KRZYSZTOF RZEŹNICZEK Nocne życie światła
BIURO WYSTAW ARTYSTYCZNYCH „U JAKSY” W MIECHOWIE
KRZYSZTOF RZEŹNICZEK Nocne życie światła
„U
JAK
SY” W MI
E
OW
GALE
RI
CH
A
Projekt realizowany przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego
IE
W
ST
C
O
ZN
Y CH
BIU R
Y
AW A RT YS
TY
VW, 2012, olej, pล รณtno, 46 x 33 cm
Krzysztof Rzeźniczek Krzysztof Rzeźniczek urodził się w Mikołowie. Jest absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, którą ukończył dyplomem głównym w pracowni malarstwa prof. Kazimierza Cieślika oraz aneksem w pracowni rysunku prof. Antoniego Cygana. Obecnie pracuje na macierzystej uczelni na stanowisku adiunkta w pracowni rysunku prof. Antoniego Kowalskiego i pracowni technologii rysunku i malarstwa Agnieszki Trzos. W 1999 roku otrzymał stypendium Ministerstwa Kultury i Sztuki. W 2006 wyróżnienie na XXI Festiwalu Malarstwa Współczesnego w Szczecinie oraz Grand Prix w konkursie o nagrodę Fundacji im. Franciszki Eibisch w Warszawie. W 2015 roku uzyskał stopień doktora sztuki. Jest autorem 14 wystaw indywidualnych oraz uczestnikiem ponad 50 wystaw zbiorowych w kraju i za granicą. Zajmuje się głównie malarstwem, rysunkiem oraz fotografią.
Malowane nocą Obrazami Krzysztofa Rzeźniczka zajmowałem się „z urzędu”, recenzując jego doktorat. Nic zatem dziwnego, że ten tekst będzie rodzajem persyflażu, bo moje zdanie na temat jego twórczości ani trochę się nie zmieniło. Krzysztof Rzeźniczek nie jest malarzem pochopnym. Wręcz przeciwnie: jest perfekcjonistą, i to ta cecha nie pozwala mu uznać dzieła za skończone, jeśli nie spełnia ono jego oczekiwań w stopniu najwyższym, pomimo że tak zwana publiczność okazuje swoją satysfakcję na długo przed końcem jego twórczego trudu. Zastanówmy się więc, co zawsze malował (i maluje do dziś) Krzysztof Rzeźniczek? Odpowiedź zdaje się prosta: światło. Gdyby jednak pozostać przy tej refleksji, uznalibyśmy, że wystarczy teraz przypomnieć definicję chiaroscuro, czyli kontrastu między płaszczyznami oświetlonymi a zacienionymi, dzięki którym malarz tworzy iluzję trójwymiarowości, kreując przy tym dramatyczny czy choćby poetycki nastrój. Przyglądając się dalej, zauważylibyśmy, że od jakiegoś czasu maluje on światło sztuczne: elektryczne. Tu znów wspominając obrazy Luki Cambiasa, Caravaggia, Rembrandta czy Georges’a de La Toura, celebrujących migotliwe światło świec, czy pomijając plakatowo jednoznaczną Lampę uliczną Giacoma Balla, skupiając uwagę na Nocnych włóczęgach Edwarda Hoppera, nie znajdziemy się znacząco bliżej fenomenu malarstwa Krzysztofa Rzeźniczka, bo tutaj ważny jest sztafaż, wzajemne relacje bohaterów tego nokturnu. Nieco więcej podobieństw znajduję w Hopperowskich Pokojach do wynajęcia, a to z powodu stawianych przez malarza pytań o źródło, a właściwie dwa źródła światła: ze środka i z zewnątrz sportretowanego domu. Gdybym jednak nie Rzeźniczkowi, a Hopperowi szukał precedensów, to wspomniałbym raczej obrazy z serii Imperium światła René Magritte’a z racji swoistej zabawy sprawdzanymi po wielekroć „stałymi” regułami oświetlania sceny obrazu. Nasz malarz jest daleki od gry konwencjami, nie chce popisywać się swoim niewątpliwym zresztą kunsztem malarskim dla samego tylko uwierzytelniania kompetencji
Drzewo II, 2011, gwasz, papier, 45 x 60 cm
Drzewo I, 2011, gwasz, papier, 45 x 60 cm
i dowodzenia wyszukanego poczucia humoru. Dostrzegam w nim raczej swoistą obsesję, każącą mu każdorazowo, kiedy jakiś temat czy wizja głęboko go poruszy, dawać im wyraz najlepiej jak potrafi. Pozwoliłem sobie na komplement wobec jego umiejętności, a mamy tu do czynienia z wartościami niemal wymierającymi. Współczesna sztuka nie szuka już tego rodzaju kompetencji. Szczera amatorszczyzna daleko łatwiej znajduje poklask nie tylko u szerokiej, wyedukowanej w Internecie publiczności, ale nawet u jurorów prestiżowych konkursów i w opiniotwórczych, fachowych periodykach. Mistrzowsko opanowany warsztat, nieprzeciętna wrażliwość na nierozpoznawalne dla innych niuanse skali barwnej, dzielenie włosa na czworo wobec jakości śladów pędzla zostawianych na płótnie – to dzisiaj raczej balast utrudniający marsz po sukces. Tym bardziej doceniam jego upór w kreowaniu artefaktów jednoznacznie zakotwiczonych w domenie estetyki, co postrzegam jako manifestację postawy zasadniczo odmiennej od panującego od ponad dekady przekonania, że stosownym dla sztuki współczesnej jest język socjologii i polityki. (Cierpkie uwagi dotyczące „martwej natury krytycznej” odnoszę do polskich realiów.) Dzisiaj, gdy oceniam foto-realistyczny cykl stworzony w związku z przewodem doktorskim, dostrzegam oprócz tropu mistycznego drugą jego cechę: zmaganie z realnością. Najprościej będzie mi to przedstawić, posługując się myślą Jacques’a Lacana, który estetyczną kontemplację definiował, określając niektóre kierunki jako dążące do trompe l’oeil chcące oszukać oko, a całą sztukę określił jako próbującą dompte-regard: ujarzmiającą spojrzenie. W swoich wywodach Lacan, przywołując opowieść o pojedynku między Zeuksisem (którego doskonale zobrazowane winogrona znęciły ptaki) a Parrasjosem (który tak wiernie namalował zasłonę, że jego przeciwnik chciał ją przesunąć, by zobaczyć, co się za nią kryje), wywodzi, że cała ta historia opowiada o różnicy pomiędzy schwytanym, znęconym przynętą zwierzęciem a oszukanym człowiekiem. Zwierzę nęci sama powierzchnia, człowiek zaś daje się oszukać przez to, co
Totem I, 2007, olej, płótno, 140 x 80 cm
Modrzew, 2015, olej, płótno, 165 x 230 cm
leży poza nią. Według Lacana poza obrazem znajduje się realne, z którym malarz jako twórca wchodzi w dialog. W konkluzji przeciwstawia owo realne znajdujące się poza obrazem, nieustannie nas nęcące, symbolicznemu – będącemu wręcz negatywem realnego. Owo realne ma jeszcze do tego moc kwestionowania dawnego przywileju podmiotu, polegającego na posiadaniu wzroku i samoświadomości, jak również dawne panowanie podmiotu nad reprezentacją w tym aspekcie, który świadczy o jej przynależności do podmiotu. Każe to Lacanowi na tradycyjny stożek perspektywy wychodzącej z podmiotu nałożyć inny stożek, który wychodzi z przedmiotu na poziomie źródła światła nazwanego przez niego spojrzeniem. Te spekulacje, znalezione kiedyś w książce Hala Fostera Powrót realnego, wydają się, jak ulał, pasować do mojej próby odczytania na nowo fenomenu twórczości Krzysztofa Rzeźniczka. Mógłbym też pójść dalej tropem Fostera i spekulować nad hiper- bądź surrealistyczną naturą jego twórczości. Należałoby wtedy za au-
Rybnicka 9, 2015, olej, płótno, 150 x 230 cm
torem zaryzykować twierdzenie, że hiperrealizm wiąże się z tym, co najniższe i chce się nad tym unosić. W przeciwieństwie do surrealizmu chce ukrywać, a nie ujawniać tego, co realne. Te próby skazane są (zdaniem Fostera) na niepowodzenie, bo iluzja nie potrafi oszukać oka ani ujarzmić spojrzenia, a więc ochronić przed realnym, stając się traumatycznym iluzjonizmem. Akces Krzysztofa Rzeźniczka do nurtu surrealistycznego okazuje się wtedy ze wszech miar usprawiedliwiony, czego dodatkowo dowodzą tytuły obrazów, którymi zdaje się nas zapraszać na ulicę Pszczyńską, Rybnicką, pod dom Preisa. Najlepiej nocą. Z tezą Lacana o dwu nakładających się stożkach w ramach patrzenia na obraz rymuje się zabieg Krzysztofa Rzeźniczka wprowadzający jego samego – autora – w tkankę obrazów: Light My Fire czy Pszczyńska. Tak więc ryzykując dalej: znany nam dotąd Krzysztof Rzeźniczek – malarz wypowiadający się w języku symboli, wkraczając w domenę surrealizmu, zaczął mierzyć się z realnością w jej onirycznym kształcie. Zaczął nobilitować stojącego przed obrazem widza, czyniąc z niego niezbywalny element struktury tego obrazu.
Pszczyńska 62, 2013, olej, płótno, 70 x 100 cm
To zanurzone w sięgającej XVII wieku tradycji malarstwo ma zarazem wiele cech sztuki na wskroś współczesnej. Więcej nawet: sądzę, że sztuka Krzysztofa Rzeźniczka niejako antycypuje zmiany w stosowaniu kryteriów oceny wobec sztuki dziś w Polsce powstającej. Coraz liczniejsze głosy publiczności, oczekującej na dzieła z powrotem osadzone w kategoriach szeroko rozumianej estetyki, niekoniecznie naznaczonej cudzysłowem postmodernizmu, znalazły już właściwy rezonans na wielu światowych przeglądach w cyklach biennale czy triennale, jak choćby zeszłoroczne Biennale w Lyonie. Tyle moich dobrych przeczuć. Najbliższe lata pokażą, czy Krzysztof Rzeźniczek „znacząco zaznaczy” należne mu miejsce we współczesnej sztuce polskiej, czy jak zwykle byłem w „mylnym błędzie”. prof. Kazimierz Cieślik
Z cyklu Nocne życie światła – Uno, 2011, olej, płótno, 50 x 100 cm Okładka przód: Wyspa I, 2013, olej, płótno, 110 x 150 cm Kontakt do artysty: krzezniczek@gmail.com
© Copyright by Biuro Wystaw Artystycznych „U Jaksy” w Miechowie Opracowanie graficzne – Paweł Olchawa
ISBN: 978-83-63753-55-9 Wydawca: Biuro Wystaw Artystycznych „U Jaksy” Plac Kościuszki 3a, 32-200 Miechów tel. 41 381 01 87, tel./fax (+48) 41 383 07 95 e-mail: u.jaksy@gmail.com; www.ujaksy.pl Druk: Drukarnia SKLENIARZ ul. Bolesława Czerwieńskiego 3d, 31-319 Kraków