Polski Monitor - Maj 2015

Page 1

RADIO POLONIA TORONTO 100.7 nadajemy W NIEDZIELĘ

FM

17:00 - 20:00

WWW.RADIOPOLONIA.CA

POLSKI

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK

onitor.com

Maj 2015

Uwaga! Już teraz możecie Państwo zamowić prenumeratę „Polskiego Monitora” z wysyłką do domu! Informacje jak zamówić prenumeratę pod nr tel.

416 - 938 - 7141



Choroba Alzheimera – jak pomóc choremu i sobie?

Choroba Alzheimera w największym stopniu doświadcza chorego, ale pośrednio wpływa także na całe jego otoczenie. Na rodzinie i bliskich osoby z chorobą Alzheimera spoczywa bowiem opieka nad nim. Szacuje się, że w Polsce 92% chorych na Alzheimera przebywa w domu od początku choroby, aż do jej końca. Jak sprostać roli opiekuna dla chorego na Alzheimera?

Choroba wiąże się z reorganizacją życia nie tylko chorego, ale i – a może przede wszystkim – jego bliskich. Natura schorzenia sprawia, że chory najlepiej czuje się we własnym domu i dobrze znanym otoczeniu. Osoba z chorobą Alzheimera wraz z rozwojem choroby i utratą samodzielności będzie wymagać obecności najbliższych, która będzie stawać się koniecznością, choćby ze względów bezpieczeństwa. Tymczasem realia najczęściej są takie, że osoba z chorobą Alzheimera mieszka sama lub ze współmałżonkiem w podobnym wieku, nierzadko również dotkniętym innym schorzeniem. Dzieci pracują i wychowują własne potomstwo, nierzadko w odległym mieście.

Jak pogodzić codzienne obowiązki z opieką nad chorym? Jedną z podstawowych zasad opieki nad osobą z chorobą Alzheimera jest

zapewnienie poczucia bezpieczeństwa i spokoju. W miarę rozwoju choroby konieczne będzie m.in. dostosowanie mieszkania dla wygody, ale przede wszystkim bezpieczeństwa chorego i jego otoczenia. Jeśli w kuchni znajduje się kuchenka gazowa, powinna być ona wyposażona w samoczynne odcięcie ulatniającego się gazu lub – najlepiej – powinna zostać wymieniona na płytę elektryczną. Jeśli chory nie jest w stanie samodzielnie gotować, ciepłe posiłki można zostawiać mu w termosie. Zawartość szafek w całym mieszkaniu warto opisać oraz przykleić kartki do mebli. W komunikacji z chorym na Alzheimera świetnie sprawdza się tablica korkowa, gdzie możemy zostawiać informacje: „Jestem w pracy, wrócę o 17:00, obiad jest w termosie”, zmniejszające u osoby z chorobą Alzheimera przebywającej samotnie w domu poczucie niepokoju i dezorientacji. W głównych pomieszczeniach zawiesimy duże zegary, a w jednym z nich– kalendarz, najlepiej z wyrywanymi kartkami lub przesuwanym „okienkiem”. Nie trzymajmy na wierzchu: •   ważnych dokumentów, •   dużych kwot pieniędzy, •   kluczyków do samochodu. Schowajmy w zamykanych szafkach niebezpieczne środki chemiczne i leki, usuńmy z zasięgu chorego zbędne bibeloty, zwłaszcza szklane. Pod dywany podłóżmy specjalne maty zapobiegające ich ślizganiu się. Jeśli w domu znajdują się schody, warto zawczasu pomyśleć o „bramce” zabezpieczającej.

For Advertising Information Please Call 416-938-7141 or e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com

3


rodzina Zapewnij sobie pomoc i możliwość wypoczynku Z czasem zdarzyć się może tak, że jedna z bliskich osób – współmałżonek lub dziecko – będzie musiała z czasem przyjąć na siebie rolę głównego opiekuna chorego. Ważne jednak, by główny opiekun osoby chorej miał świadomość tego, że może liczyć na wsparcie , nie tylko fizyczne, ale przede wszystkim psychiczne. Główny opiekun osoby z chorobą Alzheimera musi nauczyć się prosić o pomoc innych członków rodziny, znajomych, czy sąsiadów w opiece nad chorym. Jeśli będzie taka potrzeba, należy zorganizować wsparcie z zewnątrz – w ramach pomocy społecznej lub płatnych usług opieki nad osobami starszymi. W przeciwnym razie opiekun może doświadczyć chronicznego zmęczenia i ciągłego rozdarcia wewnętrznego, dotkliwego zwłaszcza dla opiekunów pracujących zawodowo i wychowujących małe dzieci. Opiekunowie osób chorych na Alzheimera sami są w grupie ryzyka wielu chorób somatycznych i psychicznych, w tym np. depresji. Dlatego pamiętając o bliskich, pamiętajmy też o sobie oraz o konieczności regeneracji fizycznej i psychicznej. Opiekun osoby chorej powinien dbać o własne przyjemności, zakupy, spotkania z ludźmi. Ważne jest takie gospodarowanie własnym czasem aby mieć energię i zapał do pracy z osobą chorą. Jeśli mamy poczucie, że sytuacja nas przerasta, warto skorzystać ze wsparcia psychologa lub dołączyć do grona osób zmagających się z podobnym problemem. Czasami ulgę przynosi już sama świadomość, że ktoś doświadczył pokrewnych sytuacji i emocji.

Jak pomóc choremu by zachował samodzielność? Dla najbliższych kluczowe znaczenie ma to, jak długo chory zachowa samodzielność. Nie zatrzymamy postępu choroby, ale możemy opóźnić jej progres. Na rozwój schorzenia ma wpływ wiele czynników. Obok wsparcia farmakologicznego ważną rolę odgrywa także: •   rehabilitacja, •   treningi pamięci, •   zachęcanie chorego do wykonywania codziennych czynności w domu. Aktywizujmy bliskich w sposób, który i nam sprawi przyjemność poprzez: •   taniec, •   techniki relaksacyjne, •   masaż,

4

•   wspólne ogadanie rodzinnych zdjęć, •   pracę w ogrodzie, •   zabawę z ukochanym psem, •   malarstwo, •   muzykę. Dla chorych twórcze działania to wyjątkowe doświadczenie: pozwala im

wyrazić emocje, poprawia nastrój, buduje poczucie własnej wartości. Leczenie i rehabilitacja powinny być wsparte odpowiednią, zrównoważoną dietą. Dobrym rozwiązaniem wydają się być dobrane przez lekarza specjalistyczne preparaty odżywcze.

Te sposoby ułatwią codzienne życie choremu na Alzheimera oraz jego opiekunowi: •    Zapisz choremu na karteczce: jego imię i nazwisko, adres i numer telefonu do ciebie - niech zawsze nosi ją przy sobie. •    Jeśli wychodzisz z domu zostaw choremu w widocznym miejscu kartkę informującą i przypominającą o tym gdzie wychodzisz i o której wrócisz. •    Umieść w widocznym miejscu zegar i kalendarz, skreślaj w kalendarzu dni, które minęły – to ułatwia pacjentowi orientację w czasie. •    Sporządzaj i pozostawiaj w widocznym miejscu listę codziennych zajęć – to wprowadza codzienną rutynę i porządek w życie pacjenta, zmniejszając jego niepokój. •    Pozostawiaj znajome przedmioty (czasopisma, pilot od telewizora, okulary) w dotychczasowych miejscach, nie zmieniaj ich położenia jeśli nie jest to niezbędne. •    Staraj się nie wprowadzać istotnych zmian w otoczeniu pacjenta np. przemeblowań, chory najlepiej czuje się w znanym sobie otoczeniu •   Uporządkuj i oczyść mieszkanie ze zbędnych przedmiotów, o które pacjent mógłby się potknąć i przewrócić. •    Usuń z podłogi kable elektryczne i drobne przedmioty. •    Zlikwiduj z podłogi dywaniki i chodniki – mogą się przesuwać oraz powodować, że chory się potknie i przewróci. •    Usuń klucz z zamka w pokoju chorego, zaklej zamek – tak, aby nie mógł zamknąć się od wewnątrz. •    Na drodze do łazienki przyklej taśmy odblaskowe – to ułatwia pacjentowi orientację nocą i trafienie samodzielne do ubikacji. •    Zamknij lekarstwa w kasetce na klucz – chory może zapomnieć, że już je zażył, przyjąć leki ponownie, co grozi zatruciem. •    Środki owadobójcze, farby i inne środki chemiczne trzymaj poza zasięgiem chorego. •    Obniż temperaturę wody w bojlerze – wtedy chory się nie poparzy jak odkręci kran. •    Zdejmij pokrętła z kuchenki gazowej – chorzy bardzo często zapominają, że włączyli i zapalili gaz. •    Przy spożywaniu posiłków – stosuj gładkie talerze (wzorki rozpraszają i chory nie skupia się na samodzielnym jedzeniu ), sztućce „wydzielaj” choremu pojedynczo. •    Przygotuj zakąski w formie ciasteczek, czy kawałków sera na wypadek podjadania czy też tendencji do gromadzenia jedzenia, chory często nie pamięta, że już zjadł posiłek a towarzyszy mu tzw. nadmierny apetyt. •    By ułatwić samodzielne ubieranie się – ułóż rzeczy w takiej kolejności w jakiej mają być zakładane, zamiast guzików czy sznurowadeł przydatne okazać się mogą rzepy. •    Stymuluj pamięć chorego poprzez oglądanie wspólne rodzinnych zdjęć, powracanie wspomnieniami do odległych wydarzeń, do których ma on jeszcze dostęp pamięciowy, to poprawia jego samopoczucie. REKLAMA I KONTAKT Z REDAKCJĄ info@radiopolonia.ca tel. 416 - 938 - 7141

www.polskimonitor.com

MIESIĘCZNIK / MONTHLY MAGAZINE WYDAWCA (Publisher): Radio Polonia Enterprises Ltd. EDITOR: Krystyna Piotrowska krystyna@radiopolonia.ca

REDAKTOR GRAFICZNY: Magdalena Lesiuk GraphMad@gmail.com Fotografia: Michael Profesorski Adam Pakuła Ilona Girzewska Jola Bugajski Magdalena Lesiuk

Artykuły: Magdalena Lesiuk Łukasz Stępień Karolina Brozio Richard Piotrowski

Redakcja nie odpowiada za treść artykułów i ogłoszeń. Prawa autorskie zastrzeżone. Treść wszystkich artykułów publikowanych w magazynie „Polski Monitor” ma charakter wyłącznie informacyjny. Nie zastępuje konsultacji z lekarzem i nie może być podstawą do stosowania jakichkolwiek środków farmaceutycznych ani form terapii. Wszelkie decyzje w wyżej wymienionych kwestiach należą do lekarza prowadzącego leczenie. Magazyn „Polski Monitor” ani osoby współpracujące nie ponoszą jakiejkolwiek odpowiedzialności wynikającej z zastosowania informacji w nim zawartych.

REKLAMA to klucz do sukcesu. Tel.416-938-7141 lub e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com


Ozonowanie krwi

Zdrowie

Ozonoterapia, a właściwie terapia tlenowo-ozonowa, to jedna z niekonwencjonalnych metod leczniczych, która od wielu lat znajduje miejsce w medycynie jako metoda wspomagająca leczenie podstawowe, zwłaszcza w tych przypadkach, w których leczenie rutynowe nie daje zadowalających wyników. Jedną z metod i technik leczenia jest ozonowanie krwi żylnej tzw. autohemotransfuzji. Zabieg polega na wkłuciu się do żyły pacjenta i pobraniu w ilości 100150 ml krwi do specjalnie przygotowanej butelki z konserwantem zapobiegającemu krzepnięciu krwi. Następnie przy pomocy aparatu medycznego, powstaje mieszanina tlenowo-ozonowa o żądanym stężeniu ozonu, dawka tej mieszaniny zależy od jednostki chorobowej. Krew żylna prawidłowo naozonowana, podawana jest do żyły pacjenta. Zabieg odbywa się w obiegu zamkniętym, a wszystkie elementy służące do zabiegu są jednorazowego użytku. Zabieg trwa ok. 30 min. i jest całkowicie bezpieczny. Po zabiegach autohemotransfuzji zaczyna się aktywna wymiana starych komórek krwi na nowe-proces szybkiego odmładzania krwi. Spowodowane jest to niezdolnością starych komórek do przetwarzania ozonu. Ozon rozpuszcza stare niefunkcjonalne oraz chore komórki w poszczególnych tkankach, a organizm w przypadku choroby otrzymuje możliwość powrotu do naturalnej równowagi. Autohemotransfuzja zwiększa płynność krwi, zmniejszając jej zagęszczenie. Ozon ma bardzo skuteczne działanie wirusobójcze, bakteriobójcze oraz grzybobójcze. Ozonowanie krwi to zabiegi które są najbardziej skutecznymi w walce z zakażeniami gronkowcami i paciorkowcami, a w przypadku boreliozy potrafi zlikwidować chorobę całkowicie.

Działanie ozonu po zabiegach Autohemotransfuzji Udowodniono, że mieszanina tlenowo-ozonowa ma dobroczynne działanie na organizm ludzki Po pierwsze – poprawia utlenowanie tkanek dzięki: •   zwiększeniu frakcji tlenu rozpuszczonego we krwi (ozon jest 15x lepiej rozpuszczalny w osoczu niż tlen) •   zwiększeniu absorpcji tlenu w pęcherzykach płucnych z następowym wzrostem ciśnienia parcjalnego tlenu we krwi •   ułatwieniu dyfuzji tlenu do krwinek czerwonych poprzez wpływ na ich błony komórkowe

•   ułatwieniu oddawania tlenu z hemoglobiny do tkanek •   lepszemu wykorzystaniu tlenu zawartego we krwi poprzez wpływ na mitochondrialny łańcuch oddechowy Po drugie –poprawia warunki krążenia krwi w naczyniach dzięki: •   uelastycznieniu błony komórkowej erytrocyta, przez co krwinki czerwone łatwiej przemieszczają się przez naczynia włosowate •   zapobieganiu rulonizacji i zlepiania się krwinek czerwonych •   zapobieganiu zlepiania się płytek krwi poprzez łączenie się z glutationem płytek •   obniżeniu stężenia lipidów całkowitych, cholesterolu i trój glicerydów Po trzecie – powoduje wzrost odporności organizmu poprzez pobudzanie układu immunologicznego i produkcję limfocytów T

•   Po czwarte – aktywizuje mechanizmy obronne, mające korzystny wpływ na procesy zapalne •   Po piąte – wykazuje silne działanie bakteriobójcze, grzybiczobójcze oraz pierwotniakobójcze a także inaktywuje wirusy

Kostka lodu na kark

To może wydawać się dziwne, ale przykładając w tym miejscu kostkę lodu możesz wiele zyskać. Poprawa nastroju, jakości snu i likwidacja bólu głowy - to tylko niektóre świetne skutki. Przekonajcie się sami!

Na podstawie czaszki znajduje się punkt znany w akupunkturze jako Feng Hu. Znajduje się on zaraz pod krawędzią czaszki na samej górze szyi. Regularne przykładanie lodu do tego miejsce spowoduje regenerację Twojego organizmu, a Ty sam poczujesz się zdrowy, radosny i pełny energii.

Ta metoda pomaga w: •   poprawieniu jakości snu •   poprawie nastroju •   regeneracji układu trawiennego •   działa przy przeziębieniach •   bólach głowy i zębów oraz ogólnie przeciwbólowo •   przy chorobach układu oddechowego •   chorobach układu krwionośnego •   chorobach tarczycy •   PMS •   problemach ze zdrowiem psychicznym

Jak stosować?

Połóż się na brzuchu, połóż kostkę lodu na punkcie Feng Fu i zostaw ją na 20 minut. Kostka lodu może leżeć sama w tym miejscu lub można szyję przewiązać bandażem lub apaszką / szalikiem. Stosuj tę metodę regularnie z 2 – 3 dniowymi przerwami. Wypróbuj tę metodę rano, na pusty żołądek, oraz wieczorem przed snem. Po 30 – 40 sekundach powinieneś poczuć lekkie ciepło rozchodzące się od tego miejsca. W kilku pierwszych dniach możesz odczuć euforię i radość związane z uwolnieniem endorfin.

