1 minute read

Samopoczucie przez skórę

pokrzywkę, trądzik różowaty, atopowe zapalenie skóry czy łuszczycę. Długotrwałe napięcie psychiczne z całą pewnością zaostrza też objawy kilku bardzo pospolitych zaburzeń dermatologicznych.

Powłoka psychiczna

Advertisement

O ile nad tym, jak nasz stan psychiczny wpływa na skórę można się zastanawiać, o tyle co do tego jak to działa w drugą stronę wątpliwości być nie może. Zdarza się, że w przypadku przewlekłych schorzeń skóry, choroba potrafi całkowicie zdominować życie osobiste dotkniętej nią osoby, skazując ją np. na długotrwałe siedzenie w domu. Okazuje się, że u chorych na łuszczycę czy rybią łuskę z biegiem czasu może rozwinąć się lęk przed wychodzeniem z domu, a osoby cierpiące na atopowe zapalenie skóry często bywają rozdrażnione z powodu silnego świądu, wywołującego też niekiedy bezsenność i zmęczenie. Według danych przytoczonych przez Klinikę Dermatologii, Wenerologii i Alergologii Akademii Medycznej we Wrocławiu u 75 proc. jej pacjentów zaburzenia psychiczne mają ścisły związek z chorobami skóry.

Przygnębienie, depresja i obniżenie samopoczucia często idą w parze z trądzikiem, łuszczycą czy atopowym zapaleniem skóry.

Dlaczego skóra ma aż tak ogromne znaczenie dla naszej kondycji psychicznej? Naukowcy mają na ten temat podzielone zdania, są jednak zgodni co do tego, że skóra jest jednym z najbardziej niedocenianych ludzkich organów. Jest ona pełna receptorów, pełni więc ważną rolę percepcyjną, bo to dzięki niej czujemy. Ponadto chroni, broni, okrywa ważne organy i odzwierciedla nasze stany emocjonalne. Biochemicy mówią wręcz o wspólnym języku, jakim porozumiewają się ze sobą mózg, układ immunologiczny i skóra.

Ciekawą jest również teoria, według której stresy i emocjonalna jakość życia mają ogromny wpływ na prędkość starzenia się skóry. Niby jest to nowa koncepcja, a przecież od dawna wiadomo, że długotrwałe zmartwienia i przygnębienie pozostawiają na twarzach swe ślady.

Chorzy na piękno

Wzajemne oddziaływanie tego, co w środku, z tym co na zewnątrz ma też jeszcze jeden istotny aspekt. W dobie wszechobecnego kultu piękna i młodości, dbałość o siebie może przerodzić się w patologię. Jednym z doskonałych tego przykładów jest hipochondria dermatologiczna, czyli zaburzenie percepcyjne polegające na wyolbrzymianiu defektów swej urody, które w rzeczywistości są bardzo małe lub żadne. Bywają to np. blizny potrądzikowe, zmarszczki, rozstępy czy cellulit, a ludzie dotknięci hipochondrią piękności nałogowo poddają się operacjom plastycznym i Innym zabiegom, w nadziel, że te pomogą im osiągnąć zamierzony skutek, czyli zlikwidować dręczący defekt. Na całe szczęście wśród plastycznych chirurgów łub kosmetyczek zdarza się coraz więcej ludzi, potrafiących w porę przekonać hipochondryków piękności, że kolejna operacja nie zrobi im wcale dobrze.

Czy rzeczywiście już niedługo idąc do kosmetyczki będziemy trafiać najpierw na kozetkę do psychoanalityka? Kto wie, świat nie takie rzeczy już widział, a wiele gabinetów kosmetycznych już dziś opiekuje się swoimi klientami w sposób holistyczny, stosując terapie łączone w medycynie estetycznej i kosmetologii.

This article is from: