/ JE R ZY P I ĄTEK Całe życie z fotografią Biuro Wystaw Artystycznych w Kielcach
Kielce 2016
/ Andrzej Saj Wobec pejzażu (o fotografii Jerzego Piątka) „Utrwalaczom władzy widzenia” - dedykacja
„Władza widzenia” jest w zasadzie władzą natury; jej niepodważalnym prawem do ujawniania się, w zmianie) jak i przeuwidaczniania i ekspansji – wzrostu, rozwoju i zanikania. I ciągłego, niezmiennego odradzania się. To „naszłość znajdują tu swoje odbicie, swój turalny” niejako jej obowiązek i przywilej. Wspomaga ją w tym świadomy uczestnik tych naturalnych obraz. Problemem jest tylko ich umiejętne procesów – człowiek wyposażony w odpowiednie narzędzia. uchwycenie i rejestracja. Ta władza (i jej „utrwalacze”) nie bawi się w demokrację. Jest autorytatywna, dyktuje ujęcia Formy ludzkiej egzystencji przejawiają się i formy najprostsze, właśnie formy naturalne, z jej nieodrodnymi przejawami. Najpełniej uwidaczw różny sposób: poprzez gesty, ruch, ciało i ślady nia się to w przedstawieniach przestrzeni pól, lasów, w górach lub zwisach chmurowej rzeźby, jakie człowiek pozostawia w otoczeniu, ale zawsze ale też w „znaturalizowanych”, bo poddanych upływowi czasu, zaułkach miejskich i innych będą to dowody życia zgodnego z naturą, jeśli nie miejscach sztucznych wytworów cywilizacji. Co więcej, ślady „władzy widzenia” będą odbijać są – nazywamy je wynaturzonymi. Więc ciało człowieka się w twarzach i oczach tych przedstawicieli natury – którzy obdarzeni są osobową jest także przejawem naturalnego pejzażu, podobnie jak świadomością i inteligencją; tj. jej eksploratorów i użytkowników. Adminii sztafaż krajobrazowy w którym to ciało (postać) funkcjonuje, stratorzy (wytwórcy i odbiorcy) tegoż widzenia ( jej obrazów) pełnią żyje. Życie to z kolei wytwarza własny pejzaż związków i zachowań więc tu swoją wyjątkową służbę. z jego radościami i troskami, z blaskiem i nędzą egzystencji; krzątania się Natura i jej obraz – to perspektywa, która wykreśla ludzi wokół ich spraw codziennych albo świątecznych. W każdym bądź razie w zasadzie, od początku świadomej aktywności ludzi, kieruw zbiorze naturalnych pejzaży, jakie otaczają nasz widzialny świat i są przypisane nanek ich inspiracji, wzorców i wytwórczej konkurencyjności. szej „władzy widzenia” można mówić także o krajobrazie społecznym, albo społecznoGdy natura rodzi (tworzy) – człowiek wytwarza; natura -kulturowym, różnym dla odmiennych grup i środowisk ludzkich. udostępnia wzorce – artysta (rzemieślnik) ją naśladuje ale Każdy z tych pejzaży (przyrodniczy, cielesny czy społeczno-kulturowy) w jego obrateż kreuje, stwarza własne obrazy (formy) nie istniejące zowym ujęciu (manualnym lub mechanicznym) może nakładać się na siebie, tworzyć rozbuw naturze. Tak kultura ( jako pochodna cywilizacyjdowane, wielowarstwowe plany, wyrażające nasze dążenia, aspiracje i spełnienia – rejestrowane nych umiejętności) włącza się w naturalny obieg w danej przestrzeni i czasie. Dziać się naturalnie jak wszystko, co ma swój początek, zmianę jej wytworów i artefaktów. W naturze mieści i dążenie do pełni, a potem kres. Czas jest tu zatem owym wyznacznikiem rytmu i pulsem narzusię „uposażenie” każdej formy: żyjącej, biocającym zmiany widoków (obrazów) jakie naturalnie powstają i się, w ich oświetleniu, stają widoczne. logicznej (w tym ludzkiej) i archeoloŚwiat cały czas się obrazowo przed-stawia, w swej chwilowej trwałości i zmienności; w owej „płynności” gicznej (skamieniałości), a więc w której one (obrazy) rodzą się mimowolnie i ciągle przemijają, znikają. Bowiem, jak chce teoria fotogenii zarówno przyszłość (te(por. E. Pontremoli), świat widzialny prze ku ujawnieniu, ku zapisaniu się w widoczności – w mgnieniu oczu fotoraźniejszość grafa, w odbiorczym spojrzeniu; w zachwycie i refleksji z racji upływu czasu, który można „zamrozić”, spowolnić. Świat ten poprzez obrazy buduje o sobie Pamięć – tę silnię kulturowego obrazowania i interpretowania natury oraz jej realnych odbić. W tę zmienną, migawkowość obrazów – jakimi rzeczywistość; w swych pejzażowych odsłonach, jawi się – wkracza fotograf ze swoimi beznamiętnymi narzędziami i zaczyna z nią (z naturalnością) prowadzić własną „kulturalną” grę. Grę polegającą na prostym zabiegu przeciwstawienia się prawom natury (a może jednak wkroczenia w jej fotogeniczne kompetencje?), wejścia (poprzez cięcie) w strzałkę czasu i jego zamrożenie na chwilę – w obraz wyrażający zdolności rejestrowania takich widoków, jakie potencjalnie prą ku widzialności, ale są nietrwałe, są momentami, na które trzeba trafić, trzeba je uchwycić w ich celnym, znaczącym wyrazie (np. w tzw. „decydującym momencie”), właśnie w ich naturalnym stanie jawy i nieskrytości. Jednak – wobec wpływu psycho-duchowych predyspozycji autora zdjęć – zdarza się, że w efekcie fotografowania można uchwycić również to, co jest skryte pod „powierzchnią” realności, co zrazu jest niedostrzegalne, niepewne a jednak odsyłające do jakby innej struktury rzeczywistości. Właśnie wtedy u-jawniają się owe zdolności fotogenii w oddawaniu jej własnej aury: tej tajemnicy „wyświetlania” obrazów w których zawierają się treści również nieuświadomione, niejako płynące z głębokich rejonów nie-pamięci; treści (w formach) w istocie stymulowane podświadomymi impulsami, traumatycznymi przeżyciami autora zdjęć, jego doznaniami na jawie, a może, także we snach. Ten, w zasadzie, uogólniający punkt widzenia na „magię” obrazowania można odnieść do różnych praktyk w obszarze sztuki, ale przede wszystkim dotyczy on fotografii artystycznej – w której chodzi o podkreślenie rangi takiego rodzaju aktywności, gdzie intencje twórcze autora determinują zapis czysto dokumentalny, tzn. gdy proces zapisu danego widoku (pejzażu, aktu itd.) jest wyrazem stanu duchowego i przekonań jego wykonawcy, gdzie chodzi
/ Andrzej Saj w nim o coś więcej niż o prosty dowód realności. Choć ten, także wobec jego „dojrzewania” wraz z upływem czasu, może być rożnie odczytywany i interpretowany. Przykładem są tu odczytania niektórych foto-dokumentów historycznych, które z czasem nabrały nowych znaczeń, w tym wzbogaciły się o dodatkowe walory artystyczne. Tak stało się z niektórymi zdjęciami wojennymi (por. np. prace R. Faetona albo i praktyczR. Capy i C. Spengler) czy obrazami z czasów kryzysów społecznych (np. w zdjęciach D. Lange, S. Selgado i innych). ne nakreślił swego Taką perspektywę interpretacyjną z powodzeniem można również odnieść do twórczości kieleckiego fotografa czasu J. Bułhak. WszyJerzego Piątka, którego wybór prac zaprezentowano w ramach jubileuszowej wystawy w miejscowej galerii sztuki (BWA). scy oni rejestrowali obrazy Retrospektywa ta upoważnia do pokazania prac pochodzących z różnych cykli i zróżnicowanych czasem ich wykonaw atrakcyjnych wizualnie formach, nia (pochodzących z rożnych okresów profesjonalnej aktywności tego autora). Tym więc, co tę twórczość uzasadnia a na-stępnie publikowali w zbiorach i w jakiejś mierze porządkuje może być właśnie owa dedykacja traktująca metaforycznie czynności „utrwalania fotogenicznych widoków, niekiedy władzy widzenia” – i to głównie pejzażu rozumianego tu w owej poszerzonej koncepcji przestrzennej: odnienasycanych piktorialnymi zamgleniami sionej do naturalnego krajobrazu, do pejzażu ciała (aktu) i „krajobrazu” społeczno-kulturowego, oddającego i stosownymi „miękkościami”, ale także – specyfikę i klimat czasów PRL-u z jego nędzą, troskami, mozołem i prostotą; dzisiaj często zabarwianą w części – nowatorskich w „geometryzowapoczuciem nostalgii (bo tak zwykle odczuwa się przemijanie). niu” pól kieleckich wsi – gdy Piątek uczestniczyłw W tych trzech zakresach interpretacyjnych (uzasadnianych obrazami fotograficznyprojekcie Pawła Pierścińskiego – lidera i twórcy tzw. mi) Piątek osiągnął niewątpliwie maestrię formalną, potwierdzoną licznymi wystawami „Kieleckiej Szkoły Krajobrazu”. i dowiedzioną nadto równolegle prowadzoną działalnością wydawniczą (drukarPodobnie akces Piątka do opracowania „pejzażu” ciała ludznia „Fine Grain”), dzięki której ukazało się wiele cennych albumów, takich jak kiego (aktu kobiecego) należał z pewnością do owocnych prób szum.in. „Mistrzowie polskiego pejzażu” z 2000 r., „Kielecka Szkoła Krajobrazu” kania własnego wyrazu w tej, już dość zbanalizowanej tematyce. Tradycje z 2002 r., „Akt w polskiej fotografii” z 2013 r. oraz wiele innych okolicznościoaktu w fotografii (i jego popularność) przyniosły tu wybitny efekt wydawniwych katalogów i wydań albumowych. czy, znacząco wpływający na wzbogacenie krajowego dorobku albumowego Był więc Jerzy Piątek jednym z ważnych uczestników, w zaw tym zakresie (por. „Akt w polskiej fotografii”). sadzie, narodowego „ruchu” mitologizującego polski pejzaż, z jego Natomiast niewątpliwym osobistym sukcesem, z wyraźną rangą dzieła, może specyfiką i charakterem. Pejzaż oddający tyleż naturalne ukształtobyć traktowany, jako kolejny wieloletni projekt – pomysł rejestracji społeczno-kultuwanie terenu co i jego kulturowe „nasycenie” w znamiona wiary, rowego „pejzażu” mieszkańców ziemi kieleckiej. Cykl prac, w części ujętych w albumie poczucie sakralności bądź znaki rodzimej swojskości. Tu, wypt. „Smutek i urok prowincji”, zbiera zdjęcia realizowane przez fotografa w końcówce lat chodząc od dokumentu, wraz z takimi twórcami fotografii 70. i początkach 80., stając się nie tylko dokumentem życia ludzi w „głębokim” PRL-u, co krajobrazowej, jak Wiktor Wołkow, Mieczysław Wielicztakże dowodem socjologiczno-artystycznym kompetencji ich autora. Piątek w wielu miejko, Mieczysław Wielomski, Tadeusz Żaczek, Dariusz scowościach kielecczyzny (np. Raków, Chmielów, Pińczów, Bodzentyn, Nowy Korczyn, Wiślica, Kostecki, Grzegorz Zabłocki, Andrzej Różycki czy Chęciny i Kielce) „chwytał na gorąco” owe momenty, w których to co ludzkie zderzało się ze sztaPiotr Szczegłów oraz wieloma innymi, był on fażem materialnym, tyleż ubogim, nędznym i karłowatym – jakim bywał pejzaż prowincjonalnych wyrazicielem i kontynuatorem swoiście miasteczek i wsi z czasów zgrzebnego PRL-u. Te obrazy rejestrował on w wersji czarno-białej, co po czasie rozumianej fotografii „ojczyźnadało im dodatkowego estetycznego waloru (tu Piątek zdaje się wyznawać zasadę, że „czerń to nie kolor, to nianej”, której podstawy wartość” – S. Gainsbourg). Stało się więc tak jakby stan mentalny schyłku epoki, która rozpoczęła się po zakończeniu teoretyczne drugiej wojny światowej, był kontynuowany poprzez przenoszenie nawyków i „dekoracji” okresu przedwojennego w inny czas; w ubogą prowincję, gdzie szarzyźnie i egzystencjalnym trudom życia towarzyszył (ujęty w fotografii) jednak pewien szyk, zawadiackość młodych przeciwstawiona znużeniu, ale i niezłomności ludzi starszych. To w istocie portret Polaków przeszłości, która mija, która chowa się w historię i tylko dzięki fotografii mogła być udostępniona; to jakby „skamieliny” naszego życia codziennego, potocznego i bez przyszłości. Ale właśnie: fotografia stawia tu sobą swoisty pomnik tej aktywności: pomnik pamięci „utrwalaczy władzy widzenia” tego społecznego krajobrazu i jego odmian. Bowiem z tym pejzażem łączy się jeszcze pewien wyodrębniający się akcent – ów temat „misteryjny”. Chodzi tu o pejzaż duchowy społeczności polskiej, oddany w obrazach wiary i tej symboliki (motywy krzyża, kapliczek, świątyń itd.) oraz przykładów kultu religijnego z jego ludową obrzędowością i mistycyzmem wiernych, (autor zapowiada tu nowe inicjatywy wydawnicze). I to dopiero – można powiedzieć – byłby niemal pełny obraz tej fotograficznej aktywności, która rozwinęła się jeszcze w czasach PRL-u, gdzie stawiano – jak wiemy – pomniki innym „utrwalaczom władzy” (później burzone). Tej „władzy” jakiej służy nam fotografia, a w tym aspekcie również Jerzy Piątek, nigdy jest za dużo i oby nigdy nie została ona zakwestionowana.
