Maj 2015 / nr 1 (3)
Z ŻYCIA POŁOŻNEJ:
∫ SŁAWOMIR MADALIŃSKI PAN POŁOŻNY
CZYSTE FAKTY CZYLI TO, CO NAJLEPSZE DLA SKÓRY DZIECKA
∫ POŁOŻNA
MA PRAWO
ISSN: 2391-8705 MAGAZYN BEZPŁATNY
POMAGAMY ZROZUMIEĆ DZIECKO: WIELKI MAŁY ∫ CZŁOWIEK PODWÓJNE ∫ SZCZĘŚCIE? JAK RODZI SIĘ... ∫ MAMA?
TAK ŁAGODNY DLA SKÓRY DZIECKA JAK CZYSTA WODA 1
ż
y*
kobiet zau w
u
j
COMPEED®
u pięt ląd yg
NOWOŚĆ!
opraw ę ap w aż
po 1 noc
Krem na noc na popękane pięty
Nie daj się zatrzymać popękanym piętom!
Potwierdzone działanie już po 1 nocy* Szybko poprawia wygląd pięt Regeneruje nawet mocno popękaną skórę Nie pozostawia tłustej warstwy
www.compeed.pl * 92% uczestniczek przyznało, że krem poprawił stan popękanych pięt w ciągu nocy. Test przeprowadzono pośród 231 kobiet (Niemcy i Włochy, 2005).
2
EDYTORIAL
Agnieszka Machnio REDAKTOR NACZELNA
| Z pierwszej ręki
Drogie Czytelniczki Przygotowując wiosenne wydanie magazynu „W Czepku Urodzone” staraliśmy się, aby było ono tak kolorowe i różnorodne, jak obecna pora roku. Właśnie dlatego zaprosiliśmy na nasze łamy jednego z nielicznych mężczyzn w Polsce, pracującego w zawodzie położnego. Zachęcam do zapoznania się z męskim spojrzeniem na ten sfeminizowany zawód oczami Sławomira Madalińskiego („Pan położny”, str. 32). Idąc tropem nieoczywistości, piszemy także o narodzinach, które zamiast radości i spokoju, przynoszą strach o zdrowie i życie dziecka, a mianowicie o narodzinach wcześniaków. Ich wola życia oraz sposób, w jaki – niekiedy przez długie lata – nadrabiają straty, są godne podziwu („Mały wielki człowiek”, str. 36). W tym numerze ginekolog dr Monika Grymowicz pisze także o... nadmiarze szczęścia naraz, czyli o ciążach mnogich i o tym, jakim są wyzwaniem nie tylko dla przyszłych rodziców, ale również dla medycyny („Podwójne szczęście?”, str. 19 ). Na wyraźną prośbę naszych Czytelniczek rozpoczynamy nowy dział w magazynie, w którym będziemy poruszać interesujące Was zagadnienia prawne, związane z Waszą pracą. Zaczynamy od tego, jakie prawa mają położne w kontakcie z pacjentem i jaką ponoszą odpowiedzialność w związku z wykonywanym zawodem („Położna ma prawo”, str. 40). W kontekście porad prawnych ważny jest także tekst „Trzeba wiedzieć, czego się chce” (str. 24), traktujący o formalnych regulacjach dotyczących porodu naturalnego w zestawieniu z praktyką szpitalną. Zachęcamy do podzielenia się z nami Waszą refleksją na ten temat. Wreszcie z dumą piszemy o pionierskim badaniu klinicznym z udziałem noworodków, które udowodniło, że delikatne środki myjące dedykowane skórze najmłodszych nie naruszają integralności bariery skórnej i potrafią być łagodne, jak czysta woda. Jesteśmy dumni, że w badaniu tym doceniono JOHNSON’S® Baby łagodny płyn do mycia ciała i włosów 3 w 1 oraz z zaangażowania położnych, które zainicjowały i czuwały nad prawidłowym przebiegiem tego badania (Czyste fakty, czyli to, co najlepsze dla skóry dziecka, str. 8). Na koniec w sposób szczególny chcę zwrócić uwagę na szczególne wydarzenie. Położne – dla lepszego jutra – to hasło przewodnie tegorocznego Międzynarodowego Dnia Położnych, obchodzonego 5 maja. Cieszę się, że ten piękny zawód ma swoje miejsce także w kalendarzu. I myślę, że to nie przypadek, że w jednym miesiącu obchodzimy Dzień Matki oraz dzień tej, która pomaga kobiecie w stawaniu się mamą – położnej. Z tej okazji w imieniu marki JOHNSON’S® Baby oraz redakcji „W Czepku Urodzonych” pragnę Wam serdecznie podziękować za Waszą pracę oraz życzyć sukcesów w życiu zawodowym, zadowolenia z wykonywanych obowiązków i poczucia, że Wasza praca jest powszechnie doceniana. Wszystkiego dobrego!
3
Ze środka |
SPIS TREŚCI
8
Czyste fakty... czyli to, co najlepsze dla skóry dziecka
Ze świata
6 Aktualności
Najnowsze badania sugerują, że aktywność fizyczna w ciąży ogranicza ryzyko cukrzycy ciążowej.
8
Czyste fakty... czyli to, co najlepsze dla skóry dziecka
Wyniki tego badania wykazują, że wpływ odpowiednich płynów do mycia ciała na skórę noworodków jest nie mniej korzystny niż stosowanie samej wody.
Z perspektywy... 14
Salamat Ari ari
15
Zakręcony plan urlopowy
19
Podwójne szczęście?
A może w tym roku zdarzy się cud i samochód nie zepsuje się 15 minut po zapięciu czwartego fotelika. Może przejedziemy bez postoju nawet 100 kilometrów...
Z oddziału 16
Jak rodzi się... mama
19
Podwójne szczęście?
24
Trzeba wiedzieć, czego się chce
28
Trudny czas ząbkowania
30
Chore na papierosa
W czasie porodu kobieta ma szansę dotknąć swojej najbardziej pierwotnej siły i mocy, dotknąć absolutu.
Większość przyszłych rodziców chce wiedzieć, czy bliźnięta są jednojajowe czy dwujajowe. Na to pytanie nie zawsze da się odpowiedzieć.
Między praktykowaną w szpitalach teorią a kobiecą fizjologią bardzo często dochodzi do rozdźwięku.
Ząbkowanie nie ma reguł, jeżeli przy jedynkach dziecko cierpiało, to przy następnych zębach niekoniecznie będzie jeszcze gorzej.
Kiedy palące kobiety zachodzą w ciąże, czują bardzo silną presję społeczną, same również wywierają tę presje na sobie – one bardzo chcą rzucić palenie.
Z pasją 32
36
Mały wielki człowiek
4
Pan położny
Wciąż wśród kobiet. Albo koleżanek z oddziału, albo rodzących, z którymi czasem też się zaprzyjaźnia.
Z kołyski 36
Mały wielki człowiek
Wcześniak na początku swego życia może być rozczarowaniem, ale może stać się też wielką niespodzianką.
Z kodeksu 40
40
Położna ma prawo
Z przymrużeniem oka 44
Dziecko w literaturze
48
Łyk zdrowia
51
Jak odpoczywać, żeby się nie zmęczyć?
48
Łyk zdrowia
Położna ma prawo
W specyfikę zawodu położnej wpisany jest kontakt z pacjentami pełnymi obaw i niepewności, ale i mającymi duże oczekiwania oraz narażonymi na dotkliwe niepowodzenia.
Obecnie, mimo że społeczeństwo i pozycja dziecka w rodzinie zmieniły się, nadal istnieje silny opór przed ujawnianiem braku autentycznej relacji uczuciowej między matką a dzieckiem.
Kiedy pijemy zbyt mało wody, komórki są odwodnione. Jest to podstawowa przyczyna zatrzymywania się wody w organizmie.
Wypoczywać można na wiele sposobów. Warto jednak zapytać siebie – czego tak naprawdę potrzebuję, by się zrelaksować.
54 Krzyżówka
Nasi eksperci
Bożena Cieślak-Osik
Justyna Korzeniewska
Karolina Isio-Kurpińska
Położna, psycholog, psychoterapeuta, trener Skali Oceny Zachowania Noworodka według Brazeltona, absolwentka międzywydziałowych studiów etyka w zawodach medycznych. Na co dzień pracuje w Szpitalu Klinicznym im. ks Anny Mazowieckiej w Warszawie. W obszarze jej zainteresowań zawodowych pozostaje rodzina, w której na świat przyszło dziecko. Wspólnie z rodzicami stara się odkrywać umiejętności i kompetencje noworodków, także tych urodzonych przedwcześnie.
Dr n. hum., psycholog. Pracuje z dziećmi chorymi przewlekle i niepełnosprawnymi oraz ich rodzicami w Instytucie Pomniku – Centrum Zdrowia Dziecka. Szczególnie bliska jest jej koncepcja potrzeb rozwojowych dzieci T.B. Brazeltona, z której czerpie inspiracje do pracy z pacjentami oraz publikacji prasowych i naukowych. Współpracuje z personelem medycznym, m.in. prowadząc szkolenia psychologiczne na pielęgniarskich kursach specjalizacyjnych. Od 2010 r. jest ekspertem JOHNSON’S® Baby.
Ekspertka Skali Oceny Zachowania Noworodka według Brazeltona. Prowadzi warsztaty dla rodziców dotyczące opieki oraz radzenia sobie z trudnościami w pierwszym okresie po narodzinach dziecka. Interesuje się psychologią rozwojową, pedagogiką i zagadnieniami związanymi z komunikacją. Mama czterech synów. W wolnym czasie czyta literaturę angielską i amerykańską oraz ogląda seriale medyczne.
WYDAWCA:
Agencja Wydawnicza MUSQO ul. Piotrkowska 66, 90-105 Łódź, tel.: (48) 42 209 39 36, www.musqo.pl, redakcja@wczepkuurodzone.pl
NA ZLECENIE:
Johnson and Johnson Poland Sp. z o.o., ul. Iłżecka 24, 02-135 Warszawa, tel.: (48) 22 237 80 02, www.johnsonsbaby.com.pl REDAKTOR NACZELNA:
Agnieszka Machnio
REDAKTOR PROWADZĄCA:
Małgorzata Marszałek WSPÓŁPRACA: Justyna Korzeniewska, Monika Grymowicz, Karolina Isio-Kurpińska, Iwona Magdalena Aleksandrowicz, Bożena Cieślak-Osik, Sylwia Głuszak, Agata Żychlińska, Aleksandra Zalewska-Stankiewicz, Marcin Pacho PROJEKT GRAFICZNY:
Black Monkey Design ZDJĘCIA:
Archiwa prywatne, Depositphotos, Fotolia REDAKCJA MERYTORYCZNA:
dr Małgorzata Łysiak, Katarzyna Oleś
5
Ze świata |
AKTUALNOŚCI
wiarygodne testy 1 Bardziej Testy krwi u kobiet w ciąży pozwalają wykryć zespół Downa lepiej niż standardowe badania prenatalne polegające na wykonaniu USG płodu oraz zbadaniu niektórych biochemicznych parametrów we krwi matki – informuje „New England Journal of Medicine”. Od 2014 r. nowej generacji testy z krwi ciężarnych są dostępne również w Polsce. Nowe nieinwazyjne badanie prenatalne polega na pobraniu z krwiobiegu matki małej próbki zaledwie 10 ml krwi. To wystarczy, żeby wykryć w niej tzw. pozakomórkowe wolne DNA pochodzenia płodowego (cffDNA – cell-free fetal DNA). Zbadanie tych fragmentów DNA w laboratorium pozwala wykryć trisomię, czyli obecność trzeciego, dodatkowego chromosomu. Jednym z takich zaburzeń jest zespół Downa, który jest trisomią 21. pary chromosomów. Główna autorka badań, prof. Mary Norton z kliniki ginekologii i położnictwa University of California w San Francisco twierdzi, że zarówno nową, jak i klasyczną metodą przebadano 16 tys. będących w ciąży Amerykanek. Test krwi pozwolił wykryć zespół Downa płodu w 38 przypadkach, a badanie standardowe (USG płodu oraz parametry biochemiczne we krwi) jedynie w 30. Tradycyjne badanie dawało również znacznie więcej tzw. wyników fałszywie pozytywnych. Aż u 854 kobiet wskazywało ono na zespół Downa, choć późniejsze, tym razem inwazyjne badania prenatalne, tego nie potwierdziły. Testy krwi dały nieprawdziwy wynik w zaledwie dziewięciu przypadkach. Nowe testy pozakomórkowego wolnego DNA pochodzenia płodowego pozwalają wykryć również inne trisomie, takie jak zespół Edwardsa (trisomia 18. pary) powodujący niedorozwój umysłowy oraz zespół Pataua (trisomia 13. pary) objawiający się wadami wrodzonymi, takimi jak dodatkowe palce u rąk i nóg, rozszczep wargi i podniebienia. PAP
transplantacja narządów noworodka 2 Pierwsza W Wielkiej Brytanii dokonano bezprecedensowej transplantacji nerek i wątroby od dziecka, którego serce przestało bić sześć dni po urodzeniu. W magazynie „Archives of Diseases in Childhood” lekarze opisali przypadek dziewczynki, która urodziła się w bardzo złym stanie zdrowia. Badania wykazały, że dziecko było niedotlenione jeszcze przez porodem. Potem, mimo resuscytacji, doszło do głębokiego uszkodzenia mózgu dziecka. Serce dziewczynki zatrzymało się sześć dni po narodzinach. Jej nerki oraz wątrobę pobrano do przeszczepu innym dzieciom. Jest to pierwsza transplantacja organów noworodka, jaką przeprowadzono na terenie Wielkiej Brytanii, opisywana jako przełom w neonatologii. Zdaniem komentatorów tego typu procedury mogą w przyszłości ratować życie wielu małym pacjentom, którzy przychodzą na świat z dysfunkcjami narządów wewnętrznych. Lekarze, którzy przeprowadzili operację, podkreślają, że wszystko udało się dzięki „niezwykłej szczodrości” rodziców dziecka, którzy wyrazili zgodę na pobranie narządów. Na początku nerki dziewczynki zostały przeszczepione dziecku, które cierpiało na niewydolność tych organów. W kolejnej operacji lekarze pobrali i przeszczepili innemu pacjentowi komórki wątroby. Mimo że operacja była niezwykle trudna, lekarze mają nadzieję, że dzięki transplantacji chore dzieci zyskają drugie życie. Medical News Today
lekarstwem na cukrzycę ciążową 3 Aktywność Wykonywanie ćwiczeń fizycznych podczas ciąży przyczynia się do spadku ryzyka cukrzycy ciążowej o blisko 30 proc. – wynika z metaanalizy 10 badań, którą opublikowało pismo „Obstetrics and Gynecology”. Zespół pod kierunkiem dr. Briana W. Whitcomba z University of Massachusetts w Amherst w USA wybrał do analizy tylko 10 badań (spośród 469 wszystkich wyszukanych w trzech bazach publikacji medycznych i badań klinicznych), gdyż wyraźnie oddzielono w nich wpływ ćwiczeń od wpływu diety na ryzyko cukrzycy ciążowej. Łącznie uczestniczyło w nich ok. 3400 ciężarnych. Naukowcy wyliczyli, że ryzyko cukrzycy ciążowej wśród pań regularnie ćwiczących w okresie ciąży było niższe o 28 proc. w porównaniu z grupą kontrolną (tj. niećwiczącą). Autorzy pracy podkreślają jednak, że potrzebne są dalsze badania, zanim można będzie sformułować bezpieczne zalecenia dotyczące profilaktyki cukrzycy ciążowej poprzez aktywność fizyczną. Powinno się m.in. określić rodzaj, intensywność i czas trwania ćwiczeń. Jest to o tyle istotne, że cukrzyca ciążowa, która rozwija się nawet u 10 proc. ciężarnych, może prowadzić do poważnych powikłań zdrowotnych, groźnych dla matki i płodu. Co więcej, mogą one mieć długotrwałe skutki w przyszłości. Są to m.in.: stan przedrzucawkowy, rzucawka, urazy okołoporodowe, duża masa urodzeniowa dziecka, wady wrodzone noworodka, a nawet obumarcie wewnątrzmaciczne płodu. Źródło: Obstetrics and Gynecology 6
ZAMÓW PRENUMERATĘ! Możesz bezpłatnie zaprenumerować magazyn „W Czepku Urodzone”. Wystarczy, że wyślesz do nas e-mail na adres: prenumerata@wczepkuurodzone.pl. W tytule wiadomości wpisz hasło „prenumerata”, a w treści podaj swoje imię, nazwisko, adres do wysyłki i liczbę zamawianych egzemplarzy. Wersja elektroniczna magazynu dostępna jest pod adresem: issuu.com/musqo/docs/w_czepku_urodzone_nr2
sylwetka zależy od wielu czynników 4 Szczupła Badania wskazują, że dzieci karmione mlekiem matki są mniej narażone na otyłość w dzieciństwie i w wieku późniejszym. Jednak samo karmienie piersią nie wystarczy, by uchronić potomstwo przed zbędnymi kilogramami – przekonują na łamach pisma „Current Obesity Reports” dwie amerykańskie specjalistki, które dokonały metaanalizy wyników ponad 80 badań z tego zakresu z ostatnich 20 lat. Dr Jessica Woo i dr Lisa Martin z Cincinnati Children’s Hospital Medical Center (Cincinnati, Ohio) wyliczyły, że dzieci karmione piersią są o 12–24 proc. mniej zagrożone otyłością w przyszłości, niż ich rówieśnicy karmieni mieszankami mlecznymi. Co ważne, działanie ochronne matczynego pokarmu jest tym większe, im dziecko dłużej go otrzymuje i im później jego dieta jest uzupełniana o mleko sztuczne. Badaczki zwracają jednak uwagę, że analizowane przez nie prace miały naturę obserwacyjną. Tymczasem z badań biologicznych i biochemicznych ostatnich lat wynika, że ryzyko otyłości dziecka może zależeć również od rozwijającej się u niego mikroflory jelitowej, od preferencji smakowych, które kształtują się m.in. pod wpływem składników w mleku matki i pierwszych pokarmów wprowadzanych do diety malucha, a także od otyłości matki. Analizy wskazują m.in., że mleko kobiet otyłych i szczupłych różni się pod względem składu. Istotną rolę odgrywają tu również czynniki społeczno-ekonomiczne, w tym wykształcenie matki i jej świadomość na temat zdrowego żywienia. Dlatego, choć mleko matki jest bez wątpienia najlepszym pokarmem dla noworodka i warto propagować karmienie piersią, nie można formułować jednoznacznych obietnic na temat jego wpływu na przyszłą masę ciała dziecka. Źródło: Science Daily
odchudzanie nigdy nie jest za późno... 5 Na Otyłe kobiety, które zredukują swoją wagę w okresie ciąży, mogą uniknąć wielu powikłań ciążowych – sugerują wyniki badania opublikowanego w piśmie „Ostetrics and Gynecology”. Naukowcy pod kierownictwem dr Annick Bogaerts z Uniwersytetu w Antwerpii w Belgii doszli do takich wniosków po przeanalizowaniu danych zebranych wśród ponad 18 tys. otyłych kobiet z Flandrii (północna część Belgii), które w latach 2009–2011 urodziły dziecko w prawidłowym terminie. W badanej populacji niecałe 5 proc. kobiet (854) schudło podczas ciąży. U pań z pierwszym stopniem otyłości zaowocowało to obniżeniem ryzyka nadciśnienia ciążowego – o 69 proc. przy większym spadku masy ciała (o 5 kg i więcej) i o 54 proc. przy mniejszym spadku masy ciała (do 5 kg). U ciężarnych z drugim stopniem otyłości redukcja masy ciała przełożyła się na ograniczenie odsetka cesarskich cięć ze wskazań nagłych – o 76 proc. przy większym spadku masy ciała i o 50 proc. przy mniejszym. Ponadto, niezależnie od stopnia otyłości, zmniejszyło się ryzyko urodzenia dziecka zbyt dużego w stosunku do wieku płodowego (ważącego 4 kg lub więcej) – o 85 proc. przy większym spadku masy ciała i o 63 proc. przy mniejszym. Pod tym względem największe korzyści odniosły panie z otyłością olbrzymią (trzeciego stopnia). Nie zaobserwowano natomiast, by schudnięcie w ciąży wpłynęło na ryzyko urodzenie noworodka zbyt małego do wieku płodowego oraz na odsetek przyjęć noworodków na oddziały intensywnej terapii. Spadek ryzyka powikłań ciążowych, choć odpowiednio mniejszy, stwierdzono też u pań, które w okresie ciąży przybrały na wadze nie więcej niż 5 kg. Źródło: Ostetrics and Gynecology 7
Ze świata |
PIELĘGNACJA
Czyste fakty,
czyli to, co najlepsze dla skóry dziecka Wydawać by się mogło, że w kwestii tak delikatnej, jak pielęgnacja skóry niemowląt, rodzice będą szczególnie ostrożni przy wyborze stosowanych kosmetyków. Tymczasem zakupy preparatów pielęgnacyjnych, nawet jeśli nie są spontaniczne, rzadko są oparte na racjonalnych przesłankach.
Małgorzata Marszałek
Z
akup kosmetyków dla noworodka to często element rytuału szykowania wyprawki dla nowego członka rodziny. Pojawiają się one w domu zwykle jeszcze przed przyjściem dziecka na świat, wraz z łóżeczkiem, wózkiem i zapasem ubranek. Co decyduje o wyborze konkretnej marki? Czasami doświadczenie ze starszymi dziećmi („już to stosowaliśmy i się sprawdziło”), a czasami np. zapach, który dla danego rodzica jest właśnie „tym zapachem”, który najbardziej kojarzy mu się z noworodkiem. Wreszcie, decyzja zakupowa może być także dyktowana... designem opakowań. Współczesne przekazy medialne na temat narodzin dziecka i opieki nad nim w pierwszych miesiącach życia, choć cukierkowe i nierealistyczne, bardzo mocno oddziałują na rodziców, którzy pragną w swoim domu odtworzyć sielskie obrazki uśmiechniętego oseska w idealnym otoczeniu. Stąd wcale nierzadkie pomysły, by wybierając kosmetyki pielęgnacyjne, dopasować ich opakowania do kolorystyki pokoju dziecka. Choć praktyki te mogą wydawać się nierozsądne, można znaleźć dla nich uzasadnienie. Rodzice często bezrefleksyjnie podchodzą do bezpieczeństwa produktu dla dzieci. Każdy z takich płynów do kąpieli, szamponów, kremów dostępnych na rynku musi być bezpieczny. Niewielu jednak zastanawia się nad tym, na jakiej podstawie zostało to stwierdzone. Jest też druga strona tego medalu – część osób bardzo sceptycznie podchodzi do kosmetyków przeznaczonych dla dzieci, starając się ograniczać je do minimum, a nawet eliminować na poszczególnych etapach pielęgnacji. Przykładem takiej postawy są np.
