Gorzka Czekolada nr 6

Page 1

NR6

ISSN: 2082-6699 · MAJ – LIPIEC · 2012 · NR 6 (2/2012 ) · CENA: 5,90 PLN (W TYM 8% VAT)



EDYTORIAL spis treści

05 10

NEON news OSOBOWOŚĆ w tabliczkach

SŁODKI NIEPOKONANY

ERNEST HEMINGWAY

36

LOOKIER design

PIESKIE ŻYCIE?

40

LOOKIER miejsce

W KRAINIE ALICJI HOJDY

RUSZAMY

17

42 45 46 47 48 49

RAFINACJA

MAŁGORZATA OHME

KOCHAMY GDYBANIE

PROF. WIESŁAW JĘDRZEJCZAK ZRESTARTOWAĆ SYSTEM

25

LOOKIER trendy LOOKIER tester SŁODKA linia LOOKIER akcja LOOKIER noty POD pokrywką

JEDZ, PRACUJ, ŚPIJ!

CZARNA bez cukru

CUKRZYCA MNIE STRESUJE!

29

W POLSKĘ!

SADZONE PO MEKSYKAŃSKU

CZARNA słodzona

ORGANICZNY

RAJ SPOŁECZNY

54

SZARE komórki

MIŁOSNY KOKTAJL

CZYTAJ MIĘDZY GESTAMI

Magazyn diabetologiczny „Gorzka Czekolada” wydawany pod patronatem firmy Sanofi-Aventis Sp. z o.o., ul. Bonifraterska 17, 00-203 Warszawa. Redaktor Naczelna: Monika Witecka-Blanch / Zastępca Redaktor Naczelnej: Paulina Fehler / Wydawca: Agencja Wydawnicza Musqo, ul. Boya-Żeleńskiego 11/16, 91-747 Łódź, tel.: (42) 209-39-36, www.musqo.pl/ Kierownik Projektu: Marcin Biedrzycki / Sekretarz Redakcji: Ewa Pliszka / Projekt graficzny i skład DTP: Przemysław Ludwiczak / Korekta: Hanna Opala, Jarosław Matusz / Współpraca: Justyna Mazepus, Małgorzata Chmiel, Marysia Ramotowska, Emilia Przybył, Dorota Chyra-Jach, Joanna Jachmann, Magdalena Kacalak, Olga Woźniak, Łukasz Iwasiński, Kamil Nadolski, Wojciech Pastuszka, Marek Lewoc, Aneta Łańcuchowska, Agata Jędraszczak, Jarosław Matusz, Iwona Bielawska, Robert Trzęsala / Ilustracje: Michał Wenski / Zdjęcia: Justyna Ejsmont, Przemysław Ludwiczak, Marcin Stępień, Michał Eysymontt, East News, MW Media, BEW, Shutterstock, Getty Images / Reklama: Małgorzata Chmiel, gorzka.cz@musqo.pl, (42) 209-39-36 / Nakład: 7000 egz.

03


EDYTORIAL słowo wstępu

CHCIEĆ WIĘCEJ

Nie jest przypadkiem, że z cukrzycą najlepiej radzą sobie ci chorzy, którzy są nastawieni na osiąganie najlepszych efektów terapii. To właśnie oni aktywnie poszukują sposobów rozwiązywania codziennych problemów dotyczących choroby, gromadzą informacje, nie boją się pytać, a często są również wsparciem dla innych chorych. Motywacja i aktywne podejście do cukrzycy są równie ważne, jak wysiłek fizyczny czy dieta. Mówiąc bowiem ogólnie, nasze nastawienie do choroby – podobnie jak nastawienie do innych problemów, które spotykamy na swojej drodze – jest ważnym czynnikiem sukcesu. Im więcej mamy siły, chęci i wiary, tym lepiej poradzimy sobie z konsekwencjami choroby. Wiadomo, że wiosną zawsze chce się więcej, dlatego warto wykorzystać jej pozytywną aurę i przyjąć aktywną postawę wobec choroby. Ta pora roku, jak żadna inna, budzi nadzieję na poprawę, wywołuje pragnienie zmiany na lepsze i buduje naszą motywację do działania. Miejmy zatem odwagę wziąć sprawy we własne ręce i chcieć więcej. Osiągnięcie satysfakcjonującej jakości życia jest w zasięgu naszych możliwości. Mam nadzieję, ze wiosenny numer „Gorzkiej Czekolady” pomoże Wam znaleźć w sobie właśnie taką siłę do zmian na lepsze. Koniecznie przeczytajcie wywiad z profesorem Wiesławem Jędrzejczakiem o nowym rodzaju terapii cukrzycy typu 1. Postęp medycyny przynosi niemal codziennie nowe możliwości i daje nadzieję – warto o tym pamiętać, zmagając się ze swoimi dolegliwościami. Polecam również artykuł poradnikowy „Cukrzyca mnie stresuje”, pokazujący wpływ stresu na terapię i podpowiadający, jak nad nim zapanować. W tym numerze nie zabraknie również świeżych ciekawostek, porad dietetycznych, ekologii, a także kultury i mody.

MONIKA WITECKA-BLANCH redaktor naczelna

MASZ POMYSŁ NA CIEKAWY TEMAT? NAPISZ DO NAS. NASI DZIENNIKARZE CZEKAJĄ: GORZKA.CZ@MUSQO.PL

04


NEON news Cukier postarza skórę Osoby z wysokim poziomem glukozy we krwi wyglądają starzej – wynika z badań opublikowanych w „New Scientist”. Naukowcy z uniwersytetu w Lejdzie (Holandia) przeprowadzili eksperyment, w którym wzięli udział zdrowi ochotnicy podzieleni na trzy grupy – z wysokim, średnim i niskim poziomem glukozy we krwi po posiłku – oraz osoby chore na cukrzycę. Sześćdziesięciu osobom oceniającym pokazywano zdjęcia badanych i proszono, aby określili, w jakim są wieku. Okazało się, że wysoki poziom cukru postarza wygląd, nawet biorąc pod uwagę takie czynniki, jak rzeczywisty wiek, palenie czy opalanie się. Z badań wynika, ze podwyższenie poziomu glukozy we krwi o 0,18 grama może postarzyć nasz wygląd nawet o 5 miesięcy! Jak się okazuje, dbanie o prawidłowy poziom cukru wpływa nie tylko pozytywnie na zdrowie, ale również na urodę – podkreślają badacze. Jar

Psi glukometr Psy mogą posiadać ponad trzysta milionów receptorów węchowych, dzięki czemu czują zapachy nawet tysiąc razy lepiej od ludzi. Pozwala im to wyczuwać nasz nastrój, strach, choroby, a nawet niski poziom cukru we krwi. Dzięki tej specyficznej umiejętności zaczęto szkolić psy, aby pomagały diabetykom w ich codziennym życiu. Pies cukrzycowy ma za zadanie wyczuć spadek cukru u osoby chorej i ją o tym powiadomić, np. szturchając nosem w kolano, a także przynieść glukometr z glukozą. W zależności od indywidualnych potrzeb pacjenta, psa można nauczyć, aby w przypadku zasłabnięcia cukrzyka powiadomił o tym domowników lub włączył alarm. Szkolenie psa jest niestety czasochłonne i kosztowne (od 3,8 do 4 tys. euro) i trwa minimum pół roku. Należy także pamiętać, że pies to nie maszyna i może być omylny, a jego wyszkolenie zależy od naszej konsekwencji i systematyczności. Szkoła dla psów Dog&Roll, jako pierwsza w Polsce, wraz z grupą lekarzy i naukowców rozpoczęła projekt DiabDogs, w ramach którego szkoli się psy sygnalizujące hipoglikemię. EDz

Wilczy apetyt po zarwanej nocy Kto mało śpi, ten szybciej tyje. Szwedzcy naukowcy dowodzą związku między długością snu a głodem. Doniesienia z badań, nad którymi pracowali naukowcy z Uppsala University potwierdzają wcześniejsze wyniki – nieprzespana noc wpływa na zmniejszone wydatkowanie energii i nasilone uczucie głodu następnego ranka. Tym razem badacze zdołali zidentyfikować, która część mózgu jest aktywowana na skutek znacznego niedoboru snu. Przy wykorzystaniu obrazowania magnetycznego fMRI zbadali reakcje mózgów 12 mężczyzn o prawidłowej masie ciała w odpowiedzi na oglądane zdjęcia produktów spożywczych. Badani byli poddawani eksperymentowi dwukrotnie – kiedy byli wyspani oraz gdy mieli za sobą nieprzespaną noc. Okazało się, że po bezsennej nocy mężczyźni wykazywali wysoki poziom aktywacji obszaru mózgu związanego z łaknieniem. Naukowcy przekonują, że istotne w utrzymaniu stałej, prawidłowej masy ciała jest przesypianie ośmiu godzin na dobę. Wyniki badań opublikowano w „The Journal of Clinical Endocrinology & Metabolizm”. EP

Hormon z siłowni Naukowcy z Dana-Farber Cancer Institute w Bostonie wyizolowali hormon odpowiedzialny za korzyści zdrowotne płynące z ćwiczeń fizycznych. Hormon, nazwany przez dr. Bruce’a Spiegelmana i jego współpracowników irisin, jest chemicznym przekaźnikiem wyzwalającym się podczas wysiłku. Dzięki niemu tkanka tłuszczowa odpowiedzialna za otyłość (zwana białą), zostaje przekształcona w jej odmianę, która bierze udział w ogrzewaniu organizmu (zwaną brunatną), do czego wykorzystuje zbędne zapasy kalorii. Hormon wspomaga także tolerancję glukozy, wpływając korzystnie na metabolizm człowieka. Podczas badań naukowcy wstrzykiwali małe ilości irisinu otyłym myszom zagrożonym rozwojem cukrzycy, co prowadziło do zwiększenia wydatkowania energii, równoważnego ćwiczeniom fizycznym. Odkrycie to pozwoli w przyszłości na przeciwdziałanie otyłości, cukrzycy typu 2., insulinooporności, chorobom sercowo-naczyniowym i chorobie Parkinsona. Naukowcy dodają jednak, że hormon nie stanie się alternatywą pójścia na siłownię – niestety nie uczestniczy w budowaniu tkanki mięśniowej. EDz

05


NEON news

Przełom w badaniach nad przyczyną cukrzycy typu 1. SMSoholik Nowy smak: tłusty

Dziąsła a cukrzyca

Jak donosi „Journal of Lipid Research” na ludzkim języku zidentyfikowano receptory tłuszczu. Osoby z różnymi wariantami genu CD36 wykazują różną wrażliwość na „tłusty” smak.

Najnowsze badania pokazują, że infekcje dziąseł mogą przyczyniać się do rozwoju cukrzycy typu 2.

Odkrycia dokonali amerykańscy naukowcy, którzy przeprowadzili eksperyment na 22 osobach z nadwagą (BMI powyżej 30.) Badanych poproszono o spróbowanie roztworów z 3 kubków. Jeden napełniono niewielką ilością oleju, a pozostałe zawierały substancje przypominające konsystencją olej, które w rzeczywistości nim nie były. Zadanie polegało na wytypowaniu zawartości różniącej się od reszty. Okazało się, że ludzie, którzy posiadali więcej receptorów CD36, byli osiem razy bardziej wrażliwi na tłusty smak niż ludzie, którzy posiadali dwa razy mniej tych receptorów. Jest to cecha charakterystyczna, która swoje źródło znajduje bezpośrednio w DNA i w genie ustytuowanym na chromosomie 7 kontrolującym ilość receptorów CD36. Wrażliwi na „tłusty smak” są niestety bardziej narażeni na otyłość i choroby z nią związane. Kolejne prace naukowców będą więc zmierzać w stronę zrozumienia tego, w jaki sposób nasze postrzeganie tłuszczu w jedzeniu może wpłynąć na to, co jemy, a także na jakość tłuszczów, które konsumujemy. EP

06

Dotychczas wiadomo było, że cukrzyca może wywoływać choroby dziąseł i innych tkanek wspierających zęby, czyli tzw. paradontozę. Najnowsze badania dowodzą, że możliwa jest odwrotna zależność. Na czym ona polega? Choroby dziąseł mogą powodować przedostawanie się do krwioobiegu bakterii, które mają niszczący wpływ na cały organizm. W obrębie trzustki może to prowadzić do uszkodzenia lub zniszczenia komórek odpowiedzialnych za wytwarzanie insuliny. Zadbane dziąsła i zęby to więc nie tylko piękny uśmiech. Pamiętajmy, że zdrowie jamy ustnej jest nieodłączną składową ogólnego stanu zdrowia. Jar

Czy brak SMS-ów może powodować depresję? Eksperci z brytyjskiego University of Worcester biją na alarm: milczący telefon może stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia psychicznego. 37 % dorosłych i aż 60% nastolatków nie wyobraża sobie życia bez telefonu i dostępu do internetu, deklarując wprost swoje uzależnienie. Smartfony łączą jedno z drugim. Uzależnienie od powiadomień, maili i SMS-ów związanych z korzystaniem z portali społecznościowych jest tak duże, że zdaniem badaczy, gdy telefon milczy dłuższy czas, dochodzi do „wibracji fantomowych” sugerujących przysłanie SMS-a! „Mamy coraz więcej posiadaczy smartfonów, jednak niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jaki to ma wpływ na ich życie, a także, ile czasu przebywają w wirtualnym świecie” – wyjaśnia autor badań Richard Balding. Psychologowie podkreślają, że brak nowych powiadomień (SMS-ów) powoduje stres i znaczne pogorszenie nastroju; niewykluczone, że podwyższa ryzyko wystąpienia depresji. EP

Białka, które mogą odgrywać istotną rolę w kontroli poziomu cukru we krwi, zostały zidentyfikowane przez badaczy z Wake Forest Baptist Medical Center’s Institute for Regenerative Medicine. Według najnowszych badań białko o nazwie Islet Homeostasis Protein (IHoP) może stanowić nowy cel w leczeniu osób z cukrzycą typu 1. Białko IHoP znajduje się w obrębie wysp trzustki odpowiedzialnych za wydzielanie glukagonu i insuliny u ludzi zdrowych. Nie wykryto jednak jego obecności u ludzi i myszy z cukrzycą, co wskazuje, że może odgrywać rolę w regulacji poziomu glukozy we krwi poprzez utrzymanie równowagi między glukagonem a insuliną. Obecnie uważa się, że cukrzycę typu 1. powoduje wirus lub wpływ środowiska na podatne genetycznie osoby, przez co białe krwinki w organizmie zwalczają komórki produkujące insulinę. Badania te popierają teorię, że śmierć komórek β trzustki jest odpowiedzialna za rozwój cukrzycy typu 1., chociaż wyniki wskazują, że IHoP może wpłynąć na ten proces. Kolejnym krokiem zespołu badawczego będzie zbadanie, w jaki sposób białko reguluje interakcje glukagonu i insuliny. EDz


NEON news Obżarstwo postarza mózg

Zakupy przyszłości

Naukowcy odkryli, że przejadanie się przyspiesza starzenie się mózgu. Natomiast umiarkowane jedzenie może pomóc zachować jego młodość.

Koniec ze staniem w tradycyjnych kolejkach, by zapłacić za zakupy. W nasze życie wkracza technologia, która pozwoli nam wyjść ze sklepu bez martwienia się o zapłatę...

Badacze, prowadząc doświadczenia na myszach, odkryli, że za korzystny wpływ mniej kalorycznej diety na mózg odpowiada białko o nazwie CREB1. Jest to cząstka, która aktywuje m.in. geny mające wpływ na długowieczność oraz na prawidłowe funkcjonowanie mózgu w zakresie zapamiętywania, uczenia się oraz kontroli reakcji lękowych. Naukowcy zaobserwowali, że u gryzoni, którym ograniczono ilość pożywienia, zwiększa się aktywność CREB1 w korze mózgu i hipokampie, strukturze regulującej m.in. procesy zapamiętywania. „To odkrycie może w istotny sposób pomóc opracować przyszłe terapie pozwalające zachować młodość mózgu, zapobiegające jego degeneracji i starzeniu się. Ponadto rzuca ono światło na związek zachodzący między schorzeniami metabolicznymi, takimi jak otyłość i cukrzyca, a spadkiem sprawności umysłowej” – podsumowują naukowcy. Jar

Nie łudźmy się, że nie będziemy płacili w ogóle. Będziemy, tylko w znacznie łatwiejszy i wygodniejszy dla nas sposób. W Stanach Zjednoczonych testowany jest bowiem system Radio Frequency Identification (RFID), którego rolą jest stworzenie samofunkcjonalnego sklepu. Jak działa? Zakupy z naszego koszyka automatycznie skanuje czytnik przy bramce i obciąża nasze konto. Nie musimy się nawet zatrzymywać. Pomysł, by klienci nie tracili czasu przy kasach nie jest nowy. Południowokoreański oddział Tesco (Home Plus) umożliwił dokonywanie zakupów w oczekiwaniu na metro. Rozwieszone na stacjach wielkie plakaty wyglądają jak sklepowe półki z produktami. Wystarczy podejść, zeskanować smartfonem kody kreskowe interesujących nas artykułów, a sklep automatycznie wyśle nam zakupy do domu. Mimo że brzmi to nieco jak wizja science fiction, sieciowe sklepy od lat pracują nad supernowoczesnymi rozwiązaniami. Na ostatnich targach w Mediolanie pokazano prototypy lodówek, które dzięki połączeniu z internetem mogą same informować sklep, że dany produkt się kończy, i składać zamówienie. Pytanie, ile osób wyobraża sobie życie bez tradycyjnego buszowania po sklepowych półkach? (knad)

Słońce wypierze

Apteka na łące

Naukowcy opracowali tkaninę, która pod wpływem słońca sama czyści się z plam i bakterii – informuje pismo „Applied Materials and Interfaces”.

Rosną bez naszej ingerencji, psując nam starannie urządzony ogród i trawniki. Te pospolite rośliny są zmorą każdego ogrodnika, spędzając mu sen z oczu poprzez niekończącą się walkę. Ale czy na pewno słusznie?

Tkaninę, którą można prać słońcem, stworzyli chińscy badacze. Jest to możliwe dzięki pokryciu materiału dwutlenkiem tytanu – białą substancją stosowaną m.in. w białych farbach, żywności czy preparatach przeciwsłonecznych. Poddany działaniu światła dwutlenek tytanu powoduje, że cząsteczki zanieczyszczeń rozkładają się. Związek ten likwiduje również mikroorganizmy. Naukowcy przekonują, że z opracowanej przez nich tkaniny, wystawionej na intensywne działanie promieni słonecznych, mogą znikać nawet plamy z rdzy. Zapewniają również, że zwykłe pranie i suszenie nie pozbawia materiału jego właściwości. Jar

Uznawane przez nas za chwasty: perz właściwy, mniszek lekarski (zwany również mleczem lub dmuchawcem) oraz pokrzywa mają wiele właściwości leczniczych, z których często nie zdajemy sobie sprawy… Odwar z kłączy perzu stosowany jest w cukrzycy, w chorobach nerek, wątroby i pęcherza moczowego. Głównym składnikiem perzu jest inozyt (związek z grupy witamin B) działający przeciwmiażdżycowo – redukuje poziom cholesterolu oraz tłuszczów we krwi. Wyciąg ma także właściwości moczopędne, odtruwające, przeciwgrzybicze, łagodzi objawy trądziku młodzieńczego, a także poprawia przemianę materii. Lecznicze zastosowanie mleczu docenili już średniowieczni lekarze. Jego substancja czynna – inulina jest rozpuszczalnym błonnikiem, wzmacnia układ odpornościowy, oczyszcza organizm z toksyn, obniża poziom cholesterolu oraz cukru we krwi, pobudza apetyt i ułatwia trawienie. Pospolicie spotykana w Polsce pokrzywa wspomaga pracę wątroby i nerek, ma działanie przeciwbiegunkowe i moczopędne. Sok z pokrzywy leczy także anemię, zmniejsza potliwość, oczyszcza krew z cholesterolu, likwiduje łupież, wzmacnia włosy, uzupełnia niedobór żelaza i pobudza metabolizm. EDz

07


DZIAŁ REDAGUJE:

D C J orota

hyra- ach

Przygotuj stopy na odkrycie Agnieszka Głuszczak PODOLOG

Pielęgnując ciało, często zapominamy o stopach. Tymczasem skóra stóp ze względu na swoją specyficzną budowę, gruby naskórek, dużą liczbę gruczołów potowych oraz brak gruczołów łojowych wymaga odpowiedniej, regularnej pielęgnacji.

08

Dobór odpowiedniego obuwia, skarpetki wykonane z dobrych naturalnych materiałów, ale w głównej mierze codzienna higiena stóp są w stanie wpłynąć na prawidłowy obraz stóp i ich funkcjonowanie. Nieprawidłowe postępowanie pielęgnacyjne stóp, zarówno w warunkach domowych, jak również w gabinetach kosmetycznych, przyczynia się do licznych problemów i zmian skórnych. Pękające pięty, modzele, odciski, brodawki wirusowe HPV są częstymi dolegliwościami osób, które szukając pomocy, trafiają do specjalistycznych gabinetów podologicznych. Bardzo często popełnianym błędem w pielęgnacji stóp jest wielokrotne, a nawet codzienne ścieranie pumeksem, tarką czy, co gorsza, żyletką skóry stóp. Usuwana w ten sposób skóra jeszcze bardziej narasta i twardnieje. W związku z tym takie praktyki są jak najbardziej niewskazane, a nawet zakazane, gdyż uzyskuje się odwrotny skutek od zamierzonego. Zamiast miękkiej, elastycznej skóry uzyskuje się efekt twardej, bolesnej, żółtej narośniętej skóry, która sprawia ból przy chodzeniu i dyskomfort w dotyku. Aby uniknąć problemu wrastania paznokci w wał paznokciowy, zalecane jest obcinanie paznokci na prosto, nie za krótko oraz bez wycinania boków. Gdy pojawią się problemy, warto zwrócić się do specjalistycznego gabinetu podologicznego, gdzie skóra stóp zostanie profesjonalnie opracowana na frezarce. Kolejnym krokiem jest codzienne stosowanie kremu do stóp. Preparat powinien być odpowiednio dobrany do potrzeb skóry. Bardzo duże znaczenie mają zawarte w nim składniki. Ważne jest bowiem, aby produkt nie tylko nawilżał czy natłuszczał, ale także dokładnie zmiękczał i złuszczał naskórek. Dobrze jest, aby krem skierowany do osób np. z potliwością stóp posiadał substancje o działaniu przeciwgrzybiczym, gdyż właśnie na stopie wilgotnej i ciepłej rozwijają się grzyby, powodujące tę nieprzyjemną dolegliwość. Pielęgnacja stóp to również kąpiele w solach z wyciągami ziołowymi o właściwościach przeciwbakteryjnych, antyseptycznych i oczyszczających. Wykonywane przynajmniej 2–3 razy w tygodniu zabiegi (o ile nie ma przeciwwskazań do zastosowania) dają doskonały efekt terapeutyczny i miłe odczucia. Systematyczna domowa pielęgnacja stóp przy użyciu odpowiednich produktów jest najlepszą profilaktyką, utrzymującą je w dobrej kondycji.


NEON porady

Suplementy diety fakty i mity o odchudzaniu

Wiosna to czas, w którym wzrasta zainteresowanie suplementami diety wspomagającymi odchudzanie. Jakiś czas temu pisaliśmy o preparatach ziołowych, ostrzegając Was przed skutkami ubocznymi, jakie mogą pojawić się w wyniku ich stosowania. Teraz kolej na pozostałe suplementy. Zanim przejdziemy do opisu poszczególnych preparatów, warto podkreślić, że suplementy diety przy wprowadzaniu na rynek nie podlegają restrykcyjnym przepisom, tak jak leki, więc ich rzeczywistego składu nigdy nie możemy być w 100% pewni. Dość intensywna ich reklama często działa na wyobraźnię konsumenta w taki sposób, że po pewnym czasie przyjmuje kilka preparatów o podobnym składzie, co rodzi dość duże zagrożenie. Przykładem jest synerfyna, która przyjmowana w małych dawkach nie działa szkodliwie, jednak przy połączeniu z kofeiną może dać wiele przykrych dolegliwości. Musimy także pamiętać o ewentualnej interakcji suplementów i leków przepisanych przez lekarza. Witamina K zawarta w suplementach może obniżać działanie leków przeciwzakrzepowych, a wapń – leków obniżających ciśnienie tętnicze krwi i moczopędnych. Natomiast witamina E nasila działanie leków przeciwzakrzepowych.

Chrom

Rosnąca liczba dowodów pozwala proponować go diabetykom jako preparat, który reguluje poziom glukozy we krwi, poza tym wzmacnia on działanie insuliny. Dodatkowo może przyczyniać się do zmniejszania zawartości tłuszczu i cholesterolu w organizmie i powodować przyrost tkanki mięśniowej. Zmniejsza łaknienie i apetyt na słodycze. Polecany jest dla osób z nadwagą i otyłych jako środek wspomagający odchudzanie. Należy jednak podkreślić, że w wielu przypadkach suplementacja chromem nie daje efektów, dzieje się tak, gdy wysycenie organizmu tym składnikiem jest wystarczające.

Chitosan

Pochodna chityny, której głównym składnikiem jest pancerz skorupiaków. Po przyjęciu doustnym w żołądku powstaje z niego żel, który ma zdolności wiązania cząsteczek tłuszczu, czego wymiernym efektem może być wchłonięcie mniejszej ilości energii z pokarmu. Skuteczność wspomagania procesu odchudzania potwierdzona została tylko w jednym badaniu na cztery, które zostały tej tematyce poświęcone.

Inulina

Jest pewną formą włókna pokarmowego. Jej właściwości wypełniające przewód pokarmowy

spowodowały, że stanowi ona dodatek do suplementów wspomagających odchudzanie jako wypełniacz lub zamiennik tłuszczu. Udowodniono w niektórych badaniach jedynie jej działanie obniżające poziom cholesterolu i trójglicerydów w surowicy krwi oraz stymulujące rozwój korzystnej flory jelitowej. U niektórych osób nawet zwiększona dawka preparatu z inuliną nie daje oczekiwanych efektów, a bywa też i tak, że mała dawka jest źle tolerowana i występują różnego rodzaju dolegliwości dyspeptyczne. W naturalnej postaci znajduje się w karczochach, cykorii, czosnku, bananach i jęczmieniu.

Kreatyna

Znajduje się w 90% w mięśniach. Jej zadaniem jest dostarczenie energii podczas wzmożonego wysiłku. Jednak u osób, które posiadają odpowiednią jej ilość w mięśniach, nadmiar zostanie wydalony przez nerki. Suplementacja może mieć jedynie zastosowanie u sportowców, przy czym zdania ekspertów, co do słuszności jej stosowania, są podzielone. Podczas jej stosowania mogą pojawić się działania uboczne w postaci kurczy mięśni, odwodnienia, biegunek i zawrotów głowy. Znajduje się w takich produktach, jak mięso i ryby.

L-karnityna

Powstaje w organizmie z lizyny i metioniny w wątrobie i nerkach. Umożliwia przejście długołańcuchowych kwasów tłuszczowych przez błonę mitochondrium do ich wnętrza. Jest to konieczny etap w ich przemianach, aby mogły ulec oksydacji (utlenianiu) i służyć jako źródło energii. Badania dotyczące jej skuteczności w redukcji masy ciała i zwiększeniu masy mięśniowej są podzielone. Większość z nich jednak nie potwierdza jej skuteczności, na szczęście nie zaobserwowano działań ubocznych tego produktu. Jej naturalne źródła to produkty mleczne i mięso.

CLA

Jest to szczególna forma kwasu linolowego, który korzystnie wpływa na skład ciała, przyspieszając utratę tłuszczowej masy ciała i oszczędzając beztłuszczową masę ciała, czyli mięśnie. Działanie sprzężonego kwasu linolowego polega na przyspieszaniu rozkładu tłuszczów, zapobieganiu wypełniania się komórek tłuszczowych oraz zwięk-

Mariola Klocek

MGR ZDROWIA PUBLICZNEGO ZE SPECJALNOŚCIĄ DIETETYKA

szeniu wydatku energetycznego. Mechanizm tego działania jest złożony i nie do końca poznany. Istnieją także rozbieżne wyniki w badaniach nad działaniem CLA na poziom glukozy i wrażliwość tkanek na insulinę u pacjentów z cukrzycą typu 2. Wpływ kwasu CLA na poziomy lipoprotein w surowicy też nie został jeszcze do końca potwierdzony w badaniach. Wątpliwości te mają podstawowe znaczenie dla określenia jego przydatności. Sprzężony kwas linolowy występuje głównie w nabiale, wołowinie, drobiu i olejach roślinnych.

Cholina

Zaliczana do witamin z grupy B, często dodawana do preparatów odchudzających, choć jej działanie w kierunku redukcji masy ciała nigdy nie było dotąd badane. Kiełki pszenicy, żółtko jaj, soja, kalafior, ogórek i orzeszki ziemne to dobre jej źródła.

Zielona herbata

W badaniach udowodniono, że zielona herbata pomaga zrzucić niepotrzebny tłuszcz z brzucha. Jednak należy także przyjrzeć się dokładnie efektom ubocznym, jakie mogą pojawić się podczas jej nadmiernego stosowania. Chodzi o zmniejszone wchłanianie żelaza i kwasu foliowego. Spożywając napar z zielonej herbaty, zamiast łykania preparatów zawierających jej wyciąg, możemy być bardziej pewni, że nie dojdzie do jej przedawkowania.

Błonnik pokarmowy

Przypisuje mu się działanie nasilające proces lipolizy, co sprzyja ubytkowi masy ciała. Spowalnia także opróżnianie żołądka, co wiąże się z dłuższym uczuciem sytości. Z tego też względu często staje się suplementem, po który chętnie sięgają diabetycy. Znana jest jego korzystna rola w obniżaniu glikemii poposiłkowej oraz poziomu insuliny w surowicy, a także w zwiększaniu insulinowrażliwości tkanek. Jeśli nasza dieta jest właściwie zbilansowana, takiej konieczności nie ma. W przypadku zwiększenia ilości błonnika w diecie należy zawsze pamiętać o odpowiedniej ilości wypijanych płynów. Niestosowanie tej zasady może wiązać się z pojawieniem się zaburzeń wypróżniania.

09


OSOBOWOŚĆ w tabliczkach

SŁODKI

NIEPOKONANY Ernest Hemingway OPRACOWAŁ: ILUSTRACJE:

M L B O arek

ewoc

arbara

tulska

Świat zapamiętał go głównie jako laureata literackiej Nagrody Nobla i autora przełomowych powieści. Ale historia Ernesta Hemingwaya to nie tylko opowieść o genialnym amerykańskim pisarzu, lecz także o człowieku, który wziął los w swoje ręce i postanowił przejść przez życie w ciekawy, choć często niebezpieczny sposób. Pisarz przez lata cierpiał na cukrzycę, a pod koniec życia zmagał się z wieloma innymi problemami fizycznymi i psychicznymi. Prezentujemy najważniejsze elementy złożonej układanki, jaką było jego życie.

10


OSOBOWOŚĆ w tabliczkach

POSTĘP MEDYCYNY NIE ZWALNIA PACJENTA Z ODPOWIEDZIALNOŚCI

ŻYCIE ERNESTA HEMINGWAYA JEST PRZYKŁADEM HISTORII ZMAGANIA SIĘ CZŁOWIEKA Z PRZECIWNOŚCIAMI LOSU, Z SAMYM SOBĄ, A TAKŻE Z LICZNYMI CHOROBAMI, WŚRÓD KTÓRYCH NALEŻY WYMIENIĆ CUKRZYCĘ.

dr n. med. Agnieszka Zmysłowska ADIUNKT W KLINICE PEDIATRII, ONKOLOGII, HEMATOLOGII I DIABETOLOGII UM W ŁODZI

Jak dowiadujemy się z biografii tego wybitnego pisarza, zachorował on na cukrzycę już w wieku dojrzałym i nie był jedynym diabetykiem wśród członków swojej rodziny. Jego ojciec również chorował na cukrzycę, a on sam cierpiał dodatkowo na chorobę afektywną dwubiegunową, której liczne przypadki stwierdzono także w jego rodzinie. To ona najprawdopodobniej pozbawiła go życia, doprowadzając do samobójczej śmierci. Może to rodzić pytanie o genetyczne uwarunkowania obu chorób oraz ich wpływ na komfort życia Ernesta Hemingwaya. Szerzej spoglądając na ten aspekt, należałoby zadać pytanie, jak wyglądało życie wielu innych chorych z cukrzycą oraz leczenie tej choroby w latach 40. XX wieku? Jak wiadomo, wynalezienie i zastosowanie po raz pierwszy insuliny u kilkunastoletniego pacjenta Leonarda Thompsona w 1922 r. stało się momentem zwrotnym w dziejach leczenia cukrzycy. Dotąd cukrzyca była bowiem chorobą śmiertelną, a próby jej leczenia z zastosowaniem niskokalorycznych diet kończyły się tragicznie. Po tym odkryciu stała się chorobą przewlekłą, w której wysiłki lekarzy i pacjentów zaczęły koncentrować się na eliminowaniu powikłań i wydłużaniu życia chorego. Średni czas trwania cukrzycy zaczął się stopniowo wydłużać, żeby w połowie

XX wieku wynosić około 15 lat, co i tak oczywiście było wysoce niezadowalające, zwłaszcza na tle zwiększonej średniej populacyjnej długości życia. Wcześniej przyczyną śmierci diabetyków była śpiączka cukrzycowa, a w XX wieku stały się nią zawały serca czy niewydolność nerek. Na tym etapie zaczęły pojawiać się nowe, ulepszone rodzaje preparatów insulinowych, pierwsze doustne leki hipoglikemizujące, antybiotyki do leczenia infekcji oraz testy laboratoryjne do oznaczania glukozy w krwi i moczu, służące zarówno lekarzom, jak i pacjentom w bardziej efektywnym radzeniu sobie z chorobą. Wprowadzenie po 1950 r. grup pokarmów i ich wymienników w planowaniu poszczególnych posiłków stało się dla pacjentów z cukrzycą prawdziwym wyzwaniem, co wydaje się niezmiennie aktualne aż po dzień dzisiejszy. Zwrócono także uwagę na rolę wysiłku fizycznego w leczeniu cukrzycy oraz zastosowano nowe rozwiązania techniczne w celu ulepszenia metod podawania insuliny. To wszystko musiało pociągnąć za sobą zmianę w podejściu do chorych i samej cukrzycy. Należy jednak podkreślić, iż ten ogromny postęp farmakologiczny i technologiczny nigdy nie zwolnił pacjentów z cukrzycą z poczucia odpowiedzialności za swoją chorobę,

ze współpracy z lekarzem w oparciu o zasady wzajemnego zaufania oraz z przestrzegania ulepszanych wciąż zasad samokontroli cukrzycy. Zostało to docenione w 1947 r. przez wybitnego amerykańskiego diabetologa doktora Elliota P. Joslina, twórcę Kliniki Diabetologicznej w Bostonie, i zaowocowało stworzeniem przez niego „Medalu Zwycięstwa”, wręczanego pacjentom, którym udało się przeżyć z cukrzycą 25 lat lub więcej. Można przypuszczać, że doceniając i nagradzając w ten sposób wysiłki swoich pacjentów, doktor Joslin postępował w imię zasady opisanej w książce Ernesta Hemingwaya: „[...] człowiek nie jest stworzony do klęski. Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”.

11


OSOBOWOŚĆ w

tabliczkach

OBYWATEL ŚWIATA

NIESPOKOJNA DUSZA Ernest Miller Hemingway urodził się 21 lipca 1899 r. w Oak Park w stanie Illinois, w rodzinie lekarza i pianistki. Miał pięcioro rodzeństwa: cztery siostry i brata. Spokojne dzieciństwo nie zwiastowało burzliwego życia, jakie miał prowadzić jako dorosły. Jeszcze jako nastolatek zaciągnął się do Czerwonego Krzyża i jako sanitariusz wylądował na froncie włoskim podczas I wojny światowej. Wczesne doświadczenia wojenne nie zahamowały u niego ciekawości świata. Wkrótce

przeniósł się do Europy, jednocześnie podjął decyzję, by zostać pisarzem. Już w połowie lat 20. Hemingway był wysoko cenionym twórcą w kręgach awangardowych i czołowym przedstawicielem „straconego pokolenia”, jak zwykło się określać młodych amerykańskich artystów, doświadczonych przez wojnę. Swój warsztat doskonalił jednak przede wszystkim jako dziennikarz i korespondent.

Hemingway był świadkiem największych konfliktów zbrojnych w I połowie XX wieku, co znalazło oddźwięk także w jego prozie. W 1954 r. otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury, a w 1956 r. Nagrodę Pulitzera.

12

Mimo że w 1918 r. trafił w sam środek wojennego piekła w Europie, nie zraziło go to do Starego Kontynentu. Po krótkim pobycie w rodzinnym kraju w 1921 r. jako korespondent dziennika „Toronto Star” zamieszkał w Paryżu. Podróżował po całej Europie, obserwując najważniejsze wydarzenia polityczne i społeczne. Uczestniczył w międzynarodowej konferencji ekonomicznej w Genui oraz w konferencji lozańskiej w 1922 r. W tym samym roku przeprowadził wywiad z rosnącym w siłę przewodniczącym partii faszystowskiej, przyszłym dyktatorem Włoch Benito Mussolinim. W czasie II wojny światowej odwiedzał także Hongkong, Birmę i Chiny. W 1944 r. był przy oddziałach, które lądowały w Normandii, a potem wkroczyły do wyzwolonego Paryża. Po wojnie dzielił czas między posiadłością w Key West na Florydzie oraz domem w kubańskiej Hawanie. Podróżował także m.in. na safari do Afryki. Pisarz relacjonował wojnę domową w Hiszpanii, gdzie zaprzyjaźnił się z walczącym po stronie republikańskiej Polakiem, gen. Karolem Świerczewskim.


OSOBOWOŚĆ w tabliczkach

FIKCJA CZY RZECZYWISTOŚĆ?

NA KRAWĘDZI

KOBIECIARZ W 1921 r. pierwszą żoną Hemingwaya została starsza o 8 lat Elizabeth Hadley Richardson, z którą miał syna. W 1927 r. rozwiódł się, by wkrótce ożenić się z dziennikarką paryskiego „Vogue” Pauline Marie Pfeiffer, matką jego dwóch kolejnych synów. W 1940 r. jej miejsce u boku pisarza zajęła dziennikarka i literatka Martha Gellhorn, z którą rozwiódł się w 1945 r. Jego ostatnią wybranką była Mary Welsh, z którą wytrwał aż do śmierci. Pisarzowi często zarzuca się cyniczne traktowanie kobiet. Zdarzeniem, które miało niewątpliwie na to wpływ, była jego pierwsza miłość. Lecząc rany odniesione na froncie w 1918 r., zakochał się w pielęgniarce Agnes von Kurowsky. Para planowała ślub w Ameryce, lecz wkrótce kobieta porzuciła Hemingwaya i związała się z włoskim oficerem.

2 lipca 1961 r. Hemingway naładował dubeltówkę i odebrał sobie życie strzałem w usta. Nie była to jego pierwsza próba samobójcza – już w 1960 r. próbował się zabić w ten sam sposób, ale bliskim udało się go obezwładnić. Wcześniej pisarz wiele razy otarł się o śmierć. Był poważnie ranny na froncie I wojny światowej, a w 1953 r. przeżył dwie katastrofy lotnicze w Afryce. Jednak niebezpieczeństwo w szczególny sposób go przyciągało. Jako korespondent najlepiej czuł się na wojnie. Co więcej, samo relacjonowanie konfliktu mu nie wystarczało. Na froncie normandzkim w 1944 r. brał udział w akcjach wywiadowczych i party-

zanckich. Wcześniej w porozumieniu z ambasadą amerykańską w Hawanie organizował cywilną akcję kontrwywiadowczą przeciwko szpiegom hitlerowskim, a nawet wypływał w rejsy patrolowe w poszukiwaniu niemieckich okrętów podwodnych na swym uzbrojonym jachcie „Pilar”. Miał także niebezpieczne pasje, do których należało safari, sporty łowieckie, rybołówstwo i corrida. Lecząc rany w 1918 r., zaczął pić – ten nawyk wkrótce przerodził się w uzależnienie, które doprowadziło do licznych problemów ze zdrowiem, m.in. żółtaczki i wyniszczenia wątroby.

Hemingway zachorował na cukrzycę w latach 40., co mogło być spowodowane trybem życia, a także uwarunkowaniami genetycznymi – jego ojciec był również diabetykiem. Problemy fizyczne szły w parze z postępującymi zaburzeniami psychicznymi. U pisarza zdiagnozowano osobowość afektywną dwubiegunową, czyli następujące po sobie fazy pobudzenia i depresji.

Chociaż świat pamięta Hemingwaya przez pryzmat fascynującej twórczości literackiej, jest ona tak naprawdę zainspirowana ekscytującym życiem, które wiódł pisarz. Jego artystyczny dorobek to siedem powieści, sześć zbiorów opowiadań i dwie książki biograficzne. W większości są to historie, w których punktem wyjścia są autentyczne przeżycia autora, a u głównych bohaterów bardzo łatwo doszukać się cech Hemingwaya: brawury, stanów depresyjnych, skłonności do alkoholu i romansów. Pierwowzorami wielu postaci byli także znajomi pisarza. W powieści „Słońce też wschodzi” w fikcję ubiera swoje przeżycia w Europie na początku lat 20. i niespełnioną miłość do Lady Duff Twysden. Z kolei „Pożegnanie z bronią” to zawoalowana historia jego relacji z Agnes von Kurowsky. W powieści „Komu bije dzwon”, opierając się na osobistych doświadczeniach, opisuje okrucieństwa wojny domowej w Hiszpanii. „Mieć i nie mieć” to osadzona w czasach prohibicji historia Harrego Morgana, kapitana kutra z Florydy, który decyduje się zostać przemytnikiem. Najsłynniejsze opowiadanie Hemingwaya, „Stary człowiek i morze”, to opowieść o rybaku Santiago (prawdopodobnie wzorowanym na kubańskim przyjacielu Hemingwaya, Gregorio Fuentesie), który tocząc morderczy bój z wielką rybą na otwartym oceanie, udowadnia, że siłą woli można zdziałać cuda.

13


OSOBOWOŚĆ w tabliczkach

W krainie AlicjiHojdy OPRACOWAŁA:

M

ałgorzata

C

hmiel

Diabetyk i dietetyk w jednej młodej osobie. Pochodzi z Hrubieszowa, swoją pasję, czyli dietetykę, pogłębiała na uniwersytetach medycznych w Lublinie i Warszawie. Obecnie mieszka i pracuje w stolicy. Prowadzi blog diabetyk.blox.pl. Współpracuje z portalem www.przepisy-dla-dzieci.pl. Poza pisaniem artykułów i udzielaniem porad prowadzi organizowane przez portal warsztaty żywieniowe dla rodziców małych dzieci i kobiet w ciąży. Jak mówi, „pomiary glikemii, zastrzyki, liczenie węglowodanów w posiłku i obliczanie dawek insuliny po kilku miesiącach stają się rutyną, nieodłączną częścią codzienności. I to nie one nas ograniczają.”

14


Anna Korczak PSYCHOLOG

JAK SPOTKAŁAM CUKRZYCĘ…

Na cukrzycę zachorowałam 10 lat temu. Miałam wtedy 16 lat. Były wakacje, właśnie skończyłam gimnazjum i dostałam się do liceum oddalonego o 50 km od domu. Za dwa miesiące miałam zamieszkać w internacie i rozpocząć nowy etap swojego życia. Na wakacje wybrałam się z rodzicami nad morze. I wtedy się zaczęło: coraz większe pragnienie i coraz częstsze bieganie do toalety. Również w nocy. W pewnym momencie stało się to tak męczące, że którejś nocy nie zdążyłam… Stwierdziłam, że coś jest nie tak. Mama bardzo szybko zdiagnozowała moje problemy: „co ty, masz cukrzycę?” – zapytała. Dzięki jej spostrzegawczości pewnie uniknęłam kwasicy ketonowej i śpiączki. Poszłyśmy do pobliskiego ośrodka zdrowia, gdzie zmierzyli mi cukier glukometrem. Było równe 500 mg/dl. Lekarz od razu dał mi skierowanie do szpitala i kazał natychmiast jechać. I tak wylądowałam w szpitalu w Kołobrzegu, gdzie dostałam swój pierwszy zastrzyk z insuliny. Po tygodniu pozwolono mi przenieść się do szpitala w Lublinie. Tam spędziłam kolejne 3 tygodnie na nauce życia z cukrzycą. Gdy nasza bohaterka dowiedziała się o chorobie, nagle pod znakiem zapytania stanęły jej plany nauki z dala od domu. Pojawiły się wątpliwości, czy sama sobie poradzi. Alicja zdecydowała się nie zmieniać planów. I tak już 10 lat mieszka poza domem i radzi sobie świetnie.

DIABETYK-DIETETYK

Dietetyka to moja pasja. Udzielam porad dotyczących żywienia oraz prowadzę szkolenia o wpływie odżywiania na zdrowie. Właśnie zaczynam pracę jako dietetyk w szpitalu na oddziale diabetologicznym, a nie w kuchni, gdzie zazwyczaj „umieszcza się” ludzi mojej profesji. Na razie to wolontariat, ale dla mnie najważniejsze jest to, że będę mogła pracować z ludźmi chorymi na cukrzycę. Uczyć, pomagać, wskazywać właściwą drogę, mobilizować do dbania o swoje zdrowie, a przede wszystkim o dietę. Nie sztuką jest powiedzieć pacjentowi, co ma jeść. Trzeba jeszcze wytłumaczyć, jak to przyrządzić, by było smaczne i na stałe weszło do domowego menu. Nie wyobrażam sobie siebie w innej roli. Obecnie to moje największe wyzwanie i wymarzona praca. Innych planów na przyszłość nie mam. Nie lubię planować. Planowanie sprawia, że jesteśmy związani własnymi postanowieniami. Ja wolę brać to, co życie na co dzień przynosi, i chyba mi z tym dobrze. Cieszy nas fakt, że kierunek dietetyka z roku na rok budzi coraz większe zainteresowanie. W trakcie nauki studenci wybierają jedną z wielu specjalizacji. Zależnie od uczelni może to być np. poradnictwo dietetyczne, dietetyka w sporcie lub dietetyka ogólna.

ZDIAGNOZOWANIE CUKRZYCY PRZEWARTOŚCIOWAŁO ŻYCIE ALICJI I STAŁO SIĘ OKAZJĄ DO ZMIANY JEJ NAWYKÓW, RÓWNIEŻ ŻYWIENIOWYCH, I PODSUMOWANIA DOTYCHCZASOWEGO ŻYCIA. ALICJA NIE JEST WYJĄTKIEM. PODOBNE REWOLUCJE PRZECHODZI LUB PRZECHODZIŁ KAŻDY ŚWIADOMY CHOROBY DIABETYK. Nieuniknione jest to, że osoba, która dowiaduje się, że ma cukrzycę, musi zmienić swoje podejście do niektórych codziennych spraw i zweryfikować dotychczasowy sposób postrzegania kwestii związanych z organizacją swojego czasu, odżywianiem, aktywnością fizyczną itp. Przygotowywanie i spożywanie posiłków, które było zwyczajną, codzienną czynnością, nagle wymaga poświęcenia znacznie większej uwagi i zabiera więcej czasu. Kiedyś – jakaś kanapka czy jogurt, złapany w biegu, który zjem, gdy będę miała chwilę wolnego w pracy. Teraz – konkretny rodzaj produktu, sprawdzenie jego zawartości, spożycie go o określonej godzinie, aby nie dopuścić do spadku cukru… Ale spokojnie, teorie psychologii uczenia się głoszą, a praktyka to potwierdza, że o ile początkowo to wszystko będzie wymagało świadomej kontroli i wysiłku (nauczenie się zasad diety, przygotowywanie posiłków, kontrola czasu ich spożywania, dostosowanie planu dnia), to stopniowo te świadomie kontrolowane czynności staną się automatyczne i praktycznie przestaną zajmować nasze myśli. To właśnie dlatego Alicja mówi, że nie myśli o cukrzycy i o sobie jak o kimś chorym. Wszystkie czynności związane z dietą i terapią stały się dla niej rutyną, której nie poświęca uwagi. Największą nagrodą i dowodem siły charakteru może być dla osoby chorej osiągnięcie etapu, gdy przygotowywanie dietetycznych posiłków staje się łatwe, a nawet sprawia przyjemność, ponieważ daje możliwość eksperymentowania i poznawania nowych smaków.

15


OSOBOWOŚĆ w tabliczkach

TO MNIE RELAKSUJE PRZESTAŁAM JEŚĆ I ZACZĘŁAM SIĘ ODŻYWIAĆ

Dla mnie jedzenie, oprócz przyjemności, musi też przynosić korzyść dla zdrowia. Dlatego uwielbiam warzywa pod każdą postacią: sałatki, surówki, zapiekanki, gęste zupy warzywne, warzywa gotowane na parze. Lubię przyprawiać je dużą ilością ziół oraz czosnku. Moim numerem jeden są brokuły pod beszamelem. Mogłabym to jeść codziennie. Przed zachorowaniem na cukrzycę warzyw nie jadłam. Konieczność zmiany diety zmieniła moje upodobania, nauczyła mnie eksperymentowania w kuchni i odkrywania nowych potraw i smaków. Teraz jedynie surowy pomidor nie przejdzie mi przez gardło. Poza tym jestem łasuchem, uwielbiam belgijską czekoladę oraz wszystko, co kokosowe. Dla każdego diabetyka świadomego specyfiki cukrzycy, dieta jest podstawowym elementem terapii. To właśnie dlatego bardzo często początek choroby jest początkiem świadomego zdrowego odżywiania. Jesteśmy nawet w stanie zaryzykować tezę, że przeciętny chory na cukrzycę wie o zdrowym odżywianiu więcej niż przeciętny „zdrowy Kowalski”.

16

Ostatnio odkryłam w sobie nowy talent – robótki na szydełku. Wiem, że to zaskakujące, gdy młoda dziewczyna mówi, że szydełkuje, ale niesamowicie mnie to odpręża, wycisza i uspokaja. Zrobiłam ostatnio ażurowy szal i byłam zaskoczona efektem! Zarówno tym namacanym w postaci szala, jak i ukojeniem nerwów. Polecam tę formę relaksu, bo to przyjemne z pożytecznym. Z bardziej aktywnych form relaksu uwielbiam górskie wędrówki. Gdy tylko jest okazja, by gdzieś wyjechać, to w grę wchodzą wyłącznie góry. I nieważne, jaka jest pora roku. Kocham je tak bardzo za to, że dają szansę pokonania własnych słabości. W górach cukrzyca nie stanowi najmniejszego problemu. Kiedy jest się na szlaku, to nie ma miejsca na hipo- czy hiperglikemię, ból, zmęczenie – trzeba iść dalej. Im trudniej, tym większa później satysfakcja. Podobne uczucie dają mi długie kilkudziesięciolub nawet ponad stukilometrowe wycieczki rowerowe. Szydełkowanie to wbrew pozorom nie tylko kojące nerwy zajęcie dla starszych pań. Jak dowiodły badania, szydełkowanie pomaga ćwiczyć obie półkule mózgowe i poprawia zdolności poznawcze. Nie bez powodu „Newsweek” umieścił je na liście 28 sposóbów na podniesienie inteligencji.

WYZWANIA I BŁAHOSTKI

Największym wyzwaniem dla diabetyka jest to, by nie popaść w przesadę. Aby znaleźć złoty środek pomiędzy dbaniem o idealne wyrównanie cukrzycy a normalnym życiem: obowiązkami, pasjami, rozrywką. Trzeba umieć czasem sobie odpuścić, wrzucić na luz i robić to, na co mamy ochotę, nie zwracając uwagi na to, że mamy cukrzycę. Nigdy jednak nie wolno nam o niej całkiem zapomnieć. Cukrzyca nie może nas ograniczać. Niektórzy jednak po prostu wypierają świadomość choroby, zaniedbują leczenie, a potem… żałują, bo pojawiają się powikłania. Sztuką jest robić to samo, co osoby zdrowe, i dbać jednocześnie o terapię. Pomiary glikemii, zastrzyki, liczenie węglowodanów w posiłku i obliczanie dawek insuliny po kilku miesiącach stają się rutyną, nieodłączną częścią codzienności. I to nie one nas ograniczają. Ograniczać może nas jednak dążenie do ideału. Trzeba przyjąć do wiadomości, że idealnie nigdy nie będzie. Bo przecież nikt nie jest idealny ani doskonale zdrowy. Ogranicza nas też strach przed powikłaniami, brak poczucia bezpieczeństwa w tej chorobie. Lekarze dużo straszą, a to nie pomaga nam radzić sobie z chorobą. Wydaje mi się, że w głównej mierze ten strach wynika z niewystarczającej edukacji. Powinniśmy chcieć i lubić uczyć się żyć z cukrzycą, a nie tylko wzorowo ją leczyć. Alicja chętnie opowiada historię ojca małego chłopca z cukrzycą, który na koniec spotkania zapytał ją o to, ile czasu w ciągu dnia poświęca na myślenie o tym, że ma cukrzycę. Zaskoczyło ją to pytanie i dzięki niemu uświadomiła sobie, że w ogóle o tym nie myśli. Mierzy cukier, nosi pompę insulinową, oblicza dawki insuliny, ale nie myśli „mam cukrzycę”. Tak samo, jak się nie myśli, że ma się rękę czy nogę…


RAFINACJA Małgorzaty Ohme

FOT.: WOJCIECH OLSZANKA / EAST NEWS

Kochamy

GDYBANIE ROZMAWIAŁA:

J J oanna

achmann

Rozmawiamy z psychologiem Małgorzatą Ohme, psychoterapeutką Centrum Pomocy Profesjonalnej, wykładowczynią Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, redaktor naczelną miesięcznika o pięknym dzieciństwie „Gaga”.

17


RAFINACJA Małgorzaty Ohme

JESTEM CHORY, WIĘC NIE BĘDĘ ROBIŁ NIC, ŻEBY ZMIENIĆ PRACĘ. JESTEM CHORA, WIĘC MĄŻ MOŻE MNĄ PONIEWIERAĆ, A JA MUSZĘ TO ZNOSIĆ. JESTEŚMY CHORZY, WIĘC SIĘ NIE ODCHUDZAMY, BO PRZECIEŻ CHORY I TAK NIC NIE MOŻE… W TAKICH PRZYPADKACH MAM OCHOTĘ KRZYCZEĆ, ŻE CHOROBA NIE USPRAWIEDLIWIA LENISTWA!

18


RAFINACJA Małgorzaty Ohme amochód, kwadrans po ósmej. To jedyne miejsce i jedyna godzina, kiedy możemy porozmawiać. Odkąd Małgorzata Ohme została naczelną miesięcznika, jej życie polega na nieustannym wybieraniu, co należy zakończyć już, a co może jeszcze poczekać, czego absolutnie szkoda, a co było pracą tylko dla pieniędzy. Nawet dla takiej pracoholiczki jak ona nie są to decyzje łatwe. O godz. 8.15 (dziś jest jej dzień odwożenia syna Jurka do szkoły) wsiadamy do auta, wpinamy się w pasy, ja wyjmuję dyktafon, ale nie włączam go przez pierwsze pół godziny. Najpierw ploty, potem oczywiście „Gaga”, potem różne nasze babskie sprawy i wreszcie mogę wcisnąć czerwony guzik.

Patrzę na moich znajomych i widzę, że coraz więcej wśród nich ludzi wycofanych. Jakby na coś wiecznie czekali. Tkwią w toksycznych związkach, nie wyprowadzają się od mamy, nie zmieniają pracy, w której się męczą… Dlaczego tak jest?

Każda nowa sytuacja, każda zmiana wymaga od człowieka wysiłku – poznawczego, fizycznego, emocjonalnego. Dobrze wiemy, że czeka nas ciężka robota i zaczynamy się tego bać. Przeraża nas, że się nie sprawdzimy, że ujawnią się jakieś nasze cechy, które do tej pory były nieaktywne – to dotyczy zwłaszcza nowych związków. Boimy się, że nagle ludzie zaczną nas inaczej postrzegać, że stracimy argumenty, którymi podpieraliśmy się do tej pory. Zauważ, że bardzo często ci ludzie, o których pytasz, mówią: „ach, gdybym miała inną pracę, gdybym mieszkała w innym miejscu, gdybym miała inną rodzinę, gdybym znała chiński, to bym dopiero pokazała, na co mnie stać!” Proszę bardzo – mąż utrudnia ci zrobienie kariery? Zrób ją! Przynajmniej spróbuj! W większości wypadków okaże się, że na drodze do niej nie stoi mąż, ale takie przeciwności, jak choćby brak predyspozycji, brak kompetencji, lenistwo, bałaganiarstwo, niezorganizowanie, które sprawiają, że nie da się zrobić tej mitycznej kariery. Ci ludzie tak naprawdę nie chcą żadnej zmiany. Tak jak jest, jest fajnie, bo gdybyśmy coś zmienili, utracilibyśmy bezpowrotnie możliwość tego gdybania, które utrzymuje nas w takim bezpiecznym ciepełku i w przeświadczeniu, że jeślibyśmy tylko mieli możliwości, to ho ho!

nie jest przypadkiem pętlą, którą sobie zakłada na szyję. Pewnie szkoda, że fakt, iż ten „troskliwy” mąż poniżał ją latami, nie był znany wśród jej przyjaciół, tylko czy zmieniłoby to ich doraźne myślenie?

Pewnie nie. Co się teraz dzieje z Twoją koleżanką?

No to wracamy do tych słabszych, którym się nie chce, którzy nie mogą, nie potrafią, boją się. Jak ważni są dla nich bliscy ludzie, gdy postanawiają dokonać zmiany swojego życia?

A póki co…

A póki co, utrzymujemy tę „gębę”, bo przecież tyle wysiłku włożyliśmy w to, żebyśmy sami w nią uwierzyli i żeby wszyscy wokół w nią uwierzyli. Często ta „gęba” służy nam również do tego, żeby uzyskiwać coś od ludzi. No bo skoro ja jestem taka biedna, mam byle jaką pracę, kiepskiego partnera, nieudane dzieci, złą sytuację materialną, to ludzie wokół mnie zaczynają się mną zajmować. To jest sytuacja, która wymaga gruntownej analizy. Może wynikać z wyrachowania, a może to postawa „ja inaczej nie umiem”? Może zawsze byłam ofiarą, której się więcej należy? Gdybym nagle pokazała siłę, byłabym jak większość ludzi zadowolonych z życia. A przecież nie o to mi chodzi.

Oczywiście, że nie, jednak jest na tyle częste, żeby o tym mówić. Nie mówimy o ludziach, którzy chcą zmian, ale nie wiedzą, jak się to robi. Większość boi się zmian. Boją się, że nie sprostają nowej pracy, że nie poradzą sobie bez dotychczasowego partnera, że nie znajdą nowego mieszkania i w ogóle co ludzie na TO powiedzą, czyli jak na zmianę ich dotychczasowego życia zareaguje otoczenie. Generalnie albo nic nie powiedzą, albo też będą się bali zmiany. Tego, jak wpłynie ona na ich życie.

Nasze bliskie otoczenie nie lubi zmian.

Dokładnie. Jedna z moich koleżanek rozstała się z mężem. Dla niej nie ulegało wątpliwości, że musi się wyprowadzić. Nie miała dokąd, a poza tym nie chciała, żeby jej córka, która ledwo zaadaptowała się w nowej szkole, nagle musiała ją zmienić. Zaczęła więc szukać mieszkania w tej samej dzielnicy. Byłam jedyną osobą, która jej wtedy pomogła. Zresztą post factum. Nie wiedziałam, co się dzieje w jej życiu. Wszyscy przyjaciele tej dziewczyny pukali się w czoło i jeśli nawet nie mówili, to myśleli: „idiotka, nie mogła sobie znaleźć kochanka? Opuszczać taki wygodny dom i faceta, który przecież się o nią i o dziecko troszczył!”. A ona w tym czasie, sama jak palec, podpisywała umowę wynajmu, nie mając zielonego pojęcia, czy to, co podpisuje,

Bardzo ważni. I wcale nie myślę tu o terapeutach. Inni ludzie są potrzebni po to, żeby pomogli nam przeżyć zmianę. Czegokolwiek by dotyczyła. To nie musi być od razu odejście od męża. Ludzie, którzy nam towarzyszą, muszą wiedzieć, że możemy płakać, bać się, zmieniać zdanie, oskarżać siebie i otoczenie, wpadać w euforię po to, żeby za chwilę pogrążyć się w czarnej rozpaczy. Nie wyrzucajmy sobie, że traktujemy instrumentalnie takiego „towarzysza niedoli”. To normalne, że raz jesteśmy dawcami, raz biorcami. Dziś jesteśmy biorcami i bardzo tego potrzebujemy. Tak się składa, że ci, którzy pomagają nam przejść przez najtrudniejszy moment, później kojarzą nam się z tym trudem, często z nieprzyjemnością. A my chcemy już to mieć za sobą. Jesteśmy przecież nowym człowiekiem. Musi minąć sporo czasu, żeby nasze wzajemne relacje wróciły do stanu „sprzed”. Czasem, niestety, jest to niemożliwe.

Dla diabetyków ważne jest zachowanie dość restrykcyjnej diety i pilnowanie wagi. To wymaga motywacji i dokonania wielu zmian w dotychczasowym życiu. Moja znajoma diabetyczka ma z tym problem. Często słyszę od niej: „jutro na 100 proc. zacznę chodzić do siłowni”. I tak od dwóch lat.

Ale chyba nie dotyczy to wszystkich przypadków?

Za rok przeprowadzi się do własnego mieszkania, zmieniła pracę, ma nowego partnera, będzie miała dziecko. Same pozytywy. Ale to jest bardzo silna kobieta.

A nie słyszysz czasem od niej również zdań typu: „gdybym nie miała nadwagi, zmieniłabym pracę, miałabym więcej przyjaciół, byłabym częściej uśmiechnięta”? To jest klasyczny przykład strategii samoutrudniania (self handicapping strategy), czyli usprawiedliwiania wszystkich naszych życiowych niepowodzeń. W tym przypadku, powiedzmy, nadmierną tuszą. A przecież wiele czynników wymienianych przez kobiety z nadwagą nie ma żadnego związku z otyłością. Weźmy choćby dobry seks, fajne ciało czy powiększenie grona przyjaciół. To wszystko jest tak samo w zasięgu osoby szczupłej, jak i otyłej. Taka kobieta musi sobie uświadomić, dlaczego tak naprawdę coś w jej życiu nie jest takie, jak powinno, musi sobie uświadomić prawdziwe źródło niepowodzeń. Ale z drugiej strony, otyłość ułatwia tak wiele rzeczy… Twoja znajoma potrzebuje wsparcia. Cóż, trzeba iść z nią na tę siłownię raz, drugi i trzeci, dopóki nie „zaskoczy” i nie zacznie chodzić sama.

A czy cukrzyca albo inna przewlekła choroba mogą być wygodnym usprawiedliwieniem dla niepodejmowania działań prowadzących do zmiany?

Oczywiście! Jestem chory, więc nie będę robił nic, żeby zmienić pracę. Jestem chora, więc mąż może mną poniewierać, a ja muszę to znosić. Jesteśmy chorzy, więc się nie odchudzamy, bo przecież chory i tak nic nie może… W takich przypadkach mam ochotę krzyczeć, że choroba nie usprawiedliwia lenistwa! Nie tłumacz wszystkich swoich niepowodzeń i braku decyzji do zmian chorobą. Jak Cię coś uwiera, pozbądź się tego.

19


RAFINACJA prof. Wiesława Jędrzejczaka

O TYM, CO MA PRZESZCZEP SZPIKU DO LECZENIA CUKRZYCY TYPU 1., O NIEZWYKŁEJ TERAPII, KTÓRA RESTARTUJE NASZ UKŁAD ODPORNOŚCIOWY I O KOMÓRKACH MACIERZYSTYCH, KTÓRE MOGĄ WIELE – W ROZMOWIE Z OLGĄ WOŹNIAK OPOWIADA HEMATOLOG, PROF. WIESŁAW JĘDRZEJCZAK.

20


ddział Chorób Wewnętrznych i Onkologii wydał mi się dość zaskakującym miejscem na tę rozmowę. Na dodatek byłam tu umówiona z hematologiem. Co lekarz zajmujący się nowotworami, schorzeniami krwi i układu krwiotwórczego może wiedzieć o cukrzycy? – Wbrew pozorom, sporo – uspokoił mnie prof. Wiesław Jędrzejczak, kierownik Katedry i Kliniki Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Warszawie. – Po pierwsze, mechanizm powstawania jednego rodzaju cukrzycy, cukrzycy typu 1., ma swoje źródło właśnie w układzie krwiotwórczym.

Myślałam, że cukrzyca to choroba, która dotyka trzustki.

Ale co sprawia, że ten narząd działa nieprawidłowo? Przewlekły proces chorobowy prowadzący do powolnego zniszczenia produkujących insulinę komórek β, znajdujących się w wyspach trzustkowych.

Dalej nie widzę związku z krwią.

Komórek β nie niszczy wirus, bakteria, nowotwór, ale własny układ odpornościowy chorego. A komórki układu odpornościowego, limfocyty, to część układu krwiotwórczego. Powstają i dojrzewają tam, gdzie inne krwinki – w szpiku kostnym.

Więc żeby wyleczyć się z cukrzycy, powinnam pójść do hematologa?

Z cukrzycy typu 1. Choć to, co mamy do zaoferowania pacjentom z tym schorzeniem, to jeszcze nie standardowe leczenie, a nowa doświadczalna terapia. Trzeba jednak przyznać, że obiecująca. Bo my nie leczymy objawów, a staramy się zlikwidować przyczynę choroby.

Czyli wpłynąć jakoś na układ odpornościowy, żeby przestał niszczyć komórki trzustki? Dlaczego on w ogóle to robi?

Nie ma co do tego pewności. Jest taka hipoteza, która mówi o mimikrze tkankowej.

Mimikra kojarzy mi się ze zwierzętami, które próbują upodobnić się do otoczenia, by nie rzucać się w oczy.

Bo mimikra oznacza właśnie upodobnienie. W tym wypadku upodobnienie fragmentów DNA chorobotwórczych drobnoustrojów do fragmentów DNA naszych własnych tkanek. Komórki układu odpornościowego rozpoznają wroga, ucząc się, na poziomie molekularnym, jego portretu pamięciowego. Może się jednak zdarzyć, że nieco przypomina on jakąś tkankę własnego organizmu. I nasi policjanci zaczynają tropić i zwalczać nie bakterię czy wirusa, ale właśnie na przykład komórki β trzustki, które kojarzą im się z wrogiem.

Często się to zdarza?

Niektórzy ludzie mają do tego większą skłonność, ich układ odpornościowy jest jakby mniej uważny, zapamiętuje wrogów bardziej „po łebkach” i potem częściej mu się myli.

Czy da się temu jakoś zapobiec?

Nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć. Taką chorobę, nazywaną autoimmunologiczną, rozpoznajemy dopiero, gdy już do niej dojdzie. Najczęściej jesteśmy wtedy w stanie tylko próbować naprawiać szkody. Ale w przypadku cukrzycy typu 1. próbujemy stłumić chorobę w zarodku, zatrzymać atak zapamiętałych limfocytów.

Jak je wyprowadzić z błędu?

Nie da się. Ale można spróbować zlikwidować te komórki, które w tkankach własnego organizmu widzą wroga.

Zniszczyć układ odpornościowy?

Właśnie. Na taki pomysł leczenia cukrzycy wpadł mój asystent dr Emilian Snarski. Usłyszał na międzynarodowej konferencji, że metodę tę stosują z dużym powodzeniem współpracujący z Amerykanami Brazylijczycy, kierowani przez prof. Julio Voltarellego z São Paulo. Napisaliśmy projekt badawczy, dostaliśmy zgodę komisji


RAFINACJA prof. Wiesława Jędrzejczaka

Na zdjęciu: Limfocyty T i komórki nowotworowe. Kolorowy obraz z elektronowego mikroskopu skaningowego (SEM) komórek limfocytów T (kolor różowy) przylegających do komórek nowotworowych. U osoby zdrowej limfocyty precyzyjnie rozpoznają komórki nowotworowe, u diabetyka typu 1. atakują komórki beta w trzustce.

Na zdjęciu: Wysepki Langerhansa otoczone przez komórki zewnątrzwydzielnicze. Ta grupa komórek wydzielniczych złożona z licznych komórek beta wydzielających insulinę oraz mniej licznych komórek alfa, które wydzielają glukagon. To właśnie komórki beta są błędnie atakowane przez system odpornościowy (limfocyty) w cukrzycy typu 1.

Czy to niebezpieczne?

etycznej i zaczęliśmy poszukiwania pacjentów. To jednak wcale nie jest proste, bo trzeba trafić na diabetologów, którzy zechcą wziąć udział w nowatorskim badaniu. Zajęło nam to pół roku, ale w końcu udało się dzięki przychylności zespołu lekarzy ze szpitala MSWiA pod kierunkiem prof. Edwarda Franka.

