Męska Strefa | luty 2015

Page 1

luty 2015

HOBBY / SPORT / STYL ŻYCIA / GADŻETY

T WÓJ PRY WATNY OBSZAR

MACIEJ DOWBOR

Wcale nie taki grzeczny

Zacznij trenować z ketlami

str. 4

Michał Szulejewski

str. 8

Agnieszka Wasilewska Pierwsza Wicemiss Polski z Torunia nie lubi czekać str. 10

W naszym regionie są ludzie gotowi na atak terrorystyczny, huragan i koniec świata

Jak okiełznać auto zimą - radzi były rajdowiec

str. 20

PREPPERSI

>>

poślizg kontrolowany


piszą dla Was: WYDAWCA: EXPRESS MEDIA Sp. z o.o. Bydgoszcz, ul. Warszawska 13 tel. 52 32 60 733

JAN

DZIENNIKARZ

Prezes Zarządu: dr Tomasz Wojciekiewicz Redaktor Naczelny: Artur Szczepański Dyrektor sprzedaży: Adrian Basa Menedżer produktu: Emilia Iwanciw, tel. 52 32 60 863 e.iwanciw@expressmedia.pl Redaktorka prowadząca: Dominika Kucharska, tel. 52 32 60 703 d.kucharska@expressmedia.pl

JANUSZ

DZIENNIKARZ

Teksty: Jan Oleksy j.oleksy@expressmedia.pl Janusz Milanowski j.milanowski@expressmedia.pl Piotr Bednarczyk p.bednarczyk@expressmedia.pl Lucyna Tataruch l.tataruch@expressmedia.pl Justyna Król j.krol@expressmedia.pl

PIOTR

DZIENNIKARZ SPORTOWY

Jakub Elwertowski Robert Karlewski Tomasz Skory Zdjęcie na okładce: Studio 69 Projekt: Tomasz Bieńkowski | www.grafit.pro Skład: Tomasz Bieńkowski Ilona Koszańska-Ignasiak Dagmara Potocka-Sakwińska

KUBA

FELIETONISTA

Przygotowanie zdjęć do druku: Kamil Mójta Sprzedaż: Bogusława Mańkowska, tel. 607 351 922 b.mankowska@expressmedia.pl Jacek Tokarski, tel. 56 61 18 166 j.tokarski@expressmedia.pl

WASZ obszar O czym chcielibyście czytać? To pytanie zadaliśmy mężczyznom przed stworzeniem pierwszego numeru magazynu „Męska Strefa”. Usłyszeliśmy, że interesuje Was motoryzacja, sport, gadżety, podróże, moda, męskie pasje, kobiety i to, co mają do powiedzenia interesujący faceci. Dowiedzieliśmy się też, że lubicie krótkie artykuły, porównania, nowoczesną formę i ładne zdjęcia. Na tej podstawie stworzyliśmy lifestylowy magazyn „Męska Strefa”, którego pierwszy numer właśnie czytacie. Nie znajdziecie tu polityki, bo o niej możecie poczytać na łamach codziennego wydania naszych dzienników. Nie znajdziecie informacji o gospodarce, bo na to miejsce jest w innym naszym miesięczniku. „Męska Strefa” ma Wam dostarczyć czytelniczej rozrywki. Jeśli przy tym, któryś z poruszanych przez nas tematów zainspiruje Was do rozmowy z kimś bliskim, to znaczy, że strzeliliśmy w dziesiątkę. Nasz nowy magazyn ma przede wszystkim sprawić Wam przyjemność. Może też jednak czasem trochę Was zdenerwować, bo nie zawsze będziecie zgadzać się z rozmówcą lub autorem. A może macie interesujące spostrzeżenia, którymi chcecie się z nami podzielić? Napiszcie do nas, o czym WY chcielibyście czytać w kolejnym wydaniu. Zależy nam na TWOJEJ opinii, bo „Męska Strefa” to TWÓJ PRYWATNY OBSZAR. Przysyłajcie maile pod adresem: meskastrefa@expressmedia.pl Emilia Iwanciw, product manager

EMILIA ZNAJDZIESZ NAS NA: www.meska-strefa.com.pl www.facebook.com/MagazynMeskaStrefa

PRODUCT MANAGER

„Męska Strefa” to dodatek do „Expressu Bydgoskiego” i „Nowości - Dziennika Toruńskiego”.

DOMINIKA

REDAKTORKA

LUCYNA

DZIENNIKARKA

JUSTYNA

DZIENNIKARKA


90115BDBHA


męska strefa  /  wywiad

Coraz częściej faceci nie wstydzą się pokazać potu, krwi, łez i grymasu bólu na twarzy, kiedy walczą ze swoimi słabościami. A to w gruncie rzeczy bardzo męskie podejście do życia. Z Maciejem Dowborem ROZMAWIA JAN OLEKSY zdjęcia: STUDIO 69

męska strefa

4 / luty 2015


męska strefa  /  wywiad

WCALENIETAKI Tylko barmanowi powiedziałbym… Nic. To nie jest ktoś, komu wyjawiam sekrety. Sprawdzony sposób na chandrę… 15 km biegu w mocnym tempie. Od dawna uprawianie sportu pomaga mi w rozładowywaniu negatywnych emocji. W 2011 roku zacząłem swoją przygodę z triathlonem i po krótkim czasie weekendowe hobby stało się moim sposobem na życie. Triathlon, jak wszystkie sporty wytrzymałościowe, to nie tylko wysiłek fizyczny, ale także swoista filozofia życia i duże zaangażowanie emocjonalno-intelektualne. Bo bez udziału głowy, odpowiedniego nastawienia, nikt nie zmusi się do tak ciężkiej pracy i tylu wyrzeczeń. Szczególnie, kiedy ma się rodzinę i regularną pracę. Czy dzisiaj męskość przeżywa kryzys? Chyba wraca do łask… To widać choćby w lansowanym medialnie stereotypie faceta - zarośnięty, kontrolowanie zaniedbany mężczyzna „uberseksualny” wyparł romantycznego, ale i nieco zniewieściałego „metroseksualnego” chłopca. To samo tyczy się zresztą modnych zainteresowań. Coraz częściej faceci chwalą się swoimi zdjęciami z ekstremalnych wypraw, wypadów na kitesurfing czy z mety maratonu. Nikt nie wstydzi się pokazać potu, krwi, łez i grymasu bólu na twarzy, kiedy walczy ze swoimi słabościami. A to w gruncie rzeczy bardzo męskie podejście do życia. Czy przystojnemu jest łatwiej? Trzeba by spytać Oliviera Janiaka. Jak kobieta może najlepiej dotrzeć do męskiego serca? Poprzez zrozumienie potrzeb faceta. Co kobiety wnoszą do męskiego świata? Wrażliwość, piękno, zwracanie uwagi na detale. Dzięki kobietom my, mężczyźni, potrafi-

my wzbić się na wyżyny swoich możliwości. Tak intelektualnych, jak i fizycznych. Mam wrażenie, że kiedy w jakimś zespole pojawia się kobieta, faceci mocniej wypinają pierś, wciągają brzuchy i wchodzą na wyższy poziom wydajności. Ja uwielbiam pracować z kobietami…

Czym facet musi imponować kobiecie? To zależy od kobiety i faceta. Są kobiety, którym imponują mężczyźni sukcesu, z zasobnym portfelem, dobrym samochodem i o rozległych wpływach. Ale są i takie, które bardziej cenią sobie ciepło, opiekuńczość i pozytywne, partnerskie relacje. Chociaż sądzę, że większości pań imponują mężczyźni zaradni. Poczucie bezpieczeństwa - myślę, że tego chyba najczęściej oczekują kobiety - nawet te najbardziej niezależne. Czego kobiety nie wiedzą o mężczyznach? Że też potrafimy się wzruszać. Nawet jeśli tego po nas nie widać. Kobiety znacznie częściej dają po sobie znać, jakie emocje nimi targają. My potrafimy zazwyczaj być bardziej powściągliwi, co wcale nie oznacza, że w środku nie przeżywamy danej sytuacji. To sprawia wrażenie, że jesteśmy twardsi i mniej emocjonalni. To, że nie płaczemy rzewnymi łzami, nie czyni nas zimnymi neandertalczykami, pozbawionymi wrażliwości i empatii. Która z kobiet wywarła na Panu największy wpływ? Niewątpliwie moja żona. Robi to od 12 lat i jak widać skutecznie. Publiczność odbiera Pana jako kulturalnego, grzecznego chłopca. Czy nie ma Pan ochoty czasami komuś przylać? No cóż!? Taki grzeczny to ja wcale nie jestem, a i na chłopca metryka już nie wskazuje! Oczywiście, na co dzień jestem raczej sympatyczny i uśmiechnięty, bo lubię ludzi, lubię spędzać z nimi czas. Jestem towarzyski i nigdy nie miałem kłopotów z nawiązywaniem kontaktów.

Nie jestem typem samotnego mruka. Ale czasem, kiedy ktoś mi wyjątkowo nadepnie na odcisk potrafię się odgryźć. I umiem być nieprzyjemny. Nie jestem święty, jednak staram się trzymać pięści na wodzy. Wyjątkiem jest bezpieczeństwo i prywatność mojej rodziny. Kilku zbyt natrętnych paparazzi przekonało się, na co mnie stać, kiedy przekroczą umówione granice.

Pana najważniejsze wspomnienie związane z Toruniem? Mój blok i podwórko na Ślaskiego. Spędzaliśmy tam całe dnie. No i treningi pływackie w MKS Delfin Toruń. Jakie są obecne Pana związki z grodem Kopernika? Bardzo silne. Jak wiadomo, moja żona i ja jesteśmy rodowitymi torunianami. Wciąż mieszkają tu moi dziadkowie, mój ojciec nadal pracuje na UMK, a jeden z braci prowadzi w mieście dwie restauracje. Czuję silną więź z Toruniem. Kibicuję naszym sportowcom, Unibaksowi, a ostatnio byłem na meczu Twardych Pierników w pięknej nowej hali. Nie ukrywam, że bardzo tęsknię za Toruniem i nie wykluczam, że kiedyś tu wrócę na stałe. To wspaniałe i piękne miasto. Niestety, w mojej branży jestem zmuszony do życia w Warszawie, za którą umiarkowanie przepadam.

+

Czysta czy z colą… Raczej czysta… cola.

MACIEJDOWBOR urodzony w 1978 w Toruniu, dziennikarz i prezenter telewizyjny. Studiował dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim oraz na warszawskiej AWF i SGH. Karierę rozpoczął w radiowej „Trójce”, pracował w TVN i TVN 24 jako prezenter i redaktor sekcji sportowej. W telewizyjnej „Dwójce” był współgospodarzem „Pytania na śniadanie”. Od 2005 związany z Polsatem. Jest mężem aktorki Joanny Koroniewskiej, trenuje triathlon. męska strefa

5 / luty


extrakonkursy / extrakonkursy / extrakonkursy / extrakonkursy wygraj

Weekend wygra

prawo jazdy

w SPA

na motocykl

Opisz sytuację, w której poczułeś silny skok adrenaliny - masz na to maksymalnie 10 zdań.

Opisy należy przesyłać do 16.02.2015 r. pod adresem mailowym konkurs@expressmedia.pl, wpisując w treści maila „Ekstremalne przeżycie”. E-mail powinien zawierać opis oraz imię, nazwisko i numer telefonu Uczestnika konkursu. Spośród nadesłanych opisów, komisja wybierze jeden, którego autor wygra kurs prawa jazdy na motocykl, ufundowany przez Szkołę Jazdy Modraczek. Kurs obejmuje 30 godzin zajęć teoretycznych oraz 20 godzin zajęć praktycznych. 20.02.2015 r. organizator będzie kontaktował się trzykrotnie ze Zwycięzcą konkursu.

wygraj

ROWER GÓRSKI Pochwal się swoim zdjęciem z prawdziwej, męskiej wyprawy i wygraj rower! Zdjęcia do konkursu należy przesyłać do 16.02.2015 r. pod adresem mailowym konkurs@expressmedia.pl, wpisując w treści maila „Męska wyprawa”. Mail powinien zawierać: zdjęcie z męskiej wyprawy, krótki opis zdjęcia (2-3 zdania), imię i nazwisko oraz numer telefonu Uczestnika konkursu, oświadczenie o posiadaniu praw autorskich do wysłanego zdjęcia. Spośród nadesłanych zdjęć, komisja wybierze jedno, którego autor wygra rower górski X-Ray, ufundowany przez firmę Bart-Pol sp. z o.o. Uczestnik konkursu, wysyłając zgłoszenie wraz ze zdjęciem, automatycznie wyraża zgodę na wykorzystanie wizerunku osób na nim się znajdujących. 20.02.2015 r. organizator będzie kontaktował się trzykrotnie ze Zwycięzcą konkursu.

j

Podziel się nami Twoim najlepszym, autorskim przepisem na ekskluzywny drink, który idealnie pasuje na każdą karnawałową imprezę. Przepis należy przesyłać do 16.02.2015 r. pod adresem mailowym: konkurs@expressmedia.pl, wpisując w treści maila „Karnawałowa specjalność”. E-mail powinien zawierać: przepis na ekskluzywny, imprezowy drink; imię, nazwisko

oraz numer telefonu uczestnika konkursu; oświadczenie o tym, że Uczestnik jest autorem przepisu (WZÓR: Oświadczam, że jestem autorem przepisu na ekskluzywny drink, wysłanego do konkursu „Karnawałowa specjalność” i posiadam do niego wszelkie prawa au-

torskie.) Spośród nadesłanych przepisów, komisja wybierze dwa, których autorzy wygrają dwuosobowy pobyt w czterogwiazdkowym, ekskluzywnym hotelu Herbarium Hotel & SPA! 20.02.2015 r. organizator będzie kontaktował się trzykrotnie ze Zwycięzcami konkursu.

wygraj

Weekend Weekend z Toyotą z Toyotą Auris Hybrid RAV 4 wygraj Napisz w maksymalnie 5 zdaniach, jak wykorzystasz weekend z Toyotą Auris Hybrid. Dokąd pojedziesz, jaki masz plan?

Napisz w maksymalnie 5 zdaniach, jak wykorzystasz weekend z Toyotą RAV4. Dokąd pojedziesz, jaki masz plan?

Konkurs jest organizowany na fanpage’u „Expressu Bydgoskiego” oraz za pomocą zgłoszeń mailowych. Przyjmowanie zgłoszeń trwa do 16.02.2015 r. Odpowiedzi na pytanie można wysłać drogą mailową pod adresem: konkurs@express.bydgoski.pl, wpisując w treści „Weekend z Toyotą Auris Hybrid” lub za pomocą fanpage’u „Expressu Bydgoskiego”. Odpowiedzi należy udzielić pod postem, dotyczącym konkursu. Mail z odpowiedzią na pytanie konkursowe powinien zawierać: imię i nazwisko oraz numer telefonu uczestnika konkursu. W przypadku, gdy Uczestnik udzieli odpowiedzi poprzez fanpage „Expressu Bydgoskiego”, zostanie poproszony w prywatnej wiadomości o podanie numeru telefonu do celów kontaktowych. Uczestnik konkursu, któremu zostanie przyznana nagroda, zostanie o tym powiadomiony telefonicznie 20.02.2015 r.

Konkurs jest organizowany na fanpage’u „Nowości - Dziennika Toruńskiego” oraz za pomocą zgłoszeń mailowych. Przyjmowanie zgłoszeń trwa do 16.02.2015 r. Odpowiedzi na pytanie można wysłać drogą mailową pod adresem: konkurs@nowosci.com.pl, wpisując w treści „Weekend z Toyotą RAV 4” lub za pomocą fanpage’u „Nowości - Dziennika Toruńskiego”. Odpowiedzi należy udzielić pod postem, dotyczącym konkursu „Weekend z Toyotą RAV 4”. Mail z odpowiedzią na pytanie konkursowe powinien zawierać: imię i nazwisko oraz numer telefonu Uczestnika konkursu. W przypadku, gdy Uczestnik udzieli odpowiedzi poprzez fanpage „Nowości - Dziennika Toruńskiego”, zostanie poproszony w prywatnej wiadomości o podanie numeru telefonu do celów kontaktowych. Uczestnik konkursu, któremu zostanie przyznana nagroda, zostanie o tym powiadomiony telefonicznie 20.02.2015 r.

Sponsorem nagrody jest Jaworski Auto Toyota Bydgoszcz. www.toyota.bydgoszcz.pl www.facebook.com /Toyota.Bydgoszcz.Wloclawek

ZASADY

Sponsorem nagrody jest Toyota Bednarscy Toruń www.toyota.torun.pl www.facebook.com/ToyotaTorun

wszystkich konkursów

Warunkiem uczestnictwa w konkursach jest ukończenie 18. roku życia przez Uczestnika. Nagrody nie podlegają wymianie na równowartość pieniężną. W przypadku braku możliwości kontaktu telefonicznego do Zwycięzców, tracą oni wszelkie prawa do nagrody. Jednocześnie nagrody zostaną przyznane kolejnym Uczestnikom, których zgłoszenia konkursowe zostały wyróżnione przez komisję konkursową.

Regulaminy konkursów dostępne są na stronach internetowych www.express.bydgoski.pl oraz www.nowosci.com.pl


58015TRTHA

50815TRTHA

46415TRTHA


męska strefa  /  strefa treningu

C

Jeżeli ktoś podnosi 300 kilo w martwym ciągu, ale musi przywiązać się do tego ciężaru, użyć pasków, to znaczy, że tak naprawdę nie jest go w stanie podnieść - z Michałem Szulejewskim, trenerem total cross, Janusz Milanowski rozmawia o treningu z ketlami. zdjęcia: ADA WALCZAK

Co jest lepsze punktu widzenia człowieka, który dba o formę, ale nie jest sportowcem. Ketle czy siłownia? Ketle, ponieważ w siłowni wykonujemy ruchy po jednym torze. W normalnym życiu tak nie jest. Jeśli coś dźwigamy, czy kopiemy na działce, to uchwyt narzędzia jest najczęściej niewygodny. Wymusza go dana czynność. W przypadku maszyny w siłowni uchwyt jest najwygodniejszy z możliwych, bez względu na to, jakie partie mięśni ćwiczymy. Gdy podnosimy kamień z ziemi, to wtedy ujawniają się wszystkie nasze słabe punkty, na przykład dłoń i przedramię. Dłoń rzadko kiedy jest wypracowywana w siłowni, bo ćwiczymy hantlami i sztangami. Natomiast specyfika budowy ketla wymusza ciągłe napięcie mięśni dłoni, musimy ją mieć mocno zaciśniętą przy każdym ćwiczeniu. Jesteśmy tak silni jak nasze najsłabsze ogniwo. Jeżeli ktoś podnosi 300 kilo w martwym ciągu, ale musi przywiązać się do tego ciężaru, użyć pasków, to znaczy, że tak naprawdę nie jest w stanie podnieść tego ciężaru. Zdecydowanie więc ketle są lepsze dla kogoś, kto nie żyje samym treningiem… Zależy jaki jest cel trenującego. Moim zdaniem - podkreślam - tak. Sam jestem tego przykładem. Ćwiczyłem sztuki walki i trafiłem oczywiście do siłowni. Miałem wtedy 16 lat. Trenowałem tak, jak instruktorzy mi radzili. Gdy sześć lat temu odkryłem ketle, to okazało się, że w siłowni zmarnowałem mnóstwo czasu. Dla ćwiczących w siłowni priorytetem jest sylwetka, a nie sprawność i siła. To się zresztą nazywa trening sylwetkowy. Nie ćwiczymy sprawności, szybkości, rozciągnięcia, ważna jest tylko objętość mięśni i rzeźba. Trenujemy więc dany mięsień w ruchu izolowanym. Biceps pracuje świetnie

PRAGMATYCZNE męska strefa

8 / luty 2015

KETLE


męska strefa  /  strefa treningu sam, ale w połączeniu z ramieniem i przedramieniem już nie pracuje, co wychodzi na jaw przy ruchach w życiu codziennym, bo w nim wykonujemy ruchy wielostawowe: przestawiamy meble, podnosimy coś, wiercimy w suficie, itp.

Rozumiem, że ketlami wykonujemy ruchy, dzięki którym bez bólu w plechach skopiemy działkę? Różne są rodzaje treningów. My skupiamy się na wypadkowej między siłą, a wytrzymałością i sprawnością. Polega to na huśtaniu ketlem, rwaniu, wyciskaniu, podrzucaniu i podnoszeniu, albo na wyciskaniu w niewygodnym położeniu ciała, na przykład. Ketle dość szybko weryfikują, kto jest silny, a kto słaby. W swej trenerskiej praktyce miałem do czynienia z panami, którzy brali się za ketle o wadze 24 kg, bo co to dla nich (!), gdy w siłowni ćwiczyli trzykrotnie cięższymi hantlami. Po pięciu minutach tych panów nie było, wysiadły im dłonie, przedramiona i prostowniki pleców. Zawstydziły ich filigranowe dziewczyny, ćwiczące z tym samym ciężarem. Skończyłem czterdziestkę. Lata pracy przy komputerze sprawiły u mnie drobną dyskopatię. Dlatego ćwiczę na maszynie z obawy o kręgosłup. Błąd w myśleniu. Niemal każdy przechodzi jakieś urazy kręgosłupa w wieku dojrzalszym. Leczenie dyskopatii obejmuje wzmocnienie prostowników pleców. Żeby zapobiec wyskakiwaniu dysku, trzeba się obudować mięśniami w tamtym miejscu. Na maszynie robi pan sobie krzywdę, zaniedbując partie, na których powinien pan się skupić. Inna sprawa, że wielu ludzi ćwiczy nieprawidłowo, na podstawie filmików z sieci, a to jest jeden wielki śmietnik. Często więc powtarzamy ćwiczenia, które nie są dla nas dobre.

Odsądza Pan siłownie od czci i wiary?! Nie. Na pewno człowiek, który tam ćwiczy, jest o niebo sprawniejszy od tego, który nie ćwiczy nic. Jeżeli ktoś pakuje na klatę, to ma klatę, jeżeli ktoś biega, to robi się lepszy w bieganiu, ale nie będzie miał napakowanej klaty, a mistrz przysiadów nie będzie dobrze pływał. Zmuszając mięsień do pracy izolowanej, robimy się w tym lepsi, lepiej wyglądamy. Ja jestem zwolennikiem ruchu użytkowego, tego z ketlami, bo on nam się przyda gdzieś indziej. Oczywiście w siłowni też możemy ułożyć sobie fajnie trening i wiele uzyskać. Ja mówię o klasycznym treningu sylwetkowym. Coś w tym jest... Po paru miesiącach regularnych ćwiczeń w siłowni, wziąłem do ręki łopatę, potem porąbałem trochę drewna i nie mogłem zrozumieć, dlaczego bolą mnie mięśnie podudzia. Przecież ćwiczę nogi na suwnicy i wypycham coraz więcej. To właśnie zasługa ruchu izolowanego. Na suwnicy ćwiczył pan w tzw. łańcuchu kinematycznym zamkniętym: wygodna pozycja, stabilne oparcie i nogi wyciskające pod jednym kątem. W łańcuchu kinematycznym otwartym, leżąc, miałby pan nogi z obciążeniem w powietrzu i one pracowałyby różnorodnie. Kopiąc łopatą zaczął pan używać mięśni w otwartym, bez jednostajnego, izolowanego ruchu i stąd problem. To samo dotyczy ramion. W pracy ogrodowej pracuje całe ciało, bez względu na to, co robimy. A jeśli czyjąś motywacją jest dobra sylwetka, to czy wyrzeźbi ją ketlami? Przepraszam, ale w takim razie sam pan musi ocenić moją sylwetkę (uśmiech). Ketle są bardzo pragmatyczne. W Rosji wielu 70-letnich mężczyzn zaczyna od nich dzień na balkonie bez względu na pogodę.

Ćwiczenia kettlebell Typowe ćwiczenia wpływają na wytrzymałość szczególnie dolnej części pleców, nóg i ramion. Podstawowymi ruchami są: huśtawki, unoszenie i wyrywanie, angażujące całe ciało - naśladowanie ruchu łopatą czy prac rolniczych. W przeciwieństwie do ćwiczeń z hantlami lub sztangą, ćwiczenia kettlebell wymagają dużej liczby powtórzeń.

Specyfika budowy ketla wymusza ciągłe napięcie mięśni dłoni, musimy ją mieć mocno zaciśniętą przy każdym ćwiczeniu. Michał Szulejewski TRENER TOTAL CROSS

męska strefa

9 / luty


męska strefa  /  z kobietą w tle

Torunianka Agnieszka Wasilewska, pierwsza Wicemiss Polski 2014 o sobie pyta: JAN OLEKSY

+

Nie AGNIESZKAWASILEWSKA Agnieszka Wasilewska, torunianka, pierwsza wicemiss konkursu Miss Polski 2014, absolwentka VIII LO w Toruniu,w 2006 wygrała ogólnopolski Elite Model Look, dzięki czemu przez kolejne lata była modelką. Ostatecznie zrezygnowała z tego zajęcia, aby skończyć szkołę. W Społecznej Akademii Nauk w Warszawie studiuje odnowę biologiczną. Podczas przygotowań do Miss Polski zdobyła tytuł Miss Fashion Poland 2014. FOT. SEWERYN CIEŚLIK

męska strefa

10 / luty 2015


FOT. MARCIN MENTEL

lubię czekać KIEDY BYŁAM MAŁA, CHCIAŁAM BYĆ…

tancerką, ewentualnie weterynarzem, ponieważ kocham zwierzęta. Będąc dzieckiem lubiłam tańczyć, a do muzyki śpiewałam piosenkę „Oj, mamo, mamo, mamo, ja kocham się w Cyganie, chcę zostać Cyganeczką i tańczyć cały ranek”. GDY MÓWIĄ O MNIE MISS…

to nie lubię tego, bo ten konkurs traktuję jako dodatek. Nie chciałabym być postrzegana przez całe życie jako miss, ale jako Agnieszka Wasilewska. Ważne jest nazwisko, a nie tytuł. WYBORY MISS ZMIENIAJĄ…

na pewno myślenie, podejście do życia, czegoś uczą. Zmieniają troszkę życie w czasie trwania, a później już jako wicemiss dostałam więcej propozycji pracy, sesji zdjęciowych i tyle.

ŁADNEJ OSOBIE ŻYJE SIĘ LEPIEJ…

na pewno łatwiej, jeżeli chodzi o pracę, bo w większości firm patrzą na to, jak się ktoś prezentuje. Ale jest też druga strona medalu. Faceci częściej zaczepiają na ulicy. Zawsze są plusy i minusy. CZUJĘ RADOŚĆ I SATYSFAKCJĘ, GDY…

jestem na słońcu, kocham się opalać, ale w pełni jestem naprawdę szczęśliwa, gdy przebywam z najbliższą osobą, czyli moim chłopakiem, bądź z przyjaciółkami. MYŚLĘ, ŻE DZIEWCZYNA POWINNA…

być skromna, mieć trochę uroku w sobie i… tajemnicę, coś, czego nie pokazuje całemu światu, dlatego nie zgodziłabym się pozować nago. MAM BZIKA NA PUNKCIE…

słodyczy, kocham jeść łakocie i nie mogę

się bez nich obejść. Chociaż tego po mnie nie widać. MOJĄ DOBRĄ CECHĄ JEST…

wytrwałość i wytrzymałość. Myślę, że mam silny charakter i dzięki temu z wieloma rzeczami mogę się zmierzyć. NIE RADZĘ SOBIE Z…

czekaniem. Nie lubię czekać. Teraz mieszkam w Warszawie, gdzie dojazd gdziekolwiek jest o wiele dłuższy niż w Toruniu. Droga z domu na uczelnię zajmuje mi półtorej godziny. Nie lubię wystawać na przystankach, z tym sobie na razie nie radzę, ale chcę się przyzwyczaić i myślę, że jest już coraz lepiej. GDY MYŚLĘ O PIENIĄDZACH, TO…

wiadomo, są one potrzebne każdemu, żeby jakoś żyć, ale świat się na nich nie kończy, nie są najważniejsze.

męska strefa

11 / luty


męska strefa  /  z kobietą w tle

W facetach najbardziej cenię uczciwość, nie lubię krętactwa, wolę najgorszą prawdę niż słodkie kłamstwa. Agnieszka Wasilewska I WICEMISS POLSKI 2014

GDY WIDZĘ ANJĘ RUBIK…

to ją podziwiam, ponieważ doszła do czegoś w życiu, wybiła się, podziwia ją świat. Myślę, że chciałabym być taka jak ona. JEŚLI DOPADA MNIE CHANDRA, TO…

jem słodycze i słucham muzyki, która poprawia mi humor, dzwonię do przyjaciółki, która próbuje mnie z tego wyciągnąć. NIE UMIEM OBYĆ SIĘ BEZ…

fitnessu i siłowni. Kocham ćwiczenia, po których czuję się zdecydowanie lepiej. PODZIWIAM…

ludzi, którzy doszli do czegoś w życiu, którzy sami się wypromowali, którzy radzą sobie z krytyką. W FACETACH NAJBARDZIEJ CENIĘ…

uczciwość, nie lubię krętactwa, wolę najgorszą prawdę niż słodkie kłamstwa. NIE POCIĄGAJĄ MNIE MĘŻCZYŹNI, KTÓRZY…

palą papierosy, nienawidzę dymu tytoniowego. GDY MI SIĘ PODOBA CHŁOPAK, TO…

nic nie robię, taki mam charakter. To od chłopaka zależy, czy podejdzie i zagada. Sama nigdy nie wychodzę z inicjatywą.

