Lizbona & Nikon

Page 1

TamTam MAGAZYN PODRÓŻNIKÓW

WYDANIE SPECJALNE

Lizbona z Nikonem


SpisTreści

LIZBONA Z NIKONEM Olá! Zapraszamy na małą przejażdżkę po stolicy Portugalii. Podziwiamy miasto i testujemy dwa nowe aparaty, lustrzankę D7100 i kompakt Coolpix A. W drogę!

Jak poruszać się po aplikacji NAWIGACJA Przeglądaj magazyn, przesuwając strony w prawo i lewo. Czytaj artykuły, przesuwając tekst w pionie.

TRAMWAJEM PO MIEŚCIE

MENU Dotknij ekranu dwa razy, by otworzyć menu. Dotknij dwa razy poza menu, by je zamknąć.

TAJEMNICZA SINTRA

WIDEO Dotknij, by odtworzyć film.

MAPA Dotknij, by otworzyć mapę Google (wymagane połączenie z internetem).

WIZYTA NA PLAŻY

COOLPIX A

D7100


W Portugalii dla każdego coś miłego


ByliśmyTam

Tramwajem po Lizbonie

OD PORTO DO FADO Tekst i zdjęcia: Jarek Sępek Ledwo ruszyliśmy stareńkim tramwajem na powolny objazd miasta, a już ktoś nas zatrzymał. Na torach, pośrodku drogi, stała kobieta w ludowym stroju, z wiklinowym koszykiem pełnym butelek porto. Na dobry początek.


TRAMWAJ PEŁEN PORTO Wbrew pocztówkowym obrazkom, nasz wagonik nie był żółty, tylko czerwony. Poza tym wyglądał na stary, nieco skorodowany i zmęczony trasą, którą pokonują te pojazdy od ponad stu lat. Choć tramwaje powoli przechodzą do historii, wciąż pozostało 5 linii, a jazda nimi w niespieszny sposób, może okazać się najlepszym sposobem na zobaczenie miasta. Oczywiście trzeba uważać, by nie wychylać się za bardzo przez okno, bo można zostać skróconym o głowę albo rękę z aparatem przez nadjeżdżający z naprzeciwka tramwaj, ledwo mieszczący się w ciasnych uliczkach, zabudowanych równiutkimi rzędami strzelistych kamienic. Mając to na uwadze, ruszyliśmy z pętli pod Estrela Basilica, kierując się w stronę górującego nad miastem zamku świętego Jerzego. Płynęliśmy więc z wolna po torach, przez kręte ulice, lekko pochylone w stronę rzeki, która szerokim korytem wpada nieopodal do oceanu. Kobieta w ludowym stroju i żółtej chuście na głowie, która dosiadła się po drodze, krążyła teraz po pojeździe, sięgając często i chętnie do swojego koszyka. Częstowała napojem, lejąc go bez umiaru do rozdanych wcześniej kieliszków.

W tramwaju obowiązuje strój wieczorowy

Sprawdź na mapie


Światła nam nie przeszkadzają, gdy mamy porto


Turystyczna równowaga: oglądamy i jesteśmy oglądani


Zachodzące z wolna słońce kładło cień na gęsto zabudowane ulice. W oddali pojawiały się budynki osadzone na kolejnym wzgórzu, wciąż pięknie oświetlone promieniami. Tymczasem w środku lało się porto. Nie jest to zwyczajne wino, ale wzmacniane. Pasażerowie nie mieli oporów, by sięgać po więcej i więcej. Porto może być białe lub czerwone, a w czasie fermentacji dodaje się do niego spirytus winny, dzięki czemu poziom alkoholu sięga nawet 20 procent. Choć porto generalnie uchodzi za słodkie, my zostaliśmy uraczeni Tawny, odmianą wytrawniejszą. Wyczuwalny był w niej aromat wanilii, korzenny posmak i dąb beczek, w których napój leżakuje minimum 3 lata. Wino to, niezwykle bogate w smaku, świetnie nadaje się jako kompan podróży po mieście, o czym nasza gospodyni dobrze wiedziała.

