Po czasie odpoczynku i praktyk duszpasterskich 1 października rozpoczęliśmy nowy rok akademicki. Bracia klerycy i junioryści z nowym zapałem kontynuują formację seminaryjną. Po rocznym nowicjacie i złożeniu pierwszych ślubów do naszej wspólnoty dołączyło także dziewięciu braci. Wraz z inauguracją roku akademickiego, po immatrykulacji i otrzymaniu indeksów, rozpoczęli pierwszy rok studiów w naszym franciszkańskim seminarium. Cieszymy się również z obecności pośród nas dwóch braci Kenijczyków. Bracia Józef i Jan po trzech latach studiowania filozofii w seminarium w Kenii dołączyli do naszej wspólnoty. Przez bieżący rok akademicki będą uczyć się języka polskiego. Według planów od przyszłego roku akademickiego rozpoczną oni w Łodzi Łagiewnikach studia teologiczne, tym samym przygotowując się w Polsce do złożenia ślubów wieczystych i przyjęcia święceń diakonatu i prezbiteratu. Bracia należą do Kustodii Kenijskiej, która jest misją prowincji św. Maksymiliana. Ich obecność w naszym seminarium jest i z pewnością będzie doświadczeniem ubogacającym zarówno nas, jak i samych braci Kenijczyków. Miniony czas wakacji to także czas zmian personalnych we wspólnocie klasztornej. Po dwóch latach pracy decyzją o. Prowincjała wspólnotę opuścił o. Sebastian Fierek – sekretarz WSD. Od 1 sierpnia został mianowany gwardianem i proboszczem parafii w Darłówku. Tym samym obowiązki sekretarza przejął o. Grzegorz Kordek – ojciec duchowny WSD. Ponadto do klasztoru w Niepokalanowie przeszedł furtian seminarium – br. Józef Jankowski. Na jego miejsce przybył br. Stanisław Garbacz z klasztoru w Łodzi przy ul. Kreciej. Braciom, którzy opuścili naszą wspólnotę, składam serdeczne podziękowania za ich posługę na rzecz seminarium. Bratu Stanisławowi życzę dobrego pobytu w naszej wspólnocie seminaryjnej. Przed nami Święta Narodzenia Pańskiego. Wszystkim drogim Czytelnikom życzę błogosławionych Świąt. Niech Jezus narodzony w Betlejem narodzi się w sercu każdego z Was. Niech blask gwiazdy betlejemskiej rozświetli wszelkie mroki naszego życia. Niech Boża miłość, która przychodzi na ziemię, stanie się doświadczeniem każdego z Was. Składając życzenia, pragnę także podziękować każdemu z Was za Wasze modlitwy w intencji naszej wspólnoty. Dziękuję za wsparcie duchowe i materialne. O Was wszystkich pamiętamy każdego dnia w naszej modlitwie. Niech Jezus wszystkim Wam błogosławi!
o. Piotr Matuszak Rektor WSD
Wstęp
W numerze: Eucharystia – Zjednoczenie serc
Przy ołtarzu wszyscy stajemy się rodziną
8
Temat numeru
Modlitwa charyzmatyczna Czym są charyzmaty i jaka jest ich rola w Kościele Temat numeru
12
Temat numeru
14
Z naszego życia
20
Liturgia Godzin Modlitwa nie tylko dla mnichów
Brat zakonny... Jaka jest prawda
Przygotowanie do małżeństwa Sakrament ważniejszy od sukni, obrączek i kapeli Bądź na bieżąco
23
Jak zostałam uwolniona... Świadectwo opętanej Wiara dojrzała
24
MI 2: wsparcie a nie... We wspólnocie z Maryją Rycerstwo Niepokalanej
26
Także w numerze: Kalendarium Patrioty; III przykazanie kościelne; Kronika; Fotokronika: Praca w seminarium; Franciszkańskie Harcerstwo; Klasztory: Łódź Łagiewniki; Wywiad nt. wystawy o bł. Jakubie Strzemie
Nasze ycie nr 3/2014 (116) Pismo kleryków franciszkańskich www.seminariumfranciszkanskie.pl/nasze–zycie Adres redakcji: WSD oo. Franciszkanów, Łódź Łagiewniki, ul. Okólna 185, 91–520 Łódź Telefon: (42) 61 61 600 Email: naszezycie@seminariumfranciszkanskie.pl Druk: Wydawnictwo oo. Franciszkanów Niepokalanów (WOF)
Drodzy Czytelnicy!
br. Łukasz Sołtysiak redaktor naczelny
Przyjaźń jest jedną z najważniejszych rzeczy w życiu człowieka. Przyjaciel to ktoś, komu możemy zaufać, jemu powierzamy nasze najgłębsze tajemnice. On cieszy się z naszych sukcesów i płacze razem z nami, gdy jest nam źle. Każdy, kto doświadczył kiedyś przyjaźni, wie, jak cenna jest to relacja. O przyjaźń trzeba jednak nieustannie dbać, należy ją ciągle pielęgnować. Również Bóg chce być naszym Przyjacielem. On zaprasza Ciebie i mnie do bardzo bliskiej, można by rzec, intymnej relacji. Skoro tak piękna, potrzebna i ważna jest przyjaźń dwojga ludzi, to jak potężna musi być siła przyjaźni z samym Bogiem? Również ta relacja potrzebuje nieustannej pielęgnacji. Dokonuje się ona przez modlitwę, która czasem jest rozmową, kiedy indziej szukaniem odpowiedzi na zadane pytanie, a może niekiedy zwyczajnym patrzeniem sobie w oczy dwojga bliskich osób. Modlitwa to spotkanie z Bogiem. Chrystus powiedział: „Gdzie dwóch lub trzech gromadzi się w imię moje, tam i Ja jestem pośród nich”. Jest więc też taka modlitwa, która gromadzi nas wszystkich – tu urzeczywistnia się Kościół. O takiej modlitwie chcemy opowiedzieć w obecnym numerze „Naszego Życia”. Najpierw w artykule br. Jakuba Kamińskiego skupimy się na Eucharystii, która jednoczy Oblubienicę Chrystusa we wspólnym dziękczynieniu. Następnie w artykule br. Daniela Śliwińskiego wsłuchamy się w rytm Liturgii Godzin – modlitwy Kościoła. Jest on „wspólnotą wspólnot”, wśród których najważniejszą jest rodzina. Zapraszamy do lektury świadectwa Sylwii i Witka, którzy podzielili się z nami swoim doświadczeniem Boga. Zachęcamy do prenumeraty „Naszego Życia”. Masz jakieś uwagi dotyczące naszego czasopisma? Masz pytanie dotyczące wiary? Chcesz podzielić się z innymi swoim świadectwem? Napisz do nas.
www.seminariumfranciszkanskie.pl/nasze–zycie Redaktor naczelny: br. Łukasz M. Sołtysiak Sekretarz redakcji: br. Kamil Piotrowski Redaktorzy: br. Bartłomiej Ewertowski Grafika i skład: br. Daniel M. Śliwiński Fotograf: br. Karol Wesołowski Kolporter: br. Łukasz Jankowski Promocja: br. Daniel M. Śliwiński Stali współpracownicy: o. Jerzy Szyran, o. dk. Karol Adamczewski, o. dk. Grzegorz Owsianko, br. Mateusz Orłowski, br. Andrzej Jaworski, br. Krzysztof Kogut
Opiekunowie gazety: o. Piotr Sielużycki, o. Piotr Matuszak Korekta: WOF Niepokalanów Numer zamknięto: 29.11.2014 r. Nakład: 4000 szt. Cena: ofiara dobrowolna
Spotkanie
ISSN 1731–9757
3
Znalezione w skrzynce Modlitwa Kościoła to nie tylko modlitwa liturgiczna. Kościół jest wspólnotą wspólnot, z których najbardziej podstawową i najbliższą sercu każdego człowieka jest rodzina. Dlatego gdy mówimy o modlitwie Kościoła, trzeba wspomnieć o modlitwie rodzinnej i małżeńskiej, która winna być obecna w każdym katolickim domu. Swoim świadectwem podzielili się z nami Czytelnicy – rodzina Pietrzaków z Łodzi. Modlitwa rodzinna Jesteśmy małżeństwem od 10 lat. Mamy 4 dzieci: Frania, Marysię, Zosię i Antosię. Modlitwa osobista była obecna w naszym życiu od momentu świadomego przyjęcia Pana Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela. Na modlitwie osobistej, co okazało się później, oboje za wstawiennictwem św. Józefa modliliśmy się o dobrą i szczęśliwą rodzinę (dobrego współmałżonka). Po raz kolejny otrzymaliśmy dowód na to, że gdy ktoś bardzo prosi, a jest to zgodne z wolą Boga, otrzymuje to w najbardziej nieoczekiwany sposób. Spotkaliśmy się na rekolekcjach, tam na wieczornej adoracji stanęliśmy ra-
zem przed Bogiem i niemalże od tamtego momentu wiedzieliśmy, że przez życie chcemy ruszyć wspólną drogą. Półtora roku później byliśmy już małżeństwem. Wtedy też rozpoczęliśmy naszą modlitwę małżeńską. Początki nie były łatwe z różnych powodów: różnic charakteru, nawyków, braku otwarcia na siebie itp. Jednak Panu Bogu udało się zjednoczyć nas na modlitwie. Kiedy urodził się Franio, w sposób naturalny został włączony do modlitwy. Na początku modliliśmy się przy malutkim synku leżącym w łóżeczku i patrzyliśmy na jego zasłuchaną i zaciekawioną buzię. Z upływem czasu Franio włączył się w modlitwę, składając rączki i robiąc „amen”. Duma nas rozpierała. Wraz z pojawieniem się kolejnych dzieci zrobiło się weselej. Nasza wspólnota rodzinna jest dość okazała. „Każdy wnosi to, co ma najlepszego” i ubogacamy się nawzajem. Modlimy się, uwielbiając, dziękując, prosząc i przepraszając. Śpiewamy Bogu, odmawiamy Różaniec, Anioł Pański, Apel Jasnogórski, czytamy i rozważamy słowa Pisma Świętego. Modlitwa towarzyszy nam w czasie podejmowania trudnych decyzji, jak i podczas codziennych obowiązków. Modlitwa wieczorna to wyczekiwany
punkt dnia dla wszystkich członków rodziny. Spotykamy się wtedy wszyscy razem przed Panem Bogiem, dzieląc się tym, czego doświadczyliśmy w ciągu dnia. Robimy postanowienia na kolejny dzień, modlimy się w różnych intencjach: za babcie, dziadków, rodziców, ciocie itd. Każdy z najbliższych zostaje otoczony modlitwą, więc bywa, że sporo czasu nam ona zajmuje. Dzieci są dla nas motywacją i mobilizacją, bo zdarza się, że po całym dniu obowiązków w domu i pracy wieczorem mamy zupełnie „rozładowane baterie” i chcemy odpuścić, a wtedy jedno z nich przychodzi do nas i pyta: „Mamusiu, tatusiu, pomodlimy się?” Cóż można w tej sytuacji zrobić... modlimy się. Nawet odwiedzający nas znajomi, rodzina i przyjaciele zostają zaproszeni do uczestniczenia z nami w spotkaniu z Panem Bogiem. Czyniąc znak Krzyża na czołach i wypowiadając słowa: „Bóg Cię kocha i ja też”, kończymy modlitwę. Modlitwa jest czymś normalnym w nienormalnych czasach, gdzie wszystko biegnie coraz szybciej i szybciej... Daje spotkanie z Panem Bogiem, pozwala zatrzymać się i poukładać życie w Bożej kolejności. Pomimo trudności i ludzkiej słabości staramy się trwać... ■
Sylwia, Witek, Franio, Marysia,
fot.: Arch. rodzinne
Zosia, Antosia Pietrzak
Kalendarium Patrioty Łacińska sentencja przekazuje bardzo ważną i mądrą myśl: Non scholam, sed vitae diceamus – Nie dla szkoły, lecz dla życia się uczymy. Historię warto znać nie dla niej samej, ale dla poznania wspaniałych postaw i wartości, które przekazuje. Wspaniałe sylwetki z historii naszego kraju dostarczają nam takich wzorów. Dostrzec w nich możemy takie wartości, jak: poszanowanie dla godności ludzkiej, dla wolności, poświęcenie dla dobra wspólnego. Czerpmy ze skarbca naszej historii.
