę?" Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1997, s. 236. Jako, że wydawcy czekali z nowościami na Targi Książki, wrzesień nie był dobrym miesiącem na rynku księgarskim. Z jednytn wyjąt­ kiem. W drugiej połowie miesiąca ukazała się książka Jacka Kuronia i Jacka Żakowskiego " Siedmiolatka, czyli kto ukradł Polskę ". Zaintrygowany tytułetn, jakby żywcem wyjętym z jakiejś kolejnej spiskowej teorii dziejów, zabrałetn się do czytania. Bo jeśli ktokolwiek zna złodziei naszego kraju, to Kuroń wydaje się być idealną osobą do posiadania tego typu informacji. Jego życiorys przypotnina streszczenie historii ostatnich 50 lat Polski. Kolejno: organizator tzw. drużyn walterawskich ZHP, członek PZPR, współautor słynnego listu 51, usunięty z partii, więziony, współzało­ ży ciel KOR, doradca NSZZ "Solidarność" , współtwórca porozumienia Okrągłego Stołu, poseł na Sejtn, minister pracy i polityki socjalnej, współzałożyciel i wiceprzewodniczący UD (od 1994 UW), pedagog, publicysta. Dyskutantem i krytykiem Kuronia jest dziennikarz i publicysta Ja cek Żakowski, gwiazda programu " Tok Szok ". W podobnej roli sprawdził się już świetnie dwa lata wcześ­ niej w wydanej wraz Adatnem Michnikiem i ks. prof. Józefe1n Tischnerem "Między panem a plebanem ". Także w parze z Kuronietn nie występuj e po raz pierwszy. Dowodem na to jest okupujący przez długi czas czołówki list bestsellerów "PRL dla początkujących". "Siedmiolatka... " to zbiór siedmiu esejów autorstwa Kuronia. Każdy z nich uzupełniony jest dyskusją na zawarte w nitn tetnaty. Powszechnie znany ze swej otwartości , tu Kuroń idzie na całego, czym zaskakuje nawet Ża­ kowskiego, który pisze w posłowiu: " Nie znałem wcześniej takiego Kuronia. Wiele razy 1nnie zbulwersował. Nie raz mnie zaskoczył. Nigdy przedtem nie słyszałe1n go mówiącego z taką otwartością i przenikliwością o politycznych zdarzeniach, w których miał udział " . Znajdziecie w książce zbiór śmiałych, głę­ bokich analiz tematów, których większość polityków unika jak ognia, bądź poruszając je, pędzi na fali adrenaliny, jak na dziki In koni u. Są więc: Kośc iół, aborcja, Bóg, Konstytucja, Okrągły Stół, czerwona pajęczyna, antykomuniści, żeby wspomnieć kilka. Wszystkie te zagadnienia mieszają się z sobą nieustannie, rozpatrywane w różnych kontekstach. Jednemu z nich Kuroń poświęca cały esej o znamiennym tytule " Od dialogu do krucjaty". To Kościół , bud zący ostatnio w Polsce tyle emocji. Kuroń przedstawia pokrótce najnowszą historię Kościoła, jako instytucji, a nie zgromadzenia wiernych, kładąc duży nacisk na rolę, jaką odegrał w likwidacji peerelu. Potem przychodzi pamiętny rok 1989 i tu dialog się kończy. Jak zauważa autor, Kościół zupełnie nie może się odnaleźć w nowej sytuacji. Demokracja w naturalny sposób przynosi spadek roli tej instytucji. Episkopat traci pozycję reprezentanta narodu na rzecz Sejmu i Senatu,

księża tracą polityczną pozycję

na rzecz świec­

kich polityków, Kościoły tracą pozycjęjedynej przestrzeni wolności, bo cała Polska jest teraz wolna. Reakcja jest najgorsza z możliwych : pokojowy dialog ustępuje miejsca agresywnej krucjacie noszącej znatuiona walki o przeży­ cie, o odzyskanie utraconej pozycji, a wreszcie o rząd dusz. Dusze, ztnęczone politykierstwem duchownych, rezygnują z ich usług, korzystając z jednego z podstawowych praw demokracji, prawa wolnego wyboru. Kuroń szuka przyczyn takiego stanu rzeczy. Zauważa, że polski Kościół pozostał głuchy na ustalenia II Soboru Watykańskiego, które szanują i praktykują niemal wszystkie Kościoły zachodnich demokracji, a które wykluczają posługiwanie się Kościoła państwem,

prawem i przemocą, ograniczając krzewienie swoich prawd do języka, argumentów, perswazJI. Zdając sobie sprawę z wpływu, jaki Koś­ c iół może wywrzeć na nasze rozgorączkowane społeczeństwo , Kuroń boleje nad tytn, że zamiast godzić i uspokajać, Kościół sam dał się wciągnąć w polski kocioł konfliktów i agresji. Chociaż rozutnie i akceptuje stanowisko Koś­ cioła, jego akceptacja kończy się tam, gdzie stanowisko Kościoła ma mieć automatyczną sankcję prawa. Znając wyniki wyborów, obawiam się, . że na tym polu Kuroń nie będzie miał łatwego życia w przyszłym parlamencie. Przy okazji Kościoł.a, zahacza Kuroń o aborcję, o której pisać nie będę, bo w tej sprawie każdy ma już swoją jedynie prawdziwą teorię, na poparcie której zwykle ma całą furę niezbitych dowodów. Chociaż, jak pokazał Eco w "Wahadle Foucalta ",' każdą, nawet najbardziej nieprawdopodobną teorię, tnożna udowodnić ponad wszelką wątpliwość ... Zna1nienny jest fragment książki poświęco­ ny Wojciechowi Jaruzelskiemu. ·z amiast dyszeć nienawiścią do dawnego ciemiężyciela, Kuroń analizuje jego życiorys i postępowanie. Stara się go zrozumieć - rzecz, delikatnie mówiąc, rzadka na naszej politycznej scenie. Opisuje scenę z "Rozdartej Sosny " Żeromskiego. Generał, którego wojska zmiażdżyły powstanie styczniowe, a rannych wymordowały , każe żołnierzom pogrzebać trupy i odmaszerować . Potem wyjmuje modlitewnik i mówi : Mamusiu .. . nigdy nie myślałe m, że dożyję takiej strasznej chwili. Następnie Kuroń przytacza opowieść puł­ kownika Kuklińskiego, który relacjonuje podpisanie przez Jaruzelskiego zgody na wkroczenie bratnich wojsk do Polski : Podpisał, zdjął okulary, popłakał się i też powiedział: "Nigdy nie myślałem, że dożyję takiej chwili". Zrozumienie. Obiektywna ocena faktów w oderwaniu od emocji i osobistych pretensji. Oto siła i mądrość Kuronia. Rzeczywistość nie jest czarno-biała. Składa się raczej z odcieni szarości. Tak było wtedy, tak jest teraz. Kuroń to wie, dlatego unika wrzucania wszystkich do

jednego wora. A raczej do dwóch, z tymi złytni i z tymi dobrytni. PZPR. Z jakich ludzi się składała? Z partyjnego betonu, to jasne, nie ma więc co o tym dyskutować. Ale nie tylko. Byli tatn też ludzie, dla których polityka miała nie większe znaczenie, niż dla tych 50% Polaków olewających wybory i niektórych polityków płaczących nad rzekomym brakiem świadomości ludzi, którzy po prostu wykorzystują jedno z praw demokracji. Ci ludzie, nierzadko świetni specjaliści w swoich zawodach, szli do partii, bo była to jedyna droga kontynuacji zawodowej kariery. Zdrajcy! - zakrzykną zaraz zas~ępy święcie oburzonych. Ich prawo, nie każdy urodził się Maryją Dziewicą. Jest wreszcie trzecia grupa. Tych nazywa Kuroń okcydentalistami. To ludzie, którzy nie wierząc w możliwość zmiany politycznego systemu, próbowali zmieniać go od środka. Gros tych polityków stanowi obecne SLD. Kuroń zalicza do nich ... nie, nie wspomnę żadnego nazwiska. Nie wszyscy posiadają dar zrozumienia, nie wszyscy potrafią przełamać barierę własnego subiektywizmu, choćby nawet bardzo chcieli, chociaż lektura "Siedmiolatki... " to duży krok do urzeczywistnienia tej chęci. Zasada odcieni szarości obowiązuje również po drugiej stronie. I znowu, nikt nie kwestionuje ogromnych autorytetów wywodzących się z tzw. obozu posierpniowego, jak Mazowiecki, Michnik, Małachowski, czy sarn Kuroń. Ale z tego samego obozu wywodzą się też ludzie stanowiący nierozłączną część każdej grupy: ekstremiści. Kuroń nazywa ich antykomunistami i określa ich pojawienie się na scenie· politycznej na ostatnie lata PRL-u, kiedy komunizm w swej szczątkowej późnopeere­ lowskiej formie ostatecznie upadł i kiedy nie można już było znaleźć w Polsce żadnej poważnej komunistycznej grupy, a i do więzienia nie trafiało się już tak łatwo. Według antykomunistów, Polską rządzą sowieccy agenci, nomenklatura, aferzyści, Żydzi, zagraniczny kapitał i czerwoni z różowytni , którzy dogadali się przy Okrągłym Stole. Słowem wszyscy, oprócz Prawdziwych Polaków, cokolwiek by ten termin miał oznaczać . Ich cele to dekomunizacja, lustracja, odebranie komunie tego, co już nakradła. W sprawach g?spodarki nie mają zwykle wiele do powiedzenia. · Książka ta to znakomity podręcznik najnowszej historii Polski. Nie złożony jedynie z suchych faktów i dat, ale ciekawy, · pisany przez naocznego świadka tej historii, podający 1nateriał systemem, który wbijał mi do głowy mój znakornity nauczyciel historii z liceum: przyczyna - przebieg - skutek, co jest skuteczną metodą nie wkucia, a co najważniejsze , zrozutnienia historii i wyciągnęcia z niej wniosków na przyszłość. Jest to też książka?- Inorałem. Kuroń uczy, że nie dzielimy się na Nas i na Nich, jak śpie­ wał Pink Floyd a praktykował niezapomniany tandem "Josif and Adolf', ale na Mądrych i Głupich, jak mawiał Pawlak z "Samych swoich". Żebyśmy tylko na tych drugich nie wyszli, dopowiadał jego sąsiad zza płotu.

Marcin Wyrwał


Bluzgać każdy może ... Maciej Grochowski: "Słownik Polskicll Przekleństw i Wulgaryzmów". Wydaw11ictwo naukowe PWN, Warszawa 1996 W ostatnich latach tnożna zaobserwować na naszytn rynku prawdziwy zalew opracowań tzw. słownictwa nieformalnego. Wydawnictwa biorą pod lupę gwary studenckie, uczniowskie, środowisk dewiacyjnych, przestępczych, slang, słownictwo potoczne, zakazane, sprośne, wulgarne. Niedoścignionytn, jak dotąd, mistrzem w zawężaniu pola tematycznego badanego słownictwa jest pewne wydawnictwo z Gdań­ ska, które trzy lata temu wydało " Fucktionary ", gdzie można znaleźć jedynie wyrażenia ze słowetn należącym już do kanonu potocznej polszczyzny - fuck. Wiele wydawnictw, kierując się wyłącznie chęcią szybkiego zysku, zarzuca księgarskie półki niedopracowanym, pobieżnym chłametn, licząc na szybki zysk spowodowany popularnością tego typu pozycji.

Kowalskiego, którego akurat nie było w domu, to użyje on w tym momencie wulgaryzmu referencyjno-obyczajowego. Matn nadzieję, że od tej chwili będziecie mieć więcej szacunku dla Franka. Ciekawa jest sprawa z wyzwiskiem i wspomnianym już eufetnizmem. Jeśli, dajmy na to, jakiś zrozpaczony wyborca nazwie Waldemara Pawlaka dupą wołową, nie zachowa się kulturalnie używając wyzwiska. Lecz, jeśli chłodny obserwator określi tegoż Pawlaka Rusterem Keatonem polskiej polityki, użyje eufemizmu, okazując się osobą tyleż kulturalną, co spostrzegawczą. Dopiero na 39 stronie rozpoczynają się hasła, a pierwsze z nich brzmi: alfons, czyli męż­

,, Słownik polskich przekleństw i wulgaryzmów" Macieja Grochowskiego wydaje się być

Skrupulatny autor dodaje, że nazwa ta wzięła się od imienia jednej z komedii Aleksandra Dumasa (syna) " Monsieur Alphonse ". Całość okrasza pyszny przykład ze "Zwrotnika Raka " Henry M il lera: Nie sądzicie chyba, że alfons

książką wiarygodną, zwłaszcza że

jest firmowany przez PWN, którego nazwa już gwarantuje pewien poziom jakoś~ i. Właściwy słownik poprzedzony jest 30 stronami przedmowy, wstępu oraz różnego rodzaju objaśnień. Przedmowę poświęca autor głównie usprawiedliwianiu się ze swojego postępku. Zarzeka się, że ani on, ani wydawca nie mają zamiaru kwestionować powszechnej opinii, że używanie wulgaryzmów jest niezgodne z nonną obyczajową i niekulturalne. Publikac-

ja ( ..) ma służyć celowi poznawczemu, mianowicie rejestracji i interpretacji faktów języko­ wych - dodaje Grochowski, jeśli ktoś jeszcze miałby wątpliwości,

co do jego zbożnych zamiarów. Następnie wymienia całą furę innych tytułów o podobnym charakterze, pokazując wszem i wobec, że to nie tylko on. W podzię­ kowaniach na końcu przedmowy sypie jeszcze parę nazwisk kumpli, którzy pomogli w dokonaniu przestępstwa. Wiadomo, okoliczności ła­ godzące.

Następnie

przechodzi do sedna sprawy, podając kilka definicji dla mniej wtajemniczonych. Dowiadujemy się, co to jest przekleń­ stwo, czy wulgaryzm. Z tym drugim sprawa jest bardziej skomplikowana. Mamy wulgaryzm systemowy, czylijednostkę leksykalną objętą

tabu wyłącznie ze względu

Innymi słowy, jeśli Fra~ek z Grochowa użyje popularnego przecinka kurwa, to nieświadom tego wypowiada wulgaryzm systemowy. Ale mamy również wulgaryzm referen-· cyjno-obyczajowy, czyli jednostkę leksykalną

na jej cechy

wyrażeniowe.

objętą

tabu ze względu na jej cechy semantyczne i zakres odniesienia przedmiotowego. Mówiąc prościej, jeśli

ten sam Franek z Grochowa opowiada chłopakom, że jak szedł do Kowalskich, to wiatr mocno dmuchał, używa normalnego czasownika. Jeśli mówi, że przy okazji wizyty u Kowalskich dmuchnął im sto złotych, jest to eufemizm. Ale, jeśli powie chłopakom, że przy okazji tej samej wizyty dmuchnął żonę

czyzna

czerpiący

zyski z cudzego

nierządu.

nie jest człowiekiem? Alfons także ma swoje prywatne smutki i zmartwienia. Najbardziej popularne hasła można odszukać po liczbie wyrażeń, w których są używane. Znany przerywnik kurwa występuje w 20 zwrotach, wyprzedzając o 5 oczek ostrzejszą pizdę. Obie wyprzedza męski odpowiednik tej drugiej - chuj, który ozdabia aż 48 zwrotów. Wszystkich jednak deklasuje stara, poczciwa dupa z 93 trafieniami! Jeśli chodzi o synonimy, to zdecydowanym zwycięzcąjest członek męski posiadając ich aż 24, od poczciwego ogona, poprzez klasyczną laskę, frywolnego fajfus,__t, do wyrafinowanego dłuta. Żeński narząd płciowy może się popisać

jedynie 9 synonimami, wśród których niewąt­ pliwie wyróżnia się swojsko brzmiąca kuciapka. Jądra męskie, czy jak kto chce, zbuki, posiadają zaledwie 6 synonimów a piersi kobiece -O! Orztnij Zeusie!- tylko 5. Aż 32 nazwy posiada stosunek seksualny, z których na uwagę zasługują czochrać, grzmocić, czy heblować. Z czynności nie związanych z seksem najwięk­ szą liczbę synonimów jest związanych ze sło­ wem kraść ( 15), przy czym 14 z nich jest jednocześnie określeniami stosunku seksualnego. Swoistą grupę tworzą hasła, które na użytek tej recenzji, pozwolę sobie określić przekleńst­ wami sakralnymi. Listę tą otwiera hasło Bóg z kwa l ifikatoretn przekl. W dołączonym przykła­ dzie: Boże Święty! -· klnie bohater "Ptaśka" Wiliama Whartona - Czy to ma być całowa­ nie... ?. Inne ciekawsze przekleństwa to Chrys-

te Panie!, Jezu Chryste!, Na

miłość boską!

Szczególnym zestawieniem przekleństwa sakralnego z wulgaryzmem referencyjno-obyczajowym popisuje się jak zwykle niezawodny ~enry Miller: Jezus Maria, teraz cię przerżnę

jak należy! Jak w

każdej

można znaleźć

tego typu publikacji i w tej mnóstwo wyrazów niesztampo-

NIECENZURALNE SŁOWNICTWO

wych, żeby nie powiedzieć dziwnych. Do takich zaliczyłbym napicznik, określający posp. /wulg., żart. majtki damskie, czy bliski n1u, przynajmniej geograficznie, podcipnik, czyli posp.lwulg., żart. podpaskę higieniczną. O i Ie rozszyfrowanie słów typu cyckoman, czy rozkulbaczyć nie będzie obeznanej w temacie osobie sprawiać specjalnych kłopotów, o tyle sralis-mazgalis może już wywołać pewną zadumę, chociaż oznacza po prostu kłamstwo. Lekko skonfundował mnie również zwrot cholera komuś w bok. Wprawdzie słyszałem jak na boisku po b l iski ej podstawówki jeden trzecioklasista zwracał się do drugiego trzecioklasisty słowami chuj ci w bok, ale cholera? Prawdziwym kuriozum okazał się dla mnie wiek rębny, czyli okres życia kobiety, w którym

budzi ona pożądanie seksualne. Strzeżcie się

panie z uczelnianej administracji! Wprawdzie "Abecadło studenta" z ostatniego numeru " Gazety Studenckiej " definiuje słowo biurwa jako gwarowe określenie pracownika administracji uczelnianej, ale w bezwzględnym " Słowniku ... "jest to już urzęd­

za kobietę niewybrednąpod względem seksualnym. Prawdziwą okrasą " Słownika... " są zawarte w przykładach haseł cytaty z prasy i literatury.

niczka,

którą mówiący uważa

Jeśli

chodzi o prasę, bezkonkurencyjny jest tygodnik "NIE ", który dawno już powinien dostać jakąś nagrodę za nowatorstwo i bezkompromisowość na polu wulgaryzmów i przekleństw, co - oczywiście - służy celom

poznawczym, mianowicie rejestracji i interpretacji faktów językowych. Przebojowi reporterzy tygodnika docierają dosłownie wszędzie, nie stroniąc od ważkich pytań, typu tego ze strony 59: Ale jak to będzie z tymi spiralami, kto bę­

dzie zaglądał do dupy moim dwóm dziewczynom? Najbardziej urocze są jednak wierszyki "NIE": Z telewizji te kutasy i te chuje z "wolnej prasy", ci działają nam na szkodę, robią ludziom z mózgów wodę! lub: Rząd nas robi w chuja równo, obracają słowa w gówno, mówią, że nie mają kasy, a to dranie- te kutasy! Choć w cieniu tytanów z " NIE", swoje trzy grosze dorzuca także " Gazeta Wyborcza", dzieląc się z czytelnikatni cenną radą: W czasach walki z AIDS to właśnie trzepanie kapucyna jest najbezpieczniejsząformą seksu. ciąg

dalszy na następnej stronie


.

.

Bluzgać każdy może ... Znakomita większość cytatów "Słowni­ ka... " pochodzi jednak·z literatury. Nie chcąc ~graniczać się do poezji prasowej, autor zacytował fragment wiersza Janusza Szpotańskie­ gq prezentujący generation gap z perspektywy starszego pokolenia: Wy n~edomyte młode chamy, Czekajcie, już wam wpierdol damy. Proekologiczną poezję pisze Andrzej Szczepkowski: Kiedy w odmętach parku ciupciała się parka, Nadszedł stróż i na klombów uszkodzenie sarka. Prym wśród prozaików wiedzie polskoamerykański tandem Waldemar Łysiak Henry Miller. Pierwszy popisuje się spostrzeżenien1 na temat tnłodzieży: Młodzież ma w dupie bohaterstwo herosów narodowych, kocha sprawność idola estradowego. Drugi daje rady młodym dziennikarzom "MAGLA": .. .lepiej umrzeć na jakąś porządną chorobę, niż tak przesrać życie w redakcji z heJnoroidami w dupie i guzikami odpadającymi od portek. Obaj umieją też uderzyć w bardziej filozoficzną nutę. Łysiak popiera wylansowany jeszcze przez Diogenesa cynizm: ... nie należy się niczym przej1nować, należy pieprzyć wszystko, tym

c. d..

bardziej, że wszystko jest chwilowe, tymczasowe, prowizoryczne, wszystko mija jak zły lub dobry sen... Miller, w innym kontekście , nawiązuje do Chrześc ij anizmu: Chryste, gdybyś ty zobaczył te wszystkie zamężne dupy, które tu przychodzą, pozbyłbyś się złudzeń.

N a kartach " Słownika.. . " nie brak również cytatów z dzieł innych utytułowanych pisarzy. Temat chrześcijań s ki podtrzymuje Joseph Heller przyjmujący prometej s ką postawę stronnika ludzi, kiedy występuje z pretensjami wobec Boga: Cóż, u licha, powodowało jego spaczonym, złośliwym, ... , umysłem, kiedy pozbawił starych ludzi kontroli nad stolcem? Po co, u licha stworzył ból? Buntownikiem, choć już tylko w ludzkim wymiarze, jest również Philip Roth: Mam dość roli grzecznego chłop­ ca, który publicznie sprawia przyjemność rodzicom, a prywatnie wali konia! Całość zamyka Robert Nye z beztro ską krytyką wiosny: Do diabła z kukułczym kukaniem! Pierdo lić 1 wiosnę! To tyle, jeś li chodzi o literaturę. Czy warto pozbawiać się czterech piw w Lolku, kupując "Słownik polskich przekleństw i wulgaryzmów "? Je ś li chcecie się nauczyć

czegoś

nowego, to nie. Wszystko, co znalazłem w tej książce, było mi już znane, a cała reszta w ogóle nie jest używana, może oprócz jakichś małych enklaw. Jeśli chcę poznać nowe wulgaryzmy, czy przekleństwa, udam się raczej ·do 1neliniarskiej części mojego miasteczka, gdzie na tym polu niektórzy z Inoich dawnych kolegów w podstawówki robią za prawdziwych mistrzów, przy ·których każdy słownik może się schować. Po drugie takie słowniki , podobnie jak wszelkie słowniki slangu, już w momencie wydania są przestarzałe. Właśnie ta sfera naszej mowy podlega najszy bszym przeo brażeniom. Jeszcze bardziej dobitnym przykładem szybkiego starzenia s ię takich słowników jest " Słownik Polszczyzny Potocznej ", którego recenzję znajdziecie w pr zyszłym numerze Waszego ulubionego pisma. Jedynym celem, dla którego warto posiadać tą pozycję, jest zabawa. Je ś li więc uważacie , że z bereźne cytaty z Irvinga , Hłaski , Bratnego , a nawet poprawnego Whartona rozbawią Was bardziej, niż cztery piwa w knajpie, zapraszam do księgarni.

Marcin Wyrwał e-mail:

ama72 @plearn .edu.pł

Marqueza ·realizm bestialski kraj. U góry Andy, po- · mywanej przez ponad pół roku przez narkotyrośnięte dębowymi lasami, paprociami, orchikową mafię. Oby Bóg nie zesłał na nas tego, dee na gałęziach drzew. Niziny podzielone co jesteśmy .w stanie znieść, mówi stare hiszpańskie powiedzenie. Niestety Bóg, szczególmiędzy dominia dwóch wielkich rzek - Amazonki i Orinoko - pokryte buchającą życiem nie ten Kolumbijski, nie zawsze jest litościwy. selvą, z gęstymi bagiennymi lasami namorzyDoświadczyła tego Marucha Pachón. N a trzysnowymi, mięso żernymi piraniami, groźnymi tu stronach książki czytelnik śledzi gehennę jaguarami uchodzącymi w ludowych wierze..: dziennikarki, jej strach, dławiącą panikę, zwąt­ niach za zwierzęta-Bogów, nad ty1n wszystkim pienie i ponowną walkę dziennikarki o życie, . . . jaskrawe barwy kolibrów i papug. ·o o tego po- . o przetrwanie przy zdrowych zmysłach do sanad 3 000 kilometrów linii brzegowej bogatej mego końca, jakim by się on nie okazał . w wysokie klify, liczne zatoczki kryjące w Na drugim poziomie książki poznajemy sobie s karby piratów i, nade wszystko, faktyczną historię kraj u toczonego przez krwasłonec zne piaszczyste plaże wychodzące na wego raka konfliktów pomiędzy rządem a narciepłe wody Morza Karaibskiego i Pacyfiku. kotykowymi kartelami. Konflikty te pochłania­ Ale można i tak: Kolumbia. Medełlin i ją kilkanaście tysięcy istnień rocznie w kraju, Cali. Marihuana. Kokaina. Zabójstwa, porwa- gdzie nielegalny handel narkotykami, uprawiania, grabieże. Poderźnięte gardła, głowy po- nymi na setkach tysięcy hektarów najżyźniej­ dziurawione kulami, bruk spływający krwią. szych ziem, wynosi według różnych źródeł od Pablo Escobar - bohater ludu, dobroczyńca 5 do 50 procent krajowego dochodu. biednych, fundator stadionów, dzielnic mieszNad wszystkim unosi się niewidzialny, lecz kaniowych, członek Izby Gmin, bezwzględny wszechwładny, duch Escobara. Przez jego morderca, bandyta, handlarz śmiercią, a rówpryzmat opisywane są wydarzenia i charaktenież znajomy Gabriela Garcii Marqueza ryzowani ludzie, jak choćby Miguel Maza człowiek tak pełen kontrastów, jak sama KoMarquez, szef Biura do Spraw Bezpieczeń­ lumbia. Można i tak. stwa, człowiek którego głównym celem było Taka już ludzka natura, że ludzie zapomi- zabicie narkotykowego króla. I z wzajemnoś­ nają o malowniczych kolonialnych miasteczcią. Escobar zużył dwa tysiące sześćset kilokach, ludowej sztuce, czy urokach natury, kie- gramów dynamitu w dwóch kolejnych zamady w zamian n1ogą dostać solidną porcję moc- chach na generała - najwyższy hołd, jaki kienych wrażeń. W swojej najnowszej książce dykolwiek złożył swemu wrogowi. Maza Mar" Raport z pewnego porwania" Gabriel Gar- quez za każdym razem wychodził bez szwanku, co przypisywał opiece Dzieciątka Bożego - tecia Marquez daje im to i jeszcze więcej. go samego, któremu Escobar przypisywał cud, Książka opisuje losy kolumbijskiej dzienniże Maza Marquez nie zdołał zabić jego. Przy karki Maruchy Pachón porwanej i przetrzyokazji tego cytatu mo żna zauważyć jeszcze Kolumbia.

