N O W Y G L C C O U P E .
Umów się na jazdę testową Mercedes-Benz GLC 220d 4MATIC Coupe: średnie zużycie paliwa 5,1 l/100 km; średnia emisja CO₂: 135 g/km. Zaprojektowany z pasją. Mercedes-Benz MojsiukNa okładce: Michał Wąsik, Marek Oleśków i Mariusz Kiermasz
Foto: Bogusz Kluz
SPIS TREŚCI
10. Słowo od naczelnej
FELEITON
12. Krzywym okiem – pisze Dariusz Staniewski
13. Nowe miejsca
WYDARZENIA
15. Bo Szczecin kocha żagle, a żagle kochają Szczecin!
16. Baltic Economic Congress po raz drugi
17. Najważniejsze zdjęcia z życia świata
18. Latawce, dmuchawce… kite
21. Hołd dla subtelności
22. Muzyczna rodzina
23. Teatr Polski w Szczecinie – historyczny czas
24. XXI Regaty Unity Line
25. Historie z taksówek
27. Światowy tenis w Szczecinie po raz 30!
TEMAT Z OKŁADKI
28. Na fali i pod pełnymi żaglami!
LUDZIE
34. Lubię życie – Monika Brodka
38. Portret podglądany – Wojciech Druszcz
44. Adam Opatowicz – Zrobiliśmy skok. Teraz sprawdzimy, czy jest woda w basenie
DESIGN
48. Podłogi i dodatki do ekskluzywnych wnętrz
52. Clubhouse – wyjątkowa lokalizacja
54. Spacerowa promenada zamiast wybiegu dla psów
56. Trzecia edycja Programu Mentorskiego. Technologie przyszłości na Pomorzu Zachodnim
ZDROWIE I URODA
58. Delikatne, świeże, owocowe
59. Prosecco, Cava czy Lambrusco?
60. Pamiątki z wakacji, czyli co lato pozostawia na naszej skórze
62. Odwróć się od lustra
64. Okiem dermatologa
66. Pierwszy dzwonek, by się zaszczepić
66. Ciało wysmuklone
69. Piękne piersi bez widocznych blizn
70. Ekspert radzi
KULTURA
72. Filmowe lato z Pomorzem Zachodnim Miasta Księstwa Pomorskiego
73. Młodzi muzycy w Filharmonii Atempo Trio
75. Neo – Nówka już niedługo We law art.
76. Afrykańska księżniczka cyrku: Miss La La ze Szczecina
80. Artysta bardzo współczesny
83. Dąbskie Wieczory Filmowe – pełne dobrej energii
85. KRONIKI
KULTURALNO-TOWARZYSKA OFENSYWA
Wakacyjna aura nie ma litości, doświadczyłam tego na własnej skórze moknąc okrutnie nad jeziorem w okolicy Drawska Pomorskiego. Nie ukrywam, liczę po cichu na ciepłą, polską złotą jesień. I jakoś bez zbytniego buntu opuszczam okręt z napisem „lato” sterując radośnie w stronę września.
Tymczasem sierpniowym Prestiżem rządzą zmiany. Nie mam na myśli samego magazynu, ale sferę kulturalno-wydarzeniową naszego miasta, która dynamicznie ewoluuje. A my jak wiadomo lubimy zmiany, bowiem jest o czym pisać i co pokazywać.
Za nami spektakularne otwarcie nowego Teatru Polskiego, o którym każdy mieszkaniec Szczecina zapewne już niejedno usłyszał, a może i przeczytał.
Nic dziwnego, bowiem można powiedzieć i nie ma w tym stwierdzeniu cienia przesady – mamy najnowocześniejszy teatr w Polsce. Po przebudowie i rozbudowie teatr ma pięć nowoczesnych scen. Z wejściem od ulicy Jana z Kolna to Scena Szekspirowska jest też Scena Włoska i Scena Kameralna. Z kolei w zabytkowym budynku teatru – z wejściem od ulicy Swarożyca – Scena im. Jana Banuchy oraz Scena Świętokradców Parafii Czarnego Kota Rudego. Tyle wyliczanki, a o emocjach, towarzyszących temu przełomowemu wydarzeniu porozmawialiśmy z dyrektorem Adamem Opatowiczem.
Już w połowie września na szczecińskich kortach przy alei Wojska Polskiego odbędzie się wyjątkowe wydarzenie sportowe, któremu Prestiż patronuje. 30. edycja tenisowego turnieju z cyklu ATP Challenger Tour. Sławnego nie tylko w Polsce. Ale jubileuszowa edycja niesie ze sobą dwie kluczowe zmiany – nazwy oraz sponsora tytularnego, którym zostało Miasto Szczecin. Powitamy zatem Invest in Szczecin Open! Więcej o zmianach i o tym, co będzie się działo podczas jubileuszu na dalszych stronach magazynu.
A jeżeli jesteśmy już przy naszych patronatach – muszę wspomnieć o Baltic Economic Congress. Szczecińska Północna Izba Gospodarcza – największa w Polsce organizacja samorządu gospodarczego zaprasza na drugą już edycję, która odbędzie się już 21 września w szczecińskiej Operze na Zamku.
Reasumując, po zimnym lecie zapowiada się gorąca jesień. Jeżeli nie w aurze, to na pewno w wymiarze kulturalno-towarzyskim.
A, że to naturalne środowisko, w którym funkcjonuje Prestiż – już nie możemy się doczekać!
Izabela Marecka
REDAKTOR NACZELNA:
IZABELA MARECKA
REDAKCJA:
ANETA DOLEGA, DANIEL ŹRÓDLEWSKI, KAROLINA WYSOCKA, DARIUSZ
STANIEWSKI
FELIETONIŚCI:
ANNA OŁÓW-WACHOWICZ
WSPÓŁPRACA:
PANNA LU, ARKADIUSZ KRUPA, ALEKSANDRA KUPIS
Wydawnictwo Prestiż e-mail: redakcja@eprestiz.pl | www.prestizszczecin.pl
MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY
WYDAWCA:
WYDAWNICTWO PRESTIŻ
UL. MIKOŁAJA KOPERNIKA 6/9
70-241 SZCZECIN
REKLAMA I MARKETING:
KONRAD KUPIS, TEL.: 733 790 590
ALICJA KRUK, TEL.: 537 790 590
KARINA TESSAR, TEL.: 537 490 970
RADOSŁAW PERZ, TEL.: 575 650 590
DZIAŁ PRAWNY:
ADW. KORNELIA STOLF- PEPLIŃSKA stolf-peplinska@kancelariacywilna.com
DZIAŁ FOTO:
BOGUSZ KLUZ, EWELINA PRUS, ALICJA USZYŃSKA, DAGNA DRĄŻKOWSKA-MAJCHROWICZ ALEKSANDRA MEDVEY-GRUSZKA
SKŁAD GAZETY:
AGATA TARKA, marta@motif-studio.pl
DRUKARNIA:
DRUKARNIA KADRUK S.C.
Redakcja nie odpowiada za treść reklam. Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania treści redakcyjnych.
DARIUSZ
DARIUSZ STANIEWSKI
Dziennikarz z bardzo bogatym stażem i podobno niezłym dorobkiem. Pracował w kilku lokalnych mediach. Współautor dwóch książek i autor jednej – satyrycznie prezentującej świat lokalnej polityki. Status w życiu i na Facebooku: „w związku” z piękną kobietą. Wielbiciel hucznych imprez, dobrej kuchni i polskiej kinematografii (choć może nie tej najnowszej).
Dziennikarz z bardzo bogatym stażem i podobno niezłym dorobkiem. w kilku lokalnych mediach. Współautor dwóch książek i autor jednej prezentującej świat lokalnej polityki. Status w życiu i na Facebooku: z piękną kobietą. Wielbiciel hucznych imprez, dobrej kuchni i polskiej fii (choć może nie tej najnowszej).
Krzywym okiem
Krzywym okiem
W napięciu czekałem co też tegoroczne lato przyniesie nam za „sensacyjne” wiadomości, czyli hity "sezonu ogórkowego" w Szczecinie i na Pomorzu Zachodnim. Liczyłem na jakieś nowe kręgi w zbożu czynione nocami przez UFO, kolejne odkrycia w Chwarszczanach związane z templariuszami (temat tego zakonu ciągle w modzie), jakiegoś potwora z Zalewu Szczecińskiego, czy też skandal erotyczny w którejś z nadmorskich miejscowości.
Szczeciński Budżet Obywatelski może i budzi pewne kontrowersje. Ale jest niewątpliwym katalizatorem, który pobudził pomysłowość mieszkańców stolicy Pomorza Zachodniego. Bo co roku, wśród niewątpliwie potrzebnych, a nawet koniecznych projektów, pojawiają się pomysły pełne oryginalności, przebojowości, nawet ekscentryczności, a także, nie bójmy się tego powiedzieć, pychy, próżności, a nawet pewnej arogancji. Zawsze jest jakaś propozycja, która zadziwi. Co prawda nie ma już takich pomysłów jak ten sprzed trzech lat, który „rozsławił” Szczecin na cały świat
I nie zawiodłem się, przynajmniej co do potwora. Objawił się on w całej swej obfitości. Okazał się nim gigantyczny sum wyłowiony z Odry, który liczy najprawdopodobniej ponad 30 lat, waży blisko 100 kg i ma 245 cm długości. Wyłowili go dwaj wędkarze ze Szczecina na Cegielince – odcinku Regalicy (Odry Wschodniej), w pobliżu mostu Pionierów. Nie było łatwo. Jak sami opisywali pogoń za rybą trwała 5 godzin. Ale sama walka, aby wyciągnąć suma na brzeg była krótka – 7 minut. Bo ryba trafiła na doświadczonych wędkarzy, którzy wiedzą gdzie takich osobników szukać i jak z nimi postępować. Po sfotografowaniu suma wypuszczono na wolność. I teraz pewnie niektórzy sobie zadadzą pytanie – czy taki okaz to nic niezwykłego, czy jednak to jakaś anomalia? Jeżeli to pierwsze, to ok, to znaczy, że z Odrą nie jest jeszcze tak źle, pomimo gigantycznej katastrofy ekologicznej. A jeżeli to drugie?
Krzyki wędkarza nie odnoszą skutku. Również wysiłki jednego z kolegów (bo reszta uciekła, albo obstawia zakłady czy kumpel wygra z rybą czy nie), który próbuje się dodzwonić do WOPR-u albo na policję. Niestety, nie wszędzie w Polsce działają telefony komórkowe. Ze zgrozą więc filmuje tylko ostatnie podrygi kolegi w wodzie licząc w myślach, ile będzie miał „wejść" i „lajków" jak to zamieści na Facebooku. Na miejscu tragedii pojawia się policja, straż pożarna, specjaliści z Akademii Rolniczej w Szczecinie oraz wytrwani badacze zbrodni – Ojciec Mateusz, detektyw Rutkowski, Komisarz Alex oraz wnuk porucznika Borewicza. Napięcie rośnie…To tylko taka mała, nieśmiała próbka scenariuszowa. Oczywiście jak to w swoje ręce wziąłby jakiś profesjonalista, to naprawdę mogłaby powstać horror – perełka.
„budowa na planie pentagramu i cyfr 666 instalacji artystycznej rogatego bóstwa Baphometa lub jak kto woli Szatana, znanego z wielu rzeźb i malowideł umieszczonych w kościołach”. Instalacja ta, według pomysłodawców, miała stanąć w centrum miasta. Ale Siły Ciemności nie wygrały, pomysł nie przeszedł. Od tej pory kontrowersyjność zgłaszanych propozycji wyraźnie zmalała. Ale zawsze znajdzie się coś, co zwróci uwagę. W najnowszej edycji pojawił się np. pomysł pt. „Wiecznie żywy kot Gacek– rzeźba kota w rozmiarze rzeczywistym wraz z tablicą informacyjno–edukacyjną oraz kastracja 500 kotów wolnożyjących”, który złożył jeden ze szczecińskich radnych. O kocie tym, który stał się wizytówką Szczecina na całym świecie napisano i powiedziano już tyle, że nie ma co do tego wracać. A na pewno doczeka się, w bliższej lub dalszej przyszłości np. pieśni, poematów, dramatów, komedii, filmów, magisterek, referatów i doktoratów. No to, dlaczego nie może mieć pomnika za życia? Aż dziw, że jeszcze nikt nie złożył wniosku o zmianę nazwy ulicy Kaszubskiej, na której kocur mieszkał przez lata, na Kota Gacka. SBO bogate jest zawsze w propozycje rzeźbiarskie. Jakoś szczecinianie lubią pomniki. Ale chyba tylko stawiać. Bo ileż jest takich rzeźb w mieście o których nie dość, że nie wiemy co ich autor miał na myśli tworząc owe dzieła, ale i kto owe „cudeńka” stworzył. Sytuację tę mógłby naprawić projekt nazywający się „HALO! CZYJA TO RZEŹBA? Wykonanie tabliczek informacyjnych z nazwiskami autorów dla szczecińskich rzeźb i pomników”. Wreszcie wiadomo będzie z imienia i nazwisko kto jakie dzieło poczynił. Komu klaskać,
Czekam na wysyp teorii spiskowych w tej sprawie np. że to był zwykły sum, tylko pod wpływem toksycznych substancji zmutował do gigantycznych rozmiarów. Czy może być niebezpieczny? Niektórym bardzo by to pasowało. Bo aż się prosi o ekranizację takiej historii. Kinematografia zna przecież przypadki filmów katastroficznych z przyrodą w roli głównej np. „Rój", „Mucha" „Godzilla", „Park Jurajski", „Ptaki", „Arachnofobia", „Anakonda", czy kultowe „Szczęki". Brakuje w polskim kinie takich produkcji. Jak by to mogło wyglądać ? Może tak. Noc, kilku wędkarzy czeka na wielką rybę. Konsumują kanapki, leniwie popijane kawą z termosu, komary tną jak cholera, gdzieś z oddali słychać szum wielkiego miasta. Nagle z odmętów Odry wyłania się ogromny pysk gigantycznego suma, który błyskawicznie rzuca się na jednego z wędkarzy. Chwyta za nogę i błyskawicznie wciąga pod wodę. Nieszczęśnik próbuje walczyć, zadaje ciosy karate zapamiętane z filmów z Jackie Chanem i Jean – Cloud van Dammem. Na próżno. Wędkarz wzywa rozpaczliwie pomocy po polsku i na wszelki wypadek po niemiecku. Bo kto wie, może to zmutowana ryba pochodząca z niemieckiej strony Odry ? A jak twierdzą ostatnio niektórzy politycy z tamtej strony rzeki można się spodziewać tylko wszystkiego złego. Poza tym film może zrobić międzynarodową karierę, więc dobrze byłby widziany koproducent np. z Niemiec.
a kogo wytykać palcami. O jakie rzeźby wa X i Anny Jagiellonki, Latarnik (Prometeusz), Macierzyństwo, Anioł Wolności, fontanna Flora, Herkules walczący z Centaurem, cza, Gryf przed UM, popiersie M. Karłowicza w Urzędzie Miasta, „ Skrzydła” , „Maska ki”, „Kobieta w długiej sukni” i „Jajko licy Teatru Letniego. Kolejny zgłoszony karz Szczeciński na Łasztowni. Towarzyszyć informacyjna z kodem QR umożliwiającym w Internecie z informacjami dotyczącymi Szczecińskiego, A jak ktoś przesadzi „zaszumi” w brzuchu, to zawsze będzie szkodził mu paprykarz, a nie karuzela. wiedli kibice Pogoni. Tym razem zażyczyli stadionem galerii gwiazd MKS Pogoń. naprawdę niezbędna. Ale pojawił się leniowe Centrum Tożsamości, Historii Szczecin „Sztorm”. Ło matko! – aż nia i otarciu potu z czoła po wymówieniu cza jej ostatnich słów. Człowiekowi projektu jest stworzenie unikatowego
Ale to tylko jedna z historii tegorocznego lata. Czekałem na kolejne. Nagle pojawiła się plotka, że prawdziwym hitem pamiątkarskim na tegorocznym Festiwalu Słowian i Wikingów w Wolinie mają być ... rycerskie miecze. Dlaczego akurat ta broń, a nie sztylety, dzidy, halabardy czy inne topory? Okazało się, że to efekt obdarowania pewnego zakonnika (który ma wyjątkowe szczęście do prezentów, bo kiedyś otrzymał od bezdomnego dwa „maybachy") przez pewnego ministra mieczem z czasów Mieszka I wartego 250 tys. złotych. Oczywiście zakonnik miał go przekazać do muzeum parafialnego. Eksperci stwierdzili natychmiast, że to była zwykła podróbka, na 90 procent falsyfikat. Ale przykład idzie z góry. Podobno pojawiła się w związku z tym nowa moda – podwładni, zamiast np. dotychczasowej symbolicznej „flaszki" markowego alkoholu, czy namalowanego przez jakiegoś artystę portretu, ewentualnie rzeźby, postanowili wręczać przełożonym miecze. Wbrew jednak temu, co twierdził jeden z króli, że „mieczy ci u nas dostatek", nie tak łatwo teraz zdobyć takie narzędzie walki, zbrodni i władzy. Festiwal Słowian i Wikingów wydawał się więc być miejscem idealnym do zakupu czegoś takiego. Wszak przybywają wtedy do Wolina rzemieślnicy zajmujący się produkcją m.in. „białej broni”. Jednak według niektórych uczestników tegorocznego festiwalu miecze nie „schodziły", tak jak przewidywano. Czy to ceny były zbyt wygórowane, czy też nie dorównywały wykonaniem tym ministerialnym, czy może plotkę wyolbrzymiono do wielkości „fake newsa”? Nie wiadomo. Ale może przyczyna słabej sprzedaży jest inna. Może potencjalni nabywcy przypomnieli sobie staropolskie przysłowie i klątwę zarazem: „kto mieczem obdarowuje, ten od miecza ginie"? Po co więc ryzykować. Lepiej i bezpieczniej szefowi kupić jednak „flaszkę”.
opowiadającego o historii, tradycjach kulturze kibicowania w Szczecinie”
O Dżizas! – wykrzyknąć można po nia?! Jest coś takiego?! Chyba oddam
Bo jak niewierny Tomasz chciałbym
cóż się kryje za „kulturą kibicowania
kłada także stworzenie pewnego
znajdzie się np. makieta 3D Stadionu
imitująca fragment historycznej szatni
Użytkownik będzie mógł usiąść w piłkarz”. I aż Diabełek szepcze do pytanie: czy instalacja będzie wzbogacona szatni”? Jak zwiedzający ma się
TWOJA PRZYCHODNIA
Znajduje się w Hanza Tower. Pracują w niej doświadczeni lekarze–kardiolodzy i ginekolodzy, znani wcześniej w przychodni na ulicy Słowackiego 19. Chociaż placówka na Słowackiego nadal jest aktywna, dr Rafał Rudzik, dr Marek Rupar, dr Mateusz Sroczyński oraz dr Joanna Borowiak aktualnie przyjmują pacjentów w nowej lokalizacji. Dodatkowo, od września, zespół Twojej Przychodni, zasilą dermatolodzy specjalizujący się również w medycynie estetycznej (laser naczyniowy oraz chirurgiczny, drobne zabiegi w znieczuleniu miejscowym).
Szczecin, Wyzwolenia 46/16U
GABINETY TUWIMA CLOCHEE
Profesjonalne usługi medyczne w nowoczesnej i przyjemnej przestrzeni nowej filii Gabinetów Tuwima. Opierając się na wieloletnim doświadczeniu dr n. med. Dorota Gródecka i dr n. med. Joanna Lewandowska stworzyły nowe miejsce przyjazne pacjentom. W Gabinetach Tuwima przy odbywać się będą konsultacje ginekologiczne, kardiologiczne, można także umówić się na konsultację z fizjoterapeutą, endokrynologiem, perinatologiem, dietetykiem, psychologiem lub skorzystać z usług innych specjalistów np. kosmetologa.
Szczecin, ul. Dembowskiego 9/u5
Salon z naturalnymi kosmetykami do pielęgnacji twarzy i ciała w nowym miejscu i pod nowym adresem. W środku oczywiście bogaty asortyment produktów od Clochee, profesjonalna pomoc w doborze odpowiedniej pielęgnacji do potrzeb każdej skóry, wspaniała atmosfera i niespodzianki dla stałych klientów. Clochee to szczecińska marka kosmetyków pełnych aktywnych składników prosto z natury w ekologicznych opakowaniach, przeznaczonych zarówno dla kobiet, jak też mężczyzn i dzieci.
Szczecin, al. Wojska Polskiego 14/u1
HOCA CANDLE
Pod jednym adresem manufaktura naturalnych świec Hoca Candle I Propsy Home, czyli porcelana, ceramika, szkło i kryształy w stylu vintage. Hoca Handle wprowadza tzw. „Wax Bar”, który będzie polegał na stworzeniu swojej własnej świecy w dowolnym naczyniu, najlepiej z „drugiej ręki”. Wybór zapachu i wykonanie świecy będą ustalane na zasadzie rezerwacji terminu. Poza tym, sprzedaż świec z bieżącej oferty, personalizowanych, ze szczecińskimi motywami, warsztaty, szkolenia, spotkania integracyjne, biznesowe, itp.
Szczecin, ul. Jagiellońska 37
reklamaBO SZCZECIN KOCHA ŻAGLE, A ŻAGLE KOCHAJĄ SZCZECIN!
PRZED NAMI NAJWIĘKSZE WAKACYJNE ŻEGLARSKIE ŚWIĘTO W NASZYM REGIONIE. ŻAGLE 2023 ZASKOCZĄ ODWIEDZAJĄCYCH SWOIM WYGLĄDEM I ATRAKCJAMI. PRZEZ TRZY DNI BĘDZIE MOŻNA ZWIEDZAĆ JEDNOSTKI, BAWIĆ SIĘ W STREFACH AKTYWNOŚCI I ANIMACJI ORAZ TAŃCZYĆ DO NAJWIĘKSZYCH MUZYCZNYCH HITÓW.
18-20 sierpnia to weekend, który zapowiada się wyjątkowo dobrze. Dwa brzegi Odry wypełnione cumującymi żaglowcami i atrakcjami. Od jednych i od drugich będzie można dostać zawrotu głowy. Na początek żagle! Czyli nasi najwięksi goście. W tym roku swoją cumę w Szczecinie zarzuci ponad 20 jednostek z Polski i Europy. Wśród nich znajdzie się piękna i bardzo szybka ORP Iskra, a także dostojny holenderski Morgenster, którego gościliśmy w Szczecinie przed laty. Nie zabraknie także jednostek portowych oraz przedstawicieli Marynarki Wojennej. Cumujące przy nabrzeżach żaglowce udostępnią swoje pokłady dla zwiedzających, a niektóre z nich wypłyną nawet w krótkie rejsy z pasażerami po Odrze. Żagle, w całej swojej okazałości zaprezentują uczestnicy pierwszych Regat o Puchar Prezydenta Miasta Szczecin, które rozegrają się w sobotę na Jeziorze Dąbskim. Zawodnicy po zakończonych zawodach przypłyną Odrą do serca imprezy, aby wspólne świętować.
Na lądzie możemy spodziewać się dobrej i niezapomnianej zabawy. Zarówno na Łasztowni i Wyspie Grodzkiej, jak i na Wałach Chrobrego i okolicznych ulicach będzie można przejść się alejkami Jarmarku pod Żaglami, skosztować wyjątkowych smakołyków w ramach Festiwalu Smaków Food Trucków, zakupić rzemieślnicze wyroby i wyskoczyć do wesołego miasteczka. Przy pomniku Adama Mickiewicza dla najmłodszych będzie przygotowana Strefa Dziecięca. Nieco dalej, w towarzystwie
żaglowców, będzie można wypocząć w Strefie Piw Kraftowych i posłuchać szant, które będą rozbrzmiewać przy pomniku Centaura. Również po dwóch stronach Odry będzie można spotkać parady orkiestr dętych, które powalczą w tym roku już po raz 6. o Puchar Prezydenta Miasta Szczecin w Festiwalu Orkiestr Dętych. Finałowy koncert odbędzie się w sobotę, w Teatrze Letnim im. Heleny Majdaniec.
A skoro mowa już o muzyce, to obowiązkowym punktem na mapie będzie Scena Główna na Łasztowni. Tam od piątku do niedzieli wystąpią dla nas gwiazdy, których słucha teraz cała Polska i nie tylko. W piątkowy wieczór prosto z amerykańskiego „Mam Talent” przyjedzie do nas Sara James. Następnego dnia nie będziemy zwalniać tempa, bo scenę przejmie znany również z programu muzycznego, ale także gali wręczenia nagród Fryderyki, zespół STORO. Ich występ będzie przedsmakiem tego, co zadzieje się, gdy na scenę wyjdzie gwiazda wieczoru – Bryska. Ta młoda utalentowana dziewczyna porwie do tańca tłumy. W niedzielę zapraszamy miłośników muzyki alternatywnej, bo wraz ze swoim ukulele zaśpiewa dla nas Julia Pietrucha, której akustyczne wykonania skradły nie jedno serce.
Szczegółowy program i opisy atrakcji znajdziemy na stronie www.zagle.szczecin.eu.
BALTIC ECONOMIC CONGRESS PO RAZ DRUGI
SZCZECIŃSKA PÓŁNOCNA IZBA GOSPODARCZA – NAJWIĘKSZA W POLSCE ORGANIZACJA SAMORZĄDU GOSPODARCZEGO
ZAPRASZA NA DRUGĄ EDYCJĘ BALTIC ECONOMIC CONGRESS. ODBĘDZIE SIĘ ONA 21 WRZEŚNIA TEGO ROKU W SZCZECIŃSKIEJ OPERZE NA ZAMKU.
Tegoroczny kongres został podzielony na trzy bloki tematyczne: gospodarka i przemysł, finanse, inwestycje i współpraca transgraniczna oraz inspiracje. Kongres zainauguruje specjalna debata pt. „Gospodarka Polski w nowym świecie”. W pierwszym bloku tematycznym jego uczestnicy będą dyskutowali o „Zielonej transformacji gospodarki i przemysłu”, „Cyfryzacji i nowych technologiach” oraz „Silnej polskiej marce jako bodźcu rozwoju”. Drugi blok poświęcony zostanie zagadnieniom dotyczącym „Inwestycji, finansów i instrumentów wsparcia dla przedsiębiorców”, „Współpracy transgranicznej i jej wpływowi na atrakcyjność inwestycyjną Pomorza Zachodniego” oraz „Fundacji Rodzinnej – zabezpieczeniu majątku na pokolenia”. Trzeci blok wypełni powerspeech dr Mateusza Grzesiaka pt. „Determinacja i świadoma droga do celu”. Kongres zakończy debata „Jak osiągnąć sukces w biznesie?”.
Zwieńczeniem kongresu będzie uroczysta Gala Finałowa Konkursu Przedsiębiorca Roku Pomorza Zachodniego 2023. Mogą w nim uczestniczyć przedsiębiorcy prowadzący działalność gospodarczą, od co najmniej 1 roku obrotowego poprzedzającego ogłoszenie tegorocznego Konkursu posiadający siedzibę lub oddział na terenie województwa zachodniopomorskiego, a prowadzone przez nich przedsiębiorstwa są zarejestrowane w Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczej lub w Krajowym Rejestrze Sądowym. Będą oni oceniani w czterech kategoriach związanych z wielkością zatrudnienia: przedsiębiorstwo do 10 zatrudnionych (mikro przedsiębiorstwo, w tym również jednoosobowe działalności gospodarcze], przedsiębiorstwo od 11 do 50 zatrudnionych (małe przedsiębiorstwo), przedsiębiorstwo od 51 do 250 zatrudnionych (średnie przedsiębiorstwo)
oraz przedsiębiorstwo powyżej 250 zatrudnionych (duże przedsiębiorstwo). Ponadto, przedsiębiorcy będą oceniani także w kategoriach jakościowych: Menadżerka Roku Pomorza Zachodniego, Menadżer Roku Pomorza Zachodniego, Przedsiębiorstwo rodzinne, Społeczna odpowiedzialność biznesu (CSR) i Nagroda internautów – Laureat zostanie wyłoniony spośród wszystkich zgłoszonych firm w wyniku głosowania internetowego, w którym udział może wziąć każdy. Głosowanie odbędzie się na profilu Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie na facebooku. Termin głosowania: 28.08-10.09.2023 roku. Do konkursu może przystąpić każdy przedsiębiorca, który samodzielnie zgłosi chęć udziału, zostanie zgłoszony przez Członka Kapituły Konkursu, zostanie zgłoszony przez osobę postronną lub pracownika firmy. Udział jest bezpłatny!
W trakcie Gali wyłonieni zostaną zwycięzcy konkursu oraz zostaną wręczone wyjątkowe wyróżnienia – Buławy Nestora Przedsiębiorczości PIG. Otrzymują je wybitne osobistości, które całym swoim życiem pokazują, że sukces i droga na szczyt naznaczona jest ogromną pracą, zaangażowaniem i hartem ducha. Część oficjalną Gali zakończy koncert znanej i popularnej polskiej piosenkarki – KAYAH!
Udział w wydarzeniu jest płatny, link do biletów: https://app. evenea.pl/event/2bec/
W razie jakichkolwiek pytań PIG prosi o kontakt: rbabilo@polnocnaizba.pl
autor: ds/ foto: materiały prasowe PIG
NAJWAŻNIEJSZE ZDJĘCIA Z ŻYCIA ŚWIATA
WOJCIECH GRZĘDZIŃSKI, FREELANCER, JEST AUTOREM ZDJĘCIA ROKU PRESTIŻOWEGO KONKURSU GRAND PRESS PHOTO 2023. NAGRODZONA FOTOGRAFIA PRZEDSTAWIA UKRAIŃSKICH RATOWNIKÓW UWALNIAJĄCYCH SPOD GRUZÓW OFIARĘ OSTRZAŁU. TO ZDJĘCIE ORAZ INNE NAGRODZONE PRACE MOŻNA OGLĄDAĆ W SZCZECIŃSKIM CH GALAXY JESZCZE DO 17 SIERPNIA.
W tegorocznym konkursie jury w składzie: Konstantinos Tsakalidis (Grecja) – jako przewodniczący, Anna Bedyńska, Jewhen Małoletka (Ukraina), Weronika Mirowska oraz Andrzej Zygmuntowicz wybrało do finału 49 zdjęć pojedynczych (Single), 9 reportaży (Stories) oraz 5 projektów dokumentalnych (Documentary Projects), wykonanych przez 57 autorów.
Podczas gali wręczono także nagrody specjalne oraz rozstrzygnięto konkurs Photo Book of the Year 2022. Wskazanie do tej nagrody ustaliło odrębne jury. Photo Book of the Year otrzymał Mariusz Forecki za książkę „Kurz”.
Nagroda od Provident Polska trafiła do Artura Barbarowskiego. Autor sfotografował upadek jednego z zawodników podczas meczu Ligii Mistrzów w amp futbolu. Nagrodę Internautów – tutaj głosować mógł każdy poprzez stronę internetową Press.pl – otrzymał Robert Kuszyński za pracę dla OKO.Press. Fotografia przedstawia policjantów, którzy użyli siły wobec aktywisty Lotnej Brygady Opozycji w trakcie 150. miesięcznicy smoleńskiej.
Fotografowie, którzy nie ukończyli 26 roku życia i nie startowali dotąd w konkursie Grand Press Photo, mogli wziąć udział w kon -
kursie Young Poland. W kategorii Young Poland – Single pierwsze miejsce przypadło Michaelowi Toporowskiemu z Akademii Sztuki w Szczecinie. Jego zdjęcie to sugestywny portret przyjaciółki, który oddaje emocje związane z traumą z przeszłości. W kategorii Young Poland – Stories pierwsze miejsce przyznano Dominikowi Księżykowi również ze szczecińskiej Akademii Sztuki. „Wyimaginowana wizja Norwegii jako krainy miodem i mlekiem płynącej, towarzyszy każdemu, kto choć raz zamarzył o wyprawie do krainy fiordów; prawda ma jednak różne oblicza” – czytamy w opisie pracy. Łącznie nagrodzono autorów kilkudziesięciu zdjęć w kilkunastu kategoriach.
Grand Press Photo jest najważniejszym w Polsce konkursem przeznaczonym dla osób zajmujących się zawodowo fotografią reporterską, w tym prasową i dokumentalną, pracujących w redakcjach prasowych, internetowych, agencjach fotograficznych oraz freelancerów. Prace uczestników konkursu oceniają fachowcy o światowej sławie. Przewodniczącym jury jest co roku laureat World Press Photo, a członkami jury są uznani fotoreporterzy i fotoedytorzy z kraju i zagranicy.
ad/ foto: materiały prasowe
NA ÓSMYM PIĘTRZE SKRAJNIE WYCZERPANĄ I WYCHŁODZONĄ KOBIETĘ.
2 YOUNG POLAND, NAGRODA GŁÓWNA, MICHAEL TOPOROWSKI, AKADEMIA SZTUKI W SZCZECINIE, PORTRET MALWINY, PRZYJACIÓŁKI FOTOGRAFA. UKAZUJE ON EMOCJE ZWIĄZANE Z TRAUMĄ Z PRZESZŁOŚCI. TATUAŻ W KSZTAŁCIE STRYCZKA ZNAJDUJĄCY SIĘ NA POLICZKU MODELKI UPAMIĘTNIA JEJ ZMARŁEGO CHŁOPAKA, KTÓRY TAK ODEBRAŁ SOBIE ŻYCIE.
3 PEOPLE, I MIEJSCE, TOMASZ LAZAR, FREELANCER, 15-LETNI IGOR Z SIEWIERSKA. 29 KWIETNIA DOSZŁO DO WYBUCHU. KIEDY UCIEKAŁ DOSIĘGŁA GO FALA UDERZENIOWA. STRACIŁ NA CHWILĘ PRZYTOMNOŚĆ, KIEDY SIĘ OCKNĄŁ –MOCNO KRWAWIŁ. FINALNIE TRAFIŁ DO SZPITALA WE LWOWIE. 4 NAGRODA INTERNAUTÓW, ROBERT KUSZYŃSKI, OKO.PRESS, FUNKCJONARIUSZE POLICJI UŻYLI SIŁY WOBEC AKTYWISTY LOTNEJ BRYGADY OPOZYCJI W TRAKCIE 150. MIESIĘCZNICY KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ.
5 STORIES – CLIMATE, RESPONSIBILITY, I MIEJSCE, MICHAŁ SIAREK, „THE NEW YORK TIMES”, TUŻ PO ROSYJSKIEJ AGRESJI DO PODKIJOWSKIEGO OŚRODKA NATALII POPOVY ZACZĘŁY TRAFIAĆ Z LINII FRONTU LWY, TYGRYSY, NIEDŹWIEDZIE, GADY I EGZOTYCZNE PTAKI PORZUCONE PRZEZ WŁAŚCICIELI. POPOVA, Z POMOCĄ WOLONTARIUSZY, PRZYJMOWAŁA JE DO SWOJEGO AZYLU, GDZIE MOGŁY BYĆ LECZONE I PRZYGOTOWANE DO DALSZEJ EWAKUACJI.
1 ZDJĘCIE ROKU, WOJCIECH GRZĘDZIŃSKI, FREELANCER, UKRAIŃSCY RATOWNICY UWOLNILI SPOD GRUZÓW MIESZKANIALATAWCE, DMUCHAWCE… KITE
ADRENALINA, RYWALIZACJA I DOBRA ZABAWA TO ZAPOWIEDŹ TEGO, CO BĘDZIE DZIAŁO SIĘ W MIĘDZYZDROJACH MIĘDZY 25 A 27 SIERPNIA. PLAŻA POD HOTELEM VIENNA HOUSE BY WYNDHAM ZAPEŁNI SIĘ PONOWNIE LATAWCAMI. W TEN WEEKEND
STARTUJE JUŻ PO RAZ 14 KULTOWY SUMMER KITE FESTIVAL – NAJWAŻNIEJSZE ZAWODY W KITESURFINGU NA ZACHODNIM WYBRZEŻU.
Ta dwudniowa impreza na dobre zagościła w kalendarzach wielu znakomitych zawodników, a także amatorów tego niesamowitego sportu. Kitesurfing, którego początki sięgają drugiej połowy lat 70. poprzedniego wieku, został spopularyzowany przez dwóch Francuzów – braci Legaignoux, którzy skonstruowali pierwszy latawiec z pompowaną komor ą , testując go podczas pływania na nartach wodnych. W 1997 roku na Hawajach rozegrano pierwsze zawody kitesurfingowe na ś wiecie. Wzięło w nich udział dwudziestu dwóch zawodników, a zwycięzc ą został Marcus „Flash” Austin.
Kolorowe latawce na niebie, widowiskowe popisy na wodzie w świetle letnich promieni słońca to tylko „efekty uboczne” Summer Kite Festival. Poza samymi zawodami nie zabraknie także innych atrakcji. W specjalnej Strefie Active odbędą się m.in.
zawody w pływaniu na deskach SUP i mecz siatkówki plażowej. Oprócz tego będzie można także spróbować sił w trickboardzie – niepozorny sprzęt składający się z deski i wałka, który doskonale rozwija zmysł równowagi i koordynację ruchową; w skimboradzie – jazda (ślizg) na desce po fali, lub płytkiej tafli wody oraz w slackline – sztuka chodzenia i wykonywania trików na rozciągliwej taśmie o szerokości 25-50 mm, zawieszonej kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią.
Zawody zakończy koktajl party w hotelu Vienna House Amber Balic, tuż po oficjalnym wręczeniu nagród na scenie przy Alei Gwiazd. Organizatorem Summer Kite Festival, jak co roku, jest Event Factory.
ad / foto: materiały prasowe
HOŁD DLA SUBTELNOŚCI
„FOTOGRAFIA TO DLA MNIE ARTYSTYCZNA PODRÓŻ, KTÓRA JEST UNIKALNIE MOJA”. MARCIN SZKOLNICKI ZABIERA NAS W PODRÓŻ PRZEZ SWOJE SPOJRZENIE NA PIĘKNO I ESTETYKĘ. SESJA FOTOGRAFICZNA „POTĘGA RÓŻY” ZREALIZOWANA WSPÓLNIE ZE
STYLISTKĄ KATARZYNĄ SPIETELUN, JEST HOŁDEM DLA IDOLI DUETU.
– Jestem wielbicielem Paolo Roversiego. Cenię jego niepowtarzalne podejście do fotografii, które podkreśla naturalną piękność i subtelność modeli. Jego prace przekraczają granice mody i portretu, łącząc sztukę, emocje i marzenia w jedno – wyznaje fotograf.
Prezentowane na zdjęciach stylizacje, są połączeniem elegancji, prostoty i romantycznej estetyki. Są doskonałym tłem dla aplikacji kwiatowych. – Wykorzystaliśmy motyw róży, który przewija się bardzo często w projektach Magdy Butrym, która to z kolei jest idolką Kasi – mówi Marcin Szkolnicki. – Staraliśmy się również eksperymentować z oświetleniem i kompozycją, aby stworzyć wyjątkowe i nastrojowe zdjęcia, ukazujące głębię i emocje. ad
foto: Marcin Szkolnicki / stylizacje: Katarzyna
Spietelun / wizaż: Mila Volkova / modelka: Kaja Jędrzejewska / Model Plus
MUZYCZNA RODZINA
NOWOZELANDZKO-POLSKI PROJEKT AFTER ‘OURS TO EFEKT WSPÓŁPRACY PIANISTY I KOMPOZYTORA MICHAŁA MARTYNIUKA ORAZ PERKUSISTY, GITARZYSTY I PRODUCENTA NICKA WILLIAMSA. KOLABORACJA OBU MUZYKÓW ODZWIERCIEDLA ZMIENIAJĄCĄ SIĘ KULTURĘ MUZYCZNĄ W NOWEJ ZELANDII, KTÓRA WSPIERA ARTYSTÓW TWORZĄCYCH MUZYKĘ NA POGRANICZU BLUESA, SOULU, FUNKU, HIP-HOPU, HOUSE’U, CZY BROKEN BEAT’U.
Współzałożyciel projektu – Michał Martyniuk, urodził się i wychował w Szczecinie. W wieku 18 lat wyjechał do Nowej Zelandii, gdzie ukończył studia o kierunku jazzowym. Zdobył silną pozycję w branży muzycznej do czego przyczyniły się wyjątkowe podejście do kompozycji oraz sposób wykonywania muzyki na żywo. Ten uznany w kraju oraz na świecie pianista i kompozytor, głównie jazzowy ma na koncie wiele muzycznych perełek, a także imponującą dyskografię. Za swój jazzowy album „Nothing to Prove” nominowany został do Nagrody Fryderyka 2019 w kategorii Jazzowy Debiut Roku. – Wyjechałem do Nowej Zelandii z nadzieją, że będę mógł rozwijać się dalej jako pianista jazzowy. Niestety scena jazzowa w NZ jest znikoma. Faktycznie są fajne zespoły, ale ogólnie ciężko jest znaleźć grupę ludzi, którzy naprawdę ekscytują się jazzem – wyznaje. – Nicka Williamsa poznałem 15 lat temu. Przedstawił nas wspólny znajomy, znakomity saksofonista, producent Nathan Haines, z którym do dziś współpracuje przy okazji różnych projektów. Nick był wtedy świeżo po studiach inżyniera dźwięku, a ja byłem głodny muzykowania i gotowy na nagranie pierwszej płyty. Zaczęliśmy razem nagrywać. Spotykaliśmy się po godzinach, głównie w nocy, gdyż Nick miał rodzinę i pracę w ciągu dnia – stąd też nazwa projektu After ‘Ours.
Muzyka After ‘Ours to mieszanka różnych stylów muzycznych. Obaj muzycy inspirują się bogatą historią jazzu, neo-soulu, elektroniki i muzyki tanecznej. Ich pierwszy album „Odyssey” jest połączeniem funku, R&B, soulu, hip-hopu oraz jazzu. Całość materiału nagrana została w Auckland. W projekt zaangażowani byli uznani artyści międzynarodowej sceny muzycznej, w tym brytyjscy wokaliści Kevin Mark Trail (The Streets) i Sharlene Hector (Basement Jaxx). Teraz przyszedł czas na nowy materiał, którego fragmenty mogliśmy wysłuchać na żywo podczas kon -
certu na szczecińskim Zamku. – Płyta „Long Road” to jest kontynuacja pierwszego albumu – mówi Michał Martyniuk. Utwory są troszkę bardziej rozbudowane i jest więcej improwizacji. Do naszej ekipy dołączyły nowe głosy: Omar i Louis Baker. Mamy też nową sekcję rytmiczną. After ‘Ours to już rodzina, z którą głównie mamy dużo zabawy, a przy tym gramy, nagrywamy i podróżujemy po świecie. ad/ foto: materiały prasowe
TEATR POLSKI W SZCZECINIE – HISTORYCZNY CZAS
– TO POCZĄTEK NOWEGO ROZDZIAŁU W HISTORII TEJ INSTYTUCJI, KTÓRA STAŁA SIĘ JEDNYM Z NAJNOWOCZEŚNIEJSZYCH TEATRÓW W POLSCE. ZDECYDOWALIŚMY SIĘ NA WCZEŚNIEJSZE ROZPOCZĘCIE SEZONU ARTYSTYCZNEGO. DZIĘKI TEMU W SZCZECINIE, OD POCZĄTKU SIERPNIA, NASTĄPI PRAWDZIWA OFENSYWA TEATRALNA. MAMY NADZIEJĘ, ŻE NIE TYLKO MIESZKAŃCY REGIONU, ALE TEŻ TURYŚCI BĘDĄ BRALI UDZIAŁ W ZAPLANOWANYCH PRZEDSIĘWZIĘCIACH ARTYSTYCZNYCH TEATRU POLSKIEGO W SZCZECINIE – PODKREŚLA OLGIERD GEBLEWICZ, MARSZAŁEK WOJEWÓDZTWA ZACHODNIOPOMORSKIEGO.
Po przebudowie i rozbudowie teatr ma pięć nowoczesnych scen. Z wejściem od ulicy Jana z Kolna to Scena Szekspirowska (na 549 miejsc), Scena Włoska (na 508 miejsc) i Scena Kameralna (120 miejsc). Z kolei w zabytkowym budynku teatru – z wejściem od ulicy Swarożyca – Scena im. Jana Banuchy (na 236 miejsc) oraz Scena Świętokradców Parafii Czarnego Kota Rudego (na 80 miejsc). Pod względem możliwości oraz rozwiązań technologicznych, które będą wykorzystywane w trakcie spektakli i innych wydarzeń, instytucja prezentuje się więc niezwykle imponująco. Premiery odbywać się będą średnio co dwa tygodnie. – To jeden z najnowocześniejszych i najciekawszych obiektów w Polsce i w tej części Europy. Warto było czekać tyle lat, by teraz móc cieszyć się ze sceny z prawdziwego zdarzenia. W sierpniu odbędzie się uroczyste otwarcie nowej siedziby teatru – podkreślał marszałek Olgierd Geblewicz.
Od 15 lipca trwa sprzedaż biletów na planowane przedsięwzięcia artystyczne.
– Chcemy, żeby ten teatr był przede wszystkim dla publiczności. Zanim nastąpi uroczyste i oficjalne otwarcie, chcemy zagrać kilka przedstawień dla Szczecinian. O szczegółach będziemy informować na naszej stronie internetowej – mówi Adam Opatowicz, dyrektor Teatru Polskiego.
Nowy sezon artystyczny rozpocznie spektakl pt. „Magia obłoków” (scenariusz i reżyseria: Adam Opatowicz). To przedstawienie muzyczne oparte na twórczości Marka Grechuty i Jana Kantego Pawluśkiewicza.
– Przedstawienie przygotowali szczecińscy artyści – podkreślał Adam Opatowicz. – Piosenki układają się w metaforyczną opowieść o człowieku wplecionym we wstęgę czasu. Dawnym, współczesnym i tym z przyszłości. Podobnym, czy innym?
A może w swej istocie zawsze takim samym, jedynie w odmiennych kostiumach i dekoracjach czasów, w których przyszło mu
żyć. Zawsze wszak szukamy sensu swego istnienia i na końcu ścieżki poszukiwań odkrywamy, że tkwi on w sprawach najprostszych, naturze, duchowości, kontakcie z drugim człowiekiem.
Spektakl pt. „Magia obłoków” zostanie zaprezentowany na Scenie Włoskiej m.in. 17, 18, 19 i 20 sierpnia. Na drugą połowę sierpnia zaplanowana jest na Scenie im. Jana Banuchy – kolejna premiera: „Komedianci” (reżyseria, scenografia, opracowanie muzyczne, reżyseria świateł: Mikołaj Grabowski). Przedstawienie zostanie zaprezentowane 24, 25, 27, 30 i 31 sierpnia. Wcześniej swoją działalność zainauguruje Scena Szekspirowska koncertem „Wolny przekład z Szekspira, czyli miłość przez wieki się nie zmienia” inspirowanym sonetami Williama Szekspira, najwybitniejszego dramaturga w historii literatury. Autorem muzyki i scenariusza koncertu jest Grzegorz Turnau, który również wystąpi w tym wydarzeniu wraz z zespołem. Oprócz niego na scenie pojawili się Dobrawa Czocher, Dorota Miśkiewicz, Sylwia Różycka, Aga Zaryan, Marek Kondrat, Krzysztof Baranowski, Aleksander Różanek oraz Orkiestra Kameralna Filharmonii im. M. Karłowicza w Szczecinie. Kolejnym wydarzeniem na pewno będzie spektakl pt. „My Way” warszawskiego Teatru Polonia. To przedstawienie przygotowane przez Krystynę Jandę z okazji 70. urodzin tej wybitnej aktorki. Opowieść o jej wczesnych latach, początkach kariery, przyjaciołach, budowie Teatru Polonia i Och -Teatru. Wspomnienia oraz aktualności opracowane w formie monologu scenicznego. Kolejny monodram, to „Dzienniki według Witolda Gombrowicza” (adaptacja, reżyseria i wykonanie: Mikołaj Grabowski). Wydarzenie zaplanowane jest 19 i 20 sierpnia na Scenie Kameralnej.
Rozbudowa Teatru Polskiego została zrealizowana w oparciu o projekt Atelier Loegler Architekci z Krakowa. Generalnym wykonawcą, wyłonionym w przetargu, była firma BUDIMEX S.A. autor: ds/foto: materiały prasowe
XXI REGATY UNITY LINE
JUŻ XXI RAZ SPOTYKAMY SIĘ NA AKWENIE MORZA BAŁTYCKIEGO Z ŻEGLARZAMI PODCZAS REGAT UNITY LINE IM. PIOTRA
WASZCZENKO. 10 SIERPNIA POWITAMY PIERWSZE JACHTY W MARINIE IM. JERZEGO PORĘBSKIEGO W ŚWINOUJŚCIU. TRWA KOŃCOWE ODLICZANIE.
Przyjazny port i bezpieczna keja w Świnoujściu pomieści wszystkich uczestników regat. Cumy zabezpieczy ekipa brzegowa organizatora regat firmy HP REKLAMA, a sponsor tytularny – Unity Line, która nieprzerwanie od 21 lat sponsoruje wydarzenie, przygotowała dla wszystkich uczestników pakiety startowe wraz z koszulkami, a dla zwycięzców poszczególnych grup statuetki i medale – mówi komandor regat Unity Line kpt. Paweł Hapanowicz.
Pierwszy wyścig w wymagającej trasie Extreme planowany jest na 11 sierpnia w godzinach popołudniowych. Okolice Stawa Młynów, czyli popularnego Wiatraka i plaży w Świnoujściu to miejsce, z którego będzie można pożegnać żeglarzy płynących wzdłuż trasy promów Unity Line Świnoujście – Ystad, którą 7 dni w tygodniu pokonują statki armatora. Pozostali uczestnicy regat w dniu 12 sierpnia wystartują na redzie Świnoujścia do trzech wyścigów, również widzianych z plaży w Świnoujściu. Jak mówi Paweł Hapanowicz – to bardzo wymagające dni dla organizatora. Mamy podział załóg na dwie grupy: pierwsza –wyrusza daleko w morze, a druga – ściga się na redzie. Dbamy przede wszystkim o bezpieczeństwo żeglarzy, więc w tym roku na trasie Extreme zdecydowaliśmy się na wyposażenie jachtów w urządzenia Yellow Brick tracker, pokazujące w czasie rzeczywistym pozycję jachtów, kierunek płynięcia i prędkość. Organizator regat HP Reklama przygotował wyświetlacz LCD, na którym będzie można zobaczyć zmagania żeglarzy w miasteczku regatowym. Także na stronie regat www.regaty-unityline.pl tracking będzie udostępniony na żywo.
13 sierpnia pożegnamy Świnoujście startując w wyścigu długim. Jachty udadzą się do Dziwnowa. To, w zależności od kierunku wiatru, 17 do 22 mil morskich. W Marinie Dziwnów będziemy czekać na wszystkie jachty, w tym te, które ukończą wyścig Extreme.
Po odpoczynku, cała flota 14 sierpnia weźmie udział w 3 wyścigach na redzie Dziwnowa. Akwen regat jest tak przemyślany, aby kibice mogli oglądać zmagania żeglarzy spędzając czas na plaży.
Po wszystkich wyścigach, poznaniu wyników i laureatów, sponsor tytularny Unity Line zaprasza wszystkich uczestników na galę zakończenia regat w Marinie Dziwnów. Będzie jak zawsze smacznie dzięki obsłudze gastronomicznej załogi z promów armatora.
Kolejny rok płynie z nami sponsor nagród rzeczowych dla żeglarzy, szczecińska firma Skaut, SailStore, BeFree. Wszystkie nagrody rzeczowe będą losowane na finałowej scenie w dniu 14 sierpnia w Dziwnowie.
Sponsor regat przygotował trzy vouchery na rejsy promem Unity Line na trasie Świnoujście – Ystad – Świnoujście. Dwa z nich do losowania: pierwszy w grupie Extreme, drugi w pozostałych grupach, a trzeci do wygrania w konkursie na oficjalnym profilu social media Regat: www.facebook.com/RegatyUnityLine.
W tym roku Patronat prasowy objął Magazyn Szczeciński Prestiż. Patronat radiowy natomiast Twoje Radio Tylko Przeboje. Cała relacja z regat będzie dostępna na stronie www.regaty-unityline.pl oraz na fb/RegatyUnityLine.
HISTORIE Z TAKSÓWEK
„TAXI” – PŁYTA PROJEKTU ŁONA, KONIECZNY I KRUPA TO OPOWIEŚĆ O ŚWIECIE WIDZIANYM Z PERSPEKTYWY TAKSÓWKI, NA KTÓRĄ ZŁOŻYŁY SIĘ PRAWDZIWE HISTORIE TAKSÓWKARZY, TAKSÓWKAREK, KIEROWCÓW UBERA I ICH PASAŻERÓW. KAŻDY Z NAS CHOĆ RAZ W ŻYCIU PRZEJECHAŁ SIĘ TAKSÓWKĄ. NIERZADKO JEST TO COŚ WIĘCEJ NIŻ TYLKO PRZEMIESZCZANIE SIĘ Z MIEJSCA NA MIEJSCE. ŚWIAT SZTUKI, SZCZEGÓLNIE KINEMATOGRAFIA, JUŻ DAWNO ZAINSPIROWAŁ SIĘ TYM TEMATEM, WYSTARCZY PRZYPOMNIEĆ SŁYNNEGO „TAKSÓWKARZA” MARTINA SCORSESE CZY „NOC NA ZIEMI” JIMA JARMUSCHA. TERAZ PRZYSZEDŁ CZAS NA „MUZYKĘ Z TEKSTEM”.
Teksty, które znalazły się na albumie powstały na podstawie rozmów z kierowcami przeprowadzonych przez Zuzannę Głowacką, producentkę wykonawczą płyty oraz Adama Łonę Zielińskiego. Muzyka to zasługa Andrzeja Koniecznego i Kacpra Krupy ze składu Siema Ziemia. – Z jednej strony są w tym elementy reportażu, bo stoją za tym długie godziny rozmów z taksówkarzami. Oni mają wyjątkową perspektywę: widzą z bardzo bliska, a równocześnie trochę z boku; obserwują fragmenty życia chowane pod płaszczykiem tajemnicy, choć sami w tej tajemnicy zwykle nie uczestniczą – mówi Łona. – Z drugiej strony dobór tych historii jest więcej niż subiektywny, często służyły mi tylko za materiał, by opowiedzieć swoją prawdę o świecie i ludziach. Mnie to zresztą od zawsze intrygowało –taksówkarze są raczej nielubiani jako grupa zawodowa, uczci -
wie na to zresztą zapracowali, bo zwykle chowają się za opryskliwą powierzchownością; trochę tacy mistrzowie polskiej podwójnej gardy. A najciekawsze właśnie jest to, co się za tą gardą skrywa.
Album „TAXI” wraz z nieszablonowym merchem zostanie wydany nakładem Def Jam Recordings Poland jesienią tego roku, a promuje go pierwszy singiel z płyty pt. „Żeby nie skłamać” do którego został zrealizowany w Szczecinie, wspólnymi siłami Łony i kolektywu Kinomotiv, klimatyczny teledysk. To także pierwsza część fabularno-dokumentalno-animowanego cyklu promującego nadchodzące wydawnictwo – podróży, w którą twórcy chcą zabrać odbiorcę.
ad / foto: Andrzej Konieczny
reklamaTEGOLA Sp. z o.o. ul. Długa 24 | 72-006 Mierzyn tel: +48 885 90 90 60
e-mail: biuro@tegoladachy.pl www.tegoladachy.pl / tegoladachy
SPRAWDŹ NASZE CATERINGI
Organizujemy imprezy firmowe na naszej sali, ale również w siedzibie klienta. Posiłki już od 25 zł.
Szukasz obsługi eventu biznesowego? Zadzwoń do nas lub napisz!
Tworzymy konstrukcje dachowe na:
• budynki jednorodzinne
• budynki wielorodzinne
• budynki przemysłowe
• domki rekreacyjne
• budynki handlowo-usługowe
• hale
• przebudowa istniejących obiektów
• zadaszenia, wiaty, garaże itp.
WIĄZARY DACHOWE
A może potrzebujesz kompleksowego wykonania dachu? Wykonamy dla Ciebie konstrukcję dachu wraz z pokryciem! Dachówką, blachą, łupkiem, blachodachówką.
Zapraszamy na bezpłatną konsultacje oraz wycenę. Porozmawiamy o rozwiązaniach idealnych dla Ciebie!
SZCZECIN,ŚWIATOWY TENIS W SZCZECINIE PO RAZ 30!
JUŻ W POŁOWIE WRZEŚNIA NA SZCZECIŃSKICH KORTACH PRZY ALEI WOJSKA POLSKIEGO ODBĘDZIE SIĘ WYJĄTKOWE WYDARZENIE SPORTOWE. 30. EDYCJA TENISOWEGO TURNIEJU Z CYKLU ATP CHALLENGER TOUR. SŁAWNEGO I POPULARNEGO NIE TYLKO W POLSCE. ALE JUBILEUSZOWA EDYCJA NIESIE ZE SOBĄ DWIE PODSTAWOWE ZMIANY – NAZWY ORAZ SPONSORA TYTULARNEGO, KTÓRYM ZOSTAŁO MIASTO SZCZECIN. PANIE I PANOWIE, JUŻ NIEDŁUGO PRZED WAMI, INVEST IN SZCZECIN OPEN!
Jeszcze w ubiegłym roku sponsorem tytularnym turnieju (jak przez wiele poprzednich lat) był bank Pekao SA. Ale po zakończeniu 29. edycji postanowił się wycofać. Pomocną dłoń wyciągnął szczeciński Urząd Miejski wspomagając zastrzykiem środków organizację tego ważnego dla miasta i regionu oraz sławnego na świecie wydarzenia tenisowego. Miasto Szczecin zostało sponsorem tytularnym imprezy a jej jubileuszowa edycja odbędzie się pod nową nazwą Invest in Szczecin Open. Mecze turnieju głównego rozgrywane będą w dniach 11-17 września. Trwa już sprzedaż biletów oraz karnetów na ATP Challenger Invest in Szczecin Open. Do 10 września trwa przedsprzedaż, podczas której można nabyć wejściówki w niższych cenach. Ale turniej, to nie tylko wydarzenie sportowe. To także wiele imprez i atrakcji dla wielbicieli tenisa.
