GAGA 9

Page 1

wiosna nr 9/10

9,90 zł

o pięknym dzieciństwie

Cena 9,90 zł (w tym 7% VAT)

PAWEŁ ALTHAMER Local Hero z dziećmi

umer indeksu:

Temat numeru



gaga wiosna

1

Ciało

To ciekawe, że „dać ciała” oznacza porażkę i niepowodzenie. Wydaje się, że dawanie ciała to praca raczej dla Boga i kochanka. Ale – w ważnym sensie – jest to definicja rodzicielstwa. Bez względu na to, czy ulepione z gliny (która by tak nie wolała?!), czy wypchnięte z brzucha, efektem zarówno niebiańskich działań, jak i ludzkich porodów jest żywe, pachnące, pełne fascynujących zakamarków CIAŁO. Jako temat numeru okazało się materią wdzięczną i delikatną. Przyglądamy się jego wykluwaniu z perspektywy rytuałów przedporodowych (str. 38). W ramach dochodzeń dziennikarskich spotkałyśmy się nawet na baby shower urządzonym specjalnie dla redaktor prowadzącej GAGI. Z pewnością w chwili kiedy nasz magazyn trafi do waszych rąk, do rąk Moniki trafi długo oczekiwany syn. O tajnikach porodu w ramach przygotowania, Monika rozmawia ze słynną położną Jeanette Kalytą (str. 42). Jednak moim ulubionym materiałem jest reportaż o dzieciach. W przytomny, rzeczowy i uspakajający dla mnie sposób Agnieszka Berlińska bada ich kiełkującą samoświadomość i – nie unikajmy tego słowa! – seksualność (str. 46). Całość spina wywiad z Pawłem Althamerem, artystą związanym z dziećmi na tylu płaszczyznach, że właściwie mógłby gościć w każdym wydaniu GAGI – szczególnie, że jego zdolni potomkowie okazali się też świetnymi ilustratorami, o czym świadczą ich rysunki (str. 34). Koniecznie zwróćcie też uwagę na dodatek kulinarny, który załączamy do tego wydania. Odzew po numerze o jedzeniu był tak głośny, że nie mogłyśmy pozostać obojętne. A że ciało trzeba żywić, to duet tych dwóch grzbietów świetnie się uzupełnia. Miłej lektury i do zobaczenia w połowie czerwca!

Fot. Magdalena Piwowar

Zuzanna Ziomecka

gaga wiosna

redaktor naczelna




4

ganek

spis treści

Spis tresci GANEK 8 Galimatias 42

gawędy

temat numeru

40

26

oprócz tradycyjnej przybiera tym razem formę atrakcyjnych kolaży, w których przedstawiamy produkty wodoodporne, piknikowe oraz ogrodowe, w GADZE wiosna pełna gębą!

26 Eksperyment na środku jeziora Ile porodów odebrałaś?

Porody się przyjmuje, życie się odbiera. To dla mnie bardzo istotna Agnieszka Tarasiuk animuje kulturę na środku różnica. Sformułowanie „odebrać” pochodzi z czasów, gdy przy porodzie położna z oddziału noworodków „odbierała” matce dziecko jeziora. Do swojego eksperymentu zaprasza i „uciekała” z nim na inny odział. Matki widywały swoje dzieci tylko podczas karmienia. dzieci mieszkające w okolicy

8

Dobrze, więc ile porodów przyjęłaś?

GAWEDY

Trudno to zliczyć. Kiedyś próbowałam zapisywać, potem się pomyliłam, ale myślę, że około 3 tysięcy w ciągu 23 lat pracy.

29 Local Hero Ile tygodniowo, miesięcznie?

Bardzo różnie. Gdy pracowałam w trybie dyżurowym, przyjmowałam nawet cztery porody w ciągu jednego dyżuru. Od dwóch lat mam pod-

czyli nasz bohater Paweł wyznaje pisany kontrakt ze szpitalem i asystuję tylko zapisanymAlthamer wcześniej kobietom. Odpoczywam... nam, że nigdy nie przestał być dzieckiem Skąd taka decyzja? i Stwierdziłam, nie zamierza, nawet mimo tego, że jest że chcę rodzić z kobietami, które znam z mojej szkoły narodzin. Przez 20 lat przyjmowałam porody nieznajomych kobiet na szacownym licznej gromadki. dyżurze, ale wydaje mi się, ojcem że w standardzie, do którego trzeba dążyć, powinno być tak, żeby kobieta znała położną. Bo to jest zupełnie inna praca.

36 Dookoła brzucha Co zadecydowało o tym, że wybrałaś właśnie ten zawód?

Nie chcę, żeby to zabrzmiało pompatycznie, że misja, że powołanie...

Polozna z powolania

29

Jeannette Kalyta – najsłynniejsza położna w Polsce, ulubienica mediów i gwiazd, które chcą rodzić tylko w jej towarzystwie, nam opowiada o historii swojego powołania, kulisach swojego zawodu oraz o tym, co zadziwia ją na sali porodowej.

54

36

Monika Brzywczy

Daria Ołdak

ale pewnie jednak tak jest. To się wydarzyło kompletnie poza moją przyglądamy się rytuałom najnowszym percepcją... Miałam plan, żeby zostać biologiem, kończyłam szkołę w Przemyślu, chciałam zacząć studia w Krakowie.się Ale moja o roksalony star(ach ten wdzierający na baby sza koleżanka była już w szkole położnych i to, co opowiadała, bardzo mnie fascynowało.iPróbowałam ją zwabić pod byle pretekstem, za- zaklinały dobre shower) tym starszym, które praszałam na frytki, ciasto. Bez końca chciałam słuchać tych jej opowieści. Czasami wkręcałaporodem mnie nieprawdopodobnie, wmawiając np., moce przed że fioletowa gencjana na jej rękach to maź płodowa... (śmiech). Skończyłaś szkołę, zaczęłaś pracę w szpitalu... Jak wyglądały

40 Położna z powołania te początki?

Bardzo różnie. Przez pięć lat pracowałam w szpitalu klinicznym, gdzie

na sali porodowej byłozklasycznie: łóżko, parawan, łóżko, parawan. położnictwa Rozmowa gwiazdą polskiego Lekarze zaocznie wydawali polecenia, często nawet nie widząc rodzącej. Położna je wykonywała, nie mając żadnego wpływu na to, Jeanette Kalytą, pokazuje ile zmieniło się co się działo. Kobiety były absolutnie anonimowe: pani z pierwszego czy trzeciego łóżka – tak o nich mówiono. Potem na salach porodowych w pracowałam ciągu ostatnich lat w prywatnej klinice, gdzie nauczyłam się zupełnie innego położnictwa i zaczęłam przyjmować też porody w domu. Chciałam zobaczyć, jak kobieta radzi sobie w bezpiecznych warunkach, gdy nie jest ze-

46 Palcem w dziurkę stresowana, gdy nie musi nigdzie jechać. Ale wiedziałam, że nie każda jest do tego predysponowana, odbywałam więc najpierw rozmowę,

eksplorujemy sferę seksualności dziecięcej, przyglądamy się jak dzieci zaczynają przygodę ze swoim ciałem

54 Od imienia się zaczyna przedstawiamy oryginalną, awangardową naukę czytania wymyślnoną przez polską socjolog, Irenę Majchrzak

GAleria 70 Moi starzy są świetni

46

76

70

ambitne przedsięwzięcie pewnego nowojorczyka, który założył galerię internetową pełną stylowych zdjęć rodziców

76 Album rodzinny Marta Pruska w końcu pokazuje nie tylko trochę ciała, ale i samą siebie

80 Robotata

80

trudno stwierdzić, co bardziej nas pociąga – postać seksownego Robotaty czy roboty, które tworzy, a które Wy możecie wyciąć, skleić i cieszyć nimi oko



6

ganek

nóżka

prenumerata Chcesz zamówić prenumeratę, superprenu-

StandardowA

Jeśli znasz świeżo upieczonych rodziców i szukasz

6 wydań pocztą za 45 PLN

Koszt: 100 zł, Wartość: 285 zł!

Oszczędzasz 1/6 ceny okładkowej!

superprenumarata

meratę lub superprenumeratę becikową?

dla nich prezentu, właśnie znalazłeś fajną propozycję:

Wystarczą dwa proste ruchy!

SuperPrenumerata Becikowa

1. Podając swoje imię i nazwisko w tytule przele-

11 wydań pocztą PLUS:

2. Wyślij mailem lub faksem swoje dane.

wu, wyślij pieniądze na konto: PL 71 1090 1014 0000 0001 0494 6059

W tym: imię, nazwisko, adres wysyłki, nazwę prenumeraty, wiek dziecka oraz numer telefonu

11 wydań pocztą za 77 PLN

na adres: prenumerata@gagamag.pl. Jeśli chcesz

Oszczędzasz 1/3 ceny okładkowej!

chcesz sprezentować ten pakiet. Jeśli wolisz wrę-

wiosna nr 9/10

9,90 zł

o pięknym dzieciństwie gagamagazyn zima 09

o pięknym dzieciństwie Cena 9,90 zł (w tym 7% VAT)

PAWEŁ ALTHAMER Temat numeru

Zdjęcia: Krzysztof

Kozanowski Stylizacja: Monika Brzywczy Scenografia i produkcja: Natalia Mleczak Fryzury: Klaudia Jaśpińska Modele: Kajtek i Jaś Światła: Studio Południe Ubrania: Kappahl

wysłać komuś w prezencie Prenumeratę Becikową, wyślij imię, nazwisko i adres rodziców, którym czyć pakiet sam/sama, podaj nam swój adres. Aha!

„Dzienniczek dnia i nocy Maluszka” marki Brioko brioko.pl

Body od Justiniloveu Książka „Pippi justiniloveu.com dziwne dziecko” wydawnictwa Hokus Pokus hokus-pokus.pl

Valkea Media SA 01–747 Warszawa, ul. Elbląska 15/17 tel.: 0 22 639 85 67–8, 633 27 53, 633 33 24 633 58 19 faks: 022 639 85 69 Dyrektor Zarządzająca Monika Stawicka [mstawicka@valkea.com] Wydawca i Redaktor Naczelna Zuzanna Ziomecka [zziomecka@valkea.com] Redaktor Prowadząca Monika Brzywczy [mbrzywczy@valkea.com]

Asystenci redakcji Natalia Mleczak Ania Dobrydnio Dyrektor Artystyczna Magdalena Piwowar [mag.piwowar@gmail.com] Fotoedycja Daria Ołdak [doldak@valkea.com] Korekta Jacek Bławdziewicz Ania Dobrydnio (asystentka) Współpracownicy: Dominika Adamczyk, Agnieszka Berlińska, Katarzyna Bogdańska,

Balsam do pielęgnacji skóry mamy i dziecka Lipikar marki La RochePosay

I napisz koniecznie, w jakim wieku jest dziecko. faks: +48 22 639 85 69

Sylwia Chutnik, Agata Dudek, Krzysztof Kozanowski, Karina Królak, Marta Kwiatkowska, Jakub Mielnik, Aleksander Olbiński, Paweł Piekarski, Marta Pruska, Anna Sańczuk, Ewa Szabłowska, Aleksandra Woldańska

Key Account Monika Barchwic [mbarchwic@valkea.com] Agnieszka Michalik [amichalik@valkea.com] Robert Lobko [rlobko@valkea.com] Druk: Taurus

Dział Prenumeraty prenumerata@gagamag.pl Księgowość Elżbieta Jaszczuk [ejaszczuk@valkea.com] Dyrektor Biura Reklamy Tomasz Opiela [topiela@valkea.com]

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych. Za treść publikowanych ogłoszeń redakcja nie odpowiada.


gaga wiosna

Autorzy

7

Katarzyna Bogdańska

Natalia Mleczak

Jacek Bławdziewicz

Aleksander Obiński

Ilustratorka urodzona przed 30 laty w War-

Z urodzenia poznanianka, z wyboru no-

Korektor, prawdopodobnie jeden z najpil-

Grafik, fotograf, specjalista od reklamy.

szawie. Absolwentka ASP. Ilustracją zajęła

madka oraz niepoprawna romantyczka.

niejszych czytelników GAGI, każdy numer

Urodził się w 1968 r. w Zielonej Górze. Od

się zaledwie dwa lata temu, a już pracuje

Bezdzietna, jednak z duszą dziecka. Od

czyta kilka razy od deski do deski. Od naj-

14 lat mieszka w Tokio, gdzie pracuje jako

nad swoją pierwszą książką ilustrowaną

najmłodszych lat pięła się po szczeblach

młodszych lat miłośnik dzienników lub

dyrektor kreatywny. Związany był z mię-

dla dzieci. Współpracuje też z agencjami

show-biznesu, czego dowodem mogą być

czasopism – już w wieku pięciu lat ku ucie-

dzynarodowymi agencjami reklamowymi:

reklamowymi, rysując storyboardy. Kiedy

pragnienie zostania pogodynką w wieku

sze uczestników rodzinnych imprez recyto-

Euro RSCG, TBWA, Tequila Japan, Inte-

była malutka, bardzo wnikliwie śledziła

lat trzech, tytuł Miss Wielkopolski do lat

wał artykuły z „Expressu Wieczornego”.

ger-Tokyo. W 2005 roku zdobywca drugiej

losy owadów zamieszkałych w ogródku

sześciu oraz udział w jednej z pierwszych

W szkole podstawowej, do której chodził

nagrody na międzynarodowym festiwalu

domu rodzinnego. Namiętnie rysowa-

reklam wolnej Polski – Babeczki Magdalen-

na warszawskiej Woli, okazało się, że

reklamy w Cannes za kampanię reklamo-

ła surrealistyczne, nieistniejące rośliny

ki. Cytując: kobieta pracująca, żadnej pracy

dzięki temu żadne dyktando mu niestrasz-

wą dla firmy Volvo. Obecnie pracuje na

i księżniczki o szyjach żyraf. Towarzyszy-

się nie boi. Obszar zainteresowań ma na

ne. Do dziś związany z prasą w wiecznym

zasadzie freelance, pisze również swoją

ła starszej siostrze w poszukiwaniach

poziomie człowieka renesansu. Jako głów-

niedoczasie kursuje pomiędzy warszaw-

pierwszą powieść, fikcję dokumentalną

przejścia na skróty na drugą stronę globu

ne źródło inspiracji podaje ludzi dużych

skimi redakcjami, bijąc rekordy w szybkim

zatytułowaną „Ja-Tokio”, którą zamierza

i wymyślaniu światów, w których chciałyby

i małych. Uzależniona od nieśmiertelnego

przemieszczaniu się po mieście, wciąż

wydać w Polsce. Dla GAGI napisał esej

mieszkać. Tęsknota za równoległą rzeczy-

Felliniego, dzikości Pipilotti Rist i mieszan-

jednak nad pisanie przedkłada czytanie.

o wychowywaniu dzieci w Japonii.

wistością pozostaje do dziś i może to ona

ki studenckiej. Marzenia: retrospektywa

W przerwach pomiędzy składem magazy-

sprawiła, że Kasia nigdy nie wyrosła z ba-

w MoMa, własna fabryczka ręcznie robio-

nów podróżuje – najlepiej tam, gdzie moż-

jek. Dla nas wgłębiła się w inną fascynację

nych butów oraz piknik na kocu w kratę

na oderwać się od lądowej codzienności,

małych dzieci – nie robaczkami, tylko wła-

w Puszczy Amazońskiej. Dotknięcie ma-

dając głębokiego nura pod wodę.

snymi ciałami (str. 46).

gicznej różdżki Natalii widoczne jest w stylizacjach i kolażach na początku numeru oraz w scenografii sesji zdjęciowej.


8

ganek

galimatias

Ptasi król Zanim Norm Coghlan stworzył własną firmę, sprzedawał płaszcze, latarki i części komputerowe. W 1959 r. kupił mały serwis w Kanadzie i zaczął własną działalność skoncentrowaną na produkcji kuchenek gazowych i sprzętu obozowego. Przełomem w jego działalności był... toster w wersji biwakowej, który do dzisiaj sprzedał się w ponad siedmiu milionach egzemplarzy. Coghlan’s to jakość i pomysłowość ceniona na całym świecie. Wśród jego wynalazków jest także minimalistyczny, ale magiczny Bird Call, czyli gwizdek, który wytwarza dźwięki przyciągające ptaki, a może i koty... kto wie. Specjalna kapsułka z kalafonią przedłuża działanie gwizdka. Gwarantujemy, że ta banalna, malutka zabawka może stać się atrakcją niejednej wyprawy do parku. Do kompletu możecie zabrać jeszcze trochę bułki, aby nakarmić zwabione ptactwo. Bird Call, Coghlan’s, 9 dol., www.coghlans.com

Czas na obiad W życiu trzylatka zapanuje porządek, a codzienne rytuały staną się wyczekiwaną z niecierpliwością przygodą dzięki pierwszemu na rynku zegarowi dla dzieci. It’s a Clock służy do nauki odczytywania godzin, a rodzicom pozwala ułożyć dziecku indywidualny plan dnia. W komplecie znajdują się specjalne tekturki z ilustracjami czynności takich jak posiłek, spacer, popołudniowa drzemka czy zabawa, które dziecko ma ułożyć przy odpowiednich godzinach, a potem obserwować, czy wskazówka zbliża się do tej chwili. W ten sposób, poprzez zabawę, dziecko wypatruje kolejnych punktów dnia i przyzwyczaja się do następujących po sobie czynności, a w jego życiu pojawiają się ład i powtarzalność działań, które są kluczem do jego zdrowego rozwoju. Zegar dostępny jest w firmowych sklepach Kolorino. www.kolorino.pl

Mata na sen Tylko te z nas, które są w ciąży lub mają ją za sobą, wiedzą, jak nierealne bywa błogie przespanie całej nocy w tym stanie. Na brzuchu spać się nie da, na boku ciężko się ułożyć, co chwila biega się do toalety, a jeszcze maluch potrafi nieźle się wiercić... I ostatnie miesiące, kiedy, jak by się zdawało, można odpoczywać, upływają nam na wierceniu się lub bezsenności. Ja w ciąży obkładałam się całym morzem poduszek – tworząc misterną

Pierwsze 1000 dni

konstrukcję podpierającą ciało w różnych strategicznych punktach. Ale one niesfornie ucie-

Do tej pory nie mogliśmy przekonać się do tzw. dziennicz-

kały we wszystkie strony świata. Dlatego warto zaopatrzyć się w opatentowaną właśnie

ko-pamiętniczków, w których notuje się pierwsze momen-

senmatę, poduszkowy wałek w kształcie litery L składający się z połączonych segmen-

ty z życia bobasa. Odstraszały nas swoją przesłodzoną,

tów: podgłówka, podbrzusza i podkolannika. Szybko przestałam wyobrażać sobie noc bez

naiwną estetyką. Ten, znaleziony w berlińskim papierniku

wmoszczenia się w mojego nowego nocnego kochanka, mąż nieco zazdrosny, ale kiedy ja

RSVP, nas jednak do siebie przekonuje. Skromny format

już wstawałam, wtedy on przejmował senmatę. Sądzę, że jej kariera w sypialniach jest już

i szlachetne rysunki autorstwa Nikki McClure towarzyszą

przesądzona! 199 zł, www.senmata.pl

pustym przestrzeniom notatnika, na których można zapisać, jak wyglądało wasze pierwsze spotkanie, pierwszy spacer, skok w kałużę czy pierwsza opowiedziana przez dziecko historia. Może tym razem uda się przełamać i zanotować to i owo. Nikki McClure, „The First 1000 Days”, 20 euro www.nikkimcclure.com


Sklep BIMBUS został stworzony z myślą o dzieciach i ich potrzebach. Nasza oferta skierowana jest do tych klientów, którzy cenią sobie wygląd, wygodę oraz najwyższą jakość produktu. W naszej ofercie znajdą Państwo meble ekskluzywnej firmy Theophile & Patachou oraz polskiej fabryki produkującej na rynki światowe. Oferujemy również wszystko to, co niezbędne, do urządzenia pokoju dziecka i nastolatka – lampy, pościel, zabawki oraz akcesoria. Nasz zespół pomoże Państwu w aranżacji pokoju, doborze mebli jak również w zakupie prezentu dla dziecka w każdym wieku.

Zapraszamy do naszego salonu i sklepu internetowego: ul. Wilcza 69, 00-679 Warszawa tel.: (022) 628 51 40, www.bimbus.com.pl, www.sklep.bimbus.com.pl , kontakt@bimbus.com.pl


Möller’s Tran Norweski Tran dzięki nowoczesnym metodom produkcji zyskał przyjazne oblicze. Jest dostępny w trzech całkiem przyjemnych smakach: naturalnym, cytrynowym i owocowym. Möller’s Tran Norweski zawiera rekomendowaną dzienną dawkę kwasów omega-3 (1 g) oraz witaminy A, D i E, dzięki czemu wzmacnia układ odpornościowy, poprawia koncentrację i wpływa na rozwój intelektualny. Warto więc zainwestować w zdrowie i pić codziennie jedną łyżeczkę tranu. Möller’s Tran jest przeznaczony dla niemowląt od szóstego tygodnia życia, starszych dzieci, kobiet w ciąży i karmiących piersią. Produkowany jest z dorszy poławianych w najczystszym Morzu Norweskim, a w Norwegii ma ponad 150-letnią tradycję stosowania. Möller’s Tran Norweski, 250 ml, ok. 34 zł.

Nowa pościel od Kolorino! Według wierzeń hinduskich spadła z nieba, by koić smutki i łagodzić lęki. Mowa o... bawełnie, uznawanej od wieków za najbardziej naturalny i zdrowy materiał. Właśnie z takiej 100% bawełny Kolorino produkuje pościel dla najmłodszych. Najnowsza kolekcja – barwna Łąka, sympatyczne Misie, kolorowe Kaczuszki i inne postaci zwierzątek – rozbudzą tej wiosny wyobraźnię dziecka. Dzięki wysokiej jakości materiału, a także starannemu uszyciu pościel nie zbiega się podczas prania. Ma chowany zamek – zapięcie bezpieczne dla dziecka, a wygodne dla rodziców. Naturalny i "oddychający" materiał sprawia, że podczas snu maluszek ma zagwarantowane ciepło i zdrowy sen. Do każdego wzoru pościeli Kolorino pasują – uszyte w tym samym wzorze – ochraniacze na szczebelki, rożki, kocyki, dekoracje i inne przydatne drobiazgi. A także zabawki: mięciutkie przytulanki, grzechotki, wesołe sprężynki, maty edukacyjne. www.drewex.com


gaga wiosna

11

Z Piplą do wanny i nie tylko

Królewskie wózki dla nowoczesnych rodziców

Lekkie, kolorowe, wycinane w rozmaite kształty, łatwe do chwycenia puzzle z miękkiej

Quinny oferuje modele wózków idealne dla aktywnych rodziców. Buzz 3 i 4, Zapp oraz Senzz

pianki doskonale nadają się do zabawy zarówno w kąpieli, jak i w pokoju. Przeznaczone dla

to wielofunkcyjne wózki z nowoczesnym designem, których można używać od pierwszych

dzieci powyżej 6. miesiąca życia, przetestowane, bezpieczne dla maluchów. W sprzedaży

dni życia dziecka. Lekka rama każdego modelu idealnie współgra zarówno z gondolą, jak

w eleganckim opakowaniu idealnym na prezent. Hoppop Pipla, od 37 zł

i fotelikiem samochodowym. Bardzo łatwe rozkładanie i składanie, obrotowe przednie

www.poltradewaletko.pl

koła, które można w razie potrzeby zablokować, gwarantują optymalny komfort jazdy każdemu – zarówno rodzicowi, jak i maluszkowi. www.quinny.pl

Uskrzydlone mamy mają głos! Wiosna to czas prawdziwej aktywizacji. To pora roku wyjątkowo sprzyjająca zabawom na świeżym powietrzu i przywracająca nam energię po leniwej zimie. Wiosna to dobry moment, żeby przypomnieć wszystkim mamom o stronie uskrzydlone.pl, działającej w ramach kampanii "Uskrzydlone – szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko", zorganizowanej przez firmę Candia – jednego z największych producentów mleka w Europie – która zwraca uwagę na to, że macierzyństwo nie oznacza konieczności porzucenia osobistych marzeń i aspiracji oraz nie każe rezygnować z samorealizacji. Akcja zachęca mamy z dziećmi do aktywnego spędzania czasu, ale także do chwil wytchnienia bez pociech. Celem kampanii jest zainicjowanie spotkań i dyskusji młodych mam na temat różnych niedogodności, zwłaszcza tych tkwiących w świadomości i obyczajowości, ale również dotyczących infrastruktury i prawa. Portal uskrzydlone.pl to m.in. bank czasu, czyli bezgotówkowa forma świadczenia wzajemnych usług przez nieznające się osoby, platformy dyskusji i wymiany poglądów czy lista miejsc przyjaznych mamom z dziećmi. A dla wszystkich mam i opiekunek młodszych pociech, które głowią się, jak celebrować dzień w parku, nie martwiąc się jednocześnie o przygotowanie świeżego mleka przed drzemką czy w ramach obiadu, Candia stworzyła rewolucyjne rozwiązanie – gotowe do spożycia płynne mleko modyfikowane Mamo, Rosnę! 2 dla dzieci od 6. do 12. miesiąca życia oraz Mamo, Rosnę! 3 dla dzieci od roku do trzech lat! Mleko to nie wymaga od nas odprawiania mozolnego rytuału gotowania dobrej jakościowo wody, studzenia jej i odmierzania konkretnej ilości mleka w proszku. Mamo, Rosnę! to oszczędność czasu, wygoda i nowoczesność ale przede wszystkim jakość i zdrowie naszego dziecka, o czym świadczy rekomendacja Instytutu "Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka" w Warszawie. www.uskrzydlone.pl


12

ganek

galimatias

sukienka w jabłuszka, 153 zł, kamizelka Smafolk

naturalkids.pl

sweterek, 79,90 zł, szorty, 79,90 zł

Sonia Rykiel dla H&M

torebka w kwiatki, 29,90 zł H&M

Fot. Bartek Górka

tunika w kratkę, 300 zł legginsy, 205 zł, MonaLisa

żółty filcowy naszyjnik, 50 zł, oraz mankiety bransoletki, 30 zł Mysikrolik

Sniadanie na trawie Mona Lisa – EUROYOUNG, CH Panorama, al. Witosa 31/103b, Smafolk – Naturalkids.com , Mysikrólik – Mysikrolik.com



14

galimatias

ganek

Wlazl kotek na plotek

,90

zl , 130

ólik ysikr

&

aH

zulk

Kos

zl

l 65 z

a Sm

155

zl

T-sh i

ans,

e Je t Pep

rt z

num

eram

zl

i D&

G, 2

, 610

Bluzk

i D&G

k Tramp

afolk

, 109

zl

a, M Nerk

29 M,

r T-shi

l 75 G, sy an Je

Fot. Bartek Górka

sh T-

D&

fo

ma

S irt

zl

4z

09

1 lk,

Pepe Jeans, D&G – EUROYOUNG, CH Panorama, al. Witosa 31/103b, Smafolk – Naturalkids.com , Mysikrólik – Mysikrolik.com


3

ganek

spis treści


16

ganek

galimatias

8

1

7

2

3

4

6 5

1 Poduszki serca, zestaw, cena: 35 euro, colorique.com 2 Zestaw piknikowy, cena: 99 zł, redonion.com 3 Sztućce Zwierzaki, cena: 149 zł, czerwonamaszyna.pl 4

5

8 Naczynia

we wzory, cena: 15-18 funtów, isak.co.uk 6 Poducha siedzisko, cena: 45 euro, colorique.com 7 Narzuta patchwork, cena: 45 dol., colorique.com 9 Talerze edukacjyne, cena: 9 dol., janejenni.com 10 Taca Blossom & Bil, 25 funtów, isak.co.uk 11 Zestaw piknikowy, cena: 59 zł, redonion.com 12 Torba w kwiaty Ju-Ju-Be, cena: 269 zł, lullaby.pl 13 Śniadanko Selecta, cena: 89 zł, cudanakiju.pl


gaga wiosna

Piknik

9

w

enny ios

11 10

12

3

13

17


ganek

galimatias

Deszcz ow

18

n e k s a o i p a 1

5

2

3

4

1

Parasolka Świnka Peppa, cena: 32,90 zł, bajkowaszafa.com 2 Płaszczyki Hartstring, cena: 48 dol., hartstring.com 3 Parasolki Fred Flare, cena: 32 dol., fredflare.com

4 Kalosze Blomma Vincent, cena: 25,45 dol., vincentshoestore.us 5 Parasolka Polka Dots, cena: 15 dol., kidorable.com 6 Konewka Red Onion, cena: 69 zł, redonion.com 7 Pojemnik Żaba, cena: 33,95 dol., booninc.com 8 Parasolka w kropki, cena: 50 dol., umbrellas.net 9 Kalosze Chooka Disco, cena: 60 dol., tokidoki.it 10 Kalosze Klas Vincent,

cena: 33,95 dol., vincentshoestore.us


gaga wiosna

19

6

8

7 2

9

10


20

ganek

galimatias

6

3

5

2 4

7

1

1 Samochód Soapbox Cart, Normann Copenhagen, cena: 2 tys. funtów, normanncopenhagen 2 Łapki na muchy, koziol-shop.de, cena: 8,90 euro 3 Girlandy, cena: 14,95-

24,95 euro, engelpunt.com 4 Zestaw narzędzi ogrodowych, cena: 17 euro, vilac.com 5 Siatka na motyle, 9,95 dol., sassafrasstore.com 6 Torby ptaszki, cena: 12,5 funta, sparrowkids.co.uk 7 Fartuch ogrodowy z narzędziami, cena 24,95 dol., sassafrasstore.com 8 Ogród w saszetce, Matchstick garden, cena: 2,50 euro 9 Żółty robal ogrodowy Nido, cena: ok. 3200 zł, magismetoo.com 10 Prasownica do kwiatów, cena: 9,95 dol., sassafrasstore.com 11 Wiatraczki, cena: 2,30 euro, vilac.com 12 Farma mrówek, cena: 5 dol., coghlans.com 13 Hotel dla robali, Sassafras, cena. 9,95 dol., sassafrasstore.com


gaga wiosna

6

11

10

9 12

8 13

Wiosna w e i z d ogro

21


22

ganek

kosmetyczka

W reg io e

a n n seeracja n 13 3 10

2

11

5 12

9 1

4

6

7

8

Fot. Bartek Górka

Nadszedł czas, aby odzyskać swoje ciało – tak reklamuje się jeden z prezentowanych tutaj kosmetyków. Spodobało nam się to hasło, więc wyszukaliśmy specjalne produkty, które pozwolą młodym mamom zregenerować się poporodowo i wiosennie, odkryć w sobie nowe pokłady energii, wymazać efekty zmęczenia, osłabienia, zniechęcenia, długiej zimy czy ciąży.