Piękny

jedną specyficzną cechę

kolumbijskiej rzeczywistości - beztroskie pomieszanie wiary z nienawi śc ią, parszywy religijny instrumentalizm.

Marquez, czołowy przedstawiciel realizmu magicznego, tym razem ogranicza się do drugiego realizmu, ponurego i prawdziwego - realizmu bestialskiego". Tym samy1n powraca do źródeł swojego pisania - dziennikarstwa. Takie powroty po latach bywają trudnę. Ale nie dla mistrza, jakim jest Marquez. " Raport z pewnego porwania" w niczym nie przypomina wczesnych publikacji autora w prowincjonalnych " El Universal" i "El H eraido ". To dziennikarstwo chwyta czytelnika za gardło już na pierwszej stronie i wlecze go w szalonym wirze wydarzeń przez nieprzespaną noc, aż do ostatniej strony. To dz;iennikarst\yo i literatura najwyższej światowej klasy. Marquez, jak zwykle, nie zawodzi. Jak zwykle, nie zawodzi również wydawnictwo " Muza ", które prezentuje natn we wspaniałej szacie dzieło południowoamerykańskiego noblisty już rok po jego światowej premierze . " Raport z pewnego porwania ", pewny numer jeden list bestsellerów na najbliższe tygodnie, jeś li nie 1niesiące, ukaże się w księgarniach już pod koniec października. Trzymajcie więc dło­ nie na swoim niecierpliwym, przyspieszonym pulsie i, podobnie jak ·na waszego ulubionego "MAGLA", zapisujcie się czym prędzej na społeczne listy - ciepłe chrupiące bułeczki rozchodzą się szybko! · ·

Marcin Wyrwał e-mail: ama72@plearn.edu.pl


IRCowa skrypciarnia

ich działania . Ktoś (' l he l p' oczywiście) zakl ęciem , które przechwyci ' l s ta t s l' jest: zmianę

podpowiedział, że

/ON "21 1 " * " {EVAL ECHO $1 wasted $TDIFF($7)} Osoby, które na IRCu siedząjuż dłużej ni ż jeden dzień, na pewno kilka razy słyszały od różnych osób nagabywania o jakieś skrypty. I macie rację podejrzewając, że nie chodzi im o skrypty do ekonomii czy n1atetnatyki. Co to jest zatem, i do czego służy? Skrypt jest to zbiór kotnend i a liasów, które mają ułatwić codzienne życie IRCoholika. W tytn artykule opiszę podstawy tworzenia skryptów dla programu IRC w systetnie Unix. Skrypty ircowe zaczynają się od małych aliasów wpisywanych w pliku .ircrc (kropka na początku!) w katalogu domowym. Alias to skrót dla dowolnej komendy IRCa, a także kilku komend wykonywanych jedna po drugiej. Przykładowo , żeby zaoszczędzić sobie kilka liter przy wpisywaniu komendy MSG możemy zrobić alias:

/alias m msg •

innego aliasa: ktoś

i wtedy zamiast ' /m s g ktoś cześć' napiszemy '/mk cześć'. Choć tutaj pewnie lepiej by było użyć komendy ' l que ry' :-) W ten s posób możemy sobie skrócić większość komend IRCa. I tak na przykład:

k ki ck $C t topie $C a msg $ . r msg $ ' n notice m msg na nam es $C

alias ILE { eval stats l $N }

ułatwienia

sobie życia twórcy IRC przewidzieli funkcji. Cała lista jest opisana w pomocy:

:-) ale to nie o to nam chodzi. Ztnieńmy funkcji w zależności od tego czy podamy parametr: a l i a s I LE i f ( [$O] )

działanie

tej

poleceń ...

no

{

eval stats l $0 }{ eval stats l $N }

Teraz funkcja powinna robić to, co chcemy. cóż. O tym może innym razem.

Składnia

tych

}

Od tej pory, jak napiszemy ' l i l e ' to zobaczymy ile już siedzi m i marnujen1y czasu na IRCu :-) Po napisaniu zas 'l i l e kolega' - ile nasz kolega tego czasu zmarnował. Do zobaczenia. Ale nie na IRCu, tnam

/help alias special pożytecznych

co spowoduje że będzietny pytać o statystyki naszego nicka - ' $N '. Zaczynamy do czegoś dochodzić. Ale to jeszcze nie to. Teraz to trzeba jakoś połączyć. Zróbtny może to tak, że jeśli nie podamy parametru do naszej funkcji, to będzie nam pokazywać ile czasu tny marnujemy, a jak podamy Uakiegoś nicka oczywiście) , to pokaże ile ten ktoś marnuje. Zacznijmy od zdefiniowania funkcji (wpisujemy to do pliku .ircrc):

set novice off on "211 eval echo $1 wasted $tdiff($7) alias ile if ( [$0] ) { eval stats l $0 }{ eval stats l $N

W niektórych z tych kotnend użyliśmy zmiennych. I tak, '$C' oznacza nazwę kanału na którym siedzimy, '$ . ' (dolar kropka) jest to ni ck osoby, która ostatnia do nas coś powiedziała, zaś '$ , ' (dolar przecinek) jest to nick osoby, do której tny coś powiedzieliśmy. Wszystkie takie specjalne zmienne są opisane w pomocy do IRCa, wystarczy napisać:

W celu

/eval stats l $N

Oto wszystko, co musimy wpisać w pliku .ircrc w swoim katalogu domowytn na aksonie (oczywiście mogą się tam też z nale źć inne aliasy):

. . . /alias J JOln /a lias /alias /alias /alias /alias /alias /alias

'stats l nick' będziemy pisać:

Początek niezły

Jeśli ~mieś~i.~y fal~ą· t'inijkę ·~ , .'ircrc~' io' po' ' k'ażdytn uruchomieniu IRCa zamiast pracowicie wpisywać '/msg ktoś cześć' wpiszemy tylko '/m ktoś cześć '. Jeśli z kimś namiętnie rozmawiatny, to zróbmy /alias mk msg

Żeby ułatwić sobie życie, zatniast

kilkanaście

/help alias function

nadzieję

:-)

Beeth [chopin@sgh . waw.pl.] wasted 1594 days 8 hours 57 minutes 4 seconds ;- )

MOJA DZIEWCZYNA ...

napiszemy sobie aliasa, który będzie nam pokazywał, jak długo siedzimy na IRCu. ąędziemy musieli skorzystać z dodatkowego polecenia 'ON'. Żeby go użyć, tnusimy wyłączyć sobie najpierw tryb 'nowicjusza' : Dla

przykładu

/set novice off Teraz najważniejsza część. Najważniejszą częścią naszego polecenia, nazwijmy je 'I LE', będzie komenda ' l s ta t s l' (l jak literka). Zobaczmy jak to działa:

/stats l nick *** nick[user@host . dom . ain] O 54 4 12 O 363 Z dobrze poinformowanych źródeł ;-) wiem, że ostatnia liczba to jest zakodowany czas życia naszej sesji. Czyli właśnie to, czego szukatny. Do odkodawania tego czasu użyjemy funkcji' $TDI FF':

/eval echo $TDIFF 363 6 minutes 3 seconds No dobrze. Tylko jak to połączyć? Będziemy musieli zmienić nieco wynik działania komendy 's ta t s l'. W tym celu użyjemy komendy 'ON '. Powoduje ona przechwytywanie roznych komend i pozwala na

Witaj kochanie! Chciałbym ci jakoś wynagrodzić te pięć 11Jinut rozłąki. Mam dla ciebie kwiatuszki. l dyskieteczkę z programem antywirusowym, żeby nam było bezpieczniej...


Wstęp do

"Kursu HaTeeMela"

HTML (HyperText Markup Language - język znaczników hipertekstowych) jest językie tn służącym do tworzenia (pisania) stron WWW (WWW jest skrótem od World Wide Web "ogó lnoświatowej pajęczyny'~, którą na całytn globie tworzą setki tysięcy, a może i n1iliony serwerów z umieszczonytni na nich danytn i). Z ł oka ł izowane na serwerach stro ny WWW możemy og l ądać wykorzystuj ąc jedną z przeglądarek ( browsers ). Brzmi to niezrozumiale? To nic. Nie przejmujcie się- w trakcie tego kursu pojm iecie, o co w tym wszystkitn chodzi. Przeglądarki stron WWW W uproszczeniu można powied z ieć, i ż przeg lą­ darka stron WWW jest programetn, który pobiera z serwera wskazanego przez użytkowni­ ka żądany plik, interpretuje znajdujące s ię w nitn polecenia i na tej podstawie wy świetl a na ekranie daną stronę . Naj popularniej sze obecnie przeglądarki stro n WWW to: Netscape Navigator firmy Netscape Comtnunication (rys. l) oraz Internet Explorer firmy Microsoft - obie będące przeglądarkami

graficznymi,

wyświet l ającym i

nie tylko tekst, a le także dołączoną do niego grafik ę. Z przeglądarek graficznych mo żna jednak korzystać w ś rodowisku Windows, czyli w systemie Novell Netware (w SGH w sy stemie tym pracuje serwer E lpi s) . N ie można więc uruchomić te go rod zaju przeg l ąda rki na większośc i terminali , któ re z najdują się na korytarzach w budy nkach SGH. Na komputerach tych nie można bowiem pracować w tryb ie graficznym. Umoż li wiają one jedynie pracę w systemie Unix (serwer Akson). W systemie tym strony WWW można oglądać w przeglądarce o nazwie lynx (rys. 2), która jest przeglądarką tekstową . Oznacza to, że wyświet l a ona jedynie satn tekst (nie uwzgl ędn i ając jakichkolwiek jego atrybutów, takich jak w i e l kość i rodzaj czcionki), potn ija grafikę oraz wszelkie inne efekty stosowane w celu uatrakcyjnienia wyglądu stron (np. kolorowe tła, ramki, tabele, linie).

Oczami E/pisa...

tytuł~wyświetlonej

strony W\V\V pasek n arzędzi przeg lądarki

magięl@sgh"w

a:w.pJ:

W\'V\V

~@ll[grk

strona naszego micsięczn ika

Niezale.z ny 1\fiesiec.zuik Stutlellto'\'łr S.zk.oly Glo1'Vłtej Handlol~Vej

kursor (nad obszarem

Sponsorami gazety sa firmy:

będącym połączeniem

z inną s h·oną , ma ks.ztalt "•:ączki " ~

Colgate-Palmolive Polancl

E!TC-Dystrybucja

w innych

przypadkach ma kszta łt strza łk i) VVitajcie na stronach

MAGLA Witajcie na stronach mtemet<>wych Niezaleznego lvliestecznika Studentow SGH Znajdziecie tutaj wiekszosc numerow pisma. a tak.ze inne inf'orr.c.tacje dotyczace "'~' "' organizowanych przez nas konkw·sow. Nasza art.lbicjajest, aby w niedalekiej przyszło sci na skonach t'Jch sie wszystkie m.unery gazenJ. dlatego tez z kazdyro miesmcem znajdziecie 1ele wieksza liczb e artykulow i infonnacji Zapraszamy do CZ'.ftania i je przepraszamy za ewentualne

Rys. l. Okno programu Netscape Navigator Goldna serwerze Elpis z internetowego wydania" MAGLA''. do Waszego kotnputera tnoże trwać wieki. N ie zawsze jednak jest to główn y tn powodem oczekiwania na załadowanie strony. Przyczyną długiego "śc i ągan i a" danyc h z serwera znajdującego s ię na drugim końcu świata może być też słaba przep ustowość łącza, z którego akurat korzystacie w Waszej wędrówce po Internecie. W zasobach sieciowych SGH dostę pna jest ty lko jedna przegl ądarka graficzna, a n1ianowicie Netscape Navigator (konkretnie trzy wersje tego progratnu, tzn.: 2.0, 3.0 i Gołd) . Po zalogowaniu s i ę na serwer E lpi s i uruchotnieniu systemu operacyjnego Windows*, w grupie HOT odnajdz iecie ikonki Nestcape Navigator 3.0 i Netscape Navigator Go łd (rys. 3). Ikonka Netscape Navigator 2.0 umieszczona została w grupie INTERNET. Aby uruchomić je-

Jeżeli

posiadacie własne konto na serwerze Elpis, tnacie moż li­ wość obejrzen ia rozległego świata stron WWW w całej jego okazałości. Jednakże posługiwa­

nie s i ę przeglądarkami graficznymi, oprócz niepodważalnyc h zalet, posiada także swoje wady . Niejednokrotnie bowiem znacznym utrudnieniem dla korzystających np. z Netscape'a jest dłu­ gie oczekiwanie na załadowanie s ię żądanej strony. Wynika to poniekąd z nadm iaru g ra fiki umieszczanej na st ron ac h WWW . Częstokroć autorzy stron " upiększają'' je dziesiątka­ mi kolorowych zdjęć i rysunków , zapominając o tym , iż transfer tak dużej ilo śc i dany ch

adres wyświetlonej aktualnie strony

adres pohtczenia (" link"), na który najech a ł kursor. \ V tym przypadku kursor j est nad "6" ' P rzvciskiem ~ stanowiąc ym

odsyłacz

do szóstego numeru "MAGLA")

wyświetloną stroną główną

den z tych programów, musimy szybko kliknąć dwa razy na jego ikonce. Programy Netscape Navigator 2.0 i 3.0 służą wyłącz nie do przeg l ądania stron. W przeci wieństwie do nich Netscape Nav igator Gołd wyposażony został w bogaty zestaw narzędzi, za pomocą których można tworzyć i ztnieniać własne strony WWW. Rad zę Wam jednak, abyśc ie pomitno tego udogodnienia nauczyli się sami, krok po kroku, pisać dokutnenty w języku HTML. Dzięk i tej umiejętności nie będziecie mi e li probletnu ze zrozumieniem, jak to wszystko dzi ała, a także będ z i ec i e tnogli "o dręcz nie " (czy li szy bko) wprowad zać poprawki do swoich dokumentów. Pornocą służyć Wam może HTML Assistant 1.0 (rys. 4) -jeden z ogromnej rodz iny programów wspomagających tworzenie dokutnentów w HTML. Program ten także znajduje s ię w zasobach sieciowych SGH -jego ikonę odnajdziecie w grupie INTERNET. Teraz kilka słów o korzystaniu z progratnu Netscape Navigator. Kiedy uruchamiamy tę przeg lą­ d arkę, w jej oknie wyświetla s ię tzw. strona powitalna - standardowo strona główna SGH. Może­ my jednak kazać przeg lądarce, aby przy uruchomieniu wyświet­ l ała inną stronę.

W tym celu z rozwijałoego menu Options (rys. 1) wybieratny Generał

Rys. 2. Okno programu lynx na serwerze Akson z internetowego wydania " MAGLA "

wyświetloną stroną główną

Preferences.


aa

···· ........................................................................................................................................................................................... ···········1

Menedżer programów Plik

O~no

Opcje

Porno~

~ Pegasus Mail for Windows

lfl

~ Netscape

~

Ws~rchie

'

Htmlasst

~ .

Microsoft E)(ce!

• "' '

Wincmd

Ws_ftp32

HoT MetQL

D.

Sqhm

Convert

'

Ws_Chat

W~man

WinW~s 2. 4

?-~

MPEG

Pl . ,~.

m m m

Appłications

Quattro Pro for Windows

Grupa gł-ówna

Gry

Microsoft Office

At,1tostart

Ho~t -

DNS Query

Netscape Navig-ator 3.0

Oczami Aksona...

fi

Ws_ping

MPEGPLAY V1 .65NO

v/IN G

~ .

Microsoft Acce-ss

fCil

~

Teraterm

Okno grupy HOT .iest wyświetlone (podobnie jak okno gnap)}INTERNET) i aktywne (pasek z nazwą grupy jest wyróżniony na niebiesko)

Lotus

wszystkich stron, w których nazwie lub opisie wystąpił wprowadzony przez nas tekst.

Navigator 2.O Navigator Gold

fi

NaviPress

N>:

Netscape

Search. Przeszukiwarka wyszuka adresy

.,

INTERNET

~-. ~

Amipro

Microsoft PowerPotnt

Nwuser

MENTOR

a a

~

Menedżer

MS·DO S

Plików

Panel sterowania

~ .

Pegasus Ma1l Netscópe Netscape for 'v/indows Navigator Gold Navig-3tor 3.0

.I kony innych grup: aby wyświetlić okno którejś grupy, należy podwójnie kliknąć na jej ikonie

/

m

~

lotus 1-2-3 Wersja 4.01

Ikona programu "MS Word 6.0" jest: aktywna (napis pod ikoną wyróżniony jest niebieskim tłem)- aby uruchomić program wystarczy nacisnąć klawisz Enter lub dwa razy kliknąć na ikonie; aby uaktywnić inną ikonę, należy raz klilitutć m1 niej kursorem

m m m m -

Akcesoria

dBASE for Windows

Netware

-

QRTEXT

-

A.ltkom Matnx

-

S ieć

SYMFONIA

Rys. ·3. Po zalogowaniu się na serwer Elpis i wpisaniu polecenia win, uruchomiony zostaje system operacyjny Windows, a na ekranie pojawia się okno Menedżera programów. W oknie, które pojawi się na ekranie, klikatny na zakładce Appearance, a następnie w okienku Startu p, w opcji Browser Starts With wpisujetny nowy adres Home Page Location. Możetny wpisać np. : http://akson.sqh.waw.pl/-maqiel i od tej pory zawsze "na wejściu" witać nas bę­ dzie strona internetowa "MAG LA". Możemy

nąć

l u b np. movies i · klikamy na przycisku

<Enter>. Tzw. pasek stanu na samytn do-

le ekranu informuje nas o tym, jak daleko zaawansowane są wykonywane w danej chwili operacje. I tak np. przy ładowaniu strony może­ tny zobaczyć w tym pasku napis : "25% of 16K'. Aby wrócić do poprzedniej strony, wystarczy wcisnąć przycisk Back w pasku narzę­ dzi. Aby teraz ponownie załadować stronę, z też wybrać opcję Browser Starts With Blank której się cofnęliśmy, należy wcisnąć ForPage, dzięki której po uruchomieniu okno Net- ward. Naciśnięcie przycisku Home spowoduje załadowanie się strony powitalnej . Przycisk scape pozostanie puste. Powróćmy do głównego okna Netscape. Adres Edit znajduje się tylko w wersji Netscape Nastrony, która jest aktualnie wyświetlona, poja- vigator Gołd i służy on do rozpoczęcia edycji wia się w pasku Location. Aby załadować in- wyświetlonego w oknie dokumentu HTML. ną stronę, wystarczy kliknąć na tym pasku kurKiedy żądana strona zostanie źle załadowana, sorem, a następnie wpisać nowy adres i nacis- możemy nacisnąć Reload, aby ponownie ją załadować. Jeżeli w trakcie ładowania strony rozmyśli­ l~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~,! my się i postanowimy prze~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~P~-11

wać operację,

wciskamy

przycisk Stop. ~~2~~~~U~~~bt.~~~~~d~~1..-~~~~1 Jeśli chcetny znaleźć w In<HTML> <HEAD> ternecie informację na jakiś <nTLE>Pierwsza Strona Niezaleznego Miesiecznika Studentow Szkoły Glownej temat, możemy uruchomić Handlowej MAGIEL<fTITLE> </HEAD> jedną z przeszukiwarek sie<BODY TEXT•"#IOOOOOO" LINK•"#FFOOOO" VLINK•"#FFOOOO" ci. Najpopularniejszą jest BACKGROUND="tlo3.gir'> przeszukiwarka Infoseek. <CENTER:> <TABLE BORDER=O CELLPADDING=10 WIDTH="600 ..> Aby ją uaktywnić , w pasku Location wpisujemy adres <TR:> <TO width=350 BGCOLOR="#EBC286" valign=top> przeglądarki, tzn.: <CENTER> infoseek.icm.edu.pl <P> <IMG SRC= .. magiel.gir' alt="logo MAGLA"><BR clear=all> i naciskatny <Enter>. W <IP> oknie Netscape pojawi się </CENTER> strona główna Infoseek. Je<P> <CENTER:> żeli teraz szukamy infor<FONT SIZE•+1> <b> macji na temat np. filmów Niezalezny Miesiecznik Studentow<br> Szkoły Glownej Handlowej<br> kinowych, wpisujemy do

~i!~~~łl~~~~~~~~~!!~~!!~~~~~~i!~ Rys. 4. Okno programu HTML Assistant l. O z wyświetlonym plikiem index. htm, opisującym główną stronę wydania " MAGLA "

paska

tekstowego znajdującego się na tej stronie tytuł konkretnego filmu

W systetnie Unix, czyli na serwerze Akson, korzystać tnożemy jak na razie z przeglądarek tekstowych, do których zalicza się wspomniany wcześniej lynx. Po zalogowaniu się na serwer Akson, przeglądarkę lynx uruchatn iamy poprzez wpisanie komendy lynx i naciśnięcie klawis za <Enter>. Po chwili na ekranie pojawi się główne okno (main screen) przęglą­ darki z wyświetloną w nim stroną główną SGH, która zlokalizowana jest pod adresem: http://www.sqh . waw.pl/ Aby załadować inną stronę, np. stronę główną internetowego wydania "MAGLA", należy nacisnąć klawisz <G> (Go) . Na ekranie pojawi się podświetlony napis URL to open: . z migającym za nim kursorem. Teraz możemy wpisać adres żądanej strony, czyli: http://akson.sqh.waw.pl/-maqiel Do edycji dokumentów HTML w systemie Unix służą takie edytory tekstowe, jak: joe, pico, czy vi. Każdy z tych edytorów uruchamia się poprzez wp,sanie jego nazwy i naciśnięcie klawisza <En ter>. Po uruchomieniu, program automatycznie tworzy nowy jeszcze dokument. Możemy jednak uruchomić program, nakazując mu jednoczesne otwarcie konkretnego pliku. W tym celu, po nazwie programu musitny wpisać dokładną nazwę pliku, który chcemy edytować. Ponieważ wszystkie pliki tworzące strony personalne studentów SGH, a także strony organizacji studenckich umieszczone są na kontach na serwerze Akson w katalogach o nazwie WWW, więc statntąd muszą być one pobierane. Kiedy już więc jesteśmy zalogowani na Aksonie, do katalogu WWW wchodzimy ·komendą cd: akson : 16 : 3 8 : 2 3 : "'$ cd WWW<Enter> W efekcie na ekranie wyświetli się:

akson : 16 : 38 : 40 : -/ WWW$ Teraz, aby w edytorze pico wprowadzić zmiany do znajdującego się w katalogu WWW pliku o nazwie index.htm, należy wpisać komendę pico index. h tm i nacisnąć klawisz <Enter>. Na ekranie wyświetlony zostanie dokument HTML tworzący plik index.htm. Teraz możemy już przystąpić do jego edycji (o zastosowaniu unixowych edytorów tekstowych napisze kiedyś koleżanka Bielska) To tyle podstaw. Za miesiąc bierzemy ważnie za naukę języka HTML.

się

po-

(j.p.) *jeże li

po raz pierwszy logujecie się na Elpisa, musicie uruchomić program RESTORW (polecenietn restorw). Progratn zapyta się o to, czy ma "zamazać" poprzednią konfigurację Windows (czyli zainstalować od nowa system z jego ustawieniami standardowymi). Naciskacie klawisz <Enter> i po chwili program koń­ czy instalację Windows na Waszych kontach. Tera4 możecie uruchomić system operacyjny pczez wpisanie polecenia wi n i naci ś nięcie klawisza <Enter>.


MIASTO BOLESNE NAD VUKĄ We wrześniu br. tnialem okazję nadzorować z ramienia OBWE wybory do władz lokalnych w Bośni i Hercegowinie. 2300 obserwatorów miedzynarodowych z calego świata, wśród których Amerykanie i Polacy stanowili największe grupy, rozlokowano na terytorium Chorwacji, Bośni, Hercegowiny i Serbii. Zttdaniem ich było czuwać nad przestrzeganiem procedur demokratycznych podczas wyborów. Misja OBWE była dla wielu uczestników pierwszą okazją do zapoznania się ze skutkami wojny w byłej Jugosławii. Dopiero gdy byliśmy tttnt, pośród gruzów zniszczonych domów, w otoczeniu ciągle istniejących pól minowyc/t i pod opieką sił SFOR - uświadamialiśmy sobie, co to znaczy wojna... Przypadł mi Vukovar. Miasto śm ierci nad rzeką Vuką. V ukovar, Wschodnia Sławonia. Dopiero w lipcu 1997 miasto dołączono do Chorwacji. Cała Wschodnia Sławania pozostaje od 1992 pod tymczasową adn1inistracją ONZ (UNT AES), kontrolą sił SFOR, a od niedawna również Przej śc io­ wych Sił Policyjnych (TPF). To d z ięki obecności wspólnoty międzynarodowej w tytn rejonie panuje względny spokój w całym rejonie, zamieszkiwanym aktualnie przez 150 tysięcy ludności, głównie Serbów.

Droga prowadzi przez płaskie pola, podobno bardzo żyzne. Sasza, mój tłutnacz, twierdzi, że to najlepsze zietnie w całej Chorwacji. Jednak teraz po obu stronach drogi dzikie zarośla - pięć ostatnich lat zatnieniło tę ziemię w busz, Nie wiadotno też, kiedy pola zostaną roztninowane. Koszty takiej operacji są ogromne (około 2 DEM za tnetr kwadratowy). Dużo łatwiej jest wyprodukować tniny i rozmieścić je na swoich przedpolach. Jedna mina przeciwpiechotna nie kosztuje więcej niż 5 USD. Niewielkie rozmiary, plastikowa obudowa - uniemożliwiająca wykrycie detektor a m i n1 e t a l u , c zy n i ą , z tn i n wyjątkowo śmiercionośn-ą broń.