8
zalecenia oczyszczania skóry dziecka samą wodą. Skąd tyle wątpliwości rodziców? Przede wszystkim z niewiedzy, która jednak nie wynika z braku chęci zdobycia informacji na temat kosmetyku. Niewiele jest dobrze opisanych, obiektywnych danych naukowych na temat wpływu poszczególnych produktów pielęgnacyjnych na skórę dziecka, a te, które są, są znane raczej specjalistom, rzadziej rodzicom. BADANIA Z UDZIAŁEM DZIECI Badania kliniczne z udziałem dzieci to temat trudny i regulowany specjalnymi normami prawnymi. Są one przeprowadzane na znacznie mniejszą skalę niż badania na osobach dorosłych i zwykle dotyczą produktów leczniczych, a nie kosmetyków. Wynika to z faktu, że dzieci, w tym niemowlęta, są grupą, którą należy szczególnie odgórnie chronić, bo same są bezbronne. Ponadto, przez swoją wrażliwość na wszelkie czynniki zewnętrzne, wymagają bardzo delikatnego traktowania i dlatego logistyka badań z ich udziałem jest znacznie trudniejsza. Mówiąc o takich badaniach nie mamy na uwadze badania samego produktu, bo każdy kosmetyk przed dopuszczeniem go do sprzedaży takowe przechodzi, ale badanie faktycznego oddziaływania danego kosmetyku na skórę niemowlęcia oraz badania porównawcze dostępnych preparatów i ich wpływu na skórę dziecka. Jest to tym ważniejsze, że dzisiaj nie ma już wątpliwości, że skóra dziecka różni się od skóry osoby dorosłej. W związku z tym ma ona inne wymagania pielęgnacyjne i nie można mierzyć ich miarą potrzeb i wytrzymałości skóry dorosłego człowieka.
Badania kliniczne z udziałem dzieci to temat trudny i regulowany specjalnymi normami prawnymi. Są one przeprowadzane na znacznie mniejszą skalę niż badania na osobach dorosłych i zwykle dotyczą produktów leczniczych, a nie kosmetyków. Wynika to z faktu, że dzieci, w tym niemowlęta, są grupą, którą należy szczególnie odgórnie chronić, bo same są bezbronne. Ponadto, przez swoją wrażliwość na wszelkie czynniki zewnętrzne, wymagają bardzo delikatnego traktowania i dlatego logistyka badań z ich udziałem jest znacznie trudniejsza. SKÓRA DZIECKA Zdrowa skóra pełni rolę bariery ochronnej. Chroni przed zewnętrznymi patogenami, czynnikami podrażniającym oraz alergenami, ale także przed utratą płynów, białek i elektrolitów. Ponadto skóra ochrania organizm przed szkodliwym promieniowaniem UV, reguluje temperaturę ciała, syntetyzuje witaminę D i bierze udział w procesach immunologicznych, jednym słowem – spełnia wiele funkcji kluczowych dla zdrowia i myśląc o niej należy mieć na uwadze wygląd i zdrowie nie tylko samej skóry, ale całego organizmu. W momencie narodzin dziecka skóra doświadcza diametralnej zmiany środowiska. Od ciepłego i wilgotnego w łonie matki, do suchego, które może mieć działanie podrażniające. Wprawdzie w momencie narodzin skóra dziecka jest gotowa, żeby funkcjonować samodzielnie i być skuteczną barierą ochronną dla organizmu, niemniej nie jest ona jeszcze w swoim stadium docelowym. Do ukończenia pierwszego roku życia skóra dziecka intensywnie się rozwija i coraz lepiej dostosowuje do roli, jaką będzie pełniła podczas całego życia. Dlatego te pierwsze 12 miesięcy życia to czas szczególnych wyzwań pielęgnacyjnych. Warto przy tym zauważyć, że niemowlęta mają wysoki stosunek powierzchni skóry do masy ciała – innymi słowy, w ich przypadku skóra jest nie tylko bardzo ważnym i wrażliwym, ale też po prostu sporym narządem, który należy w określony sposób pielęgnować, wspierać i zabezpieczać. Skórę dzieci od skóry osoby dorosłej różni jej budowa, skład i funkcje. Warstwa rogowa i naskórek są ok. 30 proc. cieńsze niż u osób dorosłych. Cieńsza warstwa rogowa i naskórek, mniejsze komórki skóry oraz 9
Ze świata |
PIELĘGNACJA
mniejsza zawartość naturalnego czynnika nawilżającego powodują, że skóra dziecka jest bardziej przepuszczalna i podatna na przesuszenia. Jednocześnie skóra dziecka naturalnie zawiera więcej wody, przez co jest bardziej narażona na otarcia. W momencie narodzin pH skóry malucha jest wyższe niż u osoby dorosłej i choć szybko się ono obniża (w ciągu kilku dni), przez pierwsze doby życia dziecka, ze względu na zasadowe pH, płaszcz kwasowy, który pełni w skórze funkcje ochronne, jest mniej skuteczny. Choć skóra dziecka zawiera więcej wody, to jej utrata jest szybsza niż w przypadku osoby dorosłej. To sprawia, że jest ona bardziej podatna na przesuszenia, a z kolei skóra przesuszona jest najbardziej narażona na uszkodzenia. Mając na uwadze budowę skóry niemowląt, jej rolę oraz różnice w stosunku do skóry osoby dorosłej, szczególnego znaczenia nabierają kwestie pielęgnacyjne. Stąd nie ma wątpliwości, że wybierając sposób pielęgnacji skóry swojego dziecka, nie warto kierować się jedynie zapachem kosmetyków oraz atrakcyjnym opakowaniem. WIARYGODNE BADANIA Jednym z pionierskich badań naukowych w zakresie mycia skóry noworodków było badanie przeprowadzone na Uniwersytecie w Manchesterze. Było to pierwsze i największe badanie randomizowa10
INICJATYWA I WYKONANIE PO STRONIE POŁOŻNYCH Badanie JOHNSON’S® Baby łagodnego płynu do mycia ciała i włosów 3 w 1 było możliwe dzięki ogromnemu zaangażowaniu położnych ze szpitala położniczego w Manchesterze oraz ekspertów z Uniwersytetu Manchesterskiego. Autorkami i inicjatorkami badania były profesor położnictwa Tina Lavender oraz jej uniwersyteckie współpracowniczki – Caroll Bedwell i Christine Furber. Powodzenie projektu w dużej mierze wynikało z zaangażowania położnych pracujących na co dzień w uniwersyteckim szpitalu i ich skrupulatności w systematycznej i rzetelnej ocenie skóry dzieci biorących udział w badaniu. Skala tego przedsięwzięcia została doceniona w środowisku, o czym świadczą publikacje w niezależnej prasie naukowej (dermatologicznej, neonatologicznej) opisujące badanie i jego wyniki. Znaczenie badania polega nie tylko na tym, że rozwiewa ono wątpliwości na temat bezpieczeństwa stosowania kosmetyków do mycia skóry noworodków, ale też na tym, że stanowi ono ważny punktu odniesienia dla metodologii badań odnoszących się do pielęgnacji skóry noworodków.
Badanie rozpoczęło się w styczniu 2010 roku i trwało do marca 2011 roku. Wzięło w nim udział 307 zdrowych noworodków urodzonych po skończonym 37. tygodniu ciąży. Badanie było randomizowane, co znaczy, że dzieci zostały losowo podzielone na dwie grupy. Część z nich do kąpieli używała łagodnego płynu, część kąpana była jedynie w wodzie. Oceny stanu skóry dziecka dokonywały położne w miejscu zamieszkania dziecka, które przychodząc na badanie, nie wiedziały, z dzieckiem z której grupy miały do czynienia (badanie zaślepione).
JOHNSON’S® Baby łagodny płyn do mycia ciała i włosów 3 w 1:
ne z udziałem zdrowych noworodków. Jego celem było sprawdzenie, czy stosowanie łagodnych środków myją• nie zawiera mydła • ma pH neutralne dla skóry dziecka cych przeznaczonych dla dzieci od pierwszego dnia życia, • nie zawiera SLS, SLES, parabenów i barwników faktycznie nie jest gorszą praktyką niż mycie dziecka samą • tworzy duże micele, które minimalizują ryzyko wodą. Jako punkt odniesienia przyjęto czystą wodę, uznając, że o podrażnień skóry i oczu dziecka nie ma niczego bardziej naturalnego i niebudzącego kontrowersji • dzięki formule NO MORE TEARS™ tak do oczyszczania skóry niemowląt. Miejsce badania (Wielka Brytania) łagodny dla oczu jak czysta woda oraz odniesienie do wody nie były przypadkowe – było to swego rodza• hipoalergiczny ju wyzwanie rzucone zaleceniom brytyjskiej instytucji odpowiedzialnej za ochronę zdrowia (National Institute for Health and Clinical Excellence, NICE), mówiącym, aby do mycia dzieci przed ukończeniem 6.–8. tygodnia życia nie stosować żadnych kosmetyków. Produktem, który wybrano do porównania z czystą wodą, był JOHNSON’S® Baby łagodny płyn do mycia ciała i włosów 3 w 1. Decydując się na ten kosmetyk, brano pod uwagę przede wszystkim jego pH oraz wpływ na pH skóry dziecka. Optymalne pH dla produktów do mycia dzieci wynosi ok 5,5. Z tego powodu w grę nie wchodziły mydła ani produkty w płynie zawierające mydło, których pH jest zwykle wyższe, przez co może niekorzystnie podnosić pH skóry. Za wyborem produktu przemawiała także jego formuła – mieszanka niejonowych i amfoterycznych środków powierzchniowo czynnych, które po połączeniu tworzą duże, skutecznie czyszczące micele niepowodujące przerwania bariery skórnej. Co równie ważne, skład płynu ocenio-
11
Ze świata |
PIELĘGNACJA
SAMA WODA TO ZA MAŁO! Czysta woda, bez dodatkowych środków myjących, ciągle bywa rekomendowana do mycia skóry noworodka. Wynika to z założenia, że jest to substancja obojętna dla skóry, więc nawet w przypadku najmłodszych będzie rozwiązaniem bezpiecznym. Warto jednak zauważyć, że najczęściej spotykane zanieczyszczenia na skórze niemowląt – w okolicy pieluszkowej, pot, resztki jedzenia (mleko) – mają konsystencję tłustą. Tłuszcze nie są rozpuszczalne w wodzie, paradoksalnie najlepiej rozpuszczają się w innych tłuszczach. Dlatego sama woda nie jest tak skuteczna w oczyszczaniu skóry niemowląt, jak woda z odpowiednim środkiem myjącym. Ale też trudno byłoby umyć całe ciało dziecka oliwką (która notabene świetnie sprawdza się do usuwanie zanieczyszczeń z pupy przed właściwą kąpielą).
Tutaj trzeba sięgnąć po kosmetyk do mycia, zawierający substancje powierzchniowo czynne, które łącząc się z wodą, tworzą cząsteczki zwane micelami, które są w stanie rozpuszczać tłuszcze, a zatem usuwać różnego rodzaju zabrudzenia z powierzchni skóry. Kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa danego produktu ma wielkość miceli. Niewielkie micele mogą przenikać w głąb skóry, powodując jej podrażnienia. Większe micele nie są w stanie tak łatwo przenikać przez barierę skórną, dlatego ich działanie jest łagodniejsze. Tajemnica JOHNSON’S® Baby łagodnego płynu do mycia ciała i włosów 3 w 1 tkwi w dużych micelach, które nie podrażniają skóry ani oczu dziecka.
12
no jako taki, który minimalizuje ryzyko alergii, zawiera minimalną ilość wysokich gatunkowo środków konserwujących i ma delikatny zapach. Badanie rozpoczęło się w styczniu 2010 roku i trwało do marca 2011 roku. Wzięło w nim udział 307 zdrowych noworodków urodzonych po skończonym 37. tygodniu ciąży. Badanie było randomizowane, co znaczy, że dzieci zostały losowo podzielone na dwie grupy. Część z nich do kąpieli używała łagodnego płynu, część kąpana była jedynie w wodzie. Oceny stanu skóry dziecka dokonywały położne w miejscu zamieszkania dziecka, które przychodząc na badanie, nie wiedziały, z dzieckiem z której grupy miały do czynienia (badanie zaślepione). Wiedzę tę posiadali oczywiście rodzice, którzy zobowiązali się na piśmie do nieinformowania położnych o swojej metodzie kąpieli. Rodzice z grupy, w której dzieci były kąpane w płynie, mieli obowiązek schowania go na czas przyjścia położnej na badania, aby nie był sugestią, w której z grup znajduje się dziecko. Do badania kwalifikowane były noworodki – już ich pierwsza w życiu kąpiel była zgodna z metodologią badania. Rodzice, którzy wyrazili zgodę na udział w tym badaniu, dostali dokładne instrukcje na temat tego, jak powinni kąpać swoje dziecko, zobowiązali się również nie stosować żadnych innych kosmetyków do kąpieli, nie używać gąbek, myjek itp. KLUCZOWE WNIOSKI Z BADANIA Najważniejsze, czego chciano się dowiedzieć dzięki temu badaniu, było to, czy stosowanie łagodnych kosmetyków do mycia niemowląt ma wpływ na przeznaskórkową utratę wody. W drugiej kolejności oceniano nawilżenie skóry, jej wygląd, pH oraz pytano o ogólne wrażenia rodziców ze stosowanej przez nich w ramach badania metody mycia. Końcowe wnioski wskazują, że produkty do mycia nie były gorsze niż sama woda pod względem wartości przeznaskórkowej utraty wody. Po upływie czterech tygodni wyrażony liczbowo stopień nawilżenia był wyższy w grupie kąpanej z wykorzystaniem JOHNSON’S® Baby łagodnego płynu do mycia ciała i włosów 3 w 1, choć różnice te uznano za nieistotne klinicznie. Pomiędzy grupami nie stwierdzono istotnych różnic w występowaniu suchości, rumienia czy otarć naskórka. Matki w grupie stosującej płyn do mycia ciała częściej były skłonne nadal stosować tę metodę pielęgnacji po zakończeniu badania, niż kobiety z grupy stosującej samą wodę, co może świadczyć o preferencji dotyczącej produktu dla dzieci. Wyniki tego badania wykazują, że wpływ odpowiednich płynów do mycia ciała na skórę noworodków jest nie mniej korzystny niż stosowanie samej wody. Należy zauważyć, że skuteczność mycia nie była punktem końcowym badania; niemniej jednak wyniki innych badań sugerują, że sama woda nie jest skutecznym środkiem myjącym, ponieważ nie jest w stanie usuwać substancji rozpuszczalnych w tłuszczach, takich jak kał czy sebum. Analiza rezultatów sugeruje, że stosowanie JOHNSON’S® Baby łagodnego płynu do mycia ciała i włosów 3 w 1 może być korzystniejsze niż stosowanie samej wody – ze względu na jego większą skuteczność mycia oraz nie mniej korzystny wpływ na skórę noworodka.
łagodność skuteczność bezpieczeństwo
Kiedy rodzi się dziecko... …ujmuje Cię swoją kruchością i bezbronnością. Szukasz sposobów, by zapewnić mu bezpieczeństwo. Linia dla niemowląt JOHNSON’S® Baby: • chroni skórę maluszka od 1-szych dni życia • nie zawiera parabenów i mydła • jest hipoalergiczna • jest rekomendowana przez Polskie Towarzystwo Alergologiczne
Kiedy rodzi się dziecko, życie zaczyna się na nowo www.facebook.com/johnsonsbabypolska www.johnsonsbaby.com.pl
13
Z perspektywy... kobiety |
FELIETON
Salamat Ari ari, CZYLI „WITAJ ŁOŻYSKO”
Dobra energia unosząca się nad miastem Ubud na Bali uzmysłowiła mi, dlaczego tak wiele kobiet przyjeżdża tu, aby urodzić swoje dziecko. Położna, podróżniczka www.coztegozedaleko.pl
C
hodzi nie tylko o piękne widoki, ciepły klimat czy przyjazne usposobienie Balijczyków, to przede wszystkim wartości, którymi kierują się położne. Robin Lim założyła centrum narodzin i fundację „Bumi Sehat”, aby pomagać lokalnym kobietom. Głównym ich problemem była uboga dieta, która skutkowała niedożywieniem, niosąc za sobą ryzyko krwotoku i innych komplikacji okołoporodowych. „Bumi Sehat”, które po balijsku oznacza „Zdrowa Matka Ziemia”, niczym nie przypomina polskiego szpitala. Wnętrze jest bardzo proste. Jest tam wanna, łóżko, dużo zieleni i mnóstwo zdjęć ilustrujących łożysko. To wzbudziło we mnie największą ciekawość. Łożysko? Ale po co? Przecież zawsze uczono mnie, że jest to zbędny narząd, który trzeba ocenić i wyrzucić?! Jednak zgodnie z tradycją balijską łożysko (nazywane przez nich Ari ari) jest fizycznym ciałem Anioła Stróża dziecka. Kiedy fizyczne ciało Anioła umiera, jego dusza zostaje w dziecku na zawsze. Po narodzinach łożyska i odpępnieniu dziecka, Ari ari wkładane jest do łupiny kokosa i zawijane w białe płótno. Wraz z życzeniami, ryżem i kwiatami zakopywane jest przez ojca dziecka przy drzwiach wejściowych domu. Po ich lewej stronie łożysko dziewczynki, a po prawej chłopca. Wg miejscowych wierzeń, jeśli z łożyskiem zakopie się także gitarę, dziecko będzie miało talent muzyczny, gdy pędzel, będzie artystą. Grób łożyska przykrywa się kamieniem, któremu przez następnych kilka lat przy pełni księżyca składa się ofiary. Według starych balijskich wierzeń przestrzeganie naturalnego cyklu życia łożyska przynosi pomyślność i zdrowie dla
14
Celina Szwinta dziecka. Pod wpływem zachodniej kultury coraz częściej odchodzi się jednak od rdzennych rytuałów na rzecz bardziej nowoczesnych protokołów medycznych.
mama dostaje do wypicia Yunan Bayo – chińskie lekarstwo, które pomaga urodzić się łożysku i jest także stosowane na ranę po zszyciu krocza. Dziecko odpępnia się po jednej do trzech
Pozostają takie miejsca, jak „Bumi Sehat”, gdzie filozofia narodzin opiera się na nieingerowaniu w naturalny przebieg porodu i zaufaniu w siłę kobiety. Wszystkie pracujące tu położne stosują homeopatię i medycynę chińską, porody odbywają na łóżku lub w wannie. Rodząca zawsze ma przy sobie kogoś bliskiego, zazwyczaj jest to partner lub siostra. Podczas porodu główki dziecka położne cicho nucą mantrę – będącą hinduską formą modlitw – prosząc o pomyślność dla dziecka i łatwy przebieg porodu. Atmosfera panująca na sali jest magiczna. Można poczuć, jak oksytocyna – hormon miłości – „unosi się” delikatnie w powietrzu. Oprócz śpiewu położnych i płaczu dziecka panuje wielka cisza. Po porodzie
godzin po porodzie, chociaż jest to niezgodne z zaleceniami rządu indonezyjskiego, który rekomenduje, aby nastąpiło to natychmiast po narodzinach dziecka. Publiczne szpitale często nie mają wyjścia i postępują zgodnie z zaleceniami. Mimo to są miejsca, w których tradycja i przekonanie o wielkich korzyściach, jakie przekazuje dziecku łożysko (zarówno te medyczne, jak i duchowe) są nadal pielęgnowane. Tak rodzą kobiety w Ubud na Bali. Doświadczenie to nauczyło mnie wielkiego szacunku do natury. Teraz wiem, że to nie miejsce, tylko ludzie budują atmosferę miłości i to od nas zależy, jak będziemy witać na świecie przyszłe pokolenia.
FELIETON
| Z perspektywy... mężczyzny
ZAKRĘCONY
plan urlopowy Kadrowa przysłała plan urlopowy. Spojrzałem na niego i od razu się rozmarzyłem. A może w tym roku zdarzy się cud i samochód nie zepsuje się 15 minut po zapięciu czwartego fotelika.
Grzegorz Kiciński
M
oże przejedziemy bez postoju nawet 100 kilometrów. A co – każdy ma prawo pomarzyć. A co, jeśli jeden z dwudziestu trzech kodów promocyjnych, które znaleźliśmy pod kapslem, okaże się tym szczęśliwym i ktoś zafunduje nam przelot w dowolne miejsce świata? Mój wzrok padł na globus, którym z dziećmi bawimy się w podróż dookoła świata. Jedno kręci, drugie zatrzymuje palcem i już wiemy, dokąd lecimy w następnej bajce na dobranoc. Upewniwszy się, że nikt nie widzi, zamknąłem oczy, zakręciłem i… Chiny. Co ja o nich wiem? Bruce Lee – karate mistrz. Może to za mało, żeby wzbudzić ich szacunek? Już wiem. „Szczęśliwego nowego roku Owcy”. Całe szczęście, że to nie rok Małpy, bo owieczkę pokazuje się łatwiej. O, i taki żarcik: „Mam nadzieję, że w poprzednim nikt nie zrobił was w konia”. Tylko na migi tego raczej nie powiem. Szkoda. „A jak wam minął 2007 r. – podłożyliście komuś Ognistą Świnię?”. No dobrze. Dość żartów. W prezencie dla gospodarzy zabrałbym latawiec. Puścimy go wspólnie, bo według Chińczyków odlatujący latawiec zabiera ze sobą wszelkiego rodzaju nieszczęścia i zmartwienia. Chiny mam załatwione. Kręcę globusem. Peru. Zawsze chciałem zagrać na charango z pancernika. Co jeszcze… może nawet ubiorę się na kolację w mały kolorowy dywan i czarny melonik. Może jednak nie ma co ryzykować – zdjęciem w takiej kreacji moja żona szantażowałaby mnie do końca życia. Słyszałem, że Peruwiańczycy nawet rocznym dzieciom dają odrobinę ciasta namoczonego w winie, bo wtedy mają
ponoć lepszą wymowę. Jakoś ich przekonam, że w Polsce wszystkie kawałki namaczane w winie zjada głowa domu. Najwyżej do hotelu wrócimy taksówką. Najważniejsze, że będę już biegle mówił po peruwiańsku. Dobra. Nie ma czasu. Zakręcę globusem jeszcze kilka razy i idę spać. Australia… byle nie trafić na Boże Narodzenie. Podobno zaprzęg Świętego Mikołaja ciągnie osiem białych kangurów. Jak ja to dzieciom wytłumaczę?! Francja. Nad Sekwaną wierzą ponoć, że szczęście będzie sprzyjać osobie, której w dzień naleśnika uda się jedną ręką obrócić go w górze podczas smażenia, a przy tym w drugiej ręce trzymać złotą monetę. Moim zdaniem szczęście będą mieli ci, którzy się nie poparzą. Bon voyage! USA. Amerykanie wierzą, że życie jest piękne, a co za tym idzie – każdy chłopiec, gdy dorośnie, może zostać prezydentem. Uwierzyłem w to dopiero po ostatnich wyborach. Od razu zaznaczam, że pan Obama może liczyć na to, że podam mu mój sekretny przepis na placki ziemniaczane, jeśli zdradzi mi tajemnicę, w jaki sposób można tak długo się uśmiechać i nie dostać szczękościsku. Wielka Brytania. Woody Allen miał rację. W tym kraju jadąc samochodem ma się wrażenie, że za chwilę się zginie. Poza tym Brytyjczycy są przeświadczeni, że ich auta mają płeć. Nie wiem, czy chcę tam jechać. O, to ci niespodzianka. Egipt. Młodzi Egipcjanie wierzą, że ślub z kobietą z Zachodu uzdrowi ich sytuację finansową. Nie rozumiem, skąd im się to wzięło. Na zachód od Nilu jest Libia – hmm… przed wyjazdem muszę to jeszcze dokładnie przemyśleć.
Dziennikarz o usposobieniu romantyka. Ojciec Barnaby, Łucji, Rut i Rity.
W końcu mam trzy córki. Przyznam, że już drugi raz trafiłem na Rosję. Poprzednim razem nie chciałem tego ujawniać. Żona lubi ruskie pierogi – w przeciwieństwie do mnie. Do tego Rosjanie wierzą w smoka, przynajmniej wg dziennikarzy „Wołgogradzkiej Prawdy”, a poza tym – to już na poważnie – wierzą, że jakby co, Dziadek Mróz ich uratuje. Za szybko zakręciłem. Niemcy. „Jeśli oni wierzą w jakiegoś Boga, to ich Bóg nie lubi Guns N’ Roses”. Gdzieś to kiedyś czytałem i ponoć to kogoś jeszcze śmieszy. Poza tym nasi zachodni sąsiedzi wierzą, że ich podręcznik do historii będzie bestsellerem w Polsce, choć i tak w tym przekonaniu nigdy nie dorównają Rosjanom (proszę tylko nie przesyłać tej informacji do naszego MEN-u). Lizbona. Portugalczycy wierzą, że dym z fogueria da consoada chroni dom przed uderzeniem pioruna skuteczniej od drutu. Ciekawe, bo mieszkańcy Madagaskaru w tej samej sprawie twierdzą, że Niebo i Ziemia (jako mąż i żona) często się kłócą, więc z piorunami nigdy nic nie wiadomo. Jakoś nie mogę trafić na Włochy, a bardzo bym chciał. Oni przynajmniej są stali w wierze. Od ponad stu lat ich życie kręci się wokół pięciu miłości, którymi są rzecz jasna: futbol, pizza, futbol, wino i futbol. A co zrobię, jeśli wszystkie kody pod kapslem zamienią się w hasło: „Spróbuj jeszcze raz”? Dlaczego nie? Uwielbiam te podróże palcem po globusie, szczególnie gdy palce dzieci odbijają na nim czekoladę, jogurt i… chipsy. Nie mówcie żonie – zabrania mi zabierać w te podróże słone przekąski.
15
Z oddziału |
FOKUS NA RODZICA
Jak rodzi się…
mama?
W artykule „Ciąża... w głowie” w poprzednim numerze „W Czepku Urodzonych” pisałam o psychologicznych aspektach macierzyństwa w okresie ciąży. O tym, że w czasie dziewięciu miesięcy, kiedy ciało kobiety pozwala fizycznie rozwijać się nowemu życiu, jej umysł również tworzy obraz nowego człowieka, a jednocześnie przygotowuje się do dramatycznej zmiany tożsamości – do stawania się matką. W tym tekście chciałabym skupić się na kolejnym kluczowym etapie narodzin matki – okresie okołoporodowym.
Karolina Isio-Kurpińska
EKSPERTKA SKALI OCENY ZACHOWANIA NOWORODKA WEDŁUG BRAZELTONA
P
oród to dla wielu kobiet kamień milowy w ich życiu. To moment faktycznego przekazywania życia, kiedy z jednej osoby powstają dwie, moment wyczekiwanej dla jednych, a przerażającej dla innych nieodwracalnej zmiany. W czasie porodu kobieta ma szansę dotknąć swojej najbardziej pierwotnej siły i mocy, dotknąć absolutu. Jednocześnie jednak może to być czas niezwykle traumatyczny, kojarzony z bólem, niemocą i bezsilnością, upokorzeniem czy choćby poczuciem, że nie stanęło się na wysokości zadania. Wszystkie te odczucia będą miały niezwykle znaczący wpływ na dalsze życie kobiety: na jej relacje z dzieckiem i partnerem, na decyzje o kolejnej ciąży, ale również bardziej ogólnie – na jej poczucie własnej wartości. Poród i połóg pod wieloma względami są wyjątkowe, a osobą w tle tych przemian pozostaje położna. Jej rola, choć nieco na drugim planie, jest nie do przecenienia. Kobiety na zawsze zapamiętują położne, które poprowadziły je umiejętnie przez trudy porodu, pomogły oswoić ból, wspierały, dodawały otuchy, dawały siłę dobrym słowem czy mobilizowały do potrzebnego wysiłku. RODZI SIĘ MIŁOŚĆ Moment porodu to również początek budowania więzi pomiędzy matką a jej nowo narodzonym dzieckiem. Pierwszy etap tego procesu następuje natychmiast po przyjściu dziecka na świat. Wówczas najważniejsze dla matki jest upewnienie się, że jej dziecko żyje. Dlatego tak istotny jest moment położenia noworodka na brzuchu matki, aby mogła poczuć jego ciężar, ciepło i zapach – to najbardziej pierwotna potrzeba, pierwszy element konstelacji macierzyństwa. Kolejny etap to upewnienie się, że dziecko jest zdrowe: policzenie palców rąk i nóg, popatrzenie w oczy, zobaczenie nagiego ciała. Pomocne na tym etapie może być również badanie lekarskie czy punktacja Apgar: upewniają one matkę, że z jej dzieckiem wszystko jest w porządku. Następny krok to szukanie cech, które potwierdzą, że to właśnie jej dziecko: ciało
16
z ciała, krew z krwi. Rodzina będzie się zastanawiała, czy noworodek ma oczy po mamie, a usta po tacie, czy kształt brwi malucha przypomina brwi dziadków. Również podobieństwa zachowania będą natychmiast wychwytywane i podkreślane: maleństwo dużo śpi – zupełnie jak tatuś; chętnie je – tak samo, jak starszy brat… W ten sposób noworodek staje się pełnoprawnym członkiem społeczności rodzinnej, chcianym i akceptowanym. Lekarze i położne doskonale wiedzą, że rysy noworodka będą ulegać licznym zmianom zanim dorośnie, jednak to szukanie podobieństw, rozpoznawanie siebie w twarzy dziecka, stanowi jeden z kluczowych elementów budowania więzi między rodzicami a ich nowo narodzonym dzieckiem. RODZI SIĘ KONTAKT Opisane powyżej etapy budowania więzi skupiają się głównie na obszarach fizycznych, najbardziej podstawowych. Stanowią one wstęp do kolejnego, najważniejszego etapu nawiązywania relacji: prób komunikacji i interakcji społecznych. Niezwykle poruszającym odkryciem dla rodziców jest fakt, że noworodek ich rozpoznaje, że ich obecność ma dla niego znaczenie, że może nieść radość i ukojenie. Kiedy noworodek odwraca głowę w stronę matki, słucha jej głosu, patrzy w jej oczy, ma ona poczucie, że jej dziecko ją zna, wybrało ją, kocha ją – dostaje wyraźną twierdzącą odpowiedź na dręczące ją pytania: Czy moje dziecko mnie pokocha? Czy będę wiedziała, że mnie kocha? Czy będzie wiedziało, że jestem jego matką? To doskonały moment, aby zachęcić rodziców do „rozmów” z dzieckiem. Świadomość, że już tak mały człowiek podejmuje próby komunikacji, że potrzebuje obecności rodziców, lubi słuchać ich głosu, ceni ich fizyczną bliskość – to fundamenty relacji i rodzicielstwa. Skala NBAS, o której często piszemy na łamach tego magazynu, jest doskonałym narzędziem, pozwalającym na pokazanie rodzicom całego repertuaru zachowań noworodka, które są również jego językiem.
Kobieta, która usłyszy: Pani synek ma mocny głos – to świadczy o jego sile i wytrzymałości, z większym spokojem będzie przyjmowała płacz swojego dziecka, traktując go jako objaw zdrowia. Położna, która zauważy: Jak ona na panią patrzy! Od razu widać, że wie, kto jest jej mamą!, jednym zdaniem buduje pewność siebie i poczucie kompetencji u mamy oraz wspiera tworzącą się relację z dzieckiem, potwierdzając to, na co matka ma nadzieję: miłość jej dziecka.
WITAJ NA ŚWIECIE! Z psychologicznego punktu widzenia również poród jest momentem przełomowym: to chwila, kiedy marzenia zmieniają się w rzeczywistość. Rodzice przyjmują na siebie już nie wyobrażone, ale rzeczywiste role matki i ojca, aby zaopiekować się dzieckiem z krwi i kości, które właśnie przyszło na świat. To czas niezwykle intensywny psychologicznie. Chociaż bowiem matka trzyma już w ramionach swoje rzeczywiste dziecko, jej wyobrażenia nie zostają całkowicie zapomniane. Cechy, o których marzyła, jak i te, których się obawiała, wciąż czają się na obrzeżach jej myśli. W pierwszych dniach i tygodniach po porodzie matka jest niezwykle wyczulona na wszelkie uwagi i komentarze dotyczące jej jako matki oraz jej dziecka. To, co mówią inni, szczególnie zaś osoby, które postrzega ona jako autorytety, może popchnąć ją w kierunku postrzegania dziecka jako spełnienie marzeń lub… potwierdzić jej lęki. Dlatego kluczowe jest uświadomienie sobie, że wszystko, co zostanie powiedziane do młodej matki lub tylko w jej obecności, może mieć ogromny wpływ na jej dalszą relację z dzieckiem oraz jej postawę jako matki. Warto pamiętać, że nawet niewinna czy żartobliwa uwaga może trafić na podatny grunt lęków matki. Zdanie: Ależ z ciebie krzykacz! skierowane z uśmiechem do płaczącego noworodka, może potwierdzić jej lęk, że dziecko będzie głośne i agresywne (podobnie jak jeden z członków rodziny). W rezultacie wszystkie późniejsze zachowania dziecka będzie ona również interpretowała jako potwierdzenie tej diagnozy. Niewinne: A co on tak kiepsko ssie?, wzmaga niepewność matki co do jej kompetencji i umiejętności podołania najważniejszemu zadaniu: wykarmienia własnego dziecka, a jednocześnie każe niepokoić się o zdrowie, siłę i wytrzymałość noworodka. Wymienione przykłady to zazwyczaj zdania rzucane w żartach, mimochodem, przy17
Z oddziału |
FOKUS NA RODZICA
jaźnie – warto jednak zdawać sobie sprawę, jak ogromny wpływ mają one na rodzącą się relację między matką a dzieckiem oraz na konstytuującą się tożsamość matki. JĘZYK ZMIENIA WSZYSTKO Język, jakim posługują się położne, może mieć kluczowe znaczenie dla przyszłości rodziny, z którą ma ona kontakt. Warto zadbać, aby był to język na wskroś pozytywny, wspierający, budujący zaufanie. Każda wypowiedź powinna koncentrować się na pozytywnych aspektach macierzyństwa, mocnych stronach dziecka, kompetencjach matki. Kobieta, która usłyszy: Pani synek ma mocny głos – to świadczy o jego sile i wytrzymałości, z większym spokojem będzie przyjmowała płacz swojego dziecka, traktując go jako objaw zdrowia. Położna, która zauważy: Jak ona na panią patrzy! Od razu widać, że wie, kto jest jej mamą!, jednym zdaniem buduje pewność siebie i poczucie kompetencji u mamy oraz wspiera tworzącą się relację z dzieckiem, potwierdzając to, na co matka ma nadzieję: miłość jej dziecka. Nawet sytuacje niepokojące można opisać w sposób wspierający i uspokajający: Chodź, maleństwo, pomożemy Ci lepiej chwycić tę brodawkę, mama ma dla Ciebie pyszne mleko, korzystaj! Taki komunikat upewnia matkę, że robi to, co powinna, że jest dobrą matką, że daje dziecku wszystko, czego ono potrzebuje – a jednocześnie, że jest pod 18
opieką osoby, która wie, co robi i nawet jeśli pojawiają się kłopoty, to są one przejściowe i możliwe do przezwyciężenia. NA ŚWIAT PRZYCHODZI… MATKA Okres okołoporodowy to nie tylko czas przyjścia na świat dziecka. To również moment narodzin matki, ojca, całej rodziny. To wyjątkowy czas, w którym bardzo znaczącą rolę odgrywa położna. Od jej postawy, sposobu wypowiedzi, zachowania zależy, czy kobieta będzie ten czas wspominać z radością, czy wyjdzie z niego silniejsza, pełna nadziei i wiary w siebie i swoje umiejętności jako matki. Myślę więc, że uczenie się tego „pozytywnego języka” to najwspanialsza zawodowa inwestycja, jaką może poczynić położna. Umiejętność znajdowania i podkreślania mocnych stron w każdym noworodku, przedstawiania trudności raczej jako wyzwań niż problemów, zauważania, doceniania i wspierania kompetencji młodej mamy, dla której opinia drugiej kobiety, szczególnie położnej, jest niezwykle istotna w procesie budowania swojej nowej, macierzyńskiej tożsamości, to cechy, które pozwalają na wsparcie i utwierdzenie rodziców w ich nowej roli oraz na wzmocnienie rodzącej się więzi rodzinnej. To umiejętności, które pomogą położnej w pełni uczestniczyć w cudzie narodzin: nie tylko dziecka, ale i całej rodziny.
TEORIA I PRAKTYKA
| Z oddziału
Podwójne
szczęście? Ciąża bliźniacza zdarza się statystycznie raz na 80 ciąż. Istnieją ogromne różnice w jej występowaniu w zależności od rasy. W Japonii naturalne ciąże bliźniacze to ogromna rzadkość, podczas gdy w niektórych krajach Afryki bliźnięta rodzą się bardzo często. Dotyczy to jednak ciąż dwujajowych, gdyż jednojajowe występują o wiele rzadziej i z podobną częstotliwością, niezależnie od miejsca geograficznego.
Dr n. med. Monika Grymowicz
GINEKOLOG, ENDOKRYNOLOG. PRZEZ WIELE LAT PROWADZIŁA PORADNIĘ DLA CIĄŻ WIELOPŁODOWYCH. WSPÓŁAUTORKA KSIĄŻKI „BLIŹNIĘTA I... WIĘCEJ. CZYLI O WIELORACZKACH PODCZAS CIĄŻY I PO PORODZIE”.
C
zęstość rodzenia się bliźniąt w naszych czasach wzrasta. Po pierwsze, kobiety coraz później decydują się na macierzyństwo, a po 35. roku życia częściej występują podwójne owulacje i łatwiej o ciążę wielopłodową. Po drugie, po zastosowaniu indukcji owulacji i metod rozrodu wspomaganego medycznie (popularnie nazywanych „zapłodnieniem in vitro”) aż 20 proc. ciąż to ciąże mnogie. Starając się o potomstwo, rodzice zwykle nie zakładają, że dzieci będzie więcej. Dlatego informacja o ciąży mnogiej jest dla wielu szokiem, choć sporadycznie zdarzają się pary, które przyjmują ją z wielką radością. Niekiedy w pierwszym badaniu USG widać jeden pęcherzyk, a dopiero na kolejnym daje się zauważyć drugi. Pacjenci czasem żartują, że boją się iść na trzecie USG… Po stwierdzeniu ciąży bliźniaczej pojawia się niepokój, jak organizacyjnie i finansowo poradzić sobie z dwójką dzieci. Większość rodziców koncentruje się na tym, jak to będzie po porodzie. Mało kto zdaje sobie sprawę, że już sama ciąża to duże wyzwanie. Nie należy pacjentów straszyć, warto jednak ich delikatnie uświadomić, że ciąża bliźniacza dużo częściej niż pojedyncza narażona jest na różnego rodzaju niebezpieczeństwa, zarówno dla dzieci, jak i dla matki. Ja zazwyczaj żartuję, że bliźniakom nie można ufać, bo lubią np. pchać się na świat za wcześnie. Po takiej informacji należy jednak od razu zapewnić, że postaramy się otoczyć pacjentkę i jej bliźnięta jak najlepszą opieką i że zwykle udaje nam się wyperswadować z głów bliźniąt te szalone pomysły. Wsparcie ze strony położnej, dające poczucie bezpieczeństwa, jest niezastąpione w redukowaniu stresu związanego z licznymi niepokojami towarzyszącymi ciężarnej w ciąży wielopłodowej. CIĄŻE DWUKOSMÓWKOWE DWUOWODNIOWE Większość przyszłych rodziców chce wiedzieć, czy bliźnięta są jednojajowe czy dwujajowe. Na to pytanie nie zawsze da się odpowiedzieć.
Najczęściej dzieci mają dwa oddzielne łożyska i w macicy znajdują się w dwóch oddzielnych workach owodniowych, czyli oddziela je błona owodniowa. To najkorzystniejszy układ w takich ciążach, obarczony najmniejszą liczbą powikłań. Błona owodniowa jest elastyczną, przezroczystą i relatywnie cienką strukturą i nie przeszkadza bliźniętom, by się wzajemnie dotykać czy przepychać. Szacuje się, że 80 proc. takich ciąż to bliźnięta dwujajowe, powstałe z dwóch oddzielnych komórek jajowych, różne genetycznie. Podczas badania USG mamy pewność, że ciąża jest dwujajowa, jeśli płeć dzieci jest różna. Pozostałe 20 proc. ciąż bliźniaczych dwukosmówkowych i dwuowodniowych powstaje jednak z jednego zarodka, który bardzo wcześnie podzielił się i zdążyły się ukształtować dwa oddzielne łożyska. CIĄŻE JEDNOKOSMÓWKOWE DWUOWODNIOWE Jeśli zarodek podzieli się trochę później, to dochodzi do powstania ciąży jednokosmówkowej dwuowodniowej. Każdy z płodów jest w swoim worku owodniowym, ale dzielą ze sobą jedno duże łożysko. Z jednej strony łożyska krew zaopatruje pępowinę pierwszego płodu, z drugiej części krew płynie do pępowiny drugiego. CIĄŻE JEDNOKOSMÓWKOWE JEDNOOWODNIOWE To bardzo rzadkie ciąże bliźniacze powstałe z jednego zarodka, który rozdzielił się jeszcze parę dni później. Dzieci nie tylko dzielą ze sobą łożysko, ale również nie rozdziela ich błona owodniowa. Jest to ciąża bardzo wysokiego ryzyka, gdyż w każdym momencie może dojść do zaciśnięcia się skręconych pępowin i obumarcia płodów. Po 32. tygodniu ciąży to ryzyko maleje, gdyż dzieci mają coraz mniej miejsca na kręcenie się w macicy. Ciążę jednoowodniową zawsze rozwiązuje się cięciem cesarskim. Najczęściej około 34. tygodnia. 19
Z oddziału |
TEORIA I PRAKTYKA
Teoretycznie w ciąży jednokosmówkowej, czyli ciąży jednojajowej, dzieci powinny być jednakowe. Czasem jednak już w ich życiu płodowym widzimy wyraźne różnice. Częściej spotykamy wady wrodzone u jednego z płodów. Trochę częściej też niż u bliźniąt dwukosmówkowych stwierdza się nieprawidłowy rozwój neurologiczny.
Jeśli pojedynczy zarodek podzieli się jeszcze później, to rozdzielenie się może nie być całkowite. Mamy wtedy do czynienia z bliźniętami niecałkowicie rozdzielonymi, potocznie nazywanymi syjamskimi. Często dzieci mają wspólne takie struktury, których nie da się rozdzielić i tylko nielicznym udaje się przeżyć. PORODY PRZEDWCZESNE Najczęstszym powikłaniem ciąży bliźniaczej jest poród przedwczesny. Połowa bliźniąt rodzi się przed skończonym 37. tygodniem ciąży. Jeśli dzieci urodzą się bardzo wcześnie, mogą nie przeżyć lub z powodu wcześniactwa rozwijać się nieprawidłowo pod względem neurologicznym. Jeśli natomiast urodzą się po 32.–34. tygodniu ciąży i będą ważyć ok. 2 kg, to możemy mówić o sukcesie. Jak osiągnąć taki cel? Choć nie udowodniono, że leżenie przedłuża czas trwania ciąży, zaleca się zazwyczaj, aby od drugiego trymestru przyszłe mamy bliźniąt prowadziły oszczędzający tryb życia, czyli ograniczyły pracę zawodową i wysiłek fizyczny. Około 30. tygodnia ciąży pacjentki czują już jej „podwójny” ciężar. Mają obrzęki, brzuch staje się coraz cięższy, towarzyszą im napinania macicy. Czasami trudno rozróżnić, kiedy takie napinania są jeszcze fizjologią, a kiedy grożą porodem przedwczesnym. Należy informować pacjentki, że w razie najmniejszych wątpliwości powinny zgłosić się do swojego lekarza lub najbliższego szpitala położniczego. Jeśli okaże się, że to fałszywy alarm, pacjentka będzie mogła wrócić do domu. Jeśli jednak faktycznie zaistnieje zagrożenie porodem przedwczesnym, można będzie zastosować leki rozkurczowe i sterydoterapię, aby przedłużyć czas trwania ciąży i przyspieszyć dojrzałość płuc płodów. 20
RYZYKO DLA MAMY Wszelkie powikłania ciąży, tj. niepowściągliwe wymioty, niedokrwistość, cukrzyca ciążowa czy cholestaza ciężarnych, u kobiet w ciąży mnogiej występują co najmniej dwa razy częściej. Ryzyko nadciśnienia ciążowego i jego powikłań jest od 5 do 10 razy większe niż w ciążach pojedynczych. Okołoporodowo najbardziej obawiamy się krwotoków. Rozciągnięta macica może po porodzie nie obkurczać się prawidłowo. Na szczęście dostępność preparatów krwiopochodnych, silne leki obkurczające macicę, możliwość podwiązania tętnic macicznych, a w ostateczności wycięcia macicy powodują, iż poród szpitalny odbywa się w bezpiecznych warunkach. Ważne, aby położne opiekujące się pacjentką w pierwszych dobach po porodzie bliźniąt, zwracały szczególną uwagę na stopień obkurczania się macicy i intensywność krwawienia poporodowego. PROWADZENIE CIĄŻY Ciąża bliźniacza, a w szczególności ciąża jednokosmówkowa, jako obarczona wysokim ryzykiem powikłań, powinna być prowadzona przez doświadczonego lekarza. Schemat wizyt i badań nie odbiega zasadniczo od standardów przyjętych dla ciąż pojedynczych. Wyjątek stanowi dostęp do badań ultrasonograficznych płodów. Powikłania ciąż jednokosmówkowych (TTTs, TAPs, spowolnienie wzrastania jednego z płodów) są rozpoznawane i monitorowane w badaniu ultrasonograficznym. Po obowiązkowym USG w 11–13 tygodniu ciąży, od 16. tygodnia ciąży badania powtarza się co 1–2 tygodnie. W ciąży dwukosmówkowej od 20. tygodnia badania ultrasonograficzne są wykonywane zazwyczaj co 4 tygodnie. Ze względu na zagrożenie porodem przedwczesnym i częstsze występowanie innych powikłań ciąży, pacjentki w ciąży bliźniaczej znacznie częściej wymagają przyjęcia do szpitala. Ważne jest, aby pacjentka miała ułatwiony i szybki dostęp do swojego lekarza prowadzącego lub szpitala o wyższym stopniu referencyjności, gdy tylko dostrzeże u siebie jakiekolwiek niepokojące objawy. PORÓD Ciąża bliźniacza sama w sobie nie jest wskazaniem do rozwiązania drogą cięcia cesarskiego. Jeśli dzieci ułożone są główkowo lub (u wieloródki) drugi płód leży w położeniu podłużnym miednicowym i nie wystąpią w ciąży lub w trakcie porodu inne wskazania do cięcia cesarskiego, poród może odbyć się drogami natury. Poza nieprawidłowym położeniem płodów wskazaniem do cięcia cesarskiego są np. choroby matki, uniemożliwiające poród drogami natury, ciąża jednoowodniowa, dysproporcja mas płodów (drugie dziecko o ponad 20 proc. większe), występujące podczas porodu nieprawidłowe zapisy KTG lub brak postępu porodu. Jeśli poród ma się odbyć drogami natury, warto uświadomić pacjentce, iż chociaż rodzi dwoje dzieci, nie będzie on trwał dwa razy dłużej. Poród bliźniąt powinien odbywać się w szpitalu. Stopień referencyjności zależy od wieku ciąży bliźniaczej. Poród bliźniaczy zazwyczaj odbiera lekarz. Pierwsza jego faza nie różni się zasadniczo od tego, co obserwujemy podczas porodu pojedynczego. Poród pierwszego
POWIKŁANIA CHARAKTERYSTYCZNE DLA CIĄŻY JEDNOKOSMÓWKOWEJ Zespół podkradania pomiędzy płodami (TTTs – twin to twin transfusion syndrome) Około 15 proc. ciąż jednokosmówkowych może być powikłanych zespołem podkradania pomiędzy płodami. W ciążach jednokosmówkowych pomiędzy naczyniami w łożysku istnieją połączenia (tzw. anastomozy) i czasem niezrównoważony przepływ pomiędzy nimi powoduje hipowolemię u płodu dawcy i nadmierne obciążenie płynami (hiperwolemię) u płodu biorcy. Zespół podkradania bliźniąt jest zagrożeniem dla życia płodów i dlatego próbuje się je ratować, wykonując selektywną laseroterapię anastomoz łożyska. Do jamy macicy wprowadza się przez brzuch mamy urządzenie zwane fetoskopem, w którym oprócz kamery znajduje się laser. Śledząc przebieg naczyń w łożysku, zamyka się połączenia pomiędzy płodami. Sukces (przeżycie co najmniej jednego z płodów) udaje się osiągnąć przy 70–80 proc. takich zabiegów. Zespół anemia-policytemia (TAPs – twin anemia-polycytemia syndrome) Jeśli anastomozy w łożysku są znacznie mniejsze, to nie dojdzie do tak dużego i niebezpiecznego zaburzenia hemodynamicznego u płodów. Niewielki brak równowagi w przepływach pomiędzy płodami może natomiast doprowadzić do niedokrwistości u jednego, a do nadkrwistości u drugiego z płodów. Jedno dziecko urodzi się blade, a drugie mocno zaróżowione. Selektywne zahamowanie wewnątrzmacicznego wzrastania jednego z płodów Bliźnięta w ciąży jednokosmówkowej, jako bliźnięta jednojajowe, są genetycznie zaprogramowane na takie samo tempo wzrastania. Zdarza się jednak, że wzrost jednego z nich zostaje zahamowany. Tłumaczymy to tym, że łożysko może być podzielone nierówno pomiędzy dziećmi. Do jednego płodu krew może spływać z większego obszaru łożyska, a do drugiego z mniejszego (obrazowo: jednemu przypada większy, a drugiemu mniejszy kawałek pizzy).
21
Z oddziału |
TEORIA I PRAKTYKA
dziecka też przebiega podobnie. W drugiej fazie porodu monitorujemy FHR obu płodów, przygotowujemy USG i kroplówkę z oksytocyną. Gdy urodzi się pierwsze dziecko, badaniem wewnętrznym lub w USG potwierdzamy prawidłowe położenie drugiego płodu i podłączamy kroplówkę z oksytocyną, aby nie osłabły skurcze. Monitorujemy bicie serca drugiego płodu. Jeśli poród przebiega prawidłowo, to drugi płód rodzi się w ciągu godziny. Jeśli po urodzeniu pierwszego dziecka stwierdzamy zmianę położenia drugiego płodu na niekorzystne dla porodu drogami natury lub zagrożenie zamartwicą, nie jest błędem w sztuce decyzja o cięciu cesarskim. Zarówno po porodzie drogami natury, jak i po cięciu cesarskim należy pamiętać o zagrożeniu atonią macicy i krwotokiem u matki. WSPARCIE W POŁOGU Nic tak diametralnie nie zmienia życia kobiety, jak urodzenie dziecka, a jeszcze bardziej urodzenie bliźniąt. W takiej sytuacji niezastąpiona jest realna pomoc i wsparcie psychologiczne młodej mamy przez personel medyczny. Rola położnej towarzyszącej kobiecie w pierwszych dniach laktacji jest bardzo istotna. Czasem wystarczy kilka porad, innym razem dopiero wielogodzinna, spokojna, wspierająca i aktywna postawa położnej pomoże kobiecie poradzić sobie z karmieniem dwójki dzieci. Należy zwrócić uwagę członków rodziny, że po powrocie młodej mamy z dziećmi do domu, będzie ona bardzo potrzebowała ich pomocy. Bliźnięta należy karmić piersią. Jeśli nawet zaistnieją okoliczności utrudniające pierwsze przystawienie do piersi, takie jak wcześniactwo dzieci lub stan po cięciu cesarskim, należy już w pierwszych godzinach zadbać o uzyskanie choć kilku kropel siary i za zgodą pediatrów podanie ich dzieciom. 22
Jako personel medyczny coraz częściej będziemy stykać się z ciążami wielopłodowymi. Wiadomość o ciąży bliźniaczej wiąże się z większym niepokojem pacjentki i częstszym występowaniem powikłań. Pomimo niebezpieczeństw, warto zapewniać przyszłą mamę, że większość dzieci rodzi się zdrowa, a jeśli nawet powikłania się pojawią, wiele z nich podlega terapii. Dla matki bliźniąt wsparcie położnej, zarówno w ciąży, w trakcie porodu, jak i w połogu, jest niezastąpionym elementem nowoczesnej opieki medycznej.
CO WARTO ZAPAMIĘTAĆ? Ciąże bliźniacze zdarzają się coraz częściej. Ponad połowa bliźniąt rodzi się przed 37. tygodniem ciąży. Ciąże wielopłodowe częściej powikłane są niedokrwistością, cukrzycą, cholestazą ciężarnych i nadciśnieniem u matki. Po porodzie częściej dochodzi do atonii macicy i krwotoku. Rozróżniamy dwa rodzaje ciąż bliźniaczych: dwukosmówkowe i jednokosmówkowe. W ciążach jednokosmówkowych mogą wystąpić charakterystyczne powikłania (m.in. TTTs TAPs). Z tego powodu badania USG w tych ciążach są wykonywane co dwa tygodnie.
Chwila odpoczynku, moment tylko dla Ciebie, czas w którym możesz się w pełni zrelaksować i zapomnieć o wszystkim. Gdzie odnaleźć ten błogi stan? Pod prysznicem!
T
o właśnie tam czas magicznie staje w miejscu. Przestajemy się spieszyć, a zaczynamy cieszyć chwilą. Warto zadbać, aby ten pielęgnacyjny rytuał stał się jeszcze przyjemniejszy. Jak? Dzięki wyjątkowemu żelowi Le Petit Marseillais® o uroczym zapachu białej brzoskwini i nektarynki poczujesz na sobie promienie odprężającego, śródziemnomorskiego słońca i Odetchniesz Prowansją. Poza przyjemnościami dla ducha, żel doskonale spełnia swoje zadanie pielęgnacyjne. Jego delikatna formuła w połączeniu z wodą tworzy na skórze lekką jak chmurka, wonną pianę, która otulając ciało, oczyszcza je i odświeża. Połączenie białej brzoskwini i nektarynki to jednak nie tylko piękny zapach, ale także idealny, upiększający naszą skórę duet! Owoce te, należące do rodziny brzoskwiń, są prawdziwą bombą witamin! Dzięki ich upiększającemu działaniu powstało nawet określenie „brzoskwiniowa skóra”. Wyciąg ze słodkiego miąższu brzoskwini i nektarynki nie tylko wygładza ją i nawilża, ale także dzięki bogactwu alfa-hydrokwasów i beta-karotenu nadaje skórze piękny, brzoskwiniowy kolor. Żel pod prysznic Biała Brzoskwinia i Mandarynka to uczta dla ciała i ducha w jednym – taka jest właśnie natura Prowansji!
23
Z oddziału / TEORIA I PRAKTYKA
Trzeba wiedzieć, czego się chce Naturalny i instynktowny akt porodu w ciągu ostatnich dziesięcioleci został rozebrany na czynniki pierwsze i opisany ze szczegółami w literaturze fachowej. Naukowe podejście do narodzin ma oczywiście swoje plusy, ale ma też ograniczenia, bo między praktykowaną w szpitalach teorią a kobiecą fizjologią bardzo często dochodzi do rozdźwięku.
Małgorzata Marszałek
R
ozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie standardów postępowania medycznego przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu opieki okołoporodowej sprawowanej nad kobietą w okresie fizjologicznej ciąży, fizjologicznego porodu, połogu oraz opieki nad noworodkiem podpisane w roku 2012, zwane w skrócie Standardem o porodzie fizjologicznym, to kluczowy dokument w polskim prawodawstwie, regulujący kwestie porodów przebiegających siłami natury. Ważną jego częścią jest preambuła, która precyzuje definicje porodu naturalnego, ciąży fizjologicznej, osoby bliskiej czy osoby sprawującej opiekę nad ciężarną. Dokument aktualizuje wiedzę na temat drugiego i trzeciego okresu porodu oraz wprowadza nieznane kiedyś pojęcia czwartego okresu porodu czy nieaktywnego i aktywnego drugiego okresu porodu. Zapisy na papierze nie mają wprawdzie bezpośredniego wpływu na przebieg porodu naturalnego, w praktyce jednak mają daleko idące konsekwencje. Od tego, jak personel medyczny rozumie pewne rzeczy i jak je definiuje, zależy jego postępowanie podczas porodu. Nie wynika ono jedynie z tego, co się na bieżąco obserwuje, ale jest pewnym kulturowo-socjologicznym, narzuconym kodem działania.
24
MIĘDZY TEORIĄ A PRAKTYKĄ Rozporządzenie głosi, że kobieta ma prawo wyboru miejsca porodu, choć sugeruje się, że miejscem najbezpieczniejszym jest szpital. Kobieta powinna być zachęcana do znalezienia wygodnej dla siebie pozycji, przy czym nie ma sugestii, że jakaś pozycja jest lepsza od innych. W drugim okresie porodu należy zachęcać rodzącą do wybrania takiej, którą uznaje za najwygodniejszą i poinformować, że powinna się kierować własną potrzebą parcia. Zdaniem Katarzyny Oleś, niezależnej położnej ze Stowarzyszenia „Dobrze urodzeni”, te dwa punkty Rozporządzenia są nagminnie łamane, a szpitale, w których się je respektuje, są w Polsce jednostkowe. – Albo przyjmuje się, że kobieta może przyjąć najwygodniejszą pozycję, ale jest to pozycja na łóżku i do wyboru są tak naprawdę trzy – półsiedząca, leżąca i leżąca na boku, albo kieruje się parciem. Uzyskanie pełnego rozwarcia uznaje się automatycznie za moment, w którym należy wypierać dziecko. U wielu kobiet potrzeba sporo czasu od rozwarcia się szyjki do pojawienia się naturalnego odruchu parcia. Jeśli ten czas zostanie rodzącej odebrany – na przykład przez zachęcanie do parcia albo podanie oksytocyny, to można doprowadzić do wielu patologii w drugim okresie porodu.
Pytanie zatem, czy jest to błąd w zapisie, czy w praktyce. Zdaniem naszego eksperta – zdecydowanie w praktyce. W zapisie zostało ujęte współczesne rozumienie drugiego okresu porodu. Jednak Rozporządzenie jest dosyć „świeże”, a historycznie przez bardzo długi okres poród był traktowany wyłącznie jako wydarzenie medyczne. W tym czasie zatracono tradycyjne podejście, które daje kobiecie prawo wsłuchiwania się we własny organizm i reagowania zgodnie ze swoim instynktem. Poród przeniesiony do szpitala uległ ogromnej unifikacji, a stroną zarządzającą jego przebiegiem stał się personel medyczny. Obserwacje, co się dzieje z kobietą, nie są kluczowe, a wręcz zaburzone nakazami, co w danym momencie powinna ona robić. – Tak się stało z drugim okresem porodu. Uznano, że gdy jest pełne rozwarcie, to można rodzić. U niektórych kobiet faktycznie tak jest, u innych trzeba czasu, żeby dziecko zstąpiło w dół miednicy. Wtedy ten drugi okres porodu wygląda inaczej, parcie przebiega samoistnie, jest optymalne dla tej konkretnej mamy i jej dziecka Tymczasem tak bardzo przyzwyczajamy się do wyobrażeń dotyczących tego jak powinno być, że staramy się do tego dopasować rzeczywistość. Aktywność przechyla się w stronę personelu medycznego. Tymczasem podczas porodu fizjologicznego przejęcie inicjatywy należącej do kobiety przez personel nigdy nie jest dobre. Nie można traktować kobiet wg jednego schematu, nie słuchać ich. Szukanie średniej jest krzywdą dla wszystkich – wyjaśnia Katarzyna Oleś. 25
Jeśli w zespołach na oddziałach położniczych są tarcia, w tym nie do końca sprecyzowany podział kompetencji pomiędzy lekarzami a położnymi, to tym bardziej trudno zdecydować się na wprowadzenie do tego środowiska trzeciej siły, która będzie mogła decydować – rodzącej kobiety.
26
RUTYNA I HIERARCHIA Dlaczego zatem wsłuchanie się w fizjologię kobiety jest takie trudne? Po pierwsze: przestawienie swojego myślenia, że to rodząca decyduje, a ja – położna – muszę się do niej dostosować, jest bardzo trudne. Kobieta leżąca jest unieruchomiona, mówiąc trywialnie – nie ucieknie, to, czy ją boli i jak przebiega poród, jest na drugim planie. W tej pozycji personel medyczny może dokładnie widzieć, co się dzieje, dezynfekować miejsce, w które będzie się rodziło dziecko i odpowiednio się do tego przygotować. Poród dzieje się na komendę. To jest przykład rozumowego traktowania porodu, który jednak ma w sobie olbrzymie pokłady instynktu, nie polega wyłącznie na wiedzy i rozumieniu. Brak porozumienia między personelem a rodzącą prowadzi do ogromnego zubożenia tego pięknego aktu przekazywania życie. Druga trudność to kwestie techniczne. Jeśli rodząca zacznie wpływać na styl porodu, położna musi odejść od swojej rutyny. Wyuczona sekwencja ruchów, jak chociażby miejsce i sposób rozłożenia narzędzi, przestaje się sprawdzać. Z rozmów Katarzyny Oleś z koleżankami po
fachu wynika, że najbardziej boją się tego, że nie będą wiedziały, co zrobić, np. rodząca cały czas zmienia pozycję, a one nie wiedzą, jak się ustawić, by zabezpieczyć ją i dziecko. Do tego dochodzi specyficzna hierarchiczna struktura polskich szpitali. I lekarze, i położne obawiają się odpowiedzialności za swoje decyzje, przy czym lekarze zwykle nie wspierają położnych w ich działaniach. Wręcz przeciwnie. Istnieje olbrzymia przepaść prestiżu i poczucia wartości między tymi dwiema grupami zawodowymi, mimo że jedni i drudzy mają podobne wykształcenie akademickie. Jeśli w zespołach na oddziałach położniczych są tarcia, a przy tym nie do końca sprecyzowany podział kompetencji pomiędzy lekarzami a położnymi, to tym bardziej trudno zdecydować się na wprowadzenie do tego środowiska trzeciej siły, która będzie mogła decydować – rodzącej kobiety. WYŁĄCZYĆ MYŚLENIE Samopoczucie kobiety ma podstawowy wpływ na przebieg porodu naturalnego. Dlatego Katarzyna Oleś jest wielką zwolenniczką swobody wyboru miejsca rodzenia,
tak aby kobieta mogła wybrać takie, gdzie czuje się naprawdę bezpiecznie. Sama przyjmuje porody domowe – będąc na własnym gruncie, rodzące zachowują się swobodnie, ale przede wszystkim nie muszą do analizy sytuacji angażować kory mózgowej, co dla samego procesu jest ogromnym benefitem. Poród jest zachowaniem instynktownym, za jego przebieg odpowiedzialne są stare struktury mózgu, które kontrolują podświadomość, instynkty – to, co się dzieje poza naszą analizą. W czasie porodu kobieta nie powinna myśleć, kontrolować sytuacji, za dużo rozmawiać, bo to pobudza korę mózgową, która jest nadrzędna do starych struktur mózgu i je wyłącza. Innymi słowy – osłabia działanie koniecznych do urodzenia dziecka hormonów, bo te są sterowane starymi strukturami mózgu. I koło się zamyka. Oczywiście nie każda kobieta chce rodzić w domu, dla wielu szpital jest synonimem bezpieczeństwa i nie ma w tym niczego złego. Ważne jednak, żeby w warunkach szpitalnych także respektować element instynktu, jaki jest nieodłączną częścią porodu. Jak zatem w praktyce wyglądają porody domowe, skoro nie „przykuwają” kobiet do łóżka porodowego? Z doświadczeń Katarzyny Oleś wynika, że wyglądają bardzo różnie. Pracując w ten sposób, nie da się przewidzieć wszystkich sytuacji i nauczyć się adekwatnego postępowania. Trzeba wierzyć, że w każdej sytuacji dam sobie radę. Poród w pozycji innej niż horyzontalna może zaskakiwać. Jeśli kobieta leży, to gdy zaczyna się wyrzynać główka, w pierwszej kolejności widzi się tył głowy dziecka, a np. w pozycji kolankowo-łokciowej – najpierw widać twarz dziecka. Dla położnej pracującej na oddziale te inne doświadczenia zawsze są zaskakujące, bo przełamują wyuczoną rutynę. Ale w praktyce tak jak rodząca musi przestać analizować i poddać się instynktowi, tak też położna musi przestać planować, co zrobi, tylko działać, odpowiadając na zachowania rodzącej. Choć kontrowersyjnie to brzmi, także wyłączyć myślenie – w dobrym tego słowa znaczeniu.
CIĄGŁOŚĆ OPIEKI PODCZAS PORODU
Przykładem rozdźwięku między teorią a praktyką w zakresie opieki okołoporodowej jest nieprzestrzeganie prawa kobiet do ciągłości opieki podczas porodu. Kobieta ma prawo wybrać osobę prowadzącą poród, kogoś kto w czasie swojego dyżuru będzie odpowiedzialny za jego przebieg. Osobą prowadzącą może być zarówno lekarz, jak i położna. Chodzi o takiego anioła stróża, któremu kobieta ufa i który da jej poczucie bezpieczeństwa. Jednak w polskich szpitalach osobą decydującą jest zawsze dyżurujący lekarz i to do niego należy ostatnie słowo. Jeśli lekarz ma inne zdanie niż położna, nawet jeśli to ona asystuje rodzącej w trakcie porodu, to ona ma obowiązek dostosować się do jego poleceń. W praktyce wygląda to tak, że jedna osoba (położna) asystuje przy porodzie i lepiej rozumie jego przebieg, a druga strona (lekarz) podejmuje decyzje dotyczące jego kolejnych etapów. AKTYWNOŚĆ PO STRONIE KOBIET… W dobie internetu wymiana informacji na temat konkretnych szpitali, oddziałów i zespołów jest ogromna. Faktycznie spotkać można kobiety wzorem dziennikarzy śledczych lustrujące miejsca, w których planują rodzić i wybierające je bardzo świadomie. Inne zdają się na los, idąc do pierwszego lepszego szpitala. Szczerze mówiąc, nigdy nie ma gwarancji, że się dobrze trafi. Niemniej w ciąży jest dość czasu, żeby kobieta poszukała miejsca, odpowiadającego jej oczekiwaniom odnośnie do porodu. Jednak przede wszystkim ona sama musi wiedzieć, czego chce. Jedne przejadą pół Polski, bo chcą urodzić przez cesarskie cięcie, inne będą szukały położnej, która przyjdzie na poród do domu. Warto wiedzieć, że obecnie NFZ płaci położnym rodzinnym za wizyty u ciężarnych od 21. tygodnia ciąży. Stąd mają one ogromne pole do popisu, by podpowiedzieć kobiecie, jak przygotować się do porodu, by w ogóle ją uświadomić, że ma ona w tej sprawie jakikolwiek wybór. Kobieta może też skorzystać z tzw. planu porodu, który pomaga uporządkować wiele kwestii związanych z narodzinami dziecka. Ale tutaj natrafiamy na kolejny paradoks. Choć zgodnie ze wspomnianym Rozporządzeniem plan porodu jest częścią dokumentacji medycznej i powinien być respektowany w każdym szpitalu, w wielu placówkach jest zupełnie lekceważony, a wręcz wyśmiewany. I jakie ma wtedy znaczenie, że jedna strona do porodu się przygotuje, skoro druga na tę współpracę się nie otworzy?
…I PO STRONIE POŁOŻNYCH To, jak będą wyglądały porody w polskich szpitalach, zdaniem Katarzyny Oleś w największym stopniu zależy od aktywności rodziców. To oni są siłą, która może naruszyć zastane zwyczaje. Ale są też pozytywne przykłady, kiedy inicjatywa zmian wychodziła od położnych. Jest wiele szpitali, gdzie się dzieje dużo dobrego, nie en masse, ale są fajne zespoły i gdy się na nie trafi, kobiety są bardzo zadowolone. Gdy się zbierze grupa, która chce coś zmienić, jest to dobry zaczyn. Tak się stało w Poznaniu w szpitalu przy ul. Polnej, który przez długi czas miał wśród rodzących bardzo kiepską renomę. Ale zebrały się cztery położne, które chciały inaczej, wspierały się wzajemnie, skontaktowały się z naszym Stowarzyszeniem szukając wsparcia, z jednej strony zaczęły przyjmować porody w domu, ale też wprowadziły rewolucyjne zmiany u siebie w szpitalu. I zaszły z tym bardzo daleko. Odniosły niewątpliwy sukces, bo udało im się realnie zmienić olbrzymi szpital kliniczny o bardzo zastanych zwyczajach na porodówce – mówi Katarzyna Oleś To jest pozytywna historia, która uczy, że można inaczej. Pozytywna też dla placówki, która zaczęła cieszyć się dobrą opinią pacjentek. A w dzisiejszych czasach, kiedy pacjent jest jednocześnie klientem, oraz w dobie internetu, który sprzyja wymianie informacji, ten aspekt również ma znaczenie. Tekst powstał we współpracy ze Stowarzyszeniem Dobrze Urodzeni.
27
Trudny czas ząbkowania Ząbkowanie dla większości rodziców jest czasem bezsennych nocy i dni pełnych płaczu ich dzieci. Warto zatem wcześniej wiedzieć, jaki jest jego przebieg i jak radzić sobie z bolesnymi objawami ząbkowania. MATERIAŁ PRZYGOTOWANO WE WSPÓŁPRACY Z:
DR. MACIEJEM POTOCKIM
PEDIATRĄ NEONATOLOGIEM
W
iększość dzieci ząbkuje zgodnie z regułą: liczba miesięcy życia minus 6, czyli w siódmym miesiącu powinien być jeden ząb, w ósmym dwa itd. Czasem pierwszy ząb pojawia się w czwartym miesiącu życia, czasem dopiero w dwunastym, a niekiedy każe na siebie czekać jeszcze dłużej. Zęby wychodzą parami w kolejności: jedynki, dwójki, czwórki, trójki, piątki. Przy późnym ząbkowaniu rodzice się niepokoją, czy dziecko na pewno ma zawiązki zębów i usiłują namówić lekarzy na wykonanie zdjęcia rtg, żeby to sprawdzić. Należy pamiętać, że zawiązki zębów mlecznych występują praktycznie zawsze. Niezmiernie rzadko zdarza się brak pojedynczych zawiązków zębów stałych. Ząbkowanie jest procesem wielomiesięcznym. Pierwsze objawy – mniej lub bardziej wyraźny ślinotok i niewielki śluzowy (wodnisty) katar – zwykle występują między końcem drugiego a czwartym miesiącem życia. Dzieci bywają wtedy niespokojne i mogą mieć mniejszy apetyt. Należy im pomóc, smarując dziąsła żelami o działaniu przeciwbólowym i przeciwzapalnym. Ten stan trwa od tygodnia do dwóch, a potem ustępuje. Prawdziwe ząbkowanie nastąpi za kilka miesięcy. Bardzo rzadko zdarza się, że nie zauważymy pojawienia się pierwszego zęba. Towarzyszą temu mniej lub bardziej nasilone objawy, tj.: ślinotok, śluzowa wydzielina w nosie przy-
28
pominająca katar, zaczerwienione policzki, luźne stolce o nieprzyjemnym zapachu i kwaśnym odczynie. Często nawet chwilowe zalegania takiego stolca w pielusze wystarczy, żeby odparzyć skórę. U dziecka może również wystąpić niepokój, mniej lub bardziej podwyższona temperatura, niechęć do jedzenia zwłaszcza ciepłych posiłków oraz trudności ze spaniem. W przypadku przebijania się przez dziąsło dużych zębów – trzonowych – z jamy ustnej często wydobywa się nieprzyjemny zapach. W tym czasie następuje również obniżenie odporności. Wyrazem tego może być gęstnienie wydzieliny z nosa i zmiana jej koloru na żółtozielony. W takiej sytuacji należy skonsultować się z pediatrą. Ząbkowanie nie ma reguł, jeżeli przy jedynkach dziecko cierpiało, to przy następnych zębach niekoniecznie będzie jeszcze gorzej. Większość dzieci w trakcie ząbkowania wszystko wpycha do buzi i chętnie nagryza twarde i chłodne przedmioty. Przyczyną tego jest ból i świąd dziąseł. Dziąsła są cieplejsze niż zwykle, obrzęknięte i nadwrażliwe na dotyk. Objawy te mogą występować w różnym natężeniu i nie zawsze muszą wystąpić wszystkie. Jedne dzieci przechodzą ząbkowanie łagodnie, z lekkim stanem podgorączkowym, inne ciężej – nawet z temperaturą dochodzącą do 42 stopni. Nie ma w tym przypadku żadnej reguły. Tak wysoka temperatura rzad-
ko zdarza się w przypadku wychodzenia jedynek czy dwójek, ale przy czwórkach nie jest już wyjątkiem. Jak w takiej sytuacji pomóc dziecku? Przede wszystkim nie zmuszajmy go do jedzenia, zwłaszcza ciepłych posiłków. Niechęć ta wynika z bólu, obrzęku i nadmiernego ukrwienia dziąseł – jest to jałowy stan zapalny. Dziąsła należy smarować żelem o działaniu przeciwbólowym. Starajmy się przygotowywać posiłki w temperaturze pokojowej. Jeżeli przez kilka dni dziecko będzie mniej jadło, na pewno nic złego się nie stanie. Pamiętajmy jednak, żeby uzupełniać płyny, czyli podawać dziecku dużo do picia. Jeśli mimo smarowania dziąseł żelem jest niespokojne i czuje dyskomfort, należy podać leki o działaniu przeciwbólowym i przeciwgorączkowym np. Paracetamol. Leki te podajemy zwłaszcza na noc, aby dziecko lepiej spało. Przy wysokiej temperaturze możemy również stosować kąpiele ochładzające. Najgorsze są momenty, w których zęby przecinają dziąsła – wówczas dziecko odczuwa największy niepokój i może mieć najwyższą temperaturę, potem nagle się uspakaja, temperatura i apetyt wracają do normy. Oznacza to, że zęby się przebiły przez dziąsła.
1 gram żelu do stosowania na dziąsła zawiera 3,3 mg lidokainy chlorowodorku i 1 mg cetylopirydyniowego chlorku. Wskazania: Stany zapalne podczas ząbkowania. Calgel działa szybko, zmniejszając ból wywołany ząbkowaniem i łagodząc podrażnienie dziąseł niemowlęcia. Posiada także niewielkie właściwości antyseptyczne. Przeciwwskazania: Nadwrażliwość na substancje czynne lub na którąkolwiek substancję pomocniczą, w tym rumianek. Podmiot odpowiedzialny: McNeil Products Limited.
Przed użyciem zapoznaj się z ulotką, która zawiera wskazania, przeciwwskazania, dane dotyczące działań niepożądanych i dawkowanie oraz informacje dotyczące stosowania produktu leczniczego, bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu. 29
Z oddziału |
FOKUS NA RODZICA
Chore na papierosa Irena Przepiórka z Zakładu Epidemiologii i Prewencji Nowotworów Centrum Onkologii – Instytut im. Marii Curie-Skłodowskiej w Warszawie oraz Telefonicznej Poradni Pomocy Palącym wyjaśnia, jak trudna, choć możliwa do wygrania, jest walka z nałogiem nikotynowym.
ROZMAWIAŁA
Czy do Telefonicznej Poradni Pomocy Palącym zgłaszają się kobiety w ciąży, które chcą rzucić palenie? Nie są to częste przypadki, ale tak, zgłaszają się. Dzwonią panie, które dopiero przygotowują się do ciąży, podając to jako główną motywację chęci rzucenia palenia, ale też kobiety, które są w ciąży i pomimo takiej silnej motywacji nie mogą przestać palić. W jaki sposób do was trafiają – są kierowane przez lekarzy? Czasami. Najczęściej jednak ludzie dowiadują się o nas dzięki internetowi oraz... informacji na paczkach papierosów. Na co trzynastym opakowaniu jest nasz numer telefonu (801 108 108). Informacje dotyczące wpływu palenia na organizm człowieka są w miarę łatwo dostępne, ale czy palące kobiety narażone są na jakieś szczególne niebezpieczeństwa? Wszystkie konsekwencje palenia, które ponoszą mężczyźni, grożą również kobietom. Ponadto jest kilka specyficznych dla kobiet następstw palenia. Należą do nich: zwiększone ryzyko udaru u pań przyjmujących antykoncepcję, wcześniejszy i ostrzejszy przebieg menopauzy (organizm starzeje się szybciej niż u osób niepalących), częściej występująca osteoporoza po menopauzie, kłopoty 30
Sylwia Głuszak
z zajściem w ciążę, a nawet niepłodność oraz komplikacje związane z ciążą i przebiegiem porodu. Mało kto zdaje sobie z tego sprawę, ale jednym z głównych zaleceń dla pary starającej się o dziecko jest rzucenie palenia przez oboje partnerów. Palącym kobietom trudniej rzucić palenie niż mężczyznom i statystycznie mniej kobiet się na to decyduje. Dlaczego? To się wiążę ze specyfiką palenia przez kobiety. Palą nie tylko inaczej, ale też głębiej się uzależniają. Traktują papierosa jak przerywnik od codzienności, chwilę relaksu. Bliscy często z trudem akceptują, że żona czy mama robi sobie przerwę bez żadnej ich zdaniem przyczyny, rozumieją natomiast, jeśli to jest przerwa na papierosa. Kiedy kobieta rzuca palenie, może mieć więc problem z wyegzekwowaniem czasu dla siebie, związany z pełnieniem określonej roli społecznej, i ucieka od tego, wracając do nałogu. Z drugiej strony, kobiety dużo bardziej celebrują rytuał palenia, delektując się papierosem. Koncerny tytoniowe upatrzyły je sobie obecnie jako grupę docelową – papierosy są teraz dużo bardziej komfortowe dla kobiet, ładnie opakowane, pachnące i smakowe. Nie kojarzą już się z żółtymi paluchami i smrodem, tylko z eleganckim stylem życia. Dodatkowo, wiele kobiet zaczyna palić, bo chce schudnąć, wierząc w mit, że
palenie reguluje wagę. Trudniej im rozstać się z papierosem, gdyż obawiają się przytycia. Faktem jest, że temu rozstaniu częściej niż u mężczyzn towarzyszy obniżony nastrój, a to jest czynnik, który utrudnia wytrwanie w abstynencji. Kobiety doskonale swój nałóg racjonalizują – przecież palą tylko te cienkie albo te słabsze, albo tylko jednego od czasu do czasu – dość łatwo znajdują usprawiedliwienia. Zajście w ciążę to najczęściej mocna i wystarczająca motywacja do rzucenia palenia. Jaki wpływ ma dym papierosowy na rozwijający się płód? Podstawowym zagrożeniem jest niska waga urodzeniowa. Istnieje też zwiększone ryzyko samoistnego poronienia, krwawień w ciąży, przedwczesnych porodów. W literaturze można znaleźć informacje, że palenie zwiększa też ryzyko wad rozwojowych, ale bez konkretnych wskazań i odniesień do twardych badań. Wiele skutków palenia w ciąży jest jednak długofalowych. U dzieci matek palących częściej stwierdzane jest ADHD, są one bardziej podatne na infekcje, cierpią na różnego rodzaju alergie. Palenie w ciąży zwiększa też ryzyko śmierci łóżeczkowej u noworodków. To bardzo poważne konsekwencje zdrowotne. Zaczyna się też mówić o tym, że konsekwencją palenia przez ciężarne są pewne zaburzenia u dzieci, wchodzące w spektrum autyzmu.
zapytać o papierosy, poinformować o szkodliwości palenia i konieczności rzucenia nałogu, powiedzieć chociażby o Telefonicznej Poradni Pomocy Palącym. Samodzielnie trudno jest chociażby dobrać leki. Osoby, które do nas dzwonią, nie wiedzą, jak je stosować. Uzależnienie od nikotyny ma charakter zarówno fizyczny, jak i psychiczny. Brak nikotyny, substancji uzależniającej, powoduje objawy odstawienne, które u każdego mogą być inne. Zatem pomoc profesjonalisty może się stać niezbędna, także psychologiczna, ponieważ uzależnienie zmienia sposób myślenia, a wręcz postrzegania rzeczywistości. Osoby palące są w stanie podać mnóstwo przykładów, dlaczego akurat w ich przypadku rzucenie byłoby niemożliwe.
Jeśli kobieta pali w ciąży, to można założyć, że będzie paliła przy dziecku? Ryzyko tego jest bardzo duże, choć bywa, że dopiero poród i zobaczenie dziecka jest na tyle dużym przeżyciem, że staje się przełomem. Na pewno zmieniło się podejście kobiet w ciąży do palenia. Kiedyś nie miały problemu, żeby publicznie pokazać się z papierosem. Widok palącej ciężarnej nie budził też takich emocji jak teraz. Społecznie obecnie jest większa świadomość szkodliwości palenia. Kiedy palące kobiety zachodzą w ciążę, czują bardzo silną presję społeczną, same również wywierają tę presje na sobie – one bardzo chcą rzucić palenie. Natomiast jest procent kobiet, którym nie przychodzi to łatwo. Czy palenie naprawdę szkodzi dziecku w okresie karmienia piersią? Tak. Substancje toksyczne przenikają do mleka matki. Nie tylko jednak o to chodzi, one się osadzają na ciele matki, ubraniach, meblach itp. Nie powinno się palić w mieszkaniu, w którym przebywa dziecko, nie da się bo-
wiem szkodliwych substancji po prostu wywietrzyć z otoczenia. To są bardzo silne alergeny, stąd większa podatność dzieci rodziców palących na wszelkiego rodzaju alergie. Jak skuteczne są kampanie antynikotynowe i objęcie kobiet poradnictwem? Zacznijmy od tego, że możliwe jest samodzielne rzucenie palenia bez pomocy z zewnątrz. Dla wielu osób jest to jednak trudne i byłoby świetnie, gdyby mogły zwrócić się z tym do lekarza, który by im udzielił pomocy czy wstępnej porady albo skierował do odpowiednich instytucji. Teoretycznie NFZ stwarza możliwość zakontraktowania leczenia chorób odtytoniowych, a więc także poradnictwa, ale w praktyce warunki realizacji tego programu są bardzo trudne do spełnienia. W związku z tym poradni pomocy palącym w Polsce jest bardzo mało, niewielu też lekarzy decyduje się na udzielanie takich porad. Badania pokazują jednak, że nawet najkrótsza interwencja ze strony pracownika medycznego, lekarza, pielęgniarki, położnej, jest ważna. Wystarczy
Na przykład, że nagłe rzucenie palenia byłoby za dużym szokiem dla organizmu i odradza to nawet lekarz? Wszystko się we mnie burzy, gdy słyszę ten argument. W rzeczywistości rzucenie palenia zawsze będzie korzystne. Oczywiście kobiety silnie uzależnione, jeśli kiedyś próbowały rzucić i cierpiały z powodu objawów odstawiennych (a na to wszystko nakładają się jeszcze dolegliwości ciążowe), mogą obawiać się abstynencji i reakcji organizmu na nią. Dlatego należy objąć je specjalistyczną opieką i doradzić odpowiednie postępowanie. Nie pozostawiać samym sobie. Czy położne powinny się podjąć takiego poradnictwa i prewencji palenia? W pewnym zakresie na pewno tak. W cięższych przypadkach potrzebna jednak będzie pomoc psychologiczna. Jeśli jednak chodzi o informowanie na temat szkodliwości palenia i przekonywanie, że rzucenie nałogu jest jak najbardziej korzystne i możliwe, to zdecydowanie położna, jako przedstawicielka świata medycznego, ma duże pole do działania. Warto zacząć pomoc od zrozumienia, że uzależnienie od tytoniu jest jednak chorobą. Są osoby z rozpoznanym nowotworem czy chorobą wieńcową, które palą. Nie znaczy to, że są głupie, ale że chorują też na zespół uzależnienia od nikotyny. 31
Z pasją |
REPORTAŻ
Pan położny Trudno się z nim umówić. Albo ma dyżur, albo zajęcia w szkole rodzenia, albo na przykład pomaga koleżance w przeprowadzce. Sławomir Madaliński, położny z 24-letnim stażem pracy. Swoją karierę zawodową zaczynał w Szpitalu Klinicznym w szczecińskich Policach, gdzie pracuje do dziś.
Aleksandra Zalewska-Stankiewicz
N
iewysoki, jeszcze rok temu włosy związywał w koński ogon. Brelok przy kluczach w kształcie dziecięcego smoczka. Na piwo z kolegami nie chodzi. Piwa nie lubi, a poza tym ma tylko jednego kolegę. Wciąż wśród kobiet. Albo koleżanek z oddziału, albo rodzących, z którymi czasem też się zaprzyjaźnia. Doktor? Nie, położny. Ten, który przyjmuje porody. Czyli doktor! – to częsta reakcja na sytuację, kiedy Sławek Madaliński tłumaczy, jaki zawód wykonuje. Jak fajnie, że na pana trafiłam – zdarza mu się usłyszeć na sali porodowej. „Pan położny” to żywa legenda polickiego oddziału. W Szczecinie niemal każda kobieta w ciąży albo ta, która rodziła, wie, że w Policach pracuje ktoś nietypowy. Od zawsze wiedział, że chce pomagać ludziom. Już wtedy, gdy pracując jako osiemnastolatek w wypożyczalni w miejskiej bibliotece doradzał, jakie książki warto czytać. Wtedy,
32
jeszcze nieświadomie, wybrał sfeminizowany zawód. Potem od literatury pięknej przeszedł do tej związanej z pielęgniarstwem. Był rok 1991, czas wielkich przemian. 23-letni Sławek uczył się na pielęgniarza. Zaciekawiły go wykłady z położnictwa. Zrezygnował z pielęgniarstwa i zaczął szukać szkoły dla siebie. Złożył dokumenty do Wrocławia i Poznania. Rozczarowanie. Usłyszał, że nie przyjmują mężczyzn. Trafił do niewielkiej szkoły w Gorzowie Wielkopolskim, którą kierował dyrektor Marzuchowski, notabene felczer. Męska solidarność spowodowała, że dostał swoją szansę. Po zaliczeniu pierwszego semestru wrócił jednak do rodzinnego Szczecina. Tutaj ukończył Medyczne Studium Zawodowe. BARIERY SZYBKO ZNIKAJĄ W 1993 roku rozpoczął pracę w szpitalu w Zdrojach, potem na nowo powstałym oddziale ginekologiczno-położniczym w Poli-
cach. Bardzo dobrze wspomina ten czas. To była eklektyczna atmosfera, każdy wniósł coś od siebie. Chciałbym jeszcze raz móc znaleźć się w miejscu, które nie ma tła historycznego i wszyscy mają poczucie, że wspólna praca pozostawi trwały ślad. Od początku szpital postawił na porody rodzinne, co w tamtym czasie było zaskakujące. Podobnie jak obecność położnego, który przejmował rolę dotychczas przypisaną kobietom i wkraczał w bardzo intymną sferę rodzącej. Okazało się, że płeć nie ma żadnego znaczenia. Nieważne, czy jestem mężczyzną, czy kobietą. Najistotniejsza jest empatia i to, że jestem w stanie udzielić takiego wsparcia, jakiego kobieta potrzebuje – tłumaczy pan Sławek. Koleżanki położne szybko zaakceptowały nowego kolegę. Podobnie jak lekarze. Zdarza się jeszcze, że kobieta lekarz lekko unosi brwi ze zdziwienia, gdy dowiaduje się, kim jest Sławomir Madaliński. Ale później okazuje się,
że to doskonały team. Świetnie mi się współpracuje z koleżankami, które są położniczkami. Taki układ doskonale się sprawdza. Zaznacza też, że nigdy nie uzurpuje sobie prawa do tego, aby zawłaszczyć kompetencje lekarza. Choć często jest z nimi utożsamiany. PORODY Z FACEBOOKIEM Mężczyzna, kobieta, dziecko. Triada, bardzo silny związek. Ale niekoniecznie przyszły tata za wszelką cenę musi być obecny przy porodzie. Pamiętam czasy, gdy mężczyźni walczyli, by być przy porodzie. Wtedy robili to z przekonania. Powszechność porodów rodzinnych spowodowała, że na sali porodowej znaleźli się mężczyźni do tego nieprzygotowani – ocenia pan Sławek, dzieląc porody na te z partnerką i te z Facebookiem. Mężczyzna, który nie czuje tego, że umie, chce lub potrafi udzielić wsparcia tej najbliższej osobie, ucieka w coś innego. Najczęściej w Facebook. Mając do dyspozycji takie narzędzie jak internet, zdobywa informacje
na forach, konfrontuje je z tym, co dzieje się z jego partnerką i często wpada w panikę. Mężczyzna to ssak, który walczy. Bodyguard. Boi się o kobietę, o dziecko. Czasem jego rola ogranicza się do zamieszczenia zdjęcia nowo narodzonego dziecka na portalu społecznościowym. Mimo że porodówka jest miejscem szpitalnym, gdy zbliżamy się do końca porodu, czujemy, że za chwilę wydarzy się coś podniosłego. I wtedy dźwięk i błysk flesza powodują, że atmosfera pada jak wieża z klocków – mówi Madaliński. Dodaje, że warto zobaczyć swoją płeć po tej drugiej stronie. Prawie każdy macho rozkleja się na koniec, płacze rzewnymi łzami, dotykając kruszynki drżącą dłonią. Pan Sławek namawia, aby podejmując decyzję o porodzie rodzinnym, uwzględnić psychikę mężczyzny i relacje między partnerami. Czasem lepiej, aby rolę osoby wspierającej przejęła siostra, teściowa, dula albo mama – właśnie porody z mamą gwarantują wybuch niesamowicie pozytywnych emocji.
SŁUCHAĆ INSTYNKTU Pan Sławek nie zamieniłby porodówki na żadne inne miejsce pracy. Wciąż jest nienasycony tym, co dzieje się w położnictwie, mimo że na przestrzeni lat w jego podejściu do kobiety rodzącej sporo się zmieniło. Dziś stara się być obserwatorem porodu. Kiedyś był bardzo aktywny, chciał zrobić jak najwięcej. Teraz raczej podąża za kobietą, niż kroczy przed nią. Bardziej jej słucha, niż nią kieruje. Kobiety za dużo analizują. Przeładowanie wiedzą z różnych źródeł, od najbardziej płytkiego, jakim jest internet, po podręczniki akademickie, potrafi w kobiecie zgasić jej instynkt i intuicję podczas porodu. A poród jest aktem fizjologicznym, pierwotnym, niekoniecznie musi mieć coś wspólnego z medycyną. Oczywiście można pójść do szpitala i oddać się w ręce fachowców. Ale i tutaj można wyzwolić emocje – mówi Madaliński i namawia kobiety, aby poszukały w sobie tej siły i sięgały po pokłady pierwotne. Aby robiły to, co czują, a nie analizowały, 33
Z pasją |
REPORTAŻ
Chętnie chodzi na koncerty, ale lubi też momenty, gdy opuszcza rolety w szkole rodzenia, kładzie się na podłodze i wsłuchuje w dźwięki. Muzykę wykorzystuje też podczas zajęć. Dlatego w jego szkole naczelne miejsce zajmuje olbrzymi gong, sprowadzony z Chin, którego dźwięk powoduje, że dziecko w łonie matki zasypia.
dlaczego poród odbywa się tak, a nie inaczej. Bo wtedy zaczynają poruszać się w kręgu pytań, które niczego nie zmieniają. A dziecko i tak musi się urodzić. Madaliński to zwolennik porodów domowych. Najlepiej takich, gdzie przyjście na świat dziecka jest zwykłym wydarzeniem rodzinnym. Tak jak ostatnio. Rodząca przed porodem zdążyła jeszcze przygotować kanapki na wspólną kolację, którą wszyscy uroczyście skonsumowali po przyjściu na świat dziecka. Pamięta też niezwykły poród w domu na wsi, gdzie z kąta pokoju wyłonił się dwulatek, który odkrył, że w domu jest nowe dziecko, a mama wygląda inaczej niż przedtem. Niezapomniany widok. DECYZJA PO STRONIE KOBIETY Nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy kobiety, które rodziły 200 lat temu, odczuwały ból bardziej niż te współczesne. Na pewno dziś 34
dziecko przychodzi na świat szybciej niż kiedyś. Ale nawet jeśli poród jest bardzo szybki, to ładunek energii ma taki sam. A jak szybciej, to na pewno mocniej, jeśli mocniej, to ktoś potrzebuje czegoś, aby mniej bolało. Dlatego nasz gość nie jest przeciwnikiem znieczulenia zewnątrzoponowego i uważa, że decyzja powinna należeć do rodzącej. Jego zdaniem najważniejsze, aby pozostała ona z jak najbardziej pozytywnym wspomnieniem porodu. Choć przyznaje, że magia porodu znika, gdy kobieta leży przykuta do łóżka i czyta książę. Ale gdy ona jest wtedy szczęśliwa, bo nie odczuwa bólu, on to rozumie. Nie pochwala natomiast mody na cesarskie cięcie, zwłaszcza wtedy, gdy nalega na nie partner rodzącej. To częsta sytuacja, że mężczyzna chce decydować o przebiegu porodu. Czasem z dobrych pobudek, bo po raz pierwszy widzi swoją żonę cierpiącą. Ale zmuszając ją do tego, może jej
z tego porodu coś odebrać. Żadna próba zapanowania nad kobietą nie jest dobra – twierdzi Madaliński. SZKOŁA BEZ SZKOŁY Rozmowy przy herbacie i ciastku, innym razem na trawie. I najlepiej w małych grupach. Idealna sytuacja, gdy pracuje się z parą indywidualnie u niej w domu – podkreśla pan Sławek i wspomina zajęcia w szkole rodzenia w 1993 roku, kiedy grupa liczyła dwadzieścia par. Cenię profesora Fijałkowskiego, który stworzył pojęcie „szkoły rodzenia”, ale moja szkoła jest raczej antyszkołą. Chodzi o spotkanie, o rozmowę. O lękach związanych z porodem, ale też o wyzwaniach, jakie niesie ze sobą rodzicielstwo. Czasem mówimy o tym, jak oddychać torem przeponowym i jak przeć, a innym razem po prostu rozmawiamy. Szukamy w rodzicielstwie tego, co w nim przyjemne. Nic na siłę.
