wrzesień 2014 / nr 1 (1)
Z ŻYCIA POŁOŻNEJ:
∫ KATARZYNA OLEŚ PRZEKABACILI MNIE RODZICE
POMAGAMY ZROZUMIEĆ DZIECKO: JAK NOWORODEK ∫ MÓWI „NIE”
∫ MĄDRE
SŁUCHAJ, ∫ PATRZĄC
BABY
POŁOŻNA TO BRZMI DUMNIE
MIĘDZYNARODOWY KONGRES POŁOŻNYCH PRAGA 2014
∫ KĄPAĆ
JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ...
DOTYK ∫ ZMYSŁ I LEKARSTWO
TO DZIECKO MA
LAT 1
łagodność skuteczność bezpieczeństwo
Kiedy rodzi się dziecko... …zależy Ci, by Wasze wspólnie spędzane chwile były fantastyczną przygodą. Linia bąbelkowa JOHNSON’S® Baby: • ma wydajne formuły, które tworzą mnóstwo delikatnej i pachnącej piany • zawiera unikalną formułę NO MORE TEARS® • nie zawiera mydła
Kiedy rodzi się dziecko, życie zaczyna się na nowo 2
www.facebook.com/johnsonsbabypolska www.johnsonsbaby.com.pl
EDYTORIAL
Agnieszka Machnio REDAKTOR NACZELNA
| Z pierwszej ręki
Drogie Czytelniczki, o zawodzie położnej w Polsce mówi się zwykle w kontekście kiepskich zarobków, ograniczeń samodzielności, trudów pracy i braku perspektyw na świetlaną karierę. Jak słusznie zauważa autorka jednego z tekstów, który prezentujemy, „położną w Polsce nie zostaje się dla pieniędzy i sławy i nawet podręczniki położnictwa niewiele miejsca poświęcają wybitnym przedstawicielkom zawodu”. Tymczasem jest to zawód niezwykły, który trudno porównywać do jakiejkolwiek innej profesji. Zawód, z którego można i warto być dumnym. Zdaję sobie sprawę, że w natłoku codziennych, odpowiedzialnych obowiązków ta wyjątkowość Waszej pracy może się nieco zagubić. Aby ją dostrzec, potrzebny jest szerszy kontekst, spojrzenie na charakter pracy nie tylko z perspektywy rodzimego podwórka, potrzebna jest platforma wymiany informacji i doświadczeń kobiet towarzyszących innym kobietom w najważniejszych chwilach ich życia. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się na stworzenie magazynu dla położnych. Jego tytuł – „W Czepku Urodzone” – to ukłon w Waszą stronę, bo wiele z Was wykonuje ten zawód z pięknego, prawdziwego powołania, oraz ukłon w stronę „Waszych” dzieci, które miały to szczęście, że w ich przyjściu na świat pomagały im tak doświadczone ręce. Dołożymy starań, by był to kwartalnik przez Was oczekiwany, czytany od deski do deski, wzbogacający Waszą wiedzę o najnowsze doniesienia i badania z zakresu ciąży, porodu, zdrowia noworodka czy psychologii rodziny. Dla Was i o Was, a co za tym idzie – nie bez Was. Zachęcamy do interakcji – komentowania tekstów, podsuwania pomysłów na ciekawe artykuły oraz wskazywania charyzmatycznych osób z Waszego otoczenia, o których warto napisać. W pierwszym numerze sporo miejsca poświęciliśmy Międzynarodowemu Kongresowi Położnych, który odbył się w Pradze na początku czerwca tego roku. Było to wydarzenie wyjątkowe – spotkanie położnych z najodleglejszych krajów świata. Wydarzenie, które pozwala lepiej zrozumieć specyfikę tego zawodu, który choć pod każdą szerokością geograficzną polega na tym samym, to jednak w zależności od kraju – w każdym wygląda nieco inaczej. „W Czepku Urodzone” to magazyn wspierany przez markę JOHNSON'S® Baby, światowego lidera na rynku kosmetyków pielęgnacyjnych dla noworodków i małych dzieci. To wyraz naszego uznania dla Waszej pracy oraz chęć uczynienia jej nieco łatwiejszą i przyjemniejszą. Miłej lektury!
3
Ze środka |
8
SPIS TREŚCI
Położna – to brzmi dumnie!
Ze świata
6 Aktualności
Narażanie dzieci na bierne palenie prowadzi do nieodwracalnych uszkodzeń ich tętnic – donoszą naukowcy na łamach „European Heart Journal”.
8
Położna to brzmi dumnie
Tegoroczny, 30 Międzynarodowy Kongres Położnych zorganizowano tuż za miedzą, w czeskiej Pradze.
Z perspektywy... 12
Kołysz mnie
13
Mój pierwszy raz
To niby tylko cienka bawełniana tkanina, ale zamyka się na dzieckiem jak miękki kokon i tworzy cichą, bezpieczną kolebkę.
Zadzwonił telefon. W słuchawce rozpoznałem głos żony. „Halo? Nie uwierzysz, druga kreska jest różowa”…
Z poradą 14
14
To dziecko ma już 120 lat!
To dziecko ma już 120 lat
Historia marki, której kosmetyki pielęgnacyjne dla niemowląt są jednymi z najbardziej rozpoznawalnych na świecie, zaczęła się od zupełnego przypadku...
Z oddziału 18
Za wcześnie! Za późno! Po co?
22
Kąpać – jak to łatwo powiedzieć...
Macierzyństwo w nietypowym wieku lub przy braku pełnej sprawności kobiety nie tylko wzbudza zainteresowanie…
Jeszcze w drugiej połowie XX w. kąpiel nie miała być przyjemna – miała być szybka, dokładna i skuteczna.
Z pasją 26
Przekabacili mnie rodzice
29
Mądre baby
22
Kąpać – jak to łatwo powiedzieć
4
Porodu domowego nie przyspiesza się, nie zachęcamy kobiet do parcia – twierdzi nasz gość, położna Katarzyna Oleś.
„Baba” w powszechnym rozumieniu jest określeniem obelżywym, choć dla położnych może... brzmieć dumnie.
Z kołyski 31
„Nie” w języku noworodka
34
Słuchaj, patrząc
Zwykle potrzeba kilku tygodni, by rodzice oswoili się z płaczem swojego dziecka.
Uważna obserwacja dziecka to narzędzie tanie, nieinwazyjne i powszechnie dostępne, choć niestety często traktowane z lekceważeniem.
Z troską 38
34 Słuchaj patrząc
Dbacie o innych... A o siebie?
Dotyk rozwija się najwcześniej spośród wszystkich zmysłów, jako pierwszy staje się w pełni funkcjonalny – już w życiu płodowym.
Z receptą 42
Dbacie o innych... A o siebie?
45
Olej na fali
42
Dotyk – zmysł i lekarstwo
Dolegliwości na stałe „wpisane” w pielęgniarską codzienność dotyczą nie tylko kręgosłupa, stawów, układu pokarmowego i nerwowego.
Moda na olejowanie ciała od stóp do głów zatacza coraz szersze kręgi.
Z przymrużeniem oka 48
Cały dzień... na nogach
Na jakie buty postawić, by niosły jak na skrzydłach wszędzie tam, gdzie jesteś potrzebna?
50 Krzyżówka
Weź udział w konkursie. Kartki pocztowe z rozwiązaniem krzyżówki wezmą udział w losowaniu nagród.
Nasi eksperci
Bożena Cieślak-Osik
Justyna Korzeniewska
Karolina Isio-Kurpińska
Położna, psycholog, psychoterapeuta, trener Skali Brazeltona, absolwentka międzywydziałowych studiów etyka w zawodach medycznych. Na co dzień pracuje w Szpitalu Klinicznym im. ks Anny Mazowieckiej w Warszawie. W obszarze jej zainteresowań zawodowych pozostaje rodzina, w której na świat przyszło dziecko. Wspólnie z rodzicami stara się odkrywać umiejętności i kompetencje noworodków, także tych urodzonych przedwcześnie.
Dr n. hum., psycholog. Pracuje z dziećmi chorymi przewlekle i niepełnosprawnymi oraz ich rodzicami w Instytucie Pomniku – Centrum Zdrowia Dziecka. Szczególnie bliska jest jej koncepcja potrzeb rozwojowych dzieci T.B. Brazeltona, z której czerpie inspiracje do pracy z pacjentami oraz publikacji prasowych i naukowych. Współpracuje z personelem medycznym, m.in. prowadząc szkolenia psychologiczne dla pielęgniarskich kursów specjalizacyjnych. Od 2010 r. jest ekspertem JOHNSON’S® Baby.
Ekspertka Skali Oceny Zachowania Noworodka Według Brazeltona. Prowadzi warsztaty dla rodziców dotyczące opieki oraz radzenia sobie z trudnościami w pierwszym okresie po narodzinach dziecka. Interesuje się psychologią rozwojową, pedagogiką i zagadnieniami związanymi z komunikacją. Mama czterech synów. W wolnym czasie czyta literaturę angielską i amerykańską oraz ogląda seriale medyczne.
WYDAWCA:
REDAKTOR PROWADZĄCA:
Johnson and Johnson Poland Sp. z o.o., ul. Iłżecka 24, 02-135 Warszawa, tel.: (48) 22 237 80 02, www.johnsonsbaby.com.pl
Małgorzata Marszałek
Agnieszka Machnio
Black Monkey Design
REDAKTOR NACZELNA: REDAKCJA:
Agencja Wydawnicza MUSQO ul. Tuwima 31, 90-020 Łódź, tel: (48) 42 209 39 36, www.musqo.pl
WSPÓŁPRACA:
Justyna Korzeniewska, Karolina Isio-Kurpińska, Bożena Cieślak-Osik, Sylwia Głuszak, Marcin Pacho PROJEKT GRAFICZNY: ZDJĘCIA:
Archiwa prywatne, www.midwives2014.org, Depositphotos REDAKCJA MERYTORYCZNA:
dr Małgorzata Łysiak, Katarzyna Oleś
5
Ze świata |
AKTUALNOŚCI
nie sprzyja ciężarnym 1 Ubóstwo Kobiety będące w trudnej sytuacji finansowej w czasie ciąży rodzą dzieci z podwyższo-
nym poziomem hormonu stresu, który zwiększa ryzyko poważnych powikłań zdrowotnych w późniejszym życiu – donoszą naukowcy z Uniwersytetu Kolorado w Denver. Wcześniej kilkakrotnie badano poziom kortyzolu u nastolatków pochodzących z rodzin w trudnej sytuacji ekonomicznej, tym razem po raz pierwszy skupiono się na ciężarnych i ich potomstwu. Wyniki tego badania rzucają nowe światło na różnice w stanie zdrowia, które mogą być dziedziczone z pokolenia na pokolenie. Kortyzol jest hormonem stresu, którego nadprodukcja może znacząco wpływać na stan zdrowia, prowadząc do takich powikłań jak choroby układu krążenia czy zaburzenia psychiczne. Dzieci matek o niskich dochodach wykazują zwiększoną ilość kortyzolu w odpowiedzi na stres wywołany szczepieniem. To z kolei, jak wskazują inne badania może być przyczyną zaburzeń poznawczych i zdrowotnych. Wyniki badania pokazują, że stres doświadczany przez matkę udziela się dziecku i jest to możliwe do zauważenia już w pierwszych tygodniach jego życia. To sugeruje, że źródeł bardzo wczesnych różnic w funkcjonowaniu noworodków można szukać w uwarunkowaniach materialnych ich rodziców. Źródło: Medical News Today
ciąży po trzydziestce 2 Ryzyko O matce dojrzałej i ryzyku związanym z późną pierwszą ciążą medycyna mówiła do tej
pory głównie w odniesieniu do kobiet po 35 roku życia… Jednak ostatnie doniesienia ze Szwecji i Norwegii, opublikowane w magazynie „Obstetrics & Gynecology”, każą zweryfikować ten pogląd, gdyż stawiają w tej grupie kobiety znacznie młodsze. Zdaniem naukowców, którzy zbadali prawie milion pierworódek, ryzyko poronienia, urodzenia martwego dziecka lub porodu przedwczesnego wzrasta już tuż po 30 roku życia i może być porównywalne z tym, jakie dotyczy matek w wieku 35-39 lat. Tym samym zmianie mogą ulec definicje „matki dojrzałej” i ciąży w tzw. „późniejszym wieku” (z którymi mogą wiązać się, takie „powikłania” jak słaba kondycja noworodka i zwiększone ryzyko śmierci noworodkowej), a w konsekwencji społeczna ocena „późnego macierzyństwa”. Źródło: The Guardian
także dla mężczyzny 3 Strata Partnerzy kobiet, które poroniły, często czują się ignorowani, „niewidzialni”, odsunięci
na boczny tor, bez możliwości należytego przeżycia swojej straty i bez wsparcia od otoczenia. Jest to problem na szeroką skalę – średnio 1 na 5 ciąż kończy się poronieniem, 2% to ciąże pozamaciczne. Z badania przeprowadzonego przez brytyjską organizację zajmującą się parami, które straciły dziecko wynika, że poronienie dla mężczyzny wiąże się z bardzo silnymi emocjami, 85% badanych wskazało na doświadczenie ogromnego smutku, żalu (63%) i szoku (58%). Niedoszli ojcowie po stracie dziecka mają trudności z koncentracją, problemy ze snem oraz w pracy zawodowej. Jednak 46% badanych przyznało, że nie dzieli się swoimi przeżyciami z partnerką, bojąc się, by jej dodatkowo nie obciążyć. Mężczyźni przyznają, że nie wiedzą, co w takiej sytuacji można powiedzieć, jak udzielić wsparcia, boją się, że ich próby pomocy mogą być źródłem dodatkowego bólu i problemów w związku. Rodzina i znajomi także koncentrują się głównie na kobiecie, rzadko dostrzegając, że poronienie jest stratą dla obojga rodziców. Odnośnie postawy lekarzy i pielęgniarek, jest ona oceniana raczej pozytywnie, jednak mężczyźni oczekiwaliby większego dostępu do informacji oraz wsparcia dla siebie bezpośrednio po stracie dziecka. Zdaniem autorów badania mężczyźni, wbrew temu, co się sądzi, chcą i bardzo potrzebują rozmów po stracie dziecka, muszą „przetworzyć” ten fakt w swojej głowie, a jest to możliwe tylko przy pomocy otoczenia. Jednocześnie jest to bardzo trudne, bo poronienie często wpływa na stosunki towarzyskie i w miejscu pracy oraz na zdrowie fizyczne i psychiczne. Choć potrzeba zwierzenia się jest duża, jest to zwykle zbyt ciężki temat do rozmowy ze znajomymi. Natomiast bardzo pomocne okazują się rozmowy z osobami, które także doświadczyły straty dziecka, aktywność na forach tematycznych, poradniki, ulotki informacje, które traktują o poronieniach i dają wskazówki, w jaki sposób mężczyzna może pomóc swojej partnerce w tej trudnej sytuacji. Źródło: Medical News Today 6
po porodzie 4 Tuż Najnowsze badania, na które powołuje się magazyn „The Lancet”, stawiają pytanie o za-
sadność zaleceń dotyczących pozycji, w jakiej dziecko powinno być trzymane tuż po porodzie. Badacze, przypominając standardową metodę utrzymywania noworodka przed przecięciem pępowiny na wysokości znajdującego się w brzuchu łożyska (co ma pomagać w spłynięciu do ciała malucha całej „należnej” mu krwi pępowinowej), zestawili ją z praktyką kładzenia dziecka z nieprzeciętą pępowiną bezpośrednio po porodzie na brzuchu matki, która choć wskazana z uwagi na łączącą ich więź, miałaby utrudniać pełen przepływ krwi z łożyska do ciała dziecka. Analizy przeprowadzono na blisko 400 noworodkach. Pod uwagę została wzięta waga dzieci przy porodzie i tuż po zaklamrowaniu pępowiny – co miało na celu dokładne oszacowanie ilości krwi, która została przepompowana do ciała dziecka w przypadku tych dwóch wspomnianych wyżej metod. Porównanie nie wykazało żadnych istotnych statystycznie różnic, co tym samym pozwala stawiać metodę kładzenia noworodka na brzuchu matki jako zalecane wskazanie, głównie z uwagi na jej korzystny wpływ na siłę relacji wiążącej od pierwszych chwil matkę i jej dziecko. Źródło: Medical News Today
dzieci przed biernym paleniem! 5 Chroń Narażanie dzieci na bierne palenie prowadzi do nieodwracalnych uszkodzeń ich tętnic –
donoszą naukowcy na łamach pisma „European Heart Journal”. Palenie papierosów w obecności dzieci powoduje pogrubienie ścian ich tętnic oraz wzrost ryzyka zawału serca i udaru mózgu w dorosłym życiu. Bierne palenie rodziców sprawia, że tętnice dziecka, w momencie kiedy osiąga ono pełnoletność, są o 3,3 roku starsze od naczyń krwionośnych ich rówieśników, którzy nie byli narażeni na dym tytoniowy. Badanie przeprowadzono w Australii, na próbie 3776 osób. W momencie jego rozpoczęcia (w 1980 r. pierwsza grupa i w 1985 druga grupa) uczestnicy byli w wieku od 3 do 18 lat. Wyniki obserwacji nie pozostawiają wątpliwości, że palenie w obecności dzieci wpływa na stan ich naczyń krwionośnych, co jest dodatkowym argumentem za tym, aby osoby, które posiadają dzieci oraz te, które w przyszłości planują zostać rodzicami, bezwzględnie rzuciły palenie. Istnieje coraz więcej dowodów na to, że palenie wywiera negatywny wpływa nie tylko na czynnych, ale i na biernych palaczy. Badanie wykazało także, że dzieci palaczy same w życiu dorosłym częściej sięgają po papierosy i że są otyłe. Naukowcy postulują, by zakaz palenia w obecności dzieci i młodzieży stał się priorytetem dla prawodawców. W niektórych krajach, jak w Australii, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie palenie w samochodzie w obecności dzieci już teraz jest zabronione. Jest jednak wiele miejsc na świecie, w których dzieci nie są dostatecznie chronione przed biernym paleniem. Źródło: Medical News Today
na ciężki czas 6 Adres Łódzka Fundacja Gajusz od wielu lat na różne sposoby pomaga dzieciom nieuleczalnie
chorym, prowadzi także Pałac – Hospicjum Stacjonarne dla dzieci, jedyne takie miejsce w Polsce centralnej. Do hospicjum przyjmowane są dzieci nieuleczalnie chore, wymagające postępowania paliatywnego, które nie mają rodziny bądź pochodzą z rodzin w trudnej sytuacji bytowej. Perinatalna opieka paliatywna to dość nowa gałąź opieki paliatywnej nad dziećmi. Przeznaczona jest dla rodzin, u których w czasie ciąży rozpoznano wady letalne płodu. W ramach działalności hospicjum perinatalnego rodzina otrzymuje profesjonalne wsparcie w okresie przedporodowym, w trakcie porodu i bezpośrednio po nim oraz opiekę paliatywną nad dzieckiem urodzonym z wadami letalnymi. Wsparcie pracowników hospicjum, które rodzice mogą uzyskać jeszcze przed urodzeniem dziecka, polega m.in. na wyjaśnieniu specyfiki choroby dziecka i rokowania oraz możliwych scenariuszy postępowania, zapewnieniu profesjonalnej pomocy psychologicznej, omówieniu zasad opieki hospicyjnej, przygotowaniu domu i wyposażaniu go w sprzęt niezbędny do opieki nad chorym noworodkiem, zapewnieniu pomocy socjalnej i duchowej, umożliwieniu kontaktu z innymi rodzicami dziecka dotkniętego wadą letalną. W przypadku podejrzeń wad letalnych hospicjum pomaga rodzicom w zorganizowaniu konsultacji z lekarzem genetykiem, ginekologiem, pediatrą czy psychologiem. Adres do zapamiętania przez położne i do polecenia rodzicom z dzieckiem terminalnie chorym. Źródło: www.gajusz.org.pl 7
Ze świata |
MIĘDZYNARODOWY KONGRES POŁOŻNYCH
Położna
to brzmi dumnie! Jubileuszowy 30 Międzynarodowy Kongres Położnych, który odbywał się w Pradze w dniach 1-5 czerwca był prawdziwym świętem dla kobiet wykonujących piękną, choć trudną pracę położnej. Jego uczestniczki przybyły do stolicy Czech ze wszystkich stron świata, by podzielić się swoim doświadczeniem, problemami i nadziejami dotyczącymi ich codziennej pracy.
Małgorzata Marszałek
K
ongresy położnych mają długą, bo ponad 90-letnią tradycję. Są organizowane co trzy lata w najróżniejszych zakątkach globu. Poprzedni z 2011 r. zgromadził położne w Durbanie, w Republice Południowej Afryki, kolejny w 2017 r. odbędzie się w kanadyjskim Toronto, a tegoroczny zorganizowano tuż za miedzą, w czeskiej Pradze. Uczestniczyło w nim około 3500 położnych ze 102 krajów świata. Przez 4 dni położne brały udział w licznych sympozjach, sesjach, warsztatach i wykładach poświęconych specyfice ich codziennej pracy. Niektóre z omawianych problemów miały charakter lokalny,
8
bo ciężko porównywać pracę położnych w Afryce i w krajach wysoko rozwiniętych. Okazało się jednak, że jest sporo kwestii, które je łączą, niezależnie od szerokości geograficznej. To przede wszystkim potrzeba, by ich kompetencje były szanowane i doceniane, by mogły prowadzić ciąże fizjologiczne, przyjmować porody domowe, by miały prawo towarzyszyć kobietom w najważniejszych chwilach ich życia, ale też by miały możliwość kompleksowo czuwać nad ich zdrowiem. Tego aspektu ich pracy dotyczył też temat przewodni tegorocznego kongresu, a brzmiał on „Położne – poprawa zdrowia kobiet w zakresie globalnym”.
Konferencja prasowa podsumowująca kongres w Pradze
Główny Sponsor 30 Międzynarodowego Kongresu Położnych w Pradze i Organizator Sympozjum poświęconego dotykowi
Ceremonia otwarcia kongresu w niedzielne popołudnie 1 czerwca miała bardzo podniosły, emocjonalny charakter. Jej najbardziej wzruszającym momentem było wprowadzenie na scenę flag państw, z których pochodziły uczestniczki kongresu. W tym kolorowym pochodzie nie zabrakło flagi biało-czerwonej, choć niestety zabrakło polskiej delegacji. A szkoda, bo kongres to zarówno okazja do zdobycia nowej wiedzy, poszerzenia horyzontów, jak i spojrzenia na swój zawód z innej, szerszej perspektywy. Każde z państw witane było gromkimi brawami. W tamtym momencie położne z całego świata faktycznie były jedną, ponadnarodową społecznością. Stanowisko marki JOHNSON'S® Baby, na którym odbywały się wykłady eksperckie, m.in. na temat pielęgnacji skóry niemowląt
CO KRAJ, TO OBYCZAJ Choć idea pracy położnej, czyli towarzyszenie kobietom w czasie ciąży, porodu i połogu pozostaje uniwersalna, jej specyfika różni się znacząco, w zależności od kraju pochodzenia. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Jednym z najbardziej gorących tematów w środowisku czeskich położnych okazuje się system kształcenia 9
Ze świata |
MIĘDZYNARODOWY KONGRES POŁOŻNYCH
położnych w Słowenii jest zmiana prawa, tak aby uwzględniało ono opiekę poporodową, czego obecnie brakuje. O różnicach tych dyskutowano na „Otwartym Forum o Wyzwaniach dla Położnych w Europie Wschodniej”. Na tym forum bardzo brakowało głosu polskich położnych.
Praktyczne wskazówki, jak masować noworodka od ekspertki JOHNSON’S® Baby
młodych adeptek zawodu. Czeskie studentki położnictwa mogą praktykować jedynie w szpitalach, nie mają dostępu do porodów domowych ani możliwości pracy środowiskowej. Czeskie położne walczą o to, by w pracy korzystać z pełnego zakresu swoich kompetencji, a przede wszystkim, by dawać przyszłym mamom szansę na urodzenia dziecka w warunkach domowych. Tymczasem szpitale u naszych południowych sąsiadów praktykują szybkie porody, często przez cesarskie cięcie, sztucznie przyspieszane przez oksytocynę. Sama profesja położnej nie jest natomiast zaliczana do kategorii opieki medycznej. Nie lepiej jest na Słowacji, gdzie położne także nie należą do struktur opieki zdrowotnej, a same ich usługi nie są refundowane przez państwowy system ochrony zdrowia. Nie mają także możliwości indywidualnej praktyki. Ale już w Słowenii sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Tam tradycja pracy położnej jest bardzo długa i silna, a położne mają nawet własną przysięgę, wzorowaną na przysiędze Hipokratesa, którą składają lekarze. Celem 10
ZA CO KOCHASZ SWÓJ ZAWÓD? Na stoisku JOHNSON’S ®Baby, na położne czekała specjalna tablica, na której mogły zapisać własną deklarację, dlaczego wykonują ten zawód. Odpowiedzi były bardzo zróżnicowane w zależności od kraju pochodzenia osoby piszącej. Położne z Europy Zachodniej, Stanów Zjednoczonych czy Kanady pisały o potrzebie zapewnienia komfortu kobietom podczas porodu, o walce z depresją poporodową, o standardach opieki nad noworodkiem, podczas gdy ich koleżanki z krajów Afryki i Azji pisały o zapobieganiu zgonom kobiet i nowo narodzonych dzieci, o walce z AIDS, z wykorzystywaniem seksualnym kobiet, o braku standardów, które rekompensuje zaangażowanie położnych Czarnego Lądu. To zderzenie możliwości i wynikających z nich potrzeb było bardzo znamienne i w jakiś sposób wzruszające. A jeżeli chodzi o punkty wspólne? Podczas poszczególnych sesji wiele mówiło się o możliwości prowadzenia
Miłym dla oka „skutkiem ubocznym” międzynarodowego środowiska były ciekawe stroje narodowe i regionalne z najróżniejszych zakątków świata
Ceremonia otwarcia Kongresu, podczas której prezentowano flagi wszystkich krajów, które należą do Międzynarodowej Konfederacji Położnych
przez położne ciąż fizjologicznych oraz przyjmowania porodów domowych. Okazuje się, że nawet w takich krajach, jak Kanada czy Niemcy bycie niezależną położną wcale nie jest łatwe. Licencja za to jest bardzo kosztowna i opłaca się tylko tym kobietom, które pracują w rejonach gęsto zaludnionych i po prostu mają odpowiednio dużą ilość kobiet pod swoją opieką. WSZYSTKO ZACZYNA SIĘ OD DOTYKU Sympozjum poświęcone dotykowi oraz masażowi noworodka, którego organizatorem było JOHNSON’S® Baby, było jednym z najbardziej obleganych oraz najwyżej ocenionych przez położne punktów merytorycznego programu kongresu! Wzięło w nim udział ponad 600 położnych, mimo że... odbywało się ono w czasie przerwy obiadowej. Ale czym jest obiad w porównaniu z potężną dawką wiedzy na temat korzyści, jakie odnosi dziecko oraz rodzic dzięki dotykowi. Prof. Michael Leon w porywający sposób mówił o zależnościach pomiędzy dotykiem a rozwojem emocjonalnym i fizycznym dziecka oraz pokazywał dowody, w jaki sposób terapia sensoryczna, bazująca na dotyku, pomaga dzieciom dotkniętym autyzmem. Prof. Martha Pelaez mówiła o wpływie masażu noworodka na relacje rodzinne, dr Pandora Hardtmann dawała praktyczne wskazówki, jak włączyć elementy masażu do codziennej opieki nad noworodkiem. Położne wychodzące z sympozjum nie miały wątpliwości, że masaż, będący elementem rutynowej opieki nad dzieckiem, pozytywnie wpływa na zdrowie jego skóry oraz rozwój fizyczny i emocjonalny.
KONFERENCYJNY ENTOURAGE Obok programu merytorycznego odbywającego się w salach konferencyjnych, sporo działo się także w części wystawienniczej kongresu. Czołowi producenci z branży, a także stowarzyszenia i organizacje działające na rzecz kobiet, noworodków i położnych miały tu swoje stoiska, tłumnie oblegane przez uczestniczki kongresu. Na stanowisku marki JOHNSON’S® Baby oferowaliśmy położnym dodatkowe, bardzo treściwe wykłady na temat pielęgnacji skóry noworodka, roli masażu w rozwoju dziecka, sposobów na spokojny sen matki i malucha czy standardów dotyczących kąpieli.
Kolejny, 31 Międzynarodowy Kongres Położnych odbędzie się w Toronto w 2017 r. Jego temat przewodni brzmi „Położne, które zmieniają świat”. Zachęcamy, by już teraz zacząć planować swój udział w tym niezwykłym wydarzeniu! 11
Z perspektywy... kobiety |
FELIETON
KOŁYSZ mnie
Pisarka, podróżniczka, autorka audycji „Blondynka na krańcu świata”
To niby tylko cienka bawełniana tkanina, ale zamyka się nad dzieckiem jak miękki kokon i tworzy cichą, bezpieczną kolebkę.
Beata Pawlikowska
T
o było magiczne uczucie. Leżałam w hamaku przyczepionym do dachu małej, towarowej łodzi płynącej przez dżunglę amazońską i jedyne, o czym myślałam, to to, żeby w tym hamaku zostać. Nie wstawać. Niech świat pędzi sobie dookoła, a ja zostanę w tym cudownym hamaku, który buja się lekko i kołysze mnie jak w najwspanialszym marzeniu. Łódka płynęła powoli. Dookoła ciągnęła się tropikalna puszcza. Słyszałam śpiew ptaków, świstanie cykad i klekotanie tukanów. Na pokładzie było bardzo mało miejsca, bo wieźliśmy ładunek jedzenia dla kur w białych workach i cztery wielkie opony. Nawet gdybym chciała wstać, nie mogłabym tego zrobić, bo po prostu nie było gdzie postawić stopy. Leżałam więc, zasypiałam, budziłam się, patrzyłam na chmury, a potem znów zasypiałam, ukołysana przez wiatr. I nagle uświadomiłam sobie, że prawie wszyscy w całej Ameryce Południowej śpią w hamakach. Dorośli i dzieci. Nie tylko dlatego, że w dżungli lepiej nie kłaść się na ziemi, po której spacerują skorpiony i pająki. I nie dlatego, że ludzi nie stać na łóżka. Hamak jest jak miejsce, w którym spędziłeś pierwsze dziewięć miesięcy swojego życia. Zanim wydostałeś się na świat, leżałeś miękko otulony i łagodnie kołysany. Dokładnie tak samo jest w hamaku. Otula cię ciepłym kokonem i buja delikatnie, dając poczucie niebiańskiego spokoju.
12
Noworodek w hamaku wtula się w tkaninę i słodko śpi. Kołysze się znów tak samo, jak w brzuchu matki. Czuje się spokojny i bezpieczny. Dookoła normalnie toczy się życie, ale on jest w pewien sposób przed nim schowany. To niby tylko cienka bawełniana tkanina, ale zamyka się na dzieckiem jak miękki kokon i tworzy cichą, bezpieczną kolebkę. Kołysze i utula, tak jakby chciał potwierdzić, że świat wciąż jest tym samym dobrym, ciepłym miejscem, w którym spędził dziewięć miesięcy do momentu narodzin. Matki w dżungli amazońskiej doskonale o tym wiedzą. Nie potrzebują znać nowoczesnych procedur zachowania wobec swoich nowo narodzonych dzieci. Instynktownie starają się dostarczyć noworodkom tego, co jest im niezbędnie potrzebne w pierwszych dniach życia: poczucia bezpieczeństwa. Kołyszą je w ramionach. Przytulają. A potem stopniowo przyzwyczajają do leżenia w hamaku, który też przytula i kołysze. Poczucie bezpieczeństwa i miłości, jakie noworodek dostanie w pierwszych dniach, to najważniejsza wartość, na której można potem budować zdrowe i piękne życie.
FELIETON
| Z perspektywy... mężczyzny
Mój pierwszy RAZ czyli o tym, jak o mało nie zginąłem Zadzwonił telefon. W słuchawce rozpoznałem głos żony. „Halo? Nie uwierzysz, druga kreska jest różowa”.
Dziennikarz o usposobieniu romantyka. Ojciec Barnaby, Łucji, Rut i Rity
Grzegorz Kicinski
S
łyszałem różne historie na ten temat i jakoś w żadną nie wierzę. Widziałem kilkanaście reklam i dziesiątki filmów z tym wątkiem i przeważnie kończyło się tak samo, tj. czułem się, jakbym zjadł beczkę miodu bez popitki. Mój pierwszy raz. Nie, to nie to, co myślicie. Chcę opisać moment, kiedy pierwszy raz usłyszałem, że jestem ojcem. Od razu uprzedzam, ta historia nie nadaje się ani do Harlequina, ani do opery mydlanej. Bliżej jej do „Jasia Fasoli” lub „Armagedonu” – do wyboru, jak kto woli. Przyznam jednak, że ciągle po cichu liczę na telefon z Hollywood z pytaniem: „Czy zechciałby pan sprzedać prawa do ekranizacji tej historii za milion dolarów?”. No to zaczynamy… Zadzwonił telefon. W słuchawce rozpoznałem głos żony. „Halo? Nie uwierzysz, druga kreska jest różowa” – usłyszałem natychmiast po wybraniu zielonego przycisku. „Druga kreska jest różowa? Bardzo ciekawe” – odparłem. – „Jesteś w sklepie z tapetami czy zrobiłaś sobie pasemka?” – zapytałem nieco zaskoczony, przechodząc jednocześnie przez ruchliwe skrzyżowanie. „Nie, no jestem w toalecie!” – krzyknęła żona. „To druga kreska czy deska? I w ogóle dlaczego dzwonisz do mnie z toalety?” – kontynuowałem. W tym momencie dźwięk z telefonu przebił się przez huk miasta: „Będziemy mieli dziecko! Znaczy chyba już je mamy! Bo deska… to znaczy kreska, taka blada, a na instrukcji jest czerwona, ale to pewnie nie ma znaczenia,
bo ta świetlówka to ona przekłamuje kolory i w ogóle… cieszysz się?” – wołała do słuchawki, podczas gdy ja właśnie przebijałem się przez falę wysiadających z tramwaju, który o mały włos mnie nie przejechał. Czy się cieszę? Szukam słów… W filmach w takim momencie wszystko zwalnia, włącza się romantyczna muza, a z nieba spadają płatki kwiatów. Ja zamiast muzyki usłyszałem: „Panie, suń się pan!”, a z nieba zaczął spadać deszcz wymieszany z miejskim smogiem. „Czemu nic nie mówisz?” – pyta żona. Dobiegam na drugą stronę ulicy i wskakuję na krawężnik. Rozglądam się, jakbym pierwszy raz był na tym skrzyżowaniu. Przyciskam słuchawkę do ucha: „Cudownie” – słyszę, jak mówię to słowo, choć zupełnie go nie planowałem. „Czyli się cieszysz?” – z telefonu słychać entuzjazm, lecz ja na to: „Nie, to znaczy tak, o rany… poczekaj” – zacząłem się jąkać nie mogąc okiełznać własnych myśli. – „Powiedziałem cudownie, bo zobaczyłem, że kwiaciarka jeszcze stoi, ale chciałbym powiedzieć więcej, lecz nie przez telefon i nie kiedy ty siedzisz w toalecie” – w odpowiedzi usłyszałem spuszczaną wodę. Jakie słowa mogły wtedy oddać to, co czułem? Nowe życie. „No cudownie, prawda?” – pyta żona. Już przecież mówiłem. Przytakuję, płacę za kwiaty starszej pani na winklu i pośpiesznie wskakuję do tramwaju. Wieczorem po raz setny włączyliśmy „Rejs”. Inny film nie chciał działać na moim zdezelowanym laptopie. Kolacja iście premium,
parówki z majonezem i kanapki z dżemem na deser. Jeszcze nie wiemy, co nas czeka, że ciąża będzie zagrożona, a powikłania przyjdą jedno po drugim. Nie wiemy też, że będziemy musieli walczyć, że nie będzie tak radośnie, jak by się można spodziewać, patrząc na okładki czasopism o ciąży. Tego wieczoru przypinamy na lodówce top listę imion. Robimy zakład „chłopiec czy dziewczynka”. Ostatni raz zakładałem się z chłopakami w liceum o to, że wyciągnę się z matmy i przez ten zakład przegrałem winyla z Cohenem. Teraz obstawiłem, że to będzie chłopiec. Ustaliliśmy, że jeśli wygram, w lodówce będzie czekać na mnie sześciopak z porterem. I wygrałem, ale naprawdę sporo czasu zajęło mi wytłumaczenie żonie, co to jest porter – przecież piwo to piwo. Pamiętam, że kilka dni po tym telefonie żony o bladej kresce wstałem w nocy i potknąłem się o podejrzany zeszyt. Leżał przy kapciach żony. Zajrzałem. Poznałem jej pismo. Tytuł: „Pamiętnik nowego życia”. Pierwsze zdanie: „Jeszcze nie wiem, czy jesteś chłopcem, czy dziewczynką, ale pamiętaj – twoje życie zaczęło się od miłości”. Sięgnąłem po długopis i dopisałem na boku mały nawias: (Nie mów mamie, ale jak się dowiedziałem, że jesteś, to krzyknąłem na cały tramwaj: ludzie, jestem tatą. Jakiś starszy pan wstał wówczas i powiedział: proszę sobie usiąść, potrzebuje pan teraz dużo sił). 13
Z poradą |
HISTORIA PIELĘGNACJI
To dziecko ma już
120 lat!
Marka JOHNSON’S® Baby to bez wątpienia najbardziej znane „dziecko” koncernu Johnson&Johnson. Jej długa, bo ponad 120-letnia historia to zdecydowanie coś więcej niż po prostu kosmetyki dla dzieci. To pasja do innowacji, zaufanie do badań naukowych oraz potrzeba wytyczania kierunków dla całej branży. To piękna historia, której sercem jest troska o zdrowie i bezpieczeństwo najmłodszych.
Małgorzata Marszałek
D
ziś wydaje się truizmem stwierdzenie, że skóra dziecka wymaga pielęgnacji odmiennej od tej oferowanej dorosłym. Ale to, co dzisiaj jest powszechnie wiadome, ponad 100 lat temu było zupełnie nieznane. W odkrywaniu potrzeb skóry dziecka i odpowiadaniu na nie niewątpliwym pionierem było właśnie JOHNSON’S® Baby. Co istotne, filozofia marki, która narodziła się przecież jeszcze w XIX w. okazała się na tyle uniwersalna, że przystaje do wymogów współczesności. Podobnie zresztą, jak same kosmetyki, których formuły bronią się niezmiennie od dziesięcioleci.
14
NA POCZĄTKU BYŁ PRZYPADEK Pierwszy w historii kosmetyk dedykowany dzieciom powstał… przez przypadek. Jak się okazało, niezwykle szczęśliwy, bo produkt ten jest z powodzeniem sprzedawany do dzisiaj. O czym mowa? Na początku lat 90. XIX w. do firmy Johnson&Johnson, specjalizującej się w tamtym okresie w produkcji materiałów opatrunkowych, docierały czasem informacje, że niektóre z plastrów podrażniają skórę klientów. Ówczesny dyrektor naukowy spółki, jako remedium na te problemy wysyłał im małe opakowania włoskiego talku. Z czasem
do firmy zaczęły napływać listy z podziękowaniami za tę pomoc, a przy okazji zadowoleni użytkownicy talku pisali, że nie tylko doskonale radzi on sobie z podrażnieniami od plastrów, ale także łagodzi zaczerwienioną skórę okolic pieluszkowych u dzieci. W ten sposób klienci firmy Johnson&Johnson podsunęli jej właścicielom pomysł na stworzenia kultowego dzisiaj pudru. Jego wejście na rynek w 1894 r. zainicjowało zarówno powstanie marki JOHNSON’S® Baby, jak i całego przemysłu kosmetyków dedykowanych noworodkom i małym dzieciom.
KONSEKWENTNA KOMUNIKACJA Sukces pudru pokazał potencjał drzemiący w przemyśle dla najmłodszych. Ofertę marki szybko rozszerzono o mydło dla dzieci i krem do pielęgnacji. Sam puder zaś, wraz z jego charakterystycznym zapachem, stał się najlepiej sprzedającym się i cieszącym się największym zaufaniem klientów kosmetykiem dla dzieci. Nic dziwnego, że kiedy po zakończeniu pierwszej wojny światowej intensywnie zaczął rozwijać się przemysł reklamowy, puder JOHNSON’S® Baby doczekał się największej jak na owe czasy prasowej kampanii reklamowej. W jej wyniku kosmetyki z portfolio marki stały się powszechnie znane. Wraz z popularnością rosło też zaufanie klientów, którzy zaczęli utożsamiać codzienną pielęgnację noworodka właśnie z produktami JOHNSON’S® Baby. Kampania reklamowa z 1922 r. pod hasłem „Wspaniała matka” opierała się na założeniu, że to mama wie najlepiej, co jest najbardziej korzystne dla jej dziecka i stara się odpowiedzieć na wszystkie jego potrzeby. Z pomocą przychodzi jej puder, który łagodząc podrażnienia skóry malucha, jednocześnie uspokaja go i pozwala na dłuższy i głębszy sen. Od samego początku w komunikacji z klientami podkreślano znaczenie relacji pomiędzy dzieckiem a rodzicami. W konsekwencji w świadomości konsumentów marka stała się tą, która pomaga tworzyć rodzicielską więź. Przekaz ten nie stracił na swojej aktualności – również dzisiaj więź dziecka z rodzicami, której budowaniu służy odpowiednia pielęgnacja, nadal jest osią komunikacji JOHNSON’S® Baby. INNOWACJE I PATENTY W bogatej historii marki można znaleźć wiele kamieni milowych – innowacyjnych produktów oraz działań, którymi niejednokrotnie wyprzedzała ona swoje czasy. Bez wątpienia ogromnym sukcesem było stworzenie szamponu dla dzieci z formułą NO MORE TEARS®. Wprawdzie nie był to pierwszy szampon przeznaczony dla najmłodszych (ten stworzył w 1930 r. dr John Breck, a był to szampon z pH 6,4), jednak to ten właśnie zyskał sobie światową sławę oraz długowieczność 15
Z poradą |
HISTORIA PIELĘGNACJI
– przecież jest obecny w sprzedaży do dzisiaj. Szampon JOHNSON’S® Baby zawdzięcza to swoim właściwościom – nie zawiera mydła, ma odpowiednie dla skóry dziecka pH, łatwo go spłukać z włosów – ale przede wszystkim jest wzbogacony o innowacyjną formułę, która gwarantuje „nigdy więcej łez”. Szampon tak delikatny dla oczu dziecka jak sama woda był ewenementem w roku 1954, kiedy pojawił się na rynku, ale – co ciekawe – jest ewenementem i dzisiaj, ponieważ patentu NO MORE TEARS® nie ma żadna inna marka na świecie. To „oczko w głowie” marki, tym bardziej, że uzyskanie patentu wcale nie było sprawą łatwą. Choć hasło reklamowe, a jednocześnie obietnica producenta, że kosmetyk jest bezpieczny dla oczu dziecka pojawiała się na opakowaniu produktu od samego początku, to w pierwszych latach mogła być odbierana raczej jako reklama niż potwierdzony fakt. Jednak na początku lat 70. ubiegłego stulecia Federalna Komisja Handlu, amerykańska instytucja stojąca na straży praw konsumentów, zwróciła się do firmy Johnson&Johnson z prośbą o udowodnienie, że ich szampon faktycznie jest łagodny dla oczu i włosów dziecka. W tamtym okresie była to w Stanach Zjednoczonych dość powszechna praktyka. Spotkała się z nią np. marka Gillette, która musiała udo16
wadniać, że jak zapewnia w reklamie, w firmowym kremie do golenia faktycznie zawiera się cała cytryna. Szampon JOHNSON’S® Baby wyszedł z tego procederu zwycięsko. Okazało się, że marka ma pełne prawo przekonywać, że jej szampon nie szczypie w oczy, bo potwierdziły to przedstawione badania. Samo hasło NO MORE TEARS® w 1973 r. stało się zastrzeżonym znakiem handlowym. I dzisiaj pojawia się na produktach JOHNSON’S® Baby tylko wtedy, gdy faktycznie spełniają one wyśrubowane normy bezpieczeństwa dla oczu, analogiczne jak w przypadku pierwszego szamponu.
W SPRZĘŻENIU Z NAUKĄ Od samego początku, marka JOHNSON’S® Baby, wywodząca się z koncernu farmaceutycznego Johnson&Johnson kładła duży nacisk na bezpieczeństwo i skuteczność swoich produktów, a co za tym idzie na badania naukowe dające pewność, że stosowane rozwiązania są faktycznie optymalne dla skóry dziecka. Już pierwszy puder powstał z potrzeby leczenia podrażnionej skóry, a formuła NO MORE TEARS® po to, by chronić delikatne oczy dziecka. Nie inaczej jest w przypadku wszystkich innych produktów – oliwek, mleczek, kremów ochronnych
i przeciw odparzeniom, płynów do mycia czy chusteczek oczyszczających. Oliwki JOHNSON’S® Baby nie zawierają olejów roślinnych, a ich skład opiera się na parafinie o właściwościach farmaceutycznych. Co istotne, podstawowa oliwka składa się tylko z trzech komponentów – parafiny, delikatnego zapachu i bezpiecznego środka konserwującego. Skąd to ograniczenie?
FRONT DZIAŁAŃ Propozycja takiego składu oliwki wynika JOHNSON’S® Baby ma na swoim koncie z szeregu badań, które potwierdzają, że oleje wiele innowacyjnych produktów, jednak roślinne nie są korzystne dla skóry noworodpozycja marki budowana była także poprzez ków, podobnie jak nadmiar substancji dodziałania komplementarne, jak chociażby datkowych, które niepotrzebnie ją obciążają wsparcie finansowe i udział w ważnych wyi podrażniają. darzeniach integrujących rodziców małych Metodologia badań naukowych prowadzodzieci oraz lekarzy i położne. Najlepszym nych przez JOHNSON’S® Baby nie pozostatego przykładem są Międzynarodowe Konwia wątpliwości co do dążeń marki – liczy gresy Położnych (ICM) oraz Międzynarodosię skuteczność, ale i wyjątkowa delikatność we Kongresy Pediatryczne (ICP) – cykliczne kosmetyku. Jako punkt odniesienia firma imprezy, których JOHNSON’S® Baby jest przyjęła więc wodę, która jest substancją ważnym, a nieraz strategicznym sponsona tyle naturalną, że nie można mieć zarem. Sama idea obecności na tego typu strzeżeń co do jej bezpieczeństwa dla skóry wydarzeniach także ma długą tradycję. Swój dziecka. Założenie jest takie, by kosmetyki debiut na imprezie medycznej marka miała z logo JOHNSON’S® Baby były tak deliw 1909 r. na kongresie w Bombaju. Jako katne, jak sama woda, a jednocześnie, by jedna z nielicznych amerykańskich marek wnosiły do pielęgnacji wartość dodaną. miała tam swoje stoisko, O tym, że jest to możlina którym prezentowane we, przekonuje przykład było ówczesne portfolio JOHNSON’S® Baby łagodfirmy, z flagowym pudrem nego płynu do mycia ciała na czele. i włosów 3w1. Zakrojone Sukces pudru pokazał potencjał drzemiący w przemyśle na szeroką skalę badania dla najmłodszych. Ofertę marki szybko rozszerzono o mydło Marka, którą zapoczątkoporównawcze z udziałem dla dzieci i krem do pielęgnacji. Sam puder zaś, wraz wał przypadek, ma swoją noworodków mytych w z pewnością nieprzypadpłynie oraz w samej woz jego charakterystycznym zapachem, stał się najlepiej kową kontynuację. Obecdzie potwierdziły wyjątsprzedającym się i cieszącym się największym zaufaniem nie jej logo jest znane niekową delikatność kosmemal pod każdą szerokością tyku w pielęgnacji skóry klientów kosmetykiem dla dzieci. geograficzną. Wybierają ją dziecka – nie zmienia on mamy, które standardy piejej pH i nie narusza bariery lęgnacyjne kosmetykami JOHNSON’S® Baby ochronnej, czyli stopnia jej nawilżenia. Jedprzenoszą z oddziałów położniczych wprost nocześnie dodanie płynu do kąpieli zmiękdo własnych domów, a lekarze i położne cecza wodę, czyniąc ją jeszcze bardziej „przynią nie tylko za delikatne formuły kosmetyjazną” dla skóry malucha oraz pomaga lepiej ków, ale za całą wiedzę, jaką dzięki tej marce oczyścić ją z tłustych zabrudzeń, z którymi zdobywają. Badania naukowe prowadzone sama woda nie jest w stanie sobie poradzić. na kosmetykach JOHNSON’S® Baby służą Przykładem wpływu badań naukowych na przecież nie tylko im, ale pozwalają też leto, co później możemy znaleźć na sklepopiej zrozumieć wymagania i potrzeby skóry wych półkach, jest linia na dobranoc. Wchodziecka, a także wpływ odpowiedniej piedzące w jej skład kosmetyki to podstawa lęgnacji na jego rozwój. W odróżnieniu od potwierdzonej badaniami, trzystopniowej wielu innych producentów, których linie pielęgnacji przed snem, która pomaga dziecięce są wydzielone z ogólnej produkcji, dziecku w dłuższym i głębszym odpoczynJOHNSON’S® Baby konsekwentnie pozostaje ku. Produkty z linii na dobranoc obwarowamarką dedykowaną i skupioną na dzieciach. ne są dwoma patentami – NO MORE TEARS® I w tym tkwi jej siła! oraz NaturalCalm® – będącymi potwierdzeniem ich faktycznego wpływu na zdrowy sen dziecka. 17
Z oddziału |
OKIEM PSYCHOLOGA
Za wcześnie! Za późno! Po co? Rodzi nie tylko matka dziecko, lecz także dziecko matkę Gertrud von le Fort
To zdanie niemieckiej pisarki szczególnie trafnie odnosi się do „macierzyństwa nie w porę i nie wiadomo dlaczego”, czyli w okresie nastoletnim lub dojrzałym, albo w przypadku niepełnosprawności mamy.
dr n. hum. Justyna Korzeniewska PSYCHOLOG
O
toczenie najczęściej negatywnie ocenia motywację i postępowanie tych kobiet oraz ich możliwości właściwego zaopiekowania się dzieckiem. Nie należy jednak zapominać, że sytuacja będąca wyzwaniem mobilizuje człowieka i uruchamia takie jego umiejętności, których wcześniej nie wykazywał. Relacja matki z dzieckiem to interakcja. Dziecko może wpłynąć na swoją mamę, budując z nią wyjątkową więź i otwierając ją na to nowe i zaskakujące doświadczenie życiowe. Macierzyństwo w nietypowym wieku lub przy braku pełnej sprawności kobiety nie tylko wzbudza zainteresowanie, ale prowokuje do spontanicznych, zazwyczaj negatywnych ocen. Tymczasem potrzebne jest zachowanie taktowne i delikatne, pozbawione oceny, krytyki, sensacji. Manifestowanie sądów może być nie tylko przykre, ale wręcz uniemożliwiać współpracę. Położne muszą więc wykazać się nie tylko wysokimi kwalifikacjami, ale też umiejętnościami interpersonalnymi.
18
KIEDY? Macierzyństwo w okresie nastoletnim stanowi niewątpliwe wyzwanie dla młodej mamy i jej rodziny. Może mieć skutki zdrowotne w postaci przedwczesnego zakończenia wzrastania i rozwoju młodej dziewczyny. Poczęcie w tym wieku jest najczęściej przypadkowe, a początek ciąży skrywany przed otoczeniem. Dlatego nie ma możliwości stosownej opieki na wczesnym, a tak przecież ważnym, etapie ciąży. Suplementacja kwasu foliowego rozpoczyna się zwykle dopiero w drugim trymestrze, a powinna przed zajściem w ciążę. Podobnie nie ma możliwości wykonania badań ogólnego stanu zdrowia i poziomu odporności na choroby zakaźne, przez co wzrasta zagrożenie dla płodu. Największym jednak zagrożeniem jest wysoki poziom stresu wynikający z lęku przed reakcją otoczenia i komplikacjami życiowymi. Istnieją również obawy, czy dziewczyna, która jeszcze do niedawna doświadczała troski bliskich i wymagała ich pomocy, będzie w stanie tak szybko zmienić
się w osobę odpowiedzialną i opiekującą się inną bezbronną istotą. Z drugiej strony młode osoby, które nie mają jeszcze utrwalonych nawyków i sprecyzowanych planów, są bardziej elastyczne, otwarte na nagłe zmiany i łatwiej się dostosowują do nowych sytuacji. Szybko się uczą, mają też skłonność do beztroskiego optymizmu, który, choć niedojrzały, chroni przed smutkiem i przygnębieniem. Położna w kontakcie z takimi mamami powinna właśnie na tym bazować i to podkreślać, żeby skutecznie uczyć je opieki nad dzieckiem. Pojawienie się dziecka w życiu obciążonej obowiązkami dojrzałej kobiety to także duże wyzwanie, wymagające istotnych zmian organizacyjnych w ustabilizowanym zwykle życiu. Łączy się również z obawami odnośnie przebiegu ciąży i porodu. Wraz z wiekiem matki rośnie ryzyko wad genetycznych. Dojrzała kobieta zdaje sobie sprawę z tych zagrożeń, obawia się o siebie i dziecko, co podnosi poziom stresu, a to kolejny czynnik wpływający negatywnie na rozwijający się płód.
WYZWANIA „NIESTANDARDOWEGO MACIERZYŃSTWA” Odmienność doświadczenia od tego, co w tym czasie przeżywa grupa rówieśnicza. Narażenie na zainteresowanie otoczenia, ocenianie i komentowanie sytuacji. Zainteresowanie otoczenia okolicznościami wystąpienia tego nietypowego macierzyństwa (planowane, przypadkowe, akceptowane, niechciane). Dociekania środowiska dotyczące motywacji posiadania dziecka. Spekulacje otoczenia co do jakości macierzyństwa w nietypowym czasie i sytuacji, np. w przypadku niepełnosprawności mamy. Postrzeganie macierzyństwa przez pryzmat negatywnych skutków i komplikacji życiowych, a nie radości z posiadania potomstwa (np. trudności z opiekowaniem się maleństwem przy niepełnosprawności mamy). Akcentowanie niezręczności sytuacji (np. posiadanie dziecka w wieku własnego młodszego rodzeństwa lub wnuków, korzystanie z pomocy innych, a jednocześnie opiekowanie się dzieckiem).
19
Z oddziału |
OKIEM PSYCHOLOGA
Urodzenia wg wieku matki w latach 2002-2013 (źródło: GUS)
Jednak dojrzałe osoby dobrze rozumieją zależność między swoim nastrojem i zachowaniem a zdrowiem. W wielu innych sytuacjach uczyły się kontrolować swoje reakcje i emocje. Teraz mogą wykorzystać tę wiedzę w praktyce, wpływając na swoje samopoczucie i pośrednio na zdrowie dziecka. Ważne, by miały wsparcie bliskich i akceptację personelu dla ich niestandardowego macierzyństwa. Szczególnie, że często rodzą dzieci, na które rodzina czekała latami, naznaczonymi leczeniem i wieloma niepowodzeniami. Tym bardziej nie należy radości matki gasić sceptycyzmem wynikającym z jej wieku. PO CO? Istnieje przekonanie, że osoby niepełnosprawne decydują się na potomstwo, żeby w przyszłości dzieci się nimi opiekowały, pomagając przezwyciężać ich ograniczenia. Jest to stereotyp, zwykle odległy od realnego życia i autentycznych motywacji. Nie wiadomo dlaczego odmawia się im naturalnej potrzeby posiadania potomstwa, bycia rodzicem, tworzenia rodziny. Wiele osób niepełnosprawnych doświadczyło, jak olbrzymią siłą w życiu człowieka jest więź z najbliższymi. Ich decyzja o rodzinie i potomstwie wynika z tej potrzeby, a nie chłodnej kalkulacji, by mieć pomocnika w życiu. 20
Wiek matki Nietrafne są też najczęściej przypuszczenia otoczenia odnośnie największych wyzwań dla rodziców niepełnosprawnych w opiece nad dzieckiem. Na przykład rodzicom niewidomym przypisuje się problemy z mobilnością, np. wychodzeniem na spacer. Faktycznie jednak najtrudniejsze dla nich są sytuacje wychowawcze, zwłaszcza związane z relacjami z innymi dziećmi. Kiedy maluch skarży się, że w piaskownicy kolega go uderzył, to taki rodzic nie wie, jak wyglądała sytuacja i nie jest pewien, co będzie sprawiedliwe: zganić kolegę czy upomnieć swojego maluszka, żeby nie zabierał zabawek innym. To są autentyczne wyzwania niepełnosprawnych rodziców, dość dalekie od tego, co przypisuje im otoczenie. Jeszcze większe kontrowersje budzi decyzja posiadania potomstwa podejmowana w przypadku ryzyka choroby i niepełnosprawności dziecka. Otoczenie sugeruje wtedy rezygnację z własnego dziecka na rzecz adopcji. Niestety najczęściej jest to nierealne, bo osoby obciążone chorobami lub niepełnosprawnością nie są kwalifikowane jako rodziny adopcyjne. A potrzeba rodzicielstwa pozostaje. ZASKOCZENIE CZY OCZEKIWANIE? Społeczeństwo, w tym środowisko medyczne, wykazują tendencję do postrzegania rodzących w nietypowym czasie i sytuacji, tylko
przez pryzmat ich wieku oraz umiejętności zajmowania się dzieckiem. Zapomina się, że osoby te mają też inne cechy, doświadczenia, motywy, oczekiwania i plany. Z góry zakłada się, że nie planowały i nie chciały dziecka. Nie zawsze jest to prawdą, szczególnie w przypadku późnych mam. Jednak, nawet jeśli ta konkretna ciąża i jej termin nie były planowane to kobiety mogą być na to przygotowane. Jak to możliwe? Statystyki wskazują, że osoby doświadczające nietypowego macierzyństwa często pochodzą z rodzin, w których od kilku pokoleń zdarzały się podobne sytuacje. Słyszały wspomnienia swoich babć, mam i ciotek opisujących ich własne doświadczenia wczesnego lub późnego macierzyństwa. Natomiast osoby niepełnosprawne mają doświadczenie w zmaganiu się z własnymi ograniczeniami i przeciwnościami. Dlatego sytuacja taka jest dla nich mniej nietypowa niż dla pełnosprawnych osób z ich otoczenia. Przez to są częściowo przygotowane na takie okoliczności życiowe.
ZALECENIA DLA POŁOŻNEJ Skup się na pomaganiu, a nie na ocenianiu tych mam. To trudne zadanie, dlatego zadbaj też o siebie. Może być Ci szczególnie trudno, gdy sytuacja Twojej pacjentki w jakiś sposób przypomina Twoją sytuację osobistą, np. młoda mama jest w wieku Twojej córki. Pamiętaj, że Twoje potrzeby też są ważne, dlatego masz prawo do wsparcia i porady. Porozmawiaj o tym doświadczeniu zawodowym z kimś, kogo uznajesz za autorytet, poradź się psychologa. W kontakcie z takimi mamami podkreślaj wartość rodzicielstwa jako niezwykłego doświadczenia życiowego i doniosłej roli społecznej, niezależnie od sytuacji czy pozycji społecznej matki. Wspieraj ich motywację do bycia mamą, podkreślając ich prawo do rodzicielstwa w każdym wieku i w każdej sytuacji. Nie staraj się domyślać i zgadywać, co jest dla nich problemem i czego potrzebują, tylko pytaj, czego od Ciebie oczekują. Odwołuj się do zasobów kobiety np. nastolatka szybko się uczy, osoba w dojrzałym wieku jest stabilna emocjonalnie, a niepełnosprawna umie radzić sobie z ograniczeniami. Wszystkie te umiejętności przydadzą im się teraz w adaptowaniu się do nowej sytuacji życiowej. Rolą położnej jest zwrócenie ich uwagi na to, że w obliczu trudności i wyzwań dysponują też pozytywnymi cechami i przydatnymi umiejętnościami.
ZAGROŻENIE CZY SZANSA?
Wiele osób niepełnosprawnych doświadczyło, jak olbrzymią siłą w życiu człowieka jest więź z najbliższymi. Ich decyzja o rodzinie i potomstwie wynika z tej potrzeby, a nie chłodnej kalkulacji, by mieć pomocnika w życiu.
Sytuacja kryzysowa to jednocześnie zagrożenie i szansa. Odnosi się to również do niestandardowego macierzyństwa. Zagrożeniem jest oczywiście stan zdrowia kobiet w wieku nietypowym dla rodzenia oraz niepokój o zdrowie dziecka. Problemem jest też sytuacja społeczna tych osób, np. nieuregulowany status prawny nastolatki jako matki i jej dziecka. Będąc niepełnoletnią nie może samodzielnie podejmować decyzji doniosłych życiowo w odniesieniu do siebie i swojego dziecka. Otoczenie odmawia jej prawa do decydowania, a jednocześnie oczekuje dojrzałości i odpowiedzialności w tej nowej roli. Ta sprzeczność oczekiwań źle wpływa na adaptację do nowej roli. Odmienna, ale również skomplikowana jest sytuacja dojrzałej kobiety. Nierzadko ma ona wysoką pozycję zawodową, co wiąże się z licznymi obowiązkami oraz jest obciążona opieką nad innymi członkami rodziny, np. swoimi niedołężnymi rodzicami. W tych okolicznościach trudno jej pogodzić obecne zobowiązania z pełną opieką nad dzieckiem. Status ekonomiczny kobiet niepełnosprawnych, najczęściej niepracujących i korzystających ze świadczeń rentowych i socjalnych, jest na tyle niski, że wyzwaniem staje się zaspokojenie potrzeb materialnych dziecka. Opisane okoliczności życiowe doko-
nują przewartościowań poglądów i przekonań, zmieniają wiele cech kobiety, motywują do uczenia się nowych umiejętności. To jest szansa na odkrycie w sobie takich zdolności, które nigdy nie ujawniłyby się bez tego kryzysowego doświadczenia. Nastoletnia mama w chwili narodzin dziecka jest jeszcze niedojrzała, ale po kilku latach macierzyństwa jest bardziej odpowiedzialna niż jej beztroskie koleżanki. Dojrzała kobieta poprzez późne macierzyństwo odkrywa, że wcale nie musi żyć dalej według określonego schematu i wiele zupełnie nowych rzeczy w jej wieku jest jeszcze możliwych. Mamy niepełnosprawne doświadczają tego, że ich niepełnosprawność, nawet jeśli narzuca wykonywanie pewnych czynności pielęgnacyjnych w odmienny sposób, to nie ogranicza ich wcale w byciu kimś wspaniałym dla swojego dziecka. To, czy kobiety rodzące w niestandardowych okolicznościach podejdą do swego doświadczenia jako do szansy w życiu, a nie tylko wyzwania, w dużym stopniu zależy od reakcji otoczenia. Pierwsze osoby ze środowiska, odnoszące się do nich w określony sposób i kształtujące ich postawy do własnego rodzicielstwa to położne. Dlatego podsumowując można sparafrazować motto tego artykułu: „rodzi nie tylko matka dziecko, lecz także położna matkę”. 21
Z oddziału |
TEORIA I PRAKTYKA
Kąpać
jak to łatwo powiedzieć... Kąpiel noworodka i niemowlęcia to jeden z podstawowych zabiegów pielęgnacyjnych. Mimo to – a może właśnie dlatego – jest to temat trudny i kontrowersyjny, zarówno dla młodych rodziców, jak i personelu szpitali.
