3
Rodzinny Magazyn Trójmiasta
www.maluchy3miasta.pl
5
(35) numer 2015 wrzesien/pazdziernikń
Będziesz lub jesteś rodzicem? Oczekujesz dziecka lub masz dziecko do lat 12?
Ten magazyn jest DLA CIEBIE!
egzemplarz bezpłatny
Matematyka jest fajna
QR CODE
Wygenerowano na www.qr-online.pl
43
www.maluchy3miasta.pl
wydarzenia polecane przez redakcje 11-13 września Osa Festiwal 2015 Sopot PGS Plac zdrojowy 2
12 września 53 Bieg Westerplatte Gdańsk Mosir
12-13 września Weekend z Archeologią Gdańsk, ul. Rycerska
16-17 września Zostań Przyjacielem Gdańsk Miejski Teatr Miniatura
19 września AmberFest 2015-Gdańskie Święto Piwa PGE Arena Gdańsk
23-26 września Zajęcia edukacyjne na Zbiorniku Wody Kazimierz Wyspa Sobieszewska Wieża ciśnień
26 września Gdańskie Miniatury kolejny cykl spotkań Instytut Kultury Miejskiej
26 września Tu i Tam Gdańsk Miejski Teatr Miniatura
12 października Muzyczne Ścieżki Dźwiękowe Gdańsk Polska Filharmonia Bałtycka
12 września Sopocki Festyn Organizacji Pozarządowych Molo w Sopocie
12-13 września Dni Otwarte w Akademii Artystycznej Gdańsk Akademia Artystyczna
13 września Sportowe Pokolenia Gdańszczan Gdańsk , Targ Węglowy
13 września 10 lat Walki z Rakiem MCKA Zatoka Sztuki
19-20 września Festiwal Gotowania OKuchnia! Gdańsk, Targ Węglowy
23 września EduPark Bezpieczna Energia Gdańsk
26-27 września Kinder Niespodzianka i Minionki Gdynia
10 października V Festiwal Smaków Food Trucków Gdańsk Matarnia Park Handlowy
10-11 października Openhouse Gdynia -Festiwal Architektury Gdynia
17 października MTB Gdynia Maraton Sopot, Park Krajobrazowy
18 października Koncert Familijny Zaczarowany fortepian Gdańsk, Polska Filharmonia Bałtycka
WIĘCEJ WYDARZEŃ Z TRÓJMIASTA I OKOLIC ZNAJDZIESZ NA: http://maluchy3miasta.pl/wydarzenia
od redakcji W numerze:
2
3 6 7 11 12 14 16 18 20 23 24 26 27 30 32 34 36
Nauczycielskie sztuczki, czyli kary i nagrody dla najmłodszych Matematyka nie musi być nudna – Mathriders Rok matematyki na Pomorzu Z matematyką za pan brat – Matplaneta Mundurek szkolny – obowiązek czy przyjemność Darmowe podręczniki Przedszkole inne niż wszystkie Homeschooling – edukacja domowa bez tajemnic Naturalny dopalacz: śniadanie Wyprawka szkolna Zerówka w szkole czy przedszkolu Staszek – Fistaszek – z cyklu Jestem z Trójmiasta Kultura – polecane książki Osiedla przyjazne rodzinie Z wizytą w oliwskim zoo Z wizytą u Hansa Christiana Andersena Plac zabaw jak lekcja WF-u Kolabusy
Aktualna lista punktów kolportażu czasopisma „Maluchy3miasta i okolic” na
www.maluchy3miasta.pl
3
Mundurek w szkole, tak czy nie? Co dać dziecku na pierwsze śniadanie? Mój synek poszedł do pierwszej klasy i co teraz? Te i inne pytania kłębią się Wam w głowach. Nowy rok szkolny to taka mała rewolucja w życiu każdej rodziny. Po wakacyjnym luzie wraca codzienny rytm, na który większość rodziców czeka z utęsknieniem. Dzieci raczej nie. Inni, jak np. moja znajoma co roku, o tej porze roku przechodzi małe załamanie nerwowe, związane ze szkołą swoich dzieci. Sama mam ich trójkę, w tym dwójkę w wieku szkolnym i doskonale wiem, jak wiele obowiązków nagle spada na naszą głowę, które potrafią naprawdę nas przytłoczyć. Ale dla chcącego nic trudnego, w końcu nie my pierwsi i nie ostatni posyłamy dzieci do szkoły. Życząc Wam powodzenia i wytrwałości w tym nowym roku szkolnym, zapraszam do lektury M3M. Małgorzata Tysarczyk-Darska Redaktor naczelna
– Partner Honorowy wydania numeru / www.dasko.pl
Zespół:
Redakcja: Magazyn rodzinny Trójmiasta i okolic „Maluchy 3 miasta i okolic” ul. Do Studzienki 34 b 80-227 Gdańsk e-mail: redakcja@maluchy3miasta.pl www.maluchy3miasta.pl QR CODE Wygenerowano na www.qr-online.pl tel. + 48 506 104 536
Wydawca: DASKO MEDIA Gdańsk www.maluchy3miasta.pl www.facebook.com/maluchy3miasta.pl www.issuu.com/maluchy3miasta.pl
DOWIESZ SIĘ WIĘCEJ, ZESKANUJ KOD
Redakcja nie zwraca niezamówionych tekstów i materiałów redakcyjnych oraz nie ponosi odpowiedzialności za treść nadesłanych materiałów reklamowych.
Małgorzata Tysarczyk-Darska Redaktor naczelna e-mail:malgorzata@maluchy3miasta.pl tel. + 48 506 104 536 + 48 501 515 413
DZIAŁ REKLAMY – ZADZWOŃ Katarzyna Panc tel. + 48 506 036 170
Katarzyna Panc Kierownik działu reklamy / Z-ca redaktor naczelnej e-mail: katarzyna@maluchy3miasta.pl reklama@maluchy3miasta.pl tel. + 48 506 036 170 Marlena Walter Specjalista ds. Kluczowych Klientów email: marlena@maluchy3miasta.pl reklama2@maluchy3miasta.pl tel. + 48 504 236 250 Kinga Jatkowska Sekretarz redakcji / wydarzenia e-mail: kinga@maluchy3miasta.pl kontakt@maluchy3miasta.pl tel. + 48 506 104 536
Skład, projekt okładki: www.raczynska.com
Magda Bukowska - Popek Redaktor prowadzący i nadzór dziennikarski e-mail: magda@maluchy3miasta.pl
Foto na okładce: fotolia.pl © Uncleraf
Anna Mackiewicz Korekta oraz fantastyczny zespół specjalistów
Marlena Walter tel. + 48 504 236 250
WYPROMUJ SIĘ Z NAMI!
redakcja poleca Tekst: Magda Popek
Nauczycielskie sztuczki,
czyli kary i nagrody dla najmłodszych
Nauczyciele mają wiele narzędzi, by motywować uczniów do pracy – nagradzać ich za postępy i upominać, gdy wyniki czy zachowanie nie są zgodne z oczekiwaniami. Przede wszystkim są to stopnie oraz uwagi czy pochwały wpisywane do dzienniczków. U najmłodszych uczniów jednak te narzędzia nie zawsze spełniają swoją funkcję. W pierwszych latach nauki najważniejszym celem jest bowiem zachęcenie młodych ludzi do szkoły, do zdobywania wiedzy i współpracy z kolegami. Stawianie najsłabszych ocen i uwag może mieć skutek odwrotny do zamierzonego. Większość psychologów jest zdania, że na ludzi, zwłaszcza dzieci, lepiej działa metoda marchewki, a nie kija. Mądrzy nauczyciele doskonale zdają sobie z tego sprawę i wymyślają własne sposoby na to, by modelować postawy swoich podopiecznych. Wiele z nich można też przenieść na grunt domowy i z powodzeniem stosować w wychowywaniu własnych dzieci. Jakie nauczycielskie sztuczki udało nam się podpatrzeć?
Serduszkowa skala – W naszej klasie w zerówce wisiała na ścianie wielka tablica z nazwiskami dzieci. W każdy piątek nauczycielka wraz z dziećmi omawiała zachowanie każdego z nich w ciągu tygodnia i wspólnie decydowali, na jakie serduszko dany uczeń zasłużył. Za grzeczność dzieci dostawały
www.maluchy3miasta.pl
serduszka czerwone, czarne trafiały do największych łobuzów, a zielone było sygnałem, że coś nie wyszło – opowiada Sylwia Tomczyk, mama 8-letniej Julii. – Serduszka dzieci wklejały też sobie do zeszytu. Dwa razy w miesiącu czerwone serduszka były zliczane i te dzieci, które miały ich najwięcej, dostawały od Pani jakiś upominek i dyplom. Dzieciaki z wielkim przejęciem liczyły te serduszka i czekały na niespodzianki, choć były to drobiazgi: naklejki, długopisy czy gumki… Pani Agnieszka zawsze miała też jakieś dodatkowe nagrody, np. dla dziecka, które wcześniej miało czarne serduszka, a w ostatnim miesiącu poprawiło się na same czerwone. Dzieci dostawały serduszka jako ocenę przede wszystkim całotygodniowego zachowania, ale też pracy, choć oczywiście najgrzeczniejsze były w piątek, kiedy były przyznawane – dodaje ze śmiechem pani Sylwia.
Piegi dla najlepszych Pani Ewa, wychowawczyni klas 0–3, swoje maluchy karała i nagradzała przy użyciu zwykłego mazaka. – Zaczęło się od kropeczki na nosie za wyjątkowe kręcenie się i gadanie – wspomina Karolina Słomkowska, mama 10-letniego Kuby. – Okazało się jednak, że kropka, która miała być karą, bardzo spodobała się innym dzieciom – tym grzecznym, więc system został odwrócony. Kolorowe kropeczki były malowane na twarzach dzieci, które dobrze się zachowywały, zrobiły ładną pracę, dużo się zgłaszały. I tak każdego dnia odbieraliśmy dzieci z piegami na buziach. Im więcej piegów, tym więcej sukcesów. Trzy oznaczały absolutnie fantastyczny dzień w szkole – opowiada pani Karolina. – Dzieciaki były zachwycone i robiły wszystko, by zapracować na to wyróżnienie. Trochę jak w Akademii Pana Kleksa, gdzie uczniowie zdobywali piegi.
Pokaż palec Pani Iwona zamiast piegów na twarzy malowała swoim uczniom buźki na palcach. Jak łatwo się domyślić, im bardziej uśmiechnięta buźka, tym wyższa ocena za pracę na lekcjach. – Dzieci, wychodząc z klasy, od razu chwaliły się uśmieszkami na palcach – opowiada Ewa Szydłowska, której syn Kamil jest wychowankiem pani Iwony. – Naprawdę smutne buźki trafiały się rzadko, bo pani
2
Iwona wychodziła z założenia, że słabe, „blade” uśmiechy bardziej zachęcają do pracy nad prawdziwie roześmianą buźką niż wykrzywione minki.
Zbieramy punkty Wychowawczyni Piotrka i jego kolegów i koleżanek z klasy od samego początku uczyła dzieci nie tylko grzeczności, ale i systematyczności w dążeniu do celu. – We wrześniu każdy uczeń dostał specjalną kartę punktową, którą wkleił do zeszytu-dzienniczka. Na tej karcie przez cały semestr nauczycielka wpisywała dzieciom dodatnie i ujemne punkty za określone rzeczy. Były więc rubryki dotyczące zachowania, aktywności na lekcjach, uczestniczenia w pracach dodatkowych – opowiada Marta Szymkowiak, mama Piotrka. – Można też było zdobyć punkty za codzienne czytanie w domu. Pani Ania prosiła, by każdego dnia dzieci czytały przez 15 minut. Rodzice podpisywali uczniom informację, czy to zrobili, czy nie, i za to też były dodatkowe punkty. Na koniec semestru wszystkie punkty sumowano. Uczniowie zdobywali je w konkretnym celu. Na początku roku, gdy nauczycielka zaproponowała tę metodę, poprosiła rodziców, by przez cały semestr przynosili do szkoły różne drobiazgi, niepotrzebne, ale w dobrym stanie książki czy zabawki. Sama też gromadziła różne gadżety. Wszystkie te przedmioty na koniec semestru zostały wystawione w klasowym „sklepiku”. Walutą były punkty zdobywane przez uczniów przez cały okres. Każdy przedmiot miał ustaloną cenę w punktach. Choć przedmioty były naprawdę drobne, dzieciaki bardzo się starały, żeby zdobyć jak najwięcej „szkolnych pieniędzy” i móc zrobić wielkie zakupy. Muszę przyznać, że jak tylko Piotrek nie chciał czegoś zrobić, nie chciało mu się czytać czy odrabiał byle jak lekcje, wystarczyło gdzieś w rozmowie wspomnieć o sklepiku i natychmiast zrywał się do pracy. A im bliżej było końca semestru, im więcej różnych rzeczy trafiało do sklepiku, tym bardziej był zmotywowany do pracy. To rewelacyjny sposób na zachęcenie uczniów do nauki – ocenia pani Marta. Jak widać, sposobów na to, by skłonić dzieci do działania bez stawiania im uwag i wyznaczania kar, zmuszania i zastraszania, jest całkiem sporo. Wystarczy trochę wysiłku i pomysłowości.
firma miesiąca
MathRiders
matematyka u m si być e i nudna n Matematyka
jest wszędzie wokół nas. Dzięki niej można wyrazić ciężar znalezionego w parku kamienia i zmierzyć drogę z przedszkola do domu. Jeśli tylko pokażemy dziecku fascynujący świat matematyki, samo zechce się jej uczyć. Na takich właśnie założeniach opiera się metoda MathRiders.
MathRiders to zajęcia pozalekcyjne przeznaczone dla dzieci i młodzieży do 18. roku życia. Dzięki niezwykle atrakcyjnej i przystępnej formie, w zajęciach mogą uczestniczyć dzieci już od 2. roku życia. Nie męczą się nad abstrakcyjnymi równaniami, przerastającymi ich poziom pojmowania rzeczywistości, tylko wcielają się w małych odkrywców. Porównują wagę różnych przedmiotów, sprawdzają, ile słomek potrzeba do zmierzenia maskotki, i starają się odgadnąć liczbę cukierków w kapeluszu. Podstawą zajęć dla młodszych dzieci jest wykorzystanie ich naturalnej ciekawości świata. Czy istnieje większa połowa? Czy kilogram żelaza waży tyle, ile kilogram pierza? Ile potrwa przebycie takiej samej drogi samochodem, a ile pociągiem? Pytania kilkulatków mogą stać się świetnym przyczynkiem do rozpoczęcia przygody dziecka z matematyką i okazją, by naturalne zainteresowanie dziecka przekuć w pasję do nauki.
3
Mimo że na naukę nigdy nie jest za późno, nie warto zwlekać. Podstawowa sieć neuronowa tworzy się do 6. roku życia. Jej prawidłowy rozwój i zagęszczenie będą wpływać na późniejszy przebieg procesów poznawczych malucha. Dostarczenie stymulujących bodźców w młodym wieku przyczynia się do wykształcenia umiejętności logicznego myślenia, niezbędnego przy rozwiązywaniu matematycznych łamigłówek. Już czterolatki mają zdolność rozumowania w obszarze liczb czy figur geometrycznych. Aby mieć pewność, że drobne niepowodzenia nie zniechęcą naszej pociechy, konieczne jest dobranie sposobu nauczania do możliwości i preferencji dziecka. Jak wynika z raportu „The Progress of Education Reform”, dzieci potrzebują pomocy w nauce matematyki już na etapie edukacji przedszkolnej. – Tak wczesny wiek determinuje konieczność zainteresowania uczniów nauką – mówi Małgorzata
www.maluchy3miasta.pl
i motywujący sposób nauczania skutkują osiąganiem lepszych rezultatów poznawczych i wykształceniem umiejętności kompletowania informacji. Co równie ważne, pobudzają one wydzielanie dopaminy, neuroprzekaźnika stymulującego ośrodek pamięci i wpływającego na poziom koncentracji.
Grymuza z MathRiders. – W pracy z maluchami sprawdzają się gry, łamigłówki, materiały muzyczne i zadania wymagające zaangażowania plastycznego. Pozwalają nie tylko na przyswojenie wiedzy matematycznej, ale również na rozwój zdolności manualnych, językowych i umiejętności koncentracji – dodaje.
Okazją, żeby przekonać się o skuteczności takiego podejścia do nauki, mogą być bezpłatne lekcje pokazowe, które odbywają się w Centrach Nauczania MathRiders. Aby wziąć w nich udział, wystarczy skontaktować się z organizatorami. Dane adresowe placówek dostępne są na stronie internetowej www.mathriders.pl
Aby nauka była jeszcze ciekawsza, uczestnicy pracują w małych grupach. Dzieląc się ze sobą odkryciami, analizują nawzajem swoje błędy i sukcesy. W ten sposób dzieci zdobywają wiedzę dużo bardziej efektywnie. Postępy jednego ucznia napędzają rozwój innych.
Od września 2014 roku zajęcia MathRiders są prowadzone w Gdyni przy ul. Olgierda 125A w małym Kacku. Na zajęcia uczęszcza tutaj już ponad 60 dzieci. Drugie Centrum Nauczania zostało otwarte 8 września w Gdańsku przy ul. Świętokrzyskiej 93 (Łostowice) w bliźniaku przy pensjonacie Villa Resident. Zapraszamy na dni otwarte i nie tylko. Bezpłatne pierwsze prezentacje odbywają się we wtorki, środy i czwartki, a także w soboty.
Wraz ze wzrostem poziomu umiejętności uczestników zwiększa się poziom trudności zadań. Im uczniowie starsi i mądrzejsi, tym bardziej wymagające wyzwania są przed nimi stawiane. Nauka jest efektem doświadczeń i samodzielnego wnioskowania, a nie biernym przyswajaniem wiedzy bez jej zrozumienia. W tej zmianie podejścia tkwi tajemnica niezwykłej skuteczności metody MathRiders. Nauczyciele kładą nacisk na rozbudzenie motywacji, a nie na „przerabianie materiału”.
Co ważne, centra prowadzą zajęcia nie tylko dla najmłodszych. MathRiders pomaga także w przygotowaniu do egzaminów szóstoklasisty, gimnazjalnych i maturalnych.
Na „królowej nauk” opierają się sukcesy w takich dziedzinach, jak fizyka i chemia, ale wiedza matematyczna jest kluczowa również dla zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości. To właśnie w niej warto szukać inspiracji, które pozwolą rozbudzić ciekawość dziecka. – Naukę liczenia możemy połączyć z układaniem puzzli, do poznawania figur geometrycznych posłużyć mogą zdjęcia słynnych budowli – tłumaczy Małgorzata Grymuza, ekspert programu edukacji matematycznej MathRiders. – Zasady symetrii wytłumaczymy za pomocą zabaw wycinankowych, a temat miary i objętości poruszyć można podczas wspólnego gotowania – dodaje.
Już od października będzie można uczestniczyć w zajęciach MathRiders jeszcze w 5 innych punktach. Co więcej? Ruszamy z zajęciami w 3 przedszkolach. Więcej informacji na naszych stronach www i profilach FB.
Wszystkich zainteresowanych zapraszamy do kontaktu: Centrum Nauczania Gdańsk Centrum Nauczania Gdynia tel. 571 332 006 tel. 571 235 925 gdansk-poludnie@mathriders.com e-mail: biuro.gdynia@mathriders.co http://www.mathriders.pl/gdansk http://www.mathriders.pl/gdynia Matematyka MathRiders Gdańsk Matematyka MathRiders Gdynia
Według neurolog Judy Willis, badającej efektywność nauki opartej na metodach przekazywania wiedzy, taka przyjazna atmosfera oraz angażujący
Piotr Szczepkowski / Koordynator Regionalny Mathriders w Trójmieście Zajęcia Mathriders przede wszystkim pokazują dzieciom, że matematyka jest wokół nas i jest ciekawa. Pozwalamy dzieciom bawić się matematyką. Dzieci na naszych zajęciach fajnie się bawią, a przy okazji sporo uczą. Dziecko pozytywnie nastawione od początku - nie ma obaw poznawczych. Warto zacząć jeszcze w przedszkolu, żeby zaszczepić ciekawość i otwartość, zanim dziecko trafi do szkoły. Nowością w MathRiders jest start programu dla 2-3 latków opartego o specjalnie przygotowane tablice edukacyjne. Najwięcej dzieci do naszych Centrów trafia z polecenia.
Mathriders jest także Partnerem „Roku Matematyki na Pomorzu”. Pod nazwą akcji „Matematyka i bezpieczeństwo dla przedszkolaka” kryją się bezpłatne zajęcia, które przeprowadzamy w zainteresowanych przedszkolach na terenie Trójmiasta. Zajęcia mają na celu pokazać dzieciom jak ciekawa i użyteczna podczas zabawy i w życiu może być matematyka. Każde dziecko, które bierze udział w zajęciach matematycznych otrzymuje opaskę odblaskową.
Żeby móc skorzystać z takich zajęć jako przedszkole wystarczy wypełnić formularz zgłoszeniowy na stronie: http://rokmatematyki.pomorskie.eu/-/matematyka-i-bezpieczenstwo-dla-przedszkolaka
www.maluchy3miasta.pl
4
plakatA3.pdf 1 18.08.2015 17:29:28
½
½ .
MATEMATYKA DLA DZIECI I MŁODZIEZY .
α
MATEMATYKA DLA DZIECI I MŁODZIEZY
2 - 18 la t MathRiders = Su kces² 2 - 18 la t
α
®
MATEMATYKA MATEMATYKA MathRiders = Su kces² ®
metodą MathRiders opracowaną przez
GRUPĘ EDUKACYJNĄ HELEN DORON metodą MathRiders opracowaną przez GRUPĘ EDUKACYJNĄ HELEN DORON
Matematyka dla najmłodszych:
- Nauka przez zabawę i aktywności specjalnie dobrane do wczesnego wieku dziecka Matematyka dla najmłodszych: - Rozwój naturalnych, dziecięcych zdolności matematycznych - Nauka przezpodstaw zabawęlogicznego i aktywności specjalnie dobrane Budowanie myślenia i wnioskowania wczesnego wieku dzieckaoraz rozbudzanie kreatywności - do Zabawy ruchowo-muzyczne - Rozwój naturalnych, dziecięcych zdolności matematycznych - Budowanie podstaw logicznego myślenia i wnioskowania Matematyka dla dzieci: -- Zabawy ruchowo-muzyczne oraz rozbudzanie kreatywności Nauka przez zabawę, ciekawe aktywności i doświadczania - Przyjazna atmosfera sprzyjająca przyswajaniu wiedzy
Matematyka dzieci: społecznych oraz pracy w grupie - Rozwijaniedla umiejętności
- Nauka przez zabawę, ciekawe aktywnościi zainteresowania i doświadczania przedmiotem Rozbudzanie ciekawości matematycznej - Przyjazna atmosfera sprzyjająca przyswajaniu wiedzy - Rozwijanie umiejętności społecznych oraz pracy w grupie Matematyka dla młodzieży: - Rozbudzanie ciekawości matematycznej i zainteresowania przedmiotem - Kursy przygotowujące do egzaminów - Indywidualne podejście do każdego ucznia Matematyka młodzieży: - Rozwijaniedla zdolności matematycznych - Kursy przygotowujące dooraz egzaminów Widoczny wzrost wiedzy poprawa ocen w szkole - Indywidualne podejście do każdego ucznia samodzielnego uczenia się Specjalne karty pracy, budujące umiejętność - Rozwijanie zdolności matematycznych - Widoczny wzrost wiedzy oraz poprawa ocen w szkole - Specjalne karty pracy, budujące umiejętność samodzielnego uczenia się
Starter
wiek 2 - 4 lata
Starter
wiek 2 - 4 lata
Junior
wiek 4 - 11 lat
Junior
wiek 4 - 11 lat
Advanced
wiek 11 - 18 lat
Advanced
Zapraszamy na bezpłatne zajęcia pokazowe! wiek 11 - 18 lat PRZYJDŹ I PRZEKONAJ SIĘ, ŻE TO DZIAŁA! Zapraszamy na bezpłatne zajęcia pokazowe! PRZYJDŹ I PRZEKONAJ SIĘ, ŻE TO DZIAŁA!
5
www.mathriders.pl www.mathriders.pl
www.maluchy3miasta.pl
rozwój i edukacja
ROK Matematyki na Pomorzu
2+2= Już od stycznia całe Pomorze dodaje i mnoży. W szkołach, placówkach edukacyjnych i rozrywkowych, na imprezach plenerowych, dyskotekach, a nawet na Jarmarku Dominikańskim… W tym roku matematyka króluje wszędzie. Dlaczego? Bo matematyka jest ważna! A do tego – jak przekonują organizatorzy projektu Rok Matematyki na Pomorzu – dziecinnie prosta, bardzo przyjemna i dostarcza mnóstwo rozrywki.
Choć do zakończenia Roku Matematyki zostało jeszcze sporo czasu, już dziś widać, że projekt okazał się wielkim sukcesem. Liczba promujących matematykę wydarzeń, które już się odbyły, zaskoczyła pewnie samych inicjatorów akcji. W całym regionie organizowano warsztaty, konkursy, seminaria, wykłady kierowane do różnych grup wiekowych. Rok Matematyki podbił nawet tegoroczny Jarmark Dominikański! Najmłodsze dzieci najchętniej korzystały z przygotowanych dla nich konkursów i mierzyły się z pierwszymi matematycznymi zadaniami w Ogródkach Matematycznych, które jak grzyby po deszczu wyrastały na całym Pomorzu. Były też matematyczne dyskoteki, przebieranki, konkursy plastyczne i sportowe.
Z inicjatywy trzech największych uczelni Pomorza – Uniwersytetu Gdańskiego, Politechniki Gdańskiej oraz Akademii Pomorskiej w Słupsku – rok 2015 został przez Sejmik Województwa Pomorskiego ogłoszony Rokiem Matematyki na Pomorzu. Inauguracja wydarzenia miała miejsce 21 stycznia w Bibliotece Głównej Uniwersytetu Gdańskiego. Były gry, zabawy, doświadczenia i wykłady. A wszystkie miały jeden cel – przekonać wszystkich mieszkańców Pomorza, i tych najmłodszych, i tych zupełnie już dorosłych, że matematyką warto się bawić i próbować ją poznawać w każdym wieku, ponieważ zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym jest ona po prostu niezbędna. – Zmienia się gospodarka Pomorza i potrzebujemy dobrych inżynierów, którzy mają wiedzę z zakresu matematyki, a także fizyki i chemii. Matematyka zresztą potrzebna nam jest w codziennym życiu, np. gdy chcemy zaciągnąć kredyt albo gdy planujemy domowy budżet – mówił podczas inauguracji Roku Matematyki marszałek województwa Mieczysław Struk.
Największym wydarzeniem była jednak organizowana przez wiele ośrodków zaangażowanych w akcję Pomorska Noc Matematyki i Dzień Liczby Pi. Z 13 na 14 marca każdy mógł wziąć udział w licznych grach i konkursach, łamigłówkach i projekcjach filmowych. Było też wiele innych, nietypowych atrakcji, m.in. transmisja online z Polskiej Stacji Polarnej na Spitsbergenie. W projekcie Rok Matematyki na Pomorzu uczestniczyły dziesiątki szkół, jednostek samorządu terytorialnego, ośrodków kształcenia, towarzystw, instytucji i organizacji. Z ich propozycji mogli skorzystać wszyscy Pomorzanie, najchętniej jednak matematyką bawiły się dzieci.
Prof. dr hab. Bernard Lammek, rektor UG, zwrócił z kolei uwagę na konieczność takiego kształcenia nauczycieli przedmiotów ścisłych, by potrafili oni przełamać niechęć uczniów do tego przedmiotu i zarazić ich matematycznym bakcylem. – Aby kształcić przyszłe kadry dla innowacyjnej gospodarki na Pomorzu, potrzebni są nauczyciele, którzy będą uczyć matematyki tak, aby stawała się pasją, i przekonywać, że nie jest trudna. Oprócz kształcenia informatyków i innych pracowników dla pomorskich firm jest to jedno z najważniejszych zadań Uniwersytetu Gdańskiego – tłumaczył podczas spotkania inauguracyjnego.
www.maluchy3miasta.pl
Czy projekt sprawi, że uczniowie przestaną się bać matematyki? Czy matura z tego przedmiotu przestanie spędzać sen z powiek licealistom, a kierunki techniczne zyskają na popularności? Dziś jeszcze nie wiadomo, ale z pewnością jest to ważny krok w dobrym kierunku. W końcu matematyka nie bez powodu nazwana jest królową nauk.
6
rozwój i edukacja
O tym, dlaczego matematyka jest tak ważna w dzisiejszym świecie i dlaczego warto rozwijać w dzieciach matematyczną pasję. materiały: Matplaneta
Z matematyką za pan brat! Matematyka
może wydawać się bardzo trudną i niedostępną dziedziną nauki. Mnóstwo w niej wzorów, skomplikowanych twierdzeń i wieloetapowych obliczeń. U większości z nas budzi ona negatywne skojarzenia i staramy się, jak tylko możemy, aby uniknąć sytuacji, w których będzie nam niezbędna.
