4 minute read

Owce, maskonury i port Thora

WYSPY OWCZE, TO SZCZEGÓLNE MIEJSCE NA MAPIE EUROPY. POŁOŻONE SĄ NA PÓŁNOCNEJ CZĘŚCI OCEANU ATLANTYCKIEGO NA SZLAKU PRĄDU ZATOKOWEGO, W POŁOWIE DROGI MIĘDZY NORWEGIĄ A ISLANDIĄ. ARCHIPELAG SKŁADA SIĘ Z OKOŁO 30 MNIEJSZYCH I WIĘKSZYCH WYSP Z CZEGO 17 JEST ZAMIESZKANYCH. NA WYSPY WYPRAWIŁ SIĘ Z OJCEM ORAZ DWOJGIEM ZNAJOMYCH NASZ KOLEGA, FOTOGRAF BOGUSZ KLUZ. ZA ŚRODEK LOKOMOCJI EKIPA PODRÓŻNICZA WYBRAŁA DWIE TOYOTY LAND CRUISER, OKLEJONE MAPAMI, NA KTÓRYCH ZAZNACZONE ZOSTAŁY MIEJSCA POPRZEDNICH WYPRAW ORAZ DWÓCH NAJBLIŻSZYCH, CZYLI WYSP I ISLANDII.

Advertisement

– Zamysł był taki, żeby na Islandię, która była docelowym punktem naszej wyprawy, popłynąć promem – wyznaje Bogusz. – Po drodze, na trasie tego rejsu, jest przystanek. Są to Wyspy Owcze, na których można spokojnie spędzić dwa, trzy dni i następnym promem popłynąć dalej na Islandię. Tak też uczyniliśmy. Podróż rozpoczęła się w Szczecnie, skąd samochodami, Bogusz wraz ekipą pojechał do Danii. Tam, z portu w Hirsthals wyruszyli promem już w kierunku Islandii. Po ponad 30 godzinach rejsu dotarli do Faroe Islands, czyli Wysp Owczych. – Na miejscu wiedzieliśmy co chcemy w przeciągu tych trzech dni zobaczyć. Na pierwszy dzień naszego pobytu wybrałem wyspę Mykines, na którą przedostaliśmy się łodzią. To urokliwe miejsce, z poszarpaną linia brzegową, wysokimi wulkanicznymi górami i bezkresem otaczającego go oceanu zamieszkują maskonury, czyli niezwykłej urody ptaki. – Występuję ich tam ogromna ilość. Populacja tych ptaków liczy ok. pół miliona – mówi Bogusz. – Można je spotkać dosłownie wszędzie. Spacerując ścieżką wzdłuż klifu trafia się na nieco kilka kroków. Nie boją się ludzi i zbytnio się też nimi nie przejmują. Są bardzo przyjemne. Mają małe skrzydła, przez co nie potrafią wolno latać i większość czasu spędzają na skałach. Do latania wykorzystują podmuch wiatru. Rozpędzone, zeskakują z klifu a następnie nurkują do wody. Potem z wiatrem unoszą się do góry i lądują w wybranym przez siebie miejscu. Jest to uroczy, momentami wręcz komiczny widok. Oprócz maskonurów na Mykines, można oczywiście spotkać owce, dla których, wybudowano nawet, służące za schronienie, kamienne domki. Zresztą owiec, tak jak maskonurów jest tutaj zdecydowanie więcej niż ludzi. – Na owce trzeba szczególnie uważać – przestrzega Bogusz. – Na Wyspach jest takie prawo, że jak się potrąci, nawet nie ze swojej winy, owcę, to trzeba jej właścicielowi za nią zapłacić. W przeliczeniu na złotówki to może być nawet tysiąc złotych. Spacerując po wyspie natkną-

łem się jeszcze na jedno zwierzę a mianowicie na konia. Z trzech przywiezionych na wyspę koni, tylko ten jeden się tu zaaklimatyzował i żyje sobie wolno wśród rzeczek i wodospadów. Co do samej populacji mieszkańców Mykines, to najwięcej, bo w 1925 roku, zamieszkiwało wyspę 178 osób, zaś cztery lata temu tylko 10.

Wyspy Owcze żyją głównie z turystyki i z rybołówstwa, gdzie duża część ryb idzie na rynek chiński i rosyjski. Łosoś z tej części Europy jest pod względem jakościowym zdecydowanie lepszy od norweskiego stąd tez zainteresowanie tym miejscem wielu mocarstw. – Na archipelag zamieszkanych jest tylko kilkanaście wysp, z czego sześć jest połączonych ze sobą mostami i tunelami – mówi Bogusz. – W jednym tunelu znajduje się nawet rondo łączące jeden tunel z drugim. Na Faraoe Islands mieszka ponad 50 tysięcy ludzi. Stolicą jest Thorshavn, co po duńsku oznacza Port Thora. Thorshavn znajduje się na Streymoy – największej wyspie archipelagu. – To chyba najmniejsza stolica na świecie – śmieje się Bogusz. – Z niską zabudową, gdzie dachy kolorowych domów są porośnięte darnią, przez co wyglądają jak domki z bajek. Główne życie miasteczka toczy się wokół mariny. Tutejszy port jest szczególnie urokliwy, nie brakuje w nim kawiarenek i restauracji. Nie jest ich co prawda dużo, gdyż całą stolicę można zwiedzić w kilka godzin. Za to jedzenie, kawa oraz rabarbarowe piwo smakują wybornie. W Thorshavn można odwiedzić m.in. dom pisarza Wiliama Heinesena, jedyny katolicki kościół na Wyspach Owczych, Dom Nordycki, będący najnowocześniejszym budynkiem w kraju a także Muzeum Historii Naturalnej. Warto też wdrapać się na broniący przed atakiem piratów fort Skansin. Wyspy Owcze to też dzika przyroda i zapierające dech widoki. Jest tu tylko 80 ha drzew, i to zasadzonych przez człowieka. – I jedyne w swoim rodzaju jezioro na klifie, którego ujście kończy się wodospadem nad oceanem – dodaje Bogusz. – Sørvágsvatn znajdujące się na wyspie Vágar jest największym zbiornikiem wodnym archipelagu. Poprzez swoje położenie, szczególnie z góry, prezentuje się wręcz oszałamiająco. Wybierając się na Wyspy Owcze, trzeba przygotować się na pewno na dwie rzeczy: wysokie ceny – tutaj, jak w całej Skandynawii jest raczej drogo a nawet bardzo oraz na pogodę, którą trudno przewidzieć. – Będąc tam latem temperatura powietrza wynosiła ok. 12, 13 stopni . Rzadko wychodziło słońce i czasem padał deszcz – wymienia Bogusz. – Warto wiec zabrać ze sobą płaszcz przeciwdeszczowy bądź kurtkę i buty trekkingowe. Mimo tego, kiedy słońce wychodziło zza chmur, widok był wręcz nieziemski. Brak tropików, wynagradza przyroda, jej kolory z dominującą zielenią oraz jedyna w swoim rodzaju niesamowita atmosfera. autor: Aneta Dolega / foto: Bogusz Kluz

This article is from: