W czepku urodzone nr 7

Page 1

Wrzesień 2016 / nr 3 (7)

ISSN: 2391-8705 MAGAZYN BEZPŁATNY

POMAGAMY ZROZUMIEĆ DZIECKO:

∫ EMOLIENTY

MODA NIE ZAWSZE JEST RACJONALNA

Z ŻYCIA POŁOŻNEJ:

∫ STANDARDY OPIEKI

OKOŁOPORODOWEJ

∫ ASERTYWNOŚĆ NA ODDZIALE

MAGIA

ZAPACHU

ŚWIAT POZNAWANY WĘCHEM

1


Delikatne oczyszczanie – dla zdrowej skóry dziecka

Czy wiesz, że: Skórę dziecka zabezpiecza naturalna „bariera ochronna” dzięki której skóra jest odporna na działanie czynników zewnętrznych min. takich jak bakterie, grzyby, alergeny oraz substancje drażniące. Niewłaściwa pielęgnacja polegająca na nadmiernym odtłuszczaniu skóry oraz myciu np. tradycyjnymi mydłami w kostce, może spowodować naruszenie „ bariery ochronnej” i może przyczynić się do uszkodzenia naskórka a tym samym do powstawania podrażnień o różnym nasileniu. Łagodne mycie i delikatna pielęgnacja są podstawą do utrzymania skóry w dobrej kondycji i zapewniania jej optymalnego rozwoju.

JOHNSON’S® Łagodny płyn do mycia ciała i włosów 3 w 1: Płyn jest łagodny dla skóry i oczu dziecka jak czysta woda i może być stosowany również dla noworodków co potwierdziły badania kliniczne.1 Zawiera odpowiednio dobrane surfaktanty, które z wodą tworzy duże kuliste formy zwane micelami, przez co niezwykle łagodnie oczyszcza skórę z zanieczyszczeń. pH płynu (5.5) jest zbliżone do pH skóry dziecka (w odróżnieniu od mydeł w kostce, których pH wynosi od 8,2 nawet do 10 co czyni je zasadowymi). Nie zawiera barwników, parabenów, SLS oraz SLES.

Sięgnij po JOHNSON’S® Łagodny płyn do mycia ciała i włosów 3 w 1, który skutecznie oczyszcza skórę dziecka nie naruszając jej bariery ochronnej. 1. 3 letni program kliniczny w UK N=587 zdrowych noworodków urodzonych w terminie + ich matki

2


EDYTORIAL

| Z pierwszej ręki

Drogie Czytelniczki

Agnieszka Machnio REDAKTOR NACZELNA

Dziękuję za Waszą obecność na warsztatach JOHNSON’S® So Much More™. Za nami owocne spotkania z położnymi w Poznaniu, Łodzi, Krakowie, Katowicach i Szczecinie. Spotkania, które utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie ma niczego cenniejszego niż bezpośrednie relacje, dające możliwość dzielenia się wiedzą i doświadczeniem. Dziękuję za aktywną obecność, cenne komentarze i entuzjastyczne przyjęcie prezentowanych przez nas treści. Mam nadzieję, że za Waszym pośrednictwem wiedza o wielozmysłowej stymulacji dotrze do jak najszerszego grona rodziców. Z ankiet przeprowadzonych podczas naszych spotkań wiemy, że dla wielu uczestniczek dużym zaskoczeniem był warsztat poświęcony zmysłowi węchu. Nic dziwnego, skoro dzisiejsza moda każe eliminować zapachy z otoczenia dziecka, usuwając je np. z kosmetyków, co rzekomo ma gwarantować ich bezpieczeństwo. Bezpieczeństwa nie gwarantuje, za to zubaża świat dziecka o niezwykle ważną sferę zapachów. Chcąc bardziej przybliżyć Wam to zagadnienie, zachęcamy do przeczytania tekstu senselierki Marty Siembab i wywiadu z nią, w których tłumaczy ona, jak to się dzieje, że tak dobrze zapamiętujemy zapachy oraz emocje, jakie im towarzyszą, oraz podpowiada, jak wykorzystać zmysł węchu do budowania relacji z dzieckiem oraz… do wyrażania siebie („Magia zapachu – świat poznawany węchem” str. 14 oraz „Wyścig do nosa”, str. 42). Efektem warsztatów jest też nieco zmieniona koncepcja „W Czepku Urodzonych”. Chcemy, aby nasz magazyn nie tylko był adresowany do położnych, ale też, by miały one jak największy wpływ na prezentowane w nim treści. By dzielenie się doświadczeniami, zapoczątkowane na warsztatach, miało swoją kontynuację. Dlatego wprowadzamy komentarze położnych przy poszczególnych tekstach, chcąc jak najlepiej osadzić je w realiach pracy na oddziale. Zachęcamy także nasze Czytelniczki do komentowania artykułów już opublikowanych. Na Wasze refleksje czekamy pod adresem: redakcja@wczepkuurodzone.pl

3


Ze środka |

SPIS TREŚCI

Ze świata 6 Aktualności

8

Laboratorium zmysłów

Kobiety spodziewające się synów częściej doświadczają zagrażających życiu komplikacji ciążowych i okołoporodowych…

8

Laboratorium zmysłów

Za każdym razem, kiedy spotykamy się na warsztatach, potwierdza się fakt, że położne mają ogromne kompetencje, doświadczenie i umiejętności…

Z perspektywy… 12 W kręgu kobiecej siły 13 Gorący dzień i jaśmin…

Czuję ciepłe słońce, zapach topniejącego śniegu i odmarzającej ziemi. Ale wtedy nawet nie wiem, co tak naprawdę czuję i skąd się bierze to przyjemne wrażenie…

Z kołyski 14 Magia zapachu – świat poznawany węchem

14

Magia zapachu

Zapach ciała mamy staje się kotwicą sensoryczną, kodującą wraz z wrażeniem węchowym poczucie bezpieczeństwa i komfortu…

Z oddziału 18 Dziecko pod lupą…

Wiedza o funkcjonowaniu niemowląt znacznie wzrosła dzięki dociekliwości badaczy, nowoczesnym metodom badań i ciekawym pomysłom na eksperymenty z udziałem najmniejszych...

22 Brzuch w ruch!

Badania pokazują, że wiele dolegliwości i objawów związanych z okresem koncepcyjnym, ciążą czy połogiem można wyeliminować dzięki odpowiednio dobranym ćwiczeniom fizycznym…

26 Suplementuj jak (na) lekarstwo

22

Brzuch w ruch! 4

Gdy zalecamy suplementację preparatami wielowitaminowymi, nie możemy pozwolić, aby doszło do przedawkowania. Nadmierna podaż witamin w ciąży może również prowadzić do wad płodu…

30 Emolienty – moda nie zawsze jest racjonalna

Nowoczesne oliwki dla niemowląt nie bazują na oleju roślinnym, ale na oleju mineralnym bądź na silikonach. Dodatek oleju roślinnego jest dopuszczalny pod warunkiem, że jest go niewiele…

34 Asertywność – wspólna wygrana

Najlepszym sposobem reakcji jest zachowanie asertywne, polegające na umiejętności spojrzenia na dane zagadnienie z perspektywy wszystkich zaangażowanych stron…


38 Bliżej natury

Medykalizacja porodu sprawiła, że to, co do tej pory było naturalne, wynikało z fizjologii mechanizmu porodu, trzeba było opisać w ministerialnym dokumencie…

Z pasją

38

Bliżej natury

42 Do jakiego zapachu masz nosa?

Zapach nie może przytłaczać osoby, z którą położna się kontaktuje, a przecież kontakt ten jest często bardzo bliski…

Z kodeksu 47 Plan porodu z perspektywy prawa

Dobrze przygotowany plan porodu powinien być skuteczną formą komunikacji pomiędzy rodzącą oraz osobą sprawującą nad nią opiekę a personelem placówki, w której odbywać się będzie poród…

Z przymrużeniem oka 50 Krzyżówka

Nasi eksperci

Katarzyna Pytkowska

Joanna Matejczuk

Marta Siembab

Dr n. med. inż., stopień doktora nauk medycznych uzyskała na II Wydziale Lekarskim Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Współpracownik i konsultant wielu firm kosmetycznych. Obecnie jest redaktorem naczelnym kwartalnika „Cosmetology Today”. Członek rady programowej fundacji dr. Seidla oraz rady programowej kwartalnika „Cosmetology Today”. Należy do grona twórców Wyższej Szkoły Zawodowej Kosmetyki i Pielęgnacji Zdrowia w Warszawie, w której obecnie pełni funkcję rektora.

Dr n. hum., psycholog rozwojowy. Adiunkt w Zakładzie Psychologii, Socjalizacji i Wspomagania Rozwoju Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Jej zainteresowania badawcze koncentrują się wokół rozwoju dzieci, wspomagania tego procesu, znaczenia zabawy dla wychowania, rozwoju i edukacji. Zwolenniczka tezy, że największą inwestycją dla rozwoju dziecka jest czas, który możemy mu poświęcić.

Jedyny polski senselier – niezależny ekspert przekazujący wszechstronną wiedzę związaną ze zmysłem węchu. Szkoli profesjonalistów z branży perfumiarskiej i przekłada język zmysłów na praktyczne rozwiązania dla biznesu. W zakres kompetencji wchodzą szkolenia, wykłady i warsztaty skupione wokół zmysłu węchu. Angażuje się w działania społeczne i akcje charytatywne. Jej misją jest oswajanie i uwspólnianie zapachu poprzez interdyscyplinarną pracę koncepcyjną, kreatywną i kulturową.

WYDAWCA:

Agencja Wydawnicza MUSQO ul. Piotrkowska 66, 90-105 Łódź, tel. (48) 42 209 39 36, www.musqo.pl, redakcja@wczepkuurodzone.pl

NA ZLECENIE:

Johnson and Johnson Poland Sp. z o.o., ul. Iłżecka 24, 02-135 Warszawa, tel. (48) 22 237 80 02, www.johnsonsbaby.com.pl REDAKTOR NACZELNA:

Agnieszka Machnio

REDAKTOR PROWADZĄCA:

Małgorzata Marszałek WSPÓŁPRACA: Katarzyna Pytkowska, Joanna Matejczuk, Beata Krudkopad-Szaturska, Anna Kaczorek-Juszkiewicz, Iwona Magdalena Aleksandrowicz, Izabela Dembińska, Marta Siembab, Marcin Pacho PROJEKT GRAFICZNY:

Black Monkey Design ZDJĘCIA:

Archiwa prywatne, iStock, Stock Chroma, Getty Images REDAKCJA MERYTORYCZNA:

Agnieszka Ryczek

5


Ze świata |

AKTUALNOŚCI

mamy a ryzyko ADHD u dziecka 1 Dieta Tłusta i bogata w cukier dieta ciężarnej może zwiększać ryzyko wystąpienia ADHD u dzieci, u których wcześnie pojawiają się zaburzenia zachowania – donosi pismo „Journal of Child Psychology and Psychiatry”. Naukowcy brytyjscy dodatkowo przeanalizowali metylację genu kodującego insulinopodobny czynnik wzrostu 2 (IGF2), który jest zaangażowany w rozwój płodu, w tym rozwój jego mózgu, a zwłaszcza struktur zmienionych u dzieci z ADHD – tj. móżdżku i hipokampa. Proces metylacji, tj. przyłączania grup metylowych do DNA, jest jednym z mechanizmów tzw. modyfikacji epigenetycznych. Nie powoduje on zmiany sekwencji genów, ale prowadzi do ich wyciszenia i braku aktywności. W ten sposób metylacja może wpływać na wystąpienie różnych cech i predyspozycji u danej osoby. Najnowsze badanie wykazało, że u dzieci kobiet, które podczas ciąży jadły dużo żywności przetworzonej, bogatej w niezdrowe tłuszcze oraz cukier, gen IGF2 był zmetylowany już po przyjściu na świat. U dzieci, u których wcześnie wystąpiły zaburzenia zachowania, większa metylacja genu IGF2 wiązała się z wystąpieniem objawów ADHD w wieku 7–13 lat. Źródło: Medical News Today

są silniejsze 2 Dziewczynki Kobiety spodziewające się synów częściej doświadczają zagrażających życiu komplikacji ciążowych i okołoporodowych niż przyszłe mamy córek – wynika z badań opublikowanych w piśmie „Plos One”. Przeanalizowano ponad 574 tysiące urodzeń z lat 1981–2011 z Południowej Australii. Okazało się, że noworodki płci męskiej znacznie częściej niż dziewczynki rodzą się przed terminem: ryzyko porodu pomiędzy 20. a 24. tygodniem ciąży jest dla chłopców wyższe o 27 proc., porodu między 30. a 33. tygodniem ciąży o 24 proc., a urodzenia między 34. a 36. tygodniem o 17 proc. Matki spodziewające się potomka płci męskiej są też bardziej narażone na wystąpienie cukrzycy ciążowej (o 4 proc.) i stanu przedrzucawkowego (o 7,5 proc.). Już wcześniej badano znaczenie płci płodu na ekspresję 142 genów w obrębie łożyska. Łożysko jest strukturą krytyczną dla powodzenia całej ciąży. Być może to zależne od płci zmiany w jego funkcjonowaniu wpływają na późniejszy przebieg ciąży i losy porodu, i stąd biorą się różnice w rokowaniach i podatności na komplikacje pomiędzy dziewczynkami a chłopcami. Źródło: Medical News Today

Nie masz jeszcze prenumeraty? Możesz bezpłatnie zaprenumerować magazyn „W Czepku Urodzone”. Wystarczy, że wyślesz do nas e-mail na: prenumerata@wczepkuurodzone.pl W tytule wiadomości wpisz hasło „Prenumerata”, a w treści podaj imię, nazwisko, adres do wysyłki i liczbę zamawianych egzemplarzy. Pod tym adresem czekamy również w sytuacji, gdy chcesz zmienić adres wysyłki magazynu lub liczbę potrzebnych egzemplarzy naszego magazynu. 6


AKTUALNOŚCI

| Ze świata

So Much More™ okiem uczestników warsztatów 3 Akcja Warsztaty edukacyjne realizowane od początku roku w ramach akcji społecznej So Much More™ spotkają się z bardzo dobrym odbiorem zarówno położnych, jak i rodziców. Podkreślają oni wartość merytoryczną prowadzonych zajęć i ogromny potencjał stymulacji wielozmysłowej do wykorzystania w codziennej opiece nad młodymi mamami i ich maluchami. Oto kilka z opinii uczestniczek warsztatów.

Anna Jakóbek,

Barbara Konieczna,

MAMA 7-MIESIĘCZNEGO STASIA

POŁOŻNA ŚRODOWISKOWA, KRAKÓW

Żałuję, że tego wszystkiego, czego dowiedziałam się na warsztatach marki JOHNSON’S®, nie wiedziałam przed narodzeniem swojego synka. Zapewne nie zajmowałabym się nim jakoś zupełnie inaczej, ale na pewno bardziej świadomie. Myślę, że dla każdej młodej mamy, niekiedy zmęczonej i zniechęconej codziennością z małym dzieckiem, niezwykle ważna jest świadomość, że ten czas kiedyś zaprocentuje, że jest to inwestycja w rozwój dziecka. W dzisiejszym świecie decyzja, żeby przez rok (przynajmniej) nie pracować i poświęcić się opiece nad dzieckiem, wcale nie jest łatwa, może wręcz wpędzać w poczucie winy. Te warsztaty uświadomiły mi, że niepotrzebnie. Że to właśnie te pierwsze lata są najważniejsze, że to ode mnie zależy, jakie będą najwcześniejsze wspomnienia mojego syna. Dzięki warsztatowi z panią psycholog naprawdę zrozumiałam, jak to działa, że najprostsze gesty, wsparcie okazywane małemu dziecku budują jego świat i poczucie własnej wartości. Bardzo ciekawe były dla mnie też zajęcia poświęcone zapachom. Wcześniej się zupełnie nie zastanawiałam, czy zapach ma znaczenie. Kupowałam dla synka kosmetyki bezzapachowe, bo wydawały mi się one bezpieczniejsze, nie zdając sobie sprawy, że tym sposobem odbieram mu szansę na stymulację zmysłu węchu. Niewątpliwym atutem tego spotkania była spójna komunikacja. Każdy z ekspertów poruszał się w swojej dziedzinie, ale przekaz z zajęć był wspólny. Jako mama, która od kilku miesięcy obserwowała swoje dziecko, nie miałam wątpliwości, że przekazywana wiedza ma swoje potwierdzenie w pierwszych miesiącach życia dziecka, w jego reakcjach na kąpiel, kontakt wzrokowy, masaż czy śpiewanie kołysanek przed snem.

Do wzięcia udziału w warsztatach na temat stymulacji wielozmysłowej namówiła mnie w ostatniej chwili koleżanka z pracy. I dobrze się stało, bo spotkanie to oceniam bardzo pozytywnie, i pod względem poruszanych tematów, i tego, jak zostało zorganizowane. Może to nie jest najważniejsze, ale dzięki świetnej organizacji uczestniczki warsztatów poczuły się po prostu bardzo docenione. Dla mnie miało to duże znaczenie. Wcześniej wiele słyszałyśmy o roli dotyku dla rozwoju małego dziecka, myślę, że z tą kwestią położne są już zaznajomione. Tutaj miałyśmy przegląd wszystkich zmysłów, w tym zmysłu zapachu, o którym na co dzień często zapominamy. Zapach kosmetyków czy produktów do prania rodzicom ale też położnym kojarzy się raczej z ryzykiem alergii niż czymś pozytywnym. Dobrze było spojrzeć na zapachy i ogólnie zmysł węchu od innej strony. Jako położna środowiskowa odwiedzam młode mamy w domach. Z przyjemnością będę im przekazywała wiedzę, którą sama zdobyłam na warsztatach. Rodzice chętnie dowiadują się czegoś nowego na temat swojego dziecka, a możliwość wpływania na jego rozwój poprzez stymulację zmysłów na pewno jest nośnym i ciekawym tematem. Duży plus dla marki za wykład na temat własnych produktów, za to, że był on subtelny i bardziej merytoryczny niż reklamowy.

Ostatni etap kampanii rozpoczyna się już we wrześniu. Eksperci swoją wiedzą z zakresu multisensoryczności będą dzielić się z przedstawicielami środowiska medycznego we Wrocławiu (16.09), Gdańsku (21.09) i Warszawie (26.09). Warsztaty dla rodziców odbędą się we Wrocławiu (17.09), Gdańsku (22.09) i Warszawie (27.09).

Alina Kuemmel, POŁOŻNA, WSPÓŁPROWADZĄCA NZOZ POŁOŻNE-WILDA FEMINA S.C. W POZNANIU

W maju tego roku uczestniczyłam w Poznaniu w warsztatach organizowanych przez markę JOHNSON’S®. Szczerze powiedziawszy ostatnio czuję przesyt szkoleniami i konferencjami organizowanymi przez producentów różnych artykułów dla niemowląt, na które jako położna jestem zapraszana. W tym przypadku zaintrygował mnie tekst zaproszenia, który mówił o interaktywnych warsztatach poświęconych tematyce stymulacji zmysłów. To zachęciło mnie do zgłoszenia się. Podział na cztery grupy, cztery spotkania warsztatowe poprzedzone wykładem wprowadzającym, cztery sale z różnorodnym wystrojem i czterech niekonwencjonalnie prowadzących zajęcia ekspertów. Rola zmysłu dotyku, węchu, smaku, doznań słuchowych i wzrokowych. Nie wykłady, lecz autentyczne warsztaty! Odwoływanie się do naszych odczuć po to, byśmy lepiej zrozumiały maleńkich ludzi u progu życia. Nienatrętna promocja kosmetyków JOHNSON’S®. Miły prezent na „do widzenia”. I choć najoryginalniejsze były warsztaty „z wąchania” prowadzone przez senselierkę Martę Siembab, to o wspólne zdjęcie poprosiłam cudownego Pawła Zawitkowskiego, co zapewniło mi zwiększenie facebookowej popularności :) Co po tych kilku miesiącach zostało mi w pamięci? Co z przekonaniem przekazuję młodym rodzicom? Że bardzo ważna jest wszechstronna, umiejętna stymulacja zmysłów maluszka (także węchu). I że emolienty to nie tylko kosmetyki tak opisane na opakowaniach! Dziękuję ! 7


Z kraju |

WARSZTATY So Much MoreTM

Laboratorium zmysłów Czterech wyjątkowych ekspertów, osiem miast w Polsce i dwanaście interaktywnych warsztatowych dni – to podsumowanie dotychczasowego etapu ogólnopolskiej akcji społecznej na rzecz wielozmysłowego rozwoju dzieci JOHNSON’S® So Much More™. Opierając się na wynikach badań na temat wpływu wielozmysłowej stymulacji na rozwój dziecka, firma JOHNSON’S® stworzyła specjalny program skierowany do położnych, przedstawicieli środowiska medycznego i rodziców.

A

mbasadorowie kampanii So Much More™, fizjoterapeuta Paweł Zawitkowski, senselierka Marta Siembab, psycholog dr Joanna Matejczuk i ekspertka marki Agnieszka Machnio, przekonują, że warto dostarczać dziecku wielu doznań zmysłowych w prostej, codziennej pielęgnacji i tłumaczą, jaki ma to wpływ na jego rozwój emocjonalny, fizyczny i społeczny. SZKOŁA MULTISENSORYCZNYCH ARGUMENTÓW Nadrzędną ideą kampanii edukacyjnej skierowanej do położnych i środowiska medycznego jest szerzenie wiedzy z zakresu stymulacji wielozmysłowej – akcja rozpoczęła się w maju 2016 roku i do tej pory wzięło w niej udział łącznie prawie 600 osób. W pięciu miastach Polski – Poznaniu, Łodzi, Krakowie, Katowicach i Szczecinie – toczyły się ważne rozmowy o multisensorycznej stymulacji, codziennej pracy z najmłodszymi i wykorzystywaniu związanej ze zmysłami wiedzy w codziennej praktyce. – Za każdym razem, kiedy spotykamy się na warsztatach, potwier-

8

dza się fakt, że położne mają ogromne kompetencje, doświadczenie i umiejętności, ale z różnych powodów nie mają wystarczających argumentów, umocowania w systemie opieki lub po prostu siły przebicia, by te kompetencje egzekwować. Nasze warsztaty ofiarują im zarówno najnowszą wiedzę, jak i argumenty do jej wprowadzania w życie – mówi Paweł Zawitkowski, który podczas akcji JOHNSON’S® So Much More™ nie tylko podważa utarte schematy związane z rytuałem kąpieli, ale także rozmawia z położnymi o ich problemach w codziennej praktyce. – To bardzo ważne, żeby pomóc położnym i przekazać odpowiednie treści również rodzicom, którzy zdezorientowani wielością możliwości i mnogością porad często czują się zagubieni. Podczas naszych spotkań mogą nie tylko wyjaśnić nurtujące ich problemy, porozmawiać o prostych pojęciach kryjących się za trudnymi definicjami, ale również uzyskać holistyczną wiedzę w temacie codziennych rytuałów – mówi ekspert marki JOHNSON’S® Agnieszka Machnio.


WARSZTATY So Much More®

| Z kraju

Jesteśmy na półmetku akcji społecznej JOHNSON’S® So Much More™. Kto najczęściej bierze udział w warsztatach? Agnieszka Machnio: – Nasze zaproszenie przyjęły zarówno położne z wieloletnim doświadczeniem, jak i te młode, wchodzące dopiero do zawodu. Warsztatami interesują się też instruktorzy położnictwa oraz ich studenci. W każdym z miast gościliśmy również reprezentantów innych zawodów, np. lekarzy i psychologów. Na spotkaniach dla rodziców pojawiają się mamy z dziećmi do lat 2 oraz kobiety, które dopiero oczekują dziecka. Coraz częściej widzimy też ojców. Podczas spotkań często pytana jest pani o popularne ostatnio substancje – na przykład parabeny. Czy faktycznie należy się ich obawiać? Agnieszka Machnio: – Rodzic słysząc słowo parabeny od razu reaguje negatywnie, ponieważ jakiś czas temu pojawiły się opracowania podważające ich bezpieczeństwo. Przypuszczenie, jakoby parabeny mogły powodować nowotwory, zostało całkowicie zdementowane, niemniej zła sława pozostała. Parabeny to duża grupa konserwantów zabezpieczająca produkty przed rozwojem pleśni i bakterii, które doprowadzają do zepsucia się produktu zarówno żywnościowego, jak i pielęgnacyjnego. Pod względem chemicznym parabeny są estrami kwasu p-hydroksybenzoesowego. Nie jest to jedna konkretna substancja, jak czasami myślą klienci, ale zróżnicowana grupa konserwantów. Wiele parabenów naturalnie występuje w przyrodzie i codziennie zjadamy je wraz z ulubionymi owocami. Natura sama się wyposażyła w różne mechanizmy chroniące, inaczej owoce nie zdążyłyby nawet dojrzeć. Mamy też parabeny syntetyczne. Parabeny zawsze były najpopularniejszymi wykorzystywanymi powszechnie konserwantami. Różne rodzaje parabenów stosuje się w różnych produktach, inne w produktach dla dzieci, inne dla dorosłych, a jeszcze inne w żywności. Prawo wymaga, aby kosmetyki sprzedawane konsumentom w ramach sprzedaży detalicznej posiadały na etykiecie wykaz składników. To ważna informacja dla konsumentów chcących dowiedzieć się, czy dany produkt zawiera składnik, którego woleliby unikać. Parabeny zwykle łatwo rozpoznać po nazwie, np. metylparaben, propylparaben, butylparaben lub benzylparaben. Pomimo że wiele poważnych instytucji, w tym europejski Komitet Naukowy ds. Bezpieczeństwa Konsumentów SCCS, dementuje pogłoski o szkodliwym działaniu parabenów, klienci wciąż się ich obawiają. Dlatego też wielu producentów zdecydowało się na usunięcie parabenów ze swoich produktów nie ze względu na ich szkodliwe działanie, ale w odpowiedzi na oczekiwania konsumentów i silną presję. W produktach JOHNSON’S® sprzedawanych w Europie już od dawna nie ma parabenów.

9


Z kraju |

10

WARSZTATY So Much MoreTM

Czy warsztaty skierowane do środowiska medycznego niosą za sobą jakieś szczególne wyzwania? I dlaczego kształcenie tej grupy zawodowej w zakresie zmysłu węchu jest szczególnie ważne?

Jesteś przeciwny wielu schematycznym zachowaniom, które tradycyjnie pojawiają się na porodówkach – np. kąpaniu noworodków pod kranem lub w wiaderku. Jak myślisz, z czego wynikają takie praktyki?

Marta Siembab: – Warsztaty dla położnych są dla mnie niezwykłą okazją do skorzystania z płynącego w obie strony transferu wiedzy. Z jednej strony jestem w stanie przekazać środowisku medycznemu informacje związane ze sposobem, w jaki zapach działa na układ nerwowy człowieka, z drugiej – zetknąć się z mnóstwem praktycznych informacji płynących z zawodowych doświadczeń położnych i codziennej interakcji z dzieckiem. Kształcenie branży medycznej w zakresie funkcjonowania zmysłu węchu jest szczególnie istotne ze względu na przystępność wiedzy i łatwość jej zastosowania oraz wymierne skutki stymulowania zapachem. Lekarze, pielęgniarki i położne wiedzę związaną z budową nosa, węchomózgowia oraz ich działaniem wynieśli przecież z kursów i studiów – odwołujemy się tu zatem do dobrze im znanych mechanizmów, przekładając je na prosty, zrozumiały język, którym mogą oni następnie mówić do rodziców. To właśnie pozorna banalność rozwiązań, jakie sugerujemy na warsztatach, zdaje się w pierwszym momencie być pewną barierą: w skomplikowanym świecie medycyny instruowanie położnej, by zachęcała młode matki do pachnących kąpieli z lawendą, wydaje się być zbyt przyziemne. Tymczasem cały sekret rozwoju węchowego tkwi w tym, że zachodzi on niejako mimowolnie, a rozwiązania dostępne są dla każdego, bez szczególnych nakładów finansowych czy inwestowania dużej ilości czasu. Tym bardziej warto mieć je na uwadze.

Paweł Zawitkowski: – To nie kwestia osobistych przekonań czy jakichś modnych teorii, tylko absolutnie podstawowej wiedzy na temat uwarunkowań rozwoju małego dziecka. Kąpiel noworodka pod kranem jest zbrodnią dla jego emocji, pierwszych doświadczeń, jego bezbronnego organizmu i umysłu – to fakt, który nie podlega dyskusji. Pytanie tylko, do jakiego stopnia dewastuje to jego potencjał rozwojowy. Kąpiel w wiaderku jest zaprzeczeniem wszelkich reguł rozwojowych, począwszy od prostej prawdy o kierunku cefalokaudalnym rozwoju, a skończywszy na kompletnym niezrozumieniu istoty kąpieli dla dojrzewania zmysłowego i ruchowego niemowląt. Niemowlę ma w nosie wymiar higieniczny kąpieli. To dla niego szansa na ekstremalnie pozytywne doświadczenia zmysłowe, fundamentalne dla jego rozwoju, i nie wolno tej szansy tracić tylko dlatego, że coś ułatwia nam życie. Chciałbym, ale nie mogę tego zabronić rodzicom. Z kadrą medyczną jest inaczej. Nam nie wolno stosować procedur, które ignorują uwarunkowania rozwoju i dojrzewania małego człowieka. Jesteśmy zawodowcami i wszystko co robimy musi być profesjonalne. Zatem – czasem niedostatki wiedzy, czasem nawyki, czasem zmęczenie zawodowe. To ludzkie, ale tylko jeśli zdarza się wyjątkowo – nie jako zwyczajowa procedura.


WARSZTATY So Much MoreTM

| Z kraju

Czy jako wykładowca uniwersytecki uważasz, że na studiach psychologicznych odpowiednio dużo mówi się o multisensoryczności?

Co najbardziej cenisz w akcji społecznej na rzecz multisensorycznego rozwoju dzieci JOHNSON’S® So Much More™?

dr Joanna Matejczuk: – Pracując ze studentami różnych kierunków dostrzegam, że jest duże zapotrzebowanie na tematy związane ze rozumieniem tego, jak od pierwszych dni życia dziecko odbiera świat za pomocą zmysłów, co z tego wynika dla jego rozwoju oraz jaka jest w tym rola dorosłych. Zadziwiające jest dla mnie, że choć oczywiście w inny sposób, ale z podobnym zainteresowaniem i zaangażowaniem podchodzą do tego tematu zarówno studenci, rodzice, profesjonaliści zajmujący się na co dzień dziećmi, jak i dziadkowie. To naprawdę żywy i ważny dla ludzi temat. Warto go promować nie tylko na salach uniwersyteckich, ale i w przestrzeni publicznej. Choć nigdy wcześniej nie pracowałam z położnymi i studentami położnictwa, to podobny zapał, głód wiedzy rozwojowej i potrzebę rozmawiania o trudnych tematach widzę również i w tej grupie zawodowej.

dr Joanna Matejczuk: – Najbardziej cenię subtelność i autentyczność tej akcji. W moim przekonaniu rzeczywiście niesie ona ważną misję i przesłanie – uwrażliwienie i zaproszenie do refleksji na temat „so much more”, tego „czegoś więcej”, co dajemy dziecku od pierwszych dni jego życia w prostych czynnościach pielęgnacyjnych, opiekuńczych i wychowawczych, w każdym uśmiechu, dotknięciu, zanuconej melodii… Jednocześnie to jest pełne szacunku zaproszenie do wspólnego uczenia się, refleksji i rozmów, a nie nachalne proponowanie sztywnych i jedynych możliwych rozwiązań. Ten szacunek do dziecka i dorosłych zajmujących się dzieckiem jest dla mnie ważnym elementem tej kampanii. To wszystko przekłada się na niezwykłą atmosferę tych spotkań, którą cenią i eksperci, i położne oraz rodzice.

11


Z perspektywy... kobiety |

FELIETON

W kręgu kobiecej siły Sześć miesięcy temu zostałam mamą! Doświadczanie macierzyństwa na sobie (szczególnie porodu) po kilku latach doradzania i wspierania innych jest spełnieniem moich marzeń. Celina Szwinta

Położna, podróżniczka www.coztegozedaleko.pl

J

anek przyszedł na świat na Bali, w domu, przy wsparciu mojego partnera, kuzynek i dwóch bliskich mi położnych. Nie miałam żadnego scenariusza ani planu. Poród zaczął się wraz ze wschodem słońca. Po 13 godzinach ciężkiej (bardzo!) pracy Janek był już w naszych objęciach. Teraz wiem, że jednym z kluczowych elementów, które pozwoliły mi uwierzyć w swoją moc i nadprzyrodzoną siłę, była miłość i wsparcie bliskich. W trakcie porodu kilkanaście kobiet wysyłało mi dobrą energią i siłę, czego symbolicznym wyrazem było przecięcie specjalnie do tego przygotowanych bransoletek. Wszystkie one uczestniczyły w mojej balijsko-szamańskiej ceremonii. Kręgi kobiet to miejsca, w których dzieli się tym, co wartościowe – intuicją i miłością Zgodnie z balijską tradycją każda kobieta po 7. miesiącu ciąży powinna zostać pobłogosławiona. Ceremonia tzw. gedong-gedongan ma zapewnić bezpieczeństwo zarówno mamie, jak i dziecku. Na Bali ważna jest równowaga pomiędzy białym i czarnym, złem i dobrem, dlatego Balijczycy składają ofiary dla niewidzialnych, którzy mogą im przeszkadzać, jeśli są niezadowoleni. Żeby życie przebiegało spokojnie, trzeba uznać wszystkich bogów i inne dusze, prosząc je o opiekę. Po ceremonii kobieta otrzymuje od kapłana mały domek, w którym przez trzy wieczo-

12

ry zapala się świeczkę. Budzi się dzieciątko w brzuchu i razem modli się o to, żeby dziecko zawsze widziało światło, żeby było jasne i piękne, zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Potem – czwartego dnia przed wschodem słońca, ojciec puszcza „domek” z nurtem rzeki. Kilka dni przed porodem w trakcie ceremonii zostałam pobłogosławiona przez Balijkę w tradycyjny hinduski sposób. Zawiązała mi na ręce czarno-biało-czerwony sznureczek,

mi kwiatów. Zgodnie z tutejszą tradycją, każdy musiał zrobić to trzykrotnie. Przyznam, że była to najbardziej rześka i mistyczna kąpiel w moim życiu. Na koniec otrzymaliśmy mnóstwo prezentów i darów. Jednym z najważniejszych było drzewko w doniczce, w którym po porodzie zakopaliśmy część pępowiny. Cała uroczystość była dla mnie przepięknym przeżyciem. Nie spodziewałam się, że dostaniemy tu od ludzi tyle miłości i wsparcia. Kilka dni

który miał nas chronić i zapewnić nam pomyślność. Siedząc w okręgu, każda po kolei wzywała swoją mamę, babcie, prababcie i wszystkie kobiety, które miały połączyć się w kole, aby przesłać mi dobrą energię narodzin. Najważniejszym punktem ceremonii było oblanie mnie święconą wodą z płatka-

po naszym błogosławieństwie moje trzy ciężarne koleżanki urodziły swoje dzieci. Uważam, że każda kobieta zasługuje na taką dawkę wparcia i miłości od swoich sióstr. Dbajmy o siebie nawzajem, wspierajmy się i przekazujmy sobie tę piękną kobiecą siłę.


FELIETON

| Z perspektywy... mężczyzny

Gorący dzień i jaśmin, pod którym stawialiśmy babki

– Piotruś! Czego stoisz w wodzie! Nie stój w wodzie, buty przemoczysz! To babcia woła z okna. Mam cztery lata, stoję na podwórku i jest tak przyjemnie.

N

Piotr Kubic

ie wiem, o co babci chodzi. Po prostu stoję, w dziecięcej kurtce, czapce, owinięty szalikiem i w zimowych butach. Czuję ciepłe słońce, zapach topniejącego śniegu i odmarzającej ziemi. Ale wtedy nawet nie wiem, co tak naprawdę czuję i skąd się bierze to przyjemne wrażenie. Patrzę na nogi i widzę, jak woda płynie mi przez buty. – Wyjdź z tej wody! – babcia woła z kuchni. Robię krok do tyłu, przykucam i patrzę, jak między okruchami lodu i śniegu spływają krople. Łączą się w małe strumyczki, które żłobią korytarze między grudkami ziemi. Śnieg paruje, ziemia paruje, w unoszących się oparach i promieniach słońca jestem ja. Ale nie wiem, co się dzieje, nie zdaję sobie sprawy, że wiosna programuje mnie swoimi zapachami. Jeszcze nie umiem ich rozpoznawać, rozróżniać, nazywać. Jestem nieświadomy dzieciństwa, tego, jak działa na mnie świat, co zapisuje w mojej pamięci, jak mnie kształtuje – bez mojej wiedzy i woli. Gorące, suche powietrze stoi nieruchomo. Nadeszło południe w słoneczny dzień, już dawno wyschły wiosenne kałuże. Ziemia jest sucha jak pieprz i kurz unosi się nad podwórkiem przy lada szurnięciu. Grzesiek, mój kuzyn, i ja nosimy w małych plastikowych wiaderkach piasek. Idziemy z nimi pod jaśmin. Tu jest chłodniej. Do wiaderek z piaskiem wlewamy wodę i robimy babki. Nad nami unosi się szeroka kępa cienkich gałązek, obsypanych białymi kwiatami. Jest duszno, ale wtedy jeszcze nie wiemy, co to znaczy – duszno. Gorące powietrze ma inny zapach niż chłodne czy zimne. Pył

wyschniętej ziemi pachnie inaczej niż ten zmoczony wiosennym deszczem. A woń jaśminu, który wznosi się ponad nami, przytłacza wszystkie pozostałe zapachy. Kwitnącego jaśminu nie sposób pominąć, nawet z zamkniętymi oczyma. Kolega z klasy, Krzysiek, mieszkał w bloku na osiedlu, kilka ulic w stronę rynku. Gdy pierwszy raz byłem u niego, wiedziałem, że tu jest jakoś inaczej. Ale już wcześniej bywałem w blokach, więc to nie kwestia samego budynku. Potem przychodziłem do niego po lekcjach. Bawiliśmy się w kowbojów, skakaliśmy po szerokim tapczanie, który stał w jego małym pokoju. Najfajniejsza była kolejka elektryczna. Składaliśmy tory, rozjazdy, układaliśmy na nich lokomotywę i wagony. Potem Krzysiek przekręcał włącznik zasilacza i kolejka ruszała. Za każdym razem, gdy do niego przychodziłem, było tam coś szczególnego, innego. To coś zaczynało się już na klatce schodowej, pamiętam. Miała zielone ściany, od połowy w dół pomalowane farbą, która lśniła w świetle padającym z małego okna. Tajemnicę mieszkania Krzyśka odkryłem, gdy kiedyś zamieniliśmy się zabawkami i dostałem od niego kolejkę. Rozpakowałem ją w domu i poczułem, jakbym był u niego. Wziąłem do ręki małą lokomotywę, była biało-czerwona, długa, to model lokomotywy spalinowej. Zbliżyłem ją do oczu i nagle, w wyobraźni, zobaczyłem tamtą klatkę schodową, zieloną ścianę i szeroki tapczan w małym pokoju. Lokomotywa pachniała mieszkaniem Krzyśka.

Fotoreporter, pisze opowiadania i felietony

Minęło czterdzieści lat. Gdy zimą wychodzę do pracy, to tuż za drzwiami, na zewnątrz, wciągam powietrze i szukam w nim śladów nadchodzącej wiosny. Szukam zapachu topniejącego śniegu i odmarzającej ziemi. Podwórko zostało wyłożone kostką, już nie ma na nim kałuż i nie płyną strugi wody. Ale zapach pozostał. Latem, gdy zamyślony idę do bramy, nie dostrzegam krzaku jaśminu, który rośnie tam, w połowie drogi. Mijam go, a wtedy chwyta mnie silna woń i już nie opuszcza. Pod krzakiem nie ma teraz miejsca na dziecięce zabawy, zaś Grzesiek mieszka tysiąc kilometrów stąd. Ale w wyobraźni widzę słoneczny, gorący dzień i nas dwóch, kiedy siadaliśmy pod jaśminem i robiliśmy babki. Mieszkania coraz rzadziej różnią się zapachem. Na opakowaniach dezodorantów, płynów do czyszczenia i pielęgnacji znaleźć można różne nazwy: cytrynowy, migdałowy, miętowy, cytrusowy, konwaliowy, różany, lasu, morska bryza, powiew świeżości, duch puszczy, dębowa aleja... Ale jakoś nie przypominają one tych z mojego dzieciństwa. Ciekawe, po kolejnych czterdziestu latach, gdy dzisiejsze brzdące będą dorosłymi, zapracowanymi ludźmi, jakie zapachy przywoływać będą w nich dziecięce wspomnienia? 13


Z kołyski |

FOKUS NA DZIECKO

Magia zapachu Świat poznawany węchem

Zmysłowi węchu nie poświęcamy zbyt wiele uwagi. Tymczasem mamy do czynienia z największym fenomenem naszego ciała. Oto jeden narząd generuje wrażenia, które tworzą niewymazywalne, emocjonalne wspomnienia, wiążące ludzi w intymne relacje, będące w stanie uchwycić i po dekadach nawet przywołać atmosferę letnich dni, rodzinnego spaceru, leniwego popołudnia spędzonego z dziećmi... Wbrew temu, co myślimy o wzroku, nadrzędnym zmysłem człowieka jest właśnie węch. Sprawdźmy, jak to działa. Marta Siembab SENSELIER

W

ęch jako zmysł budzi się jako pierwszy i zanika jako ostatni. Choć trudno w to uwierzyć, już w trzecim miesiącu życia płodowego dziecko poprzez wody owodniowe wypełniające jego drogi oddechowe wchodzi w kontakt z cząsteczkami zapachowymi pochodzącymi z pożywienia, które przyjmuje matka. ZAPACHY Z BRZUCHA A MENU MALUCHA W przeprowadzonym w roku 2000 badaniu B. Schaal, L. Marlier oraz R. Soussignan dowiedli, iż noworodki, których matki w czasie ciąży spożywały anyż, po porodzie reagowały na jego zapach, okazując pozytywne emocje, podczas gdy dzieci matek, których pożywienie nie zawierało tej przyprawy, okazywały obojętność bądź reagowały na ten zapach awersją. Przyprawy korzenne, takie jak cynamon, kumin czy gałka muszkatołowa, zawierają molekuły będące w stanie przeniknąć do płynu owodniowego i trafiając do nosa dziecka, zadziałać na nie w taki sam sposób, jak zapach rozpylony w powietrzu. Dziecko wyczuje też siarkę, której bogactwo znajdziemy w popularnych w polskiej kuchni warzywach strączkowych, cebuli i czosnku, kalafiorze i brokułach. Spożyty przez ciężarną czosnek dociera do płodu już po 45 minutach! Jakie znaczenie ma to w późniejszym życiu? ZAPACHOWO-EMOCJONALNE ZALEŻNOŚCI Do odpowiedzi na to pytanie przydaje się krótka powtórka z budowy narządu węchu. Znajdujący się u szczytu jamy nosowej nabłonek węchowy zawiera receptory wychwytujące lotne cząsteczki odpowiedzialne za tworzenie wrażenia zmysłowego, jakim jest zapach. Przekazany przez nos impuls elektryczno-chemiczny wędruje wprost do mózgu, gdzie rozgałęzia się na trzy osobne szlaki, aby w różnych strukturach mózgu wywołać odpowiednią reakcję. Pierwszym miejscem jest hipokamp, zwany potocznie centrum pa-

14

mięci. W hipokampie następuje weryfikacja zapachu i ocena, czy jest on dla nas nowy, czy mieliśmy z nim kontakt już wcześniej. Za informację o tym, czy wcześniejsza ekspozycja na dany zapach, jeśli taka miała miejsce, była dla nas przyjemna, czy nieprzyjemna, odpowiada amygdala, ciało migdałowate – ośrodek emocji. Trzecia struktura, kora oczodołowo-czołowa, pozwala nam uświadomić sobie, że czujemy zapach i rozpocząć jego nazywanie. Co dzieje się w momencie, w którym czujemy zapach pierwszy raz w życiu? Automatycznie reagujemy awersją. Ma to ochronić nas przed spożywaniem nieznanych pokarmów. Natomiast gdy kontakt z danym zapachem okaże się pozytywny, powstaje w naszym umyśle bezpieczne skojarzenie, które pomaga nam polubić go, gdy stykamy się z nim po raz kolejny. Na Uniwersytecie stanu Colorado w Denver w roku 2010 przeprowadzono badanie, którego wyniki dowiodły wpływu zapachu na tworzenie się struktur mózgowych. Profesor Josephine Todrank wraz z zespołem zaobserwowała dynamiczne zmiany w opuszce węchowej wywołane ekspozycją na związki aromatyczne zawarte w pożywieniu matki. Kontakt z bogactwem aromatów rozwija nie tylko sieć skojarzeń, lecz ułatwia także procesy uczenia się przez dziecko smaków i zapachów. Wnioski nasuwają się same: mama spożywająca zróżnicowane, bogate w aromatyczne składniki posiłki, ma szansę urodzić dziecko otwarte na wrażenia smakowo-zapachowe, bardziej skłonne do próbowania nowych potraw, wyrażające niższy lęk w kontakcie z nieznanym. A to wszystko wydarzy się na długo przed tym, nim dziecko przyjdzie na świat! ZAPACH TO OBECNOŚĆ Pierwszym zapachem, który poznajemy tuż po narodzinach, jest zapach ciała matki. Położony na piersi lub brzuchu mamy noworodek dzięki zapachowi lokalizuje sutek, instynktownie wyczuwając źródło pokarmu. Zapach ciała mamy staje się kotwicą sensoryczną, kodującą wraz z wrażeniem węchowym poczucie bezpieczeństwa


Jeśli skóra maluszka jest zdrowa i nie reaguje patologicznie na kompozycję zapachową, nie ma najmniejszego powodu, aby rezygnować z pachnących kosmetyków podczas codziennej pielęgnacji.

15


i komfortu. Zjawisko to znalazło zastosowanie w projekcie skupionym na rozwoju emocjonalnym wcześniaków, którym w inkubatorach umieszczono koszulki ich mam, noszone przez kobiety na ciele kilka dni z rzędu. Okazało się, że w krótkim czasie noworodki uspokajały się, a poziom ich stresu, mierzony wysokością stężenia kortyzolu, spadał, wyrównując się do wskazań normy. Tę samą zasadę możemy przełożyć na nasze codzienne życie, pozostawiając pachnącą mamą koszulkę na czas naszej nieobecności tacie, niani lub babci, aby dziecko mogło przytulić się do niej, jeśli zacznie odczuwać stres. W wielu żłobkach widać dzieci wtulone w mamine koszule. Zapach to obecność. Obecność, która przekracza granice czasu i miejsca. FENOMEN WANILINY Granicę czasu, gdyż to nieświadome wspomnienie wędruje z nami przez całe życie, przekracza także zapach waniliny. Ta niepozorna cząsteczka, kojarzona często z domowymi wypiekami, staje się dla nas jednym z najistotniejszych sygnałów sensorycznych już od pierwszego posiłku – pierwszej kropli mleka matki. Zawarta w nim w naturalny sposób wanilina dociera do nosa dziecka, gdy przełyka ono pokarm. Słodki smak mleka i miękki, subtelny zapach waniliny tworzą w mózgu noworodka sieć skojarzeń związanych z bliskością, bezpieczeństwem, ciepłem. Niezależnie od wieku, płci i kultury aromat waniliny w niewielkim stężeniu uważany jest za zapach komfortu.

16

WZMOCNIJ RYTUAŁ ZAPACHEM Widzimy tutaj bardzo wyraźnie, jak emocje towarzyszące rytuałom na stałe wpisują się w nasze postrzeganie świata. Warto pamiętać o tym, przygotowując wieczorną kąpiel. Chwile spędzone wspólnie na wzajemnym dotyku, uwadze, radości, budowaniu więzi zapisują się w naszej pamięci właśnie dzięki zapachowi. Nieprzypadkowo do wieczornych kąpieli wybiera się olejek lawendowy. Znany jest on od wieków ze swoich właściwości antystresowych, odprężających, łagodzących napięcie. Pachnąca piana nie tylko podnosi hedonistyczną wartość kąpieli – a dzieci lubią zapachy już od chwili narodzin, reagując entuzjazmem i zainteresowaniem na to, co pachnące – lawenda pomaga także dziecku wyciszyć się, zrelaksować i przygotować do snu. Olejek z lawendy sprawi, że dziecko zaśnie szybciej, będzie spało głębiej i obudzi się wypoczęte. A ponieważ zapach wiąże się nierozerwalnie z przeżyciami, aromat lawendy będzie niejako automatycznie kojarzył się dziecku z rytuałem układania się do snu. Gdy chcemy zachęcić dziecko do drzemki, umyjmy ręce tym samym płynem, w którym wieczorem kąpiemy maluszka – głaszcząc i przytulając dziecko dłońmi pachnącymi lawendą, tworzymy nastrój odprężenia i relaksu. Zapach buduje pozytywne skojarzenia, pozwala przywoływać chwile pełne pozytywnych emocji. Jeśli skóra maluszka jest zdrowa i nie reaguje patologicznie na kompozycję zapachową, nie ma najmniejszego powodu, aby rezygnować z pachnących kosmetyków podczas codziennej pielęgnacji. Dłonie mamy lub taty dotykające dziecka z miłością i czułością, kiedy malec jest kąpany, przewijany czy smarowany oliwką,


Siła węchu

Mama spożywająca zróżnicowane, bogate w aromatyczne składniki posiłki, ma szansę urodzić dziecko otwarte na wrażenia smakowo-zapachowe, bardziej skłonne do próbowania nowych potraw, wyrażające niższy lęk w kontakcie z nieznanym.

W ciągu trzech pierwszych lat życia każda interakcja z mamą i tatą pomaga kształtować rozwijający się mózg dziecka. Codzienne rytuały pielęgnacyjne mają tym większą moc, im więcej zmysłów w tym samym czasie angażują. Przyjemny zapach tworzy wspomnienia, które dziecko zapamiętuje na całe życie.

Czy znasz wszystkie korzyści zmysłu zapachu dla rozwoju dziecku?

Zapach

pobudza wspomnienia Węch jest zmysłem Dziecko zaczyna wyczuwać zapachy

najbardziej powiązanym ze wspomnieniami

w tygodniu

ponieważ hipokamp, czyli centrum pamięci w mózgu, znajduje

28.

ciąży. przekazują całe mnóstwo pozytywnych wrażeń, które kodują się w pamięci dziecka wraz z zapachem. Wielu z nas do dziś pamięta troskliwe ręce mamy, smarujące nasze własne buzie tłustym kremem przed wyjściem na mróz – to właśnie to poczucie zaopiekowania, bliskości i więzi nawet po latach przywoła zapach kremu. CZYM TO WSZYSTKO PACHNIE? Zdrowy nos odbiera zapachy tak samo w wieku lat trzech, jak sześćdziesięciu. Warto przystanąć na chwilę, aby przez zmysł węchu rozbudzać w dzieciach ciekawość zapachów i świadomość ich istnienia: w stymulacji wielozmysłowej kluczowe jest wytwarzanie już od pierwszych dni życia dziecka kotwic sensorycznych, łączących dotyk, zapach i smak. Zadbajmy o spójność i regularność kontaktu dziecka z zapachami. Jeśli celebrujemy wspólne posiłki, zachęcajmy dzieci do wąchania potraw i ich poszczególnych składników. Jeśli maluch lubi bawić się z psem, zwracajmy jego uwagę na to, jak pachnie pies po spacerze, kiedy zmoknie na deszczu lub gdy jest rozgrzany słońcem. Gdy spędzamy wspólny czas na kanapie, pobawmy się w wąchanie łapek i poznawajmy wspólnie zapachy swoich dłoni. Oswajajmy zapach ciała. Wychwytujmy z powietrza zapachy pór roku, kwitnących drzew, kwiatów stojących w wazonie. Wychowujemy w ten sposób dziecko otwarte, kreatywne, bogate wewnętrznie. Zapachy łączą, tworząc wspólne wspomnienia wydarzeń, bliskich miejsc.

się niedaleko ciała migdałowatego, które jest odpowiedzialne za emocje.

Zapachy wyzwalają

znacznie bardziej emocjonalne wspomnienia niż pozostałe zmysły. Każdy z nas posiada

40 milionów

Nos człowieka jest w stanie odróżnić ponad

receptorów węchu, które pozwalają nam odczuwać zapachy.

1 trylion

różnych zapachów.

Dziecko potrafi rozpoznać swoją mamę jedynie

po zapachu

.

Przyjemne i znane zapachy są w stanie

poprawić nastrój i czujność.

Na całym świecie jednym z zapachów

najsilniej kojarzonych z dzieckiem jest zapach kosmetyku JOHNSON’S®. 17


Z oddziału |

FOKUS NA DZIECKO

Dziecko pod lupą...

czyli ścieżkami badań nad odbiorem świata przez noworodki i niemowlęta W badaniach nad rozwojem noworodków i niemowląt nauka zrobiła ogromny krok naprzód. Nie tylko potrafimy już odczytywać i interpretować widoczną gołym okiem aktywność dzieci, ale także zaglądamy do ich głów i za pomocą komputera rejestrujemy najmniejszą zmienność w aktywności ich mózgów. dr n. hum. Joanna Matejczuk PSYCHOLOG ROZWOJOWY

W

iedza o funkcjonowaniu niemowląt znacznie wzrosła dzięki dociekliwości badaczy, nowoczesnym metodom badań i ciekawym pomysłom na eksperymenty z udziałem najmniejszych. Jednocześnie im więcej wiemy, tym więcej pytań się pojawia, a świat małego dziecka okazuje się bardziej złożony, bogaty i zaskakujący, niż się wcześniej wydawało. Można by pomyśleć, że im bardziej techniczne metody badań, tym bardziej techniczne, a może i bezduszne będą płynące z nich wnioski. A tutaj nauka znowu nas trochę zaskakuje. Jednak najważniejsze z punktu widzenia samego dziecka i jego opiekunów nie są ciekawostki naukowe, ale to, co praktycznie z nich wynika dla nas, czyli jak można je wykorzystywać w opiece, pielęgnacji, wychowaniu i edukacji najmłodszych. SKĄD WIEMY TO, CO WIEMY? Cała historia badania rozwoju dzieci rozpoczęła się od dociekań filozofów i przez pierwsze dwa tysiące lat raczej przedstawiała dzieci jako wybrakowanych dorosłych, istoty kierujące się namiętnościami, intuicją i przesądami. Dzieci (kobiety zresztą również) były opisywane w opozycji do myślenia, rozumowania, wiedzy, cywilizacji i kultury. Z tego też płynęło specyficzne podejście do traktowania i wychowania dzieci. Wraz z rozwojem nauki, głównie w XX wieku, poznaliśmy jednak wiele nowych faktów na temat funkcjonowania dzieci od pierwszych chwil po urodzeniu. Zmiana nastąpiła w momencie, kiedy przestano budować wiedzę o dzieciach na podstawie przemyśleń filozofów zamkniętych w swoich bibliotekach, a skierowano baczną uwagę na obserwowanie samych dzieci i ich zachowań. Sprawdzano, jak dzieci odbierają świat za pomocą zmysłów, jak obserwują, myślą, eksperymentują, rozumują. Badanie noworodków i niemowląt wymagało jednak specyficznych metod. Obserwację dzieci w różnych naturalnych i specjalnie zaprojektowanych sytuacjach wzmacniano specyficz-

18

nymi technikami pomiarów. Pomogły w tym przyrządy do mierzenia tętna i oddechu, magnetofony, kamery śledzące najmniejszy ruch dziecka i oczywiście komputery. WŚRÓD METOD WYKORZYSTUJĄCYCH TEGO RODZAJU NARZĘDZIA MOŻNA WYMIENIĆ NASTĘPUJĄCE: Technikę preferencji, czyli rejestrowania wszystkiego, na czym dziecko skupia swoją uwagę, na czym dłużej koncentruje swój wzrok lub słuch. Dzięki tej technice wiemy, że dzieci preferują obrazy o silnych kontrastach, lubią wyraźne krawędzie (np. paski, szachownice), przedmioty będące w ruchu, czy też twarz drugiego człowieka. Dowiedzieliśmy się, że już noworodki między 2. a 5. dniem życia wolą twarze osób patrzących na wprost dziecka od tych z odwróconym wzrokiem. W ten sposób sprawdzono również, że niemowlęta potrafią „czytać z ust” – puszczano dzieciom nieme filmy, w których aktor raz mówił „a”, raz „iii”, czyli zupełnie inaczej układał usta. Następnie puszczano z taśmy wymowę tych głosek i sprawdzano, czy dziecko wybierze wzrokiem niemy film z odpowiednią głoską. Dzieci rzeczywiście patrzyły statystycznie częściej na usta aktora mówiące właściwą słyszaną głoskę; Technikę przyzwyczajania, czyli pokazywania jednego bodźca (obrazu lub dźwięku) w celu przyzwyczajenia dziecka do niego (habituacja). Dziecko po jakimś czasie nudzi się starym bodźcem. Następnie po pokazaniu nowego innego bodźca, sprawdza się reakcję dziecka. Jeśli pojawia się ponownie większe pobudzenie, to oznacza, że dziecko widzi różnicę między prezentowanymi bodźcami (starym i nowym). W ten sposób udało się na przykład ustalić, że już noworodki odróżniają język ojczysty od innych języków, głos swojej mamy od innych głosów. W ten sposób sprawdzono również, że niemowlęta poza odróżnianiem twarzy ludzkich, potrafią odróżniać także twarze małp. Wykazano ponadto, że


ta umiejętność w odniesieniu do twarzy małp utrzymuje się tylko do 6. miesiąca życia, a później zanika na korzyść coraz doskonalszego rozróżniania twarzy ludzkich; Technikę ssania nieodżywczego, w której wykorzystuje się specjalne sztuczne sutki/smoczki podłączone do komputera. Pod wpływem ssania nie podają one dziecku mleka, ale jakiś inny bodziec (np. dźwięk, obraz, film). Sprawdzano w ten sposób, czy dziecko włoży wysiłek w uzyskanie interesującego je bodźca oraz jakie bodźce skłonią niemowlę do wysiłku. Okazało się, że dzieci potrafiły pociągać smoczek osiemdziesiąt razy na minutę, aby uzyskać nie mleko, ale interesujący je dźwięk. Zwalniały też ssanie, kiedy zaczynały się po pewnym czasie nudzić dźwiękiem, a gdy pojawiał się odmienny dźwięk, znowu przyspieszały ssanie, żeby móc słuchać nowego nagrania. W ten sposób sprawdzono na przykład, że dzieci w różnych miejscach świata odróżniają głoski wszystkich języków. Już jednomiesięczne dzieci radziły sobie z tym (jakże trudnym!) zadaniem, zmieniając częstotliwość ssania, gdy pojawiała się nowa głoska jakiegokolwiek języka. Oczywiście, choć na początku niemowlęta są „obywatelami świata”, to po pewnym czasie w większym stopniu specjalizują się w swoim ojczystym języku, tracąc zdolność w obszarze innych, co widać również po częstotliwości ssania smoczka; Nagrywanie i analizowanie zachowań dzieci, czyli rejestrowanie zachowań dzieci w sytuacjach naturalnych lub w zaplanowanych i zaaranżowanych okolicznościach. W ten sposób odkryto na przykład, że dzieci nie tylko trzytygodniowe, ale również jednodniowe potrafią naśladować miny obserwowane u dorosłego (najmłodszy badany miał 42 minuty życia). Wyniki tego eksperymentu pokazały, że już noworodki są zdolne do tak złożonej, ale i potrzebnej dla rozwoju umiejętności, jak imitowanie, odtwarzanie, naśladowanie zachowań drugiego człowieka.

BADANIE MÓZGÓW I CO Z TEGO WYNIKA Do badania noworodków i niemowląt są wykorzystywane również najnowocześniejsze metody z obszaru badań nad mózgiem. Dzięki nowoczesnym technikom można obserwować nie tylko pojedyncze komórki w mózgu, ale także działanie dużych jego obszarów, a także aktywność tych obszarów podczas konkretnego pobudzania (gdy coś widzimy, słyszymy, czujemy). Wśród tych metod można wymienić na przykład elektroencefalografię (EEG – rejestrowanie fal mózgowych), magnetoencefalografię (MEG – pomiar pola magnetycznego wytwarzanego przez neurony), pozytonową tomografię emisyjną (PET – badanie spalania glukozy przez aktywne obszary mózgu), funkcjonalny rezonans magnetyczny (fRMI – badanie przepływu krwi i jej natlenienia). Dzięki wymienionym metodom ustalono, że mózgi dzieci wykazują większą aktywność niż mózgi dorosłych. Widać to na przykład w pomiarze glukozy spalanej w obszarach związanych ze zmysłowym odbiorem rzeczywistości (wzrok, słuch, dotyk). Wzrost tego spalania glukozy następuje w ciągu trzech pierwszych lat życia i u trzylatka osiąga poziom dwukrotnie wyższy niż u dorosłego. Można jedynie dodać, że ten poziom aktywności utrzymuje się do 9.–10. roku życia, po czym spada i uzyskuje poziom osoby dorosłej w wieku około 18 lat. Podobne wyniki świadczące o geniuszu dziecięcych mózgów uzyskano podczas pomiaru liczby synaps – w momencie urodzenia dla jednego neuronu wynosi ona 2500. Liczba ta u dwulatka to już około 15 000 synaps, co oczywiście przewyższa pomiar w mózgu osoby dorosłej. Oznacza to, że mózgi małych dzieci są bardziej aktywne i plastyczne niż dorosłych. Nowoczesne metody badań pozwoliły zaobserwować również inną ciekawą tendencję – w pierwszych miesiącach życia przybywa bardzo wiele połączeń mózgowych, ale wiele z nich również zanika. Odcinane są słabsze, mniej potrzebne połączenia, a pozostają te częściej przekazujące informacje, bardziej potrzebne i mocniej19


Z oddziału |

FOKUS NA DZIECKO

sze (tak jak to się wydarzyło w przypadku zanikania zdolności do rozróżniania twarzy małp lub głosek wszystkich języków świata). Z jednej strony to strata, z drugiej zaś możliwość specjalizowania się mózgu w najważniejszych kwestiach z punktu widzenia codziennego funkcjonowania człowieka, ale również kultury i cywilizacji. Ciekawym nurtem badań nad mózgiem jest również kwestia zależności rozwoju mózgu od specyfiki środowiska. Wyniki jednoznacznie wskazują, że do optymalnego rozwoju mózgu potrzebne jest optymalne środowisko. W tym wypadku, ze względów etycznych, wykorzystano zwierzęta. Sprawdzano, jak rozwija się i funkcjonuje mózg w środowisku ubogim i bogatym. Małe szczury podzielono na grupy rozwijające się w różnych typach środowisk – klatki ubogie (samotne i bez zabawek), klatki społeczne (z innymi szczurami) oraz środowisko złożone (interakcje z innymi szczurami i zabawki). Okazało się, że u szczurów rozwijających się w bogatym złożonym środowisku (z kołowrotkami, drabinkami oraz innymi kolegami szczurami) w przeliczeniu na jeden neuron rozwinęło się o 25 proc. więcej synaps w okolicach mózgu zaangażowanych w percepcję zmysłową. Wiązało się to również z innymi aspektami budowy mózgu oraz z większym poziomem dopływu krwi do mózgu u szczurów z bogatszego środowiska. Obserwacja pozwoliła ponadto ustalić, że szczury mające możliwość interakcji z innymi szczurami w bardziej złożonym środowisku lepiej wykonywały zadania związane z uczeniem się i były uznane za bardziej inteligentne. Inne badania na mózgach zwierząt pozwoliły ustalić, że mózg lubi uczyć się od innych przedstawicieli swojego gatunku. Podobnie jak szczury dla rozwoju mózgu potrzebowały towarzyszy zabaw, tak ptaki (zięby) do nauki śpiewu potrzebowały drugiego ptaka (nie były w stanie nauczyć się śpiewać, tylko słuchając nagrań). Wyniki uzyskane podczas badań na zwierzętach mają posłużyć oczywiście do analizy optymalnych warunków rozwoju małych dzieci. Środowisko bogate w bliskie, pełne zaangażowania kontakty społeczne 20

Badania naukowe wskazują, że po prostu powinniśmy robić to, co robimy wtedy, gdy jesteśmy z naszymi dziećmi – rozmawiać, bawić się, robić śmieszne miny, poświęcać im uwagę. Tylko potrzebujemy na to czasu. sprzyja rozwojowi, a mózg dziecka rozwija się w dużej mierze dzięki interakcji z drugim człowiekiem. Wnioski z prezentowanych badań nad wpływem środowiska na rozwój mózgu nie są jednak tak proste, jakby się wydawało – im bogatsze środowisko, tym lepiej. Badacze z pokorą stwierdzili, że środowisko bogate było raczej normalnym środowiskiem szczura (w kanałach również są towarzysze zabaw, przeszkody i inne wyzwania), a ptaki w naturalnych warunkach uczą się od krewnych. Mniej codzienne, a poprzez to i bardziej groźne dla rozwoju, było środowisko ubogie (samotne, bez zabawek i wyzwań). Podobne wnioski rozciągnięto również na dzieci. Nie chodzi wcale o „podkręcanie” środowiska rozwoju dziecka poprzez sztuczne interwencje, ale raczej o zapewnienie naturalnego, nasyconego zaangażowaniem drugiego człowieka, doznaniami zmysłowymi i możliwością aktywnego działania.


I DOKĄD NAS TO WSZYSTKO PROWADZI… Wsłuchując się w głos współczesnych rodziców, opiekunów i osób pracujących z małymi dziećmi, widać wielką potrzebę wiedzy na temat tego, co dzieje się z dzieckiem, jak się rozwija, czego potrzebuje od pierwszych chwil życia. Widać też głód wskazówek dotyczących tego, co robić i czego nie robić, jak postępować z małych dzieckiem. Ta chęć zrozumienia mechanizmów rozwoju jest wielkim zasobem naszego społeczeństwa. Czasami jednak, podsycani lękiem, wykorzystujemy tę wiedzę (ale i pseudowiedzę z różnych nienaukowych źródeł) do tworzenia usztywnionych procedur opieki, pielęgnacji i wychowania dzieci, opierając się bardziej na radach ekspertów, niż na swoich obserwacjach i intuicji wynikających z kontaktu z dzieckiem. W skrajnych przypadkach chcielibyśmy nawet dostać przepis na wychowywanie dziecka, wychowywać je zgodnie z narzuconym kluczem, opracowaną i sprawdzoną procedurą. Oczekujemy, że współczesna nauka da nam odpowiedzi na wszystkie pytania, a może nawet wypracuje algorytmy postępowania z dziećmi i wskaże, jak maksymalizować ich potencjał rozwojowy. A tu trochę przewrotnie nauka, która zaangażowała do badań komputery, kamery i sprzęty do podglądania mózgów, mówi, że spełnienie oczekiwań społecznych w takim kształcie jest nie tylko niemożliwe, a nawet mogłyby być szkodliwe dla dzieci. Zachęca raczej do mądrego korzystania z nowoczesnej wiedzy, do refleksyjnego wykorzystania wniosków i konfrontowania ich z rzeczywistymi potrzebami własnego dziecka. Odpowiadając na pytanie o ogólne wnioski i rady, jakie współczesna nauka daje społeczeństwu, pozwolę sobie wesprzeć się słowami bezspornego eksperta w dziedzinie badania umysłu i mózgu najmniejszych dzieci, prof. Alison Gopnik: „Najważniejszą bezdyskusyjną radą jest to, że rodzice i dorośli w ogóle powinni mieć czas i energię, by móc wykorzystać naturalną zdolność do pomagania niemowlętom w uczeniu się od nas (…)*. Badania naukowe wskazują, że po prostu powinniśmy robić to, co robimy wtedy, gdy jesteśmy z naszymi dziećmi – rozmawiać, bawić się, robić śmieszne miny, poświęcać im uwagę. Tylko potrzebujemy na to czasu. To trochę tak, jakby nauka zachęcała nas do zaufania samym sobie, że nie potrzebujemy konkretnych procedur, ale wiedzy, inspiracji i wskazówek, które będziemy mogli bardziej świadomie i refleksyjnie wykorzystać do dobrego bycia z dziećmi od pierwszych chwil ich życia. I oczywiście, że potrzebujemy wspomnianego już czasu, bez którego prawdziwe zaangażowanie i radość z bycia z dzieckiem są naprawdę trudne”. *Gorpnik A., Melthzoff A.N., Kuh P.K. (2004). Naukowiec w kołysce. Czego o umyśle uczą nas małe dzieci. Poznań: Media Rodzina, s. 211.

www.facebook.com/johnsonbabypolska www.johnsonbabypolska.com.pl

21


Z oddziału |

FOKUS NA MATKĘ

Brzuch w ruch! Aktywność fizyczna w okresie ciąży nawet dzisiaj budzi kontrowersje. Wystarczy spojrzeć jednak na samo znacznie słów – ciąża to rodzaj obciążenia, poród (ang. labour) to praca – które dobrze oddają realia dziewięciu miesięcy oczekiwania oraz samego porodu. Nie ma co zaprzeczać, że ten wyjątkowy skądinąd czas jest dla organizmu ciężką pracą, podczas której bardzo przydają się dobra wydolność fizyczna i oddechowa, świadomość ciała i ergonomia pracy ciałem. mgr Izabela Dembińska

B

POŁOŻNA

adania ostatnich lat pokazują, że wiele dolegliwości i objawów związanych z okresem koncepcyjnym, ciążą czy połogiem można wyeliminować dzięki odpowiednio dobranym ćwiczeniom fizycznym. Takim, które uwzględnią zachodzące podczas ciąży zmiany czynnościowe i anatomiczne oraz będą wykonywane w odpowiednim tempie, czyli nie przeciążą mamy ani dziecka. Przy tworzeniu planu zajęć dla ciężarnej należy wziąć pod uwagę wiele czynników: przepływ krwi przez łożysko, ryzyko hipertermii i urazów, zmianę koordynacji ruchowej i równowagi, pozycje ciała w czasie ćwiczeń, zwiększone zapotrzebowanie żywieniowe oraz możliwość występowania bólów miednicy i pleców. Mimo że mądre i bezpieczne zaktywowanie ciężarnych wymaga sporo wiedzy i wy-

siłku – zarówno od kobiety ćwiczącej, jak i od prowadzącego zajęcia – na pewno warto jest się podjąć tego wyzwania. PO CO? Aktywność fizyczna w okresie ciąży niesie ze sobą dwa zadanie. Po pierwsze zależy nam na zapobieganiu fizjologicznym przeciążeniom, jakie pojawiają się w okresie dziewięciu miesięcy w poszczególnych układach organizmu kobiety. Chodzi tutaj głównie o zmiany w układach kostno-mięśniowo-powięziowym, oddechowym, pokarmowym, nerwowym oraz poprawę wydolności tlenowej i kondycyjnej. Takie postępowanie wpływa jednocześnie na stymulację prenatalną płodu i efektywne dotlenienie podczas świadomego oddechu w trakcie ćwiczeń.

Dlaczego aktywność fizyczna w czasie ciąży wpływa pozytywnie zarówno na mamę, jak i jej dziecko? Korzyści w czasie ciąży: W okresie dziewięciu miesięcy ciąży dzięki wysiłkowi nie tylko rehabilitujemy wspomniane zmiany w układzie mięśniowo-stawowym, ale też korygujemy postawę, wzmacniamy mięśnie brzucha, kręgosłupa czy dna miednicy, co bardzo przydaje się na ostatniej prostej przed porodem. Wysiłek w czasie ciąży usprawnia krążenie, co przeciwdziała opuchliźnie nóg, zaparciom oraz otyłości ciążowej i wpływa na poprawę samopoczucia i przeciwdziała depresji ciążowej.

22

Korzyści w czasie porodu: Przebieg porodu naturalnego jest znacznie bardziej sprawny, jeśli kobieta świadomie się do niego przygotowała. Rozwieranie szyjki macicy oraz parcie w drugiej fazie porodu jest wówczas efektywniejsze. W czasie porodu pomaga wyuczony, świadomy oddech oraz umiejętność zarządzania mięśniami w czasie skurczu i przerwy międzyskurczowej. Kobieta przyzwyczajona do pracy z ciałem umie znaleźć pozycje zmniejszające odczucia bólowe, a jej tolerancja na wysiłek porodowy jest większa.

Korzyści dla dziecka: Czas, kiedy kobieta poznaje swoje zmieniające się ciało, koncentruje na sobie, sprzyja budowaniu relacji z nienarodzonym dzieckiem. Dzięki aktywnej mamie dziecko jest dotlenione oraz zyskuje wiele okazji do stymulacji prenatalnej. Ruch matki, odgłosy muzyki, dotykanie brzucha są bodźcami stymulującymi mózg płodu oraz umożliwiającymi powstanie zawiązków inteligencji zmysłowo-ruchowej. Odbieranie wrażenia ze środowiska wewnątrzmacicznego, a także z zewnątrz przystosowuje dziecko do pierwszych tygodni życia poza brzuchem mamy.


FOKUS NA MATKĘ

Drugim naszym celem jest świadome przygotowanie do porodu naturalnego – nauka wykorzystania możliwości ciała, czyli de facto mięśni, w trakcie rodzenia. Kluczowe znaczenie ma tutaj świadoma praca z mięśniami dna miednicy i obszaru krocza oraz umiejętna relaksacja w trakcie przerwy skurczowej. Warto uświadomić kobiecie, że fizjologia wysiłku podczas porodu porównywalna jest przez naukowców do biegu na dystansie 40 km, a jedna minuta porodu to wydatek energetyczny trzech kalorii – skoro nikt z nas nie porywa się na maraton bez przygotowania, tak też powinno być z porodem naturalnym. NIC NA SIŁĘ Ciąża i poród to duży wydatek energetyczny dla organizmu kobiety. Aby utrzymać hemostazę kwasowo-zasadową, obłożenie wysiłkiem powinno być 2–3-krotnie mniejsze w stosunku do maksymalnego pochłaniania tlenu. Pułap tlenowy jest kwestią indywidualną, tak też konieczne jest indywidualne podejście do każdej ciężarnej. Jakakolwiek rekomendacja ćwiczeń musi być poprzedzona wywiadem, który da pełny obraz nie tylko przebiegu ciąży, ale ogólnie zdrowia kobiety. Ćwiczyć może każda kobieta, u której ciąża przebiega fizjologicznie, po uzyskaniu zgody lekarza prowadzącego. Kobiety, które przed ciążą były regularnie aktywne fizycznie, mogą kontynuować ćwiczenia od początku ciąży – pod warunkiem prawidłowego przebiegu pierwszego trymestru. Kobiety, które nie prowadziły aktywnego trybu życia, a dopiero ciąża stała się motywatorem do aktywności fizycznej, powinny z rozpoczęciem ćwiczeń zaczekać do ukończenia pierwszego trymestru ciąży. Warto w tym miejscu zdementować powszechnie krążący mit, iż cukrzyca w ciąży jest przeciwwskazaniem do aktywności fizycznej. Zgodnie z zaleceniami Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego: „Szczególnie istotnym składnikiem leczenia cukrzycy ciążowej GDM jest umiarkowana, systematyczna aktywność fizyczna, np. regularne spacery. Wysiłek fizyczny poprawia utylizację glukozy, zmniejsza insulinooporność tkanek i zwiększa ich wrażliwość na insulinę, dzięki czemu łatwiej o dobre poziomy cukru. O ile nie ma przeciwwskazań, ciężarnym zaleca się specjalnie zestawy ćwiczeń gimnastycznych o umiarkowanym nasileniu”. NA CO SIĘ ZDECYDOWAĆ? Nie ma ściśle określonej górnej granicy, do kiedy dopuszcza się wykonywanie ćwiczeń przez ciężarną. Jeżeli stan zdrowia, samopoczucie i przebieg ciąży są prawidłowe, a lekarz nie widzi przeciwwskazań do wysiłku, kobieta może być aktywna nawet do terminu porodu. Zalecane formy ruchu w okresie ciąży to na pewno basen, choć wiele pań rezygnuje z aktywności w wodzie z obawy przed stanami zapalnymi w pochwie. Aby się przed nimi uchronić, można zabezpieczać drogi rodne specjalnym tamponem nasączonym pałeczkami kwasu mlekowego. Można zdecydować się na taniec (dla kobiet w ciąży – taniec brzucha dla ciężarnych), a jest to aktywność dająca wiele satysfakcji i wyzwalająca maksimum endorfin. Ponadto mamy do dyspozycji jogę, pilates czy fitness dostosowane do potrzeb ciężarnych.

| Z oddziału

Jeśli chodzi o rower, zaleca się raczej stacjonarny, natomiast bieganie jest dopuszczalne tylko u kobiet, które są do niego przyzwyczajone, dodatkowo za zgodą lekarza. Jeśli kobiecie zależy, by ćwiczenia przygotowały ją do porodu naturalnego, warto poświęcić czas na trening mięśni dna miednicy, ukierunkowany na wzmocnienie mięśni oraz relaksację. Formy ruchu bezwzględnie przeciwwskazane to dyscypliny o dużym ryzyku urazu, wymagające dużego wysiłku fizycznego, nagłych zmian kierunku ruchu, szybkich skrętów oraz obciążone ryzykiem niedotlenienia. Wymienić tu warto: jazdę konno, surfing, jazdę na nartach, sporty ekstremalne, wspinaczkę, tenis, nurkowanie, ćwiczenia siłowe z dużym obciążeniem czy gry zespołowe.

Przeciwwskazania do wysiłku fizycznego w ciąży BEZWZGLĘDNE

Zagrożenie porodem przedwczesnym Krwawienia Nadciśnienie, PIH Niewydolność cieśniowo-szyjkowa Zahamowanie wzrastania płodu (IUGR) Hipotrofia płodu Ciąża wielopłodowa (trojaczki i >) Małowodzie, wielowodzie Nieprawidłowo usadowione łożysko Przewlekłe krwawienie z dróg rodnych Niewyrównana cukrzyca Ciężkie choroby sercowo-naczyniowe Inne ciężkie choroby ogólnoustrojowe

WZGLĘDNE

Poronienie samoistne w wywiadzie Poród przedwczesny w wywiadzie Niedokrwistość (Hb<10) Ciąża bliźniacza – do 24 t.c. Założone pessarium Ciąża w wyniku in-vitro Wady genetyczne typu zespół Downa

AKTYWNOŚĆ TO LEKARSTWO Dobierając zestawy ćwiczeń dla ciężarnych, należy zwrócić uwagę na kolejne tygodnie ciąży, które są wyznacznikiem zmian w poszczególnych układach organizmu (oddechowym, pokarmowym, krwionośnym i mięśniowym). 23


Z oddziału |

FOKUS NA MATKĘ

Do najbardziej typowych zmian w układach organizmu, które trzeba mieć na uwadze, należą: przodopochylenie miednicy wraz z kompensacyjnym odchyleniem górnej części tułowia, przesunięcie środka ciężkości do przodu ciała, zwiększenie elastyczności tkanki łącznej i kolagenowej, co powoduje wzmożoną ruchomość w stawach miednicy (spojenie łonowe, stawy krzyżowo-miedniczne), zwiększenie masy piersi i macicy zmienia usytuowanie środka ciężkości ciała, przygięcie szyi wraz z pogłębioną lordozą mogą być przyczyną drętwienia i osłabienia siły kończyn górnych, nieprawidłowe ustawienie w stawach barkowych, przykurczenie mięśni piersiowych i rozciągniecie grzbietowych,

nasila się krzywizna lędźwiowo-krzyżowa (lordoza), przygięcie głowy, zwiększa się napięcie więzadeł i mięśni w środkowym oraz dolnym odcinku, przykurczowi ulęgają mięśnie posturalne: mięsień biodrowo-lędźwiowy (powoduje brak przeprostu w stawie biodrowym – hiperlordoza przy chodzie) i mięsień prostownik grzbietu, rozciągnięciu ulegają: mięsień pośladkowy oraz prosty i poprzeczny brzucha, a także dno miednicy, poszerzenie chrząstkozrostu krzyżowo-biodrowego i spojenia łonowego skutkujące zmniejszeniem ruchomości miednicy,

znaczne obciążenie stawów kończyn dolnych („kaczkowaty” chód, deformacje w stopach, zespół krótkiej stopy), obciążenie mięśni dna miednicy, ucisk przepony i trudności oddechowe, ucisk i przesunięcie narządów wewnętrznych, co sprzyja problemom trawiennym, obciążenie struktur miednicy, spojenia łonowego, uciskowe bóle w dole brzucha, chwiejność emocjonalna tendencje do obrzęków, żylaków, zmęczenie.

Długość tej listy mówi sama za siebie. Aktywność fizyczna to lekarstwo na wiele dolegliwości okresu ciąży, to sposób na optymalne przygotowanie się do porodu naturalnego, to czas budowania relacji z dzieckiem i dostarczania mu ciekawych bodźców rozwojowych. Zachęcajcie swoje podopieczne do aktywności fizycznej w ciąży. Naprawdę warto!

24


Aktywność fizyczna w ciąży okiem ćwiczących kobiet i położnej Pani Marta,

35 LAT, W 36. TYGODNIU CIĄŻY ĆWICZĄCA W STUDIO SLOW MOVE NA WARSZAWSKIM WILANOWIE:

– Rozpoczęłam ćwiczenia zaraz po skończonym pierwszym trymestrze. Nie wiem, jak przebiegałaby moja ciąża, gdybym nie ćwiczyła, ale na ten moment nie czuję dolegliwości w dole pleców, ćwiczenia dają mi dużo lekkości, w okresie upałów ewidentnie odciążają moje opuchnięte nogi, a duża ilość endorfin zapewnia mi zawsze dobry nastój. Ważnym elementem ćwiczeń jest dla mnie końcowy relaks, gdzie skupiamy się na świadomym oddechu, wizualizacji dziecka. Dzięki temu mam faktyczny czas na pobycie w kontakcie z moim dzieckiem już w czasie ciąży.

Pani Katarzyna,

28 LAT, 3 TYGODNIE PO PORODZIE ĆWICZĄCA Z PANIĄ IZĄ INDYWIDUALNIE:

– Nie ćwiczyłam w ciąży, ponieważ jej przebieg na to nie pozwalał. Jednak przed samym porodem miałam możliwość odbycia trzech spotkań, podczas których pani Iza uczyła mnie technik przydatnych do tego, by świadome urodzić ciałem. Ćwiczyłyśmy odpowiedni oddech, pozycje na piłce, pracowałyśmy z mięśniami dna miednicy i krocza, co naprawdę usprawniło przebieg mojego porodu. Czułam, że rodzę swoim ciałem, a nie, że moje dziecko „jest rodzone”. Jako kobiety naprawdę mamy wszystko, by urodzić, często jednak potrzebujemy wskazówek, kiedy i jak jedne mięśnie uruchamiać, a inne rozluźniać. Dlatego dobrze prowadzone ćwiczenia są na wagę złota.

mgr Krystyna Komosa, POŁOŻNA, 30 LAT PRAKTYKI NA SALI PORODOWEJ:

– Po ponad 30 latach pracy na sali porodowej z różnymi kobietami i na przestrzeni różnych „stylów rodzenia”, obserwuję, że te pacjentki, które w czasie ciąży świadomie pracowały ze swoim ciałem, znacznie lepiej radzą sobie z „trudami” rodzenia. Efektywne zarządzanie ciałem w porodzie, zrozumienie, że skurcz porodowy jest narzędziem do pracy ciałem w porodzie, a świadoma praca z mięśniami dna miednicy przyczynia się do mniejszej urazowości tkanek krocza, daje kobietom tak potrzebne poczucie sprawstwa w porodzie.

25


Z oddziału |

FOKUS NA MATKĘ

Suplementuj jak (na) lekarstwo

Prawidłowo skomponowana dieta pozwala zapewnić właściwy poziom większości składników odżywczych również w czasie ciąży. Niestety, wiele kobiet nie odżywia się prawidłowo, a zamiast tego chętnie stosuje preparaty wielowitaminowe. Anna Kaczorek-Juszkiewicz DIETETYK

T

ymczasem i w czasie ciąży, i w okresie jej planowania zwiększeniu ulega zapotrzebowanie jedynie na wybrane składniki pokarmowe. Zwiększona podaż dotyczy składników energetycznych i budulcowych: białka, tłuszczów i węglowodanów, ale także witamin: E, C, B₁, B₂, B₆, B₁₂, niacyny, kwasu foliowego, kwasu pantotenowego, choliny, wapnia, fosforu, magnezu, żelaza, cynku, jodu i selenu.

TEORIA SOBIE, PRAKTYKA SOBIE Większość przyszłych mam ma świadomość, iż prawidłowe odżywianie w czasie ciąży wpływa na rozwój płodu. Jednak badania przeprowadzone w Polsce wskazują, iż jedynie 27 proc. kobiet uzyskuje poradę od lekarza lub położnej w zakresie zasad prawidłowego odżywiania. Przyszłym mamom mimo wszystko wydaje się, że ich dieta jest prawidłowa. Prowadzone badania ankietowe przedstawiają jednak zupełnie inny obraz rzeczywistości i wskazują, iż jedynie 59 proc. kobiet w ciąży odżywia się regularnie(1), większość nie stosuje się również do zasad prawidłowego odżywiania, gdyż je zbyt mało ryb, nabiału, owoców i warzyw, natomiast zbyt często sięga po słodycze(2). Niestety, szybkie tempo życia, a także brak wiedzy dietetycznej utrudniają stosowanie się do zasad prawidłowego żywienia, a tym samym mogą uniemożliwiać pokrycie zapotrzebowania na składniki odżywcze przyszłej mamy. Niedobory niektórych witamin i składników mineralnych w ciąży mogą wiązać się z groźnymi powikłaniami dla dziecka. Dlatego też niektóre składniki warto jest suplementować, nie zapominając, że suplementy mają stanowić jedynie uzupełnienie normalnej diety i powinny być przyjmowane tylko w uzasadnionych zdrowotnie sytuacjach. W badaniu Myszkowskiej-Ryciak kobiety w ciąży nie dostarczały z dietą wystarczającej ilości wapnia, żelaza i kwasu foliowego. U części kobiet zapotrzebowanie nie zostało pokryte pomimo stosowanej suplementacji, dlatego tak ważne jest prowadzenie porad w zakresie zasad odżywiania i zwiększonych potrzeb w tym ważnym okresie, a także prawidłowej suplementacji.

26

SUPLEMENTY MOŻNA PRZEDAWKOWAĆ! Ważną obserwacją z ww. badania był fakt, iż niewiele ponad ¾ przyszłych mam uzyskało zalecenie lekarskie, aby przyjmować suplementy witaminowo-mineralne. Pomimo to wszystkie ankietowane kobiety twierdziły, iż suplementy są niezbędne dla prawidłowego rozwoju dziecka. Gdy zalecamy suplementację diety preparatami wielowitaminowymi, nie możemy pozwolić, aby doszło do przedawkowania. Okazuje się bowiem, że nadmierna podaż witamin w ciąży może również prowadzić do wad płodu. Tymczasem w niedużym polskim badaniu ankietowym przeprowadzonym na grupie 60 kobiet w ciąży, aż 98,3 proc. z nich zadeklarowało przyjmowanie suplementów diety. Kobiety zgłaszały przede wszystkim przyjmowanie preparatów wieloskładnikowych. W analizie wyników ankiety odnotowano przekroczenie norm spożycia witaminy D z samych suplementów o 57 proc., witaminy B₂ o 25 proc. oraz witaminy C o 21 proc. Niezwykle niepokojącą obserwacją z powyższego badania jest fakt, iż ponad 20 proc. kobiet stosowało kilka preparatów witaminowo-mineralnych jednocześnie, co znacznie zwiększa ryzyko przedawkowania niektórych składników(4). Dlatego tak ważne jest, aby oprócz prowadzenia konsultacji żywieniowej, przeprowadzić dokładny wywiad dotyczący przyjmowanych przez przyszłą mamę preparatów wielowitaminowych. KWAS FOLIOWY Foliany biorą udział w syntezie kwasów nukleinowych, są niezbędne dla wzrostu i rozwoju komórek organizmu, w tym komórek nerwowych i erytrocytów. Zapotrzebowanie na kwas foliowy w ciąży ulega zwiększeniu, ponieważ komórki płodu ulegają szybkim podziałom i wzrostowi. Niedobory kwasu foliowego prowadzą niestety do poważnych konsekwencji, z których najlepiej udokumentowaną są wady cewy nerwowej. Cewa nerwowa ulega „zamknięciu” przed 28. dniem ciąży, czyli w okresie, kiedy ciąża może jeszcze nie być stwierdzona. Dlatego w celu uzyskania najlepszego efektu ochronnego suplementację tą witaminą należy rozpocząć przed poczęciem. Według stanowiska Zespołu Ekspertów Polskie-


FOKUS NA MATKĘ

go Towarzystwa Ginekologicznego z 2011 r., rozpoczęcie suplementacji kwasem foliowym u kobiet planujących ciążę jest zalecane w okresie 6 tygodni poprzedzających oraz do końca 2. trymestru ciąży. Kobiety, które planują lub są w ciąży, powinny według Zespołu Ekspertów ds. Pierwotnej Profilaktyki Wady Cewy Nerwowej z 1997 r. przyjmować 0,4 mg kwasu foliowego na dobę, natomiast według znowelizowanych norm żywienia Instytutu Żywności i Żywienia rekomendowane dzienne spożycie folianów w diecie kobiet w ciąży powinno wynosić 0,6 mg/d. Polscy eksperci wskazują, iż dawka suplementów powinna ulec zwiększeniu u kobiet z otyło-

niedoboru żelaza

Ryzyko wzrasta w przypadku kobiet:

z nieprawidłową masą ciała przed ciążą nieprawidłowo przybierających na wadze poniżej 16. r.ż. stosujących restrykcyjne diety u których występują choroby przewodu pokarmowego w ciąży mnogiej u których wystąpiła krótka przerwa pomiędzy kolejnymi ciążami uzależnionych od używek w trudnej sytuacji materialnej

| Z oddziału

ścią, niedokrwistością megaloblastyczną, hiperhomocysteinemią, a także u kobiet, u których występuje blok enzymatyczny, utrudniający przyswajanie kwasu foliowego(6). Bezpieczny poziom spożycia kwasu foliowego ustalono na poziomie 1000 µg, dlatego należy przestrzegać przyszłe mamy przed stosowaniem kilku preparatów wielowitaminowych jednocześnie. ŻELAZO Niedobory żelaza dotyczą około 18–41 proc. kobiet w ciąży. Przyczyną niedokrwistości jest przede wszystkim zwiększone zapotrzebowanie na ten pierwiastek, zwłaszcza w 1. trymestrze ciąży oraz w przypadku ciąży mnogiej i występowania wymiotów. Rozwojem anemii zagrożone są również wegetarianki i weganki. Objawy anemii nie są bardzo specyficzne, więc łatwo je zbagatelizować. Należą do nich: gorsze samopoczucie, zmęczenie, duszność, kołatanie serca czy spadek sprawności fizycznej i psychicznej. Niedobory żelaza mogą się wiązać z większym ryzykiem przedwczesnego porodu, niską masą urodzeniową dziecka i większą umieralnością okołoporodową. Najlepiej przyswajalnym żelazem jest żelazo hemowe, którego świetnym źródłem jest czerwone mięso, drób, ryby czy jaja. Ponieważ zapotrzebowanie na żelazo w ciąży jest bardzo wysokie i sięga 27 mg, wielu kobietom nie udaje się dostarczyć takiej ilości tego pierwiastka z dietą. Dlatego też w grupach kobiet najbardziej narażonych na rozwój anemii zalecane jest podawanie preparatów żelaza w dawce 30 mg dziennie (rano na czczo), natomiast w przypadku stwierdzenia niedokrwistości dobowa dawka przyjmowanego żelaza powinna wynosić 60–120 mg. Warto przypomnieć, iż wchłanianie żelaza ulega zwiększeniu przy odpowiedniej podaży witaminy C, której bogatym źródłem są owoce i warzywa.

27


Foliany są wrażliwe na wysoką temperaturę i promienie słoneczne. Ich wchłanianie poprawiają natomiast witaminy z grupy B i witamina C.

28

JOD

WITAMINA D

Jod jest niezbędny dla prawidłowego rozwoju układu nerwowego płodu. Jego niedobór w ciąży może prowadzić do poronień i przedwczesnego porodu, natomiast znaczne niedobory mogą powodować upośledzenie umysłowe. Źródłami jodu w diecie są ryby i owoce morza, które przyszłe mamy powinny jadać z ostrożnością. Podczas ciąży zapotrzebowanie na ten mikroelement znacznie wzrasta, stąd zagrożenie jego niedostatecznym spożyciem jest wysokie. Dzienne zapotrzebowanie na jod u kobiet w ciąży wynosi 250 µg, stąd zalecenia dotyczące suplementacji rekomendują dzienną suplementację w wysokości 150 µg. Pozostała ilość powinna pochodzić z soli jodowanej i żywności. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż w badaniach prowadzonych na terenie naszego kraju niespełna 30 proc. kobiet w ciąży przyjmowało suplementy diety zawierające ten mikroelement(7).

Witamina D pełni niezwykle ważne role w organizmie człowieka: bierze udział w utrzymaniu równowagi wapniowo-fosforanowej, zapewnia prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego, odpornościowego, mięśniowego i endokrynnego. Jedynie 10 proc. witaminy D dostarczane jest do organizmu z dietą, natomiast 90 proc. pochodzi z syntezy skórnej. Poziom witaminy D u nowo narodzonego dziecka jest w dużej mierze uwarunkowany poziomem witaminy D w organizmie jego matki w okresie ciąży. Niedobór tej witaminy u kobiet w ciąży wiązany jest ze zmniejszoną gęstością kostną u dzieci, stanem przedrzucawkowym i przedwczesnym porodem. Wytyczne WHO nie rekomendują jednak suplementacji witaminy D w celu profilaktyki stanu przedrzucawkowego i jego powikłań. Nie jest również zalecana rutynowa suplementacja tej witaminy w celu poprawy stanu matki i dziecka. Według ww. Sta-


FOKUS NA MATKĘ

Naturalne źródła kwasu

foliowego to:

ciemnozielone warzywa (szpinak, brokuł, jarmuż, sałata, kapusta włoska, natka pietruszki, groszek zielony, szparagi) warzywa strączkowe (fasola, groch, soczewica) kiełki zbóż, jajka, zboża, orzechy, awokado i pomarańcze nowiska Zespołu Ekspertów dzienna dawka witaminy D dla kobiet w ciąży z jej niedoborem lub ograniczoną syntezą powinna wynosić 800–1000 µg(6). WAPŃ I MAGNEZ Odpowiednia podaż wapnia nie tylko wpływa na prawidłową gęstość kostną u noworodka i zapobiega osteoporozie u matki, ale także chroni przed rozwojem stanu przedrzucawkowego. Według wytycznych WHO suplementacja wapniem jest wskazana w celu zapobiegania stanowi przedrzucawkowemu u kobiet, u których występuje wysokie ryzyko nadciśnienia ciążowego, w przypadku gdy nie spożywają one wystarczającej ilości wapnia. WHO rekomenduje przyjmowanie wapnia trzy razy dziennie od 30. tygodnia ciąży aż do porodu(10). Dzienne spożycie tego składnika przez kobiety w ciąży powinno wynosić 1200 mg. Magnez odpowiedzialny jest za prawidłowe przewodnictwo nerwowo-mięśniowe i wpływa na wchłanianie wapnia. Suplementacja również wskazana jest jedynie w sytuacjach jego niedoborów. Według stanowiska polskich ekspertów dawki magnezu mogą być różne i wahają się od 200 do 1000 mg na dzień(6). KWASY TŁUSZCZOWE OMEGA-3 Kwasy tłuszczowe omega-3 znane są ze swoich właściwości przeciwzapalnych i ochronnego działania na układ sercowo-naczyniowy. W przypadku kobiet ciężarnych badania wskazują, iż stosowanie długołańcuchowych kwasów tłuszczowych wpływa na nieznaczne wydłużenie czasu trwania ciąży, a także na zmniejszenie ryzyka rozwoju alergii u dzieci w późniejszym wieku. Według zaleceń Instytutu Żywności i Żywienia codzienna dieta powinna dostarczać 200 mg długołańcuchowych nienasyconych kwasów tłuszczowych. Tymczasem kobiety w Polsce jedzą niewystarczającą ilość ryb i owoców morza, które są dobrym źródłem tych niezbędnych tłuszczów. Z tego względu wytyczne polskiej Grupy Ekspertów zalecają edukację przyszłych mam w zakresie zwiększenia spożycia produktów rybnych o dobrej jakości. Alternatywą dla po-

| Z oddziału

wyższego działania może być suplementacja. Według powyższych zaleceń kobiety w ciąży powinny otrzymywać minimum 200 mg DHA/dzień. W przypadku braku spożycia ryb dawkę należy zwiększyć do 400–600 mg DHA dziennie. OSTROŻNIE Z WITAMINAMI A, C I E Witaminy A, C i E to ważne antyoksydanty. Niestety, zbyt duża podaż witaminy A może prowadzić do uszkodzenia układu nerwowego płodu. Dlatego też kobiety w ciąży powinny unikać suplementów diety, które zawierają więcej niż 700 µg witaminy A, a także wątróbki i przygotowywanych z niej dań, tj. pasztet. Również prawidłowa podaż witamin E i C powinna być zapewniona z dietą. Udzielając porad dotyczących suplementacji diety w ciąży należy zwrócić uwagę na szczególne potrzeby każdej kobiety. Powinniśmy pamiętać, iż korzyści z suplementacji odnoszą przede wszystkim osoby zagrożone niedoborami i że jedynie wybrane witaminy i składniki mineralne rzeczywiście wymagają suplementacji. W diecie przyszłej mamy warto jest również zwrócić uwagę na kwasy tłuszczowe o szczególnym znaczeniu dla zdrowia matki i płodu – DHA. Miejmy jednak na uwadze, że suplementy przede wszystkim mają stanowić uzupełnienie diety, a nie ją zastępować.

