Numer 19/20 (listopad/grudzień 1997)

Page 1



MAGfEL RULEZ /•;nitki artykuł o redagowaniu .. .........4-5 t 'o się stało z nr. listopadowym? ....... 5 Wvznania z poznania (się) .............. 6-7 .l11k powstała gazeta ........................... .8 FOTO t ,"/ębia ostrości

dla opornych .... ........ 9

UCZELNIA Nie chcę robi ć z siebie gwiazdy .. ....................................... 10-11 lViKurski unplugged.... ...... ........... 12-13 'l pytań do Prof Adama Nogi. .... ....... 14 /l es t of SGH. .............................. 14 l11stań wykladowcą/ ............. ...... 15-16 l'ies jest pogrzebany w katedrach .. 16 SGH się buduje ..... .. .. ..... .. .. ...... .. 17 Studenci o SGH. ... .......... ............. 17 A'rok po kroku, czyli rzecz o l roku .... 18 Moje pierwsze wrażenia ................... 19 Niekorzyści skali .................... .. 19 Organizacje: Polityka-1. ................... 20 Organizacje: ASK-L. .. .... ... ........ 20 Organizacje: Bomba w Sejmie ........ 21 Organizacje: Soli Deo - "A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź" .............. 21 Organizacje: Sekcja żeglarska przy CWFiS - Po drodze do Marsylii .... 22 Organizacje: Samorząd Studentów SGH- Wakacyjne szaleństwo ...... 22 Organizacje: AIESEC - Międzynarodowy Program Wymiany Praktyk ...... 22 AIESEC- Kochane żaki/ ................... 23 AIESEC- Dni Kariery ..................... 23 AIESEC- Case Study Weekend ....... 23 AIESEC- East joins West ... ..... ...... 23 Organizacje: KHDK przy SGH Wampirki kontratakują .................. 24 Organizacje: Kolo Geografów ...... . 24 Brydż w SGH. ........ ......................... 24 The CEMS Graduale Conference is coming.................. ....... ... .............. 24 Organizacje: Samorząd Studentów SGH - Raport z działalności .......... 25

Organizacje: AEGEE- Konferencja .. 26 Organizacje: TRAM? - Studencie na Łojarkę! ...... .... ....................... ... 26 Organizacje: Koło Naukowe Analiz Ekonomicznych .............. ...... .......... ..26 Studenci: Hasło "Kantine " ............. 27

teł.

o-m•il'

FILM TolsTOY STORY. ........................ ... 28 Sexy siksa i cool kiler..................... 28 Wtyczka ..... .... ............. .. .... .. .......... 28 Powtórka z rozrywki ..................... 29 H-Eros H-Erkules .......................... 29 Urzekający bandzior ....... .. ............ 30 AsFordOne ........................... .. ...... .30 Czy to lawa, czy nie lawa? ................ 30 SPAŁnij się w łeb/ ................. .......... 30 TURYSTYKA Miasto wielu światów (2) ............. 31-32 Lwów w praktyce .............................. 32 Bałak -cockney Lwowa .......... ........ 33 Podróż do Istambułu ........... .... ........ 33 Autostop dla początkujących (2) ...... 34 Autostop dla początkujących (3) ...... 34

Dział

m•gi•l@>gh.w•w.p~ \ \ \ .

Ogólnokulturalny

Film, Teatr, Wystawa,

Skandalista Dario Fo ............. ....... 35 Triumf cywilizacji nad kulturą ..... .... 35 Brazylia krainą szczęśliwą ........... 36 Bluzgi, bluzgi, ale luja / ................. 36

MUZYKA The las t time ... ?......... ...................... 37 Nocny koncert Świetlików ........ ...... 37 Tam, gdzie kończy się jazz .......... ....... 37 Myslovitz .... .... .... ..................... .... .38 Myslovitz: Z rozmyślań przy...... ...... 38 Rozwią zanie konkursó w .......... ... 38 Bu kartyk w natarciu .................. .39 Troch ę plotek z branży ........ ... ..... 39 Homo Twist................................. 40 Co słychać w klubach? ................ .40

Książka

>!'.'łJ'\!I!IY"lWt ~

KSIĄŻKA

ra Bielska, e-mail: bbiels@sgh.waw.pl Specht, e-mail: mspech@sgh.waw.pl

ikołaj

Tomasz Kluk, e-mail: tkluk@sgh.waw.p Sebastian Urłik, e-mail: surlik@sgh.waw.pl

In ter

COLGATE-P ALMOLIVE Promocja konsumencka .............. 41-42

Poligraficzny, ul. Krasickiego 78, 0-601222-749

Druk gazety: Zakład

05-500 Warszawa,

Aleja Niepodleg 02-554 Warsza telefon centr. (O 22) 48 50 61, 49 12 51 wew. fax centr. (O 22) 49 53 12

Rafał

Kamecki, e-mail : rkamec@sgh.waw.pl

Stopka współpracy-----------•

1iJ lMJ

C)

Sony Musie

F8(!Jfl{!. , ." - - -- - --

r:1KiV1

WARNER MUSIC ~ POLAND

,m , l

.•

.' .

.

Redakcja zastrz cania nie zamówionych teks o materiały do następn ego wydania p1sma prosi na dyskietkach do siedziby Redakcji lub prz Internet do 15 stycznia 1998 roku.


MAGIEL RULEZ

Krótki

artykuł

MAGIEl

o redagowaniu ... Z okresu "dziewiczego" nie ocalało nic, ani żad­ ne zdjęcie (z tej prostej przyczyny, że po prostu ich nie robiliśmy) , ani nawet pojedynczy szczą­ tek pliku komputerowego gazety. Każdy kolejny numer prze padał wraz z wszelkimi danymi na dysku, do którego has łem wejściowym zdawało s ię być "format C:/" . To , co ocalał o z hi storii "MAGLA", zgro m a dz ili ś my skrzętnie w archi wach redakcyjnych. Nie będ z iemy tu oczyw i śc i e transmitować plików (pamiętacie " bzzz ... bzzz ... brr ... bzz ... ", które zgrywa li śc i e z Ro zgłośni Harcerskiej d la Waszego Atari?), lecz ograniczymy s i ę do przedstawienia skromnej galerii zdj ęć obrazujących niestety malo istotne w hi storii "MAG LA " mo menty . W tych najwa ż ni ejszyc h bowiem d z i ało s i ę przeważni e tak wiele, że nikomu do g łow y nawet nie przyszlo pstrykan ie fotek

Na początku byli oni, czyli Basia, Jacek i Piotr Helhich, a to miłe (zresztą dawniej nie mi eli ś my przec i eż "na sta- Basia tak "pracowała" myszką, że padła pomieszczonko to Biuro Promocji StudentÓW--nie" fotogra fa). (myszka czy Basia?)

Pi erwszą " redak cj ą" Redakcji " MA p;;;;..._;;;..;;..;;::ifi;-:"r--:::l::i GLA" była klita S am orządu Studentów, wtedy jeszcze obskurna i śmierdząca (trochę bardziej ni ż teraz), a le przynajmniej wyposażona w j ako takie komputery . No i oczywiście to nieszcze lne okno, z którego z imą zawiewało nam na klawiaturę puszystym śni eżkiem (robota w białych rę kaw ic zk ac h). Tu zastal nas pierwszy w hi storii gazety "mi ss ing operating system", którego efektem był o poże g n a ni e s i ę z drugim numerem " MAGLA" (czyli znowu hasło "forrnat C:/"). (-Ja to tylko się stresów nabawiłam ... - stwi erdziła właśnie Basia, ale nie pozwala napi sać, dlaczego konkretni e.) Po kilku mies i ącac h Naczelny z ła pa l " fuchę" szefa Biura Promocj i Studentów, które d z i ałało przy Samorządz i e i mi ało swoją przytuln ą siedzibę w DS "Sabinki". Biuro wkrótce przeszlo do hi storii , gdyż ustawa zabroniła prowadzenia pośred ni c twa pracy bez li cencji, ale MY nie d a li ś m y sit; tak szybko pozbaw ić lokum. Z wszystkimi tobołami wprowadzili ś m y sit; tam na dobre i j edy ną rzec zą, której nam brakowało , b y ł przyzwoity komputer (ktoś w tym gro ni e musi a ł być w końcu przyzwoity, a poza tym na stojący m tam 286 można bylo odpa li ć co najwy żej Tetris , ewentualni e przejrzeć "obrazki"). Św i etnie za to s i ę robiło imprezy w tym pomi eszczeniu . l choć gazet<; faktyc znie najlepiej tworzy s i ę w delirium, to j ed nak nie zamierzaliśmy pi sać jej ręcznie . Ten aspekt zadec ydował o powrocie Widok na three paneis of Nasz Prodżekt w "gościnne" progi Samorządu ("zejd ź z tego To zdjęcie jest bez sensu ... Siedzi sobie jakiś facet komputera!", " kupc ie sobie wła s n y s przęt!", (Mikołaj) i gdz ieś dz woni. Jak mo żna coś takiego "znowu tu siedz ici e !?"). Lamenty, którymi za- ciekawie podpisać... ? rz ucili śmy szefa Centrum Informatycznego, odniosły skutek w postaci ofiarowanego nam komputerzyska kl asy troc h ę gorszej ni ż 486, ale za to z pły­ wającym ekran em i przedpotopową my sz ką (wyszła z Arki Noego ... ?). Atmosfera w Samorządzie była dla nas tak ni ezm iernie przyjazna, że po stanow ili śmy wreszcie odwd z i ę­ czyć się naszych gospodarzom. A że okazja była ku temu niebywała (organi zacja Juwena li ów), stworzyli ś my ambitny proj ekt (prodżekt) udekorowani a pokoju Sa morząd u niez li czo n ą ilo śc ią pl akatów z przygotowywanej imprezy. Na początku urządz ili ś m y czteroosobow ą konferencję , w trakcie której opracowany zosta ł case study naszego projektu. W trakc ie kilku szybciutki ch sem inari ów przeprowadzonych w ramach c zęśc i merytorycznej prodże k tu , nasze zadania podzieliliśmy na cztery panele - trzy śc i any i okno . Projekt chyba s i ę przydał, bo jak nam wiadomo, rano na widok przeobrażonego pomi eszczenia roz l eg ł s i ę z bi o rowy No to chlup w ten ly~y dziób ... ! okrzyk " 0 Jez u!!! " - czy li przy najmniej ktoś s ię d z ięki temu nawrócił ... Po tym wydarzeniu mieli nas tak dosyć w tym cały m Samosejmiku, że podarowali nam pomieszczenie, abyśmy j ak najszybciej wynieśli się z Przyby tku Luksusu, który wtedy był ju ż św ie żo po remonc ie (jako jedyni nie byli śmy z niego zachwyceni , a to dlatego, że w czasie prac re s ta urac yjnych ktoś gw i zdnął nam wspomn ia ne powy żej komputerzys ko - przynajmniej d z i ęki temu poz naliśmy Pana Dzielnicowego, pozdrawi amy!). Bo do IRCu tr zeba dwojga: Basia Redaktorska ora z Nie powiemy, że prerogatywne uczuMarcin Wyrwał, czyli Wiewióra (zamiast orzechów pod- cia Sarnowładzy do nas nie były nieodwzajemnione ... Od tego szampana zbiera mi się na... powycieranie.•. krada nożyczki)


Spakowawszy wszystkie manele i z najgorszym z samorządowyc h komputerów pod pachą (jako dziedzictwem kulturowym UNESCO) zos ta li ś my wyeksmitowani na a ntreso lę (a gdzie to ... jest?). Ta zaś przedstawiała sobą obraz nędzy i rozpaczy po klubi e turystycznym Oeconomicu s (bez urazy, a le jak m oż na wyhodować taki pierdzielnik?). Szybki remake w wykonaniu ucze lnianej brygady remontowej (pan przyszedł kuć ścianę po pomalowaniu , a gzymsy zaczę­ to malować po poło ż eniu wykładziny, itp. , itd .. .) i już mog li ś m y zam i eszkać na swoich śm ieciach (a nie na poprzednich). Mebe lki dostarc zył a firma BuroMarket Każda okazja jest dobra, aby zrobić notatki do taniej , bo przy uwzg l ędni en iu skompliale zarazpotem ryj w michę i chrum, chrum... kowanych koligacji , w których Odkąd

Marta

pojawiła .~ię

w Redakcji, ws;J!stko

stanęło

głowie.. .

sedn o nie będziemy s i ę wgł ęNagle zrob ił o s i ę j akoś przytulni e i ładnie (Samorządowcy wśc i e kli się z zazdrości , bo swoje lokum zdąży li ju ż zdemo lo-

na

artykułu... ,

------~....

-bi ać ...

wać doszczętnie).

Na oficjalnym o tw a rc iu pomi eszczonka szampan lał się dosłownie litram i i ten uroczy wieczór zakoń­ czył s i ę dla Nacze lnego zmywaniem podłogi przed pokoj em (sąsiad uj ący "Tramp" pewnie s i ę ucie szył) . Kiedy ju ż zagnieźdz ili śmy się na dobre, Redakcja zaczęł a rozrastać s i ę

Naczelny lubi się otaczać dziełami .~ztuki...

jak na drożdżach (to pewnie te grzy- Oprócz pstrykania fotek, nasz redakcyjny paparazzima także inne by, które pozostały po Oeconomicu- nałogi... s ie). Wreszc ie uruchomiony został Dz i a ł Promocji i Rek lamy , znal eź li s i ę sponsorzy, popraw ił się druk , doł ączył do nas fotograf (paparazzi), przybyło profesjonalnego sprzętu i dziś z całą od powiedz i a lności ą m ożemy stwi erdzić, że po raz pierwszy w hi storii gazety zaczęli śmy d ziałać jak Redakcja z prawdziwego zdarzenia. Nada l jednak s i ę rozwij amy ...

Redaktorzyny

Co

się stało

z numerem listopadowym?

prosta ... Ale ewentualnie może być sznur. .. W każd ym razie trzeba bę­ dzie się powiesić ... A miał to być taki pi ęk ny numerek. Po raz pierwszy kolor, po raz drugi 40 stron, po raz trzeci padł komputer.. To było najpotworniej sze ze wszystkich wydań "MAGLA", a le bynajmniej ni e z powodu okropnej zawa rto śc i . Wręc z przeciw nie ... Ponad 20 stron re lacj i z życia Szkoły, artyku łów organi zacji studenck ich, kilk a fotoreportaży, masa informacji, kolosalna li czba zdjęć i rysunków ... W sumie li O megabajtów MegaMAGLA, a do tego dodatkowe 400 mega pozos tałych Tak powstawał plakat "Maglowiska", którego pewnie i tak nikt nie rzeczy na dysku twardym, w tym całe nasze oprogramowanie i archi wum grafiki. Niech te pliki zauważył w nutloku wyborczej makulatury... odpoczywają w pokoju i niech Wielki Tranzystor św i ec i nad ich duszami. Listopad miesiącem pamięci komputerowej ... Zaczęło się od tego, że dosta li ś my komputer "zastępczy", bowiem firma , w której za mówili śmy sprzęt, przez trzy mie s i ące nie była w stanie wywiązać s i ę z oferty i wreszcie pożyczy ła nam do s kładan i a gazety maszynę o zbliżonej konfiguracji do zamów ionej. Komputer był rewelacyjny- szybki procesor, duży monitor, głośni czki , masa pami ęc i operacyj nej ... Obrabianie grafiki szło jak burza i wkrótce wszystki e pliki ze zdjęciami i rysunkami zostały zgrane na ten komputer. l gdy wszystko wyg l ądało podejrzani e pi ę kni e , pewnego ranka w Redakcji wybuchło tornado w postaci ro zsza lałego ni e bez powodu Naczelnego. Otóż jeden z redakcyjny"ch kolegów, Łosiem nie bez kozery nazywany, wczesnym ranki em pozwo lił pewnemu panu z firmy wynieść komputer wraz z całąjego za wartością. l tak oto wszystkie pliki gra fic zne z okład­ kami w łączn i e zn a l azły się na drugim końcu miasta, a reszta dnia upłynęła pod znakiem ich odzysk iwania. Z wielkimi problemami ud ało się w końcu złożyć ten ni eszczęsny numer i oddać wraz z komputerem (tym starym) do naświetl ami. Kilka godzin spokoj u i... telefon . System się zrąbał i nie można nic śc iągnąć z dysku twardego. Szybka decyzja i ju ż j esteśmy w n aśw i et l ami, zabieramy komputer. Rankiem przychodzi cz łowi ek z Centrum In fo rmatycznego i stawi a diagno zę - nic nie da się z r o bi ć. "Format C:/" i pom ac h a li ś my danym na pożegn a ni e. A taki fajny miał być numer. .. Przepraszamy więc wszystkich, których teksty i zdj ęc ia nie ukazały s i ę w listop ad z ie. Komputer obie ca ł Tomek i Michał składają listopadowy numer "MAGLA" (na nam szczerą poprawę. Smycz-

kolanach).

Teraz już

wiecie, dlaczego

się

nie ukazał...

odpowiedźjest

Kupą mości

Redakcjo, kup4 ..


Wyznania z poznania Redakcję

tworzy kilkanaście osób (chciałem na"w Redakcji zasiada kilkanaście ... ", ale w porę przypomniałem sobie, że mamy tylko pięć krzeseł i z tym siedzeniem dla wszystkich to byłaby lekka nieścisłość ... ). Nigdy nie przeprowadzaliśmy żadnego naboru w stylu "napisz, a my cię ocenimy", nigdy też ludzie nie pchali się drzwiami i oknami do pracy w "MAGLU". Wiele jest pewnie takich osób, które bardzo chciałyby pisać lub w inny sposób współtworzyć gazetę, ale "s ię boją" (Aneta podpowiada mi, że takie zjawisko nazywa s ię "se lekcją naturalną"). Nie mają oni cywilnej odwagi przyjść i zapukać do drzwi pokoju 66a lub obawiają się, że ktoś z nas może po prostu wyśmiać ich tekst. Nic z tych rzeczy! Na podstawie obserwacji poszczególnych członków Redakcji, a także po dokładnym przejrzeniu wcześniej­ szych numerów "MAGLA", mogę stwierdzić z całą pewnością, że nie każdy z nas zaczynał od wyrafinowanych i "głęboko zaangażowanych" tekstów. Ja osobiści e "wypociłem" w ciągu tych dwóch lat niezliczoną ilość "głodnych kawałków", z których teraz mogę się przynajmniej pośmiać. Każdy powinien dostać swoją szansę i taką szansę staramy s ię każdemu zapewnić. Praca w Redakcji to jed- 1 nak nie tylko pisanie tekstów. 1 . Powiem więcej, tworzenie artykułów to najmniej ważne zadanie członków naszej organizacji. Zaryzy kuję stwierdzeniem, że większość studentów SGH potrafi w miarę dobrze pisać, " o czym św iad­ czy rosnąca z numeru na numer liczba otrzymywanych przez nas tekstów. Tak więc, cenimy w Redakcji przede wszystkim zaangażowa­ nie w prace takie , jak składanie gazety, tworzenie i obrabianie grafiki, zajmowanie się stroną internetową, nawiązywanie kontaktów z firmami i instytucjami, poszukiwanie sponsorów, itd. Potrzeba nam nie poetów, lecz przede wszystkim wszechstronnie uzdolnionych "wyrobników", gotowych do ciężkiej, często całonocnej pracy. Naczytałem się już wiele o tym, czy organizacje studenckie powinny być firmami, czy też nie, i wiem jedno "MAGIEL" JEST FIRMĄ i do tego bardzo specyficzną, której pracownicy nie dostają nawet złotówki za to, co robią. Ale - jak to się mówi - są inne korzyści, a przede wszystkim satysfakcja z tego, że po mies ięcznej, naprawdę ciężkiej pracy możemy wziąć do ręki świeżego jeszcze "MAGLA" i poprzeglądać go, jak gdybyśmy byli po prostu jego czytelnikami. "To my to stworzyliśmy? Z tej chaotycznej sterty artykułów, zdjęć i rysunków?". Chyba tak, a meile o treści "Ostatni numer jest naprawdę świetny - tak trzymać!" przekonują nas, że warto dalej ciągnąć ten biznes. Konkluzja tego przydługiego wstępu sprowadza się do tego, że każdy numer, jaki trzymacie w ręku, powstał w pocie czoła dzięki zbiorowemu wysiłkowi kilkunastu osób. Każda z nich musiała kiedyś przeła­ mać swoją nieśmiałość, czy też wewnętrzne obawy, i zapukać do drzwi Redakcji (pamiętam , kiedy przyszła Aśka, a było to jeszcze w czasach, gdy pracowapisać:

liśmy

(się)

i zamiast walić w drzwi, które szeroko otwarte, powiedziała na głos: "puk, puk!"). Poprosiłem wszystkich członków Redakcji, aby napisali , bardziej lub mniej śmiesznie, w jaki sposób znaleźli się w naszej grupie. Może i Wy po przeczytaniu tych sekretnych zw ierzeń znajdziecie swoją drogę do "MAGLA" ...? W imieniu całej Redakcji zapraszam! Jacek Polkowski w

Samorządzie ,

zresztą były

Do gazety trafiłam nęcon a zyskami płynącymi z bycia dziennikarzem. Niestety, ni e sprecyzowałam sobie wcześniej, jakie to mają być zyski . Zostałam z przyzwyczajenia i dlatego, że wydrukowali mój pierwszy w życiu artykuł. Po czterech miesiącach dowiedziałam się, że gazeta jest szmatławcem, Redakcja świruje, nikt nas nie czyta, a moja legitymacja dziennikarska to fake. Teraz czekam tylko na osła­ wiony tort i szampana, którego korkiem zamierzam zastrzelić Naczelnego, q chwale czystości słowa. Aneta "Atena" Mazur W Redakcji Sportowej "MAGLA" z nalazłam się najzwyczajniej i najnorm alniej w świecie przypadkowo! To zapewne mówi 1 Wam każdy - natomiast ja tylko piszę . Tak zwanego fioła na punkcie sportu wyssa' łam chyba z torebki f mleka w proszku roz"-... cieńczonego wo~'"-...... dą pochodze/ nia oligoceń­ skiego ze studni typu żuraw - a "" to chyba / wiele tłu­ maczy. Sport " . ja, ja i sport w dawnych dobrych czasach oznało to jedność. Teraz sprawa przedstawia się nieco inaczej - a .' jak, to nawet ja nie wiem, / ale jest na pewno inaczej! Mój pierwszy artykuł na ła­ mach tej szanownej gazety dotyczył oczywiście koszykówki NBA i był odpowied zią na falę artykułów o upadającej - wtedy myślałam , że ni żęj już upaść nie można , a jednak się pomyliłam - polsk iej piłce nożnej i całej ekstraklasie. Uznałam więc , że nasz "MAGIEL"- przynajmniej w moim wydaniu - będzie się tym odróżniał od pozostałej prasy, iż pominie ten bolesny dla wszystkich kibiców temat, który tylko dzie liłby nas, a nie łączył. Jedno mogę Wam natomiast obiecać -jeśli zabłyśnie w polskiej piłce jakiś promyk nadziei na poprawę sytuacji- to na pewno o tym napiszę (czyli w ciągu kilku lat zaoszczędzę j ed nak trochę powierzchni - Naczelny się ucieszy ... ). łza Zawiślińska

Jestem najnowszy m nabytki em "MAGLA" (ups! , nieścisłość - nie miała miej sca żadn a transakcja). Czy udanym?- nie mnie o tym decydować. Ja osobiście jestem z tego związku bardzo zadowolona, mimo że niewiele czasu pozostaje mi na życie osobiste Uak stwierdziła moja współlokatorka, dom stał się dla mnie hotelem). Jak doszło do tego mezaliansu? Zaloty trwały długo , bo niemalże pół roku. Zaczęło się od niewinnej propozycji Naczelnego. Anons w gazecie brzmiał: "0 obsadę błaga Dział Promocji i Reklamy. Poszukujemy osób obrotnych i zaradnych... ". Brzmiało to za-

chęcająco ,

ale było jedno "ale". Zgłoszenie należało Internetem, a ja po pierwsze nie pałam ciep· łymi uczuciami do komputerów, a po drugie liczy· łam na pozytywne wrażenie przy pierwszym spotkaniu (wiecie, takie staroświeckie przyzwyczajenia). Uznałam , że należy poczekać na lepszą okazję. Nadarzyła się ona w październiku tego roku. Łatwiej było złapać Polkowskiego, ponieważ , od kiedy "MAGIEL" ma własne lokum, spędza tu on znaczną część doby. W momencie przypływu dobrego humoru i oczywiście dzięki dużej dawce wiary we własne siły , zawitałam w Redakcji. Naczelny powitał mnie z otwartymi ramionami , ja zaś uśmiechałam się nieśmiało i zaczęłam obiecywać, że solidnie zajmę s ię poszukiwaniem sponsorów. Zadziałało , z o s tałam przyjęta i wzięłam się ostro do pracy. Co będ z ie dalej , tego nie wie nikt, ale chcemy, by "MAG IEL" był tak dobry, jak to tylko możliwe , a na to - wiadomo • potrzebne są pieniążki ... To zaś znaczy, że moja ciepła posadka ma przyszłość. Marta Wyszkowska Pr zy tak po staw ionym pytaniu nasuwa się odpowiedź: od wejścia w lewo, potem do Samorządu (na poc zątku tu mieściła się siedziba Redakcji) , gdzie przyjął nas zupełnie rozmijający się z moimi o nim wyobrażeniami Redaktor Naczelny . A tak naprawdę to w marcu "MAGIEL" poszukiwał ludzi chętnych do współpracy. W czasie licznych okienek, z perspektyw ą usypiania na kolejnych zaj ęciac h o godzinie dziewiętnastej, postanowiły śmy (z Aśką) wybrać się do Redakcji. Początkowo nawet nie wiedziałyśmy , o czym chcemy pisać i czy w ogóle cokolwiek stworzymy. Efekty możecie ocenić sami. Edyta Ożarowska W jednym z numerów " MAGLA" pojawiło się ogło­ szenie "Szukamy pismaków!". Wprawdzie nigdy za stworzoną do pisania się nie uważałam , ale konieczne było znaleźć sobie zajęcie w tej Szkole, gdzie na wykładach i w przerwach o rozrywkę i towarzystwo nie jest łatwo. Napisałam list do Redakcji i przyszłam na zebranie. A potem wystarczyło ju ż tylko zn aleźć temat do artykułu ... Jakoś poszło , bo - chyba tak, jak wszędzie - najgorzej jest coś zacząć , wkręci ć się w towarzystwo (wzajemnej adoracji oczywiście) . "MAGIEL" nie jest organizacją szkolną podobną do innych. Tutaj nie można tylko należeć i wpadać na imprezy. Zawsze czegoś od ciebie wymagają. Jak ni e artykułu, to chociażby umycia kubków i zrobienia kawy ... Nie ma lekko. A gazeta za darmo ... Joanna Antczak Fotograf w "MAG LU" ... ? Na ..... !!! Jak zostać człon ­ kiem Redakcji " MAGLA"? Kein Problem. Przespać się z Naczelnym? Nie ... Bo to facet. Z moją o sobą było więc zupełnie inaczej (hee, nie za przeczyłem , że nikt tak do Red akcji ni e wszedł, bo wiem , że kolega!żanka ... ). Powracając jednak do historii ws tą­ pienia w szereg i " MAGLA", to udało mi s ię , ni e chwaląc się zbytnio, wygrać zimowy konkurs fotograficzny w roku I 996/7. No i potem to już samo si ę wszystko potoczyło . Zaproponowałem vli spółprac ę . Z początku oddźwięk taki sobie, ale z czasem moja rola, jako osoby odpowiedzialnej za uwieczni ani e życia Szkoły na kli szy, znacznie wzrosła. W później ­ szym czasie parę moich propozycji dotyczących wyglądu "MAGLA" znacznie poprawiło atrakcyjność gazety (ale pierdy!). Zaczął się ukazywać kącik foto graficzny dla najbardziej zatwardziałych pstrykaczy (ale kto to czyta, jeżeli nawet ja sam tego nie czytam). Niestety, w Redakcji , jak w życiu, nie zawsze chcę s ię poświęcać ciężkiej pracy i przeznaczać swój cenny, bo wolny czas na obowiązki. Efekt - zawieszenie i parę ognistych maili. Muszę się teraz przyznać - Polkoś (Naczelny) miał dobry pomysł, kubeł zimnej wody, jaki mi sprezentował kilka tygodni temu, przydał się jak cholera. I ponieważ naprawdę zależy mi na tej robocie (i osobach z Redakcji), w z ią­ łem się ostro do roboty, i stąd tyle tych zdj ęć ... przesłać


1\ tak przy okazji, mając nadzieję, że Naczelny tego n ie przeczyta przed drukiem, to muszę się poskarżyć , że on nas szantażuje , każe nam pisać artykuły, kupować zupki chińskie i pić ... soki, itp. Ale ogólnie jest bazowo i cool. Rafał Kamecki ., Kolejny szary dzień na wielkiej uczelni, zaczyna się :aawansowanajesień i daleko do domu i w ogóle nie iest zupełnie tak, jak mialo być, czyli pięknie i różo­ \VO i masa imprez na dodatek". Tak myślał pewien ś w i eż o upieczony student mniej więcej w połowie paźd z iernika, sied ząc na schodach Auli Spadochronowej i ro zważając pasjonującą alternatywę : " Na obiad dziś do Biblioteki Narodowej, czy może do baru mlecznego 'Różo wy słoń '? A może w jakieś inne równie pasjonujące miejsce?" Tak powoli upływał mu czas, a monotonia, marazm i inne nieprzyjemne wyrazy zaczynające s ię literą "m" o padały go zew sząd. Trwałoby to pewnie do dziś i s połeczeństwo straciłoby kolejnego obiecującego e konomistę, gdyby nie Ona, Jego Niezawodna Muza (zawsze zjawia się w krytycznych momentach , One wszystkie takie są) . Podeszła do niego stanowczym, acz pełnym godności krokiem (jak to zwykle Muzy ro bią) i przemówiła: - Widzę i czuję twe rozterki młodzień cze, i w pełni j e rozumiem. Każdy kiedyś zaczyna. Ja ci mó wię: wstań i idź do miejsca, gdzie cię będą mogli zrozumieć, gdzie otrą z oka twego łezkę i zajmą się tobą troskliwie... Jest tylko j edno takie miejsce w owym wielkim hudy nku, mianowicie pokój 66A ... Tam powinien eś niezwłocznie skierować swe kroki, tam zostaniesz wysłuchany... l znikła, jak to Muzy mają w zwyczaju, a student wstał, energicznie otrzepał spodnie i ruszył na poszukiwanie owego mitycznego pokoju na antresoli. l tak to się wszystko zaczęło: od Muzy, niesamowicie miłego powitania w Redakcji Jedynego Prawdziwego Miesięcznika Studentów SGH i chęci spotkania fajnych, nietuzinkowych ludzi. Rzeczony student w miarę szybko "się zmaglował", co nie było szczególnie trudne w Redakcji pełnej bardzo otwartych ludzi, a zadebiutował koszmarnie długą relacją z koncertu Kultu w numerze 18 "MAGLA" i... pisze, jest bardzo zadowolony z tego, że robi to, co lubi , spotkał masę osób myślących podobnie, dni nie są już tak bardzo szare, a obiady stały się zdecydowanie drugorzędnym problemem. Po prostu jest OK. Teraz może już ze spokojem powiedzieć: MAGIEL RULEZ. Maciek Kuźmicz Był luty, mróz w mózg szczypał i lewe myśli się pod czaszkę pchały. Jedyny i Właściwy "MAGIEL" (trade mark) wydrukował na stronie numer jeden text, w którym głosił, że poszukuje pismaków. Pismak jest to "marny, nieudolny pisarz, literat, a zwłas z cza dziennikarz". Pasuje więc jak Ula Ł. Pomyślałem , podumałem i wysłałem mejla o treści "Zgłas zam się!". Przez niektórych zostałem oskarżony o zdradę ideałów, lecz gdy przyszedł mej l od Naczelnego dłu­ gi na jakieś sześć ekranów, byłem w 7 niebie. Naczelny pisał dużo , a jedyne, co z sensem, to to, że powinienem się stawić na zebranie, a przy okazji napisać coś . Napisałem , zaniosłem na dyskietce do Świątyni Diabła* (podobno wyglądałem na przeraża­ jąco przerażonego , no ale wiecie, Świątynia Diabla ... ) i zostałem w " MAGLU" po dziś dzień. I nawet mi dyskietkę oddali (a spróbowaliby nie)! • Samorząd , jakby ktoś nie wiedział. Michał Zacharzewski vel Joeł

ponad rok temu. Była jebo jestem bardzo romantyczny. Nasza gazetka szkolna szukala kogoś do Działu Muzycznego. Więc strzeliłem sobie dwa głębsze, zaką­ s iłem ogórem i napisałem mej la (to droga Kasiu taki komputerowy list) do Pana Redaktora Naczelnego, w którym poinformowałem go uprzejmie, iż chciałbym Mój pierwszy raz

odbył się

sień. Lubię jesień,

coś pisać.

No i mnie wziął. I tak to się zaczęło. Dzię­ ki ciężkiej, nikomu nie potrzebnej pracy w "MAGLU" dorobiłem się już: l . kilku mandatów w środ­ kach komunikacji miejskiej ; 2. rozstroju nerwowego (Red. Nacz. to straszny tyran ... :)); 3. chronicznego kaca. Ale czuję się z "MAGLEM " bardzo mocno związany, bo pozwala mi robić to, co lubię. A to chyba w życiu najważniejsze ... Ponury Żniwiarz, Mikołajek Specht P.S. l Wspomnianego wyżej mej la podpisałem jako Ponury Żniwiarz. Naczelny ostatnio wspomniał , że razem z red. Bielską zastanawi ali się wtedy, co to za palant tak się podpisuje ... P.S.2 Zadebiutowałem ob sze rn ą relacją z trzydniowego Sopot Rock Festival ' 96. W podsumowaniu rysowałem przed festiwalem piękne widoki na przyszłość i życzyłem organi zatorom kolejnych równie dobrych odsłon. W tym roku festiwal się nie odbył. To się nazywa potęga mass-mediów ...

7

•M7

---(o

~Ji-o~ l

j"- r 4=...,_

-<..k ct..o_...._.

Ur""--·

~ t.)..... ("-'"!~"-'~ ~ l.Q..--

,.~

...

~""Y

/ ;.,;feftl.i.

~~

~

a..-. :-t-~:ł l/.;s.. ~j k<L..... ' .

~~

o

~.

........_,.,..."__~,

~ ~ """ &)•..-

~;t Dostaliśmy czuły liścik od naszej wielkiej gwiazdy rockowo-operowej, czyli Edyci no wiecie jakiej... Edycia kocha nas tak bardzo, że poryczała się w trakcie pisania. Edyciu! Prosimy następnym razem o maszynopis...

Moja droga do " MAGLA" była prosta. Jak świński ogon. Zacznę od tego, że jestem jedynym człowie­ kiem "MAGLA", który nie jest studentem SGH. Studiuję na iberystyce (UW), a do tej gazety przyciągnął mnie przypadkowo spotkany kolega szefa tego pisma. Wiedząc, że skrobię coś do różnych gazet, zaproponował mi stworzenie tekstu dla "MAGLA". Gazeta spodobała mi się, a że byłem akurat świeżo po toruńskim CAMERIMAGE '96, napisałem o tym do grudniowego numeru. Potem pisałem, głównie recenzje filmowe, do kolejnych " MAGLI" przez sześć miesięcy , ani razu nie goszcząc w Redakcji. Obecnie koncentruję się na dziale książkowym. Po raz pierwszy zagościłem w 66a po ponad pół rocznej mojej działalności w gazecie. Ludzie i panująca tu atmosfera spodobali mi się na tyle, że od tamtej pory jestem stałym bywalcem. Nie chcę powiedzieć , że wszystko tutaj jest takie fantastyczne, jak to wygląda na stronach Waszej ulubionej , mam nadzieję, studenckiej gazety. Są również problemy natury merytorycznej (artykułu , choć­ by najprostszego, nie da się napisać w pięć minut, jak to się wielu wydaje) czy poglądowej (dlajednego z kolegów redakcyjnych zarabianie przeze mnie pieniędzy pisaniem w innych gazetach graniczy z bluź­ nierstwem). Tylko że życie bez barier i problemów wygląda i smakuje jak piąta dolewka do ekspresowej herbaty. Dlatego też cieszę się, że tu jestem. Marcin Wyrwał Z pewną dozą nieśmiałości zapukałem pewnego dnia do drzwi Samorządu, spytałem o niejakiego Polkowskiego i wypluwając z siebie podobno tysiące słów nieśmiało zagadnąłem, czy można jeszcze oddać zdjęcia na Konkurs Fotograficzny. Wspomniany Polkowski i Dalajbacha (przydomek ten przylgnął póź-

niej do Basi) wydawali się być bardzo nieprzystępni , ale nic to. Potem, po wariackich dniach związanych z Pearl Jam w Warszawie, na cztery ręce z kolegą napisali ś my recenzję z koncertu, a także pierwszy artykuł o autostopie. Zaopatrzony w dyskietkę zawitałem ponownie do Samorządu , gdzie Naczelny przesiadywał 25h na dobę. Pobieżne, jak to w SGH, wymienienie uwag i uciekłem na wykład. To było późnym listopadem zeszłego roku , marazm i zła energia dookoła i we mnie. A pisanie to było coś, co zawsze chodz iło mi po głowie . Bariera wejścia do " MAGLA" była jednak bardzo wysoka : aby ro zpocząć swoją "karierę" w gazecie musiałem przejść chrzest bojowy, którym była rytualna noc w cztery oczy z Naczelnym. Z perspektywy patrząc, uważam , że jeżeli komuś zupełnie brakuje motywacji dla odwiedzenia nas w 66A , warto to uc zynić chociażby dla N iego. Po rocznym współżyciu z członkami Redakcji, mogę napisać , że wszyscy do kupy i każdy z osobna jesteś­ my popieprzeni , nie mamy co robić z czasem i dlatego sied zimy całymi dniami przy komputerach , a wszystko dopinamy i tak na ostatnią chwilę. Ale z drugiej strony stanowimy niezły 'team, o którego sile przekonujecie się co miesiąc. A ja pozostanę w Redakcji do momentu, aż pojadę z Naczelnym do Barcelony na stopa, o czym marzę od mies ięcy dwunastu. Czyli od początku. I dlatego też tyle piszę bzdur o autostopie, żeby się Naczelny w końcu przełamał. Tomek Kluk Był piękny majowy ranek, kiedy pełen zapału przygotowywałem się psychicznie i merytorycznie do kolejnego dnia na Uczelni. Kiedy już prawie wychodziłem, podeszła do mnie mam\a i wręczyła mi pakunek. "Tu są obrusy i pościel. Zanieś to dziś do magla, pros zę' . Wziąłem paczkę i poszedłem pogwi zdując na zajęcia w błogiej nieświadomości tego, co niebawem miało się zdarzyć. Już w Auli Spadochronowej uświadomiłem sobie, że pod pachą niosę ową kłopotliwą paczkę . "! co ja z nią teraz z robię" - pomyślałem. Przekonany, że ta sprawa chyba będzie musiała jeszcze poczekać, wbiegłem po schodach na półpiętro ... i tu stanąłem jak wryty. Ro z wiązanie mojego problemu samo wpadło mi w ręce. W końcu korytarza, na ciemnobrązowych drzwiach widniał szyld "MAGIEL". Obecność punktu usługowego w SGH bynajmniej mnie nie zdziwiła, bo właśnie w Auli Spadochronowej trwał jarmark. Równie dobrze mógłby to być punkt dorabiania kluczy, oprawa obrazów czy zakład kamieniarski. Mnie jedynie ucieszył fakt, że wypeł­ nię obowiązek. Podszedłem

nie

do drzwi.

Zdziwiło

mnie,

że

ze ś rodka maszyn .

dochodzą żadne odgłosy pracujących

"Może mają

przestój?"- zapytałem w myślach . Pierwsze, co zobaczyłem, to facet, który siedząc pod stołem był tak pochłonięty szukaniem czegoś , że chyba nawet nie zauważył jak wszedłem. Rozejrzałem się wokół. Żadnych maszyn!!! Ależ tam było pięknie. Pomyślałem, że chyba ktoś zrobił dowcip i na drzwi BIURA nakleił głupią kartkę. Zapytałem faceta: "Czy Pan jest szefem tego zakładu?" . "Niezupełnie. Jestem Polkoś i zaraz Ci wszystko wyjaśnię, tylko pomóż mi znaleźć tą cholerną dyskietWszedłem .

kę".

( ... ) A tak naprawdę zacząłem od artykułu o Karpatach Ukraińskich, który ukazał się w tym roku w czerwcowym numerze "MAGLA". Bardzo mi się spodobało na Wschodzie i pomyślałem, że fajnie byłoby zachęcić kogoś, aby też tam pojechał. Turystyka jest tym, co lubię najbardziej. Na łamach "MAGLA" mam okazję podzielić się z Wami praktycznymi informacjami. Mam nadzieję, że Wam się przydadzą. Sebastian Urlik


JAK

POWSTAŁA

GAZETA

----------Prezent ---------- Past ---------- Future---------(tragedia w trzech aktach

damsko-męskich)

wydanie XVJI poprawione i

AKT l - PREZENT Osoby: Basia, Jacek, Sebastian , komputery i Internet, później Patrycja - przyjaciółka kogoś (?) z Redakcji Nas i główni bohaterowie - Basia i Jacek - dostali bojowe zadanie opisania tego, w jaki sposób dwa lata temu założyli gazetę. Siedzą więc sobie nieboraki przed komputerkiem - tym samym, na którym składa­ li pierwszy numer- i dumają, a Sebastian robi na innym komputerze ręczn e dzielenie wyrazów jakiegoś bzdetnego artykułu o niczym ... J: Jak to zaczniemy ... ? B: Może coś o "pewnej nocy" ... ? J. "Pewnej nocy łzy ·z oczu mych ... " S. Skąd znacie takie piosenki odnowowe? J: Jakie? S: Odnowowe. J: To znaczy jakie? S: Oazowe. J: Kiedyś się chodziło na religię i siostra uczyła śpie­ wać ... Chwila twórczej ciszy. S: Ile się mieści herbaty w tych kubkach ... ? B: Pół litra - Basia zerka w kubek i nie może się nadziwić - l tu się mieści cała wódka??? J: To jest niemożliwe, żeby tu weszła połówka ... Basia łypie w kierunku monitora B: To będzie w formie dialogu? J: Później to przerobimy. S: To wy to piszecie!? B: A czemu nie? S: Kurczę, ja tu już nic nie będę mówił. Nie wiadomo, kiedy słowa wydostają się na zewnątrz ... - Sebastian pochylił się nad swoją klawiaturą. Słychać klepanie w klawisze. S: I pewnie Jacek teraz pisze: "kiedy słowa wydostają się na zewnątrz" ... ? - Sebastian podbiega Jacka, a ten kończy pisanie " na zewnątrz". S: No tak ... - i powraca na swoje stanowisko. Kilka minut ciszy, przerywanej klepaniem w klawiaturę. Jacek uzupełnia didaskalia na wstęjJie, tzn. pisze " na którym składali pierwszy numer i dumają, a Sebastian ... " B: A Sebastian jest w garniturze... -podpowiada Basia. S: Co, co ... !? Co piszecie ... !? J: Co? S: Co ona powiedziała? J: Nic ... - i szepcze Basi na ucho: - A Sebastian jest z AIESEC'u .. . S: No nie ... ! To wy i to piszecie?- Sebastian chyba się obraził.

J: Nic takiego nie napisaliśmy ... Sebastian znowu powraca do swojej roboty i ponownie zapada cisza. B: Choć go sprowokujemy, żeby coś powiedział... Wchodzi Patrycja. P: Był już Sławek? J: Nie ... B: (do Patrycji) No cześć, daj ryja. Słychać "cmok ". P: Co słychać? J: Nic. Jacek zmienia począ tkowe didaskalia, dopisując "później Patrycja- przyjaciółka kogoś z Redakcji ". P: Jak to kogoś? Idęjuż sobie od was ... Nie poszła i stanęła za Ja ckiem, przypatrując się bacznie temu, co pisze. P: Nie. Nie zgadzam się na to. Zostaję tu tylko i wyłącznie dlatego, że czekam na Sławka ... Paranoja toczy się dalej, ale my przenosimy się w

uzupełnione

czasie do ..

AKT 11- PAST Osoby: Basia - młodsza o dwa lata (inny image), Jacek - chudszy o dwa lata, Piotr H elbich - pseudonim " UNDO ", Jarek Magielski - ówczesny stypendysta Samorządu Studentów, Komputer - ten przy nieszczelnym oknie Czas: Noc. Grudniowa. Zimna . Rok Pański /995 . Późno, późno, późno ... Miejsce: Samorząd Studentów SGH. Pokój 2b. Wieje z okien ... J: No to jak nazwiemy ten twór? P: Proponuję "Ottylca", ale pisane razem i przez dwa "t" ...

B: To nie przejdzie... Soli Deo nas zje. J: To możemy napisać "mOTTYLCA" i będzie, że niby motylek ... Basia popukala się w czoło. Jarek chronicznie chichocze za plecami, a to z list stypendialnych, które tak pięknie rozsypywały się na ekranie j ego komputera, a to z tekstów naszych bohaterów. Jacek coś klika i próbuje ustawiać tekst w kolumny. J: O Kur .. .! Znowu coś się rozpierdzieliło! P: Zrób "UNDO"! Słowo to wypowiedziane zostało tej nocy już po raz "en ty" i za każdym razem towarzyszyło mu to samo klepnięcie Jacka w obolale ramię. J: Jak ja ci zaraz zrobię "andu", to ci ręka odpadnie! B: Ja też już mam siniaki ... J: No tak, ale ty nie siedzisz przy komputerze i nie musisz dostawać przy okazj i każdego "andu" ... Jarek chichocze nadal. B: To co z tą nazwą? J: Może "Eureka"? Chwila zadumy. B: Za bardzo pretensjonalne ... J: Shit! Co to za "koniec sekcji" i skąd to się tu wzię­ ło ... !? Wszyscy rzucają się do monitora. B: O! A tutajjest tego więcej ... ! P: Zrób "UNDO"! /lup Basię w obojczyk. B: Cholera! Jak ja ci zaraz przywalę! J: Jezu! "Koniec strony", "koniec sekcji", " koniec kolumny" ... ! B: "Nagłówek", "stopka" ... P: "Adnotacje" ... Jarek chichocze ze wzmożoną siłą. P: Kliknij tutaj ... No weź, kliknij! Jacek klika i ... dup. Wszystko znika z ekranu. P: Zrób "UNDO"! - i znowu sruu ... Jacka w ramię. J: No to terazjuż ci wpierdolę! Jacek zaczyna dusić Piotra. B: Ej chłopaki! Ja tu nie zamierzam siedzieć do rana ... Czułości później , teraz wymyślmy tę nazwę ... Chłopaki powracają na swoje miejsca. B: A możejakaś "Gazeta ... coś tam" ... ? J: Oszalałaś? Już jedna "gazeta" jest i to się od razu będzie źle kojarzyć .. . P: Ile już złożyli śmy? J: Dziesięć stron ... B: Wstaw tu "koniec sekcji" ... Albo może "strony" ... Czy ja wiem ... ? Może " kolumny"? Jacek wstawia jakiś pierwszy lepszy koniec ... Komputer zabrzęczał i ... B: Dużo coś tego ... Jacek zerka na wskaźnik liczby stron. J: Ja pitolę! Rozpadło się na l 00 stron ... ! P: Zrób ... - wszyscy spojrzeli na niego z krwią w oczach -No wiesz .. .. Piotr odsuwa się nerwowo.

B: Coztąnazwą!!!? Jarek rechocze. B: Co ty tak cały czas rżysz? J: Kurczę ... Nie wiem ... No jak to może się nazywać ... ? "Szkolne brudy"? B: Co go tak śmieszy ... ? -Basia cały czas zerka 1111 Jarka. J: Magiel! Zamknij się, bo nie można się skupić ... błysk pojawia się w oczach Jacka - Ojej! Cala trzyosobowa Redakcja spojrzała na siebie... Everybody (without Jarek): MAGIEL!!! Pozostawiamy naszych bohaterów, aby mogli w spokoju posiedzieć sobie do białego ranka, kiedy to do pokoju wkroczy pani sprzątaczka i wy niesie wraz z całym stosem papierów pismo zezwalające na druk gazety w Oficynie Wydawniczej SGH. Ale nie wpadajmy w panikę... Nasze asy poradzą sobie i z tym problem (skoro już przebrnęli przez te wszystkie• " końce " i wreszcie wymyślili nazwę dla swojego pisemka . .). My zaś rzucimy krótki " look " w przyszłość ...

AKT III - FUTURE Osoby, Miejsce, Czas: ??? Everybody: l jeszcze jeden i jeszcze raz!

******

Wszystko powyższe zostało spłodzone (przede wszystkim osoby) w bólu i oczywiście są fikcyjne (choć Sebastian naprawdę należy do AIESEC'u).

******

A teraz rzeczowa analiza sztuki, którą przeprowadzi Nepomucen Odrowążek z Instytutu Psychiatrii Ekstremalnej z Bździągowa, powiat Trumienki Małe . "Co autor miał na myśli? A czy autor w ogóle myśli? Jest to kluczowe pytanie dla dalszej analizy. Ponieważ odpowiedź jest oczywista, przejdziemy dalej i pokusimy się o dokonanie dogłębnego rozbioru dzieła. Akt I jest poetycką przenośnią, która sugeruje, że Basia (będąca a l egorią tęsknot autora za okresem dziewiczym) jest demonem wrzuconym do kotła wraz z Rozpaczą i Nędzą. Sebastian jest alegorią cenzury, która - jak czarne siły nocy - tnie na oślep, depcząc swobodę wypowiedzi i ekspresji poetyckiej . Jacek nie jest alegorią, ale zwykłą przenośnią i to obrzydliwą w swoim wydźwięku. Ogólnie autor roztacza przed nami ohydny, realistyczny obraz dekadencki schyłku XX wieku. Obraz ten potęguje pojawienie się przypadkowego bohatera - Patrycji, która czeka na Sławka, Scena jest alegorią oczekiwania na Nieznane. Patrycja jest przykładem osoby, która utraciła wartośc i , bliska jest załamania i prawdopodobnie popełni samobójstwo (sugeruje to jej wypowiedź- "Zostaję tu wyłącznie dlatego, że czekam na Sławka"- Sławek jednak nie przyjdzie ... ). W drugim akcie poeta sugeruje nam finezyjnie , że Basia wygląda teraz inaczej niż przedtem, niekoniecznie lepiej ... Ale czy można gorzej? W podobnym tonie, ale w zupełnie innej konwencji, autor wypowiada się o Jacku. Międzyczas między czasem akcji aktu pierwszego i aktu drugiego wypełniało pieczołowite chrumkan ie wydobywającego s i ę w nieznacznej odległości od Jacka. Naokoło widać tylko pokruszony makaron będący uosobieniem kruchości ludzkiego życia. Niestety, głusi tego nie słysze li , dlatego jak później opowiadali ślepym, to niemy by s ię nadziwił. Przyglądaj ąc s i ę bliżej koledze Helbichowi dostrzegamy pierwotny kult s iły , wyrażony w ciosach wymierzonych w obolałe ramiona pozostałej dwójki. A jako, że wszystko jest ulotne, bohater walczący znika, a wraz z nim znikają siniaki. Metafora prymitywizmu dziejowego przedstawiona jet dosadnie i boleśnie, co świadczy o niezwykłym wyczuleniu autora na przemoc w rodzinie (Niebieska Linia). Akt trzeci jest potworną hybrydą wyrosłą z aktu drugiego. Osadzenie akcji na niespójnej regule trzech jedności potęguje tylko strach czytelnika przed tykaniem zegara, którego oczywiście nie słyszymy , bo to nie słuchowisko ... I to tyle, bo nie ma już miejsca .. .


Głębia ostrości W poprzednim wydaniu działu foto zapoznaliz pojęciem głębi ostrości. W tym odcinku naszego cyklu przyjrzymy się bliżej temu, w jaki srosób można kontrolować głębię ostrości, posługu­ i•lc się różnymi dostępnymi metodami. Na początek przypomnę szybko, co to jest ta g łębia ostrości. Otóż, określiliśmy ją jako obszar w śc ie się

odległość [m]

1,5

3

d1!f!\

., • ~ 2

.

'

8

.

~

16

przestrzeni, w którym wszystko, co się w nim znajduje, będzie na wywołanej później odbitce wygląda­ lo wyraźnie i będzie w ostrości. To, co znajduje się poza głębią ostrości, jest rozmazane i niewyraźne. Przykładowo, jeżeli ustawimy trzy osoby jedną za drugą, to posługując się głębią ostrości możemy spowodować, że pierwsza osoba będzie w ostrości , a stojące za nią będą niewyraźne lub za

charakterystyczną mgiełką. Jesteśmy

gólne wartości, jesteśmy praktycznie osiągnąć wszystko, jeżeli chodzi o głębię ostrości. Przesłona daje nam największe pole manewru i pozwala osiągnąć głębię, jakiej nie udałoby się otrzymać przy użyciu dwóch wcześniejszych metod. Przy przesłonie 16, kiedy otwór przesłony jest bardzo mały, uzyskujemy głębię ostrości prawie do nieskończoności. Wszystko na zdjęciu będzie ostre i wyraźnie odwzorowane. Można oczywiście posłu­ 6 7,5 9 żyć się także przesłoną 22, lecz efekt będzie prawie identyczny, a będziemy potrzebowali dużo dłuższego czasu naświetlania, z powodu bardzo małego otworu, przez który pada światło na kliszę fotograficzną. Zupełnie odwrotny efekt otrzymamy poprzez użycie przesłony o liczbie np. 2. Wtedy czas naświetlania będzie zdecydowanie ...,...,."----..,---1 krótszy, co może zapobiec efektowi poruszenia, przy fotografowaniu sportowych ujęć lub każdych innych, gdzie mamy do czynienia z ruchem motywu. Stosując jednak małą liczbę przesłony, otrzymujemy bardzo małą głębie ostrości. Dlatego kokątny (28 mm) ma dużo większą głębię ostrości też na zdjęciach sportowych widoczny jest tylko niż obiektyw typu tele (np. 300 mm). Oczywiście zagłówny motyw, a wszystko poza nim jest tylko rokładamy, że porównujemy oba obiektywy przy tej zmazanym tłem. Dzieje się tak, ponieważ nakładają samej przesłonie, gdyż -jak później zobaczymy - i ta się wówczas dwa przypadki. Po pierwsze, zdjęcia wielkość wpływa znacząco na głębię ostrości. sportowe są wykonywane przy pomocy tele-obiekty2. Wpływ na głębię ostrości ma także odległość wów, co już znacznie zmniejsza głębię ostrości. Doprzedmiotu od aparatu. Krótko mówiąc, stosując

cie widzenia zapewnia większą głębię ostrości. Uwidocznione jest to na rysunku nr l. Zaciemniony obszar obrazuje rozpiętość w przestrzeni, w której obraz jest ostry i wyraźny. Jest to rozmiar głębi ostrości. W celu przeanalizowania tego przypadku, bierzemy trzy różne obiektywy. Z zamieszczonego rysunku łatwo można odczytać, że obiektyw szero-

odległość

w stanie także spowodować, że., wszystkie trzy osoby będą w ostrości :·:,. lub tylko osoba znajdująca się w środku będzie wyraźnie widoczna na zdję- 1 Sm ciu, a osoba przed i za nią będzie nie' ostra. W praktyce używa się jednak zazwyczaj tylko dwóch przypadków.~ Jednym z nich jest sytuacja, gdy pierwszy plan jest nieostry, a wszystko 4,5m co jest za nim, aż do nieskończoności, . :;,.' , jest w ostrości. Przykładowo, robiąc zdjęcie kwiatów na łące, pozwalamy, '" aby w kadrze na pierwszym planie 7 ,5m znalazły się kwiaty w nieostrości, natomiast cała łąka była odwzorowana na zdjęciu ostro. Drugi przypadek to sytuacja, gdy cały pierwszy plan jest ostry, a drugi plan oraz tło - nieostry. Doskonałym przykładem jest zdjęcie portretowe. Wówczas wszystko, co jest za fotografowaną osobą, jest rozmazane i stanowi doskonałe tło i wypełnienie głównego motywu- osoby portretowanej. Tyle słowem wstępu. Teraz przyjrzymy się temu, w jaki sposób możemy kontrolować głębię ostrości i kierować nią. Zasadniczo wyróżniamy trzy przypadki: l. Głębia ostrości zależy od obiektywu, jakiego uży­ wamy. Zasada jest prosta. Obiektyw o szerszym ką-

dla opornych (2)

[m]

1 ,5

3

4,5

6

7,5

9

=c-----.------,-------,-------~------~----~

iJl!!!/'1'\

odległość

300m m

«<

50 mm

(() 28m m

[m]

1,5

3

ten sam obiektyw z jednakową przesłoną, ale eksperymentując z odległością przedmiotu fotografowanego od obiektywu, otrzymamy następujące wyniki. Jeżeli fotografowany obiekt położony jest blisko aparatu, to głębia ostrości jest mała. Natomiast w momencie, gdy przedmiot jest dosyć oddalony od obiektywu, zaobserwujemy, że głębia ostrości bardziej rozciągnęła się w przestrzeni i jest ona większa. Opisaną sytuację ilustruje rysunek numer 2. 3. Na koniec pozostawiłem kwestię przesłony, która najmocniej wpływa na wielkość głębi ostrości. Na ogół obiektywy mają liczbę przesłony w zakresie od 2 lub 3,5 do 22. Zmieniając odpowiednio poszcze-

4,5

6

7,5

9

datkowo stosowane małe liczby przesłony (aby zapobiec poruszonemu obrazowi na zdjęciu) potęguj ą efekt bardzo małej głębi ostrości. Na zakończenie parę słów o tym, jak możemy wykorzystać wiedzę , którą poznaliśmy przed chwilą. Otóż, jak zapewne zauważyliście, "płytka" głębi a ostrości wspaniale sprawdza się przy portretach . Otrzymujemy wówczas tylko twarz fotografowanej osoby, wyraźnie zarysowaną, tło będzie rozmazane i nieczytelne. Natomiast, stosując wysoką liczbę przesłony, możemy doskonale uwiecznić krajobrazy (nie będziemy mieć obaw, że coś wyjdzie nieostro), naśladując w ten sposób to, co widzi oko ludzkie . Także wszędzie tam, gdzie nie chcemy, aby coś na zdjęciu było rozmazane lub znajdowało się za charakterystyczną mgłą, stosujemy dużą liczbę przesłony lub szerokokątny obiektyw. Teraz, kiedy zapoznaliśmy się już dogłębnie z pojęciem głębi ostrości, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko ży­ czyć wszystkim udanej zabawy z aparatem, no i oczywiście przeświet­ lonego filmu w aparacie! Rafał

Kamecki

rkamec@sgh. waw .p l


MAGIE

"Nie chcę robić z siebie gwiazdy" Rozmowa z Dariuszem Jaworskim, Prezesem Studenckiego Kola Naukowego Informatyki, kandydatem do Samorządu Studentów SGH, współtwórcą "Koalicji dla Studentów SGH". -Jesteś studentem IV roku. Pracowaleś rok jako asystent stażysta w Katedrze Informatyki Go~podar­ czej. Jak oceniasz obecną sytuację w SGH, tzn. zwiększanie liczby nowych studentów, poziom wykładów i wykładowców, skrócenie lektoratów... ?

Moim zdaniem są to bardzo pow ażne problemy. W wielu przypadkach podejmowane są decyzj e, które zadziwiają. Przez ostatnie dwa lata przyjęto do SGH tylu studentów, ilu wcześniej przyj mowano w ciągu trzech lat. W przysz łym roku planuje s i ę przyjąć jeszcze więcej. Nie idzie za tym ani rozwój infrastruktury Szkoły, ani przyrost liczby pracowników naukowych. Jedyną wymierną korzyścią jest chyba tylko to, że więcej ludzi cieszy się z indeksu SGH. Czy o to chodzi? Z poziomem wykładów też dzieje s ię źle. System weryfikacji pracowników praktycznie nie istnieje. Swego czasu były przeprowadzane ankiety wśród studentów w trakcie zajęć . Podobno ich wyniki przedstawiono tylko prowad zący m. W sprawnie funkcjonującym systemie powinny być po prostu upublicznione. Także nauczanie języków obcych pozostawia wiele do życze nia. Nie dość , że niewiele jest grup, które od początku do końca studiów mają zajęcia z tym samym lektorem , to jeszcze ostatnio w iele z nich polikwidowano, powiększając tym samym li czebność pozostałych. Prowadzący zajęcia odchodzą, bo pracują ciężko za marne pieniąd ze. Gdy przychodziłem do SGH, w regulaminie studiów czytałem , że nauka pierwszego języka trwa pięć lat , czyli -jak rozumiem- do uczenia go przez taki okres Szkoła się zobowiązywała. Dziś okres ten sk rócono. Ciekawe, czy przez cztery lata nauczymy się tego, co wcześniej planowano na lat pięć ? Sporo osób zdaje egzaminy po to, by z lektoratów się zwolnić . Dlaczego? Moim zdaniem studia są po to, by z nich korzystać, a nie po to, by unikać zajęć. Niestety, w momencie, gdy są one nudne, trudno się studentom dziwić. Podobno są plany jeszcze większego ograniczenia nauki języ ków obcych. Ba, nawet całkowitego ich zn iesienia. Czy to ma sens? Czy to w ten sposób Szkoła ma s ię ro zwijać? Na co wykorzystuje się środki otrzymywane z MEN, których wysokość zależy od liczby studentów czym tłumaczy się coroczne zw ięk sza nie limitów przyjęć ? Nie ma na płace dla lektorów, nie ma na badania naukowe , brakuje na komputery czy inny sprzęt, nie mówiąc już o akademikach , czy budynkac h dydaktycznych. To na co jest?

-Czy

sądzisz, że Samorząd mógłby

działać

jako.Y przeciw-

;jawiskom, o których mowa?

Oczywi ście, że mógłby! Tylko musiałby chcieć , a w tej chwili chęci takowych nie widać. Obecnie waż­ niejsze są imprezy, koncerty, wyjazdy. To też sprawy potrzebne, ale ni e najważniejsze ! Nie tym powinien się zajmować Samorząd Studentów prze de wszystkim. Imprezy różnego typu mogą przeci eż robić inne organizacje studenckie, których w SGH mamy wiele. Samorząd to głos ogółu studentów wszystkim im powinno i na pewno zależy na poziomie Szkoły i na tym, co o niej usłyszą, kiedy studia będą mieli już za sobą. l o to, żeby były to pozytywy, powinien dbać Samorząd. Tego właśnie chcę.

-Dlatego chcesz startować? Startuję do Samorządu , poniewa ż uważam , że w SGH dzieje się źle . Polityka Władz Szkoły w wielu kwestiach jest co najmniej zastanawiająca. O części spraw już powiedziałem. Naprawdę nie chcę, by już w najbli ższy m czasie w rankingach prasowych Wyż-

Businessu z Nowego Sącza wyprzedziła Uczelnia o takim potencj ale jak SG H nie może przeg rać konkurencji z założoną niedawno sz kołą prywatn ą. A na to s ię zanosi. Zupełnie ni edawno rozmawiałem z pracodawcą reprezentującym jedną z większych korporacji amerykańskich obecnych na pol sk im rynku. N a pytanie o studentów SGH odpowi edział , że co prawda liczą s i ę na rynku pracy, ale to już nie to co kiedyś . W tej chwili - doda ł - wolimy częs to zatrudni ać ludzi od Koź luka czy Kożmińskiego, bo są zdecydowanie lepiej przygotowani, szczególnie do takich rzeczy, jak team-work czy se lf-development. Ręce mi opadły , kiedy to usły­ szałem. Zdawałem do renomowanej Uczelni, a zanosi s i ę, że opuszczę taką sobie. Chciałbym móc poświęc ić swój czas na to , aby wpłynąć na z mianę obecnej sytuacji. Jasne jest, że każd y z nas pracuje sam na siebie, po to, aby reprezentować jak najwyż­ szy poziom. Jednak, jeżeli poziomu takiego nie bę­ dzie mieć S zkoła, to i my i ci , którzy przyjdą to w przyszłości , będą przegrani już na starcie kariery zawodowej. Mój start do Samorządu powoduje także to, że obecny Przewodniczący, który w zeszłym roku cieszył się wszem i wobec, że ostatni ju ż raz maluje pla kat wyborczy, musi ponownie "wys ili ć siQ'' oraz pogodz ić z tym, że ma konkurencję w post aci napnowd~' konkretnej grupy osób. Najgorsze jest howi crn ni c mieć konkurentów , czuć si.; si ln ym i h c~. karn y nr. Prowadzi to do tego, że człowiek zapomina o danyc h wcześniej ob ietnicach oraz o swoich powirrrro ści adr. Staje się aroganckim, rohiqcyrn tylko lo. rra co rna osza

Szkoła

n aszą Szkołę.

chotę.

jednak, że pewne kwe~·tie leżą poza gestią Samorządu i jest on bezsilny, jeżeli chodzi np. o zagadnienia związane z gospodarką finansową Uczelni? Samorząd ma w Senacie SGH tylko sześciu członków na około 30 osób. -Czy nie

uważasz

Zgadza się. Obecny Samorząd jest w wielu kwesti ach bezsilny. Dlaczego? Bo jest wewnętrznie podzielony. I to nawet ni e na grupę "za" i "przeciw" Przewodnic zącemu , choć ten podział jest najbardz iej wyrazisty. W obecnym Samorządz ie zdarzają się sytuacje, że np. czło n ek z trzeciego roku zapytany o to, kto w organizacj i reprezentuje rok piąty, po prostu nie wie. Nie potrafi wymienić nazw isk tych osób, myli je wzajemnie, części nie kojarząc chociażby z wyg l ądu. To jest sytuacja chora. Wynika ona oczywiście z tego, że wybory odbywają się osobno na poszczególnych latach. W efekcie do Samorządu wchodzą osoby, które wcześniej z up e łnie się nie znały . Winą Zarządu jest to, że przez rok s ię dobrze nie poznały . Wybrani - poza pierwszym rokiem głosami niewi elkiej niestety li czby studentów, nie zgrani ze sobą wzajemnie, są bezsilni. Tak właśnie jest w tej chwili. Koncepcja szerokiej koalicji wyn ika stąd, że w ten sposób osoby znajdujące się w jej składzie miały i wykorzystały już po części szansę dobrego poznania się przed wyborami. Mamy wspólny program , pod którym wszyscy się podpisujemy. Nie jest on zbiorem pobożnych życzeń typu "tańsze xero", "więcej komputerów". Jest to program ambitny, który oprócz tego, że przedstawia nasze cele, mówi też o tym, w jaki sposób chcemy je osiągnąć. Wierzc ie mi lub nie - cały październik i listopad mogłem pośw ięcić przede wszystkim na zabieganie o głosy ludzi z IV roku, na którym studiuję. Gdyby chodziło mi jedynie o wejście do Samorządu , pewnie

tak bym postąpił. Zależało mi jednak przede wszystkim na stworzeniu grupy 27 osób, która ju ż przed wyborami mogłaby się poznać tak , by w Samorzą­ dzie d z i ałać sprawnie. Zamiast docierać do znajomych z roku i przypominać im o terminie wyborów, rozmawiałem przede wszystkim z ludźmi sprawdzonymi chociażby w organizacjach studenckich czy kołach naukowych z każdego roku studiów. Namawiałem ich do przyłączenia się do " Koalicji dla Studentów SGH". Samo jej powsta nie to dla mnie ogromna satysfakcja. Czy wejdę do Samorządu czy nie, jestem pewien, że z najdzie s i ę tam spore grono osób z naszej koalicji , a to gwarantuje, że kwestie, które zawar liśmy w naszym programie, na pewno nie zos taną zapomniane.

-Podobno powtarzasz,

że

rozliczysz obecnego przez miliardów, które ponm' Możesz nam to wytłumaczyć... ?

wodniczącego Samorządu ukradł.

Zacznę od tego, że nigdy nie mówiłe m, że mam Zll · miar kogokolwiek roz li czać . Nigdy też nie zarzuciiłem Prze wodniczącemu krad z ieży miliardów. JeAII podawałem gdzieś takie sumy, to mówiłem po prostir o środkach , jakimi dysponuje Samorząd Studentów SGH i zw iąza na z nim Fundacja. Zapoznajcie siQ 7. budżetem Samorządu. To są właś nie miliardy . Problemem w tej chwili są zasady rozdys ponowaniu tych środków. Gros z nich jest wykorzystywane c ho· ciażby na dofinansowanie tzw. d ziałalności kulturnl nej. Mówię "tak zwanej", bo co to za kultura studencka, która polega na organizowaniu masowych koncertów dla tysięcy osób, jakie co c hwil~ marn y c hoc i ażby u nas w Auli padochronowcj 'l Jnkinr pru · wem Samorz;td dnlinnnsownjc irnfll' 'zy , kiÓI'IJ rukln mujc si<; w ruditr i 1111 plnknln l! łr w l'llflli Wnr ~~ nwlr •, ~. c śro dk (•w pr ~. ·zrrrr · ~ ur1 l'lr 1 lko din ~ llllll~<rll'nl• S(i ll '/ ('o s i~ 1l1 id • l Wf1lywnnr 1 l y N I~· l' Y S]ll l •rln nych hil ·l(•w'l Juk l · wdkl Nil I""•/ rr i<' l w kor~:y s l y WIIII IJ'/ '1'11 NI ] p y lnrrłll , IIII kl(ll' N~.11k 1 1111 odpowi · rf~. i . Ni ·slcly ~.d r t ~.y l · nr sk .J n ~. pr~.ck onn \ }.c 111rw 'l wi~k ­ szo ść ·zlonk t.w nbccnego Su nro r~.t trfu chociu:i.hy o lynr , co dzieje si.; z przychodami z hilctów , po prostu nic wic lub wi ed z ieć nic chce. Czy to jest normalne'/ -Jeżeli Ty i grupa, z którą startujesz do Sunwrzątlu, przejdziecie w wyborach, to czy będziesz się wartli doHć do porozumienia z Michalem Wigurskim i jego grupą? Czy też rozpocznie się "polowanie 1111 czarownice", kłótnie i rozgrywki personalne?

Absolutni e nie . Nikt nie ma zamiaru "polowa ć na czarownice", czy rozliczać chociażby Przewodniczą­ cego. Każdy popełnia błędy. Jeżeli złamane zosta ło prawo, to ani ja, ani żaden inny student SGH nie b<;dzie tej sprawy rozstrzygać. Są powołane do tego instytucje i to one ewentualn ie powinny s ię tym zająć . Jako " Koalicja dla Studentów SGH" wskazujemy na zaniedbania w działalności obecnego Samorządu Studentów, które dotyczą przede wszystkim wypeł ­ niani a przez tę organi zację celu ustawowego, czyli reprezentowania studentów przed Władzami Szkoły. Nie mamy zamiaru nikogo personalnie szkalować i nie damy się wciągnąć w żadne rozgrywk i. Jesteśmy otwarci na współpracę z każdym , także z obecnym Przewodniczącym Samorządu. To, co do tej pory robił dobrze (np. koncerty) , niech robi dalej. Tylko niech będą to przed s ięw z ięcia jasno finansowane i przeznaczone dla studentów SGH , nie zaś dla całego św iata , bo wiadomo, że gwarantuje to większy zysk. Ciągl e mam w pamięci zorganizowane przez Samorząd w ubiegłym rok u akadem ickim "Połowinki III Roku". Tak się składa , że był to wtedy i mój rok. Uszom własnym nie mogłem uwierzyć, gdy usłysza­ łem reklamę tej imprezy w Radiu Kolor. Moim zdaniem powinno to było być spotkanie nas - obecnych studentów IV roku - celem zarówno wspólnej zabawy, jak i porozmawiania o tym, że studia w połowie mamy już za sobą i o tym co planujemy na przyszłość. Połowinki są imprezą podobną do studniówki pożegnanie "starego", przywitanie czegoś "nowego".


Czy słyszeliście o studniówkach reklamowanych w radio i otwartych dla wszystkich? Zgroza! W tej sytuacji bal sobie podarowałem. Podobno się udał. Blisko tysiąc osób obecnych na nim, w tym wiele spoza SGH, oznaczało niezłe wpływy z drogich biletów. Impreza -jak widziałem w rozliczeniu - była dofi nansowana ze środków szkolnych na kwotę blisko dwustu milionów starych złotych! Czemu nie można było więc zaprosić III roku za stosunkowo niższą cenę lub nawet zupełnie za darmo? Gdzie są i na co wydaje się pieniądze ze sprzedanych wtedy biletów? Takie pytania można by mnożyć . -Co według Ciebie obecny Samorząd Studentów robi jeszcze źle? Chyba czego nie robi w ogóle? Jest tego tak wiele, że gdybym chciał powiedzieć naprawdę o wszystkim, wywiad ten zająłby połowę numeru " MAGLA". Czego nie robi Samorząd? Przede wszystkim z upełnie nie dba o interesy studentów, których przecież reprezentuje. Podam przykład. W październiku przyszedłem do pokoju Samorządu, by porozmawiać z Przewodniczącym. Zapytałem go, dlaczego nie interweniuje w sprawie zwiększania liczby studentów w SGH, o której już mówiłem . Dodam w tym miejscu, że poziom Szkoły zależy w bardzo wielkim stopniu także od tego, kogo się tu przyjmuje. Niejeden prowadzący zajęcia, a znam lepiej całkiem wielu, mówił mi, że coraz więcej jest tu ludzi z przypadku, z mierną wiedzą wyniesioną chociażby z liceum. Za pytałem Przewodniczącego, dlaczego Samorząd nie protestuje w sprawie tego, co dzieje się z nauczaniem języków obcych. Nie dość , że ponownie zmienił mi się lektor - czwarty raz w ciągu całych studiów - to parę tygodni później odszedł i grupę rozwiązano. Co usłyszałem w odpowiedzi? Dowiedziałem się, że ... tak jest wszędzie. I to właśnie dla mnie jest " nic nie robienie". Samorząd nie jest po to, by stwierdzać, jak jest gdzie indziej . Samorząd powinien wpływać na politykę Władz Szkoły. Powinien z nimi rozmawiać, a efektami dyskusji dzielić się ze studentami. W praktyce większość z nich nawet nie wie, kto jest w Samorządzie, czym się zajmuje i jakie są efekty jego pracy. -Ale czy dosłownie wszyscy w tej organizacji nie nadają się do pełnienia swoich funkcji? Oczywiście, że nie wszyscy. Tworząc "Koalicję dla Studentów SGH" rozmawialiśmy nie tylko z ludźmi sprawdzonymi w organizacjach studenckich typu AIESEC, NZS, SoliDeo, ZSP, kola naukowe, ale także z członkami ustępującego Samorządu Studentów. Część z nich jest dzisiaj w naszej koalicji. -Czy wasza kampania wymierzona jest przeciwko Samorządowi jako organizacji, czy przeciwko jej Przewodniczącemu?

W naszym programie deklarujemy, że znamy doskonale sytuację obecnego Samorządu Studentów i uważa my, że dzieje się tam w wielu przypadkach źle. Nie atakujemy jednak nikogo personalnie. Absolutnie. Mówimy dziś głośno o błędach Michała Wigurskiego, ale nie jest to nasz atak w niego jako osobę. Nie! Jako Przewodniczący ponosi odpowiedzialność za całokształt działalności Samorządu i stąd moim zdaniem wrażenie, że gdy ktoś mówi o tym, co Samorząd za jego szefostwa zaniedbał, widzi się w tym personalny atak w niego samego. Nic bardziej błęd­ nego. -Czy uważasz, że wejście nowych ludzi do Samorzą­ du coś zmieni i co? Podkreślę: wejście nowych i aktywnych ludzi. Konkretnych i wiedzących, że działalność społeczna oznacza możliwość wykazania się chociażby przed przyszłym pracodawcą zdolnościami pracy w grupie i umiejętnościami organizacyjnymi. Rozumiejących , że Samorząd to nie miejsce, gdzie można spróbować na czymś zarobić, wykorzystać przywileje (miejsce w akademiku, bony obiadowe), by w efekcie nie robić praktycznie nic. Jeśli ludzie pracowici, sprawdzeni wcześniej w innych organizacjach, do Samo-

rządu zostaną

wybrani, to zmieni się wiele. Zmieni oblicze tej organizacji postrzeganej obecnie najczęściej negatywnie i to nie tylko w samym SGH. Niedawno znajomy z UW pytał mnie, jak to jest u nas ze stypendiami, ponieważ słyszał od kogoś, że drugi rok z rzędu nie dotarły one do studentów na czas. Wokół sprawy narodziło się mnóstwo zapytań, domysłów i plotek. Nie wiedzieć czemu nikomu nie chce się wyjaśnić wszystkiego do końca. A ta sprawa to przecież tylko przykład . -Jak miałby wyglądać Samorząd Studentów następ­ nej kadencji? Ciężko w kilku slowach przedstawić wizje działal­ ności organizacji studenckiej, która zgodnie z Ustawą o Szkolnictwie Wyższym jest jedyną uprawnioną do reprezentacji ogółu studentów przed Władzami Szkoły, czyli najważniejszą. Najlepszą odpowiedzią na to pytanie jest program "Koalicji dla Studentów SGH", który przedstawiamy w czasie kampanii. Jest to dopracowana i przemyślana wizja Samorządu jako organizacji działającej sprawnie i rzetelnie na korzyść nas wszystkich- studentów SGH. -Krytykujesz Andrzeja Szejnę, który jest Przewodniczącym Parlamentu Studentów, i jego powiązania z Michalem Wigurskim. Dlaczego? Musiałbym w tym momencie przytoczyć czytelnikom "MAGLA" słowa Andrzeja Szejny, którymi posłużył się w wywiadzie, jakiego udzielił niedawno tygodnikowi "Fakty". Szanuję go za to, że potrafił na przykład pogodzić studia w SGH ze studiami prawniczymi na UW. Doceniam, że potrafił przy tym działać w Samorządzie by w efekcie zostać szefem Parlamentu Studentów. Ale, ale ... Można być pewnym siebie, można wiele mówić, obiecywać, ale wypadałoby nie zapominać, że trzeba jeszcze dotrzymywać słowa. Andrzej Szejna zaczynał działalność w SGH od Rady Mieszkańców akademika "Grosik", w którym również mieszkam. Zapytajcie tam ludzi, co obiecywał, co opowiadał, a co w rzeczywistości zrobił. No i sięgnijcie do "Faktów". Co można powiedzieć o człowieku, który mówi "Większość będzie myślała tak jak ja jeś li nauczy się myśleć"? Co moż­ na powiedzieć o tym, że na państwo chciałby on patrzeć, jak na firmę? Co powiedzieć o wizji samorzą­ du-firmy, którą to wizję prezentuje Michał Wigurski? Widzieliście gdzieś firmę, która nie przynosi zysku? Czy obaj panowie chcą sprywatyzować państwo oraz samorządy studenckie? To chyba jakieś nieporozumienie. I to właśnie krytykuję. -Co sądzisz o prywatyzacji wyższych uczelni i w ogóle prywatyzacji całej edukacji? Czy jesteś za czy przeciw i dlaczego? To bardzo skomplikowany problem. W kraju w którym jeszcze do niedawna szkoły prywatne w ogóle nie miały racji bytu, trudno jest w krótkim okresie czasu sprywatyzować całą edukację. Musi to jednak nastąpić . Na Zachodzie czy w Stanach Zjednoczonych naprawdę lic zące się szkoły są prywatne. Istnieją też szkoły publiczne. Stanowią jednak jedynie uzupełnienie. Dają one szansę edukacji osobom, których nie stać na płacenie wysokiego czesnego. Nie zmienia to faktu, że i oni płacą za swoją naukę. Jedynie niewielką część pokrywa im państwo i to nie w formie pieniędzy pochodzących z podatków, ale w formie kredytów, które później trzeba spłacić . Sceptycznie natomiast nastawiony jestem do prywatyzacji szkół podstawowych i średnich. Nowa Konstytucja nakłada obowiązek kształcenia się do 18 roku życia. To znaczy, że każdy musi skończyć szkołę średnią. A to powoduje, że wszyscy płacimy za edukację wszystkich. Inaczej natomiast jest w przypadku szkół wyższych. Studia nie są obowiązkiem. Studiować po prostu warto. Jak kogoś nie stać, może mieć zawsze szansę skorzystania z kredytu. Jeśli osobą zdolną, może również starać się o sponsoring. I to moim zdaniem jest zdrowy system. -Czy według Ciebie organizacje studenckie powinny być utrzymywane z pieniędzy podatników? się zupełnie

W obecnej sytuacji ciężko byłoby egzystować takim organizacjom bez pieniędzy, które otrzymują z budżetu państwa. W przyszłości oczywiście sytuacja ta powinna ulec zmianie. Organizacje studenckie powinny zacząć same na siebie zarabiać. Mogą przecież prowadzić działalność gospodarczą, organizować płatne imprezy, wyjazdy czy kursy. Wszystko po to, by mieć za co egzystować, by mieć środki na realizację celów statutowych niekoniecznie mogą­ cych przynosić zysk. Nie można takich organizacji oczywiście sprywatyzować. Nie mogą ponadto być one traktowane, jako ż ródła utrzymania dla jakiejś grupy ich członków. -Wracając do spraw SGH. Czy planujesz zostać szefem Samorządu? Czy Samorządowi następnej kadencji nie grozi upolitycznienie się? Nie chciałbym w tej chwili mówić o stanowiskach. Nie chcę robić z siebie jakiejś gwiazdy. Naprawdę nie o to mi chodzi. Dla mnie i dla członków "Koalicji dla Studentów SGH" najważniejsze jest to, co zapisaliśmy w naszym programie i to, co chcemy zrobić . Nie wiem, skąd obawy o upolitycznienie Samorządu. Osoby wchodzące w skład naszej koalicji nie reprezentują ani żad nej konkretnej organizacji, ani tym bardziej nurtu politycznego. Przez myśl mi nawet nie przeszło, żeby Samorząd próbować upolityczniać. Jest to reprezentacja ogółu studentów, ludzi o ró żnych poglądach . Powinna dbać o ich interesy zw iązane z tym, gdzie studiują, a nie z tym, jaki mają pogląd na świat. To są dwie zupełnie różne sprawy. -Wiemy, że planowanajest debata pomiędzy Tobą a obecnym szefem Samorządu. Czy do niej dojdzie i o czym chcecie rozmawiać? Debata zaplanowana jest na dzień przed wyborami , czyli na 6 stycznia 1998 roku. Jej pomysł narodził się w trakcie mojej październikowej rozmowy z Przewodniczącym Samorządu. Na moje pytania dotyczące działalności organizacji, którą kieruje, odpowiadał tak nieprzekonywująco, a nawet wymijająco i niekonkretnie, że stwierdziłem, iż sensowniejsze bę­ dzie porozmawianie publiczne przy jak największym gronie studentów naszej Szkoły. Na podaną przeze mnie propozycję terminu odpowiedział, że mu nie pasuje, bo wyjeżdża gdzieś na Sylwestra i nie wie, czy zdąży na ten dzień wrócić. Cóż ... nie dość, że jest to wtorek, a od poniedziałku odbywają się już zajęcia, to jeszcze jest to mniej niż 24 godziny przed samymi wyborami, których termin nie przeze mnie przecież został ustalony. Zmusić nikogo, żeby przybył, przecież nie mogę. Debata i tak się odbędzie, więc zapraszam na niąjuż dziś . Obecni będą na pewno wszyscy z "Koalicji dla Studentów SGH". Otwarci na pytania, sugestie, prośby. Was także serdecznie zapraszam. -Chcesz na koniec powiedzieć coś studentom SGH? Chciałbym Was prosić : nie zapomnijcie w dniach 71 l stycznia wziąć udziału w wyborach. Żeby Samorząd działał sprawnie, żeby skutecznie dbał o interesy nas wszystkich, potrzebne jest mu jak największe poparcie ze strony wyborców, czyli nas studentów. N ie może być tak, że piąty rok wybierany jest głosa­ mi 10-15 osób. Nie może być tak, że przedstawiciele studentów zaocznych wchodzą do Samorządu z poparciem dwójki swoich kolegów. Nikt nie będzie się liczył z taką reprezentacją studentów! Ani wykła­ dowcy, ani Władze Szkoły. Znajdźcie te pięć minut, przyjdźcie do Auli Spadochronowej i zagłosujcie. Postawcie w ten sposób na silny Samorząd następnej kadencji. To Szkoła jest dla nas, a nie my dla Szkoły. Zadbajmy wspólnie o to, byśmy czuli się tu dobrze, a wychodząc byli pewni, że skończyliśmy studia na poziomie, w Szkole liczącej się nie tylko w Polsce, lecz także na świecie. -Dziękujemy za rozmowę. Rozmawiali: Kasia & Bartek


Wigurski unplugged Wywiad z Michalem Wigurskim - Przewodniczącym Zarządu Studentów Szkoły Głównej Handlowej

Samorządu

-Jakie są statutowefunkcje Samorządu? -Zgodnie z ustawą o szkolnictwie wyższym, Samorząd jest jedynym reprezentantem ogółu studentów, zarówno przed Władzami Uczelni, jak i na zewnątrz. Do głów nych zadań tej organizacji nal eży rozdysponowywanie środków pomocy materialnej dla studentów oraz miejsc w akademikach, dzielenie funduszy przeznaczonych przez Szkołę na cele studenckie, wspieranie i inicj owanie działalności studenck iej , pobudzanie studenckiej aktywności naukowej , sportowej , turystycznej , etc. Samorząd wyraża także opinie środowiska studenckiego. Co jest bardzo istotne broni on praw studentów i ich respektowania, opiniuje wszelkie inicjatywy podejmowane przez Wła­ dze Szkoły, na przykład projekty decyzji czy regulaminów . Oprócz tego Samorząd de le guj e swo ich przedstawicieli do Senatu Akademickiego SGH, który j es t najw yższym organem u chwałodawczym Uczelni, a także do Komisji Senackich, takich jak Komisja Statutowa, czy Komisja Programowo- Dydaktyczna. -Tyle mówi Regulamin, a jak to wygląda w praktyce? Jak Samorząd wypełniał swoje obowiązki w mijającej kadencji? -W moim odczuciu nasz uczelniany Samorząd działa sprawnie i wypełnia większość punktów swojego Regu laminu. Brak polityki informacyjnej kształtuje w oczach studentów nienajlepszy obraz organizacji. Mówi ąc o konkretnych działani ac h: Regulamin traktuje o rozdysponowywaniu funduszy pomocy materi alnej dla studentów. W Samorządzie SGH to studenci bezpośrednio decydują, jakie kwoty zosta ną przeznaczone na stypendia socjalne, naukowe i inne formy wspierania studentów. Samorząd podejmuj e decyzje, ale nie on obraca pieni ędzmi - to Uczelnia zajmuje s ię wszelkimi operacjami finansowymi. -Skąd pochodzą pieniądze na stypendia? -Co roku, w ramach zasilenia uczelnianego funduszu pomocy materialnej, SGH otrzymuje konkretną kwotę z Mini sterstwa Edukacji Narodowej. -Gdzie fizycznie znajdują się te pieniądze? -Przychodzą one na subkonto Szkoły, które jest oprocentowane. Jeże li dochodzi do opóźnień w wypłaci e stypendiów, to narosłe odsetki zasi l ają fundusz. Tak więc, oprocentowanie nie przynosi zysku nikomu innemu, jak tylko studentom. -W jaki sposób można podjąć pieniądze z funduszu? Czy może tego dokonać członek Samorządu? -Wszelkie decyzje dotyczące funduszu muszą zostać zaakceptowane przez Prorektora ds. Dydaktyki i Studentów. W praktyce wyg l ąda to w ten sposób, że jeże li na przykład Komisja ds. Stypendiów okreś li konkretne stawki stypendiów naukowych, to decyzja taka musi uzysk ać akce ptacj ę Prorektora. Dopiero wtedy Samorząd przygotowuje listy wypłat , które są zatwierdzane przez Dziekanat, a n astępni e podpisywane przez Kwestora. Następnie uruchamiane są przelewy na konta i wypłaty w kasach. -Co Samorząd robi, aby z większyć pulę środków na pomoc materialną ? -Możliwości mamy niestety bardzo ograniczone. Ilo ść przychodzących pieni ędzy jest uzależniona od liczby studentów i kapitałochłonności kierunku. Podczas spotkania z dyrektorem Departamentu MEN , K. Lepiechem, poru sza li śmy problem niskiej dotacji przypadaj ącej na jednego studenta SGH. Obieca no nam "przeanalizowani e tego problem u". -W tym roku po raz kolejny opóźniły się wypłaty stypendiów. Krążą plotki, że pieniędzmi tymi gracie na giełdzie... -Chci ałbym na wstępie przepros ić za opóźnienie i wytłumaczyć, że ni e jest to wina Samorządu. Przy

r ozdyspon owywaniu środ ­ ków Samorząd korzysta z infrastruktury Szkoły, czyli także z j ej oprogramowania, które w przypadku programu stypendialnego jest archa iczne. Posiadany przez nas program nie jest w stanie sprawnie obsłużyć procesu rozdysponowywania pomocy materialnej - zatwierdzenie danych jednego tylko studenta trwa co najmniej 20 sekund. Powoduje to przec iągni ęc i e procesu przygotowywania list stypendialnych. -Czy w takim razie nie można było stworzyć lepszego programu? -Za przygotowanie programu odpowiadało uczelniane Centrum Informatyczne, które nie było w stanie wykonać lepszej wersji. Ponieważ nie udało nam się dojść do porozumienia z Centrum, zw róci li śmy s i ę o pomoc do Fundacji SGH, która złożyła firmie informatycznej zlecenie na wykonanie nowego programu. Od przyszłego roku stypendia będą więc wypłacane terminowo, a Sa morząd będzie miał profesjonalną pomoc i obsługę w ramach serwisu. Rozw iewaj ąc dalsze plotki , chciałbym powiedzi eć, że nikt nie zarabia na opóźnieniach . Jak już wspomni ałem wcześniej, pieniądze leżą na subkoncie Szkoły i " pro ce ntuj ą" . W zw iąz ku z tym Samorząd postanowił z tych proce ntów wypłacić studentom symboliczne "odszkodowanie" w wysokości l O zł na osobę. Kto ś może zapytać, dlaczego ak urat l O zl'l Bowiem nasz obecny program stypendialny nic potrafi wyliczyć, ile dany student stracil z tytulu ni ·t ·rminowej wypłaty. -Czy oprócz .Yrodków pomot:V mtttt•rlulm'} Stmwr~tftl dysponuje innymi fundu.~ zumi? -Tak. Co rok u Szkola z przekaza ne •ojej pn:ez MEN funduszu dydaktycznego wyd~. iela pul ~ pieni<;d ~. y przeznaczom1 na d z ialalno ś ć studenck :1. W mijaj<lcym roku kalendarzowym hyło to oko ło l O tys. zł. W wyniku negocjacji z Wład za mi Rektorskimi kwotę tę udało nam się zwi ększyć blisko 7-krotnie. Szkoła zgodziła się także przekazywać na działalność studencką wpływy z czynszów płaconych przez kluby " Park" i "Hades". Ogółem rocznie dysponujemy sum ą około l 20 tys. zł. -Na co konkretnie ta kwotajest wydawana? -l /3 przeznaczana jest na dofinansowanie projektów rea lizowanych przez Samorząd. 113 dzielona j est pomiędzy organizacje studenckie i 1/3 to inicjatywy ni eza leżnych grup studenckich oraz kół naukowych zwracaj ącyc h s ię z pro ś bą o wsparcie seminari ów, konferencji nauk owych, czy wyjazdów zagrani cznych. -Czy zwykły, szary student może zwrócić .~ię do Samorządu z prośbą o dofinansowanie i czy może liczyć najego przyznanie? -Owszem, bowiem o dofinansowanie może ubi egać się każdy student SGH, jednakże jego projekt musi s p e łniać kilka warunków. Po pi erwsze, w dane przedsięwzięcie musi być zaa n gażowana grupa co najmniej 15 studentów SGH. Po drugie, wszyscy ci studenci mu szą złożyć swoje podpisy pod wnioskiem. Najczęściej dofinansowanie j est przyznawane, zwłaszcza że niewielu studentów zwraca się do Sam orządu z taką prośbą. Wynika to najprawdopodobniej z niewi edzy. -113 wspomnianej sumy, czyli 40 tys. zł., wydawana j est przez Samorząd. Na co? -Przede wszystkim na dofinansowanie organ izowanych przez nas imprez kulturalnych, np . w tym roku na Otrzęsiny , Połowinki , Juwenalia zarówno na terenie uczelni , jak i w akademikach , na wyjazdy sy lwestrowe , wakacyjne kursy językowe w Mona-

MICHAŁ

WIGURSKI- Przewodniczący ZaStudentów SGH, student IV roku MSGiP oraz II roku Wydziału Prawa l Administracji UW. Trzecia kadencja w Samurządzie , pierwsza jako Przewo dni czący , wcześniej Przewodniczący Komisji ds. Kultury. Zainteresowania: sport (pływanie, żeglarstwo) , skoki spadochronowe, śpiew, historia. rządu Samorządu

chium, rej s po Mazurach, czy wspieranie inicjat yw Komi sji ds. Współpracy z Zagranicą. -To znaczy, na wspieranie jakich konkretnie inll'· jatyw Komisji? -Na przyklad niedawno gościliśmy dwie grupy stli• dentów z Holandii , którzy przybyli do Polski nu zu• proszenie Uczelni. Samorząd pokrył część kosztów związanych z ich pobytem. -Jak funkcjonuje Komisja ds. Współpracy z Zal(rU• nicą? Czy służy ona wyjazdom członków Samorzą• du na stypendia? -Nie jest prawd ą, że studenci z Samorządu wyj oł · dżaj ą gdziekolwiek na stypendia. Są obecni przc:r. ~ Ił· łą kadencję. Owszem, d z ięki uczestnictwu w rM.nu· go rodzaj u komisjach, współdecydują o naborze !111 kilku programów, m.in. do CEMS i Erasmusa. Ni11· dy jednak nie przyznają oni stypendiów samyn1 su· bie lub innym członkom Samorządu . Byloby tu niu· uczciwe. -Powróćmy do kwestii dofinan .w wati . .lllkit•./t•.~t średnie dofinansowanie do imprezy? -Nie ma standardowyc h kwut. Wysokuść dulinnnsu" wania za l eży od charnkt cru i111111W.y i lluA·i pi l' lll ~' dzy otrzymanych 11d spun su•·i'lw. " '' ~ ~ li IIdii ~lll III V• kać S ilili ~ mlpuwiaduilll'll l'll luA••I ku ~ th'IW , Wtl•d v nh• 11111 dulinlmsuwanln , (Id uh~un Ad I II nl11 11111 , l'' ' '' wn ~. n i w ~. r~· w ~ hud tl 1111 l du \ t l 1111 kn >d••P." uc:r. •stn lka 1111)11\ lt, , -( ';11 ~ j)lllllii.~T,II .\'llnltii'T.I#t/u,/lllllii.WIIIIIIIIt' .Wf ~ tlhllfl_ł' .~f"l~'llll r.•nwii(V W~t.~;-.,vd• twmlt·.~zt •zt•ti? -Nie . Za s prz~l i re111unly pumieszcz.el1 zarów no Sn· 1110r:l11du, jak i każdej inuej organizacji studenek iej , plac i Szko ł a z odr((bnyc h ś rodk ów. -Czy imprezy organizowa11e przez Sumorzt(tl .Hf dochodowe? -Nie są i nie m ają być dochodowe. Wsze lkie przy · chody, np. ze sprzedaży biletów i od sponsorów, ~.11 silają budżet imprezy, a ewentualne braki pok rywaue są z funduszy Samorządu. Kiedy wystąpi nadwyżka finansowa, jest ona wpłacana na konto Uczeln i. -Dlaczego bilety są drogie mimo tego, że impre<J' dofinansowywane są przez Samorząd, a w ich trakcie reklamuje się tak wielu sponsorów? -W porównan iu z imprezami organizowanymi na in nych uczelniach , bilety na nasze koncerty są tańsze . Na przykład bilet na otrzęsiny studentów Uniwersytetu Warszawskiego w "Stodole", gdzie wystąpi) zespół Big Cyc, kosztował 13 zł. Za wstęp na nasz11 imprezę o trzęs inow ą, na której opróc z Big Cyca wystąpiła również Kayah i zespół Akurat, studenci l roku płacili tylko po 9 zł, zaś pozostali po 12 zł, czyli i tak mniej niż za wstęp na otrzęsiny w "S todo le" . -Kto jest władny podpisać decy;ję o przyzna11iu dofinansowallia? -Do 3 tys. zł decyzję podejmuje Przewodniczący Zarządu Samorządu Studentów SGH, czyl i ja. O dofinansowani ac h po wyżej tej sum y decyduje Zarząd Samorządu . Ostatecznie dofinansowanie musi zostać zatwierdzone przez Panią Kwestor. Bez jej zgody dofinansowania nie ma. -Czy posiadasz wlas11ą firmę prowadzącą działal­ liOŚĆ gospodarczą?

-Na l roku,

marząc

o karierze

zarejestrowałem własną firmę,

młodego

biznesmena, która jednak do dziś

nie podjęla żadnej działalności. -Nie miała więc nic wspólnego z organizowa11ymi przez Ciebie imprezami? -Nie, ni gdy.


-Czy zarabiasz na organizacji imprez? -Po pierwsze, obecnie nie organizuj ę już imprez, ale ponieważ zajmowałem się tym przez trzy lata, odpowiem na pytanie. Nigdy, w sensie materialnym, nie za ra białem na organi zacji koncertów. Owszem, w związku z tym otrzymywałem pewne korzyści, taki e jak np. rozległe kontakty w firmach i urzędach. Kontakty te w przyszłośc i na pewno przy niosą mi konkretne profity. Poza tym, dzięki temu, że kiedyś orga nizowałem imprezy, a teraz robią to moi koledzy, mogę bawić się za darmo. -Czy nie myśleliście nigdy o zorganizowaniu czegoś, za co studenci nie musieliby płacić? -Przec ież zo rga ni zowa liśmy kilk a taki ch imprez ! Przykładem niech będą najwięks ze w Polsce Juwenali a na Polach Mokotows~ich , na które p rzybyło 50 tys. studentów, czy też impreza pod n azwą Pożegna­ nie Lata, w której wzięło ud z iał 20 tys . osób. Z mniejszych imprez darmowych wymienię chociażby Kwiatek dla Ewy organizowany co roku z okazji Dnia Kobiet. Ponadto, współpracując z klubem stude nckim " Hade s", wynegocjowaliśmy darmowy ws tęp dla studentów l roku na wszystkie imprezy. -Czy członkowie Samorządu otrzymują pensje za pracę w tej organizacji? -Według mnie pobieranie pensji jest nieetyczne. Jeżeli decydujemy s i ę na pracę społeczną, to powinno s i ę ją wykonywać bez wynagrodzenia. Z dru giej strony, jeś li członkowie Samorządu pobieraliby pensje, to zakres ich obow i ązków mu s i ałby być śc i ś l e okreś lony. W przypadku niewyw i ązani a s i ę z tych zadań osoba odpowiedzialna powinna być zwalniana, a taka możliwość ni e istnieje, bowiem członkowie Samorządu są wybierani na określoną kadencję. Poza tym, jeżeli wypłacalibyśmy pen sj e, to Samorząd przestałby być organizacją studencką i s tałby s ię firmą.

-Czy posiadasz telefon komórkowy i kto za niego płaci?

-Tak, posiadam telefon komórkowy i uważam, że jest to narzędzie niezbędne do pracy, a jednocześnie jeden z nielicznych przyw ilejów związanyc h z byciem w Samorządz i e. Telefon ten nie n a l eży jednak do mnie, lecz jest w łas nośc ią Fundacji SGH, która płac i za niego rachunki . Dz ięki temu telefonowi jestem "uchwytny" w sytuacjach awaryjnych , tzn. na przy kład wtedy, kiedy dzieje się coś złego w kwestii akademików czy stypendiów. -Wspomniałeś o Fundacji SGH. Wiemy, że jej cele statutowe zbliżone są do zadań Samorządu. Czy jesteś w stanie podać przykłady, w jaki sposób Fundacja wypełnia swoją rolę? -G łówna celem działalności Fundacji jest prowadzenie domów studenckich, co czyni od kwietnia 1997 roku . Uważam, że od tego czasu wiele rzeczy w akade mikach ul egło poprawie. Osuszono fundamenty DS " Hermes", w DS "Grosik" wymieniono instalację przec iwpo ża rową. W bli sko l 00 pokojach we wszystkich akadem ikach wymieniono meble. Uzyskano z MEN dodatkowe 300 000 zł na remonty klubów. Rozpisano przetarg na wymianę okien. -Czy Fundacja uczestniczy w organizacji imprez samorządowych? -Samorząd nie posiada osobowości prawnej. Fundacja rozlicza więc większość organizowanych przez niego imprez, przy czym za usłu g i te ni e pobi era prowizji. -Co Samorząd i Fundacja robią, aby z większyć studencką bazę mieszkaniową SGH? -Wskutek naszych wspólnych zabiegów prawdopodobnie w 1999 roku ruszy rozbudowa DS "Hermes", dzi ęki której uzyskamy kilkaset nowych miejsc. Obecnie przygotowywane są ekspertyzy. Prowadzimy także rozmowy w kwestii nowych miejsc na Jelonkach. W przysz łośc i chcie libyś my otrzymać pewną pulę miej sc na pows tającym tam nowoczesnym osiedlu akademick im. W tym roku także zainaugurowana została akcj a "Mieszkanie dla studenta", będą-

ca czymś w rodzaju pośrednictwa mieszkaniowego prowadzonego przez Samorząd. -Zmieńmy temat. Czy to prawda, że czasami korzystasz z usług... linii lotniczych? -W ostatnim roku dwa razy - do Poznania i Szczecina. Nie są to ogromne pieniąd ze - cena biletu studenckiego to 48 zł , za podróż poci ąg i em zapłaciłbym około 25 zł. -Czy za te przeloty zapłacił Samorząd? -N ie. Sfinansowałem je sobie sam. -Czy to prawda, że w akademiku mieszkasz w lepszych warunkach niż inni studenci? -Ni e uważam tak . Mieszkam w pokoju czteroosobowym w cztery osoby, co możn a s prawdzić w administracji. -Samorząd generuje koszty, m.in ro zmów telefonicznych. Czy robisz coś, aby to zmienić? -Chciałbym zdem entować pogłoski o tych "koszmarnych" kosztach. Liderem w nabijaniu rachunków telefonicznych jest AIESEC, co wynika z charakteru działalności tej organizacji. Jeśli chodzi o S amorząd , to nasze rachunki nie są wyższe ni ż np. w NZS czy ZS P, ale z p ew n ośc i ą wyższe ni ż w Soli Deo. W zeszłym roku akademickim mi es i ęczni e wynosiły one po 8-9 mln. Koszty te pokrywa Szkoła. -Czy nie jest tak, że są osoby, dla których bycie członkiem Samorządu oznacza bezpłatne kserowanie, darmowe telefony, dostęp do komputerów, Internetu, itd.? - Bard zo prawdo podobne . Samorząd to grup a 27 osób. Część z nich przychodzi z pomysłami i chce organi zować życie studenckie. Dl a innych ważne są jedynie wspomniane przywileje. Istotne jest więc, aby przy okazji wyborów rozliczyć czło nków Samorządu z tego, co zrobili, a nie tylko patrzeć na to, czy byli fajnymi kolegami i pozwalali nam kserować notatki. -Poruszyłeś kwestię wyborów do Samorządu. Dlaczego okres zgłaszania kandydatur nałożony został na tzw. długi weekend? -W tym roku datę wyborów poda li śmy do publicznej wiado mości w dniu 6 li stopad a, podob nie jak w zeszłym roku. Termin składania kandydatur upłynął 18 li stopada. Obejmowal on dwa weekendy po to, aby studenci dwóch różnych toków studi ów zaocznych mogli złożyć swoje kandydatury. -Dlaczego wybory odbędą się w pierwszym tygodniu stycznia? Czy kandydaci mają prowadzić kampanię w czasie Sylwestra? -Zgodnie z ordynacją wyborczą zatw i e rd zoną przez Senat SGH wybory odbywają się w c i ągu miesiąca przed upływem kadencji Samorządu. Kadencja upły­ wa 27 stycznia, a termin wyborów to 7-9 stycznia na studi ach dziennych i l O-li stycznia na studiach zaocznych. -Czym wytłumaczysz fakt, że przerwa między zamknięciem list kandydatów a wyborami wynosi aż 2 miesiące?

-To nie są dwa miesi.ące . Nie zapominajmy, że ostateczne listy kandydatów ogłoszone zos taną najpóź­ niej dwa tygodnie przed wyborami. W tym czasie Samorząd powola Kom i sj ę Wyborczą, która zweryfikuje li sty z danymi z Dziekanatów i na tej podstawie je zatwierdzi. Okres, który pozostanie do wyborów, będzie czasem na poznanie kandydatów i ich programów, na kampanie wyborcze, debaty i spotkania. Studenci muszą wiedzieć, na kogo glos ują. -Czy w zbliżających się wyborach znowu będziemy świadkami nachalnej agitacji, która poddaje w wąt­ pliwość tajność wyborów? -Uważam, że ocenę zachowań kandydatów, zarówno przed jak i w trakcie wyborów, n a l eży pozostawić wyborcom. Jeże li ci drudzy oddaj ą swoje glosy tylko w zamian za otrzymany przy umi e prezent, jest to sprawą ich uczc i wości. -Dlaczego Samorząd nie prowadzi praktycznie żad­ nej polityki informacyjnej? Czy świadczy to o arogancji wobec studentów?

-Polityka informacyjna Samorządu praktycznie nie istnieje. Rzecznik Prasowy nie wywiązał się z roli. Mam nadzieję, że zostanie to napraw ione. Mogę zagwarantować, że w grudniu -jeżeli wyrazicie zgodę - opublikujemy na łamach "MAGLA" sprawozdanie z mijającej kadencj i. Po prostu chcemy, aby studenci mogli rzetelnie nas ocenić nie na podstaw ie często absurdalnych plotek, ale w oparciu o to, co rzeczywiście zrobiliśmy.

-No właśnie. Powróćmy do działalności Samorządu. Jakie inne osiągnięcia mógłbyś nam przytoczyć? -Samorząd dz i ała nie tylko na terenie naszej Uczelni. Bierzemy czynny udział w pracach Parlamentu Studentów RP. Organizacja ta jest reprezentantem wszystkich polskich studentów. Członkow i e jej zarządu wchodzą w skład Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, dzięki czemu jest ona w stanie wpływać na rozwój szkolnictwa wyższego. Ostatnimi inicjatywami Parlamentu są m.in. pra ce nad systemem pożyczek edukacyjnych dla studentów oraz akcja pomocy powodzianom, w ramach której udało s ię "wydobyć" z MEN sumę l mln zł na zapomogi dla studentów poszkodowanych przez powódź. Także studenci naszej Uczelni mogą skorzystać z tej pomocy, uzyskując półroczne stypendium w wysokości 400 zł miesięcznie i jedn orazową zapomogę w wysokości 300 zł. -Czy Samorząd podjął jakieś kroki, aby wesprzeć protest studentów zaocznych przeciwko podwyższe­ niu czesnego z 1200 zł do 1900 zł? -S a morząd przy współpracy studentów zaocznych zorganizował akcję zbiórki podpisów pod protestem przeciwko podwyższaniu czesnego. Przeprowadzono ta k że ankietę w ś ród studentów zaocznych, aby uzmy słowić Uczelni, jaka jest rzeczywista sytuacja fi nansowa tej grupy . W wyniku p odjętych działań Władze Szkoły złagodziły podwyżkę poprzez rozło­ żeni e zapłaty czesnego na raty. -Nie udało się Wam jednak wpłynąć na zmianę decyzji Rektora. -Uważam, że było to niemożliwe z dwóch powodów. Po pierwsze, podwyżka była podyktowana interesem ekonomicznym Szkoły. Po drugie - nie oszukujmy s i ę - gdyby Pani Rektor zmi eniła swoją decyzję, mogloby to zostać odebrane jako brak zdecydowania i w pewnym sensie brak kompetencji. -Czy uważasz, że decyzja o podwyżce była etyczna? -Czesne za studia zaoczne stanowi poważną część wpływów SGH, gdyż jak wiadomo dotacje rządowe ni e zas pokaj aj ą w pełni j ej potrzeb finansowych. Problem ten dotyczy zresztą wszystkich państwo­ wych uczelni wyższych , które broni ąc się przed odpływ em kadry profesorskiej do lepi ej płacących uczelni prywatnych, podwyższają pensje swoim pracownikom. Oczywiście dodatkowe środki finansowe szkoły uzyskuj ą m.in. z podwyższani a czesnego za studia zaoczne. Każd y sam powinien oce ni ć, czy jest to d z i ałani e etyczne, czy nie. -1 na zakończenie pytanie od studentów l roku. Co Samorząd zrobił w tym kierunku, aby Uczelnia nie przyjmowała tak dużej liczby studentów? -To nie Samorząd decyduje o li czbie osób przyjmowanych na I rok studiów . Jednak że interesowaliśmy s i ę tym problemem. O trzy m a li ś m y informację, że Szkoła przyjęła tylu studentów, aby przywrócić stan, jaki panował w czasie istnienia wydziałów, kiedy to w SGH uczyło się około 12 tys . osób. Obecnie dochodzimy do tego poz iomu. Z p ewnością ogromne znaczenie miał tu wspomniany wcześniej algorytm im więcej studentów, tym większa dotacja z ministerstwa. Oczywiście jako student tej Uczelni chciał­ bym, aby przyjmowanie zbyt wielu osób nie obni ża­ ło poziomu nauczania i nie utrudni ało zdobywania wiedzy. -Dziękujemy Ci za wy wiad.

Rozmawiali: T. Kluk & J. Polkowski


Dziewięć pytań

do ... Prof. dr. hab. Adama Nogi z tym, iż w wyp~wied:iach Darka Jaworskiego i Michala Wigurskiego, pojawiły się podobne Istotne z punk~u ~1dze~1a środowiska studenckiego, postanowiliśmy zasięgnąć informacji "u zrodeł . W tym celu ulozyl1smy l1stę 9 pytań, która przekazana została Panu Prof. dr hab. Adamowi NodzePro~ektorowi SGH do spraw Dydaktyki i Studentów. W artykule tym znajdziecie zarówno te pytania, jak i udzielone przez Pana Rektora odpowiedzi. Zapraszamy do lektury! W

zw~ąz~u

~w_est1:

l. Dlaczego na I rok studiów przyjmowana jest coraz większa liczba studentów? Czy SGH przestaje być Uczelnią elitarną?

Do SGH nie przyjmuje się coraz większej liczby studentów- SGH "odrabia" straty, aby osiągnąć liczbę studentów, która była przed reformą przeprowadzoną w latach 90-tych. SGH jest obecnie najmniejszą pod względem liczby studentów państwową szkołą ekonomiczną (za Akademią Ekonomiczną z Krakowa, Poznania, Wrocławia i Katowic), podczas gdy jeszcze kilka lat temu była zdecydowanie największą. Nasza Szkoła posiada jednakże ponad dwukrotnie większą pod względem ilościowym i jakoś­ ciowym (tytuły naukowe, doświadczenie praktycznie) kadrę dydaktyczną. Chociażby z tego powodu SGH jest zdecydowanie najbardziej elitamą wyższą uczelnią ekonomiczną. Liczba przyjmowanych studentów nie będzie się już zwiększać. Osiągnęliś­ my optymalną skalę (rightsizing), zarówno z punktu widzenia pozycji absolwentów na rynku pracy, źró­ deł finansowania, jak i aktywności naukowej oraz dydaktycznej pracowników. Aby to naprawdę docenić, należałoby zobaczyć i porównać wiele uczelni krajowych i zagranicznych. 2. Szkoła skraca okres nauki języków obcych. Czy jest to świadoma polityka? Od dawna trwa spór o liczbę godzin dydaktycznych z języków obcych. Jedni powiadają, że jest ich o wiele za dużo (prawie jedna trzecia punktów kredytowych - trudno znaleźć podobny przykład w wielu innych szkolach ekonomicznych i to nie tylko w kraju, ale i za granicą). Z kolei są tacy, którzy uważają, że godzin lektoratów jest tylko trochę za dużo. Nikt jednak nie twierdzi, że jest ich za mało. Od ponad dwóch lat z ogromną przyjemnością obserwuję bardzo pozytywne zmiany w metodyce i strukturze merytorycznej nauczania języków obcych w SGH. Towarzyszą im pewne, wcale znów nie takie duże, korekty w liczbie godzin, które studenci mają do dyspozycji w zakresie poszczególnych języków. Tutaj również występuje racjonalne dla wszystkich poszukiwanie rightsizingu. Prawdopodobnie udało nam się go znaleźć. 3. Szkoła pod11iosla wysokość czesnego za studia zaoczne. Czy cena 1900 p/n jest adekwat11a do wartoś­ ci dyplomu SGH na rynku pracy? W stosunku do wartości dyplomu na rynku pracy jest to cena śmiesznie niska. Rzecz nie w tym, aby ją z tego powodu podwyższać. Nie jestem entuzjastą wzrostu stawki czesnego, jak również nie jestem entuzjastą inflacji. W SGH, jak nigdzie indziej, musimy rozumieć doskonale, że szlachetna, quasi charytatywna formuła szkoły ekonomicznej musi skoń­ czyć się nie tylko bankructwem ekonomicznym, ale także bankructwem misji akademickiej Szkoły. A jeśli chodzi o samo obciążenie finansowe studentów, to jest ono podobne w wielu innych szkołach. Należy też pamiętać o ulgach podatkowych i o wyjątko­ wo korzystnym rynku pracy nie tylko dla absolwentów, ale i dla studentów. 4. Podobno w 11ajnowszym raporcie "Wprost" li asza Szkoła zostanie wyprzedzona przez uczelnię z Nowego Sącza. .. Czy to prawda? Szkołę K. Pawłowskiego w Nowym Sączu bardzo lubimy, jednakże zarówno ona, jak i inne uczelnie prywatne "startują" w zupełnie innej dyscyplinie niż

SGH. Rzecz bowiem nie tylko w nawet najbardziej perfekcyjnie przygotowanych biznes planach, z doskonałą obudową marketingową, finansową i informatyczną. Gra toczy się o wszechstronne wykształ­ cenie akademickie (nie tylko na poziomie magisterskim, ale i doktorskim), które stwarza szerokie perspektywy rozwojowe: zakładanie własnych firm, kierowanie firmami krajowymi i międzynarodowy­ mi, obejmowanie najwyższych stanowisk rządo­ wych, kreowanie strategii rozwojowych organizacji, w tym największej organizacji, jakąjest państwo. Na razie SGH w tym wszystkim ma w Polsce silną przewagę konkurencyjną. Pomimo tego poważną troską Szkoły i moją osobiście jest podejmowanie działań zmierzających do utrzymania tej przewagi w przyszłości. Przy okazji warto dodać , że niewielu studentów SGH ma możliwość oceny jej funkcjonowania poprzez porównanie Szkoły do innych uczelni w kraju i za granicą. Ci, którym nadarza się taka okazja, szybko in plus zmieniają zdanie o SGH. 5. Czy SGH podejmuje jakiekolwiek kroki, aby zwiększyć bazę akademicką?

W bardzo zaawansowanej fazie jest projekt budowy wieżowca SGH na rogu ulic Madalińskiego i Al. Niepodległości, a także dzięki dużej aktywności obecnego Samorządu Studentów SGH projekt rozbudowy (podniesienia o kilka pięter) akademika Hermes. Realizacja tych inwestycji poważnie polepszy warunki infrastrukturalne studiowania w SGH, wymaga to jednak wielu trudnych przeds ięwzięć, które energicznie podejmuje się w Szkole przy współpracy strategicznych partnerów biznesowych, znanych firm i banków. Realizacja tego typu inwestycji ze środ­ ków budżetu państwa, przy doskonale znanym niskim jego świadczeniu na rzecz nauki i szkolnictwa wyższego , jest ogromnie długim i mało przyjemnym procesem. 6. Whja SGH - uczelnia akademicka czy zawodowa? Nie ma takiego dylematu. Szkoła musi być i jedną i

Best of SGH Uroczysta część opisywanego powyżej posiedzenia Senatu odbyła się w klubie profesorskim "Jajko". Poświęcona była wręczeniu dyplomów najlepszym studentom i absolwentom SGH, zarówno ze studiów dziennych , jak i zaocznych. Wręczone zostały również trzy stypendia Arthura Andersena (każde po 3000 USD), dwa stypendia ufundowane przez Price Waterhouse o łącznej wartości 7000 złotych , a także stypendia Ministra Edukacji Narodowej. Następnego dnia w godzinach wieczornych odbyło się wręczenie dyplomów ukończenia studiów tym absolwentom, którzy chcieli w sposób uroczysty otrzymać swoje "świadectwo" , a jednocześnie zdołali w terminie rozliczyć się ze studiów. Wydarzenie to było o tyle szczególne, iż wśród 60 wrę­ czonych dyplomów znalazł się tysię­ czny w historii SD.

drugą, w tym tkwi jej podstawowa szansa utrzyma· nia przewagi konkurencyjnej na rynku edukacji i pracy. 7. Studencki ruch naukowy - nadzieja na rozwój kadr? Bardzo się cieszę z rozwoju studenckiego ruchu nau· kawego w naszej Szkole. Udało się w znacznym stopniu usunąć bariery finansowe i prawne funkcjo· nawania tego ruchu. Oczywiście bardzo chcielibyś· my zatrzymać wielu z przedstawicieli tego ruchu w naszej Szko le na stanowiskach asystentów. Często przegrywamy jednakże z bardzo atrakcyjnym rynkiem pracy dla nich. Myślę, że przykład wielu ab· solwentów SGH, którzy zrobili wielkie kariery w praktyce gospodarczej i którzy związali się naukowo ze Szkołą po ukończeniu studiów powinien stanowić dobry benchmarking dla wielu studentów - entuzjas· tów obecnego ruchu naukowego. 8. Ocena działalności organizacji stude11ckich. Czy są one ośrodkiem rozwoju życia studenckiego czy tylko generowania kosztów? Koszty, to rzeczywiście coś takiego, co powstaje przy okazji jakiejkolwiek działalności. Owszem, koszty trzeba racjonalizować, chociażby dlatego, że środki są niewystarczające. Jednakże z tego powodu nie wolno ograniczać inicjatyw studenckich. Nie za· pomniałem o tym, że sam także byłem kiedyś ża · kiem i dlatego dziś mam obsesję tętniącego życia studenckiego w SGH. Uważam , że ta przysłowiowa studenckość nie może popadać w marazm i z tego względu popieram inicjatywy podejmowane w ra· mach organi zacji studenckich. Taką działalność po· winno się podtrzymywać i zachęcać wielu studen· tów, aby włączali się do przedsięwzięć lub sami wy· szukiwali nowe. Można by oczywiście długo chwalić poszczególne organizacje studenckie za wiele wspaniałych osiągnięć, ale ja z braku miejsca ograniczę się do stwierdzenia, że działalność studencka w SGH przyjmuje naprawdę imponujące rozmiary. 9. 600-osobowe wyklady - skutek uboczny czy zamierzony efekt reformy Szkoły? Dotychczas to raczej "turbulencje giełdowe". W gospodarce rynkowej zdarzają się one najsilniejszym. W naszym przypadku zjawisko 600-osobowych wykła ­ dów znacznie szybciej przemija z czasem niż możn a się było tego spodziewać jeszcze kilka lat temu. W każdym razie, jeśli podobne przypadki będą się jeszcze co jakiś czas wyłaniać, to należy albo bardzo s i<; cieszyć z narodzin "supergwiazd" wśród wykładow ­ ców, albo udzielić nagany dziekanom studiów za przespanie okresu składania ofert dydaktycznych.

Gratulując

absolwentom, Prorektor ds. Studentów Prof. dr hab. Adam Noga - stwierdził , że ku swemu ubolewaniu nie ujrzy już w murach Uczelni "tylu pięknych kobiet". Życzenia powodzenia w życiu osobistym i zawodowym złożył dziekan SD - Prof. dr hab. Marek Rocki (na zdjęciu). Przed mniej oficjalną częścią uroczystości , dyplomami TOP TEN wyróż­ niono najlepszych dz iesięciu studentów z każdego roku- w sumie trzydzieści osób. Najlepsi studenci. SP: 11 rok - Magdalena Proga, Jacek Osowski, Christian Patrick Senye. SD: 11 rok Krzysztof Belcarz, Emil Dembiński , Artur Tomala ; IV rok - Marek Grabowski , Paweł Katowski , Izabela Iwaszkiewicz; V rok - Hubert Wójciga , Aneta Wynimko , Dominika Nowakowska. SZ: l rok - Grzegorz Dąbrowski, Tomasz Polak , 11 rok Piotr Gnich, Joanna Kryszkiewicz, Andrzej Patkowski ; III rok - Ewa Mamaj , Patrycja Michalak, UM - Aneta Jaczewska, Marek Pajewski , Renata Żak .

SAl-gon


Zostań wykładowcą!

1

Krótki kurs nauczania dla wszystkich, którzy chcą wykładać w szkolach Jryższych i niż­ szych, z chwalebnymi przykładami wprost z życia esgiehu wziętymi, na podstawie obserwacji własnych.

"UJ

coś z tego zrozumieć. Żargon statystyczny czy informatyczny zachęci bowiem do sięgnięcia po naukowe księgi i encyklopedie nawet w obcych szym pokoleniom, niewątpliwie niezbędna okaże się językach . l nie mów ~i, że: No jak zachęca, skoro pewna wiedza teoretyczna z zakresu pedagogiki bez zania i rozbudzenia w słume zachęca? Alez na pewno zach ęci! Zadasz ..__ _ _ _ _..., chaczach pasji studiowaTyp 4 . wszystkim do napisania referacik i już ~zucą nia przedmiotu, chęci oddania stę do czytelm. Zwłaszcza, gdy mezbędna kstążka się zawiłościom i modelom oprajest tylko jedna, ukryta w podziemiach biblioteki lncowywanym przez lata przez słynstytutu Astronautyki Niestosowanej w Pomiechównych naukowców, a z powodze- ~ ku. niem niewykorzystywanych 'tr~ -Jak widać z wykresu, współczyn nik korela cji współcześnie . Poddaj się antycząstkowej nie wpływa na agregatowe inwłasnym namiętnościom. deksy wielkości stosunkowych. W tym przypad-Proszę państwa, rachunkuku stosujemy test addytywny według modelu 1wość to ni e tylko zyski i wcina Kombinatora. Powstaje pytanie: jaki rostraty, to nie tylko zjawiska dzaj oddziaływania w systemie komórek na węgospodarcze, to sposób kogiel sprawia, że występuje zróż ni cowa ni e jarzenia wydarzeń historyczstruktury piecyków gazowych? nych, łą czenia retrospekcji z l jeszcze jedna sprawa: nie spoufalaj się zbytnio prospekcją, to walka rozgryz tym tłumem niezbyt inteligentnych żarłoków . wająca się w warunkach nieTwój formalny styl akademicki szybciej wyrobi w nich respekt dla T"':ojej wiedzy _i d?świadcze. p ewno.§ci i ryzyka. To my, Typ 5 cho c niepozorni z wyglądu, przepowiadamy ma. Nte zadawaj pytan, me czekaj az zanotują. której nikt nie wpuści Cię za katedrę. Nie będę tutaj przyszłość, projektujemy przyszle zdarzenia i opraNajlepiej bawić się będziesz pod tą tablicą sam. A oczyw iście konkurować ze Studium Pedagogicznym. cowujemy strategie dalszego rozwoju cywiliza- " _ jak się komuś nie podoba to można iść na kolę. To będz ie specjalnie dla Ciebie, młody kandydacie np. na lektora, krótki kurs opracowany w o-Jy 3. Głos c) Konkluzja: c. parciu o osobiste doświadczenia pedagogiki zaPamiętaj , aby prezentacja beznadziejnie Lepiej nie używaj żadnych skomplikowanych stosowane niegdyś przez innych na mojej wygasła pod koniec. Najlepiej , żeby nie urządzeń mikrofonowych. Jeszcze coś zepsuskórze. Na nie jeden wykład już przypadbyło żadnej konkluzji. Lepiej nie starać jesz, albo nie będziesz wiedział jak włączyć . kiem, bądź pod przymusem, trafiłam (choć się nikogo przekonywać 0 swojej racji. w ..___--' Zdarzy Ci się kichnąć czy burknąć w głośnik i oczywiście nie na wszystkie), pewien schejuż kompromitacja w oczach wszystkich. Do teten sposób niewątpliwie rozwiniesz w słumat w miarę często powtarzany gotowa jeschaczach świadomość i potrze bę samogo jeszcze mógłbyś przez głupi przypadek zaplątem Ci ukazać . Nie wzięłam pod uwagę wyją­ kształcenia w bibliotekach i czytelniach, zatać się w kabel... l na cóż to wszystko? Lepiej tków, jakie od czasu do czasu się pojawiają, mówić ciszej, a mądrzej i to bez uszczerbku na miast rozpijania się w pubach. Parniętaj aby bowiem psują one ogólną wizję. l nie będą starać się rozpalić ich dusze i zachęcić zdrowiu. Poza tym, gdy nie będą cię słyszeć, z nam tu żadne wyjątki wyczyniać fanado "drążenia" tematu. pewnością wszyscy usiądą w pierwszej ławce, berii. Typ 1 -Zostało nam j eszcze dwadzieścia minut, to Typ 6 co uniemożliwi im jakąkolwiek konsumpcję, Przejdę więc do konkretów. nie będziemy się przemęczać. Nie zdążyłem wczoraj czytanie gazet, czy granie w karty. lm szybciej wieczorem przeczytać skryptu do końca, więc mówisz, tym więcej będziesz miał czasu na swój wy1. Struktura wykładu ostatnie dwadzieścia stron przeczytacie kład. Jednak z drugiej strony, im wolniej i częściej Może być, choć nie musi. Uporządkowana i z góry sobie w domu do poduszki. Do wipowtarzasz pewne kwestie, tym łatwiej słowa przemyślana struktura nie pozwoli Ci na rozwijadzenia państwu. życzę przyjemnych twoje wbiją się wszystkim w pamięć. Obie te opnie dygresji czy dowcipów. Nie chodzi tu o acje są dozwolone, a ich wybór zależy od Twojenegdoty obrazujące zagadnienia, bo takie zwysnów. go widzimisię. kle nikogo nie rozbawiają, a co gorsza mogą d) Pytania końcowe: uśpić. Najciekawsze są opowieści o własnych '-,.--.......,~~ Na pewno po zakończeniu wykładu 4.Bodylanguage wojażac h zagranicznych, czy zdobytych nazostaniesz zasypany całą masą pyJest to jedna z bardziej istotnych kwestii. Język grodach w dziedzinach sportowych. Sukces tań i przemyśleń jakie norm alnie ciała pełni tutaj kluczową rolę. Wszystkie tiki nergwarantowany. wszystkim nasuwają się podczas słucha­ wowe, niekontrolowane ruchy ręką, nogą, a nawet a) Wstęp: nia. Jeżeli zdarzy Ci się, że nie jesteś w inną częścią ciała, mogą Cię zdemaskować Nigdy nie określaj tematu wypowiedzi. stan ie na któreś z nich odpowiedzieć, najlew mgnieniu oka. Naucz się panować nad Niech to będzie taki trick na początek, l' piej zamąc ić tak, aby nikt nie pamiętał, o gestami, abyś swoją postawą wywierał pozytyw2 taka intrygująca zagadka dla słuchaczy: O YP Typ7 ne wrażenie na słuchaczach . Oto kilka zaobserwoczym też on dzisiaj będzie mówił? Wstęp raczej nie co już pytał: wanych przeze mnie przykładów , z powodzepowinien przyciągnąć niczyjej uwagi. W ten sposób -Ależ z chęcią odpowiem panu na pytanie. Przyniem hipnotyzujących widownię: każdy już na początku znajdzie sobie odpowiedpomina mi ono moje lata młodości kiedy sam nio wygodną, l eżąco-siedzącą pozycję i z peł­ jeszcze bylem studentem. Mój dziadek właś­ l . typ .,czyżby coś było na tym suficie?" ną uwagą wysłucha tego, co masz do powienie wróci/ wtedy z wojny z bolszewika2. typ .. może bym tak rączki przemył " dzenia. mi, a ja rozwiązywałem zadanie 3. typ ., kelner" Zacznij więc tak: o pociąga ch , które jechały 4. typ., kieszonnik spodniowy" -Jak s ię oka:zalo na ostatnim wykła­ naprzeciw siebie z miasta A do 5. typ .,pojedyncza amputacja" dzie, istotą dekompozycji wewnątrz O statystyce wówczas nic nie sły­ 6. typ ., podwójna amputacja " grypowej j est odpersonalizowana trójka szałem, ale już przeczuwałem, że w życiu 7. typ .,gdzieś tu chyba zgubiłem szkła kondanych. Natomiast istotą defrauda cj i coś mnie czeka niesamowitego. Czy pan też taktowe!" wewnątrz dekompozycyjnej. .. tak przeczuwa .... ? 8. typ ..fetyszysta " lub: 9. typ .,długodystansowiec" -Proszę państwa, norma prawna jak sama na10. typ .,siatkówkarz" Zgodnie z badaniami naukowców, język musi zwa wskazuje, stosowana jest w prawie, choć l/. typ .. na baczność" wcale nie musi być normalna ... przekazać wszystko, co pomyśli głowa. 12. typ .. obskurny barman" Najbardziej konsekwentne w tym przypadb) Zawartość: ciąg dalszy na następnej stronie ku będą długie , skomplikowane, nieskoń- Typ B Stos uj ąc się do moich wskazówek, możesz być TypJ Kiedy już zdecydujesz

się wykładać

kazywać własne, nieskończone

w szkole i przezasoby wiedzy młod­

pewny, że nauka przekazana słuchaczom

czenie wielokrotnie złożone zdania. Wszelkie skoki i skróty myślowe są w tym przypadku jak najbardziej pożądane, by w ten sposób zmusić wszystkich do konstruktywnego myślenia. Całą wypowiedź wzbogaci fachowe, akademickie słown i ctwo, którego częste używanie pozwoli przyswoić je wszystkim starającym się

długie lata zakorzeni się im w głowach. lm bardziej nudny wykład tym więcej zostanie zapamiętane. Ważna jest także umiejętność przeka-

*


Uczelnia

PIES JEST POGRZEBANY W KATEDRACH W dniu 19 listopada o godzinie li :00 Pani Rektor, Prof. dr hab. Janina Jóźwiak, rozpoczęła pierwsze w tym roku akademickim posiedzenie SENATU. Chwi l ą ciszy uczczono pamięć zmarłego w paździer­ niku profesora dr hab. R. Gajęckiego, a następnie

przystąpiono

do wypełniania porządku obrad. Pierwposiedzenia Senatu zdominowała dyskusja nad raportem p.t. " Propozycje zmian zasad i kierunków polityki personalnej SGH", przygotowanym przez dr Z. Dworzeckiego, prof. dr hab. I renę Kotowską, prof.dr hab. Adama Budnikowskiego i dr Romana Sobieckiego. W raporc ie zdiagnozowany został stan na dzień dzisiejszy oraz zaakcentowane główne problemy. Na nich oraz na sposobie ich rozwiązania skupiła się dyskusja członków Senatu. Za a l armujące zjawiska uznano niepełne wykonywanie pensum (np.: 9, l% na pracownika w Katedrze szą część

Spółdzielczości)

w większości katedr oraz małe zaw badania naukowe i samokształcenie. Autorzy raportu pokusili się o wskazanie kierunku, w którym zmiany powinny przebiegać. Wszystkie postulaty zmian trafnie podsumował profesor Jaworski, stwierdzając, że "pies jest pogrzebany w katedrze" . Miało to znaczyć mniej więcej tyle, że m.in. należy zwiększyć odpowiedzialność kierowników katedr za ofertę dydaktyczną, politykę personalną, wykonywanie pensum i działalność naukową pracowników. Uwzględniono też możliwość zreorganizowania struktur Uczelni , polegającego na łą­ czeniu katedr, przesuwaniu ich w ramach kolegiów, czy nawet likwidacji tych, które nie wykazują aktywności badawczej i dydaktycznej. Na omawianym posiedzeniu Senatu ten smutny los spotkał katedrę Historii Myśli Ekonomic znej (nie łudżcic się jednak, że oznacza to likwidację przedmiotu; nic podobnego!). Dyskusję spuentował Prorektor ds. Dydaktyki i Studentów prof. dr hab. Adam Noga, wyrażając nadzieję, że debata nie skończy się jedynie wpisaniem do protokołu obrad, ale będzie początkiem poważnych zmian. Druga część obrad była zdecydowanie bardziej żywiołowa. Zaczęło się od telewizji i konkursu "Jeśli nie Oxford, to co?". Senat wyraził zgodę na przyznanie jego laureatowi indeksu naszej Uczelni (ponoć poprzedni uczestnicy programu " brylują" w Top Tenie). Dzięki temu po raz kolejny usłyszymy o naszej Alma Mater w mass mediach. Następnie poparto wnioski dotyczące nawiązania współpracy z Uniwersytetem im. Ivana Franko we Lwowie i University ofNorth London. Naprawdę ciekawie zrobiło się dopiero wtedy, kiedy poruszony został prob lem ścieżek pojawiających się w ramach programu dydaktycznego katedr (bankowca, rachunkowości , etc.). Wszyscy wiemy, że zasada ścieżek polega na zaliczeniu odpowiednich przedmiotów u odpowiedangażowanie

Zostań wykładowcą! 5.

Materiały

pomocnicze

Szalenie popularny ostatnio w krę­ gach naukowych stal się rzutnik. To zmyślne urządzenie pozwala na ogromną oszczędność czasu i wysiłku przy tablicy. Nowoczesna technologia typu komputer + drukareczka + folie szalenie usprawni Twój wykład. W ten sposób wszyscy wszystko zobaczą, zwłaszcza wówczas, gdy obraz rzutnika pojawi się na suficie. N igdy nie T zapominaj o nowych i oyp 11 ryginalnych punktach widzenia, jakie mogą rzucić nowe światło na omawiany problem. Następną maszyną do.ulatwiania studenTyp 9 tom życia jest kserokopiarka. Dzięki niej nie musisz się trudzić mówieniem wszystkiego na wykładzie. Możesz dać jedną kopię przygotowanych przez Ciebie zapisków i wszyscy z chęcią sobie ją odbiją. Dwieście osób bez problemu porozumie się i zorganizuje wyprawę do kserokopiami . Niestety, kiedy te niewdzięczne gady odkryją do czego służy ksero, nie licz na to, że następnym razem tłumy przybędą na Twój wykład ...

6. Czas prowadzenia

wykładu

Godziny, w jakich uda Ci się zaprezentować swój występ, nie są całkowicie od Ciebie zależne . Parnię-

nich wykładowców. Właśnie o tym żywiołowo debatowano. Szefowie katedr rekomendują konkretnych wykładowców do prowadzenia przedmiotów w ramach ścieżek. Ma to służyć podniesieniu poziomu wykładu , jednak z informacji studentów wynika, że ten chwalebny postulat często rozmija się z rzeczywi s tością. Zaproponowano więc zniesienie takich wymagań, co spotkało się z dezaprobatą części wykładowców i przyklaskiem studentów. Padła też propozycja oddzielenia ścieżek i traktowania ich jako przedmiotów dodatkowych, poza minimum progra-

mowym (słyszę już okrzyki niezadowolenia). Uzasadnienie było takie, iż narzucanie studentom konkretnych wykładowców jest nie tair w stosunku do pozostałych dydaktyków prowadzących te same przedmioty, ale poza ścieżką. Na razie nie zanosi s i ę jednak na jakiekolwiek zmiany, więc wszyscy mogą spać spokojnie. Mocnym akcentem na zakończenie obrad było wystąpienie studentów, którzy po raz kolejny domagali

c.d.

taj jednak, że im później, tym lepiej. Przeciętny student prawdziwe życie zaczyna wieczorem , więc wtedy też wykłady przynoszą największe rezultaty . Już od godziny 17:00 Twoi słuchacze najlepiej rozwiązują problemy, projektują mode le, przygotowują referaty. Wystarczy tylko rozbudzić ich wyo-

,......_-ł-"--.,

Typ 1O

braźnię:

-A teraz mam dla pwistwa na koniec zapowiedzianą na po czątku i długo zapewn e oczekiwaną niespodziankę. Zastanawialiście

dlaczego we wzorze 15.4 nie liczyliśmy kowariancji. Otóż nie. Kowariancja bowiem została już wcześniej wyliczona we wzorze 12.9. Zamiast wariancji, podstawili;'my urozmaicenie podzielone przez l 789 i pojawiła się nieoczekiwanie kowariancja. Czyż to nie zaskakujące ni pasjonujące ? się niewątpliwie,

Typ 12

Ws zystkim mlodym adeptom-dydaktykom życzę powodzenia i niezłomnego hartu ducha w niesieniu .. kagańca " wiedzy.. Joanna Antczak

się zwiększenia swojej roli podczas oceniania wykła­ dowców. Prosili o ujawnienie wyników przeprowadzanych przez Uczelnię ankiet dotyczących poziomiu wykładów (niektórzy z Was z pewnością je wypełniali). Studenci poinformowali o podejmowanych przez Samorząd inicjatywach w tej sprawie, u mianowicie o ankiecie, której wyniki opublikowano w "MAGLU" oraz w informatorze dla studentów pierwszego roku . Wspomnieli także o planach Centrum Informatycznego, które zamierza przeprowadzić podobną akcję w Internecie. Tyle na dziś. Kolejne spotkanie szacownego grona 17 grudnia.

Marta Wyszkowska


SGH

SIĘ

BUDUJE

•••

{1)

Zabrzmi to jak dowcip, gdy napiszę, że nasza Uczelnia przymierza się do objęcia funkcji inwestora budowlanego. Będzie to jeszcze bardziej zdumiewające, kiedy dowiecie się, iż SGH wkrótce zleci jakiejś firmie zbudowanie budynku nie do celów dydaktycznych, a biurowo-usługowych.

na ostatnim piętrze budynku A. Kilkakrotnie pisaliśmy na naszych łamach o Odwiecznym problemem każdej dużej instytucji niezabudowanym gruncie, którego właścicielem jest jest brak wystarczającej liczby miejsc parkingowych. SGH. Zlokalizowany jest on w północno-wschodniej części zbiegu Al. Niepodległości i ul. Madalińskie· Ze względu na mała powierzchnię działki , zrezygnogo. Działka stanowi prostokąt o wymiarach około wano z parkingu na wolnym powietrzu i zdecydowa34,5x30,6 m ze ściętym południowo-zachodnim narożnikiem. Jej powierzchnia sięga 1040 m2 • =->. ~ Na "wyjazdowym" posiedzeniu Senatu Akademtf!l ~ t mickiego SGH, które odbyło się na początku lipca w ośrodku w Dębem , dr Zbigniew Oworzecki - Prorektor ds. Zarządzania - przedstawił plany budynku, jaki ma powstać na omawianym terenie. Dzięki uprzejmości prof. Adama Nogi, Redakcja "MAGLA" otrzymała ten projekt do wykorzystania. Planowany budynek ma być 9-kondygnacyjny, w tym jedna kondygnacja będzie podziemna z przeznaczeniem na garaż. Na parterze i na l piętrze zlokalizowany będzie oddział operacyjny i pomieszczenia . @ 1[1= =110 biurowe dla banku. Na kolejnych dwóch piętrach Elewacja połudmowo-wschodma z najdować się będą pomieszczenia biurowe. Piętra IV, V i VI, według pierwotnych planów, miały być no się wybudować garaż podziemny. Obliczenia wykazały, że użytkownikom budynku należy zapewnić wykorzystane na sale seminaryjno-konferencyjne dla 188 miejsc. W przypadku zastosowania garażu podpotrzeb własnych uczelni. Jednakże w trakcie wykoziemnego o klasycznej budowie (z pochylniami i donywania opracowań nasza Szkoła zmieniała zakres jazdami) należałoby stworzyć 7-8 kondygnacji podfunkcji tych pięter, przeznaczając znajdujące się tam zi emnych! Zaproponowano zastosowanie jednej pomieszczenia na biura do wynajmu. Dopiero w kondygnacji przeznaczonej na automatyczny, bezobpóźniejszym okresie eksploatacji mogłyby być one przekształcone we wspomniane sale seminaryjnosługowy parking podziemny na 212 samochodów okonferencyjne. Piętro VII stanowić ma kondygnację sobowych. Wszystkie powierzchnie usługowe budynku wytechniczną , zaś na piętrze VIII umieszczone zostaną lokale hotelowe dla potrzeb Uczelni (36 miejsc hoteniosą ogółem 615 m1, zaś powierzchnie biurowe lowych). Obecnie tzw. "hotel rektorski" znajduje się 3820 m2 Liczba pracowników, którzy mogą znaleźć

zatrudnienie w budynku, wynosi szacunkowo 540 osób . Główne wejście zlokalizowane będzie w naroż­ niku budynku wychodzącym na skrzyżowanie Al. Niepodległości i ul. Madalińskiego. Od strony obu tych ulic będą wejścia do dwóch oddzielnych operacyjnych sal bankowych. Budynek biurowy zostanie przystosowany do użytkowania przez niepełno­ sprawnych ruchowo. Teraz trochę o "szacie" budynku. Ściana parteru licowana będzie okładziną ze szlifowanego kamienia naturalnego (!). Parterowa część recepcyjno-banko-

fil

Studenci o SGH Kamil, I rok To wszystko jest przereklamowane. Przyciągnęła mnie tu opinia o Szkole, ale teraz przekonuję się, że z poziomem i w ogóle z organizacją Uczelnijest zupeł­ nie inaczej niż się spodziewałem. Bartek, IV rok Zbyt mało wiedzy praktycznej. Jesteśmy faszerowani teorią, co moim zdaniemjest sztuką dla sztuki. Podoba mi się to, że jest wielu ludzi, którzy wiedzą, czego chcą. Monika, IV rok Jest to luźna Szkoła. Jeżeli ktoś się już tu dostanie, to ciężko jest wylecieć. Brak natomiast jasnych kryteriów zaliczania. Wszystko jest kwestią motywacji, można p ewne rzeczy załatwić lub nie. Przepisy są wzięte czasem z powietrza. Jeżeli ktoś chce się tutaj czegoś nauczyć, to może to zrobić, ale można też skończyć SGH nic się nie przykładając. Magda, l rok Wybrałam tą Szkołę ze względu na renomę, perspektywy. Poradzili mi znajomi. Na pewno po tej Szkole zwiększą się szanse na zdobycie pracy. Potrzebne są kontakty, a tutaj z pewnością jest wiele osób, które będą pracowały na wysokich stanowiskach. Warto jest poznać ich jak najwięcej. Okienka nie są złe. Gdybym nie miała okienek i musiała zostać o 17:00 w bibliotece, czy przed komputerem, nie byłoby to łatwe. Gorzej, jeżeli "dzięki" okienkom muszę siedzieć w Szkole do 19:00. Klasyczne grupy dziekańskie byłyby znacznym ułat­ wieniem w poznawaniu ludzi. Niemożliwa byłaby jednak dowolność w wyborze wykładów. Własna ścieżka studiów bardziej mi odpowiada.

Chciałabym pracować w jakiejś firmie, raczej nie w administracji. Może na jakimś vice-stanowisku, żeby nie brać na siebie zbytniej odpowiedzialności, a zarabiać w miarę dobre pieniądze. W końcu ta Szkoła ma mnie do tego przygotować. Michał, I rok Myślałem, że to Szkoła dla snobów, ale okazało się, że wszyscy są w porządku. Denerwuje mnie tylko zbyt mała ilość komputerów na korytarzach i kilometrowe kolejki. Na razie nie narzekam na wykładow­ ców, zobaczymy, jakie będą oceny. Ludzie są bardzo otwarci, łatwo nawiązać znajomości. Mam nadzieję, że w miarę łatwo znajdę po tej Szkole pracę, w dodatku dobrze płatną . W sumie, jest to Uczelnia bodajże najlepsza w kraju, więc można od niej czegoś oczekiwać. Jacek, IV rok Co sądzę o .~ciąganiu w SGH? Uważam, że występu­ je na masową skalę. Metody? Znam kilka. Pierwsza, studencka - prosto z zeszytu, skryptu lub książki. Druga - z długopisu: bierzemy prześwitujący długopis, z karteczką trzy kratki na długość długopi­ su. Malutkimi literkami piszemy wzory lub inne waż­ ne informacje. Ilość długopisów zależy od egzaminu. Czasami potrzeba sześć albo pięć. Metoda bardzo skuteczna. Co bym zmienił? Przede wszystkim, zarządziłbym przyjmowanie mniejszej liczby studentów. Tłumy, przez jakie trzeba się przedrzeć na korytarzach w czasie przerw, są przerażające. Poza tym uważam, że znacznie latwiej przejść przez SGH niż przez inne uczelnie. To zależy, jak chce się studiować i jak dużo nauczyć. Można wybierać przedmioty łatwe lub trudne. Gdzie indziej nie ma takich możliwości. Co do przyszłej pracy, to na pewno sama do mnie nie przyjdzie. Z pewnościąjakaś będzie, zależy tylko,

wa jest zaplanowana jako pomieszczenia reprezentacyjne. Dlatego zastosowany w nich zostanie trwały i naturalny materiał okładzinowy. Pozostałe ściany zewnętrzne pokryte zostaną lekką obudową (?), zaś dach pokryje blacha cynkowa. Fasady budynku wzbogacone zostaną przez pionowe pasma okien wsparte na strukturze aluminiowej, Ogólnie mówiąc , budynek będzie nowoczesny i elegancki. W styczniu druga część artykułu i pierwsze konkrety dotyczące kwestii finansowej. Jacek Polkowski

jak dobrze płatna. Bezrobotnym nie będę. Wydaje mi się, że nie zależy to zbytnio od kierunku studiów, raczej od układów. Sam kierunek jest ważny dla najlepszych. W wielu dużych firmach wymagania w stosunku do studentów są ogromne, praktycznie nie do spełnie­ nia. Od osoby w wieku 24-25 lat wymaga się znajomości minimum dwóch języków, chociaż preferowany jest trzeci. Obsługa komputera, stypendia, wyjazdy i dwa lata doświadczenia "na podobnym stanowisku" są niezbędne. Patrzą przede wszystkim na przebieg pracy zawodowej, a nie na dyplom. Tomek, IV rok Przedsiębiorcy patrzą tylko na najlepszych z pierwszej dziesiątki, a średnia pomaga w dalszych studiach. Kiedy na którymś roku masz dobrą średnią, to dostaniesz się do niezłych wykładowców. Wiążą się z tym dalsze wysokie oceny i koło się zamyka. Tak naprawdę to średnia 4,1 czy 4,3 nie ma większego znaczenia. Ale 5,1 czy 5,3 owszem. Są tacy wykładowcy, którzy ustalają limit dla przyjęć na poziomie 5, l. Sebastian, III rok Ja nie narzekam. Nie mam zbyt wysokiej średniej, ale nie mam też wielkich kłopotów z dostaniem się na pewne wykłady. Tak naprawdę, podczas studiowania ważne jest dla mnie towarzystwo. Lubię te przedmioty, na których widzę znajome twarze. Jeżeli nie mialbym przyjaciół, nie sprawiałoby mi przyjemności przychodzenie tutaj. Myślę, że jest tu tyle możliwości, że każdy znajdzie coś dla siebie. Jeżeli chodzi tylko o dokument, jest możliwe zostać magistrem bez większego wysiłku. Gdy mamy ochotę się czegoś nauczyć, nikt nie zabroni, nawet pomimo ogólnej atmosfery leserstwa. Niemniej jednak stan naszej wiedzy i umiejętności wyjdzie na jaw w czasie rekrutacji do pracy.


Krok po kroku, czyli rzecz o pierwszym roku Jak SGH wygląda oczami ZPP (Zupełnie Przeciętnego Pierwszoroczniaka) "Dosta łem się,

tra/lala/a, pamparampam!"- mru-

czał pod nosem, idąc ulicą i patrząc w Wielką Świe­ tlaną Przyszłość . Zwykli, zupełnie przeciętni zjadacze chleba pierzchali MU z drogi , szepcząc z respektem cichutko: " To ON, to ten z SGH! Dostał się! To szczęściarz!". A ON kroczył triumfalnie ulicami największego miasta w pięknym kraju, którego ta powiastka dotyczy, w glorii chwały i aurze bohaterstwa, a matki stawiały GO swym synom za przykład . " Zobacz! Jak będziesz się uczył pilnie, też taki bę­ dziesz!", mówiły. Dziś słońce św i eciło tylko dla Naszego Bohatera (NB), a ptaki śpiewały radośniej niż zwykle. Jednakże w miarę zb li żania się do celu swej podróży NB czuł lekkie dygotanie łydek i specyficzne mrowienie wz dłuż kręgosłupa. Już na horyzoncie majaczył Wielki Różowy Budynek, do którego NB tak dzielnie podążał, już dokładnie widoczne były wchodzące i wychodzące postaci . " Przecież nie poddam się zwątpieniu w ostatniej chwili! " - pomyś lał dzielny młodzieniec i nadludzkim niemalże wysiłkiem , zwalczywszy własny strach (?), obawy przed nieznanym (?), wkroczył po schodach do środka, gdzie czekały nań pasjonujące zdarzenia.

Przygoda pierwsza, czyli o tym jak Nasz Bohater staje się Prawdziwym Studentem Prawdziwego Studenta powinny charak teryzować przede wszystkim Głód Wiedzy , odpowiednia doza Luzu i oczywiście indeks, legitymacja studencka, książeczka zdrowia i tym podobne niezbędności. Tak, ze wszech miar słuszn i e przec i eż, rozu m ował Nasz Bohater. Postanowiwszy odłożyć na później wyrabianie odruchu Głodu Wiedzy, nie mówiąc ju ż o Luzie, postanowił udać się po odbiór upragnionych dokumentów. l tutaj niespodzianka! Ok azało się bowiem - o zgrozo! - że podobnych jemu " Naj lepszych-z-naj lepszych" jest 1365 sztuk i oczyw i śc ie każdy wpadł na ten sam genialny pomysł. Efektem takiego obrotu sprawy była ni ewy dolność organów państwowych (czytaj: uczelnianych) , nie potrafią­ cyc h zaspokoić potrzeb niezwykle wymagających konsumentów (studentów pierwszego roku) i reglamentacja, obj aw i ająca się Monstrualnych Rozmiarów Kolejkami. Jeszcze ni eśw i adom doniosło śc i swego czynu , NB bohatersko u staw ił s ię w jednej z takich Kolejek. Nie oderwała go od niej nawet wieść o inauguracji pierwszego roku (będąca najprawdopodobniej jedynie podłą plotk ą ro z pows ze chnianą przez sabotażystów, zazdrośników, obce wywiady oraz Siły Ciemnośc i ). "Najpierw do DSP, następnie do biblioteki, później do CWFiS" - powtarzał sennym głosem podczas 15679 minuty oczekiwani a na swoją kolej.

Niestety, poni eważ NB jest raczej wątłej postury, nie mu dane dopchać s ię i otrzymać wszelkich dobrodziejstw (legitymacji, indeksu, etc., etc.) od razu, dlatego rozumiał dobrze rozmowy typu: " Zapisałeś s ię do kolejki?", .. Nie, na jutro już nie było miejsc, przyjdę pojutrze o siódmej rano, bo kolega ma mi zostawić num erek na następny poniedzia łek. .. a ty?". Dlatego też dostał tylko jedną książkę w bibliotece (potrzebną dopiero na drugi semestr, ale kto wie ... ), a na zajęcia wychowania fizycznego uczęszcza szczę­ ś liwi e(!) w piątki o godzinie 19:00 na Wiśniową, co drugi tydzień .. . Biedaczek, jeszcze się nauczy Złotej Zasady Pierwszoroczniaka: kto pi erwszy, ten lepszy. Jeszcze się wyrobi. było

Przygoda druga, czyli Nasz Bohater się przenosi, bo ma każdego dnia trzy okienka. " Dziś będzie ważny dzień . dziś likwiduję

plan już ustawiony (choć nadal na wychowanie fizyczne chodzę wieczoram i; dobrze, że w ogóle - nie wszystkim dane j est takie szczęście .. .), sporo już się dowiedziałem o Uczelni, choć nadal używanie konta internetowego to w moim przypadku akt odwagi, ostatnio przy okazji próby spenetrowania strony domowej naszej szacownej A/ma Mater coś mi zapikalo, zabuczało i zaczęły się dziać różne dziwne, magiczne rzeczy.. . do dziś nie jestem pewny, czy czegoś nie zepsułem. Coraz częściej i coraz bardziej czuję s ię teź studentem: biegam do kina, poznaję miasto i na imprezach t eź bywam. Co do wspomn ian ego wcześniej Głodu Wiedzy, zdaje s ię że mam jeszcze czas, żeby nad tym popracować (ch oć kolokwium z matmy już udowodni/o; że powinienem się do tego zabrać raczej prędzej niż później. . .). Dużo przyjemniejsze jest natomiast wyrabianie odruchu Luzu, to wiem na pewno. No cóż, jestem tylko zwy kłym pierwszoroczniakiem ". Tak myślał zapewne Nasz Bohater po ki lku tygodniach wytężonej pracy w murach Najlepszej Uczelni Ekonom icznej W Kraju, jak głoszą ostatnie wieści. Niezwykle cenne to spostrzeżeni a, nadchodzi jednak nieuchronnie czas na ...

sobie dziury w planie i zaczynam nowe, wygodniejsze życie: koniec z siedzeniem w szkole od 8:00 do 19:00!"- tak myślał NB , idąc korytarzem na ćwiczenia z ekonomii i dzierżąc w ręku kartę prze ni es i eń. Wychynąw­ szy zza ro gu z m a rt w iał : Dz iki Hum kłębił s ię przy wejściu do ... Przygodę czwartą, w której następuje to, co nastąpić musiało, sali . .. Idzie!! !Idz ie!!!" - rozległ się czyli z łezką w oku żegnamy wrzask podobny do okrzyku woNaszego Bohatera. jennego Indian szczepu Navaho i Niestety, po wspólnie spędzonych chwilach musimy Tłum , formuj ąc szyk bojowy, ruw tym pa sjonuj ącym momencie o pu ścić Naszego Bohatera. Jak m ożn a s i ę spodziewać , będ z i e On poszy ł do szturmu w kierunku niepozo rnie wyglądającego pana z woli ewo lu ował , powoli da s ię wciągnąć w podejrzateczk ą. Przez najbli ższe pół godzine i mniej podejrzane praktyki uczelniane. Na razie jest zadowolony, ma nadzieję na szybk ie odnalezieny dotarcie w okolice molestowanego, nakłanian ego i nieustanni e nie całej masy przyj ac iół i solenn ie sobie ob i ecał, że nagabywanego wykładowcy (.. Ja już nigdy nie stanie w kolejce dłuższej niż dwie osoby (dwie raze m z Nim , oc zyw i śc i e). Jakże nam bardzo proszę, niech mi Pan podpisze .. . ") b y ł o doko nani em na smutno, a i sam NB , który dzielnie zapoznawał nas z mi a rę Herkul esa wyposażonego obyczajami pierwszego roku ' 97, też ma ni ewyrażną w talenty taktyczne Sztabu Geneminę. Dorósł przez te kilka (już!) tygodn i, nabrał doralnego. Spryt i zdo lnośc i aktorśw i adcze ń. Jada regu larnie obiady w Bibliotece Narodowej. Ubiera s ię ciepło. Dzwoni do domu i do sk ie (numer "na Rejtana": Jakm i- Pan-n ie-podpi sze-to-j a-n i ekumpli w rodzinnym mieście już nie tak często jak w wiem-co-się-ze- mn ą- sta nie , plus darcie szatek dl a paźdz i erniku . Jest mu całkiem fajnie i jest zadowo lowzmocnienia efektu dramatycznego) oraz inne ponadludzkie umiejętn ośc i Trzy miesiące później ...

także się przydawały. Nie trzeba chyba d o dawać ,

---liiiiii~liiiiii1~t:-:~~~::I• TABLICA •

że NB nigdy do miana powyższego bohatera nie pretendował, w ięc jego szanse na zdobycie upragnionego autografu na karcie przenie s i e ń w mgnieniu oka stopniały do zera ... Pozostało mu tylko , powłóc ząc nogami , pod ążyć do Hadesu, by tam do godziny 17:50 ocze kiwać na swoje ćwiczenia. Czegoś go jednak to wstrząsające do ś ­ wiadczenie n a uczyło: ju ż za dwa dni , przy przenosinach z filozofii , to On bo hatersko d owo d z ił Oddziałami C hcących Się Do stać Do Grupy Na l l :40 i On dopadł pierwszy podpisu, szczęś liwie unosząc go w si n ą dal. .. " Śmierć frajerom!" - pomyślał , rzucając szaraczkom stojącym pod śc i an ą triumfalne, godne samego Cezara spojrzenia. " Ha ! Moje na wierzchu!". l odszedł , w glorii chwały, ni e malże lewituj ąc. Hmmm ...

,3'

Przygoda trzecia, czyli słuchamy pilnie iście szekspirowskiego monologu w wykonaniu młodzieńca z SGH "No proszę... a więc jakoś się zaaklimatyzowałem ;

PAMIĄTKOWA ku czci poległych w boju:

-

-'-

ny. Według Niego (a któż śmiałby pol e mi zować z Naszym Bohaterem?) studiowanie to jest to, co Tygrysy lubią najbardziej.Twierdzi, że pierwszy rok jest mniej więcej podobny do Niego właśni e ... Czy ma rację, oceńcie sam i.

Za tajemniczym NB krok w krok łazi/ i spokoju mu nie dawał, przez ramię zaglądając Maciek, czyli mkuzmi@sgh.waw.pl


Raport "MAGLA" o stanie edukacji w SGH (2)

NIEKORZYŚCI SKALI

Kontynuując rozpoczęte w poprzednim numerze "MAGLA" rozważania chciałbym rzucić okiem

11!111:!

na "nieracjonalną racjonalność" całego systemu edukacji, który na dobre zadomowił się w SGH. Do pójścia w tym kierunku w moich rozważaniach skłoniła mnie lekturafascynującej ksią­ żki "McDonaldyzacja społeczeństwa", której recenlję zam ieściłem w dziale książkowym. Dlaczego "niekorzyści skali"? Albowiem, jak to bywa, rozwiązania instytucjonalne, które miał y na celu usprawnienie funkcjonowania Szkoły, a z właszcza ułatwienie życia klientom SGH , czyli nam-studentom, w ostatecznym rachunku prowadzą do zupełni e czegoś innego. By zobrazować całe rozumowanie , przytoc zę przykład ze wspomnianej książki: restauracje szybkich dań typu McDonald 's miały zap ewnić w miarę szybkie zjedzeni e pos iłku . Z uwagi jednak na bardzo dużą lic zbę chętnych na "fast foods", każdy z nich musi swoje odczekać w kolejce, co zaprzecza idei "szybkiego jedzen ia". Indywidualny tok studiów dla każdego studenta jest niczym slogan rek lamowy przyc iągający każde­ go maturzystę . Jednak z uwagi na to, że wiele wykła­ dów nie jest uruchamianych, czy to z braku odpowiedniej liczby chętnych , czy też z powodu urlopu pracowników naukowych (lub po prostu z braku c hętnych do prowadzenia przedmiotu), często jest tak, że oferta dydaktyczna niektórych kierunków jest tragiczna (pisaliśmy o tym w popr zed nim często

Pierwsze Mu szę przyznać , że

jestem

tynuując, mamy do czynienia z sytuacją, w której zapanowały rozw iązan ia częśc i owe: indywidualny tok studiów, w którym jednakowo ż kontakt z wykladowcą { jest ograniczony bar- ~ dzo dużą liczbą studentów na wykladach (oraz z wiązany z tym !lok na dyżurach). Powiedz-

]2~~~~~~1~{ szałem narzekania na to, że SGH

rozczarowana Ostatnio i tak jest lepiej w porównaniu z pierwszym tygodniem mojej ed ukacji tutaj , kiedy to większość czasu s pędz iłam pod Dziekanatem, gdzie w tłumie zdesperowanego kwiatu młodzieży polskiej próbowałam odebrać legitymację oraz indeks. Moje próby okazały się bezskuteczne. Kilka dni po bitwie pod Dziekanatem pewien starszy student oświecił mnie, że nigdy nie idzie się po indeks z pierwszą falą. Niestety, zostałam ostrzeżona za późno i owa batalia zaowocowała nie tylko siniakiem na biodrze, ale i niepochlebną opinią o uczelnianej admin istracji. Na domiar złego, na uroczystej inauguracji roku akademickiego próbowano nam wmówić, że w ten sposób zdobywamy wiedzę życ iową, spryt, uczymy s ię odpowiedzialności . Z ironią skomentowano determinację pierwszaków, tło­ czących się pod Dziekanatem. Nikomu nie przyszło do głowy, aby ustalić pewien porządek alfabetyczny lub numeryczny. Można było przecież przewidzieć, że 1300 osób będzie chciało jak najszybciej stać się szczęśliwymi "posiadaczami" i pełnoprawnymi studentami. Nauczona doświadczeniem , już nawet nie starałam się w "godzinach szczytu" zapisać na W-F oraz do biblioteki - słyszałam, że i tam nie było lekko . Poszłam po południu i udało się. Ów pierwszy tydzień był momentem krytycznym w moim życ iu, jako studentki SGH. Kolejne tygodnie przyniosły zwyżkę nastrojów. Nie jakąś przeogromną, ale na razie w zupełności wystarczającą. Dla poprawienia humoru starałam odnaleźć się w nowym środowisku . Nie było łatwo. Na każdym wykładzie setki nowych twarzy. Standardowe pytania do kolesia siedzącego obok - o imię, miejscowość, pierwsze wrażenia- wcale nie ułatwiały sprawy. Nawet nie starałam się zapam iętać wszystkich informacji. Zauważyłam, że przy takim systemie wykładów nie sposób się z kimkolwiek zaprzyjaźnić. "Jak dobrze - myślałam , że tak wielu ludzi z mojego liceum i miasta dostało się na Uczelnię. Będzie ktoś , z kim można pój ść na imprezę, podzielić się wrażeniami i

bardzo szybko staje się uczelnią o charaklerze zawodowym, a wielu studentów skraca studia lub też poprzestaje na tytule licencjata. Nie mówiąc już o tym, że na kierunku najbardziej akademickim (Ekonomia) studiuje ułamek studentów.

JB'A

wrażenia

troch ę

tą całą Szkołą Główną Handlową.

"MAGLU") . Bardzo często z obszernej oferty przedmiotowej przedstawionej w Informatorze na dany rok akadem icki, uruchomionych zostaje tylko część przedmiotów. Tak więc, mamy w istocie możliwość kształtowania śc ieżk i studiów, ale w gruncie rzeczy niestety jedynie w ograniczonym zakresie. Inna sprawa, że wiele jest przedmiotów, które różnią się od siebie jedynie tytuIem, bowiem dowiedz ieć się można na nich dokładnie tego samego. A przec ież powtarzanie się jest oznaką braku inteligencji. Kon-

my sobie szczerze: mamy do czynienia z masowym charakterem kształcenia . Brak stałych grup dziekań skich powoduje, że faktycznie (zwłaszcza na pierwszych latach studiów jest to ważne) można nawiązać więcej znajomości - bo przecież spotyk amy więcej ludzi, praktyczni e na każdym wykład z ie innych. Cóż jednak nam z tej przewag i ilości nad jakością, skoro ciężko zna leźć choćby jeden termin na spotkanie ze znajomymi, który zadowoliłby wszystkich. W efekcie mamy do czynienia ze zjawiskiem braku identyfikacji z Uczelnią - parafrazując : "studia mijają, j akbyś nigdy nie studiował". Szkołę większość moich znajomych traktuje podobn ie do przyszłego miej sca pracy, albo po prostu jako uzupełnienie dla pracy już wykonywanej - w żadnym wypadku nie jako Szkolę o charakterze uniwersyteckim, czyli miejsce wymiany myśli, twórczej krytyki czy forum dyskusji. Zresztą, od wielu wykładowców sły-

problemami". I kolejne rozczarowanie. Otóż, na moje usilne namowy dotyczące spędzenia miłego wieczoru na koncercie, niektórzy przyjaciele odpowiadali, że mieszkają na drugim końcu miasta i po takim wieczorze nie byliby w stanie pójść rano na ćwi­ czenia z matematyki. No tak. Czemu miałabym się spodziewać po studencie elitarnej, najlepszej w Polsce szkoły ekonomicznej tego, że wykaże się odrobiną nieodpowiedzialności , czy braku zdrowego rozsądku?

Inna sprawa, że za wszystkie imprezy urządzane przez organizacje studenckie trzeba słono zapłacić , a nie każdy może sobie na to pozwolić. Zastanawia mnie jeden fakt - na każdej z takich imprez otaczają nas dz iesiątki kolorowych reklam sponsorów - tak właściwie , to co oni spon so rują? Marzy mi się hulanka, jak za czasów naszych rodziców - zorganizowana nakładem własnych s ił , bez sponsorów i bez biletów. Ale czy to moż liwe, kiedy image studenta zmienił się z młodego buntownika na młodego businessmana? Zanim pojawiła m się w SGH, liczyłam na to, że studia będą okresem nie tylko intensywnej nauki , ale i szaleństwa (umiarkowanego), połączone­ go z odrobiną niepokory i poczucia wolności . Tymczasem widzę tylko zamyślone twarze studentów pę­ dzących po własny sukces przez Aulę Spadochronową.

Wydaje mi s ię, że dla nich wydarzeniem roku są Dni Kariery, a podręcznik akademicki - biblią. Nie zrozumcie mnie ź l e.Wca l e tego nie krytykuję . Są to tylko moje spostrzeżenia i wrażenia. Sama pragnę zdobyć jak najwięcej wiedzy, ale na robienie kariery mam jeszcze czas. Po miesiącu mieszkania w akademiku zdobyłam mnóstwo informacji o tym, co mnie czeka przez następne pięć lat. Mam wrażenie, że dzięki własnej pomysłowości można te w gruncie rzeczy łatwe i podobno nudne studia uczynić niezapomnianym przeżyciem. Czego Wam i sobie życzę

Anna Woźniak awoznia@sgh.waw.pl

Inną ciekawostką

jest "powszechny" dostęp do Internetu. Cóż bowiem z tego, że każdy może mieć konto, skoro żeby dostać się do komputera, trzeba niekiedy "zjeść własne zęby" w kolejce. Zaprzecza to głównej zalecie sieci, czyli szybkości dostępu do informacji. Wniosek: niekorzyśc i skali. Albo zw ięks zo na liczba studentów na l roku . Rozumiem, że im więcej przyjętych studentów, tym większa jest dotacja dla Szkoły z MEN , ale jednocześnie za uważam jak niekorzystne odbija s ię to na warunkach studiowania. Żeby wspomnieć tylko harmonogram CNJO, dzięki któremu większość trzeciego roku w czwartek kończy zajęcia o 20:40! Myślę, że właśnie masowy charakter kształceni a powoduje, iż- mimo dobrej pozycji w rankingu - absolwenci SGH uchodzą za ludzi zarozumiałych. Mają wygórowane i niczym nie uzasadnione aspiracje finansowe , a tak naprawdę większość z nich niewiele umie ... Paradoks za paradoksem, paranoja za paranoj ą, a le żyć jako ś trzeba. Na SGH trafiają generalnie inteligentni ludzie i próbują w zastanym porządku normalnie funkcjonować. W woli zrobienia czegoś razem, choćby pojechania gdzieś i przeżycia czegoś wspólnie, upatrywałbym fenomenu funkcjonowania organizacji studenckich na terenie SGH. Jedne są bardziej aktywne, inne mniej - to fakt, ale ogólnie rzecz biorąc istnieją możliwości dla samorealizacji. W SGH warto jest czasem zachowywać się "pod prąd ". Zapisywać się na wykłady, na których jest niewielkie grono słuchaczy (zapewniam Was, że istnieją wartościowi i otwarci profesorowie, choć są oczywiście "dobrem rzadkim"). Wśród setek studentów na ka ż dym roku można z nale źć (i należy wręcz!) kilka "bazowych" osób, z którymi niebanalnie spędzimy czas. Może zastanowić się jeszcze raz i nie podejmować pracy; zamiast tego inwestować w siebie robiąc coś dla siebie, realizować s i ę poprzez swoje hobby. Swego czasu podobało mi się sformułowanie pana Prorektora ds. Dydaktyki i Studentów prof. dr hab. Adama Nogi - który zachęcał do pozostania młodym i niewtłoczenia się w garnitur i poważne sprawy już w czasach studiów. Nie sprzedawajcie swoich ideałów, czego Wam serdecznie ży­ czę!

Tomek KJuk


Uczelnia - Organizacje

"Pragnę

Polski, która wykorzystuje wszystkie swoje szanse. Dlatego postanowiłem powtórnie zaangażo­ wać się w politykę - tu bowiem rozstrzygnie się, jaki dla siebie, dla swoich dzieci zbudujemy ustrój, jakie zapewnimy im warunki życia" Prof. Leszek Balcerowicz

Co to takiego polityka-l? Jest to internetowa lista dyskusyjna, która powstała w maju 1996 roku. Lista - jak sama nazwa wskazuje - poświęcona jest tematyce politycznej . Co to w praktyce oznacza? Polityka to bardzo szerokie pojęcie. O polityce mówimy myśląc o rządzie , Sejmie i Senacie, czyli o organach sprawujących władzę w państwie. Uczestniczący w ich pracach ludzie mają do czynienia z polityką, traktowana jako zajęc ie. Słowo polityka obejmuje jednak szerszy zakres zjawisk. Swoją politykę mo że mieć zarząd przedsiębiorstwa , swoją politykę może uprawiać rada nadzorcza spółki, politykę mają Władze Szkoły , organizacje studenckie z Samorządem na czele. Zajrzycje chociażby do Regulaminu Samorządu Studentów SGH, a zobaczycie, że - wedle paragrafu 35 punkt 6 - do zada ń Zarządu tegoż Samorządu należy m.in. podejmowanie decyzj i dotyczących jego bieżą­ cej polityki. l o tym właśnie - o tym wszystkim - na naszej liście dyskutujemy. Co nas łączy? Na pewno jedno: miejsce naszych studiów, czyli SGH. Zasadą listy jest jej lokalny charakter. Zapisać się ma prawo każdy, kto jest w jaki ś sposób związany z naszą Ałma Ma ter. Począwszy od studenta, przez pracownika administracj i, na pracowniku naukowym skończywszy. Kogo mamy wśród członków listy? Najwięcej oczywiście nas samych, czyli studentów, ale są także pracow nicy naukowi. Mają oni co prawda nicliczną jeszcze reprezentację, ale kto wie, może po tym artykule to się zmieni? Jest więc przede wszystkim Pan dr Tomasz Dołęgowski - Prodziekan Studium Dy plomowego, który naprawdę aktywnie z nami dyskutuje, oczywiście w miaręjak pozwala mu na to czas, który wypełniają mu liczne obowiązki . Jest także Pan dr Andrzej Kob y liński z Katedry Informatyki Gospodarczej , który choć pisuje rzadziej to nie kryje, że listę regularnie czytuje. Pracownikiem naukowym jest także Zbyszek Glinka, choć do niedawna był jeszcze studentem. Co robimy? Oczywiście przede wszystkim piszemy. Piszemy na listę o tym , co widzimy i czego doświad­ czamy. Komentujemy bieżące wydarzenia polityczne, analizujemy także sprawy, które mają już wymiar historyczny. Piszemy o swoich ideałach, o pog lądzie na świat. Dyskutujemy ze sobą, bo dyskusji s ię nie boimy. Uczymy sięjej w ten sposób i to także wiele dla nas znaczy . Ponadto stało s ię już tradycją, że się także spotykamy. Po to, by się bliżej poznać , by znać się nie tylko z imienia i nazwiska, którymi podpi sujemy każdy email, ale także z widzenia. Staramy się robić to jak najczęściej - czyli przynajmniej raz w tygodniu. Nie wszyscy mają odwagę stawić się na spotkania (ach ten ... no ... już wy - zapisani na polityka-l - wiecie kto!), ale większość przynajmniej się pokazała i poznać dała. Utarło się już, że spotkania nasze odbywają s ię w Hadesie. Ostatnio z powodu tego, że naprawdę nas przybyło , po wypiciu kawy przenosimy się do którejś z sal wykładowych na l piętrze Budynku Głównego.

Co jeszcze? Mamy swoje logo - logo li sty. To właś­ nie my -jako li sta - organizujemy w tym roku cykle

"Spotkań

z politykami". Na pierwsze, które odbędzie czasie, udało nam się zapro sić Pawła Piskorsk iego, posła z ramienia Unii Wolności i jednocześnie Szefa Sztabu Wyborczego tej partii. Czy na polityka-l warto się zapisać? Oczywiście powiem, że WARTO. Ale dlaczego? Przede wszystkim uważam, że temat polityka nie powinien być obcy żadnemu studentowi SGH. Jest to dziedzina tak bardzo powiązana z gospodarką, że choć podstawowa orientacja każdemu przydać się może. Ktoś powi e, że czyta gazety, ogląda telewizję ... Dobrze! Ale czy nie warto poznać opinii włas­ nych rówieśników, kolegów z własnej Szkoły, z którymi zapewne w przyszłości przyjdzie nam współ­ pracować? Ja myś l ę, że warto. Lista polityka-l traktuje pojęcie, które ma swojej na zwie, szeroko. Oprócz wydarzeń dotyczących świata czy kraju, dyskutujemy także o problemach lokalnych. Rozmawiamy o Szkole, o jej reformie, o kwestiach z tym zw iązanych. Oceniamy pracę naszych Samorządu Studentów. Wiadomo, prawdziwa cnota krytyk się nie boi. A najgorsze jest krytyków nie mieć. Co jeszcze lista Wam daje? Na pewno możliwość poznania wielu nowyc h osób. Ludzi aktywnych, działających w wielu organizacjach studenckich, kołach naukowych, czy stowarzyszeniach różnego rodzaju. W tej chwili jest nas blisko 70 osób. Na każ­ dym spotkaniu pojawia się ktoś nowy. codziennie 1111 li s tę zapisuje s ię praktycz nie nawet 110 pnn; os(lh , Dzięki temu oni sami poznaj!) wielu nowych hult l, im dając poznać sieb ie. Ponieważ jest już nas sporo, postnnowill ~ III Y w l 111 roku założyć tak że- skupinne wokółlisty • kolo 111111 kowc. Będzie lo Studenckie Kulo Nuukowc Stusun ków Politycznych. W 1111~.wio.: 11111 IIIIII 11'1 1!(1110.:111 IIIIZ· się

w

najbliżs zym

Akademickie Stowarzyszenie Konserwatywno-liberalne

Akademickie Stowarzyszenie Konserwatywno-Liberalne zostało założone w czerwcu 1997 roku przez grupę studentów z UW, PW i SGH. Jesteśmy więc stowarzyszeniem akademickim dosyć młodym , lecz z mnóstwem pomysłów i z wyrazistymi celami. Ufni we własne siły i możliwośc i , będziemy starali się poprzez dyskusje, spotkania, wykłady, pikiety i wspólne wyjazdy integrować studentów mają­ cych podobne do naszych przekonania, a także bę­ dziemy stawać w ich obronie i starać się odkłamy­ wać nawarstwione przez lata przekłamania. J esteśmy stowarzyszeniem apolitycznym, co jednak nie przeszkadza naszym członkom należeć do partii prawicowych lub być ich sympatyka mi. Wszystkich nas jednakże łączą pryncypia, od których odstąpić nie możemy: wolny rynek w gospodarce nie ograniczony koncesjami i interwencjami rzą­ du, niskie podatki i przejrzysty system podatkowy, a także to, co nas studentów dotyczy najbardziej, czyli reforma edukacji i szkolnictwa wyższego, która powinna odbyć się poprzez prywatyzację, a w okresie przejściowym poprzez wprowadzenie instytucji bonów oświatowych. Oprócz tego , sprzeciwiamy się centralnemu ustalan iu programów nauczania, które należy pozo s tawi ć do wyboru szkołom. Rodzice, ewentualnie pełnoletni uczniowie, powinni mieć prawo wyboru szkoły , w której chcą kształcić swoje dzieci.

wy jednego z kierunków, jaki część z Was już możu studiuje, a wielu - myślę tu o l i 11 roku - ma okazjq jeszcze wybrać. l to właśnie Wy przede wszystkim nie powinniście tej inicjatywie pozostać obojętni. l najważniejsze . Jak się na listę zap i sać? Bardzu prosto. Każdy z Was posiada bowiem tzw. konto w uczelnianej sieci komputerowej SGH , umożliwiając m.in. korzystanie z Internetu. Korzystając właśnie 1. tego konta, mo żecie się zapisać na li stę polityku-l.. Wystarczy w tym celu uruchomić program pocztowy (Pmail albo Pine - do wyboru, do koloru) i wyslu li st na adres LISTPROC@ sgh. waw . p l o treści : sub polityka-l Imię Nazwisko w miejscu "imię" i "nazwisko" wstawiając oczywl A· cie swoje własne. List nie musi mieć tematu. Po pewnym czasie zostaniecie poinformowani o t.ll• pisaniu na listę i od tej pory zaczniecie otrzymywu mailenanią wysyłane (ostrzegam ... czasami dyskuM • je bywają gorące i maili przychodzi sporo, ale punl waż faktycznie stało się to w pewnym momencie 11• dręką, wielu z nas ogranicza się i naprawdQ s turunt ~ się pisać jedynie wtedy, gdy uznamy, że warto l J M I to konieczne). Chcąc wysłać mail na listę, piszec ie po prostu 1111 mi• respolityka-l@sgh.waw.pl. Stąd listy Sl)l'll1 syłane do wszystkich zapisanych. Na koniec chciałbym szczególnie serdecznie t.nuhlj cić do zapisania się na polityka-l szersze 1!1'01111 )11'11 cowników naukowych. Od dłuższego czusu 1111 II A l i na spotkaniach osób na nią zapisn nych dyskull\1 się o sprawach SGH, o reformie Szkoły . St. ~ I MIV głos jej pracowników, prl.cdstawicicli Whułt" k tuh ~ nauk owej naprawd ~ by sit; przydnl. UMrhiN~ .IAWCII'•kl IV t•uk • MNCltl1 tilit t• k(lll•llh , I~MW , jll

I',S, li lh

III

lll)llllllllill l

IIII

II At ltl

IIII hii M ~I I

/llo uu'oli

~1 1 ... l ( ~ ło wni , 111 l l tlt howt fV IIV W•IVtll htll'l l111 l'us lun ~ k w Sll,l nt l l11~ t JIIII IYłto 111 tlił •hjl , t•u l tuk

1 sl u wi lu ~.u nltliłl , Wlntl1111111 howh1111 , l • kulii PIV

l11!(11d111 uhyc~.n.l , A 111111 (w Sl•lntl lilii (IIII łl 4o • h• l hy sio; lu c1.nsnmi przydnlu,

Ponad to opowindnmy sit; 1.11 zl kwht.IW tllll ll lll mtkazu edukacji i ubczpicczc1\, wpi'OWIIII1. ni 111 111~ działu edukacji i służby zdrowin od )llll'lslwu , )11 111 sjo naln ą annią zawodow<l. przywr() ·cni 111 I1U)IIII W nego d z iałania systemu karnego i cgzckwown11l III zasądzonych kar. To tyle z rzeczy "polityc:r.ny h" Poza dyskusjami i kre ś leniem wizji krt~ln , W którym idee własności, wolności i spruwictłllwu A tl l nie będą tylko mrzonką, aktywnie wltiCZIItn)' M I ~ W życie studenckie, współtworząc organizucju nnw M il cyklu "Spotkań z Politykami w SGH", 11 tuk i Nlll• denckie Koło Naukowe Stosunków I> o lity ~ il.ll ~ h, Nie poprzestając na tym, kilku z nas zamierzn Nł"lhl wać w najbliższych wybor~ch do SamOTZIItlll Nhl• denckiego SGH, aby swoją obecnością po~.y t ywnl ł! wpłynąć na bieg studenckich spraw w naszej S~.kt1l ll 1 a także wyjaśnić pojawiające się ostatnio .,11111111 Młl• we" wątpliwości dotyczące obecnego Samor:r.ttllll, l w końcu , obecnie przygotowujemy sit; do lilii chomienia kilku wykładów, które w trochę inny N)lll sób opowiedzą o demokracji, stosunku religiu • tlh • raiizm i konserwatyzm, a także organizujemy :!.111111• wą imprezę integracyj ną w górach. Zapraszamy więc serdecznie do wspbliHII wszystkich tych, którzy realne uczestnictwo w ~ JWII• wach kraju i Szkoły cenią bardziej ni ż "mi <;clll t kł " fotel przed telewizorem i którzy poprzez swojo d ~. lll • łanie chcą udowodnić , że niemożliwe mo że s tn ć M lll w końcu naprawdę możliwe. Krzysiek Zajkowski, Kuba Ruiketwilli info: kzajko@sgh.WMW , Iłl http://akson.sgh.waw.pl/ ASK• I ,/


Akademickie Stowarzyszenie Katolickie SoliDeo

"A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź ... Dostaniecie ten numer "MAGLA" do rąk tu ż przed Świętami Bożego Narodzenia. Pomyślałam sobie, że ta właśnie pora jest najodpowiedniej sza, by opow iedzieć Wam pewną histori ę. Żyła raz sobie radosna i nieco szalona dziewuszka. Na imię miała Felicia (co po łacinie znaczy " szczęś liwa "). Świat wydawał się jej niezwykle piękny i każdy dzień rozpoczynała ze zdumieniem i zachwytem. C ieszy ły ją rzeczy zwyczajne i codzienne. Było tak, jak w wierszu Mirona Białoszewskie­ go: .. Nie jestem godzien, ściano, abyś mię ciągle syciła zdumieniem ... to samo - ty - widelcze... to samo - wy - kurze .... (..) Dziwięsię

i dziwię siebie, komentuję wciąż żywoty

otoczenia. " Wszyscy przyjaciele i znajomi Felicii uważali ją za osobę uspo so bioną optymistycznie, a gdy się ś miała, mówili, że potrafi tym śmiechem zarazić, tak jak inni zarażają grypą. Były jednak chwi le, w których dziewuszka up adała na duchu i gotowa była twierdz ić, że świat jest zły, ludzie okrutni, życie bezsensowne, a wyspy szczęśliwe są strasznie daleko. Uciekała wówczas od wszystkiego, co mogłoby stać się przyczyną bólu i chodziła na samotne, długie spacery. Oglądała sobie św iat i po raz kolejny stwierdzała, że jednak on si ę jej okrutnie podoba. Czasem wystarczał mały listek, chmura o zu pełn ie nieziemi

skim kształcie, jakieś śm ieszne żyjątko bardzo zajęte swoimi sprawami, wiatr niosący zapach mokrej ziemi ... Wędrowała tak Felicia i pewna była, że nie jest sama. Ktoś czuwał nad nią i dbał, aby nigdy nie pogrążała się w smutku na zbyt długo . Zdawała sobie sprawę z tego , że w tych jej ucieczkach jest coś niebezpiecznego. Czuła się tak, jakby żyła w dwóch równoległych światach. Wyglą­ dało na to, że z przyrody czerpie s iły , energię, entuzjazm i radość. Jej codzienność była jak teatr; uśw ia­ damiając to sobie czuła, że ogarnia j ą surrealizm i absurd. Być może któryś z jej upadków miałby charakter ostateczny, gdyby nie owa nieustannie czuwająca Osoba. To Ona zaw iodła dziewuszkę na szlaki ni ezwykłe , to Ona wysłała ją na wędrówki, które stały się okazją do spotkania wielu wspaniałych ludzi, to Ona pomogła jej uwierzyć w żyjące i wciąż rozwij aj ące się DOBRO. Kiedy wyje żdżała na wędrówki po własnym kraju, wiedziała , że w różnych "zapadłych" wioskach spotkać można ludzi usposobionych życz liwie i chętnie pomagaj ącyc h. Kiedy pojech ała obejrzeć sobie z bliska tak zwa ną zagranicę, spotkała tak wielu dobrych ludzi, że aż nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Myślała sobie, że świat jest wielki, czasami niezrozumiały i przerażający, ale jest przecież zamieszkany przez ludzi takich, jak ona. Bywały chwile, kiedy wszystko waliło się jej na głowę, kiedy chc iała uciekać jak najdalej , a najch ętniej do domu, w którym panowałaby atmosfera przyc hylności i wie wierne wcielenie się w rol ę reprezentowanego kraju.Już na wstępie ujawniła s ię grupa bardziej ak tywnych delegatów , którzy starali się rozruszać panujący marazm. Było to momentami bardzo zabawne, gdyż faktyczna pozycja reprezentowanego kraju w systemie ONZ nie jest aż tak znacząca. Myś lę jednak, że zarówno to, jak i czasem niezgodna z realiami polityka prowadzona przez niektóre kraje, wpłynęły pozytywnie na atmosferę sesji. l szkoda tylko, że w pew- . . . . .. nym momencie obrady utknęł y w martwym punkcie przepychanek proceduralnych i wątpliwości co do interpretacji poszczególnych paragrafów regulaminu. Nieudanym posunięciem było tak że zaproponowanie prowadzenia obrad osobie mało doświadczo nej , co spowodowało chaos przy redagowaniu i uchwalaniu rezolucji. Natomiast zaproszony w niedzie lę na specjalny wykład prof. G. Kołodko praktycznie przegadał całą przedpołudniową

Bomba w Sejmie Weekend od 28 do 30 listopada upłynął pod znakiem zabawy w dyplomację. A stało się to za sprawą Studenckiego Koła Naukowego Finansów Międzynaro­ dowych, które zorganizowało pierwszą w SGH modelową sesję ONZ. Konferencje tego typu organizowa ne są od wielu lat w Stanach Zjednoczonych, gdzie dają one studentom możliwość powiększenia swojej wiedzy o świecie i realiach współczesnej dyplomacji. Są wreszcie miejscem, gdzie zabłysnąć mogą przyszli pracownicy MSZ (np. pan Nicbolas Rey, ambasador USA w Polsce, jak sam przyznał w czasie uroczystej inauguracji symulacji we Wrocła­ wiu w 1994 roku, także rozpoczynał swoją karierę na Model UN) . Również w Polsce, głównie dzięki Amerykanom z Korpusu Pokoju, już od 1993 roku (wtedy odbyła się pierwsza sesja w Gorzowie Wlkp.), licealiści mają okazję poczuć się dyplomatami, a przede wszystkim sp rawd z ić w praktyce swój angielski. W warszawskiej sesji wzięli udział głównie

studenci uczelni stołecz­ nych (Prawo, Stosunki Międzynarodowe, SGH), a także z m.in. Wrocła­ wia i Krakowa oraz (goś­ cinnie) grupa studentów z Portugalii, z Coimbry. Dyskutowane były dwa tematy: Regional Security Organizations oraz Problems of Deve lopment Finance. Zadaniem uczestników było możli-

sesję.

Organizatorzy WSEMUN'u zaplanowali, że ostatnie posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego odbędzie się w Sejmie. Specjalnym gościem był pan Tadeusz Mazowiecki, przez długi czas związany także z ONZ. Po

aprobaty. Wtedy właśnie przekonała się, że istnieje swego rodzaju klucz do ludzi. Tym kluczem jest uśmiech; uśmiech odsłaniający w niej samej i w spotykanych ludziach pokłady dobra, sympatii , radości ... Niektórzy nie wiedzieli o niej nic ponad to, że jest "turystką", ale kiedy pytała o coś z uśmiechem , odpowiadali chętnie i starali się pomóc. Czu ła się tak, jakby uśmiech łąc zył ją z nieznajomym człowie­ kiem, jakby był ni ezwykłym językiem zrozumiałym dla każdego (w takim razie, dlaczego nie uc zą go w szkołach , ani na drogich , snobistycznych kursach? czemu nikt nie zabiega o jego znajomość? czemu ludziom młodym wydaje się, że jedynie język angielski otworzy im wszystkie drzwi?). Po powrocie ze świa towych wędrówek Felicia b y ł a "naładowana " pozytywnym m yś leniem i wszechogarniającą sy mpatią. To ni e znac zy, że wszystkie jej problemy zniknęły, i że nigdy już nie doświadczała upadków. Jej życie toc zyło się dawnym, ustalonym trybem. Wiedziała jednak, że wyspy szczęś liwe nie są tak daleko, jak początkowo myśla­ ła. Znalazła do nich przepustkę ... Stanowią ją nadzieja, wiara w ludzi i w siebie, a także św iadomość, że nigdy nie mówi się w próżnię. Kiedy zaczyna padać śnieg i nawet w Warszawie robi się cicho i tajemniczo, zaczynam myśleć o tych, którzy mogliby zawieżć mnie na wyspy szczęś­ liwe. l zaraz uświadamiam sobie, że jeśli ja czekam, to zapewne czekają też inni. Przy pominam sobie dz i ew uszkę, o której Wam opowiedziałam , a która rozpłynęła się we mgle mojej wyobraźni, i wiem już co będzie moim św i ątecznym prezentem. Podaruję całemu światu UŚMIECH. A najbliższym przyjaciołom powiem, jak bardzo ich lubię, i spróbuję zabrać ich na wyspy szczęśliwe.

Magda

Szymańska

krótkim wystąpieniu, w którym wskazał na nieskuteczność działań Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz potrzebę jej reformy, nastąpiła krótka seria pytań do znamienitego gościa. I tak zakończył się Model UN w SGH, chciałbym jednak jeszcze napisać o jednym zabawnym wydarzeniu. W niedzielę reprezentanci Iraku chcieli dokonać zbrojnego zamachu terrorystycznego. W tym celu wykorzystali przygotowaną w 1993 roku bombę, zbudowaną z nikomu nieznanych, acz budzących podejrzliwość służb specjalnych (o tym za chwilę) , surowców. Ibn Adam, sze f delegacji irak ijskiej , na wieść o fiasku przeds ięwzięcia (bomba została przechwycona przez Secretary Generał) , został cudem powstrzymany od popełnienia samobójstwa. W udzielonym natychmiast "MAGLOWI" wywiadowi wyznał, że ucieszył go jedynie fakt odzyskania cennego materiału wybuchowego. Nie na długo. Ostatnim bowiem etapem w cyklu życia bomby było przejęcie jej przez Służby Ochrony Sejmu RP. Wszyscy uczestnicy obrad, przed wejściem do Sejmu, poddani zostali starannej kontroli, czy nie wnoszą jakichś niebezpiecznych przedmiotów. l przypadkiem w rę­ ce służb bezpieczeństwa wpadła znajdująca się w plecaku ibn Adama bomba. Na nic zdały się tłuma­ czenia , że jest ona z plastiku. Delegaci Iraku zostali spisani, a sprawę przekazano do I Komisariatu Policji. No cóż, tak "naprawdę nie dzieje się nic" i s tąd cała zadyma ... TomekKluk


zrobić

Po drodze do Marsylii ... W dniach 5-7 września na wodach Zalewu Zegrzyń­ skiego odbyły się regaty żeglarskie pod nazwą Studenckie Żeglarskie Mistrzostwa Świata - Polskie Eliminacje. Stawką zawodów było prawo reprezentowania Polski w regatach Course de l'Europe, które odbyły się w Marsylii. W Polskich Eliminacjach uczestniczyła także Reprezentacja SGH. Miejsca w klasyfikacji końcowej zajęli kolejno: Politechnika Gdańska, Akademia Marynarki Wojennej Gdynia, Politechnika Warszawska, Uniwersytet im. A. Mickiewicza z Poznania, Uniwersytet Gdański, AGH Kraków, SGH, Uniwersytet Łódzki, Akademia Medyczna Warszawa, Uniwersytet Warszawski. Regaty odbyły się i udały wspaniale dzięki wysiłko­ wi i determinacji grupy studentów Uniwersytetu Warszawskiego skupionych wokół Jasia Tyrnawskiego i Iwo Gabrysiaka, którym niniejszym dzię­

wodniczącego Samorządu

kuję. Wśród startujących wyraźną przewagę liczebną

do przerwy świątecznej będziemy musieli jeszcze kilku wykładów, to warto jednak już teraz pomyśleć o wolnych chwilach. Każdy z nas posiada własną receptę na spędzenie w ciekawy sposób tego rzadkiego dobra, jakim z pewnością są wakacje. Nikt nie chciałby również zmarnować tego okresu, nie wykorzystując ewentualnych możliwości wyjazdu, relaksu czy szkoleń, bądź wybierając nie-

mieli studenci z tzw. Warszawki, jednak

umiejętno­

ściami wyraźnie ustępowali załogom

z rejonów profesjonalnie zajmujący się żeglarstwem regatowym, a przy okazji studiujący, akademicy z Politechniki Gdańskiej. Oni też pojechali w tym roku do Francji z pokaźnymi szansami na Mistrzostwo Świata. A co o nas? Szkołę Główną Handlową reprezentowała czteroosobowa załoga w składzie: Łukasz Grzonkowski, Ola Okrasa oraz Piotrkowie Lewandowski i Wesołow­ ski. Nasz udział w tej imprezie, a także krótki obóz przygotowawczy na Mazurach, gdzie wyłoniliśmy reprezentację, doszły do skutku dzięki przychylności i pomocy (także materialnej) następujących osób: mgr K. Staniszewskiego - opiekuna żeglarzy przy CWFiS, mgr J. Bitnera -Pełnomocnika Rektora ds. Promocji i Informacji oraz M.Wigurskiego - PrzeGdańska.

Ostatecznie

zwyciężyli

cznie

Studentów, którym serde-

dziękuję.

Osiągnięty

wynik

uznać należy

za dobry,

biorąc

pod w startach na wspaniałych jachtach typu MK Cafe 24 (tzw. "małe kawy"). Mamy jednak niedosyt, gdyż miejsca 6 lub 5 były w naszym zasięgu, ale to wła­ śnie jest sport. W tym roku zrobiliśmy więc pierwszy krok w kierunku Marsylii, w przyszłym zamierzamy uwagę, że były to nasze pierwsze koty

ui ploty

Wakacyjne szaleństwo w każdym zakątku świata Choć

wysłuchać

właściwe.

Z tego też powodu przychodzimy Wam z pomoW dniu 17 grudnia o godzinie 9:00 rozpoczną się w Auli Spadochronowej Targi "The Student's World". Jaka będ z ie ich tematyka, nie trudno się domyśleć: sport, turystyka, lecz również obozy i szkolenia językowe (po odbytym kursie znacznie łat­ wiej zrozumiecie zapytanie barmana francuskiego "Vous desirez? ", a w identycznej sytuacji na ośnie­ żonym lodowcu austriackim odpowiecie po prostu cą.

AIESEC

Międzynarodowy

Program

Wymiany Praktyk Międzynarodowy Program Wymiany Praktyk (International Traineeship Exchange Programme) jest najważniejszym projektem realizowanym przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Studentów Nauk Ekonomicznych i Handlowych AIESEC. Daje on wszystkim studentom naszej Uczelni możliwości wyjazdu na praktyki zagraniczne oraz wykorzystania wiedzy wyniesionej z SGH w pracy w firmie lub przedsiębiorstwie. Oprócz zdobycia ciekawych doświadczeń zawodowych, nawiązania nowych przyjaźni , poznania specyfiki rynku kraju, w którym odbywa się praktykę, studenci korzystający z oferty ITEP mają okazję sprawdzenia samych siebie, swoich umiejętności radzenia sobie w nowym, nieznanym otoczeniu, rozwoju własnej osobowości. O wartości programów wymianowych, podobnych do ITEP-u, przekonują wyniki badań przeprowadzonych przez organizację AFS łntercultural Programs, która również zajmuje się wymianą zagraniczną. Nie będę tu przytaczał danych liczbowych, chciałbym podkreślić tylko iż u studentów korzystających z oferty AFS zaobserwowano dużo większą niż u ich innych umiejętność adaptacji, dostosowywania się do nowych warunków, ludzi, miejsc, sytuacji. Stali się oni bardziej chętni do zmiany swoich wzorców zachowań i opinii pod wpływem innych osób, zrozumieli pozytywne i negatywne aspekty swojego kraju i jego roli w świecie, pozbyli się wielu stereotypów odnośnie narodowości , z którymi się zetknęli. Jednakże, co jest chyba najważniejsze , uzyskali łatwość

kolejne. Wszystkich, którzy chcieliby nam pomóc (myślę tu także o potencjalnych sponsorach), zapraszamy do udziału przy tworzeniu powstającego właśnie Klubu Żeglarskiego SGH, który będzie się zajmował wszystkim: od szkolenia podstawowego i żeglarstwa morskiego, po działalność w kierunku budowy "mocnej" sekcji regatowej . Na zakończenie przypominam, że "Navigare necesse est ... " i proszę o kontakt z: mgr K. Staniszewskim w CWFiS lub przez Internet pod adresami: jbrdula@sgh.waw.pl , plewando@sgh.waw.pl. Łukasz Grzonkowskl

komunikowania się z innymi ludźmi , umiejętność słuchania, przemawiania i wnikliwej obserwacji, chęć rozumienia i akceptacji innych, a także stali się bardziej otwarci: nauczyli się doceniać inne wartości i przekonania, dostosowali się do stylu życia wywodzącego się z innego podłoża kulturowego. To tyle odnośnie badań przeprowadzonych przez AFS łntercultural Programs. Teraz o tym, jakie warunki musicie spełnić, aby wyjechać na praktykę. Po pierwsze, należy zdać egzamin językowy organizowany w SGH i prowadzony przez lektorów z naszej Uczelni. Między innymi w zależności od oceny uzyskanej na tym egzaminie (A, B lub C), będziecie mieli przydzieloną praktykę. Je ż eli nie zdawaliście w listopadzie, możecie to zrobić na wiosnę. Wyniki pierwszych egzaminów wskazują, iż nie stanowią one większego problemu dla studentów naszej Uczelni. Najczęstszą oceną było A, rzadziej lektorzy stawiali B, stopień C - bardzo sporadycznie. Kolejnym etapem klasyfikacji jest rozmowa kwalifikacyjna z udziałem dwóch członków KL AIESEC, Dziekana Studium Dyplomowego i przedstawiciela firmy oferującej w Polsce praktykę studentom z zagranicy. Celem tej rozmowy jest sprawdzenie, czy kandydat do wyjazdu na praktykę jest w stanie godnie reprezentować swój kraj za granicą i czy sprosta wymaganiom pracodawcy . Dodatkowo, każdy wyjeżdżający jest indywidualnie przygotowywany na specjalnym obozie szkole-

"Ein Bi er, bille"). Zaproszone zostały firmy sportowe, produkujące, bądź rozprowadzające sprzęt sportowy, oraz biura turystyczne, które pękają od wszelakich ofert wycieczek, zarówno w zaśnieżone zakąt ­ ki Tybetu, jak i na rozgrzane piaski Dominikany. Pojawią się także szkoły językowe proponujące kursy w Polsce i zagranicą. Przyjdźcie, poobserwujcie, zbierzcie trochę mil· kulatury, która poszerzy Waszą wiedzę i przyczyni się do spędzenia niezapomnianych, wspaniałych, najciekawszych, najkorzystniejszych, najlepszych 'l. najlepszych, ... wakacji. A wszystko po to, by lowiltc ryby w przerębli , nie d ow ied z ie ć si<; po tygodniu nieudanych prób, że ryb tnm ni c ma . Tutaj bowicnt informować Was bqcl:t prof'csjonalni organizatorzy. 1.1 ni e właściciel lodowiska . .lun•k

lł y rt

ni owym (OPS), który odbywa się dwa razy w roku (w io s n ą i j es i en i ą) . Pierwszy w tym roku aka demickim został zorganizowany przez KL AIESEC Katowice w dniach 12-14 grudnia. Należy też wypełnić specjalny formul arz (S N) , w którym zamieścicie informacje pozwalające num znaleźć najbardziej odpowiadającą Wam praktyk Q. No i ostatnia rzecz - każda osoba spoza AIES EC-u, aby wyjechać na praktykę, musi znaleźć w Polsce co najmniej dwie firmy chcące przyjąć praktykanta 1. zagranicy. Pornogą Wam w tym organizowane przez KL AIESEC SGH treningi z udziałem osób z zagranicy i Komitetu Narodowego AIESEC Polska. Pierwszy z nich odbył się na początku listopadu 1997, drugi - podczas LCC w Ryni 30 listopadu 1997 i prowadzony był przez naszego gościa ze Stanów Zjednoczonych - Sala. Oba spotkały się 1. dużym zainteresowaniem studentów i wielu z nich bardzo przypadły do gustu. Dotyczyły nie tylk o szukania praktyk, ale także motywacji, międzynaro­ dowości i tego, jak siebie najlepiej sprzedać w rozmowie z przyszłym pracodawcą. Dla tych , którzy nie czują się na siłach przy zbieraniu praktyk, mamy a lternatywę - pomoc przy organizacji pracy ITEP-u , głównie Ani Więckowskiej przy recepcji , czyli przyjmowaniu praktykantów z zagranicy i organi zacji ich czasu wolnego. Tak więc, zapraszamy raz jeszcze do kanciapy AIESEC-u i mamy nadzieję, że wielu z Was uda się wyjechać na jakąś praktykę , która zaowocuje nawiązaniem wielu przyjaźni i przeżyciem niezapomnianych chwil w kraju , do którego wyjedziecie. Mariusz Wojtkowski


Nr 8/9 (19/20) ,

Uczelnia - Organizacje dotyczących

A/ESEC

Kochane Żaki!!!

Niezrażeni

ostatnimi wydarzeniami w Azji Połu­ dniowo- Wschodniej organizujemy super seminarium New Ways - Emerging Markets (poświęcone inwestycjom na rynkach wschodzących). Jeżeli ktoś nie b~tdzie czytał tegoż "artykułu" (to tak, żeby poważ­ nie brzmiało) i tak będzie o nim wiedział, bo zamierzamy przydusić Polaków (i nie tylko) bardzo przytłaczającą kampanią promocyjną. Będziemy widoczni w kilku gazetach, na billboardach i słyszalni w radiu. W seminarium weźmie udział ISO delegatów. Ściąga my ich głównie z zagranicy (czasem z bardzo egzotycznych krajów). Polscy studenci mogą wziąć w nim udział poprzez: primo - uczestnictwo w organi zowanym przez R z eczpospolitą konkursie dla członków Klubu Rzeczpospolitej, secundo - wymę­ czenie aplikacji (info: AIESEC pok. 309 A). .Jesteśmy przekonani, że seminarium będzie bardzo super. Oprócz możliwości pogłębienia swojej wiedzy na temat rynków rozwijających się - a warto, bo w końcu my też mieszkamy w kraju rozwijającym s ię i to dynamicznie, będzie można nawiązać mię ­ dzynarodowe stosunki damsko-męskie (może nie tylko). Wied zę będziemy zdobywać na wykladach

A/ESEC Case Study Weekend to największy ogólnopo lski projekt edukacyjny Komitetu Lokalnego A l ESEC SGH. Pomysł tego przedsięwzięcia zrodził się

w Belgii i tam właśnie w grudniu 1996 roku odbyła się pi erwsza edycja. Wzięło w niej ud z iał ISO studentów i 5 firm. Sukces, jaki odniósł projekt, zac h ęc ił organizatorów do organizacji kolejnych , corocznych edycji . To również zachęciło KL AIESEC SG H do skorzystania z doświadczeń Belgów i zaszczepienia pomysłu w Polsce. Postaram się nieco przybliżyć ideę i formę przeds ię­ wzięcia i spodziewam się, że zainteresuje on studentów IV i V roku, ponieważ to oni są potencjalnymi uczestnikami projektu. Odbędzie się on w dniach od 20 do 22 lutego 1998 roku w podwarszawskiej Ryni, a ud z iał w nim weźmie ISO studentów ostatnich lat kierunków ekonomicznych i informatycznych wszystkich pol skich uczelni. Do współorganizowa­ nia projektu za prosiliśmy pięć firm mającyc h na rynku pol skim u gruntowaną pozycję i cieszących się dużym za interesowaniem studentów pragnących rozpocząć karierę. Są to: ABN AMRO Bank, Andersen Consul-ting, Citibank, Emst&Young Audit i Unilevcr. Każda z wyżej wymienionych firm przygotowuje case'a, który będzie rozwiązywany podczas trwania projektu. Bezpłatne uczestnictwo w projekcie ma umożliwić studentom sprawdzenie swoich tcorctycz-

A/ESEC

East joins West Je ś li prze chodziliście ki edykolwiek w pobli żu biura A IESEC (pokój 309A w Gmachu Glownym) i rzuc ił się Wam w oczy skrót EJW, a ponadto chcielibyście wiedzieć, co on oznacza, to polecamy Wam lekturę poniższego artykułu.