20 grudnia 1922 Wybór Stanisława Wojciechowskiego na prezydenta II RP Stanisław Wojciechowski został wybrany na prezydenta w okresie bardzo trudnym dla II Rzeczypospolitej. Polska odbudowywała swoją państwowość po 123 latach niewoli. Kręgi polityczne dzieliły liczne podziały i spory. Nadto kilka dni wcześniej w tragicznych okolicznościach zginął prezydent Gabriel Narutowicz, który swój urząd pełnił zaledwie kilka dni. Prezydent Wojciechowski, pragnąc przywrócić stabilność w państwie, odwoływał się do tego, by zaniechać sporów dla dobra wspólnego. Podczas jego rządów miała miejsce reforma walutowa Grabskiego – powołano także do istnienia Bank Polski. Jednakże ciągły brak stabilności w sprawowaniu władzy przez kolejne rządy doprowadził do puczu Piłsudskiego. W zamiarach Marszałka przejęcie władzy miało się odbyć bezkrwawo, lecz właśnie bezkompromisowa postawa S. Wojciechowskiego, domagającego się wycofania Piłsudskiego, doprowadziła do walk ulicznych. Przewaga piłsudczyków doprowadziła do porażki wojsk wiernych rządowi. Wojciechowski ostatecznie zrezygnował z urzędu, kończąc 4-letni okres swej prezydentury.
4 lutego 1454 Związek Pruski rozpoczyna wojnę z Zakonem Krzyżackim Wydarzenie dziejące się poza granicami naszego państwa, jednak mające wielkie znaczenie dla naszej historii. Po wojnie 1409–1411 państwo krzyżackie starało się odbudować swą potęgę. Potrzebując pieniędzy, wprowadziło wysokie podatki, brutalnie egzekwowane przez administrację. Wywołało to ogromne niezadowolenie w państwie, co doprowadziło do powstania w 1440 Związku Pruskiego, antyzakonnego sprzysiężenia, na czele którego stały największe miasta – Gdańsk i Toruń. 4 lutego 1454 r. związek wypowiedział posłuszeństwo, zaś 6 lutego od ataku na zamek w Toruniu rozpoczął powstanie. Powstańcy o pomoc zwrócili się do króla Kazimierza Jagiellończyka: 21 lutego na zamku w Krakowie przyjęty został delegat Jan Bażyński, proszący o przyłączenie Prus do Rzeczypospolitej, zaś 22 lutego król wypowiedział wojnę Zakonowi. Tak rozpoczęła się wojna trzynastoletnia z Zakonem Krzyżackim, kosztowna i wyczerpująca, ale przywracająca Polsce Ziemię Chełmińską z Toruniem i Pomorze z Gdańskiem, a co najważniejsze – dostęp do morza.
1 marca 1951 Zamordowanie podpułkownika Łukasza Cieplińskiego Od 2012 r. pierwszego dnia marca obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych vel Niezłomnych. Dlaczego ta data? Gdyż właśnie 1 marca 1951 r. został zamordowany w mokotowskim więzieniu w Warszawie ppłk. Łukasz Ciepliński, ostatni dowódca walczącego z sowietami podziemia, wielki patriota, a nawet „święty”. Po zakończeniu wojny Polska popadła w nową niewolę. W miejsce podziemnej Armii Krajowej powstała organizacja „Wolność i Niezawisłość”, walcząca z nowym, sowieckim okupantem. Ciepliński sprawnie prowadził konspiracyjną działalność, jednak w listopadzie 1947 r., dzień po swoich 34. urodzinach, został aresztowany. Okrutnie przesłuchiwany przez okres trzech lat (przez bicie podczas śledztwa stracił słuch, często nie mogąc się poruszać, przenoszony był na kocu). Mimo to nie załamał się, a siłę czerpał z modlitwy, czego świadectwo dawali współpracownicy z konspiracji. O oddaniu się w ręce Boga świadczą słowa, które w celi napisał do żony i trzyletniego synka: „Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą. Jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że Idea Chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona”. Został skazany na pięciokrotną karę śmierci, którą wykonano strzałem w tył głowy 1 marca 1951 r. br. Mateusz Orłowski, kurs V
Spotkanie
5
Katecheza
br. Andrzej Jaworski kurs IV
C
o w tym takiego ważnego, że warto o tym pisać? Szczerze mówiąc, dla mnie przykazania kościelne do pewnego momentu były jedną z „regułek”, których trzeba było się nauczyć na lekcji religii. No bo co ciekawego może być w czyichś nakazach czy przykazaniach? A jednak może…
Ponieważ o. Sebastian zakończył swoją pracę w seminarium i został mianowany gwardianem w klasztorze w Darłówku, redakcja naszego pisma poprosiła mnie o kontynuację rozpoczętego cyklu artykułów na temat przykazań kościelnych. Mam nadzieję, że uda mi się to zrobić w sposób prosty i zrozumiały. Trzecie przykazanie kościelne brzmi: „Przynajmniej raz w roku, w okresie wielkanocnym, przyjąć Komunię świętą”. Dlaczego przyjmowanie Komunii jest tak ważne? Dlaczego trzeba to robić „przynajmniej raz w roku”? Dlaczego akurat w okresie wielkanocnym?
Komunia = Spotkanie Gdyby się tak chwilę spokojnie zastanowić, na czym to wszystko polega... Czy chodzi tylko o podejście do kapłana po kawałek chleba? Jeśli przyjąć taki punkt widzenia, to rzeczywiście lepiej jest pójść do najbliższego sklepu spożywczego,
6
Nasze ycie nr 3/2014 (116)
III przykazanie kościelne: Komunia by osiągnąć podobny efekt. Jednak mówią, że to coś innego, że to sam Bóg jest obecny w tym chlebie, tylko nie można Go tak „normalnie” zobaczyć, bo potrzebna jest wiara. Czy masz taką wiarę? Czy dostrzegasz samego Boga w Hostii trzymanej w rękach księdza? Stawiam te pytania celowo i może trochę zaczepnie, by skłonić Cię do przemyślenia własnej postawy, ponieważ w tym momencie dotykamy sprawy bardzo głębokiej, o której trudno jest napisać w prostych słowach. Bo jak można to pojąć, że w momencie Komunii przyjmujemy Ciało Jezusa? Mało tego – spożywamy je, Ciało samego Boga... A kapłan każdemu człowiekowi osobno powtarza, jakby chciał mu to mocno wbić do głowy: „Ciało Chrystusa”. Nie przyjmujesz zwykłego chleba. To ten
właśnie pod postacią chleba, pokornie, bo przecież z chlebem można zrobić, co się chce. To wszystko uczynił z miłości. W Komunii możesz tego doświadczyć, spotkać Go, jeśli tylko odwrócisz myśli od codziennych spraw i zajrzysz do własnego serca. Komunia to wyjście na spotkanie. Jezus już uczynił ze swej strony krok, teraz Twoja kolej…
„Przynajmniej”? Co można robić przynajmniej raz w roku? Rachunki trzeba płacić co miesiąc. Z wypłatą w pracy podobnie. Sprząta się w domu średnio raz na tydzień, w sobotę, bo zazwyczaj jest na to czas. Jeść trzeba codziennie, i to trzy razy. Czy jest ktoś, kto jadłby tylko raz na rok i nie umarł? Odpowiedź jest oczywista: nie. A Kościół mówi, że
Czy masz taką wiarę? Czy dostrzegasz samego Boga w Hostii trzymanej w rękach księdza? sam Bóg, o którym Pismo Święte mówi: „Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1 J 4,16). To jest Twoje spotkanie z Jezusem, który przyszedł na świat, cierpiał i umarł dla Ciebie, ale też zmartwychwstał i pozostał
Komunię trzeba przyjmować raz w roku. Chyba to jest naprawdę niezbędne minimum, a nie jakieś wielkie obciążenie. Jeśli Komunia to spotkanie z Jezusem, to czy nie chciałoby się więcej? Tylko raz w roku poświęcić trochę czasu ko-
Katecheza
Przynajmniej raz w roku, w okresie wielkanocnym, przyjąć Komunię świętą muś, kto mnie kocha i komu na mnie zależy. Św. Piotr o tym pisze w swoim Liście: „Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was” (1 P 5,7). „Przynajmniej” oznacza, że można, a nawet trzeba więcej. Nie dlatego, że ktoś tak nakazał, ale dlatego, że miłość poszukuje spotkania. Dla mnie „przynajmniej” znaczy „codziennie” i nie dlatego, że tak wypada, bo jestem zakonnikiem. Chcę tego spotkania i za każdym razem odkrywam jego piękno, choć wiele jeszcze pracy przede mną,
bo jak każdy człowiek zmagam się ze słabością i grzechem. Jednak miłość Jezusa zachęca mnie do dbania o tę relację, do starania się, nawet czasem do ciężkiej walki o to, co jest mi tak drogie. Na Nim trzeba się oprzeć, bo to On nas przecież zbawił i ponieważ jest wierny. Zawsze… „Przynajmniej raz w roku” to takie minimum. Żeby duchowo nie umrzeć, nie uschnąć jak kwiat pozbawiony wody i słońca. Kościół nie narzuca, on się troszczy o dobro swoich wiernych. Czy to nie jest spojrzenie trochę z drugiej strony? Mówimy „przykazania” i myślimy „coś nam znowu każą”, ale to nie jest do końca tak. Matce, która mówi swemu dziecku: „Nie jedz za dużo słodyczy, bo cię brzuch będzie bolał” nie zarzucimy przecież, że coś mu niepotrzebnie nakazuje lub zakazuje. To troska każe jej coś takiego powiedzieć. W przeciwnym razie dziecko
mogłoby samo sobie zaszkodzić. Podobnie jest z Kościołem. Jest on matką, która troszczy się o swoje dzieci, i to właśnie troska o ich dobro sprawia, że musi czasem coś „przykazać”. Ta nasza matka ma już ponad 2000 lat! To chyba wystarczająco, by zaufać jej mądrości i posłuchać jej rad…
Taniec z gwiazdami Pozostaje jeszcze pytanie: skoro przynajmniej raz w roku powinniśmy przyjmować Komunię, to dlaczego akurat w okresie wielkanocnym? Ponieważ ten czas jest naprawdę piękny i wyjątkowy. Śmierć Jezusa na krzyżu była wielkim wydarzeniem i ofiarą, którą złożył, aby nas zbawić, ale to w Zmartwychwstaniu wybucha pełna radość chrześcijańskiego życia. Ta prawda niesie nam nadzieję, że śmierć nie jest końcem, że my także powstaniemy z niej, tak jak Jezus i dzięki Niemu. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi: „Zmartwychwstanie Chrystusa – i sam Chrystus Zmartwychwstały – jest zasadą i źródłem naszego przyszłego zmartwychwstania” (KKK 655). Dlatego jeśli już tylko raz w roku chcemy się spotkać z Jezusem w Komunii, to okres wielkanocny jest do tego najlepszy. Wtedy nawet gwiazdy tańczą z radości, bo „Chrystus prawdziwie Zmartwychwstał”. Możesz się do nich przyłączyć, jeśli tylko uwierzysz, że to ma sens. No bo czego mamy się bać? Dlaczego mamy trwać w smutku, kiedy wiara niesie tyle radości? Jezus zaprasza Cię do jedności ze Sobą. W Nim jest odpowiedź na każde pytanie i wszelką wątpliwość. Jeśli Jemu naprawdę zaufasz, nie zawiedziesz się… ■
fot.: Archiwum seminaryjne
Spotkanie
7
Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity.