Ale przecież nie zawsze tak było. W dzieciństwie doskonałą zabawą było liczenie drzew mijanych za oknem podczas podróży, odliczanie minut do rozpoczęcia ulubionej bajki czy szacowanie, do którego talerzyka z ciastkami lepiej podejść w pierwszej kolejności. Jako dzieci lubiliśmy obcować z matematyką i była ona dla nas naturalną częścią życia. Dlaczego więc w starszym wieku przestaliśmy postrzegać ją jako zabawę, a stała się dla nas nieprzyjemną koniecznością? Odpowiedź jest prosta: ktoś lub coś nas do niej zniechęciło. Lekcje matematyki w szkole najczęściej opierają się na pasywnym przekazywaniu dzieciom informacji. Na zajęciach podaje im się definicję trójkąta egipskiego, mówi o tym, jak się potęguje albo czym się różni sinus od cosinusa.
7
Uczniowie słuchają, ale nie słyszą, bo dla nich jest to abstrakcja, coś kompletnie niepotrzebnego lub – co gorsza – nudnego. I takie właśnie lekcje sprawiają, że niezwykle ciekawe tematy zostają zamienione w nużący obowiązek szkolny, który w żadnym stopniu nie motywuje do poszerzania wiedzy. A przecież jest tak prosty, wręcz banalny sposób – dlaczego nie przedstawić dzieciom tych abstrakcyjnych zagadnień w bardzo konkretnym, a zarazem interesującym kontekście? Obliczenia tangensa kąta mogą na przykład ocalić Ziemię od uderzenia asteroidy, a rachunek prawdopodobieństwa jest dużo ciekawszy, kiedy szacuje się szansę na wyciągnięcie dwóch jednakowych butów z pękającej w szwach szafy czy wygranie komputera na loterii. Tak podana matematyka od razu staje się bardziej przyjazna.
www.maluchy3miasta.pl
Równie ważne dla podsycania matematycznej ciekawości dzieci jest właściwe podejście do procesu rozwiązywania przez nie zadań. W szkole bardzo często nauczyciel po kolei rozpisuje elementy rozwiązania na tablicy, po czym kieruje do całej klasy pytanie, czy wszystko jest zrozumiałe. Naturalnie kilkoro najszybszych i najbystrzejszych uczniów potwierdzi, a nauczyciel będzie mógł bez przeszkód kontynuować pracę. A co z resztą klasy? Zarówno z tymi potrzebującymi więcej czasu na analizę zadania, jak i z tymi, którzy widzą więcej możliwości rozwiązań? Mają poczucie pominięcia lub nawet bycia mniej ważnym członkiem grupy. To poczucie może zostać przeniesione na matematykę i na dobre pogrzebać wszelkie pozy-
tywne doświadczenia i emocje, z jakimi dziecko może ją kojarzyć. A takie szkody naprawia się później latami. Czy nie lepiej temu zapobiegać? Wystarczy umożliwić każdemu dziecku, by w swoim czasie i w swoim tempie odniosło się do przedstawionego problemu i zaproponowało rozwiązanie. W ten sposób nie tylko stymulujemy u niego aktywną postawę, ale także dajemy mu poczucie, że jego zdanie jest ważne i może przyczynić się do rozwiązania problemu, z jakim mierzy się cała grupa. W matematyce piękne jest to, że do celu prowadzi nieraz wiele dróg, a poznanie ich niejednokrotnie przynosi więcej radości i satysfakcji niż samo rozwiązanie. Warto podkreślać to w trakcie pracy z dziećmi i dawać im szansę na wypróbowanie wielu dróg dotarcia do celu. Niech za przykład posłuży zadanie otrzymania liczby 10: jedno dziecko doda 5 do 5, inne zastosuje mnożenie 2 razy 5. Choć obydwojgu wyszedł pożądany wynik, każde wykorzystało do tego inną ścieżkę, taką, która była dla niego wygodniejsza. Co w takim razie może zrobić rodzic, aby rozbudzać w swoim dziecku zainteresowanie matematyką, a nawet matematyczną pasję? Jeśli podczas pracy w domu będzie starał się przedstawiać zagadnienia matematyczne w sposób nieszablonowy i „życiowy”, dziecko z pewnością będzie dużo bardziej zaciekawione, a motywacja do zmierzenia się z zadaniem będzie dużo wyższa. Zamiast podsuwać dziecku gotowe elementy rozwiązania, warto zadawać pytania skłaniające do własnych poszukiwań: „czy jesteś pewien?”, „czy to jedyny sposób?”, „dlaczego tak uważasz?”.
więcej o Matplanecie: www.matplaneta.pl/gdansk www.maluchy3miasta.pl
Na edukacyjnej mapie Trójmiasta pojawiają się także szczególne miejsca, które wspierają rodziców w rozwijaniu matematycznych zainteresowań u ich dzieci. Jednym z nich jest Matplaneta, gdzie dzieci i młodzież fantastycznie się bawią oraz uczą, ale nauka podana jest w lekkiej formie. Oddział w Trójmieście powstał na gdań-
8
skiej Morenie. To tutaj dobre praktyki nauczania spotykają się z prawdziwą pasją. Docenił to Ośrodek Rozwoju Edukacji przy Ministerstwie Edukacji Narodowej, przyznając Matplanecie prestiżowy tytuł „Miejsca Odkrywania Talentów”. Zespół tworzą doskonale wykształceni trenerzy, kochający pracę z dziećmi i młodzieżą. Nowocześnie wyposażone i przystosowane do grup w różnym wieku sale zajęciowe na pewno umilają spędzony tu czas. „Nauka poprzez zabawę odbywa się w przyjaznych dzieciom warunkach. Ważną dla nas kwestią jest indywidualne podejście do każdego dziecka, dlatego pracujemy w małych grupach – mówi Jędrzej Sołowij, dyrektor Matplaneta Trójmiasto. – Ponadto stworzyliśmy specjalną przestrzeń kreatywną, zaprojektowaną w stylu nocnej polany, z pufami zamiast krzeseł i rozgwieżdżonym niebem na suficie. Przebywając tutaj, dzieci będą mogły w towarzystwie gier planszowych i edukacyjnych w ciekawy sposób spędzić czas przed zajęciami lub po nich. Na naszych zajęciach skupiamy się na rozwiązywaniu problemów, logice, kreatywności, nieszablonowym myśleniu. Ważne dla nas jest to, by dzieci pracowały zespołowo, bez niezdrowej rywalizacji – podkreśla Jędrzej Sołowij. – Zapraszamy do Matplanety wszystkich chętnych na Dni Otwarte, które odbędą się 11 i 16 września o godzinie 17:30. Będzie to doskonała okazja, aby zapoznać się z naszym systemem poznawania tajników matematyki”. Matematyka przez niektórych bywa nazywana drugim językiem ojczystym każdego człowieka i jest w tym sporo racji. Galileusz twierdził, że cała przyroda jest zapisana językiem matematyki. Nawet płatki śniegu mają strukturę rozpoznaną przez matematykę. Dzięki jej uniwersalności możemy ją rozumieć bez względu na narodowość. Jest również obecna w praktycznie każdej dziedzinie naszego życia. Uczy dyscypliny, logicznego myślenia i analizowania informacji, czyli umiejętności, które w zasadniczym stopniu wpływają na sukces w życiu prywatnym i zawodowym. Choć może wydawać się nieprzystępna i trudna, przy odpowiednim podejściu okaże swoje piękne i niezwykle ciekawe oblicze. Warto samemu pokazać dziecku, że matematyka może być świetną zabawą. A zapisanie swojej pociechy na specjalne zajęcia, w czasie których będzie mogła wśród rówieśników rozwijać umiejętności, jest doskonałym uzupełnieniem i rozszerzeniem zajęć szkolnych oraz pracy w domu. Dzięki temu nasze dziecko nie tylko polubi matematykę, ale może nawet odkryje w sobie prawdziwą matematyczną pasję.
9
www.maluchy3miasta.pl
Zanim przemówisz - posłuchaj. Zanim zareagujesz - pomyśl. Zanim wydasz - zarób. Zanim się poddasz - spróbuj. Ernest Hemingway
www.maluchy3miasta.pl
10
między nami Kilkadziesiąt lat temu obowiązkowym strojem każdego ucznia były granatowe (najczęściej) bluzy i fartuszki, koniecznie z białymi kołnierzykami i tarczami na rękawach. Potem przez całe lata trwała wolnoamerykanka – uczniowie chodzili do szkoły w swoich ubraniach, tworząc chaotyczną, ale kolorową gromadkę. W 2006 roku ówczesny minister edukacji narodowej Roman Giertych zaproponował wprowadzenie obowiązku noszenia mundurków szkolnych. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, ale wiele szkół wprowadziło jednolity strój dla swoich uczniów. Do dziś trwa dyskusja, czy mundurki to dobry pomysł. Dla wielu rodzin to dodatkowy, dość spory wydatek – jeden komplet szkolnego uniformu może kosztować od 40 do nawet 250 zł. Pomijając jednak kwestie finansowe, jest wiele innych argumentów za i przeciw. Oddajmy zresztą głos rodzicom. – Jestem bardzo gorącą zwolenniczką mundurków. Niech szkoła nie będzie wybiegiem dla smarkatych modelek i modeli – mówi Monika z Gdańska, matka ośmioletniej Klaudii. – Kiedyś dziewczynki miały pięknie uplecione warkocze, chłopcy też byli starannie uczesani. Dlaczego nie miałoby być tak i dziś? – U mnie w gimnazjum były mundurki: taka ni to koszula, ni to bluza, brzydkie, szarobure. Uważam, że nie były jakoś specjalnie fajne, a poza tym cienkie, więc musiałam pod to wkładać sweter lub bluzę – mówi z kolei Marta, mama siedmioletniego Kacpra. – Mundurek to dobry pomysł w szkole podstawowej. Później powinno dać się dzieciom więcej wolności. Rodzice popierający mundurki mówią głównie o tym, że identyczny strój eliminuje różnice materialne między dziećmi, które są widoczne, gdy panuje dowolność w wyborze ubrania. – Kiedyś córka znajomej, uczennica szóstej klasy szkoły podstawowej, wróciła do domu, mówiąc, że córka jednej z nauczycielek śmiała się z niej i wytykała ją palcami z powodu braku markowej metki na bluzce. A z kolei ta córka nauczycielki miała na sobie bluzeczkę bez pleców na jedno ramiączko – mówi Monika. – Mundurki to dobry pomysł. Dzięki temu wszystkie dzieci mogą
Tekst: Ewa Łuczak
Mundurek czuć się dobrze, nawet gdy rodziny nie stać na markowe ciuchy. Inni jednak są zdania, że to nie jest sposób na zniesienie różnic w statusie materialnym. – Jeśli dobierze się grupka dzieciaków z zamożniejszych domów z fisiem na punkcie manifestowania statusu, to zawsze znajdzie na to sposób – czy to będzie smartfon, buty, kurtka, cokolwiek – mówi Marta. – I jeśli ta grupka będzie miała skłonności do hierarchizowania reszty klasy w zależności od majątku rodziców, to także przymus noszenia mundurka niczego nie załatwi. Problem jest w głowie, a nie w posiadanych ubraniach. Osoby niechętne mundurkom przedstawiają również inne argumenty. Istotne jest przede wszystkim to, że o wyglądzie mundurka decyduje szkoła, a nie rodzice. – W szkole córki mojej koleżanki był przymus noszenia spódnic. Określony był także rodzaj rajstop i oczywiście nikogo nie obchodziło, że np. w zimie komuś może być zimno, bo przecież można się przebierać wiele razy dziennie – mówi Katarzyna, mama Zuzi. – Dla mnie to graniczy z chamstwem, niedbaniem o czyjeś zdrowie w imię źle pojętej egalitarności. Według innych rodziców, mundurki nie likwidują problemu różnic w ubiorze czy różnego statusu materialnego przede wszystkim dlatego, że
11
nie jest to kompletny ubiór. Bardzo często dzieci mają mundurek składający się z kilku rzeczy, które noszą zamiennie: koszulki polo z krótkim i długim rękawem, rozpinane bluzy z długim rękawem, rozpinany bezrękawnik. Ale poza tym noszą swoje ubrania: spodnie, buty, koszulki. Dlatego też mundurki są dodatkiem do ubioru, a nie całościowym uniformem, identycznym dla wszystkich. Bardzo często też mundurki są po prostu brzydkie. Przyczyną tego jest głównie cena, bo jeśli wszyscy muszą kupić taki sam zestaw, to nie może on być zbyt drogi. Dlatego też producenci prześcigają się w produkcji mundurków szkolnych jak najmniejszym kosztem. No i rzecz ważna dla wielu osób – poczucie wolności. – Kraj jest wolny i mam prawo nosić to, co jest dla mnie komfortowe, ładne i wygodne. W pracy nie zniosłabym munduru – mówi Marta. – Poza tym uczę swoje dzieci tego, by umiały manifestować swoje zdanie. Nie mogłabym zmuszać ich do noszenia jakichś uniformów, skoro same by tego nie chciały. – Wolność ma pewne granice – odpowiada Monika. – Ubiór, po którym możemy poznać, do której szkoły chodzi dziecko, ogranicza, ale też pomaga. Jestem pewna, że uczeń, zanim zrobi jakąś głupotę, sto razy pomyśli, bo mógłby być rozpoznany właśnie po mundurku.
www.maluchy3miasta.pl
informator M3M Tekst: Magda Bukowska
We wrześniu 2015 rozpocznie się drugi rok reformy podręcznikowej. Dzieci, które w zeszłym roku rozpoczynały naukę w szkole podstawowej, uczyły się z darmowego podręcznika Nasz Elementarz, przygotowanego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. W tym roku są już drugoklasistami i też otrzymają książki, które zafundował im MEN.
Darmowe podręczniki
Dla kogo w tym roku szkolnym? www.maluchy3miasta.pl
12
rodzin znajdujących się w trudnej sytuacji ze względu na lokalne warunki ekonomiczne i społeczne (np. ciężka choroba, wielodzietność, przemoc, alkoholizm, narkomania w rodzinie). Uczniom niepełnosprawnym zapomoga przysługuje bez względu na dochód. Wnioski o przyznanie pomocy w ramach programu „Wyprawka Szkolna” składa się do dyrektora szkoły. W przypadku spełnienia kryterium dochodowego trzeba przedstawić zaświadczenie o dochodach lub zaświadczenie o korzystaniu ze świadczeń rodzinnych, w niektórych sytuacjach dopuszcza się złożenie oświadczenia o dochodach. W odniesieniu do uczniów niepełnosprawnych do wniosku należy dołączyć orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego. Jeżeli natomiast chcemy skorzystać ze świadczenia z innej przyczyny, a przekraczamy kryterium dochodowe, musimy złożyć uzasadnienie. Dofinansowania nie otrzymujemy z góry. Zwrot pieniędzy następuje po przedstawieniu dowodu zakupu (np. faktury VAT) niezbędnych materiałów. Można też złożyć oświadczenie o dokonanym zakupie.
Uczniowie klas pierwszych szkoły podstawowej będą korzystać z darmowego podręcznika, z którego w ubiegłym roku uczyli się tegoroczni drugoklasiści. Obowiązkiem dyrektora szkoły jest zadbanie o to, by dzieci otrzymały książki. To on informuje kuratorium oświaty, ile książek będzie potrzebnych w danym roku szkolnym. Podręczniki są własnością szkoły, więc to, na jakich zasadach trafią do uczniów, reguluje dyrektor każdej placówki z osobna. Zazwyczaj są one dzieciom wypożyczane. Resort edukacji podkreśla, że nie ma przeciwwskazań, by uczniowie w trakcie roku szkolnego zabierali podręczniki do domu. Dodatkowo szkoła otrzyma 50 zł na zakup ćwiczeń dla każdego dziecka. Rodzice najmłodszych uczniów nie muszą też płacić za podręcznik do nauki języka obcego. Szkoła na jego zakup otrzyma 25 zł na każde dziecko. Rodzice będą musieli jednak zapłacić za podręczniki do przedmiotów nieobowiązkowych (takich jak religia, etyka, drugi język obcy). Dzieci, które rozpoczną naukę w drugiej klasie szkoły podstawowej, również otrzymają darmowy podręcznik, przygotowany przez resort edukacji i zatytułowany Nasza Szkoła. Placówki oświatowe dostaną po 50 zł na zakup ćwiczeń dla każdego ucznia i po 25 złotych na podręcznik do nauki języka obcego. Do uczniów drugich klas trafią zupełnie nowe podręczniki. Mają z nich korzystać trzy kolejne roczniki.
Dodatkowa pomoc dla uczniów w Trójmieście
Rodzice dzieci, które od września rozpoczną naukę w czwartej klasie szkoły podstawowej, także nie muszą kupować ani podręczników, ani zeszytów ćwiczeń do nauki języka polskiego, matematyki, przyrody, historii i WOS-u, języków obcych, muzyki, zajęć technicznych, plastyki i zajęć komputerowych. Wyborem odpowiedniego kompletu, zamówieniem i udostępnieniem go uczniom od września będzie zajmowała się szkoła. Jedyne, za co będą musieli zapłacić rodzice, to podręczniki do przedmiotów nieobowiązkowych, np. etyki czy religii. Łatwiej będą mieli również rodzice dzieci, które rozpoczną kolejny etap nauki w pierwszej klasie gimnazjum. Nie muszą oni kupować podręczników ani zestawów ćwiczeń do języka polskiego, matematyki, WOS-u, historii, geografii, biologii, fizyki, chemii, języków obcych, informatyki, muzyki, plastyki. Podręczniki będą nowe. Szkoła przy wybieraniu konkretnych pozycji musi pamiętać, że mają to być podręczniki wieloletnie. Oznacza to, że nie mogą zawierać miejsc do wypełniania, wpisywania, wycinania itp. Kupione w tym roku podręczniki posłużą trzem kolejnym rocznikom uczniów.
W
Gdańsku pomoc materialną o charakterze socjalnym (stypendia i zasiłki szkolne) oferuje uczniom Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. Uczniowie mogą też skorzystać z dożywiania w szkole. Osoby lub rodziny mające ustalone prawo do zasiłku rodzinnego mogą ubiegać się o dodatki do zasiłku rodzinnego, związane z kształceniem dziecka: dodatek z tytułu rozpoczęcia roku szkolnego, dodatek z tytułu kształcenia i rehabilitacji dziecka niepełnosprawnego oraz dodatek z tytułu podjęcia przez dziecko nauki poza miejscem zamieszkania.
W nadchodzącym roku szkolnym uczniowie będą mogli także skorzystać z programu „Wyprawka Szkolna”. Pomoc polega na dofinansowaniu zakupu podręczników i materiałów edukacyjnych i jest przeznaczona dla uczniów trzecich klas szkoły podstawowej lub ogólnokształcącej szkoły muzycznej I stopnia, uczniów, którzy kontynuują naukę w czwartej klasie technikum według nowej podstawy programowej, oraz uczniów niepełnosprawnych, a także mających orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego. Wysokość zapomogi w zależności od klasy wyniesie od 225 zł do 450 zł, a w przypadku podręczników do kształcenia specjalnego – nawet do 770 zł. Dofinansowanie nie przysługuje uczniom, którzy mogą korzystać z podręczników zapewnianych przez MEN w ramach reformy podręcznikowej. Ubiegający się o ten rodzaj wsparcia muszą spełniać kryterium dochodowe. W 2015 roku do otrzymania pomocy będzie uprawniał dochód nieprzekraczający 574 zł na osobę w rodzinie. Program ma także objąć uczniów pochodzących z rodzin niespełniających kryterium dochodowego. Decyzją dyrektora szkoły pomoc może trafić do
Gmina Miasta Sopotu zapewnia uczniom zamieszkującym
w Sopocie wiele form wsparcia. Sopot przeznacza pieniądze na stypendia socjalne dla uczniów, których dochód na jednego członka w rodzinie nie przekracza 456 zł z przeznaczeniem na zakup podręczników i innych pomocy naukowych. Miasto dofinansowuje też zakup obiadów dla uczniów.
Pomoc materialną o charakterze socjalnym dla uczniów, wy-
chowanków i słuchaczy oferuje także Gdynia. Żeby ubiegać się o zasiłek szkolny, należy złożyć wniosek w Wydziale Edukacji Urzędu Miasta Gdyni. W przypadku stypendium trzeba też spełniać kryterium dochodowe.
13
www.maluchy3miasta.pl
dobry adres
Przedszkole inne niż wszystkie
Integracyjny Punkt Przedszkolny Tuptusie jest miejscem, w którym obok siebie znakomicie odnajdują się dzieci zdrowe i niepełnosprawne, tworząc wspólnie atmosferę beztroskiego dzieciństwa. Maluchy od najmłodszych lat kształtują w sobie empatię, akceptację, a także chęć niesienia bezinteresownej pomocy. Oswajają się z odmiennością kolegów i koleżanek a poprzez zabawę uczą się wzajemnej pomocy.
Małe grupy (do 15 dzieci) sprzyjają opiece nad dzieckiem i jego edukacji, ponieważ nauczyciel może lepiej poznać swoich podopiecznych, ich zalety, zainteresowania, talenty, ale także dziedziny, w których malec nie zawsze sobie radzi. Szeroka wiedza pedagogiczna kadry wraz z doświadczeniem pozwalają na rozwijanie talentów, a także wzmacnianie dziecka w dziedzinach, które tego potrzebują. W czasie zabawy nauczyciele korzystają z wielu zabawek oraz pomocy terapeutycznych, w które bogato wyposażone jest przedszkole. Pozwalają one na wszechstronne rozwijanie dziecka i angażowanie różnych zmysłów. Sprawność manualna, współpraca oko – ręka, rozpoznawanie i naśladowanie dźwięków i kolorów, poprawa koordynacji, to zaledwie kilka dziedzin, które przedszkolak może rozwijać w czasie zabawy. Pamiętajmy o samodzielności. W przedszkolu dzieci uczą się poprzez naśladowanie. Nie wypada przecież nie spróbować chociaż założyć samodzielnie butów, zapiąć bluzy, czy jeść samodzielnie skoro robią to koledzy i koleżanki. Dzięki integracji z dziećmi niepełnosprawnymi, pełnosprawne maluchy uczą się wytrwałości oraz wspólnego pokonywania przeszkód. Każdy sukces, nawet ten najmniejszy buduje poczucie wartości, a dodatkowo wzmacniany przez kadrę pedagogiczną –„brawo, udało ci się”, sprawia że maluch podejmuje kolejne wyzwania.
Przedszkole integracyjne stawia sobie za cel stworzenie takich warunków rozwoju funkcji poznawczych, intelektualnych oraz emocjonalno – społecznych, by każde dziecko mogło poznać i kształtować swoje naturalne talenty. Niewielkie grupy dzieci, wykwalifikowana kadra, możliwość skorzystania z porady specjalisty: pedagoga, psychologa, logopedy czy fizjoterapeuty, a także bogaty program edukacyjny to tylko kilka korzyści jakie otrzymuje dziecko oraz rodzic w takim miejscu. Poza stałymi zajęciami wynikającymi z podstawy programowej przedszkola, w placówce odbywa się również wiele zajęć dodatkowych: zajęcia plastyczne, ceramiczne, zajęcia językowe, rytmika. Przedszkolaki mają również możliwość poznawania ciekawych ludzi oraz miejsc dzięki zaproszeniom i organizowanym wycieczkom. Wśród zapraszanych gości znajdziemy policjantów, ratowników, teatrzyki, a także ludzi pochodzących z ciekawych krajów, dzięki czemu dzieci poznają inne kultury. Maluchy odwiedzają włodarzy miast, remizy strażackie oraz wiele innych ciekawych miejsc.
www.maluchy3miasta.pl
W przedszkolu integracyjnym dużą wagę przywiązuje się również do gotowości szkolnej. Na nią składa się nie tylko znajomość cyfr i liter, ale również umiejętność rozumienia poleceń i koncentracji na wykonywanym zadaniu, utrzymanie porządku miejsca, na którym pracujemy (stolik, dywan) oraz ponoszenie konsekwencji swojego zachowania. W Integracyjnych punktach Przedszkolnych Tuptusie cenimy sobie współpracę z rodzicami, przecież nikt inny nie zna dziecka lepiej niż oni. Dbamy więc o to, aby otrzymywali informację o postępach dziecka, a także zachęcamy do pracy z dzieckiem w domu. Wspólnie tworzymy atmosferę, która sprzyja nauce i zabawie, a nasze przedszkolaki chętnie spędzają z nami czas.
14
15
www.maluchy3miasta.pl
między nami Tekst: Marta Adamiak
SCHOOLING HOMEedukacja domowa bez tajemnic W ostatnich latach poziom niezadowolenia z funkcjonowania systemu oświaty wyraźnie wzrasta. Coraz więcej rodziców patrzy krytycznym wzrokiem na tradycyjny model nauczania, wytykając mu m.in. brak indywidualnego podejścia do ucznia, niedostosowanie programu nauczania do możliwości dziecka czy ograniczanie samodzielności w myśleniu. Alternatywą okazuje się być edukacja domowa tzw. homeschooling.
Czym jest homeschooling? Homeschooling (pol. edukacja domowa) jest alternatywną formą spełniania obowiązku szkolnego, polegającą na nauczaniu dzieci przez rodziców, bądź wyznaczone do tego osoby, w warunkach domowych. Nurt ten najsilniej rozwinął się w USA, gdzie dostęp do szkół jest często utrudniony ze względu na duże odległości między miejscem zamieszkania a placówką. W ostatnich latach homeschooling zyskuje na popularności również w Polsce. Jedną z głównych przyczyn dla której rodzice decydują się na tą formę nauczania w naszym kraju jest niezadowolenie z obecnego kształtu systemu edukacji. Edukacja domowa niewątpliwe posiada wiele zalet i stanowi wartą uwagi alternatywę dla tradycyjnej szkoły.
Zalety edukacji domowej Indywidualne podejście do dziecka. Edukacja domowa gwarantuje indywidualne podejście do dziecka, daje rodzicowi szansę dostrzeżenia jego unikalnych predyspozycji i zdolności. Pozwala poświęcić czas na te
www.maluchy3miasta.pl
16
partie materiału, które dla dziecka są najtrudniejsze lub wręcz przeciwnie, którymi dziecko jest najbardziej zainteresowane. Pozwala skupić się na mocnych stronach dziecka. Rodzic, ucząc dziecko może rozwijać te obszary którymi dziecko jest żywo zainteresowane, w których czuję się kompetentne. Takie podejście pozwala budować poczucie własnej wartości oraz poczucie kompetencji u dziecka. Wzmocnienie więzi rodzic-dziecko. Edukacja domowa daje okazję do wspólnego doświadczania, przeżywania sukcesów dziecka i jego porażek, a przede wszystkim po prostu do bycia razem. Krótszy wymiar nauki, elastyczny harmonogram dnia. Nauczanie dziecka w domu pozwala na lepsze gospodarowanie czasem, znacznie skraca czas nauki, pozostawiając przy tym dziecku dużo przestrzeni na swobodną aktywność. Nauka w domu nie musi odbywać się w tych samych godzinach co w szkole. To rodzic decyduje o tym, ile czasu dziecko w danym dniu przeznaczy na edukację. Daje to możność podążania za dzieckiem, jego potrzebami oraz aktualnymi możliwościami.
Nauczanie ma charakter interdyscyplinarny. Homeschooling daje możliwość integrowania wiedzy z różnych dziedzin życia. Zwykły spacer do parku może stać się podstawą do przekazania dziecku wiedzy z zakresu biologii, geografii czy matematyki. Niestety edukacja domowa, mimo oczywistych zalet, posiada również wady. Ich świadomość jest niezbędna do podjęcia decyzji o nauczaniu dziecka w domu.
Wady edukacji domowej Brak kontaktu z rówieśnikami. Dzieci uczone w domu mają na co dzień mniej okazji do obcowania z rówieśnikami, do uczenia się zasad pracy w grupie czy zachowań społecznych. Problemy z akceptacją społeczeństwa. Ten problem porusza wielu rodziców decydujących się na edukowanie dzieci w domu. Praktyka ta jest często krytykowana przez społeczeństwo jako ograniczająca kontakty dziecka z rówieśnikami, negatywnie wpływająca na jego socjalizację czy szkodliwa dla jego rozwoju.
Wymaga dużego zaangażowania rodzica. Nauczanie dziecka w domu zazwyczaj wiąże się z koniecznością rezygnacji z własnej kariery zawodowej. Brak kompetencji pedagogicznych rodzica. Rodzice, którzy podejmują się nauczania dziecka w domu rzadko mają ku temu odpowiednie kwalifikacje. Oczywiście najważniejszy jest poziom zaangażowania rodzica oraz faktycznie posiadana wiedza, niemniej jednak brak przygotowania do nauczania niesie za sobą ryzyko popełniania przez rodziców błędów dydaktycznych czy metodologicznych. Brak dostępu do pomocy naukowych, którymi dysponuje szkoła. Ucząc w domu rodzic ma ograniczony dostęp do pomocy naukowych z którymi dziecko na co dzień obcuje w szkole. Oczywiście bazuje on na tych samych podręcznikach, które stosowane są w szkołach, nie ma jednak możliwości korzystania z niezliczonej ilości map, tablic dydaktycznych czy przyrządów do przygotowywania eksperymentów. Uczenie na własną rękę daje jednak w zamian możliwość zastąpienia części pomocy dydaktycznych
17
pokazywaniem dziecku realnego świata. Nie sposób jednoznacznie rozstrzygnąć czy nauka w systemie domowym lepiej wpływa na funkcjonowanie dziecka niż nauka w systemie tradycyjnym. Zależy to od bardzo indywidualnych kwestii, wśród których wymienić należy przede wszystkim możliwości i predyspozycje zarówno samego dziecka, jak i rodzica. Decydując się na edukację domową rodzic powinien być świadomy zarówno jej mocnych, jak i słabych stron.
Marta Adamiak Doradca Rodziny Rodzina na piątkę www.rodzinanapiatke.pl
www.maluchy3miasta.pl
smacznego Tekst: Kamila Ziemann
Naturalny dopalacz:
śniadanie! „Śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolacje oddaj wrogowi”
- czy to tylko przysłowie? Czy warto zastosować tą zasadę? Oczywiście, że tak! Śniadanie musi stanowić 25-30% dziennego zapotrzebowania na energię i koniecznie musi być pełnowartościowe.
spowalnia metabolizm, zmniejszają się siły oraz dochodzi ochota na podjadacze w trakcie dnia, do tego mogą pojawić się zaparcia i problemy z jelitami. To wynik spadku glukozy we krwi. Brak śniadania powoduje również zakwaszenie organizmu, ponieważ w godzinach porannych nasz organizm wydziela duże ilości kwasu żołądkowego, który bez posiłku kumuluje się w żołądku i może doprowadzić do refluksu, zgagi, wrzodów.
30% osób na pierwszej wizycie dietetycznej stwierdza, że nie je śniadań, ponieważ nie odczuwa apetytu. To może być wynikiem zbyt obfitej kolacji lub zbyt później porze obiadokolacji. Może być to również kwestia przyzwyczajenia bądź „zapychania się” na czczo kawą. Należy pozbyć się złych nawyków żywieniowych! Bez śniadania
www.maluchy3miasta.pl
Pierwszy posiłek musi odpowiednio zbilansowany. Po pączku i kawie, owszem, odczujemy przypływ energii, ale tylko na chwilę. Po godzinie znów glukoza spadnie i nadejdzie zmęczenie, brak koncentracji i chęć na kolejną kawę i słodycz. Kiedy w końcu zjemy obfitą obiadokolację tłumacząc sobie, że „przecież nic nie jedliśmy przez cały dzień”, położymy się z pełnym żołądkiem spać, rano znów nie będziemy mieli apetytu na śniadanie. To błędne koło doprowadzić może do nadwagi i otyłości. Pełnowartościowe śniadanie będzie stanowiło domowe musli przy-
18
gotowane z płatków owsianych, otrębów, orzechów i owoców. Płatki owsiane mają największą wartość odżywczą spośród reszty, a także więcej minerałów i witamin z grupy B. O porannej porze można również wybrać kanapki przygotowane z pieczywa razowego z piersią kurczaka i warzywami albo zdecydować się na kaszę jaglaną z owocami, która odkwasza organizm. Jeżeli rano zawsze mamy zbyt mało czasu w domu, a dzień zapchany jest spotkaniami - możemy wybrać się do jednej z pobliskich restauracji i przy zdrowym śniadaniu rozpocząć dzień. Drugą opcją jest przygotowanie śniadania wieczorem. Płatki należy zalać wrzątkiem, przykryć i zostawić na noc. Rano wystarczy dodać tylko owoce i gotowe. Nie zapominajcie o śniadaniu. To najważniejszy posiłek! Po wyjściu z domu dzień różnie się układa, dlatego wieczorem należy pamiętać, aby ustawić budzik 10min wcześniej i sięgnąć po zdrowy posiłek. A jeśli tą czynność powtórzy się przez kilka dni - nawyk pojawi się sam.
KILKA POMYSŁÓW NA ZDROWE ŚNIADANIE: JAGLANKA Z WIŚNIAMI I SEREM KOZIM Ugotować na wodzie kaszę jaglaną. Dodać wydrążone wiśnie oraz kawałki sera koziego.
OMLET Z BIAŁEK Z DODATKIEM WIŚNI 3 białka zmiksować na sztywną pianę. Dodać do nich 2-3 łyżki amarantusa i wymieszać już łyżką. Piec na beztłuszczowej patelni. Kiedy omlet będzie gotowy, wyłożyć świeże wiśnie.
OWSIANKA Z AVOKADO I OWOCAMI Ugotować na wodzie 3 łyżki płatków owsianych, dodać 2 łyżki otrębów owsianych i 2 łyżki amarantusa. Do owsianki wkroić 1/5 avokado. Na koniec obsypać świeżymi owocami: wiśniami, borówkami i śliwkami.
KASZA JAGLANA Z MOZZARELLĄ, SUSZONYMI ŚLIWKAMI I MIGDAŁAMI Ugotować na wodzie kaszę jaglaną z 1 łyżeczką siemienia lnianego. Dodać szczyptę cynamonu i imbiru. Po przełożeniu do miseczki, wrzucić po 1 łyżce: migdałów, suszonych śliwek i mozzarelli.
ZBOŻOWE BATONIKI Pół szklanki płatków owsianych zalać wrzątkiem (tylko lekko ponad płatki), dodać 5 łyżek otrębów owsianych i 2 łyżki siemienia lnianego. Można posłodzić stewią lub dodać 1-2 łyżki rozkruszonej gorzkiej czekolady. Poczekać aż wystrygną i wbić jajko. Przenieść wszystko do naczynia żaroodpornego i piec w 160 stopniach przez 15-20min. Kroić na batony
ŻURAWINOWE CIASTECZKA OWSIANE mus jabłkowy z 2 średnich jabłek (szklanka), szklanka płatków owsianych, jajko, garść suszonej żurawiny (najlepiej niekandyzowanej). Dwa średnie jabłka należy zetrzeć na mus i poddusić w garnku. Dodać żurawinę. Poczekać aż mus wystygnie i wtedy wbić jajko oraz dodać płatki owsiane. Wszystko wymieszać. Ulepić ciasteczka i piec w 180 stopniach około 15 minut.
www.efektcentrum.pl www.fb.com/efekt.centrum
19
reklama
mgr inż. Kamila Ziemann właściciel Centrum Dietetycznego EFEKT dyplomowany dietetyk, psychodietetyk
www.maluchy3miasta.pl
M3M 24 Tekst: Ewa Łuczak
Wyprawka szkolna Ile rodzice muszą wydać? Mimo że coraz więcej uczniów może już korzystać z podstawowych, darmowych podręczników, to jednak koszt tak zwanej wyprawki szkolnej nadal jest bardzo wysoki. Ośrodek badania opinii publicznej CBOS przeprowadził ankietę wśród rodziców. Jej wyniki są druzgocące. Polska rodzina wyda średnio 900 zł na potrzeby dzieci związane z rozpoczęciem roku szkolnego. W przeliczeniu na jedno dziecko w wieku szkolnym wydatki te wyniosą średnio 601 zł. To ogromne kwoty dla osób mniej zarabiających. Na co przeznaczamy najwięcej pieniędzy? Dziecko idące do szkoły przede wszystkim powinno mieć tornister. Ich ceny zaczynają się od 60–70 zł. W wypadku takiego tornistra nie mamy jednak gwarancji, że nie rozpadnie się on po kilku miesiącach użytkowania. Jeśli dbamy o naszego malucha, to sprawimy mu plecak dobrej jakości, który nie będzie obciążał zbytnio pleców ani powodował deformacji kręgosłupa. Taki tornister kupimy już za 120–150 zł. Porządny materiał, wygodne paski, sztywna konstrukcja – dzięki tym elementom dziecku wygodniej się z plecaka korzysta. Na samym szczycie cenowym są tornistry za prawie 700 zł. To głównie produkty renomowanych firm, znanych z luksusowych walizek i toreb podróżnych. Takie plecaki są często dodatkowo wyposażone – w piórniki, pojemniki na kredki itd. Ich cena jednak jest astronomiczna.
www.maluchy3miasta.pl
Jeśli nie sprawiliśmy dziecku tornistra z piórnikiem, musimy ten przybornik dokupić. Na szczęście ten wydatek nie jest tak dotkliwy. Dobry piórnik kosztuje 15 zł, ale jeśli ktoś chce zaszaleć, to może wydać nawet 100 zł. Co powinno znajdować się w piórniku każdego ucznia? Przede wszystkim pióro wieczne, coraz częściej polecane przez nauczycieli do ćwiczenia ładnego pisania. W tym wypadku nie warto oszczędzać. Tanie pióra dla dzieci kosztują wprawdzie mniej niż 15 zł, cóż z tego, jeśli szybko się psują, plamiąc atramentem nie tylko ręce, ale również książki i zeszyty. Warto więc sprawić swojemu uczniowi pióro za mniej więcej 50 zł. Pamiętajmy również, by wybrać model przeznaczony dla dzieci. Parker za kilka tysięcy złotych nie będzie dobrym pomysłem. Oprócz pióra trzeba się zaopatrzyć w długopisy i cienkopisy. To skromny wydatek rzędu kilku złotych. Wybór jest tak wielki, że nie ma co się nad tym rozwodzić. Kolejnym ważnym elementem, który musi się znaleźć w uczniowskiej torbie, są kredki. Tu rozpiętość cenowa jest ogromna. Podstawowy komplet kupimy już za 5 zł, ale jeśli mamy w rodzinie przyszłego artystę, który z kredkami się nie rozstaje, warto zainwestować w lepszy zestaw. Niestety za jakością idzie cena. Komplet dobrych kredek kosztuje nawet kilkadziesiąt złotych. Są też duże zestawy za 200–300 zł. Bloki techniczne, papiery kolorowe, bibuły – to kolejne przybory niezbędne w szkole. Niestety, ten wydatek nie jest jednorazowy. Trzeba liczyć się z zakupami praktycznie dwa razy w miesiącu. Na szczęście te przedmioty kupimy już za złotówkę.
20
Uczeń powinien mieć także akcesoria matematyczne. Najlepiej kupić je razem – zestaw składający się z cyrkla, linijek, ekierek itd. kosztuje od kilkunastu do stu złotych, w zależności od producenta. Oczywiście cena idzie w parze z jakością – warto zapłacić kilka złotych więcej i nie kupować zestawów matematycznych co miesiąc. Tak lubiane przez dzieci zajęcia plastyczne są dla rodziców studnią bez dna. Plastelina, która bardzo szybko się kończy, na szczęście nie jest droga – podstawowe zestawy kosztują 3–5 zł, choć oczywiście możemy kupić też takie za ponad 20 zł. Lepiej sprawić dziecku plastelinę dobrej, znanej firmy, te najtańsze bowiem mogą zawierać szkodliwe substancje. Uczniowi potrzebne są jeszcze farby. Popularne plakatówki kosztują od 10 do 70 zł, akwarele są tańsze – w cenie około 6 zł. Możemy oczywiście kupić także bardziej profesjonalne zestawy za ponad 150 zł. I do tego pędzle. Pojedyncze pędzelki kosztują od 1,50 zł do 10–12 zł. Na zestawy, które są bardziej praktyczne, wydamy 15–20 zł. Na koniec wychowanie fizyczne. W większości szkół obowiązuje jednolity strój na wf. Najczęściej wymagana jest biała koszulka (od 10 do 30 zł), sportowe spodenki (15–40 złotych) i odpowiednie obuwie. Na tym nie oszczędzajmy, choć to spory wydatek. Dobre obuwie kosztuje od 100 zł wzwyż. Ale za to mamy pewność, że nogi naszych dzieci będą się czuły komfortowo.
21
www.maluchy3miasta.pl
SUBSKRYPCJA wygodny i szybki dostęp
czytaj magazyn w wersji elektronicznej do pobrania z: www.maluchy3miasta.pl http://issuu.com/maluchy3miasta wystarczy zapisać się do newslettera na stronie www.maluchy3miasta.pl a magazyn będziesz otrzymywał na bieżąco!
www.maluchy3miasta.pl
22
mam dziecko Tekst: Ewa Łuczak
„ZERÓWKA”
w szkole czy w przedszkolu? Dyskusja na temat tego, czy dzieci powinny chodzić do klasy zerowej w szkole, czy też w przedszkolu, trwa w najlepsze od kilku już lat. Przeciwnicy posyłania sześciolatków do szkół tworzą bardzo dużą i zorganizowaną grupę. Zarówno argumenty zwolenników, jak i przeciwników obecności maluchów w szkole są silne i trudno je podważyć. Rodzice dzieci chodzących do przedszkola często nie mają dylematu – pozostawiają swoje sześcioletnie dziecko w zerówce przedszkolnej. Przemawiają za tym przede wszystkim: znajomość miejsca, przywiązanie dziecka do wychowawczyń i kolegów oraz to, że rodzice w takich wypadkach wiedzą już, jak zorganizować sobie czas, by pogodzić np. odprowadzanie dziecka z pracą zawodową. Część rodziców jednak decyduje się przenieść malucha do szkoły od razu, gdy pojawia się taka możliwość. Jakie są plusy zerówki w przedszkolu? Jakie plusy zerówki w szkole? I jakie wady mają oba te rozwiązania? Dziecko w przedszkolu dłużej przebywa w atmosferze zabawy, ma kontakt z wcześniej poznanymi kolegami. To także duża wygoda dla rodziców, bo dziecko może pozostawać w przedszkolu dłużej niż w szkole – od rana nawet do
godziny 17. W szkołach, szczególnie tych dwuzmianowych, zdarza się, że malec kończy zajęcia bardzo wcześnie.
przyzwyczajonego do umiarkowanego przedszkolnego gwaru.
Szkoła nie zapewnia regularnych posiłków – jedynym jest obiad w stołówce. A są i takie szkoły, w których w ogóle nie ma stołówki, za to dzieci korzystają bez ograniczeń ze szkolnego sklepiku. W przedszkolu posiłki są regularne, co jest bardzo istotne w wypadku szybko rosnących sześciolatków.
Jednak zerówka w szkole ma także swoje plusy. Dziecko łatwiej wdraża się do nauki dzięki temu, że całe otoczenie bardziej przypomina szkołę – jest tu szkolna sala, plan lekcji itd. Sześciolatek może więc poczuć się bardziej zmotywowany do nauki. Może również pochwalić się, że chodzi już do szkoły, a nie do przedszkola. Dzięki temu staje się bardziej pewny siebie, samodzielny, szybciej zdobywa nowe umiejętności.
W przedszkolu dzieci myją zęby po każdym posiłku, co jest nie do pomyślenia w szkole. A przecież właśnie w tym wieku nabywa się odpowiednich nawyków higienicznych. Niezwykle ważna jest także kwestia załatwiania potrzeb fizjologicznych. W szkołach nauczyciele w trosce o bezpieczeństwo dzieci z zerówki boją się wypuszczać je do łazienki. Chodzi przede wszystkim o starszych uczniów, którzy bywają agresywni wobec najmłodszych. Dzieci chodzą do toalety całą grupą. Zdarzają się także inne problemy: dzieci tak bardzo brzydzą się korzystać ze śmierdzących i obdrapanych toalet, w których nie ma papieru, że przez cały dzień powstrzymują się od chodzenia do łazienki.
W wypadku dzieci chodzących do zerówki w przedszkolach, przeskok do pierwszej klasy może być zbyt duży. Przede wszystkim zazwyczaj uczniowie z zerówki przechodzą razem do jednej klasy. Znają się i nowej osobie, szczególnie siedmioletniej, może być trudno odnaleźć się w nowej grupie. Poza tym kłopot mają również nauczyciele. Obserwując sześciolatki, poznają je, przekazują także informacje o ewentualnych problemach innym nauczycielom w tej samej szkole. Opinie o dziecku z przedszkola bardzo rzadko trafiają do szkoły, a jeżeli nawet, to są one mało przydatne w pracy nauczyciela.
W szkole jest o wiele więcej dzieci niż w przedszkolu, poza tym dzieci te są – czasem dużo – starsze, a zatem szkoła stanowi mniej przyjazne i bezpieczne środowisko dla sześciolatków. Hałas na przerwach przekracza dopuszczalne normy. To może być stresujące dla malca
23
Nie ma więc złotego środka. Dla niektórych rodziców wybór między przedszkolem a szkołą ma także aspekt finansowy. Przedszkole niepubliczne to wydatek rzędu kilkuset złotych miesięcznie. Szkoła jest darmowa, więc możliwość zaoszczędzenia sporej sumy jest często argumentem decydującym.
www.maluchy3miasta.pl
jestem z Trójmiasta Rozmawiała: Magda Popek
„Choć ma niewiele ponad dwa latka, Staś Bachnik jest jednym z najbardziej znanych gdańskich blogerów. Jego stronę staszek-fistaszek.pl odwiedziło już blisko 50 tys. gości, generując około pół miliona odsłon. Na Facebooku polubiło go już prawie 4 tys. osób, a najpopularniejsze filmiki na YouTube z udziałem Staszka (jest ich około 300) obejrzało przeszło 7 tys. widzów. Swoją ogromną popularność mały gdańszczanin zawdzięcza mamie – Karolinie Bachnik. To ona poświęca kilkadziesiąt godzin tygodniowo, by prowadzić Staszkowego bloga i przedstawiać swoją rodzinę światu…”
Staszek-Fistaszek rodzinna rewolucja Tak zaczynał się tekst o Staszku – chłopcu z zespołem Downa, i jego rodzinie, który opublikowaliśmy na łamach naszego magazynu w maju zeszłego roku. Historia dzielnego malucha opowiadana przez jego mamę tak bardzo zapadła w pamięć naszym Czytelnikom, że do tej pory na nasze skrzynki mailowe trafia pytanie: co słychać u Staszka-Fistaszka? Dziś możemy już na nie odpowiedzieć. W życiu Staszka zaszły wielkie zmiany… Ma już 3,5 roku, ćwiczy matematykę, uczy się czytać, a niedługo zostanie przedszkolakiem i... starszym bratem! Co jeszcze wydarzyło się u Państwa Bachników? – Serdecznie gratuluję powiększającej się rodziny. Jak Staszek i Antoś przyjęli wiadomość, że będą mieli rodzeństwo? – Dziękuję. Obaj czekają na siostrę i bardzo się cieszą. Staszek pierwszy raz będzie starszym bratem, więc jest bardzo przejęty. Przychodzi do mnie, przytula się do brzucha i mówi „dzidzia” albo „Lisia”, bo „Marysia” wymówić nie potrafi, więc już zdrobnił imię siostry. Kiedy daje buziaka brzuchowi, woła do niego „moja!”, a kiedy chce się przywi-
www.maluchy3miasta.pl
tać, mówi „hej” i macha do brzucha. Oczywiście poza radością odczuwa też zagrożenie i to widać. Wyczuwa, że kończy się jakiś etap, dlatego teraz stara się wykorzystać każdą chwilę ze mną. O ile wcześniej nie miał problemów, żeby zostawać z innymi osobami, o tyle teraz jest tylko mama! Stał się bardziej zaborczy i zazdrosny. Najchętniej nie rozstawałby się ze mną. Ale mimo tej walki o każdą chwilę mojego czasu widać, że bardzo się cieszy i czeka na siostrę. Podobnie jest z Antosiem. On także stał się bardziej zaborczy i silniej manifestuje swoje potrzeby. Doskonale wie, że gdy Marysia przyjdzie na świat, dużo się zmieni. Ma już 5,5 roku, więc rozumie znacznie więcej niż Staszek, poza tym jako starszy brat wie, jak to jest, gdy pojawia się kolejny członek rodziny. Z drugiej strony stał się ogromnie pomocny i opiekuńczy. Gdy np. coś podnoszę, od razu zwraca mi uwagę: „mamo, przecież nie możesz dźwigać”, smaruje mi brzuch kremem, dużo opowiada Marysi. Choć nie jest do końca szczęśliwy, że będzie miał siostrę. Gdy jeszcze nie znaliśmy płci dziecka, wymyślił, że jeśli urodzi się chło-
24
piec, będzie miał na imię Szymek. Imię zostało przez rodzinę zaakceptowanie i chyba ten malutki żal dotyczy nie tego, że będzie miał siostrę, ale tego, że maluszek nie będzie miał na imię Szymek (śmiech). – Antoś urodził się zdrowy. Staszek, mimo że cała ciąża przebiegała prawidłowo i żadne badania nie wykazały mutacji, przyszedł na świat z zespołem Downa. Czy to doświadczenie obudziło lęk przy kolejnej ciąży? – Zawsze chciałam mieć dużą rodzinę. Mój mąż miał więcej wątpliwości, czy powinniśmy się decydować na kolejne dziecko. Ale los zadecydował za nas (śmiech). Kiedy się dowiedziałam, że po raz trzeci zostaniemy rodzicami, byłam niesamowicie szczęśliwa, ale zaraz potem pojawił się strach. Myślałam: „A jeśli kolejne dziecko będzie niepełnosprawne? To będzie masakra. Jak sobie z tym poradzimy?” Ten lęk towarzyszył mi do pierwszej wizyty u lekarza, który potwierdził ciążę. Jakoś w tym momencie dotarło do mnie, że przecież dajemy sobie radę z niepełnosprawnością Staszka, więc nawet gdybyśmy musieli zmierzyć się z tym ponownie, to też damy radę. Wymyśliłam ta-
kie powiedzenie: „Kto się oswoi, ten się nie boi”, i czuję, że jest w nim mnóstwo prawdy. Gdy przyszedł na świat Staszek, byłam przerażona, załamana, czułam się bezradna. Dziś z dumą patrzę na to, jak wspaniale się rozwija, i jestem z niego dumna. Nie znaczy to jednak, że gdzieś z tyłu głowy nie pojawia się czasem mała obawa. W końcu każdy rodzic chce mieć zdrowe dziecko. To normalne. Ja także wierzę w to, że Marysia urodzi się zdrowa. Mam też takie uczucie, że jej ewentualna niepełnosprawność obudzi we mnie irracjonalne poczucie winy, przekonanie, że to ja odpowiadam za chorobę moich dzieci. Teoretycznie wiem, że zespół Downa u Staszka to kwestia przypadku. Raz na 800–1000 porodów przychodzi na świat dziecko z tą wadą. Ale gdy człowiek sam zaczyna wyrabiać statystyki, rośnie lęk. Nie tylko o to, że kolejne dziecko będzie miało tę samą niepełnosprawność. Pojawiały się różne obawy… Że stracę ciążę, że Marysia będzie wcześniakiem, że gdy ja będę rodzić, położna, zakopana pod tysiącem papierków, które trzeba wypełnić, czegoś nie dopatrzy… – Czy ten lęk sprawił, że zrobiliście wszystkie badania prenatalne? – Tylko te podstawowe. Ze względu na stan zdrowia Staszka jesteśmy pod opieką poradni genetycznej, więc moją ciążę prowadzi dwóch lekarzy i automatycznie jestem poddawana dodatkowym badaniom. Nie zdecydowaliśmy się jednak na amniopunkcję. To badanie jest po coś, a my decyzję już podjęliśmy. Nie było więc sensu narażać dziecka na choćby najmniejsze ryzyko związane z tym inwazyjnym przecież badaniem. Pod koniec września Marysia przyjdzie na świat i sama zdradzi nam wszystkie swoje sekrety. – Mimo że do porodu zostało już mało czasu, w wakacje zamiast wypoczywać ciężko pracujecie. Czytałam na blogu Staszka, że jeździcie z turnusu na turnus i pilnie ćwiczycie matematykę… – I nie tylko. Staszek ma bardzo dużo zajęć z różnymi specjalistami. Rzeczywiście ostatnio na tapecie jest też matematyka i idzie nam naprawdę nieźle. Staszek bardzo szybko złapał takie pojęcia, jak dużo–mało, lekkie–ciężkie itd. Tylko do samych liczb ma stosunek emocjonalny. Ostatnio zakochał się w ósemce i wszędzie ją wstawia. Np. li-
foto: Jan Wołoszczuk
czy tak: 1, 2, 8, choć wcześniej dobrze liczył do trzech. Nie wiemy, skąd ta nagła słabość do ósemki (śmiech). – Nie wolałaby Pani w wakacje trochę odpocząć? – Oj, zdecydowanie bym wolała. Tak sobie ostatnio pomyślałam, że gdy byłam w ciąży z Antosiem, mnóstwo leżałam, czytałam książki, relaksowałam się… Ze Staszkiem miałam więcej zajęć, bo na świecie był już starszy syn, ale też udawało mi się odpocząć. A teraz mam kłopot, żeby wyrwać dla siebie choć kilka minut. Ale te intensywne ćwiczenia w wakacje to moja decyzja. Mam świadomość, że we wrześniu nasz świat stanie na głowie. Antoś pójdzie do pierwszej klasy. Jako niespełna sześciolatek, więc mam pewne obawy, jak sobie poradzi. Testy psychologiczne przeszedł jednak dobrze i nie udało nam się odroczyć obowiązku szkolnego. Nasza sytuacja rodzinna i to, że Antoś jest z końca roku, okazały się zbyt słabymi argumentami. Z kolei Staszek zostanie regularnym przedszkolakiem, bo teraz chodzi do przedszkola tylko dwa razy w tygodniu, w ośrodku w Skarszewach. Od września będzie chodził do zwykłego przedszkola
25
w Gdańsku. Pojawi się też Marysia… Przez kilka miesięcy będziemy zwyczajnie zmuszeni zrezygnować z zajęć Staszka w Skarszewach, postanowiliśmy więc popracować trochę więcej na zapas. – Staszek jest dumny, że będzie przedszkolakiem? – Chyba tak, choć nie jestem pewna, w jakim stopniu rozumie, jaka zmiana go czeka. Staramy się opowiadać mu o przedszkolu jak najwięcej. Razem je odwiedzaliśmy. Na razie bardzo mu się podoba, szczególnie plac zabaw. Ale dopiero we wrześniu przekonamy się, jak się zaaklimatyzuje. Na szczęście przedszkole ma doświadczenie w pracy z dziećmi z zespołem Downa. W grupie Staszka w sumie będzie czterech chłopców z zespołem i dwóch z nich już zna, więc mam nadzieję, że wszystko pójdzie gładko. Szczerze mówiąc, czasem, gdy myślę o nadchodzącym wrześniu, jestem przerażona. Ale z drugiej strony wiem, że strach ma wielkie oczy i bez względu na to, czy będzie łatwiej, czy trudniej, jakoś sobie z tym wszystkim poradzimy. I będziemy mogli spokojnie cieszyć się z nowego członka rodziny!
www.maluchy3miasta.pl
kultura
ROK SZKOLNY Z MIKOŁAJKIEM Wydawnictwo: Znak Kalendarz szkolny z oryginalnymi ilustracjami Sempégo to coś, o czym wielu fanów Mikołajka z pewnością od dawna marzyło. Mikołajkowy kalendarz jest nie tylko ładny, ale też funkcjonalny. Dzieci lubią naśladować rodziców, więc teraz tak jak oni mogą robić notatki i zapisywać spotkania, a także zagrać w kółko i krzyżyk!
SZKOŁA Z MIKOŁAJKIEM JEST SUPER (5-6 LAT) Wydawnictwo: Znak
LUBIĘ SZKOŁĘ Z MIKOŁAJKIEM (5-6 LAT) Wydawnictwo: Znak Jak przygotować maluchy do pierwszego roku w szkole? Najlepiej z Mikołajkiem i jego paczką! Szkoła z Mikołajkiem dla pięcio- i sześciolatków to zbiór ciekawych zagadek obrazkowych i ćwiczeń, które rozwijają umiejętności dziecka i pomagają oswoić się z cyframi i alfabetem.
SZKOŁA Z MIKOŁAJKIEM JEST SUPER (6-7 LAT)
LUBIĘ SZKOŁĘ Z MIKOŁAJKIEM (6-7 LAT) Wydawnictwo: Znak Szkoła z Mikołajkiem nie przypomina żadnej innej szkoły. Liczenia i pisania można uczyć się w atrakcyjny dla sposób. Kolorowe ilustracje i przystępny język sprawiają, że nauka zaczyna być dobrą zabawą.
www.maluchy3miasta.pl
26
tu mieszkamy
Osiedla
przyjazne rodzinie Wybór odpowiedniego miejsca do zamieszkania wraz z całą rodziną to poważna decyzja, która ma wpływ na jakość życia. Jak spośród obszernej oferty wybrać to jedno osiedle?
nej rekreacji. Wybierając lokalizację, warto zapoznać się więc z planem zagospodarowania przestrzennego danego regionu oraz planem rozbudowy osiedla zaproponowanym przez dewelopera. Istotnym czynnikiem jest zapewnienie odpowiedniej infrastruktury drogowej, komunikacji miejskiej oraz ścieżek rowerowych. Rodzinie z dziećmi z pewnością sprzyjać będzie bliskość placówek edukacyjnych, takich jak przedszkola i szkoły. Dodatkowo jakość życia podnoszą funkcjonujące w okolicy przychodnie, apteki, sklepy, markety spożywcze, siłownie i baseny.
Co powinno znaleźć się na osiedlu? Na co warto zwrócić uwagę Pierwszym i najważniejszym czynnikiem jest z pewnością dogodna lokalizacja. Idealne osiedle przyjazne rodzinie to takie, w którym codzienność upływa w otoczeniu natury, a dotarcie do centrum miasta nie zajmuje więcej niż 15 minut. Obecność Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego w zielonej dzielnicy Gdynia Zachód oraz liczne szlaki turystyczne zachęcają do wspólnej, aktyw-
Aby zapewnić mieszkańcom komfort, osiedle powinno umożliwiać im zaspokojenie wszelkich bieżących potrzeb w najbliższym otoczeniu. Powinny tu zatem działać sklepy i delikatesy oraz podstawowe usługi typu poczta, gastronomia, fryzjer, apteka. Warto zwrócić uwagę, czy mieszkańcy osiedla mają dostęp do komunikacji miejskiej oraz w jakiej odległości znajduje się przystanek. Obecnie na rynku deweloperskim zauważa się coraz silniejszą tendencję do projektowania osiedli z wydzielonymi strefa-
27
mi mieszkalną i publiczną, z miejskimi skwerami oraz handlem i usługami. Takie osiedla, jak Wiczlino-Ogród w Gdyni, z bogatym programem uwzględniającym rekreację, zakupy i wypoczynek w domowym zaciszu, cieszą się coraz większym zainteresowaniem wśród rodzin. Zapewniają one bowiem prywatność, poczucie bezpieczeństwa, komfort i relaks. Zabudowa osiedla powinna być przemyślana i dopracowana w każdym calu Kameralna zabudowa mieszkalna, licząca średnio 3,4 kondygnacje, z estetyczną elewacją, z miejscami parkingowymi, halą garażową oraz windą, to standard dla osób ceniących komfort i bezpieczeństwo. Dobrą atmosferę na osiedlu Wiczlino-Ogród tworzą zadbane tereny zielone i ogródki, a także starannie dobrana mała architektura oraz klimatyczne oświetlenie. Istotna jest również obecność terenów rekreacyjnych dla dzieci i młodzieży, takich jak place zabaw, siłownie zewnętrzne i boiska. Warto zwrócić uwagę na ich liczbę, nowoczesność, atrakcyjność i stan, a co za tym idzie – bezpieczeństwo.
www.maluchy3miasta.pl
Jakie mieszkania najczęściej wybierają rodziny? Poszukiwania wymarzonego mieszkania najlepiej rozpocząć od określenia potrzeb wszystkich domowników. Własna wizja pomoże dokonać optymalnego wyboru. Wśród najważniejszych elementów z pewnością trzeba wziąć pod uwagę takie czynniki, jak: odpowiednia liczba pomieszczeń – każdy domownik powinien mieć swoją prywatną, komfortową przestrzeń. Należy też wziąć pod uwagę ustawność i metraże poszcze gólnych pomieszczeń. Zastanowić się nad liczbą możliwych do zaaranżowania miejsc do przechowywania rzeczy. Czy w miesz- kaniu jest przewidziana jakaś powierzch- nia na garderobę oraz na pozostałe szafy; położenie mieszkania względem stron świata. W zależności od naszego trybu życia warto zadbać, aby mieszkanie było
www.maluchy3miasta.pl
odpowiednio doświetlone; balkony i tarasy z wejściem ze strefy dziennej – z pewnością przyczynią się do jeszcze większego doświetlenia mieszka- nia, a w ciepłe dni mogą być miejscem, w którym miło spędza się czas z rodziną; liczba dostępnych miejsc postojowych zewnętrznych oraz obecność hali garażo- wej w budynku; windy, wózkarnia i odpowiednio duże i liczne komórki lokatorskie w budynku.
Przed zakupem mieszkania Nie wszyscy jesteśmy i też nie wszyscy musimy być ekspertami w dziedzinie finansów. Przed udaniem się do banku warto skorzystać z pomocy doradców finansowych u wybranego dewelopera. Specjaliści przybliżą nam wszelkie możliwości finansowania wymarzonego mieszkania w
28
Gdyni Zachód. Warto zapoznać się również z nowymi, korzystniejszymi – zwłaszcza dla rodzin – warunkami dofinansowania kredytu w programie MDM. Od 1 września 2015 roku wzrósł mnożnik służący do wyliczenia dofinansowania, zniesiono też maksymalną wysokość powierzchni mieszkania. Dodatkowo dla rodzin z minimum trójką dzieci zostanie zniesiony obowiązek zakupu pierwszego mieszkania oraz maksymalny próg wiekowy. Dzięki temu rodzina będzie mogła poprawić swoje warunki mieszkaniowe bez konieczności zbycia już posiadanego mieszkania. Zmiany umożliwiają również skorzystanie z kredytu z dofinansowaniem osobom niespokrewnionym i niepozostającym w związku małżeńskim.
29
www.maluchy3miasta.pl
zwierzyniec Wysłuchała: Magda Popek
Skrzydlaci
mieszkańcy zoo
W gdańskim ogrodzie zoologicznym można ich zobaczyć setki. Niektóre są bajecznie kolorowe, inne pięknie śpiewają, jeszcze inne, choć należą do skrzydlatej rodziny, nie potrafią latać… O każdym z mieszkających w Oliwie ptaków można opowiadać godzinami.
Michał Targowski
A nandu? Nandu to po prostu nandu. Wbrew powszechnej opinii nie jest strusiem, choć wyglądem bardzo go przypomina. Podobnie jak strusie, panowie tego gatunku są też wspaniałymi ojcami. To świetna wiadomość, bo w gdańskim zoo nandu właśnie wysiaduje jaja… Z punktu widzenia ekologów i ornitologów bernikla kanadyjska to gatunek inwazyjny, niepożądany w naszym kraju, bo może zagrażać rodzimym gatunkom, zajmując ich żerowiska i przestrzeń lęgową. Te pochodzące z Ameryki Północnej gęsi doskonale się u nas czują i błyskawicznie przystosowują do życia na tym terenie. Bernikle pojawiły się w Europie kilkadziesiąt lat temu. Były sprowadzane do ogrodów zoologicznych, ale także jako ptaki ozdobne do parków i prywatnych ogrodów. Gęsi zaczęły się rozmnażać i w niektórych częściach Europy uznawane są już za gatunek rodzimy. Od kilku lat doniesienia o żyjących wolno berniklach pojawiają się również w Polsce. I tu pewną niechlubną rolę odegrał nasz ogród zoologiczny. Stadko tych ptaków żyje u nas już dość długo. Nie ograniczaliśmy gęsi wolierą ani nie podcinaliśmy im lotek, bo zwierzęta zawsze trzymały się naszych stawów. Aż parę lat temu kilka z nich postanowiło się przeprowadzić do Parku Reagana. Współpracujący z nami naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego zarzucali nam, że dopuściliśmy do tej sytuacji i że pojawiło się stanowisko lęgowe poza ogrodem zoologicznym. Wyłapaliśmy więc gęsi i przycięliśmy im lotki. Okazało się jednak, że dla sprytnych bernikli to nie problem. Zwierzęta wróciły do parku piechotą, wyprowadzając młode. Na cichą prośbę ornitologów postanowiliśmy znów je wyłapać. Naraziliśmy się w ten sposób mieszkańcom Przymorza, którzy bardzo je polubili i nie byli zachwyceni, że chcemy je zabrać. Mimo to w tym roku bladym świtem znowu wyłapaliśmy pisklaki z parku i sprowadziliśmy do zoo. Można więc powiedzieć, że te sympatyczne ptaki sprawiają nam sporo kłopotów.
Dyrektor gdańskiego ogrodu Michał Targowski przedstawia dziś trzy niezwykłe gatunki: berniklę kanadyjską, bociana białego i nandu. Dlaczego akurat te trzy? Bernikle, czyli kanadyjskie gęsi, to ptaki inwazyjne, a te, które mieszkają w gdańskim zoo, zasługują na miano niesfornych urwisów. Z kolei bocian biały to nasz narodowy symbol, uważany za wzór wierności i szlachetności. Kiedy jednak bliżej przyjrzymy się temu, co się dzieje w gnieździe, możemy dojść do wniosku, że boćki wcale nie są takie kryształowe, jak sądzimy.
Bocian biały bardzo chętnie wybiera nasz kraj na czas lęgów. Nic dziwnego, ma tu wspaniałe warunki bytowania – mnóstwo
www.maluchy3miasta.pl
30
otwartych przestrzeni, co ułatwia mu manewrowanie w trakcie lotu, a poza tym łąki i pola stanowią jego żerowiska. Ten piękny ptak stał się więc symbolem naszego kraju i patriotyzmu. Uznajemy go także – choć niekoniecznie słusznie – za wzór szlachetności i wierności. W gdańskim zoo mamy okazję podglądać bociany od lat. Budynek, w którym mieści się nasza siedziba, ma przeszło 120 lat. Na jego szczycie od dawna znajduje się gniazdo. Krótką przerwę mieliśmy na początku lat 90., gdy budynek był gruntownie rewitalizowany. Oczywiście nie zapomnieliśmy o boćkach. Na przybudówce umieściliśmy specjalną platformę, będącą w stanie utrzymać ważące nawet 200–300 kg bocianie gniazdo, i ptaki wróciły. Do gniazda przez lata przylatuje ta sama para. A właściwie ten sam samiec. Pojawia się pierwszy, naprawia gniazdo i czeka na partnerkę, ogłaszając swą obecność dumnym klekotem. Po kilku dniach przylatuje samica. Czasem ta sama co w poprzednim roku. Ale nie zawsze. Lot do Afryki jest dla ptaków ogromnie wycieńczający. Nie wszystkie go przeżywają. Jeśli więc nie pojawia się stała partnerka, samiec przyjmuje do gniazda inną. Po krótkich miłosnych igraszkach pojawiają się dwa, trzy, a czasem nawet cztery jaja. Gdy pisklaki wyklują się jednego dnia, jest pod dostatkiem jedzenia i nic złego się nie dzieje, wszystkie młode mogą spokojnie dorosnąć. Jeżeli jednak któryś pisklak wykluje się np. dzień czy dwa później, ma niewielką szansę na przetrwanie. Rodzeństwo, choć jeszcze ślepe i zupełnie niedołężne, z premedytacją wypycha młodszego i słabszego ptaka z gniazda.
w nim na stałe, ale wiosną wrócił prawowity właściciel, pod gniazdem pojawiło się trochę piór i sytuacja została szybko wyjaśniona. Na terenie zoo ustawiliśmy drugą platformę i złożyliśmy na niej trochę budulca, ale młodszy bocian nie zbudował gniazda. Może gdy ojciec wyrzucił go z gniazda zajmowanego zimą było już za późno na budowę domu i wabienie samiczki. Zobaczymy, jak sytuacja się rozwinie. Warunki mamy tu doskonałe i bardzo liczymy na drugą bocianią rodzinę. Niektórzy mówią, że to struś z Ameryki Południowej, ale nandu to po prostu nandu. Ten szary, duży ptak ma imponujące skrzydła, choć oczywiście jest nielotem. Można się więc zastanawiać, po co mu tak wielkie, piękne skrzydła. Kto widział taniec godowy nandu, zna odpowiedź na to pytanie. Samiec rozpościera skrzydła, przez co wygląda na naprawdę ogromne ptaszysko, i tańcząc przed samicą, stara się jej zaimponować. To nie jedyna funkcja skrzydeł. Druga jest jeszcze ważniejsza. Właśnie nimi ptak ogrzewa i chroni jaja, a potem młode. To taki ciepły, bezpieczny dom dla pisklaków. W tym roku nasza samica złożyła aż 11 jaj. Dla samca to prawdziwe wyzwanie, bo to on je wysiaduje. Gdy nandu siada na jajach, prawie z nich nie wstaje. Tylko w bardzo ciepłe dni zdarza mu się na chwilę podnieść. W tym czasie prawie nic nie je. Choć podsuwamy mu jedzenie pod sam dziób, ledwie coś skubie.
Pisklaki przychodzą na świat w sierpniu i opiekę nad nim w całości sprawuje znowu ojciec. Samica zupełnie nie interesuje się dziećmi, a czasem może je nawet przeganiać. Nandu to zagniazdowniki – natychmiast po wykluciu małe zaczynają biegać. Troska o ich bezpieczeństwo także spada na ojca. Silne kończyny i skrzydła powinny mu pozwolić ochronić młode przed myszołowami i krukami, które penetrują nasz ogród zoologiczny. Gdyby jednak doszło do niebezpieczeństwa, będziemy musieli go wesprzeć i przenieść całą rodzinę w inne miejsce. Mamy jednak nadzieję, że nie będziemy musieli ingerować w życie ptaków.
Jak wiadomo, pisklaki są zawsze głodne. Zajmuje się nimi przede wszystkim matka, a samiec żeruje, zdobywając pokarm dla całej rodziny. Jeśli samcowi coś się stanie albo brakuje jedzenia, zdezorientowana samica opuszcza gniazdo i zostawia młode, by ratować siebie. Zarówno matka, jak i młode działają instynktownie – przede wszystkim walczą o przetrwanie. W tym roku na szczęście obyło się bez dramatów. Mamy trzy młode, które uczą się latać i z końcem sierpnia pewnie odlecą z rodzicami. Choć może się zdarzyć, jak w ubiegłym roku, że któryś zostanie. Młody ptak być może nie czuł się na siłach, by odbyć tak długi lot, a może skusił go stały dostęp do pożywienia w zoo, bo spędził w swoim gnieździe całą zimę. Sądziliśmy, że zostanie
31
www.maluchy3miasta.pl
podróże
Z wizytą u
Hansa Christiana Andersena
Odense to główne miasto i stolica duńskiej wyspy Fyn (Fionia), nazywanej przez Duńczyków zieloną. Miasto ma ponad tysiąc lat i pamięta czasy wikingów. Najbardziej jednak rozsławił je pewien uroczy pan, który właśnie tutaj urodził się i tworzył. Mowa oczywiście o Hansie Christianie Andersenie.
