2 minute read

szosowe Czwartki są dla każdego

Spotykają się w czwartkowe wieczory, ale pod warunkiem, że jest dobra pogoda. Zakładają kaski, przygotowują rower i pokonują około 60-kilometrową trasę. Bez ścigania się i bez porównywania wyników. Szosowe Czwartki jak nazwali to cykliczne wydarzenie pomysłodawcy Marcin Ozga, Piotr Saweczko i Paweł Pytaszyński przez ostatnie dwa lata rozrosło się i okrzepło. A zaczęło się, jak często bywa, przez zupełny przypadek.

trzy lata temu trzej wspomniani panowie spotkali się na zajęciach cyclingu, czyli treningu na rowerach stacjonarnych. Postanowili wybrać się na wspólną jazdę „na szosie”. Jedynym dniem, który wszystkim pasował był właśnie czwartek.

Advertisement

Później Paweł Pytaszyński, który prowadzi blog Pedaluje.pl, zaproponował zrobienie z rowerowych spotkań wydarzenia na FB i tak to się zaczęło. Skromne początki z liczbą uczestników od 3 do 5 dość szybko zamieniły się w wyjazdy kilkudziesięcioosobowe. Obecnie wielu kolarzy traktuje te spotkania treningowo, a niektórzy wyłącznie towarzysko. Jak podkreślają panowie, jest na Szosowych Czwartkach przestrzeń na rozmowy, doskonalenie techniki, wymiana spostrzeżeń i pogawędki o niczym.

Do grupy kolarskiej dołączyć może każdy. Preferowane są rowery szosowe, ale znaczenia nie mają ani umiejętności, ani ilość przejechanych do tej pory kilometrów. Liczą się chęci i zapał, a w grupie zawsze raźniej. Kolarze spotykają się u zbiegu ulic Rolnej i Słupskiej i tam około godziny 17.00 zaczynają pokonywać 60-kilometrową trasę. Za każdym razem tą samą, co umożliwia tworzenie na własne potrzeby statystyk.

Grupa jedzie od Góry Chełmskiej, w stronę Sianowa, następnie w kierunku Ratajek i krzyżówki z drogą Koszalin – Polanów. Tam krótki odpoczynek, czasem jakiś batonik, banan, wymiana wrażeń i powrót do Koszalina. Osoby czujące się pewnie, pokonują trasę szybciej, korzystając z okazji - trenują. Osoby wolniejsze nigdy nie zostają „opuszczone” i pokonują trasę swoim tempem. Szosowe Czwartki z założenia powstały dla celów rekreacyjnych i towarzyskich, dla promowania kolarstwa szosowego.

Bezpieczeństwo ma znaczenie, więc każdy uczestnik Szosowych Czwartków obowiązkowo musi mieć kask, a większość używa oświetlenia (nawet przy dobrej pogodzie). O tym jak wygląda taki peleton można przekonać się oglądając relację panów na social mediach, bo tak naprawdę każdy kocha kolarstwo na swój własny sposób.

Marcin z zawodu jest historykiem, a na co dzień pracuje w Archiwum Państwowym w Koszalinie. Razem z Pauliną (żartobliwie nazywaną Panią P.) wychowują Antka i Kubę, a o rodzicielstwie połączonym z kolarstwem można przeczytać na jego profilu FB/IG TataKolarz. Ponadto Marcin prowadzi zajęcia rowerowe w klubie Zdrofit.

Piotr, oprócz rowerowego podboju szos, uwielbia e-commerce, zarządzanie czasem i projektami oraz fotografię, szczególnie kulinarną. Dokumentuje trasy szosowych przejazdów i wspaniałe torty jakie piecze jego żona Kasia.

Paweł, ojciec Stasia i mąż Gosi, na swoim blogu www.pedaluje. pl prezentuje ważne, regionalne szosowe imprezy. Mówi o sobie, że nie jest profesjonalistą, a jedynie użytkownikiem roweru, ale prawda jest taka, że jego blog dostarcza wielu fachowych i ciekawych informacji o byciu w rowerowej trasie.

W tym sezonie Szosowe Czwartki ruszyły z niewielkim opóźnieniem ze względu na niedopisującą pogodę. Każdego kto miałby ochotę dołączyć i sprawdzić się na trasie organizatorzy zachęcają do zaglądania na fejsbukową stronę Szosowych Czwartków. Komu mało wrażeń, ten w prawie każdą niedzielę dołączyć może do spontanicznych grup kolarskich ruszających już w nieco odleglejsze rejony. Na sam początek warto śledzić poczynania kolarzy w sieci. To pigułka informacji na sam początek rowerowej przygody na szosie.

This article is from: