2 minute read

Karajan, Stradivarius, Stabrawa

Po wrześniowej Schubertiadzie Baltic Neopolis Orchestra wraca z kolejną odsłoną swojego znakomitego cyklu koncertowego pt. Wielcy Koncertmistrzowie. Tym razem ze szczecińskimi muzykami zagra wybitny skrzypek i dyrygent Daniel Stabrawa. Koncertmistrz Berlińskich Filharmoników powołany przez samego Herberta von Karajana i kierownik Capelli Bydgostensis wybrał utwory polskich kompozytorów: Mikołaja Piotra Góreckiego, Henryka Mikołaja Góreckiego i Michała Spisaka. Koncert odbędzie się 23 października o godz.19.30 w Trafostacji Sztuki.

W październiku poprowadzi Pan, po raz kolejny, Baltic Neopolis Orchestrę. Jak się Panu współpracuje ze szczecińską orkiestrą?

Advertisement

Daniel Stabrawa: Bardzo się cieszę na tą współpracę. Każde spotkanie z młodymi muzykami, ambitnymi i pasjonującymi się muzyką jest wartościowe dla dwóch stron. Teraz jestem szczególnie ciekawy, jaka będzie różnica w stosunku do poprzedniego razu. Na pewno jednak będziemy mieli wiele pozytywnych przeżyć.

Na październikowy koncert złożą się utwory polskich kompozytorów: Mikołaja Piotra Góreckiego, Henryka Mikołaja Góreckiego i Michała Spisaka. Szczególnie to trzecie nazwisko dla wielu osób nie jest znane. W naszej świadomości polska muzyka klasyczna to kilka powszechnie znanych nazwisk. Tymczasem okazuje się, że są, byli artyści, którzy tworzą bądź tworzyli rzeczy niezwykłe. Czym się Pan kierował w doborze repertuaru? I dlaczego warto wyjść w poznawaniu polskiej muzyki klasycznej, poza muzykę Chopina czy Pendereckiego?

Nawet sam nie wiedziałem jak wielu jest wspaniałych polskich kompozytorów. Wielu z nich, a może i większość nie miała odpowiedniego lobby aby zaistnieć w przestrzeni międzynarodowej. To nie znaczy jednak, że świat ich już nie odkryje. Wspomnijmy J.S. Bacha, który został przywołany do życia po upływie jednego stulecia! Naszym obowiązkiem jest wykonywanie utworów polskich, mniej znanych kompozytorów. Poza tym bywają to utwory znakomite, pisane z wielką łatwością i dające wiele artystycznych przeżyć zarówno wykonawcom jak i słuchającym.

Decyzją dyrygenta Herberta von Karajana został Pan jednym z koncertmistrzów Berlińskich Filharmoników. Jak bardzo zaważyło to na pana karierze? I kim tak naprawdę jest koncertmistrz?

Muszę przyznać, że miałem wielkie szczęście w życiu, że właśnie ktoś taki jak H.v. Karajan dawał mi impulsy artystyczne i dzięki temu potem miałem kontakt z elitą artystyczną świata. To spowodowało mój rozwój na polu muzycznym. Dzisiaj chcę przekazywać moje doświadczenia i mam nadzieję, że ten przekaz będzie owocował. Rolą koncertmistrza jest odczytanie intencji dyrygenta i realizowanie ich, dodając oczywiście również swoją interpretację. Dyrygent rusza rękami i tego nie słychać, natomiast muzyka jest grana na instrumentach. To taki „lekki żart”, ale ma swoją wymowę. To właśnie wiedział Karajan.

Występował Pan na wielu scenach, pracuje pan zarówno w Berlinie jak i w Bydgoszczy. Grał Pan z wieloma wybitnymi muzykami. Które z tych doświadczeń mają dla Pana szczególne znaczenie?

Każdy koncert jest dla mnie ważny. Przecież chodzi o jedną z najwspanialszych ze sztuk, o muzykę! To dla mnie jest świętość i tego nie wolno lekceważyć.

Gra Pan również na oryginalnych skrzypcach Stradivariusa. Na czym polega fenomen tego instrumentu? Gdyby spróbowałby Pan wytłumaczyć to zwykłemu śmiertelnikowi.

To jest tak, jak z samochodami. Kiedy się przesiada do Ferrari, to się dopiero dostrzega różnicę, pod warunkiem, że umiemy naprawdę świetnie jeździć. Inaczej wypadek szybko zakończy jazdę. rozmawiała: Aneta Dolega / foto: materiały prasowe

This article is from: