n a sz a k s i ę g a r n i a
– To ty się sobie nie myj, a my idziemy pojeździć na rowerku. Mamciu, dasz nam rowerek?
– Nowy rowerek?! – zapytał Bazyl zaciekawiony.
– Tak. Nowy, absolutnie obłędny rowerek!
– Jadę z wami! Zamawiam kierownicę z dzwonkiem!
– O nieeeeee! – zaprotestował Fik. – Nic z tego. Nie pojedziesz z nami, bo ubrudzisz nowiuśki rowerek, ty kocmołuchu. Musisz umyć przynajmniej łapy i pupę.
Bazyl chwilę się wahał. Bardzo lubił niemycie się, ale jeszcze bardziej lubił jeżdżenie na rowerku. Zwłaszcza na nowiuśkim i błyszczącym rowerku z dzwonkiem.
– No doooobra. Umyję się, ale tylko ten jeden raz. Wyjątkowo –zamruczał.
Pogłaskaj nowy rowerek i poczuj, jaki jest fajniuśki.
–
Halooooo…? Dzień dobry. Tu kotka Mila. Nasz kolega utytłał się bardzo. Czy moglibyście przysłać strażaków, żeby umyli Bazyla sikawką?
– Mowy nie ma! – zagrzmiał głos w słuchawce. – Straż pożarna jest od gaszenia pożarów, a nie mycia brudnych kotów!
Poza tym jak nam się zabrudzi woda w sikawce, a od tej wody cały wóz bojowy, to dopiero będzie kałabania! Do widzenia!
– No to klops… – Mila westchnęła zrezygnowana.
Westchnij razem z Milą, żeby wszyscy byli jeszcze bardziej zrezygnowani.
Posprzątały. Kot zrobił się czyściuteńki.