Najlepsze zajęcia? Dwugodzinna sesja masażu. Panie je uwielbiają – są wtedy uszczęśliwiane, głaskane przez swoich partnerów. Zdarza się, że pary dopiero podczas tych spotkań uczą się, jak się wzajemnie dotykać. Fajnie, że odkrywają to w szkole rodzenia. Madaliński popiera też Inicjatywę Kręgów Opowieści Porodowych. Polega ona na spotkaniach kobiet, które rodziły, z tymi, które są w ciąży. Te pierwsze mają opowiedzieć o swoim porodzie wyłącznie dobre rzeczy. Chętnie wchodzi też w nowe projekty. Współpracę z Operą na Zamku w Szczecinie określa jako perełkę w swoim życiu zawodowym. To cykl nowatorskich zajęć dla kobiet w ciąży i ich partnerów. Przyszli rodzice, słuchając brzmień muzyki na żywo, poznają reakcje swojego dziecka. Muzyka odgrywa bardzo istotną rolę w życiu Madalińskiego. Słucha jej, jeżdżąc rowerem
i spacerując. Najlepiej etno, jazzu, muzyki dawnej – z okresu średniowiecza i renesansu. Jego ulubiony zespół to Osjan. Chętnie chodzi na koncerty, ale lubi też momenty, gdy opuszcza rolety w szkole rodzenia, kładzie się na podłodze i wsłuchuje w dźwięki. Muzykę wykorzystuje też podczas zajęć. Dlatego w jego szkole naczelne miejsce zajmuje olbrzymi gong, sprowadzony z Chin, którego dźwięk powoduje, że dziecko w łonie matki zasypia. ZWYCZAJNY CUD Powitał na świecie kilka tysięcy dzieci. Od wcześniaków ważących 700 gramów po dziewczynkę o wadze 5750 g, która urodziła się drogami natury. Na tablicy w szkole rodzenia ma mnóstwo zdjęć dzieci i widokówek z pozdrowieniami od ich rodziców. I oczywiście małe bociany.
17 lat temu przyjął poród swojego syna. To wydarzenie wspomina jako coś niesamowitego. Zresztą każdy poród to cud. Nieważne, czy odbywa się w domu przy świecach, czy w szpitalu. Wciąż zachwyca mnie to, że przez dziesięciolecia można byłoby wymyślać, jak dziecko może przyjść na świat, a ono rodzi się w zwyczajny sposób. Dzięki niezwykłej sile kobiety – mówi. Nie łudzi się, że w przyszłości będzie więcej położnych. Uważa, że nasza kultura tego nie potrzebuje. Z uśmiechem wspomina początki szpitala w Policach, gdy dla zespołu zamówiono stroje służbowe. Dla wszystkich oddziałów niebieskie, tylko dla części położniczej landrynkowy róż. Dobrze, że dla Sławka znalazły się spodnie. Koleżanki otrzymały garsonki. Zostawił ten różowy komplet na pamiątkę. Założył go w tym roku na Dzień Kobiet. Oczywiście miał dyżur. 35
Z kołyski |
SKALA BRAZELTONA
Mały
wielki człowiek Wcześniak to każdy noworodek, który w łonie swej matki spędził nie więcej niż 37 tygodni. Początek jego życia zwykle wiąże się z napięciem, lękiem i swego rodzaju rozczarowaniem. Dlaczego nie poczekał jeszcze kilka tygodni, czemu przyszedł na świat właśnie teraz, czy można było coś zrobić, żeby uchronić go przed tym wszystkim, co go teraz czeka – takie pytania zadają sobie rodzice, których marzenia o zdrowym dziecku w jednej chwili rozsypały się jak domek z kart.
Bożena Cieślak-Osik POŁOŻNA, PSYCHOLOG
W
cześniak nie trafi w bezpieczne ich ramiona, nie poczuje zapachu mamy, nie posmakuje mleka z jej piersi, tak jak sobie ona wyobrażała. Bezpośrednio po porodzie znajdzie pomoc w oddziale intensywnej terapii lub patologii noworodka. Tam jego domem stanie się inkubator, będzie musiał przyzwyczaić się do dotyku wielu par rąk, które, by ratować jego życie, czasem sprawiają ból. Smak mleka pozna w jego kroplach, które zestresowana mama przyniesie w strzykawce, a „ciocia” zwilży nimi usta lub przez sondę poda do żołądka.
36
IM WCZEŚNIEJ, TYM... Postęp medycyny, a szczególnie dynamiczny rozwój neonatologii sprawił, że potrafimy pomóc najmłodszym dzieciom, które przychodzą na świat po 22. tygodniu ciąży, a ich masa przekracza zaledwie 500 gramów. Trudno sytuację tych dzieci porównywać z maluchami urodzonymi w 37. tygodniu, których masa ciała znacznie przekracza 2000 gramów. W literaturze można znaleźć podział na trzy grupy wcześniaków. Te najmniejsze, urodzone do 28. tygodnia ciąży, to skrajne wcześniaki. Gdy ciąża się kończy między 29. a 34. tygodniem, mówimy
o porodzie bardzo przedwczesnym, a jeśli dziecko rodzi się między 35. a 37. tygodniem – mówimy o miernym wcześniactwie. Można też znaleźć podział wcześniactwa uwzględniający masę urodzeniową dziecka. Mała masa urodzeniowa to <2500 g, bardzo mała masa to <1500 g, na świat przychodzą również dzieci ze skrajnie niską masą urodzeniową <1000 g i ekstremalnie niską masą urodzeniową 750 g. Trudno uwierzyć, że tak maleńkim dzieciom udaje się przeżyć. Oczywiście w tej grupie noworodków występuje największa śmiertelność i ryzyko powikłań rozwojowych.
OSWOIĆ NIEOCZEKIWANE Potrzeby wcześniaków i ich wygląd znacząco różnią się od wyglądu i zachowania donoszonego noworodka, dlatego rodzicom początkowo trudno jest patrzeć, a co dopiero dotykać czy pielęgnować swoje dzieci. Potrzebują czasu, by zaakceptować to, co się stało, potrzebują nadziei, że ich dziecko przeżyje i będzie zdrowe. Dziecko przedwcześnie urodzone nie jest miniaturowym niemowlakiem, który po prostu musi dorosnąć w inkubatorze i gonić swoich rówieśników urodzonych o czasie. To wymagający pacjent, który ze względu na swą niedojrza-
łość wymaga szczególnej opieki i wsparcia. Przez pierwsze tygodnie, a nawet miesiące życia to szpital będzie jego domem, a kontakty z personelem medycznym będą częstsze niż z własnymi rodzicami. Na jego rozwój mają wpływ czynniki biologiczne, niedojrzałość wielu układów, z tym związane różnego rodzaju problemy zdrowotne, ale też czynniki środowiskowe i relacyjne. Poród przedwczesny może wiązać się z uszkodzeniami ośrodkowego układu nerwowego (OUN), które znacznie pogarszają rokowania rozwojowe, ale ich nie determinują. Warto w tym miejscu przypomnieć o plastyczno-
ści mózgu i zdolności do kompensacji, która polega na przejmowaniu funkcji uszkodzonych obszarów przez sąsiadujące z nimi komórki nerwowe. Szczególnie u wcześniaków te możliwości są duże, ponieważ ich mózg jest jeszcze w fazie intensywnego rozwoju i tworzenia się struktur. SZCZEGÓLNE WSPARCIE O ile na czas trwania ciąży i procedury niezbędne dla ratowania życia wcześniaka mamy niewielki wpływ, to już na jakość środowiska, w jakim malec przebywa, oraz na stworzenie warunków do budowania relacji 37
Z kołyski |
SKALA BRAZELTONA
z rodzicami możemy skutecznie wpływać. Nadmiar światła, hałas, dotyk, który wiąże się z bólem, pogarszają rokowania rozwojowe malca. Obecność rodzica, który miał szanse wcześniej obserwować dziecko, poznawać jego zachowanie, a także zmierzyć się z traumą przedwczesnych narodzin i przy pomocy personelu zbudować swe kompetencje, pozytywnie wpływa na rozwój. Rozwój jest procesem otwartym, dynamicznym, na każdym etapie możliwa jest zmiana. Dziecko aktywnie w tym procesie uczestniczy, wpływa na swoje otoczenie, a ono wpływa na nie. Zespół terapeutyczny opiekujący się noworodkiem to tylko krótki epizod w perspektywie całego życia dziecka, dlatego tak ważna jest praca z rodzicami. To oni będą tworzyć środowisko, w którym dziecko przedwcześnie urodzone będzie mogło rozwinąć swój potencjał, w którym otrzyma poczucie bezpieczeństwa i wsparcie. NIE PORÓWNUJ! Błędem, który popełniają rodzice, ale nierzadko i my, pracownicy ochrony zdrowia, jest próba porównywania rozwoju wcześniaków do rozwoju dzieci donoszonych. Pytanie, kiedy wcześniak dogoni rówieśników, jest pytaniem niewłaściwym, rodzącym stres, którego rodzinie wcześniaka i tak nie brakuje. Każde dziecko, a tym bardziej wcześniak, rozwija się według swojego własnego rytmu, tempa zdeterminowanego genetycznie. Jak już wcześniej wspo-
Dziecko przedwcześnie urodzone nie jest miniaturowym niemowlakiem, który po prostu musi dorosnąć w inkubatorze i gonić swoich rówieśników urodzonych o czasie. To wymagający pacjent, który ze względu na swą niedojrzałość wymaga szczególnej opieki i wsparcia.
38
mniałam, rozwój zależy również od czynników biologicznych (np. czasu trwania ciąży, uszkodzenia OUN), środowiskowych (np. narażenie na hałas, stres), społecznych (np. wrażliwości rodziców, zaspokajania potrzeb). Trudno byłoby stworzyć tabele opisujące rozwój wcześniaków, choćby dlatego, że już na początku ich życia różna jest ich dojrzałość. Z tego względu, opisując umiejętności dziecka, posługujemy się jego wiekiem korygowanym (WK), a nie metrykalnym (WM). Łatwo go obliczyć, odejmując od wieku metrykalnego tygodnie, których zabrakło do wyznaczonego terminu porodu.
SŁYNNE WCZEŚNIAKI Świat zna wielu genialnych wcześniaków, wśród nich Alberta Einsteina, który w dzieciństwie miał trudności z nauką czytania. W dorosłym życiu stworzył teorię względności i został laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki. Czy choćby Stevie Wonder, u którego nieodwracalnym skutkiem wcześniactwa jest utrata wzroku. Ta dysfunkcja nie przeszkodziła mu w rozwoju talentu wokalnego, ponad trzydzieści jego piosenek stało się przebojami, a utwór „I just call to say I love you” zdobył Oscara.
Przykładowo: jeśli dziecko przyszło na świat w 28. tygodniu ciąży, np. 22.03.2014 r., a powinno się urodzić 12 tygodni później w 40. tygodniu ciąży, 14.06.2014 r., to w dniu 8.03.2015 ma metrykalnie 11 i pół miesiąca, a jego wiek korygowany wynosi 8 i pół miesiąca. U dzieci urodzonych przedwcześnie korygowanie wieku obowiązuje nas co najmniej do drugich urodzin malca. Rozwój wcześniaka może przebiegać zgodnie z wiekiem korygowanym, to znaczy, że we wszystkich obserwowanych sferach: aktywności fizycznej (mam tu na myśli ruch, ale i sposób chwytania przedmiotów), mowie, kompetencjach społecznych i poznawczych osiąga podobny poziom rozwoju.
Bywa tak, że rozwój wcześniaka przebiega dysharmonijnie, np. okołoporodowe uszkodzenia mózgu powodują spowolniony rozwój ruchowy – dziecko uczy się później siadać, chodzić, ale rozwój emocjonalny i społeczny mieści się w granicach normy. Malec interesuje się światem, podejmuje próby komunikacji, chętnie dzieli się radością ze swoich sukcesów, a w chwilach smutku i złości szuka pomocy u najbliższych. Bywa i odwrotnie, rozwój ruchowy dziecka przebiega płynnie, już koło pierwszych urodzin osiąga zdolność samodzielnego przemieszczania się, ale ma kłopot z koncentracją uwagi, wspólną z rodzicami zabawą, nie podejmuje prób komunikacji. Dlatego ważna jest obserwacja rozwoju i wdrażanie programów wczesnej interwencji dostosowanych do indywidualnych potrzeb dziecka i jego rodziny. Warto byśmy pamiętali, że jakość środowiska opiekuńczego może wspierać lub opóźniać rozwój. Dlatego konieczne jest zapewnienie silnego wsparcia dla rodziców. To właśnie oni dzięki swej obecności przy dziecku, cierpliwości, troskliwej opiece, podejmowaniu prób zrozumienia i nazwania emocji malca, sprawiają, że jego świat staje się bardziej przewidywalny i możliwe jest budowanie relacji. To niezwykle ważne, bo rozwój zawsze odbywa się w relacji z innymi. RODZIC NAJLEPSZYM EKSPERTEM Obserwacje rozwoju dziecka prowadzą lekarze pediatrzy, neonatolodzy, ale przede wszystkim sami rodzice. Swoje niepokoje mogą zgłaszać lekarzowi opiekującemu się malcem w poradni dla wcześniaków i od niego otrzymać skierowanie do innych specjalistów. Warto pamiętać, że nie każdy wcześniak jest dzieckiem chorym i nie
każdy będzie musiał korzystać z pomocy specjalistów, ale jego rozwój powinien być monitorowany. Niektóre objawy wczesnych uszkodzeń mózgu pojawiają się dopiero w 2.–3. roku życia, a nawet później – w okresie dorastania. Badania naukowe pokazują, że w grupie skrajnych wcześniaków trudności szkolne występują u 50–70 proc. dzieci, nawet jeśli ich rozwój intelektualny mieścił się w granicach normy. Skrajne wcześniactwo i niska masa urodzeniowa wiążą się również z częstszym występowaniem zespołu nadpobudliwości ruchowej, a także zaburzeń ze spektrum autyzmu. Dlatego z wcześniactwa się nie wyrasta, wczesna trauma może dać o sobie znać na różnych etapach życia. Jednak wcześniak może być człowiekiem szczęśliwym, realizującym swe marzenia i plany życiowe, a deficyty może kompensować poprzez rozwijanie innych talentów. W codziennej praktyce często spotykamy dzieci, których rozwój przebiega bardzo dobrze. Choćby Karolinka i Aleksander, którzy przyszli na świat w 24. tygodniu ciąży i ważyli niewiele ponad 700 gramów. Dziś mają 11 lat, a na tablicy w oddziale intensywnej terapii, na którym spędzili pierwsze tygodnie życia, pojawiają się ich zdjęcia, świadectwa szkolne świadczące o tym, że wiodą życie zwykłych radosnych nastolatków. Wcześniak na początku swego życia może być rozczarowaniem, ale może stać się też wielką niespodzianką. Jego wola życia, wsparcie personelu medycznego i bliskich pozwoli ujawnić mu cały potencjał, z którym przyszedł na świat, i rozwinąć drzemiące w nim talenty. 39
Z kodeksu |
PRAWO
Położna ma prawo
Wykonując pracę w podmiotach leczniczych, położne często mają styczność z problematyką praw pacjenta. Również doniesienia medialne koncentrują się wokół naruszeń wobec pacjentów i ich bliskich. Niewiele jednak miejsca poświęca się prawom osób wykonujących zawody medyczne.
Iwona Magdalena Aleksandrowicz PRAWNIK
W
swojej pracy położna zajmuje się pacjentami znajdującymi się w wyjątkowym położeniu. Ciąża i pojawienie się nowego członka rodziny to jedne z najbardziej niezwykłych, ale i najsilniej stresujących wydarzeń w życiu człowieka. Stres ten jest szczególny, jeżeli w trakcie ciąży i porodu pojawiają się trudności natury medycznej. Współczesne przekazy medialne, koncentrujące się na błędach i zaniechaniach personelu medycznego, które wywołały poważne, negatywne konsekwencje, z pewnością, nie budują poczucia bezpieczeństwa pacjentów, w tym przyszłych rodziców. W specyfikę zawodu położnej wpisany jest zatem kontakt z pacjentami pełnymi obaw i niepewności, ale i mającymi duże oczekiwania oraz narażonymi na dotkliwe niepowodzenia. Empatia, staranność i zaangażowanie w codzienne obowiązki, ale także znajomość prawnych aspektów kontaktu z pacjentem – to dwie składowe wyko-
40
nywania zawodu położnej, które traktowane jak jedno pozwalają zminimalizować ryzyko zawodowe. BEZPIECZNY DZIĘKI POŁOŻNEJ Żeby zabezpieczyć interesy pacjentów i otoczyć ich szczególną ochroną, powołano Rzecznika Praw Pacjenta, który reaguje na przypadki naruszeń praw pacjenta określonych w ustawie. Analizując obowiązujące przepisy, trzeba jednak zauważyć, że to osoby udzielające świadczeń, w tym położne, odpowiadają za bezpieczeństwo pacjentów i mają prawo podjąć wszelkie kroki ograniczające ryzyko związane z udzielanymi świadczeniami. Realizacja tego prawa przejawia się chociażby w możliwości zgłaszania odpowiednim instytucjom wszelkich zastrzeżeń, np. co do prawidłowości opieki nad dzieckiem. Położna powinna reagować w przypadku uzasadnionego podejrzenia przemocy w rodzinie, pamiętając, że zało-
żenie „Niebieskiej Karty” nie wymaga zgody potencjalnej ofiary przemocy. Istotny z punktu widzenia działalności prowadzonej przez położne jest zapis umożliwiający sprawowanie dodatkowej opieki nad pacjentem w podmiocie leczniczym. Podstawę stanowi umowa cywilnoprawna zawarta z pacjentem, jego opiekunem prawnym lub osobą bliską. Podmiot leczniczy musi zostać poinformowany przez położną o objęciu pacjenta dodatkową opieką pielęgnacyjną najpóźniej w dniu podjęcia takiej działalności. Zapis dotyczy opieki wykraczającej poza zakres świadczeń zdrowotnych i może wiązać się z koniecznością opłaty, jeżeli podmiot leczniczy uzna, że ponosi koszty związane ze świadczeniem dodatkowych usług przez osoby o wykształceniu medycznym. Rozpatrując aspekt bezpieczeństwa podczas hospitalizacji należy zaznaczyć, że aktywność życiowa pacjentki nie może wywierać niekorzystnego wpływu na przebieg pobytu
Pacjenci coraz częściej kierują sprawy sporne, mające miejsce podczas pobytu w szpitalu, w tym podczas porodu, na drogę sądową. Nie wszystkie kończą się wyrokiem. Część pacjentów i ich bliskich jest skłonna do ugody.
na oddziale jej i pozostałych pacjentek. Stąd też położna ma prawo wymagać od pacjentki poszanowania zasad współżycia społecznego i prawa innych osób do intymności. Szeroko komentowanym problemem jest korzystanie przez pacjentki z dostępu do energii elektrycznej na oddziale. Świadczeniobiorca nie powinien ponosić dodatkowych kosztów w związku z korzystaniem ze świadczeń gwarantowanych. Trzeba jednak pamiętać, że położna ma prawo żądać od pacjentki zaniechania korzystania z urządzenia elektrycznego, które może zakłócać pracę aparatury medycznej, a także takiego, którego stan techniczny stwarza zagrożenie dla pacjentki lub może wywołać awarię zasilania lub zakłócenia w sieci zasilającej. NIEŁATWE RELACJE Przepisy dotyczące praw pacjenta przesądzają o możliwości obecności osoby bliskiej przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych.
Osoba bliska nie musi być spokrewniona z pacjentką, może to być także osoba pozostająca we wspólnym pożyciu lub inna osoba wskazana przez pacjentkę. Położna może jednak odmówić pacjentowi obecności osoby bliskiej przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych, jeżeli zachodzi prawdopodobieństwo wystąpienia zagrożenia epidemicznego lub ze względu na bezpieczeństwo zdrowotne pacjenta. Odmowę należy odnotować w dokumentacji medycznej. W swojej pracy położna spotyka się z wieloma trudnymi przypadkami, nie tylko natury medycznej. W kontekście kontaktu z bliskimi na pierwszy plan wysuwa się problematyka wzajemnych relacji pomiędzy ojcem dziecka, pacjentką a dzieckiem. Pozostająca pod opieką położnej kobieta może odmówić ojcu dziecka oraz innym członkom rodziny kontaktów z dzieckiem. Jednak dziecko to również pacjent, którego prawo do życia rodzinnego musi być respektowane. Nie leży 41
Z kodeksu |
PRAWO
NAJCZĘSTSZE ROSZCZENIA PACJENTÓW KIEROWANE NA DROGĘ SĄDOWĄ WYNIKAJĄ Z BŁĘDÓW: technicznych (np. nieprawidłowo przeprowadzone nacięcie krocza, nieprawidłowo dokonany dostęp dożylny), we współpracy z pozostałym personelem (np. nieprzekazanie lekarzowi informacji na temat niepokojących objawów u pacjentki, ale i wykonanie na zlecenie lekarza czynności stwarzających zagrożenie dla pacjentki czy dziecka), w sztuce medycznej (np. zastosowanie technik niezgodnych z aktualną wiedzą medyczną, niemonitorowanie parametrów życiowych pacjentki lub dziecka), informacyjnych (np. niepoinformowanie pacjentki o możliwych powikłaniach czy nieprzekazanie zaleceń co do dalszego postępowania).
w kompetencjach położnej rozstrzyganie, niejako za sąd, pewnych kwestii rodzinnych, ale powinna ona dążyć do zapewnienia kontaktu z bliskimi nie tylko pacjentce według jej uznania, ale i jej dziecku, zgodnie z obowiązującymi przepisami. Dziecko nie tylko posiada prawo do kontaktu z ojcem, ale też prawo do nawiązania i utrzymywania więzi emocjonalnej z członkami jego rodziny. ZASADY WSPÓŁDZIAŁANIA Położna może samodzielnie wykonywać wiele czynności związanych z opieką nad kobietą w ciąży i noworodkiem, jednak ze specyfiki zawodu wynika również konieczność współdziałania z przedstawicielami innych zawodów medycznych, w szczególności lekarzami i pielęgniarkami. Szczegółowe regulacje wynikają przede wszystkim z ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 roku o zawodach pielęgniarki i położnej (tj. DzU 2014 poz. 1435 ze zm.), ustawy z dnia 6 listopada 2008 roku o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (tj. DzU 2012 poz.159 ze zm.) oraz ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 roku o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (tj. DzU 2008 Nr 164 poz. 1027 ze zm.) wraz z aktami wykonawczymi. Ważna kwestią w zakresie czynności, jakie położna może i powinna wykonywać, są wizyty patronażowe. Odgrywają one szczególną rolę w sprawdzeniu, w jakich warunkach przebywa dziecko, a także czy występują prawidłowe relacje pomiędzy domownika42
mi, gwarantujące dziecku i kobiecie w połogu niezbędną opiekę. W ramach podstawowej opieki zdrowotnej położna powinna zapewnić jedną wizytę w domu dziecka w ciągu 48 godzin od opuszczenia przez matkę i dziecko szpitala i co najmniej cztery wizyty w okresie od pierwszego do szóstego tygodnia życia. Po zrealizowaniu wizyt patronażowych położna przekazuje opiekę pielęgniarce. Położna ma prawo odmówić pacjentowi udzielenia świadczenia sprzecznego z aktualną wiedzą medyczną, a także świadczenia niezgodnego z jej sumieniem lub z zakresem posiadanych kwalifikacji. W przypadku uzasadnionych wątpliwości wykonanie zlecenia lekarskiego może zostać zakwestionowane przez położną i ma ona możliwość domagania się uzasadnienia od lekarza, który je wydał. Należy jednak pamiętać o zamieszczeniu w dokumentacji informacji o odmowie i jej przyczynach. Informacja o odmowie z powodu niezgodności z sumieniem lub zakresem kwalifikacji musi zostać również przekazana pacjentowi, jego przedstawicielowi prawnemu lub opiekunowi faktycznemu, a także – w formie pisemnej – przełożonemu lub osobie zlecającej. Ponadto pomoc musi być udzielona w każdym przypadku, w którym opóźnienie mogłoby skutkować zagrożeniem zdrowia i życia pacjenta. Pacjentka może zgłaszać zastrzeżenia, co do proponowanych świadczeń i żądać zasięgnięcia przez położną opinii innej osoby
wykonującej ten zawód. Położna może odmówić dodatkowej konsultacji, jeżeli uzna, że żądanie jest bezzasadne. Żądanie i odmowa muszą zostać opisane w dokumentacji medycznej. DOKUMENTACJA MEDYCZNA W procesie udzielania świadczeń zdrowotnych właściwie prowadzona dokumentacja medyczna zajmuje ważną pozycję. Położna, w zakresie niezbędnym do udzielanych przez siebie świadczeń zdrowotnych, ma prawo wglądu do dokumentacji medycznej, uzyskiwania i przetwarzania danych w niej zawartych. Może również zwracać się do lekarza w celu uzyskania pełnej informacji o stanie zdrowia pacjenta, rozpoznaniu, proponowanych metodach diagnostycznych, leczniczych, rehabilitacyjnych, zapobiegawczych oraz dających się przewidzieć następstwach podejmowanych działań. Sporo miejsca w obowiązującym prawodawstwie poświęcono problematyce udostępniania dokumentacji medycznej. Określono m.in. krąg uprawnionych instytucji, które mają prawo wglądu do dokumentacji medycznej, oraz zasady wydawania oryginałów, kopii, odpisów i wyciągów. Nie każdy występujący o dostęp do dokumentacji medycznej ma do tego prawo, zatem położna może odmówić udostępnienia jej, a także informacji o stanie zdrowia, osobom lub instytucjom nieupoważnionym przez pacjenta. Rodzice często dążą do wykorzystania dokumentacji medycznej w sprawach o ustalenie opieki nad dzieckiem, dlatego nie można im utrudniać dostępu i wymagać zgody drugiego rodzica, chyba że przedstawione zostanie odpowiednie orzeczenie sądu. Z kolei sam fakt pozostawania najbliższą rodziną czy ojcem dziecka pacjentki nie przesądza o możliwości uzyskania wiadomości na temat jej stanu zdrowia, przebiegu leczenia i rokowaniach. Zastrzeżenie to dotyczy również dochowania tajemnicy zawodowej po śmierci pacjenta. SZCZEGÓLNA OCHRONA Coraz bardziej powszechne staje się zjawisko agresji pacjentów wobec personelu me-
Położna może samodzielnie wykonywać wiele czynności związanych z opieką nad kobietą w ciąży i noworodkiem, jednak ze specyfiki zawodu wynika również konieczność współdziałania z przedstawicielami innych zawodów medycznych, w szczególności lekarzami i pielęgniarkami.
dycznego. Wszelkie tego typu zachowania powinny zostać odpowiednio udokumentowane, a w razie konieczności informacje o takich zdarzeniach można przekazać do właściwych organów. Położna ma również prawo reagować na agresję słowną i pomówienia. Ochrona dóbr osobistych dotyczy w szczególności dobrego imienia i wizerunku. Z całą pewnością niezadowoleni pacjenci nie powinni dawać upustu swoim emocjom w internecie, a ewentualne uwagi dotyczące prawidłowości udzielania świadczeń kierować do właściwych instytucji, celem ich rzetelnego wyjaśnienia. W kontekście ochrony wizerunku wskazać należy, że nikt nie musi się
godzić na utrwalanie rozmowy czy przebiegu udzielania świadczeń medycznych. Nierzadkie są sytuacje, że pacjenci – powodowani pojawiającymi się doniesieniami o nieprawidłowościach w służbie zdrowia, dążą do uzyskania materiałów, które zamierzają wykorzystać przeciwko realizującemu świadczenia. Należy wówczas poinformować o braku przyzwolenia na takie działania i dodatkowo opisać zachowanie pacjenta w dokumentacji. PODSUMOWANIE Z pewnością egzekwowanie praw położnych nie jest łatwym zadaniem. Większa świadomość pacjenta nie jest niczym złym,
wręcz przeciwnie – często pomaga obu stronom w sprawnym przebiegu procesu leczenia. Nie można jednak lekceważyć licznych przypadków nadinterpretowania praw pacjentów przez nich samych i tendencji do mylenia stanowczości w egzekwowaniu swoich praw z bezpodstawnymi, często agresywnymi żądaniami. Dużym problemem, z którym w kontekście praw położnych musi się mierzyć cały system opieki, jest również spadek zaufania do placówek medycznych. Warto zaznaczać, że przestrzeganie jednolitych zasad i realizacja praw przysługujących położnym, również dla pacjenta jest postawą bezpieczeństwa w procesie diagnostyki i leczenia.
POTRZEBUJESZ PORADY PRAWNEJ W KWESTIACH ZWIĄZANYCH ZE SWOJĄ PRACĄ ZAWODOWĄ? NAPISZ DO NAS. NA LISTY CZYTELNIKÓW ODPOWIADAĆ BĘDZIE IWONA MAGDALENA ALEKSANDROWICZ, PRAWNIK. 43
Z przymrużeniem oka |
FOKUS NA DZIECKO
Obraz dziecka
w literaturze Literatura, bazując na fikcyjnych postaciach i wymyślonych zdarzeniach, a często wręcz na fantazji i nierealistycznych zjawiskach, jest przeciwieństwem badań naukowych, opartych na twardych danych i kontrolowanych eksperymentach. Wydaje się więc wątpliwe, czy może być źródłem ważnych informacji, pomocnych wskazówek, poważnej wiedzy...
Dr n. hum. Justyna Korzeniewska PSYCHOLOG
J
ednak niektóre zagadnienia właśnie w literaturze zostały oddane najlepiej. Do niedawna dzieci, ich rozwój, zdrowie, aktywności, nie były przedmiotem badań naukowych. Natomiast książki wspaniale oddawały mentalność danego pokolenia, wartości charakterystyczne dla epoki. Dlatego opisy literackie są ważnym źródłem informacji o stosunku dorosłych do dzieci na przestrzeni wieków. Ma to znaczenie nie tylko historyczne, ale pozwala wyjaśnić wiele współczesnych problemów, które mają swoje źródła w uniwersalnych zjawiskach społecznych, dobrze oddanych w bajkach, legendach i literaturze pięknej.
44
SPOŁECZEŃSTWO O DZIECKU Dziecku tak samo jak w nauce, tak i w literaturze polskiej i światowej nie poświęcano zbyt wiele miejsca. To odzwierciedla lekceważący stosunek dorosłych do dzieci i traktowanie dzieciństwa jako mało ważnego etapu w życiu. Przede wszystkim dzieciństwo było okresem bardzo krótkim. Już sześciolatki były traktowane jako „zdatne do pracy”, a w czasach rewolucji przemysłowej ośmiolatki pracowały razem z dorosłymi, nawet w tak trudnych warunkach jak fabryki i kopalnie. Okres dzieciństwa przedstawiano jako nieistotny etap w życiu, czas oczekiwania na dojrzałość, a tym samym pełnię praw ludzkich. Obecne
postrzeganie dzieciństwa jako ważnego etapu rozwoju oraz troska o dzieci i zalecenie ich ochrony jest zjawiskiem dosyć nowym w historii. Konwencja Organizacji Narodów Zjednoczonych o Prawach Dziecka została przyjęta przez Zgromadzenie Generalne ONZ dopiero w 1989 roku, a przecież ONZ istnieje od 1945 roku i dbałość o przestrzeganie praw człowieka to jeden z głównych jej celów. W tym kontekście wyjątkową pozycją w literaturze jest „Oliver Twist” Karola Dickensa, którego główny bohater z powodu sieroctwa jest narażony nie tylko na nędzę i poniewierkę, ale również wykorzystywanie przez chciwych i złych ludzi. Obraz dzieciństwa wyłaniający
się z tej książki jest bardzo smutny, ale doniosły jest fakt poświęcenia całego utworu literackiego perypetiom dziecka. Podobnie polskie nowele pozytywistyczne przedstawiają przerażający obraz nędzy i cierpienia dzieci w biednych rodzinach, głównie chłopskich i robotniczych („Antek”, „Janko Muzykant”, „Katarynka”, „Nasza szkapa”). Prezentowanie w nich nie tylko niesprawiedliwości społecznej, ucisku i wyzysku, ale również sytuacji dziecka, to ważny fakt literacki, który wpłynął na świadomość społeczną i zapoczątkował ruch ochrony praw dzieci. Nie wszystkie dzieci były tak samo traktowane przez dorosłych i przedstawiane w literaturze. Zróżnicowanie to nie dotyczy pochodzenia społecznego. Podobnie przedstawiano zarówno szczególne zalety dzieci z wyjątkowych rodzin, czyli książęta i arystokrację, jak i trudne losy maluchów z biednych rodzin i nizin społecznych. Zainteresowanie budziły skrajności: nietypowe przymioty, ogromne bogactwo, wyjątkowe losy, jak i bieda, poniżenie, trudne doświadczenia. Natomiast to co pośrodku, to co przeciętne – nie skłaniało do refleksji, a nawet było ignorowane. Zasada „nieistotnego środka” znalazła również odzwierciedlenie w przedstawianiu dzieci zależnie od kolejności urodzenia, która wyznaczała pozycję w rodzinie. Zauważa się wyraźną różnicę w przedstawianiu najstarszych – pierworodnych i najmłodszych – beniaminków, w przeciwieństwie do tych środkowych, które najczęściej są wspominane, ale prawie nigdy nie są prezentowane bardziej dokładnie. Nawet w tak obszernym dziele jak „Chłopi” Władysława Reymonta zabrakło miejsca, żeby wymienić choćby imię środkowego synka Antka Boryny, wspomnieć o jego wyglądzie czy zachowaniu. Czteroczęściowy utwór, przedstawiający panoramiczny obraz społeczeństwa, pełną obrzędowość i tradycje wsi, wnikliwą analizę skomplikowanych stosunków społecznych w rozbiorowej Polsce, nie podaje nawet imienia środkowego syna w rodzinie, która jest centrum opisywanych wydarzeń. Jest miejsce na wielostronicowe opisy jesiennych deszczów, zimowej śnieżycy, wiosennych wichrów, letniego skwaru,
a zabrakło go dla wspomnienia o jednym z dzieci. Najstarszy, pierworodny, czyli dziedziczący dorobek ojców – Pietrek jest wspominany w każdej części tego dzieła. Czytelnik dowiaduje się o tym, kiedy był chory, jak bawił się w powożenie konikiem, trzaskając z bata i lubił jeździć konno z pastuchem Witkiem. Przedstawiony jest też najmłodszy Roch, który urodził się kilka dni po Wielkanocy i Reymont prezentuje na jego przykładzie rytuał powrotu z chrztu w kościele do domu oraz wyprawione chrzciny. Z nimi dwoma wita się czule ojciec po powrocie z więzienia, a najstarszego zabiera nawet na spacer, obchodząc po raz pierwszy gospodarstwo i pole. O tym, że Pietrek miał młodszego brata, dowiadujemy się tylko z ogólnych informacji, że dzieci wspólnie się bawiły, mówiły do siebie lub oganiały od psa. Współczesne analizy psychologiczne potwierdzają, że kiedy beniaminek przestaje być najmłodszym w rodzinie, bo rodzi się kolejny maluszek, staje się tym „środkowym, nieZadanie polega na napisaniu wiersza, zauważalnym” dzieckiem. Ma to wpływ na kształtowanie fraszki lub rymowanki o tematyce dziecięcej. określonych cech psycholoPierwsze 15 prac nagrodzimy zestawami kosmegicznych osób, zależnie od tyków JOHNSON’S® Baby z linii Bubble Bath. pozycji zajmowanej w rodzinie z powodu kolejności urodzenia. Na prace czekamy:
UWAGA KONKURS!
do 5 czerwca 2015 roku
RODZICE O DZIECKU pod adresem: Agencja Wydawnicza Musqo, Ogólnie dzieci nie zajmowały ul. Piotrkowska 66/11, 90-105 Łódź istotnej pozycji w literaturze, co i mailem: redakcja@wczepkuurodzone.pl. było wyrazem zaniedbywania ich potrzeb przez społeczeństwo. W tym kontekście zwracają uwagę Treny Jana Kochanowskiego, w całości poświęcone wyjątkowości dziecka, miłości rodzicielskiej i żalowi po jego śmierci. Autor opiewa niezwykłe cechy swojej córeczki Urszulki, wyraża swój smutek i żal po jej stracie. Ta autentyczna relacja rodzicielska przejmuje swym nieutulonym bólem, dojmu45
Z przymrużeniem oka |
jącą rozpaczą, bolesną tęsknotą za dzieckiem. Podobnie żal po stracie dziecka opisała Maria Dąbrowska w „Nocach i dniach”, przypisując ojcu Bogumiłowi próbę pozbawienia się życia poprzez strzał ze strzelby myśliwskiej, a matce Barbarze cztery dni nieprzytomności i miesiące czarnej rozpaczy. Otoczenie i sam mąż upominają ją, że: „tak cierpieć nie można”, nakłaniają do powrotu do codziennych spraw i życia rodzinnego, mówiąc: „między grobami niepodobna jest żyć, trzeba wrócić do świata”. Tej samej tematyce, ale z zupełnie innej perspektywy, poświęca wiele miejsca Bolesław Prus w „Lalce”. Baronowa Krzeszowska, rozpaczająca po stracie córeczki, pieczołowicie pielęgnująca pamiątki po niej, chcąca zatrzymać dom, w którym ona odeszła, staje się przedmiotem szykan i drwin, a przynajmniej zdziwienia. Różne przedstawienia rozpaczy osieroconych rodziców w literaturze składają się na 46
FOKUS NA DZIECKO
pełny obraz współczesnego stosunku społeczeństwa do zjawiska śmierci dzieci. Relacje w pierwszej osobie zawsze podkreślają dojmujący ból, nieutuloną tęsknotę, niepowetowany wyłom w życiu rodzica. Natomiast otoczenie, nawet jeśli szanuje emocje rodziców, pomniejsza ich skalę. Zwraca uwagę na krótki czas trwania tej relacji, a więc i mniejszą siłę przywiązania oraz odwracalność straty, poprzez możliwość posiadania innych dzieci. Skrajne przejawy rozpaczy, nasilona depresja, wycofanie z życia osieroconych rodziców nie znajdują zrozumienia u innych, którzy nakłaniają do poniechania wspomnień i zajęcia się realizacją innych ważnych celów życiowych. BAŚNIE O DZIECKU Utwory literackie najbardziej kojarzone z dziećmi to baśnie. Często ich bohaterami są właśnie dzieci i nastolatki, a współcześnie również uważa się, że są one dla nich prze-
znaczone. Uważni czytelnicy mają jednak wątpliwości, czy te trudne losy i krwawe opisy typowe dla tych utworów powinny być prezentowane dzieciom. Są to uzasadnione obiekcje, ponieważ pierwotnie baśnie nie były wcale przeznaczone dla maluchów. Był to przekaz wiedzy o świecie i życiowych wskazówek w postaci morałów adresowany do dorosłych. Baśnie przedstawiają dziecko jako źródło trosk i zgryzot dorosłych, a przede wszystkim istoty dobre i niewinne, ale w dziwny sposób wywołujące w innych złość, nienawiść, zazdrość i prowokujące do wyrządzania im krzywdy. Dlatego karty baśni zapełniają okrutni władcy, wymyślający trudne i niebezpieczne konkursy dla młodocianych dzielnych bohaterów, i macochy, które nie lubią swoich pasierbic, a nawet konkurują z nimi o urodę. Szczególnie zastanawiające jest tak częste przedstawianie w tych utwo-
Okres dzieciństwa przedstawiano jako nieistotny etap w życiu, czas oczekiwania na dojrzałość, a tym samym pełnię praw ludzkich. Obecne postrzeganie dzieciństwa jako ważnego etapu rozwoju oraz troska o dzieci i zalecenie ich ochrony jest zjawiskiem dosyć nowym w historii. rach rodzin, które obecnie z pewnością byłyby określone jako dysfunkcjonalne, zaburzone, patologiczne. W minionych wiekach, ze względu na podatność na choroby i wysoką śmiertelność ludzi, zjawisko sieroctwa i zastępczego rodzicielstwa było zdecydowanie częstsze niż obecnie. Jednak ten powtarzający się motyw nie był tylko odzwierciedleniem rzeczywistości społecznej. W przeszłych wiekach istniało silne tabu mówienia źle o matce. Oczywiście tak samo jak współcześnie znane były osoby, które nie były wcale ciepłymi i troskliwymi opiekunkami swego potomstwa. Jednak obawa przed przekroczeniem tego tabu zapełniała podania, legendy i baśnie niedobrymi macochami, jednocześnie uśmiercając dobre matki. Żeby rozprawić się ze znanym okrucieństwem matek, opowiedzieć o niedoli niekochanych dzieci, przypisywano złe cechy i okrutne zachowania macochom, choć odnosiły się one tak samo do matek biologicznych. Natomiast ojcowie przedstawiani są jako osoby zdominowane przez macochy, niewydolne życiowo, które nie potrafią ochronić swoich dzieci przed okrucieństwem drugiej żony i nieprzychylnego świata. Przykładem jest ojciec Jasia i Małgosi, który nakłoniony przez swoją drugą, okrutną, żonę, zaprowadza dzieci do lasu i porzuca na pożarcie wilkom. Podobnie tata Kopciuszka godzi się z tym, że w jego własnym domu jego rodzona córka jest traktowana przez macochę i przyrodnie siostry jak najgorsza służka. Te silne wzorce znane z literatury zainspirowały badaczy do sprawdzenia, jak jest współcześnie. Obecnie, mimo że społeczeństwo i pozycja dziecka w rodzinie zmieniły się, nadal istnieje silny opór przed ujawnia-
niem braku autentycznej relacji uczuciowej między matką a dzieckiem. W sytuacjach skrajnych, gdy matka zaniedbuje dziecko, stosuje przemoc lub porzuca je, odbiór społeczny jest otwarcie negatywny. Jeśli jednak mama względnie dobrze zaspokaja potrzeby fizyczne dziecka, karmi je, dobrze ubiera, dba o czystość, daje się jej kredyt zaufania w postaci założenia, że na pewno kocha swoje dziecko. W tych przypadkach zaniedbania są równie duże, ale zawoalowane, manifestowane nie wprost, skrywane pod płaszczykiem zaspokajania potrzeb fizycznych i materialnych. Gdy następuje odrzucenie emocjonalne, a nadopiekuńczość fizyczna, zasypywanie zabawkami i liberalne metody wychowawcze są tylko przykrywką dla chłodu emocjonalnego i braku zainteresowania światem przeżyć dziecka, wtedy trudno otoczeniu, a nawet psychologom i psychiatrom, mówić o tym otwarcie. Raczej przyjmuje się, że „każda matka kocha swoje dzieci”, niż ujawnia to, że są kobiety, które dzieci nie lubią, w tym matki, które nie kochają swojego potomstwa, podobnie jak macochy z baśni. Niektóre postacie dziecięce występujące w baśniach, postrzegane jako fikcyjne, prawdopodobnie są autentycznym obrazem pewnych chorób i zaburzeń. Pierwowzorem Calineczki i Tomcia Palucha są dzieci z zespołami genetycznymi, których cechą charakterystyczną jest niskorosłość, np. zespołem Nijmegen (Nijmegen Breakage Syndrome – NBS) lub zespołem Silvera-Russella (Silver Russell Syndrome – SRS). Drobna budowa ciała tych dzieci, a jednocześnie specyficzny fenotyp behawioralny, w tym cechy wzbudzające sympatię otoczenia, mogły zainspirować do uczynienia z nich baśniowych po-
staci. Autorom ani czytelnikom tych legend nie powstały w głowach skojarzenia z chorobami, bo wtedy nie było takiej wiedzy. Poza tym niezwykły urok osobisty tych dzieci kojarzy się raczej z postaciami wyjątkowymi niż chorymi. Baba Jaga i wiele innych wiedźmowatych staruszek wykwitających swą upiornością na stronicach książek to też postaci nieprzypadkowe, a tym bardziej niezmyślone. Wiele przypisywanych im cech – jak słaby wzrok, garb, narośla na skórze, zdeformowane sylwetki – to cechy współcześnie opisywane jako objawy zaawansowanej postaci neurofibromatozy – NF1 (choroby Recklinghausena). Te analizy, choć mogą sprawiać wrażenie mało poważnych, mają duże znaczenie naukowe. Sugerują bowiem, że te zespoły – i wiele innych chorób – występowały w przeszłości, a więc nie są jakąś nową mutacją genetyczną w populacji ani wynikiem negatywnych procesów typowych dla współczesnej niezdrowej cywilizacji. Literatura, która nie jest istotnym dokumentem i materiałem analiz naukowych, stanowi jednak ważne źródło informacji i często inspiruje współczesnych naukowców do badań. Z wyników tych dociekań korzystamy na co dzień, słuchając porad specjalistów, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że początki ich wiedzy mogą sięgać starych baśni, powieści lub nowel.
47
Z przymrużeniem oka |
NA CO DZIEŃ
Łyk zdrowia
Dużo mówi się o tym, że picie odpowiedniej ilości wody jest równie ważne jak zdrowe odżywanie się. To prawda, woda to podstawowy składnik ciała, a także środowisko wszystkich zachodzących w nim procesów. Dlatego tak ważne jest dostarczanie jej w ilości odpowiadającej zapotrzebowaniu. Ale co to oznacza w praktyce? Od czego zależy zapotrzebowanie na wodę i co się dzieje, kiedy nie jesteśmy wystarczająco nawodnieni?
Agata Żychlińska DIETETYK
K
ażda czynność organizmu wymaga obecności wody. Począwszy od oddychania, przez wchłanianie składników odżywczych, wydalanie, regulację temperatury ciała, po przełykanie czy mruganie oczami – do tego wszystkiego potrzebujemy wody. Według norm Instytutu Żywności i Żywienia dorosła zdrowa kobieta powinna wypijać dziennie dwa litry płynów, mężczyzna dwa i pół litra. Przy ciężkiej pracy fizycznej, wzmożonym wysiłku lub podczas upałów zapotrzebowanie na płyny może wzrosnąć do ponad trzech, a nawet czterech litrów. Wzrasta ono także w stanach chorobowych, w których pojawiają się biegunka, gorączka lub wymioty. Warto pamiętać, że więcej wody powinny pić także kobiety w ciąży, u których zapotrzebowanie (w zależności od masy ciała) waha się pomiędzy dwa i pół a trzy litry na dobę. NIE TYLKO GASI PRAGNIENIE! Sięgając po wodę, zwykle chcemy po prostu ugasić pragnienie. Tymczasem
48
w tle tego sygnału, wewnątrz organizmu zachodzą procesy mające wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie. Kluczowe znaczenie ma nawodnienie organizmu, czyli odpowiednia ilość wody w komórkach oraz w płynie międzykomórkowym. Jeśli równowaga między tymi płynami jest zachowana, to w komórce i poza nią zachowana jest odpowiednia ilość elektrolitów. Taki stan jest optymalny dla przebiegu wszystkich procesów życiowych. W sytuacji, kiedy pijemy zbyt mało wody, jest ona pobierana z komórek na rzecz płynu międzykomórkowego. Komórki są zatem odwodnione. Jest to podstawowa przyczyna zatrzymywania się wody w organizmie, który magazynuje jej maksymalną ilość, aby wyrównać powstałą różnicę. Stąd w sytuacji kiedy organizm zatrzymuje wodę, zaleca się picie jej zwiększonych ilości. Komórki wrócą do naturalnego stanu, podobnie jak obieg wody. Substancje, które w największym stopniu powodują zatrzymywanie wody w ciele, to sól oraz alkohol. Ponadto zjawisko to wystę-
puje często u kobiet w ciąży ze względu na zmiany hormonalne. Sprzyjają temu także niektóre leki, brak aktywności fizycznej oraz upały, jeżeli pijemy zbyt mało. Niedostateczna ilość snu także może się przyczynić do zatrzymania wody w ciele. Sygnałem, że coś jest nie w porządku, są pojawiające się obrzęki, opuchlizna na twarzy, uczucie ciasnoty w butach, spuchnięte palce u rąk, a także zmęczenie, rozdrażnienie czy bóle głowy. SZKLANKA WODY I SOCZYSTY OWOC Wodę dostarczamy do organizmu nie tylko w postaci płynów, ale również z jedzeniem, które pokrywa w pewnym stopniu zapotrzebowanie na ten składnik. Szczególnie obite w wodę są warzywa oraz owoce. Pamiętajmy, że źródłem tego płynu mogą być także różnego rodzaju herbaty i napary. Ważne jest to, aby zgadzał się bilans i żeby chociaż połowa z wypijanych dziennie płynów to była woda w czystej postaci.
Ilość wody zalecana w ciągu doby zależy od masy ciała. Choć powszechnie mówi się, że powinno to być 1,5–2 l dziennie, to dla większej precyzji należy za Światową Organizacją Zdrowia rekomendować 30 ml wody na 1 kg masy ciała.
CO JEŚLI WODY BĘDZIE ZA MAŁO? W sytuacji, w której ilość wody będzie zbyt mała, może pojawić się wspomniane zjawisko zatrzymywania jej w organizmie. Ponadto mogą ucierpieć także nerki, które potrzebują wody do filtrowania produktów przemiany materii oraz pozbywania się ich z organizmu. Zbyt małe spożycie wody może skutkować obniżeniem koncentracji, rozdrażnieniem, wahaniami nastroju, wzrostem masy ciała, występowaniem wyprysków (co ma związek z niedostatecznym oczyszczaniem organizmu ze zbędnych produktów przemiany materii) oraz pogorszeniem wyglądu. Jej odpowiednia ilość w diecie ma ogromny wpływ na stan skóry, bo nawilżenie to nie tylko kremy, maseczki czy zabiegi, ale przede wszystkim dobry bilans płynów, a zatem wypijanie zalecanych ilości wody. Optymalne nawilżenie skóry zapewni poprawę jej elastyczności, czyli pomoże uchronić przed pojawianiem się zmarszczek, a także ułatwi walkę z cellulitem, a nawet z nadwagą.
Z KRANU CZY Z BUTELKI? Nie ma przeciwwskazań do picia wody z kranu, o ile jest ona dobrej, sprawdzonej jakości. Dla bezpieczeństwa można wodę z kranu przegotować lub zastosować filtr. Na rynku dostępnych jest wiele rodzajów wód, część z nich jest bogata w minerały. Takie wody mogą dodatkowo dostarczyć składników mineralnych, głównie wapnia i magnezu, w mniejszej ilości potasu. Decydując się na zakup wody, warto zapoznać się z etykietą, aby mieć pewność, że jest to odpowiedni produkt. Dostępne na rynku wody różnią się między sobą zawartością składników mineralnych. Większość z nich nie może być nazywana „wodami mineralnymi”, choć nie wszystkie O tym, czy woda jest mineralna świadczy jej skład. Poniżej tabela, która pokazuje, jaki jest podział wód ze względu na składniki mineralne. DLA KOGO JAKA WODA? Kobiety w ciąży mają zwiększone zapotrzebowanie na składniki mineralne. Wody zalecane w czasie ciąży to te z grupy średnio49
Z przymrużeniem oka | zmineralizowanych. Warte uwagi jest to, że wody butelkowane często zawierają pewną ilość sodu. Osoby, które mają problemy z nadciśnieniem, powinny zatem wybierać te o niskiej zawartości tego składnika. Jeśli u kogoś występują problemy z nerkami (lub inne przewlekłe choroby dróg moczowych), powinien on sięgać po wody o niskiej zwartości składników mineralnych. Nerki mogą nie sprostać filtrowaniu i być dodatkowo obciążone przez duże ilości minerałów. Choć nie ma przeciwwskazań, aby osoby zdrowe piły wodę gazowaną, która ze względu na zawartość dwutlenku węgla może być dłużej przechowywana po otwarciu, to z tej odmiany wody powinny zrezygnować osoby mające problemy gastryczne, czyli choroby układu pokarmowego. Bąbelki mogą bowiem wpłynąć na zaostrzenie dolegliwości. NIEMOWLĘTA I DZIECI Dla niemowląt do szóstego miesiąca życia podstawowym pokarmem i napojem powinno być mleko matki. Jednak są sytuacje, w których konieczne może okazać się dodatkowe nawadnianie niemowlaka, czyli podawanie mu dodatkowej porcji wody.
Znane wszystkim słowo SPA – kojarzone powszechnie z miejscem wykonywania zabiegów upiększających – to akronim łacińskiego wyrażenia Sanus per aquam, czyli „zdrowie poprzez wodę”. Już starożytni wiedzieli, że woda ma ogromny wpływ na nasze zdrowie, wygląd i samopoczucie. 50
NA CO DZIEŃ
RODZAJ ZAWARTOŚĆ SKŁADNIKÓW WODY MINERALNYCH Bardzo nisko zmineralizowana
Mniej niż 50 mg na litr wody
Niskozmineralizowana
Pomiędzy 50 a 500 mg na litr wody
Średniozmineralizowana
Pomiędzy 500 a 1500 mg na litr wody
Wysokozmineralizowana
Powyżej 1500 mg na litr wody
Po pierwsze warto obserwować maluszka. Jeśli jest marudny, płacze, ma wypieki – być może jest po prostu spragniony. Wtedy można spróbować podać mu porcję wody. Ważne, aby była to woda o niskiej zawartości minerałów, najlepiej przegotowana i wystudzona. Wodę należy także podać kiedy dziecko jest chore – ma gorączkę, biegunkę czy wymiotuje. Ilość wody najlepiej wówczas ustalić z lekarzem. Wodę można podawać dziecku łyżeczką, szczególnie jeśli malec jest przyzwyczajony tylko do piersi. U dzieci karmionych mieszankami mlecznymi można wspomagać się butelką. Od szóstego miesiąca życia dziecka woda powinna zagościć na stałe w codziennym menu. Nadal należy podawać maluszkowi wodę o niskiej zawartości minerałów. Dla dzieci do pierwszego roku życia zalecana ilość wody mieści się pomiędzy ośmiuset mililitrami a jednym litrem. Warto zachęcać dzieci do picia wody już od najmłodszych lat. Wtedy przecież kształtują się nawyki żywieniowe, które, jeśli będą poprawne, będą procentowały przez całe życie.
CZY MOŻNA PIĆ WODY SMAKOWE? Wody smakowe mają dodatek sztucznych aromatów i często zawierają znaczne ilości cukru. Sto mililitrów wody smakowej to od dziesięciu do dwudziestu kilokalorii. Jeśli przeliczymy to na zalecane dwa litry dziennie to całkiem duża porcja energetyczna i zupełnie niepotrzebny zastrzyk białego cukru. Lepszym rozwiązaniem, niż kupowanie wody smakowej, będzie dodanie do tej „zwyczajnej” na przykład soku z cytryny lub pomarańczy. Dbanie o odpowiednie nawodnienie jest bardzo istotne. Warto o tym pamiętać, ponieważ woda pomaga utrzymać dobre samopoczucie, witalność i sprawność umysłu, a także dodaje energii. Ponadto jest ważna dla zachowania prawidłowej masy ciała i wspomaga odchudzanie. Dobrze mieć ją zawsze pod ręką.
PO PRACY
| Z przymrużeniem oka
Jak odpoczywać, żeby się nie zmęczyć?
Wbrew pozorom odpowiedź na pytanie zawarte w tytule nie jest oczywista. Czy podczas wakacji powinniśmy odpoczywać raz a długo, a w domyśle dobrze, czy może częściej, podczas kilkudniowych wypadów? I czy do odpoczynku, aby przyniósł relaks, trzeba się przygotować?
Marcin Pacho
I
stnieją badania, które dowodzą, że choć wakacje mają bardzo korzystny wpływ na nasze samopoczucie i zdrowie, to niestety, korzyści te są krótkotrwałe i zanikają w ciągu dwóch do trzech tygodni. Tym bardziej zatem warto się zastanowić, jak, kiedy, na jak długo i gdzie wybrać się na urlop, by powrócić z poczuciem dobrze wykorzystanego czasu. CZY MUSIMY ODPOCZYWAĆ? Abstrahując od prawa pracy, w którym urlop wypoczynkowy to jeden z ważniejszych i najbardziej szczegółowych zapisów, odpoczynek w naturalny sposób reguluje pracę naszego ciała i umysłu i jest niezbędny, by nasza praca zawodowa oraz aktywność społeczna i rodzinna przebiegały prawidłowo i były efektywne. Każdy z nas co jakiś czas porządkuje swoją szafę, swoje biurko, swój samochód. Dobrze wiemy, że jest to konieczne, by móc z tych rzeczy korzystać i aby dobrze funkcjonowały. Dlaczego więc często lepiej traktujemy otaczające nas przedmioty od nas samych, wiecznie odkładając tak potrzebny urlop? Kiedy jesteśmy otoczeni nawałem spraw, wokół nas panuje chaos, a my musimy sprostać kolejnym zadaniom i obowiązkom, trudno jest usłyszeć siebie. Tylko ze spokojną głową uda nam się podejmować właściwe decyzje i budować zdrowe relacje – podkreśla psycholog i psychoterapeuta Katarzyna Iwanicka.
SPONTAN ZAPLANOWANY Już samo planowanie – wybór miejsca wyprawy i towarzystwa, kupno biletów czy opłacanie noclegu – może dobrze nastroić nas do odpoczynku. Dzięki temu, kiedy nadejdzie pierwszy dzień wakacji, unikniemy szoku, jak jest on inny od naszej rutyny. Bo nasza głowa już się do tego zmienionego rytmu przyzwyczai. Dobrze jest zawczasu zaplanować, co będziemy robić. Choć wielu osobom prawdziwe wakacje kojarzą się z beztroską rozumianą jako czas, w którym będzie co ma być, to w praktyce może okazać się, że taki brak planu będzie frustrujący, a do tego w czasie urlopu dopuścić przecież nie możemy. Wypoczywać można na wiele sposobów. Warto jednak zapytać siebie – czego tak naprawdę potrzebuję, by się zrelaksować. Czy chciałbym spędzić ten czas aktywnie, czy wolę poleżeć na plaży; mam ochotę zwiedzić zabytki w jednej z metropolii, czy lepiej poczuję się, będąc blisko natury? Odradzam uleganie modom – „wszyscy lecą do Egiptu, więc i ja tam muszę być”. Myśląc w ten sposób, możemy się sromotnie rozczarować, bo nasze rozbudzone oczekiwania rozminą się z rzeczywistością – twierdzi Iwanicka. CZAS WAKACJI Debaty, ile trwać powinien efektywny urlop… trwają od lat i chyba nigdy nie będzie jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko dlatego, że
badania, będące podstawą rekomendacji, są siłą rzeczy prowadzone na potencjalnych urlopowiczach i ich doświadczeniach, które nigdy w dziedzinie tak indywidualnej jak odpoczynek nie będą zbieżne. Generalnie najbardziej popularne opcje można sprowadzić do dwóch – jedna mówi, że prawdziwy urlop to taki, który trwa co najmniej trzy tygodnie, druga, że czas odpoczynku nie powinien być jednorazowo dłuższy niż 4 dni. Warto jednak przyjrzeć się racjom przemawiającym za obiema opcjami. Jak zaznacza Katarzyna Iwanicka: dr David Lewis z University of Sussex dowodzi, że wbrew powszechnemu przekonaniu, urlop nie musi trwać całymi tygodniami i że idealny wypoczynek trwa trzy dni, a miejsce docelowe nie jest oddalone dalej niż 4 godziny drogi. Naukowiec podkreśla, że często po zbyt długim urlopie dopada nas spadek formy, gdyż na wakacjach pozwalamy sobie na więcej – objadamy się, pijemy zbyt dużo alkoholu czy godzinami leżymy na słońcu. Tak więc, aby dobrze odpocząć, powinniśmy wsłuchać się w swoje potrzeby. Pułapką jest też pragnienie tego, żeby „odpocząć na zapas”. Zdaniem badacza tradycyjna pourlopowa zniżka formy, dłuższa, im dłużej odpoczywamy, może spowodować większy stres dla osób powracających do pracy oraz usiłujących uporać się z zaległościami i sprawami wymagającymi od nich natychmiastowej 51
Z przymrużeniem oka |
Dobrze jest zawczasu zaplanować, co będziemy robić. Choć wielu osobom prawdziwe wakacje kojarzą się z beztroską rozumianą jako czas, w którym będzie co ma być, to w praktyce może okazać się, że taki brak planu będzie frustrujący, a do tego w czasie urlopu dopuścić przecież nie możemy.
52
PO PRACY
koncentracji. Jednocześnie biorąc pod uwagę to, z czym w czasie urlopu często przesadzamy, np. długie opalanie się, objadanie się czy spożywanie alkoholu, można powiedzieć, że im dłuższy urlop, tym większe potencjalne ryzyko dla zdrowia. Podobnego zdania, choć w mniej radykalnym ujęciu, jest psycholog dr Glenn Wilson, który twierdzi, że: najbardziej optymalnym rozwiązaniem jest udanie się na serię kilku krótkich urlopów niż na jeden bardzo długi. Z drugiej strony istnieją badania mówiące, że czas jednorazowego odpoczynku musi być długi, bo dzieli się na etapy. W pierwszym tygodniu człowiek adaptuje się do nowych warunków, w drugim następuje oswajanie miejsca, a trzeci jest przeznaczony na odpoczynek właściwy. Taki podział ma szczególne znaczenie, jeśli faktycznie zmieniamy np. strefę klimatyczną i musimy zwyczajnie przestawić nasz rytm dnia i nocy lub jesteśmy podatni na zmiany otoczenia, które powodują np. problemy z metabolizmem.
Rozwiązaniem sporu może być znalezienie złotego środka. Wiele argumentów przemawia za coraz bardziej popularną opinią, że liczbą magiczną, jeśli chodzi o czas urlopu, jest 10 dni. Za pośrednictwem magazynu „Forbes” rozpropagował ją jeden z jego ekspertów, amerykański dziennikarz i doradca finansowy Tim Maurer. Bazując na własnych doświadczeniach, stwierdza on m.in., że jeśli, bez względu na długość urlopu, musimy poświęcić jego 2 dni na dojazd i powrót, wybierając opcję 10-dniową zaoszczędzimy procentowo 10 proc. czasu przeznaczonego na wakacje niż w przypadku najbardziej standardowych wypadów 7-dniowych. Po drugie Maurer stwierdza, że dopiero po czterech dniach urlopu przechodzi od roli obserwatora do zaangażowanego uczestnika wakacyjnych wypraw i dopiero kolejne 4 dni (wyłączając wspomniane dwa dni na dojazd i powrót) dają się mu tym stanem nacieszyć. Po trzecie stwierdza też, że wypad choć trochę dłuższy niż tydzień powoduje, że chcąc nie chcąc jest zmuszony dele-
gować swoje obowiązki, bo podczas wyjazdu na urlop kilkudniowy zazwyczaj nie korzysta nawet z opcji e-mailowego autorespondera informującego, że jest poza biurem, a tym samym jest tak naprawdę nadal na stanowisku. Maurer zwraca też uwagę na cenę takiego wyjazdu, a właściwie na plan jego opłacenia. Zdarza się bowiem, że krótkie wypady zdają nam się zbyt mało ważne, a tym samym zbyt mało kosztochłonne, by zaplanować na co i ile wydamy, uważając, że przecież„te kilka dni nie może być drogie”. Realizując dłuższe wypady siłą rzeczy częściej planujemy, jak je sfinansujemy, a ryzyko niezwrócenia uwagi na tylko pozornie nieznaczne koszty jest zdecydowanie mniejsze. Im szybciej stracimy z pola widzenia wydatki na wakacyjne wypady, tym dotkliwej dotknąć może nas chandra po ich zakończeniu i poznaniu pourlopowego stanu portfela, która wiele z miłych letnich wspomnień obróci wniwecz. Zalet magicznych 10 dni na urlopie autor zna więcej i choć można je potraktować z przymrużeniem oka, warto się też zastanowić, czy można je w jakikolwiek sposób wykorzystać w planowaniu urlopów o innym czasie trwania? Warto sprawdzić na własnym przykładzie. GDZIE OCZY PONIOSĄ? Coraz częściej wakacyjny urlop kojarzymy z podróżą za granicę. Niestety, najczęściej nie jest to nasza potrzeba, ale podświadoma odpowiedź na dominujący trend – w wakacje po prosty wypada wyjechać z kraju, a zewsząd zalewani jesteśmy ofertami wypraw w najdalsze zakątki globu. Na szczęście nic nie musimy. Wybierać powinniśmy takie destynacje, które są w zasięgu naszych możliwości czasowych i finansowych. Jeśli już sama podróż na urlop męczy, a cena przyprawia o ból głowy – mało jest prawdopodobne, że naprawdę odpoczniemy, bo nie dość, że najpierw będziemy musieli odpocząć po trudach wyprawy, to jeszcze zamiast oczyścić umysł z bieżących spraw, będziemy zastanawiać się, czy wydatek wpłynie na nasze życie po powrocie. Choć to banał, to zawsze w pierwszej kolejności warto zastanowić się nad opcją najtańszą. Wbrew wielu opiniom są sposoby na to, by wakacje były tanie. Po pierwsze, po-
dróż pociągiem z pewnością wyniesie nas taniej, tym bardziej że latem, z uwagi na większą konkurencyjność rynku, możemy liczyć na coraz więcej zniżek. Po drugie, wybierając termin wyprawy, warto wybrać czas wypadający poza sezonowym szczytem, szczególnie jeśli wybieramy się do kurortu, kiedy odpoczywających jest najwięcej, ceny noclegów i wyżywienia są najwyższe, a proporcje jakości do ceny najmniej zadowalające. Po trzecie, zamiast prestiżowych hoteli, które za ów prestiż każą sobie słono płacić, warto zastanowić się np. nad ośrodkiem agroturystycznym. Coraz częściej oferty takich miejsc mogą jakością swobodnie konkurować z ofertą wielogwiazdkowych hoteli, przy czym koszt pobytu jest znacznie mniejszy. Po czwarte, warto szacować wydatki – począwszy od tych na jedzenie (zawsze bardziej opłacać się będzie przygotowywanie posiłków we własnym zakresie), a kończąc na zazwyczaj (jeśli nie zawsze) zbędnych, dyktowanych wyłącznie wakacyjnym podekscytowaniem zakupach w stylu pamiątek z muszelek, które na dłuższą metę zawsze okazują się wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Nie warto też „blokować” się na urlop zawiera kompleks aromatów bez podróży. Jeśli jednak zdecydujemy NaturalCalm™, minimalizuje ryzyko się urlop spędzić w domu, warto powiaalergii, wzmacnia barierę ochronną domić o tym domowników i zadbać, by skóry, jest rekomendowana ten czas był rzeczywiście inny od naszej przez Polskie Towarzystwo codziennej rutyny – zaznacza Iwanicka. Alergologiczne. Na początku może warto zastanowić się, co sprawia nam przyjemność i co odkładamy na później. Tutaj jednak mała uwaga – jeśli chcemy zabrać się za gruntowne porządki, przemeblowywanie mieszkania czy segregację ubrań, to nie tędy droga. Jeśli wolny czas poświęcimy rzeczom i zadaniom, a nie sobie, po raz kolejny wrócimy do pracy „wypompowani”, z przekonaniem „urlop, urlop i po urlopie”. Jednocześnie niepokojące jest to, że co czwarty z nas nie wyobraża sobie odpoczynku bez dostępu do internetu. Zachęcam, żeby choć na jeden dzień odciąć się od wszelkich mediów. Zróbmy sobie dzień bez telefonu, telewizora czy komputera. Na początku będzie ciężko, ale po jakimś czasie usłyszymy w końcu… siebie – dodaje nasz ekspert.
Linia na dobranoc JOHNSON’S® Baby
53
Z przymrużeniem oka |
KRZYŻÓWKA
Hasło konkursowe wraz danymi kontaktowymi (imię, nazwisko, adres korespondencyjny) prosimy przesyłać dokładnie 16 czerwca 2015 roku na adres redakcja@wczepkuurodzone.pl. Dla pierwszych 10 Czytelników, którzy prześlą poprawne rozwiązanie, mamy zestawy kosmetyków NEUTROGENA®. Zapraszamy do zabawy. Laureatkami konkursu krzyżówkowego z ostatniego numeru „W Czepku Urodzonych” zostały i kosmetyki NEUTROGENA® otrzymują: Karolina Bzowska (Kraków), Beata Zielińska (Nowy Tomyśl), Małgorzata Kondracka (Warszawa), Alicja Abramowicz (Lubaczów), Arleta Pękalska (Gorzów Wielkopolski), Gabriela Choroba (Świdwin), Mirosława Bukowska (Gdańsk), Mariola Kapelska (Warszawa), Anna Czaperska (Łódź), Monika Kusa (Suwałki).
54
W konkursie Le Petit Marseillais® zwyciężyły i nagrody otrzymują: Małgorzata Pulczyńska (Toruń), Jolanta Kurkowska (Białystok), Maria Majtczak (Kutno), Halina Kinic (Poznań), Marta Długoń (Tychy), Jolanta Mirecka (Kalisz), Justyna Boder (Myślenice), Mirosława Szweda (Łódź), Katarzyna Kropa (Warszawa), Marta Wilecka (Justynów), Lucyna Wielisz (Lubin), Agnieszka Morawska (Warszawa), Joanna Berlińska (Kędzierzyn-Koźle), Krystyna Migus (Wadowice), Grażyna Kopacka (Jelenia Góra). Gratulujemy!
DLA ZDROWEJ I PIĘKNEJ SKÓRY
Twoja skóra, tak jak Twoje ciało, musi być zdrowa, aby była piękna. Wybierz linię kosmetyków NEUTROGENA® najlepiej dopasowaną do potrzeb Twojej skóry.
REGENERACJA
ODŻYWIENIE
NAWILŻENIE
Linia intensywnie regenerująca już po pierwszej aplikacji jest ukojeniem dla bardzo suchej, podrażnionej i szorstkiej skóry. Dzięki bogatej w glicerynę Formule Norweskiej oraz składnikom odbudowującym i łagodzącym działa jak regenerujący opatrunek*.
Linia odżywcza z Formułą Norweską i maliną nordycką intensywnie odżywia skórę, przywracając jej zdrowy wygląd. Owoc maliny nordyckiej stanowi bogate źródło antyoksydantów i wspomaga procesy regeneracyjne komórek. Rekomendowana dla skóry zmęczonej.
Linia głęboko nawilżająca została stworzona z myślą o pielęgnacji suchej skóry. Formuła Norweska zapewnia 24-godzinne nawilżenie, przenikając aż do 10 warstw w głąb skóry**. Pozwala cieszyć się zdrową, piękną i aksamitnie gładką skórą.
Badanie skóry w wybranych sklepach na terenie Polski oraz na www.neutrogena.com.pl *kosmetyczny efekt opatrunku, **górne warstwy naskórka
R E K O M E N D O W A N A P R Z E Z D E R M AT O L O G Ó W
55
łagodność skuteczność bezpieczeństwo
Kiedy rodzi się dziecko... …zależy Ci, by Wasze wspólnie spędzane chwile były fantastyczną przygodą. Linia bąbelkowa JOHNSON’S® Baby: • ma wydajne formuły, które tworzą mnóstwo delikatnej i pachnącej piany • zawiera unikalną formułę NO MORE TEARS® • nie zawiera mydła
Kiedy rodzi się dziecko, życie zaczyna się na nowo 56
www.facebook.com/johnsonsbabypolska www.johnsonsbaby.com.pl