Otylka.indd 2
2014-08-04 15:39:31
Iwona Czarkowska
ilustracje Kasia Kołodziej
MUZA SA
Otylka.indd 3
2014-08-04 15:39:32
Otylka.indd 4
2014-08-04 15:39:32
ROZDZIAŁ I
Lecą liście, kipi mleko, a do Wiosny tak daleko.
O, przepraszam! Wyglądałam przez okno i nie zauważyłam was. Bardzo lubię siedzieć na parapecie, zwłaszcza jesienią. A wyobraźcie sobie, że właśnie dziś zaczyna się jesień. O tej porze roku miasteczko Niebieskie staje się bardzo kolorowe. Czy wy także lubicie drzewa, gdy ich liście robią się czerwone, żółte, pomarańczowe, brązowe?
W Niebieskiem mamy park założony przez burmistrza Bazylego Anielskiego-Kołowrotka. Tego samego, który uruchomił pierwszą linię autobusową, żeby mieszkańcy, czyli anioły (oni sami wolą, żeby zwracać się do nich „anielscy”, natomiast o swoich dzieciach –5–
Otylka.indd 5
2014-08-04 15:39:33
mówią „anielinki”) szybciej podróżowali. Tylko listonosz Tymoteusz Anielski-Truchcik ciągle przemierza tę trasę na swoim starym skrzypiącym rowerze. Mówi, że autobusy się psują, a on musi rozwieźć przesyłki na czas. Tym bardziej, że spośród listów na pewno niejeden jest z prośbą o pomoc. Prośby piszą ludzie. Adresują je „Niebo”, a pracownicy poczty we wszystkich urzędach – jak świat długi i szeroki – przerabiają adres na „Niebieskie”. Przesyłki trafiają więc do mieszkających tutaj anielskich i…1. Opowiedziałabym wam więcej, lecz nie zdążę, gdyż właśnie pojawiła się bohaterka naszej opowieści, Otylka. Pewnie potrzebuje tornistra i worka z kapciami, bo zaraz musi biec do szkoły.
Otylka zeszła do kuchni, gdzie ciotka Matylda usiłowała zagotować mleko na śniadanie. Zazwyczaj efekt jej wysiłków był taki, że 1. Możecie o tym przeczytać w książce Balbinka, pechowa anielinka.
–6–
Otylka.indd 6
2014-08-04 15:39:33
mleko się przypalało lub kipiało, a w garnku zostawało najwyżej pół kubeczka. „Ciekawe, czy w tym roku pierwszy dzień jesieni będzie dniem mleka przypalonego czy też kipiącego?” – pomyślała anielinka i usiadła przy stole, naprzeciwko swojego –7–
Otylka.indd 7
2014-08-04 15:39:33
młodszego brata – Roberta (z powodu niewiarygodnej wręcz chudości nazywanego przez wszystkich Robakiem). Anielinek swoim zwyczajem przyniósł do kuchni książkę. Uwielbiał czytać – wielkie i ciężkie księgi, pod warunkiem że dotyczyły rzeczy strasznych. Encyklopedia duchów, tom Wyjce, Przerazy i wstręty. Leksykon, Słownik słów, od których ciarki latają i włosy się jeżą – to były ulubione lektury Roberta. Tym razem miał przed sobą Wielką, większą, a nawet największą encyklopedię potwornych odgłosów, którą wypożyczył poprzedniego dnia w bibliotece szkolnej. Większość jęków i ryków przećwiczył natychmiast, jeszcze zanim ciotka Matylda o dziesiątej wieczorem kazała mu zgasić światło i iść spać. Szkoda, że nowo zdobytej wiedzy nie wykorzystał podczas śniadaniu, bo… – Żegnaj, lato, witaj, jesieni! – westchnęła ciotka, wyjrzała przez okno kuchenne i tak już zastygła, zapatrzona w dal. –8–
Otylka.indd 8
2014-08-04 15:39:34
Mleko jakby tylko czekało na tę chwilę. Zrobiło „Pssst” i wyleciało z garnka, zalało palnik i wypełniło kuchnię duszącą wonią spalenizny. „Czyli w tym roku pierwszy dzień jesieni jest dniem mleka kipiącego” – stwierdziła Otylka.
–9–
Otylka.indd 9
2014-08-04 15:39:34
Tak, tak, ciotka Matylda w całym Niebieskiem znana była z tego, że miała bardzo romantyczne usposobienie i często się zamyślała. Ubierała się też inaczej niż pozostali anielscy. Lubiła długie, powłóczyste, wzorzyste suknie i miękkie szale, których końce powiewały za nią, gdy szła przez park. Wiosną wpatrywała się w pąki kwiatów, a jesienią obserwowała opadające liście. Takie jak ten, który oderwał się od kasztanowca rosnącego przed domem sąsiada – Gerarda Anielskiego-Kapiszona, kołował przez dłuższą chwilę w powietrzu i wreszcie opadł na ziemię, żegnany lekkim ciotczynym westchnieniem. Otylka rzuciła się do okna, otworzyła je na całą szerokość, po czym aż wzdrygnęła się od chłodu. – Masz rację, poranki są już zimne – zgodziła się z nią ciotka. – I takie wilgotne. Wszędzie rosa. – Łuuu! – zawył Robak. – Ojej! – Przestraszona ciotka krzyknęła, podskoczyła i chlusnęła ocalałym mlekiem – 10 –
Otylka.indd 10
2014-08-04 15:39:35
na stół. – Robaku, tyle razy cię prosiłam, żebyś nie wył przy stole – mruknęła i zajrzała do garnka. – Pół kubeczka – stwierdziła z westchnieniem. – Chyba dam kanarkowi sąsiadów. Albo mogę zrobić wam herbatę z mlekiem. Co to był za straszny odgłos? – Wycie stada wilków – wyjaśnił z dumą anielinek. – Watahy. Wilki biegają watahami – sprostowała ciotka i ostrożnie przelała ocalałe mleko do filiżanki. – Aha, a dlaczego nie stadami? – dociekał Robert. – Nie wiem. – Ciotka wzruszyła ramionami. – Może nie lubią albo nie potrafią? No, pijcie herbatę, bo spóźnicie się do szkoły! – popędziła siostrzeńców. – A kiedy wrócą mama i tata? – zapytała anielinka i równocześnie wygięła szyję, żeby obejrzeć sobie skrzydła. – Chciałabym, żeby już byli z powrotem. – Kochanie, przecież dopiero wczoraj wyjechali – odparła ciotka. – Nie będzie ich – 11 –
Otylka.indd 11
2014-08-04 15:39:35
Otylka.indd 12
2014-08-04 15:39:35