fot.: www.photoxpress.com
J 15,5
Eucharystia – zjednoczenie serc
Temat numeru Dziś w dobie Internetu świat stał się globalną wioską. W komunikacji nie istnieją już granice, bariery kulturowe czy społeczne. Świat stoi przed nami otworem dając nam szeroką gamę możliwości poznania go takim jakim jest. To nadaje coraz szybsze tempo życia, ludzie przyznają się coraz częściej, że są zmęczeni. Internet z całą swoją funkcją niemalże doskonałej i ogólnodostępnej komunikacji
br. Jakub Kamiński kurs I
Eucharystia – tu stajemy się rodziną Ten sam, który wskrzesił Łazarza, uzdrowił trędowatego, przywrócił wzrok ślepemu, Ten sam pragnie też spotkać się z nami. Czy pozwolimy Mu na to? Zapominamy o tym, że w Eucharystii jest żywy Bóg. Eucharystia nas z Nim jednoczy. Spotykamy się z Życiem, z Mocą. Dzięki Niej za każdym razem odradzamy się do „nowego życia” w Jego Duchu. Gromadząc się wokół ołtarza, wychwalamy Jego święte tajemnice ziemskiego i niebieskiego życia. „Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5). Nasz Pan jest Drzewem Życia, my zaś wrośnięci w to Drzewo, połączeni z Nim, razem z innymi tworzymy wspólnotę Kościoła, Jego rodzinę, Jego dzieci. Przygarnął nas i zaprosił do swego Kościoła mimo naszych niedociągnięć, słabości, niewierności i obojętności. Nigdy nie byliśmy Mu obcy, nigdy nas nie potępił, chce, byśmy należeli do Niego na zawsze. Abyśmy
nie
rozwiązał
i samotności jednostki.
problemu
wyobcowania
Bóg nie chce nas takich – zagubionych i osamotnionych, dlatego przyszedł do nas i został z nami na zawsze. Bóg obecny w Eucharystii, jest z nami na zawsze – czyż nie brzmi to fantastycznie? w trudach i cierpieniach nie osłabli, czyni z nas wspólnotę, byśmy byli dla siebie nawzajem pomocą. Dzięki Eucharystii uczymy się też być wspólnotą serca i ducha. To On jest źródłem wszelkiego dobra i miłości, zanurzeni w Tym życiodajnym źródle, nawzajem odżywiamy się Tą Wodą Życia. To uczy nas upodabniać się do Niego, zacieśnia „rodzinne” więzy między nami, stajemy się silniejsi i dojrzalsi. Można powiedzieć, że ta najniezwyklejsza wspólnota przygotowuje nas do przyszłego, niebieskiego życia, które jest naszym przeznaczeniem.
Eucharystia – źródło miłości „A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że przywracałem im zdrowie. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości” (Oz 11,1-4a). Tak bardzo wszyscy jej pragniemy – miłości. Nieważne, czy jesteśmy młodzi, czy starsi, w naszym sercu zawsze pozostaje jej ogromne pragnienie. Tylko Bóg potrafi je zaspokoić. Wystarczy się
Jemu poddać, powierzyć się Mu bez ograniczeń, bez lęku. On nas nią wypełni. Dlaczego jednak tak często nie szukamy miłości u jej źródła, oszukujemy samych siebie, tracąc energię i popadając w smutek. Tak jest, kiedy szukamy szczęścia, akceptacji i zrozumienia za wszelką cenę u innych. To zły kierunek, on powoduje frustrację i cierpienie. Pan Bóg chce nam ich oszczędzić. Otwiera przed nami swoje poranione Serce, pełnię miłości i chce nas uzdrowić. Wie, że bez Niego usychamy, tracąc życie. Zbyt mocno nas kocha, by zostawić nas na pastwę losu. Im bardziej od Niego się oddalamy, tym bardziej Jego Miłość nas pożąda. To niezwykłe i dla nas niepojęte. Eucharystia jest spotkaniem z Miłością. Nieogarniona Miłość Boga pragnie miłości człowieka, pragnie go Sobą obdarować, uleczyć i napełnić. To spotkanie jest dobrowolne, jesteśmy wolni – możemy wybrać, Bóg nigdy nami nie rządzi, nie narzuca nam Swojej Woli „na siłę”, On czeka na nas – zawsze, z wielką tęsknotą i z przebitym Sercem, Sercem cierpiącym z miłości i dla miłości. Czy jako wolni ludzie przyjmiemy Jego za-
Spotkanie
9
Temat numeru proszenie do „idealnego świata”, jakim jest życie w Jego Miłości? „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20). Kochany Bóg znów zapewnia nas, słabych i niedowiarków, że mimo zawirowań, niepowodzeń, cierpienia i nieszczęść zawsze jest i będzie z nami. Do czasu, kiedy ponownie przyjdzie na ziemię, pozostaje Bogiem wiernym, Bogiem, który jest zaborczy o swoje dzieci i zawsze wybawia je od zła. Dziełem Eucharystii jest niewątpliwie moc jednoczenia nas – wspólnoty Baranka. Ten cud uczy nas wzajemnej miłości, wybaczania, wiary, nadziei. Gromadząc się wokół Chrystusa, promieniejemy Jego blaskiem, by móc świadczyć o Nim przed światem.
jesteście, a Ja was pokrzepię”. Któż z nas nie jest cierpiący, słaby i poraniony? Słysząc wołanie Żywego
Eucharystia – Uczta Bożego Baranka
Tak przemienieni Eucharystią, idąc przez świat, wierzmy, że niesiemy w naszych sercach, dłoniach i gestach Chrystusa. Ktoś zapyta: ale właściwie po co? Bo nasz ś w i a t tak bardzo Go pragnie.
nas kocha, musimy im przynieść Chrystusa. To nasze zadanie, to nasza odpowiedzialność wzglę-
Kochany Bóg znów zapewnia nas, słabych i niedowiarków, że mimo zawirowań, niepowodzeń, cierpienia i nieszczęść zawsze jest i będzie z nami.
10
Nasze ycie nr 3/2014 (116)
Świat potrzebuje Eucharystii
fot.: www.photoxpress.com
Termin wspólnoty w świetle Eucharystii nabiera mocniejszego znaczenia. Przynależność do Chrystusa automatycznie nas scala, buduje i czyni silnymi Jego Duchem. Nasze ciemności, lęki, problemy przestają istnieć, zostają przyćmione blaskiem Jego Potężnej Mocy. Tak bardzo pragniemy tego wyzwolenia – to ono wprowadza w nas życie. To Boże oddziaływanie tak bardzo nas dotyka, że chcemy się nim dzielić. To czyni z nas prawdziwą wspólnotę Baranka, ta wspólnota „ożywa” już w obecności Chrystusa, by móc żyć jak On, na wieki. Dzielenie się cudami Eucharystii zaprasza innych do włączenia się w nią. Uczta Bożego Baranka jest dla wszystkich poranionych, słabych, cierpiących – „przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy obciążeni i utrudzeni
Słowa nie można odmówić. Moc tego zaproszenia jest zawsze aktualna, uniwersalna. Bóg chce nas adoptować, zaopiekować się nami, być w naszym życiu, nadać mu jedyny, właściwy sens.
Zaślepiony ułudą szczęścia, nigdzie nie może go znaleźć. To my – wspólnota Zranionego Baranka, Zranionego dla nas by pokazać nam jak bardzo
dem Jego Ofiary Odkupienia nas. Eucharystia to spotkanie z Prawdą, prawdą o mnie i o tobie, prawdą o życiu, przeznaczeniu, wieczności. Eucharystia to modlitwa, modlitwa serc, modlitwa Kościoła, a właściwie uwielbienie Boga w Kościele. Eucharystia to dzielenie się darami Łaski, szczodrze nimi obdarowani, radośni i pełni Mocy chcemy rozdać je ubogim i potrzebującym. Eucharystia jest łamaniem Chleba Życia. Głodni i złaknieni Miłości przychodzimy po Nią do Źródła – Chrystusa. Eucharystia to uzdrowienie w Duchu Świętym. Tylko Chrystus m o ż e uleczyć choroby naszego ducha, dlatego otaczamy ołtarz i pełni wiary przywołujemy Jego Miłosierdzia. Eucharystia – życie Kościoła, czyni go w dzisiejszym pogubionym świecie żywym znakiem bliskiej obecności Boga. Boga kochającego, współczującego i pragnącego żyć pośród nas na zawsze. ■
fot.: flickr.com
Modlitwa charyzmatyczna
Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie. Mk 16,17–18
Temat numeru
o. Jacek Rosłaniec
Co to jest modlitwa charyzmatyczna? Czym jest modlitwa charyzmatyczna? Czym różni się od, nazwijmy to – „zwykłej modlitwy”? Słowo charyzmat pochodzi od greckiego charisma, czyli łaska. Termin ten oznacza dary duchowe, jakie daje chrześcijaninowi Duch Święty po to, żeby dzięki nim budował wspólnotę Kościoła świętego. Tak więc charyzmat jest darem Ducha Świętego, natomiast modlitwa charyzmatyczna jest modlitwą z użyciem darów Ducha Świętego.
Charyzmaty Ducha Świętego w Piśmie Świętym Chrystus wymienia jeden z charyzmatów, kiedy mówi, jakie znaki będą towarzyszyły jego wyznawcom: „…ci, którzy uwierzą (…), będą mówili nowymi językami” (Mk 16,17-18). Na potwierdzenie tych słów Jezusa, Apostołowie w czasie zesłania Ducha Świętego zaczynają mówić obcymi językami. W Nowym Testamencie poza Ewangeliami jest mowa przede wszystkim o dwóch charyzmatach: mówieniu językami (tzw. glosolalia) i darze proroctwa (Dz 10,4448; Dz 19,6; Rz 12,3-8; 1 Kor 11,4-5; 1 Kor 12,28-13, 10; 1 Kor 14, i.in.). W Pierwszy Liście do Koryntian św. Paweł wymienia nawet całą gamę różnych charyzmatów: „Nie
12
Nasze ycie nr 3/2014 (116)
chciałbym, bracia, byście nie wiedzieli o darach duchowych. (…) Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania w jednym Duchu, innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków. Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce” (1 Kor 12,1-11).
w czasach Apostołów. Zaczęli oni w różnych wspólnotach spotykać i modlić się o te same nadzwyczajne dary. Efektem modlitw, tych powstających niezależnie od siebie w różnych zakątkach Ziemi (Armenia, Stany Zjednoczone, Walia, Indie), należących do różnych kościelnych wspólnot, był tzw. chrzest w Duchu Świętym, porównywany do zesłania Ducha Świętego opisanego w Dziejach Apostolskich. Wydarzenie to wiązało się z otrzymaniem przez wiernych charyzmatów, m.in. daru języków i proroctwa.
Charyzmaty i modlitwa charyzmatyczna dzisiaj
Na początku odnowa charyzmatyczna rozwijała się w łonie wspólnot protestanckich. Pierwsze doświadczenie wylania Ducha Świętego w Kościele katolickim miało miejsce w dniach 17 - 19 lutego 1967 r. na Uniwersytecie Duquesne w Stanach Zjednoczonych. Wtedy spotykający się na rozważanie Pisma Świętego i modlitwę studenci i pracownicy naukowi uniwersytetu przeżyli chrzest w Duchu Świętym i modlitwę w językach.
W pierwszych wiekach po Chrystusie niektóre charyzmaty, jak np. glosolalia, w dużej mierze zaniknęły. Ponowne ożywienie modlitwy charyzmatycznej nastąpiło na początku XX wieku. Wierni różnych Kościołów chrześcijańskich zastanawiali się, dlaczego nie doświadczamy dzisiaj takich niezwykłych darów Ducha Świętego, jakie otrzymywali wierni żyjący
fot.: flickr.com
tłumaczenia języków. Na marginesie warto wspomnieć, że w obcych językach, których wcześniej się nie uczyła, może również mówić osoba, która jest pod wpływem złego ducha.
Jakie rozróżniamy charyzmaty i na czym one polegają? Dar języków (glosolalia) jest jednym z najczęściej spotykanych charyzmatów. O darze języków wspomina św. Paweł i już z jego słów można domyślać się istnienia dwóch rodzajów tego daru. Św. Paweł pisze o mówieniu językami ludzi i aniołów. Jednym z rodzajów daru języków jest więc mówienie w istniejącym ludzkim języku, np. w starożytnej grece albo po hebrajsku, pomimo tego że dana osoba nigdy nie uczyła się tego języka i często też sama nie rozumie znaczenia słów, które wypowiada. Często jest to jakieś proroctwo, które wypowiada Duch Święty poprzez tę osobę. Przetłumaczyć to proroctwo może osoba znająca dany język albo taka, która też posiada dar Ducha Świętego – dar
Drugim rodzajem daru języków, najbardziej powszechnym, jest dar modlitwy. Polega ona na wychwalaniu Boga, swego rodzaju dźwiękami, często śpiewem, bez konkretnych słów. W praktyce posługiwanie się tym darem bardziej przypomina wypowiadanie czy wyśpiewywanie zbitek sylab lub pewnych dźwięków niż konkretny język, który da się przetłumaczyć na konkretne słowa. Ta froma modlitwy ma zaradzić ludzkiej ułomności, która nie pozwala nam wyrazić konkretnymi słowami wielkich dzieł Bożych, ani wyrazić naszej wdzięczności, radości i uwielbienia Boga. Charyzmat tłumaczenia języków jest darem, który polega na tym, że Pan Bóg objawia danemu człowiekowi treść orędzia, które przed chwilą wypowiedział ktoś inny obdarzony darem języków.
Charyzmat proroctwa polega na tym, że człowiek obdarzony tym darem otrzymuje od Boga przesłania, orędzia skierowane do konkretnych osób lub całej wspólnoty. Mogą to być słowa pocieszenia, zachęty albo też przykrej prawdy i napomnienia. Charyzmat rozeznania duchowego. Duch Święty objawia osobie posiadającej ten dar sprawy ukryte. Rozeznanie duchowe ujawnia się szczególnie w czasie modlitwy wstawienniczej. Duch Święty pokazuje wtedy, o co trzeba się modlić, skąd wynikają problemy osoby omadlanej, jakie są ich korzenie, jakie ta osoba ma zranienia (często dla niej samej nieuświadomione), z jakich wydarzeń one wyniknęły, co trzeba w niej uzdrowić za pomocą modlitwy itd. Poza tym różni autorzy wymieniają jeszcze różne inne charyzmaty, m.in.: charyzmat uzdrawiania, łez, radości, spoczynek w Duchu Świętym, czynienia cudów, uwalniania od złych duchów itd. Jednym z najbardziej znanych obecnie charyzmatyków jest o. John Bashobora. ■
Spotkanie
13
Temat numeru
br. Daniel Śliwiński kurs IV
Liturgia Godzin Najprościej
Opactwo benedyktyńskie w Chiayi na Tajwanie. Godzina 5.30 (22.30 czasu polskiego). Br. Edward zaczyna modlitwę brewiarzową od wezwania: Domine, labia mea aperies (Panie, otwórz wargi moje), po czym bracia odpowiadają: Et os meum annuntiabit laudem tuam (A usta moje będą głosić Twoją chwałę). Myśli br. Edwarda szybko popłynęły w kierunku dziękczynienia Bogu Wszechmogącemu za wielki dar Liturgii Godzin, którą od kilkudziesięciu lat rozpoczyna i kończy każdy dzień. Myśli o tych wszystkich swoich braciach, którzy na całym świecie i poprzez wiele wieków odmawiali te same psalmy, wielbiąc Boga...
Liturgia Godzin jest to liturgiczna modlitwa całego Kościoła, to znaczy wszystkich wiernych. Polega ona na odmawianiu psalmów o konkretnych porach dnia. Każdy kapłan jest zobowiązany do odmawiania wszystkich godzin, natomiast ludzie świeccy są zachęcani, aby odmawiali przynajmniej część z nich. W wielu kościołach jeszcze do tej pory śpiewa się tak zwane ludowe Nieszpory Karpińskiego. Istnieje kilka wydań brewiarzy dla świeckich, w których najczęściej znajdują się najważniejsze z tych godzin, to znaczy: Jutrznia – modlitwa poranna, Nieszpory – modlitwa wierczorna oraz Kompleta czyli modlitwa na zakończenie dnia. Jak powstała Liturgia Godzin? Po co się nią modlić? Jakie są jej części? Co ma wspólnego br. Edward z Sylwią? O tym przeczytacie niżej.
Krótka historia Św. Paweł w Liście do Tesaloniczan wzywa ich: „Nieustannie się módlcie” (1 Tes 5,11). Wezwanie do takiej modlitwy wydaje się niemożliwe do zrealizowania, co prawda byli
fot.: Archiwum seminaryjne
Temat numeru
modlitwa nie tylko dla mnichów tacy mnisi, którzy prosili innych, aby w czasie kiedy oni śpią czy jedzą, modlili się zamiast nich. Jednak na takie rozwiązanie mogli sobie pozwolić tylko niektórzy. Początkowo chrześcijanie na porę modlitwy wybierali szczególne pory dnia, takie jak wieczór, kiedy zapalano świece, czy poranek, jako początek nowego dnia. Następnie wpatrywano się w opowiadania z Dziejów Apostolskich i tam znajdowano przykłady pór modlitwy i tak na przykład Tertulian wzywa chrześcijan do dodatkowej modlitwy o godzinie trzeciej, dla przypomnienia Zesłania Ducha Świętego (Dz 2,15). Uświadamiał także potrzebę modlitwy o godzinie szóstej, na wzór Piotra modlącego się na tarasie (Dz 10,9) oraz o godzinie dziewiątej w celu naśladowania Piotra i Jana modlących się w świątyni (Dz 3,1). Te pory modlitwy odpowiadają w naszej kulturze godzinom: 9.00, 12.00 i 15.00. Później zostaje dodana także godzina nocna, by modlący się postępowali jak Paweł i Sylas, którzy modlili się o północy (Dz 16,25). Na Zachodzie usystematyzowania Liturgii Godzin podjął się św. Benedykt i podzielił dzień na osiem godzin, a całą Księgę Psalmów w taki sposób, że w ciągu tygodnia odmawiano wszystkie psalmy. W średniowieczu zaczęły powstawać Brewiarze, czyli skrócone wersje Liturgii Godzin, które
zostały przyjęte od razu przez zakon franciszkanów, ponieważ Brewiarze były o wiele tańsze. Jednak nadal ta modlitwa Kościoła była przeznaczona tylko dla stanu duchownego, gdyż była odmawiana po łacinie. Wierni, nieznający jej, pragnęli modlić się we wspólnocie, posługując się własnym językiem. Przyczyniło się to do powstawania tzw. Małych Oficjów (jak na przykład dobrze znane Godzinki o Niepokalanym Poczęciu NMP czy ułożone przez św. Franciszka Oficjum o Męce Pańskiej). Odnowa Liturgii Godzin przyszła wraz z Soborem Watykańskim II. Dokumenty Kościoła zaczęły
wskazywać na wyższość modlitwy wspólnotowej nad indywidualną, a także na to, że jest to modlitwa całego Kościoła, to znaczy osób duchownych, zakonników i świeckich.
fot.: www.luxanima.pl
Temat numeru Cel Głównym celem Liturgii Godzin jest uwielbienie Boga w każdej chwili dnia poprzez „psalmy, hymny, pieśni pełne ducha” (Kol 3,16). To ciągłe wychwalanie Boga jest możliwe w Kościele, ponieważ nieustannie on się modli. Każda modlitwa ma także wymiar uświęcający człowieka. Słowo Boże jest jak miecz obosieczny, który przenika człowieka (Hbr 4,12), jest jak ziarno, które wrzucone w żyzną glebę wydaje plon (Mk 4,3-8). Liturgia Godzin jest przesiąknięta Słowem Bożym. Poprzez tę modlitwę człowiek poznaje Pismo Święte, w psalmach może zauważyć swoją sytuację życiową. Jest to doskonały sposób rozmowy z Panem Bogiem. Z jednej strony treści psalmów mogą być słowami naszej modlitwy, czy to błagalnej, czy uwielbienia, a z drugiej strony słowa tego samego psalmu mogą być odpowiedzią Boga na nasze pytania.
Części Każda z godzin zbudowana jest w podobny sposób, mianowicie składa się z: hymnu, psalmów i pieśni, Słowa Bożego oraz pozostałych modlitw. Skupimy się tylko na tych najważniejszych elementach. Psalmy „Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch Święty przyczynia się za nami w błaganiach”(Rz 8,26). W naszym życiu bywa, że są w nas uczucia, których nie potrafimy wyrazić. Duch Święty poprzez natchnionych autorów dał nam psalmy,
16
Nasze ycie nr 3/2014 (116)
którymi możemy się modlić do Boga i wyrażać swoją sytuację. Gdy czujemy się grzesznikami i potrzebujemy przebaczenia, możemy odmówić Psalm 51; gdy cierpimy – Psalm 31, gdy chcemy wychwalać Pana – Psalm 115, a w podziękowaniu za zbiory – Psalm 65. Niektóre psalmy mogą się wydawać nam trudne i niezrozumiałe. Jednak w takiej sytuacji kluczem do ich zrozumienia jest Osoba Jezusa Chrystusa. W Nim cały Stary Testament, w tym psalmy, znajdują wypełnienie. Hymny Zadaniem hymnów, które są tekstami niebiblijnymi, jest wprowadzenie w tematykę danej godziny czy wspomnienia, które jest ob-
chodzone. I tak w Jutrzni wołamy: „Kiedy ranne wstają zorze”, natomiast w Komplecie: „Wszystkie nasze dzienne sprawy”. Pozostałe elementy to czytania biblijne (które połączone z czytaniami z codziennej Mszy świętej odsłaniają cały skarbiec Pisma Świętego), a także czytania z dzieł świętych. Responsorium, które jest odpowiedzią na usłyszane Słowo Boże. Pieśń z Ewangelii wychwalająca Boga słowami: Maryi – Wielbi dusza moja Pana (podczas Nieszporów), Zachariasza – Błogosławiony Pan Bóg Izraela (podczas Jutrzni) lub Symeona – Teraz, o Panie, pozwól odejść swemu słudze w pokoju (podczas Komplety). Prośby obejmujące wszystkich ludzi i wszelkie intencje, Ojcze nasz i modlitwa końcowa – Kolekta. ■
...Warszawa, jedna z kamienic na Woli. Sylwia, kończy modlitwę na zakończenie dnia, czyniąc znak krzyża i mówiąc: „Noc spokojną i śmierć szczęśliwą niech nam da Bóg Wszechmogący Ojciec, i Syn, i Duch Święty”. W myśli ma cały czas słowa, które przed chwilą przeczytała: „Nie grzeszcie: niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce” (Ef 4,26). Wstaje, aby pójść do swojej współlokatorki, z którą się dzisiaj pokłóciła, jeszcze przed snem chce się z nią pogodzić. Spojrzała na zegarek: 22.30.
SŁOWNIK Godzina liturgiczna (często także „godzina”) – ogólna nazwa modlitw brewiarzowych. Jutrznia – poranna modlitwa brewiarzowa. Czytanie hagiograficzne – dłuższe czytanie pozabibilijne pochodzące najczęściej z pism jakiegoś świętego. Godzina Czytań – modlitwa odmawiana o dowolnej porze; oprócz psalmów składa się na nie dłuższe czytanie biblijne i czytanie hagiograficzne. Modlitwa w ciągu dnia – przedpołudniowa, południowa i popołudniowa, odmawiana zależnie od aktualnej pory dnia. Nieszpory – wieczorna modlitwa brewiarzowa. Kompleta – modlitwa przed spoczynkiem. Kolekta – modlitwa na zakończenie każdej godziny rozpoczynająca się od słów Módlmy się.
Z naszego życia
Kronika 30 IX Spotkanie z Panią Patrycją Hurlak
Pani Patrycja Hurlak, znana aktorka, podczas wieczornego spotkania z braćmi dzieliła się świadectwem swojego nawrócenia i doświadczeniem wiary.
2 X Przyjazd br. Johna i br. Josepha
Nasza wspólnota stała się jeszcze bardziej międzynarodowa, bo zasilili ją dwaj bracia z Kenii: br. Joseph Nyaga Kibonge i br. John Mungai Wambui, którzy przez rok będą uczyć się języka polskiego, by u nas dokończyć studia teologiczne.
6 X Prymicje o. Eugeniusza
O. Eugeniusz Hołub został wyświęcony na prezbitera 13 września br. na Białorusi. 6 października odprawił w naszej kaplicy Mszę prymicyjną.
29 X Dzień skupienia
Pierwszy w tym roku akademickim dzień skupienia, który poprowadził dla nas znany w Polsce rekolekcjonista ks. Piotr Pawlukiewicz.
8 XI Sympozjum pastoralne
„Synod o rodzinie i co dalej?” – taki temat został podjęty w ramach corocznego pastoralnego sympozjum, w którym prelegentami byli ks. bp dr hab. Wiesław Śmigiel oraz ks. dr hab. Marian Zając Spotkanie rozpoczęliśmy wspólną Eucharystią, zaś po dwóch prelekcjach uczestniczyliśmy w dyskusji panelowej.
