Jaskinia Hang Son Doong – podróż do wnętrza ziemi
Caspar David Friedrich – śladami romantyka z Pomorza
Jaskinia Hang Son Doong – podróż do wnętrza ziemi
Caspar David Friedrich – śladami romantyka z Pomorza
prawdy
Sand Apartments to butikowy resort zlokalizowany w sercu nadmorskiego lasu. Projekt przewiduje dwa budynki po 6 kondygnacji w każdym. Inwestycja powstaje w bliskiej odległości od zejścia na plażę oraz Alei Gwiazd. To idealny obiekt dla inwestorów poszukujących nieruchomości pod wynajem oraz wyjątkowe miejsce dla koneserów odpoczynku nad Bałtykiem.
Każdy apartament posiada przestronny balkon lub ogród. Oferujemy metraże od 29 do 50 metrów kwadratowych. Ceny lokali zaczynają się od 443 tysięcy złotych netto.
Na okładce: Adam Zadworny
Autor: Karolina Kara Tarnawska
12. Słowo od naczelnej
15. Nowe miejsca
16. Krzywym okiem – pisze Dariusz Staniewski
WYDARZENIA
18. Osobista wizja designu
20. Teatr w kolorze bursztynu
21. Skarul na manowcach
22. Familijne Alpy
24. Szczecińskie filmy, które nie powstały: Rejs 2
27. Korony rozdane
28. Dziewczyny chcą się bawić
30. Otulona przyjemnością
31. Pierwsza w Polsce strefa TUBĄDZIN X MACIEJ ZIEŃ
34. W duecie
TEMAT Z OKŁADKI
36. Adam Zadworny: Myślę, że mocno zbliżyłem się do prawdy
LUDZIE
44. Podróż do wnętrza Ziemi
48. Architektura ma służyć człowiekowi
STYL ŻYCIA
54. Caspar David Friedrich – śladami romantyka z Pomorza
KULINARIA
59. Świat Whisky i Wina” – opowieść zamknięta w szkle
60. Si, tutaj się zachwycisz
63. Jak kupować wina i nie nabić się w butelkę
BIZNES
64. CLUBHOUSE – zamieszkaj w zielonym sercu Szczecina
67. Nowy wymiar dźwięku
68. Baltic Economic Congress – ciekawe dyskusje, wyjątkowi eksperci, integracja środowisk
69. Nowe przepisy dla przedsiębiorców – nie tylko wakacje od ZUS
70. Edu Power 2024 – udane połączenie energetyki i edukacji
72. Wspólne cele, wspólne działania
76. Nowa, atrakcyjna oferta dla przedsiębiorców
ZDROWIE I URODA
78. Moda na naturalność
80. Do życia bez okularów jeden krok. Laserowa korekcja wzroku
82. Komfort wyboru zabiegów, czyli o tym, kiedy decydować samemu, a kiedy uwzględniać zdanie eksperta
84. Skuteczny i… delikatny jak laser
85. Relaks w prezencie
86. Facelifting – nowoczesna metoda odmładzania twarzy i szyi
87. Zadbaj o zdrowie swojego pracownika
88. Sezon przeziębień, czyli kilka słów o badaniach profilaktycznych
91. Ekspert radzi
KULTURA
92. Zapowiedzi kulturalne
96. Scena Impro – Nigdy nie wiemy co się wydarzy
100. Tajemnice szczecińskich ulic
102. Smyczki na starych śmieciach
104. Recenzje teatralne – pisze Daniel Źródlewski
105. Recenzje filmowe – pisze Daniel Źródlewski
106. Kashia Vega – muzyka wskazuje mi drogę
108. KRONIKI
Apartamenty na sprzedaż 33 luksusowe mieszkania z widokiem na Jezioro Dąbie
Wybierz to, co najlepsze! Ostatni etap inwestycji to unikalne i komfortowe apartamenty od 78 m2 – 115 m2
Ostatni apartament 4-pokojowy na sprzedaż!
Sprawdź naszą ofertę: www.marina-developer.pl | Zadzwoń: 609 11 30 55
Moje spotkanie z Adamem Zadwornym
„Mayday, mayday! Jan Heweliusz" – kapitan nadaje komunikat, który na całym świecie oznacza wezwanie pomocy na morzu. Jest 14 stycznia 1993 roku, godzina 4.36. Prom coraz bardziej pogrąża się w wodzie i staje się jasne, że to ostatnie chwile na ucieczkę.
To fragment książki „Heweliusz” Adama Zadwornego – dziennikarza związanego od lat z Gazetą Wyborczą. Tragedią Heweliusza żył cały Szczecin, w którym bardzo silnie osadzone jest środowisko marynarzy. Prawie każdy z nas znał którąś z rodzin tych, co zginęli. Zarówno ja, jak i Adam jesteśmy dziećmi marynarzy, więc nie obce są nam emocje, gdy czekaliśmy na ojców powracających z dalekich rejsów…
Dla mnie, osobiście „Hewliusz” to hit. Napisaną świetnym językiem książkę czyta się jak dobrą fabułę – do końca trzyma czytelnika w niepewności, kto z bohaterów przeżyje. Adam wykonał ogromną pracę, próbując ustalić, co tak naprawdę się stało, przeglądał stare akta, szukał ocalałych marynarzy, rozmawiał z rodzinami ofiar i ekspertami, dotarł nawet do ówczesnych decydentów. Interesował go nie tylko przebieg katastrofy, którą odtwarza niemal minuta po minucie, ale także mozolne śledztwo w tej sprawie.
Czy będzie to dla punkt zwrotny w jego karierze? Trzymam kciuki, zwłaszcza, że jest duża szansa na to, że książkę komercyjnie poniesie serial „Heweliusz” nakręcony dla Netflixa, którego premiera zapowiedziana jest na 2025 rok.
Adama, osobiście znam od wielu lat. Pamiętam, jak podpatrywałam go nieśmiało w Gazecie Wyborczej z pozycji stażystki. Było to dla nas wszystkich dziennikarzy oczywiste, że robi i pisze rzeczy ważne. Jakiś czas później spotkałam go już jako naczelna Prestiżu. Zdarza się, że współpracują z moim mężem – karnistą spotykając sią na salach sądowych. Imponuje mi jego wiedza o Szczecinie, dociekliwość i niezłomność, zwłaszcza w ostatnich latach, kiedy PiS z łatwością łamał kręgosłupy naszym kolegom po fachu. Adam jest też arcyciekawym rozmówcą. Na okładkę namawiałam go długo. Tym większa satysfakcja, że się udało.
Izabela Marecka
REDAKTOR NACZELNA:
IZABELA MARECKA
REDAKCJA: ANETA DOLEGA, DANIEL ŹRÓDLEWSKI, DARIUSZ STANIEWSKI
FELIETONIŚCI:
ANNA OŁÓW-WACHOWICZ
ZBIGNIEW SKARUL
DOMINIK KWIATKOWSKI
WSPÓŁPRACA:
PANNA LU, ALEKSANDRA KUPIS
WYDAWCA: WYDAWNICTWO PRESTIŻ
BUDYNEK ZUS-U, JANA MATEJKI 22 70-530 SZCZECIN
REKLAMA I MARKETING:
KONRAD KUPIS, TEL.: 733 790 590
ALICJA KRUK, TEL.: 537 790 590
KARINA TESSAR, TEL.: 537 490 970
DZIAŁ PRAWNY:
ADW. KORNELIA STOLF-PEPLIŃSKA
STOLF-PEPLINSKA@KANCELARIACYWILNA.COM
DZIAŁ FOTO: JAROSŁAW GASZYŃSKI, ALICJA USZYŃSKA, DAGNA DRĄŻKOWSKA-MAJCHROWICZ
ALEKSANDRA MEDVEY-GRUSZKA
SKŁAD GAZETY: AGATA TARKA, INFO@MOTIF-STUDIO.PL
DRUKARNIA:
DRUKARNIA KADRUK S.C.
REDAKCJA NIE ODPOWIADA ZA TREŚĆ REKLAM. REDAKCJA ZASTRZEGA SOBIE PRAWO DO SKRACANIA I REDAGOWANIA TREŚCI REDAKCYJNYCH.
Wydawnictwo Prestiż e-mail: redakcja@eprestiz.pl www.prestizszczecin.pl
MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY
Dr Paulo Malo
Twórca metody All-on-4®, która polega na precyzyjnym umieszczeniu czterech implantów tak zaprojektowanych, by można było ich użyć nawet u pacjentów ze znacznym zanikiem kości. Na implantach już w dniu wykonania zabiegu mocuje się zęby na stałe.
Technikę All-on-4® można zastosować do odbudowy pełnego uzębienia zarówno w szczęce jak i w żuchwie.
Najtrudniejsze przypadki w Aesthetic Dent dr Paulo Malo operuje osobiście
www.shivago.pl | recepcja-szczecin@shivago.pl |
Showroom w którym znajdziemy meble, oświetlenie, dywany i dekoracje okienne, włoskich i polskich marek. Szeroki wybór elementów wyposażenia oraz profesjonalne doradztwo. To także unikatowe wzory, solidne rzemiosło, współczesny design oraz bogactwo wyboru szlachetnych materiałów, które stworzą w każdym wnętrzu niepowtarzalny klimat.
Szczecin, ul. Santocka 44
Head Spa specjalizujące się w masażu głowy, łączącym w sobie elementy masażu i pielęgnacji produktami premium skóry głowy, przy użyciu wodnej aureoli, w akompaniamencie aromaterapii i kompresów z gorących ręczników. Zabieg dla każdego, kto pragnie odprężenia mięśni głowy i szyi, polecany dla osób z doświadczeniem stresu, traumy, napięcia mięśniowego oraz migreny.
Szczecin, ul. M. Niedziałkowskiego 47
Stowarzyszenie i galeria w jednym. Przestrzeń otwarta na eksperyment, na artystów, organizująca open calle i różnego rodzaju działania kulturalne.
Galeria STAR będzie także zajmować się sprzedażą dzieł sztuki i promocją reprezentowanych artystów. Kuratorami galerii są Katarzyna Zimnoch i Paweł Kleszczewski (Konik Studio).
Szczecin, ul. Koński Kierat HYPE STAR
Nowy punkt na klubowej mapie Szczecina, oferujący 800 m² rozrywki. Klub składa się z dwóch klimatycznych sal, dwóch barów oraz czterech ekskluzywnych pomieszczeń VIP. Dodatkowo na gości czeka 200 m² powierzchni artystycznej. To miejsce dla wszystkich, którzy cenią wyjątkowy klimat i różnorodną muzykę. Hype zapewnia niezapomniane wrażenia w eleganckim wnętrzu.
Szczecin, ul. Ks. Bogusława X 9
Małysz ze Szczecina, czyli skocznia narciarska
nad Odrą
W Szczecinie pojawiła się skocznia narciarska. Nie, to nie żart, ani żadne zwidy, czy też efekty uboczne zażywania jakichś leków, płynów, grzybków, substancji wspomagających, przedawkowania napojów energetycznych, niestrawności czy też fatamorgana. Tylko, że pojawiła się ona na chwilę, bo to skocznia mobilna –objazdowa, który wędruje po kraju w poszukiwaniu skocznych talentów.
Organizatorzy trasy mobilnego obiektu do skoków – Polski Związek Narciarski reklamują go jako element tzw. Akademii Lotnika (?) oraz tym, że korzystał z niego m.in. sam Adama Małysz – czterokrotny Mistrz Świata i wynalazca kanapki regenerująco – energetycznej, czyli bułki z bananem. Skocznia jest zamontowana na samochodzie dostawczym. Ma to umożliwiać oddanie nawet (?!) czterometrowych skoków! Jeżdżąca skocznia ma odwiedzić kilka miast w Polsce m.in. Bielsko Białą, Wrocław, Warszawę, Wisłę i Kraków. Bielsko – Białą i Wisłę? Przecież tam mają góry i skocznie, to po co im jeszcze mobilna? Ważne, że skocznia, nawet w tak ubogiej formie, pojawiła się w Szczecinie. Taka pewnego rodzaju odskocznia od codziennych problemów dla wielu szczecinian. Zamiast się martwić galopującymi podwyżkami w mieście, to np. skoczy sobie człowiek, raz i drugi, poleci te cztery metry, albo i mniej, może wyląduje eleganckim telemarkiem albo poszoruje twarzą po podłożu. Niejeden ze skoczków - damatorów być może boleśnie „zaliczy glebę”. Ale posiniaczony lub nawet lekko nadwyrężony skupi się wtedy na zawracaniu głowy przedstawicielom miejscowej służby zdrowia swoim nieszczęściem a nie np. podwyżkami cen biletów komunizacji. Tu nasuwa się więc automatycznie pewne rozwiązanie wielu konfliktowych spraw w stolicy
Pomorza Zachodniego. Władze miasta i radni powinni pomyśleć o budowie stałej skoczni narciarskiej, takiej z prawdziwego zdarzenia. No, może nie od razu jakiejś tam Wielkiej Krokwi czy innej Mamuciej, ale na początek coś takiego pośredniego. Przecież tuż za Odrą, u naszych niemieckich sąsiadów, w kilku miejscowościach niedaleko granicy, istnieją nieduże skocznie narciarskie. Tak, tak, to nie żart. Są, działają i ludzie sobie na nich skaczą. Skoro więc oni mogą, to my – zachodniopomorscy reprezentanci narodu wybitnie skocznego nie możemy? Nie naszą winą jest, że w Zachodniopomorskiem nie ma gór, może oprócz szczecińskiej Gubałówki. Ale za to czasami pojawiają się u nas pewne szczyty np. głupoty, złodziejstwa, bezczelności, chamstwa itp. Tyle, że takie „szczytowanie” jest chyba codziennością w całym kraju. Skocznia narciarska w Szczecinie powstać musi. Niezwłocznie, a nawet co koń wyskoczy. To, że nie mamy gór prawdziwych, to nie znaczy przecież, że nie możemy skakać jak nasi rodacy żyjący na południu kraju. Jak śpiewał klasyk: „bo wszyscy Polacy, to jedna rodzina, starszy, czy młodszy, chłopak czy dziewczyna”. Jesteśmy narodem wybitnie uskocznionym. Skocznia niech nas łączy, nie dzieli. Przecież nikt tak jak Polacy nie skoczy tak fantastycznie na piwo, albo zrobi skok na jubilera, kantor, konwój z pieniędzmi lub bank, albo wykona skok „w bok”. Nie zapominajmy o naszych politykach, bez znaczenia z jakiego ugrupowania, którzy słyną ze swoich niewiarygodnych skoków na „kasę”. Potrafimy skakać na głęboką wodę czy w ogień, nie licząc się z konsekwencjami takich wyczynów. Ale też chyba nikt tak jak my nie skacze na jednej nodze. Historycznie skokowo również jesteśmy obciążeni. Bo np. piękny skok w nurty Elstery oddał książę Józef „Pepi” Poniatow-
ski, pięknie również skakaliśmy z kosami na armaty czy z butelkami z benzyną na czołgi. Po II wojnie światowej dzięki nowemu ustrojowi wielu Polaków zaliczyło skok cywilizacyjny oraz skoki w hierarchii społecznej – z nizin na same wyżyny. A wyczyny sportowe ? Skok wzwyż, skok w dal, trójskok i wreszcie skok o tyczce. To przecież w Szczecinie mieszka i żyje najbardziej znana polska tyczkarka – Monika Pyrek i także u nas znajduje się Dream Tower – komin o wysokości 252 metrów z którego można skakać na bungee (to nie tylko najwyższy obiekt do dream jump w Polsce, ale także jeden najwyższych punktów do skoków na świecie!).
Skoki, jak się okazuje, niejedno mają imię. Ważne żeby się dobrze wybić z progu a potem rozwinąć skrzydła i lecieć, lecieć, lecieć….. I tego może nas nauczyć właśnie skocznia narciarska. A gdzie człowiek doleci i wyląduje, to już zupełnie inna sprawa.
Dariusz Staniewski
Dziennikarz z ponad 30-letnim doświadczeniem i niezłym dorobkiem. Przez szczeciński oddział jednego z ogólnopolskich stowarzyszeń dziennikarskich kilkukrotnie nominowany do nagrody „Dziennikarz Roku” a raz nawet do nagrody za „Całokształt Twórczości” (!) choć przecież nie napisał jeszcze ostatniego słowa. Autor dwóch książek („Szczecin bardzo Towarzyski” oraz „Wszystko o czym nie powiedziałem – wywiad – rzeka z Piotrem Krzystkiem, prezydentem Szczecina”) oraz współautor kolejnych dwóch („W szponach Gryfa” cz. 1 i 2). Miłośnik hucznych imprez towarzyskich, dobrej kuchni oraz polskiej kinematografii (z wyłączeniem wielu propozycji prezentowanych w ostatnich latach)
Wydział Wzornictwa szczecińskiej
Akademii Sztuki zaliczył kolejny sukces. Tym razem wraz z uczelnią został wybrany do prestiżowego grona szkół artystycznych, prezentujących swoje prace w ramach wystawy CLASS OF 24 podczas Dutch Design Week odbywającym się w Eindhoven w drugiej połowie października. Młodzi projektanci i projektantki działający w ramach wydziału pokazali projekty z obszaru mody, projektowania produktu i komunikacji wizualnej.
Dutch Design Week to największe wydarzenie projektowe w Europie Północnej, kształtujące trendy i kierunki przyszłości w obszarze designu. To także przestrzeń do prezentacji twórczości i nawiązywania kontaktów z szerokim gronem eksperckim i międzynarodową publicznością. Ekspozycja Wydziału Wzornictwa, zatytułowana „It’s Personal” została stworzona przez zespół doświadczonych projektantów i kuratorek: Patrycję Żyżniewską, Kosmos Projekt (Ewa Bochen i Maciej Jelski) oraz Agatę Kiedrowicz. – Wystawa stanowi manifest unikatowej tożsamości Wydziału Wzornictwa, na styku projektowania, sztuki i refleksji humanistycznej – mówi Agata Kiedrowicz. – Wybrane prace reprezentują holistyczny proces projektowy, łącząc kwestie społeczne i krytyczną perspektywę. Wspólnym wątkiem wszystkich prac jest unikalne, osobiste podejście do procesu projektowania. To celebracja różnorodności głosów we współczesnym designie.
Międzynarodowa publiczność Dutch Design Week miała okazję obejrzeć utrzymaną w retrofuturystycznej stylistyce publikację Marty Murawskiej „All Play No Work”, projekt z pogranicza alchemii i medycyny Kornelii Biały, czy multisensoryczną instalację Sary Brzostek „Sounds of the Future”. Michał Sietnicki zadał pytanie o obiektywność systemów danych („Data Constella-
tions”), zaś Dawid Fik odnowił znalezione na śląskich złomowiskach obiekty, w duchu ekonomii cyrkularnej. Modę reprezentowały pobudzające zmysły projekty Julii Galewicz, eksperymentalne, stworzone w technice druku 3D, obuwie autorstwa Julii Łyżwińskiej oraz obiekty z cyklu „Sweet decadence” Darii Dembickiej.
To nie pierwszy tego rodzaju sukces osób związanych ze szczecińską uczelnią. Młoda generacja absolwentów i absolwentek Akademii Sztuki brała udział m.in. w wystawach “Nowa Generacja” oraz “Rytuał przejścia” podczas Gdynia Design Days, “Follow the object” Łódź Design Festival, "Becoming Beginners" w berlińskim Baumschule Kulturforum. Zdobywała nagrody i nominacje w prestiżowych konkursach, m.in, Polish Graphic Design Awards czy „Green is the New Luxury” organizowanym przez Vogue Polska oraz Instituto Marangoni.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego www.iam.pl
Dofinansowane ze środków Miasta Szczecin Partnerem projektu jest Pomorze Zachodnie
Partnerstwo medialne: Notes Na 6. Tygodni
Partner: Optima - Usługi Reklamowe
ad/ fot. materiały prasowe
„Bursztynowy Pierścień” to prestiżowy konkurs oraz plebiscyt teatralny, który z przerwami odbywa się od 1965 roku. W tym roku to już 44. edycja „bursztynów”. Organizatorem konkursu jest redakcja „Kuriera Szczecińskiego”, a „Prestiż” od lat jest partnerem tej inicjatywy. Najważniejsze laury w głosowaniu przyznaje publiczność (przy pomocy kuponów oraz SMS-ów), ale ważna jest także rola Kapituły, która dokonuje preselekcji i nominuje określoną liczbę spektakli i aktorów. Jurorzy przyznają także swoje nagrody – Srebrną Ostrogę dla debiutanta zachodniopomorskich teatrów oraz Wielką Nagrodę Jury dla wybitnych osobowości świata teatru w regionie. Kapituła wskazuje także swoje typy w kategoriach spektakl oraz aktorka/aktor sezonu. Przewodniczącym gremium jurorskiego jest dziennikarz i recenzent teatralny „Prestiżu” – Daniel Źródlewski.
Gdy czytają Państwo te słowa trwać już będzie drugi etap. Otóż spośród 20 nominacji w dwóch kategoriach – spektakl oraz aktorka/aktor sezonu – wyłonionych będzie po 10 tytułów i nazwisk. Informacje o tym jak głosować odnajdą Państwo w serwisie internetowym „Kuriera” oraz w mediach społecznościowych (@bursztynowypierscien).
Finał konkursu i plebiscytu, podczas którego poznamy laureatów wszystkich nagród, odbędzie się w Willi Lentza. Zgodnie z tradycją galę „Bursztynowego Pierścienia” organizuje zawsze ubiegłoroczny zwycięzca. Rok temu najlepszym spektakle według publiczności był monodram
Olgi Adamskiej „Frida” zrealizowany w willi, której kolejnymi właścicielami byli Doeringowie, bohaterowie teatralnej opowieści. Zaś w kategorii aktorka/aktor zwyciężyła Danuta Kamińska, publiczność doceniła jej rolę w spektaklu „Nienauczalni” w Teatrze Lalek Pleciuga. Z kolei jurorzy wskazali spektakl „Ojciec” oraz tytułową kreację Jacka Piątkowskiego (Teatr Współczesny). Srebrną Ostrogę dla obiecującego artysty otrzymał Aleks Joński z Pleciugi, a Wielką Nagrodę Jury za otwarcie się na problematykę ważną społecznie trafiła do zespołu Teatru Współczesnego w Szczecinie.
Kto będzie mógł nosić na palcu bursztynową biżuterię?
To zależy od miłośników teatru ze Szczecina i Pomorza Zachodniego. Zachęcamy do głosowania!
Postanowiłem zostać dyktatorem. Poradzę sobie świetnie, mimo że słabo do tej roli się nadaję. Od razu zaznaczę, że moja dyktatura nie będzie krwawa. Los krwawiących poddanych mógłby mnie niepotrzebnie wzruszyć, a tym samym osłabić poziom determinacji w dążeniu do celu. Zresztą, przemocą się brzydzę, zwłaszcza fizyczną. Zostanę dyktatorem wciskając ludziom kit.
Na ścieżkę dyktatorskiej kariery pchnęły mnie sukcesy moich starszych kolegów po fachu, których z uwagą podpatruję. Nietrudno zauważyć, że Victor, Recep, Abdel, Binjamin, Xi, Jair, Aleksandr, Wladimir – choć trudno ustawić ich w jednym szeregu – mają ewidentnie dwie cechy wspólne. Pierwsza to zero skrupułów, a druga to wybitna sprawność w robieniu ludziom wody z mózgu. Krótko mówiąc, to nie żaden ukończony Harvard czy Oxford ani IQ na poziomie Einsteina wyniosły ich na szczyt.
Zastanawiałem się czy mam wystarczająco parszywy charakter, żeby kit wciskać ludziom z tak niecną intencją. Szybko uznałem jednak, że parszywość mojego charakteru mieści się w granicach stanów średnich, co powinno wystarczyć. Najnowsze badania, a też i życiowe obserwacje pokazują, że drzemiące w nas – osobnikach rodzaju ludzkiego – potencjały zła są dość głębokie, więc w razie czego będę miał gdzie sięgać.
W zasadzie nie powinienem zdradzać swojego planu działania, ale ryzyko, że ktoś moje aspiracje potraktuje poważnie oceniam jako marginalne. Zresztą, historyczne obserwacje pokazują, że istotna część każdej populacji nie tylko nie obawia się bezkrwawych dyktatorów, ale nawet ich szczerze miłuje. Trudno mieć przecież o cokolwiek do siebie pretensje, jak się żyje w dyktaturze. Taki bezkrwawy dyktator głowy nie utnie, a odpowiedzialność z niej zdejmie.
O ileż przyjemniej się narzeka w poczuciu zbiorowego zniewolenia. Cóż za komfort. Można sobie jęczeć do woli, bez obawy, że te jęki odebrane zostaną jako bezpodstawne. Nie jestem przeciwny narzekaniu poddanych. Tylko zacofani dyktatorzy starej daty uważają, że każdy przejaw nie-
zadowolenia trzeba tłumić w zarodku, najlepiej krwawo. Cóż za bezsens. My, oświeceni, nowocześni dyktatorzy przyszłości, skłonność do narzekania traktujemy instrumentalnie. Podsuwamy po prostu właściwe tematy.
Najlepiej sprawdzają się afery. My, dyktatorzy nowej ery – jak to się pięknie rymuje – odkryliśmy, że swoich łupiestw i bezeceństw wcale nie musimy ukrywać. Trzeba jedynie dbać, żeby było ich dużo, a każde następne większe od poprzedniego. Nasi poddani przyzwyczajają się do kolejnych afer bardzo szybko i coraz bardziej na nie obojętnieją. W sumie im ich więcej tym lepiej. Obojętności poddanych sprzyja oczywiście, sączona systematycznie informacja, że kradną wszyscy. „Znikąd ratunku, siedźmy na dupie”.
Zobojętniali poddani – trzeba mieć tego świadomość – i tak będą narzekać. Nie szkodzi! Ważne, że się nie zbuntują. Niemniej, pozostawienie ich w takim stanie na dłużej byłoby bardzo nieroztropne. Kto wie, co by na takim nieuprawianym umysłowym ugorze mogło wyrosnąć? Swoje ziarna mogliby tam rzucić – tfu, że też mi to przechodzi przez usta – jacyś nowi Michnikowie, Kuroniowie, Havlovie, Mandelowie albo inne wolnościowe belzebuby.
Najlepiej wypełnić umysły poddanych figurą wroga. Wróg sprawdza się doskonale, bo nie tylko mobilizuje uwagę i pobudza emocje, ale jeszcze tworzy szeroki front wzajemnych ostrzeżeń. Pykniemy na przykład od niechcenia informacyjkę, o tym, że szczepionki grożą autyzmem, a zaniepokojony lud
już ją sam pięknie poniesie w świat, czyli rozkolportuje. Cóż za oszczędność środków. Jak wiadomo, tradycyjna propaganda niemało kosztuje.
Jest jeszcze jedna – być może najważniejsza – korzyść z posiadania wroga. Przestraszony nie na żarty lud chętnie chroni się w troskliwych objęciach swojego pana, czyli na niego głosuje w „wolnych” wyborach. Tak więc my, światli dyktatorzy straszymy czym się tylko da. Świetnie sprawdzają się Niemcy, Bruksela, Davos, LGBT, spiski, elektryki, wiatraki, nożownicy z Ukrainy, dusiciele z Nigerii, gwałciciele z Marsa albo nawet sputniki z innej galaktyki.
Moja, zbliżająca się wielkimi krokami dyktatorska kariera byłaby niemożliwa, gdyby nie wspaniały rozwój mediów społecznościowych. Tak się cudownie składa, że moje i mediów społecznościowych interesy idą w parze. Cel konstruowanych przez nie algorytmów jest prosty: utrzymać użytkownika na swojej platformie jak najdłużej. A jak to osiągnąć? To proste: podsuwając treści, które oburzają, straszą, wywołują poruszenie, tworzą podziały, skłaniają do udostępniania. Thank you, Mark! Thank Elon so much!
Felieton został zainspirowany lekturą książek: „W trybach chaosu. Jak media społecznościowe przeprogramowały nasze umysły i nasz świat” Maxa Fishera, „Spin Dyktatorzy. Nowe oblicza tyranii w XXI wieku”, Sergeia Gurieva i Daniela Treismana, „Efekt niszczący. Jak dezinformacja wpływa na nasze życie” Anny Mierżyńskiej.
Zbigniew Skarul
Prezes szczecińskiej firmy Oskar Wegner. W latach 1986 – 1995 dziennikarz Polskiego Radia Szczecin i szczecińskiego ośrodka Telewizji Polskiej. Stypendysta United States Information Agency. Twórca programów szkoleniowych, ekspert zagadnień dotyczących rynku reklamy oraz w dziedzinie komunikacji marketingowej. Współtwórca strategii reklamowych, współautor koncepcji programów lojalnościowych, motywacyjnych i grywializacyjnych.
Narty i snowboard dla całej rodziny, dla małych i dużych. Do tego na stokach monumentalnych i pięknych Alp. Na takie ferie można się wybrać razem ze szczecińskim biurem podróży Allegra.
Przepis na udane ferie według Allegry w skrócie wygląda tak: rodzice zostawiają pod opieką dzieci na 6 godzin, podczas których sami mogą się delektować białym szaleństwem. Najmłodsi natomiast szkolą się pod czujnym okiem kadry instruktorskiej, przy okazji mając mnóstwo zabawy z rówieśnikami.
– W trakcie każdego wyjazdu prowadzimy Przedszkola i Szkółki Narciarskie – mówi Paulina Kryszko-Zubowicz, która wspólnie z Michałem Palejczykiem prowadzi Allegrę. – W ramach Przedszkoli, które są przeznaczone dla 4-6 latków, zajęcia przeplatane są grami oraz zabawami. Podobnie jest ze starszymi dziećmi i młodzieżą, gdzie po porannej części zajęć, która przeznaczona jest na doskonalenie techniki jazdy, przychodzi czas na jazdę bardziej dowolną oraz zwiedzanie wszystkich tras.
Każdy dzień rozpoczyna się porannym spotkaniem na stoku. Po rozgrzewce mali i ci nieco więksi adepci narciarstwa rozpoczynają zajęcia z instruktorami. O godz. 13 zaplanowana jest przerwa na wspólny lunch na stoku, do którego mogą dołączyć rodzice. Po lunchu, w zależności od potrzeb, dzieci mogą kontynuować jazdę na nartach lub pozostać z jednym z animatorów, który organizuje im gry i zabawy w restauracji na stoku lub na śniegu. Zajęcia na stoku kończą się o godzinie 16. Na koniec
każdego turnusu odbywają się rodzinne zawody narciarskie z medalami i nagrodami. – Oczywiście nie zapominamy o rodzicach – zaznacza Paulina Kryszko-Zubowicz. – Szkolenia narciarskie i snowboardowe są organizowane również dla osób dorosłych. Zainteresowani mogą skorzystać z zajęć z instruktorami na różnych poziomach zaawansowania. Dla nich również kilka razy w tygodniu przygotowywane są animacje wieczorne: robimy grilla z kiełbaskami, z grzanym winem, muzyką, wspólne wyjście na Apres Ski czy spotkania z instruktorami i pogadanki o serwisie sprzętu. W tym czasie dzieci mają zajęcia z animatorami.
Allegra organizuje wyjazdy w Alpy do Austrii, Szwajcarii oraz do Włoch. Na gości czeka kilkanaście atrakcyjnych lokalizacji oraz kilkadziesiąt hoteli klubowych. Sezon zaczyna się w grudniu i trwa do końca lutego. – Wyjazdy organizujemy jeszcze w marcu, łącznie z Wielkanocą – dodaje Paulina Kryszko-Zubowicz. – Taka rodzinna formuła się świetnie sprawdza. Każdy z nas jest instruktorem narciarstwa, a ponadto sami jesteśmy rodzicami. Potrafimy cieszyć się z każdego, nawet najmniejszego sukcesu dziecka.
Zapisy na turnusy już trwają, także zapraszamy na naszą stronę: www.allegra.ski ad/ fot.materiały prasowe
Szukasz idealnego miejsca na wyjątkową uroczystość?
Niezależnie od tego, czy planujesz integrację dla zespołu, rodzinną celebrację, czy po prostu niezapomniany wieczór w gronie bliskich osób - Jachtowa to miejsce stworzone na każdą okazję!
Z przyjemnością pomożemy w przygotowaniu przyjęcia urodzinowego, wesela, chrztu czy innych rodzinnych uroczystości. Organizujemy również eventy firmowe, takie jak: zabawa Andrzejkowa, karnawałowe bale kostiumowe czy Christmas Party!
Skontaktuj się z nami, a przygotujemy ofertę dopasowaną do Twoich pomysłów i potrzeb!
ul. Lipowa 5, 71-734 Szczecin tel. 91 421 55 24, +48 733 529 984
e-mail: biuro@jachtowa.szczecin.pl jachtowa1924 | jachtowa www.jachtowa.szczecin.pl
Są takie filmy fabularne, które miały zostać zrealizowane w Szczecinie m.in. przez bardzo znanych polskich reżyserów. Z różnych przyczyn jednak do tego nie doszło. A szkoda, bo mogłyby wzbogacić dorobek filmowy miasta i regionu, rozsławić ich imię i przysporzyć popularności, nie tylko w kraju. W naszym nowym cyklu zaprezentujemy kilka takich obrazów, które mogły być bardzo znaczące nie tylko dla polskiego kina, ale i dla Szczecina.
Pod koniec 2008 roku Szczecin obiegła sensacyjna wiadomość – reżyser Marek Piwowski (m.in. „Przepraszam, czy tu biją?”) nakręci w stolicy Pomorza Zachodniego drugą część swojego kultowego „Rejsu”. Filmu, który znają chyba wszyscy Polacy, niektórzy nawet w całości i na pamięć, którego pewne dialogi i wyrażenia głównych bohaterów (m.in. inż. Mamonia i Sidorowskiego) weszły na stałe do naszego języka. O tym, że Piwowski chce zrealizować drugą część filmu mówiło się od dawna. Reżyser wspominał o tym m.in. podczas znanego festiwalu Ińskiego Lata Filmowego w latach 90. ubiegłego wieku. W 2006 roku jedna z ogólnopolskich gazet poinformowała, że zdjęcia do „Rejsu 2” mają ruszyć w wakacje nad Bałtykiem. Ale nie będzie to film tylko… 12 odcinkowy serial, każda z części licząca po 25 minut. Jego producentem miała być TVP 2. Projekt nosił roboczy tytuł "Rejs na wyspę marzeń". W rolach głównych mieli wystąpić m.in. Stanisław Tym, Wojciech Mann oraz Maryla Rodowicz. Do tej realizacji jednak nie doszło.