1 Serum Collagen Booster, zawiera sześć aminokwasów,

9 Ziajka, masło do ciała ujędrniające po porodzie Mam-

których mieszanka stanowi aż 80 proc. składu naturalne-

ma Mia wspomaga spalanie tkanki tłuszczowej, stymuluje

go kolagenu, poprawia strukturę skóry oraz jej jędrność,

produkcję protoglikanów odpowiedzialnych za modelowa-

Dr Brandt, Sephora, 30 ml, 365 zł 2 Boob Tube, krem do

nie skóry, zapobiega wiotczeniu, 200 ml, 14,20 zł 10 Skon-

biustu zawiera kwasy omega-3, -6 i -9 i koenzym Q10, olej-

centrowany kremowy żel do mycia twarzy i ciała, Lipikar,

ki z wiesiołka, słodkich migdałów, awokado, masło shea,

La Roche-Posay 100 ml, 39 z 11 Energetyzujący balsam

kozieradkę, Mama Mio, 100 ml, 150 zł, www.lullaby.pl

do ciała z olejkami eterycznymi o odświeżającym zapachu

3 Kerastase Resistance, cement odbudowujący i wygła-

trawy cytrynowej, imbiru, goździka oraz cynamonu, Sukhi-

dzający do włosów osłabionych, 200 ml, 110 zł 4 Krem

ta, 250 ml, 55 zł, www.andaracosmetics.pl 12 Aromatycz-

nawilżający antyoksydacyjny Aqualia Antiox, Vichy, 50 ml

ny szampon Sukhita Detox bogaty w olejek bergamotki,

Serum ochronne przed szkodliwymi czynnikami ze-

wyciąg z palczatki cytrynowej, aloesu oraz imbiru, 350 ml,

wnętrznymi 24 h, Yves Rocher, 30 ml, 119 zł 6 Gęsty

58 zł, www.andaracosmetics.pl 13 Tummy Toner, lifting

jedwab Artiste Hair Care & Stiling, 20 ml, 9 zł 7 Wy-

do wszystkich miejsc, które wymagają ujędrnienia, zawiera

mazywacz zmęczenia o wysokim stężeniu wody i masła

enzymy papai, które złuszczają martwy naskórek i pobudza-

shea, błyskawicznie odświeża i wygładza skórę, daje efekt

ją rozwój nowych komórek skóry, nawilżający kwas hialuro-

chłodzenia, Solution Express, Sephora, 3,5 g, 85 zł 8 For-

nowy oraz ujędrniające proteiny sojowe, Mama Mio, 100 ml,

muła ujędrniająco-napinająca do biustu, AA, 200 ml, 60 zł

289 zł, www.lullaby.pl

5


4

ganek

spis treści


24

ganek

gadka matki

Przepraszam, czy usuwa pan brzuch? Sylwia Chutnik Agata Dudek

hemoroidy, wzdęcia – słowem to wszystko, co nazywamy za Julią Kristevą „abject”. To wstrętne wylewy, wyziewy, podejrzane wody, jakieś procesy chemiczne z zakresu tablicy Mendelejewa (a prawie Mendelsona). Jedno tylko nie chce wyjść, swój pobyt maciczny przedłuża. A mianowicie dziecko. I kiedy stękamy wreszcie na sali porodowej upokorzone bandą studen-

Tak więc ciało matki. Taaaa... A czy można zmienić temat? Rozu-

tów medycyny robiących notatki z naszej waginy, kiedy partner ma

miem. I nic w zamian, na przykład o dyskursie w kontekście post-

minę, jakby planował ucieczkę daleko i na zawsze. I kiedy my powoli

modernizmu? Albo jakiś kawał bym napisała, dobrze? Nie? To

opuszczamy swoje-nieswoje ciało, unosząc się ponad nim i obserwu-

będziecie żałować. Najpierw to wszystko wygląda niewinnie. Zaczy-

jąc całą akcję. I kiedy chcemy bić, krzyczeć, podpalać i niszczyć, wyjąc,

nasz nie mieścić się w spodnie, suwak wjeżdża do połowy, a żeby

że pozabijamy wszystkich świętych. To wtedy, ach, co to się dzieje,

zapiąć guzik, musisz położyć się na ziemi. Myślisz sobie, o, tu się

z wielkim hukiem pęka nam brzuch. On się szybko robi balonem bez

kroi jakaś niezła afera, efekt jo–jo, efekt cieplarniany w związku

powietrza, on się robi starą torebką foliową szybującą nad chodnikiem.

z nadmiernym przytulaniem się do chłopca. W aptece chrząkasz przy

Jakby bardziej naszą niż poprzednia kula, ale jednak niechcianą.

okienku i z zażenowaniem prosisz o test ciążowy, nad twoją głową

Urodziło się dziecko, umarł nasz brzuch. My bardzo prosimy, ale czy na

pojawia się neon „uprawiała seks” i już wszyscy wiedzą, a najbar-

sali jest lekarz, bo my chciałybyśmy przeprowadzić późną aborcję tego

dziej ten obleśny koleś w kolejce. Potem chwila z sikaniem i aplika-

czegoś, co przez dziewięć miesięcy było pożyczone. A teraz opuszczo-

torem, z którego na specjalną płytkę kapią Krople Grozy. Jak to było

ne, zdegradowane, bolące i posiniaczone. Nasz brzuch należy do nas,

w instrukcji, że jak dwie, to tak, a jak jedna, to nie, czy na odwrót?

mamy nad łóżkiem plakat z tym hasłem. Znamy też obraz Barbary

W każdym razie po sekundzie wyłaniają się dwie wielkie krechy

Kruger „Twoje ciało to pole walki” i walczymy o operację likwidacji czę-

i jakby mogły, toby ci język pokazały. Haha, jesteśmy wysłanniczkami

ści wiszących. Bo my walczymy o eliminację wszelkich form dyskrymi-

polityki rodzinnej tego kraju, jesteśmy zygotą słodkiego bobo, które

nujących nasze poczucie estetyczne. A wszystko to w imię dyrektywy

już niedługo zrewolucjonizuje dotychczasową sielankę. Z tygodnia

unijnej numer 1, a brzmi ona: „Nie można zmuszać ludzi do polubienia

na tydzień puchniesz, stajesz się banią wypełnioną wodą, którą trze-

ciała swego amen”. To się nie uda, a tymczasem położna kładzie nam

ba toczyć na imprezy. Nic nie da się ukryć, bo brzuch wystaje dumnie

świeże dziecko na naszym rozedrganym ciele i odpływamy w chwilę

zza przykrótkiego tiszertu. Początkowo wydaje ci się, że przeżyjesz

transcendentu. To jest taki kraj, gdzie ludzie nie mają brzuchów, to jest

ciążę w starych ciuchach, ale po jakimś czasie zmuszona jesteś skapi-

prawdziwy dom twój, ziemia obiecana. Nikomu nic nie sterczy, nikomu

tulować. Zakładasz ogrodniczki, zakładasz okropne farmerskie gacie

nic się nie wylewa. Ale raj nie istnieje, istnieje real.

na szelkach, które powinny być jeszcze zaopatrzone w specjalną kla-

I mimo że zapisałaś się na wypasioną gimnastykę i zawsze po chip-

pę na pupie, aby przyśpieszyć zdejmowanie ich przy kolejnej wizycie

sach robisz pięć przysiadów, to ON tam jest. Macierzyństwo okazało

w toalecie (dwie na godzinę). Twoja mama lituje się nad tobą i od-

się fascynującą przygodą, ale syndrom otłuszczonego balonu nie od-

wiedzacie jeden z tych ekskluzywnych butików w centrum handlo-

stępuje cię ani na krok. Aż przychodzi dzień, w którym pani w sklepie

wym o wdzięcznej nazwie Little Belly czy Nasze Dziewięć Miesięcy.

z bielizną patrzy na ciebie podejrzanie. Chce zaproponować przyszłej

Za jedyne 500 złotych nabywasz zwiewną szatę zakrywającą bęben.

mamie szklankę wody, ale kiedy odkrywa swoje faux pas, podchodzi

Chodzisz już potem w tej kiecce do porodu, bo na inną cię nie stać,

do stojaka z majtkami i wyciąga z niego największe reformy, jakie

ale przynajmniej wykonałaś już pierwszy konsumpcyjny gest na rzecz

można sobie wyobrazić. „Powinna pani spróbować” – doradza. Od

Sylwia Chutnik

macierzyństwa. Przed tobą kredyt na wózek i porcję pieluch oraz ab-

tamtej pory świat staje się inny, jakby lepszy. Od kiedy mamy na so-

Kulturoznawczyni, absolwentka Gender Studies, prezeska Fundacji MaMa, członkini Porozumienia Kobiet 8 Marca, jako przewodniczka miejska po Warszawie oprowadza po autorskich trasach śladami wybitnych kobiet. Pisarka, laureatka Paszportu „Polityki” w 2008 r. za książkę „Kieszonkowy atlas kobiet” . Mama 6-letniego Bruna.

solutnie niezbędne dziecięce gadżety. I już możesz zagnieździć się w

bie wyszczuplające majtki, niestraszne nam nowe wyzwania. Nawet

ciepełku wiecznego kupowania. A tymczasem brzuch rośnie, dołącza

czasem zerkamy na siebie w lustrze i stajemy – tak, tak – bokiem.

do niego tyłek. Sterczy teraz niczym u diwy operowej. Pod nim dwie

Z powrotem wkładamy małe czarne i z uśmiechem przyjmujemy gra-

kolumny: to uda, na których kwitnie siatka żylaków. Codziennie rano,

tulacje z powodu doskonałej sylwetki. „To dieta i regularne ćwicze-

zanim wstaniesz, podnosisz z posapem nogi do góry, aby założyć na

nia” – mruczymy do siebie, zamawiając pizzę XL. Nawet lubimy swój

nie specjalne rajstopy obciskające. Wydaje ci się, że twoje ciało wy-

brzuch, a z pewnością tego, kto wymyślił Obciskające Gacie. Człowie-

myka się spod kontroli. Uciekają z niego jak z tonącego okrętu żyły,

ku – you save our lifes!



26

ganek

gadka tatki

Odglosy cielesnosci

i wielowarstwowe kombinacje bielizny, zaczynają uznawać, że to jest

Cielesność kryje się za szafą w naszej sypialni. Nie ma konkretne-

upale. – Al Gore, ty oszuście, oddawaj Nobla! – chciało się wrzeszczeć,

go kształtu, mimo że z definicji i dla zwykłej przyzwoitości powin-

ale mróz ścinał powietrze w krtani. Podobnie jak świadomość, że do

na przecież mieć. Odsuwamy nawet meble, by sprawdzić, jak to z tą

czasu gdy łąki pokryją się zieloną trawą i przyjdzie czas na wytęsk-

cielesnością jest, ale nic konkretnego tam nie widać. Świecę latarką

nione przez Tolę sukienki, trzeba będzie się jeszcze sporo przemęczyć.

pod półkami, licząc na to, że może przycupnęła gdzieś nisko przy pod-

Wiecie przecież dobrze, że wiosna nie załatwia sprawy, że jest sza-

łodze, ale znów nic. Trochę kurzu i kilka zeschniętych much. Mimo to

robura i deszczowa, upstrzona wyłaniającymi się spod topniejącego

Ludwik upiera się, że coś tam jednak jest i że to coś hałasuje i straszy

śniegu psimi kupami. Al Gore wystawił nas do wiatru, i to lodowate-

go, gdy wieczorem maszeruje na siku przed spaniem.

go. Zamiast więc stawiać czoła rodzicielskim wyzwaniom, penetrować

Ewa – jego mama – próbowała go przekonywać, że nic tam nie ma i że

kursy kreatywnego rozwoju dzieci i brać udział w mistyczno-psycho-

niezależnie od mroku panującego w przedpokoju, który potęgują jesz-

logicznych konwentyklach, wzięliśmy dupy w troki i zwialiśmy gdzie

cze krwistoczerwone ściany naszej sypialni, nie ma się czego obawiać.

pieprz rośnie, a cielesność jest wszechobecna. Wsadziliśmy głowy

Ludwik twierdzi, że to coś bezkształtne, ale hałaśliwe jest tak spryt-

w piasek. Dosłownie. W piasek plaż nad Zatoką Gwinejską, na daw-

nie zwinne, że przywiera do tylnej ściany szafy, i dlatego nie może udo-

nym Wybrzeżu Niewolniczym, gdzie pot ścieka po plecach tak, że wła-

wodnić nam istnienia tajemniczego sprawcy wieczornych hałasów.

ściciel zakładu fryzjerskiego o malowniczej nazwie Krew Jezusa leci

W końcu to Ewa dochodzi do wniosku, że być może nie jest roztropnie

ręczną maszynką po glacy wszystkich, i to równo: wioskowe dzieciaki

zostawiać wieczorem otwartych drzwi do sypialni, że dzieci ze swoje-

i nastoletnie piękności, które dumnie noszą na głowach wielkie alu-

go pokoju mogą słyszeć jakieś nieprzyzwoite odgłosy. Tłumaczyłoby

miniowe miednice ze świeżymi rybami lub bulwami kasawy. Tu nie

to w jakiś sposób zmianę ich swobodnego dotąd podejścia do ciele-

ma mowy o kombinezonach, szalikach i naburmuszonych minach pa-

sności. Poszukiwaniom sprawców tajemniczych odgłosów za szafą

sażerów w metrze. Jesteśmy jedną ludzką kupą, razem z nagimi dzie-

towarzyszą zupełnie nowe rytuały: oto śmiały wcześniej pięciolatek

ciakami pełzamy w zgodnym stadzie z jagniętami, kozami i kogutami

nagle zaczyna wstydliwie zasłaniać dzwonka podczas kąpieli, a jego

o jaskraworóżowych piórach. Od czasu do czasu świat ludzi oddzie-

siostra Tola, pewna siebie pierwszoklasistka, która z wyższością oso-

la się od świata zwierząt: baby o rozłożystych biodrach przychodzą

by wtłoczonej już w tryby formalnej edukacji obserwuje Ludwikowe

pogawędzić w cieniu mangowców, a ich mężowie częstują świeżym,

poszukiwania, sama dokonuje prawdziwych akrobacji, by dwoma rę-

pieniącym się jeszcze palmowym winem. Dzieci wskakują razem do

kami jednocześnie ochronić swoją intymność, włączając w to biust,

ciepłego oceanu, prowadząc Tolę i Ludwika za ręce z determinacją,

istniejący przecież jedynie w wyobraźni siedmiolatki. Zaczynamy

która na początku nieco męczy ich słowiańsko melancholijne i nordyc-

zamykać drzwi do ich i do naszej sypialni. Jednocześnie wkurza świa-

ko chłodne poczucie więzi z innymi ludźmi. Potem jednak przyzwycza-

domość, że mój syn tropi dowody seksualnej aktywności rodziców

jamy się, że nigdzie nie jesteśmy sami. Że ze ścian tanich jadłodajni

w przykurzonych zakamarkach sypialni! Zaczyna kiełkować mi myśl

patrzą na nas wymalowane jaskrawymi kolorami przaśne obrazki

o tym, by popytać biegłych w psychoterapeutycznych sesjach par ro-

przedstawiające dupiaste i cycate czarnoskóre kobiety z sutkami jak

dzicielskich lub wyzwolonych matek, jak to jest z tą cielesnością. Na

gwoździe, którym towarzyszą lokalni Mandingo w monstrualnie wy-

szczęście Tola okazuje się nieoceniona i pewnego dnia, gdy rozma-

brzuszonych kąpielówkach. Nie ma się przecież przed kim zasłaniać,

wiamy o urodzinowych przyjemnościach, mówi coś, co wiele wyja-

zwłaszcza że w nocy jest tak gorąco, że wygłupianie się z bielizną do

śnia i ratuje całą sytuację: – Tato, chciałabym chodzić teraz boso po

spania i tak nie ma sensu. Dla porządku można by przeszukać zaka-

łące w takiej lekkiej sukience na cieniutkich ramiączkach. A więc to

marki naszego domostwa w poszukiwaniu owych zwinnych stworów

o to chodzi! To nie wstyd wywołany naszym zbyt swobodnym prowa-

wydających dziwne dźwięki, które tak intrygowały Ludwika. Tyle że

dzeniem się zwraca niezdrową uwagę dzieci na sprawy cielesności.

chata, ulepiona z czerwonej gliny, jest doskonale okrągła, pozbawiona

One po prostu dziczeją odcięte przez nieludzką o tej porze roku (jest

kątów. Zresztą żadnych dźwięków i tak nie słychać. Za oknem huczy

środek zimy) pogodę od kontaktu z własnym ciałem. Okutane na co

niemiłosiernie Atlantyk, skutecznie zagłuszając wstydliwe jeszcze

dzień w rajtuzy, mrozoodporne kombinezony, czapki, szaliki, swetry

niedawno odgłosy cielesności.

Jakub Mielnik Aleksandra Woldańska

Jakub Mielnik Dziennikarz (BBC, publikował w „Gazecie Wyborczej”, „Przekroju”, „Newsweeku”, „Polityce”, „Wprost”, „Focusie”, obecnie pracuje w dzienniku „Polska”), mięsożerny, ojciec Toli i Ludwika, mąż Ewy, syn Barbary, Ludwika i Zenona.

stan normalny. Zwaliłem więc całą winę na mróz. A ten zaatakował nas na pohybel wizjonerom wieszczącym globalne gotowanie ludzkości w tropikalnym



28

ganek

sylwetka

Na tle różowego barokowego kościoła furkoczą czarne wiatraki, szczekają czarne psy, maszeruje grupa ubranych na czarno nastolatków, a jazgot trashmetalowego koncertu niesie się po wodach pobliskiego jeziora. Wigierski klasztor wzięła w posiadanie Czarna Energia, która ma w sobie trujące piękno, obrazoburczą siłę herezji, kolor księżowskiej sutanny i tiszertów noszonych przez rockowych buntowników jednocześnie. Prowokacyjny performance Piotra Wysockiego i Dominika Jałowińskiego to tylko jedno z niecodziennych zdarzeń, które odbywają się w Domu Pracy w Wigrach, odkąd dyrektoruje mu Agnieszka. Zaprasza uznanych artystów do współpracy z dziećmi i młodzieżą z okolicy w ramach wymyślonego przez siebie projektu Galeria Sztuki Współczesnej dla Dzieci. – Ta nazwa spodobała mi się, bo zawiera w sobie podstawową sprzeczność. Wydaje się, że sztuka współczesna jest wyrafinowana, niedostępna dla dzieci, dla których wszystko powinno być łatwe i proste. I oczywiście inaczej rozumie się ją, znając jej język, rzeczywiście skomplikowany i hermetyczny, ale przecież można ją odbierać na różnych poziomach, także bez specjalnego wyszkolenia, pod warunkiem odwołania się do swojego wewnętrznego dziecka, swobody skojarzeń – mówi Agnieszka.

Sztuka w puszczy, awangarda w krzakach Na wigierskiej stronie internetowej Agnieszka pisze: „Po co komu sztuka współczesna na środku jeziora, bardzo daleko od wielkomiejskich elit? Kto zainteresuje się taką efemeryczną straceńczą działalnością, kiedy kryzys puka do drzwi? Może dzieci? A może w głębi głowy wszyscy nimi jesteśmy”. Przyznaje, że trzeba umieć odnaleźć

t n e m y r e p s Ek u k d o na sr ra jezio

wewnętrzne dziecko w sobie, żeby porwać się na zaczynanie takiego projektu na głębokiej prowincji, z dala od galerii, instytucji i tzw. bywalców. Takie szaleństwo nie przyszłoby jej nawet do głowy, kiedy kilkanaście lat temu studiowała malarstwo na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych i wystawiała w stołecznych galeriach. Jednak niespodziewanie dla wszystkich i samej siebie dziewczyna z inteligenckiego Żoliborza z dnia na dzień trafiła na podlaską wieś. Do Kazimierowa, blisko granicy polsko-białoruskiej, przyjechała za Markiem – uciekinierem z miasta. Agnieszka zamieszkała z nim w drewnianym domu z dwoma gankami i widokiem na skrzeczący żabami staw, urodziła córki – Polę i Franię. Szukała dla siebie miejsca w nowym otoczeniu i... tak odkryła w sobie, jak żartowała, „Konopielkę, Siłaczkę oraz panią świetliczankę”. Zaczęło się od konkursu na najpiękniejsze wiejskie obejście, jednak prawdziwy smak pracy u podstaw poznała, reaktywując

Agnieszka Tarasiuk karierę warszawskiej artystki zamieniła na niepewny los wiejskiego kaowca, odważnie zapraszając sztukę współczesną na polską prowincję. Rozkręciła Dom Ludowy w Sokolu na Podlasiu, teraz kieruje Domem Pracy Twórczej nad jeziorem Wigry. Zaraziła to piękne, nieco senne miejsce wirusem niepokornej sztuki, wciągając do eksperymentów miejscowe dzieciaki.

z pomocą mieszkańców podupadły, a pamiętający jeszcze lata 30. Dom Ludowy w Sokolu – wiosce na skraju Puszczy Knyszyńskiej. Niemal bez pieniędzy i wsparcia z zewnątrz organizowała pokazy filmowe, na których miejscowe panie piekły placki ziemniaczane dla widzów, koncerty (wystąpił Mazzoll, etniczne kapele z Warszawy i Sejn), projekty artystyczne (jeden z nich nosił znamienny tytuł „Awangarda w krzakach”), w których od początku ważnym elementem był udział dzieci. Jak w akcji „Ja z pradziadkiem”, gdy dzieciaki z Sokola komputerowo „wklejały” swoje zdjęcia do fotografii przodków i zbierały od starszych opowieści o przeszłości. Z tego okresu Agnieszka wyjątkowym

Anna Sańczuk

sentymentem darzy akcję „Suknia baronowej”, podczas której wraz

Dariusz Stabinski–Sztelmer, Agnieszka Szyszko

z zaprzyjaźnionymi artystami na jeden wieczór odmieniła dawny PGR w Hieronimowie wegetujący w ruinach XIX-wiecznego pałacu.


gaga wiosna

Miejscowe dziewczyny z pomocą projektantki Moniki Jakubiak uszyły

miejsca, bo w tym jest i procesyjne niesienie przyborów kąpielowych

suknie balowe inspirowane ziemiańską przeszłością, odbył się pokaz

jak w Boże Ciało, i powrót do lat 70., 80., kiedy profesor Strumiłło robił

kreacji i koncert kwintetu smyczkowego. Przez moment niemożliwe

na tym cypelku landartowe akcje, i są ręczniczki kąpielowe ułożone

stało się możliwe i do pegeerowskiej wioski zajrzał wielki świat.

we wzór ze Stażewskiego. Jest też oczywiście wczasowanie, ośrodek wypoczynkowy dla notabli z ministerstwa czasów PRL-u – mówi.

Otwieranie glowy

Z kolei piewca zmysłowych i estetycznych przyjemności Maurycy Go-

Za działalność w Domu Ludowym Agnieszka Tarasiuk dostała nagrodę

mulicki wraz z „młodzieńcami z Suwalszczyzny” brał udział w powsta-

akcji „Akacja”, w której fundacja Partners nagradzała Polki zaangażo-

niu „Perły” – ogromnej lśniącej kuli-pomnika. Dzieło ironicznie nawią-

wane społecznie. Wkrótce zostawiła Dom Ludowy w dobrych rękach

zuje do wyświechtanego zwrotu o „naszej perle Suwalszczyzny”, ale

i przeszła do „prawdziwej” ministerialnej instytucji, tyle że „w stanie

niesie ze sobą też wiele innych skojarzeń, bo perła jest i w tiarze bisku-

likwidacji”, bowiem już od dłuższego czasu trwają rozmowy o prze-

piej, i na dekolcie pięknej damy. Ku uciesze artysty doszło do tego, że

kazaniu pokamedulskiego kompleksu w Wigrach pod zarząd Kościoła.

robiły sobie przy niej zdjęcia młode pary oraz panie z pielgrzymki, które

Niejasny status wigierskiego DPT jest męczący, ale Agnieszka widzi

przyjechały obejrzeć apartamenty papieskie. W każdej takiej akcji bio-

w nim też inspirację. Nie przejmując się nie zawsze przychylnymi ko-

rą udział miejscowe dzieciaki. – Rozstrzał wiekowy jest duży, niektóre

mentarzami lokalnego środowiska, z upodobaniem zaprasza do Galerii

z nich mają prawie 20 lat – śmieje się Agnieszka. – Żeby je tu ściągnąć,

Sztuki Współczesnej dla Dzieci artystów igrających, czasem w sposób

trzeba wykonać pewien wysiłek, bo jesteśmy na środku jeziora, a nie

kontrowersyjny, z rzeczywistością i kontekstem miejsca. – To nie jest

w środku wsi. Raz były to dzieci z domu dziecka, innym razem z oko-

żaden projekt edukacyjny, ale eksperyment ze sztuką na poważnie!

licznego domu kultury, pobliskich wsi, w końcu wytworzyła się grupa

– zaznacza. – To ma być wymiana: robimy swoją sztukę na podstawie

tych, które same chcą i lubią do nas przychodzić. Niektóre wkręciły się

tego, co się w danym miejscu znajduje, z tego czerpiemy. A dzięki temu

na dobre, pamiętam takie rozmowy: „Proszę pani, a ten ksiądz, który

jest ona interesująca dla miejscowych, nie jest hermetyczna – dodaje.

tu będzie dyrektorem, też będzie robił takie warsztaty?”. Jeżeli w ogó-

Julita Wójcik, która zasłynęła akcją obierania ziemniaków w Zachęcie,

le myślę o edukacji w ramach tych projektów, to tylko w takim aspek-

w Wigrach z pomocą dzieci-statystów zaaranżowała „Kąpielisko”. – To

cie – otwierania głowy, pokazywania im, że jest gdzieś inny świat.

akcja totalna – opowiada Agnieszka. – Odwołuje się do całej historii

W kulturze to chyba jest najważniejsze, prawda?

29

Nie przejmując się nie zawsze przychylnymi komentarzami lokalnego środowiska, z upodobaniem zaprasza do Galerii Sztuki Współczesnej dla Dzieci artystów igrających, czasem w sposób kontrowersyjny, z rzeczywistością i kontekstem miejsca

Aktualny program wydarzeń w Wigrach i Sokolu: www.wigry.org www.widok.org.pl


30

gawędy

gwiazda z nieba


gaga wiosna

31

W każdej niemal rodzinie jest taka postać – kolorowy ptak z niesztampowym charakterem, który przyciąga dzieci i współkształtuje ich pasje. Dla Pawła Althamera i jego braci był nim Wujek Chico, przewodnik po lasach i przyrodzie. W rodzinie naszego bohatera takim człowiekiem jest on sam – dorosły mentor, twórca lalek, kontestator systemu szkolnego, przywódca ich siedmioosobowej drużyny i wielki pluszowy niedźwiedź prowadzący ją z pochodniami na spacer do lasu. Monika Brzywczy i Zuza Ziomecka

Krzysztof Kozanowski

Paweł Althamer i jego dzieci

Wywiad z Pawłem Althamerem był spotkaniem z artystą,

dy miał dwójkę dzieci. Ich wpływ oraz inspiracje artystycz-

się zachowało, wszystko, co mamy, to wspomnienia, który-

ale z zewnątrz mógł wyglądać jak happening. Wszystko

ne zaczerpnięte z dzieciństwa czynią z Pawła Althamera

mi bawię się jak starymi klockami. Buduję z nich nowe kon-

zaczęło się od Moniki Brzywczy, redaktor prowadzącej

wyjątkowo dobrego bohatera numeru.

stelacje, niektóre historie pewnie tworząc ciągle od nowa.

w 8. miesiącu ciąży wydelegowanej jako członek dwuosobowej ekipy wywiadowej. W pewne piątkowe wczesne

Moje pierwsze wspomnienie jest takie, że jestem niesiony Pierwsze wspomnienia?

przez rodziców w torbie. Takiej skajowej, z dużymi uszami,

popołudnie zasiadła w ulubionym barze Pawła w centrum

Paweł Althamer: Temat dzieciństwa wydaje mi się bardzo

wnoszą mnie w niej do autobusu i widzę ludzi przez te wiel-

Warszawy. Poza panią Bożenką za barem była jedyną ko-

podatny na różne interpretacje. Łatwo obrasta legendami,

kie uszy. Nie umiałem jeszcze mówić, ale pamiętam swoje

bietą w lokalu. Sąsiednie stoliki zasiedlali brodaci mężczyź-

mitologiami. Jestem z takiego pokolenia, w którym jeszcze

przekonanie, że znam to miejsce, w którym się pojawiłem,

ni, niemal wszyscy ubrani w tureckie sweterki, przed nimi

rodzice nie rejestrowali swoich dzieci na wideo, mało zdjęć

że jestem takim astronautą, który ma niewładne, niepo-

dymiły papierosy, a w rękach pustoszały butelki piwka.

słuszne ciałko. Jeszcze nie potrafię wyartykułować tego,

Obrazka dopełniał nietknięty od 30 lat wystrój. Monika sie-

co się ze mną dzieje, ale w główce mam już poukładane.

działa tam szeroko uśmiechnięta, szczerze ubawiona przy

Pamiętam przekonanie, że nie przyszedłem na czysto, stąd

tradycyjnej peerelowskiej szklance z herbatą na spodeczku.

moje pytanie, czy aby na pewno dzieciństwo to moment, w

W drugim akcie do Moniki dołącza Zuza z nowym zesta-

którym się wszystko kształtuje, czy nie jest tak, że mamy

wem instrukcji od Pawła i razem, opatulone po uszy, brną

jeszcze dostęp do jakiejś czarnej skrzynki, gdzie są różne

przez zimowe zaspy pod inny budynek. W trzecim doga-

tajne informacje. Na moim pierwszym wspomnieniu bazuje

niają wbiegającego na podwórko Pawła Althamera, który

wiele moich artystycznych projektów, np. „Film”, który do-

przedstawia im przyjaciela i właściciela pracowni w piw-

tyczy iluminacji, albo projekt „Astronauta”.

nicy, gdzie od dwóch lat powstaje film rysunkowy na podPamięć rodzinna utrwaliła twoje pierwsze słowo?

stawie wspomnienia z dzieciństwa artysty. Zostają tam 15 minut, podczas których Paweł omawia kilka istotnych

PA: No, mógłbym zrobić teraz piękny prezent mojej matce

dla produkcji dzieła spraw i znów wyprowadza redaktorki na

i powiedzieć „mama”, ale wydaje mi się, że to bardziej było

mróz. W czwartym akcie dziewczyny wracają z Pawłem do

jakieś takie artykułowanie głoski „em”, a pewnie jeszcze

baru, gdzie już czeka Julia Matea, druga żona i matka dwoj-

wcześniej krzyk. Mam wrażenie, że pamiętam to uczucie

ga najmłodszych dzieci naszego bohatera. Julia dołącza do

dyskomfortu, zaburzenie poważnego spokoju. Czujność

wywiadu, na który – jak się w finale tego wstępu okazuje

stymulowaną lękiem.

– mamy 15 minut, bo Paweł już jest spóźniony na zajęcia Jakim byłeś dzieckiem, jak to przetrwało w rodzinnych

w pracowni ceramicznej na Nowolipiu. Na drugim spotkaniu było już spokojniej, ale dowiedziałyśmy się, że w naszych

legendach?

zmaganiach z Pawłem nie ma niczego nadzwyczajnego. Na

Julia Matea: Mama opowiada o Pawle, że był złotym, spo-

pierwszym roku studiów zasłużył na ksywę „Parowozik” – od ilości pracy wykonanej w szaleńczym tempie. Już wte-

Rysunek Pawła Althamera

kojnym, grzecznym chłopcem, a Paweł o sobie, że był największym rozrabiaką świata.


32

gawędy

gwiazda z nieba

Moje pierwsze wspomnienie – jestem niesiony przez rodziców w torbie. Takiej skajowej, z dużymi uszami. Wnoszą mnie w niej do autobusu i widzę ludzi przez te wielkie uszy

PA: Byłem lubiany, łatwo pozyskiwałem przyjaciół, wpły-

Byłeś w tym dobry?

postępowałem tak radykalnie jak niektórzy z nich, ale wie-

wałem na otoczenie.

PA: Tak. Pamiętam taką sytuację, kiedy pierwszy raz posze-

działem, jakie to są emocje, kiedy człowiek wleci w afekt,

JM: Mnie opowiadałeś, że byłeś samotnikiem i np. kiedy

dłem do podstawówki i pani wychowawczyni oprowadzała

jak się zaangażuje, to nie może się oderwać od swojej ofia-

cała kolonia szła na dyskotekę, ty wybierałeś się na sa-

nas po szkole, stopiętnastce. Kolega nieładnie się odniósł

ry. To brzmi okrutnie, ale mówię uczciwie, jak było.

motny spacer do lasu...

do dziewczynki, której chciałem zaimponować, więc go

PA: Ależ te opinie się nie znoszą! Kiedy miałem ochotę być

pobiłem w gablotce, czyli w pracowni przyrodniczej, i to

towarzyski, byłem, a jak uznawałem, że już mam dosyć,

w obecności pani! To pewnie ma związek z moją później-

PA: Nie. Oni w ogóle nie mieli takiego rozpoznania. W domu

zamieniałem się w wilka stepowego. No dobrze... szcze-

szą sympatią do trudnej młodzieży, z którą po wielu latach

byłem grzeczny, tylko w szkole stawałem się kimś innym.

niaka stepowego.

zacząłem pracować – doskonale ich rozumiałem. Może nie

To dobrze Kępiński powiedział: wszyscy jesteśmy schi-

Rodzice interweniowali?

zofrenikami, tylko u niektórych przybiera to taką niebezI co wtedy robiłeś?

pieczną formę. Ja świetnie obrazowałem tę tezę – z jednej

PA: Uciekałem, chodziłem na samotne spacery. Byłem bar-

strony poukładany, towarzyski, wiedziałem, że nie mogę

dzo niezależnym dzieckiem, nie trzeba się było mną zaj-

rodziców martwić, a z drugiej strony szukałem okazji, żeby

mować, a rodzice zostawiali mi wiele wolności, nie zamar-

coś nabroić, coś przekroczyć. Cud, że nic mi się nie stało, że

twiali się, nie kontrolowali ciągle, gdzie jestem, co robię.

np. nie wpadłem na minę, bo okolica mojego domu, Sady-

Pamiętam, jak wracam sam z przedszkola i oglądam świat,

ba, była nimi w tamtych czasach naszpikowana.

zachwycam się nim. Bardzo mnie pociągał. Właśnie, co to były za okolice, gdzie się

JM: To niemożliwe, żebyś wracał sam z przedszkola! PA: Ale ja to pamiętam. No... może zdarzyło się raz czy

wychowywałeś?

dwa i tak mi się mocno utrwaliło.

PA: Willowa Sadyba, peryferia Warszawy, rodzice, czekając wiele lat na swoje przydziałowe mieszkanie, pomieszkiwa-

Byłeś jedynakiem?

li kątem na strychu u ciotki Ilony, siostry mamy. Mieliśmy

PA: Przez cztery lata, potem pojawił się mój przeciwnik

dwa pokoje, salon i sypialnię. W pokoju tzw. gościnnym

– brat Marcin.

była łazienka z kuchnią, co było bardzo fajne, bo jak sie-

JM: Najbardziej oddany, wierny Pawła przyjaciel.

działem w wannie, to obok mama gotowała jedzenie. A na

PA: Kiedy się urodził, oddałem mu swoje łóżeczko, ta-

klatce schodowej stał taki wielki stary kredens, w którym

kie z opuszczaną siatką. Sam położyłem się na podłodze

się różne rzeczy znajdowało. Tam była taka nasza Narnia.

pod szafą, co wydawało mi się bardzo rycerskie i męskie.

W domu było dużo dzieci: ja, brat, dwaj bracia cioteczni.

Zresztą vis-à-vis telewizora, co mi bardzo odpowiadało.

I mnóstwo innych dzieciaków, z którymi biegaliśmy po

Marcin nauczył mnie, jak bohatersko znosić proces nisz-

polach, do których wpadałem do domu, jadłem obiady,

czenia, negacji moich działań. W zasadzie wszystko, co

poznawałem ich rodziny, zostawałem na noc. Dzisiaj taka

zrobiłem, obracało się wniwecz dzięki małym rączkom

sytuacja jest nie do wyobrażenia. Wieczorami chodziło się

mojego braciszka. Wiele razy opowiadałem już, że w

na pola, robiło ogniska, piekło ziemniaki, do Wilanowa

przedszkolu po wycieczce zrobiłem z plasteliny cykl po-

można było dojść polną drogą. Ja nie miałem świadomości,

mników warszawskich, m.in. Marii Konopnickiej, kolum-

że jestem warszawiakiem. Dopiero kiedy miałem 9-10 lat,

nę Zygmunta, pomnik sapera... No i to wszystko zostało

przeprowadziliśmy się na Bródno.

zniszczone. Pamiętam rozpacz i wściekłość. No i biłem go Byłeś prowadzany do kościoła?

co jakiś czas...

PA: Tak, miałem bardzo bogobojną babcię. To jedna z osób, To częsty motyw w relacjach braterskich. PA: Wręcz szukałem okazji, żeby kogoś pobić. Sprawiało mi to przyjemność.

do których miałem szczególny szacunek. Głęboko wierząPaweł Althamer z mamą i z bratem, zdjęcia z archiwum rodzinnego artysty

ca, codziennie chodziła do kościoła na plac Zbawiciela, gdzie mieszkała. Czasem chodziłem z nią. Kiedy miałem


gaga wiosna

33

Rysunek Pawła Althamera, na Pawle od lewej: Jaelka, Kosma, Marianka, Weronika.

trzy latka, byłem jak aniołek, klękałem, słuchałem. Babcia

W końcu dowiedzieli się rodzice i w rezultacie ewakuowa-

się dojść do jakiejś drogi, to pierwszy zatrzymany przez

nie miała się czego wstydzić, nie robiłem obciachu.

no całą ulicę.

nas samochód (chcieliśmy spytać o drogę) okazał się furgonetką wiozącą jeszcze gorące bułeczki do pobliskiego

Kim z zawodu byli rodzice?

A wśród dorosłych miałeś autorytety?

sklepu. Kupiliśmy od kierowcy całą skrzynkę drożdżówek,

PA: Tata był szanowanym i lubianym nauczycielem rysunku

PA: Och tak! Pani Just. Dużo jej zawdzięczam. Była moją

tym ich trochę zjednałeś. Większość do dziś myśli, że cała

technicznego, którego kochała młodzież, a mama księgo-

wychowawczynią w szkole nr 115 na Sadybie, która po-

sprawa była wyreżyserowana.

wą w Wojskach Obrony Powietrznej Kraju. Tata pracował

zwoliła mi siedzieć w ostatniej ławce i rysować oraz lepić

w Technikum Budowy Maszyn i czasem jeździłem z nim

z plasteliny podczas lekcji. Nigdy później już taki nauczy-

na zimowiska. Pamiętam ksywy niektórych chłopaków,

ciel się nie trafił.

dziecka pojawia się taki moment, że zaczyna eksplorować

np. „Brzytwa” i „Żyleta”. To byli tak zwani gitowcy, a ja

Był jeszcze wujek Chico, pierwszy mąż drugiej siostry mojej

je z taką samą ciekawością jak całą resztę świata. Jak

byłem ich ulubieńcem. To też mnie przygotowało do życia

mamy – cioci Eli. Można by go nazwać takim czarownikiem

w waszym domu mówiono na części intymne, czy w ogóle

w odpowiedni sposób.

rodzinnym, w wielu rodzinach taka postać się pojawia,

poruszano ten temat?

w niektórych się od niego stroni i uważa za durnia,

PA: Nie mam żadnego wspomnienia na ten temat. Moja

a w innych ma estymę. W naszej miał. Chico zabierał nas

rodzina była zwyczajna, pewnie tych tematów specjalnie

PA: Mój brat cioteczny Igor – o dwa lata starszy. Miał ko-

– wszystkich chłopaków – na wyprawy do lasu, do Kam-

nie było. Ale dziewczynki w przedszkolu mnie fascynowały,

legów, którzy psocili, palili papierosy, miał też zamożnych

pinosu, ale też w góry. Znał wszystkie szlaki, miał jakąś

pamiętam, że raz zaprosiłem jedną koleżankę do łóżka na

dziadków, którzy przysyłali mu różne podarki. Posiadał

powstańczą przeszłość, lubił pogawędzić, nieźle też zmy-

leżakowanie, gdzie pod kołderką obmacywałem ją do po-

gumy Donald, puszki po piwie i napojach, płyty, plakaty.

ślał. Szliśmy czasem cały dzień, a potem nocowaliśmy

budki... No i zostałem ukarany. Miałem stanąć w kącie, ale

Potem nawet skrzynkę coli, z którą chodził do sklepu wy-

w opuszczonych chatach. To były bardzo mistyczne przygo-

odmówiłem. Ostentacyjnie odbywałem moją karę na środ-

mieniać puste butelki na pełne. Poza tym ćwiczył dżudo

dy. Chętnie powtarzam te wędrówki do dziś, oddając tym

ku sali. Powiedziałem, że się stamtąd nie ruszę. Stałem tak

w MDK. To mi imponowało. To jego młodszy brat Michał

samym hołd Chico. Kiedyś zaprosiłem na taki nocny spa-

długo, aż wszystkie dzieci poszły już do domów.

zadzwonił do mnie na Bródno i powiedział, że na polu bu-

cer młodych miłośników sztuki, polskich i zagranicznych.

W ogóle w przedszkolu byłem bardzo kreatywny, wymyśla-

dowy nowego osiedla znaleźli mnóstwo granatów i żebym

Zgubiliśmy się w środku Kampinosu. Niektórzy byli wście-

łem różne zabawy. Pamiętam też, że panie kucharki wołały

przyjechał. Część z nich trzymał pod schodami, a część w

kli. Nie wierzyli, że nie znam drogi, próbowali naciskać na

mnie do kuchni, żebym pośpiewał im różne piosenki, któ-

wersalce u cioci, takie skorodowane. Próbowaliśmy dopro-

mnie, żebyśmy wracali. A ja naprawdę nie wiedziałem, jak

rych nauczyli mnie starsi koledzy, z którymi leżałem jakiś

wadzić do wybuchu, rzucając nimi w betonowe kręgi. Na

w tych ciemnościach odnaleźć drogę.

czas w szpitalu. To też ma związek z ciałem, bo kiedy mia-

szczęście do niczego nie doszło i nikomu nic się nie stało.

JM: ...więc jak piękne było, że gdy nad ranem udało nam

łem trzy-cztery lata, ono zostało uszkodzone, podczas tań-

Kto był twoim autorytetem? Kto ci imponował?

Tematem tego numeru GAGI jest ciało. W życiu każdego


34

gawędy

gwiazda z nieba

ca na rytmice mój kolega złamał mi nogę. W trzech miejscach, niechcący – podskakując. To był Grzesiek Pańczak, syn woźnej, potem mój stały wróg. Do końca przedszkola była moja banda i jego drużyna. A w szpitalu od starszych kolegów nauczyłem się strasznych przekleństw, jakiegoś takiego brutalnego seksualizmu, dość sprośnych piosenek i wierszyków. To właśnie one tak bawiły panie kucharki z przedszkola. Wołały mnie, sadzały na stole, kazały śpiewać i zarykiwały się ze śmiechu. A książki z tego okresu pamiętasz? PA: Tata czytał mi piękne rosyjskie baśnie, np. „O wojach i witeziach”, wspaniale ilustrowane. Bardzo szybko nauczyłem się sam czytać. W pierwszej klasie już umiałem. Pamiętam, że pani prosiła, żebym czytał na głos klasie. W świetlicy, gdzie spędzałem długie godziny, były takie śpiewniki z polskimi piosenkami patriotycznymi, np. „My ze spalonych wsi, my z głodujących miast. Za głód, za krew, za lata łez. Już zemsty nadszedł czas!”. Śpiewaliśmy to wszyscy w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Mało tego! Ta piosenka stała się naszym zawołaniem wojennym. Wymyśliłem ustawki w świetlicy, w tajemnicy przed panią, brałem dzieciaki w odległy rejon boiska, gdzie nagle napadaliśmy na siebie w stylu „każdy na każdego” z tą piosenką na ustach. Portret Pawła narysowany przez Weronikę Althamer w lutym 2010 roku

Rzeczywiście miałeś ten testosteron... PA: Straszny! Nawet świadomie prowokowałem i rzucałem pierwsze obelgi, byleby tylko doprowadzić do bójki.

Autoportret Pawła


gaga wiosna

35

Tymczasem moja fizis nie była jakaś imponująca, byłem raczej wątłym chłopcem, ale to nie przeszkadzało. Chciałem wyglądać jak Ilja Muromiec, bohater rosyjskich podań, a kiedy patrzyłem w lustro, widziałem raczej Chłopca z Plakatu z tej czeskiej bajki albo Bolka i Lolka. JM: Wielkie okulary i krosty na twarzy... PA: W czwartej klasie zacząłem chodzić na dżudo. To było super, czułem, że te zajęcia jakoś mi rekompensują tę wolność, którą zagubiłem razem z przeprowadzką do blokowisk. Ale jednocześnie miałem kompleksy, bo widziałem moich kolegów, którzy wydawali się więksi, silniejsi i sprawniejsi. To odczucie wróciło, jak ostatnio poszedłem na siłownię, bo Matejka kupiła mi karnet pod choinkę. Wszedłem na salę, zobaczyłem takich panów obcej generacji i uświadomiłem sobie, że ja ich nigdy nie dogonię. No, ale zaraz pomyślałem, że to ja mam Kreatora i ładnie rysuję (śmiech).

Komiks Szymona Althamera z 1999 roku, poniżej: rysunek Kosmy i Pawła

Jak to było z przeprowadzką – Sadyba pozostała taką utraconą arkadią dzieciństwa?

oczywiście mnie bardzo złościł. Pamiętam, że ok. 23 przy-

nym i jest kucharzem w dobrej warszawskiej restauracji,

PA: Oj tak! Wyobraźcie sobie, że ja tam jeździłem na

jechała wielka ciężarówka, prawdopodobnie kierowca tira

Weronika ma 14 lat, chodzi do gimnazjum, Marianka ma

wycieczki – popatrzeć, popodglądać, ale tak, żeby nikt

sobie zrobił przerwę nocną, ale z naszej perspektywy to

cztery lata. To dzieci z pierwszego małżeństwa. Potem jest

z dawnych znajomych mnie nie widział. Wsiadałem

wyglądało kosmicznie, wieki smok, który grzał silnik,

Gaja – dziewięć lat – córka Matejki, no i nasze wspólne

w autobus M, potem 172, i to zajmowało godzinę w jed-

dopóki nie zasnął, wtedy się uspokoił. W końcu jednak

maluchy – Kosma, niespełna trzyletni, i roczna Jael.

ną stronę. Chodziłem jak szpieg, gdy widziałem dawnych

uległem i wróciliśmy do domu. Tata był właśnie w komi-

znajomych, odwracałem się. Nawet zorganizowałem grupę

sariacie, więc mama zakamuflowała sprawę. Jak wrócił,

kolegów, którzy ze mną jeździli. Tłumaczyłem, kto to idzie

powiedziała, że ja już śpię... Kim chciałeś zostać, jak dorośniesz? PA: Mój starszy brat cioteczny chciał w tym okresie Sadyby

A jakie było Bródno?

PA: Nie wiem, bo nie pamiętam już, jak to jest nie mieć tylu dzieci.

i kim jest. To trwało z rok, tyle mi zajęło, żeby się z Sadybą pożegnać.

Jak to jest mieć tyle dzieci?

Czujesz się głową rodu?

zostać śmieciarzem. I ja to trochę przejąłem... Śmieciarze

PA: Nie. Odpowiedzialny oczywiście tak. I to nie tylko za

PA: Na początku zsyłka. Nie aż tak źle, żebym sobie włosy

podjeżdżali pod dom samochodem, rzucali tymi pojemnika-

to, co do garnka włożyć, ale tak mentalnie. Nie byłem ni-

rwał, ale miałem tę świadomość utraty siły, pozycji. Pa-

mi, byli kosmitami.

gdy wyłącznie skoncentrowany, jak to mówi Grzegorz Ko-

miętam, że przed pożegnaniem zrobiłem zebranie swojej

JM: No i udało ci się zrealizować to marzenie…

walski, na typowej dla artysty egotycznej postawie, czyli

bandy i powiedziałem chłopakom – Grzegorzowi Czapiew-

PA: Miałem taki projekt w Berlinie, że przez tydzień pra-

tropieniu własnych wątków w twórczości i inspirowaniu

skiemu, Darkowi Bogdańskiemu i Jackowi Miładowskiemu

cowałem jako wolontariusz na śmieciarce. Ale jeszcze bar-

się samym sobą. Fenomen modyfikacji mojej artystycznej

– którzy siedzieli na drzewie, w specjalnym naszym schow-

dziej mi się marzyło być wodzem indiańskim.

postawy zdarzył się, jak sądzę, właśnie dzięki moim dzie-

ku na terenie szkoły, żeby się nie rozpadli, jak odejdę.

ciom. Dzięki ich wsparciu bądź też przeszkadzaniu przesuPamiętasz swoje lęki? Czego się bałeś najbardziej, jak

Potem jednak nastąpił moment zaprzyjaźnienia

nął się mój środek ciężkości, został przetrącony... Wiele

byłeś mały?

moich projektów jest bardzo odległych od egocentryzmu,

z Bródnem, jesteś mu bardzo wierny do dziś...

PA: Kiedy miałem zasnąć, przychodziły do mnie upiory jak

wręcz ociera się o osobistą chęć zniknięcia.

PA: Też zacząłem eksplorować okolicę i miałem przygo-

z Goi, siadały na łóżku, na oknie i się przyglądały. Były bar-

dy. Pewnego razu postanowiłem uciec z domu. Zabrałem

dzo realne, mogłem je narysować. Wtedy wołałem mamę

brata i napisałem list: „Mamo, tato, poszliśmy do lasu,

i ona gusła odprawiała i zapewniała mnie, że już poszły.

Co oznacza?

wrócimy jutro około południa”. Byłem w piątej klasie,

„A ta sowa, mamo?” – pytałem. „Ta sowa też już odfrunę-

JM: Już kiedy byłam w pierwszej ciąży z Kosmą, Paweł

Marcin może w pierwszej. Znaleźliśmy polanę, położyli-

ła, zobacz, już nikogo nie ma” – uspokajała mama.

prosił mnie o wybranie imienia z innej kultury, np. żydowskiej, i najlepiej, żeby ono było na A, bo dobrze będzie się

śmy się w takim wgłębieniu – zresztą bardzo niedaleko od miejsca, w którym dzisiaj mieszkamy – ale stopniowo

Skąd wzięło się imię dla najmłodszej córeczki – Jael?

A teraz sam masz dzieci. Przedstaw nam je.

komponowało z nazwiskiem Althamer. Proponował Abra-

zaczęło robić się coraz zimniej i ja oddawałem Marcinowi

PA: Najstarszy jest Bruno, 22 lata, studiuje rzeźbę na ASP.

hama lub Ahmeda, ale nie byłam jeszcze na to gotowa.

kolejne koce i warstwy ubrań. Był głodny i płakał, czym

Rok młodszy Szymon uczy się w technikum gastronomicz-

Przy naszym drugim dziecku już oswoiłam się z Abram-


36

gawędy

gwiazda z nieba

Fenomen modyfikacji mojej artystycznej postawy zdarzył się, jak sądzę, właśnie dzięki moim dzieciom. Dzięki ich wsparciu bądź też przeszkadzaniu przesunął się mój środek ciężkości, został przetrącony

kiem, ale że urodziła się córeczka, musieliśmy poszukać

A jak to wygląda teraz? Późne ojcostwo jest dojrzalsze?

że z całej gromady tylko jeden zostanie artystą. Zawsze

żeńskiego imienia. Paweł myślał o Szoszanie, w końcu

PA: Nie, nie sądzę. Ja w ogóle nie zrezygnowałem z dzie-

irytowało mnie to tworzenie elit społecznych, wyścig

jednak zdecydowaliśmy się na imię Jael, które podsunął

ciństwa, nie porzuciłem tego etapu.

szczurów już w szkole podstawowej, rywalizacja o to, ilu

nam nasz przyjaciel Darek Szendel. Ale też do końca nie by-

JM: Paweł jest bardzo impulsywny. Dzieci czasami mu nie

absolwentów wygrało olimpiadę itd.

łam przekonana. Paweł w tym czasie zamówił u swojego

mogą tego wybaczyć, a z drugiej strony bardzo go kochają. Synów posłałeś do zwykłej państwowej podstawówki

kolegi rzeźbiarza Waldka Mazurka wielki kamienny stół na działkę, na którym wykuł wszystkie imiona swoich dzieci.

Jesteś wymagającym ojcem?

na Bródnie, ale córka chodziła już do mundurowej, żeńskiej

Jeszcze w ciąży dowiedziałam się, że imię Jael już jest tam

JM: Nie... W ogóle. Zostawia dzieciom dużo swobody.

szkoły w Śródmieściu...

umieszczone. Sprawa została przesądzona.

PA: Powtarzam ciągle ten sam błąd. Zdecydowanie udało

PA: To raczej był wybór i decyzja mojej byłej żony Moniki.

mi się dzieci zrazić do systemu szkolnictwa, nieustannie

I jedna z kwestii spornych między nami, podobnie zresztą

To znaczy, że masz, Pawle, żydowskie korzenie?

go krytykując. Zawsze mówiłem, żeby się uczyły tego, co

jak lekcje religii. Ja ten kościół w życiu moich dzieci konse-

PA: Nic mi o tym nie wiadomo. Ale zawsze uważałem histo-

je ciekawi, a jak coś je nudzi, to że mogą to ominąć, że ja

kwentnie burzyłem, ona nie. Platerki, do których chodziła

rię narodu żydowskiego za szczególną. Identyfikowałem się

porozmawiam z paniami w szkole i im to wyjaśnię. Czasem

Weronika, były dosyć ciekawą szkołą, mającą swój etos.

z nią. No i ta historia z Abramkiem, chłopcem z getta, który

bardzo irytowała mnie postawa nauczycieli, np. ocenianie

Ale Nisię zmęczyło, że są tam same dziewczynki, czarne

zwizualizował mi się jako moje poprzednie wcielenie...

prac plastycznych i stawianie gorszych ocen, bo praca jest

punkty na stołówce i przymus noszenia mundurka – pa-

„nieskończona”. Co to znaczy nieskończona? To jest praca

miętam, jak raz Nisia zorientowała się już po wejściu do

w procesie, jak to przeszkadza, to niech pani ją sobie sama

szkoły, że zapomniała mundurka na zmianę. Rozpłakała

PA: Nie, absolutnie! Przez długi czas deklarowałem się

pokoloruje czy coś tam innego... Za co ta piątka, czwórka,

się i powiedziała, że nie pójdzie na lekcje. I nie poszła

jako wolny człowiek, przeciwnik rodziny. Po okresie przed-

trójka? Jak można to oceniać? Potem będzie znowu tak,

– wróciliśmy razem na Bródno. Nie miałem siły jej przeko-

Zawsze wiedziałeś, że będziesz miał dzieci?

szkolnym zainteresowanie kobietami odsunąłem na plan

nać, jest bardzo uparta. Było mi jej bardzo żal i wściekłem

czwarty, zajmowałem się przygodami, życiem towarzy-

się na szkołę! Jaki wielki stres przeżywało moje dziecko?

skim. Aż tu pojawił się Bruno. Miałem 20 lat. Pamiętam,

Coraz częściej zastanawiałem się nad tym, żeby zmienić

że musieliśmy pojechać do sądu, aby uzyskać pozwolenie

jej szkołę, aż pewnego dnia sama o to poprosiła. Zapisa-

na ślub. I tam się nas pytali, czy się kochamy. To było upo-

łem ją do podstawówki waldorfskiej, potem została tam

karzające i absurdalne.

w gimnazjum – chociaż prawie cała klasa rozeszła się do innych szkół lepiej sprofilowanych pod względem przyszłej

Bardzo wczesne ojcostwo...

nauki w liceum – które również ukończył Bruno. Ta szkoła

PA: Bardzo niedojrzałe... Nieporadne... Ale też było bardzo

uratowała go po kłopotach w państwowej placówce. Wero-

dużo miłości.

nice trochę brakuje towarzystwa w jej trzyosobowej klasie. Miała taki moment, że przeniosła się do zwykłego gim-

Jak godziłeś to z szalonym, imprezowym pewnie

nazjum na Bródno, ale wytrzymała tylko miesiąc i jednak

życiem studentów ASP?

wróciła do waldorfskiej, gdzie jest zupełnie inny kontakt

PA: Wcale tak nie szalałem. Zamiast iść na piwo z kolega-

z nauczycielami i dużo bardziej indywidualne podejście.

mi, wracałem do domu. Wolałem popracować. Na pierw-

Bruno jest do tej pory bardzo zbuntowany wobec systemu

szym roku dostałem nawet ksywkę „Parowozik” i tak już

edukacji, nawet chyba jeszcze bardziej niż ja. Proszę go,

mi zostało. Robiliśmy z żoną lalki, ja kręciłem teledyski.

żeby nie był aż tak radykalny...

Zarabiało się na wiele sposobów. Jaka jest różnica w wychowywaniu chłopców

Ale też mieliśmy wsparcie rodziców i mieszkanie. Jedyne, co mi przeszkadzało, to brak cierpliwości. Ja zawsze byłem

i dziewczynek?

gwałtownikiem i raptusem. Zresztą do dziś jestem miłym

PA: No, Weronika jest moją księżniczką, odkąd się urodziła,

człowiekiem, który potrafi nagle zamienić się w mister Hyde’a. Czasami moje dzieci wypominają mi te ataki szału.

Rysunek Gai, jesień 2006

była przez mnie hołubiona. Mamy bardzo intymny kontakt, podejrzewam, że czasem mówi mi więcej niż mamie. Nie by-


gaga wiosna

37

Autoportret Pawła pokolorowany przez córkę – Jael Althamer

łem też już taki spięty jak przy chłopcach, bardziej psotnych

Dzieci są często obecne w twoich projektach, pamiętasz

Paweł ALTHAMER (ur. w 1967 roku w Warszawie, do dziś mieszka

zresztą. Nisia jest silną osobowością, ale nie była aż tak

pierwszy swój projekt z nimi?

na osiedlu Bródno). Rzeźbiarz, performer, akcjoner, twórca instala-

przekorna jak oni. Kiedy przeżywaliśmy najtrudniejsze chwi-

PA: To był „Król Maciuś Pierwszy” zrealizowany w Szwaj-

cji, filmów wideo. W latach 1988-93 studiował

le rozstania, rozwodu, przed nią nie wstydziłem się otwo-

carii, gdzie dzieci zastąpiły personel galerii. Pilnowały wy-

rzyć, zwierzyć, ona mogła zobaczyć moje łzy, synowie nie.

staw, przedzierały bilety, biegały, szalały, jeździły na hu-

na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie pod kierunkiem Grzegorza Kowalskiego. W roku 1994 uczestniczył w wystawie „Germination 8” w Zachęcie. Od połowy lat 90.

lajnodze... Szalały, szalały, najadły się słodyczy, a potem

w jego dokonaniach bierze górę zainteresowanie sprawami

padły, zasypiały na krzesełkach jak prawdziwi pracownicy

społecznymi, szczególnie refleksje nad rolą i miejscem sztuki

spotykają?

muzeów. To było bardzo ładne znudzenie sztuką, tym, co

w wielkich skupiskach miejskich. W 1997 r. odbyła się jego

PA: To trudna sprawa. Weronika często wpada po szko-

ja z moimi kolegami robimy.

Czy są takie momenty, że wszystkie twoje dzieci się

le, od czasu do czasu nocuje, regularnie spotykam się też

wystawa indywidualna w Kunsthalle w Bazylei. W 1998 r. jako jedyny Polak brał udział w wystawie „Documenta X” w Kassel, gdzie zaprezentował projekt „Kosmonauta”. W tym samym roku

z Marianką, ale chłopcy mają już swoje życie, prace, szkoły,

Potem w 2002 roku był w warszawskim Centrum Sztuki

został zaproszony do udziału w wystawie głównej weneckiego

dziewczyny. Zgromadzenie wszystkich pod jednym dachem

Współczesnej Wielki Bal Kostiumowy dla Dzieci zadedy-

Biennale. Do najbardziej znanych jego realizacji należy akcja

w tym samym momencie jest trudne. Czasami w święta

kowany Januszowi Korczakowi, podczas którego dyrektor

„Bródno 2000”, podczas której ponad 200 mieszkańców jednego

mam ochotę uciec na Sobieskiego albo do lasu od tej całej

Wojciech Krukowski był królem, a jego żona królową na

organizacji i smutnego faktu, że nie możemy być wtedy

tronie i przyjmowali u siebie dzieci. Z Matejką zrobili-

wszyscy razem przy stole.

śmy też dwa lata temu karnawałowy Bal w Bloku u nas

JM: To kwestia poukładania, wiele rodzin, niekoniecznie

na Bródnie. Do naszego mieszkania zaprosiliśmy około

„Gumy”. Zrealizował spektakularny projekt „Wspólna sprawa”

rozbitych, obchodzi po dwie wigilie. W tym roku przyjecha-

15 zaprzyjaźnionych dzieci. Ja byłem niedźwiedziem i zor-

złotego lotu do Brukseli w 20. rocznicę Okrągłego Stołu oraz

li do dziadków w Wesołej Weronika, Szymon ze wspaniałą

ganizowałem przejście przez Trasę Toruńską z pochodnia-

złotą wyprawę do plemienia Dogonów w Afryce. Do dziś artysta

rybą i krewetkami własnego pomysłu i spóźniony Bru-

mi. Dzieciaki cały czas walczyły ze sobą o to, kto będzie

no – genialny w roli Mikołaja, którego Kosma nie poznał

trzymał niedźwiedzia za rękę. Niewiele widziałem przez

i bardzo przeżył to spotkanie. Zabrakło Marianki, a Gaja ze

maskę niedźwiedzia, ale podobno bal bardzo się udał.

wytrwałe i konsekwentne udowadnianie, że sztuka może dziać się

swoim tatą spotkała się dopiero na pasterce.

Była też zbiorowa wystawa w Zachęcie, potem plac zabaw

zawsze i wszędzie.

w Zurychu, a ostatnio „Frühling” w Kassel. Kosma miał dosyć nietypowego babysittera. Pół Polak, pół Japończyk, ze złotym zębem i z tatuażami...

Myślisz że twoje dzieci będą artystami?

PA: To Yasu, kolega Bruna, który akurat szukał pracy.

PA: Tak. Jeśli ustalimy, że bycie artystą to jest pewne

Squatter, podróżnik, anarchista, opiekował się Kosmą

kreatywne podejście, niezależnie od tego, czy jest się na-

przez kilka miesięcy. Mieli ze sobą świetny kontakt.

ukowcem, kucharzem, czy plastykiem.

bloku jednocześnie zapaliło światła w oknach, tak aby tworzyły liczbę 2000. W 2009 r. z jego inicjatywy powstał na warszawskiej Pradze Park Rzeźby z dziełami wybitnych światowych artystów, a także kontrowersyjna rzeźba zmarłego praskiego pijaczka

prowadzi warsztaty ceramiczne dla Grupy Nowolipie zrzeszającej cierpiących na stwardnienie rozsiane i inne schorzenia. W styczniu 2010 r. otrzymał Kreatora – nagrodę specjalną „Polityki” za


38

gawędy

temat numeru

Dookola brzucha Kiedy matczyny brzuch osiąga rozmiary pokaźnej piłki (bynajmniej nie pingpongowej), a nowe życie rozpycha się w środku bez pardonu, to znak, że trzeba pożegnać się z niefrasobliwą dziewczyną i powitać w sobie MATKĘ. Służą temu rytuały przedurodzeniowe spotykane od wieków w różnych kulturach – od hinduskiego Valaikappu po współczesny baby shower. Anna Sańczuk

redakcja


gaga wiosna

Obyczaj zwany baby shower – czyli, jak nazwa wskazuje, obsypywanie

bransoletek jest podobno słyszalny dla dzidziusia, a same

deszczem prezentów i miłości mającego się urodzić dziecka – to kolej-

ozdoby zdejmuje się z rąk dopiero po porodzie.

ny po walentynkach i Halloween amerykański wynalazek, który przy-

Korzenie baby-shower tkwią w znanej wielu kulturom tradycji świętowania zbliżających się narodzin i oddawania czci kobiecie w ciąży

obyczajowości. Chociaż współczesny baby shower to rytuał w wer-

Szczęśliwa siódemka i przeganianie złych duchów

sji pop, bardziej impreza towarzyska, to jednak jego korzenie tkwią

Także w wielu krajach muzułmańskich odbywają się „święta

w znanej wielu kulturom tradycji świętowania zbliżających się naro-

przedporodowe”, zwykle w siódmym miesiącu ciąży („szczę-

dzin i oddawania czci kobiecie w ciąży. Istotą tych obrzędów jest cele-

śliwa” siódemka przewija się niemal we wszystkich odmianach

bracja płodności, błogosławieństwo przed trudami porodu, dzielenie

świąt, niezależnie od kultury!), podczas których ma miejsce spotka-

się kobiecym doświadczeniem i obdarowywanie przyszłego potomka.

nie w gronie kobiet, obdarowywanie matki i dziecka prezentami oraz

– Baby shower – chyba nigdy w życiu nie zdecydowałabym się na

ozdabianie ciała henną (np. w Iraku, Maroku). Wyjątkową oprawę ma

jego urządzenie, gdybym wcześniej nie była na podobnym spotkaniu

baby shower po indonezyjsku. To wielkie rodzinno-sąsiedzkie świę-

u mojej przyjaciółki Justyny – opowiada Marta Pruska, reżyserka

towanie, na które goście przynoszą prezenty dla dziecka, zaś matka

i fotografka współpracująca z GAGĄ, która niedawno urodziła drugie

ciężarnej dokonuje rytualnego oczyszczenia córki, oblewając ją siedem

dziecko. – Takie „amerykańskie” imprezy ogólnie uważane są za głu-

razy wodą perfumowaną różą, jaśminem i magnolią. Przyszła mama

pie, a tymczasem baby shower to coś bardzo, bardzo przyjemnego –

rozbija gliniane naczynie, by odgonić od dziecka złe duchy, i przygo-

ciężarna dostaje prezenty, nie musi nic organizować, przygotowywać.

towuje dla gości deser łagodzący ciążowe nudności (m.in. z mango,

Tylko pachnieć i otworzyć się na przyjmowanie – dla mnie bomba! Poza

tamaryndowca, papryki).

tym chciałam spotkać wszystkie moje babki, zanim urodzę, a kawka

Świętowanie zbliżającego się macierzyństwa można spotkać tak-

z każdą z osobna nie byłaby możliwa – opowiada. I dodaje: – Kiedy

że wśród żydowskiej diaspory. Dowodem jest Fasadura obchodzona

zobaczyłam wszystkie te dziewczyny, poczułam totalne wsparcie!

wśród Żydów mieszkających w Turcji. Biorą w niej udział wyłącznie

wędrował do naszego kraju i nieśmiało toruje sobie drogę w polskiej

kobiety, a kulminacją święta jest symboliczne przecięcie białej tkani-

W nowym sari, podzwaniając bransoletkami

ny, z której uszyje się ubranko oraz przytulankę dla niemowlaka.

Tradycyjne, zanurzone w religii społeczności każdy etap życia zaznaczały odrębnym rytuałem inicjacyjnym. Oddawanie czci kobiecie cię-

Jak to się robi w Ameryce

żarnej stanowiło ważny element w celebrowaniu całego cyklu życia,

Baby shower pojawił się w Stanach Zjednoczonych na początku mi-

oznaczało też zmianę statusu kobiety, która odtąd miała być również

nionego wieku, początkowo jako popołudniowe przyjęcie na świeżym

matką. Wiele odmian świąt przedporodowych – w zależności od regio-

powietrzu, podczas którego panie spotykały się z przyszłą matką na

nu i lokalnej specyfiki – istnieje w krajach Bliskiego Wschodu i Azji.

herbatce i wręczały jej podarki. Powojenny baby boom rozkręcił modę

W Indiach oprócz ceremonii Pumsavanam odprawianej w intencji po-

na ten rodzaj uroczystości, która wciąż trwa. Do tego stopnia, że dziś

wicia męskiego (!) potomka odbywa się Seemantham, czyli ceremonia

amerykańscy rodzice świętują czasem nawet kilka razy w trakcie cią-

między piątym a ósmym miesiącem ciąży, w trakcie której rozczesuje

ży – z rodziną, w gronie przyjaciół i... w pracy. Coraz częściej zdarza

się włosy kobiety z przedziałkiem pośrodku głowy, co symbolizu-

się też, że baby shower obchodzi się w koedukacyjnym gronie na cześć

je odrzucenie wszelkich trosk i ma czynić przyszłą matkę radosną,

zarówno przyszłej mamy, jak i taty. Amerykański zwyczaj rozprze-

a rosnącemu w jej łonie dziecku zapewnić harmonijny rozwój. Jednak

strzenił się szybko na kraje anglojęzyczne, potem również inne, bar-

najpopularniejszym świętem, zwłaszcza w południowych Indiach, jest

dzo popularny jest np. w Hiszpanii, Holandii czy we Francji. W Amery-

Valaikappu odbywające się w siódmym miesiącu ciąży w domu matki.

ce Południowej znany jest pod nazwami Fiesta de Obsequious (święto

Jest wydarzeniem zarówno religijnym, jak i towarzyskim, gromadzą-

podarunków) albo Cha de Bebe (dzidziusiowa herbatka), w RPA jako

cym wokół ciężarnej jej przyjaciółki i kobiety z rodziny. W dniu uroczy-

Stork Party (bocianie przyjęcie), a w Polsce czasem zwie się go bo-

stości przyszła mama bierze przygotowaną dla niej pachnącą olejkami

ciankowym. Klasyczny baby shower ma swoje żelazne zasady. Organi-

kąpiel, zakłada nowe sari i biżuterię, a jej dłonie i stopy malowane są

zowany jest poza domem mamy, zwykle w restauracji udekorowanej

henną. Kiedy zasiądzie otoczona przekąskami przygotowanymi przez

np. dmuchanymi bocianami, niebieskimi i różowymi balonikami, szar-

rodzinę, zaczyna się ceremonia. Jej uczestniczki, zaczynając od naj-

fami z napisami: „It’s a boy!”, „It’s a girl!”, nierzadko z zaskoczenia,

starszej mężatki, w symbolicznym geście nakładają przyszłej matce

jako tzw. surprise party. Nie może obejść się bez tortu pieluszkowego

różnokolorowe bransoletki, tak że pod koniec wieczoru jej ręce po-

(zwinięte i ułożono piętrowo pampersy z powtykanymi zabawkami

kryte są podzwaniającymi obręczami od nadgarstka nawet do połowy

i akcesoriami niemowlęcymi), gipsowego odlewu brzucha malowane-

ramienia. Kobiety z rodziny męża przynoszą prezenty dziecku i mat-

go wspólnie przez dziewczyny oraz wyprawki kupowanej zgodnie z li-

ce oraz dekorują jej włosy świeżymi kwiatami. Dźwięk metalowych

stą dostarczoną przez bohaterkę wydarzenia. Niezbędnym elementem

39


40

gawędy

temat numeru

5

3

1. Monika: szybkiego rozwarcia i krótkiego parcia, a w wyniku powicia – króla życia! 2. Agnieszka: dużo świeżego powietrza (bez dymu z papierosów), 3. Marta: zgodnie z wiejską tradycją, czerwony koralik chroniący dzidziusia i Ciebie od złych mocy, 4. Magda: żeby został gwiazdą, 5. Kasia: ptak mówi sam za siebie, 6. Oliwka: bogactwa dla synka! 7. Agnieszka: żeby Ci było z synem miło, 8. Joanna: aby ten różowy koralik przyciągał do niego same wspaniałe kobiety!

6

4

wieczoru są gry towarzyskie, im bar-

2

dziej dziecinne, tym lepiej. Wśród nich m.in. degustacja

1

z zawiązanymi oczami dziecięcych słoiczków przez ciężarną, która próbuje rozpoznać, cóż to za smakołyk właśnie spożywa. Konkursy dla mamy badające znajomość dziecięcych kołysanek, a dla gości –

7 8

sprawdzające, czy znają obwód brzucha mamy (trzeba odciąć odpowiedni kawałek tasiemki, a potem opasać „ciężarówkę” i sprawdzić, kto był najbliżej rzeczywistości). Zgadywanie, kogo z obecnych przedstawiają przyniesione zdjęcia z dzieciństwa, czy wyklejanie przez gości portretu niemowlaka z powycinanych z gazet dziecięcych

po kawałku sznurek i, wiążąc go na swoim nadgarstku, wypowiadają

części ciała. Uff! Pomysłów jest bez liku.

życzenia szczęśliwego porodu, a potem noszą go aż do rozwiązania. Mother Blessing zakłada, że goście, zamiast kupować gotowe gadże-

Rytuał na miarę

ty, sami wykonają lub wymyślą niepowtarzalne, osobiste prezenty dla

W Ameryce baby shower to prawdziwy przemysł, są wyspecjalizo-

mamy – namalują obrazek, napiszą wiersz, zrobią na szydełku małe

wane agencje organizujące przyjęcia, można kupić wszelkie ak-

buciki.

cesoria od dekoracji po torty pieluszkowe (w Polsce taką ofertę ma np. strona www.baby-shower.pl). Odpowie-

W indiańskim pierwowzorze ważnym elementem była pieśń błogosławiąca matkę wykonywana przez szamana. Współczesne „szamanki” zachęcają do pisania własnych piosenek odśpiewywanych do znanych folkowych melodii

Mama, zrób to sama

dzią na tak silnie skomercjalizowane obchody jest

Tyle teorii, bo w praktyce oba nurty się przeplatają i alternatywne

wymyślona przez alternatywne mamuśki ceremonia

matki kupują ciężarnej kumpeli nowoczesny podgrzewacz do mleka,

Mother Blessing (w niedoskonałym tłumaczeniu by-

a na typowym „bejbiszałerze” odbywa się autentycznie wzruszający

łoby to „błogosławieństwo matce”) oparta na sta-

rytuał tworzenia naszyjnika-talizmanu dla przyszłej mamy. Chodzi po

rym indiańskim rytuale Blessingway odprawianym

prostu o to, żeby dopasować formułę przedporodowego świętowania

przez Indian Dinéh (Navajo). Tutaj akcent kładziony

do siebie i swoich potrzeb, a wtedy może to być bardzo pozytywne

jest na matkę i jej dopieszczanie, nie zaś na dziec-

wydarzenie, które doda sił wymęczonej matce w ostatnich dniach

ko. Zachęca się też do większej swobody w kreowaniu

przed kulminacją. Tak właśnie podeszła do tematu cytowana na po-

święta oraz – jeśli jest taka chęć – do udziału ojców.

czątku Marta, dla której „skrojony na miarę” baby shower zorganizo-

W indiańskim pierwowzorze ważnym elementem była

wała przyjaciółka Justyna Jeger-Nagłowska. – Impreza Marty była

pieśń błogosławiąca matkę wykonywana przez szamana.

w stylu eko-vintage, bo Marta to ekologiczna dziewczyna i nie chciała

Współczesne „szamanki” z Brooklynu zachęcają przyjaciółki ciężar-

dostawać nowych zabawek, narażać nas na koszta, więc stwierdzi-

nej do pisania własnych piosenek odśpiewywanych do znanych folko-

łyśmy, że dajemy tylko używane rzeczy po swoich dzieciakach. A jak

wych melodii. Najważniejszym rytuałem pozwalającym „zagłębić się”

któraś nie ma dzieci, niech kupi coś dla mamy, np. sexy gacie dla mat-

w macierzyństwo jest tworzenie specjalnego naszyjnika, kiedy zapro-

ki – opowiada Justyna. Wszystko udało się nadspodziewanie fajnie,

szone dziewczyny siadają w kole i każda nawleka przyniesiony przez

Marta została ubrana przez przyjaciółki w koronę i naszyjnik zrobiony

siebie koralik, wypowiadając osobiste życzenia dla mamy i dziecka.

z oldschoolowej grzechotki, a wszystkie dziewczyny przebrały się za

Przyszła matka nosi naszyjnik jak talizman, aż do porodu. Inne rytu-

ciężarne, prezentując brzuchy wypchane poduszkami, było i wesoło

ały to relaksująca kąpiel stóp połączona z masażem, czesanie i deko-

i wzruszająco. Marta: – Dla mnie był to bardzo ważny wieczór. Musia-

rowanie włosów kwiatami lub plecionym wiankiem, czasem malowa-

łam tylko przyjść, nic więcej. Organizacja – wzorowa – była po stronie

nie brzucha, wręczanie kamieni energii, czyli ozdobionych przez gości

Justyny, a ja czułam się trochę jak na wieczorze panieńskim. Pole-

kamieni, w których zaklęta jest moc pozytywnej energii wysyłana ku

cam to każdej zaharowanej kobiecie. Było mi bardzo miło zobaczyć

ciężarnej przyjaciółce. Z indiańskich źródeł pochodzi też podobno ry-

wszystkie swoje przyjaciółki razem, a poza tym – babskie wieczorki

tuał bransoletek szczęścia, kiedy to goście, stojąc w kręgu, odcinają

są zajebiste! Dobrze było sobie o tym przypomnieć.


Z kajecika organizatorki Justyna Jeger-Nagłowska, z zawodu reżyserka, zanim urządziła Marcie Pruskiej baby shower, wzięła udział w kilku takich imprezach i sama była bohaterką jednej z nich. Jako doświadczona uczestniczka i organizatorka ma kilka cennych uwag: Ważne jest to, że impreza dzieje się w ostatnim momencie przed porodem, czyli za chwilę będziesz miała mało czasu na życie towarzyskie. Spotykasz się ze swoimi przyjaciółkami, jesteś królową balu, a energia, która panuje na takim przyjęciu, jest bardzo pozytywna. Uważam, że to ma bardzo duży wpływ na kobietę, bo całe to dobro jest wysyłane w kierunku brzuszka. Najważniejszy rytuał, który trzeba zorganizować na baby shower, to naszyjnik albo bransoletka szczęścia (zależy ile jest dziewczyn), które są jak skumulowanie pozytywnej energii dla mamy i dziecka. Pamiętam, że moja bransoletka pomagała mi w tych ostatnich tygodniach, była bardzo ładna, każdy koralik inny. Powinno się chodzić w tym aż do porodu, śmiałyśmy się wręcz, że w szpitalu, kiedy Marta zacznie rodzić, będzie krzyczeć: Nie ściągajcie mi naszyjnika, zabierzecie mi moc! Przy nawlekaniu koralików życzenia są różne, od: lekkiego porodu, żeby nie miało kolek, po bardziej wymyślne i od serca: żeby mama szybko poszła do kosmetyczki, żeby udało się jej wyjść z domu i się oderwać. Zawsze powinien być jeden koordynator całej imprezy. Cała organizacja polegała na liście mailingowej, do której dodałam wszystkie dziewczyny. Stworzyłyśmy forum, na którym omawiałyśmy pomysły, co przy 20 dziewczynach nie jest takie proste, bo każda ma swój koncept. Trzeba uważać, jeśli planuje się przyjęcie niespodziankę, bo jak jest to przed terminem, wtedy naprawdę można doprowadzić do porodu! Moja koleżanka urodziła dzień po baby shower, na którym tak płakała ze wzruszenia, że naprawdę bałyśmy się, że to już! Nigdy nie należy organizować baby shower u mamy w domu, bo to się mija z celem. Ponieważ ona ma przyjść do jakiegoś gotowego, wykreowanego dla niej świata, a nie martwić się, jak to będzie wyglądało, a potem sprzątać po imprezie. Poza tym ona też musi wyjść z domu, bo w tym okresie nie robi się tego tak często, nie ma już siły. Fajnie jest kupić jakiś jeden kobiecy drobiazg specjalnie dla matki. Marta dostała od nas zestaw kosmetyków – nie na rozstępy dla baby w ciąży, ale dla „normalnej”, dbającej o siebie kobiety. I w szpitalu, kiedy u niej byłam, psikała się mgiełką lawendową, leżąc u boku swojego świeżo narodzonego syna.


42

gawędy

temat numeru

Ile porodów odebrałaś? Porody się przyjmuje, życie się odbiera. To dla mnie bardzo istotna różnica. Sformułowanie „odebrać” pochodzi z czasów, gdy przy porodzie położna z oddziału noworodków „odbierała” matce dziecko i „uciekała” z nim na inny odział. Matki widywały swoje dzieci tylko podczas karmienia. Dobrze, więc ile porodów przyjęłaś? Trudno to zliczyć. Kiedyś próbowałam zapisywać, potem się pomyliłam, ale myślę, że około 3 tysięcy w ciągu 23 lat pracy. Ile tygodniowo, miesięcznie? Bardzo różnie. Gdy pracowałam w trybie dyżurowym, przyjmowałam nawet cztery porody w ciągu jednego dyżuru. Od dwóch lat mam podpisany kontrakt ze szpitalem i asystuję tylko zapisanym wcześniej kobietom. Odpoczywam... Skąd taka decyzja? Stwierdziłam, że chcę rodzić z kobietami, które znam z mojej szkoły narodzin. Przez 20 lat przyjmowałam porody nieznajomych kobiet na dyżurze, ale wydaje mi się, że

Poloz na z po wolania

w standardzie, do którego trzeba dążyć, powinno być tak, żeby kobieta znała położną. Bo to jest zupełnie inna praca. Co zadecydowało o tym, że wybrałaś właśnie ten zawód? Nie chcę, żeby to zabrzmiało pompatycznie, że misja, że powołanie... ale pewnie jednak tak jest. To się wydarzyło kompletnie poza moją percepcją... Miałam plan, żeby zostać biologiem, kończyłam szkołę w Przemyślu, chciałam zacząć studia w Krakowie. Ale moja o rok starsza koleżanka była już w szkole położnych i to, co opowiadała, bardzo mnie fascynowało. Próbowałam ją zwabić pod byle pretekstem, zapraszałam na frytki, ciasto. Bez końca chciałam słuchać tych jej opowieści. Czasami wkręcała mnie nieprawdopodobnie, wmawiając np., że fioletowa gencjana na jej rękach to maź płodowa... (śmiech). Skończyłaś szkołę, zaczęłaś pracę w szpitalu... Jak wyglądały te początki? Bardzo różnie. Przez pięć lat pracowałam w szpitalu klinicznym, gdzie na sali porodowej

Jeannette Kalyta – najsłynniejsza położna w Polsce, ulubienica mediów i gwiazd, które chcą rodzić tylko w jej towarzystwie, nam opowiada o historii swojego powołania, kulisach swojego zawodu oraz o tym, co zadziwia ją na sali porodowej. Monika Brzywczy

Daria Ołdak

było klasycznie: łóżko, parawan, łóżko, parawan. Lekarze zaocznie wydawali polecenia, często nawet nie widząc rodzącej. Położna je wykonywała, nie mając żadnego wpływu na to, co się działo. Kobiety były absolutnie anonimowe: pani z pierwszego czy trzeciego łóżka – tak o nich mówiono. Potem pracowałam w prywatnej klinice, gdzie nauczyłam się zupełnie innego położnictwa i zaczęłam przyjmować też porody w domu. Chciałam zobaczyć, jak kobieta radzi sobie w bezpiecznych warunkach, gdy nie jest zestresowana, gdy nie musi nigdzie jechać. Ale wiedziałam, że nie każda jest do tego predysponowana, odbywałam więc najpierw rozmowę, spotykałam się z nią i mężem. Dobry poród zasadza się na poczuciu bezpieczeństwa... Są kobiety, które nie urodzą poza domem, i takie, które urodzą tylko w szpitalu. Ale teraz już nie rodzisz z kobietami w domu? Ostatni poród w domu przyjęłam w kwietniu ubiegłego roku. To była trudna decyzja.


gaga wiosna

Ciężko to było pogodzić z pracą w szpitalu. Zdarzało się, że porody zaczynały się równolegle. Nie wiedziałam, do którego najpierw jechać.

To, co nam przeszkadza, to przede wszystkim cywilizacja, pęd życia, brak refleksji o tym, kim jesteśmy, co robimy. Ciążę traktujemy jak kolejny szczebel, który trzeba w życiu zaliczyć, jak zadanie do wykonania

43

się komfortowo. Może również rodzić sama, jeżeli tego chce. Tu nie ma reguł. Najtrudniej jest wtedy, kiedy partnerzy nie są pewni, czy chcą rodzić razem, lecz mimo to decydują się na wspólny poród. Ich wyobrażenia mogą mijać się z rzeczywistością.

No właśnie, co się dzieje, gdy dwie twoje pacjentki W jednym z wywiadów mówiłaś, że w Stanach Zjednoczonych

rodzą w tym samym czasie?

zawód położnej zanika...

Wszyscy mnie o to pytają. Ciężko cokolwiek zaplanować, gdy jedna kobieta rodzi w 36. tygodniu, a druga jest indukowana na patologii ciąży dwa

Tak, to wynik technicyzacji porodów, które często kończą się zabiegowo bądź operacyjnie.

tygodnie po terminie... Jeżeli już tak się dzieje, że dwie panie rodzą naraz, wzywam do

Dla położnej nie ma tam miejsca. Tylko w trzech stanach położna ma możliwość wykony-

pomocy drugą położną. Ale tak naprawdę dopiero po badaniu mogę stwierdzić, na jakim

wania swojego zawodu. W pozostałych została zastąpiona pielęgniarką, która asystuje le-

jesteśmy etapie. Czasami jedna z nich wraca jeszcze do domu na kilka godzin... I w rezul-

karzowi. To bardzo smutne. Dla kobiety położna jest niejednokrotnie bardzo ważną osobą

tacie daje się to pogodzić. W mojej pracy opanowanie to podstawa, wystarczy spokojnie

w życiu. To ona asekuruje przyjście na świat nowego życia. I pierwsza trzyma je na rękach.

przyglądać się temu, co się dzieje, i nie panikować. Zmiana, jaką w sobie widzę po wielu

Pamiętam, jak moja mama pokazała mi na ulicy panią, która była przy moim porodzie...

latach pracy, to spokój, dużo cierpliwości i przede wszystkim pokora.

To spotkanie zrobiło na mnie niezwykłe magiczne wrażenie... Miałam może sześć lat. Stanęłam jak wryta i patrzyłam na nią jak na Boga. Czułam, jak ta osoba jest ważna dla

Jak wygląda poród XXI wieku? Poród nie jest tylko fizycznym wyjęciem dziecka z ciała matki. Oprócz ciała jest jeszcze

mojej mamy. Choć kiedy powiedziałam mamie, że idę do szkoły dla położnych, była trochę zawiedziona: akuszerką będziesz, no przestań...

dusza. Fascynuje mnie ten metafizyczny aspekt porodu. Nie traktuję położnictwa jak rzemiosła. Wydaje się, że położna XXI wieku powinna zrobić krok dalej, czyli... jak to powie-

Pracujesz w zawodzie położnej od kilkunastu lat, co się zmieniło, czy nastąpiły jakieś

dzieć, żeby za dużo nie powiedzieć... Poród to nie tylko zabieg, operacja, fizyczny proces,

rewolucyjne zmiany, milowe kroki w położnictwie?

jest coś jeszcze... To pewna duchowa przemiana kobiety. Przemiana, która uszlachetnia,

Jestem dumna, że mogę uczestniczyć w tych przemianach. Moja mama starsze siostry

buduje, a nawet może być procesem terapeutycznym. Istnieje teoria, że gdy rozwiera się

rodziła w domu przy pomocy akuszerki, mnie, 15 lat później, już się bała. Rodzenie

szyjka macicy, uwalniają się skumulowane w dole brzucha emocje. Np. w Stanach Zjedno-

w szpitalu było wówczas postrzegane jako bardziej bezpieczne. Właściwie kobieta nie

czonych poród traktuje się coraz bardziej technicznie. Kobieta leży podłączona pod szereg

miała wyboru. Od tamtej pory zaczęła się równia pochyła. Uprzedmiotowiono poród,

monitorów, wystaje z niej mnóstwo rurek, przez cały poród jest znieczulona. Rodzi z cew-

rodzącą i dziecko. Aż do 1993 roku, kiedy „Gazeta Wyborcza” zorganizowała akcję „Ro-

nikiem w pęcherzu moczowym. Najczęściej poród kończy się zabiegowo bądź operacyjnie.

dzić po ludzku”, w której też brałam aktywny udział. To był ten moment przełomowy...

Patrząc na tę kobietę oplątaną rurkami, czuję smutek. Oczywiście nie każda kobieta jest

Tak w kobietach zaczęła się budzić świadomość, że można rodzić inaczej. Godnie. Nie mogą

w stanie rodzić pod gruszą na miedzy. To, co nam przeszkadza, to przede wszystkim cy-

zapominać, kim są, gubić swojej tożsamości, nawet w tak trudnej chwili, jaką jest poród.

wilizacja, pęd życia, brak refleksji o tym, kim jesteśmy, co robimy. Ciążę traktujemy jak

Pojawiła się moda na porody rodzinne, wiele par decydowało się rodzić razem, niestety,

kolejny szczebel, który trzeba w życiu zaliczyć, jak zadanie do wykonania. Zależy mi na

nie były do tego należycie przygotowane.

tym, by kobiety się zatrzymały, popatrzyły na siebie, zastanowiły się chwilę nad sobą i poczuły, kim są. Wiem, że dla wielu to nie jest łatwe. Nie potrafią zaakceptować fizjo-

Rodzenie z mężem jest trudniejsze czy łatwiejsze? Z punktu widzenia położnej chyba to

logicznie zmieniającego się ciała, które postrzegają jako zdeformowane i odbiegające od

pierwsze, bo trzeba się zająć nie jedną osobą, ale dwoma... Wiem, że czasami bierzesz fa-

ideału. Muszą zrozumieć, że jest to proces odwracalny. To, czy nadal będą wspaniałymi,

ceta na stronę i uprzedzasz, że w tym okresie porodu żona może nie być dla niego miła. Jak

atrakcyjnymi kobietami, zależy tylko od nich. W XXI wieku mamy bardzo dużo możliwości.

reagują mężczyźni na sali porodowej i czy to przeżycie jest im rzeczywiście potrzebne?

I dobrze. Lubimy mieć wybór. Są szpitale prywatne. Niektóre kobiety chcą rodzić w domu.

Całe szczęście znam wcześniej tych panów, obserwuję ich w trakcie trwania szkoły. Od-

Być może już niedługo fundusz zdrowia zrefunduje koszty. Jest również opcja porodu

krywam ich cechy charakteru, przyglądam się im, widzę ich relacje z partnerkami, co po-

w znieczuleniu zewnątrzoponowym. To decyzja kobiety. Ona powinna czuć się w porodzie

zwala najczęściej przewidzieć ich reakcje podczas porodu. Mężczyźni mdleją rzadko, jeżeli

bezpiecznie. To jest najważniejsze.

już, to dlatego, że zapominają oddychać.

Jak sprawić, by miała to poczucie bezpieczeństwa?

W swojej szkole narodzin mówisz też o tym, że odchodzi się już obecnie od skompliko-

Najlepiej, jeżeli kobieta rodzi z poznaną wcześniej położną. Obok jest lekarz prowadzący

wanego systemu oddychania, które polecały położne przez ostatnie 30 lat. Dlaczego?

ciążę. Rodzi w wybranym przez siebie szpitalu. Może dość marzeń. Zejdźmy na ziemię.

Nie da się zmienić sposobu oddychania na czas porodu, to za duży wysiłek. Większość

W sali porodowej nie może być chłodno, to zdecydowanie obniża poczucie bezpieczeństwa.

kobiet oddycha torem piersiowym. Zmuszanie ich do oddychania przeponowego przez kil-

Warto zabrać ze sobą z domu poduszkę, własną koszulę, płytę z ulubioną muzyką, aby

ka albo kilkanaście godzin porodu powoduje osłabienie przepony i kobiecie jest trudniej

oswoić przestrzeń. Dobrze, jeżeli obok jest osoba towarzysząca, przy której kobieta czuje

przeć.


44

gawędy

temat numeru

No ale szkoły rodzenia to przydatny wynalazek...

Stare położne mawiały: jaki seks, taki poród. Oczywiście nie chodzi o czas trwania samego aktu. Jeżeli kobieta jest otwarta na seks, dobrze urodzi

I co wtedy? Trudniej z nimi pracować? Położna to trochę też psycholog...

Bez wątpienia. Widzę, jakie zmiany zachodzą w zachowaniu, psychice i myśleniu kobiet bądź par w trakcie trwania szkoły.

Może taki domorosły, bo nie mam wykształcenia w tym

Wiedza, którą przekazujemy, daje kobiecie wiarę, że da radę, że

kierunku, ale jest to moje hobby. Często muszę ingerować,

jest w stanie, że musi zrobić coś, co potrafi najlepiej. Lubię ten mo-

opierając się na intuicji, a tę mam niezłą. To fascynujący

ment, kiedy coś się w uczestnikach przełamuje i zaczynają zupełnie inaczej

element mojej pracy. Często spotykam się z pytaniem, czy

myśleć. W dawnych czasach były rodziny wielopokoleniowe. Matki, babcie, ciotki siadały

ciągłe przyjmowanie porodów nie jest nudne. Dzięki temu, że

w kręgu i drąc pierze, rozmawiały o babskich sprawach. Dzisiaj w takich miejscach jak

spotykam wciąż nowych, fantastycznych i ciekawych ludzi – nie.

szkoła narodzin pary otwierają się na poród, rodzicielstwo, czasami też na seksualność. Tobie przypadła zaszczytna funkcja kogoś, kto zmieniał świadomość

Dają sobie czas, żeby na chwilę się zatrzymać i pomyśleć o tym, co je czeka. A ja im w tym pomagam. Mówię kobietom, że urodzenie dziecka nie jest niczym niezwykłym.

w tej dziedzinie.

Mają zrobić tylko to, do czego są stworzone, do czego ich ciało jest superprzygotowane,

Kilka lat temu dostałam Srebrny Krzyż Zasługi od pana prezydenta

chociaż na pewno będzie to przewrót w życiu każdej z nich.

Kwaśniewskiego za zmiany w polskim położnictwie – byłam bardzo dumna.

Znam osobiście wiele kobiet, które panicznie boją się porodu naturalnego i bólu z nim Ale też jesteś postrzegana jako położna gwiazd, masz specjalną

związanego, od razu zakładają, że chcą mieć cięcie cesarskie, i są gotowe zapłacić za to w prywatnych klinikach słone sumy. Jest to tzw. poród na żądanie...

stawkę, zapisać się trzeba z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Jak to

Rzeczywiście, mam takie klientki, które przychodzą do szkoły zdecydowane na cięcie

jest być tą znaną Jeannette, położną dla elit?

cesarskie. Wiedzą, czego chcą. Nie są zainteresowane długim, bolesnym porodem. In-

Położna w przeciwieństwie do aktorki nie ma wpisanej medialnej sławy

teresuje je tylko opieka nad noworodkiem, ewentualnie karmienie piersią. Wiele z nich

w charakterystykę swojego zawodu. Dziewczyna, która idzie do szkoły

po wysłuchaniu serii wykładów zmienia zdanie. Decydują się na poród fizjologiczny, ale

teatralnej, wie, że istnieje prawdopodobieństwo, że będzie rozpoznawalna. Ja nie miałam

pomimo wszystko asekurują się znieczuleniem zewnątrzoponowym. Jestem z nich na-

tego w planach.

prawdę dumna. Wiem, że w 95 proc. przypadków u podstaw tego lęku leży brak rzetelnej wiedzy. Czasami irracjonalny lęk podbudowany jest wyrywkowymi informacjami z forów

A jednak tak się stało...

internetowych, które wyrządzają wiele złego. Często są to informacje nierzetelne, nie-

Widocznie ktoś docenił moją wieloletnią ciężką pracę. I stałam się ekspertem w tej dzie-

sprawdzone i niepoparte żadną wiedzą medyczną. Jest grupa kobiet, którym szkoła naro-

dzinie. Nie mam też czasu na udzielanie się w telewizji. Przyjmuję zaproszenie tylko wte-

dzin nie wystarczy, potrzebna jest terapia. Najczęściej są to głębokie problemy z własną

dy, gdy mam coś konkretnego do powiedzenia. A gwiazdy? Zdarzają się raz, dwa razy

kobiecością, akceptacją własnego ciała. Czasami zachodzi potrzeba przyjrzenia się relacji

w roku osoby z pierwszych stron gazet. Pozostałe moje pacjentki to całkiem zwyczajne

między partnerami. Zdarza się, że wszystkie te czynniki występują równolegle. Często

kobiety, które często boją się zadzwonić, bo są przekonane, że na pewno nie mam dla nich

kobiety nie chcą słyszeć, że cięcie cesarskie jest poważną operacją brzuszną, przezotrzew-

miejsca. A to nieprawda.

nową, zarezerwowaną dla sytuacji ratujących życie dziecka i matki. Nie jest to, jak się wydaje, zabieg kosmetyczny. Rana może się źle goić, ciągnąć, boleć. Mogą się pojawić

Jaka najdziwniejsza sytuacja spotkała cię na sali porodowej?

zrosty, bliznowce, skóra na brzuchu nie będzie układała się tak samo jak przed ciążą.

Ciągle coś mnie zadziwia i szokuje. Ale chyba wspomnę tu o porodzie mojej przyjaciółki.

Przez pierwsze miesiące trzeba uważać z podnoszeniem ciężkich rzeczy. Ktoś, kto ma już

Zdarzyła się rzecz niewytłumaczalna położniczo, gdyż jej dziecko nie obniżało się w kana-

podjętą decyzję o cięciu cesarskim, rzadko zastanawia się nad tym, jaki to jest poród dla

le rodnym, a mimo to szyjka macicy się rozwierała. Nie rozumiałam, jak to jest możliwe.

dziecka. W jak brutalny i szybki sposób musi ono zmienić środowisko, co nie jest bez

Zaproponowałam, żeby weszła do wanny, i po paru silnych skurczach macicy w trakcie jed-

znaczenia. Istnieje jeszcze teoria gromadzenia w trakcie ciąży niezwykłej energii, która

nego parcia urodziła do wody pięknego, zdrowego chłopca. Dziecko było ciasno okręcone

ma pomóc kobiecie urodzić dziecko. W przypadku cięcia cesarskiego energia ta nie zostaje

pępowiną, dlatego czekało na pełne rozwarcie, przeczuwając, że ostatnia prosta to będzie

zużyta, w wyniku czego często zdarza się, że kobieta bardzo szybko zachodzi w kolejną

sprinterski wyczyn. W tym porodzie z punktu widzenia położnictwa nic się nie zgadzało.

ciążę (często nieplanowaną). Wydawać by się mogło, że organizm kobiety dąży za wszelką

Gdybym sama przy nim nie asystowała, trudno by mi było uwierzyć. Zrobiło to na mnie

cenę do spożytkowania tej skumulowanej energii. Być może dlatego kolejny poród odbywa

wielkie wrażenie.

się często drogami natury. Wiele zależy od tego, jakie kobieta ma zdanie na swój temat. Kim jest i jak żyje. Stare położne mawiały: jaki seks, taki poród. Oczywiście nie chodzi

Ludzie bardzo różnie reagują na ból. Jak radzisz sobie z kobietami, które mają bardzo

o czas trwania samego aktu. Jeżeli kobieta jest otwarta na seks, dobrze urodzi. Spotykam

niski jego próg? Jak one mogłyby przygotować się do porodu, wobec którego czują tak

takie pary, które uprawiają seks tylko w celu prokreacji. Wyczuwam to i wiem, kiedy taka

dużo lęku?

sytuacja ma miejsce.

Kobieta zawsze może założyć, że wspomoże się znieczuleniem zewnątrzoponowym.


gaga wiosna

Ale nie warto planować. Trzeba się przyjrzeć, jak przebiega poród. Proponuję radzić się położnej. Należy pamiętać, że ból jest spoiwem trzech hormonów wydzielających się w trakcie porodu: oksytocyny, adrenaliny i endorfiny. Co się stanie, kiedy zabierzemy ból? Nie ma do końca teorii na ten temat. Oczywiście, że kobieta po znieczuleniu jest mniej zmęczona i łatwiej jej opiekować się dzieckiem. Ale są też badania mówiące, że u kobiet, które rodziły w znieczuleniu zewnątrzoponowym, później budzi się instynkt macierzyński, częściej narzekają po porodzie na swój stan ogólny i dolegliwości związane z naciętym kroczem. Na dzisiaj znieczulenie zewnątrzoponowe jest najlepszą redukcją bólu porodowego. Ale nie ukrywajmy, jest sporą ingerencją w naturę. W Warszawie za znieczulenie płacimy 500-700 zł w zależności od szpitala. W wielu szpitalach w Polsce usługa ta jest niedostępna dla rodzącej. Natomiast np. we Francji znieczulenie jest refundowane i większość kobiet decyduje się na nie. Pewnie widziałaś różne formy przygotowywania się do porodu, różne techniki zaklinania rzeczywistości, talizmany. Oczywiście. Wiele kobiet jest głęboko wierzących, więc przynoszą na salę porodową np. święte obrazki. Miałam rodzącą, która przez cały poród była oplątana różańcem. Buddystki czasem tworzą ołtarzyki, palą świece, kadzidła. Jogini przynoszą zdjęcie swojego mistrza. Zdarza się, że kobieta przez cały poród trzyma w ręku jakiś przedmiot albo na każdy skurcz wraca do tego samego miejsca w pokoju. Ale tutaj mamy do czynienia z rytuałami porodowymi, a to już jest coś zupełnie innego. Jest teraz taka moda, żeby jeszcze przed porodem sporządzić jego szczegółowy plan. Nie zachęcam do takich praktyk. Poród nie jest wydarzeniem, które można jakkolwiek zaplanować. Proponuję akceptować krok po kroku, chwila po chwili swój poród, który często nie przebiega zgodnie z naszymi wyobrażeniami. Plany porodu są zawsze podobne. Właściwie można nazwać je żądaniami. Nie robić lewatywy, nie golić i nie nacinać krocza. Poród ma się odbyć w pozycji stojącej, kucznej albo w wodzie itd. Jest to list do położnej, czego ma nie robić. Może dobrze by było, żeby rodząca miała napisany również inny list. Co ona powinna zrobić w tym porodzie dla siebie i dla dziecka. Czy zdarzyło ci się nie dojechać na poród? Co wtedy? Raz. Wybrałam się z przyjaciółką do kina i wyciszyłam telefon. Potem wróciłam do domu i zapomniałam go włączyć. Położyłam się spać, wstałam o 6 rano, patrzę, a tu 21 nieodebranych połączeń. Dwie pacjentki zaczęły rodzić. Matko! To była bardzo nieprzyjemna sytuacja. Ale do jednej zdążyłam. Jaka jest twoja wizja porodu przyszłości? Czy będziemy kiedyś rodzić bez bólu? Nie mam złudzeń – zaczną dominować cięcia cesarskie. Ze względu na ryzyko odszkodowań lekarze będą bali się podejmować ryzyka porodu drogami natury. A dla kobiet będzie to zawsze droga na skróty bez względu na konsekwencje. Pesymistyczny obraz. A gdybyś mogła pomyśleć życzeniowo? Chciałabym, aby kobiety miały większy kontakt ze swoim ciałem, były bardziej uważne. A położne świadomie pomagały dzieciom przechodzić na drugą stronę. Bo położne są szamankami...

45


46

gawędy

temat numeru

Palcem w dziurke Dla małego dziecka ciało to nie tylko głowa, ręce, nogi czy brzuch, ale także – a może i przede wszystkim – mnóstwo fascynujących otworów, z których wypływają tajemnicze ciecze. Nas, dorosłych, denerwują zachowania, które klasyfikujemy jako „obrzydliwe” – plucie i zlizywanie śliny, dłubanie w nosie i zjadanie glutów, obwąchiwanie ręki wyjętej z majtek. Niewinność często rozumiemy jako bezpłciowość, wpadamy w panikę, gdy dzieci pytają o seks. Tymczasem odkrywanie własnego ciała to dla nich czynność tak samo naturalna jak budowanie wieży z klocków. Tylko o wiele ciekawsza. Agnieszka Berlińska

Katarzyna Bogdańska


gaga wiosna

Zgadnij, kotku, co mam w środku

nieobecnym, że nawet nie przyszło jej do głowy, by dociekać, czy jest

Kilkulatek odkrywający swoje ciało zmienia się w detektywa, który

tam coś jeszcze. – Czasem dziwię się, jak to możliwe, że w ogóle nas

próbuje rozwikłać zagadkę „co mam w środku?”. Wpadając na trop,

spłodzono! – śmieje się Ela.

rusza śladami swoich podejrzeń. Gil wyciągnięty z nosa nie jest dla niego niczym wstrętnym, jest częścią badanego obiektu. Czymś, co

Do czego ta dziura?

było w środku, a co po wyjęciu można wziąć pod lupę i dowiedzieć

Ale zdarza się i tak, że dziecięce eksperymenty potrafią wprawić

się czegoś o sobie. Chociażby jak smakuje. Ucho ma otwór, w którym

w zakłopotanie nawet tzw. wyzwolonych rodziców. Marcin opowia-

idealnie mieści się palec. Gdy dobrze nim podłubać, można wyciągnąć

da, że zastał czteroletniego syna na próbie włożenia do odbytu sa-

brązowe coś. Niektórzy mówią na to „miodek”. A wiadomo, co się

mochodziku, Ela była świadkiem, jak jej córka wkłada palec do cipki

robi z miodem. Mniam! Ale tu zdziwko – miodek z ucha wcale nie

i po wyjęciu wącha go i oblizuje, Katarzyna zrezygnowana dzwoniła

jest słodki. Z takich drobnych śledztw dziecko czerpie wiedzę o swo-

do przyjaciółki po radę, bo jej trzyipółletni syn próbował upchnąć kupę

im ciele. Nie ma świadomości funkcjonowania organizmu, czerpie ją

w butelce po szamponie. „Cała łazienka w gównie! Już nie mam siły”

zmysłami. – Do szału doprowadzało mnie, kiedy moja trzyletnia córka

– szlochała do słuchawki, bo perypetie z kupą są w jej macierzyńskim

pluła na lustro i przyglądała się, jak ścieka ślina, lub rozmazywała ją

życiu stałym elementem. Joanna nie bez zdziwienia przyznaje, że jej

ręką. Mówiłam, żeby tego nie robiła, bo wydaje mi się to obrzydliwe,

11-letni syn z lubością obwąchuje rękę, którą trzymał pod pachą lub

ale bez efektu. Odbierałam to zachowanie jako złośliwość, więc za

w pachwinie. – Nawet jeśli nie mieści nam się to w głowie, wszystko

plucie – a właściwie za niesłuchanie mnie – stosowałam drobne kary

jest w normie. Otwory w ciele i substancje, które z nich wychodzą,

– opowiada Ela. I tu się myli: córka z pewnością nie chciała robić jej

fascynują dzieci. Powinniśmy reagować, jeśli ich zachowanie jest

przykrości. Być może sprawdzała, czy wypluta ślina zawsze się pieni,

niebezpieczne, np. kiedy wkładają sobie drobne przedmioty mogące

a może patrzyła, jak w miejscu, w które napluła, zniekształca się od-

utknąć w ciele. Mówić: „Możesz sobie zrobić krzywdę”, a nie: „Coś

bicie w lustrze. Albo po prostu zastanawiała się, co takiego zbiera się

z tobą jest nie tak”. Dzieci nie robią tego z seksualnych pobudek – tłu-

w ustach, co ciągle trzeba przełykać.

maczy Urszula Sajewicz-Radtke, psycholog rozwojowy z Sopockiego

Jasne, wszystko komplikuje się w przestrzeni publicznej. Za puszczo-

Wydziału Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej i poradni psycholo-

nego przez dziecko w autobusie bąka odpowiedzialność zawsze spa-

giczno-pedagogicznej Tęcza w Gdańsku.

da na rodziców. Możemy tłumaczyć dzieciom, że obowiązuje nas wszystkich pewna umowa – w obecności innych nie plujemy, nie

Niewinni onaniści

zjadamy glutów, nie puszczamy bąków, nie grzebiemy w pupie. Jeśli

To chyba największy szok dla rodziców. Fakt, widok dwuipółletniej

dzieci chcą to robić, niech robią w domu lub bez świadków.

dziewczynki doprowadzającej się rączką do dreszczy może szokować. Tym bardziej że masturbacja w ogóle w naszym społeczeństwie jest

Szlaban na „te” sprawy

– błędnie – uważana za grzech, a nawet chorobę. Rodzice Natalki nie

Zainteresowanie własnym ciałem pojawia się około drugiego roku

wiedzieli, jak na to reagować i czy ta praktyka nie wypaczy jej na przy-

życia. Wcześniej mamy etap tak podstawowych prawd jak ta, że ręka

szłość. – Z tym zmartwieniem przychodzi do mnie najwięcej rodzin.

i noga to części tej samej całości, a „ja” i „mama” – wręcz przeciw-

Ale dziecięca masturbacja to zupełnie normalne zjawisko. Po prostu

nie. Dla niemowląt nie jest to wcale oczywiste. Zabawa na całego

dzieci odkrywają przypadkiem (dziewczynkom pomagają w tym np.

rozkręca się, gdy dziecko sprawnie się przemieszcza, chwyta, rozu-

pasy fotelików samochodowych), że pobudzanie pewnych obszarów

mie słowa. Sami zwracamy jego uwagę na części ciała, choćby takimi

ciała może sprawiać przyjemność. I chcą jej doświadczać częściej.

pytaniami jak: „Gdzie masz nosek, uszko, oko, pępek?”. Każda traf-

Nie wpływa to na psychikę czy seksualność w dorosłym życiu.

na odpowiedź nagradzana jest radością całej rodziny. Ale niektórzy

Nie świadczy o nadpobudliwości ani nieprawidłowym

rodzice biją brawo za prawidłowe wskazanie ucha, a kiedy dziecięcy

rozwoju – tłumaczy Urszula Sajewicz-Radtke.

palec ląduje na cipce lub siusiaku, syczą: „Zostaw!” lub krzywią się:

Bywa, że masturbacja jest reakcją na stres

„Fuj!”. Takie reakcje świadczą nie tylko o ich stosunku do własnych

(np. rozwód rodziców, śmierć bliskiej

części intymnych, ale są dla dziecka przede wszystkim czytelnym ko-

osoby) czy inne niepokojące sytuacje,

munikatem, że strefa między nogami to trefny rejon, a majstrowanie

ale wtedy występują jeszcze dodat-

przy nim to brzydka sprawa. Celują w tym zwłaszcza babcie. – Kiedy

kowe symptomy – nagły spadek

moja mama widziała wnuczkę radośnie dotykającą pupy, reagowała

nastroju, rozchwianie emocjonal-

tak dramatyczną pantomimą, jakby Ola wkładała palce do kontak-

ne, mroczne rysunki, niespokoj-

tu – mówi Ela. Przyznaje, że ze szczerych rozmów z przyjaciółkami

ny sen, moczenie się. „Zwykła”

wynika, iż z żadną rodzice nie rozmawiali o seksualności i ciele. Dla

masturbacja nie jest powodem

pokolenia naszych mam i babć cielesność była tematem tabu. – Bar-

do niepokoju. – Michaś, siedząc

dzo długo nie zdawałam sobie sprawy, że mam pochwę. Myślałam, że

na nocniku, często masuje siusia-

cipka służy tylko do sikania – mówi Martyna. Ciało było tematem tak

ka, doprowadzając go do erekcji.

47

Ale dziecięca masturbacja to zupełnie normalne zjawisko. Po prostu dzieci odkrywają przypadkiem że pobudzanie pewnych obszarów ciała może sprawiać przyjemność. I chcą jej doświadczać częściej


48

gawędy

temat numeru

Bywa, że wieczorem wygrzebuje się z łóżka, przychodzi do rodziców i z dumą w głosie oznajmia: „Ale mam wielkiego siusiaka!”. – Odkąd mu powiedziałem, że Red Hot Chili Peppers występowali na koncertach ze skarpetami na genitaliach, co jakiś czas próbuje tego samego numeru i udaje, że gra na gitarze

I widać, że sprawia mu to przyjemność. Wciąż mnie to trochę szokuje,

Jest pytanie, jest odpowiedź

ale nie reaguję, ponieważ w „tyle głowy” mam zakodowane, że nie-

Gdy Ola przyłapała mamę w toalecie na zmianie tamponu, zapytała:

właściwa reakcja może spowodować poczucie winy i konsekwencje

„Co to?”. Dowiedziała się, że kiedy dziewczynka wyrasta na kobie-

w dorosłym życiu – mówi Marta. Słusznie, zwyczaj dziecięcej mastur-

tę, czasem leci jej z dziurki w pupci krew. Przyjęła to krótkim „Aha”.

bacji z czasem po prostu mija. Jednak, jeśli ktoś koniecznie chce temu

I wbrew obawom mamy krew nie skojarzyła jej się negatywnie. – Je-

zaradzić, wystarczy odwracać uwagę dziecka. Często sprawia sobie

śli rodzice przekazują dzieciom podobne informacje w sposób natu-

przyjemność, kiedy jest mu smutno, nudzi się, zasypia samo w łóżku,

ralny i pozytywny, potraktują je tak samo – mówi Urszula Sajewicz-

podczas jazdy samochodem. Kiedy uwaga dziecka skoncentrowana

-Radtke. Starszy syn Jacka erekcję traktuje trochę z przymrużeniem

jest na czymś innym, nie myśli o dodatkowych bodźcach.

oka, a trochę jako powód do dumy. Bywa, że wieczorem wygrzebuje się z łóżka, przychodzi do rodziców i z dumą w głosie oznajmia: „Ale

Jak nas pan Bóg stworzył

mam wielkiego siusiaka!”. – Odkąd mu powiedziałem, że Red Hot Chi-

Akceptację dziecięcej perspektywy znacznie ułatwia zadanie sobie py-

li Peppers występowali na koncertach ze skarpetami na genitaliach,

tania, na jakiego dorosłego chcemy wychować dziecko. Amerykańska

co jakiś czas próbuje tego samego numeru i udaje, że gra na gitarze

seksuolożka Laura Berman twierdzi wręcz, że tak jak określamy swoje

– śmieje się Jacek. Sam ma zdrowe podejście do siebie i własnego

oczekiwania wobec dzieci w sferze wykształcenia, talentów czy przy-

ciała. Taki wzorzec przekazuje synom.

stosowania społecznego, tak samo powinniśmy uświadomić sobie,

Niezależnie od naszych poglądów najważniejsze jest to, by dziecko na

czego oczekujemy od nich w sferze seksu. Czy tego, że pójdą do łóżka

swoje pytanie otrzymało od nas odpowiedź. Rodziców, którzy mają

dopiero po ślubie, czy też kiedy będą gotowe, czy w związkach będą

wątpliwości, kiedy i jak dużo tłumaczyć, może pocieszy to, że dzieci

umiały tworzyć układ partnerski, czy chcemy, by nam się zwierzały,

same to regulują. I na początku jest to całkiem proste zadanie. – Te-

jaki mają mieć stosunek do siebie i własnego ciała. Nie wszystko za-

mat seksu pierwszy raz wypłynął w kinie, na seansie „Niedźwiadka”

leży od nas, ale uświadomienie sobie tych oczekiwań warunkuje rodzi-

Jeana-Jacques’a Annauda. Podczas sceny kopulacji niedźwiedzi Krzy-

cielską strategię. – Staramy się chować synów w całkowitej akceptacji

siek zapytał mnie: „Co one robią?”. Odpowiedziałam, że robią nowe

swej cielesności. Nigdy nie kryliśmy się przed nimi ze swoją golizną.

niedźwiadki. I to mu wystarczyło – mówi Magda, która samotnie

Kiedyś żona przysłała mi fajnego MMS-a z kąpieli pod prysznicem.

wychowała dorosłego dziś syna. Gdy odpowiedź nie satysfakcjonuje

Starszy syn miał przypilnować młodszego. Wepchnął więc leżaczek

dzieci, pytają dalej. Dlatego nie ma sensu wyrywać się przed szereg

z małym bratem do łazienki, obok postawił sobie krzesełko i siedzieli

i na proste pytanie serwować wykładu z biologii. Kiedy Ola będzie

tak, oglądając kąpiącą się mamę – opowiada Jacek. Siedmioletni An-

chciała wiedzieć więcej, zapyta, „dlaczego” krew miesięczna leci.

tek często jej się przygląda i analizuje wygląd. Uważa, że mama jest

Wtedy można opowiedzieć o jajeczku i zapłodnieniu.

ładna, i wyznacza Antkowe standardy. Lubi dziewczyny szczupłe (jak mama), zwraca uwagę na kobiecy wygląd i komentuje go. Jako pięciolatek powiedział pani z przedszkola: „Pani ma nową fryzurę! Ale pani ładnie wygląda”.

Bajki o bocianie Zmasowany atak pytań z cyklu „skąd się biorą dzieci” czy „którędy wyszedłem z mamy” następuje w wieku czterech-pięciu lat. – Waż-

Zbyszek też nie kryje się ze swoim ciałem przed

ne, by o ciele i seksualności rozmawiać takim samym językiem jak

córką, ale kiedy skończyła trzy lata, miał wąt-

o innych sprawach. Jeśli więc na co dzień o dziewczęcych narządach

pliwości, czy powinni się wciąż razem kąpać.

w domu mówi się „pupcia”, nie wprowadzajmy na siłę fachowych

Dla Poli to wielka atrakcja. W wolne dni

określeń typu „wagina” czy „pochwa”. Przekaz ma być zrozumiały

ojciec godzinami czyta w wannie, więc

– uprzedza Urszula Sajewicz-Radtke. Na fachowe nazewnictwo przyj-

wspólna kąpiel to takie dopuszczenie do

dzie jeszcze czas w wieku szkolnym, a potem na lekcjach biologii. Czasem

rytuału. Dziewczynka w tym czasie bawi

ciekawość – niezależnie od wieku – wywołuje po prostu kolejna ciąża

się swoimi wodnymi zabawkami, a przy

w rodzinie, a czasem bardziej „uświadomieni” koledzy. Syn Jacka wró-

okazji wciąga go w rozmowę. – Dopóki ta-

cił ze szkoły z pytaniem „A co to znaczy »pierdolić«?”. – Tłumaczy-

kie sytuacje nie są podszyte erotyzmem, nie

liśmy mu, że to nie jest ładne słowo, ale być może kolegom chodziło

ma powodu ich unikać. Dzieci same je przerwą,

o to, że aby urodzić dziecko, mama z tatą muszą się poprzytulać na

kiedy zacznie im to przeszkadzać. Pola odmówi

osobności – opowiada Jacek. Pomoc rówieśników bywa bezcenna, gdy

wspólnej kąpieli albo wręcz wyprosi ojca z łazienki,

rodzice są ślepi i głusi na dziecięcą ciekawość. Ale czy na pewno zgo-

kiedy jego obecność będzie ją krępować – tłumaczy Ur-

dziliby się z podwórkową wersją „tych” spraw?

szula Sajewicz-Radtke. Potwierdza to Magda. – Krzy-

Wiek pytań zbiega się mniej więcej z okresem pełnej identyfikacji

siek potrzebował mojej obecności przy zasypianiu

z własną płcią. Wcześniej dzieci rozumieją już to, że chłopiec i dziew-

chyba aż do dziesiątego roku życia. Biegał

czynka ulepieni są z innej gliny, a także zależności dziewczynka – ko-

nago po domu, nie zamykał się w łazience.

bieta – mama i chłopiec – mężczyzna – tata. Około czwartego roku

Aż nagle, pewnego dnia, po prostu to uciął.

życia dzieci przyjmują do wiadomości, że to stan nieodwracalny.


gaga wiosna

Kolejnym etapem po identyfikacji jest rozumienie ról społecznych.

Magda. – Podglądałam ojczyma w łazience, a mój mąż matkę – zwie-

Wtedy utrwala się domowy wzorzec. W naszej kulturze najczęściej

rza się Martyna. – To normalne – znów uspokaja Urszula Sajewicz-

sprowadza się on do opiekuńczej mamy dbającej o dom i stanowczego

-Radtke. Jakoś musieliśmy się wszystkiego dowiedzieć, skoro rodzice

ojca zarabiającego na życie. Choć psychologowie obserwują stopniowe

nam w tym nie pomagali. Ale jednocześnie uprzedza, że korzystanie

zacieranie się takich podziałów, a nawet nieoczekiwaną zmianę miejsc.

z pornografii jest niepokojące u dzieci w każdym wieku. – Jeśli będzie

Tak czy siak, rodzice muszą sobie zdawać sprawę, że są pod obserwa-

to jedyne źródło informacji o seksualności i akcie płciowym, może pro-

cją, a dziecięcy monitoring rejestruje wszystko bez wyjątku, nawet

wadzić do wypaczenia obrazu kobiety, seksu i aktu seksualnego. W fil-

w chwilach, kiedy nic na to nie wskazuje. – Ola powiedziała mi kie-

mach pornograficznych brakuje gry wstępnej, pobudzania partnerów,

dyś: „Tata kocha mnie bardziej niż ciebie”. Nie mówiła tego złośliwie,

etapu wstępnego. Przekazuje się stereotyp zawsze gotowej kobiety,

po prostu tak wynikało z jej obserwacji. Dało nam to do myślenia –

głośno potwierdzającej rozkosz i zgadzającej się na wszystkie propo-

mówi Ela. Jacek zauważa, że Antek we wszystkim go naśladuje. – Jak

zycje partnera. Dlatego też zawsze trzeba rozmawiać – szczególnie

miał ze trzy lata, zaczął całować Dorotę „z języczkiem”, bo wszystko

z nastolatkami – o pornografii i przekłamaniu obrazu seksu w tego

chciał robić „jak tata”. I jeszcze długo potem śmiał się z naszych re-

typu obrazach. Nie należy udawać, że pornografia nie istnieje, w koń-

akcji, bo robił to tylko dla hecy – tłumaczy Jacek. Urszula Sajewi-

cu wszystko jest dla ludzi, ale konieczne jest uświadamianie młodzie-

cz-Radtke radzi, by w sytuacjach, gdy dziecko rzeczywiście próbuje

ży, iż pornografia jest daleka od rzeczywistości.

zachowań zarezerwowanych dla dorosłych, po prostu wytłumaczyć, że są zachowania przeznaczone tylko dla taty i te tylko dla dziecka.

Z larwy motyl

Dlatego też tylko tata może w ten sposób całować mamę. Prawdziwą

Okres przepoczwarzania się dziewczynki w kobietę i chłopca w męż-

zmorą rodziców jest obawa przed przyłapaniem na seksie. – Przede

czyznę to dla rodziców chyba najtrudniejszy moment. Operacja wyma-

wszystkim należy zachować spokój (choć wiem, że w takiej sytuacji

ga naprawdę dużej dyplomacji i delikatności. – Trzeba zacisnąć zęby

może to być kłopotliwe), ponieważ dzieci mogą odnieść wrażenie, że

i zaakceptować te wszystkie kolczyki w nosie, kolorowe fryzury, dziw-

rodzicowi dzieje się krzywda. Dlatego – znów – trzeba wyjaśnić, co

ne ubrania i dziwne nastroje. Nie oceniać, ale też nie prawić fałszy-

zobaczyło: że dorośli, jeśli się kochają, czasami się przytulają, i że jak

wych komplementów. Dzieci widzą przecież, jak jest – mutacja, trądzik

samo będzie już duże i znajdzie ukochaną osobę, to również będzie

młodzieńczy, nieforemne kształty. To, co możemy zrobić, to opowie-

to robiło. Ale szczegółowo wyjaśniamy tylko wtedy, gdy dziecko się

dzieć o własnych doświadczeniach, o chłopakach i dziewczynach, któ-

dopytuje. Jeśli przejdzie do porządku dziennego z tym, co zobaczyło,

rzy nam się podobali, pokazać nasze zdjęcia z tego okresu. Zamiast

i nie będzie pytać, nie wyjaśniamy nic na siłę.

rozmawiać na krępujące tematy seksu, mówić, czym jest partnerstwo i miłość – radzi Urszula Sajewicz-Radtke. Odradza natomiast wizytę

Nasze dzieci a pornografia

u ginekologa, jeśli argumentem „za” jest tylko osiągnięcie dojrzałości

Ale wiek pytań mija. Więc jeśli rodzice zbyt długo zwlekają z rozmo-

płciowej. – To nie automat. To, że dziewczynka biologicznie dojrza-

wami na cielesne tematy, mogą się nie doczekać. Edukatorka seksu-

ła do rodzenia dzieci, nie znaczy, że jest gotowa na pokazywanie

alna, Alicja Długołęcka, straszy nawet rodziców, którzy „zabierają się

swoich intymnych części ciała obcej osobie. A już na pewno nie

do edukacji 15-latków, że spóźnili się nie o trzy czy pięć lat, ale o 15!”.

lekarzowi mężczyźnie.

Uświadamianie dzieci to proces, który zaczyna się w momencie narodzin. Gdy zaczynają dojrzewać, wstydzą się rozmawiać. „Przestań.

Koło się zamyka

Ja już wszystko wiem!” – mówi córka Martyny, gdy ta bierze ją na

Rodzicom trudno przyjąć do wiadomości, że ich

kobiecy dywanik. To samo przechodzi Joanna ze swoim synem. – Doj-

dzieci mogłyby uprawiać lub uprawiają seks.

rzewanie to bardzo delikatna sprawa. Jeśli dziecko nie chce o tym mó-

Jeszcze niedawno ich słodkie bobo ssało za-

wić, lepiej położyć odpowiednią książkę czy czasopismo w dostępnym

wzięcie duży palec u nogi. Jeśli podeszli do

miejscu. Znajdzie je i przeczyta – mówi Urszula Sajewicz-Radtke. Na

sprawy z głową, mogą mieć nadzieję,

wakacjach Joanna zobaczyła, jak jej dziesięcioletni wówczas syn oglą-

że podobnych akrobacji dokonuje

da w kiosku ukradkiem pocztówki „z gołymi babami”. Zapytała, która

z jakąś atrakcyjną, emocjonal-

podoba mu się najbardziej. – Wstydził się jak cholera, ale wskazał.

nie dojrzałą i wartą miłości

Kupiłam mu ją. Był przeszczęśliwy – mówi. Jacek z kolei prenumeruje

osobą.

„Playboya” i nie kitra go po szafkach. Wie, że Antek też go przegląda, choć mutacja jeszcze przed nim. Powinniśmy pozwolić dzieciom na przeżycie tego po swojemu. Ojciec Magdy doniósł jej, że nastoletni już Krzysiek ma w komputerze „gołe zdjęcia”. – Wzruszyłam ramionami. Doskonale pamiętam, kiedy jako nastolatka znalazłam za łóżkiem rodziców stertę świerszczyków z Zachodu. Wyedukowałam na nich całą klasę, a rodzice do dzisiaj nie mają o tym zielonego pojęcia – opowiada

Doskonale pamiętam, kiedy jako nastolatka znalazłam za łóżkiem rodziców stertę świerszczyków z Zachodu. Wyedukowałam na nich całą klasę, a rodzice do dzisiaj nie mają o tym zielonego pojęcia

49


50

gawędy

dzieci świata

c a n y l P m e t r u zn

czyli ku społe ltura i wyc czna howa dziec nie w Jap i onii

Zbliża się kolejna wiosna, moja czternasta od chwili przyjazdu do Japonii. Nigdy nie przypuszczałem, że spędzę tutaj tak poważną część mojego życia. Po latach widzę, jak wiele rzeczy uległo zmianie zarówno tutaj, w Japonii, jak i tam, w Polsce. Jestem obecnie ojcem trojga dzieci: syna Filipa i dwóch córek Megumi i Miki. Cała trójka urodziła się w Japonii. Aleksander Obiński

archiwum rodzinne Josuke Demukai


gaga wiosna

Oczywiście nie stawiamy sobie na co dzień pytań o wpływ otocze-

kobiety spodziewające się dziecka podpisują rozwiązanie umowy o

nia na nasze życie, wartości, systemy zachowań czy podejmowane

pracę. Przyszłe matki mniej więcej miesiąc przed porodem przeprowa-

decyzje. Staramy się w miarę możliwości normalnie funkcjonować

dzają się do domu rodziców. Kobiety spędzają dni przed rozwiązaniem

w warunkach, jakie mamy do dyspozycji, i realizować przynajmniej

z własnymi matkami, pobierając ostatnie nauki oparte na doświad-

niektóre z własnych planów. Próbujemy być częścią czegoś większe-

czeniu starszego pokolenia. Takie bezpośrednie przekazywanie wie-

go, wychodzimy codziennie z domu, pracujemy, poświęcamy część

dzy i doświadczenia z pokolenia na pokolenie jest w dalszym ciągu

czasu na spotkania towarzyskie, wymieniamy się opiniami i spostrze-

szeroko praktykowane w Japonii.

żeniami, jednym słowem – współistniejemy.