– Jedną z nich będzie wystawa fotograficzna „30 lat szczecińskiego challengera w obiektywie” której autorami mają być kibice i goście, którzy przez lata odwiedzali nasza imprezę. Konkurs zostanie ogłoszony jeszcze przed turniejem, a na samej imprezie podpisane zdjęcia będą do zobaczenia na telebimach i telewizorach. Oczywiście dla autorów najlepszych prac przygotowujemy nagrody. Kolejna atrakcja, to Dzień Turniejowej Koszulki – najprawdopodobniej w czwartek 14 września poprosimy
o przyjście ubranym w lub przyniesienie starych turniejowych koszulek. Dla tych, którzy będą mieli te najstarsze egzemplarze przygotujemy oczywiście nagrody m.in. zaproszenia do VIP Tennis Club na finałowy weekend. – Codziennie od poniedziałku do piątku będzie wyłaniany Mistrz Dnia, który na specjalnie przygotowanych elektronicznych pylonach będzie musiał prawidłowo odpowiedzieć na jak największą ilość pytań. W sobotę rozegrany zostanie FINAŁ MISTRZÓW. Oczywiście atrakcyjne nagrody dla najlepszych gwarantowane. Mamy też kilka propozycji dla osób grających w tenisa. Po szczegóły zapraszamy na nasze media społecznościowe i stronę www – mówi Krzysztof Bobala, dyrektor Invest in Szczecin Open.
Turniejowi towarzyszyć będzie także Tennis Music Garden – Scena na kortach pełen muzycznych niespodzianek i atrakcji, KINDER Joy of Moving
Kids Day – piknik tenisowy dla dzieci i młodzieży, SEC Open – Tenisowy Turniej Artystów oraz J.W. Construction Open – Tenisowy Turniej VIP Lucky Doubles.
Bilety dostępne na: www.szczecinopen.pl, www.abilet.pl
autor: ds/foto: materiały prasowe Invest in Szczecin Open
Na fali i pod pełnymi żaglami!
POMORZE ZACHODNIE ZAZWYCZAJ KOJARZY SIĘ Z MORZEM, ODPOCZYNKIEM, LUKSUSEM I ŻEGLARSTWEM. ALE TO TAKŻE STREFA DYNAMICZNEGO BIZNESU I NAJSZYBCIEJ ROZWIJAJĄCY SIĘ RYNEK NIERUCHOMOŚCI PREMIUM W POLSCE. LIDEREM SPRZEDAŻY W TYM SEGMENCIE JEST SZCZECIŃSKA FIRMA ASSETHOME. GDZIE TKWI TAJEMNICA JEJ SUKCESU? JAKIE WYZWANIA STOJĄ PRZED FIRMĄ W NAJBLIŻSZYCH MIESIĄCACH? CZYM ZASKOCZY KLIENTÓW I KONKURENCJĘ? O TO, ALE NIE TYLKO PRESTIŻ ZAPYTAŁ CZŁONKÓW ZARZĄDU FIRMY. MICHAŁ WĄSIK, MAREK OLEŚKÓW I MARIUSZ KIERMASZ UJAWNILI KULISY SWOJEJ DZIAŁALNOŚCI.
Apartamenty, jachty, wille i woda, to określenia, które błyskawicznie przychodzą na myśl klientom tej szczecińskiej firmy. Szczególnie atrakcyjne są te położone tuż nad Bałtykiem. A Assethome w ciągu sześciu lat zdominował rynek nieruchomości nadmorskich i jest liderem sprzedaży w Polsce.
Spełniamy marzenia
Jak to się stało, że dziś jadąc nad morze i widząc piękne apartamenty w sprzedaży przy plaży, wszędzie trafiamy na reklamy i biura Assethome?
– Początki były trudne i skupiliśmy się na ciężkiej pracy. Podejmując decyzję o założeniu razem firmy w składzie Michał Wąsik, Marek Oleśków i Mariusz Kiermasz, mieliśmy tylko wiedzę i potężne doświadczenia w bankowości. Każdy z nas działał na rynku doradztwa inwestycyjnego i obsługi klientów zamożnych oraz firmowych. Ale przyszedł taki moment, w którym nasi klienci podpowiedzieli nam, że czas na zmiany. Tak powstało assethome.pl W pierwszym roku działalności skupiliśmy się głównie na doradztwie, weryfikacji rynku i sprzedaży pierwszych projektów deweloperskich w Szczecinie oraz Świnoujściu. Zaczynaliśmy w pięcioosobowym zespole, od sprzedaży 100 nieruchomości rocznie zwiększając tę sprzedaż co roku o ponad 100%. Dziś nasz zespół liczy 30 osób i sprzedajemy około 1000 nieruchomości rocznie. Każda o średniej wartości 800 tys. zł – opowiada Michał Wąsik. Dodaje, że liczby to nie wszystko. – U nas w branży liczy się klient i jakość. Naszym największym sukcesem jest fakt, że
skomercjalizowaliśmy ponad 40 projektów deweloperskich. Wszystkie zostały zrealizowane, a my ograniczyliśmy ryzyko dla naszych klientów do zera. Z tego jestem szczególnie dumny – podkreśla Michał Wąsik.
– Nasza firma sprzedaje najlepsze apartamenty nad morzem. Inwestycje, które współtworzymy, znajdują się w najpopularniejszych lokalizacjach nad Bałtykiem: Darłowo, Kołobrzeg, Świnoujście, Międzyzdroje czy Mielno. Cieszymy się renomą na Pomorzu, ponieważ pomagamy w kreowaniu luksusowych, całorocznych obiektów ze strefą SPA, basenami, jacuzzi, a przede wszystkim wyjątkowymi widokami na morze. Dzięki temu zyskujemy zaufanie wymagających klientów, a przy okazji mamy pozytywny wpływ na cały rynek nieruchomości nadmorskich. Dziś jesteśmy już firmą pierwszego wyboru dla większości klientów inwestycyjnych. Jesteśmy autentyczni i wszyscy pochodzimy znad morza. To niesamowite, że spotkaliśmy się w Szczecinie i możemy tworzyć dynamicznie rozwijającą się firmę. Mamy profesjonalnych doradców, których 98% stanowią niezależne kobiety sukcesu. To nasza siła napędowa i wizytówka ogromu pracy, jaką wkładamy, aby tworzyć luksusową markę – dodaje Marek Oleśków.
Tworzenie marki to także działania zespołu marketingowego i IT. – Początkowo nasz roczny budżet marketingowy wynosił tyle, ile dziś miesięczny. By być liderem, trzeba obecnie planować milionowe budżety na promowanie marki i projektów. Dlatego w ciągłej sprzedaży mamy ok. 2 tys. apartamentów. Nasze profile w social mediach i strony internetowe odwiedza co mie -
siąc ponad milion osób i ciągle się rozwijamy. Dokładamy wszelkich starań, aby ułatwić klientom drogę zakupu oraz przejście przez wszystkie formalności. Jesteśmy z klientem od początku do końca i jeszcze dłużej. Wszystkie usługi załatwiamy online, chyba że kupiec preferuje inną formę – dodaje Marek Oleśków. – Oczywiście, te wszystkie działania są kosztowne. Ale za najlepsze produkty płaci się więcej. Edukujemy klientów, aby nie myśleli tylko o ogromnym wydatku. Za każdym wartościowym produktem kryje się inwestycja. To trochę jak z zabytkowymi autami lub luksusowymi jachtami. Powstaje tylko unikatowy jeden egzemplarz lub kilka okazjonalnych. I wartość takich przedsięwzięć co roku wzrasta. Najszybciej i najdrożej sprzedajemy apartamenty luksusowe, niepowtarzalne penthouse-y, których nad Bałtykiem powstaje tylko kilkadziesiąt w roku. Ceny sięgają w takim przypadku 40-50 tys. zł za metr kwadratowy. A takich dóbr jest ograniczona ilość i to już są ostatnie projekty, dzięki którym nasi klienci mogą inwestować tak blisko morza – wyjaśnia Mariusz Kiermasz.
– Jest takie pewne powiedzenie, które szczególnie sprawdza się w naszej branży: „Bóg dwa razy Ziemi nie stworzy”. My o tym wiemy i nasi klienci to wiedzą. Okazja inwestycyjna jest jedna. Wygrywa ten, kto szybciej podejmuje decyzje i posiada środki na ten cel – dodaje Michał Wąsik.
Dlaczego warto inwestować w nadmorskie nieruchomości?
Bo bez względu na zdarzenia losowe, jakimi były np. ostatnio pandemia, czy patrząc historycznie na kryzysy gospodarcze, polityczne czy inflację są to inwestycje, które zawsze mają stabilną stopę zwrotu, a sama nieruchomość jest gwarantem przechowania i wzrostu wartości w czasie. W ciągu ostatnich sześciu lat średni wzrost wartości nieruchomości nad morzem wynosił prawie dziewięć procent rocznie.
– Zawsze podkreślamy w rozmowach z klientami: inwestuj w lokalizację i jakość oraz koniecznie zobacz nieruchomość przed zakupem. Jeżeli ktoś oferuje apartament daleko od morza i w środku lasu, nie kupuj. My znajdziemy dla Ciebie lepszą inwestycję. Zawsze patrz na to, jaki będzie wzrost wartości twojej nieruchomość w czasie. Tego nikt ci nie zabierze. Nasz klient zarabia przez cały rok, bo sprzedajemy tylko obiekty resortowe. Zyskuje nie tylko dodatkowe pieniądze, ale przede wszystkim swój idealny drugi dom oraz możliwość całorocznego urlopu. Spełniamy marzenia, nie ma dla nas rzeczy niemożliwych – zapewnia Michał Wąsik.
Konsekwentny rozwój
– Dlaczego jesteśmy liderem? Odpowiedź jest prosta. Bo mamy doskonałe nieruchomości w ofercie. I dlatego 25% wszystkich klientów w Polsce, których stać na inwestycję w luksus, pyta właśnie o naszą ofertę – wyjaśnia Michał Wąsik.
Pierwsza linia zabudowy z widokiem na morze w Świnoujściu, Międzyzdrojach, Kołobrzegu, Ustroniu Morskim, Darłowie to apartamenty od Assethome.
– Jako pierwsi w Polsce sprzedajemy apartamentowiec zaledwie 65 metrów od brzegu morza. Bliżej się nie da. Co roku przygotowujemy do sprzedaży najlepszy produkt nad Bałtykiem. W tym roku premierę będzie miał Resort, który powstanie „na plaży”. To nie pomyłka. Premierę będzie miała inwestycja, która łamie wszelkie schematy oraz zmienia definicję Premium – to High Premium. Obiekt stworzony, by zachwycać pod każdym względem, zaczynając od lokalizacji, kończąc na udogodnieniach i jakości wykonania. To nie pierwsza linia zabudowy. To możliwość zainwestowania w jedyny obiekt w kraju, który powstanie na plaży. Gdyby to nie było możliwe lub bezpieczne, nigdy byśmy nie zaryzykowali. Jednak budując luksusową markę, z roku na rok stajemy się coraz bardziej wybredni. Co za tym idzie? Z 40 weryfikowanych projektów w ciągu roku wybieramy maksymalnie 4-5 do sprzedaży. Każdy poddajemy dokładnej weryfikacji pod względem ryzyka i jak dotąd nie popełniliśmy błędu – stwierdził CEO Assethome.
Najnowsza premiera firmy w Międzyzdrojach udowodni jak innowacyjna jest marka Assethome i jak bardzo wybiega ona
do przodu. – Lubimy porównywać nadmorskie inwestycje do luksusowych jachtów, a projekt Sun Marine w Międzyzdrojach możemy porównać do luksusowego jachtu, który posiada strefy basenowe, jacuzzi, SPA oraz apartamenty. U nas jednak nie ma ryzyka choroby morskiej. Dlatego nasze inwestycje tworzymy dla ludzi, którzy twardo stąpają po ziemi. Możemy zdradzić, że ta inwestycja będzie zupełnie inna od wszystkich dotychczas. Wykorzystaliśmy najlepszej jakości materiały, a nowoczesne budownictwo w połączeniu z luksusem zapewni stały dochód na długie lata – zapewnia Michał Wąsik.
Ekskluzywność – DNA firmy
– Łączy nas pasja i miłość do prestiżowych nieruchomości. Dlatego, podobnie jak w przypadku inwestycji, w taki sposób wybieramy członków naszego zespołu. Tworzymy współpracę na długie lata. Wierzymy w stabilizację oraz rozwój. I tego samego wymagamy od naszych doradców, działu marketingu oraz wszystkich pracowników biura. Widzimy, że nasi klienci to doceniają, dlatego w tym roku planujemy otworzyć kolejne biuro, tym razem w centrum Warszawy. Ktoś może powiedzieć, że to przecież nie jest nad morzem. Owszem, ale większość naszych klientów nie pochodzi znad morza. Cenimy sobie czas, zarówno nasz jak i kupców, dlatego tworzymy filie we wszystkich miejscach, gdzie są nasi klienci. To gra, która toczy się o największe stawki, a marka luksusowa musi być krok do przodu. Dzięki temu nasi klienci nie muszą się martwić praktycznie o nic, bo zawsze mamy gotowe rozwiązanie. Oferujemy kompleksową obsługę, najwyższej klasy doradztwo oraz najlepszą sprzedaż. Zapewniamy całoroczną opiekę nad apartamentem oraz wykończenie pod klucz od najlepszych konstruktorów w Polsce –podkreśla Marek Oleśków.
Dlaczego Assethome tak odważnie nazywa się marką luksusową? Co właściwie kryje się za tym pojęciem? – Za każdym rozwojem kryje się historia. A im starsza, tym bardziej kosztowna. Według ekspertów istnieją trzy kategorie pojęcia luksusu. Pierwszą z nich jest luksus dostępny – ma najniższą wartość, ponieważ jest produkowany w milionowych egzemplarzach. Na drugim poziomie mamy kategorię określaną jako luksus pośredni – można powiedzieć, że jest to wyższa półka, ale jeszcze nie tak pożądana jakbyśmy chcieli. Ponieważ są to produkty tworzone w kilkudziesięciu tysiącach egzemplarzy. Natomiast nasze nieruchomości plasują się w tej najwyższej kategorii. Są to produkty tworzone w bardzo małej ilości egzemplarzy, przez co ich wartość wzrasta kilkukrotnie w porównaniu do swoich poprzedników. Właśnie takie są nasze nieruchomości –jedyne w swoim rodzaju, niedostępne dla wszystkich. To sprawia, że jesteśmy firmą pierwszego wyboru, gwarantujemy najlepsze zyski i powtórzymy to 100 razy: największy wzrost mają właśnie nieruchomości nad morzem, a branża, w której działamy, jest najlepiej rozwijającą się w Polsce – stwierdził Mariusz Kiermasz.
Czas na rekord i ekspansję
– Chcemy pobić swój rekord i sprzedać w rok dużo ponad 1000 apartamentów w Polsce. Oczywiście jest to niezwykle trudne wyzwanie. Ale realne, jak inwestycja „na plaży”. Mamy plan na najbliższe lata, który zrealizujemy. Polska to początek. Po otwarciu naszego oddziału w Warszawie, powstanie także nasza placówka w Hiszpanii i Dubaju, by zapewnić naszym klientom pełen wachlarz nieruchomości i opiekę rezydenta na miejscu. Nie boimy się porażki, bo kroki podejmowane w zarządzaniu naszą marką zawsze są rozważne i dobrze zaplanowane. Jednak chcemy, żebyście pamiętali: za marką Assethome stoją utalentowani, zawzięci oraz zmotywowani ludzie, którzy wykorzystują każdą daną im szansę. Nie bylibyśmy tak wysoko, gdyby nie relacje międzyludzkie. Nie tylko te w pracy, ale przede wszystkim te z klientami, inwestorami oraz partnerami. Biznes tworzą ludzie – stwierdził Michał Wąsik.
autor: Dariusz Staniewski, foto: Bogusz Kluz, MUA: Agnieszka Ogrodniczak
Lubię życie
MYŚLAŁAM, ŻE DAJĘ Z SIEBIE 150 PROCENT, A I TAK SPOTYKAM TRUDNOŚCI NA SWOJEJ DRODZE. I TO BYŁ DLA MNIE SYGNAŁ, ŻE NIE MOGĘ ŻYĆ NA TAKIM POZIOMIE STRESU I BRAĆ TAK DUŻEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI NA SIEBIE. STARAM SIĘ ODPUSZCZAĆ I PEWNE RZECZY TRAKTOWAĆ MNIEJ POWAŻNIE, A WIĘCEJ CZASU PRZEZNACZAĆ NA ODPOCZYNEK I CZYSZCZENIE GŁOWY – MÓWI MONIKA BRODKA.
Trudno namówić Cię na rozmowę?
Robię to najczęściej przy okazji jakiegoś projektu lub promocji płyty. Zazwyczaj nie rozmawiam dla samego rozmawiania.
„Sadza” to chyba najbardziej osobista płyta Moniki Brodki?
Ona jest osobista z wielu względów, ale wszystko co chciałam powiedzieć, udało mi się na niej zawrzeć. Wróciłam z powrotem do języka polskiego, kontaktu z nim i wyrażania siebie w nim. Tym razem jest dużo więcej o mnie jako o Monice i o Brodce.
Producentem „Sadzy” jest 1988, szczeciński muzyk związany z hip-hopem. To, że jest Twoim rówieśnikiem miało dla Ciebie jakieś znaczenie?
Przemek chciał i zawsze miał głód robienia czegoś więcej niż hip-hopowe bity. On się nie definiuje jako producent hip-hopowy i czekał na taką szansę by zaistnieć w szerszej świadomości ludzi. Spotkaliśmy się w odpowiednim miejscu i porze. Chciałam pracować z kimś w Polsce, bo od czasu „Grandy” nie zrobiłam płyty z polskim producentem. Tęskniłam za kontaktem w tym języku i procesem organicznym, że porozumiewamy się tym samym językiem ojczystym. Pytałaś o wiek...
Tak.
Rzeczywiście, tak się złożyło, że czułam, że mam partnera w tym samym wieku. Dorastaliśmy na podobnej muzyce i pod tym kątem jesteśmy z Przemkiem z jednej gliny.
Napisałaś wszystkie teksty, które znalazły się na krążku „Sadza”. Są bardzo osobiste.
To, że zaczęłam pisać to był naturalny proces. Na „Grandzie"” też napisałam kilka swoich tekstów i później były dwie płyty
w języku angielskim z moimi słowami. Dorastałam w pełni niezależnego działania, by zacząć pisać po polsku i mam nadzieję, że to słychać na „Sadzy”.
W Polsce osiągnęłaś wszystko co artystka może osiągnąć, ale nie odcinałaś kuponów od sukcesu. Stawiałaś przed sobą nowe wyzwania. Miałam ochotę na więcej i wychodziłam poza polskie granice. Cały czas staram się dostarczać sobie nowych bodźców i wrażeń. Wciąż chcę przeskakiwać siebie z każdą kolejną płytą, ale staram się to wszystko robić z mniejszą presją w stosunku do siebie samej. Podobne odczucia mi towarzyszyły w tym procesie. W przypadku „Sadzy” widzę napływ nowej publiczności, bardzo młodej. To ludzie, którzy dorastali razem ze mną. Nagrałam płytę, która do nich trafia.
Porozmawiajmy o nich. To często ludzie sukcesu, tacy jak Ty. To pokolenie, które masowo szło na studia, by coś w życiu osiągnąć, a gdy się udało, to okazało się, że czegoś brakuje. Ty otwarcie mówisz o tym, że miałaś kryzys. Pamiętasz co się do tego przyczyniło?
Na pewno ilość pracy odcisnęła na tym swoje piętno. Płyta „Brut” ukazała się w pandemii. To był ciężki czas dla wszystkich. Wszędzie było dużo frustracji. Też poznałam to uczucie i doszło przepracowanie. Myślałam, że daję z siebie 150 procent, a i tak spotykam trudności na swojej drodze. I to był dla mnie sygnał, że nie mogę żyć na takim poziomie stresu i brać tak dużej odpowiedzialności na siebie. Staram się odpuszczać i pewne rzeczy traktować mniej poważnie, a więcej czasu przeznaczać na odpoczynek i czyszczenie głowy. Wspomniany kryzys był też sygnałem, że pewna formuła się wyczerpała i trochę wypaliła. W związku z tym musiałam stworzyć coś innego.
A jak sobie odpuszczasz?
Staram się uciekać z Polski, z Warszawy. Często podróżuję i wyjeżdżam, gdy tylko mogę. To coś, co mnie relaksuje i daje poczucie anonimowości. A przede wszystkim daje mi balans od pracy.
Gdzie uciekasz?
Zimą wybieram dalsze kierunki, a latem podróżuję po Europie. Ale wracając do odpuszczania, to staram się też robić przerwy w pracy po to, żeby trochę pożyć i odsapnąć przez pół roku. Tak było w przypadku moich dwóch poprzednich płyt.
Kilka tygodni temu widziałam Twój występ na Fryderykach. I miałam jedno skojarzenie – trendsetterka, która trzynaście lat temu otworzyła drogę do kariery innym artystkom. To dzięki Tobie zaczął się boom na wokalistki. Na zdrowie! (śmiech) A tak poważnie, to staram się robić swoje i Fryderyki są taką okazją, gdy widzimy przekrój polskiej muzyki. Od dwudziestu lat robię swoje i jestem w czołówce artystów. Postawiłam na bezkompromisowe prowadzenie swojej drogi i kariery. I cieszę się, że są w Polsce ludzie, którzy to doceniają.
Niewiele osób wie, że jesteś reżyserką swoich klipów. Widać, że masz z tego ogromną frajdę.
To podobny proces jak tworzenie muzyki. Wizja, która się pojawia w połączeniu z moją muzyką, jest logicznym dopełnieniem. Wyobrażam sobie jakieś obrazy sceny historii, które pasują do muzyki. Zawsze chciałam robić klipy. Myślałam nawet o tym, by pójść na studia na reżyserię i w pewnym momencie się na to otworzyłam. Cieszę się, że ludzie zaczynają traktować moją działalność wizualną coraz poważniej. Robię klipy od dawna, ale rzadko ktoś mnie o nie pyta.
Zapewne częściej pytają o wizerunek, który jest dla Ciebie... Szalenie ważny. Jest narzędziem, którym posługuję się od lat. Pozwala mi tworzyć różne postaci, w które się wcielam. Nie
traktuję jednak mody w formalny sposób. Wychowałam się na takich idolach jak Michael Jackson albo Spice Girls. Moja ostatnia płyta „Sadza” jest jednak tak personalna, że tu nie było tworzenia wizerunku. Starałam się, żeby to ubranie nie przykryło osoby, która w nim jest. Wcześniej tego mojego wizerunku było bardzo dużo i to już nie szło w parze z moją muzyką. Dziś jestem w T-shircie i w dżinsach.
Skromnie. W przeciwieństwie do wielu innych polskich artystek, które stawiają na kolorowe, wyraziste stroje jak np. Maryla Rodowicz.
Myślę, że pani Maryla dość mocno eksperymentuje z modą. Jednocześnie uważam, że należy poczuć temat dojrzewania i starzenia się kobiet w popie. Zwróć uwagę na to jaką mamy presję w stosunku do kobiet, które się starzeją. A jednocześnie mamy straszny lincz społeczny, gdy te kobiety poddają się zabiegom estetycznym. Ta presja jest ogromna i to jest przerażające. Można się w tym zatracić i pogubić, bo przecież ludzie pokochali nas artystów, gdy byliśmy piękni i młodzi.
A jak Ty sobie radzisz z tą presją odnośnie wyglądu, kultu młodości?
Moje życie nie jest podporządkowane temu jak wyglądam. Myślę, że problem, o którym rozmawiamy był zawsze obecny. I choć w kulturze popularnej jest coraz więcej naturalności i zwracania na nią uwagi, to jednak nadal nie ma w tym zdrowego balansu.
Jesteś szczęśliwa?
Szczęśliwa i świadoma. Jestem w bardzo dobrym miejscu życia i mojej kariery zawodowej. Nie rozpatruję mojego życia w kategoriach, co mogłabym zrobić inaczej. Nie mam takiej potrzeby. Robię rzeczy, które przynoszą mi satysfakcję. Moje życie jest przez to ekscytujące. Lubię je.
rozmawiała: Paulina Błaszkiewicz / foto: Luke Jaszcz
Portret podglądany
WOJCIECH DRUSZCZ, ZNAKOMITY FOTOGRAF I FOTOREPORTER. PRZED JEGO OBIEKTYWEM STANĘŁY NAJWYBITNIEJSZE POSTACIE ZE ŚWIATA KULTURY, SZTUKI I POLITYKI. DO TEGO NIEZWYKLE SKROMNY I PRZEMIŁY CZŁOWIEK.
Wystawa „Obiektywnie”, którą możemy oglądać do września w Galerii Poziom 4. w Filharmonii im. M. Karłowicza w Szczecinie, stanowi retrospektywę jego fotografii powstałych w ciągu ponad pół wieku jego pracy dla najpoważniejszych tytułów prasy krajowej i zagranicznej.
Są tu zdjęcia pokazujące życie codzienne w PRL-u robione dla tygodników „Kultura” i „Literatura” są migawki z okresu przemian ustrojowych w Polsce i w republikach ZSRR fotografowane dla Agence France Presse, AP czy Reuters’a, fragmenty reportaży dla Magazynu Gazety Wyborczej, a potem „Polityki”, są fotosy z planów filmowych i telewizyjnych, portrety niezwykłych ludzi. Przed oficjalnym otwarciem wystawy mieliśmy chwilę, by porozmawiać o wystawie, jej bohaterach i samej fotografii.
Panie Wojciechu, jak wybrać z tych tysięcy zdjęć, których jest Pan autorem takie, żeby one się ze sobą spotkały, żeby nie były przypadkowe?
To najtrudniejsze dla fotografa. Z doświadczenia wiem, że jak się chce pokazać wszystko, to się nic nie pokaże. I tutaj z pomocą przyszła pani Karolina (od red. – Karolina Kordys, kuratorka wystawy), która wyedytowała wystawę, za co jestem jej bardzo wdzięczny, gdyż najtrudniej jest pracować na własnym materiale. Wartością dodaną tej ekspozycji jest również wnętrze, które moim pracom dodaje czegoś specjalnego. Poza tym chciałem jeszcze pokazać kilka zdjęć, których nigdy wcześniej nie wystawiałem a że nadarzyła się okazja to wyciągnąłem je na światło dzienne.
A fotografuje Pan jeszcze?
W zasadzie już nie. To znaczy robię zdjęcia ale jest to fotografia, która na ścianę się nie nadaje. Jest to bardzo osobista fotografia.
W takim razie porozmawiajmy o tych zdjęciach, wśród których siedzimy, z których większość jest bardzo znana. Tak jak niezwykły portret Stanisława Lema. On chyba nie był łatwym modelem?
Praca fotografa polega na tym, że oprócz, tych wszystkich umiejętności technicznych i manualnych które posiada, musi mieć szczęście. Jest taki wiersz Jonasza Kofty, w którym padają słowa: „Wielkim artystą jest przypadek. Człowiek artystą jest malutkim.” W każdym z tych zdjęć jest sporo szczęścia i przypadku. Dobrym tego przykładem jest właśnie ten portret Lema. Faktycznie to był bardzo trudny człowiek do fotografowania, gdyż nienawidził się fotografować. Kiedy do niego zadzwoniłem z propozycją – odmówił mi. W związku z tym, że miałem koneksje w Tygodniku Powszechnym, poprosiłem ich o pomoc: Kochani, zmuście go bo muszę mu zrobić zdjęcie do Magazynu Gazety Wyborczej. I oni go namówili. Kiedy się w końcu spotkaliśmy, Lem mówi do mnie tak: Wie Pan co, ja nie lubię się fotografować ale będę tutaj rozmawiał z jednym facetem z filmu. To niech pan wtedy pstryka. Następnie obaj panowie usiedli do rozmowy, niestety w mało atrakcyjnym miejscu, bo gdzieś przy szafie z boku. Popatrzyłem i pomyślałem, że z tego nie będzie żadnego zdjęcia ale zacząłem słuchać o czym rozmawiają. Lem zaczął ochrzaniać tego człowieka i nagle mówi do niego tak: Proszę Pana, ja nie będę dawał swoich scenariuszy do filmów science fiction, bo wy sobie myślicie, że wystarczy doczepić rogi w jednym miejscu a w drugim co innego i jest film science fiction. Ja mam dla Pana lepszą propozycję. Napiszę scenariusz, na podstawie którego nakręci Pan film o tym, że są dwa Raje. Jeden ten nasz katolicki a drugi muzułmański. W tym muzułmańskim hurysy, cuda… a w naszym wszyscy tego pierwszego zazdroszczą, tak bardzo, że dochodzi nawet do ucieczek.
Mówiąc to Lem cały czas żartował aż ten facet, w końcu sobie poszedł. Kiedy zostaliśmy sami mówię do Lema, że nie zrobiłem
mu żadnego zdjęcia. Usiadł wtedy na tle wielkiego okna i zaczęliśmy rozmawiać o jego stosunku do filmu. W trakcie rozmowy zauważyłem odbicie w tym oknie, które przypominało latające talerze. Tak naprawdę były to odbicia z lamp. Nacisnąłem spust.