Karolina Isio-Kurpińska
EKSPERTKA SKALI OCENY ZACHOWANIA NOWORODKA WEDŁUG BRAZELTONA.
Z
asady i zalecenia dotyczące kąpieli, jak i cała opieka okołoporodowa, zmieniały się na przestrzeni lat, jednak do dzisiaj nie powstał jeden spójny i wspólny standard realizowany we wszystkich oddziałach noworodkowych w kraju. TAK BYŁO Druga połowa XX w. była czasem przełomowym dla opieki perinatalnej. Wielkie zmiany rozpoczęły się w latach 60. w USA, gdzie śmierć nowo narodzonego syna prezydenta Kennedy’ego spowodowała zwiększenie nakładów finansowych na rozwój neonatologii. Na efekty nie trzeba było długo czekać – znacząco spadła umieralność noworodków, poprawiły się standardy opieki nad wcześniakami, wiedza lekarzy na temat problemów najmłodszych pacjentów rosła kaskadowo. Polska pozostawała w tym czasie nieco w tyle za krajami zachodnimi, oddzielona od nich żelazną kurtyną. Niemniej i u nas sytuacja położnic i ich dzieci zaczęła się poprawiać: już w latach 60. zaczęły powstawać pierwsze oddziały noworodkowe, w których podjęto organizację specjalnej opieki nad noworodkami, szczególnie przedwcześnie urodzonymi. Zaczęto również wprowadzać zasady reżimu epidemiologicznego, ponieważ w tym
22
okresie zakażenia szpitalne w oddziałach noworodkowych były przyczyną wysokiego odsetka zgonów. Kąpiel noworodków, co oczywiste, stanowiła jeden z najistotniejszych elementów tego reżimu. Pobyt w szpitalu po porodzie w latach 70. był znacznie dłuższy niż dziś – przeciętna położnica pozostawała na oddziale przez tydzień po porodzie. Standardy opieki były jednak wówczas zupełnie inne – noworodki nie przebywały w jednym pokoju z matką, ale wraz z pozostałymi dziećmi w oddziale noworodkowym, skąd dwupoziomowym wózkiem były przewożone do matek wyłącznie na karmienie. Wszelkie czynności pielęgnacyjne przy dzieciach wykonywały położne i pielęgniarki noworodkowe. Kąpiel odbywała się codziennie o tej samej, trudnej do przeoczenia godzinie – obwieszczał ją bowiem donośny wrzask maluchów, które niemal „taśmowo” wkładano pod kran i starannie myto, a następnie zawijano z powrotem w kokon becika i odkładano do łóżeczka. Z punktu widzenia dzisiejszej wiedzy i świadomości, postępowanie to wydaje się niemal barbarzyństwem. Pisząc o tym, nie mam jednak zamiaru krytykować ówczesnego personelu – pielęgniarki i położne opiekowały się wszak maluchami najlepiej jak potrafiły, na
podstawie dostępnej wówczas wiedzy. Ta zaś koncentrowała się na fizycznym zdrowiu noworodka, bo na temat jego dobrostanu psychologicznego nie wiedziano zgoła nic. Noworodek jeszcze w drugiej połowie dwudziestego wieku uważany był za istotę zupełnie bierną, o niewykształconych zmysłach i wyłącznie podstawowych, fizjologicznych potrzebach. Personel w oddziałach noworodkowych skupiał się zatem na zaspokajaniu tychże potrzeb oraz zapewnianiu małemu człowiekowi bezpieczeństwa. Kąpiel nie miała być przyjemna – miała być szybka, dokładna i skuteczna. TAK JEST Dziś mamy szczęście żyć w zupełnie innych czasach. Ogrom wiedzy na temat zdrowia, rozwoju, pielęgnacji i potrzeb noworodka jest zdumiewający, a jednocześnie powtarzamy za Sokratesem „Wiem, że nic nie wiem”, ponieważ im więcej o tych najmłodszych ludziach się dowiadujemy, tym więcej mamy pytań i wątpliwości. Przygotowując się do pisania tego artykułu, przejrzałam strony internetowe wielu szpitali położniczych, chcąc poznać standardy poporodowej opieki nad noworodkiem; okazało się jednak, że nie ma w tym zakresie jednego, zunifikowanego podejścia.
Są szpitale, w których noworodki kąpane są przez pielęgniarki i położne; są takie, gdzie zadanie to pozostaje w rękach rodziców, którym personel może ewentualnie służyć pomocą; są wreszcie takie, gdzie maluchy nie są kąpane w ogóle.
Większość placówek proponuje położnicom piękne sale poporodowe, wyposażone w łóżka o regulowanej wysokości, telewizory i – oczywiście – stanowiska do pielęgnacji noworodka, w których oprócz przewijaka znajduje się zazwyczaj również wanienka, pozwalająca na wykąpanie malucha. Jednak jeśli chodzi o praktykę, sytuacja jest niezwykle różnorodna. Są szpitale, w których noworodki kąpane są przez pielęgniarki i położne; są takie, gdzie zadanie to pozostaje w rękach rodziców, którym personel może ewentualnie służyć pomocą; są wreszcie takie, gdzie maluchy nie są kąpane w ogóle. Powodów, dla których kąpiel na oddziałach noworodkowych nie jest obecnie zabiegiem powszechnym, jest wiele. Ponieważ znany jest dziś dobroczynny i ochronny wpływ mazi płodowej na skórę noworodka w pierwszych godzinach po porodzie, zaniechano (z wyjątkiem szczególnych przypadków, jak np. zielone wody płodowe) kąpieli na sali porodowej, gdzie maluch jest jedynie wycierany przed umieszczeniem w ramionach mamy. Kobiety po fizjologicznym porodzie są obecnie wypisywane do domu dość szybko: w drugiej-trzeciej dobie, a czasem nawet wcześniej, w związku z czym niekiedy zwyczajnie brakuje na kąpiel sposobności. Nie bez znaczenia 23
Z oddziału |
TEORIA I PRAKTYKA
są również czynniki higieniczno-epidemiologiczne: wanienka, w której kąpane są dzieci, powinna być wszak po każdym pacjencie starannie wyczyszczona i odkażona, co wymaga czasu i nakładów. Wreszcie fantastyczny wynalazek, jakim są nawilżane chusteczki, wydaje się „wypierać wodę” z oddziałów noworodkowych: chusteczki pozwalają bowiem na delikatną, a jednocześnie skuteczną pielęgnację wymagającej skóry noworodka. Zalet nawilżanych chusteczek nie sposób umniejszyć – większość matek wielokrotnie dziękuje w duchu ich wynalazcy. Niemniej warto pamiętać, że zamysłem twórców i producentów chusteczek nigdy nie było wykluczenie wody z procesu pielęgnacji noworodka i niemowlęcia. Chusteczki mają ułatwiać życie rodzicom, przyspieszać przewijanie, dbać o wrażliwą i narażoną na podrażnienia skórę okolic pieluszkowych. Nie zastąpią jednak ciepłej, pachnącej kąpieli, która nie tylko oczyszcza, ale przede wszystkim odpręża, przygotowuje do snu i... zwyczajnie może być dla malucha wielką frajdą! CO Z TEGO WYNIKA? Jakie są konsekwencje braku kąpieli noworodka na oddziale szpitalnym dla rodziców? Aby odpowiedzieć na to pytanie, warto przypomnieć sobie, że te kilka dni w szpitalu stanowi dla młodych, często pierwszorazowych rodziców przyspieszony kurs opieki nad noworodkiem. W dzisiejszych czasach niewielu rodziców miało styczność z niemowlęciem przed narodzinami własnego dziecka, stąd znaczenie tego „pierwszego treningu” jest nie do przecenienia. Oczywiście duże znaczenie ma również przygotowanie do roli rodzica w szkołach rodzenia, obejmujących również poporodową opiekę i pielęgnację noworodka, niemniej ich wartość jest znacznie mniejsza niż najkrótszego choćby instruktażu po przyjściu dziecka na świat. Dlaczego? Po pierwsze z przyczyn psychologicznych – kobieta w ciąży często jest bardziej skoncentrowana na sobie niż mającym się urodzić dziecku, dla jej partnera zaś może ono być w ogóle bytem abstrakcyjnym. Ponadto, w szkole rodzenia przyszli rodzice mają do czynienia jedynie z „modelem” noworodka – z lalką, czę24
PODPOWIEDZMY RODZICOM, CZEGO NOWORODKI NIE LUBIĄ W KĄPIELI, ABY WIEDZIELI, CZEGO UNIKAĆ.
ŚWIATŁO
Rodzice, kąpiąc noworodka, zapalają wszystkie światła, aby dobrze widzieć liczne fałdki i kryjące się w nich zabrudzenia. I w tym problem: noworodki nie lubią ostrego światła, nie są do niego przyzwyczajone, boją się go, stają się rozdrażnione. Należy im stworzyć warunki, jak do własnego relaksu: delikatne, przyćmione światło, i od razu czujemy się lepiej. I rodzice, i noworodek.
TEMPERATURA
Mały człowiek musi się dopiero nauczyć termoregulacji, w związku z czym sytuacja, w której jest rozbierany, wkładany do wody, wyjmowany z niej – może być niezwykle trudna i obciążająca. Położne to wiedzą, rodzice – nie zawsze. Zagrzanie pomieszczenia na czas kąpieli może pomóc maluchowi odnaleźć się w tej nowej sytuacji.
SPOKOJNE RUCHY
Tylko spokój może nas uratować. Noworodki doskonale wyczuwają niepokój rodzica i łatwo się nim „zarażają”. Stąd tak ważne jest budowanie kompetencji i pewności siebie rodziców – dzięki temu i dziecko będzie spokojniejsze i szczęśliwsze. Ważne jest nauczenie rodziców, jak pewnie i bezpiecznie przytrzymywać maluszka w wanience, aby obie strony czuły się bezpiecznie. Dla rodziców – ale i dla noworodka – trudne do opanowania mogą być ruchliwe kończyny: dziecko nie potrafi jeszcze na tym etapie zapanować nad ruchami rąk i nóg. Dlatego warto podrzucić rodzicom pomysł luźnego zawinięcia maluszka w tetrową pieluchę na czas kąpieli; dzięki temu maluch poczuje się spokojniej, a rodzicowi łatwiej będzie utrzymać go podczas mycia; pieluszka może jednocześnie posłużyć jako myjka.
ILOŚĆ WODY
Ponieważ perspektywa kąpieli bywa dla rodziców przerażająca, zazwyczaj nalewają oni do wanienki minimalną ilość wody, aby zmniejszyć ryzyko utopienia potomka... Tu właśnie tak bardzo potrzebna jest wyobraźnia i empatia: zapytajmy rodziców, czy sami lubią leżeć w niemal pustej wannie, polewać się wodą i marznąć? To, co sprawia, że kąpiel odpręża, to możliwość zanurzenia, lekkość, jaką odczuwamy otoczeni wodą. Zachęcajmy rodziców, aby dali możliwość takiej kąpieli swojemu dziecku. Na zachętę można pokazać im film, który obiegał ostatnio internet, przedstawiający kąpiel noworodka (pod bieżącą wodą!) tak łagodną i delikatną, że maluch wydawał się spać: jej sekret polegał na tym, że przez cały czas woda opływała dziecko, zaś trzymająca je dłoń była spokojna i pewna.
ŚRODKI MYJĄCE
W tym punkcie ważne są dwa aspekty. Odprężające i uspokajające działanie aromaterapii na pewno jest znane wielu rodzicom (szczególnie mamom); dlaczego więc nie wykorzystać jej w pielęgnacji noworodka? Kąpiel w lawendowej pianie może stać się najważniejszym elementem wieczornego rytuału, który pomoże maluchowi wyciszyć się i zasnąć. Rolą położnej jest również przekazanie rodzicom rzetelnej wiedzy na temat potrzeb skóry noworodka oraz obalanie licznych stereotypów, jak ten, że do mycia maluszka wystarczy sama woda.
sto niezwykle udatnie naśladującą maluszka, niemniej nieożywioną. Kąpiel „noworodka” w szkole rodzenia może wydawać się niezwykle prosta, skoro „noworodek” spokojnie i bez protestów poddaje się zabiegom pielęgnacyjnym. Ma ona jednak niewiele wspólnego z tym, co czeka rodziców podczas kąpieli własnego maluszka, który energicznie porusza wszystkimi kończynami i głośno daje wyraz swemu niezadowoleniu, podczas gdy rodzice czują ciężar odpowiedzialności za tę ukochaną, małą istotkę, co może powodować ogromny stres. Jeśli więc rodzice ci nie będą mieli okazji „przećwiczyć” kąpieli własnego dziecka pod czujnym i fachowym okiem położnej podczas pobytu w szpitalu, zostaną z tym problemem miesiącach spędzonych w otoczeniu płynu sami po powrocie do domu. Alternatywna wersja tej historii jest taka, że owodniowego kąpiel powinna przecież być w domu będą już czekać dwie babcie, trzy dla noworodka jak powrót do domu: dająca ciocie i przyjaciółka, które zasypią młodych poczucie bezpieczeństwa i odprężenie. rodziców gradem porad dotyczących opieki nad ich dzieckiem. Wydawać by się mogło, że kwestie pielęgnacji będą tu najmniej kontrowersyjne, skoro mamy możliwość dokładnego zbadania skóry noworodka i czynników Badania wpływających na jej dobrostan, jednak kliniczne potwierdzają, nawet w tej dziedzinie istnieje wiele opiże JOHNSON’S® Baby nii, standardów i stereotypów – nawet łagodny płyn do mycia w środowisku medycznym; zaś wśród ciała i włosów 3w1 jest tak zwanych zwykłych ludzi mamy do delikatny dla skóry czynienia z sytuacją: co osoba, to opinia. i oczu noworodka jak W efekcie skołowani rodzice poczują się sama woda, a jednoczezupełnie bezradni, zagubieni i przerażeśnie pozwala skutecznie ni, a dziecko będzie kąpała babcia... CAŁA NADZIEJA W POŁOŻNEJ A przecież wystarczy życzliwe, ale fachowe wsparcie, aby kąpiel stała się tym, czym być powinna – jednym z najważniejszych i najprzyjemniejszych punktów dnia, zarówno dla noworodka, jak i dla jego rodziców. Konieczne do tego są trzy elementy: odrobina wyobraźni, empatia i spokój. Kąpiel nie musi wiązać się z włączaniem „syreny alarmowej” u niemowlęcia, jeśli tylko zostanie dobrze przygotowana. Wystarczy wyobrazić sobie (dzięki podpowiedziom doświadczonej położnej), jak czuje się noworodek w kąpieli, a następnie dostosować nasze czynności do tego, czego potrzebuje. Po dziewięciu
pozbyć się wszelkich zanieczyszczeń.
PODSUMOWUJĄC Kąpiel stanowi jeden z najważniejszych elementów pielęgnacji noworodka i niemowlęcia. Wiedza na ten temat, zarówno jej przebiegu, jak i wpływu na samopoczucie dziecka nie jest dana raz na zawsze, wręcz przeciwnie – w ostatnich latach zmieniała się szybko w wyniku rozwoju medycyny i psychologii. Na drugim biegunie są głębokie i silnie zakorzenione stereotypy, które utrudniają wprowadzanie zmian zgodnych z najnowszym
standardami, nawet jeśli są one poparte badaniami naukowymi. Dzisiejsze funkcjonowanie oddziałów noworodkowych nadal sprawia, że rodzice często nie mają okazji skorzystać z doświadczenia i fachowości pracujących tam położnych, aby nauczyć się, jak kąpać malucha w sposób bezpieczny, skuteczny, a przede wszystkim przyjemny. Często nawet nie przychodzi im do głowy, aby poprosić o taki instruktaż lub choćby o „nadzór” nad pierwszą kąpielą w oddziale – pierwsze chwile po narodzinach dziecka są pełne emocji, co często utrudnia racjonalne i perspektywiczne myślenie. Jednak personel wie doskonale, co czeka rodziców po powrocie do domu – może więc warto czasem wyjść z inicjatywą i zaproponować świeżo upieczonym rodzicom, których pobyt w oddziale przedłuża się z różnych przyczyn, wspólne wykąpanie dziecka? To doświadczenie może dać rodzicom siłę i poczucie pewności siebie i zapobiec trudnym sytuacjom po powrocie do domu. Zaś w przypadku rodzin, które szybko po porodzie wróciły do domu, nie do przecenienia jest rola położnej środowiskowej. Wizyty patronażowe odbywają się wprawdzie w ciągu dnia, a nie wieczorem, niemniej warto chyba poświęcić jedną z nich na „instruktaż kąpielowy” i wyposażyć rodziców w rzetelną wiedzę i sprawdzone umiejętności. To właśnie dzięki położnym kąpiel, zamiast koszmarem, może stać się najmilszym punktem dnia dla dzieci i ich rodziców. 25
Z pasją / POŁOŻNA DZIŚ
Przekabacili mnie
rodzice
O klimacie domowych porodów oraz definicji niezależności, którą można zachować, nawet będąc w strukturach państwowej Służby Zdrowia rozmawiamy z Katarzyną Oleś, położną, założycielką i prezeską Niezależnej Inicjatywy Rodziców i Położnych „Dobrze urodzeni”. ROZMAWIAŁA:
Pani Katarzyno, wiele lat jest już Pani „poza systemem”, pracując na własny rachunek. Zanim zdecydowała się Pani na ten krok, jakie miała Pani wyobrażenia i obawy odnośnie porodów domowych? Pamiętam, że najbardziej niepokoiły mnie kwestie techniczne. Nie wyobrażałam sobie porodu inaczej, jak na łóżku porodowym, na niewielkiej przestrzeni z udogodnieniami dla mnie. Kobietę należało ułożyć w określonej pozycji, która narzucała mój styl pracy. Przyjmowanie porodu było pewną sekwencją wydarzeń. W domu tego ciągu wydarzeń nie ma, a sądziłam, że trzeba coś zrobić zamiast co nie zawsze okazało się prawdą. To mnie niepokoiło, jak zachowam sterylność, co zrobię, jeśli rodząca będzie chciała wstać? Nikt nas nie uczył tego, jak przyjąć poród gdy kobieta np. klęczy. Tego się bałam. Pierwszy poród domowy przyjęła Pani w 1992 r. Czy pamięta Pani to doświadczenie? Pamiętam przede wszystkim nastrój, który był zupełnie inny niż podczas porodów w szpitalu, ale i swoje własne zaskoczenie, że większość tych rzeczy, których mnie 26
Małgorzata Marszałek
uczono odnośnie postępowania w drugiej fazie porodu, w domu się w ogóle nie przydała. To dzieje się zupełnie inaczej, byłam oszołomiona, że niektórych czynności w ogóle nie muszę robić, bo one się dzieją same. Że np. nie muszę rotować barków, aby ułożyły się odpowiednio w kanale rodnym. Wytaczanie barków zawsze było trudnym elementem porodu, a tu nagle się okazało, że dzieje się to „samo”. Z czego wynika ten inny przebieg porodu domowego? Porodu domowego nie przyspiesza się, nie zachęcamy kobiet do parcia, najczęściej jest on łagodniejszy. Olbrzymie znaczenie ma także zmiana pozycji. Przy naturalnym porodzie zmienia się filozofia pracy położnej. Z aktywnego uczestnika wydarzenia, który projektuje kolejne fazy porodu trzeba stać się biernym obserwatorem, doradcą i wspomagaczem. Przy czym biernym nie ma tutaj pejoratywnego znaczenia, przez cały poród trzeba być maksymalnie skupionym, uważnym, otwartym na to, co się dzieje. Napięcie podczas tego wydarzenia jest nawet większe niż podczas porodów szpitalnych.
Poród domowy to bez wątpienia ogromne wydarzenie dla kobiety rodzącej. Czego natomiast uczy położne? Poród w 100% naturalny pokazuje wyraźnie, że rutynowa ingerencja, niedostosowana do danej sytuacji, bardzo często może zrobić dużo krzywdy, burzy naturalny porządek. Farmakologiczne przyspieszanie porodu to poważna ingerencja, bo leki wyłączają zwykle te czynniki, które naturalnie są za dany proces odpowiedzialne. Oksytocyna podana w kroplówce blokuje wydzielanie wewnętrznej oksytocyny, a przecież jest to bardzo poważny hormon. Interwencje w poród muszą być dobrze przemyślane, nie rutynowe. Położnym przyjmującym porody domowe chodzi o zdobycie wiedzy, co się dzieje i dlaczego. Pytanie dlaczego jest tutaj bardzo ważne, refleksja nad przebiegiem porodu buduje nasze doświadczenie. Np. wiemy z doświadczenia, że jeżeli w trakcie porodu jest kolizja pępo-
fot. Ania Stachulska
winowa, to poród przebiega wolno, zatrzymuje się, skurcze są słabsze niżby się oczekiwało. Widać to wyraźnie u kobiet, które rodzą kolejne dziecko i poprzedni poród był dynamiczny, a ten z jakiegoś powodu nie jest. Po takim powolnym, spokojnym porodzie bardzo często rodzi się dziecko okręcone pępowiną albo z węzłem na pępowinie. Jeszcze okręcenie można by tłumaczyć jako mechaniczną przeszkodę, ale węzeł na pępowinie już nie. Obserwowanie takich przypadków uczy pokory w stosunku do natury. Nie uważam, że za każdym razem kiedy jest kolizja pępowinowa, pozostawienie rodzącej samej sobie rozwiąże sprawę, bo tak nie jest. Ale z doświadczenia mojego i moich koleżanek wynika, że w większości przypadków można urodzić naturalnie. Tylko wolniej. Mówiąc o odbudowaniu znaczenia porodu, co jest celem Waszego Stowarzyszenia, wskazujecie także na kontekst społeczny narodzin. Zastanawiam się, jaki impakt społeczny ma pojawienie się dziecka w XXI w., kiedy życie wspólnotowe wymiera nawet na wsi? O ile różne wydarzenia w życiu człowieka mogą być bez udziału innych ludzi, to poród jednak nie. Angażuje obydwoje rodziców, ale też szerszą rodzinę oraz małą społeczność wokół niej. Przyjście na świat małego człowieka nie pozostaje bez wpływu na kontakty społeczne. Proszę zauważyć, jakie emocje wywołuje temat porodu wśród kobiet. To zaskakujące, ale gdy się przyznaję do swojego zawodu w jakimś nowym towarzystwie, to zawsze wysłuchuję opowieści porodowych i to wcale nie tylko od młodych dziewczyn. Jeśli się popatrzy na poród z punktu widzenia jednostki, to też ma on kapitalne znaczenie. Po pierwsze dla 27
Z pasją / POŁOŻNA DZIŚ dziecka. Dobry poród oznacza, że przychodzi ono na świat wyposażone w mechanizmy, które pozwolą mu lepiej radzić sobie w życiu. Nie jest takie wystraszone, ma silne poczucie bezpieczeństwa, będące efektem działań hormonalnych, to jest bardzo interesujący proces, coraz głębiej się go bada. Dziecko ma większą zdolnością do miłości, do pozytywnych emocji w stosunku do drugiego człowieka, a jest to efekt działania oksytocyny, co jest dość dobrze udokumentowane. Naturalny poród pozwala rozwinąć u dziecka wiele biologicznych kompetencji, na które nie pozwala cesarskie cięcie. Nie mówię, że cięcie powoduje, że się rodzą uszkodzone dzieci, ale jeśli jest wybór, to lepiej jest urodzić drogami natury. Także to, jak postępuje się z dzieckiem po porodzie, ma znaczenie dla tego, jak się ono rozwija. W niektórych plemionach, kiedy chciano wychowywać wojowników, oddzielano chłopców od matki po porodzie i oddawano ich dopiero po kilku dniach. W konsekwencji w naturalny sposób rósł w nich poziom agresji. Jest to efekt gry hormonalnej, poziom leku spowodowany oddzieleniem od matki wzmaga produkcję hormonów stresu i człowiek jest tym naznaczony na całe życie. Dlatego, jeśli chcemy mieć społeczeństwo, które nie będzie sobie skakało do oczu, dbajmy, by dzieci przychodziły na świat w optymalnych dla ich rozwoju warunkach. Czy można w jakiś sposób scharakteryzować rodziców, którzy dążą do porodu domowego, czy mają oni jakieś cechy wspólne? Jako Stowarzyszenie prowadzimy swoje statystyki, badamy m.in. wykształcenie kobiet rodzących w domu. Jeśli by przyjąć to proste kryterium, to w 98% są to ludzie z wyższym wykształceniem, osoby w jakimś stopniu bardziej świadome. Przez wiele lat głównie byli to ludzie wolnych zawodów: artyści, dziennikarze, duża grupa psychologów, pedagogów oraz pracowników służby zdrowia – lekarzy i położnych. Teraz to się już zmienia. Poród domowy mimo wszystko traktowany jest jako oficjalna alternatywa, zatem i pro28
fil osób zgłaszających się jest mniej jednoznaczny. Lista przeciwwskazań do porodu domowego jest długa, a wśród warunków względnych wymienia się nawet długotrwałą terapię hormonalną. Jak wielu rodzicom w związku z tym musicie odmówić? Obostrzenia są konieczne, bo jeżeli zakładamy, że ciąża i poród mają być fizjologiczne, to musimy unikać czynników, które tej fizjologii przeczą. Względnym przeciwwskazaniem jest np. in vitro i nie wynika to z czynników ideologicznych. Chodzi o to, że jeżeli ciąża i poród zależą bardzo mocno od działania hormonów i od wydolności układu dokrewnego, to jeśli na samym początku konieczna jest bardzo duża ingerencja w ten układ, można się spodziewać, że na dalszym etapie tego samego procesu także to wspomaganie może być konieczne. Według naszych statystyk 40-60% mam zgłaszających chęć rodzenia w domu odpada na różnym etapie kwalifikacji.
Niezależność w pracy położnej to bez wątpienia wysoko zawieszona poprzeczka. Jakie kompetencje są potrzebne, by pracować w ten sposób? To się samo reguluje. Położnych, które przyjmują porody domowe jest raptem około 20. To niewiele, jak na całą Polskę, ale na pewno nie wynika to z braku umiejętności położniczych. Część przeszkód jest natury finansowej, bo z tego się wyżyć nie da. Wybór takiej drogi oznacza trudności z pogodzeniem jej z pracą na etacie, bo powinno się być dyspozycyj-
nym, a dziewczyny o pracę się boją. Wymaga też gotowości, żeby dyskutować, bronić swojego zdania. Wystarczy powiedzieć, że się człowiek zajmuje porodami w domu i pierwsze skojarzenie jest takie, że to jest niebezpiecznie. Tak też myślą lekarze i położne i co dziwne, nie przekonują ich statystyki. A te, zarówno z perspektywy polskiej, jak i światowej świadczą o poziomie bezpieczeństwa planowanego porodu w domu analogicznym do fizjologicznego porodu w szpitalu. Statystyki pokazują, że to jest równorzędny wybór. Żeby być niezależną położną trzeba mieć przekonanie do porodów domowych, nie można się nadmiernie obawiać, bo strach udzieli się matce i nie będzie dobrej współpracy. Te dziewczyny, które paraliżuje strach, mimo chęci, rezygnują. A jak według Pani mogą się do takiego niezależnego wykonywania zawodu przygotować młode położne, będące na początku swojej kariery zawodowej? Niezależna położna to nie tylko ta, która zajmuje się porodami w domu, ale taka, która pracuje na własny rachunek, a nawet szerzej – która myśli niezależnie i wprowadza do swojej pracy nowe elementy, zgodne z tą filozofia, którą wyznajemy. Czyli działa na rzecz samodzielności podopiecznej. Z naszym Stowarzyszeniem współpracują dziewczyny, które prowadzą szkoły rodzenia, pracują jako położne środowiskowe, a nawet takie, które na co dzień pracują w szpitalach, a mimo to wszystkie są niezależne. Do Stowarzyszenia zgłasza się sporo dziewczyn zafascynowanych tym sposobem pracy. Współpracujemy z nimi, proponujemy udział w konferencjach i warsztatach, z czasem zapraszamy do asysty przy porodzie domowym, jednym słowem, wprowadzamy w świat naszych wartości. Jesteśmy wyznawczyniami mistrzowskiego sposobu nauki zawodu, podręcznik swoją drogą, ale najważniejsza jest praktyka oraz kontakty uczeń–mistrz.
POŁOŻNA WCZORAJ /
Z pasją
Mądre
BABY
„Baba” w powszechnym rozumieniu jest określeniem obelżywym, choć dla położnej może... brzmieć dumnie. Jest częścią historii i etosu zawodu. Przez całe wieki porodami zajmowały się doświadczone kobiety, zwane właśnie babami, mądrymi lub dzieciobiorkami. Zanim nadeszła epoka akuszerek, położnych, a w końcu lekarzy położników, rodzące mogły liczyć jedynie na sztukę babienia, nawet jeśli była ona w rękach niewykształconych medycznie kobiet.
Sylwia Głuszak
P
ołożną w Polsce nie zostaje się dla pieniędzy i sławy – nawet podręczniki położnictwa niewiele miejsca poświęcają wybitnym przedstawicielkom zawodu. Poprzedniczki dzisiejszych położnych, zwane mądrymi, wiedzącymi albo zwyczajnie – babami – miały, jeśli chodzi o wdzięczną pamięć potomnych, jeszcze mniej szczęścia. ECHA ZŁEJ SŁAWY W naszym kraju zawodowa grupa położnych zaczęła kształtować się dopiero w XVIII w. Wówczas zaczęło się regularne kształcenie, projektowanie standardów, spisywanie podręczników i tworzenie etosu zawodu. Nauczycielami i mentorami tego ściśle kobiecego fachu stawali się mężczyźni, bo za nimi stał autorytet medyczny oraz władza. Oni też dokonywali oceny pracy położnych, robiąc to w imię naukowego postępu. Ocena ta była chyba nazbyt surowa, zważywszy, że baby niosły pomoc, nie mając żadnej szansy na zapoznanie się z osiągnięciami medycyny. Osiągnięcia te nie były też aż tak znaczne – od XII w. bulle papieskie zabraniały lekarzom wykonywania zabiegów krwawych, w tym asystowania przy porodach, co znacznie zahamowało rozwój tej akurat gałęzi medycyny. Niezbyt pochlebne opinie o babieniu pojawiają się w ważnych dziełach medycznych XVIII w. – „Początkach sztuki połogowania”
Rafała Czerwiakowskiego i „Sztuce babienia” Jana Różańskiego. Ich autorzy opisują niewłaściwe praktyki kobiet towarzyszących rodzącej, wytykając im nie tylko brak wiedzy medycznej, ale też okrucieństwo. Jak pisał Różański: (…) rzecz jest niepodobna do uwierzenia, jak wiele i jak nieznośnych mąk przez nieumiejętność bab cierpią matki przy najnaturalniejszych nawet zlężeniach, a to najosobliwiej po wsiach i miasteczkach najmniejszych; acz pełno jest tego okrucieństwa i po znaczniejszych miastach tak dalece, że niewiasty męczennicami, baby zaś ich tyrankami wyzutymi z czułości i litości zwać się mogą. Gdy poważna medycyna i związani z nią mężczyźni włączyli już położnictwo w obszar swoich zainteresowań, rodząca przeważnie i tak mogła liczyć na obecność jedynie doświadczonej baby. Lekarze często nazbyt się cenili (także jeśli chodzi o aspekt finansowy), a poród zawsze był ryzykowny. Przejmujące świadectwo tego typu praktyk daje pamiętnikarz Matuszewicz, który do rodzącej kolejne dziecko żony zdecydował się nie wołać baby, tylko lekarza (w roku 1763). Ten przybył wprawdzie z narzędziami do wyciągnięcia dziecięcia, choćby kawałkami, ale gdy obaczył niebezpieczeństwo (…) tedy żadną miarą na prośby moje najpokorniejsze i oferencje znaczne zostać się nie chciał. Tak to doktorowie dla swojej reputacji, aby przy ich bytności pacjent
nie umarł, w najgorszym odstępują razie. Autor opisując trudny poród żony, stwierdza gorzko, że przeżyła ona tylko dzięki bożemu miłosierdziu, nie zaś lekarskiej pomocy. W OBRONIE BABSKIEGO HONORU Gdy pojawiły się akuszerki, a potem położne, rola bab stawała się coraz bardziej marginalna. Baby padły ofiarą bezpardonowej walki postępu z zacofaniem, pozostając na przegranych pozycjach. Powoli jednak zwraca się im honor – autor „Historii położnictwa i ginekologii w Polsce”, Edmund Waszyński pisze: Należy przyjąć, że mimo niefachowej pomocy, udzielanej przez niewykształcone kobiety, większość porodów kończyła się pomyślnie, przebiegała bowiem fizjologicznie, w sposób naturalny. Za tragiczny koniec większości powikłanych porodów nie wolno, jak dodaje, winić owych babek, ponieważ wykonywały one swoje obowiązki uświęcone tradycją, ich działania były oparte na własnym doświadczeniu, a o lekarza było trudno na wsi. Nie zawsze też można było ufać jego umiejętnościom, dodajmy. DZIECIOBIORKI, PĘPKORZEZKI, MĄDRE W czasach przedchrześcijańskich kobietom przy porodzie towarzyszyły mądre. Nikt nie podważał ich roli, a mogła być ona dwojaka – medyczna i obrzędowa – polegająca na odebraniu porodu i przecięciu pępowiny. Poród 29
Z pasją / POŁOŻNA WCZORAJ należał do domeny kobiet i bóstw kobiecych: Dziedzilii (płodności), Złotej Baby, czyli Bogini Pęporzestwa, i Lojny (opiekunki rodzących). Nie oznacza to jednak, że zupełnie wykluczano z niego mężczyzn, stało się to nieco później i było efektem przyjęcia chrześcijaństwa. Powoli poród zaczął obrastać tajemnicą, dokonywał się w izolacji jako nieczysty, a mądre stawały się po prostu wiedzącymi, wiedźmami, znachorkami, babami. Zdarzało się na zachodzie Europy, że płonęły na stosie, oskarżane o konszachty z szatanem. W 1521 r. w Hamburgu został spalony nawet lekarz, który pod przebraniem kobiecym zajmował się położnictwem. Tak silne bowiem stawało się tabu związane z rodzeniem. Babienie było sztuką, która często przechodziła z matki na córkę, wiedzę przekazywano w sposób praktyczny – młode kobiety przyglądały się pracy starszych, nabierając w ten sposób doświadczenia. Na tę wiedzę składało się bowiem przede wszystkim doświadczenie, w dalszej kolejności medycyna ludowa i ziołolecznictwo. BABSKIE PRAKTYKI Niewiele było sposobów, by złagodzić ból porodowy czy ułatwić proces rodzenia. Stosowano chociażby okadzanie z ziół oraz modlitwę. Wiele wskazuje na to, że elementy magiczne, nazywane potem zabobonem, pojawiły się w sztuce babienia z czasem i odgrywały coraz większą rolę w miarę utraty starożytnej wiedzy medycznej i spadku zaufania do wiedzących, które do tradycyjnych zabiegów dołączały magiczne, by złagodzić strach rodzącej. Do gestów magicznych należało np. rozwiązywanie węzłów, rozpinanie pasów, otwieranie zamków, co miało ułatwić dziecku wyjście na świat. Rodzącą owijano również pasem używanym przez księdza w czasie mszy lub sznurem z obrazkiem świętego Syksta. Wierzono też w moc pasa z żubra, niedźwiedzia czy tura, który pomagał donosić ciąże i łagodził bóle porodowe. Taki turzy wicher miała w posiadaniu już królowa Bona (XVI w.), ale jeszcze w XVII w. stosowano go jako remedium na ból porodowy. Wiadomo, że Ludwika Maria Gonzaga, żona dwóch 30
królów polskich Władysława IV i Jana Kazimierza, podarowała taki Marysieńce, swojej dawnej damie dworu i przyszłej królowej Polski. Poradniki położnicze, które zaczęły powsta-
wać i powoli zyskiwać na popularności, propagowały wprawdzie aktualny stan wiedzy medycznej, ale zdecydowana większość bab była przecież niepiśmienna. Nie wszystkie jednak − w XVI w., gdy ukazał się drukiem wydany po polsku zielnik Stefana Falimirza, był on adresowany właśnie do kobiet asystujących przy porodach. Falimirz, o dziwo, raczej bez uprzedzeń opisuje praktyki porodowe już istniejące i propaguje nowe. Wśród nich jest np. krzesło porodowe, w Polsce raczej nieznane (stosowano je właściwie tylko w Krakowie). W zielniku znajduje się rycina ukazująca scenę porodu − na twarzy siedzącej na krześle porodowym położnicy maluje się wysiłek i cierpienie, przed nią na stołku siedzi już gotowa do pracy położna, trzymając ręce pod szatami rodzącej. Pionową pozycję w trakcie porodu zaczęli negować dopiero lekarze pod koniec XVIII w., prawdopodobnie dlatego, że krzesła porodowe nie pozwalały im na swobodną ingerencję, zwłaszcza za pomocą narzędzi. Baby wiedziały, że rodzącej służy ruch – duża część działań, nawet jeśli miała charakter na poły magiczny – jak okadzanie izby czy wspomniane wcześniej otwieranie zamków i szuflad – wymagała od ciężarnej chodzenia, co
łagodziło bóle. Dopiero przed samym rozwiązaniem kładziono położnicę do łóżka lub sadzano na zwykłym krześle (zabieg ten oburzał wspominanego już Czerwiakowskiego, gdyż niepotrzebnie jego zdaniem przyspieszał poród). Falimirz dopowiada, że baba w celu ułatwienia porodu podawała rodzącej proszek do kichania oraz masowała tajemniczy członek olejkami. Namaszczano okolice rodne niesolonym masłem, olejem migdałowym, a w celu złagodzenia bólu kadzono kobylim łajnem lub odchodami wróbli, smarowano nimi także brzuch. Brzuch traktowano ponadto gorącą melisą lub okowitą (wódka zresztą była popularnym środkiem przeciwbólowym, baby aplikowały ją rodzącym, ale i sobie, zapewne w celu wzmocnienia sił witalnych). Do czynności położnych należało badanie szyjki macicy, co nazywano macaniem ust macicznych, obcięcie pępowiny (kikut smarowano oliwą), mycie dziecka oraz owinięcie go ciasno w powijaki. TRIUMF BABY Pomimo rozwoju wiedzy medycznej i coraz doskonalszego kształcenia położnych, poród i dzisiaj może skończyć się tragicznie. Obecność doświadczonej kobiety jest wciąż nieodzowna – zawód ten jest prawie całkiem sfeminizowany i ma to swoje konkretne przyczyny. Baby z czasem kształciły się i zamieniały w akuszerki, a potem położne, ale nadal jest w nich ten pierwotny rys mądrych – kobiet, które towarzyszą narodzinom dziecka. Rodzące oczekują od nich nie tylko fachowej pomocy i profesjonalizmu, pragną przede wszystkim czerpać z ich kobiecej siły, skorzystać z daru mądrych rąk. Położna zarówno teraz, jak i przed wiekami niezmiennie Chodzi wśród piekielnych płomieni,/ słucha wycia potępionych,/ zadomowiona/ w piekle./ Zadaje ból,/ głaszcze zlepione potem włosy./ Mówi mało. Krzyczy./ Jej przeraźliwie czyste ręce/ są mądre i smutne/ jak Pan Bóg. (Anna Świrszczyńska, wiersz „Położna” z tomu „Jestem baba”).
ZDANIEM DZIECKA
| Z kołyski
„NIE”
w języku noworodka Językiem noworodka jest jego zachowanie, poprzez które komunikuje swoje potrzeby: „mówi nie”, sygnalizuje przemęczenie, osłabienie i oczekuje pomocy ze strony otoczenia.
Bożena Cieślak-Osik POŁOŻNA, PSYCHOLOG
W
yraźnym sygnałem sprzeciwu, „słowem nie” w języku noworodka jest jego płacz. Jest to komunikat skuteczny, wywołujący u rodziców silne emocje. Cieszą się, gdy słyszą go po raz pierwszy, bezpośrednio po porodzie, bo utożsamiany jest ze zdrowiem i siłą dziecka. Każdy następny wywołuje już jednak niepokój, pytania co robić, jak pomóc. Jest to zupełnie naturalne, rodzice podobnie jak ich dzieci potrzebują „matkowania”, pomocy w odnalezieniu się w nowej roli. PŁACZ NIEJEDNO MA IMIĘ Płacz noworodka jest sygnałem alarmowym, ostatecznym wołaniem o pomoc. Nakarm mnie, przytul, spraw, by nie bolało lub po prostu pobaw się ze mną. Z czasem rodzice nauczą się rozpoznawać rodzaje płaczu. Ten gwałtowny, przeszywający oznacza zwykle ból, natomiast ten zaczynający się postękiwaniem i przechodzący w głośnie, modulowane nawoływanie to komunikat „jestem głodny”.
Marudzenie, pojękiwanie może oznaczać nudę, zaś rytmiczne nawoływanie i zawodzenie bywa sygnałem przemęczenia i nadmiaru bodźców. Zwykle potrzeba kilku tygodni, by rodzice oswoili się z płaczem swojego dziecka. Podejmując próby uspokojenia go, zaczynają zauważać drobne sygnały, pozwalające odkryć niezaspokojoną potrzebę. W BARWACH NARODOWYCH Subtelniejszy sposób „powiedzenia nie” w języku noworodka przejawia się zmianą zabarwienia skóry. Zwykle różowe niemowlę może nagle zblednąć, stać się mocno czerwone lub na jego skórze pojawi się widoczna siateczka naczyń krwionośnych. Dzieje się tak na ogół w czasie zabiegów pielęgnacyjnych. Nadmiar bodźców: dotyk, zmiana pozycji ciała, zmiana temperatury, zbyt intensywne światło i dźwięk powodują niezadowolenie dziecka. Zmiana zabarwienia skóry powinna skłonić opiekunów do zmiany działania, dostosowania ilości bodźców do możliwości dziecka.
Uważny obserwator potrafi zauważyć protest noworodka wyrażony w zmianie rytmu oddychania. Zmęczony maluch, przeciążony nadmiarem bodźców, zanim zacznie płakać, przyspiesza swój oddech. Na jego twarzy może pojawić się grymas niezadowolenia, zmarszczki na czole, przymrużone oczy – to wszystko będzie nieśmiałą prośbą: „potrzebuję czegoś innego, rób to wolniej, pozwól mi chwilę odpocząć”. Każde zachowanie noworodka niesie dla rodziców ważną informację, a odpowiednio przygotowana położna może pomóc im rozkodować nadawany przez malca komunikat. SNEM SPRAWIEDLIWEGO Niepokój wywołuje nie tylko trudny do ukojenia płacz dziecka, ale i jego nadmierna senność. Niewielu rodziców zdaje sobie sprawę, że to także sposób mówienia „nie”. Płacz i sen to dwa skrajne stany, w których może znajdować się noworodek. W jednym i drugim bodźce z zewnątrz docierają do niego 31
Z kołyski |
ZDANIEM DZIECKA
Szczególnym wyzwaniem jest komunikacja z noworodkami chorymi i przedwcześnie urodzonymi, które zwykle nie reagują na rodziców w sposób przez nich oczekiwany. Dzieci te są nadwrażliwe na bodźce: hałas, światło, pielęgnacja, a nawet rodzicielski dotyk wywołują ich niepokój. Położna może pomóc rodzicom w dotarciu do ich chorego dziecka, ucząc ich, jak zredukować nadmiar bodźców. Nauczy ich, jak dotykać, jak modulować głos, by dopasować stymulację do wrażliwości dziecka. Zwróci uwagę na objawy przeciążenia: przyspieszony oddech, zmianę zabarwienia skóry, odwrócenie wzroku, uniesienie brwi, by rodzice szybko wiedzieli, kiedy dziecko mówi „nie”, „mam dość”.
Narodziny dziecka są zawsze okresem przełomowym, ale bywają sytuacje, takie jak poród przedwczesny czy narodziny chorego dziecka, gdy rodzina potrzebuje specjalnego traktowania, by zaadaptować się do nowej sytuacji.
Poprzez swoje działania pielęgnacyjne skierowane do chorego dziecka, położna może modelować zachowania rodziców. Dzięki opiece dostosowanej do indywidualnych potrzeb noworodka, maluch szybciej wróci do zdrowia, a rodzice będą nabierali pewności w zajmowaniu się nim. Powoli przezwyciężając swój lęk, nauczą się dostrzegać jego kompetencje i potencjał rozwojowy.
Widok twarzy rodziców, ich głos, u donoszonego zdrowego noworodka wywołują zainteresowanie, ożywienie, u dziecka chorego prowadzą do przeciążenia, odcięcia od nadmiaru bodźców. Dziecko zwykle zapada w sen, bo płacz jest dla niego zbyt dużym wydatkiem energetycznym. To trudne doświadczenie dla młodych, niepewnych swych kompetencji rodziców.
32
w bardzo ograniczonym stopniu. Bez pomocy dorosłego maluch nie potrafi zmienić stanu i podjąć jakiejkolwiek współpracy. Zaśnięcie służy malcowi do ochrony dojrzewającego układu nerwowego przed nadmiarem drażniących bodźców. Rodzice powinni dowiedzieć się od położnej, że dziecka pogrążonego w głębokim śnie nie da się nakarmić, nie zachęci się go również do żadnej innej aktywności wymagającej współpracy. POD ZNAKIEM CZKAWKI, KICHANIA I ULEWANIA U niektórych noworodków częstym zjawiskiem jest czkawka wynikająca z niedojrzałości układu nerwowego, a wywołana nagłym skurczem przepony i mięśni oddechowych znajdujących się w klatce piersiowej. Czkawka może pojawiać się kilka razy w ciągu doby i trwać nawet godzinę. Występuje zwykle po jedzeniu, szczególnie gdy niemowlak dużo płakał przed posiłkiem lub jadł zbyt gwałtownie. Przyczyną czkawki może być też chłód, którego dziecko doświadcza choćby przy zmianie pieluchy, a także duże pobudzenie emocjonalne, np. w wyniku zabawy. Wszystkie te doświadczenia mogą być zbyt trudne, szczególnie dla najmłodszych dzieci, dlatego uważa się, że czkawka w języku noworodka także oznacza „nie”. Od położnej rodzice powinni dowiedzieć się, jak radzić sobie w takich sytuacjach. W zależności od bodźca, który wywołał czkawkę, pomóc może przytulenie w pozycji pionowej; czasem podanie piersi. Gdy malec jest wychłodzony, pomoże zmiana mokrej pieluchy, a gdy przeciążony zbyt długą zabawą – przerwanie jej. Jeśli czkawkę spowodował nadmiar pokarmu, wystarczy po prostu odczekanie, aż część pokarmu zostanie strawiona. Gdy niemowlę chce powiedzieć: „jestem zmęczony”, „potrzebuję przerwy”, „czas na drzemkę” – ziewa. Podobne potrzeby wywołują kichanie. Pojawia się ono zwykle, gdy malec chce oczyścić drogi oddechowe z zalegających tam resztek pokarmu czy kurzu, ale też gdy narażony jest na nieprzyjemny, intensywny zapach. Położna, wyjaśniając młodym rodzicom zachowanie
noworodka, redukuje ich stres, sprawia, że lepiej odnajdują się w nowej roli. O niezadowoleniu, przeciążeniu dziecka może świadczyć ulewanie pokarmu. Wynika ono z niedojrzałości układu nerwowego i przewodu pokarmowego. Ulewanie pojawia się, gdy malec je w niewłaściwej pozycji, gdy po karmieniu lub w jego trakcie jest w sposób gwałtowny poruszany, gdy proponuje mu się aktywności niedostosowane do jego możliwości odbioru. Położna powinna wiedzieć, że jeśli ziewanie, kichanie, czkawka i ulewanie następują po sobie, świadczy to o znacznym zmęczeniu dziecka. Warto uwrażliwić rodziców na przyczyny tych stanów oraz podpowiedzieć im, jak ich unikać.
Każde zachowanie noworodka niesie dla rodziców ważną informację, a odpowiednio przygotowana położna może pomóc im rozkodować nadawany przez malca komunikat. MOWA CIAŁA Swoje „nie” noworodek komunikuje również poprzez zachowania motoryczne. Gwałtowne zdezorganizowane ruchy, zmienne napięcie mięśniowe czy też nienaturalne ułożenie ciała dziecka w łuk świadczą o jego dyskomforcie. Zdrowy, spokojny noworodek potrafi ograniczyć swoją aktywność ruchową, szczególnie w chwili, gdy jest czymś bardzo zainteresowany. Gdy skupia uwagę, słucha czegoś lub coś ogląda, jego ciało jest rozluźnione i pozostaje niemal w bezruchu. Jeśli wzrasta jego aktywność, to widzimy płynne, eleganckie, różnorodne sekwencje ruchu. Kiedy dziecko zaczyna się denerwować, traci kontrolę nad swym zachowaniem, ruchy stają się gwałtowne, często urywane, a napięcie mięśniowe zmienia się. Dziecko potrzebuje pomocy, by powrócić do
równowagi. Położna może zaproponować rodzicom różne sposoby przywrócenia komfortu maleństwu. Przede wszystkim wykluczyć lub ograniczyć czynnik stresujący. Przytulić i pokołysać, zawinąć w kocyk w taki sposób, by malec mógł ssać swoją dłoń lub palec. Dzięki spowiciu lepiej poczuje swoje ciało, a dodatkowo możliwość ssania przyniesie mu ukojenie. Można również podać smoczek, jeśli dziecko go używa. W ROLI TŁUMACZA Praca z rodzicami nad odczytywaniem komunikatów wysyłanych przez noworodka pozwala położnej wspierać ich w poznawaniu dziecka. Dzięki wspólnej obserwacji uczą się dostrzegać najdrobniejsze przejawy komunikacji podejmowanej przez dziecko, poznają cały wachlarz jego zachowań. Zadanie to jest niezwykle delikatne, wymagające od położnej nie tylko wiedzy o potrzebach dziecka i sposobach ich komunikowania, ale także otwartości na potrzeby rodziców. Szczególnie w okresie okołoporodowym potrzebują oni potwierdzania swych kompetencji. Dawniej, kiedy rodziny wielopokoleniowe były codziennością, świeżo upieczona matka i ojciec mogli liczyć na pomoc najbliższych. Dziś, kiedy młodzi ludzie mieszkają z dala od swych domów rodzinnych, mogą liczyć tylko na opiekę profesjonalistów. Zrozumieć język dziecka to pierwsze i podstawowe zadanie rodziców. Tak jak natura wyposażyła noworodki w umiejętność komunikowania się, tak dała i dorosłym zdolność rozumienia tego języka. Dorośli szybko zauważają pewną rytmiczność w zachowaniu noworodków i dostosowują swoje działania do aktualnego stanu dziecka. Nawet jeśli początkowo popełniają błędy w odczytywaniu jego komunikatów, nie umniejsza to ich roli jako rodziców. Rozumienie i akceptowanie „nie” wyrażanego przez dziecko, jest wyrazem szacunku dla jego potrzeb i uznawaniem jego odrębności.
33
Z kołyski |
SKALA BRAZELTONA
SŁUCHAJ PATRZĄC
Dzięki codziennym kontaktom z noworodkami położne od zawsze wiedziały to, z czego nauka zdała sobie sprawę zaledwie czterdzieści lat temu – że nowo narodzone dziecko nie jest „czystą kartą”, tylko osobą o wykształconych już cechach i umiejętnościach.
Karolina Isio-Kurpińska
EKSPERTKA SKALI OCENY ZACHOWANIA NOWORODKA WEDŁUG BRAZELTONA
D
zisiaj nie mamy już wątpliwości, że noworodek przychodzi na świat z szerokim zestawem zdolności i od pierwszych chwil ujawnia właściwe sobie cechy charakteru i temperamentu. Jest pełnoprawnym uczestnikiem relacji z rodzicami i otaczającym go światem, wywiera na nich wpływ, komunikuje swoje potrzeby i domaga się ich zaspokajania. Wbrew powszechnej opinii (czy wręcz ignorancji) nie jest istotą zupełnie bezradną, ale jest wyposażony w szeroki wachlarz umiejętności przydatnych w pierwszych tygodniach życia i ma potencjał do ich rozwijania i nabywania kolejnych. Skąd to wszystko wiemy? Z obserwacji zachowań noworodków, która dzisiaj jest już uznaną metodą ich badania. Jestem przekonana, że błogosławieństwo obserwacji znają też położne, nawet jeśli ich wiedza na ten temat opiera się „jedynie” na intuicji i własnym doświadczeniu. UNIWERSALNY MECHANIZM Uważna obserwacja to narzędzie tanie, nieinwazyjne i powszechnie dostępne, choć niestety często traktowane z lekceważeniem. W czasach wszechobecnych cudów techniki aż trudno uwierzyć, że użyteczne może być
34
BRAZELTON W PIGUŁCE
Dzisiaj nie ma już wątpliwości, że noworodki od pierwszego momentu życia wysyłają otoczeniu konkretne komunikaty.
Trudność pracy położnej polega także na tym, by w krótkim czasie wyposażyć rodziców w wiedzę i umiejętności, które pozwolą na samodzielne funkcjonowanie w domu, ułatwią budowanie więzi, pozwolą cieszyć się rodzicielstwem.
Co obserwujemy: Habituację, czyli umiejętność ochrony snu przed bodźcami zewnętrznymi Interakcje społeczne, czyli patrzenie, słuchanie, preferencje Objawy przeciążenia, zmęczenia, sprzeciwu Umiejętność samouspokajania, zachowanie podczas płaczu Ogólny stan fizyczny, czyli odruchy, napięcie mięśniowe, zabarwienie skóry Przytulność Uśmiechy Mocne strony dziecka oraz obszary, w którym możemy zaproponować mu wsparcie
coś tak prostego. Tymczasem wystarczy przystanąć, pochylić się nad małym człowiekiem i spokojnie popatrzeć, co robi. Wiedza uzyskana dzięki obserwacji nie ustępuje w niczym wynikom najbardziej skomplikowanych badań, co więcej – często jest cenniejsza i prowadzi do rozwiązania problemu tam, gdzie wszystkie inne metody zawodzą. SYSTEM SUBTELNYCH SYGNAŁÓW W tym momencie mniej doświadczona osoba mogłaby zapytać: dobrze, wszystko to brzmi pięknie, ale co właściwie mamy obserwować? Mówimy o noworodku – stworzeniu, które śpi, je lub płacze. Jednak dzięki badaniom prowadzonym w latach 70. ubiegłego wieku wiemy również, że każde zachowanie noworodka to forma jego komunikacji. Niemal każdy ruch, grymas czy skrzywienie mają swoje znaczenie! Adaptacja do funkcjonowania w nowej rzeczywistości, w jakiej się znalazł po porodzie, wymaga od niego wiele energii i wysiłku, dlatego też wszystko, co robi, jest celowe i ważne. W cyklu artykułów w niniejszym dziale postaram się przybliżyć możliwości wykorzystania tego cudownego narzędzia, jakim jest umiejętność obserwowania noworodka. Jestem przekonana, że większość położnych doskonale zdaje sobie sprawę z zalet słuchania przez patrzenie, dlatego artykuły te mają na celu przede wszystkim uporządkowanie wiedzy, którą zdobyłyście Panie dzięki doświadczeniu codziennej pracy z dziećmi w pierwszych dniach, tygodniach i miesiącach ich życia, potwierdzenie Waszych intuicyjnych praktyk, wzmocnienie Waszych kompetencji.
OBSERWUJ. NAPRAWDĘ WARTO! Umiejętność obserwowania, odczytywania i interpretowania zachowań noworodka, wysyłanych przez niego sygnałów i komunikatów jest kluczowa w pracy położnej. Dzięki niej pielęgnacja małego człowieka i opieka nad nim stają się przyjazne i wspierające, a on sam spokojniejszy i bardziej zadowolony z życia poza brzuchem mamy. Uważne słuchanie pacjenta jest przecież wyrazem szacunku wobec niego, a jestem przekonana, że szacunek dla nowo narodzonego życia to cecha, której położnym nie brakuje. Nie mniej ważnym aspektem obserwacji zachowań noworodka jest praca z rodzicami. Współcześni rodzice stanowią dla personelu medycznego ogromne wyzwanie: z jednej strony zazwyczaj brak im doświadczenia, pewności siebie, są pełni obaw i lęków w kontakcie z własnym dzieckiem; z drugiej jednak, dzięki powszechnemu dostępowi do Internetu, mają oni często bardzo bogatą wiedzę teoretyczną, do której własne niewirtualne dziecko nie zawsze przystaje. Stąd niezwykle ważną i odpowiedzialną rolą położnej jest towarzyszenie im w tych pierwszych dniach rodzicielstwa, wspieranie i dodawanie otuchy, aby i oni narodzili się jako kompetentni, spokojni i odpowiedzialni rodzice. Trudność pracy położnej polega także na tym, by w krótkim czasie wyposażyć rodziców w wiedzę i umiejętności, które pozwolą na samodzielne funkcjonowanie w domu, ułatwią budowanie więzi, pozwolą cieszyć się rodzicielstwem. Te 2-3 dni, kiedy rodzice przebywają w szpitalu, te kilka godzin, które spędzamy z nimi podczas wizyt patro35
Z kołyski |
SKALA BRAZELTONA
nażowych nie wystarczą przecież, aby przekazać im Waszą wiedzę, doświadczenie, umiejętności. Tu z pomocą przychodzi obserwacja. Wspólne patrzenie na zachowanie dziecka, wspólne zastanawianie się, co mały człowiek próbuje nam powiedzieć, nadawanie znaczenia pozornie przypadkowym gestom czy grymasom pozwala na zbudowanie relacji z rodzicami. Niech nie będzie to relacja nauczyciel–uczeń, nie wcielajcie się w rolę wszystkowiedzącego autorytetu – wszak waszym celem jest wspieranie ich kompetencji. Jeżeli w tym wrażliwym okresie pierwszych dni po narodzinach przekażecie rodzicom tę jedną umiejętność, jaką jest obserwowanie dziecka, dacie im narzędzie, które ma największe szanse zapewnić im sukces w roli rodziców. Wiedza, którą będziemy przekazywać w tym dziale, pochodzi z licznych badań naukowych prowadzonych na przestrzeni ostatnich czterdziestu lat. Narzędziem, które pozwala na uporządkowanie obserwacji i ustandaryzowane jej wyników jest Skala Oceny Zachowania Noworodka, opracowana przez amerykańskiego pediatrę i psychiatrę dziecięcego dr. Thomasa Barry’ego Brazeltona, który jako pierwszy zwrócił uwagę na fakt, że noworodki nie tylko widzą i słyszą, ale też komunikują się z otoczeniem. Od czasu publikacji skala była wykorzystywana w wielu badaniach naukowych dotyczących noworodków i niemowląt, jak również w codziennej pracy klinicznej neonatologów, położnych, psychologów i pielęgniarek. Od siedmiu lat jest obecna, dostępna i wykorzystywana również w Polsce. Będziemy zatem dzielić się najważniejszymi odkryciami dokonanymi dzięki jej zastosowaniu w zakresie głównych obszarów funkcjonowania noworodka: snu, płaczu, aktywności oraz interakcji społecznych. SKALA NBAS W POLSCE Skala NBAS została w wprowadzona w Polsce w 2004 roku, jako wspólna inicjatywa Polskiego Towarzystwa Neonatologicznego oraz firmy Johnson & Johnson Poland. Pomysł „sprowadzenia” Skali do naszego kraju zrodził się z potrzeby poszerzania wiedzy na temat behawiorystki noworodków oraz relacji, jakie budują się pomiędzy nowonarodzonym 36
dzieckiem a jego matką, ale również pomiędzy rodzicami a personelem medycznym. Wiedza ta do dziś nie jest wystarczająco eksplorowana, nie poświęca się też jej zbyt wiele czasu w procesie kształcenia specjalistów. Do projektu przystąpiły takie organizacje jak: Polskie Towarzystwo Neonatologiczne, Polskie Towarzystwo Pielęgniarek Pediatrycznych, Instytut Pomnik Centrum Zdrowia Dziecka oraz Szpital Kliniczny im. ks. Anny Mazowieckiej w Warszawie. Od początku realizacji tej inicjatywy w naszym kraju, jednym z głównych założeń było nie tylko to, aby z czasem Polska stała się pełnoprawnym partnerem dla Centrum Brazeltona w Wielkiej Brytanii i dla Instytutu Brazeltona w
Bostonie w USA, ale również to, aby wykształcić liczne grono polskich specjalistów Skali oraz wielu krajowych trenerów. Po siedmiu latach działalności możemy pochwalić się ponad setką przeszkolonych specjalistów (psychologów, pielęgniarek, fizjoterapeutów, położnych) oraz zdobyciem uprawnień trenerskich przez Bożenę Cieślak-Osik i Karolinę Isio-Kurpińską, zaś asystenckich przez Magdalenę Stawicką. Firma Johnson & Johnson Poland przez cały czas czuwa nad projektem, wspierając go merytorycznie oraz finansowo. Więcej informacji na www.nbas.edu.pl.
łagodność skuteczność bezpieczeństwo
Kiedy rodzi się dziecko... …z czułością obserwujesz, jak śpi. Widzisz uśmiech na jego spokojnej buzi. Linia na dobranoc JOHNSON’S® Baby: • zawiera kompleks aromatów NaturalCalm™, który odpręża i uspokaja przed snem • wzmacnia barierę ochronną skóry • jest hipoalergiczna
Kiedy rodzi się dziecko, życie zaczyna się na nowo www.facebook.com/johnsonsbabypolska www.johnsonsbaby.com.pl
37
Z troską |
FOKUS NA DZIECKO
DOTYK
zmysł i lekarstwo Dotyk kojarzy się z ciepłem, bliskością, miłością i czułością, czyli naturalnymi i podstawowymi dla człowieka doświadczeniami emocjonalnymi. Liczne badania psychologiczne i obserwacje zachowań ludzkich potwierdzają pozytywny wpływ dotyku nie tylko na emocje, ale także na rozwój i zdrowie.
dr n. hum. Justyna Korzeniewska PSYCHOLOG
C
złowiek spontanicznie dotyka, rozciera i uciska bolące miejsce. Obejmuje się, gdy czuje się źle. Przytula swoich bliskich w ważnych momentach życia. Robi to niemal odruchowo, nieświadomie, naturalnie. Dzieje się tak dlatego, że wrażenia dotykowe stanowią najważniejsze doświadczenia emocjonalne i fizyczne w życiu człowieka. Odzwierciedleniem tego jest bogactwo słów, których w odniesieniu do dotyku jest więcej niż w stosunku do innych zmysłów. Oto najważniejsze z nich: dotykać, głaskać, masować, muskać, łaskotać, naciskać, obejmować, pieścić, przyciskać, przytulać, rozcierać, ściskać, tulić. Dla porównania w odniesieniu do wzroku język odnosi tylko kilka słów: widzieć, patrzeć, spostrzec, dostrzec, zobaczyć. Podobnie do słuchu: słuchać, słyszeć, usłyszeć, dosłyszeć. DOTYK I EMOCJE Kiedy będąc w zaawansowanej ciąży kobieta dotyka i głaszcze swój brzuch, zauważa zmianę zachowania dziecka. Zdenerwowane uspokaja się, znudzone zaczyna się poruszać. Metodą na uspokajanie maleństwa już po na-
38
Przebieranie, kąpiel, karmienie nie powinny być tylko „technicznymi zabiegami”, ale zawsze „czułymi spotkaniami”. Daje to dziecku poczucie bezpieczeństwa oraz podstawy do budowania bliskich relacji z otoczeniem. rodzeniu jest ułożenie go na klatce piersiowej lub tulenie w ramionach. Oba te sposoby bazują na dotyku. Bliski kontakt rodzica z dzieckiem jest budowany poprzez przytulanie, dotykanie, masaż, głaskanie w trakcie codziennych czynności pielęgnacyjnych. Wyzwaniem dla rodziców jest uspokojenie płaczącego maleństwa. I tu również pomocny jest dotyk. Jeśli możliwe jest znalezienie przyczyny niezadowolenia (np. głód, ból, mokra pielucha),
wystarczy adekwatnie zareagować. Natomiast jeżeli przyczyna jest trudna do ustalenia – co zdarza się dość często – należy postarać się uspokoić dziecko za pomocą dotyku, przytulenia lub bujania. Można to wspomóc, „otulając” dodatkowo dziecko swoim głosem. Czułe przemawianie, nucenie kołysanki, słodkie zagadywanie wzmacnia wrażenia dotykowe i ułatwia maluszkowi uspokojenie się. Częste dotykanie, masowanie, kołysanie, uzupełnione mówieniem do dziecka i patrzeniem w oczy, dostarcza mu przyjemnych wrażeń i pozytywnych emocji i dzięki temu buduje silne przywiązanie do rodzica. Ważne jednak jest dopasowywanie typu stymulacji i dotyku do nastroju, zainteresowania oraz stopnia pobudzenia dziecka. Maluszek uczy się wtedy okazywać swoje zadowolenie z tego, że jest dotykany i przytulany, a robi to poprzez patrzenie na rodzica, ożywienie, dopasowywanie swego ciała do dotyku. Ta pierwsza relacja z mamą i tatą jest matrycą kolejnych kontaktów z ludźmi. Dlatego w psychologii przyjmuje się, że przywiązanie dziecko–rodzic stanowi korzenie życia społecznego. Mocna więź z osobami znaczącymi
39
Z troską |
FOKUS NA DZIECKO
emocjonalnie, czyli rodzicami, buduje zaufanie do otoczenia i ufność do innych ludzi. W życiu dorosłym zaowocuje to otwartością w kontaktach z innymi i zdolnością wchodzenia w bliskie relacje towarzyskie, przyjacielskie i partnerskie. Badania prowadzone na osobach dorosłych sugerują także, że dotyk uśmierza ból, łagodzi lęk, leczy depresję. Zależności te są bardzo złożone i wielorakie, ale zawsze jednoznacznie wskazują na doniosłą rolę dotyku w życiu psychicznym człowieka. Osoby rzadko przytulane w dzieciństwie, z poczuciem odrzucenia i opuszczenia przez innych, częściej w życiu dorosłym popadają w stany przygnębienia, apatii, smutku. DOTYK I ROZWÓJ Dotyk rozwija się najwcześniej spośród wszystkich zmysłów, jako pierwszy staje się w pełni funkcjonalny, bo już w życiu płodowym działa prawidłowo, podczas gdy inne zmysły dopiero po urodzeniu osiągają pełnię „dojrzałości”. Większość odruchów noworodkowych bazuje na dotyku. Wywołanie odruchu ssania, chwytnego, stąpania, podeszwowego, grzbietowego stopy, pełzania, wyginania grzbietu wymaga stymulowania wybranej okolicy ciała, np. policzka, stopy lub pleców dziecka w określony sposób.
W ciąży bliźniaczej dziecko dotyka swego brata lub siostrę i jest też przez niego/nią chwytany i obejmowany. Współczesne badania z wykorzystaniem USG 4D pokazują, że dziecko nie tylko biernie odbiera dotyk, ale wytrwale poszukuje takiej stymulacji. 40
Dla dziecka w życiu płodowym najważniejszym doświadczeniem jest właśnie dotyk. Odczuwa go całym ciałem, doświadczając nacisku wód płodowych i ścian macicy. Korzysta z niego jako sposobu uspokajania, dotykając okolicy ust w chwili niepokoju. Bawi się, chwytając pępowinę, wkładając kciuka do ust, badając swoją twarz. Ulubiona zabawa noworodka to z kolei chwytanie i zaciskanie paluszków na palcu rodzica. Można wykorzystywać odruch chwytania dziecka, poprzez „podawanie” mu do rączki przedmiotów, na których może zaciskać paluszki i chwytać je. Przyspiesza to moment „otwarcia dłoni”, który następuje około 3 m.ż. oraz przygotowuje do intencjonalnego chwytania. Elementem stymulacji motoryki jest stwarzanie dziecku możliwości i zachęcanie go
do prób unoszenia głowy, kiedy leży na brzuszku. Jest to bardzo trudne zadanie, dlatego maluch musi mieć komfortowe warunki. Najlepiej położyć go na brzuchu lub klatce piersiowej rodzica, który będzie do niego przemawiać. Kontakt z ciałem daje poczucie komfortu, a głos prowokuje do szukania twarzy opiekuna, czyli prób uniesienia główki. W ten sposób następuje wzmocnienie mięśni szyi i dziecko uczy się (na krótką chwilę) unosić głowę w celu patrzenia na interesujące go obiekty, a to ważny etap rozwoju motorycznego. Podobnie ważne jest zachęcanie dziecka do prób samodzielnego trzymania głowy, kiedy jest na rękach rodzica. W ten sposób następuje wzmocnienie mięśni szyi i ćwiczenie kontroli głowy. Wskazane jest, żeby rodzic jak najczęściej korzystał z pozycji „twarzą
Dotyk to dobroczynne lekarstwo, dostępne bez recepty, możliwe do zastosowania niemal w każdych warunkach, działa korzystnie zarówno na dotykanego, jak i na dotykającego. Od położnych natomiast zależy, czy młode mamy wyjdą ze szpitala z dzieckiem w ramionach i przekonaniem, że warto je dotykać, tulić, masować.
w twarz” podczas kontaktu z dzieckiem, utrzymywał kontakt wzrokowy, mówił do dziecka, uśmiechał się. To zachęta do interakcji będącej podstawą rozwoju złożonych relacji społecznych w przyszłości. DOTYK I ZDROWIE W rozwoju płodowym naskórek i ośrodkowy układ nerwowy powstają z tego samego listka zarodkowego – ektodermy. Dlatego są ze sobą ściśle powiązane, a stymulacja dotykowa skóry wpływa na procesy pobudzenia i hamowania układu nerwowego. Wyjaśnia to obserwowane od dawna zjawisko pozytywnego wpływu dotyku na rozwój fizyczny i psychiczny dzieci. Lecznicze właściwości dotyku wykraczają daleko poza relaks i odprężenie odczuwane w trakcie masażu. Ma on zastosowanie
również w leczeniu wielu chorób i przezwyciężaniu negatywnych skutków urazów psychicznych. Masaż poprawia stan zdrowia dzieci chorych na astmę i cukrzycę. Leczenie dotykiem zmniejsza stres, ból i poprawia odporność. Co ciekawe, okazało się, że korzyści odnosi zarówno masowany, jak i osoba masująca. Masaż w czasie ciąży zmniejsza komplikacje przy porodzie i w okresie poporodowym. Kobiety, które są masowane w czasie porodu, odczuwają mniejszy ból i rodzą szybciej. Zauważono również ważną zależność, która wpływa na jakość więzi matka–dziecko. Kobiety, które w czasie ciąży były dotykane i masowane, częściej dotykały i tuliły swoje dzieci po ich urodzeniu. Miało to oczywiście pozytywny wpływ na zdrowie niemowląt, bo te często dotykane lepiej rosną i rozwijają się. Tak więc za pomocą swoistego „łańcucha dotykowego” otoczenie matki może wpływać na zdrowie rodzącego się dziecka. Warto o tym pamiętać, zapewniając rodzącej empatyczny uścisk dłoni, delikatne wytarcie potu z czoła i lekkie masowanie okolicy lędźwiowej. Pokazuje to, jak wielka jest siła „leczenia dotykiem”, a jednocześnie jakie ogromne znaczenie ma jakość opieki położnej nad rodzącą kobietą. Wcześniaki rozwijają się szybciej i wcześniej osiągają dojrzałość pozwalającą na uniezależnienie od aparatury medycznej, gdy są właści-
wie dotykane i „kangurowane”. Metoda ta jest określana jako „bliskość, która leczy” i mimo że nie jest to termin medyczny, jest bardzo trafny, a jej skuteczność poparta jest wieloma badaniami. Sugerują to również obserwacje międzykulturowe pokazujące, że w społeczeństwach, gdzie dzieci są często przytulane i noszone w chustach blisko ciała mamy, rozwijają się one dobrze i rzadko chorują. Jest to tym bardziej zastanawiające, że są to często środowiska o niskim statusie ekonomicznym, gdzie ogólne warunki dla rozwoju dzieci nie są tak korzystne jak w krajach wysokorozwiniętych. Jean Ayres – psycholog zajmująca się problemami integracji sensoryczno-motorycznej – jako pierwsza pisała o tym, jak wielkie znaczenie dla rozwoju i zdrowia człowieka ma prawidłowe przetwarzanie bodźców dotykowych. W stworzonym programie terapeutycznym zaproponowała wiele nowatorskich form stymulacji dotykowej. Praktyczne wykorzystywanie jej propozycji w ramach zajęć z integracji sensoryczno-motorycznej pomaga dzieciom z zaburzeniami, skutecznie zmniejszając ich problemy z zachowaniem i nauką.
Ile znasz synonimów słowa
DOTYKAĆ? Prześlij na adres redakcji swoje propozycje. Najciekawsze odpowiedzi opublikujemy na łamach kolejnego numeru naszego magazynu. 41
Z receptą |
ZDROWIE W PRACY
DBACIE O INNYCH…
A o siebie?
Praca zmianowa, nocne dyżury, piętrzące się obowiązki i odpowiedzialność za drugiego człowieka wywierają wpływ zarówno na kondycję fizyczną, jak i psychiczną. Zawód pielęgniarki i położnej to wyzwanie, które może doprowadzić do wypalenia zawodowego i problemów zdrowotnych, jeśli w porę nie zadbacie o profilaktykę.
Marcin Pacho
D
o niedawna na choroby zawodowe najczęściej zapadali nauczyciele i dotyczyły one głównie problemów z głosem. Obecnie to się zmieniło, najpowszechniejsze są choroby zakaźne i pasożytnicze. Jak podaje „Gazeta Wyborcza” stanowią one blisko 30 proc. wszystkich chorób zawodowych i w bardzo wielu przypadkach dotyczą właśnie pielęgniarek*. Jednak choroby zakaźne i pasożytnicze to tylko przysłowiowy wierzchołek góry lodowej, ponieważ dolegliwości na stałe „wpisane” w pielęgniarską codzienność dotyczą także kręgosłupa, stawów rąk i nóg, układu pokarmowego i nerwowego, które mogą prowadzić do wypalenia zawodowego. Niestety problem bywa niezauważany, również przez same zainteresowane, które często zrzucają złe samopoczucie na karb zwykłego zmęczenia.
42
mgr Katarzyna Iwanicka, psycholog, psychoterapeuta (lublin.szczesliwyzakatek.pl) Syndrom wypalenia zawodowego obserwuje się u osób wykonujących zawody wymagające emocjonalnego zaangażowania oraz bliskiego kontaktu z ludźmi, co bez wątpienia charakteryzuje pracę pielęgniarek i położnych. Czynnikami, które w tych profesjach zwiększają ryzyko przeciążenia są m.in.: nieregularny czas pracy (z uwzględnieniem 12-godzinnych dyżurów), wymagania i presja ze strony pacjentów i ich rodzin, a także niskie zarobki. Należy podkreślić, że objawy wypalenia zawodowego nie dotykają tylko sfery psychicznej, ale także funkcjonowania psychosomatycznego, manifestując się np. zmęczeniem, bezsennością czy dolegliwościami bólowymi. Przekłada się to na jakość pracy, jak również atmosferę w zespole. Badania pokazują także, że praca
zawodowa pielęgniarek i położnych często negatywnie wpływa na ich życie rodzinne, gdyż zdarza im się tam odreagowywać trudne emocje związane z opieką nad pacjentami, takie jak bezsilność, smutek, żal czy nawet wielkie wzruszenie. Sposobami radzenia sobie z wypaleniem zawodowym są m.in. organizowanie grup wsparcia personelu medycznego czy dbanie o relaks i regularny wypoczynek. Podział na czas pracy i czas po pracy jest tutaj na wagę złota. NA CO DZIEŃ I NA NOC Wyniki badania „Praca w nocy a stan zdrowia pielęgniarek i położnych”** wskazują, że chorobami najczęściej zgłaszanymi, zarówno przez kobiety pracujące w ciągu dnia, jak i podczas zmian nocnych, były przewlekłe bóle kręgosłupa (47,2%), nadciśnienie tętnicze (24,5%) i choroby tarczycy (21,2%).
Niestety bardzo często pielęgniarkom i położnym brakuje wiedzy na temat chorób zawodowych, zagrożeń, ryzyka, a także możliwości dalszej pracy pod warunkiem usunięcia czynnika wywołującego np. reakcję alergiczną. Ważne jest, by na bieżąco (mimo zabiegania) śledzić obserwacje i doniesienia środowiska i szukać w nich swojego przypadku. To ważny element profilaktyki.
Badacze podkreślają, że nie stwierdzili zwiększonego ryzyka którejkolwiek z badanych chorób czy dolegliwości u pielęgniarek nocnych w porównaniu z pracującymi w ciągu dnia. Jednocześnie, np. w porównaniu kobiet mających 8 i więcej nocnych dyżurów w miesiącu z tymi, które takich dyżurów miały mniej, analizy pokazały ponad 8-krotnie wyższe ryzyko wystąpienia obrzęków stóp w pierwszej grupie. Mimo że czynnik zmianowości był tutaj jednym z wielu, i w związku z tym nie ma dowodów, że praca w nocy determinuje takie dolegliwości – nie można wykluczyć, że ma na nie duży wpływ. To ważne spostrzeżenie, bo wymaga dalszych badań, ale przede wszystkim pozwala zastanowić się także nad innymi potencjalnymi zagrożeniami wynikającymi bezpośrednio z pracy zmianowej – w tym związanymi np. z niewłaściwym odżywianiem.
mgr inż. Małgorzata Różańska, dietetyk, Poradnia Dietetyczna Foodarea (www.foodarea.pl) Większość pielęgniarek i położnych pracuje w nietypowych godzinach i na nocną zmianę. Stwarza to trudności w stosowaniu zasad prawidłowego odżywiania. Najczęściej popełnianymi błędami są nieregularne pory jedzenia. Zbyt długie przerwy między posiłkami prowadzą do wahań cukru we krwi, co jest powodem m.in. spadku koncentracji. Często długie przerwy między posiłkami skutkują spożywaniem większych posiłków po zakończeniu pracy – co z kolei może prowadzić do niestrawności oraz przyczyniać się do nadwagi. Zmianowa praca pielęgniarek i położnych nierzadko związana jest także z jedzeniem w pośpiechu. Wówczas wraz z kęsami pokarmu, połykany jest nadmiar powietrza, co jest najczęstszą przyczyną wzdęć. Dlatego warto przeanalizować swój sposób żywienia i wpro-
wadzić choć niewielkie zmiany, po to, by ustrzec się niepożądanych reakcji przewodu pokarmowego. Oczywiście zmiany w sposobie żywienia zawsze powinny być zindywidualizowane i każdorazowo należy brać pod uwagę tryb życia danej osoby. FACH… W RĘKU! Sytuację pogarszają mało precyzyjne zalecenia profilaktyczne. Często wynika to ze słabej znajomości czynników szkodliwych oraz rodzaju zagrożeń w środowisku. W Polsce tylko część chorób zakaźnych, na które choruje personel służby zdrowia, jest rozpoznawana i klasyfikowana jako choroby zawodowe. W przypadku pielęgniarek i położnych, tak jak i wielu innych pracowników ochrony zdrowia, najczęściej używanym i niezastąpionym „narzędziem pracy” są ich ręce. W czasie wykonywania czynności pielęgnacyjno-diagnostycz43
nych są one narażone na kontakt z chorymi, przedmiotami przez nich dotykanymi, także krwią czy potem. W wyniku częstego mycia i dezynfekcji rąk, ale także w związku z niewłaściwym używaniem rękawiczek ochronnych, kontaktem ze środkami dezynfekcyjnymi, kosmetykami czy narzędziami potrzebnymi w wykonywaniu codziennych obowiązków mogą pojawiać się problemy alergiczne. Dość wyraźna jest tutaj tendencja do tzw. alergii nakładającej się, w której na reakcję na środki dezynfekcyjne nakłada się reakcja na lateks znajdujący się w rękawicach ochronnych. Kluczowa w pracy pielęgniarek i położnych codzienna praca rąk, a także nóg i kręgosłupa (jednym słowem mobilność, fizyczna siła i sprawność) w perspektywie wieloletniej aktywności zawodowej przekłada się na choroby kości i stawów, powodowane obciążeniem fizycznym wykonywanych czynności. Mimo postulowanego przez środowisko od wielu lat uzupełnienia katalogu chorób zawo44
dowych o żylaki kończyn dolnych oraz choroby stawów kolanowych i kręgosłupa – zapisy takie jeszcze się nie pojawiły. mgr Małgorzata Jasiak, fizjoterapeuta, Zduńska Wola Dolegliwości z jakimi borykają się pielęgniarki i położne to głównie bóle nadgarstków, kręgosłupa, kończyn dolnych oraz tzw. bolesny bark. Ważna jest profilaktyka. By uniknąć dolegliwości powinno się podejmować regularną aktywność fizyczną: wzmacniać mięśnie brzucha i mięśnie grzbietu. Polecam pływanie, które kompleksowo wpływa na nasz organizm, wzmacnia liczne partie mięśni, a przy tym jest mało obciążające dla stawów. Ważne jest również przestrzeganie ergonomii pracy oraz przyjmowanie odpowiedniej postawy ciała: dźwiganie z ugiętych kolan, korzystanie z pomocy podnośników, pasów oraz innych osób przy wykonywaniu obciążających czynności przy pacjencie. Jeśli chodzi o dolegliwości bólowe
barku, nie wolno długo unieruchamiać kończyny, ale także trzeba unikać jej nagrzewania. Zaleca się wykonywanie ćwiczeń obiema kończynami przed lustrem (w celu porównania pracy chorej ręki ze zdrową/zdrowszą). Należy regularnie wykonywać unoszenie ramion od boku z wewnętrzną częścią dłoni skierowaną w górę i unoszenie ramion przed siebie. Ćwiczenia te można też wykonywać w leżeniu na płaskiej powierzchni lub w siadzie, opierając ramię na stole. Ręka powinna być ustawiona pod kątem 90 stopni do ciała. * www.wyborcza.pl/1,97654,14391397,Choroby_ zawodowe.html ** Weronika Burdelak, Agnieszka Bukowska, Jolanta Krysicka, Beata Pepłońska, „Praca w nocy a stan zdrowia pielęgniarek i położnych. Badanie przekrojowe” *** Krystyna Kowalczuk, Elżbieta Krajewska-Kułak, Katarzyna Ostapowicz-Vandame, Wojciech Kułak, „Narażenie na czynniki niebezpieczne i szkodliwe w pracy pielęgniarek i położnych” (praca poglądowa)
PIELĘGNACJA
| Z receptą
OLEJ na fali Podobno, kiedy wzburzone fale zaczynały zagrażać życiu załogi, kapitan nakazywał lać na nie beczki oliwy. Morze wokół statku uspokajało się, a marynarze skupiali się na wyprowadzaniu statku z opresji...