Diabetolodzy zaczęli przysyłać do Was pacjentów?

Tak. I wcale nie ma na to dużo czasu od postawienia diagnozy. Chodzi o to, by zahamować niszczycielską działalność układu odpornościowego zanim całkiem wykończy on produkujące insulinę komórki. Bo wtedy nie ma już co ratować. Jeśli jednak przeszkodzi mu się w odpowiedniej chwili, to te komórki, które ocalały, często wystarczają, by pacjent w ogóle nie musiał przyjmować insuliny lub przyjmował ją tylko w niewielkich dawkach.

Czyli?

Jak?

Nie można. Dlatego go odbudowujemy.

Komórki krwi produkowane są w szpiku kostnym z tak zwanych krwiotwórczych komórek macierzystych. To takie komórki, które potrafią się przekształcać w każdą dowolną komórkę układu krwiotwórczego. Zanim zniszczymy układ odpornościowy, skłaniamy szpik, by wyprodukował znacznie więcej niż normalnie komórek macierzystych, pobieramy je od pacjenta i zamrażamy. Potem, gdy zniszczymy układ odpornościowy, podajemy je z powrotem i one go na nowo odbudowują. W efekcie nowy układ odpornościowy „zapomina”, że należy atakować trzustkę, a ta jest w stanie wznowić produkcję insuliny. Poza tym to układ odpornościowy „wyhodowany” z własnych komórek, nie od obcego dawcy, więc nie ma ryzyka odrzucenia przeszczepu.

To taki jakby restart.

Tak, można tak powiedzieć. Tę metodę niszczenia szpiku stosuje się przy innych chorobach autoimmunologicznych, w leczeniu cukrzycy to nowość.

Obniżeniem odporności, infekcjami, utratą łaknienia, nudnościami i wymiotami, utratą włosów, złym samopoczuciem, zawrotami głowy, obniżeniem płodności.

To znaczy, że po takiej terapii nie można mieć dzieci?

No dobrze, ale wykończenie układu odpornościowego to poważna sprawa. Jak można bez niego żyć?

Szpik niszczy się za pomocą chemioterapii, więc leczenie jest obarczone jej skutkami ubocznymi.

Mężczyznom zalecamy zdeponowanie nasienia, kobietom – zamrożenie fragmentu jajnika. Bo może się zdarzyć, że jeśli po całej procedurze pacjenci zdecydują się na potomstwo, będzie konieczna pomoc specjalistów leczenia niepłodności. Choć nawet chorzy w sposób znacznie bardziej agresywny leczeni na nowotwory miewają potem dzieci.

To niewesoła wizja, zwłaszcza że cukrzyca typu 1. często dotyka ludzi młodych.

Ale ta choroba sama z siebie obniża płodność. Poza tym uzależnienie do końca życia od zastrzyków insuliny, od mierzenia poziomu cukru dla wielu jest już wystarczającą motywacją do radykalnego leczenia. Cukrzyca także daje wiele skutków ubocznych – może skrócić życie nawet o 20 lat, być powodem miażdżycy, uszkodzenia nerwów.

Dlaczego?

Bo tkanki naszego organizmu źle znoszą gwałtowne wahania poziomu insuliny, jakie wiążą się z jej podawaniem w zastrzykach czy nawet za pomocą pomp insulinowych.

Czy takie zrestartowanie układu odpornościowego leczy na zawsze? Czy on się z czasem znowu nie zapomni? Nie zacznie mylić własnych tkanek z wrogimi?

Może się tak zdarzyć. I wtedy będzie trzeba zabieg powtórzyć. Zwykle staramy się pobrać tyle komórek macierzystych szpiku, by mieć zapas na wszelki wypadek.


Prof. dr hab. Wiesław Wiktor Jędrzejczak, specjalista chorób wewnętrznych, hematolog, onkolog. Laureat nagrody Fundacji na Recz Nauki Polskiej za prace na temat molekularnych i komórkowych mechanizmów powstawania komórek krwi. Szef Katedry i Kliniki Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Warszawie. Krajowy konsultant do spraw hematologii. Zdarzyło się to już?

Nie. A tej procedurze poddaliśmy blisko 20 osób. Jestem jednak przekonany, że u niektórych będą nawroty, ale każdy rok na własnej insulinie to coś, o co warto się bić. Podanie insuliny z zewnątrz jest zawsze gorsze niż korzystanie z tej naturalnej.

Czy taki zabieg przeszczepienia własnych komórek macierzystych szpiku wykonuje się tylko u dorosłych? Przecież dzieci też chorują na cukrzycę typu 1.

A jak jest z pacjentami za granicą?

Część pacjentów prof. Voltarellego wróciła do zażywania leku, ale biorą go w znacznie mniejszej dawce, np. jedną czwartą czy nawet jedną dziesiątą tego, co przed przeszczepem. A mniej więcej jedna trzecia chorych nie wymaga insuliny nawet po pięciu latach.

Jak wygląda taki zabieg przeszczepu szpiku?

Cała procedura trwa około dwóch miesięcy. Najpierw podajemy lek, który powoduje, że ze szpiku do krwi obwodowej wyrzucanych jest dużo komórek macierzystych. Wtedy podłączamy pacjenta do maszyny, przez którą filtruje się jego krew – odsiewa komórki macierzyste i krew wraca do krwiobiegu. To nie jest bolesny zabieg. Najmniej przyjemna jest chemioterapia później. Samo podanie na nowo komórek macierzystych to zwykła kroplówka.

Coraz popularniejsze staje się dzisiaj bankowanie krwi pępowinowej. Specjaliści obiecują właśnie, ze zawarte w niej komórki macierzyste mogą kiedyś posłużyć do leczenia różnych chorób. Czy ta okazja nie byłaby właśnie odpowiednia, by ją wykorzystać?

Oczywiście. Ale po pierwsze, przechowywanie tej krwi jest drogie i niewiele osób na to stać. Jest zatem nikłe prawdopodobieństwo, że akurat ktoś, kto ją ma, zachoruje na cukrzycę typu 1. i będzie można jej do tego użyć. Ja słyszałem o jednym na świecie przypadku, kiedy krew pępowinowa przydała się pacjentowi. Był chory na aplazję szpiku, a to niesłychanie rzadka choroba. No i tej krwi musi być też odpowiednia ilość. By można było leczyć za jej pomocą, potrzeba jej 3 ml na kg ciała pacjenta. A jej ilość jest zmienna – od 20 do 200 ml. Jeśli więc ktoś ma jej w banku 30 ml i waży 10 kg, to się przyda. W innym wypadku jest bezużyteczna.

Można byłoby to zrobić i u dzieci, choć nie słyszałem o ani jednym takim przypadku. Diabetolodzy dziecięcy demonizują skutki uboczne takiej terapii. Tymczasem dzieci o wiele lepiej by ją znosiły od dorosłych – jak pokazują choćby przypadki przeszczepu szpiku w dziecięcych białaczkach.

Myśli Pan, że leczenie cukrzycy typu 1. pójdzie właśnie w tym kierunku?

Ważne jest to, że otworzył się nowy rozdział w medycynie. Skoro raz udało się „przelecieć przez Atlantyk”, wiadomo, że to możliwe. Ta metoda na pewno będzie się rozwijać.

FOT.: WŁODZIMIERZ WASYLUK / REPORTER

RAFINACJA prof. Wiesława Jędrzejczaka



CZARNA bez cukru

Życie samo w sobie potrafi być niewysychającym źródłem stresu. Dodajmy do tego napięcia związane z chorobą, koniecznością terapii, diety i samokontroli, a otrzymamy posępny obraz udręk i zgryzot diabetyka. Na szczęście jest na to lekarstwo! I jesteś nim Ty sam, a dokładnie – Twój sposób radzenia sobie ze stresem i poznanie jego mechanizmów.

TEKST: lek. med.

M S arcin

erafin

25


CZARNA bez cukru

darzenia, którym towarzyszy stres, spotykają każdego niemal codziennie. Z wiekiem przyzwyczajamy się do tego i zwykle uczymy się radzić sobie z trudnymi sytuacjami na swój specyficzny sposób. Służą nam do tego mechanizmy obronne, które wykształcił nasz organizm. Pozwalają one reagować w sposób najmniej urazowy dla nas lub po prostu uniknąć nieprzyjemnego odczucia lub sytuacji. Organizm ludzki w odpowiedzi na bodźce stresowe produkuje różne substancje chemiczne, które pozwalają uruchomić rezerwy energetyczne zmagazynowane w ciele (głównie cukry), by maksymalnie wykorzystać je w sytuacji zagrożenia i uniknąć niebezpieczeństwa. Taka reakcja „obrony i ucieczki“ działa w oparciu o hormony stresu, do których należy głównie adrenalina i hormony kory nadnerczy (kortyzol i kortykosteron). To ciekawe, że źródła stresu mogą być różne: fizyczne (choroba, uraz, operacja) lub psychiczne (kłótnia małżeńska, złe relacje w pracy), a ogólny mechanizm, objawy i fizjologia stresu są w zasadzie takie same. Stres krótkotrwały, związany z jakimś nieoczekiwanym, nagłym zdarzeniem (np. kłótnia w domu, trudna rozmowa z szefem w pracy czy wiadomość o chorobie) manifestuje się najczęściej w sposób fizyczny. Wzmożona potliwość, drżenie rąk, wewnętrzny niepokój, ogólne pobudzenie i mobilizacja to niektóre towarzyszące mu objawy. Z czasem, gdy sytuacja stresowa przedłuża się (tzw. stres przewlekły), w obrazie zaczynają dominować objawy psychiczne, np. obniżony nastrój, negatywne nastawienie, niechęć.

Słodki stres we krwi

Stres u osób z cukrzycą, podobnie jak w innych chorobach metabolicznych i endokrynologicznych, ma duży wpływ na jakość życia. Hormony stresu, wspomniane wyżej adrenalina oraz kortyzol i kortykosteron, wpływają silnie hiperglikemizująco, a więc podnoszą poziom cukru we krwi. Taki mechanizm działania potwierdzają badania na zwierzętach. Hiperglikemizujący wpływ stresu zarówno fizycznego, jak i psychicznego potwierdza się głównie u chorych

26

z cukrzycą typu 2. Prawdopodobnie dzieje się tak głównie dlatego, iż stres z jednej strony blokuje produkcję insuliny własnej u chorego, a z drugiej uwrażliwia tkanki magazynujące cukry na hormony stresu. Chory, będąc w stresie pod wpływem tych substancji, ma więc wszystkie niekorzystne objawy podwyższonego poziomu cukru. Dodatkowo hormony te powodują wzrost ciśnienia tętniczego, przyśpieszają akcję serca i powodują wiele innych niekorzystnych objawów, które szczególnie u osób z powikłaniami cukrzycy mogą mieć negatywne skutki.

Hormony stresu wpływają silnie hiperglikemizująco, a więc podnoszą poziom cukru we krwi. Taki wpływ stresu potwierdza się głównie u chorych z cukrzycą typu 2. U części osób z cukrzycą typu 1. stres objawiać się może hipoglikemią, czyli niskim poziomem glukozy we krwi. Dotyczy to dobrze wyrównanych, młodych chorych, szczególnie w sytuacjach stresu związanego z wysiłkiem fizycznym. Osoby takie, których mięśnie mają wysoką insulinowrażliwość, w sytuacji stresu o wiele łatwiej przyswajają cząsteczki glukozy znajdujące się w ich krwioobiegu. Zwyczajne zawody sportowe mogą skończyć się hipoglikemią dla człowieka z cukrzycą, który przygotowując się do nich, zapomniał o zwiększonym zapotrzebowaniu organizmu na glukozę. W takiej sytuacji poza czymś słodkim trzeba pamiętać o opanowaniu i racjonalnym działaniu. Trochę słodkich kalorii, minuta odpoczynku, trzy głębokie wdechy i już za chwilę będzie lepiej.


CZARNA bez cukru

Cukrzyca – szok – stres

Osoby z cukrzycą doświadczają stresu podobnie jak inni ludzie. Dla każdego chorego ze świeżo rozpoznaną cukrzycą diagnoza jest szokiem. Zdrowy do tej pory człowiek ze swoimi planami i wyobrażeniami o przyszłości postawiony jest w sytuacji, gdy choroba wydaje się niweczyć wszystko, co miał. Pojawia się rozpacz, poczucie, że wszystko jest stracone, że nie ma już odwrotu. Młodzi ludzie po diagnozie czują się gorsi od swoich rówieśników, wybrakowani, mniej wartościowi, słabsi. Często wpływa to na ich relacje rówieśnicze i powoduje wyobcowanie. Z czasem smutek i rozpacz przeradzają się w złość i bunt. Tej złości towarzyszy zaprzeczanie objawom i mylne poczucie zdrowia lub braku choroby. Przecież nic mi nie jest! Przecież nie czuję się chory! Często dochodzi do konfliktów

Stres a płeć Z BADAŃ SZWEDZKICH NAUKOWCÓW WYNIKA, ŻE MĘŻCZYŹNI, KTÓRZY PRZEŻYWAJĄ SILNY STRES PSYCHICZNY, SĄ PONAD DWUKROTNIE BARDZIEJ NARAŻENI NA CUKRZYCĘ NIŻ CI ZESTRESOWANI NAJMNIEJ. PODOBNEJ ZALEŻNOŚCI NIE MA JEDNAK MIĘDZY STRESEM A RYZYKIEM CUKRZYCY U KOBIET. ZDANIEM BADACZY RÓŻNICE TE MOGĄ WYNIKAĆ Z TEGO, ŻE POD WPŁYWEM STRESU MÓZGI KOBIET I MĘŻCZYZN W INNY SPOSÓB REGULUJĄ GOSPODARKĘ HORMONALNĄ.

Wyluzuj przynajmniej na emeryturze BRYTYJSCY NAUKOWCY TWIERDZĄ, ŻE STRES MOŻE PRZYSPIESZAĆ SPADEK ZDOLNOŚCI PAMIĘCIOWYCH I OGÓLNEJ SPRAWNOŚCI UMYSŁOWEJ U STARSZYCH OSÓB Z CUKRZYCĄ. DO TAKIEGO WNIOSKU DOSZLI PO PRZEBADANIU OSÓB CHORYCH NA CUKRZYCĘ TYPU 2. W WIEKU OD 60 DO 75 LAT. OKAZAŁO SIĘ, ŻE PACJENCI Z WYŻSZYM STĘŻENIEM KORTYZOLU WE KRWI (HORMONU STRESU) BYLI MNIEJ SPRAWNI UMYSŁOWO NIŻ RESZTA BADANEJ GRUPY.

z najbliższym otoczeniem, które próbuje przekonać chorego o potrzebie samokontroli i samozaangażowania w proces leczenia. Stres związany z chorobą pacjent może przenieść na lekarzy, pielęgniarki czy dietetyków, a więc ludzi odpowiedzialnych za proces terapeutyczny. Po dłuższym lub krótszym okresie buntu choremu w końcu udaje się „wbić w nowe buty“ i przyzwyczaić się do rutyny związanej z codziennością w cukrzycy. Okresowe rozchwianie glikemii, związane z inną chorobą (np. przeziębieniem) lub trudnymi sytuacjami życiowymi, może wywoływać u dobrze wyrównanych pacjentów niepokój lub poczucie niepowodzenia, szczególnie gdy podchodzą oni zadaniowo i ambicjonalnie do kwestii samokontroli. Takie sytuacje mogą wyzwalać błędne koło stresu. Stres rodzi bowiem stres! Niepowodzenie w kontroli glikemii wyzwala hormony stresu, które odpowiedzialne są za rozchwianie metaboliczne cukrzycy i pogłębienie wahań glikemii, co z kolei u chorego napędza niepokój i niezadowolenie. Ważne jest więc radzenie sobie ze stresem, opanowanie i „pozwolenie sobie“ na przeżywanie objawów typowych dla choroby, takich jak np. hipo- i hiperglikemia, oraz na adekwatne do tych objawów działanie (tj. kontynuowanie samokontroli w cukrzycy). Należy pamiętać również o tym, że stres towarzyszący chorobie redukuje dobrze dobrana insulinoterapia oparta na nowoczesnych preparatach, tj. analogach insulin. To właśnie dzięki analogom pacjent uzyskuje w najbardziej komfortowy sposób właściwy poziom cukru, a ten z kolei buduje poczucie bezpieczeństwa i spokoju.

W kręgu bliskich

Najbliższe otoczenie odgrywa również ważną rolę w sytuacjach napędzających stres. Wielokrotnie dotyczy to zbyt przejętej rodziny, która obawiając się głównie hipoglikemii, reaguje w sposób nieco przesadny i nadopiekuńczy. Drodzy Najbliżsi! Wasze zaangażowanie w terapię cukrzycy u córki/syna/męża/żony/matki/ojca/przyjaciół jest niesamowicie ważne, ale pozwólcie Waszym chorym na przeżywanie objawów swojej choroby. Wasze zbytnie zaangażo-

27


CZARNA bez cukru Staw mu czoła

dr Małgorzata Sibińska PSYCHOLOG, TRENER, SPECJALISTA DS. PROFILAKTYKI

W powszechnej opinii stres jest utożsamiany ze zjawiskiem szkodliwym, ale w rzeczywistości niepożądane działanie przynosi jedynie stres zbyt silny. Stres to emocje, napięcie, niepokój. Jego rola jest na tyle istotna, że pewien jego poziom jest wręcz niezbędny dla naszego życia. Choćby do tego, by zdobyć coś, na czym nam szczególnie zależy, a co wydaje się nam trudne do zdobycia. Każdy z nas jest inny i każdy z nas potrzebuje zarówno innej dawki stresu, by się zmobilizować, jak i innego jego natężenia, by zaczął on mu przeszkadzać. Istotne jest to, że stresu nie można zignorować i poczekać, aż sam minie. Trzeba stawić mu czoła. Na początek wystarczą dwa kroki. Pierwszy to rozpoznanie, na czym polega stresująca sytuacja. Krok drugi to znalezienie odpowiednich środków, by ją złagodzić i zredukować. Technik łagodzenia jest wiele, wystarczy wybrać najlepszą dla siebie i konsekwentnie ją stosować. Wymienię tylko kilka: wysiłek fizyczny, dzięki któremu hormony stresu, tj. adrenalizna i kortyzol, ulegają redukcji; rozmawianie – „wygadanie” stresu, które przynosi ulgę; śmiech – organizm produkuje hormony szczęścia, a redukuje hormony stresu; wyłączanie – znalezienie miejsca, w którym można usiąść z książką czy kawą, ale nie pracować; zdrowa dieta zapewniająca odpowiedni dobór witamin i woda, która „wypłukuje stres” z organizmu; oddech – świadome oddychanie, koncentracja na oddechu (w stresie oddech wstrzymujemy); wzbudzanie pozytywnych emocji – znajdowanie korzyści i nadawanie sensu różnym wydarzeniom. Rozumienie stresu i przyczyn sytuacji stresowych oraz umiejętności radzenia sobie z kryzysem chronią nasze zdrowie fizyczne i psychiczne.

wanie może powiększać pulę stresu u chorego, wywoływać w nim niepotrzebny gniew lub po prostu odwracać jego uwagę od tego, co sam wie doskonale – tzn. jak sobie samemu pomóc. Z czasem każdy staje się ekspertem od siebie i od własnej choroby. Czasem wie o wiele więcej niż jego własny lekarz czy pielęgniarka. Pozwólcie mu korzystać z tej wiedzy. Mówię tu oczywiście o sytuacjach rutynowych w cukrzycy, a nie o grożacych życiu zdarzeniach. Ludzie będący w stresie mniejszą wagę przykładają do samokontroli i dbania o prawidłowe glikemie, a także gorzej się odżywiają oraz popełniają więcej błędów dietetycznych. Łatwiej jest „zajeść“ problem niż go rozwiązać. Podobnie ma się sprawa z nadużywaniem alkoholu w sytuacji stresu. Każdy człowiek, nie tylko ten z cukrzycą, powinien nauczyć się radzić sobie ze stresem. Każdy z nas powinien znaleźć na to swój własny sposób. Niezależnie od tego, czy będzie

Stres towarzyszący chorobie redukuje insulinoterapia oparta na nowoczesnych preparatach, tj. analogach insulin. Dzięki nim pacjent uzyskuje w komfortowy sposób właściwy poziom cukru, poczucie bezpieczeństwa i spokoju.

to spacer na świeżym powietrzu, spotkanie z bliskimi, zajęcia yogi, czy godzina basenu, na pewno choć trochę pomoże złapać dystans do trudnych spraw. Z pewnością takie odreagowanie w zdrowy sposób da chwilę na oddech i poprawi samopoczucie. Z doświadczenia wiem, że używki i „zamiatanie pod dywan“ problemów jeszcze nikomu nie pomogły. Za to racjonalne podejście do własnej choroby, samokontrola, zdrowe relacje i aktywność fizyczna mogą być remedium na wiele bolączek. Nawet tych, które wydają się nierozwiązywalne.

28


TEKST:

O W M G

ZDJĘCIA:

lga

ojciechowska

arcin

rabowiecki

The Cyrenians Farm to niewielkie przedsiębiorstwo społeczne należące do organizacji pozarządowej, która od ponad czterdziestu lat pomaga osobom bezdomnym oraz bezrobotnym w Edynburgu i okolicach. Miejsce niezwykłe, gdyż jest przykładem pomysłowego połączenia działań prospołecznych i prozdrowotnych. Dając szansę na rozwój młodym osobom z trudną przeszłością, farma produkuje jednocześnie pyszne, organiczne owoce, warzywa i przetwory dostępne dla wszystkich.


CZARNA słodzona

Jeśli zobaczymy na produkcie ten znak, możemy mieć pewność, że 95% jego składników zostało wyprodukowanych metodami ekologicznymi, a produkt był nadzorowany podczas procesu produkcji. Oprócz tego na produkcie powinna być nazwa producenta lub sprzedawcy oraz nazwa lub kod jednostki certyfikującej.

he Cyrenians Farm leży kilka mil od stolicy Szkocji, Edynburga, w spokojnej, nieco ospałej wsi Kirknewton, z której rozpościera się piękny widok na wzgórza Pentlands. Gdy wkracza się na teren farmy, można odnieść wrażenie, że wchodzimy w inną czasoprzestrzeń. Czas płynie tu bardzo powoli, wyznaczany rytmem ryczenia okolicznych owiec i ziewnięć lokalnych kotów. Kiedy jednak obserwujemy bliżej życie na farmie, zauważamy szybko, że tu każdy dzień mija na intensywnej, pełnej obowiązków pracy…

INNOWACYJNE PRZEDSIĘBIORSTWO SPOŁECZNE

Farma jest miejscem wyjątkowo cennym, pomaga młodym ludziom, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji, odnaleźć nową drogę w życiu poprzez angażowanie ich w pracę gospodarstwa. Oderwani od wielkiego miasta zajmują się zbieraniem owoców i warzyw, a następnie przetwarzaniem ich i dostarczeniem do lokalnych sklepików w Edynburgu. Mieszczuchy uczą się tu różnorodnych prac fizycznych – sadzenia drzew, drobnych napraw, koszenia trawy i ekologicznej hodowli drobiu. Rezydenci mają zapewnioną opiekę pracowników społecznych, którzy czujnie wspierają i obserwują ich proces resocjalizacji. Na co dzień wraz z chłopcami mieszkają wolontariusze z różnych stron świata (od Włoch, Francji, Czech po Peru czy Brazylię), którzy pomagają im w codziennych obowiązkach. Są oni ważnym elementem procesu socjalizacji – nawiązują z nimi przyjaźnie, dają wsparcie i motywują do działania. Na farmie wszystkie posiłki jada się wspólnie przy

30

Wydaje się, że czas płynie tu bardzo powoli, wyznaczany rytmem ryczenia okolicznych owiec i ziewnięć lokalnych kotów. To jednak pozory…

dużym, drewnianym stole w kuchni. Wolontariusze gotują czasem potrawy według tradycyjnych przepisów ze swoich krajów. Ponad 80 proc. podopiecznych farmy twierdzi, że pobyt na niej wzmocnił ich pewność siebie i wiarę we własne siły oraz zbudował ich samodzielność. Wpłynął także na ich motywację i chęć do wzięcia odpowiedzialności za swoje życie. Po opuszczeniu farmy organizacja The Cyrenians pomaga im znaleźć pracę, a nawet finansuje wynajem mieszkania. Znakiem firmowym The Cyrenians Farm i chlubą całej społeczności jest organiczny dżem malinowy. Specyfik robiony domowym sposobem według autorskiej receptury szefa farmy. Zawiera tylko i wyłącznie organiczne składniki (maliny, cukier trzcinowy, kwasek cytrynowy). Jego smak jest naprawdę wyjątkowy i da się porównać z przetworami, które dostajemy od naszych babć.

TEAM BUILDING NA POLU

Sukcesy farmy zachęciły jej pomysłodawców do podjęcia kolejnych wyzwań i wykorzystania potencjału gospodarstwa w innych obszarach. Obecnie The Cyrenians organizuje na farmie rzecz wyjątkową, a mianowicie „Team challenges”. Są to z pozoru typowe wyjazdy integracyjne dla pracowników firm, ale wystarczy do nich dodać otoczenie i specyfikę organicznej farmy, by zmieniły się w niepowtarzalną przygodę. To doskonała alternatywa dla tradycyjnych wyjazdów integracyjnych dla pracowników, dzięki której farma zwiększyła przychody i efektywnie wykorzystała popyt na unikatowe wyjazdy szkoleniowe.


CZARNA słodzona

Na czym polega „Team challenges”? Farma zaprasza do siebie zespoły pracowników przeważnie z korporacji, ale również ze średnich i małych przedsiębiorstw. Zespoły liczące od 8 do 20 osób wykonują na farmie prace niecodzienne dla mieszczuchów, takie jak sadzenie drzew i krzewów, sadzonek truskawek, zbieranie kurzych jaj, malin czy warzyw. „Team challenges” to pakiet, w ramach którego farma proponuje klientom nie tylko ciekawe zadania o charakterze integracyjnym, ale również uświadamia im, jak działa przedsiębiorstwo społeczne. Każde zadanie przez nich wykonane przyczynia się do rozwoju przedsiębiorstwa. Uczestnicy „Team challenges” kończą dzień na farmie nie tylko zmęczeni fizyczną pracą, ale również wypełnieni refleksją na temat zjawiska bezdomności i bezrobocia. Z kolei podopieczni Residential Care House mają możliwość kontaktu z „innym, lepszym światem” – na partnerskich zasadach.

da się niekorzystnie na zdrowie konsumentów, czyli nas wszystkich. I tak powstała nisza i idea żywności organicznej. The Cyrenians Farm jest certyfikowaną farmą organiczną. Oznacza to, że owoce i warzywa są produkowane tu bez użycia pestycydów i nawozów sztucznych. Oznacza to również, że zwierzęta hodowane na niej (owce oraz kury) mają lepsze warunki. Żyją na większej przestrzeni i poruszają się swobodnie – kury biegają wolno, nie są zamykane w klatkach. Pasza jest pochodzenia naturalnego. Przetwórstwo żywności organicznej znacznie różni się od tradycyjnego. W „tradycyjnym” sposobie wytwarzania pożywienia producenci bardzo często dodają do produktów polepszacze smaku, konserwanty, barwniki i inne dodatki z literą „E” na początku. Część tych składników budzi obawy dietetyków. Produkty organiczne są ich całkowicie pozbawione.

ORGANICZNIE OD A DO Z

ORGANICZNIE = EKOLOGICZNIE

Aby mogła powstać opisana powyżej farma w Kirknewton, musiał pojawić się dużo wcześniej trend na hodowlę organiczną. Ma on swoje początki w Stanach Zjednoczonych, a także w krajach Europy Zachodniej, głównie Anglii. W krajach tych zawsze chodziło o maksymalną wydajność produkcji żywności, co wpłynęło na pogorszenie jej jakości (nadmierne wykorzystywanie chemii). Pod koniec lat 80. ubiegłego wieku zorientowano się, że należy zacząć myśleć o zatrzymaniu tego niezdrowego trendu. Przeprowadzone analizy wykazywały bowiem, że zachodnie rolnictwo nadmiernie wykorzystuje chemiczne środki ochrony roślin i nawozy, a to przekła-

Do Polski trafiają z Zachodu różne mody – nie zawsze warte naszej uwagi. Moda na żywność organiczną, którą zwykliśmy nazywać po prostu żywnością ekologiczną, jest na pewno warta naszego zainteresowania. Jakie są plusy ekożywności? Jest ich naprawdę sporo. Smakoszy przekona lepszy, pełniejszy smak, a osoby ceniące zdrowie – brak w żywności organicznej pestycydów i azotanów. Ekologiczne mleko i mięso nie zawierają hormonów wzrostu i antybiotyków. Według niektórych badań owoce i warzywa z upraw ekologicznych mają więcej witaminy C. Pomidory eko mają dwa razy wyższe stężenie działających prozdrowotnie przeciwutle-

niaczy. Ze względu na wyjałowione tradycyjną uprawą gleby, żywność eko hodowana na ekofarmach zawiera często więcej składników, takich jak żelazo czy magnez (bardzo istotny dla kości, nerwów i mięśni). To chyba wystarczające powody, by w trakcie naszych najbliższych zakupów pokusić się o spróbowanie ekologicznych produktów. Nie bez znaczenia dla wielu konsumentów jest też aspekt etyczny związany z żywnością organiczną (etyczne traktowanie zwierząt). Zniechęcić do niej może nas cena, ale rozwój rynku żywności organicznej powinien w przyszłości spowodować, że będzie ona tańsza i bardziej dostępna. W sklepach w Wielkiej Brytanii klient ma zwykle do wyboru żywność organiczną lub nieorganiczną, w Polsce to wciąż rzadkość. Tym bardziej daleko nam do idei The Cyrenians Farm, czyli zakładania farm łączących hodowlę organiczną z resocjalizacją i działaniami prospołecznymi. Tym niemniej ekożywność w Polsce cieszy się coraz większym zainteresowaniem, szczególnie w dużych miastach. Warto pamiętać, że jeśli chcemy mieć 100 proc. pewności, że kupujemy produkty ekologiczne, należy szukać na nich odpowiednich oznaczeń – certyfikatów (patrz: ramka). Nie dajmy się zwieść niepotwierdzonym certyfikatem napisom w stylu: „eko”, „ekologiczny”, „ze wsi”, „z czystych terenów”. To tylko chwyt reklamowy. W małych miejscowościach, wsiach, na targach czy bazarach, gdzie czasem można jeszcze robić zakupy prosto od rolników, żywność jest dobrej jakości, nawet bez takich certyfikatów. Więcej informacji o The Cyrenians Farm: www.cyreniansfarm.org.uk

31


CZARNA słodzona

MÓWIMY NIM OD URODZENIA I WSZYSCY ZDAJEMY SOBIE SPRAWĘ Z JEGO ISTNIENIA, CHOCIAŻ NIE ZAWSZE Z JEGO POTĘGI. A PRZECIEŻ POWSZECHNIE ZNANA JEST GŁOSZONA PRZEZ ANTROPOLOGA ALBERTA MEHRABIANA TEZA O TYM, ŻE JEDYNIE 7 PROC. INFORMACJI PRZEKAZUJEMY SŁOWAMI, 38 PROC. BRZMIENIEM GŁOSU I AŻ 55 PROC. JĘZYKIEM CIAŁA. DZIŚ NAUKA KONTROLOWANIA SWOICH POSTAW I GESTÓW TO NIE TYLKO PODSTAWOWA TECHNIKA AUTOPREZENTACJI, ALE TEŻ SPOSÓB NA TO, ŻEBY POCZUĆ SIĘ LEPIEJ WE WŁASNYM CIELE. owa ciała jest tym, co pozostało w człowieku z natury. Nie bez powodu jej badaniem zajmował się nawet sam Karol Darwin, który określił niewerbalne zachowania, zwłaszcza związane z mimiką i postawą, jako ewolucyjną pozostałość reakcji fizjologicznych. Według klasyka psychologii społecznej Elliota Aronsona, mowa ciała służy przede wszystkim wyrażaniu emocji, przenoszeniu postawy, informowaniu o cechach osobowości i ułatwianiu komunikacji werbalnej. Z kolei dla speców od marketingu umiejętne operowanie językiem ciała to skuteczne narzędzie perswazji, a znajomość gestów jest podstawą do rozszyfrowania prawdziwych intencji naszych rozmówców. Chociaż badania nad mową ciała mają w zachodniej nauce już kilkudziesięcioletnią tradycję, ich

TEKST:

32

M L arek

ewoc

praktyczne zastosowanie znalazło odbiorców w Polsce dopiero w latach 90. Symptomatyczna jest tutaj m.in. kariera Piotra Tymochowicza, który wyszkolił kilku prominentnych polityków nie tylko w PR, ale także w kontrolowaniu swojego ciała. Dziś znajomość języka ciała przestała być traktowana tylko jako tajemna wiedza, mająca zastosowanie podczas rozmów kwalifikacyjnych, spotkań biznesowych czy debat politycznych. Znacznie wzrosła świadomość związana z tym, jak mogą być odczytywane nasze gesty i zachowania. Rozszerzeniu uległa także oferta kursów, szkoleń i ćwiczeń, dzięki którym możemy nie tylko kontrolować pozawerbalny przekaz, ale także nauczyć się wyrażać nasze emocje i pomóc naszemu ciału się zrelaksować. Chociaż każdy z nas potrafi intuicyjnie odczytać podstawowe gesty, nie zaszkodzi przytoczyć tutaj najważniejsze ustalenia dotyczące przekazów niewerbalnych, wysyłanych przez różne części ciała.

Oczy

To dzięki nim odczytujemy gesty innych osób, one też najczęściej służą do zapoczątkowania interakcji. One też często są najbardziej sugestywnym przekaźnikiem nastroju. Nie bez przyczyny określa się je jako zwierciadło duszy. Bardzo często mówią więcej niż całe ciało. Gdy śmieją się usta, oczy potrafią wyrazić smutek, złość lub znudzenie. Przy analizie cudzej mowy oczu musimy zwrócić uwagę na takie czynniki, jak: częstotliwość spojrzenia, długość spojrzenia, ruchy oczu, szerokość źrenicy i mruganie powiekami. Długi kontakt wzrokowy może oznaczać zainteresowanie, a być może także wrogie zamiary, z kolei jego brak to oznaka znudzenia lub niepokoju. Osoba pewna siebie będzie patrzeć na nas długo, podczas gdy nieśmiała będzie unikać kontaktu wzrokowego. Spuszczenie wzroku może być z kolei traktowane jako oznaka uległości lub kapitulacji, niczym podkulenie ogona u zwierząt. Warto także zwrócić uwagę na źrenice naszego rozmówcy. Gdy mówimy, że komuś „zaświeciły się oczy”, oznacza to szybkie rozszerzenie źrenic, które jest oznaką zainteresowania. Dodatkowo oczy są ściśle połączone z poszczegól-



CZARNA słodzona

nymi strefami półkul mózgowych, dlatego kierunek spojrzenia podczas konwersacji może pomóc nam odczytać procesy myślowe zachodzące u naszego rozmówcy. Przykładowo: gdy uruchamiamy wyobraźnię, nasz wzrok wędruję w górę i w lewo. W górę i w prawo spoglądamy wtedy, gdy przypominamy sobie obrazy. Spoglądając w lewo oddajemy się słuchowemu konstruowaniu myśli, a w prawo – przypominamy sobie dźwięki. Z kolei w dół i w lewo spoglądamy wtedy, gdy odwołujemy się w naszej pamięci do zmysłów lub emocji, a w dół i w prawo, gdy rozmawiamy w myślach sami ze sobą.

Twarz

Czyli usta, czoło, brwi, policzki – narzędzia mimiki wyrażające uczucia. Badacze odkryli, że dla sześciu głównych emocji – gniewu, szczęścia, zaskoczenia, strachu, niesmaku i smutku – istnieje uniwersalna mimika, którą w ten sam sposób odczytują ludzie na całym świecie. Dlatego twarz jest chyba najmniej zagadkowym nośnikiem mowy ciała, chociaż oczywiście zdarzają się ludzie z kamienną twarzą, którzy potrafią doskonale zamaskować swój nastrój. Z kolei innych zdradzają tiki, takie jak drganie powiek, brwi czy kącików ust, związane ze zdenerwowaniem lub ekscytacją.

Ręce

A konkretniej ich gestykulacja. Są one najbardziej ekspresyjnym narzędziem komunikacji niewerbalnej. Zaciśnięte pięści oznaczają napięcie i agresywne nastawienie. Gdy chowamy palec w zaciśniętej dłoni drugiej ręki, oznacza to zagubienie. Ręce są autorami drobnych gestów, które potrafią zdradzić to, czego nie potrafimy lub nie chcemy powiedzieć. Przykładem jest poprawianie kołnierzyka, bawienie się drobnymi przedmiotami, zakrywanie ust oraz pocieranie nosa i oczu, które są często podświadomą reakcją organizmu na próbę ukrycia kłamstwa. Natomiast gdy nie chcemy dopuścić do siebie pewnych słów lub zdajemy sobie sprawę, że ktoś kłamie, podświadomie chwytamy się za ucho. Z kolei splecione palce oznaczają zafrasowanie lub rosnącą frustrację.

34

JAK ODZYSKAĆ KONTROLĘ NAD SWOIM CIAŁEM? Sposobów na to, by nauczyć się żyć w harmonii z naszym ciałem, jest wiele, ale w ostatnich latach do tych najbardziej klasycznych, jak tai chi czy joga, doszło kilka nowości. JOGA TWARZY – gimnastyka dla mięśni twarzy to nie tylko skuteczny relaks, ale także świetny środek odmładzający, który pomaga uchronić się przed zmarszczkami. W dużym uproszczeniu polega na… strojeniu min, które w połączeniu z medytacją i ćwiczeniami oddechowymi daje zaskakujące efekty. GIMNASTYKA GAŁEK OCZNYCH – szczególnie przydatna w epoce, gdy większą część dnia spędzamy wpatrzeni w ekran komputera. Ćwiczenia oczu i połączonych z nimi mięśni pomagają utrzymać spostrzegawczość i chronią przed wadami wzroku. KONTAKT–IMPROWIZACJA – zdobywająca coraz większą popularność technika improwizowanego tańca, w którym poprzez kontakt fizyczny z innymi osobami (np. wzajemne podnoszenie, tworzenie przeciwwagi, przetaczanie, podtrzymywanie i opadanie) możemy na nowo odkryć wzajemne zależności przestrzenne i uwolnić emocje.

Postawa

Sposób, w jaki stoimy, trzymamy ramiona i układamy nogi. Ułożenie ciała wyraża nasze ogólne samopoczucie – to, czy czujemy pewność, czy zagrożenie. Osoba spokojna będzie stała prosto, z rękami wzdłuż ciała. Osoba nieśmiała, zaniepokojona lub próbująca ukryć kłamstwo przygarbi się, wzruszy ramionami, schowa ręce w kieszeniach lub splecie je na piersiach, a siadając, pochyli się do przodu i złączy kolana lub zaplecie nogi za nogi krzesła, napinając całe ciało i szukając oparcia. Schowanie dłoni w tylnych kieszeniach to także oznaka nieśmiałości, połączonej jednak z dużymi ambicjami. Chęć podkreślenia pewności siebie wyrażamy wtedy, gdy chowamy w kieszeniach nie całe ręce, lecz tylko kciuki, a siadając, pozwalamy sobie na rozkrok i odchylenie do tyłu.

Dystanse personalne

Osobnym tematem jest obecność ciała w przestrzeni. By zaszła reakcja z otoczeniem, potrzebni są także inni uczestnicy sytuacji. Wraz z nimi pojawiają się relacje przestrzenne, których badaniem zajmuje się proksemika. Każdy z nas ma określone preferencje, jeśli chodzi o fizyczny dystans w stosunku do rozmówcy. Niektórzy wolą zachować bezpieczną odległość, inni lubią stać bardzo blisko. Ważne jest również to, jak odbiera tę sytuację rozmówca – czy za sprawą swojego położenia jesteśmy dla niego zbyt wycofani, czy może zbyt napastliwi. Wiedza na temat mowy ciała przez lata wydała liczne owoce w postaci podręczników, które uczą nas konkretnych zachowań i gestów. Z jednej strony dostajemy w ten sposób wskazówki, jak odnieść sukces w konkretnych sytuacjach, z drugiej – stajemy się aktorami, którzy przywdziewając maskę, ukrywają swoją prawdziwą twarz. Oddalając się od naturalnych odruchów, często zapominamy o tym, że jesteśmy nieodłączną częścią natury. Dlatego spontaniczny język ciała może wydawać się nam atawizmem, który we współczesnej rzeczywistości jest swego rodzaju obciążeniem. Tymczasem nie powinniśmy go okiełznywać, lecz nauczyć się tak go kanalizować, by pozostawać w zgodzie z własnym ciałem.


CZARNA słodzona

ZNASZ JĘZYK SWOJEGO CIAŁA? Jeśli chcesz robić dobre wrażenie na otoczeniu, warto sprawdzić swoje umiejętności pozawerbalne rozwiązując nasz quiz. Może pozwoli on wychwycić Ci rzeczy, na które do tej pory nie zwracałaś uwagi, a które wpływają na odbiór Twojej osoby.

1. OSOBY PEWNE SIEBIE, STAJĄC PRZED INNYMI: a. Splatają ręce na piersiach b. Trzymają ręce oddzielnie, wzdłuż ciała lub na stole c. Chowają ręce za siebie, lekko się garbią 2. RĘCE NA BIODRACH TO OZNAKA: a. Podniecenia b. Rozluźnienia c. Agresji 3. POKAZUJĄC KOMUŚ CHRONOLOGIĘ ZDARZEŃ RĘKOMA: a. Przeszłość pokażemy po lewej stronie, a przyszłość po prawej b. Przeszłość pokażemy po prawej stronie, a przyszłość po lewej c. Nie ma znaczenia, z której strony pokażemy przeszłość, a z której przyszłość 4. OSOBY NIEŚMIAŁE SIADAJĄC: a. Rozchylają nogi i odchylają się do tyłu b. Zakładają nogę na nogę c. Pochylają się do przodu i splatają ręce lub dłonie 5. DO KOMUNIKACJI NIEWERBALNEJ NIE ZALICZAMY: a. Tonu głosu b. Gestów, postawy c. Odruchu źrenicznego 6. KTÓRA POZYCJA RĄK WYKAŻE NAJWIĘKSZĄ SERDECZNOŚĆ? a. Ręce rozłożone na poziomie pasa b. Ręce rozłożone na poziomie klatki piersiowej c. Ręce rozłożone na poziomie twarzy 7. CHCĄC WYOBRAZIĆ SOBIE PEWIEN OBRAZ, KIERUJEMY NASZ WZROK: a. W górę i w lewo b. W prawo c. W dół i w lewo 8. JAKA ODLEGŁOŚĆ MIĘDZY DWOMA OSOBAMI ZAWIĄZUJĄCYMI INTERAKCJĘ UZNAWANA JEST ZA BEZPIECZNĄ PUBLICZNĄ ODLEGŁOŚĆ, KTÓREJ PRZEKROCZENIE MOŻE WYWOŁAĆ NIEPOKÓJ I POCZUCIE ZAGROŻENIA? a. 20–30 cm b. 40–60 cm c. 1,5–3 m 9. ZBLIŻONA MIMIKA DLA 6 PODSTAWOWYCH EMOCJI JEST WŁAŚCIWA: a. Białej rasie b. Ludziom na całym świecie c. Kręgowi kultury zachodniej 10. NAJPROŚCIEJ WYKRYĆ KŁAMSTWO, OBSERWUJĄC: a. Oczy i ręce b. Mimikę i nogi c. Ręce i nogi

1a, 2b, 3b, 4c, 5a, 6c, 7a, 8c, 9b, 10a 0–4 punkty – poczytaj więcej o mowie ciała. Być może oszczędzi Ci to wielu nieprzyjemnych sytuacji i pozwoli zrobić lepsze wrażenie na otoczeniu. 5–8 punktów – może nie jesteś ekspertem od mowy ciała, ale Twoja wiedza wystarczy, żeby zrobić karierę polityczną. W końcu i tak wszyscy wiedzą, że politycy kłamią. 9–10 punktów – mowa ciała nie ma przed Tobą tajemnic. Zastanów się, czy nie zrobić kariery jako spec od wizerunku.

35


LOOKIER design

SUKIENKA CHANEL, KAPELUSIK PHILIPA TREACY’EGO CZY ZGRABNY T-SHIRT ZAPROJEKTOWANY PRZEZ GUCCI’EGO. TAK, TO CZĘŚĆ KOLEKCJI, ALE ZAPROJEKTOWANEJ DLA... PSÓW. DZIŚ CZWORONOGI TO CZĘŚCIEJ DODATKI DO GARDEROBY NIŻ TOWARZYSZE NA LATA. TEKST:

K N amil

adolski

ies od zawsze był najlepszym przyjacielem człowieka. Czasy, kiedy stanowił tylko i wyłącznie kompana rodzinnych spacerów i zabaw, minęły jednak bezpowrotnie. Dziś coraz częściej jest wyrazem statusu jego właścicieli. To, jak wygląda, co i z czego je to swoista wizytówka opiekunów. Mało tego, są środowiska, w których pokazanie się bez małego torebkowego pupila jest bardzo passe. A jeśli jest popyt, jest i podaż. Liczba ofert i usług dla naszych czworonogów może przyprawić o prawdziwy zawrót głowy. Design wielu ubranek i akcesoriów często jest atrakcyjniejszy niż produktów dostępnych dla ludzi. Powód? Dla czworonogów projektują dziś największe sławy z branży, jak choćby Gucci.

