SZLAKI KOBIET Przewodniczka po Polsce emancypantek
Fundacja Przestrzeล Kobiet Krakรณw 2015
szlaki.indd 1
2015-05-25 14:24:53
Szlaki kobiet. Przewodniczka po Polsce emancypantek Copyright © Fundacja Przestrzeń Kobiet 2015 Wydawczyni: Fundacja Przestrzeń Kobiet ul. Św. Krzyża 34 34-460 Szczawnica www.przestrzenkobiet.pl fundacja@przestrzenkobiet.pl Kraków 2015 Wydanie I Autorki: Barbara Borowiak, Sylwia Chutnik, Izabela Desperak, Dominika Dombrowska, Sylwia Frankowska, Katarzyna Frąszczak, Ewa Furgał, Katarzyna Granops, Dominika Ikonnikow, Natalia Judzińska, Ewa Kamińska-Bużałek, Zuzanna Kołupajło, Katarzyna Kończal, Małgorzata Kowalska, Inga Kuźma, Paulina Machałowska, Lucyna Marzec, Anna Musiałowicz, Danuta Niśkiewicz, Izabela Olejnik, Agnieszka Ostrowska, Anna Sadowska, Natalia Sarata, Joanna Sikorzanka, Ada Sołtysiak, Agnieszka Sosińska, Weronika Zawadzka Redakcja i korekta: Ewa Furgał Projekt okładki, opracowanie graficzne, skład i łamanie: bangbangdesign.pl
Publikacja nieodpłatna, nie może być sprzedawana. Publikacja została wydana na licencji Creative Commons „Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe”.
Książka została opracowana i wydana w ramach projektu Historia kobiet narzędziem przeciwdziałania dyskryminacji, realizowanego przez Fundację Przestrzeń Kobiet w ramach programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG.
ISBN 978-83-937130-5-9
szlaki.indd 2
2015-05-25 14:24:53
SZLAKI KOBIET Przewodniczka po Polsce emancypantek
pod redakcją Ewy Furgał Fundacja Przestrzeń Kobiet Kraków 2015
szlaki.indd 3
2015-05-25 14:24:53
szlaki.indd 4
2015-05-25 14:24:53
SpIS TrEścI
6
WSTęp Natalia Sarata
9
GdAńSK GdAńSKIE EmAncypAnTKI Barbara Borowiak, Dominika Ikonnikow, Anna Sadowska
23
KOnIn KOnIńSKI SZLAK KOBIET Sylwia Frankowska
35
KrAKóW śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK Ewa Furgał, Natalia Sarata
53
Łódź ŁódZKI SZLAK KOBIET Kolektyw „Kobiety znad Łódki”
69
mILAnóWEK SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI Agnieszka Ostrowska
87
pOZnAń pOZnAń EmAncypAnTEK Kolektyw Aleje Bibianny
105
WArSZAWA EmAncypAnTKI W WArSZAWIE Sylwia Chutnik, Agnieszka Sosińska
123
KOBIETy murAnOWA Natalia Judzińska
141
WSIE hErSTOrIA KOŁEm SIę TOcZy Małgorzata Kowalska
155
SpIS ILuSTrAcjI
5 szlaki.indd 5
2015-05-25 14:24:53
WSTęp
WSTęp Początków tej historii czy też herstorii jest pewnie kilka, bo przecież autorek (autorów?) pomysłów na budowanie połączeń między organizacjami i grupami herstorycznymi w Polsce mogło być wiele. Trudno nam mówić o „pierwszeństwie”, gdy robi się historię kobiet – do tej kategorii podchodzimy w Fundacji dosyć nieufnie, węsząc w niej wyścigi i konkurencję. Dlatego zapiszę tu tylko, że nasze, tj. Przestrzeni Kobiet myślenie o początku Sieci herstorycznej wiąże się z II Akademickim Kongresem Feministycznym, który odbył się w Krakowie we wrześniu 2011 roku i był organizowany przez krakowskie badaczki i działaczki feministyczne. Jako współorganizatorka II AKF, Fundacja Przestrzeń Kobiet odpowiedzialna była za zorganizowanie modułu dotyczącego inicjatyw i akcji herstorycznych z całej Polski, pt. „Lokalne programy dotyczące historii kobiet”. Podczas modułu zaprezentowały się inicjatywy i osoby, które w całej Polsce realizowały wtedy aktywności angażujące historię kobiet do przeciwdziałania dyskryminacji ze względu na płeć i do działań emancypacyjnych – inicjatywy jednoosobowe, działania grup, kolektywów i organizacji, aktywności dopiero planowane. Ostatnią częścią tego modułu było spotkanie „Herstoryczne związki i strategie”, w trakcie którego dyskutowałyśmy o tym, czy warto i jak łączyć siły pomiędzy inicjatywami herstorycznymi (ale też z Akademią). Rozmawiałyśmy wtedy o możliwościach tworzenia i wzmacniania sieci inicjatyw herstorycznych w Polsce, wzmacniania wspólnego, a jednocześnie bardzo zróżnicowanego głosu na temat historii kobiet jako narzędzia prowadzonej współcześnie walki o równość. Te rozmowy były dla nas ważne i inspirujące. W naszych
dyskusjach w Przestrzeni Kobiet rozmawiałyśmy o sieciowaniu inicjatyw jako kolejnym, rozwojowym, potrzebnym kroku tym częściej, im częściej docierały do nas sygnały, że „historia kobiet” jest nie tylko dla nas, ale także dla ściśle prawicowo zorientowanych grup i organizacji, narzędziem działania na rzecz pamięci – ale tej nacjonalistycznej, wykluczającej, terytorialnej i uprzedzonej. Jednak nie szłyśmy tą drogą (tym szlakiem) skutecznie aż do 2014 roku, kiedy w ramach projektu „Historia kobiet narzędziem przeciwdziałania dyskryminacji” zaczęłyśmy wspólnie z wieloma herstorycznymi aktywistkami z całej Polski działania zapoznawcze, organizowanie się, ref leksję strategiczną i metodologiczną – na rzecz sprzeciwu wobec seksizmu, klasizmu, homofobii, antysemityzmu, ksenofobii i dla emancypacji, której narzędziem może być herstoria. Proces ten trwa, a niniejsza książka jest pierwszym z jego efektów – to zbiór szlaków kobiet z różnych miejscowości w Polsce i różnych kobiet. W Przewodniczce znajdziecie trasy po większych (Gdańsk, Kraków, Łódź, Poznań, Warszawa) i mniejszych (Konin, Milanówek) miastach, trasę dzielnicową (Muranów) oraz tekst o wiejskiej historii kobiet. Szlaki te – tworzone na odmienne (czasem bardzo znacząco) sposoby, układane kolektywnie i indywidualnie, w różnych stylach i podejściach, a także po bardzo różniących się od siebie przestrzeniach – przedstawiają siłą rzeczy tylko część pracy inicjatyw herstorycznych, które dzieją się w całej Polsce. Ta Przewodniczka pokazuje herstorię emancypantek w kontekście lokalności, w powiązaniu ze współczesną przestrzenią społeczności, większych i mniejszych miast i wsi. Proponuje przede
6 szlaki.indd 6
2015-05-25 14:24:53
WSTęp
wszystkim linearność, linię szlaku, który łączy punkty w przestrzeni, między którymi się przemieszczamy, tak jak my spotykamy się w ramach Sieci herstorycznej w różnych miejscach w Polsce. Każdy ze szlaków proponuje też różne rozumienia tego, kim jest się i w jakich okolicznościach stało się „emancypantką”. A proponując te interpretacje, mówi też o nas, które w tych postaciach i bohaterkach umieszczamy często swoje fascynacje, tęsknoty, odczuwanie i przeżywanie świata – dziś. Tą przewodniczką wodzimy wzrokiem po miastach, wsiach i mapach, które już zostały wyrysowane przez kogoś, kiedyś. Jednocześnie poszczególne szlaki odzwierciedlają poglądy i perspektywę poszczególnych autorek tras – mamy świadomość, że prezentujemy różne modele myślenia o historii kobiet, różne perspektywy, także różne sposoby przedstawiania kobiet i ich, naszej historii. Zatem jakie jest nasze „rzemiosło herstoryczne”? Jak wypracowały je poszczególne inicjatywy i aktywistki, które w historii kobiet znalazły narzędzie przeciwdziałania dyskryminacji i opresji kobiet? Jak się różnimy i co nas w działaniach herstorycznych łączy? Co jest charakterystyczne dla działań poszczególnych grup i osób? Jak zainicjować herstoryczną inicjatywę? Co to w ogóle może znaczyć, że inicjatywa jest „herstoryczna”? Odpowiedzią na te pytania zajmiemy się wspólnie, w jeszcze szerszym gronie, w kolejnej książce, która ukaże się na początku 2016 roku. Jako koordynatorka projektu „Historia kobiet narzędziem przeciwdziałania dyskryminacji” bardzo dziękuję wszystkim autorkom poszczególnych tras i redaktorce książki: dziękuję Wam za intensywną współpracę i wysiłek, by ta książka wspólnymi siłami powstała. A jako współtwór-
czyni inicjatywy Krakowski Szlak Kobiet podkreślam, że jesteśmy zaszczycone, że przyjęłyście nasze zaproszenie do Sieci, do Przewodniczki i do współpracy. Serdecznie dziękujemy naszym sponsorom, tj. społeczeństwom Norwegii, Islandii i Liechtensteinu, które w ramach Funduszy Europejskiego Obszaru Gospodarczego i programu Obywatele dla Demokracji wspierają takie inicjatywy jak nasza. Dziękujemy operatorowi programu w Polsce, Fundacji im. Stefana Batorego, za merytoryczną współpracę i zaufanie. Dziękujemy również instytucjom, które udzieliły zgody na nieodpłatne opublikowanie w tej książce fotografii z ich zbiorów: Muzeum Okręgowemu w Koninie, Miejskiej Bibliotece Publicznej w Koninie, Narodowemu Archiwum Cyfrowemu, Archiwum Narodowemu w Krakowie, Muzeum Farmacji w Krakowie, Cyfrowemu Archiwum Tradycji Lokalnej w Milanówku, Bibliotece Raczyńskich w Poznaniu, Muzeum Farmacji w Warszawie oraz Żydowskiemu Instytutowi Historycznemu w Warszawie. Życzymy inspiracji wszystkim czytającym tę książkę i używającym jej w miastach i wsiach. Mamy nadzieję, że pomoże ona rozpoznać na nowo znane (lub nieznane) przestrzenie, przywoła herstorie kobiet dodające wiary w zmianę i mocy do działania. Zapraszamy też na stronę Archiwum Historii Kobiet, która na bieżąco gromadzi informacje o herstorycznych inicjatywach z całej Polski: www.herstorie.pl oraz stronę Archiwum na Facebooku: www.facebook.com/ archiwumhistoriikobiet. Za nami i przed nami jeszcze cała herstoria! Natalia Sarata Fundacja Przestrzeń Kobiet Kraków, 20 kwietnia 2015
7 szlaki.indd 7
2015-05-25 14:24:53
GdAńSKIE EmAncypAnTKI
Tu
6
m wi
a
i Śn
ad
ec
ki
ch
DĘBINKI 1
Dę bin
Or
zes
zk
ow
ej
ki
Ko p
ern
ika Zw yc ię st w Ja
a
na zK ol
3 Ma
ja
na
Dą
br
ow
sk
ieg
o
Giełguda
Ła g ie wn
Ra
iki
jsk a
Ko r zen
Po d
3 Ma
ja
na
gdańsk główny
wa le G ro d zki e Sze
Hucisko Św
go
Du
ro ka
1
cha
c ka
akowy
KAPLICA KRÓLEWSKA
Piw
T ka
Targ R
5 ROGACZEWSKIEGO 45
ię t e
Gór
Dłu
na
Maria
ga
ka
OGARNA 101 Za
4
2
Ar m
Na Sto
Okopowa
pia
ii K
ra j o
bnic
Dłu
OGARNA 89
MENONITÓW 2 Bisku
Chle
3
Og Mu a r n a ra mi
c ka
ka
gi T a rg
wej
ku
8 szlaki.indd 8
2015-05-25 14:24:53
GdAńSKIE EmAncypAnTKI
GdAńSKIE EmAncypAnTKI Barbara Borowiak, Dominika Ikonnikow, Anna Sadowska
9 szlaki.indd 9
2015-05-25 14:24:54
GdAńSKIE EmAncypAnTKI
cZAS prZEjścIA: 2 GOdZ. (możliwy przejazd tramwajem z punktu 5 do punktu 6)
Spacer szlakiem gdańskich emancypantek prowadzi przez miejsca narodzin, życia i działalności kobiet, które odegrały ogromną acz zapomnianą rolę w społecznym i kulturowym krajobrazie Gdańska. Kobiety te pochodzą z rożnych klas i grup społecznych, mają różnorodną narodowość i pochodzenie etniczne. Łączy je głębokie zaangażowanie w działalność społeczną, edukacyjną, często skoncentrowane wokół dobrostanu innych przedstawicielek swojej płci, a także przełamywanie granic zarezerwowanych dla kobiet ich czasów.
hELEnA ŻELEWSKA. uL. śW. duchA, KApLIcA KróLEWSKA.
1 Helena Żelewska urodziła się w 1869 w Mściszewicach obok Kartuz. Jej aspiracją od najmłodszych lat było nauczanie i w wieku 23 lat zdała egzamin na nauczycielkę w domach prywatnych. Na przełomie XIX i XX wieku droga zawodowa nauczycielki pozwalała na samodzielność ekonomiczną i była alternatywą dla tradycyjnego, a więc niezarobkowego trybu życia kobiety z klasy inteligenckiej. Dostęp kobiet do zawodu nauczycielskiego przez lata pozostawał zamknięty, ponieważ w wyniku przeszkód ustawodawczych i obyczajowych dziewczęta nie mogły zdobyć odpowiedniego wykształcenia (edukacja elementarna nie była wtedy obowiązkowa) ani przygotowania zawodowego. Dopiero w 2. połowie XIX wieku zaczęły pojawiać się głosy mówiące o konieczności zwiększenia udziału kobiet w edukacji na wszystkich poziomach:
1 // Kaplica Królewska w Gdańsku.
Jako gospodynie, do umiejętnego i samodzielnego zarządu domem potrzebują one znajomości pierwszych przynajmniej prawideł fizyki i chemii; jako matki, do fizycznego wychowania swych dzieci powinny rozumieć fizyologię, hygienę a może i farmaceutykę; jako obywatelki na koniec, potrzebują rozumieć zjawiska i wpływy natury, aby módz zrozumieć dzieje, bez których filozoficznego pojęcia stosunki społeczne, wzajemne względem siebie pozycye różnych klas ludności, niedostatki i cnoty narodu, którego są obywatelkami, pozostaną dla nich ciemnemi i niezrozumiałemi (E. Orzeszkowa, Kilka słów o kobietach, 1870).
10 szlaki.indd 10
2015-05-25 14:24:54
GdAńSKIE EmAncypAnTKI
2 // Budynek, w którym mieściło się Gimnazjum Polskie Macierzy Szkolnej.
Helena Żelewska do Gdańska przeprowadziła się w 1898, gdzie objęła posadę nauczycielki w prywatnej szkole żeńskiej. Jednocześnie dokształcała się, doskonaląc umiejętność języka francuskiego w Lyonie. Ważnym momentem w jej życiu była zmiana placówki, w której nauczała: w 1904 roku została nauczycielką w polskiej prywatnej szkole powszechnej, mieszczącej się w Kaplicy Królewskiej na Ul. Świętego Ducha. To właśnie tutaj zaangażowała się w działalność narodową. Piętnaście lat później jej działalność społeczna przybrała sformalizowaną postać: założyła organizację działającą na rzecz kobiet – Towarzystwo Młodzieży Żeńskiej im. Świętej Jadwigi i przez wiele lat pozostawała jego prezeską. Główną misją i osiągnięciem Żelewskiej było jednak zorganizowanie i prowadzenie Polskiej Misji Dworcowej. Jej celem była opieka nad przybyłymi za pracą do Wolnego Miasta Gdańska z kaszubskich wsi dziewczętami. Często stawały się one ofiarami handlu żywym towarem. Praca w Misji polegała na przemierzaniu dworców i nabrzeży portowych w poszukiwaniu przybyłych dziewcząt i umieszczaniu ich w tymczasowym schronisku prowadzonym przez Misję, a potem w polskich domach. Misja nie tylko zapewniała nocleg, ale również pośredniczyła w poszukiwaniu pracy. Żelewska obowiązki w misji łączyła z pracą w nowej szkole: Gimnazjum Polskim Macierzy Szkolnej, gdzie uczyła francuskiego i opiekowała się młodzieżą. Dbała bardzo o wyrównywanie szans wśród młodzieży przybyłej do szkoły ze wszystkich zaborów, mówiącej różnymi gwarami i posługującej się językiem polskim na różnym poziomie. W Gimnazjum tym przepracowała wiele lat i jako nauczycielka seniorka spotykała się tu z ogromnym szacunkiem, a jej praca z uznaniem. Ta działaczka na rzecz kobiet i edukatorka zmarła w 1937 roku w Wejherowie.
11 szlaki.indd 11
2015-05-25 14:24:54
GdAńSKIE EmAncypAnTKI
WAndA cZyŻEWSKA. uL. OGArnA 89.
2 W ogarniętym wpływami niemieckimi Gdańsku Wanda Czyżewska działała społecznie jako aktywistka polonijna i narodowa, realizując jednocześnie swoje aspiracje zawodowe. Zdobyła dyplom i pracowała w zawodzie zecera, zapewniając sobie niezależność ekonomiczną, co wyróżniało ją spośród innych kobiet jej epoki. Wanda urodziła się w 1886 w rodzinie z silnymi tradycjami patriotycznymi. Jej ojciec i matka w przydomowej drukarni wydawali początkowo polskie gazety, a później – kiedy stało się to niemożliwe – nielegalne druki i ulotki polonijne. Wanda włączała się w społeczną i narodową działalność rodziców od najmłodszych lat. W drukarni zdobyła doświadczenie pozwalające ubiegać się o dyplom zecerski, zaświadczający o umiejętnościach ręcznego odlewania i składania czcionek, łamania i korekty tekstu przez drukiem. Wanda ukończyła dwuletnią Szkołę Handlową, będąc jedyną Polką wśród uczniów i uczennic. Ze względu na swoje pochodzenie narodowe doświadczała dyskryminacji ze strony niemieckich nauczycieli i uczniów. Częścią jej nieformalnej edukacji były również spotkania tajnej szkółki polskiej. Gdy w 1906 roku powstała najstarsza organizacja kobieca w Gdańsku – Towarzystwo Kobiet Polskich – Wanda zostaje jego sekretarzynią, a w latach 1910–1912 przewodniczącą. Celem Towarzystwa była „integracja Polek i praca na rzecz krzewienia polskości oraz walka z germanizacją dziewcząt polskiego pochodzenia”. Kobiety zaangażowane w prace Towarzystwa organizowały tajne nauczanie dla dzieci polskich, opiekowały się ochronką, prowadziły działalność edukacyjną: kursy haf tów kaszubskich i szycia strojów ludowych. W tej szerokiej działalności ważną wartością była demokratyczność: w Towarzystwie działały kobiety z rożnych klas i stanów, z różnym poziomem wykształcenia. Wanda w tym czasie wychodzi za mąż, zostaje młodą wdową i w 1912 roku po raz drugi zawiera związek małżeński ze Stefanem Resselem, który uczył w szkółce rodziny Czyżewskich. W 1919 roku Towarzystwo zorganizowało we Wrzeszczu, dzielnicy Gdańska, Wiec Kobiet, podczas którego zachęcało kobiety do zrzeszania się i włączania się do pracy w Towarzystwie i jego filiach. Rok 1919 to również ważny czas dla Wandy: zakłada pierwszą w Gdańsku ochronkę dla polskich dzieci z uboższych
12 szlaki.indd 12
2015-05-25 14:24:54
GdAńSKIE EmAncypAnTKI
rodzin, którą sama częściowo finansuje. Rozpoczyna również wydawanie pisma kobiecego, dwutygodnika „Pomorzanka”. Pismo poruszało tematy społeczne i narodowe, edukowało również na temat literatury i historii polskiej. Rolę kobiet w zgermanizowanym Gdańsku dobrze oddaje dewiza „Pomorzanki”: „Duch w każdym narodzie jest zawsze i wszędzie taki, jaka w nim jest kobieta, bo co ona kocha, to kocha cały naród”. Wanda postanawia zaangażować się również w politykę: zdobywa mandat do senatu. Niestety jej pogłębiające się problemy ze zdrowiem sprawiają, że podejmuje decyzję o zrzeczeniu się go. Po śmierci męża nadal kontynuuje działalność społeczną: przemawia, bierze aktywny udział w spotkaniach Polonii, a w latach 30. przenosi się do Gdyni, gdzie zakłada drukarnię. Rozwija swoje zainteresowania i pasje: kończy kurs samochodowy oraz strzelecki. Po wyzwoleniu spod nazistowskiej okupacji wraca do Gdańska, gdzie pracuje aż do śmierci w 1970. W uznaniu dla jej zasług na rzecz sprawy narodowej w 1961 otrzymała Krzyż Kawalerski Odrodzenia Polski.
KäThE SchIrmAchEr. uL. OGArnA 101.
3
3 // Käthe Schirmacher.
Käthe Schirmacher urodziła się w 1865 roku w Gdańsku, w rodzinie zamożnego kupca z ulicy Hundegasse (dziś Ogarna). Ojciec zapewne nie marzył o publicznej karierze córki: spodziewał się po niej zwykłego losu kupcówny, korzystnie wydanej za którąś z miejscowych znakomitości. Käthe pokierowała jednak swoim życiem inaczej – wyjechała do Francji, by zdobyć kwalifikacje nauczycielskie na Sorbonie. Przebywając tam, pracowała jako korespondentka „Danziger Zeitung”. W tej liberalnej gazecie zamieszczała artykuły opisujące rozwój emancypacji kobiet we Francji. Jednocześnie nawiązała kontakt ze związkiem kobiecym „Verein Frauenwohl”. Po ukończeniu nauki w Paryżu pracowała jako nauczycielka. Niestety, choroba gardła uniemożliwiła jej dalsze
13 szlaki.indd 13
2015-05-25 14:24:54
GdAńSKIE EmAncypAnTKI
nauczanie. Wyjechała do Zurychu studiować romanistykę (ten szwajcarski uniwersytet był jednym z pierwszych otwartych dla kobiet uczelni). W 1895 roku, po obronie pracy o Teofilu du Vian, XVII-wiecznym pisarzu, uzyskuje tytuł doktorski. Staje się tym samym jedną z pierwszych Niemek (i prawdopodobnie pierwszą gdańszczanką) z doktoratem. W roku 1898 publikuje biografię Voltaire’a. W międzyczasie głowę ma pełną innych planów i pomysłów. Jednym z nich jest działalność literacka – w 1896 roku wydaje książkę Herrenmoral und Frauenhalbheit (Moralność mężczyzn i połowiczność kobiet), gdzie w fikcyjnych listach do brata poddaje krytyce dwulicowość ówczesnego społeczeństwa, dochodząc do gorzkiego przekonania, że w żadnym aspekcie publicznego życia nie ma dla kobiet miejsca: Pozbawione wolności na ulicy i w podróży, jakże możemy objawić pewność siebie: hotele, restauracje, cukiernie, lokale publiczne, teatry, koncerty, bale, uroczystości – wszystko to w pierwszym rzędzie nie jest przeznaczone dla nas, tylko dla samotnych mężczyzn albo dla kobiet, którym towarzyszy mężczyzna1. W tej samej książce obnaża również system wychowania dziewcząt, które niejednokrotnie stają się kimś w rodzaju domowych niewolnic: Jesteśmy na tyle wolne, żeby wróciwszy wieczorem do domu, móc przyrządzić zupę i nakryć do stołu; żeby zmyć talerze i kuchenkę, żeby opiekować się starymi rodzicami i grać z nimi w karty lub loteryjkę. Słowa jednak Käthe nie wystarczają – ona pragnie działać. W 1899 jest jedną z założycielek organizacji Verband Fortschrittlicher Frauenvereine (Związek Postępowych Stowarzyszeń Kobiecych) a w 1904 współtworzy Weltbund für Frauenstimmrecht (Światowy Związek Praw Wyborczych Kobiet). Uczestniczy w międzynarodowych kongresach, między innymi w Chicago w 1893 oraz w 1909 roku w Londynie. W roku 1905 wydaje dzieło Die moderne Frauenbewegung (Nowoczesny ruch wyzwolenia kobiet) – panoramiczny przegląd współczesnych ruchów kobiecych na całym świecie. Motto na pierwszej stronie książki głosi: Ucisk jest przeciwny ludzkiej naturze. Druga dekada XX wieku przynosi zmianę w przekonaniach Schirmacher. Pisarka ulega wpływom konserwatywnym i nacjonalistycznym, narzeka na uciemiężenia narodu niemieckiego na Wschodzie i protestuje przeciw postanowieniom Traktatu Wersalskiego. W 1919 została gdańską posłanką na weimarskie Zgromadzenie 1 Cytaty z dzieł Käthe Schirmacher pochodzą bezpośrednio z książki: P. O. Loew, Gdańsk literacki (1793–1945), Gdańsk 2005.
14 szlaki.indd 14
2015-05-25 14:24:54
GdAńSKIE EmAncypAnTKI
Ustawodawcze. Jej byłe „współtowarzyszki broni” nie umiały jej tego wybaczyć – jedna z nich tak pisała o dawnej przyjaciółce: Wspominamy młodą Käthe Schirmacher (...) z wdzięcznością. Walka o wyzwolenie kobiet była jej najgłębszym wewnętrznym doświadczeniem (…). W późniejszym wieku nie ocaliła jednak chwalebnych obietnic młodości. Zamiast czarującej, (...) ciężko pracującej wojowniczki o prawa kobiet pojawiła się całkowicie nam obca szowinistyczna (...) kobieta przepełniona duchem pruskiego militaryzmu. Wśród ostatnich prac Schirmacher znajduje się, opublikowana na dziewięć lat przed śmiercią, wspomnieniowa książka o znamiennym tytule Flammen (Płomienie). Pasja i ogień towarzyszyły bowiem wszystkiemu, co robiła i w co wierzyła, niezależnie od obranej drogi. Käthe Schirmacher zmarła w 1930 roku w Meran w Tyrolu. Zostały po niej świadectwa walki o prawa kobiet oraz naukowa spuścizna – jej obszerna biografia Voltaire’a jest do dziś aktualna i wydawana.
4 // Käthe Shirmacher na Kongresie Światowego Związku Praw Wyborczych Kobiet w Londynie (stoi trzecia z prawej).
15 szlaki.indd 15
2015-05-25 14:24:55
GdAńSKIE EmAncypAnTKI
cLArA STryOWSKI-BAEdEKEr. uL. mEnOnITóW 2.
4
5 // Clara Stryowski-Baedeker.
Clara Baedeker jest wciąż postacią tajemniczą. Znane są podstawowe fakty z jej życia, ale ciągle pozostaje wiele do odkrycia. Urodziła się w roku 1857. Pochodziła ze znanej, niemieckiej rodziny Baedekerów. Nazwisko rodowe było silnie kojarzone, dzięki sięgającej XVII w. tradycji wydawniczej. To właśnie ród Baedekerów zapoczątkował modę na przewodniki turystyczne. Clara Baedeker była mocno związana z Gdańskiem, miastem, w którym spędziła niemal całe swe życie. Jej postać nierozerwalnie należy do Biskupiej Górki – malowniczego obszaru, który wznosi się nad miastem i pozostał jednym z niewielu zakątków, gdzie wciąż, pomimo upływu czasu, odczuwalny jest duch przedwojennego Gdańska. W roku 1878 poślubiła Wilhelma Stryowskiego (1834–1917). Stworzyli zgodne, pełne miłości małżeństwo. Wilhelm Stryowski był kustoszem ówczesnego gdańskiego Muzeum Franciszkańskiego, a w roku 1894 otrzymał tytuł profesora; ponadto był malarzem, którego obrazy w większości dotyczyły życia i pracy gdańskich f lisaków. Wraz z mężem zamieszkała przy ówczesnej ulicy Petershagen an der Radaune. Ich dom był położony bezpośrednio nad Kanałem Raduni. Opis ich miejsca zamieszkania znajdujemy we wspomnieniach Stanisława Tarnowskiego, historyka literatury, rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego: Ale kto chce widzieć nie największy zapewne, ale najmilszy zbiór prywatny w Gdańsku, to niech się puści na przedmieście gdzieś pod Bischofsbergiem [Biskupia Górka] i niech zapuka do małego dworku pana
16 szlaki.indd 16
2015-05-25 14:24:55
GdAńSKIE EmAncypAnTKI
Stryjowskiego. (...) Trudno o lepsze i milsze przyjęcie, trudno zwłaszcza o taką panią domu. Że gdańszczanin i artysta siedząc tu przez całe życie mógł wynaleźć i do swego domu przenieść wiele pięknych rzeczy, to nic dziwnego; ale, że znalazł taką parę czarnych oczów, patrzących wesoło a rzewnie, taką parę czarnych warkoczy, taki uśmiech szczery, dobry, a figlarny i dowcipny, (…) trzeba patrzeć i przyznać, ze nie można było ładniejszego Bożego stworzenia ładniej otoczyć ludzkimi dziełami. Prawdopodobnie już po ślubie z Wilhelmem Stryowskim, Clara Baedeker ukończyła w Niemczech studia medyczne. Wcześniej mogło być to niemożliwe, gdyż niemieckie uczelnie, nie bez trudności, zaczęły przyjmować kobiety na studia dopiero w latach 90. XIX wieku, początkowo w charakterze wolnych słuchaczek. W Gdańsku taka sytuacja w ogóle nie była możliwa. Być może wpływ na ścieżkę zawodową Clary miała tragedia, która dotknęła jej jedyną córkę Evę. Około roku 1902/1903 Eva zmarła podczas porodu swojego pierwszego dziecka, które również nie przeżyło. Można się w tej tragedii dopatrywać zainteresowania matki problemami ginekologicznymi kobiet. Tym bardziej, że wobec narastającej fali emancypacji kobiet, zmieniała się również opinia o strojach kobiecych. Oceniano je jako niepraktyczne, szkodliwe dla sylwetki, a tym samym prowadzące do problemów ginekologicznych. W 1906 r. doktor Clara Baedeker wraz z Ludwigiem Gummertem, doktorem ginekologii, wydała książkę Beiträge zur Reform der Frauenkleidung. Stanowczo przekonywała w niej do zaniechania noszenia gorsetów, opisując dokładnie fatalne dla zdrowia kobiecego skutki ich stosowania. Publikacją tą Clara Baedeker wpisała się w ogólnoeuropejski nurt reformy stroju kobiecego. Prócz tego Clara wygłaszała odczyty o strojach kobiecych, udzielała medycznych rad. Zachęcała kobiety do uprawiania sportów, zdrowego trybu życia. Wspominano ją jako energiczną, inteligentną kobietę. W 1912 roku mąż Clary, Wilhelm, doznał paraliżu ręki i małżeństwo podjęło decyzję o wyjeździe do Berlina, a później do Essen, gdzie mieszkali krewni rodziny Baedeker. Państwo Stryowscy sprzedali dom, zabierając większość zgromadzonej przez lata kolekcji. W 1917 roku w Essen w wieku 83 lat umarł Wilhelm Stryowski. Clara wspominała w swym biograficznym szkicu, że miasto zorganizowało piękny, uroczysty pogrzeb, a mszę odprawiono w kościele św. Trójcy. Clara Baedeker nie wróciła już do Gdańska. Wyjechała na Dolny Śląsk, gdzie zamieszkała w Trzcińsku, gościnnie u zaprzyjaźnionej rodziny hrabiowskiej – Stolbergów. W 1934 roku zorganizowała w Gdańsku wystawę poświęconą twórczości męża (w Pałacu Opatów w Oliwie). Stała się kustoszką dzieł sztuki zmarłego Wilhelma Stryowskiego. W tym samym roku napisała biograficzny szkic z okazji setnej rocznicy urodzin męża.
17 szlaki.indd 17
2015-05-25 14:24:55
GdAńSKIE EmAncypAnTKI
Clara Baedeker umarła w 1938 r. Została pochowana na cmentarzu kościoła Zbawiciela przy ówczesnej ulicy Grenadiergasse (Na Stoku), obok męża. Dziś cmentarz ten już nie istnieje.
urSZuLA mrOcZKIEWIcZ. uL. rOGAcZEWSKIEGO 45.
5 Urszula Mroczkiewicz urodziła się w Białogardzie na Pomorzu Szczecińskim. Była kobietą wszechstronną o wielu talentach, samodzielną i wykraczającą poza ramy społeczne swego czasu. Studia pielęgniarskie ukończyła w Poznaniu, gdzie dała się poznać jako sumienna i inteligentna studentka. Posługiwała się biegle trzema językami: niemieckim, francuskim i angielskim. W 1928 r. w Warszawskiej Szkole Pielęgniarstwa obroniła tytuł doktora. Zaraz po studiach podjęła pracę na stanowisku asystenta w Instytucie Chemii Biologicznej we Lwowie pod kierunkiem twórcy szkoły, prof. Jakuba Parnasa, znanego biochemika. Po powrocie do Poznania na Uniwersytecie Poznańskim w klinice chorób dziecięcych zajmowała się chorobami zakaźnymi, a od 1931 r. prowadziła zaawansowane badania nad produkcją szczepionki przeciwgruźliczej dla dzieci. Podjęła jednak decyzję o wyjeździe i kontynuowaniu lekarskiej kariery w Wolnym Mieście Gdańsku. Macierz Szkolna, organizacja społeczno-oświatowa, która nadzorowała sprawy szkolnictwa polskiego w Gdańsku, przyjęła Urszulę na stanowisko głównej lekarki o specjalizacji pediatrycznej w przychodni Polskiego Czerwonego Krzyża przy dawnej ulicy Sandgrube (Rogaczewskiego) na Piaskowni – nieodłącznej części Biskupiej Górki od XIV w. Była również główną lekarką pediatrą ochronek i szkół powszechnych oraz Gimnazjum Polskiego, prywatnej szkoły ponadpodstawowej. W razie potrzeby pełniła również lekarskie dyżury w poradni dla niemowląt w Nowym Porcie – dzielnicy Gdańska. Wraz z nauczycielką gimnazjum, prof. Barbarą Mielcarzewicz, wynajęły mieszkanie przy ulicy Schwarzes Meer (dawna ulica Stawki) na Biskupiej Górce. Mroczkiewicz objęła stanowisko lekarki Gdańskiej Chorągwi Harcerek, a przez pewien czas była zastępczynią Komendantki Chorągwi. Maria Ostrowska, Komendantka Chorągwi Harcerek, nazywała ją prawdziwą harcerzycą. Wspominała również o żywym i życzliwym usposobieniu lekarki oraz odpowiedzialnej postawie społecznej, która nie pozwala pozostawić nikogo w potrzebie. Urszula Mroczkiewicz uwielbiała żeglować. Wraz z drużynami harcerek Pierwszej Drużyny Morskiej odbywała wielokrotne
18 szlaki.indd 18
2015-05-25 14:24:55
GdAńSKIE EmAncypAnTKI
rejsy po Zatoce Gdańskiej, a także do portów w Danii i Szwecji. Często pływała na jachcie Korsarz, należącym do Polskiego Klubu Morskiego. Pełniła na nim funkcje opiekunki i lekarza pokładowego, a także sterniczki. Jedna z harcerek, Cecylia Reyman, wspominała: Była dla nas starszą siostrą. Ze wszystkimi troskami i kłopotami z pełnym zaufaniem zwracałyśmy się zawsze do druhny Uli. Służyła nam dobrą radą i pomocą, zawsze była pogodna i pełna humoru. Kochałyśmy ją bardzo. W czasie II wojny światowej przebywała w kilku miejscach w Polsce. Pracowała w szpitalu w Gdyni, następnie przedostała się do Wielkopolski, a potem do Warszawy. Od 1941 r. prowadziła Poradnię Przeciwgruźliczą na Woli. W czasie powstania warszawskiego prowadziła mały szpital dziecięcy. W 1945 r. wróciła do Gdańska. Objęła stanowisko inspektora Referatu Matki i Dziecka w Wojewódzkim Urzędzie Zdrowia. Organizowała placówki lecznicze dla dzieci. Szczególnie interesowała się wiekiem niemowlęcym. Powróciła do badań nad produkcją szczepionki przeciwgruźliczej. Została sekretarzem Towarzystwa Pediatrycznego w Sopocie. Wobec postępującej choroby zrezygnowała z obowiązków i zamieszkała w Swarzędzu. Zmarła w 1957 roku. Dr Bogdan Siniecki, autor wielu biografii gdańskich lekarzy, napisał we wspomnieniach: W pamięci swych uczniów, jak i kolegów pozostała lekarką o pogodnym usposobieniu, bardzo pracowitą, uczynną i koleżeńską.
ruTh rOSEnBAum. uL. dęBInKI 1. GdAńSK-WrZESZcZ.
6 W szkole Rosenbaumówny działo się wesoło. Obchodzono święto Purim, odbywano próby purimowych przedstawień. W dzienniku klasy czwartej jest napisane: Meier Isaaksohn grał wesołego rabina. Ten fragment Z dziennika ślimaka Güntera Grassa nie jest tylko literacką fikcją. Żydowskie prywatne gimnazjum dr Ruth Rosenbaum z ulicy Dominikswall 5 w Danzig istniało naprawdę i – co może być zaskakujące – działało w okresie najbardziej nasilonego w mieście nazistowskiego terroru. Wykaz członków gdańskiej gminy synagogalnej wskazuje, że Ruth Rosenbaum urodziła się 11 lutego 1907 roku. Pochodziła
19 szlaki.indd 19
2015-05-25 14:24:55
GdAńSKIE EmAncypAnTKI
z zamożnej i wpływowej rodziny o bogatych tradycjach naukowych. W początkach 1934 roku młoda i wykształcona Ruth poszukiwała pracy nauczycielki w publicznych szkołach swojego miasta. Bezskutecznie. Jak ujął to Arthur Greiser, ówczesny prezydent Senatu Wolnego Miasta Gdańska, ludność gdańska nie życzyła sobie, aby chrześcijańskie dzieci były uczone przez żydowskich nauczycieli. Za tym postępowały konkretne działania mające na celu całkowitą „aryzację” publicznego życia w mieście. Żydzi muszą zostać wykluczeni wszędzie tam, gdzie jest to możliwe – te słowa Alberta Forstera, szefa gdańskiej NSDAP, stały się w latach 30. doświadczeniem wielu żydowskich rodzin. W takiej atmosferze przyszło Ruth w 1934 roku zakładać swoje gimnazjum. Publikowane w gdańskich gazetach ogłoszenia przyniosły pożądany, choć początkowo skromny efekt: w kwietniu nowy rok szkolny rozpoczęło pierwszych ośmiu uczniów. Zajęcia odbywały się w domu państwa Rosenbaum, przy Dominikswall 5 (dziś ul. Wały Jagiellońskie). W nowym koedukacyjnym gimnazjum znaleźli zatrudnienie żydowscy nauczyciele oraz Niemcy usunięci z rządowych szkół za antyhitlerowską postawę. Nauczano w nim tego, co w zwykłych szkołach, przy czym dodatkowo starano się wzmocnić poczucie żydowskiej tożsamości w duchu postępowego syjonizmu – wyrazem tego były zajęcia dotyczące kultury, religii i filozofii żydowskiej. Uczniowie i uczennice mieli sposobność, oprócz nauki języków nowożytnych (z językiem polskim włącznie), również uczenia się języka hebrajskiego. Z anonsu zamieszczonego w „Jüdisches Gemeindeblatt” dowiedzieć się można o szczegółach naboru na nowy rok szkolny: zgłaszać się należało bezpośrednio do Studienassesorin Dr Ruth Rosenbaum. Podany nr telefonu, 219 04, był jednocześnie, co potwierdzają dane w księdze adresowej miasta, prywatnym numerem domowym rodziny Rosenbaum. Ogłoszenia przynosiły efekty: wiosną 1935 roku do szkoły uczęszczało już 88 uczniów, rok później ponad 200. Zrozumiałe, że jakkolwiek przestronne, mieszkanie Rosenbaumów nie mogło już dalej pełnić funkcji edukacyjnych. W roku 1936 gimnazjum przenosi się więc do nowego miejsca – willi z ogrodem w dzielnicy Langfuhr (dziś Gdańsk Wrzeszcz), na Eichenallee (ul. Dębinki) 1. O ogród dbali sami uczniowie. Zimą, gdy nie uprawiano ogrodu, młodzi wychowankowie mieli zajęcia rzemieślnicze: stolarskie, introligatorskie czy krawieckie. Wszystko to miało na celu wychowanie „Chalucim” – pionierów, przygotowanie ich do życia w Palestynie, nowej Ziemi Obiecanej. Istotną częścią szkolnego życia stał się również amatorski teatr – uczniowie realizowali w nim m.in. wspomniane na początku purimowe przedstawienia. O samej Ruth Rosenbaum wiemy dużo mniej niż o jej dziele. Zachowała się szkolna fotografia z 1937 roku: widzimy na niej Ruth w otoczeniu wychowanków. W grudniu 1938 roku większość
20 szlaki.indd 20
2015-05-25 14:24:55
GdAńSKIE EmAncypAnTKI
uczniów formalnie zakończyła naukę. Do końca pozostała ta sama ósemka, która w 1934 roku rozpoczęła naukę na Dominikswall. Ich matura w lutym 1939 roku oznacza jednocześnie definitywny koniec szkoły. Ruth opuściła miasto tuż przed wybuchem wojny i wyjechała do Palestyny. Jak potoczyły się jej losy w Ziemi Obiecanej? Informacje są fragmentaryczne i nie do końca wiarygodne. Nasza bohaterka zmarła w Izraelu najprawdopodobniej w latach 90. XX wieku. Trudno dziś szukać w Gdańsku materialnych śladów Ruth. Nie istnieje Wielka Synagoga na An der Reitbahn (dziś ul. Bogusławskiego), rozebrana przez nazistów w maju 1939 roku. Nie ma już także domu przy Dominikswall 5 – zburzonej w 1945 roku pierzei kamienic nigdy nie odbudowano, a w ich miejscu znajduje się dziś poszerzona jezdnia Wałów Jagiellońskich. Jedyne, co pozostało po Rosenbaum i po jej szkole, to budynek przy ul. Dębinki, dziś część Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
BIBLIOGrAfIA
O InIcjATyWIE
Abramowicz M., Idisze szkejnim fun Langfur (Żydowscy sąsiedzi z Wrzeszcza) [w:] Przechadzki po Wrzeszczu, pod red. K. J. Szczepańskich, Gdańsk 2012. Baedeker C., Gummert L., Beiträge zur Reform der Frauenkleidung, 1906, Essen. Danielewicz G., Odejścia w słońcu, Gdynia 2001. Danielewicz G., Koprowska M., Walicka M., Polki w Wolnym Mieście Gdańsku, Gdańsk 1985. Danziger Einwohnerbuch 1933. Echt S., Dzieje Żydów Gdańskich, Gdańsk 2012. Grass G., Z dziennika ślimaka, tłum. S. Błaut, Gdańsk 1991. Jedliński W., Dzieje oświaty i kultury w Wolnym Mieście Gdańsku i na Powiślu 1920–1939, Malbork 1998. Loew P. O., Gdańsk literacki (1793–1945), Gdańsk 2005. Loew P. O., Gdańsk. Przewodnik literacki, Gdańsk 2013. Süchting-Hänger A., Schirmacher Käthe, [w:] Neue Deutsche Biographie, Berlin 2007.
