R eporta偶
4 | Modny Krak贸w
Według danych Biblioteki Narodowej rocznie trafia do sprzedaży w Polsce ponad 30 tysięcy nowych tytułów. Miesięcznie to aż 2500 nowości: od romansów i powieści kryminalnych, przez książki podróżnicze, literaturę faktu czy biografie, po poradniki, książki kucharskie i albumy. Nawet pobieżne zapoznanie się z większością tytułów jest nierealne. Bestsellerami zostaje na przestrzeni dwunastu miesięcy zaledwie kilkanaście z nich i to bez wyjątku te, które wsparte są intensywnymi działaniami promocyjnymi. Tym samym zaledwie kilkunastu – kilkudziesięciu autorów z puli trzydziestu tysięcy osób zarobi jakiekolwiek sensowne pieniądze i będzie mieć szansę dotarcia do dużego grona odbiorców. Co więcej: ten sukces nie będzie udziałem debiutantów, przyzwoite honoraria odbiorą autorzy już uznani i popularni pośród czytelników, w tym pisarze zagraniczni, których książki odniosły wcześniej sukces na zachodzie. Pozostali twórcy obejdą się smakiem, zarobią bardzo mało, a niektórzy wręcz do wydania swoich książek jeszcze dopłacą. Na domiar złego nikt ich prac nie przeczyta, bo przecież Polacy – jak wiadomo – niechętnie czytają. Co zatem sprawia, że krajanie maModny Kraków | 5
sowo pragną pisarskiej kariery, a do wydawnictw każdego miesiąca wpływają setki propozycji nowych książek? yniesiony z XIX wieku mit romantyczno-bohemistycznego literata w dzisiejszych czasach nie ma racji bytu, chociaż wciąż ma swoich zwolenników. To właśnie on stymuluje wiele osób do chwycenia za pióro, rozbudzając wyobraźnię obietnicą przeżycia czegoś wyjątkowego. Niestety nawet w Krakowie gdzie, jak powiadają, czas się zatrzymał, nie ma już Stanisławów Przybyszewskich, którzy w mgliste noce przemierzaliby Rynek odziani w czarną pelerynę, w towarzystwie wesołej kompanii artystów i bladolicych, rudowłosych muz. Nocne dyskusje o literaturze, przesiadywanie w zadymionych lokalach, alkoholowe deliria i tym podobne ekscesy wpisane w mit pisarzaartysty współczesnych wydawców przyprawiają o wesołość. Dziś pisarz to często biznesmen, który bierze udział w procesie tworzenia produktu jakim jest książka i w jego promocji: musi być wyspany, pisać i dostarczać na czas zamówione teksty, gotowy do licznych spotkań autorskich, wywiadów, występów w mediach i trzeźwy, bo inaczej temu wszystkiemu nie podoła. Jak mówią sami pisarze: dziś w tym zawodzie nie ma już nic romantycznego. To codzienna, żmudna praca polegająca na przesiadywaniu przed komputerem, częściej zwieńczona bólem pleców niż intelektualną ekstazą. Mimo to Polacy chcą pisać, wydanie własnej książki postrzegane jest aktualnie jako warte zachodu i prestiżowe.
W
6 | Modny Kraków
Pokazać się światu
W czasach gdy pomysł na książkę musi być skorelowany z perspektywą wysokich wyników sprzedaży pisarze nierzadko stają przed dylematem: pisać tak jak czują czy tak by się sprzedało? Pierwsze z drugim łączy się rzadko, co nie znaczy, że nie zdarzają się wyjątki. Jest nim chociażby kariera Sławomira Kopera, autora książek historycznych, który pisze na frapujące go tematy, ale i on musiał skorygować sposób myślenia o przekazywaniu wiedzy z dawnych lat by trafić do czytelników. –Pan Sławomir przedkładał nam pierwotnie propozycje książek, które bliższe były pracom naukowym niż popularyzatorskim – wspomina Ewa Kucińska z Wydawnictwa Bellona, z którym współpracuje ten autor. –Jednak na publikację zdecydowaliśmy się dopiero gdy przedstawił teksty
bliższe zainteresowaniom naszych czytelników: lekkie w lekturze, bogate w anegdoty, niepozbawione humoru – wylicza. Te zaś, tak jak chociażby „Życie prywatne elit artystycznych Drugiej Rzeczypospolitej”, z miejsca stały się bestsellerami wydawnictwa. Sławomir Koper może pisać teraz o czym zechce, bo zaskarbił już sobie zaufanie czytelników.
Cierpliwość autora
O takiej sytuacji większość piszących może tylko pomarzyć, ale to właśnie z marzeń biorą się czyny. Polak pisze książkę i…? – No cóż, sprawa jest banalna: powinien tę powieść wydrukować, dołączyć do niej notkę o sobie i wysłać do wydawnictwa – mówi Dariusz Sośnicki z Wydawnictwa W.A.B.
Przez ponad 20 lat pisał do szuflady. Nurtowało go, co można wyczarować z liter, ale na debiut zdecydował się dopiero w 2011 roku. – Tego dnia nie zapomnę do końca życia. Kurier przywiózł do mojej firmy paczkę. Otworzyłem ją i chociaż dobrze wiedziałem, jak wygląda okładka mojej pierwszej książki zastygłem w bezruchu – wspomina Jan Mostowik. Jego pierwsza powieść„Amatorka” to według autora przesłanie do facetów: Nie lekceważcie kobiet. Wsłuchujcie się w to, co
mówią, bo możecie skończyć tak jak Marek Piech, mąż głównej bohaterki „Amatorki”. A co go spotkało? Tego warto dowiedzieć się już samodzielnie. Książka spotkała się z bardzo dobrym odbiorem czytelników, autor pracuje więc nad przygotowaniem do druku kolejnego tytułu sensacyjno-kryminalnego. – Pomysł na powieść powstaje najczęściej w samochodzie lub podczas prac w ogrodzie. Tam też powoli dojrzewa główny konflikt postaciami, dialogami, obraza-
mi – zdradza sekrety swojego warsztatu. – Gdy już wszystko sobie poukładam siadam do zapisywania i wtedy najlepiej się czuję w pokoju, gdzie stoi pianino mojej córki, gdzie czuć zapach książek, gdzie nie ma telefonów, za to jest muzyka klasyczna. Ostateczny kształt książka nabiera w Zakopanym. W DW Grań jest mały pokoik z widokiem na Giewont. Cztery, pięć dni po szesnaście, osiemnaście godzin na dobę, bez telefonu, bez Internetu: ja i moja opowieść. Modny Kraków | 7
Swoją pierwszą książkę Lucyna Olejniczak napisała jeszcze w szkole podstawowej. Pierwsza opublikowana ukazała się w lutym 2007. Był to „Wypadek na ulicy Starowiślnej” – historia oparta na prawdziwych wydarzeniach z końca XIX wieku. – Do napisania jej zainspirowała
mnie notka w jednej z krakowskich gazet w dziale „W Krakowie przed stu laty” opisująca wypadek, któremu uległ jadący do pożaru wóz strażacki. Jednym z poszkodowanych był, wymieniony z nazwiska, mój pradziadek – wspomina. – Bawiłam się świetnie pisząc tę historię, naj-
– Niektórzy wydawcy proszą także o krótkie streszczenie powieści. Nie należy tej prośby lekceważyć – dodaje. Następnie autor musi uzbroić się w cierpliwość. Wydawnictwa otrzymują od kilkunastu do kilkudziesięciu propozycji książek miesięcznie. A bywa nawet, że powyżej setki. – Miesięcznie dostajemy powyżej 150 propozycji książek – mówi Daniel Lis, asystent Redakcji SIW Znak. Czy w tej 8 | Modny Kraków
milej wspominam godziny spędzone w archiwach i przy czytaniu „Czasu” krakowskiego z 1900 roku. Stamtąd właśnie czerpałam „smaczki” i szczegóły potrzebne mi do opisania dziewiętnastowiecznego Krakowa.
sytuacji jeszcze kogoś dziwi, że na odpowiedź: tak twierdzącą jak odmowną pisarz musi czekać miesiącami? Nie wszyscy aspirujący do roli pisarza potrafią te zasady zrozumieć. – Debiutanci bywają nachalni. Wydzwaniają do wydawnictwa, zasypują mailami pracowników wydawnictwa często w ogóle nie związanych z pionem redakcyjnym, przychodzą bez wcześniejszego umówienia się sądząc, że to
przyspieszy proces decyzyjny – zdradza anonimowo pracownik jednego z krakowskich wydawnictw. W rzeczywistości takie działania niczego nie przyspieszają. siążki czytane są w wydawnictwach według kolejności zgłoszeń, z autorami tych, które zdradzają potencjał nawiązywany jest kontakt. – Moim zdaniem bierne czekanie nie ma sensu, trzeba walczyć o swoje – replikuje Małgorzata Korzeniowska, która próbuje swoich sił jako pisarka. – Ile to było takich przypadków, że wydawnictwa odrzucały książki, które świetnie sprzedały się później? – pyta retorycznie. W istocie wiele: chociażby pierwszy tom największego hitu sprzedażowego ostatnich lat, serii o Harrym Porterze, odrzuciło dwunastu wydawców. Na publikację zdecydowało się wreszcie małe londyńskie wydawnictwo Bloomsbury, ale i tak doradzono wówczas Joanne Rowling by znalazła sobie jakąś stałą pracę bo szanse na utrzymanie się z honorariów za książki dla dzieci są niskie. Dziewięć lat później, w roku 2004, magazyn Forbes określił pisarkę jako pierwszą osobę na świecie, która została miliarderką za pomocą samego tylko pisania książek. Może więc jednak warto dobijać się uporczywie do wrót wydawnictw?
K
Praca nad wydaniem książki rozpoczyna się od dokładnego przeczytania tekstu nadesłanego przez autora do wydawnictwa. Trafia on najpierw w ręce redaktorów, a po naniesieniu poprawek uzgodnionych z autorem jest przekazywany do opracowania graficznego i składu. » ciąg dalszy na następnej stronie
Chwytliwy temat
Debiutujący pisarze dzielą się na tych, którzy bronią swoich awan-
Fotograf Jacek Seredyński wybrał Kraków jako miejsce realizacji swojego „Projektu Retro”. Zdjęcia inspirowane przeszłością powstają w klimatycznych krakowskich wnętrzach. Bohaterowie każdej z sesji wcielają się w postaci z przełomu XIX i XX wieku. W rolę młodego pisarza sprzed stulecia, którego możecie podziwiać na ilustracjach do niniejszego artykułu wcielił się Misza Sagi. Więcej zdjęć Jacka Seredyńskiego dostępnych jest na stronie autorskiej artysty pod adresem www.fotografowanie.net.pl Modny Kraków | 9
Promotor mojej pracy dyplomowej na studiach dziennikarskich, wspaniały Maciej Szumowski, zawsze mówił, że jak nie masz nic do powiedzenia, to lepiej idź na wódkę, a nie bierz się za pióro. Jak już siadasz do pisania, to zrób to najlepiej jak potrafisz, bo to Ty jesteś dla Czytelnika, a nie On dla Ciebie – to pierwsza zasada. Druga – dla chcącego, nie ma nic trudnego. Jeżeli jesteś przekonany, że masz coś do zaproponowania, to trzymaj się tego jak tonący brzytwy. Jak wyrzucą Cię drzwiami, wejdź przez okno, jak odmówią Ci publikacji w dwudziestu wydawnictwach, wyślij propozycję do dwudziestego pierwszego. Jeżeli Ty nie będziesz wierzył w powodzenie, to dlaczego wydawnictwo miałoby wydać twoją książkę? JAN MOSTOWIK
gardowych pomysłów bez względu na to czy dana koncepcja ma szansę pozyskać czytelników i na pragnących dostosować swoje prace do panujących trendów w myśl zasady: skoro książki na dany temat się sprzedają to może i moja się sprzeda? ie ma jednoznacznej opinii co do tego która strategia bardziej popłaca choć pierwsza ma większe szanse na uznanie krytyków, a druga na sukces finansowy. - Debiutant przed przesłaniem swojej książki do wydawnictwa powinien ją jeszcze raz przeczytać i zdecydować czy faktycznie tekst nadaje się do wydania – wyłuszcza absolutne podstawy Izabella Giera z Wydawnictwa Otwartego. – Przy wyborze wydawnictw, powinien sugerować się tym, czy gatunek książki mieści się w profilu wydawnictwa – dodaje. Zapytana jakie tematy są aktualnie modne wśród autorów pragnących zadebiutować wylicza: romanse klasyczne i paranormalne (to te z udziałem wampirów i innych pozaziemskich istot), proza dla młodzieży, obyczajowe z wątkiem
N
10 | Modny Kraków
kryminalnym. Osobny segment stanowią książki podróżnicze polegające na spisaniu własnych doświadczeń z egzotycznego wyjazdu. Wielu wydawców potwierdza, że takie teksty cieszą się dziś wielką popularnością. – Podobnie było pod koniec XIX wieku i na początku XX kiedy odległe podróże dopiero zaczynały być dostępne dla przeciętnych osób – mówi Lucyna Kowalik, redaktor książek współpracująca z kilkoma wydawnictwami. – Ludzie uwielbiali słuchać historii z podróży i czytać wspomnienia ich autorów. Wówczas to było naturalne, dziś jest odrobinę zdumiewające bo podróże są dostępne dla każdego, a zalew bezpłatnych informacji o dalekich krajach dociera zewsząd. Jednak, z jakiegoś powodu ludzie nadal chcą czytać relacje osób im podobnych, które wyruszyły w drogę i takie książki są aktualnie bardzo chętnie kupowane – wyjaśnia.
Ćwicz warsztat
Pozorna łatwość opracowania ciekawej książki na podstawie własnych przeżyć zgubiła niejednego,
Fot. Tomasz Korczyński
ale jest też kilka sukcesów. Do spektakularnych można zaliczyć ubiegłoroczny debiut Tomasza Michniewicza książką „Samsara. Na drogach których nie ma”, która ukazała się w Wydawnictwie Otwartym przysparzając autorowi wielu fanów. Co jednak warto zauważyć Tomasz Michniewicz pisząc ów tom amatorem wcale nie był: od wielu lat współpracował z różnymi mediami przygotowując artykuły i audycje na tematy podróżnicze. siążka stała się dla niego rozbudowaniem wcześniej podjętych aktywności. Odniosła sukces nie tylko ze względu na dobry temat, ale także dlatego, że autor był do jej napisania po prostu dobrze przygotowany. Może warto brać z niego przykład i do ambicji pisarskich dojrzewać stopniowo, w miarę rozwoju umiejętności? – To jest częste, że ludzie, którzy nigdy wcześniej nie mieli nic wspólnego z pisaniem zabierają się od razu za stworzenie kilkusetstronicowej powieści – mówi Lucyna Kowalik. – Nie pamiętam przypadku, aby kompletnemu amatorowi udało się odnieść literacki sukces – dodaje po chwili zastanowienia. Zbliżoną do Michniewicza drogę obrał operujący w zupełnie innych obszarach literatury Jacek Dehnel, będący dziś poczytnym pisarzem. – Wydana przez nas „Lala” była pierwszą powieścią Jacka Dehnela, ale Jacek dał się wcześniej poznać jako utalentowany poeta i autor opowiadań – mówi Dariusz Sośnicki z wydawnictwa W.A.B. „Lala” przyniosła mu popularność, ale nie była jego pierwszym tekstem. Zdecydował się na wydanie powieści dopiero gdy osiągnął znaczącą dojrzałość twórczą. A zatem także w pisarstwie obowiązuje zasada: trening czyni mistrza. Tę zasadę wydawcy szczególnie rekomendują debiutantom – wszak w olimpiadzie nie startuje człowiek nieprzygotowany. Agnieszka Kantaruk
K
Istotnym elementem w procesie przygotowania książki jest stworzenie jej szaty graficznej (1). Kolejny krok to przygotowanie plików do druku w pracowni DTP. Dalej książka wędruje do drukarni, a następnie do introligatorni (2,3). » ciąg dalszy na następnej stronie
Modny Kraków | 11
Pierwszą książką Bartosza Misińca, miłośnika historii starożytnej, był „Pretorianin”. -Nie mogłem się nim w pełni nacieszyć, bo dzień przed albo dzień po miałem egzamin na studia. I tak mi zostało do dziś – zawsze kiedy wydaję książkę, coś innego, ważnego akurat się dzieje, a to w pracy zawodowej, a to w życiu prywatnym. Niekiedy nie mam nawet czasu, żeby się pojawić po odbiór książki w dniu wydania – mówi pisarz. Jako dziecko uwielbiał czytać książki i śnił o ich zakończeniach. Innych niż te, które przewidział dla czytelników autor danej powieści. Jako nastolatek postanowił, że będzie je też pisać i zaczął ambitnie od książki o poważnej objętości, pomimo iż wiele osób nie wierzyło, że starczy mu wytrwałości by opowiedzieć wymyśloną historię do końca. Wszystkie jego powieści opowiadają o przygodach rzymskiego żołnierza Proximusa, członka elitarnej gwardii pretoriańskiej, żyjącego za czasów cezara Nerona. W trudnej służbie wojskowej wspomaga go muskularny pies Krotos, cudowny jako przyjaciel, ale bezlitosny dla wrogów. Obydwaj co rusz zmagają się z niebezpieczeństwami, uczestniczą w tajnych misjach i rozwiązują kryminalne zagadki. - Wystarczy, że zamknę się gdzieś w czterech ścianach i otworzę komputer, a lemury moich bohaterów zjawiają się same, by odcisnąć ślad na ekranie – mówi o swojej pracy. Autorom, którym marzy się literacki debiut doradza przede wszystkim cierpliwość i wytrwałość. –Wytrwać w nich pomaga żelazna dyscyplina codziennej pracy. Nie ma sensu rozglądać się za wydawcą, mając głowę pełną pomysłów. Najpierw należy je spisać, gdyż najczęściej to właśnie wtedy pojawiają się „schody” – radzi.
12 | Modny Kraków
Fot. Tomasz Korczyński
Pisarski debiut ułatwiają konkursy literackie. Jednym z nich jest „Babie lato” ogłaszany przez Wydawnictwo Nasza Księgarnia. Dotyczy on serii wydawniczej kierowanej do kobiet, a mogą wziąć w nim udział wszyscy umiejący pisać, którzy chcieliby wydać książkę w profesjonalnym wydawnictwie. –Nagrodą w konkursie jest podpisanie kontraktu z wydawnictwem – mówi Agata Napiórska z Naszej Księgarni. –Osoby zgłaszające się do konkursu muszą zdawać sobie sprawę, że z wydaniem książki wiąże się też cały proces promocyjny: wywiady, spoty reklamowe, aktywność
w mediach społecznościowych i szereg innych działań. Spotkania autorskie są na końcu łańcucha, bo autor, żeby zebrać publikę na takim spotkaniu musi mieć już wyrobione nazwisko – dodaje. Na poprzednią edycję konkursu wpłynęło setki zgłoszeń z czego około 300 spełniło formalne wymogi objętości i formy. –Zgłasza się wielu chętnych ponieważ praca pisarza niesie ze sobą możliwość mobilności i dużą dawkę wolności – mówi Agata Napiórska. –Nie można jednak zapominać, że jest to praca jak każda inna, a czasem dużo trudniejsza i bardziej żmudna - trzeba pisać regularnie, być świetnie
zorganizowanym i nie czekać na przypływ natchnienia. Niektórzy pisarze nie cierpią samego procesu pisania, za to uwielbiają efekty – dodaje. Więcej o konkursie: www.babielato.nk.com.pl
Po opuszczeniu drukarni książki są pakowane i trafiają do magazynu wydawnictwa. Magazyny dużych oficyn takich jak Wydawnictwo WAM przechowują dziesiątki tysięcy książek, które z ich półek wyruszają w drogę do czytelników. Redakcja Modnego Krakowa serdecznie dziękuje Wydawnictwu WAM za zgodę na wykonanie zdjęć ilustrujących proces wydawniczy w obiektach należących do Wydawnictwa.
Modny Kraków | 13
W
ywiad
14 | Modny Krak贸w
Pochodzi rabin z byłej Jugosławii, studiował w Pradze, następnie w Nowym Jorku. W 1997 roku przyjechał rabin do Krakowa. Co sprawiło, że przybył rabin wtedy do Polski? Moi znajomi z Fundacji Laudera z Nowego Jorku, z ramienia której przyjechałem do Polski, wiedzieli, że studiowałem w Czechach i że interesuję się Europą Środkowo – Wschodnią. Mówiłem także trochę po polsku. Skąd znał rabin język polski? Przecież nie ma rabin żadnych polskich korzeni. W Pradze, gdzie studiowałem byli oczywiście głównie czescy studenci, ale byli również Polacy, z którymi się zaprzyjaźniłem. Od razu polubiłem język polski. Bardzo podobało mi się jego brzmienie. Jest taki śpiewny i te wszystkie znaki ś, ć, ż itd. I tak to się zaczęło. Teraz to już 25 lat, od moich pierwszych słów po polsku. W Krakowie mieszkał rabin osiem lat. Prowadził rabin zajęcia ze studentami, pomagał gminie żydowskiej. Jak wspomina rabin ten okres? Bardzo miło. To był bardzo dynamiczny czas. Polska w tym czasie bardzo się rozwijała i nadal się rozwija. Po czterech latach spędzonych w Krakowie chciałem już wracać do USA. Wtedy jednak powstał pierwszy tom tłumaczenia Tory na język polski. I zostałem w tym mieście jeszcze następne cztery lata. Później wyjechałem z Polski, ale ja często powtarzam, że ja nigdy tego kraju nie opuściłem. Czasem żartuję, że jestem Polakiem. Modny Kraków | 15
Dlaczego? Dla mnie ważniejsza od tożsamości narodowej jest tożsamość kulturowa. Jestem więc Polakiem, ponieważ mogę czytać Kochanowskiego albo Miłosza. Język jest moim połączeniem z polskością. Film polski, literatura, muzyka - wszystkie te rzeczy są mi niezwykle bliskie. Mam ogromną przyjemność, gdy czytam dzieła wielkich Polaków. Lubię Herberta, Różewicza, Szymborską. Jeśli człowiek zna ten język na tyle, aby ich czytać, to jest taka rozkosz. Zwłaszcza jeśli chodzi o takie graniczne doświadczenia językowe, jak np. poezja. Podczas swojego pobytu, w 2001 roku, czyli już ponad 10 lat temu powołał rabin do życia Stowarzyszenie Pardes. Co należy do głównych zadań organizacji? W tym momencie nasza działalność skupia się na trzech ważnych obszarach. Pierwszy obejmuje tłumaczenie Tory i części Talmudu. Są to bardzo znaczące publikacje. Talmud można nazwać trochę tajemniczą księgą, która jest wynikiem przemyśleń rabinów przez 500 lat. Ta księga z powodu własnej hermeneutyki i swojej żydowskości była przedmiotem antysemickich ataków. To jest bardzo znaczące, że Stowarzyszenie Pardes buduje w Polsce wielokierunkową działalność, ponieważ z jednej strony edukuje osoby zarówno z gminy żydowskiej, jak i spoza niej w wymiar autentycznego judaizmu. Z drugiej również buduje pewne pomosty wobec zrozumienia historii Żydów. Trzeci kierunek to internetowa szkoła – Jesziwa Pardes. Przetłumaczył rabin Torę na język polski. Jest to pierwszy w historii przekład po polsku uwzględniający tradycyjne komentarze rabiniczne. Co skłoniło rabina aby to zrobić? Judaizm jest przede wszystkim religią księgi. Jest wiarą, która daje duży hołd inteligencji człowieka. Jeśli ktoś nie zna języka hebrajskiego to jest ograniczony. Tłumaczenie było więc niejako koniecznością. Jest stałe pragnienie, aby coraz bardziej poznawać autentyczny wymiar tej religii także po polsku. Stowarzyszenie Pardes jest w gruncie rzeczy jedynym wydawcą tego rodzaju tekstów. Wszystkie te treści są bardzo klasyczne, 16 | Modny Kraków
dlatego nazywamy to klasyczną biblioteką judaizmu. To nie są teksty o judaizmie, ale są to teksty judaistyczne. Judaizm próbuje dostarczyć człowiekowi pewną mądrość, pewien kierunek życia. Czyli wcześniej nie można było przeczytać Tory po polsku? Były tłumaczenia żydowskie, ale w gruncie rzeczy nie różnią się one od katolickich. Jest troszkę nowszy język. To były przekłady pięcioksięgu. Tora jest pewnym konceptem w judaizmie. I ten koncept ma dwie części: Torę pisaną, tekst w pięcioksięgach i Torę ustną. Obejmuje ona wszystkie wielowiekowe komentarze, które w naszym wydaniu są dostępne w języku polskim w bardzo dużej liczbie. Każdy nasz tom ma mniej więcej trzysta stron komentarza. Powstało 5 tomów. W sumie więc jest ok. 1,5 tys. stron komentarza. Tego nigdy wcześniej nie można było przeczytać w języku polskim. W Polsce istniała trzymilionowa diaspora, obecnie jest bardzo nieliczna. Kim zatem są odbiorcy tych tłumaczeń? Do końca tego nie wiem. Prawdą jest, że gmina żydowska jest nieliczna. Ja zawsze jednak widziałem mój wkład jako pewne budowanie pomostów. Być może ta praca przełoży się w przyszłości na pewne odnowienie żydowskości. Na dzień dzisiejszy sprzedano 20 000 tomów, czyli 4000 kompletów Tory. Nakład niektórych książek jest w tym momencie wyczerpany.
