![](https://assets.isu.pub/document-structure/230516183535-c3c70c36185d3b6ff4287ae867186293/v1/359932c09b14acaeae0d621a289198e6.jpeg?width=720&quality=85%2C50)
5 minute read
Gra w klasy
Ludzie są różni. Jedni lubią psy, drudzy koty. Pewna moja znajoma jest z tych drugich–ma kota. Dba o niego, karmi najlepszym żarciem, głaszcze, czesze regularnie, do weterynarza wozi i świata poza nim nie widzi. Ma kota. Kot jest jej, bo przecież wiadomo–bez niej by sobie nie poradził i w ogóle. Tak to przynajmniej wygląda z jej perspektywy. Bo z kociej–inaczej.
Pytanie, czy kot wie, że jest jej, czy gdzieś między sterczącymi uszami obija mu się taki scenariusz i czy leżąc płasko rozciągnięty na kanapie fantazjuje, co by było, gdyby. Jeśli tak, to OK, ale jak nie, to może mieć zgoła inny pogląd na to, kto tu kogo ma. Karmią go, leczą, głaskają i pieszczą, a on nie musi absolutnie nic–pamiętajmy. Wystarczy, że sobie jest. Jak się zastanowić, to naprawdę trudno by było udowodnić mu, że się myli.
Advertisement
Ludzie się dzielą
Jak świat światem, zawsze i wszędzie ludzie muszą się dzielić. Na silniejszych i słabszych, mądrzejszych i głupszych, lepszych i gorszych, takich i śmakich–nieważne. Jak się już podzielą, to swoi lgną do swoich i społeczność się rozwarstwia. Po to są kasty w Indiach, kolory kołnierzyków w nowoczesnych społeczeństwach, fala w wojsku i grypsera w więzieniach. Żeby się dzielić, rozwarstwiać i oczywiście także przynależeć.
Przez prawie 20 lat swojej zawodowej kariery zdarzyło mi się nie pracować może z pięć miesięcy. Było to ładnych kilka lat temu, na początku emigracyjnego epizodu w mojej biografii i było to na tyle trudne doświadczenie, że wolałbym nie musieć przechodzić przez nie raz jeszcze. Są oczywi - ście zawodnicy, którym to mniej przeszkadza i nie mówię wcale o gościach, którzy przez pół życia siedzą gdzieś w Tybecie, patrzą w jeden punkt i podobno złapali coś, o co w życiu chodzi. Mam na myśli mistyków cywilizacji zachodniej, oświeconych myślą o prostocie egzystencji, gdy ktoś inny płaci im rachunki. Tworzą oni bardzo charakterystyczną warstwę społeczną–to żadna tajemnica. Ciekawe natomiast jak liczną i jak mistrzowsko opanowali sztukę kamuflażu.
Kasta przedpołudniowa
Póki człowiek regularnie chodzi do pracy albo zajmuje się biznesem, ma marne szanse dostrzec tę drugą stronę medalu. Z mojego okna widać na przykład parking dużego supermarketu. Mieści dobrą setkę samochodów i około 11 rano jest pełny. Nie mówimy o sobocie czy niedzieli, ale o najzupełniej powszednich dniach, kiedy – jak jeszcze niektórym się wydaje–normalni ludzie siedzą o tej porze w robocie. Mówiąc: pełny–rozwiejmy też ewentualne wątpliwości–mam na myśli sytuację, w której trudno jest znaleźć wolne miejsce do zaparkowania.
W środku tegoż supermarketu jak w ulu. Albo w przedszkolu, bo reguła jest taka, że na jedną matkę przypada jakieś sześcioro pociech w różnym wieku. Co więcej, w tymże supermarkecie znajduje się kawiarnia. Zwykła sieciówka, przewidziana dla tych, którzy capną kubek kawy na drogę ze sklepu do domu. Jest w niej jednak kilka stolików. Około 11 rano wszystkie są zajęte.
Gdyby ktoś chciał jednak napić się kawy w mojej okolicy koło południa, jest i druga sieciowa kawiarnia, kilkaset metrów dalej, przy głównej ulicy. Taka z prawdziwego zdarzenia, gdzie dużo jest i stolików, i przestrzeni między nimi. Około południa o wolnym miejscu można zapomnieć. Nie, żeby komukolwiek do czegokolwiek się tutaj spieszyło.
Jeśli teraz do tych z supermarketu dodasz tych w knajpach i tych, którzy spacerują po ulicach, i jeszcze tych w sklepach z ciuchami i drogeriach, i tych radosnych zawodników, co to od rana w pubach chcą podkolorować sobie dzień „pajnciną”… wyjdzie ci–nawet bardzo pobieżnie licząc -całkiem imponujący odsetek mieszkańców mojej małej dzielnicy.
Od razu też wyjaśnijmy, że jeśli masz przed oczami obraz kogokolwiek biednego, bezrobotnego, niemoty czy „dziada” z councilu, jesteś w błędzie. Jeśli wyobrażasz sobie, że są to ludzie bardzo zamożni, rentierzy czy biznesmeni, na których pracują inni–też się mylisz. Na wspomnianym parkingu nie stoją ani rządkiem nowe mercedesy, ani też zdezelowane wraki–są to najczęściej całkiem przeciętnej klasy auta. Ludzie na ulicach i przy kawiarnianych stolikach różnią się od siebie rasą, wiekiem, sposobem bycia, mówienia i nawet gdyby się uprzeć, żeby ową kastę jakoś zaklasyfikować, nie uda się.
Jeśli tak wziąć na chwilę w nawias wszystko, co człowiek wie o świecie i zobaczyć tylko to, co jest, wygląda to tak, jakby tych ludzi nie łączyło nic poza jedną rzeczą: po prostu nie przyszło im do głowy, żeby z jakichś powodów iść do roboty.
Głupstwa ludowych mądrości
Żyje jednak człowiek na tym świecie już jakiś czas i wie, że kasa znikąd się nie bierze, a oni wszyscy wcześniej czy później muszą przecież czymś zapłacić za tę kawę, zakupy czy choćby benzynę do samochodu. Wyłączając z naszej grupy matki wielu dzieci, emerytów i rencistów, wciąż zostaje nam całkiem pokaźna grupa ludzi w wieku jak najbardziej produkcyjnym. Ryzykuję więc koncepcję, że oni żyją z zasiłków. Te zaś też z kosmosu się przecież nie biorą…
A skoro tak, to wracamy do kota i jego koncepcji kto kogo ma. Bo jeśli zapomnieć na chwilę o wszystkich tych głupstwach, jakimi karmiono nas od małego, tych o kołaczach, co to ich bez pracy nie ma i tych o ścieleniu sobie i wysypianiu się, a nawet tych o rannym wstawaniu i dostawaniu czegoś od sił nadprzyrodzonych za to… wyjdzie nam prawda jak słońce jasna i jak drut prosta. Oto jest w amerykańskim społeczeństwie pewna uprzywilejowana kasta, na którą pracuje inna, w hierarchii najniższa. Ta składająca się z „niepełnosprytnych” leszczy, wierzących w pierdoły, którzy to dzień w dzień dymają do roboty i mało, że płacą podatki od tego, co zarobią, to jeszcze na emeryturę odkładają, co jej pewnie nie doczekają i płacą sami za dach nad głową i nawet za to, żeby do tej roboty dojechać. Biedactwa.
Dlaczego warto planować?
![](https://assets.isu.pub/document-structure/230516183535-c3c70c36185d3b6ff4287ae867186293/v1/da4dccafa76fd71f1fc47824ea05fcb1.jpeg?width=720&quality=85%2C50)
![](https://assets.isu.pub/document-structure/230516183535-c3c70c36185d3b6ff4287ae867186293/v1/b3afd3d8b17f915e51f6fff7a784bc84.jpeg?width=720&quality=85%2C50)
Stanów Zjednoczonych zmienił przepisy w zakresie planowania
Po trzecie, powinno się pomyśleć o finansowym zabezpieczeniu siebie i swoich bliskich, ponieważ nigdy nie wiadomo co przyniesie jutro… W większości chcemy pozostawić majątek swoim dzieciom, wnukom, rodzinie… a nie żeby przejął go szpital czy dom starców… Długotrwała choroba może zaprzepaścić naszą wolę i pozostawić bliskich u skraju bankructwa, bez środków do życia, czy spadku.
Decyzja o umieszczeniu członka rodziny lub bliskiej osoby w domu opieki (domu starców) jest jedną z najtrudniejszych decyzji do podjęcia. Prawa są bardzo złożone, a decyzja jest bardzo emocjonalna.
Jeden zły, nieumyślny krok, a zasoby finansowe mogą zostać utracone lub świadczenia mogą zostać odrzucone. Oprócz tego, terminologia i przepisy dotyczące kwalifikacji i zabezpieczenia majątku są skomplikowane i obce. To nie jest czas i miejsce na samodzielne działanie. W takich chwilach ważne jest, aby się zatrzymać, wziąć głęboki oddech, zrozumieć, że są rzeczy, których sami nie możemy pokonać.
Dlaczego planować z wyprzedzeniem?
Po pierwsze, że względu na złożoność przepisów w zakresie Medicaid (opieką w domu lub pobyt w domu opieki) - wiele osób wpada w pułapkę, już najczęściej bez wyjścia. W 2002 roku Kongres opieki długoterminowej. Trudno to przyznać, ale w 2005 roku Kongres zalecił, aby każda osoba, która odpowiednio wcześnie nie stworzy dla siebie i swojej rodziny planu zabezpieczenia majątku, zanim rząd USA pomoże w pomocy finansowej, stała się osobą praktycznie bez środków do życia.
![](https://assets.isu.pub/document-structure/230516183535-c3c70c36185d3b6ff4287ae867186293/v1/4ff1d80641a35a0c40d6fe91c9836c06.jpeg?width=720&quality=85%2C50)
Po drugie, ponieważ często jest już za późno na jakiekolwiek planowanie ze względu na zawaansowaną chorobę.
Po czwarte, zasady kwalifikacji są niezwykle skomplikowane. Jeden zły, nieumyślny krok, może skutkować całkowitą dyskwalifikacją z programu Medicaid, a zdrugiej strony brakiem środków osobistych do pokrycia kosztów opieki. Jeśli w niewłaściwym czasie i w niewłaściwy sposób przekazany został majątek na rzecz drugiej osoby, Medicaid nie będzie przyznany a zasoby finansowe praktycznie niemożliwe do odzyskania na pokrycie kosztów opieki.
Po piąte, aby zakwalifikować się na program Medicaid, należy sprostać bardzo rygorystycznym wymogom, jeśli chodzi o majątek i miesięczny przychód.