Dojeżdżamy

do Vukovaru. Moitn zadaniem jest nadzorowanie tu wyborów organizowanych wśród uchodźców z Bo śn i . Czuję s ię jakbytn wjeżdżał do innego św iata . Pobyt we Wschodniej Sławonii - tylko po uzyskaniu specjalnego upowa ż nienia ONZ. Przekraczamy rzekę Vukę . Zerwany most, naprawiony tymczaso wo prz ez saperów słowackic h. W z dłuż drogi prawdziwe chaszcze, wysokie nawet do dwóch metrów. Gdzieniegdzie zniszczony sprzęt, długie zwoje drutów kolczastych. Po obu stronach drogi pola minowe. W całej Wschodniej Slawonii od Osijeku na północy do Ilok na granicy z Serbią oblicza się, że w zien1i pozostaje ciągle około miliona min. W całej wojnie szacuje s ię, że u ży to ich około 6-8 milionów sztuk. Większość znalazła swe miejsce w Bośni , szczelnie chroniąc największe tniasta : Sarajevo, Tuzlę , Gorażdże, Brćko. Ale Vukovar to nie Bośnia - to terytorium Chorwacji. Kiedyś piękne miasto nad Dunajem, który w tym miejscu rozlewa się szeroko, mając nawet około l ktn szerokości. Po drugiej stronie piękne dębowe lasy. Serbia. Przejeżdżamy przez punkt kontrolny! Do niedawna jeszcze granica pomiędzy Serbią i Chorwacją. Miejsce przypominające małą twierdzę. Z każdej strony otoczone polami tninowymi. Umocnione stanowiska, okopy, schrony. Białe transportery, żołnierze w błękit­ nych hełmach. Nadzór pełni rosyjski batalion, część kontyngentu ONZ. Zejście z drogi o metr groz i śmiercią - miny są wszędzie. Przekraczamy granicę . Jesteśmy w środku enklawy.

czasowej Adtninistracji ONZ we Wschodniej Sławoni i. Miasto. Przeżywatn duży szok. Minęło pięć lat od zakończenia walk, kiedy to po sześcio­ miesięcznym oblężeniu Serbowie zdobyli miasto. Pięć lat, w trakcie których praktycznie niczego nie naprawiono i nie odbudowano. N aj bardziej przerażające są szeregi dotnów zniszczonych przez bombardowania i ostrzał artylerii. W ciągu pięciu lat ruiny zostały zawłaszczone przez bujną roślinność. Wewnątrz gruzów wysokie do dwóch metrów chwasty i zarośla, a z niektórych domów przez okna wystają krzewy i drzewa! Gdzieniegdzie ponad gruzami sterczą satnotne kominy, a w kilku miejscach dotnowe anteny telewizyjne ... · Wysoka zabudowa wygląda trochę inaczej. Była częściej pod ostrzałetn artylerii i czoł­ gów. Agresja Serbów w 1991 roku zaskoczyła Chorwatów, zupełnie nie przygotowanych do wojny. Czołgi serbskie ·bezkarnie grasowały w terenie, wspierając walki własnej piechoty. Vukovar był broniony przez siły lekkie. Utrzymywały one tniasto przez sześć miesięcy. W

Ludz ie giną w każdytn tygodniu olbrzymia część pól minowy ch ustawionych przez walczące strony została po prostu zapotnniana. Najczęstszymi ofiaratni są rolnicy lub robotnicy drogowi. W Zagrzebiu działa specjalne Centrutn ds. Min, które rejestruje wszystkie wypadki, wysyła ekipy saperów w podejrzane tniejsca i odnotowuje nowe pola minowe na mapach. W terenie wykryte pola tninowe są natychmiast oznaczane za pomocą drutów, zasieków i tabliczek z ostrzeżeniami. Niewiele to p o m a g a , p o n i e w aż 111 i e s z kań c y ; , 'tm:;;:;\':m~;~'.:~!;;~l.'~·';~1~.;);,:, :;:':Bo'~i;,~~~::;;:·.;:u;: okolicznych · wiosek z reguły kradną drut już następnego dnia - .wspaniale nadaje się on do wieszania prania, czy innych robót domowych ... Żółta tabliczka: Vukovar. Napisy po serbsku i chorwacku. Tabliczka podziurawiona od broni maszynowej . Na lewo ogromny spichleż zbożowy. Nieczynny. W czę śc i biurowej ogrotnne dżiury ·- to oddział czołgów serbskich. Pierwsze zburzone budynki mieszkalne . Sasza tnówi , że to jeszcze nic - że centrum, to dopiero wygląda. _.. Mówi też, że w czasie oblężenia Serbowie nie zawahali się użyć tu ciężkich botnbowców. Wsie i przedmieścia w Chorwacji ciągną się wzdłuż dróg - pozostałość po habsburskim stylu zabudowy. W czasie wojny obróciło się to na niekorzyść obrońców. Wyjątkowo łatwo było je bombardować - wystarczyło jedynie namierzyć drogę. Skutki botnbardowań są opłakane - żaden budynek nie wyszedł cało z walk. Większość jest kompletnie zburzona. Już na przedmieściach witają nas zwalone stropy, wypalone wnętrza domów, utrącone kominy, wyrwy w murach i wszędzie ślady po kulach z broni maszynowej . Bramy wyglądające jak ser szwajcarski. Jedynie drogi są w - porządku. Kompletnie nowa nawierzchnia położona została zaraz po wprowadzeniu UNTAES -Tym-

końcu obrońcy

skapitulowali. Oblężenie kosztowało życie około 6000 osób. Do tego doszło jeszcze około 10000 wypędzonych i uchodź­ ców. A przecież przed wojną nie było tu żad­ nych zadrażnień. Mieszkało tu 30000 ludzi, z czego 60% narodowości chorwackiej. Współ­ żyli z lokalnymi Serbatni od wieków. Dziś w mieście pozostają wyłącznie Serbowie. Obroń­ ców, którzy przeżyli kapitulację zgrotnadzono w jednym miej sc u - ogółetn 366 żołnierzy. Pewnej nocy zabrano ich do Ovcary niewielkiej miejscowości pod Vukovarem . Potem wszystkich rozstrzelano i pochowano w jednej mogile. Żyli oni kilkanaście godzin dłużej niż

l J.


Minęło pięć

lat od tamtych tragicznych chwil. Pięć lat, które jednak zostały zmarnowane - miasto nadal straszy swoimi ruinami. Zniszczone jest wszystko. Gdyby nie obecność ONZ miasto wyglądałoby jak wymarłe. Od zawieszenia broni w 1992 roku nie było tu już walk. Pojawili się w dużej liczbie uchodźcy z Bośni, kwitnie przemyt z Serbii. Od zajęcia Wschodniej Sławonii ten skrawek terytorium Chorwacji odcięty był od reszty kraju - całe zaopatrzenie dostarczane jest zza Dunaju. Stąd do Belgradu jest tylko 150 km. W samym środku tniasta duży bazar. Głównie tu kwitnie handel ~ W satnych budynkach niewiele jest sklepów. Co dwudziesty budynek nadaje się do wykorz>'stania. Wszystkie tnają poważne uszkodzenia. Wszędzie ślady po kulach z broni maszynowej. Pod koniec oblężenia walczono już o każdy dom ...

strach wchodzić do środka. Na ścianach często napisy: "tnines", ostrzegające kolekcjonerów pamiątek. Pola minowe otaczają całe miasto. Po zdobyciu Vukovaru Serbowie uczynili zeń prawdziwą redutę - otaczając je aż pięciotna pierścieniami obrony. Dopiero teraz powoli wraca "normalne" ży­ cie. Ale jeszcze bardzo powoi i, gdyż nie ma gdzie mieszkać. Nie ma wody pitnej, elektryczności, gazu. Nie działa kanalizacja. Trwa odbudowa oświetlenia tniejskiego, finansowana przez Unię Europejską. Na odbudowę przeznaczono ogrotnne pieniądze. Ale ludzie ciąglę jeszcze wahają się. Lokalni Serbowie wolą raczej przenieść się do Serbii, uciekinierzy z Bośni marzą o powrocie do swoich domów. Wypędzeni z Vukovaru Chorwaci ciągle pozostają w obozach w Zagrzebiu i nad Adriatykiem. Nic dziwnego. Wydarzenia sprzed pięciu lat ciągle jeszcze ranią. Czasami wydaje mi się, że n1ieszkają tu tylko obserwatorzy wspólnoty tniędzynarodowej. Wszędzie widać białe samochody ze znakatni UN. Niedaleko Vukovaru znajduje się kontenerowe tniasto ONZ - największa baza w tym rejonie. Poza tym są tu przedstawiciele Kotnisji Europejskiej, Czerwonego Krzyża, OBWE, nie licząc mniejszych organizacji. Koło zniszczonej wieży ciś­ nień ta b l i czka: "pizzeria". Wjeżdżamy powoli w skupisko zrujnowanych domów. Tylko w niektórych mieszkają ludzie - można poznać po deskach zastępujących szyby w oknach. Kilkaset tnetrów dalej faktycznie odkrywatny pizzerię, położoną na przepięknej skarpie nad Dunajem. Roztacz<1 ~ię stąd cu- .. .. ~ downy widok na rzekę. Właściciel nie zdołał jeszcze odnowić domu. Jedynie na parterze wyremontował lokal i zaczął biznes. Gości jest wprawdzie niewiele, ale potrawy wyśtnienite. Wokół księżycowy krajobraz - widać, że artyleria z drugiego brzegu Dunaju też nie próżnowała ... Interesy robią też sprzedawcy płyt kotnpaktowych! Sa1nochody załadowane CD przyjeż­ dżają z Bułgarii lub Serbii . Wszystko to wersje pirackie- po 4 DEM za sztukę. Masowo kupują je żołnierze SFOR i przedstawiciele organizacji tniędzynarodowych. Przed biuretn ONZ kłębią się setki ludzi. Po powrocie Wschodniej Sławonii do Chorwacji konieczna jest zmiana wszystkich dokutnentów. Tuż obok - Urząd ds. Uchodźców i Osób Wypędzonych. Tu oczekują na rejestrację zapisani na "listy społeczne" uchodźcy z Bośni. Nie chcą na razie wyjeżdżać - tu przynajmniej sytuacja już się ustabilizowała. W Bośni w wielu rejonach kraj nadal znajduje się na skraju wojny. Przed biuretn biały transporter i grupka żołnierzy SFOR. To najważniejszy obecnie punkt w mieście . Gdy biura są nieczynne- główna ulica miasta wymiera. Zaskakuje tnnie "tytnczasowość" życia lu-

dzi w tym mieście. Tymczasowo zajtnują oni lokale w budynkach, które co najwyżej nadają się do generalnego retnontu lub wyburzenia. Nie próbują rozpocząć nowego życia, ponieważ nie są przekonani, czy chcą tu zostać. W związku z tym oddają się "tytnczasowo" handlowi na tniejscowytn bazarze lub w pospiesznie skleconych sklepikach. Z tych satnych powodów rolnicy w okolicy uprawiają jedynie ogródki przy swych gospodarstwach. Praca na roli to już poważna inwestycja, nie są pewni, czy wat1o ją zaczynać. Dużym problemen1 dla nich są też pola 1ninowe... Na ulicach widać dużą ilość bardzo dobrych satnochodów. Większość z nich jeździ bez rejestracji. Nic dziwnego. Wschodnia Słą­ wonia pod tymczasową administracją ONZ stała się doskonałym punktem "odpoczynku" skradzionych w całej Europie satnochodów. Mercedesa tnożna tu kupić już za 5000 DEM. Od niedawna istnieje możliwość legalnej rejestracji w chorwackitn urzędzie. Tytnczasowa jest adtninistracja ONZ i tymczasowa jest również policja. Aby uniknąć waśni, stworzono specjalne siły policji, które składają się i z Serbów i z Chorwatów. Dowodzą nimi jednak oficerowie policji z Nowego Jorku, z Kenii, Finlandii, Polski, Ukrainy, Bangladeszu i Jordanii.

»

środku

Zagrzebia, stolicy Chorwacji, wokół tnurów kwatery gł~wnej ONZ ciągnie się równolegle drugi tnur - z ciemnoczerwonych cegieł. Każda z nich symbolizuje jedno ludzkie istnienie. Olbrzymi krzyczący napis: VUKOV AR. To .tnur zbudowany w proteście za brak reakcji ONZ na agresję i zbrodnie dokonane w tym tnieście. Najbardziej przerażające są widoki zrujnowanych zabytkowych kościołów (najstarsze z XVI wieku). Dziś w mieście tylko jeden z nich jest odnowiony . Pozostałe mają uszkodzone dzwonnice, pokiereszowane mury, wypalone wnętrza. Jako jedne z wyższych budowli w tnieście stanowiły łatwy cel dla czołgów, dział i snajperów. W środku tniasta budynek biblioteki tniejskiej. A w zasadzie str~ępy budynku. Wypalone wnętrze, dzikie krzewy rosnące na środku dawnych sal. Generalnie wszędzie bardzo zielono. Zaniedbane od tylu lat miasto roś­ linność opanowała bez probletnów. Wejścia do dawnych budynków pozarastały. Zresztą, W

Tymczasowość podkreśla także

frekwencja wyborów, które nadzoruję. Wynosi ona 5%. Reszta nie zdecydowała jeszcze, czy pragnie żyć w Bośni . " M usilny teraz ze sobą rozmawiać" - mówi Sasza. "Dopiero teraz ludzie zrozumieli cały bezsens tej wojny - kiedy dotknęło ich nieszczęście i kiedy widzą roztniary zniszczeń". Stosunki pomiędzy Serbią i Chorwacją układa­ ją się wzorowo. Podpisano szereg porozumień, w tyn1 traktat o uznaniu granic. "Ileż to pienię­ dzy kosztował ten konflikt" - wzdycha Sasza" Wystarczy policzyć koszty utrzytnania sił ONZ w tym rejonie, tych kontenerowych tniast ... I wszystko przez to, że Serbowie i Chorwaci zaczęli się kłócić! " Najważniejsze jednak, że nawiązany został dialog i że obie strony chcą pokoju. Wyjeżdżamy z Vukovaru. Jest wieczór. Panują kotnpletne ciemności, przecinane jedynie dzięki jeżdżącym satnochodom. Nie widać dalej niż na tnetr. Opuszczam najtragiczniejsze tniasto Chorwacji. Może za kilka lat znów bę­ ~zie to normalne miejsce ...

tekst i fotografie: Marcin Polak


XIII Warszawski Festiwal Filmowy Impreza ta wpi sała s ię już na stałe w kalendarz wydarzeń kulturalnych stolicy. Na tle amerykańskiej sieczki, która zadomowiła s ię w repertuarach wi ę ks zo ści kin warszawski ch, filmy tu prezentowane wyróżniają s ię w sposób decy dujący , a ogromne zainteresowanie publiczności (bilety na wiele seansów rozeszły s ię już w przedsprzed aży) i tłumy przed kinatni dowod z ą, że w dobie kultury s pod z na ku McDonalds' a i Coca-Coli organizowanie ambitniejszych repertuarowo imprez tna sens. Mieli ś my okazję obejrzeć 55 filmów z c ałe­ go świata, prezentowanych równolegle w kinach Skarpa, Foksal i Ronik, znajdujących s ię w niewielkiej odległości od siebie. Nowoś cią był cykl "Generacja X", w ramach którego pokazano powstające w różnych krajach, lecz mające wspólne cechy filmy: tworzone s ą przez młodych reżyserów i opowi adaj ą o młodych ludziach i ich problemach we współc ze s ny m świecie . Bardzo s podobał In i s ię "czeski fi l_tn" Davida Ondricka "Szeptem" . Opowiada on o codziennym ży ciu naszych rówieśników w Pradze - najpiękniej szej moim zdaniem obok Budapesztu stolicy środ­ kowoeuropejskiej . Zagubieni, żyjący z dnia na dzień, pogrążeni w narkotykach, włóczą się po dyskotekach i knajpach Pragi; homoseksualiztn, kult dla tatuaży ; odrzucają schetnatyczne życie w "zapuszkowanym społeczeństwie ", o którym wymownie śpiewał swego czasu Prince: "człowieku - urodź s ię, idź do szkoły, ożeń się , zestarzej się i u1nrzyj !" Czy jest miejsce dla miłoś ci w tytn "plastikowym", poz bawionym spontani czności i uczuć świecie? - to chyba główna teza filmu. Wszyscy znający Pragę przy znają, że jest to niesamowite, w pełni europejskie miasto; uroku całetnu filmowi dodają rewelacyjne zdjęci a, jazda ceskimi zeleznicami z konduktoretn pytającym o jizdinki oraz autostop w Czechach, naprawdę niezła jazda. I co najważniej sze, film ma optymi styczny koniec: dwójka młody ch , zakochanych w sobie ludzi łapie stopa i odjeżdża gdzieś daleko ...Satn reży ser o swoich filmach: "Z upły­ wem czasu, im lepiej poznawałem realia dorosłego świata, tym. mocniej uświadatniałetn sobie, że nie jestem stworzony do smutnego, pesytnistycznego kina. Wolę , żeby moi bohaterowie uśmiechali s ię ni ż płakali . Czasem sły­ szę, jak moje filmy okreś la s ię jako konserwatywne, idealistyczne i naiwne ... Może to i prawda, ale przyjedźcie dp Pragi, us iądziemy raz em w parku na wys pie na Wełtawie i wszystko zobaczycie". "Pukając do nieba bram" to inny, zdecydowanie wyróżniający s ię film cyklu, z najbardziej pożądanym aktualnie przez płeć piękną aktorem niemieckim Tile1n Schweigerem w roli głównej . Dwóch bohaterów spotyka się w szpitalnym pokoju; różni ich bardzo wiele, a łączy tylko jedna rzecz - ·obaj mają raka, i w związku z tym niewiele czasu. Przypadkiem w ich rękach znajduje s ię walizka pełna dolarów i starają się oni na 1naxa przeżyć pozostające im , tygodnie życia. Spią w drogich hotelach, mają

problemy.z policją i gangsterami (do nich należały owe "zielone" i za wszelką cenę chcą je odzy skać) . Rewelacyjna zabawa, humor rodem z Monty Pythona - zwłaszcza zakońc zenie: zapalają się światła, przewijaj ą s ię napisy (z dylanowskim "Knockin' on Heaven's Door" w wykonaniu niemieckiej grupy Selig w tle), ludzie wychod zą z kina,.podczas gdy znowu gasną świ atła i widzimy ostatnią scenę . Film ma polskiego dystrybutora, więc na pewno wkrótce wejdzie na ekrany: gorąco polecam! "T he Boogie Boy" potraktowałem jako parodię filmu akcji i nawet nieźle s ię bawiłem. Jesse Page ( ś wietna rol a Marka Dacascosa) wychodzi z więzienia po odsiadce za morderstwo i chce rozpocząć nowe życie . Zwraca się z proś bą do kumpla Larry ' ego, by ten pomógł mu urządzić s ię w L.A., poznaje grupę jego przyj aciół - narkomanów i członków gangu motocyklowego oraz królową horroru S hondę. Jesse jest niezłym perkusi stą, otrzymuje propozycję gry w zespole z Detroit, potrzebuje jednak pieniądze na bę bny . Z tego powodu daje s ię natnówić na ostatnią niebezpieczną akcję z Larrym, po której chce definitywnie zerwać z przeszłością. W filmie mo ż na dopatrzy ć się próby odpowiedzi na pytanie: do jakiego momentu przyj aciół obowiązuje lojalność . Z nowych polskich produkcji bardzo spodobał tni się drugi po "300 mi l do nieba" fi lm Marcina Dejczera "Bandyta", z robiony na podstawie wyróżnionego nagrodą Hartley-Merill -scenariusza Cezarego Harasimowicza. Tytułowy Brute (znowu Til Schweiger) zostaje zesłany w ramach resocjalizacji do dziecięcego szpitala w Rutnunii. Miejsce to pełne jest tragicznych paradoksów, z których jeden nie omija naszego recydywisty: jeś li zabije Sincai'a (Pete Postlethwaite), który utrzymuje szpital dzięki nielegalnym procederom handlu bronią i sprzedaży dzieci zatnożnym rodzinom z Europy Zachodniej , skaże sierociniec na zagładę . Brute zaprzyjaźnia s ię z rumuńskim chłopcem - nie łączy ich nic, pochodzą wszak z dwóch różnych światów - co staje s ię początkiem nowej drogi dla obu. W świetnie ukazanej scenerii górskiej (władze nie pozwoliły na robienie zdjęć w Rumunii) i przy wzruszającej muzyce Michała Lorenca (dostępna w sklepach) obaj bohaterowie odchodzą- ich przyjaźń przezwycięża strach i obojętno ś ć. My ś lę , że Marcin Dejczer ma talent do robienia filmów z dzieć­ mi - w pełni zasłużenie "Bandyta" zajął czwarte miejsce w plebiscycie publiczności. Bardzo silnie reprezentowane na festiwalu było kino brytyjskie. "Brassed ofr' to poruszająca historia orkiestry górniczej , której los wraz z zamknięciem kopalni wydaje się być przesądzony (w roli dyrygenta Pete Postlethwaite ). Zdesperowani muzycy z początku nie widzą sensu dla dalszego grania, ale w obliczu śmiertelnej choroby szefa orkiestry mobilizują s ię, niektórzy z nich zapożyczają s ię, by sobie kupić lepszy instrument, ćw iczą mocno, m. in. znany mi z interpretacji Milesa Davisa "Conciet1o de >Orange Juice<" Rodriga. Atmosferę

w zespole polepsza przybycie Glorii - sympatycznej i ładnej trębaczki oraz szkolnej sympatii Andy'ego (w tej roli gwiazda "Trainspotting" Ewan McGregor). Przygotowują się do turnieju orkiestr dętych, który chcą wygrać. W podobny1n, rozrywkowym klimacie utrzymany jest "Fuli Mon ty", zwycięzca plebiscytu na najlepszy film festiwalu. Załamani utratą pracy 1nężczyźni , żyjący pod presją domagających s ię pieniędzy żon, postanawiają zorgani zować grupę striptizerską i przygotować wy stęp . Po wielu zabawnych zwrotach ak~j i wszystko kończy się bardzo udanie - bilety wyprzedane, a Gaz (rewelacyjna kreacja Rebertą Carlyle'a) zdobywa forsę na zaległe alimenty i 1noże się spotykać ze swoitn synem. Miłośnikom wykwintu, intryg dworskich i hiperpoprawnej angielszczyzny spodobałby się także brytyjski "Mrs. Brown" - historia skandalicznego romansu między królową Wiktorią a jej służącym Johnem Brownem, pomagają­ cym władczyni wydobyć się z depresji po ś mierci k s ięcia Alberta. Jak sama reżyserka przyznała, "ówczesne rytuały i formy to bardzo filmowy tnateriał, a życie królowej i jej osobowość z tajemniczych powodów nie zostały jak dotąd przedstawione na ekranie". Wiele jeszcze innych filmów wartych jest osobnego omówienia, ja ograniczę się do dwóch. "Dzikie gry" Benoit Lamy to niecodzienna "sytuacja negocjacyjna": Charles Cuvelier, wzięty człowiek od rekla1ny, znajduje w gazecie ogłoszenie: "do wynajęcia luksusowe mieszkanie dla mężczyzny bez psa". Bohater udaje się na miejsce, by dopełnić formalności związanych z wynajmem, wsiada do windy i zostaje w niej uwięziony. Ta "techniczna usterka" jest w istocie zaplanowana przez piękną i tajemniczą kobietę, która odmawia mu pomocy i rozpoczyna dziwną, mroczną grę. Cała elokwencja Cuveliera zupełnie mu się nie przy~ daje. Reżyser umiejętnie ukazał przemianę bohatera: z początku wścieka się i miota, za wszelką cenę próbuje s ię wydostać, by stopniowo zacząć się zastanawiać nad dotychczasowym życiem, kwestionuje jego sens i powoli próbuje nawiązać kontakt z Carole. N.ajbardziej urzekł mnie moment, po którym nie potrafiłem już jednoznacznie powiedzieć, na którym planie rozgrywa się ta iście Cortaz.a rowska gra. Czy chodzi mu tylko o wydostanie się z windy , czy też o wiele ważniejs z e jest dla niego zainteresowanie Carole swoją osobą. W końcu zostaje ·uwolniony, wychodzi z feralnego (ale czy naprawdę?) domu i krętą, przyozdobioną spadającymi liśćmi aleją powraca do rzeczywistości, w której z całą pewnością nie będzie już tym samym Charlesem Cuvalierem. "Basquiat" to historia artysty Jean-Michela Bas quiata, protegowanego Andy Warhola, pierwszego Murzyna, który zdobył uznanie w oczach artystycznego światka Nowego Jorku. "Dym" Wonga był pierwszym znanym mi filmem, rejestrującym codzienne życie ulicy. ciąg

dalszy na następnej stronie


Okropnie subiektywne podsumowanie wakacyjnego sezonu kinowego Podsumowanie to nazwałem okropnie subiektywnym, bowiem ze wszystkich pozycji, jakie obejrzałem w kinach w lipcu i sierpniu, tylko jedną uznałem za wartą poświęcenia moJego cennego czasu. "Con Air " to oczywiście kalka setek identycznych filmów sensacyjnych. Tym razem miejscetn jatki jest samolot. Traf chce, że przewożeni są nim najobrzydliwsi kryminaliści , jakich zna Ameryka, którzy pod przewodnictwem Johna Małkovicha postanawiają urozn1aicić sobie czas przelotu zabawą w niegrzecznych chłopczyków. Jak to zwykle bywa, w zgranej grupie znajduje się biała owca, która psuje wszystkim humor i wszystko inne. Ten bohater to Nicolas Cage. W nagrodę za wytrwanie do końca " Knot Aira ", widz może uronić w finale łezkę wzruszenia oglądając Cage'a Zwycięzcę wyściskującego się z czekają­ cytn i żoną i córeczką. "Anakonda" to tytuł horroru i jego główna bohaterka, która tak upodobała sobie X muzę, że wtranżala hurtowo brazylijskich filtnowców, aż do smutnego końca. Nasza anakonda ma 15 m długośc i , choć według encyklopedii Sritannica anakondy nie przekraczają z reguły

5 m, "choć znana jest anakonda o długości 7,6 m. ". Filmowa anakonda, jak już pisałem , żywi się ludźmi , chociaż

Sritannica twierdzi, że młodytni kajmanatni i świniami. I komu tu wierzyć ? Fihn zawiera jeszcze inne paradoksy, których możecie poszukać podczas projekcji, o ile wcześniej nie przyśniecie. ,, Jaś

Fasola,

nadciąga

totalny kataklizm " to kalka tricków Atkinsona z półgodzinnych odcinków jego filmów, które macie okazję oglądać w telewizji. Skłamałbym, jeśli bym powiedział, że w ogóle tnnie ten film nie śmie­ szył. Świetny kotnik, jakim jest Atkinson, zawsze potrafi rozbawić publiczność, szczególnie w scenie, kiedy jak zwykle niechcący, plami atratnentem twarz kobiety na słynnym obrazie, następnie ściera atrament pł~nem do ztnywania emulsji, niestety razem z twarzą, by w ostatecznym akcie rozpaczy domalować swoją wersję startej części malowidła. Nie ma jednak w filmie niczego nowego, wszystkie te gagi już widzieliśmy w tej czy innej wersji. Tak mniej więcej przedstawiał się wakacyjny repertuar warszawskich kin. Jeśli więc nie było Was w tytn czasie w stolicy, od strony filmowej nie macie czego żałować, zwłaszcza, że do powyższego lipcowo-sierpniowego zestawu starałem się wybrać Ino im zdaniem naj lepszy film z każdego gatunku. W całej tej powodzi miernoty, jaką pasiono nas podczas kanikuły , znalazła się wszakże pozycja- nie boję się użyć tego słowa - kultowa. Do pójścia na ten film zachęciła,mnie pęka­ jąca od superlatyw recenzja Bartosza Węglar­ czyka pt. " Craven straszy" ("GW," 26 sierpnia 1997). Nieczęsto się zdarza, żeby recenzent

tak bezkrytycznie podchodził do filmu. Moje zdziwienie było tym większe , że kilka dni wcześniej ten sam autor straszliwie zjechał nie taką znowu najgorszą" Władzę absolutną" staruszka Eastwooda.

,, 'Krzyk ' jest najinteligentniejszym, najlepiej wyreżyserowanym, zagranym i zmontowanymfilmem tego sezonu." - pisze Węglarczyk­ "Bez dwóch zdań, jest również filmem najbardziej przerażającym ". Po takich słowach nie po zostało

mi nic innego, jak udać s ię czytn prędzej do "Capitolu". Już w pierwszej scenie horroru miła niespodzianka - Drew Barrymore. Niestety Drew nie udaje się przeżyć pierwszych 15 minut fiłtnu, choć bardzo się starała. Kiedy jej rodzice wracają do dotnu po imprezie u Smithów i wcale nie są zadowoleni - nie było ich tylko dwie godziny, a w domu jak w chlewie. l ta wypatroszona Drew na drzewie w ogrodzie ... W sekrecie powietn Wam, że Drew nie umarła tak do końca, bo niedawno widziałem ją w całkiem dobrej , jak na trupa, kondycji w genialnym "Wszyscy mówią

Woody Alłena. Wróćmy jednak do " Krzyku". Rzecz dzieje

się

koellam

cię"

licea listów w małym amerykańskim miasteczku, gdzie jak przyzwyczaili nas autorzy " Mississippi w ogniu ", " Miasteczka Twin Peaks ", czy choćby " Rozkosznego domku", rozgrywają się najbardziej przerażają­ ce historie. Tym razem ktoś naoglądał się zbyt wiele horrorów i sam postanawia przei stoczyć się w Posępnego Kosiarza przyodz ianego w strój rodem z obrazu Edwarda Munka o tytule, notnen omen, ,, Krzyk ". 3odajże Stephen King napisał, że najlepszą mieszanką dla horroru jest koktajl śmiechu i przerażenia. Tak jednego, jak i drugiego w filmie nie brakuje. Każda z ofiar aż do ostatniej chwili jest przekonana, że śmierć zdarza się innym . W koleżeńskich , pełnych hutnoru rozmowach na temat kolejw

środowisku

nych zabójstw wszyscy, w tym i Ponury Kosiarz, umierają ze śmiechu. Niektórzy dosłow­ nie. Kiedy na imprezie ktoś przybiega z informacją, że znaleziono właśnie dyrektora szkoły powieszonego na szkolnym podwórku, całe towarzystwo pędzi do samochodów z okrzykiem " pośpieszmy się,

zanim go zdejmą".

Choć

krwi w filmie nie brakuje, reżyser, stary znajotny - Wes Craven, nie bawi s ię w prostacką produkcję sałatek mięsno-kostnych

przy użyciu pił tarczowych, nożyc do cięcia metalu, czy innych pras hydraulicznych, przy każdej nadarzającej się okazji. Zanim poleje się choćby kropelka truskawkowego dżemu, widz jest doprowadzony za rączkę przez tnistrza Cravena na samą krawędź histerii. Najpotworniejsze rzeczy dzieją się w naszych gło­ wach za sprawą natrętnych zbliżeń i suspensów. Prawdziwymi objawieniatni są młodzi aktorzy, jak Neve Campbell, czy Skeet Urlich. Czuję, że niedługo będziemy mieli okazję przyzwyczaić się do tych twarzy. Pod koniec filmu emocje opadają. Nadmiar dżemu i po 20 razy zabijane trupy nie są już tak realistyczne. Ale nawet najbardziej naiwne sceny potrafi autor "Koszmaru z Ulicy Wią­ zów" rozegrać z klasą, humorem i odrobiną autoironii, od której Craven nie stroni . "Tylko

pierwsza część 'Koszmaru z Ulicy Wiązów' była dobra " - żartuje Drew przez telefon ze swoim przyszłytn mordercą. Śtniech i strach - cóż za wyśmienite połą­ czenie. Ignorując siedzące obok mnie dziewczęta, które dodawały sobie animuszu głoś­ nym, może trochę zbyt nerwowym śmiechem, drżałem jak osika przez większość filmu. Raz nawet zamknąłem oczy. Na chwilkę. Powracając późnym wieczorem do domu, przebyłem centrum miasta jak we śnie. Wpadające przez okno samochodu zimne powietrze zdołało mnie otrzeźwić na tyle, aby w miarę świadom ie kierować samochodem, dopiero na dalszym Ursynowie. Przyszedłem do domu, zapal iłem wszędzie światła, sprawdziłem - tak na wszelki wypadek - wszystkie szafy i zakatnarki. A potem zacząłem pisać tą recenzję.

Marcin Wyrwał e-mail: ama72@plearn.edu.pl

XIII Warszawski Festiwal ... c. d. Basquiat satn o sobie mówi, że jest białym czarnuchem, a jego twórczość stanowi "autentyczny głos rynsztoka", która wprawia w zakłopotanie samego Andy Warhola: traci on poczucie co jest dobre, a co złe. Lubię kino opowiadające o ludziach i ich sprawach, o życiu ulicy ze swingującymi jazzowymi rytmami w tle ("Flamenco Sketches" z KINO OF BLUE). Dużo dialogów, wymiana myśli - najbardziej podobała mi się anegdotka o Johnie Henrym, który pracował na kolei jako kafar, lecz pewnego dnia wynaleziono tnaszynę, która pracowała szybciej. Więc Henry wyzwał ją na pojedynek: szli łeb w łeb, w równym tempie wbijali pal za palem. Pod sam koniec wyścigu John Henry wyprzedził maszynę o jeden wbity pal, ale umarł z wycieńczenia. Akcja filmu przepla-

tana jest zdjęciami

pływającego

surfera - tna to sytnbolizować prze lotność bycia "na fali": Basquiat przedawkowuje narkotyki, zostają po nim tylko niezliczone awangardowe obrazy.

Szkoda, że nie ma1n miejsca, by omówić inne wartości owe filmy obejrzane w czasie tych szalonych dziesięciu dni, i na koniec chciał­ bym serdecznie podz iękować sympatycznej pani Ewie Karpf, odpowiedzialnej za Public Relations 13. Warszawskiego Festiwalu Filmowego, za umożliwienie mi bezpłatnego uczestnictwa w wybranych seansach i mam jednocześnie nadzieję na owocną współpracę w przyszłości.

Tomasz Kluk tkluk@sgh. waw .pi


W kinie obok Ciebie Trwa właśni e nowy sezon filmowy . Ma on przy nieść wiele zmian. Przede wszystk im w Polsce. Lew Rywin, szef Canal+ powiedział, że kryzys w polski tn filtnie s i ę ju ż s kończył . Rzeczywiście, tak wiel u w idzów, jak w roku 1997, polskie fi łtny nie zgromadziły od roku 1990, czyli - jak tn aw i ają filmowcy - od starych, " dobrych" czasów. W Stanach zaś aktualność swą strac ił pod z i ał na sezon letni i zimowy. Okazało się, że na fillnach tn ożna zarabi ać cały rok. Stało s ię to niestety nie na skutek poprawienia jako śc i fil m ów, a le przez gwałtow ny przyrost liczby filmów wysoko budżetowych , których premiery zgodnie z prawatni naszej kochanej ekonomii nie mogą startować jeden po drugim. Co zatem an1erykańcy nam zae ksportuj ą?

Oznacza to , że z1n niejszono budżet, Sylwek zgodził s i ę pracować za darmo, a na dodatek dorzucono św ietnego Harvey'a Keitela i j eszcze lepszego Roberta de Niro. A fabułka? Stall one gra policjanta, który w idz i korupcję i przestępstwa kolegów po fach u i zastanawia s ię , co z tym fantem zrobić. I wreszc ie " The Peacemaker ". To pierwszy f iltn nowego stud ia Drean1wo rks, któremu patronuje Steven Spielberg. Wszyscy oczekiwali vvie lkich hitów, które pozostaw ią całą resztę daleko Jodie Foster w "Contact" Roberta Zemeckisa w ty le i z wywalonymi na wierzch ozol/i". W rolach głównyc h występuj ą Matthew raini, lecz nie do końca tak s i ę stało. Fi ln1 zaroBroderick i Jean Ren o (Leon zawodowiec), a bił jak dotąd 40 mln dolców,' co nie jest wielza kamerą Roland Emmerich, te n od wspomikin1 s ukcesem. Nicole Kidman (żona Toma nanego już " Dnia niepodległości" i "GwiezdCruise, a dopiero późn i ej aktor- nych wrót". W Hollywood mówi s i ę o nim jaka, jak można wywnioskować z ko o człow ieku Stamtąd, co j est kolejnym doprasy) i George Clooney ("Od wo d em n a d ziw na chorobę Amerykanów. z1nierzchu do świtu ") grają tu Wracając do "Godzi!li" - na razie pokazano jeparę agentów. Starają s ię zapodynie spot reklatnowy filmu , który na całytn biec prze tn y towi broni nuk ś wiecie wywołał e ufori ę. Obawiam się, że j ak lear nej z terytorium byłego tak dalej pójdzie, to za rok będę pi sał o ,. PowZSRR. Podobnych hi storii było rocie syna Godzi/li kontra M echa King-Kong ". · uż ze sto, ale za każdytn razem "Starsltip Troopers " wyreży s erował zaś scenarzyści dod ają coś nowego Paul Verhoeven , który po niep owod zeniu i znowu trzeba ogl ądać. " Showgirls" postanowił wrócić na łono kosZnacznie ciekawiej przedsmosu. Będzie to kolejna walka tni ęd zy Z iemiatawiają się filmy, których prenami a Robakami z kosmosu, pełn a przemocy tn iera j est dopi ero oczekiwana (to Verhoeven lubi najbardziej) i efektów specza Wielką W odą. Prz ede Sigourney Weaver i WinonaRyder w "Alien: Resurrection " wszystkim wysyp fi ltn ów SF, jalnych. N iestety, pierwsze pokazy kontrolne nie wypadły najlepiej i aktualni e cały film jest Zacznę tnoże od tego, co jest już na ekragatu nku, który po s ukcesach: " Dnia niepodprze tnontowywany. Jak coś ni e wyjdzie, to nach w U eS A. Przede wszystk im w ielki prze- ległości " i " Facetów w czerni " jest na topie. 100 milionów dolarów w błoto . bój "A ir Force One". Jest to kolejny film z Będ z ie "Alien: R esurrection ", czy li czwarta Na w ielki przebój zapowiada s i ę "Titanic" modnego ostatni cyklu "Prezyde nc i USA vs. część przygód Rip ley ze statku Nostrom o, autorstwa samego Jamesa Camerona. Pojabandyci, mordercy, zboczeńcy". Tym razem są dzielnej pogrotnczy ni obcych i brzydkich koswią s i ę Leonardo Di Caprio, Kathy Bates to terroryści , a śc i ś l ej Gary Oldman. Pech tn itów . Sęk w tyn1, że Riple y grana przez (dostała Oskara za "Misery ") i Kate Winslett. chciał, że ten przyjemniaczek ź l e obrał swą o•~'-• Trwać to wszystko będzi e fiarę i wpadł na Harrisona Forda (Prezydent). jakieś 3 godzinki . Problem O filmie starczy, i tak za dużo powiedziałem, i j e dyn i e w ty m , że fi l m każdy wie, kto dostanie, a kto się wydostanie z kosztował 2 00 milionów, samolotu. Kosztowało to 85 n1ilionów dolców, czy li tyle co " Waterz czego większość dostali aktorzy. world" Kevina Costnera. "Conspiracy Theory" to fi lm Richarda Nowy film kręci Stanley Donnera z Melem Gibsonem i Julią Roberts. Kubrick, Jim Carrey gra Jako że panowie ci zrobili już razem 6 filmów, po raz pierwszy prawie sewięc nas nie mogą zaskoczyć . Gibson jest takrio w "The Truman sówkarzem Uak Wiłlis w "Piątynt ElelnenShow", "Blues Brotlters cie"), Julia Roberts prawniczką (przypom ina 2000" można s i ę spodzies ię " Klient"), zaś wszę dz ie dookoła spiski i waćjuż w przy szły m roku, koterie, czego s i ę nasz Gwiazdor boi (Antoni a Eddie M urph y g ra w "Starsltip Troopers" Paula Verhoevena Macierewicz II ?). filmie o Doktorze Dolittle. "Contact" to niemal trzygodzinne d z ieło To dopiero początek c iekawych I?rodukcj i, a Roberta Zemeckisa. Jodie Foster odtwarza Sigourney Weaver z marła w poprze dni1n już tnuszę koi1czyć i wstydu sobie oszczędzić. rolę astronomki , która pewnego dnia odbiera odcinku. A teraz ma żyć, w dodatku Jak w idać powyżej, zapowiadają s ię bogate sygnał z kosmosu. I wtedy s ię zaczyna. Całe towarzyszyć ś li cznej Winonie Ryder. Dla czasy. Bogate dla producentów, dl a aktorów, szczęśc i e, że widzom fi lm ten s i ę nie dłużył i mnie to trochę bez sensu, no ale nie zapominadla kiniarzy i koników. Biedne jedynie dla nas. odni ósł w ielki sukces. Mówi s i ę o nim jako o jmy, że to fihn d la Amerykanów, a z tymi to Bo jak znaleźć wystarczając ą ilo ść czasu, by to kandydacie do Oskara. Inna sprawa, że mówi różnie bywa. Reżyse ruje Jean Pierre Jenuet, wszystko zobaczyć? Chyba będę n1us iał zastos ię tak o wszystkich nietnal filn1ach, bo ludzie autor "Delicatessen " - to niewątp li wie mocna sować metodę losową (kostkę do gry matn j uż s ię dają na to nabrać i wal ą do kin. stron a fi l m u , gdyż Franc u z wsław ił się w domu). No to do zo baczenia na co szóstym "Copland" to pierwszy z ser i i obrazów, umiejętnością tworzenia na ekranie przerażają­ fi lmi e! dz ięki którym Stallone ma stać s ię aktorem. cych i klaustrofobicznych w izji. Michał Zacharzewski Stwierdził on bowie m, że j est wystarczając o Powstaje też atnerykańska wersja najbarmzacha@sgh. waw. p l bogaty i może sobie co drugi fi ltn odp u ścić. dziej znanego j apoi1skiego filmu, czyli " Godzi-


Po drugiej stronie lustra, czyli Lynch w krainie czarów Urwane głowy fruwające jak korki od szampana... Odcięte ucho znalezione w trawie ... Odstrzelona głowa przyniesiona w zębach przez psa... ,

Sliczny trawnik, pod który1n toczą boje straszliwe robactwa ... Drgające w takt jazdy i rytm muzyki pasy na nocnej autostradzie ... Stopniowo pojawiające się vv świetle reflektorów części garderoby ... Dziwny realizm. Niezwykła rzeczywistość . Przekraczanie granic oczekiwań widza. Aktorzy, którzy potrafią być diaboliczni, niezwykli, przerażający . Psychokillers. (Potencjalni) psychopaci. I<upa świrów. Ekscentrycy, dewianci, 1nordercy. "Podwójne życie" . Pewien rodzaj szaleństwa w oczach. Spojrzenia wyrażające tak wiele. Pojedyncze postacie wpatrzone w głąb różnych cietnnych czeluści i wypatrujące tatn czegoś niewyobrażalnie groźnego. Drzwi, zasłony, powieki. Zasłona, aksamit, blue velvet Groza wyłaniająca się z przytulnych pomieszczeń . Rzeczy swojskie, ale widziane pod innym kątetn. Zbrodnie pokazywane poprzez ich efekty. Szacowna fasada zewnętrznej przyzwoitości . Usuwanie z rzeczywistości granicy pozorów. Pełna przemocy codzienność przyzwoitego miasteczka. Powierzchnia rzeczywistości i to co pod spodem. Przenikanie w głąb, tajemnica, podskórny niepokój . Przekształcanie oswojonego w nieznane. Raczej sugerowanie okropności niż ich pokazywanie. Dużo niedopowiedzeń~ Klaustrofobiczny świat. Obsesja tego co ukryte. Realność prawdopodobna. Naskórek rzeczywistośc i. Gra pomiędzy tym, co realne i nieprawdziwe. Zdeformowane obrazy. Dziwne kształty. Kubistyczna perspektywa. Eksperymentalne traktowanie efektów dźwiękowych. Heterogeniczne techniki tworzenia obrazu. Halucynogenny styl narracji.

Kobieta na piątkę Pięć

rzeczy, które lubilny, w je~nym filmie Luca Bessona - doskonałe efekty specjalne, bardzo dobra muzyka, spora dawka humoru, wątek miłosny z ładną babką U.p.) i przystojnym facetem (d.d .), no i piąta rzecz to już kwestia gustu - albo tematyka s-f U.p.), albo świetny performance Bruce'a Wiłlisa (d.d.). Od tysięcy lat Ziemię chroni przed Złem intrygująca ko1nbinacja mocy pięciu eletnentów: Żywiołów Wody, Ziemi, Wiatru Ognia i... ty tułowego "Piątego Elementu" , którym okazuje się być także żywioł ... · Kobieta. Tym razem .idealna i to nie tylko pod względem intelektu (w tej roli modelka Milla Jovovich ). Cztery żywioły zatnknięte w czterech kamieniach oraz kobieta w formie głazu (lub jak kt~ woli: posągu - skąd my to znamy ... ? "A skąd? " - d.d.) ukryte w egipskiej świątyni zespalały swą potęgę, by powstrzyn1ać powracają-. ce co pięć tysięcy lat s iły Zła ("kosmiczna przeszłość Egiptu znana z " Gwiezdnych wrót" R. Emmericha). Kiedy jednak opętany żądzą sensacyjnych odkryć naukowiec natrafia na świątynię, na n.aszą planetę przybywają straż­ nicy pięciu elementów. W obawie przed ujawnieniem tajemnicy żywiołów zabierają kamienie i posąg ze sobą. Odlatując w ~ ieznane , infonnują swego ziemskiego sługę (notabene księdza) o tym, i ż Zło pojawi się za 300 lat. Po 300 latach pojawia się ... Bru ce Wi!lis,

hnpresjonistyczne plamy. Agresywna 1nuzyka. Efektowny mariaż obrazu z dźwiękiem . Miejscami bez ładu, składu, porządku. Nielinearne, niejasne, nie dla wszystkich zrozumiałe ... Bałagan, misz-masz, galimatias ... Miejscami bez klucza, bez logiki, bez sensu ...

Takjak życie ... Audiowizualny seans. Melanż gatunków. Parodia nie ocierająca s ię o banał. Postmodernizm. Ironia. Dziwne znaczenia. Karykaturalny obraz American Dream. Głęboki brak tożsa1ności. Di abeł wyskakujący z pudełka. Majaczące obrazy ze złych snów. Odwrócony na drugą stronę św i at. Karnawał życia. Rozbita rzeczywistość .

Wiele poziomów. Tajemnica. Otwarte pole do interpretacji. Gwałt, (sado)masochizm, okrucieństwo, voyeryzm, choroba, obsesja. Absurd, groteska, pastisz, karykatura, parodia. Magiczne, dziwne, tajemnicze, mroczne, niepokojące. Ucieczka psychogenna. Szaleństwo z1nęczonej wyobraźni. Przechodzenie na drugą stronę lustra. Mieszanie sprzeczności: Nonnalności z perwersją, zwyczajnego z dziwacznym, niewinnego z makabrycznym. Kilka wymiarów rzeczywistości naraz. Nierealna realność. Przenikanie jawy ze snem. Podskórny niepokój ... Przenicowana rzeczywistość ... Uczucie dziwności świata ... Widać , że przeszła tędy Alicja ...

który nie jest wcale taki zły. W filmie tym przypadła mu rola Korbena Dallasa - podniebnego taksówkarza w 1nega1ni eście przyszłości (rewelacyjna scenografia - Dan Weil) . W wyniku splotu przedziwnych wydarzeń, w jego taksówkolocie ląduje - dosłownie prosto z nieba - kobiece cudo o wdzięcznym ilnieniu ble, ble, ble, a zdrobniale Leeloo. Od tej pory zaczyna się prawdziwa jazda i to nie tylko taksówką, ale także międzygalaktycznym promem kosmicznym i ... fruwającytn , ekskluzywnym

kurortem, zwanyn1 skromnie "Raj e m". We wszytkich tych podró żac h towarzyszą nam przedziwni, choć niezbyt bystrzy kosmici (zaprojektowani przez Nicka Dudmana), którzy oprócz tego, że potrafią przeobrażać swoje oblicze, posiadają umiejętność doszczętnego dewastowania planu filmowego. · ·M nóstwo dopracowanych do perfekcj i efektów specjalnych i grafiki komputerowej. Realistyczna scenografia miasta-giganta, przy-

Piotr Bulak p o 1ninająca d z ienną we r sję

megalopolis z " Łowcy Androidów". Ogromna porcja hutnoru, której - z powodu obecności Willisa - należało się spodziewać. Zresztą na tym polu wcale nie ustępuje mu Chris Tucker, grający Rubiego - zniewieściały wytwór mediów. Dobra muzyka - i to nawet operowa (dziwo l ągi też potrafią śpiewać) - skomponowana przez Erica Serrę ("Wielki błękit"). Genialne zdjęcia (Thierry Arbogast), które Inomentarni kojarzą s i ę z obrazami z " 12 małp" (niektóre partie filmu nakręcone chaotycznie, w konwencji wideoklipu). Qdlotowe kostiumy zaprojektowane przez Jeana-Paula Gaultier... I już możemy z optytnizmem spoglądać w przyszłość - nie 1nusi być ona ciemna, straszna, naznaczona piętnem degeneracji. Może być i będzie(!) kolorowa i rozbawiająca do łez. Niestety przeciwnicy tego gatunku filmowego nie będą mogli podnieść wrzawy, oburzając się, że "zalewa nas fala amerykańskiej szmiry". Tym razem jest to pierwsza superprodukcja europejska, sfilmowana przez francuską wytwórnię Gamount. Na koniec refleksja: kobieta śc iągnęła na nas (tnężczyzn - j .p., ludzi - d. d.) Zło, a teraz próbuje s i ę zrehabil itować , podejmując z nim wa lk ę i wystaw iaj ąc swoje wątłe ciałko na pierwszą linię ognia (standardowo Zło jest przedstawi one, jako kula ognia) . Ty lko dlaczego ona nie umie całować ... !? ( d.d. & j.p.)


Spaghetti z kangura Zbieranie materiałów do drugiej części poradnika dotyczącego obrony przed podrywaniem na Internecie utknęło w martwym punkcie ("MAGI EL" nr 17, czerwiec 1997, " Satnouczek -jak poderwać dziewczynę na IRCu?"). IRCowi Casanovie nie przy znają się do poraże le Zaś tni ostatnio opadły ręce, gdy jeden z zaciekłych podrywaczy na moją chłodną informację , że serce mam nieodwołalnie zajęte, oś­ wiadczył, że może czekać na mnie do końca swojego życia, a jeśli un1rę przed nitn, jest gotów spalić s ię ze Inną na stosie pogrzebowym. Dlatego pozwo lę sobie wykorzystać fenomen "MAGLA", który w jednym dziale umie śc ił Internet i Turystykę, by zan1ieścić uwag kilka o Południowej Australii i Australijczykach. Australia nazywana jest wieloma pieszczotliwymi nazwami , od tubylczego Auss ie, poprzez amerykańskie Down-Under, aż do polskich Antypodów i Kangurolandii. Dla zwykłe­ go polskiego zjadacza chleba jest to kraj nieInal Inityczny, który podobno gdzieś ta1n istnieje, ale nie bardzo się w to istnienie wierzy. Faktycznie, ludz ie c hodzą ta1n do góry nogami, ale ponieważ wszystko inne także stoi na głowie, nikotnu specjalnie to nie przeszkadza. Właściwie tylko jeden gatunek drzewa w ramach protestu wypuszcza swe długie igły idealnie pionowo ku górze. Pory roku również stoją na głowie. Sylwestra świętuje się w ką­ pielówkach, w dodatku 8 godzin wcześniej. Natomiast latem jest tam zima. Tylko ta zima do złudzenia przypom ina nasz tnarzec, a i to dość ciepły i pogodny. Żeby zobaczyć śnieg, trzeba się wybrać do sąs iedniego stanu (drobne tysiąc kilometrów). Natomiast widok dz iecka z podstawówki w krótkich spodenkach i z goły­ mi nogami jest na porządku dziennym. To się nazywa zimny wychów. Ciepła woda występu­ je przeważnie w ograniczonej ilo śc i. Nie ma centralnego ogrzewania, bo na dwa chłodne miesiące nie opłaca s ię go zakładać. Z niewiadomych m i powodów powszechna jest też niechęć do suszarek, w zw iązku z czym rano na ulicach pełno jest zmokłych, ulizanych kurczaków obojga płci i dowolnego wieku. Antypody to także nietypowa fauna. Koala jest idealną metaforą australijskiego stylu ży­ cia. Niesłychanie spokojny, nastawiony przyjaźnie i bardzo odporny na stresy życia. Kukuhara, mały niepozorny ptaszek, wydaje z siebie upiorny śmiech, który trudno zapomnieć. Na trawnikach pasą się kolorowe, olbrzymie papugi podatne na naukę ludzkiej mowy. Kangury są wszędzie, także na półce w supersamie w postaci mielonego . Nikt nie chce jeść tego mięsa i właściwie w sprzedaży pojawiło się bardzo niedawno. Gardzi się także karpiami, których jest zatrzęsienie. Prawo karze grzywną przestępcę, który wyłowionego karpia wrzuci z powrotem do wody. Karpie się więc puszkuje i wysyła ... do Polski. Niesłychaną za to popularnością cieszą się fast-foody, co odbija się bardzo znacząco na figurze i cerze nastolatków. Skoro już o nastolatkach mowa, to szalenie popularni są swojscy

dresiarze z nieodłącznytn papierosein w kąciku ust. Pozostali młodzi ludz ie wbici są w szkolne tnundurki. O godzinie 18, wraz z zac hodem słońca, ulice wytnierają, natoiniast za ludniaj ą s ię boiska i korty. W weekendowe wieczory rzecz ma się wręcz przeciwnie. Przy czym najpopularniejszym sposobetn bawienia s ię wydaje s i ę być chodzenie po ulicach z piwetn w jednej i kawałkiem pi zzy w drugiej ręce. Przy fontannie w centrutn miasta lokalny folklor twor zą aborygeni. Są bardzo towarzys cy, szczególnie gdy zaproponuje się im alkohol. Wtedy można wysłuchać licznych opowieści o dun1ie rodowej i dawnych czasach.

Na ulicach jednak znacznie więcej azjatów. Paulina Henson, popularny australijski polityk, przewodzi ludz iom, którzy azjatów uważają za plagę. Jednak polityka nie pasjonuje Australijczyków w ogóle. Do brania udziału w wyborach zmusza ich jedynie groźba grzywny. Tak jak w Grecji hucznie świętuje s ię zwycięstwo ulubionej partii, tak w Austral ii ś więtuje się zwycięstwo ulubionej drużyny futbolowej. A Inodły w czasie n1szy i roz1nowy w pubie dotyczą jedynie tego, czy jutro spadnie wreszcie deszcz . W Południowej A ustrai i i pada go Inniej niż na Saharze. Australijczycy potrafią się bawić. Do popularnych rozrywek należą zawody w ścinani u drzewa na czas, wyścigi prosiaczków czy wybór najpiękniejszej krowy z cielakietn. Te ostatnie tuż przed wyborami myje się szampo-

Jeśli

lubisz góry lub po pros przerzuć kartkę, a -.......,.

nem z odżywką, suszy i czesze. Brakuje tylko pastowania racic, polerowania rogów i podkrę­ cania rzęs. Na ulicach dziedzictwo kultury angielskiej, czy li jazda lewą stroną. Nie dla wszystkich jednak jest to naturalne. Policja zatrzymała pewnego Polaka, który wjechał na autostradę pod prąd, gdyż pod wpływem alkoholu zatęsk­ nił za domem. Jak mu się udało znaleźć kierownicę na miejscu pasażera? Południowa Australia to królestwo wina. Między licznymi winiarniami w Barossa czy Maciaren Valleys co sobotę i niedzielę chwiejnytn krokiem przemieszczają się degustatorzy z zawieszonytni na szyi kieliszkami. Można spróbować wszystkiego - od likierów, poprzez wina wytrawne, sherry, koniaki, aż do swojskiego miodu (tnead). A przy wyjeździe żegna serdecznie blokada policyjna ze szpalerem alkomatów. Niesamowite wrażenie robi bush, którym to tnianetn określa się wszystko co nie jest tniastetn. Ogrotn wolnej przestrzeni obiecuje wolność absolutną. Kopalnie opali, złota i diamentów, góry, pustynie, na których kryją się jeziora, także słone - to wszystko zachęca do wypraw podróżniczych. Nie n1a żadnych groźnych zw ierząt, może z wyjątkiem jadowitych pają­ ków, skorpionów, węży i łatającego paskudztwa. No tak, kąpiel w towarzystwie krokodyla jest również niewskazana, tak samo jak odbieranie ko śc i psu Bingo, boksowanie się z kanguretn i ciągnięcie za ogon wielbłąda. W Kangurolandii tnożna się zakochać. Szkoda, że leży na końcu świata. Australijczycy jak ten krasnoludek, co to za siódmą górą i rzeką siedzi biedny i kiwa głową, bo ma wszę­ dzie tak daleko. Jedyne więc, co im pozostaje, to skakać do góry jak kangury, gdy Aborygen tańczy na niebie.