For Advertising Information Please Call 416-938-7141 or e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com

5


Sposób na nadciśnienie oraz choroby serca i układu krążenia Zdrowie

Z pozoru najgroźniejszym zabójcą dzisiaj są choroby nowotworowe czyli popularnie mówiąc rak. Jest on niezmiernie medialny i bardzo dużo się o nim mówi. Jednak tak naprawdę zabójcą numer jeden współczesnych cywilizowanych społeczeństw nie jest wcale rak, lecz choroby serca i układu krążenia. Okazuje się przy tym (niewiarygodne, a jednak!), że są na naszej pięknej planecie również i takie społeczności, gdzie współczynnik zachorowań na nadciśnienie, miażdżycę i inne choroby serca i układu krążenia wynosi… okrągłe zero! Jak oni to robią i czego powinniśmy się od nich nauczyć? Otóż kilka dni temu dr Michael Greger na swojej witrynie Nutritionfacts.org zamieścił materiał video w którym przedstawił informacje, iż zachorowania na nadciśnienie da się uniknąć za pomocą (zgadnijcie czego?) odpowiedniej diety. Zrobił to w swoim stylu, czyli podpierając się rzetelnymi wynikami badań naukowych i statystyk. Przypuszczalnie Twój lekarz o tym nie wie, ale nie szkodzi – ważne, że Ty będziesz wiedział i że zastosujesz to na samym sobie, a także przekażesz tę wiedzę dalej, wszystkim potrzebującym. A wiedzieć warto, bo jak wiadomo gram prewencji jest po stokroć lepszy niż kilogram leczenia. Oczywiście wiadomo, że na nadciśnienie, które jest chorobą cywilizacyjną – wpływają rozmaitego rodzaju czynniki właśnie związane z cywilizacją w jakiej aktualnie żyjemy: przewlekły stres, niedosypianie, używki, brak ruchu, nadwaga, palenie papierosów itd. Dzisiaj jednak zajmiemy się czynnikiem dietetycznym. Spróbujemy znaleźć odpowiedź na pytanie czy jest jakaś (i jaka) dieta, która najlepiej chroni przed nadciśnieniem oraz chorobami serca i układu krążenia. Standardowe bowiem porady dietetyki konwencjonalnej to „unikaj soli, jedz chude wędliny, odtłuszczone mleko i jego przetwory, olej roślinny i margarynę.”. Nie żartuję, takie „porady dietetyczne” można przeczytać na przykład w internetowych poradnikach zdrowotnych. A co na to nauka? Informacja na ten temat znajduje się w oryginale tutaj (wraz z transkryptem, komentarzem i źródłami): http://nutritionfacts.org/video/how-to -prevent-high-blood-pressure-with-diet Można też obejrzeć to nagranie dr Gregera (w języku angielskim): https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Eg7DLVYwcDs Pan doktor mówi na filmiku co następuje: mamy obecnie sporo kompleksowych badań odnoszących się do wpływu czynników środowiskowych na śmiertelność w poszcze-

6

gólnych populacjach. Mamy przecież takie badania jak GBD (Global Burden of Disease) czyli globalne obciążenie chorobami, gdzie naukowcy analizują jakie populacje i gdzie i na co chorują, z jakiego powodu i na jakie choroby umierają, jakie są trendy globalne w zachorowalności i umieralności i z jakich powodów itd. To są bardzo przydatne badania. Wnioski jakie można z nich wyciągać są – nie ma co ukrywać – niezmiernie pouczające. Możemy się z tych badań przykładowo dowiedzieć ile istnień ludzkich można by było uratować od zgonu gdyby ludzie przestali np. tak namiętnie pić słodzone napoje gazowane. Okazuje się, że 299 tysięcy i 521. O tyle (statystycznie) mniej byłoby pogrzebów rocznie, gdyby ludzie pozbyli się nałogu spożywania słodzonych napojów gazowanych (lub – pofantazjujmy przez chwilę – zostałyby one obłożone tak wysokim podatkiem czy inną akcyzą, że stałyby się o wiele mniej dostępne). Słodzone napoje gazowane nie są złe tylko dlatego, że są to (tak jak wszystkie zresztą słodzone produkty) tak zwane „puste kalorie” i w związku z tym nie przyczyniają się do zdrowia, tu chodzi o jeszcze coś więcej: te produkty przyczyniają się do przedwczesnego zgonu. Pomiędzy czymś uważanym powszechnie za niezdrowe, a czymś realnie, statystycznie podwyższającym ryzyko zgonu jest jak widać delikatna różnica. Czy zawsze mamy tego świadomość sięgając po butelkę lub puszkę z gazowanym napojem, że właśnie być może sięgamy po swoją przyspieszoną śmierć? Może to zabrzmi nieco patetycznie i nawet przerażająco, ale nie da się ukryć, że tak właśnie jest. Te 299.521 osób w statystkach z powietrza się nie wzięło. Ale idźmy dalej. Nieszczęsne słodzone napoje gazowane to tylko skromny wierzchołek tej lodowej góry, nie są one bowiem jak się okazuje nawet w połowie tak niebezpiecznym zagrożeniem dla ludzkiego życia jak parówki, salcesony, bekony, szynki czy kiełbasy. Dieta bogata w przetworzone produkty mięsne przyczynia się rocznie do 840.857 dodatkowych i całkowicie niepotrzebnych przyspieszonych pogrzebów rocznie, z czego ponad 473 tysięcy mężczyzn i ponad 367 tysięcy kobiet, co oznacza, że kobiety padają śmiertelną ofiarą kiełbasy dwa razy częściej niż tracą życie w wyniku przemocy domowej. I jest to pięć razy

więcej pogrzebów niż tych co umarli z powodu zażywania nielegalnych narkotyków. Warto przy tym zauważyć, że mięso (podobnie jak cukier) jest całkowicie legalne, dotowane przez państwo i ochoczo spożywane już od pierwszych tygodni oraz miesięcy życia. Większość proponowanych przez przemysł mlek w proszku i „owocowych” kaszek dla niemowląt ma w składzie dodany cukier w takiej czy innej formie, czasem występuje on już na pierwszym miejscu na liście składników, co moim zdaniem jest po prostu oburzające. Dziecko wychowane na tak podrasowanych produktach będzie potem z niesmakiem pluć „zwykłą” owsianką czy jaglanką z prawdziwymi owocami. A co z mięsem? Przemysł mięsny (podobnie jak cukierniczy) również dokłada najwyższych starań, aby zdobyć jak najszerszą rzeszę wiernych do końca życia klientów – jak najwcześniej. Bo „parówkowego skrytożercę” należy sobie wychować jako klienta już od małego. Ale to nie wszystko. Zostawmy już te parówkowe obrzydlistwa i idźmy dalej, bo dalej się robi naprawdę ciekawie. Otóż dalej dr Greger pokazał jeszcze coś bardziej przerażającego (a może właśnie pocieszającego?) w tych badaniach: wysokie spożycie pełnego ziarna pozwoliłoby na uratowanie rocznie od przedwczesnego zgonu ponad 1,7 miliona istnień ludzkich, spożywanie większej ilości warzyw uratowałoby życie ponad 1,8 miliona, a orzechów i nasion – niemal 2,5 miliona. Jednak to czego najbardziej potrzebuje ludzkość to jak się wydaje są owoce: ponad 4,9 miliona istot ludzkich żegna się z życiem każdego roku, a antidotum na to mogły być dla nich wcale nie leki czy szczepionki lecz… owoce. Powodem dla którego dieta oparta nie na (głównie) cukrze, mięsie czy rafinowanych, oczyszczonych ziarnach lecz na (głównie) nieprzetworzonych różnego rodzaju roślinach może uratować na tej ziemi życie milionom ludzi jest między innymi nadciśnienie, które rocznie powoduje niemal 9 milionów i 400 tysięcy zgonów. W samych tylko Stanach Zjednoczonych na nadciśnienie cierpi obecnie 78 milionów ludzi (na populację wynoszącą ok. 318 milionów mieszkańców). Czy u nas jest lepiej niż u jednego z najbardziej otyłych narodów świata czyli USA? Nie bardzo lepiej, niestety. Podobne (jak nie na-

REKLAMA to klucz do sukcesu. Tel.416-938-7141 lub e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com


wet ciut gorsze) statystyki jak się okazuje dotyczą Polski (czy my nie mamy o samych sobie i o tym jak to my się „zdrowo odżywiamy” zbyt wygórowanego czasem mniemania?): według ostatnich dużych badań epidemiologicznych szacuję się, że 29% populacji (ok. 11 milionów osób) w Polsce choruje na nadciśnienie, czyli niemal co trzeci z nas wliczając w to niemowlęta, małe dzieci i młodzież, zaś 30% dorosłej populacji Polski ma ciśnienie „wysokie prawidłowe” czyli ciśnienie skurczowe od 130 do 139 mmHg i/ lub rozkurczowe od 85 do 89 mmHg. Znaczna część tych osób zagrożona jest rozwojem nadciśnienia tętniczego w najbliższej przyszłości. Ciśnienie podobnie jak Amerykanom tak i Polakom wzrasta wraz z wiekiem: w grupie osób pomiędzy 18. a 39. rokiem życia nadciśnienie tętnicze stwierdza się w naszym kraju u 7% badanych (i aż u 9% siedemnastolatków!), podczas gdy powyżej 59. roku życia już ponad połowa polskiej populacji choruje na nadciśnienie (http://www.jaimojeserce.eu/jak-czesto-wystepuje-w-polscenadcisnienie-tetnicze-.php). A może to nie żadna tam choroba, tylko po prostu „tak ma być”? Bo może jako zwyczajna konsekwencja procesu starzenia nasze ciśnienie sobie tak pomału rośnie i jest to normalne i zgodne z tym co natura dla nas zaplanowała? Otóż nie: normalne to jest mieć ciśnienie prawidłowe w każdym wieku, nawet po sześćdziesiątce. Badacze postanowili sprawdzić jak to z tym jest w jakimś mniej dotkniętym cywilizacją zakątku planety, na przykład na wiejskich terenach w Afryce i wybrali się w tym celu do Kenii, gdzie przebadali tysiące osób w różnym wieku. Dieta tych ludzi oparta jest głównie na roślinach: pełne ziarno zbóż, rośliny strączkowe, warzywa, owoce, zielenina. I co się okazało: aż do mniej więcej czterdziestego roku życia ciśnienie owych Kenijczyków było mniej więcej takie samo jak u „cywilizowanych” Europejczyków czy Amerykanów, czyli około 120/80. Później jednak było już tylko gorzej, ale… tylko dla populacji „cywilizowanej”: przeciętnej cywilizowanej osobie ciśnienie sukcesywnie rosło, aż w końcu osiągało około sześćdziesiątego roku życia wartość średnio 140/90. A co z tymi „niecywilizowanymi”, którzy NIE jedli zachodniej diety? Im z kolei ciśnienie polepszało się wraz z wiekiem: nie tylko nie rozwinęło się u nich nadciśnienie, ale wręcz przeciwnie. Dr Greger uważa, że poziom 140/90 gdzie mówimy o nadciśnieniu jest umowny, podobnie jak „norma”. Jak wskazują badania dotyczące poziomu cholesterolu – im niższy tym lepiej i tak naprawdę jego zdaniem nie ma czegoś takiego jak bezpieczny poziom powyżej ok. 150, tak i badania dotyczące ciśnienia preferują podejście „im niższe tym lepiej”. Nawet ludzie, którzy zaczynali od „prawidłowego” poziomu 120/80 zauważają zdrowotne korzyści z obniżenia ciśnienia. A czy możliwe jest z biegiem czasu obniżenie go do 110/70 lub nawet nieco mniej? To jest, jak mówi dr Greger, nie tylko możliwe ale wręcz oczywiste – dla tych, którzy mają wystarczająco zdrową dietę (czytaj: wystarczająco mocno osadzoną na nieprzetworzonych pokarmach roślinnych). Ktoś może powiedzieć, że dr Greger jest ogólnie rzecz biorąc promotorem diety we-

gańskiej (czyli bez udziału w ogóle jakichkolwiek produktów pochodzenia zwierzęcego), więc może to co mówi jest zbyt radykalne. Lecz czy nie mniej radykalne jest cierpieć na rosnące nadciśnienie tuż po przekroczeniu czterdziestki? A nawet czasem jeszcze przed wejściem w dorosłość? Bo przypomnijmy: 9% polskich siedemnastolatków cierpi na nadciśnienie! Zresztą tak naprawdę przecież sztuka bycia zdrowym nie polega na tym, by wyznawać jakiś „-izm”, zrobić sobie z diety religię i np. samobiczować się za to, że w sałatce warzywnej zjedzonej u cioci na imieninach znalazło się załóżmy jajko (czy tam parę kostek fety), lecz chodzi tutaj o to, by dieta była: 1. PRZEDE WSZYSTKIM jak najmniej przetworzona (Kenijczycy z rejonów wiejskich poddani opisanemu badaniu mimo tego, iż spożywali dietę głównie roślinną, to warto zauważyć, iż nie jedli wegańskich przetworzonych wynalazków w postaci np. „mięsopodobnych” sojowych smażonych wegeburgerów czy sojowych wegeparówek, tylko jedli po prostu to, co zrodziła dla nich ziemia); 2. możliwie najbardziej ZBLIŻONA do diety wegetariańskiej: nawet jeśli jednym słowem nie będzie ona 100% roślinna (wegańska), to nic nie szkodzi – będzie już naprawdę dużo zdrowiej gdy będzie ona GŁÓWNIE roślinna, czyli podstawą talerza są pokarmy roślinne, a te inne (odzwierzęce) jedynie w niewielkiej ilości jako smakowy dodatek (jeśli ktoś nie potrafi z nich całkowicie zrezygnować), a nie odwrotnie jak to się dzieje dzisiaj; 3. pozbawiona „nowoczesnych” rafinowanych produktów, jakie przemysł spożywczy ochoczo dla nas produkuje, okraszonych niejednokrotnie litanią dodawanych do nich chemicznych dodatków, mających na celu uczynić je czym innym niż w rzeczywistości są (przetworzonymi śmieciami żywieniowymi). Reasumując: nie sposób nie zauważyć, że nadużywanie pokarmów słodzonych i mięsnych (szczególnie tych wysoko przetworzonych) w dzisiejszych czasach stało się sporym problemem, który poważnie przyczynia się do kiepskiego stanu zdrowia współczesnych cywilizowanych społeczeństw (pomijając już nawet jakość „mięsa” i tego co w nim siedzi, bo to temat-rzeka i nie chcę go tutaj w tym momencie rozwijać). Kiedyś zarówno cukier (słodycze) jak i mięso jadało się „na niedzielę”, dzisiaj mamy do jednego jak i do drugiego powszechny dostęp, każdego dnia, już od maleńkości. Jedno i drugie spożywane jest po prostu w nadmiarze - w wielu rodzinach przy każdym posiłku, z czego jeśli idzie o mięso to spora część są to produkty przetworzone w postaci rozmaitych wędlin i innych przemysłowych mięsnych przetworów (a może nie ma co się dziwić, skoro dietetycy zalecają ludziom codzienne spożywanie „chudych wędlin”?). No bo z czym zrobić kanapkę jak nie z wędliną? A i na deser to już obowiązkowo „coś słodkiego” MUSI przecież być, czyż nie? Tak właśnie jest w większości polskich rodzin, w tym dawniej w mojej własnej. Niewielu ludzi przy tym zdaje sobie ponadto sprawę z tego, że podobnie jak cukier pokarmy mięsne są niestety również silnie uzależniające – nie tylko nie jest łatwo z nich zrezygnować (a i próby „ograniczania” często spełzają na niczym), ale i w miarę jedzenia apetyt rośnie i chce nam się ich coraz