Strome ulice Bairro Alto


BAIRRO ALTO Tramwaj piął się mozolnie pod górkę. Mijaliśmy prostopadłe ulice, po których podróżują nieco mniejsze wagoniki, jakby kolejki górskie na szynach. Taka uliczka jest królestwem tylko jednego pojazdu, który zjeżdża wolno w dół i potem mozolnie wspina się pod górę, na bardzo krótkiej, choć stromej trasie. To jedna z większych atrakcji turystycznych tego miasta. Wcześniej załapaliśmy się na taką przejażdżkę w okolicach placu Restauradores. Patrzyliśmy jak wciśnięta między kamienicami kolejka zjeżdża w dół po torach. Chwilę potem, pojawił się przy niej człowiek, który jednak nie wsiadał do środka, a tylko złapał się uchwytu i gdy maszyna ruszyła, biegł za nią na górę, kilkaset metrów… Nowy rodzaj sportu miejskiego.

Operator sporo ryzykował, by zdobyć to ujęcie


Wspinając się po schodach, człowiek szybciej głodnieje. Oni to wiedzą


Alternatywny transport miejski Z góry warto jednak zejść o własnych siłach, szczególnie gdy znajdziemy się w dzielnicy Biarro Alto. Miejsce to pełne jest malowniczych wąskich uliczek ze schodami, wśród których roi się od niewielkich restauracyjek. Warto się tu po prostu poszwendać, trafiając w zaułki, które nie wiadomo dokąd prowadzą. Można też wynająć gokarta lub skuter i przejechać się po mieście samemu. Wdychając pył i przedzierając się przez dziury, należy jednak uważać, bo pojazdy te mają bardzo słabe hamulce. Poza tym nie należy w nich spożywać porto. Wracamy więc do dostojnego tramwaju.


Unikatowa metoda poszerzania ulic: lustra


Szalone miasto?


CENTRUM Lizbona, stolica Portugalii, jest jej największym miastem, liczącym ponad 500 tysięcy mieszkańców. To jedno z najstarszych miast w Europie, w którego historii przewijają się takie postaci jak Juliusz Cezar, plemiona germańskie, Maurowie, krzyżowcy i wojska Napoleona. Jego charakter i wygląd kształtowały jednak nie tylko wojny, ale także klęski żywiołowe. Nasz czerwony tramwaj wreszcie przetacza się przez okolicę zwaną Baixa, eleganckie centrum miasta. Długie, proste ulice i strzeliste kamienice powstały głównie po wielkim trzęsieniu ziemi, które nawiedziło Lizbonę w 1755 roku. Odbudowa prowadzona była świadomie, z próbą stworzenia nowych standardów architektonicznych, by zapobiec wielkim zniszczeniom w przyszłości. Budowniczowie przeprowadzali nawet testy. Choć tylko na modelach, wokół których maszerowało wojsko, uderzając rytmicznie w ziemię, symulując trzęsienie. To tutaj także, spacerując po placach i ulicach, można odnaleźć niezwykłą windę, czyli Elevador de Santa Justa, łączącą ze sobą ulice położone na różnej wysokości. Wieża została wzniesiona w 1902 roku przez Raoula Mesiniera, ucznia Gustawa Eiffela.

Elevador de Santa Justa


Ulice w dzielnicy Baixa


Spacer po centrum w gorące przedpołudnie


Podoba mi się portugalskie podejście


ALFAMA Tramwaj przyspieszył nieco, mijając placyki pełne gwarnych kawiarenek i restauracji serwujących wspaniałe owoce morza i uwielbianego tu dorsza, oraz espresso za jedyne 50 centów. W oddali już widać zamek. Na sam szczyt jednak tramwaj nie dojeżdża. Czas więc na ostatni kieliszek porto i wysiadkę na placu Das Portas do Sol, ze statuą św. Wincentego. Z miejsca o tak pięknej nazwie roztacza się widok na Alfamę, najstarszą część miasta. W oddali mieni się niebieska rzeka Tag i pływające po niej statki, oraz drugi brzeg. To stąd wyruszali najwięksi portugalscy odkrywcy jak Ferdynand Magellan czy Vasco da Gama. Pod nami różowe, żółte i białe domy, zwieńczone czerwonymi dachówkami, ciasno powciskane w krajobraz. Słońce zachodziło, czas więc by wdrapać się jeszcze wyżej i dotrzeć do obronnych murów zamku św. Jerzego.

Katedra zwana Sé de Lisboa


Ufortyfikowana na wzgórzu cytadela została zbudowana jeszcze przez Maurów. Oblegana w 1147 roku przez Afonso Henriquesa, w czasie drugiej krucjaty, została zdobyta. Odtąd powtarzana jest legenda o rycerzu, który zwał się Martim Moniz, i swym ciałem zabarykadował wrota do zamku, uniemożliwiając Maurom zamknięcie ich. Poświęcił życie, ale rycerzom udało się wedrzeć do środka. Dla nas wrota stoją otworem, a armaty wycelowane są w zachodzące słońce. Dotarliśmy tu po to, by sączyć porto, ale także wsłuchać się w muzykę, którą to miejsce stworzyło. Fado.