OSTATNI TAKI PEJZAÅ»
SMUTEK I UROK PROWINCJI
MĄCHOCICE – SCHOLASTERIA Zakończenie ostatniego roku szkolnego w starym budynku 1987/ 1988
... w sprawie krzyĹźa
LAS ODCHODZÄ„CY
OSTANÄ„ TYLKO WIERZBY ?
NOTATKI BIAŁORUSKIE
Wyd. - Zespół Nadnidziańskich i Świętokrzyskich Parków Krajobrazowych /Rok wydania - 2015/
Współautor wystawy i albumu Ryszard Karczmarski /Rok wydania - 2014/
AKT. Fotografia NIE artystyczna
BĘDZIE POMNIK
Jeszcze jest !
Tematy zarejestrowałem dzieki uprzejmości reżysera Teatru im. Stefana Żeromskiego Jacka Zbrożka. Wyraził on zgodę na niewielkie aranżacje po przedstawieniu, które miało miejsce w kieleckim „Chemarze” / Zakłady Urządzeń Chemicznych i Armatury Przemysłowej / l. 1979-1980.
Foto © by A. Dudek Durer
Urodziłem się w 1946 roku i przez siedem lat mieszkałem 30 m.b. od wąskotorówki i 300 m.b. od stacji Pińczów. Nauki pobierałem w Kielcach. W ostatniej klasie szkoły podstawowej uczęszczałem do miejskiego Domu Kultury (przy ul. Staszica, dyr. M. Rajca), gdzie pod okiem instruktora fotografii, przy pomocy bakelitowego, brązowego plastikowego protoplasty polskiego „Druha” – czeskiego „Pioniera” wykonałem pierwsze samodzielne zdjęcia. Przyjacielskie stosunki z właścicielem zakładu fotograficznego (na ul. Sienkiewicza obok dawnego NOT-u) panem Zygmuntem Hamerskim zaowocowały prezentem w postaci „kliszaka” 6x9 mm. Pewnie ważniejsza była wiedza fotografa, który nie tylko „główki” fotografował. Od roku 1970 zostałem członkiem Świętokrzyskiego Towarzystwa Fotograficznego – pierwsze wyróżnienie na wystawie dorocznej otrzymałem w 1972 roku. Aby uwolnić się od dominacji wspaniałych starszych kolegów fotografów (temat krajobraz) wraz z Andrzejem Ziemkiewiczem i paroma kolegami utworzyliśmy w 1973 roku Fotoklub „Kontrast”, działający w strukturze Wojewódzkiego Domu Kultury w Kielcach. Od 1974 roku brałem udział w różnych wystawach, także ogólnopolskich np. Salon Portretu w Gdańsku czy wystawa aktu Venus w Krakowie. Tytuł artysty fotografika i członkostwo w Związku Polskich Artystów Fotografików uzyskałem w 1978 roku (nr leg 480), a wprowadzającym był Jan Siudowski. W latach 1988-1991 pełniłem funkcje prezesa Okręgu Świętokrzyskiego ZPAF.
