Prestiż magazyn szczeciński (styczeń 2025)

Page 1


Michał Czernecki:

Trafiło mi się dobre, aktorskie życie

Tajemnice szczecińskich ulic

Spitsbergen w blasku księżyca

Szczecińskie filmy, które nie powstały – „Taka karma”

Willa Lentza –

moc kultury i tożsamości Szczecina
naszym stoisku przy scenie

Na okładce: Arkadiusz Buszko

SPIS TREŚCI

12. Słowo od naczelnej

15. Nowe miejsca

FELIETON

16. Krzywym okiem – pisze Dariusz Staniewski

19. Skarul na manowcach – pisze Zbigniew Skarul

WYDARZENIA

20. Projekt Piastów czyli innowacyjne serce Szczecina

22. Energia ukryta w kolorach

23. Własne receptury, wyjątkowe smaki

24. Szczecińskie filmy, które nie powstały: Taka karma

26. Graficzne jeden na jeden

TEMAT Z OKŁADKI

28. Willa Lentza – moc kultury i tożsamości Szczecina

LUDZIE

35. Michał Czernecki: Trafiło mi się dobre, aktorskie życie

38. Mozaika – przyjaźń tworząca jakość

EDYTORIAL

42. Blask i błysk

DESIGN

46. Deweloperskie czy pod klucz?

48. Vintage z pięknym widokiem

PODRÓŻE

53. Spitsbergen w blasku księżyca

BIZNES

56. Wybierz najlepsze firmy z Pomorza Zachodniego

59. Zaufany partner w sprawach karnych

60. Kurkowa Apartments – gościnność, luksus i sztuka

63. Cyfrowa rewolucja w logistyce

64. Przedsiębiorczość w szlachetnym celu

ZDROWIE I URODA

67. Medycyna estetyczna – moda czy realna potrzeba?

68. Zaćma pod kontrolą

70. O precyzji i prostocie, które stają się luksusem

72. Naturalność i zdrowie, czyli nowy rok

73. Dermatolog – strażnik zdrowia i urody

76. Zdrowy sposób na włos, czyli trychologia lekarska

78. HPV bez tajemnic

80. Ekspert radzi

KULTURA

83. Zapowiedzi kulturalne

87. Recenzje teatralne – pisze Daniel Źródlewski

88. Żaglonauci – dla tych, którzy kochają wodę

92. Legenda gór, podniebny ułan i polski Jack London

95. Kroniki

Apartamenty na sprzedaż 33 luksusowe mieszkania z widokiem na Jezioro Dąbie

Wybierz to, co najlepsze! Ostatni etap inwestycji to unikalne i komfortowe apartamenty od 78 m2 – 115 m2 Sprawdź naszą ofertę: www.marina-developer.pl | Zadzwoń: 609 11 30

Co z tym drukiem?

Często pytacie mnie o przyszłość magazynów drukowanych takich jak Prestiż. Może nie jestem naczelnym ekspertem, ale mam swoje zdanie w temacie poparte, jakby nie patrzeć – 20-letnim doświadczeniem.

Teoretycznie w świecie panuje przekonanie, że druk umiera. W wielu miejscach jednak „analogi” okazują się zaskakująco odporne na zmieniające się otoczenie. Z czego wynika ta odporność? Ano z tego, że w druku sztuczna inteligencja nie może namieszać. Bo na czym polega tak naprawdę czytanie drukowanego magazynu? Na bezpośredniej relacji czytelnika z wydawcą. Jeśli próbujesz czytać coś na ekranie telefonu, natychmiast tysiąc rzeczy cię rozprasza. Atakują cię powiadomienia, ktoś pisze, dzwoni, jest chaos. Gazeta tego nie ma. Przewiduje, że im bardziej internet będą zalewały treści od botów, marnej jakości treści pisane pod SEO, tym większe będzie zainteresowanie drukiem. Paradoksalnie – rola druku będzie maleć, ale znacznie wolniej niż gdyby sztucznej inteligencji nie było.

Kolejna kwestia to, sprawa, o której pisałam już wielokrotnie. W medialnym świecie zalewanym przez snippety, serpy, boty i algorytmy zacznie bardzo mocno brakować jakości publikowanych tekstów. Artykułów powstających na bazie interakcji dziennikarza z żywym człowiekiem, które będą się wyróżniały niczym egzotyczny kwiatek na bagnie produkowanym sumiennie i masowo przez AI.

Ostatnio pojawiło się mocne pojęcie enshittification („zgównienie”), wylansowane przez pisarza i publicystę Cory’ego Doctorowa. Dotyczy internetu. Zgównienie wyszukiwarek doprowadziło do zgównienia mediów, bo dziennikarze muszą rywalizować z farmami darmowego kontentu, gdzie rządzi sztuczna inteligencja. No Matrix po prostu. My w Prestiżu, niczym dziennikarski ruch oporu idziemy pod prąd i oferujemy Wam „niegówniane” dziennikarstwo – teksty na tematy ważne, nieformatowane pod SEO, nie naciągające na kliki tanimi clikbajtami. Oczywiście funkcjonujemy bardzo mocno w internecie, ale na naszych warunkach.

To jedyny sposób na uratowanie dziennikarstwa. Rezygnacja z wyścigu. Szukanie medialnych osobowości. Pisanie dla prawdziwego czytelnika. On istnieje. Serio. Udowadniamy to z miesiąca na miesiąc. Izabela Marecka

REDAKTOR NACZELNA:

IZABELA MARECKA

REDAKCJA:

ANETA DOLEGA, DANIEL ŹRÓDLEWSKI, DARIUSZ STANIEWSKI

FELIETONIŚCI:

ANNA OŁÓW-WACHOWICZ

ZBIGNIEW SKARUL

WSPÓŁPRACA:

PANNA LU, ANNA WYSOCKA

WYDAWCA:

WYDAWNICTWO PRESTIŻ | BUDYNEK ZUS-U, JANA MATEJKI 22| 70-530 SZCZECIN

REKLAMA I MARKETING:

KONRAD KUPIS, TEL.: 733 790 590

ALICJA KRUK, TEL.: 537 790 590

KARINA TESSAR, TEL.: 537 490 970

DZIAŁ PRAWNY:

ADW. KORNELIA STOLF- PEPLIŃSKA

STOLF-PEPLINSKA@KANCELARIACYWILNA.COM

DZIAŁ FOTO:

JAROSŁAW GASZYŃSKI, ALICJA USZYŃSKA, DAGNA DRĄŻKOWSKA-MAJCHROWICZ

ALEKSANDRA MEDVEY-GRUSZKA

SKŁAD GAZETY: AGATA TARKA, INFO@MOTIF-STUDIO.PL

DRUKARNIA: DRUKARNIA KADRUK S.C.

REDAKCJA NIE ODPOWIADA ZA TREŚĆ REKLAM. REDAKCJA ZASTRZEGA SOBIE PRAWO DO SKRACANIA I REDAGOWANIA TREŚCI REDAKCYJNYCH.

Wydawnictwo Prestiż e-mail: redakcja@eprestiz.pl www.prestizszczecin.pl

MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY

Od lat jestem w ciągłym biegu: spotkania, delegacje, pasja do podróżowania. Wymaga to ode mnie stuprocentowej gotowości w każdej sytuacji. Nie chcę martwić się o protezy czy unikać ulubionych dań.

All-on-4 to rozwiązanie, które daje mi wolność i pewność siebie – jakby to były moje naturalne zęby. Teraz mogę w pełni skupić się na tym, co najważniejsze: czerpaniu radości z życia, bez kompromisów.

Zapraszamy na konsultacje

do AESTHETIC DENT

Szczecin: ul. Wyspiańskiego 7 91 817 27 22

Gorzów Wlkp.: ul. Mostowa 12 95 735 11 13 kom. 609 925 353

VINTAGE NA BAZARZE

Miejsce dla pasjonatów mody, unikalnych stylizacji i vintage perełek. To wyjątkowa okazja, aby odkryć niezwykłe skarby, odzież premium, projekty od cenionych designerów oraz ciepłe, otulające swetry z wełny i kaszmiru czy jedwabne bluzki i sukienki. Gościnnie ze swoimi kolekcjami wystawiają się także wystawcy i projektanci z podobnych miejsc w Polsce.

Szczecin, ul. Chmielewskiego 18

SENSOKRAINA

Połączenie nowoczesnego przedszkola z salami do nauki i zabawy oraz miejscem dla rodziców, którzy mogą się bawić i uczyć z dziećmi lub wymieniać poglądy w kawiarence. Miejsce to ma na celu integrację społeczną poprzez edukację i zabawę i promuje takie wartości jak tolerancja, szacunek, zrozumienie oraz dialog międzykulturowy. SensoKraina powstała w siedzibie Fundacji YOUkraine.

Szczecin, ul. Ściegiennego 29

PROJEKT PIASTÓW

Znajdująca się w odnowionym i kultowym lokalu dawnej Apteki Piastowskiej przestrzeń, która łączy historię z nowoczesnością. Concept store, kawiarnia dla przedsiębiorców, startupów i lokalnych twórców, promujący lokalne marki i wspierających regionalnych producentów. Miejsce działające pod skrzydłami Agencji Rozwoju Metropolii oferuje wyłącznie produkty wyróżnione tytułem „Zrobione w Szczecinie”.

Szczecin, al. Piastów 60

36 MINUT

Miejsce idealne dla osób, które nie pałają miłością do tradycyjnej siłowni oraz posiadają ograniczone zasoby czasowe. Trening pod opieką fizjoterapeuty, na który składa się obwód siłowo-wytrzymałościowy, czyli tzw. obwód zdrowia złożony z dwunastu urządzeń ustawionych w kręgu: sześciu maszyn oporowych na najważniejsze partie mięśniowe oraz sześciu maszyn cardio.

Szczecin, ul. Łukasińskiego 110

Biuro Świat Nieruchomości w Szczecinie

Ul. Piastów 14/2 | al. Boh. Warszawy 91a/5

Tel. 91 48 444 11 , 91 820 60 60 www.swiatnieruchomosci.pl

Krzywym okiem

Ile za masło, czyli nie tylko japoński thriller

Według niektórych, podobno, dobrze poinformowanych źródeł w trakcie tegorocznej Wigilijnej nocy doszło, w pewnym ustronnym miejscu w Zachodniopomorskiem (dlaczego akurat u nas w dalszej części tego materiału) do nieformalnego, kilkustronnego spotkania pod hasłem: „Co z tym masłem w Polsce ?!”. W rozmowach wzięli udział m.in. przedstawiciele rządu RP, rolników – hodowców oraz producentów, a raczej producentek tego wyrobu, czyli … krów. Próżno szukać jakiegoś oficjalnego komunikatu np. w mediach czy na stronach rządu dotyczącego tego epokowego wydarzenia mogącego mieć kolosalne znaczenie dla polskiej gospodarki. Plotki głoszą, że choć z rosnącym niepokojem obserwowano co się dzieje z masłem a raczej z jego cenami w kraju, to specjalnie czekano na Wigilię, aby móc spojrzeć na ten problem i porozmawiać o nim w jak najszerszym gronie. Najbardziej liczono na głos producentek. I według krążących pogłosek nie zawiedziono się. Krowy głośno i soczyście wyryczały tak po ludzku w wigilijną noc co sądzą o tym wszystkim, bez zbędnego muczenia oznajmiły jakie mają zdanie na temat cen masła na polskim rynku, opiniach ekspertów gospodarczych wyjaśniających dlaczego są tak wysokie oraz analityków gospodarczych i ich wskazań w którą stronę może to wszystko zmierzać. Ustalono, że zostanie powołana specjalna komisja śledcza, która wyjaśni przyczyny masowego kryzysu, winnych, którzy przyczynili się do jego powstania i obcych czynników, które mogły maczać w tym wszystkim swoje brudne palce. Padły też niezbyt skrywane groźby, że jeżeli nie dojdzie do opanowania tego szaleństwa, to krowy, a także solidaryzujące się z nimi kozy i owce (bo przecież z ich mleka również wyrabiane jest masło) ogłoszą strajk generalny, który następnie przejdzie

w okupacyjny pewnych obiektów użyteczności publicznej, potem dojdzie do zablokowania dróg, szos, strategicznych skrzyżowań i rond, przejść granicznych a na koniec dojdzie do masowych demonstracji w najważniejszych miastach kraju, głośnych protestów np. pod gmachem Sejmu, budynkiem Urzędu Rady Ministrów i Urzędami Wojewódzkimi. Niewykluczone, że w przypadku zaognienia sytuacji na ulicach polskich miast pojawią się zbrojne formacje producentek masła, czyli byki. Jak to się może skończyć wiadomo, nie jesteśmy przecież specjalistami w corridzie, a to, że ktoś ma posiadłość w Hiszpanii albo jeździ tam co roku na wakacje nie czyni z niego jeszcze torreadora. Pierwsze dni 2025 roku mają pokazać czy osiągnięto Wigilijne Maślane Porozumienie, czy też czeka nas coś, przy czym bledną przepowiednie pewnego polskiego jasnowidza, wróżbity Macieja oraz innych daleko i wszystkowidzących oraz wiedzących. A dlaczego do tego spotkania doszło w Zachodniopomorskiem? To proste. Bo w naszym regionie, według oficjalnych informacji, znajduje się gospodarstwo rolne, które ma najwięcej krów – 600 sztuk, w tym 360 mlecznych.

W 1994 roku znany polski reżyser Piotr Szulkin zrealizował film pt. „Mięso”. W prześmiewczy, ale i złośliwy sposób zaprezentował jak wielką rolę w dziejach Polski odegrało mięso, ten „surowiec strategiczny” i co się działo w narodzie kiedy np. brakowało tego produktu, jak nagle rosły jego ceny oraz jak to się odbijało na sytuacji rządzących Polską. A jak wiemy z historii wielu się na mięsie przejechało, poślizgnęło oraz wywróciło. Niewykluczone, że teraz może powstać druga część tego obrazu pt. „Masło”. Film nie mniej

wstrząsająco-szyderczy. Warto jeszcze dodać, że pod koniec 2024 roku na polskim rynku wydawniczym pojawił się thriller jednej z japońskich pisarek pt. … „Masło". To, według opisu wydawcy, opowieść o nieposkromionej miłość do masła, która wiąże się bezpośrednio ze skłonnością do brutalnych morderstw. Nazywana jest nawet japońską wersją „Milczenia owiec”. Czy to przypadek, że ta książka pojawiła się na rynku akurat teraz? Niektórzy chyba powinni ją przeczytać zanim zdecydują się podnieść ceny masła… Powiało grozą? Spokojnie, to tylko taki koszmarny żarcik. Może z powodu braku masła.

Dariusz Staniewski

Dziennikarz z ponad 30-letnim doświadczeniem i niezłym dorobkiem. Przez szczeciński oddział jednego z ogólnopolskich stowarzyszeń dziennikarskich kilkukrotnie nominowany do nagrody „Dziennikarz Roku” a raz nawet do nagrody za „Całokształt Twórczości” (!) choć przecież nie napisał jeszcze ostatniego słowa. Autor dwóch książek („Szczecin bardzo Towarzyski” oraz „Wszystko o czym nie powiedziałem – wywiad – rzeka z Piotrem Krzystkiem, prezydentem Szczecina”) oraz współautor kolejnych dwóch („W szponach Gryfa” cz. 1 i 2). Miłośnik hucznych imprez towarzyskich, dobrej kuchni oraz polskiej kinematografii (z wyłączeniem wielu propozycji prezentowanych w ostatnich latach)

Elektr yczna Kia EV6. Teraz od 183 854 zł.

POLMOTOR

ul. Struga 73, 70-784 Szczecin T: 91 466 87 00

ul. Ustowo 52, 70-001 Szczecin T: 94 343 88 99 E: sprzedaz.polmotor@kiamotors.pl ww w.polmotor.kia.pl

Gwarancja Kia obejmuje okres 7 lat od daty pierwszej rejestracji lub 150 000 km, w zależności od tego, co nastąpi wcześniej. Obowiązuje na terenie Rzeczypospolitej Polskiej, w krajach Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG) oraz w Szwajcarii. Szczegółowe okresy gwarancji oraz jej warunki (np. dotyczące akumulatorów, powłoki lakierowej lub wyposażenia) określone są w książce gwarancyjnej. Więcej o 7-letniej gwarancji Kia na stronie www.kia.com. Zużycie energii elektrycznej 16,5-18 kWh/100 km. Wartości zużycia energii elektrycznej i zasięgu (cykl WLTP) wynikają z wersji/wariantu pojazdu oraz z jego wyposażenia. Dane zużycia energii mają charakter porównawczy i zostały uzyskane na stanowisku pomiarowym zgodnie z wymaganiami Rozporządzenia (WE) 715/2007, uzupełnionego Rozporządzeniem Komisji 2017/1151. Wartości rzeczywiste mogą być inne w zależności od warunków i stylu jazdy. Podany zasięg został określony zgodnie ze standardową procedurą pomiarową UE (WLTP) w oparciu o akumulator o pojemności 77,4 kWh, z napędem na tylną oś i 19" obręczami kół (na zdjęciu pojazd posiada koła 20"). Na rzeczywisty zasięg mają wpływ indywidualny styl jazdy i inne czynniki, takie jak prędkość, temperatura zewnętrzna, ukształtowanie terenu i korzystanie z urządzeń/jednostek zużywających energię elektryczną, które mogą go ewentualnie zmniejszyć.

Aby osiągnąć maksymalną prędkość ładowania, EV6 musi korzystać z ładowarki do pojazdów elektrycznych o napięciu 800V, która dostarcza co najmniej 240 kW energii elektrycznej. Rzeczywista prędkość ładowania i czas ładowania mogą zależeć od temperatury akumulatora i zewnętrznych warunków pogodowych. Więcej na www.kia.com. Kia EV6 Plus – korzyść do 87 405 zł w zależności od wersji. Cena 183 854 zł uwzględnia rabat w kwocie 84 546 zł oraz ładowarkę mobilną Green Cell Habu SE o wartości 2 499 zł. Łączna korzyść 87 045 zł. Podana korzyść wyliczona została dla wersji EV6 Plus RWD 229KM 77,4 kWh. Cena cennikowa 268 400 zł zawiera dopłatę za pakiet FUN oraz lakier. Cena promocyjna 183 854 zł. Najniższa cena towaru z ostatnich 30 dni przed obniżką 210 694 zł. Oferta wyprzedażowa dotyczy rocznika produkcji 2023 i obowiązuje do wyczerpania zapasów. Nie łączy się z innymi promocjami. Szczegółowa oferta i lista dostępnych samochodów u Dealerów. Niniejsza propozycja nie stanowi oferty, a jedynie podstawę do ustalenia ceny. Ostateczne określenie ceny następuje po uzgodnieniu przez Dealera i Klienta szczegółowych cech zamówienia. Informujemy, że elementy dodatkowe wyposażenia stanowią odrębny od samochodu przedmiot sprzedaży. Wiążące ustalenie ceny, wyposażenia i specyfikacji pojazdu, a także określenie parametrów technicznych zawiera świadectwo homologacji typu pojazdu oraz umowa sprzedaży pojazdu. Cena 165 104 zł uwzględnia dodatkową korzyść w postaci dopłaty w kwocie 18 750 zł z rządowego programu "Mój elektryk".

Skarul na manowcach / Styczeń

Styczeń jest okropny! Okropieństwo stycznia nie polega tylko na tym, że jest ponury, ciemny, zimny, mokry i bezlistny. Najbardziej obrzydliwe w styczniu jest to, że nie jest marcem. Ba, on nie jest nawet lutym. Marzec też nie jest doskonały, ale przynajmniej ma kwiecień za sąsiada. Gorszy od stycznia potrafi być już tylko listopad. Potrafi, ale rzadko bywa, bo to trudne.

W styczniu bardzo nie podoba mi się to, że jest fałszywy. Udaje coś, czym nie jest. Stroi się w piórka Nowego Roku. A Nowy Rok – wiadomo – budzi nadzieję, że będzie lepiej, piękniej, że przeminie bezpowrotnie wszystko co stare, brzydkie i złe. Tak, mogę się zgodzić, że styczeń przez kilka, kilkanaście godzin, rzeczywiście jest Nowym Rokiem, ale przez kolejne 30 dni styczeń jest po prostu styczniem, ciemnym, ponurym i złym.

Styczeń przygnębia. Wstajesz – ciemno, wracasz z pracy – ciemno, a nawet jak jasno, to w sumie też ciemno, bo słońce za gęstymi chmurami, czyli słońca brak. – A jak w styczniu spróbujesz poprawić nastrój? Gdzie poszukasz pociechy? Wiadomo: w bitej śmietanie, w polewie czekoladowej, torciku z orzechami i pączkach z nadzieniem budyniowym. Czym to się skończy? Kolejną warstwą tłuszczu w okolicach bioder, pasa albo innym eksponującym się miejscu.

Spalisz ten tłuszcz w styczniu? Nie spalisz. Na rower nie pojedziesz, bo ciemno, bo wieje, bo mróz. Na spacer też nie pójdziesz. Chyba, że z psem, ale co to za spacer jak Ty co pięć metrów musisz przystanąć, żeby pies się wysikał. Żeby choć trochę kalorii spalić to ty musisz dziarskim krokiem kroczyć, równo, lewa, prawa, lewa, prawa. A nie noga za nogą, a potem jeszcze przystanek, żeby po kupę psią się schylić. Żeby chociaż tą kupę udało się w rękawiczkach zimowych zgarnąć. Ale nie, nie da się, szczególnie jak rękawiczki kupiło się jednopalczaste.

Moim zdaniem, powstanie styczniowe nie przypadkiem wybuchło w styczniu. Bezpośrednią przyczyną wybuchu powstania była, jak wiadomo decyzja o przeprowadzeniu branki — przymusowego poboru do carskiej armii, ogłoszona w nocy z 14 na 15 stycznia

1863 roku. To na pewno. Ale kto wie jak by się sprawy potoczyły, gdyby nie ten styczniowy „wkurw”. Jak podają kroniki, parę dni wcześniej było w Warszawie minus 15. A powstanie listopadowe, kiedy wybuchło? No kiedy? W bliźniaczym do stycznia listopadzie.

Mam takiego jednego znajomego Hiszpana. Pedro ma na imię. Zarzucił mi kiedyś Pedro, prawdopodobnie było to w styczniu, że ja – podobnie jak wszyscy w Polsce – ciągle narzekam

na pogodę i ciągle o pogodzie gadam. A kto ma gadać o pogodzie, jak nie my, Polacy? Egipcjanie mają gadać? Grecy? Lankijczycy? A niby co to za temat dla nich. To my tu w ciągłej pogodowej niepewności żyjemy. Bo nawet w styczniu, choć wiadomo, że będzie do dupy, to przecież nie jest jasne jak bardzo.

Taki Lankijczyk z Bentoty ma w styczniu jak w banku 31 stopni. We wszystkie inne miesiące też 31, ewentualnie 30. Sprawdziłem na Wheathetravel. com. Co ten Lankijczyk z Bentoty może wiedzieć o styczniu? Nic! Co on może mieć do powiedzenia o pogodzie? Na pewno mniej niż ja o misiach polarnych. I czy on wie co to znaczy stanąć w styczniu przed szafą i wciągać na siebie jedną skarpetkę, drugą skarpetkę, kalesony, podkoszulkę,

drugą podkoszulkę, koszulę, sweter, kamizelkę, czapkę, rękawiczki, szalik, a potem jeszcze płaszcz? On przez rok mniej się ubrań nawciąga niż ja jednego dnia w styczniu. A nie wspomniałem o sznurowaniu butów.

Styczeń jest groźny, stycznia trzeba się bać. Badania opisane w „Journal of Affective Disorders" wykazały, że osoby z ograniczonym dostępem do światła słonecznego mają o 31% większe ryzyko rozwoju depresji. Według badań z „Journal of Clinical Medicine", wydajność pracy spada o 21% w okresach zmniejszonej ekspozycji na światło słoneczne. „Obesity Reviews" informuje, że brak ekspozycji na światło słoneczne w zimie może przyczyniać się do wzrostu masy ciała o 5-7%.

Pocieszające jest to, że styczeń jest aż tak bardzo okropny jedynie w styczniu. Bo już w lipcu – z tego co pamiętam – najgorszy jest lipiec. Tylko lipiec tak potrafi dopiec. To on wylewa na nasze głowy żar z jasnego nieba i wyciska z nas siódme, czyli lipcowe poty. Przede wszystkim jednak, lipiec nie jest godny zaufania. Zawsze zawodzi w najgorszym momencie. Obiecuje słońce, przynosi deszcz. Ważną cechą lipca jest to, że szybko przemija. Zresztą, podobnie jak styczeń i wszystkie inne miesiące. Jak wszystko.

Wiele dni, wiele lat, czas nas uczy pogody

Zaplącze drogi, pomyli prawdy Nim zboże oddzieli od trawy

Bronisz się, siejesz wiatr

Myślisz jestem tak młody

Czas nas uczy pogody, tak od lat, tak od lat.

Tekst piosenki: Jacek Cygan

Zbigniew Skarul

Prezes szczecińskiej firmy Oskar Wegner. W latach 1986 – 1995 dziennikarz Polskiego Radia Szczecin i szczecińskiego ośrodka Telewizji Polskiej. Stypendysta United States Information Agency. Twórca programów szkoleniowych, ekspert zagadnień dotyczących rynku reklamy oraz w dziedzinie komunikacji marketingowej. Współtwórca strategii reklamowych, współautor koncepcji programów lojalnościowych, motywacyjnych i grywializacyjnych.

PROJEKT PIASTÓW, CZYLI

INNOWACYJNE SERCE SZCZECINA

Projekt Piastów to zlokalizowana w odnowionym i kultowym lokalu dawnej Apteki Piastowskiej przy al. Piastów 60, przestrzeń, która łączy historię z nowoczesnością, Miejsce, concept store dla przedsiębiorców, startupów i lokalnych twórców. Co je łączy? To, że powstały w Szczecinie.

Pierwszym etapem projektu jest otwarty z początkiem grudnia, sklep z częścią gastronomiczną, oferujący wyłącznie produkty wyróżnione tytułem „Zrobione w Szczecinie”.

– To inicjatywa, która ma na celu promocję lokalnych marek i wspieranie regionalnych producentów. Chcemy, aby mieszkańcy i turyści mogli smakować i doświadczać tego, co najlepsze w naszym mieście – mówi ekipa Piastów.

– Concept store realizowany jest pod skrzydłami Agencji Rozwoju Metropolii Szczecińskiej, która koordynuje i wspiera nasze działania, pomagając w budowaniu silnej platformy dla lokalnych firm i inicjatyw.

Na miejscu w Projekcie Piastów spróbujecie kawy od Qualia Caffe, kupicie również ich kawy i herbaty do domu. Znajdziecie tu m.in. książki od wydawnictwa Dudowie i Kamienicy W Lesie. Ponadto pamiątki od Betty Szczecińskiej i Szczecińskiego Townshop’u, biżuterię, ceramikę i wszelkie modowe akcesoria od lokalnych twórców i projektantów a także kosmetyki od znanych szczecińskich marek – Clochee i Ministerstwa Dobrego Mydła. Możecie tu również nabyć bilety na Kolację u Sąsiadów od duetu Eintopf. A to tylko część atrakcji.

Za Projektem Piastów stoi sześcioosobowy zespół – czterech chłopaków i dwie dziewczyny, których łączy pasja, determinacja i duża dawka dystansu do siebie. – Nasza ekipa działa szybko i skutecznie, jednocześnie tworząc atmosferę, w której praca jest przyjemnością, a śmiech to stały element każdego dnia – podkreślają. – Wspiera nas kilkanaście osób z różnych branż – specjaliści od IT, marketingu, nieruchomości, automotive i e-commerce. Naszą misją jest tworzenie miejsca, w którym innowacje i lokalność idą w parze. Chcemy być hubem dla szczecińskich przedsiębiorców, którzy szukają przestrzeni do rozwoju, nawiązywania kontaktów i realizowania odważnych pomysłów. Niezależnie od tego, czy prowadzisz start up, rozwijasz lokalną markę, czy szukasz inspiracji – drzwi Projektu Piastów są dla ciebie otwarte. Zapraszamy do współpracy wszystkich, którzy wierzą w potencjał Szczecina i chcą być częścią dynamicznie rozwijającej się społeczności biznesowej. W Projekcie Piastów nie ma miejsca na sztywne reguły – liczy się pomysł, energia i gotowość do działania.

ad/ foto: Olga Iwanow

ENERGIA UKRYTA W KOLORACH

„Początek jest końcem, a koniec początkiem”. Kasia Laskowska, której malarstwo możemy obecnie oglądać w Galerii Poziom 4 zanim w pełni zajęła się sztuką, przez wiele lat pracowała w telewizji. Do swoje pasji, ale też wykształcenia powróciła dopiero, kiedy zdobyła odpowiednie doświadczenie życiowe. Efektem tego jest m.in. to co możemy oglądać w szczecińskiej Filharmonii.

Wystawa pn. „Circulus" to zbiór prac, które stanowią cykl, ilustrujący sceny z życia. Zawierają się w nim relacje międzyludzkie, emocje oraz zachwyt nad otaczającą nas naturą. Wszystko powyższe podlega procesowi zmian, który artystka ilustruje malując techniką „kółek”. – Koło to forma ciągła, bez początku i końca. W odbiorze pozytywna, bez niepokojących kształtów ostrych – wyjaśnia malarka. – Moim zamiarem jest przekazanie poprzez swoją sztukę dobrych emocji wprowadzających w pozytywny nastrój. Dzieła artystki emanują energią i intensywnością barw. Nie boi się ryzykować, wybiera kolory odważne, szczere, ucieka od nieśmiałości i niezdecydowania. W swej sztuce nie idzie na żadne kompromisy i nie boi się odsłaniać siebie.

ad/ fot. materiały prasowe

WŁASNE RECEPTURY, WYJĄTKOWE SMAKI

Znana i popularna szczecińska restauracja „Wyszak” wzbogaciła się o kolejny niezwykły składnik w swojej ofercie. To cztery rodzaje rzemieślniczych białych wódek. Ich receptury zostały skomponowane przez właścicieli lokalu, a produkowane są przez dwie uznane polskie destylarnie.

Cztery nowe „wyszakowe” wyroby – wódki: pszeniczna, żytnia, ziemniaczana i orkiszowa.

– Są produkowane na nasze zlecenie. Sami opracowaliśmy ich receptury metodą prób i błędów (śmiech) przez prawie rok. Ustalaliśmy m.in. ilość destylacji, składniki – z jakich produktów chcielibyśmy, aby były tworzone. To wszystko więc zajęło trochę czasu. Wódki już są, wyrabiają je bardzo dobre polskie destylarnie. I mam nadzieję, że to dopiero początek naszej z nimi przygody. Chcemy, aby przerodziła się ona w coś większego i szerszego – stwierdziła Joanna Różycka, współwłaścicielka „Wyszaka”. Nowe wyroby mają m.in. jeszcze wzmocnić markę tej popularnej restauracji.

– Aby „Wyszak” nie słynął tylko ze znakomitego piwa wyrabianego na miejscu oraz pysznego jedzenia, ale również trunków w postaci oryginalnych i smakowitych wódek. Żeby pojawiło się w nim więcej naszych rodzimych elementów, potraw kuchni staropolskiej. Ale najważniejsze dla nas było to, aby odczarować polską wódkę. Wiele krajów od razu kojarzonych jest z pewnymi trunkami. Wódka w Polsce była, jest i będzie. Teraz zapomnieliśmy o tym, a warto chyba sobie to przypomnieć. Bo wszystko zależy m.in. od składników, sposobu podania, towarzyszącego otoczenia w postaci odpowiednio dobranych przekąsek lub potraw. To całościowo składa się na to, że możemy się niektórymi polskimi wódkami szczycić. Z naszej jesteśmy na pewno dumni. Chcemy, żeby była ona smakowana, degustowana w odpowiedni sposób, może nawet celebrowana. Ale aby nie służyła do tego, żeby się nią upijać do nieprzytomności. Taki był nasz zamysł – zapewnia Joanna Różycka.

„Wyszakowe” wódki pochodzą z różnych rodzajów zbóż lub skrobi. Istnieje więc możliwość porównania z innymi produktami tego rodzaju na rynku.

– Kupując niektóre z nich, nie wiadomo nawet z czego zostały stworzone, wyprodukowane. Często są to zmieszane surowce, często najgorszej jakości, bo nie opłaca się producentom inwestowanie w dobre zboża. Nasze produkty są wódkami rzemieślniczymi, wyrabiane z polskich, wysokiej jakości produktów. Każda z nich jest opisana, z czego została stworzona, jakie nuty smakowe zawierają np. ziołowe lub torfowe, to wszystko jest wyczuwalne w trakcie degustacji – dodaje współwłaścicielka restauracji.

Od stycznia nowe wódki „Wyszaka” będą serwowane z typowymi polskimi przystawkami w postaci np. wędzonych słonin, dobrego rodzimego kawioru, wędzonego na miejscu półgęska, wyjątkowych kiełbas z dziczyzny, czy też śledzi w kilku odsłonach.

– Chodzi o fajny sposób podania, zaserwowania, żeby to było przyjemną kompozycją dla gości, żeby to było atrakcyjne. Marzy mi się podawanie gazowanej wódki, czy też wódek o różnej skali zmrożenia, a nawet ciepłej, aby dzięki temu można było porównać ich walory smakowe. Bo najtrudniej pije się ciepłą wódkę. Ale jeżeli mimo to smakuje, to znaczy, że jest ona bardzo dobra. Mam nadzieję, że nasze wyroby pozwolą inaczej spojrzeć na wódkę, odczarują ją trochę. I już widzimy, że to działa, odbiór jest świetny. Pierwsza partia naszych nowych trunków już jest na wyczerpaniu. Zamawiamy kolejne – zapowiedziała Joanna Różycka. ds. /foto: Jarosław Gaszyński

SZCZECIŃSKIE FILMY,

KTÓRE NIE POWSTAŁY

Taka karma

Są takie filmy fabularne, które miały zostać zrealizowane w Szczecinie m.in. przez bardzo znanych polskich reżyserów. Z różnych przyczyn jednak do tego nie doszło. A szkoda, bo mogłyby wzbogacić dorobek filmowy miasta i regionu, rozsławić ich imię i przysporzyć popularności, nie tylko w kraju. W naszym nowym cyklu zaprezentujemy kilka takich obrazów, które mogły być bardzo znaczące nie tylko dla polskiego kina, ale i dla Szczecina.

To mogła być mega produkcja, pionierskie dzieło i prawdziwa sensacja w polskim świecie filmowym, międzynarodowa koprodukcja na wielką skalę, projekt, który miał szansę zrobić furorę na całym świecie, przynieść rozgłos i sławę stolicy Pomorza Zachodniego oraz okazać się kasowym sukcesem. Bo to historia globalna i uniwersalna, zrozumiała dla wszystkich ludzi i w każdym języku. Miłość łamiąca wszystkie granice, historia Romea i Julii, ale bez tragicznego końca, za to z happy endem i w realiach XX wiecznej socjalistycznej Polski oraz Indii, coś na co nie wpadliby chyba hollywoodzcy scenarzyści i producenci.

Wiosną 2018 roku w szczecińskiej restauracji Bollywood doszło do niezwykłej konferencji prasowej. Michał Kwieciński, właściciel studia filmowego Akson, producent (m.in „Zemsta” i „Katyń” Andrzeja Wajdy oraz telewizyjnego serialu „Szadź”) i reżyser (m.in. „Filip”) zdradził w jej trakcie szczegóły produkcji na którą czekali nie tylko mieszkańcy stolicy Pomorza Zachodniego. Chodziło o film oparty na prawdziwej historii Miss Indii, która w latach 70. ubiegłego wieku zakochała się w Polaku – szczecinianinie i synu przedstawiciela Polskiej Żeglugi Morskiej w Madrasie. Dziewczyna (jej protoplastką jest uznana szczecińska restauratorka Hinduska Anita

Agnihotri, matka znanego lokalnego biznesmena Mariusza Łuszczewskiego, który został koproducentem filmu) zerwała zaręczyny z indyjskim milionerem, a następnie uciekła z kraju na pokładzie statku „Komuna Paryska”. Trafiła do Polski i jej szarej, ówczesnej, rzeczywistości.

– Szczecin będzie jednym z bohaterów. Pokażemy miasto widziane oczami Anity, zakochanej, młodej kobiety, której podobały się nawet monotonne i szare kolory – tak różne od barw Indii. W ostatniej sekwencji zaprezentuję też współczesny Szczecin – Anita z Andrzejem będą spacerowali sobie na przykład po bulwarach. Te sceny pokażą, że bohaterowie są prawdziwi, z krwi i kości. (…) Księżniczka z bajki przeniosła swoją bajkę do Szczecina. I myślę, że nie narzekała specjalnie. Księżniczka, która przyjeżdża z ciepłego kraju do Szczecina, bierze wszystko za dobrą monetę, nie umie ugotować, ani posprzątać, co siłą rzeczy rodzi wiele komicznych sytuacji. To nie jest komedia romantyczna, a raczej film o miłości romantycznej. Będzie więcej liryzmu niż komedii, ale wątki komediowe pojawią się naturalnie w kontekście zderzenia dwóch skrajnych kultur. (…) Będą też tańce bollywoodzkie – sprawa bez precedensu, jeżeli chodzi o polską kinematografię, zwłaszcza, że choreografię pomieszamy z polskim folklorem.

Zapowiada się imponująco – opowiadał Michał Kwieciński w wywiadzie dla Magazynu Prestiż Szczecin w październiku 2017 roku.

Koproducentem filmu, pod roboczym tytułem „Taka karma”, miała być firma, która odpowiadała za cztery oscarowe obrazy m.in. „Slumdog. Milioner z ulicy”. Zdjęcia miały się zakończyć latem 2019 roku. Muzyką zajął się Shankar Mahadevan, którego kompozycje trafiły do największych bollywoodzkich produkcji. Dwie trzecie filmu miało powstać w Indiach, reszta w Szczecinie. Planowano, że film trafi na ekrany w grudniu 2019 roku w Europie oraz Azji. W „Takiej karmie” miała wystąpić czołówka polskich aktorów m.in. Robert Więckiewicz i Maja Ostaszewska.

Film jednak nie powstał i nie wiadomo czy zostanie zrealizowany.

– Prace nad filmem „Taka karma” zatrzymała pandemia. Aktualnie realizujemy inne projekty, ale chcielibyśmy w przyszłości wrócić do tego pomysłu – zapewnia Iwona Gajewska z Akson Studio.

– Na ten moment nie rozwijamy tego projektu z powodu innych zobowiązań – dodaje Jan Kwieciński, producent i CEO Akson Studio.

Dariusz Staniewski

Świeżość początku, satysfakcja z końca

Nowy rok to nowy początek? A może kontynuacja albo zakończenie?

A może to nie ma żadnego znaczenia… Planować czy zdać się na los?

Marta Garbaczewska

Szczecinianka z urodzenia i wyboru. Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Rysowniczka, graficzka, instruktorka sztuki, animatorka kultury. Pasjonatka wielkoformatowych rysunków w suchej pasteli oraz linorytu, w którym wyspecjalizowała się pracując w technice matrycy traconej. Od 2014 prowadzi w Szczecinie pracownię „If I had a Hammer”. Ma psa, który jeździ koleją.

www. garbaczewska.pl IG @garbaczewska.if.i.had.a. hammer FB IfIhadpracownia

Tworzę… Zajmuję się grafiką warsztatową, przede wszystkim linorytem. Rysunkiem – najczęściej są to duże formaty suchej pasteli. A też malarstwem olejnym. Także zależnie chyba od tego czy w danym czasie potrzebuję spokoju i kontemplacji, czy się wyżyć – pada akurat na daną z tych technik...

Mój pierwszy rysunek przedstawiał… Ciekawe czy jakikolwiek twórca to pamięta…?

Inspiruje mnie… Codzienność, to co mnie otacza. Czego doświadczam i co przeżywam. Na przestrzeni lat wracam do kilku motywów. Na początku były to przede wszystkim akty, w zbliżeniach tak dużych, że niekiedy stawały się abstrakcyjne. Potem coraz częściej zaczęły przewijać się motywy roślinne.

Podróże. Po powrocie skądś zwykle powstaje praca, mój zapisek o tym wspomnieniu. Gdy mieszkałam na Niebuszewie, codziennie przechodziłam przez Park Kasprowicza. Zrobiłam 2 linoryty o mojej drodze do domu.

Największe wyzwanie dla artysty to… Wybranie tego co najważniejsze, by następnie móc się na tym skupić. Często chciałoby się robić wiele naraz, wiele projektów, wiele spraw. Nie raz okazuje się potem, że w żadnej nie było się wystarczająco głęboko. Od jakiegoś czasu łatwiej mi z czegoś rezygnować, by pełniej się zaangażować w coś innego.

Nowy rok nowa Ja?

Nie, może nie taka sama, ale ta sama ja. Oczywiście że się zmieniamy, ale nie są to aż tak gwałtowne przełomy. A nie są one też możliwe bez pamięci o wcześniejszych doświadczeniach, dlatego też nawet trochę inna nie będę „nowa”.

Zaczynanie czy kończenie?

Dla mnie chyba przede wszystkim proces. Także jako doświadczanie, jakaś tam do przebycia droga. Lubię bardzo świeżość zaczynania np. nowego projektu i poczucie satys-

fakcji (albo chociaż ulgi) przy zakończeniu. Jednak najistotniejsze pozostaje dla mnie to co w trakcie.

Planowanie czy spontan?

Lubię planować, niektórzy twierdzą, że aż do przesady. Prywatnie jest możliwe, że potrzebuję tego by czuć się bezpiecznie(j). Jednocześnie spontan uwielbiam! I stać mnie na niego. Tym samym życzę wszystkim jedynie miłych zaskoczeń.

Wojtek Biernawski

Generalnie nie jest ARTYSTĄ Z PAPIERAMI, raczej zajawkowiczem od urodzenia. Mama się postarała o jego kontakt ze sztuką wysoką (stąd miłość do Degasa, van Gogha i przede wszystkim Picassa), a lata 90-te wciągnęły go w świat graffiti, a potem street art-u. Swoją pasję latami przekazywał uczniom na lekcjach plastyki oraz pacjentom podczas sesji terapii sztuką (jest też arteterapeutą).

IG: @sto1_art

Tworzę… obecnie przede wszystkim kolaże z odpadów – moje ukochane OBDARTUSY. Lubię dawać drugie lub nawet trzecie życie rzeczom. Jakiś czas temu namiętnie przerabiałem meble ze śmietników, zresztą nadal to czasem robię z moimi uczniami.

Mój pierwszy rysunek przedstawiał… no nie pamiętam... pierwszy, jaki pamiętam to samochód policyjny przeskakujący przez zawalony most – to po obejrzeniu „Mistrz kierownicy ucieka" w wieku lat kilku.

Inspiruje mnie… WSZYSTKO. Muzea, galerie, ulice, śmieci, rozmowy... no wszystko!

Największe wyzwanie dla artysty to… nie stracić wiary w siebie oraz w sens i prawdziwość swojej drogi twórczej.

Nowy rok nowy Ja?

Hehe... to nie ja... ja bez postanowień noworocznych i tak ciągle jestem w przemianie.

Zaczynanie czy kończenie?

Jedno i drugie – zazwyczaj kompulsywnie... mam ADHD.

Planowanie czy spontan?

Najczęściej spontan (ale w tworzeniu), ale jak już zaczynam planować, to robi się z tego Pentagon... Moja partnerka kwestie planowania, czegokolwiek wybiegającego ponad zaplanowanie śniadania, zostawia zawsze mi.

MARTA GARBACZEWSKA
WOJTEK
MARTA

Willa Lentza

– moc kultury i tożsamości Szczecina

Willa Lentza – najmłodsza szczecińska instytucja kultury, która błyskawicznie stała się kolejną wizytówką miasta i atrakcją stolicy Pomorza Zachodniego. Ale to także miejsce niezwykłej współpracy przestrzeni i emocji sprzyjające realizowaniu unikatowych oraz odważnych wydarzeń artystycznych. Do takich na pewno należy „Pałac w Willi” – najnowszy spektakl teatralny, przygotowany przez Willę Lentza oraz szczecińskich twórców i aktorów. To komedia kryminalna, która w interaktywnej i multimedialnej formie pokazuje i przybliża pewien element historii tej instytucji. A jedną z najważniejszych i bardzo aktywnych ról odgrywa w niej publiczność.

Willa Lentza jako miejska instytucja kultury, silnie akcentuje historię kultury – duchowej, intelektualnej i materialnej oraz tożsamości Szczecina. Prowokuje do refleksji nad dziedzictwem kulturowym i przeszłością, do przywracania tradycji i przybliżania historii tego miejsca. To jeden z priorytetów jej działalności.

– Realizowany jest on również poprzez kontynuację funkcjonowania sceny teatralnej w historycznych przestrzeniach, wykorzystywanie spektakli do opowiadania o swojej historii na tle zmieniającej się rzeczywistości i upływającego czasu. Willa raz jest w samym centrum wydarzeń, raz ich bohaterką, a czasami ich obiektywnym obserwatorem. Twórczo wykorzystujemy potencjał zabytkowej przestrzeni i jej wielowątkowej historii kreując wydarzenia, które dopiero w tych wnętrzach, kryjących w sobie wiele barwnych historii i jeszcze nieodkrytych tajemnic, stają się unikatowe – tłumaczy Jagoda Kimber, dyrektor Willi Lentza.

Niezwykła teatralna scena

Dzieje Willi Lentza to znakomita inspiracja dla wielu scenariuszy, teatralnych, filmowych. Jako instytucja kultury, która ma siedzibę w dawnym budynku mieszkalnym, w miejscu, które odwiedzało tyle osób i dla których to miejsce miało szczególną wartość, ma misję przybliżenia tych czasów i tych ludzi, ich życia – codzienności, smutków i radości. Takimi działaniami były m.in. spektakle „1888. Willa miłości”, opowiadający o pierwszych właścicielach – rodzinie Augusta Lentza oraz „Frida. Kolekcjonerka z Westendu” – historia z życia kolejnych gospodarzy willi – rodziny Doeringów. Dawna fabrykancka rezydencja Augusta Lentza należy do najcenniejszych zabytków XIX-wiecznej architektury w Szczecinie; jej wspaniałe wnętrza z epoki największej prosperity w dziejach miasta budzą ciekawość i zachwyt współczesnych szczecinian i stanowią doskonałą scenografię dla kolejnych spektakli. Teraz przyszedł czas na opowieść, kiedy w willi przez długi okres funkcjonował Pałac Młodzieży.

– Tu w latach 1950 – 2008 przewijały się setki młodych szczecinian, tu zaczynał się często ich kontakt z kulturą, kształtowała się artystyczna wyobraźnia i talenty. Podkreślmy, że każdy nasz spektakl to inna historia, inna forma teatralna, inna artystyczna wizja, inni wykonawcy, ale zawsze ta sama twórcza, inspirująca atmosfera współpracy i przekonanie, że robimy razem coś wyjątkowego, ważnego. Mamy poczucie, że widzowie razem z nami odkrywają historię zarówno Willi Lentza jak i miasta, że przywoływanie bliższych i dalszych historii buduje tożsamość szczecinian –zaznacza dyrektor Jagoda Łucja Kimber. – Zanim zaczęłam pisać kolejną część historii budynku Willi Lentza (pierwsza napisana przeze mnie, to „1888-Willa Miłości”) wiedziałam, że musi dotyczyć lat powojennych. Sama willa jakimś cudem ocalała z pożogi wojennej. Funkcjonariusze państwowi, aby ocalić budynki przed całkowitym zdewastowaniem, czy grabieżą organizowali w nich różne komórki państwowe. Postanowiłam akcję sztuki osadzić w roku 1955, a trzeba pamiętać, że to nie były łatwe czasy dla Szczecina. W willi powstała jednostka pedagogiczno-edukacyjna: „Pałac Młodzieży”. Wtedy nie miano, tak jak teraz, wzorców dotyczących prowadzenia tego rodzaju placówek. Na pewno chciałam się odnieść do wspólnotowości, wbrew dzisiejszym czasom indywidualizacji. Stąd pomysł rekonstrukcji zdarzeń i zaangażowania publiczności w zajęcia, które rzeczywiście miały miejsce w tamtych czasach w tym budynku. Akcję sztuki poprowadziłam w dniu jubileuszu. Wymyśliłam, aby były to zajęcia taneczne oraz wspól-

ne przygotowanie pieśni do odśpiewania wraz z delegacją koreańską, która naprawdę odwiedziła wtedy Szczecin i Pałac Młodzieży – tłumaczy Anna Chudek-Niczewska, autorka scenariusza.

„Pałac w Willi” – komedia kryminalna Twórcy przedstawienia przenoszą publiczność do roku 1955. W nowej, działającej od pięciu lat szczecińskiej placówce kulturalnej, nazwanej Pałacem Młodzieży, trwają przygotowania do jubileuszowego koncertu. Jednak tuż przed uroczystością dochodzi do niefortunnego wypadku. Czy zniweczy on plany zorganizowania precyzyjnie przygotowanej ceremonii? Czy uda się przeprowadzić imprezę? Czy organizatorzy młodej placówki kulturalno-oświatowej poradzą sobie w tym tak arcytrudnym momencie? Kto zawinił? Kto mówi prawdę, a kto kłamie? Dlaczego każda z osób biorących udział w przygotowaniu koncertu podejrzewana jest o stworzenie zagrożenia? Na te i wiele innych pytań zawartych w tej komedii kryminalnej muszą odpowiedzieć bohaterowie spektaklu, czyli szczecińscy aktorzy, wcielający się w role uczestników feralnego incydentu sprzed blisko siedemdziesięciu lat. Tyle opis przedstawienia przygotowany przez producenta spektaklu – Willę Lentza. Jego twórcami i wykonawcami są: Anna Chudek-Niczewska (scenariusz), Joanna Matuszak, Arkadiusz Buszko, Paweł Niczewski, Konrad Pawicki (reżyseria, opracowanie muzyczne i role główne), Agnieszka Miluniec, Maciej Osmycki (scenografia i kostiumy),

Krzysztof Kuźnicki, Anna Wiśniewska (multimedia), Maciej Szybiak (realizacja dźwięku) oraz Norbert Stróżyński (realizacja świateł).

Czy historia zawarta w spektaklu oparta została na autentycznej historii, czy jest całkowitą fikcją?

– Fikcja przeplata się z rzeczywistością. Zdarzenie, które zakłóca zaplanowaną uroczystość rzeczywiście miało miejsce. Nie chcę zdradzać, co to było za zdarzenie i jak się wszystko rozwiązało. Przygotowując się do napisania tej sztuki przeprowadziłam sporo poszukiwań, rozmów, wywiadów. Niektóre informacje były dla mnie fascynujące. Wszyscy wypowiadali się w duchu cudownych i miłych wrażeń dotyczących zajęć w Pałacu Młodzieży. Jednak teatr karmi się akcją, konfliktem, jakimś uwikłaniem, które można rozwiązać, zagadką. Chciałam pokazać zwykłych ludzi w niecodziennej sytuacji i jak sobie radzą, no i zasiać w widzu pytanie, co on by zrobił w takich okolicznościach? Trzeba też pamiętać, że scenariusz teatralny różni się i w zapisie, i już w samej realizacji scenicznej. Twórcy, mam tu na myśli reżysera, kompozytora, scenografa, choreografa, osoby zajmujące się multimediami tworzą spektakl ze swoją wizją artystyczną. Myślę, że to doświadczenie wspólnotowości bardzo się udało. Obserwowałam publiczność na premierze jak pięknie współpracowała z aktorami, jak śpiewała i tańczyła, jak się bawiła i wzruszała. Potrzebujemy siebie. Jesteśmy zwierzętami stadnymi, a żaden spektakl by się nie udał bez współpracy – zapewnia Anna Chudek – Niczewska.

Spektakl przygotowany został w oryginalnej, interaktywnej formie. Aktywny udział bierze w nim sama publiczność. I pysznie się bawi.

– Interaktywność spektaklu jest z góry wpisana w scenariusz. Zatem nie jest to nasza koncepcja jako reżysera (zbiorowego). Wszystkie działania, które wykonujemy we współpracy z publicznością są po prostu rozwinięciem tego, co autorka scenariusza zaproponowała w sztuce. Jak to często bywa w działaniach interaktywnych, jest w tym oczywiście element improwizacji, bo przecież widzowie różnie reagują, zatem to, co my robimy, często zależy od nich. Każde zachowanie widza może być pretekstem do dobrej zabawy. Oczywiście nigdy jego kosztem. Bo chodzi o to, żeby to on bawił się najlepiej, jak to możliwe. A widzowie już podczas pierwszego pokazu przedpremierowego zaskoczyli nas swoim zaangażowaniem. Myśleliśmy, że może trzeba ich będzie jakoś szczególnie zachęcać do wspólnej zabawy. Nic podobnego! Weszli w tę konwencję, jak w masło! A sama ekspresja aktorska? Od lat staramy się robić teatr szalonej zabawy. Zakładamy, że jeśli my w tej zabawie pójdziemy na całość, to i widz będzie się dobrze bawił – wyjaśnia Konrad Pawicki, znany szczeciński aktor.

Multi spektakl

„Pałac w Willi”, to doskonałe połączeniu kilku elementów –projekcji filmowych i multimedialnych oraz ciekawie wymyślonych kostiumów. Oryginalnych, nieco futurystycznych,

choć jednocześnie zawierających pewne charakterystyczne elementy tamtej epoki np. czerwone, pionierskie, chusty. Wrażenie również budzi ich ilość. Bo choć spektakl kameralny, to każdy z występujących aktorów wciela się w kilka postaci. A każda z nich występuje w innym kostiumie. Przygotowanie kostiumów postawiło kilka wyzwań przed nami. Po pierwsze, rzeczywiście każdy z aktorów wciela się w różne role, a zmiana kostiumu jest samodzielna i musi być dość łatwa, szybka i wykonana w niewielkiej przestrzeni na scenie, niewidocznej dla publiczności. – Po drugie, w scenariuszu zmienia się czas akcji: są to czasy obecne i lata 50-te, początki działalności Pałacu Młodzieży, do których odwołuje się fabuła spektaklu. Chcieliśmy, aby widz również ten przeskok czuł i dlatego dla „historycznej” części wybraliśmy zestaw kolorystyczny inspirowany uroczystościami, apelami – tego typu wydarzeniami z tamtych czasów – patriotyczne biały i czerwony oraz oficjalno-mundurowy granat i inne odcienie niebieskiego – mówi Agnieszka Miluniec, scenograf i kostiumolog przedstawienia. Dodaje, że to pozwoliło zamknąć wizualną klamrą wszystkie postaci, funkcjonalnie i symbolicznie. Dodatkowo każda z nich posiada charakterystyczny, przeskalowany rekwizyt wykonany z białego polipropylenu komorowego. – Te, zrobione przez nas ręcznie, wycięte i sklejone, rekwizyty, wyglądają trochę jak przygotowane w pracowniach modelarskich Pałacu Młodzieży, przy wykorzystaniu popularnej w tamtych czasach papieroplastyki (nie są to, jak niektórzy widzowie podejrzewają, wydruki z drukarki 3D) i dodają charakteru dekoracji przygotowanej przez młodzież na wydarzenie. Tymi elementami chcieliśmy podkreślić humorystyczny i lekko abstrakcyjny wydźwięk narracji. W trakcie produkcji okazało się również, że wybrane przez nas kolory odpowiadają tym, które były używane w identyfikacji wizualnej Pałacu Młodzieży w tamtych czasach, co tylko utwierdziło nas w przekonaniu, że podążamy właściwą ścieżką. Elementem składowym oprawy plastycznej przedstawienia jest gra cieni rzutowanych na dwa ekrany wyznaczające jednocześnie granicę i kształt przestrzeni, w której toczy się akcja spektaklu, i ten scenograficzny zabieg także ma przenosić widza do wspomnień z dzieciństwa i bajkowego świata z młodzieńczej wyobraźni – wyjaśnia Agnieszka Miluniec.

W spektaklu pojawiają się także, wyświetlane na ekranie, wspomnienia ludzi, którzy w 1955 roku uczęszczali na zajęcia Pałacu Młodzieży w Willi.

– Ma to na celu wzbogacenie spektaklu o autentyczne elementy historyczne. Te opowieści pomagają oddać ducha epoki i ówczesny klimat Willi, co może uczynić przedstawienie bardziej wiarygodnym i emocjonalnie angażującym dla widzów. Choć może się wydawać, że takie wstawki mogą odrywać uwagę od głównej fabuły, to jednak ich celem jest pogłębienie kontekstu i zrozumienia tła historycznego, co w efekcie może wzbogacić odbiór całego spektaklu. Wprowadzenie takich elementów może również służyć jako most łączący przeszłość z teraźniejszością, co dodaje głębi i wielowymiarowości przedstawieniu – dodają Anna Wiśniewska i Krzysztof Kuźnicki, którzy przygotowali spektakl od strony multimedialnej. Nie pozostaje więc nic innego jak udać się na najbliższe przedstawienie „Pałacu w Willi”, aby razem z twórcami tej kryminalnej komedii rozwiązać zawartą w niej zagadkę. A przy okazji samemu przekonać się jak niezwykłym i wyjątkowym miejscem jest sama Willa Lentza.

Autor: Dariusz Staniewski / foto: Dagna Drążkowska-Majchrowicz

Michał Czernecki: Trafiło mi się dobre, aktorskie życie.

Jedno z najgorętszych nazwisk w polskim świecie aktorskim. Michał Czernecki – dał się poznać szerokiej publiczności dzięki rolom w wielu popularnych obrazach m.in. w filmach „Wojna polskoruska”, „Kos” i „Polowanie”, czy w serialach „Skazana”, „Edukacja XD”, „Profilerka” oraz w szczecińskiej „Odwilży”. Jest również aktywnym aktorem teatralnym i często można go także zobaczyć na kabaretowej scenie. „Prestiżowi” opowiedział m.in. czym się kieruje przyjmując rolę oraz jak to jest z opiniami krytyków i widzów.

Na jakim filmie był Pan ostatnio w kinie, na jakim spektaklu w teatrze? Ma Pan w ogóle czas na takie przyjemności?

W kinie obejrzałem ostatnio „Prawdziwy ból” w reż. Jesse’go Eisenberga. Jest to film niezwykle poruszający, piękny wizualnie i biorąc pod uwagę temat, który porusza – bardzo taktowny. W teatrze zaś ostatnio ogromne wrażenie zrobił na mnie spektakl „Piękna Zośka” z Teatru Wybrzeże w reż. Marcina Wierzchowskiego. Emitował go – szczęśliwie przywrócony do dawnej świetności – Teatr Telewizji. Nadmienię, że spektakl wciąż jest do zobaczenia na platformie TVPVOD. W przedstawieniu podobało mi się tak naprawdę wszystko. Od scenariusza, przez pomysł inscenizacyjny, do wybitnego i przejmującego do szpiku kości aktorstwa. Taki teatr jest mi więcej niż bliski i taki chciałbym tworzyć. Czy mam czas na podobne przyjemności? Staram się znajdować go coraz więcej. Wyobraźnia i wrażliwość to moje narzędzia pracy. Wierzę, że w im lepszej są kondycji, tym skuteczniejszym i uważniejszym aktorem jestem. Zarówno dla widzów jak i dla partnerów, z którymi gram.

Jest Pan tytanem pracy? Na brak ofert chyba nie może Pan narzekać. Czy słyszał Pan już taką opinię na swój temat, że ludzie boją się otworzyć lodówkę, żeby z niej nie wyskoczył Czernecki?

Spotkałem się z podobną opinią w ostatnim roku. Nie jest

tak, że opinie widzów są dla mnie zupełnie bez znaczenia, ale też pamiętam o tym, że są tylko opiniami, niczym więcej. Ilość „aktora” w rozmaitych mediach nie do końca zależy od mojej woli. Moją sprawczość w tej materii ograniczają daty premier poszczególnych tytułów w rozmaitych platformach streaming’owych. Najprościej mówiąc – często w tym samym czasie pojawia się w sieci kilka projektów z moim udziałem, które nakręcone zostały na przestrzeni kilku lat. Ot i cała tajemnica. Oczywiście ostatnią rzeczą, której bym chciał dla siebie i dla widzów, to zamęczenie swoją uporczywą obecnością. Obiecuję dołożyć starań, żeby do tego nie doszło. Tak jak staram się dbać o różnorodność postaci, które gram. Dotychczas ten swoisty płodozmian udaje się utrzymać, więc dum spiro, spero.

Filmy, seriale, teatr, kabaret. Jest tak dużo ciekawych propozycji, że szkoda Panu je odrzucać?

Odrzucanie propozycji jest w naszym kraju luksusem dostępnym nie aż tak szerokiemu gronu moich branżowych koleżanek i kolegów, jak można by sądzić. Poczytuję sobie za przywilej sytuację, w której wybierać mogę. I czynię to zawsze z głębokim namysłem i rozwagą.

Czym się Pan kieruje decydując o przyjęciu jakiejś roli?

Reżyserem, scenariuszem, to z kim Pan zagra, miejscem akcji, a może wynagrodzeniem? Czy zdarzało się Panu

przyjąć jakiś projekt wbrew sobie? Był Pan zmuszony sytuacją np. finansową, ale czuł Pan, że to nie jest dobry pomysł?

Kluczowy jest dla mnie scenariusz. To jak jest napisany determinuje wszak naszą pracę na scenie, czy na planie zdjęciowym. Jeśli są w nim mielizny, niekonsekwencje, jeśli scenarzysta nie wykonał należycie swojej pracy, to nawet najlepszy zespół twórczy nie stworzy wg mnie niczego wyjątkowego. Ważny jest oczywiście także i czynnik ludzki. Nie sądzę, żeby praca w poczuciu braku zrozumienia, w napięciu, czy nawet w otwartym konflikcie mogła dać pożądany przez wszystkich efekt w postaci udanego spektaklu, serialu, czy filmu. Oczywiście zdarzyło mi się pracować tak, jak wyżej opisałem. Przede wszystkim z powodów finansowych. Właśnie dzięki takim doświadczeniom wiem czym takie sytuacje grożą, jakie są ich koszty i co najważniejsze, dlaczego trzeba ich unikać jak ognia.

Czy jest Pan surowym krytykiem swoich dokonań aktorskich? Wielu aktorów twierdzi, że np. nie ogląda filmów ze swoim udziałem, bo wtedy widzą jakieś niedoskonałości, chcieliby coś poprawić, zagrać inaczej itp.

Staram się być dla siebie wyrozumiały i łagodny. Taka postawa jest wg mnie właściwa w świecie, gdzie każdy ma prawo do opinii i nieskrępowanego ich wyrażania, nie zawsze mając ku temu odpowiednie kompetencje. Rzemieślnicze, a także po prostu ludzkie. Zawsze robię, to co robię najlepiej jak potrafię. Nie umiem inaczej. Jestem jednak tylko człowiekiem, który ma swoje ograniczenia i słabsze momenty. Na dodatek efekt końcowy, zwłaszcza na ekranie, zależy ode mnie tylko w ograniczonym zakresie. Branie całej odpowiedzialności na siebie byłoby w tej sytuacji wobec siebie niesprawiedliwe i po prostu niemądre.

Aktorstwo, to bardzo trudny zawód, wymagający, pełen poświęceń, kapryśny, czasami niewdzięczny. Czy warto więc być aktorem? Co jest takiego w tym zawodzie, Pana zdaniem, że ciągle cieszy się wielką popularnością?

Czy mając tę dzisiejszą wiedzę na temat aktorstwa wtedy, kiedy decydował się Pan na zostanie aktorem?

David Mamet w swojej książce „Prawda i fałsz. Herezja i zdrowy rozsądek w aktorstwie” bardzo wg mnie trafnie opisał dwie możliwe motywacje do wykonywania tego zawodu. Można być aktorem, dlatego, że nic innego robić się nie potrafi. Można jednak wykonywać ten zawód dlatego, że jak pisze Mamet „(...) nic innego w wystarczającym stopniu nie jest godne mojego czasu (...)”. Ta druga optyka jest mi bardzo bliska. Lubię ten zawód. Z wszystkimi jego blaskami i cieniami. Nie znalazłem dotychczas niczego, co tak dokładnie potrafiłoby zestroić się z moimi wszystkimi naturalnymi skłonnościami i temperamentem. Pytanie „co by było gdyby” pozostawię bez odpowiedzi. Bo gdyby było „gdyby”, to by było. A nie jest. Moich synów do aktorstwa ani nigdy nie zachęcałem, ani nie próbowałem od niego odwodzić. Obaj próbowali swoich sił w tej profesji i myślę, że obaj mają kompetencje pozwalające na jej wykonywanie. A czy będą chcieli? Sądząc po ich dotychczasowych wyborach uważam to za mało prawdopodobne.

W czyim lub jakim projekcie wziąłby Pan udział za wszelką cenę?

Nie sądzę, żeby istniał projekt, który przyjąłbym bezwarunkowo i bez względu na ewentualne koszty. Natomiast jest szwedzki reżyser i scenarzysta, w którego filmie bardzo chciałbym wystąpić. Mam na myśli Roya Anderssona, twórcy m.in. „Pieśni z drugiego piętra”. Jestem niezaprzeczalnie wielbicielem jego rzemiosła, talentu i niezwykłej wrażliwości.

Czy był jakiś moment przełomowy, od którego Pana kariera zaczęła nabierać tempa? Może spotkanie kogoś, wydarzenie, rozmowa?

Myślę, że w moim przypadku wiele zdarzeń, spraw i spotkań spowodowało taki, a nie inny bieg zdarzeń. Moja droga zawodowa to suma wielu fortunnych i niefortunnych zbiegów okoliczności, wielkich porażek i małych zwycięstw, rozpaczliwych walk o siebie, głównie zresztą ze sobą samym. Rozwoju i rozkwitu oraz nagłych zwątpień i ucieczek od tego co dla mnie ważne i drogie. Na dziś jest dobrze. I gdyby miało już nie być lepiej, więcej ani efektowniej powiedziałbym, że trafiło mi się dobre aktorskie życie.

Czy było jakieś pytanie, zadane przez dziennikarze, które Pana naprawdę solidnie rozśmieszyło bądź wzburzyło?

Kiedyś dziennikarka prowadząca program w jednej z telewizji śniadaniowych (nazwiska nie wspomnę z litości) zapytała nas aktorów grających ratowników górskich, czy nie baliśmy się wody… Pikanterii może dodać fakt, że za nami na telebimie wyświetlano zwiastun serialu z helikopterem i wysokimi górami w tle, a my sami siedzieliśmy w koszulkach do złudzenia przypominających te TOPR- owskie. Było to trochę śmieszne, a trochę nie.

Czy opinie zawodowych krytyków filmowych, teatralnych mają dla Pana znaczenie?

Oczywiście, że konstruktywna krytyka, czy rzetelnie napisana przez fachowca recenzja teatralna, czy filmowa może mi dać wiele cennych wskazówek. Mogę się przekonać czy to co sobie zamierzyłem działa i w jakim stopniu, czy też nie działa w ogóle. A jeśli nie działa, to dlaczego tak się dzieje i czy coś możemy zmienić, by komunikację z widzem poprawić. Mówię oczywiście o sytuacji wymarzonej, a rzadko dziś mającej miejsce. Ale rzadko nie znaczy nigdy i cieszę się, że są jeszcze krytycy i recenzenci z krwi i kości mający kompetencje, warsztat pisarski i empatię, która pozwala poddawać ocenie pracę twórców, a nie samych twórców.

Jak Pan sobie radzi z opiniami widzów, niekiedy bardzo ostrymi? Wielu aktorów, piosenkarzy twierdzi, że po prostu przestali czytać internetowe wpisy. Każdy ma prawo do własnej opinii na temat każdej rzeczy na świecie. Ale opinie nie stwarzają rzeczywistości. Nie mają na nią najmniejszego nawet wpływu. Nie stanę się głupszy od tego, że ktoś postanowił w momencie krytycznego naporu wewnętrznej frustracji napisać to w sieci. Takie zdarzenie świadczy tylko o piszącym. I nie jest to świadectwo najpochlebniejsze. Proponuję zachować zdrowy rozsądek i nie dać się prowokować.

Jaki będzie rok 2025 dla Michała Czerneckiego? Czy któryś z planowanych Pana projektów zahaczy o Szczecin lub Pomorze Zachodnie?

Jeśli wszystko się potwierdzi czeka mnie dość pracowity rok. Będą w nim całkiem nowe wyzwania, ale i kontynuacje projektów, które przypadły już widzom do gustu. W Teatrze Komedia w Warszawie zaczęliśmy prace nad „Snem nocy letniej” W. Shakespeare’a w reż. Michała Zadary. Premiera w marcu 2025. A na samym początku roku odwiedzę Pomorze Zachodnie. Sam Szczecin nawet. Jeśli ktoś jest wiernym widzem „Odwilży” pewnie ucieszy go wieść, że w grudniu ruszyły zdjęcia do trzeciego już sezonu serialu.

No to do zobaczenia w Szczecinie. Dziękuję za rozmowę.

Autor: Dariusz Staniewski/foto: Edyta Bartkiewicz

Mozaika

– przyjaźń tworząca jakość

Wszystko zaczęło się od architektury i przyjaźni. Ania Szymańska, Monika Kreft i Dominika Kulesza-Żolik/Tośka spotkały się jeszcze na uczelni studiując architekturę, choć jak twierdzą ich znajomość dojrzewała bardziej na poza studenckim imprezowym życiu. Skutecznie, bo przetrwała wszystko co działo się po drodze, kiedy zaczęło się tzw. dorosłe życie a dwa lata temu zmaterializowała się pod postacią Mozaiki – kawiarni, kreatywnego miejsca spotkań, która tak jej założycielki jest zbiorem różnorodnych elementów tworzących całość.

Tu w XIX wiecznej kamienicy na styku ulic Śląskiej i Jagiellońskiej można wypić w pięknej ceramice autorstwa Dominiki specjalnie wybraną kawę, skosztować któregoś z wybornych wypieków Ani i jeszcze obejrzeć, a także zaopatrzyć się w niezwykle oryginalną biżuterię Moniki. Ale to nie wszystko. Na piętrze znajduje się pracownia Dominiki, gdzie pod nazwą TOSKAceramika tworzy swoje ceramiczne perełki. Obok znajduje się przestrzeń na różnego rodzaju warsztaty. Mozaika jest otwarta na osoby twórcze i kreatywne – od czasu do czasu odbywają się tu wystawy a na zewnątrz latem rozbrzmiewa muzyka grana przez didżejów. Klimat i jakość tego miejsca doceniają jego bywalcy i bywalczynie, ale także grono tzw. znawców. Mozaika znalazła się m.in. wśród 10 najlepszych kawiarni w Polsce i otrzymała wyróżnienie European Coffee Trip Awards 2024. – Przez te lata, zanim powstała Mozaika, to się tak zbiegało i rozbiegało, ale cały czas nasza relacja była zażyła. W międzyczasie z Tośką prowadziłyśmy wspólnie biuro architektoniczne, a Ania miała również swoją pracownię. Co ciekawe oba miejsca znajdowały się w tej samej kamienicy. Wyglądało to tak, że dzwoniłyśmy albo pisałyśmy do siebie oficjalne maile w sprawie zbiórki w umówionym miejscu by porozmawiać na akurat interesujące nas tematy – wspomina Monika.

– Nadszedł jednak taki moment, kiedy to na zupełnym spontanie postanowiłam, że rezygnuję z architektury, pomimo tego, że był to mój ukochany, wymarzony zawód – kontynuuje opowieść Ania. – Otworzyłam wtedy pierwszą kawiarnię – Meraki Bar, ale cały czas z tyłu głowy miałam taką myśl, że chciałabym stworzyć coś więcej niż tylko miejsce z kawą i ciastem. Zresztą uważam, że wszystko co się po drodze wydarzyło w moim życiu, każde tego rodzaju doświadczenie było po to, bym mogła stworzyć i otworzyć Mozaikę.

– U mnie również, w wyniku różnych zdarzeń nastąpił moment, że również odłożyłam architekturę – dodaje Monika. – Architektura była sposobem na tworzenie natomiast zajęciem bardzo wyczerpującym i dającym mało wewnętrznej satysfakcji. Zawsze lubiłyśmy tworzyć i znalazłyśmy nisze, w których chcemy rozwijać swoje indywidualne predyspozycje.

Poszukiwania miejsca pod kawiarnię rozpoczęły się jeszcze przed pandemią, chociaż jak twierdzi Ania, to miejsce wybrało ją a nie na odwrót. – Wielokrotnie, kiedy przejeżdżałam ulica Jagiellońską widziałam tę witrynę. Za każdym razem, gdy tu zaglądałam nic się w tym miejscu nie działo

– mówi. – Kiedy odnalazłam właściciela okazało się, że jest nim osoba, która była moim inwestorem, kiedy jeszcze pracowałam jako architekt. Sprawy potoczyły się szybko i lokal trafił w mojej ręce.

Na początku chciała go otworzyć w pojedynkę, ale jednak potrzebowała innych ludzi do współpracy i naturalnym było, że o pomoc zwróciła się do swoich przyjaciółek. – Na początku miało być to miejsce, w którym miałyśmy organizować swojej warsztaty, gdyż do tej pory każda z nas pracownię miała w domu – wyznaje Tośka. – Nie myślałyśmy jeszcze, że będzie to także kawiarnia.

– Mozaika nie jest stricte gastro miejscem. To miało być coś… do końca nieokreślonego. Miejsce spotkań. A jakich spotkań? Takich na jakie będą potrzeby – dodaje Monika.

– Dokładnie – przytakuje Tośka. – Chodziło też o to, by ze swoimi rzeczami, ze swoją twórczością wyjść do ludzi. Pokazać im, że jest świetna ceramika, biżuteria, fajne wypieki, i że to wszystko można mieć także na własność. Zaczęłyśmy uczyć ludzi, że handmade to nie jest bylejakość, przaśność. Że są to rzeczy jakościowo bardzo dobre, produkty unikalne, które nie wyszły z taśmy produkcyjnej.

– Jako że Mozaika, to również kawiarnia, nie wyobrażałam sobie, żeby znajdujące się tutaj wypieki pochodziły gdzieś z zewnątrz. Wszystko wychodzi spod moim rąk – podkreśla Ania.

Kawa, której można się napić w Mozaice jest również specjalnie wyselekcjonowana i nie ma przypadkowego pochodzenia. – Na stałe współpracujemy z Qualią. Otrzymujemy od nich wsparcie i im zawdzięczamy nasze pierwsze kroki w profesjonalnym podejściu do kawy – mówi Monika. – Raz w roku spotykamy się w Quali na dwie, trzy sesje i próbujemy różnych gatunków kaw, o tym co nam w duszy gra a ci fantastyczni ludzie z palarni próbują to później odtworzyć. Dzięki temu posiadamy autorską kawę, której można napić na miejscu, ale też zaopatrzyć się na domowy użytek. Mamy też ciekawe kawy z innych szczecińskich palarni, z innych części Polski oraz z Berlina. Jest gatunkowa różnorodność.

Mozaikowa kawa najlepiej oczywiście smakuje w ceramicznych naczyniach pochodzących z pracowni Tośki, na przykład w niezwykłych kubkach sensorycznych. – Polega to na tym, że kubek ma inny kształt: jeden jest otwarty, drugi zamknięty a trzeci prosty – tłumaczy autorka. – I tak, otwarty kubek pozwala najbardziej wyczuć body kawy, czyli jej podstawę. Napar z zamkniętego jest najbardziej sensoryczny

ANNA SZYMAŃSKA
DOMINIKA KULESZA-ŻOLIK
MONIKA KREFT

i intensywny, natomiast trzeci kubek daje najbardziej zbalansowany i wyważony aromat. Jeżeli chcesz sprawdzić kawę, którą akurat mamy na przelewie, możesz wziąć trzy kubki i sobie ją w ten sposób wypróbować. Ten zestaw można także nabyć dla siebie na własność.

Lokal przy Jagiellońskiej jest miejscem otwartym dla każdego. – Pamiętam, że przygotowując strategię firmy miałyśmy określić do jakiego klienta chcemy dotrzeć – wspomina Monika. – Przygotowałyśmy coś takiego i okazało się, że dla każdej z nas ten klient jest inny. Określenie tego do jakiej konkretnej grupy docelowej chcemy trafić nie ma dla nas żadnego znaczenia. Potwierdzeniem tego są ludzi, którzy nas odwiedzają – każdy z innej parafii, w różnym wieku, o różnych upodobaniach światopoglądowych, modowych. Jednej rzeczy tylko nie tolerujemy u siebie – arogancji a tak każdy jest w Mozaice mile widziany. Przyjęłyśmy zasadę, że jest to otwarta przestrzeń dla wszystkich, również dla naszego zespołu. Nie obciążamy siebie, swoimi problemami, ale sygnalizujemy je i wtedy taka osoba jest pod specjalną ochroną.

Mile widziane są także osoby, które chciałyby skorzystać z warsztatów organizowanych przez ekipę Mozaiki, mogą także wynająć przestrzeń u góry lokalu pod swoje zajęcia. Ania myśli już także o kolejnych autorskich warsztatach. – Co prawda robienie ciast sprawia mi przyjemność, ale też

odciąga od czegoś co pragnę robić w dalszej lub bliższej perspektywie. Otóż w międzyczasie zrobiłam studia z edukacji żywieniowej i promocji zdrowia. Interesuję się ajurwedą, psychodietetyką i myślę o tym by uruchomić warsztaty edukacyjne idące w tym kierunku.

Ktoś by mógł powiedzieć, że prowadzenie wspólnego interesu przez grono przyjaciół nie zawsze dobrze się kończy i jest ryzykowne. Właścicielki Mozaiki znalazły i na to sposób. – Chyba właśnie dlatego nie założyłyśmy wspólnego interesu – śmieją się. – Cały czas jesteśmy odrębnymi jednostkami. Istnieje między nami damska umowa. Nadal się szanujemy i na tym opieramy współpracę. Mamy do siebie zaufanie i nie zmuszamy się do robienia rzeczy, których nie lubimy. Każda z nas zajmuje się tym na czym się najlepiej zna, jest Atomówką, która ma konkretną moc. Mamy trzystopniową weryfikację, ale to Ania łapie za telefon i potrafi porozmawiać z każdym. To daje nam spokój. Oczywiście martwimy się, np. jak zamkniemy miesiąc, martwimy się wynikiem, ale nie towarzyszy temu lęk – „poniedziałkowy ból brzucha”. W poprzednim architektonicznym życiu każda z nas tego doświadczała. Tutaj jest inaczej. Jesteśmy we trzy, dajemy sobie wsparcie a podziałem ról się uzupełniamy. To cały czas gra jak dobrze skoordynowana orkiestra.

Tekst: Aneta Dolega / Fot. Anna Brodnicka / Foto AN

Zapomnij o codzienności i daj się porwać niezwykłym doświadczeniom nad Bałtykiem!

W programie sesja zdjęciowa dla par, warsztaty kulinarne z Katarzyną Gubałą, Bal Walentynkowy z kolacją i open barem, a także morsowanie z sauną i relaksem w balii prosto na plaży.

Zarezerwuj pobyt i świętuj miłość w pięknej nadmorskiej scenerii.

sesja zdjęciowa | warsztaty kulinarne | Bal Walentynkowy | morsowanie w Bałtyku

Sprawdź szczegóły:

BBlask i błysk

Makijaż dla niej to sztuka. W pracy – sztuka użytkowa. Uwielbia wyżyć się artystycznie, zaszaleć z barwami i fakturami. Wizażystka Agnieszka Ogrodniczak na zimowe dni proponuje nam klasykę z dodatkiem brokatowego blasku. Stanęła także, obok projektantki Sylwii Majdan i fotografki Oli Medvey-Gruszki przed obiektywem Ewy Bernaś.

– Jesienią nadrabiam oglądanie filmów i seriali, także aktualnie z nich czerpię inspiracje na makijaże – mówi wizażystka. – W tym sezonie króluje klasyka. Lekko wyciągnięta, rozdymiona kreska, brązowe cienie lub pięknie rozświetlona powieka. Do tego nude, czerwone lub bordowe pomadki do ust. Pożądane są również wszelkie glittery i brokaty, które idealnie sprawdzają się w wieczorowym świetle.

A co sama nosi? – Mój makijaż przywołuje uczucie wakacyjnych promyków słońca na twarzy, dlatego domalowuję sobie lekkie piegi oraz przyrumieniam różem nos i policzki – wyznaje. – Natomiast na większe wyjścia czy sesje zdjęciowe lubię poczuć się jak gwiazda z tych filmów i seriali, dlatego stawiam na mocne usta lub brokatowe akcenty na oczach.

Makijaże: Agnieszka Ogrodniczak

Zdjęcia: Ewa Bernaś

Z okazji Nowego Roku życzymy Państwu zdrowia, które jest największym skarbem, szczęścia, które dodaje blasku codzienności, oraz spełnienia marzeń, bo one nadają życiu sens.

Niech ten rok przyniesie Państwu wiele chwil radości, spokoju i harmonii. Dziękujemy za zaufanie, jakim Nas obdarzyliście w minionym roku.

#JesteśmyByPomóc

Z wyrazami szacunku, Gabinety Pocztowa

Gabinety Lekarskie Pocztowa | Ul. Pocztowa 11/2, 70-360 Szczecin rejestracja: +48 91 882 91 03 | Znany Lekarz | www.pocztowa.eu | www.drszymanski.pl tel. kom. 690-79-99-51 | mail: kontakt@pocztowa.eu

GabinetyLekarskiePocztowa | ginekologszymanski slawomirszymanski | gabinety_lekarskie_pocztowa

Developerskie czy pod klucz?

Wyobrażamy sobie idealne wnętrze – komfortowe, funkcjonalne, odzwierciedlające nasz styl i potrzeby. Jednak zanim nasza wizja stanie się rzeczywistością, musimy podjąć ważną decyzję –wybrać mieszkanie wykończone pod klucz, czy w stanie deweloperskim? W Apartamentach 101 oferowanych przez Marina Developer znajdziemy oba rozwiązania.

z aneksem kuchennym. W centralnej części mieści się korytarz, który prowadzi do 2 pokoi, łazienki i WC. Ponadto przy

salonie znajdują się 2 balkony. Mieszkanie jest wyposażone w meble i dodatki, więc pozostaje wnieść rzeczy codziennego użytku i ewentualne detale, oddające nasz charakter.

Mieszkanie pod klucz to rozwiązanie dla tych, którzy pragną zaoszczędzić czas i cieszyć się natychmiastowym komfortem. Idealne dla osób zapracowanych lub takich, które nie czują się pewnie w świecie remontów.

Mieszkania w stanie deweloperskim – przestrzeń dla kreatywnych

zlecenie Marina Developer może zająć się całym procesem przygotowania lokalu do zamieszkania.

Choć proces wykończenia może być czasochłonny i wymagać zaangażowania, Marina Developer oferuje swoim klientom pomoc na każdym etapie – od wyboru materiałów po rekomendację sprawdzonych ekip remontowych. Dzięki temu tworzenie wymarzonego wnętrza staje się znacznie prostsze.

autor: Karina Tessar / foto: materiały prasowe

Vintage z pięknym widokiem

Położony na 24 piętrze Hanzy Tower prywatny apartament to kolejna realizacja, w której wziął udział Loft Kolasiński. Studio zaprojektowało, ale także wyposażyło mieszkanie w meble i dodatki: stół w jadalni, garderoby, łóżko, szafki nocne oraz meble kuchenne i łazienkowe. Zaprojektowane zostały również elementy stolarki stalowej w łazienkach.

Do wyposażenia mieszkania wykorzystano meble, lampy oraz akcesoria, głównie duńskich i polskich projektantów. Pojawiło się kilka elementów vintage, które poddane zostały renowacji stolarskiej i tapicerskiej. Szczególnie na uwagę zasługuje odrestaurowany fotel autorstwa Ivana Matusika, który powstał w latach 70-tych, na potrzeby wyposażenia hotelu Kyjev w Bratysławie. Do dekoracji ścian wykorzystano fotografie duetu Billy & Hells oraz plakaty z wystawy Helmuta Newtona. Jednym z elementów dekoracyjnych apartamentu jest pochodzący z Grecji stuletni dzban do przechowywania oliwy.

Mieszkanie przeszło generalny remont, zostało także po części przebudowane. W jego wyposażaniu dominują naturalne materiały, takie jak drewno, wełna, len i kamień. Dodaną wartością tego miejsca jest wyjątkowy widok z okien na panoramę miasta.

ad

Projekt: Loft Kolasiński Zakres prac: projekt wnętrz, projekt części mebli, renowacja mebli i akcesoriów vintage, projekt stolarki stalowej Zdjęcia wnętrz: Karolina Bąk

Calming

100% poprawa nawilżenia skóry

96% wzmocniona struktura skóry

Spitsbergen w blasku księżyca

Zimą na obszarach o szerokości geograficznej powyżej 72° trwa noc polarna. Kiedy słońce przestaje pojawiać się nad horyzontem, jedynym naturalnym źródłem światła stają się księżyc oraz gwiazdy, których blask odbija się od pokrytych puszystym śniegiem lodowców. W poszukiwaniu prawdziwej zimy, której doświadczenie z uwagi na postępujące zmiany klimatu staje się powoli luksusem, wyruszyłam w podróż na Svalbard, odległy archipelag oblany wodami Oceanu Arktycznego położony 1100 km od bieguna północnego.

Jego największa wyspa Spitsbergen zamieszkiwana jest przez około dwa i pół tysiąca osób, podczas gdy na topniejących pokrywach śnieżnych archipelagu oraz lodzie dryfującym po Morzu Barentsa żyje blisko trzy tysiące niedźwiedzi polarnych. Svalbard znajdujący się formalnie pod zwierzchnictwem Norwegii nie należy do żadnego z państw i bywa nazywany „Ziemią niczyją”, a zamieszkać i pracować w tym odległym zakątku globu może każdy, kto jest gotowy na długie, ciemne noce i jeszcze dłuższe, pełne światła dni. W samolocie cieszę wzrok ostatnimi promieniami słońca prześlizgującymi się po skrzydłach jeszcze nie wiedząc, że ciemność – z definicji przecież ciemna i straszna, może być jednak… jasna.

Uwaga na niedźwiedzie polarne

Dzień pierwszy, godzina 09:00. Jest tak ciemno, że z hotelowego okna nie widzę absolutnie nic. Odczuwalna temperatura to -23°C. Nakładam trzecią warstwę ubrań, chwytam kolce i ruszam z przewodnikiem w mrok. Każdy mieszkaniec Longyearbyen, stolicy i największego miasta archipelagu zobowiązany jest do posiadania przy sobie dwóch rzeczy, jeśli postanowi znaleźć się za słynnym, trójkątnym znakiem ukazującym niedźwiedzia polarnego, który wy-

znacza granicę miasteczka – pistoletu na race oraz karabinu z ostrą amunicją. Duży, biały miś przedstawiany w bajkach dla dzieci czy reklamach świątecznych produktów jest w rzeczywistości jednym z największych drapieżników na świecie atakującym nagle i bez ostrzeżenia, co czyni go niekwestionowanym królem Arktyki. Na Svalbardzie niedźwiedzia polarnego można spotkać zawsze i wszędzie, dlatego należy być wyposażonym w pistolet, aby odstraszyć zwierzę rozbłyskującą na niebie czerwoną flarą oraz karabin, by w ostateczności zastrzelić zbyt agresywnego osobnika. Jeśli niedźwiedź pojawi się w okolicy miasta, zostaje natychmiast uśpiony i przetransportowany śmigłowcem w miejsce, gdzie nie stwarza zagrożenia ani dla siebie, ani dla ludzi. Wiedząc, że przewodnik ma ze sobą broń, trochę spokojniejsza mijam charakterystyczny znak i rozpoczynam wspinaczkę do jednej z jaskiń lodowych, którą każdego lata powiększa woda drążąca niespiesznie tunele w masie lodowej. Latarki nie dają sobie rady w całkowitej ciemności, jaka nas otacza. W jej świetle widzę jedynie śnieg przecinający mroźne powietrze i srebrne kolce na swoich butach, które umożliwiają mi bezpieczne pokonanie pokrytego cienką warstwą lodu koryta rzeki, jaka latem płynie tutaj wartkim strumieniem, nieodwracalnie odbierając wodę topniejącemu lodowcowi Larsbreen. Gdy kończy się lód, co kilkanaście kroków zapadam się w śniegu po kolana. Wiem, że się wspinam, ale nie mam pojęcia, dokąd idę. Przemieszczam

się średnio dynamicznym tempem między górami, nie widząc ich wierzchołków ani gwiazd, jakie mienią się ponad gęstą warstwą chmur. Im wyżej wchodzę, tym jest ciemniej, ciszej i zimniej. Po dwóch godzinach wędrówki i pokonaniu blisko 400 metrów przewyższenia na zmarzniętą głowę nakładam kask, kije do wspinaczki porzucam tam, gdzie stoję i kieruję się do miejsca, które wygląda jak wielka, czarna otchłań ozdobiona dookoła kilkumetrową warstwą śniegu. Jaskinia pełna misternych wzorów utkanych z pęcherzyków powietrza zamkniętych w lodzie miliony lat temu oraz drobnych, ośnieżonych igiełek przypominających wyglądem kryształy górskie, które pokrywają sufit jaskini mieniąc się w blasku latarki jak wielkie diamenty, robią na mnie ogromne wrażenie. Przeciskam się między skałami uwięzionymi pod dziesiątkami metrów lodu i brudzę ubrania suchą ziemią, jaka wydostaje się ze znikającego powoli lodowca. Mam poczucie, że czas tu kompletnie nie istnieje i jak się okazuje – nie tylko ja tak uważam. W trakcie nocy polarnej mieszkańcy Svalbardu zwalniają tempo życia i dużo wypoczywają, spędzając czas z bliskimi oraz przyjaciółmi w otoczeniu przyciemnionego, nastrojowego oświetlenia. Przy panującym przez trzy miesiące mroku i minusowych temperaturach wiedza, czy jest właśnie poniedziałek, czy środa, nie ma tutaj żadnego znaczenia. Nie wiem, jak długo jestem w jaskini. Być może jest to godzina, być może tylko pół. Wyjść jest zdecydowanie trudniej niż wejść. Czekają na mnie strome podejścia zasypane głębokim śniegiem, w którym zapadam się ponad kolana, ciasne zakręty blokujące możliwość swobodnego ruchu i dudniące odgłosy wiatru wkradające się z impetem w lodowe szczeliny. To właśnie wiatr okazuje się największym bohaterem tej wędrówki, gdyż wieje z tak dużą siłą, że w trakcie mojej nieobecności na powierzchni przegania wszystkie chmury. Świat w blasku księżyca i tysięcy gwiazd rozjaśnia się nagle tak bardzo, że widzę swoje ślady wydeptane w białym puchu. Moja sylwetka rzuca długi cień, zachwycają mnie góry o bajecznie pięknych, zawiniętych jak falbany grzbietach, nad głową jasnym światłem mruga do mnie Jowisz, a tak blisko, że aż trudno mi w to uwierzyć, pojawia się ona – Aurora Borealis. Z każdą minutą śnieg powoli zmienia swoją barwę, odbijając światło fioletowo-różowej zorzy. Ponad szczytem pobliskiej góry jej mocno widoczne flary kierują się pionowo ku górze, a ona błyszczy tuż nade mną, coraz bardziej pokrywając niebo intensywnie fioletową poświatą. Dopiero w blasku księżyca oraz świetle zorzy polarnej o tak rzadkim kolorze, który wynika z intensywnej aktywności solarnej mającej miejsce na wysokości ponad 300 km nad ziemią, dociera do mnie, jak wysoko się wspięłam. Nie jestem pewna, czy odważyłabym się tu przyjść, gdybym cokolwiek widziała.

Na Spitsbergenie nikt się nie rodzi i nie umiera

Dzień drugi, godzina 10:00. Znowu nie widać świata. Wiatr złowrogo odbija się od drewnianych ścian budynków, tworząc co chwilę małe zamiecie śnieżne. Odczuwalna temperatura to -17 °C – cieplej niż wczoraj, a więc w sam raz, by ruszyć w arktyczną pustkę psim zaprzęgiem. Sześć zaskakująco przyjaznych i chętnie przytulających się psów będących mieszanką husky i psa grenlandzkiego szczeka radośnie, nie kryjąc ekscytacji zbliżającą się podróżą. Ponad 60 pozostałych kudłatych stworzeń również dołącza do głośnego koncertu, a ich przeciągłe wycie połączone z piskliwym ujadaniem odbija się od okolicznych gór, docierając ze zdwojoną siłą do moich uszu. Dopiero kiedy zwierzęta ruszają z impetem przed siebie, wszystkie psy milkną, a ja mogę cieszyć się odgłosem sań skrzypiących delikatnie na śniegu i obserwowaniem księżyca wyglądającego nieśmiało zza chmur. Jego blask pomaga mi wypatrzeć, czy w pobliżu nie ma żadnego niedźwiedzia. Liczę na to, że nie zostanę zjedzona przez groźnego króla Arktyki o puszy-

stym, białym futrze, gdyż zgodnie z prawem ustanowionym przez mieszkańców miasta w 1950 roku, umieranie na Svalbardzie jest…zakazane. To właśnie w latach 50. odkryto, że pochowane w wiecznej zmarzlinie ciała górników, którzy w 1918 roku zmarli z powodu grypy hiszpanki nie rozkładają się, co tak wystraszyło miejscowych, że uznali oni chowanie zmarłych za zbyt niebezpieczne i śmiertelnie chorzy do tej pory zobowiązani są do opuszczenia wyspy, by odejść w spokoju na stałym lądzie.

Podobne prawo dotyczy także porodów, a na kilka tygodni przed rozwiązaniem Panie również muszą przetransportować się na stały ląd, gdyż szpital w Longyearbyen nie jest wyposażony w odpowiedni sprzęt na wypadek komplikacji porodowych.

W całkowitej ciemności

Dzień trzeci, godzina 14:00. Ciemność to słowo klucz. Dzisiaj niebo pokrywa gęsta warstwa chmur, jednak tam, dokąd zmierzam, zorza polarna jest widoczna, dopóki nie ustąpi mrok. Mały, zielony punkt znajdujący się u podnóża jednej z gór Spitsbergenu wskazuje położenie niezwykłego obiektu chroniącego najcenniejsze zasoby naturalne całego świata – nasiona. Globalny Bank Nasion utworzony i sfinansowany przez rząd Norwegii swoją działalność rozpoczął w 2008 roku i stanowi kopię zapasową nasion przechowywanych

w bankach genów, zapewniając bezpieczeństwo światowego zaopatrzenia w żywność przed utratą najcenniejszych roślin z powodu klęsk żywiołowych czy wojny. Nikt tu na co dzień nie pracuje, a obiekt wyposażony jest w najnowocześniejsze systemy bezpieczeństwa. Szacuje się, że nawet jeśli jego infrastruktura ulegnie uszkodzeniu i temperatura wewnątrz wzrośnie z -18°C do 0°C, część z ponad miliona próbek zdeponowanych przez 123 kraje przetrwa tysiące lat. Charakterystyczne wejście do tunelu zdobi instalacja norweskiej artystki Dyveke Sanne stworzona z luster i stali nierdzewnej, która latem odbija promienie słońca, a zimą błyszczy na srebrzysto-zielono, imitując światło zorzy polarnej. Spędzenie 3 dni w ciemności – tej całkowitej oraz takiej, w której pomimo trwającej nocy widać każdy detal otoczenia to nadzwyczajne przeżycie. Wspominam kojące, przyciemnione światło wylewające się miękko z kolorowych domków, renifery przechadzające się po ulicach miasta, zjawiskowe góry oświetlone blaskiem księżyca oraz całkowitą obojętność na upływający czas. W trakcie nocy polarnej dni zlepiają się w długą historię o ciemności, która pewnego dnia ustępuje miejsca złotym promieniom słońca. Ciekawe, jak wygląda jaskinia lodowa za dnia. Chyba muszę pojechać jeszcze raz, żeby to sprawdzić.

autor i foto: Edyta Bartkiewicz

TWÓJ BIZNES POD BANDERĄ SUKCESU

ZAGŁOSUJ NA NAJLEPSZE

FIRMY Z POMORZA ZACHODNIEGO

GŁOSUJ NA BIZNES.WZP.PL

WYBIERZ NAJLEPSZE FIRMY Z POMORZA ZACHODNIEGO!

STARUJE GŁOSOWANIE W KONKURSIE

„TWÓJ

BIZNES POD BANDERĄ SUKCESU”

Pasja, kreatywność i odwaga to klucz do biznesowego sukcesu. Finaliści konkursu gospodarczego organizowanego przez Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego Olgierda Geblewicza, walczą o zwycięstwo i nagrody o łącznej wartości blisko 175 tys. zł. Teraz czas na decydującą fazę. Od 20 stycznia mieszkańcy regionu zagłosują na swoich faworytów na http://biznes.wzp.pl.

To już piąta edycja konkursu „Twój biznes pod banderą sukcesu”. Każda kolejna bije rekordy ilości zgłoszeń, co udowadnia, że projekt wzbudził zaufanie przedsiębiorców i umocnił swoją markę w regionie. Jak podkreślają organizatorzy, celem wydarzenia jest wyróżnienie firm, które poprzez innowacyjność, kreatywność i dynamiczny rozwój przyczyniają się do wzrostu gospodarczego regionu.

„Jestem dumny z tego, że w naszym regionie powstaje tyle wyjątkowych firm. Mieszkańcy Pomorza Zachodniego są kreatywni, zaangażowani, pełni pasji. Jedną z misji samo-

rządu jest tworzenie jak najlepszych warunków do rozwoju przedsiębiorczości. W tym roku zaproponowaliśmy aż 3 kategorie konkursowe, do których zgłosiły się najróżniejsze firmy. Moim zdaniem wśród finalistów znalazły się najciekawsze przykłady lokalnej przedsiębiorczości z wielu, bardzo odległych od siebie branż i to jest fantastyczne. Dzięki temu widzimy jak zróżnicowany i ambitny jest nasz region i ludzie tworzący lokalną gospodarkę” – mówi Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz.

Finaliści, którzy inspirują

W tegorocznej edycji organizatorzy zaproponowali 3 kategorie kierowane do lokalnych przedsiębiorców. Bandera Sukcesu adresowana do kreatywnych i innowacyjnych MMŚP z regionu, Diamentowa Bandera Sukcesu dla rynkowych graczy, którzy wykazali się dynamicznym wzrostem np. poprzez zrównoważoną ekspansję lub wybitne innowacje produktowe. Kategoria – Bandera Sukcesu – Biznes i Edukacja dedykowana jest firmom zaangażowanym we wsparcie sektora edukacji na różnych szczeblach.

Do konkursu wpłynęło niemal 300 zgłoszeń, z czego Kapituła konkursowa złożona z praktyków biznesu oraz specjali-

stów w I etapie konkursu wyłoniła finalistów: w kategorii Bandera Sukcesu:

ASO Marek Mozga

• CED'OR Sp. z o.o.

• Elektryka Morska Sp. z o.o.

• Hemp System Sp. z o.o.

• Onmove Sp. z o.o.

Qualia – Adrian Małachowski RE make it Magdalena Krzywicka

• Sei Mia Marta Frączek

• SM-ART Sylwia Majdan

• Sound Sew Sp. z o.o.

w kategorii Diamentowa Bandera Sukcesu:

Autocomp Management Sp. z o.o.

• Konsbud Drewno Klejone Sp. z o.o.

• Kurtiak i Ley Urszula Kurtiak-Ley

• Sanprobi Sp. z o.o. Sp. K. ZEG Zakład Elektryczny Sp. z o.o.

w kategorii Bandera Sukcesu- Biznes i Edukacja:

• Alpakowe Zacisze Monika Przybył

• Buglo Play Sp. z o.o.

• Przedsiębiorstwo PKS Gryfice Sp. z o.o.

W ramach konkursu Finaliści realizują właśnie Pakiety Biznesowe, które obejmują m.in. spoty promocyjne, sesje zdjęciowe, udział w kampanii promocyjno-informacyjnej, doradztwo biznesowe w ramach indywidualnych sesji z ekspertami, a także dedykowane warsztaty z zakresu promocji produktów i usług, które pomagają firmom skuteczniej docierać do nowych klientów. Niewątpliwie ciekawym wyróżnieniem dla przedsiębiorców jest również pojawienie się na łamach magazynu Forbes, który objął patronat redakcyjny nad wydarzeniem.

Najlepsi z najlepszych – wybierz swoich faworytów i wygraj! Pula nagród dla Finalistów w tegorocznej edycji konkursu wynosi 175 000 złotych. Laureaci mogą wykorzystać te środki na usługi rozwojowe np. szkolenia i konsultacje, udział w targach, promocję czy szeroko rozumiany rozwój firmy.

Jak co roku decyzję o tym, kto zostanie Laureatem w kategorii Bandera Sukcesu podejmą mieszkańcy regionu, oddając głos w otwartym głosowaniu na stronie http://biznes. wzp.pl. Już od 20 stycznia, przyznając punkty swoim faworytom, każdy będzie miał wpływ na to, kto ostatecznie znajdzie się na podium. Co ważne głosujący też mają szansę na zdobycie atrakcyjnych nagród m.in. Apple iPad czy Apple Watch. Głosowanie trwa tylko do 9 lutego 2025 r., szczegóły na temat głosowania oraz finalistów znajdują się na http:// biznes.wzp.pl. W pozostałych dwóch kategoriach Laureatów wybierze Kapituła konkursowa w drugim etapie głosowania.

Święto zachodniopomorskiego biznesu

Gala finałowa, która odbędzie się 12 lutego 2025 r. w Teatrze Polskim w Szczecinie, będzie kulminacyjnym momentem konkursu. Wydarzenie zgromadzi przedsiębiorców, inwestorów i przedstawicieli władz oraz mieszkańców regionu, tworząc platformę do wymiany doświadczeń oraz nawiązywania nowych kontaktów biznesowych. Dla finalistów będzie to niepowtarzalna szansa na promocję swoich osiągnięć oraz umocnienie swojej pozycji rynkowej. Podczas wydarzenia uczestnicy zdecydują, kto otrzyma Nagrodę publiczności w głosowaniu „na żywo”. Rejestracja na wydarzenie rozpocznie się 3 lutego na stronie http://biznes.wzp.pl.

Konkurs „Twój biznes pod banderą sukcesu” stanowi część projektu „Pomorze Zachodnie – Innowacyjne, Kreatywne, Nowoczesne”, współfinansowanego z Programu FEPZ 2021-2027 oraz wspiera promowanie edukacji zawodowej i uczenia się przez całe życie, co ma na celu stworzenie silnego, innowacyjnego środowiska biznesowego na Pomorzu Zachodnim.

bit.ly/prestizdom

GOTOWE WOLNOSTOJĄCE DOMY JEDNORODZINNE

Zaufany partner w sprawach karnych

Kancelaria Adwokacka Tumielewicz specjalizuje się w prawie karnym, oferując pomoc w obronie przed zarzutami, reprezentując w trakcie konsultacji, później w postępowaniu przygotowawczym, sądowym oraz wykonawczym. O szczegółach porozmawialiśmy z Krzysztofem Tumielewiczem.

Jakie prawa przysługują osobie zatrzymanej?

Zatrzymanie – w teorii może mieć miejsce tylko w przypadku uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa, w tym także obawy ucieczki lub ukrycia się tej osoby albo zatarcia śladów przestępstwa bądź też nie można ustalić jej tożsamości. Osoba zatrzymana ma prawo do informacji przede wszystkim o powodzie zatrzymania, kto i dlaczego zdecydował o zatrzymaniu. Ma prawo do obrony, w tym kontaktu z obrońcą. Zatrzymany może wyznaczyć obrońcę z wyboru bądź wnioskować o wyznaczenie obrońcy z urzędu. Ma prawo do korzystania z bezpłatnej pomocy tłumacza, jeżeli nie włada w wystarczającym stopniu językiem polskim. Ma prawo do milczenia. Osoba zatrzymana musi zostać zwolniona albo postawiona przed sądem w ciągu 48 godzin od chwili jej zatrzymania. Ma także prawo do otrzymania odpisu protokołu zatrzymania.

Czy zatrzymany ma prawo do kontaktu z adwokatem?

Zatrzymanemu na jego żądanie należy niezwłocznie umożliwić nawiązanie kontaktu z adwokatem, a także bezpośrednią rozmowę. W wyjątkowych wypadkach zatrzymujący może zastrzec, że będzie przy niej obecny. Zatrzymanemu przysługuje prawo do ustanowienia obrońcy. W tym celu może upoważnić wskazanego przez siebie adwokata do obrony. Może to zrobić także za pośrednictwem

osób trzecich, czyli w praktyce każdy członek rodzinny, sąsiad, kolega. Upoważnienie do obrony może być udzielone na piśmie albo przez oświadczenie do protokołu organu prowadzącego postępowanie karne. W przypadku braku możliwości ustanowienia obrońcy z wyboru zatrzymany może wnioskować o wyznaczenie obrońcy z urzędu.

Jakie są zasady informowania osoby zatrzymanej o przysługujących jej prawach?

Organy ścigania mają obowiązek niezwłocznego poinformowania osoby zatrzymanej o przyczynie jej zatrzymania oraz przysługujących jej z tego tytułu prawach. Zatrzymany powinien otrzymać te informacje w sposób jasny i zrozumiały. Osoba zatrzymana ma prawo do składania oświadczeń do protokołu zatrzymania i warto z tego prawa korzystać.

Na jak długo organy ścigania mogą zatrzymać osobę bez postawienia jej zarzutów?

Zatrzymanie, bez postawienia zarzutów, nie może trwać dłużej niż 48 godzin. Jest to czas, w którym osoba zatrzymana musi zostać postawiona przed sądem, który podejmuje decyzję m.in. o zastosowaniu wobec niej tymczasowego aresztowania. W przypadku przekazania wniosku do sądu osoba może być maksymalnie zatrzymana przez kolejne 24 godziny, czyli w sumie 72 godziny od momentu zatrzymania.

Czy osoba zatrzymana ma prawo do milczenia?

Tak. Należy go przesłuchać w obecności obrońcy, jeżeli o to wnosi. W przypadku przesłuchania osoba zatrzymana ma prawo do odmowy składania wyjaśnień. Nie musi w takiej sytuacji udzielać odpowiedzi na pytania. Ma możliwość udzielić wyjaśnień w części, w tym także odpowiadać tylko na pytania swojego obrońcy. Wynika to z zasady domniemania niewinności i ochrony przed samooskarżeniem. Korzystanie z tego prawa nie może być rozumiane jako przyznanie się do winy.

Udział obrońcy w sprawie karnej może znacząco wpływać na jej dalszy rozwój. Prawidłowy przebieg i ustalenie właściwej linii obrony jest niezwykle istotne już od momentu pierwszego przesłuchania.

KANCELARIA ADWOKACKA ADWOKAT KRZYSZTOF TUMIELEWICZ

Szczecin, aleja Bohaterów Warszawy 93/5 | 70 – 343 Szczecin | tel. (91) 820 51 57 | Tel. + 48 608 622 488 | 602 100 679 | mail: adwokat@tumielewicz.pl www.adwokat-tumielewicz.pl

Kurkowa Apartments – gościnność, luksus i sztuka.

Kurkowa Apartments to połączenie swobody apartamentów na wynajem oraz na własność z luksusowym, małym, butikowym hotelem, położone w wymarzonej lokalizacji – w samym centrum Starego Miasta, przy uroczej i cichej uliczce, w bezpośrednim sąsiedztwie zabytkowych wizytówek Szczecina – Kamienicy Loitzów i Zamku Książąt Pomorskich oraz tych najnowszych – Filharmonii Szczecińskiej, Centrum Dialogu Przełomy oraz Nadodrzańskich Bulwarów. To także miejsce przesiąknięte sztuką i obfitujące w wydarzenia artystyczne.

Kurkowa Apartments to 17 apartamentów, począwszy od klasycznych typu studio do dużych obiektów z dwoma sypialniami i przestronnym salonem połączonym z wyposażonym aneksem kuchennym oraz penthause o powierzchni 230 m². Łączna liczba miejsc noclegowych w kamienicy sięga 52. Natomiast na parterze budynku znajduje się kawiarnia Kurka Cafe. Cały obiekt jest wysoko oceniany przez gości – zagranicznych i krajowych oraz Booking.com –9,5 pkt. To jedna z najwyższych ocen w Szczecinie, co dobitnie świadczy o podejściu do opieki nad gośćmi oraz zarządzaniu apartamentami.

– Uważamy, że połączenie swobody apartamentu i luksusowego butikowego hotelu nam się udało. Pobyty gości

są to zarówno krótkie na jedną lub kilka dób, jak i dłuższe, trwające kilka tygodni, kilka miesięcy, a czasami nawet rok. Pierwszych gości przyjęliśmy 7 lipca 2022 roku i od tego czasu gościliśmy ponad 8 tysięcy osób z całego świata – mówi Dorota Kawecka, współwłaścicielka Kurkowa Apartments.

W tym roku rozpoczęła się sprzedaż apartamentów, które mogą być nabywane zarówno na cele mieszkaniowe, jak i na cele inwestycyjne.

– Oczywiście każdy może kupić u nas apartament. Jednak wydaje mi się, że nasza oferta najbardziej skierowana jest do osób, które w jakiś sposób są związane ze Szczeci

nem. Do osób, które chcą być właścicielem nieruchomości z duszą i artystycznym charakterem. Oczywiście jest to też świetna inwestycja, gdyż jak mawiał Lord Harold Samuel, nieżyjący już brytyjski potentat nieruchomościowy: „Sukces w branży nieruchomości opiera się na trzech rzeczach: lokalizacji, lokalizacji” – dodaje Dorota Kawecka.

A lokalizacja jest wymarzona. W samym centrum Szczecina i Starego Miasta, do którego prowadzą wszystkie drogi w stolicy Pomorza Zachodniego. Kurkowej Apartments towarzyszy fantastyczne sąsiedztwo zarówno słynnych obiektów zabytkowych, jak i tych, które tworzą nową historię miasta i już zostały uznane za nowe wizytówki Szczecina, ciesząc się wielką popularnością oraz uznaniem. Lokalizacja jest więc jednym z niebagatelnych atutów Kurkowa Apartments, ale nie jedynym.

– Apartamenty zostały wybudowane przez Neptun Mieszkania Spółka z o.o. Wywodzimy się więc z firmy, która od lat wspiera sztukę w Szczecinie i wspólnie z moją mamą Jolantą Drąszkowską prowadzimy Fundację Sięgajcie Gwiazd, która wspiera w rozwoju artystycznym młodych artystów głównie związanych z Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych im. Constantina Brancusi w Szczecinie. Naturalne więc było dla nas, że Kurkowa Apartments będzie związana ze światem sztuki. Dzięki temu naszymi gośćmi są liczni artyści związani z Operą na Zamku w Szczecinie, szczecińską Filharmonią, a także liczni aktorzy, którzy przy-

jeżdżają do Szczecina na plany filmowe i mogą u nas poczuć się jak w domu – zapewnia współwłaścicielka Kurkowa Apartments.

Kurkowa Apartmets to nie tylko apartamenty do wynajęcia – To także miejsce, gdzie na stałe prezentujemy prace młodych artystów z Oficyny Graficznej Liceum Plastycznego w Szczecinie, a także prace już dojrzalszych artystów podczas wystaw, które już dość regularnie odbywają się w naszych przestrzeniach, a wernisaże na ich otwarcie okazały się ważnym wydarzeniem towarzyskim w Szczecinie. Możemy się również pochwalić, że nasze apartamenty były planem filmowym, co było dla nas niezwykłą przygodą – zaznacza Dorota Kawecka.

Połączenie działalności hotelowej i artystycznej od początku było wpisane w charakter inwestycji. – Mogę dodać, że było to naszym przeznaczeniem, gdyż jeszcze przed otwarciem Kurkowa Apartments przyszedł do mnie młody szczeciński artysta z prośbą o pomoc i udostępnienie przestrzeni. Oczywiście pomogliśmy i to wydarzenie okazało się wielkim sukcesem. W przyszłym roku tradycyjnie już planujemy kilka prezentacji, wystaw, wernisaży i spotkań artystycznych. Szczególnie marzy mi się koncert na zakończenie lata – podsumowuje Dorota Kawecka.

ds./foto: materiały Kurkowa Apartments

Apartamenty Kurkowa ul. Kurkowa 2a, 70-535 Szczecin +48 571 608 082 info@kurkowa2a.pl https://www.kurkowa2a.pl/

Cyfrowa rewolucja w logistyce

Inwentaryzacja to słowo, które u wielu przedsiębiorców wywołuje dreszcz. To żmudny proces, który wymaga dokładności, czasu i cierpliwości. A jeśliby tak… to uprościć? Symfonia Mobilny Magazyn udowadnia, że zarządzanie towarami może być szybkie, precyzyjne i nowoczesne. W świecie cyfrowej logistyki technologia zmienia reguły gry.

– Każda firma posiadająca magazyn wie jak ważne, a jednocześnie wymagające, jest utrzymanie porządku i efektywności w zarządzaniu przestrzenią oraz przepływem towarów. Problem ten staje się szczególnie widoczny podczas inwentaryzacji, która, choć niezbędna, bywa czasochłonna i podatna na błędy. Tu właśnie z pomocą przychodzi narzędzie, które rewolucjonizuje podejście do gospodarki magazynowej – mówi Wojciech Drewniak – prezes zarządu Patcom.

Symfonia Mobilny Magazyn to aplikacja mobilna na urządzenia z systemem Android, która wraz z modułem Symfonia Handel zapewnia kompleksowe wsparcie w zarządzaniu procesami logistycznymi. System pozwala na automatyzację operacji magazynowych, eliminację papierowej dokumentacji i szybki dostęp do danych w czasie rzeczywistym. Wdrażaniem tych zaawansowanych rozwiązań zajmuje się firma Patcom ze Szczecina, która realizuje usługi zarówno online, jak i bezpośrednio u klienta – oferując wsparcie na miejscu, bez względu na lokalizację magazynu czy charakter towarów. Takie podejście pozwala na dostosowanie wdrożenia do indywidualnych potrzeb firm i zapewnia sprawne działanie systemu już od pierwszego dnia użytkowania

Inwentaryzacja na jeszcze wyższym poziomie

– Jednym z najważniejszych zastosowań mobilnych systemów zarządzania jest możliwość przeprowadzania zarówno pełnej, jak i częściowej inwentaryzacji z podziałem na lokalizacje. Automatyzacja danych sprawia, że proces staje się prostszy i dokładniejszy. Pracownicy mogą rejestrować informacje bezpośrednio na hali magazynowej, co minimalizuje ryzyko błędów i znacząco skraca czas pracy – dodaje pan Wojciech.

Inwentaryzacja to jednak tylko początek. Nowoczesne systemy wspierają codzienną pracę z towarami i organizację przestrzeni składowej, oferując użytkownikom precyzję, ergono-

mię i komfort działania na najwyższym poziomie. Aplikacja Symfonia Mobilny Magazyn usprawnia organizację przestrzeni składowej, optymalizując lokalizację towarów i skracając czas potrzebny na ich znalezienie oraz przemieszczanie. Umożliwia również szybkie przygotowanie przesyłek do spedycji, w tym pakowanie, generowanie etykiet wysyłkowych i drukowanie list przewozowych. Dla firm, które muszą monitorować dostawy i zwroty, system oferuje pełne zarządzanie numerami seryjnymi i partiami towarów.

Dlaczego warto wdrożyć Mobilny Magazyn

Firmy z różnych branż, takich jak m.in. metalurgia, tekstylia czy poligrafia, już teraz doceniają możliwości aplikacji. System jest elastyczny i dostosowany do potrzeb przedsiębiorstw o różnej wielkości. Co więcej, jej zastosowanie wspiera także sprzedaż w e-commerce, zapewniając aktualne dane o stanach magazynowych i umożliwiając szybszą obsługę zamówień.

Cyfrowa transformacja logistyki

– Przedsiębiorstwa coraz częściej sięgają po nowoczesne rozwiązania, które zwiększają efektywność, eliminują błędy i umożliwiają precyzyjne zarządzanie procesami związanymi z przepływem towarów. To odpowiedź na potrzeby współczesnego, dynamicznego rynku, która jednocześnie usprawnia codzienną pracę zarówno zespołów operacyjnych, jak i osób zarządzających – podkreśla Wojciech Drewniak Inwentaryzacja, zamiast być uciążliwym obowiązkiem, może stać się kolejnym krokiem w stronę perfekcji operacyjnej i pełnej kontroli nad przepływem informacji oraz zasobów. Cyfrowe rozwiązania wyznaczają nowy, zdecydowanie lepszy kierunek w logistyce.

aw / foto: materiały prasowe

Patcom sp. z o.o. | ul. Kadetów 1A/U2 | 71-227 Szczecin tel. 605 088 088 | www.patcom.pl

WOJCIECH DREWNIAK PREZES ZARZĄDU PATCOM

Przedsiębiorczość

w szlachetnym celu

Fundacja YOUkraine została założona z ogromnej potrzeby reagowania na zło. Jej założycielki Irina Lechowicz i Mariya Niewiarowska od początku wojny w Ukrainie były zaangażowane w działania pomocowe i w ramach założonej przez siebie fundacji w październiku 2022 r. utworzyły jedyne w Polsce przedszkole dla dzieci z doświadczeniem uchodźczym. Obecnie „Maleńka Kraina” jest wzorowym przykładem przedszkola wielokulturowego, gdzie dzieci nie tylko w nieszablonowy sposób przerabiają podstawę programową, ale przede wszystkim uczą się tolerancji, empatii i otwartości na innego człowieka – nieważne skąd jest, w jakim języku mówi i jaki ma kolor skóry.

Fundacja wspiera też młodzież, działając na rzecz integracji polsko-ukraińskiej, organizując warsztaty, spotkania i wydarzenia, pomaga ukraińskim kobietom-matkom zaaklimatyzować się w nowym mieście i znaleźć pracę. W Fundacji można znaleźć opiekę nad dzieckiem, porozmawiać w rodzimym języku, otrzymać pomoc rzeczową i psychologiczną. Fundacja zatrudnia też asystentki międzykulturowe na rzecz budowania otwartego społeczeństwa bez uprzedzeń i dyskryminacji.

Na początku grudnia 2024 Fundacja otworzyła w swojej siedzibie SensoKrainę – kreatywną i sensoryczną bawialnię, która jest odpowiedzią na rosnącą potrzebę budowania przestrzeni integracyjnych w naszym społeczeństwie. W dobie wzmożonej migracji i uchodźstwa dialog międzykulturowy staje się fundamentem, który umożliwia współistnienie. Fundacja YOUkraine jest sztandarowym przykładem organizacji pozarządowej działającej w trzecim sektorze jako przedsiębiorstwo społeczne, o czym rozmawiamy z prezeską Fundacji Iriną Lechowicz.

Fundacja YOUkraine jest przedsiębiorstwem społecznym, istniejącym od czerwca 2022. W ramach swojej działalności jako organizacji non profit łączycie działalność ekonomiczną z działalnością pożytku publicznego. Czym jest dokładnie przedsiębiorczość społeczna? Najprościej rzecz ujmując, przedsiębiorczość społeczna to działalność, w której centrum znajduje się człowiek. Niejednokrotnie słabszy, zmagający się z różnymi trudnościami, potrzebujący naszego wsparcia. To również działalność, w której kluczową rolę odgrywa współpraca, umiejętność słuchania innych i solidarność. Nie działamy, by wzbogacać konkretnych ludzi i ich majątki. Edukacja, oświata, wychowanie, kultura, integracja międzykulturowa – to są obszary świadczonych przez nas usług społecznych. Naszym celem jeż też integracja zawodowa i społeczna osób zagrożonych marginalizacją społeczną. Dzięki dotacjom udzielanym na przykład przez Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej w Szczecinie utworzyliśmy 10 miejsc pracy dla osób z obszaru zagrożenia wykluczeniem społecznym. Nasza fundacja na tę chwilę zatrudnia 30 osób, które wykonują pracę i otrzymują za nią wynagrodzenie.

Kto zasila Wasze szeregi?

Ludzie, których udało się nam pozyskać, to wspaniali specjaliści o bardzo wysokich kwalifikacjach zawodowych, a z drugiej strony to osoby empatyczne i zaangażowane, traktujące fundację jak swój drugi dom. Core stanowią oczywiście pedagodzy, psycholodzy, terapeuci, specjaliści od edukacji wielokulturowej i integracji. Mamy również architektów, projektantów, osoby po wzornictwie i osoby związane z przemysłami kreatywnymi. Są także wolontariusze, których zapraszamy do różnych akcji i którzy są z nami, kiedy potrzebujemy ich konkretnego wsparcia. Na przykład na takiej zasadzie rozpoczęliśmy współpracę z agencją reklamową, której spodobała się nasza działalność i chcieli być jej częścią. Dzięki pracy takiego zespołu fundacja cały czas się rozwija i realizuje swoje ambitne plany.

Wasza fundacja jest prowadzona na kształt zachodni. Tego typu organizacje pozarządowe są czymś normalnym w USA i na zachodzie Europy. Jak to wygląda w Polsce? Jedną z takich bardzo znanych organizacji jest np. fundacja Jurka Owsiaka.

Przedsiębiorstwo społeczne jest w Polsce nową formą. Taki status organizacjom pozarządowym nadaje wojewoda, po spełnieniu określonych warunków i po gruntownej weryfikacji. On też prowadzi ich rejestr.

Generalnie jest to coś, co jeszcze w Polsce kuleje. Świetnym przykładem takiej organizacji jest wspomniana przez Ciebie fundacja WOŚP, która działa według zachodniego wzorca, która pomimo swojej wspaniałej działalności, boryka się ciągle z niezrozumieniem. No bo kto widział, żeby fundacja, która działa charytatywnie, płaciła swoim ludziom za wykonaną pracę? Chcielibyśmy zmienić takie myślenie i na swoim przykładzie edukować i pokazywać, ile pracy i ludzi musi być zaangażowanych, aby powstawały wartościowe rzeczy służące szerszemu odbiorcy.

Skupmy się zatem na Was i Waszej działalności. W ramach działalności oświatowej prowadzimy przedszkole. W ramach działań gospodarczych prowadzimy SensoKrainę. Na początku przedszkole było przeznaczone dla dzieci z doświadczeniem uchodźczym, które nie miały się, gdzie podziać, nie miały gdzie kontynuować swojej edukacji i nie miały możliwości przebywania ze swoimi rówieśnikami. Obecnie do naszego przedszkola uczęszcza setka dzieci: mamy podopiecznych z Ukrainy, Litwy, Gruzji, Białorusi i z Polski. Jest to jedno z największych niepublicznych przedszkoli międzykulturowych w Szczecinie.

Jeśli chodzi o działalność gospodarczą to w jej ramach działa sensoryczny plac zabaw, który otworzyliśmy 8 grudnia 2024 roku w przestrzeni Fundacji przy ulicy Ściegiennego 29. Jest to miejsce przeznaczone do jakościowego spędzania czasu z dzieckiem, ale także do dobrego bycia ze sobą. Stworzyliśmy przestrzeń otwartą na takie wartości jak tolerancja, szacunek, zrozumienie i dialog międzykulturowy. Projekt ma na celu integrację społeczną poprzez edukację i zabawę. Naszym językiem jest sensoryka, która nie ma uprzedzeń, jest czymś uniwersalnym, co łączy. Przy bawialni działa kawiarnia, która jest otwarta 7 dni w tygodniu i jest miejscem spotkań i nawiązywania znajomości.

A jak było na otwarciu SensoKrainy?

To, co się działo na otwarciu, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania! Pojawiło się ponad 400 osób, a jesteśmy przecież kameralnym miejscem (śmiech). Nie spodziewaliśmy się takiej frekwencji, tylu słów uznania i tak ciepłego przyjęcia. Mogę śmiało stwierdzić, że odnieśliśmy sukces, a to motywuje nas jeszcze bardziej do kolejnych działań. Z tej pięknej lekcji wypłynął dla nas ważny wniosek — to, co robimy ma sens i jest potrzebne.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Aneta Dolega / fot. materiały prasowe, Sylwia Gudaczewska

Zaćma pod kontrolą

Zaćma to jedna z najczęstszych chorób oczu, na szczęście medycyna oferuje skuteczne i bezpieczne metody leczenia. O innowacyjnym podejściu i kompleksowej opiece nad pacjentem rozmawiamy z dr. n. med. Andrzejem Lipińskim, okulistą z Domu Lekarskiego – centrum medycznego, które od ponad 20 lat wyznacza standardy w leczeniu chorób oczu.

Dom Lekarski był pierwszym w regionie prywatnym centrum medycznym oferującym pełną diagnostykę i leczenie wad oraz chorób oczu. Dlaczego okulistyka?

Okulistyka odgrywa istotną rolę w poprawie jakości życia pacjentów. Wzrok jest jednym z najważniejszych zmysłów, a jego utrata znacząco wpływa na codzienne funkcjonowanie i samodzielność. Zaćma, podobnie jak siwe włosy, dotyka nas wszystkich prędzej czy później i jest najczęstszą przyczyną odwracalnej utraty wzroku.

Nasza działalność rozpoczęła się w 2001 roku jako prywatne centrum medyczne z niewielkim kontraktem z Narodowym Funduszem Zdrowia, obejmującym m.in. operacje zaćmy. Od początku stawialiśmy na jakość i innowacyjność, rozwijając się dzięki wiedzy zdobywanej w kraju i za granicą. Inwestycje w nowoczesne technologie pozwoliły znacząco zmniejszyć ryzyko powikłań. Jako pierwsi w regionie wprowadziliśmy dla wszystkich pacjentów operację zaćmy za pomocą fakoemulsyfikacji połączoną ze wszczepieniem soczewki zwijalnej, leczenie jaskry metodą endoskopową (ECP), tomografię siatkówki (OCT) i zaczęliśmy badać siatkówkę za pomocą aparatu do angiografii cyfrowej. Byliśmy też pionierami w iniekcjach wewnątrzgałkowych w leczeniu AMD, DME i zakrzepów. Do dziś Dom Lekarski oferuje szeroki zakres usług okulistycznych, utrzymując w regionie pozycję lidera w zakresie rynku komercyjnego.

Powiedział Pan, że zaćma to jedna z najczęstszych przyczyn utraty wzroku. Jak wygląda proces kwalifikacji pacjenta do zabiegu i jakich efektów może się spodziewać? Z wiekiem soczewka w oku traci elastyczność, co prowadzi do starczowzroczności, a następnie mętnieje, stając się zbyt ciężka i nieprzejrzysta, by spełniać swoją funkcję. W takiej sytuacji konieczne jest zastąpienie jej soczewką sztuczną.

Sztuczne soczewki nie mają zdolności elastycznej zmiany kształtu jak naturalna soczewka, co wymaga znalezienia kompromisu między jakością widzenia a głębią ostrości.

Na rynku dostępnych jest wiele rodzajów soczewek, dlatego kluczowe jest ich dopasowanie do stylu życia, zawodu i preferencji pacjenta. To wyzwanie, ponieważ celem jest zawsze pełne zadowolenie pacjenta, a nie lekarza.

Jaką rolę pełni Koordynator Opieki Szpitalnej?

Lekarze koncentrują się na pracy z pacjentami, co przy dużej liczbie wizyt oznacza ograniczony czas na kwestie organizacyjne. Z myślą o komforcie naszych pacjentów zabiegowych i w odpowiedzi na ich medyczne potrzeby stworzyliśmy funkcję Koordynatora Opieki Szpitalnej, który ułatwia proces leczenia na każdym etapie. Koordynatorzy opiekują się pacjentami od momentu konsultacji kwalifikującej do zabiegu, aż do zakończenia leczenia. Wychodzą naprzeciw pacjentowi i dbają, aby cały proces przygotowania do zabiegu odbył się pomyślnie. Kontaktują się z pacjentem zakwalifikowanym do zabiegu, pomagają w przygotowaniu dokumentów oraz przypominają mu o wykonaniu niezbędnych badań, a po operacji mogą pomóc w dopasowaniu diety, organizacji transportu czy w umówieniu fizjoterapeuty. Dzięki nim pacjenci są przeprowadzeni bezpiecznie przez proces leczenia, nie martwiąc się o formalności. Pacjenci mają także dostęp do bezpośrednich numerów telefonów lekarzy, co zwiększa poczucie bezpieczeństwa, choć często pierwszym kontaktem jest koordynator. Taki system to rzadkość, ale w Domu Lekarskim traktujemy to jako standard.

Jak długo trwa zabieg usunięcia zaćmy i czego pacjent może się spodziewać w dniu operacji?

Cały pobyt w szpitalu związany z operacją zaćmy trwa około 3 godzin, z czego sam zabieg zajmuje do 30 minut, wliczając przygotowanie – takie jak mycie okolicy oka czy zakładanie jałowej serwety. Po operacji widzenie w operowanym oku jest przymglone ze względu na szeroką źrenicę, a czasem może wystąpić lekki obrzęk rogówki lub uczucie

DR
LIPIŃSKI, OKULISTA W DOMU LEKARSKIM

ciała obcego, co jest naturalne. Opatrunek na oku zdejmowany jest już kilkadziesiąt minut po zabiegu, a pacjent opuszcza szpital z odsłoniętym okiem.

Wiele osób zastanawia się, co wyróżnia zabieg usunięcia zaćmy wykonywany prywatnie?

W leczeniu komercyjnym pacjenci mają dostęp do większego wyboru soczewek, które można precyzyjnie dopasować do ich indywidualnych potrzeb i stylu życia. Brak ograniczeń cenowych czy proceduralnych daje nam możliwość zaproponowania nowoczesnych rozwiązań, takich jak optymalne soczewki korygujące astygmatyzm czy umożliwiające widzenie na różne odległości. Co więcej, decyzja o kwalifikacji do operacji opiera się na pełnej ocenie funkcji i anatomii oka, a nie jedynie na określonych kryteriach ostrości widzenia. Dzięki temu możemy pomóc również pacjentom z pełną ostrością wzroku, którzy doświadczają problemów, takich jak rozpraszanie światła na zmętniałej soczewce podczas prowadzenia samochodu w słoneczne dni czy trudności z widzeniem w warunkach zmroku, zanim wpłynie to znacząco na ich codzienne życie. Taka elastyczność i indywidualne podejście zapewniają wysoki komfort i skuteczność leczenia.

Jak wygląda proces rekonwalescencji po zabiegu?

Rekonwalescencja zależy od rodzaju soczewki. Soczewki jednoogniskowe zapewniają ostre widzenie do dali lub bliży, a pacjent zazwyczaj szybko wraca do codziennych aktywności – czasem już po kilku dniach. Przy trudniejszych warunkach pracy, jak na budowie, zwolnienie może być potrzebne nawet do miesiąca. Soczewki wieloogniskowe wymagają natomiast dłuższej adaptacji, choć staramy się ją skrócić, operując drugie oko w krótkim odstępie czasu.

W skrajnych przypadkach rekonwalescencja może trwać wiele miesięcy, ale zazwyczaj ogranicza się do kilku tygodni. Obecnie pracujemy nad systemem doboru soczewek wieloogniskowych, by zminimalizować ryzyko trudnej adaptacji.

Czy operacje zaćmy są bezpieczne?

Współczesne operacje zaćmy są niezwykle bezpieczne. Kluczową rewolucją było zmniejszenie szerokości cięcia, co znacząco zredukowało ryzyko powikłań śródoperacyjnych i pooperacyjnych. Obawa przed operacją oka jest oczywiście całkowicie naturalna – trudno wyobrazić sobie osobę, która nie odczuwałaby niepokoju w takiej sytuacji. Jednak dziś powikłania grożące utratą wzroku są bardzo rzadkie, a dzięki standaryzacji procedur i dużej liczbie wykonywanych zabiegów chirurdzy mają ogromne doświadczenie, co dodatkowo zwiększa bezpieczeństwo pacjentów.

Dziękuję za rozmowę. rozmawiała: Anna Wysocka / foto: materiały prasowe

tel. 91 469 22 82 zacma@domlekarski.pl centrum.medyczne@domlekarski.pl www.domlekarski.pl

Kameralne przyjęcie czy niezapomniane wesele?

Zapraszamy do Nowielic, wyjątkowego miejsca z dala od miejskiego zgiełku.

• 6 ha terenu zielonego - doskonałe tło dla ceremonii w plenerze, jak i sesji zdjęciowych

• 4 sale z wyjściem do ogrodu

• indywidualne podejście do każdego wydarzenia

• baza noclegowa dla 100 osób

• basen, sauny, grota solna, salka fitness, parking w cenie

Dworek nad Regą Nowielice 1, 72-320 Trzebiatów tel: 602 645 644, email: hotel@dworek-rega.pl Dworek-Nad-Regą-Nowielice dworeknadregahotel

REKLAMA

Okiem dermatologa

O precyzji i prostocie, które stają się luksusem

Gdyby efekty dobrze zaplanowanych terapii łączonych w medycynie estetycznej mogły mówić, to posługiwałyby się szeptem, bowiem dobry wygląd, to także odrobina tajemnicy i dyskrecji.

Opinie pacjentek, które odwiedzają moją klinikę od lat, są dla mnie najważniejsze. W pracy polegam na własnej wizji, wiedzy, doświadczeniu oraz umiejętności czytania badań, ale także na wsparciu zespołu ekspertów z innych dziedzin. W ten oto sposób od ponad pięciu lat prowadzę własną klinikę. Wspólnie otwieramy kolejny rok pracy i przez najbliższych 12 miesięcy będziemy zabiegać o Państwa zaufanie, czyli najcenniejsze dla nas wyróżnienie. Jeśli wśród czytelników są takie osoby, które planują w tym roku zająć się także swoim wyglądem a przez to i samopoczuciem, to przypominam o kilku zasadach.

Organizm to system, a starzenie się jest procesem. Na ten proces wpływ ma wiele rzeczy, a nie tylko kolejne urodziny. Promieniowanie UV, palenie tytoniu, brak dobrej jakości snu, nieodpowiednia dieta, czyli styl życia. Pracujemy na swój wygląd każdego dnia, jednak często nie myślimy o skórze. Na szczęście, profesjonalna pielęgnacja kosmetologiczna czy działania z zakresu medycyny estetycznej są ważnym elementem dbania o skórę, a korzystanie z zabiegów stało się naturalnym elementem pielęgnacji. Normalizujmy zagadnienia, które dotyczą nas wszystkich i nie traktujmy upływu czasu na swoją niekorzyść. To nie upływ czasu nam szkodzi, tylko brak regularnego dbania o skórę. Każda dekada życia ma przecież wiele zalet, którymi warto się cieszyć.

Jeśli mamy się starzeć wolniej i lepiej, rozłóżmy nasze działania na kilka lat. Nie ograniczajmy się tylko do tu i teraz. Dlatego przypominam, jak ważne są indywidualne plany zabiegowe, opracowane dla potrzeb danej skóry i jak istotną rolę pełnią terapie łączone. Tu znaczenie ma jakość technologii, ale także doświadczenie i kompetencje lekarza całego zespołu kliniki. Skóra to skomplikowany organ i nad jego kondycją w prawie nigdy nie pracuję samodzielnie – do dyspozycji mam kosmetologów, lekarzy specjalistów z różnych dziedzin, a nawet fizjoterapeutę.

Siła wiedzy, doświadczenia, ale i podzielanego ze mną profesjonalizmu oraz zaangażowania w pracę, pozwalają nam opracowywać i wdrażać indywidualne terapie łączone, które przynoszą pożądane efekty. Działamy precyzyjnie, dbamy o każdy element zabiegu, nawet ten z pozoru najmniej istotny. Ta praca jak życie składa się z drobiazgów i perfekcjonizm w gabinecie zawsze będzie z korzyścią nie tylko dla pacjenta, ale także dla nas.

Dostęp do wszelkich, zasadnych w klinice technologii, a także do sali operacyjnej, daje nam w pracy komfort wyboru i łączenia działań z tego wszystkiego, co najbardziej jakościowe i dostępne na światowym rynku. Proste rozwiązania oparte na skomplikowanych technologiach dają luksusowe rozwiązania, czyli takie, które wystarczają na długi czas i dają wyraźny efekt blasku i odmłodzenia. Mam tu na myśli np. cenioną przeze mnie technologię HIFU, czy kilka różnie działających technologii laserowych.

Dobra kondycja skóry jest poza czasem. Ani pielęgnacja, ani zabiegi nie
powinny przytłaczać
tego co w niej piękne
i charakterystyczne

Sztuka doboru kompetencji

Postęp w możliwości tego co możemy osiągnąć, pracując ze skórą, jest ogromny, ale tworzy też przestrzeń do nadużyć i działań opartych np. na sprzedawaniu pacjentom nowości, a nie skuteczności. Ważne jest również bezpieczeństwo, które także gwarantujemy naszym pacjentom.

Sztuką i luksusem staje się także odpowiedni dobór kompetencji w klinice. W klinice, którą prowadzę, mam to wszystko, co jest niezbędne do leczenia skóry i uzyskania dobrego wyglądu. Pacjent nie powinien polegać na tym, co sprawdziło się u innej osoby czy co zdobyło wielką popularność w social mediach. Dla naszych pacjentów to my jesteśmy przewodnikami.

Dobra kondycja skóry jest poza czasem. Ani pielęgnacja, ani zabiegi nie powinny przytłaczać tego co, w niej piękne i charakterystyczne. Ważna jest autentyczność i różnorodność. Wyrażanie siebie i szukanie naturalnych efektów, czyli subtelnych zmian. Pod tymi hasłami upłynie w medycynie estetycznej rok 2025 i będzie nam ogromnie miło towarzyszyć w nim naszym pacjentom.

ul. Jagiellońska 87 | 70–437 Szczecin

tel. 535 350 055 | www.klinikadrstachura.pl

Medycznie & Estetycznie

Naturalność i zdrowie, czyli nowy rok

Rozwój technologii, trend w naturalności, a może wykorzystanie sztucznej inteligencji? Co nowego przyniesie rok 2025, jeśli chodzi o medycynę estetyczną? W którą stroną zmierza i czego należy się spodziewać w tej materii, rozmawiamy z dr. n. med. Marcinem Wiśniowskim, specjalistą chirurgii ogólnej i transplantologii klinicznej.

Panie doktorze, jakie są prognozy na 2025 rok, jeśli chodzi o medycynę estetyczną? Czego należy się spodziewać?

Medycyna estetyczna wciąż się rozwija. Obserwujemy pewne trendy, które będą utrzymywały się także w najbliższym roku. To przede wszystkim zabiegi małoinwazyjne, z krótkim okresem rekonwalescencji, oparte na biostymulacji i biorewitalizacji. Oczywiście toksyna botulinowa i kwas hialuronowy, a także urządzenia wysokoenergetyczne. Rośnie również zainteresowanie zabiegami dla mężczyzn, którzy coraz częściej będą korzystać z usług medycyny estetycznej w celu poprawy wyglądu i samopoczucia. Ogólnie rzecz biorąc, medycyna estetyczna w 2025 roku będzie dążyć do naturalności, subtelności i harmonii, z naciskiem na zdrowe starzenie się i indywidualne podejście do pacjenta.

Ostatnie lata należały do medycyny regeneracyjnej. Biostymulatory, terapie autogenne jak np. osocze bogatopłytkowe. Czy nadal medycyna estetyczna będzie szła w tym kierunku?

Jak najbardziej. To bardzo cenne i efektywne terapie oparte na właściwościach regeneracyjnych naszego organizmu. Ten kierunek medycyny również bardzo mocno się rozwija. Wspomnę tutaj o takich technologiach jak choćby fototermostymulacja osocza bogatopłytkowego czy przeszczepy komórek macierzystych.

Nowoczesne technologie, takie jak

lasery. Co czeka nas w temacie urządzeń wykorzystywanych w zabiegach?

Obecnie dysponujemy dość szerokim wachlarzem urządzeń wysokoenergetycznych. To, czego od nich oczekujemy, to wysoka skuteczność przy minimalnym okresie rekonwalescencji. Możliwe są także techniki łączone z wykorzystaniem dwóch różnych technologii podczas jednego zabiegu jak choćby radiofrekwencja mikroigłowa połączona z laserem. Nie wydłużamy w ten sposób okresu rekonwalescencji, a jednocześnie zwiększamy efektywność zabiegu.

Temat nadal gorący – etyka pracy. Czy jest szansa, by w tym roku pod kątem prawnym uregulowano działalność gabinetów i lekarzy, tak by część zabiegów mogła być przeprowadzana wyłącznie przez Was? Chodzi o sytuację, gdzie osoby bez uprawnień i umiejętności przeprowadzają zabiegi inwazyjne oraz używają preparatów wydawanych wyłącznie na receptę, takich jak toksyna botulinowa.

Taka sytuacja rozpoczęła się już w ubiegłym roku. Po raz pierwszy została wprowadzona nowa umiejętność lekarska, jaką jest medycyna estetyczno-naprawcza. To bardzo dobry kierunek regulowania tej gałęzi medycyny. W listopadzie 2024 roku po raz pierwszy 25 lekarzy uzyskało certyfikację tej umiejętności. Kolejne egzaminy przewidziane są w bieżącym roku. Uzyskanie przez lekarza takiego certyfikatu będzie potwierdzeniem jego wysokich kwalifikacji i umiejętności. Ważne jest, aby edukować pacjen-

dr Wiśniowski Chirurgia i Medycyna Estetyczna ul. Janusza Kusocińskiego 12/LU3 | 70–237 Szczecin | tel.: 91 820 95 54 / dr WIŚNIOWSKI chirurgia i medycyna estetyczna | www.drwisniowski.pl

Fenomen

WŁAŚCIWOŚCI LUDZKIEGO ORGANIZMU

CZASU WYKORZYSTUJE TO MEDYCYNA, NE, W KTÓRYCH WYKORZYSTUJE SIĘ WŁASNY O FENOMENIE TERAPII AUTOLOGICZNEJ

tów. To od nich zależy, komu powierzą swoje zdrowie. Używanie toksyny botulinowej przez osoby niebędące lekarzami jest przestępstwem, ponieważ jest to lek dostępny na receptę, który mogą podawać wyłącznie lekarze. W przypadku zabiegów z użyciem np. kwasu hialuronowego zawsze należy mieć na uwadze ewentualne powikłania oraz konieczność ich natychmiastowego leczenia.

MEDYCYNY

Czym są zabiegi autologiczne?

Zabiegi autologiczne to szeroki wachlarz regeneracyjnej, w których wykorzystujemy organizmu do odnowy i regeneracji. Najbardziej larnymi są zabiegi z wykorzystaniem osocza które uzyskujemy po odwirowaniu krwi pacjenta, W medycynie regeneracyjnej korzystamy także wej oraz wycinków skórnych.

Panie doktorze, a co nowego u Pana i w Pana gabinecie? Szykuje Pan dla nas nowości?

Dla kogo jest przeznaczony ten rodzaj terapii ty?

W 2025 rok wkraczam z nową technologią – laserem tulowym Lavieen. To jeden z najnowocześniejszych laserów charakteryzujący się bardzo krótkim okresem rekonwalescencji. Może on pracować w trzech trybach: ablacyjnym, subablacyjnym i nieablacyjnym, co daje szeroki wachlarz wskazań jak leczenie blizn, przebarwień, rewitalizację skóry czy stymulację wzrostu włosów.

Zabiegi te możemy wykonywać zarówno u mężczyzn w każdym wieku. Stosujemy je nie tylko w celu ale także w przypadku leczenia blizn, rozstępów, się ran, łysienia czy przewlekłych stanów zapalnych śniowo szkieletowego.

Czym się te zabiegi różnią od tradycyjnych, nowej czy kwasu hialuronowego?

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Aneta Dolega / foto: materiały prasowe

Toksyna botulinowa jest lekiem o konkretnym cym połączenia nerwowo-mięśniowe, a co za jącym mięśnie. Nie uzyskamy dokładnie takich stosując zabiegi autologiczne. Inaczej jest w przypadku luronowego, który służy do uzupełniania ubytków

Do tego celu możemy także użyć tkanki tłuszczowej nio przygotowanego osocza bogatopłytkowego, niu może stanowić autologiczny wypełniacz. oprócz samego wypełnienia uzyskujemy także

dr n. med. Marcin Wiśniowski specjalista chirurgii ogólnej, specjalista transplantologii klinicznej, międzynarodowy trener implantacji nici Silhouette Soft, trener w zakresie przeszczepiania komórek macierzystych, pochodzących z tkanki tłuszczowej, zastosowania kwasu, hialuronowego oraz biostymulatora tkankowego Ellanse.

Jak w ogóle medycyna odkryła fakt, że własne zmu mają działanie regenerujące i odmładzające?

Po raz pierwszy osocze bogatopłytkowe zostało podczas operacji kardiochirurgicznej. Zauważono spiesza ono gojenie głębokich ran mostka. wania PRP ulegały rozszerzeniu i były coraz

Kolejne badania potwierdzały skuteczność zabiegi autologiczne są szeroko stosowane medycyny.

MATERIAŁ

Dermatolog – strażnik zdrowia i urody

Z wizytą u dermatologa, jak u każdego innego specjalisty, nie należy czekać wyłącznie do momentu pojawienia się poważnych problemów zdrowotnych. Profesjonalna opieka dermatologiczna obejmuje zarówno leczenie chorób skóry, włosów i paznokci, jak i działania profilaktyczne. Zaleca się na przykład, aby kontrolne badania znamion barwnikowych wykonywać raz na dwa lata. O tym, dlaczego warto to robić i czym dokładnie zajmuje się dermatolog, rozmawiamy z dr. n. med. Ewą Duchnik, dermatolożką, specjalistką z medycyny estetycznej ze szczecińskiej Twojej Przychodni.

Pani doktor, jak przygotować się do pierwszej wizyty u dermatologa?

Przed pierwszą konsultacją warto uporządkować listę stosowanych leków oraz suplementów diety, a także przygotować dokumentację dotyczącą ewentualnych chorób współistniejących. To istotne w przypadku schorzeń o podłożu immunologicznym, takich jak łuszczycowe zapalenie stawów, choroba Hashimoto, toczeń rumieniowaty, czy celiakia. W niektórych przypadkach może być wskazane wykonanie niektórych badań, takich jak: morfologia krwi obwodowej, próby wątrobowe, kreatynina, jonogram, poziom witaminy D, ferrytyny czy żelaza. Badania mykologiczne należy zrobić, jeśli istnieje podejrzenie zakażenia grzybiczego. Z reguły lekarz decyduje o skierowaniu na badania po przeprowadzeniu szczegółowego wywiadu i badania klinicznego. W dniu wizyty wskazane jest unikanie nakładania mocno kryjących kosmetyków lub silnych kremów maskujących. Jeśli pacjent kiedykolwiek doświadczył reakcji uczuleniowej, powinien także wspomnieć o tym lekarzowi.

Jak przebiega wizyta?

Wizyta rozpoczyna się od szczegółowego wywiadu lekarskiego, który obejmuje pytania na temat aktualnych dolegliwości, dotychczasowego leczenia, stylu życia. Następnie dermatolog przeprowadza badanie skóry (często

Twoja Przychodnia

Wyzwolenia 46/16U, Szczecin (Hanza Tower) (+48) 91 828 84 88 twojaprzychodnia.com

z użyciem dermatoskopu) włosów i paznokci. Jeżeli istnieje potrzeba, może pobrać wycinek tkanki na badanie histopatologiczne bądź wymaz do analiz mikrobiologicznych. Na podstawie uzyskanych danych proponuje konkretne postępowanie terapeutyczne.

Dlaczego nie warto ignorować problemów skórnych?

Nieleczone choroby skóry (np. atopowe zapalenie skóry, trądzik, łuszczyca) potrafią nie tylko pogarszać komfort życia, ale także przekształcać się w postaci powikłane z towarzyszącymi trwałymi zmianami. Wczesna interwencja dermatologiczna minimalizuje ryzyko rozwoju poważniejszych powikłań i pozwala szybciej przywrócić prawidłową kondycję skóry.

Dlaczego przed skorzystaniem z zabiegów medycyny estetycznej należy najpierw sprawdzić ogólny stan skóry? Zabiegi z zakresu medycyny estetycznej – takie jak laseroterapia, peelingi chemiczne czy iniekcje wypełniaczy – mogą przynieść znaczące korzyści wizualne, o ile są poprzedzone specjalistyczną konsultacją i odpowiednią diagnostyką. Dermatolog, dzięki wnikliwej analizie stanu skóry, jest w stanie wykryć potencjalne przeciwwskazania, które mogą nie tylko obniżyć skuteczność zabiegu, ale też prowadzić do poważniejszych powikłań. Nieprofesjonalnie przeprowadzone procedury często kończą się

głębokimi uszkodzeniami tkanek, nieprawidłowym procesem gojenia (bliznowaceniem, martwicą), trwałymi przebarwieniami bądź nasilonym stanem zapalnym. Z tego względu na pierwszym miejscu powinna stać rzetelna konsultacja lekarska.

Kim jest dermatolog? Jaką rolę odgrywa w naszym życiu?

Dermatolog jest lekarzem specjalizującym się w diagnostyce, leczeniu i profilaktyce schorzeń skóry, włosów oraz paznokci. Nowoczesna dermatologia łączy w sobie elementy wiedzy klinicznej z możliwościami zabiegów medycyny estetycznej – lekarz może nie tylko zdiagnozować chorobę, ale również zadbać o estetykę i kondycję skóry. Dzięki wczesnej diagnostyce i odpowiedniemu leczeniu wiele groźnych zmian (w tym nowotworowych) udaje się wykryć na etapie, który daje szansę na wyleczenie. Właśnie dlatego regularny kontakt z dermatologiem to istotny element dbałości o zdrowie i urodę. Regularne wizyty kontrolne u dermatologa, właściwa pielęgnacja oraz zachowanie wszystkich zasad bezpieczeństwa przy zabiegach estetycznych stanowią fundament zdrowego i promiennego wyglądu skóry przez długie lata.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Aneta Dolega / fot. Karolina Tarnawska

Szczególne miejsce

30 lat doświadczeń

dwa pokolenia dentystów • zaufanie • rzetelność • profesjonalizm troskliwość • wiedza • uśmiech • zaangażowanie • holistyczne podejście praca zespołowa • nowoczesna technologia

na mapie Polski w sercu Szczecina

dr n. med. Edyta Wejt-Tawakol lekarz dentysta

Adam Wiejkuć lekarz dentysta

Natalia Walczuk lekarz dentysta

Grzegorz Matuszak lekarz dentysta

Agnieszka Czernichowska lekarz dentysta

Dawid Besztak mgr fiznjoterapii

Adrian Borawski lekarz dentysta

Julia Sipurzyńska lekarz dentysta

Szczecin, ul. Mariacka 6/U | tel. 91 423 57 57 | kontakt@dentalcenter.pl / klinika.edentist | www.dentalcenter.pl

Zdrowy sposób na włos, czyli trychologia lekarska

Wypadanie włosów to wstydliwy problem, z którym zmaga się tysiące ludzi. Przyczyny utraty włosów mogą być bardzo różne i wymagać podjęcia zupełnie różnych kroków. Zmianami na skórze głowy oraz nadmiernym wypadaniem włosów zajmuje się dermatologia, a precyzyjniej mówiąc: trychologia, młoda i prężnie rozwijająca się gałąź dermatologii. O trychologii i problemie wypadania włosów rozmawiamy z lek. Natalią Stütz-Woźniak, trychologiem, dermatologiem i lekarzem medycyny estetycznej w Enklawa Institute.

Pani doktor, statystycznie – jaki procent społeczeństwa doświadcza problemów z włosami?

Wypadanie włosów, nazywane również naukowo łysieniem, to problem, który może dotknąć prawie każdego z nas. Uważam, że dobrze obrazują to statystyki: dwie trzecie kobiet do 65 roku życia doświadczyło utraty włosów, natomiast co czwarty mężczyzna doświadczy tego jeszcze przed 30 rokiem życia. Te liczby świadczą o powszechności problemu, o którym jednak za rzadko mówimy. Utrata włosów jest niestety wciąż problemem wstydliwym, który ma negatywny wpływ na naszą samoocenę.

Kiedy powinniśmy zacząć się martwić i szukać pomocy? Istnieje wiele mitów, mówiących o „dozwolonej” ilości wypadających dziennie włosów. Uważam, że kiedy intuicja podpowiada nam, że dzieje się coś nieprawidłowego, to powinniśmy jej posłuchać i od razu zgłosić się do lekarza. Wyznaję dość kontrowersyjną filozofię: nie zapraszam pacjentów na pierwszą wizytę z wykonanymi wcześniej badaniami. Wierzę w precyzyjny wywiad lekarski oraz profesjonalne badanie trichoskopowe i dopiero na ich podstawie ustalam, jakie informacje, w postaci badań, są jeszcze potrzebne do kompletnej diagnozy. Diagnoza to proces złożony, wymagający holistycznej pracy.

W takim razie z jakimi problemami najczęściej zgłaszają się do Pani pacjenci?

Jeśli chodzi o mój gabinet, to jest to najczęściej łysienie androgenowe, które dotyka zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Choroba ta potrafi mieć nietypowy przebieg, pojawiać się w bardzo młodym lub zaawansowanym wieku. Towarzyszą jej również różnego rodzaju schorzenia. Na przykład wiele pacjentek zgłasza się z problemem utraty włosów w okresie menopauzalnym. Leczę coraz więcej pacjentów, którzy tracą włosy w wyniku problemów endokrynologicznych, takich jak insulinooporność, zespół jajników policystycznych, czy niedoczynność tarczycy. Kolejna grupa to osoby mające problemy ze skórą głowy, u których występuje potrzeba przywrócenia jej poprawnej mikroflory, odtworzenie bariery hydrolipidowej. Zdarzają się również osoby chorujące na bardziej złożone rodzaje łysienia, takie jak łysienie plackowate czy różnego rodzaju łysienia bliznowaciejące.

W jaki sposób w Pani gabinecie leczy się te rodzaje łysienia? Wiedza na temat leczenia łysienia rozwija się wyjątkowo

dynamicznie i wymaga ode mnie stałego doskonalenia się oraz poszukiwań nowych metod. Regularnie wprowadzam do gabinetu nowoczesne techniki leczenia, zawsze oparte o solidnie przeprowadzone badania naukowe. Do moich autorskich zabiegów należą radiofrekwencja skóry głowy z dodatkiem osocza bogatopłytkowego, endermologia skóry głowy uzupełniana światłoterapią LED oraz mezoterapia dutasterydem. Te rewolucyjne metody wspieram leczeniem farmakologicznym, suplementacją oraz poprawnie dobraną pielęgnacją, którą można zakupić w Skin Bar w Enklawa Institute.

Skąd u Pani pomysł, by zająć się tak wąską specjalnością?

Kilka lat temu sama poważnie zachorowałam na łysienie i okazało się, że niewiele osób w kraju specjalizuje się w tej dziedzinie. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i jednocześnie odkryłam swoją wielką pasję, którą mogę realizować na co dzień. Myślę, że z tego powodu dobrze rozumiem swoich pacjentów.

Czy jako lekarz dermatolog zajmuje się Pani także leczeniem skóry?

Oczywiście, szeroko pojęta dermatologia oraz medycyna estetyczna to moje „koniki”. Wraz z właścicielką Enklawy i starszym terapeutą skóry Martą Czerkawską-Burgs opracowujemy najbardziej wyszukane terapie z wysoką skutecznością, wszystkie w nurcie Slow Aging, co rozumiemy jako trening dla skóry i ciała, pobudzający procesy naprawcze i stymulujące.

Nie jesteśmy instytutem, w którym jako pierwszy zabieg zaproponujemy pacjentowi botoks czy wypełniacz. Takie zabiegi wykonujemy tylko z wyjątkowych potrzeb medycznych.

Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała: Aneta Dolega/ fot. materiały prasowe

Trychologia lekarska

nowoczesny nurt dermatologii metody leczenia problemów skóry głowy i włosów oparte o najnowsze doniesienia naukowe

SLOW

Aleja Wojska Polskiego 40/2 (1 piętro)

Recepcja 503139369

enklawa-institute.pl

enklawa_institute

HPV bez tajemnic

Wczesna diagnoza i działania prewencyjne to klucz do skutecznej walki z rakiem szyjki macicy

Rak szyjki macicy jest jednym z najczęstszych nowotworów złośliwych u kobiet na świecie. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) każdego roku w Europie diagnozuje się go u około 60 000 kobiet, a ponad połowa chorych umiera z jego powodu. Te zatrważające statystyki podkreślają znaczenie skutecznej profilaktyki, obejmującej edukację, szczepienia przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego (HPV) oraz regularne badania cytologiczne.

Główne czynniki ryzyka raka szyjki macicy

Jest on niemal zawsze związany z zakażeniem onkogennymi typami wirusa HPV. Wirus ten przenosi się głównie drogą płciową, a zakażenia są bardzo powszechne – szacuje się, że w ciągu życia kontakt z HPV ma ponad 80% aktywnych seksualnie osób. Większość infekcji ustępuje samoistnie, jednak przewlekłe zakażenie wysokoonkogennym typem wirusa, może prowadzić do rozwoju zmian przed-nowotworowych i nowotworu szyjki macicy.

Wśród najważniejszych czynników ryzyka raka szyjki macicy wymienia się: przewlekłe zakażenie onkogennymi typami HPV, wczesne rozpoczęcie współżycia płciowego, częstą zmianę partnerów seksualnych, dużą liczba porodów, palenie tytoniu, choroby przewlekłe, osłabienie układu odpornościowego, brak regularnych badań cytologicznych, niski status socjoekonomiczny.

Profilaktyka pierwotna

Edukacja na temat raka szyjki macicy jest kluczowym elementem działań profilaktycznych. Wprowadzenie szeroko zakrojonych kampanii społecznych i programów edukacyjnych, zarówno w szkołach, jak i w przestrzeni publicznej, może znacząco przyczynić się do obniżenia liczby zachorowań.

Szczepienia przeciwko wirusowi HPV stanowią podstawowy element profilaktyki pierwotnej, skutecznie zapobiegając zakażeniom wywołanym przez onkogenne typy wirusa. Badania potwierdzają, że szczepionki są skuteczne w ponad 90% przypadków, co znacząco zmniejsza ryzyko wystąpienia nie tylko zmian przednowotworowych i raka szyjki macicy, ale i innych nowotworów złośliwych związanych z zakażeniem wirusem brodawczaka ludzkiego.

Zaleca się rozpoczęcie szczepień u dziewcząt i chłopców w wieku 9-14 lat, najlepiej przed rozpoczęciem życia seksualnego. Od 2023 roku w ramach programu profilaktyki szczepienia przeciwko HPV są bezpłatne dla dzieci w wieku szkolnym.

Profilaktyka wtórna

Profilaktyka wtórna koncentruje się na wczesnym wykrywaniu zmian przednowotworowych za pomocą badań przesiewowych. Takim badaniem jest cytologia. Pozwala on na ocenę komórek pobranych z kanału szyjki macicy i z szyjki macicy pod kątem obecności zmian patologicznych.

Zaleca się wykonanie pierwszego badania cytologicznego nie później niż w wieku 21 lat lub w ciągu trzech lat od rozpoczęcia współżycia. Badanie cytologiczne należy wykonywać raz w roku. Cytologia na podłożu płynnym (LBC) umożliwia nam wykonanie testów, które identyfikują obecność wirusa HPV i umożliwiają wcześniejsze wykrycie ryzyka onkologicznego. WHO zaleca wdrażanie programów opartych na testach HPV w połączeniu z cytologią, co zwiększa efektywność profilaktyki wtórnej.

Kluczowe zasady zapobiegania

Oprócz szczepień i regularnych badań cytologicznych ważne są również inne elementy zdrowego stylu życia i odpowiedzialnych zachowań. Stosowanie prezerwatyw – choć nie eliminują ryzyka zakażenia HPV, zmniejszają ryzyko innych chorób przenoszonych drogą płciową. Rzucenie palenia – palenie tytoniu osłabia układ odpornościowy i zwiększa ryzyko przewlekłego zakażenia HPV. Regularne wizyty u ginekologa – systematyczne badania pozwalają na wczesne wykrycie zmian w obrębie narządów rodnych.

Niepokojące objawy

Warto podkreślić, że we wczesnym etapie choroby rak szyjki macicy nie powoduje znaczących dolegliwości, mogą jednak wystąpić: plamienia pomiędzy miesiączkami, dłuższe i obfitsze miesiączki niż zwykle, ból występujący w trakcie stosunku, krwawienia kontaktowe związane np. ze współżyciem, krwawienia pomenopauzalne (po okresie przekwitania). W przypadkach zaawansowanych mogą być obserwowane takie objawy jak: upławy (ropne, cuchnące), bóle brzucha i pleców, trudności w oddawaniu moczu lub stolca, obrzęki.

Podsumowanie

Rak szyjki macicy należy do nowotworów, którym można skutecznie zapobiegać poprzez odpowiednią profilaktykę. Szczepienia przeciwko HPV oraz regularne badania cytologiczne to podstawowe elementy zmniejszające ryzyko zachorowania. Dzięki edukacji i szerokiemu dostępowi do programów profilaktycznych możliwe jest znaczące ograniczenie liczby przypadków tego nowotworu, co przekłada się na poprawę jakości życia kobiet. Dbajmy o zdrowie swoje i bliskich, korzystając z dostępnych narzędzi profilaktyki!

Ekspert radzi

Panie Doktorze,

Mam 50 lat i zauważyłam ostatnio, że moja skóra na twarzy stała się bardzo cienka i wiotka. Natomiast na szyi uwidoczniły się zmarszczki. Czy medycyna estetyczna ma na to jakieś rozwiązanie?

Monika

Dzień dobry Pani Moniko, starzenie skóry to naturalny proces, który wynika z połączenia czynników genetycznych i środowiskowych. Jego objawy pojawiają się stopniowo i obejmują zmarszczki, utratę jędrności, przebarwienia, suchość skóry oraz zmiany w strukturze i grubości skóry. Medycyna estetyczna oferuje szeroką gamę zabiegów, które pomagają spowolnić procesy starzenia i zredukować jego oznaki. Najczęściej stosowane w tym przypadku są zabiegi termiczne, wykorzystujące np. energię ultradźwięków, fal radiowych bądź światła podczerwonego, które silnie działają na poprawę napięcia i jędrności skóry. Świetnie sprawdzi się również laseroterapia, silnie pobudzając głębokie warstwy skóry do przebudowy, poprawiając jej elastyczność, spłycając zmarszczki i wyrównując strukturę. Kolejną z możliwości są nici liftingujące, które unoszą i napinają skórę. W miejscu ich podania dochodzi do tworzenia się nowych włókien kolagenowych, dzięki czemu poprawia się owal twarzy, odejmując tym samym pacjentce nawet kilka lat. W przypadku zabiegów odmładzających ważne jest, aby terapia była indywidualnie zaplanowana dla danego pacjenta, by móc osiągnąć jak najlepsze i długotrwałe efekty. Zatem zachęcam do skorzystania z profesjonalnej konsultacji w naszej klinice. Pozdrawiam, dr n.med. Piotr Zawodny

Dzień dobry, Znajoma opowiadała mi o zabiegu ujędrniającym na ciało, który podobno daje rewelacyjne efekty. Czy można go zastosować na skórę na piersiach? Bardzo boję się operacji, dlatego interesują mnie metody mniej inwazyjne, a jednocześnie skuteczne. Pozdrawiam, Anna

Pani Anno, współczesna medycyna estetyczna oferuje wiele małoinwazyjnych metod, które poprawiają jędrność skóry na ciele, w tym na piersiach. Zabiegi takie jak radiofrekwencja mikroigłowa, laseroterapia czy terapia ultradźwiękami HIFU stymulują produkcję kolagenu i elastyny, poprawiając strukturę i napięcie skóry. Zabiegi termiczne można wzmocnić odpowiednio dobranymi stymulatorami tkankowymi, które znacznie poprawią oczekiwany efekt. To doskonała alternatywa dla operacji, szczególnie dla osób, które obawiają się bardziej inwazyjnych metod. Kluczowe jest jednak indywidualne dopasowanie terapii – dlatego warto skonsultować się z doświadczonym specjalistą, który doradzi najlepszą opcję. Efekty są naturalne, a ryzyko minimalne, co czyni te zabiegi coraz bardziej popularnymi.

Pozdrawiam, dr n.med. Piotr Zawodny

Super Miasto zasługuje na Super Radio

SZTUKMISTRZ

Z MIASTA LUBLINA

Spektakl na podstawie powieści autorstwa laureata Nagrody Nobla, Isaaca Bashevisa Singera – „Sztukmistrz z Lublina”, w reżyserii Jana Szurmieja. Jasza Mazur (w tej roli – Jakub Sokołowski) to tytułowy sztukmistrz, mistrz iluzji, akrobata. Większość czasu spędza w drodze, prezentując swoje umiejętności. Balansując na krawędzi dwóch kultur – żydowskiej i zachodnioeuropejskiej, zrywa z tradycją i religią swoich przodków. Czy przyniesie mu to upragnione szczęście? Dylematy moralne i religijne sztukmistrza zostały ukazane na tle żydowskich obyczajów oraz magicznych i barwnych pokazów cyrkowych.

Wiele z utworów z tego muzycznego spektaklu zyskało sporą popularność, np. song „Dzięki ci Panie za ten świat” stał się hymnem „Piwnicy pod Baranami”.

Szczecin, Teatr Polski, 31.01

POLISH JAZZ LEGENDS

Scena Złotej Sali Filharmonii w Szczecinie wypełni się magią jazzu za sprawą dwóch bezsprzecznych gwiazd tego gatunku. W roli głównej wystąpią dwie ikony: Bernard Maseli, mistrz wibrafonu, oraz Grzegorz Nagórski, wybitny puzonista i kompozytor. Towarzyszyć im będzie Szczecin Philharmonic Big Band. Wieczór wypełnią autorskie kompozycje oraz aranżacje klasycznych standardów jazzowych, które nabiorą nowego życia dzięki wirtuozerii wykonawców. Publiczność usłyszy, jak brzmienia wibrafonu, puzonu i euphonium splatają się z dynamicznym i potężnym brzmieniem big bandu.

Szczecin, Filharmonia, 03.02.2025

FOTO: MATERIAŁY PRASOWE
FOTO: MATERIAŁY PRASOWE

FIGURA

ODWRÓCONA

To jednocześnie hołd i zaznaczenie śladu obecności pochodzącego z Pomorza Caspara Davida Friedricha, jednego z najwybitniejszych malarzy epoki romantyzmu. Artysta urodził się 250 lat temu w nadbałtyckim Greifswaldzie. Szczecińskie przywołanie malarza wpisuje się w europejskie obchody roku jubileuszowego. Na wystawę obok zachowanych w muzealnych archiwach tytułowych „śladów” (dokumenty, publikacje) i dopasowanych do tematu wybranych obiektów z kolekcji (m.in. dokumentacja badań archeologicznych, modele żaglowców, monety, inwentarz, szkicownik – faksymile), składają się wielkoformatowe wydruki ze współczesnymi fotografiami oraz reprodukcje obrazów i rysunków Friedricha.

Szczecin, Muzeum Narodowe, do 02.03. 2025

BALLADA SZCZECIŃSKA

„Postanowiliśmy opowiedzieć o mieście w teatrze. Chcieliśmy opowiedzieć o polskim Szczecinie, po roku 1945. To było jedyne ograniczenie i jedyny kwalifikator. W naszej sztuce staramy się odejść od realizmu, faktów i zdarzeń znanych i gotowych. Dajemy głos wyobraźni. Ludziom przez nas wymyślonym. Faktom przez nas powołanym. Ale bardzo prawdopodobnym. Bohater z pierwszych stron gazet i przeciętna mieszkanka, mało znanej ulicy dostają równą możliwość opowiedzenia o sobie, mają swoje pięć minut. Tego miasta nie da się opowiedzieć od A do Z. Ale można spróbować wciągnąć, zafrapować, zasmucić albo rozśmieszyć. Zapraszamy do Szczecina, jakiego nie znacie, prosto w tkankę miejską, pod skórę i w krwioobieg, do samego serca, w sam środek duszy” (Arkadiusz Buszko, Piotr Rowicki). Dla młodzieży i dorosłych.

Szczecin, Teatr Lalek Pleciuga, 24.01 godz. 18

FOTO: MATERIAŁY PRASOWE
FOTO: MATERIAŁY PRASOWE

KORA – DZIECKO SŁOŃCA

Muzyczna opowieść o Korze, charyzmatycznej artystce, piosenkarce, autorce tekstów piosenek i wierszy oraz malarce. Scena była jej żywiołem, tu zmieniała się jak kameleon – raz była drapieżna, a za chwilę liryczna. Wraz z grupą Maanam wylansowała mnóstwo przebojów, które na stałe weszły do kanonu polskiej muzyki rozrywkowej. Spektakl o Korze wyreżyserował Adam Opatowicz. Adrianna Szymańska za rolę w przedstawieniu „Kora – dziecko słońca” otrzymała nagrodę jury plebiscytu Bursztynowy Pierścień i tytuł najlepszej aktorki sezonu artystycznego 2023/2024. Utwory ze spektaklu zostały wydane na płycie.

Szczecin, Teatr Polski 23, 24, 25 i 26. 01

ORKIESTRA ŚWIATA

Ludzkie rozmowy, ptasie trele, szczekanie psów, dzwonki telefonów, hałas ulicy. Zewsząd docierają do nas dźwięki. Nieodzowne tło rozpędzonego świata. Choć tak rzadko mamy okazję się zatrzymać i wsłuchać w otoczenie, natura codziennie, przez okrągły rok, szykuje nam muzyczną ucztę, z niesłabnącym zapałem wprawiając w ruch swoją cudowną orkiestrę. O czym bzyczą pszczoły, a o czym muchy? Dlaczego burza znowu wygrzmociła się z takim hukiem? W jaki sposób echo namieszało w lesie? I czy można usłyszeć ciszę? Rozśpiewana, familijna „Orkiestra świata”, oparta na piosenkach aktorskich, jest ciepłą i arcyzabawną opowieścią o dźwiękach natury, cykliczności, niezwykłości świata w skali mikro. Dla dzieci od 4 lat.

Szczecin, Teatr Lalek Pleciuga, 18.01 godz. 16 i 19.01 godz. 11.00

FOTO: MATERIAŁY PRASOWE
FOTO: MATERIAŁY PRASOWE

Imprezy firmowe

menu | alkohol no limit | barmani

maszyna drink | kasyno

2 parkiety - DJ wodzirej i DJ techno na osobnych salach

300 zł/os. przy min. 100 osobach

Recenzje teatralne

Claus Flygare, Thomas Vinterberg „Na rauszu”

Teatr Współczesny w Szczecinie

Film „Na rauszu” w reżyserii Tobiasa Lindholma miał premierę w samym środku pandemii (2020/2021). Produkcja odniosła wielki sukces, zdobyła wiele prestiżowych nagród (m.in. Europejska Nagroda Filmowa, BAFTA, Cezar, Goya), a nawet polskiego Orła za najlepszy film europejski. Jest także laureatem Oscara za najlepszy film międzynarodowy. Równolegle wydano sceniczną adaptację scenariusza, której dokonał Claus Flygare, uznany duński aktor i autor tekstów. Flygare zachował jedynie czterech głównych bohaterów, wyciął pozostałe postaci oraz ujednolicił czas i miejsce gry. Czy udało mu się stworzyć porywające liryczne panaceum na wszystkie kryzysy męskiego wieku średniego?

Zdziwiłem się, gdy spojrzałem na obsadę spektaklu i zobaczyłem tylko cztery nazwiska. Jednocześnie pomyślałem, że pozwoli to na stworzenie głębokich rysów psychologicznych postaci. Niestety pomyliłem się. Ani Flygare ani szczecińskim aktorom nie udało się wnikliwe zajrzeć w dusze bohaterów. Sceniczni bohaterowie chcą bardziej bawić publiczność, a nie mówić poważnie o poważnym problemie. Coś złego wydarzyło się w tej zmianie atmosfery. Film Vinterberga był mroczny i niepokojący, w teatrze tego zabrakło. Nie zobaczymy na scenie partnerek ani dzieci bohaterów, nie będzie ciał pedagogicznych, rodziców i wreszcie uczniów. Jednak ich nieobecność została rozwiązana „sprytnie” – kontakt z pozostałymi bohaterami zapewniają nowoczesne środki telekomunikacyjne, a w rolę uczniów „wciela” się… publiczność. Interakcje z widzownią są faktycznie świetnie animowane, ale niestety to one szkodzą wspominanej atmosferze. Nie odmówię atrakcyjności interakcyjnej lekcji muzyki Petera czy zabawie monstrualnymi piłkami na WF-ie z Tommym, tylko, że bliżej im do działań znanych z projektów impro czy stand-up’ów. Robotę robi scenografia i kreatywne rekwizyty Agnieszki Miluniec i Macieja Osmyckiego. To skrzynie–siedziska mogące zmieniać swoje przeznaczenie (np. stają się barkiem) czy ażurowe parawany stylizowane na drabinki gimnastyczne, których położenie „zmienia” przestrzeń. Świetne są świecące kubki, które stają się latarkami, mikrofonami, albo… ogniskiem. Rewelacyjne wybrzmiewa sce-

na imprezy z alkoholem pitym przez świetliste rurki – to scena rodem z dionizyjskiego szału. Sceniczny horyzont stanowi monumentalny abstrakcyjny wzór, będący egzemplifikacją stanu alkoholowego upojenia. Jego intensywna (krzykliwa) forma i kolorystyka, choć intrygująca i piękna, jest właśnie jednym z tych elementów, które odbierają spektaklowi aury niepokoju. Rewelacyjnie w temat i konwencję spektaklu wpisał swoją muzykę Marcin Macuk. To dynamiczne, elektroniczne dźwięki, podkreślające niepokojącą treść. Macuk z wyczuciem buduje muzyczną atmosferę poszczególnych scen – kiedy trzeba na wysokim tempie, kiedy indziej proponując melancholijne lub drażniące tematy. Warto wspomnieć, że Macuk, muzyk i kompozytor znany z Pogodna, HEY’a, czy solowych projektów Nosowskiej jest szczecinianinem!

Arkadiusz Buszko, Paweł Niczewski, Konrad Pawicki oraz Wojciech Sandach stworzyli zgrany i dopasowany sceniczny kwartet. Mogę jedynie domyślać się, jak wyglądała praca nad spektaklem, ale jej efektem jest widoczne bezgraniczne wręcz wzajemne zaufanie twórców. Buszko jak nauczyciel muzyki Peter to kreacja pełnokrwista. Trzeba zobaczyć, jak zmienia się dynamika gestów jego bohatera pod wpływem alkoholu. Paweł Niczewski w przeciwieństwie do filmowego pierwowzoru stworzył postać powściągliwą i bardzo serio. Jego Mikołaj wydaje się nieco jednowymiarowy, a przy tym zbyt poważny i rozsądny, jak na pomysłodawcę szalonego eksperymentu. Konrad Pawicki przysposobił swojego Martina w olbrzymie pokłady czułości, czyniąc go także pozornie racjonalnym i odpowiedzialnym. Te cechy skonfrontowane z siłą alkoholu pozwoli-

ły na zbudowanie ciekawej postaci, a w szerszym wymiarze pomogły zrozumieć niebezpieczeństwa. Bardzo dobra rola! Tommy Wojciecha Sandacha jak na nauczyciela WF-u nie zdradza zbytniej dynamiki, nie tylko ruchu... To dobrze skrojona figura, świetnie kamuflująca słabości, prowadzące do finałowej tragedii. Przekornie i przewrotnie jednocześnie alkohol w „Na rauszu” nie jest sednem. To jedynie papierek lakmusowy, który intensywnie zabarwia i pozwala wyraźnie zobaczyć inne problemy: samotność, depresję, zagubienie, wypalenie zawodowe, brak samoakceptacji, kryzysy wieku średniego itp. Kac można mieć nie tylko po alkoholu…

Daniel Źródlewski

Kulturoznawca, animator i menedżer kultury, dziennikarz prasowy oraz telewizyjny, konferansjer, PR-owiec. Rzecznik prasowy Muzeum Narodowego w Szczecinie, związany także z Przeglądem Teatrów Małych Form Kontrapunkt w Szczecinie oraz świnoujskim Grechuta Festival. Założyciel i reżyser niezależnego Teatru Karton.

ŻAGLONAUCI – DLA TYCH, KTÓRZY KOCHAJĄ WODĘ

Katarzyna Wolnik-Sayna – znana, uznana i popularna dziennikarka Radia Szczecin, nieustająca propagatorka żeglarstwa i morskich podróży, autorka książki – zbioru reportaży pt. „Przez morze bez kapci. Historie dźwiękiem pisane”. Od pewnego czasu współpracuje ze szczecińskim Morskim Centrum Nauki. I to właśnie tam realizuje swój coraz popularniejszy projekt „Żaglonauci”, czyli cykl spotkań z wyjątkowymi ludźmi – pasjonatami żeglarstwa, morskich wędrówek, odkrywania i prezentowania niezwykłych wydarzeń, osób, zjawisk związanych z wodą.

Pytanie tradycyjne – skąd wzięłaś nazwę „Żaglonauci”?

Nazwa nie jest moja. To jest tytuł książki bardzo znanego, czeskiego żeglarza, który zresztą był pierwszym gościem w tym cyklu, czyli Rudy Krautschneidera. Znanego bardzo dobrze w Szczecinie. Bo była „Polarka”, „Wiktoria” i jeszcze kilka innych jachtów, które on sam zbudował i w dodatku większość z nich w Szczecinie. I zawsze wypływał w rejs ze stolicy Pomorza Zachodniego. Jest bardzo związany ze Szczecinem. Ruda, jest osobowością, wiele przeżył na morzu, a jego opowieści są barwne i okraszone dużym poczuciem humoru. Kiedy zaprosiłam go jako pierwszego gościa do cyklu realizowanego w Morskim Centrum Nauki, to zapytałam, czy mogę skorzystać z nazwy „Żaglonauci”. Powiedział, że ja mogę. (śmiech)

Czyli masz oficjalne pozwolenie.

Wszyscy mówią, że to jest bardzo nośna nazwa. I zwraca uwagę na pewne szerokie spectrum ludzi. Bo niekoniecznie muszą być to osoby, które np. przeżeglowały świat. To są

ludzie tzw. wodolubni, związani w pewien sposób z wodą. Nurkujesz? Również możesz się znaleźć w „Żaglonautach”. Uprawiasz kitesurfing? Zapraszam!

Czy nazwa cyklu ma coś wspólnego z mitycznymi Argonautami?

Agro? Argo? (śmiech)

Argo.

Trzeba byłoby chyba zapytać samego Rudę.

Czy z pomysłem tego cyklu nosiłaś się już wcześniej, czy pojawił się dopiero po rozpoczęciu współpracy z MCN?

Pewnie myśl o tym gdzieś tam się kołatała w różnych okolicznościach. Ale kiedy zaczęłam współpracować z MCN pojawiła się przestrzeń i życzliwość do realizacji takiego projektu. Mówiłam dyrektorowi tej instytucji, że ja chciała-

bym swoimi pomysłami i możliwościami wypełniać przestrzeń poza wszelkimi elementami stałymi. Czyli jeżeli już sobie obejrzysz wystawę, to masz szansę przyjść np. na jakieś spotkanie z ciekawym człowiekiem. Tego typu placówki tak właśnie funkcjonują. Nie ukrywam, że moja radiowa praca bardzo mi ułatwia kontakty.

Kiedy uruchomiłaś ten projekt?

Półtora roku temu. Pierwszym gościem, był Ruda o którym już wspomniałam. Potem była najbardziej utytułowana żeglarka w naszym kraju Joanna Pajkowska, kobieta, która samotnie opłynęła świat bez zawijania do portu. To prawdziwy wyczyn. Podobnego dokonał kolejny mój gość – Szymon Kuczyński. Ludzie z takim doświadczeniem opowiadają innym o tym co przeżyli, co widzieli, kogo spotkali itp. Spotkaniom towarzyszą prezentacje I filmy. „Żaglonauci” mają otwarty charakter, są dla tych, którzy są ciekawi świata i lubią przygody. Każdy może zadawać pytania, poruszać interesujące go zagadnienia.

Ile odbyło się spotkań do tej pory?

Było ich ok 15. Przygotowujemy je raz w miesiącu. I naprawdę miałam już najlepszych polskich żeglarzy, marynarzy, pisarzy czy naukowców. We wrześniu był m.in. Roman Paszke, wcześniej Maciej Sotkiewicz – facet, który pływa w rejony polarne. Zaprezentował takie show, ze zdjęciami, filmami, że dech zapierało. Ludzie się dopytują, kiedy jeszcze raz się pojawi. Formuła tych spotkań jest bardzo szeroka, bo gościł u nas m.in. Andrzej Minkiewicz, który jest organizatorem Jacht Filmu. Sprowadza filmy dokumentalne z całego świata o największych wyczynach żeglarskich, regatowych, wyprawowych. Była także taka szczecińska edycja Jacht Filmu. Mam nadzieję, że jeszcze wróci, bo cieszyła

się olbrzymim zainteresowaniem. Gościem naszego cyklu był np. guru kultury marynistycznej, czyli Mark Szurawski. Zrobił nam taki bardzo ładny śpiewający wykład wyjaśniając o co chodzi z tymi szantami, czyli pieśniami pracy. Kiedy powstały, w którym momencie były śpiewane, dlaczego itd. Ciekawe spotkanie, a jak wiadomo wysłuchanie dziesięciu szant pod rząd, to trudne zadanie (śmiech). Ale ludziom się ta opowieść podobała i to jest najważniejsze.

Nie zabraknie ci gości – bohaterów do tego cyklu?

Pewnie kiedyś, to się może skończyć, albo skończy się po prostu energia, którą ja też w sobie mam. Lubię wyzwania może zaproponuję coś innego … Na razie chciałabym pociągnąć ten cykl do otwarcia następnego sezonu żeglarskiego. Mam audycję edukacyjną w Radiu Szczecin pod nazwą „Radziowa Szkoła pod Żaglami”. Jest ona mocno osadzona w naszej ramówce już od 30 lat. Nie prowadziłam jej sama przez ten cały czas, byli też inni dziennikarze. Ale gdzieś tam zostałam w tę szufladkę żeglarską wciśnięta. Nie protestuję, bo dzięki temu poznałam kawałek świat pływając i robiąc reportaże czy relacje z różnych morskich oraz żeglarskich wydarzeń. Lubię to, choć to nie jedyne moje zajęcie w radio.

Jakie kryteria trzeba spełniać, aby zostać bohaterem „Żaglonautów”?

To musi być ktoś z pasją. Osoby, które potrafią opowiadać o swoich doświadczeniach związanych z wodą nie tylko żeglarze czy marynarze, ale autorzy filmów, książek, archeolodzy morza, oceanografowie, badacze… Są też młodzi żeglarze, którzy mają w sobie tę pasje, biorą udział w różnego rodzaju wyprawach, regatach, robią filmy, zdjęcia. Chętnie ich też zapraszam.

Miałeś jakiegoś zagranicznego gościa?

Tak, Czecha! (śmiech) Nie, unikam takich gości, bo może być problem z komunikacją. Musiałabym załatwić jakiegoś tłumacza symultanicznego. Chyba, że nasz gość mówiłby po polsku.

A co z widzami? Kto znajduje się wśród publiczności Twoich spotkań? Aby w nich uczestniczyć trzeba mieć jakiekolwiek podstawy żeglarstwa?

Nie, zapraszamy wszystkich chętnych. Dlatego, że w tych spotkaniach jest opowieść, jest podróż, jest przygoda, jest człowiek. To są elementy, które powodują, że każdy, kto lubi słuchać o czymś, czego sam nie doświadczył, a być może chciałby, ma jakieś ciche marzenia, może się na nich pojawiać. Przychodzą naprawdę bardzo różni ludzie. Liczę na to, że po takiej wizycie chętnie będą odwiedzać Morskie Centrum Nauki.

Czy w jakiś sposób zapisujesz te spotkania? Audio, video? Może jakiś podcast z tego powstanie? Podcasty są już prawie przygotowane. To są, mam nadzieję, ciekawe rozmowy, troszkę wykorzystuję tu swoje zawodowe doświadczenie(śmiech). Powstanie też może kilkunastominutowy film. Takim papierkiem lakmusowym dla kogoś, kto organizuje tego typu spotkania jest m.in. to, że dzwonią do ciebie ważne osoby z tego środowiska, żeglarskiego, morskiego i mówią: „słuchaj, a ja jeszcze u ciebie w tych „Żaglonautach” nie byłam, nie byłem”. Odpowiadam: „ale ja nie mam tyle pieniędzy, żeby taką sławę zaprosić”. Wtedy np.: „ale to nie o pieniądze chodzi, słyszałem, że jest fajnie”. No to powiedz sam, jak nie zapraszać?

Ładna puenta. Dziękuję za rozmowę.

Autor: Dariusz Staniewski/foto: materiały archiwalne

Doskonała inwestycja, 21 hektarów gruntu

Na sprzedaż Dwór rodu von Borcke w Przybysławiu

• 21 hektarów gruntu - w tym 6 ha parku, 5 ha pod inwestycję gospodarczą i 10 ha ziemi ornej,

• Kompleksowo zachowany zespół folwarczny z pałacem, zabudowaniami i parkiem

• Obiekt ma pełną inwentaryzację i dokumentację archiwalną

• Obiekt był na bieżąco remontowany

• Około 100 km od Szczecina,

• W przygotowaniu jest koncepcja domu opieki dla osób starszych Sophienhof Senior Residence

• W pobliżu pole golfowe Modry Las Cena ofertowa tej niezwykłej nieruchomości wynosi: 4,3 mln złotych.

TAJEMNICE SZCZECIŃSKICH ULIC

Legenda gór, podniebny ułan i polski Jack London

Wiele ze szczecińskich ulic nosi imiona lokalnych patriotów, ludzi ważnych dla miasta, bohaterów, poetów, pisarzy, malarzy, polityków, władców, wodzów, artystów. Są też nazwy przyrodnicze, geograficzne, krajobrazowe. Ale są też i takie, które budzą zdziwienie, rozbawienie, ale i ciekawość. Czy znamy bohaterów niektórych naszych ulic? Co oznaczają nazwy wielu z nich? Co miesiąc staramy się je rozszyfrować. Oto kolejne z nich.

Ulica Sabały

To jedna z najniezwyklejszych postaci „spod samiuśkich Tater, hej”. Taki górski artysta i ikona kultury podhalańskiej, tylko, że z XIX wieku. Urodzony w 1809 roku Sabała tak naprawdę nazywał się Jan Krzeptowski z rodu Gąsieniców. Według jego biografów był m.in. przewodnikiem tatrzańskim, muzykantem, gawędziarzem i pieśniarzem. W młodości podobno był nawet kłusownikiem i zbójnikiem. Brał udział w Powstaniu Chochołowskim (według historyków jednym z epizodów Powstania Krakowskiego z 1846 roku – grupa górali zbrojnie wystąpiła przeciwko szlachcie i władzom austriackim, zostało stłumione po dwóch dniach) za co po jego upadku siedział w więzieniu. Dla swoich pobratymców był odmieńcem, bo zamiast zająć się „gazdowaniem” na gospodarstwie, to związał się z artystami dla których Podhale stało się bardzo modne i towarzyszył im m.in. Stanisławowi Witkiewiczowi oraz dr Tytusowi Chałubińskiemu w wędrówkach po górach. Był nawet ojcem chrzestnym Stanisława Ignacego Witkiewicza – Witkacego. Często

przedstawiany jest jako stary góral grający na „złóbcokach” (instrumencie będącym odmianą „gęśli”). Jego postać w literaturze uwiecznili m.in. Henryk Sienkiewicz, Stanisław Witkiewicz, Kazimierz Przerwa – Tetmajer, Władysław Orkan i Jalu Kurek.

Ulica Jerzego Bajana

Jeden z najlepszych polskich pilotów i żołnierzy. Jego pasja do latania była silniejsza od ran podniesionych w boju. Jerzy Bajan jako 17-latek walczył w obronie Lwowa w 1918 roku. Potem, w trakcie wojny polsko bolszewickiej służył w kawalerii i piechocie . Ale miłość do lotnictwa była silniejsza. Ukończył Oficerską Szkołę Lotniczą w Grudziądzu i służył w eskadrach myśliwskich. Szczególnie upodobał sobie akrobacje lotnicze. Był członkiem grupy nazywanej „trójką Bajana”, która prezentowała figury akrobatyczne na trzech samolotach myśliwskich PWS-A. Ich skrzydła, podczas lotu, były połączone ze sobą sznurami. Brał udział w wielu mię-

dzynarodowych zawodach m.in w maju 1933 w Międzynarodowym Locie Alpejskim do Wiednia zdobył pierwsze miejsce. Choć nie obyło się bez dramatycznych momentów. Po jednym ze startów na skutek podmuchu wiatru jego samolot spadł na drzewo i spłonął. Bajan oraz towarzyszący mu drugi lotnik zdołali się uratować. W czerwcu 1939, w stopniu podpułkownika, objął stanowisko komendanta Szkoły Podchorążych Lotnictwa – Grupa Taktyczna w Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa w Dęblinie. Po wybuchu II wojny światowej, 2 września 1939 roku, podczas niemieckiego nalotu bombowego na Dęblin, został ciężko raniony odłamkiem bomby w lewą rękę – utracił władzę w dłoni. Udało mu się przedostać najpierw do Francji a potem do Anglii. Pełnił funkcje sztabowe. Choć okazjonalnie, ale w dalszym ciągu latał – sporządził sobie hak mocowany do lewej dłoni, który pomagał mu obsługiwać przyrządy sterownicze samolotu. Od czerwca 1943 roku był polskim oficerem łącznikowym w sztabie dowództwa lotnictwa myśliwskiego (RAF Fighter Command), czyli faktycznie pełnił funkcję dowódcy polskiego lotnictwa myśliwskiego. Po wojnie pozostał na emigracji w Londynie.

