Autostopem przez zycie.indd 2
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Sport i Turystyka MUZA SA
Autostopem przez zycie.indd 3
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Projekt okładki Aleksandra Szmak Zdjęcia na okładce © Przemysław Skokowski © tanaphongpict/Shutterstock © My Portfolio/Shutterstock © Delices/Shutterstock Opracowanie redakcyjne Elżbieta Kowalewska Redaktor prowadzący Urszula Lewandowska Redakcja techniczna Andrzej Sobkowski Korekta Krystyna Wysocka Krystyna Malik Zdjęcia Przemysław Skokowski © for the text and photos by Przemysław Skokowski, Warszawa 2014 © for this edition by MUZA SA, Warszawa 2014 ISBN 978-83-7758-710-2 Sport i Turystyka – MUZA SA Warszawa 2014
Autostopem przez zycie.indd 4
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Podziękowania Książka ta jest nie tylko podsumowaniem ostatniej podróży, ale również jednym z kamieni milowych w moim życiu. Wszytko to osiągnąłem nie dlatego, że jestem lepszy niż inni, miałem więcej szczęścia, czy znam ludzi „na stanowiskach”. Jestem na tym etapie życia, dzięki wielu osobom. Najważniejsza dla mnie jest moja kochana i zwariowana rodzinka. Gdyby nie ona, nigdy nie byłbym tym kim jestem. To samo dotyczy moich znajomych z podwórka, liceum i studiów, którzy sprawiają, że codzienność spędzana z nimi nigdy nie jest szara. Największą grupę stanowią wszyscy Ci, którzy śledzili i czytali mojego bloga, dopingując w zmaganiach z samym sobą nie tylko podczas tej podróży, ale również w podróżach wcześniejszych. Specjalne podziękowania natomiast kieruję do wszystkich, których spotkałem na trasie. Gdyby nie oni, ta książka nigdy by nie powstała, a ja być może nigdy w życiu nie pojechałbym nigdzie stopem. Nawet jeśli tylko niewielka część z tych osób przeczyta kiedyś tę książkę, wszystkim składam serdeczne podziękowania.
5
Autostopem przez zycie.indd 5
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Wstęp Nie kryję, że to moja pierwsza książka. Wiem, że nie wszystkim może się ona spodobać. To książka dla tych, którzy kochają życie i uwielbiają czerpać z niego pełnymi garściami. To czterysta kilkadziesiąt stron przygód, spostrzeżeń i rozmyślań z mojej podróży autostopem z Gdańska przez całą Azję aż do Birmy. Czytając tę w zdecydowanej większości zwariowaną historię, Czytelnik pewnie nieraz będzie zachodził w głowę, jak to możliwe, że ona w ogóle się wydarzyła. Z góry odpowiadam: tak, to jest możliwe. Jedyne, czego potrzeba, by zapewnić sobie tak wspaniałe przeżycia, to odrobina szaleństwa i zaufania do wszystkich, których spotkamy w podróży. Każda z przygód, za każdym razem, nierozłącznie związana jest z ludźmi, którzy – począwszy od olbrzymiej Rosji, poprzez niekończące się stepy Kazachstanu, potężne metropolie w Chinach, na dżunglach birmańskich kończąc – choć odmienni w swoich zwyczajach, wszędzie są niezwykle serdeczni i pomocni. Jest coś jeszcze, czego pewnie mało kto spodziewa się po książce stricte podróżniczej. Moja książka to nie tylko sposób
6
Autostopem przez zycie.indd 6
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Wstęp
na pokazanie Wam skrawka naszej pięknej planety, ale również tego, jak podróże zmieniają ludzi, a w tym przypadku mnie. Nie, nie pomyślcie sobie, że będę tu odgrywał wielkiego pisarza. Aby zrozumieć zarówno tę książkę, jak i to, kim jest jej autor, należy o mnie myśleć jak o swoim kumplu. Takim, z którym idzie się na piwo i zaśmiewa się plotąc głupoty. Takim, który ochrzani, gdy sytuacja tego wymaga, ale też uważnie wysłucha, gdy trzeba coś doradzić. Książka ta jest bowiem napisana przez normalnego faceta, który – uwierzcie mi – niczym specjalnym nie wyróżnia się spośród swoich rówieśników, dla przyjaciela, którego w podróży nie miał, bo jechał samotnie. Książka powstawała na gorąco: w TIR-ach, na poboczu drogi lub pod namiotem, kiedy przed snem spisywałem, co mnie spotkało danego dnia. Wszystko, co w niej znajdziecie, opisane jest dokładnie, tak jak naprawdę było, a nie po przywoływaniu odległych i zatartych już nieco wspomnień. Mam nadzieję, że mój specyficzny styl pisania, język oraz poczucie humoru nie przerażą Was i przeżyjecie tę najwspanialszą podróż mojego życia wraz ze mną. Będziecie się razem ze mną śmiać, płakać i rozmyślać, a po przeczytaniu odłożycie ją z poczuciem, że naprawdę możemy razem pójść na piwo albo pośmiać się z niezbyt wyrafinowanych żartów. Ta książka jest podsumowaniem stu dni samotnej podróży autostopem przez dziewięć krajów, w czasie której pokonałem 26 000 km i przeżyłem setki przygód, a one udowodniły mi, że świat wcale nie jest taki, jakim przedstawiają go media. Przemek „Pasha” Skokowski Autostopowicz
Autostopem przez zycie.indd 7
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Prolog Autostopem podróżuję od 2009 roku, kiedy po ukończeniu liceum miałem swoje najdłuższe wakacje w życiu. Blisko pięć miesięcy dzielące ostatni egzamin maturalny od pierwszego dnia na uczelni to wystarczająco długi okres, żeby jego część przepracować, a drugą przeznaczyć na podróżowanie. Mając 19 lat postanowiłem, że najpierw na wakacje zarobię, a dopiero wtedy na nie pojadę. Autostopem, bez planu, bez przygotowania. Po prostu zapakuję plecak i pojadę, gdzie ciepło i tanio, czyli na Bałkany. Skończyło się wprawdzie na ledwie dwóch tygodniach podróżowania, ale wystarczyło, żebym złapał autostopowego bakcyla i postanowił w ten sam sposób spędzać każde następne wakacje. W roku 2010 była to trzytygodniowa podróż po drogiej i pełnej turystów Europie Zachodniej. W 2011 roku obrałem kierunek północny i objechałem dookoła Morze Bałtyckie, po raz pierwszy przygotowując się do podróży nieco dłużej, bo musiałem wyrobić sobie wizę do Rosji.
8
Autostopem przez zycie.indd 8
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Prolog
Rok 2012 był przełomowy w moim życiu. W styczniu spojrzałem na mapę i uświadomiłem sobie, że w tym roku logicznym następnym krokiem będzie podróż na Wschód. Początkowo myślałem, żeby pojechać dookoła Morza Czarnego, ale w pewnym momencie coś we mnie drgnęło i poczułem, że jak się bawić, to na całego. Trasę, która początkowo przebiegała wzdłuż linii brzegowej Ukrainy, Rosji, Gruzji, Turcji i Bułgarii, przedłużyłem o Azerbejdżan i Iran. Decyzja o zaplanowaniu takiej trasy wiązała się z dużo większymi przygotowaniami, z jakimi do tej pory nie miałem do czynienia. Pomijając fakt, że wybierałem się do kraju, o którym mówiło się wyłącznie w kontekście programu nuklearnego, postanowiłem jeszcze, że po drodze wejdę na Elbrus. Ot tak! A jakie to było nieodpowiedzialne, to już całkiem inna historia. Wszystko wyglądało w porządku, dopóki nie podliczyłem kosztów takiej podróży autostopem, i nagle okazało się, że przysłowiowe kieszonkowe nie wystarczy. Wtedy pojawił się pomysł, żeby znaleźć kogoś, kto w jakikolwiek sposób dołoży się do mojej podróży. Wiadomo, nikt ci nic nie da za darmo, a więc trzeba przekonać potencjalnych sponsorów, że zainwestowanie w moją podróż ma dla nich sens. Wtedy narodził się blog „Autostopem przez życie”. Już od dawna miałem dość odpowiadania w kółko na pytania rodziny i znajomych: „Jak tam było w tej twojej podróży?”, więc postanowiłem, że wszystkie wspomnienia, do tej pory zapisywane w wysłużonym 90-kartkowym zeszycie, przepiszę i zamieszczę na
9
Autostopem przez zycie.indd 9
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Prolog
blogu. I nagle okazało się, że ktoś to czyta. Początkowo tylko moi znajomi, później ich znajomi, a w końcu osoby, które na stronę trafiały zupełnie przypadkiem. Gdy miałem już założonego bloga i grono jego odbiorców, zacząłem myśleć i kombinować, w jaki sposób wyróżnić się spośród setek osób, które co roku podróżują i też zasypują firmy prośbami o wsparcie. Pytanie nie dawało mi spokoju przez dłuższy czas, aż pewnego mroźnego poranka, kiedy jeszcze zaspany stałem przed lustrem i walczyłem maszynką z uparcie rosnącą brodą, doznałem nagle olśnienia. Przyszedł mi do głowy pomysł na projekt podróżniczy o nazwie „Szczęście i marzenia”, a po kilku godzinach dodałem do tego jeszcze jedno słowo – „miłość”. Pomysł był banalny. Polegał na przeprowadzaniu wywiadów ze spotkanymi na trasie ludźmi i zadawaniu im prostych pytań: „Czym jest dla ciebie miłość i szczęście? Jakie masz marzenia?”. Idea została przez wszystkich pozytywnie przyjęta i udało się: jedna z większych firm produkujących sprzęt fotograficzny wsparła mój projekt. Jednak koszty podróży, które wyniosły 2000 złotych, musiałem pokryć sam. O tym, jak zrealizowałem swój projekt oraz jak wyglądała sama podróż, mógłbym napisać osobną książkę. Co najważniejsze, gdy po dwóch miesiącach wróciłem bezpiecznie do domu, moja podróż została wyróżniona nominacją do najważniejszej nagrody podróżniczej w Polsce – „Kolosy 2012”. Wtedy uświadomiłem sobie, że ta pasja podróżowania ma szansę przerodzić się w coś większego. Postano-
10
Autostopem przez zycie.indd 10
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Prolog
wiłem od razu zabrać się do planowania kolejnej wyprawy. Znowu usiadłem nad mapą, spojrzałem na czerwone linie wyznaczające trasy moich wcześniejszych podróży i już wiedziałem, że przede mną największa i najdłuższa jak dotąd podróż. Ponownie na Wschód, ale nie Bliski, tylko Daleki. Jednocześnie zadałem sobie pytanie, co chciałbym zrobić w tym roku. Zeszłoroczny projekt pokazał mi, że podróżowanie dla samego podróżowania jest fajne, ale dużo ciekawiej podróżuje się w jakimś wyższym celu. Ostatnio chciałem pokazać, że ludzie mimo że różnią się wyglądem, pragnieniami, sposobem postrzegania życia i jego sensu, są tacy sami. I to mi się udało. Co więcej, podczas prezentacji z podróży w liceach i na uczelniach pokazywałem młodym ludziom, że świat nie kończy się na granicach ich miasta, ale jest wielki i piękny w swojej różnorodności. Zarażałem ich podróżowaniem, i to było wspaniałe. W roku 2013 chciałem ponownie zrobić coś, co da mi możliwość pokazania, że podróżując można zdziałać więcej niż tylko zaspokajać swoją chęć zobaczenia świata, potrzebę sprawdzenia się, czy też po prostu tak spędzać wakacje. Długo nie mogłem wpaść na żaden pomysł. Patrzyłem na mapę, palcem kreśliłem teoretyczną trasę, która miała biec przez Litwę, Łotwę, Rosję, Kazachstan, Kirgistan, Chiny, Laos, Tajlandię i Birmę do Indii, i myślałem: „Co łączy te kraje? Co łączy chociaż część z nich?”. Początkowo planowałem, żeby w tę podróż wpleść motyw naszych rodaków zesłanych w czasach
11
Autostopem przez zycie.indd 11
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Prolog
stalinowskich do Rosji i Kazachstanu, ale to były tylko dwa państwa, a co z pozostałymi? Blisko miesiąc bezskutecznie próbowałem wpaść na jakiś twórczy pomysł. Gdy byłem już nieco tym zirytowany, dostałem pocztówkę od znajomej z zagranicy i znów mnie olśniło. Zwykła pocztówka z Hiszpanii, a na jej odwrocie uśmiechnięte dziecko w tradycyjnym stroju Basków. Dzieci! Przecież wspólnym mianownikiem dla wszystkich krajów są dzieci, i to dość często z takich czy innych powodów bardzo skrzywdzone. Z miejsca przypomniałem sobie film „Dzieci z Leningradzkiego” w reżyserii Hanny Polak, który przedstawia życie najmłodszych moskwian zamieszkujących dworce stolicy Rosji. Kilkadziesiąt minut przed komputerem i już wiedziałem, że również w Chinach i Birmie właśnie dzieci są najczęściej pokrzywdzone przez los. Cały projekt postanowiłem oprzeć na pocztówkach. Przez internet poprosiłem ludzi z całej Europy o przesłanie na mój domowy adres pocztówki z miejsca ich zamieszkania i zamieszczenie na niej krótkiej wiadomości do dzieci z Azji. Następnie wszystkie otrzymane kartki spakowałem do plecaka i zabrałem ze sobą w podróż. Projekt realizowałem na spotkaniach w sierocińcach w Rosji, Kirgistanie oraz Tajlandii. Próbowałem również w Chinach, ale okazało się, że jest to niemożliwe. Więcej o tym będzie w dalszej części książki. Na spotkaniach przedstawiałem dzieciom projekt i wraz z wolontariuszami tłumaczyliśmy wybrane przez nie
12
Autostopem przez zycie.indd 12
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Prolog
pocztówki z angielskiego na rosyjski lub birmański. Gdy już zdecydowały się, że chcą odpisać na daną pocztówkę, pomagaliśmy im napisać odpowiedź po angielsku. Projekt miał dwa cele. Pierwszy z nich to szerzenie wiedzy o problemach dzieci w krajach rozwijających się Azji. Nie tylko pisanie o nich na blogu, ale również opowiadanie o nich na spotkaniach organizowanych po powrocie, których miałem dziesiątki. Drugi cel – to stworzenie więzi pomiędzy nadawcami pocztówek a dziećmi. Zdawałem sobie sprawę, że w większości przypadków skończy się na wymianie jednego listu, ale powtarzałem sobie i wszystkim, że jeśli chociażby tylko w jednym przypadku zwykła pocztówka stanie się początkiem pięknej więzi, to mój projekt ma sens. I miał. Nie tylko w jednym przypadku. Mój projekt wydawał mi się zbyt piękny, żeby miało się z nim kojarzyć logo jakiegokolwiek sponsora. Postanowiłem, że wszystkie potrzebne na podróż fundusze zarobię, a jeśli mi zabraknie, skombinuję w inny sposób. Szacowałem, że będę potrzebował około 6000 złotych. Połowę tej kwoty udało mi się odłożyć, a drugą zdobyłem dzięki crowdfundingowi. Jest to nowy sposób pozyskiwania pieniędzy przez internet i opiera się na prostej zasadzie „coś za coś”. Przedstawiłem na jednej ze stron swój projekt w postaci krótkiego filmiku i zaproponowałem ludziom produkty typu: „Pocztówka z podróży” 25 zł, „Filmik z dedykacją” 50 zł, „Prezentacja z podróży” 500 zł, itp. W ciągu sześciu
13
Autostopem przez zycie.indd 13
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Prolog
dni od zamieszczenia projektu zebrałem brakującą kwotę i byłem gotów do drogi. Jak widzicie, wszystko jest możliwe i nie trzeba mieć bogatego wujka czy spadku po dalekiej ciotce z Ameryki. Skompletowałem sprzęt, złożyłem wnioski wizowe i czekałem na dzień startu, a ten nadszedł 15 lipca.
Autostopem przez zycie.indd 14
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Rosja Kierunek Moskwa! Pierwsze dni w podróży mają to do siebie, że z reguły są nudne. Wszystkich ekscytuje hasło „autostopem do Azji”, a przecież rozpoczyna się od zwykłej wylotówki z Warszawy (z Gdańska do Warszawy też przyjechałem autostopem). Tam właśnie, po odebraniu paszportu ze wszystkimi potrzebnymi wizami, rozpocząłem swoją podróż. Wsiadłem do najzwyczajniejszego autobusu linii 718 i po 30 minutach jeszcze zwyczajniejszej jazdy wylądowałem w podwarszawskich Markach. Odprowadzany spojrzeniami zaciekawionych ludzi, stanąłem przed przystankiem autobusowym. Zrzuciłem oba plecaki na ziemię i z mniejszego wyciągnąłem białą tabliczkę wielokrotnego użytku, na której napisałem „Suwałki”. Za mną sporo miejsca do zatrzymania się, przede mną światła i skrzyżowanie, więc samochody będą się dopiero rozpędzać i na pewno każdy mnie zauważy.
15
Autostopem przez zycie.indd 15
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Rosja
Większy plecak ustawiłem przed sobą, mniejszym podparłem go z drugiej strony, spojrzałem na tabliczkę, wziąłem głęboki oddech i wyciągając kciuk rozpocząłem największą przygodę w swoim życiu. Zazwyczaj pierwsze pięć minut łapania stopa jest całkiem przyjemne, ale po tym czasie zaczyna się już mruczeć pod nosem: „No dawaj, dawaj, dawaaaj… dupek”. Nie oznacza to wcale obrażania kierowców, lecz zwykłe ulżenie sobie w oczekiwaniu na podwózkę. Pierwszego stopa złapałem po mniej więcej 20 minutach machania ręką z wyciągniętym kciukiem, w napięciu rosnącym co chwila, gdy auta niby to zwalniają, żeby koniec końców minąć cię obojętnie. Wreszcie ktoś się zatrzymuje. Kontakt wzrokowy, szybkie ściągnięcie kierownicy w prawo i auto staje kilkanaście metrów za mną. Szybko podbiegłem do ponad 18-metrowego TIR-a, który włączając światła awaryjne, zatrzymał się w zatoczce autobusowej. Otwierając drzwi rzuciłem pytanie: – Suwałki? – Nie, Grajewo, ale wskakuj i po drodze cię nadamy na CB – odpowiedział z wyglądu czterdziestoletni kierowca. W podróżach autostopem praktycznie każdy wnosi coś nowego do twojego życia. Z reguły są to rzeczy, o których byś nawet nie pomyślał. W przypadku mojego pierwszego kierowcy na tamtej trasie był to temat pań parających się najstarszym zawodem świata, czekających na poboczach dróg i popularnie zwanych tirówka-
16
Autostopem przez zycie.indd 16
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Kierunek Moskwa!
mi. Mijaliśmy akurat dość długi lasek, gdzie, że tak to ujmę, oferta była szeroka, więc odruchowo zauważyłem: – O, tirówki. – Właśnie tego nienawidzę. Czemu wszyscy nazywają je tirówkami? – zareagował dość ostro mój kierowca. – Przemek, czy naprawdę myślisz, że prowadząc maszynę, która ma osiemnaście metrów długości i wagę blisko dwudziestu czterech ton, dałbym radę się zatrzymać przy jednej z tych pań? Mało tego! Czy dałbym radę wjechać w leśną przecinkę tym grzmotem? – Nooo, raczej nie… – wahając się lekko, przyznałem mu rację. Nie mam problemu z prowadzeniem rozmowy na jakikolwiek temat, ale też potrafię wyczuć, kiedy kierowcy nie chce się rozmawiać. Wtedy po prostu wyciągam nogi wygodnie, patrzę za okno i myślę o tym co było, albo co mnie czeka. A czekało pewnie wiele. Pomyślawszy wtedy o swej podróży, po raz pierwszy poczułem ściskanie w żołądku. Nagle dotarło do mnie, że naprawdę wyruszyłem i nie wrócę przez najbliższe miesiące. Że jestem zupełnie sam i nie mam pojęcia, co mnie czeka. Jednak nie był to strach, a raczej przyjemne podniecenie, które nazywamy gorączką podróżniczą. Stan, kiedy podświadomie już oczekujesz jakiejś zwariowanej przygody i nie możesz się jej doczekać. Po dwóch godzinach, gdy zbliżaliśmy się do Grajewa, kierowca zaczął pytać przez CB radio, kto mógłby mnie podrzucić do Suwałk. Poszło dość łatwo, bo zbliżał się weekend, i po pięciu minutach mieliśmy na ogonie
17
Autostopem przez zycie.indd 17
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Rosja
kolejną ciężarówkę, której kierowca podrzucił mnie pozostałe 80 km. Ten okazał się być strasznym faszystą. Nie należę do tych, którzy nadużywają tego słowa, bo jest różnica pomiędzy patriotą a nacjonalistą i faszystą. Już pomijam fakt, że klął jak szewc na wszystkich południowców, bo to dość częste w naszym pięknym kraju, ale gdy zaczął się rozpływać nad rozwiązaniami Himmlera i Hitlera (dosłownie rozpływać, bo z emocji pocił się okrutnie), to stwierdziłem, że koniec tego dobrego. Z reguły autostopowicz jest urodzonym konformistą i dla świętego spokoju wszystkiemu przytakuje, w głębi duszy zadając sobie pytanie „Daleko jeszcze?”. Niestety, to był jeden z momentów, kiedy trzeba było twardo zakomunikować, że facet grubo przesadza. Wywiązała się dość ostra dyskusja, po której kierowca orzekł, że jestem nieznającym historii gówniarzem, z mlekiem pod nosem, i że „życie mnie jeszcze nauczy, a ciapate, to powinny wszystkie iść do piachu.” Po tym stwierdzeniu resztę drogi siedzieliśmy w milczeniu, a w Suwałkach wyskoczyłem, rzuciłem za siebie oschłe „Na razie” i ruszyłem dalej. Był piątek, godzina 17.00, a ja wciąż byłem w Polsce. Nie miałbym z tym problemu, gdyby nie fakt, że już w niedzielę musiałem się znaleźć w Moskwie. Na szczęście w Suwałkach miałem znajomego ze studiów, więc zadzwoniłem do niego z pytaniem, czy mógłby mnie podwieźć na wylotówkę z miasta. Akurat był w domu, więc po 10 minutach podjechał po mnie i zawiózł w to samo miejsce, z którego wyruszałem dwa lata temu w podróż dookoła Morza Bałtyckiego.
18
Autostopem przez zycie.indd 18
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Kierunek Moskwa!
Na szosie prowadzącej prosto do granicy dorwał mnie paskudny deszcz. Nie kapuśniak ani mżawka, tylko zacinający deszcz z prawdziwego zdarzenia, którego upierdliwość była potęgowana przez silny wiatr. Po 15 minutach bezowocnego machania wyciągniętym kciukiem, wyglądałem już jak zmokła kura. Najgorsze, że nawet gdyby już ktoś się nade mną zlitował, to aż głupio będzie ładować mu się do auta z mokrymi tobołami. Na szczęście zatrzymała się obok mnie trzecia tego dnia ciężarówka, którą prowadził jadący do Mariampola Litwin. Po krótkiej rozmowie przyznał się, że gdyby wiedział, że jestem Polakiem, to by mnie nie wziął. Tabliczka z napisem po litewsku była więc strzałem w dziesiątkę. Osobiście nie rozumiem, dlaczego w stosunkach litewsko-polskich jest tyle niechęci. Jasne, ktoś powie, że historia, ale historia ma to do siebie, że jej nie zmienimy. Należy kultywować pamięć, ale nie otwierać zabliźnionych ran. Litwinów najbardziej denerwuje w postawie Polaków to, że gdy przyjeżdżają do Wilna, zachowują się jak na ziemiach utraconych. Jak u siebie, a nie za granicą. Być może w sklepach ekspedientki mówią po polsku, ale to nie znaczy, że można domagać się, by polski był językiem obowiązującym wszędzie. Analogiczną sytuację można dostrzec w moim rodzinnym Gdańsku. Nikt z nas nie chciałby, żeby Niemcy wchodzili do naszych sklepów czy restauracji i żądali obsługi po niemiecku, bo kiedyś były to tereny niemieckie. Jesteśmy Polakami i często irytujemy się, gdy
19
Autostopem przez zycie.indd 19
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Rosja
takie problemy nas dotyczą, ale jeśli mamy z nimi walczyć, zacznijmy przede wszystkim od siebie. Litwin podrzucił mnie na porządną stację benzynową. Dość długo tam stałem, ale głównie dlatego, że w piątkowy wieczór prawie nie ma tu ruchu. Wszystkie ciężarówki zjeżdżają z trasy do domów lub mają już weekendowy odpoczynek, a wszystkie samochody osobowe jakby gdzieś się pochowały. Na stacjach benzynowych można łapać stopa na dwa sposoby. Pierwszy, to wypytywanie kierowców, którzy zatrzymują się na tankowanie, dokąd jadą. Warto pytać „dokąd”, a nie „czy jadą, do…”, przykładowo Kowna, bo jeśli kierowca już powie, że jedzie w kierunku, który pokrywa się z twoją trasą, będzie mu trudniej odmówić. Natomiast, jeśli zapytasz „Czy jedzie pan do Kowna?”, to już na wstępie może skłamać i powiedzieć, że nie. Prosty chwyt, a działa. Drugim sposobem jest najzwyk lejsze łapanie stopa przy szosie, tak aby kierowca mógł się bez problemu zatrzymać na zjeździe. Początkowo chciałem jechać prosto na Dyneburg (łot. Daugavpils), duże łotewskie miasto niedaleko granicy z Litwą, ale coś mnie podkusiło, żeby zmienić napis na tabliczce po prostu na „Latvia”. Ledwo skończyłem pisać – i już jadę! Wprawdzie nie drogą, którą planowałem, bo dość mocno odbijam na zachód, ale udało się przeskoczyć Kowno. Ominięcie miast bywa problemem; czasami są one jak czarne dziury, które pochłaniają cały okoliczny ruch, a przed weekendem mało kto z nich wyjeżdża.
20
Autostopem przez zycie.indd 20
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Kierunek Moskwa!
Z auta wysiadłem w najgorszym możliwym miejscu do przesiadki w kierunku Łotwy. W oczy rzucał się kompletny brak ruchu drogowego. Byłem zły, że po zaledwie 30 minutach stania na poprzedniej stacji zaryzykowałem inną trasę niż planowana. Totalne odludzie. Zacząłem przygotowywać się mentalnie na nocleg w okolicy. Gdy już schodziłem z drogi na łąkę, żeby rozbić namiot, usłyszałem szum sunących po asfalcie opon. Szybko wspiąłem się z powrotem na szosę i zacząłem nasłuchiwać, z którego kierunku dobiega odgłos auta. „Głośniej w prawym uchu! Jedzie w moim kierunku!” – pomyślałem. Szybko zrzuciłem plecak i postawiłem go przed sobą – Wdech, wydech! „Bez ekscytacji, bo możesz się brutalnie rozczarować” – powtarzałem sobie w myślach. Zza zakrętu wyłoniła się stara, głośna i bardzo wysłużona łada. Niczym moja wybawicielka, jechała ku mnie w promieniach zachodzącego słońca. Intensywnie macham ręką, cofając, żeby samochód mógł się zatrzymać, a on mnie mija… ale zwalnia! No to biegnę! On, jak na złość, przyspiesza, więc zwalniam, tracąc resztki nadziei. Ale ten znowu zwalnia i w końcu zatrzymuje się dobre 250 m ode mnie. Zrywam się ile sił w nogach i biegnę, znoszony to na prawo, to na lewo, dwudziestokilogramowym plecakiem. Wreszcie złapałem za klamkę. Udało się! Nie odjedzie! Otwieram drzwi, witam się z sympatycznie wyglądającym facetem po czterdziestce i z nadzieją w głosie pytam, dokąd jedzie. – Ukmerge – słyszę w odpowiedzi i po jednym spojrzeniu na mapę widzę, że to dokładnie to miejsce, gdzie
21
Autostopem przez zycie.indd 21
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:10
Rosja
muszę dojechać. W znacznej odległości za Kownem i na trasie do Łotwy. – Można z wami? Ja z Polszy i w Indiu awtostopem jadu – rzucam w kiepskiej mieszance polskiego i rosyjskiego. – Charaszo, dawaj! Pojechalim! Wprawdzie nie należał do najbardziej gadatliwych, ale tak jak obiecał, wysadził mnie dokładnie tam, gdzie chciałem dojechać. Było już grubo po 9.00 wieczorem, więc zaraz zacząłem szukać kawałka ziemi do rozbicia namiotu. Z reguły, gdy śpię „w trasie”, rozstawiam go przy drogach za barierkami, bo praktycznie zawsze znajdzie się tam jakiś pas zieleni. Nie inaczej było i tym razem. Znalazłem kawałek dość wysokiej trawy, osłonięty drzewami i położony niżej niż jezdnia, więc mogłem spokojnie rozbić namiot i wskoczyć do środka. W środku wszystko sobie uporządkowałem, tj. rzeczy rozłożyłem tak, żeby specjalnie się nie pogniotły, a obok głowy położyłem nóż, pałkę teleskopową i gaz pieprzowy. Drugi dzień podróży zacząłem wraz z robotnikami, którzy już od siódmej rano zaczęli pracować młotem pneumatycznym tuż obok mojego namiotu. Rozbijanie namiotu obok robót drogowych nigdy nie należało do dobrych pomysłów. Jeszcze przez chwilę walczyłem ze sobą i łudziłem się, że przecież kiedyś przestaną, ale nic na to nie wskazywało. Zrezygnowany, zacząłem się pakować. Wyszedłem na zewnątrz i myjąc zęby rozejrzałem się dokoła.
22
Autostopem przez zycie.indd 22
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:11
Kierunek Moskwa!
Na drodze w kierunku Łotwy ruchu specjalnie nie było. W czasie, gdy przez przepisowe trzy minuty jeszcze ospale szorowałem zęby, przejechały tylko dwa auta. Dotknąłem plandeki namiotu. Była zbyt mokra, żeby ją pakować. Wyciągnąłem więc plecaki na zewnątrz, złożyłem wewnętrzną komnatę mojego małego domu i otworzyłem zamki po obu stronach, żeby jak najszybciej obsechł. Nie mając przez ten czas nic do roboty, poszedłem zagadać do robotników, którzy już od dłuższego czasu pokazywali mnie palcami. – Dobry! Wiedzą panowie, którędy na Łotwę? – zapytałem o oczywistą oczywistość, żeby jakoś zagaić rozmowę, ale odpowiedzi nie uzyskałem. Mężczyzna w jaskrawopomarańczowej kamizelce, do którego skierowałem pytanie, szybko wybiegł na wiadukt, pod którym przechodziła moja droga, i zaczął krzyczeć, machając rękoma. Po chwili przyłączyli się do niego koledzy i machali wszyscy. Stałem jak wryty, nie do końca rozumiejąc, co się dzieje, gdy nagle zauważyłem wyjeżdżającego spod mostu busa. Na widok mężczyzn zwolnił i otworzył okno. Po szybkiej wymianie zdań po litewsku, robotnicy podeszli do mnie i po rosyjsku wytłumaczyli mi, żebym się pakował, bo ich kumpel jedzie prawie pod samą granicę. Nigdy nie sądziłem, że uda mi się spakować namiot w minutę, ale mniej więcej tyle mi to zajęło, gdy tylko się dowiedziałem, że mam transport. Wilgotny namiot nie był już problemem.
23
Autostopem przez zycie.indd 23
Podstawowy czarny
2014-04-17 15:42:11