Buduję relacje, buduję swój biznes – o fryzjerstwie z Moniką Dudą Autor: Anna Zawiślak | Fotografie: Marcin Betliński
Mija dokładnie rok od otwarcia Pracowni Fryzjerskiej Moniki Dudy. Rok w nowym miejscu, na własnych zasadach. Za Moniką Dudą stoi ponaddwudziestoletnie doświadczenie i setki zadowolonych oraz zupełnie odmienionych klientek i klientów. Jak sama mówi, gdyby nie te wszystkie osoby, które poznała na swojej ścieżce zawodowej, nie byłaby tym, kim jest. Prowadzenie Pracowni Fryzjerskiej to w jej przypadku połącznie pasji i biznesu i choć na sukces trzeba czasem poczekać, to warto iść za głosem serca - przekonuje. Monika Duda rozpoczynała przygodę z fryzjerstwem w ciekawych czasach. Trwała ondulacja przechodziła akurat do lamusa, włosy zaczęto rozjaśniać zupełnie nową metodą, a na rynek wchodziły wyspecjalizowane produkty marek fryzjerskich adresowane tylko do profesjonalistów: – Kiedy byłam małym dzieckiem, byłam wręcz zahipnotyzowana przyglądaniem się pracy zakładu fryzjerskiego państwa Czyżyków w moim rodzinnym Sianowie. Chmura unoszącego się w salonie lotionu, zapach kwiatowych szamponów i preparatów do robienia trwałej miały w sobie jakąś kosmiczną magię. Unosząca się na wytapirowanymi głowami dłoń fryzjera z aerozolem w szklanej buteleczce z pompką przypominającą gruszkę to obraz, który nadal mam przed oczami. To były czasy, kiedy bawełniane frotte ręczniki suszyło się na powietrzu, na sznurkach, pasemka robiło na czepek, a nieustannie pracujące hełmowe suszarki robiły gwar na pół ulicy. Przecho-
dząc obok salonu fryzjerskiego, lubiłam zaglądać do środka. Było w tym miejscu coś, co mnie fascynowało i przyciągało. Kończąc szkołę podstawową miałam pewność, że swoje życie zawodowe będę chciała związać z fryzjerstwem. Mocno wspierali mnie rodzice, widząc jak zapatrzona jestem w pracę fryzjerów. Nie mieli wątpliwości, że to kierunek właśnie dla mnie. Naukę zresztą udało mi się zakończyć miłym akcentem. Zajęłam pierwsze miejsce w szkolnym konkursie fryzjerskim, a na etapie wojewódzkim zdobyłam trzecią lokatę. Zwolniło mnie to z praktycznej części egzaminów kończących edukację, automatycznie przyznając stopień czeladnika. Pani Monika wspomina dalej: - Zdzisława Lewandowska przyjęła mnie na praktyki do swojego zakładu przy ulicy Piłsudskiego w Koszalinie. Pamiętam zdecydowaną, odważną i zasadniczą ko-
I
88
I