ATENA amazur@sgh. waw. pl Wiarlotności zebrała1n

podczas dwuiniesięcz­ nego pobytu w Adelaide, stolicy Południowej Australii. Wielkie podziękowania należą się Zbychowi, jednemu z Australijczyków, bez którego pomocy i opieki wyjazd ten nie byłby tak barwny i ciekawy. Zdjęcia można podziwiać na mojej stronie domowej : http:/ /surf. to/atenal

a Ci się to

zdjęcie,


Miasto wielu

światów

(1)

" Ludzie -zajmują się głównie histori~ tymczasem światem rządzą prawa wynikające z geografii. W historii wszystko wciąż się zmienia, a w geografii wszystko jest niezmienne i L w ów zawsze bę­ dzie karpacko-podolsko-czarnomorski". prof. Eugeniusz Romer Takiego miasta nie spotkasz nigdzie na świecie . I nie trzeba być L wowiakiem, żeby tak twierdzić . Wystarczy tylko na parę dni zatrzyJnać się tam, odwiedzić uliczki Starego Miasta, zapotnniane miejsca, rozkoszować się zielenią parków, "dotknąć" lwowskich osobliwości. I już nie liczy się piętno, jakie na mieś­ cie odcisnęło ponad pięćdziesiąt lat jego najnowszej historii. Bo Lwów ma swoją niepowtarzalną atmosferę, która jakby na stałe już tam zamieszkała i której nic nie jest w stanie unicestwić. Pomagają jej trwać mieszkający we Lwowie Polacy.

naszą piątkę.

Idziemy na ulicę Lewickiego. Nasza gospodyni to starsza, zapracowana kobieta. Często przychodziła do nas poroztnawiać, właściwie o wszystkim. Traktowała nas tak, jakbyśtny byli jej rodziną i chyba tak się czuliśmy .

Nie sposób pisać o Lwowie nie poruszając tych jego probletnów, które najbardziej zapadły nam w pamięć, gdy przez te kilka tnajowych dni byliśtny faktycznie n1ieszkańca1ni miasta. We lwowskich mieszkaniach życie nie jest łat­ we. Elektryczność ze względów oszczędnoś­ ciowych wyłączana jest często kilka razy na tydzień. Ze względu na to, że miasto ma bardzo poważne probletny z wodą dla potrzebkomunalnych, wannę napełnia się zawsze rano, a wody tnusi starczyć na cały dzień. W każdy1n potnieszczeni u obecna jest ciągle (o zgrozo!) pamiątka minionej epoki - radio z jednytn tylko kanałem, którego nigdy nie tnożna było wyłączyć, a jedynie ściszyć . Orwell na żywo . Nigdy nie przypuszczałem , że coś takiego jest tnożliwe .

Wieionarodowo ść

Almae Mater Leopoliensis, czyli Uniwersytet Lwowski, który kształci prawie tyle studentów coSGH Polacy lwowscy nie należą do ludzi obrażalskich. Mimo trudnych doświadczeń zachowali pogodny stosunek do świata i poczucie hutnoru. Jest jednak jedna rzecz, za którą 1nogą się obrazić. Bardzo nie lubią, kiedy nazywa się ich Polonią. Lepiej już powiedzieć o nich "tutejsi". Miałem okazję poznać we Lwowie polską rodzinę. A oto, jak do tego doszło. Dawno, dawno temu usłyszałem, że dla przyjeżdżających do Lwowa Polaków istnieje możliwość zatrzytnania się u polskich rodzin za niewielką opłatą. Podobno w polskiej katedrze (powszechnie nazywanej Katedrą Łaciń­ ską) na zakrystii miała znajdować się lista rodzin, które gotowe byłyby przyjąć gości z Polski. Niespecjalnie sprawdzając aktualność tej wiadomości, która istotnie okazała się wiadomością na wagę złota, zebrałem grupkę przyjaciół i wspólnie wyruszyliśmy w podróż "ku kresom". Troszeczkę znałem już Lw ów (poprzednil!l razem byłem tam właściwie tylko przejazdem, wracając z ukraińskiej części Karpat), co pozwoliło nam przynajmniej szybko dotrzeć do katedry. Obawialiśmy się tylko, czy aby na pewno znajdziemy jakieś lokum. Informacja z danego roku może nie zachować aktualności w roku następnym, nawet na tak mało podatnej na zmiany Ukrainie. Ale nasze obawy rozwiały się. Powitała nas siostra zakonna i obiecała, że coś dla nas znajdzie. Pierwszy telefon. W spaniałe! Gospodyni obiecała, że przyjmie całą

Lwowa widać w ludziach. Przede wszystkim w języku, jakim mówią. Wśród Polaków ciągle jeszcze żywy jest specyficzny język Lwowa - bałak. Także Ukraińcy i Rosjanie, którzy tworzą obecnie podstawę ponad 700-tysięcznej ludno śc i , używają słów polskich, niemieckich, a także elementów lwowskiego bałaku. Bałak lwowski - należy mu się koniecznie choć parę słów w tytn artykule . Ten rodzaj miejskiej gwary to swoisty konglomerat słów niezrozutniałych dla obcych. To stąd głównie, pośrednio za sprawą Szczepka (Kazimierza Wajdy) i Tońka (Henryk Vogelfaenger) i ich znakomitych tekstów oraz piosenek, zasłynął Lwów. Oto próbka bałaku zaczerpnięta z jed-

Autostop dla Począwszy

nej z popularnych lwowskich piosenek, która traktuje o Problemach (przez duże "P") damsko-męskich i która, szczerze mówiąc, rozbroiła . mnie:

Hulam sobi bez ulicy, Gwizdam sobi sztajer, A tu -patrzy - z moją Mańką Suni jakiśfrajer! Ja du niego przystępuji Aby on si spalił A on na to prosto w mordy Jak mi nie wywalił! Obok specyficznego (i autentycznego) ję­ zyka tniasta, obecny jest w piosenkach L'Yowa prosty hutnor. W ogóle humorystyczne i otwarte podejście do ży cia to od najdawniejszych czasów element atmosfery miasta.

Lwów podziwiać regoZamku

można także

Potraktujcie ten artykuł jako wstęp, gdyż nie sposób wyrazić Lwowa w kilkunastu zdaniach. Nie wietn, czy będę w stanie w ogóle tego dokonać . W każdym razie spróbuję . W następnym "MAGLU" dalej o internacjonalności Lwowa. Znajdziecie ta1n mini-słow­ nik najzabawniejszych (wybór autora) wyrazów gwary lwowskiej, jak najbardziej do zaadoptowania na gruncie esgiehowskitn. Zaproponuję Watn także , wśród garści praktycznych informacji, najciekawszy, moitn zdaniem, wariant trasy zwiedzania tniasta wielu światów . Do następnego nutneru! Sebastian Urlik surlik@sgh. waw. p l

początkujących

od tego nutneru " MAGLA" chciałbym podzielić się z Wami moimi uwagami oraz wskazówkatui dotyczącytui jazdy autostopem po krajach Europy Zachodniej. Do wzięcia s~ za to skłoniły mnie poczynione tego roku we Francji, Hiszpanii, Niemczech i we Włoszech obserwacje 1nłodych " napałów" na tę formę przemieszczania się, których spotykałem na różnych stacjach benzynowych, róż­ nych parkingach, różnych autostradach. Polacy, Czesi, Słowacy - wszyscy oni bardzo częs­ to narzekali, że stoją po kilkanaście godzin, bezskutecznie próbując przejechać choć kiJkaset kilometrów. Nie chcę, byście potraktowali mnie za jakiegoś eksperta od autostopu, ani za kogoś , kto da Wam złotą receptę na sukces w tej jakże trudnej czasem branży. Nigdy nie uważałem siebie za specjalistę - cały czas zbieram doświadczenia i wiele znanych mi osób

ze wzgórz Sta-

(1)

może swobodnie pochwalić się wielokrotnie większą ilością przejechanych na stopa tysięcy kilometrów. Sam uczyłem się kiedyś od innych autostopowiczów. Nie ma sensu, b yście planując swoje przyszłoroczne wypady (wiosna to także dobra pora w krajach południowych - otwierana w maju wystawa EXPO ' 98 w Lizbonie kusi, oj kusi. ..) musieli popełniać podstawowe błędy. Wielu z nich można się wystrzec, odpowiednio przygotowując całą imprezę jeszcze w Polsce. Zapewniam, że żądni niespodzianek nie będą rozczarowani, bowiem szybko zm ieniające się warunki szykują co rusz problemy, z którymi trzeba sobie radzić i decyzje, które trzeba podejn1ować czasem błyskawicznie, a które niosą ze sobą określone konsekwencje. ciąg

dalszy na następnej stronie


Autostop dla

początkujących

Jedno jest pewne: autostop jest naprawdę szybką formą przemieszczania s ię po Europie Zachodniej. Pod warunkiem jednak, że cały czas myślisz, uważnie spoglądasz w atlas i kontrolujesz bieg wydarzeń. Spotykasz przy tytn róż­ nych ciekawych ludzi, z których praktycznie każdy ma Ci co ś ciekawego do opowiedzenia, ktoś z nich czasem postawi Ci obiad, zaprosi do siebie na noc, a na pewno wskaże dobre miejsce do łapania następnego stopa. Wszystko to pod warunkiem, że nie popełniasz błę­ dów, jesteś uważny i potrafisz s ię dogadać w (najlepiej) tubylczym języku lub po angielsku. W zeszłytn roku, wraz z Bartkiem Pogodą popełniliśmy na łatnach "MAGLA" artykuł "Sposób na wakacje - autostop" ("MAGIEL" nr l O, osiągalny w Internecie także na naszej homepage - adres w stopce), który stanowi dobry wstęp do problematyki przeze mnie poruszanej. Docelowo omówię, jak w tniarę bezboleśnie dojechać z granicy polsko-niemieckiej do Barcelony, wspominając po drodze o kilku odchyleniach od głównej trasy (w stylu wyskok do Paryża, czy też na Lazurowe). Przy okazji zachęcam innych esgiehowców-autostopowiczów do ujawnienia ich poufnych informacji i podzielenia s ię ze tnną i z czytelnikatui - wpłynęłoby to korzystnie na kształt całego cyklu.

(1)

Przy tej okazji nie przystąpię jeszcze do omawiania poszczególnych etapów podróży, napiszę jedynie o paru podstawowych kwestiach, a które Uak wiem z do św iadcze ni a) nie dla wszystkich są oczywiste. Po pierwsze, koniecznie trzeba mieć w plecaku aktualny atlas Europy lub Ueś li ktoś zabiera s i ę do sprawy profesjonalnie) zestaw aktualnych map samochodowych krajów, po których chcemy się prze tnies zczać. W tym roku na przy kład na podstawie mojego dobrego i dokładnego Uak s ię wydawało) atlasu podjąłem złą decyzję . Z mapy mianowicie wy nikało , że wzdłuż francuskiego wybrze ża, między B iarritz a Bordeaux, nie ma autostrady. Zdecydowałetn się więc wracać tradycyjną, acz okrężną drogą przez Pau - Carcassonne - Toulouse. Dopiero gdzieś koło Lyonu zobaczyłem dokładną mapę autostrad we Francji , skąd wynikało, że na wspomnianyn1 odcinku jest autostrada. Po drugie , niezwykle ważny jest wy'bór miejsca, w którym łapiemy stopa. Stojąc na autostradzie, niewiele wskórasz. Stojąc na mało uc z ęszczanym p arkingu, Twoje szanse są większe, ale i tak bliskie zeru. Prawdopodobieństwo bycia przez kogoś zabranym rośnie wprost proporcjonalnie do ilości samochodów C ię mijających, wi ęc staraj się - na podstawie mapy - wybierać tylko duże stacje benzynowe

c.d.

i parkingi (dotyczy krajów gdzie autostrady są bezpłatne). We Francji, podróżując sametnu, w tytn roku wpadłem na dość skuteczny sposób: ustawiałem się na peage'u w miej scu, w którym kierowcy pobierają kwitki okreś lające ich miejsce wjazdu na autostradę . Czynność ta jest do ś ć dla nich niewygodna, bowiem wymaga czasem nawet wyjścia z samochodu, więc osobiście podawałem im te karteczki, przy okazji pytając, czy mnie nie weztną. Jeździłem tak od peage' u do peage'u, nigdy nie czekając dłużej niż l O minut (dużo zależało od natężenia ruchu). Peage jest zresztą bardzo dobrym miejscetn do łapania stopa, bowiem w nocy jest nieźl e oświetlony , ć~o stwarza niezłe szanse po ztnierzchu. Jest to wielce istotna rada, bowietn wielu niedoświad czonych pluje sobie w twarz, że czekają godzinami, zamiast chwilę pomyś­ leć i przenieść s ię z nieoświetlonego miejsca tam, gdzie jest jasno: wyobraź sobie, że jesteś kierowcą - czy wziąłbyś kogoś, J<ogo twarzy nie widzisz? I to chyba tyle tytułem wstępu . Za miesiąc przejdę do konkretów, a mianowicie do sposobów wyjazdu z Polski i tego, co dalej .

Tomasz Kluk tlquk@sgh.waw.pl

powszechnym do stępie do przyrody) . Autostopetn

Klub Turystyczny Ekonomistów "TRAMP"

SUOMI czyli FINLANDIA Od kilku lat coś c i ągnęło mnie do Finlandii, kraju tysiąca jezior, jednego z najbardziej na północy położonego państwa europejskiego, słynącego z sauny. Zapewne fakt, że chociaż znajduje się w Europie to pełno w niej egzotyki (tundra, Lapońc zycy , renifery). W końcu udało mi się znal eźć osoby, które też zakochały się w tytn kraju pełnym jezior, bagien i lasów. Moje pierwsze wrażenia - widno jest 24 godziny na dobę. Słońce zachodziło około półno­ cy, a z powrotem ukazywało się na horyzoncie już przed pierwszą. To powodowało niesamowite zjawiska świ etlne, a tuianowicie niebo na zachodzie, wschodzie, północy, a tudzież na południu n1ieniło s ię przeróżnytui kolorami. Zjawisko dnia polarnego bardzo mi odpowiadało przede wszystkim dlatego, że na tym "namiotowytn" wyjeździe nie ograniczało aktywno ści - można było czytać lub pisać listy po północy, siedząc sobie przy malutkim ognisku, chyba że akurat w tym miejscu były muszki lapońskie - najbardziej nieznośne stworzenia jakie miałam zaszczyt poznać. Komary w porównaniu z nimi to najlepsi przyjaciele czło­ wieka. Dlaczego? Przede wszystkim gryzą tylko wieczorem, jest ich zwykle du ż o , dużo mniej , odstraszają je odpowiedni e środki farmaceutyczne i dym z ogniska, który na muszkach nie robi najmniej szego wrażenia. Najpiękniej szą częścią Suomi jest według mnie Laponia. Po pierwsze mieszka tam nie-

wielu ludzi i dzi ę ki temu przyroda ty lko w niewielu tniejscach nie jest pierwotna, a n1ianowicie jez iora i rzeki czyściutkie pełne ryb, stare jak św iat lasy, gdzie zebranie koszyka grzybów czy litra jagód nie zabiera z reguły nie więcej niż 10-15 minut. Ma s ię rozumieć , że co drugi dz ień zajadaliśmy s i ę ryżem z tymi tnałymi owocatni (a propos, te fińskie były co najmniej dwa razy większe niż te, które udało mi s ię spotkać w Polsce). Być w Finlandii i nie odwiedz i ć sauny to tak jak ... Niestety nie miałam przyjemności przebywania w prywatnej. Na początku odnosi s ię wrażenie, że wchodzi się do nagrzanego piekarnika, pote m czuje s ię jakby wszystka woda miała za chwilę wypłynąć z ~rganizmu. Oczywi śc ie zaraz po wyjściu z sauny trzeba wskoczyć natychmiast pod. lodowaty prysznic, do jeziora lub wytarzać s ię w śniegu. Po czymś takim czułam się jak nowonarodzona. Na koniec może kilka praktycznych informacji. Najtaniej można się tam dostać pocią­ giem Balti relacji Warszawa-Tallin (kursuje codziennie, bilet powrotny z obowiązkowym miej scem sypialny m na odcinku SzestokaiTallin kosztuje 289 zł) , a stamtąd promem (bilet studencki w jedną stronę - około 30 zł) . Wolno ro zbijać namioty i palić ognis ka w każdym miej scu poza terenami prywatnymi i parkami narodowymi (gwarantuje to ustawa o

ś miało podró żować

można

po całej Finlandii, czego dowodem jest fakt, że udało nam s ię złapać stopa dla pięciu osób z pię. ctoma rowerami 1 oczywiście sakwami. Suomi zaprasza!


Europejskie Forum Studentów AEGEE

Spanie na sianie, czyli: AEGEE SUMMER EVENT Najpopularniej szą formą działalności

AEGEE, organizacji, którą przedstawiłyśmy w kwietniowym numerze ("MAGIEL", nr 15, "Czego można posmakować w eSGieHu?''), są tzw. SUMMERY. Te dwutygodniowe wyjazdy do wszystkich miast w Europie, gdzie działają anteny AEGEE, kosztują jedyne 100 ECU (około 400 PLN). Niestety na 15 tysięcy członków organizacji przypada tylko około 2 tysięcy miejsc. Tak więc, tylko najwięksi szczęśliwcy mieli szansę spędzić niezapomniane dwa tygodnie na summerze na przykład w Polsce pod hasłem" Warsaw and the nort/t of Poland". Międzynarodowy

misz-masz

Przybyli aegowcy ze wszystkich stron Europy. Samolotami, autobusami, a nawet ... na motorze - aż z Holandii! Jak s ię niespodziewanie dla nas - organizatorów - okazało, ponad 20-osobowa grupa ludzi w wieku od 20-30 lat z ośmiu krajów naszego kontynentu wcale nie jest łatwa do kierowania i pilotowania. Szczegó lnie w centrum Warszawy, w godzinach szczytu, w zatłoczonym tramwaj u, gdy przeła­ n1ując opory przed publicznym mówieniem po angielsku, trzeba ogłosić, iż na tym przystanku wys iadamy i. wytłutnaczyć zdziwionemu Holendrowi, do czego służy ten sznurek powiewający przy górnej rączce. Każdy ma swoje narodowe przyzwyczajenia, jest na wakacjach - powolny i odprężony, a tylko 111y wiemy, że za 15 minut mamy spotkanie na drugim końcu Warszawy lub że za dwie minuty z Suwałk do Ełku odjeżdża pociąg, który kto ś ju ż pobiegł wstrzymać.

rzy tnusieli się z niego wydostawać wraz z całym kajakiem, było wielu. Każdy opuścił Polskę bogatszy o pewien zasób polskich słów (piwo, kajak, Żubrówka, cześć, wypadła mi sztuczna szczęka i inne). Nasze polskie "tak, tak" kompletnie zdezorientowani Holendrzy rozumieli początkowo jako "gałąź, gałąź" Wygląda li więc dosyć dziwnie rozglądając się wokół - o jakich drzewach oni ciągle tnówią?

jąca stodoła",

jący

a nazwa gdańskiego pubu "LataHolender" mówi już sama za siebie.

15 (polskich) minut, 1O(polskich) kilometrów... Tak wyczerpanych "poznawaniem Polski" ludzi nie można narażać na zbyt wielki wysiłek . Informujemy ich więc, iż do przystani są 2 km (gdy w rzeczywistośc i cztery), a spływ kajakowy będz ie na dystansie 20 km (a nie 38)! Ponieważ wszyscy przychodzą spóźnieni na spotkania, godziny także przesuwamy o około 15-30 tninut. Wszystko skutkuje na początku, potem nasze sztuczki nie są tak chwytliwe i ludzie boją s ię gdziekolwiek wybrać, traktując obiecane 6 polskich kilometrów jako co najmniej l O prawdziwych. Gałąź, gałąź, gałąź

Drobne niejas ności pojawiały s i ę nie tylko w kwestii odległości czy czasu, ale również w dziedzinie języka. Brak słownika jednak nikogo nie zrażał. Kiedy nikt nie mógł przypomnieć sobie jak Anglicy nazwali trzciny, pozostawał nam "forest". Takich "buszmenów", któ-

Każdy też wyjechał pełen

nowych, niezbędnych wiadomości i umiejętności - jak wydostać Lesia i jego zatopiony kajak z jeziora, co to są kartacze, czy Pałac Kultury był darem Stal ina i jak się zgu bić w Malborku. Co jeszcze robią ludzie z AEGEE na summerach? Tańczą na sopockiej plaży przy wschodzie s łońca, przywożą swoje narodowe alkohole (naj atrakcyj niej sza jest degustacja!), robią wiele hałasu nad rzeką i są zdziwieni, że bobry uciekły, śpią na sianie w stodole (wcześ niej przez pół nocy posz ukuj ąc w cietnności S\Voich śpiworów) , bawią s ię o północy na gdań skim rynku, wykrzykuj ąc za Hiszpanem coraz to bardziej skomplikowane i mniej zro zumiałe słowa. Na koniec ro zstają się w dobrych nastrojach, mówiąc: "See you somewhere in Europe!". I naprawdę s ię spotykają!!!

Edyta

Ożarowska,

Joanna Antczak

On va a I'Europe! Summer University czyli ciąg dalszy Summerów...

Robić

flakona

Jednakże

z czasem wszystko się dociera, szczególnie gdy do akcji wkracza z nany wszystkim aegowcom (z czego - pominiemy milczenien1) Lesio. Wsiada do pociągu bez biletu, ale wraz z konduktorem chodzi po przedziałach i skrupulatnie liczy członków grupy "ten przy oknie, ta w czerwonytn swetrze, ale ten.przy drzwiach, panie konduktorze, już nie". Zaaferowany i sko łowany wywodami Lesia przedstawiciel PKP zapomina o jego osobie. Lesio przystępuje więc do zasadniczego zada:. nia: tłumaczy nieuświadomionym przybyszom, czym jest flakon, co znaczy " robić flakona" i jak fajny "flying evening" będą mieć po jego wypiciu. Następnego dnia wszyscy zagraniczniacy poszukują Lesia. Bynajmniej nie po to, aby s kładać reklamacje. Chcą się jedynie dowiedzieć, kiedy kolejna zrzutka na {lakona i ile litrów Żubrówki można przewieźć przez granicę. Wkrótce mamy niezapomn iany " flying train", "flying firecamp", jest też nawet " lata-

Tak więc my też jedziemy na Summer. Pakujemy manatki w mały, wielkiej mocy plecak, mapa, grzałka, trochę kasy i fru w tournee po Europie. S zczęś liwcy z Polski, którytn udało s ię zostać wylosowanym, też rozjechali się w świat. Na przykład do Liege pełnego Belgów, ichniej czekolady i Unii Europejskiej . Cała impreza kosztowała mnie, nie w li czając komunikacji i dojazdu, także 400 zł. Wszystko zależy od tego, j ak bardzo hojnego sponsora znajdą organizatorzy. Moim się udało i Uniwersytet ud ostępnił swoje akademiki, bezpłatne posiłki , kurs języka francuskiego, wykłady na temat Unii Europejskiej, zniżki kolejowe, bezpłatne bilety do kina i inne atrakcje. Żyć, nie umierać! Jak przekonać Europejczyków, że Polska też leży w Europie? Jak przy stało na " Congres Europeen des Etudiants" oraz ze wzgl ędu na bliskość Brukseli codziennie przez godzinę mieliś1ny okazję spotkać się z osobą zaangażowaną w europejską integrację, posłuchać o unijnych strukturach, o programach edukacyjnych, o euroregionach podczas wycieczki do Maastricht, o rozszerzaniu się na wschód i polityce zagranicznej . Przyznam szczerze, że godzinne wykłady

w obcym języku nawet przy największych chę­ ciach nie są w stanie zmusić mnie do pełnej uwagi i wpadki przy nagle zadawanych pytaniach - co my ś lę na ten, czy tamten temat- były nieuchronne. Zwłaszcza, że byłam jedyna z Polski, kraju dosyć egzotycznego - przecież nie jesteśmy jeszcze w Europie i chyba już nie w Azj i (nie wiem za bardzo więc, gdzie) i zdanie osoby zamieszkałej kraj, który wkrótce pochłonie c zęść cennych funduszy unijnych, wszystkich nag le bardzo interesował. "Powiedz nam, dlaczego tnamy tak słabo rozwinięty gospodarczo kraj przyjmować do Unii? A jakie my będzi emy mieli z tego zyski?" Na szczęście pomagał mi trochę Duńczyk z Wło­ chem. Węgierka studiowała romanistykę i w ogóle nie tniała na ten temat zielonego pojęcia. Tak naprawdę wiedzieli dosyć dużo o Polsce, chociaż nie wszyscy mieliby ochotę przyjąć ją do swojego grona wybrańców. Słowo Europa prawie zawsze oznaczało tylko 15 państw. A słowo Polska - tanie owoce i duże ilości alkoholu. Nie twierd zę, że piłam go dużo (za drogi), ale zdarzyło tni się słyszeć - "Co! Już drugie piwo! Ach c ' est la Pologne! " (d la wyjaśnienia: tamtejsza butelka piwa to 0,331). ciąg

dalszy na następnej stronie


On va a I'Europel Summer University Jak smakują trufle w czekoladzie produkowane dla British Airways i grecka wódka anyżkowa z pieczonymi bananami z Maroka? Oczywiście

nie tylko Europa tkwiła nam w głowie. Nie po to są wakacje by rozwiązywać międzynarodowe problemy. Było nas około trzydzieści osób - trzynaście zagranicznych począwszy od Finlandii i Grecji na Hiszpanii kończąc, sześć z Belgii, którzy też byli uczestnikatni, ale uczyli się języka angielskiego i organizatorzy z AEGEE - LIEGE. Wszelakie atrakcje tylko na nas czekały. Kino, kręgle, dyskoteki, pikniki i grille. W ramach programu zajęć zaliczyłam też dwie wycieczki do Bruges i Maastricht, muzeum broni, gdzie pan przewodnik rozwodził się nad każdą szabelką, grę nocną w pobliskich lasach, wytwórnię ekskluzywnej czekolady belgijskiej, gdzie na zasadzie wycieczek do Wedla, tnożna było zjeść, ile się da. Oczywiście na początku dostaliś1ny zwykłe czekoladki. Gdy każdy już ledwo się ruszał po pralinkach, tnisiach, mulach czekoladowych na koniec pokazały się trufle. Znany numer. Odwiedziliśtny także browar liegowski i serownię i jeszcze kilka równie · interesujących n1iejsc, których już naprawdę nie patniętam. Nie zgadzały na1n się trochę jednak temperamenty. Hiszpanie i Hiszpanki to towarzystwo przede wszystkim nocne. Wyruszają się bawić o 24:00, wracają o 7:00 nad ranem, kiedy Finowie właśnie wstają. Niemcom jest wszystko jedno, a Włosi mogą bez przerwy. I zdecy-

AIESEC

Dni Kariery '97

c.d.

dowanie mało alkoholu, chociaż z tańczeniem też krucho. 'Mieli problen1y z rozkręceniem się. Najciekawsi sąjednak Belgowie. Niby normalni, a wystarczy jedno piwo czereśniowe (2,5% ). Zresztą mogą także bez piwa rzucać się tnąką na łące, śpiewać francuskie piosenki w autobusie komunikacji tniejskiej, biegać ze świeczkami i z kartonem jajek po cietnnytn lesie, jeść widełcetn i nożem małże z muszelek z frytkami, słuchać tylko starej muzyki z lat 60, 70 i pożerać olbrzymie ilości czekolady na śniadanie. · Nie mogło zabraknąć też "National Cooking". Każdy, po różnych konsultacjach z książką kucharską i z mamą przez telefon, wymyślił własne narodowe danie zakrapiane narodowym alkoholetn, o ile nie spożytkował go wcześniej. Gulasz z węgierskim winem, tortilla z sangrij ą wprost z Hiszpanii, fińska sałatka ś ledziowa z burakami i tnarokańskie banany polewane greckim Ouzo. Uczta bogów. Przyznaję się do swoich pierogów z jagodami. Na bigos ze schabowym zabrakło tni zdolności i kiszonej kapusty. Na koniec adresy, e-maile, telefony. Najlepsze jest to, że szansa spotkania tych ludzi jest bardzo duża. Wszyscy należą do AEGEE i wystarczy wybrać się na którąś z konferencji lub sumtnerów w przyszłym roku. Zobaczymy. N a razie main zapchaną skrzynkę pocztową meilatni z całej Europy.