Duży sukces, to w 1989 roku Grand Prix na międzynarodowej wystawie aktu w Rydze (Łotwa, ZSSR) i pokaz indywidualny 30 prac na otwarciu wystawy. W tym samym roku w Toruniu na poplenerowej wystawie otrzymałem I i II nagrodę, a moje prace zakupiło Muzeum Regionalne Miasta Torunia. W 1990 roku pokazałem indywidualną wystawę aktu w Galerii Fotografii ZPAF w Kielcach, a rok później po modyfikacji w najważniejszej wówczas Galerii Starej ZPAF na placu Zamkowym w Warszawie. W roku 1988 wraz z Andrzejem Pęczalskim wykonałem zdjęcia do dużego albumu pokazującego miasto Kielce na tle okolicznych tematów przyrodniczych i turystycznych. Ważny dla osobistego rozwoju twórczego był udział w pracach Grupy twórczej „10x10” i wystawie zbiorowej Huta, Dom, Rodzina będącej wynikiem modelowej współpracy z Domem Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim (Andrzej Łada, Elżbieta Baran) przy niezwykłej przychylności władz miejskich. Fotografowania pejzażu, nie tylko Świętokrzyskiego nie zarzuciłem, o czym świadczy udział w wydawnictwach – Kieleckie Krajobrazy (1983), Sztuka Ziemi Kieleckiej (1997). W roku 1989 razem z A. Pęczalskim widząc potrzebę dokumentowania dorobku wspaniałych kolegów fotografików, nie tylko z Kielecczyzny, oraz własnych poczynań utworzyłem wydawnictwo: Agencja Reklamowo-Wydawnicza Fine Grain z własną przygotowalnią offsetową i maszyną drukarską. Pierwszym poważnym opracowaniem uwieńczonym własnym drukiem był album Mistrzowie polskiego pejzażu (2001). Mógł powstać tylko przy wydatnej współpracy z Pawłem Pierścińskim, z którym odwiedziliśmy kilkudziesięciu autorów w całej Polsce. Udało się zarejestrować prace 134 fotografów na 456 stronach B4. Premiera wystawy i albumu miała miejsce w Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi (246 prac, 120 autorów). W roku 2002 wydałem album Kielecka Szkoła Krajobrazu z tekstem Pawła Pierścińskiego. Jako kurator wystawy pod tym samym tytułem prezentowałem ją kilka razy nie tylko w Polsce. W 2005 roku pokazałem swoją wystawę „Smutek i urok prowincji” z towarzyszącym jej albumem. Zarejestrowane w drugiej połowie lat 70. i pierwszej 80. tematy wielokrotnie prezentowałem w różnych galeriach w kraju i za granicą. W 2007 roku w Muzeum Regionalnym w Radomsku miała miejsce premie-
ra wystawy „Relikty”. W Muzeum Historii Fotografii w Krakowie w roku 2011 wspólnie z kuratorką mojej wystawy pejzażu Martą Miśkowiec otworzyliśmy wystawę i przekazałem kilkanaście prac do zbiorów muzealnych. Album, którego tematem jest wspomniana wystawa ukazał się w 2012 roku pod tym samym tytułem Ostatni taki pejzaż. Jak sugeruje tytuł zaczęła się degradacja czystego tematu krajobraz – nieużytki, samosiejki, folia, że nie wspomnę o dynamicznym rozwoju kamieniołomów. Po ukazaniu się albumu Akt w czeskiej fotografii i rozmowie z kuratorem prof. Vladimírem Birgusem postanowiłem wydać Akt w polskiej fotografii, który ukazał się po trzech latach przygotowań – 85 autorów, 400 stron B4, w nakładzie 2500 tyś. egz. Premiera wydruków prac (160 szt.) i albumu odbyła się w roku 2012 w Muzeum Narodowym w Gdańsku – kuratorzy: Małgorzata Paszyłka-Glaza i Jerzy Piątek. Jako osobisty sukces i z niemałą satysfakcją wspominam liczne wydawnictwa katalogowe oraz albumy indywidualne, zwłaszcza czarno-białe wykonane w technice duotonu, które zaczęły przenosić walory stanowiące o jakości oryginałów. W wyniku kilkukrotnych pobytów (wspólnie z Ryszardem Karczmarskim) w ukraińskiej wiosce, która kiedyś była polska, powstała wystawa i album Brzegi dzieciństwa – Załuchów. Premiera wystawy odbyła się na Ukrainie w 2014 roku, a obecnie do końca sierpnia 2016 roku można ją oglądać w Małej Synagodze we Włodawie. W 2015 roku Zespół Nadnidziańskich i Świętokrzyskich Parków Krajobrazowych wydał album Nadnidziańskie Parki z moją fotografią. Na lepsze czasy dla książki oczekują przygotowane do druku pozycje albumowe: ...w sprawie krzyża i Akt fotografia NIE artystyczna. Tematy te sygnalizuję na wystawie jubileuszowej w BWA. Ten tekst – zbyt długi – miał być życiorysem. Usprawiedliwieniem niech będzie fakt, że nie korzystam z wzorców i nie zamieszczam wykazów wszystkich wystaw, sympozjów i druków, gdzie można znaleźć moje nazwisko.
Jerzy Piątek