FOT. ANNA PIOTROWICZ

LUBIĘ W ŻYCIU…

jak coś się dzieje, nie lubię monotonii, powtarzania ciągle tego samego, tej samej pracy. Z tego powodu zdecydowałam się wziąć udział w wyborach miss, po których zaczęło się dziać ciągle coś nowego: sesje zdjęciowe, wywiady… Aktualnie pracuję jako hostessa. Lubię też wakacje, ciepłe plaże Hiszpanii, Włoch, Seszeli, lubię wypoczynek, chwile, w których mogę się oderwać od tego całego zgiełku.


męska strefa  /  strefa budowy

Na warsztat bierzemy odpływy. Jak sprawnie odprowadzić zanieczyszczoną wodę do kanalizacji?

Z

CZAS NA

Zwykle, gdy decydujemy się na remont łazienki, np. na rezygnację z brodzika, sporym problemem jest dopasowanie nowych urządzeń. Wybierając wpusty łazienkowe zmuszeni jesteśmy zwracać uwagę na wysokość zabudowy. Zbyt wysoki odpływ nie mieści się w podłodze - nawet po wykuciu dodatkowego miejsca. Problem ten znają doskonale mieszkańcy bloków. Dobrym rozwiązaniem w takim wypadku będą wpusty łazienkowe Der Ultraflache, które występują w wielkościach DN 40 i DN 50. W zależności od wymogów, wpust ten dostępny jest z kołnierzem klejonym, kołnierzem do uszczelnień alternatywnych oraz z krawędzią połączeniową. Minimalna wysokość zabudowy to jedynie 69 mm. Wpusty wyposażone są w system ryglowania lock & lift, wyjmowane sitko na zanieczysz-

ODPŁYW

czenia oraz (opcjonalnie) multistop, jako zabezpieczenie przed pianą, robactwem i nieprzyjemnymi zapachami. ODPŁYW W ŚCIANIE

Rezygnacja z brodzika pod prysznicem nie zmusza nas do montażu odpływu w podłodze. Alternatywą jest odpływ ścienny Scada. Trzy możliwości zabudowy oraz trzy możliwości podłączenia odpływu (z przodu, z boku po lewej lub po prawej stronie) sprawiają, że ten odpływ można łatwo i szybko zabudować w każdych warunkach budowlanych. Wysoka jakość materiału, nóżki montażowe, niewielka wysokość zabudowy wynosząca 80 mm do krawędzi płytki, gwarantują pewną zabudowę. Ważną cechą tego produktu jest jego wyrazisty design - cztery różne pokrywy ze stali nierdzewnej z możliwością podświetlenia LED.

NAPOWIETRZANIE

Jeśli zdarza się, że w pomieszczeniach, w których znajdują się odpływy, czujecie nieprzyjemny zapach, woda wolno odpływa lub słyszycie bulgot w rurach, to najprawdopodobniej instalacja jest źle napowietrzona. Przyczyn takiego stanu rzeczy może być kilka - przede wszystkim zły projekt lub wykonanie instalacji. Problem ten można bardzo łatwo rozwiązać. Wystarczy uzupełnić instalację o zawory napowietrzające. Na rynku znajdziemy takie, które montuje się na odpływie, tuż za syfonem umywalki. Zastępują one długie przewody wentylacyjne, zapobiegają wydostawaniu się nieprzyjemnych zapachów, są odporne na działanie czynników atmosferycznych i temperatury, a co najważniejsze - nie wymagają konserwacji, dzięki swojej prostej i wytrzymałej konstrukcji.

63715BDBHA

tekst: KESSEL


męska strefa  /  strefa survivalu

NA ZDJĘCIU JACEK ZACHAREK, PREPPERS Z KOWALEWA POMORSKIEGO

W

W Polsce jest ich podobno około 30 tysięcy. Preppersi przygotowują się na powódź, suszę, huragan, atak terrorystyczny, wojnę, atak nuklearny. Nawet i na koniec świata. tekst: JAN OLEKSY zdjęcia: JACEK SMARZ, SFORA EXTREME

męska strefa

14 / luty 2015

Gotowi NA WSZYSTKO

Kim są ci gotowi? Preppersi (od ang. prepared ) tak siebie nazywają, bo są zawsze przygotowani. To ludzie świadomi zagrożeń, które niesie współczesny świat, a niekiedy codzienne życie. Liczą się z nadejściem kataklizmu każdego rodzaju. Gromadzą zapasy jedzenia i wody, zdobywają zapomniane już umiejętności na wypadek katastrofy, a najbardziej przezorni budują… schrony. Jest ich coraz więcej. W USA już 3 miliony, a w Polsce podobno około 30 tysięcy. Przygotowują się na powódź, suszę, huragan, atak terrorystyczny, wojnę, atak nuklearny, a nawet na koniec świata. - Świata, jaki znamy, w którym w gniazdku jest prąd, w kranie woda, w mieszkaniu gaz, a w sklepach pełne półki - tłumaczy na swoim prepperskim blogu Krzysztof Lis.

morskiego. - To ludzie, którzy nie chcą, by niespodziewane okoliczności i strach ich sparaliżowały. Są dalecy od tego, żeby siać panikę i straszyć zagrożeniami. Jednak doświadczenie uczy, że życie w złudnym poczuciu bezpieczeństwa czyni z nas ludzi bezbronnych. Do niedawna jedynymi zagrożeniami były u nas klęski żywiołowe, ale sytuacja na świecie się zmieniła. Czuć, że coś wisi w powietrzu, a patrząc na historię, to stwierdzam, że w każdym stuleciu była wojna… Wisi nad nami konflikt zbrojny, jest gorąco za naszymi granicami, a większość młodych ludzi w Polsce nie potrafi posługiwać się bronią. Całkowity brak edukacji w tej dziedzinie - dodaje lokalny preppers.

Przygotowany czuje się bezpieczniej

Nie chodzi o to, żeby wszyscy naraz stali się preppersami, ale warto posiąść wiedzę na ten temat. - Nie ma obrony cywilnej, która kiedyś prężnie działała, nie ma zajęć z przysposobienia obronnego, nie ma zasadniczej służby wojskowej, to gdzie ludzie mogą się uczyć tych wszystkich umiejętności - zauważa Jacek Zacharek. - Nie wystarczy teoria. Trzeba wziąć krzesiwo w rękę i rozpalić ognisko, zbudować szałas lub ziemiankę, znaleźć drogę w ciemnym lesie. Nie tak dawno były to podstawy egzysten-

Ludzie na hasło „preppers” reagują na dwa sposoby. Ci, którzy zetknęli się z tym po raz pierwszy, robią wielkie oczy, a ci, którzy obejrzeli choćby jeden odcinek „Doomsday Preppers”, automatycznie kwalifikują ich do grupy szaleńców. Prawda jest zupełnie inna. - Preppersi to nie szaleńcy, czekający na nadejście nieszczęścia - przekonuje Jacek Zacharek, preppers z Kowalewa Po-

Obywatelu, ratuj się sam!


Ekwipunek przetrwania

>> zestaw

zestaw

B

C zestaw

C - plecak z zestawem B powiększonym o saperkę, siekierę, kurtkę przeciwdeszczową i polar.

cji, dzisiaj zatracamy je na rzecz zdobyczy cywilizacji.Kiedyś nie było chyba w Polsce rodziny, która nie miałaby zapasów jedzenia na czarną godzinę. Byliśmy jako naród mistrzami przetrwania, jednak z nadejściem dobrobytu to poszło w zapomnienie. Odpowiedzcie sobie na pytanie, czy gdyby przez trzy doby nie było prądu i nie moglibyście wyjść z domu, moglibyście przeżyć?

Nieodłączny paracord Ekwipunek przetrwania Jacek zawsze wozi z sobą w samochodzie. Tak na wszelki wypadek. Jeżeli wybiera się gdzieś blisko, to bierze z auta tylko puszkę, a jeżeli dalej albo bez auta, to zawsze zabiera z sobą plecak. Zawsze ma przy sobie scyzoryk, zegarek i paracord, czyli linę survivalową spadochronową. Te akcesoria często się przydają. - Prosty przykład - będąc na nartach w Austrii, śnieżyca pozrywała linie elektryczne,

A

A - mała puszka survivalowa,

mogąca w każdej chwili służyć jako naczynie do przygotowania posiłku, w której znajdują się: mała świeczka, agrafki, nitka, igła, latarka, krzesiwo, scyzoryk wielofunkcyjny, tabletki do odkażania wody, skalpel, kompas i kawałek mocniejszej linki, haczyki na ryby, żyłka. To zestaw podstawowy, który z łatwością mieści się w kieszeni.

nie było prądu, wszystko zasypane, co chwilę coś z mojego plecaka wyjmowałem, bo było potrzebne, a to igła, a to apteczka… Siekierą narąbałem drewna do kominka, a dzięki linie udało mi się wyciągnąć auto ze śniegu - wspomina preppers.

Gdzie oni są? - Obracam się w tym światku. Wiele osób nazywa siebie preppersami, survivalowcami czy bushcrafterami, ale często używają tego określenia na wyrost - tłumaczy. Niektórzy obawiają się uznania swoich obaw za obsesję, więc niechętnie opowiadają o swoich przygotowaniach. Ale są też praw-

B - plecak, w którym nosi się zestaw A oraz apteczkę, dużą

płachtę, większy nóż, zestaw ratunkowy typu linka-kotwiczka, zestaw wczesnego ostrzegania, gdyby trzeba było nagle gdzieś obozować i rację żywnościową, wystarczającą na 24 godziny, na zaspokojenie pierwszego głodu. dziwi preppersi, przystający do amerykańskiego modelu. - Mój znajomy mieszka pod Olsztynem. W pobliżu domu zbudował schron, profesjonalnie wyposażony, z przygotowaną żywnością o długich terminach spożycia, z kilkoma ujęciami wody, generatorami prądu, a nawet systemami filtrowania powietrza. Jest facetem bogatym. Sam też zbudowałbym podobny bunkier, gdyby mnie było na to stać - twierdzi Jacek. Jacek Zacharek Interesuje się tematyką preppingu od wielu lat, ukończył Wyższą Szkołę Turystyki i Hotelarstwa w Gdańsku, w której napisał pracę licencjacką na temat survivalu, zaliczył wiele kursów szkoły przetrwania, w Kowalewie Pomorskim prowadzi własną firmę szkoleniową Sfora Extreme.

męska strefa

15 / luty


męska strefa  /  felieton

ATAK KLONÓW C

zy zdarzyło się Wam kiedyś minąć na ulicy kogoś, kto by miał na sobie identyczny strój jak Wy? Lub, gdy „lekko” już zaprawieni poimprezowym szałem, pomyliliście lustro w przedpokoju z jednym ze współimprezowiczów (nie mówię tu wcale o balach przebierańców, bo na nich bez trudu spotkacie niejednego batmana, lekarza, piekarza czy prostytutkę). Chodzi mi o takie spotkanie w zwykły, szary dzień. Jeśli tak, to pewnie jak ja zastanawiacie się, czy istnieje jeszcze coś takiego jak indywidualność? Czy w dobie wszechobecnego kultu marki stać nas na własny styl i odrębność?

Look w globalnej wiosce

Patrząc na bydgoskie ulice, śmiem twierdzić, że coraz trudniej zachować jest osobisty „look”. W czasach globalnej wioski i nieograniczonych możliwości, nawet subkultury, dotychczas mające własne hermetyczne prawa, stają się wzorem dla innych. Przykład pierwszy z brzegu - znajomy, który przed koncertem zespołu Biohazard w bydgoskiej Estradzie pociął rękawy jeansowej kurtki, wartej kilkaset złotych, tylko po to, by wyglądać jak stary metal. Agresywne akcje promocyjne znanych marek odzieżowych skierowane głównie do młodych ludzi, nieustające reklamy i rabaty mają jeden jedyny cel… by móc jak najwięcej sprzedać. Indywidualność przegrywa z obowiązującym trendem. „Mamo, mamo, a Julia i Kasia ma iPhona, ja też chcę…” - pada coraz częściej.

Selfie z kanapką

Pragniemy wyglądać jak znani celebryci, pokazywać się tam, gdzie wypada… jeść to, co jest na topie. I nieważny smak oraz tajemnica wykonania w klimacie „bułka pieczona o świcie z mąki białostockiej z dodatkiem krystalicznej wody owiniętej w liście łopianu”. Najważniejsze że tam

byłem, a potwierdzeniem jest selfie, obowiązkowo przefiltrowane Instagramem. Zapewne powiecie, „Facet, generalizujesz”. Ale czy na pewno? Widząc co rano w centrum miasta młodzież wychodzącą z jednego liceum, to tak jak bym widział setki takich samych yellow cabs w Nowym Jorku. Przed knajpami i klubami w weekendowe noce ustawiają się setki osób wyglądających na świeżo po przeprowadzonej multiplikacji. Bydgoskie ulice to same stare rowery, kawa w tekturowym kubku, kalosze jednej tylko znanej marki i drewniane europalety. Nawet miejsca uznawane dotychczas za te z niepowtarzalnym stylem, ulegają krótkotrwałej modzie, stając się pospolitymi.

Broda na drwala

Odrębna kwestia to męska broda. Tutaj na szczęście nie jesteśmy jedyni. Zarośnięta broda to obecnie totalny hit i No. 1 miejskiej mody, prawie jak przebój zespołu Weekend. Broda męska to mnogość stylu, ograniczona jedynie możliwościami męskiej fantazji. Krótka lub długa, w stylu ZZ Top lub na cesarza Wilhelma, a’la norweski drwal lub hiszpański Don Juan… Na swoją obronę mogę powiedzieć tylko, że własną pielęgnuję od dwóch lat. Stylu musimy szukać w sobie. Nie możemy przyjmować wszystkiego jak gąbka. Nie lubimy przecież, jeśli nam się coś narzuca, a paradoksalnie ulegamy temu na każdym kroku. Oryginalność jest w nas samych i tu musimy szukać inspiracji. Nosić to, co nam odpowiada… Patrząc na bydgoskie ulice, to jedyną prawdziwą stylówą pozostaną dresiarze. „Świątek piątek czy niedziela, dres obowiązkowo on ubiera”.

Ukończył Wydział Sztuk Pięknych UMK i Gdańską Wyższą Szkołę Humanistyczną; twórca grupy artystycznej Parter02 i Atelier Procesów Twórczych Apetyt; artysta malarz, nauczyciel specjalny w Zespole Szkół nr 30 w Bydgoszczy.

męska strefa

16 / luty 2015

PRZED KNAJPAMI i klubami w weekendowe noce ustawiają się setki osób, wyglądających na świeżo po przeprowadzonej multiplikacji. *Jakub Elwertowski


JAK ŚNIĆ SEN NOCY LETNIEJ Demeter uwodzi zapachem sosnowego lasu, Kasztelan - rześkością, „Piernikowe” - nutą goryczy z piernikowych przypraw i miodu, a „Zefir” - delikatnym aromatem polskiego chmielu.

męska strefa  /  strefa smaku

KASZTELAN - przebój z Regionalnej Warzelni Piwa w Bydgoszczy. Powstało na bazie receptury angielskiego piwa ALE. Do głowy uderza fala rześkości, a oczy cieszy kremowa piana. Mocno chmielone. Nad Brdą pije się je schłodzone, a nie w temperaturze pokojowej jak nad Tamizą. Myśl po pierwszym łyku: nic lepszego nie wymyślono po wędrówce w słońcu.

smakował: JANUSZ MILANOWSKI

PIERNIKOWE z Browaru Staromiejskiego „Jan Olbracht” w Toruniu, nie jest bynajmniej robione z pierników. Do produkcji użyto naturalnego miodu wielokwiatowego, cynamonu, kolendry, goździków, ziela angielskiego i gałki muszkatołowej. Efekt pierwszego smaku na języku to piernikowa korzenność, a w gardle czuć już miód. Turyści niemieccy ustawiają się po nie w kolejkach.

DEMETER - kolejna boskość z panteonu toruńskiego Browaru Kontraktowego Olimp. Czy wiecie jak pachnie bogini płodności i urodzaju? Jak sosnowy las, w którym upaja nas zapach świeżej żywicy i... cytrusów; choć w pierwszej chwili wydaje się, że otacza nas łąka o letnim poranku, gdy ziemia oddaje niebu zapach wszystkich roślin. Boginie jak to boginie, potrafią namieszać nam w głowach, uwieść i omamić tak, że śnimy sen nocy letniej i nie chcemy się zbudzić.

ZEFIR - „dobre bo polskie”. Jako pierwsze w świecie piwo, doprawiane jest polską odmianą chmielu Oktawia, którą wprowadzono do sprzedaży pod koniec zeszłego roku. Vivat polski chmiel i najnowsze dzieło toruńskiego browaru kontraktowego Olimp - „Zefir” typu Pale Ale. Przekonajcie się jak delikatna i zarazem esencjalna jest nasza Oktawia. /reklama

DOBRYCH PIW REGIONALNYCH SZUKAJ W: „KRAJINIE PIVA” (Rynek Nowomiejski - Toruń), BROWARZE STAROMIEJSKIM „JAN OLBRACHT” przy ul. Szczytnej w Toruniu SKLEPIE „PIVEX” (Moniuszki 30 - Toruń), REGIONALNEJ WARZELNI PIWA w Bydgoszczy przy ul. Poznańskiej 8

74315TRTHA, 74715TRTHA, 77915TRTHA

Chwila czystej przyjemności w życiu mężczyzny ma prostą scenografię. Stolik w Browarze Staromiejskim „Jan Olbracht”, cztery rodzaje piw i towarzystwo piwowara Mirka, który o złocistym napoju wie wszystko. I jeszcze cichy jazzujący akompaniament w tle, gdy „Piernikowe” nalewam tak, by się spieniło. Chwila czystej przyjemności może mieć prostą scenografię, ale jej etykietą jest kultura picia, podczas gdy wokół pachnie słód.


3

męska strefa  /  strefa stylu

PAN ŁUKASZ KUCIŃSKI W SWOJEJ PRYWATNEJ ODSŁONIE PRZED STYLIZACJĄ

IDEALNIE DOPASOWANY GARNITUR, DO TEGO WSPÓŁGRAJĄCE DODATKI: SZAL I POSZETKA, CZYLI NUTA NONSZALANCJI RODEM Z PARYŻA. „TAKIM CHCĘ CIĘ WIDZIEĆ NA WALENTYNKI” - STWIERDZIŁA ŻONA PANA ŁUKASZA.

NA CO DZIEŃ, NIEZOBOWIĄZUJĄCO, ALE W NAJLEPSZEJ ODSŁONIE SPORTOWEGO STYLU.

Ubranie to wyzwanie, jakie świat stawia współczesnemu mężczyźnie. Jednocześnie ubieranie się to podstawowa czynność, którą każdy z nas wykonuje i choć tak wiele od niej zależy, końcowy efekt jest często lekceważony. Ubranie określa nas w oczach kobiet i mężczyzn. Dzięki niemu możemy wyjść z potyczki z tarczą lub na tarczy; wybór należy do Ciebie. Niestety łatwo dostrzec, że większość panów na polskich ulicach wyglądem przypomina raczej Ferdka Kiepskiego, niż Jamesa Bonda. A gdy już jest potrzeba zaprezentowania się na rozmowie o pracę, imprezie, czy na randce - ci sami ignoranci mody sięgają, o zgrozo!, po „eleganckie” ciuchy, które lata świetności mają za sobą. Dobierają je bez ładu i składu, po prostu bez jaj! Panowie! Mamy dziś ogromne możliwości wyboru eleganckiej garderoby, właściwie na każdą kieszeń. Nie wszyscy muszą, czy chcą się na tym znać. Wśród nas, Polaków, pokutuje przeświadczenie, że jesteśmy specjalistami od wszystkiego, więc nie będziemy komuś płacić za dobór ubrań, bo to niemęskie. Błąd! Tak jak z budową domu, tak i budowę swojego wizerunku powierzyć powinniśmy zawodowcom. Męski świat mody nie uznaje półśrodków i przypadkowych rozwiązań. W związku z premierowym wydaniem „Męskiej Strefy”, stworzyliśmy konkurs „Bądź elegancki dla Niej na walentynki”, ogłoszony na facebookowy profilu „Stylista Robert Karlewski”. Spośród wszystkich zgłoszeń wybraliśmy to od Pani Katarzyny, która wysunęła kandydaturę swojego męża - Łukasza Kucińskiego - do przejścia metamorfozy w prawdziwie męskim stylu w salonie Vistula. To przykład profesjonalnej stylizacji personalnej, uwzględniającej cechy sylwetki i bazę kolorystyczną, dostosowaną do charakteru osoby. Poprzeczkę postawiliśmy sobie wysoko, docelowo tworząc trzy odsłony stylizacyjne: wieczorowosmokingową w stylu współczesnego Jamesa Bonda, nonszalanckiego szyku w paryskim stylu oraz luźnej, sportowej elegancji. Zadowolenie klienta i zachwyt w oczach żony… bezcenne. Wszystkich chętnych do podjęcia wyzwania w męskim stylu, zapraszam do współpracy.

ROBERT KARLEWSKI Stylista i personal shopper W swojej wieloletniej karierze stworzył wizerunek wielu osób. Współtwórca show i pokazów mody, prowadzi szkolenia z zakresu filozofii mody, wspiera firmy odzieżowe wiedzą z profesjonalnej obsługi klienta, a na co dzień, jako doradca zakupowy, pomaga klientom indywidualnym odnaleźć się w świecie mody. Współpracował m.in. z: Fashion TV, Polsat Must by the music, Citroën Polska & Maciej Zień, Vistula, Bytom, Levi’s. www.robertkarlewski.pl SMOKINGOWA ODSŁONA - BO KAŻDY MOŻE BYĆ JAK JAMES BOND.

Wszystkie zestawy użyte do stylizacji znajdziecie Państwo w salonie VISTULA w galerii Atrium Copernicus Toruń. Zdjęcia: Jacek Smarz.

odsłony stylu


112915BDBHA

108715BDBHA


męska strefa  /  strefa 4 kółek

NIE BĄDŹ JAK

UPALACZE System ABS ma wiele zalet, szczególnie w ekstremalnych sytuacjach. Trzeba jednak wiedzieć, jak go wykorzystać.

z Bogusławem Bachem, byłym rajdowcem, założycielem Toruńskiej Akademii Jazdy, Ośrodka Doskonalenia Technik Jazdy, i z Adamem Knietowskim, jego zastępcą i specjalistą jazdy defensywnej rozmawia: JAN OLEKSY KIEDYŚ ŚCIGAŁEŚ SIĘ W RAJDACH SAMOCHODOWYCH. DZIŚ SAM UCZYSZ KIEROWCÓW BEZPIECZNEJ JAZDY. CO SĄDZISZ O ZIMOWEJ JEŹDZIE SAMOCHODAMI Z TYLNYM NAPĘDEM?

Bogusław Bach: Włos mi się jeży, jak słucham w telewizji wypowiedzi pseudokierowców rajdowych, którzy mówią, że jak mamy tylny napęd, to najlepiej zimą nie wyjeżdżać, bo jak dodamy gazu, to od razu wpadniemy w poślizg, a kontra nic nie pomoże. A jak mamy przedni napęd, to w przypadku poślizgu zakładamy kontrę, tył się przyklei, przód nas wyciągnie i jesteśmy uratowani. Są to nieprawdziwe opowieści, które idą w eter. Ludzie tego słuchają i choć mają nowe samochody, wyposażone w systemy ABS, ESP, to zastanawiają się, że może rzeczywiście lepiej zimą nie wyjeżdżać… To są rady domorosłych znawców motoryzacji, czy tzw. „upalaczy”, którzy naprawdę nie wiedzą, co mówią. Adam Knietowski: Motoryzacja to niesamowicie szeroka dziedzina, a kierowcy ciągle próbują uprościć fizykę ruchu pojazdu. W ich opinii wszystko jest albo białe, albo czarne. Jak napęd na przód to „wyciągnie”, jak na tył to cały czas jeździmy „bokiem”, a jak 4x4, to każdy zakręt przejedziemy dwa razy szybciej… Mamy tendencję tworzenia reguł na podstawie jednego przypadku. Gdy spadnie śnieg wielu kierowców wybiera się na zaśnieżone parkingi, by poćwiczyć poślizgi. Gdyby zamiast wypalania potężnej ilości paliwa męska strefa

20 / luty 2015

na takich pojeżdżawkach, kierowca zapisał się na szkolenie bezpiecznej jazdy, zrozumiałby, jak należy uczyć się reakcji obronnych. CZY MAJĄC ABS KIEROWCA MOŻE CZUĆ SIĘ PEWNIE?

Adam Knietowski: ABS ma wiele zalet szczególnie w ekstremalnych sytuacjach, ale trzeba wiedzieć, jak go wykorzystać. Jeżeli tego nie przećwiczyłeś, to pewne rzeczy i tak ci się nie udadzą w sytuacji zaskoczenia. Bogusław Bach: Niedostateczna wiedza na temat działania systemów bezpieczeństwa powoduje, że kierowcy popełniają błędy. Kiedyś instruktorzy uczyli, by przy poślizgu nie dotykać hamulca, a operować tylko kierownicą i gazem. W pewnym stopniu mieli rację. Dzisiaj hamulec przy systemie ABS jest jedyną deską ratunku. Minimalizujemy skutki, zmniejszamy prędkość i jeżeli nawet uderzymy w drzewo, to stanie się to z mniejszą prędkością. Poza tym ABS pozwoli nam na ustabilizowanie samochodu, nie powodując zarzucania tyłu. Jeżeli mamy z jednej strony nawierzchnię śliską, a z drugiej nawierzchnię przyczepną, to dzięki ABS samochód będzie jechał liniowo. JAK RUSZAĆ POD GÓRKĘ NA ZLODOWACIAŁEJ NAWIERZCHNI?

Adam Knietowski: Pytanie, czy w ogóle powinniśmy znaleźć się w takiej sytuacji… Jeśli


męska strefa  /  strefa 4 kółek mamy wybór, to nie warto wyjeżdżać, gdy jest gołoledź. Jadąc po żywym lodzie trudno mówić o jakiejkolwiek skuteczniej technice jazdy. Niekiedy nawet przy 10 km/h możemy stanąć w poprzek, powodując zagrożenie. Jeżeli absolutna szklanka zaskoczy nas w drodze, to powinniśmy się zastanowić, czy kontynuować jazdę. Lepiej przeczekać w bezpiecznym miejscu, bo może za godzinę przejedzie piaskarka, popatrzmy, jak reagują inne samochody, posłuchajmy, jakie są prognozy pogody. Bogusław Bach: Dawne teorie ruszania z dwójki i delikatnego operowania gazem też się nie sprawdzają. Oczywiście, ruszając, nie należy powodować gwałtownych przyspieszeń. Z tylnym napędem bywa łatwiej, bo przyspieszając dociążamy tył i możemy łatwiej przenieść moc na nawierzchnię. Motoryzacja bywa zaskakująca, ale zawsze powinniśmy kierować się logiką i spokojem w podejmowaniu decyzji. Na lodowisko i tak najlepsze są… łyżwy. Adam Knietowski: Warto jednak wspomnieć o systemach - ASR (TCS). System kontroli trakcji może nam ułatwić ruszanie pod górkę. Podstawą są jednak opony! Minimum 4mm bieżnika, nie starsze niż 4 lata i 4 takie same! CZY PRAWDĄ JEST, ŻE ZIMĄ NIE MOŻNA HAMOWAĆ NA ZAKRĘCIE?

Bogusław Bach: Generalnie nie powinno się tego robić, ale jeżeli zaistnieje ekstremalna sytuacja, to musimy hamować na zakręcie. Systemy nas wspomogą. Starajmy się dohamowywać samochód, zwalniać. Oczywiście, może nastąpić element nadsterowności, czyli w momencie hamowania dociążamy przednią oś, a tylna oś staje się trochę lżejsza, przód trzyma, a tył lekko się unosi. Jednak przy takiej nadsterowności wystarczy popuścić hamulec i samochód się ustabilizuje. A MOŻNA GRZAĆ SILNIK NA PARKINGU?