Dwa lata później, któregoś pięknego, jesiennego dnia w gabinecie Krzysztofa Gogola – rzecznika prasowego znanego szczecińskiego armatora Polskiej Żeglugi Morskiej zadzwonił telefon. Okazało się, że telefonował reżyser Marek Piwowski z pewnym filmowym projektem. PŻM otrzymuje wiele propozycji wykorzystania statków firmy w różnych realizacjach filmowych. Trafiają one do mnie i ja już zajmuje się koordynacją wszystkich działań z tym związanych. Marek Piwowski miał pomysł, aby zrealizować drugą część kultowego „Rejsu” na statku należącym do
PŻM. Ale nie wiedział, na jakiej jednostce mógłby tego dokonać, jaki pasowałby mu do koncepcji. Nie wiedział czym dysponujemy, czy coś z naszej floty nadawałoby się do wykorzystania w jego filmie. Szukał tak trochę „w ciemno”. Zdał się więc w tej sprawie na mnie. Zapytał wprost, czy w ogóle w Szczecinie jest taki statek, który nadawałby się do tego celu, który byłby chociaż trochę podobny do tego jaki zagrał w pierwszym „Rejsie”. Ale my nie dysponowaliśmy taką jednostką, która sprostałaby jego oczekiwaniom, nie mieliśmy takich możliwości, to nie te czasy, nie ten styl. Jedynym statkiem, który choć trochę pasowałby do jego koncepcji była „Ładoga”, która w tym czasie należała do PŻM. Można powiedzieć, choć może trochę na wyrost, że jest ona trochę w stylu statku z pierwszej części „Rejsu”. Piwowski zainteresował się tym pomysłem. Obejrzał „Ładogę” dokładnie i bardzo mu się spodobała. Zapalił się wręcz do wykorzystania jej w drugiej części „Rejsu”. Rozmawialiśmy w tej sprawie kilkukrotnie. Był bardzo zaangażowany w ten pomysł. Przysłał mi nawet scenariusz filmu, który rzeczywiście był możliwy do zrealizowania na „Ładodze” – opowiada Krzysztof Gogol.
Statek od kilku lat stoi zacumowany przy nabrzeżu na szczecińskiej Łasztowni. „Ładoga” została zwodowana w 1954 roku w stoczni w Rostocku (wtedy NRD). Przez ponad 50 lat obsługiwała rejsy głównie na jeziorze Ładoga, jeziorze Onega oraz po kanale Białomorsko – Bałtyckim i Zatoce Fińskiej. W 1997 roku statek został kupiony przez Polsteam – Żegluga Szczecińska (spółki należącej do PŻM).
Miał być wykorzystywany do rejsów turystycznych, ale jego stan techniczny spowodował wycofanie z eksploatacji w 1998 roku. Armator postanowił, że jednostka zostanie pozbawiona silników i będzie na stałe zacumowana przy nabrzeżu jako pływający hotel z restauracją. Dziś statek należy do prywatnego właściciela.
Zdjęcia do filmu miały ruszyć wiosną 2009 roku m.in. na Zalewie Szczecińskim. Jednemu ze szczecińskich dziennikarzy Marek Piwowski zdradził kilka szczegółów realizacji. Okazało się, że kilka wcześniejszych wersji scenariusza reżyser wyrzucił do kosza i dopiero teraz miał dobry materiał i że „Rejs 2”nie będzie kontynuacją pierwszej części, tylko odrębnym filmem.
– Będę nagrywał każdą scenę dwa razy. Najpierw – całkowicie improwizowaną, potem według dialogów ze scenariusza. Na końcu okaże się, która wersja będzie lepsza. Na przykład scena z paradą równości, która w filmie będzie się nazywać „Marsz na orientację seksualną". Sam nie mogę się doczekać, by zobaczyć, jakie fantazje mogą mieć odgrywający ją ludzie. Jestem pewien, że mnie zaskoczą. Ale, ale, zaczynam za dużo mówić. Więcej ani słowa o tym, co jest w scenariuszu – mówił Piwowski.
– To niech pan choć powie, ilu aktorów potrzebuje pan do obsadzenia głównych ról? – dopytywał dziennikarz. Są dwie główne postaci – przeciwnicy. Kapitan statku i doktor. Taki inteligent. Oni dwaj prowadzą spory i dyskusje podczas rejsu – wycieczki. W filmie są role 40 pasażerów i 9 członków załogi – zdradził reżyser.
Jednak do realizacji filmu w Szczecinie i z użyciem Ładogi nie doszło. Dlaczego?
Kiedy przedstawiłem ten pomysł ówczesnemu szefowi „Ładogi”, złapał się za głowę. Bo statek z powodu braku własnego napędu, do realizacji zdjęć, musiałby zostać odholowany od nabrzeża, przy którym cumował. Piwowski miał nawet pomysł, aby przeciągnąć go na Zalew Szczeciński, gdzie według reżysera, miałyby być realizowane zdjęcia. Po namyśle uznaliśmy więc, że w trakcie rejsu zniszczeniu mogłyby ulec niektóre cenne elementy wyposażenia, zaprojektowane dla „Ładogi” jako statku mającego stać na stałe przy nabrzeżu. Ostatecznie więc cały pomysł z wykorzystaniem „Ładogi” w „Rejsie 2” upadł – wyjaśnia Gogol. Wiosną 2015 roku jedna z koszalińskich gazet poinformowała, że niewykluczone, iż Piwowski nakręci „Rejs 2” w Darłowie. Ale i z tego nic nie wyszło. Ostatnia informacja o realizacji filmu pochodzi z 2018 roku. Dla jednego z „brukowców” skomentował ją Stanisław Tym.
– Jak sięgam pamięcią doniesienia o drugiej części „Rejsu” wciąż się pojawiają i słyszałem o tym z 30 razy. To chyba jest 31. Zobaczymy co będzie – powiedział aktor, scenarzysta i reżyser.
Stanisław Tym miał racje zachowując wstrzemięźliwość w ocenach. Bo i tym razem nic z tego projektu nie wyszło.
Autor: Dariusz Staniewski
W samym sercu miasta, w jednej z kamienic przy ul. Jagiellońskiej, jest miejsce, którego każdy zakamarek pachnie świeżo paloną kawą. To Palarnia Kawy Korona 1912 – najstarsza w Polsce, która od 1936 r. pielęgnuje sztukę wypalania ziaren. I to właśnie tutaj odbyła się pierwsza edycja wydarzenia Korony 2024.
Wydarzenie było ukłonem w stronę lokalnych twórców, którzy wnoszą do życia Szczecina coś wyjątkowego. – Każdy z zaproszonych zaprezentował swoją historię i pasję, które idealnie wpisywały się w ducha Koron. Nie chodziło tu o liczby obserwujących na Instagramie, ale o to, co każdy z tych twórców miał w sobie. To platforma dla ludzi, którzy wpływają na kulturalną tkankę miasta – mówił Krzysztof, współwłaściciel i organizator wydarzenia.
Nominowanymi byli m.in.: Joanna Hoffman znana jako Freakery, Michał Urban z Thetropiki, projektantka Maja Holcman, lekarka Anna Prekwa czy Tomek Kajszczarek autor projektu nagród Korony 2024. Gościem specjalnym wie-
Coffee Roasters Poland Sp. z o.o. Sp. k.
Producent kawy, właściciel Palarni kawy Korona 1912, Kawiarnia Jagiellońska 89/2, Kawakorona.pl
czoru była Sylwia Majdan – ambasadorka kawy Korona. Od 1936 roku palarnia niezmiennie wypala ziarna, dostarczając mieszkańcom Szczecina smak najwyższej jakości. Tutaj każdy może sięgnąć po swój ulubiony kubek kawy. Korony 2024 miały za zadanie przypomnieć o tej spuściźnie. Właściciele Palarni postanowili stworzyć wydarzenie, które nie tylko zwróci uwagę na ich kawę, ale również na ludzi, którzy sprawiają, że Szczecin tętni życiem. To było spotkanie, które dało wszystkim poczucie, że są częścią wspólnej opowieści – o kawie, mieście i o ludziach, którzy to miasto tworzą.
aw / foto: Karolina Tarnawska
MARYSIA DĄBROWSKA
FOTO. GRAŻYNA ILOWIECKA
AGATA GRZYBOWSKA
EWA RUCIŃSKA
FOTO. XAVIER GUELFI
FOTO. MICHAŁ WOJTAROWICZ
Cindy Lauper już w latach 80. śpiewała, że dziewczyny umieją się dobrze bawić. A już niedługo,
bo 17 listopada, w Szczecinie będzie można przekonać się, że potrafią także rozśmieszyć. HUMORYSTKI
Festiwal Dziewczyńskiego Poczucia Humoru udowodni, że kobiecy żart ma moc. Nasze miasto stanie się epicentrum kobiecego humoru, pełnego dystansu, ironii i doskonałej zabawy.
Festiwal, to wydarzenie poświęcone kobiecemu poczuciu humoru, w którym przewidziano spektakle, koncerty, debiuty, warsztaty oraz dyskusje. Celem imprezy jest pokazanie, że kobiecy humor to pełnowartościowa forma sztuki – inteligentna, pełna ironii, dystansu i odwagi. W ramach programu artystki prezentują różnorodne formy komediowe, a publiczność ma okazję zobaczyć występy zarówno doświadczonych komediantek, jak i debiutujących talentów. To niepowtarzalna okazja, by przekonać się, że kobiety potrafią bawić, zaskakiwać i prowokować śmiech, jednocześnie poruszając (ważne) tematy społeczne.
Podczas otwierającej festiwal dyskusji pt. „Czy humor ma płeć?” pojawi się refleksja nad tym, czy i w jaki sposób poczucie humoru różni się w zależności od płci, a jeśli tak, to w jaki sposób? Z kolei warsztaty, takie jak improwizacja teatralna czy joga śmiechu, pozwolą uczestnikom na rozwijanie własnych zdolności w tej dziedzinie, odkrywanie swojego komediowego potencjału i doskonalenie umiejętności wyrażania się poprzez humor.
Festiwal stawia na bezpośredni kontakt z widzem, tworząc kameralną i swobodną atmosferę. Wszystkie wydarzenia odbędą się w nowej przestrzeni Ogrodów Śródmieście jeszcze przed jej oficjalnym otwarciem.
Program obejmuje szeroką gamę atrakcji. Wśród nich znajdują się spektakle, takie jak „Armagedon” Danusi Amarylis oraz „Gloria Amore Victis” grupy Dziewczyny i Chłopaki. Ale bez Chłopaków, które podejmują tematy codzienne, aczkolwiek z przymrużeniem oka. Z kolei koncerty, jak „Teściowa śpiewa”, udowodnią, że muzyka i humor to świetne połączenie.
Całe wydarzenie nie mogłoby się odbyć bez wsparcia Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększenia Odporności, w ramach programu wspierającego działalność sektora kultury i przemysłów kreatywnych. To dzięki temu dofinansowaniu festiwal może rozwijać skrzydła i przyciągać kolejne pokolenia miłośników dobrego humoru. Szczegóły dotyczące poszczególnych wydarzeń będą publikowane na bieżąco, dlatego warto śledzić aktualności i oficjalny profil festiwalu na Facebooku.
Organizatorami wydarzenia są Stowarzyszenie Media Dizajn oraz Ogrody Śródmieście.
aw / foto: materiały prasowe
Gwarancja ceny 850 000 zł tylko do końca listopada!
Tuż za progiem domów na Czereśniowym Wzgórzu rozciągają się rozległe lasy, zielone łąki i łagodne rozlewiska Odry, a stary czereśniowy sad szepcze historie z przeszłości pod cieniem Puszczy Bukowej. To miejsce, gdzie natura służy wyciszeniu i regeneracji – idealne dla tych, którzy pragną uciec od miejskiego zgiełku.
Życie na Czereśniowym Wzgórzu to opowieść, którą pisze się każdego dnia. Tu codzienność staje się piękną przy godą. To może być twój nowy dom.
Projekt: Sylwia Majdan
Zdjęcie: Karolina Tarnawska
Makijaż: Paulina Szymańska
Stylizacja: Maja Holcman
Najnowsza kolekcja na jesień i zimę 2024 od Sylwii Majdan to harmonijne połączenie klasyki i nowoczesności. Dominują w niej ciepłe, stonowane barwy, takie jak różne odcienie brązu, burgund czy oliwkowa zieleń, które idealnie wpisują się w jesienny nastrój. Nie brakuje także miękkiej szarości czy delikatnej czerni. Przeważają materiały bardziej strukturalne – wełna, dzianina, zamsz oraz denim. Są eleganckie i przyjemne w dotyku. W kolekcji znajdziemy oversize’owe marynarki/kamizelki, luźne swetry, a także warstwowe stylizacje. Perełką wśród tych projektów jest czarna, matowa sukienka z satyny na ramiączkach, Długa do ziemi wręcz opływa sylwetkę i jest idealna nie tylko na wieczorne wyjścia. Sylwia Majdan przekonuje nas, że jesień nie musi być zimna i ponura, tylko przyjemnie otulająca.ad
Już od 21 listopada w szczecińskim salonie Bokaro otwarta zostanie strefa Tubądzin x Maciej Zień. Będzie to pierwszy showroom w całości poświęcony kolekcjom płytek zaprojektowanym przez Macieja Zienia we współpracy z Grupą Tubądzin.
Na powierzchni ponad 70 metrów kwadratowych znajdą się najnowsze kolekcje Lounge i Holiday, które swoją premierę miały na tegorocznych targach Cersaie. Płytki z nowych kolekcji łączą w sobie to, co najlepsze w designie wnętrz – estetykę, funkcjonalność i dbałość o detale. Lounge i Holiday pozwalają przenieść klimat butikowych hoteli
Salon Bokaro Szczecin, bulwar Gdański 11. www.bokaro.pl / @bokaroszczecin
tworząc przestrzeń idealną do relaksu i codziennego celebrowania wyjątkowych chwil do domowych wnętrz.
Salon Bokaro w Szczecinie będzie pierwszym w Polsce salonem wyposażenia wnętrz ze strefą poświęconą kreacji Macieja Zienia dla Grupy Tubądzin.
MACIEJ ZIEŃ – TO JEDEN Z NAJBARDZIEJ ROZPOZNAWALNYCH POLSKICH PROJEKTANTÓW MODY ORAZ WNĘTRZ, WSPÓŁPRACUJĄCY OD 2009 ROKU Z GRUPĄ TUBĄDZIN. EFEKTEM WSPÓŁPRACY SĄ PONADCZASOWE KOLEKCJE, KTÓRE OD LAT CIESZĄ SIĘ NIESŁABNĄCĄ POPULARNOŚCIĄ. JEGO STYL, KTÓRY ŁĄCZY GLAMOUR Z SUBTELNĄ ELEGANCJĄ, ZNAJDUJE ODZWIERCIEDLENIE W KAŻDEJ ZAPROJEKTOWANEJ PRZEZ NIEGO PŁYTCE. ZIEŃ, CZERPIĄC INSPIRACJE Z PODRÓŻY I RÓŻNORODNYCH KULTUR, TWORZY PROJEKTY, KTÓRE HARMONIJNIE ŁĄCZĄ ESTETYKĘ I FUNKCJONALNOŚĆ.
Jesteśmy otwarci na najśmielsze marzenia.
ZAPRASZAMY DO NOWEGO SALONU PORSCHE CENTRUM SZCZECIN PRZY UL. POŁUDNIOWEJ 12.
Porsche Panamera GTS. W zależności od wariantu i wersji zużycie paliwa wynosi od 12 l/100 km do 12,7 l/100 km, emisja CO2 od 274 g/km do 288 g/km (na podstawie świadectw homologacji typu, dla cyklu mieszanego). Zużycie paliwa i emisja CO2 zostały określone zgodnie z procedurą WLTP. O szczegóły zapytaj autoryzowanego Dealera Marki Porsche lub sprawdź na stronie www.porsche.pl/porsche-wltp/. Informacje na temat odzysku i recyklingu pojazdów znajdziesz na stronie porsche.pl/porsche-impact/.
W listopadowym wydaniu naszego cyklu rządzi duet. Duet w życiu prywatnym i zawodowym, chociaż tu działają również osobno. Kaja i Piotr Depta-Kleśta zajmują się grafiką użytkową. Projektują plakaty, identyfikacje wizualne, publikacje wielostronicowe, realizacje na potrzeby kultury m.in.: identyfikacje festiwali: Film Polska w Berlinie, Fama, Dwa Brzegi, Inne Brzmienia, Kontrapunkt, Teatralny
Ty-Dzień Dziecka, ECMC Europejskie Mistrzostwa Kurierów Rowerowych. Kuratorzy i pomysłodawcy miejskiej galerii plakatu Słup Szymon, wykładowcy akademiccy.
Kaja Depta-Kleśta
Tworzę… Najchętniej tworzę projekty, w które mogę się wkręcić. Czasami wciąga mnie temat, a innym razem możliwość balansowania na granicy formalnego ryzyka.
Mój pierwszy rysunek przedstawiał… Abstrakcję. To była pomazana kartka. Akurat byłam pod opieką babci, która zapytała mnie – co to jest? Odpowiedziałam – no jak to co? Piękne malarstwo.
Inspirują mnie… Wizyty w muzeach i nadciągająca zagłada.
Największe wyzwanie dla artysty to… Pozostać wiernym sobie.
Kiedy razem, a kiedy osobno?
Razem najczęściej pracujemy przy dużych projektach – np. identyfikacjach wizualnych wydarzeń, wystaw. Każdy z nas ma też swoją działkę – Piotr jest ilustratorem, a ja projektuję książki, w tych obszarach lepiej nam, gdy jesteśmy solistami.
Rywalizacja czy współpraca?
W pracy współpraca. Rywalizacja po godzinach – na boisku albo na rowerze.
Jak wygląda związek dwojga ludzi oczami grafika?
Dla mnie to jedna długa niekończąca się rozmowa, która w naszym przypadku zaczęła się kilkanaście lat temu. Czasem debatujemy o plakatach, edukacji, odpowiedzialności projektowej, a czasem o tym, co zrobić na obiad.
Za co cenisz najbardziej Piotra?
Ciężko wybrać mi jedną cechę, ponieważ to moja ulubiona osoba w całym kosmosie, ale jeśli muszę wskazać jedną rzecz, to będzie to jego otwarta głowa, dzięki której potrafi odnaleźć się w każdym miejscu na świecie.
Piotra Depta-Kleśta
Tworzę… Bo zawsze coś kreatywnego robiłem w życiu i jest to dla mnie naturalny proces.
Mój pierwszy rysunek przedstawiał... Pewnie nie był to pierwszy rysunek, ale od kiedy pamiętam rysowałem skomplikowane labirynty na kartce formatu a4. Później kopiowałem herby klubów piłkarskich.
Inspirują mnie… chyba najmocniejsze inspiracje zawsze miałem w naturze. Ale bardzo lubię również metropolie, miasta, miejsca, sytuacje.
Największe wyzwanie dla artysty to… Umieć zmierzyć się z opinią innych
Kiedy razem, a kiedy osobno?
To zależy od zlecenia.
Rywalizacja czy współpraca? Zawsze współpraca.
Jak wygląda związek dwojga ludzi oczami grafika?
Jak się żyje z największą przyjaciółką i najlepszą partnerką we wzajemnym szacunku i zaufaniu to wszystko jest na swoim miejscu.
Za co cenisz najbardziej Kaję?
Jest tego sporo, ale chyba najświeższe myśli, to takie związane z tym, że jest super mamą.
Nie lubi określenia dziennikarz śledczy. Gdy nie pisze – nurkuje albo gotuje. Jak twierdzi – nie jest pracoholikiem. Adam Zadworny to ikona dziennikarstwa, chociaż tego określenia też pewnie nie polubi. Właśnie do księgarń wchodzi jego najnowsza książka – historia zatonięcia promu Heweliusz – największej katastrofy morskiej w powojennej Polsce. Książka powstawała jednocześnie z netflixowym serialem „Heweliusz”, którego premiera będzie miała miejsce w 2025 roku. Czy będzie to punkt zwrotny w karierze Adama? Rozmawiamy z nim nie tylko o pisaniu książki, ale także o polskim wymiarze sprawiedliwości, gangach lat 90’, zmieniających się standardach w mediach oraz o etyce dziennikarskiej.
Na spotkanie z Adamem jadę w sobotni, październikowy poranek, Szczecin spowija gęsta mgła, która automatycznie nasuwa mi skojarzenia z pogodą, która była 14 stycznia 1993 roku, gdy w odmętach Bałtyku tonął Heweliusz. Przy sztormie spoza skali, prom coraz bardziej pogrążał się w wodzie, a pasażerowie, którzy skakali do lodowatego Bałtyku, byli bez szans. Z ponad sześćdziesięciu osób, które były na pokładzie, przeżyło zaledwie dziewięć. Tą tragedią żył cały Szczecin, w którym bardzo silnie osadzone jest środowisko pracowników morza. Prawie każdy z nas znał którąś z rodzin tych, co zginęli na Heweliuszu. Zarówno ja, jak i Adam jesteśmy dziećmi marynarzy, więc nie obce są nam emocje, gdy czekaliśmy na ojców powracających z dalekich rejsów…
Kasper Bajon, scenarzysta serialu „Heweliusz” napisał o Twojej książce: „Spotkałem się z większością osób, z którymi rozmawiał Zadworny, a jednak jego książkę przeczytałem z niekłamaną ciekawością, jednym tchem. Dała mi naprawdę sporo satysfakcji. (…) To jest przede wszystkim opowieść o Polsce lat
dziewięćdziesiątych, o osieroconych poturbowanych ludziach, o próbie poskładania rozbitych żyć.”
To, że napisałeś bardzo dobrą książkę, nie podlega dyskusji. Co jak się okaże, że Heweliusz będzie sukcesem także komercyjnym?
To byłoby super, ale wydaje mi się, że z pisania książek w Polsce potrafi żyć tylko Radosław Mróz. Żona (Alicja Rucińska-Zadworna przyp. red.) powiedziała, że może powinienem pisać kryminały, osadzone głęboko w rzeczywistości, z którą miałem do czynienia jako dziennikarz przez ostatnie trzy dekady. Tu jak wiadomo jest w ostatnich latach spora konkurencja, więc, póki co, trzymam się literatury faktu.
Podobno „Heweliusza", pisałeś nawet w podróży poślubnej?
To prawda (śmiech), w Apulii, ale tylko nad ranem. Ta książka to 14 miesięcy z mojego życia. Zaskoczyła mnie ilość dokumentacji, którą musiałem ogarnąć, aby wstępnie rozeznać się w tym, co państwo polskie ustaliło w latach 90-tych na temat tej katastrofy. Okazało się, że tylko akta trzech procesów przed Izbą
Morską, to 29 tomów, po 300 – 400 stron każdy. Czytałem je w Gdyni ponad dwa tygodnie. Do tego akta śledztwa, które prowadziła ówczesna Prokuratura Wojewódzka w Gdańsku – jako pierwszy dziennikarz dostałem zgodę na wgląd w te akta. Potem przyszedł czas na spotkania i trudnie rozmowy. Dotarłem do wszystkich uratowanych marynarzy i wielu wdów, w tym do Jolanty Ułasiewicz, wdowy po dowódcy Heweliusza, kapitanie Andrzeju Ułasiewiczu, która przez lata walczyła o honor męża i przez te lata ta tragedia była dla niej otwartą raną. Wielkim wyzwaniem było też odtworzenie przebiegu tragedii. Żeby to się udało – na to co jest w aktach, na moje ustalenia, opowieści uratowanych, a także to co mówli tuż po katastrofie, podczas przesłuchań, w mediach – musiałem nałożyć raporty kapitanów, którzy tej nocy dowodzili znajdującymi się w pobliżu statkami czy np. nagrania rozmów kapitana Ułasiewicza ze stacjami brzegowymi.
Książkę, czyta się jak dobrą fabułę. Cieszą się, bo zależało mi na tym, żeby czytelnik połknął haczyk i żeby udało się go utrzymać do ostatniej strony. Oczywiście sprzyja temu tajemnica, która jest w tej sprawie. Poza tym, ta tragedia ma tak wielki potencjał dramatyczny, że szczególne zabiegi formalne nie były potrzebne, żeby opowieść była ciekawa. Co nie znaczy, że nie nagłowiłem się nad kompozycją. Gdy się w niej zanurzysz, wiesz, że z zachodu pędzi już huragan Junior, zbliża się katastrofa, ale nie wiesz, kto z niej wyjdzie cało. Opisując katastrofę miałem świadomość, że będą to czytały rodziny ofiar
i ci którzy przeżyli. To głęboko straumatyzowani ludzie. Do tej pory śnią im się koszmary, pływające w wodzie zwłoki… Książka, mam nadzieję, pokazuję też walkę o prawdę, walkę wdów o sprawiedliwość, o dobre imię i godność tych, którzy zginęli. W tle jest tamta Polska lat 90', dysfunkcyjne państwo.
Jak bardzo udało ci się zbliżyć do prawdy o prawdziwych przyczynach zatonięcia Heweliusza?
Myślę, że mocno zbliżyłem się do prawdy, ale mam też wewnętrzne przekonanie, że ci, którzy byli na mostku kapitańskim i zginęli zabrali pewne tajemnice ze sobą do grobu. Dlatego praca nad książką była tak ciekawa. Gdyby ta historia w całości była wyjaśniona, nie napisałbym jej.
Jest tam sporo marynarsko-szczecińskiego kolorytu, bo sam jesteś dzieckiem marynarza, jakiego gatunku to emocje?
Trudne. Chyba najtrudniejsze było dla mnie spotkanie z wdową po Andrzeju Ułasiewiczu, który jako jedyny polski kapitan żeglugi wielkiej po II wojnie światowej, postanowił pójść na dno ze swoim statkiem. Pani Jolanta wiele lat walczyła o przywrócenie dobrego imienia męża, z którego w 1993 r. próbowano zrobić kozła ofiarnego, odpowiadającego za tragedię i jej rozmiary. Podczas naszego spotkania w warszawskim mieszkaniu Ułasiewiczow, na moment wyszła do innego pokoju i przyniosła mi kukiełkę – Babę Jagę zrobioną ze sznurka z liny okrętowej, która zawsze towarzy-
szyła kapitanowi Ułasiewiczowi w morzu. Mówił, że przynosi mu szczęście, marynarze są przesądni. Ale nie wziął jej ze sobą na „Heweliusza”. Przypomniałam sobie, że dostałem od ojca bardzo podobną kukiełkę, pirata, być może zrobił ją ten sam bosman…
Jak sądzisz, dlaczego kapitan zadecydował, że pójdzie na dno ze swoim statkiem? Komu najbardziej zależało na ukryciu prawdy?
Sporo jest o tym w książce. Jeden z moich rozmówców powiedział mi, że w pewnym momencie kapitan musiał zdać sobie sprawę, że nawet jeśli przeżyje, to ogrom tej tragedii i tak pociągnie go na dno. Na tę tragedię złożyło się wiele czynników, ale państwo polskie w postaci powołanej wtedy komisji resortowej próbowało nam wmówić, że jedynym winnym jest huragan Junior. Prawdę o wcześniejszych wypadkach i awariach „Heweliusza” skrywał nie tylko właściciel statku czyli PLO, ale też morskie instytucje odpowiedzialne za żeglugę. To było pokłosie polityki z czasów PRL, kiedy to o wypadkach w przedsiębiorstwach państwowych nie można było pisać bez zgody cenzury. To początki III RP, która w wielu aspektach przypominała PRL.
Książka na pewno była dobrą odskocznią od Twojej zawodowej codzienności. Po tylu latach nie męczy Cię już dziennikarstwo – szczególnie – śledcze?
Zacznijmy od tego, że nie lubię tego określenia i nie czuję się dziennikarzem śledczym. Każdy dziennikarz powinien
być dociekliwy. Często uciekam od newsów, np. w reportaż historyczny. Praca w newsroomie z moim stażem powinna być zabroniona (śmiech), choć w USA newsowymi autorytetami, reporterami telewizyjnymi są starsi dziennikarze, znacznie starsi ode mnie.
Myślę, że autorytety będą coraz bardziej istotne w dobie dziennikarstwa internetowego, którego naczelną misją staje się walka o ilość wyświetleń, a nie zawsze idzie za tym jakość. W tym nowoczesnym dziennikarskim światku – myślę, że wydanie papierowe stają się coraz bardziej ekskluzywne…
Wszystko przemija, więc czasy świetności papierowych gazet i milionowe nakłady również. Dzisiaj większość ludzi czyta gazety na ekranie swojego smartfona i nie ma co się na to obrażać, choć ta rewolucja niesie także pewne cienie, jak np. pobieżność przekazu.
A’ propos. Czytasz czasami Prestiż?
Tak. Trudno go nie czytać, bo jest w tylu miejscach. Po prostu sięgam po Prestiż.
I jak się zapatrujesz na to, że będziesz na okładce listopadowego numeru?
Pewnie jedni będą mieli ze mnie bekę, a inni zhejtują. (śmiech)
Dziennikarze nie są od tego, żeby prokuratorzy, politycy, decydenci ich lubili.
Nie są od tego, żeby przekazywać
wyłącznie ich punkt widzenia, jak w zagarniętych przez osiem lat mediach publicznych, które, mam nadzieję, kiedyś w końcu całkowicie uwolnią się od władzy.
Tak działa okładka w Prestiżu, jedni pogratulują, inni zhejtują, ale mogę obiecać – zrobię to najlepiej, jak potrafię! (śmiech)
Hejt w internecie jest powszechny, fora gazetowe wymyślone jako przestrzeń do sympatycznej wymiany myśli stały się platformami rozpowszechniania nienawiści, a anonimowość nienawistnikom sprzyja. Ten problem dotyczy każdego środowiska, W adwokackim – Twojego męża – jest podobnie.
Zgadzam się w całej rozciągłości, doświadczamy tego ostatnio. A powiedz mi, przejmujesz się jeszcze tym jak cię oceniają inni?
Nie, od lat się tym nie przejmuję. Przez lata pracy w dziennikarstwie – impregnowałem się.
A na prokuratorów też się impregnowałeś?
Z nimi jest pewien problem. Lata panowania Zbigniewa Ziobro zepsuły politykę informacyjną prokuratury, która to polityka przypomina nieco czasy PRL. Niestety część prokuratorów chciałaby, żeby ich sprawy były opisywane tak, jak w oficjalnych komunikatach ich rzeczników prasowych, nie rozumieją roli niezależnego dziennikarstwa. Jakby zapomnieli, że żyjemy już ponad 30 lat w wolnej Polsce. To co pisałem nie podobało się jednemu z najważniejszych prokuratorów w tym mieście, więc ze zdobyciem jakiejkolwiek pogłębionej wiedzy nie było łatwo. Ale myślę sobie, że nawet lepiej, kiedy oni nie lubią dziennikarzy.
Dlaczego lepiej?
Bo dziennikarze nie są od tego, żeby prokuratorzy, politycy, decydenci ich lubili. Nie są od tego żeby przekazywać wyłącznie ich punkt widzenia, jak w zagarniętych przez osiem lat mediach publicznych, które mam nadzieję kiedyś w końcu całkowicie uwolnią się od władzy. A wracając do prokuratorów, ci nie lubią, kiedy pisze się o porażkach, o uniewinnieniach, o procesach odszkodowawczych dla ludzi niesłusznie oskarżonych. Ale i to chciałbym podkreślić –moim zdaniem większość prokuratorów uczciwie wykonuje swoją robotę, starając się zachować twarz w tych zmiennych politycznie czasach.
A przejdźmy na drugą stronę boiska. Masz swoich ulubionych adwokatów?
Oczywiście, choć ulubionych to nienajlepsze słowo. Mam swój ranking, po trzydziestu latach spędzonych w salach sądowych potrafię ocenić, kto improwizuje, a kto się faktycznie przygotował. O klasie adwokata świadczy też to, czy odbiera telefony od klientów albo czy przygotowuje się do tak zwanych urzędówek, czyli obrony klientów nie śmierdzących pieniądzem. Niektórzy w ogóle nie przychodzą na urzędówki, tylko przysyłają aplikantów.
Media są bardzo ważnym elementem demokracji. Rządzą naszą świadomością i rzeczywistością. Choć mamy trzy inne władze (ustawodawczą, sądowniczą i wykonawczą – przyp. red.], to nimi też sterują. Nawiązując do jednej z nich – jaka jest twoja ocena tego, co się dzieje w sądach?
Niestety takiego bałaganu, jaki jest teraz, nie widziałem. Dojdzie do tego, że złodziejaszki zaczną podważać wyroki, bo prokurator krajowy jest nielegalny, jak przekonuje obecna opozycja albo wyrok wydał tzw. neosędzia. Były minister sprawiedliwości, przeprowadzając swoją tak zwaną reformę mówił o likwidacji przewlekłości, a tylko ją pogłębił. Relacjonuję procesy, w których nierzadko prawomocny wyrok zapada po 10-12 latach od momentu, kiedy komuś przedstawiono zarzuty. Taki np. gastronomik Paweł Golema, zanim został uniewinniony, 10 lat chodził z piętnem faceta, który ma na sumieniu korupcję. Przecież to jest jakaś kuriozalna sytuacja! Mam wrażenie, że w PRL-u było pod tym względem lepiej, bo czytałem akta wielu PRL-owskich procesów, mam na myśli sprawy kryminalne czy gospodarcze, i one „szły” dzień po dniu. Często z protokołu wynika, że zamykali rozprawy o godz. 21-22, bo było wielu świadków do przesłuchania i trzeba było ich tego dnia przesłuchać. A teraz jest tak, że sędzia otwiera notes i mówi, że następna rozprawa za … kilka miesięcy.
Media piszą o polaryzacji społeczeństwa. A co powiesz o polaryzacji w naszym dziennikarskim świecie? Środowisko dziennikarskie przez wiele lat było bardziej podzielone niż po 1989 r., kiedy to dzieliło się na „starych” – tych wywodzących z PRL i „nowych”, czyli świeżych, czy tych np. z doświadczeniem pracy w pismach konspiracyjnych. Myślę o latach rządów PIS, kiedy podziały polityczne przełożyły się na podziały w rodzinach, a w mediach doprowadzały nawet do zerwania znajomości. Przy okazji widać było, jak ludziom łatwo łamie się kręgosłupy. Przecież nasi koledzy pracujący w tak zwanych mediach publicznych Radio Szczecin, TVP Szczecin robili materiały, których sami się wstydzą. A w kuluarach robili do mnie oko, mówili: „Wiesz, jak jest. Mam dwa kredyty, no przecież nie pozwolę sobie na utratę tej pracy”. Albo: „Ja nic politycznego nie robię, zmieniłem dział, jestem w porządku”. Całe szczęście to już odeszło. Jednak polaryzacja społeczeństwa, zaangażowanie dziennikarzy po jednej stronie politycznego sporu, „dziennikarstwo tożsamościowe” – to pojęcie chyba pierwszy przywołał jeden z braci Karnowskich, to wszystko sprawiło, że niektórzy nie podają sobie nawet dłoni. Redakcje atakują się wzajemnie, co jeszcze dziesięć lat temu było nie do pomyślenia.
Myślisz, że to się może zmienić?
Mówiło się, że Polacy przestaną się kłócić po śmierci Jana Pawła II, wtedy nawet zwaśnieni kibice różnych drużyn piłkarskich obiecali sobie, że nie będą się ze sobą bić. Ale to jak wiemy trwało kilka dni. Podobnie było po Smoleńsku, więc trudno mi w pojednanie zwaśnionych stron uwierzyć.
Polityka przekłada się na media i nie jest to przecież tylko polska specjalność. Nic nie zapowiada złagodzenia języka polityki, idzie kampania prezydencka…
Jak myślisz – co jest najtrudniejsze w naszym zawodzie?
Nauczyć się uważnie słuchać ludzi przede wszystkim.
I pisać prawdę?
Oczywiście. Ale czasami tylko próbować jak najbardziej zbliżyć się do prawdy.
Myślisz, że skrzywdziłeś kiedyś kogoś swoim artykułem?
Przez tyle lat na pewno, choć nie intencjonalnie. Świadomość tego, że dla mnie to setny temat, tysięczny człowiek, który będzie opisany w moim tekście, a dlatego człowieka to jest jedyna taka w życiu sytuacja, nie przychodzi do dziennikarza od razu. Dziennikarz powinien mieć w sobie wiele empatii i w ostatecznym rozrachunku przedkładać dobro swojego bohatera nad „temat”. Czasami trzeba odpuścić, choć jak ktoś jest dziennikarzem krótko, to trudno mu to zaakceptować. Miewam takie sytuacje, że ktoś do mnie podchodzi na ulicy i mówi, „a pan napisał o mnie artykuł”. I ja się wtedy zastanawiam: dobrze, czy źle. Czy zaraz mi podziękuje, czy dostanę w mordę! (śmiech)
A nie uważasz, że cechą dobrego dziennikarza jest to, że wiemy, kiedy należy milczeć?
Oczywiście. Ja mam historię, którą opowiadałem studentom, gdy wykładałem na dziennikarstwie. Była taka sytuacja ponad 20 lat temu w Szczecinie, że 9-letni chłopiec zaginął. I w związku z tym, wszystkie gazety w Szczecinie wydrukowały jego zdjęcie, imię i nazwisko z hasłem w stylu: „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”. Po dwóch tygodniach okazało się, że przez dwa tygodnie mieszkał u swojego wujka, który wykorzystywał go seksualnie. Musieliśmy wybrać –prawo czytelnika do pełnej prawdy o tej historii czy dobro dziecka. Odpowiedź jest jednoznaczna. Trzeba przyznać, że żadna szczecińska redakcja nie wyłamała się wtedy z postanowienia, że nie podajemy całej prawdy. Ostatnie lata przynoszą jak wiemy zupełnie inne przykłady…
Jak zostałeś dziennikarzem?
To trochę przypadek, choć może wcale nie przypadek. Jeszcze jako bardzo młody chłopak w liceum, potem na studiach zaangażowałem się w działalność opozycyjną. Jedną z osób, którą wtedy poznałem w podziemiu był Piotr Niemczyk, mieszkający wtedy w Szczecinie warszawiak. To on był pierwszym szefem szczecińskiego oddziału „Gazety Wyborczej” i zaproponował mi pracę. Powiedział, przy tym, że ponieważ byłem często zatrzymywany, to na początek zajmę się policją. Byłej jeszcze studentem, kiedy zostałem dziennikarzem i najwyraźniej dziennikarstwo mnie pochłonęło.
A pamiętasz Szczecin lata 90-te? Czasy papierowych dzienników, panów z walizkami i słynne wojny gangów? No tak. Bliskość granicy miała konsekwencje. Afera schnapsgate zalewająca kraj przemyconym alkoholem, samochodowa juma w Berlinie, mafijne zabójstwa na zlecenie, w których ginęły też dziewczyny gangsterów, często do dziś niewyjaśnione, to była nasza codzienność. Było strasznie, ale też czasami śmiesznie. Pamiętam, jak kręcili w Szczecinie film „Młode Wilki”, w którym Szczecin to miasto bezprawia i wielkich finansowych możliwości. To był chyba rok 1994. Mieli ograniczony budżet i auta do filmu pożyczali od znajomych szczecińskich biznesmanów, w tym pewnego
Myślę, że mocno zbliżyłem się do prawdy o zatonięciu
Heweliusza, ale mam też wewnętrzne przekonanie, że ci, którzy byli na mostku kapitańskim i zginęli, zabrali pewne tajemnice ze sobą do grobu.
przemytnika papierosów. Kiedy film wszedł do kin, jakiś facet, mieszkający na Mazurach rozpoznał na ekranie – swój samochód, skradziony jakiś czas temu. Poznał go po jakiejś charakterystycznej gałce od drążka zmiany biegów… Okazało się, że pewien biznesmen w Szczecinie kupił samochód od złodziei. Taki był Szczecin w latach 90.
Co myślisz o obecnym Szczecinie?
Że to super miejsce do życia. Zobacz, chodzimy sobie po bulwarach i pachnie czekoladą. Można z samochodu w każdej chwili przesiąść się na łódkę i opłynąć Szczecin. W tym celu zrobiłem ostatniego lata kurs motorowodny. Nie jestem malkontentem, miasto pięknieje, co dostrzegają szczególnie moi znajomi, odwiedzający je co parę lat i ma – wiem, że to banał – wielki potencjał na przyszłość, który wykorzysta kiedyś jakaś ekipa wizjonerów. Szczecin jeszcze nas zaskoczy. Pracowałem w Warszawie ponad pół roku i uciekłem stamtąd, nie spodobało mi się. Tam łatwo wpaść w pracoholizm. Zauważyłem, że szczególnie ci niewarszawiacy są podatni. Bo nie mają takiego życia towarzyskiego początkowo, więc złapałem się na tym, że wracam o 22 z redakcji. To wszystko nie miało sensu. W Warszawie jadę godzinę i trafiam nad jakieś bajoro szare, a to Zalew Zegrzyński. Tutaj jadę godzinę i jestem na którymś z pojezierzy albo nad morzem.
A jak się bronisz przed pracoholizmem?
Nie mam jakichś idealnych sposobów niestety, na pewno w ostatnich latach robię sobie dużo więcej wolnego niż kiedyś. I co jest sukcesem, nie pracuję już na urlopie. To był na pewno objaw pracoholizmu. Już tego nie robię.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Izabela Marecka / foto: Karolina Kara Tarnawska
ADAM ZADWORNY – DZIENNIKARZ, REPORTER, OD 1990 ROKU ZWIĄZANY Z „GAZETĄ WYBORCZĄ”, AUTOR KSIĄŻEK SZPIEDZY W SZCZECINIE I PSY Z KARBALI. DZIESIĘĆ RAZY IRAK (WRAZ Z MARCINEM GÓRKĄ), WSPÓŁAUTOR ALTERNATYWNEGO PRZEWODNIKA ZRÓB TO W SZCZECINIE. LAUREAT KILKU NAGRÓD DZIENNIKARSKICH, M.IN. STOWARZYSZENIA DZIENNIKARZY POLSKICH, STOWARZYSZENIA DZIENNIKARZY RZECZPOSPOLITEJ POLSKIEJ – POMORZE ZACHODNIE ORAZ POLSKO-NIEMIECKIEJ NAGRODY DZIENNIKARSKIEJ IM. TADEUSZA MAZOWIECKIEGO ZA REPORTAŻ HISTORYCZNY DZIKI ZACHÓD – UZNAM.
ZnajdZiesZ u nas meble, oświetlenie, dekoracje okienne
Przenieś świat luksusu do swojego domu. Unikatowe wzory, solidne rzemiosło oraz bogactwo wyboru szlachetnych materiałów stworzą we wnętrzu niepowtarzalny klimat.
Zapraszamy do nowo otwartego showroomu wiodących włoskich i polskich marek. Oferujemy szeroki wybór elementów wyposażania oraz profesjonalne doradztwo. Znajdziesz u nas meble, oświetlenie, dekoracje okienne.
Przenieś świat luksusu do swojego domu. unikatowe wzory, solidne rzemiosło oraz bogactwo wyboru szlachetnych materiałów stworzą we wnętrzu niepowtarzalny klimat. Zapraszamy do nowo otwartego showroomu wiodących włoskich i polskich marek. oferujemy szeroki wybór elementów wyposażania oraz profesjonalne doradztwo.
Room44 | ul. s antocka 44 s zczecin | Godziny otwarcia: pon.-pt. 9-18 / sob. 9-15
Room44 | Szczecin, ul. Santocka 44 | Godziny otwarcia: Pon.-pt. 9-18 / Sob. 9-15
www.room44.pl /room44.szczecin t el. 721 288 172
Instagram: room44.szczecin
www.room44.pl
Tel. 721 288 172
Tel. 605 263 675
Dla jednych, do kolejny cud świata, dla innych „wyzwanie życia”, dla jeszcze innych forma sprawdzenia własnych możliwości i stoczenia pojedynku z siłami przyrody. Hang Son Doong – jaskinia położona w środkowym Wietnamie. Uznawana jest za największą odkrytą jaskinię na świecie. Jej długość, to 9 km, największe z pomieszczeń liczy ponad 5 km długości i 150 metrów szerokości, jest wysoka na niemal 200 metrów, a po jej dnie płynie rzeka. Niewykluczone, że jaskinia jest jeszcze większa - w 2019 roku odkryto podwodny tunel mający połączyć jaskinię z inną jaskinią. Jednym ze szczęśliwców, którzy mogli zobaczyć oraz zwiedzić wietnamską Hang Son Doong jest Rafał Roguszka – znany szczeciński animator i menadżer kultury oraz dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Przecławiu.
Hang Son Doong to największa jaskinia na świecie. została odkryta przez wietnamskiego rolnika w 1991 roku. Ale można ją zwiedzać dopiero od 2013 roku. Jak Pan na nią trafił? Skąd pomysł, aby do niej zajrzeć i zobaczyć co kryje?
Od lat śledzę materiały o miejscach fascynujących kulturowo, społecznie i przyrodniczo. Tak trafiłem na reportaż w National Geographic, który ukazał majestat tej imponującej jaskini.
Co w niej jest takiego, że przyciąga tłumy turystów z całego świata?
Na pewno wizja pięciodniowej wędrówki do wnętrza Ziemi z doświadczaniem jej dzień i noc. W jej salach zmieściłby się w nich Pałac Kultury i Nauki. Jest tez oszałamiająco uwodząca. W jej wnętrzu przepływa rzeka, tworząc podziemne jezioro, wodospad, niespotykany ekosystem pełen bujnej roślinności i niezbadanych gatunków „własną dżunglę” czy doliny z kosmicznymi stalaktytami. A może też dlatego, że jest też słynna z filmu Nibylandia Piotrusia Pana (śmiech).
Czy wcześniej miał Pan już jakieś doświadczenia speleologiczne? Eksploracja jaskiń to wyjątkowo ciężki „sport”.
Każda z moich wypraw jest wyzwaniem – doświadczeniem na granicy sportu, przygody i eksploracji. Miałem okazję nurkować w zdradliwych korytarzach jaskiń systemu Dos Ojos, mistycznych cenotach Majów na Jukatanie. Ograniczona widoczność w niektórych obszarach i klaustrofobiczne przestrzenie były sporym wyzwaniem, wymagającym opanowania. Podobnie było w Zatoce Coron na Filipinach,
gdzie miałem styczność z ogromnymi, mrocznymi, zamkniętymi przestrzeniami – wrakami okrętów floty cesarskiej, zatopionymi podczas II wojny światowej. Na Palawanie miałem także możliwość zwiedzenia z łodzi najdłuższej podziemnej rzeki na świecie.
Czy potrzebne były jakieś specjalne przygotowania do wietnamskiej wyprawy? Np. logistyczne, kondycyjne? Z doświadczenia wiem, że niestety, samo pragnienie przygody raczej nie wystarczy. Przejście całego systemu jaskini zajmuje kilka dni, a w razie zagrożenia ratunek medyczny jest bardzo ograniczony. Bo na pomoc śmigłowca nie można liczyć. Ekspedycję prowadzi wyłącznie firma Oxalis Adventure, a liczba miejsc jest ściśle ograniczona (1000 rocznie). Wymagało to ode mnie decyzji z niemal rocznym wyprzedzeniem. Przydzielono mi przewodnika, któremu musiałem udowodnić swoje kwalifikacje i kondycję – przesłałem CV swoich dotychczasowych wypraw, zdjęcia i filmy z trekkingów, w tym tropikalnych i wysokogórskich. Ustaliliśmy też zakres moich przygotowań: regularne treningi siłowe i kondycyjne, które raportowałem zdjęciowo. Każda fobia – lęk przed pająkami, wężami, przestrzeniami czy wysokościami – brak doświadczenia, przeciętna kondycja fizyczna oraz większość przewlekłych chorób są absolutnymi przeciwwskazaniami do udziału w ekspedycji. Otrzymałem także szczegółową listę ekwipunku: od czołówki, przez wodoodporną odzież, po strategiczne obuwie. Przez pięć dni wędruje się w całkowicie przemoczonych butach, w których każdy krok wymaga pełnej koncentracji – śliskie zbocza podziemnych rzek, strome, omszałe skały i ostre kamienie stanowią codzienne wyzwania. Nieodzowne jest również wykorzystanie profesjonalnego sprzętu: ciężkich
kasków z mocnymi akumulatorami, uprzęży i lin asekuracyjnych. Na miejscu przeszedłem także specjalistyczne szkolenie przygotowujące do wejścia w tak wymagające środowisko.
Jak długo trwała organizacja wyprawy?
Poważniejsze przygotowania rozpocząłem pół roku wcześniej. Oprócz wstępnej promesy organizatora w Wietnamie musiałem jeszcze uzyskać wizę, wykupić profesjonalne ubezpieczenie i przygotować logistykę w moim ulubionym Excelu – loty, noclegi, lokalne transporty oraz listę innych ciekawych miejsc. Było to o tyle skomplikowane, że wyprawa do jaskini była tylko częścią miesięcznej podróży po Azji (Wietnam, Tajlandia, Tajwan, Okinawa, Kambodża z stopoverami w Helsinkach i Singapurze). To była organizacyjnie prawdziwa operacja na otwartym sercu, ale też przemyślana strategia aklimatyzacyjna do tropikalnych warunków oraz duchowa na 10 dni przed „D-DAY”. Duchowa, ponieważ kilka dni wcześniej mnich w Chiang Mai na północy Tajlandii wykonał mi kolejny już rytualny tatuaż Sak-Yant, jako formę ochrony, przynoszącą szczęście. Do tego czasu regularnie trenowałem na siłowni (5-6 razy w tygodniu), biegałem i pojechałem dwa razy w Wysokie Tatry na trekking kondycyjny.
Ile kosztowała cała ekspedycja i samo zwiedzanie jaskini?
Koszt… Cóż, jaskinia jest pod tym względem wymagająca, co motywuje do konsekwentnego oszczędzania. Sprzyjała mi także rewizja mojego kapitału oraz ustalenie priorytetów życiowych.
Czy jaskinię można zwiedzać indywidualnie, czy tylko w grupach?
Na początku nie miałem wyobrażenia, jak duża jest skala tej ekspedycji i jak bardzo niezbędna jest pomoc specjalistycznych przewodników po tym unikalnym terenie. Naszej 10-osobowej grupie towarzyszyła 30-osobowa lokalna ekipa, w skład której wchodzili doświadczony przewodnik, ratownicy, myśliwi, kucharze i tragarze. Indywidualne zwiedzanie jest zabronione ze względu na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa uczestników i ochrony tego niezwykłego środowiska.
Co można zabrać ze sobą? Jaki ekwipunek obowiązuje –strój, żywność, co z higieną w trakcie wyprawy? Zabrać można naprawdę niewiele. Zbyt duży bagaż może nastręczać trudności w wąskich gardłach tuneli i wpływać na utrzymanie równowagi. Ja miałem tylko podstawowe rzeczy: lekką, szybkoschnącą odzież i bieliznę (4 zmiany), wodoodporną kurtkę, sandały (klapki są zakazane), ręcznik, niezbędne kosmetyki oraz „mini-apteczkę”, powerbank, drugi telefon, latarkę, wodę i batoniki energetyczne. No i oczywiście buty. Ale o nich już wspominałem. Higiena jest znacząco ograniczona, chyba że możliwość zanurzenia się w lodowatej wodzie podziemnego jeziora (bez użycia mydła i po ciemku) lub pływanie w kamizelce w klaustrofobicznym kanale można uznać za wannę. Stąd konieczność posiadania chusteczek nawilżających jako substytutu wygód łazienkowych. Korzysta się też z całkiem przyjemnych toalet biodegradowalnych. O jedzenie nie trzeba się martwić. Jest wykwintne i obfite, jak przystało na prawdziwą wietnamską oraz lokalną kuchnię. Drobnym „przekleństwem” jest tylko picie w takich warunkach, przez 5 dni,
wiecznie ciepłej wody. Poza herbatą i specjalnie parzoną kawą można zapomnieć o innych napojach. W szczególności zakazany jest alkohol.
Jakie to uczucie być przez kilka dni pod ziemią?
Zapadłem się w nowy świat czując się trochę jak odkrywca. Cały czas uważnie rejestrowałem każdy nowy kadr tej „nieziemskiej” scenografii i starałem się gdzieś upchnąć go w pamięci. Może to trywialne, ale podróż pod ziemią sprawia też, że inaczej zaczynasz widzieć to co wydawało się ważne na zewnątrz. Jest chwila na duchowe doświadczanie.
Pojawiają się np. jakieś lęki, gry zmysłów, zwidy?
Czasami w nocy umysł bawi się z Tobą w różne scenariusze i zagadki dźwiękowe. Wzmagają się dźwięki wodospadu, nocnych ptaków a nawet szmery krzątających się ludzi. Nie jest to nic co znałeś wcześniej. Dlatego czujniej się śpi. Tylko tyle.
Czym Hang Son Doong Pana zachwyciła a czym rozczarowała?
Od lat pracuję w kulturze co pozwoliło mi spojrzeć na nią jak na unikalne uderzające wizualne dzieło sztuki tylko, że stworzone przez naturę. W dodatku w tak różnorodnym kształcie swojej ekspresji: podziemne jeziora, rzeki, groty, las, dżungla, bogactwo niezwykłych organizmów trwających bez dostępu światła (białe: rybki pająki, insekty). Niczym mnie też nie zawiodła. Po wszystkim nie miałem odczucia – oczekiwania vs rzeczywistość. Byłem przygotowany na jeszcze większy wysiłek, ale na szczęście mogłem go wykorzystać w dalszej części podróży.
Czy zwiedzanie tej jaskini wiąże się z jakimiś niebezpieczeństwami?
Tak jest ich kilka. Największym są członkowie ekspedycji. Wypadek, któregokolwiek osoby (nie mówię o ekipie technicznej), wiąże się z ryzykiem i koniecznością zmiany planu dla całego zespołu, co może być trudne np. na 5 kilometrze w jaskini. Dlatego tak ważna jest nie nasza wyobraźnia o sobie a właściwa ocena naszej kondycji, również tej psychicznej. Tutaj nie można sobie odpaść od ściany, bo się zobaczy pająka, czy dostać lęku przeciskając przez wąskie tunele. Nie można też wpaść w panikę, wisząc w ciemności na linie, nad 100 metrową otchłanią. Trzeba też być wyjątkowo uważnym podczas ostatniego etapu schodzenia stąpając przez kilka godzin po wyostrzonych jak dzidy głazach. Niebezpieczne jest też odwodnienie organizmu, o co tutaj wyjątkowo i niepostrzeżenie łatwo. Trzeba też być czujnym chodząc w nocy po tarasach bazy, żeby nie wpaść do jakiejś szczeliny i bardzo dbać o codzienną higienę – szczególnie narażonych na działanie wody stóp. Zagrożeniem może też być nagła zmiana pogody i radykalne podniesienie poziomu wody podziemnych rzek i jezior. Szczególnie, że byliśmy w okresie monsunów. Tylko, że nad tym czuwali obserwatorzy z zewnątrz.
Jakie kolejne wyzwanie przed Panem?
Zapewne w najbliższym czasie pojawi się uczucie, które będzie domagało się kolejnych wyzwań. Ciekawość świata mnie nie opuszcza.
rozmawiał: Dariusz Staniewski / foto: Rafał Roguszka #dontpanicravwasher
Archiwolta to program, który na portalu wSzczecinie.pl prowadzi architekt Aleksandra Kopińska-Szykuć. Ma on charakter otwartej, społecznej debaty i interwencji ale główną ideą i misją jest stworzenie ze Szczecina miasta przyjaznego do życia. Archiwolta to przestrzeń dla wszystkich nas: mieszkańców, ekspertów i urzędników, jakiegokolwiek poglądu nie reprezentujemy. Rozwiązujemy dylematy, znajdujemy najlepsze rozstrzygnięcia, gdyż łączy nas wspólny obowiązek – odpowiedzialność za miasto i region.
Dlaczego potrzebowaliśmy Archiwolty?
Archiwolta powstała, aby zwrócić uwagę na fakt, że od 2021 roku nie mieliśmy obsadzonego stanowiska architekta miasta, a w międzyczasie w mieście odbyło się wiele znaczących przebudów i remontów, przeprowadzonych bez wsparcia i nadzoru kogoś takiego jak architekt miasta właśnie. Archiwolta podjęła się więc roli stworzenia platformy do dyskusji dla mieszkańców, specjalistów i władz. Mieszkańcy obdarzyli projekt zaufaniem, specjaliści wsparli wiedzą, a zarządzający miastem i regionem, rozumiejąc założenia programu, współpracują i korzystają z wypracowanych rozwiązań. Wszak wszyscy chcemy mieć funkcjonalne i piękne miasto, nie remontować wyremontowanych przestrzeni, mądrze gospodarować wspólnym majątkiem.
Urząd Miasta właśnie ogłosił konkurs na wolne stanowisko Architekta Miasta. Czy to oznacza koniec programu?
Nie. Zamierzamy interdyscyplinarnie wspierać osobę wybraną na to stanowisko, bo to nie jest łatwa praca i wymaga szerokiego wsparcia, żeby faktycznie służyła mieszkańcom. Wszelkie decyzje o trwałym skutku powinny być efektem rozmowy różnych środowisk, a decydenci powinni mieć możliwość wyjaśnienia intencji i poznania oczekiwań mieszkańców. Po to jesteśmy.
Archiwolta to działalność społeczna. Robisz to po godzinach.
To prawda. Jest to program, który z założenia powstaje bez żadnego wsparcia finansowego. Nie zarabiamy na tym pro-
jekcie. Zawodowo projektuję wnętrza i organizuję wydarzenia kulturalne. Rozpoczęłam w 2012 roku od akcji I LOEWE U, poświęconej XIX wiecznemu kompozytorowi szczecińskiemu, Carlowi Loewemu, który komponował muzykę do utworów Adama Mickiewicza! Wszystkie wydarzenia w 2012 roku miały łączny budżet 1 mln złotych, a główny koncert zyskał patronat Prezydenta Polski. Wtedy też zrodził się muzyczny przewodnik po mieście „Pożegnanie lata z…”, kilkukrotnie powtarzany w różnych lokalizacjach i gromadzący po kilka tysięcy widzów. Współprodukowałam oparty o moją koncepcję koncert telewizyjny przy Elewatorze Ewa, który z wody obserwowała publiczność rozmieszczona na kilkuset jednostkach pływających. Wierzę w to miasto, widzę je wspaniałe i takich efektów od siebie wymagam, żebyśmy byli ze Szczecina dumni. A Archiwolta to potrzeba serca, ale i rozumu, bo skupiamy się na problemach i na tym jak im zapobiec. Nie piętnujemy, nie obrażamy. Błędy popełnia każdy z nas, ważne, żeby przy nich nie trwać. Zmiana decyzji to nic w porównaniu ze skutkami złych rozwiązań. Jest to program całkowicie apolityczny. Jest za to miejski, miastotwórczy, skupiony na tym, żeby mieszkańcom żyło się dobrze, żebyśmy mogli wdrażać mądre pomysły, porozmawiać z ekspertami na tematy które nas interesują, bo jak się okazało decydenci nie zawsze z tej możliwości korzystają. Archiwolta to przestrzeń dla wszystkich nas, jakiegokolwiek poglądu nie reprezentujemy. To założenie się sprawdza, bo mamy wspólny obowiązek - odpowiedzialność za miasto i region.
Skoro miasto wymaga takiego społecznego ruszenia, to co według Ciebie ze Szczecinem, w tej materii, nie jest w porządku?
Ze Szczecinem jest jak najbardziej w porządku! Fakt, że tylko Szczecin ma formułę debaty mieszkańców, ekspertów i osób zarządzających mieniem publicznym świadczy o tym, że wiele osób zrozumiało zmieniający się świat i za tymi zmianami nadąża. Jest też grono decydentów nieodczuwających takiej potrzeby. To co wymaga naprawy w Szczecinie, to brak powierzania zadań osobom kompetentnym i to w różnych obszarach. Kiedy odbudowywano katedrę w Szczecinie przyjeżdżał tutaj zespół z prof. Zachwatowiczem na czele, żeby podjąć dobre decyzje wobec jednego zabytku. Dziś nawet ważne rozstrzygnięcia często zapadają bez udziału osób kompetentnych i tej rzeczywistości należy położyć kres. Tak jak dyrygent nie poprowadzi budowy, tak budowlaniec nie poprowadzi orkiestry. Auto oddajemy do mechanika, nie do cukiernika. Kompetencje to klucz do rozwoju Szczecina i budowania jego pozycji w Polsce, Europie i na świecie. Szczecin to miasto portowe, więc wszystkie kompetentne ręce na pokład, na swoje miejsca i płyńmy do celu!
Działania Archiwolty są zauważalne, ale czy idą za tym efekty?
Budzi się świadomość obywatelska i potrzeba decydowania o swoim mieście. Władze otwierają się na wnioski z dyskusji i jest to fenomen w Polsce. Efektem jest konkurs na stanowisko architekta miasta. Choć nie tylko my o niego zabiegaliśmy. Kolejnym jest potwierdzenie w ostatnich dniach przez Urząd Miasta zamiaru rozpisania międzynarodowego konkursu architektonicznego dotyczącego Bulwaru Chrobrego, czyli najbardziej reprezentacyjnej części bulwarów, przed Wałami Chrobrego. Miasto przychyliło się do zmiany posiadanej koncepcji na rozstrzygnięcie konkursowe. Mamy nagradzaną Filharmonię, CD Przełomy, walczmy o kolejne ikony architektury! Takie obiekty spotęgują ruch turystyczny, zainteresowanie studentów, wzrośnie popularność Szczecina. Czyli w perspektywie wszyscy na tym zyskamy. Celem wyjazdów i przeprowadzek są miejsca interesujące,
niech będzie to Szczecin. Efektem osiągniętym pomiędzy zapowiedzią programu a programem jest rownież wstrzymanie w tym roku decyzji o sprzedaży willi Quistorpa przez Marszałka Województwa. Są też efekty długofalowe. Np. po naszych rozmowach NIOL regularnie usprawnia strefę pod względem ilości miejsc parkingowych.
A czy my mieszkańcy Szczecina mamy świadomość tego, że miasto powinno być atrakcyjne także pod względem wizualnym, estetycznym?
Oczywiście. Architektura jest po to, żeby służyła człowiekowi, ale o ład przestrzenny musimy zadbać sami. Krajobraz miasta, to nasza codzienność. Na balkonach jest więc coraz więcej kompozycji kwiatowych, elewacje pięknieją. Słyszałam opowieść kobiety, która przyjechała przed wojną do Szczecina, do pracy. Mieszkała u rodziny w okolicach al. Piastów i codziennie nosiła do portu obiad dla pana domu. Wspominała, że kiedy biegła przez Szczecin, to na wszystkich balkonach kwitły kwiaty. Niby niewielki wysiłek, ale w skali wielu okien i balkonów – wspaniały efekt. To nad czym musimy popracować, to czystsze chodniki. Ważne jest sprzątanie po psach. Troska o swoje obejście. Możesz pięknie pachnieć i wyglądać, ale kiedy nie sprzątasz po psie, czy śmiecisz, to jesteś zwykłym prostakiem. Wracając do estetyki. Ważne są szyldy, reklamy, dobra uchwała krajobrazowa i stosowanie się do zasad. Mieszkanie wielu osób blisko siebie, czyli współtworzenie miasta, wymaga samo-
dyscypliny, bo granicą mojej wolności, jest twój dyskomfort. Chciałabym, żeby bycie szczecinianinem łączyło przymioty i było powodem do dumy. To praca na pokolenia, ale pierwszy krok może należeć do nas. Miasto i region to projekt zespołowy prowadzony w sposób ciągły nawet ponad narodami.
Jaka jest reakcja mieszkańców Szczecina? Jak Ty się z tym czujesz?
Zaufali formule, co mnie cieszy. Mieszkańcy przychodzą na nagrania programu, zadają pytania poprzez komunikator pod programem (w czasie transmisji), piszą i telefonują, ale przede wszystkim podejmują własne towarzyszące inicjatywy, czyli działają. Doceniam też wsparcie intelektualne czołowych przedstawicieli naszej społeczności. Fakt, że pewne idee możemy omówić z doświadczonymi Mentorami jest bezcenny i z pożytkiem dla Szczecina.
Jakie tematy zostaną poruszone w najbliższych wydaniach Archiwolty?
Zajmiemy się Zamkiem Książąt Pomorskich i to tak budowlą jak i duchem. Kolejnym tematem będzie infrastruktura w kulturze. Ważny temat, bo pojawiło się w mieście już kilka obiektów związanych z kulturą i planowane są kolejne. Czy są potrzebne? Jaki powinien być ich montaż finansowy, żeby były pieniądze nie tylko na budowę, ale i ambitne projekty artystyczne. W jaki sposób tworzyć infrastrukturę, żeby była nowoczesna, nie kosztowała dużo, żeby spełniała różne funkcje, była dla mieszkańców magnesem i inwestycją dla kolejnych pokoleń, a nie męczącą pozycją w budżecie. Co ciekawe do rozmowy o Szczecinie włączają się inne miejsca w Polsce i poza nią. Jesteśmy zapraszani do obiektów na co dzień zamkniętych dla mediów, gdyż docenia się nasze podejście. Uczciwe i kompleksowe.
Sesja zdjęciowa, która towarzyszy naszej rozmowie została zrobiona w miejscu Tobie szczególnie bliskim. Drugim bohaterem tych fotografii jest Willa Quistorpa usytuowana przy al. Wojska Polskiego. Dlaczego XIX - wieczny szczeciński przedsiębiorca Johannes Quistorp jest dla Ciebie ważny?
Quistorpowie to twórcy Jasnych Błoni, Parku Kasprowicza, Łękna, Pogodna i nie tylko. Zresztą takich rodzin jest więcej: Lentzowie, Dohrnowie, Stolting, Doeringowie i inni. W XIX wieku tworzyli miasto, w którym mieszkamy dziś. Swoje majątki darowali dla mieszkańców, czasem jak Stolting na działalność społeczno-kulturalno-naukową - testamentem. Mój serdeczny kolega, profesor archeolog, mawia, że poziom rozwoju cywilizacji, ocenia się po tym, jak traktuje swoich zmarłych. Swoich, czyli ważnych dla społeczności i miejsca. Ostatnio głośny stał się temat sprzedaży trzech willi przy Alei Wojska Polskiego, czemu poświęciliśmy jeden z programów, można go znaleźć na portalu, do czego zachęcam. Jeśli sprzedamy wille Quistorpa, Stoltinga, czy Flüggego to znaczy, że w ogóle nie rozumiemy miejsca, w którym mieszkamy i nawarstwień kulturowych je tworzących. Wspaniały jest brak zgody mieszkańców na takie działanie. Pod petycją mającą na celu zatrzymanie działań Marszałka (willa Quistorpa) i Prezydenta (wille Stoltinga i Flüggego) podpisało się ponad 1000 osób. To znaczy, że chcemy zachować te obiekty jako dostępne dla kolejnych pokoleń i powstrzymać sprzedaż, która byłaby nieodwracalną stratą i głęboką rysą na tożsamości Szczecina i Pomorza Zachodniego. Dziedzictwo tego miejsca jest przecież polskie, niemieckie, szwedzkie, francuskie... Jest nasze – szczecińskie. Jak paprykarz i pasztecik – wieloskładnikowe.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Aneta Dolega/ foto: Alicja Uszyńska, Antoni Niedźwiecki
Wino Szpakowe – pomysł na wyjątkowy prezent z niezwykłą historią w tle
Wino Szpakowe to unikalne, ekologiczne, białe, wytrawne cuvée z Winnicy Pałacu Rajkowo. To wino, które zrodziło się z niezwykłej historii – owoców ocalonych po nalocie żarłocznego stada szpaków. Dzięki tej przygodzie ze szczepów odmiany Johanniter, Muscaris i Hibernal powstało wino o idealnej recepturze: delikatne, o obniżonej kwasowości, które zachwyca wyjątkowym smakiem.
Wino Szpakowe to doskonały wybór na świąteczne upominki oraz elegancki sposób, by podziękować klientom i partnerom biznesowym za mijający rok współpracy. Podaruj bliskim i współpracownikom coś więcej niż tylko wino – podaruj smak, historię i wyjątkowy charakter.
Wina Szpakowego możesz spróbować podczas Sylwestra 2024.
Pałac Rajkowo: Rajkowo 12, 72-005 Przecław, Tel. 509 927 206, biuro@palacrajkowo.pl www.palacrajkowo.pl | /palacrajkowo | @palac_rajkowo
30 lat doświadczeń
dwa pokolenia dentystów • zaufanie • rzetelność • profesjonalizm troskliwość • wiedza • uśmiech • zaangażowanie • holistyczne podejście praca zespołowa • nowoczesna technologia
dr n. med. Edyta Wejt-Tawakol lekarz dentysta
Adam Wiejkuć lekarz dentysta
Natalia Walczuk lekarz dentysta
Grzegorz Matuszak lekarz dentysta
Agnieszka Czernichowska lekarz dentysta
Dawid Besztak mgr fiznjoterapii
Adrian Borawski lekarz dentysta
Julia Sipurzyńska lekarz dentysta
Szczecin, ul. Mariacka 6/U | tel. 91 423 57 57 | kontakt@dentalcenter.pl / klinika.edentist | www.dentalcenter.pl
CASPAR DAVID FRIEDRICH ETAPY ŻYCIA (DIE LEBENSSTUFEN), 1835
PŁÓTNO, OLEJ, 72,5 × 94 CM
MUZEUM SZTUK PIĘKNYCH W LIPSKU (MUSEUM DER BILDENDEN KÜNSTE LEIPZIG)
W Muzeum Narodowym w Szczecinie można obejrzeć wystawę „Figura odwrócona” przygotowaną przez naszego redakcyjnego kolegę – Daniela Źródlewskiego, a w ostatnim tygodniu miesiąca odbędzie się kilkudniowy festiwal poświęcony jednemu z najsłynniejszych malarzy świata – mistrza niemieckiego romantyzmu Casparowi Davidowi Friedrichowi. Artysta pochodzi z Pomorza – urodził się pobliskim Greifswaldzie. Daniel od blisko 15 lat bada jego twórczość i podąża jego, nie tylko artystycznymi, śladami.
Powodem jest 250 jubileusz urodzin Caspara Davida Friedricha, który w całych Niemczech jest obchodzony wręcz bizantyjsko. Ale to nie wszystko?
Tak naprawdę oczy na Caspara Davida i jego twórczość spoglądają z całego świata. Jego sława przekroczyła znacznie granice niemieckiego romantyzmu - mówimy w końcu o jednym z najsłynniejszych malarzy świata. Przez cały rok odbywały się i odbywają wystawy, festiwale, spektakle, koncerty… Rynek wydawniczy i pamiątkarski puchnie od
„friedrichomani”. Z jego obrazami można kupić niemal wszystko – od magnesów i kubków po bieliznę (śmiech).