Sylwia Głuszak
J
eśli wierzyć opowieści, niejeden marynarz zawdzięczał życie zwykłemu olejowi. Dzisiaj niejedna kobieta nie wyobraża sobie bez niego zabiegów pielęgnacyjnych. Oleje bez wątpienia są na fali, a moda na wcieranie ich w każdą partię ciała wydaje się być znacznie bardziej żywiołowa niż ocean w czasie sztormu. PIERWSZY KOSMETYK Z pielęgnacją skóry olejami mamy do czynienia zazwyczaj niedługo po narodzeniu. Zalecenia dotyczące pielęgnacji niemowląt zmieniają się, bo i nasza wiedza staje się coraz bardziej szczegółowa i specjalistyczna, ale olej w takiej czy innej formie niemal zawsze znajduje w niej swoje zastosowanie. Jeśli nie pod postacią tradycyjnej oliwki dla dzieci, to w formie oleju roślinnego lub zwykłej ciekłej parafiny. Pierwszy zabieg pielęgnacyjny dziecka kojarzony jest z miłością i troską. Zapewne dlatego oliwki dla niemowląt bywają chętnie używane do pielęgnacji także skóry osób dorosłych. Wydają się bezpieczniejsze niż tradycyjne kosmetyki, prostsze w składzie, bardziej naturalne i przyjazne. Sięgając po kosmetyk, kierujemy się różnymi względami – obietnicą zawartą w opisie, reklamą, ceną. Niektórzy w pierwszej kolejności nabożnie wręcz czytają skład, szukając w nim przyjaznych lub wrogich składników. Intuicyjnie tropimy te ostatnie, z którymi chcemy bezwzględnie walczyć. Niestety większość
z nas nie robi tego bezstronnie, każdy ma bowiem swoje przekonania, poglądy, a nawet uprzedzenia, ukształtowanie na podstawie różnych źródeł. W dzisiejszych czasach – głównie internetowych, nie zawsze rzetelnych. Oczywistym jest, że kobiety pragną tego, co naturalne, obawiają się chemii, wierzą w siłę tradycji i receptur pielęgnacyjnych starożytnych elegantek oraz naszych babć. Olejowanie ciała i włosów – prawdziwy hit pielęgnacyjny ostatnich lat – jest na to doskonałym przykładem. KROPLA OLEJU… W GŁOWIE Powszechnym składnikiem oliwek dla niemowląt oraz całej palety kosmetyków natłuszczających i nawilżających jest parafina, czyli olej mineralny. Zapewne bez problemu spełniałby on nadal dobrze swoją rolę, gdyby nie fakt, że świat konsumentów dokonał „wstrząsającego odkrycia”, iż jest to pochodna ropy naftowej. I tak oto parafina, ze składnika zupełnie niekontrowersyjnego i powszechnie stosowanego, także w medycynie, stała się nagle składnikiem wrogim lub co najmniej mocno podejrzanym. Jej dobroczynne działanie emoliencyjne (natłuszczanie i zmiękczanie powierzchni skóry) zostało nazwane pozornym, a fakt, że się nie wchłania, tworząc warstwę ochronną, zinterpretowano negatywnie (jakoby tworzyła sztuczny płaszcz na skórze, nie pozwalając jej oddychać). Na szczęście irracjonalna niechęć części konsu-
mentów do parafiny nie zmieniła podejścia większości producentów kosmetyków, którzy nadal opierają na niej składy swoich produktów. Warto bowiem wiedzieć, że być może parafina nie jest niezastąpiona, ale nie rozkłada się pod wpływem promieni UV, nie utlenia
Sformułowania „oddychanie skóry” w odniesieniu do człowieka można używać jedynie metaforycznie – nie jesteśmy przecież płazami. Metafory jednak mają to do siebie, że trudno je zanegować, dlatego trzeba poznać rzetelne fakty. się – jak to się może zdarzyć w przypadku olejów roślinnych – a w związku z tym jest wyjątkowo bezpieczna nawet dla najdelikatniejszej skóry, nie podrażnia jej, nie uczula, za to pomaga suchej skórze się zregenerować oraz chroni ją przed czynnikami zewnętrznymi. Pomimo niewątpliwych zalet parafiny, wizja – roztaczana przez nieodpowiedzialnych dziennikarzy – skóry obleczonej powłoką z ropy naftowej, pod którą rozwijają się bakterie 45
Z receptą |
PIELĘGNACJA
Wymagania co do jakości olejów roślinnych, ich wartości biologicznej, przechowywania oraz zastosowania nie są w recepturze precyzyjnie określone, a właściwości egzotycznych olejów nie do końca znane. beztlenowe i gromadzą toksyny postarzające skórę, stała się nader sugestywna. Tyle tylko, że sformułowania „oddychanie skóry” w odniesieniu do człowieka można używać jedynie metaforycznie – nie jesteśmy przecież płazami. Metafory jednak mają to do siebie, że trudno je zanegować, dlatego trzeba poznać rzetelne fakty. Olej parafinowy (mineralny), stosowany w nadmiarze, może mieć faktycznie działanie komedogenne, czyli gromadzić się w ujściach mieszków włosowych. Ale jak wynika z badań, bardzo podobne właściwości mają też oleje roślinne – ich działanie okluzyjne, czyli zabezpieczające warstwę rogową naskórka przed nadmierną utratą wody jest podobne jak olejów mineralnych. Dlatego – uwaga, truizm – należy dobierać kosmetyk do rodzaju cery. Choć działanie parafiny jest bardzo uniwersalne, to należy uważać na jej stężenie, gdy się ma skórę tłustą, skłonną do powstawania zaskórników. NATURALNE ŹRÓDŁO PIĘKNA Oleje mineralne bywają użyteczne w pielęgnacji od lat. Ze względu na swoje działanie emoliencyjne są powszechnie wykorzystywane jako składnik kosmetyków o właściwościach natłuszczających i zmiękczających naskórek, stosowanych u dzieci i dorosłych – tak popularnych i powszechnie lubianych „emolientów”. Tym niemniej gwiazdami na tym firmamencie są obecnie oleje roślinne. Wbrew pozorom spektrum ich działania jest bardzo podobne – także wykorzystywane są jako emolienty, w podobnym stopniu za46
trzymują wodę w skórze, dzięki czemu staje się ona jedwabista, miła w dotyku, włosy lśnią i zyskują na objętości. Oleje roślinne, podobnie jak i mineralne, nie wnikają w głąb skóry. Jedne i drugie tworzą na niej ochronną warstwę, która przeciwdziała utracie wilgoci, czyli działa nawilżająco. Stopień wchłaniania się w skórę, jak i przepuszczaOLEJE ROŚLINNE nia powietrza przez zawierają wielonienasycone barierę okluzyjną, jest kwasy tłuszczowe, które pod bardzo podobny. Olewpływem światła i powietrza je roślinne różnią się podlegają procesowi utleniaskładem: w zależności nia (jełczenia), z uwolnieniem od tego, z jakiej zostadrażniących produktów rozpadu. ły pozyskane rośliny, Proces ten może zachodzić także zawartość poszczególpo aplikacji oleju na skórę. nych składników, np. witamin, może być w nich różna. Pozyskiwane z różnych roślin, mają swoją specyfikę i dlatego, aby je stosoPARAFINA wać samodzielnie i skutecznie, jest fizjologicznie obojętna dla należy dysponować chociażby organizmu. Wysoce oczyszczopodstawową wiedzą na ich na jest stosowana w produkcji temat. Niektóre bowiem chroleków, oliwkach dla dzieci oraz nią skórę przed słońcem, inne większość znanych produktów świetnie nawilżają, wzmacniają do pielęgnacji skór atopowych. włosy lub oczyszczają skórę. Świadczy to o jej wyjątkowości, Oleje są łatwo dostępne i obojętności i doskonałych włabywają tanie – niejedna ściwościach emoliencyjnych. elegantka zaczynała od nieśmiałego stosowania w celach kosmetycz-
nych np. oliwy z oliwek, ale i poczciwy mal mistyczną moc odnawiania, odmładzaolej rzepakowy może posłużyć jako nie- nia i pobudzania do życia. drogi specyfik na włosy. Efekt lśniących włosów czy gładkiej skóry zachęca do eksperymentów z innymi, droższymi już i bardziej specjalistycznymi oleOliwki jami. Cenione są te tłoczone na JOHNSON’S® Baby zimno i nierafinowane, chociaż to kosmetyki o bardzo oczyszczanie wydłuża trwaprostym składzie. W 99% łość produktu i zmniejsza składają się one z oleju parafinowego o czystości ryzyko uczuleń. Przemysł farmaceutycznej. kosmetyczny docenia oleNie zawierają barwników ani je roślinne, wykorzystuje konserwantów. Przeznaczone je chętnie nie tylko jako są do pielęgnacji skóry od bazy, ale też jako związki pierwszych dni życia. czynne. Jednak wymagania Mogą być używane co do jakości olejów roślinna ciemieniuchę. nych, ich wartości biologicznej, przechowywania oraz zastosowania w recepturze nie są precyzyjnie określone, a właściwości egzotycznych olejów nie do Zwolenniczki oczyszczania twarzy olejowymi końca znane. To nie zniechęca mieszankami czują, że ich skóra jest mniej entuzjastek do samodzielnych podatna na starzenie, entuzjastki olejowania prób tworzenia kosmetyków włosów i rzęs przysięgają, że są one dzięki z wykorzystaniem olejów lub temu grubsze, bardziej lśniące i zdrowsze. robienia zupełnie wyjątko- Być może trudno znaleźć dowody naukowe, wych mieszanek. Uznają to nie że oleje pobudzają porost włosów, ale na tylko za korzystne dla urody, pewno rzęsy traktowane np. rycyną stają się ale i najzwyczajniej zabawne. ciemniejsze, nabierają objętości i połysku. PaNic zatem dziwnego, że panie nie stosujące mieszanki olejów są pewne, że (głównie internautki) dzielą się ich skóra i włosy mają lepszą kondycję, a one swoim entuzjazmem i uczą wza- same czują się zdrowsze i piękniejsze. jemnie, co, gdzie i jak aplikować. Ostatecznie zbadano także, na jakiej zasadzie Wykorzystują do tego najbardziej oliwa miałaby uspokajać fale. Dowiedziono, popularne i stosunkowo niedro- że mogła faktycznie wytłumiać te najmniejgie oleje, jak nieśmiertelny koko- sze − kilkucentymetrowe. Woda w pobliżu sowy, migdałowy, rycynowy czy statku przestawała być spieniona i choć duże robiący od lat furorę olej jojoba. Na fale nie traciły swojego impetu, to w oczach wyższym stopniu wtajemniczenia marynarzy morze uspokajało się. Dzięki temu sięgają także po rzadsze i droższe mogli oni bez paniki walczyć o swoje życie. propozycje, np. olej arganowy, na- Był to więc głównie efekt psychologiczny, ale zywany złotem Maroka lub migda- czyż nie o to właśnie chodzi, żeby poczuć się łem Berberów. Niegdyś dostępny lepiej? tylko w regionach wytwarzania, bo tradycyjnie wyciskały go kobiety jedynie dla własnych potrzeb, dziś jest łatwiej dostępny. Wydaje się gromadzić wszystko, co w olejach i modzie na ich stosowanie najcenniejsze – kobiecą, nie47
Z przymrużeniem oka |
OBUWIE DO PRACY
Cały dzień…
na nogach Nie ma wątpliwości, że nogi to narzędzie Twojej pracy. Nie raz spotykasz się z sytuacją, w której w jednej chwili powinnaś tak naprawdę być w dwóch miejscach. W natłoku obowiązków liczy się zarówno wygoda, bezpieczeństwo, jak i… estetyka! Obuwie do pracy powinno pomagać, a nie przeszkadzać w codziennych maratonach po szpitalnych oddziałach. Na jakie więc buty postawić, by niosły jak na skrzydłach wszędzie tam, gdzie jesteś potrzebna?
Marcin Pacho
Wygodnie i z klasą
Cichobiegi i feeria barw
Niektórym mogą przypominać mało lubiane crocksy. Na szczęście nie mają z nimi nic wspólnego. Buty Native zostały stworzone przez człowieka, który marzył o tym, by chodzić do pracy z uśmiechem na twarzy. Tak powstały kolorowe trampki Native, zrobione z pianki EVA, która świetnie amortyzuje podłoże; mają dziurki, które zapewniają im przepływ powietrza, są antybakteryjne i łatwe w czyszczeniu. Buty Native są inspirowane klasycznymi wzorami trampek, mokasynów i espadryli. A co najważniejsze – są ultralekkie! Ważą zaledwie 485g. Dostępne są w wielu odcieniach (modele Miller lub Jericho). Bardzo prosty, nie rzucający się w oczy design pozwala na to, by nawet do pracy na oddziale wybierać zarówno kolory pastelowe, jak i jaskrawe – odważne i ożywcze. Cena około 230 zł, www.panpablo.pl 48
Lekko, kobieco i zawsze na miejscu – tak będziesz czuła się w balerinach Vivien 11 D od Tommy’ego Hilfigera. To damskie baleriny w oryginalnym stylu, który przypadnie do gustu każdej z Was. Płócienna cholewka w różnych kolorach (polecamy szczególnie biel, pastelowe złoto lub głęboki granat) została ozdobiona ciekawymi przeszyciami oraz delikatną kokardką przy palcach. Prosta konstrukcja i wygodny krój zapewniają stopom komfort i wygodę przez cały dzień, a gumowa i, co ważne, elastyczna podeszwa współgra z naturalnym ruchem stopy, zabezpieczając przed ślizganiem się. Cena około 270 zł, www.mivo.pl
Balerina jak sandałek
Bardzo wygodne i lekkie baleriny Bonprix Collection wykonane są ze skóry welurowej, a ich podeszwa jest gumowa. Zapięcie na rzep ułatwia zakładanie i ściąganie buta, szeroki czubek zapewnia swobodę palcom, a płaski obcas gwarantuje stabilność chodzenia. Sportowy, ale jednocześnie wyraźnie zabarwiony klasyką design i liczne, choć subtelne przeszycia sprawiają, że stopa prezentuje się wyjątkowo estetycznie. Cena około 80 zł, www.bonprix.pl
Praca i… masaż?
To nieprawda, że buty do pracy powinny być zawsze na płaskim obcasie – wręcz zaleca się, by w miarę możliwości zmieniać ułożenie stopy w czasie pracy. Warto zatem sięgnąć czasami po buty równie stabilne, ale na podwyższeniu – w tym przypadku na grubym, ale niewysokim koturnie. I to nie tylko po to, by dynamizować profil stopy, ale i by poddać się relaksującemu masażowi. Obuwie Sietelunas, dzięki zamieszczonym na wkładce żelowym wypustkom, zapewnia refleksoterapię, czyli leczniczy masaż receptorów znajdujących się na stopach. Chód w tych butach doskonale wpływa na rozluźnienie napięć mięśniowych nie tylko w obrębie stóp, ale i całego ciała. Cena około 240 zł, www.obuwie-zdrowotne.pl
Stopy w roli głównej
Zmiany w obrębie skóry stóp i jej uszkodzenia mogą powstawać zarówno z powodu źle dobranego i niewygodnego obuwia, jak i wynikać z nieprawidłowego kształtu stopy, np. palców młoteczkowych i halluksów. Najczęstsze problemy stóp związane są z powstawaniem pęcherzy (bolesnych, wypełnionych płynem oraz skłonnych do zakażeń zmian, powstających w wyniku reakcji skóry na tarcie); odcisków, czyli punktowych zgrubień skóry w miejscach narażonych na ucisk; zrogowaceń, które najczęściej atakuję podeszwową część stopy oraz wspomnianych halluksów, będących konsekwencją zmian w kości łączącej paluch ze śródstopiem. Antidotum na wszystkie te problemy możemy znaleźć w aptekach. Przełomem w leczeniu różnorodnych zmian na stopach są plastry hydrokoloidowe, które dzięki specjalistycznej technologii chronią miejsca narażone zarówno na tarcie, jak i na ucisk oraz przyspieszają gojenie pęcherzy i usuwanie odcisków czy zrogowaceń, gdy problem już się pojawi. Co więcej, natychmiast uśmierzają ból i pozostają na skórze dłużej niż zwykłe plastry. Innymi słowy, plaster z opatrunkiem to na pewno nie jedyne rozwiązanie – sposobów na komfort stóp, które u położnych są niemalże narzędziem pracy, mamy teraz znacznie więcej. Ciekawe informacje na temat pielęgnacji i ochrony stóp znajdziecie na stronie: www.compeed.pl
Poza godzinami pracy buty wygodne zmieniamy chętnie na te modne, które nie zawsze są łaskawe dla naszych stóp. Dlatego niezbędnikiem w każdej kobiecej torebce pozostają plastry COMPEED®. Ich hydrokoloidowa formuła to gwarancja natychmiastowej ulgi w bólu oraz szybkiego gojenia się ran na stopach. Dyskretne i dopasowane do kształtu stopy pozwalają zapomnieć o kobiecych dylematach – modnie czy wygodnie? COMPEED® gwarantuje i modę, i wygodę, i zdrowie!
49
Z przymrużeniem oka | Niewielka sterta siana lub słomy ...-Wan Kenobi, mistrz Jedi Czynność wykonywana gracą
12
17
Prosta sprawa; drobnostka
Korytarz pod więzieniem
Film, w którym gra Will Smith
Składnik Piłkarz Kąsa kremów zwany bydło „Białym do i konie Pele” twarzy Rozsiewają niepa„Klej” do papy rzące 37 53 iskry
Otacza żółtko
54
Będzie oficerem
Postać jamochłonów
Następca Popiołka (serial „Dom”)
14
Gości Festiwal Piosenki Włoskiej
Tekturowa – na frytki
27 Zakrętas w piśmie
40 Miejski lasek Leży nad nim Saragossa
23
Bierze udział w wyścigach łodzi
... polski, pies myśliwski
Zakonnik, mnich
35
30
32
Pociski z siekańcami
Narzędzie do 31 ciesielki
11
43 Pojazd w kuligu
16
Element uprzęży
57
42
28 Służy do demakijażu
Przysmak kolibra
Poemat Juliusza Słowackiego
Bohaterka powieści Emila Zoli
... roku, np. zima
49 Zespół rockowy („Bzzzzz”)
Drugi człowiek na Księżycu
52 Figle płata synoptykom
1
36 Ogon – drugo9 rzędna ...
Skóra na podeszwy
19
45
Teliga, pływał na jachcie „Opty”
Przed euro
... górska; kosówka
51
50
Lauda, były mistrz Formuły 1
Tkanina na halki
20
Konkursowe lub do cedzenia
44
Głos pawia
18 ... Jazz, w NBA
Drobno Przyroztarta stawka substan- w kuchni cja greckiej
Komedia z Karolakiem (Goldi)
Jest nim człowiek
Francuski gagatek
4
Reżyser filmów Przerwa, o panu szczelina Hulot
34
Gwiazdozbiór lub model forda
Sąsiadka Ugandy
2
56
... Kordecki, przeor
21
Głębia morska
Celująca w dzienniczku
Laura, gra w „Klanie”
10
33
13
Córka Anieli Dulskiej
Literacka historia rodu
5
Zrąb, bok wyrobiska (górn.)
Najdłuższy l. dopływ Obu
22
Róż – policzki, szminka –?
Kapitan z powieści Verne’a
38
Polimer do wyrobu części 41 maszyn Podsta„Kniaź wowy ...”, budulec opera białkowy
Wylicytowany kolor w brydżu
47
Rzeka, płynie przez Łódź
Kraj z Akrą
Pobory
Imię jednego z beatlesów
26
46
... Holmes, genialny detektyw
25
Laik, dyletant Rodzinne miasto Mikołaja Kopernika
Włoska ciężarówka
Kwaśny w marynacie
8
Urządzenie w kolekturze
Bogini świtu (mit. gr.)
Lany na wodę w andrzejki
15
Największy z wielorybów; kaszalot
7
... rzymski, składnik curry
Za czyjeś zdrowie
Pęk związany powrósłem
Miniaturowy układ scalony
24
3
KRZYŻÓWKA
48
6
29
39 Biedrzyńska dla przyjaciół
55
Litery z pól ponumerowanych od 1 do 57 utworzą rozwiązanie. 1 2 3 4 5 6
7
8 9 10 11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23
24 25 26
27 28 29 30 31 32 33
34
35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48
49 50 51 52 53 54 55 56 57
Hasło konkursowe prosimy przesyłać do 30 września 2014 r., na adres: Agencja Wydawnicza Musqo, ul. Tuwima 31, 90-020 Łódź. 50 Nadesłane kartki pocztowe z rozwiązaniem krzyżówki wezmą udział w losowaniu nagród – zestawów kosmetyków Le Petit Marseillais®.
NOWOŚĆ
51
łagodność skuteczność bezpieczeństwo
Kiedy rodzi się dziecko... …ujmuje Cię swoją kruchością i bezbronnością. Szukasz sposobów, by zapewnić mu bezpieczeństwo. Linia dla niemowląt JOHNSON’S® Baby: • chroni skórę maluszka od 1-szych dni życia • nie zawiera parabenów i mydła • jest hipoalergiczna • jest rekomendowana przez Polskie Towarzystwo Alergologiczne
Kiedy rodzi się dziecko, życie zaczyna się na nowo 52
www.facebook.com/johnsonsbabypolska www.johnsonsbaby.com.pl