Jeśli pies, to tylko torebkowy

Moda na pokazywanie się z pieskiem przyszła oczywiście ze Stanów Zjednoczonych. To tam wszelkiego rodzaju gwiazdy i gwiazdeczki zaczęły pokazywać się u boku czworonogów. Wymieńmy chociaż Sandrę Bullock, Justina Timberlake’a czy Mariah Carey. Nie minęło dużo czasu, a przed obiektywami polskich paparazzich z pieskami zaczęli brylować Tomasz Jacyków, Weronika Rosati, Martyna Wojciechowska czy Karolina Nowakowska. Kostka domina ruszyła. Zmieniło się jedno. O ile kiedyś do najpopularniejszych towarzyszy należały psy duże, dziś pokutuje format torebkowy. Tak tak, za sprawą Paris Hilton i jej słynnego chihuahua o imieniu Tinkerbell. Słynnego, bo jakieś 95 proc. mieszkańców naszej planety nie

36


LOOKIER design

GÓRA: Kreacja na chłodne dni firmy Puppy Angel Przy całej fanaberii związanej z psią modą warto pamiętać, że ubranka dla psów świetnie chronią czworonoga przed kaprysami pogody. ŚRODEK: Ekskluzywna torba do noszenia psa Produkty najlepszych firm przeznaczone dla zwierząt niczym nie ustępują modnym torebkom dla pań. Ich ceny również. DÓŁ: Miska wysadzana kryształami Swarovskiego Za ten cud psiego design musimy zapłacić nawet kilkaset złotych.

37


LOOKIER design

GÓRA: Obroże Puppy Angel Nawet tak standardowa część psiej garderoby jak obroża, potrafi obecnie zadziwić jakością wykonania. DÓŁ: But zabawka Stella MuttCartney Skoro dla ludzi projektuje Stella McCartney to psy i koty muszą mieć jej odpowiednik.

38

żyje na takim poziomie jak on. Bez względu na to co myślimy o blondwłosej dziedziczce hotelowej fortuny, jedno jest pewne. Zapoczątkowała modę na pewien rodzaj psa. Obecnie najpopularniejsze rasy to oczywiście wspomniany już chihuahua, shih tzu, york, maltańczyk i terrier. Słowem, wszystkie drobne i ozdobne rasy, które zmieszczą się do torebki. Powód jest bardzo prozaiczny. Mały pies nie zajmuje zbyt wiele miejsca, korzysta z kuwety, nie wymaga specjalnej tresury, jest tani w utrzymaniu, a przy tym można się nim pochwalić przed znajomymi. Jako że za sprawą hollywoodzkich celebrytek noszenie psa w torebce stało się wyznacznikiem nowych trendów, ludzie wydają krocie na torby i torebki, w których noszą swoje „przytulanki”. Produkty najlepszych firm niczym nie ustępują stylowym torebkom dla pań. Ich ceny również. Jak wiemy, snobizm nie zna żadnych granic, choć formy, jakie przyjmuje, zakrawają często o absurd. W pogoni za modą jedna z firm zaprojektowała specjalną wkładkę do damskiej torebki, która imi-


LOOKIER design firmowymi ubrankami, coraz więcej projektantów decyduje się na specjalne edycje swoich serii. Edycje poświęcone tylko psom. Nie ulega wątpliwości, że jest to świetny interes. Na przykład Firma York Design specjalizuje się w szyciu ubranek tylko dla yorków. W asortymencie znajdziemy nie tylko tradycyjne już kokardki i wstążeczki, lecz coraz śmielsze propozycje. Ubranka w słynną panterkę, zebrę czy inne afrykańskie wzory to podstawa. Tego typu firm jest bardzo dużo. Również polski rynek, choć skromny w porównaniu z amerykańskim czy brytyjskim, nie ma powodów do wstydu. Polskim czworonogom żyje się tak samo wystawnie, jak ich zachodnim krewniakom. Przy całej tej fanaberii warto pamiętać, że ubranka dla psów, choćby w zimie, są niezwykle ważne. Często chronią czworonogi przed odmrożeniami i wszelkimi niedogodnościami, jakie niesie ze sobą pogoda. Różnica polega tylko na odpowiedniej metce, która zwieńcza ubranko. Dla wielu jest ona ważniejsza niż sam krój czy dopasowanie.

Bielizna dla pupila

tuje wystającą głowę psa. Zdaniem projektantów jest to rozwiązanie dla kobiet, które nie mogą sobie pozwolić na trzymanie żywego zwierzęcia, ale chcą podążać za modą. Plus jest przynajmniej taki, że podobno odstrasza kieszonkowców.

W pogoni za metką

Oczywiście sama rasa to nie wszystko. Pies powinien odpowiednio wyglądać. Odpowiednio, tzn. gustownie i oryginalnie. Ze znanymi sieciami sklepów zoologicznych konkurują bowiem projektanci, których nazwiska da się opisać tylko jednym przymiotnikiem – ekskluzywny. Przykładem jest Gucci. Firma zaprojektowała całą serię gadżetów, akcesoriów i ubrań dla czworonożnych pupili. Ceny również robią wrażenie. Torebka dla pieska w słynny deseń złożony z literek G to koszt ok. 1000$. Na smycz i obrożę musimy wydać 500$ (oczywiście bez brylantów), na materacyk – 400$, ubranko – 250$, czapeczkę z daszkiem – 200$. Najtańsza jest sztuczna kość – „zaledwie” 100$. W związku z tym, że nie słabnie zainteresowanie

Jeśli ktoś myśli, że możliwości doprowadzenia domowego budżetu do ruiny kończą się na ubrankach dla psa, jest w błędzie. Na rynku dostępne są również podpaski i pampersy dla psów. Przesada? Jeśli tak, to w jakich kategoriach rozpatrywać seksowną bieliznę? Firma Wiggles Wigs produkuje z kolei specjalne peruki dla psów. Dzięki nim możemy je upodobnić do kogo tylko chcemy. A przynajmniej tak reklamuje się producent. Na tym nie koniec. Za 40 zł możemy posłać naszego czworonoga do psiego fryzjera (choć ten popularniejszy weźmie 250 zł). W Japonii znane są specjalne sauny i zakłady kosmetyczne, które swoje usługi kierują tylko do psów. Swoją drogą same kosmetyki to niezły biznes. Preparaty pielęgnacyjne do rozczesywania sierści, wszelkiego rodzaju odżywki i szampony to tylko kropla w morzu możliwości. Takie firmy, jak Iv San Bernard, KW, Ring 5, Beaphar, Trixie, Jean Pierre Hery, Bogena czy Bio-Groom oferują zróżnicowaną gamę kosmetyków. Wszystko w zależności od potrzeb i zamożności właściciela. Pozostaje jeszcze kwestia misek do jedzenia. Oczywiście nie każdy ma ochotę wydawać kilkaset złotych na miseczkę do wody wysadzaną kryształami Swarovskiego, bo i takie się zdarzają. Bywa, że właściciele na specjalne zamówienie zlecają wykonanie miski na podobiznę swojego zwierzaka. Projektowanie na zamówienie jest coraz modniejsze.

Czas relaksu

Jak wiemy, życie to nie tylko eleganckie stroje i wystawne jedzenie. Psy potrzebują również chwili do zabawy. A jak się bawić, to najlepiej jakimiś designerskimi akcesoriami, których w świecie czworonogów nie brakuje. Gumowa gazeta do gryzienia, gra planszowa typu Dog Memory czy piłka do zabawy imitująca kilkanaście rodzajów szczekania – to tylko kilka propozycji na polepszenie samopoczucia naszego pupila. W upalne dni możemy mu założyć stylowe okulary przeciwsłoneczne, które proponuje firma Poochie Heaven, lub zafundować miniprysznic, który razem z minikabiną kupimy w wielu sklepach interneto-

wych. Dla ludzi i psów z poczuciem humoru projektanci zabawek Humunga oferują sztuczne wąsy, brodę, język i usta. A kiedy nasz czworonożny przyjaciel będzie chciał uciąć sobie drzemkę, świetnie nada się do tego królewskie łoże z baldachimem. Firma Dogz and Catz ma w swojej ofercie specjalne legowiska dla psów. Zrobione są z pomalowanego na złoto żelaza, ozdobione ażurowym baldachimem i wysadzane „klejnotami”.

Psie randki

Bez względu na to, co noszą czworonogi, ich właściciele często wymieniają się doświadczeniami i zmieniającymi się co sezon trendami. A gdzie zrobić to lepiej niż przy okazji specjalnych pokazów mody. Nie są to wystawy psów, lecz tradycyjne pokazy mody, na których chcą się pokazać projektanci. Sukienki stylizowane na kolekcje Chanel czy kapelusiki jak od Philipa Treacy’ego to tylko część kolekcji prezentowanej przez klasyków branży. Granicę absurdu przekroczyli jednak Brytyjczycy. Na specjalnej stronie internetowej (doggie-dating. co.uk) uruchomiono bowiem serwis randkowy dla czworonogów. Tam można znaleźć potencjalnego „przyjaciela” lub partnera dla naszego pupila. Istnieją już portale, które umożliwiają nagranie odgłosu szczekania psa. Ma to na celu sprawdzenie, czy psy przypadną sobie do gustu.

ZA – Karolina Mieszkowska

właścicielka salonu doggie.pl Ubieranie i przebieranie piesków to nie fanaberia, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że psy ras małych i średnich mają mniejszą odporność, a co za tym idzie – szybciej łapią infekcje i przeziębiają się. Takie pieski należy ubierać, kiedy temperatura spada poniżej zera stopni. Pamiętajmy o tym, żeby ubranko było w dobrym rozmiarze, nie ograniczało ruchów przy zabawie, i najważniejsze, żeby piesek czuł się w nim komfortowo. Właściciele piesków traktują swoje pociechy jak członków rodziny i pragną dla nich tego, co najlepsze. Wybierają rzeczy dobrej jakości i modne, bo każdy z czworonogów zasługuje na odrobinę luksusu. Jeśli ktoś ma pieniądze i go na to stać, dlaczego ma odmawiać swoim pupilom dobrych markowych ubrań. To jego sprawa. Najważniejsze w tym wszystkim to nie szkodzić.

PRZECIW – Jan Borzymowski

z-ca redaktora naczelnego wortalu psy24.pl Miłość do psa, a może do siebie przez pryzmat psa, przybiera różne formy. Jedną z nich jest przesadne obwieszanie czworonoga różnego rodzaju gadżetami, ozdobami, kokardkami itp. Również psie ubranka, czapeczki, ozdobne obroże, smycze, kubraczki upstrzone pstrokacizną, spełniają nie tyle potrzebę psiaka, co zaspokajają próżność właściciela. Czy są tego granice? Kto to wie? Trendy zmian w ozdabianiu psów pozostają, w pewnym stopniu, funkcją wiedzy na temat ukochanych zwierząt, a także próżności właścicieli. Chęć zaistnienia, zwrócenia uwagi na siebie poprzez psa, ma znaczący wymiar. We współczesnym świecie pies stanowi zjawisko masowe w otoczeniu człowieka. Wiąże się to z merkantylnym postrzeganiem zwierzęcia, które stało się elementem biznesu. Produkcja wszelkiego rodzaju gadżetów to ogromne pieniądze. Oznacza to stymulację zjawiska przez każdą ze stron. Tak producentów, jak i konsumentów – właścicieli psów.

39


LOOKIER miejsce

RUSZAMY

W POLSKĘ! TEKST:

Ł P ucja

tak

ZDJĘCIA: materiały promocyjne

Dzięki tanim lotom i otwartym granicom, w ostatnich latach bardzo modne stały się weekendowe wypady do europejskich metropolii, tzw. city breaks. W ciągu sezonu potrafimy zaliczyć Londyn, Paryż i Wiedeń, a zapominamy, że wcale nie trzeba podróżować samolotem, żeby odnaleźć fajne, ciekawe miejsca tutaj w Polsce. Czasem wystarczy przejechać zaledwie 100 km, by odkryć coś, czego za granicą na pewno nie znajdziemy.

ZAMEK W OGRODZIEŃCU Kto lubi opowieści o rycerzach i białych damach, na pewno chętnie odwiedzi ruiny zamku w Ogrodzieńcu, które majestatycznie górują nad całym rejonem. W okolicy do dziś krążą legendy o widywanym w nocy czarnym psie ogromnej postury z ciągnącym się za nim pobrzękującym łańcuchem. Opowieść mówi, że to dawny właściciel zamku, Stanisław Warszycki, który za życia nie odpokutował za swoje zbrodnie, za karę do dziś pojawia się na ziemi w takiej postaci. Jest i wspomniana Biała Dama, nieszczęśliwa Oliwia, która z powodu podstępu swego ojca straciła ukochanego i z rozpaczy rzuciła się z południowej wieży. Odtąd pokazuje się o północy w bieli, spaceruje po blankach basztowych i strasząc poszukiwaczy skarbów, strzeże ich tajemnicy, chociaż, jak niektórzy powiadają, skarbów dawno nie ma, gdyż zostały doszczętnie zrabowane. Swoją historię ma też zamkowa studnia i żelazne drzwi do zamku, a sam budynek kryje jeszcze więcej tajemnic, zebranych zresztą w książce dla dzieci, którą możemy kupić w kasie zamku. Zwiedzając Jurę Krakowsko-Częstochowską, warto wiedzieć, że zamek w Ogrodzieńcu usytuowany jest na Górze Janowskiego, najwyższym wzniesieniu Jury (515,5 m n.p.m.). Zbudowany z twardego wapienia i dolomitów przetrwał wieki, będąc długo niezdobytą twierdzą piastowskich orłów w Krakowie, a później kolejnych potężnych i znamienitych magnackich rodów. Jego początki datują się na XII w., choć dopiero od połowy XIII w. stary rycerski ród Włodków herbu Sulima wzniósł porządny gotycki zamek z kamienia, który do 1470 r. był ich siedzibą rodową. W latach 1532–1547 Seweryn Bonar, kolejny jego władca, rozbudował zamek, czyniąc z niego imponującą renesansową siedzibę obronną, w owych czasach dorównującą swoim przepychem Wawelowi.

40

Przez kolejne 100 lat zamek był dalej rozbudowywany przez kolejnych właścicieli, którzy nadawali mu pyszny, barokowy styl. Najazd Szwedów w roku 1655 poważnie uszkodził południowe mury zamkowe. Kolejny właściciel, wspomniany w legendach Stanisław Warszycki, dokonał koniecznych napraw, a także wzniósł na przedzamczu stajnie i wozownię oraz wybudował potężny mur obronny. Kolejny najazd Szwedów w 1702 r. oraz pożar wzniecony przez najeźdźców rozpoczął etap upadku potężnej twierdzy. Ostatni właściciele opuścili zamek w 1810 r. Rumowisko służyło okolicznym chłopom jako budulec i dlatego zamek popadał w coraz większą ruinę. Obecny stan ruin zamku jest efektem prac archeologiczno-konserwatorskich dokonanych przez państwo w latach 1959–1973. Nie daje on jednak rzeczywistego wyobrażenia o wyglądzie tej siedziby magnackiej z okresu jej świetności oraz o znaczeniu rodów, które kolejno nim władały. Dziś na zamku działa muzeum, można też odwiedzić salę tortur. Latem organizowane jest zwiedzanie pod hasłem „Wakacje z duchami”, które popularne jest wśród dzieci i młodzieży. Czasem odbywają się pokazy walk rycerskich oraz turnieje. Zamek w Ogrodzieńcu jest największą atrakcją na Szlaku Orlich Gniazd. Dorosłych ucieszy Karczma Rycerska umiejscowiona w dawnych zamkowych spichlerzach przy centralnym punkcie zamku, dziedzińcu zwanym Pańskim. Tworzą ją trzy przechodnie sale: barowa, kominkowa, biesiadna. Specjalnością karczmy jest pajda wiejskiego chleba ze smalcem, skwarkami i cebulką oraz grzaniec korzenny i miód pitny.

Ceny biletów wstępu na zamek: normalny – 9 zł ulgowy – 7 zł www.zamek-ogrodzieniec.pl


LOOKIER miejsce

Centrum Wikliniarstwa W RUDNIKU Choć wydaje się, że wiklina lata popularności ma już za sobą, wciąż znajdzie się wielu amatorów tego rzemiosła, którzy chętnie odwiedzą jedno z najciekawszych miejsc w rejonie Sanu. Tradycje wikliniarskie w Rudniku nad Sanem sięgają XIX w., kiedy właściciel dóbr rudnickich, austriacki hrabia Ferdynand Hompesch, zauważył, że nad Sanem rośnie mnóstwo wikliny i postanowił wykorzystać to naturalne bogactwo. Na własny koszt wysłał pięciu młodych rudniczan do Wiednia na kilkumiesięczną naukę w szkole koszykarskiej. Po powrocie chłopcy przekazali swoje umiejętności innym. Od tego czasu wikliniarstwo rozpowszechniło się w mieście i okolicach. Dziś Rudnik jest największym w Polsce ośrodkiem uprawy surowca i produkcji wyrobów z wikliny. Zgromadzone w Centrum eksponaty stanowią prace z dziedziny wikliny artystycznej i użytkowej gromadzone od 2000 r., stanowiące pokłosie konkursów wojewódzkiej imprezy gospodarczo-kulturalnej „Wiklina Rudnik nad Sanem”. Stałe wystawy etnograficzne i archeologiczne, które obrazują bogatą historię regionu, pochodzą ze zbiorów prywatnych. Sala historyczna uzupełniana jest przez darczyńców, którzy pragną dołożyć własną cegiełkę do wspólnego dzieła. Jak reklamuje się Centrum Wikliniarstwa: „Do bajkowego świata wikliny zaprasza smocza jama. Galeria malarstwa zaskakuje różnorodnością wystaw artystycznych. Rokrocznie do Perełki Podkarpacia zjeżdżają artyści na międzynarodowe plenery, które owocują monumentalnymi dziełami”. Organizowane są również ekspozycje wikliny użytkowej i artystycznej, prezentacje kunsztu wyplatania, warsztaty oraz plenery wikliny artystycznej i pokazy wiklinowej mody. Największa promocja Rudnika odbyła się na Światowej Wystawie Expo 2005 w Aichi w Japonii. Autorzy koncepcji polskiego pawilonu, Aleksander

Janicki i Krzysztof Ingarden, zaprojektowali elewację budowli z wikliny. Przetarg wygrała firma Delta z Rudnika. Dwunastu wikliniarzy przez dwa i pół miesiąca wyplatało wikliną 700 metalowych konstrukcji, o łącznej powierzchni 810 m². Słynący z dokładności japońscy pracownicy byli zdumieni precyzją wykonania i urodą wyplotu. Pawilon otrzymał liczne nagrody, w tym w 2005 r. Nagrodę Roku Stowarzyszenia Architektów Polskich. Centrum wybudowano dzięki wsparciu funduszy strukturalnych w budynku dawnej szkoły powszechnej. Różne instytucje oświatowo-wychowawcze korzystały z niego do 1998 r. Od tamtej pory opustoszały gmach popadał w ruinę. Gdy władze gminy uzyskały dotację, dokonano adaptacji budynku i przekształcono go w nowoczesny wielofunkcyjny obiekt. Mieści się w nim m.in. sala audiowizualna, sale wystawowe, ekspozycja muzealna i pomieszczenia biurowe. W recepcji można kupić pocztówki, informatory i dzieła z wikliny. Centrum ma pomóc w promocji miejscowych produktów, a poprzez wystawy i szkolenia podnosić jakość wyrobów.

Ceny biletów: normalny – 4 zł ulgowy – 2 zł www.mokrudnik.pl W okolicy możemy zobaczyć jeszcze: Zamek Lubomirskich i stare miasto w Rzeszowie Zespół pałacowo-parkowy w Łańcucie Twierdzę Przemyśl Muzeum i kościół dominikanów w Tarnobrzegu Zespół pałacowo-parkowy w Baranowie Sandomierskim

41


WIOSENNE TRENDY 2012 Zobacz, co będzie modne w nadchodzącym sezonie i wybierz to, co najbardziej Ci odpowiada. Jest z czego! TEKST:

M K agda

acalak

Wittchen - 589 PLN

H&M - 160 PLN

KWIATY

PASTELE

Mohito - WZÓR

FUTURYSTYCZNY

LOOKIER trendy

River Island - 79 PLN H&M - 39 PLN

Orsay - 129,95 PLN

W tym sezonie możemy pobawić się w Barbarellę. Połyskliwe, metalizujące tkaniny techniczne robią karierę. Ma być odważnie, z blaskiem i z fantazją. Wahamy się pomiędzy stylem futurystycznym, bawiąc się w kosmonautkę, lub dodajemy trochę retro, np. skórzaną, srebrną koronkę u brzegu spódnicy. Modne są też połączenia ze sportowym szykiem – metaliczne kurtki bejsbolówki, srebrne legginsy, sportowe torby ze złotymi nadrukami czy okulary stylizowane na pływackie. Uwaga! Srebro i złoto możemy łączyć z neonowymi barwami w akcentach.

H&M - 120 PLN

DeeZee - WZÓR H&M - 80 PLN

Mohito - WZÓR

TopShop - 390 PLN

Dość już mamy krzykliwych barw i mocnych bloków kolorystycznych. Teraz stawiamy na kobiecość i delikatność, inspirowaną sylwetką i kolorystyką z lat 50. Jak słodka Audrey Hepburn i Brigitte Bardot, zakładamy na siebie cukierkowe barwy: rozbielone mlekiem cytrynki, pistacje, melonowe i brzoskwiniowe odcienie pomarańczu, błękity i seledyny. Króluje styl na „perfekcyjną panią domu” – dopasowane w talii sukienki z rozkloszowanym dołem, bluzki z kołnierzykiem, koturny, kocie okulary i torby kuferki. Wzorujemy się na pokazach Prady, Oscara de la Renty i Preen.

42

Pozwólcie, by kwiaty zakwitły na Waszych sukienkach, spodniach, butach i marynarkach. Ta wiosna się bez nich nie obejdzie. Co roku kwiaty pojawiają się w różnych kolekcjach, ale w tym roku są wyjątkowo obfite. Obejmują każdą część garderoby oraz dodatków. Są wielkie, drobne jak łączka, wyraziste, rozmazane, jakby pociągnięte ręką impresjonistów lub czysto graficzne jak w latach 60. Nosimy je trochę na opak, zestawiając ze sobą różne sztuki garderoby pokryte tym nadrukiem. To wyższa szkoła jazdy, bo nie każdy potrafi tak wprawnie bawić się wzorami. Spójrzcie na zdjęcia z pokazów Mary Katrantzou, która jest w tym absolutną mistrzynią!

H&M - 320 PLN

TopShop - 375 PLN


LOOKIER tresndy

LATA 20.

Topshop - 150 PLN

River Island - 579 PLN

Menbur - WZÓR

Ryłko - 259,90 PLN

Monika Bielkiewicz-Kirschke, redaktor działu mody w Avanti Przeglądając wiosenne trendy, musimy zawsze pamiętać o tym, że nie wszystko co modne, będzie do nas pasowało. Trendy zwykle sprofilowane są na młode, wysokie i szczupłe dziewczyny, musimy więc zawsze przełożyć je na nasz wiek i sylwetkę. Przykładowo proponowane teraz lata 20. są bardzo wyrazistą stylizacją i o ile nasz styl nie trzyma się na co dzień retro, stosujmy ją raczej w wersji wieczorowej. Wybierzmy sukienkę o obniżonej talii, cekiny lub małe bolerka, które dodadzą wyjściowej kreacji pikanterii. Pastele z kolei, choć na pewno są urocze, nie pasują do każdego typu urody. Proponujemy je raczej osobom o jasnej karnacji i blond włosach. Jeśli w bladożółtej bluzce będzie nam nie do twarzy, zawsze możemy zdecydować się na torebkę czy buty. Podobnie ma się sprawa z wszechobecnymi kwiatami, które są trudnym deseniem. Łączenie ich ze sobą na różnych ubraniach to sprawa dla profesjonalistek, na co dzień traktujmy je raczej z umiarem. Wybierzmy tylko jeden kwiatowy element stroju, na przykład wąską spódnicę. Pamiętajmy, że trendy to tylko wskazówki i nie trzeba traktować ich dosłownie. Nie starajmy się na siłę fundować sobie metamorfozy, by w efekcie nie wyglądać na przebraną, zamiast ubraną.