PIŚMIENNICTWO: 1. Sokołowska B., Wiśniewska M., Borzęcki A., Analiza wybranych aspektów sposobu odżywiania kobiet ciężarnych, Family Medicine & Primary Care Review 2014, 16, 3: 291–292 2. Godala M., Pietrzak K., Łaszek M. i wsp., Zachowania zdrowotne łódzkich kobiet w ciąży. Cz. I Sposób żywienia i suplementacja witaminowo-mineralna, probl hig Epidemiol 2012, 93 (1): 38–42 3. Stoś K., Wierzejska R., Siuba M., Rola suplementów diety w realizacji norm, w: Normy żywienia dla populacji polskiej – nowelizacja, pod. red. Jarosz M., 2012 4. Hamułka J., Wawrzyniak A., Pawłowska R., Ocena spożycia witamin i składników mineralnych z suplementami diety przez kobiety w ciąży, Roczniki PZH, 2010, 61, nr 3, 269–275 5. Myszkowska-Ryciak J., Gurtatowska A., Harton A, Gajewska D., Poziom wiedzy żywieniowej a wybrane aspekty sposobu żywienia kobiet w okresie ciąży, probl Hig Epidemiol, 2013, 94(3): 600–604 6. Stanowisko Zespołu Ekspertów Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego w zakresie suplementacji witamin i mikroelementów podczas ciąży, Ginekol. Pol., 2011, 82, 550–553 7. Woźniak-Holecka J., Sobczyk K., Edukacja żywieniowa kobiet ciężarnych i karmiących w kontekście suplementacji diety, Standardy Medyczne/pediatria, 2014, t.11, 232–237 8. WHO. Guideline: Vitamin D supplementation in pregnant women. Geneva, World Health Organization, 2012 9. WHO. Guideline: Daily iron and folic acid supplementation in pregnant women. Geneva, World Health Organization, 2012 10. WHO. Guideline: Calcium supplementation in pregnant women. Geneva, World Health Organization, 2013

29


Z oddziału |

FAKTY I MITY O EMOLIENTACH

Emolienty

moda nie zawsze jest racjonalna W ostatnich latach prawdziwą furorę w pielęgnacji skóry dziecka robią kosmetyki zwane emolientami. Poprosiliśmy dr n. med. inż. Katarzynę Pytkowską, rektor w Wyższej Szkole Zawodowej Kosmetyki i Pielęgnacji Zdrowia, o wyjaśnienie nam tego fenomenu – przybliżenie faktów i obalenie mitów, których – jak się okazuje – w modzie na emolienty nie brakuje.

ROZMAWIAŁA:

Półki apteczne i reklamy w mediach przekonują nas, że emolient to uniwersalny lek na wszelkie problemy skórne u dziecka. Czy emolient to tylko nazwa kosmetyku?

Nie

Termin emolient ma dwa znaczenia. Z punktu widzenia chemii kosmetycznej to każda substancja hydrofobowa (np. tłuszczowa), która znajduje się w kosmetykach, zwłaszcza tych pozostających na skórze (nie myjących). Żeby powstał krem, czyli emulsja, potrzebna jest faza wodna, faza tłuszczowa (emolienty) oraz emulgator, który je połączy. Do emolientów zaliczamy często obecne w kosmetykach pielęgnacyjnych: olej parafinowy, oleje roślinne i silikony, czyli substancje natłuszczające, które nie rozpuszczają się w wodzie. Drugie znaczenie słowa emolient wykorzystywane jest w dermatologii. Jest to gotowy preparat, który zawiera mniej lub więcej substancji natłuszczających i którego zadaniem jest zmiękczenie i natłuszczenie skóry. Jeżeli znajdziemy na półce aptecznej preparat emoliencyjny, to najczęściej podlega on pod drugie znaczenie tego terminu. Warto jednak wiedzieć, że każdy preparat pozostający na skórze – krem, balsam, oliwka, a nawet dobrze zrobiony tonik – może wykazywać działanie emoliencyjne. Innymi słowy, kosmetyk nie musi nazywać się „emolient”, aby działał jak emolient, czyli natłuszczał, zmiękczał, a w konsekwencji też nawilżał skórę. To właśnie dzięki tym swoim właściwościom emolienty wspierają funkcjonowanie naturalnej bariery naskórkowej.

30

Małgorzata Marszałek

Czy wszystkie emolienty są takie same?

Nie

Choć działanie wszystkich emolientów jest bardzo podobne (natłuszczenie i zmiękczenie skóry), nie jest to jednorodna grupa substancji chemicznych. Podobnie gotowe preparaty emoliencyjne różnią się między sobą składem, w tym stężeniem bądź proporcjami znajdujących się w nich składników natłuszczających i nawilżających. Z racji różnych receptur tych kosmetyków ich aplikacja może być różna (jedne są bardziej przyjemne w stosowaniu, inne mniej), różny może być też ich wpływ na barierę naskórkową. Emolienty wykazują wiele pozytywnych właściwości, ale stosowane nieodpowiednio, mogą skórze szkodzić. Przykładem takiego niekorzystnego działania jest wypłukanie ze skóry naturalnych lipidów, będących składnikami bariery skórnej. Tak się może zdarzyć, kiedy stosujemy niezemulgowany olej roślinny. Problem ten często dotyczy dłoni masażystów, jeśli jako środek poślizgowy do masażu stosują oni 100-proc.

olej roślinny. Regularne postępowanie w ten sposób prowadzi do wysuszenia skóry rąk. Tłuszcze rozpuszczają się w tłuszczach, więc nieodpowiedni preparat tłuszczowy rozpuści i wypłucze lipidy znajdujące się w skórze, a w konsekwencji dojdzie do uszkodzenia bariery naskórkowej. Czy niebezpieczeństwo niekorzystnego działania dotyczy jedynie takich emolientów jak oleje roślinne?

Tak

W zasadzie, bo lipidy tworzące barierę skórną łatwo się rozpuszczają w tłuszczach roślinnych i zwierzęcych (które obecnie prawie nie są stosowane do wytwarzania kosmetyków), natomiast trudno rozpuszczają się w oleju parafinowym, który – będąc mieszaniną węglowodorów – ma zupełnie inną strukturę chemiczną, a przez to inne właściwości; podobnie trudno rozpuszczają się w silikonach. Dlatego np. nowoczesne oliwki dla niemowląt nie bazują na oleju roślinnym, ale na oleju mineralnym

Do masażu dziecka oliwka na bazie oleju parafinowego będzie idealna. Zapewnia poślizg dłużej niż większość emulsji, a taki masaż jest jednocześnie zabiegiem pielęgnacyjnym. Naturalne lipidy skóry źle się rozpuszczają w oleju parafinowym, dlatego i dla dziecka, i dla matki jej stosowanie będzie bezpieczne.


bądź na silikonach. Ewentualny dodatek oleju roślinnego jest dopuszczalny pod warunkiem, że jest go niewiele. Zmieniając na chwilę temat, czy zatem obecną modę na pielęgnację skóry twarzy różnego rodzaju olejkami można uznać za niewłaściwą?

Tak

Smarowanie twarzy czystym olejem roślinnym jest szkodliwe. Nie tylko z powodu ryzyka wymycia lipidów z bariery naskórkowej, ale też z powodu budowy cząsteczek oleju roślinnego oraz związków które są z nich uwalnianiem w naszej skórze. Niektóre cząsteczki, wchodząc w strukturę bariery skórnej, zaczną się w niej „rozpychać” lub w inny sposób zmieniać tę strukturę. A to sprawia, że bariera zamiast się uszczelniać, staje się bardziej przepuszczalna. Takie właśnie działanie ma tak modny obecnie olej kokosowy. Moda jest modą, ale nie zawsze to, co modne, jest racjonalne. Zatem, jak wydaje się wskazywać dobra prasa dla olejów roślinnych, mają one w tym kontekście także właściwości korzystne?

Tak

Oleje roślinne mają pewne atuty dla skóry, ale pod pewnymi warunkami. Aby działały na skórę pozytywnie, konieczny jest odpowiedni skład kwasów tłuszczowych i tzw. frakcji niezmywalnej. Jednym słowem, muszą to być oleje nierafinowane. Problem w tym, że nierafinowane oleje mają brzydki zapach. To, dzięki czemu oleje roślinne zyskały swoją sławę, czyli zawartość witamin, np. E – witaminy młodości, czy ochrona przed wolnymi rodnikami, nie wynika z głównych składników olejów, czyli triglicerydów, tylko z tzw. frakcji niezmydlanej. Przy rafinowaniu ta frakcja jest odrzucana. Jeżeli więc napotykamy kosmetyk np. z olejem arganowym, masłem shea czy jakimkolwiek innym masłem egzotycznym, ale ten kosmetyk ma zapach neutralny, to znaczy, że jego właściwości (poza zwykłym działaniem emoliencyjnym) nie wynikają 31


Co warte zaznaczenia, olej parafinowy nie jest pożywką dla bakterii, nie jełczeje, nic się z nim nie dzieje pod wpływem temperatury. W odróżnieniu od oleju roślinnego, w środowisku podpieluszkowym nie staje się pożywką dla mikroorganizmów.

z właściwości tego oleju. Ponadto, paradoksalnie, w czasach, kiedy tak cenna jest „naturalność” kosmetyków, w przypadku olejów roślinnych bezpieczniejsze są te zemulgowane, z dodatkami. Nie ma potrzeby mówić „nie” pielęgnacji opartej na olejach, ale trzeba mieć do tego spory zasób wiedzy. W przypadku pielęgnacji skóry dziecka chodzi przede wszystkim o jej zabezpieczenie przed czynnikami drażniącymi. Czy w tej roli sprawdzają się oleje naturalne?

Nie

Większość olejów roślinnych, zwłaszcza rafinowanych, jest podatna na jełczenie. Produkty, które powstają w wyniku oddziaływania tlenu i słońca na składniki olejów, nie tylko mają nieprzyjemny zapach, ale też mają działanie drażniące. To powód, dla którego współczesne kosmetyki dla dzieci nie są robione na bazie olejów naturalnych, bo żeby taki produkt był bezpieczny dla dziecka, musi być bardzo starannie wystabilizowany, aby nie doszło do rozkładu oleju naturalnego i uwolnienia składników drażniących. To jest oczywiście możliwe w warunkach laboratoryjnych, ale trudne do zabezpieczenia w codziennym funkcjonowaniu.

32

Czy można powiedzieć, że proces nawilżania skóry polega głównie na jej ochronie przed utratą wilgoci?

Tak

Bariera naskórkowa składa się z komórek warstwy rogowej, korneocytów, pomiędzy którymi znajdują się naturalne lipidy międzykomórkowe, tzw. cement międzykomórkowy warstwy rogowej (zbudowany przede wszystkim ze steroli, ceramidów, wolnych kwasów tłuszczowych). Kosmetyk nakładamy na powierzchnię skóry. Niektóre jego składniki hydrofilowe, głównie gliceryna, pantenol i mocznik, mogą powoli przenikać do korneocytów i cementu międzykomórkowego. Poza tym do cementu międzykomórkowego penetrują niskocząsteczkowe lipidy (np. sterole) i inne substancje rozpuszczalne w tłuszczach (np. witamina E, retinol i in.). Pozostałe składniki kosmetyku zostają na powierzchni. To m.in. te składniki nawilżające nierozpuszczalne w wodzie (emolienty), które nie są w stanie penetrować. Ich zadaniem jest ograniczenie ucieczki wody z głębszych warstw skóry. Ograniczają, ale nie hamują do zera. To jest właśnie nawilżanie. Powodowanie, że w warstwie rogowej naskórka zostaje więcej wody, niż gdybyśmy tego kosmetyku nie sto-

sowali. Zadaniem kosmetyków nawilżających jest spowolnienie ucieczki wody. Przy czym należy pamiętać, że właściwe przenikanie wody przez barierę naskórkową jest warunkiem prawidłowej odnowy tej bariery. W kosmetyce już od wielu lat nie stosuje się takich rozwiązań, które by powodowały, że „zaklejamy” powierzchnię skóry w 100 proc., sprawiając, że staje się ona nieprzepuszczalna. To częsty zarzut wobec oleju parafinowego. Czy właśnie tak on działa?

Nie

Olej parafinowy nie powoduje powstawania bariery nieprzepuszczalnej dla wody. Na pewno ma działanie emoliencyjne, tworzy na skórze film, który zapobiega nadmiernej utracie wody. Co warte zaznaczenia, olej parafinowy nie jest pożywką dla bakterii, nie jełczeje, nic się z nim nie dzieje pod wpływem temperatury. W odróżnieniu od oleju roślinnego, w środowisku podpieluszkowym nie staje się pożywką dla mikroorganizmów. Oliwka na bazie parafiny doskonale nadaje się do nawilżania skóry dziecka, natomiast nie jestem zwolennikiem praktykowania jej do oczyszczania skóry dziecka, co w Polsce ciągle jeszcze ma miejsce.


Czy zatem nadaje się do innych codziennych rytuałów pielęgnacyjnych?

Tak

Do masażu dziecka oliwka na bazie oleju parafinowego będzie idealna. Zapewnia poślizg dłużej niż większość emulsji, a taki masaż jest jednocześnie zabiegiem pielęgnacyjnym. Naturalne lipidy skóry źle się rozpuszczają w oleju parafinowym, dlatego i dla dziecka, i dla matki jej stosowanie będzie bezpieczne. Czy powinniśmy sięgać po emolienty także wtedy, gdy skóra dziecka nie wykazuje żadnych nieprawidłowości?

Tak

Stosowanie substancji, które natłuszczą, zmiękczą i nawilżą skórę, jest zawsze bardzo ważne. Szczególnie w przypadku jakichkolwiek dysfunkcji bariery naskórkowej. Nawet jeśli stan skóry jest bez zarzutu, stosowanie emolientów w umiarkowanej ilości też jest polecane. Niewielkich dysfunkcji bariery skórnej nie zauważymy i nie poczujemy. W warunkach, w jakich obecnie żyjemy, rzadko jednak jest tak, by skóra dziecka sama z siebie utrzymywała równowagę. Chociażby dlatego, że ewolucyjnie nie jest ona przystosowana do tak częstego mycia, jakie jest obecnie praktykowane. To, co usuwamy ze skóry podczas mycia – jej zewnętrzny płaszcz ochronny – nie zawsze może być w naturalny sposób odbudowane. Oczywiście nie zachęcam do rezygnacji z mycia, ale właśnie do wspomagania skóry poprzez odpowiednią jej pielęgnację. Czy można zaryzykować stwierdzenie, że są emolienty, które niosą ze sobą ryzyko uczuleń i takie, które go nie niosą?

Nie

Liczba uczuleń na danym terytorium jest bezpośrednio zależna od liczby wypuszczonych opakowań danego kosmetyku lub innych kosmetyków zawierających ten sam składnik. Jeżeli mamy na rynku coś bardzo popularnego, to uczulenia na to będą stosunkowo częste. Bardzo dobrze obrazuje to przykład parabenów. Zaczęły mieć złą sławę z powodu właściwości uczulających. Ale były dostępne w ok. 70 proc. produktów kosmetycznych. Kiedy zaczęto zastępować parabeny innymi konserwantami, okazało się, że statystyka uczuleń na parabeny znacząco spadła, a przesunęła się w kierunku innych, zastępujących substancji konserwujących. Im częściej stosuje się jakieś związki, tym większe jest ryzyko uczulenia. Nie ma takiej możliwości, żeby dany kosmetyk nigdy nikogo nie uczulił, Jak kosmetyk jest popularny, to częściej się słyszy o tym, że uczula. Ale nie dlatego, że dany produkt jest niedobry, ale dlatego, że żaden kosmetyk nie jest w 100 proc. bezpieczny dla każdego. Wszystkie substancje, które są w kosmetykach, były wielokrotnie badane i zostały dopuszczone do użytku jako bezpieczne. Jednak każdy z nas jest inny, a uczulenia to wypadkowa wielu czynników, nie tylko pielęgnacji. www.facebook.com/johnsonbabypolska www.johnsonbabypolska.com.pl

33


Z oddziału / ASERTYWNOŚĆ W PRACY

Asertywność wspólna wygrana

Asertywność to coś znacznie więcej niż umiejętność mówienia „nie”. To postawa, która w centrum stawia poszanowanie praw swoich i innych. Bez wątpienia jest to umiejętność przydatna w zawodach medycznych, w tym w pracy położnej. Beata Krudkopad-Szaturska PEDAGOG, SZKOLENIOWIEC, COACH RELACJI

P

amiętam taką sytuację sprzed wielu lat. Późna jesień. Za oknem hula wiatr i deszcz leje jak z cebra. I nagle mnie olśniło. Nie zamówiliśmy na zimę drewna do kominka! Dzwonię: – Dwa metry brzozy potrzebuję, ma pan? – Co mam nie mieć, ale brzoza? Nie lepiej dębina? – Może i lepiej, ale na pewno drożej, i to znacznie. Nie. Dwa metry przestrzenne brzozy. – Dwa to za mało, cztery... – Nie cztery tylko dwa, mówię niewyraźnie, czy jak? Następnego dnia… – Proszę pani, jesteśmy już w drodze do pani, mamy dwa metry brzozy i dwa metry dębiny. – Że co? A po jaką ch….ę wieziecie mi dębinę? Ja jej nie zamawiałam. – Bo dwa brzozy to za mało. To co, bierze pani czy nie? – Ani mi się śni, może pan wracać do domu! Wrócił. We mnie wszystko aż kipi ze złości. No i nadal nie mam drewna, za to mam całkiem realną perspektywę niedogrzanego domu. Złożyłam następne zamówienie. – Dwa metry brzozy, tak jak sobie pani życzyła. – Super! Dziękuję! Ale co to? Zostawi mi to pan na ulicy?! – Mogę ułożyć, ale trzeba dopłacić… – Jak to? Przecież ułożenie miało być w cenie. – Przy tej ilości trzeba dopłacić… Zgadzam się i wręczam (o ludzka naiwności!) pieniądze przed wykonaną robotą. – A pani co? Będzie tak stać i się przyglądać, czy łaskawie mi pomoże! Kładę uszy po sobie i… nie do wiary, układam drewno, za którego ułożenie zapłaciłam. I znowu byłam wściekła. Ale nie tylko, byłam też sfrustrowana. Czułam się paskudnie.

agresywne

zachowanie wyrażone poprzez:

obraźliwe słowa, wulgaryzmy, a nawet poniżanie, kategoryzowanie, ocenianie, gniewny, agresywny ton głosu i wypowiedzi, agresywną gestykulację, krzyki, zastraszanie, groźby, narzucanie własnego zdania, szantaż emocjonalny, przemoc fizyczną;

uległe

zachowanie wyrażone poprzez:

wycofanie się z dyskusji, konformizm, podporządkowanie się zdaniu innych, nawet wbrew własnym przekonaniom i sądom.

MIĘDZY AGRESJĄ A ULEGŁOŚCIĄ Zazwyczaj w trudnych sytuacjach, gdy nie zgadzamy się z przedmówcą, kłócimy się, czy też chcemy osiągnąć własne cele (będące w sprzeczności z celami innych ludzi) lub ktoś chce osiągnąć swoje cele (będące w sprzeczności z naszymi), wybieramy jedną z poniższych form ekspresji: 34

W efekcie obydwu tych postaw pojawiają się: frustracja, gniew, agresja, przenoszenie złych emocji na inne osoby (często nam bliskie, a ze sprawą niezwiązane), unikanie podejmowania decyzji, brak wiary w siebie, obwinianie innych, odgrywanie się na innych, niesatysfakcjonujące relacje z innymi, a nawet całkowite zerwanie


REPORTAŻ

relacji, brak więzi, brak przyjaciół… Negatywnych konsekwencji agresywnego i uległego zachowania jest tak wiele, że wręcz nie sposób ich wszystkich wymienić. Tymczasem najlepszym sposobem reakcji jest zachowanie asertywne, polegające na umiejętności spojrzenia na dane zagadnienie z perspektywy wszystkich zaangażowanych stron i prowadzące do wypracowania wspólnego stanowiska. JAK ZDEFINIOWAĆ ASERTYWNOŚĆ? Żeby taka postawa była możliwa, trzeba najpierw zrozumieć, czym jest asertywność, a następnie stać się asertywnym. To niełatwe zadanie, ponieważ nie ma jednej, jasno sprecyzowanej definicji asertywności. Istnieje za to wiele wyjaśnień „roboczych”, a każde z nich podkreśla inny jej aspekt. Jako pojęcie asertywność najczęściej lokuje się w obszarze zdrowia psychicznego, nadając jej wartość kompetencji radzenia sobie z wymaganiami codziennego życia. Początkowo rozumiana była właśnie jako alternatywny do agresji i uległości sposób reagowania i komunikowania swojego zdania. Mówiło się też, że być asertywnym, to znaczy umieć wyrażać swoje emocje bez lęku i poczucia winy, mówić „nie” i umieć przeciwstawiać się żądaniom innych osób (Andrew Salter – prekur-

| Z pasją

sor asertywności, „Conditioned Reflex Therapy”, 1949). Wokół takiego pojmowania asertywności narosło wiele nieporozumień, które pokutują do dziś – nadal asertywność bywa mylona z egoizmem, chamstwem i bezczelnością. Niektórzy znawcy tematu podkreślają, że asertywność to rodzaj kompetencji społecznej, zapewniającej skuteczne funkcjonowanie w relacjach z innymi ludźmi (bez konfliktów i manipulacji), umiejętność adaptacji do wymagań społeczno-kulturowych, wytrwałe realizowanie celów osobistych. Jeszcze inni twierdzą, że asertywność to element inteligencji emocjonalnej. Jednak asertywność to przede wszystkim postawa, światopogląd, którego podstawą jest głębokie poszanowanie praw – swoich i cudzych. MOJE PRAWA, TWOJE PRAWA Na kartce papieru wypisz WSZYSTKIE prawa, które sobie przyznajesz. Znajdą się tam zapewne różne kategorie, i te bardzo poważne – jak prawo do życia, godności, samostanowienia o sobie, jak i te mniejsze – prawo do gorszego dnia czy złego samopoczucia. Po wypisaniu wszystkich praw przeczytaj je bardzo uważnie i… zrób najważniejszy krok na drodze do bycia asertywnym. Przyznaj wszystkie swoje prawa innym ludziom. Jeśli napisałaś, że masz pra35


Z oddziału / ASERTYWNOŚĆ W PRACY wo do wyrażania własnego zdania – to z automatu musisz uznać, że inni też mają prawo do wyrażania swojego zdania. Jeśli napisałaś, że masz prawo do własnych przekonań politycznych, religijnych czy orientacji seksualnej – to te sama prawa musisz przyznać także innym osobom. I to jest właśnie asertywność. Asertywność to obrona własnego terytorium, którego obszar wyznaczony jest przez wszystkie prawa, które sobie przyznajesz z poszanowaniem terytorium innych osób, a to inne terytorium wyznaczone jest przez wszystkie prawa dane innym osobom. Istnieją takie sytuacje między ludźmi, w których prawa nie są oczywiste. Zawsze jednak masz prawo do przedyskutowania tej sprawy z drugą osobą.

Asertywność to także: umiejętność mówienia „NIE”, gdy z czymś się nie zgadzamy, ale i umiejętność mówienia „TAK”; umiejętność przyjmowania krytyki, ale też pochwał i komplementów; umiejętność wyrażania własnego zdania, udzielania krytyki, ale i otwartość na odmienne opinie. NARZĘDZIA KOMUNIKACJI ASERTYWNEJ Najbardziej popularnym narzędziem jest tzw. komunikat typu JA, który proponuje się zamiast „komunikatu typu TY”. O co w tym chodzi? W sytuacji, w której ktoś nas denerwuje, zawiódł, nie wykonał zadania lub wykonał je źle, mamy tendencję do oceniania tej osoby, a nie jej zachowania. W rozmowie pojawia się tendencja do generalizowania: „zawsze” i „nigdy”, np. ty zawsze się spóźniasz, ty nigdy nie uwzględniasz mojego zdania. Kiedy używamy komunikatu typu TY, to zawsze brzmi on jak oskarżenie i przez drugą stronę odbierany jest jako atak. Co zrobi „zaatakowana” osoba? Zgodnie z psychologią odpowie tym samym, bo najlepszą formą obrony, jak wiadomo, jest atak. I tak sami nakręcamy spiralę konfliktu, a niekiedy agresji. Awantura murowana. Któż z nas nie doświadczył tego we własnym domu, zwłaszcza w relacji z nastolatkiem. Jak prawidłowo zbudować komunikat typu JA? Komunikat typu JA to schemat, w którym znajdują się stałe elementy. Ja (moja decyzja – bardzo jasno i wprost zakomunikowana, lub moje emocje, lub moje potrzeby) + uzasadnienie tej decyzji (emocji lub potrzeb) + parafraza w roli techniki podtrzymania relacji (potrzebne zwłaszcza, jeśli twój rozmówca to twój szef lub klient) lub 36

zapewnienie o zmianie twojej decyzji, jeśli rozmówca zmieni swoje zachowanie (dostosuje się do twoich wskazówek, jasno i wprost zakomunikowanych). A teraz kilka przykładów. Schemat „Ja i moje decyzje” służy do komunikowania podjętych decyzji, postaw, zachowania: „Ja nie zgadzam się, żebyś pojechał z kolegami pod namiot, ponieważ martwię się o twoje bezpieczeństwo.

„Ja i moje emocje” służy do wyrażania dezaprobaty, niezadowolenia, zawodu, ale i troski, miłości itp. „Ja martwię się o ciebie, kiedy się spóźniasz i nie dajesz znaku życia, ponieważ nie wiem, gdzie jesteś i co się z tobą dzieje”.

„Ja i moje potrzeby” to najtrudniejszy rodzaj komunikatu, bo kto z nas potrafii wprost o nich mówić? Mężowi, który właśnie oświadczył, że wybiera się z kolegami na piwo, częściej mówimy: „chyba żartujesz”, niż: „ja potrzebuję twojej obecności, czułości, dlatego proszę, spędźmy ten wieczór razem”. ASERTYWNA POŁOŻNA Asertywność to doskonały sposób radzenia sobie z trudnym czy agresywnym zachowaniem pacjentów i ich bliskich. Wyobraź sobie, że pacjent nie chce wykonać twojego polecenia lub wręcz na ciebie krzyczy. Zamiast pouczać (a żaden dorosły nie lubi być pouczany), obrażać się, nakręcać spiralę konfliktu i agresji – co skutkuje nie tylko twoim rozstrojem nerwowym, ale i skargą do przełożonego – weź głęboki oddech i zastosuj komunikat asertywny, który mógłby brzmieć tak: JA nie pomogę pani (twoja decyzja), skoro nie pozwala się pani dotknąć/zbadać (uzasadnienie decyzji), ALE zrobię to natychmiast (natychmiast nic nie znaczy, jest jedynie zapewnieniem o twoich dobrych intencjach i służy podtrzymaniu relacji), jak podwinie pani rekaw i pozwoli mi zrobić zastrzyk (określenie warunku zmiany twojej decyzji lub zachowania). Musisz pacjentowi konkretnie powiedzieć, co ma zrobić lub co ma przestać robić. Powiedzenie: „Proszę się uspokoić” nie jest dobrym pomysłem. Owszem, czasem działa, ale częściej usłyszysz: „Co? Ja jestem niespokojny? Ja dopiero mogę pokazać, jaki ja będę niespokojny”. Ponadto ludzie zdenerwowani niejednokrotnie nie potrafią sami i natychmiast stłumić emocji, trzeba im w tym pomóc, stanowczo i jasno komunikując swoje oczekiwania. ASERTYWNE PRZYJMOWANIE KRYTYKI Nikt nie lubi być krytykowany. Chcemy myśleć i czuć, że to, co mówimy i robimy, jest właściwe. Co więcej, krytyka kojarzy nam się z negatywną oceną. Jeśli krytyka jest słuszna, nie zaprzeczajmy faktom. Jeśli nie, możemy zareagować agresywnie, ulegle lub asertywnie. Poniżej kilka przykładów.


ASERTYWNOŚĆ W PRACY /

SYTUACJA 1.

KRYTYKA CZĘŚCIOWO SŁUSZNA, ALE UOGÓLNIONA. Przekazana w formie ataku na osobę. Tego rodzaju krytykę rozpoznajemy, gdy ktoś używa wobec nas sformułowań: „ty zawsze…”, „ty nigdy…”. Przełożony: – Pani nigdy nie robi raportów na czas! Ty: – Rzeczywiście ten raport nie dotarł na czas. Przepraszam. Ale to nieprawda, że nigdy nie robię ich na czas. Przez ostatnie pół roku zawsze były dostarczane w terminie. (Jeśli możesz, przedstaw dowód).

SYTUACJA 2.

KRYTYKA OCENIAJĄCA OSOBĘ, A NIE DZIAŁANIE. Krytykujący – bazując na faktach istotnie mających miejsce – dokonuje ogólnej, nieprzyjemnej i nieuprawnionej – w odczuciu krytykowanego – oceny jego osoby. Przełożony: – Pani jest kompletnie nieodpowiedzialna! Prosiłem o dostarczenie wyników badań najpóźniej za godzinę, a pani przynosi je dopiero teraz. Co pani sobie wyobraża? Ty: – Powiedział pan, że jestem kompletnie nieodpowiedzialna. Mam inne zdanie na ten temat. Natomiast istotnie, dane nie dotarły do pana w ciągu godziny, ponieważ wymagały powtórnego sprawdzenia. Moją intencją było, aby dostał pan poprawne/właściwe wyniki badań.

SYTUACJA 3.

KRYTYKA WYRAŻONA W AGRESYWNEJ, RANIĄCEJ FORMIE. Krytykujący poddaje negatywnej ocenie działanie krytykowanej osoby, czyni to w formie naruszającej jej godność osobistą, używa raniących określeń, krzyczy. W tej sytuacji niezależnie, czy krytyka jest słuszna, czy niesłuszna, asertywne zachowanie polega na oddzieleniu treści od formy, w jakiej została wyrażona. Klient: – Jak pani mogła tak postąpić! Popełnia pani proste błędy! Pani jest głupia! Ty: – Rzeczywiście popełniłam błąd. Natychmiast go poprawię. Natomiast nie akceptuję formy, w jakiej się pan do mnie zwraca. Nie chciałabym, żeby mówił pan do mnie w ten sposób.

SYTUACJA 4.

KRYTYKA PODANA W FORMIE ALUZJI. To komunikat skierowany nie wprost, właściwie wcale nie jest do ciebie, a jednak wszyscy wiedzą, kogo dotyczy. Przykład: Dzisiaj służba zdrowia schodzi na psy. Wiadomo, że jak człowiek nie da łapówki, to niczego nie uzyska. A najgorsze to te młode: lekarki, pielęgniarki i położne…

Z oddziału

Reakcja asertywna mogłaby brzmieć tak: Ja jestem młodą położną? Zarzuca mi pan branie łapówek? No cóż, to poważny zarzut. Prawie na pewno twój rozmówca wycofa się z sytuacji. Również prawie na pewno to manipulator. Żeby się z nim uporać, trzeba komunikatów i postawy mocniejszej niż asertywna. Potrzebne są umiejętności radzenia sobie z manipulacjami.

Agnieszka Ryczek POŁOŻNA

Obserwując codzienne relacje międzyludzkie w kontaktach zawodowych służby zdrowia, zauważyć można przewagę postaw autokratycznych, budzących reakcję agresji lub uległości. Dotyczy to w szczególności kontaktów na linii lekarz – położna, ale również kontaktów w tej samej grupie zawodowej, gdy w grę wchodzi różnica w stażu pracy i doświadczeniu zawodowym. W relacjach tych brakuje często kultury osobistej, a nade wszystko postaw asertywnych. Skutkiem tego jest nagromadzenie negatywnych emocji, frustracja oraz zła atmosfera pracy. Chociaż od wielu lat zawody pielęgniarki i położnej mają status zawodów samodzielnych, to jednak nieustannie pokutuje schemat myślenia, w którym są one osobami wykonującymi zlecenia lekarskie, w związku z tym niejako są podwładne lekarzowi. Położna ma prawo odmówić wykonania zlecenia, jeśli jest ono sprzeczne z jej wiedzą zawodową lub przekonaniami. Jest ona równorzędnym partnerem wszystkich członków interdyscyplinarnego zespołu terapeutycznego, a nawet więcej – mając najbliższy kontakt z pacjentem, często zna go najlepiej i jej spostrzeżenia mogą być bardzo wartościowe dla całego zespołu. Dlatego uważam, że kształceniu akademickiemu personelu medycznego powinien towarzyszyć nieustanny proces budowania kompetencji zachowań asertywnych oraz poczucia własnej wartości jako człowieka i profesjonalisty. Tylko takie osoby będą w stanie wypracować prawidłowe relacje międzypracownicze w placówkach opieki zdrowotnej. Osobną kwestią w pracy położnej jest postawa asertywna wobec pacjenta. W relacjach tego typu trudno o całkowite partnerstwo, gdyż to pacjentka jest osobą w pewnym sensie uzależnioną od naszych działań i jednocześnie znajduje się pod wpływem ekstremalnych emocji towarzyszących porodowi czy też chorobie. Klasyczne rozumienie i zastosowanie zasad asertywności w relacji położna – pacjentka może utrudniać wytworzenie przyjaznej i ciepłej relacji, tak bardzo potrzebnej w tej sytuacji i często warunkującej dalszy przebieg porodu lub procesu zdrowienia. Dobra położna jest nie tylko profesjonalistką w swoim zawodzie, ale często staje się przyjacielem kobiety i powiernikiem jej tajemnic. Dlatego nieodzowne jest wzbogacenie postaw asertywnych dużą dozą empatii.

37


Z oddziału |

OPIEKA OKOŁOPORODOWA

Bliżej natury

dobre zmiany w opiece nad kobietą rodzącą i jej dzieckiem Jesienią tego roku mijają cztery lata od wprowadzenia Rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie standardów postępowania medycznego przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu opieki okołoporodowej sprawowanej nad kobietą w okresie fizjologicznej ciąży, fizjologicznego porodu, połogu oraz opieki nad noworodkiem. Warto zastanowić się, co ten dokument wnosi do naszej pracy, co zmienia w myśleniu o opiece okołoporodowej, czy uwrażliwia pracowników ochrony zdrowia na potrzeby kobiety i jej nowo narodzonego dziecka?

Bożena Cieślak-Osik PSYCHOLOG, POŁOŻNA

M

edykalizacja porodu sprawiła, że to co do tej pory było naturalne, wynikało z fizjologii mechanizmu porodu, trzeba było opisać w ministerialnym dokumencie, tak zwanym standardzie opieki okołoporodowej. Teraz mówiąc o porodzie, myślimy raczej o pacjentce niż o kobiecie rodzącej, wprowadzając już w samej nazwie potrzebę leczenia. Pomoc przy porodzie innej doświadczonej kobiety nazywana jest obecnie wsparciem duli, a zadania położnej sprowadzono do działań medyczno-technicznych. Wspomniany standard przywraca kobiecie prawo do decydowania, gdzie chce urodzić swoje dziecko, a położną uprawnia do sprawowania kompleksowej opieki nad kobietą ciężarną, rodzącą i położnicą, a także jej bliskimi.

Chciałabym podzielić się refleksjami dotyczącymi realizacji jednego z elementów tego dokumentu – pierwszego kontaktu z dzieckiem po porodzie. Bezpiecznym miejscem tuż po narodzinach są z pewnością piersi mamy, a w wyjątkowych wypadkach ramiona taty. Wprowadzenie standardu opieki okołoporodowej sprawiło, że personel docenił ten sposób zajmowania się noworodkiem w ciągu pierwszych godzin po porodzie. Początkowe obawy o zapewnienie dziecku i matce bezpieczeństwa minęły. Dwugodzinny okres, kiedy po porodzie fi38

zjologicznym zdrowy noworodek przebywa w kontakcie skóra do skóry, dodatkowo obserwowany przez bliską osobę towarzyszącą jego narodzinom, jest bezpieczny i nie wymaga ponadprzeciętnych czynności pielęgnacyjno-opiekuńczych. PIERWSZE GODZINY PO PORODZIE Okres okołoporodowy jest czasem szczególnej wrażliwości na wszystkie formy wsparcia. Wiele badań pokazuje, że kształtowaniu się uczuć macierzyńskich sprzyja stężenie hormonów w organizmie matki bezpośrednio po porodzie, ale uczucia te rozwijają się przede wszystkim w wyniku bezpośredniego kontaktu fizycznego matki z dzieckiem. Kontakt noworodka z matką skóra do skóry, podobnie jak karmienie piersią, ułatwia wyrzut oksytocyny – hormonu, który nie tylko ma dobroczynny wpływ na proces odklejania łożyska i obkurczania się mięśnia macicy, ale także wyzwala potrzebę bliskości i silne przywiązanie. Psychiczna więź pomiędzy matką a dzieckiem daje jej poczucie siły i uodparnia na stres. W przystosowaniu się do macierzyństwa istotną rolę odgrywają również warunki porodu. Zbudowanie dobrej, pełnej zaufania relacji między położną a rodzącą i jej rodziną wpływa na adaptację kobiety do nowej roli. Uwrażliwia ją na potrzeby dziecka, buduje jej matczyne kompetencje. Z wielu

badań wiadomo, że matka, trzymając w ramionach swoje nowo narodzone dziecko, ułatwia mu proces adaptacji do życia poza jej organizmem. Jej ciało pomaga utrzymać noworodkowi temperaturę. Bliskość matczynej piersi sprawia, że w każdej chwili może skorzystać z tej naturalnej formy karmienia. W ten sposób nie tylko zaspokoi głód, ale otrzyma również przeciwciała chroniące go przed groźnym bakteriami. Kontakt z ciałem matki to również możliwość kolonizacji jałowego organizmu noworodka bezpieczną florą bakteryjną matki. Wprowadzenie standardu opieki okołoporodowej sprawiło, że większość personelu odpowiedzialna za jego realizację podjęła szkolenia i pogłębiła swoją wiedzę z pogranicza położnictwa i psychologii. W szpitalu, w którym pracuję, nie zawsze dwugodzinny nieprzerwany kontakt noworodka z matką jest możliwy. Jednak znając dobroczynny wpływ takiego spotkania na wiele aspektów życia i zdrowia rodziny, szukamy alternatywnych sposobów zapewnienia jak najlepszych warunków do rozwoju więzi między rodzicami a noworodkiem, a także do podjęcia karmienia naturalnego. NIEPRZEWIDZIANE SCENARIUSZE Ciąża to dla jednych stan błogosławiony, dla innych brzmię trudne do udźwignięcia. Gdy jest ona źródłem stresu, gdy trudno zaakcep-


tować mające się narodzić dziecko, gdy brak jest wsparcia najbliższych, kontakt skóra do skóry nie rozwiąże problemu. Wręcz przeciwnie, może być źródłem dodatkowego stresu, napięcia i poczucia niekompetencji. Kobieta, która trzymając na brzuchu swoje dziecko mówi głównie o bólu i niewygodzie, z pewnością jest przepełniona lękiem. Nie zawsze położna może dotrzeć do jego źródeł, wówczas warto myśleć o wsparciu innych członków zespołu terapeutycznego. Dokładnie pamiętam kobietę, która po bardzo trudnej ciąży doświadczyła długiego, bolesnego porodu ostatecznie zakończonego cięciem cesarskim. Jej kontakt z synkiem napawał ją lekiem, nie czuła zachwytu i mi-

łości do dziecka. Czynności pielęgnacyjne wykonywała mechanicznie, obojętnie. Tu z pomocą przyszła jej siostra. To ona przejęła opiekę nad maleństwem, zaspokajała jego potrzeby, uczyła się odczytywać jego zachowanie. Praca psychologa z tą rodziną, stopniowe budowanie matczynych kompetencji, sprawiła, że po kilku tygodniach mama z coraz większym entuzjazmem karmiła swojego synka, a siostra nieco mniej czasu z nimi spędzała. Dopiero po trzech miesiącach od porodu dostałam od matki SMS-a treści: „czy możemy się spotkać, przyjdę z Jankiem, bo nie mogę oderwać od niego oczu”. Spotkałam szczęśliwa mamę i dobrze rozwijające się niemowlę.

Od lat prowadzone przez psychologów i lekarzy pracujących z noworodkiem i jego rodzicami badania wskazują, że człowiek z natury jest istotą społeczną, rozwój emocjonalny dziecka dokonuje się zawsze w relacji z drugą osobą. Tak więc pierwsze kontakty matki i ojca z dzieckiem sprzyjają rozwojowi przywiązania, ale nie warunkują prawidłowego przebiegu tego procesu.

Inna historia z mojej pracy klinicznej potwierdzająca dynamikę i nieprzewidywalność procesów okołoporodowych. Pierwsza ciąża, dobry, niezbyt wyczerpujący poród, opieka męża i zaprzyjaźnionej położnej. Na świat przychodzi piękna, zdrowa dziewczynka. Nikt jeszcze nie wie, ile waży i mierzy, bo spędza czas wtulona w piersi mamy. Rodzice przyglądają się jej z uwagą, chcą poznać swój skarb. Nagle zauważają, że jej skóra robi się blada, ciało wiotczeje, noworodek przestaje się poruszać. Szybka interwencja zespołu medycznego, kilkanaście godzin na OION i maleństwo wraca do mamy. Na szczęście to jedynie zaburzenia adaptacyjne, ale lęk pozostaje. Poczucie winy, pytanie, czy mogliśmy coś zrobić, czy sytuacja się nie powtórzy, jak dalej będzie wyglądało nasze życie? Pozornie kryzys zażegnany, ale czy rodzice poradzą sobie z lękiem, zaufają córeczce, czy raczej będą starali się ją nadmiernie chronić, rozwijając i u niej stałe poczucie zagrożenia? Doświadczenie innej rodziny. Trudna diagnoza, wada serca u płodu wymagająca interwencji kardiochirurgicznej bezpośrednio po porodzie. Rodzi się maleństwo, po ustabilizowania jego stanu zostaje przekazane do Centrum Zdrowia Dziecka, tam czeka na operację. Sytuacja zdrowotna mamy komplikuje się, krwotok, konieczna transfuzja. Mama pozostaje sama, pojawia się poczucie winy: nie przytuliłam, nie nakarmiłam, 39


Z oddziału |

OPIEKA OKOŁOPORODOWA

W szpitalu, w którym pracuję, nie zawsze dwugodzinny nieprzerwany kontakt noworodka z matką jest możliwy. Jednak znając dobroczynny wpływ takiego spotkania na wiele aspektów życia i zdrowia rodziny, szukamy alternatywnych sposobów zapewnienia jak najlepszych warunków do rozwoju więzi między rodzicami a noworodkiem, a także do podjęcia karmienia naturalnego. czy dziecko mnie pokocha, skoro najbliższe dni będę musiała spędzić w innym szpitalu, czy będę mogła karmić piersią, skoro nie ma mnie przy nim. W RAMIONACH TATY W tym momencie warto pomyśleć o alternatywnych sposobach zaspokajania potrzeb dziecka. To czas dla ojca, który może towarzyszyć dziecku w szpitalu pediatrycznym. To on będzie tulił, kangurował na własnej piersi, w końcu to on dostarczy kilka mililitrów siary, które przypomną malcowi zapach jego mamy. Badania pokazują, ze ojcowie równie dobrze kangurują. Co więcej, kontakt ten przygotowuje noworodki do podjęcia w przyszłości karmienia naturalnego. Wprowadzenie standardu opieki okołoporodowej skutkuje tym, że większość urodzonych u nas noworodków otrzymuje siarę od swoich matek. Jest to szpital o trzecim stopniu referencyjności, gdzie na świat przychodzą wcześniaki i noworodki wymagające specjalistycznej opieki neonatologicznej. Z całą pewnością ten sukces to zasługa położnych laktacyjnych, które zainicjowały i poprowadziły cykl szkoleń – początkowo same, a obecnie przy współpracy położnych odcinkowych pomagają w zebraniu siary już w ciągu pierwszych godzin od porodu. Od lat prowadzone przez psychologów i lekarzy pracujących z noworodkiem i jego rodzicami badania wskazują, że człowiek z natury jest istotą społeczną, rozwój emocjonalny dziecka dokonuje się zawsze w relacji z drugą osobą. Tak więc pierwsze kontakty 40

matki i ojca z dzieckiem sprzyjają rozwojowi przywiązania, ale nie warunkują prawidłowego przebiegu tego procesu. Dziecko potrzebuje opiekuna, który zapewni mu zaspokojenie potrzeb fizycznych i psychicznych. Potrzebuje rodzica, który dostrzeże jego wysiłki wkładane w proces komunikacji. Będzie reagował na jego płacz, odczyta sygnał mówiący o zmęczeniu, głodzie, ale także o potrzebie zabawy czy kołysania. ROLA POŁOŻNEJ Rodzice i noworodki uczą się siebie, przystosowują się do siebie, postępując według „wspólnego rytmu”, w którym każdy z partnerów przewiduje ruchy drugiego, dostosowując się do wspólnego tempa, osiągając „zgranie interakcyjne”. Poprzez gesty, dźwięki, zachowania przekazują sobie swoje stany i zamiary, osiągając porozumienie. Jeśli coś pójdzie nie tak, zawsze można to naprawić. Nieporozumienia w komunikacji stanowią ogromną wartość – ich naprawianie pozwala niemowlęciu zrozumieć, że negatywne doświadczenie może stać się pozytywnym doświadczeniem, rodzic jest osobą godną zaufania, a ono samo może skutecznie oddziaływać na otaczający je świat. To, co możemy robić jako pracownicy ochrony zdrowia, to stwarzać dobre jakościowo środowisko opiekuńcze, wspierać kompetencje rodzicielskie, podejmować różnego typu interwencje, by ułatwić dziecku proces adaptacji do nowego otoczenia, a jego rodzicom podjęcie nowej roli. Zapewnienie kontaktu matki i dziecka zgodnie ze standardem opieki okołoporodowej

jest jednym z elementów takiego bezpiecznego środowiska, ale nie możemy na nim poprzestać. Położna w trakcie wykonywania swoich czynności zawodowych ma wyjątkową okazję uczestniczenia w tym naturalnym procesie stawania się rodzicami. Jej wiedza i doświadczenie przekazywane kobietom, opieka i troska o drugiego człowieka z pewnością wpływają na jakość tego procesu. Warto jednak uświadomić sobie, że to, jakimi rodzicami chcemy być, uwarunkowane jest naszymi przekonaniami, wartościami, relacjami z ważnymi dla nas osobami. Położna powinna próbować poznać potrzeby i oczekiwania przyszłych rodziców i wyjaśnić, które z nich jest w stanie spełnić. Warto, by również uwrażliwiła ich na możliwość wystąpienia nieprzewidzianych sytuacji, gdyż każda ciążą, poród mają swoją dynamikę i nie można sztywno trzymać się ustalonego planu. Położna nie musi być w tych działaniach sama. W sytuacjach wykraczających poza standard okołoporodowy może i powinna szukać pomocy u specjalistów, którzy są w stanie rozwiązać zaistniałe problemy. Obowiązujący standard z pewnością zbliża nas do natury, ale żadne rozporządzenia nie zastąpią realnego kontaktu z drugim człowiekiem. Tylko troska o drugą osobę może uchronić nas przed rutyną. Tylko próba pochylenia się nad konkretną potrzebą kobiety czy jej nowo narodzonego dziecka zapewni im zadowolenie. Empatia połączona z elastycznością myślenia i wiedzą jest kluczem do zrozumienia potrzeb drugiego człowieka.


Pielęgnacja skóry i stymulacja zmysłów dla zdrowego rozwoju Maluszka

Czy wiesz, czym są emolienty?

Czy wiesz, że:

Emolient to każda substancja, która natłuszcza i zmiękcza skórę. Pośrednio emolienty mają działanie nawilżające, ponieważ zapobiegają nadmiernej przeznaskórkowej utracie wody. Skóra małego dziecka jest szczególnie podatna na przesuszenia, ponieważ jest cieńsza od skóry dorosłych, a wydzielanie sebum przez gruczoły łojowe jest ograniczone. Wiele znanych produktów potocznie określanych mianem emolientów zawiera w swoim składzie olej parafinowy.

JOHNSON’S® łagodna oliwka składa się jedynie z trzech składników, tym w 99% z oleju parafinowego o jakości farmaceutycznej. JOHNSON’S® łagodna oliwka natłuszcza, zmiękcza i nawilża skórę, chroniąc ją przed nadmiernym przesuszeniem oraz wspiera naturalną barierę ochronną, którą skóra sama wytwarza. Jej wyjątkowo prosty skład minimalizuje ryzyko wystąpienia alergii. Delikatny zapach oliwki pobudza u dziecka zmysł węchu i czyni pielęgnację bardziej zmysłową.

Olej parafinowy, dzięki swoim właściwościom (bezwonny, bezbarwny, fizjologicznie obojętny dla skóry oraz odporny na jełczenie), powszechnie wykorzystywany jest w produkcji zarówno kosmetyków jak i leków.

Sięgnij po JOHNSON’S® Łagodną oliwkę dzięki właściwościom emoliencyjnym zadba ona o prawidłową pielęgnację skóry Maluszka. Jej delikatny zapach sprzyja stymulacji zapachowej, co ma szczególnie pozytywny wpływ na rozwój mózgu dziecka w pierwszych 3 latach jego życia. 41


Z pasją |

ZAPACH NA CO DZIEŃ

Do jakiego zapachu masz nosa? Czy imbir pachnie chłodno, czy ciepło? Kiedy zapach oczyszcza, a kiedy otula jak koc? Czy to, że pachniemy, można zobaczyć i co zapach perfum ma wspólnego z porodem? Zapytaliśmy senselierkę Martę Siembab. ROZMAWIAŁ:

W jakim celu korzystamy z perfum, dezodorantów, balsamów? Robimy to dla siebie czy dla innych? Nasze motywacje przy sięganiu po zapach można podzielić na te, które wynikają z oczekiwań społecznych i ról, jakie pełnimy, jak i te, które dotyczą naszego życia prywatnego, naszego charakteru, samopoczucia. Dla otoczenia sięgamy po zapachy np. po to, by w ten sposób podkreślić swoją płeć. Bardzo wyraźnie widać to w Europie, gdzie arbitralne, sztywne granice między zapachami damskimi i męskimi są reprezentowane w sposobie budowania perfumerii. Motywuje nas również potrzeba zasygnalizowania statusu – perfumy, podobnie jak luksusowe marki samochodów czy zegarków, określają pozycję społeczną. Po trzecie, perfumy mogą być elementem stroju służbowego. Często nieświadomie, wybierając zapachy na dzień i na wieczór, różnicujemy je właśnie na zapachy formalne, tak jak formalny jest nasz strój do pracy, oraz na zapachy nieformalne, bardziej intymne, podobnie jak prywatny jest strój, po jaki sięgamy w czasie wolnym. Rzadko zdarza się, by ludzie po powrocie z pracy do domu pozostawali w uniformie, jakkolwiek by on wyglądał, w którym pracowali. I tak jak ubraniem, tak i zapachem zaspokajamy potrzebę rozdzielenia strefy zawodowej od prywatnej. Używamy perfum także po to, by zwiększyć swoją atrakcyjność, a nakładanie zapachu jest jak ozdabianie ciała starannym makijażem czy dobrym uczesaniem. Jest też cała masa motywacji, które nie dotyczą innych. Mimo że i oni czują zapach, jaki stosujemy, to nie są częścią historii, którą on opowiada. Zapachy, po jakie sięgamy dla nas samych, to często te, które dają nam poczucie bezpieczeństwa, otulenia, ukojenia. Jeśli czujemy się rozdrażnieni, to zazwyczaj nie mamy ochoty na rukolę z fenkułem i winegretem, ale 42

Marcin Pacho

szukamy ukojenia w objęciach czekolady, czegoś słodkiego, miękkiego. W takich sytuacjach nie owijamy się też w folię aluminiową, ale w ciepły i miękki koc. Podobnie jest z zapachem, kiedy czujemy się zaniepokojeni, sięgamy po zapachy miękkie, ciepłe, słodsze. Kiedy jesteśmy przytłoczeni upałem, szukamy zapachów, które przyniosą nam poczucie chłodu, rześkości, nawet fizycznie, bo np. cząsteczki mentolu drażnią nerwy dotykowe w nosie i gardle, co daje uczucie otulającego nas świeżego powiewu. Są to zapachy, które dają nam wrażenie orzeźwienia, oczyszczenia, bo gdy jest gorąco, czujemy się brudni, szukamy więc zapachów, które w pewnym sensie z tego upału nas „umyją”. Często używamy zapachów, które kojarzą się nam z dobrym czasem w życiu, z przyjemnościami, ulubionym miejscem. Jeśli jakichś perfum używaliśmy w młodości, w czasie, kiedy czuliśmy się bardziej atrakcyjni, wówczas często wracamy do takiego zapachu, bo on nam tę młodość z powrotem przynosi. A dzięki temu czujemy się lepiej sami ze sobą… Właśnie tak. Pamiętam taki eksperyment, kiedy pewnej grupie pokazywano film przedstawiający idącą ulicą kobietę. Film został odtworzony dwukrotnie. Widzowie nie wiedzieli jednak, że na jednym z tych filmów kobieta nałożyła perfumy. Oglądając film, mieli ocenić jej atrakcyjność. Okazało się, że wyżej ocenili ją na filmie, na którym była uperfumowana. W pewnym sensie zobaczyli jej zapach, bo ulubione nuty dodały jej pewności siebie, kobieta sama dla siebie poczuła się bardziej atrakcyjna, a to wpłynęło na swobodę jej zachowania – chód, mimikę. Zapach wyzwolił w niej naturalną spontaniczność, swego rodzaju świeżość sposobu bycia, która czyni nas atrakcyjnymi.

Z którym ze zmysłów zapachowi jest najbardziej po drodze? Mówi się, że około 80 proc. wrażeń, które mamy w mózgu w czasie przełykania, pochodzi z nosa. Mechanizm retroolfakcji, czyli wąchania poprzez cofnięcie się powietrza do jamy nosowej z gardła, daje nam poczucie aromatów. Dlatego zmysł węchu łączymy przede wszystkim ze smakiem jedzenia i picia, przy czym chodzi tu także o ich teksturę. Choć rzadko się o tym mówi, mamy w tym aspekcie bardzo silne preferencje. Najczęściej zatem w odniesieniu do zapachu spotykamy się porównaniem takich wrażeń, jak smak, tekstura i temperatura. Czy wrażenia smakowe można wprost przekładać na doznania zapachowe. Czy jeśli np. mamy do czynienia z imbirem, którego smak kojarzymy z rozgrzewaniem, to jego zapach również jest ciepły? Zapachy nie zawsze zgadzają się ze smakami. Większość przypraw korzennych zawiera w sobie eugenol, który w swojej naturze jest pikantny, ale zimny – jest to np. zapach goździków. Jeśli rozgryziemy tę przyprawę, to jej smak bardziej szczypie niż piecze, a szczypanie jest chłodne. Inaczej jest w przypadku cynamonu, który nie tyle szczypie, ile piecze – i dlatego jego smak daje wrażenie ciepła. Kardamon dodany do pożywienia grzeje, podobnie napar z imbiru, jednak zapachowo kardamon i imbir są aromatami chodnymi, dają wrażenie świeżości, czystości. Ciekawy przykład to zawarta w przyprawach korzennych, ale także w truskawkach, kumaryna – związek o zapachu świeżego siana, a kojarzony ze smakiem słodkim. Jeśli bowiem dana cząsteczka znajduje się w dziesięciu różnych owocach, przyprawach czy warzywach i większość z nich zawiera cukier, a spożywana przynosi nam smak słodki, to od razu kojarzymy jej zapach ze słodyczą, mimo


ZAPACH NA CO DZIEŃ

| Z pasją

Wizerunku profesjonalisty w zawodzenie położnej nie budowałabym zapachem na takim chłodnym dystansie, ale właśnie na bliskości, dawaniu wrażenia bezpieczeństwa i opieki. Dobrze jeśli są to zapachy delikatne, pastelowe, odrobinę pudrowe, ale raczej w typie zapach zasypki lub mleka w proszku.

że on sam nie aktywuje kubków smakowych odpowiedzialnych za odczuwanie smaku słodkiego. Czy możemy wskazać na nuty zapachowe, które są w naszym kraju najpopularniejsze? Co lubimy najbardziej? Nigdy nie powiedziałabym, że Polacy to w kwestii zapachu tradycjonaliści lub wieczni eksperymentatorzy. Nie można w ten sposób podzielić społeczeństwa, bo nasze preferencje są uzależnione od wielu zmiennych. Ważny jest np. wiek, który w Polsce jest silnie powiązany z bardzo konkretnymi realiami kulturowymi, społecznymi, gospodarczymi, z którymi dana osoba miała lub nie miała do czynienia. Zupełnie inne doświadczenia ma kobieta, która miała lat 20 w latach 70. i dzisiejsza 20-latka. Ta pierwsza nie miała tak naprawdę wyboru. Mogła pachnieć klasycznie kwiatowo lub bardziej orientalnie, ewentualnie szyprowo. Co więcej, ówcześni 20-latkowie, z uwagi na inny sposób spędzania wolnego czasu, mieli statystycznie częściej kontakt z naturą, znali takie zapachy, jak np. zapach stajni, siekanej pokrzywy, paszy dla zwierząt, parowanych ziemniaków. Osoba mająca dziś lat 60 prędzej powie, że koń

pachnie niż śmierdzi. Z kolei dzisiejsza 20-latka może nie znać zapachu gaszonego knota świecy, zapachu przekopanej ziemi czy warsztatu mechanicznego i lutownicy. Ludzie z różnych pokoleń mają często zupełnie inne doświadczenia zapachowe i w związku z tym inne oczekiwania dotyczące perfum. Warto zwrócić uwagę, że osoba, która dziś ma lat 60 i używa tych samych perfum, których używała mając lat 20, już wtedy pachniała dojrzale, biorąc pod uwagę dzisiejsze kryteria postrzegania zapachu. Te perfumy, które dziś kojarzą nam się z młodzieńczością, to zapachy kwiatowo-owocowe, które pojawiły się przecież niedawno. W latach 70. XX wieku ich nie było. Ważnym kryterium jest też np. wysokość dochodów, bo jest to często powiązane z tym, jak spędzamy czas wolny. Jeśli ktoś z uwagi na ograniczenia nie może sobie pozwolić np. na wyjazdy na Bali, to pewnych doświadczeń smakowo-zapachowych nie będzie miał i np. zapach kuminu może być dla niego odrzucający, w przeciwieństwo do kogoś, kto spędził wiele lat w Indiach i tym zapachem nasiąkł, poznał jego źródła. Dla niego jest to zapach bliski, ekscytujący, przywodzący na myśl te wyprawy, wrażenia i radość z nimi związaną. Jednocze-

śnie nawet w tych grupach trzeba wziąć po uwagę potrzebę poszukiwania nowości, bo są też osoby, które mimo dobrego usytuowania finansowego, jadąc do Delhi będą szukały… sieciówki z fast foodem. Zupełnie innych wyborów będzie też dokonywał mieszkaniec dużego miasta, który poprzez lepszy dostęp do różnorakich sklepów ma możliwość próbowania różnych zapachów. To może banalne, ale wpływa na to, co znamy, a w konsekwencji na to, czego szukamy i oczekujemy. Duże znaczenie ma w końcu też to, jacy jesteśmy, a jesteśmy różni. Trudno jest spotkać osobę, która będąc cichą i delikatną, nosiłaby perfumy bardzo agresywne, z reguły takie zapachy wybierają ludzie, którzy są głośniejsi, bardzo wyraziści w sposobie bycia czy ubierania się, tacy którzy lubią zwracać uwagę ubiorem, a w związku z tym także zapachem, i nie boją się go. Czy również podział na zapachy męskie i damskie jest obostrzony takimi uwarunkowaniami? To podział arbitralny i wynika tylko ze stereotypu kulturowego, który mówi, że kobieta jest gładka, miękka, ciepła, opiekuńcza. To jest też odwołanie do kobiecego ciała, do kształtu ra43


Z pasją |

ZAPACH NA CO DZIEŃ

mion, biustu, bioder. Dlatego wszelkie słodsze zapachy, czyli miękkie, okrągłe i ciepłe, są odbierane jako bardziej kobiece. Z kolei męskość kojarzy się z kanciastymi ramionami, prostymi liniami, szorstkością. Właśnie dlatego mężczyznom przypisuje się dominację, siłę, władczość, a kobiecie uległość. Walka z takimi stereotypami trwa, ale jednak w zapachu są one nadal bardzo widoczne – kobieta pachnie kwiatami, jest miękka, delikatna, krucha, a mężczyzna żywicami i ziołami – gorzko i wytrawnie. Nadal mężczyzna, który będzie pachniał różą, konwalią czy frezją, podobnie jak kobieta pachnąca żywicami i skórą, będą budzić zdziwienie. Choć znam mężczyzn, którzy pachną kwiatami, to jednak zawsze są to białe kwiaty, takie jak jaśmin, który jest nie tyle klasycznie kwiatowy, ile przede wszystkim zmysłowy i orientalny. Podział na zapachy męskie i damskie to ważny element w rozważaniach nad tym, jak wykorzystywać zapach strategicznie. Zdarza się, że kobiety celowo sięgają po zapachy przypisywanie mężczyznom, by – zwłaszcza w sferze zawodowej – prezentować wizerunek osoby dynamicznej, zdeterminowanej, władczej, silnej. Podobnie jak zakładając ascetyczny klasyczny uniform w postaci garnituru, przywołujemy skojarzenia z ubiorem stereotypowo wiązanym z mężczyznami, podczas gdy te same stereotypy przypisują kobiecie sukienkę w kwiaty. Kobiety często celowo nie wybierają „zapachowych obcisłych mini”, ale „zapachowy garnitur”, bo kobieta w garniturze budzi większy respekt. Czy są takie grupy zapachowe, które zawsze, w każdym przypadku poprawią nastrój? Tak, choć oczywiście nie działa to tak, by z głębokiej chandry zapach wyniósł nas do euforii, chodzi o to, byśmy poczuli się neutralnie. Takie efekty daje wykorzystywanie olejków eterycznych, które wpływają na działanie naszego układu nerwowego. W mózgu jest struktura nazywana korą gruszkowatą, która zawiaduje takimi mechanizmami jak tempo oddechu. Zupełnie inaczej czujemy się, oddychając wolno i głęboko, a inaczej płytko i szybko. Są olejki, które sprawiają, że zaczynamy nasz oddech przyspieszać i są to głównie olejki cytrusowe i takie, 44

które sprawiają, że zaczynamy zwalniać – olejek z rumianku, z róży, z lawendy. Co ciekawe, to jednak nie zapach tak działa, ale jedynie towarzyszy innym cząsteczkom w olejku, które w ten sposób na nasz mózg wpływają. Sama kompozycja zapachowa nie pomaga. Czy można na zasadzie analogii, oceniając grupy zapachów, które pasują do naszego stylu formalnego, wskazać grupę tzw. zapachów wieczorowych, które będą do nas pasowały w czasie po pracy? To niestety dwie różne rzeczy. Albo szukamy zapachu pod kątem preferencji i tego, czy on nam się podoba – wówczas mówimy o profilowaniu zapachowym, a profil nie zawsze jest spójny z komunikatem, który chcemy przekazać innym, albo też dobieramy zapachową garderobę – perfumy, które będą podkreślały nasz zawodowy wizerunek. Ludzie często mnie pytają: czy twoim zdaniem ten zapach do mnie pasuje – odpowiadam; nie wiem, bo cię nie znam, mogę tylko ocenić, czy pasuje do tego, co widzę, patrząc na ciebie. Idąc do notariusza nie spodziewamy się zobaczyć mężczyzny w cytrynowej marynarce w grochy, ale kogoś w szarościach, graficie, granacie. Podobnie nie spodziewamy się, że będzie pachniał słodką gumą balonową – być może ten zapach pasuje do jego natury, nie pasuje jednak do zawodowego wizerunku eksperta. Dlatego to, czy można przewidzieć, jakie nuty będą do kogo pasowały, nie ma najczęściej nic wspólnego z tym, jakie nuty współgrają z wizerunkiem zawodowym, jaki chcemy prezentować. Profilowanie zapachowe ma za zadanie określić, jakie zapachy lubimy, żeby uświadomić sobie, jakie nuty nam odpowiadają i jakich w związku z tym kompozycji powinniśmy szukać. To takie uporządkowanie tego, jakie konkretnie wrażenia zapachowe sprawiają nam przyjemność, a z czego nie zawsze zdawaliśmy sobie sprawę. Dobieranie garderoby ma natomiast za zadanie ustalenie, w jakich funkcjach dana osoba występuje i jakie zapachy będą z tym wizerunkiem współgrały. Wówczas musimy się zastanowić, czy w pracy mamy kontakt z ludźmi, a jeśli tak, to z jakiej pozycji do nich

wychodzimy, czy chcemy budować dystans czy go skracać, czy możemy sobie pozwolić na odrobinę żartu w swoim wizerunku. Czy zatem profilowanie nie jest działaniem zbędnym? Przecież zazwyczaj pełnimy jakąś rolę, rzadko jesteśmy sami dla siebie, zazwyczaj w interakcji z innymi… Nie, bo po pierwsze czasami nasz profil zapachowy i garderoba są spójne – to oczywiście wielki przywilej, jeśli to, jacy jesteśmy, jest kompatybilne z charakterem pracy, jaką wykonujemy. Po drugie, nie całe życie spędzamy w pracy i nie zawsze też interakcje z innymi wymagają pilnowania się również pod tym względem – być może zdarzy się, że nasz zapach nie będzie temu komuś odpowiadał, ale nie jest to relacja czy spotkanie, które przekłada się na nasze życie, kiedy jesteśmy prywatnie, po pracy, na wakacjach. Czasami musimy założyć szpilki, bo wypada, bo to przyniesie dobre efekty, więc to robimy, ale nie musimy ich zakładać, kiedy jesteśmy tylko dla siebie – wtedy właśnie sięgamy po zapachy bardziej wygodne, nasze, które lubimy, które dają nam przyjemność. Jakie zapachy poleciłabyś położnej w czasie rozmowy kwalifikacyjnej, a także w czasie późniejszej pracy? Zapachy te powinny być takie, jak typ osobowości, jaką powinna reprezentować położna – osoby ciepłej, empatycznej, subtelnej. Takie poczucie ciepła, bliskości, zaufania, empatii i opieki dają nam nuty, które są miękkie, odrobinę słodkie i ciepłe, czyli np. nuty białego piżma, przywodzące wrażenie zapachu czystego prania, czystej bawełny, świeżego ręcznika. To są nuty miękkie, otulające, ale mimo wszystko minimalistyczne. Tak pachną też niektóre kwiaty, jak konwalia, frezja, kwiat wiśni, osmantus i bez, ale użyty z wyczuciem, w niewielkiej ilości. Polecam też zapachy zielonej i białej herbaty, wszystkie zapachy w typie lotosu. Są to zapachy dyskretne, ciche, spokojne. Jednocześnie nie można zapominać, że muszą to być zapachy, które mają tzw. małą projekcję, tzn. są wyczuwalne tylko z bliskiej odległości. Zapach nie może przytłaczać osoby, z którą położna się kontaktuje, a przecież kontakt ten jest często


ZAPACH NA CO DZIEŃ

bardzo bliski. Co więcej, intensywny zapach może być stresorem dla drugiej osoby, tym bardziej gdy mamy do czynienia z konkretną potrzebą kobiety ciężarnej czy takiej, która dopiero co urodziła. Tak jak żadna położna nie przyszłaby do swojej podopiecznej na niebotycznych czerwonych szpilkach, tak i jej zapach nie może być ostentacyjny, krzykliwy. Wizerunku profesjonalisty w tym zawodzenie nie budowałabym zapachem na takim chłodnym dystansie, ale właśnie na bliskości, dawaniu wrażenia bezpieczeństwa i opieki. Dobrze, jeśli są to zapachy delikatne, pastelowe, odrobinę pudrowe, ale raczej w typie zapachu zasypki lub mleka w proszku. Na rynku dość łatwo znaleźć takie kompozycje wśród ofert marek japońskich. Warto też pamiętać, że lepiej całkiem zrezygnować z zapachu podczas rozmowy kwalifikacyjnej, niż nie znając do końca zasad gry, pachnieć tym, czym pachnie się na co dzień. Dobór zapachu to zadanie trudne dla nas samych, czy powinniśmy wybierać perfumy dla innych? Zapach to przecież częsty prezent na urodziny czy święta… Nie zawsze jest to aż tak skomplikowane, zwłaszcza w przypadku osób, które po prostu nie mają wielkich wymagań względem wrażeń węchowych. Ja, choć jestem miłośnikiem mu-

zyki, słucham jej najczęściej na smartfonie. Jeśli zgubiłabym słuchawki, a ty kupiłbyś mi inne, nie miałoby znaczenia, jaki to model – ważne, by cel został osiągnięty, by muzyka z urządzenia dotarła do mojego ucha. Nie miałoby znaczenia, jakie to są słuchawki, bo ja i tak nie usłyszę różnicy. Mam natomiast kolegę, który głośniki do swojego pokoju muzycznego wybierał przez ponad pół roku. Jego ucho wyczuwa wszelkie niuanse. Nie ośmieliłabym się zatem sama zrobić mu prezentu z głośnika czy słuchawek. On wie, że słuchając jazzu z lat 20., sięgnie po słuchawki, które np. podbiją dźwięki, w tych nagraniach występujące najczęściej, ale już do rocka lepszy będzie inny model. Podobnie jest z zapachami – są osoby, których jedynym kryterium jest to, żeby perfumy nie były mocne i bez względu na to, czy kupimy im zapach cytrusowo-kwiatowy, czy kwiatowo-morski, bo są to kompozycje lekkie, będą one tymi zapachami uszczęśliwione. Jeśli ktoś jest otwarty, a liczne kryteria nie robią mu różnicy, wybór perfum dla niego jest łatwy. Z pomocą przy wyborze mogą przyjść sami producenci, bo często zapachy z tej samej grupy podobnie wyglądają i są podobnie pakowane. Jeśli mamy zapachy morskie, rześkie, świeże, wodne, z nutami melona, ogórka, lotosu, to one są najczęściej błękitne, niebieskie, lazurowe, kojarzą się z wodą. Z kolei lekkie, transparentne zapachy kwiatowe, np. o nutach frezji, konwalii, wiciokrzewu, najczęściej są pakowane w odcieniach pastelowego różu, różowego złota, w kolorze róż herbacianych, piwonii, magnolii, kolorów delikatnych i pastelowych. Czy istnieją takie zapachy, które podziałałyby jak swoisty neutralizator w sytuacjach, kiedy chcemy szybko pozbyć się zapachu towarzyszącego nam cały dzień, np. w szpitalu lub w kuchni? Z zapachem jest tak jak z doprawianiem potraw – jeśli już doprawimy zupę pieprzem lub papryką, to tego aromatu z niej nie wyciągniemy. Cząsteczki zapachowe, które na nas osiadają, są tam nawet gdy dodamy do nich kolejne. Jedynym sposobem, abyśmy pachnieli czymś nowym, jest usunięcie zapachu starego. Pewnym doraźnym patentem, wykorzystywanym także

| Z pasją

w domowych odświeżaczach, jest sięganie po zapachy skomponowane z cząsteczek bardzo lekkich i lotnych, takich jak aromaty cytrusowe, morskie albo żywiczne, które szybko dotrą do nosa przed zapachem, który nam się nie podoba, którego chcemy się pozbyć. Nie istnieje neutralizowanie zapachu, istnieje tylko wyścig do nosa. W jaki sposób powinniśmy nakładać perfumy? W gruncie rzeczy możemy aplikować perfumy tak jak chcemy, ale jest kilka sposobów, które przyjęły się kulturowo. Jeśli chcemy pachnieć bardziej dla siebie, to perfumujmy się z bliska, jeśli natomiast wolimy kusić naszym zapachem naokoło, to spryskujemy się szerokim kątem, flakonem oddalonym od naszego ciała. Po drugie osoby, na których perfumy nabierają kwaśnego aromatu, zamiast spryskiwania nadgarstków od wewnątrz powinny spryskiwać je od zewnątrz, tam gdzie mamy mieszki włosowe. Nawet jeśli jest ich mało, skóra pracuje tu inaczej niż na wewnętrznej stronie ręki. Można perfumować włosy, a także spryskiwać kark u nasady – w miejscu, gdzie zaczynają się włosy. Przy dłuższych zapach będzie na pewno bardziej zamknięty, przeznaczony dla bliskiej osoby. Świetne miejsce do trzymania zapachu to klatka piersiowa, jednak tylko jeśli nasza skóra nie jest wrażliwa. Sprawdzoną metodą jest także rozpylanie perfum w powietrze, na wysokości naszej klatki piersiowej, i wejście w tak utworzoną mgiełkę. Można też rozpylić zapach przed sobą po okręgu, jakby kreśląc ramę owalnego lustra, i wejść w nią – wówczas zapach osiada na włosach i klatce piersiowej i nie powoduje, że wchodzimy w zapach twarzą. Innym patentem jest zaaplikowanie perfum w zgięcie dłoni i jakby poprzez obmycie się nimi, ale bez wcierana, rozprowadzenie ich na przedramionach. W sytuacji, kiedy skóra nie trzyma zapachu, tak jak moja, możemy perfumować ubranie – np. wzdłuż szwów wewnętrznych, czyli w miejscach, w których skórą ocieramy o spodnie czy sukienkę, powodując uwalnianie się zapachu. 45


Z pasją |

ZAPACH NA CO DZIEŃ

Co to znaczy, że skóra nie trzyma zapachu? Zazwyczaj to, że jest zbyt sucha. Naturalna warstwa sebum na skórze jest jak perski dywan, jeśli rzucimy na niego garść koralików, to wejdą one pomiędzy włosy dywanu i będą się go trzymały. Jeśli natomiast rzucimy je na szklany blat, szybko się z niego stoczą. Naturalny tłuszcz na skórze działa jak dobry grunt dla „koralików zapachu”. Suchą skórę przed aplikacją perfum dobrze jest zatem zagruntować, właśnie poprzez natłuszczenie. Niestety, często nie lubimy tego poczucia tłuszczu na skórze. Ja metodą prób i błędów znalazłam w miarę suchy tłuszcz, który jest jednocześnie niemal neutralny zapachowy – to olej ze słodkich migdałów, idealny jako podkład. Taką bazę pod perfumy coraz częściej dostaniemy także w perfumeriach – niektóre marki perfum wypuszczają kolejne zapachy, oferując jednocześnie także olejki, które stosujemy pod perfumy. Jak często powinno się odświeżać zapach? Najlepiej dopiero wtedy, gdy zniknie. Inaczej możemy osiągnąć efekt butów założonych na te jeszcze nieznoszone… A skąd będziemy mieli pewność, że zapach zniknął? Panuje opinia, że dobrze dobrany do nas zapach jest dla nas niewyczuwalny i tak naprawdę czujemy go jedynie w chwili nakładania… Jest tak, że przestajemy czuć zapach, który nie przeszkadza, ale to jednak nie znaczy, że jest dobrze dobrany i do nas pasuje. Może pasować do naszych preferencji, ale niekoniecznie do w funkcji, w jakiej jesteśmy. Co więcej, jeśli używamy zapachu, który znamy i który lubimy, to przestajemy go odczuwać – bo mózg „wyłącza” zapach bezpieczny. Można ten mechanizm zauważyć w sytuacji testowania perfum – kiedy nakładamy nowy zapach i nam się on nie podoba, mamy wrażenie, że jest on z nami potem bardzo długo, nie można się go pozbyć, a zapach po prostu krzyczy nam do nosa. Czy te same zapachy pachną inaczej o różnych porach dniach? Tak. Wieczór w naszym klimacie jest z reguły chłodniejszy, wilgotniejszy. Jednak zmiana od46

czuwania zapachu dotyczy nie tylko pór dnia, także pór roku. Perfumy zakupione w innym klimacie i przywiezione do Polski będą pachniały inaczej z uwagi na temperaturę, wilgotność, jakość powietrza, inne zapachy, które w nim są, przynależąc temu właśnie miejscu np. z uwagi na roślinność. Zapachy nad morzem mogą pachnieć inaczej niż w centrum kraju. Temperatura i wilgotność powietrza bardzo wpływa na odbiór zapachu. Wspomniałaś, że zapachy dopieramy również pod względem tego, co nam przypominają, lubimy te, który kojarzą nam się z czymś miłym i przywołujemy je w sytuacji, kiedy znów chcemy się tak poczuć. Czy można takie techniki stosować np. w celu łagodzenia stresu porodowego lub wyciszania w czasie ciąży i poprawiania sobie nastroju w tym okresie? To skomplikowana sprawa, bo poród jest czasem bardo dużego stresu. Zapachy kodowane są z emocjami z nimi związanymi, zawsze tymi najsilniejszymi. Chcąc wykorzystać ulubiony zapach w takich momentach, możemy wyrządzić sobie więcej krzywdy niż pożytku, bo zapach, który lubimy, możemy zakodować wraz z chwilami bólu, stresu i wielkiego wysiłku, a to skojarzenie z zapachem może okazać się tym najsilniejszym, które odtąd będzie on przywoływał. Nigdy nie ma pewności, że nie zdarzy się tak, że będzie to chwila tak mocno na nas wpływająca, że wyprze inne skojarzenia związane z naszym niegdyś ulubionym zapachem. Jednocześnie nie można zapominać, że ciąża jest takim czasem, kiedy zmieniają się preferencje zapachowe, a często organizm sam nawet daje znak, by zapachów unikać, dlatego trzeba z wykorzystywaniem zapachów w tym okresie postępować bardzo ostrożnie. Czy na zapach naszych perfum ma wpływ to, co nosimy – nasza biżuteria, materiał naszego ubrania? Perfumy zawsze inaczej będą pachniały na futrze, inaczej na jedwabiu, inaczej na wełnie, inaczej też na nagiej skórze. Nie powinniśmy perfumować się tam, gdzie zakładamy biżuterię, a już na pewno nie perfumować się pod

biżuterię. Zdarza się, że biżuteria wchodzi w reakcję z lipidami na skórze, a wówczas tworzy się charakterystyczny metaliczny zapach.

Jakie byłby twoje podstawowe rady przy wyborze perfum? Testując, perfumujmy się na ciało i nie kierujmy się tylko tym, jak zapach pachnie na papierze. Na pewno też nie oceniajmy zapachu w ciągu kilku pierwszych sekund po powąchaniu. Najlepiej będzie, kiedy już postanowiliśmy kupić nowe perfumy, jeśli pójdziemy do perfumerii i mniej więcej określimy konsultantowi, jaki zapach nas interesuje. Nasączone wybranymi zapachami blottery włóżmy do torby lub do notesu, tak by się ze sobą nie stykały. Co kilkadziesiąt minut w ciągu tego dnia wracajmy do tych zapachów, sprawdzajmy, jak się rozwijają. Następnego dnia te, które przejdą tę pierwszą selekcję, nałożymy na ciało, najlepiej jeden zapach na jedną, drugi na drugą rękę, i sprawdzajmy, jak zapach rozwija się na ciele. Idealnie byłoby, abyśmy tak sprawdzali nasze wrażenia przez kilka dni i dopiero potem podejmowali świadomą decyzję. Czy można polubić zapach, którego się nie lubiło? Zawsze uczulam ludzi na to, by właśnie przy wyborze perfum kierowali się tym, czy i jakie dany zapach wywołuje emocje, bo często nie potrafimy właściwie ich odczytać. Mam koleżankę, która opowiadając mi o relacji z partnerami mówiła, że te najlepsze dotyczyły osób, które z początku powodowały jej wzburzenie, budziły zdenerwowanie, irytację. Okazało się, że po prostu pomyliła te wrażenia z… podnieceniem i ekscytacją. Tak równie często jest z zapachami – przy pierwszym spotkaniu z zapachem jesteśmy nim czasami wręcz oburzeni, a potem okazuje się, że to właśnie jest to, co nas interesuje i aktywuje. Sama mam wiele takich zapachów, które początkowo wydawały mi się zupełnie nie dla mnie. I teraz to jest dla mnie wyznacznik – jeśli przy pierwszym kontakcie z zapachem wzdrygam się ze zdziwieniem, to bardzo prawdopodobne, że wkrótce to będzie mój zapach.


PLAN PORODU

| Z kodeksu

Plan porodu z perspektywy prawa

Narodziny dziecka to wyjątkowe wydarzenie w życiu każdej kobiety. Jednak im bliżej terminu porodu, tym więcej pojawia się wątpliwości co do jego przebiegu i możliwości wyboru różnych opcji postępowania medycznego. Rolą położnej jest przekazanie niezbędnej wiedzy i odpowiednie przygotowanie pacjentki, w czym bardzo pomocne jest wspólne opracowanie planu porodu. Iwona Magdalena Aleksandrowicz PRAWNIK

P

lan porodu, podobnie jak plan opieki przedporodowej, jest dokumentem wprowadzonym przez rozporządzenie, które obowiązuje od 19 października 2012 roku. Przepisy przewidują, że przyszła mama sporządza plan porodu razem z osobą sprawującą nad nią opiekę. Brak jest jednak jednolitego wzoru czy określonego terminu sporządzenia planu. Z powodu niezbyt precyzyjnych regulacji powstaje wiele wątpliwości, co często skutkuje brakiem tego dokumentu przy przyjęciu pacjentki do szpitala. Tymczasem dobrze przygotowany plan porodu powinien być skuteczną formą komunikacji pomiędzy rodzącą oraz osobą sprawującą nad nią opiekę podczas ciąży a personelem placówki, w której odbywać się będzie poród. USTALIĆ PRIORYTETY Plan porodu służy nie tylko przygotowaniu pacjentki na przebieg procedur medycznych i rozwianiu jej wątpliwości. Pozwala on także zrealizować prawo pacjenta do wyrażenia zgody na udzielenie określonych świadczeń zdrowotnych lub odmowy takiej zgody, po uzyskaniu informacji o stanie zdrowia, postępowaniu medycznym w takich przypadkach i ich możliwych następstwach, a także skutkach zaniechania. Pacjentka przygotowując plan porodu powinna mieć świadomość, że jej oczekiwania

mogą całkowicie nie odpowiadać rzeczywistości wybranego przez nią szpitala lub nawet aktualnym warunkom w nim występującym, związanym np. z ograniczoną liczbą sal jednoosobowych czy remontem. Należy także uświadomić przyszłej mamie, że plan nie ma charakteru bezwzględnie wiążącego, chociaż powinien być uwzględniany w procesie udzielania świadczeń. Zarówno wybór miejsca porodu, jak i realizacja określonych procedur będą w niektórych przypadkach podyktowane przede wszystkim względami medycznymi. Stopień ograniczeń będzie zależał głównie od zaistniałych przed lub podczas porodu nieprawidłowości. Może być też modyfikowany już podczas ciąży, odpowiednio do zmieniającej się sytuacji zdrowotnej lub innych uwarunkowań. Podczas wizyty przed porodem lub w ramach edukacji przedporodowej położna może omówić kolejne zagadnienia umieszczane w przygotowywanym dokumencie. Być może nie wszystkie kwestie będą dla przyszłej mamy istotne, jednak warto nad pewnymi aspektami zastanowić się z odpowiednim wyprzedzeniem. Umożliwia to skonfrontowanie oczekiwań z rzeczywistością, przygotowanie się na ewentualne niedogodności albo w miarę możliwości wybór placówki bardziej odpowiadającej potrzebom rodzącej. Kobieta objęta opieką przedporodową powinna uzyskać infor-

mację o możliwości porodu w warunkach szpitalnych albo pozaszpitalnych oraz wyczerpującą informację dotyczącą wybranego miejsca porodu, obejmującą wskazania i przeciwwskazania. Standardy przewidują poinformowanie pacjentki o zaleceniu prowadzenia porodu w warunkach szpitalnych, z zagwarantowanym dostępem do wydzielonej dla cięć cesarskich sali operacyjnej. Tylko wówczas w sytuacji wystąpienia powikłań zarówno u matki, jak i u dziecka, możliwe jest natychmiastowe podjęcie interwencji medycznych adekwatnych do zaistniałej sytuacji położniczej lub stanu noworodka. Pomagając pacjentce sporządzić plan porodu, należy uwzględnić przede wszystkim względy medyczne, nie wykluczając jednak kwestii psychologicznych i prawnych, z jakimi być może podopieczna położnej będzie musiała się zmierzyć. Stąd też warto w planie zawrzeć zastrzeżenia dotyczące przekazywania danych o stanie zdrowia matki i dziecka ojcu dziecka lub innym osobom, a także informacje dotyczące możliwości osobistego kontaktu tych osób z matką lub dzieckiem. Kobieta w tym szczególnym dla niej czasie powinna mieć pewność, że prawa jej bliskich do nawiązania więzi z nowym członkiem rodziny nie zostaną niezasadnie ograniczone, ale i jej prywatność nie zostanie naruszona, jeżeli nie wyraża woli kontaktu z określonymi osobami. 47


Z kodeksu |

PLAN PORODU

OSOBY TOWARZYSZĄCE Pacjentka powinna w planie porodu uwzględnić, kto będzie jej towarzyszył podczas porodu. Cenne jest wskazanie, czy będzie to osoba z fachowym przygotowaniem, czy też inna, będąca wsparciem dla pacjentki, osoba bliska. Niemniej jednak, podobnie jak w przypadku oświadczeń o dostępie do dokumentacji medycznej czy informacji o stanie zdrowia, nie można wymagać podania, jakie więzi bądź stopień pokrewieństwa łączą wskazaną w planie osobę bliską z pacjentką. Ważne jest poinformowanie pacjentki, że personel medyczny może odmówić obecności osoby bliskiej przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych, w przypadku istnienia prawdopodobieństwa wystąpienia zagrożenia epidemicznego lub ze względu na bezpieczeństwo zdrowotne pacjenta. Towarzyszyć pacjentce może podczas porodu osoba sprawująca dodatkową opiekę pielęgnacyjną. Istotne jest, by pacjentka

miała świadomość, że nawet osoba legitymująca się wykształceniem medycznym nie może wykonywać procedur medycznych, które matka lub dziecko uzyskują w ramach świadczeń gwarantowanych. Pozwala to nie tylko uniknąć dublowania czynności czy realizowania procedur innych niż zaplanowane przez personel szpitala sprawującego opiekę położniczą i neonatologiczną. Wyklucza także sytuacje, w których rodząca ponosiłaby dodatkowe opłaty za medycznie uzasadnione w jego przypadku świadczenia gwarantowane. Pacjentka może natomiast zapisać w planie porodu, że nie zgadza się na uczestnictwo lub obecność podczas realizowanych procedur medycznych innych osób niż udzielające jej świadczeń zdrowotnych. Mimo coraz większej popularności porodów w towarzystwie wybranych osób, należy uszanować także decyzję o porodzie wyłącznie w obecności personelu szpitala. Zarówno

wady, jak i zalety każdego z rozwiązań powinno się podawać w sposób obiektywny. Nie można wywierać presji i zachęcać do porodu w towarzystwie osoby bliskiej, jeżeli pacjentka nie wyraża takiej woli. ŁAGODZENIE BÓLU W nowych standardach łagodzenia bólu porodowego wskazano wiele udogodnień, z jakich może skorzystać kobieta zgłaszająca się do porodu. Żeby jednak zapewnić realną szansę dostępu w danej placówce do odpowiednich metod łagodzenia bólu, niezbędne jest wcześniejsze zapoznanie się z różnymi możliwościami i zweryfikowanie preferencji z realiami wstępnie wybranych szpitali. Kolejnym zadaniem położnej jest zatem omówienie możliwości, z jakich może skorzystać rodząca, oraz pomoc w wyborze szpitala, który będzie w stanie zapewnić możliwość zastosowania wybranych metod.

Zgodnie ze standardami, uwzględniając stan podopiecznej,

można jej zaproponować skorzystanie z określonych metod farmakologicznych i niefarmakologicznych. Do metod niefarmakologicznych zaliczono: utrzymanie aktywności fizycznej rodzącej i przyjmowanie pozycji zmniejszających odczucia bólowe, w szczególności: spacer, kołysanie się, przyjmowanie pozycji kucznej lub pozycji wertykalnych z wykorzystaniem sprzętów pomocniczych, w szczególności takich, jak: gumowa piłka, worek sako, drabinki, sznury porodowe, krzesła porodowe; techniki oddechowe i ćwiczenia relaksacyjne; masaż relaksacyjny; ciepłe lub zimne okłady w okolicach odczuwania bólu; 48

metody fizjoterapeutyczne; przezskórną stymulację nerwów (Transcuteneous Electrical Nerve Stimulation – TENS); immersję wodną; akupunkturę; akupresurę.

Wśród metod farmakologicznych wyróżniono: analgezję wziewną; dożylne lub domięśniowe stosowanie opioidów; analgezję regionalną.


Z kodeksu |

PLAN PORODU

Wobec tak różnych rozwiązań, które mogą być zastosowane, powinno się omówić ich istotę i właściwości, a w planie porodu określić, z jakich opcji rodząca chciałaby skorzystać, a jakimi nie jest zainteresowana. Wiele kobiet ma obawy związane z metodami farmakologicznymi, stąd kluczowa będzie dla nich informacja, że farmakologiczne metody łagodzenia bólu porodowego są wdrażane w przypadku braku oczekiwanej skuteczności zastosowanych metod niefarmakologicznych lub wystąpienia wskazań medycznych do ich zastosowania. Rozpoczęcie farmakologicznego łagodzenia bólu porodowego każdorazowo jest także poprzedzone badaniem położniczym i przeprowadzoną przez lekarza anestezjologa udokumentowaną oceną natężenia bólu lub identyfikacją wskazań medycznych oraz uzyskaniem

zgody rodzącej na zastosowanie proponowanej metody. Przed zastosowaniem tych metod rodząca musi uzyskać od lekarza informację na temat wpływu danej metody na przebieg porodu i dobrostan płodu, a także wystąpienia możliwych powikłań i skutków ubocznych. ZAŁOŻENIA A RZECZYWISTOŚĆ Dobry plan porodu powinien być napisany w sposób zrozumiały zarówno dla personelu medycznego, jak i pacjentki oraz przejrzysty i możliwie zwięzły, tak aby jego odczytanie przy przyjęciu do szpitala nie wymagało zbyt wiele czasu. Jeżeli zdaniem położnej zachodzi taka potrzeba, można załączyć do planu porodu dodatkowe informacje przydatne dla pacjentki. Mogą one dotyczyć np. sposobu wykonywania procedur realizowanych

w związku z porodem, możliwych następstw określonych działań czy wskazania rzeczy, które powinno się przygotować do szpitala dla mamy i dziecka. Podczas wizyt patronażowych warto omówić z pacjentką, które elementy planu porodu zostały zrealizowane, a także które nie były możliwe do przeprowadzenia i z jakich względów. Informacja zwrotna dotycząca wykorzystania przygotowanego dokumentu w praktyce pozwoli pacjentce określić kwestie dla niej istotne w przypadku kolejnego porodu, natomiast dla położnej będzie to ważne kryterium oceny przygotowanej dokumentacji. Weryfikacja danych zawartych w planie porodu umożliwi także określenie, na ile trafny okazał się wybór szpitala. Informacje te będą bardzo przydatne dla kolejnych pacjentek objętych opieką położnej.

NAJWAŻNIEJSZE AKTY PRAWNE • Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 20 września 2012 roku w sprawie standardów postępowania medycznego przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu opieki okołoporodowej sprawowanej nad kobietą w okresie fizjologicznej ciąży, fizjologicznego porodu, połogu oraz opieki nad noworodkiem (DzU 2012 poz. 1100 ze zm.). • Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 9 listopada 2015 roku w sprawie standardów postępowania medycznego przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych w dziedzinie położnictwa i ginekologii z zakresu okołoporodowej opieki położniczo-ginekologicznej sprawowanej nad kobietą w okresie ciąży, porodu, połogu, w przypadkach występowania określonych powikłań oraz opieki nad kobietą w sytuacji niepowodzeń położniczych (DzU 2015 poz. 2007). • Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 9 listopada 2015 roku w sprawie standardów postępowania medycznego w łagodzeniu bólu porodowego (DzU 2015 poz. 1997) – wchodzi w życie 31 sierpnia 2016 roku. 49


Z przymrużeniem oka |

KRZYŻÓWKA

Hasło konkursowe wraz z danymi osobowymi (imię, nazwisko, adres korespondencyjny) prosimy przesyłać dokładnie 14 października 2016 roku na adres redakcja@wczepkuurodzone.pl. Dla pierwszych 10 Czytelniczek, które prześlą poprawne rozwiązanie, mamy produkty marek Careefree® oraz o.b.® Zapraszamy do zabawy. Zwycięzcami konkursu krzyżówkowego z poprzedniego numeru „W Czepku Urodzonych” zostały: Barbara Dziołak (Łosice), Aurelia Bartosik (Kraków), Agnieszka Korgól (Warszawa), Alicja Abramowicz (Lubaczów), Anna Rodkiewicz (Łódź), Blanka Orciuch (Żyrardów), Jolanta Bednarz (Gliwice), Ilona Kawalec (Ruda Śląska), Milena Bąk (Kluczewsko), Dorota Wilkołek (Lublin). Gratulujemy! 50


51


WZROK

Kontakt wzrokowy to bardzo ważny kanał komunikacji

WĘCH

Węch to zmysł najbardziej bezpośrednio łączony z pamięcią i emocjami

DOTYK

Dotyk to jeden ze zmysłów najlepiej rozwiniętych już w chwili narodzin

SŁUCH

Dźwięki, które słyszy dziecko, wpływają na jego rozwój neurologiczny i uczenie się

www.facebook.com/johnsonbabypolska www.johnsonbabypolska.com.pl

52


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.