29 XI Śluby wieczyste
O godz. 15.00 na ręce o. Prowincjała Jana Maciejowskiego profesję uroczystą w Koszalinie złożył br. Kamil Średnicki z prowincji gdańskiej. W uroczystości wzięła udział delegacja seminarium, bracia z klasztorów, licznie zgromadzona rodzina i znajomi neoprofesa.
Prymicje
Sympozjum
Dzień skupienia
Kronikarz: br. Bartłomiej Ewertowski Spotkanie
17
Fotokr
Praca w
Wielu ludzi zastanawia się jak wygląda życie w klasztorze
czy seminarium.
Otóż oprócz
modlitwy, nauki i różnych zajęć duszpasterskich nasze życie polega na radosnym wypełnianiu codziennych obowiązków.
18
Nasze ycie nr 3/2014 (116)
ronika
seminarium
tło: www.photoxpress.com
Spotkanie
19
fot.: Archiwum seminaryjne
Z naszego życia
Brat zakonny – „pół-ksiądz” czy Boży komandos Rozmowa z braćmi juniorystami Jackiem Książkiem i Pawłem Rasilewiczem „Mi osobiście Pan Bóg się nie objawił” – tak z uśmiechem o swoim powołaniu powiedział br. Paweł Rasilewicz z Grodna, który w 2009 roku wstąpił do naszego Zakonu. Wraz z nim w tym samym roku formację rozpoczął br. Jacek Książek pochodzący z małej miejscowości Mszczonów pod Warszawą. Łączy ich to, iż obaj pragną zostać braćmi zakonnymi. Obecnie po 5 latach formacji przebywają w klasztorach naszej prowincji: br. Paweł w Iwieńcu na Białorusi, zaś br. Jacek w klasztorze przy ul. Tatrzańskiej w Łodzi. W wywiadzie dla naszego czasopisma opowiedzieli nieco o swoim powołaniu i o formacji na brata zakonnego w naszym Zakonie. br. Mateusz Orłowski: Bracia, przygotowujecie się do tego, by być w Zakonie św. Franciszka braćmi zakonnymi. Powiedzcie, proszę, kilka słów o tym, kim jest brat zakonny. br. Paweł Rasilewicz: Według mnie, to osoba poświęcona Bogu, która dobrowolnie oddała się na służbę Panu Bogu i bliźniemu. br. Jacek Książek: Dla mnie brat kojarzy się z kimś bliskim.
20
Nasze ycie nr 3/2014 (116)
Bliski dla wszystkich: najpierw dla innych braci w zakonie, ale i dla wszystkich ludzi. MO: Można powiedzieć, że brat zakonny to taki „Pół-ksiądz”, czy to raczej inne powołanie. JK: Chociaż bracia i ojcowie tak samo się ubierają, to jednak są to różne powołania. PR: Ja miałem wiele razy taką sytuację, gdy ludzie mnie prosili
o spowiedź. Wtedy muszę tłumaczyć, na czym polega różnica. To nie różnica w jakości, ale w powołaniu. Ojcowie przyjmują święcenia kapłańskie, brat zaś ich nie przyjmuje. JK: Właśnie. Ojciec zakonny sprawuje sakramenty, powołaniem zaś brata jest pomoc kapłanowi. Porównałbym to do lekarza i pielęgniarza. Pielęgniarz, choć pomaga, również jest konieczny, niezbędny.
Z naszego życia MO: Czym zatem zajmują się bracia w klasztorze? PR: Bracia zakonni mają bardzo szeroki wachlarz zajęć i możliwości. Posługują w zakrystii, są organistami, krawcami, pielęgniarzami, furtianami, bibliotekarzami, kucharzami w klasztorze. Zależy to również od talentów, którymi Pan Bóg obdarzył poszczególne osoby: co kto otrzymał, tym może posługiwać. MO: Szczególnym klasztorem jest Niepokalanów, prawda? JK: No tak, tam zawody i funkcje są różne. PR: Wybór jest ogromny. Bracia pracują w drukarni, wydawnictwie, piekarni, w infirmerii i wyrabiają medaliki. Istnieje nawet możliwość bycia strażakiem. Sam chciałbym w przyszłości należeć do jednostki OSP w Niepokalanowie. MO: No proszę – na pewno byłbyś dobrym strażakiem. A co trzeba zrobić, jakie wymogi spełnić, by zostać bratem zakonnym? PR: Bratem może zostać każdy, kto w sercu odkryje głos powołania. MO: No tak – to najważniejsze. A z takich wymogów „ziemskich”? JK: Należy ukończyć przynajmniej szkołę zawodową, być zdrowym, dojrzałym człowiekiem. MO: Jak wygląda formacja? JK: Zaczyna się tak samo dla kandydatów do kapłaństwa i dla
braci zakonnych, od postulatu. Tam przez rok kandydat przygląda się zakonowi. Drugi etap to nowicjat. Polega on głównie na „uczeniu się” zakonnego stylu życia. Już na początku otrzymuje się habit, zaś na końcu składa się, po dopuszczeniu przez przełożonych, pierwsze śluby. Dalej kontynuuje się formację w Łodzi w seminarium, przez trzy lata, gdzie chodzi się na niektóre wykłady z teologii. Później rozpoczyna się posługę w jednym z klasztorów prowincji, po 2 latach składa się śluby wieczyste. MO: Wiele mówimy na razie o powołaniu brata zakonnego, kim jest brat. A co znaczy być dla was bratem w Zakonie św. Franciszka, co to znaczy być franciszkaninem? JK: Franciszek kojarzy mi się z ubóstwem i radością. Ta radość wypływa z ubóstwa. W świecie myśli się, że ubogi powinien być smutny, a tymczasem jest inaczej – patrząc na to od duchowej strony, gdy człowiek wyrzeknie się spraw tego świata, powierzy Panu Bogu, to wtedy naprawdę stanie się radosny. Bo skarby będzie miał wtedy w niebie, a nie na ziemi. PR: Ja bym dodał jeszcze to, że u św. Franciszka naśladujemy prostą modlitwę. On dużo się modlił, tak prosto, i my też mamy to naśladować. MO: Czym dla was jest powołanie? PR: Każdy człowiek jest do czegoś stworzony. Pan Bóg do czegoś go powołał. Mi osobiście Pan Bóg się nie objawił, ale poczułem w trakcie modlitwy pragnienie,
by wstąpić do zakonu, by tam być, uświęcać się, zbawić się. JK: Powołanie to też wezwanie Pana Boga do głębszej relacji z Nim. Do pójścia w nieznane za Nim, zaufanie Jemu. MO: Paweł już nieco mówił o swoim powołaniu, a jak u Ciebie, Jacku, się ono zrodziło? JK: Odczytałem je przez różne znaki, wydarzenia. Pan Bóg przez różne sytuacje dawał mi odczuć, że mam wstąpić do zakonu. Z początku się opierałem, odsuwałem te myśli o wstąpieniu do zakonu, ale w końcu wybrałem wolę Pana. MO: Moi drodzy, powiedzcie, proszę, jeszcze na zakończenie kilka słów tym, którzy stoją przed wyborem życiowej drogi. JK: Niech słuchają głosu Panu Boga, niech nie boją się pójść za Nim, gdy go usłyszą i niech pamiętają, że istnieje też zły duch, który będzie zakłócał wykonanie woli Bożej. Ale Pan Bóg jest potężniejszy, On czuwa i Jemu należy zaufać. PR: Ja również chciałbym powiedzieć wszystkim poszukującym drogi życia, by się nie bali. Niech słuchają Pana Boga, bo On wie najlepiej, gdzie zaplanował nam miejsce. MO: Słusznie! Bardzo dziękuję wam za rozmowę i życzę opieki Bożej w dalszej formacji już poza seminarium! Pokój i Dobro!
Zastanawiasz się nad wyborem drogi życiowej? Zajrzyj na stronę 26.
Spotkanie
21
Z naszego życia
Wielka przygoda życia Franciszkanie w mundurach
o. dk. Maciej Talewski kurs VI
N
ikt z nas – franciszkanów – nie urodził się zakonnikiem. Chrystus wezwał każdego z nas w odpowiedni, zrozumiały dla nas sposób i we właściwym dla nas czasie. Wezwał nas z różnych miejsc, w różnym wieku, z różnym doświadczeniem życiowym, talentami i zainteresowaniami. Dzięki temu bogactwu możemy działać na różnych polach ludzkiej aktywności, by każdemu nieść – w myśl modlitwy franciszkańskiej – miłość tam, gdzie panuje nienawiść, wiarę tam, gdzie panuje rozpacz, światło tam, gdzie panuje mrok. W tej wielkiej i różnorodnej rodzinie nie zabrakło również tych, którzy wzrastali w drużynach harcerskich i wychowywani byli w duchu przyrzeczenia i prawa harcerskiego. To właśnie my – bo i ja do tej grupy należę – postanowiliśmy niecałe dwa lata temu rozpocząć pracę nad powołaniem Franciszkańskiego Kręgu Starszoharcerskiego. Naszym celem było utworzenie jednostki działającej w ramach Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, do której mógłby należeć każdy franciszkanin mieszkający na terenie Polski, pragnący realizować swoje powołanie zakonne również na ścieżce wyznaczonej przez ideały ruchu scoutowego. Cel ten udało się zrealizować za zgodą naszych wyższych przełożonych w kwietniu tego roku.
22
Nasze ycie nr 3/2014 (116)
Można by podnieść argument, że franciszkanie prowadzą wiele dzieł oraz że nie ma potrzeby, by mnożyć nowe byty. Ktoś mógłby powiedzieć: „Róbcie dobrze to, co zaczęliście, a nie rozpoczynajcie wciąż czegoś nowego”. Jednakże człowiek, który w ten sposób spogląda na harcerstwo nie rozumie jego istoty. Ruch ten bowiem nie jest jedynie miejscem, w którym starsi instruktorzy próbują przekazać duchową i ludzką formację oraz praktyczne umiejętności swoim młodszym kolegom i koleżankom. Jest to przede wszystkim rzeczywistość, w której każdy rozwija samego siebie przy pomocy i wsparciu innych. Harcerska ścieżka to szlak już przetarty, wypróbowany przez wielu. Lecz pełen niespodzianek, nowych trudności tobie nieznanych, wymagających zaradności, samodzielności i wytrwałości. To pasjonująca próba Twoich sił. Pełna przeszkód, które każdemu życie stawia. Na pewno. Lecz możesz być też pewien, że na szlaku Harcerskiej Wielkiej Przygody znajdziesz swe Radosne Życie – pisze Andrzej Glass, jeden z doświadczonych instruktorów harcerskich. To właśnie ta idea przyświecała nam dwa lata temu i przyświeca do dziś. Każdy z nas – bez wzglę-
du na to, kim jest i jakie ma powołanie – musi nieustannie pracować nad sobą – rozwijać się. Dla nas służba we Franciszkańskim Kręgu Starszoharcerskim stała się nie tylko sposobem głoszenia Królestwa Bożego innym, ale również przestrzenią wzrastania i wzajemnego umacniania się na drodze życia zakonnego i kapłańskiego. Dzięki niej sami możemy wzrastać, a przy tym dzielić się z innymi szczególnymi darami, jakie otrzymaliśmy od Boga – charyzmatem kapłaństwa i życia zakonnego.
Jak dzielimy się swoim charyzmatem? Bracia należący do Kręgu szukają kontaktu z harcerzami i harcerkami działającymi w okolicach miejsca ich zamieszkania. Na dzień dzisiejszy utrzymujemy stały kontakt z drużynami w Trójmieście, Łodzi, Krakowie i Krośnie. Staramy się zaradzać potrzebom duszpasterskim zwłaszcza w czasie wakacji, gdy wszyscy wyjeżdżają na obozy. Organizujemy dni skupienia, jesteśmy członkami kapituł przyznających stopnie harcerskie i instruktorskie, ale przede wszystkim jesteśmy wśród harcerzy, towarzysząc im na drodze ich rozwoju. ■
fot.: Archiwum seminaryjne
Skąd pomysł na krąg harcerski u franciszkanów?