Zdrowie więcej i więcej. W połączeniu z dostarczaniem wielu pustych, ograbionych z wartości odżywczych kalorii (słodycze, napoje gazowane, produkty rafinowane) i jednocześnie NIEdostarczaniem tego co rzeczywiście jeść dla zdrowotności powinniśmy (owoce, orzechy i nasiona, warzywa oraz pełne ziarno) jak również używkami, brakiem ruchu i życiem w ciągłym stresie – tworzymy własnymi rękami mieszankę wybuchową. Potem wystarczy iskierka i… człowiek ląduje w szpitalu. Nie zawsze na czas. Tak się niestety składa, że – jak to mówił dr Andrew Saul w filmie „Jedzenie ma znaczenie” – w połowie przypadków chorób serca pierwszym objawem choroby serca jest… śmierć. Zapytajmy sami siebie: co my sobie tak w ogóle robimy? I czy warto żyć by jeść, czy też raczej należałoby pójść w końcu po rozum do głowy i zacząć ostatecznie jeść by żyć? I to nie byle jak żyć, ale pięknie, zdrowo i długo. Bez lekarstw, bez szpitali, bez bólu, bez strachu przed chorobą, kalectwem i przedwczesną śmiercią. Jak widać można i da się. Wystarczy odwrócić proporcje na talerzu. Tylko tyle. Powtórzmy: najpierw owoce, warzywa, orzechy i nasiona oraz pełne ziarno. W formie naturalnej i nieprzetworzonej (nierafinowanej), tak jak ziemia dla nas zrodziła. Cała reszta (jeśli chcesz) – jako niewielki smakowy dodatek (to w profilaktyce, bo w przypadku gdy potrzebna jest terapia rezygnuje się z „dodatków” pozostawiając na talerzu tylko rośliny). Jest to zresztą podejście jakie prezentuje wielu lekarzy skutecznie leczących ludzi z chorób cywilizacyjnych dietą, np. dr Joel Fuhrman, dr Caldwell Esselstyn, nasza dr Ewa Dąbrowska czy w końcu dr Dean Ornish, który jako pierwszy udowodnił naukowo, iż dietą opartą na roślinach można cofnąć choroby serca i układu krążenia, a swoje wyniki opublikował w renomowanym medycznym czasopismie „The Lancet”w latach 80-tych, po czym od 2010 r. metoda dra Ornisha została w USA dopuszczona oficjalnie jako środek leczniczy i refundowana jest przez tamtejszy NFZ wszystkim chętnym pacjentom, którzy wolą wybrać rozwiązanie dietetyczne zamiast leków i operacji chirurgicznych (bajpasy, stenty, angioplastyka itp). Warto przy tym zauważyć, że źródło białka to nie tylko mięso, jaja, ryby i nabiały. To także orzechy, nasiona czy rośliny strączkowe. Pacjenci którzy przeszli przez program dra Ornisha odzyskali zdrowie i niczego im nie brakuje, a już na pewno nie białka Na koniec wisienka na torcie od dra Gregera: dwa lata trwały badania podczas których w kenijskim wiejskim szpitalu poddano obserwacji wszystkich pacjentów przyjmowanych do owego szpitala w liczbie ok. 1800 osób. Ile przez ten czas odnotowano przypadków nadciśnienia u pacjentów? Zero. Zdumiewające! Muszą mieć tam w takim razie niski wskaźnik występowania chorób serca. Otóż nie – oni nie mają wcale wskaźnika chorób serca. On nie jest „niski”, tylko go po prostu nie ma. Nie odnotowano też ani jednego przypadku miażdżycy, zabójcy numer jeden i plagi współczesnej cywilizacji.

For Advertising Information Please Call 416-938-7141 or e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com

7


Komórki serca potrafią się zregenerować Nauka

Naukowcom udało się skłonić komórki serc myszy do niemal całkowitej regeneracji. Dotyczyło to także serc dojrzałych osobników. O osiągnięciu informuje czasopismo „Nature Cell Biology”. W przeciwieństwie do innych komórek ciała, np. krwi, włosów czy skóry, komórki serca – kardiomiocyty – tracą zdolność do regeneracji na bardzo wczesnym etapie życia organizmu. To właśnie dlatego niewydolność mięśnia sercowego jest jedną z najczęstszych przyczyn śmierci na świecie. Naukowcy z Instytutu Nauki Weizmanna (Izrael) zaproponowali rozwiązanie, które może pomóc. Dzięki serii eksperymentów na gryzoniach badacze ustalili,

że proces regeneracji komórek serca zależy od współpracy dwóch białek – Neureguliny 1 (NGR1) i receptora ERBB2. ERBB2 przekazuje komórce wiadomości ze świata zewnętrznego. Jest dobrze zbadany, bo bierze udział w procesie rozwoju komórek rakowych. Jak się okazuje, ma także wpływ na serce. - Zbyt mała lub zbyt duża ilość ERBB2 wywiera destrukcyjny wpływ na funkcjonowanie serca – podkreśla koordynator przedsięwzięcia prof. Eldad Tza-

hor. Jednak krótkotrwała aktywacja receptora ERBB2 pozwala na regenerację zniszczonych komórek sercowych. Właśnie w taki sposób naukowcy w ciągu kilku tygodni zdołali odbudowali mięśnie sercowe u myszy po zawale. Naukowcy planują kontynuować badania nad wykorzystaniem receptora ERBB2 w regeneracji komórek sercowych, bo mają nadzieję, że w przyszłości podobną terapię będzie można zastosować u ludzi.

Składnik oliwy z oliwek zabija komórki nowotworowe

Związek o nazwie oleokantal występujący w oliwie z oliwek, likwiduje wiele rodzajów komórek nowotworowych, nie naruszając przy tym zdrowych komórek - informują naukowcy z Uniwersytetu Rutgersa w USA.

Po dodaniu oleokantalu do tkanek nowotworowych w laboratorium badacze zaobserwowali bardzo szybkie obumieranie komórek - związek niszczył je w 30-60 minut. Wcześniej naukowcy podejrzewali, że oleokantal będzie aktywował jeden z enzymów kontrolujących apoptozę, czyli zaprogramowaną śmierć komórki. Proces apoptozy zajmuje jednak od 16 do 24 godzin, więc przyczyną musiał być inny mechanizm. Jak wyjaśnia współautorka badań Onica LeGendre, oleokantal powodował pękanie lizosomów zawierających enzymy trawienne z grupy hydrolaz oraz odpady, tj. zbędne substancje i martwe elementy cytoplazmy. W komórkach nowotworowych lizosomy są z reguły większe niż

8

w zdrowych komórkach. Po pęknięciu pęcherzyka cały „śmietnik” wydostaje się na zewnątrz, a komórkę zabijają jej własne enzymy i toksyny. Oleokantal nie powodował szkody w prawidłowych komórkach. Ich cykl życia był jedynie tymczasowo spowalniany. Po 24 godzinach zdrowe komórki zaczynały znów funkcjonować normalnie. Kolejnym krokiem będzie sprawdzenie działania oleokantalu na zwierzęcym modelu nowotworów oraz zrozumienie, dlaczego komórki nowotworowe są bardziej wrażliwe na działanie tego związku niż komórki prawidłowe - zapowiadają badacze.

REKLAMA to klucz do sukcesu. Tel.416-938-7141 lub e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com


For Advertising Information Please Call 416-938-7141 or e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com

9


10

REKLAMA to klucz do sukcesu. Tel.416-938-7141 lub e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com


Odchudzasz się? Ten owoc działa cuda!

Uroda

Za oknami wiosna na całego! A to znaczy, że większość z nas w pośpiechu zacznie się odchudzać, by stracić dodatkowe kilogramy. Słodycze i tłuste potrawy zastąp warzywami i owocami. Wśród nich koniecznie powinno znaleźć się afrykańskie mango! Ten pyszny owoc słynie z odchudzających właściwości. Owoce mango są smaczne, bardzo zdrowe i mają zbawienne działanie dla naszego organizmu. Mango jest przede wszystkim bogatym źródłem błonnika, który pomaga utrzymać prawidłową masę ciała, niski poziom cholesterolu i ułatwia trawienie. Dodatkowo pektyny zawarte w mango spowalniają przyswajanie węglowodanów i utrzymują prawidłowy poziom cukru we krwi, dlatego uczucie sytości zostaje z nami na dłużej. Naukowcy zgodnie potwierdzają: afrykańskie mango hamuje apetyt i na długo zapewnia uczucie sytości, dlatego warto sięgać po ten pyszny owoc, kiedy się odchudzamy. Tajemnica skuteczności tego owocu tkwi przede wszystkim w obecności specyficznych polifenoli. To one przyczyniają się do uwrażliwienia komórek na insulinę i leptynę. Są to hormony odpowiedzialne za chudnięcie oraz tycie. Afrykańskie mango odpowiada za regulowanie poziomu cukru we krwi, ale to nie jedyne jego działanie. Ale to nie koniec zalet tego smacznego owocu. Mango afrykańskie jest bogate w przeciwutleniacze, które spowalniają procesy starzenia. Zawiera witaminy, które regenerują organizm, odbudowują skórę, nawilżają ją i pomagają w likwidowaniu przebarwień. Mango możemy zajadać się na surowo i po przetworzeniu. Świeże owoce są doskonałą formą przekąski. Owoc można też spożywać w postaci galaretek, budyniu czy deserów.

Niestety nie jest prawdą, że wystarczy jeść zwykłe owoce mango, by schudnąć. Okazuje się, że tylko afrykańskie mango (znane również jako orzechy Dikka) są w stanie wspomóc walkę z nadmiarem kilogramów. Wyróżnia się przede wszystkim substancjami obecnymi w nasionach. Te w afrykańskim mango zawierają składniki, które mają wpływ na proces spalania tkanki tłuszczowej. Dlatego też tak bardzo popularne są naturalne preparaty obfitujące w wyciąg z tego owocu. Dietetycy są zdania, że wystarczą 4 tygodnie regularnego stosowania preparatów zawierających ekstrakt z tego owocu, by zauważyć wyraźne efekty. Potwierdzają to badania kliniczne. Zanim jednak sięgniemy po preparat, przeczytajmy dokładnie jego skład. Należy poszukiwać ekologicznych, naturalnych składników występujących w skoncentrowanej formie. W Stanach Zjednoczonych tabletki z ekstraktem z nasion afrykańskiego mango są hitem wśród suplementów pomagających w odchudzaniu. O zbawiennym działaniu mango zrobiło się tam głośno za sprawą doktora Mehmata Oza (prowadzi talk show „Doktor Oz radzi”). Lekarz po miesięcznym zażywaniu preparatu stracił ponad 3 kilogramy – nie przecho-

dził przy tym na żadną dietę i nie ćwiczył. Kiedy opowiedział o swoim odkryciu w talk show Oprah Winfrey, akcje preparatu poszybowały w górę. Suplementy z ekstraktem z nasion tego owocu są dostępne również na naszym rynku. Warto jednak zwrócić uwagę na ich skład, aby wybrać ten najskuteczniejszy i najbezpieczniejszy. Należy poszukiwać ekologicznych, naturalnych składników występujących w skoncentrowanej formie. Dobry, naturalny suplement może pomóc, ale pamiętajmy, że najwięcej zdrowia i witamin znajdziemy w świeżym owocu. I właśnie po takie powinniśmy sięgać, kiedy chcemy być zdrowi, szczupli i mieć mnóstwo energii do działania. Dodam, że z mango można zrobić np. pyszny budyń.

For Advertising Information Please Call 416-938-7141 or e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com

11



Sezon na truskawki

Kącik zielarski

Sezon na truskawki właśnie się zaczyna. I choć nie ma na świecie chyba nikogo, kto nie lubiłby ich słodkiego smaku, truskawki złej jakości mogą nam przynieść więcej szkody niż pożytku. Jak nie dać się nabrać? Słodkie, pachnące i rozpływające się w ustach. Sezon na truskawki zbliża się wielkimi krokami. Jak jednak odróżnić te nasze polskie od importowanych, modyfikowanych genetycznie i niepsujących się mutantów? Koniecznie zapytajmy sprzedawcę o to, skąd pochodzą sprowadzane przez niego owoce. Nie ma co liczyć, że sprzedawane za grosze w supermarkecie owoce pochodzą z ekologicznych gospodarstw, tych najlepszych jakościowo warto szukać więc nie w masowej sprzedaży, ale na zaprzyjaźnionych stoiskach. Świeże truskawki powinny być zbite, sprężyste i intensywnie pachnieć. Szpatułki powinny być zielone – brązowe świadczą o tym, że owoce przeleżały już kilka dni. Najlepiej prosić o delikatne poruszenie zawartością łubianki, często zdarza się, że na wierzchu leżą najlepsze owoce, pod spodem zaś znajdują się stare, mokre okazy. Uważajmy na nienaturalnie duże truskawki – są one prawdopodobnie naszpikowane chemią. Szukajmy więc niewielkich, twardych owoców. I kupujmy je tylko u sprawdzonych sprzedawców. Choć ceny do niskich nie należą, pod koniec maja powinny być tańsze.

Truskawkowe wariacje Gdy tylko pojawią się truskawki, to znak, że wakacje są tuż-tuż. Nim minie krótki sezon na te pyszne owoce, możemy się nimi delektować na różne sposoby: desery, ciasta, w sałatkach, przetworach - oraz - możemy z nimi tworzyć różne wariacje, np. w czekoladzie, w piwnym cieście, podawać z kawiorem czy też z szampanem.

W czekoladowej skorupce Truskawki (najlepiej duże i podłużne) umyć i dokładnie osuszyć na sicie. Szypułek nie należy usuwać! Twardą czekoladę (deserową albo pełnomleczną) połamać na kawałki do rondelka i stopić na parze. Truskawki zanurzać w płynnej czekoladzie co najmniej do połowy (owoce trzymać za szypułki). Gdy czekolada zastygnie, truskawki można posypać cukrem pudrem. Na 60 dag truskawek wystarczy ok. 15 dag czekolady.

Z kawiorem 30 dag dorodnych truskawek opłukać, odszypułkować i lekko wydrążyć środki, wypełnić czarnym kawiorem.

Każdą truskawkę skropić sokiem z cytryny. Podawać z winem musującym.

W cieście piwnym Składniki: •   Jedno całe jajko i 2 białka •   15 dag przesianej mąki •   szczypta soli •   50 ml piwa

•   0,5 kg truskawek •   olej do smażenia

Przygotowanie: Całe jajko dokładnie utrzeć w misce wraz z mąką, łyżką oleju i szczyptą soli. Cały czas mieszając, powoli wlewać piwo i ewentualnie kilka łyżek wody (ciasto powinno być bardziej gęste niż naleśnikowe). Odstawić w chłodne miejsce na około godzinę. Białka ubić na sztywną pianę, dodać do ciasta, wymieszać. Truskawki opłukać, odszypułkować. Dużą ilość oleju rozgrzać w rondlu. Truskawki maczać w cieście, wkładać na olej, smażyć na złoty kolor. Wyjąć, osączyć z nadmiaru tłuszczu. Oprószyć cukrem pudrem. Podawać na gorąco. Gdy zostaną żółtka, możecie je włożyć do małego słoiczka, zakręcić i schować do zamrażalnika. Takie żółtka możemy przechowywać przez jakiś czas i w razie potrzeby je użyć.

Ta herbatka chroni przed rakiem!

Zioła stosujemy na różne dolegliwości. Zwyczaj ten przechodzi w naszych rodzinach z pokolenia na pokolenie. Niewielu z nas zdaje sobie jednak sprawę z tego, że odpowiednie napary ze staranie wyselekcjonowanych ziół mogą chronić nas przed nowotworami! Napar z rumianku większość z nas stosuje na dolegliwości żołądkowe – bóle brzucha, zaparcia czy biegunkę. Do tych leczniczych właściwości należy teraz dodać jeszcze odkrycie greckich naukowców. Okazuje się, że rumianek może ochronić nas przed rakiem! Naukowcy z Athens University wykazali w badaniach antyrakowe właściwości herbaty rumiankowej. Przebadali grupę 500 Greków i dostrzegli, że u pacjentów, którzy pili

napar z rumianku od dwóch do sześciu razy w tygodniu znacznie obniżyło się ryzyko raka tarczycy. Spadło ono aż o 70 proc.! Badacze opublikowali swoje tezy w raporcie w „European Journal of Public Health” i zapowiedzieli dalsze prace na właściwościami ziołowych naparów. Czyżby była to dla nas nadzieja? Ponad milion Polaków ma niezdiagnozowane choroby tarczycy!