Stylizacje na lata 20. są fascynującym przykładem na to, jak serialowa, telewizyjna rzeczywistość wpływa na modę. Inspirowały niedawno „Mad Men”, teraz pora na „Zakazane Imperium”, serial, którego akcja rozgrywa się na przełomie lat 20. i 30., w czasach prohibicji. Do popularyzacji tego trendu przyczyniła się też przygotowywana od dawna najnowsza adaptacja powieści „Wielki Gatsby” F. Scotta Fitzgeralda. Kobiety stylizują się więc na Zeldę, żonę pisarza – zakładając metaliczne sukienki z obniżoną talią, ozdobione geometrycznymi wzorami (w stylu art déco) i frędzlami otulającymi całą sylwetkę. Do kompletu pasuje sznur pereł, pantofle na kaczuszce i ozdobna torebka.

43


SAFARI/ETNO

LOOKIER trendy

Big Star - 39,90 PLN

s.Oliver - 119,00 PLN

Springfield - 199 PLN

Cropp - 69,99 PLN

SPORTOWY MINIMALIZM

KRATA VERSUS PASKI

New Yorker - 39,95 PLN

Carry - 44,99 PLN

Big Star - 79,90 PLN

s.Oliver - 299 PLN

New Yorker - 149 PLN

Carry - 189,99 PLN

BigStar - 119,90 PLN

Tu nigdy nie będzie zgody, krata z paskami trwa w wiecznej wojnie. Podczas gdy Frida Giannini pokazuje kratę w wersji czarno-białej, Sarah Burton u McQueena stawia na biało-czerwone szerokie pasy w pionie. Moncler proponuje pasy marynarskie w nowoczesnej wersji, choć ulica i tak pewnie zaadaptuje kratę w wersji grunge i paski w stylu Kurta Cobaina, bo podobno trash look powraca.

Styl afrykański, rodem z „Pożegnania z Afryką”, nigdy nie wychodzi z mody. Spodnie khaki, tank top, koszula na zatrzaski, sandały i chlebak przewieszony przez ramię – to look, który regularnie powraca co kilka sezonów i w zasadzie z mody nie wychodzi. W tym roku małe urozmaicenie – plemienne wzory, rzemyki, drewniane akcesoria oraz ekologiczne tkaniny w kolorach ziemi. H&M - 100 PLN

44

New Yorker - 99,95 PLN

Carry - 29,99 PLN

New Yorker - 99,95 PLN

Okazuje się, że dres też może być wyjściowy... Im prościej, tym lepiej, szlachetności sportowym ubraniom nadają nowoczesne materiały, tzw. tkaniny techniczne, neopren, czasem nawet szyfon. Sportowa moda czerpie w tym roku z minimalizmu i trendu futurystycznego, a jej inicjatorką jest Stella McCartney, która dzięki swej współpracy z Adidasem pokazała, że sport może by bardzo trendy.


LOOKIER tester METAFIZYKA CZASU

„Revolutio” projektu Mickaëla Chrosta to zegarek ze wskazówkami w postaci dwóch ruchomych pierścieni osadzonych w tarczy, którą tworzy trzeci nieruchomy pierścień. Minuty i godziny wskazują punkty. Czas to zjawisko bez początku i końca, które odmierzamy za pomocą minut i godzin. fudesignfactory.com

ZAĆMIENIE SŁOŃCA

Projekt Davide’a Aquini. Każdemu zdarza się tracić poczucie czasu lub chcieć coś zrobić „teraz albo nigdy”. Nie ma sprawy, odwracam tarczę mojego zegarka i chwilowo znikam... www.designboom.com

CZARY MARY...

Co jest takiego w zegarku, że pomimo, iż czas sprawdzamy zwykle na telefonie komórkowym, to z uporem maniaka wciąż go nosimy? Mało tego, dokupujemy nowe. Odpowiedź: zegarek przestał być przedmiotem stricte praktycznym i stał się przede wszystkim ozdobą. Ale ozdobą niezwykłą, bo mimo wszystko uzasadnioną swoją użytecznością, odmierzaniem czasu, co ma niemałe znaczenie szczególnie w przypadku mężczyzn, którzy przecież nie założyliby na rękę czegoś tylko i wyłącznie dla samej ozdoby…

Zegarek „Dot” (kropka, punkt) zaprojektowany przez Samuela Jerichowa to ultranowoczesna zabawka. Po naciśnięciu punktu znajdującego się po środku tarczy wyświetlają się dwie kolejne kropki wskazujące czas. thewondrous.com

ZAKRĘCONY “SINGLE HOUR”

Zegarek zaprojektowany przez Włocha Denisa Guidone’a. Zamiast typowych wskazówek jest zawijas, jeden jego koniec wskazuje minuty, drugi godziny. Ta „jedna” wskazówka nieustannie zmienia kształt. Nie jest to precyzyjne odmierzanie czasu, ale alegoria nieregularnego i względnego poczucia jego upływu. Cena: ok. £ 100 dezeenwatchstore.com

WIĘCEJ NIŻ ZEGAREK

PIĘKNO DLA NIEWIDOMYCH

Projekt Damiana Koźlika. Na tym oryginalnym cyferblacie znajdują się cyfry zapisane alfabetem Brailla. Przesuwamy palcem po szklanej powierzchni, kiedy natrafimy na aktualną godzinę usłyszymy sygnał dźwiękowy. trendz.pl

Oto premiera Smart Watch SONY mieszczącego do 255 aplikacji. Dodatkowo można zsynchronizować go (za pomocą Bluetootha) ze smartfonem i odsłuchiwać muzykę czy przeglądać Facebook. Pytanie tylko, czy naprawdę chcemy być zawsze on-line... Cena: ok. 150 $. sonymobile.com

45


SŁODKA linia

PAULINA FEHLER zastępca redaktor naczelnej p.fehler@gorzkaczekolada.pl

WIEDZA A CODZIENNOŚĆ zasem zapominamy, jak ważną funkcję terapeutyczną ma dla diabetyka i jego otoczenia wiedza o chorobie, jej mechanizmach i sposobach radzenia sobie w sytuacjach codziennych i kryzysowych. Wiedza oswaja chorobę własną lub bliskiej osoby, pozwala ją zamknąć w pewnych racjonalnych ramach i dzięki temu przygotować się do obmyślenia strategii walki z nią. Nie jest ważne, czy wygramy wszystkie bitwy, bo dzięki praktycznemu wykorzystaniu wiedzy o chorobie w życiu możemy ostatecznie wygrać własny komfort psychiczny i poczucie, że „zrobiliśmy wszystko”. Cukrzyca należy na szczęście to tych chorób, o których wiemy już bardzo dużo. I choć wciąż nie do końca poznaliśmy mechanizmy jej powstawania, to nasza wiedza dotycząca sposobów terapii, diety, wpływu aktywności fizycznej na jej przebieg czy też zasad postępowania w różnych sytuacjach jest rozległa. Ta wiedza niewątpliwie pozwala nam zmierzyć się z chorobą i zniwelować jej konsekwencje. Komfort psychiczny daje też poczucie, że bliscy ludzie rozumieją naszą przypadłość i będą wiedzieli, jak się zachować na wypadek np. hipoglikemii. Natomiast brak znajomości specyfiki cukrzycy i reakcji własnego organizmu budzi niepewność i napędza spiralę stresu. A stres – szczególnie u diabetyków typu 2. – zaburza poziom cukru we krwi i błędne koło się zamyka. Wiedza o cukrzycy, diecie i terapii jest więc diabetykowi potrzebna do życia niemal tak samo jak powietrze. Jednak pomimo wszystkich tych pozytywnych aspektów i praktycznych zasad, które niesie ze sobą wiedza o chorobie, często odbieramy ją jako ciężar i niejednokrotnie próbujemy jej zaprzeczać. Zastanawiam się czasem, czemu tak często

46

nie potrafimy np. zaakceptować i wprowadzić w życie zasad zalecanej nam diety. Niby wiemy, co powinniśmy, a czego nie i zgadzamy się z tym całkowicie, ale odbieramy to jako bolesne ograniczenie i piętno. W konsekwencji, jak na złość, więcej myślimy o zakazanych produktach, coraz mniejszą ochotę mając na te zdrowe i polecane (często równie smaczne jak te niezdrowe). W psychologii mówi się w takich sytuacjach o teorii reaktancji psychologicznej Jacka Brehma, według którego, jeśli ktoś ogranicza nam swobodę wyboru, to automatycznie pojawia się w nas wyjątkowo silne dążenie do natychmiastowego przywrócenia dostępu do wszystkich możliwych opcji wyboru. Tak więc pomimo że wiemy, co jest dla nas zdrowe, to automatycznie pojawia się w nas emocja próbująca zmusić nas do odrzucenia tej wiedzy. Warto zdawać sobie sprawę, że w naszej psychice tkwią takie mechanizmy i czasem są one silniejsze niż racjonalna, rzeczowa wiedza na dany temat. Obyśmy jak najrzadziej odbierali wiedzę jako ograniczenie, bo przede wszystkim daje nam ona możliwości mądrego wyboru.

JUŻ W CZERWCU URUCHOMIMY DLA WAS NOWY PORTAL GORZKACZEKOLADA.PL


LOOKIER akcja FOTOŁÓDŹ ZAPRASZA NA FESTIWAL

PIŁKARSKIE ROZGRYWKI…

W TEATRZE

Mistrzostwa Europy w piłce nożnej zbliżają się wielkimi krokami. Jednak zanim oddamy się prawdziwym piłkarskim emocjom, najpierw możemy przeżyć je w teatrze. „Ławka rezerwowych” to komedia muzyczna, która w każdym rozpali piłkarskiego ducha. W roli piłkarzy zobaczymy plejadę polskich gwiazd: Mateusza Damięckiego, Lesława Żurka, Jacka Lernatowicza i Michała Pielę. Świetnej obsadzie towarzyszyć będą przeboje Andrzeja Zauchy w nowych aranżacjach i zabawne komentarze dziennikarza sportowego Tomasza Zimocha. Takiego meczu jeszcze nie było! „ŁAWKA REZERWOWYCH” – WARSZAWA – AMFITEATR PARKU SOWIŃSKIEGO – 1 CZERWCA 2012 R.

ELTON JOHN KONCERTUJE W POLSCE!

Jeden z najwybitniejszych współczesnych piosenkarzy już niedługo zaprezentuje się w Polsce! Klasyczne ballady, charakterystyczny fortepian, niezwykłe emocje i prawdziwa legenda popu – tak można określić koncerty gwiazdora. – To z pewnością jeden z najwybitniejszych piosenkarzy ostatnich trzech dekad na świecie – mówi Mateusz Pawlicki z agencji Prestige MJM, która zorganizuje łódzki koncert. Elton John odwiedzi Polskę w ramach cyklu „Prestiżowe Gwiazdy, Złote Przeboje” i wystąpi na koncertach w Trójmieście i w Łodzi. ELTON JOHN – ŁÓDŹ – ATLAS ARENA – 7 LIPCA 2012 R.; TRÓJMIASTO – ERGO ARENA – 8 LIPCA 2012 R.

WIELKIE ŚWIĘTO GIGANCI MUZYKI ALTERNATYWNEJ WYCHODZĄ Z CIENIA

The Cure, Interpol, The Rapture, Muse – z takimi muzycznymi gwiazdami w trasy koncertowe jeździła formacja Cursive. Zespół istnieje od 1995 r., jednak dopiero trzecia płyta, „Domestica” z 2000 r., odniosła ogromny sukces. To właśnie sukces tego i kolejnego albumu pt. „The Ugry Organ” zaowocował falą koncertów z największymi gwiazdami muzycznej sceny alternatywnej. Teraz przyszedł jednak czas, by Cursive wyszedł z cienia i w pełni zaprezentował swoje możliwości – a to przy okazji promocji najnowszego krążka grupy, zatytułowanego „I Am Gemini”. A zobaczyć i usłyszeć Cursive na żywo będziemy mogli już wkrótce! CRUSIVE – POZNAŃ – KLUB POD MINOGĄ – 14 MAJA 2012 R.

pupili Właściciele zwierząt dla swoich pupili są w stanie zrobić wszystko. Dlatego z pewnością w maju powinni wybrać się do Łodzi na PET Festiwal „Łódź dla zwierząt”. Festiwalowi towarzyszyć będzie Międzynarodowa Wystawa Kotów Rasowych, w tym samym czasie w Łodzi odbędzie się również Międzynarodowa Wystawa Psów Rasowych. Podczas PET Festiwalu nie zabraknie również atrakcji dla właścicieli myszek, chomików i innych domowych zwierząt. PET FESTIWAL „ŁÓDŹ DLA ZWIERZĄT” – ŁÓDŹ – CENTRUM KONFERENCYJNO-WYSTAWIENNICZE, AL. POLITECHNIKI 2 – 5–6 MAJA 2012 R.

Fotofestiwal to jedna z ważniejszych w kraju imprez związanych ze sztuką fotografii. Artyści, widzowie, kuratorzy, agenci, edytorzy, krytycy i firmy fotograficzne we współczesnym świecie mają nieograniczone możliwości

spotkań, dyskusji i współpracy. Tegoroczna edycja festiwalu poświęcona będzie właśnie zagadnieniom współpracy, networkingu i coworkingu związanym z fotografią. Jak co roku, nie zabraknie również Grand Prix Fotofestiwal i innych konkursów dla młodych fotografów. FOTOFESTIWAL – INTERNATIONAL FESTIWAL OF PHOTOGRAPHY – ŁÓDŹ – 10–20 MAJA 2012 R.

MIASTA WOLNE OD

FUTBOLU

Niektórzy już nie mogą się doczekać emocji związanych z piłkarskimi mistrzostwami Europy, podczas gdy inni są pełni obaw – jak nie lubiąc piłki nożnej, wytrzymają piłkarski szał? Dla tych ostatnich również znajdzie się coś ciekawego – Olsztyn i Zakopane na ten czas promują się jako „miasta wolne od futbolu”. W ramach wolności od futbolu miasta przewidziały turnieje tenisa, siatkówki, a także wyznaczenie specjalnych, „antyfutbolowych” stref. I choć na pewno w obu miastach znajdą się telebimy emitujące mecze, jest spora szansa na rozrywkę dla tych, którzy od piłki chcą uciec. MIASTA WOLNE OD FUTBOLU – OLSZTYN, ZAKOPANE – OD 9 CZERWCA 2012 R.

The

Cranberries POWRACAJĄ Pamiętacie hit „Zombie” z lat 90.? The Cranberries powracają! Oryginalna, rockowa irlandzka grupa z charyzmatyczną wokalistką Dolores O’Riordan wystąpi 26 czerwca na warszawskim Torwarze. Podczas koncertu usłyszymy największe hity z okresu całej kariery muzycznej zespołu, takie jak „Zombie”, „Linger”, „Dreams” czy „Salvation”. Oczywiście zespół zaprezentuje również utwory z najnowszego albumu „Roses”, na który fani czekali aż 10 lat! THE CRANBERRIES – WARSZAWA – TORWAR – 26 CZERWCA 2012 R.

47


LOOKIER noty

wystawa, książka

MAGDALENA KACALAK kulturoznawczyni, dziennikarka

Lucian Freud

Podróż

WYSTAWA PRAC: 9 LUTEGO – 27 MAJA, NATIONAL PORTRAIT GALLERY LONDYN

IDA FINK, WYDAWNICTWO W.A.B., STYCZEŃ 2012 R.

Przyszedł czas na pierwszą wielką, pośmiertną wystawę prac Luciana Freuda (ponad 100 prac), która w tej chwili przeżywa w Londynie prawdziwe oblężenie. Lucian, wnuk słynnego Zygmunta, stanowi zupełnie odrębne zjawisko we współczesnym malarstwie. Jego prace to głównie portrety, wnikliwe, czasem hiperrealistyczne, które mówią o przedstawionych postaciach zwykle więcej niż one same chciałyby odkryć. Freud tworzył głównie w swojej pracowni, korzystając z pomocy rodziny, sąsiadów, przyjaciół; prawie nigdy nie malował pejzaży, czasem tylko w tle błąkała się zasuszona pokojowa palma czy opadłe liście. Nad portretem pracował czasem latami, nakazując swym modelom cierpliwe pozowanie, nawet gdy to nie oni byli w danym momencie przedmiotem jego pracy. Freuda fascynowało ludzkie ciało, chętnie przedstawiał jego niedoskonałości, wręcz poszukiwał ich. Pokazywał nagość, starość, otyłość, zmarszczki, fałdy, cienie pod oczami, opuchliznę i haluksy, jednocześnie nie odzierając swych modeli z intymności. Stojąc naprzeciw tych obrazów, nie mamy odwagi śmiać się czy dowcipkować, stoimy bowiem twarzą w twarz z modelem i samym malarzem. Jest w tych obrazach spokój, kruchość, smutek ludzkiej egzystencji i melancholia, która udziela się oglądającym. Niektórzy mówią, że Lucian Freud w dość okrutny sposób traktował ludzkie ciało. Chętnie pokazywał człowieka jako jeszcze jedno ze zwierząt, sprowadzone do gry własnych instynktów i trawione pożądaniem, jednak każde spotkanie z pracami Freuda to ogromne przeżycie i szansa na refleksję nad przemijaniem. Jedna z prezentowanych na wystawie prac to „Portrait of the Hound”, obraz przedstawiający jego asystenta Davida Dawsona ze swoim psem Elim, będących częstymi modelami malarza. Portret był ostatnim, nad którym pracował Freud, zostały na nim białe plamy, bardziej wymowne niż niejedno skończone dzieło innego artysty.

Ta historia mogłaby się stać początkiem kolejnego filmu o losach zwykłych-niezwykłych ludzi w czasie wojny. Szczególnie dobrze brzmi ona w czasie, gdy wciąż możemy oglądać wspaniały film Agnieszki Holland „W ciemności”. Ida Fink miała 18 lat, gdy wybuchła II wojna światowa, 21, gdy w pośpiechu uciekała z getta razem z siostrą. Według powiedzenia, że najciemniej jest pod latarnią, zgłosiła się na fałszywych polskich papierach do niemieckiego obozu pracy. Co najciekawsze, Ida Fink opisuje nie tyle samą wojnę, co raczej jej uporczywą codzienność i ponury znój obozowej pracy. Niezwykle plastycznie udało jej się sportretować obozowe koleżanki, Polki z różnych warstw społecznych i o różnym wykształceniu, które niejednokrotnie były tak samo niebezpieczne i okrutne jak niemieccy strażnicy. Z niemieckiego obozu Ida ucieka wraz z siostrą, by po wielu przygodach trafić do niemieckiego bauera, u którego dość wygodnie przeżyje kolejne miesiące, jednocześnie korespondując z przyjaciółką rodziny, Helenką. Rzeczywistość wojenna Idy Fink w dużej mierze polegała na nieustającej kalkulacji, ważeniu ryzyka i roztrząsaniu możliwego zagrożenia. Przyjmuje kolejne imiona i wciela się w kolejne postacie, coraz bardziej odległe od jej osobowości. Czy wojna to teatr? Ida Fink chce nas przekonać, że czasem komedia odgrywana ze śmiertelną powagą jest najlepszym sposobem na ratunek. Gdy na sucho streści się jej przeżycia, to są one koszmarem, który nie każdy jest w stanie sobie wyobrazić. Jednak pozbawiony sentymentalizmu, precyzyjny i rzeczowy ton, jakim opowiada Fink, nadaje książce czystości, wręcz niewiarygodnej w tych warunkach.

film

JAKUB DUSZYŃSKI

dyrektor artystyczny Gutek Film, prowadzący cykl „Kino Mówi” w stacji Ale Kino!

Nietykalni

Jiro śni o sushi

PREMIERA 13 KWIETNIA 2012

PREMIERA 30 KWIETNIA 2012

W kwietniu premierę będzie miał wyjątkowy film. „Nietykalni” stali się globalnym fenomenem nie tylko w rodzimej Francji, ale także w całej Europie. Do tej pory film obejrzało już 25 mln widzów i ma on szansę stać się najbardziej kasową produkcją francuską wszech czasów. „Nietykalni” nie są banalną i głupią komedią, a niezwykłym filmem opartym na faktach. To historia sparaliżowanego milionera i ubogiego chłopaka, którzy zaprzyjaźniają się ze sobą. Film ten jest bardzo optymistyczny, podnosi na duchu, sprawia, że uśmiechnięci wychodzimy z kina. Jest to produkcja, która ma szansę odnieść sukces na miarę pamiętnej „Amelii”.

Inny film, który polecam to „Jiro śni o sushi” – opowieść o doskonałej harmonii, doskonałym życiu i…doskonałym sushi. Osiemdziesięciopięcioletni Jiro Ono jest właścicielem najmniejszej restauracji świata, która otrzymała trzy gwiazdki w prestiżowym rankingu Michelina. Jest to legendarne miejsce w samym sercu Tokio, gdzie serwowane jest wyłącznie sushi. Za najwyższą jakość trzeba tu płacić astronomiczne ceny. Mimo to, żeby dostać się tu i poznać smaki potraw przygotowywanych przez Jiro Ono, trzeba czekać na rezerwację stolika wiele tygodni. Jiro Ono poświęcił swojej restauracji i poszukiwaniu doskonałego smaku całe życie. „Jiro śni o sushi” to dokumentalna opowieść o japońskiej tradycji i poszukiwaniu doskonałości. To wielowymiarowy portret niezwykłego człowieka i jego pasji.

48


POD pokrywką

A

STR. 49–51

neta

ŁAŃCUCHOWSKA

DIETETYK, PORADNIA DIETETYCZNA „HÄLSA”

Praca, sen i odżywianie to trzy główne aktywności, na których opiera się nasze życie. O ile pierwsza z nich narzucona jest przez uwarunkowania cywilizacyjno-społeczne i nie jest niezbędna do życia, o tyle pozostałe dwie są konieczne do podtrzymania podstawowych funkcji organizmu ludzkiego. www.halsa.pl

A

STR. 52–53

GATA

JĘDRASZCZAK

PASJONATKA DOBREJ KUCHNI

To nie przypadek, że jak kraj długi i szeroki, od Gdańska do Zakopanego, od Szczecina po Białystok, na naszych śniadaniowych stołach królują jajka. Raz na miękko, innym razem sadzone, a w świąteczny dzień podane z kawiorem, plastrem dorodnego łososia i kroplą cytrynowego soku dla kontrastu. kuchniaagaty.blogspot.com

raca, sen i odżywianie są niejako od siebie zależne i jakiekolwiek nieprawidłowości w przypadku jednej z nich rzutują na pozostałe. Praca w niestandardowych godzinach zmusza nas do zmiany godzin snu lub skrócenia jego czasu, a to z kolei ma wpływ na nasz sposób odżywiania. Naturalny rytm biologiczny regulowany jest przez hormony, które wydzielane o odpowiednich porach wpływają na uczucie senności i rozbudzenia. Jednak ich działanie nie ogranicza się wyłącznie do tego. Wywołują one szereg reakcji biochemicznych, które oddziałują także na odczuwanie głodu i sytości oraz na gospodarkę tłuszczową organizmu. Nieprawidłowości w jej pracy mogą skutkować zwiększeniem ryzyka chorób układu krwionośnego, które

49


POD pokrywką

Pobudka!