Bądź na bieżąco
Przygotowanie do małżeństwa
Suknia z welonem... Wielu zapewne doskonale pamięta przygotowania do własnego ślubu i wesela albo przynajmniej kogoś z rodziny lub znajomych. Trzeba przyznać, iż dokonuje się wówczas nakładu sporej ilości czasu, pracy, uwagi i środków, tak by wszystko ostatecznie wyszło jak najbardziej okazale oraz odświętnie. Poprzez czynione starania pragniemy nadać uroczysty oraz niepowtarzalny charakter temu wyjątkowemu wydarzeniu. I bardzo słusznie. Ale w kontekście tego pojawia się pytanie, czy w każdym przypadku odpowiednio proporcjonalnie podejmuje się tyle zabiegów oraz starań, by przygotować się do małżeństwa od strony duchowej i religijnej.
fot.: flickr.com
W
poprzednim artykule został podkreślony aspekt nierozerwalności oraz jedności małżeństwa. W kontekście tych dwóch istotnych elementów stanowiących o jego trwałym charakterze trzeba stwierdzić, że w dzisiejszych czasach bardzo często niestety jesteśmy świadkami braku trwałości małżeństw. Przejawia się to m.in. w sporej ilości rozwodów. Być może gdyby w ramach przygotowań do sakramentu małżeństwa przyszli małżonkowie bardziej gruntownie przybliżyli sobie jego istotę oraz cele, sytuacja wyglądałaby nieco inaczej.
Obrączki i wierność... Biorąc pod uwagę znaczenie oraz wagę sakramentu małżeństwa, wydaje się całkiem zasadnym, by przygotowania do niego były odpowiednio dłuższe i gruntowniejsze niż te, które przykładowo podejmujemy, by ustroić ładnie salę, zamówić dobry zespół muzyczny oraz wybrać dobrej jakości potrawy oraz trunki. Tymczasem praktyka pokazuje, iż duchowe przygotowanie do sakramentu małżeństwa w ostatniej fazie bardzo często sprowadza się do uczestniczenia w kilku spotkaniach, których zresztą potrzebę oraz zasadność i tak nieraz kwestionuje się, i to w dodatku najczęściej w gronie samych zainteresowanych. Bywa, iż więcej uwagi oraz starań poświęca się często na zakup na przykład obrączek ślubnych, niż na zgłębienie oraz wyjaśnienie sobie istoty wierności małżeńskiej, której tylko symbolem są wspomniane obrączki.
Zasada sprawiedliwości A przecież bardziej dogłębne poznanie aspektów sakramentu małżeństwa pomogłoby w pełniejszym i radośniejszym jego przeżywaniu. W tym kontekście wypada
zwrócić też uwagę na zasadę sprawiedliwości. Jednym z jej przejawów jest dotrzymywanie wcześniej wyrażonej obietnicy. W przypadku małżeństwa ma ona charakter publicznego oświadczenia złożonego przez małżonków przed Bogiem w obecności świadków oraz grona bliskich i znajomych. Słusznie także się wskazuje, iż miłość nie może być sprowadzana jedynie do uczucia. Miłość to przede wszystkim głęboka jedność podtrzymywana przez wolę. W małżeństwie chrześcijańskim dodatkowym umocnieniem jest łaska. W dużym stopniu, czy będzie ona się urzeczywistniać oraz rozwijać, zależy od nich samych. Ich wiara i dobra wola pozwala zachować jedność w chwilach skrajnie trudnych, na przykład w sytuacji, gdy któryś z małżonków mógłby obdarzyć uczuciem kogoś innego. Na kanwie poruszanego zagadnienia wybrzmiewają słowa Chrystusa: nic naprawdę nie może żyć, zanim najpierw nie obumrze. Wydaje się, że uświadomienie sobie chociażby tych kilku wskazanych aspektów sakramentu małżeństwa, znacznie przyczyniłoby się do lepszego oraz bardziej świadomego przeżywania go przez małżonków. ■ o. dk. Karol Adamczewski
Spotkanie
23
Wiara dojrzała
Jak zostałam wyrwana z niewoli diabła
W Piśmie Świętym
możemy przeczytać o
i uwalniał ich z pod władzy szatana.
który uzdrawiał ludzi z chorób
Apostołom i Kościołowi. W „Naszym Życiu” przytaczamy nadesłane do nas świadectwo Asi wyzwolonej przez Pana. Otworzyłam się na zło... Chcę opowiedzieć wam o tym, jak kiedyś byłam daleko od Boga, jak znalazłam się pod wpływem złego ducha, jak Pan Bóg pomógł mi przemienić moje życie i ostatecznie uwolnił mnie od zniewolenia diabelskiego. Moje nawrócenie zaczęło się, kiedy będąc w Katedrze Częstochowskiej na spotkaniu ewangelizacyjnym Wspólnoty Przymierza Rodzin ,,Mamre”, byłam świadkiem cudów, które były czynione przez Jezusa Chrystusa. Miałam wtedy za sobą bogaty bagaż doświadczeń, jak życie bez Boga, choć – od kiedy pamiętam – dręczyło mnie pytanie, czy On jest. Byłam osobą niepraktykującą, ale z powodu tradycji rodzinnych przyjmowałam kolejne sakramenty. Byłam też uwikłana w okultyzm. Na różne możliwe sposoby łamałam pierwsze przykazanie. Praktykowałam magię, spirytyzm, radiestezję. Interesowałam się tajemnymi siłami, potencjałami rzekomo ukrytymi w człowieku, a w rzeczywistości będącymi niczym innym jak wejściem w kontakt z diabłem. Kiedy dla zabawy zaczęłam wywoływać duchy i wróżyć, od tego momentu zaczęły towarzyszyć mi koszmary, lęki, jakaś niewidzialna obecność, narastała we mnie agresja i nienawiść przeciwko sobie samej, jak też przeciw innym, czym raniłam najbliższych, nawet fizycznie. Oddawanie się takim praktykom uczyniło mnie
24
Nasze ycie nr 3/2014 (116)
To
Chrystusie,
samo zlecił swoim
poddaną demonom, istotom, które swoje przymioty nadprzyrodzone wykorzystują, by działać przeciw ludzkiemu zbawieniu i dobru. Problem w tym, że gdy korzystamy z ich usług, zaczynamy realizować ich wizję naszego życia, a więc taką, która doprowadzi do nieszczęść, a ostatecznie śmierci w grzechu, bez Boga.
Bóg znalazł na mnie sposób Malała moja chęć do życia, żadna impreza ani zabawy z alkoholem nie koiły tej frustracji, którą nosiłam. Byłam już niemal na skraju wyczerpania, przez lęki, na które mnie próbowano od czasu do czasu leczyć, ciągłe choroby, niepowodzenia, niechęć wobec siebie. Z perspektywy czasu patrząc, nie wiem, jak znosiłam od dziecka tyle nieprzespanych nocy z powodu hałasów czy koszmarów, które były konsekwencją uwikłania. U progu liceum zaczęłam słuchać muzyki rockowej i metalu, łącznie z muzyką, która była ofiarowana
diabłu. Będąc w I klasie liceum, podjęłam decyzję, że jeśli nic się nie zmieni, to odbiorę sobie życie. W tym czasie pojawił się kolega, który chciał jechać na to spotkanie do Katedry Częstochowskiej i szukał towarzystwa. Pan Bóg wykorzystał chyba moją ciekawość nadprzyrodzonymi zjawiskami, bo szybko się zgodziłam, kiedy opowiedział mi, że dzieją się tam cuda. Chociaż wzruszające przemowy ks. katechety na religii strasznie mnie denerwowały.
Wybrałam Chrystusa W katedrze usłyszałam, jak kapłan mówi o Jezusie, o tym, kim On jest. Mówił, też do takich osób jak ja, których zresztą było tam pewnie wiele. Myślę, że wtedy Pan Bóg przez to spotkanie mówił do mnie. Bałam się, ale słysząc z ust kapłana, jak opowiada o spotkaniach z Jezusem, o swojej praktyce posługi jako egzorcysta, mimo że będąc sceptyczną, z całego serca zapragnęłam, by Pan Bóg uczynił cud, bym mogła Go poznać, by mnie ratował. Poszłam wtedy do szczerej spowiedzi, dotarło do mnie, że nie chcę mieć nic wspólnego z diabłem, że jeśli Bóg jest, to chcę należeć do Niego, a nie do upadłej istoty, która chce mnie zniszczyć. Kiedy przystąpiłam do modlitwy wstawienniczej, okazało się, że przez praktyki związane z kontaktem z demonami (wróżbiarstwo,
fot.: photoxpress.com
Wiara dojrzała Zwróciłem się do Pana, radiestezja, wywołysię na modlitwę. a On mnie wysłuchał wanie duchów) oraz Na Eucharystiach i uwolnił od wszelkiego grzeszne życie jestem wielokrotnie wręcz zniewolona przez złe- lęku. Spójrzcie na Niego, czułam, jakby skręa będziecie promienieć, go ducha (zniewolenie cały mi się w środniech wasze oblicze polega na przylgnięciu ku wnętrzności. nie płonie wstydem. diabła do osoby, któNa tym spotkaniu Oto ubogi zawołał, rą dręczy, prześladuje, i kolejnych, w któa Pan go wysłuchał, wywołuje różne dolerych od prawie 5 lat i wybawił go gliwości fizyczne czy uczestniczę, Pan Bóg ze wszystkich utrapień. psychiczne). Kapłani pokazywał i pokaAnioł Pana i egzorcyści modlili się otacza szańcem bogoboj- zuje mi, jakim wielnade mną o uwolniekim darem jest wiara nych, aby ich ocalić. nie od wpływu złego. i obecność w Kościele Skosztujcie i zobaczcie, Czekało mnie jeszcze C h r y s t u sowym. jak dobry jest Pan, wiele takich modlitw, Początkowo trudno szczęśliwy ten, kto walki z buntem, wątbyło mi odmawiać się do Niego ucieka. pliwościami, które Psalm 34,5–9 nawet Ojcze Nasz w sumie trwały około czy Zdrowaś Maryjo. 4 lat do momentu, gdy ataki ustą- Mimo trudów ciągle Pan Jezus dapiły. wał mi pragnienie zmiany, przebudowy życia na życie w jedności Zaczęłam od nowa... z Nim, w łasce. Niesamowitą łaską dla osoby, jaką byłam, żyjącej Zaczęłam żyć z Bogiem, spo- w ciągłym lęku, jest Boży pokój. wiadać się, przyjmować sakramen- Nie spodziewałam się, że Pan Bóg ty. Pan Bóg stopniowo zabierał lęk, może dać taką wewnętrzną ciszę, uzdrawiał różne dolegliwości, któ- ukojenie. Miałam czas, by się przere mi towarzyszyły, kiedy walczy- konać, jaką łaską jest modlitwa, łam o wolność na modlitwie. Diabeł własne spotkanie z Bogiem, któpróbował uniemożliwiać mi udział ry mnie kocha, a także, jaką łaską w Eucharystii, modlitwę osobistą jest wytrwała modlitwa, modlitwa przez napady boleści, które mnie Kościoła, posługa egzorcysty, kaatakowały, gdy tylko wybierałam płana. Teraz nie mam tych dole-
gliwości na modlitwie, mogę rozważać Słowo Boże. Modlitwa nie wynika już tylko z konieczności walki i pragnienia uzdrowienia, ale z pragnienia poznania Pana Boga. Za każdym razem, kiedy było czy jest mi trudno, staram się wierzyć, wyznawać wiarę w Jezusa na modlitwie, powierzać to Jemu. Jestem pewna, że dzięki temu Słowu Bożemu, które jest nam w Kościele Świętym głoszone, dziś nadal żyję i jestem szczęśliwa. Wolna od lęków, od nękań złego, ciągłego pecha. Mogę być częścią tych cudów, o których mowa w Piśmie Świętym. Do tego od 3 lat staram się formować i wzrastać w katolickiej wspólnocie „Mamre”, przez którą Pan Bóg mnie uratował, by służyć w Kościele.