"East West" to program wymyślony przez AIESEC SG H w latach siedemdziesiątych, którego naczelnym celem było przełamanie barier i to nic tylko psychologicznych między studentami krajów Europy Zachodniej i tzw. "bloku komunistycznego". Zapał i determinacja autorów programu zaowocowały seri ą piętnastu seminariów międzynarodowych poświęco-

inwestowania i d z iałania na rynkach a prowadzo nych przez przedstawicie li firm takich jak: Master Foods Polska, Societe Generale, Reuters, Booz, Allen & Harniton i in. Wykłady z założenia będą ciekawe (de legaci nie będą na nich spali), a oprócz nich będzie zorganizowane rozwiązywanie case'ów z wykorzystaniem nowo nabytej wiedzy -po to, by delegaci znowu nie mogli spać. Case'y będą przygotowane przez przedstawicieli Westdeutsche Landesbank - WestLB. By do końca pozbawić delegatów możliwości wyspania się, kolejne dni zwieńczone będą super-imprezami prowadzonymi przez naszego rewelacyjnego kolegę z Jugosła­ wii. Uczestnicy wezmą również udział w oficjalnym wieczorze- z poczęstunkiem i procentami. Sprawa najważniejsza - jeżeli nie jest s ię szczęś li­ wym delegatem seminarium, będzie można wziąć udział w dyskusji panelowej prowadzonej przez prezesa Państwowej Agencji Inwestycji Zagranicznych - prof. W. Dąbrowskiego, która odbędzie się na terenie naszej Uczelni. Jest jeszcze wiele ciekawych informacji dotyczących seminarium. Tak wiele, że o części zapomniałam . Jak sobie przypomnę, to jeszcze coś napiszę. A tak na poważnie - to seminarium będzie bardzo serio. wschodzących ,

M.L.

A/ESEC

Dni Kariery 5 listopada 1997 godzina 9.00 - w Auli Spadochronowej poruszenie, rozpoczyna się długo oczekiwana impreza. Już po raz kolejny w murach naszej Ucze lni pojawiają się znakomici pracodawcy poszukujący najlepszych z nas - studentów Szkoły Głównej Handlowej i nie tylko. Dzieje się to przy okazji organizowanych już po raz siódmy na naszej Uczelni Dni Kariery. Projekt został zreali zowany dzięki wytężonej, ponad miesięcz nej pracy grupki blisko 40 osób z AIESECU, które pod wzorowym " kierownictwem" Bartka Zawiszy stawiały czoła wszelkim niepowodzeniom. Przy organizacji projektu AIESEC współpracował z Ośrodkiem Promocji Absolwentów SGH. A efekt był, trzeba przyznać, imponuj ący. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie, gdyż wielość i różnorodność preze ntujących się firm była satysfakcjonująca. W rozmowach z ich przedstawicielami studenci mogli porozmawiać ze swoimi potencjalnymi pracodawcami i a lbo usłyszeć, że jeszcze w tym roku znajdą pracę, a lbo dowi edzieć się, że muszą jeszcze trochę poczekać.

nych umiejętności poprzez rozwiązy wanie problemów w warunkach bardzo zb li żonych do rzeczywistych. Ponieważ studenci mogą s ię zdecydować tylko na jeden case, dlatego problemy ró ż nią się tematycznie. Do wyboru są: lnegrated cross-border financing "Export Fin ance" (ABN AMRO Bank), The C hange Program at National P&C losurance Company (Andersen Consulti ng), Sposoby zarządza­ nia spółką wielonarodową - Technika wdrażania (Ernst& Y oung) oraz po jednym dotyczącym corporate banking (Citibank) i działalności sektora FMCG. Selekcji kandydatów dokonają firmy i każda wybierze 30 studentów, którzy następnie zostaną podzieleni na zespoły. Z rywalizujących między sobą zespołów wyłoniony zostanie jeden zwyc ięski, który otrzyma tytuł "The Most Performing Team". Mimo, że jest to tytuł tylko presti żowy, to uczestnictwo w projekcie niesie inne bardziej wymierne korzyści, jak na przykład nawiązanie owocnych kontaktów. Aby wziąć udział w Case Study Weekend należy spełniać następujące warunki : trzeba mieć silną motywację, znać język angielski wypełnić formularz aplikacyjny do 15 stycznia 1998 roku. Bliższe informacje można uzyskać w biurze A IESEC pokój 309A w budynku G lub pod numerem telefonu 49 12 51 wew . 780 lub 781 oraz w Internecie http://www.kariera.it.pl/csw i pod adresem kkopa@sgh.waw.pl. W kampanii promocyjnej pomogą nam patroni medialni: Gazeta Praca, Businessman Magazine, Radio Business i Wprost.

Maciek@Górski

nych problemom krajów Europy Środkowo-Wscho­ dniej. Nawiązując do tradycji " East West", AIESEC SGH zdecydował s ię na reaktywowanie projektu. W porozumieniu z Komitetami Lokalnymi AIESEC z Moskiewskiego Instytutu Lotnictwa (MAI), Akademii Technicznej Nafty i Gazu w lwano-Frankiwsku (Ukraina), Uniwersytetu Wileńskiego oraz KL AIESEC z Rygi rozwijana będzie wymiana studentów przygotowujących projekty, jak również zdobytych doświadczeń. Ponadto, każdy z komitetów wybrał określony temat, który będzie przybliżany studentom poszczególnych ucze lni w najbliższym czasie. l tak na przykład AIESEC MAI zajmie się społeczną odpowiedzialno śc ią sektora bi znesu, AIESEC Akademii Technicznej wspólnie z A IESEC Ryga- proble-

Wiadomo, że na Dni Kariery przychodzi się nie tylko po to, aby zna leźć pracę, ale również w celu przeprowadzenia tak zwanego "wywiadu środowiskowe­ go". Osób pragnących poznać wymagania firm w stosunku do przyszłych pracowników było również bardzo dużo. Jak wiadomo, znaleźli się również tacy studenci, którzy przyszli tylko "popatrzeć". Tym osobom nie lada atrakcję zapewniła firma COTY, na której stoisku pojawiły się finalistki konkursu Miss Polonia. Niektórzy mężczyzni po kilka razy musieli wąchać próbki kosmetyków produkowanych przez tę firmę . Zapewne chcieli utrwalić sobie dany zapach jak najlepiej w pamięci (do następnej edycji Dni Kariery, tym razem ogólnopol skiej , która odbędzie się w kwietniu 1998 roku w Pałacu Kultury i Nauki). Oprócz części targowej odbyła s ię równie ż cześć merytoryczna projektu nazwana przez organizatorów Akademią Umiejętności Dni Kariery '9 7. Pomysł nowatorski , ale jak się okazało bardzo interesujący. Ilość chętnyc h do wzięcia udzi ału w szko leniach przeszla najśmielsze oczekiwania_ W związku z tym w przyszły m roku ta część projektu zostanie na pewno rozbudowana. To tyle wspomnień o Dniach Kariery ' 97, a ja ju ż teraz zapraszam do odwiedzenia wiosennej i jesiennej edycji Dni Kariery ' 98. Aby dowiedzieć s ię o innych ofertach pracy, praktyk lub szko l eń, odwiedź stronę WWW Centrum Kariery (http://www .kariera.it.p l).

Maciek@Górski P.S. Je ś li jesteś czytelniku studentem/studentką IV lub V roku , to zapraszam Cię do lektury artykułu poświęconego projektowi Case Study Weekend.

matyk ą edukacji wyższej , zaś AIESEC Wilno skoncentruje s i ę na roli przepływu informacji we współ­ czesnych s połec ze ństwach. Zadaniem AIESEC SGH będ z i e kwestia rozbudzania i stymulowa nia prze d s i ębiorc zości u studentów. Środkami , które chcemy wykorzystać do realizacji wyżej wymienionego celu, będą przede wszystkim: cykliczne spotkani a ze znanymi postaciami świata biznesu i wykłady poświęcone rozwijaniu przedsiębiorczości. Osoby zainteresowane bliższymi szczegółami programu prosimy o kontakt z Agatą Mikos (e-mail: amikos@sgh.waw.pl)

Olimpia Romanik Artur Białek


24

Uczelnia - Organizacje

Klub Honorowych Dawców Krwi przy SGH

WAMPIRKI

KONTRATAKUJĄ

W dniu 19 listopada odbyła się naszej Uczelni akcja oddawania krwi zo r ga nizowana prze z "Wampirki" (dla niewtajemniczonych wyjaśniam , że "Wampirki" to Klub Honorow yc h Dawców Krwi działający przy SGH) . Akcja pod hasłem "Podaruj dzieciom kropelkę" była "o bsługi­ wana przez ekipę lekarzy i pielęg­ niarek z punktu krwiodaw stwa ze szp itala d z iecięcego przy ul. Marszałkowskiej. Od wczesnych godzin porannych " Wampirki ", przy wsparciu medycznej części grupy, pracowały nad tym , aby znaczna część Auli Spadochronowej z mieniła się w "salon tortur". Trzeba jednak przyz nać , że owe "katusze" przyc iągnęły sporą grupę osób ...

Część

krwi, ale

osób

szukała

informacji o oddawaniu d z ielnie zdecydowała się na przejście szeregu formalności (m.in. wypełnienie ankiety i kart y , odczekanie w kolejce do badania lekarskiego , pobranie próbki krwi do badania) , aby w efekcie koócowym oddać się w ręce przemiłych pai1 piel ęgniarek i dać "s pu śc ić" sobie 450 mi tej jak że cennej cieczy. Z ponad 50 osób , które oddał y krew, więk­ szość był a bardzo za dowolona ze swojego czynu i z ,Jakości usłu g i" , a otrzymanie przez ni ch 8 tablic ze k czeko lady dodatkowo osładzało ten wyjątkowy dzień. Niestety , z konieczno ś ci wykonania badań pobranej krwi , akcja mus i a ł a s ię skończyć po godzinie 12:00 i organizatorom było przykro z tego powodu, że wie-

większość

Ie osób odeszło z kwitkiem . Następna tego typu impreza odbędzie s ię w przysz łym semestrze, a le istnieje przecież możliwość oddania krwi każdego dnia w dowolnym punkcie krwiodawstwa (znajdują się one przy większości szpitali), czy też umówien ia się z jednym z " Wampirków" i udanie się do " naszego" szpita la. Co z robić, aby spotkać " Wampirka"? Trzeba przyjść na spotkanie KHDK (ogłoszenia na tablicach lub noticeboardzie) lub w dowolnej chwili zaj rzeć do pokoju Soli Deo (61c5 w budynku G) i spytać o kogoś z " krwiopijców" .. Jeszcze raz wielkie dzięki dla wszystkich odważnych!

Wampirki

Brydż

w SGH

W dniu 6 grudnia, a więc w Mikołajki, odbył się Ił Turniej Brydżowy o Mistrzostwo SGH, zorgan izowany przez Akademicki Związek Sportowy. O godzinie l 0:00 rano, w sa li gimnastycznej nr l , przy stolikach zasied li uczestnicy pojedynku, podzieleni na 22 pary. W każdej z nich mogła grać najwyżej jedna osoba spoza naszej Uczelni. Turniej był dwusesyjny, rozegrano kilkad z i es i ąt rozdarł punktowanych na maxy, a nad całością czuwał sędzia Maciej Czajkowski. W zamian za symbo liczne wpisowe w wysokości 2 zł, uczestnicy otrzymali po butelce mineralki i batonie. Rozgrywk! zakończyły się pod wieczór, a oto pierwsze trzy pary:

Geografowie! Dnia 27 listopada 1997 roku odbyło się w naszej Szkole spotkan ie organi zacyjne Koła Geografów SGH. Ustalono na nim wiele spraw formalnych, m.in. wybrano zarząd, utworzono sekcje tematyczne. Ponadto określono zakres d z iałalności Koła: prowadzenie badań naukowych w zakresie geografii gospodarczej i politycznej Polski , ekolog ii , turystyki, mikro- i makroekonomii, a także innych wybranych zagadnień. Organi zowane też będą konferencje i spotkania z ciekawymi ludźmi. Jednym z najciekawszych e lementów d z iałalności Koła niewątpliwie staną się wyjazdy na obozy naukowe. W planie są także spotkania integracyjne. Pierwsze, połączone ze wspólną Wigilią, odbędzie się w czwartek 18 grudnia w Klubie Profesorskim "Jajko". Wszystkich za interesowanych przynal eżnością do naszego koła prosimy o kontakt z jego op ieku nem , Panią dr Hanną Piekarzewską.

l. Bartosz Witkowski- Piotr Świ ątek (62,83%) 2. Borys Słysz- Eryk Czajkowski (6 1,52%) 3. Aleksander Pawlak - Jaś Piwowarski (57,23'!/o) Zwycięzcom

gratu lujemy i ży c zy my dabzych sukcesów i to nie tylko w SGI-1! Przypomnimy jeszcze, że pierwszy turniej odbył się 22 listopada, trwał 8 godzin, a zwycięzcam i została para Mateusz Żeleżnik- Michał Rubaszek (6 1,96%). Organizatorzy turnieju składają gorące podziękowa-

nia dla pani Hanny Jarmakowskiej i Edyty Piekarskicj . SAlgon P.S. Jeśli jesteście zainteresowani turniejem, to in formuję, że kolejne rozgrywki dopiero w lutym. Dokładnych informacji szukajc ie na ścianach lub tó. pod internetowym adresem pomysłodawcy i współ ­ organizatora turnieju, wielkiego Borysa S. (bslysz@sgh.waw.pl).

The CEMS Graduata Conference is coming!!! Every year a CEMS university organises the CEMS Grad u ale Confe rence. In 1998 the E rasmus Univers iteit Rotterdam, the Netherl ands is proud to host the 6th ed ition. The co nfcrence will be held from 1-6 February 1998. Besides two days o f a eha llenging confercnce, the week consists of plenty socia l activiti es to gel in touch with the Dutch culture and the other participants' Congress The theme of the conference is Managing Strategie Renewal and deals with the different transitions in the world-economy today such as deregulation and g lobalisati on. About this dynamie theme speakers such as Lech Walesa, M r. Job (CEO of Reuters) and M r. Sanchez de Lozada ( fonner president o f Boli via) will change ideas on the congress. The chairing of the conference will be in very good hands with Mr. Wooldridgc and Mr. Michlethwait, both senior bus iness editors of Th e Economist, and writers of the book ' The Witch Doctors '. Social part Naturally, you will get in touch with the Dutch culture during the week. Yisits to the harbour in

Rotterdam and great parties in Amsterdam show you all about the Netherlands. The CEMS Graduale Conference 1998 will be finished with a CEMSational bali in the highest tower of Rotterdam. the 'Euromast'. Participation To parlicipale or fo r any infonnation you can send an emai l, letter or facsimile. You can also visit our website: www.cems.fbk.eur.nl The organising committee hopes to welcome you as a parlicipant of the CEMS Graduale Confere nce 1998 in Rotterdam! Our address: CEMS Graduale Conferen ce 1998 Erasmus Universiteit Rotterdam Room N3-0I P.O. Box 1738 3000 DR Rotterdam The Netherlands Telephone: 0031 (O) l O 408 28 24 Facsimile: 0031 (O) l O 452 26 l O Email: info@cems.fbk.eur.nl Website: www.cems.eur. nl


Nr 8/9 (19/20)

Raport z

działalności

Samorządu

ramach prac Senatu, Komisji Senackich, Kolegium Rektorskiego

Studentów SGH

Droga Studentko i Studencie SGH! Kadencja Samorządu Studentów SGH 96/97 zbliża s i ę ku końcowi. W związku z tym chciałbym przeds tawić Wam wykaz zadań i inicjatyw podejmowanych przez Samorząd w mijającym roku. Przed wyborami dek larowali ś my zajęcie się bardzo poważny­ mi sprawami, zw iązanymi z życ iem Szkoły Głównej Handlowej, a także z rozwojem kultury studencki ej w szerokim tego słowa znaczeniu. O tym, czy mij ający rok b y ł okresem owocnej pracy , czy tylko czczych obietnic, zadecydować musicie ju ż sami.

l. Kierunki wydatkowania funduszu Samorządu

25

Uczelnia - Organizacje

Studentów SGH

l. Imprezy organizowane przez Samorząd Studentów SGH --Kwiatek dla Ewy (występ zespołu "Aleksander Hagaff' z klubu Akwarium, wodzirej K. Szajkowski) --Mistrzostwa Szkól Wyższych w Piłce Nożnej --Mistrzostwa SGH w Piłce Nożnej --Bal III Roku --Wielki Rej s po Mazurach --Konferencja w Szczecinie, Międzyzdroj ach - delegac i SGH --Obozy Sylwestrowe - Słowacja, Szczyrk, Francja -- Pocztówki "Ocalmy Pola Mokotowskie" --Szanty w Hadesie (występ zespołów "Strefa Ciszy" i "The Pumpers") -- Inauguracja Juwenaliów w Starej Pomarańc zarni --Juwenalia Warszawskie (występy teatrów oraz przegląd piosenki studenckiej) -- Konferencja " Porozumienie Uczelni Warszawskich" - Klub Park -- Kurs j ęzyka niemieckiego w Monachium -- Koncert Roberta Chojnackiego w SCK Park --Obóz w Jastrzebiej Górze --Obóz sportowy w Rucianem-Nida

2. Dofinansowanie dla Organizacji: --NZS --ZSP --AIESEC --SOLI DEO --TRAMP --OECONOMICUS --AEEGE --AZS --C HÓRSG H --GAZETA STUDENTÓW SGH "M AGI EL" 3. Dofinansowanie innych inicjatyw --Wyjazd grupy studentów SGH na konfe re ncj ę do Liege --Bankiet dl a Studentów z Uniwersytetu Erazmusa, organizacja pobytu połączona z prezentacj ą Szkoły --Bankiet dla studentów z uniwersytetu w Liege, organi zacja pobytu połączona z prezentacją Szkoły --Dzień Żaka w OS Sabinki --Akademikalia --Fotoreportaż z Rekrutacji '97/98 --Nagrody do konkurs ó w g a ze t y s tud e nc kiej " MAGIEL" --Irek Kros ny-występ w OS Hermes --Wyj azd grupy studentów na Targi do Frankfurtu --Trening Asertywności --Trening zdolności interpersonalnych --Objazd Hi storyczny --Sylwester organizowany przez CWFiS --SKN Informatyki - Konferencja --SKN MSG -Konferencja --SKN Finansów Międzynarodowyc h- Konferencja

11. Zadania zrealizowane w roku 1997 l. Zadania realizowane we

własnym

zakresie

--liczba studentów przyjmowanych na studia (limit przyjęć na studia) --poz iom wykładów (akcent na przedmioty w języ­ kach obcych) --poz iom nauczania języków obcych (wprowadzenie systemu modułowego) --współpraca i wymiana zagraniczna (program Sokrates) --system oceniania (włączenie studentów w proces opiniowania dydaktyki) --system wyboru przedmiotów (poszerzanie oferty dydaktycznej) --komputeryzacja Uczelni (studencki projekt rozwoju infrastruktury) --system tutorski --finansowanie Szkoły (większe otwarcie na sponsorów)

+ Prace Legi slacyjne --Regulamin Domów Studenta --Regulamin Pornocy Materialnej -- Regulaminy Komisji Samorządowych --Kartoteka danych osobowych +Mieszkanie dla Studenta - po średnictwo mieszkaniowe + Likwidacja sprzedaży miejsc w Domach Studenckich C. Zadania zrealizowane we współpracy +Zbiórka pieniędzy dla powodz ian (koordynator Soli z Fundacją SGH Deo) + Remonty w Domach Studenckich (system przeciw+Akcja zapomóg dla powodzian (specjalne zapomopo żarowy, osuszanie fundamentów, automaty na gi wydawane przez Komi sję Stypendialną) zimne napoje) +Zmiana stawek stypendialnych - wzrost średniego + Wymiana Wakacyjna stypendium o 100% +Obozy letnie - akcja ogólnopolska koordynowana +Protest w sprawie zniesieni a zni żek komunikacyjprzez SGH nych dla studentów zaocznych: przywrócono zniżki +Obsługa finansowa imprez organizowanych przez +Przelewy stypendiów na konta w dowolnych banSamorząd Studencki kach +Pozyskanie dodatkowych funduszy na rozbudowę +Ankieta odno śnie wyboru wykładowców i jakości klubów studenckich w Domach Studenckich kształcenia na Studium Podstawowym (opublikowa+Nowy program stypendialny na w czerwcowym "MAGLU" oraz w Informatorze dla Studentów l Roku) D. Zadania zrealizowane w ramach współpracy z +Informator dla Studentów l roku Parlamentem Studentów RP +Pełnomocnik ds. Studentów Zagranicznych +Trzy konferencje tematyczne +Udział w Komisj ach Rekrutacyjnych na stypendia +Akcja zapomóg dla powodzian zagraniczne +Akcja pożyczek studenckich +Ankieta dotycząca stypendiów zagranicznych (opu+Ogó lnopolska Gazeta "Parlament" blikowana w "Gazecie SGH") +Akcja " Daj Glos"- prawybory parlamentarne +Współpraca z DWZ III. Inicjatywy rozpoczęte +Opieka nad studentami zagranicznymi w ramach programu CEMS l. Próby zwiększenia dotacji ministerialnej na Fun+Otwarcie oddziału JADE - Junior Assosiation for dusz Pornocy Materialnej Developement in Europe 2. Rozbudowa Domów Studenckich +Współpraca ze Studentenwerk - Monachium 3. Uruchomienie Studenckiej Poradni Prawnej +Kurs językowy w Walii i Szkocji 4. Współpraca z firmą ITC - rozbudowa terminali + Program Campus Voice sieci Internet +Program wymiany zagranicznej ISEP 5. Nowe pomieszczenia dla organizacji studenckich +Praca nad uruchomieni em programu ERA SM US 6. Uruchomienie pracowni ksero, wymiana starych +Ankieta dotycząca podwy żki czesnego kserografów + Poroz umienie z Wład za mi Szkoły - Czynsze z 7. Komisja Organizacji Studenckich ds. Ro zd ziału klubów studenckich Park i Hades zas ilają Fundusz Środków Finansowych Samorządu Studentów 8. Pozyskanie nowych miejsc akademikowych na + Remonty pomieszcze ń organizacji studenckich Osiedlu Przyjaźń +Zakup komputerów dla organizacji studenckich Poniżej załączam pismo, które otrzym ałem od Pani +Zakup mebli dla organizacji studenckich Ewy Twarowskiej - Kwestor SGH, dotyczące prawi+ Ud z iał w komisj ac h senac kich (Finansów i dłowośc i rozliczeń finansowych Samorządu. Budżetu, Programowa, ds. Reformy, Współpracy z Otoczeniem i Absolwentami) Michał Wigorski +Udział w obradach Senatu SGH Przewodniczący Samorządu Studentów SGH +Uczestnictwo w pracach Komi sji Dyscyplinarnej +Targi sportowe w SGH WIIISZawa 2.12.1997r. +Mistrzostwa SGH w piłk arzyki w Hadesie + Mi strzostwa SGH Trójek Pan Michał Wi8Jil'Sirl + Impreza: BackTo School Pr7.ewodni~ SlllllorządU + Impreza: Otrzęs iny Studentów SOH + Impreza: Pożegn ani e Lata + Impreza: Karaoke w HadeW odpowiedzi na Pana pismo z dn. l.l2.1997r. uprzejmte informuję, te Kwestura nie zgłasza zastrzeteń co do prawidłowoM:i rozliczeń sie + Promocja medialna: około fmansowych przedsięwzięć organizowanych w 1997r. zgodnie z kosztorysami 50 artykułów w Prasi e, 350 przez Sllllloaąd Studentów SOH w ramach środków na cele działalności spotów reklamowych w ro- kulturalnej i sportowo-rekreacyjnej. zg łośniach radiowych, ok. l Z powat.aniem mln szt. materiałów poligraficznych B. Problemy poruszane w

/ww~


Uczelnia - Organizacje Europejskie Forum Studentów AEGEE

Studencie!

Konferencja AEGEE W tydzień po Nowym Roku, w czwartek 8 stycznia rozpocznie s i ę w SGH konferencja końcowa programu "Neighbourhood in Europe" przygotowana przez AEGEE - Europejsk ie Forum Studentów, oddz iał warszawski. Na czym polegał "Neighbourhood in Europe"? W c i ągu ostatnich kilkunastu mies i ęcy mi ał miejsce szereg konferencji , spotk ań i seminariów przygotowanych przez lokalne odd z iały AEGEE (tzw. anteny) w wielu miastach Czech, Sło­ wacji, W ęgier, Ukrainy, Litwy, Łotwy, Estonii , Moł­ dawii i Polski. Poświęcone one były rozmaitym problemom naszej części Europy, zwłaszcza takim, które przed rokiem 1989 albo nie istniały, albo pomijane były milczeniem: rola wo lnej prasy w demokratycznym państwie , sytuacja mniejszości narodowych , bezrobocie. Antena warszawska ma za zadanie podsumować całą tę pracę.

Chyba warto powiedzieć kilka słów o samym AEGEE, bo wciąż wielu studentów SG H niewiele wie o naszej organizacji. Rozszyfrujmy zatem ten tajemniczy skrót: AEGEE (czyt. a-e-że, informacja dla tych, którzy francuski znaj ą tak jak ja) to po prostu Assoc iati on des Etats Generaux de s Etudants de I'E urope, co zwyk ło s i ę tłum aczyć na polsk i jako Europej skie Forum Studentów. Organizacja powstała przeszło 12 lat temu we Francji i dziś liczy 17,5 tysiąca członków w 220 antenach. W czasie roku akademi ck iego anteny organizują międ zy narodowe konferencj e i spotkania poświ ęco ne różnym proble-

mom krajowym, regionaln ym lub ogó lnoeuropejskim. Praca i zaan gażowani e członków A EGEE pozwalają obniżyć koszty takich imprez, dzięki czemu biorą w nich udział ludzie z różnyc h krajów Europy. W wakacje AEGEE organizuje Summer Universities, których ce lem jest poznawanie kultury i j ęzyka kraju anteny-gospodarza. Konferencja 8-1 1 styczni a jest imprezą podsumowującą, stąd mnogość poruszanych tematów. Ale zapew niam , że b ęd z i e to najsmaczni ejszy groch z kapustą, jaki Wam kiedykolw iek podano. Do panelu o transformacjach ustrojowych w Europie Środ k o­ wej i Wschodniej zapros ili ś m y prof. Leszka Balcerowicza, prof. Lajosa Bokrosa z Węgier i dr Tomislava Sunicia z Chorwacj i, o źródłach zagrożen i a bezpieczeństwa europejskiego opowi e nam pan Andrzej Jonas, a o przepływie informacji w Europie- pan Rafał A. Ziemkiewicz. B ędzie wykład o G dańsk u w rok u jego jubileuszu, warsztaty o stosunkach polsko-niemieckich, o rozszerzeniu NA TO, ale także o napię­ ciach na tle narodowośc iowym i o tym, czy telewizja

Na Łojarkę ... ! Jeś li chciałbyś reprezentować

SGH na Akademieloch Mistrzostwach Polski we Wspinaczce Skał­ kowej w marcu 1998 roku , skontaktuj s i ę j ak najszybciej z Krzyśkiem Rudniki em lub Łukaszem Stebelskim w KTE "TRAMP" (pokój 66 na antreso li w budynku głównym) . Nawet j eś li nie j esteś super-bularzem, mamy dla Ciebi e kilka innych propozycji. Nie czekaj!

kłamie.

Wszystkich chętnych do wzięcia udziału w konferencji serdecznie zapraszamy. Językiem wykladowym będzie angielsk i. Spodziewamy się około 150 gośc i z zagranicy. Dalsze informacje znajdziec ie na naszych ulotkach i plakatach. Organizatorzy Konferencji

Koło

Naukowe Analiz Ekonomicznych Po raz koiejny witam wszystkich -dziś opowiem Wam m.in. o tym, czym Kolo Naukowe Analiz Ekonomicznych będzie się zajmowało w tym roku. A program mamy bogaty. Zanim j ednak do tego przejdę, jestem Wam winien parę słów na temat spotkania inaugurującego naszą tegoroczną działalność. Kiedy przed spotkaniem inauguracyjnym wyjąt­ kowo długo czekałem na wi ndę w budynku F, zaczą­ łem już coś podej rzewać, jednakże gdy drzwi windy otworzyły s i ę na szóstym pi ętrze, po prostu osłupia­ Jem. Okazało s i ę bowiem, że nie doce nili śm y Waszego za inte resowania naszy m Kołe m . Następne spotkanie globalne powinniśmy chyba zo rgani zować w Auli Głównej , bo na te przyszlo około 200 osób! W tak du żym gronie dyskutowaliśmy o przyszłośc i Koła, o planach na bi eżący rok, o losach członków Koła z poprzednich lat (a ma my "swoich ludzi" na wielu uni wersytetach Europy - tzw. EuroKNA E liczy ponad 20 członk ów) i o innych sprawach zw i ą­ zanych z bi eżącą dz i ała lnością. Plonem naszych wysiłków stało s i ę 9 sekcji Koła, które chyba wypadnie mi wyliczyć wraz z krótką charakterystyką - wszakże może i Ty zasi li sz nasze K oło swoją osobą, gdy dowiesz s i ę, że zajmujemy s i ę akurat fascynującą C ię dz i edz iną: l. Bankowość Inwestycyjna. Sekcja zamierza zorgani zować szkołę letni ą z bankowośc i inwestycyjnej . Analizowana jest także moż liwo ść zorgani zowania wymiany studentów zainteresowanych bankowo śc i ą inwestycyjną pomi ędzy SGH i innymi uczelniami 2. Ekonomia matematyczna - w nazw ie tej sekcji nic chyba nie trzeba tłumaczyć. Zajmuje się ona tak różn y mi dziedzi nami, jak teoria producenta, teoria gier, teoria miary w ekonomii , czy model Black'a Scholesa. 3. FoKa - czyli Forum Kapitałowe . Sekcja ta, w zw i ązku z dużą lic zb ą chętnych, podzieli się najprawdopodobniej na podsekcje, z których każda bę-

MAGIEL

dzie prowadz iła własny program badawczy. W chwili , gdy to pi szę, praw ie pewne jest powstanie grupy zaj mując ej s i ę powi ązan iem Gieł dy Warszawsk iej z inn y mi g i ełda mi , korelacjami między poziomem kursów w Polsce i na innych g i ełdac h św iatowych oraz czynnikami k szta łtujący mi te związk i. Druga grupa zajmie się badaniem polskiego rynku in stru me ntów pochodnych, przede wszystkim futures na WI G i warrantów. Początkowo będzie to ogólna analiza rynku, później grupa będz i e prowad z iła bi eżącą an a li zę.

4. MarketPlace - czy li "sekcja rozrywkowa". To oczywiście ża rt , poni eważ praca sekcji jest skierowana główni e na zdobycie wiedzy praktycznej. Geneza sekcji sięga konferencji naukowej w Nowym Sączu w maju tego roku , której uczestnikami było kilku członków Koła. Zosta li śmy tam zaproszeni przez zaprzyj aźni o n e Koło Naukowe Marketingu "Promarket" do wzięcia wraz z nimi udziału w strategicznej grze decyzyjnej MarketPlace. W tym właśnie ce lu została utworzona sekcja. Nie wierzcie jednak złoś li­ wym, którzy twierdzą, że pod przykrywką Koła Naukowego gramy w gry komputerowe - to naprawdę ciężka, ale p rzynosząca wiele satysfakcji, praca. 5. NEGO - czyli sekcja negocjacyjna . Sekcja zajmuje s ię do skonal e ni e m tec hnik negocjacyjnyc h przez ćwiczenia praktyczne oraz próbam i ujęc i a tematów powiązanych z negocjacjami w ramy teoretyczne. D ziałalność sekcji jest kontynuacją ubi egło­ rocznych prac, podczas których zdoła no opracować kilka własnych case 'ów. W tym roku nie jest wykluczone, że część sekcji pójdzie w stronę matematycz-

nych tech nik w negocjacjach , reszta zaś pozostanic przy dotychczasowym modelu d z i a ł a lnośc i . 6. Sekcja Organizacyjna- no com ments. 7. TeleKo - czy li telefonia komórkowa . Sekcj a w tym roku kończy opracowywać badania prowadzon..: w ubiegłym roku. Możliwe jest też kontynu owa ni ..: działalności i kolejne badania. 8. TEMPUS. Sekcja zajmuje s i ę przeprowadzeniem programu Tem pu s - finan sowanego z fundus zu PHARE programu wymiany studentów. 9. WADa- czyli wielokryterialna analiza decyzji . Se kcja zaj muj e s i ę badaniem metod wyboru optymalnej decyzj i w przy padku istnieni a wielu kryteriów wyboru. W tym celu cziunkowie sekcji zapoznają s i ę z dostępnymi na rynku programami kompu terowymi służącymi do wspomagania decyzji. W n ajbli ższy m czas ie zostanie zorganizowane spotkanie z prof. l. Nykowskim, który wygłos i dla czło n ­ ków sekcji wyklad dotyczący tego zagadni enia. Oczywiście, ci ąg l e mogą powstać nowe sekcje, j eś li tylko któryś z członków Koła wyrazi chęć prowadzenia którejś z nich . O powstaniu nowych sekcj i będę informował na bi eżąco. Ważnym wydarzeniem w życ iu Kola był Rajd Jesienny KNAE, który odbył się 8 listopada. Wbrew naszym przew idywaniom ni e było gradobici a, nikt nie zabłądz ił , padał ty lko lekki deszcz - to wszystko spraw iło , że był to najspokojniejszy rajd w hi stori i Koła. Nie znaczy to jednak, że s i ę nudz ili śmy - bawiliśmy się tak dobrze, że już w drodze powrotnej zaczęliśm y snu ć pl any na temat Rajdu Zimowego. O szczegółach jednak poi nformuj ę późni ej. Jeśli więc jeste ś zai nteresowany naszym Kołem, wszelkie info rmacje znajdziesz w gab locie na szóstym piętrze budynku F. Możesz też skontaktować się z p. o. Prezesa Koła Jakubem Kluzińskim (e-m ail: jklu z i@sg h .waw.p l) lub ze mn ą (e -m ai l: tbrzez@sgh.waw.pl) Tomasz Brzeziński


Nr 8/9 (19/20)

Hasło

27

Uczelnia· Studenci

"Kantine"

Jak się okazało, to niepozorne zrazu słówko stało się kluczem do naszego sukcesu i otworzyło nam podwoje Opery Monachijskiej. Nasza droga nie prowadzi/a wprawdzie przez eleganckie foyer, krysztulowe komnaty, lecz przez podziemiu Nutionul Theater. Tajemnicze wejście było położone w ustronnym miejscu nu tyłuch gmachu... Ale zaczęło się zupełnie inaczej. Pełni werwy postanowiliśmy udać się do Opery na "Carmen " Bizettc'a. Nasze kreacje przygotowane były właśnie z my ś lą o tym jednym, jedynym wieczorze. Z ogromną ostrożnością przewozi li śmy stroje wieczorowe na trasie Warszawa - Monachium. l wreszcie nadszedł ten właściwy w naszym wyobraże niu moment, aby uroczyście i w pełnej ga li udać s ię do Opery. W gazec ie przeczytaliśmy, że tego dnia na placu

przed Operą ustawiony zostanie ogromny ekran , na którym będzie transmitowane największe arcydzieło opery francuskiej - "Carmen", skomponowane w 1875 roku na podstawie noweli Prospera Mćrimee . ?osta nowiliśmy dotrzeć na miejsce specja lni e wcześniej , aby z dążyć jeszcze kupić bilety. Gdy p rzyjechaliśm y na plac, okazało się, że jest on ju ż wy pełniony po brzegi i raczej marne są nasze szanse na " prze darcie się" dal ej. Po długich staraniach dotar liśmy jednak pod kasę. Tu doświadc zy liśmy pierwszego rozczarowania. Ku naszemu ogromnemu zdziwieniu okaza ło się, że wszystkie bilety zostały wyprzedane ju ż przed rokiem. Cóż, byliśmy po prostu niedoinformowani. Jednak wychodząc z założe­ nia, że poddawać się nie warto, postanowiliśmy pouś miechać się do portierów - a nuż któryś z nich ulegn ie namowom i wpuści nas do środka. Najpierw jednak za pytaliśmy pewnego starszego pana przy wejściu, czemu zawdzięczamy brak biletów. Okazało się, że gwiazdą tamtego wieczoru ma być nie kto inny, tylko sam Placido Domingo ... Ta wiadomość " trochę" nas przytłoczyła. Do rozpoczęcia zostało l O minut. Jako osoby nisko reaktywne, bo chyba większość z na s do takich na l eżała, zaczęliśmy działać pod wpływem stresu i wymyś laliśmy kolejne posunięcia. Było nas wszystkich jakieś 15 osób. Podzieliliśmy się na mniejsze grupy i zaczę li śmy szturmować Operę. Atak rozpoczęliśmy od wejścia głów nego , ale ju ż po chwili zos taliśmy zatrzymani jakieś parę metrów przed nim. " Wrót" strzegli bowiem starsi panowie, genera lni e bardzo miło usposobieni. Było im niezwyk le przykro - przynajmniej takie sprawiali wrażenie - że nie mogą nas wpuścić i dlatego- na pocieszenie - zaopatrzyli nas w program Opery na najbliż­ sze miesiące. Przy wejściu dla artystów panowie portierzy byli również nieugięci. Obeszliśmy Operę dookoła i do tarli śmy do bramy wjazdowej. Przemiły starszy pan zezwo lił jednej osobie wejść do środka i przy następnym wejściu zapytać się kolejnych portierów. Panowie nie zgodzi li się jednak, aby tak liczna - bo oś mioosobowa - grupa weszła do środka . Między wierszami powiedzieli, że jednej, ewentua lni e dwóm

osobom udałby się ten wyczyn. Ale jak tu zostawić grupę i wejść samemu do środka? Zrezygnowaliśmy. Jak s ię zaraz okazało, nie na długo. Wróciliśmy z powrotem na plac i zaczęliśmy wpatrywać s ię w ekran. Morze głów przed nami , widoczność nienaj lepsza. Nagle rozległ się głos Dominga. Każdy wychylał się jak mógł , aby dostrzec go na ekranie. Wtedy, za namową paru osób, postanowiliśmy spróbować ponownie w trakcie przerwy. Znaleźliśmy s i ę przed wejściem dla artystów od strony Maximilianstra13e, które z każdą minutą zapełniało się członkami orkiestry, ubranymi w czarne fraki. ?ostanowiłam spróbować szczęś­ cia i podeszłam do pana palącego spokoj nie cygaro. Spytałam się go, czy nie mogłabym wejść razem z nim. Niestety odpow i edział, że to ni emożliwe. Dwóch naszych kolegów wtopiło s i ę nagle w tłum artystów i błyskawicznie zniknęło za szk lanymi drzwiami . Staliśmy jeszcze trochę na ulicy, a tu nagle usłyszeli śmy wołanie z góry jednego ze szczęś­ liwców: "Jesteśmy w kiblu!" (oryginalna wersja językowa) , " Słyszeliśmy Domingo jak śp ie­ wa". Tego było ju ż za wiele! Zadecydowaliśmy , że spróbujemy raz jeszcze. Okrążyliśmy gmach i ponownie, bardzo dokładnie obejrzeliśmy wejścia. Nagle dostrzegliśmy jedno, które znajdowało się trochę na uboczu, oddalone jakieś 20 metrów od ulicy. Nie pozostało nam nic do stracenia. Za szybą dostrzegliśmy pana, który zdawał się być dość znudzony. Jak się okazało, nie byliśmy w pomieszczeniu sami. Była tam jeszcze grupa młodych lud zi, którzy nie czekając długo podeszli do portiera i spyta li go, którędy dojdą do "Kantine" (podkreś l am to słówko g dyż było ono bardzo z nac zące w całym przedsięwzięciu). Portier wskazał im drzwi , za którymi po chwili zniknęli. Pojęliśmy w lot, co mamy teraz uczynić. Jedna osoba z naszej grupy podeszła do portiera i spytała się, jak dojść do wejścia dla publiczności. Na szczęś­ cie zostało to przez niego trochę inaczej zrozumiane i w efekcie poprosił o sprecyzowanie, czy nie chodzi nam przypadkiem o " Kantine". Pozostało nam tylko przy taknąć. Następnie otworzy li śmy wskazane przez portiera drzwi i w mgnieniu oka znaleźliśmy się po ich drugiej stronie. Dotarliśmy do garażu. Na ścianie widniał napis "Kantine" i strzałka wskazująca to wymarzone miejsce. Na drodze do niego pojawiła się jednak kolejna przeszkoda - następny portier. Pewni siebie, z głową uniesioną do góry, raźnym krokiem prze mknęliśmy obok niego , upewniwszy się tylko, czy podążamy we właściwym kierunku. Portier dał s ię nabrać i sam wskazał nam dalszą drogę. Zanim się obejrzel i śmy, byliśmy już w Kantine. Tu okazało s ię, że wyg l ądamy trochę, jak przybysze z innego ś wiata. Nasze ubiory na pewno odbiegały od epoki, która na czas przerwy zapa nowała w kawiarence. Otaczali nas artyści w strojach z "Carmen". Wszyscy przyglądali się nam bardzo uważnie. Nie zastanawiając się długo , usiedliśmy przy wypatrzonym przez nas wolnym stoliku, aby w spokoju móc obmyślać strateg ię działania.

Posiliwszy się

się wyśmienitymi sałatkami, zaczęliśmy

zasta nawiać ,

zachowywać

tak,

co

dalej. byli

jakbyśmy

Staraliśmy stałymi

się

bywalcami tego miejsca. Obserwowaliśmy kątem oka artystów i czekaliśmy aż wstaną, aby pod ążyć za nimi prosto na scenę. Po paru minutach podniosło się kilkoro z

nich. My również wstaliśmy i pozdrawiając się nawzajem podąży li śmy podziemnymi przej śc iami w upragnionym kierunku. Mijaliśmy wiele osób, wśród nich równie ż tych panów, któr zy nie ulegli namowom i nie wp u śc ili nas do środka . W tłumie dotarliśmy do celu wędrówki. Atmosfera była niesamowita. Wielobarwne stroje, nawoływanie się artystów, ostatn ie razśpiewywan i a przed garderobami. Umów ili śmy się, że gdyby ktoś do nas pods ze dł i za pytał, co tu robimy, położymy palec na ustach i powiemy: "Cyt! Storen Sie uns bitte nicht". Jeden z naszych kolegów bardzo dobrze sprawdził s ię w tej roli i obronił nas przed atakami zbyt przewraż li wio­ nych swoim zadaniem strażników. Rozpoczął się następny akt i oto na scen ie pojawiła się tak długo wypatrywana postać - Plac ido Domingo w roli głównej. Stojąc przy samych kulisach, w idzieli ś my scenę i pędzącego po niej gwiazdora. Po skończonej arii , w towarzystwie divy operowej przeszedł tuż koło nas niezwykle dumny ze swojego występu . My również byliśmy dumni , że dane nam było stać obok tego , na którego widok niejedna panna mdleje i z łezką w oku smutnie stwierdza, że jej największym marzeniem życiowym byłoby budzić się słysząc fragment ulubionej arii wydobywający s i ę z wnętrza ukochanego mężczyzny. Gdy opera s ię skończyła i opadła kurtyna, przy wtórze oklasków Placido ponownie wybiegł na scenę. Staraliśmy się otrzymać od niego autografy. Dwóm osobom się powiodło. Reszta musiała poczekać z tym jakąś godzinę, tak bowiem umówiliśmy się z menedżerem Domingo. Mieliśmy czekać na artystę przed garderobą. Na godz inkę podążyliśmy więc ponowni e do kawiarenki i w pełni podekscytowani rozmawialiśmy o tym, co się stało. W międzyczasie spotkaliśmy kolegów, którzy na podbój Opery udali się na własną rękę. Nadszedł czas, aby oko w oko - tym razem na spokojnie - spotkać się z Placi (mówimy tak o Nim z racji bardzo zażyłych stosunków, które nas z nim

łączą).

Gdy po schodach wspięliśmy s ię na 3 piętro , mamy poczekać na dol e przy szklanyc h drzwiach , które dzisiaj próbowaliśmy sforsować (tyle, że od drugiej strony). Placido zszedł i usiadł za przygotowanym stolikiem. Za szybą ludzie pełni zdenerwowania, trzymając w rękach kartki i długopisy patrzyli się na nas z niepokojem w oczach . Następn ie poproszono nas abyśmy ustawi li s i ę po autografy oraz zrobiono wspólne, pamiątkowe zdję­ cie. Załąc za m je obok, aby nie być go ło słow n ą. Podziękowaliśmy Domingo za poświęcenie nam swojego cennego czasu i wyszliśmy z Opery. Długo nie mogliśmy uwierzyć w to, co przeżyliśmy, było to zbyt szybkie i tak niespodziewane, że nawet kilka dni później zas tanawialiśmy się, czy zd arzyło się to n apraw dę. Zostało nam z djęcie i wspomnienia ... Agata Lukaszewska dowiedzieliśmy się, że


28

Tołs TOY

MAGIEL

Film

STORY. ..

Dystrybutor IMP komplikuje życie! Z przykrością zawiadamiam, że "Annę Kareninę " Bernarda Rose'a zobaczyć można w kinach (a raczej w lokaIach z równymi rzędami krzeseł) zupełnie nieznanych i do tego zlokalizowanych "na końcu świata". Być może jestem wygodnicka i trochę marudzę, ale wybranie się na "A nnę Kareninę" stanowiło dla mnie poważne pr zed sięwz ięcie z dzied ziny ... turystyki krajoznawczej . O czym traktuje powieść Tołstoja , a co za tym idzie i film, większość z nas wie (chociaż, ze względu na rozbieżność akcji filmowej i literacki ej, zbieżność ta może wydać się przypadkowa). Ona - Anna Arkadiewna Karenina, piękna i nieszczęś liwa (w tej roli Sophie Marceau); on - Aleksy Krylłowicz Wroń­ ski, z "tym czymś w oku" (wykreowany przez ujmującego Seana Beana - najczarniejszego z czarnych charakterów w "Goldeneye "). Kochają się okrutnie, a miłość ich otoczona jest wiankiem intryg konwenansów , pomówień , pseudopr zyjaźni i kłamstw . Wszystko to sprawia, że romans zamężnej kobiety i nie za leżnego oficera zamienia się w tragiczną, in .fine, historię. Zdążyłam już wspomnieć o rozbieżnościach pomię­ dzy powieścią i jej adaptacją. Ograniczenie wątków, a w zasadzie pozostawienie tylko jednego, zaś z reszty uczynienie rozmytego tła, skupia uwagę widza na rodzącym s ię n amiętnym i dramatycznym uczuciu. Niemniej , wdzięczna jestem reżyserowi, że- mimo braku wiemości wydarzeniom - pozostał wiemy

czasom i realiom, w których rozgrywa s ię powieść . Na myśl o tym, że dla uatrakcyjnienia akcji i w zgodzie z futurystycznym duchem prze mysłu filmowego ostatnich lat, Anna Karenina mogłaby zamiast pod pociąg rzucić się pod ponaddźwiękową rakietę mię­ dzyplanetarną, wzdryga się moja romantyczna dusza. Nie chcę nawet myś leć, jak zareagowałaby rzeczona dusza na widok Karen iny w obcisłym srebrzystym uniformie nieodpowiednio wyciętym w odpowiednich miejscach oraz Wrońskiego odzianego w pstrokaty mundur floty międzygalaktyc z nej. Pod tym względem Bernard Rose spełnił moje oczekiwania w 100%. Jako widz-kobieta zawsze zwracam bac z ną uwagę na ogólny outlook każdej potencjalnej konkurentki , nawet jeżeli jest ona wyłącznie tworem szerokoekranowym. l tu muszę przyznać , że moje dżinsy b lue sromotnie przegrywają z aksamitem, lśniącą taftą, atłasem i zmysłowymi rękawiczkami pani Kareniny. Niczym jest ta kże nowoczesna, krótka koszulka ś miało odsłaniająca pępek, w porównaniu z eleganckimi, głębokimi dekoltami eksponującymi wszystko to, co w kobiecie najpiękniej sze. No i jeszcze jeden drobny szczegół, jakiego także nie może zapewnić era "skoków w hiperprzestrzeń". W epoce Anny Kareniny wszystkie panie obserwuj ą świat, spoglą­ d ając tajemniczo zza drobnej woalki, bądź znad s krzydeł ażurowego wachlarza ... Mus zę więc wyznać bez wahania, że skłonna jestem natychmiast zamienić d ż insowo-nylonowy mundurek na suknię z

reniny".

Magda

Rybińska

* nie jestem wojującą feministk ą, ale film obejrzaw towarzystwie dwóch mężczyzn , którzy tylko przez wrodzoną grzeczność i szacunek do kobiet nie powiedzieli, co o nim myślą

łam

tiuryną.

Sexy siksa i cool kiler że

To, co najpiękniejsze : Cezary Pazura parodiujący Lindę ("A co ty, kurwa, wiesz o zabijaniu?"), Katarzyna Figura napierająca na tegoż Pazurę swoimi aktorskimi atutami (obydwoma), Jerzy Stubr śpie­ wający przebój Yarious Manx ("Widziałem ooorła c ień") , Jan usz Rewiński śpiewający po pijaku " Przeeeeeżyj to saaam " (w duecie z Pazurą) , Jan Engle r t w zapasach w stylu sumo (kontra mistrz wszechwag - Rewiński), Marek Kondrat grający idiotę (z wdziękiem) i Małgorzata Kożuchowska grająca dziennikarkę ( ... a Madzia jest sexy). I to wszystko w jednym filmie: "Kiler". Na film szedłem z podejrzeniem, że będzie następ­ nym filmem polskim (z tych polskich) reklamowanych pod hasłem "nareszcie sukces polskiego kina!". Przecież nie pierwszy raz tłumy patriotów walą do kin drzwiami i oknami, by później wychodzić z u-

znowu zostali "zrobieni w konia". Nie mnie też pozytywni e postać reżysera. Ostatni film z prawdziwą klasą "Vabank !/ ", Juliusz Macbu lski nakręc ił l O (') lat temu. Potem były " Kingsajzy", .. Vipy ", " Szwadrony ", że nie wspomnę pewnego serialu, prawie tak dobrego jak .. Niewolnica lzaura ", ale taki już jestem, że jak ktoś kiedyś zrobił dzieło typu "Seksmisja ", czy .. Vabank", to nawet po tylu latach będę trwonił pieniądze na jego fi lmy oczekując cudu. l cud się stał. Warszawski taksówkarz - Jerzy Kiler (Pazura) - zostaje wzięty za płatnego mordercę o pseudonimie Kiler. Hołubion y przez prasę, poważany przez kolegów z wię z ienia , za praszany na salony warszawskiej śmietanki mafijnej , panNobody przeistacza się nagle w pana Somebody. Podoba mu się to. Szybko przejmuje nową rolę, ciesząc się urokiem pięknych samo-

WTYCZKA

tężne

"Kontakt" to najnowszy film Roberta Zemeckisa, znanego amerykańskiego producenta i reżysera. Facet ten już kilka wieków temu ujawnił , że ma łeb nie od parady i filmy robić umie. Spod jego kamery wyszły takie dzieła , jak seria .. Powrót do przyszłości", .. Kto wrobił królika Rogera ", a ostatnio .. Forest Gump", który przy niósł wspomnianemu ko lesiowi Oskara. Tym razem jego uwaga padła na powstałą w 1985 roku książkę Carla Sagana "Contact". Jest to historia kobiety (gra ją Jodie Foster), która wierzy w istnienie życia na innych planetach. Całkiem sensownie, bo jakby nie było tam życia, to byłoby za lo wielkie marnotrawstwo miejsca. Niestety, taka wiara bywa szkodliwa, kiedy zaczyna pochłani ać olbrzymie sumy i gdy na dodatek jest się mało komu przydatnym astronomem. No i fundus ze zos tają obcięte i biedna kobita szaleje. Niespodziewanie jednak po-

Teraz o tym, co lubicie najbardziej, czyli trochę o finansach ... I tu małe rozczarowanie. Nigdy nie potrafię ocenić , czy produkcja jest wysoko, czy niskobudże towa (nie do ść, że kobieta, to do tego żaden ekonomista! - oburzą s ię pewnie co niektórzy). Mni emam, że ocenia się to prawdopodobnie na podstawie ilo śc i podniebnych taksówek, wybuchów i nieśmier­ telności bohaterów ... W "Annie Kareninie" wybuchów brak, taksówkam i są konne dwukółki , zaś bohaterowie okazują s ię być jak najbardziej śmiertelny­ mi , ale, ale ... Jak żniwa , to łany zboża kosi pułk byłych czerwonoarmistów. Jak bal , to w taaaki ej ogromnej lustrzanej sali z taaakim mnóstwem przystojnych tancerzy i gibkich tancerek, że aż dech zapiera. Jak pociąg, to długi tak, że dobre kilkanaście sekund zabiera mu zjechanie z ekranu, a jak mknie, to przez lasy zazielenione naj z ieleńs zą filmową zielenią... Tak więc, drogie czytelniczki* wyposażcie się w mapę stolicy, latarkę, ciepłe ubranie, tradycyjną ilość kasy (9 pln) i ruszajcie na poszukiwanie odpowiednich lokali (podpowiem, że możec ie spróbować w Cinema l lub w Domu Sztuki). Cały sprzęt, który ze sobą zabierzecie, bez trudu ulokujecie na wolnych fotelach , których nie brakuje na seansach "Anny Ka-

czuciem,

nastrajała

anteny odbierają sygnał z nieba ... Film jest długi. To s ię czuje w kośc iach. Nie znaczy jednak, że jest kiepski. On jest, moi kochani, mieszany. Niektóre sceny są genialne (jak choćby począt­ kowa, kiedy to kamera oddala się od Ziemi, przelatuje obok kolejnych planet, by wreszcie opuścić galaktykę), niektóre sceny są żenujące i beznadziejne. Poza tym jest tu tak wiele bezsensownych nielogiczności, że głowa mała. Wyobraźcie sobie na przykład , że na pokładzie stacji MIR żyje sobie na stałe czło­ wiek, który wykupił tam pokoik na starość. Tak po prostu. Ma kasę, więc i na MIRze znajdzie się dla niego miejsce! A wiecie, kto ma największe szanse polecieć w kosmos? Nie jakiś hipermięśniak przetestowany w najlepszych ośrodkach NASA. To by było za proste. W kosmos poleci ten , kto najlepiej pasuje do idei political correctness, nawet, jeśli ma 50 lat i nigdy nie miał nic wspólnego z lataniem. Jeśli komuś jednak takie rzeczy nie przes z kadzają, to niech wędruje do kina. Howgh! Michał Zacharzewski

chodów i szybkich dziewczyn. Kłopoty pojawiają się w momencie , gdy zaczynają nadch od z ić zlecenia. Mafiozo (Rewiński) zleca zabójstwo wspólnika (Englert), wspólnik mafioza zleca zabój stwo mafioza, żo na mafioza (Figura) zleca zabój stwo mafioza i wspólnika mafioza, a kwiaciarka ze straganu zabójstwo "swojego starego". W całą aferę włącza się pi ę­ kna dziennikarka (Kożuchowska), nie tak znów pi ę­ kny komisarz Ryba (Stuhr) i ogromna paka pienię­ dzy (coś z półtorej tony w banknotach studolarowych"). Jeśli jeszcze nie byliście na tym filmie, to za karę powiem Wam jak się zakończył: szczęśliwie! Sexy siksa wiąże się z cool Kilerem , mafiozo ze wspólnikiem

(kajdankami), a paka pieniędzy z pol s ką kinematografią na sprawą " Kilera", "ale potem tego żałował" . Komedia Machuiskiego jest świetna, ponieważ jest ŚMIESZNA. Re żyse r odszedł od utrwalonej przez ostatnie lata koncepcji komedii nieśmiesznej , nakręcił, dla odmiany, komedi ę śmieszną. U kolegów z branży ma przerąbane - odmieniec. Juliuszu Machul ski! Cała redakcja "MAGLA" apeluje: zwalczaj komedie nieśmie szn e, nie patrząc na płacz i zgrzytanie zębów kolegów-nieudaczników. A jeśli Ci który to wypomni, zawołaj nas, a już my mu pokażemy! Gdybyśmy się jednak przypadkiem ni e pojawili, załóż ciemne okulary, wysuń szczęk ę do przodu i rzeknij takiemu: " A co ty, kurwa, wiesz o n a kręcaniu?".

Marcin Wyrwal


Nr 8/9 (19/20)

POWTÓRKA Z ROZRYWKI Świat żyje z powtórek. To uniwersalna prawda wszystkich filmowców, którzy są zwykłymi ludźmi i którym się najzwyczajniej nie chce wymyślać nowych fabuł, czy też nowych bohaterów. Idą więc na łatwiznę i robią to, co już było i się podobało, czyli kręcą remake'i. Aktualnie powstaje blisko 20 wysokobudżetowych powtórek. Niestety, większość z nich jest w stadium raczkowania i nie wiadomo, co się wykluje. Dlatego też do ponii.szych opisów należy podchodzić nicr.ym stru.\: do jeża. Już

19 g rudnia odbędzie się premiera w USA, a wkrótce (podobno na początku stycznia) i w Polsce, nowego epizodu z życ ia Jamesa Banda - "Tomorrmv Never Dies". W rolę superagenta wciela się ponownie Pierce Brosnan. Jest złoc zy ńc a, który chce doprowad z i ć do II l wojny św iatowej (Chiny vs. Brytania), ale na drodze staje mu ś li czna Chinka i zakochany w niej James Band, agent 007. Producenci zapow iada li , że film będ z ie trochę bardziej sensowny niż "Go /deneye ", a le sąd ząc po pi erwszyc h opiniach , j akie uka zały się zaraz po pokazach prasowych, ni e do końca dotrzymali słowa. Mimo wszystko zapowi ada się kupa rozrywki.

29

Film

s pecj a li s tą

od straszenia lud zi i lataj ącyc h myszy. Producenci pragną, aby wrócił ró wnież Joeker zagrany mi strzowsko przez Jacka Nicholsona w części pierwszej filmu . Ten póki co s ię opiera, ale jak wyniucha sporą kasę , to z pewn ośc i ą s ię zgodzi. Jest Batman, musi być " Superman". Ponieważ dotychczasowy odtwórca roli , Christopher Reeve, jest ni edysponowany, w rolę śmigającego mężczyzny w rajs topac h koloru pastel owego wcieli się Nicolas Cage (" Con Air"- tam też l atał , i także z sza leńca­ mi ). Obok nie go pojawi ą s i ę Pierce Brosnan (" Goldeneye" - pofrunął za pikującym w dół samolotem), Patrick Steward ("Star Trek"- tam wszystko l atało .. .) i Jack Nic holson (" Lot nad kukułczym gniazdem ") . Całość wyreżyse­ ruje Tim Burton (" Batmon " edycja l i 2). A teraz o treśc i. Śmigacz spotyka genetyczną kreaturę o imieniu Doomsday i wa lczy z ni ą, obaj g in ą. To j ednak nie koniec Supennana . Pojawi s i ę on wś ród ży­ wych , by bronić nas przed demonicznym Lexern Luthorern , który do pary z kosmicznym Brainiacern (Mózgo l?) mają chrapk ę na n aszą planetkę (a żeby s ię wreszc ie ni ą udław ili!) . Trwa moda na przenoszenic gier komputerowych na ekrany kin . W USA w k o ń c u listop ada miał s wą premi e rę "Mortal Kombat: The Annihilation", tymczasem zapowi adana jest filmowa wersja wielkieKadr z nowej części" Gwiezdnych Wojen" Georga Lucasa go gejmsowego przeboju "Tom b Rider". Młoda kobi eta, która jako jedyna przeży ła Na wiosnę za Wi e lką Wódą pojawi s ię "The Mask wypadek samolotowy, rusza w głąb kopalń i św iątyń oj Zorro" z Antonio Banderasem i Anthony Hoppo przygody i skarby. Brzmi naiwnie, ale może być bardzo fajne. kinsem. Zamaskowany maską j eźd z iec w masce w tym odcinku swoich przygód ni czego nowego ni e Zapowiadana już w " MAGLU" "Godzi/la" to nie j edyny film z wielkimi potworami, które powstają i ruzrobi . Nadal będ z ie machał szpadą, gonił obskurszaj ą na demolkę. Robi się ju ż nowa wersja "King nych gwardzistów i walczył o sprawiedliwość dl a biednych i pokrzywdzonych. Nuda, nuda, nuda. Konga", która w zarysach nie będzie s i ę róż nić od Będzie też "Zabójcza broń 4" (Lethal Weapon 4). pozostałych dwóch. Gigantyczna małpa znaleziona Me! Gibson zgodził s ię zagrać , gdyż jego przyjaciel gd z ieś na samotnej wysepce Pacyfiku zostaje przeDanny Glover potrze bował kasy, a ten film był jewieziona do Stanów i tam rozpoczyna s ię krwawa dyną okazją do podreperowania jego budżetu. Me! bal a nga . Z filmem tym będ z ie konkuro wać "The zażyczył sobie 50 mln USD i zdaje s ię, że je dostaMegalodon ", historia prehi storycznego rekina wielkośc i kilku T-Rexów, który zostaje zauważo n y przez nie. Tym samym stanie s ię najlepiej opłacanym aktorem w hi storii kina. Producenci obieca li w odwecie, ni ew innych ś. p . naukowców. Spielberg ze swoimi że postać przez niego kreowana na pewno zg inie w sztucznymi " Szczękami" może się schować . tym odc inku. Jakoś ni e bardzo chce mi sic; wierzy ć. Bruce Willis dostanie s kromne 37 mili onów za Chyba, że część pi ąta będz ie s i ę toczyć w ś ród du"Szklaną pułapkę 4". Premiera ju ż w końcu 1998 r. Ko lej na czwórka to "Indiana Jones 4". Harrison chów. Ale w duchy też nie wierzę. Wszystkie wróble na niebie ćwierkają, że George Ford wyraził zgodę, zagra też Sean Connery i dawno ni e widziany Mark Ha mili (Luke z " GwiezdLucas wz i ął s ię na poważnie za pierwszy odcinek " Gwiezllnych wojen". Tytuł najpra wdopodobni ej nych wojen "). Prace nad scenariuszem trwają, a zobaczymy to cudo (lub dno) w 1999 r. Co będ zie, jeś li będzie brzmiał" The Clone Wars". Treść znamy tylko w zary sie- wszystko będzie się d z iać jakieś 30 lat naprawd ę świat s ię s kończy wcześniej ? Także i u nas powstaje kilka filmów, które będą konprzed zdarzeniami , które już znamy. Młods zy nieco tynu acja losów znanych ju ż nam postaci . Przede Obi-Wan Kenobi będz ie wykładał Anakinowi Skywalkerowi, czyli późniejsze mu Darthowi Vaderow i wszystkim "Ogniem i mieczem" w re żyserii Jerzego (ten ostatni to taki polski zespół deatho-meta lowy) Hoffmana. Nie bez winy j est tu sam Henio Sienkiewicz, który się rozpisał ku temu pokrzepieniu serc i sekrety Jedi (nie ... ni e chodzi o człowieka ś nieg u) . Plotki głoszą, że zagra Ewa n McGregor ( .. Orkies płod z ił całą " Trylogię". Zdjęcia do filmu już trwają stra" , ., Trainspotting "). Wiadomo na pew no, że i po trwają zapewne do połowy przyszłego roku. Jest efektów specjalnyc h b ęd z ie najwic;cej w hi storii. to najwięks za polska superprodukcja z budżetem Chyba kina, choć pewności nie mam. równym 5,3 miliona Waszy ngtonów. Zagrają Mi"Batman S: The IJark Knight" ukaże się również chał Żebrowski (Skrzetuski) , Izabela Skorupko w 1999 roku (może uratuje nas wcz<>< niej szy koniec (a lbo Scorupco, Helena), Sasza Domogarow (Bośw iata?). Najprawdopodobniej w po s tać N ETope.kn hnn) . WiktorZborowski (Podbipięta) , Big Zbig Zamachowskl \ wutvu y j ............ ... t~;) , v-.... ~ ,..., ,,,.nf" v ......."'J .... wcieli s i ę lustrzane odbicie premiera Buzka, czy li wski (awansował, ju ż nie Roch Kowalski , a sam Zaponowni e George C looney. Będ z ie on bronił Gotgłoba) i Andrzej Seweryn (kniaź Jarema) . ham przed niejakim "Strachem na wróble", który jest

Powstają też "Młode wilki 112", reżyseruj e najprzystojniejszy spośród re żyse rów , czy li Jarosław Ża­ mojda. Akcja dziać się będzie przed zdarzeniami z części pierwszej. Ch łopiec sic; rozstaje z dziewczynką, jakiś czas pó źniej jest św iadkiem morderstwa, dziewczynka zaś przyłącza s ię do grupy przemytników (czasy afery alkoholowej). Póżniej chce mu pomóc. Zagrają Krzysiek Antkowiak (to naprawdc; ten maminsynek z "Teleranka"), Anna Mucha (bzzzz .... pac! i ju ż nie zagra), Jarosław Jakimowicz-Kriegl i Przemysław Saleta (mistrz kickboxingu, hehe). Lew Rywin , postać nurner jeden po lskiego przemysłu filmow ego, zapowied z iał zaś współfinansowanie obrazu Juliusza Machuiskiego "Seksmisja 2". Niewiele jeszcze o tym filmi e wiadomo, choć tytuł mówi niemal wszystko. Wła śc iwie to nawet nie wiadomo , czy pan Machui ski wie, że będzie kręc ił ten film. Poczekamy, zobaczymy. Oby tylko Kośc i ół nie protestował, w końcu mi sja koj arzy s ię z zakonnicami i buszem, a seks nie bardzo ... Pozostaje czekać. Ści ś lej: po zos tawać przy nadziei. Może decydenci przestaną myś l eć tylko i wy łącz ni e o kasi e i zdecydują s i ę na sfi nansowan ie jakich ś mniej szych i bardziej ambitnych tytułów.

Michał

Zacharzewski

mzacha@sgh. waw.pl

H-eros H-erkules Amerykanie wymyś lili nowy mit Herkulesa , syna Zeusa i Hery (uśmiech dla cen zo ra , nie c hodzi o narkotyki). Nas na uczyli , że był synem ś miertelnic z ki , ale nie o tym chcemy przecież ... Na Olimpie, ponad chmurami rodzi s ię mały gnojek, chyba radioaktywny, bo l ś ni jak psu z gęby. l to jest dla dzieci! ? Osesek zgodnie z przepowiednią Park (Parek?) ma przes zkod z ić potęż nemu Hadesowi w z awładnięciu ziemskim padołem. Różowiutki jak św inka berbeć zostaje porwany przez dwa ochydne brzydale- Bóla (ten niski , czerwony) i Panika (wyż­ szy, niebieski), a na stępnie napojony bodajże borygiem, przez co miał stracić swą boskość . Na szczę­ ście Herki nie lubi pi ć do dna, co pozwala mu na utrzymanie boskiej s iły. Z czasem wyrasta z niego C ud-Chłopak, postrzegany przez oko licznych Greków jako antyczne wcielenie Człowieka-Demolki (Stallone). Aby udow odnić swą bosko ś ć , podlotek będzie mu s iał pokon ać setki potworków rodem z antycznych waz (Tyta n, Cyklop), obronić ojca przed knowaniami faceta o płonących włosach (Hades) i poskromić zdradliwą kobietę (Meg). Na szczęście nie jest sam- pomoc ą służy mu dwunogi Satyr (taka św inia o torsie alkoholika) i czteronogi Pegaz (taka zmutowana nasza szkapa ze skrzydłami z dwóch boków). Styk a! Film jest św ietnie zanimowany, a le nie dziwne, skoro wykorzystany jest tu 12-letni dorobek graficzny studia pana Walta D. Wyobra źc i e sobie, że taki ej hydrze dorobili 29 głów do tej jednej podstawowej! Widz czuj e s ię niczym w " Quake". Nałogową ręką szuka klaw iatury i wrzeszczy " Krew! Krew!" . Muzyka. Polski dubbing z filmu na film robi s i ę coraz lepszy i powoli zaczynamy przyzwyczajać s i ę do tego, że mówią i śpiewają do nas po ludzku. Szczególnie miłe, że śpiewają gwiazdy ka libru (44) Natalii Kukulskiej i Anny Marii Jopek . Piosenka " Ani słowa" za wędruje na pewno na wysoki e miejsca w ·<:..uOOL-UlL.. -


Urzekający

Bandzior

"Ba11dytę"

Macieja Dejczera obejrzałam dzię­ ki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności. Zabrakło biletów na hit ostatnich tygodni - ,. Kilera ", ja zaś miałam wielką ochotę spędzić ten wieczór w kinie. Pobicgłam więc co sił w nogach do innego przybytku X-ej Muzy i trafiłam , z upełnie przypadkowo, na kolejną polską produkcję (no , może niczupełnie , wszyscy aktorzy po sługują si<; bowiem wd z i<;czną angiels zc zy z n ą) , czyli wspomnianego ju ż "Bandytę". Tytuły obu filmów w z i ę te s ą z j ednego worka, al e o ile mi wi adomo (j eszc ze nic dotarłam na " Ki/era") tre ś ć ich jest diametralni e ró ż na. Tytułow y Band yta od samego poc zątku wzbud z ił zaint e re sowa ni e (gr aj ą c y g o Til Schweiger jest zresztą nieziem sko przystojny), a potem stopniowo zys kiwał sympati ę widowni. Ni e j e st on jednak bynajmniej postac ią, która intry g uj e wid z a najbard z iej. Film jest pełen "głównych bohaterów" , indywidualno ś ci nieprzewidywalnych i nieodgadnionych. Moją uwag~t pr z ykuły d z ieci , rumuńskie

As FordOne

s ieroty, mali-wielcy ludz ie z ogromnym bagażem doświadczeń, cierpieni a i s a motn o ści. Ktoś gd z ieś w Wielkiej Brytanii wymyślił, że akurat one mogą spowodować przyspi e s zo ną resocjali zacj ę ang ielskich przestępców. Ten Ktoś wy słał więc naszego Bandytę na "koniec świata", czyli do Rumunii , aby tam poz nał cenę ludzkiego życia i poprzyglądał się sobie. O dziwo, rezultat był jak najbardz iej pozytywny (pewnie dlatego, że to film , a nic rzeczywi stość) . Potęgą filmu jest jego melancholijny klimat (ale bez przesady) , św i e tna ob sada, wspani ała mu zy ka Mich a ł a Lorenca , bardzo dobry scenariu sz Cezarego Hara s imowic za, czy li tak na prawd ę w szy stko! Je ś li nie wid z ieli ś cie " Band yty" , pospieszcie s ię , nie j est to nowo ść na naszy ch ekranach i m oż e na g le zniknąć z kin. l jeszcz e jedna uwaga: weźcie ze sobą chustecz ki , bo na tym filmie miękną nawet przysło­ wiowi twardz iele.

Marta Wyszkowska mwyszk@ sgh.waw.pl

Czy to lawa, czy nie lawa ... ? Coś wykluło się

w centrum Los Angeles i pluje w samochody dziwną, galaretkowatą substancją w odcieniach czerwieni i żółci. Czy to nowa, nachalna promocja Coli, czy te ż kolejna katastrofa UFO ... ? Ciekawe co to jest? Czas płynie i maź płynie, a Amerykanie głowią się nad tym, co też takiego kolorowego wylewa sitt z tego intrygującego stożka. Po kilkudziesięciu minutach poznajemy odpowiedź: "Już mamy nazwę dla naszego zjawiska ... " - raduje się spikerka radiowa, czy też telewizyjna ale jakie to ma znac zenie przy tak dynamicznie (aaaaaa! - to jest ziewnięcie) rozwijającej się akcji. Tak więc, pani informuje nas, że geolodzy stwierdzili, iż jest to - Standing applaus - WULKAN. Jezus! Maria! Panika wybucha w mieście, a "Don't panie!!!" działa jak zawsze odwrotnie. l kogo to obchodzi , że już znacznie wcześniej wszystkie znaki na niebie i ziemi , a w szczególności pod ziemią, wskazywały na to, że wkrótce w okolicy pierdyknie wulkan. Co tam wulkan! A to rzadko wulkany wybuchają po metropoliach? A weźmy na przykład taki ... No.. Ten ... O! Pompeje' Tylko tam nikt nikomu nie wmawiał, że magma, która zwęgliła kilku robotników w kanałach, to zwykły wybuch gazu. l dlaczego tutaj szef brygady zarządzającej miastem w sytuacjach awaryjnych (czyli m.in. w czasie trzęsień ziemi) nie wie, co to jest magma, bo jedyne rozumiane przez niego słowo z tej dziedziny to lawa ... ? Wybuch wulkanu naprawd'< strasznie ciężko było przewidzieć. Na szczęście widzom poszło znacznie łatwiej - w li 0% tli m jest przewidywalny (można się więc było zawczasu ewakuować). Jeżeli na samym początku poświęca się sporo czasu nowemu, ekskluzywnemu budynkowi ze szkła i stali , to z pewnością budynek ten pojawi się jeszcze w dalszej akcji. No i proszę! Pojawił się, a nawtt mną!, żeby było drastyczniej. Jeżeli obok tego budynku znaJ<l~j!" · ... lf' s c:zJ~ .; : 7 nit~ 1 r... ~-- ---:· • _;- <J'"th LU na pewno bę­ ~'fie :Jak!as tragedia z udziałem szpitala. Pstryk! l jest przejeżdżające

tragedia , a nawet siedem nie sz c zę ść . Je żc li có rk a bohatera prz yje ż d ż a do niego na t e n że weekend, to na pewno bę d z ie j a ki ś wybuch wulkanu, który bezpośrednio zagroz i jej życiu.. l tak dalej w

głównego

nieskońc zoność.

Ws z ystko pasuje do siebie jak ulał. W Country Museum of Art trwa akurat wystawa prac znanego średniowiecznego twórcy apokaliptycznego - Hieronima Boscha, a tu za oknem wielkie łup i już jest Apokalipsa. Rasistowski policjant wdaje się na wstę­ pie filmu w ostrą wymianę zdań z przerośni'<tym Murzynem -po kilkudziesięciu minutach obaj panowie przełamują dzielące ich bariery i wspólnie zasuwają przy stawianiu barykad prz ed pęd zącą lawą. Brakuje jeszcze G lenn Close, która w rozpaczy wzywa naród do modlitw o zagrożone życic prezydenta " of the United States of America" . Ale to przecież nic "Air Forcc One" i prezydenta w ogóle nie ujęto w scenariuszu. Jednym słowem: totalna eksplozja głupoty w samym centrum rozpusty. Jacek Polkowski

W zwiąx:ku z tym, że zdierir> a J,; .. , ....>.~ ·'• ounaterów razem z numerem listopadowym, załączam szkic własny z projekcji ..

przepadło

Harrison Ford został prezydentem , w z iął sobie baza wicepre zydentową (Gienn Cłose) no i się zac zęło. Najpierw Ruskie do s półki z Amerykańcami biorą do niewoli fas z yzującego generała Radika , kt ó ry pr z ejął sobie wład z ę nad Ka zach s tanem. Wkrótc e p óź ni ej w s p a niały i ro zsz alały samolot "Eir Fors Ła11" wraz z prezyde ntem jUeSA i jego rod z iną zostaj e porwany przez bandę zdesperowanych dz iennikarzy (wś ród nich Gary Ołdman - n~ zdjęciu) , którzy podają si ę za terrorystów (a mo ż e odwrotnie?). Kto stani e do wa lki z rozsza l a łym szabę

leńcem .. . ? Hariś Fordek oc zywiści e . Tak. Co, zdz iwieni ? A to nie wiedz ieli, że szefprzeżył Wietnam i wylatał tam więcej niż średnio oblatany jastrząb (Accipiter)? Czy nie słyszeli , że zdobył on Nobla z Teorii Stochastycznego Łamania Kręgo s łupów Bez Użycia Osprzętu Pomocniczego? A nie widzieli go w nienakr'< conych jeszcze odcinkach "American Ninja"? To z pewno ścią Was zaskoczy, że ten bohater nie umie obs łu g iwać komórki ... ' Film da s ię obejrzeć. Muzyka Jerry Goldsmitha do s pó łki z reży se rs k ą wirtuo z eri ą Wolfganga Petcrsena ( .. Okrę t" , "Ni ekOl leząc a s ię opowieść "' , "Epidemia ") powala na siedzenia miłośników sensacji. Akcja miej sca mi galopuje na złamanie karku. Zdjęci a są bombowe, wybuchy, mordobi c ie, czy śmigające F-15- git' Jeśli ktoś chce sitt porozrywkować , to jest czym. Ostrzegam jednak - to nie jest obraz dla ambitnych lub kochających napady śmiechawki.

Michał

Zacharzewski

SPAŁnij się

w łeb Bytowałem

ostatnio w cineramie, obraz "Spawn". Prosta (Aiaina): faceta rozwalili , stał sit'( Spałnem, ma poprowadzić armil'( trupów na wojnę przeciw aniołkom. Efekty specjalne poprawne, muzyka też nie zmusza do womitacji na fotel przed widzem. Na wieniec laurowy zasługuje jednak treść wewnętrzna. Mówi ona, że nawet taki zwykły Spałn , takie dno, podpies, podkładka pod wycieraczkę, może być kimś. Szansę mają wszyscy. I duzi i mali , byle tylko w czarnych majtkach biegali. W filmie nawet taki błazen jak Clown ma szans(( stać się poważanym i szanowanym obywatelem. Oczy wiście tak się nie dz ieje, bo autorzy mieli chęć popi sać się setką komputerowych animacji , zamiast skupić się na wewnętrznych rozterkach bohaterów. Ich egzystencja jest tylko marną namiastką naszego życia. Spałn woli bowiem miąchać łańcuchami, plątać się w czerwonym płaszczyku i ratować malutkie świństewko z wane psiaczkiem (przypominam o płaceniu podatku od tych jakże uroczych czworonogów). A mógł­ by zad"woó pyrania: " dlaczego cierpię? dlaczego ja? odchrzańcie się ode mnie! Ty z kamerą, won! Ja chcę do mamy' " · Spał(n) budzony przez wybuchy: mzacha Treść


'lurystyka

Miasto wielu

światów

{2)

Wam w tym odcinku zaprezentować- zgodnie z daną poprzednio obietnicą -trasę zwiedzania Lwowa, Miasta Wielu Światów. Zdecydowałem się podzielić ją na trzy części, gdyż potrzeba co najmniej trzech dni intensywnego chodzenia, aby móc później z czystym sumieniem powiedzieć, że z wiedzało się miasto. Chciałbym

Lwów kształtowany przez wieki przez pokolenia Polaków, Niemców, Żydów, Ormian, Turków, Rusinów, Węgrów , Austriaków i inne narody, posi ada ogromną lic zbę zabytków. Wiele z nich ni szcza ło przez ostatnie dz i esięc ioleci a, inne popadały w ruinę, słu żąc jako magazyny, szpitale, a nawet sk lepy. Dla przykładu, w kościele Karmelitów Bosych, znajdują­ cym s i ę w dzielnicy typowo przemysłowej , urządzo­ no w czasach realnego socjalizmu hal ę produkcyjną fabryki autobusów, a w kościele Sióstr Sakramentek (pi. Marczenki) - salę gim nastyczną. ?omijając fakt, do jakich absurdalnych celów wykorzystywano bezcenne pamiątki przeszłości, należy cieszyć się z tego, ż e obecnie kościoły są znowu kościołami. Coraz więcej kamienic, św iątyń różnych wyznań i innych zabytkowych budowli jest częściowo odnawianych (niestety dotyczy to najczęściej tylko fasad) . Uwzg l ędnię te naj ważniej sze i najbardziej godne uwagi. Przy każdym wymienionym zabytku znajdziecie kilka najciekawszych skrótowych informacj i z nim zw iązanych . No to do d z ieła.

Kaplica Boimów Pi erwszy d z i eń zwiedzania najlepiej zacząć od mi ejsca, o którym już wspomniałem w poprzednim artyk ule (" MAG IEL", nr 18)- Bazyliki Archikatedralnej zwanej te ż Katedrą Łacińską. Jest to g łów ­ ny ośrod ek życ ia re li gij nego zam ieszkałych we Lwowie Po laków. Kiedyś była to św i ątyni a typowo gotycka, lecz na skutek licznych pożarów , które raz za razem ni szczyły miasto, jej obecny barokowy wygl ąd odbiega da lece od pierwotn ego. Katedra był a świadkiem wielu wydarzeń historycznych . Tu odprawiano modły za z marłego Władysława J ag i ełłę . Tutaj Kazimierz J ag iellońc zy k z synem, Ja ne m 0 1brachtem, mod lili s ię przed podró żą do Kołomyi , gdzie mieli odebrać hołd lenny hospodara M ołdaw ii . Tu uroczys te ś lub owa nie s kładał Ja n Kaz imierz. Świątynia wielokrotnie przebudowywana i reorganizowana (co zresztą łatwo możn a poznać po obfitości tworz ącyc h sty lów), pos iada jedne z n ajpiękniej­ szych witraży na dawnych i obecnych ziemiach pol -

sk ich. Jeden z nich prze d s tawiający położe nie kamienia węgielnego pod budowę Katedry, został zaprojektowany przez Józefa Mehoffera. Inny, ukazujący patronów Polski i Matkę Bos ką Ostrobramską, został wykonany według szkiców Jana Matejki. Po obu stronach absydy umieszczone zos tały że lazne kule, którymi Turcy ostrzelali Lwów w 1672 roku. W Katedrze znajduje s i ę dziewięć unikatowych kaplic, z których każda jest osobnym, cennym zabytkiem (kiedyś było ich aż piętnaśc ie) Na tyłach świątyni, nieco z prawej strony, znajduje się "przyklejona" do stojącego obok budynku Kaplica Boimów (na zdjęci u) , jeden z najpiękniej­ szych zabytków architektury i rzeźby manierystycznej na ska lę europejską. Pełnila funkcję kaplicy grobowej na nieistniejącym już cmentarzu, a należała do bogatej i wpływowej rodziny Boimów, kupców pochodzenia węgierskiego. Wejście do ś rodka jest płatne (50 kopiejek). Od wielu lat turystom opowiada o kaplicy ta sama starsza, bardzo sympatyczna kobieta - Polka m ówiąca kilkoma językami. Śmieje s ię , że Ukraińcy w jednym z prasowych a rtyk uł ów napi sali o niej, iż jest jedynym żyj ący m potomki em rodu Boimów. Pewnych ciekawostek o lwowsk ich zabytkach dowied z i ałem s ię między innymi właśnie od niej . Cofając się w stronę wejścia do Katedry do ul. Teatralnej i skręcaj ąc w prawo, dojdziemy do koś­ cioła Jezuitów (św. Piotra i Pawła) - dz ieł a architektów włoskic h , którzy proj ektuj ąc św i ątyni ę wzorowa li się na kości e l e Ił Gesu w Rzymi e. Ko ściół jest niestety zamkni ęt y i ni eczynny. Tak jak w i ę­ kszość lwowsk ich św i ąty ń , w latach powoj enn ych pełnił rolę nie do końca zgod n ą ze swym przeznaczeniem. Urząd zo no w nim magazyn k s i ąże k i druków. Obecnie nie jest konserwowany i powoli niszczeje. Na zewn ątrz , w śc ianę obok kościoła wmurowana jest tablica pamiątkowa poświęcona Bohdanowi Chmielnickiemu. Nieprzypadkowo, bo pobierał on nauki w lwowskim kolegi um jezuickim. Swoisty paradoks hi storii sp rawi ł , że imi eni em człow i eka, który w 1648 roku oblegal Lwów wraz z ZOO-tysię­ czną ko z acko-tatarską cze rni ą, nazwano jedną z główn yc h ulic miasta. Gród nad P ełtwią uratował s i ę ... d z ięki zamożnośc i jego mieszk a ńców , którzy wysupłali z sakw swoje oszczęd n ośc i. Zebrało się tego aż 65 tys ięcy dukatów. Złowrogi hetman odszedł z okupem, a miasto otrz ymało od niego (s)pokój przez następne siedem lat. Ni enasycony Chmielnicki w 1655 roku znowu sta nął u bram; tym razem przyprowadził Rosjan. Chmi elnicki jako bohater narodowy niepodległej Ukrainy ma swoje pamiątkowe tablice i pomniki w wielu miastach, jego podobi zna widnieje na banknoc ie 5-hrywnowym. Dla jednych bohater, dla drugich czarny charakter z Trylogii. Na tyłach kościoła przebiega Prospekt Swobody (dawniej Lenina) . Stoi tam ogromny pomnik Tarasa Szewczenki, bohatera Ukrainy, poety niepodległośc iowego. Placyk przy pomniku jest miejscem narodowych uroczy sto śc i , a od czasu do czasu demonstracji ukraińskich nacjonalistów. Nie każdy jest ś wi a domy , id ąc Prospektem Swobody, że pod nim , ukryta przed wzrokiem i słu­ chem przechodniów, płynie w podziemnym, zamurowany m korycie Pełtew . Ni egdyś mie szkańcy miasta stwierdzili , że rzeka jakoś do niego nie pasuje i postanowi li nadać jej nowy bieg- pod z i e mi ą. Jak się okazuje, Lwów, tak jak Wrocław , Kraków, czy Wie-

deń, też

nie

ma

swoją rzekę,

z

jednak

różnicą, że

jej

widać .

Id ąc Prospektem w lewo , dotrzemy do Placu Mickiewicza, na środku którego wznosi s i ę kolumna poświ ęcon a naszemu Wielkiemu. Id ąc natomiast w prawo deptakiem w ś ród szpaleru drzew, dojdziemy do Teatru Wielkiego Opery i Baletu (pięknie widać fasadę w perspektywie długiego pasaż u). W pogodne dni na ławec z kach ustawionych po bokach zbierają s i ę starsi panowie i z zacięciem grają w szachy, warcaby i domin o. Towarz y szą im zawsze mniejsze lub większe grupki ciekawskich. Teatr Opery i Baletu - mus zę szczerze wy zn ać, że budynek podoba mi s i ę o wiele bardziej od gmachu Opery Wiedeńskiej. Dz ięki temu miejscu i poło­ żonem u tuż obok Teatrowi Skarbkowskiemu (obecnie Dramatyczny), Lwów uzys kał przed wojną ran gę li czącego s i ę w skali Europy ośrodka kultury. Na lwowsk ich scenac h występowali: Helena Modrzej ews ka, Ludwik Solski, Mieczysław a Ćw ikliń s k a, Bela Bartok, Ignacy Jan Paderewski, Niccolo Paganini , Siergiej Prokofjew, Maurice Ravel , Artur Rubinstein i inni znani i cenieni. Warto zarezerwować sobie wi eczór, ubrać s i ę elegancko, kupić bilet (cenę da się przeżyć) i pój ść do Opery. Również dlatego, że jej wnętrze jest jeszcze wspanialsze.

Ikonostas w Cerkwii Preobraże1iskiej Skręcając w prawo dojdziemy do ul. Krakowski ej przy której znajduje się Cerkiew Preobrażeń­ ska z charakterystycznymi zielonymi kopuła mi. W środku moż n a obejrzeć jeden z najwspanialszych ikonostasów, jak ie znam . Ciekawe są także liczne ikony oraz przystrajaj ące je ozdobne obrusy haftowane w tradycyjny sposób przez parafianki. Id ąc w lewo sp rze d cerkwi doch odzimy do skrzyżowania ulic Krakowskiej i Targowej. Po przeciwnej stroni e, ni eznaczni e wyżej ni ż poziom ulic znajduj e s i ę najstarszy ko śc iół katoli cki Lwowa, kościół Matki Bożej Śnieżnej zbudowany w XII I wieku przez niemieckich osadników. Wróćmy na ul. Krakowską. Trzec ia przecznica, li cząc od ul. Targowej , to ul. Ormiań s k a. Tam znaj duje s i ę Katedra Ormiańska, kiedyś najw ażniej szy ośrode k życ i a religijnego Ormian zami eszkałyc h na ziemiach pol sk ich. Architektura jakby żywcem przenies iona z Zakaukazia. ciąg

dalszy na następn ej stro11ie


3

32

Dla tych, co dali się - Lwów w praktyce Ponieważ

Polska i Ukraina wzajemnie zniosły już obowiąze k wizowy (przed wakacjami), vouchery, czyli śmiechu warte wizopodobne dokumenty, odeszły na szczęś­ cie w niepamięć . Aby przekroc zyć granicę wystarczy obecnie jedynie paszport. Radzę zabrać twardą walutę - najlepiej "zieleniaki ". Kurs dolara w ukraińskich hrywnach (dzielą się na kopiejki) jest od dawna zamrożony: l ,811,85 hrywny za l USD . Najkorzystniejszą relację wymiany można uzy skać w centrum miasta, w okolicach Prospektu Swobody i ul. Halickiej. W niektórych kantorach można także wymieniać złotówki, jest to jednak m n iej korzystne. ---~-.... Przed wyjazdem niektórzy lu~J/11( bią sobie trochę pot!Vrz;;c,ą /~ czytać o miejscu , do 1"1/if'I/S~Jł którego zamierzają przyjechać . Zdecydowanie najbardziej polecam niegrubą i pełną ciekawostek książeczkę Ewy i Adama Holłanków " 1 zobaczyć miasto Lwów". Jest ona tym bardziej wartościowa, że Lwów to rodzinne miasto obydwojga autorów. Najlepiej zabrać najpopularniejszy chyba przewodnik, "Lwów" autorstwa Ryszarda Chanasa i Janusza Czerwińskiego. Gdyby ktoś mimo wszystko odczuwał jeszcze niedosyt wiadomości , pozostaje mi polecić niewygodną, bo dużą i ciężką, ale ciekawą książ­ kę Jerzego Janickiego pt. "Ni ma jak Lwów". Dodam jeszcze, że bardzo bym się ucieszył, gdyby zebrane i zestawione przeze mnie w kilku kolejnych numerach "MAGLA" wiadomości, także Wam się

a/

MAGIEL~

.Turystyka

bardziej jak ostatnią deskę ratunku : Hotel "Lwiw" ul. 700r Lwowa 3, tuż za budynkiem Opery. Nie polecam stołowania się w miejscowych punk -

skusić

tach

g.astronomic~nych.~

Wyra zę

kowa i Warszawy. Nie dziwcie się, jeśli znudzo na Pani z okienka sprzeda Wam bilety na miejsca, które faktycznie, jak się potem okaże , nie i stnieją . Generalnie najlepiej pytać, czy autobus, którym zamierzacie pojechać jest polski czy ukraiński . W polskim takie numery się nie zdarzają, a i emisja spalin do wewnątrz jest dużo mniejsza. Kiedy już będz iecie we Lwowie, pierwsze swoje kroki skierujcie do polskiej Katedry. Tam w zakrystii pytajcie o adresy polskich rodzin , które byłyby gotowe przenocować u siebie gości z Polski. Zalecane jest przyjeż­ dżać raczej w małych grupkach , jeśli nie chcecie zostać rozdzieleni. W żadnym wypadku nie traktujci e swojego tymczasowego miejsca zamieszkania jak hotelu. To jedynie dobrej woli i uprzejmości ludzi oraz ich ciekawości wszelkich wieści z ojczyzny zawdzięczacie gościnę . Na wszelki wypadek weźcie karimatę. Śpiwory raczej konieczne. Jest jeszcze jedna ogromna zaleta. Polacy mieszkają z reguły niedaleko zabytkowej części miasta lub bezpośrednio w jej obrębie, co bardzo ułatwia zwiedzanie. Gospodarze są na ogół bardzo gościnni i zdarza się nawet, że nie chcą pieniędzy. Należy jednak zostawić choć niewielką sumę- we Lwowie poziom ży­ cia jest skromny, a koszty utrzymania wzrastają niemalże z dnia na dzień. W mieście nie ma schronisk młod z ieżowych w rozumieniu, do którego się przyzwyczaili ś my. Dla porządku podaję adres najta1\szcgo hotelu położonego najbliżej starej części miasta. Traktujcie go jednak

w tym mi CJ· scu drastyczny pog,,;/'...":' l ąd -jedzenie jest, • · '· • · ; .. ' ... krótko mówiąc , ~ ohydne . Najlepiej za brać na te parę dni trochę jedzenia z Polski i dogadać się gospodarzami co do moż liwości przygotowywania posiłków. Ceny żywności na miejscu zaczy nają już powoli przekrac zać ceny w Po lscc . Na l eży przygotować się, że ta tendencja będzie się utrzymywać - na razie rząd Ukrainy ponosi same kh;ski w walce z inflacją i w dążeniach do przezwycię ­ że nia utrzymującej się recesji. Nie ma konieczności korzystania z komunikacji miejskiej. Wszystkie atrakcje poło żo ne są nicda leko siebie i właśnie dlatego zwiedzaniu nadajcie formę spaceru . Jeśli bardzo chcecie (lub musicie, np. z dworca autobusowego) przejechać si~ tramwajem , autobusem lub trajtkiem, należy pamiętać , że nie sposób uniknąć kupienia biletu (30 kopiejek - jednorazowy przeja zd). W każdym pojeździe zatrudniony jest na stałe (!) kanar, który ka ż demu wchodzącemu sprzedaje bilet. Bąd źc ie przygotowani na spotkanie z jeszcze innymi atrak cjami , tym razem zw iązanymi ze stanem technicznym taboru - mój kumpel wysiadł z autobusu razem z siedzeniem. Autentycznie. Wielu niezapomnianych wraże ń. l nie zapomnijcie pozdrow i ć ode mnie Lwowa, gdy ju ż tam będ z iecie. Sebastian, surli k@sgh.waw.pl Rysunki: Joanna Antczak

przydały.

f(

Miasto wielu

światów

Jes zcze niedawno wewnątrz mieścił s ię magazy n (nie muzeum!) sakralnych rzeźb i obrazów. Od południa na miej scu dawnego cmentarza przy lega do Katedry niewielki dziedziniec. Stare płyty nagrobne posłuży ły komuś do j ego wybrukowania (o zgrozo !). Przed s tawię

tu najtańszy (co jest oczywiste) wariant który wypróbowałem dwukrotnie na przestrzeni czterech mi es ięcy. Najpierw pociąg pospieszny z Warszawy do Przemyśla z przesiadką w Rzeszow ie (około 13 zł). Należy lic zyć się z tłokiem , szczególnie w okolicach dłu­ gich weekendów i św i ąt - pociągiem (tym, który jedzie z Warszawy przez Rzeszów do Zagórza) tłum­ nie podróżują amatorzy Bieszczad. W Prze myślu najlepiej kupić bilet na autobus do Lwowa. Jeżdżą mniej więcej co godzinę, a bilet kosztuje 15 zł. Na dworcu autobusowym należy cały czas być czujnym i czatować obok właściwego stanowi ska . Jest dość prawdopodobne, że jeże li s ię zagapimy, nasze miejsce (w ramach zjawiska, które zwykliśmy nazywać handlem przygranicznym) zajmą ogromne, plastykowe torby wypchane wsze lkiego rodzaju towarem. Całkowity koszt podróży w jedną stronę (tam) to około 28 zł(!). Podróż powrotna wiąże się z nieznacznie wyższymi kosztami (droższy bilet ze Lwowa do Polski). Autobusy kursują również m.in. do Kielc, Lublina, Krapodróży ,

Lwowski Rynek. Z

tyłu wieża

Katedry Łacitiskiej

Resztki lepiej zachowanych kamiennych nagrobków z napisami po onniańsku, polsku i po łacinie można obejrzeć pod murami. Na d z iedzińcu zachowała się jeszcze jakimś cudem drewniana kaplica nazywana Grotą Chrystusa

c.d.

Ukrzyżowanego z barokowymi rzeźbami z końca VIII wieku. Tuż przy ulicy wznosi s ię zbudowana w póź ­ niejszym okresie przykatedralna dzwonnica - również w stylu ormiańskim. Na pierwszej kondygnacji znajdują s ię ormiańskie obrazy sakralne (warto zo baczyć). Przez bramę w dolnej cz<;śc i dzwonnicy można wejść w wąską, niezwykle ciekawą uliczkę o bardzo specyficznej atmosferze, którq tworzą osz klone werandy domów i wiszące na sznurach pranie. Jest to jeden z najfajni ejszych za kątków Lwowa. Wreszc ie idąc dalej ulicą Krakowską docieramy do Rynku. W tym miej scu powstaje problem (my też go mieli ś my) : od której z jego czterech ś cian zacząć zw iedzanie? Starówki lwowskiej nie da się porównać z żad­ ną inną. Są tam kamienice wzorowane na weneckich , florencki c h, niderlandzkich. Wielki e bogactwo architektoniczne form i kształtów.

ciąg

W następnej części, czyli ju ż w Nowym Roku , dalszy spaceru po Lwowie. Sebastian, surlik@sgh.waw.pl


Bałak

-

czyli intesywny kurs "śliczyj, lwowskij mowy" Dawno, dawno temu gdy Polak w zgodzie mieszkał obok Ukraińca i na przeciwko Niemca, a zakupy wszyscy oni robili u Żyda lub Ormianina, mieszały się w codziennych sprawach ich języki. Swoje słowa dorzucił dziki Tatar, który na zmianę to najeżdżał, to handlował, a w czasie zaborów swoje "trzy grosze" dołożył także Węgier. Jeszcze trochę Rosjanin ... i tak powstał balak. Mówi nim spory kawałek dzisiejszej Polski: od Wrocławia po Przemyśl. A im bliżej Lwowa, tym jest on bliższy oryginałowi. Dziś bał ak słychać coraz rzadziej, gdyż przedwojenne pokolenie Lwowiaków tych, którzy nadal tam mieszkają, i przesiedleńców, powoli odchodzi. Bałak to inna wymowa wielu znanych nam słów, inne końcówki gramatyczne, ale przede wszystkim zupełnie inne słowa i oryginalne związki wyrazowe, na które chciałem zwrócić Waszą uwagę. Najlepiej, jak w każdym przypadku, uczyć s i ę na przykładach, toteż przeczytajcie uważnie poniższy tekst zwracając szczegó lną uwagę na wyróżnione słowa. W razie kłopotów zawsze macie słowniczek .. .

Batiarskie

życie

Weźmy

takiego studenta. We Lwowie powiedziano by na niego batiar, co jest określeniem trochę łobu­ zerskiego i beztroskiego młodzieńca. Wiadomo, że każdy przyjeżdżający na studia batiar byłby fest durnowaty, gdyby liczył tylko na akademik, toteż ubijając legalny, bądź mniej legalny geszeft załatw i a sobie przytulną chawirę, czasem na s półę z innym morowym batiarem. Zawsze rano wybierają się na uczelnię, a stwierdziwszy, że i tak nie zdążą na pierwsze zajęc i a, idą na hinter. Wieczorem też s ię nie nudzą, bo lubią zapraszać do swej chawiry studencką batiarnię . Wtedy najbardziej lubi ąfrygać rozmaite mecyje napełniając swe bandziochy i dawać sobie do wiwatu popijając ćmagę. Czasem zdarzy się jakaś pluskwa - ktoś szuka szpargi, ktoś inny go

Turcja (1) -

zmagula, ale i tak fajno jest. Taka sielanka szybko się kończy bo przychodzi czas, kiedy nasze batiary czochrając się, z żałosnym "Joj" przypominają sobie, że zb li ża się czas, kiedy trzeba trochę pobalakać , a raczej porajdać z profesorem. Wyjmują książ­ ki, na hal pal powtarzają materiał i jednocześnie zaczynają poważnie się kucać. Krawatka zawiąza na , zakurzone meszty na nogach i już nasi Anglicy z Kołomyi swurują na egzamin. A tam nic, tylko opowiadają głodne kawalki i biorą profesora pod pic. Załóżmy teraz, że batiar zauważa niezłą podfruwajkę. Szlaja się taki absztyfikant za dziunią, bajtluje, bajeruje, aż w końcu ona staje się jego binią. Chodzi z ni ą za popod kolki do momentu, kiedy przekonuje się, że binia jednak za dużo klapie, beszta go za wszystko, i że on tego już znieść nie może, toteż postanawia się odfastrygować, czym wywołuje niezły rejwach. Bo /ola uświadomiwszy sobie, że tylko z niej hecował, daje mu popamiętać ruski miesiąc. I dobrze mu tak, durnowatemu pomidorowi.

Słowniczek: absztyfikant - za lotnik Anglik z Kołomyi- fałszywy elegant bajerować - bujać, zawracać głowę bajtlować- paplać, zagadywać (niem. beuteln) ba/ak - mowa, rozmowa bałakać- rozmawiać, opowiadać (ukr. balakaty) bańdzioch - brzuch (często duży i tłusty) batiar- łobuz, safanduła (węg. betyar- włóczęga) batiarnia- zbiorowisko batiarów, gawiedź besztać - robić ostre wymówki, łajać, krzyczeć binia- dziewczyna, ale ta, z którąjuż ktoś chodzi brać pod pic - kłamać, koloryzować chawira - mieszkanie, dom chodzić z popod kolki - chodzić pod rękę czochrać się- drapać się po głowie ćmaga- wódka (także: baczeski, bajura, hara) durnowaty pomidor- głupiec

Podróż

Początki były takie, jak przy każdej innej wyprawie: wertowanie przewodników, zdobywanie informacji o tym, jak dojechać i przeżyć, kompletowanie ekipy. W końcu mniej więcej wiedziałem , co, kto, gdzie i kiedy. Postanowi li śmy wyruszyć w czwórkę - ja, Paula, Radek no i Przemek - kumpel, z którym na stopa zjechałem pół Europy. l tak oto pewnej lipcowej nocy wsied li śmy do pociągu zmierzającego do Tarnowa. W plecakach nie mieliśmy za wiele po dwie pary majtek i skarpetek (co może wydać się mało higieniczne, lecz w podróży okazuje -; i ę bardzo praktyczne), oprócz tego śpiwór, izomata c ienka aluminiowa mata) , jedna kurtka, spodnie d ługie i krótkie, koszula i 3 koszulki. Do tego żarcie 1a drogę. Namiotu nie braliśmy. W Tarnowie przesiedliśmy s i ę na pociąg do Muszyny, która znajduje się na granicy polsko-słowackiej. Tam w rzęsistym deszczu oczekiwaliśmy na pociąg relacji Warszawa-Bukareszt. W Polsce bilet na tę trasę kosztuje aż 370 pln , kupiliśmy więc tylko bilety do gran icy węgierskiej (5 dolarów na łeb) i wskoczyliśmy do pociągu . W parę godzin przejechaliśmy przez całą Słowację. Kłopoty pojawiły się dopiero na

do

Węgrzech

Istambułu

i wyniknęły z tego powodu, iż nie mieliforintów. Kiedy przyszedł węgierski konduktor, starałem się zagaić rozmowę, jednak nie mówił on w żadnym cywilizowanym ję­ zyku. Zrozumiałem tylko tyle, że żąda od nas w sumie 120 dolarów za podróż do gran icy. Zaczęła się kłótnia i targowanie w języku stanowiącym mieszankę angielsko-niem iecko-jakąśtam. Zrobiło totalne zamieszanie. Gdzieś "zgubiły się" nasze stare b i Ie ty. W końcu daliśmy gościowi 5 dolarów. Widać , że za mało. No to jeszcze 10. To i tak dobry utarg: ze 120 do 15 papierów. Niestety, pozwolił nam dojechać tylko do Miskolca. Tam za 6 dolarów kupiliśmy bilety do Biharkeresztes oddalonego 7 km od granicy rumuńskiej. Gdy wreszcie dotarliśmy na granicę, dokonaliśmy wymiany pieniędzy i złapaliśmy taksówkę do odległej o 25 km Oradei (3 dolary na 4 osoby) . Tam wsiedliśmy do pociągu do Bukaresztu (6 dolarów). Po 12 godzinach jazdy znaleźliśmy się w Bukareszcie, na dworcu Bucaresti Nord. Tu obserwujemy sceny, jak z "Trainspotting". Nastoletni narkomani z workami przy ustach, smród, wszystko zniszczone. śmy

dziunia- dziewczyna (także: lola ,podfuwajka) fest durnowaty - bardzo naiwny frygać - zajadać geszeft - interes (żyd. geszeft) hecować - stroić sobie z kogoś żarty iść na h in ter- iść na wagary jaj- krzyk wydawany przy jęczeniu/biadaniu klapać - za dużo mówić kucać się - bać się lachować się - drwić, wyśmiewać mecyje - specyjały morowy- godny zaufania na hal pal- w pośpiechu, bez zastanowienia odfastrygować się - porzucić dziewczynę opowiadać głodne kawalki - opowiadać bzdury pluskwa - draka, rozróba popamiętać ruski miesiąc- dotkliwie odczuć rajdać-długo rozmawiać z kimś znajomym rejwach, rajwach- rozgardiasz, zamieszanie (żyd.) szlajać się- włóczyć się sznurować

- udawać się szpargi - szukać zaczepki zmagulać - zbić, dać lanie szukać

I jeszcze kilka ciekawych słówek i wyrażeń: - całować na odwerkę - na odwrót na poćmaku - po ciemku smytrać - kraść całuję rączki - dla panów; używane przy powitaniu z damą. Należy szarmancko wymawiać ., caji ronczki" ciurnać

A dla tych, u których bałak wywołuje tylko i wyłącz­ ni e uśmieszek na ustach, mam taki oto wierszyk (w całości w bałaku) :

Z miast inszych.fifaki si śmieju głupawy Dustaną po krzyżach - taj konie zabawy Co zawsze napotkaszjakieguś takiegu Co s i łachu} i z śliczny} lwowskij mowy Najży jazrozumi-to jidyna rada.

Caji ronczki,

Sebastian, surlik@sgh.waw.pl. (słownictwo dobrano na podstawie przewodnika .,Lwów " R. Chanasa i J. Czerwińskiego).

Postanowiliśmy najpierw wymienić szmal, aby kupić bilety do Istambułu na godzinę 12:50 następnego dnia. Niestety kantory były już zamknięte. Pod dworcem znaleźli śmy kawiarenkę, gdzie dokonałem wymiany pieniędzy (oczywiście transakcja była zło ­ dziejska). Ze szmalem wróciliśmy do kasy między­ narodowej, w której kupiliśmy bilety za 150 tysięcy le i, czyli za 22 dolary. Z biletami pobiegliśmy do Waiting Room. Tam cieć powiedział, że nasze lickety uprawniają do przebywania tylko w poczekalni II klasy, o której lepiej nie będę wspominać ... Wybraliśmy mniejszą p otworność - ustronne miejsce pod biurem Wasteels (polecam). Po 12 godzinach pobytu na dworcu , doczekaliśmy się wreszcie pociągu do Istambułu. W pociągu się wymyliśmy, zjed li śmy i wyspa li śmy się. Po Ił godzinach pociąg nagle się zatrzymał. Przebudziłem się i rozglądnąłem wokoło - tylko my i nikogo więcej. Wyszedłem na zewnątrz i okazało się, że przybyliśmy do granicy. Inni pasażerowie poszli już po wizy. Sprawa polega na tym, że w specjalnym okienku należy kupić wizę za lO dolarów, zaś potem z paszportem pójść do innego budynku, gdzie odbywa się kontrola. Trzeba pamiętać , aby otworzyć paszport na wklejonej wizie. W przeciwnym wypadku zostanie się odesłanym na sam koniec kolejki. Po godzin ie męczarni mieliśmy wszystko załatwione i czekaliśmy na odjazd. Jeszcze tylko 6 godzin i znajdziemy się w Istambule ... CDN

Bartek Pogoda


34

MAGIEL

Turystyka

Autostop dla początkujących (2)

Jak

dotrzeć

do Wyspy

Aniołów

Opowieść 11i11iejsza przez11aczo11a jest dla tzw. dziewic autostopowych, czyli dla tych, co po raz pierwszy... Sam bylem autostopową dziewicą, kiedy to trzy lata temu postaliowiłem razem z kumplem Adamem wybrać się ~·topem do A11glii. Moja dziewczy11a była akurat tam 11 z11ajomej, od której i my otrzymaliśmy zaproszellie (waru11ek ko11iecz11y dla tych bez mamo11y). Nasza wiedza 11a temat autostopu była m11iej 11iż zerowa, tak więc uczyliśmy się 11a błędach. Spakowaliśmy plecaki, które wydawały się lekkie, choć każdy z 11ich ważył około l 5 kilogramów... Ruszy li ś my

z domu rodzinnego, czyli z Kłod z­ na pewno było że musimy dojechać pociągiem do Rzepina, a stamtąd autobusem do Słubic. Pod wieczór byliśmy na miejscu. Tam popełniliśmy nasz pierwszy błąd . Otóż -jak nas poinformowali później "starzy wyjadacze" - najlepiej było dojechać do samego Frankfurtu nad Odrą. Tam, po wyjściu z dworca, skierowa ć się w stronę wjazdu na autostradę (są znaki) i ła­ pać stopa w stronę Berlina. Natomiast my, urodzeni masochi śc i , uznaliśmy, że łatwiej będzie dojś ć do Świecka (6 km) i tam - na granicy - czekać na jakąś "o ka zję". Przez godzinę przedzieraliśmy się przez las (a miało być na skróty), deszczyk padał też (jakżeby inaczej). W końcu, oblepieni błotem i opatuleni foliowymi workami na śmieci (dziwny pomysł kumpla), przypełz li ś my do granicy. Granica okazała s ię niestety przej śc iem granicznym przeznaczonym tylko dla samochodów osobowych i ciężarowych. Jeże­ li ktoś jest "człowiekiem" , to nie przejedzie. Tak czy owak, wrócić nie mogliśmy. rostanowiliśmy pytać kierowców, czy nie wezmą nas do Niemiec. Wreszcie zna l azł się dobroczyńca. Facet wiózł nas aż przez 300 km . Zatrzymał się dopiero gdzieś pod Hannoverem. Tam się przespaliśmy na jakimś śmietniku. Nas tępnego dnia ruszyliśmy dalej. Teraz poszło "z górki". Bez problemu łapaliśmy stopa za stopem. Trasa mniej więcej wyglądała tak: Frankfurt- Hannoverka. to ,

Jedyną rzeczą, którą wiedzieliśmy

Autostop dla

Osnabruck- Entschede. Tu parę uwag: -robiliśmy duże, dobrze widoczne tabliczki z napi sanym miejscem, do którego chcemy dotrzeć -w Niemczech nie nal eży jechać od miasta do miasta, lecz od Rasthofu* do Rasthofu. Parę razy daliś­ my się zawieźć do miasta i potem bardzo tego żało­ wa li śmy

-niezmiernie przydatna jest mapa Niemiec, dostępna za friko na stacjach benzynowych. Zawiera ona wykaz wszystkich stacji benzynowych, parkingów, moteli etc. Prawdziwy niezbędnik dla stopowicza! Następnego dnia byliśmy w Holandii. Granicę Hol andii dobrze jest przekroczyć w okolicach Entschede. Dla mego kumpla nie było to zbyt szczęśli­ we miejsce. Otóż Adamowi (urodzony pechowiec) ulotniły się w "niebyt" wszystkie pieniądze. Od tego miejsca jechaliśmy tylko "na" moich. W Holandii należy sięjuż zastanowić , czy wjeż­ dżać do Amsterdamu , czy też nie. My wjechaliśmy . N ie żałuję tego wcale, bo zabawa była przednia, ale niestety poważnie zaburzyła tempo naszej podróży. Tu wskazówka, jak wyjechać z Amsterdamu. W centrum należy wsiąść w tramwaj nr 25 i jechać nim aż do pętli. Stąd parę kroków do mostu, gdzie znajduje się wjazd na autostradę do Belgii. Parę minut i już łapiesz stopa. W Amsterdamie strawiliśmy cały d z ień i wieczorem udali śmy s i ę w dals zą drogę.

początkujących

Bartek omówił powyżej jeden ze sposobów wyjazdu z Polski. Ja najczęściej wybieram przejście graniczne w Zgorze lcu, albowiem kierowcy jadący na południe najczęściej tam właśnie prze kraczają granicę. Osoby jadące z Warszawy mają idealny pociąg nocny (relacji Warszawa- Drezno)- wysiadają na stacji Zgorzelec Miasto i tutaj pierwsza uwaga . Kiedyś było tylko jedno przejście graniczne, teraz są dwa: jedno w centrum miasta oraz drugie, większe - na autostradzie . Pod ża dnym pozorem nie powtarzaj Czytelniku mojego błędu i nie stopuj w centrum. Tam zła­ piesz auto co najwyżej do Goerlitz. Do drugiego przejścia najszybciej dostaniesz

{3)

Jak do tej pory częściej jechałem przez Bawarię i, poza jednorazowym pomyleniem autostrad pod Stuttgartem, bez problemów docierałem do granicy francuskiej. Trasą "północną" , po tym jak znajdziesz się we Frankfurcie nad Menem (łatwo złapać na wspomnianej stacji benzynowej Polaka, który tam właśnie zmierza), także nie będ z iesz miał absolutnie żadnych trudnośc i . Ważne jest, byś przejechał przez byłą NRD i oczywiście nie d a ł s ię zw ie źć z autostrady, tudzież zostawić na jakimś "zadupiu". Powtarzam, trzymaj rękę na pulsie i wytłumacz dokładnie kierowcy , dokąd zmierzasz. Twoja mapa powinna posiadać oznaczenia wszystkich Rasthofów na się taksówką, którą łapiesz w centrum miasta (te stojące trasie - w ten sposób bę­ przy dworcu są absurdalnie dziesz potrafił zap l anować drogie). Taksówkarzowi kazmianę samochodu. J eżeli żesz się zaw ieźć do ostatniej -Pa11ie, weźmie 11as Pa11 do Berli11a? nie mas z pewności , czy po stronie polskiej stacji -Versteh' ich llic/rt_ Was? dobrze wysiadłeś, skieruj benzynowej. Z uwagi na re- -Tak, m11ie i kolegę. swe kroki do wyjazdu z Rasthofu. Jeżeli na znajl ację cen paliwa, tankują tam dujących się tam barierwszyscy i jest to bardzo dobkach jest dużo napisów, to wszystko w porządku: ry punkt startu. Patrząc na mapę musisz się zdecydować , którą drogą chcesz przejechać Niemcy (jedziesz ktoś był tam przed Tobą i odjechał... Z własnego doświadczenia wiem, że najszybciej do Barcelony, nieprawdaż?). Są w zasadzie dwie oppodróżuje się samemu. Dobry jest też układ miecje: "południowa" (bawarska) - przez Bayreuth oraz szany: mężczyzna i kobieta , choć dwóch facetów Norymbergę, i " północna" - przez Frankfurt ni Menem oraz Mannheim. Obie trasy łączą się ostatecznie również może wyruszyć na szlak. Ostatnio miałem przed Karlsruhe i jako jedna nitka zmierzają do Freiokazję podróżować we trójkę -jechaliśmy od graniburga i Bazylei. cy szwajcarsko-francuskiej i razem dotarliśmy pra-

Wkrótce znaleźliśmy się pod Antwerpią. Kolejny nocleg. Mieliśmy tropik od namiotu i pomyśleliśmy, że można by łoby go gdzieś rozbić. Można było wsz<;dzie, gdzie rośnie trawa, lecz znaleź liśm y s ię szcz~ś ­ liwym trafem koło campingu. Mały skok przez ogrodzen ie i nocleg gotowy. Był te ż prysznic (za darmo!). Rano pojechaliśmy do Ostendy, a staml <td prostą drogą do Calais. Jeszcze w Belgii złapa liśm y gośc ia z Parlamentu Europejskiego z Brukseli. Dzi<;ki niemu prom też był za friko. Problem mieliśmy dopiero w Anglii. Zosta liśm y "zaproszeni " na 2-godzinne przesłuchanie u lmmi gration Ofticera. Starszy pan konsekwentnie pyta ł skąd , dlaczego, za co, po co i do kogo . Gdyby nie telefon do naszej znajomej w Boumemouth, nie wjechalibyśmy. Mała uwaga: jeżeli ktoś nie ma zaproszenia lub też wystarczającej sumy pieni ędzy, niech nawet nie myś li o Anglii. Była ciemna noc , nasze zmęczone orga nizmy domagały się snu . Noc spędziliśmy na klifach w Dover. Nieza pomnian e wrażenia, szczególn ie wspi naczka po urwisku. Następnego dnia po raz pierwszy stopowaliśmy na angielskiej ziemi. Nawet nie ź l e nam szło. Jechaliśmy malowniczym połudn i owym wybrzeżem do Brighton . A stamtąd do Bou rn emouth. Po 12 godzinach byliśmy na miej scu. Autostop w Anglii jest niezły-z reguły zabierali nas bardzo mili ludzie. Generalnie można powiedzieć, że w trakci e całej podróży zatrzymywa li si<; szaleńcy, punki , hippi si, samotne starsze pan ie i oczywiście byli autostopowicze. Tak więc do Anglii dojechałem w 4 dni, za sumę 20 DM (nie lic ząc pieniędzy straconych przez Adasia oraz pieniędzy strawionych w Amsterdam ie). Nice trip, nie powiem ... Bartek Pogoda http://friko.onet.pl/wb/pogoda/ *Rasthof- kompleks złożony z motelu, stacji benzynowej oraz sklepu; występuje średnio co l 00 km. wie do samego Carcassonne, ale taki fart nie zdarza się chyba często. Zresztą samotna jazda pozwala na więcej luzu, na częstsze i łatwiejsze nawiązywa ni e kontaktu z "tubylcami". Nadaje to zupełnie inny wymiar przemieszczaniu się w przestrzeni. Wbrew pozorom, bardzo ważny jest schludny wygląd i kontak towaść - tak przynajmniej wynika z moich rozmów z kierowcami. W c iągu dn ia stopa łapiesz albo przy wyjeźdz i e z Rasthofu, stojąc w widocznym miejscu , albo na pobliskim parkingu pytasz bezpośrednio kierowców. W nocy nal eży być bardziej aktywnym, albow iem wtedy ni e ma sensu czekać na okazję. Jeże li nie jeste ś z męc zo ny , to ni e powinieneś rezygnować. Id ź najlepiej w stronę oświetlonej części Rasthofu i pytaj kierowców - bardzo często potrzebują oni wsparcia w czasie nocnej jazdy w postaci partnera do rozmowy. Nawet jeżeli nie do końca jest Ci po drodze, to może warto jechać , by nazajutrz znaleźć się w jakimś interesującym miejscu, zamiast spać przy autostradzie. Niemcy jest bardzo łatwo przejechać w ki lkanaście godzin (Zgorzelec-Freiburg). Granicę niemiecko-francuską przekraczasz albo na wysokośc i Strassbourga, albo poniżej Freiburga odbijasz autostradą w stronę Francji: każdy samochód przejeżd ża­ jący granicę zwalnia lub nawet zatrzymuje się, przez co masz większe szanse. Ja najczęściej jadę dalej, do samej Bazylei. Warto (tak na marginesie) zw ied z ić to cudowne miasto, ze wspaniałym Muzeum Sztuki (bardzo bogate zbiory, kilka obrazów Picassa- każda pierwsza niedziela miesiąca wstęp wolny). Potem idziesz lub dojeżdżasz 'tramwajem do granicy szwaj carsko-francuskiej: tam łapiesz stopa co najmniej do Mulhouse. O dalszej drodze napiszę za miesiąc .

Tomasz Kluk, tkJuk@sgh.waw.pl


Książka

Nr 8/9 (19/20)

Triumf cywilizacji nad

kulturą

.lak sam autor przyznaje we wstępie, praca nad tą książką zajęła mu kilka ładnych lat. Wszystko miało się ~acząć od wygłoszonego niegdy.f wykładu, w którym po raz pierwszy użył tytułowego (i jak przyznacie krzykliwego) terminu "McDonaldyzacja". Wtedy też, w związku z dużym odzewem zarówno ze strony środowi­ ska naukowegom, jak i studenckiego, Ritzer zdecydował się bliżej przyjrzeć wspomnianemu ;jawisku i jego konsekwencjom we współczesnym świecie. Efektem długotrwalego procesu zbierania materiałów stała się książka, której drugie wydanie ukazało się niedawno nakładem wydawnictwa MUZA S.A. McDonald 's - to jeden z już na trwałe zakorzenionych symboli amerykańskiej kultury masowej. Pod każdą szerokością geograficzną, w każdym kręgu kulturowym znajdują się restauracje szybkich dań lego typu- od kilku lat także w Mekce. Na całym świecie serwowane są te same dania, przy zachowaniu bardzo podobnych zasad funkcjonowania i identycznym prawie wystroju wnętrz. Ta właśnie powszec hność występowania i standaryzacja tłumaczy ukucie terminu "McDonaldyzacja", pod którym kryją się elementy charakteryzujące nasze czasy. Ritzer powołuje się na Maxa Webera i jego t eorię "racjonalizacji". Webera fascynowała biurokracja jako cel sam w sobie, jako instytucja, której zadaniem jest przede wszystkim usprawnienie życ ia . Jako skomplikowany aparat, który potrafi podporządkować wszystko obranemu celowi. Widział on zagrożenie uwięzienia w "żelaznej klatce racjonałności": sytuacji paradoksalnej , w której lud zie zachowują się tylko według określonych schematów. Apogeum tej koncepcji stanowił holocaust: bowiem czy można sobie wyobrazić większą paranoję niż zorganizowany w perfekcyjny sposób mord na milionach ludzi? Ritzer chce w duchu weberowskim przyjrzeć się teraźniejszości, a zwłaszcza uwypuklić znaczenie kilku jej elementów. Oto one: racjonalność, kalkulacyjność i przewidywalność. Koniec z obiadami, które jemy w gronie rodzinnym w restauracji . O wiele szybciej jest pójść do McDonaldsa i zjeść "przewidywalny" posiłek przygotowany według szczegóło-

wych instrukcji, określających nawet liczbę hamburgerów, którą należy smażyć jednocześnie

oraz

kolejność

ich obracania na (to nie żart). Nie traćmy czasu na integrujący rodzinę obiad! Niechaj nic nas nie zaskoczy, wiemy dokładnie, co dostaniemy, jesteśmy świadomi, że żadna rewelacja kulinarna nas nie spotka. Przygotowywanie posiłku zostało "rozebrane" na szereg elementarnych c zy nności, które może wykonać każdy. Swoista taśma montażowa, której efektem końcowym jest Royal with Cheese, arcydzieło ... Takich taśm montażowyc h i schematów jest w naszym życiu coraz więcej. Twój przyjaciel ma problemy ze sobą? Na pewno z pornocą przyjdzie książka Carnegiego. Człowiek pozostaje w tle. Dz iałania zorientowane na cel pomijają aspekt ludzki. A prze cież każdy z nas jest inny. Pragmatyzm. Żegnaj Platonie, ideo piękna - dobra. Czy ktoś zastanawia się nad frustracją ludzi? (przypomina mi się "Taksówkarz" Martina Scorsesee). Oczywiście, wszystko odbywa się przy zachowaniu wszelkich pozorów: wciska nam się, że robimy doskonały interes korzystając z usług zmakdonaldyzowanych instytucji. Big Mac - rzeczywiście jest tak duży? Stworzono ku temu cały "przemysł drugą stronę

Skandalista Dario Fo Kiedy na początku października Akademia Szwedzka ogłosiła, że laureatem Nagrody Nobla w roku 1997 wstał włoski dramaturg Dario Fo, po całej Italii rozniósł się grzmot opadających szczęk. Ten komunista? Ten faszysta?! Ten obrazoburca?!! Ten SKANDALISTA?!!! dało się słyszeć głosy największych autorytetów. W Polsce najgłośniej oburzał się zamieszkały notabene we Włoszech Gustaw HerlingGrudziński , który mówił o skandalu i obrazie poprzednich Noblistów. Ci polscy zachowali sięjed­ nak dość wstrzemięźliwie. Wisława Szymborska oświadczyła, że wyśle list gratulacyjny do nowego Noblisty, zaś Czesław Miłosz powstrzymał s ię od wszelkich komentarzy, stwierdzając jedynie, że nie zna takiego pisarza. Samemu Herlingowi nie można się za bardzo dziwić. Od lat czeka biedaczek na wyśnioną nagrodę i jak dotąd bez skutku. Ju ż zeszłoroczny Nobel Szymborskiej był dla niego dużym ciosem. Oznacza on bowiem, że na najbliższe 15 lat Polacy mogą o tym wyróżnieniu zapomnieć, a w wieku 78 lat człowiek robi się cokolwiek niecierpliwy. A do tego teraz ten Fo! Właśnie. Kim jest Dario Fo? Skąd s ię wziął? Dlaczego budzi tak skrajne uczucia? l dl aczego dostał Nobla? Urodził się w 1926 roku w wiosce Sangiano w Lombardii . W Mediolanie studiował Sztukę i Architekturę . Tam też zadebiutował jako pisarz satyrycznymi tekstami dla Teatru Piccolo. Miał wtedy już 26 lat (dobra informacja dla amatorów grubej kasy, którzy jeszcze nie zaczęli) . W 1954 roku ożenił się ze znaną aktorką rewiową Francą Rame, która od tamtej pory brała czynny udział w

jego karierze. Razem wystawiali jego sztuki, robili programy telewizyjne i słuchowiska. Najbardziej znane dzieła Fo to: "Siódme - mniej kradnij" (1964), "Mistero Buffo" (1969), "Przypadkowa Śmierć Anarchisty" (1970), "Pum, Pum, Chi e? La Polizia!" ( 1973). Sześciotomowa Encyklopedia PWN poświęca Dario Fo 14 linijek (Herlingowi 44, Szymborskiej - 27, Miłoszowi - 48). W sympatiach politycznych Fo przebył całą drogę od prawej do lewej strony. Podczas wojny walczył po stronie faszystów. Ale już w latach 50tych był zwolennikiem lewicy - zapisał się do Partii Komunistycznej, z której pomocą założył teatry "Nowa Scena", a potem "Komuna". W latach 70tych wystawiał swoje spektakle w strajkujących fabrykach. W efekcie dostało mu się i za lewicowe i za prawicowe przechyły. W jednym z włoskich podręczników literatury cytuje się znanego reżysera Pasoliniego: "Trudno wyobrazić sobie coś gorszego. niż teksty byłego faszysty F o". Z drugiej strony faszyści nie wybaczają mu przystąpienia do komunistów. Porywająjego żonę, biją ją i gwałcą. Powszechnie znana jest wzajemna niechęć pomiędzy F o a Kościołem. Sztuka "Mistero Buffo" została określona przez papieża jako "obrażająca uczucia religijne Włochów". Sztuka "Kuchnia, koś­ ciół, łóżko" zainspirowana walką kobiet o prawo do rozwodów i legalnej aborcji również nie przys-

35 pozorów". Najlepszy przykład: istniejący tylko na Mili i Vanilli. Ani słowa o jakości oferowanych produktów. Ważniejszy jest psychologiczny aspekt - robienie zakupów przypomina wizytę w "postmodernistyczncj świątyni konsumizmu", w tle uspokajająca muzyka, planowo rozmieszczone towary. A przecież tak naprawdę to jeżdżąc wózkiem po olbrzymim sklepie wykonujemy pracę, za którą nikt nam nie płaci: sami z trudem szukamy towarów na odległych półkach - kiedyś robili to za nas sprzedawcy w pobliskim sklepie. OK powie ktoś - ale ceny są ni ższe. OK - powiem ja - ale czy nie jest przyjemniej zagadnąć czasem ekspedientkę w sklepie, w którym codziennie robimy zakupy? Czy wszystko przekładać się musi na cholerne pieniądze? Albo dobrodziejstwo bankomatów i różnego rodzaju kart płatniczych - nie zapominaj Czytelniku, że od odpersonifikowanej transakcji wypłaty pienię­ dzy bardzo często pobierana jest prowizja, a bank oszczędza dodatkowo na niezatrudnianiu kasjerów. Kościół nie chce pozostać w tyle i idzie na rękę wiernym: po co jechać tak daleko (do Watykanu) po odpust - według niedawno wprowadzonego przepisu wystarczy (cytuję za Ritzerem) "pooglądać nabożeństwo odpustowe w telewizji". Pozostawiam bez komentarza. Zachęcam Was do lektury. Niektóre przykłady są aż niewiarygodne, ale autor ani razu nie abstrahuje: jest chłodnym analitykiem rzeczywistości , "która jest do wytrzymania, bo nie jest dana w całości, albo dana niejednocześnie". [zapraszam do dyskusji. płytach zespół

Tomasz Kluk

George Ritzer "McDonaldyzacja społeczeństwa" Wydawnictwo MUZA, Warszawa 1997

porzyła

Fo życzliwości wśród kleru. Zdecydowaną Watykanu wywołało jedno z ostatnich oświadczeń niewygodnego Noblisty. Na wiadomość o przyznaniu Fo nagrody, jego syn wykrzyknął: "Bóg jest komunistą!". "Nieprawda" - zaprzeczył szacowny laureat - "Bóg jest kuglarzem". Po tej wypowiedzi Episkopat Włoch ogłosił, że "Nobel dla klowna budzi zdumienie". Jedyną osobą we Włoszech oceniającą pozytywnie Dario Fo wydaje się być Umberto Eco: " Foto wartościowy twórca. Poświęcilem mu przecież moją reakcję

pracę magisterską".

Po otrzymaniu tak prestiżowej nagrody cały stoi dla Fo otworem. Niewielu jednak pamięta, że w 1980 roku odmówiono mu wizy wjazdowej do USA. Powodem była przynależność pisarza do "Soccorso Rosso", organizacji wspomagającej więźniów. W tym miejscu należy się pocieszyć, że USA jest krajem specjalizującym się w odmawianiu wjazdu pisarzom, którzy potem dostają Nobla. Tak było z Gabrielem Garcią Marquezem i Octavio Pazem (co do tego ostatniego, to 83-letni Octavio, leczący się z raka prostaty, zdementował ostatnio pogłoski o swojej śmierci, określając je jako "dość głupie". Tak trzymaj Octavio! Wyślemy ci numer "MAGLA", żebyś pręd zej zdrowiał). Dario Fo wydaje się Noblistą, o którym nareszcie będzie słychać nie tylko z powodu pisarskich wyczynów. Już teraz zapowiada walkę o zwolnienie z więzienia terrorysty Adriano Sofriego i atakuje świat

zwalczającą korupcję prokuraturę mediolańską.

Fo bardzo sympatycznie wyraża się o naszej Noblistce: "Lubię Wislawę Szymborską. Milo się upija".

Marcin

Wyrwał

ama72@plearn.edu.pl


Książka

36

"Brazylia"

krainą szczęśliwą...

opinia o drugiej części " Kanady A. Fiedlera? Otóż nie, choć bę­ dzie o książce i to o książce niezwy kłej, to potencjalnych fanów pana Fiedlera czeka zapewne wielkie rozczarowanie. Autorem "Brazylii" jest bowiem nie znamienity polski podró ż nik i pisarz , ale John Updike - w pięknym kraju, w którym żyj e my , kojarzony raczej z egzystencjalnym "Uciekaj, króliku" i bardz iej lub mni ej udanymi kontynuacjami tegoż d z ieła rodem z lat s iedemd z iesiątych. Tymczasem pol ski emu czytelnikowi "Brazy lia" ukazuje Updike'a z zupełnie innej strony, przy bliża "sentymentalny wymiar egzys tencjali z mu ". Bo " Brazylia " to przede wszystkim banalna historia: kobieta, męż­ czyzna, oboje spotykaj ą się na plaży w Rio de Janeiro i tak s ię to wszystko zaczyna ... Ona jest oczywiś­ cie z wyższych sfer, on pochodzi z najbiedniejszych favelas i łączy ich to jedno, nienazywalne uczucie. Późni ej oczywiście n adc hodzą kłopoty, bo przecież nie mogą się widywać (meza lian s?), więc postanawiają uciec od wszystkiego - w tym od całego świa­ ta, oczywiście . l taki jest początek , a to, co Updike Czy ma to

MAGIEL

być

pachnącej żywicą"

podaje nam w dalszej części, to czysta magia Ameryki Południowej . Pisarz zabiera nas wraz z Tristilo i l za bellą w podró ż po całej Brazy lii , przy bli żaj ąc czytelnikowi tak jasne, pełne słońca obrazy plaż Rio, j ak i najmroczniej sze, uk azujące nędzę górników poszukujących złota i szczęścia na krańcach ludzkiego świata. Pokazuje samotne wędrówki dwojga ludz i przez wysuszone słońcem bezkresy Brazylii, ich biedę, upokorzenia, których doznają i całą poezję takiej włóczęgi , ucieczki przed światem ... l niespodziewaną końcówkę historii , bardzo prawdz iwą. Updike zaskakuje nas niemal na każdym kroku. Ma odwagę wprowadz ić do fabuły wydarzenia fantastyczne, z pogranicza ludz kiego św iata, przez co czytelnik odnosi wrażenie nie tyle przyswajania sobie powieści w zwykły sposób, ile zanurzania się w coś nieznanego, zupełnie nowego. Operując niekiedy ekstremalnie brutalnym j ęzy kiem , poru szając sprawy brudne i odrażające, Updike potrafi jednocześnie być niezwy kłe delikatny, pis ząc o sprawach ważnych dla dwojga ludzi... l w tym chyba tkwi s ił a tego niecodziennego przewodnika po Brazylii , autorstwa zafa-

{?)

scynowanego południowoam e rykańskim kręg i cn• kułturowym pi sarza. Jest on napisany po prostu z ogromnym zaangażo waniem. I pomimo tego, że czytel nik zdaje sobie sprawę z odrealnienia całej histo rii . daje s i ę wciągnąć w grę, w którą Updike gra z upodobaniem i biegłośc ią przywodzącą na myśl dobrz~ znanych mistrzów (vide np. Marquez): być może to wszystko miało naprawdę miejsce ... Długo możnaby jeszcze analizować i du żo m oż­ naby powied zieć o " Brazylii ", ale pisanie o czytaniu ni gdy nie odda całego czaru książki. Dlatego gorąco namawiam: jeżeli będ z iecie mieli okazję, sięgnijci e po Updike'a. Pozwólcie się zabrać w podróż magiczną. Choć raz ...

Maciek mkuzmi@sgh.waw.pl

John Updike, "Brazylia" Wydawnictwo MUZA, Warszawa 1997

Bluzgi, bluzgi , ale luja! !! Ilumerze "MAGLA" zamieściłem rece11zję "Siow11ika przekletistw i wulgaryzmów". tonami listów wyrażających podziw, uwielbienie, odrazę oraz pogróżki, zdecydowałem się IW publikację recemji pokrew11ego mu "Słow11ika polszczyz11y potocz11ej". W

październikowym

Zachęcony

Nie tracąc miejsca na ws tępy, inostatni): "A mnie tam to wszystko wisi deksy, czy ź ród ła cytatów, przecho - .............................. kolo pisi". d zę do jlesh & blood s łownik a: do Teraz z innej beczki (temasłów. tycznej). Listopad mi es i ące m przemocy w rodzinie. Informują nas o tym telewiW o dró żn i e niu od swojego pozja i plakaty skatowanych kobiet i dzieci przednika , słownictwo w "Słowniku polszczyzny potocznej" podz ie lon e EXPLICIT LYRICS w prasie. Na tą okazję słownik oferuje jest na grupy tematyczne . Pierwsza z ro zdz iał: " Przemoc jizycz11a ". Tu klunich to "Człowiek". Człowi ek, to brzmi dumni e, maczową rolę odgrywają prefixy. Jednym z nich j est " do-". l tak mamy: dola ć, wiają. Pozwó lci e więc , że przy toczę kilka wybranych z tego rozdziału określeń istoty, którą mieni s i ę doładowa ć, dopierdolić, dosunąć. Można też dostać, na przy kład : w czapę, w skórę, w ryj lub w pysk. każdy z na s: bydlę, cap, chłys tek, chuj, ci ul, jeleń, kutafon, łajza, menda , patafian, pierdoła , skurwiel, Inny , morderczy prefi ks to "za-". Można zasz lachto wać, zaka trupić, zarąbać, zatłuc, zadźgać, wszarz. A jeśli wśród powy ższyc h nikt nie zdołał zn a l eźć nic dla siebie, dodam j eszcze szczocha. zaciukać, czy - co jest stosunkowo najbardziej cywiOddając Człow iekowi należną mu cześć, zoli zowane- zajech ać. s t a ńm y przy nim jeszcze chwilę . Oto ro z d z iał: Jeszcze dwa słówka z serii , bez której nie obył­ by s i ę żade n szanuj ący s i ę dział po św i ęcony przemo" Człowiek - ciało i jego części". Przeczytawszy go, nie mogłem pozbyć s i ę wrażenia, że człowiek składa cy fizycznej: Kącik ski11a. A w kąciku nacjona li ssię z dwóch tylko częśc i . Mężczyzn a z członka i tyczne klasyki: zglanować, spałować. brzucha, a kobieta z pochwy i piersi. Oczywiści e, to słownictwo nie odnosi się j edyMężczyzna : Swój hodowany na najlepszym broni e do rodziny. Z powodzeniem mogą je s tosować warze brzuszek mo że my nazywać bandziochem, beczytelnicy warszawskiej Pragi, podczas pechowego ką, bebechem, bębnem , kałdun em , czy wreszcie (mospotkania ze sfrustrowanymi męką istn ienia, bezroim ulubionym) maćkiem. Liczba określeń czło nka w botnymi , ni edopitymi młodz ianami z tamtych rejojęzyku polskim przewyższa li czb ę haseł w ni ejednej nów, kiedy trzeba wykorzystać w praktyce umi ej ęt­ encyklopedii. Omawiałem ten strategiczny narząd no ść tzw. " negocjacji prerozwałkowych ". Tego nie nauczy Was żaden profesor SGH. męskiego cia/a w poprzedniej recenzji , więc teraz ograniczę się tylko do wywołuj ącego wspomnienia Od "Przemocy fizycznej" skinów ju ż tylko krok dz ieciństwa siurka. Do każdego hasła zalączony jest do : "Narodowość - status społecz11y". W dobie jedprzykład z literatury, prasy, bądź zasłysza ny . W odnoczącej s i ę Europy, nie ma chyba bardziej toleranróżnieniu od poprzedniej recenzj i, w tej zrezygnowacyjnego i otwartego na obce nacje społecze ń stwa, łem z przytaczania co weselszych przykładów z polni ż polski e. A kiedy darzy s i ę kogo ś sy mpatią, szybskiej i ś wiatowej literatury. Jednak, przez szacunek ko wynajduje s ię mu przydomki klasyfik ujące się do mowy potocznej . Nie przy padkiem faktyczny predla osoby autora, Wiesława Myślińskicgo, zdobywmier naszego kraju nazywa ny jest pieszczo tliwi e cy tegorocznej nagrody NIKE, przytoczę zalączo n y Maniusiem, a prezydent s iermiężnie , lecz swojsko do siurka cytat-kwiatuszek z jego książki "Kamień

ADVISORY

na kamieniu": "Niech który podejdzie, to mu siurka skurwiele".

oberżnę,

Przejdźmy

do tego, z czego składa s ię kobieta. Pochwa, jak w przypadku członka, była już omawiana w poprzednim tekście. Znalazłem jednak urocze określenie, którego próżno by szukać w słowniku wulgaryzmów: pisia. l znowu uroczy cytacik (ju ż

Kwachem. Wróćm y do narodowo śc i. Specjalnymi wzglę­ dami Polaków cieszą s i ę n aj bliżs i sąs iedzi . Niemiec to ado/f, helmut, fryc, szwab . Rosjani11 - bolszewik, Sowiet, Iwan , kacap. Mniej rzucających się w oczy Czechów reprezentuje jedynie pepik. Co innego Afrykanie . Ci, z uwagi na kolor skóry, rzucają s i ę w

oczy i na języki. Synonimy słowa Afrykanin to: asfalt, bambus, brykiet i czarnuch. Swoista jest sytuni ek tórych źró deł , naszego parlamentu. W tej grupce nie ma wielu słów, bow iem już samo określc­ nie Żyd nosi w sobi e wystarczający ładun ek emocjonalno-znaczeniowy. Jeś liby jednak komuś było mało , proponuj ę skorzystać z żydzioka i icka . Jak podają naukowe ź r ó dł a, pod w zg l ądcm wielkości asortymentu spożywanych prod uktów, człowiek przewyższa wszystkie żywe istoty, włącza­ jąc w to szczury i trzodę chlewną. Tezę tę zdaj e s i ę popi e rać słownictwo zawarte w rozdziale "Jedze11ie -picie". Tu s ię nie je, mili pa ń stwo. Tu s i ę wpierdala , żłopie, chla, żre, siorbie, wpieprza i doi. A doić Po lak potrafi. Na koniec to, co nam kłodą u szyi i kulą u nogi: "Myśle11ie - wysiłek umysłowy". Ale nie bójcie się, bo na samym początku rozd z iału mamy oznaczający spryt i pomy s łowo ść zw rot baśka pracuje . Niech więc Baś ka popracuj e, a ja udam s ię na zasłu żony , bądź nie (who cares?), wypoczynek. acja brac i l. Rab in a i,

we dłu g

przeważającej większośc i

Marcin

Wyrwał

ama72 @plearn .cdu.p ł


8/9 (19/20)

Tam, gdzie

Muzyka

kończy się

.. To, co robię, zaczyna się tam, gdzie skOliczy i s ię iazz fusion, takjakby wszystko zatrzymało s ię w 1971 i ruszyło znów w /996" - mówi Rupert Parkes, znany jako Photek. Po jego ostatniej EP, "T/re Hidden Camera" (uznanej przez brytyjski magazyn Mu zi k za najlepszy ni epełnowymiarowy krążek zesz lego roku), wszyscy miłośnicy tzw. ambitnej mu zyki tanecznej ze zniecierpliwieniem oczekiwali na całą płytę . l oto j est - "Modus Operandi", jedna z najciekawszych pozycji jung Ie tego roku.

jazz

W tym miejscu wiele osób zapyta "co tojest jung/e?". To kierunek, który wyrósł na bazie dokonań muzyki tanecznej ostatn ich 10 lat (czyli house, rave itp.), jednak jego inspiracje sięgają głęb i ej -do dubu i reggae. Opiera się na breakbeacie ("połamanym" rytmie), jednak w porównaniu do innych kierunków techno większą ro l ę gra tu linia melodyczna. O swej najnowszej produkcji (a jest to jego pierwsza długogrająca płyta) Photek mówi, że jest ona podsumowaniem jego dotychczasowej twórczości. Pierw-

THE LAST TIME? ... Paradise Lost, 2/istopada 1997, Klub Stodoła, Warszawa Ponurzy wyspiarze z Raju Utracon ego odw iedzili nasz ponury kraj po raz już bodajże czwarty. l c h oć tym razem nikt nie po traktował ich gazem łzawią­ cym (jak stało s i ę to kiedyś podczas występu w nicis tniej ącym już klubie Fugazi), a przyciąg ni~tc nazwą Paradise Lost (i ni s ką cen ą bil etów pcwnie też­ brawa dla organi zatorów) wyjątkowo liczne tłum y długowło syc h reprezentantów da lszych i b l iższych stolicy siedlisk rozpaczy raczej powinny św iad czyć o sukcesi e ni ż o k l ęsce, to mnie niestety panowie tak do końca ni e przekonali. To bez wątp i enia św i etn i rzemie ś lni c y - ale nie o to chyba w Muzyce chodzi. Z męczenie ko lejnym tygodniem europejsk iej trasy było podc zas występu w idoczne . M oż na było odnieść wra że ni e, że si~ panom artystom nie bardzo chce grać . W yjątek (potrzebny do potwierdzenia reg uły) s tano wi ł tu Greg Mackintosh (gitarzysta, a rów nocześ ni e osoba odpowiedzialna za obecny elektroniczny w izerunek grupy), którego twarz, szczególni e pod koni ec koncertu, emanowała radością, prawdopodobnie w wyniku naprawdę doskonałego przyjęc i a zgotowanego przez fanów - ale nawet w jego graniu ni e czuło s ię magii , było za to znakomite rzem i osło i - ni estety - rutyna. Coś za coś - mógłby ktoś powied z i eć . Zdaję sobie sprawę, że po tylu latach grani a i po stworzen iu sześciu porządnych albumów (z któryc h przy najmniej jeden w mo ich oczach/uszac h zasługuje na miano arcydzieła) trudno jeszcze o ś wi eżość, wynikającą zazwyczaj z braku do ś wiadc ze ni a . Ale oczekiwałem czegoś więcej - i s i ę ni e docze k ałem. Szkoda ... Co zagrali? Na szczęśc i e, mimo i ż koncert był częś­ c i ą trasy promującej ostatni album Nicka Holmesa i jego brygady, One Second, panowie ni e ograniczyli s i ę do odegrani a (przy pomocy komputerowych klawiszy odpalanych podczas występu przez perkusistę Lee Morri sa) wyłącznie ostatniej płyty, ale w dość przyjemnych proporcjach pomiesza li najnowsze ut wory w klimatach Depeche Mocie i The Sisters Of Mercy z tymi z lat dawniejszych (których oczek iwała z nacząc a większość słuchaczy). Zaczę l i od singla pro mującego płytę One Second, Say Jus t Words , aby j u ż po c h w il i za pomocą pierwszych taktów Ha llowed Land (z naj lepszej moim skromnym zdaniem pły ty Anglików, Draconian Times) wywołać ryk radości i przyspieszony headbanging u zgromadzonych. A potem było już według schematu: coś z One Second na zmia nę z czymś z Draconian Tim es albo z leon. Usłysze l iśmy więc między innymi: One Second, Mercy, Soul Courageus, a z czasów wc ześ­ niejszych : Forever Failure (z wstawionym głosem Charl esa Mansona, odśpiewany przez Holmesa na ko lanach), Elusive Cure, a na jeden jedyny bis - Th e Last Tim e. W yraźn i e dają nam panowie do zrozumienia, że do czasów sprzed albumu leon muzycznie w ra cać nie chcą. Pozostawiając jeden wyjątek , którego zresztą tłum zac zął domagać się ju ż w połowie konce rtu . Ale dopiero pod koniec prośba została

spełniona

i usłyszeliśmy z ust wokalisty słowa: As l Die ... To ju ż nie jest ten zespół co kiedy ś. Fakt, że ciężko by ł o po raz drugi nagrać album tak piękny i potężny jak Draconian Times. Ale zwrot w s tronę klawiszowych efektów zaczerpniętyc h z twórczośc i Depeche Mode był krokiem do ść ryzykownym i niełatwym do zaakceptowa nia przez większość dawnych fanów. To już nie jest zespół reprezentujący św iatową czołówkę ciężk i ego gran ia. Gdyby nie nazwa, którą si ę Anglicy nadal podpi s uj ą, to jestem przekonany, że ta muzyka nie znal azłaby aż tylu odbiorców. I być może dla wielu z nas obecnych w zaduszkowy wieczór w sa li warszawskiej Stodoły było to po żegn anie z legendą Paradise Los t. Hearts beatingfor the las t time? ... Czas pokaże ... Mikołaj Specht mspech@sgh. waw .p l

P.S. Jako support zagrała szwedzko-n iem iecka kapela Sund own , poprzez osobę basisty sko li gacona z Tiamatem. Wyszli, zagrali , zeszli. Przec i ętniactwo.

szy utwór to właśnie " Th e Hidden Camera". Na okładce do tej EP widzimy kilka osób na parki ngu, obserwowanych przez wszystkow idzące oko tytuło­ wej ukrytej kamery . Oto co mówi o tym Parkes: " Wszystko, na co patrzysz przez taką kam erę, wyglą­ da podejrzanie. Na żadnym ze zdjęć nie dzieje się nic nieuczciwego. Mówią one o nadinterpretacji ca/kiem niewinnych zdarzeń". Na krążku zna l azły się też utwory inspirowane róż­ nymi fascynacjam i twórcy. Na przy kład "The Fifih Column" ma swoje ź ródło w w ieloletnim zainteresowaniu kulturą Japonii. Będąc w szko le tre nował judo i karate, a jego dom pełen jest sam uraj sk ich mieczy, kimon oraz ks i ążek z tego kraju. Teledysk do j ednego z jego utworów to nakręcona na czarno-b iał ej taś­ mie walka samu rajów. Natomiast "The Fifih Column " był zainspirowany dziełem "Sztuka wojenna" starożytnego autora Sun Tzu. " 124" to ukłon w stronę Aphex Twina, innego twórcy techno, a " KJZ'' dedykowany jest jego przyjacielowi Kirkowi de Giorgio, posiadaczowi ogromnej kolekcji płyt jazzowych (tytuł tłum aczy s ię jako Kirk 's Jazz). Na "Modus Operandi" znajdujemy więc bardzo z róż nicowan y materiał , od bard zo szy bkich i os trych rytm ów ("Axiom ", " The Fifth Column ") do spokoj nych, taj emniczych kawałków z partiami fortepianu (" 124 " czy tytułowe " Modus Operandi"). " Nigdy nie nagrywam utworów specjalnie do tańcze­ nia. Moja muzyka powstaje z myś lą o słuchaniu w domu i najczęściej pasuje akurat do tego, co dzieje się w klubach". A podoba s i ę ona ludziom coraz bardziej , czego dowodem jest kontrakt na pi ęć płyt z wytwórnią Virgin. Photek dostał wo ln ą rękę w studio - przy singlach, teledyskach, remiksach, właści­ w ie we wszystk im. Specjalnie dla niego utworzono nowy oddz i ał nazwany "Science". A że jest bardzo twórczy (do tej pory nagrał już wie le singli oraz EP pod 8 (!) róż nym i pseudonimami, muzykę do gry na Sony Playstation, a także remiksy utworów tak róż­ nych artystów j ak Everything But The Gir!, Gold ie czy punk-metalowe Therapy), mo żemy s pod z iew ać s i ę niedłu go kolejnego wydawnictwa.

Dariusz Socik

Nocny koncert Świetlików Szóstego listopada, w klubie studentów UW ' PROmi ejsce jedno z istotniejszych wydarzeń w życ iu kulturalnym awa ngardowej stol icy, czy li koncert legendamych już Św i etlików. Formacja o tak nietypowo i tajemniczo brzmiącej nazwie to projekt jednego z awangardowych poetów Krakowa - Marcina Świetl ickiego, który traktuje zespół jako jedną z bardziej interesującyc h form podawczych jego poezji. Dla niezo ri entowanych w temacie: zespół z Krakowa muzyczn ie ociera się głów ni e o reggae i ska, nie broni ąc się specja lnie przed bardzo si lnymi akcentami rockowymi w swojej twórczości , natomiast w warstwic tekstowej pozwa l ając sobie na prawie wszystko ze strony Świetli ckiego . Tak było też na tym listopadowym koncercie: bardzo dużo poezji, nie ukrywajmy, bardzo specyficznej i osobi stej dla lidera zespołu oraz masa bardzo energetycznej muzyki, która nie ograniczała s i ę na szczęśc i e do ro li ,.d źwięk u tła", istniejąc wraz z tekstami i trafiając do słuchacza. Sam koncert nie zaskoczy ł specjalnie ani długością ( niecałe dwie godziny) ani oprawą św i et lną, ale chyba nie na tych atrybutach samemu Świetlickiemu zal eżało - natomiast miał charakterystyczny klimat. N i ezwykła bezpośredniość tekstów poety i ich bezkompromisowość, sposób w jaki zostały one wykrzyczane w publiczność oraz sam sposób zachowania się woka li sty-poety na scenie (makabryczne grymasy twarzy, stale palone jeden po drugim papi eXIMA'miało

rosy) na pewno były jego is totn ymi sk ł adn ik a ­ mi .T reść ... no cóż, b yła jak na każdym koncercie Świet li ków. Sporo utworów z pierwszej płyty , mi ę­ d zy innymi lekko reggae'owy Op luty owacyjnie przyj ęty przez publiczność, niezwykle refleksyjny Olifant z ni eco zmi enionym tekstem oraz Św i ersz­ cze, peł na zrezygnowan ia i smutku "hi storia zwyczajna o kobiecie i mężczyźnie", oraz zdecydowanie cięższa muzycznie cześć z drugiego krążka zespołu . Nie zab rakło więc : Psa, Me donaldsa ani Chmurki utworów chyba najczęściej kojarzonych z krakowską grupą, oraz niezwykłości koncertowyc h, specja lnych: przede wszystkim Odcisków, p o rażającYc h słuc hacza nieznośnie l ekką brutalno śc i ą tekstu. Świetliki zakończyły swój występ Listopadem, jedny m z n ajważniejszyc h dla mnie tekstów Świet li­ cki ego i zmuszone do bisowania Nieprzysiadalnoś­ cią, utworem okrzykn i ętym manifestem , który pozwa ł ił grupie dotrzeć do szerszego grona słuchaczy, zdecydował y zakończyć swój gośc inn y występ w sto li cy. Spory wpływ na taką decyzję m i ał też chyba fakt zachowania się pub li czności, która tym razem chyba nie do końca złapała " kontakt metafizyczny" i nie odebrała tego, co miał jej do przekazania poeta ... A szkoda. Taki koncert nie zdarza s i ę codziennie.

Maciek mkuzmi@sgh.waw.pl


Muzyka

MYSLOVITZ Śląsk do niedawna kojarzony był z metalowo-industrialnymi brzmieniami. Był miej scem, z którego trudno było spodziewać się delikatny c h dźwięków. Udany debiut pochodzącej z robotni czych śląskich Mysłowic grupy Myslovitz jest ży wym dowodem , że na temat sztuki nie wolno ukuwać żad nych teorii ani uogólni e ń. Grupa ta powsta ła w roku 1991 przy MDK w Mysłowicac h. Zaczyna li z my słowickimi zespołami "October's Chiłdren" (Przemek Myszor), "Generał Stilłwełł" (Marek Jałowiceki - autor tekstów ,. Przedt em", "Peggy Brown", ., Bunt Szesnastolatek "). Pierwsze demo nagra li j ako Freshmen. Choć nie bardzo wierzyli w swoje umiejętności kompozytorskie, postanowili wysłać ka se tę na przeg l ąd zespołów Garaż '94. Zdoby li drugą nagrodę i wkrótce zarejestrowali trzy utwory dla Radia Łódź. Również w Łod z i zespół Myslovitz zagrał swój pierwszy koncert przed ponad 2,5 ty s i ęcz ną publicznośc i ą. Ich piosenki szybko zaczęły s i ę pojawiać na lokalnych li stach przeboj ów, co -jak s ię później okaza ł o - zwróc iło u wagę wytwórni fonograficznych. Do podpisani a kontraktu z firmą MJM Musie PL doszło po występi e Myslovitz na XX Mokotowskiej Jesieni Muzyczn ej w grudniu 1994 roku, gdzie zajęli pierwsze miejsce. Z pierwszej płyty Myslovitz pt. "Myslovitz" (nagranej w składz ie Artur Rojek - gitara , wokal ; Wojciech Powaga - g itara; Wojciech Kuderski - perkusj a; Jacek Kuderski - bas) nie są­ czą się jednak same kojące i spokojne brzmienia wokalne beatlesowskie harmonie i angielskie gitary (,.Krótka piosenka o milości ") mie szają s ię tu z drapie ż nymi ek splozjami kakofonii (., Moving revolution "). Słych ać też monotonne do upojenia partie gitar i se kcji rytmicz nej a la Velvet Underground (.,Kobieta" i ,. Good day my angel ", jedna z perełek na płycie). Producent debiutanckiej płyty Myslovitz, łan Harris, który wcześ niej współpracował m. in. z Joy Division, New Order i U.K.Subs, zastrzegł ju ż

na wstępie, że "nie będą brzmieć jak to cale manchesterskie g. .. - będą brzmieć jak Myslovitz ". Promocji albumu towarzyszyły 4 si ng le i teledyski do utworów: "Myslovitz", ,.Zgon ", .,Maj " i " Krótka piosenka o milości ". Wydany l 0. 1O. 95 r. album ,. Myslo vitz" spokał się z dobrym przyjęciem prasy , która wręcz prześcigała s ię w porównaniach zespołu z The Beatles i królują-

pop and rock --nagroda przyznana przez Radio RMF FM "Niedocen ieni '95" l czerwca 1996 nastąpiła premiera handlowa dmgicj płyty zespołu Myslovitz zatytułowan ej "Srm Machine", nagranej w s kład z ie powiększonym o czwartego g itarzystę Przemysława Myszora. Płyta ta wydana z ostała już "w barwach" firmy Sony Musie Pol -

cymi ostatnio na Wyspach Brytyjsk ich oraz w Europie Oasis. ( ... ) W podsumowaniach z 1995 roku zespół Myslovitz stał na czele wielu zes tawień najpopularniejszych wykonawców. Wielokrotnie uznawany był za debiut roku, między innymi w tej kategorii zos tał mianowany do Fryderyków. Nagrody i wyróżnienia za 1995 rok : --według czytelników miesięcznika Tylko Rock nadzieja roku --według czytelników miesięcz nik a Brum debiut roku --nominacja do Fryderyka w kategorii debiut roku --nominacja Dance Musie Awards w kategorii debiut

ska/Columbia, z którą zes pół ma podpi sany wielo letni kontrakt fonograficzny. ( ...) 6 paźd ziernika 1997 na rynku muzycznym pojawiła się kolejna płyta pt. "Z rozmyślwi przy .~Iliada­ nin". Płyta, która jest najbardziej dojrzała nie tylko muzycznie ale i tekstowo. Płyta , która powinn a zw rócić na siebie uwagę melodyką, św ieżośc ią i energią przebojowych piosenek. Rea li zatorem j ak i współproducentem muzycznym nagrań był Tomek Bonarowski. (oprac. Sony Musie Polska)

Myslovitz: Z rozmyślań przy Ściana gitar. Ładne , wpadające w ucho melodie. Wysoki, momentami wręcz histeryczny głos wokalisty. Wiem, że tak mógłby zabrzmieć początek recenzji którejkolwiek płyty brytyjskiego Suede. Tym razem jest to jednak zapis wrażeń z przesłuchania trzeciego już a lbumu pięciu muzyków z polskiego miasta Mysłowice. W poprzedzających wydanie tego dzieła rozmowach zespół uprzedzał, i ż jest to płyta znacznie bardziej dojrzała niż ich poprzednie produkcje. Że nie chcie li nagrywać kolejnych hitów typu Z twarzą Marilyn Monroe. Niezbyt szczęśliwie wybrany na singiel promocyjny utwór Scenariusz dla moich sąsiadów nasuwał poważne wątpliwośc i co do nowego oblicza Myslovitz. Ale to dlatego, że jest to muzyka, której nie da się na siłę upowszechniać za pomocą wyrwanych z kontekstu pojedynczych piosenek. Trzeba się w nią zagłębić, wsłuchać , odpłynąć myślami daleko od codzienl}ości ... Pozbawiona zbędnych ozdobników i niepotrzebnej agresji twórczość Myslovitz wręcz do tego zachęca. Wyważo na, znakomicie zaaranżowana (na wzór wszelkich Suede'ów, Ride'ów, Verve'ów i całej reszty współ­ czesnych reprezentantów Albionu żerujących na pomysłach starych dobrych The Beatles), głęboko podszyta melancholi ą (czy ktoś na SGH jeszcze wie co to jest?) muzyka zespołu idealnie w spółgra z intrygującymi tekstami wokalisty Artura Rojka. Teksty -to one stanowią w moich oczach o si le przyciągania

śniadaniu

płynącej

z tej płyty. Chociaż ju ż widzę te rzesze panów businessmanów z "komórami" w łapkach , z pogardliwym uśmiesz kiem pukających się w czoło: O czym ten koleś śpiewa? Wariat chyba! Pewnie i tak jest. Któż inny bowiem zdobyłby s ię na dziwnie w naszym odduchowionym świecie brzmiące wyznanie, że Milość j est tym czego chcę... ? Artur Rojek nie pisze zwykłych tekstów do zwykłyc h piosenek. On pisze wiersze. Wiersze podszyte sza l eństwem, rozpaczą, niezaspokojon ą tęsknotą za jakim ś szczęś li w­ szym życiem ... Wiersze przesycone poczuciem alienacji, niemoż nośc i odnalezienia się w systemie, w jakim przyszło nam żyć ... Jak na przy kład w najbardziej intrygującym moim zdaniem utworze na płycie , zatytułowanym Myszy i ludzie (pamiętacie film pod

Rozwiązanie Will Smith - gw iazda filmu "Men in Black" (" Księżulko­ wie") - wystąpił poprzednio w równie kasowym przeboju kinowym z d ziedz iny sciencefiction (sajens-fikszyn) pod dumnym tytułem "Jndcpendence Day" ("Dzień Świstaka"). Nagrody teleportujemy do Marcina Kluczewskiego oraz Oli Maliszewskiej. S zczęściarzom gratulujemy!

takim tytułem ?). Spokojny wstęp, pełen cierpi en in cichy głos Rojka, powoli narastające jak w starych filmach grozy napięcie ... Nagle glos wokalisty wzbi ja się na znacznie wyższe rejestry, nabiera mocy, zagłuszany przez hałas ujące gitary wydostaje s ię na pierwszy plan , pełen już nie tylko cierpienia, a le przeraźliwego egzystencjalnego bólu ... Aby po chwi li uspokoić się i zacząć wszystko od nowa ... Takich utworów powstaje naprawdę niewiele. Tego po prostu trzeba posłuchać . Teksty Rojka są może nieco hermetyczne, ale wiem, że z najdą s ię wśród Was tacy, którzy odnajdą w nich cząstkę sieb ie, swo ic h pragnień i skrywanych na dnie duszy myś li. Spojrzenie na świat z tej nierzeczyw istej perspektywy może naprawdę wiele rzeczy u św iadomić. We wspaniałym przepełnionym gitarowym zg ieł ­ kiem finale Myszy i ludzi przez śc ianę dźwięków przebija się niesamowity glos ... w każdym z was jest wariat... w każdym z was jest wariat... Może coś w tym jest... Mikołaj Specht

konkursów Po prze dni koszmar Mariah Carey przyśnił się jej w dz ień tzw. "DayDream"; i stąd nazwa albumu, o którego tytuł pytaliśmy w zamierzchłym numerze "MAGLA". And the winners are: (chwileczkę ... otworzę kopertę .. .) Marta Górecka (kompak t) oraz Przemek Sulejasz (kaseta). Mari ah sama do Was nie przyjdzie, zapraszamy więc do pokoju Redakcji na Antresolce Profesorka Nerwosolka ..


Nr 8/9 (19/20)

Bukartyk w natarciu 17 listopada s woją premier« miała płytka Piotr:1 Bukartyka "Szampatiskie wersety" . Sam zainteresowa ny mówi o niej tak: ., Ten oto pierwszy tom moich

dziel wybranych j est produktem rozrywkowym i może zaszkodzić .fi·ustratom - im po ten tom sięgcu' nie radzę" .

Kto to jest ten Bukartyk? W roku 1991 wyg rai konkurs kabaretowy na festiwa lu w Opolu dz i<;ki songowi ., Pingwiny -piosenka straganowa ". Zaowocowalo to kilkuletnią współpracą z kabaretem ., Pod Egidą" Jana Pi etrzaka . Pó ź niej udzielał s i ę w TVP przy produkcji prog ramu ., Po wrót Bardów " . Na li stach rrzebojów zaz n a czy ł si« dzi«ki radziecki.ej agentce Wierze, której historię wyśpicwał w piosence ., Nie ll'ierzę

....

nie rusza, to wolę już jednak zabija. Takiej właśnie płyty brakowało na naszym polskim muzycznym ryneczku. Rozrasta się niepohamowanie scena śpiewających kobietek , mnoży się zespołów spod znaku britt pop ' u , ciągłe triumfy ś wi«ci disco polo i inne bo yz bandy, a czegoś choć troch ę orygina lnego ( są tacy, którzy mówi ą , że w muzyce nie mo ż na ju ż ni c wymyś l eć!) jak na lekarstwo. Dl atego pozycja ., Szamp{//iskie werpowied z ieć , że

se ty " na

-

'

za sługuj e

pochw a ł<; ,

co niniej sz ym czynię. Nie trzeba s ię nad nią szczególnie skupiać , cho c ia ż warto przyuwa żyć teksty. Bo to wła ś nie one nadają tym prostym - czas ami nawet zbyt skocznym i swawolnym rytmom - niesamowitego kolorytu. Znacie dicho, znacie reggae, z nacie transik ? No to si ę Wam spodoba pastis z mu zyc z ny w wykonani u

.. (.. .) Wiera, wzór ofi-

te ż

(·er a Jedną ręką cię

rozbiera, grzebie ci w papierach. Wierzyć nie wolno Wierze. /Ja ch oć w łóżkujestjak : wierze, <l'iedz, że robisz to z żoł­ nierzem ( ..) " drugą

Łysego.

Ty le sam Bukartyk. Tyle inni o nim. Teraz ja. Pow i e d z ieć, ż e zabija , to zbyt mocne słowa , a po-

Gołdapi

a z lewej strony lew z

11

wied z ieć, że

Wierze".

Trochę

39

Muzyka

na palm<; - wrażenie kolosalne... Wra żenie jest, a i ows z em , bowiem Łysy ś piewa całkiem zgrabnie, a tnusic z aaran żowany i zmiksowan y jest całkiem pr z yjemni e, cało ś ć wy padła z de cy dowani e na plus. Całkiem du ży plu s . Sparodiowane style i wykonawcy - pytanie tylko, czy było to celowe zamierzenie autora, czy też tylko nasze przypuszczenia i chora imaginacja knowacza ? l tym optymi stycznym pytaniem polecam zakupienie/po życ ze nie/przegranie ., Szamp{//lskich wersetów".

Szampatiskie wersety: Albo albo. Prawo do o/g azmu, Władek w krainie sąs iadek, Bobra bobra, Nie wierzę Wierze, Qrwa qrwa, Łysa piosenka. Wo/no.\:ć to .fiy wolno.\:ć, Rege dla młodego ta lenta, Nie ch cę nie chcę, A ja a ja, Prawo do o1gazmu (remix), Nie wierzę Wierze (remix)

Barbara Bielska

., (..) trąbi trąbą słoń gapi się okapi na koniec zaskroniec prosto spod

plotek z

Robin Hood z Birmingham ... Ozzy Osbourne wyjawił wreszcie tajemnicę brzmienia jednej z legend rockowych . ., Kiedy nag,ywa/i.i11/V pierwsz ą pły t ę

Black Sabbath, nasz m en edżer powiedział: W drodze na koncert zatrzymajcie się w studiu i nagrajcie te kawa/ki, które teraz robicie. po po wrocie zobaczymy, co z tego wyszło. Teraz ludzie pytają, jak uzyskali.icie tak oryginalny dźwięk? Mówię im , nie wiem, po prostu weszli.\:my do studia , podłączyli.\: my s ię i zagraliśmy" . W wywiadach zdrad z ił też, że

jako młody chiopak pracował w rzeź ni przy rozbieraniu tusz wieprzowych. W wo ln ych za ś chwila ch urozmaicaJ sobie życie włamując s i ę do mi eszkat1 co bogatszych mieszkańców Birmingham, jego rodzinnego miasta ..

Śc iął się ... A m e rykański

symbol m<;skiej sex bomby Michael Boiton po z był s i« zb«dncgo owłosienia w kolorze blond. A wszystko przez kobietę. Podczas jednego z letnich lipcowych poranków, kiedy to M ichac l oddaw ał s ię joggingowi , podbiegła do niego zdesperowana fanka i obci ę ła poka ź n y pukiel wło sów gwiazdora. Szok szokiem , ale wyglądać jako ś trzeba, wi c;c u dał s i ę do fryzjera, by obciąć reszt«. Jak don oszą z apr zyja ź ni o ne futr zaki , MB wygląda je sz c ze sexowni ej. Swoje krótkowłose oblicze zamie ś cił na o kładce najno wszej płyty "Ali that matters". Mało tego, tak s i ę chłopak podjarał śpiewaniem dla dzieci (" Go the dislance" z filmu Herkules) , że napi sał nawet książ kę" The secret ofthe tost kingdom " firmow aną przez Di sney ' a oczywiście.

Dżem z pierwszeństwem przejazdu ... Na początku przyszłe go roku (w lutym) uk azać s i ę ma nowy a lbum Pearl Jam o roboc zy m tytul e " Yield ". Pro mować go ma singiel "Given to jly", ale

branży

według

historia lubi s ię powtarzać, niejednokrotnie. Chło­ paki mają nadzieję, że singiel ukaże się jeszcze w grudniu 1997. Ale jak to komentuje menedżer zespołu , Kelly Curtis: ., Nigdy nic nie wiadomo kiedy stw ierdzenia,

że

tytuł płyty może się z mienić

Eddie Vedder zmieni swoje zdanie, a robi to wtedy, kiedy informacja za wczdnie pojawia się w prasie". W Epic Records mówi się, że nowe staffy Pearl Jam zdecydowanie rockowymi kawałkami. Pożyjemy , u słyszymy ...

Mnisie podrygi... Pobudka o 2.30 rano , czarna szata i med ytacje lub cał y d z ień w ku chni spędzony na krojeniu warzyw i przygotowywaniu posiłków d la 90-letnic go nauczyciela. Takie ż y c ie wybrał Leonard Cohen z ostając mnichem Zen . .. Czasami się zastanac i ęż ka ,

wiam , c o ja tu u li cha mhię? Można przecież żyć

przyjemniej w hot elu , na w Santa Monica. Ale j a jes tem zby t slaby że by ~yć tak wygodnie. Potrzebuję porządku ustalonych struktur, dlateg o jestem w kla sztorze " - przyznał plaży

Cohen. Ale nawet za murami klasztoru artysta tworzy nowy materiał. W swej ce li umie śc ił syntezatory i opracowuje piosenki , które skomponował zan im zo stał powołany na mnicha. Śpiewy gregoriańskie XX wieku~

Śledzili ją... Kto kogo? Francuzi naszą Renatę Przemy k. Zaowoto trasą koncertową po Bretanii , Normandii i

cowało

vampire@sgh.waw.p l

Dolinie Loary, na której przebywa obcenie Renata. Obejmuje ona osiem koncertów, materiał z czterech płyt, a międ zy nimi francuskojęzyczna wersja "Makijaż twarzy" i an g l ojęzyczn a "A11dergra11t". Czyli czasem z śledzenia wynika coś dobrego ..

Spider Woman l grudn ia 1997 roku w Chorzowskim Teatrze Rozrywki odbyła się premiera musicalu " Pocałlm ek kobiety pająka". Reżyserią zajął się Marek Obara, a w rolę tytułową wcieliła s i ę "szklana pogoda", czyli Małgorzata Ostrowska.

Wilcy 8 grudnia odbyła się premiera albumu ze ścieżką dźwiękową do filmu "Młode wilki 112". Na soundtrack trafiły międ zy innymi utwory takich zespołów , jak Suede , Gipsy King , Apollo Four Fourty, Hoover . A sam film? Na to musimy jeszcze poczekać.

Strzał w KMFDM Kilka miesięcy temu , w grunge ' owym Seattle odbył si« pokaz najnowszej gry komputerowej "Prey" firm y 3D. Za nag ra ni e oryginalnej śc i eżki filmowej zabrai się zespół KMFDM , którego mu zyka ma doskona le wgrać się z akcją. Jak mówią nałogowi gracze, ., Prey " oferuje n i espotykaną dotąd jakość grafiki i animacji. Akcja g ry toczy się w przys z łości , głównym bohaterem jest Talon Brave - Indi anin z plemienia Apaczów, który wbrew swojej woli musi przeciwstawić się mrocznym mocom Trocara. Moż­ na poczytać o tym na stronie internetowej pod adresem www.gtinteractive.com

(zebr. BB)


Rock'N'Roll niech zdycha, Rock'N'Roll to kicha ... ! w ciągu ostatniego roku przez tak zwaną fachową prasę muzyczną. Niewątpliwie nie bez powodów. Prowadzony przez niego Homo Twist wydał na poc zątku 1996 roku znakomity album, wyróżniony pięcioma nominacjami do nagrody Fryderyk ' 96 (Ma l eńczuk o Fryderykach: To ja dostalem te wszystkie statuetki!) . Zespół chwalono za św ieżość, brak kompleksów, twórcze wykorzystanie dość ograniczonej przecież tradycyjnej formuły tria rockowego: lider (wokalista-gitarzysta) z towarzyszeniem basi sty (Olaf Deriglasoff) i perkusisty (Artur Hajdasz). Oryginalna muzyka zakorzeniona mocno w klasyce rocka, ale nie unikająca eksperymentów, sięgająca zarówno do punkowego prymitywizmu, jak i do znacznie bardziej pokręco­ nych form zahaczających nawet o nowoczesny jazzrock , w połączen iu ze znakomitymi tekstami Maleń­ czu ka i jego może niezbyt ładnym , ale na pewno charyzmatycznym głosem zagwarantowały płycie zatytułowanej Homo Twist du ży sukces. Dlatego z niecierpliwością oczekiwano nowego wydawnictwa krakowskiego tria (choć może raczej krakowsko-sopockiego - w Sopocie mieszka bowiem basista zes połu , dawniej udzielający się w gdy ń skiej Aptece). No i doczekano s i ę. Moniti Revan ukazał s ię na rynku pod koniec li stopada. Warszawsk i koncert i konferencja prasowa promujące ten album odbyły się 27 li stopada w klubie Proxima. A oto zapi s wrażeń z tego wiekopomnego wydarzenia oraz z przesłuchania nowego materiału nagranego przez Marylin Manson poezji śpiewanej Uak określił Maleń czuka i kompanię prowadzący konferencję prasową redaktor Wojewódzki Jakub- moim zdaniem znacznie na wyrost). Najpierw parę słów o konferencji. Niestety odniosłem wrażenie, że nadmiar popularności, nieważ­ ne, czy za słu żo nej czy nie, wyraźnie zaszkodził samemu Maleńczukowi. Hasła typu Rock 'n 'roll niech zdycha, rock 'n 'roll to kicha! czy Nie dla mnie cale to tekno, od tekno można z nudów zdeknąć! (oba zacze rpnięte z sing lowego Twist Again), z lubości ą przytaczane przez gwiazdę wieczoru w odpowiedzi na co trudniej sze pytania elity (?)dziennikarskiej naszego kraju za latywały na odle gło ść pozerstwem i brakiem koncepcji, jak się od tych nachalnych pismaków wymigać. Poza tym po pierwsze, to nikt mi nie udowodni, że w tym, co robią panowie z Homo Twist nie ma rock'n'rolla. My gramy twista, rocka, punka, ale nie rock 'n 'rolla - mówił Maleńczuk . Strasznie to naciągan e. Po drugie, sam Maleńczuk wyznał, i ż ma zamiar kupić komputer do tworzenia muzyki. To co w takim razie z tym tekno? Inne zasłyszane podczas konferencji rewe lacje typu Moim marzeniem j est zagrać w filmie erotycznym z Natalią Kukulską ... (któż by nie chciał?) wprowadzały z pew nością do dość sztywnej dyskusji elementy odprężenia, ale nie brzmiały specjalnie kontrowersyjnie na tle tego, co chociażby podczas tegorocznego rozdania nagród MTV zaprezentował nam Marylin Manson. Naprawdę warte uwagi informacje ograniczyły się do podania terminu wydania solowej płyty Maleńczuka z jego piosenkami z czasów, gdy jeszcze zarabiał na życ ie grając na gitarze pod murami krakowskich kamienic (zarejestrowanego podczas sześciogodzinnej sesji wydawnictwa Pan Maleńczuk możemy spodziewać się w połowie marca), a także do zapowiedzi wydania albumu z bluesowymi standardami, w którego nagraniu ma wziąć udział Wojciech Waglewsk i. Płodnym bardzo artystą jest Maciej Maleńczuk, za co cześć mu i c hwała: Homo Twist, Pudelsi, piosenki solowe i teraz jeszcze standardy bluesowe. (A propos płodności: nasz bohater Maciej

M a leń czuk był

zagłaskiwan y

czyny : większość przybyłych po prostu tych utworów jeszcze nie zdążyła pozn ać. Druga część, złożo­ na ze starych hitów, przyjęta została znacznie lepiej. Ale na mnie i tak największe wrażenie zrob iło intro w postaci dziesięciominutowego dzieła Bema pamię­ ci żałobny-rapsod w wersji określonej przez Czesła­ wa Niemena (który -jak pamiętaj ą Wasi ojcowie jako pierwszy odważył się przy pomocy szatań skic h dżwięków zbezcześcić dzieło romantycznego wieszcza C.K.Norwida) jako punkrockowa. Niesamowite. Mrok i majestat tak niezbędny w każdej opowieści o rycerzach, nieposkromiona drapież ność i ekspresja w głosie Maleńczuka, a wszystko to przy wtórze psychodelicznego gitarowego zg iełku - dało to naprawdę powalający efekt (a niejedno już w życ iu słysza­ łem). Ten sam utwór, którym Homo Twist rozpoczął

słychać

występ

końcowych

spodziewa się dziecka - ta plotka potwierdzona została podczas konferencji). Największy aplauz wśród ogarniętej marazmem braci dziennikarskiej wywołał jednak redaktor Brzozowicz z Machiny , który w pewnym momencie wstał, i rzek ł co następuje: Konferencjajest nudna, a prowadzący każdemu tylko dopierdala. Chodźmy napić się piwa! A ufundowana przez wydawcę beczułka czekała ... O samym koncercie tylko parę słów. Był przeciętn y, że by nie powied z ieć nużący. Odegranie nowego materiału w całości w pierwszej części koncertu ni e spotkało się aż z tak żywy m przyjęciem publicznoś­ ci, na jaki ta mu zyka zasługuje, a to z prostej przy-

Co

na deskach Proximy, stanowi j eden ~. akordów ich najnowszego longplaya. l j est to zarazem jeden z najmocniej szych oraz naj piękniejszych fragmentów tego ogólnie dobrego, ac:t dalekiego od id eał u albumu. Maleńczuk , mimo i:i. Matka Natura nie obdarzyła go takim g łosem , jaki1n dysponuje Czesław Niemen, doskonal e poradzi ! lu sobie z tekstem Norwida, dając nam wersję, dla której za ryzykowałbym określenie "p unkrockowo-romantyczna". Punkrockowa jest tu prostota środków wyrazu (gitara, bas, gary), romantyczna jest zaś interpretacja wokalisty, śpiewającego z wyraźnie sły­ szalnym bólem i rzeczywistym przejęcie m. Ma leliczuk w roli Gustawa-Konrada - oto moja propozycja dla reżyserów teatralnych. A co "w temacie" zawartości reszty płyty? Ogólnie jest nie zła. Doj rzalsza . Jest przemyśl ana - posiada wewnętrzną dramaturg i<;. zmienia nastrój w nieprzypadkowy sposób, płynn i ~ przechodzi od utworów mocno zabarwionych ironi<t (Twist again), do tematów naprawd ę poważnych, dotykających mrocznych stron życia (Arkadiusz). Par~ utworów to wyłącznie dobra zabawa - mam tu na my ś li takie piosenki jak !rma tine Var czy tytułowy Moni/i Revan, zaś piewane przez Mal eńczuka w wymyślonym przez ni ego języku . Jak łatwo się domy ś­ lić, głos występuje tu jedynie jako dodatkowy instrument, gdyż tłumacze nia tychże tekstów we wkładce: do CD się nie uświadcz y. Ryzykowne to troch<; . szczególnie, i ż zgodnie z wszelkimi kanonami pi<;k na głos Macieja do zniewalających nie nal eży - a k muszę przy znać , że brzmi to po prostu fajn ie. Strona muzyczna Moniti Revan jest jeszcze ciekawsza ni :i. to, co pamiętamy z poprzedniego albumu. Miesza.i<l się tu i rytmy funkowe , i punkowe, i stricte rockowe. nie zapominając o muzycznych wycieczkach w cza sy psychadelii lat 60-tych i awangardy lat póżni cj ­ szych. To przyzwoity, przemyś l a ny album. Nie pozbawiony s łabyc h punktów, ale wszystko jeszcze przed nimi. Ta muzyka broni s i ę sama: bez gwiazdorskiego pozerstwa lidera, bez nieprzemyślanych pseudoprowokacj i, be z sztucznie podsycanego (czyżby przez wydawcę obu artystów? .. .) konfliktu ~. Marcinem Świetlickim, bez ha seł typu: Wolę Maleli czuka niż wibrator z kauczuka. Homo Twist naprawdę tej oprawy nie potrzebuje. swój

Mikołaj

Sp ec ht

mspech@sgh.waw.pl

Homo Twist: Moniti Revan

w klubach ... ?

STODOŁA

PROXIMA

Imprezy cykliczne :

- - SYLWESTER !!!

- -ś rody :

godz. 20.00 (cena zaproszenia dla jednej osob y 300 zł, in fonnacje w klubie- tel. 822-87-02)

O pen Your M ind - techno party ( 17 grudnia) --c zwartk i: ROCKSTAR- J + e ~ e t.4 dyskoteki przy dobreJ, nowoczes-~;;..::..;:~...;:;.::.nej muzyce ( 18 grudnia) - - piątki : MAXX PARTY - imprezy taneczne przy nowoczesnej muzyce ( 12 grudnia) - - sobo ty: SOBOTA - IMIENINY KOTAduża weekendowa impreza, same przeboje, jedyne ograniczenie: nieobecna jest muzyka dance i di sco polo (13, 20 i 27 grudnia) --ni edzie l e : g i ełda fotograficzna (w godz. 9:00-15:00, 14,2 1 i 28 grudnia)

Szczególnie polecamy: -- 1 6.1 2 Koncert zes połów Houk i 2TM2,3 (Tymoteusz- w składzie m.in. Budzy, Maleo, Litza) --1 9 .12 G-MAN- gigantyczna impreza techno

Imprezy cykliczne: --środy: WAWaGRA- dużo dobrej muzyki rockowej (od 20:00 do 2:00) --piątki i soboty: ROCKOWISK O (od 20:00 do 3:00)

A poza tym ... Poka;,y filmowe: --3.12 Urodzeni mordercy --1 0 .12 Miasto zagi nionych dzieci Caro, twórcy Delicatessen) Koncerty: --11 .12 Apteka (Trójmiasto)

(reż.

Jeunet i


Nr 8/9 (19/20)

Colgate-Palmolive Poland

Promocja konsumencka

wej półce i we właściwym sk lepie, promocja konsumencka jest dodatkowym powodem, dla którego konsument kupi produkt.

Obecnie, w czasach narastającej konkuren cyjności między produktami, które często są do siebie bardzo podobne, rośnie rola promocji w działaniach marketingowych firm. Konkurenci wymyślają coraz n~wsze, bardziej chwytliwe i skuteczne sposoby na to, aby klient kupił właśnie ich produkt. Oprócz narzędzi marketingu "klasycznego", tzn. reklamy w mediach, której celem jest oddziaływanie na świadomość ora~ ocenę produktu, coraz częściej stosuje się narzędzia promocyjne, mające bezpośredni wpływ na zachowame konswnentów oraz pośredników handlowych.

Aby lepiej zrozumieć ro l ę promocji konsumenckiej , porównajmy ce le danej promocji z celami marketingowymi firmy. Ce le marketingowe to ce le długookresowe, zarówno ilo ś ciow e, jak i jako śc io­ we. Są one szerszymi celami firmy . Cele danej promocji są celami krótkookresowymi i możn a je okreś­

Co to jest marketing? Istni eje wiele definicji marketingu, oto dwi e z nich:

-praktyka marketingu to zbiór działań, których celem jest przyciągną ć, zadowolić i utrzym ać konsumentalklienta -na marketing składają s ię wszystkie dz iałania, za pomocą których przedsiębiors two przystosowuje się do swego otoczenia - w sposób twórczy i zyskowny. Sięgnijmy

wstecz. Najpierw była Era Produkcji, w której popyt przewyżs zał podaż. Jej h asłem by ło "S przedawaj to, co mo żesz wyprodukować " . S przedaż u zależniona była tylko od ceny i dystryb ucji. Wzrost zysków opierał się na zwiększaniu wydajn ości i obni żan iu kosztów produkcji . W tym czasie Henry Ford p o wiedz i ał : " Mogą mieć samochód każdego ko loru , aby tylko był czarny". Potem nastą­ pi ł a Era Sprzedaży , kt óra charaktery z owała s i ~ wię kszym wyborem produktów i marek. Wzrost zysków opiera! s ię na zw ięk sza niu sprzedaży . Prowadziło to do " wpychania" produktów do domu ko nsumenta na si łę , bez względu na jego potrzeby. Dzisiaj mamy Erę Marketingu. Wszystkie d z iałani a skupione są wokół konsumenta, jego potrzeb i satysfakcji czy li " Produkuj to, co możesz s przedać, zamiast s przedawać to , co mo żesz wyprodukować" , jak w l 964 roku powi e d z iał ko lejny dyrektor koncernu Ford Lee ł oacca. W obecnych czasach istnieje bardzo wysoka konkurencja, a zyski o pieraj ą s ię na wydajnośc i produkcj i i skutecznych dz iałani ach marketingowych. Nowoczesny marketing wymaga w i ęc czegoś w i ęcej ni ż wyprodukowania dobrego towaru, sprzedawanego po atrakcyjnej cenie i dostępn ego d la docelowych nabywców. Roś nie rola przed s i ębi o rstwa jako komunikalora i promotora . Dla tych potrzeb stworzony zos tał system komunikacji marketingowej , tzw. mix promocyjny {"Promotion Mix"). Oto jego definicja: "j est to zbiór dz i a ła ń z dziedziny informowan ia, perswazji i wywierani a wpływu na zachowanie konsumenta/k lienta", co najlepiej iłu struje stwierdzenie: " W fabryce produkujemy kosmetyki , w sklepie sprzedajemy emocje". Na mix promocyjny składają się: --reklama -· promocja sprzedaży -promocja dla konsumenta (konkursy, premi e, prezenty, kupony, rabaty) -promocja dla handlu (kredyty, rozrywki , rabaty, sprzedaż w i ązana , targi) - -pubłi c rełations --s przeda ż osob ista --marketing bezpośredni telcmarketing)

(wysyłki ,

ulotki ,

Cele mixu promocyjnego są następujące: --informowanie, czyli budowani c św i a d omośc i konsumenta o istnieniu produktu, przedstawianie, w jakim celu u żywamy danego produktu, oraz przypomina nic o nim. W ten sposób wp ływamy na świado­ mość konsumenta/klienta --przekonywani e do produktu/marki poprzez wi zerunek , emocje i wyższość produktu. W ten sposób w pływamy na postawę konsumenta/klienta --wywieranie w pływ u (zac h ęca ni e do zak upu) poprzez dodatkowe zyski łub nagrody, testowanie produktu, doradztwo. W ten sposób w pływ amy na zachowanie konsumenta /klienta

Grupy docelowe mixu promocyjnego to: --konsumenci --pośrednicy (hurtownie, sklepy, sprzedawcy, dz iał s przeda ży danej firmy) -- s połec zeństwo

Skuteczność narzędz i

mi xu promocyjnego j est uza l eż niona od 3 czynników. Po pierwsze, ma na nią w pływ faza życ ia produktu. Wyró ż niamy 4 fazy: wprowadzer\i a, wzrostu , dojrza ło śc i i spadku . Drugim czynnikiem jest gotowość nabywcy do zakupu . Trzecim jest s kutec z ność , która za le ży od ce lów przeprowadzani a promocji. Czy chcemy wpływać na św i adomo ść, przekonania czy zachowanie? Czy chodzi o zachowanie "Spróbuj czy bądź lojalny?". Czy celem są krótko- czy długofałowe dz iałan i a? W fa z ie wprowadzenia produktu, kiedy chcemy do n ajważniej szej grupy docelowej, reklama i publi c ity są bardzo ważne, gdyż budują świadomość istnieni a produktu. Stosujemy też promocję dla konsumenta, aby w zbud z i ć ch~ć do wypróbowania produktu, promocji( dla handlu, aby budować selektywn ą dy strybucj ę, oraz sprzed aż osobistą dla rozszerzenia zasi ęg u dystrybucji . trafić

W fazie wzrostu , kiedy naszym celem jest rozszerzeni e dotarcia do konsumentów, działamy poprzez tworze ni e św i a d o mo śc i i zainte resowa nia na rynku masowym oraz tworzymy inte n sy wn ą dystrybucję, aby towar docierał do zai nteresowanego konsumenta. W tym czasie zmniejszamy natomiast ilo ść promocji sprzedaży, gdyż wytworzony w fazie wprowadzenia popyt posiada swoją dynamikę wzmocnioną poprzez ustne informacje przekazywane przez kolejnych nabywców. W faz ie dojrzałości produktu znowu rośnie znaczenie promocj i sprzedaży. Ce lem jest utrzymanie istniejących konsumentów oraz pozyskanie konsumentów konkurencyjnych marek. Rośnie również znaczenie reklamy, dzięki której konsument ma okazję p oznać róż nice międ zy markami oraz korzyści płyn ące tylko z naszej marki . W tej faz ie du że znaczenie ma równi eż sprzedaż osobista i promocja dl a handlu , aby utrzymać lub rozszerzyć k a nały dystrybucji . W fazie spadku promocja sprzed:1ży nadał odgrywa waż n ą ro lę , c h oć jest zmni ejszo na do minimalnego poziomu. W tej fazie mu simy dok onać anali zy re nt ow n ośc i promocji. Przeprowadzamy równi eż a n a li zę rentowności rekłamy i publicity, które zos t ają ogran iczone do poziomu ni ezbędn ego do utrzymani a loja lnyc h konsumentów . Sprzedawcy (zarówno po ś red ni cy, jak i przedstawiciele handlowi) poś wi<;cają produktowi minimum uwagi. W ten sposób dokonuje się eli minacja nierentownych produktów. Promocja s przedaży jest to zb iór nar zęd z i , przede wszystk im krótkookresowych, które m ają s t y mul ować szybsze i / łub wi ęk sze zakupy o kreś l o­ nych produktów łu b u s ług przez kons umentów lub nabywców handlowych. Jednym z typów promocji sprzedaży jest promocja konsumencka, którą najlepiej obrazuje stw ierdzen ie "Prezenty są jak haczyki", któ re wypowi ed z iał Marcjałis już w 86 r. n.e. Promocja konsumencka ma wpływ tylko na konsu menta ostatecznego i jej celem jest zmi e ni ć jego zachowanie. Poza rek l a m ą, ceną, zaletami samego produktu (opakowani e, receptura) i faktem , że jest na właści-

lić i l ościowo.

Cele marketingowe -- sprzedaż

--zyski --udz iały w rynku --dystrybucj a --wizerunek

Cele dane j promocji --wypróbowanie produktu po raz pi erwszy --ponowny zakup --zwiększenie konsumpcji produktu --zwiększenie zapasów w domu konsumenta -- zwiększeni e używaniaispożywa nia produktu --zdobywanie u ży tkowników konkurencyj nych marek --budowanie świadomości marki (w sytuacji gdy nie ma reklamy) Planując strategię promocji , musimy określić: --cele promocji (co mamy os iągnąć) --grupę doc e lową (do kogo trzeba trafić) --n arzęd z i e (w jaki sposób)

Zaobserwujmy to na przykładzie: --ce lem marketingowym jest zwiększenie udz iału w rynku pasty do zębów Colgale Tota ł z 6% na 8% w ciągu roku --ce lem promocji konsumenckiej jest spowodować wypróbowan ie nowej pasty Colgale Totał -- gru pą docelowąj es t 300.000 kobiet z du żych miast kupuj ącyc h Błend-A-Med Comp iele łub SignaJ Gło­ bał --n arzęd z i e m

natomiast jest rozdanie 3.000.000 próbek 20 mi przez hostessy w dużych sklepach/supermarketach w l 5 największyc h miastach Poł ski Przyjrzyjmy się teraz różnym narzęd z iom promocji konsumenckich. M aj ą one różną s kuteczność w za l eżnośc i od poszczegó lnych celów i od określo­ nych kategorii produktów. Mają również różne koszty wprowadzania. Próbki to mała ilość produktu dostarczona konsume ntowi za darmo lub po bardzo ni sk iej cenie. M ogą one b yć rozdawane przez hostessy w sklepie, wysyłane do domu, roznoszone po domach, wysyła­ ne do profesjona li stów, rozdawane podczas wydarzeń tematycznych . Mogą też zn aj dować się w ogło­ szeniu prasowym lub na innym produkcie. N a l eży je sto sować przy wprowadzaniu nowego produktu, dla pozyskania nowego konsumenta, aby budować św i a­ domość i wizerunek marki , a w szczegó lno śc i wyróżn i ając ej produkt korzyśc i dl a kon sumenta. Nie jest natomiast wskazane stosowanie próbek gdy produkt nie wykazuj e widocznej przewagi nad innym, w celu zw ięk szania zapasów w domu łub zwiększenia częstot l iwości i il ości u żytkowania produktu. Opakowania bonusowe" to dodatkowa ilo ść produktu dostarczona konsumentowi bez dodatkowej opł aty. Prod ukt może być dostarczony w opakowaniu Jączonym łub o zwi<;kszonej zawa rtośc i . Są to na przyk ład : "dwie butelki za ce n ę jednej", "druga tuba za pól ceny", "25% gratis". Opakowania "bonu sowc" stosujemy dla zw i ększen i a. il ośc i i częstotli wo­ ści użytkowania produktu , dla pozyskani a nowego kons umenta, dla budowania lojaln ości. ciąg

dals;.y 11a następnej stronie


42

Colgate-Palmolive l Reklama

Promocja konsumencka c.d. Nie jest to właściwe narzędzie do wypróbowania produktu, przy wprowadzaniu nowego produktu lub budowaniu świadomości marki.

produktu oraz ponownego wypróbowania produktu. N ie jest to natomiast właściwe narzędzie do budowania lojalności konsumenta.

Opakowania spec ja ln e" to materiały reklamowe dla sklepu zawierające produkt (tacki, stojaki, dispensery) , produkt lub prezent dołączony bezpośrednio do/wewnątrz każdego produktu lub wysyłany oddzielnie pocztą, jako nagroda za zakup produktu. Przykładem takich opakowań mogą być zabawki w proszku do prania, szczoteczka na paście do zębów, opakowanie do wykorzystania (kub ełek proszku "Lanza"). Jeśli naszym celem jest zwiększe­ nie ilości używanego produktu, spowodowanie ponownego zakupu , pozyskanie nowego konsumenta, powinniśmy zastosować to narzędzie . Opakowań "specjalnych" nie stosujemy wtedy, kiedy chcemy budować świadomość marki lub loja l ność konsumenta.

Promocje lo jalizu jace" to system nagradzający konsumenta za wielokrotne zakupy przez określony czas, aby spowodować lub wzmocnić lojalność konsumenta. Linie lotnicze np. proponują zniżki dla stałych klientów. Można też zbierać pełną kolekcję (zestaw szk lanek Nutella) lub punkty/znaczki rabatowe. Tego typu promocji nie należy stosować w ce lu wypróbowania produktu, zwiększania spożywanej ilości , zdobycia nowego klienta.

Konkursy/gr:y/loterie to np. losowanie nagród , zdrapka, nagroda wewnątrz opakowania, kolekcjonowanie ("l':l umeromania"). Stosujemy je w celu zwiększenia zapasów w hand lu i domu konsumenta, zwiększenia częstot li wości użytkowania

Promocje wydarzen iowe"- połączenie produktu z lokalnym, narodowym lub międzynarodowym wydarzeniem poprzez umowę sponsorin gową. Mogą to być imprezy sportowe, koncerty, wydarzenia charytatywne lub tematyczne, wybory Miss Polonia. Budowanie św i adomości i wizerunku lub wzmocnienie lojalności konsumentów to właściwe ce le stosowan ia tego narzędzia. N ie jest to natomiast właściwe narzędzie, jeśli celem jest wypróbowanie produktu , zwiększenie ilości jego spożywania lub zdobycie nowego konsumenta.

Czym jest ISIC? Międzynarodowa Legitymacja studencka ISIC (International Student Identity Card) p owstała w 1968 roku i do chwili obecnej jest jedynym uznawanym na całym świecie dokumentem potwierdzają­ cym status studenta (lub ucznia szkoły średniej).* Studenci (uczniowie) niemal na całym świecie stanowią grupę, która traktowana jest w sposób szczególnie uprzywilejowany, dlatego zniżki na bilety wstępu do obiektów kulturalnych i sportowych, w zakresie transportu, zakwaterowania i inne, są bardzo znaczą­ ce i sięgają nierzadko 50%. W trakc ie pobytu za granicą identyfikacja poprzez legitymację !SIC niemal automatycznie stwarza jej posiadaczowi możliwość korzystania ze zniżek przeznaczonych dla studentów (uczniów) w całym kraju . W Polsce studenci uczelni (szkół zagranicznych)- posiadacze ISIC- traktowani są na równi z polskimi studentami, np. w muzeach państwowych , przy zakupie biletów lotniczych i

promowych, przy korzystaniu z transportu publicznego w Warszawie. W chwili obecnej legitymacja ISIC uprawnia do okolo 15 000 zniżek w ponad 90 krajach świata. W roku 1996 skorzystało z nich ponad 2 mi li ony posiadaczy legitymacji !SIC na św i ecie, w tej liczbie okolo 60 000 osób to studenci i uczniowie z Polski. Ponad 5 000 biur na całym św i ec i e należących do organizacji !SIC, specjalizujących się w turystyce studenckiej, rozumie Twoje potrzeby i służy Ci pomocą nawet w bardzo nietypowych sytuacjach. Jeżeli mimo tego, gdzieś za granicą nie możesz znaleźć biura oznaczonego nalepką !SIC, pomocą służy Ci bezpłat­ na linia telefoniczna- !SIC HELP LIN E. Dla podkreślenia roli, jaką spełnia legitymacja !SIC, oraz w uznaniu jej znaczenia, patronat nad legitymacją objęło UNESCO. Legitymacja na rok 1998 jest ważna również przez

Sieć

nr• 11 11 rnrn u ... li • .. 1 l -.a il l ~~§~~~1-f: -.a wr-1 u • r-1 111 1

~

-l

l l l

ILL,.ftiUIU · - - · 11 l

l

.. l

MAGIEL Kupony/czeki rabatowe mogą znajdować się w prasie przy ogłoszeniu , w gazetce supermarketu, ulotkach w sklepie, mogą też być wysyłane do domu lub dołączone do produktu. Dzięki nim można korzystać ze zniżki przy zakupie danego towaru lub otrzymać zwrot większej sumy przy wielokrotnym zakupie. Powinniśmy je stosować przy budowaniu lojalności, zwiększeniu zapasów, zdobywaniu nowego konsumenta lub zwiększeniu ilości spożywania produktu. Nie należy ich stosować do budowania świadomośc i i wizerunku. W Polscc jednak na dzień dzisiejszy nie ma jeszcze infrastruktury, aby stosować tego typu promocje. Przed podjęciem decyzji dotyczącej wy bo ru danego rodzaju promocji konsumenckich, należy przyjrzeć się celom i grupie docelowej. Należy te~. dokonać analizy finansowej każdej opcji właśc iwej do os i ągnięcia celów pod kątem zwiększenia sprzedaży oraz jej kosztów . Po przeprowadzeniu promocji konsumenckiej konieczne jest podsumowanie jej wyników i kosztów z uwzględnieniem obniżo n ej (straconej) sprzedaży parę tygodni po okresie trwania promocji. Dopiero po zrobieniu bilansu finan sowego promocji możemy uznać ją za zakończon ą . Wyciągnięte wnioski należy u wz~lędnić przy następnych działaniach promocyjnycli"' .. Michał Kupczyński

ostatnie miesiące 1997 roku. Aby otrzymać legitymację, przynieś: --1 9 PLN -cena legitymacji w Polsce, --zdjęcie paszportowe, --waż n ą l egitymację szkolną lub studencką.* Jeżeli

pragniesz dowiedzieć się czegoś więcej na temat legitymacji !SIC, skontaktuj się z ZS P SGH , pokój 61c3 w budynku Głównym (obok kiosku), numer telefonu: 49-54-71 lub 49-12-51 wew. 755, cmail: zsp@sgh.waw.pl- temat legitymacja !SIC Sprzedaż

w godzinach: li :40- 13:20 (Kasia Domagała) Wtorek: 9:50- 13:20 (Norbert Chwesiuk) Środa: 9:50- li :30 (Kasia Domagała) 13:30- 16:30 (Arek Kempczyński) Czwartek: 9:50- 13:20 (Marta Kondej) Piątek: 13:30- 15: l O( Sebastian Kasprzak) Poniedziałek:

* Legitymacja wydawana tylko studentom i uczn iom szkól średnich uczącym się w trybie dziennym.

punktów FOTO RELAX

l. Złota 8 (kino Relax) 2. Złota 8 3. Chmielna 33 (kino Atlantic) 4. Marszałkowska 104/122 (Junior)

..

Laboratorium FOTO RELAX świadczy najwyższej jakości usługi, przyjmuje pra~e amatorskie i zawodowe. Posiada najnowocześniejszy sprzęt i materiały fotograficzne firmy KODAK, pozwalające wykonać: -wywołanie

i odbitki w systemie APS (nowość!!) - odbitki barwne i czarno-białe na profesjonalnym papierze KODAK SUPRA - zdjęcia do formatu 30,5x45 cm na papierze błyszczącym lub matowym - kadrowanie ze wszystkich formatów - wykonywanie stykówek lub tzw. INDEX-PRINT -wywołanie filmów w procesie C-41 oraz slajdów w procesie E-6

Zapraszamy Wszystkich do korzystania z naszych

usług.


EUROKONTO DLA STUDENTA Wywiad z Panią Anną Dziewanowską - kierownikiem filii VIII Banku Pekao S.A.-Grupa Pekao S.A. na terenie SGH.

Oddziału

-Jak zaczęła się współpraca Banku ze Szkołą Główną Handlową? -Rozmowy były prowadzone na bardzo wysokim szczeblu, tzn. Pani Rektor, prof. dr hab. Janina Jóźwiak, spotkała się z Prezesem Banku - Panem Andrzejem Doroszem. W efekcie tych rozmów podpisane zostało porozumienie. Wcześniej współpracowaliśmy z waszą Uczelnią na zasadzie sponsoringu róźnorodnych imprez, np. obchodów 90-/ecia SGH. Później narodził się pomysł załoźenia filii. -8/aczego zdecydowaliście się Państwo wybrać właśnie SGH, a nie np. UW? -Już dość długo byliśmy związani z waszą Uczelnią. Kształci się tu przyszłą kadrę bankowców, wielu naszych pracowników ukończyło SGH lub wciąż tu studiuje. -Które produkty Banku są najbardziej popularne wśród studentów?

-Takim produktem jest przede wszystkim Eurokonto. Eurokonto to nowoczesny rachunek oszczędnościowo­ rozliczeniowy, dzięki któremu każdy jego posiadacz ma możliwość całodobowego dostępu do swoich pieniędzy. Dostęp ten ułatwiają instrumenty wydane do tego produktu: • Identyfikacyjna Karta Magnetyczna - IKM - karta umożliwiająca korzystanie z Eurokonta w całej sieci Banku Pekao S.A.-Grupa Pekao S.A. • Euroczeki - czeki gwarantowane o europejskim standardzie akceptowane w Polsce i w Europie. Czeki te są akceptowane ponadto w blisko 90 bankach polskich i 1200 placówkach Poczty Polskiej - wszędzie tam, gdzie widnieje niebiesko-czerwony znak EC. • Karta Eurocard l Mastercard - karta płatnicza i do bankomatu z miesięcznym limitem wydatków, które raz w miesiącu będą obciążały Eurokonto. Pozwala ona na dokonywanie płatności w kraju i za granicą. -Jakie opłaty ponosimy, gdy chcemy skorzystać z bankomatów instytucji finansowych nie naleźących do grupy Pekao S.A.? -Opłata ta wynosi 2,5% wypłacanej kwoty, nie mniej niż 4 zł. -Czy są jakieś inne usługi, moźe mniej popularne, ale równieź korzystne? -Polecamy również pożyczkę w Eurokoncie, o którą mogą się ubiegać posiadacze Eurokonta Akademickiego po 3 miesiącach od jego założenia, do wysokości kwoty określonej w umowie pożyczki zawartej z Bankiem. -Czy są to propozycje oferowane specjalnie studentom? - Eurokonto Akademickie jest skierowane do Was. Wszystkie opłaty z nim związane są dla studentów o 50% niższe niż dla innych klientów. Studenci płacą połowę za Eurokartę, czeki i kartę Mastercard, a także za przyznanie limitu pożyczki w Eurokoncie. Opłata za używanie karty auroczekowej do Eurokonta Akademickiego w okresie jej ważności wynosi rocznie 6 zł i O, 15 zł za każdy Eu roczek. -Jaki jest maksymalny debet na kart, płatniczą? ·Jest on uzależniony od średnich miesięcznych wpływów. Karta jest obciążana zawsze raz w miesiącu. Na koncie musi być zatem wystarczająca ilość pieniędzy, aby pokryć wydatki. -Czy wiele osób skorzystało juź z Państwa usług? -W ciągu pierwszego miesiąca założyliśmy 1000 rachunków dla studentów i kadry naukowej SGH. -Dziękujemy za udzielenie wywiadu.


Aleja

Niepodległości

196 00-608 Warszawa

Pon~~-··~~~-.,-

McDonald's, Pizza Hut imprezy pracownicze muzyka disco, 6 zł wszyscy

WAWaSZAŁ polski rock, 4 zł dla studentów, 8 zł normalny

WAWa Rock elassie rock, 4 zł dla studentów, 8 zł normalny

Hard Zone hard core, punk, rock 4 zł dla studentów, 8 zł normalny

Power Park rock, pop, 8 zł dla studentów, 16 zł normalny

s Power Park rock, pop, 8 zł studentów, 16 zł normalny


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.