Rotacja i kółka zainteresowań Uci albo soto – wybieraj

Obecny system edukacji w Japonii wprowadzony został bezpo-

Jeszcze kilka lat przed przyjazdem do Tokio, w czasach przedinter-

średnio po zakończeniu drugiej wojny światowej w ramach pla-

netowych, kiedy większość informacji ludzie znajdowali w książkach,

nu szybkiego wzrostu gospodarczego zainicjowanego przez Stany

wyczytałem gdzieś taką myśl filozofii zen: woda wypełni zawsze

Zjednoczone i oparty jest na systemie amerykańskim.

każdą wolną przestrzeń, jeśli wlejesz ją do czajnika, przyjmie kształt

Obowiązkowa edukacja trwa 12 lat i obejmuje kolej-

czajnika, gdy wlejesz ją do kubka, przyjmie kształt kubka, gdy rozbi-

no: sześć lat szkoły podstawowej, trzy lata gim-

jesz kubek, pozostanie w dalszym ciągu wodą. Pamiętam, że wtedy

nazjum oraz trzy lata szkoły ponadgimnazjalnej.

brzmiała dla mnie równie interesująco, co enigmatycznie, a choć sens

Nauka w szkołach wyższych i na uniwersyte-

zawarty w tych słowach można odnieść do wielu różnych zjawisk

tach, która wykracza poza obowiązkowy pro-

na wielu różnych poziomach, dzisiaj, po latach, widzę dokładnie, jak

gram edukacji, trwa w zależności od profilu

Przyszłe matki mniej więcej miesiąc przed porodem przeprowadzają się do domu rodziców. Kobiety spędzają dni przed rozwiązaniem z własnymi matkami, pobierając ostatnie nauki oparte na doświadczeniu starszego pokolenia.

dobrze opisuje sposób, w jaki pojmowane jest społeczeństwo i jego

i specjalizacji od dwóch do czterech lat.

funkcja w Japonii.

W Japonii istnieje wyraźny podział na szkol-

To, co tak często upraszczane i mylnie tłumaczone jest w zachodnich

nictwo prywatne i państwowe. Większość

cywilizacjach jako masowe tłumienie indywidualności w jednostce na

dzieci japońskich pobiera edukację w szkołach

rzecz grupowej równości, nie jest w istocie niczym innym jak szeroko

państwowych na poziomie szkół podstawowych

pojętą racjonalizacją działania grupowego. W Japonii wszystko pod-

i gimnazjum. Edukacja w szkołach prywatnych jest

porządkowane jest poczuciu przynależności. Wykracza to daleko poza

jednak dosyć powszechna w szkołach ponadgimnazjalnych

oczywiste z europejskiego punktu widzenia funkcje zespołu. W języku

i na uczelniach wyższych. Program nauczania w japońskich szko-

japońskim do określenia jakiejkolwiek współprzynależności używa się

łach nie różni się ogólnie od europejskiego czy amerykańskiego, obej-

wyrazu „uci”, który oznacza dom. Przeciwieństwem tego określenia

muje standardowe przedmioty ścisłe i humanistyczne. Jedyna wyraź-

jest wyraz „soto”, czyli w dosłownym tłumaczeniu „zewnątrz”. Myślę,

na różnica, jaka istnieje pomiędzy szkolnictwem japońskim a polskim,

że daje to teraz nieco szersze pojęcie o wartości obu znaczeń, tutaj

dotyczy samej organizacji.

bowiem od najmłodszych lat codzienność niesie ze sobą tylko jedną

Otóż w japońskich szkołach podstawowych co dwa lata przeprowadza

alternatywę, mianowicie albo jesteś uci, albo jesteś soto.

się absolutną rotację uczniów. Oznacza to zmianę klasy przez wszystkich uczniów w całej szkole. Rotacje takie przeprowadza się również

Bez urlopu macierzyńskiego

w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych, z tą tylko różnicą, że

Tradycyjnie rola wychowywania dzieci w Japonii przypadała od za-

odbywają się one co roku. Te totalne przetasowania całych klas mają

wsze kobiecie i, jeżeli istnieje do dzisiaj zdecydowany podział świata

na celu między innymi umożliwienie szerszego współuczestnictwa

na męski i żeński, to jest on wyraźnie określony właśnie przy podziale

i interakcji większego grona uczniów w całej szkole, zapobieganie,

obowiązków względem rodziny. Chociaż coraz więcej kobiet stara się

przynajmniej w jakimś stopniu, nietolerancji wobec uczniów, którzy

pozostać aktywnymi zawodowo po założeniu rodziny, na tej płasz-

są z jakichś przyczyn mniej popularni w jednej grupie klasowej, i danie

czyźnie Japonia pozostaje zdecydowanie krajem rodzaju męskiego.

im szansy startu w nowym środowisku i nowej społeczności klasowej.

Systemy zatrudnienia i pracy oraz opieki społecznej nie sprzyjają

Wraz z rozpoczęciem edukacji szkolnej zaczyna się również gruntow-

kobietom wychowującym dzieci, a jednocześnie mającym aspiracje

na i solidna edukacja odpowiedzialności grupowej, współuczestnic-

kontynuowania kariery zawodowej. I bynajmniej nie chodzi tutaj tylko

twa oraz współzależności. Każda szkoła w Japonii ma bowiem szeroko

o czas pracy, który jest na dobrą sprawę nienormowany, a wszelkie

rozwiniętą sieć klubów i kółek zainteresowań, do których przynależ-

spotkania, kolacje i firmowe bankiety odbywające się grubo po godzi-

ność jest obowiązkowa. Poza klubami sportowymi są muzyczne, pla-

nach traktowane są jako niezbędne działania integracyjne. Prawdziwą

styczne oraz praktyczno-techniczne. Zajęcia klubowe rozpoczynają się,

przeszkodą jest to, że jakakolwiek forma urlopów macierzyńskich

w zależności od grupy wiekowej, albo wczesnym rankiem przed rozpo-

w Japonii praktycznie nie istnieje, a jeśli się zdarzają (przez

częciem normalnych zajęć lekcyjnych, popołudniami po lekcjach, albo

14 lat poznałem jeden taki przypadek), decyzje w tej sprawie podejmo-

w soboty i niedziele. Natomiast raz do roku, na początku października,

wane są indywidualnie przez poszczególne firmy. Najczęściej jednak

w każdej szkole organizowany jest undokai, czyli dzień konkurencji

51


52

gawędy

dzieci świata

sportowych. Impreza połączona jest z pik-

posiadania konkretnej gry i wykazania się znajomością jej reguł, a po-

nikiem i uczestniczą w niej całe rodziny

zycja w grupie zależy od stopnia zaawansowania w rozgrywce. Takie

z dziadkami, babciami i wujostwem włącz-

bardzo sprecyzowane umiejętności czy wiedza w jednej bardzo kon-

nie.

kretnej dziedzinie wytworzyły w Japonii rodzaj subkultury albo raczej społeczności, którą określa się w języku japońskim słowem „otaku”.

Galeria handlowa i park, więc po co wyjeżdżać

Wyraz ten nie ma odpowiednika w polskim czy angielskim, określa

Zajęcia szkolne wypełniają młodemu po-

ści w pewnej dziedzinie związanej z kulturą masową. Otaku to ktoś

koleniu sporą część czasu, być może jest

więcej niż pasjonat czy kolekcjoner, to rodzaj fanatyka, którego świat

to jedną z przyczyn tak niskiego stopnia

z czasem zamyka się w przestrzeni jednego tematu, gdzie granice po-

przestępczości nieletnich. Równie inten-

między realnością a fikcją zaczynają się zacierać.

osobę, która doprowadziła do perfekcji swoją wiedzę lub umiejętno-

sywny jest czas pracy tutejszych ojców, tylko sobota i niedziela. Bez wątpienia

Lojalność, wstyd i wyobcowanie zamiast dobra, zła, winy i przebaczenia

żyjemy w wysoko rozwiniętym społe-

Wiem, że dla kogoś, kto patrzy na to z zewnątrz, wrażenie może być

czeństwie konsumpcyjnym. Świadczyć

przygnębiające... Ale nie oceniajmy pochopnie. Za środkami maso-

o tym mogą ciągłe modyfikacje ist-

wego przekazu, pędem ku konsumpcji czy kulturą masową oraz no-

niejących produktów, intensywna re-

wymi technologiami stoją ciągle żywi ludzie. Być może zjawiska te

klama, przed którą nie sposób uciec,

wywołują w pewnym sensie płaskość, powierzchowność czy chaos,

ponieważ występuje ona na każdej istniejącej

ale nadal jest w tym wszystkim miejsce na ćwiczenie wrażliwości,

i dostępnej przestrzeni medialnej, jaką zna-

poczucie humoru, wybór, a więc – krótko mówiąc – wolność. Czymś,

my na obecnym poziomie cywilizacji – od

co bardzo doceniam, egzystując od tylu lat w społeczeństwie japoń-

opakowań spożywczych po wielkofor-

skim, jest założenie, że nic nie jest do końca określone, a każda chwila

matowe telebimy na skrzyżowaniach

i sytuacja tracą wewnętrzny czar i urok, kiedy staramy się je poddać

ulic. Wiele dziedzin życia prywatnego to

jednostronnej analizie i definicji. Trzeba przyznać, że takie podejście

nieustanna okazja do konsumpcji i nie

różni się zdecydowanie od zachodniego modelu wychowania, gdzie

jest przesadą twierdzenie, że Japończycy

wszystko przyporządkowane jest wartościom moralnym, podziało-

do dyspozycji rodziny pozostaje zatem

Przez pierwszy rok mojego pobytu Japonia i jej mieszkańcy fascynowali mnie nieustannie, potem nastąpił kilkuletni okres totalnej negacji wszystkiego, z czym się tutaj spotykałem

najczęściej spędzają sobotnio-niedzielne

wi na złe i dobre, syndromowi winy i przebaczenia. Otóż w Japonii

spacery rodzinne w centrach handlowych.

większość spraw opiera się na lojalności, natomiast wina zastąpiona

Obiekty te zresztą są znakomicie przystosowane

jest poczuciem wstydu i wyobcowania, ewentualnie bezużytecznością

do takich rodzinnych eskapad. Znaleźć tutaj można

społeczną. Choć może to zabrzmieć drastycznie czy bezdusznie, taka

wszystko, co niezbędne, od kin i restauracji z kuchniami całego

jest tutaj rzeczywistość, tak funkcjonuje to społeczeństwo od tysięcy

świata po pływalnie, salony fryzjerskie, gabinety odnowy biologicznej

lat, na tym opiera się jego kod społeczny.

i place zabaw. W sezonach cieplejszych, wiosną i latem, ogromnym powodzeniem cieszą się również miejskie parki, których liczba w tak

Przez pierwszy rok, może dwa lata mojego pobytu Japonia i jej miesz-

gęsto zabudowanym Tokio jest zadziwiająca, a te największe, jak Shin-

kańcy fascynowali mnie nieustannie, potem nastąpił kilkuletni okres

juku Gyoen czy Yoyogi Koen, dzięki jeziorom i dzikiej roślinności cał-

totalnej negacji wszystkiego, z czym się tutaj spotykałem. Dopiero

kiem zręcznie stwarzają iluzję wyjazdu poza miasto.

niedawno dotarło do mnie, że bezustanne porównywanie obu kultur i środowisk mija się z celem, istnieją one i funkcjonują pod wieloma

Otaku – wyspecjalizowany pasjonat

względami na kompletnie różnych zasadach. Od tamtej pory poczu-

Fikcja zręcznie podrabiająca rzeczywistość w całej swojej chaotycz-

łem się w Japonii jak u siebie. Dzisiaj moje dzieci chodzą do japoń-

nej wielorakości zastępuje coraz częściej tradycyjne środki wycho-

skich szkół, należą do klubów sportowych i kółek muzycznych, wy-

wawcze. Przemysł gier wideo wykracza w obecnej chwili daleko poza

chodzimy na spacery do parków lub do centrów handlowych, Megumi

obręb czystej, niewinnej rozrywki, a korporacje takie jak Sega, Sony

i Miki wychowują w swoich nintendo wirtualne psiaki, a mój syn Filip

czy Nintendo wprowadzają na rynek średnio co kilka miesięcy edycje

spotyka się z kolegami w pokoju, gdzie grają razem w kolejną wersję

gier i oprogramowania, za pomocą których można uczyć się języka ja-

pokemonów. I życzę z całego serca moim dzieciom, aby w przyszło-

pońskiego (głównie pisowni), opiekować wirtualnym psem lub kotem

ści, podobnie jak ja, miały okazję życia i funkcjonowania w dwóch tak

albo kreować fikcyjne postacie i grupy oparte na wizerunku rzeczywi-

odrębnych kulturach i aby były w stanie dokonywać wyboru tego, co

stych kolegów i przyjaciół z ławki szkolnej.

w obu kulturach najcenniejsze i najwartościowsze, bo każda chwila

W realnym środowisku szkolnym i podwórkowym natomiast tworzą

i sytuacja tracą wewnętrzny czar i urok, w momencie gdy staramy się

się minispołeczności, do których przynależność uzależniona jest od

je poddać jednostronnej definicji.



54

gawędy

pedagogiki

Od imienia sie zaczyna Najpopularniejszy w naszych szkołach sposób nauki czytania szkodzi dzieciom – twierdzi socjolożka Irena Majchrzak. Mimo że nie jest pedagogiem z wykształcenia (a może właśnie z tego powodu), ja jej wierzę. Marta Kwiatkowska

karty do gry „Nazywanie świata”


gaga wiosna

Co meksykańscy Indianie mają wspólnego z polskimi przedszkolakami? Niby nic, ale gdyby Irena Majchrzak, polska doktor socjologii, nie wyjechała w latach 80. do Meksyku, aby pracować nad tamtejszą reformą edukacji indiańskich dzieci, najpewniej jej autorska metoda nauki czytania nigdy by nie powstała. A tak, przynajmniej w części polskich przedszkoli, już trzy-, czteroletnie maluchy – tak samo jak dzieci w szkołach w Meksyku – uczą się czytać, po pierwsze: z łatwością, po drugie: bez stresu, a po trzecie: szybko. Niemożliwe? Dokładnie tak samo jak na pierwszy rzut oka niemożliwy jeszcze przed chwilą był jakikolwiek związek meksykańskich autochtonów z naszymi kilkulatkami.

W domu lepiej niż w szkole Dziecko adwokata albo dziennikarza na pewno będzie czytało płynnie, nawet jeśli w szkole nauczyciele zrobią wszystko, aby je do tego zniechęcić. Kiedy książki czy gazety są częścią naturalnego środowiska, zwykle nie ma problemów z nauką czytania. Ale nie jest powiedziane, że potomek szewca nauczy się kiedykolwiek czytać, a tym bardziej że polubi czytanie. O czym to świadczy? O tym, że, niestety, jedynie otoczenie ma wpływ na rozwój dziecka, a nie nasze szkolne metody nauczania – Irena Majchrzak nie ukrywa swojego krytycznego zdania na temat dzisiejszego systemu edukacji. Ponad 80-letnia pani naukowiec nie rezygnuje ze starań o rewolucję w polskim szkolnictwie. Charakterna i zdecydowana, szybko się irytuje, dlatego rozmowa z nią nie należy do najłatwiejszych. Kiedy plączę się w zasadach wymyślonego przez nią sposobu nauki czytania, nie waha się dobitnie skomentować kondycji intelektualnej dzisiejszych 30-latków (a mnie w szczególności). Ale, gdy mówi o dzieciach, słychać, że są one przedmiotem jej wielkiej troski. Już w swojej pierwszej

zrozumiała, że widziane na kartce słowa coś znaczą – wspomina Ire-

publikacji z Meksyku, zbiorze reportaży „Listy do Salomona”, Irena

na Majchrzak.

Majchrzak, zamiast opisywać jedynie lekcje w miejscowych szkołach,

Spotkanie z Simoną było przełomem w jej pracy. Irena Majchrzak

relacjonowała również, na jakich materacach śpią dzieci w przyszkol-

twierdzi, że właśnie tamtego dnia wymyśliła założenia swojej od-

nych internatach. Przekonanie, że podmiotowe traktowanie uczniów

imiennej metody nauki czytania. Według niej imię ucznia jest jego

i szersze spojrzenie nauczycieli na potrzeby dzieci to podstawy ich

kluczem do świata pisma. W każdej kulturze obrzęd nadania imienia

późniejszego szkolnego sukcesu, zostało jej do dziś.

jest uroczystością. Imię to słowo, które ma dla dziecka szczególną wartość. To je słyszy najczęściej, wypowiadane z czułością, przestrogą

Imię klucz

albo upomnieniem. To nim dziecko się przedstawia. Jeśli pierwszym

Jej metoda narodziła się przypadkiem w małej meksykańskiej wiosce

kontaktem dziecka z literami będzie przeczytanie własnego imienia,

Guaytalpa. Po kilku latach swojej podróży po Meksyku socjolożka tra-

wtedy nawet kilkulatkowi łatwo przyjdzie zrozumienie symbolicznej

fiła tam z zadaniem zorganizowania w miejscowej szkole pracowni

funkcji pisma – twierdzi.

z pomocami naukowymi. W przyszkolnym internacie poznała ośmio-

Doświadczenie, w którym ponad 20 lat temu uczestniczyła Simona,

letnią Simonę, która pewnego dnia poprosiła ją o pomoc w zadaniu

Irena Majchrzak powtarza ze mną – jak najbardziej piśmienną dzien-

domowym. Dziewczynka miała przeczytać czytankę, ale okazało się,

nikarką. Pisze moje imię powoli, skupiając się na każdej literze i opi-

że mimo dobrej znajomości alfabetu nie umie sobie poradzić ze złoże-

sując je po kolei. Trwa to dobrą chwilę, a ja nie mogę oderwać wzroku

niem nawet najprostszych słówek. – Nie wiedziałam, jak jej pomóc.

od długopisu w jej palcach. Puchnę z dumy i wzruszam się, że tak wy-

Byłam przekonana, że Simona ma wszystko, co konieczne do czytania:

jątkowo się nazywam, serio. W domu powtarzam rytuał z moją dwu-

przecież do tego nie potrzeba niczego więcej niż umiejętności rozpo-

ipółlatką. Patrzy jak zaczarowana, tak samo jak ja wcześniej. Później

znawania liter. W końcu, zmęczona i zrezygnowana, zapytałam ją, czy

przez tydzień nie rozstaje się ze swoją pierwszą wizytówką („Gdzie

wie, jak pisze się jej imię. Zaprzeczyła. Napisałam więc na kartce „Si-

są moje litery?” – pyta co rano). Widząc to, łatwo mi zrozumieć, dla-

mona” i wreszcie po raz pierwszy tego dnia zobaczyłam w jej oczach

czego wystarczy tylko jeden raz napisać z trzyletnim (a nawet i młod-

błysk zainteresowania. Według mnie właśnie wtedy dziewczynka

szym!) dzieckiem jego imię, aby pojęło ono pierwszą zasadę czytania:

Jeśli pierwszym kontaktem dziecka z literami będzie przeczytanie własnego imienia, wtedy nawet kilkulatkowi łatwo przyjdzie zrozumienie symbolicznej funkcji pisma

55


56

gawędy

pedagogiki

litery jednocześnie, samo będzie podczas kolejnych gier czytelniczych (patrz ramka) wybierało, których z nich potrzebuje w danej chwili, a po jakimś czasie bez wysiłku pozna je wszystkie.

Uszy czy oczy? A jak zaczynają naukę czytania nasze dzieci? Przede wszystkim zazwyczaj robią to dopiero w szkole, natomiast w przedszkolach maluchy, zuchy i starszaki są starannie chronione przed słowem pisanym. Na ścianach przedszkolnych sal wiszą kolorowe obrazki, za to nie uświadczymy tu ani alfabetu, ani najprostszych słów. Czteroi pięciolatki nie uczą się pisać, bo zdaniem metodyków są na to jeszcze za małe. Częstym za to ćwiczeniem w zerówkach jest nauka dzielenia słyszanych słów na sylaby albo na głoski. Według wielu pedagogów właśnie umiejętność wyodrębnienia głosek z wyrazu jest warunkiem do nauki czytania, tymczasem zdaniem Ireny Majchrzak odwoływanie się do słuchu dziecka jest źródłem problemów. – Podzielone na głoski słowo traci swoje prawdziwe brzmienie i swój sens – mówi. Dodaje, że poważną przeszkodą w nauce głoskowania (nudnej i niezrozumiałej dla dziecka) może być np. wada wymowy nauczyciela. Za odejściem od starej metody przemawia też to, iż litery, czyli znaki graficzne, istnieją oddzielnie, dlatego dzieciom łatwiej się jest ich nauczyć niż w sztuczny sposób wyodrębniać poszczególne głoski w słowie. Głoski nie występują niezależnie, próba ich wyizolowania jest zawsze trudna, a efekt niedoskonały. Znajomość głosek jest wynikiem pierwszych kontaktów dziecka z pismem, a nie warunkiem koniecznym do nauki czytania – podkreśla autorka odimiennej metody nauki czytania. To logiczne: czytanie – zwłaszcza ciche, a takiego właśnie powinny uczyć się dzieci – nie polega na sylabizowaniu słów, ale ślizganiu się

Uczenie dziecka pojedynczych liter tylko mu zamiesza w głowie, bo przecież litery nie istnieją samodzielnie, tylko w słowach, i to słowach ułożonych w zdaniach

napisane ciągi liter mają swoje znaczenie, dokładnie tak samo jak

oczu po słowach w pogoni za sensem. Do odczytania słowa wystarczy

wymawiane słowa. Podczas rytuału, który Irena Majchrzak nazywa

zarówno dorosłemu, jak i dziecku znajomość tylko kilku ze składają-

aktem inicjacji, dziecięca wyobraźnia zostaje poruszona, a czytanie od

cych się na nie liter – resztę może sobie dopowiedzieć.

początku wiąże się dla malucha z silnymi emocjami.

Kiedy wreszcie nadchodzi w szkole pierwszy kontakt z literami, nie jest wcale lepiej. Według Ireny Majchrzak najpopularniejszy sposób

Litery na ścianie

nauczania jest niczym innym jak przekazywaniem dziecku fałszywe-

Według metody Ireny Majchrzak kolejne litery dziecko również

go sposobu rozumowania – sposobu, z którego trudno będzie mu się

poznaje poprzez imiona, np. domowników albo przedszkolaków

wyrwać w przyszłości.

z grupy. Oczywiście nie pozna w ten sposób wszystkich znaków pi-

Uczenie dziecka pojedynczych liter tylko mu zamiesza w głowie, bo

sma, ale jego luki w wiedzy na kolejnym, szybko następującym po

przecież litery nie istnieją samodzielnie, tylko w słowach, i to sło-

akcie inicjacji etapie nauki wypełnia „ściana pełna liter”: ułożony

wach ułożonych w zdaniach. W dodatku kojarzenie liter z pojedynczy-

w jednym rzędzie i zawieszony, najlepiej na jasnym tle, pełny alfabet.

mi słowami to wpajanie dzieciom rzeczy z gruntu nieprawdziwej. Gdy

Irena Majchrzak jest przekonana, że dzieci powinny być uczone rów-

mówimy dziecku, że „A jest jak Agnieszka”, to po prostu oszukujemy

nocześnie wszystkich liter – dokładnie tak samo niemowlęta poznają

je. Przecież A wcale nie jest jak Agnieszka, tak samo jak B nie jest jak

wszystkie głoski podczas nauki mówienia.

balonik, a D jak domek. Jak Agnieszka jest tylko A-g-n-i-e-s-z-k-a!

– Mowa jest tak samo skomplikowanym narzędziem jak pismo, a prze-

– irytuje się pani Irena.

cież nikt nie czeka z nauką mowy, aż dziecko urośnie. Czemu zatem mamy czekać z wprowadzaniem nauki czytania „ś” czy „dz”? Czemu

Uwierzyć w rozum dziecka

według metodyków sześcioletnia Agnieszka albo Grzegorz nie mogą

Tym, co odróżnia metodę Ireny Majchrzak od innych, jest nie tylko

uczyć się czytania swojego imienia? – pyta retorycznie.

inna droga wprowadzająca malucha w świat liter i słów. Odmienny

Zdaniem autorki odimiennej metody nauka liter po kolei, od A do Z,

jest również sposób postrzegania samych dzieci. – Podstawą mojej

może błędnie zasugerować dzieciom, że np. niektóre litery są „waż-

metody nauki jest głębokie przekonanie, że dziecko to istota ro-

niejsze” albo „trudniejsze”. Jeśli zaś dziecko dostanie wszystkie

zumna, zdolna do dedukcji i wyprowadzania poprawnych wniosków.


gaga wiosna

57

Dorośli, nie tylko w Polsce, nie są skorzy do takiego myślenia. Kiedyś w Meksyku, podczas prowadzonego przeze mnie kursu dla nauczycielek, jedna z kursantek przyszła z pięcioletnią córeczką Vivianą. Najpierw przeszłam z nią przez akt inicjacji, a potem podałam jej trzy kartki z napisanymi słowami: pizarrón (tablica), piso (podłoga) i mesa (stół) i poprosiłam ją, aby położyła je na odpowiednich miejscach. Jej matka patrzyła na mnie jak na wariatkę, ale dziewczynka, która wcześniej nigdy nie uczyła się czytać, przez chwilę przyglądała się słowom, W jaki sposób Viviana doszła do rozwiązania zagadki? Według polskiej

Czytać czy się bawić?

badaczki dziewczynka posłużyła się dedukcją. Najpewniej zauważyła,

Najlepiej i to, i to. Opracowane przez Irenę Majchrzak gry czytelnicze

że pizarrón i piso mają na początku te same litery, zatem muszą od-

to jeden z elementów odimiennej metody nauki czytania.

nosić się do słów zaczynających się od tych samych dźwięków. Różnica między nimi jest łatwa do odnalezienia, pizzarón jest dłuższe

Targi liter Dziecko dostaje karteczki z literami składającymi

i fonetycznie, i graficznie. Trzecie słowo to musiało być mesa. To pro-

się na jego imię. Zadaniem jest ułożenie ich w prawidłowej kolejności,

ste dla każdego, nawet kilkuletniego, obdarzonego wrodzoną logiką

jak puzzle. Kolejnym etapem jest układanie z tych liter innych słów.

człowieka. Takie przypasowywanie napisanych słów do przedmiotów,

Kilkulatek uświadamia sobie, że kombinacja tych samych liter może

w które można z powodzeniem bawić się z kilkulatkiem w domu, to

nieść inne znaczenie. Dodatkowo po jakimś czasie zauważa potrzebę

„nazywanie świata”, ostatni etap nauki czytania. Po latach obserwa-

poznawania kolejnych liter. Może je zdobyć, wymieniając się swoimi

cji przedszkolaków Irena Majchrzak jest przekonana, że dzieci, znając

literami z innymi dziećmi albo rodzicami.

kilka liter, choćby tylko tych ze swojego imienia, umieją odróżnić np. słowo „kot” od słowa „motyl” czy „zeszyt”. Nauka czytania staje się

Gra w sylaby Do zabawy potrzebne są kartki z wypisanymi

wtedy dla nich czymś w rodzaju zabawy w zgadywanki.

na nich sylabami. Dziecko losuje dwie i próbuje złożyć z nich słowo.

– Pamiętam tamten dzień z Simoną. Podczas zabawy literami z na-

Jeśli wylosowane sylaby pasują do siebie – wygrywa.

szych imion dostrzegłam, że moje imię Irena można rozbić na całe zdanie: „Ir en a”, co po hiszpańsku znaczy: „iść do a”, czyli do samego

Nazywanie świata Najpierw przygotowujemy kartki z

początku – dodaje na koniec naszej rozmowy. Co to znaczy? Ano, nie-

nazwami wszystkich rzeczy, jakie nas otaczają (liczba kartek zależy

stety, to, że początki nauki dziecka mogą zaważyć nie tylko na jego

od wieku dziecka) i prosimy kilkulatka o przyporządkowanie nazw

umiejętności czytania, ale też na jego ogólnym rozwoju intelektual-

do przedmiotów. Zamiast przedmiotów można wykorzystać obrazki

nym. Błędy popełnione na początku mogą być nieodwracalne.

i próbować dopasować do nich słowa.

Irena Majchrzak – doktor socjologii, autorka książek poświęconych nauce czytania dzieci m.in. „Wprowadzenie dziecka w świat pisma”(1995), „Gry czytelnicze” (1998) i zbioru reportaży z podroży po Meksyku „Listy do Salomona” (wydane w 1982 roku początkowo w języku hiszpańskim). Jest też bohaterką wywiadów publikowanych w piśmie „Bliżej przedszkola” – zbiór rozmów Ireny Majchrzak z Elżbietą Wasil został wydany oddzielnie w książce pod tytułem „W obronie dziecięcego rozumu”.

Fot. Ewa Junczyk-Ziomecka

po czym wzięła kartki i zrobiła to, o co ją poprosiłam. Bezbłędnie!


Od

sw

rzchu e i i t u d o zm ski now oza K f to ysz Krz







Zdjęcia: Krzysztof Kozanowski Stylizacja: Monika Brzywczy Scenografia i produkcja: Natalia Mleczak Fryzury: Klaudia Jaśpińska Światła: Studio Południe Modele: Zuza, Róża, Kajtek i Jaś Ubrania: Kappahl



66

gałganek

łapanka

W marcu jak w garncu. Lecą tu, lecą tam, niebieskie koraliki, zmoczą drzewa i chodniki, więc nim słońce wyjdzie znów, niech kaloszki pójdą w ruch! Natalia Mleczak

Gemma, 5 lat

Rodzice: mama zawodowo fotografuje dzieci, a tata robi w reklamie Co Gemma ma na sobie? mundurek szkolny i kalosze Trumpette Kiedy deszczyk pada, to: lubię obserwować tęczę po deszczu

Rachel Devine, Sesame Ellis, Tomasz Baczyński, Arek Romański

Amelia, 3 lata

Rodzice: mama jest dziennikarką, tata specjalistą komputerowym Co Amelia ma na sobie? żółty płaszcz przeciwdeszczowy vintage Kiedy deszczyk pada, to: wskakuję w kałuże!


gaga wiosna

Milena, 6 lat

Rodzice: tata jest nadleśniczym, a mama dentystką Co Greta ma na sobie? kalosze Vincent, kurtka po siostrze Kiedy deszczyk pada, to: wychodzą robale

Ignacy, 2,5 roku

Rodzice: mama jest historykiem, a tata znawcą drewna Co Ignacy ma na sobie? kurtka C&A, spodnie H&M, kalosze Smyk Kiedy deszczyk pada, to: hop-siup w kałużę wpadam!

Greta, 4 lata

Rodzice: tata Arek – smutny grafik, mama Lena na co dzień śpiewa coś, co bywa jazzem, ale wieczorami zamienia się w Mamkę-Kołysankę Co Greta ma na sobie? spódniczka Gap, bluzka Zara oraz kaloszki ze Świnką Peppą, Mothercare Kiedy deszczyk pada, to: wylegujemy się w jacuzzi i szalejemy w basenie!

67


68

gałganek

album rodzinny Marta, Jacek, Zuzia i Julek

Album rodzinny Młode rodziny w obiektywie Marty Pruskiej. Tym razem w “Albumie Rodzinnym” pojawia się też jego autorka.

mi, jak byłem dzieckiem, i pewnie gdzieś się odłożył. Marta: Wiarę, że bycie szczerym jest najważniejsze. Nie chciałabym stawiać moim dzieciom zbyt ciasnych granic i przenieść z własnego dzieciństwa braku przestrzeni do wypowiadania własnego zdania. Na jakich ludzi chcecie wychować wasze dzieci? Marta: Kreatywnych, wierzących w słuszność własnego głosu. Chcę rozbudzić w nich poczucie, że mogą wszystko, czego zapragną. Jacek: „Na prawych obywateli RP XXI wieku!”... A poważnie – my im pokażemy kilka niuansów dobrego wychowania, a reszta niech należy

Marta Pruska – reżyser z charakteru i zamiłowania, z wykształcenia operator filmowy, fotografka, autorka cyklu „Album rodzinny”, bałaganiara oraz Jacek Lachowicz muzyk i kompozytor, ale również naczelny Pan Porządkowy. Wychowują wspólnie Zuzię (5,5) i właśnie narodzonego Juliana. Interesuje ich czarowanie dobrem i relacje międzyludzkie, przekształcanie zepsutego w naprawione oraz zdrowe gotowanie. Uważają, że nie ma rzeczy niemożliwych, a ich największy suckes to podpalenie lontu pod bombą, jaką była kampania zbierania pieniędzy na leczenie siostry Marty Pauliny. Planują kupno samochodu i pewnego rodzaju emigrację – trochę tu, trochę tam.

Skąd się biorą dzieci? Marta: Dusze męskie zakochują się w mamie, a dusze dziewczęce w

do nich. Mam wrażenie, że zbytnie „wychowywanie” może wywołać nieoczekiwany skutek w przyszłości.

tacie i tak wybierają sobie przyszłą rodzinę. Jacek: Gdy byłem dziec-

Czego najbardziej się obawiacie w związku z byciem rodzicami?

kiem, myślałem, że dzieci kupuje się w sklepie, i bardzo namawiałem

Marta: Że dzieci wychowuje się dla innych, nie dla siebie. Jacek: Czy

rodziców, żeby nabyli jeszcze przynajmniej siostrę. A oni ciągle powta-

zdołam odpowiedzieć na pytania, które zadadzą mi moje dzieci.

rzali, że na razie nie, bo nie dowieźli. Teraz myślę sobie, że dzieci biorą się z miłości, ale również dużej przyjemności obcowania ze sobą. Jakim jesteście typem rodziny?

Jak to będzie, kiedy wasze dzieci będą w waszym wieku? Jacek: No, to będzie gdzieś w 2040... Myślę, że na wakacje będziemy latać na międzynarodową stację kosmiczną, żeby złapać trochę dystan-

Marta: Żyjemy w walce z bałaganem, którego nie da się posprzątać.

su do ludzi. Marta: Będą układać sobie szczęśliwie życie z własnymi

Rodzina swojska: chłopaki i dziewczyny, psy, koty i burdel. Sielanko-

rodzinami, a my będziemy spokojni.

wa atmosfera! Jacek: Chaotyczna z zasadami. Czym ostatnio zaskoczyły was wasze dzieci?

Do czego służy ciało? Marta: Ciało to potężny przyrząd w lekcji kochania i szacunku. Cały

Jacek: Zuzia swoim instynktem opiekuńczym w stosunku do nowo

czas uczę się dawać mu to, co najlepsze, wierząc, że odpłaci mi tym

przybyłego brata, a Julian swoim urodzeniem, bo miał zaczekać jesz-

samym. Zuzia: Żeby nam kości nie powypadały!

cze kilka dni. Marta: Każde z nich zaskoczyło mnie w trakcie porodu, zanim zdążyłam je zobaczyć. Zuzia głosem, Julek – sensualnie dotknęłam go, zanim zobaczyłam, był bardzo delikatny. Co przenosicie z własnego dzieciństwa do życia dzieci, a czego nie

Jak się u was mówi na intymne cześć ciała? Pipka i siusiak, Zuzia ostatnio używa słowa „skrytka” oraz „komoda”. Odsłaniacie czy zasłaniacie? Zdecydowanie odsłaniamy. Widujemy siebie na golasa nieustająco, cza-

chcecie przenieść?

sami Jacek musi uciekać przed komentarzami Zuzi. Ale wszyscy nawza-

Jacek: Jestem dzieckiem lasu i chcę przekazać moim dzieciom wraż-

jem uczymy się od siebie tego, że nagość jest naturalna i nie ma co za-

liwość na przyrodę. Nie chcę przenieść strachu, który towarzyszył

słaniać. Najlepiej wychodzi Zuzi, Julian jeszcze się nie wypowiedział.


gaga wiosna

69

Marta, Wojtek i Gutek

Skąd się biorą dzieci? Marta i Wojtek: Z miłości! Kiedy sami przestaliście być dziećmi? Marta: Ciągle nimi jesteśmy. Wojtek: Czasami bardzo staram się być poważnym dorosłym, ale raczej z marnym skutkiem. Jakim jesteście typem rodziny?

Czego nie chcecie przenieść? Marta: Budowania autorytetu na zasadzie strachu. Wojtek: Rozwodów. Na jakiego człowieka chcecie wychować Gustawa? Marta: Dobrego. Wojtek: Odważnego. I żeby był ciekawy świata. Czego najbardziej się obawiacie w związku z byciem rodzicami? Marta: Własnych słabości i... okresu dojrzewania. Wojtek: Że nie będę

Rodziną lekko chaotyczną, ciągle gdzieś pędzimy, jesteśmy w drodze,

umiał być konsekwentny, cierpliwy, swojej słabej woli, żeby nie za-

często wyjeżdżamy z miasta, głównie na Śląsk do rodziny. W rezulta-

wieść, nie rozczarować. No i może jeszcze tego, że mój syn nie będzie

cie cały czas przepakowujemy nasz dobytek z bagażnika do pawlaczy

się w stanie wyprowadzić z domu w wieku 30 lat.

i z powrotem. Gutek jest szczęśliwy, kiedy ma rodziców w komplecie,

Jak to będzie, kiedy wasz syn będzie w waszym wieku?

dlatego staramy się jak najwięcej czasu spędzać razem. Ostatnio mie-

Marta: Mam nadzieję, że będę piec ciasteczka dla wnuków, tak jak ro-

wamy trzydniowe weekendy i wtedy jest czas na wszystko.

biła to moja babcia, a teraz moja mama. Wojtek: Chcę zrobić wszyst-

Czym ostatnio zaskoczył was syn? Marta: Gustaw jest na takim etapie rozwoju, że codziennie robi coś

ko, żebym z wnukami mógł dokazywać tak jak teraz z synem. Do czego służy ciało?

nowego. I dumna jestem jak paw z każdego małego, a jednocześnie

Do wielu przyjemności, żeby wypełniało przestrzeń, żeby się prze-

siedmiomilowego kroczku – że napił się z kubeczka, że rzucał do

mieszczać, patrzeć, słyszeć, wąchać i dotykać. Przytulać i łaskotać.

Wojtka klockiem, że gadał po swojemu z dziadkami na Skypie. Co przenosicie z własnego dzieciństwa do życia swoich dzieci?

Ulubiona część ciała każdego domownika? Wojtek: Ja i Gustaw mamy jednego faworyta u Marty (śmiech). Gu-

Marta: Mam nadzieję, że będziemy mieć z Gutkiem przynajmniej taki

staw poza tym uwielbia zaglądać nam do uszu, nosa i paszczy. Marta:

kontakt, jaki mamy ze swoimi rodzicami. Chciałabym, żeby udało się

Akceptuję całe swoje ciało. Ale to właśnie macierzyństwo sprawiło, że

zaszczepić w nim różne pasje. Moi rodzice pomogli mi rozwijać talen-

odkryłam i całkowicie zaakceptowałem swoją kobiecość. Wojtek: Mam

ty. Byli wymagający, ale jednocześnie nie mieli ciśnienia, że muszę

sentyment do uszu, bez nich ciężko byłoby zajmować się muzyką.

być tym albo tamtym. Dali możliwość usamodzielnienia się, rozwi-

Jak się u was mówi na intymne cześć ciała?

nięcia skrzydeł, wsparcie. Z mojego dzieciństwa na pewno przenio-

Fifek, siusiak, alternatywnie – ptak-bubak. No i odgapiliśmy „fintifi-

sę wakacje, codzienne wspólne posiłki i dbałość o kontakt Gucia ze

fluszka” z książki Oty Pavla. A jak dziewczynka, to pipinka.

wszystkimi dziadkami. Wojtek: Chciałbym, żeby dzieciństwo Gutka

Odsłaniacie czy zasłaniacie?

było tak samo spontaniczne i beztroskie jak moje. Żeby mógł/chciał

Generalnie odsłanianie nie jest dla nas problemem, mieszkając na

całe dni spędzać poza domem, bawiąc się ze stadem kumpli, w co

pierwszym piętrze bez firanek, myślę, że przechodzący chodnikiem po

tylko im wpadnie do głowy. Paradoksalnie, to była najlepsza szkoła

drugiej stronie ulicy często widzą to i tamto, i jakoś mi to nie przeszka-

odpowiedzialności.

dza. A poza domem, na zewnątrz, chyba wszystko zależy od sytuacji.

Marta, Wojtek i Gustaw (9 miesięcy) – śląski desant na warszawskim Mokotowie. Marta jest grafikiem i menadżerem kultury promującym design, Wojtek jest muzykiem i doradcą inwestycyjnym. Są szaloną parą z jeszcze bardziej szalonym synem, szczęśliwymi rodzicami i udanym małżeństwem. Charakteryzuje ich udane połączenie wrodzonego chaosu i śląskiego porządku. Wykształcenie wyższe praktyczne (ekonomia) i wyższe niepraktyczne (historia sztuki), poza tym szkoła życia. Zamierzają tak zorganizować sobie życie zawodowe, żeby mieć dużo czasu dla dzieci, własny dom, a w najbliższym czasie rodzinny wyjazd na narty z dziadkami i tegoroczne wakacje, pierwsze z synem. Fascynuje ich ostatnio nieustannie Gustaw, a poza tym muzyka, design, architektura i dobre jedzenie.


70

gablotka

galeria

Nancy i Bob rodzice Roba

Moi starzy sa swietni Zachwyciła nas ta strona internetowa, która jest czymś pomiędzy blogiem a galerią fotografii. Ludzie z całego świata mogą opublikować na niej zdjęcia swoich rodziców z czasów, kiedy jeszcze dzieci nie mieli, kiedy – jak to się mówi – byli piękni, młodzi i cool. GAGA wsiąkła w nią po uszy, wyłaniając się z tylko jedną krytyczną uwagą – nie ma tam żadnych zdjęć z Polski! Na razie... Monika Brzywczy

www.myparentswereawesome.tumblr.com

Otto

ojciec Andy’ego


gaga wiosna

Alison i Ulysses rodzice Nicka

Czasem zapominamy, że nasi rodzice to też ludzie, że kiedyś chodzili na randki, flirtowali, byli młodzi, opaleni, mieli marzenia, niezłe kiecki, aspiracje, szybkie samochody, a czasem też i kozę. Czasem uczłowieczamy ich dopiero kiedy sami mamy dzieci i wpadamy w zawrotny kierat obowiązków. Ale wtedy często sami zapominamy, że kiedyś my... www.myparentswereawesome.tumblr.com nie tylko przywraca wiarę w rodzica jako istotę o ludzkiej twarzy i pokazuje, że nie ma się czego wstydzić, wypierać i z czym walczyć, a nawet wprost przeciwnie – można się zachwycać. Oferuje możliwość zajrzenia do fascynujących prywatnych archiwów zdjęciowych zwykłych ludzi, ma niezwykły potencjał dokumentacyjny. Działa od września 2009 r. W ciągu sześciu miesięcy, do lutego 2010 r., umieszczono na niej ponad 1 tys. zdjęć. Fotografie spływają z całego świata, ale większość pochodzi ze Stanów. Są na nich ludzie wszystkich ras, kolorów skóry i wielu narodowości. Niektóre zdjęcia datują się na sam początek XX wieku, inne są z samego środka lat 80., są fotki czarno-białe i kolorowe, z obojgiem rodziców lub tylko z jednym. Zdjęcia romantyczne, przesycone czułością i nostalgią, ale też szalone, gdzie ojciec siedzi skulony w dziecięcym łóżeczku albo tresuje tygrysa, a matka stoi na głowie na campingu. Pomysł zrodził się w głowie 27-letniego nowojorskiego komika Eliota Glazera, który mieszka na Brooklynie, występuje w klubach komediowych i nowojorskich kabaretach, uprawia storytelling, razem z siostrą prowadzi też własne show komediowe na deskach teatru Upright Citizens Brigade. – Chodziło o to, by upamiętnić naszych rodziców, dziadków, zwykłych ludzi, którzy łatwo popadają w zapomnienie, i zwrócić uwagę na to, o czym często nie pamiętamy, że zanim pojawiliśmy się na świecie, oni już mieli swoją historię, swoje przeżycia – tłumaczy Eliot. Zdjęcia są romantyczne, zabawne, czasem śmieszne. Do ulubionych zdjęć Glazera należy czarno-biała fotografia z lat 60., na której odświętnie ubrana para jedzie limuzyną, prawdopodobnie na jakieś przyjęcie, a z tylnego okna auta wychyla się koza. – To bardzo optymistyczne, że tak wiele osób jest dumnych ze swoich

Ray i Marci

rodziców, dziadków, nie tylko ze względu na to, że ich wychowali, ale

rodzice Tima

że byli takimi indywidualnościami.

71


72

gablotka

galeria

mały Eliot Glazer z tatą

Na publikację na stronie trzeba chwilę zaczekać, Eliot sam zatwierdza nadsyłane propozycje. W kolejce stoi 7 tys. fotek. Bardzo rzadko zdarza się jednak, że któraś z propozycji zostaje odrzucona. – Większość zdjęć akceptuję, chyba że są nieostre, nieciekawe lub niepodpisane. Powiedziałbym, że 90 proc. nadesłanych prac udaje mi się opublikować. Raz jednak otrzymałem bardzo stare zdjęcie niezwykle atrakcyjnej pary grającej w baseballa zupełnie nago! Nie opublikowałem go, ale ci ludzie byli zdecydowanie awesome! My Parents to nie pierwsze internetowe przedsięwzięcie Eliota. Ma już swój blog www.urlesque.com, na którym komentuje nowinki technologiczne i plotki, współpracuje też z wieloma innymi serwisami. Ale wydaje się że Awesome Parents to obecnie jego najbardziej popularna akcja, na temat której ciągle proszony jest o wypowiedzi do prasy, rozgłośni radiowych i telewizyjnych. Na koniec roku zapo-

Christian i Claude

rodzice Catherine

wiedziana jest publikacja albumu z najlepszymi zdjęciami ze strony (nakładem wydawnictwa Villard Books). Eliot ogłosił też zapotrzebowanie na krótkie eseje dotyczące historii rodziców lub dziadków, w zamian oferuje popularność oraz udział w kilku interesujących promocyjnych cocktail parties.


gaga wiosna

Noelle i mała Tessa

Dan i Pat rodzice Andy’ego

73


74

gablotka

galeria

Mary

mama Katrisse

Darlene i Ron rodzice Roda

Lee i Bernice rodzice Beth


gaga wiosna

Jane

matka Jennifer

Nasi rodzice też są AWESOME! Pokażmy ich. Nadsyłajcie zdjęcia swoich rodziców i dziadków, na których widać, jacy byli fajni, zanim zamienili się w poważnych, odpowiedzialnych dorosłych. W następnym wydaniu GAGI opublikujemy te zdjęcia, a następnie wyślemy bezpośrednio do Eliota, żeby umieścił je na swojej stronie. Oto pierwsze!

Zdjecia waszych rodziców ślijcie na adres gagamag@valkea.com. W treści podajcie ich imiona.

Ewa i Mariusz rodzice Zuzy

75


76

gablotka

cukierkowce z egar: biszkopt, wskazówki – Zozole, godziny zaznaczone lukrem do dekoracji ciast Schwartau

k wiat wycięty z tęczowych pasków Zozole, doniczka – krówka Goplana

s zafka na leki: wafle, drzwiczki posypane cukrem pudrem, uchwyt – paseczek wycięty z Zozoli, półki z wafli, leki – Skittlesy, kółka z mlecznych groszków

t ablica z andruta, litery – Haribo, Baaren Schule

s tół: blat – wafelek Horalky, telefon z ekologicznego marcepanu i pastylki Skittles, plik recept – guma rozpuszczalna Mamba, pojemnik szklany na opatrunki – cukierek Halls Vita C, nogi stołu – wykałaczki i groszki mleczne, krzesło – Milky Way Minute z jogurtem i müsli

iarka wzrostu KitKat m White, kreseczki – Zozole, napis lukier do dekoracji ciast Schwartau, kółka ze Skittles

dywanik z galaretek

z lew: kran z litery Y Haribo, pokrętła ciepłej i zimnej wody z Zozoli, zlew z ekologicznego marcepanu, szafka pod zlewem – Cini Minis Nestlé, mydełko – Lentilky

leczyła się Karina Królak


gaga wiosna

77

z djęcia rentgenowskie z cieniutkich wafelków w czekoladzie deserowej, płatków czekoladowych Wawel oraz lukru

p lakat: suchar beskidzki, tubka z pastą – andrut polany lukrem, zakrętka – Haribo, napis z lukru do dekoracji ciast

f artuch lekarski: surowe ciasto francuskie i wieszak z Haribo

aga: podstawa z holenderskiego w piernika, paluszek Lajkonik, Haribo i lukier do dekoracji ciast

ł óżko: biała czekolada, pieczywo Wasa, opatrunki – guma do żucia Orbit, czepek pielęgniarki – galaretka

s zafka pod komputer: biszkopty połączone lukrem na kołach z mlecznych groszków, komputer z herbatnika Be-Be Jutrzenka

f otel ze skaju: piernik firmy Kopernik, nogi z wykałaczek


80

gablotka

rentgen

Robotata

Biegając między wystawcami na targu wzornictwa recyklingowego Przetwory tej zimy, wpadliśmy, i to całkiem dosłownie, na papierowe zabawki Robotaty. Zauroczyły nas charakterne kanciaste postaci o rysach naszych sąsiadów z blokowisk, koleżanek z przedszkola lub robotów rodem z PRL-u. Poznajcie Robotatę i sklejcie z dziećmi jego najnowsze, zaprojektowane specjalnie dla GAGI zabawki, które znajdziecie na kolejnej stronie. Zuzanna Ziomecka

z archiwum Robotaty

łaja w roli kochanka. Czy robotata szuka robomamy? Gdybym napisał prawdę – że jestem opryskliwym robotem na usługach istot z innych wymiarów – to czy ktoś by mnie zatrudnił? Animacja jest wypadkową dążeń klienta i moich, więc na szczęście wina za rozerotyzowanie Mikołaja się niejako rozmywa. Co do Robomamy, to od ponad dziewięciu lat posiadaczem pakietu kontrolnego w moim sercu jest Magda. Robotata nie szuka, Robotata znalazł. Czy planujesz podróż w kolejny wymiar w przyszłości? Nie jestem typem planującym. W moim przypadku to są raczej delikatne sugestie. Jak dotąd życie samo świetnie sobie radzi z niesieniem mnie w dobrą stronę, więc moja ingerencja jest raczej zbędna. Jedynym „planem” jest przeprowadzka na jakiś czas do Berlina. Chciałbym w tym wspaniałym

Jak Paweł Piekarski stał się Robotatą?

– Wielkiego Mózgu Elektronowego z planety Betelguza.

Paweł Piekarski: Był sierpniowy wieczór, cykady pięknie

Poza tym obecnie dorośli często zachowują się i wyglądają

grały w trawie, a księżyc wydawał się na wyciągnięcie ręki.

jak dzieci, więc czasem niezwykle trudno jest mi te dwie

Potem było już klasycznie: porwało mnie UFO, walczyłem

grupy od siebie odróżnić.

mieście odpocząć trochę od mojego ukochanego kraju. Gdzie można znaleźć twoje ludziki? Jak kupić zestaw? Obecnie ludziki są dostępne na www.pantuniestal.com i łódzkiej księgarni Mała Litera. Wkrótce w Warszawie będą

o ocalenie wszechświata, nauczyłem się klingońskiego. PoCzasem, jak podczas Przetworów, na których cię spotka-

do kupienia w sklepach Pies czy Suka i Numery Litery. Plan

łyśmy, masz bezpośrednią styczność ze swoimi klientami

ogólny na ten rok zakłada opanowanie całego wszechświa-

– kto najbardziej interesuje się twoimi ludzikami?

ta, jeśli tylko starczy czasu. Zestaw? Pomysł wart przemy-

a teraz robisz zabawki 3D z tektury. Co cię pokusiło, żeby

Najgorętsze reakcje widziałem u – powiedzmy – moich ró-

ślenia.

wejść w ten nowy wymiar?

wieśników. Właściwie jedyną grupą, która średnio intere-

Myślę, że wina lub zasługa leży w programach z legen-

sowała się moimi ludzikami, są ludzie starsi.

wróciłem jako Robotata. Jesteś wszechstronnym grafikiem: rysujesz, animujesz,

darnym guru prac ręcznych Adamem Słodowym. Poza tym lubię wyzwania, lubię rzucać Robotacie kolejne rękawice i oglądać, co z tego wyniknie.

Czy masz swoją ulubioną postać spośród tych, które stworzyłeś? Czemu ją lubisz? Największy sentyment czuję chyba do projektu „Bookworm

Czy tworzenie tekturowych ludzików to bardziej zabawa

Zombie” – powstał on jako pierwszy i zapoczątkował mój

czy praca?

papierowy zapał. Obecnie jednak chyba najbardziej lubię

Uwielbiam swoją pracę, więc zazwyczaj praca i zabawa

postać pana Witczaka z „Majstra Klepki” – gorącego jesz-

mieszają się ze sobą jak dwa szalone zwierzaki. W tym

cze projektu dla Pantuniestal.com.

wypadku to spełnienie marzeń, świetna zabawa i satysfakcjonujący projekt w jednym.

Czy Robotata ma dzieci, czy tylko roboty? Nie mam dzieci, telewizora ani samochodu. Jest super.

Kogo masz na myśli, kiedy projektujesz – dzieci czy dorosłych, którzy są dużymi dziećmi? Zazwyczaj projektuję dla siebie i mojego mocodawcy

Na swojej stronie reklamujesz się jako miły, przystojny i do wynajęcia. Twoja animacja świąteczna pokazuje Miko-



82

gablotka

rentgen

W lecie 1862 roku odbyła się wycieczka łodzią po Tamizie. Wzięli w niej udział wielebny Charles Lutwidge Dodgson, wielebny Robinson Duckworth oraz trzy małe dziewczynki, siostry Liddell: Lorina (lat 13), Alicja (lat 10) i Edith (lat 8). Podróż zaczęła się niedaleko Oksfordu i zakończyła w wiosce pięć mil dalej. W czasie leniwej wycieczki Charles Lutwidge Dodgson, diakon Kościoła anglikańskiego, ale też matematyk, autor wielu szacownych dzieł logicznych i matematycznych, poeta i fotograf, zabawiał towarzyszy podróży opowieścią o dziewczynce, która wpadła w głąb króliczej nory. Dziewczynkom opowieść spodobała się do tego stopnia, że namówiły matkę, by przekonała wielebnego Dodgsona do jej spisania. Cztery lata później ukazała się drukiem „Alicja w krainie czarów” autorstwa niejakiego Lewisa Carrolla. Wielebny Dodgson do końca życia dzielił swoją twórczość na poważną (matematyczne opracowania) i niepoważną (książki dla dziewczynek), a listy zaadresowane na nazwisko Lewis Carroll przychodzące na jego uniwersytecki adres odsyłał nadawcom bez otwierania. „Alicja w krainie czarów” według polskiego tłumacza Macieja Słomczyńskiego to „jedyny wypadek w dziejach piśmiennictwa, gdzie jeden tekst zawiera dwie zupełnie różne książki – jedną dla dzieci i drugą dla bardzo dorosłych”. Błyskawicznie stała się bestsellerem, czytali ją i młody Oscar Wilde, i królowa Wiktoria. Jednak sam Carroll popadł w melancholię. Alicja, środkowa z sióstr Liddell, odpływa w dal. Najpierw jej matka zakazuje pisarzowi kontaktów z córkami, lecz przede wszystkim dziewczynka dorasta. Następny tom z serii przygód Alicji, napisana kilka lat później „Alicja po drugiej stronie lustra”, nie ma już tej energii i tego poczucia humoru, jest za to przepełniony melancholią i smutkiem. To epitafium po dziecku, którego już nie ma. Lewis Carroll vel Charles Lutwidge Dodgson był bowiem jednym z tych wiktoriańskich dżentelmenów, którzy nad towarzystwo dorosłych przedkładali kompanię małych dziewczynek. Pikanterii jego znajomościom dodawał fakt, że Carroll się jąkał, miał sztywną nogę, nie był specjalnie towarzyski, był po prostu dziwakiem i odludkiem. Żeby ukrócić niezdrowe spekulacje, od razu napiszę, że nigdy nie znaleziono twardych dowodów na pedofilię autora „Alicji”, ale nawet jego współcześni uważali go za ekscentryka. Nie wiedzieli, jak interpretować zapał wielebnego w organizowaniu bali dla „swoich drogich przyjaciółek”, którymi były dziewczynki w wieku od 6 do 13 lat. Gdy

Żadna inna dziewczynka w historii dziecięcej literatury nie zmieniała tyle razy swojego kształtu i rozmiaru co siedmioletnia Alicja. Mało który pisarz, mimo ogromnej sławy, okryty był taką hańbą, jak twórca jej przygód. GAGA prześwietla związek wielkiego pisarza, małej dziewczynki i zakamuflowanej opowieści o nieubłaganym dojrzewaniu. Ewa Szabłowska

John Tenniel

w „Alicji po drugiej stronie lustra”, dziewczynka mówi, że ma dokładnie siedem lat i sześć miesięcy, Humpty Dumpty cierpko komentuje: „Bardzo niewygodny wiek. Gdybyś poprosiła mnie o radę, powiedziałbym ci, że należy poprzestać na siedmiu... ale teraz jest już za późno”. Co ciekawe, jak tylko drogie przyjaciółki zaczynały dojrzewać, tracił nimi zainteresowanie. Jeszcze bardziej dwuznaczne były sesje fotograficzne, na które rodzice dziewczynek mieli zakaz wstępu. Dodgson działał bowiem też jako fotograf, a odbitki przedstawiające małe dziewczynki stanowią jakieś 60 proc. całego archiwum pisarza, reszta to pejzaże, portrety kobiet i martwe natury przedstawiające szkielety, lalki i psy.


gaga wiosna

Niezależnie od preferencji wielebnego Dodgsona, do których jeszcze

do którego dociera Alicja, to nic innego jak żeńskie genitalia. Wybiera-

powrócę, „Alicja w krainie czarów” jest majstersztykiem. Powszechnie

jąc drzwi małe, a nie duże, Alicja (a właściwie Dodgson w przebraniu

uznana jest też za bazową opowieść o dojrzewaniu, szukaniu swojej

Alicji) demaskuje się, że woli kopulować z dziewczynką, a nie z kobietą.

tożsamości w „krainie szaleńców” (czyli świecie dorosłych) i nego-

A symbolika problemu dopasowania kluczyka do drzwi – to za duży,

cjacjach z ciałem, które non stop się zmienia: rośnie, maleje, zmienia

to za mały – jest oczywista. Cały artykuł Goldschmidta wydaje się

proporcje, a wszyscy ciągle mylą się i biorą jego właścicielkę za kogoś

bardziej parodią psychoanalizy niż psychoanalizą, a sam Goldschmidt

innego (księżna uważa, że jest nową opiekunką dziecka, Biały Królik

mitygował się, że jego analiza „Alicji w krainie czarów” była tylko

sądzi, że to służąca). „Kim jestem?”, „Kim jesteś?” – to jedne z najczę-

sztubackim żartem. Niemniej jednak dla następnego pokolenia bada-

ściej zadawanych pytań. Alicja szuka na nie odpowiedzi u Myszy, Kota

czy Carroll naznaczony był już stygmatem „stłumionego pedofila”.

z Cheshire, Pana Gąsienicy, Szalonego Kapelusznika i Marcowego Zają-

A odnalezienie wśród kolekcji jego zdjęć dziecięcych aktów było gwoź-

ca. Ale nic z tego, wszyscy zadają jej kolejne pytania – aż dziewczynka

dziem do trumny.

konfuduje się jeszcze bardziej. Jest to jedna z najładniejszych metafor zagubienia towarzyszącego okresowi dojrzewania, gdy z chaosem

Gdy po śmierci sędziwej Alicji wydano zbiór korespondencji między

w głowie i ciele współgra zagubienie w dziwnym świecie. Po gwałtow-

nią a Carrollem, na rehabilitację reputacji pisarza było już za późno.

nym upadku w głąb króliczej nory, większość perypetii Alicji dotyczy

W międzyczasie okazało się, że zaginione pamiętniki Dodgsona wcale

niemożności dostania się tam, gdzie chce się znaleźć. Najpierw nie

nie były zaginione, lecz spalone na prośbę matki Alicji. A w jednej z lon-

może wejść przez drzwiczki do wspaniałego ogrodu, bo ciągle jest albo

dyńskich bibliotek odnalazł się apokryf mówiący o tym, że 31-letni dia-

za mała, albo za duża, potem, u królika, rośnie tak bardzo, że wypełnia

kon oświadczył się 11-letniej Alicji i został odrzucony. Wkrótce potem

cały dom. Gdy trafia w końcu do „grzyba, z którego jednej strony się

rodzina Liddellów zerwała z Dodgsonem stosunki towarzyskie. „Spra-

rośnie, a z drugiej maleje”, najpierw zmniejsza się tak, że uderza brodą

wa Carrolla” tonie w odmętach niedopowiedzeń i niejasności, złośliwi

o własne stopy, potem jej szyja rośnie, aż głowa Alicji dryfuje ponad

mogliby powiedzieć, że owija ją zmowa milczenia, mieszczański spisek

koronami drzew. I znów przerażony Gołąb bierze ją za węża, a Alicja

mający na celu uchować reputację panny i wziętego, bądź co bądź, pisa-

nie może przekonać go, że „tak naprawdę” jest małą dziewczynką. Gdy

rza. Pamiętać jednak trzeba, że nasza perspektywa też nie jest zupeł-

przez chwilę udaje jej się utrzymać wzrost na poziomie innych stwo-

nie niewinna. Kiedy opisujemy wiktoriańskie bajki i powieści, z zasady

rzeń zamieszkujących Krainę Czarów, nie trwa to długo. Jak na złość

podchodzimy do nich nieufnie i filtrujemy je przez psychoanalityczną

zaczyna rosnąć na sali sądowej – gdzie właśnie toczy się bezsensowny

optykę widzącą w poezji psychopatologię, ekscentryzm definiującą jako

proces o skradzione ciastka. Niestabilność cielesna dotyczy zresztą nie

nerwicę natręctw, a niewinność jako histeryczne stłumienie. Najbar-

tylko Alicji, Kot z Cheshire pojawia się jako sama głowa z uśmiechem

dziej kuriozalna interpretacja „Alicji” wyszła od Williama Empsona,

albo uśmiech bez głowy, a dziecko księżnej zmienia się w prosiaka.

który w kałuży łez wylanych przez wielką Alicję, w której następnie mała Alicja pływa z Myszą, widział wody płodowe, a w dziewczynce

„Alicję w krainie czarów” odczytuje się jako metaforę dojrzewania, ale

upadającej w głąb nory – płód, który musi narodzić się jako dziecko,

panna Liddell, gdy zainspirowała Dodgsona, miała zaledwie siedem lat,

a potem kobieta, która osiągnie pełnię, dopiero jak zostanie matką. Inny

dopiero pozbywała się pierwszych mlecznych zębów. Czy była fantazją

analityk, Paul Schilder, obstawał, że postać Alicji była substytutem pe-

pisarza marzącego o tym, by miała już 13 lat i stała się lolitką? Spekula-

nisa Dodgsona, a Paul Skinner widział w powieści nienawiść diakona do

cji na ten temat było sporo, a wielebnemu przyczepiono nieprzyjemną

dorosłych kobiet i dodawał: „Jego życie wyraźnie pokazuje, sam

łatkę „pedofila w szafie”. Bardzo mało informacji i materiałów

nie akceptował siebie jako dorosłego mężczyzny, tylko pragnął

źródłowych było dostępnych w czasie, gdy pisano pierwsze bio-

zmienić się w małą, żądną przygód dziewczynkę”.

grafie pisarza. Cześć jego pamiętników zaginęła i to, pechowo,

Obecnie freudowska gorączka opadła i większość z tych psycho-

z tych lat, gdy Dodgson przyjaźnił się z Liddellami. Sędziwa

analitycznych tez przyjmujemy raczej z uśmiechem jako znak

Alicja Liddell nie chciała z kolei upubliczniać ich koresponden-

czasu, dziedzictwo XX wieku, w którym wiktoriańska na-

cji. Argumentem koronnym okazał się artykuł z 1932 roku

iwność i słodycz oceniona została jednoznacznie jako hi-

niejakiego Tony’ego Goldschmidta, wówczas studenta i fana

pokryzja, stłumienie i skrzywiona seksualność. Zamknięci

odnoszącej wtedy sukcesy psychoanalizy, ukazujący pisa-

w pancerzu oświecenia i materializmu badacze czuli się

rza jako zboczeńca, odludka i jednostkę nieradzącą sobie ani

zmuszeni doszukiwać się psychologicznych podtekstów

w społeczeństwie, ani ze społecznymi normami. Goldsch-

ukrytych za literacką fikcją. Po takich lekturach czasem robi

midt odczytał powieść jako zaszyfrowany przekaz wypływa-

się smutno, jak w dniu, kiedy dowiadujemy się, że Mikołaj

jący prosto z chorej i pokręconej podświadomości Dodgsona.

nie istnieje. Na pocieszenie można jedynie stwierdzić, że

Przygody dziewczynki były znakami i symbolami popędów

„prześwietlenie” Lewisa Carrolla dotyczy tylko jednej

i stłumień, których znaczenie na jaw wydobyć mogła in-

z dwóch „zawartych w Alicji” książek, tej dla bardzo do-

terpretacja freudowska. Upadek w głąb króliczej nory był

rosłych. Ta dla dzieci pozostaje niewinna, absurdalnie

dla badacza symbolem stosunku, a drzwi w przedsionku,

śmieszna i zadziwiająca – tak jak jej czytelnicy.

83

Książka uznana jest za opowieść o dojrzewaniu, szukaniu swojej tożsamości w „krainie szaleńców” (czyli świecie dorosłych) i negocjacjach z ciałem, które non stop się zmienia: rośnie, maleje, zmienia proporcje, a wszyscy ciągle mylą się i biorą jego właścicielkę za kogoś innego


84

gablotka

recenzje

Lekcje anatomii Ciało człowieka to dla dziecka jeden z najbardziej fascynujących układów we wszechświecie. Tym ciekawszy, że w przeciwieństwie do innych podniecających, lecz odległych zjawisk, takich jak zorza polarna, zwierzęta epoki lodowcowej czy ufoludki, dostępny na wyciągnięcie ręki i nieustannie będący podręcznym poligonem doświadczalnym każdego małego badacza. Ewa Szabłowska

W księgarniach półki uginają się od książek przybliżających

Ciało człowieka Valerie Videau (Larousse 2008, 39,90 zł, dla

dzieciom tajniki ludzkiego organizmu. Mimo olbrzymiego wybo-

dzieci od 5 lat).

ru większość, niezależnie od kraju pochodzenia, jest bliźniaczo

Rewelacja! Widać, że wydawnictwo ma za sobą lata praktyki

do siebie podobna. Niby nie powinno to dziwić, wszak jesteśmy

w wydawaniu książek edukacyjnych. Jak dla mnie zdecydo-

ulepieni z jednej gliny, jednak znalezienie encyklopedii ciała na-

wanie najlepsza księga ciała dla dzieci. Wszechstronna, przy-

prawdę zaspokajającej głód wiedzy i dającej odpowiedź na pyta-

stępnie napisana, zaspokaja naukowy pęd przedszkolaków,

nia najprostsze („dlaczego krew jest czerwona”) i dziwniejsze

nie zamęczając ich przy tym niezrozumiałą terminologią. Naj-

(„dlaczego obcinanie włosów nie boli, choć są żywe, bo rosną”)

ładniej zilustrowana i w dodatku wyposażona w ciekawe „po-

wymaga trochę czasu. GAGA proponuje stronniczy przegląd

moce naukowe” w postaci naklejek, kart z zagadkami, miejsc

książek rozkładających na czynniki pierwsze tę skomplikowaną,

na wklejenie własnych zdjęć lub własnoręcznego wykonania

lecz jakże bliską maszynę.

ilustracji. Oprócz wiedzy tzw. twardej przekazuje sporo ciekawostek („skóra dziecka, gdyby ją rozciągnąć, zakryłaby całe

Ludzkie ciało Anny Claybourne (Wilga 2009, 99,90 zł, od 6 do

łóżko”) i informacji na temat niezauważanych często przez

12 lat).

dorosłych autorów detali, które dla dzieci mają kluczowe zna-

W przypadku tej książki główną atrakcją są rozkładane, trój-

czenie: włosów, paznokci czy zębów mlecznych. Na mnie naj-

wymiarowe modele najbardziej zagadkowych części anatomii.

większe wrażenie zrobiły propozycje prostych doświadczeń

Duże wrażenie na kilkulatku robi spory, bo zajmujący aż pół

wyjaśniających wprost zjawisko złudzenia optycznego oraz

strony model mózgu opatrzony klarownym komentarzem

omówienie ludzkich zmysłów w kontekście percepcji zmysło-

(„mózg wygląda jak szaroróżowa galaretka, ale działa jak

wej zwierząt.

komputer”) czy pokazanego od buzi aż po pupę układu pokarmowego wyposażonego dodatkowo w sekretne okienka, po

Ciało – Encyklopedia dla dzieci w wieku 6-9 lat dr. Pascala Bo-

otworzeniu których możemy zajrzeć do środka żołądka. Oprócz

renszteina (Larrouse 2008, 27,90 zł).

sensownego i przystępnego omówienia podstawowych ukła-

Pogłębiona i rozszerzona wersja encyklopedii dla przedszkola-

dów trochę miejsca poświęcone zostało higienie, zdrowemu

ków. Te same rozdziały omawiające budowę i funkcjonowanie

trybowi życia i rozwojowi dziecka w czasie ciąży. Do wyobraźni

ciała dziecka i dorosłego wzbogacone są dodatkowo o część

małego dziecka trafiają porównania w stylu: „Krwinki białe

o dojrzewaniu i rozmnażaniu napisaną z francuską szczerością

pełnią funkcję policjantów pomagających tropić i zwalczać za-

i bez żadnych eufemizmów. Jest to jedna z nielicznych, jeśli

razki”. Trochę za skomplikowany może być wykład z genetyki

nie jedyna książka o ciele dla dzieci przed okresem dojrzewa-

opisujący budowę DNA, powstawanie zygoty z komórki jajowej

nia, która w bardzo odważny sposób mierzy się ze wzlotami

i plemnika czy ciekawostki o zastawkach, podczas gdy część

i z upadkami okresu dojrzewania oraz tym, co czeka czytelników

o chorobach dla dziecka, które jest już w stanie zrozumieć

w ciągu najbliższych kilku lat. Bardzo czujna jest też warstwa

i przyswoić resztę książki, może wydawać się zbyt pobieżna

obyczajowo- socjologiczna i muszę przyznać, że rozdział o kul-

i pozostawiająca niedosyt.

turowym funkcjonowaniu ciała zrobił na mnie wrażenie. Przede


gaga wiosna

85

wszystkim przez samą swoją obecność; autorzy nie zapomnieli,

przede wszystkim ciało pokazane jest tu jako genialnie zsyn-

że ciało nie jest tylko skórnym workiem wypełnionym kośćmi,

chronizowana, niezwykła maszyna.

narządami i krwią, nie istnieje tylko jako wyabstrahowany podmiot medyczny, lecz jest przecież bardzo silnie i różnorodnie

Wielka księga siusiaków Dana Höjera i Gunilli Kvarnström (War-

istnieje w obszarze kultury (nie tylko europejskiej). Dlatego

szawa 2009, wyd. Czarna Owca, od 9/10 lat).

więc rozdziały o fakirach i odczuciu bolu, tatuażach i makijażach

Księga, a właściwie książeczka, bo wcale nie jest taka wielka,

są doskonałym kontekstem rozszerzającym rozważania o ciele

odpowie na wszystkie pytania dotyczące siusiaków, jakie wy-

człowieka o wymiar właściwie nieistniejący w innych tego typu

myślić mogą dzieci. A nawet na jeszcze więcej. Napisana przez

encyklopediach. Czapki z głów!

parę bezpruderyjnych Szwedów, bez owijania w bawełnę opowiada o dojrzewaniu, higienie, rozmnażaniu i zabezpieczaniu

Jak działa niesamowite ciało człowieka wg mózgofalek Richar-

przed nim, masturbacji i wielu, wielu innych aspektach bycia

da Waltera (Świat Książki 2009, 32,90 zł, od 8 do 18 lat).

chłopcem. Konkretna, ale też zabawna jest świetnym wstępem

„To jest mózgofalek. On i jego koledzy będą przewodnikami pod-

do lekcji wychowania seksualnego, przede wszystkim z tego po-

czas tej zapierającej dech w piersiach podróży po ciele człowie-

wodu, że obok suchej wiedzy serwuje też masę ciekawostek:

ka” – czytamy na tylnej okładce tej niezwykłej encyklopedii cia-

o przysięgach składanych na jądra, o eunuchach, ubezpieczanych

ła. Jest to książka przeznaczona dla dzieci starszych, uczniów

na milionowe sumy siusiakach gwiazd, tatuażach na penisie

pierwszych klas podstawówki. Komiksowa forma sugeruje, że

i siusiakach zwierząt. Rozwiewa też dylematy dojrzewających

dobrze, gdyby czytelnicy tej pozycji umieli sami czytać, przy-

chłopców dotyczące małych, krzywych czy żyjących własnym

najmniej częściowo, by przesylabizować dymki w scenach akcji,

życiem siusiaków.

którymi ta poważna w gruncie rzeczy książka jest upstrzona.

Komiksowa kreska może nieuważnego rodzica wprowadzić

Wielka księga cipek Dana Höjera i Gunilli Kvarnström (Warsza-

w błąd i sugerować, że mamy do czynienia z rzeczą łatwą, lekką

wa 2009, wyd. Czarna Owca, od 9/10 lat).

i przyjemną. W rzeczywistości, choć „Ciało wg mózgofalka” jest

Właśnie ukazuje się wersja książeczki dla dziewczynek, jeszcze

lekturą przyjemną, to na pewno nie łatwą czy powierzchowną,

bardziej potrzebnej niż ta o siusiakach, bo kobiece narządy płcio-

wręcz przeciwnie – jest to jedno z najgłębszych i najbardziej wy-

we otacza jeszcze większe tabu. Tutaj też omówione zostaną

czerpujących kompendiów wiedzy o ludzkim organizmie. Dużym

zagadnienia higieny, dojrzewania i rozmnażania. Ale dowiemy

atutem jest rozszerzenie „podstawowego pakietu” o ciekawost-

się, gdzie szukać punktu G, przeczytamy o odsysaniu tłuszczu

ki z historii medycyny: opisani są pierwsi eksperymentatorzy

ze wzgórka Wenery i monologach waginy. Szeroko omówiona

i medycy, jak Galen i Leonardo da Vinci, renesansowe szkoły ana-

jest kwestia miesiączki, osobny rozdział poświęcono masturba-

tomii, poznajemy dostawców zwłok, szarlatanów i uzdrowicieli.

cji i łechtaczce. Lecz zupełnie pominięto poród – oczywiście na

Odkrywamy różne niezwykłe i zapomniane sposoby leczenia

rodzenie dzieci czytelniczki mają jeszcze sporo czasu, z drugiej

z przeszłości, jak wypędzanie demonów przez dziurkę w czaszce,

jednak strony pominięcie tak kluczowego „dla cipki” wydarzenia,

puszczanie krwi, pijawki. Opisane jest wynalezienie szczepio-

jakim jest poród, wydaje się co najmniej niedopatrzeniem. No

nek, zdjęć rentgenowskich i zastosowanie znieczulenia podczas

i ani słowa o antykoncepcji! Przecież dla nastolatek informacje

operacji (pierwszy raz w 1846 roku w Bostonie!). Ciało zostaje

o zabezpieczaniu się przed ciążą są sprawą zasadniczą. Więcej

omówione również w przestrzeni społecznej, poruszone zostały

też w „księdze cipek” rozdziałów etnograficznych i historycz-

nawet etyczne dylematy „superciała” XXI wieku, jak transplan-

nych – rozumiem, że przyświecała tu autorowi szczytna idea

ty, liftingi, nanotechnologie. Dla mnie, choć podstawówkę mam

wypleniania seksistowskich, patriarchalnych stereotypów. Nie-

dawno za sobą, była to wciągająca lektura – do tego stopnia, że

mniej jednak dla mnie była to przygnębiająca lektura, gdyż na-

nie mogłam się oderwać.

wet przytaczane przykłady społeczności matriarchalnych uwypuklały jeszcze drugorzędną rolę kobiety w większości kultur.

Mały medyk Dietmara Grönemeyera (Mulico 2007, 39,90 zł).

Część poświęcona wulgaryzmom i powszechnemu obrzucaniu

To najpoważniejsza ze wszystkich dostępnych na rynku pozycji,

kobiet obelgami związanymi z seksem ukazuje, że pod wesołym

a w dodatku nie tyle encyklopedia, ile prawdziwa powieść SF

tytułem kryje się o wiele mniej wesoła i szelmowska treść. Po

z wątkiem kryminalnym. W fabułę opisującą przygody dwójki

prostu w naszym społeczeństwie i 99 proc. wszystkich społe-

dzieci, pieska, szalonej wynalazczyni, dobrego doktora i złego

czeństw na ziemi lepiej mieć siusiaka niż cipkę – takie wnioski

naukowca podróżujących po meandrach ludzkiego ciała zgrabnie

nasuwają się z lektury. Na koniec trzeba zaznaczyć, że książka

wplecione są medyczne zagadnienia. Czytelnicy zdobywają cał-

ukaże się w dwóch wersjach – oryginalnej i ocenzurowanej. Wy-

kiem poważną wiedzę na temat nowoczesnego i tradycyjnego

dawnictwo zdecydowało się na ten ruch, żeby nie drażnić uczuć

leczenia, diagnozowania różnych chorób i zapobiegania im, ale

katolików obrazkiem kobiety wiszącej na krzyżu.


90

gablotka

felieton kulinarny

Nalesniki, na zdrowie!

rafinowanej mąki pszennej można dodać np.: mąkę razową (najlepiej z drobnego przemiału, grubo mielona mąka razowa nadaje się bardziej do pieczenia chleba), orkiszową, z amarantusa, kukurydzianą (jako dodatek, sama się nie nadaje), z quinoi. Na początek można pomieszać mąkę razową z białą. Istotne, żeby były to mąki ekologiczne. Szczególnie kukurydziana, która często w wersji nieekologicznej jest modyfikowana genetycznie. Wiele osób, robiąc naleśniki razowe, na początku szybko się zniechęca, bo trudniej je usmażyć. Radzę zostawić ciasto naleśnikowe przed smażeniem na mniej więcej

Długo nie mogłam się zebrać do napisania tego tekstu, aż do wczoraj... Mój synek po przyjściu z przedszkola, jak zwykle ciągle głodny, zszedł do dziadków na dół, a tam na stole stały naleśniki z serem na słodko ze śmietaną. Spałaszował od razu trzy sztuki, a ja wcale nie byłam zadowolona. Dominika Adamczyk

godzinę. Z mąki razowej gluten trudniej się wydobywa, a to właśnie jemu zawdzięczamy elastyczność ciasta i łatwość smażenia. Dobrze dodać do ciasta również przyprawy. Kurkuma nie zmieni smaku, nada piękny kolor, wzmocni trawienie i będzie działać lekko rozgrzewająco. Cynamon – wspaniały aromat, również wzmocni pracę układu trawiennego i rozgrzeje. Kardamon – świeżo zmielony – usunie śluz z organizmu, czyli będzie doskonały dla wszystkich „zagluconych” dzieciaków. Zawsze dodaję również troszkę soli morskiej i brązowego cukru. Ekstra dodatki: amarantus ekspandowany – ciasto bardziej puszyste, bomba witaminowo-minerałowa. Płatki migdałowe – naI zapytacie pewnie, co

w tym złego, a na dodatek

leśniki są bardzo chrupiące. Świeżo zmielone orzechy – walory smakowe i odżywcze.

inspirującego pisanie. Aby to wyjaśnić, muszę trochę cofnąć się

Na czym smażymy? Najlepszy będzie olej z pestek winogron lub ry-

w czasie. Niedawno Antoś wytarzał się

żowy. Przed smażeniem dodaję go do ciasta, a potem po kilka kropel

w śniegu, przemoczył na amen i w rezultacie

na patelnię przed każdym kolejnym smażeniem. Starajcie się unikać

złapał przeziębienie, katar, kaszel itd. Z takich sytuacji zawsze sta-

powszechnie dostępnych olejów rafinowanych, są bardzo szkodliwe

ram się wyjść naturalnymi sposobami, przede wszystkim dietą. Nie

dla zdrowia. Każdy olej jest zdrowy, tylko jeśli jest tłoczony na zimno.

jest to prosta sprawa, bo wymaga czasu, cierpliwości i konsekwencji,

Wiele osób myli ten proces z informacją o pierwszym tłoczeniu. To

którą ciężko osiągnąć w przypadku małego dziecka zewsząd otoczo-

nieuczciwa zmyłka reklamowa.

nego słodyczami – w każdym sklepie, na każdej stacji benzynowej. Do tego reklamy nabiału... Ale warto się starać, bo dzięki diecie można

Naleśniki już mamy, tylko z czym je zjeść, jeśli wciąż mają być słodkie,

wzmocnić układ immunologiczny dziecka, nie faszerując go zbędną

a ser na słodko, dżem słodzony cukrem czy nutella nie są zdrowym

chemią czy antybiotykami. Jaki to ma związek z tymi naleśnikami?

rozwiązaniem dla dzieci? Przede wszystkim polecam naturalne słody

Taki, że nabiał, szczególnie w połączeniu z cukrem, jest bardzo ślu-

i melasy. Dzieci bardzo lubią słód ryżowy i kukurydziany. Wygląda-

zotwórczy i wychładzający, co powoduje skłonność do infekcji. Po zje-

ją jak płynny miód akacjowy. Z melas polecam przede wszystkim tę

dzeniu smakołyków od babci Antek już wieczorem znowu miał kaszel.

z buraka cukrowego – w rankingu produktów z dużą zawartością że-

Nie zmienia to faktu, że naleśniki są pyszne i nie chcę przekonywać

laza plasuje się na jednym z pierwszych miejsc! Równie smaczna jest

nikogo, żeby ich naszym szkrabom nie podawać. Za to namawiam do

melasa daktylowa, melasa z trzciny cukrowej jest bardziej gorzka,

zmiany receptury.

odpowiednia do pierników.

Z czego? Znowu się zdziwicie: jak to z czego? No przecież

Wspaniała jest też pasta daktylowa, którą przygotowujemy z ekolo-

naleśniki to zawsze mąka, jajka i mleko. A ja

gicznych, niesiarkowanych daktyli. Zalewamy je wodą i gotujemy, aż

powiem: niekoniecznie. Przede wszyst-

zupełnie się rozpadną i wymieszane osiągną gęstą konsystencję. Bar-

kim nie ma w ogóle potrzeby robie-

dzo słodkie, mimo że bez grama cukru. Do takiej pasty możemy dodać

nia ciasta naleśnikowego z mleka.

naturalne kakao i zmielone orzechy, po zmiksowaniu mamy zdrową

Robię je tylko z wody i wycho-

nutellę! Zamiast dżemu można użyć powideł śliwkowych, które

dzą świetne. Jajko oczywiście

w sezonie jesiennym robimy z bardzo dojrzałych śliwek pieczonych

jest niezbędne, na dodatek

w piekarniku z cynamonem i kardamonem. Ten sposób wydobywa

zdrowe i pożywne, szczegól-

z owoców słodycz i praktycznie nie trzeba ich dosładzać przed wło-

nie te oznaczone stempel-

żeniem do słoików. Można też ad hoc udusić na patelni na maśle

kiem rozpoczynającym się od

z dodatkiem niedużej ilości wody słodkie jabłka i gruszki, również

zera lub przynajmniej jedynki.

dosypując cynamon i kardamon. Powstanie z nich słodka marmola-

Co do mąki, to tutaj jest napraw-

da. Tak przygotowane naleśniki możemy podawać naszym pociechom

dę ogrom możliwości, zamiast białej

z czystym sumieniem. Smacznego!


gaga wiosna

91

Miejsca

Frajda z rodzicielstwa Karolina i Małgosia, które po urodzeniu dzieci chciały mieć frajdę z bycia mamami, stworzyły przestrzeń Fifu Fifu dla innych rodziców i ich pociech. Proponują mnóstwo nietuzinkowych zajęć: warsztaty rozwojowe dla niemowląt, warsztaty plastyczne, filozoficzne, teatralne, filmowe, krawieckie i fotograficzne; jogę, slajdowiska, słuchowiska, bajkoczytanie. Tutaj dzieci przeniosą się w bajkowy świat przygód. Fifu Fifu to także goodieshop, czyli sklep z wyjątkowymi zabawkami, przedmiotami dekoracji wnętrz oraz mądrymi książeczkami, i miejsce relaksu, w którym można

Ochota na tworzenie

Dziki Dziki Zachód

W księgarni 5 na warszawskiej Ochocie dzieci mogą spożyt-

Na wiosnę budzi się w nas i naszych dzieciach potrzeba

kować swoją energię twórczą, wykonując obrazki na japoń-

nowych doznań, chcemy wyruszyć w podróż, przeżyć nowe

skim papierze ryżowym, uczestnicząc w ciastoterapii, szy-

emocje. Mali odkrywcy spragnieni przygód rodem z Dzikie-

jąc woreczki na skarby czy konstruując rakiety i samochody.

go Zachodu mogą wybrać się do Miasteczka Westernowe-

Ale można też tradycyjnie, jak to w księgarni, kupić coś do

go, gdzie spotkają kowboja na rumaku i prawdziwego India-

czytania. Piątka oferuje ich wybór na pięć – niebanalne

nina. Czekają też na was strusie, świnki i kozy, przejażdżka

i starannie wyszukane pozycje niszowych wydawnictw oraz

ciuchcią, wozem Bonanza, płukanie złota w kopalni, skoki

książki sprowadzane na życzenie klientów. Polecamy!

na trampolinie czy polowanie na dżdżownice. Do aktywnego

WARSZAWA | Księgarnia 5 | ul. Korotyńskiego 26

spędzenia czasu zachęca też szkółka jeździecka.

tel.: (22) 668 66 33 | www.ksiegarnia5.eu

SOŃSK | Kraina Westernu | Sarnowa Góra 11 tel.: 693 464 753 | www. kraina-westernu.com

wypić pyszną kawę, herbatę czy zdrowy sok. POZNAŃ/Strzeszyn Grecki | Fifu Fifu | ul. Teokryta 20 tel.: (61) 22 14 142 www.fifufifu.pl


92

gablotka

miejsca

Miejsca

Czuprynkowy fryz Nożyczki, nieznana wcześniej osoba i obce miejsce to dla dziecka wyjątkowo niefortunne i wywołujące strach połączenie. Dlatego z radością informujemy o pierwszym w Poznaniu salonie fryzjerskim stworzonym z myślą o najmłodszych klientach. Pogodne ciocie fryzjerki położą kres traumie strzyżenia. Ciepłe pastelowe wnętrza, pomysłowe aranżacje, plac zabaw, kolorowe bujaki i stanowiska do malowania sprawią, że twoje dziecko poczuje się jak w bajce, zmieniając się przy okazji z rozczochranego potworka w dystyngowanego obywatela. Czuprynkowa świetlica zaprasza do zabawy pod okiem wykwalifikowanej animatorki również w ciągu dnia, kiedy rodzice muszą załatwiać ważne

Magia opowiadania

Miś Uszatek wita

sprawy. Tutaj można też zorganizować swoim pociechom

Mądrości Afrykańskich Griotów, Opowieści Jedwabne-

Każdy dorosły może przez chwilę znowu poczuć się dziec-

wymarzone urodziny, a nawet poznać tajniki plecenia war-

go Szlaku czy Legendy z TrupoMarketu to zaledwie mała

kiem, a każde dziecko zobaczyć, czym bawili się jego rodzice

koczyków, uczestnicząc w kursie czesania.

część repertuaru Muzeum Bajek, Baśni i Opowieści, w któ-

i dziadkowie w Muzeum Zabawek w Karpaczu. Drewniane

POZNAŃ | Czuprynka | ul. Katowicka 67a, lok. 103

rym można posłuchać historii z najodleglejszych zakątków

koguciki, ozdoby z cukru i piernika, lalki jedzące kolację

tel.: 509 757 271 | www.czuprynka.com

świata. Każdy, kto zachwyci się sztuką opowiadania, sam

i uczące się w szkole, wozy strażackie i domy dla lalek z mi-

może ją opanować podczas specjalnych warsztatów. Opo-

niaturowymi meblami zachwycą niejednego smyka. Spra-

wiadacze z muzeum mogą też odwiedzić każdego zaintere-

wa jest poważna: kolekcja ukazuje przekrój zabawkarstwa

sowanego, zarówno w przedszkolu, bibliotece, jak i pod go-

obejmujący około 200 lat od XVIII-wiecznych figurek szop-

łym niebem. Zamówienie opowiadacza historii to również

kowych przez lalki z XIX wieku aż po zabawki typowe dla

ciekawy i niesztampowy pomysł na urodziny dziecka.

XX wieku. Tutaj można zobaczyć lalki z Japonii, Meksyku

KONSTANCIN-JEZIORNA | Muzeum Bajek, Baśni

czy Australii.

i Opowieści | ul. Diamentowa 8 | tel.: (22) 754 62 25

KARPACZ | Miejskie Muzeum Zabawek | ul. Karkonoska 5

www.storytellermuseum.org

tel.: (75) 76 18 523 | www.muzeumzabawek.pl



94

gablotka

miejsca

Miejsca

Między książkami, dziećmi i psami Między Wierszami to nowa księgarnio-kawiarnia na mapie stolicy, do której można przyjść również z dziećmi. Specjalnie dla nich stworzono kącik zabaw i przygotowano czytanie na głos, warsztaty plastyczne i muzyczne. Mile widziani są również właściciele zwierząt ze swoimi pupilami. Książki można nie tylko kupić, ale również poczytać, zatopiwszy się w wygodnej sofie, czy wypożyczyć do domu za kilka złotych. Codziennie jest tu dostępna świeża prasa do przeglądania przy kawie i darmowy dostęp do internetu. Jeśli nie masz swojego komputera, możesz skorzystać ze sprzętu na miejscu. WARSZAWA | Między Wierszami | ul. Krochmalna 57 lok. 5, tel.: 693 977 027 | www.miedzywierszami.com pon.-pt. 9.00-16.00, sob. 10.00-14.00

Z przyrodą za pan brat

Puk, puk. Kto tam?

Bla, bla przy kawie

Zmęczeni niekończącą się zimą, już w lutym szukaliśmy dla

Na połączenie przyjemnego z pożytecznym stawiają twór-

Dwie aktywne mamy, Joasia i Magda, wyszły naprzeciw

was miejsc, które pozwolą poczuć prawdziwą wiosnę, gdy

cy pracowni Sztuka Puka w Poznaniu. Młode mamy, które

światu z dziećmi pod pachą, tworząc inicjatywę rodziciel-

ta w końcu zechce do nas dotrzeć... Leśny Gród w Milówce

chciałyby spróbować twórczości hand made, mogą nauczyć

ską Maybe Baby świadczącą rodzicom rozmaite usługi:

(między Rajczą a Węgierską Górką, koło Żywca w Beski-

się tutaj szydełkowania, dekorowania szablonami poko-

agencję opiekunek dysponującą kontaktem do sprawdzo-

dzie Żywieckim) wydaje się idealną miejscówką. Kuszą nas

ju dziecięcego, gotowania dla alergika. Pracownia oferuje

nych i wiarygodnych niań, Akademię Przyszłej Mamy, czyli

kobierce wiosennych kwiatów, zielone polany, na których

również m.in. warsztaty filcowania, rzeźbienia, malowania

szkołę rodzenia w formie pogadanki z wykwalifikowanymi

można spotkać żółwia, pawia, bażanta chińskiego i tybe-

na wodzie, tworzenia biżuterii i witraży czy kaligrafii ła-

specjalistami w kameralnej atmosferze, oraz kawiarnię

tańskiego, zobaczyć domek na kurzej łapce, obejrzeć egzo-

cińskiej, a dzieci możemy tu zapisać też np. na warsztaty

i księgarnię Bla Bla Cafe z menu dla dzieci i karmiących

tyczne rośliny i wdrapać się na wieżę widokową. Ciekawość

lepienia z gliny, malowania światłem, tworzenia komiksu

mam, literaturą dziecięcą i fachową w zakresie opieki

małego obserwatora przyrody zostanie tu z pewnością roz-

czy ruchowo-aktorskie. Sztuka Puka zaprasza również na

i wychowania oraz całym programem zajęć muzycznych,

budzona. A przy okazji zaspokoimy też naszą tęsknotę za

weekendy rodzinne, podczas których możemy np. posłu-

plastycznych i teatralnych dla dzieci. Maybe Baby organi-

powietrzem, zielenią i wiosennymi klimatami.

chać bajek na perskim dywanie.

zuje również profesjonalne sesje zdjęciowe.

MILÓWKA | Leśny Gród | Kolonia Prusów 118

POZNAŃ | Sztuka Puka | ul. Matejki 44/2 | tel.: 609 807 667

WROCŁAW | Maybe Baby, Bla Bla Cafe | ul. Wesoła 2

tel.: (33) 864 05 17 | www.lesnygrod.pl

www.sztukapuka.pl

tel.: (71) 367 10 10 | www.maybebaby.pl



96

gablotka

miejsca

patronaty Dzieciaki-rozrabiaki w Filtry Cafe W kwietniu, na kawiarnianych ścianach Filtry Cafe, pojawią się portrety dzieciaków z warszawskiej Starej Ochoty. Galerię przygotowuje Bartek Kociemba AKA Arobal, który namaluje dzieci kredkami i wkomponuje je w scenerię przedwojennej części Ochoty wszędzie tam, gdzie dzieciaki mieszkają, chodzą do szkół i rozrabiają. Mali bohaterowie sami wskażą te miejsca podczas poprzedzających wystawę warsztatów, które poprowadzi Arobal. Warszawa | Filtry Cafe | ul. Niemcewicza 3 tel. 798 409 356

AKTORZY CZYTAJĄ DZIECIOM

Serdecznie zapraszamy

na spotkania z literaturą i teatrem dla dzieci w wieku od 3 do 6 lat

6, 13, 20 i 27 marca 2010 r.

w sobotę o godzinie 11:00

Przedszkole im. Króla Maciusia nr 95, ul. Korzona 2, Warszawa-Targówek

WSTĘP WOLNY

najbliższe spotkanie odbędzie się:

warsztaty teatralne poprowadzą: 6 marca 2010 r.

fragment książki przeczyta:MAMA pt. oraz PROJEKT PROJEKT MAMA

TYTUŁ KSIĄŻKI KOWALSKI fragmenty książek JAN przeczytają:

warsztaty teatralne JAN KOWALSKI orazpoprowadzą: JERZY NOWAK

PROJEKT MAMA oraz PROJEKT MAMA

Warsztaty zdrowego gotowania

Aktorzy czytają dzieciom

Na warsztaty zdrowego gotowania oparte na dietetyce TCM

od 3 do 6 lat na spotkania z literaturą i teatrem. Celem spo-

połączone z wykładem zaprasza Akademia Zdrowego Odży-

tkań jest podsunięcie rodzicom wartościowej literatury dla

wiania „Tao Zdrowia". Na warsztatach dowiecie się m.in., jak

dzieci w tym przedziale wiekowymi i zachęcenie rodziców

zapewnić dzieciom prawidłowy rozwój, jak wzmocnić ich odpor-

do twórczego spędzania czasu, czemu mają służyć godzinne

ność, jak pożywienie może wpłynąć na samopoczucie i zdolność

warsztaty teatralne po każdej dwudziestominutowej gło-

percepcji dziecka, dlaczego dzieci coraz częściej mają alergie

śnej lekturze. Każda sobota jest poświęcona jednej książce,

i cierpią na spadek koncentracji w szkole. Warsztaty popro-

a do głośnego czytania zaproszono m.in. aktorki Paulinę

wadzi Dominika Adamczyk.

Holtz i Małgorzatę Różniatowską. Wybrane książki to:

Warszawa | ul. Wspomnień 40 | niedziela, 23 maja, godz.

„Ja, Klara i zwierzaki", „Ucieczka Pippi", „Pluk z wieżyczki"

11-16 | cena 180 zł

i „Mały Chopin". Spotkania są bezpłatne.

patronat medialny:

więcej informacji: www.projektmama.pl

W każdą sobotę marca można wybrać się z dziećmi w wieku

Warszawa | Przedszkole im. Króla Maciusia nr 95 6, 13, 20, 27 marca 2010, godz. 11:00


5

ganek

spis treści



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.