...i Ty też możesz zacząć Świat się z tego śmieje, ale każdy jest stworzony do Bożej miłości, moja historia to dowód, że Pan Bóg szuka nawet tych upartych, zagubionych w grzechu z dala od Niego. Te różne trudziki, które w życiu są i będą, Pan Bóg rekompensuje wielką łaską, udziałem w Jego życiu, ale i błogosławieństwem tu na ziemi, i troską. ■
Rycerstwo Niepokalanej
o.dk. Grzegorz Owsianko kurs VI
W
apostolstwie ważną rolę pełnią wspólnie zaplanowane działania i wspólna formacja (wzajemne dbanie o rozwój wiary), dlatego w Rycerstwie Niepokalanej nie brakuje i tych elementów. Podejmują je zwykle osoby należące do MI na sposób MI 2 i MI 3. W obecnym numerze skupimy się na przynależności do Rycerstwa na sposób MI 2.
Organizacja MI – w skrócie
Św. Maksymilian przewidział wśród członków założonego przez siebie ruchu możliwość organizowania się we wspólnoty. Obecnie MI działa jako stowarzyszenie zorganizowane w ten sposób, że na jego czele stoi Prezes Międzynarodowy z własnym
MI 2: wsparcie, a nie konkurencja zarządem, a w poszczególnych państwach za jego funkcjonowanie odpowiada Prezes Narodowy. W ramach MI istnieją wspólnoty, które posiadają własny zarząd i mają m.in. formalny wpływ na organizację Rycerstwa Niepokalanej (np. poprzez udział w wyborach prezesa), bądź też funkcjonują w nieco luźniejszej formie. Ważną rolę pełnią w MI tzw. asystenci kościelni, którzy mają czuwać, aby działalność podejmowana przez członków MI była zgodna z nauką Kościoła katolickiego.
MI 2 – co to jest?
MI 2 jest sposobem obecności w Rycerstwie Niepokalanej polegającym na przynależeniu do konkretnej wspólnoty działającej w ramach tego stowarzyszenia. Wspólnota taka powinna odbywać
regularne spotkania prowadzone przez kompetentne, odpowiedzialne i żyjące duchem MI osoby, pod opieką Asystenta Kościelnego. Członkowie wspólnot mają przede wszystkim praktykować wspólną modlitwę, a także razem decydować o podjęciu działań zmierzających do realizacji celu MI – zbawienia wszystkich ludzi. Podstawą jest tu rozpoznanie własnego środowiska i wychodzenie naprzeciw jego problemom poprzez np. działalność charytatywną, edukacyjną czy wychowawczą (może to być zorganizowanie świetlicy, pomoc niepełnosprawnym, wsparcie dla rodziców, którzy wbrew temu, co niekiedy narzuca szkoła, chcą po katolicku wychować swoje dzieci itd.). Działalność wspólnoty może mieć także szerszy zakres.
Rycerstwo Niepokalanej Pokój i dobro!
Cały czas istotny jest duch
Przekonanie św. Maksymiliana, że ważniejszy jest duch niż forma, sugeruje nam, że każdy, kto nie zachowuje ducha Rycerstwa, nie powinien spodziewać się rewelacji przy zaangażowaniu się we wspólne działania i inicjatywy (po informacje na temat ducha MI odsyłam do poprzedniego artykułu bądź innych źródeł dotyczących Rycerstwa Niepokalanej, np. www.mi–polska.pl).
Nazywam się Michał Ganczar, jestem Rycerzem Niepokalanej, mężem żony oraz studentem Politechniki Warszawskiej. W lipcu 2014 r. wraz z żoną odbyliśmy rekolekcje ewangelizacyjne Rycerstwa Niepokalanej (REMI). Rozpoczęliśmy w ten sposób Szkołę Ewangelizacji Niepokalanej (SEN). Jest to trzyletni program formacyjny obejmujący: rekolekcje, spotkania oraz wykłady. Wszystko jest w duchu franciszkańskim z uwzględnieniem zasad nowej ewangelizacji, tradycji zakonu i dziedzictwa kolbiańskiego. Celem jest przygotowanie do posługi ewangelizacji z wykorzystaniem współczesnych i nowoczesnych metod, form i środków. W ciągu roku obowiązkowe są cotygodniowe spotkania w grupach, codzienna medytacja Słowa Bożego w domu oraz ćwiczenia duchowe. Nasza grupa zbiera się w klasztorze przy kościele Stygmatów św. Franciszka w Warszawie. Jest nas 10 osób i animator. Spotykamy się z Chrystusem, wspólnie się modlimy i dzielimy naszym doświadczeniem duchowym z medytacji Słowa Bożego. Tematy do rozważań są ściśle powiązane z tematyką kerygmatu głoszonego podczas rekolekcji. Siedem jego etapów zostało podzielonych na cztery części. Jedna część odpowiada jednemu tygodniowi pracy formacyjnej i zawiera siedem medytacji. Naszym celem jest trwanie w krzewie winnym (w stałej, bliskiej obecności naszego Mistrza) i budowanie więzi między członkami wspólnoty. Dnia 09.10.2014 odbyło się nasze pierwsze spotkanie. Po Mszy świętej przeszliśmy do pięknej salki. Stare drewniane meble, okrągły stół i pokaźna biblioteczka robiły wrażenie. Co jednak najważniejsze – Niepokalana i Jezus też tam byli. Animator zapalił świecę – Lumen Christi i poprosiliśmy o obecność Ducha Świętego. Rodzina była w komplecie. Niesamowitym było to, jak słowo Boże do każdego trafia w jedyny, wyjątkowy i osobisty sposób. Nigdy przedtem nie doświadczyłem tak silnego poczucia, że każdy z nas jest inny, a jednocześnie każdy podobny jest do Boga. Po części formalnej nastąpił czas na herbatkę i luźną rozmowę. Chwała Panu za to i czekam na kolejne spotkanie. Jest to nasza droga do wiary, jaką z żoną odpowiedzialnie wybraliśmy. Trwanie we wspólnocie i praca ze Słowem Bożym pomaga codziennie się nawracać. Naszą przewodniczką jest Niepokalana.
Ułatwienie a nie konkurencja Św. Maksymilian podkreślał, że tam, gdzie jest potrzeba, należy zakładać koła MI. Jednak w miejscach, gdzie istnieją już inne ruchy i wspólnoty kościelne, nie należy tworzyć dodatkowej wspólnoty MI, ale wspierać już istniejące. Członkowie MI mogą więc, a nawet nieraz powinni, działać w ramach innych wspólnot, gdy
założenie własnej wprowadzałoby niepotrzebne podziały i sztuczną konkurencję. Mają oni jednak starać się, aby duch MI przenikał również inne wspólnoty (nie niszcząc ich, ale wzmacniając). Nie ma więc żadnej sprzeczności w tym, gdy ktoś pragnie żyć duchem MI, a przynależy do innej wspólnoty czy stowarzyszenia kościelnego, bo… ważniejszy jest duch niż forma. ■
fot.: Archiwum seminaryjne
Niezwykle ważne są wspólnoty osób chorych i cierpiących, których członkowie wzajemnie umacniają się w wierze i ofiarowują swoje cierpienia Panu Bogu, wspierając w ten sposób tych, którzy działają czynnie. Trzeba pamiętać, że działania konkretnych członków wspólnoty ograniczone są codziennymi obowiązkami rodzinnymi, zawodowymi itp. Stopień zaangażowania w działalność wspólnoty nie jest więc wyznacznikiem zaangażowania w MI w ogóle.
Klasztory
br. Kamil Piotrowski kurs II
Łódź Łagiewniki Łódź Łagiewniki W pięknie położonym miejscu, tuż przy ścianie drzew łagiewnickiego lasu, znajduje się jeden z najbardziej znanych klasztorów prowincji warszawskiej. Kilka lat temu Łagiewniki zostały przyłączone do miasta Łodzi. Wcześniej była to wieś. Sam klasztor mieści się w północnej części Łodzi, tuż obok Zgierza i skrzyżowania autostrad. Od miasta oddzielony jest ogromnym lasem, który jest jednym z największych parków w Europie. Dlatego właśnie nasz klasztor, pomimo że znajduje się w mieście, jest oazą spokoju.
Krótka historia miejsca Pierwszą drewnianą kaplicę w tym miejscu pod wezwaniem św. Antoniego zbudowano w roku 1676, czyli na długo przed powstaniem samej Łodzi. Ten rok uważa się za datę przybycia franciszkanów. Powodem fundacji kaplicy było objawienie się św. Antoniego z Padwy prostemu cieśli o imieniu Jerzy. Antoni prosił go, by na tym miejscu postawiono kapliczkę ku jego czci. Jerzy bał się, że nikt mu nie uwierzy, dlatego nikomu nic o tym nie powiedział. Zdecydował się wreszcie to powiedzieć, kiedy okolicę nawiedził pomór owiec, który został zażegnany dzięki wstawiennictwu u św. Antoniego. Kaplica powstała jako wotum wdzięczności za okazane łaski. Te
28
Nasze ycie nr 3/2014 (116)
wydarzenia sprawiły, że miejsce zaczęły odwiedzać coraz liczniejsze grupy pielgrzymów z okolic. Dnia 18 marca 1681 roku nuncjusz papieski ogłosił Łagiewniki miejscem cudownym. Niemal od razu po tym fakcie przystąpiono do budowy drewnianego kościoła i klasztoru. Po paru latach przybywało już tylu pielgrzymów, że trzeba było wznosić murowaną świątynię. Drewno z poprzedniego kościoła przeznaczono na budowę kapliczek, które wzniesiono niedaleko pierwszej kapliczki antonińskiej. Łagiewniki były jednym z najbardziej znanych sanktuariów św. Antoniego na terenie Królestwa Polskiego, więc pielgrzymi przybywali tu nawet z Pomorza i Czech. Po powstaniu styczniowym klasztor niestety uległ kasacie, ze względu na zaangażowanie braci w tym zrywie. Po pierwszej wojnie światowej w roku 1918 franciszkanie powrócili i rozpoczęli działalność duszpasterską, którą musieli przerwać w lutym 1940 roku. Naziści urządzili wtedy w kościele magazyn, z klasztoru uczynili warsztaty naprawy samochodów i czołgów. Powrót na stałe miał miejsce niemal dokładnie 5 lat później, a więc już po wyzwoleniu terenów spod okupacji niemieckiej. W kolejnych latach w klasztorze mieścił się zakonny nowicjat, kolejno studium filozofii, Wyższe Seminarium Duchowne, dla którego powstał obok nowy budynek w latach 1981 – 1986.
Klasztory
Sanktuarium św. Antoniego Drugi wielki Patron sanktuarium Łagiewnickie sanktuarium, oprócz św. Antoniego, ma drugiego Patrona. Jest nim franciszkanin o. Rafał Chyliński (1694-1741), który spędził tu najbardziej dojrzałe i owocne lata swego życia. Trwał na modlitwie i umartwieniu, zasłynął jako niezwykły spowiednik i człowiek miłosierdzia. Nazywany był „dziadowskim biskupem”, gdyż w swej prostocie całym sercem oddawał się biednym, chorym i trędowatym. Umarł w łagiewnickim konwencie. Pochowany został w podziemiach kościoła i przez ponad dwa stulecia nieprzerwanie odbierał cześć. Został beatyfikowany w czerwcu 1991 roku przez papieża Jana Pawła II. Po tym wydarzeniu błogosławionemu urządzono publiczną kaplicę obok prezbiterium i tam przeniesiono jego relikwie, które znajdują się w tym miejscu do dziś. Bł. Rafał odbiera szczególną cześć w Łodzi. Do jego grobu przybywa z miasta wielu pątników.
Działalność duszpasterska Aktualnie 9 ojców i 3 braci pracujących w tutejszym klasztorze obsługuje liczącą około 2500 wiernych parafię. Są oni także spowiednikami i wykładowcami w położonym obok franciszkańskim Seminarium. Pełnią posługę codziennej 4-godzinnej spowie-
dzi, prowadzą kapelanię pobliskiego szpitala, katechizują dzieci w szkole podstawowej i obsługują przybywających pielgrzymów. Co ciekawe, w okresie letnim liczba uczestniczących w niedzielnej Mszy świętej wynosi 300% (odnośnie do liczby parafian). Spowodowane jest to przybywaniem do Sanktuarium sympatyków z całej Łodzi, Zgierza i okolicznych wsi. Latem odbywa się tu również mnóstwo ślubów ze względu na niezwykłość miejsca. Zapraszamy do odwiedzenia tego przenikniętego świętością miejsca, by oddać cześć św. Antoniemu i bł. Rafałowi.
Msze święte ku czci św. Antoniego W każdy wtorek o godz. 9.00: Msza święta w intencji czcicieli św. Antoniego z homilią, modlitwami i uczczeniem relikwii; w każdy wtorek po Mszy Świętej o godz. 18.00 nabożeństwo do św. Antoniego z litanią i uczczeniem relikwii.
Msze święte Niedziela 7.00 8.00 9.30 11.00 12.30 16.00 18.00
Dni powszednie 7.00 9.00 18.00
Msza święta ku czci bł. Rafała Chylińskiego Msza wotywna o bł. Rafale w drugą niedzielę miesiąca o godz. 15.00, z modlitwami i uczczeniem relikwii. ■
Spotkanie
29
fot.: Archiwum seminaryjne
W „Naszym Życiu” po raz kolejny wspominamy osobę bł. Jakuba Strzemię, franciszkanina, biskupa halicko-lwowskiego. Powodem jest historyczne wydarzenie – wystawa poświęcona bł. Jakubowi, którą zorganizował Instytut Franciszkański w naszym seminarium 19 października 2014 r. Po raz pierwszy w Łodzi prezentowane były XV, XVII- i XVII-wieczne pamiątki związane z Błogosławionym, na co dzień przechowywane w skarbcu krakowskiego klasztoru franciszkanów. O szczegółach związanych z tym wydarzeniem z o. dk. Rafałem Antoszczukiem pomysłodawcą, organizatorem i kustoszem wystawy rozmawiał br. Łukasz Sołtysiak. Ł.S.: Bł. Jakub Strzemię, jak sądzę, jest jednym z tych polskich świętych, którzy wciąż są za mało znani. Jak myślisz, dlaczego? R.A.: Myślę, że powód jest prosty. Trzeba jednak tu powiedzieć, że kult Jakuba był znaczny i trwał od niepamiętnych czasów. Beatyfikacja Jakuba Strzemię przypadała na trudne lata, jakie przeżywała nasza Ojczyzna i Zakon. Rozbiory, a po nich dwie wojny światowe, zmiana granic państwa, a co za tym idzie – przesiedlenia oraz lata komunizmu nie pozwoliły na zbyt szerokie rozwinięcie
30
Nasze ycie nr 3/2014 (116)
się kultu tego Błogosławionego. Mimo tego wszystkiego kult ten mniej lub bardziej był obecny i przetrwał do naszych czasów w różnych miejscach i w naszym Zakonie. Świadectwem tego mogą być obecne w wielu różnych kościołach relikwie bł. Jakuba, a także jego wizerunki w różnej formie. Ja odnalazłem ich ponad 200 w kościołach w Polsce, na Ukrainie, we Włoszech, w USA. Ł.S.: Co Ciebie osobiście fascynuje w tej postaci? Kiedy spotkałeś się pierwszy raz z Jakubem Strzemię?
R.A.: Z tym Błogosławionym zetknąłem się po raz pierwszy, przychodząc na postulat. Wtedy to zrobiło mi się go żal. Razem ze św. Antonim jest Patronem mojej zakonnej prowincji; o ile zawsze św. Antoni jaśniał, o tyle Jakub był zawsze gdzieś z tyłu, taki matowy, mało wyraźny. Znalazłem jego życiorys i zacząłem o nim rozmawiać z wieloma ludźmi. Od tego czasu zacząłem otrzymywać mnóstwo listów z życiorysami bł. Jakuba oraz artykułami na jego temat. Można powiedzieć, że Jakub sam wepchnął się w moje ręce. Co mnie w nim fascynuje? Kilka rzeczy:
Franciszkanizm
Pamiątki po bł. Jakubie Strzemię jego sposób ewangelizowania – to nie jakieś wymyślanie i wydziwianie, stawianie wszystkiego na głowie, ale posługiwanie się tym, co daje Kościół katolicki. Oczywiście Jakub był otwarty na nowinki, ale zawsze jednak w ramach nauki i Tradycji Kościoła. Inna sprawa to jego kult Eucharystii, wielka miłość do Matki Bożej, a szczególnie dziś tak dewaluowane posłuszeństwo Kościołowi. To według mnie jego cecha heroiczna, dana nam na dzisiejsze czasy. Na pewno do tego dochodzi jego pokora. Jakub był członkiem Rady Królewskiej, był w Episkopacie Polski pierwszym biskupem po biskupie Gniezna, a mimo to umiał znaleźć się nie tylko na dworze królewskim, ale i między maluczkimi, ubogimi a szczególnie między dziećmi. Fascynująca cecha, którą powinien mieć każdy duchowny! Do tego dodam jeszcze jego głęboką i zwyczajną wiarę – niezwykłe. Ł.S.: Rafale, skąd pomysł na wystawę? R.A.: Przez ostatnie pięć lat w seminarium łagiewnickim organizowałem triduum ku czci bł. Jakuba. W tym roku po raz ostatni, gdyż kończę studiowanie tutaj. Za każdym razem, kiedy podczas triduum była tzw. Wieczornica Jakubowa, Ojcom i Klerykom pokazywałem fotografie relikwii, przedstawień Jakuba, miejsc z nim związanych oraz różnych pamiątek. Od zawsze chciałem, by Bracia mogli zetknąć się osobiście z oryginałami, by mogli dotknąć trochę historii franciszkańskiej. Pomyślałem, że mogłoby to być podczas ostatniej Wieczornicy Jakubowej, a wysta-
wę może zorganizować Instytut Franciszkański. Pomysłem podzieliłem się z Rektorem Seminarium oraz z Dyrektorem Instytutu, którzy ideę tę zaakceptowali. Po rozmowach i ustaleniach z klasztorem św. Franciszka w Krakowie, rozpoczęły się przygotowania. Pozwolę sobie tutaj na podziękowania Rektorowi Seminarium – o. Piotrowi Matuszakowi, Dyrektorowi Instytutu Franciszkańskiego – o. Mirosławowi Adaszkiewiczowi oraz Gwardianowi Klasztoru św. Franciszka w Krakowie – o. Romanowi Banasikowi i Skarbnikowi klasztornemu – o. Franciszkowi Solarzowi, za niezwykłą otwartość, zaufanie, życzliwość i pomoc w zorganizowaniu wystawy. Ł.S.: Czemu ta wystawa była aż tak wyjątkowa? Czy można powiedzieć, że było to wydarzenie historyczne? R.A.: Oczywiście, że tak. Nie często zabytki takiej klasy wyjeżdżają ze skarbca klasztoru św.Franciszka. Po raz pierwszy i zapewne ostatni, w auli seminaryjnej były prezentowane tak czcigodne i zabytkowe pamiątki. Trzeba też tu nadmienić, że oprócz krakowskich skarbów pokazane zostały dwa kielichy z pateną, które przechowywane są w Klasztorze św. Antoniego w Łagiewnikach. Ł.S.: Co można było zobaczyć na wystawie? R.A.: Na wystawie można było obejrzeć pontyfikalia bł. Jakuba, tzn.: mitrę, pastorał, ornat i kapę. Ponadto: tablicę z jego grobu-relikwiarza z nieistniejącego już kościoła Świętego Krzyża
ze Lwowa, srebrny krzyż z relikwiami Jakuba, który do II wojny światowej był w katedrze lwowskiej, a który ofiarował franciszkanom abp E. Baziak wypędzony ze Lwowa. Zaprezentowane były także dwa obrazy bł. Jakuba pochodzące z XVIII w., w tym jeden z nich przedstawiający cud mitry bł. Jakuba. Zwiedzający mogli podziwiać także wspomniane już dwa kielichy z łagiewnickiego klasztoru. Jeden z XVI, a drugi z przełomu XV i XVI w. Całość ekspozycji dopełniały reprodukcje wizerunków Jakuba oraz przedwojenne i współczesne publikacje jemu poświęcone, które są częścią zbiorów Instytutu Franciszkańskiego. Chciałbym jeszcze raz podziękować osobom, dzięki którym mogła odbyć się ta wystawa: o. Ireneuszowi Klimczykowi – Gwardianowi Klasztoru w Łagiewnikach, o. Mirosławowi Bartosowi – Gwardianowi Niepokalanowa, Beacie Chylińskiej – Pracownikowi Naukowemu Instytutu Franciszkańskiego, Annie Walaszczyk – Kierownikowi Oddziału Muzeum Miasta Łodzi, Zenonie i Markowi Hilińskim ze Zgierza, Iwonie i Andrzejowi Przechodzeniom, Monice Zagajewskiej ze Zgierza, Katarzynie Binko z Przemyśla, Dariuszowi Fedykowi z Wrocławia, br. Józefowi Jankowskiemu, o. Grzegorzowi Kordkowi, br. Krzysztofowi Kogutowi, br. Danielowi Śliwińskiemu, br. Łukaszowi Jankowskiemu, br. Bartkowi Ewertowskiemu, br. Rafałowi Majczakowi. ■
Spotkanie
31
Komiks
32
Nasze ď‚Życie nr 3/2014 (116)
Fra
Giuseppe cz. 4
Komiks
czyli życie św. Józefa z Kupertynu
Spotkanie
33
Test biblijny 1. Jakimi słowami rozpoczął Pan Jezus publiczną działalność w Galilei po pobycie na pustyni? A. „Ja jestem z wami aż do skończenia świata”. B. „Pójdźcie za mną!” C. „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie”. D. „Miejcie się na baczności przed ludźmi”. 2. Skąd był setnik, który poprosił Pana Jezusa o uzdrowienie swego sługi? A. Z Nazaretu. B. Z Jerycha. C. Z Kafarnaum. D. Z Sydonu. 3. Pytanie Pana Jezusa do uczniów: „Za kogo ludzie Mnie uważają?” padło: A. pod Cezareą Filipową. B. w Judei. C. pod Betsaidą. D. w Idumei.
6. Jakie małżeństwo z Dziejów Apostolskich oszukało apostołów w sprawie swojego majątku? A. Pryscylla i Akwila. B. Korneliusz i Berenike. C. Ananiasz i Safira. D. Linus i Klaudia. 7. „Paweł, z woli Bożej apostoł Chrystusa Jezusa, i Tymoteusz, brat (…)”. Jest to początek Listu św. Pawła: A. Do Galatów. B. Do Efezjan. C. Do Filipian. D. Do Kolosan. 8. Która nazwa Kościoła nie występuje w Listach do Kościołów z Apokalipsy św. Jana? A. Sardes. B. Milet. C. Smyrna. D. Filadelfia.
4. Kazanie na Górze znajduje się w Ewangelii według: A. Św. Jana. B. Św. Łukasza. C. Św. Marka. D. Św. Mateusza.
9. „Piszę do ciebie ufny w twoje posłuszeństwo (…)” napisał św. Paweł pod koniec: A. Pierwszego Listu do Tymoteusza. B. Drugiego Listu do Tymoteusza. C. Listu do Tytusa. D. Listu do Filemona.
5. Dokończ: „Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i…”: A. „…były ze Mną tam, gdzie Ja jestem”. B. „…by owoc ich trwał”. C. „… miały je w obfitości”. D. „…były mocne w wierze”. ie
10. Niewierny Apostoł Tomasz miał przydomek: A. Justus. B. Didymos. C. Boanerges. D. Hakeldamach. oprac. br. B. Ewertowski
n ąza i w oz za r : ch a d 6 ecki o 1 i r 1 g w . ś Na z nr z dla u test rewiar B 3x
Na rozwiązania czekamy do 28 lutego 2015 r. Odpowiedzi prosimy nadsyłać na adres redakcji WSD OO. Franciszkanów ul. Okólna 185, 91–520 Łódź Łagiewniki z dopiskiem na kopercie: KONKURS BIBLIJNY lub na mail: naszezycie@seminariumfranciszkanskie.pl
Nagrody z nr. 115 otrzymali: Tomasz Szypczyński z Ostródy, Helena Ratajczak z Gniezna i Sławomira Jasińska z Radziejowa.
1 6
A B C D A B C D
2 7
A B C D
3 8
A B C D
4 9
A B C D
5 A 10 A
B C D
A B C D A B C D A B C D B C D Imię i nazwisko........................................................................ I Z D E I Adres......................................................................................... ODPOW A T R KA 116 Wiek.....................
34
Nasze ycie nr 3/2014 (116)