Joanna Antczak

Studenckie Koło Naukowe Finansów Międz.ynarodowvch

Symulacja ONZ w SGH Konferencja Warsaw School of Economics Model United Nations (WSE MUN) , jest symulacją obrad Organizacji Narodów Zjednoczonych. W WSE MUN udział wezmą studenci polscy, jak również zagraniczni. Ich zadaniem będzie reprezentowanie państwa człon­ kowskiego ONZ, przedstawienie jego stanowiska odnośnie poruszanych problemów na konferencji i aktywne uczestnictwo w kreowaniu polityki i współpracy międzynarodowej. Każda delegacja bierze udział w symulacji, reprezentując jedno wybrane przez siebie pań­ stwo członkowskie ONZ. Delegacja uczestniczy w Zgromadzeniu Ogólnym. W celu lepszego poznania problematyki polityki zagranicznej innych państw, delegacja nie może reprezentować swojego kraju. Symulacja organów Narodów Zjednoczonych daje możliwość studentom z Polski i ze świata lepszego, pełniej­ szego zrozumienia dynam.iki wielostronnej dyplomacji. Stanowi ona wyjątkową okazję do głębszego zrozumienia zasad, celów i dynamiki światowej dyplomacji. Uczestnicy uzyskują możliwość praktycznego zapoznania się z

Jak co roku, Komitet Lokalny Międzynaro­ dowego Stowarzyszenia Studentów Nauk Ekonotnicznych i Handlowych AIESEC SGH organizuje projekt Dni Kariery ' 97, który odbę­ dzie się 5 listopada 1997 roku. Jest to impreza ciesząca się zawsze niesłabnący1n zainteresowanietn wśród szerokiej rzeszy studentów naszej Uczelni. Jak zwykle, postaniliśmy się, aby pojawiły się renomowane finny, które będą poszukiwały zarówno najlepszych z najlepszych, jak i przeciętniaków. Tak też, każdy będzie mógł znaleźć coś dla siebie. Dzięki naprawdę wytężonej pracy 30 osobowego zespołu zajmującego się organizacją projektu, podczas Dni Kariery pojawi się ponad 30 firm, a wśród nich tak poszukiwani pracodawcy, jak: Arthur Andersen, McKinsey, Andersen Consulting, Procter&Gamble, KPMG, Unilever, Mars Master Foods Polska, Coca-Cola. Oprócz targowej części Dni Kariery przewidujetny również serię szkoleń, które przeprowadzą przedstawiciele m.in.: Price Waterhouse, Societe Generale, SMG/KRC, Shell Polska, Citibank. Szczegóło­ wy harmonogra1n zostanie przedstawiony do szerszej wiado1ności tuż przed projekte1n . · Wszystkich zainteresowanych w imieniu pracodawców serde<;znie zapraszam. Mamy nadzieję, że wielu studentów naszej Uczelni nawiąże kontakty, które zaowocują w bliższej lub dalszej przyszłości podjęciem przez nich pracy. AIESEC życzy wszystkim znalezienia ciekawych ofert i. .. Hej ho, hej ho! Do pracy by się szło, hej ho ... ! Maciek@Górski Ogólnoświatowy

. )

program symulacji ONZ, popularny od lat w środowiskach uniwersyteckich Europy Zachodniej i Atneryki Północnej, jest nieznany polskiin krę-

funkcjonowaniem Organizac- w~ go~ akadeini.ckim. U1no~liwienie uji Narodów Zjednoczonych. ~tt ~ dział~ polskich s.tudent~w w WSE Językiem oficjalnytn WSE ~~ MUN Jest znakomitą okazJą do zapoMUN jest język angielski, co o- ~ czątkowania stałego programu .s ymubok walorów edukacyjnych przy- ~ lacji ONZ w SGH. Uczestnictwo w tym tniędzynarodowym przedsięwzięciu, przyczynia się do wzrostu realności symulacji. czyni się do lepszego zrozumienia problematyKonferencja będzie trwała trzy dni, w trakcie ki światowej dyplomacji. Naszą intencją jest propagowanie pomysłu których rozważane będąnastępujące tematy: -The Problems of Development Finance zdobywania wiedzy poprzez udział w symulac-Regional Security Organizations jach konferencyjnych w polskich Poza progralnem obrad, studenci będą mieli 0 _ środowiskach studenckich. U dział w kazję poszerzyć wiedzę 0 praktyczne doświad- Konferencji WSE MUN umożliwi studentom czenia zaproszonych gości, dyplomatów oraz dokładne zapoznanie się z mechanizmem osób biorących udział w tworzeniu polityki za- funkcjonowania negocjacji międzynarodowych granicznej (swoją obecność potwierdzili prof. i pozwoli zdobyć dośwjadczenia przydatne w Grzegorz Kołodko, Andrzej Olechowski, prof. przyszłej pracy naukowej i zawodowej . WSE Kazimierz Lutkowski). MUN jest forum, które da szansę nawiązania Konferencja WSE MUN będzie pierwszym te- kontaktów ze studentami najlepszych uczelni go typu spotkaniem młodzieży w Europie w Polsce oraz z zaproszonytui gośćmi. Będzie Środkowo-Wschodniej . Wzorcem do zorgani- to znakomita możliwość wymiany poglądów. zowania konferencji był National Model U ni- Z pewnością przyczyni się to do dalszego rozted Nations odbywający się rokrocznie w No- woju współpracy międzyuczelnianej SGH na wym Jorku. terenie Polski i świata.


Koło

Naukowe Analiz Ekonomicznych I oto stanąłem przed tym trudnym zadan iem: jak przed s tawić Czytelnikom " MAGLA" Koło Naukowe ? Zdaję s obie spr awę , ż e z nakomita w i ęk sz o ś ć z Was us łyszaw szy nazwę Koło Naukowe Anali z Ekonotnicz nych (KN AE) przywołuje przed o czy obraz paru panów o ro ztarg nionych oczkach skrytych za taflą szkła przeciwpancernego, us iłujących na poplamionych chusteczkach hig ienicznych obalić prawo maleją­ cyc h przychodów . .. N o có ż ... P a ru z nas może tak i wygląda, ale większoś ć to tacy sami ludzie jak Wy! Bo i Wy możecie stać s ię jednymi z nas ! Uwierzcie mi - wcale nie trzeba być geniuszem matetnatycznym (zdradzę Wam tajemnicę : ja na przykład zdałem egzamin z matmy n a 4 , a i to tylko dzięki wyj ątkowemu uśmiechowi fortuny). Teraz parę faktów (nie tnam w końcu do dyspozycji zbyt wiele miejsca) : dz iałamy niep rz er w ani~ od . . . 1995 roku - c zy li tylko trochę krócej , niż nasza szacowna Uczelnia. N aszy m głóvv nym opiekunem je s t prof. To m a sz S z apiro - tylko d z ięki niemu to wszystko si ę jeszcze kręci (mam nadzieję , że to przeczyta i .. . htnm . . . doceni to, że ja go doceniam) . W t y m czas ie zrobili ś tny parę c iekawych rz eczy: urz ąd zili ś m y spotkania tn .in. z prof. L . Balcero wic z em , prof. L . l-lurwic z em, a tak ż e z p rzedstawicielan1i wielu znanych firm , jak Arthur Andersen czy Bank Rozwoju Eksportu. Dzięki współpracy z tymi i wieloma innytni firmami, członkowie K oła nie tnają na ogół problemów ze znalezieniem interes ującego miej ~ ca praktyk lub nawet przyszłej pracy. Często odbywały s i ę u nas (i, Inam nadzieję , odbywać się będą) prezentacje związane z najróżniej szytui problemami : od rebalansingu do teorii opty malizacj i decyzji.

Najważniejszytn jednakże

rodzajem działal­ ności Koła jest praca w zespołach badawczych. W ubiegłym roku prowadziliśmy badania na teinat: -Rynek papierów wartościowych (RPW) -Analiza sektorowa telefonii bezprzewodowej -Nowe emisje na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych 4. Negocjacje. Specjalny charakter miały sekcje TEMPUS (zajmująca się rekrutacją do finansowanego przez PHARE programu wyn1iany studentów o tej samej nazwie) oraz sekcja zajmująca s ię wydawaniem naszego Zeszytu Naukowego cyklicznej publikacji, w której każdy członek Koła może zamieścić swój tekst naukowy. Staramy się także nawiązywać współpracę z innymi kołatni naukowymi nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Dotychczas udało natn się nawiązać ścisłą współpracę ze Studenckim Kołem Naukowytn " ProMarket" działającym w Wyż­ szej Szkole Biznesu w Nowym Sączu, a więc na uczelni uważanej za najlepszą spośród prywatnych uczelni ekonoinicznych. Ubiegły rok był szczególnie udany dla Koła: powstały trzy duże raporty (na pierwsze trzy wymienione wyżej tematy), które najprawdopodobniej ukażą s ię w znaczących publikacjach. Jak się dowiedziałetn nieoficjalnie, raport na temat RPW z akupi jedna z najbardz iej cenionych gazet ekonomicznych w kraju! Urodzaj tekstów był tak wielki, że powstały prawdziwe problemy w związku z ograniczonym tniej scem w naszyn1 Zeszycie Naukowym. Myś­ lę, że w tym roku będzie podobnie .. . Jak widać, nasza działalność jest niezwykle ró żnorodna i naprawdę każdy mo że znaleźć u nas coś dla siebie, tym bardziej , że naprawdę nikt nie wyznacza natn tematów, nad którymi pracujemy - wszystkie sekcje powstawały w ten

sposób,

że przychodził ktoś

z nas i

n1ówił:

interesuję s ię teinatern X i ... powstawała sekcja! Niezależnie więc od tego, czy interesujesz się świeczkami japońskimi (to wbrew pozorom temat ściśle związany z ekonomią), teorią gier czy nożyczkami (trzeba być członkiem Koła, żeby zrozumieć ten żart), zawsze możesz przyjść i spróbować nas przekonać, abyśtny zajęli się Twoją pasją.

Nie koncentrujemy

się

tylko na badaniach Koło to ! : t kże grupa dobrych znajomych, lubiąca wspólni~.: s i ę bawić. Kto nie wierzy, niech obejrzy w naszej gablocie na VI piętrze budynku F zdjęcia z wiosennego Rajdu KNAE! Nie mogę niestety napis ać nic konkretnego o działalności tegorocznej, jako że cykl wydawniczy " MAGLA" jest taki, iż muszę oddać ten tekst przed naszym tegorocznym spotkaniem inauguracyjnym (22 października), na którym zapadną decyzje, w jakie projekty zaangażuje s ię Koło w tym roku. Prof. Szapiro jest zaś w tym roku wyjątkowo tajemniczy i twierdzi, że wszystkiego dowiemy się na inauguracji. Wśród członków chodzą plotki o jakimś dużym projekcie badawczytn, ale to pewnie tylko plotki. Mam nadzieję, że "MAGIEL" da mi także w następ­ nym numerze ze dwie szpalty, abym mógł Was poinformować , jaką d z iałalność będ z iemy rozwijać

w tym roku.

Tak więc, j eśli jesteście zainteresowani naszym Kołem, oto miejsca, gdzie można znaleźć informacje o nas: l. W s pomniana już gablota na VI piętrze budynku F (zazwyczaj są tam podane terminy następ­ nych spotkań poszczegó lnych sekcji, jak i Spotkań Globalnych); 2. Notice-board w naszej ucze lnianej sieci (w grupie Organizacje) - będą tam zan1ieszczane wszystkie ważniejsze informacje dotyczące naszej działalności ; Możecie też skontaktować się z prof. Szapiro (e-tnail: tszapiro@sgh.waw.pl), p.o.Prezesa Koła Jakubem Kluzińskim (e-mail: jkluzi@sgh.waw.pl) lub niżej podpisanym (e-mail: tbrzez@sgh.waw.pl). T om a sz

SOCRATES ACTION DAY Cóż

to takiego ten Socrates Action Day? Nie j est to, niestety, impreza czysto rozrywkowa, choć elementy takowe s ię znajdą. "Sokrates" to nowy progran1 Unii Europej skiej , wspierający współpracę w zakresie polepszenia jakości i adekwatności kształcenia dzieci, młodzieży i dorosłych. Jego celem jest proInowanie europejskiego wymiaru kształcenia · na wszystkich poz iomach (od przedszkola po uniwersytet) oraz koncepcji ,,uczenia się przez całe życie" - w aspekcie kreowania europejskiej to żs amości i poczucia jedno ś ci w ś ród mies zkańc ów zjednoczonej Europy. Program ten d ąży do utworzenia w dziedz_inie edukacji "Europy bez granic i barier" . Progra{ll " Socrates" obejmuje na s tępuj ące komponenty: E ras mu s , C omenius, Lingua, ODL , Adult Education, Arion, Naric.

Studentów z pewnością najbardz iej interesuje E rasinus (ponieważ dotyczy on szkolnictwa wyższego, czytaj: stypendiów). Erasinus to istotny komponent programu " Socrates" obejmujący szkolnictwo wyższe . Stanowi kontynuację i rozwinięc i e realizowanego .·w latach 8794 w krajach członkowskich Unii programu o tej samej nazwie. Głównym celem Erasinusa jest wspieranie europejskiej współpracy uczel ni wyższych ze vvszystkich krajów członkows­ kich Unii E uropej skiej, EFTA i krajów stowarzyszonych poprzez wyjazdy pracowników i studentów, wspólne opracowywanie programów n aucz ania o charakterze europej skim oraz uznawanie studentoin okresu studiów odbywanych na uczelniach zagranicznych. Erasmus jest otwarty dla wszystkich typów uczelni, dziedzin i poziomów studiów. Działanie "Socratesa" jest aktualnie badane przez fachowców i mają oni wydać ocenę, co należy zmienić, ulepszyć lub inaczej zorganizować . Poprzez organizację Socrates Action Day tny, jako europejska sieć studentów, chce-

Brzeziński

my w podobny sposób wydać naszą własną ocenę. A dlaczego? Ponieważ " Socrates" jest dla nas, studentów, ważnym, a niedługo jedynym, progratnem dla naszej edukacji chcemy, by "Socrates" nie tylko i stniał, ale rzeczywiś­ cie spełniał założone w nim zadania i jako europej ska organizacja studencka chcemy n1ieć wpływ na wdrażanie "Socratesa II". Kolejnym pytaniem ci s nącym s ię na usta jest: co chceiny o s iągnąć poprzez " Socrates Action Day"? Głównym celem organizacji " SAD" jest to, aby przy najmniej sto ante n AEGEE zorganizowało lokalne podsun1owanie tego samego programu (tak, tak, znowu ten "Socrates"). Najważniejsze jest, aby podsumowanie przeprowadzone było tego samego dnia w ten sam sposób. Mam nadzieję, że przybliżyłam Wam trochę ideę " Socratesa" i że tłumnie i z zainteresowaniem przyjdziecie 12 listopada w satno południe do Auli IV w SGH, by wziąć udział w dyskusji poświęconej temu programowi. Dora


Spawn - the album

Jaka będzie muzy ka dwudziestego pierwszego stulecia? Słuchając wtórny ch utworków-potworków nagrywanych przez kapele próbujące za wszelką cenę trzytnać się estetyki rockowej ukształtowanej przez Zeppelinów i Sabbathów na początku lat 70-tych, nabieram coraz więk­ szej pewności , że w tradycyjny m rocku - na którym s ię przecież wychowałem - nic s ię już ciekawego zrobić nie da. Taka j est naturalna kolej rzeczy. Bo jakby s ię nie starać, drugiego Whole Lotta Love czy Parano id s ię już nie stworzy. I dlate go 1nu szą rock'n ' rollowcy kombinować. Mi eszać elementy różnych gatunków, rozszerzać instrun1entariu1n i na wiele innych sposobów uatrakcyjniać swoj ą twórczość . Z takich prób wzi ął się lat temu parę genia lny album Judgement Night, na którym to znane i lubiane kapele rockowe (od Pearl Jam i Faith No More po Slayera) produkowały s ię w towarzystwie gangsterów-rapperów ( Cypress Hill, lee-T i innych). W wyniku takich prób otrzymali śmy niedawno szeroko dostępną płytę ze ścieżką dźw i ękową do filmu Spawn , który ma na nasze ekrany trafić podobno w listopadzie. I o ile co do estetycznej wat1ości samego filmu tnam poważne wątpliwości Uest to ekranizacja krwawego atnerykańskiego kotniksu opowiadające go losy bardz iej brutalnego przedstawiciela rodziny Spidermanów, Batmanów i s półki) , to co do mu zyk i obecnej w soundtracku zastrzeżeń tnieć ni e mogę. Jest to nie mniej intere sujące dz ieło , ni ż wspomniany Judgement Night. Podobieństwo : ka pele wyrastające z trad ycji rockowej grają razem z prz edst aw icie lami gatunku uz nawane go za kompletnie nierockowy ·i z zupełnie innych źródeł inspiracji korzystający. Tym razetn są to czołowi artyści sceny zwanej techno. Techno? Muzyka taneczn a i ciężki rock? Profanacja? Z pewnością dla wielu tak, przynaj mniej w zdehumanizowanej rozpędzonej wersji For WIJom The Bell Tolls Metalliki, wygenerowanej (zdegenerowanej) przez DJ'a Spooky. Na tym albumie można wyróżnić trzy trendy. Pierwszy to utwory, gdzie twórcy nie próbują s i ę nawzajem zagłu szyć, lecz ze sobą rączka w rąc z kę współpracują, tworząc now ą jakość (a le ż

to socrea listycznie zabrzmiało, nie ?) . Drugi to ten, gdzie "te~ hnicy" przytłaczają

" rockowców", a trzec i to przeciwieństwo drugiego. I j ak to zwykle bywa, lep iej wypadaj ą efekty współpracy ni ż walki. I każdy zauważy, że część tak zwanego alternatywnego nurtu w muzyce rockowej podąża tą samą drogą co muzycy tworzący całkowicie syntetyczne dźwięki do tańca. Zwróćcie chociażby u wagę na wyspiarzy z brit-popowego Mansun w towarzystwie kumpli z 808 State. Albo na amerykańską " nową falę " alternatywnego rocka (znakotnitą zresztą), Filter, wraz z The Crystal Metbod w promującytn to wydawnictwo sing lu (Can 't You) Trip Like I Do. A już złego słowa powiedzi eć nie dam o naj lepszym moim zdani em na całej płycie połączeniu s ił i energii Toma Morello (na co d z i eń g itara w RATM) i Liama Howletta (czyli Prodigy) . W spólnie napisane i zagrane One Man Army powala tą niesamowitą energi ą, j aką dobrze znają maniacy słuchają­ cy Breathe w k ółko po 666 razy a lbo masochi ści tarzający się w piachu pod nogatni rozwścieczonych następców Lennoxa Lewisa podczas koncertów Rage'ów (tego drugiego doś­ w i adczyłem w lecie - naprawdę pamiętny wieczór). Do ciekawych za liczyłby m też Satana Orbitala z so l ówką Kirka Hammetta - ale tu już wyraźnie słychać, iż brytyjscy mistrzowie syntetycznej hipnozy z nacznie ważniej s i są tu ni ż - co tu dużo kryć- zramolały już gitarzysta Metalliki (przepraszam wszystkich fanów, a le po Load s pi sałem ju ż Hetfielda i s półkę na straty). Marilyn Manson nagrali dia belski utworek pod jakże wy n1ownym tytułem Long Hard Road Out OJ Heli w towarzystwie pani enki ze Sneaker Pimps, lecz nie na w iele.jej pozwolili. Otrzymali śmy w ten sposób kolejną typową dla MM mroczną i odpychającą opowieść o satanistycznych (szatański ch?) ni ewąt­ pliwie korzeniach. A nietnalże na koócu albumu natraficie na gwóźdź (ale nie gwóźdź program u, a raczej gwóźdź do Waszej trumny chyba że spędzacie nocki w j akim ś głęboko zakopanym rozświet l anym stroboskopami bunkrze przy dźw iękach z nietnieckich s kładanek z cyklu Thunderdome). I co ciekawsze, autorami tego gwoździa nie są nasi bracia zza Odry, lecz stuprocentowi Amerykanie: metalowcy ze Slayera i dz ieciaki z Atari Teenage Riot, tworzą­ cy a1nerykańską wersję ni emieckiego techno nagrywanego na młotach pneumatycz nych. W ty 1n miej scu pozwolę sobie popol em izować z redaktorem "jedynego pisma rockowego w Polsce ", który w recenzji płyty Spawn stwierdził, i ż w tym utworze Slayer nie dał młodzie­ ży pola do popisu. Otóż dał, i to chyba z przyjemnośc ią. ATR widziałem bowiem tego lata

na ży wo (supportowali RATM podczas ich pół­ nocno amerykański ej trasy) - i przez pół co najmniej godziny katowal i uszy dwudz iestu tysię­ cy s łuchac zy jedno s tajnym ry tmem młota pneu1natycznego rozbijającego jakąś cholernie twardą skałę, w połączeniu z niel udzkimi dziki.tni wrzaskatni i j azgotem potwornie przetworzony ch gitar. Czyli dokładnie to, co słyszytny w No Remorse (/ Wanna Die) na Spavvn. Młodz i wygrali. I to w dobrym (czytaj: intry gującytn) styl u. Czy tak będzie wyg l ądać muzyka w XXI wieku? N iewątp liwi e wielu nie chce się z tym pogo dz ić . Ale wszystkie znaki na ni ebie i ziemi (i pod z iemią) ws kazują na to, iż e lementy technicz nej muzyki tanecz nej przen ikać będą do innych gatunków muzycz nych w coraz więk­ szy m natężeniu. Mnie to akurat cieszy. A Was? Mikołaj

Specht

PS . P ełna lista par wykonawców (chronologicznie): Filter & The C rystal Method, Marilyn Manson & Sneaker Pitnps, Orbital & Kirk HatnJnett, Korn & The Dust Brothers, Butthole Surfers & Moby , Metallica & DJ Spooky, Stabbing Westward & Wink, Mansun & 808 State, Prodigy & Tom Morello, Silverchair & Vitro, Henry Rollins & Goldie, Incubus & D.J. Greyboy, Slayer & Atari Teenage Riot, Soul Coughing & Roni Size.

Crematory ,,Awake"

Crematory j est jak w ino ... im starsi, ty1n lepsi. Z a lbumu na albutn obdarzałam niemiaszków coraz większą sympatią, a ostatni ich wyczyn zatytułowany "Awake" jest najlepszym dowodem , że dobrze wybrałam obiekt moich muzycznych westchni eń. Cały materiał został nag ra ny i z tniksowany po raz kolejn y prz e z Gerharda Magina, czy li faceta, który zj adł już zę by na tej robocie, co doskonale słychać w dziewięciu utworach, jakie znalazły s ię na " Awake ". Każdy dopięty na ostatni guzik, nie pozwal ający na rozpraszanie s i ę niepotrzebnymi w stawkami czy niepotrzebny mi przeciąg­ ni ęc i a mi. Nietniecka dokładno ść z cyklu " Ordnung mufit sein ". Jeśli ktoś s podz iewa s ię , że szwabiki podążają ścieżką z ni eJnieckoj ęzycznego " Crematory " my l i s ię niestety. A lbun1 "Awake " jest kontynuacj ą jedy nie słusznej drogi obranej na " Illusions ". Okładka - utrzy mana w z nanej konwencji tn asko podobnej. Teksty - wszystko kręci s ię wokół odw iecznych po szuk iwań (My last words), iluzji (Lord of lies), ulotnych uczuć (The loss) i ... miło ści (For love). Muzy ka - l żejsza, ale równie rytmiczna i żywa (i to jak żywa - vide niezrównany cover Sisters of Mercy Tempie of love). Mniej growlingu na korzyść czystego vocalu Lotte, co wbrew pozorom nie odbiera drapieżno śc i i zdecydowania utworom. ciąg

dalszy na następnej stronie


Nr ( · (~8) ,:·.~·

./:.=.-:-;;.-::.:. .

.

KU LTowy koncert Dnia siódmego października Anno Domini 1997 w klubie Park, obchodzącytn 15-lecie dostarczania wrażeń tnuzyczno-imprezowokulturalnych studentom (i nie tylko), zagościła legenda polskiego rocka- KULT. Jako że rok akaden1icki dopiero "się inauguruje", a żacy grotnadnie i bez vvyjątku spragnieni są stadnych imprez, frekwencja owego ciepłego, jesiennego popołudnia przekroczyła wszelkie oczekiwania. Dobitnie świadczyła o tytn tnonstrualnych rozmiarów Kolejka Sześ­ cioza krętowa , w której bardziej lub mniej dziarsko - w zależności od odległości od kasy stanęli żądn i kultowych wrażeń: Zaciekli Fani Kultu, Miłośnicy Trunków Chmielowych oraz Zawodowi Itnprezowicze w ilości wprost zastraszającej. Taki stan rzeczy spowodował oczywiście absolutne zakorkowanie kasy i ogólną panikę ("Nie dostanę biletu! " , " Nie zobaczę Kazika! "). Krótko mówiąc , kto był o godzinie 20:00 lub odrobinę później, tniał nikłe szanse na kupno upragnionego kartonika z dumną treścią: ,,klub studencki sgh Park 8 zł". Szczęśliwie, Wasz Korespondent za pomocą sobie jedynie znanych Sposobów i Forteli przepustkę do tnuzycznego raju otrzymał, niezwłocznie wchodząc do Parku i zajmując znakotnity punkt obserwacyjny w pobliżu sceny. Oczywiście, koncert "trochę" się opóźnił i Kazika Staszewskiego zobaczy li śmy dopiero po dziewiątej. Wyszedł, zebrał aplauz i zapowiedział, że on z kolegami, owszetn, zagrają, ale najpierw daj my szansę n1łodym, odważnytn , oni są utalentowani i fajnie grają, a tak w ogóle to najpierw support. I tu bardzo miłe zaskoczenie: STWORKI, bo taką nazwę nosiła poprzedzająca kapela, stanęły na wysokości zadania (w końcu support KULTU to nie byle co). Mieszanka dobrego, ciężkiego grania spod znaku RATM, klimatów Beastie Boys i odrobina rapu skutecznie rozkołysały i rozbujały grupy publiki, której już sporo zdążyło się zebrać pod sceną . "Rozgrzewacz przedkultowy" grał głośno, mocno i dobrze, ocierając się trochę tekstami i bardzo wokalem (w porywach nawet trzy "stworki" przy mikrofonach!) o krakowskie Świetliki. Zapowiadając w ostatnim, reggae'owym numerze, że " Słuchać to wam wolno, ale tylko STWORKÓW", zszedł ze sceny robiąc miejsce dla Nich, czyli Gwiazdy, Atrakcji Wieczoru, Legendy- po prostu KULTU. W międzyczas ie półgodzinna przerwa pozw~li ła Parkowi osiągnąć stan prze pełnienia i czuć było w powietrzu żądzę dobrego koncertu - w takiej właśnie atn1osferze wyszli do ludzi tnuzycy oczekiwanego cały wieczór zespołu. Zaczę li mocno, strumienietn ogłuszających dźwięków gitar, z charakterystycznymi klawiszami. O dziwo, nie od zwyczajowej "Celiny" czy "Baranka", ale od zupełnie nowej kompozycji. Od razu cała publiczność zafa lowała, podskoczyła i stała się żywym dowodem słusz­ ności teorii mówiącej o zamianie energii muzyki KUL TU na pozytywną energię podskoków, pokrzykiwań i machania rękami (ogólnie biorąc, zwykłego pogo). Pó ź niej zagrali

Zgrozę

- niezwykle św ieżo, jakby " Your Eyes " wydane było wczoraj , a nie dobrych kilka la temu, później Ręce do góry, a później to już satno poleciało ... A więc, oczywi ście, Dyplontata i Dolina: odśpiewane i odskakane wspólnie z Kaz ikiem, który zdążył się już rozgrzać i widać było, że koncert sprawia mu po prostu frajdę , oczywiś­ cie Arahja i spora część ze " Spokojnie ": nie n1ogło przecież zabraknąć ani Czarnych słońc, ani transowych Czterech jeźdźców ... Jak to zwykle bywa na koncertach KULTU, św ietna zabawa tnieszała się w znakomitych proporcjach z liryzmem i goryczą doskonałych tekstów: K .l., Gałczyńskiego (ostra, twarda rnuzycznie "Smierć poety") oraz ojca Kazika Stanisława Staszewskiego: "Jeśli zechcesz odejść, odejdź... ", z " Taty " l i 2 odśp iewa­ nych przez wszystkich zgromadzonych chóralnie. Po obowiązkowym Baranku, Psalmie 151 i wielu innych s makowitościach (w części zupełn ie nowych) podanych przez KULT, zespół zszedł na zasłużoną przerwę. Swoje ciężkie dwa kwadran se przeżyły wówczas krany z piwem, do których tłumnie pospieszyli spragnieni słuchacze. Druga cześć koncertu to przede wszystkitn starsze utwory, a więc Niejeden wykrzyczany przez publiczność i Parada wspo1nnień oraz Krew Boga, gdy każdy zgodnie rnus iał przyz-

nać , że

"on także widzi krew Boga, on wszę­ dzie widzi krew Boga... " i wiele innych. Już wtedy wiadomo było, że koncet1 ma s ię ku końcowi. Pojawiła się jesz cze Wódka, jeszcze było sy mboliczne dla Kazika (i dla wie lu zgromadzonych zapewne) Do Ani, z przepięknie brzmiącą waltornią "robiącą klitnat" i wykrzyczany1n " no przecież wiesz!" w końcówce. Nadeszła też w końcu długo oczekiwana, menelsko-liryczna Celina, gdzie chór wspiął się na wyżyny interpretacji utworu ... .. .l koniec, niestety. Oczywiście, bisowali jak zwyk le w naj lepszytn stylu : Wolność, Polska - nic więcej nie trzeba chyba mówić: kto bywa regularnie na koncertach KULTU, ten wie, jak wygl ąda zbiorowe wyznanie publiczności , że: " mieszka w Polsce, m·ieszka w Polsce, mieszka tu, tu, tul l!" i następujące póź­ niej waltorniowe sza leńswo w wykonaniu Banana ... A później ju ż naprawdę pożegnał i się i zeszli ze sceny. Podsumowując: to był naprawdę doskonały, ponadprzeciętny koncert: nawet jak na KULT, który przecież w kontaktach na żywo rzadko rozczarowuje. Końcowy optymistyczny akcent na otarcie łez tym, którzy bardzo chcieli, ale nie rnogli współuczestniczyć w owej uczcie dla ducha i ucha (z najróżniejszych wzglę­ dów), a KULT lubią - zespół ma dużo bardzo dobrego nowego tnateriału, więc nowej płyty spodziewać się można już wkrótce. A szybkiego jej doczekania życzy Wa1n Maciek

l(

Crematory c. d. Klawisze - jak zwykle przewodzą reszcie instrurnentów i to do nich dostosowana jest cała sekcja rytmiczna - najładniejsze brzmienie os iągają chyba na "Mirror". Bardzo czysto i przejrzyście pobrzmiewa też perkusja (brawo Markus). Album rozpoczyna "Lord o[ lies", trochę "zsamplerowany", ale niezaprzeczalnie w klimacie krematorków, o czym przypotnina krótka bardzo "klawiszowa" wstawka. Po nim "Away", przypominający manierą śpiewu i gitarami czasy "Transmigration ". Najgłębiej zapada w pamięci rewelacyjna wersja "Tempie of love", pokuszę s ię nawet o stwierdzenie, że stokroć lepsza od oryginału (strzeż mnie Panie od fanów charyz matycznego Andrew Eldritcha). A jak o miłości, to ty lko "For love"your love is the absolute perfection on Earth -

niech starczy za komentarz. Utwór "Crematory" powstał ze zręcznego połączenia większoś­ ci tytułów starszych songów. Pluć jadem wokół nie będę, ale brzmi to trochę bez sensu. Chyba, że to taki żart. Efektowne przejścia i z miany tern pa gwarantuj e za to "My las t words", który z powodzeniem mógł znale źć się na " lllusions ". Podobnie zresztą jak "T/ze loss", chwilatni rzewny, żeby nie powiedzieć monotonny, by za chwi lę poderwać z zamyśle­ nia. "Yourself'' przemawia przede wszystkim bębnami i przeplatającymi się wokalami. Przemówili perfekcyjnie po raz piąty ... Nic dodać, nic ująć . Słowetn - Meisterstilck.

Awake: Maze, Lord of lies, Away, Tempie of love, For love, Crematory, My las t words, The loss, Yourself, Mirror Barbara Bielska


MUZVCZNY TELEGRAF na scenie nowa płyta Boba Dyla na zatytułowana" Time out of mind". Znalazła się na nim między innymi piosenka " Trying g et to heaven ", którą artysta zaśpiewał podczas półgodzinnego występu na specjalnym koncercie dla Papieża -STOPO.N .A. ciągle na topie ze swoją płytką "Bzzz... ". Dwa utwory zostaną wykorzystane w kręconym właśnie filmie Konrada Szotajskiego "Powrót z U", gdzie w ·głównej roli obsadzono Piotra Fronczewskiego. Motywem wiodącym zostanie " K iedy powiem sobie dość " oraz "Białe ściany". Na planie nie zabraknie też samego zespołu, który przy okazji kręcenia filmu walnie sobie clipik do songu " Białe ściany " . Premiera fihnu na Festiwalu Polskich Fillnów w Gdyni. Jakby tego było mało, O.N.A. przygotowuje też coś specjalnego do filmu "Klasa na obcasach" Małgo­ rzaty Potockiej - 1niejmy tylko nadzieje, że nie będą to syntezatorowe brzmienia z czołów­ ki " Beverly Hills 90210 " -STOP- Nie tylko O.N.A. użycza swojej muzy do fihnu. Reżyser Jarosław Żamojda zadecydował, że nowe "Młode wilki 112" najlepiej zilustruje utworek "To nie był film ", pochodzący z najnowszej płyty zespołu Myslovitz "Z rozmyślań przy śniadaniu". Każdej emisji fihnu będzie towa29

września pojawiła się

rzyszyć

pokaz teledysku -STOP- l 7 listopada dwie panie wydają swoje kolejne płyty . Barbra Streisand "Higher ground" i Celine D i on "The re as on". Co łączy je ze sobą ? Otóż Barbra zaśpiewała gościnnie na płycie Celine (utwór "Tell him "). Co łączy Celine z infonnacjami powyżej ? Otóż drugi singiel z jej płyty (, ,My heart will go on ") stał się motywem przewodnim ścieżki dźwiękowej do filmu Jamesa Camerona "Titanic" -STOP- Jak ciepłe bułeczki rozchodzi się nowy albu1n Tytusa Wojnowicza "Ocalić od zapomnienia". W ciągu dwóch tygodni miało na niego chrapkę ponad 30 tysięcy osób. Świadczy to całkiem ładnie o ludkach, którzy nie dają się ko1nercji spod znaku italo (lub co gorsza polo) disco STOP- Dla wielbicieli cięższego grania wieści kilka o zbliżających się koncertach: II edycja Metal Haromer Festival w katowickim Spodku 31 października legenda zwana Brucem Dickinsonem (kto pamięta Iron Maiden?) oraz promujący najnowszy albu1n ("Cryptic writings ") Amerykanie z Megadeth. Jako support wystąpi rodzimy Acid Drinkers -STOP- Na Zaduszki (dla niewtajell!niczonych - 2 listopada) w Stodole zagra Paradise Lost. O tym niżej -STOP.

Ciekawostki z Dziś STODOŁA IMPREZV CYKLICZNE , Srody - Ultranova - imprezy promocyjne nowych płyt. Impreza przy 1nuzyce mechanicznej, przez godzinę prezentacja w całości nowej płyty zespołu, później muzyka utrzymana zostaje w podobnym klimacie. Podczas imprezy obecni są twórcy płyty Ueżeli promowana jest muzyka polska), podpisują plakaty i inne materiały promocyjne .. Dodatkowo można w tym dniu, w Klubie Stodoła. kupić po. atrakcyjnej cenie promowaną płytę . Godz. 20.00 - 2.00. W najbliższym czasie: Tro1nesa - "Pasma czasu" - nowa płyta pierwszego polskiego zespołu techno (goa trance ), w którego skład wchodzi In .in. DJ Dreddy -jeden z najlepszych polskich dj'ów. Technoparty (mix DJ Dreddy). Piątki - Blackstreet - począwszy od 7 .l l. Imprezy z czarną muzyką - rap, soul, funky, trip, hop. W trakcie imprezy wyświetlane będą krótkie, amatorskie fihny Uako podkład do muzyki) oraz teledyski. Impreza pod patronatem programu "Czarny Ekran" Atomie TV.

Soboty- Cooltowa Coolminacja Tygodnia. Duża

weekendowa impreza. Muzyka protnuje Klub. Prezentowane są utwory wypromowane (przeboje) z różnych gatunków nowoczesnej muzyki. Jedyne ograniczenie: nie prezentujemy muzyki dance i disco polo. Szczególnie polecamy:

28.10 MEDUSA RAVE PARTY

Nowości

wydawnicze Sony Musie październik:

Leonard Cohen "More best of.. ."; Suede "Sci-Fi Lullabies"; Apollo Four Forty "Cerrera Rapida"; Roachford "Feel"; Various Artists " Merry Axemas" listopad: O z zy Osbourne "T he ozz1nan cometh"; Piotr Bukartyk " Szampańskie wersety" ; Michael Boiton "All that metters" ; Sabrina Setlur "Die neue S-Klasse"; Barbra Streisand "Higher ground"; Celine Dion "Let ' s talk about love"; Wham "The best of..." grudzień: Sylk 130 "When the funk hits the fun" styczeń: Deep Forest "Comprasa" .

Warner Musie wrzesień:

Dream Theater "Falling into infinity" ; Jose C an~eras "My romance"; Alphaville "Salvation" październik: Pat Metheny " Imaginary day" ; Blenders " Fankofil"; Green Day "Nimrod" ; David Lee Roth "Best of... " listopad: Enya ,,Paint the sky"; Jane ' s Addiction " Kettle whistle" ; Led Zeppelin "BBC session"; ACIDC "Bonfire"

sąsiedztwa

Impreza z 1nuzyką techno, trans, ambient; tematem przewodnim całej imprezy będzie klimat głębin morskich nawiązujący do kultowego filmu "Wielki Błękit" oraz dokumentalnych zdjęć z podwodnych wypraw Kapitana Cousteau. Podczas imprezy projekcje "morskich" filmów. Godz. 20.00 - 2.00, DJ Greg Crack, dobrzy polscy i zagraniczni DJ-e.

2.11 Koncert promocyjny Paradise Lost Przedstawiciele brytyjskiej sceny hard rockowej. Będzie to jeden z koncertów w ra1nach europejskiej trasy promującej ich piąty album "One second". Album ten otrzymał wysokie notowania w prasie, chociaż muzycy konsekwentnie odchodzą od muzyki określanej jako tnetal kierując swe zainteresowanie w stronę muzyki bardziej melodyjnej, dojrzałej , aczkolwiek mrocznej.

4.11 Koncert JustS Pięciu tańczących

i śpiewających idoli nastolatek: Bartek, Shadi, Dani, Robert i Grzegorz zaprezentuje nam swoje wspaniałe i niepowtarzalne show. Jest to pierwszy polski boys band wzbudzający tak wielkie emocje wśród nastolatek. Ich koncertom towarzyszą zawsze piski i wrzaski setek rozentuzjazmowanych nastolatek. Początek konce1iu- godz. 18.00.

13.11 Blenders 16.11 INDUSTRIALOOZA Festiwal techno - industrialny. Wystąpią m.in. LD, Hedone, Agressiva 69, Jude, Ptah, Nowy Horyzont, Warthegau, Sweet Disease (Szwajcaria). Po koncertach wielka impreza techno industrialna (DJ Greg Crack) i pokaz laserów.

Sony Musie Na szczęśliwca czeka kompakt "Honey" Mariah Carey. Wystarczy odpowiedzieć na pytanie: Jaki tytuł nosi poprzednia płyta tej artystki? Odpowiedzi: osobiście w 66a lub music@sgh.waw.pl. Czekamy do 16 listopada!

ZAPROSZENIAIII Dysponujemy 15 - wejściówkami do Stodoły na imprezę Medussa Rave Party 28 października i l O na fndustrialoozę 16 listopada. Jeżeli znacie tytuł ostatniej płyty Prodigy - zgła­ szajcie się do nas (pokój 66A) - bilety czekają.


Papierowe pogaduszki ... Dzi ś wściubię

tnój słowiański nosek w tablice og-łoszeniowe - nośniki wieloetapowej tfu! rczości braci studenckiej. Faktem jest, że wści­ BOSS (czyli ja, a mo że tny ... ?) pomieszkuje so bie (legalnie!) w najokazalszytn esgiehowytn akadetniku, czyli w " Sabinkach" (w któryc h już za rok wyn1ienią wszystkie okna - vide toaleta tnęska na IV piętrze od strony ul. Narburta - luknij na reportaż " Takie przypadki nie istnieją" , strona 3). W zw iązku z tytn (tzn. z potnieszkiwaniem, a nie z oknatni), w i ę kszość przytaczanych poniżej ogłoszeń poc hodzi z tablic, ścian i drzwi DeeSu* "Sabinki". Wszystkie (co do jednego) zerwane bez zgody, ba!, nawet bez wiedzy ich autorów, za co nikogo nie przepraszam. Tyle słowetn wstępu. Przejdźmy do konkretów ...

tytnne spotkanie w "zaciszu" akademikowego pokoju ...

nu domowego pana Michała (nowoczesność i wygoda w jednym!). Mniej profesjonaliztnu wykazał agent n1ieszkaniowy specjalizujący się w obrocie apartamentami - autor ogłoszenia " Kupię pokój dwuosobowy ". Ogłoszenie jest nastnarowane odręcznie i niedbale, zaś paseczki zostały porwane metodą po-sharpa, co wskazuje na pośpiech i desperację. Właśnie dzięki takim kolorowym karteczkom, których paseczki falują radośnie w powiewie z nieszczelnych okien w "Sabinkach", ściany naszych akademików wyglądają niczym przystrojone w falbanki wycinanki kurpiowskie.

(Od)Kupię ...

-Laska Pańska na pstrym koniu jeździ i nie każ­ demu udało się ją dogonić. Cudowne rozmnożenie miejsc w akademikach SGH w tytn roku też s ię nie powiodło , skutkiem czego spora grupa studentów pozostała bez nory (ale nie tna tego złego, co by na dobre nie wyszło bezdomni już mogą odbierać swoje świadec­ twa udziałowe pepepe**). Poszkodowani nie byliby jednak studentami SGH (a niektórzy nie są. .. ), gdyby od razu nie zaczęli kotnbinować dla siebie mieszkanka. I to nie na odległej stancji, czy na przedmieściach Stolicy. A gdzie tam ! Już kilka dni po ogłoszeniu wyników "eliminacji" przeprowadzonych przez samorzą­ dową Komisję Akaden1ikową, w do1nach stu~enta zaroiło się od ogłoszeń typu: "Miejsce Zeńskie w Sa b inkach kupię ", "Kupię miejsce że ńskie w D .S. 'Sa b inki '. Pilne ", " Odkupię męskie miejsce w ty1n akademiku"-, itd., itp. Większość skupujących miejsca (graczy) przejawiała zdecydowane preferencje seksualne, w zw iązku z czym wściBOSS wśród uczestników tego "czarnego rynku" wydziel ił dwie grupy, tzn. "kupowaczy męskich" i "kupowaczy żeńs­ kich n1i ejsc". Zdarzył się jednak przypadek, kiedy podpisana pod ogło szeniem n1ęścizna wy rażała chęć nabycia miejsca żeńskiego . Z kolei (nie z PeKaeSu .. .) innytn osobom było to zupełnie obojętnie, czy wydadzą swoje ciężko zarobione (przez rodzicieli) pieniążki na współżycie w jednym pokoju z lokatorem płci podobnej (przynajmniej z vvierzchu), czy nawet odm iennej. A ponieważ wści BOSS jest rzetelnym serwise1n den1askacyjnym, zawsze popiera swoje słowa dowodam i rzeczowymi. I tak, pojawiło się wiele ogłoszeń o zbliżonej do przytoczonej treści: " Kupię miejsce" Uakiekolwiek), czy też "Poszukiwane męskie/żeńs~ ki e miejsce". Na rynku pojawili się także pośrednicy tnieszkaniowi oraz wyspecjalizowani dealerzy, zajtn ujący się zawodowo hurtowym skupem miejsc. Tajemniczy Michał trzy dni zdychał i zakleił całe "Sabinki" karteczkami z infonnacją " Odkupię miejsca w akademiku"~ I od razu wi dać , że do akcji wkroczyli profesjonaliści. Wspomniane ogłoszenie wyposażone było bowiem w odrywalne paseczki z nutuerem telefo-

-optimum pa re-to*

ilość

Rys. 1. Optim urn "pare-to*", ukształtowa ne na rynku miejsc w domach studenckich, w punkcie przecięcia krzywych (a jednak prostych) popytu i podaży.

*pare-to: "pare to tylko miejsc było do sprzedania... " na podstawie: "World Trade Statistics Magazine", Septernber 1979, page 1135, column 2, section 3

Po przeanalizowaniu

kilkudziesięciu ogłoszeń,

wściBOSS śmie twierd z ić, że

bardzo dobra kondycja finansowa wielu osób skupujących t;1iejsca w akadetnikach nie podlega dyskusji. Swiadczą o tytn choćby, zamieszczane na katikach nutnery, zaczynające się od wymownego 0-60 l względnie 0-602, co niechybnie wskazuje na "komórę" ... I nie chodzi tu o inną formę potnieszkiwania, ale o urządzonko, służące do nabijania rachunków telefonicznych. l na koniec tego rozdziału przykład z zestawu "desperado" . We wrześniu w "Sabinkach" pojawiło s ię nowe ogłoszenie z grupy "Kupię miejsce męskie ". To, co wyróżnia je z zalewu karteluszek i plakatów obciążających tablice ogłoszeniowe, to czerwone, ociekające krwią napisy " Pilne ". Ciekawe, czy to Drakula chce kupić miejsce w domu studenckim wychowanków SGH (krwiopijczych biznesmenów), czy też autor tego wydruku (bo jest to wydruk) daje nam do zrozutnienia, że rozpocznie krwawą rzeź w przypadku fiaska ... Czas pokaże.

Towarzyskie ... Można było posiąść

tniejsce także w wyn iku wymiany barterowej (towar za towar). Ogło­ szenie o treści " Kupię miejsce w akademiku " zachęcało do kontaktu z miłą Izą, która w godzinach 8 :00-1 7:00 czekała ·na interesantów przy telefonie, zaś "wieczorem" oferowała in-

Dla wszystkich drzwi otwarte ... Agata jeszcze niedawno była Agatonetn, czy tam innym facete1n, czort ją/jego wie. Po otrzyJnaniu miejsca w akadetn iku, w wyniku niewyjaśnionych bliżej okoliczności, ztnienił a płeć

z jednej obowiązującej na drugą. Nie dziwi więc to, iż postanowiła zmienić także pokój. W tyn1 celu wywiesiła ogłoszenie: "Zamienię męskie miejsce w akademiku na żeńs­ kie". wściBOSS jest tolerancyjny i życzy Ci Agato, kimkolwiek teraz jesteś, powodzenia na nowej drodze życia!

Donosy... " Wie1n o miejscu w akademiku ... " donosiła wszechwiedząca Asia, a dramatyzm tej wypowiedzi potęgowała gruba, różowa kreska, stat:owiąca podkreślenie przytoczonego tekstu. Zyczytny Ci Asiu, żeby tylko Komisja Akadetnikowa nie zaczęła zgłębiać tej satnej wiedzy (z pewnością nie odetnie się od tego "grubą kreską' ' ... ). Sprzedam ... ..."miejsce w Sabinkac h na rok 1997/98" ale ' nie na dłużej ... Gratulujemy odważnytn, którzy zdobyli się na podobne wyznania, podając jeszcze numer swojej (lub nie) "komórki". Istnym artyzmem wykazał się dopiero twórca, z pewnością ludowy, który przyozdobił jedno z tych ogłoszeń własnoręcznymi dopiskami, wśród których najbardziej cenzuralnym jest podpis ... " dr Hans Pytka ". Niebywałą" OKAZJĄ! !!!" miała się stać oferta sprzedaży tniejsca w "Sabinkach", reklamowana dużytn, kolorowym plakatetn o treści: "Możesz mieć męskie 1niejsce w Sabinkach. Pytaj w ... " (ntuner pokoju znany wściBOSSowi). I chyba nikt się nie pytał, albo zawsze pytający się otrzymywali odpowiedź "Nie możesz! ! f " , bo już po kilku dniach na tablicach zawisły kolejne plakaty. Tym razem "OKAZJA!!! f " stała się już jedynie" OSTATNIĄ SZANSĄ! " . I chyba faktycznie było "cienko" z tą transakcją, gdyż sprzedający dobitnie wyróżnił czarnytn podkreślenietn " męskie miejsce ", a nutner pokoju umieścił w żółtej, fosforyzującej ratnce. To dziwne, aby przy tak nikłej podaży mieć jeszcze problemy ze zbytetn ... Pośrednictwem mieszkaniowytn zajął się także klub " Szlemik" z D.S. "Hermes" (to musi być jednak bardziej intratne zajęcie, niż szowbiznes). A że prowadzący ten przybytek są bardziej w świecie obyci, ogłoszenie dali po "angelsku". "Wanna buy a MALE BED in Sabinki? " - pytała kartka formatu A4. N i by " bed", a jednak "łóżko", a jak łóżko , to pewnie i pokój ... Komisja Akademikowa już Was nan1ierzyła, chłopaki!

Kochane prezydium ... A teraz z innej beczki, czyli spoza akademika. Przenieśmy się na teren Uczelni. Tu też kwitnie naścienna elokwencja studencka. "O komputerach!!! i wszystkiln co z nimi zwią­ zane" traktuj e ogłoszenie wyprodukowane . przez nowowybrane prezydium jednej z uczelnianych organizacji studenckich. ciąg

dalszy na następnej stronie


Papierowe... c. d. Tymże ogłoszeniem

wspomniana instytucj a wprowadza " ano troszkę nowych porządków' ' w obrębie organizacji. Nie ma sensu rozwodzić się nad rozwlekłą treścią, przytoczymy najciekawsze kawałki (tak! to wszystko prawda!). "Opłaty (za drukowanie osobom {spoza' - wyjaśnia wściBOSS) zbieramy wszyscy - to NASZE pieniądze, które przeznaczymy na herbatkę, kawusię, cukier i inne bieżące potrzeby ". A ciasteczka i cukiereczki? " A teraz o GRANIU" - rzecz tyczy s ię " hierarchii ważności czynnoś­ ci wykonywanych na komputerze" należącym do omawianej organizacji. " Granie " -jak można było oczekiwać - umieszczone zostało na szarym końcu, choć - wiadomo to nie od dziś - doskonale rozładowuje napięcia i stres. Jeszcze lepszy "w te klocki" jest irc, który jednakże został pominięty w "hierarchii blah, blah, blah. .. ". A wściBOSS się pyta, gdzie sła­ wetna polska tolerancja? Pismo jeszcze nie ostygło, a już pod spodem znalazła się riposta a propos ekologicznego podej ścia prezydium do "papieru z jednej strony zadrukowanego" (a " ten jest w biurku "), na którym członkowie organizacji tnogą " drukować ile wlezie". Nie spodobało się to podpisanetTIU pod ripostą" C********** ", który w mocnych słowach polecił prezydium użycie owych kartek w celach czysto toaletowych: Wsadźcie sobie do d... używane kartki, nie " wiem czy wiecie, ale można je zużyć także jako papier toaletowy ". Nie dziwimy się panu" C ", który żali s ię , że po przyjściu do Szkoły został pozbawiony " przez jakiegoś młota cienia czystych kartek ". Brawa za iście poetycki epitet! Jak ludzie są ze wsi to nie będzie papieru " kwituje następnie pan " C". A jeże li okaże się, że wszyscy są ze wsi, w organizacji kartek nie JJ

będzie!

,, Uwaga P REZYDJUM nadchodzi!!! " - rozpaczliwie ostrzega plakat, którym pan "C " zaopatrzył swoją ripostę. Plakat o tyle szczególny, iż w centralnym jego punkcie piszczelami straszy wielka, czarna... trupia czacha.