Ulica Jana Papugi

Tak opisuje go Encyklopedia Pomorza Zachodniego „Pomeranica”: „niski, krępy, w kolorowej koszuli, wytartych, spłowiałych spodniach, sandałach na bosych stopach i z nieodłącznym chlebakiem przerzuconym przez ramię, był jedną z najlepiej rozpoznawalnych i najbarwniejszych postaci Szczecina”. Jan Papuga uważany jest za jednego z najciekawszych polskich marynistów. Dziś nieco zapomniany a szkoda. Bo to był nie tylko zdolny pisarz, marynarz i podróżnik, ale i prawdziwy niespokojny duch, który z niejednego pieca jadł chleb. Wychował się w robotniczych dzielnicach Łodzi. W latach 1929-1935 był robotnikiem. Potem wstąpił do Dywizjonu Lotniczego w Pucku. Ale został z niego usunięty za przynależność do Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Marzył o pływaniu. Zamustrował się więc na statek gdzie pracował jako palacz. Od 1935 roku pływał na statkach handlowych różnych

bander. Opłynął niemal cały świat. W czasie II wojny światowej pływał w konwojach do USA i Kanady. Lubił jednak schodzić na ląd ciekawy ludzi i krajów. W Ameryce, jak pisał jeden z dziennikarzy, „w Nowym Jorku miał widzieć kuzyna Winnetou, w Nowym Meksyku pić wódkę z Indianami, w Wirginii trafić do polskiej wioski i bawić się w rytmie krakowiaków i mazurów”. Aresztowany za włóczęgostwo trafił do więzienia w El Paso. Swoje wojenne przeżycia i morskie wędrówki opisał w książce „Najpiękniejszy rejs”, którą wydał w Londynie w 1945 roku dzięki pomocy Antoniego Słonimskiego. W1946 roku trafił do Szczecina. Pracował dorywczo, nigdy nie podejmując stałej pracy. Ale pisał. W prasie zamieszczał m.in. reportaże i opowiadania przedstawiające losy ludzi morza. Był autorem kilku głośnych książek. Jego marzeniem było stworzenie literackiej osady poza Szczecinem. Odpowiednie miejsce znalazł na wyspie Karsibór, między Zalewem Szczecińskim a Starą Świną. W powstawaniu literackiej przystani pomaga mu znajomy szczeciński dziennikarz i literat. Potem okaże się, że to ukrywający się pod zmienionym nazwiskiem Ludwik Kalkstein – były agent Gestapo, który przyczynił się do aresztowania dowódcy AK gen. Grota Roweckiego. Pomysł literackiej osady upada. W 1951 roku Papuga powrócił do pracy marynarza. Po rejsie do Chin został usunięty z PZPR. W 1958 roku, znowu, ale na krótko, powrócił na morze. W 1967 roku w ramach przyznanego mu stypendium literackiego wypłynął w dalekomorski rejs. Trafił do Afryki gdzie rozpoczął pieszą wędrówkę. Aresztowany w Kamerunie, powrócił do Polski jako więzień. Po powrocie do Szczecina mieszkał w bardzo skromnych warunkach – na poddaszu jednej z kamienic w centrum. Ciężko chory odsunął się od znajomych i przyjaciół. Zmarł 2 stycznia 1974 roku. I jeszcze raz „Pomeranica”: „wśród czytelników i krytyków literackich ceniony za prostotę języka, zwięzłość i autentyzm. Ze współczesnych mu, wysoko był ceniony przez Zofię Nałkowską i Jarosława Iwaszkiewicza. Jednak jego warsztat pisarski praktycznie został uznany dopiero kilka lat po śmierci”.

Dariusz Staniewski

Business Club Szczecin w wigilijnym nastroju

To było bardzo udane spotkanie wigilijne. Sale Business Club Szczecin w Czerwonym Ratuszu wypełniły prawdziwy tłum gości. A wśród nich m.in. zachodniopomorscy przedsiębiorcy, silna reprezentacja władz miasta – prezydent Piotr Krzystek oraz wiceprezydenci Anna Szotkowska i Michał Przepiera, wojewoda Adam Rudawski, naukowcy, prawnicy, finansiści, duchowieństwo w osobie szczecińskiego dominikanina – znanego pisarza i publicysty Tomasza Dostatniego, artyści i dziennikarze. Były przemowy, życzenia świąteczne i noworoczne oraz kilka potraw wigilijnych m.in. gołąbki z kaszą i grzybami oraz barszcz z uszkami. Do tego tradycyjna lampka wina oraz kolędy i świąteczne piosenki. Było magicznie, jak na ten czas przystało. ds

AGNIESZKA WITKOWSKA I EDWARD URBAŃCZYK

ROGOWSKI I TOMASZ DOSTATNI

FOTO: ALICJA USZYŃSKA
W ŚRODKU PIOTR KRZYSTEK
BOGUMIŁ
KATARZYNA I PIOTR KOTFIS
OLGA ADAMSKA, RYSZARD SIWIEC, PO PRAWEJ BOGNA SKARUL
ADAM RUDAWSKI, STANISŁAW KAUP I ANDRZEJ MONTWIŁŁ
WALDEMAR JUSZCZAK, ZOFIA JANICKA, DARIUSZ ZARZECKI ORAZ JOANNA OSIŃSKA

FOTO: MATERIAŁY PÓŁNOCNEJ IZBY GOSPODARCZEJ

Wigilijna PIG

Jak co roku zachodniopomorscy przedsiębiorcy, samorządowcy, finansiści, prawnicy, lekarze, naukowcy i dziennikarze spotkali się na tradycyjnej „Wigilii Izbowej” zorganizowanej przez Północną Izbę Gospodarczą w Szczecinie. Odbyła się ona 11 grudnia w Courtyard by Marriott Szczecin City. Była świąteczna atmosfera, kuluarowe rozmowy i dzielenie się opłatkiem. Ale nie zabrakło przemówień okolicznościowych, odznaczeń dla zasłużonych oraz kilku podsumowań m.in. polskiej prezydencji i oficjalnego przekazania Sekretariatu Generalnego Unii Izb Łaby i Odry pod przewodnictwo Republice Czeskiej oraz akcji charytatywnej „Zostań Świętym Mikołajem”. W części artystycznej wystąpił Chór Politechniki Morskiej w Szczecinie.ds

SYLWIA FABIAŃCZYK-MAKUCH

DEPENBROCK INGENIEURWASSERBAU, LSJ HR GROUP, RADORT MAGDEBURG, SVEN ERICHSON (IHK MAGDEBURG)

MAGDEBURGER TOURISMUSVERBAND ELBE-BÖRDE-HEIDE, URZĄD MARSZAŁKOWSKI WOJEWÓDZTWA ZACHODNIOPOMORSKIEGO, EUROREGION PRO EUROPA VIADRINA

OLGIERD GEBLEWICZ, ARKADIUSZ PAWLAK, JANUSZ GAJOWIECKI, HANNA MOJSIUK, TERESA KALINA

LEBENSHILFE OSTFALEN, ZACHODNIOPOMORSKI UNIWERSYTET TECHNOLOGICZNY, UNIVERSITÄTSMEDIZIN GREIFSWALD

SET SCHIFFBAU- U. ENTWICKLUNGSGESELLSCHAFT TANGERMÜNDE, OPEN MIND, INTERKOV

JAROSLAV KOPTA, HANNA MOJSIUK, ROBERT RADZIMANOWSKI

FOTO:

Technologie informatyczne dla biznesu

Patcom i Symfonia, firmy oferujące oprogramowanie i technologie informatyczne dla przedsiębiorstw, zorganizowały spotkanie dotyczące transformacji cyfrowej dla firm. Celem było pokazanie, jak cyfryzacja wkracza coraz szerzej w działanie przedsiębiorstw, ale też jakie niesie szanse, np. w możliwości usprawnienia działania firmy, zwiększenia efektywności oraz konkurencyjności. ad

AGATA STANKIEWICZ I JACEK CZAJKOWSKI, PATCOM ORAZ AGNIESZKA TRENCINGER, MCN

AGNIESZKA TRENCINGER I MAŁGORZATA DUDA, DUDOWIE.PL

TOMASZ KOZŁOWSKI I MAŁGORZATA WYSŁOUCH, SYMFONIA ORAZ WOJCIECH DREWNIAK, PATCOM

MAŁGORZATA WYSŁOUCH

PAWEŁ WOŹNICKI I PIOTR WASYLKO, FIORI AGENCJA REKLAMOWA

DARIA PTASZYŃSKA, PFP

REKLAMA

NIE BADAMY ZDOLNOŚCI KREDYTOWEJ

MIESZKANIA 2,3 I 4 POKOJOWE

KOM.LOKATORSKA I MIEJSCE PARKINGOWE

LISTA DYSTRYBUCJI

GABINETY LEKARSKIE

AMC, Art Medical Center ul. Langiewicza 28/U1

Aesthetic Dent Tutak ul. Wyspiańskiego 7

Aesthetic Med ul. Niedziałkowskiego 47

Biała Szuflada ul. Wyszyńskiego 14 lok U/01

Biała Szuflada ul. Koralowa 86/88, Bezrzecze

Centrum Rehabilitacji Duet al. Wojska Polskiego 70 Centrum Stomatologiczne Dr Jadczyk ul. Bandurskiego 15/2

Dental Art ul. Śląska 9a

Dental Implant Aesthetic Clinic ul. Panieńska 18

Dental Center ul. Mariacka 6/U1

Dental Service ul. Niedziałkowskiego 25 Dentus ul. Mickiewicza 116/1

DermaDent ul. Kazimierza Królewicza 2 L/1

GDG Aesthetic Club ul. Jagiellońska 81/1

Dobosz Implanty Al. Piastów 3

Dom Lekarski ul. Piastów 30 DR RAMI ul. Kwiatkowskiego 1/26

Dr Wiśniowski Chirurgia i Medycyna Estetyczna ul. Kusocińskiego 12/lu3

ESTETIC Klinika Zawodny ul. Ku słońcu 58

Fabryka Zdrowego Uśmiechu ul. Ostrawicka 18 Fizjopomoc ul. Witkiewicza 61

Excelmed ul. Kopernika 6/2

Gabinety Dr Żółtowski al. Powstańców Wielkopolskich 79

Gabinety Pocztowa ul. Pocztowa 11/2

Gabinet Terapii Manualnej ul. Kasprzaka 3A Gabinety Tuwima u. Dembowskiego 9/U5

Gajda ul. Narutowicza 16A HAHS ul. Czwartaków 3

Hahs Protodens ul. Felczaka 10 Klinika Dr Stachura ul. Jagiellońska 87

Laser Studio ul. Jagiellońska 85

Lighthouse Dental, ul. Arkońska 51/5

Medicus pl. Zwycięstwa 1

Mediklinika ul. Mickiewicza 55

Medimel ul. Nowowiejska 1E

MJ Clinic ul. Potulicka 20c/lok. U7

Optegra ul. Mickiewicza 138 Ortho Expert ul. Jagiellońska 87B

Perładent - Gabinet Stomatologiczny al. Powstańców Wielkopolskich 4C

Praktyka Lekarska Piotr Hajdasz ul. Partyzantów 3/2

Praktyka Stomatologiczna Rafał Rudziński ul. Śląska 5/2

PP Estetyczna ul. Żupańskiego 6/1 Reha Team ul. Elżbiety 3, Mierzyn ST Medical Clinic ul. Kwiatkowskiego 1/26

Stomatologia Kamienica 25 ul. Wielkopolska 25/10 Stomatologia Mikroskopowa ul. Żołnierska 13A/1 Stomatologia ul. Wielka Odrzańska 31 Twoja Przychodnia – SCM ul. Słowackiego 19 Vitrolive al. Wojska Polskiego 103

HOTELE

Courtyard by Marriott Brama Portowa 2 Hotel Atrium al. Wojska Polskiego 75 Hotel Dana al. Wyzwolenia 50 Hotel Grand Park ul. Słowackiego 18 Hotel Grand Focus ul. 3 Maja 22 Hotel Focus ul. Małopolska 23 Hotele Marina ul. Przestrzenna 13 Hotel Park ul. Plantowa 1 Hotel Radisson BLU pl. Rodła 10 Moxy Szczecin City Brama Portowa 2 Willa Flora ul. Wielkopolska 18

KANCELARIE

Przemysław Manik – kancelaria adwokacka ul. Kr. Korony Polskiej 3 Gozdek, Kowalski, Łysakowski – adwokaci i radcowie ul. Panieńska 16

Tomasz Kordus – kancelaria adwokacka ul. Felczaka 11

Dariusz Jan Babski – kancelaria adwokacka ul. Bogusława 5/3

Grzegorz Dutkiewicz – kancelaria adwokacka ul. Monte Cassino 19c

Aleksandruk-Dutkiewicz – kancelaria adwokacka ul. Wyszyńskiego 14

Licht Przeworska – kancelaria adwokacka ul. Tuwima 27/1

Mariusz Chmielewski kancelaria adwokacka ul. Odzieżowa 5

Kancelaria Notarialna al. Jana Pawła II 22 Skotarczak, Dąbrowski, Olech – kancelaria adwokacka ul. Narutowicza 12

Kancelaria Adwokacka Michał Gajda ul. Bogusława X 1/10

Kancelaria Notarialna Daleszyńska - al. Jana Pawła II 17

Kancelaria Notarialna Małgorzata Posyniak ul. Józefa Piłsudskiego 20

Kancelaria Prawna Kamil Zieliński ul. Narutowicza 11/14

Kancelaria Radców Prawnych Brzeziński, Gregor-

czyk ul. Swarożyca 15A/3

Kancelarie Adwokackie Łyczywek ul. Krzywoustego 3

Kancelaria Adwokacka Krzysztof Tumielewicz al. Bohaterów Warszawy 93/5

Waldemar Juszczak – kancelaria adwokatów i radców al. Niepodległości 17

Zbroja Adwokaci ul. Przestrzenna 11/4

WGO Legal Wiszniewski, Gajlewicz, Oryl - radcowie prawni ul. Felczaka 16/1

KAWIARNIE

Alternatywnie al. Wojska Polskiego 35

Biancafe ul.Ostrawica/róg Wojska Polskiego

Bajgle Króla Jana ul. Nowy Rynek 6

Cafe 22 pl. Rodła 8

Coffee Costa GK Kaskada

Coffee Costa CH Galaxy - parter

Coffee Costa CH Mollo

Coffee Costa CH Outlet Park

Duet Coffee CH Galaxy - 1 piętro

Era Kawy ul. Grodzka 18

Fanaberia Deptak Bogusława

Koch Cukiernia al. Wojska Polskiego 4

Limone Cafe ul. Moniuszki 9

Lodziarnia Pogodna ul. Poniatowskiego 2

Nata al. Wojska Polskiego 47

Orsola ul. Przestrzenna 4

Przystań na kawę ul. Rayskiego 19

Nad Piekarnią cafe & bistrot ul. Krzywoustego 15/U3

Vanilla Cafe&Restaurant al. Wyzwolenia (Galaxy)

Sowa Cukiernia al. Wojska Polskiego 17

Sowa Cukiernia ul. Ku Słońcu 67

Sowa Cukiernia ul. Mieszka 1 73

Sowa Cukiernia ul. Struga 42

Sowa Cukiernia CH Galaxy

Solony Karmel ul. Rydla 52

Starbucks ul. Wyszyńskiego 1

Starbucks CH Galaxy

Świtiaź al. Wyzwolenia 12-14

MOTORYZACJA

Auto Club Hyundai, Mitsubishi, Suzuki Ustowo 56

BMW i Motorrad Ustowo 55

BMW i MINI Hangarowa 17

Cichy–Zasada Audi, VW, Seat, Cupra Południowa 6

Ford Bemo Ustowo 56

Ford ul. Pomorska 115B

Harley Davidson ul. Gdańska 22A

Honda ul. Białowieska 2

HTL ul. Lubieszyńska 20

Lexus Kozłowski ul. Mieszka I 25

Land Rover / Jaguar Ustowo 58

Mazda Kozłowski ul. Struga 31B

Mercedes Mojsiuk ul. Pomorska 88

Opel Kozłowski ul. Struga 31B

Peugeot, Citroen AutoClub ul. Citroena 1

Polmotor ul. Struga 31B

Polmotor ul. Szymborskiej 6

Polmotor Ustowo 52

Skoda ul. Struga 1A

Skoda City Store Brama Portowa 1 - Posejdon

Toyota Kozłowski ul. Mieszka I 25B

Toyota Kozłowski ul. Struga 17

Volvo ul. Pomorska 115B

VW ul. Struga 1B

NIERUCHOMOŚCI

Assethome al. Papieża Jana Pawła II 11 (II p.)

Baszta Nieruchomości ul. Panieńska 47

Baltic Group ul. Piotra Skargi 15

Calbud, pokoj 15 parter ul. Kapitańska 2

Extra Invest al. Wojska Polskiego 45

HMI ul. Zygmunta Moczyńskiego 13B

Idea Inwest ul. Tkacka 14/U1

Krawczyk Nieruchomości ul. Jagiellońska 22/2

Lider House ul. Modra 92/2

Litwiniuk Property ul. Zbożowa 4A

Master House ul. Lutniana 38/70

PCG Deweloper ul. Panieńska 17

Siemaszko al. Powstańców Wielkopolskich 91 A

Tomaszewicz ul. Kaszubska 20/4

Turant & Wspólnicy ul. Mała Odrzańska 21/1

Vastbouw al. Wojska Polskiego 125

WGN Nieruchomości Plac Lotników 7 Świat Nieruchomości, al. Piastów 14/2

RESTAURACJE

Bachus - winiarnia ul. Sienna 6

Bananowa Szklarnia al. Jana Pawła II 45

Bistro na językach ul. Grodzka

Bombay ul. Rynek Sienny 4

Bonjour french bistro, Małopolska 3

Brasileirinho ul. Sienna 10u/1

Kuchna&Bar ul. Sienna 10

Chałupa ul. Południowa 9

Colorado Wały Chrobrego

Columbus Wały Chrobrego

De Novo ul. Wojciecha 11/1

Dzień dobry ul. Śląska 12/1

Emilio Restaurant al. Jana Pawła II 43

Epicka ul. Bogusława 1-2

Forno Nero Plac Brama Portowa 1

Jin Du al. Jana Pawła II 17

Karczma Polska Pod Kogutem pl. Lotników

Kisiel ul. Monte Cassino 35/2

Kitchen meet&eat Bulwar Piastowski 3

Kresowa al. Wojska Polskiego 67

Lastadia ul. Zbożowa 4R

La Rotonda ul. Południowa 18/20

La Rocca ul. Koralowa 101

Mała Tumska ul. Mariacka 26

Między Wierszami ul. Moniuszki 6/1

Niemożliwe ul. Kaszubska 19

Orro, ul. Arkońska 28

Paladin ul. Jana z Kolna 7

Paprykarz al. Jana Pawła II 42

Pepperoni Pizzeria ul. Poniatowskiego 2a

Porto Grande Wały Chrobrego

Public Fontanny al. Jana Pawła II 43

Rosso Fuoco, ul. Wielka Odrzańska 18A/U

Ricoria al. Powstańców Wielkopolskich 20 Rybarex ul. Małopolska 45

Rydla 52 ul. Rydla 52

Sake ul. Piastów 1

Spotkanie al. Jana Pawła II 45 Spiżarnia Szczecińska Hołdu Pruskiego 8 Towarzyska Deptak Bogusława Tutto Bene Bulwar Piastowski 1 Trattoria Toscana pl. Orła Białego Ukraineczka ul. Panieńska

Unagi al. Jana Pawła II 42

Willa West Ende al. Wojska Polskiego 65 Wół i Krowa ul. Jagiellońska 11

Yakku Sushi ul. Topolowa 2 C, Mierzyn

Zielone Patio pl. Brama Portowa 1

SKLEPY

5 Plus ul. Jagiellońska 5

Arcadia perfumeria ul. Krzywoustego 7

Atelier Sylwia Majdan al. Wojska Polskiego 45/2

Atrium Molo ul. Mieszka I 73

Batlamp ul. Milczańska 30A

Batna ul. Lednicka 6

Bella Moda ul. Bogusława 13/1

Brancewicz al. Jana Pawła II 48

Centrum Mody Ślubnej ul. Kaszubska 58

Desigual, CH Galaxy – parter Eichholtz by CLUE Al. Papieża Jana Pawła II 46/U1

Energy Sports ul. Welecka 1A Velpa ul. Bogusława 12/2 i 11/1

Clochee al. Wojska Polskiego 14/U1

Henry Lloyd ul. Przestrzenna 11 Icon ul. Jagiełły 6/5

Jubiler Kleist ul. Rayskiego 20 Kropka nad i ul. Jagiellońska 96

Kosmetologia Monika Turowska ul. Duńska 38

MaxMara ul. Bogusława 43/1

MOOI ul. Bogusława 43

Moda Club Al. Wyzwolenia 1

Patrizia Aryton ul. Jagiellońska 96

Portfolio (od ulicy Jagiellońskiej) ul. Rayskiego 23/11

Riviera Maison ul. Struga 23

Rosenthal ul. Bogusława 15/1A

Wineland al. Wojska Polskiego 70

SPORT I REKREACJA

Aquarium (basen dla dzieci) ul. Jemiołowa 4A

ASTRA szkoła tańca al. Wyzwolenia 85

Binowo Golf Park Binowo 62

Bloom ul. Koralowa 64X

Calypso Fitness Club Office Center ul. Piastów 30

EMS Studio al. Wojska Polskiego 31/4

EnergySports ul. Welecka 13

Eurofitness (Netto Arena) ul. Szafera 3

Fitness „Forma” ul. Szafera 196B

Kids Arena, ul. Staszica 1

Mabo B Zone Klub ul. Welecka 2

Marina Sport ul. Przestrzenna 11

My Way Fitness ul. Sarnia 8

Polmotor Arena Wojska Polskiego 127

PRIME Fitness Club, ul. 5 Lipca 46

PRIME Fitness Club, ul. Modra 80

RKF ul. Jagiellońska 67

Ski Park ul. Twardowskiego 5

Strefa H2O basen ul. Topolowa 2

Strefa 3L ul. Santocka 18/13/p.1

Strefa Jogi ul. Santocka 18/16

Szczeciński Klub Tenisowy al. Wojska Polskiego 127 Universum al. Wojska Polskiego 39

ZDROWIE I URODA

Atelier Fryzjerstwa Małgorzata Dulęba-Niełacna ul. Wielkopolska 32

Atelier Piękna ul. Mazurska 21

Akademia Fryzjerska Gawęcki Al. Wojska Polskiego 20

Baltica Welness&Spa pl. Rodła Be Beauty Instytut Urody, ul. Łukasińskiego 40/12

CMC Klinika Urody ul. Jagiellońska 77

Depi Lab ul. Głowackiego 17

DNA Beauty Code, ul. Emilii Plater 3/u1

Dr Irena Eris Kosmetyczny Instytut ul. Felczaka 20 Ella ul. Kaszubska 17/2

Enklawa Day Spa al. Wojska Polskiego 40/2 Ernest Kawa, ul. Jagiellońska 95

Esthetic Concept ul. Jagiellońska 16A/LU2 Fryzjerskie Atelier Klim ul. Królowej Jadwigi 12/1 Hall No 1 ul. Wyszyńskiego 37

Imperium Wizażu ul. Jagiellońska 7

JK Studio (od Rajskiego) ul. Monte Cassino 1/14 Klinika Beauty ul. Zielonogórska 31 Klinika Pięknego Ciała ul. Welecka 10B

L.A. Beauty, Brama Portowa 1 La Fiori ul. Kwiatkowskiego 1A/6

La Rocca, al. Wojska Polskiego 9 Luxmedica ul. Welecka 1A Medestetic ul. Okulickiego 46

Manufaktura Wzroku ul. Monte Cassino 40

Modern Design Piotr Kmiecik ul. Śląska 45

MOON Hair & Beauty Paweł Regulski ul. J. Chryzostoma Paska 34D

Natural Skin Clinic ul. Krasińskiego 10/5

Od stóp do głów ul. Batalionów Chłopskich 39a Olimedica ul. Krzywoustego 9-10 (CH Kupiec) Optyk Dziewanowski ul. Kaszubska 17/U1

OXY Beauty ul. Felczaka 18/U1

Orient Massage u. Janosika 17

Royal Clinic, al. Wojska Polskiego 2/U3

Royal Studio ul. Łokietka 7/10

Royal Thai Massage ul. Sienna 4

Salon Masażu Baliayu ul. Wielka Odrzańska 30

Salon Masażu Thai Lanna al. Wojska Polskiego 42 Shivago al. Wyzwolenia 46

SPA Evita Przecław 96E

Studio Kosmetyczne Kingi Kowalczyk ul. Szymanowskiego 8

Studio Monika Kołcz ul. Św. Wojciecha 1/9

SENSE Gabinet Terapii Metodą SI ul. Miodowa 57

Verabella ul. Jagiellońska 23

Well Spring Tai massage ul. Kaszubska 13/4A Wersal Spa al. Jana Pawła II 16

Normobaria AX Med. ul. Modra 69

INNE

13 Muz pl. Żołnierza Polskiego 13

ADVERT GROUP Brand Synergy, al. Piastów 74/U3 Architekt Baszta – Agnieszka Drońska, ul. Hangarowa 13

ArtGalle ul. Śląska 53

Animal Eden ul. Warzymice 105B Centrum Informacji Turystycznej Aleja Kwiatowa CITO ul. Szeroka 61/1

Do Better ul. Łubinowa 75 Filharmonia – sekretariat ul. Małopolska 48 Fabryka Energii ul Łukasińskiego 110 GOKSiR ul. Rekreacyjna 1, Przecław Muzeum Narodowe ul. Staromłyńska 27

Opera Na Zamku ul. Korsarzy 34

Pazim recepcja pl. Rodła 9

Pogoń Szczecin biuro marketingu ul. Karłowicza 28

Północna Izba Gospodarcza al. Wojska Polskiego

Przedszkole Niepubliczne Nutka (Baltic Business Park) Sail International School, Mickiewicza 19,21

Stara Rzeźnia Kubryk literacki (łasztownia) ul. Wendy 14

Super FM pl. Rodła 8

Szczeciński Park Naukowo-Technologiczny ul. Niemierzyńska 17A

Teatr Polski ul. Swarożyca

Teatr Mały Deptak Bogusława

Teatr Pleciuga pl. Teatralny 1

Teatr Współczesny Wały Chrobrego

Trafostacja Sztuki św. Ducha 4

Unity Line pl. Rodła

Urząd Marszałkowski ul. Korsarzy 34

Urząd Miejski pl. Armii Krajowej 1

Urząd Wojewódzki Wały Chrobrego

Vetico ul.Wita Stwosza 13

Zamek Punkt Informacyjny ul. Korsarzy 34

/ niszczenie dokumentów

niszczenie dokumentów

/ zarządzanie archiwami

zarządzanie archiwami

/ normatywy archiwalne

normatywy archiwalne

/ archiwizacja dokumentów kompleksowe wsparcie

archiwizacja dokumentów kompleksowe wsparcie

/ przechowywanie dokumentów archiwum zewnętrzne

przechowywanie dokumentów archiwum zewnętrzne

/ depozyty dokumentów sposób na zabezpieczenie danych

depozyty dokumentów sposób na zabezpieczenie danych

tel.+ 48 91 422 33 25 | biuro@actanova.pl

tel.+ 48 91 422 33 25 | biuro@actanova.pl

Siedziba:

ul. Kapitańska 1/9 | 71-602 Szczecin

ul. Kapitańska 1/9 | 71-602 Szczecin

Biuro i Składnica Akt: ul. Antosiewicza 1 | 71-642 Szczecin

Biuro i Składnica Akt: ul. Antosiewicza 1 | 71-642 Szczecin

www.actanova.pl

Naszym celem jest pomóc pacjentom osiągnąć trwałe, naturalne rezultaty, które zwiększą chęć korzystania w pełni z życia, a najlepszą wizytkówką Art Medical Center są zadowoleni pacjenci.

dr n. med. Artur Śliwiński

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.