Drugi powód jest bardziej prozaiczny, ale przez to zaskakująco ciekawszy, gdyż to pomorski „ziomal”, nasz kamrat. Friedrich jest chłopakiem z Pomorza, urodził się w zaprzyjaźnionym i sąsiadującym ze Szczecinem Greifswaldzie. Trzeci powód to moja nieposkromiona fascynacja jego twórczością.
CASPAR DAVID FRIEDRICH
WĘDROWIEC NAD MORZEM MGŁY
(DER WANDERER ÜBER DEM NEBELMEER), 1918
PŁÓTNO, OLEJ, 94,8 × 74,8 CM KUNSTHALLE W HAMBURGU (HAMBURGER KUNSTHALLE)
Kiedy się w nim „zakochałeś”. Jakie były okoliczności tej fascynacji?
Wszystko zaczęło się w 2009 roku. Pracowałem wówczas w Telewizji Polskiej i zajmowałem się także tematyką morską. Wybrałem się z grupą dziennikarzy w rejs „Darem Młodzieży”, na trasie Szczecin – Petersburg – Gdynia. Ponad tygodniowa droga do Petersburga to było coś wspaniałego. Większości nocy nie przespałem, gdyż to co mogłem oglądać na horyzoncie było niesamowite – te wszystkie wschody i zachody słońca, noce, poranki. W Petersburgu punktem obowiązkowym jest zwiedzanie Ermitażu, na które mieliśmy bardzo mało czasu.
Pamiętam, jak biegłem przez całe muzeum, by zobaczyć jak najwięcej i na dłużej zatrzymałem się tylko przed jedną ścianą. Cała była wypełniona malarstwem Caspara Davida Friedricha. Nie wiedziałem jeszcze wtedy kto to jest. Za to zobaczyłem w tych obrazach to, co mnie tak urzekło, gdy płynąłem żaglowcem. Kilka lat później w Berlinie ponownie natknąłem się na Friedricha i dopiero wtedy sprawdziłem kim jest autor tych niesamowitych obrazów.
Okazało się, że to „nasz” człowiek. Zafascynowany jego osobą, zacząłem zwiedzać kolejne muzea, oglądać jego dzieła, czytać o nim i o jego twórczości, próbować zrozumieć jego fenomen i geniusz. I tak minęło 15 lat.
Od lat w mediach społecznościowych dzielisz się relacjami z niezwykłych podróży.
Tak, by zrozumieć jego sztukę, byłem chyba we wszystkich miejscach z nim związanych. Dokładnie poznałem miasta jego życia – Greifswald oraz Drezno. Podążałem szlakami jego podróży, tak dobrze dokumentowanych w listach, notatkach czy na kartach szkicowników. Była Rugia, Szwajcaria Saksońska, Karkonosze, ale także Góry Harzu czy okolice obu jego miast. Dokładniejszą „mapą” tych ekspedycji były wreszcie same obrazy i miejsca na nich uwieczniane, m.in. ruiny zamku Landskrone, dęby w Ivanecke czy Breesen, katedra w Neubrandenburgu, Przylądek Arkona, skały kredowe w Jasmundzie, rugijskie dolmeny, a wreszcie ruiny klasztoru Eldena w Greifswaldzie. Tu nawet pokusiłem się o swoisty „challenge” odwiedzając to miejsce wielokrotnie o
DANIEL ŹRÓDLEWSKI PRZED WĘDROWCEM NAD MORZEM MGIEŁ W KUNSHALLE HAMBURG
każdej porze roku, dnia i nocy (śmiech). W Reinhardtsdorf-Schöna niedaleko Drezna znalazłem skałę ze słynnego „Wędrowca nad morzem mgieł”.
No właśnie, patrząc na jego najsłynniejszy obraz, czyli wspominanego właśnie „Wędrowca nad morzem mgieł” odnoszę wrażenie, że już go gdzieś widziałam. Ten człowiek na szczycie góry towarzyszy mi prawie od dziecka i kojarzy mi się ze… szkołą.
Ktoś kiedyś za „komuny” wpadł na szalony pomysł i obraz „Wędrowiec nad morzem mgieł” stał się obowiązkową ilustracją „Kordiana” Juliusza Słowackiego, którego mieliśmy jako lekturę obowiązkową na lekcji języka polskiego. Jednak prawdziwy szał na „Wędrowca” przyszedł wraz ze smartfonami z aparatem fotograficznym. To najczęściej reprodukowany obraz świata. Każdy kto był choć raz w górach zrobił sobie fotkę na jakimś szczycie, spoglądając przed siebie. Oczywiście nie o to chodzi w tym dziele. To co od razu zauważymy to, że bohater tego obrazu stoi do nas tyłem. Jest to charakterystyczne dla twórczości Caspara Davida. Niektórzy złośliwie twierdza, że artysta nie potrafił w twarze. Być może nie potrafił a może po prostu nie lubił. A może był to celowy zabieg. Kiedy patrzymy na ten obraz, czy na inne, gdzie postacie stoją do nas tyłem, możemy identyfikować się z bohaterami tych dzieł i patrzeć ich oczyma na to co przed nami. Z drugiej strony może faktycznie nie był najlepszy w twarzach. Malował sporo na zamówienie. Nie były to jednak klasyczne portrety. Na przykład na jednym obrazie umieścił łódkę z imieniem osoby, dla której był to obraz. Sprytne.
Albo oryginalne. Na czym jeszcze polegał jego fenomen i oryginalność?
O Friedrichu można powiedzieć, że jest prekursorem photoshopa. Krajobraz z „Wędrowca” w całości nie istnieje, ale te poszczególne masywy, formacje skalne, które go tworzą, istnieją naprawdę, tylko osobno. Caspar nie był malarzem sztalugowym w tym sensie, że brał niezbędne sprzęty i szedł malować w konkretne miejsce, tylko w czasie wędrówek robił dużo szkiców fragmentów pejzażu, który napo-
CASPAR DAVID FRIEDRICH
RUINY KLASZTORU ELDENA W KARKONOSZACH, 1830/1834, PŁÓTNO, OLEJ, 73 × 103 CM
MUZEUM POMORZA (POMMERSCHES LANDESMUSEUM, GREIFSWALD)
tkał po drodze. To arcydokładne rysunki, na podstawie których można by wydać jakiś podręcznik do biologii (śmiech). Później te kawałeczki umieszczał na płótnach tworząc zupełnie nową jakość. akim przykładem są ruiny klasztoru Eldena w Greiswaldzie, które umieścił na tle… Karkonoszy.
Który z jego obrazów, jest Twoim ulubionym?
Bez cienia wątpliwości „Etapy życia”. To symboliczna scena o niezwykłej urodzie. Na brzegu morza, przy zachodnie słońca, stoi pięć postaci, w różnym wieku – owe etapy życia. Każdej z postaci przypisany jest odpowiedni „windjammer” na morzu… A do tego te barwy! Piękny i mądry obraz.
Był doceniany za życia, był lubiany?
Na początku nie przebijał się ze swoją sztuką. Warto też wspomnieć, że na studiach w Kopenhadze uczył się rysunku, nie malarstwa. Olej w jego twórczości pojawił się dość późno, bo dopiero w 1908 roku, Objawił się dopiero obrazem, na który widzimy krzyż stojący na górze, a prawdziwe „zamieszanie” w konserwatywnym świecie sztuki wywołał dopiero płótnami: „Mnich nad morzem” oraz „Ruiny klasztoru w Dąbrowie”. Nie każdy z jego obrazów się podobał, nie zawsze się sprzedawał. Sam Caspar David jako człowiek był mrukiem. Wpływ na to miała tragedia jak wydarzyła się w jego dzieciństwie. Szybko stracił mamę, a później ukochanego brata Christiana. Ponoć było tak, że chłopcy poszli pojeździć na łyżwach na rzece i w trakcie jazdy załamał się pod nimi lód. Brat uratował Caspara, ale sam nie wydostał się już spod lodu. Jest też inna wersja, która mówi, że chłopcy bawili się na fosie, przygotowanej przez rodziców wanience udającej łódkę. Łódka się wywróciła i brat Caspara zmarł.
Abstrahując od tej tragedii, Friedrich był też wielkim patriotą. Widać to na jego niektórych obrazach, chociażby na tym, na którym stoi dwóch mężczyzn spoglądających na księżyc. Obaj ubrani są w stroje staroniemieckie, które w takim okresie były, nazwijmy to w cudzysłowie „zakazane”. Można powiedzieć, że był przy tym buntownikiem. Na
jednym obrazie namalował nagrobki, na których umieścił nazwiska filozofów, których poglądy były sprzeczne z obowiązującymi wówczas doktrynami. Chciał ich w ten sposób przywołać.
Jakie miejsce zajmuje twórczość Friedricha współcześnie. Jaki ma wpływ na dzisiejszych artystów?
Jego twórczość jest bezcenna. Namalował ok. 300 obrazów, kilkadziesiąt zostało zniszczonych albo uważa się je za zaginionych. Sporo jego dzieł znajduje się w prywatnych kolekcja, na rynku znajdują się jego rysunki. Dziś obok Friedricha, niemal jednym tchem, wymienia się zaprzyjaźnionych z nim takich malarzy jak Carl Gustav Carus, Johan Christian Clausen Dahl, Georg Friedrich Kersting czy Philipp Otto Runge (notabene urodzony w pomorskim Wolgast). Później z twórczości Friedricha „korzystali” koleni wielcy, choćby Arnold Böcklin czy Edvard Munch, a nawet Max Ernst, René Magritte czy Lyonel Feininger. Patrząc na nasze lokalne podwórko, to muszę wspomnieć o znakomitej malarce.
Katarzynie Szeszyckiej. Katarzyna wychodzi z malarstwa romantycznego. Jak nikt inny, potrafi najlepiej w swojej twórczości oddać ducha Friedricha i jest to absolutnie wspaniałe.
Gdzie można najlepiej poznać malarstwo Caspara Davida Friedricha.
Do początku stycznia w Albertinum w Dreźnie trwa wielka retrospektywa „Caspar David Friedrich. Gdzie wszystko się zaczęło”. Poprzednie miały miejsce w Hamburgu i Berlinie, oczywiście byłem (śmiech). W Greifswaldzie, w Muzeum Pomorza, wciąż można oglądać wystawę specjalną z kilkoma obrazami artysty („Łąki pod Greifswaldem”). Gdy miną obchody jubileuszowe i dzieła wrócą na swoje miejsce, to polecam wyprawę do Hamburga („Wędrowiec…”), Lipska („Etapy życia"), albo do Berlina („Mnich and morzem”).
Dziękuję za rozmowę.
rozmawiała: Aneta Dolega / foto: archiwum Daniela Źródlewskiego
31 grudnia 2024 godz. 20:00-4:00
Cena: 1500 zł za parę
Rezerwacja: biuro@palacrajkowo.pl 606 26 56 69
Przywitaj Nowy Rok jak Agent 007 – z elegancją i klasą!
Spędź niezapomnianą noc w wyjątkowej scenerii Pałacu Rajkowo, gdzie czeka na Ciebie prawdziwy filmowy klimat i czerwony dywan.
W programie:
• Wystawne wnętrza inspirowane stylem Jamesa Bonda
• Wykwintne dania
• Zabawa do białego rana z DJ-em i konferansjerem Theodorem
Stek wieprzowy w tempurze/potrawka z grzybów/kluseczki śląskie/sałatka z buraków i fety
Bufet rozmaitości: Żeberka glazurowane na kapuście Kąski kurczaka sous vide z śmietance kokosowej z grillowaną brzoskwinią
Menu:
Mix warzyw i ziemniaków z pieca
Zupa gulaszowa podkręcana winem
Barszcz czerwony i pasztecik
Mix polskich gatunkowych wędlin
Mix śledzi
Mix sushi
Mix warzyw i sosów
Pieczywo i smarowidła Sylwestrowe Słodkości
Napoje chłodzące Wybór kaw i herbat
Wino Szpakowe z Winnicy Pałacu Rajkowo
Pałac Rajkowo: Rajkowo 12, 72-005 Przecław, Tel. 509 927 206, biuro@palacrajkowo.pl www.palacrajkowo.pl | /palacrajkowo | @palac_rajkowo
„Świat Whisky i Wina”
Gdzie szukać pomysłu na prezent, który zaskoczy i zachwyci, będzie zarówno unikatowy, jak i wyrafinowany? Odpowiedź kryje się w „Świecie Whisky & Wina” w Galerii Nowy Turzyn w Szczecinie.
To nie tylko butelki wykwintnego alkoholu, ale także mała podróż do najdalszych zakątków świata. Może to być szkocka whisky, meksykańska tequila, francuski koniak czy brazylijski rum. W „Świecie Whisky & Wina” starannie dobrane butelki nie są zwykłym towarem na półce, ale opowieściami zamkniętymi w szkle.
Prezent, który zapamiętasz
„Świat Whisky & Wina” proponuje szeroką gamę zestawów prezentowych, które zachwycą każdego miłośnika dobrych trunków. Można skorzystać z gotowych opcji lub stworzyć spersonalizowany zestaw, dopasowany do indywidualnych preferencji i upodobań. Każdy zawiera alkohol najwyższej jakości oraz dodatki, które dopełniają całość. — W naszym sklepie klienci mogą również zaopatrzyć się w oryginalne kubańskie cygara — dodaje współwłaściciel Michał Darcz. „Świat Whisky & Wina” to także ukłon w stronę lokalnych producentów. Sklep szczyci się wyjątkową półką pełną trunków pochodzących z naszego regionu. Na półkach króluje szczecińska wódka Starka, która zdobywa uznanie zarówno w Polsce, jak i za granicą, czy nalewki z destylarni
Świat Whisky & Wina
Ul. Bohaterów Warszawy 40, Szczecin, Galeria Nowy Turzyn
Sklep czynny od pn do sob od 10.00 – 20.00 tel. 530455008 | biuro@whiskyiwina.pl www.whiskyiwina.pl | świat whisky i wina
Mały Kogut. Szczecińskie trunki to tradycja i duma miasta. Ale sklep to nie tylko miejsce, w którym kupimy alkohol, to także degustacje, podczas których można odkryć tajniki produkcji i sztukę degustacji różnych rodzajów alkoholu, poznając ich wyjątkowe smaki i aromaty. Właściciele sklepu stawiają na edukację i promocję kultury degustacji, co czyni to miejsce wyjątkowym na tle innych. — Jako enolog z wykształcenia, osobiście prowadzę degustacje win. Natomiast do degustacji whisky, rumów czy wódek zapraszamy ekspertów, którzy dzielą się swoją wiedzą i pasją – mówi Michał Darcz.
Degustacje dla firm mogą być zorganizowane zarówno w klimatycznym wnętrzu lokalu (do 20 osób), jak i w wybranym przez klienta miejscu. To doskonały pomysł na firmowe spotkania integracyjne czy kameralne przyjęcia.
“Świat Whisky & Wina” zapewnia możliwość wysyłki zakupionych zestawów bezpośrednio pod wskazany adres. Podarunek dotrze do odbiorcy w eleganckiej i nienagannej formie, a następnie zachwyci smakiem i wyjątkową historią.
Nad jeziorem Rusałka, w sercu parku, znajduje się Restauracja Si, działająca w przestrzeni hotelu Grand Park. To idealne miejsce, by spędzić czas z bliskimi, podziwiać widoki i smakować wyjątkowe dania inspirowane kuchnią włoską i śródziemnomorską.
Każdy szczegół w Si jest dopracowany z myślą o gościach, tworząc przestrzeń idealną zarówno na rodzinne obiady, jak i wieczorne spotkania w gronie przyjaciół. To miejsce, w którym każdy element – od harmonijnej kolorystyki po detale wykończenia – sprzyja atmosferze odprężenia i ciepła. Ogromne okna, będące znakiem rozpoznawczym lokalu, pozwalają światłu dziennemu wypełnić wnętrze, subtelnie odbijając się od ceglanych ścian i ciepłych, drewnianych powierzchni. Naturalne oświetlenie nadaje całości lekkości i spójności, które trudno znaleźć w innych miejscach, a przy tym tworzy niepowtarzalny klimat niezależnie od pory dnia. Wnętrze wypełnia naturalny urok – surowa elegancja cegły, miękkość welurowych krzeseł, solidność drewnianych stołów – każda z tych faktur buduje unikalny charakter, który pozostaje w pamięci. Zielone otoczenie restauracji, w szczególności drzewa parku rozciągającego się wokół, podkreślają ten wyjątkowy nastrój spokoju i przyjemności. Si oferuje coś więcej niż tylko estetyczne doznania – jest miejscem, gdzie goście mogą poczuć się komfortowo, jak w przytulnym azylu od zgiełku miasta.
Kuchnia słonecznej Italii
Menu, inspirowane kuchnią Włoch i słonecznymi regionami Morza Śródziemnego, kusi świeżością najlepszych składników, intensywnymi aromatami ziół i głębią smaków, które przenoszą gości wprost na rozgrzane wybrzeża południowej Europy. W karcie znajdziemy zarówno lekkie, delikatne przystawki, jak i sycące dania główne. Szczególną uwagę przyciągają propozycje z owocami morza oraz dania tworzone z lokalnych i sezonowych produktów, co idealnie wpisuje się w filozofię slow food i podkreśla autentyczność smaków.
Spotkania rodzinne w pięknym otoczeniu
To miejsce stało się ulubionym punktem spotkań wielu rodzin, miejscem, gdzie czas zwalnia, a każda chwila nabiera wyjątkowego charakteru. Często organizowane są
tu obiady, rocznice i kameralne przyjęcia. Przyjazne wnętrza, wypełnione naturalnym światłem i ciepłem, świetnie sprawdzają się zarówno przy mniejszych spotkaniach, jak i większych rodzinnych zgromadzeniach. Styl Si to subtelny ukłon w stronę minimalizmu, gdzie liczy się jakość i autentyczność. Goście cenią nie tylko estetykę, ale i przestronność tej eleganckiej, a zarazem przytulnej przestrzeni. Dzięki możliwości rezerwacji dużych stołów, wspólne biesiadowanie staje się komfortowe, a malownicze widoki na jezioro i park nadają każdemu spotkaniu odświętnego charakteru. Wystarczy tu przyjść, zatrzymać się na chwilę, zamówić obiad i po prostu cieszyć się towarzystwem bliskich. Położenie nad jeziorem Rusałka sprawia, że Si jest także chętnie wybierane przez pary i grupy przyjaciół, pragnących spędzić czas w wyjątkowym otoczeniu. Spacer po parku, przed posiłkiem lub po nim, pozwala gościom w pełni chłonąć uroki przyrody, niezależnie od pory roku.
Spotkania w większym gronie
Goście mogą zarezerwować przestrzeń na różnorodne uroczystości rodzinne, takie jak urodziny, chrzciny czy rocznice, gdzie każdy detal jest dopracowany z myślą o wyjątkowych chwilach. To również miejsce otwarte na bardziej oficjalne wydarzenia – eleganckie kolacje, spotkania firmowe oraz jubileusze, które zasługują na niepowtarzalną oprawę.
Na swoim profilu na Instagramie restauracja regularnie dzieli się ofertami sezonowymi i zdjęciami z organizowanych wydarzeń, ukazując elastyczność i różnorodność oferty, idealnie dopasowanej do potrzeb klientów. Każda uroczystość może być spersonalizowana i dostosowana do indywidualnych oczekiwań.
Zarówno stali bywalcy, jak i nowi goście doceniają w Restauracji Si nie tylko smak potraw, ale i atmosferę panującą wewnątrz. Obsługa dokłada wszelkich starań, by każdy czuł się mile widziany i obsłużony z pełnym profesjonalizmem, jednocześnie dbając o osobisty kontakt z każdym gościem. Wiele osób wraca tu regularnie, aby poczuć niepowtarzalny klimat tego miejsca.
Restauracja & Bar
Słowackiego 18, 71-434
100% poprawa nawilżenia skóry
96% wzmocniona struktura skóry
Zbliżający się czas świąt Bożego Narodzenia to okres wzmożonych zakupów, w tym również winiarskich. Co kupić, gdzie i ile wydać, by zakupy były przyjemnością i przyniosły zakładane efekty? Podzielę się z Państwem swoim doświadczeniem, by służyć radą i pomocą. Od ponad 20 lat zajmuję się profesjonalnie winami, importuję je, sprzedaję, a także jestem konsultantem jednej z sieci polskich marketów spożywczych. Kilkanaście lat wstecz otrzymałem zaszczytny tytuł Najlepszego Importera
Win w Polsce przyznany przez Magazyn Wino. Od prawie 15 lat wraz z córką prowadzimy specjalistyczną Winotekę z przeogromnym wyborem win.
Co bym zrobił, gdybym był początkującym miłośnikiem wina lub zakup taki byłby okazjonalny i nie przywiązywałbym do niego większego znaczenia?
Po pierwsze unikałbym zakupów w sklepach, gdzie nie otrzymam pomocy przy wyborze wina, tym samym raczej odpadają zakupy w dyskontach czy marketach. Po drugie byłbym bardzo ostrożny przy zakupie bardzo tanich win, bo taki zakup może być bardzo rozczarowujący. Po trzecie raczej wybrałbym specjalistyczny sklep z winami, gdzie sprzedający może służyć nam radą i pomocą. Po czwarte, piąte itd. zaczynałbym od win mniej skomplikowanych, bez dużej kwasowości, z małą ilością tanin. Dobrym wyborem będą wina półwytrawne czy półsłodkie. Takie wina produkuje: Gruzja, Francja, Portugalia, a wina białe – Niemcy. Godnymi polecenia winami czerwonymi są włoskie ze szczepu Primitivo lub mające na etykiecie nazwę Appassimento albo Passito. Kupując wino na prezent, a nie znając preferencji obdarowywanej osoby i będąc w Winotece, prosiłbym cavistę o wskazanie win łagodnych, ale z dużą głębią, o przyzwoitym stosunku ceny do jakości.
Rady dla zaawansowanych i osób znających się na winach: Każdy doświadczony winoman ma swoje typy i porusza się według z góry wybranych ścieżek. Świat wina jest różnorodny i przebogaty. Namawiam więc do poszukiwań, zapewniając, że odkryjecie wiele znakomitych win w nowych miejscach. Co może nam pomóc w poszukiwaniach? Mogą to być przewodniki winiarskie, w tym tzw. „Przewodnik Parkera” (nazwa pochodzi od nazwiska założyciela tego winiarskiego portalu). Przewodnik ocenia wina w skali 50-100
pkt. Bardzo dobrymi, o świetnym stosunku ceny do jakości, są wina w przedziale 88-92 pkt. Można też posiłkować się wskazaniami innych krytyków winiarskich, z których większość otarła się w przeszłości o „Przewodnik Parkera”. Dla bardzo zaawansowanych pomocą mogą służyć przewodniki opisujące wina z wybranego kraju. I tak: Włochy to Luca Maroni, Gamberro Rosso i Veronelli. Hiszpania to Penin i Proensa.
Niemcy to Gault Millau i Eichelmann. Francja to natomiast Bettane & Desseauve oraz La Revue du Vin de France. Osobiście nie polecam aplikacji internetowych. Jak posługiwać się tymi przewodnikami? Nie skupiałbym się na ocenach poszczególnych win. Mogą być już wyprzedane lub niedostępne na rynku polskim. Skoncentrowałbym się na nazwiskach, wychodząc z założenia, że dobry winiarz nie wypuszcza na rynek złych win.
Czy w świecie win można znaleźć winiarzy będących odpowiednikami samochodów marki Rolls-Roys bądź Maybach? Według zgodnych opinii takim odpowiednikiem są wina od rodziny Chapoutier. Innymi wartymi polecenia są winiarnie, w których pomocą służą winemakerzy Michel Rolland i Stephane Derenoncourt. Każdy z tych winemakerów służy radą w ponad 120 winiarniach zlokalizowanych na całym świecie. Warto zapamiętać te nazwiska.
Będąc w winotece, domagajcie się od cavisty prostych i jasnych wskazań. Jeżeli potrafi mówić tylko, że to fajne wino, a nie daj boże „winko”, to jak najszybciej zmieniajcie winotekę.
Z winiarskim pozdrowieniem Marek Popielski
W sercu Szczecina, w otoczeniu malowniczej zieleni, na brzegu Jeziora Dąbie, dostępne są duże i komfortowe mieszkania od Mariny Developer. Inwestycja CLUBHOUSE przyciąga uwagę nie tylko wyjątkową lokalizacją, ale również dbałością o detale, które nadają przestrzeni wyjątkowy, luksusowy charakter. Jest to doskonała propozycja dla rodzin, które chcą połączyć nowoczesność z komfortem życia na najwyższym poziomie.
3-POKOJOWE A.2.5
LOKALIZACJA W BUDYNKU:
Mieszkania w CLUBHOUSE wyróżniają się przestronnością oraz przemyślanym układem pomieszczeń. Każdy metr jest zaprojektowany tak, by zapewnić wygodę wszystkim domownikom. Duże okna nie tylko wpuszczają do wnętrza mnóstwo naturalnego światła, ale także pozwalają cieszyć się pięknymi widokami na jezioro i pobliską zieleń. Rodziny docenią też przestronne tarasy z możliwością osłonięcia się od niekorzystnych warunków atmosferycznych oraz kuchnie, które można dowolnie zaaranżować jako centrum domowego życia. Dotychczasowi mieszkańcy pokochali komfortowe sypialnie i funkcjonalne pokoje dla dzieci.
Wyjątkowa lokalizacja
CLUBHOUSE położony jest nad samym Jeziorem Dąbie. To lokalizacja, która stanowi prawdziwy kompromis między spokojem a bliskością miejskich atrakcji. W zaledwie kilka minut można stąd dojechać do centrum Szczecina, dzięki czemu mieszkańcy mają dostęp do pełnej infrastruktury, jednocześnie mogąc cieszyć się codziennymi spacerami nad
wodą czy możliwością uprawiania sportów wodnych. Lokalizacja ta zapewnia także łatwy dostęp do rekreacyjnych tras rowerowych, co jest dodatkowym atutem dla aktywnych rodzin.
Podwyższony standard i przestrzeń wspólna na najwyższym poziomie
Części wspólne budynku CLUBHOUSE zostały zaprojektowane z niezwykłą dbałością o detale, które mają nadać im wyjątkowego stylu i elegancji. Wchodząc do budynku, mieszkańcy poczują się jak w ekskluzywnym hotelu – to zasługa przemyślanej koncepcji przestrzeni i materiałów użytych do wykończenia. Ściany klatek schodowych zdobią historyczne fototapety, przedstawiające, jak wcześniej wyglądało miejsce, w którym obecnie stoi budynek CLUBHOUSE. Znajdziemy tu też elegancki kamień naturalny, który w połączeniu z nowoczesnym lastryko terazzo nadaje częściom wspólnym elegancki wygląd.
Mieszkania 3-, 4- i 5-pokojowe
Na małą rodzinę czeka 3-pokojowe mieszkanie A.2.5 na drugim piętrze. Marina Developer doskonale przewiduje potrzeby nabywców, dzięki czemu przestrzeń jest świetnie zaprojektowana. Na metrażu 66 m2 znajdziemy nie tylko 3 pokoje, ale taż osobne od łazienki WC, co ułatwia codzienne życie. Do mieszkania przynależy aż 25-metrowy taras, powiększający znacznie przestrzeń do życia.
B.1.3 to mieszkanie 4-pokojowe o zdecydowanie większym metrażu: 134 m2. Zlokalizowany centralnie przedpokój łączy strefę dzienną z nocną, zapewniając ergonomię użytkowania przestrzeni. Pokój dzienny z kuchnią zajmują niemal 58 m2, natomiast drugą część mieszkania tworzą 3 sypialnie. Przyszli mieszkańcy będą mieli do dyspozycji także 2 łazienki, WC oraz pomieszczenie gospodarcze. Mieszkanie to posiada typowe dla lokalizacji na pierwszym piętrze CLUBHOUSE tarasy, które dzięki wyłożeniu nawierzchni trawą z rolki do złudzenia przypominają ogrody. Dwa tarasy wychodzące na dwie strony budynku dodają łącznie ponad 70 m2 powierzchni.
Dla miłośników szerokiej panoramy na okolicę polecane jest mieszkanie A.4.3 położne na ostatnim, czwartym piętrze.
Na 143 m2 mieści się aż 5 pokoi, a całe mieszkanie jest z trzech stron otoczone 54-metrowym balkonem. W centralnym punkcie mieszkania zlokalizowano pomieszczenie gospodarcze i łazienkę. Druga łazienka mieści się tuż przy sypialni i gabinecie. W narożniku budynku od strony południowej położony jest salon z kuchnią i jadalnią o łącznej powierzchni 58 m2, a za nimi 2 kolejne sypianie.
Propozycja dla wymagających
CLUBHOUSE to propozycja dla tych, którzy cenią sobie luksus, przestrzeń i wyjątkową lokalizację, ale chcą też, aby ich codzienne życie było pełne wygody i harmonii. Duże, komfortowe mieszkania, podwyższony standard wykończenia oraz malownicze otoczenie sprawiają, że CLUBHOUSE to wymarzone miejsce dla rodzin, które szukają spokoju, ale nie chcą rezygnować z dostępu do wszystkich atrakcji, jakie oferuje życie w mieście.
Autor: Karina Tessar / foto: materiały prasowe
Doskonała inwestycja, 21 hektarów gruntu ATRAKCYJNY DWÓR
Na sprzedaż Dwór rodu von Borcke w Przybysławiu
• 21 hektarów gruntu - w tym 6 ha parku, 5 ha pod inwestycję gospodarczą i 10 ha ziemi ornej,
• Kompleksowo zachowany zespół folwarczny z pałacem, zabudowaniami i parkiem,
• Obiekt ma pełną inwentaryzację i dokumentację archiwalną,
• Obiekt był na bieżąco remontowany,
• Około 100 km od Szczecina,
• W pobliżu pole golfowe Modry Las,
• W przygotowaniu jest koncepcja domu opieki dla osób starszych
Sophienhof Senior Residence
Cena ofertowa tej niezwykłej nieruchomości wynosi: 4,3 mln złotych.
w Szczecinie Warszewo, ul. Kanadyjska
Komfortowy, dwupoziomowy apartament na kameralnym osiedlu w nowoczesnym stylu.
Osiedle wyróżnia się wysoką jakością realizacji, dbałością o tereny zielone, co zapewnia komfort i estetykę codziennego życia.
Istnieje możliwość zakupu miejsca postojowego w podziemnym garażu oraz komórki lokatorskiej.
• Rok budowy: 2023, niska zabudowa, dwupiętrowe budynki, osiedle zamknięte i monitorowane
• Powierzchnia ogółem: 67,25 m² (61,25 m² + dodatkowe 6 m²)
• Liczba pokoi: 3
Taras o powierzchni 9 m² oraz balkon 4,50 m²
Piętro: 2/2, cicha winda
Zaprojektowane z dbałością o każdy detal, nienaganną ergonomię oraz z użyciem ponadczasowych elementów wystroju wnętrz
Słuchanie muzyki stało się czymś zwyczajnym, niemal niezauważalnym. Melodie odtwarzane w tle towarzyszą nam każdego dnia, ale rzadko kiedy naprawdę się w nie zagłębiamy. Wydaje się, że żaden dźwięk nie jest w stanie nas już zaskoczyć, bo przecież słyszeliśmy już wszystko. Ale czy naprawdę potrafimy słuchać tak, aby zatracić się w muzyce?
Czy to możliwe, aby każde brzmienie przenikało przez ciało słuchacza, tworząc nieskończoną przestrzeń? Właśnie takie doświadczenia obiecuje marka Gemstone, oferując nie tylko dźwięk, ale pełnię emocji zamkniętych w betonowych kolumnach głośnikowych. Marka narodziła się z potrzeby stworzenia czegoś, czego na rynku brakowało.
– Zewnętrzna forma kolumny powinna pełnić zarówno funkcję estetyczną, jak i akustyczną. Nie postrzegam siebie jako artysty, jestem rzemieślnikiem, który po prostu wie, co dobrze brzmi. Kilka lat temu postanowiłem zaprojektować coś własnego i stworzyłem kompaktową kolumnę typu monitory oraz wolno stojący, trójdrożny głośnik podłogowy. Ograniczyłem się do dwóch zestawów: małego i dużego, charakteryzujących się tym samym brzmieniem. Zależało mi, aby na rynku pojawiło się coś zupełnie nowego i charakterystycznego, ale zarazem równie dobrego – mówi twórca głośników Grzegorz Porzuczek. Wybór materiału nie jest przypadkowy. Beton, kojarzony, na co dzień z chłodem i surowością, w rękach mistrza zmienia się w coś niesamowicie estetycznego, czego dowodem są kolumny Gemini oraz Libra.
Wysokiej klasy rzemiosło Unikalne konstrukcje Gemstone, to wynik wieloletniej, angażującej pracy. Mieszanka betonowa, mimo swoich właściwości, daje się formować w sposób, który otwiera nieskończone możliwości dla projektanta. Każda kolumna, pod względem wymiarowym, jest powtarzalna, lecz sam proces produkcji powoduje, że nie ma dwóch takich samych pod względem faktury, co nadaje każdemu zestawowi niepowtarzalny charakter. Dla osób poszukujących unikatowych przedmiotów, które będą integralną częścią ich wnętrza, Gemstone oferuje także opcję personalizacji.
Nieoczywiste piękno dźwięku
Dźwięk płynący z kolumn to efekt wieloletnich poszukiwań doskonałości. Gemstone przenosi nas w świat, gdzie jakość dźwięku jest na pierwszym miejscu. Ten unikalny duet be -
tonu i technologii dźwiękowej pozwala na odtworzenie nawet najdrobniejszych akcentów muzycznych, oferując pełne, głębokie i barwne brzmienie, które jest równie solidne, jak same kolumny.
– Każdy może przyjechać do naszego salonu audio, zobaczyć nasze kolumny i posłuchać muzyki. Muzyka przedstawiona w odpowiedni sposób pozwala doświadczyć emocji, nieosiągalnych dla innych systemów. Nie zapominajmy, iż głośnikom trzeba stworzyć przyjazne warunki pracy, mam tu na myśli akustykę wnętrza. Dźwięk potrafi wyzwolić skrajne emocje i przenieść do innego świata, trzeba tylko wiedzieć, jak słuchać – zaznacza Grzegorz Porzuczek. Podczas gdy większość producentów decyduje się na konwencjonalne materiały, Gemstone postawił na mieszankę betonową. To nie jest zwykły beton, a materiał o specjalnych właściwościach, który sprawia, że kolumny nie tylko świetnie wyglądają, ale również doskonale spełniają swoją funkcję akustyczną. Betonowa konstrukcja doskonale izoluje dźwięk, eliminując niepożądane wibracje, co przekłada się na nieskazitelnie czyste i głębokie brzmienia. Celem nadrzędnym było stworzenie produktu, który będzie dawał słuchaczowi wrażenie przebywania na sali koncertowej. Odpowiedni dobór komponentów najwyższej jakości służących do budowy zwrotnicy jest nieodzownym czynnikiem do tworzenia ponadprzeciętnego spektaklu dźwiękowego. Każdy element jest wykonywany ręcznie, co sprawia, że żadna para kolumn wizualnie nie jest taka sama, co tylko podkreśla ich unikalność. Każda kolumna przechodzi drobiazgowy proces kontroli, by spełniał najwyższe normy. Gemstone został stworzony przez miłośnika dobrego dźwięku – to widać, słychać i czuć.
autor: Anna Wysocka / foto: materiały prasowe
Gemstone
Grzegorz Porzuczek
tel. 661915527
Salon w Policach
Ul. Bankowa 8A
To było jedno z najważniejszych wydarzeń ekonomicznych i biznesowych w Szczecinie oraz na Pomorzu Zachodnim w tym roku. Trzecia edycja Baltic Economic Congress zorganizowanego przez Północną Izbę Gospodarczą zgromadziła dziesiątki uczestników, którzy rozmawiali m.in. o finansach, innowacyjnych rozwiązaniach w gospodarce, offshore i transformacji energetycznej.
Kongres to także debaty, w których wzięli udział samorządowcy, naukowcy i przedsiębiorcy. Zorganizowane zostały w czterech głównych blokach tematycznych – finanse i rozwój gospodarczy, innowacje i turystyka, offshore, transformacja energetyczna, nowoczesne ciepłownictwo oraz inspiracje oraz konsekwentne budowanie wizerunku marki na przykładzie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Kongres jest przestrzenią do dyskusji i integracji. Chcemy, żeby był wizytówką naszego miasta i żeby łączył wiele czynników, a przede wszystkim był miejscem dla kreatywnych i inspirujących dyskusji. Chcemy też dać przedsiębiorcom możliwość wysłuchania wybitnych ekspertów – stwierdziła Hanna Mojsiuk, prezes PIG w Szczecinie.
Wykład inauguracyjny dotyczący 20-lecia udziału Polski w Unii Europejskiej wygłosił były wicepremier i minister finansów prof. Leszek Balcerowicz.
Członkostwo Polski w Unii Europejskiej to wolny rynek. Badania pokazują, że w sferze społecznej akceptacja wolnego rynku jest spora i to szczególnie w elektoracie demokratycznym – mówił prof. Balcerowicz.
Baltic Economic Congress 2024 składał się z czterech blo -
ków tematycznych. Każdy z nich oferował bogaty program debat plenarnych, spotkań branżowych oraz wykładów, które prowadzili znakomici prelegenci. Ważnym elementem tegorocznego kongresu był panel poświęcony współpracy nauki z biznesem, cyfryzacji oraz nowoczesnym technologiom, w tym sztucznej inteligencji w biznesie. Nie zabrakło również dyskusji na temat aktualnych trendów w turystyce na Pomorzu Zachodnim. Blok trzeci wypełnił panel dyskusyjny „Szczecin – offshore’owa stolica Polski”, który skupił się na transformacji energetycznej i ciepłowniczej w kraju oraz regionie. Bardzo interesujące i motywacyjne wystąpienie zaprezentował Jerzy Owsiak, który podzieli się swoimi doświadczeniami w budowaniu wizerunku marki, bazując na sukcesie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy oraz Festiwalu Przystanek Woodstock. Trzecia edycja Kongresu zakończyła się Galą Finałową Konkursu Przedsiębiorca Roku Pomorza Zachodniego 2024 w trakcie której wręczone statuetki dla najlepszych przedsiębiorców, którzy wyróżnili się nie tylko w prowadzeniu swoich firm, ale także w działaniach na rzecz społeczności lokalnej oraz wdrażaniu innowacyjnych rozwiązań.
ds. / foto: PIG
1 listopada tego roku weszły w życie istotne zmiany dotyczące ubezpieczeń społecznych dla przedsiębiorców. Wprowadzają one możliwość skorzystania z miesięcznego zwolnienia z opłacania składek na ubezpieczenia społeczne. To rozwiązanie ma na celu wsparcie przedsiębiorców, zwłaszcza tych prowadzących niewielkie działalności. Ale to nie jedyne zmiany.
Przedsiębiorcy będą mogli ubiegać się o zwolnienie w jednym miesiącu kalendarzowym każdego roku. Aby skorzystać z tej ulgi, konieczne będzie spełnienie kilku warunków.
W miesiącu poprzedzającym złożenie wniosku przedsiębiorca nie może zgłaszać więcej niż 10 ubezpieczonych. W ciągu ostatnich dwóch lat kalendarzowych nie można osiągnąć przychodu z działalności przekraczającego równowartość 2 mln euro rocznie. Przedsiębiorca nie może wykonywać działalności na rzecz byłego pracodawcy, z którym miał umowę o pracę w roku rozpoczęcia działalności lub w roku poprzedzającym. Przed złożeniem wniosku, przedsiębiorca musi być objęty ubezpieczeniami emerytalnym, rentowym i wypadkowym. Warto podkreślić, że zwolnienie z opłacania składek stanowi pomoc de minimis, co oznacza, że przedsiębiorca musi mieć dostępny limit pomocy co najmniej równy wysokości składek, które mają być zwolnione – tłumaczy Joanna Szymańska, doradca podatkowy w MTL Szymańska & Zielińska Wspólnicy Księgowość sp. z o.o.
Nowe prawo komunikacji elektronicznej
Od listopada tego roku będzie także obowiązywać nowe „Prawo komunikacji elektronicznej”, które zastępuje ustawę o prawie telekomunikacyjnym z 2004 roku. Nowe regulacje mają na celu dostosowanie przepisów do współczesnych realiów rynkowych i technologicznych.
Ustawa obejmuje nie tylko tradycyjnych operatorów telekomunikacyjnych, ale także wszystkie podmioty świadczące usługi komunikacji interpersonalnej, które nie wykorzystują numerów. Usługi te obejmują m.in. połączenia głosowe między użytkownikami, pocztę elektroniczną oraz przesyłanie wiadomości i czaty grupowe. Jednak nie obejmują one usług takich jak media linearne, wideo na żądanie, serwisy społecznościowe czy blog – wyjaśnia Joanna Szymańska.
Pamiętajmy o inwentaryzacji i cenach transferowych Październik był czasem na przeprowadzenie obowiązkowej inwentaryzacji przed końcem roku obrotowego. Dla przedsiębiorstw, których rok podatkowy odpowiada kalendarzowemu, lokalną dokumentację cen transferowych za rok 2023 należało przygotować do 31 października 2024 r. Z kolei informację o cenach transferowych (TPR) należy złożyć do 2 grudnia 2024 r., z uwagi na to, że 30 listopada wypada w sobotę.
Te zmiany w polskim prawodawstwie mają na celu uproszczenie procedur i wsparcie przedsiębiorców w obliczu wyzwań rynkowych. Warto być świadomym tych regulacji, aby skutecznie korzystać z przysługujących praw i ulgi. Dobrze przemyślany wniosek o zwolnienie z ZUS oraz dostosowanie się do nowych przepisów komunikacyjnych mogą znacząco wpłynąć na funkcjonowanie wielu firm – zapewnia Joanna Szymańska z MTL Szymańska & Zielińska Wspólnicy Księgowość sp. z o.o.
MTL Szymańska i Zielińska Wspólnicy Księgowość sp. z o.o.
ul. Mostnika 12, Szczecin
Tel: 664 092 287 | podatki@mtl-kancelaria.pl | www.mtl-podatki.pl
To było wyjątkowe wydarzenie związane z sektorem energetycznym. W październiku w Szczecinie – w Netto Arenie odbyła się pierwsza konferencja Edu Power 2024 – dwudniowe spotkanie reprezentantów tego środowiska oraz uczniów szkół technicznych, zawodowych, studentów uczelni wyższych. Bo konferencja umożliwiała nie tylko poznanie branży offshore, energetyki i elektromobilności, ale była również targami pracy oferującymi młodym ludziom oferty zatrudnienia. Konferencja wzbudziła spore zainteresowanie, zwłaszcza wśród uczniów szkół z Zachodniopomorskiego i województw sąsiadujących. Przez dwa dnia trwania Edu Power w hali przy ulicy Szafera miało się pojawić prawie 1500 młodych osób. Chętnie uczestniczyli w warsztatach i szkoleniach oraz prezentacjach przygotowanych przez prawie 40 wystawców biorących udział w tym wydarzeniu. A ich oferta była bardzo interesująca. Przedstawili m.in. nowości technologiczne w sektorze OZE, potencjał branży ciepłowniczej, rozwiązania dotyczące elektromobilności oraz konkretne możliwości zatrudnienia w firmach zajmujących się tymi branżami.
Według organizatorów konferencji sektorowi energetycznemu w Polsce w najbliższych latach zacznie brakować pracowników. A realizowane lub planowane inwestycje energetyczne są dla regionu ogromną szansą. Dlatego potrzebne są wspólne działania między władzami lokalnymi,
firmami oraz szkołami średnimi i wyższymi.
– Chcemy pokazać, że ona już funkcjonuje. W naszym regionie istnieje wiele projektów i inicjatyw, które zajmują się tą problematyką. Ale mamy wrażenie, że dzieje się to za wolno, a czasami różne firmy i instytucje powtarzają swoje działania nie wiedząc, że ktoś inny realizuje podobne. Brakuje komunikacji i wymiany doświadczeń. Edu Power jest platformą skupiającą i prezentującą te działania rozwiązania, inicjatywy oraz być miejscem nawiązywania współpracy przy realizacji wspólnych projektów. Ma pokazać jak wielki potencjał drzemie w sektorze energetycznym w regionie i że Szczecin n=ma szansę zostać stolicą offshore –stwierdził Witold Szczepkowski, organizator konferencji.
Głównymi punktami wydarzenia były: edukacja, przebranżowienie, local content i Girl Power. W panelach dyskusyjnych wzięli udział menadżerowie dużych firm z bran-
ży energetycznej, przedstawiciele zachodniopomorskich uczelni wyższych oraz władz samorządowych.
– Pilnie obserwujemy to, co dotyczy sektora energetycznego i co dzieje się pod tym względem m.in. w Trójmieście. I uważamy, że powinniśmy ze sobą współpracować przy tych zagadnieniach. Potrzebujemy tego biznesu i firm działających w jego otoczeniu – mówił Michał Przepiera, wiceprezydent Szczecina.
– Widać wyraźnie, że jest ogromne zapotrzebowanie na kadry w energetyce. Nie tylko wyższe, również na specjalistów średniego szczebla. Współpracujemy więc z przedsiębiorstwami, aby nasze działania były dostosowane do potrzeb rynku – zapewniła Danuta Zawadzka, rektor Politechniki Koszalińskiej.
ds. / foto: materiały prasowe
Grupa Polmotor i szczecińska Fabryka Wody – jeden z najnowocześniejszych aquaparków w Europie – podpisały umowę o współpracy. Jej głównym celem jest promocja i budowanie świadomości dotyczącej elektromobilności, ekologicznych środków transportu wśród mieszkańców miasta i regionu oraz wspieranie sportu i zdrowego trybu życia. To stałe elementy strategii Grupy, które idealnie łączą się z działaniami Fabryki Wody.
Umowę o współpracy podpisano w Wirze Wiedzy Edukatorium aquaparku – jednej z reprezentacyjnych części obiektu. Jej sygnatariuszami zostali wiceprezydent szczecina Michał Przepiera, Konrad Stępień – prezes Fabryki Wody oraz Jacek Przepłata, członek zarządu Grupy Polmotor.
– Elektromobilność i ekologiczny transport to wyzwania współczesnego świata. Tymi zagadnieniami bardzo mocno zajmuje się właśnie Grupa Polmotor i dobrze nam się z nią współpracuje na tym polu. Mamy bardzo pozytywne doświadczenia. Jestem przekonany, że ta współpraca będzie się świetnie rozwijać m.in. z naszym najnowszym dzieckiem, jeśli chodzi o podmiot funkcjonujący w mieście. Bardzo się cieszymy, że Grupa Polmotor nam zaufała i będziemy mogli wspólnie i świetnie rozwijać naszą współpracę, opierając się na najnowszych rozwiązaniach technologicznych – stwierdził Michał Przepiera, zastępca Prezydenta Miasta Szczecin.
– Działamy dopiero od kilku miesięcy, ale ta współpraca mocno wpisuje się w strefy, które promujemy, a przede wszystkim rozwiązania proekologiczne dla mieszkańców. Sam obiekt Fabryki Wody jest przykładem takich energooszczędnych technologii łączących się z działaniami prozdrowotnymi i edukacyjnymi. Wierzę, że przy tak dobrym partnerze będziemy mogli te cele wspólnie realizować – dodaje Konrad Stępień, prezes Fabryki Wody.
– To jest dla nas ważne wydarzenie, które jest naturalną konsekwencją strategii Grupy Polmotor, wpisuje się w nasz model biznesowy wspierania sportu i promowania ekologicznych rozwiązań oraz świętowania 30 lat istnienia Grupy – mówi Jacek Przepłata, członek zarządu Grupy Polmotor. Mieszkańcy Szczecina oraz korzystający z oferty Fabryki Wody mogą oczekiwać szeregu działań zmierzających do zwiększenia świadomości korzystania z ekologicznych środków transportu. Nie zabraknie także wydarzeń promujących zdrowe zachowania, ruch, rekreację i aktywność fizyczną.
Dlaczego Fabryka Wody? – Ten nowoczesny obiekt doskonale wpisuje się w nasze działania, przede wszystkim sport, ekologię i elektromobilność, która jest nie tylko naszą przyszłością, ale i teraźniejszością. Wydaje się więc być idealnym miejscem łączącym strategię motoryzacyjnej Grupy Polmotor i cele Fabryki Wody, tego co oferuje – dodaje Piotr Przepłata, członek zarządu Grupy Polmotor.
W ramach współpracy Grupa udostępniła zespołowi Fabryki Wody trzy samochody elektryczne, które posłużą realizacji bieżących zadań zespołu tej instytucji.
– Przygotowaliśmy także ekspozycję, która pokazuje przekrój możliwości marek naszej Grupy. Każdy z gości Fabryki Wody, nie tylko pracownicy, będą mogli obejrzeć auta, być może nawet wziąć udział w jeździe testowej. Bo niektórzy z korzystających z oferty Fabryki Wody będą mogli w swoich szafkach znaleźć miniaturowe samochody. A to będzie oznaczało, że będą mieli możliwość testowania naszych pojazdów i wypożyczania ich na weekend Chcemy, aby nasza propozycja motoryzacyjna nie była tylko ekspozycją stałą,
SUBARU POLMOTOR
Ustowo 52 | 70-001 Szczecin www.polmotor.subaru.pl
Telefon:91 822 85 55 | Email:salon@polmotor.subaru.pl
NASZE WOJEWÓDZTWO DŁUGO CZEKAŁO NA GOSPODARZEM OGÓLNOPOLSKIEJ OLIMPIADY JEWÓDZTWIE W SPORTACH
ale spełniała funkcje interaktywną. Chcemy współorganizować wydarzenia i inicjatywy związane z elektromobilnością i ekologicznym transportem dla mieszkańców miasta oraz regionu, pełnić aktywną rolę w ich promowaniu i realizowaniu – wyjaśnia Konrad Kijak, dyrektor Kia Polmotor. Grupa Polmotor to znana szczecińska firma, która od ponad 30 lat działa na rynku motoryzacyjnym. Oferuje szeroki wybór samochodów renomowanych marek takich jak Kia, Nissan, Subaru, Renault, Dacia oraz Ssangyong. Posiada autoryzowane salony i serwisy, ale także specjalistyczne warsztaty blacharsko-lakiernicze. Zapewnia bogaty wachlarz usług dodatkowych m.in. rozwiązania ubezpieczeniowe i finansowe, Grupa Polmotor gwarantuje także wsparcie na każdym etapie zakupu oraz eksploatacji auta. Firma aktywnie angażuje się w działania sponsorskie, wspierając inicjatywy lokalne i przyczyniając się do rozwoju społeczności, w której działa m.in. od lat promując i wspierając zachodniopomorskich sportowców.
ds. / foto: Grupa Polmotor
14 dyscyplin w ramach XXIX Ogólnopolskiej Olimpiady ży odbywać się będzie w 15 miastach Pomorza Dla wszystkich startujących będzie to z pewnością wego, a organizatorzy dokładają wszelkich starań, niepowtarzalny klimat zawodów.
Wydarzenie wspierają postacie sportu, doskonale jewództwie Marek Kolbowicz, Piotr Lisek, Małgorzata -Kowalik, Monika Pyrek, Agnieszka Skrzypulec, oraz Marian Tałaj.
Walka o medale rozpocznie się turniejem piłki w Rewalu i mężczyzn w Dziwnowie, równolegle dzie się rywalizacja bokserów i bokserek w Wałczu. zakończą się w ostatni weekend maja w Policach gimnastyki artystycznej. By organizatorzy mogli dynować przebieg wydarzenia, marka Kia Polmotor
– Nie pobieramy żadnych prowizji i nie mamy żadnych ukrytych opłat. W banku przedsiębiorca musi wykazać się wkładem własnym. U nas nie jest on wymagany przy pożyczkach udzielanych z pomocą de minimis. I co ważne, u nas decyzje pożyczkowe zapadają u nas na miejscu w Szczecinie, co zdecydowanie skraca okres oczekiwania na decyzję. O nowej, bardzo interesującej dla firm, ofercie Szczecińskiego Funduszu Pożyczkowego sp. z o.o. mówi Krzysztof Nowak, prezes zarządu tej instytucji.
Szczeciński Fundusz Pożyczkowy już od 20 lat wspiera przedsiębiorców. Należy do największych instytucji udzielających unijnych pożyczek w Polsce. W lipcu 2024 roku, po tym jak Bank Gospodarstwa Krajowego ogłosił przetarg, Fundusz został wybrany jako Partner Finansujący dla nowego rozdania pożyczek unijnych w Polsce w perspektywie finansowej 2021-2027. Środki te znajdują się w nowej puli Funduszy Europejskich dla Pomorza Zachodniego.
– Obecnie oferujemy przedsiębiorcom trzy rodzaje pożyczek, a spodziewamy się, że w najbliższym czasie przybędzie co najmniej jeszcze jeden ich rodzaj. Zacznijmy od „Pożyczki na innowacje i wzrost konkurencyjności” oraz „Standardowej pożyczki rozwojowej”. Pierwszą z nich może otrzymać mikro, mały lub średni przedsiębiorca a drugą mikro i małe firmy na przedsięwzięcia polegające na realizacji projektów prowadzących do poprawy konkurencyjności fir-
my, w szczególności poprzez wdrażanie innowacji produktowych lub procesowych. Innowacje, których oczekujemy, nie muszą być na skalę Europy, Polski, czy nawet regionu. Ale powinny być na skalę danej firmy. Jeżeli zatem przedsiębiorca zamierza świadczyć nową lub ulepszoną usługę, której do tej pory nie miał w swojej ofercie lub chce produkować albo sprzedawać nowy, bądź udoskonalony produkt czy też chce wykonywać dotychczasowy produkt lub usługę, ale poprzez zmianę lub poprawę procesów w firmie i dzięki temu zwiększy konkurencyjność firmy na rynku, to może się ubiegać u nas o wsparcie finansowe. Proponujemy atrakcyjne oprocentowanie w wysokości 2 proc. i prowizję 0 proc. W przypadku pożyczki na innowacje proponujemy od 500 tys. zł do 5 mln zł, na okres nawet do 10 lat z karencją w spłacie kapitału do 12 miesięcy. A w przypadku pożyczki rozwojowej oferujemy do 500 tys. zł, na okres do 7 lat z karencją spłaty kapitału do 6 miesięcy. Pożyczki są dostępne dla firm działających w różnych branżach – wyjaśnia Krzysztof Nowak, prezes zarządu SFP.
Trzecia pożyczka – obrotowa, to środki do 500 tys. zł, udzielane bez prowizji na okres 5 lat z 12-miesięczną karencją w spłacie kapitału, która jest oprocentowana na chwilę obecną od 2,84 proc. w skali roku. – Fundusze na nią pochodzą ze środków pożyczkowych, które otrzymaliśmy w drodze przetargu organizowanego przez Zachodniopomorską Agencję Rozwoju Regionalnego S.A. Są to środki, które w poprzednich perspektywach finansowych UE już kiedyś trafiły na rynek w formie pożyczek, a po ich spłacie są do ponownego wykorzystania – dodaje prezes Funduszu.
Pożyczki te są przeznaczone dla MŚP, dla tych firm, które posiadają już pożyczkę lub dotację inwestycyjną ze środków publicznych udzieloną w okresie nie dłuższym niż 3 lata, albo będą takową posiadać ze środków publicznych. Pieniądze z pożyczki przedsiębiorcy mogą przeznaczyć na opłacenie wydatków takich jak: pensje, czynsze, opłaty ZUS, podatki, zakupy towarów, ale muszą być one związane z przedsięwzięciem inwestycyjnym, o którym wspomniałem. Jest to produkt komplementarny do produktów inwestycyjnych. Produkt ten stanowi np. bardzo dobre uzupełnienie dla udzielanej obecnie dotacji ze środków KPO dla firm z branży HoReCa.
Fundusz proponuje także pożyczkę „Rewitalizacyjno-Inwestycyjną”. Dzięki niej można będzie finansować przedsięwzięcia od 500 tys. zł do 3 mln zł , oprocentowanie będzie nie większe niż 1,42% w skali roku, prowizja także 0%. Okres spłaty 10 lat a karencja w spłacie kapitału nawet będzie mogła wynosić 24 miesiące. Jest to produkt realizowany tak jak pożyczka obrotowa ze środków tak zwanych „pounijnych”.
– Nasza oferta została wybrana w przetargu organizowanym także przez Zachodniopomorską Agencję Rozwoju Regionalnego S.A na wdrożenie tego produktu wśród między innymi przedsiębiorców w województwie zachodnio-
pomorskim i spodziewamy się, że po dopełnieniu ostatnich niezbędnych formalności i podpisaniu umowy na przełomie roku rozszerzyć naszą ofertę o ten bardzo atrakcyjny dla przedsiębiorców produkt – zapowiada Krzysztof Nowak.
Wielu przedsiębiorców zastanawia się, czy w obecnej perspektywie finansowej UE mogą również liczyć na dotacje. – Przedsiębiorcy, słysząc pojęcie „środki unijne”, często mają na myśli dotacje. Jednak w obecnej perspektywie takich instrumentów dla firm jest relatywnie bardzo mało i zdecydowana większość firm ich nie dostanie. Z kolei pożyczki, które będą dostępne dla przedsiębiorstw w najbliższych miesiącach ze środków na lata 2021-2027, też prawdopodobnie będą zawierały komponenty dotacyjne (umorzenie części kapitału). Będą to pożyczki unijne dla przedsięwzięć poprawiających efektywność energetyczną, Gospodarkę Obiegu Zamkniętego i redukcję emisji gazów cieplarnianych poprzez Odnawialne Źródła Energii – stwierdził prezes SFP.
Na czym polega konkurencyjność pożyczek unijnych, które oferuje Fundusz np. wobec typowych produktów bankowych? Jakie korzyści może uzyskać przedsiębiorca?
– Spróbuję wyjaśnić to obrazowo. Wyobraźmy sobie przedsiębiorcę, który chce zrealizować inwestycję o wartości 5 mln zł i idzie do banku po kredyt komercyjny. Wówczas przy 5 mln zł kredytu bankowego oprocentowanego w wysokości WIBOR 3 m (5,85 proc.) plus marża 2 proc. (razem 7,85 proc.) na okres 10 lat naliczone do zapłaty jest około 2 mln 150 tys. samych odsetek. I teraz dla porównania, jeśli ten sam przedsiębiorca otrzyma 5 mln zł pożyczki w Szczecińskim Funduszu Pożyczkowym przy oprocentowaniu 2 proc., to odsetki wyniosą 550 tys. zł w okresie 10 lat. Jak widać w tym przypadku, korzyść wynosi prawie 1,6 mln zł tylko na samych odsetkach – wylicza Krzysztof Nowak. Dodaje, że różnice między kredytem komercyjnym w banku a pożyczką unijną w SFP są niewiarygodne.
– Choć na pierwszy rzut oka tego tak nie widać. Wydawałoby się, co to za wielka różnica 2 proc. czy 8 proc. w skali roku. Ale jest ona kolosalna. Mocno przekonali się tym w ostatnim roku posiadacze różnych kredytów, którym raty wzrosły niebotycznie wraz ze wzrostem stóp procentowych. Korzyści z finansowania, które oferujemy, jest więcej. W banku trzeba zapłacić prowizję, czasami przy kwocie 5 mln zł może ona wynieść 100 tys. zł Ponadto, w banku przedsiębiorca musi wykazać się wkładem własnym, a u nas nie jest on wymagany przy pożyczkach udzielanych z pomocą de minimis, a także nie pobieramy żadnych prowizji i nie mamy żadnych ukrytych opłat. I co ważne decyzje pożyczkowe zapadają u nas na miejscu w Szczecinie, co zdecydowanie skraca okres oczekiwania na decyzję.
Zapraszamy do odwiedzenia naszej strony internetowej www.fundusz.szczecin.pl i do kontaktu z naszymi doradcami – podsumowuje prezes Szczecińskiego Funduszu Pożyczkowego.
foto: Szczeciński Fundusz Pożyczkowy
Szczeciński Fundusz Pożyczkowy sp z o. o. Ks. Bogusława X, nr 7/LU4 Szczecin tel. 91 488 13 49, www.fundusz.szczecin.pl
DR N. MED. MAŁGORZATA
KACZMAREK, OKULISTA
I CHIRURG REFRAKCYJNY
W DOMU LEKARSKIM
Jakie to uczucie obudzić się bez porannego szukania okularów lub soczewek? Na pewno przyjemne
i przede wszystkim możliwe. Coraz więcej osób decyduje się na zabieg korekcji wzroku, który pomaga odzyskać ostrość widzenia praktycznie z dnia na dzień. Taką laserową korekcję wzroku przeprowadzają specjaliści w Domu Lekarskim w Szczecinie.
Jest to szybka, bezpieczna i bezbolesna metoda, korygująca wady wzroku, takie jak krótkowzroczność, nadwzroczność czy astygmatyzm. Dzięki takiemu zabiegowi pacjenci odzyskują wyraźne widzenie, a ich komfort życia zdecydowanie się polepsza, co potwierdza historia Marleny, jednej z pacjentek Domu Lekarskiego.
Droga do lepszego wzroku Marlena, która już od drugiego roku życia nosiła okulary, marzyła o dniu, w którym będzie mogła bez nich funkcjonować. Jej wada wzroku wynosiła +6 dioptrii na jedno oko i +4,5 dioptrii na drugie, co dodatkowo komplikowały astygmatyzm oraz zez. Dziś często wspomina, jak mama walczyła o poprawę jej wzroku, zaklejając jedno oko i codziennie zawożąc ją na ćwiczenia, które miały skorygować zeza. Dla dziecka aktywnego sportowo okulary były dużym utrudnieniem – szczególnie podczas gry w piłkę czy na zajęciach wychowania fizycznego. – Chciałam grać w siatkówkę, ale okulary zawsze mi przeszkadzały. Gdy je zdej-
mowałam, nie widziałam ostro, obraz był troszkę rozmyty. Moi rówieśnicy nie rozumieli, dlaczego musiałam mieć zaklejone oko, co też było dla mnie trudne – wspomina Marlena. Po latach noszenia okularów, będąc już dorosłą osobą, zdecydowała się na zabieg laserowej korekcji wzroku. – Nie wiem, jak to jest widzieć ostro bez okularów. Teraz chcę spełnić swoje marzenie z dzieciństwa, by już nigdy nie musieć ich zakładać – podkreśla.
Na wykonanie zabiegu laserowej korekcji wzroku Marlena wybrała Dom Lekarski w Szczecinie. W ramach kompleksowej opieki szpitalnej jako pacjentka od samego początku była otoczona profesjonalną opieką – lekarza, pielęgniarki oraz Koordynatorki Opieki Szpitalnej, która m.in. pomagała jej w przygotowaniu dokumentów oraz przypominała o wykonaniu niezbędnych badań. Cały zespół Domu Lekarskiego dbał, by przeprowadzić pacjentkę przez laserową korekcję wzroku w sposób komfortowy, spokojny i bezpieczny.
Na wadę wzroku jest metoda Istnieją różne metody laserowej korekcji wzroku, a każda jest indywidualnie dobierana przez lekarza na podstawie wyników badań przeprowadzonych podczas konsultacji kwalifikującej do zabiegu. Cena zabiegu uzależniona jest od wyboru odpowiedniej metody, dostosowanej do potrzeb i stanu zdrowia pacjenta. Zabieg laserowej korekcji wzroku metodą FemtoLASIK, która została zastosowana w przypadku Marleny, jest jedną z najczęściej wybieranych procedur dla osób z nadwzrocznością. – To precyzyjna metoda korekcji wzroku, która pozwala na szybki powrót do codziennych aktywności – wyjaśnia dr n. med. Małgorzata Kaczmarek, okulista i chirurg refrakcyjny w Domu Lekarskim. – Pacjenci, decydujący się na zabieg, tak jak pani Marlena, muszą jedynie zrezygnować z noszenia soczewek na dwa tygodnie przed operacją. Sam zabieg trwa kilka minut, jest bezbolesny, a proces rekonwalescencji przebiega sprawnie.
Zastosowana u Marleny metoda FemtoLASIK łączy działanie dwóch laserów – femtosekundowego oraz excimerowego. Dzięki użyciu lasera femtosekundowego chirurg ma możliwość utworzenia płatka rogówki o dokładnie dopasowanych parametrach, takich jak wielkość i kształt, co pozwala na idealne dopasowanie zabiegu do indywidualnych potrzeb każdego pacjenta. Po odseparowaniu płatka do akcji wkracza drugi laser – excimerowy, który dokonuje precyzyjnej ablacji, czyli zmiany kształtu rogówki. Cały proces jest wcześniej zaprogramowany na podstawie wyników badań pacjenta, co pozwala na niezwykłą dokładność i minimalizację ryzyka ewentualnych komplikacji. Do zabiegu zakładana jest na oko rozwórka, której zadaniem jest utrzymanie otwartego oka oraz zapobieganie mruganiu. Połączenie mocy dwóch laserów sprawia, że metoda jest jeszcze mniej inwazyjna w porównaniu do tradycyjnych technik laserowej korekcji wzroku, a co za tym idzie – jeszcze bezpieczniejsza. Dzięki temu czas rekonwalescencji po zabiegu jest skrócony do minimum, a pacjent może szybko wrócić do codziennych aktywności. – Obawiałam się, że będę czuła ból podczas zabiegu, ale moje obawy były niepotrzebne – potwierdza pani Marlena. – Zabieg trwał kilka minut, a jedyny dyskomfort, który odczuwałam, to delikatne pieczenie oczu po operacji. Już po kilku dniach mogłam cieszyć się ostrym widzeniem.
Od życia w okularach do życia bez ograniczeń Po zabiegu laserowej korekcji wzroku Marlena musiała unikać basenów, kąpieli morskich oraz intensywnych ćwiczeń przez miesiąc. Teraz widzi świat wyraźnie i – co najważniejsze – bez okularów. – Wszystkie moje obawy okazały się bezpodstawne. Teraz mogę grać w tenisa, pływać i cieszyć się życiem bez okularów. Mogę podzielić się z innymi swoją historią, śmiało powiedzieć, że nie ma się czego bać, bo zabieg nie boli, a może nam ułatwić codzienne funkcjonowanie i polepszyć jakość życia – dodaje na koniec z uśmiechem.
ARTYKUŁ POWSTAŁ PRZY WSPÓŁPRACY Z DR N. MED. MAŁGORZATĄ KACZMAREK, OKULISTĄ I CHIRURGIEM REFRAKCYJNYM W DOMU LEKARSKIM ORAZ PACJENTKĄ MARLENĄ.
Dbamy o Twój piękny uśmiech
Oferujemy pełny zakres usług stomatologicznych
Implantologia
Protetyka 3D podczas jednej wizyty
Stomatologia zachowawcza
Wybielanie laserowe
Licówki pełnoceramiczne
Nakładki ortodontyczne
Dom Lekarski
tel. 91 469 22 82
lkw@domlekarski.pl www.domlekarski.pl
Implantologia i Stomatologia ul. Sienna 4/1, 70-542 Szczecin tel.: +48 91 812 15 41, +48 607 236 896 www.koryznaclinic.com
Okiem dermatologa
Dr Kamila Stachura
Komfort wyboru zabiegów, czyli o tym, kiedy decydować samemu, a kiedy uwzględniać zdanie eksperta
W gabinecie lekarzy i kosmetologów coraz częściej spotykamy osoby, które przychodzą nie tylko ze swoimi oczekiwaniami co do ostatecznych efektów, ale także sugestiami co do konkretnych zabiegów. Panie (bo to głównie pacjentki występują w tej grupie) zdobywają wiedzę od bliższych i dalszych znajomych, w internecie lub z mediów specjalistycznych dostępnych także dla masowego odbiorcy. Zawsze z uwagą słuchamy tych sugestii. Czasami są trafione, ale czasami też nie są najlepsze dla danej osoby. Jak postępujemy w takich przypadkach?
Rolą eksperta lekarza lub kosmetologa jest omówienie tej kwestii i wyjaśnienie oraz zaproponowanie innego rozwiązania. Nie zawsze jest to łatwe, ale powtarzam moim koleżankom i kolegom z pracy, że zawsze jest to korzystne. Bo prawidłowość naszego działania polega nie na tym, że wykonujemy zabiegi na zamówienie, tylko na tym, że wykonujemy je w przekonaniu co do najlepszej drogi do osiągania efektów, poprowadzonej bardzo indywidualnie i specjalnie dla danej skóry i jej potrzeb. Tak budujemy zaufanie – najważniejsze wyróżnienie, jakie możemy otrzymać od pacjentów.
Bardzo doceniamy wysoką świadomość Pacjent świadomy to wartościowy partner w układaniu planu zabiegowego i rozmowach na temat spodziewanych efektów oraz np.: czasu potrzebnego do ich osiągania. Medycyna estetyczna to nie sprint, to maraton – jestem zwolenniczką takiego nastawienia. Co nie oznacza, że nie stosuję metod, które np.: przy tzw. „odmłodzeniu” dają dosyć szybko spektakularne efekty, ale to nigdy nie jest jedna wizyta. A te spektakularne metamorfozy, które mam na swoim zawodowym koncie, to nie są działania, w których krótki czas współpracy na linii lekarz – pacjent grał główną rolę. Na skórę i niechciane efekty starzenia tak jak na wszystko w życiu — trzeba mieć strategię i ją realizować. Trzeba mieć wspólny plan. I to pacjent decyduje czy działa wg. planu wypracowanego z ekspertem, czy wybiera drogę doświadczeń innych osób, zabiegów rekomendowanych w social mediach jako tzw. hity czy rekomendacji poszczególnych redakcji. Zupełnie przez przypadek może się okazać, że droga zabiegowa oparta na tym drugim sposobie może dać efekty, ale uwaga również na różnego rodzaju wyboje pojawiające się wtedy, kiedy nasze indywidualne decyzje i posługiwanie się ogólnie dostępnymi informacjami jako kompasem w drodze do pięknej skóry mogą zaprowadzić nas w ślepą uliczkę. Wyjście z niej prawie zawsze bywa droższe i boleśniejsze niż kroczenie świadomie drogą wypracowaną z ekspertem.
Wszystkie odcienie promocji i ofert specjalnych
Kiedy zbliża się Black Friday, jako konsumenci jesteśmy skłonni wydawać więcej i korzystać z zachęcających do tego rabatów i ofert. W przypadku zabiegów kosmetologicznych i tych z zakresu medycyny estetycznej – o zakupie decyduje pacjent, ale zachęcam, aby chwytając okazje, działać na korzyść swojej skóry i mieć na uwadze ekspertów co do słuszności wyboru zabiegów. Dobra cena to nie wszystko, aby cieszyć się efektem. W klinice, którą prowadzę, przed dokonaniem zakupów, jest zawsze szansa na telefoniczną rozmowę czy konsultację osób, które prowadzą zabiegi i które uczynią taki wybór w pełni świadomym i korzystnym dla danej skóry. Nie zależy nam przecież na wydaniu pieniędzy w tym przedświątecznym okresie, ale na skorzystaniu z rabatów w sposób najlepszy z możliwych, czyli taki, który da nam satysfakcję dobrej ceny, ale zawsze w połączeniu z działaniem odpowiednim dla typu skóry i jej potrzeb. Tak w naszej klinice budujemy też zaufanie i w tym roku w gorącym okresie zakupowym zadbamy o możliwość rozmowy i konsultacji – to jest prawdziwy komfort wyboru działania. Komfortowy wybór to nie ten dający ogromną ilość możliwości, ale ten, który daje odpowiednie działania, poparty jest wiedzą ekspertów i oparty o technologie czy preparaty, które słowo jakość i efektywność mają w swoim DNA.
Na skórę i niechciane efekty starzenia
tak jak na wszystko w życiu – trzeba
mieć strategię i ją realizować. Trzeba mieć wspólny plan.
Oferty i miejsca zawsze wybiera pacjent, ale nawet przy korzystaniu z mega rabatów nie warto stawiać na przypadkowość kupowanych zabiegów – zadziała lub nie. To dobry czas możliwości i dla wielu osób pozwolenia sobie na dodatkowe działania lub te jedyne działania profesjonalne w ciągu roku, ale korzystajmy nawet wtedy z wiedzy ekspertów. Zachęcam do tego i obiecuję, że w naszej klinice stworzymy takie możliwości przed podjęciem ostatecznej decyzji o zakupie.
Zabiegi nowej generacji – współpraca na linii lekarz – pacjent i lekarz – kosmetolog Ciało i skóra zmieniają się z wiekiem. Przychodzi moment, kiedy część z nas sięga po biostymulatory, lasery, technologie medyczne, wypełniacze czy nici. Pierwsze oznaki starzenia najszybciej widać na górnej części twarzy i zwykle wtedy kierujemy swoje kroki do kliniki, coraz częściej przychodzimy wtedy z pytaniem o konkretne urządzenie czy zabieg. Dostęp do nich w mojej klinice jest właściwie niczym nieograniczony, więc można z tego korzystać, ale nowa generacja zabiegów to plan działania wykorzystujący kompetencje ekspertów i światowe technologie. Dobra klinika, dbająca o skórę swoich pacjentów, to ta, która zawsze daje możliwości dostępu do tych rozwiązań, ale w pakiecie planu i łączenia terapii. Tak pracujemy na zaufanie — najcenniejszą nagrodę. A dokonując najbliższych wyborów zakupowych, kierujcie się tymi zabiegami, które można wpisać w taki plan lub które bez względu na skórę i jej potrzeby będą profesjonalnym wsparciem dla niej w drodze do przedłużenia jej młodości i dobrej kondycji. Czy skóra młoda to ta, która ma 20 – 30 lat? Nie zawsze. Skóra młoda to ta, która jest w odpowiedni sposób rewitalizowana i pielęgnowana.
Do zobaczenia w gabinecie.
ul. Jagiellońska 87 | 70–437 Szczecin tel. 535 350 055 | www.klinikadrstachura.pl
Medycyna estetyczna w zakresie laseroterapii nieustająco się rozwija. Pojawiają się coraz bardziej zaawansowane urządzenia, takie jak laser Lavieen, który wykorzystuje moc lasera tulowego. Tul, dzięki swoim wyjątkowym właściwościom, jest używany jako źródło promieniowania w przenośnych aparatach Roentgena oraz właśnie w laserach. Przede wszystkim umożliwia wykonywanie skutecznych i bezpiecznych zabiegów z zachowaniem minimalnego okresu rekonwalescencji w szerokiej grupie wskazań i jest do tego urządzeniem delikatnym. O jego zaletach rozmawiamy z dr. Marcinem Wiśniowskim, specjalistą chirurgii ogólnej i transplantologii klinicznej.
Panie Doktorze, czym dokładnie jest laser Lavieen i czym różni się od innych powszechnie stosowanych podobnych urządzeń?
Lavieen to zaawansowane urządzenie medyczne, które wykorzystuje technologię lasera tulowego o długości fali światła 1927 mm. Jego wyjątkowość polega na niezwykle precyzyjnym oddziaływaniu na skórę, dzięki czemu jest skuteczny w leczeniu wielu problemów dermatologicznych. W porównaniu do innych laserów Lavieen wyróżnia się możliwością pracy w trzech trybach: ablacyjnym, nieablacyjnym i unikalnym subablacyjnym, co pozwala na dostosowanie zabiegu do indywidualnych potrzeb każdego pacjenta i wielopoziomowe działanie z różną intensywnością. Dzięki temu możemy zarówno dotrzeć do głębszych warstwy skóry, jak i działać powierzchniowo, uzyskując kompleksowe efekty odmładzania.
Na czym polega jego wyjątkowość? Tkwi ona w jego wszechstronności i precyzji. Tryb subablacyjny, który jest jego unikalną cechą, pozwala na jednoczesne usuwanie przebarwień i stymulację produkcji kolagenu, co daje efekt odmłodzenia skóry bez
długotrwałej rekonwalescencji. Po takim zabiegu niemal natychmiast widoczny jest efekt „baby face”. Dodatkowo, szybki skaner frakcyjny sprawia, że zabiegi są mniej czasochłonne.
W takim razie, jakie zabiegi można wykonać laserem Lavieen?
Zastosowanie lasera Lavieen jest bardzo szerokie. Możemy go wykorzystać do: usuwania przebarwień – melasmy, plam starczych, przebarwień posłonecznych, polekowych i pozapalnych. Odmładzania skóry, czyli poprawy elastyczności i jędrności, spłycenia zmarszczek, zmniejszenia porów. Leczenia blizn – tonowania i poprawy struktury skóry. Ponadto do stymulacji wzrostu włosów.
Dzięki czemu Lavieen umożliwia minimalny okres rekonwalescencji w porównaniu z innymi laserami?
Jest to możliwe dzięki kilku czynnikom. Po pierwsze, precyzyjne działanie lasera minimalizuje uszkodzenia zdrowych tkanek. Po drugie, innowacyjny tryb subablacyjny pozwala na delikatniejsze oddziaływanie na skórę, co skraca czas gojenia, a mimo to pozwala osiągnąć intensywny efekt.
dr Wiśniowski Chirurgia i Medycyna Estetyczna ul. Janusza Kusocińskiego 12/LU3 | 70–237 Szczecin | tel.: 91 820 95 54 / dr WIŚNIOWSKI chirurgia i medycyna estetyczna | www.drwisniowski.pl
WŁAŚCIWOŚCI LUDZKIEGO ORGANIZMU
CZASU WYKORZYSTUJE TO MEDYCYNA, NE, W KTÓRYCH WYKORZYSTUJE SIĘ WŁASNY O FENOMENIE TERAPII AUTOLOGICZNEJ
MEDYCYNY
Czym są zabiegi autologiczne?
Zabiegi autologiczne to szeroki wachlarz regeneracyjnej, w których wykorzystujemy organizmu do odnowy i regeneracji. Najbardziej larnymi są zabiegi z wykorzystaniem osocza które uzyskujemy po odwirowaniu krwi pacjenta, W medycynie regeneracyjnej korzystamy także wej oraz wycinków skórnych.
Po trzecie, stymulacja produkcji kolagenu i elastyny przyspiesza proces regeneracji skóry.
Dla kogo jest przeznaczony ten rodzaj terapii ty?
Czy można stosować ten rodzaj lasera w zabiegach, które nie są dedykowane tylko da twarzy?
Zabiegi te możemy wykonywać zarówno u mężczyzn w każdym wieku. Stosujemy je nie tylko w celu ale także w przypadku leczenia blizn, rozstępów, się ran, łysienia czy przewlekłych stanów zapalnych śniowo szkieletowego.
Można go śmiało stosować na różne partie ciała, takie jak szyja, dekolt, dłonie, ale nie tylko. Jest to szczególnie skuteczne w przypadku rozstępów i blizn różnego pochodzenia.
Czym się te zabiegi różnią od tradycyjnych, nowej czy kwasu hialuronowego?
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Aneta Dolega / fot. materiały prasowe
Toksyna botulinowa jest lekiem o konkretnym cym połączenia nerwowo-mięśniowe, a co za jącym mięśnie. Nie uzyskamy dokładnie takich stosując zabiegi autologiczne. Inaczej jest w luronowego, który służy do uzupełniania ubytków
Do tego celu możemy także użyć tkanki tłuszczowej nio przygotowanego osocza bogatopłytkowego, niu może stanowić autologiczny wypełniacz. oprócz samego wypełnienia uzyskujemy także
dr n. med. Marcin Wiśniowski specjalista chirurgii ogólnej, specjalista transplantologii klinicznej, międzynarodowy trener implantacji nici Silhouette Soft, trener w zakresie przeszczepiania komórek macierzystych, pochodzących z tkanki tłuszczowej, zastosowania kwasu, hialuronowego oraz biostymulatora tkankowego Ellanse.
Jak w ogóle medycyna odkryła fakt, że własne zmu mają działanie regenerujące i odmładzające?
Po raz pierwszy osocze bogatopłytkowe zostało podczas operacji kardiochirurgicznej. Zauważono spiesza ono gojenie głębokich ran mostka. wania PRP ulegały rozszerzeniu i były coraz
Kolejne badania potwierdzały skuteczność zabiegi autologiczne są szeroko stosowane medycyny.
Urodziny czy święta to czas związany z obdarowywaniem. Jak wybrać coś wyjątkowego, zwłaszcza gdy pragniemy miło zaskoczyć naszych bliskich?
Odrobina relaksu jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Dlatego też idealnym pomysłem na prezent, który na dodatek zapamiętamy na długo, będzie wizyta w salonie masażu. A najlepiej takim jak znajdujący się w Hanza Tower salonie masażu balijskiego i tajskiego Shivago. – Jeśli chodzi o prezenty, to mamy w ofercie vouchery, zarówno na konkretny masaż czy zabieg, jak i bardziej „elastyczne” w użyciu vouchery kwotowe – tłumaczy Dominika Matalewska, menagerka salonu Shivago. – A wybierać jest z czego, bo oprócz klasycznych masaży tajskich, balijskich oraz hawajskiego lomi lomi, mamy do wyboru szereg zabiegów i ceremonii, również dla dwojga lub więcej osób. W temacie masaży szczególną uwagę możemy poświęcić konkretnym częściom ciała, takim jak stopy, kark, głowa czy twarz. Masaże mogą być połączone z peelingiem i maską. Masowane są zarówno osoby dorosłe, w tym kobiety w ciąży, jak i dzieci. Każdy znajdzie coś w naszej ofercie, co będzie pasowało do jego potrzeb, niezależnie, ile ma lat i jakiej jest płci.
Niektórym z tych masaży towarzyszą dodatkowe atrakcje, takie jak relaks w jacuzzi, kieliszek prosecco, a także poczęstunek, np. w postaci świeżego sushi. W ofercie Shivago znajdują się także boksy prezentowe, które można połączyć z voucherem podarunkowym. – W takim boksie znajdziemy
autorskie, specjalnie dla nas przygotowanie kosmetyki, te same, z których korzystają nasze masażystki – mówi menagerka salonu. – Są to: delikatny olejek do ciała wzbogacony o składniki, które pielęgnują i regenerują skórę, nadając jej piękny blask; delikatny peeling z drobinkami złuszczającymi, dzięki któremu skóra jest jedwabiście miękka oraz intensywnie nawilżające masełko do ciała.
Oprócz kosmetyków w takim boksie znajdziemy również uwielbianą przez klientów salonu herbatkę o nazwie Perła Adamanu Ten bardzo aromatyczny napój swoją popularność zawdzięcza niezwykłej niebieskiej barwie, ale też smakowi oraz właściwościom. W jej skład wchodzi klitoria ternateńska zwana też niebieską matchą lub Butterfly Pea, wzbogacona owocami. Pijąc ją, dostarczamy organizmowi cenne składniki odżywcze. – Naszą misją jest sprawiać, że każdy klient, opuszczając nasz salon masażu, będzie odprężony i zregenerowany – podkreśla Dominika Matalewska. – Prezent w postaci wizyty w Shivago na pewno nie jest prezentem chybionym. Na dodatek istnieje spora szansa, że tak obdarowana osoba wróci do nas po kolejną porcję relaksu i niezapomnianych wrażeń. ad/ fot. materiały prasowe
Shivago SPA al. Wyzwolenia 46 | 71-500 Szczecin www.shivago.pl | recepcja-szczecin@shivago.pl | +48 502 455 999 shivago_szczecin i shivagopl | shivagopl
W tradycyjnych metodach leczenia raka piersi nacisk kładziony jest przede wszystkim na skuteczność usunięcia guza, co nierzadko prowadzi do znaczących zmian w wyglądzie piersi. Medycyna jednak znalazła sposób, by połączyć walory zabiegu leczniczego i estetycznego. Onkoplastyka, dzięki połączeniu technik onkologicznych z plastycznymi, pozwala na bardziej zaawansowane podejście do leczenia.
Facelifting, znany również jako lifting twarzy, to coraz bardziej popularny zabieg chirurgii estetycznej, który ma na celu odmłodzenie wyglądu twarzy i szyi. W ostatnich latach techniki te przeszły znaczną ewolucję, koncentrując się na uniesieniu nie tylko skóry, ale również struktur położonych głębiej pod tkanką tłuszczową, czyli powięzi (tzw. SMAS) oraz mięśni i poduszek tłuszczowych. Dzięki temu efekty są nie tylko naturalne, ale również długotrwałe.
– Onkoplastyczne leczenie raka piersi łączy w sobie precyzyjne techniki usuwania nowotworu z metodami chirurgii plastycznej – mówi dr n. med. Piotr Krajewski, specjalista chirurgii onkologicznej w Art Medical Center. – Dzięki temu skupiamy się na całkowitym usunięciu zmiany nowotworowej, ale także dbamy o to, by piersi zachowały swój naturalny kształt i estetykę.
– Facelifting można dostosować do wieku, stanu skóry oraz oczekiwań osoby poddającej się zabiegowi. Kluczowym elementem jest tutaj indywidualne podejście do pacjenta – tłumaczy dr n. med. Artur Śliwiński, specjalista w zakresie operacji estetycznych i rekonstrukcyjnych, medycyny estetycznej oraz chirurgii ogólnej oraz właściciel Art Medical Center. – Oferujemy kompleksową opiekę, co potwierdzają liczne pozytywne opinie pacjentów. Dobre przygotowanie oraz zaangażowanie zespołu medycznego przekładają się na wysoką jakość rezultatów estetycznych oraz bezpieczeństwo.
Jest to w miarę nowa dziedzina, która daje możliwość nie tylko zachowania piersi, ale też dba o ich wygląd. – Przykładowo, jeżeli kobieta, która ma bardzo duże piersi, zachoruje na raka piersi, to można w trakcie tego samego zabiegu przemodelować pierś, tak aby miała mniejszy rozmiar, ale również, żeby nie uległa zniekształceniu – wyjaśnia chirurg. – Jest to również korzystne pod kątem dalszego leczenia onkologicznego, czyli radioterapii.
Prawidłowo przeprowadzony facelifting może odmłodzić twarz i poprawić jej kontury, zachowując naturalny wygląd. Efekty zabiegu mogą utrzymywać się od kilku do kilkunastu lat, a ich trwałość zależy od takich czynników jak genetyka, styl życia, pielęgnacja skóry oraz unikanie szkodliwych nawyków. Choć z biegiem lat mogą pojawić się oznaki starzenia, dobrze przeprowadzony facelifting znacząco spowalnia ten proces.
Facelifting jest przeprowadzany w znieczuleniu ogólnym, a sam zabieg trwa zazwyczaj od 3 do 5 godzin. Pacjenci pozostają w centrum medycznym na 1-2 dni, a szwy zostają usunięte po 5-7 dniach. Po operacji większość pacjentów nie odczuwa bólu, co czyni okres rekonwalescencji stosunkowo komfortowym.
zawsze współdecyduje o dobrze terapii, natomiast część technik jest zarezerwowana dla konkretnych przypadków –zaznacza chirurg. – Chodzi o to, by nie eskalować leczenia, tylko minimalizować zakres działania. Nie na każdej pacjentce wykonuje się zabieg z użyciem tkanki własnej, gdyż nie ma takiej potrzeby. Tę technikę stosuje się w przypadku dużego niedoboru tkankowego.
Onkoplastyczne leczenie dedykowane jest kobietom, które stoją przed decyzją o leczeniu operacyjnym z powodu raka piersi czy innych guzów znajdujących się w tej części ciała, a jednocześnie nie chcą mastektomii z rekonstrukcją, gdyż pragną zachować naturalny wygląd i funkcję swojej piersi. – Ten rodzaj zabiegu daje taki sam efekt jak klasyczne leczenie onkologiczne. Nie ma zwiększonego ryzyka nawrotu choroby – podkreśla dr Krajewski. – Dodatkowo ten rodzaj operacji zawiera w sobie także duży pierwiastek estetyki. W trakcie zabiegu wykonywana jest najpierw część onkologiczna, przykładowo wycinany jest guz lub cały gruczoł. Kiedy mamy pewność, że wszystko zostało usunięte, lekarz przystępuje do części plastycznej, np. do przebudowy piersi, lub jej rekonstrukcji, zarówno tkankami własnymi, jak i materiałem sztucznym, czyli implantami. – Pacjentka
Dawniej facelifting był zarezerwowany głównie dla kobiet w wieku 60-70 lat. Obecnie coraz częściej decydują się na niego także młodsze osoby, często w wieku 30 lat, w tym mężczyźni. Przyczyny mogą być różne – od genetycznych predyspozycji do przedwczesnego starzenia, przez intensywną utratę wagi, aż po agresywne diety.
Współczesne metody, takie jak deep plane facelifting, zmieniają oblicze operacji twarzy. Zamiast szerokiego odwarstwienia skóry, ta technika unosi głębokie struktury, co pozwala na zachowanie naturalnej mimiki. Dodatkowo, zastosowanie kleju tkankowego minimalizuje ryzyko obrzęków i przyspiesza proces gojenia.
AMC Art Medical Center
ul. Langiewicza 28/U1, 70-263 Szczecin tel. +48 91 820 20 20 | www.artmedicalcener.eu AmcArtMedicalCenter | amcartmedicalcenter
Doktor Krajewski powtarza, że celem lekarzy jest minimalizacja działań chirurgicznych, tak żeby skrócić czas pobytu pooperacyjnego i dalszej rekonwalescencji. – Czas rekonwalescencji po zabiegu onkoplastycznym jest bardzo zbliżony do tego po zabiegu estetycznym. Trwa mniej więcej 2-3 tygodnie – mówi specjalista. – Pacjentka oprócz standardowej kontroli onkologicznej, poddana jest także ocenie efektu estetycznego, a efekt jest trwały i to na całe lata.
Jak widać, onkoplastyka dzięki połączeniu technik onkologicznych z plastycznymi, podchodzi do pacjenta i samego leczenia holistycznie. Chirurg onkolog nie tylko usuwa guz, ale także przywraca piersi jej pierwotny kształt. Dzięki temu pacjentki nie tylko cieszą się odzyskanym zdrowiem, ale także wyglądem i dobrym samopoczuciem.
Dr n. med. Piotr Krajewski przyjmuje pacjentów na konsultacje w każdy poniedziałek w Art Medical Center.
autor: Aneta Dolega / foto: materiały prasowe
Przed zabiegiem warto postawić na wybór doświadczonego chirurga. Pacjenci zapominają, czy nie przywiązują wagi do zabiegów, którym poddają się przed operacją. Podczas operacji okazuje się, że zabiegi medycyny estetycznej, które miały pomóc, wyrządziły szkody, które mogą mieć znaczenie dla osiągnięcia efektów operacji. Doświadczony chirurg będzie wiedział, jak sobie z taką sytuacją poradzić. Bezpieczeństwo i zadowolenie pacjenta w dużej zależy także od jakości obsługi w centrum medycznym. – W Art Medical Center kładziemy na to ogromny nacisk – zapewnia dr n. med. Artur Śliwiński. – Nasz zespół pielęgniarek dokładnie krok po kroku tłumaczy, jak dbać o rany już po wyjściu z centrum medycznego, a w trakcie pobytu pielęgnuje pacjentki czy pacjentów, dbając o ich dobrostan. Nowoczesny facelifting to skuteczna i bezpieczna metoda, która pozwala na uzyskanie naturalnych rezultatów. Dzięki indywidualnemu podejściu oraz zaawansowanym technikom chirurgicznym pacjenci mogą cieszyć się efektami przez długie lata. Wybierając zabieg, warto skonsultować się z doświadczonym specjalistą oraz wybrać renomowaną klinikę, aby zapewnić sobie maksymalne bezpieczeństwo i satysfakcję z podjętej decyzji.
Program „Fizjo w Pracy” to kompleksowy program zdrowotny skierowany do pracowników i pracodawców. Wdrażaniem go w życie zajęli się panowie Paweł Bilewicz i Marek Gąsiorowski współwłaściciele gabinetu Ergocenter w Szczecinie. Wraz ze specjalistą fizjoterapii magistrem Markiem Gąsiorowskim przybliżymy szczegóły tego projektu.
Zarówno pracownicy biurowi, jak i fizyczni, borykają się z licznymi problemami zdrowotnymi związanymi z wykonywaną pracą. Nie jest tajemnicą, że praca biurowa, ze względu na długotrwałe siedzenie w jednej pozycji, może mieć negatywny wpływ na kręgosłup, zwłaszcza, jeśli nie przestrzega się zasad ergonomii, a aktywność ruchowa nie jest stałym elementem w życiu pracownika. – Pracownicy biurowi najczęściej cierpią na dolegliwości związane z przewlekłym siedzeniem, są to bóle pleców, sztywność karku, zmęczenie oczu, a także zaburzenia krążenia i bóle głowy. Długotrwała praca przy komputerze w jednej pozycji może prowadzić do problemów z kręgosłupem i schorzeń układu mięśniowo-szkieletowego – tłumaczy mgr Marek Gąsiorowski. Pracownicy fizyczni, w tym osoby zatrudnione na produkcji lub w magazynach, są narażeni na przeciążenia stawów, kontuzje spowodowane podnoszeniem ciężarów, urazy związane z powtarzalnymi ruchami oraz chroniczne bóle pleców, kolan i barków – dodaje. Kompleksowy program zdrowotny "Fizjo w Pracy" jest odpowiedzią na te problemy. Projekt dofinansowany został przez Fundusz Europejski „Ergonomia na stanowiskach pracy drogą rozwoju firmy". Wartość finansowania może wynieść do 85% wartości projektu – zależnie od wielkości przedsiębiorstwa. Aby dołączyć do programu i uzyskać dotację, należy wypełnić wniosek w naborze organizowanym przez Wojewódzki Urząd Pracy w Szczecinie miesiąc przed rozstrzygnięciem konkursu. Program realizowany jest w siedzibie firmy – w godzinach pracy.
Do jego głównych celów należą skuteczna profilaktyka przeciążeń związanych z pracą biurową i produkcyjną oraz wsparcie regeneracji i rozwijanie świadomości ciała.
Gabinet Ergocenter
ul. Piotra Skargi 52, 71-422 Szczecin
785 527 858 | e-mail: biuro@ergocenter.pl ergocenter2024 | Ergocenter www.ergocenter.pl
W skład programu wchodzą: indywidualna diagnostyka problemów zdrowotnych, regularne sesje fizjoterapeutyczne dostosowane do potrzeb pracowników, ergonomiczne szkolenia, które poprawiają warunki pracy i minimalizują ryzyko urazów, wsparcie w zakresie zdrowia i profilaktyki, obejmujące zarówno fizjoterapię, jak i relaksacyjne techniki zarządzania stresem – tłumaczy pan Marek. Inicjatywa ma zapobiegać i łagodzić dolegliwości, takie jak: bóle kręgosłupa lędźwiowego, piersiowego i szyjnego, rwa kulszowa, napięcia mięśniowe, drętwienia i mrowienia rąk, a także napięciowe bóle głowy. – Regularna fizjoterapia i wsparcie specjalistów pozwalają na: redukcję bólu i przeciążeń stawów oraz mięśni, zwiększenie ruchomości i elastyczności ciała, co przekłada się na lepsze samopoczucie i większą wydajność, zapobieganie kontuzjom, dzięki odpowiedniemu dostosowaniu technik pracy oraz poprawy ergonomii stanowisk czy zmniejszenie stresu poprzez techniki relaksacyjne i terapie poprawiające samopoczucie – podkreśla Marek Gąsiorowski. Korzystanie z programu to więc nie tylko dbałość o zdrowie, ale także większa satysfakcja z pracy.
Wdrożenie programu „Fizjo w Pracy” to inwestycja w zdrowie pracowników, która wpływa na pozytywny wizerunek firmy. Pracodawca dbający o zdrowie i dobre samopoczucie zespołu buduje reputację nowoczesnej, odpowiedzialnej organizacji, która troszczy się o swoich pracowników. Firma staje się atrakcyjnym miejscem pracy, przyciągającym najlepszych specjalistów, wzrastają zadowolenie i efektywność zespołu oraz lojalność pracowników, którzy czują się docenieni i wspierani, co poprawia atmosferę pracy i zmniejsza rotację kadry. Program wspiera tworzenie zdrowego środowiska pracy, gdzie priorytetem są ergonomia i profilaktyka zdrowotna.
Jesień jest szczególnym czasem w roku. Dni stają się coraz krótsze, a po letnich słonecznych dniach z wolna pozostają jedynie ciepłe wspomnienia. Jest to dla większości z nas moment na zatrzymanie się i zastanowienie nad swoim zdrowiem. Odpowiednia profilaktyka i zdrowe nawyki pomogą nam nie tylko wzmocnić odporność w sezonie jesienno-zimowym, ale też zaowocują w „jesieni życia” zmniejszając ryzyko chorób przewlekłych.
Jesień często kojarzy się z określeniem „sezon przeziębień”. Czy naprawdę musi tak być? Pacjenci przychodzą do mojego gabinetu z różnymi problemami i wielu na zakończenie wizyty zadaje mi pytanie - „Czy jest coś co mogę zrobić by wzmocnić swoją odporność?”
Dobrą odpowiedzią na to pytanie jest przemyślana profilaktyka i kilka, pozornie niewielkich, zmian wprowadzonych w codziennym życiu. Na początek warto jest zacząć od wizyty profilaktycznej u lekarza, ważne aby zarezerwować na nią więcej czasu niż na zwykłą poradę – pozwoli to na omówienie dręczących nas dolegliwości, analizę dokumentacji medycznej, oraz ustalenie przejrzystego planu działania.
To pozwoli wspólnie ustalić listę badań wartych wykonania. Typowo są to badania oceniające funkcję nerek, wątroby, układu krwiotwórczego, tarczycy, prostaty i balansu jonów oraz badania służące do wykrycia cukrzycy, lub oporności na insulinę, a także ryzyka rozwoju miażdżycy.
Co możemy zrobić sami, w domowym zaciszu? Olbrzymią rolę w utrzymaniu sprawnego układu odpornościowego odgrywa sen, powinniśmy zadbać o to, by był on jak najlepszej jakości. Specjaliści w tej dziedzinie zalecają by na około trzy godziny przed snem minimalizować ekspozycję na światło bijące z ekranów. Wieczorem warto zamienić przeglądanie mediów społecznościowych lub oglądanie telewizji na poczytanie dobrej książki przy kubku mieszanki ziołowej, zawierającej walerianę, chmiel, lawendę czy melisę, lub gorącej czekolady. Udowodniono, że spożywanie dużych dawek magnezu bezpośrednio przed snem pozytywnie wpływa m.in. na długość fazy REM. Otwórzmy okna sypialni by wpuścić świeże powietrze i starajmy się by temperatura w nocy utrzymywała się w zakresie od 18 do 22 stopni C. Opisano też pozytywny wpływ lekkiego wysiłku fizycznego na sen- wybierzmy się zatem na wieczorny spacer lub wykonajmy 10-15 minutową sesję rozciągania. Jeśli zaś mimo wprowadzenia zmian nie widzimy pożądanego efektu warto ponownie skonsultować się z lekarzem - czasem przyczyna problemu jest bardziej złożona a jej poszukiwanie może wymagać wykonania dodatkowych badań.
Sen to jednak nie wszystko. W ostatnich latach coraz większy nacisk kładzie się na kwestie wpływu diety na układ odpornościowy oraz ryzyko rozwoju przewlekłych chorób i niepełnosprawności. Dobra, zbilansowana dieta powinna być dobrana do naszych preferencji i potrzeb. Nieodzowne jest jednak przyjmowanie odpowiedniej ilości przeciwutleniaczy, które ograniczając uszkodzenia DNA, zmniejszają ryzyko infekcji, chorób nowotworowych i zapalnych. Najlepszym ich źródłem są owoce i warzywa. W tym wypadku
natura sama podpowiada co jest dla nas najlepsze, przeciwutleniacze są często substancjami odpowiadającymi za kolor roślin. Oznacza to, że możemy być pewni, iż więcej ich znajdziemy w czerwonej cebuli niż białej, czerwona papryka czy fasola będzie miała ich więcej niż zielone i białe odpowiedniki. Niech nasz talerz będzie jak najbardziej kolorowy! Dużym ładunkiem przeciwutleniaczy są też przyprawy- w 5 mm kawałku korzenia kurkumy jest ich więcej niż statystyczny Polak spożywa w ciągu tygodnia. Gdy mamy problemy z dobraniem planu posiłków, warto jest skorzystać z porady specjalistów. Dobry zespół dietetyczno-lekarski pomoże nam stworzyć dietę jednocześnie pełną smaku i broniącą przed chorobami, tak teraz jak i za 20 lat. Nie wolno nam też zapominać o odpowiedniej dawce ruchu. Aktywność fizyczna nie tylko pozytywnie wpływa na układ odpornościowy, ale także zwiększa nasze szanse na długie i zdrowe życie. WHO zaleca obecnie aby każdy z nas podejmował codziennie umiarkowany wysiłek fizyczny przez co najmniej 20 minut (lub 10 minut wysiłku ciężkiego). Niekoniecznie oznacza to, że powinniśmy szturmem ruszyć do najbliższej siłowni. Wysiłkiem fizycznym może być wszystko co podnosi tętno, czyli sprawia, że nasze serca biją odrobinę szybciej - do poziomu 40-60 proc. tętna maksymalnego. Tętno maksymalne to 220 minus nasz wiek. Może to być szybki spacer, taniec czy pływanie, ale też praca w ogrodzie czy odkurzanie podłogi słuchając ulubionej muzyki. Dodatkowe 20 minut takiego wysiłku dobroczynnie wpłynie na nasz układ krążenia i spali około 100 kcal - jeśli byłaby to jedyna zmiana w naszym życiu zgubimy dodatkowe 5 kg rocznie. Według badań redukcja masy ciała o 5-10 proc., u osób zmagających się z nadwagą lub otyłością, zmniejsza ciężkość przebiegu cukrzycy, a w przypadku cukrzycy typu 2 może pomóc w jej wyleczeniu. Znacząco zmniejsza ona także ryzyko zawału serca i rozwoju chorób neurodegeneracyjnych, takich jak demencja i choroba Alzheimera. Pamiętajmy, że nie musimy stawać do tej walki samotnie - skonsultujmy się z fizjoterapeutą, który pokaże nam jak ćwiczyć by nasze stawy, kręgosłup i mięśnie wzmacniały się bez ryzyka kontuzji. Skorzystajmy też z konsultacji lekarskiej by omówić możliwości farmakologicznego wspomagania w walce z otyłością - pomoże to przyspieszyć ten proces i przeprowadzić go znacznie bezpieczniej. Zdrowie i odporność to kwestie złożone, a decyzje z nimi związane owocują przez lata a dobrze dobrany zespół w składzie pacjent, lekarz, fizjoterapeuta i dietetyk pomoże wam upewnić się, że jesień spędzicie w zdrowiu i dobrej formie.
Dr n. med. Grzegorz Marcinkowski specjalista chorób wewnętrznych
Panie Doktorze,
Mam 36 lat, moim problemem jest przetłuszczająca się skóra, widoczne pory i nierównomierna struktura. Chciałabym pozbyć się tego kompleksu, lecz nie wiem, jakie zabiegi będą najskuteczniejsze. Proszę o pomoc. Pozdrawiam, Agnieszka
Pani Agnieszko,
Okres jesienny to najbardziej odpowiedni czas, by zająć się tym problemem. Obecnie w ofercie kosmetologii i medycyny estetyczniej istnieje szeroki wachlarz zabiegów pomagających poprawić strukturę skóry i regulujących pracę gruczołów łojowych. Począwszy od zabiegów peelingami chemicznymi, które znacznie zmniejszają poziom wydzielania sebum, usuwają martwe komórki naskórka, wygładzając skórę, po te przy użyciu różnych energii. Świetnym rozwiązaniem będzie również laseroterapia. Różne rodzaje laserów mogą poprawić strukturę skóry i zmniejszyć widoczność porów, dodatkowo będą wpływać na jej młody wygląd i redukcję zmarszczek. Kolejnym zabiegiem, który cieszy się ogromnym powodzeniem wśród pacjentów chcących poprawić stan swojej skóry, jest RF mikroigłowa (radiofrekwencja mikroigłowa), która poprzez dostarczenie energii fali radiowej za pomocą mikroigieł wpływa na przebudowę struktury skóry, zwężając tym samym pory i wygładzając jej powierzchnię. Należy jednak pamiętać, że każdy z nas jest inny i najskuteczniejsze terapie to te, które zaleci specjalista po konsultacji oceniając stan skóry, jak i wykluczając przeciwwskazania do jakiegokolwiek z zabiegów.
Pozdrawiam, dr n.med. Piotr Zawodny
Panie Doktorze, Dzień dobry, po gwałtownym przybraniu masy mięśniowej pojawiły mi się na pośladkach nieestetyczne czerwone rozstępy. Jakie zabiegi pomogą zmniejszyć ich widoczność?
Alicja
Pani Alicjo, Wspomniane przez panią czerwone rozstępy powstają w wyniku „rozejścia się” części włókien kolagenowych, w pani przypadku pod wpływem szybkiego przyrostu masy mięśniowej w podanej okolicy. W terapii omawianych zmian dobre rezultaty przynosi laseroterapia w połączeniu z kolagenem podanym w formie mezoterapii, który wzmocni i przyspieszy efekty. Laser zadziała na czerwone rozstępy poprzez stymulację procesów regeneracyjnych skóry bez uszkadzania jej powierzchni. Emitowane przez laser impulsy światła penetrują głębsze warstwy skóry, powodując mikrouszkodzenia w tkankach, co pobudza produkcję kolagenu i elastyny – białek odpowiedzialnych za elastyczność i strukturę skóry. W efekcie rozstępy stają się mniej widoczne, a ich kolor ulega wyrównaniu. Dobrym rozwiązaniem byłoby także wykorzystanie radiofrekwencji mikroigłowej, która poprzez bodziec mechaniczny oraz termiczny poprawi napięcie oraz elastyczność skóry. Warto pamiętać, że każdy z nas ma indywidualne potrzeby, a najskuteczniejsze terapie to te, które są dobrane przez specjalistę po szczegółowej konsultacji. Tylko w ten sposób można dokładnie ocenić stan skóry i wykluczyć wszelkie przeciwwskazania do zabiegów.
Pozdrawiam, dr n.med. Piotr Zawodny
To poetycka powieść Marka Warchoła opisująca podróż przez miasto, przestrzeń, pamięć, czas (i bezczas). Głównych bohaterów jest co najmniej troje: on, ona i miasto. Cała trójka jest bezimienna, chociaż miasto nosi wszelkie topograficzne znamiona Szczecina, a trasę wędrówki da się prześledzić na mapie. Wiedzie przez ulice, nabrzeża, podwórza i chaszcze, w głąb literatury i mitu, zatacza kręgi, zahacza o piekła i nieba. Na bliższym i dalszym planie bohaterom towarzyszą rozmaite artefakty, a pomiędzy nimi błąkają się istoty zwyczajne i niezwyczajne: mitologiczne bestie, siostra kalkutka, tysiącletnie drzewo, Alfred Döblin, zmarli... www.wforma.eu/bezdzien
Adaptacja książki noblisty. Twórcy spektaklu skupili się na pytaniu o to, jak wzbudzać empatię wobec ludzi, istot pozaludzkich, planety i wyzbyć się lęku przed dotykiem (bliskich, starości, natury). Jak przestawić się ze snucia refleksji na działanie? Próbując odpowiedzieć na to pytanie, widzowie będą podróżować poprzez historię głównej bohaterki, konfrontując ją z młodym pokoleniem i sytuacją, w której jest Ziemia. To podróż pomiędzy umierającym, starym światem a potencjałem nowego. Spektakl powstał na podstawie książki noblisty - Johna Maxwella Coetzee’ego.
Szczecin, Teatr Polski, 14, 15, 16, 17, 23 i 24. 11
Teatr Polski wydał płytę z utworami ze spektaklu "Koradziecko słońca" w reżyserii Adama Opatowicza. Jest na niej piętnaście piosenek, m.in. „Krakowski spleen”, „Szał niebieskich ciał”, „Kocham cię, kochanie moje”, „Szare miraże”, „Oddech szczura”. Spektakl "Kora - dziecko słońca" to muzyczna opowieść o Korze, charyzmatycznej artystce, piosenkarce, autorce tekstów piosenek i wierszy oraz malarce. Pisano o niej, że jest wieczną hipiską i rockową poetką. Scena była jej żywiołem, tu zmieniała się jak kameleon - raz była drapieżna, a za chwilę liryczna. Wraz z grupą Maanam wylansowała mnóstwo przebojów, które na stałe weszły do kanonu polskiej muzyki rozrywkowej.
Szczecin, Teatr Polski, spektakl "Kora - dziecko słońca": 10, 11, 12, 14 i 15.12
Wystawa „Zwierciadło pomorskie - Bogusław X, książę pomorski i jego czasy w dokumentach i zabytkach ze zbiorów polskich i obcych z lat 1454-1523” ma charakter historyczny, ale nie jest biograficzna. Podobnie jak dzieła literackie, których tytuły parafrazuje („Dworzanin polski” Łukasza Górnickiego, „Zwierciadło” Mikołaja Reja), przybliża w sposób anegdotyczny postać Bogusława X - władcy Pomorza i Państwa Gryfitów oraz kulturę pomorską i europejską przełomu XV i XVI wieku. Poprzez wybrane zabytki (fragmenty traktatów historycznych, dokumenty archiwalne, grafikę ilustracyjną, kompozycje muzyczne, dzieła malarskie, snycersko-malarskie, dawną grafikę) oraz ich współczesne opracowania daje wgląd w najważniejsze kolekcje sztuki i najistotniejsze zbiory dokumentów życia codziennego.
Szczecin, Zamek Ks. Pom. wernisaż 22. 11, godz. 17, wystawa do 25. 05. 2025
Spektakl dotyka kryzysu wieku średniego, stanowi tragikomiczną rozprawę o sile i słabościach człowieka, które wybrzmiewają w konfrontacji przemijającym życiem. Wiek średni to z założenia „połowa oczekiwanego życia na ziemi”, która jest czasem weryfikacji planów i autoanalizy własnego “Ja” pod kątem małżeństwa, pracy zawodowej, rodziny, ogólnej sytuacji życiowej. Kim jesteśmy dla świata, a kim dla bliskich? Co jest w życiu ważne? Spektakl na scenie dla dorosłych
Szczecin, Teatr Lalek Pleciuga, 15.11, godz. 19
FOTO: MATERIAŁY PRASOWE
Rok 2024 jest Światowym Rokiem Zbigniewa Herberta. Utwory tego wybitnego poety, w ramach Szczecińskiego Salonu Poezji, będzie czytać Wojciech Malajkat - aktor teatralny i filmowy, reżyser, pedagog, profesor zwyczajny Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, rektor tej uczelni w latach 2016-2024, prezenter telewizyjny, dyrektor Teatru Współczesnego w Warszawie. Słowo wstępne i prowadzenie: Michał Józef Kawecki, twórca i gospodarz Szczecińskiego Salonu Poezji
Szczecin, Zamek Ks. Pom. 28.11, godz. 17:30
W czasie kolejnego koncertu w ramach cyklu „Fryderyk Chopin w Willi Lentza. Dzieła wszystkie”. usłyszymy: Fantazję na tematy polskie A-dur op. 13, Walce, Etiudy, Mazurki i Poloneza As-dur op. 53, które interpretować będzie Mateusz Krzyżowski – zdobywca pierwszych nagród przyznanych podczas m.in. Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Ignacego Jana Paderewskiego w Bydgoszczy (2022) i XII Międzynarodowego Konkursu Młodych Pianistów „Arthur Rubinstein in memoriam” w Bydgoszczy (2021). Absolwent Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie. Jego interpretacje doceniono „…za naturalność i swobodę w kształtowaniu muzycznej wypowiedzi, formułowanej z dbałością o możliwie wierne oddanie intencji kompozytora”).
Szczecin, Willa Lentza, 7.12, godz. 19
Spektakl na podstawie bestsellerowej książki Marcina Szczygielskiego. „Teatr niewidzialnych dzieci” to historia dziesięcioletniego Michała i jego przyjaciół – wychowanków domu dziecka. I choć rzecz się dzieje w szarej rzeczywistości lat 80., niezwykła atmosfera miejsca, do którego trafia główny bohater, budowana przez wychowawców z powołaniem oraz kreatywne, wrażliwe i pewne zapału dzieci sprawia, że życie chłopca nabiera widoków na przyszłość. „Teatr niewidzialnych dzieci” to nie tylko wzruszające i komiczne zarazem kreślenie portretów psychologicznych, które pozostają uniwersalne dla współczesnych dzieci, przeżywających swoje mniejsze i większe problemy związane z próbą wpasowania się w dane środowisko. To także przybliżenie młodym odbiorcom historii PRL-u. Spektakl dla dzieci 10+
Szczecin, Teatr lalek „Pleciuga”, 14.11, godz. 9 i 11.30, 15.11, godz. 10
FOTO: ŁUKASZ DYCZKO
Teatr jako forma sztuki ma różne oblicza. Może być dramatyczny, może być komediowy, może mieć formę musicalu, baletu czy opery. Jest też teatr improwizacyjny, który „uprawiają” nasi rozmówcy pod szyldem Scena Impro, czyli Agata Kolasińska oraz aktorzy szczecińskich teatrów – Rafał Hajdukiewicz (Teatr Lalek Pleciuga), Paweł Niczewski (Teatr Współczesny) i Maciej Sikorski (Teatr Polski).
Współczesny teatr improwizacyjny miał swój początek w latach 50. XX wieku w USA. Początkowo były to tylko ćwiczenia i gry improwizacyjne, które miały pomóc aktorom odblokować potencjał twórczej ekspresji i rozwinąć kreatywność. Szybko jednak wyewoluowały, a teatr improwizacji stał się niezależną formą. Aktorzy, również nasi bohaterowie, improwizują, tworząc sceny, postaci i dialogi na bieżąco, wchodzą w interakcję z publicznością. Wieczory przebierają różne formy – od krótkich gier impro, po dłuższe formy, które rozwijają się jak tradycyjna fabuła, ale wciąż są tworzone na bieżąco, na podstawie podawanych przez publiczność inspiracji. Wieczory impro są zazwyczaj komediowe, ale nie brakuje również momentów wzruszenia.
Czym jest Scena Impro i kto ją tworzy oprócz Was?
Oprócz nas, gościnnie grają z nami Bartek Orłowski oraz Kacper Odrobny – którzy dopełniają nas muzycznie. Zapraszamy też innych improwizujących aktorów i amatorów, Scena Impro to otwarta przestrzeń dla zwariowanych ludzi. To tutaj dzieją się sytuacje, które nigdy więcej się nie powtórzą. Padają słowa i żarty z najgłębszych zakamarków naszego czarnego humoru. To tutaj spotykają się profesjonalni aktorzy i improwizatorzy, którzy bez scenariusza mogą zbudować absolutnie wszystko, na oczach publiczności.
Odtwarzacie na scenie zaimprowizowane sceny. Przygotowujecie się do tego wcześniej? Są próby jak w klasycznym teatrze?
Maciej: Nigdy nie odtwarzamy – w impro, nawet gdyby ktoś bardzo pragnął coś odtworzyć z przeszłego grania, to praktycznie na tych zasadach na jakich funkcjonuje ta forma jest to praktycznie niemożliwe. A gdyby to zrobił, to nie byłoby to impro. Każdy wieczór, to inna, niepowtarzalna fuzja
pomysłów, która rodzi się w bezpośrednim kontakcie z widzem. Próby mieliśmy dawno temu, jeszcze za epoki Drozdy i Pietrzaka. Obecnie występy są naszą największą próbą. Przeważnie w praktyce kujemy swój warsztat. Ewoluujemy, knujemy i wyciągamy wnioski.
Rafał: Staramy się spotykać raz na jakiś czas, bo mięsień nieużywany zanika. Natomiast nie są to regularne spotkania zazwyczaj dzieje się to wtedy, kiedy mamy nową grę, której zasad trzeba się nauczyć albo ćwiczenia Które mogą wspomóc nas w robieniu impro.
Agata: Nie wiem, jak funkcjonuje to w innych grupach, ale z całkowitą szczerością muszę przyznać, że od samego początku, kiedy dołączyłam do grupy w 2016 roku, nie pamiętam ani jednej sceny, ani jednego momentu, który byłby odtworzony z poprzednich występów bądź prób. Owszem, zdarzają się częste odniesienia, nawiązania do pewnych postaci i sytuacji, ale są to najczęściej elementy zaczerpnięte z tego samego pokazu, z tego samego wieczoru, co zawsze przynosi radochę nam oraz widzowi, gdyż pokazuje, że kleimy to tu i teraz. Co do naszych prób, to niestety nie zawsze znajdujemy czas na regularne spotkania. Na przestrzeni lat dynamika spotkań była bardzo różna –impro było, jest i będzie dla każdego z nas dodatkowym zajęciem, odskocznią od codzienności i pasją. Osobiście uważam, że regularne próby pomagają w rozruszaniu umysłu i wyobraźni, otwierają głowę na nowe pomysły i integrują grupę, więc mam nadzieję, że w najbliższym sezonie uda nam się spędzać razem więcej czasu poza występami. Paweł: To nie chodzi o odtwarzanie, lecz tworzenie na bieżąco. Ja bardzo lubię przygotowania, warsztaty, ale one polegają na rozpoznaniu nowych formatów. Na próbach można wyćwiczyć jeszcze lepsze rozumienie siebie i umiejętność radosnej akceptacji wszystkiego co się zdarza.
Podczas występów wchodzicie w interakcje z publicznością. To ona często podrzuca inspiracje. Na co my widzowie możemy sobie pozwolić, czy mamy jakieś granice?
Na scenie dzieją się rzeczy jedyne w swoim rodzaju właśnie dzięki publiczności. Nie ma się czym stresować, nie wyciągamy widzów na scenę. Prosimy ich o inspiracje – to one nadają bieg całemu wydarzeniu. Wspaniałe jest to, kiedy padają trudne propozycje, wtedy publiczność i my bawimy się najlepiej. Nasi stali bywalcy przychodzą na impro przygotowani i rzucają hasłami, które są naprawdę niezłym wyzwaniem, ale dzięki temu sceny, które tworzymy są naprawdę wybujałe. Co najważniejsze – tu nie ma złych pomysłów, ale trzeba uważać, żeby przy politycznych inspiracjach nie wejść w kabaret, bo to zupełnie inna dziedzina sztuki.
Czego byście nie zagrali a co Wam sprawia największą frajdę i wyzwanie?
Maciej: Jeżeli ktoś z widowni np. na zadane pytanie do sceny typu: kim dla siebie mogą być te osoby w scenie, jaką mają relacje? Odpowiada: Radom, lub inne nieadekwatne do zadanego pytania sformułowanie, to z automatu szukamy inspiracji dalej. Mnie osobiście największą frajdę sprawiają trzy rzeczy: bezpośrednia luźna interakcja z widzem wyzwalająca masę pomysłów, nigdy nie wiemy co się wydarzy i ogromna satysfakcja po graniu pełnym emocji.
Rafał: Największa frajdą jest granie samego wieczoru impro. Bo my tak naprawdę do końca nie wiemy co będziemy grali, nie tylko jeżeli chodzi o historię, ale same gry. To wie tylko prowadzący wieczór. Wyzwaniem jest prowadzenie takiego wieczoru. Czego byśmy nie zagrali jest trudnym pytaniem, bo przekroczyliśmy już sporo granic.
Agata: Każdy z nas ma swoje ulubione gry, w których czuje się jak pączek w maśle. I każdy ma swoje strachy, Z tymi strachami to chyba jest tak jak w życiu - są straszne, dopóki im się nie stawi czoła. Dla mnie największym wyzwaniem na początku były piosenki, znajdowanie rymów na gorąco, na scenie to dla mnie koszmar, Ale z biegiem czasu zaczęłam lubić tę formę, mimo, że nadal na dwadzieścia sześć wersów piosenki może uda mi się (od wielkiego dzwonu) zrymować cztery, to samo pływanie w melodii sprawia olbrzymią frajdę, Niezwykle ciekawe jest to, że każdy z nas ma zupełnie inny styl w danej grze, każdy z nas wykorzystuje swoje indywidualne cechy osobowości i chyba właśnie ten aspekt jest najbardziej komiczny i ciekawy dla naszego widza.
Paweł: Ja nie przepadam za tematami politycznymi. Mamy tego na co dzień zbyt dużo, poza tym jest niebezpieczeństwo polaryzacji widowni. Myślę, że żartów z chorób należy unikać. To chodzenie po cienkim i delikatnym lodzie.
Gdzie w takim razie jesienią zobaczymy Scenę Impro?
Przede wszystkim w Jazzmencie, ale gramy też impro w różnych w składach, w różnych miejscach. Czasem gramy na prywatnych imprezach, prowadzimy warsztaty i gramy improwizowane bajki dla dzieci. W Szczecinie są 4 grupy impro, także tego typu rozrywki można doświadczyć w naszym mieście naprawdę często. W listopadzie zapraszamy na nasze występy 14 i 21 listopada.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Aneta Dolega / foto: Olga Iwanow
W WILLI LENTZA
I NA ŚWIECIE
MARC SECARA
14.12.2024
G. 19:00
WILLA LENTZA
AL. WOJSKA POLSKIEGO 84 70-482 SZCZECIN
Wiele ze szczecińskich ulic nosi imiona lokalnych patriotów, ludzi ważnych dla miasta, bohaterów, poetów, pisarzy, malarzy, polityków, władców, wodzów, artystów. Są też nazwy przyrodnicze, geograficzne, krajobrazowe. Ale są też i takie, które budzą zdziwienie, rozbawienie, ale i ciekawość. Czy znamy bohaterów niektórych naszych ulic? Co oznaczają nazwy wielu z nich? Co miesiąc staramy się je rozszyfrować. Oto kolejne z nich.
Ulica Wernyhory
Na Pogodnie, łączy ulice Żołnierską i Sebastiana Klonowica. Kim był Wernyhora? Chyba każdy, kto czytał „Ogniem i mieczem” Henryka Sienkiewicza (lub oglądał film Jerzego Hoffmana) pamięta scenę, kiedy pan Zagłoba razem z Heleną Kurcewiczówną uciekają przed zemstą Bohuna. Szlachcic podróżuje przebrany za ukraińskiego dziada – lirnika. I tak właśnie, według przekazów, miał wyglądać legendarny Wernyhora – wędrowny wieszcz kozacki z XVIII wieku. Choć nie ma jednak pewności, czy on w ogóle istniał. Ale w każdym razie, nawet jako osoba wymyślona, mocno zapisał się w historii Polski. Można nawet powiedzieć, że w XIX wieku był prawdziwą ikoną ówczesnej pop – kultury. To jemu są przypisywane przepowiednie tzw. „Proroctwo Wernyhory” dotyczące rozbiorów Rzeczpospolitej a potem jej ponownego odrodzenia. Na swoim obrazie uwiecznił go sławny Jan Matejko, wystąpił także we „Śnie srebrnym Salomei” – sztu-
ce Juliusza Słowackiego i stał się jedną z głównych postaci „Wesela” – dramatu Stanisława Wyspiańskiego. Bo to Wernyhora właśnie pojawia się na wiejskiej imprezie weselnej z pewnym kluczowym elementem. Dziad – wieszcz przyszedł do Gospodarza (jako reprezentanta ówczesnej krakowskiej inteligencji, który poślubił chłopkę), bo uznał, że będzie on najlepszym przywódcą powstania, które ma wybuchnąć w Polsce. I to Wernyhora przekazał mu ów sławny „Złoty Róg”, którym Gospodarz miał dać znać do rozpoczęcia walk. Ale jak to często u nas bywa bardzo odpowiedzialne zadania lub przedmioty trafiają do rąk ludzi kompletnie nieodpowiedzialnych i do nich nieprzygotowanych. Gospodarz przekazał róg młodemu Jaśkowi i wysłał go rozesłać „wici”. Chłopak dmąc w ów instrument miał dać sygnał do rozpoczęcia powstania. Jasiek ruszył w teren a Gospodarz poszedł spać. Co było dalej chyba wszyscy wiemy. Jasiek róg zgubił i z powstania nic nie wyszło. Tylko inna zjawa -
Chochoł skomentował tę historię w swojej piosence kończącej dramat pt. „Miałeś chamie złoty róg, miałeś chamie czapkę z piór”. Ale Wernyhora odchodząc z wesela też coś zgubił – Złota Podkowę. Tę znalazła Gospodyni. I schowała, jak to się kiedyś mówiło, „na zaś” – na później. Jaka jest interpretacja tych symboli każdy może znaleźć w pierwszym lepszym podręczniku do literatury lub, jak zwykle, w internecie.
Plac Ludwika Zamenhofa
W centrum miasta, tuż przy Deptaku Bogusława, czyli prawdziwym epicentrum rozrywkowo – towarzysko – imprezowego życia nocnego Szczecina. Wszyscy wiedzą, gdzie to jest i jak tam trafić. Niektórych jednak to miejsce zasysa niczym Czarna Dziura i nie wypuszcza ze swych objęć. Oczywiście Deptak a nie plac. Wydawałoby się, że patron tego miejsca – Ludwik Zamenhof jest znany i nie trzeba przypominać kim był oraz czego dokonał. Ale jednak trzeba, zwłaszcza tym młodszym. Bo według niektórych z nich „to był jakiś Niemiec ze Szczecina, który czymś tam się zasłużył” (wypowiedź autentyczna zasłyszana na placu – przyp. aut.). No to przybliżmy tę niezwykłą postać. Ludwik Łazarz Zamenhof, urodził się w 1859 roku w żydowskiej rodzinie w Białymstoku. Był lekarzem, specjalizował się w okulistyce. Ale przez całe życie jego największą pasją były języki. Uważał, że główną przyczyną nieporozumień i sporów między ludźmi jest bariera językowa. Jeden, wspólny, miał być rozwiązaniem tego problemu. Już w gimnazjum Zamenhof stworzył pierwszą wersję swojego języka. Ale prace nad tą właściwą zakończył w 1887 roku. Wtedy, pod pseudonimem „Doktoro Esperanto” (Doktor Pełen Nadziei) wydał książkę poświęconą językowi, który stworzył. Ten z czasem przyjął nazwę „esperanto”. Szybko wzbudził on
duże zainteresowanie na całym świecie i zaczął się cieszyć ogromną popularnością. W 1905 roku odbył się pierwszy Światowy Kongres Esperanto. W 1913 roku Zamenhof został nominowany do Nagrody Nobla. Zmarł 14 kwietnia 1917 roku. Imieniem Ludwika Zamenhofa i esperanto zostały nazwane m.in. dwie planetoidy pomiędzy Jowiszem a Marsem. Według niektórych danych aktualnie języka esperanto na świecie używa ok. 2 mln ludzi. Jednym z jego najbardziej znanych użytkowników jest węgiersko - amerykański miliarder i filantrop George Soros.
Ulica Kaperska
Na szczecińskim Bezrzeczu. Wiadomo, że najbardziej znanymi morskimi rozbójnikami byli piraci z Karaibów. Oczywiście nie ci z produkcji wytwórni filmowej Disneya. Ale również Morze Bałtyckie wcale nie było gorsze pod tym względem i miało swoich wodnych przestępców. Chodzi o kaprów. Dziś w zasadzie można by ich nazwać „psami morskich wojen”, bo byli zwykłymi najemnikami wynajmowanymi do walk na morzu. Ich mocodawcy na ten czas zapewniali im ochronę prawną oraz możliwość pływania pod ich banderą. Ale kaprowie tocząc walki na ich zlecenie i nawet współpracując z wojskami mocodawcy jednocześnie łupiło wroga zostawiając dla siebie większość zysków pochodzących z tego procederu. Kaprów wynajmowali nie tylko monarchowie, ale także duże miasta portowe np. Gdańsk. Polscy władcy również korzystali z ich usług. Jako pierwszy – król Kazimierz Jagiellończyk podczas wojny trzynastoletniej z Krzyżakami. Potem jego śladem poszli Zygmunt Stary i Zygmunt August oraz Stefan Batory. Kaperstwo zostało zakazane w 1856 roku.
Autor: Dariusz Staniewski
"Stare śmieci" to debiutancki, solowy album Konrada Słoki. Na płycie ukazało się 11 autorskich piosenek utrzymanych zarówno w klasycznej rockowej stylistyce pełnej melodii, jak i w akustycznych folkowych. Teraz ten materiał zabrzmi w zupełnie nowej odsłonie, gdyż został zaaranżowany na orkiestrę smyczkową przez Baltic Neopolis Orchestra oraz znanego, chociażby z zespołu Chango – Borysa Sawaszkiewicza.
Do współpracy między Konradem Słoką, Borysem Sawaszkiewiczem a BNO doszło, jak mówią sami zainteresowani, bardzo naturalnie. – Środowisko muzyczne w Szczecinie jest bardzo niewielkie, a że BNO, Borys oraz ja, prężnie działamy na scenie szczecińskiej, kwestią czasu było, że się w końcu spotkamy i zrobimy coś wspólnie – mówi Konrad Słoka. – Ponadto z Borysem i Emilią Goch-Salvador, szefową BNO znamy się jeszcze ze szkoły. To było naturalne, że zaczniemy ze sobą współpracować.
Punktem kulminacyjnym podjęcia decyzji o wspólnym projekcie była premiera płyty Konrada, na której wśród widowni znalazła się Emilia. Warstwa liryczna szczególnie ją ujęła. Główną inspiracją i wspólnym mianownikiem wszystkich opowieści snutych przez Konrada jest wkraczanie podmiotu lirycznego w dorosłość – pełną rozczarowań, dezorientacji i żalu, ale też bogatej w ciekawe refleksje i otwierającej nowe możliwości. – To, co mi się najbardziej spodobało w twórczości Konrada to teksty. Mówi się, że tekst jest ważniejszy od muzyki, chociaż ja twierdzę, że jest inaczej (śmiech). Jednak w przypadku tego co robi Konrad, istnieje równowaga – podkreśla Emilia Goch-Salvador. – Zarówno słowa jak i muzyka – oba te aspekty mnie ujęły, tak że pomyślałam, że fajnie byłoby stworzyć coś wspólnego z Konradem, czego my jako BNO nigdy wcześniej nie robiliśmy. Efektów tej współpracy będziemy mogli posłuchać już 14 listopada (godz.19) w Willi Lentza. – Bardzo lubię tę odsłonę mojej twórczości – stwierdza Konrad. – Myślę, że te utwory mają różne oblicza. Zależy, jaka jest pora roku, jaki jest anturaż. Odsłona z Baltic Neopolis Orchestra jest bardzo jesienna, bardzo introwertyczna, ciepłoherbatkowa i kocykowa. A Emilia dodaje: – Rzadko mówię w kontekście muzyki, że coś jest naprawdę bardzo piękne, a te piosenki właśnie takie są. Dodatkowo, w tym smyczkowym zabarwieniu brzmią tak, że chce się je nieustająco grać. ad / foto: Tomasz Wieczorek, materiały prasowe
Andrzejki
23.11.2024
menu, alkohol
bilety: 250 zł/os.
Na wszystkich imprezach
DJ Sobieski Music i saksofonista Michał Szymonik!
Bal Karnawałowy
01.03.2025
ostatnia sobota Karnawału menu, alkohol
bilety: 250 zł/os.
Sylwester
menu, alkohol no limit 2 sale, 2 DJ wodzirejów 1 DJ techno bilety all inclusive: 450 zł/os.
Czekamy na Twoje zlecenie: minimum 100 obiadów, maksimum zadowolenia!
„Cudowna terapia”
Zamek Książąt Pomorskich
Joana i Valentin to małżeństwo z długim stażem, ale w fazie ostrego kryzysu. Decydują się na terapię małżeńską. Ta prowadzona jest eksperymentalnymi metodami, pod którymi finalnie kryje się tzw. interwencja paradoksalna, czyli działanie wydające się sprzecznym z pożądanym celem. By nie psuć widzom zaskoczenia i zabawy, na tym surowym opisie tej sekwencji zakończę. Pierwsze terapeutyczne metody mają na celu złagodzenie konfliktu między małżonkami i wydobycie przyjemnych wspomnień. Sceniczna „terapia” szybko okazuje się być lustrem dla publiczności, która mimowolnie do niej „dołącza”. Nie tylko małżonkowie, ale też i single, wdowy czy wdowcy, bo poruszane tematy dotyczą lub dotyczyły wszystkich. To znakomity atut
konstrukcji tekstu Glattauera! Ciekawe tylko czy zamierzony?
Joana Joanny Matuszak to kobieta przebojowa, wyniosła, ale wiecznie wkurwiona i pełna pretensji. Portret jej bohaterki jest narysowany niezwykle wyrazistą kreską, z uwzględnieniem najdrobniejszych niuansów mimiki, spojrzenia czy drobnych gestów. Znakomita, a może nawet fascynująca (pod względem aktorskich środków) jej jest przemiana z rozdygotanej furiatki w subtelną i opiekuńczą kobietę. Podobnie rzecz ma się z postacią, którą w spektaklu kreuje Arkadiusz Buszko. Na początku zamknięty, mrukliwy, niechętny do działania, staje się zupełnie przyjemnym facetem. Aktor znów zauroczył komiczną siłą, którą podkreśla nieograniczonymi wręcz możliwościami ruchowymi i mimiką. Jestem absolutnym fanem sceny, gdy Joana i Valentin zamieniają się rolami! Pyszne! Uwielbiam! Ciekawy charakter
stworzył Adam Kuzycz-Berezowski. Jego terapeuta jest faktycznie daleki od dotychczasowego emploi aktora. Trzeba zobaczyć jego sztuczny i przebiegły uśmiech, albo wręcz rytualne zaangażowanie w przeprowadzaną terapię.
Świetną prace wykonała Anna Kolanecka, autorka scenografii. Zainspirowana opowieścią bohaterów o „podwodnej” randce, zaproponowała dekorację z głębin właśnie. Kanapa oraz fotel została obita jaskrawozieloną strukturą przywodzącą na myśl glony, albo fantazyjne okazy rodem z najbarwniejszej rafy koralowej. Pomysł Kolaneckiej przydaje dramatowi Daniela Glattauera głębi (sic!). Jak trafniej opisać trudne relacje małżeńskie bohaterów, jak nie przy pomocy morskich terminologii – od sztormu, burzy, przez kwitnące sinice, cofkę, po flautę. Ot ocean emocji… fotografia: materiały ZKP
Czy Francis Ford Coppola tworząc "Megalopolis" się pogubił? Zwariował? Czy tak pokrętny obraz został opracowany z jakąś niesłychana premedytacją? Nie wiem. Po co ten film został nakręcony? Jakie jest jego przesłanie? Nie wiem. Wiem jednak to, że… „Megalopolis” należy zobaczyć. Serio! Dawno nie było na ekranach filmu, który pozostawiałby w widzu tyle sprzeczności, niejasności, wątpliwości. Intryga? Dobre pytanie. Odpowiedź: nie wiem. Albo inaczej, wiem, ale nie jestem wstanie tego w sposób czytelny, zwięzły czy wreszcie logiczny napisać. Zgodnie z zapowiedzią na początkowej planszy to baśń, ale powinniśmy jeszcze dodać, jeszcze operę mydlaną, komedię romantyczną, science oraz political-fiction, kryminał, thriller, a nawet film kostiumowy, historyczny.
Akcja toczy się w Nowym Jorku, który nosi miano Nowego Rzymu. Odniesienia do starożytnego imperium mają kluczowe znaczenie dla znaczeń narracji. Akcja dzieje się w XXI wieku, jednak kolejne akcenty temu przeczą, choćby niektóre analogowe czy archaiczne technologie. Jednoznaczne określenie czasu utrudniają wspomniane nawiązania do starożytnego Rzymu (fryzury, kostiumy, obyczaje), ale także mroczne klimaty rodem z komiksów („Sin City”).
Osoby dramatu to festiwal osobliwych osobistości. Tak można, albo nawet trzeba doszukiwać się w nich śladów postaci powoływanych przez Coppolę we wcześniejszych obrazach. Cesar Catilina (Adam Driver) to uhonorowany Noblem wybitny naukowiec, wizjoner i architekt, wynalazca rewolucyjnego tworzywa – Megalonu, które ma szansę odmienić dotychczas znany świat. Catlina wykorzystując swoje odkrycie dąży do zbudowania idealnego miasta przyszłości, co ułatwi mu pewien niespodziewany wypadek. Jego antagonistą jest radykalny burmistrz Cicero (Giancarlo Esposito). Współpracowniczką, a później kochanką zostaje Julia (Nathalie Emmanuel), córka Cicero. Do tego dochodzi jeszcze mafijna (sic!) familia multibankiera Hamiltona Crassusa III (Jon Voight), w tym szczególnie chciwych, bezwzględnych
i bezdusznych Clodio Pulchera (Shia LaBeouf) oraz Wow Platinum (Aubrey Plaza).
Ocena aktorstwa w „Megalopolis” jest karkołomnym zadaniem. Czasami miałem wrażenie, że każdy z aktorów gra w nieco innych filmie, a czasami nawet kilku na raz. Driver jest z pewnością intrygujący, Emmanuel subtelna i zmysłowa, LaBeouf i Plaza świetnie oddają podłą naturę swoich bohaterów, podobnie jak trafnie sportretowali swoje postaci Esposito i Voight. Ten ostatni dał się zapamiętać wyraźniej! Co smutne i dziwne, ale Dustin Hoffman (jako Nush Berman) „przemazał” się jedynie na ekranie bez większej podniety widzów. Rolą, którą się zauroczyłem był brawurowy epizod Kataryn Hunter jako Teresa, żona burmistrza Nowego Rzymu. Ocenę aktorskich kreacji utrudnia niespójny scenariusz i takowe dialogi. Nie sposób za to odmówić filmowi wizualnego rozmachu. Rzymskie uczty pełne cesarskiego rozmachu! Taaak! Poetyckie w takim monumentalnym znaczeniu są sceny podróży po ulicach Nowego Rzymu z rozpadającymi się wielkimi antycznymi posągami. Udała się Coppoli sekwencja igrzysk/ślubu. To najprawdziwsza filmowa wirtuozeria, by nie rzec, że kinematograficzny, trwający kilkanaście minut orgazm. Nie udały się natomiast tandetne efekty specjalne miasta zbudowanego z Megalonu, wyglądające jak wizualizacje studentów architektury pierwszego roku. „Megalopolis” próbuje być filmem z przyszłości, ale osadzonym w świe-
cie czerpiącym ze starożytności. To wielowątkowa epopeja o potrzebie naprawy albo redefinicji świata. Obserwując naszą obrzydliwą codzienność nie sposób się z tym nie zgodzić. A co do formalności: proszę spojrzeć na metrykę Coppoli? Nikt już nie zrobi takiego filmu. Catilina, główny bohater „Megalopolis” ma nadprzyrodzoną umiejętność zatrzymywania czasu, co przekłada się na wspaniałe filmowe sceny. Mogę się jedynie domyślać, że Francis Ford Coppola tym dziełem także chciał zatrzymać, albo chociaż spowolnić czas. Udało mu się? Nie wiem.
Daniel Źródlewski
Kulturoznawca, animator i menedżer kultury, dziennikarz prasowy oraz telewizyjny, konferansjer, PR-owiec. Rzecznik prasowy Muzeum Narodowego w Szczecinie, związany także z Przeglądem Teatrów Małych Form Kontrapunkt w Szczecinie oraz świnoujskim Grechuta Festival. Założyciel i reżyser niezależnego Teatru Karton.
Komponuje, pisze i podąża za głosem serca, tworząc album, który inspiruje do odkrywania swojej wewnętrznej mocy. Kashia Vega to wokalistka, pianistka, kompozytorka i autorka tekstów. W swojej muzyce opowiada o emocjach, zabierając słuchacza w podróż pełną refleksji, siły i subtelności.
Jak Twoja droga tak właściwie się zaczęła?