For Advertising Information Please Call 416-938-7141 or e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com

13


dom Używasz wybielacza? Lepiej z niego zrezygnuj

Używasz środków wybielających w domu? Okazuje się, że substancje w nich zawarte bardzo szkodzą dzieciom. Nie chodzi o to, że mogą je połknąć i doprowadzić do zatrucia pokarmowego. Przede wszystkim osłabią odporność twojego dziecka. Oczywiste wydaje się, że dzieci nie powinny być narażone na bezpośredni kontakt z substancjami żrącymi. Jednak dotychczas dotyczyło to jedynie obawy przed tym, że nieświadomy zagrożenia maluch może przypadkiem połknąć groźną substancję. Okazuje się, że wybielacze szkodzą nawet, kiedy stoją zabezpieczone w szafce.

Belgijscy naukowcy z Center for Environment and Health przebadali 9 tysięcy dzieci. Z ich testów jednoznacznie wynika, że w domach, w których używa się regularnie – raz w tygodniu – środków wybielających – dzieci mają znacznie słabszą odporność. Dzieciaki, których rodzice do czyszczenia łazienki oraz do prania białych tkanin używają chemicznych wybielaczy znacznie częściej chorują.

Przebadano rodziców 9- i 10-latków. Pytano nie tylko o stosowanie wybielaczy, lecz także o nałogi, dietę, tryb życia, status społeczny czy wykształcenie. Chciano w ten sposób wykluczyć inne czynniki, które mogą osłabić odporność. Wyniki ankiet pokazały 20 proc. wzrost zachorowania na grypę i 35 proc. wzrost zachorowań na anginę.

Naturalnie czysty dom

Inny preparat do mycia podłóg, inny do mebli, jeszcze inny do piekarnika, lodówki, kafelków… „Gdyby tak dało się zastąpić je jednym płynem”, myślisz rozmarzona. Dobra wiadomość: da się! Zapytaj mamy lub babci, jak radziły sobie z brudem w domu, zanim wynaleziono dziesiątki różnych detergentów, które według ich producentów są nam niezbędne do życia.

""  Małgorzata Przybyłowicz

Jak je wyeliminować?

Kupujesz owoce i warzywa na lokalnym targu, wyrzuciłaś z łazienki kosmetyki pełne konserwantów, wymieniłaś żarówki, pampersy zastąpiłaś pieluszkami wielorazowymi, a gdy tylko masz taką możliwość, wsiadasz na rower, zamiast za kierownicę. Ale… czy zajrzałaś do półki ze środkami czyszczącymi? To właśnie tam czai się największe zagrożenie dla zdrowia rodziny. Dlaczego?

Wbrew pozorom życie nie jest łatwiejsze, gdy masz pod ręką górę środków do sprzątania. Wyobraź sobie, że masz do dyspozycji miksturę, którą wyczyścisz i kuchnię, i łazienkę, i okna. Niemożliwe? W takim razie najwyższa pora, abyś poznała niezwykłe właściwości sody oczyszczonej i octu.

Zagrożenie z każdej strony

To właśnie te dwa preparaty stanowiły cały arsenał czyścideł, których potrzebowały nasze babcie. I doskonale sobie radziły! Są one bezpieczne dla naszego zdrowia i dla środowiska. Używając ich, ograniczasz ilość niebezpiecznych substancji, które przedostają się do gruntu i wód. Są one biodegradowalne i o wiele tańsze od standardowych płynów. Jak możesz je wykorzystać? Pole do działania jest właściwie nieograniczone. Woda z dodatkiem octu posłuży do umycia okien i luster (potem wystarczy przetrzeć szyby zwykłą gazetą, aby pozbyć się smug), wyczyszczenia podłóg, lodówki. Pastą powstałą z połączenia sody i wody umyjesz m.in. fugi, piekarnik, kuchenkę. Doskonały odkamieniacz uzyskasz, łącząc ocet i sodę, a użyć go możesz np. do usunię-

Z pewnością nieraz słyszałaś przestrogi, aby chować przed dzieckiem detergenty. Na pewno też sama przeniosłaś je w miejsce, które jest poza jego zasięgiem. Ale czy to rozwiązuje sprawę? Niestety, nie. Tego typu preparaty stanowią zagrożenie dla zdrowia twojej pociechy nie tylko wtedy, gdy dostaną się bezpośrednio w jej rączki. Mogą zaszkodzić także wtedy, gdy ich używasz. Myjąc okna, sprawiasz, że w powietrzu „fruwają” cząsteczki przepełnionego chemią płynu. Przecierając podłogę, pozostawiasz na niej chemiczną warstwę, którą twój raczkujący maluch… przenosi do buzi. Detergenty dostają się do organizmu poprzez jego nosek, usta i skórę. Im więcej szkodliwych substancji w jego otoczeniu, tym gorzej

14

Cudowny duet: ocet i soda

cia kamienia ze słuchawki prysznicowej. Zarówno soda, jak i ocet sprawdzą się jako środek do czyszczenia sedesu.

Jak łączyć? W jakich proporcjach łączyć wodę, ocet i sodę? Uniwersalną pastę otrzymasz, łącząc ¼ szklanki sody z gorącą wodą w takiej ilości, aby otrzymać odpowiednio gęstą konsystencję. Płyn do czyszczenia rur możesz sporządzić, wsypując do odpływu ¼ szklanki sody i dolewając połowę szklanki octu. Zostaw na kilkanaście minut i spłucz gorącą wodą. Aby otrzymać płyn do mycia podłóg, do ok. 3 litrów wody dodaj ¼ szklanki octu. Jeśli natomiast potrzebujesz płynu do mycia okien, do litra wody dodaj 2 łyżeczki octu.

Naturalne odświeżacze W kuchni i łazience przeszkadzają ci niemiłe zapachy? W lodówce możesz umieścić talerzyk z sodą lub przekrojoną na pół cytrynę. W łazience lub pokoju możesz natomiast postawić pomarańczę nakłutą goździkami lub spryskać meble odświeżaczem przygotowanym w następujący sposób: do wody dodaj kilka kropli ulubionego olejku eterycznego, wlej do spryskiwacza i rozpyl np. na meblach.

REKLAMA to klucz do sukcesu. Tel.416-938-7141 lub e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com


SLS, parabeny i silikony w kosmetykach

Uroda

Myślę, że każdy z Was posiada w swojej łazience kosmetyki, które zawierają substancję SLS. Czy zastanawialiście się kiedyś co to tak naprawdę jest i jaki ma wpływ na naszą skórę? A co z parabenami i silikonami? Mam nadzieję, że po przeczytaniu dzisiejszego artykułu na następnym kosmetycznych zakupach będziecie wiedzieć czego nie powinniście wybierać i na co zwracać uwagę SLS i SLES to tanie detergenty syntetyczne, stosowane od dawna w przemyśle do odtłuszczania i mycia urządzeń oraz pomieszczeń. Możemy je znaleźć w praktycznie każdym szamponie, żelu myjącym, czy płynie do kąpieli. To związki chemiczne powodujące lepsze pienienie się produktu, do którego są dodawane. Powodują przesuszenie skóry, zaburzają wydzielanie łoju i potu, podrażniają skórę, wywołują świąd i wypryski. Przyczyniają się do powstawania plam, guzków zapalnych i cyst ropnych (w tym prosaków). Szczególnie szkodliwie działają na skórę dzieci, niemowląt oraz na skórę w okolicach narządów płciowych. Badania na University Medical College of Georgia, wskazały, że SLS po wniknięciu do organizmu, kumuluje się w tkankach. Badanie pokazało również, że SLS dostając sie do oczu małych dzieci może powodować ich uszkodzenie, a u osób dorosłych rozwój zaćmy.

Jak działa SLS na naszą skórę? Pewnie niejedna z Was zauważyła, że po kąpieli skóra staje się wysuszona, a nawet podrażniona i ściągnięta. Zazwyczaj w takiej sytuacji sięgamy po balsam nawilżający. A tak naprawdę wina leży po stronie SLS, która działa na skórze tak samo jak w roztworze wody i oleju. Zmniejsza napięcie między wodą i tłuszczem, rozszczelnia naturalną hydrolipidową barierą ochronną naskórka. Przez co dochodzi do uciekania wody przez naskórek i utracty jędrności skóry. Dla osób o suchej, wrażliwej skórze, alergików oraz malutkich dzieci może być bardzo szkodliwe. SLS jest szkodliwy dla skóry i włosów. Czyści przez niszczenie warstwy lipidowej skóry i przez to działa wysuszająco,

co przy cerze trądzikowej może powodować nadmierne tłuszczenie sie skóry, która „broni się” wydzielając łój. Otrzymuje się w ten sposób skutek odwrotny do zamierzonego. Oczywiście w kosmetykach jest niewielki procent tych substancji, ale mogą się one kumulować w organizmie osiągając niebezpieczną ilość. Dlatego warto czytać składy kosmetyków i unikać kupowania tych zawierających SLS lub SLES. Największy problem stanowi znalezienie w marketach szamponu lub żelu pod prysznic, bez takowych związków. Warto wtedy zajrzeć do działu dziecięcego. Niektóre firmy zadbały

o to, by nie narażać naszych pociech na kontakt z tymi substancjami, tworząc odpowiednie kosmetyki. My dorośli też możemy z powodzeniem z nich korzystać.

Parabeny Najtańsze konserwanty i dlatego tak lubiane przez producentów kosmetycznych. Mogą podrażniać, uczulać, powodować różne zmiany skórne. Parabeny zatrzymują rozwój bakterii i grzybów w szamponie ale również niszczą pożyteczne bakterie żyjące na skórze. Parabeny są estrogenne, co udowodniono w wielu badaniach. Ta wada konserwantów niekorzystnie wpływa szczególnie na rozwój u chłopców, a także zaburzają spermatogenezę u mężczyzn.

Również potwierdzono w badaniach że związki parabenów odkładają się w komórkach rakowych, same w sobie nie powodują raka ale mogą się przyczyniać do jego rozwoju. Występują różne związki parabenów, należy unikać szamponów z tymi składnikami które kończą się na -paraben, np. methylparaben lub propylparaben.

Silikony Najmniej szkodliwe z tej trójki, ale potrafiące popsuć radość nawet z najpiękniejszych włosów, dlaczego? Już wyjaśniam. Związki silikonowe mają za zadanie wygładzić nasze włosy i dodać im blasku, w tym celu oblepiają włosy ciężkimi związkami które ściśle przylegają do włosów dając złudzenie zdrowych lśniących włosów. Dlaczego złudzenie? Silikony przylegają do włosa wygładzając go ale go nie regenerują. Warstwa tych ciężkich składników blokuje dostęp substancjom odżywczym z odżywek i kuracji, przez co włosy są nieodżywione i z czasem tracą blask i objętość, stają się ciężkie i cała magia silikonowa pryska. Są różne rodzaje silikonów, niektóre lżejsze które są rozpuszczalne w wodzie i łatwo je usunąć z włosów np. takie które w nazwie posiadają PPG lub PEG. Silikony nierozpuszczalne w wodzie ale możliwe do usunięcia szamponem z łagodnym detergentem to dimethiconol lub dimethicone. Silikony najcięższe i najtródniejsze do usunięcia to np. simethicone lub trimethicone i tu są niezbędne silniejsze detergenty takie jak zły niedobry SLS. 2-3 tygodniowe używanie szamponu z SLS usuwa najcięższe silikony. Przy tym wysusza włosy ale to można nadrobić np olejowaniem lub dobrą kuracją. Trzeba tylko pamiętać aby znowu nie używać szamponu z silikonami bo w ten sposób można wpaść w błędne koło.

For Advertising Information Please Call 416-938-7141 or e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com

15


Te pieprzyki mogą być niebezpieczne Zdrowie

Od pieprzyka do czerniaka może być krótka droga. A nowotwór skory naprawdę można skutecznie powstrzymać – pod warunkiem, że chorobę wykryje się odpowiednio wcześniej za pomocą badań endoskopowych. Zanim więc wyjdziesz na słońce, sprawdź swoją skórę!

Słońce świeci cały rok, a nie tylko czenie. Jeżeli jednak nowotwór przedoBo nie każdy z nas jest tak samo naraw wakacje. A świecąc, emituje groź- stanie się w głąb skory właściwej i tkanki żony na czerniaka. Największe szanse na ne dla naszego zdrowia niewidoczne podskórnej, może dawać przerzuty. zachorowanie mają osoby z jasną skórą, promieniowanie ultrafioletowe. Gdy taNajskuteczniejszym sposobem wcze- skłonną do oparzeń słonecznych, które kie promienie padają na skórę, która snego wykrycia nowotworu jest dokład- reagują na promienie słoneczne zaczernie jest odpowiednio chroniona choć- ne oglądanie całego ciała. Także w miej- wienieniem. Kolejną grupą są miłośnicy by kremem z filtrem, przekąpieli słonecznych i solanikają w jej głąb i mogą riów. Ryzyko wzrasta rówuszkodzić DNA i dopronież wtedy, jeśli w młodowadzić do mutacji komórści byliśmy kilkakrotnie pokowych. Na skórze pojaparzeni słonecznie. Szczewia się wówczas alarmugólnie uważać powinny jący rumień, taki jak toosoby z dużą liczba znawarzyszący oparzeniu sło1. 2. 3. mion i takie, w których ronecznemu. Tyle że niekiedzinie były już przypadki dy jego skutkiem bywa choroby. czerniak, nowotwór skóJak wygląda badary. Nawet 800 pacjentów nie? Używając dermoskorocznie umiera z powodu pu – urządzenia oświetlaczerniaka.Chorobę możjącego i powiększającego na jednak wcześnie wyjednocześnie zmianę, le5. 4. kryć za pomocą badań karz stwierdza, które zmiadermoskopowych. Czyli – ny są bezpieczne, a które Warto zgłosić się do dermatologa jeśli pieprzyki mają nieregularne i poszarpane brzegi (Fot.1), mają więcej niż 5 niepokojące. Jeżeli lekarz pieprzyki do kontroli! Choroba pojawia się mm średnicy (Fot. 2), są wypukłe lub ich średnica powiększyła się w ostatnim czasie (Fot. 3), ich kolor jest niejedno- zauważy coś niepokojącenajczęściej na skórze – lity (Fot. 4), mają asymetryczny kształt (Fot. 5). go, zaleci nam wycięcie u pacjentów młodszych zwykle na klat- scach, które teoretycznie nie ogląda- podejrzanego ogniska. Wycięta z margice piersiowej, plecach i dolnych par- ją światła dziennego: w okolicach na- nesem zdrowej skóry zmiana w formie pretiach nóg. U osób starszych na twa- rządów płciowych czy odbytu, a także paratu-próbki jest następnie wysyłana do rzy. Czas działa na niekorzyść chorego. w fałdkach skóry. Takie badanie co naj- badania histopatologicznego, które ma Czerniak, poza czerniakiem guzkowym, mniej raz w roku, a u osób, u których wy- określić charakter zmiany – czy jest ona łaktóry rośnie bardzo szybko, zazwyczaj stępuje jeden z czynników zagrożenia – godna czy złośliwa z określeniem w przyrozwija się w ciągu 6 – 8 miesięcy. Wcze- dwa razy, powinien przeprowadzić lekarz padku czerniaka m.in. jego grubości i głęśnie wykryty daje 90 proc. szans na wyle- specjalista – dermatolog lub onkolog. bokości naciekania.

Średniowieczna mikstura lepsza niż antybiotyk

Jak się okazuje, dawne formuły nie muszą być zawodne. Udowodnili to naukowcy z Nottingham.