Metropolitanka to grupa społeczna realizująca projekt herstoryczny pod tą samą nazwą. Naszymi działaniami chcemy tworzyć przestrzeń, w której wybrzmią głosy i doświadczenie kobiet z przeszłości i teraźniejszości Pomorza. Skupiamy się na zbieraniu narracji kobiecych i na ich podstawie prowadzimy edukację. Narracjom tym przyglądamy się i prezentujemy szerszej publiczności z perspektywy płci społeczno-kulturowej. Zbieramy herstorie z terenów Pomorza od 2010 roku. Naszym partnerem od początku działalności jest Instytut Kultury Miejskiej.
KOnTAKT: Strona projektu: http://metropolitanka. ikm.gda.pl/. E-mail: metropolitanka@metropolitanka. ikm.gda.pl.
21 szlaki.indd 21
2015-05-25 14:24:55
KOnIńSKI SZLAK KOBIET
10 WODNA 1 OBRO Ń CÓW WESTERPLATTE 2
91
Wodna
2
Zamk owy
Gr u n wa ld z ka
ny L
Plac
Gw
6
oź
dz
Za mk
3
iar
sk
a
STASZICA 4 KO Ś CIELNA 1 Wodna
owa
STASZICA 7 ca wa Staszi
Kr zy
Stanisła
Śliska
udów
3 MAJA 5
Wios
e
rplatt
Weste
7
PLAC WOLNO Ś CI 16
3 Maja
Juliusza Słowackiego Plac Zamkowy
ńców
Obro
8
wa
ów
Szar ych Sz 3 Maja
Szarych Szereg
Bankowa
gury
3 Maja
Żwirki i Wi
eregów
5
Dąbrowskiego
Podgór na
DĄBROWSKIEGO 1
4
REFORMACKA 2 Re f o
r ma
c ka
22 szlaki.indd 22
2015-05-25 14:24:55
KOnIńSKI SZLAK KOBIET
KOnIńSKI SZLAK KOBIET Sylwia Frankowska
23 szlaki.indd 23
2015-05-25 14:24:56
KOnIńSKI SZLAK KOBIET
cZAS prZEjścIA: 2,5 GOdZ. Konin nie ma wielkiej historii. Więcej w jego przeszłości momentów zapaści niż okresów rozwoju. Szczyt możliwości miasto osiągnęło w renesansie, przez chwilę było grodem znacznym, warownym, z zamkiem – siedzibą starosty, trzema kościołami, szpitalem, szkołą parafialną i bogatym mieszczaństwem, które posyłało synów na europejskie uniwersytety, a ci, powracając, przywozili nowe obyczaje i poglądy. Potop szwedzki zakończył okres prosperity. Ludność zdziesiątkowały kolejne epidemie i pożary. Puste przestrzenie zapełnili nowi mieszkańcy: ewangelicy z terenów Europy Zachodniej, Żydzi, Rosjanie. Przez następne stulecia życie kilkutysięcznego miasteczka toczyło się wokół spraw codziennych, odmierzanych rytmem chrześcijańskich i żydowskich świąt, wiosennych powodzi, cotygodniowych targów. Historia Konina to historia jego mieszkanek i mieszkańców. Jednakże życiorysy mężczyzn są bardziej widoczne, lepiej udokumentowane, żywsze w pamięci potomnych, wyryte na tablicach pamiątkowych i zachowane w archiwach. Losy kobiet to najczęściej zaledwie wzmianki w czyichś wspomnieniach lub kronikarskich zapiskach. Herstorię miasta trzeba czytać inaczej. Poszukując bohaterek Konińskiego Szlaku Kobiet, najłatwiej było odnaleźć kobiety, o których pamięć powiązana jest z konkretnymi miejscami, budynkami – kamienica Essowej, dworek Urbanowskiej. Dalej można było iść tropem śladów pozostawionych przez kobiety w przestrzeni miasta i tak trafić na Teofilę Wiśniowiecką, fundatorkę klasztoru. Herstoria renesansowych przedsiębiorczyń, Elżbiety Zemełkowej i Anny Beklewskiej skryta jest za życiorysami ich mężów. Są też obszary, gdzie aktywność kobiet była powszechnie przyjęta i akceptowana, na przykład edukacja – pośród bohaterek Szlaku są cztery nauczycielki. Przed wojną Konin był miasteczkiem wielokulturowym i wielowyznaniowym. Chciałyśmy, żeby Szlak oddawał tę strukturę. Niestety, kiedy znika społeczność, nie ma kto podtrzymywać pamięci o jej przedstawicielach. Opowieść o losach konińskich Żydówek, matki i córki, Magdaleny i Marii Ejzen Leszczyńskich ma literacki rodowód. Koniński Szlak Kobiet to również podróż w czasie. Mieszkanki Konina odciskały swój ślad na mapie miasta w różnych epokach. W naszym projekcie chciałyśmy pokazać, że kobieca i męska narracja o mieście toczy się od początku. Z tą różnicą, że to, co opowiedziane przez mężczyzn, jest już poznane, to, co opowiadały kobiety, dopiero należy odkryć.
24 szlaki.indd 24
2015-05-25 14:24:56
KOnIńSKI SZLAK KOBIET
1. dOm ZEmEŁKI. pLAc WOLnOścI 16.
1 Spacer Konińskim Szlakiem Kobiet zaczynamy na Placu Wolności. Pod numerem 16 znajduje się najstarsza kamienica w Koninie, zwana Domem Zemełki. W XVI wieku kamienica należała do bogatej mieszczańskiej rodziny Zemełków. Postać Jana Zemełki jest dobrze znana w Koninie. Doktor filozofii i medycyny, właściciel pierwszej murowanej kamienicy w mieście, fundator katedry anatomii i botaniki lekarskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz renesansowej kaplicy w kościele św. Bartłomieja w Koninie. Tymczasem kariera Jana nie byłaby tak imponująca, gdyby nie wsparcie i majątek jego żony, Elżbiety. Elżbieta była córką Marcina Rożka, złotnika z Koła i Anny. Gdzie i kiedy Jan Zemełka poznał Elżbietę – nie wiemy. Mogło to się stać w Kole, dokąd prowadziły Jana liczne interesy, bądź też w Kaliszu, gdzie swoich spraw doglądał złotnik Marcin Rożek. Małżeństwo Zemełków zostało zawarte przed rokiem 1583. Elżbieta zapewne nie miała zbyt wiele do powiedzenia w kwestii wyboru małżonka. Małżeństwa były aranżowane, ważną rolę odgrywali swaci. Niewątpliwe jest, że Rożkówna wniosła mężowi pokaźny posag, który umożliwił Zemełce dalszą karierę. Małżeństwo pozostało bezdzietne. Elżbieta uwolniona od ciągłych ciąż i połogów, mogła zająć się interesami męża. Umiejętność zarządzania sporym majątkiem zapewne wyniosła z domu – przypomnijmy – byłą córką złotnika. Prowadzeniem ksiąg w rodzinnych przedsiębiorstwach często zajmowały się kobiety – żony, córki rzemieślników. Ślady działalności finansowej Elżbiety Zemełki znajdują się w księgach miejskich, wiemy, że pożyczała pieniądze obywatelom Konina i Kalisza. Obrót kapitałem był źródłem dużej fortuny małżonków. Oprócz kamienicy w Koninie, posiadali także kamienicę i aptekę w Kaliszu. Wielki majątek, który, staraniem Elżbiety, Zemełkowie zgromadzili przez lata, wobec braku potomków został z woli Jana przeznaczony na rozmaite fundacje, legaty i stypendia.
25 szlaki.indd 25
2015-05-25 14:24:56
KOnIńSKI SZLAK KOBIET
ApTEKA pOd LWEm. uL. 3 mAjA 5.
2 W niewielkiej odległości od Domu Zemełki, przy ulicy 3 Maja 5, znajduje się Apteka pod Lwem, najstarsza konińska apteka, obecna w tym właśnie miejscu od ponad 400 lat. Z Apteką pod Lwem związana jest postać Anny Beklewskiej, żony kolejnego lekarza z epoki renesansu, doktora medycyny i filozofii, Kacpra Beklewskiego. Anna z domu Niedbalanka alias Mroczkowska, mieszczka konińska, wyszła za mąż za doktora Beklewskiego w 1605 roku. Urodziła dwóch synów i szybko została wdową, Kacper Beklewski zmarł zaledwie pięć lat później (1610). Na szczęście po mężu został też pokaźny majątek. W dobie renesansu sytuacja zamożnej wdowy była znacznie korzystniejsza niż sytuacja panny lub mężatki, nawet bardzo bogatej. Tylko wdowy wyzwolone były spod kurateli mężczyzn, mogły samodzielnie dysponować swoim majątkiem i występować we własnym imieniu przed sądem bez konieczności męskiego reprezentanta. Były również paniami swej woli w kwestii zamążpójścia. Anna Beklewska potrafiła wykorzystać swoją niezależność, nie wyszła ponownie za mąż, a całą energię włożyła w zarządzanie majątkiem swoim i małoletnich synów. Pomnażała majętność, obracając kapitałem, pożyczała pieniądze mieszkańcom Konina i okolicznej szlachcie i gorliwie ścigała dłużników. Byłą pierwszą kobietą – właścicielką apteki w Koninie (obecnie Apteka Pod Lwem). Oczywiście nie mogła jej sama prowadzić, nie miała wykształcenia medycznego, pierwsze farmaceutki pojawią się pod koniec XIX wieku. Dlatego zatrudniała aptekarza Zawadzkiego. Beklewska cieszyła się szacunkiem i poważaniem wśród społeczności konińskiej, o czym świadczy fakt, że poręczała listy dobrego urodzenia mieszczan, którzy z Konina przenieśli się do innych miast – listy takowe wydawała rada miejska, a poświadczać mogli jedynie najbardziej godni zaufania obywatele.
26 szlaki.indd 26
2015-05-25 14:24:56
KOnIńSKI SZLAK KOBIET
SZKOŁA pArAfIALnA dLA dZIEWcZąT. uL. KOścIELnA 1.
3 6 // Kościół św. Bartłomieja w Koninie, przy którym w XVIII wieku mieściła się szkoła paraf ialna dla dziewcząt.
Opuszczamy Aptekę Pod Lwem i ulicą 3 Maja udajemy się w kierunku ulicy Reformackiej. Mijamy farę (kościół św. Bartłomieja), przy której w XVIII wieku mieściła się szkoła parafialna dla dziewcząt, jedyna taka placówka w ówczesnym województwie kaliskim. Nauczycielkami były: Zofia Zalewska (do 1792 r.) oraz Elżbieta Żabińska (od 1792 r.). Dziewczęta w szkole uczyły się czytać, pisać i szyć.
KOścIóŁ I KLASZTOr O.O. frAncISZKAnóW. uL. rEfOrmAcKA 2.
4 Przy ulicy Reformackiej na niewielkiej skarpie wznosi się kościół i klasztor o.o. franciszkanów. Budowla początkowo drewniana powstała w XVII wieku i jeszcze w ciągu tego stulecia spłonęła. Murowany klasztor w 1773 ufundowała księżna Teofila z Leszczyńskich Konarzewska Wiśniowiecka, starościna konińska. Teofila Wiśniowiecka (ur. 1680 w Lesznie, zm. 1757 we Lwowie) była córką Wacława Leszczyńskiego, wojewody podlaskiego i księżniczki Zofii Wiśniowieckiej. W wieku lat 13 została wydana za mąż za Filipa Konarzewkiego, starostę konińskiego. Po jego śmierci wyszła za mąż w 1704 za księcia Janusza Wiśniowieckiego, wojewodę krakowskiego. Teofila była starościną Konina dwukrotnie: w latach 1703–1713 oraz 1741–1744, dzierżawę królewszczyzny przejmowała po swoich zmarłych mężach. Po nich także dziedziczyła ogromne majątki, jednocześnie też hojnie łożyła na budowę i uposażenie licznych świątyń w Wielkopolsce i na Wołyniu. Fundacja klasztoru w Koninie ugruntowała wpływy kontrreformackie, jak również podniosła znaczenie kulturalne miasta. Ostatnie lata swojego życia księżna Wiśniowiecka spędziła w klasztorze dominikanek we Lwowie (odbudowanym po pożarze dzięki jej fundacji) jako jego przeorysza.
27 szlaki.indd 27
2015-05-25 14:24:56
KOnIńSKI SZLAK KOBIET
KOścIóŁ EWAnGELIcKO-AuGSBurSKI. uL. dąBrOWSKIEGO 1.
5 U zbiegu ulic 3 Maja i Reformackiej stoi kościół ewangelicko-augsburski pod wezwaniem św. Ducha z 1853 roku. Pierwsi osadnicy wyznania ewangelickiego z Europy Zachodniej pojawili się w Koninie już w XVII wieku, największy napływ ludności z terenów Prus, Saksonii, Śląska nastąpił po II rozbiorze, kiedy Konin znalazł się w zaborze pruskim. W XIX wieku parafia działała bardzo prężnie, parafianie stanowili grupę coraz bardziej zamożnych i wpływowych obywateli. Ze zborem ewangelickim związane są postaci wybitnych konińskich nauczycielek: Stefanii Esse, a także Heleny Semadeni i jej siostry Wandy Haberkantówny. Helena Semadeni z domu Haberkant (ur. 15 maja 1870 w Dąbiu, zm. 15 października 1930 w Warszawie) była jedną z dwóch córek Adama Haberkanta, pastora ewangelicko-augsburskiego w Kaliszu i Heleny z Tydelskich. Poślubiła Władysława Semadeni, superintendenta kościoła ewangelicko-reformowanego, nauczyciela. W latach 90. XIX wieku Helena prowadziła w Koninie czteroklasową pensję żeńską, przyrody uczyła jej siostra, Wanda. W 1901 małżeństwo Semadenich przeniosło się do Kalisza, gdzie Helena otworzyła kolejną szkołę dla dziewcząt – Zakład Naukowy Żeński Heleny Semadeniowej. Na tę pensję uczęszczała Maria Szumska, później Dąbrowska i po latach opisała ją w „Nocach i dniach” jako pensję pani Wenorden. Wanda Haberkantówna (ur. 10 maja 1871 w Dąbiu, zm. 16 marca 1930). Druga z córek Adama Haberkanta i Heleny z Tydelskich. Ukończyła rządowe gimnazjum rosyjskie w Kaliszu (1887), po czym przez kilka lat pracowała w prywatnej szkole siostry, Heleny, w Koninie. W latach 1893–1897 studiowała chemię na Wydziale Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu w Genewie. Po powrocie uczyła przyrody i chemii w Koninie. Od 1902 mieszkała w Warszawie, gdzie najpierw prowadziła prywatną pensję, a przez kolejne lata uczyła w rządowych i prywatnych szkołach. Wykładała także na studium pedagogicznym w Państwowym Instytucie Pedagogicznym. W 1923 została powołana do Ministerstwa Oświaty na instruktorkę i wizytatorkę szkół. Wanda Haberkant była inicjatorką rozwoju dydaktyki przyrody. Nowością w metodyce było wprowadzenie przez nią wycieczek przyrodniczych. Promowała edukację opartą na samodzielnych poszukiwaniach rozwiązań przez uczniów w czasie doświadczeń i obserwacji natury.
28 szlaki.indd 28
2015-05-25 14:24:56
KOnIńSKI SZLAK KOBIET
KAmIEnIcA ESSOWEj. uL. STASZIcA 4.
6
7 // Stefania Łucja Esse.
Z ulicy Reformackiej musimy przewędrować teraz na ulicę Staszica 4. Na rogu Staszica i Zamkowej straszy obecnie ruina kamienicy, która kiedyś nazywana była „konińskim Wawelem” (z racji wewnętrznych krużganków otaczających dziedziniec domu), ale najczęściej mówiono po prostu „kamienica Essowej”. Stefania Łucja Esse (ur. 17 maja 1876 w Koninie, zm. 25 grudnia 1959 w Koninie) była córką Jana Peczke i Emilii z domu Domnik. Ukończyła Gimnazjum Żeńskie w Kaliszu, dwa lata studiowała w Instytucie Kształcenia Nauczycieli Szkół Średnich w Petersburgu, w 1895 uzyskała patent nauczycielki domowej. Od 1897 uczyła na pensji Heleny Semadeni, najpierw w Koninie, następnie w Kaliszu. W 1903 wyszła za mąż za Teodora Esse, notariusza, urodziła dwóch synów. Po śmierci męża, w 1909 wróciła na stałe do Konina. Przez 30 lat uczyła języków i literatury we wszystkich konińskich szkołach. Zaangażowana w działalność społeczną, była m.in. członkinią żeńskiego ugrupowania Polskiej Organizacji Wojskowej, działaczką Towarzystwa Ratowania Tonących oraz Konińskiego Towarzystwa Wioślarskiego, które zajmowało się krzewieniem kultury fizycznej i sportu. Współorganizatorka licznych obchodów rocznicowych i imprez patriotycznych. W czasie okupacji prowadziła tajne komplety. Stefania Esse znana jest także jako właścicielka największej kamienicy w mieście, w której mieściła się pensja dla dziewcząt, Sąd Ziemski, a na narożnym balkonie nad ulicą Staszica (dawniej Wiejską) w letnie wieczory grywał kwartet smyczkowy.
29 szlaki.indd 29
2015-05-25 14:24:56
KOnIńSKI SZLAK KOBIET
dOm jAnIny pErAThOnEr. uL. STASZIcA 7.
7 Naprzeciwko kamienicy Essowej, przy ulicy Staszica 7 stoi piętrowy, klockowaty dom. Na bramie prowadzącej na posesję widnieje nazwisko Perathoner. Janina Perathoner (ur. 26 czerwca 1926 w Koninie, zm. 29 stycznia 2014 w Koninie), córka Mieczysława i Eleonory z Rzepków Wdzięcznych. Do szkoły powszechnej chodziła na ulicę Kolską, a kiedy zdała egzamin do gimnazjum, wybuchła wojna. W czasie okupacji pracowała (nakaz pracy obowiązywał już dzieci dziesięcioletnie). Kontynuowała naukę po wojnie, w 1951 ukończyła studia polonistyczne na Uniwersytecie Poznańskim. Poślubiła Wiktora Perathonera, Austriaka, którego poznała w czasie wojny. Przez 22 lata uczyła w Zespole Szkół Górniczo-Energetycznych w Koninie, była wicedyrektorką szkoły, pracowała w bibliotece. Całe życie marzyła o tym, żeby zostać pisarką, ale zajmowanie się literaturą odkładała na czas emerytury. Zadebiutowała w wieku 61 lat powieścią Słowiana. Pisała głównie powieści historyczne, związane z Wielkopolską (Zmierzch chwały, Doktor Zemelius, Światło w cieniach puszczy, Zofia Kamila), publikowała pod pseudonimem Janina Weneda.
8 // Kamienica Essowej.
9 // Janina Perathoner.
30 szlaki.indd 30
2015-05-25 14:24:57
KOnIńSKI SZLAK KOBIET
dWOrEK urBAnOWSKIEj. uL. OBrOńcóW WESTErpLATTE 2.
8
10 // Zof ia Urbanowska.
11 // Dworek Zof ii Urbanowskiej.
Na skrzyżowaniu ulic Urbanowskiej i Obrońców Westerplatte stoi dworek Zofii Urbanowskiej (obecnie Urząd Stanu Cywilnego). Tutaj mieszkała przez wiele lat najsłynniejsza konińska pisarka, Zofia Kamilla Urbanowska (ur. 15 maja 1849 r. w Kowalewku, zm. 1 stycznia 1939 r. w Koninie), córka Wincentego Urbanowskiego i Katarzyny z Modelskich. Otrzymała tak zwane „staranne” wykształcenie dla panny ze sfery ziemiańskiej, jednakże nie zdobyła żadnych uprawnień zawodowych. Wobec trudnej sytuacji majątkowej zdecydowała się na pracę zarobkową, zaczęła od posyłania korespondencji na łamy warszawskiej „Gazety Polskiej”. W 1874 przeniosła się do Warszawy i tam rozpoczęła pracę korektorki w drukarni Józefa Sikorskiego. Zamieszkała w kamienicy przy ul. Marszałkowskiej 153, gdzie mieścił się również słynny salon Deotymy (Jadwigi Łuszczewskiej), z którą się zaprzyjaźniła. W tym samym 1974 Urbanowska zadebiutowała powieścią Znakomitość (akcja powieści rozgrywa się w Koninie). Pisała głównie powieści dla dzieci i młodzieży, niezwykle popularne na przełomie XIX i XX wieku. W 1910 powróciła do Konina.
31 szlaki.indd 31
2015-05-25 14:24:57
KOnIńSKI SZLAK KOBIET
SZKOŁA hAndLOWA. pLAc WOLnOścI 16.
9 Ulicą Urbanowskiej dochodzimy ponownie do Placu Wolności. Znany już nam Dom Zemełki od lat 60. XIX wieku aż do 1938 mieścił w swych murach pierwszą szkołę średnią – męską Szkołę Handlową. Z historią tej szkoły jest związana postać jeszcze jednej konińskiej nauczycielki – Janiny Komornickiej. Janina Komornicka (ur. 1881, zm. 1947 w Warszawie) była córką Adama Komornickiego i Laury z domu Bartsch. Ukończyła rządowe gimnazjum w Warszawie. W 1899 przybyła z rodzicami do Konina i tu otworzyła czteroklasową pensję dla dziewcząt (po kilku latach przekształconą w szkołę siedmioklasową). Pensja Komornickiej nie cieszyła się poparciem władz rosyjskich i młoda właścicielka wciąż borykała się z szykanami ze strony rosyjskiej administracji. Pomimo to prowadziła w swoim zakładzie lekcje polskiej literatury i historii. Przez kolejnych kilkanaście lat walczyła o istnienie swojej pensji i dopiero wybuch I wojny światowej zmusił ją do zamknięcia szkoły. Od 1915 uczyła w Szkole Handlowej. Po odzyskaniu niepodległości została powołana na stanowisko w Ministerstwie Oświaty i wyjechała do Warszawy. Była wizytatorką szkół. Angażowała się w działalność społeczną. Należała do Towarzystwa Nauczycieli Szkół Średnich i Wyższych i do Stowarzyszenia Samopomoc Społeczna Kobiet, założonego przez Zofię Moraczewską. Z inicjatywy Janiny Komornickiej w 1927 powstała Centralna Biblioteka Pedagogiczna w Lublinie. Komornicka została jej pierwszą dyrektorką.
GImnAZjum ŻydOWSKIE. uL. WOdnA 1.
10
Koniński Szlak Kobiet kończymy w miejscu, gdzie przed wojną mieściło się koedukacyjne Gimnazjum Żydowskie. W szkole uczyły między innymi: Hela Pernbach, Głogowska, Smusowna, Masza Infeld. W latach 20. XX wieku, kiedy powstało Gimnazjum, Żydzi stanowili 30 procent mieszkańców, do szkoły średniej uczęszczało nawet 200 uczniów. Zagładę przeżyło niewielu.
32 szlaki.indd 32
2015-05-25 14:24:57
KOnIńSKI SZLAK KOBIET
12 // Budynek przy ul. Wodnej 1 w Koninie, w którym mieściło się Gimnazjum Żydowskie.
Jedną z nielicznych ocalonych absolwentek Gimnazjum Żydowskiego była Magdalena z Leszczyńskich Ejzen (ur. 1905 w Koninie, zm. 1978 w Koninie). Pochodziła ze znanej, żydowskiej rodziny Leszczyńskich, właścicieli młynów. Po maturze studiowała w Akademii Muzycznej w Warszawie. Wyszła za mąż za Mejera Jehudę Ejzena, prawnika, urodziła córkę. W 1939 r. Mejer wstąpił do wojska, a Magdalena z córką uciekły przed wkraczającymi Niemcami do Warszawy. Tam dołączył do nich mąż i tam również rodzina trafiła do getta. W kwietniu 1943 r., kiedy trwało powstanie w getcie, wydostali się kanałami na aryjską stronę. Przez rok ukrywali się w jednym z mieszkań. Córkę Marię udało się wywieźć na wieś do zakonnic. W maju 1944 w kryjówce zjawiło się gestapo. Mąż Magdaleny zginął, jej samej udało się uciec. Po wyzwoleniu Magdalena z córką wróciły do Konina. Z licznej rodziny Leszczyńskich i Ejzenów ocalały tylko one. Córka Magdaleny, Maria Leszczyńska-Ejzen (ur. 1933 w Koninie, zm. w 1995), prawniczka, członkini Stowarzyszenia Dzieci Holocaustu, opisała swoje wojenne wspomnienia w książce Cała jestem z tamtego świata. Jest bohaterką reportażu Hanny Krall Spis rzeczy.
O InIcjATyWIE Koniński Szlak Kobiet powstał z potrzeby opowiedzenia równoległej do dziejów miasta historii jego mieszkanek. Chciałyśmy pokazać i przypomnieć sylwetki kobiet, które odegrały istotną rolę w rozwoju Konina i odcisnęły swój ślad na jego mapie – jako lokalne działaczki, twórczynie, fundatorki. Poprzez losy naszych bohaterek opowiadamy również historię kobiet, tę nieobecną na kartach podręczników, niewidoczną w szerokiej perspektywie dziejów państw i miast, ukrytą za życiorysami mężczyzn. Projekt realizuje Stowarzyszenie ONA Otwarta – Nowoczesna – Aktywna.
KOnTAKT: Strona projektu: http://koninskiszlakkobiet.pl/. E-mail: ona@onakonin.pl.
33 szlaki.indd 33
2015-05-25 14:24:57
szlaki.indd 34
Basztowa
PIJARSKA 3 rs k
5
a
Pi
ja
Ba
rs
ma
ck
wk Sła
Ja n
a
Sw
asz
a
ep
ań
sk
Świę a
teg
ny
Ry
ne
kG
łó w
ny
Jó
iłsu zefa P
go dskie
saż
B ie
lna ita
ack
i
nna
lak
rska
12
WŁADYSŁAWA SYROKOMLI 19B
ari
Sie
Stola
ic za
wa
cM
Mi k
Sie
go
kiew
nie
a
3
2
Głó
An
1
Mic
big
ic z
s za
nek
ej
ma
tm
aZ
ow
ma
wn
y a
skie
Ad a y W. S ro k omli
2015-05-25 14:24:57
Ro
rz ist
s Wą i n-
ŚWIĘTEGO MARKA 34
rka
Ry
szew
ecja
Garncarsk
ię t
RYNEK GŁÓWNY pa 13
11
n Du
o To
pla Św
Stra
We n
Jabłonowskich
PIŁSUDSKIEGO 21
Ma
SZPITALNA 7
6
leńsk
ego
a
JAGIELLOŃSKA 15
Smo
ię t
Szp
St udenck
oT om
Św cz
Po
dw
a le
Sz
eg
ego
ep zc z pla
cS
KRUPNICZA 22
ię t
ię t
Św
ań
a
sk
ck
w
10
a
4
ŚWIĘTEGO JANA 11
i
eli
ły nó
ic z
a
a
s ka
na
for
Ju
lia
Re
rm
ych M
Ad a m
Ka
Doln
Kr
n up
ow
je w
7
ow
8
ka
Du
Rajs
na
a Mic
DOLNYCH MŁYNÓW 10
szt
a
nna
oła
jsk
a
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK
34
kiewic
za
9
KARMELICKA 15A
ka
sk
RAJSKA 12
ieg
o
Ga
a rb
szlaki.indd 35
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK Ewa Furgał, Natalia Sarata
35 2015-05-25 14:24:58
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK
cZAS prZEjścIA: 3 GOdZ. Spacerując po Krakowie, nie natraficie w przestrzeni miasta na tablice czy pomniki upamiętniające krakowskie emancypantki. Wciąż brakuje także ulic czy placów nazwanych ich imionami. Nie oznacza to, że w Krakowie nie działał ruch na rzecz emancypacji kobiet. Dzięki zaangażowanej działalności aktywistek ruchu kobiecego z przełomu XIX i XX wieku dziś kobiety w Krakowie i w Polsce mogą studiować, głosować, pracować w różnych zawodach. Pamięć o działaczkach, ich pracy, osiągnięciach i wyzwaniach, przed którymi stawały, stanowi punkt odniesienia dla kobiet żyjących tutaj obecnie. Między 1795 a 1918 rokiem Polska nie istniała jako niepodległy kraj. Znajdowała się pod zaborami, podzielona między Rosję, Prusy i Austrię (od 1867 roku Austro-Węgry). Kraków znajdował się w Galicji, w zaborze austriackim1. Po reformie konstytucyjnej z 1867 roku Galicja zyskała autonomię, dzięki której powołano Sejm Krajowy, a język polski stał się językiem urzędowym w szkołach, administracji i sądownictwie. Kobiety nie miały praw politycznych: nie posiadały praw wyborczych do Rady Państwa, do Sejmu Krajowego we Lwowie oraz do władz samorządowych, nie mogły działać w partiach politycznych ani zakładać stowarzyszeń o charakterze politycznym. Od 1867 roku na terenie Galicji obowiązywało cenzusowe prawo wyborcze, obejmujące mężczyzn (aczkolwiek nie wszystkich) oraz właścicielki dużych majątków nieruchomości czy przedsiębiorstw, które głosować mogły jedynie za pośrednictwem męskich pełnomocników. W 1907 roku wprowadzono powszechne prawo wyborcze dla mężczyzn. Wobec zakazu działalności politycznej (uchylonego w 1913 roku) kobiety zakładały stowarzyszenia oświatowe, w ramach których działały na rzecz równouprawnienia. Domagając się prawa wyborczego dla kobiet, krakowskie emancypantki stosowały różne formy nacisku na władze: pisały petycje, organizowały wiece i demonstracje, zgłaszały interpelacje, tworzyły komitety wyborcze. Udało się im wywalczyć czynne prawo wyborcze do rady miejskiej Krakowa w 1912 roku. Prawo to jednak było ograniczone cenzusem: wieku, osiadłości, majątku i wykształcenia. Głosować mogły więc kobiety, które: ukończyły 24 lata, mieszkały w Krakowie od co najmniej 3 lat, ukończyły szkołę średnią, wyższą lub seminarium nauczycielskie oraz zapłaciły podatek. 1 W latach 1809–1815 Kraków wchodził w skład Księstwa Warszawskiego, następnie w latach 1815–1846 był Wolnym Miastem, które po upadku powstania krakowskiego zostało zlikwidowane i ponownie włączone w skład monarchii austriackiej.
36 szlaki.indd 36
2015-05-25 14:24:58
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK
STOWArZySZEnIE ZWIąZEK KOBIET. rynEK GŁóWny 13.
1 Nasz spacer rozpoczynamy w centrum Starego Miasta, na Rynku Głównym. To tutaj przez wieki koncentrowało się codzienne życie mieszkańców i mieszkanek Krakowa. Dziś Rynek jest przede wszystkim gwarną przestrzenią turystyczną, roi się tu od restauracji, drogich sklepów i kawiarń. W nie tak dalekiej przeszłości wokół tego placu jako głównej przestrzeni publicznej toczyła się aktywność krakowskich emancypantek. Tędy przechodziła pierwsza manifestacja z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet w marcu 1911 roku i inne, domagające się praw wyborczych dla kobiet. W kamienicy przy Rynku Głównym 13 obecnie znajduje się ekskluzywne centrum handlowe, ale od 1904 roku mieściła się tutaj siedziba Stowarzyszenia Związek Kobiet, którego celem była walka „o równe dla wszystkich prawa człowieka”. Związek został powołany z inicjatywy Marii Turzymy (właśc. Maria Wiśniewska, 1860–1922), działaczki społecznej i publicystki. O samej Turzymie wiadomo bardzo mało, pamięć o niej nie przechowała się w archiwach, natomiast jej teksty wskazują, że była osobą charyzmatyczną, skupiającą wokół siebie wiele wybitnych postaci wywodzących się z krakowskiego środowiska postępowego. Przez swoje współpracowniczki nazywana była „naszą bojownicą”. Maria Turzyma była także redaktorką naczelną założonego przez siebie dwutygodnika „Nowe Słowo” (1902–1907), którego redakcja przeniosła się tu z ul. Szewskiej 21 w 1905 roku. Celem pisma było popularyzowanie zagadnień związanych z prawami kobiet, a także informowanie o działalności ruchów kobiecych w zaborze austriackim i w Europie. „Nowe Słowo” publikowało teksty odnoszące się do kwestii równouprawnienia, obyczajowości, etyki, wychowania, edukacji. Silnie wspierało przekonanie, że niezależność ekonomiczna kobiet jest jednym z podstawowych warunków ich wyzwolenia. Pismo miało profil socjalistyczny, skierowane było przede wszystkim do kobiet z warstwy inteligenckiej. Od 1905 roku publikowało także dodatek „Robotnica”, przeznaczony dla kobiet pracujących zawodowo – robotnic, służących, pracownic fizycznych. Przez pięć lat istnienia „Nowe Słowo” było obok warszawskiego „Steru” jednym z głównych mediów podejmujących w języku polskim kwestie walki o prawa kobiet. Na jego łamach debaty o prawa pracownicze, o prawo głosu, o prawo do edukacji toczyły najbardziej znane działaczki i publicystki, takie jak Kazimiera Bujwidowa, Iza Moszczeńska czy Maria
37 szlaki.indd 37
2015-05-25 14:24:58
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK
Dulębianka. Redagowane przez Turzymę pismo przeciwstawiało się silnie zakorzenionemu w debatach tamtego czasu i bardzo popularnemu w konserwatywnych środowiskach krakowskich poglądowi o niższości intelektualnej kobiety. „Nowe Słowo” wspierało idee samokształcenia się kobiet, propagowało istnienie Czytelni dla kobiet jako przestrzeni edukacyjnej, ale też przestrzeni budowania współpracy między kobietami. Właśnie w kamienicy przy Rynku Głównym 13 znajdowała się jedna z siedzib krakowskiej Czytelni dla kobiet.
„ KAmIEnIcA „pOd rAKIEm . uL. SZpITALnA 7.
2
13 // Maria Siedlecka.
Żółta kamienica z emblematem czerwonego raka nad wejściem to dom, w którym mieszkała Maria Siedlecka (1856–1942). To kolejna po Marii Turzymie krakowska działaczka oświatowa i aktywistka ruchu kobiecego, o której wciąż bardzo niewiele wiemy, a której działania miały ogromny wpływ na sytuację kobiet na przełomie XIX i XX wieku w Krakowie. W swoim mieszkaniu Siedlecka organizowała spotkania postępowego środowiska krakowskiego, a od 1897 roku działała tu Czytelnia dla kobiet – jedna z najważniejszych instytucji ruchu emancypacyjnego w Krakowie. Czytelnia, założona w 1895 roku przez Marię Siedlecką i Kazimierę Bujwidową, była miejscem spotkań działaczek, wymiany doświadczeń, informacji, edukacji i samopomocy. Członkiniami Czytelni, która działała jako stowarzyszenie, mogły być wyłącznie kobiety – było to jedno z niewielu miejsc w przestrzeni publicznej, w którym kobiety we własnym gronie mogły się spotykać bez udziału mężczyzn i budować strategiczną współpracę. To tutaj odbywały się narady nad walką o prawo kobiet do studiowania na Uniwersytecie Jagiellońskim, tu
38 szlaki.indd 38
2015-05-25 14:24:58
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK
14 // Kamienica Pod Rakiem.
planowane były, wtedy nielegalne, działania na rzecz praw wyborczych dla kobiet. Poza działalnością strategiczną, w Czytelni na bieżąco organizowane były odczyty, wykłady, dostępny był szeroki księgozbiór i prasa polsko- i obcojęzyczna. Czytelnia organizowała także kursy kroju i szycia dla dziewcząt z rodzin robotniczych. W 1904 roku przy Czytelni powstała „Sekcja dla obrony praw kobiet polskich”, która walczyła z przemocą ze względu na płeć. Stowarzyszeniu na przemian prezesowały Siedlecka i Bujwidowa. Ta druga była główną postacią walki kobiet o dostęp do studiów wyższych i o prawa polityczne. Czytelnia funkcjonowała kolejnych dwadzieścia lat, bardzo często zmieniając siedzibę i przenosząc liczący prawie trzy tysiące książek księgozbiór z miejsca na miejsce – poza Szpitalną i Rynkiem Głównym mieściła się także m.in. przy ul. Grodzkiej 13 i Mikołajskiej 7.
mIEjSKA SZKOŁA WydZIAŁOWA ŻEńSKA Im. śW. SchOLASTyKI. uL. śW. mArKA 34.
3 Stoimy przed dużym, jasnym budynkiem szkoły podstawowej. W 1871 roku rozpoczęła tu swoją działalność Miejska Szkoła Wydziałowa Żeńska im. Św. Scholastyki – pierwsza państwowa szkoła dla dziewcząt w Galicji. Aż do lat 70. XIX wieku nie było w Galicji średniego szkolnictwa żeńskiego. Decyzję o organizacji szkół ponadelementarnych dla dziewcząt podjęto w 1869 roku. Od 1871 roku powstawały żeńskie seminaria nauczycielskie, przygotowujące do wykonywania określonego zawodu oraz żeńskie szkoły wydziałowe. Od 1 września 1881 roku przy „Scholastyce” działały tzw. kursy fachowe, które zostały przekształcone w Szkołę Praktycznych Robót Kobiecych. Organizacją kursów zajmowały się Maria Mayerberg i Maria Żarska. Dziewczęta uczyły się tutaj przedmiotów zawodowych, nabywały umiejętności w dziedzinie „praktycznych robót kobiecych”, czyli krawiectwa, szycia, koronkarstwa. Edukacja dziewcząt w tej szkole miała ogromną wartość emancypacyjną, dając dziewczynom zawód i pozwalając na zwiększanie swojej niezależności ekonomicznej. Program nauczania tych szkół wyraźnie jednak odbiegał od programu obowiązującego w męskich gimnazjach; nie uprawniały one do ubiegania się o przyjęcie na studia. Uruchomienie pierwszego prywatnego żeńskiego gimnazjum było wielkim sukcesem krakowskiego ruchu emancypacyjnego.
39 szlaki.indd 39
2015-05-25 14:24:58
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK
pIErWSZE pryWATnE GImnAZjum ŻEńSKIE. uL. śW. jAnA 11.
4
15 // Kazimiera Bujwidowa.
40 szlaki.indd 40
2015-05-25 14:24:58
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK
W pięknej, choć obecnie zaniedbanej kamienicy na rogu ul. Św. Jana i św. Marka znajdowała się pierwsza siedziba Pierwszego Prywatnego Gimnazjum Żeńskiego. Szkoła ta została założona w 1896 roku dzięki staraniom m.in. jednej z najbardziej wpływowych polskich działaczek emancypacyjnych, Kazimiery Bujwidowej (1867–1932). Bujwidowa w wieku 26 lat przyjechała do Krakowa z zaboru rosyjskiego, gdy jej mąż, wybitny profesor bakteriolog Odon Bujwid, otrzymał posadę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jednak ona sama, jako kobieta, nie była na uniwersytecie mile widziana – kobiety w tym czasie nie mogły podejmować studiów. Bujwidowa w młodości chciała studiować za granicą, w Genewie, jednak w wyniku sprzeciwu ciotki – opiekunki prawnej musiała porzucić marzenia o nauce i rozpocząć naukę krawiectwa. Być może to doświadczenie spowodowało, że była tak zdeterminowana do walki o wstęp kobiet na Uniwersytet. Zainicjowana przez Bujwidową akcja wysyłania przez kobiety podań o przyjęcie na Uniwersytet Jagielloński zakończyła się sukcesem. W 1894 roku Wydział Filozoficzny UJ przyjął trzy hospitantki (z prawem zdawania egzaminów, bez prawa do dyplomu), ale już od 1897 roku kobiety mogły starać się o przyjęcie na Wydział jako pełnoprawne studentki. Powstanie Gimnazjum było drugim z najważniejszych osiągnięć Bujwidowej, stanowiło też wielki sukces ruchu kobiecego, otworzyło dziewczętom drogę na uniwersytet. Formalnie kobietom w Galicji odmawiano wstępu na studia, ponieważ nie miały wymaganego wykształcenia – nie mogły zdawać matury. W tym czasie nie istniała żadna szkoła żeńska z programem nauczania takim jak w gimnazjach męskich. Gimnazjum założone przez Bujwidową i jej współpracowników było pierwszą taką instytucją. Do 1918 roku, kiedy Polska odzyskała niepodległość, w Krakowie powstały zaledwie trzy takie szkoły. Wszystkie trzy były przedsięwzięciami prywatnymi, a nauka w nich (inaczej niż w przypadku gimnazjów męskich) nie była stale dotowana przez instytucje miejskie ani państwowe. Tylko to jedno, pierwsze gimnazjum, miało charakter postępowy. Program nauczania wspierał emancypacyjne dążenia kobiet i różnorodność wśród uczennic i kadry, dużą część uczennic stanowiły dziewczęta innych wyznań niż katolickie. Szkoła była bardzo popularna wśród Żydówek, kadra w dużej mierze była bezwyznaniowa. Szkoła budziła zatem w konserwatywnym Krakowie kontrowersje. Pracujące w niej nauczycielki, bliskie przyjaciółki, Marcelina Kulikowska i Helena Witkowska, wykształcone na Uniwersytecie w Genewie, były nazywane „pannami genewskimi” i oskarżane o „przywleczenie do Krakowa zgnilizny moralnej”. Jako że w Gimnazjum nie były prowadzone lekcje religii katolickiej, nie miała ona prawa do przeprowadzania u siebie egzaminu maturalnego. Aż do 1907 roku dziewczęta zdawały eksternistycznie maturę w męskim Gimnazjum im. św. Anny. Pierwszych
41 szlaki.indd 41
2015-05-25 14:24:58
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK
21 absolwentek gimnazjum zdało maturę w 1900 roku (pierwszą maturzystką była Helena Donhaiser, która zdała egzamin 5 czerwca 1899 roku, nie uczęszczała jednak do gimnazjum, przygotowując się do matury na pensji). Aby nabyć prawo do przeprowadzania tego najważniejszego egzaminu, zarząd szkoły zdecydował się na wprowadzenie do szkoły lekcji religii katolickiej. Spowodowało to znaczące napięcia w gronie założycieli szkoły i wśród kadry pedagogicznej. Gdy Marcelina Kulikowska, nauczycielka przyrody, socjalistka i poetka, odmówiła w 1904 roku towarzyszenia uczennicom na mszę, powołując się na swoją bezwyznaniowość, w Krakowie wybuchł skandal, który odbił się szerokim echem w całej Galicji. Ostatecznie, w 1905 roku Kulikowska została zwolniona, a część kadry założyła inne gimnazjum o profilu konserwatywnym z siedzibą przy Rynku Głównym 34. Pierwsze Gimnazjum najdłużej działało przy ul. Wolskiej 13 (dzisiejsza ul. Piłsudskiego). Aby przyjrzeć się dalszym losom Marceliny Kulikowskiej, pójdźmy dalej ulicą św. Marka, skręćmy w prawo w ul. Sławkowską, a następnie w lewo w ul. Pijarską, przy Plantach.
dOm mArcELIny KuLIKOWSKIEj. uL. pIjArSKA 3.
5 Marcelina Kulikowska przyjechała do Krakowa po ukończeniu studiów w Genewie. Zamieszkała przy Plantach, miejskim parku okalającym centrum miasta, w pięknej, neobarokowej kamienicy. Marcelina podjęła pracę w Pierwszym Żeńskim Gimnazjum, działała także aktywnie w Stowarzyszeniu na rzecz Pomocy Naukowej Polek, które wspierało kobiety studiujące za granicą i pozyskiwało fundusze na ich stypendia. Udzielała się w Towarzystwie Uniwersytetu Ludowego, była również modernistyczną poetką i powieściopisarką. Zwolnienie jej z pracy w Gimnazjum było dla niej ciosem. Odium skandalu spowodowało, że nie mogła już pracować jako nauczycielka. Przez kolejnych kilka lat zmagała się z trudnościami materialnymi i podróżowała, pisząc pierwsze kobiece reportaże, publikowane w piśmie „Kurier Lwowski”. Popełniła samobójstwo w 1910 roku, w wieku 38 lat. Jej grób znajduje się w zabytkowej części Cmentarza Rakowickiego.
16 // Marcelina Kulikowska.
42 szlaki.indd 42
2015-05-25 14:24:58
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK
cOLLEGIum mAIuS. uL. jAGIELLOńSKA 15.
6
17 // Gizela Reicher-Thon.
18 // Zof ia Ameisenowa.
Stoimy przed najstarszym budynkiem uniwersyteckim w Polsce. Uniwersytet Jagielloński w 2014 roku hucznie obchodził 650. urodziny. Studiujące kobiety są obecne na uczelni od 121 lat. Dopiero w 1894 roku, dzięki zaangażowaniu i uporowi krakowskich emancypantek, przede wszystkim Kazimiery Bujwidowej, na UJ pojawiły się studentki: Jadwiga Sikorska, Stanisława Dowgiałło i Janina Kosmowska. Wcześniej, bo już w 1824 roku, Konstancja i Filipina Studzińskie, siostry Zakonu Miłosierdzia, uzyskały dyplomy magistra farmacji na Wydziale Lekarskim UJ. Był to ewenement na skalę europejską, kobiety zaczęły bowiem studiować na uniwersytetach ok. 1850 roku. Pamiętać jednak należy o tym, że siostry studiowały eksternistycznie, jako kobiety nie miały wstępu w mury uniwersytetu, również egzamin końcowy odbył się nie na UJ, lecz w Szpitalu św. Łazarza. Warto zaznaczyć, że aż do wybuchu II wojny światowej znaczącą część studentek na UJ stanowiły Żydówki. Do 1918 roku udział Żydówek wśród studiujących kobiet wynosił 30%, na Wydziale Lekarskim Żydówki stanowiły 60% studentek, z kolei na Wydziale Farmacji – 40%. W II RP na poszczególnych wydziałach zaczęto stosować zasadę numerus clausus (zarówno wobec Żydów,
43 szlaki.indd 43
2015-05-25 14:24:59
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK
jak i kobiet), co znacznie obniżyło szanse kobiet, w szczególności Żydówek, na edukację wyższą. Warto pamiętać o Gizeli Reicher-Thon (1904–1941?), wybitnej badaczce literatury, nazwanej matką polskiej komparatystyki literackiej. Reicher-Thon była jedną z pierwszych trzech kobiet, które obroniły doktorat (1927) na UJ. Jej rozprawa na temat ironii w dziełach Słowackiego do dziś jest klasycznym dziełem, nieprzerwanie cytowanym przez badaczy i badaczki twórczości wieszcza. Reicher-Thon zginęła w Zagładzie, okoliczności jej śmierci nie są znane. W Collegium Maius pracowała (a wcześniej studiowała na UJ) Zofia Ameisenowa (1897–1967) – kustoszka Biblioteki Jagiellońskiej, wybitna badaczka zbiorów graficznych i rękopisów iluminowanych, które uporządkowała i skatalogowała. Kiedy kobiety wywalczyły prawo do studiowania na UJ, Żydówki nie miały możliwości otrzymania formalnej edukacji w żydowskich szkołach, wykształcenie mogły zdobyć w polskiej szkole, jednocześnie ucząc się języka polskiego i polskiej tradycji zamiast żydowskiej, co wzmacniało procesy asymilacji. W odpowiedzi na to zjawisko w 1917 roku Sara Schenirer założyła szkołę Bejs Jakow, gdzie żydowskie dziewczęta z ortodoksyjnej społeczności otrzymywały edukację religijną. Był to początek wielkiej sieci tych szkół, a Schenirer – jako inicjatorka ruchu religijnego odrodzenia Żydówek – jest nazywana Matką Izraela. Udajmy się teraz w stronę ul. Karmelickiej, gdzie znajduje się miejsce związane z farmaceutką Jadwigą Sikorską-Klemensiewiczową, jedną z trzech pierwszych studentek Uniwersytetu Jagiellońskiego.
19 // Sara Schenirer.
44 szlaki.indd 44
2015-05-25 14:24:59
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK
pIErWSZA KOBIEcA drOGErIA. uL. KArmELIcKA 15.
7 Stoimy przed niskim budynkiem, gdzie w 1903 roku Jadwiga Sikorska-Klemensiewiczowa (1871–1963) założyła pierwszą w Krakowie drogerię, w której pracowały kobiety (zatrudniła swoje koleżanki ze studiów: Stanisławę Dowgiałło i Helenę Mackiewicz). W tym czasie drogerie miały charakter zbliżony do aptek i mogły być prowadzone jedynie przez magistrów farmacji. „Skład apteczny magistra farmacji J. Klemensiewiczowej” specjalizował się w artykułach higieny kobiecej i środkach do pielęgnacji niemowląt. Sikorska-Klemensiewiczowa przeszła długą drogę walki o prawo kobiet do studiowania oraz prawo do wykonywania zawodu farmaceutki. Po odbyciu trzyletniej praktyki aptekarskiej Jadwiga wraz z pięćdziesięcioma innymi kobietami złożyła podanie do rektora UJ o przyjęcie na studia w charakterze hospitantki (bez prawa otrzymania dyplomu). Akcję zainicjowała Kazimiera Bujwidowa, która znalazła w przepisach zakazujących kobietom studiowania lukę (przepis dotyczący zasad hospitacji nie odnosił się do płci osoby studiującej w takim charakterze). Sikorska i jej dwie przyjaciółki z praktyk aptekarskich w Warszawie, Janina Kosmowska i Stanisława Dowgiałło, zostały jako jedyne przyjęte na Uniwersytet Jagielloński w 1894 roku dzięki swojemu doświadczeniu zawodowemu. Trzy lata później kobiety oficjalnie mogły starać się o przyjęcie na studia na UJ na zasadach równych mężczyznom. Sikorska, Kosmowska i Dowgiałło przecierały szlaki innym kobietom. Musiały indywidualnie starać się o zezwolenie na zdanie egzaminu magisterskiego, a następnie o zgodę na wykonywanie zawodu farmaceutki. „Szłyśmy nową, nie utartą drogą” – pisała Sikorska-Klemensiewiczowa w swoich pamiętnikach opublikowanych w latach 60., na krótko przed śmiercią. Nieopodal Karmelickiej 15 znajduje się miejsce, z którego setki kobiet wychodziły „nową, nie utartą drogą” w manifestacjach na rzecz godnych warunków pracy i praw politycznych. Z ul. Karmelickiej skręćmy w lewo w ul. Rajską.
20 // Jadwiga Sikorska-Klemensiewiczowa.
45 szlaki.indd 45
2015-05-25 14:24:59
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK
ujEŻdŻALnIA. uL. rAjSKA 12.
8 Naprzeciwko Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej wznosi się okazały, nowoczesny gmach Małopolskiego Ogrodu Sztuki. Do maja 2010 roku stał tutaj budynek dawnej ujeżdżalni koni. Nowy budynek w pewnej mierze zachowuje kształt dawnej Ujeżdżalni. W tym miejscu na początku XX wieku odbywały się cyklicznie spotkania i wiece krakowskiego ruchu emancypacyjnego, którym przewodniczyły m.in.: Kazimiera Bujwidowa, Helena Witkowska, Maria Turzyma, Zofia Daszyńska-Golińska i Justyna Budzińska-Tylicka. Tu miała swój początek demonstracja na rzecz praw wyborczych kobiet z okazji pierwszych obchodów Międzynarodowego Dnia Kobiet w Krakowie 19 marca 1911 roku. Manifestantki skierowały się pod Urząd Miasta na Placu Wszystkich Świętych, niosąc do prezydenta miasta Juliusza Leo na głównym transparencie hasło „Żądamy powszechnego prawa wyborczego do Parlamentu, Sejmu i gminy”. Postulatem były również prawa pracownicze, obniżenie cen żywności i mieszkań, organizacja dobrej edukacji dla dzieci. W pochodzie uczestniczyło prawie tysiąc robotnic z pobliskiej Fabryki Tytoniu i innych zakładów pracy. Samoorganizowanie się kobiet, działalność polityczna i społeczna, manifestacje, a także zaangażowanie kobiet w walkę o niepodległość kraju poskutkowały uzyskaniem praw wyborczych na równi z mężczyznami w 1918 roku. W pierwszych wyborach do polskiego parlamentu w 1919 roku wystartowała m.in. Władysława Habicht, o której opowiemy przy okazji ostatniego punktu naszego spaceru. Na końcu ulicy Rajskiej widać już zabudowania dawnej Fabryki Tytoniu, przejdźmy zatem w kierunku ul. Dolnych Młynów. 21 // Budynek Ujeżdżalni przy ul. Rajskiej 12 w Krakowie w 2009 roku.
46 szlaki.indd 46
2015-05-25 14:24:59
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK
cyGArfABryKA. uL. dOLnych mŁynóW 10.
9 Tu, gdzie teraz znajdują się nieczynne industrialne zabudowania, od roku 1871 do początku XXI wieku działała Fabryka Tytoniu (Tabakfabrik), zwana popularnie cygarfabryką. W końcu XIX wieku zatrudniała ok. 1000 pracowników, z czego ok. 900 stanowiły dziewczęta i kobiety, pochodzące w większości z podkrakowskich wsi. Fabryka była największym zakładem pracy w Krakowie, zaopatrywała w papierosy i cygara niedalekie koszary, miasto i wszystkie okoliczne miasteczka. Gdy do fabryki przywieziono bez uprzedzenia maszynę produkującą dziennie 100 tysięcy papierosów, 30 lipca 1896 roku robotnice podjęły pierwszy w tym regionie strajk prowadzony przez kobiety. Protestowały w obawie przed utratą pracy. Był to jednocześnie pierwszy w Krakowie strajk na tak dużą skalę. Strajk trwał cały dzień, w jego efekcie żadna z pracownic nie została zwolniona, choć maszynę zainstalowano. Samoorganizacja robotnic postępowała – w 1907 roku założyły one swój pierwszy związek zawodowy, a w 1911 roku wynegocjowały z właścicielem fabryki utworzenie pierwszego w Krakowie przyzakładowego żłobka.
dOm LITErATóW. uL. KrupnIcZA 22.
10 Przy Krupniczej 22 stoi kamienica, która w latach 1945–1995 należała do Związku Literatów Polskich. Mieszkało tam wiele literackich znakomitości, wśród nich Anna Świrszczyńska (1909–1984) – feministyczna poetka, autorka głośnego tomiku Jestem baba, która pisała o doświadczeniach zwykłych kobiet, niedocenianiu ich nieodpłatnej pracy, trudnym doświadczeniu macierzyństwa oraz o przemocy wobec kobiet. Świrszczyńska przyjaźniła się z Marią Leśniewską (1914–1990) – wybitną tłumaczką, która przełożyła m.in. Drugą płeć Simone de Beauvoir. W 1962 roku Świrszczyńska i Leśniewska brały udział w spotkaniu z Simone de Beauvoir i Jean-Paulem Sartre’em, które odbyło się w Klubie Literatów mieszczącym się na parterze kamienicy przy Krupniczej 22.
47 szlaki.indd 47
2015-05-25 14:24:59
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK
Przejdźmy teraz ulicą Garncarską na ulicę Piłsudskiego, gdzie pod numerem 21 znajdziemy dom i pracownię Olgi Boznańskiej oraz tablicę poświęconą wybitnej malarce.
dOm I prAcOWnIA OLGI BOZnAńSKIEj. uL. pIŁSudSKIEGO 21.
11
22 // Zof ia Stryjeńska.
48 szlaki.indd 48
2015-05-25 14:24:59
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK
Olga Boznańska (1865–1940), jedna z najwybitniejszych polskich artystek, genialna portrecistka, jako kobieta nie mogła kształcić się w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie. Korzystała więc z prywatnych lekcji i szkół jako jedynych dostępnych form edukacji artystycznej kobiet w końcu XIX wieku. Kształciła się m.in. na Wyższych Kursach dla Kobiet im. Adriana Baranieckiego, które utworzono w 1868 roku przy Muzeum Techniczno-Przemysłowym. Kursy cieszyły się dużą popularnością, głównie ze względu na wykładającą u Baranieckiego kadrę, złożoną w większości z uniwersyteckich profesorów. Boznańska była wyrazistą, silną, niezależną osobowością, zainicjowała założenie Koła Artystek Polskich w Krakowie w 1899 r., które wspierało kobiety chcące tworzyć i kształcić się w dziedzinie sztuki. Jeszcze w 1911 roku inna wybitna malarka i graficzka związana z Krakowem, Zofia Stryjeńska (1891–1976), musiała studiować w Monachium w męskim przebraniu. Polskie uczelnie artystyczne zaczęły przyjmować kobiety na studia dopiero w II Rzeczpospolitej, na mocy prawa zapewniającego równość kobiet i mężczyzn. Przejdźmy teraz ulicą Piłsudskiego do skrzyżowania z Aleją Krasińskiego. Skręcamy w pierwszą przecznicę w prawo – ulicę Dunin-Wąsowicza. Następnie skręcamy w lewo, w ulicę Syrokomli.
SpóŁdZIELnIA mIESZKAnIOWA Im. WŁAdySŁAWy hABIchT. uL. SyrOKOmLI 19B.
12 Spójrzmy najpierw na budynek numer 21, w połowie ulicy, po lewej stronie. Na jego szczycie znajduje się napis „I. P(aństwowa). Szkoła Przemysłowa Żeńska”. To tutaj przeniosła się szkoła dla dziewcząt im. Św. Scholastyki z ul. Św. Marka 34. Tuż obok stoi prosty, czteropiętrowy budynek, na którym widnieje niebieska tabliczka „Spółdzielnia mieszkaniowa im. Władysławy Habicht”. Założona przed wiekiem instytucja – spółdzielnia mieszkaniowa urzędniczek pocztowych – działa tu do dziś. W austriackiej służbie państwowej kobiety zaczęto zatrudniać w latach 70. XIX wieku. Były to stanowiska w urzędach telegraficznych, pocztowych i w służbie kolejowej. Pierwsza kobieta, Józefa Waszak, została zatrudniona na poczcie w 1875 roku. Na początku XX wieku sytuacja urzędniczek była wyjątkowo trudna – ich pensje były znacząco niższe od pensji mężczyzn, nie miały prawa do urlopu, a decyzja o zamążpójściu oznaczała utratę prawa do wykonywania zawodu.
49 szlaki.indd 49
2015-05-25 14:24:59
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK
W tej sytuacji wiele kobiet decydowało się na życie samodzielne. Był to jednak wybór trudny, ponieważ ich zarobki nie pozwalały na samodzielne wynajmowanie mieszkania i życie na godnym poziomie. Dlatego właśnie urzędniczka pocztowa i działaczka społeczna, Władysława Habicht (1867–1963) zainicjowała w 1905 roku działalność Stowarzyszenia Urzędniczek Pocztowych Galicyjskich. Działało ono na rzecz równouprawnienia oraz poprawy warunków życia urzędniczek. W 1914 roku staraniem jego działaczek wybudowany został dom mieszkalny dla członkiń stowarzyszenia przy ul. Sołtyka 4 w Krakowie. Kobiety zorganizowały się same, by zamieszkać we „własnym pokoju” i była to pierwsza tego rodzaju inicjatywa w Galicji. Prowadzone w kamienicy życie z jednej strony zapewniało prywatność i niezależność, z drugiej strony jego wspólnotowy, społecznościowy charakter dawał bezpieczeństwo nie tylko ekonomiczne i fizyczne, ale także wsparcie emocjonalne. Było to jedno z niewielu takich miejsc, gdzie samodzielnie żyjące, niezamężne kobiety cieszyły się szacunkiem, bezpieczeństwem i nie były oskarżane o niemoralne prowadzenie się. Dom przy ul. Syrokomli 19b powstał w 1934 roku dzięki działaniom tej samej spółdzielni, która działa do dziś, zarządzając obiema kamienicami. Choć u samych swych początków spółdzielnia miała charakter postępowy i działała na rzecz równouprawnienia, a dziś jest instytucją raczej zachowawczą, to jednak podstawowe zasady domów nie zmieniły się od tamtego czasu – mogą w nich mieszkać nadal tylko niezamężne kobiety, członkinie spółdzielni.
50 szlaki.indd 50
2015-05-25 14:24:59
śLAdAmI KrAKOWSKIch EmAncypAnTEK
O InIcjATyWIE: Krakowski Szlak Kobiet to projekt prowadzony przez Fundację Przestrzeń Kobiet od 2008 roku. Celem projektu jest wzmocnienie zaangażowania na rzecz równości kobiet i mężczyzn poprzez edukację o historii kobiet i walce kobiet o równouprawnienie jako elemencie walki o demokrację. Prowadzimy działania badawcze i edukacyjne, starając się odzyskać zapomnianą historię i dorobek krakowskich emancypantek dla wspólnej pamięci mieszkanek i mieszkańców Krakowa i Polski. Wydałyśmy pięć tomów Przewodniczki po Krakowie emancypantek, grę planszową, terminarze, prowadzimy warsztaty herstoryczne i wycieczki po Krakowie śladami krakowskich emancypantek, krakowskich Żydówek, wybitnych krakowianek oraz krakowskich sióstr Virginii Woolf.
KOnTAKT: Strona projektu: http://www.krakowskiszlakkobiet.pl/. Strona Fundacji Przestrzeń Kobiet: http://www.przestrzenkobiet.pl/ E-mail: fundacja@przestrzenkobiet.pl.
51 szlaki.indd 51
2015-05-25 14:24:59
Ry b n a
Piwna
Wrocławska
Pawia
ŁódZKI SZLAK KOBIET
Zgierska
3 LUTOMIERSKA 41
4
Wo j
ZGIERSKA 24 Lu to
mier
s ka
Po l
skie
go
s ka
na
ielna
Franci
Ko ś c
Piw
Ży tnia
Zgierska
s ka
szkańsk
now
5 Zgiers
JAKUBA
a
dnia
ka
Zacho
D re w
Podrzecz
Stary No w o m
MANUFAKTURA DREWNOWSKA 58
na
iejska
2
Ogrodow
Po
k
dr
Jakuba ze
cz
na
Wolborsk
omiejs Park Star
a
ki
a Solna
Ogrodow
Ry n e
a
6
POMORSKA 16
WSCHODNIA 19
7
1
Pomorsk
PLAC WOLNOśCI
a
Legionów plac Wolności Wschodn ia
Piotrkow ska
Zachodnia
Adama Pr
Rewoluc
óchnika
ji 1905 ro
ku
Włókien
8 JARACZA 7 Wię
nicza
Jaracza
go ckowskie
52 szlaki.indd 52
2015-05-25 14:25:00
ŁódZKI SZLAK KOBIET
nciszk
ŁódZKI SZLAK KOBIET
ańska
Kolektyw „Kobiety znad Łódki”: Izabela Desperak, Ewa Kamińska-Bużałek, Inga Kuźma, Paulina Machałowska, Anna Musiałowicz, Danuta Niśkiewicz, Izabela Olejnik, Joanna Sikorzanka
a
53 szlaki.indd 53
2015-05-25 14:25:00
ŁódZKI SZLAK KOBIET
cZAS prZEjścIA: 2,5 GOdZ. Jeśli miasto może mieć płeć, to Łódź z pewnością jest kobietą. Dane z ostatniego spisu powszechnego mówią o najwyższym w kraju wskaźniku feminizacji – na stu mężczyzn przypada tu aż sto dwadzieścia kobiet. Łódź wiele zawdzięcza kobietom – w dużej mierze to dzięki ich ciężkiej pracy w „lekkim” (pozornie) przemyśle włókienniczym miasto wyrosło i rozwijało się w imponującym tempie. Na początku XIX wieku w mieście (a właściwie małej osadzie) żyło mniej niż tysiąc mieszkańców, ale w ciągu stu lat liczba ludności zwiększyła się 600-krotnie. Fala migracji do Łodzi nasiliła się zwłaszcza po uwłaszczeniu chłopów w Królestwie Polskim, a znaczną jej część stanowiły młode kobiety poszukujące źródła zarobku. Praca w fabrykach tekstylnych wydawała się – w porównaniu z zatrudnieniem w charakterze służącej – całkiem atrakcyjna. Była jednak wyniszczająca i to nie zmieniło się przez następne kilkadziesiąt lat. Nieprzypadkowo to w Łodzi zbudowano w latach 80. ubiegłego wieku Pomnik-Szpital Centrum Zdrowia Matki Polki – złe warunki pracy w przemyśle włókienniczym znajdowały odzwierciedlenie w wyraźnie gorszym niż w innych regionach Polski stanie zdrowia położnic i noworodków. Jednak historia robotniczej Łodzi to nie tylko dzieje mozolnej pracy, ale i rewolucji, strajków oraz kobiecego buntu. Łódź to także miasto, z którym związały się losy awangardowych artystek, prekursorek sztuki feministycznej, literatek, wybitnych działaczek społecznych. Jeśli wybierzemy się na spacer po łódzkich ulicach, na pierwszy rzut oka trudno będzie nam zauważyć tę kobiecą stronę historii miasta. Nie mamy alei Włókniarek, lecz aleję Włókniarzy. W całym Śródmieściu nie znajdziemy ani jednej ulicy, której patronką byłaby kobieta. Ani jedna przecznica reprezentacyjnej ul. Piotrkowskiej nie upamiętnia kobiecej postaci. Ulica 8 Marca jako pierwsza w Łodzi została „zdekomunizowana” i na tablice powrócił przedwojenny patron, czyli biskup Tymieniecki. Jednak historia łodzianek zaczyna powoli budzić zainteresowanie. Pojawiła się inicjatywa uhonorowania włókniarek skwerem w centrum miasta, a manifestacja środowisk feministycznych z okazji Dnia Kobiet w 2015 roku odwoływała się wprost do postulatów Rewolucji 1905 roku, w której walczono m.in. o polepszenie sytuacji robotnic.
54 szlaki.indd 54
2015-05-25 14:25:00
ŁódZKI SZLAK KOBIET
pLAc WOLnOścI.
1
23 // Plac Wolności w Łodzi.
Spacer rozpoczynamy na pl. Wolności, który daje początek ul. Piotrkowskiej. W jego centralnym punkcie znajduje się posąg Tadeusza Kościuszki na trzynastometrowym cokole. Kościuszko miał pewien wkład w emancypację kobiet – w 1794 roku wygłosił skierowaną do nich odezwę, nazywając je współobywatelkami i prosząc o „darcie szarpi” dla powstańców. Jak jednak stwierdziła Sławomira Walczewska, przyznanie Polkom obywatelstwa nieistniejącego państwa było raczej ciężarem, a nie przywilejem. Postać Kościuszki nie jest najistotniejszym powodem, dla którego warto zajrzeć na pl. Wolności. To tutaj działała pierwsza w Łodzi apteka. Zawód farmaceuty jest dziś silnie sfeminizowany, lecz jego pierwsze adeptki musiały stoczyć walkę o prawo do jego wykonywania. Ich poprzedniczki, mimo braku formalnego wykształcenia, były specjalistkami w tym zakresie – mowa tu o „babkach” przekazujących z pokolenia na pokolenie sekrety
55 szlaki.indd 55
2015-05-25 14:25:00
ŁódZKI SZLAK KOBIET
ludowej medycyny i o zakonnicach zajmujących się między innymi zielarstwem i medycyną. O infirmerkach, czyli zakonnicach odpowiedzialnych za leczenie chorych sióstr w szpitalu zakonnym (infirmerii) oraz dbających o zaopatrzenie klasztornej apteki, wspomina w swoich XX-wiecznych zapiskach chorująca na gruźlicę siostra Faustyna Kowalska, co wskazuje na ciągłość profesji w żeńskich zakonach. „Aptekarkami” zwano zaś początkowo żony aptekarzy. Przez lata po śmierci męża kobieta dziedziczyła jego rzemiosło, ale już w XIX wieku wdowy po aptekarzach musiały zatrudniać prowizorów (pomocników) aptecznych. Apteka usytuowana przy pl. Wolności 7 (w 1850 roku przeniesiona na pl. Wolności 2) została założona przez Karola Ketschona, prawdopodobnie w 1830 roku. Ketschon zmarł pół roku po jej otwarciu. Burmistrz zezwolił na dalszą działalność apteki pod kierunkiem jej pracownika, Karola Reimana, posługującego się tytułem prowizora nadanym przez władze pruskie. Jednak komisarz obwodu łęczyckiego nie zgodził się na takie rozwiązanie, motywując swą decyzję zbyt niskimi kwalifikacjami Reimana. Wdowa po Ketschonie Julia (z domu Reissler) wyszła za Reimana za mąż – być może po to, by zachować prawo własności apteki – lecz „akcja ratunkowa” nie powiodła się. Apteka została opieczętowana aż do przybycia z Warszawy kierownika, subiekta farmacji. Zgodnie z ówczesnymi przepisami wdowa zachowywała prawo własności apteki jedynie, gdy z małżeństwa miała dzieci. Ketschonowie ich nie mieli, więc w 1834 roku kobieta utraciła prawo do prowadzenia apteki i musiała ją sprzedać. Kolejni właściciele byli mężczyznami, ale wykaz pracowników apteki w latach 1945–1946 wymienia już dwanaście kobiet i dwóch mężczyzn. Pierwszą po Ketchonowej właścicielką została Wanda Rowińska, później Koprowska, która otrzymała dyplom magistra farmacji w 1932 roku. Po wojnie apteka została upaństwowiona. Istnieje do dziś. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat wśród jej kierowników wyraźnie dominowały kobiety. Zawód farmaceuty był pierwszym z zawodów wymagających wyższego wykształcenia, w którym wystąpiło zjawisko feminizacji. Polki zdobyły prawo do studiowania farmacji po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, a już w latach 30. stanowiły ok. połowę uczących się na tym kierunku. Pl. Wolności to miejsce przecierania kobiecych szlaków także w zawodzie notariusza. To tu pracowała Zofia Hertz, z domu Neuding (1910–2003). Znamy ją głównie jako współzałożycielkę Instytutu Literackiego w Paryżu i prawą rękę Jerzego Giedroycia, ale nie wszyscy wiedzą, że była związana z Łodzią, gdzie odniosła swój pierwszy sukces. Urodziła się w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Opuszczona przez ojca, który założył drugą rodzinę, i osierocona przez matkę, zdana była na łaskę krewnych, których nie było stać na
56 szlaki.indd 56
2015-05-25 14:25:00
ŁódZKI SZLAK KOBIET
24 // Ewa Partum.
jej utrzymanie. Wiązało się to z upokarzającymi zabiegami o sfinansowanie wykształcenia, które zdobyła niemałym wysiłkiem. W Łodzi otrzymała świadectwo maturalne i zaraz potem podjęła studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Zarabiała na życie korepetycjami. W 1929 roku została przedstawiona łódzkiemu notariuszowi – Apolinaremu Karnawalskiemu, który zaproponował jej pracę w swojej kancelarii przy pl. Wolności 2. Jej wiedza i determinacja sprawiły, że już wkrótce stała się najlepiej zarabiającym pracownikiem kancelarii, dystansując zatrudnionych tam kolegów. Przystąpiła do egzaminu na notariusza, zdała go w 1933 roku, co nie obyło się bez przeszkód, bowiem nie chciano jej, kobiety, wpuścić do budynku sądu przy placu Dąbrowskiego, gdzie odbywały się przesłuchania. Była pierwszą w Polsce kobietą–notariuszem. Stała się sławna – w dodatku do „Kuriera” zamieszczono jej zdjęcie, w „Głosie Porannym” chwalono się, że łodzianka jest kandydatką na rejenta. Zofia, wówczas dwudziestokilkuletnia, podczas nieobecności Karnawalskiego zastępowała go w pracy, podpisywała akty, ale ponieważ nie miała ukończonych studiów prawniczych, po wprowadzeniu ujednoliconych przepisów przyznano jej tylko tytuł referenta notarialnego. Stała się niezależną, dobrze zarabiającą kobietą, mogła pozwolić sobie na wynajęcie mieszkania. Na placu Wolności zorganizowała jedną ze swoich bardziej znanych akcji artystycznych Ewa Partum – jedna z prekursorek sztuki feministycznej, krytycznej i body art (czyli kierunku w sztuce, w którym materiałem i środkiem ekspresji jest ciało artysty), pierwsza z polskich konceptualistek. Już w połowie lat 60. XX wieku podejmowała tematykę obecności kobiet w środowisku sztuki. W swoich działaniach artystycznych krytykowała stereotypowe role wyznaczone kobietom przez patriarchalną kulturę. Buntując się przeciwko przedmiotowemu traktowaniu kobiety, zrealizowała m.in. performance „Kobiety, małżeństwo jest przeciwko wam”. W krótkim spektaklu kobieta w sukni ślubnej, opakowana w folię z etykietką „for men” zostaje „dostarczona” jako prezent i przy dźwiękach Marsza weselnego Mendelssohna tnie folię i suknię na kawałki. Na pl. Wolności została zrealizowana akcja „Legalność przestrzeni”. Partum umieściła na pustej parceli las znaków drogowych, tabliczek z zakazami funkcjonującymi w przestrzeni publicznej oraz wymyślonymi. Instalacja była buntem przeciwko próbom totalnej regulacji życia społecznego. Aby przyjrzeć się losom innych artystek związanych z Łodzią, przejdźmy w kierunku dawnego „imperium” fabrykanta Izraela Poznańskiego.
57 szlaki.indd 57
2015-05-25 14:25:00
ŁódZKI SZLAK KOBIET
mAnufAKTurA (dAWny KOmpLEKS fABrycZny IZrAELA pOZnAńSKIEGO).
2 Docieramy do centrum handlowo-rozrywkowego Manufaktura, urządzonego na terenie dawnych zakładów bawełnianych. Dominują tu XIX-wieczne, pofabryczne budynki z czerwonej, nieotynkowanej cegły, które zostały całkowicie przebudowane wewnątrz. Tam, gdzie mieściła się jedna z tkalni, obecnie można podziwiać kolekcję sztuki współczesnej zgromadzoną przez łódzkie Muzeum Sztuki (ms²). Obejrzymy tu prace Ewy Partum, a także rzeźby Katarzyny Kobro oraz Aliny Szapocznikow. Katarzynę Kobro (1898–1951), postać przez lata niedocenianą, można uznać za symbol wielokulturowego oblicza Łodzi. Przyjechała tutaj z Rosji, jako bardzo młoda dziewczyna zakochana we Władysławie Strzemińskim, mężczyźnie okaleczonym na froncie (stracił rękę, nogę oraz wzrok w jednym oku). Przez lata nie tylko tworzyli rodzinę, ale i pracowali razem, wzajemnie się inspirując. Kobro pozostawała jednak w cieniu, a rozpad ich związku oznaczał dla niej życie w nędzy. Kiedy w łódzkim muzeum otwierano pierwszą powojenną ekspozycję, w Sali Neoplastycznej Strzemiński uwzględnił wprawdzie prace byłej żony, ale jej samej nie zaproszono. Talent artystki doceniono w pełni wiele lat po jej śmierci, również dzięki staraniom jej córki Niki. Kobro zrewolucjonizowała myślenie o rzeźbie, odchodząc od pojmowania jej jako tradycyjnej bryły. Zanim jednak do dawnych zakładów Poznańskiego zawitała sztuka nowoczesna (oraz konsumpcja), było to miejsce ciężkiej, trójzmianowej pracy włókniarek. Łódź jest kojarzona z przemysłem włókienniczym, gdzie większość załóg stanowiły kobiety (ok. 80%). Kobiety zajmowały w większości niskie stanowiska, oparte na pracy fizycznej. W początkowym okresie rozwoju włókiennictwa w Łodzi, kiedy przemysł ten dotykały często kryzysy, obniżano koszty pracy, zwalniając pracowników lub zatrudniając najtańszych, czyli kobiety, dzieci i ludność wiejską. Jak w późniejszym okresie pisała Felicja Nossig, publicystka i działaczka społeczna,
25 // Katarzyna Kobro.
nie kobiety na mocy rozmysłu, porozumienia się i własnej decyzji wybrały pracę przy maszynie, lecz maszyna wybrała i zagarnęła dla siebie kobietę. Maszyna, która zastępuje siłę mięśniową, wytworzyła potrzebę mas robotniczych bez siły mięśniowej; maszyna, której główną tendencją jest potanienie produkcji, wywołała potanienie płacy robotniczej, do której też jakościowo nie stawiano tak wielkich jak przedtem wymagań.
58 szlaki.indd 58
2015-05-25 14:25:01
ŁódZKI SZLAK KOBIET
Trzeba jednak pamiętać, że Nossig protestowała przeciwko pracy fizycznej kobiet poza domem, ponieważ jej zdaniem, zajęcia tego typu „stały w sprzeczności z przeznaczeniem kobiety jako matki”. Feminizacja włókiennictwa utrzymywała się od wieku XIX do czasu upadku przemysłu w Łodzi w epoce przełomu 1989 roku, kształtując do dziś profil demograficzny miasta. Skok liczebności mieszkanek Łodzi odnotowano np. w latach 1905–1907, czyli w czasie Rewolucji 1905 roku. Podczas protestów z tego okresu postulowano poprawę warunków pracy i życia. Obok podwyżek i skrócenia dnia pracy do ośmiu godzin, żądano zakazu zatrudniania młodzieży poniżej 16 lat, zapewnienia kąpieli i dodatkowych łaźni dla rodzin robotników i robotnic oraz opieki lekarskiej, obejmującej członków ich rodzin; powstania bibliotek, szkół i przytułków. Niektóre z tych oczekiwań bezpośrednio odnosiły się do sytuacji kobiet: domagano się zatrudnienia w fabrykach akuszerek, sześciu tygodni urlopu macierzyńskiego przed porodem i po urodzeniu dziecka oraz zakazania mężczyznom badania kobiet podczas przyjmowania do pracy. To, że interesy kobiet zostały włączone do ogólnych żądań strajkujących, można potraktować jako społeczno-polityczno-emancypacyjny fenomen. Łodzianki strajkowały „po kobiecemu”, jako że na czas strajku wprowadzono specjalne zasady dotyczące zachowania: podczas gdy mężczyzn obowiązywał zakaz picia alkoholu i palenia tytoniu, kobiety nie nosiły kapeluszy, grzebyków i miały ubierać się skromnie. Rewolucja przekraczała podziały i różnice narodowościowe. Połączyła także różne grupy zawodowe – postulaty odnosiły się do poprawy sytuacji zawodowej w innych ówczesnych zawodach zdominowanych przez kobiety. Chodziło o pracujące w krawiectwie i mleczarstwie (te dwie grupy nazywane były „białymi niewolnicami”, ich dzień pracy trwał od 6:00 do 23:00) oraz praczki szpitalne i służące. Z pewnością walki z tego okresu nie miały na celu poprawy tylko sytuacji kobiet i robotnic. Nie były świadomą demonstracją ruchu kobiecego w Łodzi, chociażby z powodu wysokiego analfabetyzmu panującego wśród pracowników fizycznych. Według danych pochodzących ze spisu ludności poprzedzającego te wypadki (z 1897 roku), analfabetkami było 66% łodzianek. Kilka lat później sytuacja z pewnością była podobna. W okresie Rewolucji, jak i później, regularny łódzki ruch kobiecy wśród robotnic nie istniał, ponieważ nie istniało jego zaplecze intelektualne. Mimo to, w pewnym sensie, 1905 rok można uznać za przełomowy dla polskich ruchów kobiecych pod zaborami. Jednym ze skutków Rewolucji 1905 roku w Królestwie Polskim było bowiem zliberalizowanie ustawy o stowarzyszeniach. Skorzystał na tym także ruch kobiet. Połączenie postulatów politycznych z socjalnymi, ekonomicznymi i godnościowymi miało też miejsce podczas strajków
59 szlaki.indd 59
2015-05-25 14:25:01
ŁódZKI SZLAK KOBIET
na terenie łódzkich zakładów włókienniczych w latach 70. i 80. XX wieku, w które zaangażowane były kobiece załogi (np. z Zakładów Przemysłu Bawełnianego im. J. Marchlewskiego „Poltex”, gdzie dziś działa Manufaktura). Krążyły opowieści, że jedna z robotnic z fabryki im. Marchlewskiego zadarła spódnicę i wypięła się na premiera Piotra Jaroszewicza, który przyjechał na negocjacje. Strajkujące kładły nacisk na niską jakość życia i niemożność utrzymania rodzin – były to więc strajki płacowe, pośrednio polityczne. Protesty łódzkich włókniarek reprezentowały odrębny model strajkowania – miały charakter rotacyjny, co dawało możliwość powrotu do domów i spotkania się z rodziną. Cechowały się także brakiem zgromadzeń pod zakładami, brakiem manifestacji religijnych oraz brakiem doradców. Dla osób postronnych oznaką strajku była przede wszystkim zadziwiająca cisza w pobliżu zakładów, z których zwykle wydobywał się hałas fabrycznych maszyn. Z Manufaktury jest blisko na ul. Lutomierską, gdzie krótko mieszkała pionierka polskiej seksuologii, której poradnik Sztuka kochania rozszedł się w siedmiomilionowym nakładzie.
uL. LuTOmIErSKA 41.
3 Ulica Lutomierska 41 to ostatni łódzki adres Michaliny Wisłockiej, z domu Braun (1921–2005), urodzonej w w nieistniejącym już budynku szkoły przy ul. Klonowej, skąd potem wraz z rodzicami– nauczycielami przeprowadziła się do służbowego mieszkania w gmachu szkoły przy ul. Wspólnej 5/7. Dzieciństwo wspomina w pierwszym tomie wspomnień Malinka, Bratek i Jaś, a szkoła przy ul. Wspólnej (która działa do dziś) stanowi scenografię jej drugiego tomu wspomnień Miłość na całe życie. Wspomnienia z czasów beztroski, w którym opisuje prapoczątki związku z późniejszym mężem, Stanisławem Wuttke, który po wojnie zmienił nazwisko na Wisłocki. Tam też opisuje wyrzucenie przez Niemców ze szkolnego mieszkania, przeprowadzkę na ul. Lutomierską i wywózkę, jak wtedy pisała, „w nieznane”, skąd już do Łodzi nie wróciła. We wspomnieniach i wywiadach, których udzieliła, w sposób niezwykle otwarty opowiadała o swoich intymnych doświadczeniach. Pisała o trójkącie małżeńskim, do udziału w którym skłoniła ją miłość do męża, przyjaźń z „tą drugą”, ale też próba rozwiązania problemu seksualnego niedopasowania, który trawił
60 szlaki.indd 60
2015-05-25 14:25:01
ŁódZKI SZLAK KOBIET
jej małżeństwo. Wisłocka tak bardzo zaangażowała się w projekt trójkąta, że dokonała fałszerstwa i podała się za matkę dziecka urodzonego przez przyjaciółkę. Wisłocka opisuje dokładnie, jak przebiegało jej własne seksualne dojrzewanie, jeszcze w budynku na Wspólnej, gdzie ze Stanisławem spędzali długie godziny, nie tylko słuchając radia, i próbuje zdiagnozować owo niedopasowanie, które być może doprowadziło – wraz z egoizmem męża, opisanym we wspomnieniach – do kresu zarówno miłości, jak i małżeństwa. Odsłaniając te intymne szczegóły po raz kolejny i być może ostatni w swoim życiu, wykonuje zadanie, które stało się treścią jej działalności zawodowej: skupia się na naukowym poznaniu ludzkiej seksualności – po to, by pomagać kobietom odnaleźć spełnienie w tej sferze. Choć wielokrotnie twierdziła, że orgazm kobiecy nie jest niezbędnym warunkiem harmonii w związku, z oddaniem oddawała się studiom, dzięki którym mogłaby pomóc go osiągnąć swoim pacjentkom. Jej dorobek seksuologiczny dziś trąci myszką, jednak Michalina Wisłocka była pionierką edukacji seksualnej dorosłych dzięki swemu wielokrotnie wznawianemu bestsellerowi Sztuka kochania. Z książki tej, kupowanej spod lady lub za astronomiczną cenę na bazarze, dorośli i dorastający Polacy dowiadywali się tego, o czym nie pisał w znanych książeczkach Andrzej Jaczewski (O dziewczętach dla dziewcząt, O dziewczętach dla chłopców) i o czym nie było mowy na szkolnych zajęciach w ramach przygotowania do życia w rodzinie socjalistycznej. Mniej znana jest dziś działalność Michaliny Wisłockiej w Towarzystwie Świadomego Macierzyństwa, którego była współzałożycielką. Jej kariera edukatorki rozpoczęła się od objazdowych prelekcji w miasteczkach i wioskach. Pod koniec życia wspominała, że nazywano ją wtedy „Hitlerem, który morduje polskie dzieci” i obrzucano jajkami.
uL. ZGIErSKA 24.
4 Udajmy się teraz na ul. Zgierską, gdzie na terenie Litzmannstadt Getto zakwaterowano Alinę Szapocznikow (1926–1973). Trafiła tu z getta w Pabianicach – w tym mieście spędziła dzieciństwo. Po wywózce z Łodzi przeszła przez kilka obozów (Bergen-Belsen, Auschwitz, Terezin), niechętnie wracała do wojennych przeżyć. Po wojnie nie zdecydowała się na powrót do Polski.
61 szlaki.indd 61
2015-05-25 14:25:01
ŁódZKI SZLAK KOBIET
W 1965 roku powstała pierwsza wersja jednego z najbardziej znanych dzieł Szapocznikow, „Portretu wielokrotnego“, w którym wykorzystała odlew swojej twarzy. Stworzyła serię „Piersi i Usta“, „Brzuchy-Poduszki“. Pisała: „Mój gest kieruje się w stronę ciała ludzkiego, tej strefy całkowicie erogennej, w stronę najbardziej nieokreślonych i najulotniejszych jej odczuć“. „Tonąca w czerwieni“ to kolejne odważne dzieło Szapocznikow. Wykorzystała intymną bieliznę, którą wypełniła watą i usztywniła poliestrem. W 1969 roku zdiagnozowano u niej nowotwór piersi. W twórczości artystki zaczęły pojawiać się dotąd niewykorzystywane materiały i środki wyrazu. „Trzeba by utrwalić wszystko, co chirurg w czasie operacji odrzuca od siebie. Zakrwawione tampony, nożyczki... No, to wszystko, co niepotrzebne“. Jej twórczość, w której na pierwszy plan wysuwa się cielesność, dla jednych była manifestacją kobiecości, w innych zaś budziła zgorszenie. Artystka cały czas grała ze sprzecznymi znaczeniami przypisywanymi kobiecemu ciału, stawiając pytanie, czy możliwe jest połączenie piękna i brzydoty ciała, jego atrakcyjności i ukrytej w nim grozy – zapowiedzi przemijania i rozkładu. Prace Szapocznikow powstawały w okresie, gdy na Zachodzie wykluwał się ruch feministyczny, który z czasem coraz odważniej podejmował kwestie kobiecej cielesności, pozostające dotąd w sferze tabu. Po śmierci artystki na pewien czas prawie zupełnie o niej zapomniano. Od niedawna twórczość Szapocznikow cieszy się coraz większą popularnością, czego dowodem była m.in. jej indywidualna wystawa w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku w 2012 roku. Przejdźmy teraz na ul. Jakuba. Dziś ta uliczka ma niewiele wspólnego z miejscem, które mogą pamiętać mieszkańcy Litzmannstadt Getto. Stało tu sporo domów, do dziś przetrwała tylko jedna kamienica. 26 // Rzeźba Aliny Szapocznikow „Wielkie brzuchy”.
62 szlaki.indd 62
2015-05-25 14:25:01
ŁódZKI SZLAK KOBIET
uL. jAKuBA (dAWnIEj śW. jAKuBA).
5
27 // Miriam Ulinower.
28 // Tablica upamiętniająca łódzkie getto.
W jednym z nieistniejących dziś budynków mieszkała w czasie II wojny światowej Miriam Ulinower, z domu Hirszbejn (1888 lub 1890–1944), poetka tworząca m.in. w jidysz. Urodziła się w tradycyjnej, ortodoksyjnej rodzinie. Poślubiła pochodzącego z chasydzkiej rodziny kupca i przemysłowca Wolfa Ulinowera. Zamieszkali razem przy ul. Narutowicza 11, blisko centrum miasta. Małżonkowie prowadzili tradycyjny dom, w którym przestrzegano szabatu oraz zasad kaszrutu, zaś Miriam nosiła perukę. W tym duchu wychowywała swoje córki. Nie przeszkadzało jej to jednak publikować na łamach świeckich pism literackich Łodzi i Warszawy. W 1922 roku udało jej się wydać zbiór poezji zatytułowany Der bobes ojcer. Był to jeden z pierwszych tomików poezji kobiecej w Polsce. Po sukcesie Der bobes ojcer prestiż literacki Ulinower w Łodzi zdecydowanie wzrósł. W mieszkaniu przy ul. Narutowicza prowadziła salon literacki, gdzie spotykali się głównie młodzi pisarze z Łodzi i okolic. Mimo religijnego charakteru był on otwarty dla wszystkich. W czasie wojny rodzina Ulinower została zmuszona do przeniesienia się na teren getta bardzo wcześnie, ponieważ lepsze i okazalsze mieszkania w centrum miasta w pierwszej kolejności były przejmowane przez okupanta. W krótkim czasie Ulinower zaczęła gromadzić wokół siebie literatów, którzy podobnie jak ona znaleźli się w getcie. Była wśród nich m.in. łodzianka Chava Rosenfarb, która przetrwała wojnę i jest uznawana za najwybitniejszą autorkę tworząca po 1945 roku w jidysz. Nie ma
63 szlaki.indd 63
2015-05-25 14:25:01
ŁódZKI SZLAK KOBIET
pewności co do tego, czy Ulinower sama w getcie pisała. Niektórzy poeci zapamiętali ją czytającą wiersze podczas spotkań. Inni temu zaprzeczają, mówiąc, że to, co prezentowała, należało do napisanych wcześniej utworów. Przyjmuje się, że temat wojny pojawił się w jedynym jej wierszu Joasia napisanym zapewne tuż przed utworzeniem getta. Wiersz traktuje o polskiej dziewczynie, która uratowała zwoje Tory i przeniosła je na teren zamkniętej dzielnicy. Ulinower wraz z całą rodziną została deportowana do obozu Auschwitz-Birkenau, gdzie zginęła. Opuszczamy teren dawnego getta i idziemy ul. Wschodnią.
uL. WSchOdnIA 19.
6
29 // Maria Piłsudska.
W kamienicy pod tym adresem zatrzymali się i drukowali nielegalne pisma Maria Piłsudska z Koplewskich primo voto Juszkiewiczowa (1865–1921) wraz z mężem Józefem. Maria Koplewska już w czasach gimnazjalnych związała się z ruchem socjalistycznym. Przewoziła tajne druki, za co kilkakrotnie była aresztowana. Jej pierwsze małżeństwo dość szybko skończyło się rozwodem i Maria wraz z córką Wandą przeniosła się do rodzinnego Wilna. Wkrótce pozostawiła dziecko pod opieką rodziny, sama wyjechała do Warszawy, gdzie zaangażowała się w konspirację niepodległościową. Została aresztowana, lecz udało jej się uniknąć wyroku i jedynie w trybie administracyjnym dostała nakaz zamieszkania w miejscu urodzenia. W Wilnie widywała się zarówno ze znanym jej z Warszawy Romanem Dmowskim, jak i poznanym tutaj Józefem Piłsudskim. Obaj panowie rywalizowali o jej względy. Ostatecznie wybór padł na związanego z PPS Józefa Piłsudskiego – jak sugerują niektórzy historycy, decyzja o ślubie miała charakter zdroworozsądkowy, gdyż w myśl prawa rosyjskiego
64 szlaki.indd 64
2015-05-25 14:25:01
ŁódZKI SZLAK KOBIET
żona nie odpowiadała za czyny męża, czyli w razie kolejnego aresztowania mogła ujść karze. W 1899 roku zawarli małżeństwo i szybko, ze względów konspiracyjnych, przenieśli się do Łodzi. Wynajęli mieszkanie przy ul. Wschodniej 19, które stało się zarazem drukarnią „Robotnika” – czasopisma, na którego likwidacji szczególnie zależało carskim władzom. 22 lutego o trzeciej nad ranem do mieszkania wkroczyły służby i zlikwidowały drukarnię. Maria zdążyła jeszcze posłać służącą, by przestrzegła współpracowników, że adres jest spalony. Wraz z Józefem trafili do warszawskiej Cytadeli. Maria po jedenastu miesiącach śledztwa została zwolniona jako „ofiara miłości” – żona, która nie ponosi odpowiedzialności za czyny męża. Józef, symulujący chorobę psychiczną, został przeniesiony do szpitala psychiatrycznego, skąd udało mu się zbiec. Oboje musieli opuścić zabór rosyjski, przenieśli się do Galicji. Brak danych, czy Maria nadal aktywnie uczestniczyła w działaniach PPS. Wkrótce miały ją spotkać dwa bardzo bolesne ciosy: śmierć córki i niedługo potem odejście męża do innej kobiety. Formalnie do końca życia pozostali małżeństwem, jednak Piłsudski nie przyjechał na jej pogrzeb. Tuż obok, na rogu ul. Wschodniej i Pomorskiej, znajduje się budynek IV Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Sczanieckiej, dawnej szkoły dla dziewcząt, którą przez pewien czas kierowała nieprzeciętna dyrektorka.
pAńSTWOWE GImnAZjum ŻEńSKIE nr 39 Im. EmILII ScZAnIEcKIEj, dZIś Iv LO Im. EmILII ScZAnIEcKIEj. uL. pOmOrSKA 16.
7 To tutaj dyrektorką była Romana Pachucka, pseud. Anima, Podolanka (1886–1964), pedagożka i feministka, która walczyła o niezależność myślenia i dostęp kobiet do wyższych uczelni. Jej młodość przypadała jeszcze na czasy pozytywizmu, a szkoła, którą zarządzała w Łodzi, powstała jeszcze w czasach carskich, niemniej podejście Romany Pachuckiej do nauczania było bardzo nowoczesne. W szkole im. Emilii Sczanieckiej, którą kierowała w latach 1926–1936, wprowadzała zasady systemu daltońskiego, z którym zetknęła się, biorąc udział w kongresie pedagogicznym w Danii, a który przeżywa w dzisiejszych czasach swój renesans. Plan daltoński zrywał z tradycyjnym nauczaniem w klasie, znosił system lekcyjny, stawiał na indywidualną naukę, samodzielność
65 szlaki.indd 65
2015-05-25 14:25:01
ŁódZKI SZLAK KOBIET
uczniów i uczennic, współpracę starszych i młodszych oraz realizację indywidualnych uczniowskich projektów. Sama Pachucka studiowała polonistykę na Uniwersytetach Lwowskim i Warszawskim, przez kilka miesięcy była słuchaczką wykładów w Sorbonie, a na Uniwersytecie Jagiellońskim otrzymała w roku 1919 tytuł doktora. Zainteresowania Pachuckiej dopełniała działalność w Związku Równouprawnienia Kobiet Polskich, w ramach którego wygłaszała odczyty i współredagowała czasopismo „Ster”, założone przez jedną z najsławniejszych polskich sufrażystek, Paulinę Kuczalską-Reinschmit. Z inicjatywy Pachuckiej w miejscowości Sokolniki koło Łodzi wybudowano „Osiedle”, gdzie w okresie letnim uczennice przyjeżdżały na turnusy wypoczynkowo-edukacyjne. W dawnym „Osiedlu”, w którym po wojnie znajdował się dom dziecka, Pachucka spędziła lata na emeryturze, pisząc pamiętniki stanowiące świetne źródło informacji o ruchu feministycznym w Polsce. Tam też zmarła w biedzie i osamotnieniu. Nasz spacer zakończymy przy ul. Jaracza 7, przy tabliczce poświęconej Ewie Partum.
30 // Skan kart tytułowych Pamiętników Romany Pachuckiej.
66 szlaki.indd 66
2015-05-25 14:25:01
ŁódZKI SZLAK KOBIET
muZEum KOncEpTuALnE EWy pArTum. uL. jArAcZA 7.
8 Łódź przyciąga Ewę Partum. W latach 70. prowadziła tutaj autorską Galerię Adres, która funkcjonując w kilku miejscach, była sceną licznych akcji artystycznych. Po prawie trzydziestu latach (artystka mieszka w Niemczech od 1983 roku) odbyła się seria wydarzeń z udziałem artystki, m.in. stworzono Konceptualne Muzeum Ewy Partum, pomyślane jako akt twórczy i jednocześnie upamiętnienie jej działań. W miejscach funkcjonowania Galerii Adres zainstalowano sześć tabliczek opisujących prekursorskie akcje Partum. Jedną z nich można znaleźć na budynku przy ul. Jaracza 7.
O AuTOrKAch: Kolektyw „Kobiety znad Łódki” to nieformalna grupa współtworzona przez przewodniczki po Łodzi, lokalne aktywistki, naukowczynie. Jedną z jej inicjatyw było powołanie do życia Łódzkiego Szlaku Kobiet. Grupa działa od 2012 roku. Zorganizowała m.in. wystawę poświęconą farmaceutkom, spotkanie z działaczkami opozycji demokratycznej w PRL, kilkanaście otwartych spacerów po mieście. Kolektyw organizuje także performatywne czytania prozy polskich pisarek, wydobywając z niej feministyczne przesłanie.
KOnTAKT: Strona na Facebooku: https://www.facebook.com/ LodzkiSzlakKobiet?ref=ts&fref=ts.
67 szlaki.indd 67
2015-05-25 14:25:01
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
Kwia
towa
1
KOŚCIUSZKI 116
Północna
Lipo
Piaski
wa
2
LASOCKIEGO 3
dgó
r na
Parkowa
Tadeusza Kościuszki
Go Po
Po
dl
sp
eś
a rs
ka
na
Po
Wojs
Chrzanows
od
dg
ór
na
ka
c za He
ki
3
nr
usz
yk
śc i
aS
Ko
ien
za
SPACEROWA 20/22
Zygmunta Kra
sińskiego
Literacka
s ka
s aw
rs k
ka
y nie
rs z
ow
a
12
o
L eś
na
ka
LEŚNA 3A
9
rk i
ew
ic z
INŻYNIERSKA 19
ide
ws
P ro
a zyw Kr
a
ieg
k ws
ńs k
a rs z
s ka
ole
Wa
ow
Sm
ak Kr
do
s ta
Gr u
Za
aF
Spacer
a
e
Wa
ow
śc i
o rc
owa
Dw
Ko
lna
ak
In ż
Kr
ga
7
i
Dłu
dwig
z na
wej Ja
nic
DWORCOWA Królo
a
PIASTA 12
Gra
ic za
wą
11
s ka
KRÓLEWSKA 66
re d
5
SPÓŁDZIELCZA 9
6 Mickiew
Spacer
owa
Adama
Wojsk
a Polsk
iego
4
Pia
s ta
WOJSKA POLSKIEGO 24B
Al f
go
k ie
eus
wi
Le
d Ta
lskie
tni
c za
k a Po Górnoleśna
Gr u
10
do
ws
ka
GRANICZNA 35 ze
wa
Jó
Dę
łs u ds ki eg
OKÓLNA 14A
Kr
Pi
bo
fa
8
Kr
ótk
óle
ws
ka
a
o
Ok óln a
68 szlaki.indd 68
2015-05-25 14:25:02
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
Agnieszka Ostrowska
s ka
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
6
69 szlaki.indd 69
2015-05-25 14:25:02
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
cZAS prZEjścIA: 3 GOdZ. Milanowianki… Te powszechnie istniejące w świadomości mieszkańców, które swym życiem i działalnością zapisały się trwale w historii miasta, ale też te nieznane kobiety, z których każda zostawiła po sobie niepowtarzalny ślad. Kobiety z Milanówka… To od nas w dużej mierze zależy, czy ten ślad ma szansę zaistnieć nie tylko w pamięci najbliższych. Projekt Milanowianki dał taką możliwość…1 Gdy popatrzymy na historię Milanówka, widzimy, że barwnych i twórczych postaci kobiet było bardzo wiele. O niektórych z nich wiemy więcej – o Walerii Morozowicz czy Marii Morozowicz-Szczepkowskiej. Jednak większość z nich skrywa zasłona zbiorowej niepamięci. Kobiety skupione wokół Milanowianek to osoby, dla których Milanówek jest ważnym miejscem na mapie życia, pracy i twórczości. To kobiety, które wierzą, że oddolne działania i inicjatywy mają duży wpływ na kształtowanie charakteru i klimatu Milanówka.
dWór LASOcKIch. uL. KOścIuSZKI 116.
1 Sercem Majątku Milanówek był nieistniejący już Dwór Lasockich, położony w północnych terenach Milanówka, wzdłuż obecnej ul. Kościuszki na wysokości ul. Kwiatowej, na tyłach stadniny Amber Horse (ul. Kościuszki 116). Bronisława Agnieszka Lasocka (1835–1921) z domu Łuszczewska z Łuszczewa herbu Pierzchała urodziła się w 1835 roku w Mszczonowie jako córka małżeństwa Łuszczewskich, zmarła w 1921 roku w Milanówku. Uznawana za nieformalną założycielkę Milanówka. Za oficjalnego założyciela uważa się jej najmłodszego syna Michała Piotra Lasockiego. Pochowana na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie (kwatera 158, rząd 1, miejsce 1-3). Żona Leona Lasockiego. Miała trójkę dzieci: Antoniego (1852–ok. 1911), Marię (1858–1873) i Michała (1862–1938). Nie zachowało się wiele materiałów źródłowych dotyczących Bronisławy Lasockiej. Większość informacji zdobytych przez autorkę wspomnienia o niej, Agatę Markiewicz, pochodzi z ustnych przekazów rodzinnych. 1 M. Smoleń, Halina Frasunkiewicz – nieznana malarka, [w:] Milanowianki, pod red. A. Ostrowskiej, Milanowskie Centrum Kultury, Milanówek 2014.
70 szlaki.indd 70
2015-05-25 14:25:02
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
Ten brak źródeł jest dość charakterystyczny dla kobiet z tamtych czasów, szczególnie kobiet w jej położeniu. Zainteresowania budziły zachowania kobiece postrzegane jako niezwykłe i bohaterskie (czyli na przykład towarzyszenie mężowi na zesłaniu). A samotne zmaganie się z losem w ojczyźnie było udziałem wielu pań i nie widziano w nim żadnych przejawów bohaterstwa 2. W wyniku zesłania, na jakie został skazany jej mąż, Leon, po powstaniu styczniowym, Bronisława samotnie wychowywała trójkę dzieci, oczekując na oficjalną zgodę, by dołączyć do męża. Nie wiemy, czy planowała odbyć tę trudną podróż z kilkuletnimi dziećmi czy sama. Jednak ostatecznie została w kraju, gdyż przed otrzymaniem pozwolenia na wyjazd, dotarła do niej wiadomość o śmierci męża. Po sprowadzeniu do kraju zwłok męża i pochowaniu go w wykupionej w tym celu kwaterze na warszawskich Powązkach postanowiła zadbać o byt rodziny. 31 // Bronisława Lasocka.
Pozostanie w rodzinnych dobrach Brochów było dość ryzykowne. Po pierwsze mogła grozić ich konfiskata, po drugie zaś zarządzanie wielkim, 300 hektarowym majątkiem stanowiło niezwykle trudne wyzwanie3. Za pieniądze uzyskane ze sprzedaży majątku kupiła w 1867 roku znacznie mniejszy, bo jedynie 180-hektarowy Milanówek. Zapewne zarządzała nim zupełnie sprawnie, skoro dopiero po 22 latach sprzedała go synowi Michałowi, zastrzegając sobie 22 tysięcy rubli na hipotece Milanówka jako zabezpieczenie kapitału. Właśnie to skuteczne zarządzanie dobrami w trudnych czasach drugiej połowy XIX wieku wyróżnia ją spośród licznej grupy kobiet, które usiłowały sobie radzić z konsekwencjami udziału mężów w styczniowym zrywie4. 2 A. Markiewicz, Bronisława Agnieszka Lasocka – kobieta, o której chciałabym wiedzieć więcej, [w:] Milanowianki, s. 51. 3 Tamże, s. 52. 4 Tamże, s. 52.
71 szlaki.indd 71
2015-05-25 14:25:02
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
dOm BArBAry mOES. uL. LASOcKIEGO 3.
2 Barbara Moes z domu Sobańska (1907–2006) urodziła się 6 lipca 1907 roku w Sumówce na Podolu, w majątku rodziców Marii Grocholskiej i Hieronima Sobańskiego, zmarła 9 marca 2006 roku w Grodzisku Mazowieckim. Po zawieruchach obu światowych wojen XX wieku od 1949 roku mieszkała w Milanówku. Mimo że znalazła się tu przypadkiem, podjęła decyzję o pozostaniu tu na zawsze. Po wieloletniej tułaczce, do Milanówka sprowadziło Mamę pragnienie, by przy urodzeniu ostatniego, dziesiątego dziecka pomogła jej doświadczona i zaprzyjaźniona podczas poprzednich porodów położna śp. Pani Felicja Wróblewska5.
32 // Barbara Moes.
Z nowo narodzonym najmłodszym Aleksandrem rodzina zamieszkuje w wynajętym domu przy ul. Grodeckiego 8. Przez lata mieszkali pod wspólnym dachem z rodziną księżnej Teresy Lubomirskiej. Pani Barbara zasłynęła w Milanówku jako osoba utalentowana medycznie, ponieważ świetnie stawiała bańki i sobie tylko znaną metodą robiła bardzo delikatnie i bezboleśnie zastrzyki. Jej dzieci się śmiały, że swoich pacjentów ułożyłaby jeden przy drugim ulicą Piłsudskiego od ulicy Królewskiej przez tory i ulicą Kościuszki do końca6. W okresie, gdy Jej siły na to pozwalały, przemierzała na rowerze wiele kilometrów, odwiedzając chorych i niosąc im pociechę […]. Żartowaliśmy, że Mama dobrze zna tylni aspekt osobowości wielu mieszkańców Milanówka7. Ostatecznie Barbara Moes wraz rodziną zamieszkała we własnym domu przy ulicy Lasockiego 3. Dzieci i znajomi zwali to miejsce „Pałacem”. W Milanówku przeżyła 57 lat. Po śmierci Pani Barbara została pochowana na cmentarzu w Milanówku (Kwatera XI, rząd Al.B n/m2/1, nr grobu 15). 5 Wspomnienie napisane przez córkę Pani Barbary, Zofię Moes, [w:] Milanowianki, s. 118. 6 M. Ołpińska, Barbara z Sobańskich Moes, [w:] Milanowianki, s. 116. 7 Tamże, s. 119.
72 szlaki.indd 72
2015-05-25 14:25:02
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
WILLA WALErIA. uL. SpAcErOWA 20/22.
3 Róża Kotowicz z domu Bylewska (1842–1923), matka Walerii Morozowicz. Urodziła się w 1842 roku, zmarła w 1923 roku w willi „Waleria” w Milanówku. Zesłanka syberyjska, po 10 latach zesłania wraz z córkami Leonią i Walerią wróciła do kraju, aby ratować córki przed wynarodowieniem. Mąż – skazany na dożywocie – pozostał. Zmarł kilka lat później, sporo starszy od Róży i załamany zsyłką8. Waleria Morozowicz z domu Kotowiczówna (ok. 1862–1931), córka Róży, matka Marii. Urodziła się około 1862 roku, zmarła w 1931 roku w Milanówku. Śpiewaczka Operetki Warszawskiej, aktorka, tancerka, kobieta przedsiębiorcza, pomysłodawczyni i inicjatorka budowy willi nazwanej na jej cześć „Waleria”, jedna z pierwszych mieszkanek Letniska Milanówek, popularna organizatorka życia artystyczno-kulturalnego w Milanówku. Wiele publikacji podaje, że to mąż – Rufin Morozowicz – wybudował ten dom dla ukochanej żony, nie wspominając o znacznym udziale Walerii w tym przedsięwzięciu. Tymczasem Hanna Mickiewiczowa, wnuczka Walerii, w swych wspomnieniach utrzymuje, że to właśnie jej babka, kobieta o silnym charakterze, przy tym energiczna i zaradna, przekonała męża do otwarcia przedsiębiorstwa perfumeryjnego. Pozwoliło im to w krótkim czasie uzyskać dość znaczny majątek. To Waleria odkupiła od Michała Lasockiego kilka działek w Milanówku9. Waleria była dla swojej córki Marii wzorem emancypantki. Zawsze marzyła o tym, żeby i kobieta zamężna miała swoje krajowe zapracowane pieniądze. Nie przesadzę gdy powiem, że matka moja bez nadętych haseł i nawet nieświadomie uprzedza jedną z prekursorek ruchu wyzwolenia kobiet […], rozumiejąc, ze tylko niezależność materialna daje człowiekowi niezależność duchową10.
8 M. Frankowska, Róża, Waleria i Maria. Milanowskie Emancypantki. Od emancypacji do radykalnego feminizmu, [w:] Milanowianki, s. 57. 9 Tamże, s. 56. 10 Maria Morozowicz-Szczepkowska, Z lotu ptaka, Warszawa 1968, s. 71.
73 szlaki.indd 73
2015-05-25 14:25:03
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
Waleria pochowana została w rodzinnym grobie na warszawskich Powązkach w Alei Katakumbowej (filar 5, kw. 2). Maria Morozowicz-Szczepkowska (1885–1968), urodziła się w 1885 roku w Warszawie, zmarła w 1968 roku w Milanówku. Aktorka scen polskich, dramatopisarka, w związku małżeńskim z rzeźbiarzem Janem Szczepkowskim, feministka, animatorka kultury. Była piękną i nietuzinkową osobowością, walczącą o prawa kobiet u boku innych znanych propagatorów idei feministycznych – Ireny Krzywickiej i Tadeusza Boya-Żeleńskiego.[…] Nie żyła ani w cieniu swoich rodziców, ani męża – miała swoją osobną i znaczącą karierę artystyczną oraz niezwykle ważną dla niej działalność na rzecz kobiet11.
33 // Maria Morozowicz-Szczepkowska.
Początkowo zafascynowana aktorstwem, z czasem poświęciła się twórczości dramatopisarskiej, w której propagowała wyznawane idee feministyczne. Napisała 36 sztuk teatralnych, a jedną z nich, Sprawa Moniki, wystawiono 6 listopada 1933 r. pod tytułem Doktor Monika w Playhouse na Broadwayu i zekranizowano w Hollywood w wytwórni Warner Brothers. Tego sukcesu nie powtórzył żaden polski pisarz. „Przekonałam się, że mój apel do kobiet, aby miały ambicję stać się pełnowartościowymi ludźmi, nie tylko zakochanymi samiczkami, wywarł duży wpływ na dalszy postęp w dziedzinie usamodzielnienia się kobiet” – pisała Morozowicz-Szczepkowska. Maria była przedstawicielką feminizmu, która uważała, że wyzwolenie kobiet z emocjonalnej zależności od mężczyzn jest jedynym środkiem do osiągnięcia niezależności.
11 M. Frankowska, Róża, Waleria i Maria. Milanowskie Emancypantki. Od emancypacji do radykalnego feminizmu, [w:] Milanowianki, s. 62.
74 szlaki.indd 74
2015-05-25 14:25:03
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
34 // Hanna Szczepkowska-Mickiewicz.
Hanna Barbara Szczepkowska-Mickiewicz (1915–2006) była córką Marii Morozowicz-Szczepkowskiej i Jana Szczepkowskiego, urodziła się 25 maja 1915 roku w Krakowie, zmarła 23 września 2006 roku w Milanówku. Artystka plastyk, inicjatorka otwartego w 1978 roku w willi „Waleria” prywatnego muzeum Jana Szczepkowskiego i rodzinnej fundacji jego imienia. Od pierwszych dni II wojny światowej opiekowała się rannymi w pośpiesznie zaaranżowanym na milanowskiej plebanii szpitalu polowym. Przez cały okres okupacji i pierwsze miesiące po wyzwoleniu, wraz z mężem Adamem Mickiewiczem, działała w konspiracji, a potem przechowywała mikrofilmy dokumentujące pracę polskiego podziemia. Ukrywała je w różnych miejscach w domu i ogrodzie, a także „nosząc je cały czas przy sobie w specjalnie własnoręcznie uszytych stanikach. Ujawniła je […] dopiero w 1995 roku, już w wolnej Polsce”12. Przed wojną skończyła Miejską Szkołę Sztuk Zdobniczych kierowaną przez jej ojca i rozpoczęła studia medyczne. Nie dokończywszy studiów medycznych po wojnie, Hanna poświęciła się wychowaniu córki, opiece nad schorowanym mężem, który po blisko trzech latach więzienia i przesłuchań już nigdy nie wrócił do zdrowia i na zawsze pozostał inwalidą. Zajęła się też pracą artystyczną w pracowni ojca Jana Szczepkowskiego oraz własną pracownią ceramiczną. Ciekawostką jest organizowanie przez Hannę wystaw etykiet na słoiki czy napoje wytwórni wód Rybaka w Milanówku. 12 M. Trębińska, Hanna Barbara Szczepkowska-Mickiewicz. List do Hanny, [w:] Milanowianki, s. 142.
75 szlaki.indd 75
2015-05-25 14:25:03
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
uL. WOjSKA pOLSKIEGO 24B (dAWnA uL. ZAchOdnIA 20).
4 Halina Frasunkiewicz z domu Soroko urodziła się 19 marca 1906 roku w Wilnie jako córka Jadwigi i Stanisława Soroko, zmarła 18 grudnia 1987 roku. Absolwentka Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, nieznana malarka z Milanówka. Tworzyła głównie obrazy olejne i pastele, portrety, pejzaże i martwe natury z upodobaniem do kompozycji kwiatowych. Dotychczas żyła jedynie w pamięci rodziny. Jej postać na światło dzienne wydobywa historyk sztuki Maria Smoleń, pół wieku młodsza kuzynka Haliny. Poza wileńską uczelnią Halina ukończyła także Państwowy Instytut Robót Ręcznych w Warszawie, co dało jej uprawnienia nauczania zajęć praktycznych w szkołach średnich. Uczyła w Łodzi, Sieradzu i Pabianicach. Po ślubie z Juliuszem Frasunkiewiczem w 1936 roku, do wybuchu II wojny mieszkała w Sieradzu. Wojnę spędziła w Warszawie, pracując w prywatnej fabryce mebli „Współczesne Wnętrze”, gdzie kierowała działem zabawek. Po otrzymaniu w 1951 roku pracy w sekcji graficznej Instytutu Jedwabiu Naturalnego w Milanówku, wraz z mężem i córką Marią już na stałe zamieszkała w „Gabrysinie”, rodzinnej willi Frasunkiewiczów w Milanówku. Jako malarka nie brała udziału w życiu artystycznym, jej obrazy znajdowały się jedynie w domach rodziny i przyjaciół. Chyba jedyną wystawą, na której zaprezentowano pośmiertnie dwie prace malarki, była wystawa zbiorowa, zorganizowana 26 maja 1996 roku przez Towarzystwo Miłośników Milanówka i Miejski Ośrodek Kultury pt. „Artyści Plastycy w 100-letniej historii Milanówka”13. Malowała do końca życia, nawet gdy już zmagała się ze śmiertelną chorobą. Ostatni jej obraz to zimowy pejzaż namalowany z otrzymanej widokówki z życzeniami. Zmarła 18 grudnia 1987 roku, została pochowana na cmentarzu parafialnym w Grodzisku Mazowieckim.
13
M. Smoleń, Halina Frasunkiewicz – nieznana malarka, [w:] Milanowianki, s. 103.
76 szlaki.indd 76
2015-05-25 14:25:03
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
uL. SpóŁdZIELcZA 9.
5 Róża Sokołowska z domu hrabianka Jezierska (1918–1985) urodziła się w 1918 roku w Pobikrach na Podlasiu jako najstarsze dziecko Marii z Horwattów i Józefa hrabiego Jezierskiego, zmarła w listopadzie 1985 roku. Kresowianka, studentka Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, sanitariuszka na Mokotowie w powstaniu warszawskim, do Milanówka 26-letnia panna trafiła wraz z innymi ocalonymi z powstania. Przez wiele lat pracowała w Zakładach Jedwabiu Naturalnego w Milanówku. Okupacja zabrała jej członków rodziny, dom rodzinny, najlepsze lata życia i, niestety, zdrowie. W Powstaniu Warszawskim jako sanitariuszka była ciężko ranna. […] Dopiero po latach zrozumiałam, że traumatyczne przeżycia są przyczyną niezwykłej „beztroski”, która tak zachwycała znajomych, a która była nie do wytrzymania dla dzieci i męża w życiu codziennym. Brak jedzenia, brak butów na zimę itp. to nie były sprawy, którymi nadmiernie się przejmowała14. Podczas powstania Różę trafił odłamek granatnika w głowę. Lekarz z jej szpitala zwykłymi obcęgami wyciągnął wbity w czaszkę odłamek. Trzy doby leżała nieprzytomna w piwnicy, do której wrzucano zwłoki rannych. Silny organizm pokonał śmierć15. W Milanówku przez wiele lat była pracownicą malarni w Zakładach Jedwabiu Naturalnego. Nieraz nowa władza przypominała jej klasowe pochodzenie. Po przejściu na rentę inwalidzką Róża dorabiała do lichej renty jak mogła. Pilnowała obłożnie chore osoby, nosiła obiady samotnym starszym osobom, czasami pisała ludziom podania. […] Później pracowała paląc w węglowych piecach w siedzibie PZPR w Milanówku. Nie wstydziła się żadnej pracy16. „Kochałam nasze poranne rozmowy w Biurze Rady Narodowej. Dzień zaczynał się od kawy, papierosa i ploteczek” – wspomina jej młodsza koleżanka z pracy, Dorota Wojciechowska, autorka wspomnienia17. 14 D. Wojciechowska, Róża Sokołowska – wspomnienie córki Teresy Firlej, [w:] Milanowianki, s. 148. 15 Tamże, s. 150. 16 Tamże, s. 154. W dawnej siedzibie PZPR obecnie mieści się Galeria Matulka, w której od jesieni 2013 roku spotykają się uczestniczki projektu Milanowianki. 17 Tamże, s. 155.
77 szlaki.indd 77
2015-05-25 14:25:03
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
uL. pIASTA 12.
6 Anna Szadkowska z domu Wojtaszek (1937–2013) urodziła się 23 października 1937 roku w Tomaszowie Mazowieckim jako córka Joanny i Wacława, zmarła 3 września 2013 roku w Grodzisku Mazowieckim. Nauczycielka języka polskiego i pedagog z powołania, uwielbiana przez uczniów, od 1957 roku związana z milanowskimi szkołami, uczestniczka marca 1968, działaczka NSZZ Solidarność. Współorganizowała spotkania „Latającego Uniwersytetu” w Milanówku, zgromadziła imponującą bibliotekę wydawnictw niezależnych i taśm z audycjami i filmami z podziemnego obiegu. Maria Ołpińska tak wspomina swoją polonistkę z liceum: Można było zamknąć oczy i jej słuchać i słuchać. Do dziś nie znam osoby, która mówiłaby tak pięknie. Posiadała niezwykłą umiejętność nauczania, była świetnym pedagogiem. Potrafiła wyciągnąć na światło dzienne talenty humanistyczne.[…] Zaszczepiła w nas miłość do literatury klasycznej i teatru18. Anna Szadkowska spoczywa na cmentarzu parafialnym w Milanówku (kwatera IV, rząd 1, nr grobu 4).
fOTO-WITKOWSKA. uL. dWOrcOWA.
7 Felicja Witkowska z domu Brodowska (1897–1976) urodziła się w Biłgoraju, zmarła w Warszawie. Fotograf ka, właścicielka jedynego zakładu fotograficznego w Milanówku „Foto-Witkowska” od roku 1924 do początku lat 50., uznawana za foto-kronikarkę Milanówka. W latach 20. XX wieku kobieta przedsiębiorcza nie była zjawiskiem codziennym. Między innymi dlatego Felicja nie była postacią tuzinkową. Jako młoda mężatka, wybiera pracę na własny rachunek zgodnie ze swoją fotograficzną pasją, a nie życie domowe w cieniu męża, kierownika milanowskiej poczty. Pragnienie uczynienia pasji pracą okazało się zbawienne dla rodziny, 18
M. Ołpińska, E. Kubek, Anna Szadkowska, [w:] Milanowianki, s. 177.
78 szlaki.indd 78
2015-05-25 14:25:03
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
gdy cztery lata po wybudowaniu przez żyrardowskich cieśli przy ul. Dworcowej drewnianego budyneczku na siedzibę zakładu fotograficznego, w 1928 roku, umarł Józef Witkowski, mąż Felicji. W wyniku śmierci męża Felicja z dwójką dzieci traci służbowe mieszkanie przy poczcie oraz źródło dochodu z mężowskiej posady. Niezależna kobieta ma jednak już prosperującą firmę, co pozwala jej najpierw wynająć lokum przy ul. Starodębów, a finalnie osiąść w nieistniejącej już drewnianej willi Aleksandrówka przy ul. Warszawskiej 14 w Milanówku i zapewnić byt córce Anieli (ur. 1923 r.) i synowi Ryszardowi (ur. 1926 r.). Przez cały czas istnienia zakładu prowadziła jednoosobową firmę, przy wsparciu dzieci. W atelier pracowała na dużym, skrzynkowym, XIX-wiecznym aparacie. W 1940 roku w Warszawie zdała egzamin mistrzowski i z czeladniczki stała się mistrzynią fotografii. Jako jedyna fotograf ka w mieście często była wzywana na różne oficjalne wydarzenia, np. wizytę prezydenta Ignacego Mościckiego. Sama też lubiła obserwować i utrwalać codzienność Milanówka. Korzystała wówczas z małego, przenośnego aparatu. Podczas okupacji, jesienią 1943 roku wraz z córką Anielą spędziła kilka miesięcy na bloku „Serbia” na Pawiaku pod zarzutem działań konspiracyjnych. Władzom konspiracyjnym, dzięki zaangażowaniu syna Felicji, Ryszarda, udało się uwolnić obie kobiety po trzech miesiącach więzienia. Felicja była odważna i sprawiedliwa, w zakładzie fotograficznym miała pod podłogą wykop – schron dla wyjątkowych uciekinierów. Dzięki udzieleniu pomocy trzem mężczyznom pochodzenia żydowskiego uratowała ich od śmierci. Na wniosek ocalałej trójki – Józefa Romana Grotte oraz braci Bronisława i Józefa Miodowskich jerozolimski Instytut Yad Vashem nadał w 1993 roku Felicji (pośmiertnie) i jej dzieciom tytuł Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. „Rok później wszyscy otrzymali honorowe obywatelstwo Państwa Izrael”19. Felicja Witkowska zmarła 16 października 1976 roku w Warszawie, gdzie mieszkała z dziećmi po likwidacji zakładu fotograficznego w latach 50. Po śmierci powróciła do ukochanego Milanówka; spoczęła na parafialnym cmentarzu w kwaterze X 3–9. 19
A. Ostrowska, Felicja Witkowska, [w:] Milanowianki, s. 98.
35 // Felicja Witkowska.
79 szlaki.indd 79
2015-05-25 14:25:03
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
uL. OKóLnA 14.
8 Danuta Anna Kasińska z domu Sałyżanka (1928–2010), urodziła się 18 czerwca 1928 roku w Brwinowie jako córka Ireny Rodziewicz i Bolesława Sałygi, zmarła w 2010 roku w Milanówku. Od 1951 roku na stałe związana z Milanówkiem, w 1952 roku wyszła za mąż za Andrzeja Kasińskiego i zamieszkała wraz z nim przy ulicy Okólnej 14 w willi rodziny Kasińskich. Niezwykła nauczycielka języków angielskiego i niemieckiego, a także pedagog z wielką charyzmą, miłośniczka natury i ochrony przyrody. Opiekowała się chorymi i kalekimi ptakami, którym udzielała schronienia w klatkach na werandzie swojego domu. „Wśród ptaków były wrony, kawki, szpaki i inne. Większość miała swoje imiona” – wspomina uczennica i autorka opowieści o Danucie Kasińskiej, Elżbieta Wagner20. Była nauczycielką, której zależało na rozwoju ucznia nie tylko w dziedzinie, której nauczała. Interesował ją wszechstronny rozwój podopiecznych. Najpierw starała się ucznia poznać, potem odkrywała jego zainteresowania, następnie próbowała mieć jakiś wpływ na jego sposób myślenia 21. Gdy zbliżał się 8 marca, zazwyczaj wspólnie żartowałyśmy, że to dzień miłosierdzia dla kobiet, co było pretekstem do przyjacielskich rozmów dotyczących zwyczajów rodzinnych i realizowanych zadań przez kobiety i mężczyzn. Była zawsze zdecydowana w swych poglądach, zarówno na sprawy życia codziennego, społeczne, kultury, jak i wychowania czy nauki 22.
20 21 22
E. Wagner, Danuta Anna Kasińska – nauczycielka z charyzmą, [w:] Milanowianki, s. 159. Tamże, s 162. Tamże, s. 160.
80 szlaki.indd 80
2015-05-25 14:25:03
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
„ WILLA „róŻE . uL. LEśnA 3.
9 Julia Wagner z domu Przecławska urodziła się 20 lipca 1912 roku na Syberii jako córka Heleny i Bohdana Przecławskich. Rodzinie wiodło się dobrze, ojciec Julii pracował na kolei. Długa droga prowadziła Julię z Syberii, przez Warszawę do Milanówka, w którym zamieszkała od 1940 roku, w 1942 roku zostając panią willi „Róże” dzięki poślubieniu jej właściciela, Zygmunta Wagnera. Żyła tu nieprzerwanie przez 55 lat, od 1946 roku jako wdowa i samotna matka dwóch synów. Była to osoba o nieprzeciętnej osobowości, nikogo nie pozostawiała obojętnym wobec siebie. Można ją było podziwiać lub czuć „niechęć, a nawet wrogość, za konsekwentne egzekwowanie praw właściciela u lokatorów kwaterunkowych i przedstawicieli władz lokalnych w okresie PRL-u”23. Od 1948 do 1995 roku mieszkało tu dziewięć kwaterunkowych rodzin. Przez 47 lat prawowici właściciele zajmowali skromną część parteru przestronnej piętrowej willi. Lokatorzy zajmowali całe jej piętro i większość parteru. Przez 47 lat Pani Julia niestrudzenie zabiegała o odzyskanie rodzinnego domu. Efekty jej starań przyszły na dwa lata przed śmiercią, dzięki zmianie ustroju państwa, kiedy to z wilii Róże wyprowadził się ostatni lokator. „Radość z odzyskanej własności była przyćmiona goryczą żalu nad jej stanem i wspomnieniem trudu prawie pięćdziesięcioletniej, wyczerpującej walki o nią”24. Ogromny wysiłek, jaki Julia włożyła w utrzymanie willi Róże, został uhonorowany przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, określając jej formę jako skończoną, wyróżniającą się jakością architektury jednego z lepiej rozpoznawalnych obiektów w przestrzeni Milanówka25.
23 24 25
A. Markiewicz, Julia Wagner. Pani na Różach, [w:] Milanowianki, s. 132. Tamże, s. 123. Tamże, s. 128.
81 szlaki.indd 81
2015-05-25 14:25:03
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
uL. GrAnIcZnA 35.
10 Halina Markiewicz „Psorka” (1912–1997) urodziła się 2 lutego 1912 roku w Wielkiej Połonickiej na Kijowszczyźnie w ziemiańskiej rodzinie jako druga córka Jadwigi i Kazimierza Karońskich, zmarła 29 maja 1997 roku. Przez całe życie była nauczycielką liceum ogólnokształcącego w Milanówku, zwana przez uczniów „Psorką”. Zasłynęła z organizacji mazurskich wypraw kajakowych dla młodzieży. Maturzystce z roku 1930 marzyła się medycyna, ale z uwagi na ograniczenia finansowe wybrała matematykę, a dokładnie wydział matematyczno-filozoficzny z dużym naciskiem na pedagogikę. […] W 1934 roku podjęła pierwszą pracę w żeńskim gimnazjum im. Marii Skłodowskiej-Curie, szokując konserwatywną społeczność jazdą konno i motocyklem, na którym dojeżdżała do pracy26. Zawierucha wojenna ostatecznie rzuciła ją do milanowskiego szpitala przy ul. Spacerowej 3, do którego trafiła pod wpływem ran odniesionych już drugiego dnia powstania warszawskiego. Ciężko ranna w płuco, głowę i nogę, którą musiano amputować, zaatakowana przez tyfus, ledwo uszła z życiem. Autorka wspomnienia o swojej nauczycielce tak pisze o tym doświadczeniu: „Myślę, że właśnie wtedy, będąc w marzeniach lekarzem, a z wykształcenia pedagogiem w pełni zdała sobie sprawę, że darowane jej życie ma sens głębszy”27. Od 1948 roku podejmuje pracę w milanowskim liceum, powstałym na miejscu szpitala chirurgicznego, w którym cztery lata wcześniej straciła nogę. Czas swój poświęca pracy, udzielaniu korepetycji uczniom potrzebującym dodatkowego wsparcia i samotnemu wychowaniu adoptowanej gromadki sierot. „Po pracowitym roku szkolnym organizowała spływy kajakowe dla drużyny wodniaków po Krainie Wielkich Jezior”, aż 40 razy w ciągu 50 lat pracy pedagogicznej zabierając na Mazury kolejne pokolenia uczniów28.
26 27 28
E. Lesiak, Halina Markiewicz Psorka, [w:] Milanowianki, s. 122. Tamże, s. 123. Tamże, s. 126.
82 szlaki.indd 82
2015-05-25 14:25:03
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
uL. KróLEWSKA 66A.
11 Halina Mozes z domu Korbut (1934–2014) urodziła się 2 lutego 1934 roku w Krasnym koło Lublina. Artystka cyrkowa, woltyżerka, treserka bengalskich i ussuryjskich tygrysów, w Milanówku mieszkała od 1990 roku aż do śmierci 14 sierpnia 2014 roku. Była przez całe swoje zawodowe życie związana z cyrkiem, zasłynęła międzynarodowymi sukcesami zawodowymi i dużym uznaniem w środowisku ludzi areny. Była niezwykle barwną osobowością, filigranową, wrażliwą, pogodną i otwartą kobietą. Rozmowa artystki plastyk, Darii Selki-Bonny z artystką cyrkową, Haliną Mozes odbyła się kilka miesięcy przed śmiercią naszej bohaterki. Tak Daria przywołuje tamte chwile: „Mówię, że cieszę się z naszego spotkania. Pani Halina na to: Myśli pani, że to będzie interesujące? Odpowiadam pytaniem: A jak często kobiety tresują tygrysy? Przecież to jest niezwykłe”29. Szczególnie przejmujące jest wspomnienie tragicznego wypadku, gdy ukochany tygrys Amur, wychowany przez Panią Halinę od kociaka, chcąc ją ratować przed upadkiem, pazurem przerwał jej tętnicę. Gdy po wielu dniach treserka doszła do siebie, walczyła z Gucwińskimi z wrocławskiego ZOO o uchylenie wyroku śmierci dla Amura, twierdząc, że nie chciał jej uśmiercić, tylko w naturalnym odruchu ratować.
36 // Halina Mozes.
Przytulić się do niego mogłam, mógł do mnie wejść, mógł mi łapy położyć. Nic mi nie robił. Zakochany był jak amant filmowy. Każdy ruch mój śledził (…). Wyprosiłam, żeby go nie zabijali. […] On nie chciał mi zrobić krzywdy, wiem to! […] Sprzedali go do Płocka, do Ogrodu Zoologicznego. Po roku zdechł tam. […] Po wypadku już nigdy go nie zobaczyłam, byłoby gorzej, bo on mnie kochał30.
29 D. Selka-Bonna, Kobieta i tygrys. Historia Haliny Mozes i Amura, [w:] Milanowianki, s. 163–170. 30 Tamże, s. 170.
83 szlaki.indd 83
2015-05-25 14:25:03
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
„ „dOm hELLEróW . uL. InŻynIErSKA 19.
12 Celina Nahlik-Petry (1895–1970), urodzona 10 kwietnia 1895 roku w Monasterzyskach, zmarła 15 listopada 1970 roku w Milanówku. Kresowianka, śpiewaczka operowa, spikerka Polskiego Radia Lwów i Polskiego Radia Wrocław. W 1920 roku debiutowała w tytułowej roli w „Tosce” na scenie Opery we Lwowie, występowała na scenach operowych i estradach całej Polski. W wyniku konkursu została zaangażowana w 1931 roku jako spikerka rozgłośni lwowskiej. W Polskim Radio Lwów była nie tylko spikerką, ale też autorką reportaży muzycznych „Szlakiem melodii przez pół Europy” (…). 16 września 1939 roku odczytała ostatni komunikat radiowy rozgłośni lwowskiej. Tego dnia zamilkły wszystkie rozgłośnie Polskiego Radia, nadawała jedynie Warszawa II. […] Celina Nahlik ze łzami w oczach i głosie odczytała przed mikrofonem komunikat o zakończeniu nadawania programu przez tę rozgłośnię, wybuchając spazmatycznym płaczem tuż przed wyłączeniem mikrofonu…31
37 // Celina Nahlik-Petry.
Po wojnie, wraz z mężem Juliuszem Petry pracowała w Polskim Radiu Wrocław. Po jakimś czasie zamieszkali u siostry Juliusza, Stefanii Heller w Milanówku. Tu „żyła wspomnieniami z Kresów, swojej artystycznej i radiowej działalności. Widać było, że tu, w Milanówku, w małym domku z ogródkiem też się dobrze czuła – żyjąc cały czas wspomnieniami. Tu właśnie na Inżynierskiej odnalazła swoje Kresy i kres swojego życia” – wspomina Marian Radzimowski, lekarz rodziny Hallerów32. Celina zmarła 10 lat po mężu, 15 listopada 1970 roku w Milanówku. Zostali pochowani we wspólnym grobie na milanowskim cmentarzu (kwatera XII, rząd 1, nr grobu 7).
31 32
E. Kubek, Celina Nahlik-Petry, [w:] Milanowianki, s. 84. Tamże, s. 87.
84 szlaki.indd 84
2015-05-25 14:25:04
SpAcEr Z mILAnOWIAnKAmI
O InIcjATyWIE: Trasa wycieczki miejskiej Spacer z Milanowiankami powstała jako jeden z efektów realizowanego od 2013 roku międzypokoleniowego, historyczno-kulturowego projektu Milanowianki. Projekt został zainicjowany w 2013 roku jako oddolna inicjatywa dla kobiet o kobietach z Milanówka. Pomysłodawczynią i koordynatorką projektu jest Agnieszka Ostrowska – life coach, trenerka rozwoju osobistego, animatorka działań artystycznych. Od 2015 r. projekt współprowadzi także Daria Selka-Bonna – artystka plastyk, kuratorka milanowskiej Galerii Matulka. Celem projektu jest przywrócenie pamięci i wiedzy o kobietach mieszkających, tworzących i pracujących w Milanówku od zarania jego dziejów do czasów współczesnych.
KOnTAKT: Strona projektu: http://www.milanowianki.pl/. Strona na Facebooku: https://www.facebook.com/ milanowianki?fref=ts.
85 szlaki.indd 85
2015-05-25 14:25:04
3M aj a Ratajc
szkań
1
ska
a Kurzanog
6
78
Paderewskiego
5
PLAC WOLNOści 1 MARCINKOWSKIEGO 11
Ratajczaka
skie
Gołę
4
Ra t
ajc z
a ka
Świę
ty M
arcin
lna
Po
dg
ór
na
tosła
Gołębia Jask
3 ŚWIĘTY MARCIN 11
bia
S z ko
ŚWIETY MARCIN 18
Wysoka
rcin
ws ka
kow rc i n e Ma
ty Ma
k
Kozia
Ale j
Świę
Woźna
go
Star y Ry ne
wska
Kantaka
PADEREWSKIEGO 8
Swię
zaka
Franci
Wrocla
86 KANTAKA
STARY RYNEK ratusz
plac Wolności
plac Wolności
10
owa
pOZnAń EmAncypAnTEK
Aleje Marcinkowskieg
o
szlaki.indd 86
9
27 GRUDNIA 23
Za mk
ółc za
2
PLAC WIOSNY LUDÓW Szymańskiego
Po
dg
ór
na
Wodna
2015-05-25 14:25:04
pOZnAń EmAncypAnTEK
pOZnAń EmAncypAnTEK Kolektyw Aleje Bibianny: Dominika Dombrowska, Katarzyna Frąszczak, Katarzyna Granops, Zuzanna Kołupajło, Katarzyna Kończal, Lucyna Marzec, Ada Sołtysiak, Weronika Zawadzka Tekst przejrzała licencjonowana przewodniczka po Poznaniu: Olga Kolińska
87 szlaki.indd 87
2015-05-25 14:25:04
pOZnAń EmAncypAnTEK
cZAS prZEjścIA: 1 GOdZ. 15 mIn. Wyczulony na wszelkiego typu wykluczenia i formy dyskryminacji, Stephan Themerson, mąż awangardowej artystki Franciszki, napisał w jednym ze swoich opowiadań, że „Społeczeństwo, miasto, państwo chwalić się może nie tym, co wymendlowało na loterii przyrostu naturalnego (wszędzie rodzą się geniusze, talenty, zdolności), nie tymi, których urodziło, ale tymi, którym dało warunki pracy”. Myśl Themersona znosi przechwałki, że Poznań „zrodził” Annę Jantar, Lili Palmer, Krystynę Kof tę, Sidonie Werner (współzałożycielkę Żydowskiego Związku Kobiet, der Jüdische Frauenbund – JFB) – jako puste, megalomańskie zaklęcia, zaczarowujące poznańską przeszłość. Poznań emancypantek, sufrażystek, feministek jest miastem wyśnionym, niemożliwym, nieprawdopodobnym. Poznań nigdy nie przynależał do kobiet działających na rzecz równouprawnienia i dopominających się o swoje prawa, nie wychował i nie wykształcił postaci, które obecnie mogłyby stać się symbolami ruchu emancypacyjnego. Składało się na to kilka przyczyn, z których najistotniejsza to podrzędny charakter miasta. Do 1919 roku w Poznaniu nie działał uniwersytet, o którego otwarcie dla kobiet – jedno z najistotniejszych haseł ruchu emancypacyjnego XIX i początku XX wieku – mogłyby się mieszkanki Poznania starać. Miasto podlegało zaborowi pruskiemu i przez wiele dziesiątków lat było z perspektywy Berlina prowincjonalną twierdzą, Festung Posen, o nikłym znaczeniu choćby w porównaniu do Breslau (Wrocławia). Zaborca nie inwestował tu ochoczo w kulturę i sztukę, a dla garnizonowych żołnierzy, urzędników i włodarzy miejskich przeznaczył skromne rozrywki. Radca E.T.A. Hof fmann, urzędnik państwowy, a przy okazji autor Dziadka od orzechów, w Poznaniu znalazł żonę, ale nie rozwinął skrzydeł jako twórca. Poznań nie był też centrum przemysłowym, gdzie mógłby się rozwinąć robotniczy ruch kobiet porównywalny do Łodzi. Spojrzenie na Poznań z perspektywy Prus pozwala wyobrazić sobie rozziew między dążeniami Polek i Polaków, aby utrzymać Poznań jako stolicę kulturalną, naukową i polityczną Wielkopolski, a ograniczonym do minimum narodowym, obywatelskim zapleczem instytucjonalno-administracyjnym, który pozwoliłby stworzyć polskie szkoły, teatry, salony literackie, towarzystwa naukowe. Sam fakt, że w Poznaniu istniało życie kulturalne, a po ukończeniu wyższych studiów w Berlinie, Lozannie czy Lwowie, niektórzy wracali tu, by zainicjować działanie Towarzystwa Przyjaciół Nauk czy wybudować Bazar, można pojąć tylko wtedy, gdy przyjmiemy romantyczną, a potem pozytywistyczną (ta w Poznaniu dominowała) wizję patriotyzmu jako jednej z najwyższych wartości, której podporządkowane były codzienne i życiowe decyzje. Kobiety były oceniane i oceniały się wzajemnie przez
88 szlaki.indd 88
2015-05-25 14:25:04
pOZnAń EmAncypAnTEK
pryzmat wypełniania obowiązków patriotycznych oraz stosunku do polskości i polskiej wiary (katolicyzmu przeciwstawionego pruskiemu protestantyzmowi i ewangelizmowi). Chyba w żadnym innym zaborze emancypacja nie była tak ściśle połączona z kwestią narodową, jak w Poznaniu i Wielkopolsce. Być może nigdzie indziej wyrazy alternatywnych postaw i poglądów nie były tak surowo oceniane przez społeczność, wyłączone z oficjalnego obiegu informacji, a potem z opowieści o mieście i pamięci kulturowej. Tak było w przypadku Julii Woykowskiej i pewnie innych, mniej efektownych narracyjnie, a boleśnie przeżywanych doświadczeń kobiet, o których jeszcze opowiemy. Słynny w innych zaborach konserwatywny charakter Poznania i Wielkopolski unieruchamiał różnorodne prądy emancypacji, zamykał tę przestrzeń na potencjalnie wywrotowe działania. Umożliwiał jednak ukrycie się: na przykład przez kilka miesięcy 1903 r. w Poznaniu incognito przebywała socjalistka z doktoratem z ekonomii, Róża Luksemburg (1871–1919), w Polsce do dziś (w przeciwieństwie do np. Niemiec) postać kontrowersyjna i budząca silne emocje. Czy znalazłaby w Poznaniu odbiorczynie dla swej odezwy: Proletariuszko, najbiedniejsza z biednych, najbardziej pozbawiona praw spośród już ich nieposiadających, śpiesz do walki o wyzwolenie kobiet i rodzaju ludzkiego od okropności kapitalistycznego panowania? Podobnie nie zagrzała miejsca w Poznaniu Wielkopolanka, Wera Kostrzewa (Maria Koszutska, 1876–1939), działaczka Polskiej Partii Socjalistycznej i Komunistycznej Partii Robotniczej Polski. W Poznaniu, obok pozytywistycznego postulatu „pracy u postaw”, dominującą postawą był narodowy patriotyzm, zinstytucjonalizowany w działalności Narodowej Demokracji i utożsamiany z Romanem Dmowskim. Poznań zdecydowanie nie był – zarówno ten pod zaborem, jak potem niepodległy – miastem kosmopolitycznym, multikulturowym, ośrodkiem metropolitarnym, miastem ścierających się poglądów, gorących polemik ideowych i politycznych, w których byłoby miejsce na wielość postaw i społeczno-kulturowych odniesień. Z drugiej strony, Uniwersytet Poznański od pierwszego roku swej działalności przyjmował studentki, które organizowały kobiece stowarzyszenia, pisały doktoraty, a kobiety tworzyły kadrę naukową młodej uczelni na równi z mężczyznami. Kobiety współtworzyły życie polityczne, kulturalne, artystyczne miasta, prowadziły organizacje charytatywne, pensje i salony literackie. Wcześniej, przed odzyskaniem niepodległości, redagowały i wydawały czasopisma, jak najsłynniejszy „Dwutygodnik dla kobiet. Pismo beletrystyczne i naukowe”, redagowany w latach 1879–1890 przez Teofilę Radońską (1864–1913) i jej siostrę, Teresę, a przeznaczony dla bogatych i konserwatywnych sfer ziemiańskich regionu; zakładały szkoły i pensje, działały w organizacjach charytatywnych. Z tych wszystkich powodów nasz spacer szlakiem emancypantek będzie spacerem po emancypacji warunkowej, obudowanej wieloma zastrzeżeniami, niespektakularnej, niepozornej.
89 szlaki.indd 89
2015-05-25 14:25:04
pOZnAń EmAncypAnTEK
STAry rynEK. rATuSZ.
1 Nie trzeba, choć można rozpocząć spacer po Poznaniu w samo południe, od obserwacji trykających się koziołków w ratuszowej wieży. Potem zerkamy za ratusz w poszukiwaniu niebyłej tradycji emancypacji... Kiedyś stała tu kamienica, w której mieszkała kobieta zaangażowana w nowoczesny sposób wychowania dziewcząt i emancypację warstw niższych, poetka i pisarka, Julia Woykowska (1816–1851). Wraz z mężem, Antonim Woykowskim, który odziedziczył kamienicę po ojcu i cały majątek przeznaczył na działania kulturalne, redagowała słynny „Tygodnik Literacki”, demokratyczne pismo kulturalno-artystyczne, i była współodpowiedzialna za coraz bardziej radykalne treści polityczne i ideowe. Krytycznie oceniała działalność i znaczenie konserwatywnego ziemiaństwa, towiańczyków, organiczników oraz przywódców powstania z 1848 roku. Przy tym zaangażowała się w obronę jednego z powstańców Wiosny Ludów, Jakuba Krauthofera, który po upadku rewolty trafił do więzienia w berlińskim Moabicie. Woykowska pojechała osobiście do Berlina, by w postępowych salonach niemieckich (m.in. Bettiny von Arnim) i polonijnych zjednywać dla niego obrońców. Znana jako postępowa antyklerykałka, prowadziła salon literacki, ponoć paliła cygara i siedziała w towarzystwie po turecku, nieprzychylne kręgi zauważyły nawet, że całuje się z mężem publicznie. W swej publicystyce nie obawiała się polemizować z Karolem Marcinkowskim i dyskutowała żywo z Edwardem Dembowskim, lewicowym działaczem niepodległościowym i filozofem. A jednak mieszkańcy Poznania nie docenili jej emancypacyjnego potencjału: ledwo uszła z życiem, gdy konserwatywny tłum próbował ukamienować ją i męża za poparcie religijnego reformatora i apostaty z Czech, Jana Czerskiego. Pisano donosy do pruskiej cenzury na „Tygodnik”, zresztą zgodne z prawdą – że to nie Antoni, ale Julia pełni funkcję redaktorki naczelnej pisma, co było wówczas nielegalne i mogło prowadzić do likwidacji pisma. Gdy zestawimy doniesienia o wyemancypowanej i kontrowersyjnej obyczajowości Woykowskiej z jej własnymi artykułami dotyczącymi sprawy kobiet, może nas zaskoczyć łagodna i niezbyt odbiegająca od konserwatywnej wizja miejsca kobiety w społeczeństwie: W wychowaniu pojmującem i kształcącem kobietę jako Istotę Samodzielną, Niezawisłą, drzemie to iskra przyszłej świetności kobiety,
90 szlaki.indd 90
2015-05-25 14:25:04
pOZnAń EmAncypAnTEK
przeznaczonej na Kapłankę i Strażniczkę Uczucia, na Westalkę strzec mającą świętego ognia Miłości Najwyższego Piękna, Największej Doskonałości – na Matkę i Żonę ku coraz większej doskonałości rozwijających się pokoleń – na Obywatelkę ziemi, która nie przypominając nigdy pochodzenia nadziemskiego, nie przeto przechodzącem tu ma być cieniem, gwiazdą przemijającą, ale wcielona sercem do Ludzkości, objąć ją całą w tem sercu powinna jako Matka, ukochać jako Córa – żyć i poświęcać się dla niej; – nie w owem samolubnem poświęceniem rozpływającem się nad sobą w łzach lub w poezji, ale w owem Poświęceniu wypływającem wprost z Przekonania wyrobionego o zadaniu naszego życia – którem to poświęcając się wypełniamy tylko Powinność Moralną – o tyle łatwiejszą dla nas o ile gorętszą jest Miłość gorejąca na dnie serca naszego („Tygodnik Literacki” 1843, nr 52, s. 409). Woykowska nie stworzyła własnej szkoły emancypacji, nie miała uczennic, które mogłyby podtrzymać pamięć o poetce i publicystce. Przez lata stanowiła temat żartów i „złego przykładu”. Jej samotna śmierć we wrocławskim domu dla psychicznie chorych owiana jest tajemnicą i nie zachował się żaden portret Woykowskiej – podobnie jak kamienicy, w której mieszkała. Kierujemy się w stronę południowej pierzei Starego Rynku i ulicą Szkolną idziemy w stronę Placu Wiosny Ludów.
pLAc WIOSny LudóW.
2 Położony na wzniesieniu trawnik, ulubieniec wszystkich psów z okolic Rynku, kiedyś był szczelnie zabudowany kamienicami. W jednej z nich mieściła się siedziba Towarzystwa Przyjaciół Wzajemnego Pouczania się i Opieki nad Dziećmi ,,Warta”, które powstało 29 maja 1894 r. Towarzystwo „Warta” było stowarzyszeniem wyłącznie kobiecym, które – co było zjawiskiem nietypowym jak na tamte czasy – nie miało żadnego męskiego patrona. Statut organizacji przewidywał następujące obszary działalności: wzajemne kształcenie i pouczanie się w sprawach tyczących się opieki nad dziećmi pod względem moralnym, umysłowym i fizycznym; udzielanie opieki potrzebującym dzieciom. Oficjalnie „Warta” faktycznie zajmowała się opieką nad dziećmi, ale w rzeczywistości jej głównym celem było prowadzenie ,,tajnej szkoły polskiej” w Poznaniu, tj. planowej i systematycznej nauki języka polskiego, literatury i historii ojczystej. „Warta” dbała również o rozwój czytelnictwa i zakładała własne biblioteki młodzieżowe.
91 szlaki.indd 91
2015-05-25 14:25:05
pOZnAń EmAncypAnTEK
Dużą rolę działaczki przywiązywały do wychowania pozaszkolnego – od 1899 r. działało przytulisko dla dzieci Poznania, organizowano też akcje dożywiania dzieci, zajęcia świetlicowe oraz wycieczki, przedstawienia, kolonie i półkolonie. Jedną z najistotniejszych gałęzi działalności Towarzystwa było wzajemne kształcenie się jego członkiń. Kobiety regularnie spotykały się w siedzibie Czytelni dla Kobiet – na comiesięcznych zebraniach nie tylko omawiały działalność stowarzyszenia, ale także przygotowywały odczyty i referaty, których tematyka daleko wykraczała poza problematykę wychowania dzieci. Wieloletnią przewodniczącą stowarzyszenia była Aniela Tułodziecka (1853–1932), żywo zaangażowana w emancypacyjne dążenia kobiet. Prowadziła korespondencję z Elizą Orzeszkową, Marią Konopnicką, Stefanią Sempołowską, Marią Rodziewiczówną, utrzymywała ścisłe kontakty z Macierzą Szkolną w Warszawie i Czytelnią Kobiet we Lwowie. Reprezentowała ruch kobiecy w Wielkopolsce na ogólnopolskich zjazdach kobiet i w różnych komitetach, wspólnych dla społeczeństwa polskiego wszystkich trzech zaborów. Z inicjatywy „Warty” został zwołany 18 marca 1899 r. pierwszy wiec kobiet wielkopolskich, a w kolejnym roku na takim wiecu zgromadziło się ponad 2 tys. kobiet. Aniela była silnie związana z siostrą Zofią Tułodziecką (1850–1924), która prowadziła warsztat krawiecki i salon mód, a w 1903 r. założyła w Poznaniu organizację zawodową kobiet, Stowarzyszenie Personelu Żeńskiego w Handlu i Przemyśle. Stowarzyszenie prowadziło wieloaspektową działalność na rzecz pracujących zawodowo kobiet, m.in. pośrednictwo pracy, porady prawne, kursy zawodowe, schronisko dla starszych kobiet, bibliotekę, kasę oszczędności. Dzięki pracy stowarzyszenia powstała w 1907 r. pierwsza kobieca spółdzielnia pracy Pracownia Sukien w Poznaniu, która miała swój warsztat na samym Starym Rynku, a salon krawiecki Zofii znajdował się na reprezentatywnych alejach K. Marcinkowskiego, dokąd już niedługo trafimy.
92 szlaki.indd 92
2015-05-25 14:25:05
pOZnAń EmAncypAnTEK
śW. mArcIn 11.
3
38 // Maria Wicherkiewiczowa.
Przy Placu Wiosny Ludów rozpoczyna się ul. Św. Marcin. Idąc w górę ulicy, dotrzemy do kamienicy nr 11, wybudowanej w 1870 r. i zwanej „kamienicą lekarzy” od wynajmujących mieszkania od kolegi po fachu i jednego z jej słynnych właścicieli – Bolesława Wicherkiewicza, który, przenosząc się do Krakowa, przekazał dom i dobrze prosperującą klinikę okulistyczną bratu, Bogdanowi, i jego żonie, Marii Wicherkiewiczowej (1875–1962). Na pierwszym piętrze kamienicy, z widokiem na skrzyżowanie ul. Św. Marcin i Al. Marcinkowskiego – gdzie stał zabytkowy kościółek patrona ulicy, prywatny (a przez to możliwy pod zaborem) pomnik Adama Mickiewicza i gabinet okulistyczny – mieścił się reprezentacyjny salon, który prowadziła Wicherkiewiczowa. Przed odzyskaniem niepodległości salony pełniły funkcje kawiarń, klubów dyskusyjnych i sal koncertowych: „żywą historię tworzyliśmy w domach naszych, zmuszeni przez zaborcę do ograniczania wszelkich zewnętrznych przejawów życia narodowego. Tu się zbierano, dyskutowano i przygotowywano różne akcje” – pisała po 50 latach na kartach niepublikowanego pamiętnika. Prowadzenie salonu było obowiązkiem kobiety należącej do elity Poznania, ale Wicherkiewiczowa przekroczyła krąg powinności i przyjemności bliskich kobietom jej klasy społecznej i wrażliwości intelektualnej: postanowiła zostać amatorską historyczką miasta Poznania. Wspominała po latach: „Serce, nerwy i umysł poświęciłam dla Poznania. Znalazłam właściwy cel badań, marzeń, umiłowania. Wczułam, wżyłam, wrosłam w mało znaną przeszłość Poznania i Wielkopolski. 50 lat
93 szlaki.indd 93
2015-05-25 14:25:05
pOZnAń EmAncypAnTEK
temu tematowi poświęciłam!”. Ze swojego salonu Maria ze Sławskich miała niedaleko do Archiwum Miejskiego, gdzie spędzała długie godziny, badając przeszłość Poznania, na Stary Rynek, który ceniła za renesansową architekturę oraz do Pałacu Górków, o której to rodzinie napisała powieść Łódź w purpurze w 1932 r. Jako felietonistce, archiwistce i amatorce-historyczce nie było jej łatwo, musiała zmagać się z krytyką własnej działalności jako nieprofesjonalnej, niepodpartej wykształceniem wyższym. Wicherkiewiczowa była świadoma historycznych i społecznych uwarunkowań życia kobiet i mężczyzn, więc z pewną dozą ironii oceniała podwójne standardy moralne i obyczajowe. Dziś Wicherkiewiczowa jest znana przede wszystkim jako autorka monografii Rynek poznański i jego patrycjat, wznowionej przez poznańskie Wydawnictwo Miejskie, a jej prace, oparte na materiałach ze spalonego w czasie II wojny światowej Archiwum Miejskiego, stanowią często dla badaczy dziejów Poznania jedyny ślad danej historii.
uL. śW. mArcIn 18.
4 W kamienicy po drugiej stronie ulicy Św. Marcin, pod numerem 18, mieszkała przez krótki czas (ok. 1920 r.) początkująca pisarka Ewa Szelburg (1899–1986), wówczas Ostrowska, żona studenta prawa Uniwersytetu Poznańskiego, Jerzego. O poznańskim okresie Ewy Szelburg pisze Anna Marchewka w książce Ślady nieobecności. Poszukiwanie Ireny Szelburg: Zamieszkała w stolicy Wielkopolski z mężem, który kształcił się, rozwijał, pracował. Szelburg zaś miała na koncie niedokończone studia, porzucony Kraków i załamanie nerwowe. Dlaczego nie wróciła na studia? Wydaje się, że wykształcenie jest dla niej bardzo ważne. W okresie poznańskim tworzy coś, co trudno nazwać poważną literaturą – tak przynajmniej uważa pierwszy krytyk jej twórczości. (…) W 1922 roku w Poznaniu powstał Król w wytartym paltocie, zachowana w rękopisie historia nadwrażliwca bezpiecznego tylko w kokonie szaleństwa. (…) Prześwituje, przebija spod niego nagość szaleństwa samotności. Trudno czytać ten tekst, nie myśląc o tym, co wówczas działo się z jego autorką (na fotografii głowa nieco pochylona, usta lekko wygięte w uśmiechu, oczy łagodne) w sercu uporządkowanego Poznania, u boku zorganizowanego, pracowitego, społecznie aktywnego męża.
39 // Ewa Szelburg-Zarembina.
94 szlaki.indd 94
2015-05-25 14:25:05
pOZnAń EmAncypAnTEK
Jak gorzko wybrzmiewa opowieść o poznańskich latach Ewy Szelburg, gdy zestawimy je z sukcesem towarzyskim Wicherkiewiczowej, mieszkającej po drugiej stronie ulicy… Kategorie płci (gender) okazują się w takich przypadkach niewystarczające, aby zrozumieć nierówność między obydwiema kobietami, trzeba uruchomić szeroki kontekst społeczny. Czy młoda Szelburg słyszała o Wicherkiewiczowej? Czy chciałaby się do niej zbliżyć? Po kilkudziesięciu latach, już jako mieszkanka Warszawy, Ewa Szelburg-Zarembina będzie zajmować wyższe miejsce w literackiej i kulturalnej hierarchii społecznej jako autorka poczytnych powieści dla dzieci i młodzieży. O Marii Wicherkiewiczowej mało kto poza Poznaniem pamięta.
muZEum fArmAcjI.
5
40 // Budynek, w którym mieści się Muzeum Farmacji w Poznaniu.
Na skrzyżowaniu ul. Św. Marcin i Al. Marcinkowskiego skręcamy w prawo i zmierzamy w stronę Placu Wolności. Pomiędzy budynkiem Narodowego Banku Polskiego a zabytkowym Bazarem znajduje się kamienica pod numerem 12. Wejdźmy w jej bramę, a kiedy miniemy parkujące samochody, czeka nas miła niespodzianka: zabytkowe, tzw. “hiszpańskie” schody z początku XX wieku, a obok – Muzeum Farmacji. Ta młoda instytucja, założona w 1989 roku, eksponaty pozyskała z Muzeum Farmacji w Krakowie oraz dzięki darom farmaceutów z Wielkopolski.
95 szlaki.indd 95
2015-05-25 14:25:05
pOZnAń EmAncypAnTEK
Właśnie z Krakowa do Poznania około 1824 roku przyjechała Filipina Studzińska (1797–1877), szarytka, która razem ze swoją rodzoną siostrą, Konstancją (1787–1811), też siostrą zakonną, osiągnęła sukces rangi europejskiej, jeśli nie światowej: zostały pierwszymi kobietami – magistrami farmacji (na Uniwersytecie Jagiellońskim). Siostry przez dziesięć lat pracowały razem w szpitalu św. Łazarza w Krakowie. Po uzyskaniu dyplomu rozstały się: Konstancja przeprowadziła się do Warszawy, a Filipina do Poznania, gdzie w latach 1844–1848 była przełożoną niedawno powstałego ze składek ludności Domu i Szpitala Przemienienia Pańskiego w Poznaniu niedaleko naszej trasy, przy ul. Długiej 1/2. Do jej obowiązków należało przygotowywanie ziołowych leków oraz kształcenie kolejnych aptekarek – sióstr szarytek. Następnie pełniła funkcję wizytatorki prowincji poznańskiej (1850–1863). Zmarła w Poznaniu w 1877 roku. O siostrze Studzińskiej nie pamięta Wielkopolski Słownik Biograficzny, ale jej postać jest ważna dla szarytek, które do dziś służą chorym w szpitalach.
BAZAr.
6
41 // Bazar.
Kiedy wyjdziemy z bramy, po naszej prawej ręce miniemy Bazar, którego lewe skrzydło zaprojektował brat Marii Wicherkiewiczowej, Roger Sławski. Najwygodniej będzie teraz przejść na drugą stronę ulicy i znów przejść przez pasy, na plac Wolności, by obejrzeć budynek z oddalenia. Bazar pełnił funkcję centrum społecznego, gospodarczego i towarzyskiego życia Polaków pod zaborem
96 szlaki.indd 96
2015-05-25 14:25:05
pOZnAń EmAncypAnTEK
pruskim, wybudowany został z funduszy społecznych na przełomie lat 30. i 40. XIX wieku i do dziś stanowi chlubę poznaniaków – z balkonu hotelowej części Bazaru Ignacy Jan Paderewski wygłosił 27 grudnia 1918 r. przemówienie, które uznaje się na symboliczny akt inicjujący powstanie wielkopolskie. Mniej znanym, częściowo legendarnym, o równie spektakularnym charakterze, a jednocześnie „sprywatyzowanym” w doświadczenie wewnętrzne, jest inne wydarzenie, które miało miejsce w jednym z pokojów hotelowych Bazaru: to właśnie tutaj modernistyczna poetka Maria Komornicka (1876–1949) w 1907 roku spaliła swoje suknie, założyła męskie ubranie i oznajmiła matce, towarzyszącej jej w podróży do sanatorium w Kołobrzegu, że odtąd jest nie Marią, a Piotrem Odmieńcem Włastem, mężczyzną. Poznań dowiedział się o tym kilkadziesiąt lat później dzięki książce Izabeli Filipiak o Marii Komornickiej/Piotrze Odmieńcu Właście. W Bazarze swoje siedziby miały najważniejsze poznańskie dzienniki oraz instytucje, takie jak Bank Włościański i Kasyno Towarzyskie (zwane później Kołem Towarzyskim). Udział kobiet we współtworzeniu czasopism i dzienników stale rósł w XIX wieku, o czym świadczy zarówno działalność Julii Woykowskiej, jak i sióstr Radońskich. W polityce kobiety działały aktywnie, rzadko jako członkinie stowarzyszeń i instytucji, o ile nie były charytatywne czy kościelne. Dlatego Wicherkiewiczowa, barwnie opisując Dawne kawiarnie w Poznaniu, o takich lokalach, jak bazarowa kawiarnia, pisała: kawiarnia ulubionym punktem zbornym polityków i rewolucjonistów. W Poznaniu coraz więcej kawiarń. Są nawet osobne pokoje dla dam. Panowie „wyższego tonu” w tabaczkowych surdutach i halsztuchach w wysokich kołnierzykach „Vatermurderach” palą lulki lub „ze sztambułki Gelb Virginia z Dreikoeniszkiem” przy tureckiej wonnej mocce poruszają z posad ziemię. Reformują świat. Lub gwarzą o dobrych, dawnych czasach jak to in ille tempora bywało. Osobne pokoje dla dam nie sprzyjały uczestnictwu kobiet w rozmowach i działaniach politycznych „przewodników narodu”, ale pozwalały na dystans – ujawniający się tutaj w sceptycyzmie i ironii – wobec ambicji niewspółmiernych z podejmowanymi działaniami i rozdmuchanych wyobrażeń na własny temat „rewolucjonistów” przy mokce.
97 szlaki.indd 97
2015-05-25 14:25:05
pOZnAń EmAncypAnTEK
druKArnIA I KSIęGArnIA śW. WOjcIEchA.
7 Zatrzymajmy się jeszcze przez chwilę na placu Wolności: kiedyś ta przestrzeń była romantycznym parkiem ze szpalerami drzew i krzewami, choć zaprojektowano ją do ćwiczeń wojskowych. Spójrzmy w stronę południowej pierzei placu: na parterze klasycyzującego Hotelu Rzymskiego swoją siedzibę ma Księgarnia św. Wojciecha, od końca XIX wieku funkcjonująca jako Drukarnia i Księgarnia Św. Wojciecha. Wydawnictwo publikowało książki nie tylko o religijnym charakterze – ukazały się tutaj w międzywojniu dwie książki Ewy Szelburg-Zarembiny: Legendy żołnierskie (1924) i Ta, której nie było (1925) (co może świadczyć o tym, że autorce, choć nie znalazła – może nie szukała – środowiska, z którym by się w Poznaniu związała, udało się nawiązać kontakty pisarskie, zawodowe), powieści historyczne Zofii Kossak-Szczuckiej, która nigdy w Poznaniu nie mieszkała i z emancypacją kobiet nie miała związków, ale także znacznie wcześniejsze, bo z 1908 roku, takie broszury jak: O potrzebie wyższego wykształcenia dla naszych kobiet sfer inteligentnych Aleksandry Karoli Słomińskiej (1858–1954), która ukrywała się pod pseudonimem Constantia. Postać Słomińskiej i jej odezwa pozwalają zrozumieć silne więzi dyskursu emancypacyjnego z patriotyzmem i katolicyzmem, warunki, dzięki którym do triady: Bóg-honor-ojczyzna, dodać można jeszcze: emancypacja kobiet. Słomińska przedstawiana jest jako nauczycielka, działaczka społeczna „znana jako wybitna działaczka ruchu kobiecego”, jak pisze o niej współpracowniczka, Maria Czekańska, autorka hasła o Słomińskiej w Wielkopolskim słowniku biograficznym. Udzielała się w „Warcie”, prowadziła szkołę żeńską, została przewodniczącą zarządu organizacji, dziś powiemy – parasolowej, zrzeszającej stowarzyszenia kobiece pod zaborem pruskim: Zjednoczenia Polskich Kobiecych Towarzystw Oświatowych w Rzeszy Niemieckiej. Lektura broszury O potrzebie wyższego wykształcenia… nie pozostawia cienia wątpliwości, że jej autorce zależało na edukacji warstw najbogatszych, w tym ziemiańskich, a więc tych kobiet, które nie musiały kształcić się z konieczności samodzielnego zarobkowania na życie. Odżegnując się jednoznacznie od działań „kobiet postępowych” z innych zaborów (zapewne mając na myśli emancypantki z Krakowa i Warszawy), Słomińska idealizuje działania wielkopolanek:
42 // Pomnik Higiei (z twarzą Konstancji Raczyńskiej) na pl. Wolności.
98 szlaki.indd 98
2015-05-25 14:25:05
pOZnAń EmAncypAnTEK
Dzielnica nasza spotyka się bardzo często z zarzutem wstecznictwa, w ogóle zaś kobiety nasze uchodzą, w szczególności u tzw. kobiet postępowych Galicji i Królestwa za „parafianki”, „zacofane”, nawet za idiotki. Nie tu miejsce odpierać te gromy ironii i sarkazmu, które opierają się niekiedy na pozorach słuszności; tyle jednak na naszą obronę powiedzieć możemy, że ci, którzy nas tak w czambuł potępiają, nie znają naszych stosunków dokładnie i nie biorą dosyć w rachubę, w jak ciężkich żyjemy warunkach. Całe napięcie sił naszych wytężamy obecnie w jednym tylko kierunku, a mianowicie ratowania zagrożonego bytu narodowego, a że wysiłki nasze nie są daremne, tego nam nikt nie zaprzeczy. Toteż i dodatnia praca naszych kobiet skupia się przy domowem ognisku w jak najszczerszym tego słowa znaczeniu. Praca bez rozgłosu nad wychowaniem młodzieży i nad oświatą ludu pochłania w wielkiej części siły naszych kobiet inteligentnych a ofiarnych. A ile przetem często poświęcenia, zaparcia się siebie, ukochania idei, to tylko samemu Bogu wiadomo. Nasza kobieta odznacza się w porównaniu z kobietami innych dzielnic poważnem pojmowaniem obowiązków, oszczędnością i skromnością w wymaganiach. Co jednak najważniejsze, to, że wśród kobiet wielkopolskich zachowała się najczyściej wielka tradycja katolicka narodu polskiego. Idąc za nią kobieta wielkopolska nie dała się złudzić hasłom socyalizmu, odczuwając instynktownie, że piękne te na pozór hasła opierają się na światopoglądzie wręcz przeciwstawnym chrześcijaństwu. Odezwa Słomińskiej – bardzo dobrze skomponowana, retorycznie perfekcyjna, o dużej sile oddziaływania i klarowności argumentów – trafia do warstw najlepiej usytuowanych ekonomicznie kobiet z gorącym apelem o ich wyższą edukację, która ma służyć Bogu, ojczyźnie, narodowi. Słomińska przekonuje najpierw, dlaczego wyższa edukacja kobiet jest zgodna z Ewangelią i nie sprzeniewierzy kobiet przeciw ojcom i mężom, co więcej, wzmocni kobiece morale i uszlachetni serca. Następnie wskazuje na trzy konieczne kierunki rozwoju edukacji kobiet: edukację matek w zakresie pedagogiki i nauk społecznych, aby lepiej wychowywać dzieci i działać w towarzystwach dobroczynnych lub oświatowych; edukację „młodzieży żeńskiej kół inteligentnych” – teologiczną, pedagogiczną, w zakresie historii cywilizacji (w tym literatury powszechnej, historii sztuki), a także praktyczną – aby dowiedzieć się dokładnie, jak prowadzić gospodarstwo domowe, w jaki sposób organizować pracę hospicjum czy ochronki, pielęgnować chorych, udzielać pierwszej pomocy; a najmłodsze pokolenie dziewcząt Słomińska edukować chciała w zakresie języka polskiego oraz szczegółowej znajomości prawa zaborcy – tak, jakby najmłodszemu pokoleniu przypisywała największy potencjał politycznej zmiany i chciała dać dziewczętom narzędzia do równorzędnej dyskusji z… zaborcą. Czy projektowanym jako mężczyzna, czy kobieta? – trudno powiedzieć, bo profil „wroga” przybrać może najbardziej nieoczekiwane kształty...
99 szlaki.indd 99
2015-05-25 14:25:05
pOZnAń EmAncypAnTEK
BAr mLEcZny cArITAS.
8
43 // Maria Rataj z przyjaciółką.
Obok księgarni św. Wojciecha znajduje się bar mleczny Caritas, prowadzony przez organizację charytatywną, Caritas Archidiecezji Poznańskiej. To instytucja, której historia sięga XIX wieku, a religijne organizacje charytatywne były w Poznaniu poważane i sprawnie funkcjonowały – w międzywojennym Poznaniu powstała ogólnopolska centrala związków Caritas, wcześniej działał tu Poznański Związek Towarzystw Dobroczynnych. Z pomocy charytatywnej korzystała przez wiele lat swego życia postać, której Słomińska nie brała pod uwagę w swych dywagacjach o wyższej edukacji kobiet: mieszkająca na Wildzie Maria Rataj. Maria Rataj (1918– –1995) nie była poznańską artystką, edukatorką, działaczką społeczną, nie bywała na salonach ani nawet nie miała znanego męża. W „wymendlowanej loterii” od rodziców dostała wyjątkowy zestaw genów: matka Niemka, spokrewniona była z zacnymi rodami Hindeburgów i Stolzbergów, z kolei od strony ojca Polaka odziedziczyła dodatkowo rosyjskie korzenie, gdyż babka była rodowitą Kijowianką z rodu Carewiczów. Porzucona przez ojca i wychowywana przez niestroniącą od alkoholu matkę, Maria już w wieku sześciu lat musiała zmierzyć się dorosłymi problemami. Oprócz zajmowania się młodszym bratem Bolesławem, wzięła na siebie obowiązek dbania o wynajmowany kątem pokój, dostarczania do domu opału, jedzenia i zarobku (sprzedawała włoszczyznę, cukierki i chodziła na posyłki). Jeszcze przez długi czas nie skończyły się kłopoty finansowe w domu Ratajów. Maria służyła jako pomoc domowa, sprzątaczka w szkole czy przy oporządzaniu zieleni miejskiej.
100 szlaki.indd 100
2015-05-25 14:25:06
pOZnAń EmAncypAnTEK
Pierwsze dziecko urodziła w wieku 18 lat. Paradoksalnie, sytuacja życiowa Marii polepszyła się wraz z nadejściem II wojny światowej. W trosce o swoich dwóch synów podpisała Volkslistę, jednak potajemnie wspierała Polaków, a po wojnie mieszkała z przyjaciółką. Doświadczenia życia w międzywojennym Poznaniu opisała w Pamiętniku diablicy – tomie wspomnieniowym, ocenzurowanym ze względów obyczajowych i opublikowanym jako „autentyk” pod tytułem Zaułki grzecznego miasta w 1962 r., a jako Grzeszne miasto w 2007 r. Rataj w swojej autobiografii przedstawia Poznań bez znieczulenia – z perspektywy dziewczynki, nastolatki i młodej kobiety pochodzącej ze „zdeklasowanej” biedoty miejskiej, wyczulonej na wszelkie przejawy indoktrynacji ideologicznej i zagrożenie ze strony osób bogatszych, lepiej usytuowanych, mogących wykorzystać młodą dziewczynę. Maria to jednak dziewczyna-kozak, pewna siebie, przedsiębiorcza, potrafiąca spojrzeć na sprzeczności i dziwactwa świata ironicznie, z dystansem. Jednocześnie Pamiętnik diablicy to opowieść o miłości do miasta: grzesznego, brudnego, niebezpiecznego, a jednocześnie swojskiego, wychodzonego do zdarcia podeszw, ukochanego: Poznań, to miasto przygarnęło mnie do siebie. Zależnie od kaprysu to gnało ulicami do utraty tchu, skręcając kiszki z głodu, to niby sadysta odsłaniało przed młodocianymi oczyma dzieje grzechu, jęk ciemnych zaułków, lub oczarowywało blaskiem neonów i dobrobytu. Nie tylko w mieście miałam rodzica, bo znalazłam prócz rodzonej, jeszcze drugą matkę, Wartę.
uL. 27 GrudnIA 23.
9 Ulica, przy której stoi bar Caritas, to ul. 27 Grudnia – o dość szerokim chodniku z każdej strony, gdzie można przejść z rozmachem. Pod koniec lat 30. XIX wieku, kiedy jej nazwa brzmiała: Berlinerstraße czyli ul. Berlińska, zaczynały powstawać nowe, wspaniałe, reprezentatywne kamienice. Ulica zobowiązywała, była przestrzenią ludzi majętnych, o wysokim statusie społecznym. Jeśli pójdziemy tędy w stronę Okrąglaka, za skrzyżowaniem z ul. Ratajczaka zobaczymy niewielki plac, zagospodarowany jako parking i obnażający zabudowę kamienic z prostopadłej ul. 3 Maja – to północna pierzeja ulicy, zniszczona w czasie wojny i zburzona ostatecznie w latach 70. XX wieku. Biały, klasycyzujący budynek Teatru Polskiego, wybudowany ze składek Polaków żyjących pod wszystkimi zaborami (stąd tablica z hasłem:
101 szlaki.indd 101
2015-05-25 14:25:06
pOZnAń EmAncypAnTEK
Naród sobie) był usytuowany na tyłach eleganckich kamienic, spośród których najważniejszą jest dla nas kamienica nr 23. Tutaj, na parterze, zamieszkało w 1842 roku rodzeństwo: Jędrzej i Bibianna Moraczewska (1811–1887), która otworzyła i prowadziła jeden z najważniejszych wielkopolskich salonów literacko-artystycznych: nowoczesny, demokratyczny, republikański. I to właśnie ją wzięłyśmy sobie za matronkę naszego kolektywu, z tamtego pustego miejsca i miejsca-po-miejscu, z niebrzydkiej skądinąd alei spacerowej w centrum Poznania. Była przyjaciółką Narcyzy Żmichowskiej i jako Felicja została sportretowana w słynnej Pogance. Należała do grona Entuzjastek, zaangażowanych w działalność konspiracyjną, a do znanych anegdot należy opowieść Moraczewskiej o przewożeniu do Warszawy bibuły konspiracyjnej w bieliźnie obszernych sukien – opowieść znana dlatego, że działaczka prowadziła Dziennik, wydany w 1911 roku przez jej krewną, Ludwikę Dobrzyńską-Rybicką (1868–1958), doktor filozofii, etyczkę i wieloletnią dyrektorkę biblioteki Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Moraczewska była oprócz tego autorką powieści obyczajowych, powiastek historycznych oraz podręczników dla ludu i dzieci. Nie założyła własnej rodziny, a do ostatnich lat życia była czynna jako organizatorka i działaczka społeczna. Po śmierci brata sprzedała kamienicę i przeprowadziła się do jednej z kamienic obok mijanego już kościoła św. Marcina. Nie miała więc dużych szans, by spotkać się z grającą w Teatrze Polskim przez dwa sezony w latach 1885/1886 oraz 1886/1887, Gabrielą Zapolską (1857–1921), jeszcze nieznaną wówczas jako dramatopisarka i przeżywającą katusze w Poznaniu. O jej przykrych doświadczeniach dowiadujemy się z krótkiego felietonu Karta z życia podróżnika, pisanego pod pseudonimem M.F., opublikowanego w „Przeglądzie Tygodniowym”. Poznań jawił się Zapolskiej (w artykule przedstawiającej się jako zniesmaczony podróżnik-mężczyzna) jako miasto zniemczone, zapijaczone, brutalne i niebezpieczne; nigdy już tu nie wróciła. 44 // Gabriela Zapolska.
45 // Bibianna Moraczewska.
102 szlaki.indd 102
2015-05-25 14:25:06
pOZnAń EmAncypAnTEK
uL. KAnTAKA.
10 Łyżką dziegciu kończymy nasz spacer po Poznaniu emancypantek. Proponujemy jednak zakończenie alternatywne: wystarczy przejść przez ulicę, na drugą stronę 27 grudnia i wejść w wąską uliczkę Kantaka. W pierwszej bramie po lewej stronie mieszkała przez kilka lat ze swoim mężem Krystyna Kof ta – pisarka o uznanym dorobku, od lat 90. XX wieku otwarcie mówiąca o swoim feministycznym światopoglądzie, która w powieści Wióry dokonała świetnej literackiej rewolty na temat robotniczego buntu z 1956 roku, zwanego Poznańskim Czerwcem, ukazując genezę jego prawdziwego, jak się zdaje, powstania: na podwórkach poznańskich kamienic. Oto więc prywatne doświadczenie, przeciętna codzienność i wspólna przestrzeń sąsiedzka to inkubator życia społecznego, które toczy się przecież nie tylko na ulicach i w salonach, ale także w tej prywatno-publicznej przestrzeni miasta. I tu, na te wewnętrzne dziedzińce jeżyckich kamienic, zapraszamy. Bramy podwórek skrywają wiele tajemnic i opowieści.
O AuTOrKAch: Kolektyw Aleje Bibianny – działał w latach 2010–2013 w Poznaniu, gdzie pogłębiał wiedzę o związkach kobiet i miasta oraz organizował herstoryczne spacery m.in. w ramach Festiwalu No Women No Art, Malty Poznań, Festiwalu Nauki i Sztuki.
KOnTAKT: Strona Kolektywu: https://kolektywbibianny.wordpress.com/. E-mail: kolektywbibianny@gmail.com.
103 szlaki.indd 103
2015-05-25 14:25:06
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE
1
SENATORSKA
Se
na
tor
s ka
2
SENATORSKA 37 Ma rs za łk ow sk a
4
KRÓLEWSKA 3 ka Ho ż
tta
14
5
Lwowska
PLAC KONSTYTUCJI
s ka
16
ŚNIADECKICH 18 ia
de
ck
ic
h
ows
rs z
ka
Ma ałk ow
18
s ka
POLNA 46A
ałk
Śn
rs z
a
15
owa
ow
Mazowiecka
zyk
Ma
zysk
Ko s
s ka krzy
Piękna
ka
tokr
to
ows
na
lna
Ja s
Zie
Świę
ałk
ia
rs z
Ry s
8
MARSZAŁKOWSKA
o
7
PLAC DĄBROWSKIEGO 1
c za
kieg
9
ZIELNA 39
Świę
Wil
Czac
Kr ó
a
Ma
MAZOWIECKA 12 sk lew
12
WILCZA 35/41
kot
ugu
Mo
T ra
ryńskiego
s ka
ka
le w
ows
Kr ó
ałk
3
13
WILCZA 26A WILCZA 31
rs z
PLAC MAŁACHOWSKIEGO 2 KRÓLEWSKA / MARSZAŁKOWSKA
a
Ma
6
Ludwika Wa
K
ws róle
Plac Zbawiciela
Aleja Wyzwolenia
Po ln a
17
POLNA40 Ale
ja A
rm
ii L
udo
we
j
Ma
msk
ie
ows
zoli
ałk
Jero
rs z
Aleje
Szu
cha
ka
Jana
10
wik
19
aW
a
MARSZAŁKOWSKA 3/5
ary ńs k
dzk
Plac Unii Lubelskiej
ka
ańs k
ows
BAGATELA 4
o
ałk
Po z n
20
ieg
rs z
o g ro
Ma
No w
Aleja
ie
NOWOGRODZKA 42
a
msk
ln
zoli
Po
Jero
Lu d
Aleje
Bagatela
a
11
HOŻA 43
Ste
Ho ż
a
aB
a to
re g
o a
fan
ws k
ólna
P uła
Ws p
104 szlaki.indd 104
2015-05-25 14:25:07
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE Sylwia Chutnik, Agnieszka Sosińska
A4
105 szlaki.indd 105
2015-05-25 14:25:07
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE
cZAS prZEjścIA: 4 GOdZ. To prawdziwe szaleństwo: oprowadzić po największym mieście kraju. Osiemnaście dzielnic, ponad dwa i pół miliona mieszkańców. Do tego ościenne miasteczka i wsie. W każdym z tych rejonów mieszkały, tworzyły i pracowały kobiety, o których trudno usłyszeć w czasie zorganizowanej wycieczki czy przeczytać w klasycznym przewodniku. Na ponad trzy tysiące ulic tylko nieco ponad sto nosi nazwę związaną z konkretną kobietą. Kilka pomników rozsianych po centrum miasta i kilkanaście tablic na fasadach budynków to wciąż za mało, jeśli chodzi o symboliczne uczczenie pamięci naszych przodkiń. Pozostaje więc tropienie na własny rachunek, chodzenie po mieście i wyłanianie poszczególnych bohaterek, które mogłyby stać się naszą inspiracją i powodem do dumy: oto stolica tak wiele zawdzięcza kobietom. Zacznijmy od samego centrum, bowiem tam zwykle zaczyna się przygoda z miastem.
uL. SEnATOrSKA.
1 Ulica Senatorska łączy trzy place: Zamkowy, Teatralny i Bankowy. Od XVII wieku stawiano tu głównie rezydencje najwyższych dygnitarzy państwowych, ale po powstaniu warszawskim większość budynków legła w gruzach. O ile do czasów II wojny światowej Senatorska była jedną z ruchliwszych arterii Warszawy, teraz jest nieco opustoszała. Na terenie obecnego placu Teatralnego istniał pod koniec XVII wieku Marywil – nazywany pierwszym centrum handlowym w Polsce. Gmach miał liczne sklepy, hotele, restauracje i… kaplice. Ufundowała go królowa Maria Kazimiera Sobieska. Część terenów odzyskano ze zburzonego pałacu Pociejów, a obecne tam sklepy, prowadzone głównie przez ludność żydowską, zainspirowały potoczne określenie szerokiego asortymentu, niekoniecznie dobrej jakości – „pociejów”. Dla nas ważny jest na pewno kościół Panien Kanoniczek pod numerem 20. Został wzniesiony w połowie XVIII wieku właśnie na części Marywilu. Tylko fasada jest oryginalna – reszta została dobudowana, a nawet skrócona (od części północnej). Świątynia pod wezwaniem świętego Andrzeja i świętego Brata Alberta została przejęta od jezuitów na początku XIX wieku przez zakon żeński, który jest obecny na ziemiach polskich już od XIII wieku. Kościół
106 szlaki.indd 106
2015-05-25 14:25:07
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE
należał do Kapituły Dam Świeckich tego zakonu – wspólnoty wdów i panien, które pragnęły wspólnie wieść bogobojne życie. Do kapituły mogły przystępować osoby tylko „dobrze urodzone” i legitymujące się arystokratycznymi przodkami i przodkiniami. Obecnie świątynia nie należy już do zakonu, ale pełni funkcje kościoła środowisk twórczych. Pod numerem 29 znajdziemy tablicę upamiętniającą miejsce, w którym przed wojną znajdował się jeden z bardziej popularnych kabaretów przedwojennej Warszawy, Qui pro Quo. Występowały w nim między innymi: Hanka Ordonówna, Zula Pogorzelska czy Mira Zimińska.
pAŁAc ZAmOySKIch.
2 Po drugiej stronie ulicy, pod numerem 37, mieści się pałac Zamoyskich, zwany od koloru dachówki Błękitnym. Historia właścicieli pałacu jest skomplikowana, jak to zwykle bywa z losami takich budynków. Na początku XVIII wieku Stefan Potocki z żoną Teresą z Kąckich podarował budynek królowi Augustowi II. A ten znowu podarował go swojej córce Annie Orzelskiej. Tata nie interesował się nią przez ponad dwadzieścia lat, ale potem uznał ją oficjalnie za swoją córkę. Do historii przeszła jako skandalistka i jedna z piękniejszych kobiet doby baroku. Skąd taka renoma? Podobno Orzelska lubiła imprezować, nie stroniła od alkoholu i tytoniu. Wdawała się w liczne romanse, a po rozwodzie wyjechała do Wenecji ze swoim synem Karolem i tam zmarła. Jej portret, pędzla Louisa de Silvestre, znajduje się w Pałacu na Wyspie w Łazienkach. Potem pałac przeszedł w ręce Marii Zofii z Sieniawskich Denhof fowej, wdowy po wojewodzie połockim i hetmanie polnym litewskim Stanisławie. Zofia Denhof fowa wyszła w lipcu 1731 r. za mąż za Augusta Czartoryskiego i na długie lata pałac przeszedł w ręce rodziny Czartoryskich. Należy zaznaczyć, że dzięki majątkowi Zofii (liczne posiadłości poza Warszawą) ród Czartoryskich mógł stworzyć podstawę ekonomiczną swojej działalności politycznej. Ich córka, Elżbieta, wyszła za marszałka wielkiego koronnego Stanisława Lubomirskiego. A znowu ich córki… ale to już inna opowieść. Wracając do Pałacu Błękitnego, to w latach 1811–1944 mieszkał w nim wybitny ród Zamoyskich. Urządził w przebudowanych wnętrzach wspaniałą bibliotekę. Współwłaścicielką była Zofia Zamoyska
107 szlaki.indd 107
2015-05-25 14:25:07
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE
z Czartoryskich, Dama Krzyża Gwiaździstego. Miała jedenaścioro dzieci, była autorką książki Rady matki dla córki w dzień ślubu, w której radziła przyszłej żonie: zawsze pożytecznie zajęta dopomoże mężowi w zarządzie domu, czuwać tam będzie nad porządkiem, jako źródłem wszystkiego dobrego, będzie kształciła swój umysł i talenta dla większego podobania się mężowi, uczynienia mu domu pożądanym i miłym i łatwiejszego kierowania wychowaniem dzieci. Przechodzimy przez Ogród Saski na ulicę Królewską, na której pod koniec XVIII wieku stanął pierwszy w Polsce teatr zawodowy Operalnia, a w 1908 roku pojechał pierwszy w stolicy elektryczny wóz tramwajowy. Królewska to również ulica, gdzie przed wojną znajdowało się prawdziwe zagłębie sklepów z wózkami dziecięcymi. Jak pisze varsavianista Jerzy S. Majewski w cyklu Warszawa nieodbudowana, „sklep z wózkami działa tu niemal w każdej kamienicy między Marszałkowską a placem Grzybowskim”. Dotyczyło to choćby domów pod numerem 18,16,43, 4, 49 czy 51. Skąd zagłębie wózków właśnie tutaj? Oczywiście ze względu na sąsiedztwo Ogrodu Saskiego, gdzie matki i nianie chodziły z dziećmi na spacery. Większość z oferowanych sprzętów wyglądała jak miniaturki samochodów – ze śmiesznymi, sztywnymi budkami i „okienkami”. Widać, że zamiłowanie do oryginalnych kształtów to nie tylko współczesna moda.
dOm KuSZLA.
3 Na rogu Królewskiej z Marszałkowską 153 mieścił się dom Kuszla, który przeszedł do historii za sprawą salonu literackiego prowadzonego przez Jadwigę Łuszczewską zwaną Deotymą. Miejsce budziło skrajne opinie, gdzie oskarżenia o pretensjonalność mieszały się z zachwytem nad charyzmą pani domu. Wnętrza urządzone były klasycznie, Deotyma zaś zwykła przyjmować gości przed północą. Po krótkich rozmowach i skromnym poczęstunku zaczynała recytować poematy. Plotka głosi, że intonacja głosu oraz sama treść skutecznie usypiały gości. Zostańmy jeszcze chwilkę na Marszałkowskiej, pod numerem 145, gdzie znajdowało się mieszkanie poetki Marii Ilnickiej. Odbywały się tam spotkania literacko-towarzyskie. Bywały tam
46 // Grób Jadwigi Łuszczewskiej (Deotymy).
108 szlaki.indd 108
2015-05-25 14:25:07
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE
nie tylko osoby związane z życiem kulturalnym czy dziennikarskim stolicy (Ilnicka była naczelną czasopisma „Bluszcz”), ale przede wszystkim dawni powstańcy styczniowi. Był to koniec XIX wieku. Według Joanny Piotrowskiej „trudno jednoznacznie określić «Bluszcz» jako pismo feministyczne”. Jak zauważa, „z jednej bowiem strony był bardzo postępowy – na jego łamach publikowano teksty, w których autorki domagały się praw dla kobiet (do edukacji, pracy itp.) i zachęcały czytelniczki do aktywności politycznej i społecznej, z drugiej zaś stał na straży tradycyjnych wartości, widząc rolę kobiety wyznającej zasady wiary, pokory losu, pracy i aktywności, ale tylko w cieniu męża”. W tym miejscu mieściła się też pensja Jadwigi Sikorskiej, do której uczęszczała Maria Skłodowska-Curie.
uL. KróLEWSKA 3.
4
47 // Ewa Bandrowska-Turska.
Na ulicy Królewskiej 3 (bliżej Krakowskiego Przedmieścia, w okolicach placu Małachowskiego) mieszkała i prowadziła przez ponad trzydzieści lat salon kulinarny znana ze swej tuszy, wygadania i talentu kulinarnego, Lucyna Ćwierczakiewiczowa. Była znaną warszawską postacią, nie tylko gwiazdą kuchni, ale i wziętą dziennikarką. W piśmie „Bluszcz” prowadziła w latach 1865–1894 dział mody i gospodarstwa domowego, natomiast dla „Kuriera Warszawskiego” pisała korespondencje z uzdrowisk. Wydawała również kalendarz z poradami kulinarnymi, wskazówkami z zakresu prowadzenia domu i nowelkami. Była zwolenniczką emancypacji kobiet i podejmowania przez nie pracy zawodowej. Pisarka Zofia Kossak-Szczucka zarzucała jej skąpstwo i zbytnie gadulstwo. A kobiety rozchwytywały coraz to nowe książki tej ekscentrycznej postaci. Ludwik Jerzy Kern napisał nawet o niej piosenkę, której tekst zamieścił w „Przekroju”: „wiele już minęło lat, inny wystrój mamy chat, nowoczesność i te de, a wciąż się tak jak dawniej je/ spoza chmur z góry tam co dzień się przygląda nam, co dzień frajdę wielką ma, już wiecie kto, no właśnie ta... Ćwierczakiewiczowa!”. Kawiarnia SiM (Sztuka i Moda) założona około 1933 roku przez malarkę Zofię z Raczyńskich Arciszewską przy Królewskiej 11, czynna była aż do 1944 roku. Występowali tam satyrycy, poeci, piosenkarze, w czasie okupacji Mira Zimińska i Ewa Bandrowska-Turska (śpiewaczka). Po wojnie Arciszewska znalazła się na emigracji w Londynie.
109 szlaki.indd 109
2015-05-25 14:25:08
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE
mAŁA ZIEmIAńSKA.
5 A skoro już jesteśmy w okolicach Mazowieckiej, to nie zaszkodzi przejść się pod numer 12, gdzie mieściła się słynna Mała Ziemiańska. W książce Wojciecha Herbaczyńskiego W dawnych cukierniach i kawiarniach warszawskich można znaleźć barwne opisy smakołyków, w tym chrupkich faworków czy „śledzików”, czyli zrobionych z biszkoptu i marcepanu miniaturek ryb. Ale nie jest to wszak przewodnik kulinarny – dodajmy więc, że Ziemiańska była prawdziwym salonem literatów, artystów plastyków i bohemy twórczej przedwojennej Warszawy od początku jego istnienia, a zatem od 1918 roku. Andrzej Zawada, autor książki Dwudziestolecie Literackie, pisał o kawiarniach dwudziestolecia międzywojennego jako „raju dla literata”. Lokal gastronomiczny widział jako odpowiednik centrum świata, gdzie spotykają się najważniejsze postaci życia artystycznego. Ulica Mazowiecka była wtedy ważnym miejscem na kulturalnej mapie stolicy. Obok kawiarni znajdowała się księgarnia Jakuba Mortkowicza, galeria Zachęta, Filharmonia oraz Instytut Propagandy Sztuki. Śledząc twórców skupionych wokół Ziemiańskiej, trudno nie zauważyć kobiet. Aktorki, pisarki czy malarki na pewno były tu obecne. Warto wspomnieć o Zuzannie Ginczance, poetce pochodzenia żydowskiego, która urodziła się w Kijowie, ale to w stolicy ukazał się jej jedyny tomik poetycki wydany za jej życia, O centaurach. Zginęła rozstrzelana przez gestapo w Płaszowie w 1944 roku. Kolejną bywalczynią była również aktorka Jadwiga Smosarska. Grała w teatrach, ale to filmy przyniosły jej prawdziwą sławę, jak choćby „Barbara Radziwiłłówna”, gdzie wcieliła się w tytułową postać. Po Warszawie krążył wówczas wierszyk „nasza niewinna, nasza jedynna, nasza płomienna, nasza wybranna, nasza kochanna swojska i dziarska Jadzia Smosarska!”. Po wybuchu II wojny przebywała w USA, ale przed śmiercią w 1971 roku wróciła do Warszawy. Warto też zaznaczyć, że do kawiarni wpadały chętnie znane krakowianki, choćby Magdalena Samozwaniec z siostrą Marią Pawlikowską oraz malarka Zofia Stryjeńska. Obecna architektura tej ulicy nie przypomina widoku sprzed wojny. Na przykład kamienica pod numerem 11 była przebudowana jeszcze przed 1939 rokiem w stylu zmodernizowanego klasycyzmu. Jej właścicielką była księżna Zofia Świętopełk-Czetwertyńska. Miała w swoim posiadaniu kilka podwarszawskich ziem, między innymi Michałowice. Pod numerem 9 możemy zobaczyć dość dobrze zachowaną kamienicę należącą kiedyś do hrabiny Starzyńskiej.
110 szlaki.indd 110
2015-05-25 14:25:08
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE
pL. mAŁAchOWSKIEGO 2.
6 Pod numerem 20 (obecny adres: plac Małachowskiego 2), gdzie obecnie mieści się dyrekcja Poczty Polskiej, przed wojną na jednym z pięter działało Gimnazjum Żeńskie Janiny Tymińskiej. W czasie okupacji działało pod przykrywką na ulicy Królewskiej 35. Szkoła wydała wówczas 70 matur. Uczyła się w niej, między innymi, poetka Anna Świrszczyńska. Po wojnie dyrektorka Tymińska pracowała w liceum w Mszczonowie.
pL. GEnErAŁA dąBrOWSKIEGO 1.
7 Jeszcze tylko przejdziemy przez plac Generała Dąbrowskiego, gdzie pod numerem 1 znajdziemy tablicę upamiętniającą pierwszą Bibliotekę Publiczną Warszawy (później na Koszykowej). Biblioteka mieściła się tutaj w latach 1907–1914, a została założona przez członków Towarzystwa Biblioteki Publicznej oraz członkinię, Józefę Sawicką. Była ona nowelistką (między innymi Miłość babuni), publicystką i tłumaczką (między innymi Stendhala) oraz nauczycielką na pensjach warszawskich. Uczyła na przykład przy Mazowieckiej 4 literatury polskiej na pensji Anieli Hoene, krewnej filozofa Hoene-Wrońskiego.
uL. mArSZAŁKOWSKA.
8 Idziemy w stronę Świętokrzyskiej. Niedaleko stąd, w okolicach Marszałkowskiej 127 mieściła się w latach 1885–1889 Czytelnia Naukowa dla Kobiet prowadzona przez feministkę Paulinę Kuczalską-Reinschmit. Natomiast w latach 1890–1898 na pewno w tym miejscu działała Czytelnia Dzieł i Pism Naukowych powstała
111 szlaki.indd 111
2015-05-25 14:25:08
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE
z inicjatywy Jadwigi ze Szczawińskich Dawidowej. Obie czytelnie przyczyniły się do powołania późniejszego Towarzystwa Biblioteki Publicznej. Na Marszałkowskiej 72 od 1933 roku funkcjonowała Apteka Marszałkowska, założona przez Antoninę Leśniewską. Leśniewska była prekursorką kobiecej farmacji. Od 1901 roku prowadziła w Petersburgu pod swoim nazwiskiem aptekę, w której zatrudniała wyłącznie kobiety. W roku 1902 założyła szkołę aptekarską dla kobiet, którą w ciągu czternastu lat ukończyło aż 300 uczennic, w tym Polki, Rosjanki, Litwinki i Łotyszki. Znalazły one następnie zatrudnienie w aptekach. Dziś imię Leśniewskiej nosi Muzeum Farmacji na ulicy Piwnej 31/33. Natomiast pod adresem Marszałkowska 135 mieszkała w roku 1845 literatka Narcyza Żmichowska. Obecnie dom ten nie istnieje. W niedalekim budynku Marszałkowskiej 148 mieściła się redakcja poczytnego dziennika „Kurier Poranny”. Sama kamienica powstała pod koniec XIX wieku dla mieszczki Teofili Dorożyńskiej. Potem przeszła w posiadanie księżnej Marii Druckiej-Lubeckiej. Na łamach „Kuriera” publikowała swoje recenzje między innymi Irena Krzywicka. Być może odwiedzała także okoliczny dom mody pod numerem 150, który pamiętnikarka Warszawy, Jadwiga Waydel-Dmochowska, opisywała jako taki, w którym „kobieta mogła ubrać się od stóp do głów”.
48 // Antonina Leśniewska.
49 // Narcyza Żmichowska.
uL. ZIELnA 39.
9 Natomiast po drugiej stronie ulicy znajduje się budynek Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej – dokładnie na ulicy Zielnej 39. Przed wojną był to drugi – po Prudentialu – co do wysokości „wieżowiec” w stolicy. 20 sierpnia 1944 r. nastąpił szturm Armii Krajowej na budynek, w którym rezydowali Niemcy. Zdobywano piętro po piętrze, zdobywano jeńców, ale część uwięzionych popełniała samobójstwa. Aby szybciej zdobyć ten kluczowy obiekt obrony w Śródmieściu, podpalono go. Zrobiła to słynna kobieca drużyna saperska – minerki – która rozmieściła w piwnicach materiały wybuchowe. Janina Kulesza-Kurowska tak wspomina zaplanowanie całej akcji: „Zameldował się u dowódcy patrol minerski, którego widok zdumiał nie tylko Szefa, ale i żołnierzy Oddziału Osłonowego: sześć dziewcząt z Kobiecych Patroli Minerskich.
112 szlaki.indd 112
2015-05-25 14:25:08
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE
50 // Zof ia Franio.
Komendantką tych Patroli była «Doktor» Dr Zofia Franio, która swe minerki do naszego miejsca postoju skierowała. Zastrzegła, że mogą być kierowane do akcji innych oddziałów, którym będą potrzebne ich umiejętności. Żeby dotrzeć na ul. Sienkiewicza, dziewczęta odbyły niebezpieczną wędrówkę z punktu zbiórki przy ul. Ordynackiej. Szły przeważnie dachami domów, obciążone ogromnymi plecakami, wypełnionymi materiałami wybuchowymi i osprzętem minerskim. Pod ogniem nieprzyjaciela przeskoczyły Nowy Świat. W skład patrolu wchodziły: «Alina» Irena Bredel – komendantka patrolu, «Iza» Wanda Maciejowska – jej zastępczyni, «Hanka» Irena Grabowska, ,,Alka” Alina Pniewska, «Ada» Eliza Grabowska i «Baśka» Barbara Matysówna”.
uL. nOWOGrOdZKA 42.
10 51 // Irena Kosmowska.
Na fasadzie budynku przy Nowogrodzkiej 42 znajdziemy tablicę upamiętniającą działaczkę ruchu ludowego Irenę Kosmowską, która tu mieszkała. Zmarła w Berlinie w wyniku chorób, które były konsekwencją przebywania w obozach pracy i więzieniach w czasie wojny. Była posłanką na Sejm Ustawodawczy oraz I i II kadencji w II RP. W 1932 roku współorganizowała Towarzystwo Oświaty Demokratycznej „Nowe Tory”. Była też członkinią Ligi Obrony Praw Człowieka i Obywatela, a także Czerwonej Pomocy w Polsce. Jej matka, również Irena, angażowała się w działalność filantropijną, społeczną i oświatową. Należała do tajnego Kobiecego Koła Oświaty Ludowej, następnie Sekcji Kobiecej przy Muzeum Przemysłu i Rolnictwa w Warszawie, a na początku XX wieku do Zjednoczonego Koła Ziemianek szerzącego oświatę na wsi.
113 szlaki.indd 113
2015-05-25 14:25:08
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE
uL. hOŻA 43.
11 Na Hożej 43, w jednym ze skrzydeł tej kamienicy, mieścił się przed wojną zakład radiologiczny, który prowadziła doktor Maria Werkenthin. Zaczęła studia w Kijowie, aby w Warszawie skończyć Uniwersytet Latający w 1925 roku. Podjęła pracę w Szpitalu Wolskim (Płocka 26), gdzie rozwinęła pracownię radiologiczną. W czasie okupacji prowadziła tajne nauczanie i pomagała więźniom Pawiaka, fałszując rozpoznania. Pomagała również żydowskim lekarzom, a do historii przeszła jako jedna z lekarek ratujących rannego po akcji pod Arsenałem.
uL. WILcZA 31.
12 Można na chwilę zboczyć z naszej trasy, aby udać się na pobliską ulicę Wilczą. Pod numerem 31 znajdowała się trzypiętrowa kamienica, która należała do Teodozji Roznieckiej. Mieszkała tam Julia Świtalska-Fularska, przyjaciółka Aleksandry Piłsudskiej. Gorszyła niektóre swoje sąsiadki rzekomo „rozwiązłym” trybem życia. Była niezależna finansowo, utrzymywała się z własnego gabinetu kosmetyczno-lekarskiego. Promowała dbanie o cerę, pisała nawet na ten temat książki. W jej mieszkaniu Marszałek Józef Piłsudski spotkał się z obdarzoną darem jasnowidzenia Jadwigą Barszczewską-Michałowską. Była ona dyrektorką gimnazjum Marii Konopnickiej na ulicy świętej Barbary 4. Marszałek sam zabiegał o spotkanie z nią, a kiedy już do niego doszło, jasnowidzka czytała z dłoni ponad dwie godziny.
114 szlaki.indd 114
2015-05-25 14:25:08
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE
uL. WILcZA 26.
13 Przejdźmy jednak pod gmach biblioteki publicznej mieszczącej się pod numerem 26. Idea powstała w roku 1907 z inicjatywy działaczy i działeczek oświatowych. Była wśród nich Jadwiga Sawicka. Obecna siedziba została ufundowana w 1914 roku przez Eugenię Kierbedziową. Ofiarodawczyni wyposażyła również wnętrza biblioteki w sprzęty, których część sama zaprojektowała. Ufundowała także budynek Szkoły Sztuk Pięknych i szpital dla umysłowo chorych w Drewnicy. Za jej zasługi nadano jej tytuł Honorowego Obywatela Warszawy. Była żoną inżyniera Stanisława Kierbedzia, który zaprojektował most zwany „mostem Kierbedzia” (obecnie na jego miejscu znajduje się most Śląsko-Dąbrowski).
uL. WILcZA 35/41.
14 Na ulicy Wilczej 35/41 znajdziemy na rogu z Marszałkowską tablicę upamiętniającą artystkę ceramiczną Hannę Główczewską. Kiedy spojrzymy wyżej, zobaczymy jej pracę – zegar przedstawiony jako mozaika. Stosowała skomplikowane techniki szkliwienia i dekorację malarską, niemożliwą do powielenia w produkcji wielkoseryjnej. Inspiracji szukała zarówno w świecie przyrody, jak i w sztuce abstrakcyjnej.
115 szlaki.indd 115
2015-05-25 14:25:08
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE
pLAc KOnSTyTucjI.
15 I wreszcie dochodzimy do placu Konstytucji, właściwie jedynego placu w Warszawie, który zaprojektowany jest w jednym stylu architektonicznym. Tak się złożyło, że socrealistycznym. Architekturę cechowały monumentalne przeskalowania, a także konsekwentne zamiłowanie do symetrii. W swej istocie budynki miały odejść od elegancji i piękna na rzecz wyrażania siły i potęgi państwa. Głównym założeniem centralnego placu Konstytucji było rozbicie dotychczasowej siatki przedwojennych ulic, która charakteryzowała się XIX-wiecznymi kamienicami. Oczywiście, wojna doprowadziła je do ruiny, jednak część z nich została zachowana w stanie, który pozwalał na ich odbudowanie. Plac jakby osiadł na budynkach i siatkach komunikacyjnych. Powstała Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa przeznaczona dla robotników obejmujących kierownicze stanowiska i urzędników nowego ustroju. To dla nich miały być charakterystyczne rzeźby ustawione wzdłuż ulicy na półkolistych podwyższeniach. Są wśród nich rzeźby przedstawiające między innymi kolejarza, górnika, murarza, inteligenta i nauczycielkę oraz przedszkolankę (w latach 50. określaną zwykle jako „matka”). Wszystkie figury miały symbolizować Front Jedności Narodowej. Dodatkowo w kilku miejscach dołączono płaskorzeźby, z których jedna (Murarstwo) została wykonana przez wybitną rzeźbiarkę Ludwikę Nitschową. Plac Konstytucji to również kobiece bohaterki filmowe. Przede wszystkim Hanka z „Przygody na Mariensztacie” w reżyserii Leona Buczkowskiego. Dzięki temu obrazowi możemy dokładnie zobaczyć początki MDM. Kierując się w stronę Mokotowa, przejdziemy na plac Zbawiciela, na którym znajduje się chyba najbardziej strzeżona tęcza na świecie, a to ze względu na kilka jej podpaleń. Jest to praca autorstwa Julity Wójcik, która została zrobiona z tysięcy papierowych kwiatów. Pierwotnie symbol szczęścia, szybko skojarzony ze środowiskami LGBT, stał się najbardziej kontrowersyjną instalacją artystyczną w Warszawie. Poprzednio była to palma autorstwa Joanny Rajkowskiej, stojąca na rondzie de Gaulle’a.
52 // Syrenka warszawska (z twarzą Krystyny Krahelskiej), rzeźba Ludwiki Nitschowej.
116 szlaki.indd 116
2015-05-25 14:25:08
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE
uL. śnIAdEcKIch 18.
16 Ale wróćmy w okolice placu Konstytucji. Na budynku przy ulicy Śniadeckich 18 znajdziemy tablicę upamiętniającą wybitną aktorkę Hankę Bielicką, która mieszkała tu od 1969 roku aż do swojej śmierci w 2006. Była związana z Polskim Radiem, występowała również w kabaretach telewizyjnych i, oczywiście, w teatrze i na estradzie. Znana była ze swojego gadulstwa i ciętego humoru.
uL. pOLnA 40.
17 Na Polnej 40 znajduje się Muzeum pisarki Marii Dąbrowskiej, która mieszkała w tym domu. Na fasadzie budynku zamieszczono odpowiednią tablicę. Wchodzimy w podwórko i na drugim piętrze, pod numerem 31, możemy zwiedzić dawne mieszkanie Dąbrowskiej i jej partnerki, pisarki Anny Kowalskiej (wraz z jej córką Tusią). W tym miejscu powstały „Noce i dnie”. W połowie lat 50. Dąbrowska przeprowadziła się w aleje Niepodległości 163.
uL. pOLnA 46A.
18 53 // Klementyna z Tańskich Hof fmanowa.
Liceum imienia Klementyny Hof fmanowej mieściło się przy ulicy Polnej 46a i weszło do historii nie tylko jako placówka edukacyjna o wysokim poziomie, ale również ze względu na imię patronki. Klementyna z Tańskich Hof fmanowa była prozaiczką i tłumaczką oraz podobno pierwszą kobietą w Polsce utrzymującą się z pracy twórczej i pedagogicznej. Nie jest to do końca prawda, ale rzeczywiście jej niezależność pisarska, a tym samym poglądowa, była dość znana. Przed powstaniem listopadowym w 1830 roku mieszkała wraz z matką w skrzydle Pałacu Błękitnego,
117 szlaki.indd 117
2015-05-25 14:25:08
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE
który mogłyśmy zobaczyć wcześniej, przy ulicy Senatorskiej. Najbardziej znanym dziełem jest Pamiątka po dobrej Matce przez młodą Polkę skierowana do dorastających dziewcząt, a stawiająca sobie za cel wychowanie w duchu niepodległościowym i szanującym tradycję. Ale wróćmy do samego liceum. Początek szkole dała pensja żeńska Izabeli Smolikowskiej, przejęta w późniejszych latach (pod koniec XIX wieku) przez Paulinę Hewelke. Pensja mieściła się przy Marszałkowskiej 122. W tym samym miejscu powstało liceum. W czasie okupacji działało pod przykrywką szkoły zawodowej. Po 1961 roku przeniosło się do nowego budynku przy Emilii Plater. Natomiast stary przeszedł kilka lat temu remont i obecnie mieści się w nim placówka pedagogiczno-psychologiczna.
uL. mArSZAŁKOWSKA 3/5.
19 Niedaleko, bo do budynku zwanego Domem Prasy, mieszczącego się przy Marszałkowskiej 3/5, trafiła ranna w powstaniu warszawskim poetka Krystyna Krahelska. Została postrzelona w czasie opatrywania rannych na Polach Mokotowskich, a następnie przewieziona do szpitala na ulicę Polną. Była nie tylko autorką najpopularniejszej piosenki powstańczej „Hej chłopcy, bagnet na broń”, ale pozowała również do rzeźby warszawskiej Syrenki (twarz) autorstwa Ludwiki Nitschowej. Dzięki temu pomnik ten jest podwójnie symboliczny – jako herb stolicy i pamięć o poległych w czasie walk w 1944 roku.
54 // Krystyna Krahelska.
BAGATELA 4.
20 Na budynku przy ulicy Bagatela 4 znajdziemy tablicę informującą o mieszczącym się tutaj od 1915 roku do powstania warszawskiego gimnazjum i liceum prowadzonym przez pedagożki Janinę Popielewską i Janinę Roszkowską. Przy okazji tego adresu warto wspomnieć Wandę Opęchowską, działaczkę społeczną i instruktorkę Związku Harcerstwa Polskiego, która prowadziła koło rodzicielskie właśnie przy gimnazjum na ulicy Bagatela.
55 // Wanda Opęchowska.
118 szlaki.indd 118
2015-05-25 14:25:08
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE
Opęchowska była również wiceprzewodniczącą Szarych Szeregów w czasie II wojny światowej. Z tego miejsca możemy przejść się w stronę Mokotowa lub wsiąść w tramwaj i jechać w zupełnie inne rejony miasta. Szczególnie polecamy sentymentalny spacer po cmentarzu Stare Powązki. To właśnie tam, na ponad czterdziestohektarowym obszarze, spoczywają pierwsze aptekarki, adwokatki czy entuzjastki wypraw balonem. Niektóre z nich mają ozdobne nagrobki, inne skromne tablice. Pochowano tutaj także kilka kobiet, które nie zapisały się w pamięci jako szczególnie wybitne postaci. Są jednak symbolem pozycji kobiet w społeczeństwie tamtych czasów. Z cmentarza dość blisko jest już do dzielnicy Muranów, o której informacje znajdziecie również w naszej Przewodniczce. Spośród wielu ważnych i ciekawych miejsc w Warszawie, w których żyły i działały wybitne kobiety, na uwagę zasługują jeszcze dwa, które polecamy odwiedzić przy okazji kolejnej wycieczki. Wiążą się one ze zdobywaniem przez Polki praw wyborczych i dostępu do zdominowanych jeszcze na przełomie XIX i XX wieku przez mężczyzn zawodów. Wówczas lekarki, posłanki zwane „posełkami” czy prawniczki były jeszcze w Polsce rzadkością.
uL. prOSTA 2. To tutaj w 1882 roku rozpoczęła pracę pierwsza praktykująca lekarka w Warszawie: Anna Tomaszewicz-Dobrska. Medycynę studiowała w Zurychu, a po powrocie do kraju musiała nostryfikować dyplom, by móc podjąć pracę jako lekarka. Zawodu uczyła się również w Wiedniu i Berlinie. Propagowała dbałość o higienę, a prócz prowadzenia przytułku położniczego leczyła także w schronisku dla nauczycielek i w szwalni. Była propagatorką idei założenia w Polsce, u progu XX wieku, pierwszej w kraju lecznicy prowadzonej wyłącznie przez lekarki. Lecznice takie były już znane w Polsce i za granicą, jednak zyskała poparcie zaledwie kilku koleżanek po fachu, choć kobietom w owych czasach trudno było wejść do zawodu. Lekarze-mężczyźni tworzyli silne lobby i w większości niechętnie widzieli kobiety w tym samym, popłatnym i prestiżowym, zawodzie.
uL. WIEjSKA, budynek Sejmu. W styczniu 1919 roku odbyły się wybory do Sejmu Ustawodawczego, w których brały już udział kobiety. Wybrano 8 posłanek, które stanowiły niecałe 2% składu zgromadzenia. Z Polskiego Stronnictwa Ludowego wybrano Jadwigę Dziubińską i Irenę Kosmowską, która została ministrą w Rządzie Lubelskim i była delegatką Polski do Międzynarodowej Unii Parlamentarnej. Z PPS wybrano Zofię Moraczewską, która zorganizowała warsztaty samopomocowe dla kobiet, a w latach późniejszych współzałożyła Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet. Z Narodowej Partii Robotniczej wybrano Annę Anastazję
119 szlaki.indd 119
2015-05-25 14:25:08
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE
Piasecką i Franciszkę Wilczkowiakową. Z Narodowego Zjednoczenia Ludowego wybrano Marię Moczydłowską. Z ramienia narodowców wybrane zostały Zofia Sokolnicka i Gabriela Balicka. Balicka sprawowała mandat poselski nieprzerwanie przez 16 lat.
O AuTOrKAch: Sylwia Chutnik – doktorantka Instytutu Kultury Polskiej. Pisarka, felietonistka, autorka przewodnika Warszawa Kobiet. Laureatka Paszportu Polityki w dziedzinie Literatura i Społecznego Nobla Ashoki za działania społeczne. Agnieszka Sosińska – socjolożka, feministka, w warszawskiej fundacji Feminoteka prowadziła m.in. herstoryczny projekt edukacyjny „Całej pensji i połowy władzy”. Zaproponowane przez nią punkty trasy pochodzą z filmu i publikacji pod tym samym tytułem. Film jest dostępny na kanale YouTube Feminoteki, a część tekstów z publikacji można znaleźć w sieci w Wirtualnym Muzeum Historii Kobiet.
120 szlaki.indd 120
2015-05-25 14:25:08
EmAncypAnTKI W WArSZAWIE
121 szlaki.indd 121
2015-05-25 14:25:08
KOBIETy murAnOWA
22
20
STAWKI 6/8 Staw
Mura
SKWER MATKI SYBIRACZKI
ki
now
s ka
23 UMSCHLAGPLATZ
21
MIŁA 18 w Sta a
NALEWKI 5
a
a Ka
sk
ła
Anders
Mi
hofa
ki
Ni
19
enc
sk
Za m
Ni Staw
ki
rm eli
Na
le w
ki
c ka
ech
aja
Anie
lew
sa
a
me
wi
Za
Pa
ic za
Ander
d Mo r
nc
ch
le w
ic z
Pa
a
wi
a
Dz
iel
na
fa
rd e
nie
ho
Mo
A a ja
No
wo
lip
ki
KINO MURANÓW NOWOLIPIE 3
18
Ka rm eli
a
D
a
a
wo
lip
ki wo
lip
lip
ORLA/ SOLIDARNOŚCI
ie
Se
na
tor
s ka
y
13
SOLIDARNOŚCI 115
Ma rs
11
śc i
ow
l
rno
la
wo
da
Or
D. UL. LESZNO 64
za
No
oli
nk
12
al
S eja
Ba
14
JANA PAWŁA II/ SOLIDARNOŚCI
e ipi
17
SOLIDARNOŚCI/ PLAC BANKOWY
ie
ac
No
wo
pl
No
No
ŻYDOWSKI INSTYTUT HISTORYCZNY
15
a
oc z
wi
16
ck
Sm
Pa
ln z ie
łk ow sk
ŻELAZNA/ SOLIDARNOŚCI śc i
Ele
kto
ra
a
rno
aw
lna
ła II
ja
da
aP
ale
li So
Ja n
10
Ptasia
Kr ó
9
na
Kr ó
GRZYBOWSKA/ JANA PAWŁA II a
bo
pl. G
s ka
Świę
tok
rzy
s ka
MARIAŃSKA 1 ilii
3
te r
Jan
sta
a Pa
SIENNA 60/ Śliska 51
ka
II
Sie
1
Ślis
wła
2 ka Ślis
Pla
TWARDA 27 P ro
szlaki.indd 122
no
da
4
ca Pe r e
Bag
ow
ar
żna
Em
a
P ró
lna
ców
z na
Lejb
5
Tw
7
Wali
Żela
a ka
PLAC GRZYBOWSKI
ka
s ka
WALICÓW 10/12/14
Icch
ws
ałk
zy
s ka
Zie
bow
Gr
ła II
ła
Grz y
6
le w
rs z
aln
Ciep
8
GRZYBOWSKA/ ŻELAZNA
122
s ka
Ma
chm
Pa w
Kr o
Jana
CHŁODNA/ ŻELAZNA
si
ra
d Chło
owk
kto
rzyb
Ele
le w
lna
SIENNA 53/55
nna
2015-05-25 14:25:09
KOBIETy murAnOWA
KOBIETy murAnOWA Natalia Judzińska
123 szlaki.indd 123
2015-05-25 14:25:10
KOBIETy murAnOWA
cZAS prZEjścIA: 2,5 GOdZ. Na Muranów zewsząd jest pod górę. Ulice i wybudowane przy nich domy w niektórych miejscach są siedem metrów wyżej niż przed wojną. Bo Muranów to Miejsce-Po-Getcie1. Zrównany z ziemią, zasypany i wybudowany na nowo. Miasto na mieście, a gdzieś pomiędzy – jeszcze nowsze miasto z wielkimi wieżowcami, blokami mieszkalnymi i zamkniętymi osiedlami. Co jakiś czas wyrastają tylko jak spod ziemi przedwojenne budowle. Nie pasują do współczesności. „Więc trwa próba pacyfikacji miasta. Przez opieczętowanie – of lagowanie niekiedy – newralgicznych szczątków. Wystawianie posterunków w miejscach strategicznych”2. Muranów stał się polem bitwy o historię i pamięć. Wiadomo: walka – sprawa męska. A gdzie podziały się kobiety? No właśnie. Kobiet prawie nie ma. A jeżeli nawet są, to – jak na kobiety przystało – są gdzieś z boku, z tyłu lub schowane zupełnie. Można jednak wydobyć je z niepamięci, odnaleźć ich miejsca pracy, nauki, działalności czy zamieszkania.
pOZOSTAŁOść pO murZE GETTA WArSZAWSKIEGO. uL. SIEnnA 53/55.
1 Żeby dobrze zrozumieć kontekst, poczuć go, a nawet móc dotknąć, pierwszym punktem spaceru po Muranowie będzie jeden z nielicznych, zachowanych fragmentów muru getta warszawskiego. Okalał on zamkniętą dzielnicę żydowską w latach 1940– –19433. Zarówno koszt, jak i obowiązek postawienia murów getta spoczął na Judenratach – żydowskich radach powołanych przez okupanta4. Na mocy zarządzenia szefa dystryktu warszawskiego Ludwiga Fishera, 16 listopada 1941 roku getto warszawskie zostaje zamknięte. W miejscu, w którym jesteśmy, murowi przyglądamy się z tzw. „strony aryjskiej”5, po drugiej zaś stronie 1 Jest to sformułowanie zaczerpnięte z monografii Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście autorstwa Barbary Engelking i Jacka Leociaka. 2 E. Janicka, Festung Warschau, Krytyka Polityczna, Warszawa 2011, s. 28. 3 Choć granica mało gdzie była stała, przez prawie cały okres trwania getta mieszkanki i mieszkańcy będą musieli się borykać z koniecznością przeprowadzek. 4 B. Engelking, J. Leociak, Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście, Stowarzyszenie Centrum Badań Nad Zagładą Żydów, Warszawa 2013, s. 79. 5 „Strona aryjska” każdorazowo i celowo zapisywać będę w cudzysłowie, gdyż jest to błąd rzeczowy.
124 szlaki.indd 124
2015-05-25 14:25:10
KOBIETy murAnOWA
znajduje się Miejsce-Po-Getcie. Najbliższa brama do getta byłaby dopiero u zbiegu ulic Złotej, Twardej i Żelaznej.
SZpITAL BErSOhnóW I BAumAnóW. uL. SIEnnA 60 / śLISKA 51.
2
56, 57 // Budynek przy Siennej 60, w którym mieścił się Szpital Bersohnów i Baumanów.
Po drugiej stronie ulicy Siennej znajduje się zaprojektowany przez Artura Goebela i wzniesiony w latach 1876–1878 budynek szpitala dla dzieci wyznania mojżeszowego. Jako jeden z nielicznych w tej okolicy przetrwał wojnę, a obecnie stoi pusty. Po spowodowanej problemami finansowymi przerwie od roku 1923 ponownie został uruchomiony w 1930 dzięki staraniom Anny Braude-Hellerowej. To ona zostaje dyrektorką szpitala aż do jego ostatecznej likwidacji w sierpniu 1942 r. Rok wcześniej, Anna Braude-Hellerowa wraz z zespołem zaczyna prowadzić badania nad chorobą głodową u dzieci. Działania te można nazwać oporem wobec zaplanowanej Zagłady. Po drugiej stronie budynku, od ulicy Śliskiej, w słabo widocznym miejscu przy bocznym wejściu6, znajduje się tablica pamiątkowa na jej cześć ufundowana przez stowarzyszenie „Dzieci Holocaustu” i Przyjaciół.
58 // Anna Braude-Hellerowa.
6 Przy głównym wejściu nie było widocznie miejsca, gdyż wisi tam już tablica z 1995 roku z informacją, że był to szpital zgrupowania AK „Chrobry II”. Tablica Anny Braude-Hellerowej została więc powieszona przy nieczynnym wejściu bocznym. Zwróciła już na to uwagę Elżbieta Janicka w Festung Warschau.
125 szlaki.indd 125
2015-05-25 14:25:10
KOBIETy murAnOWA
W szpitalu pracowała również pediatra Adina Blady-Szwajger, później bojowniczka Żydowskiej Organizacji Bojowej, autorka wspomnień I więcej nic nie pamiętam. Ordynatorką oddziału gruźliczego była dr Anna Margolis. Po 1941 roku, gdy szpital był przepełniony, a jego część przeniosła się do filii na róg Leszna i Żelaznej wraz z Anną Braude-Hellerową jako dyrektorką, kierownictwo na Siennej objęła dr Anna Margolis. Ulicą Śliską wracamy do al. Jana Pawła II i kierujemy się w stronę ronda ONZ.
ŻydOWSKIE GImnAZjum dLA dZIEWcZąT. rOndO OnZ (d. uL. TWArdA 27).
3 Na wysokości południowej jezdni ulicy Prostej jest miejsce, w którym stał dom z adresem Twarda 27. W dwudziestoleciu międzywojennym mieściło się tam kierowane przez Franciszkę Posner jedno z najlepszych gimnazjów dla żydowskich dziewcząt. Jedną z uczennic była Bronka Grynberg, działaczka anarchistyczna, redaktorka pisma „Walka” wydawanego w latach 30. XX wieku7. Po rozpoczęciu wojny uciekła do Związku Radzieckiego. Jej dalsze losy nie są znane. Kierujemy się ul. Świętokrzyską na wschód.
SZKOŁA pIELęGnIArEK. uL. mArIAńSKA 1.
4 Zaprojektowany przez Henryka Juliusza Gaya budynek, zbudowany w latach 1924–1925, znalazł się w granicach getta w roku 1940. Przeniesiono tam Żydowską Szkołę Pielęgniarek funkcjonującą od 1923 roku przy Szpitalu Na Czystem. Dyrektorką została słynąca z prowadzenia „żelaznego rygoru” Luba Blum-Bielicka. Mimo dramatycznych warunków w getcie była ona tak samo wymagająca wobec uczennic jak przed wojną. Na frontowej 7 Postać „odnalazła” Sylwia Chutnik, por. S. Chutnik, Warszawa Kobiet, Polityka Spółdzielnia Pracy, Warszawa 2011, s. 158.
126 szlaki.indd 126
2015-05-25 14:25:10
KOBIETy murAnOWA
59, 60 // Budynek przy ul. Mariańskiej 1, w którym mieściła się Szkoła Pielęgniarek.
ścianie budynku, lecz z dala od wejścia i powyżej wysokości wzroku, znajduje się od 2001 roku granitowa tablica pamiątkowa poświęcona Blum-Bielickiej. Wewnątrz budynku, w rejestracji głównej, znajduje się inna tablica informująca o tym, że w czasie powstania warszawskiego był tam szpital. Poniżej tablicy, w gablotkach pojawiają się też różne pamiątki powstańcze, lecz w żadnym miejscu nie ma informacji o funkcjonującej tam szkole. Działała ona do Wielkiej Akcji Likwidacyjnej w lecie 1942 roku. Później personel został przeniesiony do budynków przy Gęsiej 6/8, tam, gdzie połączone szpitale Na Czystem oraz Szpital im. Bersohnów i Baumanów. Jedną z uczennic Szkoły Pielęgniarstwa była Alina Margolis-Edelman, łączniczka Żydowskiej Organizacji Bojowej, słynna „Ala z elementarza”. Patrząc na część Mariańskiej znajdującą się po drugiej stronie Świętokrzyskiej, widzimy wznoszone w latach 1961–1967 Osiedle Mariańska zaprojektowane przez Hannę Lewicką i Wojciecha Piotrowskiego. Przechodzimy ulicami: Świętokrzyską, Emilii Plater i Twardą w kierunku północno-wschodnim do pl. Grzybowskiego. 61 // Rozdanie dyplomów w Szkole Pielęgniarek.
127 szlaki.indd 127
2015-05-25 14:25:11
KOBIETy murAnOWA
TEATr ŻydOWSKI Im. ESTEry rAchEL I Idy KAmIńSKIch. pLAc GrZyBOWSKI.
5 W budynku oddanym do użytku w 1967 roku mieści się Teatr Żydowski. Jest to jedyny w Polsce teatr żydowski i jako jedyny w Europie wystawia sztuki w języku jidysz. Sam teatr powstał w 1950 roku w wyniku połączenia Dolnośląskiego Teatru Żydowskiego i Teatru Żydowskiego w Łodzi. W 1955 roku z inicjatywy Idy Kamińskiej, aktorki, tłumaczki sztuk, reżyserki i dyrektorki teatru, przeniesiono go do Warszawy. Po fali antysemityzmu, która przetoczyła się przez Polskę w marcu 1968 roku, Ida Kamińska wraz z częścią zespołu zdecydowała się uciec z kraju. Obecnie, od września 2014 roku, obowiązki dyrektorki teatru pełni aktorka, reżyserka i piosenkarka – Gołda Tencer. Po drugiej stronie placu, w jednej z kamienic u wlotu ulicy Próżnej początkowo znajdującej się w getcie, lecz wyłączonej w marcu 1941 roku, po ucieczce kanałami ukrywała się Helena Merenholc. Była ona psycholożką, w getcie prowadziła kąciki dziecięce, współpracowała z Centralnym Towarzystwem Opieki nad Sierotami i Dziećmi Opuszczonymi (CENTOS). W swoich wspomnieniach Merenholc przywołuje antysemicki charakter wypowiedzi mieszkańców „strony aryjskiej” na temat powstania w getcie warszawskim. Wywoływało to w niej jedynie płacz8. W tym samym miejscu ukrywała się też Rachela Auerbach. Przechodzimy do ul. Grzybowskiej i udajemy się nią na zachód.
SIEdZIBA judEnrATu. SKrZyŻOWAnIE uL. GrZyBOWSKIEj I jAnA pAWŁA II.
6 Tu, gdzie teraz wznosi się wieżowiec PZU, stał budynek, w którym mieścił się Judenrat. W tym miejscu na znak protestu, dzień po rozpoczętej 22 lipca 1942 roku Wielkiej Akcji Likwidacyjnej, samobójstwo popełnił prezes gminy – Adam Czerniaków. Tutaj też pracowała Gustawa Jarecka, która była współpracowniczką 8 Por. B. Engelking, J. Leociak, dz. cyt., s. 813.
128 szlaki.indd 128
2015-05-25 14:25:11
KOBIETy murAnOWA
grupy „Oneg Szabat”. Dostarczała do Podziemnego Archiwum Getta skopiowane przez siebie dokumenty Judenratu. Grzybowską idziemy na zachód.
OSTAńcE I frAGmEnT GrAnIcy GETTA. uL. WALIcóW 10/12/14.
7 Przy ulicy Waliców stoją trzy kamienice, które przetrwały wojnę. W 1940 roku zostały włączone do getta i były jego częścią aż do Wielkiej Akcji Likwidacyjnej w 1942 roku. Są zaniedbane i ulegają zniszczeniu. Nieparzysta strona ulicy stanowiła granicę zamkniętej dzielnicy żydowskiej, zresztą ściana budynku Waliców 11 jest jednym z kilku zachowanych fragmentów muru. Tuż za rogiem, przy ul. Pereca (d. Ceglana) mieszkała dr Anna Margolis – lekarka w getcie warszawskim.
BrAmA dO GETTA. róG uL. GrZyBOWSKIEj I ŻELAZnEj.
8 Stoimy przy jednym z 22 pomników bram wjazdowych do getta warszawskiego9 zaprojektowanych przez Eleonorę Bergman i Tomasza Leca. Pomniki wraz z oznaczeniem granic getta w wybranych miejscach miasta (w postaci betonowych płyt z żeliwnym napisem „Mur getta/Ghetto wall 1940–1943” umieszczonych na ziemi) odsłonięte zostały dopiero w 2008 roku. Są one jednym z nielicznych upamiętnień żydowskiej dzielnicy zamkniętej na Muranowie. Tu też, w domu usytuowanym na północno-wschodnim rogu (d. Grzybowska 48/Żelazna 58), mieszkała Noemi Makower – autorka wstępu i inicjatorka wydania wspomnień swojego męża – dr. Henryka Makowera.
9 Bram było 21, lecz jedna z tablic została umieszczona na zachowanym fragmencie muru getta przy pierwszym punkcie spaceru, czyli przy ulicy Siennej 53.
129 szlaki.indd 129
2015-05-25 14:25:11
KOBIETy murAnOWA
„ KŁAdKA nAd „AryjSKą chŁOdną I dOm SIErOT. SKrZyŻOWAnIE uL. chŁOdnEj Z ŻELAZną.
9 Jedno z bardziej znanych miejsc na Muranowie, a to za sprawą kładki, dzięki której nad wyłączoną z getta ulicą Chłodną osoby zmuszone zamieszkiwać zamkniętą dzielnicę żydowską przemieszczały się między tzw. dużym a małym gettem. Most stał się symbolem, mimo iż służył niewiele ponad pół roku (od 26 stycznia 1942). Upamiętniają go mural (autorstwa Adama X stojący naprzeciwko kamienicy z numerem 25) i instalacja z 2011 (autorstwa Tomasza Leca po drugiej stronie ulicy Żelaznej). Chłodna 33. Tu został przeniesiony z ul. Krochmalnej 92 Dom Sierot, którego naczelną wychowawczynią była Stefania Wilczyńska. Prowadzony przez Wilczyńską wraz z Januszem Korczakiem dom znacznie różnił się od przyzakonnych sierocińców. Odbywały się tam rozmaite występy dla dzieci z udziałem zapraszanych gości, m.in. Marii Ajzensztadt, zwanej „słowikiem getta”. Po kolejnej zmianie granic, Dom Sierot został zmuszony do przeniesienia na ulicę Sienną 16 (dziś w tym miejscu znajduje się Pałac Kultury i Nauki, a dokładniej – Teatr Lalka), skąd 5 lub 6 sierpnia 1942 roku opiekunowie i wychowankowie udali się w ostatnią drogę na Umschlagplatz, a stamtąd do komór gazowych Treblinki. Do budynku przy Chłodnej 10 przeprowadza się w grudniu 1941 roku Mary Berg. Jest ona autorką „Dziennika z getta warszawskiego”. Jej wspomnienia należą do najdokładniejszych i najbardziej szczegółowych z tego okresu. Ulicą Żelazną idziemy na północ.
fILIA SZpITALA Im. BErSOhnóW I BAumAnóW. róG uL. ŻELAZnEj I SOLIdArnOścI (d. uL. LESZnO).
10 Z uwagi na przepełnienie szpitala przy ulicy Siennej, staraniami Anny Braude-Hellerowej w październiku 1941 roku w części budynku dzisiejszego Ratusza Wolskiego (d. Żelazna 86/88 / Leszno 80/82) otwarta zostaje filia Szpitala im. Bersohnów i Baumanów10. 10 B. Engelking, J. Leociak, dz. cyt., s. 296.
130 szlaki.indd 130
2015-05-25 14:25:11
KOBIETy murAnOWA
Na czele staje Anna Braude-Hellerowa. W celu poprawienia tragicznych warunków powołuje ona komitet opiekuńczy, w którego skład wchodzą matki małych pacjentów szpitala i wspólnie zbierają fundusze na jego remont11. Doktor Naczelna, mimo ciągle pogarszających się warunków w getcie i braku pomocy z zewnątrz, nieprzerwanie prowadzi badania nad chorobą głodową u dzieci. Idziemy dalej al. Solidarności w kierunku wschodnim.
mIESZKAnIE rAchELI AuErBAch. d. uL. LESZnO 64.
11 62 // Rachela Auerbach.
W alei Solidarności na wysokości numerów 84–86 (d. Leszno 64) mieszkała Rachela Auerbach – współpracowniczka grupy Oneg Szabat, współtwórczyni archiwum getta warszawskiego, pisarka tworząca w językach polskim i żydowskim, tłumaczka, historyczka i psycholożka. W getcie prowadziła kuchnię ludową na Lesznie. Wydostała się na „stronę aryjską”, gdzie przybrała nazwisko Aniela Dobrucka. Ukrywała się m.in. dzięki pomocy Antoniny Żabińskiej w warszawskim zoo, gdzie doczekała końca wojny. Idziemy dalej al. Solidarności w kierunku wschodnim.
KuchnIA LudOWA. SKrZyŻOWAnIE AL. jAnA pAWŁA II I SOLIdArnOścI.
12 W tym miejscu (d. Leszno 40) Rachela Auerbach prowadziła kuchnię ludową12. Początkowo była to kuchnia przeznaczona dla literatów i intelektualistów, lecz później otwarta została dla wszystkich potrzebujących. Przed zamknięciem getta dziennie wydawanych było 500–600 zup, zaś w połowie 1942 roku – nawet 2 tysiące talerzy 13. Działalność kuchen społecznych była jednym ze sposobów walki z głodem w getcie. Idziemy dalej al. Solidarności w kierunku wschodnim. 11 Tamże, s. 297. 12 Tamże, s. 332. 13 Tamże, s. 333.
131 szlaki.indd 131
2015-05-25 14:25:11
KOBIETy murAnOWA
KInO I TEATr fEmInA. AL. SOLIdArnOścI 115.
13
63 // Budynek d. kina Femina.
W tym miejscu (d. Leszno 35) stał teatr Femina. Był to jeden z kilku działających teatrów w obrębie getta. Występowała tam obdarzona ponoć niesamowitym głosem Maria Ajzensztadt, zwana „słowikiem getta”. Została zastrzelona podczas Wielkiej Akcji Likwidacyjnej, gdy nie chciała rozstać się z ojcem zabieranym na Umschlagplatz. Rachela Auerbach opisuje to zdarzenie tak: „Czy prosiła, czy groziła, czy objąwszy go za szyję lub zasłoniwszy go własnym ciałem, wołała, że go nie puści – w jaki sposób to zrobiła, tego nie wiem, bo przy tym nie byłam. Jedno tylko słyszałam dokładnie: Marysia została za to z a s t r z e l o n a”14. Nad teatrem, w prywatnych mieszkaniach podczas wojny odbywały się tajne komplety. Po zamknięciu szkół i Uniwersytetu była to jedna z form nieformalnej edukacji, jaką zdobywały mieszkanki i mieszkańcy Muranowa. Po wojnie w tym miejscu stało kino Femina, które stało się jednym z symboli Muranowa. Wewnątrz znajdowała się nawet tablica pamiątkowa o treści: „Pamięci pomordowanych aktorów i muzyków warszawskiego getta w 50. rocznicę utworzenia teatru i sali koncertowej «Femina»”. Od jakiegoś czasu kino jest zamknięte, a w jego miejscu ma powstać supermarket. Idziemy dalej w kierunku wschodnim, przystajemy na wysokości wlotu ulicy Orlej. 14
Tamże, s. 606.
132 szlaki.indd 132
2015-05-25 14:25:11
KOBIETy murAnOWA
mIESZKAnIE ALIny BrOdZKIEj-WALd. SKrZyŻOWAnIE uL. OrLEj I SOLIdArnOścI.
14 Dzisiejsza ulica Orla przesunięta jest względem jej lokalizacji sprzed wojny o ok. 10–20 metrów na wschód. W drugim domu od al. Solidarności, po nieparzystej stronie mieszkała Alina Brodzka-Wald, literaturoznawczyni, historyczka literatury, profesorka Instytutu Badań Literackich Państwowej Akademii Nauk. Jako jedenastoletnia dziewczynka, wraz z rodzicami i bratem dobrowolnie zamieszkuje w getcie po tym, jak zmuszeni zostają zamieszkać tam jej dziadkowie. Po śmierci obojga, rodzinie udaje się jednak wydostać z getta i każde osobno ukrywa się po „stronie aryjskiej”. Idziemy dalej w stronę placu Bankowego.
KAWIArnIA SZTuKA. róG AL. SOLIdArnOścI I pL. BAnKOWEGO (d. uL. LESZnO 2).
15 W nieistniejącym dziś budynku u wlotu al. Solidarności na plac Bankowy, pod adresem Leszno 2 mieściła się kawiarnia Sztuka. Odbywały się w niej liczne koncerty z udziałem m.in. Marii Ajzensztadt czy Wiery Gran. Można się zastanawiać, skąd ochotę na takie aktywności znajdywali w sobie ludzie, którym przeznaczona była śmierć? Badaczka getta warszawskiego, Barbara Engelking, wnioskuje, że „[t]akie zachowania, normalne przed wojną, w getcie były również wyrazem niezgody na hitlerowski porządek świata15”. Wchodzimy po schodach na taras nad kinem Muranów.
15 Tamże, s. 615.
133 szlaki.indd 133
2015-05-25 14:25:11
KOBIETy murAnOWA
„ pOd ŁuKIEm „TrIumfALnym .
16 W tym miejscu główna bohaterka filmu „Przygoda na Mariensztacie” – Hanka Ruczajówna, w którą wcieliła się Lidia Korsakówna – wygłosiła jedno z bardziej znanych przemówień kobiecych w historii polskiego kina: „My kobiety, my murarki warszawskie, my wcale nie lubimy babskiego gadania, jak ktoś powiedział”. „Przygoda na Mariensztacie” (reż. Leonard Buczkowski), zrealizowana w 1953 roku, jest pierwszym polskim filmem kolorowym. Przedstawia perypetie brygady murarek budujących Muranów. W rzeczywistości brygady kobiece również były zaangażowane w budowę dzielnicy. Lidia Korsakówna zagrała w jeszcze jednej produkcji związanej z Muranowem – „Dziewczętach z Nowolipek” (reż. Barbara Sass) z 1985 roku, na podstawie powieści Poli Gojawiczyńskiej.
ŻydOWSKI InSTyTuT hISTOrycZny Im. EmAnuELA rInGELBLumA.
17 Z miejsca, w którym jesteśmy, patrząc w kierunku wschodnim, tuż obok „błękitnego wieżowca” dostrzeżemy niewielki, jasny budynek. Zaprojektowany przez Edwarda Zachariasza Ebera, wzniesiony w latach 1928–1936, początkowo mieścił Główną Bibliotekę Judaistyczną i Instytut Nauk Judaistycznych. W trakcie wojny znalazł się w granicach getta. Wówczas gmach był miejscem spotkań grupy Oneg Szabat, w której skład wchodziła m.in. Rachela Auerbach. Jej wspomnienia z getta do dziś przechowywane są w instytucie jako część „Konspiracyjnego Archiwum Getta Warszawskiego”. Z kilkudziesięciu osób tworzących Oneg Szabat przeżyło jedynie troje: Bluma i Hersz Wasser oraz Rachela Auerbach. Jedną z osób opracowujących i badaczek Archiwum Ringelbluma była historyczka Ruta Sakowska. Pracowała w ŻIHu w latach 1958–2011 i jest autorką pionierskich opracowań dotyczących znaczenia oporu cywilnego w getcie warszawskim. W latach 2007–2011 dyrektorką ŻIHu była Eleonora Bergman – architektka, historyczka architektury, współautorka upamiętnień granic getta.
134 szlaki.indd 134
2015-05-25 14:25:11
KOBIETy murAnOWA
W zbiorach ŻIHu znajduje się również rzeźba Aliny Szapocznikow „Getto – Walka” (1953) przedstawiająca trzy postaci: mężczyznę, kobietę i dziecko. Jako że oryginał zrobiony jest z gipsu i mógłby łatwo ulec zniszczeniu, kilka lat temu wykonano kopię rzeźby w brązie, którą można podziwiać w holu gmachu. Przechodzimy pod łukiem i kierujemy się podwórkami na południe.
KOBIEcy murAL. uL. nOWOLIpIE 3.
18 We wrześniu 2013 roku w bramie budynku odsłonięto mural autorstwa Anny Koźbiel i Adama Walasa. Przedstawia on twarze sześciu mieszkanek Muranowa: kompozytorki i pianistki Tekli Bądarzewskiej, autorki jednego z najbardziej znanych dzienników z getta warszawskiego Mary Berg, śpiewaczki Marii Ajzensztadt, bojowniczki Żydowskiej Organizacji Bojowej Cywii Lubetkin oraz pisarek Janiny Bauman i Racheli Auerbach.
OSTATnI SZpITAL W GETcIE. uL. nALEWKI 5 (d. uL. GęSIA 6/8).
19 Po Wielkiej Akcji Likwidacyjnej do budynków przy ulicy Gęsiej (obecnie okolice ul. Nalewki 516) przeniesiono połączone szpitale Na Czystem, Szpital Dziecięcy im. Bersohnów i Baumanów oraz szkołę pielęgniarstwa. Działały one praktycznie do samego końca getta – zostały zbombardowane i podpalone 20 kwietnia 1943 roku17, czyli dzień po rozpoczęciu powstania. Dr Anna Braude-Hellerowa wraz z sześćdziesięciorgiem innych osób ukrywała się w ruinach szpitala do 13 maja, kiedy to kryjówkę wykryto. Jednemu pracownikowi udało się uciec – reszta została zabita na miejscu. Ich ciała zostały w miejscu egzekucji, toteż ciche podwórko przy Nalewkach stało się ich grobem. 16 Początkowo ulica Nalewki biegła w miejscu dzisiejszej ul. Bohaterów Getta (z zachowanym brukiem i szynami tramwajowymi) a tam, gdzie dzisiejsze Nalewki, była ulica Gęsia właśnie. 17 E. Janicka, dz. cyt., s. 43.
135 szlaki.indd 135
2015-05-25 14:25:11
KOBIETy murAnOWA
SKWEr mATKI SyBIrAcZKI.
20 Wcześniej Plac Muranowski – jeden z głównych placów w getcie warszawskim. Obecna nazwa została nadana w 2008 roku. W centralnym miejscu skweru stoi odsłonięty 17 września 1995 roku pomnik „Poległym i Pomordowanym na Wschodzie”. Powinien być jednak elementem postrzeganym w kategorii zastąpienia, a nawet zawłaszczenia przestrzeni symbolicznej, gdyż znajduje się w emblematycznym dla getta warszawskiego miejscu (w tym właśnie miejscu trwały walki w pierwszych dniach powstania w getcie warszawskim), w ogóle się do niego nie odnosząc18. Udajemy się prosto ulicą Stawki i skręcamy w Zamenhofa.
BunKIEr nA uL. mIŁEj 18.
21 Pośród wielopiętrowych bloków u zbiegu ulic Miłej i Dubois znajduje się Kopiec Anielewicza. W czasie powstania w getcie warszawskim mieścił się tam bunkier, w którym w ostatnich dniach powstania ukrywało się około trzystu osób. Wśród nich była jedna z dowódczyń Żydowskiej Organizacji Bojowej – Cywia Lubetkin. Kiedy 8 maja udała się do bunkra na ulicę Franciszkańską 20, by tam, z innymi bojowcami, omówić możliwość ewakuacji kanałami, bunkier na Miłej został wykryty i otoczony. Cywile opuścili bunkier, członkowie ŻOBu zostali zabici. Zginęło łącznie sto dwadzieścioro kobiet i mężczyzn. Lubetkin zdołała przedostać się kanałami na ulicę Prostą. Cywia Lubetkin była też członkinią syjonistycznej organizacji Dror i współtwórczynią Bloku Antyfaszystowskiego – powstałej w marcu 1942 roku grupy zrzeszającej różne młodzieżowe organizacje polityczne, której celem było stawienie zbrojnego oporu w getcie. Po wojnie zamieszkała w Izraelu.
64 // Cywia Lubetkin.
18 E. Janicka, Zamiast negacjonizmu. Topograf ia symboliczna terenu dawnego getta warszawskiego a narracje o Zagładzie, „Zagłada Żydów. Studia i Materiały” 2014, nr 10, s. 238.
136 szlaki.indd 136
2015-05-25 14:25:11
KOBIETy murAnOWA
Ciał bojowniczek i bojowników nigdy nie ekshumowano, toteż Kopiec nie tylko symbolicznie, ale też realnie jest ich grobem. Na skwerze w pobliżu Kopca, od 2008 roku stoi kamienny obelisk projektu Hanny Szmalenberg upamiętniający te osoby, które w bunkrze zginęły. Nie udało się ustalić tożsamości wszystkich osób, lecz nazwiska, imiona czy pseudonimy, które są znane, widnieją na upamiętnieniu. Ulicą Zamenhofa wracamy do ulicy Stawki i przechodzimy na drugą jej stronę.
pOŁącZOnE SZpITALE nA cZySTEm Im. BErSOhnóW I BAumAnóW. uL. STAWKI 6/8.
22 W połowie sierpnia 1942 roku do budynku przy Umschlagplatzu przeniesione zostają dwa szpitale, a po połączeniu kierownictwo nad placówką obejmują dr Stein i dr Braude-Hellerowa. Na początku września zmuszeni oni zostają do „redukcji” personelu liczącego około 500 osób poprzez rozdysponowanie 200 „numerków życia” między pracowników szpitali i ich rodziny. W tym samym czasie dr Anna Margolis i dr Adina Blady-Szwajger udają się do sali dla niemowlaków i podają dzieciom truciznę, by oszczędzić im piekła transportu. 12 września szpital zostaje zlikwidowany, a wszyscy pacjenci i ok. pięćdziesięcioro pracowników zostaje wywiezionych do Treblinki.
umSchLAGpLATZ19.
23 Dla ponad 300 tysięcy mieszkanek i mieszkańców getta warszawskiego było to ostatnie miejsce oczekiwania na transport. Niektórzy czekali kilka godzin, inni kilka dni. Głodni, brudni, chorzy i ranni, w skwarze, pośród innych umierających. Bocznica kolejowa znajdowała się w miejscu dzisiejszego osiedla „Stawki” (zaprojektowanego przez Zofię Haman, ukończonego w 1977 roku). 19
Umschlagplatz – w jęz. niemieckim „plac załadunkowy”.
137 szlaki.indd 137
2015-05-25 14:25:12
KOBIETy murAnOWA
Zachował się fragment muru bocznicy, lecz nie jest on oznaczony, a dojść do niego można jedynie przez boisko pobliskiej szkoły. W 1988 roku zostaje odsłonięty „Pomnik Umschlagplatz” zaprojektowany przez Hannę Szmalenberg (wraz z Władysławem Klamerusem). Ma on formę półotwartej bryły nawiązującej kształtem do wagonu kolejowego. Na wewnętrznej ścianie wyrytych zostało czterysta imion w kolejności alfabetycznej. Są też cztery tablice z inskrypcją w czterech językach (angielskim, hebrajskim, jidysz i polskim): „Tą drogą cierpienia i śmierci w latach 1942–1943 z utworzonego w Warszawie getta przeszło do hitlerowskich obozów zagłady ponad 300 tys. Żydów”. Na ścianie sąsiadującego z pomnikiem budynku znajduje się tablica z cytatem z księgi Hioba zapisanym w trzech językach (hebrajskim, jidysz i polskim) o treści: „Ziemio, nie kryj mojej krwi, iżby mój krzyk nie ustawał”.
138 szlaki.indd 138
2015-05-25 14:25:12
KOBIETy murAnOWA
BIOGrAmy20: Anna Braude-Hellerowa (ur. 1888 w Warszawie, zm. 1943 w Warszawie) Lekarka pediatra, działaczka społeczna, dyrektorka Szpitala dla Dzieci im. Bersohnów i Baumanów i ordynatorka oddziału niemowląt w tymże szpitalu. Od 1941 roku wraz z zespołem prowadziła badania nad chorobą głodową u dzieci, przewodniczyła Komisji Zdrowia. Została zabita podczas powstania w getcie po wykryciu bunkra w ostatnim szpitalu przy ul. Gęsiej 6/8. Adina Blady-Szwajger (ur. 1915 w Warszawie, zm. 1993 w Warszawie) Lekarka, łączniczka Żydowskiej Organizacji Bojowej. W getcie pracowała w Szpitalu dla Dzieci im. Bersohnów i Baumanów. Po wojnie pracowała jako pediatra w szpitalach w Łodzi, Szczecinie i Warszawie. Helena Merenholc (ur. 1907 w Warszawie, zm. 1997 w Warszawie) Psycholożka, autorka programów dla dzieci w Polskim Radiu. W getcie współorganizowała kąciki dziecięce, pracowała w CENTOSie. W marcu 1943 roku udało jej się przedostać na „stronę aryjską”, gdzie pomagała innym ukrywającym się Żydom. Stefania Wilczyńska (ur. 1886, zm. 1942 w Treblince) Pedagożka, naczelna wychowawczyni i współtwórczyni (wraz z Januszem Korczakiem) Domu Sierot. Pracowniczka CENTOSu. Wywieziona do Treblinki, została zabita wraz z dziećmi z Domu Sierot w trakcie Wielkiej Akcji Likwidacyjnej. Rachela Auerbach (ur. 1901 w Łanowcach, zm. 1976 w Izraelu) Współpracowniczka grupy Oneg Szabat, współtwórczyni archiwum getta warszawskiego, pisarka języka polskiego i żydowskiego, tłumaczka, historyczka i psycholożka. W getcie prowadziła kuchnię ludową na Lesznie. Wydostała się na „stronę aryjską”, gdzie przybrała nazwisko Aniela Dobrucka. Ukrywała się m.in. dzięki pomocy Antoniny Żabińskiej w warszawskim zoo, gdzie doczekała końca wojny. Luba Blum-Bielicka (ur. 1905 w Wilnie, zm. w 1973 w Warszawie) Pielęgniarka, dyrektorka Szkoły Pielęgniarstwa w getcie warszawskim, po wojnie kierowniczka Domu Dziecka w Otwocku. W styczniu 1943 roku wydostaje się z getta i ukrywa po „stronie aryjskiej”. W 1949 roku ponownie zakłada Szkołę Pielęgniarstwa w Warszawie. 20 Na podstawie biogramów sporządzonych przez Barbarę Engelking i Jacka Leociaka w: Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście, Stowarzyszenie Centrum Badań Nad Zagładą Żydów, Warszawa 2013
139 szlaki.indd 139
2015-05-25 14:25:12
KOBIETy murAnOWA
Alina Brodzka-Wald (ur. 1929 w Warszawie, zm. 2011 Warszawie) Historyczka i teoretyczka literatury, profesorka Instytutu Badań Literackich PAN. Urodziła się w rosyjsko-żydowskiej rodzinie inteligenckiej. Rozprawę doktorską poświęconą nowelom Marii Konopnickiej obroniła w 1960 roku w IBL PAN, a w sześć lat później tamże uzyskała habilitację. Była wieloletnią kierowniczką Pracowni Literatury Współczesnej i kierowniczką zespołu redakcyjnego Słownika literatury polskiej XX wieku. Do końca życia związana z IBL PAN. Od 2013 przyznawana jest nagroda jej imienia dla najlepszej pracy doktorskiej z dziedziny humanistyki, poświęconej współczesności.
BIBLIOGrAfIA: Chrościcki J., Rottermund A., Atlas Architektury Warszawy, Arkady, Warszawa 1977. Chmielewski L., Przewodnik warszawski. Gawęda o nowej Warszawie, Agencja Omnipress i Państwowe Przedsiębiorstwo Wydawnicze „Rzeczpospolita”, Warszawa 1987. Chutnik S., Warszawa Kobiet, Polityka Spółdzielnia Pracy, Warszawa 2011. Engelking B., Leociak J., Getto Warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście, wyd. Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, Warszawa 2013. Janicka E., Festung Warschau, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2011. Jestem artystką, we wszystkim, co niepotrzebne. Kobiety i sztuka około 1960 roku, pod red. E. Toniak, Wydawnictwo Neriton, Warszawa 2010. Toniak E., Olbrzymki, Korporacja ha!art, Kraków 2008. Trybuś J., Przewodnik po warszawskich blokowiskach, Muzeum Powstania Warszawskiego, Warszawa 2011. „Zagłada Żydów. Studia i Materiały” 2014, nr 10.
O AuTOrcE: Natalia Judzińska – studentka Kulturoznawstwa Europy Środkowo-Wschodniej w UW, współpracowniczka Zespołu Archiwum Kobiet: Piszące przy IBL PAN, koordynatorka międzypokoleniowego projektu herstorycznego My, Kobiety Muranowa, współtworzyła warszawską centrę społeczno-kulturalną UFA. Z zamiłowania gitarzystka, basistka i realizatorka dźwięku, entuzjastka kobiecej sceny punkowej.
140 szlaki.indd 140
2015-05-25 14:25:12
hErSTOrIA KOŁEm SIę TOcZy
hErSTOrIA KOŁEm SIę TOcZy Małgorzata Kowalska
141 szlaki.indd 141
2015-05-25 14:25:12
hErSTOrIA KOŁEm SIę TOcZy
Dzieje wiejskich organizacji kobiecych, wśród których palmę pierwszeństwa pod względem popularności bez wątpienia dzierżą Koła Gospodyń Wiejskich, są zadziwiająco mało znane, nie tylko ogółowi społeczeństwa, lecz nawet współczesnym kontynuatorkom tej tradycji. Hasło „Koło Gospodyń Wiejskich” szczególnie w środowisku miejskim często wywołuje na twarzy szeroki uśmiech. Kojarzą się z przaśnością, reliktem rodem z PRL-u, okutanymi kwiecistymi chustami babuszkami pochylonymi nad darciem pierza. Informacja, że Koła Gospodyń to najdłużej działająca na wsi organizacja kobieca, budzi ogromne zdumienie. Jej rodowód sięga 1877 roku. Właśnie wtedy Filipina Płaskowicka, nauczycielka ludowa idealnie wpisująca się w profil pozytywistycznej siłaczki, we wsi Janisławice niedaleko Skierniewic powołuje do życia pierwsze Koło Gospodyń Wiejskich. Mianem tym chrzci grupkę kobiet, z którymi spotyka się na wspólnym czytaniu, nauce pisania i aktywizacji społecznej. Raczkujący wówczas ruch ludowy skupia swoją uwagę przede wszystkim na mężczyznach. Lwia część organizowanych kursów i pogadanek skierowana jest wyłącznie do nich. Przecieranie szlaków na polu oświaty kobiet to nie lada wyzwanie, ale Filipina nie należy do osób, które łatwo się poddają. Dopiero po 30 latach praca organizacyjna współpracujących ściśle z Kółkami Rolniczymi Kół Gospodyń Wiejskich rusza pełną parą. Pierwszymi liderkami stają się wychowanki kierowanej przez Jadwigę Dziubińską żeńskiej szkoły gospodarczo-rolniczej w Kruszynku, która stanowi kuźnię ówczesnych działaczek społecznych. Wkrótce po trójzaborowym Zjeździe Kobiet Polskich w Warszawie w 1907 roku dochodzi do niezwykłego sojuszu, który dziś wydaje się mało możliwy – Towarzystwo Kółek Rolniczych im. Staszica nawiązuje współpracę ze Związkiem Równouprawnienia Kobiet, skupiającym ówczesne emancypantki. Redaktorki wydawanego przez nie pisma „Ster” przyjmują w swoje szeregi przedstawicielki chłopskiej organizacji, aby również zabierały głos w „kwestii kobiecej”. Udzielają także wsparcia merytorycznego przy organizacji kursów i odczytów na wsi. Równolegle, ziemianie zaniepokojeni usamodzielnianiem się chłopów rozpoczynają batalię o „kobiece dusze”. W strukturach powołanego do życia w 1906 roku Centralnego Towarzystwa Rolniczego tworzą Wydział Kółek Rolniczych, a organizacja Kół Gospodyń Wiejskich zostaje przekazana w ręce Stowarzyszenia Ziemianek. Ta dwutorowość będzie się ciągnąć przez całe lata. Dysponujące znacznymi zasobami finansowymi ziemianki mogą pracować z większym rozmachem. Ich działania oświatowe skupiają się jednak jedynie wokół gospodarstwa i domu.
142 szlaki.indd 142
2015-05-25 14:25:12
hErSTOrIA KOŁEm SIę TOcZy
Na fali entuzjazmu związanego z odzyskaniem niepodległości następuje gwałtowne ożywienie życia społecznego, które nie omija również Kół Gospodyń Wiejskich. Przy Zarządzie Głównym Związku Kółek Rolniczych Centralnego Towarzystwa Rolniczego w Warszawie w 1919 roku zostaje powołana Sekcja Kół Gospodyń Wiejskich z M. Moczydłowską na czele. Stowarzyszenie Zjednoczonych Ziemianek pod swoim patronatem tworzy coraz liczniejsze Koła Gospodyń Wiejskich. W 1920 roku w wyniku różnic ideowych następuje rozłam w kierownictwie organizacji rolniczych i powstaje Centralny Związek Kółek Rolniczych. Dziesięć lat później zostaje powołana Centralna Organizacja Kół Gospodyń Wiejskich, której organem prasowym staje się pismo „Przodownica”. Działania „centrali” ogniskują się wokół kultury, oświaty, higieny, opieki nad dzieckiem, gospodarstwa oraz – w obliczu zbliżającej się II wojny światowej – przysposobienia kobiet do obrony kraju. Z zachowanych sprawozdań wynika, że w 1938 roku działało 4 tysiące Kół Gospodyń Wiejskich zrzeszających ponad 100 tysięcy kobiet. Po zakończeniu II wojny światowej nowe władze nie wyrażają zgody na reaktywowanie działalności Kółek Rolniczych i Kół Gospodyń Wiejskich. Tworzą za to własną organizację – Związek Samopomocy Chłopskiej, przy którym powstają „nowe” KGW. Związek działa w latach 1944–1957. Ogłoszone w 1957 roku „Wytyczne KC PZPR i NK ZSL w sprawie polityki rolnej” stają się zielonym światłem dla reaktywowania Kółek Rolniczych i działających u ich boku Kół Gospodyń Wiejskich. Taka struktura funkcjonuje do dziś. Działalność Kół Gospodyń Wiejskich jest wciąż słabo archiwizowana. Brak nawet wiarygodnych danych statystycznych dotyczących liczby obecnie działających Kół oraz zrzeszonych wokół nich kobiet.
„KOBIETy nA WSI
„
Od 2008 roku Stowarzyszenie Wiejskie „Zielona Przestrzeń” (www.zielona.org) prowadzi badania aktywności kobiet w społecznościach lokalnych. Efektem tych działań jest portal www.kobietynawsi.pl. W witrynie Kobiety na Wsi (http://kobiety nawsi.pl/Gospodynie) zaprezentowany jest dorobek oraz herstoria ponad stu Kół Gospodyń Wiejskich z całej Polski. Opisy wzbogacone są nagraniami audio oraz video. Użytkowniczki mają możliwość samodzielnego zaprezentowania swojej grupy lub inicjatywy i prowadzenia wirtualnej kroniki działań, z czego systematycznie korzysta kilkanaście Kół Gospodyń Wiejskich.
143 szlaki.indd 143
2015-05-25 14:25:12
hErSTOrIA KOŁEm SIę TOcZy
Dział „Portrety” (http://kobietynawsi.pl/Portrety) to kolekcja dobrych praktyk. Przedstawia lokalne liderki, kobiety odważne, bezkompromisowe i pełne pomysłów. Tym, co je łączy, jest niemożność pozostawania bezczynnymi. Swoją aktywnością zarażają sąsiedztwo, a wraz z nimi rozwija się ich wieś. W „Muzeum” (http://kobietynawsi.pl/Muzeum) odtwarzamy i wydobywamy z niepamięci sylwetki lokalnych działaczek społecznych z XIX i XX wieku. Pamięć o nich ginie często wraz z tymi, którzy je znali, albo w trudno dostępnych archiwach rodzinnych, co sprawia, że świadomość dawnego dorobku kobiet na rzecz rozwoju społeczności jest bardzo niepełna.
hErSTOrIA móWIOnA Podczas realizowania projektu „Kobiety na Wsi” zaopatrzeni w dyktafony, aparaty fotograficzne i skaner ruszyliśmy w Polskę tropem najaktywniejszych Kół Gospodyń Wiejskich. Przyświecał nam cel – utrwalić pamięć o ich przeszłych i obecnych działaniach, zdjąć ciążące na nich odium organizacji będącej na usługach Polski Ludowej, pokazać ich wkład w budowanie społeczeństwa obywatelskiego na wsi. Spotkaliśmy się niemal z setką Kół. Filipina Płaskowicka, „matka” Kół Gospodyń Wiejskich, okazała się być postacią całkowicie nieznaną. Żadna z członkiń odwiedzonych Kół, a było ich ponad tysiąc, nigdy o niej nie słyszała. Równie dużym zaskoczeniem był dla nich fakt, że historia Koła Gospodyń Wiejskich sięga tak odległych czasów. Przyczyn tego stanu rzeczy można doszukiwać się w braku opracowań dokumentujących początki Kół Gospodyń Wiejskich oraz ogólnie dostępnych wspomnień pionierek pierwszej pracy wśród kobiet wiejskich. Szukanie informacji na temat dziejów Koła Gospodyń Wiejskich jako organizacji stanowi pracę mozolną, przypomina zbieranie rozrzuconych elementów układanki, a znalezienie wszystkich jej fragmentów wielokrotnie okazuje się niemożliwe. Na wsi z reguły nie teoretyzuje się, nie szpera godzinami w książkach i archiwach, nie ślęczy nad zapiskami, nie dzieli włosa na czworo. Tutaj się po prostu żyje, ciężko pracuje i działa. Czas jest wypełniony po brzegi obowiązkami, szczególnie w tych miejscowościach, które zachowały jeszcze charakter rolniczy. Bogata, pełna zwrotów akcji historia Kół Gospodyń Wiejskich zawęża się więc do własnego podwórka – dziejów swojego Koła. W jaki sposób odtwarzana jest ta „bliska” herstoria? Najstarsze Koło Gospodyń Wiejskich, z którym mieliśmy okazję się spotkać, powstało w 1928 roku w Tucholi. Poznanie imponujących początków Koła było możliwe dzięki determinacji i zaangażowaniu obecnej przewodniczącej, Zenobii Majki, która
144 szlaki.indd 144
2015-05-25 14:25:12
hErSTOrIA KOŁEm SIę TOcZy
od 1985 roku pracuje nad ich zrekonstruowaniem. Archiwalne zdjęcia, dokumenty, wspomnienia i relacje zbierane wśród byłych członkiń pozwoliły nakreślić herstorię grupy. Założycielką i pierwszą przewodniczącą była Maria Gulgowska, kobieta o szerokim wachlarzu zainteresowań i zacięciu społecznym. Doskonała znajomość zagadnień rolniczych skłoniła ją do dzielenia się wiedzą z mieszkankami Tucholi. Rozprowadzała wśród nich sadzonki roślin uprawnych, organizowała kursy gotowania, pieczenia, serowarstwa, przetwarzania owoców i warzyw, wycieczki krajoznawcze. Kronikę tucholskiego Koła Gospodyń Wiejskich, bogato ilustrowaną starymi, pełnymi dawnego uroku fotografiami przedstawiającymi uczestniczki pierwszych kursów z lat 30. ubiegłego wieku, możemy dziś czytać jak dokument pewnej epoki pokazujący, jaką rolę pełniły (miały spełniać?) kobiety i jak zmieniała się ich pozycja na przestrzeni lat. Tak skrupulatna dokumentacja działań własnego Koła należy jednak do rzadkości. Przodkinie obecnych członkiń często nie prowadziły kronik wcale, a jeśli nawet, to bywały one traktowane z dużą niefrasobliwością. Część z nich zaginęła w instytucjach wspierających Koła Gospodyń Wiejskich, których żywot skończył się wraz z upadkiem PRL-u. Niektóre trafiły w ręce prywatne lub w sytuacji gdy KGW przestało istnieć, zostały po prostu wyrzucone podczas robienia porządków. Obecnie sporo Kół Gospodyń Wiejskich sięga do korzeni, usiłuje odtworzyć herstorię swojej grupy. Pomocny okazuje się każdy odnaleziony dokument, np. sprawozdanie z zebrania, lista obecności, a niekiedy postrzępiona, znaleziona na strychu legitymacja członkowska KGW czy fotografia zachowana w rodzinnym albumie. Te drobne ślady pozwalają oszacować wiek Koła. Zrzeszanie się i aktywność kobiet mają w gminie Kowal bardzo długą tradycję. Obecne działaczki społeczne kontynuują dzieło swoich prababek, które pracowały na tym terenie już w latach 30. XX wieku. We wsi Rakutowo zachował się ręcznie wyszywany okazały sztandar strażacki z 1932 roku, na którym odnotowany jest fakt, że miejscowe Koło Gospodyń Wiejskich podarowało datek na jego wykonanie. To niezbity dowód na to, że już wtedy istniało tu KGW (Gminna Rada Kół Gospodyń Wiejskich w Kowalu). Opowieść o herstorii poszczególnych Kół, niezależnie od regionu kraju, przeważnie zaczyna się bardzo podobnie: „Najstarsze mieszkanki pamiętają, że...”. Na wsi pamięć jest zbiorowa, a prym wiedzie historia mówiona. Informacje przekazywane są liniowo – z babki na matkę, a następnie z matki na córkę, bo Koła Gospodyń Wiejskich to taka instytucja rodzinna. „Gen działania” często przenosi się z pokolenia na pokolenie w obrębie jednej rodziny.
145 szlaki.indd 145
2015-05-25 14:25:12
hErSTOrIA KOŁEm SIę TOcZy
W naszej wsi nie ma domu, z którego nie wywodziłyby się członkinie Koła Gospodyń Wiejskich. Jeszcze do niedawna wszystkie spotykały się u mnie w domu. Odbywały się tu szkolenia, pokazy, wspólne uroczystości. We wsi była wprawdzie świetlica, ale mała i niefunkcjonalna, a przede wszystkim bez zaplecza kuchennego. Moje dzieci dorastały wspólnie z Kołem, a mąż miał przecież bardzo aktywną babkę Stanisławę, więc wszyscy byli przyzwyczajeni, że w domu jest ciągle ruch (Danuta Jaskólska, KGW w Kaniewie) Ta, która chce odtworzyć choć skrawek herstorii swojego Koła, nie siedzi godzinami nad papierami, ale rusza do najstarszych mieszkanek wsi. To one są skarbnicą dawnej wiedzy. Równie cenne są rozmowy z członkiniami o najdłuższym stażu. Obecna przewodnicząca KGW w Jednorożcu na Kurpiach, pani Stanisława Ferenc, wstąpiła w jego szeregi prawie 60 lat temu. Od momentu powstania Koła w 1957 roku aktywnie uczestniczy we wszelkich podejmowanych inicjatywach, mobilizuje i wciąga do nich kolejne kobiety. Jest żywą biblioteką wiedzy na temat organizacji. Całkiem niedawno okazało się, że przeszłość Koła jest znacznie bogatsza i ciekawsza niż się początkowo wydawało. Jego korzenie sięgają bowiem lat przedwojennych (1934-1935). Miałyśmy szczęście dotrzeć do pani Marianny Dopieralskiej z domu Wiatrowskiej, kobiety w podeszłym wieku, liczącej już wtedy dziewięćdziesiąt lat. Na podstawie jej, nieco już zatartych przez czas, wspomnień udało się zrekonstruować dzieje Koła. Z opowieści pani Marianny wyłonił się obraz aktywistek sprzed lat, które spędzały wspólnie czas przy okazji kursów, pracy grupowej, ale i zabaw. Panie uczyły się haftowania, szycia i robienia na drutach, prania, a nawet prasowania kołnierzyków. Co ważne, udało się, właściwie w ostatniej chwili, ocalić od całkowitego zapomnienia nazwiska ówczesnych członkiń (Danuta Jaskólska, Koło Gospodyń Wiejskich w Kaniewie). Wiedza na temat przeszłości Koła bywa pozbawiona chronologii, bo i pamięć ludzka jest ahistoryczna. W wielu społecznościach lokalnych kobiety zrzeszone w Kołach Gospodyń Wiejskich nie potrafią określić, od ilu dokładnie lat działa grupa. Często pada słowo-wytrych: „długo”, co może oznaczać zarówno 40, jak i 50 lat, bo tak „mówią” we wsi. Czasem wiek KGW jest określany orientacyjnie na podstawie wieku najstarszych pamiętających. W przeciwieństwie do dat, traktowanych niejednokrotnie dość swobodnie, imiona i nazwiska przewodniczących KGW są skrupulatnie zapamiętywane. Przeważnie są to osoby z charyzmą, obrotne i komunikatywne, cieszące się dużym szacunkiem, reprezentujące grupę na zewnątrz. Niektóre przewodniczące kierują Kołami już od ponad 40 lat!
146 szlaki.indd 146
2015-05-25 14:25:12
hErSTOrIA KOŁEm SIę TOcZy
Koła Gospodyń Wiejskich chętnie i z rozmachem świętują również kolejne rocznice swojego istnienia, zwłaszcza te okrągłe. Związane z nimi uroczystości są okazją do przypomnienia sylwetek najbardziej zasłużonych działaczek, docenienia ich dokonań i pokazania wkładu obecnych członkiń. Pamięć o lokalnych liderkach jest wciąż żywa, nie jest ona spisywana, ale oparta na przekazie ustnym. Historia Koła Gospodyń Wiejskich w Śliwiczkach jest nierozerwalnie związana z osobą nieżyjącej już, ale do dziś dobrze pamiętanej pani Anny Glazy, która trafiła do Śliwiczek po wojnie, po czym... rozruszała całą wieś. W 1962 roku założyła tutaj prężnie działające Koło Gospodyń Wiejskich. Potrafiła jak nikt inny angażować ludzi do pracy społecznej. Aż do śmierci w roku 2000 pełniła nieprzerwanie funkcję przewodniczącej KGW oraz gminnej radnej. W Śliwiczkach nie ma osoby, która by o niej nie słyszała. Funkcjonuje tu nawet powiedzenie „gdzie diabeł nie może, tam Glazową pośle” (Koło Gospodyń Wiejskich w Śliwiczkach). W przypadku niektórych Kół Gospodyń Wiejskich nie sposób odtworzyć ich początków. Nie zachowały się żadne materiały dokumentujące ten moment, a i pamięć ludzka jest ulotna. Pierwsze członkinie już nie żyją. Nie spisywały wspomnień, bo nie było takiej tradycji. Nie przekazywały swoich opowieści ustnie, ponieważ nikt nie pytał. Zabrakło dbałości o zachowanie ciągłości przekazu. Ciekawym przykładem czerpania siły i inspiracji z bogactwa lokalnej herstorii jest Stowarzyszenie Kobiet Aktywnych „Yes Sydonia” w Marianowie, zrzeszające m.in. członkinie Kół Gospodyń Wiejskich z terenu gminy. Dzieje Marianowa sięgają XIII wieku i od samego początku są ściśle związane z kobietami. Wszystko zaczyna się w 1248 roku, gdy Barnim I Dobry, który nie bez kozery nosił swój przydomek, w swej szczodrobliwości funduje klasztor cysterek. Mniszki samodzielnie zarządzają wielkimi dobrami ziemskimi, dzieląc czas pomiędzy pracą w ogrodzie, gdzie uprawiają warzywa i zioła, a skryptorium, w którym przepisują i ilustrują mądre księgi. Wieś przez najbliższe 300 lat rozwija się na bazie klasztoru aż do 1541 roku, gdy w wyniku reformacji zostaje zlikwidowany. Na jego miejscu powstaje dom dla szlachetnie urodzonych, samotnych panien. Obecność tych raczej zamożnych, a przede wszystkim wykształconych kobiet, nad którymi władzy nie sprawuje ani ojciec, ani mąż, przyczynia się oczywiście do dalszego rozkwitu wsi. Dom funkcjonuje aż do roku 1944. Najbardziej barwną i do dziś wzbudzającą duże zainteresowanie postacią z nim związaną jest Sydonia von Borck, kobieta o dużej wiedzy i sile charakteru. W 1604 roku trafia do Marianowa. Zajmuje się zielarstwem, a najbardziej potrzebującym udziela porad lekarskich. Nie mija dużo czasu, a pada na nią oskarżenie o czary
147 szlaki.indd 147
2015-05-25 14:25:12
hErSTOrIA KOŁEm SIę TOcZy
i konszachty z diabłem. W wyniku licznych rozpraw sądowych, połączonych z wymyślnymi torturami, Sydonia przyznaje się do obcowania z diabłem, parania się czarną magią oraz innych wyssanych z palca zarzutów. W 1620 roku zostaje spalona na stosie. Prawie 400 lat później miejscowe kobiety mówią „Yes, Sydonia” i wybierają ją na matronkę swoich działań. Od kilku lat, odwołując się do jej postaci, organizują w Marianowie święto „Lato z Sydonią”, które jest hołdem dla kobiet mądrych, samodzielnych i niepokornych. Od XIII wieku Marianowo i sąsiednie ziemie były uważane za te okolice, gdzie najwięcej do powiedzenia mają kobiety. Po wojnie przez wiele lat naczelnikiem naszej gminy, co było w tamtym czasie ewenementem, była fantastyczna kobieta, pani Feliksa Wojtakowska, obecnie na emeryturze. Rządy kobiet mają tu długą tradycję. Na terenie gminy zawsze było bardzo dużo aktywnych kobiet, przede wszystkim w grupach nieformalnych, takich jak Koła Gospodyń Wiejskich (Elżbieta Rink, wójt gminy Marianowo).
„nAjAKTyWnIEjSZE KOŁO GOSpOdyń WIEjSKIch„ – TO WIEś GOSpOdArnA, ZdrOWA, uKWIEcOnA W latach 50. i 60. XX wieku, co jest znakiem charakterystycznym tamtych czasów, Koła Gospodyń Wiejskich powstają jak przysłowiowe grzyby po deszczu. Niemal każda wieś może pochwalić się swoim własnym. Ta obfitość zarówno Kół, jak i ich członkiń w dużej mierze wynika ze względów praktycznych. Koła Gospodyń Wiejskich zajmują się dystrybucją cennych, a trudnych do zdobycia dóbr: piskląt drobiu, pasz, sadzonek drzew i krzewów, a nawet damskich pończoch. Przynależność do KGW jest niczym furtka do baśniowego sezamu, ułatwia pozyskanie tych wszystkich skarbów. W efekcie, właściwie każda rodzina we wsi ma w Kole swoją przedstawicielkę. Nasza koleżanka zajmująca się rozprowadzaniem materiału szkółkarskiego, mimo woli dorobiła się bardzo dużego sadu. Wszelkie zamówione, a potem z różnych powodów nieodebrane drzewka i krzewy, które szkoda było jej wyrzucić, sadziła po prostu u siebie (Maria Niździńska, Koło Gospodyń Wiejskich w Tłuchowie). Zachowane z tamtych czasów zapisy w kronikach oraz wspomnienia najstarszych mieszkanek doskonale obrazują, jaką rolę w Polsce Ludowej mają pełnić kobiety wiejskie. Organizuje się dla nich masę szkoleń: kursy gotowania, cukiernicze i racjonalnego żywienia, pokazy przyrządzania dań – z ryb, mleka, mało zna-
148 szlaki.indd 148
2015-05-25 14:25:12
hErSTOrIA KOŁEm SIę TOcZy
nych warzyw, przyrządzania deserów, past do kanapek, surówek, przetworów z owoców i warzyw. Odbywają się kursy haf tu, kroju i szycia, dziewiarstwa. Spotkania z lekarzami mają służyć propagowaniu oświaty zdrowotnej oraz higienicznego trybu życia. Członkinie Kół Gospodyń Wiejskich stają w szranki w licznych konkursach, którym przyświeca idea intensyfikacji produkcji rolnej: „Więcej mleka wysokiej jakości”, „Więcej kwiatów, owoców i warzyw”, „Każdy kłos na wagę złota”. Zamysłem części z nich – „Moja wieś świadczy o mnie” oraz „Bielenie obór” – jest upiększanie zagród. Koła rywalizują także pomiędzy sobą w konkursie „Najaktywniejsze Koło Gospodyń Wiejskich – to wieś gospodarna, zdrowa, ukwiecona”. Konkurs „Lżej – Łatwiej – Efektywniej” ma torować drogę nowoczesnym rozwiązaniom technicznym i ułatwiać codzienną, domową pracę kobiet. To były „złote” lata dla Kół, finanse i wsparcie merytoryczne płynęły wartkim strumieniem. Pomoc finansową zapewniały Spółdzielnie Kółek Rolniczych, istniał Ośrodek Nowoczesnej Gospodyni. Gminne Spółdzielnie Samopomoc Chłopska miały w ofercie mnóstwo kursów, a Ośrodki Postępu Rolniczego zajmowały się organizacją pracy z kobietami w terenie. Wszystkie te instytucje działały bardzo prężnie (Hanna Kruszczyńska, Powiatowy Zespół Doradztwa Rolniczego we Włocławku). Jest ciągły pęd, aby kobiety wiejskie edukować i rozwijać. Oczywiście, zgodnie z wizją Partii i nie wychodząc poza stereotypowe wyobrażenia na temat ich roli. Działania idące z góry mają zachęcać je do unowocześniania własnych gospodarstw domowych i ćwiczyć w nienagannym prowadzeniu domu. Nie ma mowy o rozwijaniu aktywności dotychczas przez nie niepraktykowanych, jak np. angażowanie się w życie publiczne. Życie kulturalne wsi toczy się wokół Kół Gospodyń Wiejskich. Spełniają one istotną rolę oświatową w miejscu, gdzie nie ma kina, teatru ani kawiarni. Dawniej nie było we wsiach świetlic, wszystkie wydarzenia odbywały się w domach prywatnych. Pamiętam, jak moi rodzice wystawiali meble, żeby ludzie, którzy przyszli na pokaz, pogadankę czy po prostu zabawę, pomieścili się w domu. Kiedyś, gdy nie było telewizji i Internetu, to KGW organizowało życie kulturalne na wsi i jednoczyło lokalną społeczność. Teraz nam tego brakuje, ludzie nie spotykają się na wioskach tak jak w przeszłości (Gminna Rada Kół Gospodyń Wiejskich w Dobrem). W okresie stanu wojennego „masowe zbieranie się” jest odgórnie zabronione, dlatego siłą rzeczy większość Kół Gospodyń Wiejskich zawiesza swoją działalność.
149 szlaki.indd 149
2015-05-25 14:25:12
hErSTOrIA KOŁEm SIę TOcZy
My, kobiety na swych barkach najbardziej odczuwamy skutki stanu wojennego. Brak podstawowych artykułów, wprowadzenie reglamentacji to sprawy, które najbardziej dotknęły nas, gospodynie, matki, żony (kronika Koła Gospodyń Wiejskich w Grzybowie). Zmiany polityczne i ustrojowe, jakie zachodzą w Polsce po 1989 roku, powodują, że szeregi KGW znacznie się przerzedzają, a większość właściwie przestaje istnieć. Wraz z przyjściem przewrotu w 1989 roku Koła zaczęły umierać śmiercią naturalną, wyprzedawać majątek. Do zamknięcia działalności przyczynił się dodatkowo fakt, że nadeszły inne czasy, pojawiła się moda na „Zachód”. Bycie w Kole Gospodyń Wiejskich, które kojarzyło się z absurdem czasów PRL-u, stało się po prostu śmieszne (Ilona Borowska, Koło Gospodyń Wiejskich w Brzozowie). Na polskiej wsi zachodziły olbrzymie zmiany. Młode kobiety masowo uciekały do miast, a te, które zostawały na miejscu, próbowały jak najmocniej odciąć się od tego, co wiejskie. Nikt nie chciał utożsamiać się z wsią – synonimem ciemnoty i zacofania. Wszystkich porwał wspólny pęd ku nowoczesności, co przełożyło się na masowe upadanie Kół Gospodyń Wiejskich (Koło Gospodyń Wiejskich w Lignowach Szlacheckich). Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku sytuacja zaczyna powoli ulegać zmianie. Mnóstwo Kół Gospodyń Wiejskich wznawia swoją działalność, powstają też nowe, które całkowicie odcinają się od przeszłości. Coraz częściej docierały do nas słuchy, że okoliczne kobiety robią ciekawe rzeczy, uczestniczą w dożynkach, szyją sobie stroje ludowe, organizują festyny. Pomyślałam, a może by tak u nas też rozkręcić działalność? Mój mąż, który był wówczas sołtysem, zapalił się do pomysłu i zaprosił kobiety na zebranie, podczas którego powołano Koło Gospodyń Wiejskich „Lignowianki” (Krystyna Gierszewska, Koło Gospodyń Wiejskich w Lignowach Szlacheckich). W efekcie transformacji ustrojowej w Kołach Gospodyń Wiejskich zostają wyłącznie te kobiety, które chcą robić coś więcej niż tylko zajmować się własnym gospodarstwem. W momencie gdy drób, pasze i inne produkty stają się powszechnie dostępne, członkostwo w Kole przestaje się opłacać. Następuje więc naturalna selekcja. Pozostają pasjonatki, działaczki społeczne, kobiety aktywne.
150 szlaki.indd 150
2015-05-25 14:25:12
hErSTOrIA KOŁEm SIę TOcZy
hErSTOrIE ZE SmAKIEm Wraz z wejściem Polski do struktur Unii Europejskiej przed Kołami Gospodyń Wiejskich otwierają się nowe możliwości. Działalność wielu Kół rozkwita, a wraz z nimi ich członkinie. Dziedzictwo kulturowe wsi, specyfika „małych ojczyzn”, dawne umiejętności gospodarskie stają się nagle tematem bardzo modnym, budzącym duże zainteresowanie. Mnóstwo Kół zaczyna promować swoją lokalną kulturę od… kuchni. Potrawy regionalne przeżywają prawdziwy renesans. Wykonywana przez większość kobiet, pospolita i niedoceniana czynność – gotowanie – ulega przewartościowaniu. Zasoby wiedzy i umiejętności kulinarnych z zacisza domowych kuchen wychodzą na światło dzienne i w końcu zyskują należne im uznanie. Prywatne staje się publiczne, a może nawet polityczne – codzienna, darmowa krzątanina pokoleń wiejskich gospodyń zyskuje nową rangę. Koła Gospodyń Wiejskich oraz poszczególne członkinie stają się strażniczkami dziedzictwa kulinarnego regionów. Zapraszane są na liczne jarmarki, festyny, gdzie prezentują przygotowane przez siebie dania, otrzymując liczne nagrody. Ich potrawy trafiają na prestiżową listę produktów tradycyjnych, sporządzaną przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Za najlepsze uważane są proste dania, którym wyjątkowego smaku dodaje związana z nimi historia. Przepisy kulinarne to szczególny przejaw codzienności, są nie tylko nośnikiem zachodzących zmian, ale także świadectwem ciągłości herstorycznej – pomostem pomiędzy pokoleniami kobiet. Można za ich pośrednictwem opisywać doświadczenia kobiet i całych społeczności, ich uwikłanie historyczne (migracje, przesiedlenia). Są wyrazem tożsamości miejsca. Dokumentują przemiany obyczajów w czasie i przestrzeni, co może stanowić ważne odniesienie dla badaczek herstorii. Stół i to, co się wokół niego dzieje, to źródło opowieści o regionie, obyczajach, postrzeganiu kobiet w społeczeństwie i w ich własnych oczach. W naszej wsi ciągłość tradycji została przerwana. Tutejsze ziemie były świadkami burzliwej historii ludzkich migracji, wypędzeń i repatriacji. Po drugiej wojnie światowej trafili do nas przesiedleńcy zza wschodniej granicy – Litwy, Łotwy, Białorusi oraz ludność ukraińska deportowana w ramach Akcji Wisła. Nasze dziedzictwo kulinarne wywodzi się więc z Kresów Wschodnich. Przy przygotowaniach do konkursów kulinarnych nieoceniona jest pomoc pani Emilii Hryń, ponad osiemdziesięcioletniej mieszkanki naszej wsi przesiedlonej tu po wojnie z Łemkowszczyzny. To ona pokazała nam, jak przyrządzić kresowe potrawy i malować pisanki woskiem (Wiesława Szyrwińska, Koło Gospodyń Wiejskich w Wielkim Wierznie).
151 szlaki.indd 151
2015-05-25 14:25:12
hErSTOrIA KOŁEm SIę TOcZy
Kobiety na wsi przekazują sobie przede wszystkim umiejętności praktyczne. Odtwarzanie kulinarnych receptur swoich przodkiń to powrót do korzeni, odwołanie się do wiedzy matek i babek, przykład kobiecego kontinuum. Wiedza ta przekazywana jest z ust do ust, przez wspólne bycie i codzienną pracę. Moja mama była kucharką, nauczyła mnie mnóstwa rzeczy, a przede wszystkim zaszczepiła we mnie chęć do odkrywania nowych smaków, wymyślania nowych receptur (Lucyna Zacharek, Koło Gospodyń Wiejskich w Bronisławiu). Wydobywanie starych przepisów kulinarnych z niepamięci, ich utrwalanie i docenianie wiele Kół Gospodyń Wiejskich zamienia w prawdziwą pasję. Tematyka kulinarna staje się wręcz kołem napędowym dla podejmowanych inicjatyw. Członkinie KGW deklarują, że dzięki potrawom regionalnym mogą zaistnieć i – mimo że pochodzą z małych miejscowości – robić „wielkie rzeczy”. Wiele Kół wydaje własne książki kucharskie, które stanowią wyjątkowy dokument herstoryczny. Przy okazji promowania potraw znanych w ich domach od pokoleń składają hołd swoim babkom, matkom, ciotkom – bohaterkom dnia codziennego. Tym uprawiającym warzywa, hodującym kury na rosół, planującym posiłki, stojącym godzinami przy garnkach, udoskonalającym receptury, smakującym, podającym, karmiącym, częstującym. Moje popisowe danie to świąteczna szynka z kością. Przepis znam od swojej matki, która najpierw peklowała mięso w odpowiednio przygotowanej solance, a następnie gotowała i zapiekała, po czym szynka trafiała na świąteczny stół. Tajemnicę, jak pozyskać specyficzny i niepowtarzalny aromat, przekazałam swojej córce (Anna Patyk, Gminna Rada Kół Gospodyń Wiejskich w Dobrem). Ślady kobiecej herstorii odnajdziemy także w ludowych przyśpiewkach i opowieściach. Niejednokrotnie nigdzie nie spisywanych, ale przekazywanych ustnie przez całe pokolenia kobiet, niejako mimochodem, przy okazji wykonywanych wspólnie czynności. Przy Kołach Gospodyń Wiejskich często działają zespoły ludowe z długoletnim stażem. Szukając starych, ludowych pieśni, członkinie Kół zaglądają do domowych śpiewników, wypytują o dawne piosenki swoje matki i babki, przypominają sobie melodie, które towarzyszyły im w dzieciństwie. Młodsze pokolenie „dziedziczy” pieśni po założycielkach zespołu, do którego często należą jednocześnie trzy pokolenia kobiet.
152 szlaki.indd 152
2015-05-25 14:25:12
hErSTOrIA KOŁEm SIę TOcZy
Zespół „Grzybowianki” istnieje od 1987 roku. Starsze kobiety z biegiem lat odchodziły z zespołu, niektóre przyprowadzały swoje córki, przychodziły nowe osoby. Wszystkich przyjmujemy z otwartymi rękami, bo zależy nam na kontynuowaniu działań, na zachowaniu ich ciągłości. Nasza muzyka płynie prosto z serca. Poprzez przyśpiewki chcemy przybliżać słuchaczom tradycje i piękno naszego regionu i pokazać, że tutejsze kobiety są zdolne i aktywne (Teresa Kowalska, Koło Gospodyń Wiejskich w Grzybowie, zespół Grzybowianki). My tu zgonione z różnych stron, z Rzeszowszczyzny, Kielecczyzny, okolic Tarnobrzegu, dużo jest też rodzin narodowości ukraińskiej. Śpiewamy pieśni z tamtych regionów, z naszych rodzinnych stron, to, czego nauczyli nas rodzice, to co słyszałyśmy w naszych domach od dzieciństwa. Śpiewamy na wyczucie, nigdy nie miałyśmy żadnego instruktora, nawet nut nie znamy. Nikt nas nie uczył, ale muzyka towarzyszyła nam zawsze. Nasi rodzice spotykali się wspólnie i śpiewali, kiedyś na wsi było to po prostu naturalne (Anna Bihun, Koło Gospodyń Wiejskich w Niedalinie, zespół Jagody).
nIEch SIę KręcI! W Kołach Gospodyń Wiejskich króluje duch wspólnoty i duże poczucie przynależności do grupy. Na tle innych polskich organizacji kobiecych wyróżnia je to, że doskonale funkcjonują tu obok siebie trzy pokolenia kobiet: babcie, matki, teściowe i wciągnięte przez nie do działań Kół córki i wnuczki. To grupy wielopokoleniowe, bo różnorodność, a może po prostu uniwersalność podejmowanych aktywności sprawia, że każda grupa wiekowa znajduje tutaj coś dla siebie. To wszystko udaje nam się dlatego, że jesteśmy w różnym wieku, o różnych zainteresowaniach, więc wspaniale się uzupełniamy (Koło Gospodyń Wiejskich w Bronisławiu). Na wsi tradycja wciąż jest szanowana. Starsze kobiety nie są wykluczane. Seniorki w Kołach Gospodyń Wiejskich traktowane wręcz są ze szczególną atencją – zostają członkiniami honorowymi. Koła Gospodyń Wiejskich stanowią spoinę, która integruje kobiety w lokalnych społecznościach. Zatem niechaj kręcą się dalej, napędzając kobiecą energię, niech wiejska herstoria się toczy!
153 szlaki.indd 153
2015-05-25 14:25:12
hErSTOrIA KOŁEm SIę TOcZy
Koło Gospodyń – to damska drużyna Wypełniająca każdej wsi duszę Więc tym kobietom starym i młodym Pełny szacunek z serca dać muszę (Koło Gospodyń Wiejskich w Ostrowitem Kolonii)
BIBLIOGrAfIA: Wawrzykowska-Wierciochowa D., Z dziejów kobiety wiejskiej. Szkice historyczne 1861–1945, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1961. Portal „Kobiety na wsi”: http://kobietynawsi.pl [dostęp: 20.03.2015].
KOnTAKT: Stowarzyszenie Wiejskie „Zielona Przestrzeń”. Adres strony internetowej: www.kobietynawsi.pl. E-mail: info@zielona.org.
154 szlaki.indd 154
2015-05-25 14:25:12
SpIS ILuSTrAcjI
SpIS ILuSTrAcjI 1 // s. 10 // Kaplica Królewska w Gdańsku. Fot. ze zbiorów Wikimedia Commons. 2 // s. 11 // Budynek, w którym mieściło się Gimnazjum Polskie Macierzy Szkolnej. Fot. Artur Andrzej, zdjęcie ze zbiorów Wikimedia Commons. 3 // s. 9, 13 // Käthe Schirmacher, Gdańsk, 1893 r. Fot. ze zbiorów Wikimedia Commons. Aut. Gottheil & Sohn, zdjęcie udostępnione przez Bibliotekę Kongresu (Library of Congress). 4 // s. 15 // Kongres Światowego Związku Praw Wyborczych Kobiet, Londyn, 1909 r. Käthe Schirmacher stoi trzecia z prawej. Fot. ze zbiorów Wikimedia Commons. Autorstwo nieznane, zdjęcie udostępnione przez Bibliotekę Narodową Norwegii (Nasjonalbiblioteket). 5 // s. 16 // Clara Stryowski-Baedeker, skan fotografii z książki: Heinz Hertel, Dokumentation vom Heimatort Rohrlach, Wolfsburg 2003 r. 6 // s. 27 // Kościół św. Bartłomieja w Koninie, przy którym w XVIII wieku mieściła się szkoła parafialna dla dziewcząt. Fot. Sylwia Frankowska. 7 // s. 29 // Stefania Łucja Esse. Fot. Zakład Fotograficzny Karol Pęcherski, Konin, ok. 1900 r. Zdjęcie ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Koninie. 8 // s. 30 // Kamienica Essowej. Fot. Sylwia Frankowska.
9 // s. 30 // Janina Perathoner. Fot. ze zbiorów Miejskiej Biblioteki Publicznej w Koninie.
155 szlaki.indd 155
2015-05-25 14:25:13
SpIS ILuSTrAcjI
10 // s. 23, 31 // Zofia Urbanowska. Fot. ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Koninie.
11 // s. 31 // Dworek Zofii Urbanowskiej. Fot. Sylwia Frankowska.
12 // s. 33 // Budynek przy ul. Wodnej 1 w Koninie, w którym przed II wojną światową mieściło się Gimnazjum Żydowskie. Fot. Sylwia Frankowska. 13 // s. 38 // Maria Siedlecka w 1931 roku. Fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 1-N-1190-1.
14 // s. 39 // Kamienica Pod Rakiem przy ul. Szpitalnej 7 w Krakowie, fot. Natalia Sarata.
15 // s. 40 // Kazimiera Bujwidowa w 1932 roku. Fot. ze zbiorów Muzeum Odona Bujwida w Krakowie.
16 // s. 42 // Marcelina Kulikowska, skan fotografii z tomu Poezje, Wydawnictwo Uniwersytetu w Białymstoku, Białystok 2001.
17 // s. 43 // Gizela Reicher-Thon. Fot. z zasobu Archiwum Narodowego w Krakowie, Akta poniemieckie, sygn. 29/1576/35, nr 11180.
18 // s. 43 // Zofia Ameisenowa. Fot. ze zbiorów Archiwum Narodowego w Krakowie, Starostwo Grodzkie Krakowskie, sygn. StGKr 468, s. 155. 19 // s. 44 // Sara Schenirer. Fot. ze zbiorów Archiwum Narodowego w Krakowie, Starostwo Grodzkie Krakowskie, sygn. StGKr 99, s. 675. 20 // s. 1, 45 // Jadwiga Sikorska-Klemensiewiczowa. Fot. ze zbiorów Muzeum Farmacji UJ, sygnatura 114/2/2.
21 // s. 46 // Budynek Ujeżdżalni przy ul. Rajskiej 12 w Krakowie w 2009 roku, fot. Natalia Sarata.
156 szlaki.indd 156
2015-05-25 14:25:13
SpIS ILuSTrAcjI
22 // s. 35, 48 // Zofia Stryjeńska. Fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 1-M-5306.
23 // s. 55 // Plac Wolności w Łodzi. Fot. Ewa Kamińska-Bużałek.
24 // s. 57 // Ewa Partum na pl. Wolności w Łodzi w 2012 roku podczas akcji Krytyki Politycznej „Legalizujemy przestrzeń!”, nawiązującej do instalacji Partum „Legalność przestrzeni” z 1971 roku. Fot. Rafał Jaśkowski. 25 // s. 58 // Katarzyna Kobro. Fot. ze zbiorów Wikimedia Commons.
26 // s. 53, 62 // Rzeźba Aliny Szapocznikow „Wielkie brzuchy” (1968). Fot. ze zbiorów Wikimedia Commons, praca znajduje się w Kröller-Müller Museum. 27 // s. 63 // Miriam Ulinower, Łódź, 1943 r. Fot. udostępniona przez Bibliotekę Uniwersytetu Pennsylvania (The Penn Libraries).
28 // s. 63 // Tablica upamiętniająca łódzkie getto. Fot. Ewa Kamińska-Bużałek.
29 // s. 64 // Maria Piłsudska. Fot. ze zbiorów Wikimedia Commons. Zdjęcie udostępnione przez Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. 30 // s. 66 // Skan kart tytułowych Pamiętników Romany Pachuckiej, na lewej stronicy portret autorki. Pamiętniki z lat 1886–1914 zostały wydane w 1958 r. przez Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu. 31 // s. 71 // Bronisława Lasocka. Fot. ze zbiorów Cyfrowego Archiwum Tradycji Lokalnej prowadzonego przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Milanówku. 32 // s. 72 // Barbara Moes. Fot. ze zbiorów rodzinnych Andrzeja Moes.
157 szlaki.indd 157
2015-05-25 14:25:13
SpIS ILuSTrAcjI
33 // s. 74 // Maria Morozowicz-Szczepkowska. Fot. ze zbiorów rodzinnych Ewy Mickiewicz.
34 // s. 75 // Hanna Szczepkowska-Mickiewicz przy pracy projektowej. Fot. ze zbiorów rodzinnych Ewy Mickiewicz.
35 // s. 79 // Felicja Witkowska. Fot. ze zbiorów rodzinnych Ryszarda Witkowskiego.
36 // s. 69, 83 // Halina Mozes. Fot. ze zbiorów rodzinnych Lucyny Mozes-Sasser.
37 // s. 84 // Celina Nahlik-Petry. Fot. ze zbiorów Elżbiety Kubek.
38 // s. 93 // Maria Wicherkiewiczowa – portret, 1897 r. Fot. ze zbiorów Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu, sygn. Rkp. DL 147.
39 // s. 94 // Ewa Szelburg-Zarembina. Fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 1-K-1867.
40 // s. 95 // Budynek, w którym mieści się Muzeum Farmacji w Poznaniu. Fot. Olga Kolińska.
41 // s. 96 // Bazar. Fot. Olga Kolińska.
42 // s. 98 // Pomnik Higiei (z twarzą Konstancji Raczyńskiej) na pl. Wolności. Fot. Olga Kolińska.
43 // s. 100 // Maria Rudowicz (Rataj) z przyjaciółką, 1945 r. Fot. ze zbiorów Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu, sygn. Rkp. DL 275.
44 // s. 87, 102 // Gabriela Zapolska ok. 1885 r. Fot. ze zbiorów Biblioteki Narodowej.
158 szlaki.indd 158
2015-05-25 14:25:13
SpIS ILuSTrAcjI
45 // s. 102 // Bibianna Moraczewska – portret. Fot. ze zbiorów Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu, sygn. F XVII 343.
46 // s. 108 // Grób Jadwigi Łuszczewskiej (Deotymy) na warszawskich Powązkach. Fot. Anna Czerwińska.
47 // s. 105, 109 //Ewa Bandrowska-Turska w 1934 r. Fot. Willem van de Poll, ze zbiorów Nationaal Archief.
48 // s. 112 // Antonina Leśniewska. Fot. ze zbiorów Muzeum Farmacji w Warszawie.
49 // s. 112 // Narcyza Żmichowska. Fot. ze zbiorów Wikimedia Commons. Skan z książki: Tadeusz Boy-Żeleński, Ludzie żywi, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1975. 50 // s. 113 // Zofia Franio. Fot. ze zbiorów Henryka Witkowskiego. Skan z książki Miasto nieujarzmione, scenariusz i teksty Jerzy Piórkowski, wyd. Iskry, Warszawa 1957. 51 // s. 113 // Irena Kosmowska. Fot. ze zbiorów Wikimedia Commons. Skan z książki: Tadeusz i Karol Rzepeccy, Sejm i Senat 1928– –1933, Poznań 1928. 52 // s. 116 // Syrenka warszawska (z twarzą Krystyny Krahelskiej), rzeźba Ludwiki Nitschowej. Fot. ze zbiorów Wikimedia Commons.
53 // s. 117 // Klementyna z Tańskich Hof fmanowa. Fot. ze zbiorów Biblioteki Narodowej.
54 // s. 118 // Krystyna Krahelska ok. 1937 r. Fot. ze zbiorów Wikimedia Commons.
55 // s. 118 // Wanda Opęchowska. Fot. ze zbiorów Wikimedia Commons. Skan z książki: Stanisław Broniewski, Akcja pod Arsenałem, Książka i Wiedza, Warszawa 1972. 56 // s. 125 // Budynek przy ul. Siennej 60, w którym mieścił się Szpital Dziecięcy Bersohnów i Baumanów w Warszawie. Fot. Anna Zawadzka.
159 szlaki.indd 159
2015-05-25 14:25:14
SpIS ILuSTrAcjI
57 // s. 125 // Budynek przy ul. Siennej 60, w którym mieścił się Szpital Dziecięcy Bersohnów i Baumanów w Warszawie. Fot. Anna Zawadzka. 58 // s. 125 // Anna Braude-Hellerowa. Fot. ze zbiorów Żydowskiego Instytutu Historycznego, sygn. ŻIH.K.1623.
59 // s. 127 // Budynek przy ul. Mariańskiej 1, w którym mieściła się Szkoła Pielęgniarek. Fot. Anna Zawadzka.
60 // s. 127 // Budynek przy ul. Mariańskiej 1, w którym mieściła się Szkoła Pielęgniarek. Fot. Anna Zawadzka.
61 // s. 127 // Rozdanie dyplomów w Szkole Pielęgniarek. Fot. ze zbiorów Żydowskiego Instytutu Historycznego, sygn. 311/101.
62 // s. 123, 131 // Rachela Auerbach. Fot. ze zbiorów Żydowskiego Instytutu Historycznego, sygn. DD.P.003.
63 // s. 132 // Budynek przy Al. Solidarności 115, w którym mieścił się teatr, a następnie kino Femina. Fot. Anna Zawadzka.
64 // s. 136 // Cywia Lubetkin. Fot. ze zbiorów Wikimedia Commons.
160 szlaki.indd 160
2015-05-25 14:25:14