Ile trwały prace nad przekładem tych tekstów? Projekt ten zaczął się w 2001 roku i trwał do 2006 roku. Było to więc ok. sześciu lat. Ja na początku zajmowałem się wtedy jeszcze innymi rzeczami. Pod koniec jednak, przez dwa ostatnie lata pracowałem już tylko nad dwoma ostatnimi tomami. Wiem, że w tłumaczeniu tych ksiąg pomagali
Modny Krak贸w | 17
młodzi ludzie z Krakowa. Kim były te osoby? Byli to moi studenci. W pierwszych dwóch księgach zajmowali się oni tłumaczeniem komentarzy. W następnych trzech robiłem to już sam. Główny tekst we wszystkich księgach w całości tłumaczyłem ja oraz komentarze od trzeciego tomu. A czy Tora nie powinna być czytana wyłącznie po hebrajsku? Powiem tak - Miłosza też można czytać po angielsku, ale niektóre smaki są możliwe do odczucia tylko w języku oryginalnym. Kiedy pomyślimy o Dante albo o Shakespeare’rze, są to tacy mistrzo18 | Modny Kraków
wie słowa, że każde tłumaczenie robi im w jakiś sposób krzywdę. W tłumaczeniu Tory problem polega na tym, że każda litera ma jakieś znaczenie. Wszystko ma pewną wartość i służy nauczaniu. Poprzez tłumaczenie niektóre aspekty się zatracają. W tych przekładach jest pewna transliteracja pewnych rzeczy, żeby można było zrozumieć pewne powiązania, które nie istniały w języku polskim. Skoro powstało tłumaczenie Tory, Żydzi w Polsce mogą modlić się w synagogach po polsku? Nie, w synagodze Tora zawsze jest czytana po
hebrajsku. Dla nas ten język jest językiem świętym. Ma pewne aspekty, które trudno jest oddać w innych językach. Dlatego przez wszystkie te tysiąclecia żydostwo ocaliło właśnie dlatego, że było skupione na tym języku. W dzisiejszych czasach gdy jest Izrael, hebrajski jest wzmacniany. Czasem też negatywnie, bo jest językiem, który staje się w pewien sposób pospolitym. Ale ta ważność hebrajskiego pozostaje. Tora to święta księga judaizmu, której nie sposób czytać bez Talmudu, który również doczekał się swojego wydania w języku polskim. To sprawa
bardziej aktualna, ponieważ tłumaczenia opublikowano w tamtym roku. Talmud jest ogromnym dziełem. Istnieje 60 traktatów talmudycznych. To jest ok. 2700 stron. Cykl uczenia się Talmudu – diafonii trwa ponad siedem lat. Najpierw trzeba zdobyć wiedzę, jak Talmudu się uczyć. Jest on Torą ustną, dlatego musi być stale ożywiany. Przetłumaczony przez nas tom zawiera trzy rozdziały z babilońskiego Talmudu. Próbuje nauczyć człowieka, który nigdy nie miał doświadczenia z tą księgą. Poprowadzić go ręką coraz głębiej. Talmud jest porównywany do morza. Człowiek, który nie umie pływać, utopi się. Dokładne przestudiowanie tego jednego tomu trwa przynajmniej dwa lata. Czym głównie różni się Tora ustna od spisanej? Tora ustna, czyli komentarz wyjaśnia pewną sieć powiązań w tych księgach. Przedstawia dlaczego pewne rzeczy są tłumaczone w taki, a nie w inny sposób. Dopiero wiedząc to, człowiek zaczyna to pojmować. Zwykle ludzie czytają te teksty i rozumieją co zrozumieją, a w większości nie rozumieją zbyt wiele. I wtedy mamy sytuację, gdy słynna polska piosenkarka mówi o tym, że jest to tekst napisany przez kogoś kto pali zioła lub jest pijany. Wynika to z tego, że nie ma ona wglądu do komentarzy i nie rozumie co jest napisane w tekście. Jeżeli nie mamy tej ustnej tradycji, to wtedy czyta się te księgi i rzeczywiście można pomyśleć, że napisał to ktoś nienormalny, ponieważ niektóre rzeczy są zadziwiające. Ale z drugiej strony mamy naród, który rządzi tym tekstem przez 3,5 tys. lat i który chyba nie należy do najgłupszych. Kluczem do zrozumienia tych treści jest więc Tora ustna? Tak. Żydzi mają pewną iskrę intelektualną, właśnie dlatego, że widzą dynamizm tego tekstu. A wynika on właśnie z połączenia pisanego tekstu z ustnym - Tory napisanej i Tory ustnej. Ta symbioza, dynamika pomiędzy nimi jest kluczem judaizmu. Na tym polega judaizm. Brzmi to dość prosto, ale żeby dobrze zrozumieć dynamikę tego połączenia, trzeba poświecić kilka lat na studiowanie. Modny Kraków | 19
I rabinowi się to udało. Nadal walczę. W judaizmie Nie istnieje taki moment, że studium jest ukończone. Byt Żyda oznacza stale studiować, uczyć się aż do śmierci - Modus vivendi. czywiście musi być przekroczony pewien próg, żeby człowiek umiał wydobyć muzykę, poezję, albo natchnienie życiowe z tego tekstu, ale potem to jest już tak jak z muzyką. Jak się muzykuje, to już nie myśli się o nutach, tylko się gra. Rok temu założył Rabin Jesziwę Pardes, szkołę zarazem pierwsze forum nauczania Tory i Talmudu na poziomie zaawansowanym. Wykłady prowadzone są w języku polskim i są dostępne on-line. Skąd pomysł na tak innowacyjną formę nauczania? Pomysł zrodził się w zeszłym roku, jak przyjechałem do Polski prezentować przetłumaczony Talmud. Wtedy mój znajomy profesor z Akademii Muzycznej w Krakowie Pan Marek Chołoniewski powiedział, że jego syn organizuje konferencje internetowe na żywo. Wtedy zrozumiałem, że Internet jest już tak rozwinięty, że można to robić. Kilka lat temu nie było to do osiągnięcia. To jest niebywałe, że ludzie należący do Jesziwy są w tylu różnych miejscach. Wykłady są również nagrywane i umieszczane w archiwum. Wykłady odbywają się na żywo dwa razy w tygodniu. Na czym polegają? W Jesziwie przerabiamy przetłumaczony przez
O
20 | Modny Kraków
nas Talmud. Piękno tego przedsięwzięcia polega na tym, że jeżeli my się uczymy Tory to używany własnego tekstu. Pardes ma coraz więcej własnych źródłowych tłumaczeń, do których możemy się odnosić. W tych utworach jest pewna wyimaginowana rozmowa pomiędzy rabinem i uczniem. Uczeń pyta – rabin wyjaśnia. To powoli buduje te narzędzia, dzięki którym uczeń nauczy się jak
działa Talmud. I kiedy osiągnie ten poziom, wtedy każda inna strona w Talmudzie jest dla niego otwarta. Immanuel Lewin mówił, że życie talmudysty jest niczym ożywianie tekstu inteligencją. Kiedy człowiek to umie, to w zasadzie może uczestniczyć w jakimkolwiek wykładzie talmudycznym na świecie. Internetowa szkoła cieszy się zainteresowaniem słuchaczy? ą cztery wykłady, dwa razy tygodniowo. W jednym momencie z całej Polski i zagranicy zbiera się ok. 60 -70 osób na żywo i słucha wykładu o judaizmie na poziomie tak zaawansowanym, w jakim w języku polskim jeszcze nie było. Ludzie, którzy w Jesziwie uczą się już prawie od roku, mówią mi, że na początku to był dla nich kosmos. Teraz powoli zaczynają układać, rozumieć i zaczynają czerpać z tego intelektualną przyjemność. W języku polskim niczego podobnego nie było. W wykładach na żywo jest pewna atmosfera. Są też zadawane pytania. Jest pewna interakcja. Każdy może zostać członkiem tej szkoły? Są jakieś ograniczenia np. względem religii? Nie ma żadnych ograniczeń. Każdy może w nich uczestniczyć. Jesziwa jest minimalnie płatna. Niektóre wykłady są jednak otwarte i np. wykład o święcie Jom Kipur oglądało ok. 1000 osób. To jest istotne, ponieważ judaizm toczy się wokół edukacji. Jest takie powiedzenie w Talmudzie „Nieuczony nie może być pobożny”. W Jesziwie Pardes ja się dzielę tą esencją judaizmu. Obecnie mieszka rabin pod Nowym Jorkiem, w dalszym ciągu zajmuje się jednak rabin wykładami i działalnością wydawniczą w Polsce. Wróci rabin jeszcze do Krakowa na dłużej? Na razie nie mam takich planów. Ale tak jak powiedziałem kiedyś publicznie, ja wyjechałem z Polski, ale tak naprawdę nigdy tego kraju nie opuściłem. I tak się naprawdę czuję. Mniej więcej dwa razy do roku jestem w Krakowie. Moje zaangażowanie w Polsce nadal trwa. Tutaj żyją nasze książki, moja obecność przez Jesziwę jest bardzo silna. Chcę jeszcze zrobić kilka tłumaczeń. Obecnie pracuję nad przekładem psalmów. I wydaje mi się, że będzie to przełomowe tłumaczenie, ponieważ niektóre odczyty w tradycji żydowskiej bardzo różnią się od tych, do których ludzie są przyzwyczajeni.
S
Rozmawiała Zofia Woźniak
Wyd. Iskry 2012
Fotobiografia Janusza Korczaka jest wyrazem wnikliwej analizy życia wybitnego humanisty przez Macieja Sadowskiego. Zebrał on i uporządkował materialne pamiątki przywołujące myśli i dokonania człowieka, który trwale zmienił społeczne postrzeganie dzieci. Rok 2012 decyzją Sejmu został ustanowiony rokiem Korczaka. Minęło 70 lat od jego śmierci, a poglądy i dokonania wciąż stanowią ogromną wartość dla wszystkich, którym leży na sercu dobro dzieci. Janusz Korczak zasłużył się bowiem najmocniej na polu działań na rzecz praw dziecka. Był pionierem w dziedzinie resocjalizacji nieletnich, diagnozowania wychowawczego, opieki nad dzieckiem trudnym. Jego imieniem nazwano wiele szkół, przedszkoli i ośrodków dziecięcych. Działa też mnogość organizacji poświęconych dokumentacji życia i myśli pedagogicznej Janusza Korczaka, wydano wiele publikacji Mu poświęconych. Co jeszcze pozostało zatem do dodania? Maciej Sadowski zdecydował się przede wszystkim na inną niż dotychczas formułę opowieści o życiu Korczaka. Opracował niezwykle staranny album, w którym ukazuje lekarza, pedagoga, pisarza, publicystę i działacza społecznego od lat najwcześniejszej młodości, przez pryzmat fotografii, wycinków prasowych, listów i innych zachowanych dokumentów. Daje czytelnikowi możliwość przeglądania archiwów z bliska, powoli, strona za stroną. Muzealne gabloty otwiera i ich zawartość przenosi na karty książki pozwalając na podróż w czasy współczesne Januszowi Korczakowi. Czytelnik nierzadko poczuje się tak, jakby przysiadł na chwilę przy biurku Korczaka, patrzył na właśnie skreślone przez niego piórem słowa, jakby czytał ledwo co wydaną, przedwojenną gazetę. Wielka to zasługa kunsztu edytorskiego, książkę wydano bowiem przepięknie, ale też wnikliwości z jaką Maciej Sadowski potraktował życiorys Korczaka. Trafność doboru cytatów, wyimków z prasy, fotografii ilustrujących określone etapy życia jest wielka. Przekłada się na sugestywność doznań przekazywanych przez tę książkę, znacznie intensywniejszych niż w przypadku obcowania z tymi samymi dokumentami wystawionymi na muzealnych ekspozycjach. Tomasz Orwid Modny Kraków | 21
K
ochanka Słońca to czwarta Pani książka, która została przetłumaczona na język polski. Wszystkie poprzednie cieszyły się u nas popularnością. Trylogia o Józefinie, żonie Napoleona sprzedała się w liczbie ponad miliona egzemplarzy na całym świecie. Co Pani zdaniem najbardziej wpłynęło na tak duży sukces Pani powieści wśród czytelników? Ogromnie się cieszę, że moje powieści są czytane w Polsce. To dla mnie zaszczyt! Jeśli chodzi o to, dlaczego są popularne, mogę tylko powtórzyć to, co słyszę od czytelników, a mianowicie, że moi bo22 | Modny Kraków
haterowie są im bliscy, a książki wciągają na tyle, że trudno jest się oderwać od lektury. Akcja Pani książek rozgrywa się we Francji. Dlaczego zafascynowała Panią historia właśnie tego kraju? Pochodzi Pani z Kalifornii, mieszka w Kanadzie. Jaki jest zatem Pani związek z Francją? I skąd zainteresowanie właśnie XVII wiekiem? Jako nastolatka dorastałam w Berkeley w Kalifornii. Miałam kontakt z francuskim filmem, sztuką i literaturą. Zakochałam się w kulturze Francji i postanowiłam, że muszę koniecznie nauczyć się języka francuskiego (nadal mam taki zamiar!). To był jeden z powodów, dla których Kanada stała się