Którą drogę masz na myśli – muzyczną, zawodową czy tę najważniejszą, drogę do samej siebie? Pochodzę ze Szczecina, gdzie stawiałam swoje pierwsze muzyczne kroki. Gram na fortepianie od siódmego roku życia, a od trzynastego komponuję i piszę teksty piosenek. Nigdy nie prowadziłam pamiętników, ale od zawsze potrafiłam wyrażać swoje myśli i emocje za pomocą dźwięków. Po maturze wyjechałam do Berlina na studia i to tam znalazłam swoje miejsce.
Niedawno miałaś premierę singla „O tej, co kochała za bardzo”, nagranego z Damianem Ukeje. Jakie były Twoje inspiracje do napisania tej piosenki?
To trzeci singiel zapowiadający mój debiutancki album Kropla, którego premiera planowana jest na 2025 rok. Utwór opowiada o poszukiwaniu siebie i odkrywaniu wewnętrznej pełni. Wszyscy jesteśmy kompletni, choć często szukamy szczęścia na zewnątrz, zamiast dostrzec, że to, czego potrzebujemy, jest w nas. Połączenie męskiego i żeńskiego pierwiastka wzmacnia przekaz – nasze głosy wchodzą w dialog, współbrzmiąc ze sobą. Damian i ja pochodzimy z różnych muzycznych światów, ale w tej kompozycji nasze różnice stworzyły harmonijną całość.
Twój nadchodzący album Kropla zapowiada się jako głęboka podróż w głąb siebie. Co chciałabyś, aby słuchacze wynieśli z tego albumu?
Myślę, że w historiach, które opowiadam, wiele osób może odnaleźć siebie. Śpiewam o kobietach, które pokonują własne granice, wychodzą poza utarte schematy. Motyw wewnętrznego uwolnienia przeplata się przez wszystkie moje piosenki. To płyta, która daje nadzieję i motywuje, aby iść dalej tą drogą do samopoznania.
Opowiadasz o kobiecości w bardzo autentyczny i intymny sposób. Jak myślisz, dlaczego tak ważne jest dla ko -
biet, aby odkrywać swoją wewnętrzną moc i jak Twoja muzyka może im w tym pomóc?
Wierzę, że jesteśmy tu, aby wzrastać i czynić świat lepszym. Moje piosenki są jak zaklęcia – dają nadzieję i pozytywne afirmacje. Zachęcają do zanurzenia się w emocjach i budowania silnej więzi z własną kobiecością. Każda kobieta ma w sobie ogromną moc, która czeka, aby rozbłysnąć. Moja muzyka przypomina o mądrości, którą nosimy w sobie, i o tym, że choć w pojedynkę możemy wiele, to jako wspólnota możemy zmienić świat.
Singiel „Konie” mówi o konfrontacji z własnymi myślami i świadomym kreowaniu rzeczywistości. Skąd czerpiesz swoją wewnętrzną siłę?
Czerpię ją z mojej miłości do muzyki i do fortepianu, z wiary w swoje możliwości. Jestem zodiakalnym koziorożcem, więc jestem z natury ambitna, pracowita i uparta – to na pewno też pomaga (śmiech). Mam również szczęście być otoczona silnymi, mądrymi kobietami – wspólnie się wspieramy i inspirujemy.
Jesteś artystką, ale również działasz na arenie międzynarodowej jako koordynatorka globalnych projektów wspierających kobiety. Jak Twoja rola w tych różnych obszarach wpływa na Twoją twórczość?
W mojej drugiej pracy mam przyjemność współpracować z kobietami z różnych zakątków świata. Codziennie dostrzegam ich ogromny potencjał, mądrość i odwagę. Choć różnimy się pod względem pochodzenia czy wychowania, wiele nas łączy – mamy podobne marzenia, wyzwania i rozterki. Te doświadczenia odnajdują odzwierciedlenie w mojej muzyce, bo historie, które opowiadam w swoich piosenkach, to nie tylko moje, ale też opowieści kobiet z Polski i całego świata.
Dziękuję za rozmowę.
rozmawiała: Anna Wysocka foto: materiały prasowe
FOTO: NDM
To było kolejne flagowe biznesowo-kulturalne wydarzenie Niezależnego Domu Maklerskiego zorganizowane dla inwestorów z północno-zachodniej Polski. Tym razem zgromadziło w biznesowych przestrzeniach stadionu Pogoń Szczecin ponad 100 inwestorów z pięciu województw. Były finansowe dyskusje dotyczące m.in. wpływu stóp procentowych na rozwiązania inwestycyjne. W części mniej oficjalnej goście mogli m.in. raczyć się wyjątkowymi winami i gustowną kawą, zapoznać się z markowymi wyrobami ze lnu oraz obejrzeć występ znanej szczecińskiej aktorki Olgi Adamskiej. ds
KAROLINA ZAKRZEWSKA, ADRIAN SZPAKOWSKI, ANNA KRÓL, MARCIN BARAN, MARCIN RAUBO
HALINA POTEMKOWSKA, URSZULA POTEMKOWSKA
MARCIN BARAN, ŁUKASZ MARTYNIAK, GRZEGORZ GURBIN, PAWEŁ RECZULSKI
PAWEŁ RECZULSKI, KATARZYNA RECZULSKA
EWA JAWOROWSKA, ZBIGNIEW JAWOROWSKI RAFAŁ LIS
IZA, RYSZARD I ANNA PAWLIKIEWICZ
MARIUSZ RUDZIŃSKI, GRZYBOWSKI MARIUSZ, GRZEGORZ GURBIN
ADA ZIELIŃSKA, MICHAŁ PRZEPIERA
GRZEGORZ SEGIEDA I MAŁGORZATA SEGIEDA
MARCIN BARAN, BEATA RADZIWANOWSKA, MARCIN SIUTKOWSKI
OLGA ADAMSKA, PAWEŁ RECZULSKI
URSZULA POTEMKOWSKA, ANDRZEJ POTEMKOWSKI, RENATA POLITKOWSKA
FOTO: JAREK DULNY
W październiku odbyła się wyjątkowa konferencja Master Class organizowana z okazji II rocznicy działalności Szczecińskiego Stowarzyszenia
Gentlemen's Business Group. Wydarzenie połączyło praktyków biznesu, którzy podzielili się swoją wiedzą i doświadczeniem w prowadzeniu firm. Wzięło w nim udział 250 uczestników, a program obejmował prelekcje, master classy, debaty oraz czas na networking. Cały zysk z biletów oraz licytacji w wysokości 116 624 zł, został przekazany na rzecz fundacji Liga Superbohaterów, wspierającej dzieci w szpitalach i hospicjach. ad
CZŁONKOWIE LIGII SUPERBOHATERÓW
CZŁONKOWIE LIGI SUPERBOHATERÓW ORAZ
GENTELMEN’S BUSINESS GROUP
UCZESTNICY KONFERENCJI
ŁUKASZ STUCKI, KRZYSZTOF SYREK
JAKUB KARASIEWICZ, TOMASZ GIERWIATOWSKI, PAWEŁ SKOTNICKI
ARKADIUSZ FALIŃSKI, KRZYSZTOF PIETRUSEWICZ, MARCIN GROMADKA,
ALEKSANDER SOCHA, GRZEGORZ KARAPUDA
KAMIL LESIUK
CZŁONKOWIE GENTELMEN’S BUSINESS GROUP
ARKADIUSZ FALIŃSKI, GRZEGORZ KARAPUDA
PAWEŁ SKOTNICKI, MARIUSZ KRAWIEC, ARKADIUSZ FALIŃSKI
DANIEL MAKOWSKI
To było jedno z najważniejszych wydarzeń ekonomicznych i biznesowych w Szczecinie w tym roku. O finansach i gospodarce, o innowacjach i turystyce oraz o offshore, transformacji energetycznej i nowoczesnym ciepłownictwie rozmawiali uczestnicy trzeciego kongresu Baltic Economic Congress, którego organizatorem była Północna Izba Gospodarcza w Szczecinie. W debatach i spotkaniach wzięli udział samorządowcy, naukowcy i przedsiębiorcy. Nie zabrakło uznanych sław ekonomicznych jak np. byłego wicepremiera prof. Leszka Balcerowicza oraz wybitnych polskich osobowości jak np. Jerzy Owsiak – założyciel i prezes Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. ds
PROF. LESZEK BALCEROWICZ
ADAM RUDAWSKI
ANDREAS STADLER, PROF. LESZEK BALCEROWICZ, ADAM RUDAWSKI, HANNA MOJSIUK, ANDRZEJ DAWIDOWSKI
BŁAŻEJ PROŚNIEWSKI, MAŁGORZATA JASZKIEWICZ, ANNA BAŃKOWSKA, MONIKA PYREK, RAFAŁ SZMYTKE, IZA OPAS-ZAJDLEWICZ, MARCIN PAWŁOWSKI
SARA CZARNA, ŁUKASZ HIRSCH, ANNA JASIAK, ANNA BAŃKOWSKA, HANNA MOJSIUK
BARTOSZ OLECHOWSKI, ŁUKASZ ZEMSKI, HANNA MOJSIUK, ANETA SZREDER-PIERNICKA, AGNIESZKA ANDRYSZEK, JACEK WÓJCIKOWSKI, ANNA GRYGORCEWICZ, PIOTR MURAWSKI
GRZEGORZ MALISZEWSKI, DR HAB. PROF. ZPSB ANETA ZELEK, SEBASTIAN A. ROY, JAROSŁAW TRYBUCHOWICZ, PIOTR MINKINA
JAROSŁAW MROCZEK, JACEK WRÓBEL, RONALD LASKA, JERZY SAWICKI
AKTORZY TEATRU POLSKIEGO W SZCZECINIE
We wrześniu odbyło się uroczyste otwarcie wystawy „Mistrz i Morze”, która została zorganizowana po raz dwunasty przez Jolantę Szczepańską-Andrzejewską, właścicielkę szczecińskiej galerii sztuki współczesnej ArtGalle. Na ekspozycji, która miała miejsce na patio w Posejdonie, zobaczyć można było dzieła kilkunastu artystów z całej Polski, którzy w nieoczywisty i niezwykle różnorodny sposób przedstawili swoje interpretacje tematu morza. ad FOTO:
KONRAD KIJAK, JOLANTA SZCZEPAŃSKAANDRZEJEWSKA, SEBASTIAN ARSZYŃSKI
KATARZYNA OPIEKULSKA-SOZAŃSKA, EWA KAZISZKO, DARIA PROCHENKA
JOLANTA SZCZEPAŃSKA-ANDRZEJEWSKA, ILONA OSADOWSKA WRAZ Z MĘŻEM
KRZYSZTOF MASTYLAK, JOLANTA SZCZEPAŃSKAANDRZEJEWSKA, DAGMARA ROGOSZMODRZEJEWSKA
ANETA ZELEK, NINA MANDUK-CZYŻYK
MICHAŁ PRZEPIERA, AGNIESZKA SKOCZYLAS, NATALIA RZEPKA, MAŁGORZATA PRZEPIERA
FOTO: AGATA KOŁODZIEJCZYK
W Art Galle Galeria Sztuki Współczesnej odbyło się wyjątkowe spotkanie skierowane do kobiet pod hasłem „Ja to Ty. Ty to ja”, zorganizowane przez Dom Lekarski i Fundację MediSzczecin. W duchu Różowego Października uczestniczki miały okazję wysłuchać prelekcji specjalistek od ginekologii i dietetyki a także poznać poruszającą oraz inspirującą historię jednej z kobiet, która przeszła przez niełatwe doświadczenia choroby i drogi do zdrowia. ad
KAROLINA AKUSZ, GRAŻYNA WÓDKIEWICZ, JOLANTA SZCZEPAŃSKA-ANDRZEJEWSKA, NINA MANDUK-CZYŻYK
JOANNA WITEK, IZABELA WILCZEWSKA, NINA MANDUK-CZYŻYK, JOLANTA SZCZEPAŃSKAANDRZEJEWSKA, KAROLINA AKUSZ, MILENA ŁAPIŃSKA
SYLWIA RÓŻYCKA, KAROLINA AKUSZ, NINA MANDUK-CZYŻYK
BEATA SOBOLEWSKA, JOLANTA SZCZEPAŃSKAANDRZEJEWSKA
WYKŁAD POPROWADZIŁA KINGA JAGIELSKA
ANNA KOZIURA, ANETA KADEJ, HANNA FIAŁKOWSKA, NINA MANDUK-CZYŻYK
FOTO: MATERIAŁY PRASOWE
Pod koniec września, na polu golfowym Binowo Park został rozegrany turniej pn. Koryzna Clinic Golf Cup presented by Dental House, której współorganizatorem był dr n. med. Kacper Koryzna. Tegoroczna, czwarta już edycja turnieju zgromadziła ponad 90 golfistów z Polski i z niemieckiego pola golfowego Krugsdorf. W najważniejszej kategorii dla graczy z handicapem od 0 do 12 wygrała Erwina Kolasińska. Wszyscy zwycięzcy w swoich grupach otrzymali w nagrodę wszczepienie implantów stomatologicznych. ad
KACPER KORYZNA
SŁAWOMIR PIŃSKI, KACPER KORYZNA, MAREK GÓRA, ERWINA KOLASIŃSKA, GRZEGORZ DUSZYŃSKI
TOMASZ MARCJANIK, WOJCIECH KACZMAREK, DARIUSZ PIOTROWSKI
KACPER KORYZNA, PAWEŁ BODNAR, GRABOWSKI MACIEJ, JERZY SAŁUDA
KACPER KORYZNA, WOJCIECH KACZMAREK, RENATA CIAS, JACEK STASKIEWICZ
SŁAWOMIR PIŃSKI, KACPER KORYZNA, PAWEŁ BODNAR, MACIEJ GRABOWSKI, JERZY SAŁUDA
FOTO: GRUPA POLMOTOR
Pod koniec września w Teatrze Polskim w Szczecinie odbył się jubileusz! 30-lecia Grupy Polmotor. Okazja do wzruszeń, wspomnień, radości i dobrej zabawy! To także wielkie święto prezesów tej firmy – Jana Przepłaty, Dariusza Olkiewicza, ich rodzin, które stanowią Zarząd Firmy, a także zespołu - ponad 250 pracowników. O wyjątkowy klimat spotkania zadbały gwiazdy wieczoru – Michał Janicki – znakomity aktor Teatru Polskiego oraz znany piosenkarz Grzegorz Hyży, którego koncert był niespodzianką dla wszystkich gości. ds
IZABELA BOGACKA
ZARZĄD GRUPY POLMOTOR; PIOTR OLKIEWICZ, PIOTR PRZEPŁATA, SEBASTIAN OLKIEWICZ, EWA
PRZEPŁATA, JACEK PRZEPŁATA, PREZES JAN
PRZEPŁATA, DYREKTOR SEBASTIAN ARSZYŃSKI, PREZES DARIUSZ OLKIEWICZ, ERYKA OLKIEWICZ,
PREZES DARIUSZ OLKIEWICZ
SEBASTIAN ARSZYŃSKI
MICHAŁ JANICKI
FOTO: MATERIAŁY PRASOWE
Pierwsze EduPower 2024 – dwudniowe spotkanie reprezentantów sektora energetycznego oraz uczniów szkół technicznych, zawodowych, studentów uczelni wyższych ze Szczecina i regionu już za nami. Bo konferencja ta umożliwiała nie tylko poznanie branży offshore, energetyki i elektromobilności, ale była również targami pracy z konkretnymi ofertami zatrudnienia zwłaszcza dla tych, którzy za chwilę wejdą w dorosłość. A po udanych prezentacjach i „oficjałkach” był też czas na tzw. rozmowy i spotkania kuluarowe. Czasami dużo ważniejsze i pożyteczniejsze niż te oficjalne. ds
DANUTA ZAWADZKA, REKTOR POLITECHNIKI KOSZALIŃSKIEJ, WOJCIECH ŚLĄCZKA, REKTOR POLITECHNIKI MORSKIEJ
MARIAN KWIECIEŃ, GENERALI INVESTMENTS TFI, MICHAŁ WILCZEWSKI I WITOLD SZCZEPKOWSKI -WSPÓŁORGANIZATORZY EDUPOWER
PAULINA WILCZEWSKA, MACIEJ GONERKO, DARIA PROCHENKA, CLOCHEE
KRZYSZTOF ZAMOŻNY, GARO POLSKA
MICHAŁ PRZEPIERA, WICEPREZYDENT SZCZECINA, PIOTR WILCZEWSKI
PIOTR WILCZEWSKI, PRZEMYSŁAW SZYDŁOWSKI
WŁODZIMIERZ BIEL DNV, MAREK PETTERS M4WIND
MAŁGORZATA GWARDA I MONIKA KONIECZNAMUEHLHAN WIND SERVICE
PAULINA OLENKOWICZ-KRÓLASIK, EWA TUROWSKA-PAJĄK, ŁUKASZ MAZUREK
WITOLD SZCZEPKOWSKI, ANDRZEJ MONTWIŁŁ
WOJCIECH ŁUŻNIAK, DEUTSCHE WINDTECHNIK
GABINETY LEKARSKIE
AMC, Art Medical Center ul. Langiewicza 28/U1
Aesthetic Dent Tutak ul. Wyspiańskiego 7
Aesthetic Med ul. Niedziałkowskiego 47
Biała Szuflada ul. Wyszyńskiego 14 lok U/01
Biała Szuflada ul. Koralowa 86/88, Bezrzecze
Centrum Rehabilitacji Duet al. Wojska Polskiego 70 Centrum Stomatologiczne Dr Jadczyk ul. Bandurskiego 15/2
Dental Art ul. Śląska 9a
Dental Implant Aesthetic Clinic ul. Panieńska 18
Dental Center ul. Mariacka 6/U1
Dental Service ul. Niedziałkowskiego 25 Dentus ul. Mickiewicza 116/1
DermaDent ul. Kazimierza Królewicza 2 L/1
GDG Aesthetic Club ul. Jagiellońska 81/1
Dobosz Implanty Al. Piastów 3
Dom Lekarski ul. Piastów 30 DR RAMI ul. Kwiatkowskiego 1/26
Dr Wiśniowski Chirurgia i Medycyna Estetyczna ul. Kusocińskiego 12/lu3
ESTETIC Klinika Zawodny ul. Ku słońcu 58
Fabryka Zdrowego Uśmiechu ul. Ostrawicka 18 Fizjopomoc ul. Witkiewicza 61
Excelmed ul. Kopernika 6/2
Gabinety Dr Żółtowski al. Powstańców Wielkopolskich 79
Gabinety Pocztowa ul. Pocztowa 11/2
Gabinet Terapii Manualnej ul. Kasprzaka 3A Gabinety Tuwima u. Dembowskiego 9/U5
Gajda ul. Narutowicza 16A HAHS ul. Czwartaków 3
Hahs Protodens ul. Felczaka 10 Klinika Dr Stachura ul. Jagiellońska 87
Laser Studio ul. Jagiellońska 85
Lighthouse Dental, ul. Arkońska 51/5
Medicus pl. Zwycięstwa 1
Mediklinika ul. Mickiewicza 55
Medimel ul. Nowowiejska 1E
MJ Clinic ul. Potulicka 20c/lok. U7
Optegra ul. Mickiewicza 138 Ortho Expert ul. Jagiellońska 87B
Perładent - Gabinet Stomatologiczny al. Powstańców Wielkopolskich 4C
Praktyka Lekarska Piotr Hajdasz ul. Partyzantów 3/2
Praktyka Stomatologiczna Rafał Rudziński ul. Śląska 5/2
PP Estetyczna ul. Żupańskiego 6/1 Reha Team ul. Elżbiety 3, Mierzyn ST Medical Clinic ul. Kwiatkowskiego 1/26
Stomatologia Kamienica 25 ul. Wielkopolska 25/10 Stomatologia Mikroskopowa ul. Żołnierska 13A/1 Stomatologia ul. Wielka Odrzańska 31 Twoja Przychodnia – SCM ul. Słowackiego 19 Vitrolive al. Wojska Polskiego 103
HOTELE
Courtyard by Marriott Brama Portowa 2 Hotel Atrium al. Wojska Polskiego 75 Hotel Dana al. Wyzwolenia 50 Hotel Grand Park ul. Słowackiego 18 Hotel Grand Focus ul. 3 Maja 22 Hotel Focus ul. Małopolska 23 Hotele Marina ul. Przestrzenna 13 Hotel Park ul. Plantowa 1 Hotel Radisson BLU pl. Rodła 10 Moxy Szczecin City Brama Portowa 2 Willa Flora ul. Wielkopolska 18
KANCELARIE
Przemysław Manik – kancelaria adwokacka ul. Kr. Korony Polskiej 3 Gozdek, Kowalski, Łysakowski – adwokaci i radcowie ul. Panieńska 16
Tomasz Kordus – kancelaria adwokacka ul. Felczaka 11
Dariusz Jan Babski – kancelaria adwokacka ul. Bogusława 5/3
Grzegorz Dutkiewicz – kancelaria adwokacka ul. Monte Cassino 19c
Aleksandruk-Dutkiewicz – kancelaria adwokacka ul. Wyszyńskiego 14
Licht Przeworska – kancelaria adwokacka ul. Tuwima 27/1
Mariusz Chmielewski kancelaria adwokacka ul. Odzieżowa 5
Kancelaria Notarialna al. Jana Pawła II 22 Skotarczak, Dąbrowski, Olech – kancelaria adwokacka ul. Narutowicza 12
Kancelaria Adwokacka Michał Gajda ul. Bogusława X 1/10
Kancelaria Notarialna Daleszyńska - al. Jana Pawła II 17
Kancelaria Notarialna Małgorzata Posyniak ul. Józefa Piłsudskiego 20
Kancelaria Prawna Kamil Zieliński ul. Narutowicza 11/14
Kancelaria Radców Prawnych Brzeziński, Gregor-
czyk ul. Swarożyca 15A/3
Kancelarie Adwokackie Łyczywek ul. Krzywoustego 3
Kancelaria Adwokacka Krzysztof Tumielewicz al. Bohaterów Warszawy 93/5
Waldemar Juszczak – kancelaria adwokatów i radców al. Niepodległości 17
Zbroja Adwokaci ul. Przestrzenna 11/4
WGO Legal Wiszniewski, Gajlewicz, Oryl - radcowie prawni ul. Felczaka 16/1
KAWIARNIE
Alternatywnie al. Wojska Polskiego 35
Biancafe ul.Ostrawica/róg Wojska Polskiego
Bajgle Króla Jana ul. Nowy Rynek 6
Cafe 22 pl. Rodła 8
Coffee Costa GK Kaskada
Coffee Costa CH Galaxy - parter
Coffee Costa CH Mollo
Coffee Costa CH Outlet Park
Duet Coffee CH Galaxy - 1 piętro
Era Kawy ul. Grodzka 18
Fanaberia Deptak Bogusława
Koch Cukiernia al. Wojska Polskiego 4
Limone Cafe ul. Moniuszki 9
Lodziarnia Pogodna ul. Poniatowskiego 2
Nata al. Wojska Polskiego 47
Orsola ul. Przestrzenna 4
Przystań na kawę ul. Rayskiego 19
Nad Piekarnią cafe & bistrot ul. Krzywoustego 15/U3
Vanilla Cafe&Restaurant al. Wyzwolenia (Galaxy)
Sowa Cukiernia al. Wojska Polskiego 17
Sowa Cukiernia ul. Ku Słońcu 67
Sowa Cukiernia ul. Mieszka 1 73
Sowa Cukiernia ul. Struga 42
Sowa Cukiernia CH Galaxy
Solony Karmel ul. Rydla 52
Starbucks ul. Wyszyńskiego 1
Starbucks CH Galaxy
Świtiaź al. Wyzwolenia 12-14
MOTORYZACJA
Auto Club Hyundai, Mitsubishi, Suzuki Ustowo 56
BMW i Motorrad Ustowo 55
BMW i MINI Hangarowa 17
Cichy–Zasada Audi, VW, Seat, Cupra Południowa 6
Ford Bemo Ustowo 56
Ford ul. Pomorska 115B
Harley Davidson ul. Gdańska 22A
Honda ul. Białowieska 2
HTL ul. Lubieszyńska 20
Lexus Kozłowski ul. Mieszka I 25
Land Rover / Jaguar Ustowo 58
Mazda Kozłowski ul. Struga 31B
Mercedes Mojsiuk ul. Pomorska 88
Opel Kozłowski ul. Struga 31B
Peugeot, Citroen AutoClub ul. Citroena 1
Polmotor ul. Struga 31B
Polmotor ul. Szymborskiej 6
Polmotor Ustowo 52
Skoda ul. Struga 1A
Skoda City Store Brama Portowa 1 - Posejdon
Toyota Kozłowski ul. Mieszka I 25B
Toyota Kozłowski ul. Struga 17
Volvo ul. Pomorska 115B
VW ul. Struga 1B
NIERUCHOMOŚCI
Assethome al. Papieża Jana Pawła II 11 (II p.)
Baszta Nieruchomości ul. Panieńska 47
Baltic Group ul. Piotra Skargi 15
Calbud, pokoj 15 parter ul. Kapitańska 2
Extra Invest al. Wojska Polskiego 45
HMI ul. Zygmunta Moczyńskiego 13B
Idea Inwest ul. Tkacka 14/U1
Krawczyk Nieruchomości ul. Jagiellońska 22/2
Lider House ul. Modra 92/2
Litwiniuk Property ul. Zbożowa 4A
Master House ul. Lutniana 38/70
PCG Deweloper ul. Panieńska 17
Siemaszko al. Powstańców Wielkopolskich 91 A
Tomaszewicz ul. Kaszubska 20/4
Turant & Wspólnicy ul. Mała Odrzańska 21/1
Vastbouw al. Wojska Polskiego 125
WGN Nieruchomości Plac Lotników 7 Świat Nieruchomości, al. Piastów 14/2
RESTAURACJE
Bachus - winiarnia ul. Sienna 6
Bananowa Szklarnia al. Jana Pawła II 45
Bistro na językach ul. Grodzka
Bombay ul. Rynek Sienny 4
Bonjour french bistro, Małopolska 3
Brasileirinho ul. Sienna 10u/1
Kuchna&Bar ul. Sienna 10
Chałupa ul. Południowa 9
Colorado Wały Chrobrego
Columbus Wały Chrobrego
De Novo ul. Wojciecha 11/1
Dzień dobry ul. Śląska 12/1
Emilio Restaurant al. Jana Pawła II 43
Epicka ul. Bogusława 1-2
Forno Nero Plac Brama Portowa 1
Jin Du al. Jana Pawła II 17
Karczma Polska Pod Kogutem pl. Lotników
Kisiel ul. Monte Cassino 35/2
Kitchen meet&eat Bulwar Piastowski 3
Kresowa al. Wojska Polskiego 67
Lastadia ul. Zbożowa 4R
La Rotonda ul. Południowa 18/20
La Rocca ul. Koralowa 101
Mała Tumska ul. Mariacka 26
Między Wierszami ul. Moniuszki 6/1
Niemożliwe ul. Kaszubska 19
Orro, ul. Arkońska 28
Paladin ul. Jana z Kolna 7
Paprykarz al. Jana Pawła II 42
Pepperoni Pizzeria ul. Poniatowskiego 2a
Porto Grande Wały Chrobrego
Public Fontanny al. Jana Pawła II 43
Rosso Fuoco, ul. Wielka Odrzańska 18A/U
Ricoria al. Powstańców Wielkopolskich 20 Rybarex ul. Małopolska 45
Rydla 52 ul. Rydla 52
Sake ul. Piastów 1
Spotkanie al. Jana Pawła II 45 Spiżarnia Szczecińska Hołdu Pruskiego 8 Towarzyska Deptak Bogusława Tutto Bene Bulwar Piastowski 1 Trattoria Toscana pl. Orła Białego Ukraineczka ul. Panieńska
Unagi al. Jana Pawła II 42
Willa West Ende al. Wojska Polskiego 65 Wół i Krowa ul. Jagiellońska 11
Yakku Sushi ul. Topolowa 2 C, Mierzyn
Zielone Patio pl. Brama Portowa 1
SKLEPY
5 Plus ul. Jagiellońska 5
Arcadia perfumeria ul. Krzywoustego 7
Atelier Sylwia Majdan al. Wojska Polskiego 45/2
Atrium Molo ul. Mieszka I 73
Batlamp ul. Milczańska 30A
Batna ul. Lednicka 6
Bella Moda ul. Bogusława 13/1
Brancewicz al. Jana Pawła II 48
Centrum Mody Ślubnej ul. Kaszubska 58
Desigual, CH Galaxy – parter Eichholtz by CLUE Al. Papieża Jana Pawła II 46/U1
Energy Sports ul. Welecka 1A Velpa ul. Bogusława 12/2 i 11/1
Clochee al. Wojska Polskiego 14/U1
Henry Lloyd ul. Przestrzenna 11 Icon ul. Jagiełły 6/5
Jubiler Kleist ul. Rayskiego 20 Kropka nad i ul. Jagiellońska 96
Kosmetologia Monika Turowska ul. Duńska 38
MaxMara ul. Bogusława 43/1
MOOI ul. Bogusława 43
Moda Club Al. Wyzwolenia 1
Patrizia Aryton ul. Jagiellońska 96
Portfolio (od ulicy Jagiellońskiej) ul. Rayskiego 23/11
Riviera Maison ul. Struga 23
Rosenthal ul. Bogusława 15/1A
Wineland al. Wojska Polskiego 70
SPORT I REKREACJA
Aquarium (basen dla dzieci) ul. Jemiołowa 4A
ASTRA szkoła tańca al. Wyzwolenia 85
Binowo Golf Park Binowo 62
Bloom ul. Koralowa 64X
Calypso Fitness Club Office Center ul. Piastów 30
EMS Studio al. Wojska Polskiego 31/4
EnergySports ul. Welecka 13
Eurofitness (Netto Arena) ul. Szafera 3
Fitness „Forma” ul. Szafera 196B
Kids Arena, ul. Staszica 1
Mabo B Zone Klub ul. Welecka 2
Marina Sport ul. Przestrzenna 11
My Way Fitness ul. Sarnia 8
Polmotor Arena Wojska Polskiego 127
PRIME Fitness Club, ul. 5 Lipca 46
PRIME Fitness Club, ul. Modra 80
RKF ul. Jagiellońska 67
Ski Park ul. Twardowskiego 5
Strefa H2O basen ul. Topolowa 2
Strefa 3L ul. Santocka 18/13/p.1
Strefa Jogi ul. Santocka 18/16
Szczeciński Klub Tenisowy al. Wojska Polskiego 127 Universum al. Wojska Polskiego 39
ZDROWIE I URODA
Atelier Fryzjerstwa Małgorzata Dulęba-Niełacna ul. Wielkopolska 32
Atelier Piękna ul. Mazurska 21
Akademia Fryzjerska Gawęcki Al. Wojska Polskiego 20
Baltica Welness&Spa pl. Rodła Be Beauty Instytut Urody, ul. Łukasińskiego 40/12
CMC Klinika Urody ul. Jagiellońska 77
Depi Lab ul. Głowackiego 17
DNA Beauty Code, ul. Emilii Plater 3/u1
Dr Irena Eris Kosmetyczny Instytut ul. Felczaka 20 Ella ul. Kaszubska 17/2
Enklawa Day Spa al. Wojska Polskiego 40/2 Ernest Kawa, ul. Jagiellońska 95
Esthetic Concept ul. Jagiellońska 16A/LU2 Fryzjerskie Atelier Klim ul. Królowej Jadwigi 12/1 Hall No 1 ul. Wyszyńskiego 37
Imperium Wizażu ul. Jagiellońska 7
JK Studio (od Rajskiego) ul. Monte Cassino 1/14 Klinika Beauty ul. Zielonogórska 31 Klinika Pięknego Ciała ul. Welecka 10B
L.A. Beauty, Brama Portowa 1 La Fiori ul. Kwiatkowskiego 1A/6
La Rocca, al. Wojska Polskiego 9 Luxmedica ul. Welecka 1A
Medestetic ul. Okulickiego 46 Manufaktura Wzroku ul. Monte Cassino 40
Modern Design Piotr Kmiecik ul. Śląska 45 MOON Hair & Beauty Paweł Regulski ul. J. Chryzostoma Paska 34D
Natural Skin Clinic ul. Krasińskiego 10/5
Od stóp do głów ul. Batalionów Chłopskich 39a Olimedica ul. Krzywoustego 9-10 (CH Kupiec)
Optyk Dziewanowski ul. Kaszubska 17/U1
OXY Beauty ul. Felczaka 18/U1
Orient Massage u. Janosika 17
Royal Clinic, al. Wojska Polskiego 2/U3
Royal Studio ul. Łokietka 7/10
Royal Thai Massage ul. Sienna 4
Salon Masażu Baliayu ul. Wielka Odrzańska 30
Salon Masażu Thai Lanna al. Wojska Polskiego 42 Shivago al. Wyzwolenia 46
SPA Evita Przecław 96E
Studio Kosmetyczne Kingi Kowalczyk ul. Szymanowskiego 8
Studio Monika Kołcz ul. Św. Wojciecha 1/9
SENSE Gabinet Terapii Metodą SI ul. Miodowa 57
Verabella ul. Jagiellońska 23
Well Spring Tai massage ul. Kaszubska 13/4A Wersal Spa al. Jana Pawła II 16
Normobaria AX Med. ul. Modra 69
INNE
13 Muz pl. Żołnierza Polskiego 13
ADVERT GROUP Brand Synergy, al. Piastów 74/U3
Architekt Baszta – Agnieszka Drońska, ul. Hangarowa 13
ArtGalle ul. Śląska 53
Animal Eden ul. Warzymice 105B Centrum Informacji Turystycznej Aleja Kwiatowa CITO ul. Szeroka 61/1
Do Better ul. Łubinowa 75 Filharmonia – sekretariat ul. Małopolska 48 Fabryka Energii ul Łukasińskiego 110 GOKSiR ul. Rekreacyjna 1, Przecław Muzeum Narodowe ul. Staromłyńska 27
Opera Na Zamku ul. Korsarzy 34
Pazim recepcja pl. Rodła 9
Pogoń Szczecin biuro marketingu ul. Karłowicza 28 Północna Izba Gospodarcza al. Wojska Polskiego
Przedszkole Niepubliczne Nutka (Baltic Business Park) Sail International School, Mickiewicza 19,21
Stara Rzeźnia Kubryk literacki (łasztownia) ul. Wendy 14
Szczecińska Szkoła Wyższa Collegium Balticum ul. Mieszka I 61C
Szczeciński Park Naukowo-Technologiczny ul. Niemierzyńska 17A
Teatr Polski ul. Swarożyca
Teatr Mały Deptak Bogusława
Teatr Pleciuga pl. Teatralny 1
Teatr Współczesny Wały Chrobrego
Trafostacja Sztuki św. Ducha 4
Unity Line pl. Rodła
Urząd Marszałkowski ul. Korsarzy 34
Urząd Miejski pl. Armii Krajowej 1
Urząd Wojewódzki Wały Chrobrego
Vetico ul.Wita Stwosza 13
Zamek Punkt Informacyjny ul. Korsarzy 34
Wyglądasz młodziej, lepiej, ale nikt nie wie skąd ta zmiana.
To jest klucz dobrze wykonanego Faceliftingu.
dr n. med. Artur Śliwiński