1000-letni anglosaski przepis na miksturę, która miała leczyć infekcje oczu, okazał się zabójczy dla bakterii Staphylococcus aureus (MRSA), odpornych na metycylinę. Christina Lee, specjalistka od Wikingów na Uniwersytecie Nottingham, podjęła się wyprodukowania naparu, którego recepta pochodziła z IX-wiecznej księgi medycznej. Była to mieszanina wina, ce-

16

buli i czosnku oraz krowiej żółci, które dziewięć dni spędziły w miedzianym kociołku. Żaden ze składników osobno nie ma właściwości tak silnie bakteriobójczych, by radził sobie z MRSA. Razem okazały się zabójcze dla tych wyjątkowo opornych bakterii. Tylko jedna na tysiąc komórek bakteryjnych ostatecznie przeżyła spotkanie ze średniowiecznym napojem.

- Wyniki bardzo nas zaskoczyły - mówi Lee. Napar nie zabijał MRSA bezpośrednio, a tylko zaburzał komunikację między poszczególnymi bakteriami, zapobiegając niszczeniu przez nie tkanek i powodując ich obumieranie. Naukowcy sądzą, że może to stać się jedną z możliwych strategii kuracji antybakteryjnej, która dotąd nie była stosowana.

REKLAMA to klucz do sukcesu. Tel.416-938-7141 lub e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com


Mata do akupresury

Zdrowie

Ta terapeutyczna mata z kolcami, pod wpływem ciężaru ciała, wywiera nacisk na określone miejsca stopy. Powoduje to stymulowanie określonych receptorów na stopie, które wpływają na poszczególne narządy naszego ciała powodując lepsze ukrwienie, a w rezultacie lepsze ich funkcjonowanie.

Szereg przeprowadzonych badań i opinii wskazuje, że mata terapeutyczna do masażu stóp przynosi wiele korzyści dla naszego organizmu. Poprawia funkcjonowania narządów wewnętrznych – poprzez stymulowanie określonych receptorów; polepsza ogólne samopoczucie, daje poczucie relaksu w chwilach przemęczenia organizmu. Zwiększa się również energia wewnętrzna oraz wzrastają siły życiowe organizmu. Mata do akupresury stóp polecana jest szczególnie osobom, które mają problemy z utrzymaniem odpowiedniej temperatury stóp (zimne stopy). Mata sprawia, że bez specjalnego wysiłku, godzinnych ćwiczeń czy dłu-

gich wędrówek pieszych można zadbać o dobrą kondycję nóg, aby stały się znów silniejsze i zdrowsze. Wystarczy poświęcić na chodzenie po niej 5-7 minut dziennie, aby zapewnić stopom bardzo potrzebne fizyczne odciążenie. Powoduje polepszenie krążenia krwi w stopach, rozluźnienie mięśni i ogólną poprawę funkcji życiowych całego organizmu. Dzieje się tak dlatego, ponieważ nasze stopy posiadają określone miejsca tzw. punkty refleksyjne, które przyporządkowane są określonym organom ludzkiego ciała. Jeśli jakiś organ zaczyna źle funkcjonować to odzwierciedleniem tego jest pojawiający się ból lub obrzęk na sto-

pach. Masaż odpowiednich stref refleksyjnych może pomóc polepszyć funkcjonowanie wewnętrznych organów oraz wzmocnić stan naszego zdrowia. Mata terapeutyczna polecana jest również osobom długo i ciężko pracującym przy biurkach, pracownikom umysłowym czy internautom, ponieważ przynosi ulgę, pozwala się odprężyć, poprawić samopoczucie czy koncentrację. Przeprowadzenie masażu możliwe jest również podczas porannej toalety (mycia, golenia). Pierwsze użycie maty może być nieprzyjemne, ponieważ ucisk kolców powoduje ból. Należy wtedy odczekać chwilę, ból zwykle mija po paru minutach.

Sprzedaż wysyłkowa mat terapeutycznych:

tel. 647-951-0658

Biostymulatory „PIOKAL”

Rezultaty uzyskiwane dzięki biostymulatorom „PIOKAL” wzbudziły zaskoczenie i wywołują coraz większe zainteresowanie w świecie nauki. Ta prosta w zastosowaniu i tania metoda wykazuje niespotykaną dotąd skuteczność w przypadku ponad 80% chorób. Stosowanie wkładek wstrzymuje procesy przedwczesnego starzenia się organizmu i uruchamia jego biologiczną odnowę. Powoduje też szybki powrót energii u osób nadmiernie i ustawicznie zmęczonych. Zacytujemy słowa twórcy, prof. Piotrowicza: „Moja metoda, usprawniając komunikacje komórkowe, doprowadza do samooczyszczenia organizmu z nadmiernej ilości toksyn i złogów. Poprawia to w znacznym stopniu krążenie krwi, a funkcjonowanie każdego z narządów zależy właśnie od jego prawidłowego ukrwienia oraz dotlenienia. Należy pamiętać, że w 2000 roku za podstawy teorii informacji komórkowych trzem naukowcom przyznano nagrodę Nobla, jednak w praktyce do dziś nie zrobiono nic w tym kierunku. Jestem jak dotąd pierwszym na świecie twórcą i producentem biostymulatorów, których działanie oparte jest na tej metodzie, którą zresztą sam opracowałem już w 1994 roku.” Ta rewelacyjnie prosta, ale także rewelacyjnie skuteczna metoda polega na wytworzeniu efektu dodatniego sprzężenia zwrotnego energii i sygnałów nerwowych emitowanych z zakończeń nerwów czuciowych stóp. Jednostronne zamknię-

cie sygnałów biostymulatorami „PIOKAL” powoduje, że ekranowane sygnały trafiają do kanałów transmisji informacji narządów zdrowych i swobodnie przez nie przenikają. W przypadku napotkania na drodze oporów w przepływach informacji w kanałach transmisyjnych narządów chorych, ekranowane impulsy napotykając opór, w sposób postępujący udrażniają zablokowane kanały. Systematyczne udrażnianie wzmacnia przepływy impulsów niosących informację, głównie do mózgu. Mózg otrzymując intensywniejsze sygnały o zaistniałych zakłóceniach coraz intensywniej uruchamia awaryjne procesy samonaprawcze i efektywnie wyzwala wszelkie systemy samoobronne organizmu. W wyniku działania biostymulatorów, następuje wzmocnienie regulacji przemiany materii i dostarczenie większej ilości tlenu, co przyśpiesza spalanie składników odżywczych i prawidłowe wydalanie substancji toksycznych. Usprawnia to

pracę chemoreceptorów, eliminuje wodne rodniki, optymalizuje przepuszczalność błon biologicznych dla niezbędnych komórkom składników oraz wymusza szybszy obieg płynów ustrojowych - krwi i limfy. Tak wyregulowany organizm nie żąda niczego w nadmiarze, efektywnie wykorzystuje małe ilości składników pokarmowych, a podczas leczenia - leków. W książce prof. Piotrowicza „Leczenie przepływem informacji” zamieszczone są relacje osób noszących wkładki „PIOKAL” oraz opinie różnych osobistości światka lekarskiego i naukowego. Wszystkich zainteresowanych tą tanią i skuteczną metodą informujemy, że biostymulatory PIOKAL wraz z dwudziestostronicowym opisem oraz instrukcją stosowania zamówić można w Ontario.

Sprzedaż wysyłkowa biostymulatorów „Piokal

tel. 647-951-0658

For Advertising Information Please Call 416-938-7141 or e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com

17


18

REKLAMA to klucz do sukcesu. Tel.416-938-7141 lub e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com


For Advertising Information Please Call 416-938-7141 or e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com

19





Masz taką plombę? Zobacz, co cię czeka

Zdrowie

Trudno oszacować, ilu Polaków ma plomby amalgamatowe (wypełnienia rtęciowe starej generacji). Takie plomby wycofano z gabinetów stomatologicznych dopiero kilka lat temu, kiedy okazało się, że są one przyczyną wielu chorób – np. Parkinsona czy Alzheimera. Trudno ci uwierzyć, że plomba może wywołać poważne dolegliwości czy wpłynąć na odporność? Poznaj historię Jameeli Jamil, 29-latki, która trafiła do szpitala z powodu zatrucia rtęcią. Jameela Jamil ma olśniewający uśmiech, którego może pozazdrościć jej wiele modelek czy prezenterek telewizyjnych. Niestety został on okupiony wieloletnim cierpieniem. Nie jest tu mowa o dolegliwościach związanych z nosze-

niem aparatu ortodontycznego. Dziewczyna jest przekonana, że to plomby zadawały jej ból i naraziły na wiele chorób. – Odkąd skończyłam 21 lat, budziłam się codziennie ze spuchniętymi oczami, obrzękiem twarzy i uczuciem, które zwykle towarzyszy kacowi. Moja głowa była ciężka, a ja czułam się wyczerpana. Czasami mdlałam. Zdarzały się dni, kiedy mój pracodawca wysyłał mnie do domu, bo tak źle się czu-

łam i wyglądałam – opowiada poszkodowana dziewczyna. Po kilku miesiącach udała się do prywatnego lekarza, który skierował ją do szpitala z podejrzeniem poważnej choroby autoimmunologicznej, jaką jest toczeń. Okazało się jednak, że Jameela miała w organizmie bardzo wysokie stężenie rtęci. Nie spowodowały tego diety ani nadmierne spożywanie ryb z wysokim stężeniem rtęci. Zalecono jej usunięcie wszystkich plomb amalgamatowych, i to pomogło! Niestety wysokie stężenie rtęci może utrzymywać się w jej organizmie jeszcze przez kilka lat. Jameela skonsultowała się z dietetykiem, który zalecił jej picie koktajli z gliny i alg. Taka mikstura ma jej pomóc usunąć pozostałości rtęci z organizmu. Ten typ plomb był używany przez ponad 150 lat. W samej Wielkiej Brytanii wykonywano każdego roku 12 milionów wypełnień plombami amalgamatowymi. Popularność zawdzięczały niezwykłej trwałości materiału – mieszaniny metali, srebra, cyny i miedzi. Doktor Prem Mahendra, hematolog ze Szpitala Królowej Elżbiety, zauważa, że wysokie stężenie rtęci może wywoływać zapalenie oskrzeli, płuc i niekorzystnie wpływać na układ nerwowy, powodując drżenia mięśni. Długotrwałe narażenie na wysokie stężenie rtęci może też upośledzić pracę nerek. Obok depresji, bezsenności, alergii i chorób autoimmunologicznych, plomby amalgamatowe mogą także mieć właściwości kancerogenne, upośledzać układ rozrodczy i wpływać na rozwój płodu. Toksyczne działanie plomb amalgamatowych potwierdziła w 2008 roku Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA). W niektórych krajach (w Japonii i Szwecji) zakazano amalgamatów już w latach 70. Jak wygląda to w Polsce? Trudno stwierdzić, ilu Polaków ma takie szkodliwe wypełnienia. Szacuje się, że przeciętnie człowiek ma około 7 plomb w ciągu całego życia. U osób starszych połowa może być plombami rtęciowymi!

For Advertising Information Please Call 416-938-7141 or e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com

23


Metale ciężkie w kaszkach dla dzieci Zdrowie

Jakiś czas temu w szwedzkich mediach pojawiła się informacja, że w produktach Nestle, Semper, Hipp oraz EnaGo odnotowano wysoką zawartość ołowiu, arszeniku i kadmu. Szokujące badania przedstawiła Szwedzka Komisja Badawcza Testfakta, po przebadaniu 14 rodzajów kaszek dla dzieci. Już dwa lata temu tamtejsi badacze ostrzegali przed zbyt wysoką zawartością metali ciężkich w gotowych kaszach dla dzieci. Niestety, zgodnie z ich najnowszymi doniesieniami, zawartość ta nadal jest bardzo niepokojąca. Według przywołanych badań, wystarczą jedynie trzy porcje dziennie jednego z tych gotowych produktów, aby zakłócić rozwój mózgu dziecka. W konsekwencji, może się to wiązać również z obniżeniem poziomu IQ. Krajowa Agencja Żywności (Szwecji – Livsmedelsverket ) próbowała uspokoić rodziców twierdząc, że poziom ołowiu, arszeniku i kadmu nie jest na tyle wysoki, aby niósł ze sobą jakiekolwiek ryzyko. Stwierdzono, że ryzyko istniałoby jedynie w sytuacji spożywania tych produktów przez resztę życia, a nie tylko przez okres dzieciństwa. Jednocześnie Agencja zapowiedziała

przeprowadzenie własnych badań dotyczących tej sprawy. Jednak, jak stwierdził wypowiadający się w tej sprawie prof. Lars Barregård, dyrektor w Szpitalu Uniwersyteckim w Getynburgu (Sahlgrenska University Hospital ) : „Niektóre z wymienionych produktów zawierają zdecydowanie zbyt wysoki poziom [metali ciężkich]”. Niestety, nie tylko metale ciężkie możemy znaleźć w produktach dla dzieci. Przypomnijmy, że w 2012 roku pewna mama – Linn Kvick ze Szwecji – przygotowując posiłek dla swojego dziecka, znalazła w opakowaniu przecieru owocowego Nestle trzy zasuszone, małe szczury. Zarząd Nestle zarządził w tej sprawie śledztwo. W 2013 r. podobna sytuacja miała miejsce w Polsce – tu jednak całe zamieszanie najprawdopodobniej jest wywołane wyłącznie obawami zaniepokojonych rodziców, ponieważ po przeprowadzeniu

badań Sanepid stwierdził, że obiekt znaleziony w kaszce nie jest pochodzenia zwierzęcego. Trwają badania, które mają wyjaśnić, czy jest to wyłącznie zbrylony produkt. Te niepokojące historie przywodzą na myśl również nie tak dawną sytuację w Niemczech, gdzie eksperci z Drezdeńskiego Uniwersytetu Technicznego (Dresden Technical University) wykryli ponad 250 substancji chemicznych w kartonowych opakowaniach słodyczy, ciastek, ryżu oraz płatków owsianych. Wśród tych wszystkich substancji – rakotwórcze oleje mineralne, których zawartość była tak duża, że – jak stwierdzono – opakowania w ogóle nie powinny trafić na półki. Siłą rzeczy, nasuwa się refleksja – czy dla zdrowia swojego i swoich najbliższych nie lepiej zastanowić się nad powrotem do przyrządzania domowych posiłków, ze świeżych i sprawdzonych produktów?

Żródło: faktydlazdrowia.pl

Uwaga na przetwory ryżowe!

Brytyjscy eksperci alarmują: popularne produkty śniadaniowe na bazie ryżu mogą zawierać szkodliwe ilości arsenu. Ryzyko zdrowotne dotyczy szczególnie dzieci poniżej trzeciego roku życia. Sytuacja jest niepokojąca, tym bardziej że ryż to nie jedyne źródło arsenu w naszym pożywieniu. Ponad połowa popularnych produktów ryżowych dostępnych w Wielkiej Brytanii zawiera arsen w ilości przekraczającej limity proponowane przez Unię Europejską. Tak wynika z badania przeprowadzonego przez naukowców z Instytutu Globalnego Bezpieczeństwa Żywności na Królewskim Uniwersytecie w Belfaście (Queen’s University Belfast). Naukowcy wzięli pod lupę 81 produktów znanych marek, obecnych również na rynku polskim, takich jak Kellogg’s, Heinz czy Sonko. Aż 58 proc. przebadanych przetworów ryżowych naruszało unijne rekomendacje dotyczące zawartości arsenu. Niestety nie oznacza to, że zostaną one szybko wycofane ze sprzedaży. Limity zaproponowane przez Unię Europejską mają bowiem zacząć obowiązywać dopiero latem przyszłego roku. Jednak nawet one nie zagwarantują nam

24

bezpieczeństwa. – Maksymalna dopuszczalna zawartość arsenu w produktach przeznaczonych dla dzieci ma wynieść 100 ppb. Według mojej oceny to co najmniej o połowę za dużo – stwierdził prof. Andrew Meharg, jeden z autorów badania, w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika „Daily Mail”. Tymczasem analiza przeprowadzona na Queen’s University wykazała, że zawartość arsenu w chrupkach ryżowych marki Kallo Foods wyniosła aż 323 ppb. Również w innych produktach ryżowych zawartość arsenu była znacznie wyższa od proponowanych norm unijnych.

Wywołuje raka, prowadzi do cukrzycy Arsen to pierwiastek chemiczny z grupy azotowców. Występuje w skorupie ziemskiej i w połączeniu z innymi

pierwiastkami tworzy ponad 200 minerałów. W XVIII i XIX w. był powszechnie stosowany w farmakologii, jednak znacznie lepiej dał się poznać jako trucizna w postaci tritlenku diarsenu, czyli „popularnego” arszeniku. Arsen bowiem, choć w niewielkich ilościach może działać stymulująco na organizm, to w większych stężeniach jest toksyczny. Ostre zatrucia związkami arsenu zdarzają się co prawda rzadko, jednak istnieje ryzyko zatruć przewlekłych, związanych z długotrwałą ekspozycją na związki tego pierwiastka. – Nadmierne stężenie arsenu w organizmie może przyczyniać się do rozwoju nowotworów, m.in. wątroby, płuc i skóry. Wśród innych zagrożeń zdrowotnych związanych ze zwiększonym pobraniem arsenu przez organizm, np. z wodą pitną, wymienia się podwyższone ciśnienie tętnicze, rozwój chorób wieńcowych, cu-

REKLAMA to klucz do sukcesu. Tel.416-938-7141 lub e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com


krzycy, powstawanie zmian skórnych, a w przypadku zatrucia drogą inhalacyjną uszkodzenie układu nerwowego i oddechowego – mówi prof. Andrzej Sapota, kierownik Zakładu Toksykologii na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi.

Trucizna w ryżu, rybie i kurczaku Problem obecności arsenu w żywności podnoszony jest od wielu lat. Ma on związek m.in. z działalnością przemysłową człowieka. Arsen do środowiska trafia m.in. wskutek spalania węgla brunatnego i kamiennego, nawożenia gleb, a także jako produkt uboczny przemysłu hutniczego i metalurgicznego. Pierwiastek ten łatwo przenika do wody, a wraz z nią do produktów spożywczych. Szczególnie do ryżu i jego przetworów. Powód jest prosty. Największym producentem tego zboża są Chiny i inne kraje Azji Południowo-Wschodniej. Chiny odpowiadają także za 50 proc. światowej produkcji arsenu. W położonym niedaleko Państwa Środka Bangladeszu zanieczyszczenie wody pitnej arsenem jest tak duże, że zatrucia tym pierwiastkiem mają charakter masowy. Niestety arsen można znaleźć nie tylko w ryżu i jego przetworach, ale również innych produktach spożywczych. – Wysokie stężenia arsenu stwierdzono również w rybach i ostatnio coraz chętniej spożywanych owocach morza. Źródłem arsenu w produktach spożywczych mogą być też środki ochrony roślin zawierające arsen. Ponadto śladowe ilości arsenu może zawierać żywność produkowana w obszarach działalności hut miedzi – zwraca uwagę dr Sebastian Rojek z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Medicum UJ. Na tym jednak nie koniec. W zeszłym roku naukowcy z Johns Hopkins Center for a Livable Future, interdyscyplinarnej jednostki badawczej na uniwersytecie Johns Hopkins w Baltimore, opublikowali badanie, z którego wynika, że nieorganicznym arsenem skażone są niemal wszystkie kurczaki dostępne w handlu w Stanach Zjednoczonych. W tym przypadku źródłem skażenia są leki na bazie arsenu dodawane do paszy w celu przyspieszenia wzrostu drobiu. Jak wynika z opublikowanego w 2009 r. raportu panelu CONTAM (jednostka Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności, zajmująca się zanieczyszczeniami żywności), dotyczącego 19 krajów Starego Kontynentu, w tym Polski, normy zawartości arsenu w żywności obowiązujące na mocy wytycznych WHO są zbyt wysokie i nie przystają do aktualnych danych na temat szkodliwości tego pierwiastka. Według cytowanych w dokumencie badań arsen nawet w niższych ilościach, niż te wyznaczone jako graniczne przez WHO, przyczynia się do rozwoju nowotworów płuc, pęcherza moczowego oraz

skóry, chorób układu naczyniowo-sercowego i innych dolegliwości zdrowotnych. Raport CONTAM wskazuje również na inny problem: w 98 proc. danych na temat przypadków wystąpienia nadmiernej ilości arsenu w produktach spożywczych brakuje rozróżnienia na arsen organiczny i nieorganiczny. A ten ostatni wykazuje znacznie większą toksyczność i wyma-

ga stosowania odrębnych limitów. Ryzyko zdrowotne dotyczy szczególnie dzieci poniżej trzeciego roku życia. Są one narażone nawet na trzykrotnie większą ekspozycję na nieorganiczny arsen niż dorośli. Żywność, która trafia na rynek polski, badana jest przez Państwową Inspekcję Sanitarną pod kątem zanieczyszczeń chemicznych. Analizowane próbki środków spożywczych muszą spełniać wymagania określone w rozporządzeniu Ko-

Zdrowie misji Europejskiej (WE) nr 1881/2006 z dnia 19 grudnia 2006 r., ustalającym najwyższe dopuszczalne poziomy niektórych zanieczyszczeń w środkach spożywczych. – W przypadku gdy nie ustanowiono najwyższych dopuszczalnych poziomów zanieczyszczeń chemicznych dla danej żywności, np. metalami szkodliwymi dla zdrowia, w tym arsenem, stwierdzenie wysokich zawartości tych zanieczyszczeń w badanym środku spożywczym wymaga przeprowadzenia oceny ryzyka przez ekspertów z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny – wyjaśnia Zbigniew Solarz, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łodzi. Informacje dotyczące żywności niebezpiecznej, np. z uwagi na wysoką zawartość arsenu, przekazywane są w ramach systemu RASFF (System Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności i Paszach). Problem w tym, że wobec braku odpowiednich limitów na rynek trafia żywność, która nie zaalarmuje służb państwowych, choć ze względu na wysoką zawartość arsenu może stanowić ryzyko dla naszego zdrowia – jeśli nie bezpośrednie, to z pewnością długofalowe. Źródło: kobieta.onet.pl

Jak usunąć metale ciężkie z organizmu?

Metale ciężkie, kumulujące się w ludzkim organizmie, najczęściej pochodzą z produktów roślinnych i zwierzęcych obecnych w diecie. Pochodzą one również z powietrza, wody, spalin, dymu tytoniowego, produktów czyszczących stosowanych w gospodarstwach domowych. Izotopy metali ciężkich osadzają się w narządach wewnętrznych, co może być przyczyną wielu chorób (m.in. chorób układu krążenia, układu nerwowego, nerek, nowotworów, zatruć ostrych i przewlekłych). Jak w sposób naturalny usunąć metale ciężkie z organizmu? Wystarczy odpowiednio skomponować dietę. Oto produkty, które powinna uwzględniać.

Pektyna Pektyna jest adsorbowana na powierzchni soli meta-

li ciężkich. Znajduje się ona w warzywach, owocach (w tym jagodowch). Dodatkowo buraki zawierają dodatkowo flawonoidy, które zamieniają metale ciężkie w obojętne związki. Zaś ziemniaki zawierające skrobię, gotowane w mundurkach, absorbują toksyny z organizmu, usuwając je z organizmu w sposób naturalny. Metale ciężkie z organizmu usuwają również marchew, dynie, bakłażany, rzodkiewki i pomidory.

For Advertising Information Please Call 416-938-7141 or e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com

25


Zdrowie Herbatka z rumianku, nagietka, rokitnika, dzikiej róży Zioła te chronia komórki przed wnikaniem metali ciężkich i wspomagają ich wydalanie. Olej z dzikiej róży i rokitnika jest bardzo przydatny w przypadku zatrucia metalami ciężkimi.

Jabłka, cytrusy, pigwa, gruszki, morele, winogrona Produkty te wspomagają wydalanie substancji toksycznych z organizmu. Jagody jarzębiny, żurawina, maliny, borówki, żurawina wiążą metale ciężkie w nierozpuszczalne w wodzie i tłuszczu związki, co ułatwia ich usuwanie z organizmu. Spożywanie surowych owoców pomaga oczyścić organizm z nagromadzonych toksyn, ale można też użyć niskosłodzonych marmolad domowej roboty.

Szczaw, szpinak, sałata Warzywa te pomagają pozbyć się promieniotwórczych izotopów cezu (pierwiastek ten gromadzi się przede wszystkim w mięśniach i kościach).

Jałowiec, nasiona sezamu i łopian, korzeń trawy cytrynowej Rośliny te zawierają substancje czynne, które neutralizują radionuklidy. Przy stałej ekspozycji na izotopy promieniotwórczych metali zaleca się również przyjmowanie do 40 kropli nalewki z aralii, różeńca górskiego, szczodraka krokoszowatego, żeń-szenia.

Kolendra Picie herbatki wykonanej z kolendry siewnej usuwa z organizmu rtęć w ciągu dwóch miesięcy. Wystarczy cztery łyżki posiekanej kolendry zaparzyć w litrze

wrzącej wody w niemetalowym pojemniku i wypić napar po 20 minutach.

Owies Także wywar z owsa oczyszcza ciało z soli metali ciężkich. Wystarczy zalać szklankę owsa dwoma litrami wody i ugotować je na małym ogniu przez 40 minut. Tak przygotowany napój należy pić po pół szklanki cztery razy dziennie, dzięki czemu organizm oczyści się naturalnie - również z kadmu, który znajduje się w dymie tytoniowym.

Profilaktyka Pamiętaj, że ciało jest w stanie, bez zewnętrznej interwencji usunąć zgromadzone osady i toksyny. Jednak praca i życie w warunkach szkodliwych dla zdrowia lub niezdrowy styl życia, wpływa na nadmierne gromadzenie toksycznych substancji, które powodują różne rodzaje chorób. Należy więc przede wszystkim zadbać o profilaktykę - uważać zwłaszcza na jakość i pochodzenie spożywanej żywności, a w razie potrzeby zwrócić się do lekarzy z prośbą o przepisanie leków, które pomogą oczyścić organizm z metali ciężkich.

Pijesz wodę z baniaka?

Coraz popularniejszym zwyczajem firm, urzędów, a nawet sklepów jest częstowanie swoich gości, klientów czy też pracowników wodą z dystrybutora. Ale czy woda zamknięta w plastikowym baniaku jest zdrowa? Woda z dystrybutorów może być niezdrowa. Mimo że na rynku jest wielu dostawców popularnych baniaków, nigdy nie wiemy, skąd pochodzi woda, którą właśnie pijemy.

Jakość i cena nie idą w parze Kiedy producenci korzystają ze źródeł bez atestów i nie dbają o właściwy sposób uzdatniania wody, może się to skończyć zatruciem pokarmowym. O jakości wody decydują dwa wskaźniki – mikrobiologiczne oraz fizykochemiczne. Każdy producent musi poddać wodę badaniom na obecność tych wskaźników. Jednak to nadal nie wszystko. Następnym krokiem jest filtrowanie wody. Niektóre firmy oszczędzają na filtrach i ignorują fakt, że niektó-

26

re zanieczyszczenia powoduje sama natura. Woda podczas obiegu w przyrodzie napotyka skały, minerały czy za-

nieczyszczenia organiczne. Zmieniają one chemiczne i fizyczne właściwości wody.

Bakterie w środowisku wodnym Wodę pitną najczęściej skażają bakterie grupy coli (paciorkowce kałowe), escherichia coli (pałeczka okrężnicy) i legionella pneumophilia (legionella). Te ostatnie są najczęstsze w dystrybutorach wody. Rozwijają się one w środowisku wodnym, a optymalna temperatura potrzebna im do życia i rozwoju wynosi około 25 °C. Typowe baniaki z wodą oferują wodę zimną i ciepłą. Kraniki, które podgrzewają wodę, są więc idealnym miejscem

REKLAMA to klucz do sukcesu. Tel.416-938-7141 lub e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com


rozwoju bakterii. Legionella rozwija się w instalacjach, końcówkach rurociągów, w których stoi ciepła woda. Te miejsca są zwykle pokryte osadami związków żelaza lub wapnia, które są pożywką do bakterii. Nie musimy martwić się o te bakterie, jeśli mamy pewność, że baniaki są odpowiednio czyszczone. Legionella może wywołać bóle mięśni i wysokie gorączki. Chorym towarzyszom także biegunki, bóle głowy, kaszel i trudności w oddychaniu. Pierwsze objawy można zaobserwować po około 10 dniach od zakażenia. Najczęstszą konsekwencją zakażenia tą bakterią jest postać płucna choroby. Ponadto butle z wodą mogą być także zanieczyszczone grzybami, wirusami i pierwotniakami. Powodują one biegunkę infekcyjną.

Rzadkie czyszczenia Mdłości, wymioty, biegunki czy po prostu metaliczny smak wody mogą być spowodowane zbyt rzadkim czyszczeniem dystrybutorów. Wydaje się nam, że to butle z wodą przenoszą ewentualne bakterie. Okazuje się, że możemy je znaleźć właśnie w dystrybutorach. Rzadkie i niewłaściwe czyszczenie dystrybutorów powoduje, że na ich ściankach i kranikach zbiera się osad, który może być pożywką dla bakterii. Powinny być one czyszczone odpowiednimi preparatami, które zawierając kwasy niszczące grzyby i glony. Warto wiedzieć, że butle z wodą powinny być wymieniane regularnie. Niekiedy, przy małym spożyciu wody, butle stoją w dystrybutorach nawet kilka miesięcy. Po takim czasie woda jest niezdatna do picia. Butla powinna

Zdrowie być opróżniona maksymalnie trzy doby po otwarciu.

Plastik szkodzi Należy pamiętać, że może być szkodliwy także sam materiał, z którego wykonane są butle. PET, czyli politereftalan etylenu, w niektórych przypadkach (zwykle pod wpływem ciepła) może wydzielać substancje, które niekorzystnie wpływają na nasze hormony. Lekarze z Harvard School of Public Health stwierdzili, że są one szczególnie niebezpieczne dla panów. Mężczyźni narażeni na długotrwałe działanie tej substancji mieli problemy z prostatą.

Bierzesz leki? Wystrzegaj się tych połączeń

Podczas choroby bierzesz leki na przeziębienie zawierające paracetamol, a potem zjadasz dwa ząbki czosnku. Okazuje się, że połączenie to może ci zaszkodzić. Lepiej także pewnych leków nie popijać sokiem z grejpfruta. Dlaczego? Sprawdź jakich połączeń lepiej unikać. Czosnek i paracetamol

Kawa i leki na przeziębienie

Czosnek pomaga w leczeniu przeziębienia, ma działanie bakteriobójcze i przeciwgrzybiczne. Pomaga w okresie obniżonej odporności czy kiedy łapie nas przeziębienie. Jeśli w tym czasie przyjmujesz także leki, warto zwrócić uwagę na ich skład. Jeżeli leki zawierają paracetamol (wiele tabletek na przeziębienie ma go w swoim składzie) lepiej nie łączyć ich z czosnkiem. Dlaczego? Wchodzi on w reakcję z paracetamolem i taka mieszanka może uszkadzać wątrobę. Czosnek zmniejsza krzepliwość krwi, dlatego lepiej także nie łączyć go z lekami przeciwzakrzepowymi.

Jeżeli bierzesz leki na przeziębienie czy przeciwbólowe lepiej nie popijaj ich kawą lub tzw. energetykami. Wiele z tych leków zawierają kofeinę. Taka dawka może przyczynić się do pobudzenia ośrodkowego układu nerwowego. Jeśli popijesz leki kawą nie bądź zaskoczony, że twoje serce będzie łomotać, głowa boleć i będziesz się czuł rozdrażniony.

Lukrecja i środki antykoncepcyjne Lukrecja jest składnikiem słodyczy, a także syropów. Warto wiedzieć, że lukrecja zawiera fitoestrogeny, które mogą wpływać na leki antykoncepcyjne nasilając ich działanie. W efekcie można odczuwać ból głowy, ból piersi, nudności

Na co uważać przy antydepresantach?

Cytrusy i antybiotyki Bierzesz antybiotyki? Nie popijaj ich sokiem grejpfrutowym, a także innymi sokami cytrusowymi. Zawierają one bowiem składnik o nazwie narigina, który blokuje działanie enzymów trawiennych. W efekcie działanie antybiotyków może być o wiele intensywniejsze, co może być niebezpieczne dla organizmu.

tów zawierających te mikroelementy lepiej nie popijać herbatą. Tak samo jak kawa zmniejsza ona wchłanianie tych składników.

Herbata i suplementy minerałowe Jeżeli masz za niski poziom żelaza, a także magnezu i wapnia, suplemen-

Osoby, które przyjmują antydepresanty powinny zwracać uwagę na to co jedzą. Tyrmiana, która zawarta jest m.in. w serach, czerwonym mięsie i śledziach w połączeniu z antydepresantami z grupy inhibitorów MAO może doprowadzić do wzrostu ciśnienia. Tyramina znajduje się także w czekoladzie. I choć czekolada jest uważana za naturalny antydepresant, osoby, które biorą leki antydeprestyjne nie powinny się nią przejadać.

For Advertising Information Please Call 416-938-7141 or e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com

27




30

REKLAMA to klucz do sukcesu. Tel.416-938-7141 lub e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com



32

REKLAMA to klucz do sukcesu. Tel.416-938-7141 lub e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com


Wódka Wyborowa – krótki przewodnik

Pablo Picasso w latach 30. XX w. powiedział, że trzy najbardziej zadziwiające odkrycia XX wieku to: blues w Ameryce, kubizm we Francji i wódka w Polsce... Wielki Hiszpan pomylił się w przypadku wódki o sześć wieków trunek, o smaku zbliżonym do znanego nam obecnie, powstał na ziemiach polskich w XIV wieku. Potwierdza to Desmond Begg, autor wydanego w Wielkiej Brytanii i Niemczech poradnika „Wódka podręcznik konesera”. Wódka to był wynalazek w kontekście ówczesnej wiedzy stanowiła dużą innowację. Znane już od starożytności alkohole: wina, piwo, miód, były otrzymywane poprzez fermentację, w trakcie której drożdże zamieniały w alkohol cukier zawarty w soku winnym czy miodzie. Wódka zaś powstaje dzięki destylacji, czyli skraplaniu. Wódka Wyborowa nawiązuje do bogatych wielkopolskich tradycji gorzelniczych, sięgających XVI wieku. Jednak korzenie spółki Wyborowa SA sięgają 1823 r., kiedy Hartwig Kantorowicz wybudował w Poznaniu jedną z najnowocześniejszych destylarni w Polsce. W tym samym roku polska gazeta „Izys Polska czyli Dziennik Umiejętności, Wynalazków, Kunsztów i Rękodzieł” zaoferowała wysoką nagrodę dla osoby, która wytworzy wódkę o smaku na tyle delikatnym, aby pić ją czystą. Kiedy Kantorowicz zaprezentował swoją wódkę, jury okrzyknęło ją: „Wyborowa!” i uznało za najlepszą w Polsce. Firma Kantorowiczów, mimo wielu przeszkód historycznych, działała przez cały okres międzywojenny, produkując swoje cieszące się renomą i świetnie sprzedające się produkty.

Światową popularność Wyborowa zdobyła już w latach 20. i 30. XX wieku. W 1927 r. stała się pierwszą na świecie zarejestrowaną marką wódki i jednocześnie pierwszą marką wódki eksportowanej poza granice kraju produkcji. Amerykanie mogli jej spróbować i docenić przed okresem prohibicji. W latach 60. Wyborową serwowano na wielkich przyjęciach Paryża, Berlina, Nowego Jorku. W Rzymie powstał bar przy Piazza Navona, w którym Wyborową pito w specjalnych kieliszkach Rinaldi w kształcie menzurki. Przed podaniem mrożono je w naczyniu z kruszonym lodem. Butelki ze sloganem: „Autentyczna wódka z Polski” podano w 1976 r. podczas inauguracyjnego lotu Concordem. Wyborowa była drinkiem serwowanym na przyjęciu z okazji rozdania Oscarów w 2004 i 2005 r. W listopadzie 2005 r. Wyborowa była obecna na rozdaniu nagród MTV w Lizbonie. Wódka Wyborowa jest eksportowana do ponad 80 krajów i należy do grona wciąż nielicznych polskich marek znanych na całym świecie. To największa marka wódki w Szwajcarii i we Włoszech, ma także bardzo silną pozycję w segmencie wódek premium w Meksyku, gdzie trafia ok. 20% jej produkcji. Cieszy się najwyższą dynamiką wzrostu we Francji oraz w Wielkiej Brytanii, a od wprowadzenia Wyborowej na rynek azjatycki w 2004 r. także w Chinach.

Wódka Wyborowa jest produkowana wyłącznie w Polsce, co gwarantuje jej niepowtarzalny, charakterystyczny smak, niezależnie od kraju sprzedaży. To restrykcyjne podejście do procesu produkcji odróżnia Wyborową od wielu innych marek dostępnych na światowym rynku, których producenci decydują się na wytwarzanie wódki pod jedną marką w różnych regionach świata. Wyborowa obecnie produkowana jest w 100 proc. z żyta, przy wykorzystaniu trzystopniowego procesu destylacji, który nadaje jej charakterystyczny słodki smak i kremową konsystencję. Wódka Wyborowa jest doceniana także przez profesjonalistów z branży i koneserów ów trunek jest zdobywcą ponad 30 nagród, w tym 23 złotych medali i laureatem wielu prestiżowych konkursów i wyróżnień w skali międzynarodowej. Produkowana od 1927 roku Wyborowa była pierwszą wódką eksportowaną do Kanady ponad 30 lat temu przez Petera Mielżyńskiego – założyciela firmy PMA Canada Ltd. Kilka tygodni temu na kanadyjskim rynku pojawiła się Wyborowa w nowym wizerunku. Chroniony prawnie znak „Wybo” stał się nowym logo tej marki. Koneserów tego wybornego trunku odsyłam na strony internetowe: www.wybo.com lub www.facebook. com/WyborowaWodkaCanada

ze spirytusem, zalać przyprawy. Gąsiorek szczelnie zakorkować i odstawić w ciepłe miejsce na 2 tygodnie. Codziennie potrząsać gąsiorek. Po dwóch tygodniach nalewkę przefiltrować przez gazę (sito wyłożyć podwójnie złożoną gazą). Przygotować syrop: miód i wodę zagotować w dużym rondlu, zdjąć z ognia. Do gorącego syropu powoli wlewać przefiltrowaną nalewkę, dokładnie wymieszać. Rozlać do butelek, szczel-

nie zakorkować i odstawić w chłodne miejsce na co najmniej 5-7 miesięcy. W odpowiednim czasie nalewka nie tylko rozgrzeje i skutecznie poprawi nastrój, lecz także zlikwiduje uczucie zbyt pełnego żołądka. Słój, w którym przyrządzamy nalewkę, trzeba szczelnie zamknąć. Butelki do których przelejemy prawie gotową nalewkę, najlepiej jest po zakorkowaniu zalakować. Przechowujemy je w ciemnym miejscu, by nalewki nie straciły koloru.

Nalewka korzenna na chandrę Składniki:

•   1/2 litra spirytusu 95% •   1/2 litra wódki Wyborowej •   laska cynamonu •   laska wanilii •   6-8 goździków •   1/2 łyżki otartej skórki z pomarańczy •   1/2 łyżki kwiatu muszkatołowego albo mielonej gałki muszkatołowej

Na syrop

•   szklanka miodu •   szklanka przegotowanej wody

Przygotowanie

Skórkę pomarańczową, wanilię, cynamon, gałkę muszkatołową i goździki wrzucić do gąsiorka. Wódkę wymieszać

For Advertising Information Please Call 416-938-7141 or e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com

33


Ta zupa jest przepisem na długowieczność Kulinaria

Leku na długowieczność nie trzeba szukać daleko. Okazuje się, że może być nim klasyczna śródziemnomorska zupa. Znany dietetyk Dan Buettner opublikował przepis na zupę, według receptury pewnej rodziny z Sardynii, dumnie określanej najdłużej żyjącą rodziną na świecie. Czy rzeczywiście jest wyjątkowa? Jak donosi Dan Buettner, każdy członek słynnej, sardyńskiej rodziny Melis (ośmioro rodzeństwa, których łączny wiek wynosi 818 lat), spożywa miskę specjalnej zupy minestrone, każdego dnia w porze lunchu – bez wyjątków. Bazą dla minestrone jest włoski makaron fregula (z semioliny), zaś dodatki uzależnione są od pory roku i tego, co akurat rośnie w ogródku (np. pomidory, cebula czy fasola). Jedynym minusem tej zdrowej potrawy jest czas przygotowania. Samo gotowanie zupy trwa około półtorej godziny. Nie ma jednak przeciwwskazań ku temu, by ugotować ją na kilka dni. Zaletą długiego gotowania warzyw jest uwalnianie się niektórych związków, nieaktywnych gdy spożywamy warzywo w wersji surowej. Działający przeciwrakowo likopen zawarty w duszonych pomidorach oraz wzmacniające odporność karotenoidy uwalniające się z gotowanej marchwi to wystarczające powody ku temu, by uzbroić się w cierpliwość i pogotować zupę trochę dłużej. Jak ją przygotować?

Składniki:

•   pół szklanki suchego bobu •   pół szklanki suchej czerwonej fasoli

•   1/3 szklanki suchej ciecierzycy •   7 łyżek oliwy z oliwek extra virgin •   1 posiekana cebula •   2 średnie marchewki, obrane i posiekane •   2 średnie łodygi selera posiekane •   2 łyżeczki mielonego czosnku, półtorej szklanki posiekanego kopru •   3 1/2 szklanki duszonych pomidorów/ przecieru pomidorowego

•   3 średnie ziemniaki, obrane i pokrojone w kostkę •   1/4 szklanki liści pietruszki, •   2 łyżki posiekanych świeżych liści bazylii •   2/3 szklanki sardyńskiej freguli lub kaszy kuskus

•   pół łyżeczki soli, •   pół łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu •   1/4 szklanki drobno startego sera pecorino Romano

Przygotowanie:

Suchą fasolę, bób i ciecierzycę namoczyć i zostawić na noc. Następnego dnia odsączyć na durszlaku i dokładnie przepłukać. Podgrzać 3 łyżki oliwy w dużym garnku ustawionym na średnim ogniu. Dodać cebulę, marchewkę i łodygi selera. Gotować aż zmiękną, ale nie zbrązowieją (około 5 minut). Dodać czosnek i gotować, aż uwolni aromat (niecałą minutę). Dodać pomidory, ziemniaki, koper, pietruszkę, bazylię, bób, fasolę i ciecierzycę. Dolać od 6 do 8 szklanek wody. Zwiększyć gaz i doprowadzić zupę do pełnego wrzenia. Następnie zmniejszyć gaz i gotować na wolnym ogniu, aż fasola zmięknie. Można dodawać wody według uznania, jeśli zupa robi się zbyt gęsta. Dodać makaron lub kaszę oraz przyprawy. Dolać kolejne 2 szklanki wody, jeśli konsystencja zupy jest niezadowalająca. Gotować bez przykrycia około 10 minut. Przed podaniem do każdej miseczki wlać po 1 łyżce stołowej oliwy z oliwek oraz oprószyć zupę startym serem pecorino.

Medaliony drobiowe z cebulką

Składniki:

•   3 jajka •   4 łyżki mąki ziemniaczanej •   1 kg filetu drobiowego •   3 łyżki oleju •   2 cebule •   3 łyżki maggi •   1 łyżka vegetty •   1 płaska łyżeczka słodkiej •   sól •   pieprz papryki •   olej do smażenia

Przygotowanie:

34

Filet oraz cebulę pokroić w drobną kostkę, dodać do tego vegettę oraz paprykę, a następnie dokładnie wymieszać. Tak zamarynowane mięso szczelnie zakryć i wstawić do lodówki na około 2 – 3 godziny. Gdy mięso się zamarynuje dodać do niego pozostałe składniki i wymieszać. Powstałą masę smażyć na oleju, tak jak placki ziemniaczane.

REKLAMA to klucz do sukcesu. Tel.416-938-7141 lub e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com


Kleszcze a zwierzęta - czy jest się czego bać?

Zwierzaki

Czasami można spotkać się z opiniami, że kleszcze nie są specjalnie groźne dla psów, kotów i innych zwierząt. Okazuje się jednak, że kleszcze przenoszą nie tylko groźne dla człowieka: boreliozę i wirus kleszczowego zapalenia mózgu, ale też choroby zwierzęce, m.in. babeszjozę, anaplazmozę, gorączkę teksańską... Dla psów największym zagrożeniem wydaje się być babeszjoza (piroplazmoza), choroba pasożytnicza o gwałtownym przebiegu. Choroba niszczy czerwone krwinki oraz narządy wewnętrzne. Do jej objawów zalicza się m.in. gorączkę, apatię, wymioty, biegunki, brak apetytu. W przypadku podejrzenia zakażenia babeszjozą, należy niezwłocznie udać się do weterynarza - w przeciwnym razie dochodzi do poważnego zagrożenia życia zwierzęcia.

Obroże i preparaty odstraszające U weterynarza oraz w aptekach możemy kupić wiele środków odstraszających kleszcze, przeznaczonych dla zwierząt. Występują w formie obroży, kropel, aerozolu itd. Nie gwarantują 100% skuteczności, ale zmniejszają ryzyko ukąszenia.

Czym są kleszcze? Kleszcze to zwierzęta zaliczane do gromady pajęczaków, podgromady roztoczy. Są pasożytami. Na świecie wyróżniamy kilkaset rodzajów kleszczy, najpopularniejszym jest kleszcz pospolity i kleszcz łąkowy.

Jak wygląda kleszcz? Niekiedy kleszcze sprawiają nam nieco problemów przy identyfikacji. Po pierwsze dlatego, że ich rozmiar przed „napompowaniem” krwią (kilka milimetrów), jest kilkukrotnie mniejszy niż rozmiar „po”. Ponadto, kleszcze występują w trzech podstawowych formach: larw, nifm i w postaci dorosłej.

Gdzie występują? Wbrew obiegowym opiniom, kleszcze nie żyją na drzewach i nie skaczą z nich na swoje ofiary. Najczęściej kleszcze nie wchodzą wyżej niż na wysokość około 1,5 m. Zwykle przebywają w trawach lub na krzewach, z których przedostają się na po ciele ofiary, poszukując miejsc nadających się na ukąszenie. Większość kleszczy z rodziny Ixodidae żyje na polach lub w lasach, niektóre, jak kleszcz psi Rhipicephalus sanguineus są pasożytami zwierząt domowych.

Kiedy budzą się do życia?

W naszym klimacie kleszcze zapadają w swego rodzaju sen zimowy. Do życia budzą się w marcu/kwietniu i pozostają aktywne do października listopada. Ich faktyczna aktywność zależy od temperatury - przy ciepłych grudniowych dniach również możemy mieć wątpliwą przyjemność spotkania kleszcze. Gdy temperatura powietrza i gleby przekracza kilka stopni na plusie, kleszcze rozpoczynają polowanie. Największą aktywność kleszczy notuje się w maju/czerwcu i we wrześniu.

Jak wyjmować kleszcza? Jedno jest pewne. W przypadku odnalezienia kleszcza na zwierzęcia lub swoim ciele należy go zawsze jak najszybciej usunąć z ciała, by w ten sposób chronić się przed przenoszonymi w ślinie kleszcza drobnoustrojami. Jak to zrobić prawidłowo? Najpierw powiedzmy, czego nie powinno się robić. •   wyciągać „gołymi” palcami, •   rozgniatać, zgniatać, •   wyciskać, •   smarować tłuszczem, masłem, benzyną, środkami dezynfekującymi, •   przypalać. Wszystkie te czynności, prowadząc do „dławienia się” kleszcza, spowodują, że będzie on wypluwał swoją ślinę i zawartość układu pokarmowego do rany, a wraz z nią wszystkie drobnoustroje, które dostaną się do rany. Nieprawidłowe usunięcie kleszcza może przynieść więcej szkody niż pożytku.

Prawidłowe wyjmowanie kleszcza Kleszcza najlepiej usuwać pęsetą. Nigdy nie usuwaj kleszcza gołymi rękami! Może to spowodować zakażenie chorobami, które przenosi. Należy chwycić go jak najbliżej skóry i pewnym, ale i delikatnym ruchem wyciągnąć lub wykręcić. Wyrwanie kleszcza z ciała powinno odbywać się jednym zdecydowanym ruchem. Ważne jest, żeby nie zaciskać pęsety na ciele kleszcza, gdyż może to spowodować wprowadzenie jego zawartości pod skórę. Wykręca się go w kierunku przeciwnym do tego, w jakim się wkręcił. Kleszcze zazwyczaj wkręca-

ją się ruchem w prawo, więc podczas wyciągania wykręcamy je delikatnie w lewo. Jeśli w ciele zostanie główka, musisz usunąć ją w taki sam sposób. Nawet niewielki kawałek kleszcza może spowodować zakażenie. Po wyjęciu najlepiej kleszcza spalić lub mocno czymś zmiażdżyć. Możesz to zrobić tylko po wyjęciu kleszcza! Na kleszcze nie działa brak tlenu czy wody, żywy może przetrwać w szczelnym opakowaniu. Jeśli na skórze pojawi się wysypka po wyjęciu kleszcza - może być konieczne laboratoryjne zbadanie go. Po wyjęciu kleszcza należy ranę oraz pęsetę zdezynfekować, np. spirytusem salicylowym lub wodą utlenioną, oraz dokładnie oczyścić ręce wodą z mydłem. Miejsce ukąszenia należy obserwować przez kilka najbliższych tygodni. Szczególnie charakterystyczne objawy to: zaczerwienienie, powiększający się rumień wokół rany, obrzęk, objawy grypowe – powinny być powodem do pilnej wizyty u lekarza, gdyż mogą świadczyć o rozwijającej się niebezpiecznej chorobie jaką jest borelioza.

Karty do usuwania kleszczy Innym przydatnym „urządzeniem” są dostępne w aptekach specjalne karty do usuwania kleszczy. Są one wielkości karty kredytowej, tak więc z łatwością można je ze sobą wszędzie zabrać. Ich konstrukcja, z różnej wielkości wcięciami na rogach, pozwala na usuwanie kleszczy każdej wielkości, także tych mniejszych, które trudniej złapać szczypcami pęsety. Należy wsunąć tułów kleszcza w takie wcięcie i delikatnie pociągnąć ku górze. Pozwala to na usunięcie go w całości. W aptekach dostępne są specjalne pęsety do wyciągania kleszczy, jednak nauczenie się tego zwykłą pęsetą, którą częściej i szybciej ma się pod ręką, może być bardziej efektywne. Jeżeli kleszcz zagnieździł się na tyle głęboko, że nie możemy go uchwycić pęsetą, lub w trakcie wyciągania doszło do jego rozerwania i głowa lub część ciała kleszcza została w ranie, należy zgłosić się do lekarza. Każde ugryzienie kleszcza może wywołać chorobę. Dlatego zamiast leczyć, dobrze jest wiedzieć, jak uniknąć pogryzienia przez kleszcze.

For Advertising Information Please Call 416-938-7141 or e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com

35


Ta rozmowa może kosztować Cię zdrowie... Nauka

Jesteśmy coraz bardziej oplatani przez wszechobecne fale magnetyczne. Ma to wpływ na nasze zdrowie. Wiek XXI to czas wyjątkowego dynamicznego postępu technologicznego. Dziś nowo budowane domy to skomplikowana sieć okablowania z przeznaczeniem do najróżniejszych emisji: internetowych, telewizji kablowej, telewizji przemysłowej, sieci alarmowych, czy telefonii komórkowej. Korzystanie z laptopów, tabletów, czy komórek można przeliczać każdego dnia na godziny. W autach mamy zestawy głośno mówiące, GPS czy CB-radia. Słuchamy muzyki oraz stacji radiowych z komórek. Potrawy odgrzewamy w kuchence mikrofalowej. Specjaliści z Wydziału Zdrowia Publicznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach odpowiadali o tym, jak wolno zmienne pola magnetyczne wpływają na nasze zdrowie. Dr hab. nauk medycznych Małgorzata Kowalska z Katedry Epidemiologii Wydziału Lekarskiego przekonywała, że działanie pól o dużych i małych częstotliwościach wpływa w różny sposób na nasz organizm. Poprzez telefoniczną rozmowę fale magnetyczne mogą miejscowo powodować podgrzewanie tkanek, w szczególności tych, które są słabo ukrwione. Może to prowadzić do zakłóceń transportu jonu wapnia, który pełni bardzo ważną rolę w fizjologii komórek mózgu, czy mięśnia sercowego. Może też dojść do obniżenia poziomu hormonów i aktywności enzymów. - Pojawiają

się doniesienia, że to promieniowanie obniża poziom melatoniny, co może powodować senność, zakłócenie uwagi, osłabienie zdolności koncentracji. Dr Grzegorz Zieliński z Zakładu Toksykologii i Ochrony Zdrowia w Środowisku Pracy z Wydziału Zdrowia Publicznego zaznaczył, że podczas rozmowy telefonicznej dwa momenty są dla naszego zdrowia szczególnie niebezpieczne: wybieranie numeru i utrata zasięgu, bo wtedy nasz telefon pracuje z największą mocą. - W większym tłumie ludzi może dochodzić do nakładania się na siebie fal. Dlatego najbezpieczniejsze są zestawy głośno mówiące albo słuchawkowe - przekonywał.

Ostrzeżenie dla mam Zdaniem naukowców z Uniwersytetu Yale kobiety w ciąży nie powinny rozmawiać zbyt wiele przez komórkę, bo może to mieć negatywne skutki dla dziecka. Używanie telefonu komórkowego może prowadzić do różnego rodzaju zaburzeń –

ostrzegają naukowcy, na których powołuje się Daily Mail. Według specjalistów wystawienie na promieniowanie z telefonu wpływa na rozwój mózgu u dziecka i w efekcie prowadzić do ADHD, poczucia niepokoju czy słabej pamięci. Wyniki badań, które potwierdziły negatywny wpływ działania telefonów komórkowych na płód oparto o doświadczenia przeprowadzone na myszach. Nie wszyscy naukowcy przystali na taką diagnozę. Grupa brytyjskich specjalistów nazwała wyniki badań „panikarskimi i zupełnie nieuzasadnionymi”. Jak twierdzą na poparcie swojej tezy – kobieta trzyma telefon z dala od brzucha, co nie wystawia płodu na zbyt duże działanie promieniowania. Dodają również, że promieniowanie, któremu zostały poddane myszy było znacznie wyższe niż to na jakie są wystawiane dzieci. Eksperci z University College of London dodali, że nie można porównać rozwoju ludzkiego płodu do rozwoju płodu gryzoni, bo myszy rodzą się po 19 dniach z mózgiem, który jest nieporównywalnie mniej rozwinięty niż mózg u nowonarodzonego dziecka.

Uzależnieni od telefonu

Zbyt częste korzystanie z telefonu komórkowego przerodzić się może w fonoholizm – ostrzegają specjaliści. ""  Patrycja Karpińska

Uzależnienie to z kolei wywoływać może trudności w kontaktach z rodziną i innymi ludźmi, problemy z wypowiadaniem się, a także zaburzenia odżywiania oraz snu. Po czym poznać, że telefon stał się nałogiem?

Typowe symptomy fonoholizmu

Według aktualnych danych Eurostatu, telefon komórkowy posiada aż 88% Polaków. Kilka lat temu, w ramach badania „Uwaga! Fonoholizm”, oszacowano, że 1 na 3 nastolatków nie wyobraża sobie życia bez tego urządzenia. Co 4 zawróciłby do domu, gdyby zapomniał wziąć ze sobą komórkę. Jak podaje psycholog społeczny Andrzej Tucholski, pierwszym symptomem problemu mo-

36

że być kompulsywne sprawdzanie telefonu po chwili jego milczenia. Zastanowić powinno nas zachowanie użytkownika, który co chwilę sprawdza, czy nie dostał wiadomości lub czy nie rozładował baterii. Poza tym fonoholik często nie potrafi wyłączyć czy wyciszyć telefonu w okolicznościach, które tego wymagają, wysyła masę niepotrzebnych wiadomości i nosi przy sobie dodatkową baterię – podkreśla specjalista. Gdy nie ma przy sobie aparatu, staje się niespokojny i nerwowy oraz generalnie preferuje kontakt telefoniczny od bezpośredniego. Chociaż wiele ośrodków terapii uzależnień oferuje już leczenie fonoholików, w niektórych przypadkach można go uniknąć. Osoba nieustannie korzystająca z telefonu powinna się zastanowić, jaki ma w tym cel i jaką potrzebę w ten sposób zaspokaja – tłumaczy Andrzej Tucholski. Następnie, warto skonsultować się z bli-

ską osobą i poprosić o obiektywną ocenę własnych zachowań.

Skutki uzależnienia Na fonoholizm najbardziej narażeni są młodzi ludzie, którzy dopiero wykształcają umiejętność kontaktowania się z rówieśnikami i innymi osobami. Nadużywanie aparatu może zaburzać ten proces – podkreśla psycholog Anna Niziołek, ekspert akcji „Uwaga! Fonoholizm”. W konsekwencji, w dorosłym życiu osoby takie mogą odznaczać się niskim poczuciem własnej wartości i trudnościami w budowaniu bezpośrednich relacji. Wraz ze wspomnianymi powyżej zaburzeniami snu i odżywiania, u fonoholika mogą się pojawić problemy w szkole czy pracy. Młoda osoba zbyt często używająca telefonu przeważnie nie ma zainteresowań ani pasji. Nie potrafi tak-

REKLAMA to klucz do sukcesu. Tel.416-938-7141 lub e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com


że komunikować się z otoczeniem, robi wiele błędów językowych w mowie i piśmie oraz stosuje ubogie słownictwo. Powodem jest specyficzny język SMS-ów, pełen skrótów i uproszczeń.

Przyzwyczajenie czy nałóg? To, czy telefon naprawdę może stać się nałogiem, pozostaje niejasne dla wielu specjalistów. Z drugiej strony wiadomo, że istnieje uzależnienie od komputera czy internetu – podkreśla David Greenfield, psycholog z West Hartford. Prawdziwy nałóg obejmuje rosnącą tolerancję określonej „substancji” (takiej jak alkohol czy narkotyki), co oznacza, że po-

trzebujemy jej coraz więcej, aby odczuć satysfakcję. Ponadto, wiąże się z nieprzyjemnymi objawami odstawiennymi i szkodliwym wpływem na życie codzienne – wylicza specjalista. Technologie komputerowe mogą uzależniać, ponieważ posiadają psychoaktywny charakter, czyli mogą zmieniać nastrój użytkownika. Na przykład, oczekując pozytywnego maila, co chwilę sprawdzamy skrzynkę, poszukując kolejnej dawki przyjemności. Oczywiście, pomijając maile, smartfony umożliwiają sterowanie emocjami poprzez dostępne non stop aplikacje. Czy zachowanie takie jest jednak niezdrowe? Zdaniem Greenfielda, zależy czy i w jakim stopniu zakłó-

Nauka ca życie rodzinne i zawodowe. W niektórych przypadkach ograniczy się do zignorowania przyjaciela podczas lunchu w celu opublikowania posta na Facebooku (dotyczącego tegoż lunchu w oznaczonym w poście miejscu). W innych jednak skutkować będzie całkowitym odwróceniem uwagi od rozmówcy w celu sprawdzenia maila czy stresem wynikającym z konieczności pozostawania w nieustannym kontakcie ze światem. Z tego powodu wielu psychologów rozpoznaje u osób nadużywających telefonu oznaki zaburzeń, które często nazywają także nałogiem. Jeszcze inni podkreślają, że człowiek nie uzależnia się od samego telefonu, a od ciągłego sprawdzania nowych maili, SMS-ów i wiadomości w serwisach społecznościowych.

Guards - Union Against Radiation Deployment

Global Union Against Radiation Deployment from Space (GUARDS) International coalition just formed. Five companies are gearing up to provide high-speed global WiFi coverage from space within the next three to four years. This would be an ecological and public health nightmare. The companies include: •    SpaceX: 4,000 satellites, 750 miles high •   OneWeb: 2,400 satellites (648 satellites initially), 500-590 miles high •   Facebook: Satellites, drones, and lasers •   Google: 200,000(?) high altitude balloons (62,500 feet) (“Project Loon”) •   Outernet: Low-orbit microsatellites Honeywell, which already has signed a memorandum of understanding to become OneWeb’s first large customer—it plans to provide high-speed WiFi on business, commercial, and military aircraft throughout the world—has posted this on its website: “OneWeb is building a constellation of more than 600 satellites, which will provide approximately 10 terabits per second of high-speed Internet access to billions of people around the world, even in the most remote areas. Once launched, OneWeb’s constellation will be the largest telecommunications constellation in orbit, enabling more capacity with higher speed and lower latency than any satellite technology to date”. http://www.honeywellnow.com/2015/03/02/in-game-changing-new-partnership-honeywell-and-oneweb-bring-high-speed-in-flight-wifi-to -billions-worldwide/ GUARDS is concerned about these projects for a number of reasons. Ozone loss and climate change: Rocket exhaust brings aluminum oxide particles, ozone-destroying chlorine, and wa-

ter vapor, a potent greenhouse gas, into the stratosphere. The aluminum oxide particles seed stratospheric clouds. Complete ozone destruction is observed in the exhaust plumes of rockets. The New York Times (May 14, 1991, p. 4) quoted Aleksandr Dunayev of the Russian Space Agency saying “About 300 launches of the space shuttle each year would be a catastrophe and the ozone layer would be completely destroyed.” At that time the world averaged only 12 rocket launches per year. These were thought to cause less than 0.6% depletion of the ozone layer. Research into the effects of rocket exhaust on the ozone layer has virtually ceased, but the number of launches is poised to increase astronomically. If 12 rocket launches per year reduced the ozone by even 0.3%, then Dunayev was correct, and 300 launches in a year would destroy the ozone layer totally. To maintain a fleet of (ultimately) 4,000 or 2,400 satellites, each with an expected lifespan of five years, would involve enough yearly rocket launches to be an environmental catastrophe. “[SpaceX’s] Space Internet venture, to which Musk hasn’t yet given a name, would be hugely ambitious. Hundreds of satellites would orbit about 750 miles above earth, much closer than traditional communications satellites in geosynchronous orbit at altitudes of up to 22,000 miles. The lower satellites would make for a speedier Internet service, with less distance for electromagnetic signals to travel.” http://www.bloomberg.com/news/ articles/2015-01-17/elon-musk-and-spacex-plan-a-space-internet

SpaceX’s CEO Elon Musk wants his satellites to provide WiFi to Mars as well as Earth: “The visionary inventor and entrepreneur Elon Musk has unveiled his plan not only to launch a fleet of satellites to provide wireless internet that can be accessed anywhere on earth, but also to use the proceeds to build a city on Mars.” http://www.newsweek.com/elon-musk-wants-create-global-wifi-order-fund-city-mars-300523y Human health: Not only the ozone layer and our climate will be adversely affected, but also the well-being of all life on earth, including humans. “The human body, says Dr Gerard J. Hyland, of the University of Warwick, UK, “is an electrochemical instrument of exquisite sensitivity”, noting that, like a radio, it can be interfered with by incoming radiation. If a signal can operate a mechanical device, it can disturb every cell in the human body. A few weeks ago, a letter was sent by 88 concerned organizations representing over a million people, to the European Economic and Social Committee, regarding the betrayal of public trust in ignoring the hazards of electromagnetic radiation. Three to five percent of the global population suffer from ElectroHypersensitivity and are running out of places where they can survive. http://www.radiationresearch.org/ images/rrt_articles/EM-Radiation-Research-Trust-Letter-of-Notice-Served-on-Mr-Richard-Adams.pdf Thus we believe that plans for global WiFi coverage are contrary to Human Rights.

For Advertising Information Please Call 416-938-7141 or e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com

37



For Advertising Information Please Call 416-938-7141 or e-mail info@radiopolonia.ca, www.polskimonitor.com

39



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.