moim drugim domem – ze względu na czynnik francuski. Ogólnie kiepsko rozeznawałam się w historii, ponieważ nigdy się w nią nie wgłębiałam, ale kiedy zaczęłam czytać biografię Józefiny Bonaparte, nagle złapałam bakcyla. Stwierdziłam, że historia to nie żadne fantazje, to nie tylko bitwy i traktaty pokojowe. Historia naprawdę się przydarzyła, i to ludziom takim jak ja czy ty. aczęłam poznawać historię Francji poprzez historię Józefiny. Przez wiele lat zagłębiałam się w jej świat. A potem dowiedziałam się o istnieniu biografii popularnej w czasach Józefiny – była to historia Ludwiki de la Vallière, kochanki Ludwika XIV, zwanego Królem Słońce. Zaczęłam czytać o Ludwice z czystej ciekawości i w ten sposób zafascynował mnie siedemnastowieczny dwór Króla Słońce. Czasy napoleońskie to epoka całkiem nowoczesna: wydaje mi się, że Józefina i Napoleon daliby sobie radę w naszym świecie. Jednakże XVII wiek to zupełnie inna sprawa! To niezwykle intrygujący okres, sięgający korzeniami do wieków średnich, a przy tym zahaczający już o czasy współczesne. Pani powieści znane są z bardzo dokładnego odzwierciedlenia czasów, w których rozgrywa się ich akcja. Wymaga to od Pani bardzo dużo czasu na analizowanie tła historycznego. Dbałość o każdy szczegół, dokładne opisy biżuterii, ubrań, urządzenia pałaców itd. Ile więc trwały prace nad Kochanką Słońca? Napisanie Kochanki Słońca zajęło mi osiem pełnych lat wytężonej i regularnej pracy! Jedną z przyczyn był fakt, że wcześniej przez ponad dziesięć lat zagłębiałam się w epokę Napoleona i dlatego musiałam poświęcić sporo czasu na badania, pozwalające mi cofnąć się o sto pięćdziesiąt lat wstecz. Po drugie, historia Ludwiki okazała się sporym wyzwaniem pisarskim. Próbowałam opisać ją to z jednego punktu widzenia, to z drugiego, a nawet trzeciego. Ostatecznie stwierdziłam, że po prostu muszę uczynić Ludwikę narratorką powieści, i tak też zrobiłam. Nie było to łatwe. Co było dla Pani podczas tego okresu największym wyzwaniem? Najtrudniejsze nie były wcale szczegóły codziennego życia, lecz sposób myślenia ludzi z siedemnastego wieku – niezwykle uduchowiony i filozoficzny. Na przykład, kiedy Ludwika zamknęła się w klasztorze, zyskała w ten sposób wolność. Dla współczesnego czytelnika jest to trudne do pojęcia, ale mam nadzieję, że mnie się udało przekonująco to przedstawić. Jak zdobywała Pani informacje? Odwiedzała Pani miejsca we Francji opisywane w powieści?
Z
Modny Kraków | 23
Większość informacji pochodzi z książek. W dzisiejszych czasach, dzięki Internetowi, łatwo jest kupić stare wydania. Wiele pozycji dostępnych jest online, można je sobie ściągnąć. To zdecydowany pozytyw współczesności! ważam jednak, że kluczowe są podróże. Dzięki temu postacie historyczne stają się bardzo prawdziwe. Jeśli chodzi o Ludwikę de la Vallière, miałam szczęście, bo mogłam zobaczyć jej dom rodzinny w Dolinie Loary we Francji, w tym gołębnik oraz stajnię. Odwiedziłam także klasztor w Tours, gdzie przez pewien czas przebywała, a potem podążyłam jej śladem do Blois, Chambord, Fontainbleau, Paryża oraz Wersalu. Pojechałam nawet do ruin zamku w Vajours, który podarował jej król. Bohaterkami Pani powieści są kobiety. Bohaterka Kochanki Słońca – Ludwika de la Valliere różni się jednak od Józefiny Bonaparte, znanej z trylogii. Dlaczego zdecydowała się Pani opisać jej losy? Co Panią w niej najbardziej zafascynowało?
U
Ludwika mnie zaintrygowała, stanowiła dla mnie swoistą zagadkę. Była dewotką, „dobrą katolicką dziewczyną”, a jednak została kochanką króla. Mówiono, że jest bojaźliwa, a przecież jako świetna amazonka wygrywała z królem i jego ludźmi, zarówno w wyścigach konnych, jak i podczas polowań! Czy na kształt tej postaci miała wpływ Pani miłość do koni? Ludwika była amazonką. Niebywałe zdolności jeździeckie Ludwiki faktycznie mnie zafascynowały. W swoim życiu miałam wiele koni (i nadam mam!), a posiadana przeze mnie wiedza o jeździe konnej pozwoliła mi docenić jej talent. Ta dziewczyna nie była wcale lękliwa! I z pewnością spędzała więcej czasu na grzbiecie konia niż w przydomowej pralni. Kiedy zaczęłam badać ten temat, okazało się, że Ludwika była niezwykłą osobowością: intelektualistką, bardzo religijną, utalentowaną 24 | Modny Kraków
BALET DWORSKI Cracovia Danza to unikalny, jedyny w Polsce profesjonalny zespół tańców historycznych, popularyzujący także wiedzę o sztuce i kulturze dworskiej. W repertuarze posiada tańce z czasów Średniowiecza, Renesansu i Baroku, a także związane z historią i tradycją Polski i Krakowa.
tancerką i śpiewaczką, a przy tym miała w sobie coś z chłopięcej natury – była prawdziwym sportowcem. Na końcu powieści pisze Pani, że wiele osób i miejsc musiała Pani z tej książki wykluczyć. Czy zatem pojawią się kolejne części Kochanki Słońca? Właśnie dzisiaj skończyłam ostateczną wersję następnej powieści rozgrywającej się na dworze Króla Słońce! Mogłabym napisać jeszcze ze sto książek, których akcja toczy się w tamtych czasach; to była niezwykle barwna epoka. Tak więc co będzie głównym wątkiem Pani następnej powieści? Powieść, którą właśnie ukończyłam, nosi wstępny tytuł W służbie Królowej Cieni. Tytułową królową jest Atena, Madame de Montespan, która tak samo jak w Kochance Słońca odgrywa tutaj kluczową rolę. Atena to bardzo złożona i silna postać, a w tej powieści poznamy ją z perspektywy kobiety, która była jej „zaufaną” służącą: Klaudii (Klaudyny) des Oeillets. Klaudyna była córką gwiazdy teatru, a więc głównym tematem będzie świat siedemnastowiecznego teatru francuskiego. Pojawią się ta-
kie postacie jak Corneille, Molier czy Racine. Nie zabraknie także słynnej – czy raczej niesławnej – Afery Trucizn oraz spalonej na stosie czarownicy Voisin. Gdyby mogła Pani przenieść się do tamtych czasów, czego chciałaby się Pani dowiedzieć o swoich bohaterach? To niezwykle ciekawe pytanie. Generalnie rzecz biorąc, byłabym zainteresowana odnalezieniem informacji o tym, czego nie wiemy o codziennym życia kobiet – intymnych, a także całkiem praktycznych szczegółów. Co do Ludwiki, chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej na temat jej zdrowia. Wszystko wskazuje na to, że cierpiała na stwardnienie rozsiane, ale to tylko spekulacje. Chciałabym ogromnie spotkać ich wszystkich. Ach, gdyby to było możliwe…! Rozmawiała Zofia Woźniak Sandra Gulland urodziła się na Florydzie, dorastała w Kalifornii, studiowała w Berkeley. W 1970 r. wyemigrowała z USA do Kanady. Obecnie wraz z mężem dzieli swój czas między Ontario i Meksyk. Napisała znakomicie udokumentowaną i świetnie przyjętą trylogię o Józefinie B., żonie Napoleona. „Kochanka Słońca” jest jej kolejnym spotkaniem z historią Francji i romansem historycznym.
Modny Kraków | 25
K
siążki
Tytułową Różę z Wolskich czytelnicy trylogii „Cukiernia pod Amorem” zapewne pamiętają. Ta postać, choć epizodyczna, zwracała uwagę: wyemancypowana malarka będąca obiektem westchnień hrabiego Tomasza Zajezierskiego, egzotyczny ptak na mazowieckiej prowincji, intrygowała. Małgorzata Gutowska – Adamczyk nie pozwoliła jednak czytelnikom nacieszyć się tą bohaterką. Namiętny romans zwieńczył niespodziewany wyjazd Róży. Dokąd wtedy wyjechała? Odpowiedź na to pytanie znajdą czytelnicy w najnowszej książce popularnej pisarki. Rozwinęła ona bowiem do pełnowymiarowej powieści losy tej ciekawej postaci. I nie tylko tej, bo „Podróż do Miasta Świateł. Róża z Wolskich” stanowi też swoisty epilog losów Igi Hryć i jej rodziny. Zacznijmy jednak od początku – „Różę z Wolskich” mogą bowiem z równym komfortem czytać zarówno fani „Cukierni pod Amorem” jak i osoby, które nie miały styczności z wcześniejszymi pracami Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk. to przenosimy się do XIX wiecznego Paryża razem z małą Różą i jej surową matką. Dla obu kobiet nie jest to radosny czas. Ojciec Róży trafił na zesłanie, a ona sama jest niemową. Matka przekonana przez rezydującego w stolicy Francji wuja Izydora przywiozła ją do Paryża by szukać pomocy dla dziecka u najlepszych lekarzy. Ledwo jednak daje sobie radę z emocjami jakie nią targają. Wie, że legł w gruzach cały świat, jaki znała i kochała, i wcale nie pociesza jej fakt, że nie jest w takim położeniu jedyna. Trwa bowiem okres Wielkiej Emigracji na podłożu polityczno-patriotycznym. Do Francji ściąga
O
26 | Modny Kraków
Modny Krak贸w | 27
polska szlachta, żołnierze powstańczy, członkowie Rządu Narodowego, politycy, pisarze, artyści, inteligencja. Nie wszystkim dana będzie bezpieczna przystań, o czym Róża i jej matka prędko się przekonają. brew niesprzyjającym okolicznościom Róża chłonie inspirującą atmosferę Miasta Świateł i odkrywa u siebie artystyczny talent. Zbieg okoliczności, a później także konieczność sprawiają, że dziewczynka styka się ze środowiskiem paryskich malarzy. Z upływem lat uświadamia sobie jak ważny jest dla niej świat sztuki. Dojrzewa, zaczyna rysować, wreszcie staje za sztalugą. Determinacja motywowana jest miłością, z którą raz Róża walczy, a raz jej się poddaje. Miłość ta ma swe korzenie w tym samym miejscu gdzie zainteresowanie Róży malarstwem: w pracowni, w której jako dziecko pozowała do portretu studentom. Jak panienka z dobrego domu trafiła w takie miejsce? Odpowiedź na to pytanie warto samemu znaleźć w książce. Na kartach „Róży z Wolskich” rozgrywa się także inna historia, współczesna. Jej bohaterką jest Nina, historyk sztuki, która przyjeżdża do Gutowa pochować ciotkę. Ta smutna okoliczność sprowadza ją do pałacu w Zajezierzycach, gdzie zatrzymuje się na nocleg. Niespodziewanie jego właścicielka prosi Ninę o pomoc w ustaleniu autorstwa pewnego portretu. Małgorzata Gutowska-Adamczyk wiedzie czytelników poprzez te dwie opowieści, przeplatając między sobą epizody z XIX i XXI wieku. Ów zabieg, który przeważnie nadaje tempa powieściom, tutaj sprawia pewien zawód z powodu proporcji: opowieść z dawnych lat jest rozbudowana, pełna detali i emanująca bo-
W
gactwem historycznych nawiązań. Wątek współczesny zajmuje znacznie mniej miejsca, jest też o wiele skromniejszy w wydarzenia. Nie przekreślajmy go jednak – „Podróż do Miasta Świateł. Róża z Wolskich” będzie mieć bowiem swoją kontynuację. Może druga część przyniesie czytelnikom zaskoczenie w powyższej kwestii?
Typuję „Różę z Wolskich” na bestseller. To przyjemna, dająca wytchnienie od codziennych zmartwień opowieść łącząca wszystko, czego znękany szarą rzeczywistością czytelnik bardzo potrzebuje. Najpiękniejsze miasto świata w swych burzliwych i przełomowych latach, interesujące uwarunkowania społeczne, przekrój przez przeróżne środowiska, sztuka i miłość, odrobina niepewności, chwile strachu – wszystko to znalazło się na kartach nowej powieści Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk. Pisarka odmalowała realia odległej epoki w sposób wiarygodny, udało się to wyśmienicie. Paryż Gutowskiej-Adamczyk pozwala przenieść się do innej rzeczywistości, a to najlepsze lekarstwo na kryzys. Polecam. Agnieszka Kantaruk
„Ta wciągająca od pierwszej strony powieść przy dobrej promocji ma szanse stać się klasykiem na miarę Przeminęło z wiatrem albo Ptaków ciernistych krzewów. Historia opowiedziana jest w bardzo prosty sposób, ale fabuła nie pozwala czytelnikowi przerwać lektury, nim wszystkie wątki nie zostaną doprowadzone do końca (…) i ma wszelkie zadatki na bestseller – wzrusza losem podwójnie doświadczonej przez los Beattie, fascynuje znakomicie oddanym „nielegalnym” romansem między białą kobietą a Aborygenem, tworzy świetnie zarysowane sylwetki zdecydowanych na wszystko kobiet”. Tajemnice rodzinne, zakazana miłość i dwie kobiety pośród zielonych łąk Tasmanii.
28 | Modny Kraków