Drugiego kwietnia 1805 roku w Odense przyszedł na świat Hans Christian Andersen – niezwykły duński poeta i pisarz. Jego baśnie były nieodłączną częścią mojego dzieciństwa – wieczorami rodzice czytali je mnie i moim siostrom. Teraz sama jestem mamą i tradycja czytania pozostała…
www.maluchy3miasta.pl
Tekst: Małgorzata Tysarczyk-Darska
Z Gdańska do Odense jest około 1020 km drogą lądową. My wybraliśmy skrót w postaci promu – można popłynąć ze Świnoujścia do Ystad lub z Gdyni do Karlskrony, a resztę trasy przebyć samochodem. Po drodze są różne atrakcje: można zwiedzić Malmö, przejechać ze Szwecji do Danii najdłuższym, 16-kilometrowym mostem Europy, a także wstąpić do Kopenhagi – miasta, które bardzo przypomina nasz Gdańsk. Dotarliśmy do Odense przed południem, gdy świeciło piękne słońce. Nasza rodzinna wycieczka do Danii była mocno ograniczona czasowo i na zwiedzenie Odense mieliśmy zaledwie kilka godzin. Samo miasto, choć trzecie pod względem wielkości w Danii, nie jest zbyt duże (liczy niespełna 200 tys. mieszkańców), a historyczną część centrum praktycznie da się zwiedzić pieszo w dwie, trzy godziny. Naszym głównym celem był dom Andersena przy ulicy Hans Jensens Straede.
32
Za drzwiami żółtego jednopiętrowego budynku, w którym urodził się Andersen, mieści się poświęcone mu muzeum, a w nim mnóstwo pamiątek i rzeczy osobistych: zdjęcia, listy, a także spory zbiór książek. Na mnie największe wrażenie zrobiły wydania bajek, które ukazały się na całym świecie, a że sama jestem molem książkowym, to trudno mi było wyjść z tego pomieszczenia. Dzieci za to zachwycały się postaciami z bajek, które odgrywały ucharakteryzowane lalki Barbie oraz ogrodem okalającym muzeum. Niesamowity jest również dom rodzinny pisarza. Możemy zobaczyć, w jakich warunkach Andersen spędził dzieciństwo. Wnętrze jest wierną kopią opisu rodzinnego domu, jaki autor umieścił w autobiografii. Wprost trudno uwierzyć nam, współczesnym pokoleniom, jak skromne i maleńkie było to mieszkanko – mierzyło zaledwie 18 m2. Na zwiedzenie muzeum wystarczy godzina–półtorej, ale choć nie jest ono duże, to jednak przywołuje wspomnienia bajek znanych z dzieciństwa. Warto też nieco dłużej zatrzymać się w okolicy, gdyż oprócz muzeum również inne domki na tej ulicy zostały pieczołowicie odrestaurowane. Ta urokliwa uliczka sprawia wrażenie, jakby czas zatrzymał się tu w miejscu. Duńczycy zaznaczyli obecność bajkopisarza w mieście, w Odense jest 13 miejsc, które bezpośrednio wiążą się z życiem Hansa Christiana Andersena. Rozpoznać je można po umieszczonych tam obrazkach papierowej wycinanki przedstawiającej uśmiechnięte słoneczko. Po mieście rozsianych jest także kilkanaście rzeźb ukazujących postacie z jego bajek i baśni.
33
www.maluchy3miasta.pl
sport i zdrowie
Plac zabaw
jak lekcja WF-u
Aż 70% polskich dzieci przynajmniej raz w zeszłym roku szkolnym otrzymało od rodzica zwolnienie z WF-u. Z problemem unikania zajęć od dawna stara się walczyć Ministerstwo Sportu i Turystyki, m.in. prowadząc akcję „Stop zwolnieniom z WF-u”. Coraz częściej angażują się w nią osoby i firmy niezwiązane bezpośrednio ze szkolnictwem. www.maluchy3miasta.pl
34
Lekcja WF-u poza szkołą?
Niepokojące dane przyczyniły się do powstania ministerialnego projektu „Stop zwolnieniom z WF-u”, który od dwóch lat pomaga zmobilizować dzieci do regularnej aktywności fizycznej. W kampanię chętnie angażują się czołowi sportowcy, m.in. Marcin Gortat, Artur Siódmiak czy polscy siatkarze, a także celebryci, np. Anna Lewandowska. Akcję wspierają także niezwiązane bezpośrednio ze szkolnictwem instytucje i firmy. Przykładem jest Loopy’s World, działające w Gdańsku i Wrocławiu centrum rozrywki.
Z
udostępnionego przez Ministerstwo Sportu i Turystyki badania Uczestnictwo uczniów w lekcjach wychowania fizycznego w szkołach w Polsce wyraźnie wynika, że unikanie zajęć WF-u jest wśród polskich dzieci powszechne. Prawie połowa uczniów przynajmniej raz samodzielnie zwolniła się z WF-u, a co 10. dziecko o takie zwolnienie poprosiło aż 6 razy lub więcej. Nieoczekiwane wsparcie dzieci otrzymują od swoich opiekunów. Na spędzenie zajęć na ławce zgodę od rodzica otrzymało 70% dzieci, a co 5. uczeń był zwalniany z zajęć wielokrotnie. Co istotne, zaledwie 17% wszystkich usprawiedliwień to zwolnienia lekarskie, znacznie częściej (33%) przyczyną nieuczestniczenia w lekcjach jest brak stroju. – Obniżona aktywność ruchowa jest jednym z podstawowych czynników zagrożenia zdrowia – nie tylko fizycznego, ale także psychicznego i społecznego. Jeśli dziecko od najmłodszych lat nie miało doświadczeń związanych z aktywnością to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że w starszym wieku nie będzie jej podejmowało. Jednym z ważniejszych zadań na etapie kształcenia wczesnoszkolnego jest kształtowanie i rozwijanie wszechstronnej sprawności fizycznej – tłumaczy Paweł Drobnik, dr nauk o kulturze fizycznej z Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku.
– Wystarczy spojrzeć na bawiące się u nas dzieci. Atrakcje, które im proponujemy to nie tylko sama zabawa, ale także naprawdę solidna porcja ruchu. Swoją działalnością chcemy cały czas udowadniać, że dobrą rozrywkę można skutecznie łączyć z aktywnością fizyczną. Dlatego postanowiliśmy promować akcję „Stop zwolnieniom z WF-u”, aby pokazać, że WF to nie nuda, ale przyjemnie i pożytecznie spędzony czas – tłumaczy Mikołaj Jędrzejkowski, prezes Rodzinnych Centrów Rozrywki Loopy’s World. Tego typu działania będą najbardziej skuteczne wtedy, gdy w akcję zaangażują się same szkoły, zwłaszcza że dla większości dzieci jedyną zorganizowaną formą systematycznej aktywności jest WF. Dlatego Ministerstwo zachęca szkoły do poprawy metodologii prowadzenia samych lekcji, ale także do wprowadzania sportowych, atrakcyjnych zajęć pozalekcyjnych. – Rzeczywiście dostrzegamy, że nie tylko rodzice na własną rękę, ale coraz częściej także szkoły korzystają z oferty aktywnych centrów rozrywki, traktując je jako wartościową alternatywę dla klasowego wyjścia do kina i uzupełnienie lekcji WF-u. Nauczyciele doceniają nasze rodzinne centra rozrywki, gdyż są one miejscem, gdzie dzieci mogą przekonać się do sportu i aktywności fizycznej poprzez formę zajęć ruchowych kojarzonych z zabawą i przyjemnością. Nazywamy to zaszczepianiem „genu aktywności” u naszych najmłodszych gości – dodaje Mikołaj Jędrzejkowski z Loopy’s World.
35
Trzeba przypominać, że ruch to zdrowie… Zagrożeniem wynikającym ze zmniejszenia poziomu sprawności fizycznej dzieci jest przede wszystkim otyłość. Eksperci alarmują, że problem nadwagi dotyczy aż 18% polskich dzieci. Wyniki ostatnich dostępnych, przeprowadzonych w 2010 r. przez HBSC badań dowodzą, że rekomendowana dla zdrowia dziecka ilość dziennego ruchu to co najmniej 60 minut ciągłej aktywności. Poziom ten osiągnęło zaledwie 27% badanych 11-12-latków i 18% 13-14-latków. – Aktywność fizyczna w tym okresie ma bardzo duże znaczenie z medycznego, biologicznego czy psychologicznego punktu widzenia – mówi Paweł Drobnik, dr nauk o kulturze fizycznej z gdańskiej Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu. I dodaje – Najciekawszą formą aktywności, która najbardziej odpowiada potrzebom dziecka i wynika z jego właściwości rozwojowych jest zabawa ruchowa. Czas przeznaczony na sportową zabawę nie tylko poprawia rozwój motoryczny dzieci i młodzieży, ale także korzystnie wpływa na rezultaty osiągnięć szkolnych.
Wybrane statystyki na temat WF-u: • We wszystkich lub prawie wszystkich lekcjach WF-u brało udział 80% chłopców i zaledwie 68% dziewczynek w wieku szkolnym; • Co dziesiąty uczeń brał udział tylko w połowie lub mniejszej ilości lekcji WF-u, w tym 3,5% nie brało udziału wcale lub prawie wcale; • Aż 48% dzieci otrzymało od 1 do 5 zwolnień z zajęć WF-u na prośbę rodzica; • Niecałe 10 % dzieci zwolnienie od opiekunów dostało więcej niż 10 razy; • 28% chłopców i 38% dziewczynek samemu zwolniło się z 1-5 lekcji; • Blisko 5% uczniów samodzielnie z WF-u zwalniało się więcej niż 10 razy. * B. Woynarowska i in., Uczestnictwo uczniów w lekcjach wychowania fizycznego w szkołach w Polsce, „Hygeia Public Health 2015”, https://s3-eu-west-1.amazonaws.com/fs.siteor. com/msport/files/badania%20i%20analizy/dzieci/ Uczestnictwo_uczniow_w_WF.pdf?1438845557, dostęp: 17.08.2015.
www.maluchy3miasta.pl
kolabusy 16
22
22
18
1
12
16
22
22
11 10
18
1. Suma do kwadratu W puste pola kwadratu wpisz cyfry od 2 do 9. Przy każdej kolumnie i wierszu podana jest suma wpisanych tam cyfr.
matematyka
M
Zgadula
8
zebra
Z
Słońce
7
Dom
D
Krawat
7
Patyk
P
Dom
4
Szkoła
Ty
3
Mysz
Cytryna
Nos
Wakacje
3
7
2
2
10
21
145
10
5
11
31
4
0
1
10
1
15
8
8
6
182
11
20
0
0
9
20
61
481
201
16
2. Tajemne Reguły Każda kolumna została wypełniona zgodnie inną regułą. Czy umiesz je odgadną i właściwie uzupełnić puste pola w każdej z kolumn? www.maluchy3miasta.pl
36
kolabusy
3. Figury w kwadratach Do kwadratów 3x3: W każdym kwadracie są przykładowe figury. Uzupełnij nimi kwadraty w taki sposób, aby w każdym rzędzie i kolumnie była tylko jedna figura danego rodzaju (trójkąt, kwadrat oraz koło). Do kwadratów 4x4: W tej wersji w dużych kwadratach są mniejsze kwadraty. Pojawiła się również czwarta figura – prostokąt. Uzupełnij duże kwadraty w taki sposób, aby w każdym rzędzie i kolumnie była tylko jedna figura danego rodzaju, a w małych kwadratach nie powtórzyła się żadna figura. 4. Zagadka Ala i Kasia mają po tyle samo lalek. Ala podarowała Kasi jedną lalkę. Która z dziewczynek ma teraz więcej lalek? O ile więcej?
KONKURS
Zagadki przygotowała
Zgłoś się do Matplanety z prawidłowo rozwiązanymi zagadkami ze stron 36 i 37, a otrzymasz 100 złotych zniżki przy zapisie dziecka. Adres: Warneńska 8c/3, Gdańsk Mail: gdansk@e-matplaneta.pl Tel: 508 129 042
w w w. m a t p l a n e t a . p l
37
www.maluchy3miasta.pl
kolabusy R
U
C
Z
E
N
N
I
C
A
T
O
R
N
I
S
T
E
R
B
M
U
N
D
U
R
E
K
Ł
P
O
D
R
Ę
C
Z
N
I
K
O
S
G
L
O
B
U
S
A
A
D
M
A
P
A
P
I
Ó
R
O
I
T
Z
E
S
Z
Y
T
O W
K
R
E
D
A
S
B
N
S
K
S
O
D
Y
Ż
U
R
N
Y
K
L
E
K
C
J
A
I
O
Z
L
K
Ł
A
O
Ł
Ó W
E
K
A
S
O
C
E
N
A
U
L
A
A
O
Ó
N
A
U
C
Z
Y
C
I
E
L
P
L
A
N
R
I
T
S
Z
W D
K
S
P
R
A W D
Z
I
A
N
O
Z
K
M
N
O
C
K
Ł
P
Ł
A
D
Z
W O
N
E
K
B
E
A
O
K
K
T
E
A
U
R
Z
W
Y
C
H
O W
A W C
A
D
P
I
A
A
L
D
G
Z
W W
Y
W
I
A
D
Ó W
K
A
A
G
K
K
B
U
W O
E
O
Ś
W
I
E
T
L
I
C
A
R
N
U
K
L
L
I
Ó
P
R
Ź
Z
P
I
Ó
R
N
I
K
E
M
I
M
K
E
I
A
J
I
W N
O
D
Z
I
E
N
N
I
K
C
E
K
K
K
C
C
A
S
A
G
I
M
N
A
S
T
Y
K
A
Y
A
K
S
A
Y
Y
Znajdź i wykreśl z diagramu wyrazy. Pozostałe litery czytane w poziomych rzędach utworzą rozwiązanie. www.maluchy3miasta.pl
38
kolabusy
3
4
1
2
6
7 =20
1 5
3
3
=20
4
2 =20 =20
2 6 0 =20 = = = = = 20 20 20 20 20
Znajdź brakującą cyfrę. 39
www.maluchy3miasta.pl
kolabusy
A B C D E F G H I
J
K
L Ł M
N O P R
S
T U W Y Z
Odczytaj ze wzorca litery, wpisz je w brakujące miejsca, dzięki temu odczytasz ukryte hasła. www.maluchy3miasta.pl
40
kolabusy ... nożna
chodzi tyłem
.... .... .... .... ....
.... .... ....
HASŁO: .... .... .... .... .... na nich zjeżdżasz z górki
np. boa dusiciele .... .... .... .... HASŁO: .... .... .... .... .... pluszowi przyjaciele lalek
.... .... .... .... .... mały konik lub kitek
... z kremem .... .... .... .... .... HASŁO: .... .... .... .... .... .... domowe buty
królowa kwiatów .... .... .... .... HASŁO: .... .... .... .... .... do pisania po tablicy
.... .... .... kolega selera
Rozwiąż. 41
www.maluchy3miasta.pl
Wtorek
Plan lekcji Poniedziałek
Środa
Czwartek
Piątek
3
42
www.maluchy3miasta.pl