A kto był modelem idealnym?
Najbardziej wdzięcznym modelem był Józef Tischner. Muszę się przyznać, że nie jestem przesadnie religijny. Kontakt z księdzem, jeszcze księdzem profesorem wywołał we mnie pewne obiekcje. Okazało się, że niepotrzebnie. To był niesamowity człowiek, chodząca anegdota, wdzięk i chęć współpracy. Spędziłem z nim dwa dni. Jeździłem z nim do jego matki do Łopusznej, byłem z nim na jego zajęciach w szkole teatralnej. Ja fotografowałem, a on po prostu był.
Jakby Pan określił to portretowanie ludzi?
Całe życie starałem się robić portret, który był portretem podglądanym. Szanując fotografów, którzy robią zaplanowane sesje fotograficzne, widzę w tego rodzaju portrecie dawkę sztuczności. Nigdy nie korzystałem z lamp, fleszy tylko zawsze starałem się wykonać zdjęcie w świetle naturalnym. Elementem pracy fotografa jest zauważać, dostrzegać. To umiejętność znalezienia odpowiedniego momentu i tak jak było to w przypadku Lema, skojarzenie go z osobą, która ma być na zdjęciu.
Kolejny fascynujący portret i człowiek. Rok 1989, Tadeusz Mazowiecki siedzący w ławce sejmowej. Wygląda tu na zmęczonego, chociaż to był dopiero początek jego rządów. Historyczny moment. Historyczne zdjęcie.
To był pierwszy dzień jego rządów jako premiera. Miał wystąpić na sejmowej trybunie i wygłosić expose. Wyszedł, przeprosił i powiedział, że nie najlepiej się czuje. Zszedł na chwilę, napił
WISŁAWA SZYMBORSKA I CZESŁAW MIŁOSZWOJCIECH DURSZCZ I JÓZEF TISCHNER TADEUSZ MAZOWIECKI STANISŁAW
się wody, wrócił na mównicę i powiedział: Mój stan zdrowia jest mniej więcej taki jak stan gospodarki. (śmiech) Chciałem tym zdjęciem pokazać, że on właściwie wtedy podjął się karkołomnej pracy. Nie był to jeszcze całkowicie Sejm demokratyczny, tylko w połowie. Mazowiecki po części był otoczony ludźmi, którzy mu nie sprzyjali. Sytuacja gospodarza kraju była bliżej nieokreślona. W ogóle sytuacja na świecie nie była do końca klarowna, ponieważ wtedy jeszcze nie było Litwy, Łotwy... nadal był Związek Radziecki. Działo się to na chwilę przed upadkiem Muru Berlińskiego. To co się wydarzyło w Polsce było jeszcze świeżutkie.
Żeby znaleźć w tym historycznym momencie co musiało się w Pana karierze i życiu wydarzyć. Jak trafił Pan do prasy?
Był rok 1966. Pracowałem wtedy w CAFie w redakcji fotografii pozaprasowej. Myśmy głownie jeździli po fabrykach fotografu -
jąc osiągnięcia socjalizmu oraz robiliśmy zdjęcia reklamowe, np. proszku do prania Ixi. Marzyłem o tym, żeby zaistnieć na łamach prasy. Któregoś dnia, będąc w redakcji usłyszałem, że szukają fotografa, bo przyjeżdża jeden znany radziecki reżyser z żoną aktorką na premierę filmu. Nikt tego nie chciał specjalnie robić, ponieważ to było późnym wieczorem i było wiadomo, że nawet jak się zrobi zdjęcie to jest mała szansa, że ktoś je opublikuje. Z prozaicznego powodu, gdyż zanim zdjęcie przejdzie całą drogę z aparatu do druku, gazety już będą w drukarni. Zgłosiłem się i zrobiłem to zdjęcie. Zdjęcie nudne jak flaki z olejem. Oto idzie para z samolotu, ja fleszem ciach ciach i gotowe. Niedługo po tym patrzę, a w Ekspresie Wieczornym na pierwszej stronie to właśnie zdjęcie. Wykupiłem chyba z pięć egzemplarzy gazety, porozkładałem ją w domu, zaprosiłem gości. Żyłem tym zdjęciem jeszcze parę dni. Wtedy taka publikacja to było coś.
Więcej było takich momentów?
Tak. Na przykład zdjęcie, które zrobiłem dla Agence France Press. Przedstawiało Wojciecha Jaruzelskiego z Lechem Wałęsą. Opublikował je Life Magazine. Life Magazine to było marzenie każdego fotografa. Albo okładka dla amerykańskiego Newsweeka – to były wydarzenia, które były bardzo ważne.
A jak Pan teraz patrzy na te fotografie? Nadal jest Pan nimi podekscytowany?
W tej chwili już nie. Po pierwsze się z nimi oswoiłem, nabrałem do nich dystansu. Nie mam rozbuchanego ego. Nawet jak ktoś
mi powie: o, jakie fajne zdjęcie, to jest mi przyjemnie, ale mam jednak pełną świadomość, że ja dla tego kogoś jestem osobą kompletnie anonimową.
Moim życiem rządzi przypadek. Fotografem zostałem przez przypadek. Pracując przy filmie, zacząłem pracować w CAFie. Spróbowałem, spodobało mi się i tak już zostało.
Dziękuję za rozmowę.
rozmawiała: Aneta Dolega / foto: Wojciech Druszcz
foto Wojciecha Druszcza: Sebastian Wołosz
reklama KATARZYNABiuro Nieruchomości
Qualit czyli jakość
QUALIT został stworzony przez ludzi, którzy są wyspecjalizowani w swoich dziedzinach. Ponad 20 letnie doświadczenie w obrocie nieruchomościami oraz wiele zrealizowanych projektów budowlanych na rynku polskim oraz zagranicznym.
Na rynku nieruchomości najważniejsza jest pasja. To z niej rodzi się profesjonalizm i odpowiedzialność, z których wypływa prawdziwa jakość. Dlatego jeśli szukasz jakości postaw na QUALIT
Wybierając nasze biuro wybierasz etyczne rozwiązania biznesowe.
Adam Opatowicz – Zrobiliśmy skok. Teraz sprawdzimy, czy jest woda w basenie
O KULISACH BUDOWY NOWEGO TEATRU POLSKIEGO, DLACZEGO KOJARZY SIĘ Z NIEBEM I PIEKŁEM, „ ZŁYCH JĘZYKACH ” , KTÓRE NIE ŚPIĄ, DLACZEGO NIE BYŁO „OFICJAŁKI” NA OTWARCIU, AMBITNYCH PLANACH I NIEZWYKŁYM WYSIŁKU CAŁEGO ZESPOŁU, ROLI TEATRU W ŻYCIU CZŁOWIEKA ORAZ PRZYSZŁOŚCI SZCZECIŃSKIEJ SCENY W ROZMOWIE Z ADAMEM OPATOWICZEM, DYREKTOREM TEATRU POLSKIEGO W SZCZECINIE.
Kiedy kilka miesięcy temu spotkaliśmy się pytałem Pana o budowę nowego Teatru Polskiego. O to m.in. czy jego realizacja była spełnieniem Pańskiej wizji nowego obiektu. Pamięta Pan może co odpowiedział?
Nie.
No to przypomnę: „To nie jest rodzaj jakiegoś niezwykłego marzenia czy spekulacji. To konsekwencja wielu niekonsekwencji (śmiech) w wyborach i pomysłach. To jest również wspaniały przypadek, który jest znowu konsekwencją wielu przypadków i wielu splotów okoliczności”.
Przyjmując odpowiedzialność za prowadzenie Teatru Polskiego, nie miałem w głowie takich marzeń i one nie mogły mieć miejsca, dlatego, że to nie jest istotą prowadzenia teatru. Okolicz-
ności związane z tym miejscem i jego sytuacją w rzeczywistości sprawiły, że chyba Szczecinowi był potrzebny obiekt teatralny z prawdziwego zdarzenia. Dlatego o tym wszystkim mówię, trochę abstrakcyjnie, że to jest jednak splot różnych przypadków. Niełatwo się podejmuje decyzje o budowie teatru i to nie ja te decyzje podejmowałem. Sugerowałem, że byłoby dobrze, gdyby się tak zdarzyło. Bo rzeczywiście Szczecin od zakończenia wojny cierpiał bardzo na brak obiektów kulturalnych, które byłyby przeznaczone do realizacji swoich programów, do swojej funkcji i przystosowanych do takiej działalności. Wszędzie to były jakieś adaptacje pomieszczeń, sal, ale nigdy obiekty z prawdziwego zdarzenia. A w ostatnich latach, można powiedzieć, mamy wysyp tych remontów, budów i uważam, że to jest dla Szczecina coś niezwykłego i coś pięknego.
W połowie lipca ruszyła sprzedaż biletów na przygotowywane przez teatr atrakcje sceniczne. Pan osobiście witał ludzi, którzy pojawili się przy kasach. To był taki zabieg PR-owy, czuł Pan taką potrzebę, żeby się spotkać z tymi widzami, a może ciekawość, chęć sprawdzenia czy przyjdą, ilu, co wzbudzi największe zainteresowanie? Widzowie atakowali drzwiami i oknami?
Atak był stosowny. Pewnie byłby większy, gdyby nie było sprzedaży internetowej, która teraz jest wszechobecna. 80 – 90 procent biletów sprzedajemy w tej chwili, zresztą nie tylko my, również wiele innych instytucji, przez internet. Tam rzeczywiście było prawdziwe uderzenie i bardzo przyjemne doznanie. A moja obecność na rozpoczęciu sprzedaży? Czuję się odpowiedzialny za to wszystko co tu się dzieje. Poza tym lubię swoją publiczność, odczuwam również te uczucia w stosunku do teatru. Nie mogłem nie być w takim momencie, jak powitanie pierwszych widzów.
I jak sobie radzą? Już wiedzą np. jak się poruszać po nowym obiekcie?
Uczymy się wszyscy tego obiektu, poznajemy go, również poprzez osoby, które do nas przychodzą, dzielą się swoimi wrażeniami. Dużo jest pozytywnych reakcji, a nawet bardzo pozytywnych. Choć jesteśmy trochę malkontentami: „a dlaczego to jest tak zrobione”. Konkurs był obiektywny. Duże grono osób, które zdecydowały o tym, że ten projekt wygrał, miało odpowiednie kompetencje i doświadczenie zawodowe. Umiało ten obiekt wpisać w miejsce, w którym się znalazł. Jest nietypowy i wszyscy na to zwracają uwagę. Może mało widoczny, mało wyeksponowany, bo ponad 80 procent teatru mieści się w skarpie, pod ziemią i to dosyć głęboko. Jesteśmy poniżej lustra wody rzeki Odry. Ta nietypowość miejsca rodziła, narzucała pewnego rodzaju rozwiązania architektoniczne. Nie można było sobie zrealizować wszystkiego, co by się chciało. Ale uważam, że panu profesorowi Romualdowi Loeglerowi sporo się udało w tym projekcie. Ładnie go wkomponował w tę skarpę, w tę relację ze starym budynkiem, z tą bliskością rzeki, z nietypowymi rozwiązaniami. W nowym budynku mamy pięć scen. To wszystko robi wrażenie i w dużej mierze jest właśnie pod ziemią.
Wspomniał Pan w jednym z wywiadów, że to takie „piekło – niebo”.
Coś takiego powiedziałem, tak. Miałem takie skojarzenie, bo jesteśmy dwupoziomowi i zrobiła mi się taka metafora rzeczywistości, w której żyjemy. Chodzimy po ziemi, ale odnosimy się do dwóch światów metafizycznych – do nieba i do piekła. Teatr jest czymś takim, jest sacrum i profanum i to się tutaj, w sposób taki fizyczny, dokonuje. Możemy być w niebie, ale możemy zejść do piekła. Nawet kolorystyką. Choć nawiązuje ona królewską czerwienią do tradycji dawnych teatrów.
Wybór czerwieni jako koloru przewodniego był od początku zamierzony?
Tak założył pan profesor Loegler. Niektórzy mówią, że to jest bardzo ostre działanie. Ale kiedyś to było naturalne. Potem zastanawiałem się: a jaki inny miałby być ten kolor – czarny, szary, biały, pomarańczowy, niebieski? Na któryś trzeba było się zdecydować. A czerwień ma swoją tradycję.
Wspomniał Pan o malkontentach. Nigdy ich nie brakuje. I tak było w przypadku budowy i modernizacji Teatru Polskiego. Pojawiały się przecież takie głosy np. nowa szklana bryła obiektu od strony ulicy Jana z Kolna zakrywa za dużo historycznego budynku, którego praktycznie zza niej nie widać albo że na dachu nowego budynku teatru aż się roi od wentylatorów, których na wizualizacjach nie było.
Głównie to nie są klimatyzatory, tylko urządzenia przeciwpo -
żarowe. To sprawa bezpieczeństwa. Można dziurę znaleźć we wszystkim. Uważam, że skoro przepisy mówią, że coś takiego musi być, to trzeba sobie z tym poradzić. Jest przyroda, są artyści i za chwilę to miejsce będzie wyglądało inaczej. Trzeba dać mu trochę czasu. Myślimy o tym i sądzę, że w jakimś poważnym stopniu pewne określone działania niewątpliwie zmienią poetykę tego miejsca. Nie chciejmy wszystkiego od razu. Proszę sobie przypomnieć, jak wiele negatywnych głosów było o filharmonii. Byłem zdziwiony. A dziś to jest ikona miasta. W pierwszej chwili coś nas irytuje, mówimy: „jak coś takiego można było umieścić w środku miasta, nie wiadomo co to jest, jakaś bryła, która do niczego nie pasuje”. Tak jest ze sztuką. Ona ma swoim oddziaływaniem, poza wszystkimi innymi czynnikami, ma również prowokować. Sztuka to nie jest tylko rzecz do podobania się.
Ma budzić emocje, niepokoić, czasami szokować.
Ma zmuszać do myślenia. A że nigdy się nie zdarzyło i nie zdarzy, żeby wszyscy byli zadowoleni? No trudno. Zawsze ktoś powie: „a po co? dlaczego? a dlaczego tak, a nie inaczej?”. Normalna rzecz. Gdybyśmy mieli rozpatrzeć wszystkie głosy, to tak naprawdę nic by nie powstało.
Jesteśmy już po oficjalnym otwarciu. Nie było jakiejś wielkiej fety z tej okazji. A gdzie wstęga, nagrody, odznaczenia? Nie po to jest to miejsce. Razem z marszałkiem województwa doszliśmy do wniosku, że przede wszystkim otwieramy to dla ludzi, dla publiczności. Staraliśmy się potraktować otwarcie jak najbardziej teatralnie. Bez tej całej otoczki, dziesiątek przemówień, całej tej nieartystycznej atmosfery. Chcielibyśmy, żeby to było naturalne i żeby to otwarcie było przedłużone w czasie, było czasem poznawania tego miejsca i żeby się toczyło przez wydarzenia, które się będą działy. Będziemy mieli dużo bardzo atrakcyjnych przedsięwzięć już po samej inauguracji. Nam zależy, żeby to miejsce żyło, energią teatru i sztuki, żeby nie było tylko faktem jednorazowym, splendorem tylko tego jednego momentu. Stosownie do tej sytuacji przygotowaliśmy wieczór oficjalny. Spektakl „Magia obłoków”, specjalnie zaproszeni goście, artyści związani z naszym teatrem m.in Andrzej Poniedzielski, Krzysztof Materna czy Janusz Józefowicz. Podczas uroczystości nasz nieżyjący, wspaniały aktor i kolega Andrzej Polaczek został pośmiertnie odznaczony Medalem Gryfa Zachodniopomorskiego.
Otwarciu teatru towarzyszyła także premiera wystawy pt. „Europejski plakat teatralny i kabaretowy od końca IX wieku do lat 30. XX wieku” z kolekcji Muzeum Etnografii i Przemysłu Artystycznego Instytutu Etnologii Narodowej Akademii Nauk Ukrainy we Lwowie. To kilkadziesiąt plakatów reklamowych, m.in. przedstawień teatralnych, filmów, spektakli baletowych, oper, kabaretów, a nawet balów maskowych i pokazów gimnastyki. Wśród artystów, którzy są autorami prac, znaleźli się m.in. Henri de Toulouse-Lautrec, Alfons Mucha, Tadeusz Gronowski, Jules Cheret. Jednym z najsłynniejszych plakatów jest ten autorstwa Alfonsa Muchy do sztuki „Gismonda” w 1894 roku.
W najbliższym czasie teatr przygotowuje dwanaście premier. Przez pięć, sześć miesięcy, co dwa tygodnie, na jednej ze scen będzie miała miejsce premiera. Plany bardzo ambitne, bardzo duży wysiłek dla całego zespołu. Dacie radę? Ten pierwszy sezon jest szczególny. Rozpoczęliśmy prace nad przedstawieniami ponad półtora roku temu. Wierzę, że uda nam się przeprowadzić cały program bezpiecznie. Dobierając repertuar do naszych możliwości, do sytuacji, w której jesteśmy. Chcieliśmy tą ilością, jak też jakością, nadać szczególną rangę temu miejscu, temu początkowi. W końcu mamy pięć scen. Musimy pokazać, że istniał sens ich zbudowania i żeby publiczność zobaczyła, jak to może funkcjonować, jak to może żyć.
Dwanaście premier, to także potężny wysiłek dla aktorów, dla całego zespołu.
Może myśleliśmy o tym najmniej (śmiech). Czasami myślę, że to, co robimy, wymaga trochę z ekwilibrystyki cyrkowej. A mierzymy wyżej ponad możliwości. Gdybyśmy zakładali, że zrobimy tylko to, co może umiemy zrobić, jeżeli byśmy sobie nie zawieszali poprzeczek wyżej, to byśmy do paru rzeczy nie doszli. Ambitni jesteśmy. To nie jest jakiś wymyślony specjalnie zabieg. Po prostu wewnętrznie czułem to i mówiłem o tym koleżankom i kolegom. Tak powinniśmy zrobić. Oni mi zaufali, ja im ufam. Mamy codziennie próby, jesteśmy tu od rana do wieczora. Muszę wierzyć, że się uda. Nie mogę mieć wątpliwości, nawet jeśli one są. Budzę się i mówię: tak, damy radę.
Nie ma jeszcze nerwowego kołatania serca, przysłowiowego „reisefieber”?
Dygot prędko nas nie opuści. Jeszcze nie zetknęliśmy się z widzem, to będzie ekscytujące, poczujemy to na własnej skórze. Mam nadzieję, że na tej fali popłyniemy. Znowu to jest założenie przypuszczające (śmiech). Ale inaczej być nie może. Jestem podekscytowany, trochę jak małe dziecko, które dostało kolejkę (śmiech), o której marzyło od lat. Zrobiliśmy skok. Teraz sprawdzimy, czy jest woda w basenie (śmiech) i jaka ona jest, jak jest głęboko.
Ale przecież szczecińska publiczność Was uwielbia. Mieliśmy i mamy tego dowody. Spotykałem się ostatnimi miesiącami naprawdę z niezwykłymi sytuacjami. Na ulicy, w sklepach, różnych instytucjach. Ludzie się uśmiechają, zatrzymują, pytają, kiedy otwieramy teatr, co będzie na początek, jak to będzie wyglądać. Czułem i czuję, że zainteresowanie jest ogromne.
To ciekawe zjawisko. Bo przecież dużo i głośno mówi się o tym, że ludzie odwracają się od teatru i kultury przez duże K. Wolą spędzać czas przed komputerami i telewizorami. Jestem przekonany, że jest na odwrót. Czuję, że następuje przesyt multimedialny. Poważnie się zastanawiam, dlaczego teatr
jest jedną z najstarszych sztuk. Pojawił się kilkaset lat przed naszą erą, w starożytnej Grecji. To był niezwykły, ogromny wysiłek jak tamci, dawni ludzie wykonywali, żeby wybudować nie jeden, ale dziesiątki wielkich teatrów z kamienia. Na kilka, kilkanaście tysięcy ludzi i przygotowywali przedstawienia, na które ciągnęły tłumy. Po to, by przeżywać sztukę, rodzaj jakiegoś uniesienia, emocji. Nie da ich człowiekowi telewizor, czy komputerowy monitor. Do teatru bardzo często przychodzimy z bliskimi, przyjaciółmi. Emocjonalność bycia w tym miejscu, wspólnego przeżywania sztuki, to jest przeżycie metafizyczne, religijne wręcz. To jest potrzeba uczestniczenia w jakiejś formie liturgii, jakiegoś religijnego uniesienia. Tak o tym myślę i historia przez wieki to potwierdziła. Wiele razy mówiono, że teatr już się kończy, że to jakiś anachronizm. Okazuje się, że nie. Jestem o tym głęboko przekonany. Rolą artystów jest wyjść naprzeciw oczekiwaniom widza, żeby to było odczuwalne, dawało szansę tych przeżyć emocjonalnych. Po to jest teatr, żeby człowiek mógł lżej znosić swój los.
Pięć scen w nowym budynku teatru. A na nich klasyka, ale i nowoczesność. Pozwoli to na realizację pewnych, nietypowych przedsięwzięć, na które do tej pory nie mieliście możliwości.
Mamy znakomite, świetnie przygotowane sceny m.in. do musicalu, przedstawień muzycznych. Będzie ich dużo. Będzie scena do wielkiej, światowej oraz polskiej klasyki, czyli Scena Szekspirowska. Nie oszukujmy się, na tej małej scence, którą do tej pory mieliśmy, nie dało się pewnych rzeczy zrobić tak, jakby się chciało. W nowym budynku te możliwości będą dużo większe. Dające szansę na inscenizacyjny rozmach.
Co ze sceną kabaretową – Czarnym Rudym Kotem?
Pozostaje jako skamielina (śmiech). To jest jedyne miejsce, które praktycznie się nie zmieniło. Zrobiliśmy wszystko, aby ocalić to miejsce, aby był to taki zakątek, który nas kotwiczy w tradycji.
Fama o nowym teatrze rozniosła się po kraju. Pana biuro już jest zalewane prośbami o zatrudnienie kierowanymi przez aktorów, reżyserów, scenografów z innych teatrów?
Zainteresowanie jest duże. Czy to jest tsunami? Nie. Jeszcze nie. To zainteresowanie na razie jest wystarczające (śmiech). Chciałoby się powiedzieć, że może już wystarczy. (śmiech) Ale tak na poważnie i naprawdę, myślę, że to dopiero przyjdzie, to personalne tsunami. Jest jeszcze pewien rodzaj oczekiwania, zobaczymy co będzie.
Oczekiwania pozytywnego, czy może negatywnego –a może się „wywrócą”, „wywalą”, nie podołają?
Powiedzmy, że nawet gdybyśmy się „wywalili”, że polegniemy. Zapewniam wszystkich, że za chwilę przyjdą następne pokolenia. Przecież to nie jest tylko dla nas. Dla nas to jest moment. Ten obiekt jest, mam nadzieję, na dziesiątki lat. I przyjdą po nas artyści, którzy zrobią z tego niezwykłe rzeczy. Może oni dopiero biegają po piaskownicy lub podwórkach i jeszcze o tym nie wiedzą. Ale za 20,30 lat może to być niezwykły teatr, niezwykłe miejsce. Nasz sukces czy porażka nie mają kompletnie żadnego znaczenia. To miejsce się obroni, artystami, którzy tu kiedyś przyjdą.
Wydaje się, że chyba jednak jesteście skazani na sukces. A cóż to jest sukces? O, tyle! (pstryknięcie palcami). Będzie dobrze jak ludzie będą mieli poczucie, że się tu świetnie czują. A mam takie wewnętrzne przekonanie, że tak będzie. Bo to miejsce ma swoją magię.
rozmawiał: Dariusz Staniewski / foto: materiały Urzędu Marszałkowskiego i Teatru Polskiego
Bo kiedy otrzymujemy dobrą energię, to możemy oddać ją innym. W West Comfort wiemy, na czym polega sztuka życia. Dlatego inwestycję Rose Park zaprojektowaliśmy z myślą o ludziach, którzy chcą czerpać zarówno z energii miasta, jak i bliskości natury. Inwestycja położona tuż przy Ogrodzie Różanym i Parku Kasprowicza WKRÓTCE W SPRZEDAŻY.
Basen
DEKORACJE ŚCIENNE HI-MACS
PODŁOGI I DODATKI
DO EKSKLUZYWNYCH WNĘTRZ
ZAPRASZAMY PAŃSTWA DO NOWEGO MIEJSCA PRZY UL. LEDNICKIEJ 6 W SZCZECINIE, GDZIE TWORZYMY PRZESTRZEŃ DO PRACY ARCHITEKTOM I WNĘTRZARZOM ORAZ KLIENTOM DOCELOWYM PRAGNĄCYM WYPOSAŻYĆ SWOJE PRZESTRZENIE W NIESTANDARDOWE I WYJĄTKOWE MATERIAŁY.
Szlachetne podłogi drewniane w połączeniu z naturalnym kamieniem, skórą i mosiądzem, mają swoje zastosowanie zarówno na podłodze jak i jako dekoracja ścienna. Wiele kombinacji, wzorów i struktur. Włoskie wzornictwo i innowacyjność.
Wykładziny dywanowe Smart Strand Forever Clean z trwałą odpornością na plamy i zerową absorpcją wilgoci, płynów i zapachów. Możliwość wykonania przepięknych dywanów w dowolnych rozmiarach.
Płyty mineralno-akrylowe Hi-Macs tworzące bezszwowe powierzchnie o przestrzennych kształtach poprzez termo formatowanie. Efekt finalny dekoracji ściennych, blatów barowych
czy zabudowy recepcji jest odwzorowaniem kreacji i pomysłowości klientów.
W ofercie naszej znajdziecie Państwo również szeroki asortyment paneli winylowych w bardzo nowoczesnych wzorach i strukturach.
Do perfekcji dopracowana jakość, estetyka oraz długoletnia gwarancja. Produkty idealne do domów, hoteli, biur, restauracji, a także do służby zdrowia ze względu na wysokie parametry i atesty niezbędne do stosowania ich w obiektach użyteczności publicznej.
– wyjątkowa lokalizacja
MIESZKANIA WE FLAGOWEJ INWESTYCJI MARINY DEVELOPER SĄ DOSTĘPNE OD RĘKI. POŁOŻONY NAD JEZIOREM DĄBIE
CLUBHOUSE PRZYCIĄGA NIE TYLKO OSOBY ZAINTERESOWANE ZAKUPEM MIESZKANIA, ALE TAKŻE FIRMY CHCĄCE ZAPREZENTOWAĆ SIĘ W TYM WYJĄTKOWYM MIEJSCU.
– Mamy już za sobą otwarcie sezonu żeglarskiego z Polską Ligą Żeglarską, BMW Bońkowscy Sailing Race, wydarzenia zorganizowane przez Szczecin Business Ladies czy przedstawienie Agnieszki Skrzypulec, Mistrzyni Świata i Wicemistrzyni Olimpijskiej z Tokio 2020 w żeglarstwie regatowym, startującej z Yacht Klub Polski Szczecin, który ma siedzibę właśnie w CLUBHOUSE – mówi Krystian Surmacz.
Lokalizacja nowoczesnego apartamentowca nad samą wodą, tuż przy lotnisku sportowym i dąbskiej marinie, przyciąga jak magnes. Zainteresowanie tym miejscem pokazuje, jak wielki jest jego potencjał. Firmy chcą podzielić się z szerszą publicznością luksusowymi wartościami oferowanymi na co dzień i coraz więcej z nich chce skorzystać z zalet tej lokalizacji choćby na dzień lub weekend, co stanowi też atrakcję dla samych mieszkańców. Wydarzenia organizowane są w siedzibie Yacht Klub Polski Szczecin na parterze charakterystycznego budynku w kształcie statku.
Zakup mieszkania w tym miejscu oznacza niemal natychmiastową możliwość wprowadzenia się, co jest nie tylko emocjonujące, ale i dające poczucie bezpieczeństwa, bo od razu widzimy, co kupujemy. Samej inwestycji nie trzeba już zazwyczaj nikomu przedstawiać. CLUBHOUSE jest widoczny z ulicy Przestrzennej,
która prowadzi do Dąbia od strony centrum. Dojazd zajmuje zaledwie kilka minut, a warto się tu wybrać, by sprawdzić, jak korzystnie nowoczesna bryła budynku komponuje się z naturalnym otoczeniem.
Komfort i jakość
Estetykę zawdzięczamy architektom z biura Szymański Orłowski. Budynek, poza lokalizacją i kształtem wyróżnia też oryginalny w skali kraju system podwójnej, przesuwnej fasady, która pozwala osłonić się przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi na niezwykle przestronnych tarasach. Zabieg ten powiększa jednocześnie przestrzeń mieszkań, łącząc salony i sypialnie z balkonami. Te specjalne przesłony zapewniają niezbędną w życiu sąsiedzkim prywatność i komfort. Ciszę i spokój uzyskano tu dzięki podwyższonej izolacyjności dźwiękowej i systemowi cichobieżnych wind. Mieszkania są przygotowane do montażu klimatyzacji i inteligentnego sterowania przy pomocy smartfona. Poza najwyższym standardem wykończenia i wykorzystaniem tak szlachetnych materiałów, jak m.in. stal nierdzewna, kamień naturalny, lastryko terazzo, lustra czy klinkiery, Marina Developer położyła nacisk także na funkcjonalny rozkład pomieszczeń.
CLUB HOUSE
MIESZKANIE OZN B 2 1 NR. B.5 PIĘTRO II LICZBA POKOI: POW UŻYTKOWA: WYSOKOŚĆ MIESZKANIA:
CLUB HOUSE
Mieszkanie z najlepszym widokiem
PRZYSTAŃ LUKSUSU N 18,73 20 70 3,37 9 11 14,17 14 13 14 13 32 46 12 51 3 50 4 54 133 22 m² 133,22 m² 133,22 m² MIESZKANIE OZN B 2 1 NR. B.5 PIĘTRO II LICZBA POKOI: POW UŻYTKOWA: WYSOKOŚĆ MIESZKANIA: 4m2 m2 2 67m2 PIĘTRO II PRZEDPOKÓJ SYPIALNIA GARDEROBA ŁAZIENKA SYPIALNIA SYPIALNIA POKÓJ DZIENNY ANEKSEM KUCHENNYM JADALNIA POM GOSP ŁAZIENKA RAZEM BALKON BALKON m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 34 79 m2 9,39 m2
133 22 m²
CLUB HOUSE
CLUB HOUSE
1 PRZEDPOKÓJ 2 SYPIALNIA 3 GARDEROBA 4 ŁAZIENKA 5 SYPIALNIA 6 SYPIALNIA 7 POKÓJ DZIENNY Z ANEKSEM KUCHENNYM 8 JADALNIA 9 POM GOSP 10 ŁAZIENKA RAZEM 11 BALKON 12 BALKON
4m2 m2 2 67m2 PIĘTRO II
OZN B 2 1 NR. B.5 PIĘTRO II LICZBA POKOI: POW UŻYTKOWA: WYSOKOŚĆ MIESZKANIA: 4m2 m2 2,67m2 PIĘTRO II 1 PRZEDPOKÓJ 2 SYPIALNIA 3 GARDEROBA 4 ŁAZIENKA 5 SYPIALNIA 6 SYPIALNIA 7 POKÓJ DZIENNY Z ANEKSEM KUCHENNYM 8 JADALNIA 9 POM GOSP 10 ŁAZIENKA RAZEM 11 BALKON 12 BALKON m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 34,79 m2 9,39 m2 LOKALIZACJA W BUDYNKU:
18 73 20 70 3 37 9 11 14 17 14 13 14 13 32 46 12 51 3 50 4 54 133 22 m² 133 22 m²
CLUB HOUSE
m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 34 79 m2 9 39 m2 LOKALIZACJA W BUDYNKU:
tel. +48 609 11 30 55 www.marina-developer.pl CLUB HOUSE PRZYSTAŃ LUKSUSU N
W klatce B znajdują się mieszkania położone bliżej wody. Wśród nich wyróżnia się położony na drugim piętrze lokal B.2.1. Patrząc z zewnątrz, jest to mieszkanie umiejscowione „na dziobie statku”. Jest to ostatnie mieszkanie z tak szerokim i idealnym widokiem na wodę, a przy tym nie ustępuje innym, jeśli chodzi o rozkład pomieszczeń. Na 133 m2 znajdują się 4 pokoje, w tym ponad 30-metrowy pokój dzienny z aneksem kuchennym, a ponadto jadalnia, 2 łazienki, przedpokój, garderoba i pomieszczenie gospodarcze. Przestrzeń zorganizowano tak, by bez problemu dbać o ład na sporym metrażu. Ogromnym atutem mieszkania są wychodzące na 2 strony budynku 2 balkony, z których to właśnie z większego –niemal 35-metrowego – rozlega się przepiękny widok na jezioro.
CLUB HOUSE
PRZYSTAŃ LUKSUSU L L TM TSM P klimatyzator klimatyzator 18,73 20 70 3 37 9,11 14,17 14 13 14 13 32,46 12,51 3,50 4 54 133 22 m² 133 22 m² 133,22 m² 4 3 5 2 1 6 7 8 MIESZKANIE OZN. B.2.1 NR B 5 PIĘTRO II LICZBA POKOI: POW UŻYTKOWA: WYSOKOŚĆ MIESZKANIA: 4m2 m2 2,67m2 PIĘTRO II 9 11 10 1 PRZEDPOKÓJ 2 SYPIALNIA 3 GARDEROBA 4 ŁAZIENKA 5 SYPIALNIA 6 SYPIALNIA 7 POKÓJ DZIENNY Z ANEKSEM KUCHENNYM 8 JADALNIA 9 POM GOSP 10 ŁAZIENKA RAZEM 11 BALKON 12 BALKON m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 34,79 m2 9 39 m2 12 LOKALIZACJA W BUDYNKU:
Dla aktywnych
Lokalizacja i standard CLUBHOUSE sprawiają, że jest to doskonały wybór nie tylko dla ludzi ceniących spokój i wygodę, ale także aktywny styl życia. Na parterze budynku znajdą się lokale usługowe, m.in. wspomniana siedziba najstarszego klubu żeglarskiego w Polsce – Yacht Klub Polski Szczecin. To tam odbywają się i będą odbywać różnego rodzaju wydarzenia – przede wszystkim o charakterze żeglarskim, bo Marina Developer jest od początku związana z tym sportem. Przed budynkiem, w dąbskiej marinie, będzie można zacumować własny jacht. Okolica jest przygotowana także dla rowerzystów i pasjonatów pieszych wycieczek. Nad jeziorem poprowadzono ścieżkę rowerową, a położona za dąbskim lotniskiem Puszcza Bukowa zaprasza na wędrówki wszystkich pragnących aktywnie wypocząć w otoczeniu zieleni. Te wszystkie czynniki sprawiają, że CLUBHOUSE stanowi nie tylko jedno z ciekawszych miejsc do zamieszkania, ale także organizacji wydarzeń sportowych, kulturalnych czy biznesowych.
Spacerowa promenada zamiast wybiegu dla psów
JEDEN ZE SZCZECIŃSKICH PRZEDSIĘBIORCÓW WRACA DO SWOJEGO POMYSŁU SPRZED KILKU LAT, ZMIANY PRZEZNACZENIE ZIELENI ROSNĄCEJ WZDŁUŻ ULICY NARUTOWICZA NA SPACEROWY CIĄG PIESZY. DZIĘKI TEMU ARTERIA TA MOGŁABY SIĘ PRZEKSZTAŁCIĆ W ALEJĘ LUB PROMENADĘ W CENTRUM MIASTA. – TAKIE ROZWIĄZANIE PEŁNIŁOBY FUNKCJĘ SPACEROWO-WYPOCZYNKOWĄ DLA OSÓB PIESZYCH PORUSZAJĄCYCH SIĘ WZDŁUŻ ULICY NARUTOWICZA, UCZNIÓW I STUDENTÓW Z POBLISKICH SZKÓŁ I UCZELNI, TURYSTÓW, A NADE WSZYSTKO MIESZKAŃCÓW OKOLICZNYCH OSIEDLI, KTÓRYCH POWSTA -
JE W OSTATNICH LATACH CORAZ WIĘCEJ – ZAPEWNIA ROBERT STANKIEWICZ, PRZEDSIĘBIORCA I MIEJSKI RADNY.
Po raz pierwszy próbował zainteresować władze Szczecina swoim pomysłem w 2015 roku. Bez odzewu. Kolejne lata nie sprzyjały ponownemu podejmowaniu tematu m.in. przez pandemię oraz kryzys gospodarczy. Choć w 2020 roku miasto posadziło w pasie zieleni między jezdniami ulicy Narutowicza 14 kasztanowców i krzewy z gatunku ligustr pospolity, które miały być
utrzymywane w formie strzyżonych żywopłotów. W międzyczasie pojawił się pomysł Rady Osiedla Nowe Miasto, która proponowała, aby pas zieleni ulicy Narutowicza przekształcić na wybieg dla psów. Bo taką rolę, tak naprawdę, pełni już od kilku lat. Z tym nie chce się zgodzić Robert Stankiewicz i proponuje powrót do jego koncepcji zagospodarowania tego terenu.
– Ulica Narutowicza stanowi jedną z głównych arterii Śródmieścia Szczecina i pełni ważną funkcję komunikacyjną tej części miasta. Ma bezpośrednie połączenie z Aleją Piastów, ulicą Potulicką, 3 Maja oraz bliskie sąsiedztwo Dworca Głównego PKP. Co więcej w otoczeniu tej ulicy znajdują się uczelnie wyższe, akademiki, szkoły, obiekty handlowo-usługowe, parki, skwery oraz osiedla mieszkalne. Ta część miasta w ostatnim czasie rozwija się w bardzo dynamiczny sposób – przekonuje Robert Stankiewicz.
Jego zdaniem pas zieleni biegnący pomiędzy jezdniami ulicy Narutowicza powinien zostać przekształcony w pieszy ciąg komunikacyjny w formie promenady lub alei, wyposażonej w drobne elementy wypoczynku, ławki, pergole oraz małą gastronomię.
– Takie rozwiązanie pełniłoby funkcję spacerowo-wypoczynkową dla pieszych poruszających się wzdłuż ulicy Narutowicza, uczniów i studentów z pobliskich szkół i uczelni, turystów, a nade wszystko mieszkańców okolicznych osiedli, których kilka powstało w ostatnich latach m.in. przy ulicy Dąbrowskiego, Powstańców Wielkopolskich oraz Bartosza Głowackiego – wyjaśnia przedsiębiorca.
Dodaje, że promenadowo-spacerowy układ głównych pieszych ciągów komunikacyjnych Szczecina, który był utrzymywany w przeszłości powinien być przywrócony w miejscach, gdzie jeszcze jest to możliwe.
– Takie rozwiązanie byłoby z pewnością unikatowe w skali całego kraju – uważa Stankiewicz.
Dzisiejsza ulica Narutowicza była elementem dawnego Fortu Prusy, mającego chronić Szczecin od strony południowo-zachodniej. W drugiej połowie XIX wieku podjęto decyzje o likwidacji twierdzy. Fort Prusy przestał istnieć. Wzdłuż powstałej ulicy (wówczas Friedrichstrasse, dziś Narutowicza) usytuowano m.in. koszary wojskowe – grenadierów, artylerzystów, saperów i 34. Pułku Fizylierów Królowej Szwedzkiej Wiktorii.
autor: ds/ foto: wizualizacja Roberta Stankiewicza
Trzecia edycja Programu Mentorskiego
TECHNOLOGIE PRZYSZŁOŚCI
NA POMORZU ZACHODNIM
TRWA TRZECIA EDYCJA PROGRAMU MENTORSKIEGO ORGANIZOWANEGO PRZEZ ZACHODNIOPOMORSKI URZĄD MARSZAŁKOWSKI. TO INNOWACYJNA FORMA WSPARCIA PRZEDSIĘBIORCZOŚCI. PO OGROMNYM SUKCESIE DWÓCH PIERWSZYCH EDYCJI
– KOLEJNA BYŁA BARDZO WYCZEKIWANA PRZEZ FIRMY Z REGIONU. TYM RAZEM MOTYWEM PRZEWODNIM SĄ NOWOCZESNE TECHNOLOGIE. W NAJNOWSZEJ ODSŁONIE PROGRAMU MENTORAMI SĄ WOJCIECH ŁAWNICZAK I IZABELA BERNAU-ŁAWNICZAK, ZAŁOŻYCIELE AGENCJI BADAWCZO-ROZWOJOWEJ, KTÓRA POMAGA FIRMOM BUDOWAĆ MARKĘ I TWORZYĆ NOWE PRODUKTY. TEN DUET SŁYNIE Z KREATYWNOŚCI, INNOWACYJNEGO PODEJŚCIA DO BIZNESU I PRZEDE WSZYSTKIM WDRAŻANIA REWOLUCYJNYCH ROZWIĄZAŃ. EFEKTY TRZECIEJ EDYCJI PROGRAMU ZOSTANĄ ZAPREZENTOWANE 17 PAŹDZIERNIKA PODCZAS SPECJALNEJ KONFERENCJI W SZCZECIŃSKIM TEATRZE POLSKIM.
Jednym z drogowskazów dla mikro, małych i średnich przedsiębiorstw, który ma wzmocnić ich potencjał gospodarczy w wymiarze zarówno krajowym, jak i międzynarodowym, jest Program Mentorski. To jedno z wielu przedsięwzięć organizowanych przez Zachodniopomorski Urząd Marszałkowski, które mają na celu wsparcie lokalnej gospodarki, m.in. dynamicznie rozwijających nowych usług, technologii przyszłości, innowacyjnych startupów. Z oferty Samorządu Województwa Zachodniopomorskiego korzystają zarówno firmy związane z e-commerce, ICT, przemysłami kreatywnymi, odnawialną energią, jak
i młodzi ludzie, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z biznesem. To nie tylko przemyślana promocja, ale przekazywanie praktycznej wiedzy i możliwość zdobywania nowych kontaktów biznesowych.
– Sektor MŚP jest dla nas niezwykle istotny. Dzięki Funduszom Europejskim stworzyliśmy bogatą i atrakcyjną ofertę dla przedsiębiorców. Przedstawiamy ich produkty i pomysły oraz staramy się pomóc im dotrzeć do szerszego grona odbiorców. Prezentujemy przedsiębiorców poprzez ich pomysły, produkty czy
MENTORZY:
WOJCIECH ŁAWNICZAK
IZABELA BERNAU-ŁAWNICZAK
osobowość liderki lub lidera. Inwestujemy w gospodarkę opartą na wiedzy. Jako samorząd województwa oferujemy pierwsze w Polsce, na taką skalę, nowoczesne wsparcie dla firm i będziemy to robić dalej – mówi Olgierd Geblewicz, marszałek Województwa Zachodniopomorskiego.
W Programie Mentorskim wsparcie polega na analizie funkcjonowania przedsiębiorstwa. Mentorzy będą mieli za zadanie doradzić wybranej przez kapitułę konkursową firmie oraz wskazać jej potencjalne rozwiązania pojawiających się problemów. Pomogą również w stworzeniu strategii i wyznaczeniu kierunków rozwoju przedsiębiorstwa, właśnie z wykorzystaniem nowoczesnych technologii, które niezbędne są do wprowadzenia innowacji, bez względu na branżę. W trzeciej edycji programu mentorami zostali Wojciech Ławniczak i Izabela Bernau-Ławniczak. Ten znakomity duet doradców pomaga firmom i organizacjom wdrażać innowacje, poprawiać wyniki, projektować scenariusze przyszłości. W Polsce są jednymi z pionierów tej filozofii marketingu. Uważnie obserwują nowe zjawiska, śledzą trendy, interpretują kierunki, by realizować skuteczne strategie rozwoju biznesu. Ich agencja doradczo-badawcza Very Human Services oferuje badania, analizy i wsparcie całego procesu tworzenia nowego produktu, usługi czy marki. Współpracowali z międzynarodowymi instytucjami i wielkimi korporacjami. W swoim zawodowym CV mają projekty m.in. dla Europejskiego Banku Inwestycyjnego, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu. Teraz podejmują wyzwanie na Pomorzu Zachodnim i będą współpracować z jedną z regionalnych firm z sektora MŚP. W trzeciej edycji Programu Mentorskiego zadaniem duetu będzie analiza funkcjonowania przedsiębiorstwa oraz wskazywanie potencjalnych rozwiązań pojawiających się problemów, wsparcie w nawiązaniu kontaktów biznesowych, a także wskazanie możliwych kierunków rozwoju w danej branży. W ubiegłych edycjach z takiego wsparcia skorzystała szczecińska firma zajmująca się modą postapokaliptyczną – Wasted Couture, a także koncept ekologicznego podejścia do jedzenia, czyli mikroliście z Liście Miejska Farma. Oba przedsiębiorstwa od czasów sesji znacząco poszerzyły swoją
działalność, zdobywając nowych klientów. Firma Wasted ze swoją mentorką – kostiumografką Katarzyną Konieczką stworzyła nową kolekcję, a ich produkty pojawiły się w amerykańskich czasopismach modowych. Marka Liście Miejska Farma nawiązała zaś współpracę z najpopularniejszymi kucharzami z całej Polski. Jest to dowód na to, że program pozwala firmom rozwijać skrzydła, a sami mentorzy są bardzo skuteczni w swoich działaniach.
– Sesje mentorskie są intensywne i dają długofalowe efekty. To konkretne działania, dzięki którym tworzymy też case study dla całej branży – zaznacza marszałek Olgierd Geblewicz.
Efekty sesji mentorskich zostaną przedstawione na konferencji, która odbędzie się 17 października w nowo otwartym Teatrze Polskim. Będzie ona poruszała tematykę nowoczesnych technologii oraz sposobów ich wykorzystania w biznesie. W konferencji wezmą udział specjaliści z kraju i ze świata. Wydarzenie to, podobnie jak w poprzednich edycjach, cieszy się ogromnym zainteresowaniem przedsiębiorców. Przyciąga ich atrakcyjny program i znakomite nazwiska prelegentów. Darmowe wejściówki rozchodzą w błyskawicznym tempie. Podsumowanie trzeciej edycji Programu Mentorskiego na pewno również zgromadzi kilkuset bardzo zaangażowanych uczestników. Będzie to ogromne przedsięwzięcie z niezwykłą oprawą multimedialną. Konferencję oczywiście będzie można oglądać również online.
Programizwiązaneznimdziałaniarealizowanesąwramach projektu„Wzmocnieniepozycjiregionalnejgospodarki,Pomorze Zachodnie – Ster na innowacje – etap II” finansowanego zRegionalnegoProgramuOperacyjnegoWojewództwaZachodniopomorskiego2014-2020,Działanie1.14„Wzmocnieniepozycjiregionalnejgospodarkiwwymiarzekrajowymimiędzynarodowym”.
ds /foto: materiały prasowe
OLGIERD GEBLEWICZ, MARSZAŁEK WOJEWÓDZTWA ZACHODNIOPOMORSKIEGODelikatne, świeże, owocowe
LATO — OKRES, W KTÓRYM WIĘKSZOŚĆ Z NAS WYPOCZYWA, JEŹDZI NA WAKACJE I RACZY SIĘ KOKTAJLAMI POD PALMĄ. W WAKACJE BARMANI Z JESZCZE WIĘKSZYM ZAANGAŻOWANIEM SKUPIAJĄ SIĘ NA NIESIENIU ORZEŹWIENIA DLA ODPOCZYWAJĄCYCH I BAWIĄCYCH SIĘ W SŁONECZNE DNI CZY GORĄCE NOCE. A ORZEŹWIENIE TO NIE TYLKO COŚ, CO MUSUJE. NA CIEPŁE DNI SPRAWDZAJĄ SIĘ KOKTAJLE LEKKIE, DELIKATNE, ŚWIEŻE I OWOCOWE. CHWILOWO W ZAPOMNIENIE ODCHODZĄ WHISKY, KONIAKI I STARZONE RUMY, A PRYM W MIESZANIU WIODĄ: GIN, WÓDKA I TEQUILA.
Pierwsze skojarzenie ze słowem orzeźwienie? Od razu myślimy o cytrynie i mięcie, a od tych droga prosta do…? Z pewnością pierwsze na myśl przyjdzie Wam Mojito, całkiem z resztą słusznie. Świat miętowo-cytrusowych koktajli jest jednak o wiele bogatszy. Weźmy na przykład Southside. Ulubiony koktajl samego Al’a Capone, to mieszanka ginu, soku z cytryny i syropu cukrowego, na koniec wstrząśnięta z garścią liści świeżej mięty.
Ale nie samych fanów mięty tutaj mamy. Lato jeszcze trwa, a sady, działki i ogródki obrastają w najróżniejsze owoce. Takie okoliczności to możliwości dla kreatywnych barmanów, chcących ciekawie i smacznie urozmaicić letnie menu w swoich koktajl barach. Świeże truskawki, wiśnie i czereśnie, śliwki, jabłka, brzoskwinie czy arbuzy, ale też mniej oczywiste rarytasy, takie jak: porzeczki, agrest, rabarbar czy rokitnik to raj dla kreatywnych barmanów. Warto zatem przejść się po okolicznych barach i zobaczyć czym tym razem mogą nas zaskoczyć.
Wiecie, co w sezonowych owocach jest najlepsze? Jeśli zerwiemy je prosto z krzaczka, to same w sobie są tak apetyczne, że nie potrzeba szczególnego kunsztu, żeby stworzyć prosty, ale smaczny koktajl – sami spróbujcie.
1. Garść malin, ugnieść z odrobiną cukru i cytryny
2. Dodać kilka liści świeżej mięty
3. Wlać porcję alkoholu — najlepiej wódki lub ginu
4. Na koniec wszystko posypać lodem i wymieszać
Na wierzch możemy położyć gałązkę mięty i gotowe. Fani różowych kolorów będą zachwyceni, ale zdajemy sobie sprawę, że świat w ostatnim czasie podzielił się na 2 kolory. Jeśli nie jesteście fanami stylu Barbie, spróbujcie inaczej:
1. W szklance ugnieść garść agrestu
2. Zalać owoce sokiem jabłkowym lub cydrem
3. Wlać porcję wódki i dodać kości lodu.
Nie ma lepszej okazji w roku, aby korzystać ze smaku rosnących na słońcu owoców, ale jeśli nie zużyjecie wszystkich owoców na drinki, możecie przygotować się na kolejne miesiące. To, co nam zostanie, dobrze jest przerobić na dżemy, konfitury i soki. Tak przygotowani będziemy mogli w dowolnym momencie przywołać wspomnienie letniego słońca i łatwiej przetrwać jesienne wieczory!
Prawnik, przedsiębiorca, miłośnik i znawca win. Wyróżniony tytułem Najlepszego Importera w Polsce w 2008 roku przez Magazyn Wino. Prowadzi wraz z córką Anną Winotekę 101 WIN – Studio Wybitnych Alkoholi.
Prosecco, Cava
czy Lambrusco?
LATO TO BARDZO DOBRY CZAS NA WINA MUSUJĄCE. SCHŁODZONE I PODAWANE W TEMPERATURZE 8-14 STOPNI CELSJUSZA SĄ ŚWIETNYM TRUNKIEM NA TĘ PORĘ ROKU. NA RYNKU WYSTĘPUJE MNOGOŚĆ POPULARNYCH BĄBELKÓW. CO WYBIERAĆ I JAK SIĘ NIE POGUBIĆ W OFERTACH? TYM KRÓTKIM TEKSTEM SPRÓBUJEMY PAŃSTWU POMÓC W WYBORZE.
Najważniejsza informacja dotyczy sposobu wytwarzania wina musującego. Za najlepszy trunek uchodzi ten powstający metodą szampańską. To metoda tradycyjna, najbardziej pracochłonna wśród sposobów wyrabiania wina musującego, a zarazem jedyna, która daje stały cienki strumień bąbelków po nalaniu. Mówiąc o metodzie w skrócie, mamy tu podwójną fermentację: pierwszą w zbiorniku, a drugą w butelce. Ta druga trwa nieraz przez długie lata, co wpływa na cenę, ale zarazem daje niepowtarzalny efekt przy degustowaniu tego szlachetnego trunku. W ten sposób powstają szampany, hiszpańskie cava i francuskie cremant.
Drugą metodą jest metoda Charmata – zbiornikowa. Polega ona na przepompowaniu uzyskanego po pierwszej fermentacji zbiornikowej napoju do drugiego szczelnie zamkniętego zbiornika, a po zakończeniu fermentacji wino jest filtrowane i pod ciśnieniem przelewane do butelek. Jest to metoda znacznie tańsza i stąd niższe ceny tych trunków. W ten sposób powstają włoskie Prosecco, Spumante, Lambrusco czy niemieckie Sekty.
Trzecia metoda to sztuczne nasycenie wina CO2. Tak powstające trunki możemy często znaleźć na półkach wśród tanich win. Jest ona najtańsza, ale daje najsłabsze i w dodatku nietrwałe efekty. Jeżeli jest to możliwe, starajmy się je omijać.
Czyli co mamy kupować?
Na rynku jest duży wybór szampanów, najlepsze marki to Krug, Bollinger, Cristal. Niestety ceny po kilkaset złotych, a nieraz znacznie powyżej tysiąca. Dobrym wyborem są popularne marki od wielkich domów szampańskich, ale osobiście polecam szampany z małych, niezależnych wytwórni, które dają gwarancję wyjątkowej dbałości o produkt i niepowtarzalność doznań. Ceny od około 200 zł i wyżej. Warto poszukać francuskie Cremant o połowę tańsze niż szampan, a niczym mu nie ustępujące. Najciekawsze to te z Alzacji – o lekkiej strukturze i bardzo orzeźwiające oraz te z Burgundii – z mocną strukturą, kwasowością i świetną równowagą.
Hiszpańska Cava wyrabiana jest głównie w Katalonii z tamtejszych rodzimych odmian i to doskonała alternatywa dla win francuskich. Dzisiaj coraz częściej dodaje się również pinot noir i chardonnay, przez co wina zaczynają smakować bardziej międzynarodowo. Najciekawsze to te z oznaczeniem rocznika. Ceny już od ok. 40 złotych. Ostatnim polecanym jest włoskie Prosecco, które podbiło nie tylko polski rynek. Zwracam uwagę na dość mylące oznaczenia na butelce, gdzie Extra Dry to wino półsłodkie, Dry to półwytrawne, a dopiero Brut jest winem wytrawnym. Dobre Prosecco to wydatek od 40 zł w górę.
Pamiętajcie Państwo o schłodzeniu. Podane zbyt ciepłe bąbelki mogą popsuć przyjemność obcowania z tym wyjątkowym trunkiem.
Pamiątki z wakacji, czyli co lato pozostawia na naszej skórze
NADESZŁY OSTATNIE DNI LATA. NIE POTRZEBUJEMY NA TO CHYBA WIĘCEJ POTWIERDZEŃ – CHŁODNE NOCE I KURTECZKI WYCIĄGANE Z SZAFY. ZA TO PORTALE SPOŁECZNOŚCIOWE ZALEWAJĄ ZDJĘCIA Z WAKACYJNYCH PRZYGÓD. W MEDYCYNIE ESTETYCZNEJ RÓWNIEŻ MOŻNA ODGADNĄĆ BEZ WYGLĄDANIA ZA OKNO, JAKA JEST PORA ROKU – POTWIERDZAJĄ TO ZAPISY NA OKREŚLONE ZABIEGI. ŚWIADOMOŚĆ PACJENTÓW JEST NAPRAWDĘ GODNA PODZIWU, BOWIEM WIEDZĄ ONI DOSKONALE, IŻ KONIEC LATA TO NIE SMUTNY CZAS POŻEGNANIA Z WAKACJAMI, ALE NAJWYŻSZA PORA, ABY ZADBAĆ O WSZYSTKIE SKUTKI EKSPOZYCJI NA SŁOŃCE.
Niestety, często przywozimy z wakacyjnych wyjazdów więcej pamiątek, niż byśmy sobie życzyli. Jednym z problemów, z którym spotykamy się u naszych pacjentów, są przebarwienia skóry. Świadomość ich istnienia rośnie, a nasi pacjenci wiedzą, że należy działać i dbać o skórę, aby zapobiec ich powstawaniu. Przebarwienia to podstępny przeciwnik, który czasami ukrywa się przez pewien czas, by potem pokazać się w pełnej krasie i zakłócić nasze samopoczucie. Nie warto zwlekać – warto podjąć działania, a my w Klinice Zawodny oferujemy coraz lepsze rozwiązania dostosowane do każdego rodzaju skóry.
Czym są przebarwienia?
pielęgnacji skóry jest mezoterapia. To „must-have” dla osób pragnących pięknej, rozświetlonej i gładkiej cery. Jest też świetna po intensywnym okresie wakacyjnym! Skóra po wielu przygodach – wiatr, różnice temperatur, klimatyzacja, słońce – potrzebuje dodatkowego nawilżenia. Regularne zabiegi mezoterapii to jeden z najbardziej polecanych sposobów na zachowanie młodej i zdrowej skóry. W zależności od użytego preparatu – może on stymulować lub silnie regenerować skórę. Zaś zastosowanie osocza bogatopłytkowego PRP po intensywnych zabiegach laserowych może skrócić czas rekonwalescencji nawet do kilku dni.
Gotowi na konsekwencje?
I choć wiele zabiegów będących w naszej ofercie niesie korzyści redukujące procesy starzenia się skóry, rośnie liczba pacjentów, którzy wiedzą, że duża część tych zabiegów to także najlepszy sposób na… prewencję. Jakie zatem zabiegi unoszące tkanki, poprawiające napięcie i jakość skóry twarzy można wykonywać latem?
LASERY W LATO?
To ciemne plamki na skórze, które z wiekiem pojawiają się na jej powierzchni. Zmiany te są efektem wieloletniego działania słońca na skórę. Szczególnie widoczne stają się one w okolicy 50. roku życia i są rezultatem zaburzeń w pracy melanocytów, czyli komórek barwnikowych skóry. Charakteryzują się owalnym kształtem oraz kolorem od jasnożółtego do ciemnobrązowego. Występują najczęściej na skórze dłoni, stóp, na ramionach oraz przede wszystkim – na twarzy. Czy można się ich pozbyć? Bez dwóch zdań w redukcji przebarwień rewelacyjnie radzi sobie terapia laserowa. Jednym z najlepszych wyborów w terapii przebarwień skóry jest zastosowanie lasera pikosekundowego o długości fali 755 nm. Fenomenem lasera wykorzystującego daną technologię jest najbardziej odpowiednia i precyzyjna do leczenia zmian barwnikowych długość fali (755 nm) światła laserowego, o czasie trwania liczonym w pikosekundach. Zabiegi z użyciem tego typu lasera są określane jako bezpieczne, a proces gojenia przebiega łagodnie, szybko i bez pozostawiania blizn pozabiegowych. To jedna z często polecanych terapii. W Klinice Zawodny posiadamy jeszcze jedną technologię pikosekudnową, która za sprawą protokołu Pico Genesis również usuwa przebarwienia i poprawia napięcie skóry. Oprócz tego posiadamy także platformy wykorzystujące światło IPL, które także pozwalają na pozbycie się przebarwień, zmian naczyniowych oraz wpływają na poprawę jakości skóry.
Istnieją takie technologie laserowe, których wykonanie może odbyć się także poza ogólnym „sezonem laserowym”. Do nich należy na przykład laseroterapia pikosekundowa. Innowacyjna laseroterapia tego rodzaju stosowana jest przy zabiegach odmładzających, wyrównujących koloryt skóry, poprawiających jej gęstość i strukturę. Ponadto technologia pikosekundowa to wykorzystywanie bardzo krótkiego impulsu, mierzonego właśnie w pikosekundach, który to sprawia, że podczas zabiegu nie dochodzi do termicznego podgrzania tkanek. Krótki impuls pozwala na wykonywanie zabiegów przez cały rok. Jak przy każdym zabiegu zalecana jest fotoprotekcja — filtry SPF oraz przykrywanie opracowanego obszaru ubraniem lub noszenie kapelusza, jeśli mowa o skórze twarzy. Wykonanie zabiegu laserowego latem umożliwia także technologia tulowa. Zabieg z wykorzystaniem tej technologii charakteryzuje się krótkim okresem rekonwalescencji. Laser tulowy został stworzony do zabiegów odmłodzenia skóry, wyrównania kolorytu, rewitalizacji skóry i jej stymulacji. W Klinice Zawodny posiadamy opracowaną procedurę tzw. Babyface, która daje możliwość krótkiej regeneracji i kontynuacji normalnych czynności życiowych. Ponadto wykazuje właściwości poprawy jakości i wyglądu skóry w połączeniu z innymi zabiegami, takimi jak: radiofrekwencja mikroigłowa, osocze bogatopłytkowe i egzosomy.
Czy słońce oznacza dla nas… zmarszczki?
Z pewnością duża ilość słońca wpływa na tempo starzenia się naszej skóry. Istnieje taki mit medycyny estetycznej, że zabiegami powinny się interesować wyłącznie osoby dojrzałe. Czy aby na pewno? Istnieje wiele zabiegów, które określa się jako prewencyjne – będą doskonałe przed urlopem, ale też – po nim. Doskonale działają na skórę technologie fal radiowych, ultradźwięki czy laseroterapia. W Klinice Zawodny posiadamy szeroki wybór zabiegów anti-aging o różnym stopniu intensywności. Doświadczeni specjaliści zawsze dobierają odpowiednią wartość parametrów do potrzeb pacjenta, nie wykonają też zabiegu, który danej skórze by nie służył. Na odbywającej się przed zabiegiem konsultacji specjalista ocenia stan skóry empirycznie, niezależnie od wieku określa jej kondycję i przedstawia dostępne opcje pacjentowi. Skóra odwdzięcza się blaskiem, gładkością i nadaje wypoczęty wygląd całej twarzy.
NOWA ERA ESTETYKI, CZYLI ZABIEG, KTÓRY POKOCHASZ
Pomoc w nawilżeniu
Zabiegiem, który polecamy pacjentom, w ramach regularnej
Dlaczego nazywamy to zabiegiem, który pokochasz? Bo i my się zakochaliśmy! To zabieg radiofrekwencji, który jest nie tylko bezbolesny, ale także przyjemny. Ilość substancji umożliwiającej poślizg głowicy jest minimalny, a urządzenie wytwarza
Skóra to nasz największy organ i trzeba o niego dbać. Skóra naszej twarzy i ciała jest poddawana nieustannym procesom, jest także pod wpływem wielu kosmetyków, często niestety dobieranych niewłaściwie. Do tego obowiązkowe używanie filtrów SPF przez cały rok, co wiele osób traktuje lekceważąco ze szkodą dla swojej cery. Nie mówiąc o efektach ich nieużywania! Skutkiem tego może być zaniedbanie skóry, wysuszenie jej, przebarwienia, wypryski, głębokie bruzdy i rozszerzone naczynia krwionośne. Zabiegi pielęgnacyjne, stymulujące komórki do pracy, poprawiające jej jakość, zagęszczające kolagen, dostarczające składników odżywczych to SPA dla naszej skóry. Cera odwdzięcza się blaskiem, gładkością, jest miła w dotyku i sprężysta. Bez obaw, nie rozleniwi się na skutek wykonywania zabiegów medycyny estetycznej – wręcz przeciwnie – zregeneruje się, wzmocni i zacznie działać z korzyścią dla ciebie.
miłe ciepło. Jest to zatem technologia, która poza korzyściami estetycznymi niesie także coś bardzo istotnego – relaks. Czy nie tego poszukujesz w okresie wakacji i urlopów? Poza tym, że omawiany zabieg jest absolutnie miły w odczuciu dla pacjenta, ma także działanie stymulujące skórę twarzy.
Omawiany zabieg daje specjalistom tworzącym program zabiegowy możliwość doboru aż pięciu różnych częstotliwości fal radiowych, co sprawia, że fala precyzyjnie trafia w tkanki na różnych głębokościach. Przeznaczeniem działania tego urządzenia jest modelowanie owalu twarzy, ujędrnienie skóry, a także lifting tkanek. Skóra napina się, kolagen się zagęszcza, a zmarszczki wygładzają. Do tego przyjemne ciepło i pachnące, kojące preparaty używane przed i po procedurze.
ROZWIĄZANIE PROBLEMÓW SKÓRY Z ULTRADŹWIĘKAMI
W rankingu urządzeń liftingujących nie sposób nie wskazać zabiegu wszech czasów — technologię ultradźwięków HIFU. W Klinice Zawodny posiadamy specjalne protokoły zabiegowe i programy autorskie stworzone przez doktora Zawodnego, które od lat pozwalają nam osiągać oczekiwane wyniki. Czemu zatem służy technologia ultradźwięków? Unoszeniu tkanek, wygładzaniu zmarszczek, liftingowi górnej i dolnej części twarzy, a także jej wyszczupleniu, zagęszczaniu kolagenu zawartego w skórze — i to wszystko bez udziału skalpela. Ten zabieg charakteryzuje się również dogłębnym, potrójnym działaniem na tkanki — wpływa na skórę, tłuszcz i mięśnie. To, co nasze pacjentki i pacjenci kochają w zabiegu z technologią HIFU, jest to, że jest całoroczny i nie wymaga rekonwalescencji.
Na koniec pozostaje tylko zamknąć całą treść elementem, który pojawił się na początku — aby nie zapominać o dobrych praktykach dla skóry. Mowa tu o osłonie przed nadmierną ekspozycją na słońce, regularnych zabiegach mezoterapii, stosowaniu filtrów i kosmetyków o sprawdzonym działaniu. Prewencja to doskonały sposób pielęgnacji, który zalecamy, jeśli chodzi o ciało, jak i twarz. Podkreślamy jednak, że co organizm, to odrębna historia, dlatego do naszych pacjentów podchodzimy zawsze w sposób indywidualny.
Odwróć się od lustra
OBSESJA NA PUNKCIE WYGLĄDU JEST EPIDEMIĄ. CO WIĘCEJ: WIELU OSOBOM PRZESZKADZA PODEJMOWAĆ WAŻNE DECYZJE, A TAKŻE PROWADZIĆ SZCZĘŚLIWE I WARTOŚCIOWE ŻYCIE. PRZEKAZ KULTUROWY JEST JASNY – NALEŻY BYĆ SPRAWNYM, PIĘKNYM, MŁODYM. ŻYJEMY W ŚWIECIE, W KTÓRYM WMAWIA SIĘ NAM, ŻE WYGLĄD JEST NAJWIĘKSZĄ WARTOŚCIĄ. WIELE OSÓB NA CO DZIEŃ CIERPI WIĘC Z POWODU ATAKUJĄCEJ NAS Z KAŻDEJ STRONY OBSESJI PIĘKNA. MOŻNA WYBRAĆ JEDNAK INNĄ DROGĘ. WYSTARCZY PÓJŚĆ ZA GŁOSEM ROZSĄDKU.
Gdzie go szukać? Na przykład w mądrych książkach. Ciekawe podejście w tym temacie prezentują m.in. dr psychologii Renee Engeln i pisarka feministyczna Lynne Segal. Ich publikacje warto znać.
Szkodliwy kult ciała
Obsesja na punkcie wyglądu rozprasza i przygnębia wiele osób. W dzisiejszych czasach kładziony jest bardzo duży nacisk na kontrolę lub wręcz walkę z ciałem. Specjaliści jednak alarmują: im nadajemy większe znaczenie własnemu wyglądowi, tym bardziej jesteśmy niezadowoleni i zmartwieni. A lęk związany ze starzeniem się może prowadzić np. do rozwoju różnych zaburzeń czy zachowań depresyjnych.
Dyskusja na ten temat jest ważna, o czym świadczy na przykład rozwój ruchu body positive, a także większe zainteresowanie społeczne nie tylko kwestią ciałopozytywności oraz akceptacji swojej fizyczności, ale i ageizmu, czyli dyskryminacji ze względu na wiek. Tymi problemami zajmuje się coraz więcej osób. Znaczne grono specjalistów zwraca też uwagę na to, że kult ciała obecnie przyjął bardzo niezdrową formę. To niepokojące zjawisko warto nagłaśniać.
„Ciało we współczesnym społeczeństwie pełni rolę swoistej waluty, stając się cenionym dobrem. Promowane jest ciało młode –sprawne i zdrowe”: napisała Lidia Anna Wiśniewska w publikacji „Kult ciała a starość. Refleksje psychologiczne”. Społeczeństwa się jednak starzeją i coraz więcej osób doświadcza problemów z akceptacją cielesności w średnim lub starszym wieku.
Czas to zmienić, a najlepiej zacząć od siebie! Tu z pomocą mogą przyjść właśnie Renee Engeln i Lynne Segal. Lektura ich publikacji to krok do przodu. Może pomóc wejść na ścieżkę pozytywnej samooceny, a także odrzucić krzywdzące stereotypy oraz schematy myślenia. W przypadku poważnego problemu nie zastąpi oczywiście wizyty u specjalisty, jednak będzie dobrym zaczątkiem do zmiany. Wszak nie od dziś wiadomo, że książki uczą, bawią, a nawet leczą!
Tabu i stereotypy Upływ czasu, starość, choroba – te tematy są tabu. Wiele osób od nich ucieka. Woli wierzyć w mit wiecznej młodości i piękna. Obok trudnych czy niewygodnych kwestii nie da się jednak przemknąć niepostrzeżenie! Dlatego warto je poruszać, rozmawiać o nich, a także je oswajać. Dokładnie te tematy podejmują w swoich książkach Renee Engeln i Lynne Segal. Lektura ich publikacji jest doświadczeniem naprawdę wartościowym. Renee Engeln w bardzo ciekawej książce „Obsesja piękna. Jak kultura popularna krzywdzi dziewczynki i kobiety” buntuje się przeciwko wybujałemu kultowi ciała, który w dzisiejszych czasach przyjął wręcz patologiczną formę. Zwraca tam uwagę na wiele ważnych kwestii. Pisze m.in. o tym, że nie ma naukowych dowodów na to, że szczęście wymaga aparycji jak z okładki! Istnieje wiele innych ważnych czynników, które decydują o naszym zadowoleniu – to np. ciekawa praca, związki, poczucie sensu. Zewnętrzne piękno nie jest aż tak ważne, jak się nam wydaje!
Autorka zwraca też uwagę na to, że wiele osób za piękno jest w stanie zapłacić każdą ceną. Mimo to, później wcale nie są szczęśliwsze. Często pozostają smutne, zagubione, a czasem i chore. Renee Engeln daje mądrą radę czytelnikom swojej książki. Zamiast obsesyjnie wpatrywać się we własne odbicie, lepiej otworzyć się na świat. Jej publikacja to więc doskonała lektura dla tych, którzy chcą uwolnić się od szkodliwych stereotypów. „Odwróć się od lustra i staw czoła światu”: mówi autorka. Warto wziąć sobie jej apel do serca. Piękno to nie tylko uroda, młodość i wygląd. Przesłanie dr Renee Engeln powinno wybrzmieć głośniej. „Czas przestać koncentrować się na tym, czy jesteśmy na widoku, wyjrzeć na świat. Jest tam wiele do zobaczenia – i wiele do zrobienia”: zaznacza autorka książki „Obsesja piękna”.
To nie jedyna mądra myśl, jaką warto wziąć sobie do serca. „Trudno zmienić świat, kiedy koncentrujesz się na zmienianiu własnego ciała, skóry, włosów i stroju. Trudno myśleć o stanie
gospodarki, polityki czy systemu edukacji, kiedy uwagę tak bardzo zaprząta stan fałdek, cellulitu czy makijażu. Na świecie jest wiele do zrobienia. Dążenie, by zostawić go lepszym, jest ważniejsze niż wygląd”: to kolejny ciekawy cytat z książki „Obsesja piękna”.
Równie wartościowe przesłanie ma do przekazania światu Lynne Segal. W niezwykle interesującej i niedawno wydanej w Polsce publikacji, „Poza czasem. Przyjemności i przypadłości starzenia się”, pod lupę bierze upływ czasu oraz ostatni etap życia człowieka. Dokonuje tam wnikliwej analizy tych tematów.
„Co to znaczy starzeć się z wdziękiem? Jak to się robi? Te pytania w centrum nowej, głęboko przemyślanej książki Lynne Segal”: tak napisał o publikacji „The Economist”.
„Poza czasem” to pozycja szczera, wymagająca i zmuszająca do refleksji. Lynne Segal jest pisarką odważną. Nie boi się kontrowersyjnych wątków czy trudnych tematów. Zapewnia ambitną lekturę. Jej książka ma duże walory edukacyjne. Zachęcaj do ogólnej dyskusji na temat starości, ale też porozumienia międzypokoleniowego.
„Żyjemy w atmosferze, w której młodzieńczość, sprawność, szybkość i zadawanie szyku są tak cenione, że nawet starzejąc się musimy starać się pozostawać wiecznie młodymi, co dotyczy w szczególności kobiet, które muszą, choć im się to nie uda, zachować młodzieńczy wygląd. To właśnie wywołuje krzyk kobiecej rozpaczy, niosący się echem poprzez wieki”: podkreśla Segal.
„W swoich odważnych dociekaniach Lynne Segal bierze pod lupę proces starzenia się, który czeka nas wszystkich. Podchodzi do tematu krytycznym okiem uzbrojonym w dorobek psychologii społecznej, psychoanalizy, feminizmu i radykalnej polityki. Oryginalna, przenikliwa i niepokojąca eksploracja”: napisał o publikacji „Poza czasem” Stuart Hall, autor książki „Representation”.
Warto dokonać korekty schematów i tabu. Te dwie wspomniane książki obnażają świat, w którym żyjemy, ale nie tylko! Mogą też pomóc nakierować czytelników na ścieżkę pozytywnej zmiany. To ich siła.
Lektura na pomoc
Dr Renee Engeln w swojej książce zaznacza, że czujemy się w obowiązku by sprostać wymogom narzucanym nam przez kulturę popularną, którą sami po części stworzyliśmy. „Odwróć się od lustra”: powtarza raz za razem. Wiele osób uważa,
że koniecznie trzeba dopasować się do współczesnego świata. Wiadomo, że to jest niezwykle trudne zadanie… Czy faktycznie musimy podążać szaleńczą ścieżką wiecznej młodości i piękna? Engeln pomaga spojrzeć na siebie oraz otaczający nas świat z innej perspektywy.
Lynne Segal zaznacza, że „teraźniejszość nadal przesycona jest rozmaitymi formami uprzedzeń wobec osób starszych”, ale mimo to, stara się coś zmienić w tym temacie. „Ten kto ma spokojne i pogodne usposobienie, łatwiej przyjmuje starość”: mówił Platon. Segal zdaje się kontynuować tę myśl, szukając (w jej wspominanej tutaj książce) różnych pozytywów nawet w najczarniejszych aspektach starości. Dochodzi czasem do niezwykle zaskakujących oraz budujących wniosków! Podpowiada też, by – mimo upływu czasu – pozostawać sobą, stale działać i angażować się w kwestie, które są dla nas ważne. Obie autorki proponują, by zamiast chorobliwie przyglądać się ciału, skupić uwagę na pozytywnych relacjach z ludźmi, hobby, aktywnym spędzaniu wolnego czasu, wolontariacie… Istnieje mnóstwo wartości wykraczających poza ciało. Nasze wnętrze i wartości definiują to, kim jesteśmy. Większą uwagę warto zwrócić na umysł oraz serce. Wydaje się to oczywiste, a wciąż trzeba o tym powszechnie przypominać!
Co do upływu czasu, nie zatrzymamy go. Starzenie się wywołuje lęk, ale jest procesem nieuniknionym. Obok problemów z nim związanych, na nasze ciała wpływa również zmaganie się z chorobą lub doświadczenie traumy. Poza naturalnymi procesami, często trzeba poradzić sobie też z konsekwencjami nieprzewidywalnych wydarzeń. Dlatego tak ważna jest akceptacja siebie!
Opieranie swojej wartości na wyglądzie jest destrukcyjnym zachowaniem, które dotyczy mnóstwa osób. Jak podkreślają specjaliści, zamiast kultu ciała, lepiej postawić na kulturę ciała. Warto dbać o siebie, ale robić to z głową i nie dać się zwariować. Lepiej żyć świadomie, włączyć samodzielne oraz odpowiedzialne myślenie, a nie ślepo podążać za fałszywymi ideałami. Po prostu. Lepiej odwrócić się od lustra i sięgnąć po dobrą książkę.
autor: Karolina Wysocka/ źródła: „Kult ciała a starość. Refleksje psychologiczne”, Lidia Anna Wiśniewska, „Rocznik Andragogiczny”, 2014; „Obsesja piękna. Jak kultura popularna krzywdzi dziewczynki i kobiety”, Renee Engeln, WAB, 2021; „Poza czasem. Przyjemności i przypadłości starzenia się”, Lynne Segal, GlowBook, 2023; cejsh.icm.edu.pl, gwfoksal.pl, glowbook.net / foto: Pexels, mat.pras. wyd. WAB i GlowBook
Dr Kamila Stachura
Fizjoterapia estetyczna, czyli dlaczego warto szukać
fizjoterapeutów w klinice
– Jeśli chodzi o fizjoterapię estetyczną, wykonuję starannie dobrane do potrzeb zabiegi, które mają prozdrowotne zalety oraz pozytywnie wpływają na wygląd i urodę. W praktyce pacjent zyskuje często i jedno, i drugie, czyli i zdrowie i świetny wygląd – tłumaczy fizjoterapeuta Tomasz Rawicki. – Zagadnienie fizjoterapii estetycznej obejmuje wykonywanie bezpiecznych terapii i zabiegów, których celem jest dobry wygląd i samopoczucie. –Szeroka wiedza z zakresu anatomii i fizjologii ludzkiego ciała to najlepszy sprzymierzeniec w moim gabinecie. Dobre wyczucie tkanek, elastyczności skóry to aspekty niezwykle przydatne w pracy z pacjentem, który otrzymuje gwarancję wykonania zabiegów profesjonalnie i skutecznie.
W pracy fizjoterapeuty estetycznego znajdziemy wiele indywidualnie dobranych sekwencji zabiegowych nieoperacyjnych – przeciwdziałających przedwczesnemu starzeniu się, niwelujących wiotkość skóry, ujędrniających czy poprawiających kondycję mięśni i tego co je, czyli właśnie skóry. – Fizjoterapia estetyczna to dobry wybór dla tych osób, które bez ingerencji chirurgicznej chcą zadbać o swoje ciało – podkreśla fizjoterapeuta. – Jej głównym celem jest poprawa jędrności skóry, modelowanie sylwetki, zwalczanie cellulitu, rozstępów, praca nad bliznami czy obrzękami spowodowanymi gromadzeniem się wody w organizmie. Jeśli dodamy do tego redukowanie zmarszczek i przeciwdziałanie starzeniu, to uzyskujemy prawie pełny obszar tego, czym zajmuję się na co dzień.
Sposób usuwania tego, czego nie lubimy w swoim ciele, właśnie przy pomocy fizjoterapii, jest nieinwazyjny, profesjonalny i przyjazny dla pacjenta. – W rosnącej popularności fizjoterapii estetycznej nie ma więc żadnej tajemnicy, a jedynie skuteczność działania, która powoduje coraz większe zainteresowanie moją pracą i spotkaniami ze mną – stwierdza Tomasz Rawicki. – Na co dzień więc wykorzystujemy w gabinecie nie tylko wiedzę, ale także technologie i techniki pozwalające działać bezpiecznie i skutecznie. Są to m.in. fala uderzeniowa, która skutecznie i długotrwale redukuje cellulit oraz obrzęk lipidowy, fala radiowa, drenaż limfatyczny, kinesiotaping, który polega na oklejaniu fragmentów ciała plastrami o określonej strukturze i ma działanie normalizujące napięcie mięśniowe, zmniejszające ból i aktywujące uszkodzone mięśnie, naświetlanie skóry lampą LED, które poprawia krążenie, redukuje zaczerwienienia i podrażnienia oraz pobudza wytwarzanie kolagenu i elastyny, masaże w tym głęboki masaż twarzy i szyi Kobido, masaż klasyczny, masaż relaksacyjny oraz masaż tkanek głębokich. – To nowatorskie połączenie fizjoterapii, medycyny estetycznej i kosmetologii zdobywa uznanie tych pacjentów, którzy w usługach szukają profesjonalnych zabiegów bazujących na wiedzy, doświadczeniu i skuteczności fizjoterapeuty – podsumowuje Tomasz Rawicki. – Po więcej informacji zapraszam do Kliniki dr Stachury.
ad/ foto: materiały prasowe
Pierwszy dzwonek, by się zaszczepić
JUŻ PIERWSZEGO WRZEŚNIA 2023 ROKU W GABINETACH LEKARSKICH POCZTOWA ODBĘDZIE SIĘ EVENT POŚWIĘCONY SZCZEPIENIOM PRZECIWKO HPV.
HPV (Human Papilloma Virus) to nazwa ludzkiego wirusa brodawczaka. Odpowiada on za zachorowania na raka szyjki macicy, a także inne choroby nowotworowe. – Jedyną formą ochrony przed rakiem szyjki macicy jest szczepienie przeciwko HPV. Ochroni nas ono także przed innymi nowotworami, takimi jak rak pochwy, sromu czy odbytu – mówi dr Sławomir Szymański, ginekolog położnik, ginekolog onkolog. – Szczepienie zmniejsza także częstość zachorowania na stany przedrakowe oraz kłykciny kończyste. Samo szczepienie jest najskuteczniejsze przed inicjacją seksualną, ale badania naukowe mówią, że może przynieść korzyść każdej aktywnej seksualnie kobiecie. W końcu nie ma górnej granicy wieku dla szczepionych! A dużą grupę kobiet zaszczepionych stanowią pacjentki po leczeniu zabiegowym stanów przedrakowych i raków szyjki in situ.
Podczas eventu, zaproszeni goście, w tym lekarki oraz pacjentki z Gabinetów Lekarskich Pocztowa będą mogli zamieścić swe wpisy na specjalnie przygotowanej, pierwszej w Polsce, tablicy o tytule: „Zaszczepiłam się, bo…”. O godzinie 17 rozpoczną się szczepienia pacjentek i pacjentów, którzy zgłosili się do akcji. Nie zabraknie poczęstunku i wspólnych zdjęć, a wszystko w przyjaznej atmosferze. Więcej na stronie: www.pocztowa.eu oraz mailowo: kontakt@pocztowa.eu.
Ciało wysmuklone
NOGI TANCEREK NALEŻĄ DO TYCH NAJPIĘKNIEJSZYCH. DŁUGIE, SMUKŁE I UMIĘŚNIONE NIERZADKO SĄ TEMATEM MARZEŃ. WCALE NIE JEST POWIEDZIANE, ŻE SĄ ZAREZERWOWANE WYŁĄCZNE DLA BALERIN. PRZEKONUJE O TYM OLGA KUŹMINA-PIETKIEWICZ, ZNANA Z WIELU EUROPEJSKICH SCEN, W TYM Z OPERY NA ZAMKU, TANCERKA BALETOWA I NAUCZYCIELKA TAŃCA KLASYCZNEGO.
W swojej szkole prowadzi zajęcia z popularnego na świecie body balletu, z którego dobrodziejstw mogą skorzystać wszystkie panie. – Body ballet to połączenie ćwiczeń rozciągających, elementów pilatesu i jogi. To praca całego ciała na mięśniach głębokich – mówi tancerka. – Body ballet co prawda opiera się na technikach baletowych, ale nie na takim poziomie wzmożonego wysiłku jakiemu poddawani są profesjonalni tancerze baletu. Dla nich ten rodzaj zajęć jest traktowany jako lekka rozgrzewka. Trening tancerza trwa średnio osiem godzin, natomiast body ballet, maksymalnie 3 godziny. Zajęcia, które prowadzi pani Olga składają się z trzech części. Osobno jest robiony streching z elementami jogi, osobno tzw. elementy baletowe przy drążku, osobno gimnastyka na podłodze, od której zaczynają się zajęcia. – Dzięki tym ćwiczeniom sylwetka się wydłuża, mięsień nie rozrasta się jak po ćwiczeniach na siłowni tylko się uelastycznia i wysmukla. Starsze panie, które miały problemy z obrzękami, np. z opuchniętymi nogami, po dwóch godzinach takich ćwiczeń mówiły, że buty im spadają ze stóp.
Body ballet oprócz tego, że ma korzystny wpływ na wygląd sylwetki i sprawność całego ciała, ma także dobry wpływ na… życie erotyczne. – Bardziej rozciągnięte ciało to większa swoboda w łóżku – przekonuje z uśmiechem Olga Kuźmina-Pietkiewicz. – Dodatkowo część ćwiczeń dobrze działa na mięśnie Kegla, czyli mięśnie dna miednicy, które także mają wpływ na odczuwanie seksualnej przyjemności. Poza tym body ballet, przez to, że pięknie kształtuje ciało, ma dobroczynny wpływ na samopoczucie, co widać szczególnie w okresie letnim, kiedy panie chętniej odsłaniają ciało.
Gabinety Lekarskie Pocztowa
Ul. Pocztowa 11/2, 70-360 Szczecin
rejestracja: +48 91 882 91 03 | Znany Lekarz
www.pocztowa.eu
tel. kom. 690-79-99-51 | mail: kontakt@pocztowa.eu
/ GabinetyLekarskiePocztowa
/ gabinety_lekarskie_pocztowa | / @slawomirszymanski
Zajęcia z body balletu trwają cały rok. – W sierpniu zajęcia trwają dwa razy w tygodniu po półtorej godziny, natomiast jesienią wracamy do trzygodzinnego treningu raz w tygodniu – mówi pani Olga. – Body ballet jest świetny osobno, ale jest też znakomitym uzupełnieniem dla innych sprawności. Szczególnie docenią go osoby, które biegają, pływają czy np. chodzą na klasyczny fitness. Efekty będą zachwycające. Zapraszam.
+
Piękne piersi bez widocznych blizn
– Obawy wynikają z tego, iż do tej pory następstwem wykonania klasycznego liftingu piersi były duże blizny o kształcie kotwicy – wyjaśnia dr Rami Alshekh, chirurg plastyczny. – Jednak dzięki metodzie wewnętrznego podniesienia piersi, opracowanej przez dr Constantin Stan, duża ilość pacjentek, która została wcześniej zakwalifikowana do klasycznej łączonej operacji powiększenia piersi implantami z podniesieniem, uzyskała ładny i jędrny kształt tylko z jedną niewielką blizną ukrytą w fałdzie podpiersiowym.
Podniesienie z użyciem implantów rozwiązuje problem obwisłych i nierównych piersi, opadających sutków i rozciągniętej otoczki (ciemniejszy obszar wokół sutków), przywracając im młody kształt, wielkość i je unosząc.
Metoda ta koncentruje się na zmianie pozycji i kształtu piersi, a nie tylko na poprawie objętości, która zostaje uzyskana przy użyciu implantów lub własnej tkanki tłuszczowej, kiedy same włożenie implantów nie jest wystarczające. – Polega to na odwarstwieniu gruczołu od mięśnia i założeniu szwów w odpowiednim miejscu, pomiędzy gruczołem piersiowym a mięśniem piersiowym większym z dostępem przez małe cięcie w fałdzie podpiersiowym, które jest nam potrzebne do włożenia implantu – tłumaczy chirurg. – Inaczej mówiąc jest to zmiana stosunku gruczołu piersiowego do mięśnia. W niektórych przypadkach może pojawić się dodatkowa blizna wokół otoczki. Jest to akurat wskazane, kiedy pacjentka ma duże otoczki piersiowe, ale nie należy się tym przejmować. Blizna wokół otoczki, tak samo jak blizna w fałdzie, jest bardzo mało widoczna, ponieważ znajduje się na granicy pomiędzy dwoma kolorami skóry. Unikamy w ten sposób najbardziej nieakceptowanej blizny pionowej, pomiędzy otoczką a fałdem podpiersiowym, jak przy klasycznym lifcie.
Podniesienie wewnętrzne może być korzystne, jeśli pacjentka ma obwisłe piersi do pewnego stopnia. W innych przypadkach skuteczna metoda to klasyczny lift piersi. Zazwyczaj te stany występują z powodu ciąży, karmienia, przyrostu lub utraty wagi, normalnego starzenia się lub dziedziczności. – Zabieg ten
poprawia kształt, projekcję i symetrię piersi. Przywraca im jędrny wygląd. Ponadto może stworzyć bardziej zrównoważoną sylwetkę i bardziej młodzieńczy wygląd – informuje dr Alshekh. – Jeśli podniesienie zostanie wykonane prawidłowo, piersi nie powinny powrócić do przedoperacyjnego wyglądu przez dziesięciolecia. Żeby jednak pacjentki mogły się nimi cieszyć przez długi czas, powinny uważać na wahania wagi. Również ciąża może mieć wpływ na ich kształt. W tym przypadku może wystąpić pewne osiadanie, ale nowa pozycja brodawki powinna pozostać nienaruszona. Podsumowując, nie zawsze jesteśmy zmuszeni do stosowania klasycznej metody w przypadku operacji łączonej powiększania piersi z podniesieniem. Podczas konsultacji po wnikliwym badaniu stopnia wiotkości piersi, wielkości piersi oraz poziomu otoczki w stosunku do fałdu piersiowego, pacjentka zostaje zakwalifikowana do odpowiedniej skutecznej metody operacyjnej, która zapewnia jej długotrwały efekt i ładny kształt piersi.
ad/ foto: materiały prasowe
IMPLANTY PIERSI Z PODWIESZENIEM
POPRAWA WYGLĄDU PIERSI, CZY TO POPRZEZ ICH POWIĘKSZENIE, CZY PODNIESIENIE, JEST NAJBARDZIEJ POPULARNYM ZABIEGIEM W CHIRURGII PLASTYCZNEJ. NAJCZĘSTSZYM PYTANIEM, JAKIE PACJENTKI ZADAJĄ PODCZAS KONSULTACJI, JEST PYTANIE O BLIZNY, KTÓRE MOGĄ SIĘ POJAWIĆ PO OPERACJI, W TYM O ICH WIELKOŚĆ.Ekspert radzi
Panie Doktorze, Od dawna walczę z rozstępami, jednak bardzo obawiam się laserów… Czy są inne sposoby na pozbycie się rozstępów poza laserami?
Zuzanna
Pani Zuzanno, idea zabiegów w redukcji rozstępów, polega na stymulacji przebudowy i produkcji włókien kolagenowych w skórze, dzięki czemu skóra staje się bardziej odporna na rozciąganie i bardziej napięta. Rzeczywiście laseroterapia, szczególnie frakcyjna, jest bardzo polecanym wyborem, jednak leczenie rozstępów to nie tylko lasery. Skutecznym rozwiązaniem są również łączone terapie z użyciem innych technologii, jak połączenie radiofrekwencji mikroigłowej z osoczem bogatopłytkowym, światłem LED, terapią czy specjalnymi preparatami kolagenowymi. Dla przyśpieszenia regeneracji można dołączyć intensywne i naturalne pobudzenie tkanek z wykorzystaniem fali akustycznej i karboksyterapii, która prowadzi także do powstawania nowych naczyń krwionośnych i pobudza organizm do produkcji nowego kolagenu i elastyny, co w zasadzie redukuje rozstępy i powoduje ujędrnienie skóry. Terapia leczenia rozstępów, podobnie jak terapia leczenia blizn, każdorazowo wymaga odpowiedniego zaplanowania i wykonywania zabiegów w serii.
Pozdrawiam, dr n.med. Piotr Zawodny
Droga Kliniko, Od dłuższego czasu zastanawiam się nad depilacją laserową. Widziałam jednak, że depilowanego miejsca nie powinno się wystawiać na promienie słoneczne. Wiem, że lato się kończy, ale ja jeszcze w drugiej połowie października wyjeżdżam na urlop. Chciałam zapytać, czy mogę wykonać depilację, mimo iż interesuje mnie tylko okolica bikini?
Marika
Pani Mariko, oczywiście najlepszym okresem dla zabiegów laserowych jest okres jesienno-zimowy, można jednak zacząć serię zabiegów laseroterapii nadmiernego owłosienia latem, pod warunkiem unikania ekspozycji na światło słoneczne. Jeśli interesuje Panią depilacja laserowa zakrywanych przed słońcem części ciała, takich jak bikini czy pachy, do wykonania zbiegu jeszcze w sierpniu nie ma przeciwwskazań. Gdyby jednak myślała Pani o depilacji bardziej eksponowanych na słońce obszarów, na przykład przedramion czy łydek, proszę zadbać o ich odpowiednie zabezpieczenie podczas urlopu czy końcówki lata. Najlepszą formą jest zakrywanie obszarów poddanych zabiegowi ubraniem oraz używanie kremów z wysokim filtrem przeciwsłonecznym (minimum SPF50).
Pozdrawiam, Piotr Zawodny
FILMOWE LATO Z POMORZEM ZACHODNIM
W 23 miejscowościach na terenie województwa odbywa się Filmowe Lato Pomorza Zachodniego – plenerowe pokazy dobrych filmów. Impreza trwa przez całe wakacje. Za każdym razem seansom filmowym towarzyszą atrakcje dla całych rodzin. Można poznać walory gospodarcze i turystyczne województwa, zaopatrzyć się w informatory, przewodniki i foldery oraz mapki atrakcji i szlaków turystycznych. Można także uczestniczyć w grach, quizach i konkursach przygotowanych z myślą o dzieciach i dorosłych. W wybranych miejscowościach przed seansami odbywają się spotkania i rozmowy z gośćmi. Wszystkie pokazy są bezpłatne. Na stu pierwszych widzów czekać będą wygodne leżaki i niespodzianki. Realizatorem wydarzeń jest Zamek Książąt Pomorskich w Szczecinie oraz Kino Zamek.
Więcej informacji na zamek.szczecin.pl, facebook.com/zamek. szczecin, facebook.com/PomorzeZachodnieNews/
MIASTA KSIĘSTWA POMORSKIEGO
Wystawa przybliża dzieje najważniejszych miast i ośrodków dawnego Pomorza. Miejsc i obszarów znajdujących się współcześnie zarówno na terenie Niemiec, jak i Polski, a niegdyś leżących w granicach jednego państwa - Księstwa Pomorskiego, którym władali książęta z rodu Gryfitów. Ekspozycja zawiera liczne nawiązania do zabytków, dokumentujących wspaniałą historię tego czasu. Najważniejszym z nich jest Wielka Mapa Księstwa Pomorskiego (z ok. 1618 r.), sporządzona przez uczonego i kartografa z Rostocku Eilharda Lubinusa. Na wystawie prezentowane są panoramy miast i majątków ziemskich pochodzące z tego dzieła, a także sporządzone na ich podstawie modele architektoniczne.
Szczecin, Zamek Książąt Pomorskich, do 31 sierpnia
MŁODZI MUZYCY W FILHARMONII
Po wielkim sukcesie ubiegłorocznej, jubileuszowej (10.) edycji International Lutosławski Youth Orchestra (ILYO), czyli Międzynarodowej Orkiestry Młodzieżowej im. Lutosławskiego, młodzi muzycy z całej Polski i Europy spotkają się w Filharmonii w Szczecinie, by podczas trwających przez tydzień warsztatów orkiestrowych przygotować wielki koncert symfoniczny. Muzyków poprowadzi doskonale znany maestro Rune Bergmann (dyrektor artystyczny i główny dyrygent Orkiestry Symfonicznej Filharmonii w Szczecinie), a w roli solisty wystąpi znakomity oboista – Mateusz Żurawski ( na zdjęciu).
Szczecin, Filharmonia, 25 sierpnia, godz. 19
ATEMPO TRIO
Muzyka grupy łączy w sobie zróżnicowane elementy, charakterystyczne dla krajów, z których pochodzą instrumentaliści. Można w niej usłyszeć m.in. rytmy i skale arabskich, bałkańskich oraz śródziemnomorskich ludów, a także wplecione w nie afrykańskie i afro-karaibskie sekwencje. Członkowie grupy: Alon Stern – bas, Itay Abramowicz – fortepian i Yoav Lachovitzky – wykorzystali trudny okres pandemii COVID-19 na pracę w studiu i tworzenie w nim nagrań.
Yoav, swoim najnowszym albumem zarejestrowanym niedawno w Amsterdamie, po raz kolejny udowodnił, że jest nie tylko genialnym perkusistą, ale także utalentowanym kompozytorem. Itay podczas występów organizowanych na całym świecie, dał się poznać jako doskonały akompaniator muzykujący m.in. z cenionymi artystami, do których należą Yasmin Levy, Pablo Rosenberg i David Broza. Alon, z kolei wnosi do tria „klej” i groove, które charakteryzują grę formacji.
Szczecin, Willa Lentza, 25 sierpnia, godz. 19
FOTO: MATERIAŁY PRASOWE FOTO: MATERIAŁY PRASOWE reklamaNEO – NÓWKA JUŻ NIEDŁUGO
Podobno pewnych imion nie można wzywać nadaremno. A Kabaret Neo-Nówka kiedyś jedno takie zawezwał i to przez telefon… Oj co się wtedy wydarzyło… Tym razem zapraszamy na najnowszy program Romana Żurka, Michała Gawlińskiego i Radosława Bieleckiego p.t. Tradycje Polskie! Podobno „Tradycja w narodzie rzecz święta" – czy aby na pewno? Jedno jest pewne – czeka Was duża dawka humoru i premierowe skecze, których nie znajdziecie w telewizyjnych programach czy w Internecie. ”Tradycje Polskie" to gwarancja niezwykle udanego wieczoru. Czy po raz kolejny będzie kontrowersyjnie? Przekonaj się sam!
WE LAW ART
W Szczecinie, po raz pierwszy, odbędzie się Festiwal Sztuki Prawniczej „We Law Art”. Jego ideą jest przedstawienie dwóch, wydawałoby się, dość odległych od siebie środowisk: sztuki i prawa. Festiwal łączy oba te kręgi. W jego trakcie swoje pasje prezentować będą przedstawiciele zawodów prawniczych oraz artyści, których działalność związana jest z tematyką prawniczą. W trakcie festiwalu przewidziano atrakcje zarówno dla dzieci jak i rodziców, wernisaż, stand up, spotkanie z pisarzem I scenarzystą Igorem Brejdygantem oraz koncert.
Szczecin, Ogrody Śródmieście, 20 sierpnia br.
Szczecin, Teatr Letni, 20 sierpnia 2023 r. godz. 19.00Afrykańska księżniczka cyrku: Miss La La ze Szczecina
ANNA OLGA ALBERTINA BROWN URODZIŁA SIĘ W SZCZECINIE W KWIETNIU 1858 ROKU. BYŁA CÓRKĄ POCHODZĄCEGO Z AFRYKI WILHELMA BROWNA I PRUSKIEJ MATKI MARIE CHRISTINE BORCHADT. MIESZKAŁA W BREDOW, CZYLI NA DZISIEJSZYM DRZETOWIE. JUŻ JAKO KILKULATKA ZACZĘŁA WYSTĘPOWAĆ W CYRKU. BYŁA ZNANĄ AKROBATKĄ. WYRÓŻNIAŁA SIĘ NIEZWYKŁĄ SIŁĄ – MIMO NIEPOZORNEGO WZROSTU. ZDOBYŁA SŁAWĘ W CAŁEJ EUROPIE. BYŁA TEŻ MUZĄ MALARZA EDGARA DEGASA. ŚWIAT ZNAŁ JĄ JAKO MISS LA LA.
Brown prawdopodobnie pochodziła z cyrkowej rodziny. Matka była żydowskiego pochodzenia, ojciec był czarnoskóry. Bardzo możliwe, że poznali się w realiach artystycznego świata. Owoc ich miłości wykorzystał zaś swoje dziedzictwo i stał się gwiazdą sztuki cyrkowej.
Performerka w cyrku
Kobieta mieszanej rasy na przełomie XIX i XX wieku z pewnością nie miała łatwego życia. Anna Olga wykorzystała jednak swoje umiejętności, afrykańskie oraz europejskie korzenie i dokonała czegoś niezwykłego. Pojawiała się na różnych scenach Europy. Można było ją zobaczyć np. we Francji, Belgii, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Występowała solo lub w duecie. Często pisała o niej prasa. Porównywano ją do Samsona i Amazonek. Prezentowała umiejętności wysokiej klasy.
Tworzyła zapierające dech w piersiach spektakle. Była prawdziwą profesjonalistką. „Zasłynęła występami na trapezie dając pokazy siły jako żelazna szczęka. Potrafiła podwieszona pod dachem areny, trzymać w zębach drążek z zaczepioną armatą”: można o niej przeczytać w notce na stronie 13muz.eu.
Miss La La budziła uznanie i respekt, to dało jej niezależność. Podobno dobrze dbała o własny biznes. Miała nawet swojego menadżera. Anna Olga Albertina Brown była odważną i świadomą artystką. Ceniono ją za połączenie siły i artyzmu. Wiedziała, jak podkreślić w swoich występach ich dramatyzm oraz niebezpieczeństwo. Anna Olga doskonale wiedziała, jak zrobić show! „Brown miała uderzający talent i niezaprzeczalną prezencję sceniczną”: napisał o niej Tom Ward w artykule „Miss La La Soared Through Europe as the Victorian Era’s Best-Known Aerialist” dla atlasobscura.com.
Muza Degasa
Anna Olga Albertina Brown lubiła dawać innym pole dla wyobraźni. Tak też jest z jej biografią. Wiele tam tajemnic.
„Kalendarium wydarzeń z jej życia pełne jest luk, niedopowiedzeń i pytań zawieszonych w próżni. Informacje znajdujące się
w archiwach często przeczą sobie nawzajem i sugerują różne losy artystki. Czy możliwe jest odczytanie jej historii z wyrywkowych dat, informacji i całej gamy opowieści snutych przez różnych narratorów?”: zastanawiała się nad tym niezależna badaczka Sabina Drąg w artykule „Historia eksperymentalna: Miss La La”.
Wiadomo, że Anna Olga Albertina Brown występowała w trupie cyrkowej Kaira z Cirque Fernando z siedzibą na Montmartre. Pewne jest to, że w Paryżu zainteresował się nią słynny francuski impresjonista – malarz Edgar Degas. Uwiecznił ją na swoim obrazie! Było to dzieło o tytule „Miss La La w Cirque Fernando” z 1879 roku. Anna Olga Brown została też m.in. przedstawiona na plakatach do przedstawień w słynnym Folies Bergère. Podobno przez pewien czas mieszkała w Londynie. Poślubiła afroamerykańskiego akrobatę cyrkowego Emanuela „Manuela” Woodsona. Para miała trzy córki. One także zostały performerkami. Tworzyły trio o nazwie „The Three Keziahs”. Przed I Wojną Światową Miss La La postanowiła wyjechać do Ameryki. Późnij ślad po niej zaginął… Zachowało się kilka jej zdjęć i plakatów. Na szczęcie przetrwał też wspaniały obraz Degasa, który świetnie o artystce przypomina. Dzieło wisi w londyńskiej National Gallery. Było prezentowane na różnych wystawach świata.
Czarna Wenus
Miss La La przeszła do historii sztuki cyrkowej i malarstwa. Budziła dreszcz zachwytu oraz podniecenia. Inna, niezwykła, oryginalna. Owiana nimbem tajemnicy i egzotyki. Fascynująca. Barwna. W swojej karierze posługiwała się wieloma nazwami scenicznymi. Nazywano ją Afrykańską Księżniczką, Czarną Wenus czy Wenus z Tropików. Była tematem różnych artykułów m.in. w „The Guardian” i „New York Times”. Poświęcono jej także publikacje naukowe.
„Biografia Miss La Li to historia kobiety o niebiałym i nieczarnym kolorze skóry, żyjącej na przełomie wieków w prężnie rozwijającej i zmieniającej się Europie. Szczyt jej kariery przypadł na czasy belle époque. Pięknej epoki, w której kawiarnie i kabarety wypełnione były po brzegi, a kultura tętniła życiem, buzując nowymi ideami”: podkreśliła Sabina Drąg w tekście „Historia eksperymentalna: Miss La La”. Przełom XIX i XX wieku to bardzo ciekawy czas w historii, także szczecińskiej. Przykładem tego jest właśnie życie Anny Olgi. Pokonała strach i uprzedzenia innych. Przełamywała stereotypy. Wyprzedzała swoje czasy. Pozostawiła niezatarty ślad w świecie sztuki performansu. Przemek Głowa, przewodnik miejski i wielbiciel Szczecina, napisał o jej biografii na swoim blogu: „to historia jak baśń niesamowita i piękna”.
autor: Karolina Wysocka/ źródła: 13muz.eu, czasopisma.bg.ug. edu.pl, atlasobscura.com, en.wikipedia.org, przemekglowa.blogspot.com/ foto: Wikipedia
SZKIC ANNY OLGI AUTORSTWA E. DEGASA, WIKIPEDIA reklamaMIKOŁAJ MAJKUSIAK, FOTO: ANNA POWIERZA
bardzowspółczesny
MIKOŁAJ MAJKUSIAK, UTALENTOWANY KOMPOZYTOR, INSTRUMENTALISTA, KTÓRY SZCZEGÓLNIE UMIŁOWAŁ AKORDEON, NAZYWANY JEST „MIESZACZEM STYLÓW”. TWORZY I WYKONUJE MUZYKĘ KLASYCZNĄ, CHOĆ SAM WOLI OKREŚLENIE „WSPÓŁCZESNA”, ZDECYDOWANIE WYRÓŻNIA SIĘ SPOŚRÓD WSPÓŁCZESNYCH KOMPOZYTORÓW. JEGO UTWORY PREZENTOWANO W WIĘKSZOŚCI KRAJÓW EUROPY, W CHINACH, JAPONII I KANADZIE. JEST ZWYCIĘZCĄ KONKURSÓW KOMPOZYTORSKICH, ZDOBYWCĄ NAGRODY ZAIKS-U DLA NAJLEPSZEGO KOMPOZYTORA MŁODEGO POKOLENIA, FESTIWALU FRYDERYK 2020, M.IN. ZA ORYGINALNY, INDYWIDUALNIE WYKREOWANY STYL MUZYCZNY. DOKONAŁ PONAD 400 ORYGINALNYCH ORKIESTRACJI, KTÓRE WYKONYWAŁY NAJLEPSZE ORKIESTRY NA ŚWIECIE.
Jego oryginalne podejście do muzyki spotkało się z zainteresowaniem szczecińskiej Baltic Neopolis Orchestra – tej, która, znana jest ze swojej nietuzinkowości. Ich spotkanie zaowocowało, specjalnie napisanym utworem dla BNO – „Concerto In Cante”. Na ten koncert skrzypcowo-altówkowy składa się pięć części kompozycji inspirowanych polskimi tańcami narodowymi: mazurem, polonezem, krakowiakiem, kujawiakiem i oberkiem. Prapremiera kompozycji Mikołaja Majkusiaka, miała miejsce w Filharmonii im. M. Karłowicza podczas finału Festiwalu Szczecin Classic.
Akordeon to bardzo oryginalny instrument. Dlaczego Pan go wybrał, a nie np. skrzypce czy fortepian?
Podejrzewam, że akordeon wybrali wspólnie moi rodzice i nauczyciele w szkole muzycznej podczas egzaminów wstępnych. W mojej szkole imienia Oskara Kolberga w Warszawie pracował wtedy jeden z najlepszych nauczycieli akordeonu w Polsce Pan Józef Bałakier.
Jakie daje możliwości ten instrument?
Nieograniczone. Ma bogate możliwości brzmieniowe, możliwość wykorzystania różnych rejestrów, regestrów, różnych technik wykonawczych. Jest instrumentem dętym, a więc można przykładowo zagrać na nim długie dźwięki crescendo czy diminuendo, akordy jak i jednogłosowe melodie, a co również bardzo ważne można na nim grać bardzo szybkim tempie, nie ma pod tym względem wielkich ograniczeń. Z tego wszystkiego wynika jego dzisiejsza popularność.
Słuchając pana kompozycji, odnoszę wrażenie, że byłyby świetną ilustracją do filmów. Ta muzyka jest bardzo energetyczna, wręcz momentami agresywna, ale w pozytywnym znaczeniu. Skąd ta estetyka u Pana i czego Pan prywatnie słucha?
Komponuję czasem również muzykę do filmów, ale muzyka, którą tworzę między innymi dla orkiestr, ta tak zwana autonomiczna, rzadko jednak nadaje się do filmów, zbyt wiele jest w niej nieprzewidywalnych momentów i skomplikowanej rytmiki. Na co dzień słucham bardzo różnej muzyki, ale wychowałem się na muzyce rockowej i poza oczywiście muzyką klasyczną czy współczesną, tego też dziś najczęściej słucham.
Miesza Pan style, instrumenty. W niektórych kompozycjach słychać gramofony skrecze. Czy to jeszcze muzyka klasyczna?
Termin muzyka klasyczna jest oczywiście bardzo dużym uproszczeniem, trudno mówić dzisiaj w ogóle o podziałach na gatunki. Ja wolę mówić o mojej muzyce generalnie, jako o muzyce współczesnej, ponieważ po prostu wszystko dzieje się współcześnie. Jednak muzyka współczesna to bardzo szeroki termin, odnoszący się zarówno do muzyki rozrywkowej jak i jakiejkolwiek innej. Ja czasami staram się w swoich utworach po prostu korzystać z instrumentów, które są bardziej współczesne tj. gramofony, gitara basowa czy elektryczna. Bywa jednak, iż przeinstrumentowuję swoje utwory i tak na przykład kiedyś partia skrzypiec solo stała się partią gitary elektrycznej, takie zmiany zdarzają się dosyć często.
FOTO: HUBERT GRYGIELEWICZ
Lubi Pan współpracować z różnymi artystami, z różnych kręgów muzycznych. Romansuje Pan z muzyką rozrywkową, tworzy komercyjne rzeczy? Jak jest to przyjmowane w środowisku muzyków klasycznych?
Lubię współpracować ze wszystkimi artystami i staram się nie dzielić ich na żadne kręgi muzyczne. Komercyjne rzeczy dają duży oddech pomiędzy komponowaniem utworów trudniejszych i bardzo wzbogacają warsztat kompozytorski poprzez innego typu pracę w studio. W środowisku jest to różnie przyjmowane, dzisiaj już o wiele lepiej niż kilkanaście lat temu, ale generalnie uważam, że nie należy się tym przejmować.
Chciałam Pana zapytać o współpracę z Baltic Neopolis Orchestra. Skomponował Pan utwór dla orkiestry, który miał swoje prawykonanie w maju podczas finału festiwalu Szczecin Classic i zarówno wtedy, jak i podczas drugiej prezentacji w Kołobrzegu został świetnie przyjęty. Jak doszło do Waszej współpracy i jak Pan pracował nad tą kompozycją?
Współpraca z Baltic Neopolis Orchestra jest znakomita, ponieważ to wspaniały, bardzo profesjonalny zespół na najwyższym poziomie wykonawczym. Dodatkowo są otwarci na nowe kompozycje i inwestują w to wiele energii, co jest ich wielkim atutem. Nad „Concerto in Dance” pracowałem przez ostatnie kilka miesięcy i w dużym skrócie oparłem swoją pracę na rytmice naszych tańców narodowych, czyli mazura, poloneza, krakowiaka, kujawiaka i oberka. Są to jednak rytmy mocno przetworzone i chociaż chciałem czasem zachować lekko taneczny charakter,
MIKOŁAJ
to musiałby być to taniec raczej współczesny niż tradycyjny.
Jak zainteresował się Pan komponowaniem muzyki? Czy była to decyzja spontaniczna, czy wynikała z zainteresowania muzyką od dziecka?
Komponować zacząłem od pracy nad utworem na akordeon i klarnet dla duetu, w którym grałem w liceum muzycznym oraz podczas pracy nad koncertem na akordeon i orkiestrę symfoniczną, który miałem zagrać na zakończenie edukacji w tejże szkole. Moje próby wynikały bardziej z braku repertuaru, który chciałem wykonywać, potem stało się to w jakimś stopniu próbą wyrażenia emocji i jednocześnie nałogiem, z którego ciężko jest już zrezygnować.
Jak wygląda proces komponowania? Czy ma Pan szczególne sposoby na pokonywanie blokady twórczej lub na stymulowanie swojej kreatywności?
Nie zdarzyło mi się do tej pory mieć blokady twórczej, więc do tej pory nie miałem takiego problemu. Utwory piszę, jak najszybciej mi się uda. Lubię proces wymyślania koncepcji i samej treści utworu i zanim usiądę do partytury, w dużej części utwór jest już skomponowany, a nie lubię samego procesu spisywania dźwięków, więc staram się to zrobić jak najszybciej.
Dziękuję za rozmowę.
rozmawiała: Aneta Dolega
KULTURY I DZIEDZICTWA NARODOWEGO POCHODZĄCYCH Z FUNDUSZU PROMOCJI KULTURY – PAŃSTWOWEGO FUNDUSZU CELOWEGO, W RAMACH PROGRAMU „ZAMÓWIENIA KOMPOZYTORSKIE”, REALIZOWANEGO PRZEZ NARODOWY INSTYTUT MUZYKI I TAŃCA. PREMIERA MIAŁA MIEJSCE 3.05.23 PODCZAS FESTIWALU SZCZECIN CLASSIC 2023 W SZCZECINIE. POWTÓRZENIE ODBYŁO SIĘ 13.07.23 PODCZAS FESTIWALU MUZYKA W KATEDRZE W KOŁOBRZEGU.
MAJKUSIAK „PODWÓJNY KONCERT NA SKRZYPCE, ALTÓWKĘ I ORKIESTRĘ SMYCZKOWĄ”. ZAMÓWIENIE DOFINANSOWANO ZE ŚRODKÓW MINISTERSTWA
DĄBSKIE WIECZORY FILMOWE – PEŁNE DOBREJ ENERGII
17. DĄBSKIE WIECZORY FILMOWE UPŁYNĘŁY POD ZNAKIEM ARTYSTYCZNYCH OSOBOWOŚCI. MOŻNA BYŁO SPOTKAĆ I WYMIENIĆ SIĘ PRZEMYŚLENIAMI Z KATARZYNĄ FIGURĄ, JOWITĄ BUDNIK, ADAMEM WORONOWICZEM, WOJCIECHEM SOLARZEM ORAZ REŻYSERAMI: KAMILEM KRAWCZYCKIM I MARCINEM BORTKIEWICZEM.
Jako pierwszy spotkał się z publicznością Dąbskich Wieczorów Filmowych Wojciech Solarz, aktor rozpoznawalny i popularny, mocno udzielający się w kabarecie. Publiczność zobaczyła jego reżyserski debiut, krótkometrażową i mocno absurdalną „Tajemnicę Alberta”, a blok filmowy uzupełniły równie udane „Odwyk” i „Pokój”.
Tegoroczne Dąbskie Wieczory Filmowe pełne były dobrej energii. Tak było na spotkaniach z niekwestionowanymi gwiazdami kina – Katarzyną Figurą i Adamem Woronowiczem. Katarzyna Figura rozmawiała z widzami o filmie „Chrzciny”, swojej karierze i przygodzie w Hollywood. Adamem Woronowicz natomiast z aktorską werwą rzucał się na każde pytanie i ze swadą je rozpracowywał. Pełne anegdot spotkania z gwiazdami trwały do późnych godzin nocnych.
Kamil Krawczycki po filmie „Słoń” opowiedział o perspektywie życia osoby homoseksualnej w Polsce i własnych doświad -
czeniach przeniesionych na ekran. Swoimi doświadczeniami podzielił się także Marcin Bortkiewicz, który stworzył „Tonię” ze wspomnień, a do głównej roli zatrudnił debiutującą na dużym ekranie córkę.
Na Dąbskie Wieczory Filmowe ponownie przybyła Jowita Budnik, ale w tym roku z dwoma filmami – pełnometrażowym „Po miłość/Pour L’amour” i krótkometrażowym „Być kimś”. Ten ostatni zdobywa najważniejsze nagrody na festiwalach filmów krótkometrażowych. Jowita Budnik, za wybitne osiągnięcia otrzymała od organizatorów DWF nagrodę „Filmowy przypływ”. Oblegana przez widzów sala Klubu Delta w Dąbiu, nie pozostawia wątpliwości, że wydarzenie jest ważne i potrzebne publiczności – nie tylko szczecińskiej, gdyż na Dąbskie Wieczory Filmowe przyjeżdżają widzowie z całego województwa. W kuluarach mówiono, że 17. edycja była najlepsza, a kolejna już za rok – mówi dyrektor artystyczna festiwalu Sylwia Witkowska.
