Alfabet
Alfabet jest jednym z najwspanialszych wynalazków ludzkości: za pomocą kilkudziesięciu prostych znaków możemy podzielić się właściwie każdą myślą i emocją, a to, co napiszemy ma szansę przetrwać tysiące lat. Dobrze jednak wiemy, że czasami sam alfabet nie wystarcza – nie wszystko da się w nim wyrazić tak, jak byśmy chcieli. Artyści często próbują rozszerzać dostępny zestaw znaków, poszukują nowych zastosowań dla alfabetu i konstruują nowe języki do wyrażenia tego, co istotne. hu hu hu hu krrro krrro
krrro tu tu tu tu tu tu tu hu ha hu
– recytowała serbska poetka Katalin Ladik. Uważała papier, tradycyjne medium poezji za zbyt statyczny i zastępowała go swoim ciałem. Artystka pozbawiała słowa ich znaczeń, powracając do mechanicznej funkcji liter jako zapisu dźwięków. W swoich poetyckich performansach zmieniała alfabet i język poezji pisanej na muzykę i ruch choreograficzny – wydłużała samogłoski, powtarzała spółgłoski, powoływała do życia nowe słowa, które wydawały się płynąć bezpośrednio z jelit, gardła, ust. Alfabet rozkłada na części pierwsze również polska artystka, Ewa Partum. W wideo „Poezja Aktywna. Poemat Ewy” oddaje sprawczość nad językiem wiatrowi i wodzie: rozsypuje litery na wietrze i rzuca je na fale, które układają z nich nowe słowa. Partum postanowiła uwolnić alfabet ze ścisłych reguł i pozwolić, by językiem pokierował przypadek. Kiedy w 2006 roku została zaproszona do Tate Modern w Londynie, aby odtworzyć tę pracę, rozrzuciła w najsłynniejszej hali galerii, Turbine Hall, litery z książki Ulisses Jamesa Joyce’a. Dzieci, które przyszły na wystawę z rodzicami, od razu zaczęły je zbierać i układać po swojemu. Gdy pracownicy muzeum prosili je, żeby zostawiły litery w spokoju, dzieci buntowały się i płakały. Ostatecznie, rodzice poszli na skargę do dyrektora Tate Modern, zwracając uwagę, że artystka przeszkadza dzieciom. Alfabet potraktowali jako wspólne dobro – każdy ma przecież prawo używać języka i tworzyć słowa. Gagu gadu stary dziadu, wskakuj lepiej do śpiulkolotu. Naura! (Kuba Depczyński)