2 minute read
RADEK TOMASIK
tekst: Radek Tomasik / z wykształcenia filmoznawca, z wyboru przedsiębiorca, edukator filmowy, marketingowiec. Współwłaściciel Ferment Kolektiv – firmy specjalizującej się w działaniach na styku kultury filmowej, biznesu i edukacji oraz Kina Ferment. Autor wielu programów dotyczących wykorzystania filmu w komunikacji marketingowej realizowanych dla takich marek jak: Orange, Mastercard, Multikino, Renault, ING, Disney, Santander Bank, British Council i in.
BUNTOWNICY Z WYBORU
Advertisement
Netfliksowy portret arcyciekawego terapeuty Phila Stutza to propozycja, która może być traktowana jak interesujący dokument filmowy – ale jest też bardzo pożytecznym audiowizualnym podręcznikiem psychoedukacji.
Stutz
reż. Jonah Hill
prod. USA 2022, 96 min dystrybucja w Polsce: Netflix
Jonah Hill to wybitnie utalentowany aktor i reżyser młodego, a w zasadzie już średniego pokolenia. Dał się poznać jako genialny analityk sportowy w „Moneyball”, wkurzający polityk-maminsynek w „Nie patrz w górę” oraz nerd-everyman w całej serii wcieleń komediowych w filmach sygnowanych przez Judda Apatowa czy innego Setha Rogena.
Ale jest też wrażliwym reżyserem („Najlepsze lata”) i po prostu dzieciakiem po przejściach, który zaliczył w młodości koszmar wykluczenia rówieśniczego i bullyingu z powodu nadwagi. W filmie „Stutz” siada naprzeciw własnego terapeuty nie tylko po to, by przedstawić wybitną jego zdaniem osobowość współczesnej psychologii – ale przede wszystkim, by pomóc. By w sposób bezwstydnie utylitarny dać ludziom narzędzia do lepszego życia, do budowania dobrostanu w świecie, który goni własny ogon, w którym każdy udaje innego niż jest – i przede wszystkim szczęśliwszego niż jest.
„Stutz” to film zupełnie wyjątkowy, tak jak wyjątkowy jest jego bohater. Z jednej strony – obserwujemy niemal ekshibicjonistyczną postawę hollywoodzkiego gwiazdora, który niczym Prometeusz chce dostarczyć widzom coś, co jemu samemu
materiały prasowe, archiwum prywatne autora :
zdjęcia pozwoliło wejść na inny poziom świadomości, zmienić diametralnie swoje życie. Hill jest w tej szczerości bezwzględny i bezlitosny: wobec siebie, wobec Stutza, wobec filmowej kon-
wencji (lub chce, by tak to wyglądało). Gdy trzeba – pokazuje nam, co jest udawane. Gdy tego wymaga wiarygodność – ściąga do pokoju zwierzeń własną matkę. Gdy czuje, że naprawdę musi pokazać prawdę, odsłania wszelkie kulisy, dążąc do demistyfikacji z gruntu niemożliwej – przekreślenia konwencjonalności kina w kinie.
Czy kino i konwencja jest wrogiem ekranowej prawdy? Czy twórcy i bohaterowi udaje się wyjść z pułapki opowiadania obrazem? Czy możliwa jest ucieczka od trywialności planu filmowego determinowanego światłem, czasem, wydajnością i wydolnością
twórców? Wszak chodzi o zarejestrowanie ważnej rzeczy, ważnego fenomenu, ukazanie metod pracy genialnego w swym pomocowym potencjale człowieka – w dodatku właśnie teraz, gdy jego czas się kończy.
Jego czas się kończy, bo Stutz jest dotknięty chorobą Parkinsona. Ma 74 lata… To rodzi kolejne pytania, bo przecież taki film jest też czymś w stylu artystycznego souveniru, jakkolwiek cynicznie by to nie zabrzmiało. To jedno z wielu trudnych etycznie pytań, na które zarówno Stutz, jak i Hill musieli sobie zapewne wielokrotnie odpowiadać.
Na szczęście my nie musimy. Otrzymujemy dziewięćdziesięciominutowy wgląd do wewnętrznego świata dwóch niezwykłych, w przeszłości strauamtyzowanych ludzi, którzy postanowili otworzyć się na świat niczym ekspo-
naty „Body Worlds”. Najliczniej odwiedzana na świecie naukowa wystawa autorstwa prof. Gunthera von Hagensa, opowiadająca o cudzie, złożoności i kruchości ludzkiego ciała mogłaby być rewersem opowieści o złożoności, kruchości i cudach ludzkiej psychiki. Która – tak jak ciało – ma pewne określone zasady działania.
Stutz i Hill odkrywają karty i buntują się przeciwko terapeutycznym metodom skupionym na słuchaniu i ostrożnej refleksji. Mówią „rób tak” i „nie rób tak”, często dodając „kurwa”. Chcą niemal natychmiastowych efektów – chcą być jak psychoedukacyjna karetka pogotowia, która pędzi na sygnale, by pomóc człowiekowi w tragicznym psychicznym położeniu.
Osobiście głęboko wierzę, że na pokładzie tego ambulansu są prawdziwi heroiczni ratownicy, dobry sprzęt i skuteczne metody. A film o „Stutzu” uważam za lekturę obowiązkową każdego świadomego człowieka.