Bombowe wakacje .. . Inna uczelniana organizacja studencka wywiesiła na swojej tablicy ogłoszenie o pewnej wyprawie: " Uwaga! Ludziska o duszy globtrotera! Planuję letnią wyprawę na Daleki Wschód. Szukam chętnych". N a efekty nie trzeba było długo czekać. Szybko znalazł się ktoś "chęt­ ny", choć niekoniecznie na wyjazd i nie cał­ kiem " globtroter". Delikwent postanowił bowiem udzielić kilku rad swoim kolego1n. W tym celu podkreślił długopisem słowo " Tadży­ kistan ", a na spodzie kartki umieścił przestrogę: " Ludzie! Tam jest wojna!!! (poważnie!) ". Ciekawe, czy wyprawa doszła do skutku ... ? Giną gryzoniel

Gryzonie towarzyszą naszemu gatunkowi od zarania dziejów. Przez cały ten czas to raczej one wykradały różne rzeczy z naszych domostw, rzadziej .na odwrót. Tym razem jednak, to gryzoń został ukradziony przez człowieka, co zmusiło miłośników tych uroczych zwierzą­ tek do wprowadzenia ścisłej ich ewidencji. Ta-

kie oto ogłoszenie pojawiło się ostatnio w jednej z sal komputerowych: "Ze względu na powtarzające się kradzieże myszy uprzej mie prosimy prowadzących zajęcia i studentów o " ... " zakup kota " - dopisał długopisem jakiś żartowniś. Autorzy prosili jednak o "przeliczanie ich ilości (tzn. myszy - przyp. wściBOSS) przed i po zajęciach i zgłaszanie ewentualnych braków do sali li O". Czy jak zauważę zaginięcie szczura z budynku głównego, to też mam gdzieś zgłosić?

Kto widział, kto wie... Do tego,

że giną zwi erzątka zdążyliśmy s ię już

przyzwyczaić. Zaginięcie człowieka też już

nie wbudza większej sensacji, ale gdy giną gary, tego już za wiele! "Zginęło mi pudło z depozytu*** z naczyniami kuchennymi" - skarży się rozżalona I.B., która w tej sytuacji będzie zmuszona do korzystania ze stołówki w "Sabinkach", przynajmniej do chwili skompletowania sobie pełnej zastawy. A ze stołówki możemy podprowadzić nie tylko sztućce czy talerze, ale także gustowne solniczki i tace w równie dobrym guście. Źle kończy się również użyczanie osobom nieznanym odkurzacza, a jeszcze gorzej, kiedy użyczamy pożyczony sprzęt AGD. Pokój gospodarczy na czwartym piętrze zasłynął już w ubiegłym sezonie z użyczonej deski do prasowania, której poszukiwanie trwało około miesiąca. W tytn sezonie modne stały się wzywania o zwrot odkurzacza (" Uwaga! Proszę o zwrot odkurzacza do pokoju ... "). t>dkurzacz, mała rzecz, a cieszy; za to czołg mus iał doprowadzać do o .. . o przepraszam, do euforii . " Zgubiłe111; czołg nr l 02. Dla uczciwego znalazcy hełmofon z filmu {Czterej pancerni i pies '. Wiadomość Lidka i Grześ". Przyznaję Lidce rację, trzeba się upominać o czołg Grzesia. Swoją drogą, skąd Grześ ma takie gadżety?

'

Kobieta za piwo ... Na początku było to ogłoszenie o .treści: " Sprzedam miejsce w akademiku na Zwirki i Wi gury", ale długo nie pawisiało w nienaruszonym stanie ... Szybko dopadł je jakiś zdesperowany mę sk i szowinista, którego własna kobieta widocznie doprowadziła na skraj bankructwa finansowego i biedaka nie stać już było nawet na kartkę i długopis (a co dopiero na

. l

piwo!). Otóż osobnik ten, w przypływie złości na swoją niewiastę, z oryginalnej treści ogło­ szenia pozostawił jedynie " sprzedam ", z reszty uczynił "kobietę " (metodą nadruku ołówko­ wego) i dopisał jeszcze "za piwo", z czego jak łatwo to sobie skomp letować - powstało ogłoszenie treści: "Sprzedam kobietę za . ". pzwo Zamienię ... Zamienił

s iekierkę

na kijek. " Zamienimy brązow e zasłony na ciemnobrązowe!" brzmi treść " Uwaga! Okazji! " z " Sabinek" . Nie jest to bynajmniej żaden "big deal", należało więc uatrakcyjnić ofertę, co autorzy oczywiście uczynili - " +EXTRA dorzucimy nową półkę wiszącą " . Co za okazja! Nie omieszkali tego podkreślić ofertodawcy - " Think twice! and cal!". N e rozumim ... stryjek

Czarodzieje "Zamienię

stolik na biurko" - chwali się czarodziej z trzeciego piętra. A że konkurencja nie śpi, wkrótce pojawiła s ię kontroferta z drugiego piętra: " Zamienimy stolik na biurko ''. A na , to s1ę . n1e . da ....? odwrot I to by było na tyle, teraz zjedzą Was motyle ... A nasze najbliższe spotkanie (O Jezu ... !!!) już za miesiąc. Kartkujcie "MAGLA". "MAGIEL" rulez! wściBOSS

P. S. Z ostatnich ogłoszeń wynika, że rozpoczął się już okres godowy (względnie pogodowy) w Sabinkach" zaroiło się od karteczek propo" nuj ących zakup sukni ślubnej. Zadzieram kiecę i lecę więc na przymiarkę. Pa! Pa! * DeeS - D.S., dom studenta, pot. akademik m III l. <<członek akademii nauk>> 2. <<dom akademicki>> (" Podręczny słownik języka polskiego", PWN 1996). ** pepepe- trzy literki "p", czyli PPP- Program Powszechnej Prywatyzacji (polecamy redakcyjny program PPI - patrz strona ... , nie wie1n ... znajdź sobie ...). *** Depozyt m IV, D. -u <<pieniądze, przedmioty, papiery wat1ościowe złożone na przechowanie u jakiejś osoby lub w banku, w są­ dzie >> (,, Podręczny słownik języka polskiego ", PWN 1996). W akademikach na okres wakacji 1nieszkańcy oddają swoje rzeczy do depozytu. Nieprzymusowo. ·

.

. .

2:.

.

CENTRALA KARIERY No i wreszcie jest szansa dla tych mniej ambitnych, którym nie zależy na kompletowaniu piąte­ czek i piusików w indeksach. Redakcja "MAGLA" wraz z Samorządem Studentów SGH ogłas~a­ ją konkurs na naj gorszy, to znaczy z najniższą średnią, indeks. ~ajemy Wam czas do 15 grudnta, abyście 1nogli jeszcze pogorszyć swoją średnią. W numerze listopadowym zapoznan1y W~s ze szczegółowym regulaminem konkursu. Dziś wspomnilny jedynie, że głó';ną .nagrodą b.~dzt~ opłacenie przez nas kosztu zakupu dużej ilości książek i skryp~ó'; do nauk1. Nie zapomnt~y Jednakże o tym, aby czasem odciągnąć laureata od podręczntkow. I w tym .cel.u sz.ykuJemy ... skrzynkę (lub zgrzewkę, a może i więcej - czas pokaże) dobrego piwa! Bawcie się wtęc razem z nami! Informacje o konkursie znajdziecie w Internecie pod adresem : . http://akson.sgh.waw.pl/--magiel/leser.htm


Brawurowa interwencja l

bandytów dokumenty. Ci posługiwali się początkowo obco wyglądającymi "papierami", jednak sprawni policjanci wyegzekwowali od nich właściwe dokumenty tożsamości. Zaalarmowani jednak zachowaniem przestępców, zweryfikowali telefonicznie prawdziwość daDnia 2 października 1997 roku sprawna nych zawartych w dokumentach. Choć dane oakcja warszawskiej policji, przeprowadzona kazały się prawdziwe, ani trochę nie zmniejtuż przed gmachem SGH doprowadziła do uję­ szyło to czujności dzielnych stróżów prawa. cia dwojga groźnych przestępców! FunkcjonaWkrótce Funkcjonariusze napotkali pierwriusze Zenon K. i Juliusz P., pełniący służbę sze trudności, gdyż podejrzani twierdzili, że przy stacji metra, wykazali się zimną krwią i nie mają przy sobie wystarczającej ilości gopełnym profesjonalizmem. Widząc bandytów tówki (50 zł od osoby). Policjanci nie zdecydow akcji, bez wahania zbliżyli się do nich, obez- wali się jednak na przeprowadzenie rewizji ow-ładnili i odkonwojowali na komisariat. Dali sobistej. Pomimo obniżania kwoty, najpierw przy tym dowód swej ogromnej odwagi - tego na 30, potem na 25, a w końcu na 20 zł, tylko czynu dokonali bowiem, nie wyciągając broni, nieliczni przestępcy zapłacili gotówką. a używając samej tylko siły perswazji słownej, Istotnym elementein sprawy jest przedstajakiej nabyli w ciągu długiej praktyki. wienie reakcji bandytów. Choć początkowo Ale po kolei. .. Około godziny 15:48 polic- byli oni wzburzeni i wrogo nastawieni do pojanci zauważyli podejrzanie Wyglądających o- licjantów, już wkrótce nabrali do nich głębo­ sobników, którzy wyłonili się ze stacji metra. . kiego szacunku. Byli pod wrażeniem ich proJ uż po niespełna dwóch minutach bandyci ci fesjonalizmu, odwagi i - trzeba to powiedzieć niespodziewanie wtargnęli na jezdnię i zaczę li kunsztu. Przekonawszy się o skuteczności pobiec za autobusem nr 382. Gdy wrócili na licji, będą mogli już spać w Warszawie spokojchodnik, policjanci już na nich czekali. Osob- nie, nie bojąc się o swoje bezpieczeństwo . Ponicy próbowali mętnie się tłumaczyć , sugeru- nadto, gdy - ukończywszy SGH - kupią sobie jąc jakoby byli biednymi studentami, chcącymi duże, szybkie, czarne samochody, będą pewni, zdążyć na autobus. Jednak świadomi swoich oże żaden gówniarz nie zarysuje im lakieru. O bowiązków , doświadczeni Stróże Porządku co zadba już stołeczna policja, a o czym donoPublicznego nie dali się zwieść przestępcom , szą, przebywający wciąż na wolności których niezwłocznie odkonwojowali na pobDorota Kwiecień i Michał Stangel liski komisariat. Aby uniemożliwić im ucieczkę, jeden policjant prowadził ich przodem, P.S. Nazwiska policjantów i numer autobusu drugi zaś pełnił s traż tylną; na stępnie zaś zostały przezomie zmienione. zamknięto za nimi drzwi. Przybywszy na komisariat funkcjonariusze policji pobrali od

DŻIUSMENKA Artykuł

ten piszę ku przestrodze tym, którzy teksty poniższe spotkają na swej drodze:

Biuro reklamowo handlowe poszukuje od zaraz na różne stanowiska. Zarobki od 1000 zł Dla najlepszych bezpłatne szkolenie na stano wiska kierownicze . Tel . 839-93-33 , 636 - 83 - 00 Absolwentów od zaraz , na stałe . Zarobki od 1000 zł . Tel . 838-93-33 , 636 - 83 - 00 Aktualnie młodych lubiących : głośną muzykę , szybkie samochody . Zarobki powyżej 1000 zł Tel . 838 - 93 - 33 , 636 - 83 - 00

GALERIA MAGLA

TOTALIZATOR SPORTOWY CNJO

-W dzisiejszym losowaniu szczęśliwcami, którzy dostaną się na język angielski są Franek Pijawka oraz Elżunia Kaktus. Zaklasyfikowani oni zostali do grupy A-1525 o godzinie 23:15 w soboty na Stadionie 1O-lecia w budce numer 158. Brawa dla szczęściarzy/

pomacać, oblukać ,

ale folii nie

zdzierać!

A kasetki te zostały po trzy w zestawie razem ofoliowane, co by tylko ich mało mówiące fronty były wyeksponowane. Muzyka bardzo różnorodna tam figurowała, na większości jednak tajemnicza "Gina T" się produkowała. Oprócz tego odkryłam w owej torbie też inne atrakcje: polskie dresso-disco, romantika i taneczne formacje. Taśmy skrzętnie zostały

a potem - większość że

w Rosji pozgrywane, z wadą lub czystych - Polakom zapodane.

Myli się również'ten, kto zakłada, na strunach głosowych wymiata sam Brian Adams.

Jarek penetrował biuro za hi urem - cały Grochów z Aninem, wyrzucano nas drzwiami, wchodziliśn1y ko1ninem.

Niedawno ogłoszenie takie w gazecie zobaczyłam, więc migusiem do firmy uderzyłam .

Wieczorem resztę towaru do firmy zwieźliśmy, a przy wyjściu na innych akwizytatorów się nadzialiśmy .

N a dżień dobry ostro kitowano, ale żadnych konkretów powiedzieć nie chciano.

Jedyne, co ich interesowało, to ile zestawów s ię sprzedało.

Następnie dostałam

osobistego trenera, który miał prze ' wiczyć ą.owego workera. Trener Jarek zbyt atrakcyjnie się nie prezentował, a - sądząc z zapachu - nieco wódzi rano skonsumował. Po drodze na przystanek- tryskając humoremuświadomił mnie, że jest ·- i ja też będę- akwizytatorem. ' - po trzy w komplecie, Kasety miałam promować ludziom oczy mydlić,

że są najlepsze

Wielką torbę otworzył

na świecie .

i pozwolił pogmerać,

Błyskawicznie też

w pamięci wyliczyli, ile żeśmy tego dnia zarobili.

Posługiwali się

przy tym specyficznym żargonem, bazującym na terminach: dżiustnenka, padaczka, dzwonek. Menedżer Krzyś zerkając

za swój dekolt wzrokiem Araba, wyklarował mi na czym polega ta zabawa. Szczerze mówiąc - w efekcie miałam wrażenie, że jestem w sekcie.

Anna Bartoszewicz


Fiesta na "Rampie"- część 1 W dniach 17-26 października w teatrze "Rampa" na warszawskim Targówku odbył się pierwszy Festiwal Kultury i Sztuki Hiszpańs­ kiej i Hispanoamerykańskiej . Przez ponad tydzień warszawska publiczność podziwiała występy artystów pierwszej wody z Gwate1nali, Hiszpanii , Kolumbii, Meksyku, Peru i Urugwaju. Koncert inauguracyjny uświetnili swoją obecnością patron festiwalu prezydent Warszawy Marcin Święcicki i patron honorowy - pierwsza dama RP Jolanta Kwaśniewska. Na tym pierwszym koncercie znakomici goście mieli okazję wysłuchać hi szpań skiego wirtuoza gitary flamenco Paco Pena. Paco to kompozytor pierwszej w świecie Missa Flamenco, dyrektor Flamenco Company, przez pięć kolejnych lat laureat Nagrody dla Najlepszego Gitarzysty Flamenco na świecie. Jego piątkowy koncert był typowym występem przeznaczony In dla VIPów. Dosko na-ły technik, tnistrz rytmu i nastroju, wybrał utwory klasyczne dla prezentowanego sty lu gry, pozwalające słuchaczowi zapoznać się z przekrojem Flamenco, zarówno rdzennego hi szpańs­ kiego, jak i tego powstałego w wyniku zetknię­ cia się z kulturą Karaibów. Dla przeciętnego widza, może odrobinę zbyt ciężki. Drugiego dnia wy stąpił międ zy innym i Jose Carbaj al, "El Sabalero'', znany też jako urugwaj ski Jaques Brei. Utwory tego śpiewa­ ka, kompozytora i poety stanowiły nie lada gratkę dla miłośników poezji śpiewanej . Jego koncert był szczególnie atrakcyjny dla osób znających język hiszpański. Carbajał w długich przerwach między swoilni utworów opowiadał o życiu 1nuzycznym w Urugwaju, co przeplatał licznymi anegdotami. Gorące

rytmy, energia, radość , żywioło ­ wość, słowem wszystko z czytn kojarzymy tropikalną tnuzykę latynoamerykańską zaprezentowała Toto la Momposina - kolumbijska pieśniarka i tancerka. Gwiazda, ze swoim sześ-

cioosobowym zespołe1n porwała publiczność "Ran1py" niezwykłą otwartośc ią i prawdziwym szaleństwem na scenie, co szybko przeniosło się na widownię . Rewelacją był jeden z perkusistów zespołu, który grał na bębnach jako takich, na ich ściankach, a nawet na poodłodze . Z pokoncertowej rozmowy z nim dowiedziałem się, że jest naturszczykietn, takitn jak setki zamieszkujących oderwane od cywilizacji wsiach chłopców tworzących wiejskie zespoły grające. na profesjonalnym poziomie, nie s każone narzuconymi z góry wzorami. W ostatnim, granym na trzeci bis utworze, muzycy śpiewa­ jąc i grając wskoczyli pomiędzy rzędy pokazując publiczności prawdziwą naturę szalonej kolumbijskiej fiesty. (Wywiad z Toto, przeprowadzony dzięki uprzejmości uroczych i wyjątkowo pomocnych pracowniczek " Rampy " możecie przeczytać poniżej). Poniedziałek

Jesteśmy przekaźnikiem Wywiad z Toto laMomposina Jeszcze nie ochłonąłem po koncercie wspaniałej Toto, a już pracowniczka " Rampy " prowadziła mnie przejściem pod schodami do garderoby śpiewaczki. Tam, otoczona tłumaczka­ mi, dziennikarzami i pracownika1ni teatru siedziała artystka uśmiechając się szeroko i rozdając autografy. Przed rozmową z niektórymi artystami dziennikarz ma swego rodzaju tremę. Otwartość i bezpośredniość Toto sprawiła, że nic takiego nie .przeszło mi nawet przez myśl. Nadeszła moja kolej. szeroka publiczność, jeź­ dziłaś po kolumbijskich wsiach i miasteczkach dając koncerty. Kiedy stałaś się sławna? Nie było takiego momentu. Tak naprawdę, to znana jest nasza muzyka, nie my. Nigdy nie

Zanim

poznała Cię

dzień

Marimba de Concierto. Dziesięciu potomków Majów tworzy najbardziej znany zespół grający na tradycyjnych gwatemalskich instrun1entach - n1arimba. Marimba to instrumenty podobne do tradycyjnych cymbałów, zrobione ze specjalnego gatunku drewna. Krótszy z nich obsługiwało trzech muzyków, dłuższy - czterech. Inni grali na kontrabasie i instrumentach perkusyjnych. Dźwięk marimba jest głębszy i jeszcze łagod­ niejszy, ni ż w cymbałach. Marimba de Concierto prezentowali muzykę folklory styczną Gwatemali, muzykę popularną tego kraju oraz starodawną muzykę Majów przesyconą dźwię­ kami szutniącej wody, skrzeku ptactwa, a nawet ryku słoni. Niezwykłym przeżycien1 dla polskiego słuchacza jest odbieranie wykonywanych na marimba standardów muzyki pół­ nocnoamerykańskiej i europejskiej, jak "New York, New York " czy Fokstrot, a nawet utwory klasyczne, jak" Oda do Radości " Beethovena. Na następny rok muzycy obiecali przygotować którąś z kompozycji Chopina. to

ludu

czułatn się sławna.

Co przekazujecie w swojej muzyce? W swojej muzyce chcemy ukazać duszę ludu, jego los, jego codzienne życie, radości i problemy. Wywodzimy się z ludu (Toto pochodzi z wysepki Momposa, stąd jej artystyczny pseudonim -przyp. autor) więc śpiewamy o nim i, co ważne, dla niego. Uświetniłaś swoim śpiewem uroczystość wrę­ czenia Nagrody Nobla znanemu i uwielbianemu również w Polsce Gabrielowi Garcii Marquezowi. Czy ntogłabyś podzielić się swoimi wrażeniami z tamtego wydarzenia?

To, co uderzyło mnie w zachowaniu s ię artystów na scenie, to szczęście i radość z grania odbijające się na ich twarzach. N ie mówię o przylepionym do twarzy uśmiechu Michaela Jacksona, czy podtrzymywanych operacyjnie przy życ iu uśmiechach setek zblazowanych, podstarzałych rezydentek Hollywoodu . Main na myśli autentyczną spontaniczność ludzi, którzy nie 1nuszą inkasować milionów dolarów, żeby, znos ić trudy podróży · przez ocean, niewygody mieszkania w nienajwyższej klasy hotelach i na dodatek prz enikliwe zimno polskiej jesieni, żeby wyjść na scenę, dać z siebie wszystko i cies zyć się z tego . To podejście do życia niezbyt popularne w naszym kraju. Dyrektor "Rampy" - Andrzej Maciejewski - nie poprzestał na zaproszeniu na Targówek artystów. We Foyer teatru odbywały się wystawy związane z kulturą hispanoamerykańską. W gablotach można było obejrzeć pokryte 24karatowym złoten1 repliki prekolumbijskiej biżuterii, których oryginały spoczywają w muzeun1 w Bogocie. Obok fantastyczna wystawa fotograficzna zatytułowana " Balcones de Lima " przedstawiająca piękno i niezwykłość wizytówki stolicy Peru - balkonów, nierzadko mających swe korzenie w czasach kolonialnych. Na ścianach nastrojowe obrazy o tematyce indiańskiej autorstwa Małgorzaty Elbanowicz, znanej również jako wysokiej klasy tłumaczka, ostatnio " Raportu z pewnego porwania " G. G. Marqueza. Tennin oddania do druku naszej gazety upływa dokładnie w połowie festiwalu. Relacji z drugiej jego części szukajcie w listopadowym numerze ,,MAGLA". Marcin Wyrwał P.S. W celu uzyskania informacji na temat repertuaru " Rampy " podajemy adres: ul. Kołowa 20, i numery telefonów: 679-89-76, 679-34-28.

Och, Nagroda Nobla to wielka rzecz. To pron1ocja nie tylko dla pisarza, ale również dla całego kraju, dla jego mieszkańców, szansa pokazania się w świecie. My wystąpiliśmy tam jedynie w roli przekaźnika głosu prostego ludu, o którym Marquez też pisze. Ostatnie pytanie. Trudno konkurować z gorącą latynoamerykańsską publicznością,

ale jaka według ciebie jest polska pub... (W tym momencie Toto przerwała wykrzykując) Absolutamente Maagnifica!!! Dzięki za rozmowę, Toto, jesteś wspaniała. Gracias. Rozmowę przeprowadził

Marcin

Wyrwał

KĄKÓRS rozstrzygnięty!!l S zczęśliwą posiadaczką kańskiej została

dwóch

wejściówek

Marta Dziubińska.

na l Festiwal Kultury Gratulujemy!

Hiszpańskiej

i Hispanaamery-


Galeria Rekrutacyjna li Niektórzy z Was zapewne pamiętająpierwszą część Galerii Rekrutacyjnej (,,MAGIEL", nr 13, luty 1997), w której przedstawiłem "graficzną twórczość" kandydatów zdających egzaminy wstęp­ ne- , twórczość uprawianą w pracach i brudnopisach. Dziś druga (lecz nie ostatnia) część galerii, tym razem zdjęcia z Rekrutacji. ..

3. Kolejka przed aulą -ponowne sprawdzanie dokumentów oraz listy obecności.

l. Poranne

tłumy przed

budynkie1n głównym.

2. "Na wejściu " dokumenty kandydatów sprawdzali studenci z Sa1norządu oraz pracownicy Administracji SGH.

6.

Członek

komisji egzaminacyjnej utajniajedną z prac, zaginając tę część kartki, która zawiera dane o kadydacie. Na koniec zakleja ją dokładnie taśmą.

4. Miejsca już zajęte, prace rozdane przystąpić do egzaminu ...

można

5. Komisja Rekrutacyjna wizytuje w trakcie egza1ninu Aulę Główną.

l

;.•-~J«4tt;.lf"~NI·~.:X:::::-~

.

JEZYK. 11 n w

"

{ lod;

() , 01)

BIBLIOTEKA

8.

7. Po egzaminie członkowie komisj i egzaminacyjnych znosz ą prace do Dziekanatu - tu sprawdza się, czy liczba prac zgadza się z liczbą osób obecnych na egzaminie.

Członkowie

Komisji Rekrutacyjnej sprawdzają tajność prac, tzn. czy są one dobrze zaklejone, czy nie zostały gdzieś dodatkowo podpisane lub oznaczone w inny sposób. Na ko niec opieczętowywana jest zagięta część kartki. Utajnienie pracy jest zakończone.

9. Kiedy trwa j eden egzamin, pracownicy obsługujący Rekrutację przygotowują kartki i arkusze na kolejny. Wieczorem przygotowuje s ię takie same komplety na następny dzień.


10. Komisje sprawdzające prace przebywają w Szkole często do późnego wieczora. To dla nich właśnie pracownice Dziekanatu przygotowują termosy z kawą i herbatą.

11. Odtajnianie prac, czyli nożyki w łapki i tniemy (dosłownie). Następnie punktacja wpisywana jest na listę, a listy przekazywane są do Centrum Informatycznego, które wprowadza te dane do ko1nputera.

12. Pracownicy Centrum lnfornlatyc=ne'go wpisują punktację do komputera, 1-VJ)I'Oll'od. o ją ewentualne poprawki, a następnie wydrukowu ją ostateczne listy.

14. I ponownie sprawdzane są listy - tym razem wersja najnowsza z wersją wcześniejszą. 15. Po odtajnieniu prac, spisaniu punktacji i sprawdzeniu jej z pracami, prace są kolllfJ/etowane czwórkami i wkładane do tec:::ek. ( '::Ionkowie Komisji Rekrutacyjnej 1nuszą wyJ>elnić w formularzu zgłoszeniowyn1 kanc(vdata ruh,:vkę dotyczącą wyników eg::a1ninu. a 11as tę11ie napisać na wierzchu teczki, jaką Silili~' Jnlllktów dana osoba otrzyn1ala.

13. Po wydrukowaniu pierwszych list punktację ponownie sprawdza się z pracami, aby wyłowić ewentualne pomyłki. Listy ponownie przekazywane są do Centru1n Jnfonnatycznego, które wprowadza zmiany do pamięci komputera i drukuje kolejne listy.

17.

Główny

etap Rekrutacji na studia dzienne wieńczy wspólne posiedzenie Kon1isji Rekrutacyjnej oraz Ko1nisji Odwoławczej, na którym podejmowana jest decyzja o tym, jaka musi być minimalna liczba punktów, którą trzeba było uzyskać na egzaminie, żeby dostać się do SGH. W trakcie tego posiedzenia decyduje się także o naborze obcokrajowców.

16. Podpisane przez członków Komisji Rekrutacyjnej teczki umieszczane są w szafach: w jednej szafie teczki osób przyjętych, w drugiej nieprzyjętych (problemem w 1996 r. było to, czy "nie-przyjęci" pisze się razem czy osobno; Pani Dziekan zaproponowała rozwiązanie: jako cecha zmienia osobno, ale po rozpatrzeniu odwołań ·_ jako cecha stała - raze1n .. .)

18. Listy osób, które się nie dostały, wywieszone były na drzwiach budynku F.

19. "Zwycięzcy" radowali się wra: z rud ic·a mi " u wrót" budynku głóvvnego.

Na koniec chciałbym w imieniu studentów, przede wszystkim pierwszego roku. pod:i~·koii 'OĆ: wszystkim osobom, które zaangażowane były w przeprowadzenie Rekrutacji 97, a ·w s::c:e,{!.(i!nu.~­ ci "dzielny1n" pracownikom Dziekanatu Studium ?odstawowego. (i l') 1


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.