Bogusław Bach: Jeśli stoisz pod domem, jest mróz, chcesz nagrzać samochód, odmrozić szyby i… masz gdzieś, ile twój samochód spali paliwa, to tak… Adam Knietowski: Problem ma dwa aspekty: ekonomiczny i ekologiczny. Samochód mniej spali i szybciej się rozgrzeje, jeżeli ruszymy po 30 sekundach, a nie po 10 minutach. Ale zawsze warto najpierw wejść do środka, sprawdzić, czy wszystko działa, bo po co odśnieżać samochód, który z powodu mrozu nie odpali. Silnikowi nie stanie się krzywda, jeżeli zaraz po uruchomieniu ruszymy. Natomiast, gdy w ujemnych temperaturach odpalamy i czekamy 10 minut, to na cały układ

korbowo-tłokowy działają potężne siły biegu jałowego. Nie ma obciążenia i energia kinetyczna nie znajduje ujścia. Dodatkowo trzy razy dłużej trzeba czekać na rozgrzanie wnętrza. Do tego dochodzi ogromna toksyczność spalin, bo na ssaniu elektronicznym silnik pożera bogatą mieszankę. Mocno smrodzi, a wszystko idzie w komin. Strata paliwa, bo silnik pracując na luzie spali tyle, ile potrzebujemy, by dojechać np. do pracy. OSTATNIO DUŻO MÓWI SIĘ O EKOJEŹDZIE…

Adam Knietowski: Taki typ jazdy znany jest od dawna. Już przed laty uczono, by wykorzystywać ujemny moment obrotowy do hamowania silnikiem, zamiast jeździć na luzie czy na wciśniętym sprzęgle. W ogólnych założeniach nic się nie zmieniło, tylko nikt tego nie nazywał ekojazdą, lecz poprawną, optymalną techniką prowadzenia pojazdu, która zwiększa szansę na bezpieczne prowadzenie. Dziś wiele emocji wywołuje jazda energooszczędna, która niestety staje się straszakiem na zdających egzamin na prawo jazdy według nowych zasad.

Gdy w ujemnych temperaturach odpalamy i czekamy 10 minut, to na cały układ korbowo-tłokowy działają potężne siły biegu jałowego. Nie ma obciążenia i energia kinetyczna nie znajduje ujścia. Adam Knietowski

Bogusław Bach: Często sami egzaminatorzy dokładnie nie wiedzą, na czym polega ekojazda. Jeżeli kursant będzie dynamicznie, ale umiejętnie przyspieszał, a później wrzuci sobie 5 bieg i będzie jechał 50 na godzinę, to właśnie jest ekojazda. Jednak egzaminator może zarzucić mu, że za bardzo przyspiesza zmianę biegów. CZY EKOJAZDA NIE DOTYCZY KIEROWCÓW, KTÓRZY JEŻDŻĄ SAMOCHODAMI Z AUTOMATYCZNĄ SKRZYNIĄ BIEGÓW? AUTOMAT MYŚLI ZA NICH?

Adam Knietowski: Nic bardziej mylnego, to ode mnie zależy, jak zarządzę samochodem, jak posłużę się hamulcem i gazem, jakie samochód będzie miał ciśnienie w oponach, z jakimi prędkościami będę się poruszał. Bogusław Bach: Ekojazda to nie tylko kwestia skrzyni biegów i spalania paliwa. Składa się na nią wiele czynników, np. czy ruszasz od razu czy najpierw rozgrzewasz silnik, czy masz bagażnik na dachu, a może założyłeś zbyt szerokie opony… PRZYPOMINA MI SIĘ KRYSTYNA JANDA, KTÓRA POWTARZAŁA, ŻE „MUSISZ TAK JEŹDZIĆ, JAKBY KAŻDY CHCIAŁ CIĘ ZABIĆ”.

Bogusław Bach: To przesada. Trzeba tak jeździć, jakbyś nigdy nie miał pierwszeństwa. Na cmentarzach jest wielu tych z pierwszeństwem przejazdu. męska strefa

21 / luty


męska strefa  /  strefa gadżetów

INTELIGENTY

ZEGAREK

Smartwatch swoim wyglądem przypomina zwykły zegarek na rękę, jednak jest od niego znacznie bardziej zaawansowany technicznie. Ma zainstalowany system operacyjny i może być wyposażony w dodatkowe funkcje, takie jak np. aparat fotograficzny z możliwością nagrywania wideo, akcelerometr, termometr, wysokościomierz, barometr, kompas, chronograf, kalkulator, GPS czy odtwarzacz MP3. Inteligentny zegarek to tak naprawdę połączenie zegarka ze smartfonem. Jego niewielkie rozmiary i bogaty wachlarz funkcji z pewnością docenią osoby, które lubią aktywnie spędzać czas, a także ci, którym zależy na tym, aby na bieżąco monitorować pracę swojego organizmu i jego najważniejsze funkcje - mówi Sławomir Pyrc z toruńskiego salonu Komputronik.

Przykładem najnowszej generacji tych urządzeń jest Gear S, smartwatch wyprodukowany przez firmę Samsung. Wyposażony został m.in w moduł 3G, który umożliwia korzystanie z niego bez konieczności posiadania przy sobie smartfona. W jego wnętrzu znajdziemy takie funkcje jak żyroskop, akcelerometr, cyfrowy kompas, czujnik oświetlenia, barometr, czujnik tętna oraz czujnik promieniowania ultrafioletowego.

Cena: 1399 zł

Mniej wymagający użytkownicy z pewnością docenią model Goclever Chronos Eco. Posiada mały lecz czytelny wyświetlacz oraz solidnie wykonaną obudowę. Jego zaletą, poza ceną, jest bardzo dobry czas pracy na jednym ładowaniu. Pozwala użytkownikowi sprawdzić, czy zaplanował wystarczającą ilość snu, a wbudowany akcelerometr zmierzy jego dzienną i nocną aktywność.

Cena: 199 zł

Osoby, którym - poza funkcjonalnością - zależy również na klasycznym wyglądzie zegarka, powinny zainteresować się najnowszą propozycją Motoroli. Moto360 to urządzenie, które posiada wszystkie cechy i możliwości smartwatcha, zamknięte w eleganckiej i klasycznej obudowie.

Cena: 999 zł męska strefa

22 / luty 2015

68015TRTHA

Jeszcze niedawno jedynie wskazywały i odmierzały czas. Dzisiaj zegarki są kolejnymi urządzeniami, które po telefonach i telewizorach przeszły cyfrową rewolucję. Popularne smartwatche pełnią wiele funkcji, które wcześniej były zarezerwowane dla zaawansowanych komputerów.


Z facetem jej Czas skończyć z przekonaniem, że Toyota RAV4 to auto dla kobiet. Jej najnowsza wersja w niczym wizualnie nie przypomina poprzedniczki. Nadwozie pełne ostrych linii sprawia, że wygląda bojowo. Facetowi na pewno jest w niej do twarzy. tekst: JANUSZ MILANOWSKI

WIĘCEJ INFORMACJI SZUKAJ W LOKALNYCH SALONACH JAWORSKI AUTO W BYDGOSZCZY ORAZ TOYOTA BEDNARSCY W TORUNIU męska strefa

23 / luty 2015

„sport” wyraźnie zmienia charakterystykę prowadzenia auta. W trasie ten tryb w inteligentny sposób rozdziela moment obrotowy na osie, a więc nie ma mowy o jakichś przechyłach auta w zakrętach. Nie czarujmy się jednak; SUV nie jest autem do ostrej jazdy terenowej, ale też na co dzień nigdy nie musimy jeździć jak faceci na rajdzie Dakar. Spisuje się jednak znakomicie w jeździe przez las nawet na sporych wybojach, nie mówiąc o poszatkowanych drogach miejskich. To idealny samochód dla kogoś mieszkającego z boku od głównej szosy. W trasie w ostrych zakrętach znakomicie spisuje się system kontroli trakcji (który zresztą można wyłączyć) - żadnej „pod” ani nadsterowności. Komputer pokładowy przy prędkości 120-140 km na autostradzie, wskazywał niezmiennie zużycie paliwa na poziomie 7.4 l, co bez wątpienia jest też zasługą sześciostopniowej skrzyni biegów. Wrażeń z jazdy dostarczył model z 2-litrowym dieslem D-4D o mocy 124 KM, który jest najchętniej wybierany przez nabywców. Czwartą generację Toyoty RAV4 można w tej chwili kupić taniej na wyprzedażach rocznika. Jej zalety można podsumować krótko: większa, wygodniejsza, bardziej komfortowa, cichsza i oszczędniejsza. I jeszcze jedno: to już nie jest auto dedykowane tylko kobietom.

FOT. PATRYK PAWLICKI

68615TRTHA

Duża przyjemność w prowadzeniu, bardzo dobre przyspieszenie w przypadku wersji z dwulitrowym dieslem D - 4D, świetnie sprawująca się kontrola trakcji w ostrych zakrętach i przy dużej prędkości. I jeszcze cisza w kabinie nawet przy wysokich obrotach. To pierwsze wrażenia z jazdy.

W środku przyjemne dla oka srebrne elementy na desce rozdzielczej, drzwiach i eleganckie skórzane obszycie drzwi i części kokpitu. Wnętrze nowej RAV4 jest o wiele bardziej przestronne od poprzedniczki. Zbudowana na zupełnie nowej płycie jest dłuższa o 20,5 cm i szersza o 3 cm. Zwiększył się też o 10 cm rozstaw osi. Poza tym w „czwartej generacji” wygodniej siedzi się też za kierownicą, gdyż obniżono siedzisko foteli, jej kąt nachylenia, a także zwiększono zakres regulacji tak foteli jak i kierownicy. Wszystko to przekłada się na wyraźnie lepszy komfort jazdy. Warto zauważyć, że na zwiększeniu rozmiarów najbardziej skorzystali pasażerowie w drugim rzędzie i ci, którzy potrzebują dużego bagażnika. Teraz mamy do dyspozycji 547 l, tj. o 136 więcej niż w poprzedniczce. Dla wygody pokrywa otwiera się teraz do góry i jest też możliwość elektrycznego sterowania z pamięcią wysokości. Dzięki czemu osoby niższe nie muszą podskakiwać, by zamknąć bagażnik. Ergonomia jest więc bez zarzutu. Autem podróżuje się w ciszy i komforcie. Możliwości stałego napędu 4x4 świetnie wyczuwa się w terenie na podjazdach. Nawet na podmokłych i bardzo stromych auto rusza bez poślizgu kół. Na niskich obrotach możemy błyskawicznie dołożyć mu mocy włączając „dopalacz”, a wciśnięcie przycisku opcji

męska strefa  /  strefa 4 kółek


męska strefa  /  felieton

JAK NIE MARZYĆ

O

NIMFOMANCE?

J

eszcze parę dekad temu w różnych filmach twardy glina, przedstawiając swojego kumpla, mówił zwyczajnie: „To jest mój partner”. I wiadomo było o co chodzi. Partner, czyli ten, który zawsze osłoni mu plecy, gdy ten drugi ma zajęte pięści. Po takich akcjach chłopaki szli do baru, żeby jeszcze na siebie powarczeć przy lufie i wszystko było jasne. Partner znaczyło tyleż co przyjaciel, niezawodny kumpel, na którego można liczyć, gdy świszczą kule albo gdy kobieta spakuje walizki. Zauważcie, że scenarzyści współczesnych filmów akcji zaniechali już wspomnianego zwrotu, bo takowy od razu odsyła do alkowy. Mówi się: „Mój partner zawodowy”.

Szczęście czy dramat

NIMFOMANKA to postać z męskich marzeń zza siedmiu gór i lasów. To marzenie o miłości bezwarunkowej, całkowitym oddaniu. *Janusz Milanowski

męska strefa

24 / luty 2015

Siedzę więc z moim zawodowym partnerem Janem przed knajpą w Bydgoszczy, palimy i jak zwykle wyszukujemy wzrokiem ciekawe zjawiska. I gdy już zaczynamy się rozsmakowywać w urodzie bydgoszczanek, facet po 50. prosi kulturalnie o papierosa, no i jeszcze na piwo „jakby się dało, to będę panom wdzięczny”. No, dobra, serca nam się trochę ścisnęły, bo męska intuicja podpowiedziała, że gość jest świeżo po przejściach. Za cholerę nie wyglądał na bezdomnego. Elegancko ubrany, słownictwo jeszcze nieprzesiąknięte żebraczą składnią. Co jest grane? Nie bylibyśmy reporterami, gdybyśmy nie wyciągnęli czegoś z niego, więc po fajce i gadamy. - Kobiety, panowie, ciągle mnie robią w chu... - zaczął swą opowieść. - Zawsze źle trafiam. Ostatnio żyłem z nimfomanką... Stwierdziliśmy ze śmiechem, że miał szczęście. Pan jednak był innego zdania. - Szczęście to było na początku, a potem zaczął się dramat. Poznana przez internet pielęgniarka w jego wieku, szybko sprowadziła go na pokoje swe. Niewiasta nawet po 12-godzinnym dyżurze mu

Dziennikarz, publicysta, fotograf. Miłośnik długodystansowego pływania i jazzu.

nie odpuszczała; w kuchni, łazience, sypialni, w każdej chwili i przy każdej czynności gotowa i domagająca się seksu. I tak minęło pół roku. - Dziś zastrajkowałem, bo nie jestem robotem i wszystkie moje rzeczy znalazły się na schodach, a ja dostałem garem w łeb. Do dupy z takim szczęściem, panowie!

Granice możliwości

Nimfomanka to postać z męskich marzeń zza siedmiu gór i lasów. To marzenie o miłości bezwarunkowej, całkowitym oddaniu. W interpretacji psychoanalityków jest to scheda po tym, co facetom dawały matki w sferze opiekuńczej. Marzenie owe zaanektowali bezlitośni producenci porno, tworząc postaci, które znikają w łóżku z napotkanym na ulicy mężczyzną o wyglądzie samca z piekła rodem. A potem jednemu z drugim wydaje się, że takie sytuacje leżą w granicach ich możliwości i jak idioci wypatrują takich kobiet w kawiarniach sytuacjach towarzyskich. Pewien antropolog badający porno, powiedział mi, że najsmutniejsze jest to, iż niektórzy faceci nabierają przekonania, że kobiety naprawdę pragną tego, co „aktorki” porno pokazują na ekranie?! Są takie marzenia i kreacje, które mogą nas sprowadzić na manowce, jeśli uśpimy rozum. To prawda, że seks otwiera nasze serca, ale z kobietami jest odwrotnie: to my powinniśmy wiedzieć, jak ich serca otworzyć na seks. Do tego wystarczy odrobina rozumu i chęci, a efekt? No, cóż? Gwarantowany! Panu z bydgoskiego deptaka zacytowaliśmy słowa wybitnego humanisty Mike’a Tysona: „Człowiek bez doświadczenia bycia pobitym jest człowiekiem niepełnym i ułomnym”.