Sympatyczny placyk Das Portas do Sol


Relaks na placu Das Portas do Sol


Miejsce produkcji poczt贸wek


FADO Słońce z wolna zachodziło nad miastem. Zrobiło się nieco chłodniej, czas więc na kolejną porcję wina i ostatnie spojrzenie na Lizbonę, która pogrąża się w ciemnościach. Dotarliśmy do restauracji Casa do Leão. W zamkowym, ceglano-kamiennym wnętrzu, zajęliśmy miejsce przy stoliku pod średniowiecznymi sklepieniami. W rogu sali siedzieli już dwaj mężczyźni z gitarami, rozpoczynając koncert. Po chwili dołączyła do nich kobieta w szarej sukni, o długich czarnych włosach i wyraźnie latynoskich rysach, z pieprzykiem koło ust.

Rozpoczyna się koncert


Pieśniarka fado


Jej głos był ciepły, głęboki, ale nieco zawodzący, smutny i melancholijny. Tak właśnie brzmi fado (czyli przeznaczenie, los). W bardziej ortodoksyjnych odmianach śpiewają tylko mężczyźni. W Lizbonie także kobiety mogą wyrazić się w tej smutnej muzyce, zwanej czasem portugalskim bluesem. Gatunek ten zrodził się właśnie tu, w portowych zaułkach tego miasta, w biednej dzielnicy Alfama, tu dojrzewał. Bardzo rzadko wykonuje się fado poza Portugalią. Artyści najczęściej śpiewają tu o przeznaczeniu, smutku, życiu w biedzie, czasem także o morzu. Choć może nie zawsze brzmi to wesoło, to z pewnością buduje nastrój. Nastrój, by sięgnąć po jeszcze jeden kieliszek pysznego porto.

×

Posłuchajcie jak to brzmi


Inne oblicze miasta


Barmaństwo wyczynowe


Cóż, potęgą motoryzacyjną nie są


Architektoniczna mieszanka poza centrum


Lizbona jest jednym wielkim placem zabaw


Dylemat portugalskiego Hamleta


TAJEMNA SINTRA Fantazji Portugalczykom odmówić nie można. W podlizbońskiej miejscowości Sintra, trafiamy na tajemniczy ogród.


Q

uinta da Regaleira to czterohektarowa posiadłość, pełna pałacyków, świątyń, studni, fontann i grot.

Wizjoner i twórca ogrodu, António Augusto Carvalho Monteiro, był masonem urodzonym w Brazylii. Odziedziczył wielką fortunę zbudowaną na handlu kawą i kamieniami szlachetnymi. Mówiło się o nim jako ekscentryku. Pracował dla niego włoski architekt Luigi Manini. Razem zbudowali miejsce z symbolami nawiązującymi do alchemii, masonerii, templariuszy i ruchu zwanego Różokrzyżem, który był kontynuatorem starożytnych szkół misteryjnych. W wyniku pomieszania wszystkich tych inspiracji powstała niezwykła i tajemnicza studnia, czy może raczej wieża wbudowana w jaskinię. Budowla ma 27 metrów wysokości i otoczona jest schodami, które mają 9 platform, co może przypominać „Boską Komedię” Dantego i jego dziewięć kręgów piekieł. Na dnie znajduje się Różokrzyż, symbol, który był także herbem samego właściciela, Carvalho Monteiro. Całość, przez samego twórcę, interpretowana była jako podróż z ciemności do światła, od śmierci do zmartwychwstania.

×

Jedna z wież w ogrodzie


Tajemnicza studnia, przypomina nieco jaskiniÄ™ Batmana


PLAŻA Portugalia, choć niewielkich rozmiarów, ma jednak 800 kilometrów wybrzeża. Ocean musi więc być tu czymś szczególnym. Z brzegu dostrzegamy rybackie łodzie, żaglówki, ale przede wszystkim surferów i windsurferów.


Jazda po chłodnych falach Atlantyku


A po surfingu czas na siatkówkę


SĹ‚oneczny patrol


NOWE APARATY NIKONA Czas, by lepiej przyjrzeć się lustrzance D7100 i małemu kompaktowi Coolpix A. Jak sprawdzają się w podróży?