Nie musisz sięgać po przesycone sztucznym smakiem napoje energetyczne, by tryskać od rana do wieczora energią. Matka natura da Ci więcej niż może zaoferować kolorowa puszka gazowanego specyfiku. Nie daj zwieść się reklamie. Chcesz być cool, wybierz dary natury i dbaj o zdrowie. Energetyzujące działanie kawy pewnie już znasz, poznaj zatem inne naturalne dopalacze:

Herbata Zielona, czerwona, biała czy nawet czarna, niemal każda herbata ma właściwości pobudzające. Aby jednak taka była, powinna być odpowiednio parzona. Błędne jest przekonanie, że im napój jest dłużej parzony tym mocniejszy, a więc bardziej pobudza. Niestety herbaty czerwona czy zielona, parzone powyżej 4–5 min, tracą działanie pobudzające, zaczynają bowiem dominować w nich właściwości odprężające i uspokajające. Aby Twoja zielona herbata oddała Ci to, co w niej najbardziej pobudzające (kofeinę, teofilinę i ksantynę), należy parzyć ją krótko i nigdy nie zaparzać wodą o temperaturze powyżej 90°C.

Yerba Mate Herbata z ostrokrzewu paragwajskiego, zwana popularnie yerba mate, otwiera umysł, pobudza i poprawia koncentrację. Dodatkowo działa ona korzystnie na nasz układ odpornościowy i przyspiesza przemianę materii. Choć jej smak w pierwszym kontakcie może zniechęcać, jest mocny i nieco cierpki, z czasem zaskakuje i przyciąga. Yerba mate zawiera w sobie całe mnóstwo cennych dla zdrowia substancji i, co ważne, choć stymuluje do działania, to jednocześnie wspiera zmęczony system nerwowy.

50

Żeń-szeń Żeń-szeń znany jest od wieków jako roślina podnosząca witalność. Zwiększa refleks i poprawia koncentrację, umiejętność zapamiętywania, tolerancję na stres, a także wzmacnia system odpornościowy, a to dzięki zawartości m. in ginsenozydów, które wpływają na efektywniejsze dostarczanie tlenu i składników odżywczych do narządów. Korzeń żeń-szenia ma również właściwości hipoglikemizujące – pomaga zmniejszyć poziom cukru we krwi u osób z nieprawidłową tolerancją glukozy. Uwaga, przeciwwskazaniem do jego przyjmowania w jakiejkolwiek formie jest m.in. skłonność do hipoglikemii (niedocukrzenia) czy hemofilia.

Aronia Każdy, kto choć raz próbował jej owoców, na dźwięk słowa „aronia” natychmiast czuje na języku jej wyjątkowo cierpki smak. Mówi się, że jest dobra na wszystko, i jest w tym dużo prawdy, bo wzmacnia cały organizm, a przez to trwale dodaje energii. Zawiera mnóstwo antyoksydantów, które neutralizują szkodliwe działanie sprzyjających starzeniu wolnych rodników. Wzmacnia naczynia krwionośne, obniża ciśnienie krwi i poziom złego cholesterolu. Pozytywnie wpływa na układ trawienny, przeciwdziała zmianom w mózgu, które mogą prowadzić do demencji.


POD pokrywką

są obecnie główną przyczyną zgonów w krajach rozwiniętych. Najważniejszym hormonem regulującym cykl dobowy jest melatonina, a głównym czynnikiem regulującym jej wydzielanie jest ekspozycja na światło. Im mniej światła dociera do oczu, tym więcej wydziela się melatoniny. Jest to naturalny mechanizm, dzięki któremu wieczorem robimy się senni. Melatonina oddziałuje na wydzielanie insuliny – hormonu trzustki, którego zadaniem jest regulacja poziomu glukozy we krwi. Stwierdzono, że osoby, które pracują na nocną zmianę częściej zapadają na cukrzycę typu 2. Mechanizm rozwoju tej choroby oczywiście jest dużo bardziej złożony i na jej występowanie składa się więcej czynników, niemniej rozregulowanie cyklu dobowego zwiększa prawdopodobieństwo jej występowania. Ważne jest także, aby spać odpowiednią dla siebie ilość czasu. Dowiedziono, że niedobory snu sprzyjają zwiększeniu wydzielania greliny – hormonu jelitowego, którego funkcja polega na pobudzaniu apetytu. W związku z tym osoby, które śpią za krótko, częściej cierpią na nadwagę i otyłość. Nadmierna masa ciała jest czynnikiem ryzyka cukrzycy typu 2., ale także niedokrwiennej choroby serca, nadciśnienia tętniczego i wielu innych poważnych chorób. Innym problemem żywieniowym związanym z dobowym cyklem, jest brak apetytu w porze śniadania, szczególnie w przypadku osób rozpoczynających pracę we wczesnych godzinach porannych. Rano najwyższe stężenie osiąga kortyzol – hormon wydzielany przez nadnercza, nazywany „hormonem stresu”. Ma on działanie pobudzające, dzięki czemu łatwiej nam się obudzić, ale jednocześnie hamuje łaknienie. W związku z tym wiele osób nie jada śniadań, tłuma-

Nocny tryb życia narzucony przez pracę rzutuje oczywiście na wszystkie płaszczyzny życia, włącznie z odżywianiem

cząc sobie, że tak wcześnie po prostu nie mają ochoty na jedzenie. Jednak rezygnacja ze spożywania śniadań może prowadzić do pogorszenia koncentracji i pamięci, a także spowolnić metabolizm, co może skutkować zwiększeniem masy ciała. Praktycznym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest podzielenie śniadania na dwa mniejsze posiłki. Po obudzeniu wystarczy zjeść owoc lub warzywo i wypić ciepły napój, a 2–3 godziny później spożyć właściwe śniadanie, składające się np. z kanapek czy zupy mlecznej. Oczywiście nie oznacza to, że możemy zrezygnować z drugiego śniadania (lub lunchu). Ze zdrowotnego punktu widzenia najlepiej jeść częściej, ale mniejsze porcje. I tak osoba, która chodzi do pracy na godzinę 7 rano, powinna o 6 rano zjeść pierwsze śniadanie składające się np. z jabłka i kawy zbożowej, o godzinie 9 właściwe śniadanie, o 12–13 drugie śniadanie, a o 16 obiad. Taki rozkład posiłków jest korzystny z punktu widzenia zarówno zapobiegania przybieraniu na wadze, jak i cukrzycy typu 2. Przemęczenie i rozregulowanie rytmu dobowego sprzyjają także zwiększeniu apetytu na słodycze, dlatego warto zabierać do pracy owoce jako przekąskę na taką okoliczność. Człowiek w przeciwieństwie do niektórych zwierząt, np. nietoperzy, jest istotą o dziennym trybie życia, dlatego praca na nocną zmianę jest w pewnym sensie niezgodna z naturalnym zegarem biologicznym. Nocny tryb życia narzucony przez pracę rzutuje oczywiście na wszystkie płaszczyzny życia, włącznie z odżywianiem. Zamiana dnia z nocą znacznie utrudnia organizację czasu, ponieważ wymusza działanie przeciwne do naturalnych odczuć i instynktów. Aby jednak zminimalizować niekorzystny wpływ nocnej pracy na zdrowie, należy dbać o stałość pór spożywania posiłków.

Niezależnie od godzin, w których kładziemy się spać i wstajemy, należy zadbać, aby spożywać codziennie dwa główne posiłki o stałych porach oraz dodatkowo 2–3 przekąski. Natomiast tuż przed wyjściem do pracy lepiej nie spożywać posiłków bogatych w węglowodany, ponieważ wieczorem mogą one wzmagać senność. Jeżeli cierpimy na problemy z zasypianiem, zrezygnujmy wieczorem z pikantnych potraw, napojów z kofeiną oraz alkoholu. Ten ostatni wprawdzie początkowo może powodować senność, jednak zaburza strukturę snu i go spłyca. Dobrym sposobem na ułatwienie zasypiania może być spożycie niewielkiej ilości czegoś słodkiego. Produkty o wysokim indeksie glikemicznym powodują wydzielanie znacznych ilości insuliny, która ma działanie ułatwiające zasypianie. Metoda ta jednak nie może być stosowana przez dłuższy czas, ponieważ jedzenie słodyczy przed snem niechybnie prowadzi do nadwagi.

51


POD pokrywką

dla każdego

...nic trudnego

1.

2.

3.

1 szklanka siekanych pomidorów z puszki (w sezonie proponuję upiec w piekarniku kilka pomidorów, a następnie zmiksować je z odrobiną wody – wtedy danie jest jeszcze smaczniejsze) 2–3 plastry ulubionej szynki, może być także boczek ok. 5 cm białej części pora 1 jajko (lub 2, jeśli jesteś naprawdę głodny), najlepiej od kury z chowu ekologicznego 1 łyżeczka oliwy sól, pieprz, szczypta cukru wedle uznania: posiekana papryczka chili, ostra pasta harissa, świeże listki oregano lub bazylii

Z pora odkrój potrzebny biały kawałek i dokładnie go umyj. Przekrój warzywo wzdłuż na pół, a następnie drobno posiekaj. Wędlinę pokrój w kostkę.

Na patelni rozgrzej oliwę, wrzuć szynkę i pozwól się jej lekko wytopić. Dodaj cebulę i podsmażaj do momentu, aż stanie się miękka i zeszklona. Wlej pomidory, duś kilka minut, aż z warzyw odparuje część wody i powstanie z nich gęsty sos. Przypraw do smaku solą, pieprzem i szczyptą cukru (pomidory uwielbiają towarzystwo odrobiny słodyczy, cukier świetnie równoważy ich kwaskowatość!) oraz harissą lub chili – jeśli danie ma być ostre. Na wierzch wbij ostrożnie (uważając, aby nie naruszyć żółtka) jajko. Przykryj patelnię pokrywką i smaż tak długo, aż białko dostatecznie się zetnie, około 1 minuty.

PRODUKTY: AGATA JĘDRASZCZAK z wykształcenia prawnik, pasjonatka dobrej kuchni, bloggerka

52

PRZYGOTOWANIE:

WYKONANIE:


POD pokrywką

Czy wiesz, że... JEŚĆ CZY NIE JEŚĆ?

o nie przypadek, że jak kraj długi i szeroki, od Gdańska do Zakopanego, od Szczecina po Białystok, na naszych śniadaniowych stołach królują jajka. Raz na miękko, innym razem sadzone, a w świąteczny dzień podane z kawiorem, plastrem dorodnego łososia i kroplą cytrynowego soku dla kontrastu. Na co dzień wystarczy rondelek, gorąca woda i po kilku minutach gotowania możemy delektować się pysznym jajkiem na miękko, kuszącym płynnym żółtkiem rozlewającym się po chrupiącej bułeczce niczym prawdziwy, złoty potok. Trudno wyobrazić sobie łatwiejszy do przyrządzenia posiłek, prawda? Tak, moim skromnym zdaniem, mógłby wyglądać początek każdego dnia! Są jednak dni, kiedy z rana potrzebujemy zastrzyku energii, marzy nam się ciepłe, sycące danie, po którym mielibyśmy siłę przenieść na własnych barkach niejeden ciężar. W takich momentach stawiam na sycące śniadanie w iście meksykańskim stylu. Wytrawne pomidory doprawione (wedle uznania) ostrymi dodatkami, świeżymi ziołami albo nawet wiórkami ulubionego sera, w połączeniu z sadzonym jajkiem (a może nawet dwoma?), pozwolą pełną parą wystartować na spotkanie nowego dnia. Do tego kromka chrupiącej bagietki, czasem pachnący masłem tost – do południa nie potrzebuję już do szczęścia niczego innego!

4. PODANIE:

Potrawę delikatnie przełóż na talerz lub podaj bezpośrednio na patelni. Wierzch dopraw świeżo mielonym pieprzem i listkami ziół. Podawaj z kromkami świeżego pieczywa (bagietka świetnie się tu sprawdzi i pozwoli zgarnąć z talerza cały pozostały na nim sos!).

TO SZEKSPIROWSKIE PYTANIE W STOSUNKU DO JAJEK ZADAWAŁ SOBIE CHYBA KAŻDY. ZŁA SŁAWA JAJEK SIĘGA LAT 70. UBIEGŁEGO WIEKU, KIEDY TO UZNANO JE ZA GŁÓWNYCH WINOWAJCÓW MIAŻDŻYCY I CHORÓB SERCA. CZY SŁUSZNIE? Otóż nie! Najnowsze badania naukowe nie potwierdziły bezpośredniego wpływu jedzenia jajek na poziom cholesterolu, niestety zła sława wciąż nad nimi ciąży. Warto rozwiać narosłe mity i półprawdy, bo jajka są naprawdę zdrowe, ważne jest jednak to jak i w jakiej ilości je jemy.

Jeśli chodzi o ilość, to dwa–trzy jajka dziennie na pewno nie wpłyną źle na nasze zdrowie, a dostarczą organizmowi mnóstwo dobrych i potrzebnych substancji. Nie możemy bowiem patrzeć na jajko tylko przez pryzmat cholesterolu. Fakt, że zawiera go ono dużo, ale mniej niż np. wątróbka, nerki, mięso kaczki czy krewetki. Należy też pamiętać, że cholesterol nie jest synonimem substancji szkodliwej, jest bowiem niezbędny w strukturze i funkcjonowaniu komórek. Jaja to świetne źródło lecytyny, niezbędnej do właściwego funkcjonowania mózgu i serca. Zamiast wydawać pieniądze w aptece na drogie preparaty z lecytyną, jedzmy po prostu jaja. Jako jedyny produkt spożywczy zawierają one wszystkie aminokwasy, których nasz organizm nie potrafi sam wyprodukować, a bez których nie jest w stanie prawidłowo funkcjonować. Jaja są również bogatym źródłem większość witamin, m.in. A (poprawia wzrok i chroni przed niekorzystnym promieniowaniem UV), z grupy B (regulują przemianę materii, pomagają walczyć ze stresem), witaminę E (opóźnia procesy starzenia) i D (odpowiada za budowę kości i zębów, bardzo ważna dla diabetyków). Jeśli chodzi o to, w jakiej formie najlepiej jeść jajka, to zdecydowanie polecamy gotowanie. Najzdrowsze są jajka na miękko, czyli gotowane ok. 4 minut. Dlaczego? Gotowane na twardo są ciężej strawne, a zbyt długie ich gotowanie powoduje utratę cennych składników. Jajka smażone zachowują witaminy, ale nie są polecane ze względu na konieczny do użycia przy smażeniu tłuszcz. Unikaj jednak jaj surowych, bowiem na skorupkach mogą rozmnażać się bakterie salmonelli (giną przy 70 st. C). Pamiętaj również o tym, że jaja są silnym alergenem (białko), dlatego z wprowadzaniem jajek do diety małych dzieci należy poczekać do ukończenia przez nie 1. roku życia. Pe.El.

53


SZARE komórki

O W lga

Miłość… romantyzm? Uniesienie? E tam! To tylko chemicznie sprowokowany stan szaleństwa. Uczucie podobne do amfetaminowego rauszu. Rodzaj uzależnienia. Rezultat działania hormonów i neuroprzekaźników w naszych mózgach, które w drodze ewolucji wykształciły zdolność odczuwania przyjemności płynącej ze związku z daną osobą.

54

Laureatka konkursu „Popularyzator Nauki” Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz serwisu „Nauka w Polsce” Polskiej Agencji Prasowej. Zwyciężczyni konkursu organizowanego przez Polskie Stowarzyszenie Dziennikarzy Naukowych na najlepszy tekst popularnonaukowy w polskiej prasie. W latach 2008 i 2009 nominowana do nagrody Grand Press w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne.

oźniak

Uczucie euforii towarzyszące wczesnym okresom miłości ma źródło głównie w działaniu związku chemicznego podobnego do amfetaminy o nazwie fenyloetyloamina (PEA). PEA wywołuje stan podekscytowania, szczęścia. Pod jej wpływem można przetańczyć całą noc, nic nie jeść i prawie nie spać. Związek ten powoduje również zaburzenia koncentracji i stąd znane wszystkim miłosne rozkojarzenie. Jak PEA wpływa na nasz organizm, pokazują doświadczenia naukowców. Wykryli oni, że poziom tej substancji wzrasta w moczu skoczków spadochronowych, kiedy skoczą. Gdy podano ją myszom laboratoryjnym, zaczęły piszczeć i podskakiwać. Pewien pawian potrafił przez trzy godziny 160 razy nacisnąć pedał urządzenia do ćwiczeń, by dostać nagrodę w postaci jedzenia zawierającego PEA. Nikt mi nie powie, że to jest normalne. Do miłosnego koktajlu dodać należy poza PEA duże ilości działającej na nasz mózg dopaminy. Jej niski poziom jest powodem depresji. Zależność miłości od dopaminy sugeruje, że nie jest ona emocją, ale pierwotnym popędem takim jak głód. Mikstura, która upaja zakochanych, zawiera również oksytocynę, zwaną hormonem „przywiązania”. Jego zasługą jest niepokój, jaki przeżywają rozłączeni kochankowie. Oksytocyna na krótko także „stępia” pamięć. Miłosny napój nie może obyć się oczywiście bez dodatku testosteronu i estrogenów (hormonów wywołujących popęd płciowy).

Przy takim składzie miłosnego koktajlu trudno się dziwić, że zakochani nie zachowują się najbardziej racjonalnie na świecie. Są zwykle bardziej wyalienowani z rzeczywistości, wesołkowaci, nadmiernie optymistyczni – zwłaszcza w kwestiach dotyczących przyszłości związku z ukochaną osobą. Nie umieją też racjonalnie ocenić zachowania i cech charakteru swego wybranka. To co piękne, bywa niebezpieczne. Wyobraźmy sobie teraz, że ktoś pozostający w takim stanie dozna zawodu miłosnego: jego uczucia okażą się nieodwzajemnione lub zostanie zdradzony. To może się skończyć nawet zbrodnią. Nic dziwnego, że na szalenie zakochanych i zranionych nieco inaczej patrzy prawo – zabójstwa popełnione w miłosnym afekcie traktowane są często przez sąd bardziej ulgowo. Wiosna idzie. Miłość krąży w powietrzu. Strzeżcie się :)


Niezb´dna na ból brzucha w domu i w podró˝y

Likwiduje bóle brzucha. Działa, bo rozkurcza! • kolka jelitowa • kolka wàtrobowa • kolka nerkowa • ból p´cherza moczowego • ból menstruacyjny NO-SPA®, 40 mg tabletki; ka˝da tabletka zawiera 40 mg chlorowodorku drotaweryny. Substancje pomocnicze: laktoza jednowodna. Wskazania do stosowania: Stany skurczowe mi´Êni gładkich zwiàzane z chorobami dróg ˝ółciowych: kamicà dróg ˝ółciowych, zapaleniem p´cherzyka ˝ółciowego, zapaleniem okołop´cherzykowym, zapaleniem przewodów ˝ółciowych, zapaleniem brodawki Vatera; stany skurczowe mi´Êni gładkich dróg moczowych: kamica nerkowa, kamica moczowodowa, zapalenie miedniczek nerkowych, zapalenie p´cherza moczowego, bolesne parcie na mocz. Jako leczenie wspomagajàce mo˝e zostaç u˝yta bezpiecznie i z po˝àdanym skutkiem: w stanach skurczowych mi´Êni gładkich przewodu pokarmowego: chorobie wrzodowej ˝ołàdka i dwunastnicy, zapaleniu ˝ołàdka, zapaleniu jelit, zapaleniu okr´˝nicy, stanach skurczowych wpustu i odêwiernika ˝ołàdka, zespole dra˝liwego jelita grubego, zaparciach na tle spastycznym i wzd´ciach jelit, zapaleniu trzustki; w schorzeniach ginekologicznych: bolesnym miesiàczkowaniu; w napi´ciowych bólach głowy. Dawkowanie i sposób podawania: DoroÊli: dawka dobowa: 120 do 240 mg w 2-3 dawkach podzielonych. Dzieci: nie stosowaç u dzieci poni˝ej 3. roku ˝ycia. Dzieci od 3. roku ˝ycia do 6 lat: dawka dobowa wynosi 40-120 mg w 2-3 dawkach podzielonych, powy˝ej 6 lat: dawka dobowa wynosi 80-200 mg w 2-5 dawkach podzielonych. Przeciwwskazania: Nadwra˝liwoÊç na substancj´ czynnà lub któràkolwiek substancj´ pomocniczà produktu. Ci´˝ka niewydolnoÊç wàtroby, nerek i serca. Blok przedsionkowo-komorowy II i III stopnia. Nie stosowaç u dzieci poni˝ej 3. roku ˝ycia. Specjalne ostrze˝enia i Êrodki ostro˝noÊci dotyczàce stosowania: Ze wzgl´du na zawartoÊç laktozy produkt leczniczy mo˝e powodowaç dolegliwoÊci ze strony przewodu pokarmowego u pacjentów z nietolerancjà laktozy. Produkt nie powinien byç stosowany u pacjentów z rzadko wyst´pujàcà dziedzicznà nietolerancjà galaktozy, niedoborem laktazy typu Lapp lub z zespołem złego wchłaniania glukozy-galaktozy. Produkt nale˝y stosowaç ostro˝nie u pacjentów z niedociÊnieniem. Produkt nale˝y stosowaç ostro˝nie u dzieci, poniewa˝ nie przeprowadzono badaƒ dotyczàcych działania drotaweryny w tej grupie pacjentów. Nale˝y zachowaç ostro˝noÊç podczas stosowania drotaweryny u kobiet w cià˝y. Nie nale˝y stosowaç drotaweryny w okresie porodu. Działania niepo˝àdane: Badania kliniczne wykazały, ˝e stosowanie drotaweryny mo˝e wywoływaç nast´pujàce objawy, rzadko (≥1/10 000, <1/1000): nudnoÊci, zaparcie, ból głowy, zawroty głowy, bezsennoÊç, kołatanie serca, niedociÊnienie t´tnicze. OTC – produkt leczniczy wydawany bez przepisu lekarza. Przed przepisaniem nale˝y zapoznaç si´ z pełnà informacjà o leku. Podmiot odpowiedzialny: Sanofi-Aventis Sp. z o.o., ul. Bonifraterska 17, 00-203 Warszawa, tel. 22 280 00 00. Pozwolenie na dopuszczenie do obrotu wydane przez Ministra Zdrowia nr: 4377. PL.DROT.10.11.02.

Przed użyciem zapoznaj się z ulotką, która zawiera wskazania, przeciwwskazania, dane dotyczące działań niepożądanych i dawkowanie oraz informacje dotyczące stosowania produktu leczniczego, bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu.



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.