66015TRTHA

137215BDDWA

75215TRTHA


męska strefa  /  strefa sportu

MAMONA NA TORZE REKORDZISTĄ, JEŚLI CHODZI O ZAROBKI WŚRÓD POLSKICH ŻUŻLOWCÓW - JEST BEZ WĄTPIENIA TOMASZ GOLLOB FOT. ŁUKASZ TRZESZCZKOWSKI

Żużlowcom można zazdrościć wielu rzeczy: popularności, odwagi, powodzenia u płci pięknej. Niektórzy imponują również zarobkami, bo te są w przypadku gwiazd imponujące. tekst: PIOTR BEDNARCZYK

Prezesi polskich klubów żużlowych od lat narzekają na to, że muszą tyle płacić zawodnikom. Dziwią się, że ci sami żużlowcy godzą się na jazdę w Szwecji, Danii czy Anglii za niewielki procent tego, co dostają w naszym kraju. Po czym… sami przebijają oferty konkurencji. W przeszłości bywało różnie. Do kontraktów wpisywano nieraz dziwaczne rzeczy. Podstawą zawsze była kwota na przygotowanie do sezonu (przeważnie liczona w setkach tysięcy złotych, a Tomasz Gollob podobno skasował w Unibaksie Toruń okrągły milion) oraz stawka za zdobyte punkty i bonusy. W tym przypadku kwoty dochodziły nawet do dziewięciu tysięcy złotych za jedno oczko.

Triki zawodników Byli jednak zawodnicy, którzy wyspecjalizowali się w naciąganiu, zwłaszcza mniej ogarniętych prezesów, w nieco inny sposób. A to zażyczyli sobie busa, a to opłacania mechaników, zapewnienia opon, hotelu czy wysokiej stawki za przyjazd na spotkanie. Podobno kiedyś jeden z zawodników dostał nawet pieniądze za to, że… był kapitanem drużyny. Często bywało tak, iż

CZASAMI ZAWODNICY SAMI PRZESADZAJĄ Z WYDATKAMI. NAKUPUJĄ SPRZĘTU, A POTEM RZADKO Z NIEGO KORZYSTAJĄ. ALBO MAJĄ ROZROŚNIĘTE SWOJE TEAMY, BEZ WIĘKSZEGO UZASADNIENIA. prezesi odchodzili od negocjacyjnego stołu zadowoleni, że tak mało będą wydawać za zdobyte punkty żużlowca, a po sezonie,

męska strefa

26 / luty 2015

gdy podliczyli wszystkie koszty, łapali się za głowy. Rekordzistami w polskiej lidze pod względem zarobków byli jak dotąd tacy zawodnicy, jak Jason Crump (podobno podpisał kontrakt w Rzeszowie za 2,8 mln zł!), Nicki Pedersen (praktycznie w każdym z ostatnich klubów przekraczał 2 mln zł), a także Tomasz Gollob (grubo ponad dwa miliony w Gorzowie, w Toruniu niemal dwa i pół), Jarosław Hampel (ok. dwóch milionów w Zielonej Górze) i Emil Sajfutdinow (niemal dwa miliony w ubiegłym sezonie w Toruniu). Zarobki Golloba i Sajfutdinowa były zresztą solą w oku Chrisa Holdera i Darcy’ego Warda, którzy zarabiali dużo mniej. Przyszli więc z żądaniami podwyżki do Romana Karkosika. Ten zaproponował, że, owszem, zapłaci więcej, ale na koniec sezonu, gdy wynik będzie satysfakcjonujący. Ci chcieli większe pieniądze od razu, a skończyło się na tym, że nic nie wskórali.

Ekstraliga wkroczyła do akcji Takie praktyki od jakiegoś czasu zwalcza Ekstraliga Żużlowa, która wprowadziła wzorce kontraktów. - Obecnie są limity - wyjaśnia Jacek Gajewski, menedżer KS Toruń. - Na przygotowanie do sezonu można wpisać maksymalnie 175 tysięcy złotych, za zdobycie punktu - cztery i pół tysiąca. Jak łatwo wyliczyć, najlepsi zawodnicy, którzy zdobywają ok. 200 punktów w sezonie (a taką liczbę przekroczył w zeszłym roku… tylko jeden, Krzysztof Kasprzak ze Stali Gorzów) zarobiliby łącznie nawet nie 1,1 miliona złotych. A za takie pieniądze mistrzowie nie pojadą.


męska strefa  /  strefa sportu Tego typu obostrzenia oczywiście więc się obchodzi. Choćby poprzez kontrakty ze sponsorami. Po prostu pieniądze od nich nie wpływają na konto żużlowej spółki, tylko prosto trafiają do zawodników. Nie od dawna bowiem wiadomo, że Polak potrafi znaleźć rozwiązanie w każdej sytuacji. Mówi się, że od sponsorów zawodnik z cyklu Grand Prix potrafi wyciągnąć minimum 500 tysięcy złotych, a rekordziści dochodzą nawet do miliona.

Kryzys receptą na oszczędności? Przed obecnym sezonem sytuacja na krajowym rynku płac nieco się uspokoiła. Wszystko „dzięki” kryzysowi, który dopadł większość klubów. W miejsce Włókniarza Częstochowa i Wybrzeża Gdańsk, które - praktycznie - splajtowały, weszły do ekstraligi ekipy z Rzeszowa (ledwo zipiąca po tym, jak głównym sponsorem przestała być Mar-

DŁUGO O WYSOKIE APANAŻE WALCZYŁ CHRIS HOLDER. GDY JEDNAK AUSTRALIJCZYK DOWIEDZIAŁ SIĘ, ŻE NA MOTOARENIE BYŁ WIDZIANY GREG HANCOCK, JESZCZE TEGO DNIA ZADZWONIŁ DO DZIAŁACZY I PRZYJĄŁ ICH OFERTĘ. ta Półtorak) oraz z reguły nieprzepłacający GKM Grudziądz. A ponieważ ostro ograniczony został również budżet tarnowian, dla niektórych zawodników oznaczało to mocne zejście w dół podczas negocjacji. Dwumilionowych kontraktów może nie być wcale. Na największe mogą liczyć ci, którzy podpisali umowy dwa lata temu, jeszcze w okresie prosperity - Nicki Pedersen w Lesznie i Jarosław Hampel w Zielonej Górze. Na pewno nie może narzekać też Emil Sajfutdinow, który nawet nie wysłuchał

BYĆ MOŻE NAJLEPIEJ OPŁACANYM ZAWODNIKIEM W SEZONIE BĘDZIE EMIL SAJFUTDINOW, KTÓRY ZDECYDOWAŁ SIĘ NA JAZDĘ W UNII LESZNO

FOT. ŁUKASZ TRZESZCZKOWSKI

Plusy i minusy bycia kibicem

Piotr Bednarczyk Kariery szermierczej nie zrobił, zaczął więc pisać o sporcie. I robi to już niemal 25 lat.

do końca propozycji KS Toruń. Można się jedynie domyślać, że był świadomy, iż tak intratnej propozycji, jaką dostał w Lesznie, „Anioły” nie przebiją (pierwotnie oczekiwał od torunian podobno 1,8 mln). W Toruniu na kontrakt rzędu 1,5 miliona złotych może liczyć tylko Grigorij Łaguta, ale musiałby zaliczyć świetny sezon i zdobyć ponad 200 punktów. A to oznacza, że musiałby pojechać w każdym z 18 spotkań, o ile oczywiście drużyna awansuje do play off. Długo o wysokie apanaże walczył także Chris Holder. Gdy jednak Australijczyk dowiedział się, że na Motoarenie był widziany Greg Hancock (prawdopodobnie „doniósł” mu Darcy Ward, który w tym samym czasie był w Toruniu), jeszcze tego dnia zadzwonił do działaczy i przyjął ich ofertę.

Koszty też są duże Żeby nie było tak różowo, trzeba dodać, że koszty uprawiania żużla również są duże. Zawodowcy sami płacą za swój sprzęt, muszą opłacić tunerów, którzy zajmują się przygotowaniem silników, a także mechaników, którzy pomagają im na co dzień w parkingach. Na sam sprzęt czołówka światowa wydaje od 300 do 500 tysięcy złotych rocznie. - Czasami zawodnicy sami przesadzają z wydatkami - zaznacza jednak Jacek Gajewski. - Nakupują sprzętu, a potem rzadko z niego korzystają. Albo mają rozrośnięte swoje teamy, bez większego uzasadnienia. Bolączką w żużlu są też kontuzje. Jeśli któryś z zawodników ma płacone pięć tysięcy za punkt, a średnio zdobywa dziesięć punktów w meczu, wychodzi mu strata przychodów rzędu 50 tysięcy z jednego spotkania. Dlatego często tak szybko wracają na tor.

Gdy byłem jeszcze dzieckiem, twierdziłem, że mężczyzna, który nie interesuje się żużlem, nigdy nie będzie dla mnie stuprocentowym facetem. Ponieważ jednak z upływem lat człowiek przeważnie łagodnieje, przestałem aż tak rygorystycznie postrzegać świat - dorzuciłem do wyboru piłkę nożną, ręczną, siatkówkę, hokej i kilka innych dyscyplin. Dość uproszczony obraz faceta wygląda tak - chodzi na mecze rozgrywane przez „jego” drużyny w miejscu zamieszkania, czasami nawet decyduje się obejrzeć je na wyjeździe. A jak nie, to umawia się z kolegami w pubie, by przy piwku skomentować przebieg wydarzeń. Spora grupa zabiera też swoje pociechy na trybuny, by te kontynuowały rodzinną, kibicowską tradycję. Inną formą zainteresowania sportem jest obranie sobie ulubionego zespołu z innej części Polski czy świata i śledzenie jego losów. Takie Gran Derbi między Barceloną a Realem Madryt oglądane są na wszystkich kontynentach i naprawdę trudno znaleźć takich, którzy robią to obojętnie. W takich meczach po prostu trzeba być za kimś, tudzież - przeciwko komuś. Są również tacy kibice, których nazwałbym „uśpionymi”. Na co dzień praktycznie sportem się nie interesują, ale „ożywają” w momentach wielkich wydarzeń, takich jak na przykład mundial czy igrzyska olimpijskie wiedząc, że są świadkami czegoś szalenie istotnego. Czegoś, czym żyje cały świat i czym warto się zainteresować, bo wszyscy o tym mówią. Wówczas potrafią nawet zarwać noce, by obejrzeć zawody. Po czym, po zakończeniu imprezy, zapadają w kolejny sportowy sen. A tak już całkiem serio, to choć zawsze trochę żal mi było tych, którzy nie zostali zarażeni miłością do sportu, bo nie przeżywają wielu pięknych, wzruszających chwil, to czasami jednak im trochę zazdroszczę. Ile to razy po jakiejś porażce myślałem: „I po co mi to? Jakże szczęśliwi są ci, którzy mają sport w głębokim poważaniu…”.

męska strefa

27 / luty


męska strefa  /  strefa sportu

Rower to małżeństwo ciała ze sprzętem. Warunkiem każdego udanego związku jest właściwy dobór. Innymi słowy, rower trzeba dostosować do ciała; inaczej możemy cierpieć na bóle kolan bądź kręgosłupa, a nawet nabawić się kontuzji. tekst: JANUSZ MILANOWSKI

męska strefa

28 / luty 2015

L


męska strefa  /  strefa sportu

JAK WYBRAĆ IDEALNY

SPRAWDŹ STAWY

Mark Timmerman, lekarz z Uniwersytetu w Wisconsin, z myślą o wyczynowych kolarzach opracował metodę precision fit (definicja dopasowania). Ciało ludzkie nie jest dostosowane do jazdy na rowerze, tylko do gonienia zwierzyny. Trzeba zatem rower dostosować do ciała. Służy temu specjalna maszyna sprzężona z systemem kamer. Zanim jednak usiądziemy na siodełku tego urządzenia, musimy sprawdzić stopień rozciągnięcia stawów. Dzięki temu można określić właściwą pozycję aerodynamiczną podczas jazdy. Przykładowo, jeżeli człowiek ma słabe mięśnie dwugłowe uda, to wówczas będą go one ograniczać w pozycji mocno pochylonej. ZRÓB DOBRZE ACHILLESOWI

Bardzo ważny jest też kąt ugięcia kolana. Jeżeli usiądziemy na zbyt opuszczonym siodełku, to wówczas rzepka będzie się ocierała o kość udową (wyobraźmy sobie, że zrobi to 20 tys. razy podczas jednej wyprawy za miasto; grozi to nawet stanem zapalnym). Z kolei w przypadku za bardzo wyprostowanej nogi, rzepka będzie zbyt luźna. Z kolei sprężystość stopy jest balastem dla rowerzysty. Istotne jest przy tym położenie osi pedału. Jeżeli takowa będzie za daleko, pod palcami, to ucierpi na tym ścięgno Achillesa, a siły do pedałowania dostarczy łydka. Przesuwając oś pedału na śródsto-

pie, będziemy napędzać rower siłą od pośladków i uda. Trzeba też określić budowę stopy. Rowerzyście z dużym płaskostopiem podczas nacisku na pedały, stopy będą się zapadać, co spowoduje odchylenie kolan do środka. - Efektywnie pedałuje się tylko wtedy, gdy nogi poruszają się jak tłoki w silniku - tłumaczy Paweł Kwiatkowski. Dlatego bada się też kolana. NIERÓWNO

Następnie określamy przebieg linii kręgosłupa. Przykładowo, osoba z okrągłymi plecami nie może przyjąć nisko pochylonej pozycji, gdyż nie będzie dobrze widzieć drogi przed sobą. - Gdy obserwuję starszych rowerzystów, pędzących ścieżkami po mieście, to niemal każdy chce wyglądać jak zawodowiec, pochylony nisko nad kierownicą i to jest błąd - zauważa Kwiatkowski. Na koniec ustala się długość nóg. Przy ewentualnej różnicy trzeba sprawdzić, czy przyczyną różnicy jest kość udowa, czy piszczelowa. Ową różnicę niweluje się podkładkami pod blok, żeby wyprostować człowieka na rowerze. Po określeniu wszelkich anatomicznych subtelności, rowerzysta siada na maszynie sprzężonej z komputerem i zaczyna się konfiguracja roweru: szerokość kierownicy, układ siodełka, długość bloków, itp. Odbywa się to w próbie dynamicznej. MOC BĘDZIE Z TOBĄ

Koszt całej operacji to ok. 400 zł, co nie jest dużą kwotą, jeśli postanowiliśmy zainwestować w droższy rower. - Lepiej wydać te pieniądze na dobrą konfigurację roweru, niż na gażdżety, czy lepsze komponenty - zdecydowanie zaleca Paweł Kwiatkowski. - Poprawimy wydolność jazdy i na pewno zyskamy na zdrowiu. Człowiek ważący 80 kg średnio wytwarza siłę 300 V. Możemy poprawić naszą wydolność o 20 V, co daje lepsze osiągi o ok. 10 proc. W jeździe turystycznej wydłużymy dystans i zapomnimy o bólu pleców, karku czy kolan. Firma „Rowery Kwiatkowski” jest jedną z nielicznych w Polsce świadczącą tego typu usługę.

74215TRTHA

L

Ludzkie ciało nie jest symetryczne. Różnice w długości nóg mogą wynosić nawet 5 mm, każda miednica jest inaczej ułożona, etc. Jak to może się przekładać na nasz organizm? - Podczas przejażdżki wykonujemy pedałami 90 obrotów na minutę. Godzinna eskapada to już 5 tys. obrotów. Jeśli mamy źle dobrany rower, to tyle razy mamy źle ułożone np. kolano - tłumaczy Paweł Kwiatkowski, współwłaściciel firmy „Rowery Kwiatkowski” z Torunia. To właśnie tam z uwzględnieniem naszej anatomicznej różnorodności, możemy skonfigurować rower dla siebie, aby zapobiec trudnościom czy kontuzjom przy jego użytkowaniu. Służy do tego specjalne urządzenie, które kosztuje tyle co nowy samochód w wersji kompakt.

męska strefa

29 / luty


męska strefa  /  strefa odkrywcy

Ciągnie mnie

W DZICZ W kwietniu wylądowałem w Panamie. Nie znając hiszpańskiego, nie rezerwując hoteli, ani środków transportu, miałem zamiar w miesiąc odwiedzić wszystkie państwa Ameryki Środkowej. tekst i zdjęcia: TOMASZ SKORY

męska strefa

30 / luty

C


C

- Chcesz lecieć do Panamy? - zadzwonił do mnie kumpel, z którym zjeździłem już kawałek świata. - Są tanie bilety, ale powrót jest z Gwatemali, więc trzeba będzie się tam jakoś przedrzeć. Tylko, że po drodze jest dzicz, malaria i strzelają do białych.

męska strefa  /  strefa odkrywcy w kolejnych państwach staną się przystępniejsze, więc na zwiedzenie stolicy, słynnego kanału i wizytę na moście Ameryk poświęciliśmy niecałe dwa dni. Plan był napięty, a miesiąc to w sumie niewiele, więc kupiliśmy bilety na autobus do Kostaryki. To właśnie podczas blisko szesnastogodzinnej drogi do San Jose zaczęła się prawdziwa zabawa. Podróż przez Amerykę Środkową to bowiem niekończące się kontrole. Wszyscy pasażerowie traktowani są jak potencjalni przemytnicy, co oznacza godziny spędzone na okazywaniu dokumentów, przeszukiwaniu bagażu i odpowiadaniu na dotyczące podróży szczegółowe pytania. W San Jose trafiliśmy akurat na zabawę uliczną z okazji wyborów prezydenckich. Podczas gdy u nas żadne wybory nie budzą raczej pozytywnych emocji, w Kostaryce zmiana władzy stała się okazją do śpiewów i tańca na głównych ulicach miasta. W stolicy długo jednak nie zabawiliśmy. Zaczęliśmy przemieszczać się dalej na północ, w stronę głównego celu naszej tułaczki.

Podróż przez Amerykę Środkową to niekończące się kontrole. Wszyscy pasażerowie traktowani są jak potencjalni przemytnicy, co oznacza godziny spędzone na okazywaniu dokumentów, przeszukiwaniu bagażu i odpowiadaniu na dotyczące podróży szczegółowe pytania.

5 minut Nie był to opis, jak z folderu biura podróży, ale zastanawiałem się może z pięć minut. Ameryka Środkowa to nadal jeden z najniebezpieczniejszych regionów na świecie, ale przecież ludzie latają tam przez cały czas i nic im się nie dzieje, a ja już dawno nie robiłem nic szalonego. Mniej więcej z takim nastawieniem spakowałem plecak, w którym standardowo znalazło się absolutne minimum i z jednym towarzyszem podróży ruszyłem w nieznane. Panama przywitała nas przeszło trzydziestostopniowym upałem i wilgotnością powietrza, więc ciężko było oddychać. Nic, czego wcześniej nie uświadczylibyśmy choćby w Azji Południowo-Wschodniej, ale po polskiej zimie zderzenie z równikowym klimatem wycisnęło z nas siódme poty. Wiedzieliśmy, że w miarę przemieszczania się na północ warunki atmosferyczne zaczną obchodzić się z nami łagodniej, a ceny

męska strefa

31 / luty


męska strefa  /  strefa odkrywcy Dżungla, przemytnicy, bieda Do Nikaragui dotarliśmy łodzią. Środkowoamerykańskie rzeki biegną głównie przez dżunglę, a do wielu miasteczek w południowej części kraju dostać się można wyłącznie drogą wodną. W niemal każdym porcie znajdziemy posterunki, służące niegdyś do obrony przed rzecznymi piratami. Tych z czasem zastąpili przemytnicy, wykorzystujący wody pomiędzy Kostaryką a Nikaraguą do spławiania broni i narkotyków, ale nasilone wojskowe patrole ograniczyły ten proceder w ostatnich latach. Nikaragua, najuboższy kraj Ameryki Środkowej, paradoksalnie jest również najbezpieczniejszym z państw tego regionu. Ze względu na niskie ceny i przyjaźnie nastawionych mieszkańców postanowiliśmy spędzić tam ponad tydzień, najdłużej zatrzymując się w Altagracii na wyspie Ometepe. Niewielka miejscowość stała się dla nas punktem wypadowym nad Ojos de Agua, naturalny basen o krystalicznie czystej wodzie, Playa del San Domingo, najładniejszą plażę na wyspie i wulkan Concepcion, na którego podejście jest tak niebezpieczne, że zabrania się turystom wspinaczki bez opieki doświadczonego przewodnika. I gdzie ledwo uszedłem z życiem, gdy na stromym zboczu załamały się pode mną nogi.

Góry śmieci Z Nikaragui wyruszyliśmy w wielogodzinną podróż przez cały Honduras, najniebezpieczniejsze państwo Ameryki Północnej. To, co uderzyło mnie tu najbardziej, to jednak nie kontrast pomiędzy spokojnymi

męska strefa

32 / luty 2015

uliczkami Granady, Managuy czy Leonu i widokiem wojskowych, pilnujących honduraskich skrzyżowań, a… wszechobecne śmieci. W Nikaragui pojemniki do segregowania odpadów stoją na każdym większym placu, a w Hondurasie o porządek nie dba nikt. W większych miejscowościach nie sposób zrobić kroku, by nie potknąć się o to, co ktoś beztrosko wyrzucił. W rowach, przy głównych trasach piętrzą się wały śmieci, których pasażerowie autobusów zwyczajnie pozbywają się, wyrzucając je przez okno w trakcie jazdy. W Salwadorze zatrzymaliśmy się tylko na moment w stolicy, by jeszcze tego samego dnia dostać się do Gwatemali. Kolejny dzień, spędzony niemal wyłącznie na przemieszczaniu się z miejsca na miejsce, dawał się już we znaki. Od Panamy po Meksyk nie istnieje bowiem coś takiego, jak limit miejsc w środkach komunikacji, a najpopularniejszym z nich są tzw. chicken busy. Sprowadzone ze Stanów szkolne autobusy, w zbyt kiepskim stanie, by wozić dzieci do podstawówek, służą mieszkańcom Ameryki Środkowej jako codzienny środek komunikacji. Będąc w Gwatemali, kilka dni spędziliśmy we Flores, skąd wybraliśmy się na jeden dzień do Belize. Odwiedziliśmy w Tikal ruiny świątyń starożytnych Majów. Tam przypadło nam też obchodzenie świąt wielkanocnych, a muszę dodać, że Wielki Tydzień w Ameryce Środkowej obchodzony jest bardzo hucznie. Ulicami miast przechodzą procesje, organizowane są inscenizacje, a dziesiątki młodych ludzi dekorują ulice usypując z kolorowego piasku olbrzymie obrazy na jezdni, na których, oprócz krzyży i typowo kościelnych elementów, pojawiają się też… papugi.

Świąteczny cud Podczas naszego pobytu we Flores pierwszy raz zetknęliśmy się też z drobną przestępczością. W samą Wielkanoc skradziono mi z hotelu telefon. Nie ukrywam, że postąpiłem bezmyślnie, bo w otwartym pokoju zdrzemnąłem się z komórką na wierzchu na wypadek gdyby ktoś chciał przesłać mi świąteczne życzenia. Gdy obudziłem się niecałe dwie godziny później, telefonu już nie było. Z braku lepszego pomysłu, napisałem na kartce „Ktokolwiek zabrał mi telefon, niech odda chociaż kartę pamięci”, powiesiłem ją na drzwiach i poszedłem znowu spać. I zdarzył się świąteczny cud - rano obudziłem się, a komórka leżała już na swoim miejscu. Wyłączona, ale poza tym nietknięta. Z Gwatemali wyskoczyliśmy jeszcze tylko na parę dni do Meksyku, by następnie wrócić do Guatemala City, skąd czekał nas lot powrotny. Po setkach godzin spędzonych w rozmaitych środkach transportu, zmęczeni upałem, zmaganiami z językiem, który dopiero zaczęliśmy poznawać i innymi niedogodnościami, dotarliśmy w końcu do domów. W ciągu miesiąca dorobiłem się kilku pęcherzy, spiekłem się pod równikowym słońcem i omal nie zginąłem na wulkanie, ale miałem też okazję poznać kuchnię, kulturę oraz blaski i cienie ośmiu państw Ameryki Środkowej. Jeden szalony plan udało się zrealizować, teraz czas na kolejne. Tomasz Skory Dziennikarz, geograf i zapalony amator podróży bez rezerwacji.


Kryzys! kryzys? męska strefa  /  strefa psyche

Jaki

Niepokoje wieku średniego

CZY TWOJE ŻYCIE CIĘ SATYSFAKCJONUJE? CO CHCIAŁBYŚ ZMIENIĆ? CZEGO CI BRAKUJE? Blisko pół wieku temu Elliott Jaques zdefiniował kryzys wieku średniego, który dotyka ludzi będących na półmetku swojego życia. To, co do tej pory było dla nich ważne, wydaje im się być utrapieniem, a zjawiska przez nich omijane, zaczynają jawić się jako wyjątkowo atrakcyjne.

JEŻELI SKOŃCZYŁEŚ 40 LAT I ZAUWAŻASZ U SIEBIE PONIŻSZE OBJAWY, TO ZNACZY, ŻE TEN PROBLEM DOTYCZY TAKŻE CIEBIE:

1

2 Zaczynasz obsesyjnie interesować się młodymi kobietami, jak nastolatek zabiegasz o ich względy.

6

Partnerka przestaje Cię pociągać, zauważasz monotonię i nudę w Waszym związku.

Zainteresowałeś się używkami, zacząłeś palić skręty.

7

4

3

Zmieniasz swój image, zakładasz trampki do garnituru, wpinasz kolczyk w ucho, robisz tatuaż.

Biegasz po klubach i dyskotekach, chcesz żyć wyłącznie dla przyjemności, szukasz „prawdziwego życia”.

8

Nagle zapisujesz się na siłownię, odwiedzasz kosmetyczkę - chcesz wyglądać jak połączenie Pudzianowskiego z Beckhamem.

Odczuwasz brak satysfakcji z wykonywanej pracy, masz poczucie zawodowego wypalenia.

9

5

Dla szpanu skaczesz na bungee, kupujesz szybki motor albo sportowy samochód.

Dopadają Cię smutek, depresja i uczucie, że nic po sobie nie zostawisz.

PSYCHOLOG TŁUMACZY: Kryzys wieku średniego przypada na okres bardzo intensywnych przemian w naszym życiu. Dotyczy to wielu sfer: od fizycznej (andropauza, pierwsze oznaki starzenia się, pogorszenie sprawności seksualnej) do sfery psychospołecznej (przemiana ról społecznych, np. z ojca w dziadka). Jest to proces dynamiczny, a zmiany

w tym okresie często nie są nam na rękę. Kryzys wieku średniego, to więc półmetek naszego życia, moment podsumowań. Wnioski, do których dochodzimy, popychają nas często do mało przemyślanych decyzji. Wydaje nam się, że mamy już bardzo mało czasu. Pamiętajmy jednak, że jest to okres przejściowy w naszym życiu.

Katarzyna Urbańska-Kozłowska Psycholog o specjalności klinicznej, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny, szczególnie interesuje się neuropsychologią oraz diagnostyką neuropsychologiczną.


nie poddawaj się SMOK TORUŃ

Klub kick-boxingu Smok działa od 1991 roku. Założycielem i trenerem jest Marek Marszał, były czołowy zawod­ nik Kadry Narodowej. Smok Toruń należy do Polskiego Związku Kick-Boxingu, będącego członkiem organizacji World Asso­ciation of Kickboxing Organizations (WAKO). NAJWIĘKSZY NACISK KŁADZIE SIĘ TU: na formuły k1-rules i low kick, ale zawodnicy biorą udział także w innych, np. najmłodsi mogą sprawdzić się w semi contact i light contact niedawno w Smoku powstała nowa formuła, tzw. light kick. Podstawą tre­ningu jest nauka prawidłowej techniki wyprowadzania kopnięć i ciosów. Kick boxing wymaga dobrej kondycji i wytrzymałości. Tre­ningi do lekkich nie należą, ale efekty pracy widoczne są szybko i dają

GRACIE BARRA TORUŃ

BJJ. Klub GRACIE BARRA TORUŃ jest jedyną akademią brazylijskiego jiu-jitsu w mieście. Działa ona już ponad dekadę. Głównym trenerem GB Toruń jest dr Paweł Nowicki, (jedyny czarny pas BJJ w Toruniu). Treningi odbywają co­dziennie od poniedziałku do soboty. NASI ZAWODNICY Z POWODZENIEM STARTUJĄ W: zawodach sportowych zarówno w BJJ jak i w MMA, zdobywając medale Mistrzostw Polski, Pucharu Polski drzwi naszej akade­ mii otwarte są dla wszystkich, a większość członków to osoby trenujące rekreacyjnie. Wiek jest bez znaczenia. Liczą się chęci. Niektórzy rozpoczęli swoją przygodę po 40tce i znakomicie sobie radzą. BJJ to znakomity sposób na zrzucenie zbędnych kilogramów, poprawę zdrowia, samopoczucia i sylwetki. To także niezwykle skuteczna sztuka samo­ obrony. Wśród trenujących są i kobiety, któ­ re niejednokrotnie znakomicie radzą sobie męska strefa

34 / luty 2015

z większymi, cięższymi przeciwnikami. Brazylijskie jiu-jitsu opiera się na chwytach. Taktyka polega na sprowadzeniu przeciwnika do parteru, unieruchomieniu go i wykonaniu techniki kończącej - dźwigni bądź dusze­ nia, zmuszającej przeciwnika do poddania się. Uderzeń się nie stosuje. BJJ jest sportem bardzo technicznym. Mniejszy i lżejszy za­ wodnik używając techniki jest w stanie zneu­

Sztuki walki to nie tylko sposób na przygotowanie się do obrony przed ewentualnym napastnikiem. Z tą formą sportu wiąże się zarówno rozwój fizyczny, jak i duchowo-osobowościowy.

adres: ul. Piskorskiej 15 TORUŃ

dużą satys­fakcję. Klub może się pochwalić licznymi suk­ cesami swoich zawodników. U trenera Mar­szała formę szlifowali medaliści, mistrzowie Świata i Europy, oraz wielokrotni mistrzowie Polski, zdobywcy Pucharów Świata, Pucha­rów Polski. - Na nasze treningi przychodzą zarówno ci, którzy chcą zostać zawodnikami, jak i osoby chętne trenujące rekreacyjnie. Zapraszamy dzieci od 8. roku życia, młodzież oraz doro­słych, zarówno panie, jak i panów. Górnego limitu nie ma, bo rekreacyjnie można zacząć trenować praktycznie w każdym wieku - mówi Marek Marszał. Od lutego zajęcia będą prowadzone przez Marka Marszała oraz Łukasza Wydro, wielo­krotnego medalistę mistrzostw polski, pu­charów Polski i aktualnego reprezentanta kadry Polski. - Ruszamy z sekcją dla po­czątkujących. To idealny moment by za­cząć! - zachęcają trenerzy. www.kickboxing-smok-torun.blogspot. com

tralizować i pokonać silniejszego fizycznie i większego przeciwnika. Oprócz treningów uczestniczymy w obozach i seminariach pro­ wadzonych przez gwiazdy światowego BJJ i MMA. W klubie panuje bardzo przyjazna at­ mosfera, a nasze motto brzmi: „Organized like team, fighting like a family” - zdradza trener. www.facebook.com/graciebarratorun

adres: ul. Targowa 36/38 TORUŃ


męska strefa  /  strefa sportu SZKOŁY KYOKUSHIN KARATE

Na karate Szkoły KYOKUSHIN zapisać się moż­ na zarówno Toruniu, jak i w Bydgoszczy. ZAJĘCIA BEZ WZGLĘDU NA WIEK: dla dzieci od 6 roku życia, dla młodzieży i dorosłych: pań oraz panów.

adres: ul. Osikowa 11 TORUŃ/ ul. Krucza 5 BYDGOSZCZ

Trening popra­wia ogólną sprawność fizyczną i koordynację ruchową. Zwiększa szybkość i wytrzymałość. Ćwiczący nabierają również siły, w tym siły charakteru - mówi Artur Wilento, założyciel szkoły. - To droga samorozwoju i samoreali­zacji - dodaje. Podczas treningów elementy tradycyjnego karate japońskiego łączone są z nowocze­snymi metodami treningowymi. - Dla chcą­cych sprawdzić się w walce kontaktowej, przygotowujemy specjalne tre-

ningi poma­gające uzyskać optymalny poziom startowy. Zawodnicy z Torunia i Bydgoszczy stanowią czołówkę wśród utytułowanych Mistrzów Polski i Europy - opowiada Wilento. Do za­jęć wykorzystuje się specjalistyczny sprzęt, a trenujący zaopatrzeni są w ochraniacze, pozwalające w bezpieczny sposób ćwiczyć bezpośrednią walkę z partnerem. Szkoła oferuje ponadto zajęcia rekreacyjne, obozy, seminaria z zakresu walki sportowej i samo­obrony. Przygotowuje też do egzami­ nów na stopnie szkoleniowe i do startów w zawodach. Organizuje wyjazdy na turnieje oraz wycieczki integracyjne dla najmłodszych. Osoby chcące trenować mogą kontak­ tować się telefonicznie 609 595 858 lub wejść na www.karate.ecom.com.pl oraz www.karate.8host.pl

ASW BLACK PANTHER

Założona została w 2006 r. przez Krzysztofa Brzozowskiego, posiadającego dwa czarne pasy w stopniach 4 i 2 Dan w da­ lekowschodnich sztukach walki. Wszystko zaczęło się od Kung-Fu Dju Su, trenowanego na sali gimnastycznej w jednym z bydgoskich liceów. - Z biegiem czasu grupy zaczęły się rozrastać, apetyt na trening również - mówi Brzozowski. - Swoją uwagę skierowaliśmy też na MMA. Doświadczenie wyniesione z trenowania Muay Thai zaowocowało ukierunkowaniem wysiłków na pełnokontaktowe konfrontacje. Z kolei, dzięki kolegom trenujących brazylijskie jiu-jitsu, poznawaliśmy techniki niezbędne do prowadzenia walki w parterze. W 2009 roku szkoła doczekała się nowej siedziby przy ul. Przyjaznej 11. Rozwój zaowocował też startami w zawodach MMA, K1 oraz brazylijskim jiu-jitsu, w formule submission fighting. Zawodnicy ASW Black Panther mogą pochwalić się sporymi sukcesami: zdobyli brązowe medale podczas III Pucharu

adres: ul. Przyjazna 11 BYDGOSZCZ

Polski w CBJJ Rules w 2013 roku i IV podczas Mistrzostw Polski BJJ NO GI w 2014 roku, oraz złote, srebrne i brązowe w amatorskich zawodach MMA i K1. W ASW trenować można również w dwóch grupach dziecięcych „Małe Pantery”, w grupie rekreacyjnej, uczestniczyć

w zajęciach z samoobrony oraz treningach prowadzonych w klubie Fit Max. Prowadzone są tu także treningi indywidualne, skupione na rozwoju wszechstronnej sprawności. www.asw-blackpanther.pl wej. Mamy w pełni wyposażoną salę trenin­ gową z ringiem. Wszyscy mają okazję tre­ nować pod okiem najlepszych zawodników na świecie, takich jak Ramon Dekkers, czy Remy Bonjasky, a także wyjeżdżać na zgrupo­ wania do najlepszych klubów jak Mike’s Gym w Amsterdamie - zapewnia Grabarek.

GOLDEN DRAGON

To jedna z prężniej działających szkół walki w naszym regionie, założona przez Michała Grabarka. Dlaczego warto trenować sporty walki? Ponieważ kształtują całe ciało. Rozwijają za­równo siłę, jak i kondycję, a ponadto są dys­cyplinami technicznymi, gdzie trzeba 117515BDBHA, 106115BDBHA, 118315BDBHA, 105615BDBHA, 117815BDBHA

adres: ul. Focha 8 3c BYDGOSZCZ

się na­prawdę postarać, żeby osiągnąć mistrzostwo. Co więcej, taka aktywność pozwala się od­stresować i poprawić nasz nastrój. - Wśród naszych zawodników są zdobywcy medali Mistrzostw Polski, Pucharu Polski, jak i zawodnicy przymierzani do kadry narodo­

W GOLDEN DRAGON TRENUJĄ: młodzi ludzie, chcący osiągać sukcesy w wyczynowym sporcie dorośli: lekarze, bankierzy, a nawet pani przedszkolanka grupa „Złotych Smoczków” dla dzieci, których rodzice chcą zadbać o ich prawidłowy rozwój, zabawę w grupie, ale tak­że wprowadzać pewną formę kształtowania osobowości. www.goldendragon.pl męska strefa

35 / luty


męska strefa  /  strefa prezentów

Kodeks podarunków Nie oszukujemy się, mało który mężczyzna potrafi bez dłuższego główkowania wybrać trafiony prezent dla swojej partnerki. Walentynki za pasem, więc podpowiadamy, w co warto zainwestować, a jakich prezentów nawet nie brać pod uwagę. tekst: JUSTYNA KRÓL

TAK

TAK/NIE

KSIĄŻKA/PŁYTA

SPRZĘT RTV I AGD

PERFUMY, BIELIZNA, BIŻUTERIA

taki personalny prezent sprawi radość chyba każdemu, więc jak najbardziej można sprezentować ulubioną literaturę lub muzykę kobiecie - pod warunkiem, że wiesz co lubi i trafisz w jej gusta!

antena satelitarna lub odkurzacz mogą być gwoździem do trumny dla relacji damsko-męskiej; antena satelitarna to tak naprawdę prezent kupiony sobie a nie ukochanej, a żadna kobieta nie chce się kojarzyć mężczyźnie ze sprzątaniem. Nie próbuj, bo to się może źle skończyć!

mogą być bardzo dobrym prezentem, ale też bardzo złym - wybieraj więc tylko to, czego jesteś pewien! Dobrym wyborem okaże się:

BILET voucher do SPA, zaproszenie na kolację w wyjątkowym miejscu lub koncert ulubionej kapeli - to prezent dla dwojga, ale kobieta zawsze doceni chwile we dwoje, więc będzie zachwycona!

męska strefa

NIE

PIĘKNA SYLWETKA książka o odchudzaniu, wizyta u dietetyka lub karnet na fitness to prezenty, które kobieta zrozumie jednoznacznie - uważasz, że jest za gruba nawet jeśli jej zdarza się tak mówić, nigdy nie próbuj pomagać jej rozwiązać ten problem, bo to obróci się przeciwko Tobie!

FOTOGRAFIA

BIBELOTY

własnoręcznie przygotowany album z Waszymi zdjęciami, pełnym wspomnień lub ramka z wybranym kadrem ucieszy każdą zakochaną kobietę!

prezenty w stylu figurka z serduszkiem albo słonik przynoszący szczęście są już zdecydowanie passe, a poza tym kobiety traktują je jak kupione naprędce zbieracze kurzu, które prędzej czy później lądują w szufladzie lub… w śmietniku!

36 / luty 2015

- zapach, którego Twoja kobieta używa, z liścikiem, że Ci się z nią kojarzy, wybieranie innych zapachów jest bardzo ryzykowne. - bielizna, jeżeli znasz Jej dokładny rozmiar i nie będzie za mała albo za duża! Pokazywanie sprzedawczyni, że biustonosz ma być wielkości kulek, które mieszczą się w dłoni nie zdaje egzaminu! - biżuteria, jeśli wiesz jaki styl lubi Twoja kobieta - tutaj dosyć bezpiecznym wyborem są klasyczne sznury pereł - ucieszą prawie każdą przedstawicielkę płci pięknej.


57615TRTHC

137115BDTHA


Kiedy seks przestaje być spontanicznym i radosnym aktem, a zmienia się w źródło frustracji, lęku i wstydu? Zestawiamy mity, dotyczące jednego z najczęściej spotykanych zaburzeń seksualnych u mężczyzn, z opiniami seksuologów. opracowała: LUCYNA TATARUCH

męska strefa  /  strefa erogenna Z problemem przedwczesnego wytrysku boryka się w Polsce aż co trzeci z panów. Dotyczy to sytuacji, gdy mężczyzna wbrew własnej woli nie kontroluje wytrysku w czasie czynności seksualnych, co w konsekwencji prowadzi do braku satysfakcji ze stosunku.

MITY Często mówi się, że mężczyźni, których dotyczy ten problem, nienawidzą kobiet - NIEPRAWDA. Przeważnie są oni przerażeni, zawstydzeni i nie wiedzą co robić. Obwiniają się o brak satysfakcji u partnerki, nie czują się prawdziwymi mężczyznami. Ostatecznie prowadzi ich to do konfliktów, spadku aktywności zawodowej, a nawet ucieczki w uzależnienia. Wiele partnerek obwinia siebie za szybkie wytryski mężczyzn. Reakcje są różne - od przekonania „jestem zbyt seksowna, za bardzo go podniecam”, po frustracje, niecierpliwość i złość. Niestety, wiele z nich nadal czerpie wzorce z mass mediów, w których mężczyzna przedstawiany jest jako ten, który „zawsze i długo może”. Rozprawienie się z tym problemem wymaga kobiecego zrozumienia i ciepła. Mitem jest twierdzenie, że to problem jedynie nastolatków! Bywa i tak, że pojawia się po wielu latach normalnego współżycia.

TO NIE PROBLEM CZŁONKA Za wytrysk odpowiadają ośrodki seksualności w mózgu i rdzeniu kręgowym. W większości przypadków przyczyny mają charakter psychogenny, rzadziej są związane ze zmianami anatomicznymi członka, stanami zapalnymi cewki, gruczołu krokowego, cukrzycą, chorobami neurologicznymi czy przyjmowaniem leków stymulujących seksualnie. CO NIE POMOŻE? unikanie stosunków seksualnych ukrywanie problemu, brak rozmowy z partnerką stres, zarówno ten codzienny, jak i ten związany z presją podczas stosunku lęk przed niezaspokojeniem partnerki szybkie numerki z okazjonalnymi partnerkami częste nawyki masturbacyjne, masturbacja przed stosunkiem skracanie czasu pieszczot wstępnych picie alkoholu przed stosunkiem

CO POMOŻE? szczera rozmowa z partnerką, podjęcie wspólnego leczenia partnerskiego posmarowanie żołądzia maścią znieczulającą na 15 minut przed stosunkiem stosunek po założeniu prezerwatywy nauka technik treningowych, pozycji, które powodują mniejsze drażnienie członka w pochwie częste kontakty seksualne stosowanie przerw w ruchach frakcyjnych leczenie farmakologiczne (przez ok. 3 do 6 miesięcy) w przypadku zmian anatomicznych (krótkie wędzidełko, stulejka) - prosty zabieg chirurgiczny

Skuteczność leczenia sięga niekiedy ponad 90 procent, pierwszą poprawę można odczuć już po 2 - 4 tygodniach.

męska strefa

38 / luty 2015


2715BIBIA

73015BDBHA

136915BDTHA

15815T2BBA


90115BDBHB


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.