JAPOŃSKI TURYSTA? Niech was nie zwiedzie jego niepozorny wygląd. Coolpix A to kompakt z najwyższej półki, na który z pewnością warto zwrócić uwagę.

W

alka w tym segmencie rynku rozgorzała między producentami aparatów na dobre. Coolpix A to nikonowska propozycja kompaktowego aparatu z wielkimi możliwościami. Ma wiele cech swojego dużego brata D7100, jest jednak zamknięty w małej, niezwykle poręcznej obudowie.

Jeśli podróżujemy i specjalizujemy się w fotografii ulicznej, ale nie chcemy za bardzo rzucać się w oczy, ten sprzęt sprawdzi się idealnie. Z powodzeniem może także służyć profesjonalnemu fotografowi jako drugi aparat w zestawie. Coolpix A wyposażony został w matrycę CMOS formatu DX o rozdzielczości 16,2 megapiksela, szybki procesor przetwarzania obrazu EXPEED 2 oraz stałoogniskowy obiektyw NIKKOR 18,5 mm f/2,8 z pierścieniem ustawiania ostrości pozwalającym na manualne dostosowanie ostrości i wprowadzanie zmian w trybie autofokusa. Tak szeroki kąt daje wiele możliwości komponowania zdjęć i budowania dynamicznych scen, na których wiele się dzieje.

Sprawdź Coolpix A na stronie Nikona


Nikon Coolpix A Lampa błyskowa

Obudowa

Elegancko ukryta w obudowie. Wyskakuje po wybraniu odpowiedniego trybu.

Aparat jest solidnie wykonany i niezwykle poręczny, mieści się w każdej kieszeni.

Obiektyw

Wyświetlacz

Stałoogniskowy obiektyw i jasny 18,5 mm daje wiele możliwości.

Aparat nie ma wizjera, więc 3-calowy ekran służy do robienia i oglądania zdjęć.


D7100. SOLIDNY PODRÓŻNIK Propozycja dla ambitnych fotografów, szukających świetnej jakości zdjęć i możliwości ich obróbki od razu w aparacie.

N

ikon D7100 prezentuje się bardzo solidnie. Aparat ubrany jest w lekki, ale wytrzymały korpus, odporny na zmienne warunki atmosferyczne (co niezwykle ważne w podróży). Wyróżnia go matryca CMOS o rozdzielczości 24,1 mln pikseli, wydajny procesor EXPEED 3, ale przede wszystkim zaawansowany 51-punktowy system autofokusa, pozwalający rejestrować ostre i wyraziste zdjęć oraz filmy Full HD. Szeroki wachlarz ustawień ISO, od 100 do 6400, z opcją zwiększenia do 25600, umożliwia fotografowanie nawet przy bardzo słabym świetle, z czym aparat radzi sobie świetnie. Do podstawowych funkcji, których spodziewać się możemy w nowych apatarach, Nikon dorzucił jeszcze kilka gadżetów. Np. dzięki funkcji D-Lighting, podczas fotografowania scen o wysokim kontraście, rejestrowane szczegóły są wyraźnie – zarówno w obszarach prześwietlonych, jak i zacienionych – nawet, gdy obiekt jest w ruchu. Tryb zrównoważonego błysku wypełniającego umożliwia optymalizację mocy flasha.

Sprawdź D7100 na stronie Nikona


Nikon D7100 Mikrofon

Wideo

Wbudowany stereofoniczny mikrofon daje dźwięk bardzo dobrej jakości.

Aparat kręci świetnej jakości filmy w Full HD.

Obudowa Jak zwykle u Nikona, jest bardzo solidnie wykonana i ergonomiczna.




TamTam MAGAZYN PODRÓŻNIKÓW

Jarek Sępek jarek.sepek@mediorama.pl

Piotrek Trybalski piotr.trybalski@mediorama.pl

TamTam Redakcja ul. Grottgera 12 48-300 Nysa tel. +48 660 745 477 redakcja@mediorama.pl

TamTam Promocja i Reklama Ul. Obozowa 50A/15 30-383 Kraków tel. +48 791 851 871 reklama@mediorama.pl

Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tego numeru. Jesteśmy także wdzięczni programistom z Baker i Laker, za stworzenie platformy, na której stanął TamTam.

www.mediorama.pl © Mediorama 2013. Wszelkie prawa zastrzeżone


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.