FOTO: MATERIAŁY PRASOWE TEATRU POLSKIEGO ORAZ URZĘDU MARSZAŁKOWSKIEGO WOJEWÓDZTWA ZACHODNIOPOMORSKIEGO
Nowy Teatr Polski, czyli dech w piersi zapiera
W niedzielę, 6 sierpnia po ponad trzech latach bardzo intensywnych prac oficjalnie otwarto zmodernizowaną siedzibę Teatru Polskiego w Szczecinie. I już wiadomo, że to będzie jedna z najwspanialszych scen nie tylko w Polsce. Inni mają czego nam zazdrościć ! Pięć wspaniałych scen, nowe, niespotykane do tej pory możliwości realizacyjne. Szczecinianie i zaproszeni goście ze zdumienia szeroko otwierali oczy i usta. A jest na co popatrzeć i z czego się cieszyć. Kto więc jeszcze nie był niech rusza po bilety! Bo będzie się działo! ds
ARKADIUSZ MARCHEWKA Z ŻONĄ JUSTYNĄ
NATASZA URBAŃSKA, JANUSZ JÓZEFOWICZ, OLGIERD GEBLEWICZ Z ŻONĄ, AGNIESZKĄ
NATASZA URBAŃSKA I JANUSZ JÓZEFOWICZ
NATASZA URBAŃSKA I SYLWIA RÓŻYCKA PAULINA ANDRZEJEWSKADAMIĘCKA KATARZYNA BOER, OLGA ADAMSKA I KATARZYNA KOTFIS ROBERT WOŹNIAK Z ŻONĄ, MAŁGORZATĄ MONIKA ADAMOWSKA, ADAM OPATOWICZ, RUDKO TARAS HRYHOROWYCZ ORAZ BARBARA IGIELSKA ADAM OPATOWICZ I TOMASZ GRODZKIFOTO: MATERIAŁY PRASOWE
Wakacyjnie,
zabawowo i energetycznie w Mieście Kobiet
To była już szósta edycja Wakacyjnego Miasta Kobiet – niezwykłego festiwalu dedykowanego płci pięknej. Odbył się on na początku lipca, oczywiście w Świnoujściu. Ten festiwal to przestrzeń dla pań, którym zależy na rozwoju oraz sprawieniu, aby dobrze i pięknie żyć. Czekały na nie oprócz warsztatów i szkoleń, także mnóstwo wspaniałej zabawy. Jak zwykle nie zabrakło gwiazd polskiej sceny, muzyki i rozrywki. Było niezwykle zabawnie, energetycznie, ale i bardzo twórczo.ds
MAURYCY POLASKI, PIOTR CYRWUS
IWONA PAVLOVIĆ, MAURYCY POLASKI, PIOTR CYRWUS
PIOTR GĄSOWSKI, MAŁGORZATA CZYŻYCKA, PRZEMYSŁAW ŻEJMO
DANIEL ŹRÓDLEWSKI I LESZEK HERMAN
AGNIESZKA WARCHULSKA, PRZEMYSŁAW SADOWSKI, SZEF KUCHNI HOTELU & SPA TRZY WYSPY ŁUKASZ WOJTKIEWICZ
WARSZTATY TANECZNE Z IWONĄ PAVLOVIĆ
LUCYNA MALEC, MAGDALENA WOŁŁEJKO
KATARZYNA ANKUDOWICZ, JAROSŁAW BOBEREK, MICHAŁ MIKOŁAJCZAK
DANIEL ŹRÓDLEWSKI I PREZYDENT ŚWINOUJŚCIA JANUSZ ŻMURKIEWICZ
TOMASZ STOCKINGER, EWA GAWRYLUK
Chaplin pomiędzy
a ziemią
niebem
Niezwykła rzeźba jeszcze bardziej niezwykłego Charliego Chaplina autorstwa Jerzego Kędziory zawisła nad ogrodem Willi Lentza. Ta kolejna prezentacja w ramach cyklu Ikony Kultury została zainstalowana przez Fundację Art & Balance, która podobne wystawy realizowała m.in. w Dubaju, Berlinie i Lourdes. Poruszający się między niebem a ziemią Chaplin przywodzi pamięcią rok 1889. To moment powstania Willi Lentza, ale także data urodzin samego bohatera wystawy, wybitnego aktora i reżysera filmowego, jednej z najwybitniejszych postaci kina. Charlie Chaplin będzie zdobić ogród Willi Lentza do 30 września.ad
DYREKTOR WILLI LENTZA JAGODA Ł. KIMBER, JERZY „JOTKA” KĘDZIORA, JOANNA RAPICKA FUNDACJA ART BALANCE
FOTO: MATERIAŁY PRASOWE MAREK GÓREWICZ, TADEUSZ SZKLARSKI SONIA ZAPOLSKA, JAGODA KIMBER, JAKUB STEFEK, MAGDALENA TYCZKA JERZY „JOTKA” KĘDZIORA CHARLIE CHAPLINFOTO: MATERIAŁY PRASOWE
FOTO: MATERIAŁY PRASOWE
Żurek i miłość do kina Radosne regaty
Klub Delta – filia Miejskiego Ośrodka Kultury w Szczecinie pękał w szwach. Działo się tak za sprawą Dąbskich Wieczorów Filmowych. Publiczność szczególnie dopisała podczas pokazu filmu „Chrzciny” i spotkaniu z Katarzyną Figurą. Był nawet domowy żurek w darze dla gwiazdy wieczoru. Podobna atmosfera panowała podczas kolejnego dnia festiwalu. Adam Woronowicz zapewnił wieczór śmiechu, ale i refleksji nad tym „kim naprawdę się jest”, natomiast pokaz „Słonia” wywołał wśród widzów ogromne wzruszenie. Festiwalowe emocje rozpoczęły się na wodzie. Maciej Tubis wystąpił ze swoimi reinterpretacjami muzyki Krzysztofa Komedy na Statku Joanna, który popłynął w rejs po Odrze i Jeziorze Dąbie, zaś oficjalne honory czyniły Lidii Rogaś, zastępczyni Prezydenta Miasta Szczecina oraz Sylwia Witkowska, matka-założycielka DWF.ad
Pierwsza sobota sierpnia, to dzień, w którym odbyły się regaty BMW Bońkowscy Sailing Race przygotowane przy współpracy Dealera BMW Bońkowscy, PKO Leasing oraz Yacht Klubu Polskiego uczestnicy wzięli udział w regatach, które podzielone były na trzy części. Czwartą z nich, ostatnią, stanowił wyścig finałowy sześciu najlepszych załóg złożonych z klientów BMW Bońkowscy, PKO Leasing oraz pracowników i przyjaciół obu firm. Na uczestników czekały nie tylko zmagania sportowe, ale również jazdy testowe najnowszymi modelami BMW M i wersjami elektrycznymi samochodów BMW oraz MINI. Bardziej zainteresowani częścią żeglarską poznali związane z branżą ciekawostki i mieli okazję przepłynąć się po jeziorze Dąbie jednym z podstawionych RIB-ów lub motorówką. Impreza nie mogła odbyć się bez wspólnego grilla, który pomógł ugasić apetyty i pragnienia uczestników eventu. ad
ADAM WORONOWICZ Z WOLONTARIUSZAMI DWF
MACIEJ CYLUPA, PAWEŁ ZĄBEK, SŁAWOMIR MROZIŃSKI, SEBASTIAN SZCZEPANIAK, ADRIAN SZYMAŃSKI
ŁODZIE Z UCZESTNIKAMI BMW BOŃKOWSCY SAILING RACE NA JEZIORZE DĄBIE
AGNIESZKA MAĆKOWSKA, SYLWIA WITKOWSKA, PANI RENATA, KRZYSZTOF LICHTBLAU
MEDALE DLA UCZESTNIKÓW REGAT
BŁAŻEJ KOZIOŁ, KAROLINA PIOTRÓW, TOMASZ PORĘBSKI, DAWID WIERZBICKI
LIDIA ROGAŚ I SYLWIA WITKOWSKA
UCZESTNICY REGAT
MACIEJ JABŁOŃSKI, EWA JABŁOŃSKA
FLOTA SAMOCHODÓW BMW M BMW BOŃKOWSCY
KRZYSZTOF SPÓR, KATARZYNA FIGURA, SYLWIA WITKOWSKA
UCZESTNICY FINAŁU WYDARZENIA LIDIA ROGAŚ (Z LEWEJ)FOT. DAGNA DRĄŻKOWSKA-MAJCHROWICZ
Artystyczne odkrycia
Szczecin jest pełen tajemniczych miejsc budzących zachwyt. Jedno z nich postanowiła „odkryć” Monika Krupowicz, właścicielka Open Gallery. Podczas kolejnej odsłony cyklu wystaw „Wnętrze Miasta” odsłoniła piękne wnętrze Kurkowa Apartments. Nieprzypadkowo na wystawę złożyły się prace wybranych absolwentów szczecińskiego Liceum Plastycznego Apartamentowiec sąsiaduje z „plastykiem", a prowadzący go – Dorota i Tomasz Kaweccy są mecenasami sztuki wspierającymi szczecińskie liceum. W kameralnych przestrzeniach Kurkowa Apartments goście mogli obejrzeć obrazy Jowity Żychniewicz, Tomasza Kopcewicza, Marioli Landowskiej, Wojciecha Koniuszka oraz Tomasza Kołodziejczyka. Na wyjątkowym –w części szkolnym – patio zaprezentowane zostały także artystyczne, punkowe meble autorstwa Piotra Ledóchowskiego. ad
I AKTORKA OLGA ADAMSKA
GOŚCIE WERNISAŻU
GOŚCIE WERNISAŻU
KURKOWA APARTMENTS, DOROTA I TOMASZ KAWECCY (NEPTUN DEVELOPER), MONIKA KRUPOWICZ
I
ARTYŚCI: TOMASZ KOPCEWICZ, TOMASZ KOŁODZIEJCZYK, JOWITA ŻYCHNIEWICZ, WOJCIECH KONIUSZEK, MARIOLA LANDOWSKA I PIOTR LEDÓCHOWSKI
WŁAŚCICIELE RYSZARD SIWIEC (SBI DIGITAL OFFICE), MONIKA KRUPOWICZ ANNA I ŁUKASZ ATAMAŃCZUK (SOLAR SGE), MONIKA KRUPOWICZ (OPEN GALLERY) I NOTARIUSZ MICHAŁ DALESZYŃSKI Z ŻONĄ SABRINĄGABINETY LEKARSKIE
AMC, Art Medical Center ul. Langiewicza 28/U1
Aesthetic Dent Tutak ul. Wyspiańskiego 7
Aesthetic Med ul. Niedziałkowskiego 47
Baromed ul Przestrzenna 4
Centrum Rehabilitacji Duet al. Wojska Polskiego 70
Centrum Stomatologiczne Dr Jadczyk ul. Bandurskiego 15/2
Dental Art ul. Śląska 9a
Dental Implant Aesthetic Clinic ul. Panieńska 18
Dental Center ul. Mariacka 6/U1
Dental Service ul. Niedziałkowskiego 25
Dentus ul. Mickiewicza 116/1
DermaDent ul. Kazimierza Królewicza 2 L/1
Dom Lekarski ul. Piastów 30
DR RAMI ul. Kwiatkowskiego 1/26
Dr Wiśniowski Chirurgia i Medycyna Estetyczna ul. Kusocińskiego 12/lu3
ESTETIC Klinika Zawodny ul. Ku słońcu 58
Fabryka Zdrowego Uśmiechu ul. Ostrawicka 18
Forte Vite ul. Europejska 35/LU3
Fizjopomoc ul. Witkiewicza 61
Excelmed ul. Kopernika 6/2
Gabinety Dr Żółtowski al. Powstańców Wielkopolskich 79
Gabinety Pocztowa ul. Pocztowa 11/2
Gabinet Terapii Manualnej ul. Kasprzaka 3A
Gabinety Tuwima u. Dembowskiego 9/U5
Gajda ul. Narutowicza 16A
GDG Aesthetics Club Jagiellońska 81/1
HAHS ul. Czwartaków 3
Hahs Protodens ul. Felczaka 10
Klinika Dr Stachura ul. Jagiellońska 87
Laser Medi Derm ul. Kasprzaka 2C
Laser Studio ul. Jagiellońska 85
Lighthouse Dental, ul. Arkońska 51/5
Medicus pl. Zwycięstwa 1
Mediklinika ul. Mickiewicza 55
Medimel ul. Nowowiejska 1E
Optegra ul. Mickiewicza 138
Ortho Expert ul. Jagiellońska 87B
Perładent - Gabinet Stomatologiczny al. Powstańców Wielkopolskich 4C
Praktyka Lekarska Piotr Hajdasz ul. Partyzantów 3/2
Praktyka Stomatologiczna Rafał Rudziński ul. Śląska 5/2
PP Estetyczna ul. Żupańskiego 6/1
Reha Team ul. Elżbiety 3, Mierzyn ST Medical Clinic ul. Kwiatkowskiego 1/26
Stomatologia Kamienica 25 ul. Wielkopolska 25/10
Stomatologia Mikroskopowa ul. Żołnierska 13A/1
Stomatologia ul. Wielka Odrzańska 31
Synergia Centrum Psychoterapii & Coachingu ul. Emilii Plater
7c/16
Twoja Przychodnia – SCM ul. Słowackiego 19
Vitrolive al. Wojska Polskiego 103
HOTELE
Courtyard by Marriott Brama Portowa 2
Hotel Atrium al. Wojska Polskiego 75
Hotel Dana al. Wyzwolenia 50
Hotel Grand Park ul. Słowackiego 18
Hotel Grand Focus ul. 3 Maja 22
Hotel Focus ul. Małopolska 23
Hotele Marina ul. Przestrzenna 13
Hotel Park ul. Plantowa 1
Hotel Radisson BLU pl. Rodła 10
Moxy Szczecin City Brama Portowa 2
Willa Flora ul. Wielkopolska 18
KANCELARIE
Przemysław Manik – kancelaria adwokacka ul. Kr. Korony Polskiej 3
Gozdek, Kowalski, Łysakowski – adwokaci i radcowie ul. Panieńska 16
Tomasz Kordus – kancelaria adwokacka ul. Felczaka 11
Dariusz Jan Babski – kancelaria adwokacka ul. Bogusława 5/3
Grzegorz Dutkiewicz – kancelaria adwokacka ul. Monte Cassino 19c
Aleksandruk-Dutkiewicz – kancelaria adwokacka ul. Wyszyńskiego 14
Licht Przeworska – kancelaria adwokacka ul. Tuwima 27/1
Mariusz Chmielewski kancelaria adwokacka ul. Odzieżowa 5
Kancelaria Notarialna al. Jana Pawła II 22
Skotarczak, Dąbrowski, Olech – kancelaria adwokacka ul. Narutowicza 12
Kancelaria Adwokacka Michał Gajda ul. Bogusława X 1/10
Kancelaria Notarialna Daleszyńska - kancelaria notarialna al.
Jana Pawła II 17
Kancelaria Notarialna Małgorzata Posyniak ul. Józefa Piłsudskiego 20
Kancelaria Prawna Kamil Zieliński ul. Narutowicza 11/14
Kancelaria Radców Prawnych Brzeziński, Gregorczyk ul. Swarożyca 15A/3
Kancelarie Adwokackie Łyczywek ul. Krzywoustego 3
Kancelaria Adwokacka Krzysztof Tumielewicz al. Bohaterów Warszawy 93/5
Waldemar Juszczak – kancelaria adwokatów i radców al. Niepodległości 17
Zbroja Adwokaci ul. Przestrzenna 11/4
WGO Legal Wiszniewski, Gajlewicz, Oryl - radcowie prawni ul.
Felczaka 16/1
KAWIARNIE
Artetamina ul. Rayskiego 21
Alternatywnie al. Wojska Polskiego 35
Biancafe ul.Ostrawica/róg Wojska Polskiego
Bajgle Króla Jana ul. Nowy Rynek 6
Cafe 22 pl. Rodła 8
Coffee Costa GK Kaskada
Coffee Costa CH Galaxy - parter
Coffee Costa CH Mollo
Coffee Costa CH Outlet Park
Columbus Coffe al. Wojska polskiego 50
Columbus Coffe ul. Rayskiego 23/2a
Columbus Coffe ul. Krzywoustego 16
Columbus Coffe ul. Malczewskiego 26
Duet Coffee CH Galaxy - 1 piętro
Era Kawy ul. Grodzka 18
Fanaberia Deptak Bogusława
Koch Cukiernia al. Wojska Polskiego 4
Lodziarnia Pogodna ul. Poniatowskiego 2
Nata al. Wojska Polskiego 47
Orsola ul. Przestrzenna 4
Przystań na kawę ul. Rayskiego 19
Nad Piekarnią cafe & bistrot ul. Krzywoustego 15/U3
Vanilla Cafe&Restaurant al. Wyzwolenia (Galaxy)
Sowa Cukiernia al. Wojska Polskiego 17
Sowa Cukiernia ul. Ku Słońcu 67
Sowa Cukiernia ul. Mieszka 1 73
Sowa Cukiernia ul. Struga 42
Sowa Cukiernia CH Galaxy
Solony Karmel ul. Rydla 52
Starbucks ul. Wyszyńskiego 1
Starbucks CH Galaxy
Świtiaź al. Wyzwolenia 12-14
MOTORYZACJA
Auto Club Hyundai, Mitsubishi, Suzuki Ustowo 56
BMW i Motorrad Ustowo 55
BMW i MINI Hangarowa 17
Cichy–Zasada Audi, VW, Seat, Cupra Południowa 6
Ford Bemo Ustowo 56
Ford ul. Pomorska 115B
Harley Davidson ul. Gdańska 22A
Honda ul. Białowieska 2
HTL ul. Lubieszyńska 20
Lexus Kozłowski ul. Mieszka I 25
Land Rover / Jaguar Ustowo 58
Mazda Kozłowski ul. Struga 31B
Mercedes Mojsiuk ul. Pomorska 88
Opel Kozłowski ul. Struga 31B
Peugeot, Citroen AutoClub ul. Citroena 1
Polmotor ul. Struga 31B
Polmotor ul. Szymborskiej 6
Polmotor Ustowo 52
Skoda ul. Struga 1A
Skoda City Store Brama Portowa 1 - Posejdon
Toyota Kozłowski ul. Mieszka I 25B
Toyota Kozłowski ul. Struga 17
Volvo ul. Pomorska 115B
VW ul. Struga 1B
NIERUCHOMOŚCI
Assethome al. Papieża Jana Pawła II 11 (II p.)
Baszta Nieruchomości ul. Panieńska 47
Baltic Group ul. Piotra Skargi 15
Calbud, pokoj 15 parter ul. Kapitańska 2
Extra Invest al. Wojska Polskiego 45
HMI ul. Zygmunta Moczyńskiego 13B
Idea Inwest ul. Tkacka 14/U1
Krawczyk Nieruchomości ul. Jagiellońska 22/2
Lider House ul. Modra 92/2
Litwiniuk Property ul. Zbożowa 4A
Master House ul. Lutniana 38/70
PCG Deweloper ul. Panieńska 17
Siemaszko al. Powstańców Wielkopolskich 91 A
Tomaszewicz ul. Kaszubska 20/4
Turant & Wspólnicy ul. Mała Odrzańska 21/1
TLS ul. Langiewicza 28A
Vastbouw al. Wojska Polskiego 125
WGN Nieruchomości Plac Lotników 7
RESTAURACJE
17 Schodów ul. Targ Rybny 1
Bachus - winiarnia ul. Sienna 6
Bananowa Szklarnia al. Jana Pawła II 45
Bistro na językach ul. Grodzka
Bombay ul. Partyzantów 1
Bonjour french bistro, Małopolska 3
Buddah ul. Rynek Sienny 2
Brasileirinho Brazylijska Kuchna&Bar ul. Sienna 10
Chałupa ul. Południowa 9
Colorado Wały Chrobrego
Columbus Wały Chrobrego
De Novo ul. Wojciecha 11/1
Dzień dobry ul. Śląska 12/1
Emilio Restaurant al. Jana Pawła II 43
Epicka ul. Bogusława 1-2
Forno Nero Plac Brama Portowa 1
Greckie Ouzeri (pod mostem Długim)
Jin Du al. Jana Pawła II 17
Karczma Polska Pod Kogutem pl. Lotników
Kisiel ul. Monte Cassino 35/2
Kitchen meet&eat Bulwar Piastowski 3
Kresowa al. Wojska Polskiego 67
Lastadia ul. Zbożowa 4R
La Rotonda ul. Południowa 18/20
La Rocca ul. Koralowa 101
Mała Tumska ul. Mariacka 26
Może wina? ul. Wielka Odrzańska 17
Między Wierszami ul. Moniuszki 6/1
Na Kuncu Korytarza ul. Korsarzy 34
Niemożliwe ul. Kaszubska 19
Orro, ul. Arkońska 28
Paladin ul. Jana z Kolna 7
Paprykarz al. Jana Pawła II 42
Pepperoni Pizzeria ul. Poniatowskiego 2a
Piastów 30 al. Piastów 30
Porto Grande Wały Chrobrego
Public Fontanny al. Jana Pawła II 43
Restauracja Karkut ul. Bogurodzicy 1
Rosso Fuoco, ul. Wielka Odrzańska 18A/U
Ricoria al. Powstańców Wielkopolskich 20
Rybarex ul. Małopolska 45
Sake ul. Piastów 1
Spotkanie al. Jana Pawła II 45
Spiżarnia Szczecińska Hołdu Pruskiego 8
Tokyo ul. Rynek Sienny 3
Towarzyska Deptak Bogusława
Tutto Bene Bulwar Piastowski 1
Trattoria Toscana pl. Orła Białego
Ukraineczka ul. Panieńska
Unagi al. Jana Pawła II 42
Willa West Ende al. Wojska Polskiego 65
Wół i Krowa ul. Jagiellońska 11
Yakku Sushi ul. Topolowa 2 C, Mierzyn
Zielone Patio pl. Brama Portowa 1
SKLEPY
5 Plus ul. Jagiellońska 5
Arcadia perfumeria ul. Krzywoustego 7
ART TOP ul. Chodkiewicza 6
Atelier Sylwia Majdan al. Wojska Polskiego 45/2
Atrium Molo ul. Mieszka I 73
Batlamp ul. Milczańska 30A
Batna ul. Lednicka 6
Bella Moda ul. Bogusława 13/1
Brancewicz al. Jana Pawła II 48
Centrum Mody Ślubnej ul. Kaszubska 58
Desigual, CH Galaxy – parter
Eichholtz by CLUE Al. Papieża Jana Pawła II 46/U1
Energy Sports ul. Welecka 1A
Velpa ul. Bogusława 12/2 i 11/1
Clochee al. Wojska Polskiego 14/U1
Henry Lloyd ul. Przestrzenna 11
Icon ul. Jagiełły 6/5
Jubiler Kleist ul. Rayskiego 20
Kaskada Galeria (punkt informacyjny)
Kropka nad i ul. Jagiellońska 96
Kosmetologia Monika Turowska ul. Duńska 38
MaxMara ul. Bogusława 43/1
MOOI ul. Bogusława 43
Moda Club Al. Wyzwolenia 1
Patrizia Aryton ul. Jagiellońska 96
Portfolio (od ulicy Jagiellońskiej) ul. Rayskiego 23/11
Riviera Maison ul. Struga 23
Rosenthal ul. Bogusława 15/1A
Wineland al. Wojska Polskiego 70
SPORT I REKREACJA
Aquarium (basen dla dzieci) ul. Jemiołowa 4A
ASTRA szkoła tańca al. Wyzwolenia 85
Binowo Golf Park Binowo 62
Bloom ul. Koralowa 64X
Calypso Fitness Club Office Center ul. Piastów 30
EMS Studio al. Wojska Polskiego 31/4
EnergySports ul. Welecka 13
Eurofitness (Netto Arena) ul. Szafera 3
Fitness „Forma” ul. Szafera 196B
Kids Arena, ul. Staszica 1
Mabo B Zone Klub ul. Welecka 2
Marina Sport ul. Przestrzenna 11
My Way Fitness ul. Sarnia 8
Polmotor Arena Wojska Polskiego 127
PRIME Fitness Club, ul. 5 Lipca 46
PRIME Fitness Club, ul. Modra 80
RKF ul. Jagiellońska 67
Ski Park ul. Twardowskiego 5
Strefa H2O basen ul. Topolowa 2
Strefa 3L ul. Santocka 18/13/p.1
Strefa Jogi ul. Santocka 18/16
Szczeciński Klub Tenisowy al. Wojska Polskiego 127
Universum al. Wojska Polskiego 39
ZDROWIE I URODA
Atelier Fryzjerstwa Małgorzata Dulęba-Niełacna ul. Wielkopolska 32
Atelier Piękna ul. Mazurska 21
Akademia Fryzjerska Gawęcki Al. Wojska Polskiego 20
Baltica Welness&Spa pl. Rodła
Be Beauty Instytut Urody, ul. Łukasińskiego 40/12
Beverly Barber Shop ul. Sienna 5A
CMC Klinika Urody ul. Jagiellońska 77
Depi Lab ul. Kaszubska 52
Dr Irena Eris Kosmetyczny Instytut ul. Felczaka 20
Ella ul. Kaszubska 17/2
Enklawa Day Spa al. Wojska Polskiego 40/2
Ernest Kawa, ul. Jagiellońska 95
Esthetic Concept ul. Jagiellońska 16A/LU2
Fryzjerskie Atelier Klim ul. Królowej Jadwigi 12/1
Gabi Beauty u. Cisowa 45
GDG Aesthetic Club ul. Jagiellońska 81/1
Hall No 1 ul. Wyszyńskiego 37
Imperium Wizażu ul. Jagiellońska 7
JK Studio (od Rajskiego) ul. Monte Cassino 1/14
Klinika Beauty ul. Kołłątaja 31
Klinika Pięknego Ciała ul. Welecka 10B
L.A. Beauty, Brama Portowa 1
La Fiori ul. Kwiatkowskiego 1A/6
La Rocca, al. Wojska Polskiego 9 Luxmedica ul. Welecka 1A
Medestetic ul. Okulickiego 46
Manufaktura Wzroku ul. Monte Cassino 40
MOI Instytut Kobiecego Piękna ul. Wielka Odrzańska 28a
Modern Design Piotr Kmiecik ul. Jagiellońska 93
MOON Hair & Beauty Paweł Regulski ul. J. Chryzostoma Paska 34D
Natural Skin Clinic ul. Krasińskiego 10/5
Normobaria AX Med. ul. Modra 69
Od stóp do głów ul. Batalionów Chłopskich 39a
Olimedica ul. Krzywoustego 9-10 (CH Kupiec)
Optyk Dziewanowski ul. Kaszubska 17/U1
OKO-MED. Al. Powstańców Wielkopolskich 26/LU4
OXY Beauty ul. Felczaka 18/U1
Orient Massage u. Janosika 17
Royal Clinic, al. Wojska Polskiego 2/U3
Royal Studio ul. Łokietka 7/10
Royal Thai Massage ul. Sienna 4
Salon Masażu Baliayu ul. Wielka Odrzańska 30
Salon Masażu Thai Lanna al. Wojska Polskiego 42
SPA Evita Przecław 96E
Studio Kosmetyczne Kingi Kowalczyk ul. Szymanowskiego 8
Studio Urody Masumi Deptak Bogusława 3
Studio Monika Kołcz ul. Św. Wojciecha 1/9
SENSE Gabinet Terapii Metodą SI ul. Miodowa 57
Verabella ul. Jagiellońska 23
Well Spring Tai massage ul. Kaszubska 13/4A
Wersal Spa al. Jana Pawła II 16
INNE
13 Muz pl. Żołnierza Polskiego 13
Architekt Baszta – Agnieszka Drońska, ul. Hangarowa 13
ArtGalle ul. Śląska 53
Animal Eden ul. Warzymice 105B
Centrum Informacji Turystycznej Aleja Kwiatowa
CITO ul. Szeroka 61/1
Do Better ul. Łubinowa 75
Filharmonia – sekretariat ul. Małopolska 48
Fabryka Energii ul Łukasińskiego 110
GOKSiR ul. Rekreacyjna 1, Przecław
Muzeum Narodowe ul. Staromłyńska 27
Opera Na Zamku ul. Korsarzy 34
Pazim recepcja pl. Rodła 9
Pogoń Szczecin biuro marketingu ul. Karłowicza 28
Północna Izba Gospodarcza al. Wojska Polskiego
Pracownia Dobrostanu al. Jana Pawła II 28/7A
Przedszkole Niepubliczne Nutka (Baltic Business Park)
Radio Super FM pl. Rodła 8
Stara Rzeźnia Kubryk literacki (łasztownia) ul. Wendy 14
Szczecińska Szkoła Wyższa Collegium Balticum ul. Mieszka I 61C
Szczeciński Park Naukowo-Technologiczny ul. Niemierzyńska
17A
Teatr Polski ul. Swarożyca
Teatr Mały Deptak Bogusława
Teatr Współczesny Wały Chrobrego
Trafostacja Sztuki św. Ducha 4
Unity Line pl. Rodła
Urząd Marszałkowski ul. Korsarzy 34
Urząd Miejski pl. Armii Krajowej 1
Urząd Wojewódzki Wały Chrobrego
Vetico ul.Wita Stwosza 13
Zamek Punkt Informacyjny ul. Korsarzy 34
Zapol al. Piastów 42